Wikiźródła plwikisource https://pl.wikisource.org/wiki/Wiki%C5%BAr%C3%B3d%C5%82a:Strona_g%C5%82%C3%B3wna MediaWiki 1.39.0-wmf.26 first-letter Media Specjalna Dyskusja Wikiskryba Dyskusja wikiskryby Wikiźródła Dyskusja Wikiźródeł Plik Dyskusja pliku MediaWiki Dyskusja MediaWiki Szablon Dyskusja szablonu Pomoc Dyskusja pomocy Kategoria Dyskusja kategorii Strona Dyskusja strony Indeks Dyskusja indeksu Autor Dyskusja autora Kolekcja Dyskusja kolekcji TimedText TimedText talk Moduł Dyskusja modułu Gadżet Dyskusja gadżetu Definicja gadżetu Dyskusja definicji gadżetu Wikiźródła:Brudnopis 4 1341 3159465 3159147 2022-08-28T13:35:15Z 83.27.137.10 /* Polska cyrylica */Poprawka wikitext text/x-wiki <!-- Prosimy o nieusuwanie tej linii -->{{/Nagłówek}} ==Zabawa literacka== Chciałem Was zaprosić do wspólnej literackiej zabawy. Kiedyś czytałem, że Ken Kesey nad powieścią Jaskinie pracował ze swoimi studentami uczestniczącymi w warsztatach literackich. Studenci ciągnęli losy i przygotowywali w domu kolejne fragmenty książki. Tak powstała wydana pod psuedonimem O. U. Levon i S-ka "zbiorowa powieść". Może nam uda się coś podobnego, jakieś opowiadanie, stworzyć na podstawie naszych sproofreadowanych tekstów. Można dodać kolejne fragmenty opisów, dialogi, co Wam przyjdzie do głowy. Byłoby świetnie gdyby były to już teksty sproofreadowane, bez względu na stopień korekty. [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 12:27, 4 cze 2013 (CEST) {{tab}}[[Julianka|Za oknem ciemno było, deszcz padał i lipy szumiały. W pokoju téż panowała ciemność]]. [[Z różnych sfer/Bańka mydlana/II|Ożymski porwał się od okna i śpiesznie zapalił lampę]].<br /> {{tab}}— [[Stach z Konar (Kraszewski 1879)/Tom III/II|Czém jest człowiek?]] [[Mój stosunek do Kościoła/Rozdział 3. Moje dotychczasowe wystąpienia przeciw Kościołowi|Chodzi nie o metrykę, nie o świadectwo policyjne, ale o to, czem jest człowiek we własnem przekonaniu; chodzi o jego istotę psychiczną, o jego indywidualność.]]<br /> {{tab}}— [[Westalka/I|Przenikliwym nazywa się ten, kto rozpoznać zdołał cząstkę istoty człowieka, zawartej w jego formie]] — [[Gasnące słońce/Część pierwsza/I|odpowiedział Zygfryd wymijająco.]] ==Alfabet abchaski== Alfabet składa się z 43 liter: А Б В Г Ҕ Д Е Ж З Ҙ Ӡ Ӡ’ И К Қ Ҟ Л М Н О П Ҧ Р С Ҫ Т Ҭ У Ф Х Ҳ Ц Ҵ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Ы Ҩ Ь Џ Ә. W alfabecie występuje 17 dodatkowych liter: Ҕ Ҙ Ӡ Ӡ’ Қ Ҟ Ҧ Ҫ Ҭ Ҳ Ҵ Ҷ Ҽ Ҿ Ҩ Џ Ә. Rosyjskie litery Ё Й Щ Ъ Э Ю Я nie występują w alfabecie abchaskim. ==Alfabet liwski== Alfabet składa się z 51 liter: Aa Āā Bb Cc Čč Dd Ḑḑ Ee Ēē Ff Gg Ģģ Hh Ii Īī Jj Kk Ķķ Ll Ļļ Mm Nn Ņņ Oo Ōō Ȯȯ Ȱȱ Pp Qq Rr Ŗŗ Ss Šš Zz Žž Tt Țț Uu Ūū Vv Ww Õõ Ȭȭ Ää Ǟǟ Öö Ȫȫ Üü Xx Yy Ȳȳ. == litera == Ё == 2 == Й == Alfabet rusiński == Alfabet składa się z 36 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ё Ж З І Ї И Ы Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ю Я Ь Ъ. == Alfabet jakucki == Alfabet składa się z 26 liter: А Б Г Ҕ Д И Й К Л М Н Ҥ О Ө П Р С Һ Т У Ү Х Ч Ы Ь Э. Litery В Е Ё Ж З Ф Ц Ш Щ Ъ Ю Я występują wyłącznie w zapożyczeniach. == Alfabet tadżycki == Alfabet składa się z 35 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Ӣ Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ӯ Ф Х Ҳ Ч Ҷ Ш Ъ Э Ю Я. Litery Ц Щ Ы Ь występują wyłącznie w zapożyczeniach. == Alfabet ukraiński == Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ж З И І Ї Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ь Ю Я. == Alfabet rosyjski == Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Э Ю Я. == Alfabet białoruski == Alfabet składa się z 32 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З І Й К Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. == Alfabet uzbecki (cyrylicki) == Alfabet składa się z 34 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ҳ Ц Ч Ш Ъ Э Ю Я. == Alfabet mołdawski (cyrylicki) == Alfabet składa się z 31 liter: А Б В Г Д Е Ж Ӂ З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. Wszystkie litery możemy spotkać w alfabecie rosyjskim oprócz Ӂ. Rosyjskie litery Ё Щ Ъ nie występują w cyrylicy mołdawskiej. == Alfabet grecki == Alfabet składa się z 24 liter: Α Β Γ Δ Ε Ζ Η Θ Ι Κ Λ Μ Ν Ξ Ο Π Ρ Σ Τ Υ Φ Χ Ψ Ω. ==Wersja łacińska alfabetu greckiego== A B G D E Z I Th I K L M N X O P R S T U V Ch Ps W. ==Porządek zgodnie z kolejnością liter w alfabecie łacińskim== A B Ch D E G H I K L M N O P Ps R Rh S T Th U V W X Y Z. == Stary alfabet == Alfabet składa się ze 109 liter: А Ӕ Б В Г Ғ Ҕ Ґ Д Ꙣ Ђ Ѓ Ҙ Е Є Э Ё Ӓ Ж Җ З Ӡ Ѕ И І Ї Й Ј К Қ Ҟ Ԛ Л Ꙥ Љ М Ꙧ Н Ҥ Њ Ң О Ӧ Ө Ӫ Ꙩ Ꙫ Ꙭ ꙮ Ꚙ Ҩ П Ҧ Р С Ҫ Һ Т Ҭ Ћ Ќ Ꙉ У Ӱ Ў Ү Ӣ Ф Ӯ Х Ҳ Ѡ Ц Ҵ Ꙡ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Щ Ъ Ы Џ Ә Ь Ѣ Я Ԙ Ꙗ Ѥ Ю Ꙕ Ꙓ Ԝ Ѧ Ѩ Ꙙ Ꙝ Ѫ Ѭ Ꙛ Ѯ Ѱ Ꙟ Ѳ Ѵ Ѷ Ҁ. == Byłe republiki radzieckie == Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan, Tadżykistan, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Ukraina, Mołdawia, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia. == Państwa powstałe po rozpadzie Jugosławii == Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, częściowo uznawane Kosowo, Serbia, Macedonia Północna. == Języki urzędowe nieistniejącego już ZSRR == Rosyjski (język ogólnozwiązkowy), lokalnie: Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Tadżycki, Gruziński, Ormiański, Azerski, Ukraiński, Rumuński (Mołdawski), Białoruski, Litewski, Łotewski, Estoński. == Grupy języków urzędowych nieistniejącego już ZSRR == Słowiańskie (Rosyjski, Ukraiński, Białoruski), Turkijskie (Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Azerski), Indoirańskie (Tadżycki), Kartwelskie (Gruziński), Ormiańskie (Ormiański), Romańskie (Rumuński (Mołdawski)), Bałtyckie (Litewski, Łotewski), Ugrofińskie (Estoński) == Języki urzędowe nieistniejącej już Jugosławii == Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Albański, Serbski, Węgierski, Słowacki, Rumuński, Rusiński, Macedoński. == Grupy języków urzędowych nieistniejącej już Jugosławii == Słowiańskie (Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Serbski, Słowacki, Rusiński, Macedoński), Albańskie (Albański), Ugrofińskie (Węgierski), Romańskie (Rumuński) == Alfabet estoński == Alfabet składa się z 32 liter: Aa Bb Cc Dd Ee Ff Gg Hh Ii Jj Kk Ll Mm Nn Oo Pp Qq Rr Ss Šš Zz Žž Tt Uu Vv Ww Õõ Ää Öö Üü Xx Yy. == Alfabet chantyjski == Alfabet składa się z 57 liter: А Ӓ Ӑ Ә Ӛ Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Қ Ӄ Л Ӆ Ԓ М Н Ң Ӈ Н’ О Ӧ Ŏ Ө Ӫ П Р С Т У Ӱ Ў Ф Х Ҳ Ӽ Ц Ч Ҷ Ш Щ Ъ Ы Ь Э Є Є̈ Ю Ю̆ Я Я̆. == Alfabet ewe == Alfabet składa się z 30 liter: A B D Ɖ E Ɛ F Ƒ G Ɣ H X I K L M N Ŋ O Ɔ P R S T U V Ʋ W Y Z. == Alfabet prasłowiański == Alfabet składa się z 33 liter: A Ą B C Č D E Ę Ě F G H X I Ь J K L M N O P R S Š Ŝ T U Ъ V Y Z Ž. == Języki urzędowe nieistniejącego państwa, które ja wymyśliłem == 48 języków: angielski, chiński, malajski, tamilski, rosyjski, słowacki, słoweński, ukraiński, czeski, serbski, chorwacki, bośniacki, czarnogórski, białoruski, bułgarski, rumuński, macedoński, albański, węgierski, nowogrecki, turecki, mołdawski, rusiński, kazachski, uzbecki, turkmeński, kirgiski, tadżycki, gruziński, ormiański, azerbejdżański, litewski, łotewski, estoński, mongolski, polski, niemiecki, francuski, norweski, szwedzki, fiński, islandzki, włoski, arabski, hiszpański, portugalski, perski, baskijski. == Jus == Jus to archaiczna litera cyrylicy. Mały jus (Ѧ), Mały jus jotowany (Ѩ), Mały jus zamknięty (Ꙙ), Mały jus jotowany zamknięty (Ꙝ), Wielki jus (Ѫ), Wielki jus jotowany (Ѭ), Wielki jus zamknięty (Ꙛ). Mały jus (Ѧ) ma wartość Ę, natomiast wielki jus (Ѫ) ma wartość Ą. Mały jus jotowany (Ѩ) ma wartość dwuznaku ię lub ję, natomiast wielki jus jotowany (Ѭ) ma wartość dwuznaku ią lub ją. == Dialekt języka polskiego == Język sirowlaski (Djesik syrroruski) - odmiana języka polskiego, dialekt używany w nieistniejącym państwie, które ja wymyśliłem. Alfabet składa się z 40 liter: A Á Ą B C Ć D E É Ę F G H I Í J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U Ú Ü Ź Ż V W X Y Z. == Wikipedia, Wikisłownik, Wikiźródła, Wikinews, Wikipedysta, Wikisłownikarz, Wikiskryba i Wikireporter po sirowlasku == Wikipedia - Wikipedija, Wikisłownik - Wikisłowmeniaak, Wikiźródła - Wikiźríoedła, Wikinews - Wikispríjoté, Wikipedysta - Wikipedijiojista, Wikisłownikarz - Wikisłowmeniaakraz, Wikiskryba - Wikiskrebija, Wikireporter - Wikirijepijeoryter. == Wczesna cyrylica == Alfabet składa się z 44 liter: А Б В Г Д Є Ж Ѕ З И І К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ѡ Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Ѣ Я Ѥ Ю Ѧ Ѩ Ѫ Ѭ Ѯ Ѱ Ѳ Ѵ Ҁ. == Klasyfikacja genetyczna języka polskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki zachodniosłowiańskie * Języki lechickie * Język polski == Klasyfikacja genetyczna języka staroruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski == Klasyfikacja genetyczna języka rosyjskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język rosyjski == Klasyfikacja genetyczna języka ruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski == Klasyfikacja genetyczna języka białoruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język białoruski == Klasyfikacja genetyczna języka ukraińskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński == Klasyfikacja genetyczna języka rusińskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński * Język rusiński == Klasyfikacja genetyczna języka łemkowskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński * Język rusiński * Język łemkowski == Klasyfikacja genetyczna języka prasłowiańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Język prasłowiański == Klasyfikacja genetyczna języka albańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki albańskie * Język albański == Klasyfikacja genetyczna języka ormiańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki ormiańskie * Język ormiański == Alfabet połabski == Alfabet składa się z 54 liter: A Ă Å Ą D Ď Ʒ Ʒ́ E Ė Ĕ Ę F G Ǵ H Χ Χ́ I I̯ J K Ḱ L Ľ M Ḿ N Ń O Ö Ǫ P Ṕ R Ŕ S Ś T Ť Č U Ü U̯ V Z Ź Ž B Š Ć B́ C V́. == Nazwy języka sirowlaskiego po polsku, angielsku, niemiecku, francusku, hiszpańsku, włosku, portugalsku, w esperanto i po czesku oraz po rumuńsku i węgiersku oraz słowacku i po łacinie == Język sirowlaski / Truchlamon language / Truchlamische Sprache / Langue truchlemise / Idioma tréchléañol / Lingua trecciano / Lingua trúgléména / Lingvo torokkono / Truchlémeština / Limba truchlemână / Tramogyel nyelv / Trúchemstočina / Lingua truchlamona == Alfabet słowacki == Alfabet składa się z 46 liter: A Á Ä B C Č D Ď Dz Dž E É F G H Ch I Í J K L Ĺ Ľ M N Ň O Ó Ô P Q R Ŕ S Š T Ť U Ú V W X Y Ý Z Ž. == Unifon alphabet == A Δ Ʌ B Ȼ D E Ɨ Ԙ F G H I Ŧ J K L M N Ŋ O O̲ 𐐅 ꐎ ꐎ P R S S̸ T Ћ Һ U ⩌ U̲ V W Z Y Ƶ == Alfabet gruziński == Alfabet składa się z 33 liter: ა ბ გ დ ე ვ ზ თ ი კ ლ მ ნ ო პ ჟ რ ს ტ უ ფ ქ ღ ყ შ ჩ ც ძ წ ჭ ხ ჯ ჰ. Transkrypcja na alfabet łaciński: a b c č č̗ c̗ d e f g ɣ h x i j k ḱ l m n o p ṕ q r s š t t̗ u v z ž. == Alfabet karakałpacki == Alfabet składa się z 33 liter: Duże litery: A Á B D E F G Ǵ H X Í I J K Q L M N Ń O Ó P R S T U Ú V W Y Z Sh C Ch. Małe litery: a á b d e f g ǵ h x ı i j k q l m n ń o ó p r s t u ú v w y z sh c ch. == Alfabet polski == Alfabet składa się z 32 liter: A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P R S Ś T U W Y Z Ź Ż. Używane są także dwuznaki Ch, Cz, Dz, Dź, Dż, Rz, Sz, Ci, Ni, Si, Zi. Te dwuznaki są traktowane jako dwie litery, nie jako jedna litera. Używane są także trójznaki Drz, Dzi, a także tetragraf Szcz. W alfabecie występują litery dodatkowe ze znakami diakrytycznymi: Ą Ć Ę Ł Ń Ó Ś Ź Ż. Znaki diakrytyczne: Ogonek występuje pod literami Ą i Ę, Kreska nad literami Ć, Ń, Ó, Ś, Ź, Kropka nad literą Ż, zaś kreska skośna na literze Ł. Alfabet nie zawiera liter Q V X, używanych tylko w zapożyczeniach. == Tekst po sirowlasku i po polsku == Ja jestiemonilo Maitake, a Ujytikownikorek Fynydojumojomacji Wikimedia. Ja jestiemonilo Wikipedijiojistą, Wikisłowmeniaakrazem, Wikiskrebiją, Wikirijeporyterem i tik dilej. Ja jestem Maitake, Użytkownik Fundacji Wikimedia. Ja jestem Wikipedystą, Wikisłownikarzem, Wikiskrybą, Wikireporterem i tak dalej. == Alfabet husycki == Alfabet składa się z 76 liter: A Á Ä Ą Ā Ã B C Ć Č D Ď Đ Dz Dž E É Ë Ę Ē Ě F G Ģ H Ch I Í Ī J K Ķ L Ĺ Ľ Ł Ļ Lj M N Ń Ň Ņ Nj O Ó Ô Ŏ Ō Õ Ò P Q R Ŕ Ř S Ś Š T Ť U Ú Ù Ū Ů Ŭ V W X Y Ý Z Ź Ż Ž. == Alfabet języka balante w Senegalu == Alfabet składa się z 23 liter: A B Ɓ D E F G H I J L M N Ñ Ŋ O R S T Ŧ U W Y. == Alfabet północnosaamski == Alfabet składa się z 29 liter: A Á B C Č D Đ E F G H I J K L M N Ŋ O P R S Š T Ŧ U V Z Ž. == Ŧ == '''Ŧ''' - 14. litera grafii dla amerykańskiego angielskiego (Unifon), 20. litera alfabetu języka balante w Senegalu, 25. litera alfabetu północnosaamskiego. == Alfabet chorwacki == Alfabet składa się z 30 liter: A B C Č Ć D Dž Đ E F G H I J K L Lj M N Nj O P R S Š T U V Z Ž. == Alfabet serbski == Alfabet składa się z 30 liter: А Б В Г Д Ђ Е Ж З И Ј К Л Љ М Н Њ О П Р С Т Ћ У Ф Х Ц Ч Џ Ш. == Nazwy dni tygodnia i miesięcy po sirowlasku == Dni tygodnia: Penedielek, Wterek, Sreda, Cweritek, Pielomatek, Sebetoja, Nediela. Miesiące: Styczeń, Lity, Merzelojec, Kweten, Mej, Czyruwiec, Lypojec, Sterpen, Wrzesiomoneń, Pezdijernik, Lystyped, Grydojen. == Liczby od 1 do miliona po sirowlasku == 1 - yeden, 2 - dwe, 3 - tri, 4 - cwetory, 5 - piec, 6 - sest, 7 - sedem, 8 - osem, 9 - dzewec, 10 - dzesec, 11 - yedenasce, 12 - dwenesce, 13 - trinesce, 14 - cwetoresce, 15 - pietnesce, 16 - sestnestce, 17 - sedomnosce, 18 - ostemonosce, 19 - dzewetnysce, 20 - dwedzesta, 30 - trydescy, 40 - cwetoryscy, 50 - piecdesyt, 60 - sestdesyt, 70 - sedemdesyt, 80 - osemdesyt, 90 - dzewecdesyt, 100 - sto, 200 - dwesce, 300 - trysce, 400 - cwetorysce, 500 - pietorysce, 600 - sestorysce, 700 - sedorysce, 800 - osmorysce, 900 - dzewecorysce, 1000 - tysiac, 10000 - dzesec tysiacy, 100000 - sto tysiacy, 1000000 - milon. == Wielkie liczby po sirowlasku == 1000 - tysiac, 1000000 - milon, 1000000000 - milard, 1000000000000 - bilon, 1000000000000000 - bilard, 10^18 - trylon, 10^21 - trylard, 10^24 - kwadrylon, 10^27 - kwadrylard, 10^30 - kwintylon, 10^33 - kwintylard, 10^36 - sekstylon, 10^39 - sekstylard, 10^42 - septylon, 10^45 - septylard, 10^48 - oktylon, 10^51 - oktylard, 10^54 - nonylon, 10^57 - nonylard, 10^60 - decylon, 10^63 - decylard, 10^66 - undecylon, 10^69 - undecylard, 10^72 - duodecylon, 10^75 - duodecylard, 10^100 - gugioleh, 10^(10^100) - gugioliecipochleks. == Alfabet gruziński (łaciński) == Alfabet składa się z 33 liter: A B C Č Č̗ C̗ D E F G Ɣ H X I J K Ḱ L M N O P Ṕ Q R S Š T T̗ U V Z Ž. == Alfabet nieistniejącego języka == Alfabet składa się z 44 liter: A B Bi Ci D Di E Fi F I G Gi H J L K M Mi N Ni O Pi Ri P R Q Qi S Si Zi Z U V Vi T Ti C W Wi X Xi Y Yi Ui. To jest alfabet języka polsko-angielsko-niemiecko-francusko-ukraińsko-rosyjsko-białorusko-słoweńsko-macedońsko-bułgarsko-czarnogórsko-bośniacko-serbsko-chorwacko-rumuńsko-hiszpańsko-turecko-azersko-turkmeńsko-tatarsko-czesko-słowacko-hebrajsko-węgiersko-litewsko-łotewsko-estońsko-fińsko-szwedzko-irlandzko-duńsko-norwesko-islandzko-grenlandzko-kazachsko-karaczajsko-bałkarsko-mongolsko-chińsko-japońsko-koreańskiego. == Państwa Europy Środkowej == [[Plik:Flag of Poland.svg|mały|150px|Polska]] [[Plik:Flag of Czech Republic.svg|mały|150px|Czechy]] [[Plik:Flag of Slovakia.svg|mały|150px|Słowacja]] [[Plik:Flag of Hungary.svg|mały|150px|Węgry]] [[Plik:Flag of Austria.svg|mały|150px|Austria]] [[Plik:Flag of Switzerland.svg|mały|150px|Szwajcaria]] [[Plik:Flag of Germany.svg|mały|150px|Niemcy]] [[Plik:Flag of Slovenia.svg|mały|150px|Słowenia]] == Alfabet węgierski == Alfabet składa się z 44 liter: A Á B C Cs D Dz Dzs E É F G Gy H I Í J K L Ly M N Ny O Ó Ö Ő P Q R S Sz T Ty U Ú Ü Ű V W X Y Z Zs. == Alfabet angielski == Alfabet składa się z 26 liter: A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z. == Alfabet uzbecki (łaciński) == Alfabet uzbecki to alfabet oparty na piśmie angielskim, składa się z 28 liter: A B Ch D E F G G‘ H I J K L M N O O‘ P Q R S Sh T U V X Y Z. Litera C występuje w alfabecie tylko jako część dwuznaku (Ch), natomiast W nie jest używana w ogóle. Dwuznak Sh jest umieszczany po literze S. Do wykorzystania dźwięku C używa się dwuznaku Ts albo litery S, w zależności od pozycji w wyrazie, natomiast do wykorzystania dźwięku W jest używana litera V. Litery G‘ i O‘ są umieszczane odpowiednio po literach G i O. Apostrof (’) jest umieszczany na samym końcu alfabetu za literą Z. == Alfabet aleucki == Alfabet składa się z 36 liter: A Aa B D E F G Ĝ H I J K L Hl M Hm N Hn Ng Hng O P Q R S T U Uu V W X X̂ Y Z C Ch. == Polska cyrylica == Transkrypcje liter: А - A, Ѫ - Ą, Om, On, Б - B, Ц - C, Ћ - Ć, Ci, Д - D, Е - E, Ѧ - Ę, Em, En, Ф - F, Г - G, Х - H, Ch, И - I, Й - J, К - K, Љ - L, Л - Ł, L (w zapożyczeniach), М - M, Н - N, Њ - Ń, Ni, О - O, Ó - Ó, П - P, Р - R, С - S, Ҫ - Ś, Si, Т - T, У - U, В - W, V (w zapożyczeniach), Ы - Y, З - Z, Ҙ - Ź, Zi, Ж - Ż, Rz. Litery, które w transkrypcji są oznaczane dwuznakami: Ю - Ju, Я - Ja, Ѥ - Je, Ѭ - Ją, Ѩ - Ję, Ię, Ѕ - Dz, Ђ - Dź, Dzi, Ё - Jo, Џ - Dż, Drz, Ч - Cz, Ш - Sz, Щ - Szcz. Litery używane w zapożyczeniach: Ҁ - Q, Ѯ - X. e9556wyhtakyjbhj88qr5unwgpp1mmq 3159998 3159465 2022-08-29T08:28:45Z 2A01:112F:55F:1500:9455:C97F:77B4:3C31 /* Alfabet uzbecki (łaciński) */Poprawka wikitext text/x-wiki <!-- Prosimy o nieusuwanie tej linii -->{{/Nagłówek}} ==Zabawa literacka== Chciałem Was zaprosić do wspólnej literackiej zabawy. Kiedyś czytałem, że Ken Kesey nad powieścią Jaskinie pracował ze swoimi studentami uczestniczącymi w warsztatach literackich. Studenci ciągnęli losy i przygotowywali w domu kolejne fragmenty książki. Tak powstała wydana pod psuedonimem O. U. Levon i S-ka "zbiorowa powieść". Może nam uda się coś podobnego, jakieś opowiadanie, stworzyć na podstawie naszych sproofreadowanych tekstów. Można dodać kolejne fragmenty opisów, dialogi, co Wam przyjdzie do głowy. Byłoby świetnie gdyby były to już teksty sproofreadowane, bez względu na stopień korekty. [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 12:27, 4 cze 2013 (CEST) {{tab}}[[Julianka|Za oknem ciemno było, deszcz padał i lipy szumiały. W pokoju téż panowała ciemność]]. [[Z różnych sfer/Bańka mydlana/II|Ożymski porwał się od okna i śpiesznie zapalił lampę]].<br /> {{tab}}— [[Stach z Konar (Kraszewski 1879)/Tom III/II|Czém jest człowiek?]] [[Mój stosunek do Kościoła/Rozdział 3. Moje dotychczasowe wystąpienia przeciw Kościołowi|Chodzi nie o metrykę, nie o świadectwo policyjne, ale o to, czem jest człowiek we własnem przekonaniu; chodzi o jego istotę psychiczną, o jego indywidualność.]]<br /> {{tab}}— [[Westalka/I|Przenikliwym nazywa się ten, kto rozpoznać zdołał cząstkę istoty człowieka, zawartej w jego formie]] — [[Gasnące słońce/Część pierwsza/I|odpowiedział Zygfryd wymijająco.]] ==Alfabet abchaski== Alfabet składa się z 43 liter: А Б В Г Ҕ Д Е Ж З Ҙ Ӡ Ӡ’ И К Қ Ҟ Л М Н О П Ҧ Р С Ҫ Т Ҭ У Ф Х Ҳ Ц Ҵ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Ы Ҩ Ь Џ Ә. W alfabecie występuje 17 dodatkowych liter: Ҕ Ҙ Ӡ Ӡ’ Қ Ҟ Ҧ Ҫ Ҭ Ҳ Ҵ Ҷ Ҽ Ҿ Ҩ Џ Ә. Rosyjskie litery Ё Й Щ Ъ Э Ю Я nie występują w alfabecie abchaskim. ==Alfabet liwski== Alfabet składa się z 51 liter: Aa Āā Bb Cc Čč Dd Ḑḑ Ee Ēē Ff Gg Ģģ Hh Ii Īī Jj Kk Ķķ Ll Ļļ Mm Nn Ņņ Oo Ōō Ȯȯ Ȱȱ Pp Qq Rr Ŗŗ Ss Šš Zz Žž Tt Țț Uu Ūū Vv Ww Õõ Ȭȭ Ää Ǟǟ Öö Ȫȫ Üü Xx Yy Ȳȳ. == litera == Ё == 2 == Й == Alfabet rusiński == Alfabet składa się z 36 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ё Ж З І Ї И Ы Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ю Я Ь Ъ. == Alfabet jakucki == Alfabet składa się z 26 liter: А Б Г Ҕ Д И Й К Л М Н Ҥ О Ө П Р С Һ Т У Ү Х Ч Ы Ь Э. Litery В Е Ё Ж З Ф Ц Ш Щ Ъ Ю Я występują wyłącznie w zapożyczeniach. == Alfabet tadżycki == Alfabet składa się z 35 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Ӣ Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ӯ Ф Х Ҳ Ч Ҷ Ш Ъ Э Ю Я. Litery Ц Щ Ы Ь występują wyłącznie w zapożyczeniach. == Alfabet ukraiński == Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ж З И І Ї Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ь Ю Я. == Alfabet rosyjski == Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Э Ю Я. == Alfabet białoruski == Alfabet składa się z 32 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З І Й К Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. == Alfabet uzbecki (cyrylicki) == Alfabet składa się z 34 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ҳ Ц Ч Ш Ъ Э Ю Я. == Alfabet mołdawski (cyrylicki) == Alfabet składa się z 31 liter: А Б В Г Д Е Ж Ӂ З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. Wszystkie litery możemy spotkać w alfabecie rosyjskim oprócz Ӂ. Rosyjskie litery Ё Щ Ъ nie występują w cyrylicy mołdawskiej. == Alfabet grecki == Alfabet składa się z 24 liter: Α Β Γ Δ Ε Ζ Η Θ Ι Κ Λ Μ Ν Ξ Ο Π Ρ Σ Τ Υ Φ Χ Ψ Ω. ==Wersja łacińska alfabetu greckiego== A B G D E Z I Th I K L M N X O P R S T U V Ch Ps W. ==Porządek zgodnie z kolejnością liter w alfabecie łacińskim== A B Ch D E G H I K L M N O P Ps R Rh S T Th U V W X Y Z. == Stary alfabet == Alfabet składa się ze 109 liter: А Ӕ Б В Г Ғ Ҕ Ґ Д Ꙣ Ђ Ѓ Ҙ Е Є Э Ё Ӓ Ж Җ З Ӡ Ѕ И І Ї Й Ј К Қ Ҟ Ԛ Л Ꙥ Љ М Ꙧ Н Ҥ Њ Ң О Ӧ Ө Ӫ Ꙩ Ꙫ Ꙭ ꙮ Ꚙ Ҩ П Ҧ Р С Ҫ Һ Т Ҭ Ћ Ќ Ꙉ У Ӱ Ў Ү Ӣ Ф Ӯ Х Ҳ Ѡ Ц Ҵ Ꙡ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Щ Ъ Ы Џ Ә Ь Ѣ Я Ԙ Ꙗ Ѥ Ю Ꙕ Ꙓ Ԝ Ѧ Ѩ Ꙙ Ꙝ Ѫ Ѭ Ꙛ Ѯ Ѱ Ꙟ Ѳ Ѵ Ѷ Ҁ. == Byłe republiki radzieckie == Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan, Tadżykistan, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Ukraina, Mołdawia, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia. == Państwa powstałe po rozpadzie Jugosławii == Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, częściowo uznawane Kosowo, Serbia, Macedonia Północna. == Języki urzędowe nieistniejącego już ZSRR == Rosyjski (język ogólnozwiązkowy), lokalnie: Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Tadżycki, Gruziński, Ormiański, Azerski, Ukraiński, Rumuński (Mołdawski), Białoruski, Litewski, Łotewski, Estoński. == Grupy języków urzędowych nieistniejącego już ZSRR == Słowiańskie (Rosyjski, Ukraiński, Białoruski), Turkijskie (Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Azerski), Indoirańskie (Tadżycki), Kartwelskie (Gruziński), Ormiańskie (Ormiański), Romańskie (Rumuński (Mołdawski)), Bałtyckie (Litewski, Łotewski), Ugrofińskie (Estoński) == Języki urzędowe nieistniejącej już Jugosławii == Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Albański, Serbski, Węgierski, Słowacki, Rumuński, Rusiński, Macedoński. == Grupy języków urzędowych nieistniejącej już Jugosławii == Słowiańskie (Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Serbski, Słowacki, Rusiński, Macedoński), Albańskie (Albański), Ugrofińskie (Węgierski), Romańskie (Rumuński) == Alfabet estoński == Alfabet składa się z 32 liter: Aa Bb Cc Dd Ee Ff Gg Hh Ii Jj Kk Ll Mm Nn Oo Pp Qq Rr Ss Šš Zz Žž Tt Uu Vv Ww Õõ Ää Öö Üü Xx Yy. == Alfabet chantyjski == Alfabet składa się z 57 liter: А Ӓ Ӑ Ә Ӛ Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Қ Ӄ Л Ӆ Ԓ М Н Ң Ӈ Н’ О Ӧ Ŏ Ө Ӫ П Р С Т У Ӱ Ў Ф Х Ҳ Ӽ Ц Ч Ҷ Ш Щ Ъ Ы Ь Э Є Є̈ Ю Ю̆ Я Я̆. == Alfabet ewe == Alfabet składa się z 30 liter: A B D Ɖ E Ɛ F Ƒ G Ɣ H X I K L M N Ŋ O Ɔ P R S T U V Ʋ W Y Z. == Alfabet prasłowiański == Alfabet składa się z 33 liter: A Ą B C Č D E Ę Ě F G H X I Ь J K L M N O P R S Š Ŝ T U Ъ V Y Z Ž. == Języki urzędowe nieistniejącego państwa, które ja wymyśliłem == 48 języków: angielski, chiński, malajski, tamilski, rosyjski, słowacki, słoweński, ukraiński, czeski, serbski, chorwacki, bośniacki, czarnogórski, białoruski, bułgarski, rumuński, macedoński, albański, węgierski, nowogrecki, turecki, mołdawski, rusiński, kazachski, uzbecki, turkmeński, kirgiski, tadżycki, gruziński, ormiański, azerbejdżański, litewski, łotewski, estoński, mongolski, polski, niemiecki, francuski, norweski, szwedzki, fiński, islandzki, włoski, arabski, hiszpański, portugalski, perski, baskijski. == Jus == Jus to archaiczna litera cyrylicy. Mały jus (Ѧ), Mały jus jotowany (Ѩ), Mały jus zamknięty (Ꙙ), Mały jus jotowany zamknięty (Ꙝ), Wielki jus (Ѫ), Wielki jus jotowany (Ѭ), Wielki jus zamknięty (Ꙛ). Mały jus (Ѧ) ma wartość Ę, natomiast wielki jus (Ѫ) ma wartość Ą. Mały jus jotowany (Ѩ) ma wartość dwuznaku ię lub ję, natomiast wielki jus jotowany (Ѭ) ma wartość dwuznaku ią lub ją. == Dialekt języka polskiego == Język sirowlaski (Djesik syrroruski) - odmiana języka polskiego, dialekt używany w nieistniejącym państwie, które ja wymyśliłem. Alfabet składa się z 40 liter: A Á Ą B C Ć D E É Ę F G H I Í J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U Ú Ü Ź Ż V W X Y Z. == Wikipedia, Wikisłownik, Wikiźródła, Wikinews, Wikipedysta, Wikisłownikarz, Wikiskryba i Wikireporter po sirowlasku == Wikipedia - Wikipedija, Wikisłownik - Wikisłowmeniaak, Wikiźródła - Wikiźríoedła, Wikinews - Wikispríjoté, Wikipedysta - Wikipedijiojista, Wikisłownikarz - Wikisłowmeniaakraz, Wikiskryba - Wikiskrebija, Wikireporter - Wikirijepijeoryter. == Wczesna cyrylica == Alfabet składa się z 44 liter: А Б В Г Д Є Ж Ѕ З И І К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ѡ Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Ѣ Я Ѥ Ю Ѧ Ѩ Ѫ Ѭ Ѯ Ѱ Ѳ Ѵ Ҁ. == Klasyfikacja genetyczna języka polskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki zachodniosłowiańskie * Języki lechickie * Język polski == Klasyfikacja genetyczna języka staroruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski == Klasyfikacja genetyczna języka rosyjskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język rosyjski == Klasyfikacja genetyczna języka ruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski == Klasyfikacja genetyczna języka białoruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język białoruski == Klasyfikacja genetyczna języka ukraińskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński == Klasyfikacja genetyczna języka rusińskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński * Język rusiński == Klasyfikacja genetyczna języka łemkowskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński * Język rusiński * Język łemkowski == Klasyfikacja genetyczna języka prasłowiańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Język prasłowiański == Klasyfikacja genetyczna języka albańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki albańskie * Język albański == Klasyfikacja genetyczna języka ormiańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki ormiańskie * Język ormiański == Alfabet połabski == Alfabet składa się z 54 liter: A Ă Å Ą D Ď Ʒ Ʒ́ E Ė Ĕ Ę F G Ǵ H Χ Χ́ I I̯ J K Ḱ L Ľ M Ḿ N Ń O Ö Ǫ P Ṕ R Ŕ S Ś T Ť Č U Ü U̯ V Z Ź Ž B Š Ć B́ C V́. == Nazwy języka sirowlaskiego po polsku, angielsku, niemiecku, francusku, hiszpańsku, włosku, portugalsku, w esperanto i po czesku oraz po rumuńsku i węgiersku oraz słowacku i po łacinie == Język sirowlaski / Truchlamon language / Truchlamische Sprache / Langue truchlemise / Idioma tréchléañol / Lingua trecciano / Lingua trúgléména / Lingvo torokkono / Truchlémeština / Limba truchlemână / Tramogyel nyelv / Trúchemstočina / Lingua truchlamona == Alfabet słowacki == Alfabet składa się z 46 liter: A Á Ä B C Č D Ď Dz Dž E É F G H Ch I Í J K L Ĺ Ľ M N Ň O Ó Ô P Q R Ŕ S Š T Ť U Ú V W X Y Ý Z Ž. == Unifon alphabet == A Δ Ʌ B Ȼ D E Ɨ Ԙ F G H I Ŧ J K L M N Ŋ O O̲ 𐐅 ꐎ ꐎ P R S S̸ T Ћ Һ U ⩌ U̲ V W Z Y Ƶ == Alfabet gruziński == Alfabet składa się z 33 liter: ა ბ გ დ ე ვ ზ თ ი კ ლ მ ნ ო პ ჟ რ ს ტ უ ფ ქ ღ ყ შ ჩ ც ძ წ ჭ ხ ჯ ჰ. Transkrypcja na alfabet łaciński: a b c č č̗ c̗ d e f g ɣ h x i j k ḱ l m n o p ṕ q r s š t t̗ u v z ž. == Alfabet karakałpacki == Alfabet składa się z 33 liter: Duże litery: A Á B D E F G Ǵ H X Í I J K Q L M N Ń O Ó P R S T U Ú V W Y Z Sh C Ch. Małe litery: a á b d e f g ǵ h x ı i j k q l m n ń o ó p r s t u ú v w y z sh c ch. == Alfabet polski == Alfabet składa się z 32 liter: A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P R S Ś T U W Y Z Ź Ż. Używane są także dwuznaki Ch, Cz, Dz, Dź, Dż, Rz, Sz, Ci, Ni, Si, Zi. Te dwuznaki są traktowane jako dwie litery, nie jako jedna litera. Używane są także trójznaki Drz, Dzi, a także tetragraf Szcz. W alfabecie występują litery dodatkowe ze znakami diakrytycznymi: Ą Ć Ę Ł Ń Ó Ś Ź Ż. Znaki diakrytyczne: Ogonek występuje pod literami Ą i Ę, Kreska nad literami Ć, Ń, Ó, Ś, Ź, Kropka nad literą Ż, zaś kreska skośna na literze Ł. Alfabet nie zawiera liter Q V X, używanych tylko w zapożyczeniach. == Tekst po sirowlasku i po polsku == Ja jestiemonilo Maitake, a Ujytikownikorek Fynydojumojomacji Wikimedia. Ja jestiemonilo Wikipedijiojistą, Wikisłowmeniaakrazem, Wikiskrebiją, Wikirijeporyterem i tik dilej. Ja jestem Maitake, Użytkownik Fundacji Wikimedia. Ja jestem Wikipedystą, Wikisłownikarzem, Wikiskrybą, Wikireporterem i tak dalej. == Alfabet husycki == Alfabet składa się z 76 liter: A Á Ä Ą Ā Ã B C Ć Č D Ď Đ Dz Dž E É Ë Ę Ē Ě F G Ģ H Ch I Í Ī J K Ķ L Ĺ Ľ Ł Ļ Lj M N Ń Ň Ņ Nj O Ó Ô Ŏ Ō Õ Ò P Q R Ŕ Ř S Ś Š T Ť U Ú Ù Ū Ů Ŭ V W X Y Ý Z Ź Ż Ž. == Alfabet języka balante w Senegalu == Alfabet składa się z 23 liter: A B Ɓ D E F G H I J L M N Ñ Ŋ O R S T Ŧ U W Y. == Alfabet północnosaamski == Alfabet składa się z 29 liter: A Á B C Č D Đ E F G H I J K L M N Ŋ O P R S Š T Ŧ U V Z Ž. == Ŧ == '''Ŧ''' - 14. litera grafii dla amerykańskiego angielskiego (Unifon), 20. litera alfabetu języka balante w Senegalu, 25. litera alfabetu północnosaamskiego. == Alfabet chorwacki == Alfabet składa się z 30 liter: A B C Č Ć D Dž Đ E F G H I J K L Lj M N Nj O P R S Š T U V Z Ž. == Alfabet serbski == Alfabet składa się z 30 liter: А Б В Г Д Ђ Е Ж З И Ј К Л Љ М Н Њ О П Р С Т Ћ У Ф Х Ц Ч Џ Ш. == Nazwy dni tygodnia i miesięcy po sirowlasku == Dni tygodnia: Penedielek, Wterek, Sreda, Cweritek, Pielomatek, Sebetoja, Nediela. Miesiące: Styczeń, Lity, Merzelojec, Kweten, Mej, Czyruwiec, Lypojec, Sterpen, Wrzesiomoneń, Pezdijernik, Lystyped, Grydojen. == Liczby od 1 do miliona po sirowlasku == 1 - yeden, 2 - dwe, 3 - tri, 4 - cwetory, 5 - piec, 6 - sest, 7 - sedem, 8 - osem, 9 - dzewec, 10 - dzesec, 11 - yedenasce, 12 - dwenesce, 13 - trinesce, 14 - cwetoresce, 15 - pietnesce, 16 - sestnestce, 17 - sedomnosce, 18 - ostemonosce, 19 - dzewetnysce, 20 - dwedzesta, 30 - trydescy, 40 - cwetoryscy, 50 - piecdesyt, 60 - sestdesyt, 70 - sedemdesyt, 80 - osemdesyt, 90 - dzewecdesyt, 100 - sto, 200 - dwesce, 300 - trysce, 400 - cwetorysce, 500 - pietorysce, 600 - sestorysce, 700 - sedorysce, 800 - osmorysce, 900 - dzewecorysce, 1000 - tysiac, 10000 - dzesec tysiacy, 100000 - sto tysiacy, 1000000 - milon. == Wielkie liczby po sirowlasku == 1000 - tysiac, 1000000 - milon, 1000000000 - milard, 1000000000000 - bilon, 1000000000000000 - bilard, 10^18 - trylon, 10^21 - trylard, 10^24 - kwadrylon, 10^27 - kwadrylard, 10^30 - kwintylon, 10^33 - kwintylard, 10^36 - sekstylon, 10^39 - sekstylard, 10^42 - septylon, 10^45 - septylard, 10^48 - oktylon, 10^51 - oktylard, 10^54 - nonylon, 10^57 - nonylard, 10^60 - decylon, 10^63 - decylard, 10^66 - undecylon, 10^69 - undecylard, 10^72 - duodecylon, 10^75 - duodecylard, 10^100 - gugioleh, 10^(10^100) - gugioliecipochleks. == Alfabet gruziński (łaciński) == Alfabet składa się z 33 liter: A B C Č Č̗ C̗ D E F G Ɣ H X I J K Ḱ L M N O P Ṕ Q R S Š T T̗ U V Z Ž. == Alfabet nieistniejącego języka == Alfabet składa się z 44 liter: A B Bi Ci D Di E Fi F I G Gi H J L K M Mi N Ni O Pi Ri P R Q Qi S Si Zi Z U V Vi T Ti C W Wi X Xi Y Yi Ui. To jest alfabet języka polsko-angielsko-niemiecko-francusko-ukraińsko-rosyjsko-białorusko-słoweńsko-macedońsko-bułgarsko-czarnogórsko-bośniacko-serbsko-chorwacko-rumuńsko-hiszpańsko-turecko-azersko-turkmeńsko-tatarsko-czesko-słowacko-hebrajsko-węgiersko-litewsko-łotewsko-estońsko-fińsko-szwedzko-irlandzko-duńsko-norwesko-islandzko-grenlandzko-kazachsko-karaczajsko-bałkarsko-mongolsko-chińsko-japońsko-koreańskiego. == Państwa Europy Środkowej == [[Plik:Flag of Poland.svg|mały|150px|Polska]] [[Plik:Flag of Czech Republic.svg|mały|150px|Czechy]] [[Plik:Flag of Slovakia.svg|mały|150px|Słowacja]] [[Plik:Flag of Hungary.svg|mały|150px|Węgry]] [[Plik:Flag of Austria.svg|mały|150px|Austria]] [[Plik:Flag of Switzerland.svg|mały|150px|Szwajcaria]] [[Plik:Flag of Germany.svg|mały|150px|Niemcy]] [[Plik:Flag of Slovenia.svg|mały|150px|Słowenia]] == Alfabet węgierski == Alfabet składa się z 44 liter: A Á B C Cs D Dz Dzs E É F G Gy H I Í J K L Ly M N Ny O Ó Ö Ő P Q R S Sz T Ty U Ú Ü Ű V W X Y Z Zs. == Alfabet angielski == Alfabet składa się z 26 liter: A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z. == Alfabet uzbecki (łaciński) == Alfabet uzbecki to alfabet oparty na piśmie angielskim, składa się z 28 liter: A B Ch D E F G G‘ H I J K L M N O O‘ P Q R S Sh T U V X Y Z. Litera C występuje w alfabecie tylko jako część dwuznaku (Ch), natomiast W nie jest używana w ogóle. Dwuznak Sh jest umieszczany po literze S. Do wykorzystania dźwięku C używa się dwuznaku Ts albo litery S, w zależności od pozycji w wyrazie, natomiast do wykorzystania dźwięku W jest używana litera V. Litery G‘ i O‘ są umieszczane odpowiednio po literach G i O. Apostrof (’) jest umieszczany na samym końcu alfabetu za literą Z. Używany jest także dwuznak Ng. == Alfabet aleucki == Alfabet składa się z 36 liter: A Aa B D E F G Ĝ H I J K L Hl M Hm N Hn Ng Hng O P Q R S T U Uu V W X X̂ Y Z C Ch. == Polska cyrylica == Transkrypcje liter: А - A, Ѫ - Ą, Om, On, Б - B, Ц - C, Ћ - Ć, Ci, Д - D, Е - E, Ѧ - Ę, Em, En, Ф - F, Г - G, Х - H, Ch, И - I, Й - J, К - K, Љ - L, Л - Ł, L (w zapożyczeniach), М - M, Н - N, Њ - Ń, Ni, О - O, Ó - Ó, П - P, Р - R, С - S, Ҫ - Ś, Si, Т - T, У - U, В - W, V (w zapożyczeniach), Ы - Y, З - Z, Ҙ - Ź, Zi, Ж - Ż, Rz. Litery, które w transkrypcji są oznaczane dwuznakami: Ю - Ju, Я - Ja, Ѥ - Je, Ѭ - Ją, Ѩ - Ję, Ię, Ѕ - Dz, Ђ - Dź, Dzi, Ё - Jo, Џ - Dż, Drz, Ч - Cz, Ш - Sz, Щ - Szcz. Litery używane w zapożyczeniach: Ҁ - Q, Ѯ - X. disc83bdmzpoe8ky1mn3cl7m31coh0i 3160005 3159998 2022-08-29T08:33:17Z 83.23.250.120 /* Polska cyrylica */Nowa sekcja wikitext text/x-wiki <!-- Prosimy o nieusuwanie tej linii -->{{/Nagłówek}} ==Zabawa literacka== Chciałem Was zaprosić do wspólnej literackiej zabawy. Kiedyś czytałem, że Ken Kesey nad powieścią Jaskinie pracował ze swoimi studentami uczestniczącymi w warsztatach literackich. Studenci ciągnęli losy i przygotowywali w domu kolejne fragmenty książki. Tak powstała wydana pod psuedonimem O. U. Levon i S-ka "zbiorowa powieść". Może nam uda się coś podobnego, jakieś opowiadanie, stworzyć na podstawie naszych sproofreadowanych tekstów. Można dodać kolejne fragmenty opisów, dialogi, co Wam przyjdzie do głowy. Byłoby świetnie gdyby były to już teksty sproofreadowane, bez względu na stopień korekty. [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 12:27, 4 cze 2013 (CEST) {{tab}}[[Julianka|Za oknem ciemno było, deszcz padał i lipy szumiały. W pokoju téż panowała ciemność]]. [[Z różnych sfer/Bańka mydlana/II|Ożymski porwał się od okna i śpiesznie zapalił lampę]].<br /> {{tab}}— [[Stach z Konar (Kraszewski 1879)/Tom III/II|Czém jest człowiek?]] [[Mój stosunek do Kościoła/Rozdział 3. Moje dotychczasowe wystąpienia przeciw Kościołowi|Chodzi nie o metrykę, nie o świadectwo policyjne, ale o to, czem jest człowiek we własnem przekonaniu; chodzi o jego istotę psychiczną, o jego indywidualność.]]<br /> {{tab}}— [[Westalka/I|Przenikliwym nazywa się ten, kto rozpoznać zdołał cząstkę istoty człowieka, zawartej w jego formie]] — [[Gasnące słońce/Część pierwsza/I|odpowiedział Zygfryd wymijająco.]] ==Alfabet abchaski== Alfabet składa się z 43 liter: А Б В Г Ҕ Д Е Ж З Ҙ Ӡ Ӡ’ И К Қ Ҟ Л М Н О П Ҧ Р С Ҫ Т Ҭ У Ф Х Ҳ Ц Ҵ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Ы Ҩ Ь Џ Ә. W alfabecie występuje 17 dodatkowych liter: Ҕ Ҙ Ӡ Ӡ’ Қ Ҟ Ҧ Ҫ Ҭ Ҳ Ҵ Ҷ Ҽ Ҿ Ҩ Џ Ә. Rosyjskie litery Ё Й Щ Ъ Э Ю Я nie występują w alfabecie abchaskim. ==Alfabet liwski== Alfabet składa się z 51 liter: Aa Āā Bb Cc Čč Dd Ḑḑ Ee Ēē Ff Gg Ģģ Hh Ii Īī Jj Kk Ķķ Ll Ļļ Mm Nn Ņņ Oo Ōō Ȯȯ Ȱȱ Pp Qq Rr Ŗŗ Ss Šš Zz Žž Tt Țț Uu Ūū Vv Ww Õõ Ȭȭ Ää Ǟǟ Öö Ȫȫ Üü Xx Yy Ȳȳ. == litera == Ё == 2 == Й == Alfabet rusiński == Alfabet składa się z 36 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ё Ж З І Ї И Ы Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ю Я Ь Ъ. == Alfabet jakucki == Alfabet składa się z 26 liter: А Б Г Ҕ Д И Й К Л М Н Ҥ О Ө П Р С Һ Т У Ү Х Ч Ы Ь Э. Litery В Е Ё Ж З Ф Ц Ш Щ Ъ Ю Я występują wyłącznie w zapożyczeniach. == Alfabet tadżycki == Alfabet składa się z 35 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Ӣ Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ӯ Ф Х Ҳ Ч Ҷ Ш Ъ Э Ю Я. Litery Ц Щ Ы Ь występują wyłącznie w zapożyczeniach. == Alfabet ukraiński == Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ж З И І Ї Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ь Ю Я. == Alfabet rosyjski == Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Э Ю Я. == Alfabet białoruski == Alfabet składa się z 32 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З І Й К Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. == Alfabet uzbecki (cyrylicki) == Alfabet składa się z 34 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ҳ Ц Ч Ш Ъ Э Ю Я. == Alfabet mołdawski (cyrylicki) == Alfabet składa się z 31 liter: А Б В Г Д Е Ж Ӂ З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. Wszystkie litery możemy spotkać w alfabecie rosyjskim oprócz Ӂ. Rosyjskie litery Ё Щ Ъ nie występują w cyrylicy mołdawskiej. == Alfabet grecki == Alfabet składa się z 24 liter: Α Β Γ Δ Ε Ζ Η Θ Ι Κ Λ Μ Ν Ξ Ο Π Ρ Σ Τ Υ Φ Χ Ψ Ω. ==Wersja łacińska alfabetu greckiego== A B G D E Z I Th I K L M N X O P R S T U V Ch Ps W. ==Porządek zgodnie z kolejnością liter w alfabecie łacińskim== A B Ch D E G H I K L M N O P Ps R Rh S T Th U V W X Y Z. == Stary alfabet == Alfabet składa się ze 109 liter: А Ӕ Б В Г Ғ Ҕ Ґ Д Ꙣ Ђ Ѓ Ҙ Е Є Э Ё Ӓ Ж Җ З Ӡ Ѕ И І Ї Й Ј К Қ Ҟ Ԛ Л Ꙥ Љ М Ꙧ Н Ҥ Њ Ң О Ӧ Ө Ӫ Ꙩ Ꙫ Ꙭ ꙮ Ꚙ Ҩ П Ҧ Р С Ҫ Һ Т Ҭ Ћ Ќ Ꙉ У Ӱ Ў Ү Ӣ Ф Ӯ Х Ҳ Ѡ Ц Ҵ Ꙡ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Щ Ъ Ы Џ Ә Ь Ѣ Я Ԙ Ꙗ Ѥ Ю Ꙕ Ꙓ Ԝ Ѧ Ѩ Ꙙ Ꙝ Ѫ Ѭ Ꙛ Ѯ Ѱ Ꙟ Ѳ Ѵ Ѷ Ҁ. == Byłe republiki radzieckie == Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan, Tadżykistan, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Ukraina, Mołdawia, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia. == Państwa powstałe po rozpadzie Jugosławii == Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, częściowo uznawane Kosowo, Serbia, Macedonia Północna. == Języki urzędowe nieistniejącego już ZSRR == Rosyjski (język ogólnozwiązkowy), lokalnie: Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Tadżycki, Gruziński, Ormiański, Azerski, Ukraiński, Rumuński (Mołdawski), Białoruski, Litewski, Łotewski, Estoński. == Grupy języków urzędowych nieistniejącego już ZSRR == Słowiańskie (Rosyjski, Ukraiński, Białoruski), Turkijskie (Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Azerski), Indoirańskie (Tadżycki), Kartwelskie (Gruziński), Ormiańskie (Ormiański), Romańskie (Rumuński (Mołdawski)), Bałtyckie (Litewski, Łotewski), Ugrofińskie (Estoński) == Języki urzędowe nieistniejącej już Jugosławii == Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Albański, Serbski, Węgierski, Słowacki, Rumuński, Rusiński, Macedoński. == Grupy języków urzędowych nieistniejącej już Jugosławii == Słowiańskie (Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Serbski, Słowacki, Rusiński, Macedoński), Albańskie (Albański), Ugrofińskie (Węgierski), Romańskie (Rumuński) == Alfabet estoński == Alfabet składa się z 32 liter: Aa Bb Cc Dd Ee Ff Gg Hh Ii Jj Kk Ll Mm Nn Oo Pp Qq Rr Ss Šš Zz Žž Tt Uu Vv Ww Õõ Ää Öö Üü Xx Yy. == Alfabet chantyjski == Alfabet składa się z 57 liter: А Ӓ Ӑ Ә Ӛ Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Қ Ӄ Л Ӆ Ԓ М Н Ң Ӈ Н’ О Ӧ Ŏ Ө Ӫ П Р С Т У Ӱ Ў Ф Х Ҳ Ӽ Ц Ч Ҷ Ш Щ Ъ Ы Ь Э Є Є̈ Ю Ю̆ Я Я̆. == Alfabet ewe == Alfabet składa się z 30 liter: A B D Ɖ E Ɛ F Ƒ G Ɣ H X I K L M N Ŋ O Ɔ P R S T U V Ʋ W Y Z. == Alfabet prasłowiański == Alfabet składa się z 33 liter: A Ą B C Č D E Ę Ě F G H X I Ь J K L M N O P R S Š Ŝ T U Ъ V Y Z Ž. == Języki urzędowe nieistniejącego państwa, które ja wymyśliłem == 48 języków: angielski, chiński, malajski, tamilski, rosyjski, słowacki, słoweński, ukraiński, czeski, serbski, chorwacki, bośniacki, czarnogórski, białoruski, bułgarski, rumuński, macedoński, albański, węgierski, nowogrecki, turecki, mołdawski, rusiński, kazachski, uzbecki, turkmeński, kirgiski, tadżycki, gruziński, ormiański, azerbejdżański, litewski, łotewski, estoński, mongolski, polski, niemiecki, francuski, norweski, szwedzki, fiński, islandzki, włoski, arabski, hiszpański, portugalski, perski, baskijski. == Jus == Jus to archaiczna litera cyrylicy. Mały jus (Ѧ), Mały jus jotowany (Ѩ), Mały jus zamknięty (Ꙙ), Mały jus jotowany zamknięty (Ꙝ), Wielki jus (Ѫ), Wielki jus jotowany (Ѭ), Wielki jus zamknięty (Ꙛ). Mały jus (Ѧ) ma wartość Ę, natomiast wielki jus (Ѫ) ma wartość Ą. Mały jus jotowany (Ѩ) ma wartość dwuznaku ię lub ję, natomiast wielki jus jotowany (Ѭ) ma wartość dwuznaku ią lub ją. == Dialekt języka polskiego == Język sirowlaski (Djesik syrroruski) - odmiana języka polskiego, dialekt używany w nieistniejącym państwie, które ja wymyśliłem. Alfabet składa się z 40 liter: A Á Ą B C Ć D E É Ę F G H I Í J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U Ú Ü Ź Ż V W X Y Z. == Wikipedia, Wikisłownik, Wikiźródła, Wikinews, Wikipedysta, Wikisłownikarz, Wikiskryba i Wikireporter po sirowlasku == Wikipedia - Wikipedija, Wikisłownik - Wikisłowmeniaak, Wikiźródła - Wikiźríoedła, Wikinews - Wikispríjoté, Wikipedysta - Wikipedijiojista, Wikisłownikarz - Wikisłowmeniaakraz, Wikiskryba - Wikiskrebija, Wikireporter - Wikirijepijeoryter. == Wczesna cyrylica == Alfabet składa się z 44 liter: А Б В Г Д Є Ж Ѕ З И І К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ѡ Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Ѣ Я Ѥ Ю Ѧ Ѩ Ѫ Ѭ Ѯ Ѱ Ѳ Ѵ Ҁ. == Klasyfikacja genetyczna języka polskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki zachodniosłowiańskie * Języki lechickie * Język polski == Klasyfikacja genetyczna języka staroruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski == Klasyfikacja genetyczna języka rosyjskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język rosyjski == Klasyfikacja genetyczna języka ruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski == Klasyfikacja genetyczna języka białoruskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język białoruski == Klasyfikacja genetyczna języka ukraińskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński == Klasyfikacja genetyczna języka rusińskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński * Język rusiński == Klasyfikacja genetyczna języka łemkowskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Języki słowiańskie * Języki wschodniosłowiańskie * Język staroruski * Język ruski * Język ukraiński * Język rusiński * Język łemkowski == Klasyfikacja genetyczna języka prasłowiańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki bałtosłowiańskie * Język prasłowiański == Klasyfikacja genetyczna języka albańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki albańskie * Język albański == Klasyfikacja genetyczna języka ormiańskiego == * Języki indoeuropejskie * Języki satem * Języki ormiańskie * Język ormiański == Alfabet połabski == Alfabet składa się z 54 liter: A Ă Å Ą D Ď Ʒ Ʒ́ E Ė Ĕ Ę F G Ǵ H Χ Χ́ I I̯ J K Ḱ L Ľ M Ḿ N Ń O Ö Ǫ P Ṕ R Ŕ S Ś T Ť Č U Ü U̯ V Z Ź Ž B Š Ć B́ C V́. == Nazwy języka sirowlaskiego po polsku, angielsku, niemiecku, francusku, hiszpańsku, włosku, portugalsku, w esperanto i po czesku oraz po rumuńsku i węgiersku oraz słowacku i po łacinie == Język sirowlaski / Truchlamon language / Truchlamische Sprache / Langue truchlemise / Idioma tréchléañol / Lingua trecciano / Lingua trúgléména / Lingvo torokkono / Truchlémeština / Limba truchlemână / Tramogyel nyelv / Trúchemstočina / Lingua truchlamona == Alfabet słowacki == Alfabet składa się z 46 liter: A Á Ä B C Č D Ď Dz Dž E É F G H Ch I Í J K L Ĺ Ľ M N Ň O Ó Ô P Q R Ŕ S Š T Ť U Ú V W X Y Ý Z Ž. == Unifon alphabet == A Δ Ʌ B Ȼ D E Ɨ Ԙ F G H I Ŧ J K L M N Ŋ O O̲ 𐐅 ꐎ ꐎ P R S S̸ T Ћ Һ U ⩌ U̲ V W Z Y Ƶ == Alfabet gruziński == Alfabet składa się z 33 liter: ა ბ გ დ ე ვ ზ თ ი კ ლ მ ნ ო პ ჟ რ ს ტ უ ფ ქ ღ ყ შ ჩ ც ძ წ ჭ ხ ჯ ჰ. Transkrypcja na alfabet łaciński: a b c č č̗ c̗ d e f g ɣ h x i j k ḱ l m n o p ṕ q r s š t t̗ u v z ž. == Alfabet karakałpacki == Alfabet składa się z 33 liter: Duże litery: A Á B D E F G Ǵ H X Í I J K Q L M N Ń O Ó P R S T U Ú V W Y Z Sh C Ch. Małe litery: a á b d e f g ǵ h x ı i j k q l m n ń o ó p r s t u ú v w y z sh c ch. == Alfabet polski == Alfabet składa się z 32 liter: A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P R S Ś T U W Y Z Ź Ż. Używane są także dwuznaki Ch, Cz, Dz, Dź, Dż, Rz, Sz, Ci, Ni, Si, Zi. Te dwuznaki są traktowane jako dwie litery, nie jako jedna litera. Używane są także trójznaki Drz, Dzi, a także tetragraf Szcz. W alfabecie występują litery dodatkowe ze znakami diakrytycznymi: Ą Ć Ę Ł Ń Ó Ś Ź Ż. Znaki diakrytyczne: Ogonek występuje pod literami Ą i Ę, Kreska nad literami Ć, Ń, Ó, Ś, Ź, Kropka nad literą Ż, zaś kreska skośna na literze Ł. Alfabet nie zawiera liter Q V X, używanych tylko w zapożyczeniach. == Tekst po sirowlasku i po polsku == Ja jestiemonilo Maitake, a Ujytikownikorek Fynydojumojomacji Wikimedia. Ja jestiemonilo Wikipedijiojistą, Wikisłowmeniaakrazem, Wikiskrebiją, Wikirijeporyterem i tik dilej. Ja jestem Maitake, Użytkownik Fundacji Wikimedia. Ja jestem Wikipedystą, Wikisłownikarzem, Wikiskrybą, Wikireporterem i tak dalej. == Alfabet husycki == Alfabet składa się z 76 liter: A Á Ä Ą Ā Ã B C Ć Č D Ď Đ Dz Dž E É Ë Ę Ē Ě F G Ģ H Ch I Í Ī J K Ķ L Ĺ Ľ Ł Ļ Lj M N Ń Ň Ņ Nj O Ó Ô Ŏ Ō Õ Ò P Q R Ŕ Ř S Ś Š T Ť U Ú Ù Ū Ů Ŭ V W X Y Ý Z Ź Ż Ž. == Alfabet języka balante w Senegalu == Alfabet składa się z 23 liter: A B Ɓ D E F G H I J L M N Ñ Ŋ O R S T Ŧ U W Y. == Alfabet północnosaamski == Alfabet składa się z 29 liter: A Á B C Č D Đ E F G H I J K L M N Ŋ O P R S Š T Ŧ U V Z Ž. == Ŧ == '''Ŧ''' - 14. litera grafii dla amerykańskiego angielskiego (Unifon), 20. litera alfabetu języka balante w Senegalu, 25. litera alfabetu północnosaamskiego. == Alfabet chorwacki == Alfabet składa się z 30 liter: A B C Č Ć D Dž Đ E F G H I J K L Lj M N Nj O P R S Š T U V Z Ž. == Alfabet serbski == Alfabet składa się z 30 liter: А Б В Г Д Ђ Е Ж З И Ј К Л Љ М Н Њ О П Р С Т Ћ У Ф Х Ц Ч Џ Ш. == Nazwy dni tygodnia i miesięcy po sirowlasku == Dni tygodnia: Penedielek, Wterek, Sreda, Cweritek, Pielomatek, Sebetoja, Nediela. Miesiące: Styczeń, Lity, Merzelojec, Kweten, Mej, Czyruwiec, Lypojec, Sterpen, Wrzesiomoneń, Pezdijernik, Lystyped, Grydojen. == Liczby od 1 do miliona po sirowlasku == 1 - yeden, 2 - dwe, 3 - tri, 4 - cwetory, 5 - piec, 6 - sest, 7 - sedem, 8 - osem, 9 - dzewec, 10 - dzesec, 11 - yedenasce, 12 - dwenesce, 13 - trinesce, 14 - cwetoresce, 15 - pietnesce, 16 - sestnestce, 17 - sedomnosce, 18 - ostemonosce, 19 - dzewetnysce, 20 - dwedzesta, 30 - trydescy, 40 - cwetoryscy, 50 - piecdesyt, 60 - sestdesyt, 70 - sedemdesyt, 80 - osemdesyt, 90 - dzewecdesyt, 100 - sto, 200 - dwesce, 300 - trysce, 400 - cwetorysce, 500 - pietorysce, 600 - sestorysce, 700 - sedorysce, 800 - osmorysce, 900 - dzewecorysce, 1000 - tysiac, 10000 - dzesec tysiacy, 100000 - sto tysiacy, 1000000 - milon. == Wielkie liczby po sirowlasku == 1000 - tysiac, 1000000 - milon, 1000000000 - milard, 1000000000000 - bilon, 1000000000000000 - bilard, 10^18 - trylon, 10^21 - trylard, 10^24 - kwadrylon, 10^27 - kwadrylard, 10^30 - kwintylon, 10^33 - kwintylard, 10^36 - sekstylon, 10^39 - sekstylard, 10^42 - septylon, 10^45 - septylard, 10^48 - oktylon, 10^51 - oktylard, 10^54 - nonylon, 10^57 - nonylard, 10^60 - decylon, 10^63 - decylard, 10^66 - undecylon, 10^69 - undecylard, 10^72 - duodecylon, 10^75 - duodecylard, 10^100 - gugioleh, 10^(10^100) - gugioliecipochleks. == Alfabet gruziński (łaciński) == Alfabet składa się z 33 liter: A B C Č Č̗ C̗ D E F G Ɣ H X I J K Ḱ L M N O P Ṕ Q R S Š T T̗ U V Z Ž. == Alfabet nieistniejącego języka == Alfabet składa się z 44 liter: A B Bi Ci D Di E Fi F I G Gi H J L K M Mi N Ni O Pi Ri P R Q Qi S Si Zi Z U V Vi T Ti C W Wi X Xi Y Yi Ui. To jest alfabet języka polsko-angielsko-niemiecko-francusko-ukraińsko-rosyjsko-białorusko-słoweńsko-macedońsko-bułgarsko-czarnogórsko-bośniacko-serbsko-chorwacko-rumuńsko-hiszpańsko-turecko-azersko-turkmeńsko-tatarsko-czesko-słowacko-hebrajsko-węgiersko-litewsko-łotewsko-estońsko-fińsko-szwedzko-irlandzko-duńsko-norwesko-islandzko-grenlandzko-kazachsko-karaczajsko-bałkarsko-mongolsko-chińsko-japońsko-koreańskiego. == Państwa Europy Środkowej == [[Plik:Flag of Poland.svg|mały|150px|Polska]] [[Plik:Flag of Czech Republic.svg|mały|150px|Czechy]] [[Plik:Flag of Slovakia.svg|mały|150px|Słowacja]] [[Plik:Flag of Hungary.svg|mały|150px|Węgry]] [[Plik:Flag of Austria.svg|mały|150px|Austria]] [[Plik:Flag of Switzerland.svg|mały|150px|Szwajcaria]] [[Plik:Flag of Germany.svg|mały|150px|Niemcy]] [[Plik:Flag of Slovenia.svg|mały|150px|Słowenia]] == Alfabet węgierski == Alfabet składa się z 44 liter: A Á B C Cs D Dz Dzs E É F G Gy H I Í J K L Ly M N Ny O Ó Ö Ő P Q R S Sz T Ty U Ú Ü Ű V W X Y Z Zs. == Alfabet angielski == Alfabet składa się z 26 liter: A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z. == Alfabet uzbecki (łaciński) == Alfabet uzbecki to alfabet oparty na piśmie angielskim, składa się z 28 liter: A B Ch D E F G G‘ H I J K L M N O O‘ P Q R S Sh T U V X Y Z. Litera C występuje w alfabecie tylko jako część dwuznaku (Ch), natomiast W nie jest używana w ogóle. Dwuznak Sh jest umieszczany po literze S. Do wykorzystania dźwięku C używa się dwuznaku Ts albo litery S, w zależności od pozycji w wyrazie, natomiast do wykorzystania dźwięku W jest używana litera V. Litery G‘ i O‘ są umieszczane odpowiednio po literach G i O. Apostrof (’) jest umieszczany na samym końcu alfabetu za literą Z. Używany jest także dwuznak Ng. == Alfabet aleucki == Alfabet składa się z 36 liter: A Aa B D E F G Ĝ H I J K L Hl M Hm N Hn Ng Hng O P Q R S T U Uu V W X X̂ Y Z C Ch. == Polska cyrylica == Transkrypcje liter: А - A, Ѫ - Ą, Om, On, Б - B, Ц - C, Ћ - Ć, Ci, Д - D, Е - E, Ѧ - Ę, Em, En, Ф - F, Г - G, Х - H, Ch, И - I, Й - J, К - K, Љ - L, Л - Ł, L (w zapożyczeniach), М - M, Н - N, Њ - Ń, Ni, О - O, Ó - Ó, П - P, Р - R, С - S, Ҫ - Ś, Si, Т - T, У - U, В - W, V (w zapożyczeniach), Ы - Y, З - Z, Ҙ - Ź, Zi, Ж - Ż, Rz. Litery, które w transkrypcji są oznaczane dwuznakami: Ю - Ju, Я - Ja, Ѥ - Je, Ѭ - Ją, Ѩ - Ję, Ię, Ѕ - Dz, Ђ - Dź, Dzi, Ё - Jo, Џ - Dż, Drz, Ч - Cz, Ш - Sz, Щ - Szcz. Litery używane w zapożyczeniach: Ҁ - Q, Ѯ - X. == Alfabet esperancki == Alfabet składa się z 28 liter: A B C Ĉ D E F G Ĝ H Ĥ I J Ĵ K L M N O P R S Ŝ T U Ŭ V Z. d1whz84vjtaabiozr2v23bt4dj9jvup Wikiźródła:Wikiprojekt Proofread/Kraszewski 4 77314 3160023 3126741 2022-08-29T09:02:24Z Anwar2 10102 Anafiles.djvu/ wikitext text/x-wiki {| width=100% class="wikitable sortable" !width=40%|Tytuł !width=23%|Autor !width=5%|Strony !width=20%|Uwagi !width=10%|Start !Stan {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Wilno tom I (Józef Ignacy Kraszewski) |tytuł=Wilno tom I |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2010-09-11 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Wilno tom II (Józef Ignacy Kraszewski) |tytuł=Wilno tom II |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2010-09-11 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Wilno tom III (Józef Ignacy Kraszewski) |tytuł=Wilno tom III |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2010-09-11 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Wilno tom IV (Józef Ignacy Kraszewski) |tytuł=Wilno tom IV |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2010-09-11 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu |tytuł=Sceny sejmowe |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2016-07-12 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Odczyty o cywilizacyi w Polsce.djvu |tytuł=Odczyty o cywilizacyi w Polsce |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2016-07-12 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Dwie komedyjki.djvu |tytuł=Dwie komedyjki |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2016-07-12 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Boża czeladka (Kraszewski) |tytuł=Boża czeladka |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2017-11-21 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Indeks:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu |tytuł=Utwory dramatyczne |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2018-10-17 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Indeks:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VIII.djvu |tytuł=Kartki z podróży 1858—1864 |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2018-10-17 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Indeks:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu |tytuł=Zarysy społeczne |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2018-10-21 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Indeks:PL Kraszewski - Wybór pism Tom X.djvu |tytuł=Studya i szkice literackie |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2018-10-21 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Indeks:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu |tytuł=Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2018-10-29 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu |tytuł=Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2018-11-04 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu |tytuł=Rok ostatni panowania Zygmunta III |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2019-04-17 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu |tytuł=Powieści szlacheckie |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2019-04-17 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu |tytuł=Starościna Bełzka |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2019-04-18 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf |tytuł=Kościół Święto-Michalski w Wilnie |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2019-10-12 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu |tytuł=Tryumf wiary |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2019-11-01 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu |tytuł=Niebieskie migdały |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2019-11-09 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu |tytuł=Komedjanci |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-06-26 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu |tytuł=Pod blachą |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-06-26 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Gawędy o literaturze i sztuce.djvu |tytuł=Gawędy o literaturze i sztuce |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu |tytuł=Obrazy z życia i podróży T.I |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.II.djvu |tytuł=Obrazy z życia i podróży T.II |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu |tytuł=Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu |tytuł=Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku |tytuł=Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy.djvu |tytuł=Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu |tytuł=Nowe studja literackie T.I |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.II.djvu |tytuł=Nowe studja literackie T.II |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-08-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Skrypt Fleminga |tytuł=Skrypt Fleminga |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-09-18 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny |tytuł=Okruszyny |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-09-19 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Trapezologjon.djvu |tytuł=Trapezologjon |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-10-25 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu |tytuł=Staropolska miłość |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-10-25 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Pułkownikówna (Kraszewski) |tytuł=Pułkownikówna |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-11-10 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu |tytuł=Na Polesiu |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2020-11-21 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu |tytuł=Czarna godzina |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-02-11 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Złoty Jasieńko.djvu |tytuł=Złoty Jasieńko |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-02-27 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL Kraszewski - Ikonotheka.djvu |tytuł=Ikonotheka |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-02 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Psiawiara.djvu |tytuł=Psiawiara |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-03 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Nera |tytuł=Nera |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-04 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Bez serca.djvu |tytuł=Bez serca |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-07 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Banita 1843.djvu |tytuł=Banita powieść z 1843 |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-09 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Przybłęda.djvu |tytuł=Przybłęda |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-11 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Wysokie progi |tytuł=Wysokie progi |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-03-20 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Listy do nieznajomego |tytuł=Listy do nieznajomego |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-05-17 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski W sprawie szkół ludowych na Szlązku kilka uwag dla nauczycieli.djvu |tytuł=W sprawie szkół ludowych na Szlązku |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-05-20 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Niewiasta polska.djvu |tytuł=Niewiasta polska |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-05-28 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Wieki katakombowe |tytuł=Wieki katakombowe |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-06-02 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Przysłowia i zwyczaje gospodarskie |tytuł=Przysłowia i zwyczaje gospodarskie |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-06-13 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Listy ze wsi |tytuł=Listy ze wsi |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-07-31 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Album Wileńskie J K Wilczyńskiego.djvu |tytuł=Album Wileńskie J.K. Wilczyńskiego |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-07-31 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik Mroczka.pdf |tytuł=Pamiętnik Mroczka |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-08-07 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu |tytuł=W mętnéj wodzie |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-08-21 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu |tytuł=Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508 |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-08-22 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Lublana (Kraszewski) |tytuł=Lublana |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-08-22 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Sto djabłów (Kraszewski) |tytuł=Sto djabłów |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-08-22 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu |tytuł=Morituri |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-08-24 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Powieść składana.djvu |tytuł=Powieść składana |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-09-05 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Żyd obrazy współczesne (Kraszewski) |tytuł=Żyd: obrazy współczesne |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-09-18 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Dziwadła (Kraszewski) |tytuł=Dziwadła |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-10-09 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu |tytuł=Kochajmy się |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-10-16 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu |tytuł=Resurrecturi |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2021-10-31 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Mogilna (Kraszewski) |tytuł=Mogilna |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2022-04-23 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf |tytuł=Szalona |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2022-05-02 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu |tytuł=Kopciuszek |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2022-05-07 }} {{Wiersz tabelki proofread |indeks=Kraszewski Listy z zakątka |tytuł=Listy z zakątka |autor=Józef Ignacy Kraszewski |start=2022-06-24 }} |}<noinclude>[[Kategoria:Wikiprojekty|{{SUBPAGENAME}}]]</noinclude> tu7lru9pwa0wu39fe2gibmef1ha8zf9 Szablon:PAGES NOT PROOFREAD 10 292653 3159850 3159364 2022-08-29T04:55:08Z Phe-bot 8629 Pywikibot 7.6.0 wikitext text/x-wiki 264213 4ejr7612ermodoeif0zolrj2csha35x Szablon:ALL PAGES 10 292654 3159851 3159365 2022-08-29T04:55:18Z Phe-bot 8629 Pywikibot 7.6.0 wikitext text/x-wiki 775565 qjaxa8p4bx19iswlr0p6wnro4bx0vcw Szablon:PR TEXTS 10 292655 3159852 3159366 2022-08-29T04:55:28Z Phe-bot 8629 Pywikibot 7.6.0 wikitext text/x-wiki 231069 iaa6oh8wfs3z07fft3imbrf9s5uzuo5 Szablon:ALL TEXTS 10 292656 3159853 3159367 2022-08-29T04:55:38Z Phe-bot 8629 Pywikibot 7.6.0 wikitext text/x-wiki 233668 0aoqngidj9m9grcc8gt0vb6pn0ezgi2 Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/153 100 418620 3159727 2904807 2022-08-28T19:36:01Z Zetzecik 5649 . proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron||—&nbsp;&nbsp;151&nbsp;&nbsp;—|}}</noinclude>jęły się z gęstwy rwać głośne wzdychy i te ręce szeroko rozwodzone. Klękali kornie, cisnąc się coraz barzej, że wnet cały naród był na kolanach, ramię przy ramieniu, dusza przy duszy, jako to pole nasadzone głowami, że ino w tym rozkołysanym ździebko, człowieczym łanie oczy się mrowiły, połyskliwie kiej motyle niesąc się ku ołtarzowi wielkiemu, na figurę Jezusa zmartwychwstałego, któren stojał nagi, skrwawiony, ranami pokryty i w płaszcz czerwony jeno przyodziany z chorągiewką w ręku.<br> {{tab}}Cichość znagła objęła kościół, jakby tego zwiesnowego przypołudnia, kiej to słońce przypiecze pola, wiater ustanie i przygięte zboża se kłosami gwarzą, a jeno gdziesik wysoko, pod niebem modrym, skowronkowe pieśni słodko podzwaniają...<br> {{tab}}Rozmadlali się z wolna, że wargi się wszędy trzęsły i pacierze ze wzdychaniami szemrały cichuśko a rzęsiście, kiej ten deszczyk, trzepiący po liściach; głowy pochylały się coraz niżej, czasem jęk wyrwał się skądciś, to czyjeś rozmodlone ręce wychynęły prosząco ku ołtarzowi, albo i płacz zakwilił pisklęcy, żałosny, z tej ciżby, co jak krze przyziemne tuliła się trwożnie w cieniach naw wyniosłych i mrocznych, niby bór odwieczny, bo chociaż na ołtarzach gorzały światła, gęsty mrok zalegał kościół, że to oknami, a głównie przez wielkie drzwi wywarte, noc się cisnęła czarna i zaglądał blady sierp księżyca z za chmury.<br> {{tab}}Jeno Hanka nie mogła się przyłożyć do pacierza, trzęsła się w sobie, tak zalękniona, jakby to jeszcze tam była, w komorze ojcowej.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> sld9xx3dqyd5e58t2xpej3llpy7yphi Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/154 100 418624 3159734 2904809 2022-08-28T19:40:25Z Zetzecik 5649 . proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron||— 152 —|}}</noinclude>{{tab}}Dreszcz ją przejmował, czuła na rękach sypkie zimno zboża i raz po raz ściskała ramiona, aby poczuć między piersiami wtulony węzełek.<br> {{tab}}Tak ją roztrząsała radość i strach jakiś zarazem, że często różaniec wysuwał się z palców, zapominała słów modlitwy, wodząc rozpalonemi oczyma po ludziach, a nie dostrzegając nikogo, choć pobok siedziała Jóźka, Jaguś z matką i drugie.<br> {{tab}}W ławkach, stojących z boku ołtarza, modliły się na książkach dziedziczki z Rudki, z Modlicy i dziedzicówny z Wólki, a dziedzice stojały we drzwiach zakrystji, poredzając cosik; na stopniach ołtarza stojała z daleka młynarzowa i organiścina, sielnie wystrojone. Zasie przed kratą, tam, kaj było miejsce la najpierwszych gospodarzy lipeckich, które zawżdy stróżę trzymali w czas nabożeństwa, baldach nosili nad dobrodziejem i pod ręce go wiedli na procesjach, klęczały teraz gęstą ławą chłopy z drugich wsi, że ledwie było można dojrzeć między nimi wójta, sołtysa i ten czerwony łeb kowalowy.<br> {{tab}}Niejedne kobiece oczy się tam niesły, wypatrując tęskliwie swoich... ale na darmo: były tam chłopy z Dębicy, z Woli, z Rzepek, z całej parafji, jeno lipeckich nie dojrzał, jeno tych najpierwszych dzisia nie stało. Zatrzepotały się też dusze kobiece, kiej ptaki spłoszone, że niejedna głowa z płaczem do ziemi przywarła, niejeden jęk żałosny rwał się z gęstwy, a bolesne przypominki sieroctwa żywym ogniem zapiekły.<br> {{tab}}Jakże, największe święta w całym roku, Wielkanoc, i tyla obcego narodu się zebrało, a na {{pp|wszyst|kich}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 83mlz4o7zxauxv0dywolntq470ti4fo Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/155 100 455112 3159741 2904813 2022-08-28T19:44:35Z Zetzecik 5649 . proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron||— 153 —|}}</noinclude>{{pk|wszyst|kich}} twarzach, choć ździebko przychudłych z postu, radość się rozlewa, puszą się ano, paradują strojami, rozpierają w kościele, kieby dziedzice, toczą hardo oczyma, zajmują pierwsze miejsca, a tamte, lipeckie mizeraki cóż teraz czynią, co? W ciemnicach ano o głodzie i chłodzie krzywdę gorzką gryzą, i żalem się pasą, i tęsknicą...<br> {{tab}}La wszystkiego stworzenia dzień radości nastaje, jeno nie dla nich... chudziaków pokrzywdzonych... Wszystkie społem do chałup powrócą radośnie zażywać świąt, odpoczynku, jadła, zwiesnowego słońca, przyjacielskich ugwarzeń, jak Pan Bóg przykazał, jeno nie te opuszczone lipeckie sieroty...<br> {{tab}}Same rozbolałe, chyłkiem rozejdą się do pustych domów i ze łzami przegryzać będą ten placek świąteczny, a z tęsknicą i turbacjami społem do snów legną...<br> {{tab}}Jezus mój, Jezu! rwały się żalne, przyduszone skowyty dokoła Hanki, aż przecknęła, dojrzawszy naraz znajome twarze i oczy, łzami przeszklone... Nawet Jaguś zwiesiła głowę nad książką i na białe karty lała ciężkiemi łzami, aż ją matka szturchaniem przywodziła do opamiętania, hale! poredziła się utulić, kiej właśnie Antek jawił się w pamięci tak żywo, że, jak wtedy w Boże Narodzenie, słyszała głos jego gorący i zdało się jej, iż wpodle klęczy, cisnąc głowę do jej kolan... to żal ją ścisnął za serce i same łzy się polały z nagłej tęskności...<br> {{tab}}Szczęściem, co dobrodziej w tę porę rozpoczynał kazanie i rumor się czynił w kościele, gdyż {{pp|powsta|wali}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4daadze6kqojtosac04f06l00h5301a Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/156 100 455130 3159742 2904821 2022-08-28T19:47:44Z Zetzecik 5649 . proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron||— 154 —|}}</noinclude>{{pk|powsta|wali}} z klęczek, cisnąc się jeszcze barzej ku ambonie i zadzierając głowy w górę, ku księdzu, któren o Męce Pańskiej powiadał i o tem, jak go to paskudne żydowiny ukrzyżowały, że to świat przyszedł zbawić, że sprawiedliwość chciał dawać pokrzywdzonym, że za biedotą się upominał. Tak rzewliwie owe krzywdy Pańskie na oczy przywodził, jaże się gorąco robiło i niejedna pięść chłopska zwierała się na odemstę, a babi naród w głos szlochał, czyniąc sprawę wedle nosów.<br> {{tab}}Długo nauczał, wykładając wszystko dokumentnie, jaże kajś niekaj oczy kleiły się śpikiem, a po kątach już na dobre drzemali, ale pod koniec zwrócił się prosto do narodu i, wychylony z ambony, jął sielnie wytrząchać pięściami a krzyczeć, jako co dnia, co godzina i na każdem miejscu Jezus umęczon jest przez grzechy nasze, zabit przez złoście, bezbożności a nieposłuszeństwo prawom boskim, jako każden człowiek krzyżuje Go w sobie, nie pomnąc na Jego rany ni krew świętą, wylaną dla naszego zbawienia!<br> {{tab}}Ryknął ci na to cały naród, i płacze, szlochania kiej wicher rozniesły się jękiem wstrząsającym po kościele, aż przestał mówić. Dopiero kiej przycichli, zaczął znowu, ale już radośnie i krzepiąco, o Zmartwychwstaniu Pańskiem powiadać. O onej zwieśnie, jaką Pan w dobroci swojej czyni co rok człowiekowi grzesznemu i czynić będzie aż do owej pory, kiej Jezus powróci znowuj na świat, by sądzić żywe i pomarłe, by harde poniżać, grzeszne w ogień piekielny na wiek wieków spychać, a sprawiedliwe po prawicy swojej sadzać w chwale wiekuistej! Jako przyjdzie ten czas, iże<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p5ks08mxn8vhnyz20fot4y81dayd7xf Dyskusja kolekcji:Podhalańska/z okładkami 125 539722 3159452 2675607 2022-08-28T12:33:57Z Seboloidus 27417 +3 wikitext text/x-wiki * [[Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic]] * [[Dziennik podróży do Tatrów]] * [[Obrazek z podróży w Tatry]] * [[Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin]] * [[Pożegnanie jesieni]] * [[Maryna z Hrubego]] * [[Janosik Nędza Litmanowski]] * [[Na Skalnem Podhalu T. 1]] * [[Na Skalnem Podhalu T. 2]] * [[O dawnym Zakopanem]] * [[Na przełęczy]] * [[Trzy dni w Zakopanem]] * [[Zaklęte pieniądze]] * [[Skarby zaklęte w Tatrach]] * [[Tatry w dwudziestu czterech obrazach]] * [[Bez przewodnika]] * [[W Roztokach]] * [[Wskazania]] * [[Popioły]] * [[Sezonowa miłość]] * [[Baczmaha]] pqlu25gs5ix1iwmu6m6zlcbqh48ye2d Szablon:IndexPages/Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu 10 656079 3159629 3159140 2022-08-28T18:02:24Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>406</pc><q4>207</q4><q3>188</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>11</q0> cyqcqi8pp31evpnr4uvdr44vg77qow5 3159683 3159629 2022-08-28T19:02:16Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>406</pc><q4>213</q4><q3>182</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>11</q0> lusgpr37i8m182560arflqksl5mc0il Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/211 100 699771 3159612 2097887 2022-08-28T17:46:31Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>echami wtórować, a chwiać czarnymi grzebieniami sosen, a żywicznym oddechem muskać jadących.<br> {{tab}}Wódz naczelny poprawił się nerwowo na siedzeniu.<br> {{tab}}— Żeby jeno Łubę wyprawili za mną, gdy się zjawi.<br> {{tab}}— Niechybnie, generale.<br> {{tab}}— Gotowi zmitrężyć.<br> {{tab}}— Nie sądzę.<br> {{tab}}— Lepiej się zabezpieczyć i, na wszelki przypadek, ordynansa.<br> {{tab}}Lewiński zakrzyknął na woźnicę, aby stanął i podporucznika z eskorty wysłał na Pragę.<br> {{tab}}Pojazd znów się potoczył.<br> {{tab}}— Ta ostrożność nie zawadzi — rzekł Skrzynecki. — A, do kaduka! Łuba djablo nam potrzebny.<br> {{tab}}— Myślę, że nad ranem przyjdzie wiadomość z rekonesansów dywizji generała Jankowskiego...<br> {{tab}}— Dużo się dowiemy...<br> {{tab}}— Ramorino także języka dostanie...<br> {{tab}}— Języka! I cóż nam z języka przyjdzie! Domysły! Błędne wywody. Podczas gdy Łuba daje treść niezawodną, daje grunt!<br> {{tab}}— Lecz może nietylko nam!<br> {{tab}}— Cóż znowu! Skądże!<br> {{tab}}— Bo przecież nie byle czem musi okupywać sobie wolny przystęp do rosyjskich pozycji.<br> {{tab}}— Tak, ale nadewszystko nam służy. Powiada to, o czem i bez niego wiedzą.<br> {{tab}}{{Korekta|Gdyby|— Gdyby}} nawet, generale, utwierdzał ich w tem, czego się domyślają, co zgadują, może nam więcej szkody niż pożytku przyczynić.<br> {{tab}}— Więc pułkownik Łuby nie znasz! Patrjotą jest i zagorzalcem nawet! {{Korekta|Dzięsięć|Dziesięć}} kroć razy się przekonałem. Nie dla pieniędzy donosi nam...<br> {{tab}}— Szpieg!<br> {{tab}}— A, zapewne. Możesz pułkownik, cale słusznie dowieść, że, choćby dla ojczyzny podjęte, szpiegostwo honoru nie przynosi, ale na wojnie i tacy są potrzebni, niezbędni.<br> {{tab}}— Prawda, generale, lecz...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ibdb4aq4t7gkavee76w8yrsnaib66ub Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/212 100 699777 3159615 2097913 2022-08-28T17:52:04Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— A nie, już mi pułkownik nie powiadaj o Łubie. Wcale cię nie namawiam na szacunek dlań, na estymę. Ale wiary mu odmawiać nie masz prawa. Toć i Napoleon bez takich robaków nie mógł się obyć! Cnoty w Łubie nie widzę, tylko tę, jak mówię, zajadłość. Łasica nie z poszczucia na kunę napada, lecz z własnego charakteru. Łuba! Wiesz, pułkownik, jaki jest Łuby prawdziwy niedostatek? — że nie ma takiego drugiego. Plan, plan! Byle maruder nieprzyjacielski, wzięty na spytki, który na oczy nie oglądał Dybicza, i dopiero zabawa w ciuciubabkę! Wiesz, kto do wygranej nad Wielkim-Dębem się przyczynił!? No, nie mówmy! Przekonasz się, jeżeli nieborak żyw, niedługo zmienisz zdanie.<br> {{tab}}Tu naczelny wódz urwał i ani słowa do samej Wiązowny się nie ozwał. Lewiński nie ważył się przerwać milczenia Skrzyneckiego, czy drzemki, do której monotonny ruch powozu i podszefa sztabu zresztą mocno usposabiał.<br> {{tab}}Dopiero, kiedy na polanach przydrożnych ukazały się biwaki obozującej kawalerji, a w oddali też niespokojne światełka, mrugające w ciemnych kadłubkach przyziemnych domostw, Lewiński pochylił się do Skrzyneckiego:<br> {{tab}}— Wodzu-generale, jesteśmy na miejscu!<br> {{tab}}— A — dobrze!<br> {{tab}}{{Korekta|Wypadnie|— Wypadnie}} zatrzymać się w karczmie, choć bodaj że w pobliżu jest dwór...<br> {{tab}}— Nie trzeba — główna kwatera w Wiązownie — odparł cierpko generał.<br> {{tab}}Lewiński nieco zdziwił się temu oświadczeniu, ile że wódz naczelny miał wstręt do niewygód, ale bez słowa, skoro tylko pojazd zatrzymał się przed karczmą, ruszył naprzód ład czynić, oficerów kawalerji, którzy izbę zalegali, płoszyć a wydawać rozkazy ku ogarnięciu przystojnemu dla generała bodaj jednej komnatki.<br> {{tab}}Karczmarz jął się uwijać a krzątać. Lewiński sumitował się zań wodzowi:<br> {{tab}}— Niefortunnie tu będzie. Możeby lepiej na plebanię?<br> {{tab}}— Tu zostanę.<br> {{tab}}— Według rozkazu. Izdebka będzie wnet gotowa. {{pp|Je|żeliby}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ml7sni4v53g5obz2k7s4fwwxgijsrj7 Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/213 100 699781 3159617 2097898 2022-08-28T17:54:36Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|Je|żeliby}} więc pan generał, zanim bagaże nadejdą, chciał spocząć...<br> {{tab}}— Dziękuję. Najpierw kto tu trzyma załogę? Jankowski raportował, że zostawił część korpusu?<br> {{tab}}Lewiński wybiegł do eskorty i ordynansów rozesłał.<br> {{tab}}W kilka chwil stanął przed Skrzyneckim podpułkownik Butrym i zameldował się:<br> {{tab}}— Szef sztabu korpusu generała Jankowskiego...<br> {{tab}}Wódz skrzywił się niechętnie.<br> {{tab}}— Podpułkownik tutaj, nie przy korpusie...<br> {{tab}}— Wyprawiałem ostatnią brygadę, a że spodziewaliśmy się rozkazów...<br> {{tab}}— Rozkazów! Więc Jankowski w Dębem?<br> {{tab}}— Kwateruje w Duchnowie, z tej strony Mieni. Generał Milberg ku Mińskowi wysunięty. Szwadron strzelców konnych byłej gwardji starł się dzisiaj za Kałuszynem z oddziałem kozaków. Wzięliśmy dziesięciu niewolnika. Rüdiger jest już w Lublinie. Kreutz aż za Łuków wysyła rozjazdy.<br> {{tab}}— Proszę — hm! — Pułkowniku, należy to natychmiast na mapach oznaczyć.<br> {{tab}}Lewiński skinął na oficera służbowego, aby mu pomógł w dobyciu map z blaszanych puszek.<br> {{tab}}— A jakże generał Jankowski?<br> {{tab}}— Zdrowszy, dosiada konia.<br> {{tab}}— Bardzo dobrze. Więc zatrzymasz się podpułkownik tutaj. Jutro zobaczymy! Wyślij resztę wojska, by nas za wiele nie było...<br> {{tab}}— Pozostała tylko baterja konna pułkownika Bema...<br> {{tab}}— Pana pułkownika Bema?<br> {{tab}}— Czeka, wodzu-generale, na rozkazy.<br> {{tab}}Skrzynecki uśmiechnął się sarkastycznie.<br> {{tab}}— No, no, jakiż to zeń służbista!<br> {{tab}}— Czy mam wezwać?<br> {{tab}}— Niech czeka! — rzucił przez zęby Skrzynecki i jął przechadzać się gorączkowo po komnacie.<br> {{tab}}Butrym a za nim Lewiński i adjutant służbowy wysunęli się na palcach do izby gościnnej.<br> {{tab}}Skrzynecki nawet nie zauważył ich oddalenia, bo oto<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3207hrea9h4ciqd624m2zx4iagxy483 Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/214 100 699782 3159619 2097919 2022-08-28T17:57:35Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>nazwisko Bema poruszyło w generale ledwie co uciszoną burzę, potokami goryczy zalało mu serce.<br> {{tab}}Bem! Znów jeden z tych obłudników, faryzeuszów, których na to podniósł, wywyższył, aby mu złem za dobro płacili! dobył go z kapitaństwa, pozwolił się wykazać, zasłużyć, mianował dowódzcą baterji, na pułkownika go wypromował! Cha, i doczekał się wdzięczności! Oficerek ni z pierza ni z mięsa, bakałarz ogniów wywyższenie swoje wziął za prawo do intryg, do knowań przeciwko własnemu wodzowi! Śmiech powiedzieć, ważył się kandydaturę swą wysuwać, iść z nim, ze Skrzyneckim, w paragon. I gdzie nie dotarł! do Krukowieckiego, do prezesa rządu! Jemu, Skrzyneckiemu, czołobitnościami wojskowemi świeci, gorliwca symuluje a za plecami kąsa, szczuje, knowa. I dziwić się tu Prądzyńskiemu, kiedy taki nowicjusz, kapitan w istocie, waży się nadstawiać! A przecież łudził się, że właśnie tacy, jak Bem, ci, którzy za jego przyzwoleniem, pod jego rozkazami na pułkowników wyszli, będą mu najwierniejsi, że na takich dopiero wolno mu polegać. Ale się imć pan Bem przeliczył. Jeszcze mu daleko do generalskiego kołnierza, jeszcze mu zasię do prowadzenia gry z wodzem naczelnym! Tegoby jeszcze trzeba było, żeby mu przyszło z ciurami politykować! Weźmie nauczkę. Przykład musi być!<br> {{tab}}W tem miejscu Skrzynecki rozwarł gwałtownie drzwi i rzucił przez próg ordynansowi.<br> {{tab}}— Wołać pułkownika Bema.<br> {{tab}}Po chwili, we drzwiach ukazała się nikła postać dowódzcy baterji konnej.<br> {{tab}}— Mam honor powitać wodza generała!<br> {{tab}}Skrzynecki skinął niedbale w odpowiedzi na ukłon i zaczął oschle.<br> {{tab}}— Stan baterji?<br> {{tab}}— Według rozkazu, w gotowości do wymarszu.<br> {{tab}}— Więc doprowadzona do porządku, bo raport inspekcyjny bardzo licho dla pułkownika wypadł.<br> {{tab}}— Zawiadomiono mnie w ostatniej chwili... po rannym apelu.<br> {{tab}}— Nieład, brak doświadczenia. Winieneś pułkownik<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pgmbx01eezzhwdqg4527m1v8kg2hqn4 Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/215 100 699785 3159625 2097901 2022-08-28T18:01:58Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>nie zapominać, iż dnia ani godziny nie jesteśmy pewni! Czas, abyś pułkownik zbył się kapitańskich nawyknień. Co dawniej uchodziło, co było w kapitanie cnotą, to jest niezbędnym pułkownika obowiązkiem!<br> {{tab}}Bemowi plamy czerwone wystąpiły na czoło. Skrzynecki mierzył krokami komnatkę.<br> {{tab}}— Nie zawadziłoby do służby garnizonowej zajrzeć.<br> {{tab}}— Już w trzynastym roku dowodziłem baterją.<br> {{tab}}— I niechybnie znakomicie. Bo jak porucznik, w zastępstwie kapitana, kompanję w boju siako tako sprawi, to już osobliwości dokazuje. Lecz za co porucznik może wziąć krzyż, za to samo kapitanowi napomnienie się dostaje! — Proszę nie przerywać. Nie ujmuję pułkownikowi zdolności ani odwagi! Masz je i za nie wziąłeś dwa awanse. Więc chyba sowita spotkała cię nagroda.<br> {{tab}}— Nie uskarżam się, panie generale.<br> {{tab}}— Jeno patrzysz lepszych promocji! — Tak! — Sztab odebrał instancję prezesa rządu o krzyż oficerski dla ciebie...<br> {{tab}}— Nie zabiegałem oń...<br> {{tab}}— Prezentowałeś się księciu.<br> {{tab}}— Stawiłem się wezwany w sprawie listów, znalezionych przez mego wachmistrza, listów, które nadewszystko doręczyłem kapitanowi Działyńskiemu, jako adjutantowi.<br> {{tab}}— A o których nadewszystko dowiedział się pan Krukowiecki.<br> {{tab}}— Nie odemnie, generale!<br> {{tab}}— Być może.<br> {{tab}}— I tak jest! — podjął Bem drżącym od wzburzenia głosem. — A instancję o krzyż raczy wódz-generał odrzucić, bo nagrodzonym dość, więc przyjąć nie mogę.<br> {{tab}}Skrzynecki ochłonął.<br> {{tab}}— W każdym razie źle pułkownikowi usłużono. Sam pilnie czuwam, aby niczyja zasługa nie była zapoznana. Wogóle mam pułkownikowi za złe, że dajesz się do jakichś stronnictw i partyj ciągnąć. A przyznaj, że zgoła niewłaściwem było twoje uniesienie podczas aresztowania pana Krukowieckiego...<br> {{tab}}Bem, którego oczy znów błyskawicami łyskać zaczęły, zmięszał się raptem.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6b89pruujvodajqxhhdvakfdrabyv44 Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/216 100 699786 3159635 2097910 2022-08-28T18:05:53Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Ciężko było widzieć posiwiałego w służbie generała...<br> {{tab}}— A mnie stokroć ciężej na krok podobny się zdobyć. Zniósłbyś pułkownik, gdyby ci twój podwładny oficer od rozkazów się uchylał? Gdyby ci bruździł, wymawiał posłuszeństwo?! Powiedz!<br> {{tab}}Bem wpił oczy w ziemię. Skrzynecki miał słuszność. Wszak za jedno to obcesowe wystąpienie wówczas, w pałacu pod Blachą, wart był Krukowiecki sądu.<br> {{tab}}Skrzynecki, uczuwszy swą przewagę nad Bemem, złagodniał.<br> {{tab}}— Tak, pułkowniku, nie należy brać rzeczy. Dwie strony są, a nie jedna. A przedewszystkiem unikać wypada intrygantów, krętaczów, bo cię wplączą w sieci, uwikłają i zmarnują. Położenie nasze jest samo przez się bardzo ciężkie. Ocalić je może tylko jedność, tylko ufność do dowódzcy.<br> {{tab}}Skrzynecki długo jeszcze i barwnie rozwodził się w podobnym sensie. Bem milczał. Chwilami, gdy generał napomykał o niezgodzie, o współzawodnictwie, które, miast walczyć w szrankach prawdziwego dobra ojczyzny, pogrąża ją dla zawiści osobistej, zdejmowała go ochota wypomnieć Skrzyneckiemu bodaj jednego Umińskiego. Lecz nie śmiał, nie mocen był mierzyć się z wymownością wodza. Skrzynecki bowiem wpadł w zapał krasnomówczy. Snuł dźwięczne okresy, unosił się ich wspaniałością, roił, śnił, widział siebie samego takim, jakim może pragnął być.<br> {{tab}}Aż gdy ustał, gdy wzrok rozlśniony utkwił w pułkowniku, tego ostatniego ledwie że wyrzuty zdjęły. Bo jakże lekce sobie ważył intencje Skrzyneckiego, jakże go nie doceniał, jakże nie ogarniał przeciwności, niweczących najlepsze zamysły wodza.<br> {{tab}}Skrzynecki snać czuł się pokrzepionym własnemi słowy, bo ozwał się już pogodnie.<br> {{tab}}— Nie pułkowniku, mimo te wszystkie chmury i chmurki, ufam, że niedługo brygadjerstwo sobie zdobędziesz! i bez intencji i bez obiecanek, co w oczy rade cię kaptować, a za oczy buty ci szyją w sztabie. Zostaniesz w Wiązownie. Z Rybińskiego dywizją będziesz, więc i ze mną. Lada<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> g2cqhb7vyptxgj3d9kttxtz2j21yx36 Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/217 100 699789 3159642 2097912 2022-08-28T18:09:01Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>dzień wypadnie nam rozpocząć... Czekamy na wiadomość... Stanowczą wydamy bitwę...<br> {{tab}}Skrzynecki pochylił się nad stołem i jął wodzić ręką po mapie.<br> {{tab}}— Tak, stanowcza rozprawa musi być; — Hę — cóż, pułkownikowi nie zdaje się? Słucham, proszę...<br> {{tab}}— Rozprawy stanowczej radbym unikać, generale.<br> {{tab}}Wódz się nadąsał.<br> {{tab}}— A! — Nie ogarniasz stanowisk nieprzyjacielskich! Spójrz, przekonaj się, bitwa rozstrzygająca sama przez się idzie ku nam.<br> {{tab}}— O ile stać będziemy bezczynnie.<br> {{tab}}— Nie rozumiem, co pułkownik nazywasz bezczynnością! — uniósł się Skrzynecki.<br> {{tab}}— Stan, w którym trwamy od kilku tygodni!<br> {{tab}}— Widzę, że pułkownik przejąłeś się racjami warszawskich patrjotów. Jakiemuś sejmikowiczowi, kanceliście może troić się w głowie, że jeden pułk nasz starczy na dywizję, że możemy istotnie przedsiębrać nadzwyczajne poruszenia! Ale pułkownik doprawdy głębsze winieneś mieć pojęcie o istotnych przyczynach tej naszej, jak powiadasz, bezczynności!<br> {{tab}}— I dlatego generale, mogę tylko prosić o zwolnienie mnie z obowiązku wypowiadania mego niefortunnego poglądu.<br> {{tab}}Wódz strzepnął desperacko rękoma.<br> {{tab}}— I otóż zwykła racja! Sądzę inaczej, inaczej rzecz biorę, więc urażam się i milczę.<br> {{tab}}— Obawiam się jedynie nadużyć cierpliwości generała.<br> {{tab}}— Przeciwnie, mów, niech się dowiem...<br> {{tab}}— Dybicz najoczywiściej ściąga wszystkie siły ku Wiśle na otoczenie nas.<br> {{tab}}— Nie masz wątpliwości.<br> {{tab}}— Jeżeli dotąd nie przeprawił się na lewy brzeg, to podobno dlatego, że Chłapowski, a za nim Gielgud z Dembińskim zagrozili mu na tyłach, że nadchodzące rezerwy mają już niezawodnie do czynienia z płomieniem powstania litewskiego, które, w obliczu wojsk polskich, rozgorzało z podwójną siłą.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> j28ht6fy8taj460cl9v0zc1ncxgh2sr Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/218 100 699790 3159646 2097907 2022-08-28T18:11:51Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Bardzo słuszny wywód, a w nim argument, że bezczynność nasza przecież coś dokazała.<br> {{tab}}— Według mnie, należałoby dalej działać na rozdrobnienie sił Dybicza i ruszyć na Wołyń.<br> {{tab}}— Na Wołyń! Skazać znów kilka tysięcy ludzi na los korpusu Dwernickiego.<br> {{tab}}— Zależy od tego, jak nowa wyprawa zostanie...<br> {{tab}}— Pułkowniku, nie wiesz o tem, że Rüdiger sięga Lublina.<br> {{tab}}— Lecz ma za sobą Zamość a w nim pięć tysięcy załogi z generałem Chrzanowskim.<br> {{tab}}— Kreutz jest pod Siedlcami.<br> {{tab}}— Ramorino stoi przy ujściu Wieprza. Uderzywszy więc na Rüdigera z frontu i wysunąwszy ku niemu Chrzanowskiego, można Rüdigera nietylko rozbić, lecz i drogę otworzyć ku Wołyniowi.<br> {{tab}}— Zostanie jeszcze Kajzarow.<br> {{tab}}— Za słaby na zgotowanie oporu.<br> {{tab}}— Warszawa tymczasem wydaną byłaby na łaskę i niełaskę feldmarszałka.<br> {{tab}}— Niezupełnie. Generał Ambroży Skarzyński jest nad Bugiem, przy Modlinie. Główne siły mogłyby stanąć w odwodzie, w gotowości do marszu pod Warszawę, korpus generała Umińskiego wystarczyłby na Rüdigera...<br> {{tab}}— Tak jest.<br> {{tab}}— A cóż powiesz o magazynach rosyjskich na pruskiej granicy, o przygotowaniach do przeprawy przez Wisłę pod Toruniem?<br> {{tab}}— Pod Toruniem? — skonfundował się nieco Bem.<br> {{tab}}— Tak, z czego wynika, że Dybicz czyha na sposobność, aby Warszawę atakować, a wówczas...<br> {{tab}}— Wówczas stracimy miasto tylko. W dziewiątym roku...<br> {{tab}}— Żyjemy w trzydziestym pierwszym! i kogo byś pułkownik myślał skazać na podjęcie tej nowej imprezy wołyńskiej?<br> {{tab}}— Gdyby, generale, nie było chętnego, pierwszybym...<br> {{tab}}Skrzynecki rozśmiał się dobrotliwie.<br> {{tab}}— Cha-cha! Dziękuję pułkownikowi za gotowość. {{pp|Pój|dziesz}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p9peb3wqye4e43iclnuj3mhds9f5lft Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/219 100 699791 3159649 2097914 2022-08-28T18:15:39Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|Pój|dziesz}} z pierwszą dywizją. A co zresztą, zobaczymy. Chwalę pułkownikowi owo szukanie posunięcia. Zawsze świadczy ono o bystrości. Kto wie, myśl warta zastanowienia. Będę miał na uwadze, proszę być przekonanym.<br> {{tab}}Bem wyszedł od Skrzyneckiego pod wrażeniem, że, bądź co bądź, zjednał sobie przychylność wodza dla swego planu. I w tym celu zabrał się natychmiast do wertowania map i wykreślania kombinacji marszu ku Wołyniowi.<br> {{tab}}Tymczasem wódz naczelny kładł się na spoczynek z uczuciem, że nowego i zgoła niebezpiecznego intryganta zmusił do odsłonięcia kart i że nadewszystko Bemowi nie można powierzać żadnej samodzielnej misji. Pozatem cały projekt pułkownika zakrawał dlań na awanturniczą zachciankę nieopatrznego oficerka.<br> {{tab}}Następnego dnia, a raczej w kilka godzin zaledwie po przybyciu Skrzyneckiego do Wiązowny, zjechał sztab główny, kancelarje, generał Łubieński, tabor, bryki pełne tobołów, manatków, kredensów, służby a nawet i dam znaczna gromadka. Lecz, co najważniejsze, razem z tą ciżbą przybył nareszcie Łuba.<br> {{tab}}Wódz naczelny, na wiadomość o Łubie, nawet nie zmarszczył się za przerwanie mu wczasów. A jeżeli skwapliwość, z jaką Skrzynecki napierał się oglądać szpiega, wywołała sarkastyczne szepty między sztabowcami, to dlatego bodaj, aby zupełnego doczekać się triumfu.<br> {{tab}}Łuba bowiem, na pierwsze pytanie generała, zgiął się w pałąk, zmrużył podpuchnięte oczka i odparł rezolutnie.<br> {{tab}}— Dobrze słychać, wodzu miłościwy! — Dybicz umarł.<br> {{tab}}Skrzynecki zerwał się z za stoła.<br> {{tab}}— Co asan! Skąd! Jak?!...<br> {{tab}}— Cholera go sparła, a podobno lepiej niż cholera. Nad ranem, temu trzy dni, zachorzał, a według południa już go nie było. I cale nie za rychło, miłościwy generale!<br> {{tab}}— Trzy dni temu!<br> {{tab}}— Akurat miała być parada wielka, jako w rocznicę jakiejś srogiej bitwy tureckiej. Chciałem wyrwać się, ale nie mogłem. Żywego ducha nie puszczali z obozu. Hrabia Toll dowodzi, a generał Orłow, który z Petersburga zjechał, przeglądy czyni.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l2igfvsvbj1pb9424jtqr52u6swi68z Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/220 100 699794 3159659 2097917 2022-08-28T18:20:48Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude><section begin="r13"/>{{tab}}Skrzynecki tak był przejęty odebraną nowiną, iż rozwarł drzwi do izby, kędy cały sztab z generałem Łubieńskim wyglądał końca audjencji Łuby, i ozwał się uroczyście:<br> {{tab}}— Mości panowie, feldmarszałek Dybicz umarł!<br> {{tab}}Sztab zachrzęściał ze zdumienia. Łubieński a za nim pułkownik Lewiński przysunęli się do wodza.<br> {{tab}}— Czy aby pewna wiadomość? — Rozbity podjazd Kreutza słowa nie pisnął o feldmarszałku.<br> {{tab}}Wódz ruchem ręki zaprosił Łubieńskiego i Lewińskiego do swej komnatki i wskazał im na skuloną figurkę zwiastuna.<br> {{tab}}— Oto właśnie imć Łuba.<br> {{tab}}Szef sztabu głównego zmierzył go surowo.<br> {{tab}}— Jesteś pewnym, że to nie bałamuctwo?<br> {{tab}}— Rany Chrystusa, jaśnie wielmożny generale, jak własnych oczu. Półtora dnia sprawiali mu nabożeństwa, aż wczoraj dwa szwadrony kirasjerów z harmatami wywiozły trumnę do Łomży!<br> {{tab}}— Na cholerę podobno.<br> {{tab}}— Za to, miłościwy wodzu, nie ręczę, czyli ona go struła czyli nie ona.<br> {{tab}}Skrzynecki spojrzał znacząco na Łubieńskiego. Pułkownik Lewiński jeszcze nie ufał nowinie a krzyżowemu pytaniami próbował zaskoczyć Łubę. Lecz, nim koncept swój wyczerpał, nadjechał ordynans Milberga z wiadomością o pojmaniu kurjera głównej kwatery rosyjskiej, wyprawionego do Rüdigera. Papiery, odebrane kurjerowi, nietylko potwierdzały śmierć feldmarszałka, ale równocześnie świadczyły, że wszystko, co mówił Łuba o rozkazach Tolla ku zwabieniu wojsk polskich na bitwę pod Winnicą, o sypaniu wałów na wzgórzach pułtuskich pod baterje, o wyczekiwaniu na posiłki, prowadzone przez Murawiewia, było najrzetelniejszą prawdą.<br> <br><br><section end="r13"/> <section begin="r14"/>{{c|XIV.}} {{tab}}Wieść o śmierci Dybicza lotem błyskawicy rozniosła się między wojskiem, zgromadzonem pod Wiązowną, {{pp|bu|dząc}}<section end="r14"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p14li1foab84ndhoxxxoogiyps0ncl8 Szablon:IndexPages/PL Wyspiański - Meleager.djvu 10 736519 3160116 3156930 2022-08-29T11:02:01Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>84</pc><q4>0</q4><q3>22</q3><q2>0</q2><q1>49</q1><q0>13</q0> 4obe0a4co7wb4hc1nvkpmm7s90yfmpu Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/27 100 740467 3160075 2209144 2022-08-29T10:31:29Z Szandlerowski 26422 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Szandlerowski" /></noinclude>mnie mógł powalić, gdyby w istocie mieścił w sobie tyle prawdy, ile jest w brzmieniu i dźwięku.<br> ''(W ciągu słów Oineusa nadbiega inny pastuch).''<br> {{c|PASTUCH|przed=10px}} {{c|''(spostrzegłszy nadbiegającego).''}} To mój towarzysz, któremu niepozwoliłem razem ze mną tu przybiedz, bo nie chciałem dzielić się z nim nagrodą za wieść, której trudy ja ponosiłem a on tylko skorzystał z długości języka mego, żem mu wygadał...<br> {{c|INNY PASTUCH.|przed=10px}} Nieszczęście! Prowadźcie mnie do samego króla!..<br> {{c|PASTUCH|przed=10px}} {{c|''(stara się przekrzyczeć przybysza).''}} Zmuszony byłem ubiedz go i z tego powodu nie umiem powiedzieć, co zaszło dalej; — zły jest więc na mnie i pewno to, co wie, przesadza nadmiernie, nadużywając piersi, aby się tylko wydał czem znacznem.<br> {{c|INNY PASTUCH|przed=10px}} {{c|''(zachrypnięty od wrzeszczenia).''}} Tchórzu, tyś wlazł na topolę, — i gdybyś nie zazdrościł mi, że cię ubiegnę, nie byłbyś zlazł, choć już minęło niebezpieczeństwo, któremu jakoby owy Herkul, musiałem patrzeć w same ślipie.<br> {{c|PASTUCH.|przed=10px}} Ty Herkul? pyskarzu, coś się darł pod drzewem jak nie-człowiek, — z głupiego strachu, — gdy w istocie nie działo się nic i nic się później nie stało, a o tem, co zaszło, dowiedziałeś się odemnie,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0b15vt8koz41y9ke1ysappbcy41tisk Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/28 100 740469 3160081 2209155 2022-08-29T10:33:04Z Szandlerowski 26422 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Szandlerowski" /></noinclude>com w górze siedział i dokładniej mógł widzieć, — bo wypada mi wyznać, że w istocie wlazłem był na topolę, — a to jest człowiek w całej wsi znany z kłótliwości.<br> {{c|INNY PASTUCH|przed=10px}} {{c|''(płaczliwie).''}} Nie wierz mu panie, bo on zawsze coś cierpi do mnie i zawsze mnie umie ubiedz, ilekroć razy zdarza się sposobność, by do pałacu wejść choćby na chwilę.<br> {{c|PASTUCH.|przed=10px}} Panie, widzisz, zaczyna od usprawiedliwiania się; pewno nie wie sam dobrze z czem przyleciał.<br> {{c|INNY PASTUCH.|przed=10px}} Gdy zbledną wszystkie twarze przy słowach moich, poczujesz wnet, że będę więcej ważył mową niż ty, co się dopiero co napasłeś tłustem mięsem i wino czerwone jeszcze ci cieknie z gęby.<br> {{c|PASTUCH.|przed=10px}} Zazdrośniku, o brzuch ci chodzi, nie o twarze.<br> {{c|OINEUS.|przed=10px}} Milczeć obydwaj, warchoły dwa, napędzić ich precz.<br> {{c|CHÓR I.|przed=10px}} Orszak królowej, panie, wraca z powrotem w zamieszaniu bezładnem; tam istotnie zajść coś musiało; — za chwilę tu nadejdą; — możeby nieźle było wypytać jednak, co ten chłopak widział.<br> {{c|INNY PASTUCH.|przed=10px}} Co widziałem? Strach, co widziałem. — Nie powiem<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> eyoegecctrfbtazxh2g0lwbmmi20yev Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/43 100 744137 3159490 2796001 2022-08-28T14:45:55Z MieszkaniecPodlasia 33745 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="MieszkaniecPodlasia" /></noinclude>{{c|Rozdział x.|kap|w=130%}} {{---|50|przed=1em|po=1em}} {{c|{{roz*|Jazda dzień i noc.|0.5}}|w=120%|przed=1em|po=1em}} {{tab}}Gdyśmy opuszczali Niżny-Nowogrćd, rząd rosyjski z obawy, aby który z nas nie umarł w drodze od zimna, zaopatrzył nas w kożuchy.<br> {{tab}}Z Niżno-Nowogrodu wyjechaliśmy dnia 20. listopada i jechaliśmy przez następujące stacye: 1. Kistów, 2. Majdany, 3. Polany, 4. Kistowa, 5. Łysków, 6. Ostaczycha, 7. Czuguny, 8. miasto Wasilsk-Sursk. Pod Wasil-Surskiem przeprawiliśmy się promem przez rzekę Surę, która wpada do Wołgi. Zauważyłem, że na rzekach w Rosyi i Syberyi używają innych, aniżeli u nas promów przewozowych.<br> {{tab}}O jakie 300 metrów od promu, w górę rzeki, jest na środku rzeki utwierdzone czółno, na którem znów na dobrze przytwierdzonym słupie jest przymocowana lina, ta idzie przez drugie takie samo czółno poniżej, następnie przez trzecie, czwarte aż do promu. Jeżeli rzeka niezbyt szeroka, to wystarczą cztery takie czółna, jeżeli szeroka, to 6 a nawet i 10. Prom zaś składa się z dwóch podłużnych łodzi, które są połączone pomostem. W tyle promu jest przyrząd łańcuchowy, nadający kierunek głównemu wachlarzowi, którym przewoźnik kieruje w czasie przeprawy i tak: gdy jedzie na<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4wu1yb1bdyahzwnelykn23653nyv8fh Szablon:IndexPages/PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara (1928) 10 785356 3159456 3158035 2022-08-28T13:01:48Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>586</pc><q4>205</q4><q3>345</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>36</q0> 6n8o97fyuv0nm8gcvg6mcte23wory68 3159474 3159456 2022-08-28T14:01:50Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>586</pc><q4>213</q4><q3>337</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>36</q0> 18wzj9214ci9nfchimucv2ngco97ypg 3159964 3159474 2022-08-29T08:01:49Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>586</pc><q4>214</q4><q3>336</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>36</q0> oeugje92t4xp49iry2yxpx4hk6n8jee Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/219 100 830399 3159461 2726917 2022-08-28T13:26:17Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 211 —|}}</noinclude>konwulsji — wszakże udawaj, że odejść nie możesz — no i dosyć. Komfort ogromny; zupełnie jak w domu — czytaj, siedź, leż, pisz... Pocałować nawet można, ostrożnie...<br> {{tab}}— Ale poco mi ona?<br> {{tab}}— Ech, nie mogę ci żadną miarą wytłumaczyć! Uważasz oboje podobni jesteście do siebie! Jużem i dawniej myślał o tem... Wszak ty na tem skończysz! Więc nie wszystko ci jedno — wcześniej czy później? Tu, bracie tkwi taki pierzynowy pierwiastek — ach! i nie sam tylko pierzynowy! Tu pociąga; tu koniec świata, kotwica, ustronna przystań, pęp ziemi, trzechrybny początek stworzenia, esencja blinów, tłustych kulebiak, samowaru wieczorowego, cichych westchnień i ciepłych kaftaników, rozgrzanych pieców, tak jakbyś umarł, a zarazem żyjesz, obydwie korzyści razem! No, bratku, do licha, zabrnąłem, czas spać! Słuchaj: ja się w nocy nieraz budzę, pójdę więc i zajdę do niego. Głupstwo, wszystko będzie dobrze. Bądź spokojny, a jeśli chcesz, dowiedz się także razik. Ale cokolwiek bądź dostrzeżesz, malignę, dajmy na to, lub gorączkę, lub coś podobnego, obudź mnie natychmiast. Zresztą, nic nie będzie...<br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> i30xt3s83al2fkmuzc1fi1rzi6uynup Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/220 100 830400 3159469 2726919 2022-08-28T13:43:44Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" /></noinclude>{{c|ROZDZIAŁ II|w=120%|po=12px}} {{tab}}Stroskany i poważny obudził się nazajutrz Razumichin o godzinie ósmej. Wiele nowych i {{Korekta|nieprzewiedzianych|nieprzewidzianych}} wątpliwości uczuł w sobie tego poranku. Ani wyobraził sobie przedtem, że się kiedykolwiek tak obudzi. Pamiętał do najdrobniejszych szczegółów wszystko wczorajsze i pojmował, że się z nim stało coś niepowszedniego, że opanowało go pewne, nieznane mu dotąd wrażenie i niepodobne do dawnych. Jednocześnie jednak czuł dobrze, że mrzonka, która się zatliła w jego głowie, jest w najwyższym stopniu nie do urzeczywistnienia — tak, że się jej zawstydził i im prędzej przeszedł do innych bardziej powszednich zabiegów i kłopotów, odziedziczonych przezeń po tym „przeklętym wczorajszym dniu“.<br> {{tab}}Najstraszniejszem z jego wspomnień było to, że się wczoraj okazał „nędzny i marny“, nie dlatego samego, że był pijany, ale dlatego, że wymyślał wobec panny, korzystając z jej położenia, dla najgłupszej zazdrości, na jej narzeczonego, nie znając nie tylko ich wzajemnych stosunków i zobowiązań, ale nie znając nawet porządnie człowieka. I jakież miał prawo wydawać sąd, tak pośpieszny i lekkomyślny? Kto go się pytał o to? I czyliż może taka istota, jak panna Eudoksja oddać siebie niegodnemu człowiekowi za pieniądze? I on więc posiada zalety! Pokoje? A skądże on mógł wiedzieć, że tam takie brudy? Wszak szykuje mieszkanie... tfu, jak to nikczemnie! I co za tłumaczenie, że był pijany? Głupia wymówka, poniżająca go jeszcze bardziej! W winie — prawda, to też wypowiedziała się cała prawda, „to jest całe błoto jego zazdrosnego ordynarnego serca!“<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gbq25gvx6wy5aafcucutufuxzq8qwud Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/213 100 830408 3159453 2725603 2022-08-28T12:53:01Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 205 —|}}</noinclude>{{tab}}— Tak, tak, ma pani rację, zapomniałem się i wstydzę się! — zorjentował się Razumichin — ale... ale... panie nie możecie się na mnie obrażać za to! Bo ja mówię szczerze, a nie dlatego, że się w paniach... hm! no, niech tam sobie, nie trzeba, nie powiem dlaczego, nie śmiem!... A myśmy wszyscy odrazu, jak on tylko wszedł, odgadli, że to człowiek nie z naszej sfery. Nie dlatego, że wszedł wyfryzowany, nie dlatego, że skwapliwie wynurzał się ze swoim rozumem, a dlatego, że to obłudny spekulant; dlatego, że to żyd i figlarz, to widać. Panie myślicie, że on jest mądry! Nie — to dureń, dureń! Czy to para dla pani? O, mój Boże! Widzicie, moje panie — zatrzymał się nagle, wchodząc już na schody do mieszkania — chociaż oni tam u mnie wszyscy pijani, ale zato wszyscy uczciwi, i chociaż my i łżemy, bo i ja także łżę, dogadamy się przecie, nareszcie do prawdy, bo my stoimy na szlachetnej drodze, a pan Piotr... dąży drogą nieszlachetną. Chociażem ich wszystkich klął teraz, chociażem wymyślał, ale ja tam ich wszystkich szanuję; nawet Zamietowa, chociaż i nie szanuję, to lubię, bo to... szczeniak! Nawet tego bydlaka Zosimowa, bo — uczciwy i zna swój fach... No dosyć, powiedziało się i przepadło. Przepadło? Czy tak aby? No, chodźmy! Znam ja ten korytarz, bywałem; o tu, pod trzecim numerem był skandal... No, gdzież się to panie mieszczą? Który numer? Ósmy? No, to się zamknijcie na noc, nie wpuszczajcie nikogo. Za kwadrans powrócę z wiadomością, a potem za pół godziny z Zosimowem, zobaczycie panie! Do widzenia, uciekam!<br> {{tab}}— Mój Boże, Duniu, co to będzie? — rzekła pani Pulcherja, trwożliwie i bojaźliwie zwracając się do córki.<br> {{tab}}— Niech się mama uspokoi — odparła Dunia, zdejmując z siebie kapelusz i narzutkę — sam Bóg zesłał nam tego pana, chociaż coprawda wprost z jakiejś pijatyki. Można mu zaufać, zapewniam mamę. I wszystko, co on już zrobił dla brata...<br> {{tab}}— Ach, Duniu, Bóg go raczy wiedzieć, czy wróci! I jak mogłam zdecydować się na opuszczenie Rodzia!... I zupełnie inaczej wyobrażałam sobie, że go zastanę! — Jaki był surowy, jakby nie rad nam... — Łzy ukazały się w jej oczach.<br> {{tab}}— Nie, to nie tak, mateczko. Mama się nie wpatrzyła,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p0rvu0rvfzka3f8u0mhvbvaotbk1he6 Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/214 100 830409 3159454 2725633 2022-08-28T12:57:30Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 206 —|}}</noinclude>bo ciągle płakała. On jest bardzo zmieniony przez trapiącą go chorobę — oto cała przyczyna.<br> {{tab}}— Ach, ta choroba! Co to będzie, co to będzie! A jak to on mówił z tobą, Duniu! — rzekła matka, nieśmiało, zaglądając córce w oczy, pragnąc wyczytać jej całą myśl, i już w połowie pocieszona tem, że i sama Dunia broni Rodzia, a więc przebaczyła mu. — Mam przekonanie, że on do jutra się zmieni — dodała, badając do końca.<br> {{tab}}— A ja jestem przekonana, że on i jutro będzie mówił to samo... o tem — odcięła panna Eudoksja, i zadała klin, oczywiście, nielada, był to bowiem punkt, o którym pani Pulcherja zanadto bała się mówić teraz. Dunia zbliżyła się i pocałowała matkę. Ta silnie uścisnęła ją w milczeniu. Poczem pogrążyła się w niespokojnem oczekiwaniu, zaczęła chodzić tam i zpowrotem po pokoju, rozmyślając o wszystkiem, co zaszło. Takie chodzenie z kąta w kąt, w {{Korekta|zamyśleuni|zamyśleniu}}, było przyzwyczajeniem panny Eudoksji, a matka zawsze obawiała się wówczas przerywać tę jej zadumę.<br> {{tab}}Razumichin, oczywiście, śmiesznym był ze swą nagłą, powstałą po pijanemu namiętnością dla Duni; ale spojrzawszy na nią, zwłaszcza teraz, gdy chodziła ze skrzyżowanemi rękami po pokoju, smutna i zamyślona, może by mu się wiele przebaczyło, nie mówiąc już o jego ekscentrycznym stanie. Panna Eudoksja była uderzająco ładna, wysoka, dziwnie zgrabna, silna, pewna siebie — co dawało się poznać z każdego jej ruchu i co jednak wcale nie ujmowało jej ruchom delikatności i wdzięku. Z twarzy podobna była do brata, lecz można ją było nazwać nawet piękną. Włosy miała ciemne, nieco jaśniejsze, niż u brata; oczy prawie czarne, błyszczące, dumne i zarazem niekiedy, chwilami, niezwykle łagodne. Była blada, ale nie chorobliwie blada; twarz jej jaśniała świeżością i zdrowiem. Usteczka miała nieco za małe, zaś dolna warga, świeża i rumiana, ledwie wyginała się naprzód wraz z podbródkiem — jedyna nieprawidłowość w tej ślicznej buzi, ale nadająca jej szczególną odrębność i między innemi, jakby zarozumiałość. Wyraz jej twarzy był zawsze raczej poważny, niż wesoły, zadumany, ale za to jak śmiech licował z tą twarzą, jak licował z nią śmiech wesoły, młody, pozbawiony troski! Oczywista więc, że gorący, szczery, prosty, uczciwy, silny, jak atleta i pijany Razumichin,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3wx7tp0bf66hlsnmk78d8gwd91727dk Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/215 100 830410 3159455 2725635 2022-08-28T13:01:00Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 207 —|}}</noinclude>który nigdy nic podobnego nie widział, od pierwszego rzutu oka stracił głowę. Przytem wypadek pokazał mu Dunię, w piękny moment miłości i radości spotkania z bratem. Widział potem, jak zadrżała w niej z oburzenia dolna warga w odpowiedzi na szorstkie i niewdzięcznie surowe rozkazy brata — i nie mógł wytrzymać.<br> {{tab}}Mówił zresztą prawdę, wyrwawszy się po pijanemu na schodach, że ekscentryczna gospodyni Raskolnikowa, pani Praskowja, będzie zazdrosną o niego nietylko względem Duni, ale bodaj i względem jej matki. Bo choć matka Duni miała już lat czterdzieści trzy, twarz jej nosiła jeszcze na sobie ślady dawnej piękności, a przytem wydawała się daleko młodszą, niż była w istocie, co prawie zawsze bywa u kobiet, które zachowały pogodę umysłu, świeżość wrażeń i szlachetny, czysty ogień serca aż do starości. Powiemy nawiasem, że zachowanie tego wszystkiego jest jedynym środkiem, ażeby nie utracić do grobu swojej piękności. Włosy jej zaczynały już siwieć, maleńkie zmarszczki już dawno ukazały się przy oczach, policzki wpadły i wyschły od trosk i smutków, a jednak twarz ta była piękna. Był to portret twarzyczki Duni, tylko w dwadzieścia lat później, i przytem bez tego wyrazu niższej wargi, która u niej była wysunięta naprzód. Pani Pulcherja była czuła, ale nie czułostkowa, nieśmiała i ustępująca, ale do pewnych granic; mogła przebaczyć wiele, na wiele rzeczy mogła się zgodzić, nawet z zakresu tego co było przeciwne jej przekonaniu, ale zawsze czuła granicę szlachetności, zasad i stanowczych przekonań, poza którą nie przestąpiła nigdy, nawet pod przymusem najcięższych okoliczności.<br> {{tab}}Akurat w dwadzieścia minut po odejściu Razumichina, dały się słyszeć dwa nie głośne, ale pospieszne uderzenia we drzwi; wrócił.<br> {{tab}}— Nie wejdę, nie mam czasu! — pospieszył wyrzec, gdy drzwi otworzono — śpi jak król, wybornie, spokojnie, i daj Boże, żeby przespał z dziesięć godzin. Jest tam u niego Anastazja; kazałem jej czekać na siebie. Teraz przytaszczę Zosimowa, on paniom zda raport, a potem i panie możecie zasnąć; zmęczone jesteście, widzę, aż strach...<br> {{tab}}I wybiegi na korytarz.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ghuz9ncq23stjg376jccz3de6jyu99h Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/216 100 830411 3159457 2725639 2022-08-28T13:04:14Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 208 —|}}</noinclude>{{tab}}— Co to za roztropny i... życzliwy młodzieniec! — zawołała nadzwyczaj ucieszona matka Raskolnikowa.<br> {{tab}}— Zdaje się, porządny człowiek! — z pewnym zapałem odparła Dunia, zaczynając znowu chodzić po pokoju tam i z powrotem.<br> {{tab}}Prawie w godzinę później dały się słyszeć na korytarzu czyjeś kroki i drugie uderzenie we drzwi. Obydwie kobiety czekały, tym razem zupełnie ufne w obietnicę Razumichina: i w istocie, zdołał on „przytaszczyć“ Zosimowa. Zosimow zgodził się zostawić ucztę i pójść niezwłocznie do Raskolnikowa, atoli do pań udał się z niechęcią i z niedowierzaniem, nie ufał bowiem pijanemu Razumichinowi. Lecz jego miłość własna zaraz została uspokojona: zrozumiał, że w istocie oczekiwano go, jak wyrocznię. Przesiedział równo dziesięć minut i zdołał całkiem przekonać i uspokoić panią Pulcherję. Mówił z niezwykłą przychylnością, ale umiarkowanie z wielką powagą, zupełnie jak dwudziestosiedmio-letni lekarz na ważnem konsyljum, i ani jednem słowem nie odstąpił od przedmiotu, i nie zdradził najmniejszej nawet chęci zawarcia bardziej poufnych bliższych stosunków z obydwiema paniami. Dostrzegłszy jeszcze przy wejściu, jak oślepiająco piękną jest panna Eudoksja, postanowił udawać, że jej wcale nie widzi, w czasie swej wizyty, i zwracał się wyłącznie do matki. Wszystko to sprawiało mu nadzwyczajne wewnętrzne zadośćuczynienie. O chorym wyraził się, że znajduje go obecnie w zupełnie zadawalniającym stanie. Według jego badań, choroba pacjenta, krom złych materjalnych warunków w ostatnich miesiącach jego życia, posiada jeszcze pewne moralne przyczyny, „jest, można powiedzieć, produktem wielu różnych, moralnych wpływów, niepokojów, obaw, trosk, pewnych idei i&nbsp;t.&nbsp;p.“ Spostrzegłszy z boku, że panna Eudoksja zaczęła słuchać bardzo uważnie, Zosimow, nieco dłużej rozgadał się na ten temat. Ale na trwożliwie i nieśmiałe zapytanie matki, względem „pewnych jakoby podejrzeń o utracie zmysłów“ — odpowiedział ze spokojnym i szczerym uśmiechem, że przesadzano jego słowa, że, naturalnie, znać u chorego jakąś myśl nieruchomą, coś zdradzającego monomanję — bowiem on, Zosimow, osobliwie śledzi teraz za tym nadzwyczaj interesującym oddziałem medycyny — ale przecie trzeba pamiętać, że prawie do dzisiaj chory był,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ga4mnjb2hbo5gftxqol1qug7q764ydo Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/217 100 830412 3159458 2726257 2022-08-28T13:15:53Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 209 —|}}</noinclude>przyjazd krewnych wzmocni go i podziała nań zbawczo „jeśli tylko można będzie ominąć nowych silnych wstrząsów“ — dodał on z akcentem. Zosimow wstał, ukłonił się solidnie i uprzejmie, i odprowadzany błogosławieństwami, gorącą wdzięcznością, prośbami i wyciągniętą ku niemu dla uścisku rączką Duni, wyszedł bardzo zadowolony swoją wizytą i jeszcze bardziej samym sobą.<br> {{tab}}— Mówić będziemy jutro, a teraz natychmiast połóżcie się spać! — powiedział Razumichin, wychodząc z {{kor|Zosimowym|Zosimowem}}. — Jutro, możliwie najwcześniej, przyjdę do was z sprawozdaniem.<br> {{tab}}— Jednak, jaka czarująca kobieta, ta Dunia — zwrócił uwagę Zosimow, gdy obaj wychodzili na ulicę.<br> {{tab}}— Czarująca? Tyś powiedział czarująca? — ryknął Razumichin i nagle rzucił się na Zosimowa, złapał go za gardło. — Jeśli ty jeszcze raz odważysz się... Rozumiesz? Rozumiesz? — ryczał on, trzęsąc za kołnierz i przyparłszy go do muru — słyszałeś?<br> {{tab}}— Puśćże, pijany djable! — wyrywał się Zosimow. Gdy Razumichin go puścił, Zosimow uważnie spojrzał nań i nagle zatrząsł się od śmiechu. Razumichin stał przed nim, opuściwszy ręce, ponury i poważny.<br> {{tab}}— Ma się rozumieć, żem osioł — powiedział ponury, jak chmura, lecz... ty również.<br> {{tab}}— Nie, bracie, wcale nie również. Ja o głupstwach nie marzę.<br> {{tab}}Szli milcząc. Gdy doszli do mieszkania Raskolnikowa, Razumichin, ogromnie stroskany, przerwał milczenie.<br> {{tab}}— Słuchaj — rzekł do Zosimowa — dzielny z ciebie chłopiec, lecz oprócz wszystkich twoich wad jesteś jeszcze brudnym rozpustnikiem. Jesteś nerwową, słabą marnotą, jesteś zmysłowy, roztyłeś się, nie możesz sobie niczego odmówić — a to już ja nazywam błotem, bo prostą drogą prowadzi do błota. Rozpieściłeś siebie do takiego stopnia, że przyznam się, iż nie pojmuję, jak możesz być przy tem wszystkiem dobrym i nawet bezinteresownym lekarzem. Na pierzynie sypia (lekarz!) a w nocy wstaje do chorego! Za jakie trzy lata nie będzie już wstawał do chorego... No, ale pal licho, nie o to idzie, idzie o co innego: ty nocujesz dziś w mieszkaniu gospodyni (ledwiem ją zdołał namówić), a ja w kuchni: macie<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> if8evarsmqyiuq4gp1kp8i6htmnqdvo Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/218 100 830414 3159459 2726916 2022-08-28T13:24:28Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 210 —|}}</noinclude>sposobność zawarcia bliższej znajomości!... Nie to, co ty myślisz! Tu bracie, i cienia nawet tego nie ma...<br> {{tab}}— Ja też wcale nie myślę.<br> {{tab}}— Tu, bratku, wstydliwość, skromność, nieśmiałość, delikatność okrutna, i przytem wszystkiem westchnienia, i mięknie jak wosk, ach jak mięknie! Wybaw mnie od niej, do wszystkich djabłów świata! Arcyapetyczna!... Zasłużę, głową zasłużę!...<br> {{tab}}Zosimow roześmiał się jeszcze głośniej niż poprzednio.<br> {{tab}}— A to ci uderzyło! Nacóż mi ona?<br> {{tab}}— Zapewniam cię, kłopotów niewiele, mów tylko wszystko co ci ślina do ust przyniesie, bylebyś tylko usiadł przy niej i mówił. Przytem, jesteś lekarzem, zacznij więc leczyć na cokolwiek. Przysięgam, nie pożałujesz. Stoi tam u niej klawikord: ja bo wiesz przecie, brzdąkam trochę; mam jedną piosenkę ruską, prawdziwą: „Łzy gorące z oczu płyną...“ Ona przepada za prawdziwemi — od piosnki się właśnie zaczęło; a wszakże ty na fortepianie grasz jak wirtuoz, jak Rubinsztejn... Zapewniam, że nie pożałujesz!<br> {{tab}}— Cóż tyś jej może dawał jakie obietnice? Na piśmie, formalnie? Przyrzekłeś się ożenić może...<br> {{tab}}— Nie, nie, nic podobnego! Bo i ona wcale nie taka; bywał u niej poprzednio Czebarow...<br> {{tab}}— No to ją rzuć!<br> {{tab}}— Nie wypada!<br> {{tab}}— Dlaczego?<br> {{tab}}— Dlatego, że nie wypada i kwita! Tu bratku jest pierwiastek pociągający.<br> {{tab}}— Dlaczegóż ją pociągnąłeś?<br> {{tab}}— Wcalem nie pociągał; sam nawet może zostałem wciągnięty, z głupoty, a jej całkiem będzie obojętne, ty czy ja, byleby ktoś przy niej siedział i wzdychał. Tu bratku... Nie mogę ci tego wyrazić, tu — no dajmy na to, znasz matematykę, zajmujesz się nią i teraz, wiem o tem... więc zacznij przechodzić z nią rachunek różniczkowy, dalibóg, nie żartuję, mówię serjo, dla niej to będzie obojętne: będzie patrzeć na ciebie i wzdychać, i tak przez cały rok. Ja prawiłem jej, między innemi, bardzo długo, jeszcze dwa dni z rzędu o pruskiej izbie panów (bo o czemże z nią mówić?) — wzdychała tylko i rumieniła się! Tylko o miłości nie zagaduj — wstydliwa, aż do<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nntpjiffv6r7srdjn8p6plch75hqtgo Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/222 100 830624 3159471 2728996 2022-08-28T13:53:43Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 214 —|}}</noinclude>{{tab}}A jakie bywały zamiary! hm... i wszystko to zestawić z panną Eudoksją! Ale pal licho! Niech tam! umyślnie właśnie będę takim brudnym, zatłuszczonym, pospolitym i pluć na wszystko! Jeszcze więcej będę!...“<br> {{tab}}Wśród takich monologów zastał go Zosimow, który nocował w salonie pani Praskowji.<br> {{tab}}Szedł do domu i wychodząc śpieszył spojrzeć na chorego. Razumichin doniósł mu, że tamten śpi, jak zając. Zosimow zalecił nie budzić dopóki się sam nie ocknie. Sam zaś przyrzekł zjawić się o jedenastej.<br> {{tab}}— Jeśli tylko on będzie w domu — dodał! — Do {{Korekta|lilicha|licha}}! Nad własnym chorym nie mam władzy! Lecz go jeszcze! Nie wiesz, czy ''on'' pójdzie do tamtych, czy ''tamte'' przyjdą do niego?<br> {{tab}}— Sądzę, że tamte — odparł Razumichin, zrozumiawszy cel pytania — będą, naturalnie, rozmawiać o swoich sprawach familijnych. Ja wyjdę. Ty, jako doktór, masz, naturalnie, więcej prawa ode mnie.<br> {{tab}}— Nie jestem przecie spowiednikiem; przyjdę i pójdę, mam i oprócz nich dużo zajęcia.<br> {{tab}}— Jedno mnie tylko niepokoi — przerwał, chmurząc się Razumichin — wczoraj po pijanemu, wygadałem mu się o różnych głupstwach... o różnych... między innemi, o twojej obawie, czy on czasem nie ma... bzika.<br> {{tab}}— Jakto, i do pań wygadałeś się o tem?<br> {{tab}}— Wiem, że głupio! Choć zabij! A co, możeś to ty naprawdę przypuszczał?<br> {{tab}}— E, gdzie tam naprawdę! sameś mi go opisał, jak monomana, przyprowadziwszy go do mnie... No, a wczoraj jeszcześmy więcej ognia dodali... to jak ty swemi opowiadaniami... o malarzu; dobra rozmowa, skoro on może sam na tym punkcie zwarjował! Gdybym był wiedział dokładnie, co wtedy zaszło w cyrkule i, że tam go jakiś kanalja obraził swojem podejrzeniem! Hm... nie dopuściłbym wczoraj do takiej rozmowy. Wszak ci monomani z kropli zrobią ocean, niebywałe rzeczy widzi w twarzach na jawie... O ile zapamiętałem z tego opowiadania Zamietowa, wszystko mi się dokładnie wyjaśniło. Bo i cóż! Znam pewien wypadek, gdy jakiś hipohondryk czterdziestoletni, nie mogąc znieść przy stole codziennych drwin ośmioletniego chłopca, zarżnął go! A tu, cały w łachmanach, nachlany policjant, zaczynająca<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f798rklk3r4hps9atq53851hh4z7fkk Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/221 100 830625 3159470 2727647 2022-08-28T13:48:06Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 213 —|}}</noinclude>I czyż on, Razumichin, może sobie pozwolić na taką mrzonkę? Kim on jest w porównaniu z taką panną — on, pijany awanturnik i chwalca wczorajszy? „Czyliż możliwe jest tak cyniczne i śmieszne zestawienie? Razumichin strasznie zaczerwienił się na tę myśl i nagle, jakby umyślnie, w tej samej chwili, wyraźnie mu się przypomniało, jak mówił do nich wczoraj, na schodach, że gospodyni będzie o niego zazdrosna względem panny Eudoksji: to już nie do zniesienia. Z całego zamachu uderzył pięścią o piec kuchenny, uszkodził sobie rękę i wywalił jedną cegłę.<br> {{tab}}„Naturalnie — szepnął do siebie po chwili z pewnem uczuciem poniżenia samego siebie — naturalnie, że te wszystkie świństwa nie dadzą się załagodzić, nigdy... a więc i myśleć o tem nie ma co, i dlatego zjawić się w milczeniu i... spełnić swój obowiązek... także w milczeniu i... i nie prosić o przebaczenie, i nic nie mówić, i... i już naturalnie wszystko stracone!“<br> {{tab}}Atoli, ubierając się, obejrzał swój kostjum staranniej niż zwykle. Innego ubrania nie miał, a gdyby i miał możeby go nawet i nie włożył — „umyślnieby nie włożył“. Ale w każdym razie cynikiem i niechlujem być nie trzeba i nie ma prawa obrażać uczuć innych ludzi, tembardziej, że ci inni sami go potrzebują i sami zapraszają do siebie. Ubranie starannie wyczyścił szczotką. Bieliznę zaś miewał zawsze znośną; pod tym względem był szczególnie wybredny.<br> {{tab}}Wymył się on tego poranku dokumentnie — u Nastusi znalazło się mydło — umył głowę, szyję, a szczególnie ręce. Gdy zaś doszło do pytania: ogolić swoją szczecinę, czy nie (pani Praskowja miała wyborne brzytwy po nieboszczyku panu Zarnicynie), to pytanie to z oburzeniem nawet zostało rozwiązane przecząco. „Niechaj się tak zostanie! Gotowi by pomyśleć, żem się ogolił dla... napewno by pomyśleli! Za nic na świecie!“<br> {{tab}}„I... i co najważniejsze, on taki ordynarny, brudny, manjery ma knajpowe; i... i przypuśćmy on wie, że i z niego, no choć trochę, jest jednak porządny człowiek... no, więc czemże się tu szczycić, że jest porządnym człowiekiem? Każdy powinien być porządnym, i jeszcze bardziej czystym, i... i bądź co bądź (pamięta dobrze) i on ma za sobą takie sprawki... nie całkiem niecne, ale w każdym razie!...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> oks7weh7ocebea76kwgmyvoc5846d7p Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/223 100 830626 3159472 2729003 2022-08-28T13:57:15Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 215 —|}}</noinclude>się choroba, i takie podejrzenie! I to względem rozwścieczonego hipohondryka! Przy ambicji wściekłej, wyjątkowej! Ale w tem właśnie tkwi może cały rdzeń choroby! Pal licho zresztą!... A wiesz, ten Zamietow, to w istocie miły chłopiec, tylko... hm... zbytecznie wczoraj opowiadał o tem wszystkiem. Papla straszny!<br> {{tab}}— Komuż opowiadał? Mnie i tobie?<br> {{tab}}— I Porfirjuszowi.<br> {{tab}}— Więc cóż, że i Porfirjuszowi?<br> {{tab}}— Ale, ale czy ty masz wpływ na te, na matkę i siostrę? Trzebaby dziś z nim ostrożniej...<br> {{tab}}— Nic mu nie będzie! — niedbale odparł Razumichin.<br> {{tab}}— I dlaczego on tak powstaje na Łużyna? Człowiek zamożny, dla niej, o ile się zdaje, nie wstrętny... a przecie oni nie mają ani grosza? Co?<br> {{tab}}— A co tobie do tego? — z rozdrażnieniem zawołał {{kor|Ramichin|Razumichin}} — skądże ja mogę wiedzieć, mają czy nie mają? Zapytaj się sam, może się i dowiesz...<br> {{tab}}— Ach, jaki ty bywasz czasami głupi! Wczorajszy chmiel siedzi... Bywaj zdrów; podziękuj za mnie swojej pani Praskowji za nocleg. Zamknęła się, na moje dzień dobry, przez drzwi odpowiedziała, a sama wstała o siódmej, samowar podano jej przez korytarz z kuchni... Nie miałem zaszczytu widzieć tej damy osobiście...<br> {{tab}}O ósmej Razumichin zjawił się do hotelu Bakalajewo.. Obydwie panie oczekiwały nań od dawien dawna w gorączkowym niepokoju. Wstały zaraz po szóstej, a może i wcześniej. Wszedł pochmurny, jak noc, skłonił się niezgrabnie, za co się zaraz rozgniewał, na siebie, oczywiście. Pani Pulcherja rzuciła się na niego, porwała go za obie ręce i o mało ich nie ucałowała. On nieśmiało spojrzał na pannę Eudoksję; ale i w tej dumnej twarzy był w tej chwili taki wyraz wdzięczności i przyjaźni, taki zupełny i niespodziewany dlań szacunek (zamiast ironicznych spojrzeń i mimowolnej źle ukrywanej pogardy!), że doprawdy lżej by mu już było, gdyby go przywitano wymysłami, tak go to zajmowało. Na szczęście był gotów temat do rozmowy, to też uchwycił go się co żywo.<br> {{tab}}Usłyszawszy, że „jeszcze się nie budził“, że „wszystko wybornie“, pani Pulcherja rzekła, że to bardzo dobrze, gdyż „musi koniecznie, koniecznie rozmówić się z nim poważnie“. Poprosiła go napić się herbaty razem z niemi:<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8yd9dbf2y1bq8vnbjkp2qoljsxr7frz Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/224 100 830627 3159948 2729682 2022-08-29T07:40:37Z Terwa 30402 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Terwa" />{{Numeracja stron||— 216 —|}}</noinclude>one same jeszcze nie piły, czekając na Razumichina. Dunia zadzwoniła; na wezwanie zjawił się brudny {{Korekta|obdartu|obdartus}}, i kazano mu podać herbatę, którą nareszcie przynieśli, ale taką brudną i nieprzyzwoitą, że aż się panie zawstydziły. Razumichin energicznie przeklął na hotel, ale przypomniawszy sobie o Łużynie, zamilkł, zawstydził się i strasznie się ucieszył, gdy pytania pani Pulcherji posypały się, nareszcie, po porządku bez przerwy.<br> {{tab}}Odpowiadając na nie, strawił trzy kwadranse czasu i zdążył zakomunikować o wszystkich ważniejszych i niezbędnych faktach, jakie tylko wiedział z ostatniego roku życia Rodjona, zakończywszy okolicznościową relacją o jego chorobie. Zresztą, wiele rzeczy opuścił, to mianowicie, co wypadało opuścić, między innemi scenę w cyrkule ze wszystkiemi następstwami. Opowiadania chciwie słuchano; ale gdy sądził, że już skończył i zadowolił słuchaczki, to okazało się, że dla nich, jakgdyby jeszcze nie zaczynał.<br> {{tab}}— Powiedz że mi pan, jak pan sądzi... ach, przepraszam, dotąd nie wiem jeszcze, jak panu na imię? — rzekła pospiesznie pani Pulcherja.<br> {{tab}}— Dymitr Prokoficz.<br> {{tab}}— A no więc, panie Dymitrze, chciałabym bardzo, ale to bardzo chciałabym wiedzieć... jak on wogóle... zapatruje się teraz na rzeczy, to jest, pan rozumie, co chciałam powiedzieć, to jest niby: co on lubi, a czego nie lubi? Czy zawsze jest taki rozdrażniony? Jakie ma pragnienia, i, że tak powiem, marzenia? Co mianowicie wywiera nań teraz wpływ największy? Słowem, pragnęłabym...<br> {{tab}}— Ach, mamo, jakże można tak odrazu na wszystko odpowiedzieć! — zauważyła Dunia.<br> {{tab}}— Ach, mój Boże, wszakże wcale, wcale nie takim spodziewałam się go zastać, panie Dymitrze.<br> {{tab}}— To rzecz bardzo naturalna — odparł pan Dymitr — Matki nie mam, ale wuj przyjeżdża tu co rok i prawie nigdy mnie nie poznaje, nawet z powierzchowności, chociaż i rozumny człowiek; a przez trzy lata waszej rozłąki dużo wody upłynęło. Cóż ja pani powiem? Znam Rodjona od półtora roku: smutny, ponury, hardy i dumny; ostatniemi czasy (a może nawet i daleko wcześniej) podejrzliwy i hipohondryk. Wspaniałomyślny i dobry. Uczuć swoich wypowiadać nie lubi, i raczej dopuści się {{pp|okrucień|stwa}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hsqov7kcl1r0qstowyon1z5p8g16cfh Wikiskryba:Seboloidus/common.js 2 850575 3159485 3073830 2022-08-28T14:41:28Z Seboloidus 27417 + javascript text/javascript mw.loader.using( "ext.gadget.shortcuts", function() { shortcutsGadget.removeAll(); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+1', '{{roz|' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+1', '{{roz|', '}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+2', '{{roz*|' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+2', '{{roz*|', '}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+3', '{{c|' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+3', '{{c|', '}}', '' ); /* shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+3', "{{c|'''{{roz*|", "}}'''}}", '' ); */ shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+3', "{{c|'''", "'''}}", '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+4', '{{f|' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+4', '{{f|', '}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+4', '{{f|', '|align=right|prawy=3em}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+5', '}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+5', '|po=1em}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+5', '|przed=1em|po=1em}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+6', '{{c|', '|po=1em}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+6', '{{c|', '|przed=1em|po=1em}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+7', '<ref>xxx</ref>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+7', '<ref>', '</ref>', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+7', '<ref>{{Przypiswiki|xxx}}</ref>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+8', '<br>{{---}}<br>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+8', '<br><br>{{---}}<br><br>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+8', '<br><br>\n{{---}}\n<br><br>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+9', '<poem>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+9', '<poem>', '</poem>', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+0', '</poem>' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+0', '<!-- ', ' -->', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+0', '<nowiki/>'); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+q', '{{tab|5|em}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+q', '<br>{{Ukryty|', '}}', ''); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+r', 'é' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+r', 'è' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+t', '&nbsp;' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+t', '{{tns|', '}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+t', '{{tns||', '}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+f', '{{f*|' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+f', '{{f*|', '}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+f', '{{f*|', '|w=85%}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+i', "''", "''", ''); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+a', '{{Korekta|', '|}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+s', "'''''", "'''''", ''); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+g', '{{Skan zawiera grafikę}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+g', '{{Skan zawiera reklamę}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+j', '„' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+k', '“' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+l', '”' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+;', '’' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+;', '‘' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+x', '{{pp|', '|}}', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+v', '»', '«', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+b', "'''", "'''", ''); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+m', '—' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+shift+m', '{{Separator|18|.|95}}' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+m', '–' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+,', '{{tab}}', '', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+,', '{{tab}}', '<br>', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'alt+.', '<br>', '', '' ); shortcutsGadget.addTextShortcut( 'ctrl+alt+.', '<br>\n{{tab}}', '', '' ); } ); $(function() { nuxsr.mem.s = ['' ,'<br />' ,'' ] nuxsr.mem.r = ['' ,'<br>' ,'' ] }); k2gn2qi194v6mwlf4m9ef3uwwpwwbzg Dyskusja modułu:Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv 829 863708 3159473 3157468 2022-08-28T13:59:00Z Draco flavus 2058 wikitext text/x-wiki "%<section [^>]*%>"<br> pipesign <nowiki>{{!}}</nowiki><br> equals <nowiki>[<->^<>]</nowiki><br> <nowiki>$ % ^ * ( ) . [ ] + - ? → %$ %% %^ %* %( %) %. %[ %] %+ %- %? </nowiki><br> <nowiki>{ } → [{] [}]</nowiki><br> <nowiki> \ → \\ </nowiki> (ewentualnie) <br> ------------------------------- <nowiki>{{#invoke: Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv | EvaluateAllPages | Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu|[{][{]c[{-}^{}][&-(]*[IVXL]+%.[&-(]*}}</nowiki> {{#invoke: Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv | EvaluateAllPages | Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu|[{][{][c][{{!}}]...........................}} mi8pi40jkpexqcfscltkg63gzeg2zfy 3159495 3159473 2022-08-28T14:51:38Z Draco flavus 2058 wikitext text/x-wiki "%<section [^>]*%>"<br> pipesign <nowiki>{{!}}</nowiki><br> equals <nowiki>[<->^<>]</nowiki><br> <nowiki>$ % ^ * ( ) . [ ] + - ? → %$ %% %^ %* %( %) %. %[ %] %+ %- %? </nowiki><br> <nowiki>{ } → [{] [}]</nowiki><br> <nowiki> \ → \\ </nowiki> (ewentualnie) <br> ------------------------------- <nowiki>{{#invoke: Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv | EvaluateAllPages | Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu|[{][{]c[{-}^{}][&-(]*[IVXL]+%.[&-(]*}}</nowiki> {{#invoke: Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv | EvaluateAllPages | Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu|[{][{][c][{{!}}][IVXL]+%.[{{!}}]...........................}} cvqufu7l1m80zw3kvkes1npyts51kw9 3159500 3159495 2022-08-28T14:53:04Z Draco flavus 2058 wikitext text/x-wiki "%<section [^>]*%>"<br> pipesign <nowiki>{{!}}</nowiki><br> equals <nowiki>[<->^<>]</nowiki><br> <nowiki>$ % ^ * ( ) . [ ] + - ? → %$ %% %^ %* %( %) %. %[ %] %+ %- %? </nowiki><br> <nowiki>{ } → [{] [}]</nowiki><br> <nowiki> \ → \\ </nowiki> (ewentualnie) <br> ------------------------------- <nowiki>{{#invoke: Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv | EvaluateAllPages | Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu|[{][{]c[{-}^{}][&-(]*[IVXL]+%.[&-(]*}}</nowiki> {{#invoke: Sandbox/Draco flavus/TestAllPagesUniv | EvaluateAllPages | Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu|[{][{][c][{{!}}]...[IVXL]+%....[{{!}}]...........................}} rkjn0k8jm3l10159282uye2zsr0l7w9 Indeks:Anafielas 102 905820 3159494 3158383 2022-08-28T14:50:19Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-index text/x-wiki {{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template |Tytuł=[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy |Autor=Józef Ignacy Kraszewski |Tłumacz= |Redaktor= |Ilustracje= |Rok=1840–1845 |Wydawca=Józef Zawadzki |Miejsce wydania=Wilno |Druk=Józef Zawadzki |Źródło=[[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |Ilustracja=[[File:Anafielas T. 1.djvu|strona=5|mały]] |Strony=* [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza|Pieśń piérwsza]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/333|333]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga|Pieśń druga]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/337|337]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia|Pieśń trzecia i ostatnia]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/337|337]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/338|338]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/339|339]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/340|340]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/341|341]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/342|342]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/343|343]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/344|344]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/345|345]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/346|346]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/347|347]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/348|348]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/349|349]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/350|350]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/351|351]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/352|352]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/353|353]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/354|354]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/355|355]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/356|356]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/357|357]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/358|358]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/359|359]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/360|360]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/361|361]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/362|362]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/363|363]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/364|364]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/365|365]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/366|366]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/367|367]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/368|368]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/369|369]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/370|370]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/371|371]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/372|372]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/373|373]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/374|374]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/375|375]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/376|376]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/377|377]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/378|378]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/379|379]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/380|380]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/381|381]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/382|382]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/383|383]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/384|384]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/385|385]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/386|386]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/387|387]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/388|388]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/389|389]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/390|390]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/391|391]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/392|392]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/393|393]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/394|394]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/395|395]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/396|396]] |Spis treści= |Uwagi= |Postęp=do skorygowania |Status dodatkowy=_empty_ |Css= |Width= }} 9cew2xnc3fefhfazc6p0k1ztwiqfwl2 3159602 3159494 2022-08-28T17:41:19Z Alenutka 11363 proofread-index text/x-wiki {{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template |Tytuł=[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy |Autor=Józef Ignacy Kraszewski |Tłumacz= |Redaktor= |Ilustracje= |Rok=1840–1845 |Wydawca=Józef Zawadzki |Miejsce wydania=Wilno |Druk=Józef Zawadzki |Źródło=[[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |Ilustracja=[[File:Anafielas T. 1.djvu|strona=5|mały]] |Strony=* [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza|Pieśń piérwsza]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/333|333]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga|Pieśń druga]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/337|337]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia|Pieśń trzecia i ostatnia]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/337|337]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/338|338]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/339|339]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/340|340]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/341|341]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/342|342]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/343|343]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/344|344]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/345|345]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/346|346]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/347|347]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/348|348]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/349|349]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/350|350]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/351|351]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/352|352]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/353|353]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/354|354]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/355|355]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/356|356]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/357|357]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/358|358]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/359|359]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/360|360]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/361|361]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/362|362]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/363|363]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/364|364]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/365|365]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/366|366]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/367|367]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/368|368]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/369|369]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/370|370]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/371|371]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/372|372]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/373|373]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/374|374]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/375|375]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/376|376]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/377|377]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/378|378]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/379|379]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/380|380]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/381|381]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/382|382]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/383|383]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/384|384]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/385|385]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/386|386]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/387|387]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/388|388]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/389|389]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/390|390]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/391|391]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/392|392]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/393|393]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/394|394]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/395|395]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/396|396]] |Spis treści= |Uwagi= |Postęp=do uwierzytelnienia |Status dodatkowy=_empty_ |Css= |Width= }} 8ov05v87p5htxz6uq1u1q1n2vr8ea76 3159922 3159602 2022-08-29T07:11:49Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-index text/x-wiki {{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template |Tytuł=[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy |Autor=Józef Ignacy Kraszewski |Tłumacz= |Redaktor= |Ilustracje= |Rok=1840–1845 |Wydawca=Józef Zawadzki |Miejsce wydania=Wilno |Druk=Józef Zawadzki |Źródło=[[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |Ilustracja=[[File:Anafielas T. 1.djvu|strona=5|mały]] |Strony=* [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Pieśń piérwsza. Witolorauda]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/333|333]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Pieśń druga. Mindows]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/337|337]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/337|337]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/338|338]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/339|339]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/340|340]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/341|341]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/342|342]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/343|343]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/344|344]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/345|345]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/346|346]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/347|347]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/348|348]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/349|349]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/350|350]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/351|351]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/352|352]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/353|353]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/354|354]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/355|355]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/356|356]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/357|357]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/358|358]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/359|359]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/360|360]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/361|361]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/362|362]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/363|363]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/364|364]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/365|365]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/366|366]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/367|367]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/368|368]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/369|369]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/370|370]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/371|371]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/372|372]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/373|373]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/374|374]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/375|375]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/376|376]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/377|377]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/378|378]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/379|379]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/380|380]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/381|381]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/382|382]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/383|383]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/384|384]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/385|385]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/386|386]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/387|387]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/388|388]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/389|389]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/390|390]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/391|391]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/392|392]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/393|393]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/394|394]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/395|395]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/396|396]] |Spis treści= |Uwagi= |Postęp=do uwierzytelnienia |Status dodatkowy=_empty_ |Css= |Width= }} g2bs00krla360uv86u2d6ltf26bxoxa 3159923 3159922 2022-08-29T07:15:24Z Wieralee 6253 grafika proofread-index text/x-wiki {{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template |Tytuł=[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy |Autor=Józef Ignacy Kraszewski |Tłumacz= |Redaktor= |Ilustracje= |Rok=1840–1845 |Wydawca=Józef Zawadzki |Miejsce wydania=Wilno |Druk=Józef Zawadzki |Źródło=[[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |Ilustracja=[[File:Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg|mały]] |Strony=* [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Pieśń piérwsza. Witolorauda]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/333|333]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Pieśń druga. Mindows]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/337|337]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/337|337]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/338|338]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/339|339]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/340|340]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/341|341]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/342|342]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/343|343]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/344|344]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/345|345]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/346|346]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/347|347]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/348|348]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/349|349]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/350|350]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/351|351]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/352|352]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/353|353]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/354|354]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/355|355]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/356|356]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/357|357]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/358|358]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/359|359]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/360|360]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/361|361]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/362|362]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/363|363]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/364|364]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/365|365]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/366|366]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/367|367]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/368|368]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/369|369]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/370|370]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/371|371]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/372|372]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/373|373]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/374|374]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/375|375]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/376|376]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/377|377]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/378|378]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/379|379]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/380|380]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/381|381]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/382|382]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/383|383]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/384|384]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/385|385]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/386|386]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/387|387]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/388|388]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/389|389]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/390|390]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/391|391]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/392|392]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/393|393]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/394|394]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/395|395]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/396|396]] |Spis treści= |Uwagi= |Postęp=do uwierzytelnienia |Status dodatkowy=_empty_ |Css= |Width= }} 208i6yq9djqh8632obg4f3d70wxaank 3159963 3159923 2022-08-29T07:59:19Z Wieralee 6253 drobne merytoryczne proofread-index text/x-wiki {{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template |Tytuł=[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy |Autor=Józef Ignacy Kraszewski |Tłumacz= |Redaktor= |Ilustracje= |Rok=1843–1846 |Wydawca=Józef Zawadzki |Miejsce wydania=Wilno |Druk=Józef Zawadzki |Źródło=[[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |Ilustracja=[[File:Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg|mały]] |Strony=* [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Pieśń piérwsza. Witolorauda]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/333|333]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Pieśń druga. Mindows]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/337|337]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/337|337]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/338|338]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/339|339]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/340|340]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/341|341]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/342|342]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/343|343]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/344|344]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/345|345]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/346|346]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/347|347]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/348|348]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/349|349]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/350|350]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/351|351]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/352|352]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/353|353]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/354|354]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/355|355]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/356|356]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/357|357]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/358|358]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/359|359]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/360|360]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/361|361]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/362|362]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/363|363]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/364|364]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/365|365]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/366|366]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/367|367]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/368|368]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/369|369]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/370|370]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/371|371]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/372|372]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/373|373]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/374|374]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/375|375]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/376|376]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/377|377]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/378|378]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/379|379]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/380|380]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/381|381]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/382|382]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/383|383]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/384|384]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/385|385]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/386|386]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/387|387]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/388|388]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/389|389]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/390|390]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/391|391]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/392|392]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/393|393]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/394|394]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/395|395]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/396|396]] |Spis treści= |Uwagi= |Postęp=do uwierzytelnienia |Status dodatkowy=_empty_ |Css= |Width= }} 5y93b7esgr8qhcsswtqsysf949l3luu 3160020 3159963 2022-08-29T08:58:12Z Anwar2 10102 projekt ukończony/ proofread-index text/x-wiki {{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template |Tytuł=[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy |Autor=Józef Ignacy Kraszewski |Tłumacz= |Redaktor= |Ilustracje= |Rok=1843–1846 |Wydawca=Józef Zawadzki |Miejsce wydania=Wilno |Druk=Józef Zawadzki |Źródło=[[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |Ilustracja=[[File:Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg|mały]] |Strony=* [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Pieśń piérwsza. Witolorauda]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 1.djvu/333|333]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Pieśń druga. Mindows]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 2.djvu/337|337]] <br> *[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/1|001]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/2|002]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/3|003]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/4|004]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/5|005]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/6|006]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/7|007]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/8|008]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/9|009]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/10|010]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/11|011]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/12|012]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/13|013]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/14|014]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/15|015]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/16|016]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/17|017]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/18|018]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/19|019]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/20|020]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/21|021]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/22|022]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/23|023]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/24|024]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/25|025]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/26|026]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/27|027]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/28|028]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/29|029]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/30|030]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/31|031]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/32|032]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/33|033]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/34|034]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/35|035]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/36|036]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/37|037]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/38|038]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/39|039]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/40|040]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/41|041]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/42|042]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/43|043]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/44|044]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/45|045]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/46|046]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/47|047]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/48|048]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/49|049]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/50|050]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/51|051]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/52|052]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/53|053]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/54|054]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/55|055]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/56|056]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/57|057]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/58|058]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/59|059]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/60|060]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/61|061]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/62|062]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/63|063]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/64|064]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/65|065]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/66|066]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/67|067]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/68|068]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/69|069]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/70|070]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/71|071]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/72|072]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/73|073]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/74|074]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/75|075]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/76|076]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/77|077]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/78|078]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/79|079]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/80|080]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/81|081]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/82|082]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/83|083]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/84|084]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/85|085]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/86|086]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/87|087]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/88|088]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/89|089]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/90|090]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/91|091]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/92|092]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/93|093]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/94|094]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/95|095]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/96|096]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/97|097]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/98|098]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/99|099]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/100|100]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/101|101]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/102|102]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/103|103]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/104|104]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/105|105]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/106|106]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/107|107]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/108|108]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/109|109]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/110|110]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/111|111]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/112|112]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/113|113]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/114|114]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/115|115]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/116|116]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/117|117]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/118|118]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/119|119]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/120|120]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/121|121]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/122|122]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/123|123]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/124|124]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/125|125]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/126|126]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/127|127]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/128|128]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/129|129]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/130|130]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/131|131]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/132|132]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/133|133]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/134|134]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/135|135]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/136|136]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/137|137]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/138|138]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/139|139]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/140|140]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/141|141]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/142|142]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/143|143]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/144|144]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/145|145]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/146|146]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/147|147]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/148|148]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/149|149]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/150|150]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/151|151]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/152|152]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/153|153]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/154|154]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/155|155]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/156|156]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/157|157]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/158|158]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/159|159]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/160|160]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/161|161]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/162|162]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/163|163]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/164|164]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/165|165]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/166|166]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/167|167]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/168|168]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/169|169]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/170|170]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/171|171]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/172|172]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/173|173]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/174|174]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/175|175]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/176|176]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/177|177]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/178|178]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/179|179]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/180|180]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/181|181]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/182|182]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/183|183]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/184|184]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/185|185]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/186|186]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/187|187]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/188|188]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/189|189]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/190|190]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/191|191]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/192|192]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/193|193]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/194|194]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/195|195]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/196|196]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/197|197]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/198|198]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/199|199]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/200|200]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/201|201]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/202|202]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/203|203]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/204|204]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/205|205]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/206|206]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/207|207]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/208|208]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/209|209]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/210|210]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/211|211]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/212|212]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/213|213]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/214|214]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/215|215]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/216|216]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/217|217]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/218|218]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/219|219]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/220|220]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/221|221]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/222|222]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/223|223]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/224|224]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/225|225]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/226|226]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/227|227]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/228|228]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/229|229]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/230|230]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/231|231]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/232|232]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/233|233]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/234|234]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/235|235]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/236|236]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/237|237]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/238|238]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/239|239]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/240|240]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/241|241]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/242|242]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/243|243]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/244|244]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/245|245]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/246|246]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/247|247]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/248|248]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/249|249]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/250|250]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/251|251]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/252|252]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/253|253]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/254|254]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/255|255]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/256|256]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/257|257]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/258|258]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/259|259]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/260|260]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/261|261]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/262|262]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/263|263]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/264|264]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/265|265]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/266|266]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/267|267]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/268|268]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/269|269]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/270|270]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/271|271]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/272|272]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/273|273]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/274|274]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/275|275]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/276|276]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/277|277]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/278|278]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/279|279]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/280|280]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/281|281]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/282|282]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/283|283]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/284|284]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/285|285]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/286|286]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/287|287]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/288|288]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/289|289]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/290|290]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/291|291]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/292|292]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/293|293]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/294|294]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/295|295]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/296|296]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/297|297]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/298|298]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/299|299]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/300|300]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/301|301]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/302|302]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/303|303]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/304|304]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/305|305]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/306|306]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/307|307]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/308|308]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/309|309]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/310|310]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/311|311]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/312|312]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/313|313]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/314|314]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/315|315]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/316|316]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/317|317]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/318|318]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/319|319]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/320|320]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/321|321]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/322|322]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/323|323]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/324|324]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/325|325]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/326|326]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/327|327]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/328|328]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/329|329]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/330|330]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/331|331]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/332|332]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/333|333]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/334|334]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/335|335]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/336|336]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/337|337]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/338|338]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/339|339]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/340|340]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/341|341]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/342|342]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/343|343]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/344|344]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/345|345]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/346|346]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/347|347]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/348|348]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/349|349]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/350|350]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/351|351]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/352|352]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/353|353]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/354|354]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/355|355]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/356|356]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/357|357]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/358|358]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/359|359]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/360|360]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/361|361]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/362|362]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/363|363]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/364|364]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/365|365]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/366|366]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/367|367]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/368|368]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/369|369]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/370|370]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/371|371]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/372|372]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/373|373]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/374|374]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/375|375]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/376|376]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/377|377]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/378|378]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/379|379]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/380|380]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/381|381]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/382|382]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/383|383]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/384|384]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/385|385]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/386|386]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/387|387]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/388|388]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/389|389]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/390|390]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/391|391]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/392|392]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/393|393]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/394|394]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/395|395]] [[Strona:Anafielas T. 3.djvu/396|396]] |Spis treści= |Uwagi= |Postęp=ukończony |Status dodatkowy=_empty_ |Css= |Width= }} 3fwbxqaphj8nzuaig64fiadch80xy76 Szablon:IndexPages/Anafielas 10 905832 3159504 3159138 2022-08-28T15:01:48Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>1066</pc><q4>985</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>5</q1><q0>76</q0> r0js0zxg1shb70taxzszeae5ftl8r9b 3159623 3159504 2022-08-28T18:01:51Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>1066</pc><q4>985</q4><q3>5</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>76</q0> m0zzne02ah03m262c5lbfsdrl7vcqge 3159920 3159623 2022-08-29T07:01:46Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>1066</pc><q4>986</q4><q3>4</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>76</q0> 7069wvk7qua5vquy1ueos7nisermjai 3160021 3159920 2022-08-29T09:01:50Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>1066</pc><q4>989</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>77</q0> mzi4soqxwwpwdtgdv2aihp010qrg0am Obłomow/Część pierwsza 0 923355 3159743 3009735 2022-08-28T19:48:08Z Seboloidus 27417 Dodano kategorię "Strony indeksujące" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Iwan Gonczarow |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Obłomow]] |tłumacz = Franciszek Rawita-Gawroński |podtytuł = Romans w dwu tomach |wydawnictwo = Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“ |druk = Zakłady graficzne Inst. Wydawn. „Biblj. Polska“ w Bydgoszczy |rok wydania = 1922 |miejsce wydania = Warszawa |tytuł oryginalny = ''Обломов'' |strona indeksu = PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu |źródło = [[Commons:File:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu|Skany na Commons]] |poprzedni = {{BASEPAGENAME}} |następny = {{NastępnyU}} |inne={{całość|{{PAGENAME}}/całość|epub=i|{{SUBPAGENAME}}|Cała}} {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i|powieść|Cała}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu" from=7 to=7 /> {{summary| {{c|w=130%|przed=50px|[[{{PAGENAME}}/I|I]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/II|II]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/III|III]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IV|IV]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/V|V]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VI|VI]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VII|VII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VIII|VIII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IX|IX]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/X|X]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/XI|XI]]}} }} {{JustowanieKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Iwan Gonczarow|Franciszek Rawita-Gawroński}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|O{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] 08v7d4tj7wnz5w0k7a5dks7fo0v63ag Obłomow/Część druga 0 923356 3159744 3009737 2022-08-28T19:48:23Z Seboloidus 27417 Dodano kategorię "Strony indeksujące" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Iwan Gonczarow |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Obłomow]] |tłumacz = Franciszek Rawita-Gawroński |podtytuł = Romans w dwu tomach |wydawnictwo = Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“ |druk = Zakłady graficzne Inst. Wydawn. „Biblj. Polska“ w Bydgoszczy |rok wydania = 1922 |miejsce wydania = Warszawa |tytuł oryginalny = ''Обломов'' |strona indeksu = PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu |źródło = [[Commons:File:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu|Skany na Commons]] |poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = {{NastępnyU}} |inne={{całość|{{PAGENAME}}/całość|epub=i|{{SUBPAGENAME}}|Cała}} {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i|powieść|Cała}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu" from=225 to=225 /> {{summary| {{c|w=130%|przed=50px|[[{{PAGENAME}}/I|I]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/II|II]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/III|III]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IV|IV]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/V|V]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VI|VI]]&nbsp;•[[{{PAGENAME}}/VII|VII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VIII|VIII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IX|IX]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/X|X]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/XI|XI]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/XII|XII]]}} }} {{JustowanieKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Iwan Gonczarow|Franciszek Rawita-Gawroński}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|O{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] 7kgvf70u29hqk5z4gk2pcun2wxtv5v8 Obłomow/Część czwarta 0 923357 3159746 3009739 2022-08-28T19:48:32Z Seboloidus 27417 Dodano kategorię "Strony indeksujące" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Iwan Gonczarow |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Obłomow]] |tłumacz = Franciszek Rawita-Gawroński |podtytuł = Romans w dwu tomach |wydawnictwo = Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“ |druk = Zakłady graficzne Inst. Wydawn. „Biblj. Polska“ w Bydgoszczy |rok wydania = 1922 |miejsce wydania = Warszawa |tytuł oryginalny = ''Обломов'' |strona indeksu = PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu |źródło = [[Commons:File:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu|Skany na Commons]] |poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = |inne={{całość|{{PAGENAME}}/całość|epub=i|{{SUBPAGENAME}}|Cała}} {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i|powieść|Cała}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu" from=573 to=573 /> {{summary| {{c|w=130%|przed=50px|[[{{PAGENAME}}/I|I]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/II|II]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/III|III]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IV|IV]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/V|V]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VI|VI]]&nbsp;•[[{{PAGENAME}}/VII|VII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VIII|VIII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IX|IX]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/X|X]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/XI|XI]]}} }} {{JustowanieKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Iwan Gonczarow|Franciszek Rawita-Gawroński}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|O{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] 2itzbnf5pu6e09gvt0gz569siimu01t Obłomow/Część trzecia 0 923358 3159745 3009738 2022-08-28T19:48:28Z Seboloidus 27417 Dodano kategorię "Strony indeksujące" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Iwan Gonczarow |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Obłomow]] |tłumacz = Franciszek Rawita-Gawroński |podtytuł = Romans w dwu tomach |wydawnictwo = Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“ |druk = Zakłady graficzne Inst. Wydawn. „Biblj. Polska“ w Bydgoszczy |rok wydania = 1922 |miejsce wydania = Warszawa |tytuł oryginalny = ''Обломов'' |strona indeksu = PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu |źródło = [[Commons:File:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu|Skany na Commons]] |poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = {{NastępnyU}} |inne={{całość|{{PAGENAME}}/całość|epub=i|{{SUBPAGENAME}}|Cała}} {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i|powieść|Cała}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu" from=439 to=439 /> {{summary| {{c|w=130%|przed=50px|[[{{PAGENAME}}/I|I]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/II|II]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/III|III]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IV|IV]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/V|V]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VI|VI]]&nbsp;•[[{{PAGENAME}}/VII|VII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/VIII|VIII]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/IX|IX]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/X|X]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/XI|XI]]&nbsp;• [[{{PAGENAME}}/XII|XII]]}} }} {{JustowanieKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Iwan Gonczarow|Franciszek Rawita-Gawroński}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|O{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] 8iuoabg890wi4d6347i8in06vxhyj2h Szablon:IndexPages/Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu 10 924528 3159844 3158804 2022-08-28T22:01:49Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>502</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>0</q2><q1>375</q1><q0>17</q0> i25vusvyt0g5bajzii96cgodr5skz8g Szablon:IndexPages/PL JI Kraszewski Wysokie progi 10 947160 3159845 2737226 2022-08-28T22:02:01Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>112</pc><q4>0</q4><q3>1</q3><q2>0</q2><q1>111</q1><q0>0</q0> 9zkgvssklwzx7reln8dc7psfnhvp8fm 3159849 3159845 2022-08-28T23:01:51Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>112</pc><q4>0</q4><q3>3</q3><q2>0</q2><q1>109</q1><q0>0</q0> ayaqm9xx1c0iqjhkxwrtdcdowrz7f0v Strona:PL JI Kraszewski Wysokie progi from Kurjer Warszawski 1884 No 0077 1.jpg 100 947206 3159847 2735461 2022-08-28T22:07:19Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude><section begin="ok01" />{{c|w=320%|{{Rozstrzelony|WYSOKIE PROG}}I.|po=12x}} {{---|60|po=15px}} {{c|w=140%|Powieść w dwóch tomach|po=15px}} {{c|po=30px|w=140%|'''{{Rozstrzelony|J. I. Kraszewskieg}}o.'''}} {{---|120|po=15px}}<section end="ok01" /> {{c|'''Tom I.'''}} {{tab}}Wiadomo, przynajmniej na jakie dziesięć mil wokoło, że Brodnica, na Podolu galicyjskiem leżąca, jest własnością Jego Ekscelencji Albina hrabiego Widawy, herbu Wieniawa.<br> {{tab}}Hrabstwo i herby wszystko to wyszło na świat z głębi mroków zamierzchłej przeszłości, po roku 1772-im, w tej epoce metamorfoz, gdy część dawnej rzeczypospolitej, od dawnej całości odcięta, do nowego aglomeratu należeć zaczęła i życie odrębne rozpoczynała.<br> {{tab}}Z tytułów, naówczas martwych pozostałości — potworzyły się owe hrabstwa i baronje, które nowe społeczeństwo do nowego życia, nanowo organizować miały.<br> {{tab}}Wtenczas już Widawowie, godząc się z tym rzeczy trybem, poczęli zajmować stanowiska urzędowe i dobrze w Wiedniu widziani, w krótkim czasu przeciągu wzrośli, tak, że hrabia Albin nosił tytuł ekscelencji, miał urząd w Wiedniu i liczył się do arystokracji różnobarwnej, stanowiącej austrjacką.<br> {{tab}}Oprócz tej gałęzi, wyposażonej majątkowo i stosunkami dosyć możnie, pozostało Widawów trochę, uboższych i niemających znaczenia...<br> {{tab}}Hr. Albin czuł się w obowiązku czasem, tej dalszej rodzinie przychodzić w pomoc i nią się posługiwać. W Brodnicy zajmował oddawna miejsce kontrolera, rachmistrza, kasjera, nie tytułujący się hrabią, Adalbert Widawa, człowiek lat czterdzieści kilka mający, cichy, spokojny, prostoduszny — który zdawał się niewiele już wymagać od życia i świata, tak był ze swem położeniem przejednany i niem zaspokojony.<br> {{tab}}Adalbert był jednym z tych bardzo dziś rzadkich okazów człowieka szczęśliwego, który nie żąda nic nad to co mieć może i nigdy się na losy swe nie uskarża.<br> {{tab}}Małego wzrostu, niepozorny, twarzy rysami wyrazistemi nie uderzającej, zawsze czyściuchno choć ubogo ubrany, z przerzadziałemi włosami starannie ułożonemi, z wejrzeniem spokojnem, z małym na ustach uśmieszkiem, Adalbert powszechnie lubiony, miał i u hr. Albina zachowanie niemałe, choć między tym kuzynem pryncypałem, a oficjalistą różnica charakterów była bardzo wielka. Ale właśnie czasem rozmaitość usposobień i temperamentów jest najlepszą rękojmią zgody i wzajemnego ocenienia.<br> {{tab}}Hrabia Albin, który zajmował się losem krewnego od jego młodości, dał mu wychowanie, a potem go w dobrach swych umieścił, — wpływ wywarł wielki na łagodnego i posłusznego krewniaka. Uwagi jego i rady wielekroć dobrodusznego Adalberta uratowały od porywów i zachcianek, któreby życie jogo zwichnąć i zatruć później mogły. Młodszym będąc kochał się często Adelbert w panienkach, zwykle w kolach oficjalistów, między któremi się obracał, upatrzonych — wielokroć chciał się żenić — zawsze powaga, uwagi i rady życzliwe hr. Albina powstrzymywały go, a przyszłość dowiodła, że to na dobre wyszło.<br> {{tab}}Zwolna tak Adalbert dożył czterdziestki, przebył ją, i stopniowo się uspokoiwszy, wyrzekłszy miłosnych marzeń, — życie sobie urządził nietylko znośne, ale zupełnie odpowiadające temperamentowi i charakterowi swemu.<br> {{tab}}Przy wielkiej alei prowadzącej do pałacu w Brodnicy stał domek mały, schludny, ładnie wyglądający, w którym się mieścił Adalbert.<br> {{tab}}Dawano mu tu tytuł jeneralnego kontrolera, chociaż najrozmaitsze funkcje spełniać musiał z kolei i służył hr. Albinowi z przywiązaniem, miłością, {{Korekta|po święceniem|poświęceniem}} największem.<br> {{tab}}Dworek umyślnie dla niego przerobiony, z ładnym niewielkim ogródkiem, zdala odznaczał się dwoma bardzo kształtnemi gołębnikami, które po nad stare, otaczające go drzewa, występowały.<br> {{tab}}Tu zawsze prawie można było widywać liczne stado gołębi najrozmaitszej barwy, które oba gołębniki i dach skromnego dworku obsiadały.<br> {{tab}}Kilka pokoików, izby dla czeladzi nielicznej, oficynka mikroskopijna, w tyle za zaroślami ukryta, dobrze oparkaniony ogródek z lipami, klonami, leszczyną i grządkami kwiatów, — składały to gniazdko maleńkie, do którego Adalbert przyrósł był sercem całem.<br> {{tab}}Nigdy w życiu J. Ekscelencji nie pozazdrościł pałacu i uciekał z niego do swojego kątka, ciesząc się nim coraz bardziej, im starzejąc spokojniejszym był na duchu.<br> {{tab}}Pensyjka którą pobierał od kuzyna, była dla niego zupełnie wystarczającą na utrzymanie wygodne siebie i służby, złożonej ze starego niedołęgi Szczepana, jeszcze starszej gospodyni, kucharki Marcjanny, chłopaka Wicusia i pudla Parola...<br> {{tab}}Nie bez przyczyny zaliczamy ostatniego do słu-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hw4ril2kw8kyqfyjstqxxnod0y2eb9i Strona:PL JI Kraszewski Wysokie progi from Kurjer Warszawski 1884 No 0077 2.jpg 100 947208 3159848 2731364 2022-08-28T22:20:38Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>żby, albowiem przyzwoitszego, lepiej wychowanego, rozumniejszego i przywiązańszego psa nad niego — świat i korona polska, jak mówił Szczepan, nie widziała.<br> {{tab}}Trzeba było mu się przypatrzeć, gdy, oczekując na powrót pana, siadywał we drzwiach poważny, zamyślony, z głową zwróconą w tą stronę, z której Adalbert miał przyjść, rozumnemi oczyma badając drogę, a jeszcze rozumniejszym nosem wietrząc zdala Adalberta; albo gdy z nim razem wszedłszy do pokoiku, z oczów mu czytał co musi zaaportować i jak się znajdować, stosując do pańskiego humoru.<br> {{tab}}Parolowi można było, ściśle biorąc, dozór domku powierzyć, posłać go, rozmówić się z nim niemal jak z człowiekiem. Umiał rozumny pies hamować wybuchy radości, a z obcymi obchodził się z nieporównanym taktem.<br> {{tab}}Adalbert, oprócz tego psa ulubionego, miał najukochańsze swe gołębie i kury, których hodowla go niezmiernie, namiętnie zajmowała. Tu trzeba było widzieć Parola, gdy, hamując uczucie zazdrości, w czasie zabaw z gołębiami i kurami, siedział zdala, aby ich nie płoszyć, posłuszny i napozór obojętny, z mocą ducha do podziwu. Wiedział on, że w serca pańskiem musiał dzielić zajmowane miejsce z ptactwem i godził się rozumnie z tą dolą swoją, nigdy panu nie dając uczuć, ażeby miał żal do niego.<br> {{tab}}Kury i gołębie zresztą znały tak Parola, iż się go nie obawiały, a gdy zuchwalsze (zwłaszcza kwoczki z kurczętami) odpędzały go, pies odchodził, nie okazując gniewu, nic obnażając zębów...<br> {{tab}}Dla Parola, jak dla pana jego, pora młodości przeszła już była, ustatkowali się, pogodzili z życiem i stali się filozofami praktycznymi. I on i Adalbert mieli te fizjognomje stworzeń średniego wieka, spokojne, zaokrąglone, i biegiem życia przejednane, które po burzach młodości przychodzą ku wieczorowi życia.<br> {{tab}}Adalbert nic więcej teraz nie pragnął nad to, aby się nic w jego położeniu nie zmieniło i żeby w szczęśliwym spokoju, pod tą strzechą ubogą dożył dni ostatka.<br> {{tab}}Pokój i cisza były jego ideałami. Hrabia Albin, który żył w święcie wielkim i mógłby go był wprowadzić łatwo do niego, wprędce się przekonał, że kuzyn nie był stworzonym do — wysokich progów.<br> {{tab}}Z pałacu uciekał gdy byli goście, a cisza jego dworko, samotność z gołębiami, kurami i Parolem najmilsze mu były.<br> {{tab}}Umysłowo poczciwe człeczysko, choć nie było upośledzone, choć miało zdrowy rozum, pogląd nader trzeźwy na stosunki — nie chciało się wzbijać wysoko. Myśli jego obracały się w dosyć szczupłych granicach... Czytywał mało, a najulubieńszą jego lekturą były „Tysiąc i jedna nocy“, które zwolna przebiegając, gdy stanął na tomie ostatnim, powracał do pierwszego.<br> {{tab}}Małomówny w ogóle, gdy się odezwał Adalbert, zawsze do rzeczy coś umiał powiedzieć i słowa jego działały uspakajająco...<br> {{tab}}Zwali go jedni filozofem, dziwakiem drudzy, ale szanowali wszyscy, a hr. Albin, wychowanice wielkiego świata, jedna ze świetnych gwiazd wiedeńskiego dworu, cenił go wysoko, kochał nawet po swojemu, czasem mówił, że mu zazdrościł.<br> {{tab}}Wyśmiewano jego fantazję niewinną hodowania kur i gołębi — jego bojaźliwość i skromność — ale każdy starał się mu być usłużnym, i ten byt szczęśliwy — tak niewiele wymagający — czemś podsycić i przyozdobić.<br> {{tab}}Życie Adalberta płynęło uporządkowane, regularne, prawidłowo, bez niespodzianek, — właśnie tak, jak on sobie życzył. Rachował, sprawdzał rachunki, niekiedy zmuszony był do krótkich wycieczek, a naówczas powrót do dworku podwajał w nim rozmiłowanie w tem zaciszu...<br> {{tab}}Ku wieczorowi jednego dnia wiosennego Adalbert siedział na ganeczku, z Parolem i palił złe cygaro, do którego tak przywykł, że mu się doskonałem wydawało — gdy ruch około pałacu oznajmił mu, że hrabia Albin, którego się w Brodnicy spodziewano — przybyć musiał ze Lwowa.<br> {{tab}}W podobnych razach Adalbert zwykle nie stawił się natychmiast do pałacu, dawał jego ekscelencji wypocząć i dopiero nazajutrz rano szedł z powitaniem i raportem.<br> {{tab}}Godzina, o której zwykł był przybywać hr. Albin, zawsze prawie oznaczoną była. Adalbert zauważył, że na ten raz wcześniej niż zazwyczaj przyjechał — ale nie zmieniało to obyczaju, i pozostał na ławeczce z Parolem, nie sądząc, aby do pałacu był potrzebnym. Upłynęło niespełna pół godziny, gdy z wielkiem padziwieniem swem zobaczył aleją, pieszo idącego jakby ku dworkowi, hr. Albina.<br> {{tab}}Starszy od Adalberta, kuzyn jego zupełnie też inaczej wyglądał, i nic pomiędzy nimi pokrewieństwa nie dawało się domyślać. Adalbert był mały, twarz miał nie znaczącą, rysy dosyć pospolite i wyrazem dobroci tylko upięknione, gdy Albin słuszny, zręczny, na oko wyglądał na pana, ruchy i postawę miał wielce dystyngowane, oblicze klasycznej niemal piękności, a wiek wcale go nie zeszpecił.<br> {{tab}}Był to, jak powiadają — pan całą gębą... Obyczaje też miał pańskie, a nawyknienie do najlepszego towarzystwa, w najgorszem nawet zapomnieć mu się nie dozwalało.<br> {{tab}}Im bardziej hr. Albin zbliżał się ku dworkowi, a właściciel jego mocniej się w tem przekonaniu utwierdzał, że zmierzał ku niemu i do niego, tem niespokojniej poruszając się, mniej wiedział co ma począć.<br> {{tab}}I on i Parol wstali — szło o to, czy mieli wyjść naprzeciw tak dostojnego a rzadkiego gościa.<br> {{tab}}Trzeba albowiem wiedzieć, że jego ekscelencja zwykle wzywała Adalberta do siebie, a do dworku nie zaglądała nigdy prawie.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> degrrjrpg6bps0veqqapftcejaxb0f6 Strona:PL JI Kraszewski Wysokie progi from Kurjer Warszawski 1884 No 0077 title.png 100 947209 3159843 2735389 2022-08-28T21:53:26Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|przed=20px|po=10px|w=320%|{{Rozstrzelony|WYSOKIE PROG}}I.}} {{---|60|po=15px}} {{c|po=15px|w=140%|Powieść w dwóch tomach}} {{c|po=30px|w=140%|'''{{Rozstrzelony|J. I. Kraszewskieg}}o.'''}} {{---|120|po=15px}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cf0q3hlgnaa32vd7iw14ten7z6egf7n Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/99 100 990712 3159812 3044016 2022-08-28T20:57:31Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera grafikę|Ogród miejski w Kurytybie.}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> te1f8mplaik9qj0223qz8k15ub0sglu Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/109 100 990713 3159835 3044017 2022-08-28T21:20:41Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera grafikę|Jararaca.}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f8wcte0xqlpbaqqbckyeyezizdbbyd7 Szablon:IndexPages/PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf 10 990714 3159818 3159360 2022-08-28T21:01:51Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>282</pc><q4>92</q4><q3>166</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>24</q0> l674dez4bqjbx4x7mhbrd2wi9euo80v 3159846 3159818 2022-08-28T22:02:12Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>282</pc><q4>105</q4><q3>153</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>24</q0> gmvp868cy8q23kxeoagybd9na0yr5j8 Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/86 100 991265 3159777 3044044 2022-08-28T20:20:03Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|dzi|wnego}}, w niewielkiej bowiem odległości znajdują się źródła, skąd bierze początek ta Wisła Parany. Skręcam na lewo w kierunku widniejących domków kolonji Affonso Penna i wkrótce staję u kresu mego pierwszego etapu w Paranie.<br><br> {{---|przed=15px}}<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tfigaqo89battad3slr50dqapraka0y Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/84 100 991559 3159774 3044401 2022-08-28T20:16:44Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|je|dnej}} bowiem chwili, jakby na dany sygnał, zlatuje się cała gromada sępów, obsiada sąsiednie drzewa i czeka cierpliwie, aż proces gnicia nadwątli dostatecznie skórę, wtedy następuje uczta, poczem biesiadujące ptaki najadłszy się nie odlatują, lecz spoczywają w pobliżu, — i trwa to dopóty, dopóki szkielet nie zostanie dokładnie oczyszczony z wszelkich miękkich części. Sposób, w jaki sępy znajdują swą zdobycz, nie jest dokładnie znany. Powszechnie utrzymują, że do tego służy im nadzwyczaj bystry wzrok, jednakże nawet najlepszy wzrok nie pozwoli dojrzeć w gęstwinie leśnej leżącego na ziemi zwierza. Przykryłem raz zabitą żmiję liśćmi i trawą i obserwowałem, jak po pewnym czasie zjawiły się sępy i rozglądały się bacznie dokoła. Wypada przeto przypuszczać, iż kierują się raczej węchem.<br> {{tab}}W odległych puszczach parańskich obok opisanego powyżej sępa spotykamy i drugi gatunek — ''Cathartes aura'', różniący się głównie tem, że ma głowę i szyję czerwoną, zamiast czarnej, oraz że nie przebywa gromadnie, lecz błąka się samotnie po rozległych lasach.<br> {{tab}}Podobno istnieje zakaz strzelania do tych użytecznych ptaków, sądzę jednak, że zakaz taki, gdyby istniał, nie byłby celowy. Nie zauważyłem nigdy, czy to po miastach, czy<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> b1knh0bvjszn22x6jwosr5l1mkmio5i Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/85 100 991561 3159776 3044402 2022-08-28T20:19:24Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>w lasach, aby ktoś tracił amunicję na zabicie ptaka, z którego mięsa ani skóry nie mógłby mieć żadnego pożytku.<br> {{tab}}Tak zwana tu karosowa droga, to jest nadająca się do jazdy kołowej, prowadzi przez rozległe kampy, pinjorowe gaje, wreszcie przez porosłe ostrą osoką moczary do miasteczka Sâo Joâo dos Pinhaes.<ref>Wym. Są Żwą dos Pinjáis.</ref> Na drodze tej spotkałem ogromnego ptasznika (''Mygale''). Ów największy na świecie pająk, znany mi dobrze z poprzedniej podróży, jest wielkości dużej myszy. Cały czarny, włochaty — posiada silnie rozwinięty gruczoł jadowy, którego wydzieliny spływają przez specjalny kanał do zadanej rany. Mieszkańcy obawiają się go więcej, niż żmii, gdyż jest bardzo ruchliwy, zawsze gotowy do skoku, a niemniej niż żmije jadowity.<br> {{tab}}Dochodzę do lasku, złożonego z krzywych, poskręcanych drzew liściastych z przewagą rodzajów ''Salix'' i ''Schinus''. Lasek taki — to znak nieomylny istnienia rzeki. Rzeczywiście, droga prowadzi do mostku nad małą rzeczułką, w której nie domyśliłbym się wcale szerokiej, wspaniałej, majestatycznie toczącej swe wody Iguassu, jaką poznałem kiedyś w Vera Guarany. Tutaj, pod Kurytybą, rzeka ta wygląda jak lichy strumień. Nic w tem {{pp|dzi|wnego}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fdowvk769c9pwzo80cov85sjvccymlv Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/87 100 991626 3159779 3044047 2022-08-28T20:22:37Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /><br><br></noinclude>{{c|'''IV.'''}} {{c|'''U źródeł Iguassu.'''}} {{tab}}W roku 1910 poznałem w Paranie wielce oryginalną osobistość — niejakiego p. Wierzbickiego, Łotysza, spolonizowanego w niezwykły sposób. Należąc do rosyjskiej rewolucyjnej organizacji wojskowej, otrzymał w r.&nbsp;1905 zlecenie działania na polskim gruncie, udał się więc do Warszawy pod przybranem nazwiskiem i z paszportem, wydanym na imię Wierzbickiego. Jak sobie radził — nie wiem, lecz wypadło mu udawać Polaka w Warszawie bez znajomości języka i obyczajów miejscowych. W pewnej chwili organizacja, działająca na gruncie warszawskim, została „wsypana“. Policja rosyjska wpadła na trop i poczęła wybierać ptaszków z gniazdek, należało przeto uciekać pośpiesznie. Uciekający towarzysze polscy pociągnęli Wierzbickiego aż do Parany. Jechał z takim pośpiechem, że, jak sam opowiadał, przyjechał bez kapelusza na głowie. Po przyjeździe na miejsce {{pp|zdecy|dował}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> djg7yjjgxlqtevd52ivd9aj7na6o90p Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/88 100 991627 3159780 3044495 2022-08-28T20:24:48Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|zdecy|dował}} się osiąść na roli i pracą na niej zdobywać środki do życia. Gdy mu to jednak nie wystarczało, postarał się o dodatkowe zajecie zarobkowe, które, jako biegły skrzypek, otrzymał w Kurytybie. Ziemi jednak porzucić nie chciał i otrzymaną na spłaty w Affonso Penna działkę (t.&nbsp;zw. lot) zatrzymał, choć będąc samotnym, nie miał żadnej pomocy w gospodarstwie. Podzielił więc swój czas w ten sposób, że wieczorem pędził do Kurytyby, wracał rano, i, przespawszy się nieco, brał się do gospodarki.<br> {{tab}}W tych warunkach obecność moja nie mogła mu być zawadą, przeciwnie – byłaby mu nawet pożądaną, jako, bądź co bądź, opieka nad opuszczanym co wieczór dobytkiem. Pierwszą tedy mą myślą po przyjeździe do Kurytyby było zobaczyć Wierzbickiego i przekonać się, czy nie zaszły jakie zmiany, które pobyt w jego domku mogłyby mi utrudnić.<br> {{tab}}Obawy jednak okazały się płonne: zastałem gospodarza, jak krzątał się u ogniska, przyrządzając „fiżon“ na wieczerzę. Po krótkiej rozmowie i spożyciu kolacji Wierzbicki, jak zwykle, powędrował do miasta, zostawiając gospodarstwo pod moim dozorem.<br> {{tab}}Są ludzie, nie znoszący samotności: męczy ich ona i niepokoi. Ja do nich nie należę, przeciwnie — natura moja wymaga od czasu do czasu samotności absolutnej. Poczułem się<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> krssw890bezf91kv60figpz85fl6tbj Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/89 100 991630 3159783 3044568 2022-08-28T20:27:23Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>zatem niewysłowienie błogo gdy po tak długim okresie ciągłego obcowania z ludźmi znalazłem się wreszcie sam ze swemi myślami, których wątku nikt już nie przerywał. Od tej dopiero chwili począłem odpoczywać, a odpoczynek należał mi się istotnie, czułem się bowiem bardzo zmęczonym i wyczerpanym. Z rozkoszą tedy oddałem się marzeniom o tem życiu, które rozpoczynałem oto po raz drugi, a do którego tak tęskniłem.<br> {{tab}}Wypadło przedewszystkiem obmyślić plan mej pracy eksploracyjnej w Paranie, biorąc pod uwagę następujące dane:<br> {{tab}}Ze wszystkich stanów Brazylji Parana, która do roku 1853 stanowiła część składową „kapitanji“ Sâo Paulo, pod względem przyrodniczym jest bodaj najmniej znaną. Podczas gdy inne stany, jak Sâo Paulo i Minas Gerâes ze swemi bogatemi plantacjami kawy, zaś Rio de Janeiro, Bahia, a nawet Pará i Amazonas z wysoką, sięgającą zamierzchłych czasów imperjum i niewolnictwa kulturą mieszkańców, były i są stałym terenem badań naturalistów miejscowych i przyjezdnych — Parana, należąc do najuboższych i najdzikszych stanów, pozostaje wciąż w zaniedbaniu. Widocznie surowe warunki bytu i dzikość mieszkańców odstraszały od niej badaczów. Najwięcej tu bodaj błąka się koczowniczych plemion indyjskich i największą działalność<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 750mvizfyz6igesouf399qdyvrcoizr Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/90 100 991631 3159787 3044570 2022-08-28T20:30:22Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>rozwinęli wśród nich jezuici. Wzdłuż rzeki Ivahy istniały niegdyś liczne miasteczka i osady, jak Villa Ricca, Sâo Antonio, Jezu Maria i&nbsp;t.&nbsp;d., lecz siedliska te już w XVII-ym wieku zostały opuszczone. Dziś pozostał po nich ślad jedynie na mapach geograficznych, gdzie obok nazwy istniejących niegdyś miasteczek oznaczono „abandonado“. Nadto niekiedy w gęstwinie leśnej spotykamy banany, trzcinę cukrową, pomarańcze, świadczące, iż były tu niegdyś plantacje, że uprawiano tu ziemię i hodowano rośliny owocowe.<br> {{tab}}A jednak Parana pod względem przyrodniczym jest niezmiernie ciekawą, nietylko z tego powodu, że jest to kraina rozległa o powierzchni 240,000 kilometrów kwadratowych, posiadająca w rozmaitych swych częściach odmienną wysokość nad poziomem morza, a co za tem idzie również rozmaity klimat, florę i faunę, lecz nadto istnieje wiele zagadnień zoogeograficznych, które tylko przez zbadanie Parany, a właściwie jej części zachodniej, mogą być należycie wyświetlone.<br> {{tab}}Z pośród nielicznych wypraw naukowych do Parany, pierwszą pod względem chronologicznym i zarazem najbogatszą w zdobyty materjał ornitologiczny była eksploracja Johanna Natterera. Ów najsłynniejszy ze wszystkich ornitologicznych eksploratorów świata bawił w Paranie, w okolicach Kurytyby, a {{pp|na|stępnie}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lesurpb8e8h55m8f533s8inp3venodu Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/91 100 991689 3159794 3044571 2022-08-28T20:35:55Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|na|stępnie}} Paranagua, od października 1820 do stycznia 1821 i zgromadził około 100 gatunków ptasich, a między niemi wiele nieznanych, których nikomu po nim nie udało się odszukać, jak ''Leptasthenura striolata'' — rodzaj pełzacza amerykańskiego, należącego do rodziny garncarzy (''Furnariidae'').<br> {{tab}}Mniej więcej w tymże czasie słynny podróżnik francuski Auguste de Saint-Hilaire bawił w okolicy Castro, gdzie zdobył niemniej ciekawą ''Leptasthenura setaria'', której dwa tylko okazy, znajdujące się w muzeum paryskiem, podówczas były znane. W ostatnim lat dziesiątku członkowie muzeum Sâo Paulo przedsiębrali kilka wycieczek do miejscowości położonych w sąsiedztwie Sâo Paulo — Ourinho i Castro (Garbe, Erhardt i Lima), tudzież prawie jednocześnie, kolekcjonista Muzeum Rotszylda w Tring, p. Robert czynił poszukiwania w górach Serra do Mar (w miejscowości Roça Nova). Nieco wcześniej (w r.&nbsp;1892) polski podróżnik-geolog prof. J.&nbsp;Siemiradzki, bawiąc w Paranie z polecenia Towarzystwa Handlowo-Geograficznego, zebrał kilkadziesiąt okazów w okolicach Kurytyby i Sâo Matheo. Wreszcie teren pracy mojej w r.&nbsp;1910 i 1911 obejmował prawie wyłącznie bliższe i dalsze okolice mego domku nad Iguassu.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rdyxfarlmc3e1re0nzg1upliw45m0jr Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/92 100 991692 3159796 3044572 2022-08-28T20:38:59Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Oto i wszystko! Widzimy, że systematycznych badań fauny ptasiej w Paranie nie prowadził dotychczas nikt. Były to raczej dorywcze wycieczki, które ograniczyły się do pomorza Parańskiego oraz płaskowzgórza, na którem położona jest Kurytyba, (przeciętna wysokość płaskowzgórza Kurytyby wynosi 850 metrów nad poziomem morza). Dalej zaś na zachód, gdzie rozciąga się ogromne, rozległe płaskowzgórze Guarapuava z miasteczkiem tejże nazwy i łańcuchem gór Serra d’Esperança, nikt dotychczas nie badał, aczkolwiek wysokie położenie nad poziomem morza (przeciętnie 1250 metrów) każe przypuszczać, że okolice rzeczone posiadają swoistą florę i faunę, różniącą się znacznie od przyrody płaskowzgórza Kurytyby. Wreszcie na zachodnim krańcu wzdłuż doliny rzeki Paraná, rozciąga się nizina o klimacie gorącym i wilgotnym, również niebadana wcale.<br> {{tab}}Projektowałem, idąc śladami Natterera, rozpocząć od zbadania okolic Kurytyby, a następnie posuwać się etapami dalej a dalej na zachód, aż do ujścia Iguassu do rzeki Paraná. Miejscowość tu bajecznie piękna, w której, według słów mieszkańców, był raj ziemski: miejsce pobytu prarodziców — Adama i Ewy.<br> {{tab}}Takie myśli snuły mi się po głowie w ten pierwszy wieczór, spędzony samotnie na łonie przyrody brazylijskiej.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dse96go1z32pthbuld2ysoy55ve8k1m Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/93 100 991816 3159798 3044574 2022-08-28T20:41:25Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Projekty, ze względu na szczupłość posiadanych zasobów materjalnych, były może zbyt śmiałe, lecz wierzyłem w możliwość ich urzeczywistnienia. Wiary tej nie pozbyłem się i dzisiaj, chociaż od tego czasu wiele wód spłynęło rzeką Iguassu do Parany.<br> {{tab}}Poczęło się ściemniać... i wraz zabłysły różnobarwne ogniki świetlików — zielony, błękitny, różowy — i jęły migotać i krążyć między konarami drzew i na polankach leśnych. Tropikalny księżyc zalał światłem ziemię. Potężny chór, złożony z miljona głosów owadzich, ptasich i żabich zwolna zamierał, a na jego tle wyraziście i doniośle rozlegało się rozpaczliwe tkanie kozodojów. W blasku księżyca roślinność przybrała fantastyczne kształty: wydawała się jakby utkaną z płynnego migocącego srebra. Powietrze przepełniała balsamiczna woń aromatycznych drzew i kwitnących krzewów. Gdy ciemność nastała zupełna, zahuczał potężny szatańsko-złowróżbny głos wielkiej sowy leśnej. Pląsy świetlików stawały się coraz żywsze. Gdzieś w dali ozwało się jakieś ptaszę leśne i zaraz zamilkło, jakby przestraszone własną śmiałością. Łagodny powiew wiatru stawał się coraz silniejszy i chłodniejszy. Dorzuciłem drew do ogniska...<br> {{tab}}Niejeden taki wieczór przeżyłem niegdyś u swego ogniska nad Iguassu. I oto ten {{pp|da|wny}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fyocy04jfnh8zj5ao6nwe83iwore1q5 Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/94 100 991819 3159800 3044578 2022-08-28T20:43:52Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|da|wny}} człowiek — osadnik brazylijski — kaboklo nadiguasseński – zaczął we mnie odżywać: odnalazły się dawne myśli, uczucia, radości, bóle. Drugi człowiek — ów europejski począł zapadać w otchłań zapomnienia. Cały mój pobyt w Europie, dwuletni szmat czasu, przysłaniał się mgłą jak miniony sen, sen długi i męcząco przykry...<br> {{tab}}Był chłodny nieco, lecz radosny i gwarny poranek, gdy wyjrzałem nazajutrz z chatki. Posiliwszy się kilkoma kujami chimaronu, ruszyłem na zwiady, na przegląd okolic, ażeby na wstępie wyjaśnić sobie, czy znajdę tu ciekawe formy ptasie, które zasługiwałyby na kolekcjonowanie.<br> {{tab}}Domek znajdował się na polance, zarośniętej na miejscu wyrąbanego lasu przez ogromne chwasty. Wśród chwastów tych rojno było od rozmaitych gatunków rodziny wróblowatych (''Fringillidae''), niepokaźnych, lecz bardzo ciekawych ptaszków, które nader chętnie przebywają wśród chwastów, karmią się bowiem ich nasionkami. Z drzew na polanie pozostawiono tylko gojawy, jako drzewa owocowe.<br> {{tab}}Za polanką rozciągał się duży lasek, złożony ze starodrzewia. Obok pinjorów znajdowały się tu kanelle (''Laureaceae''), jacarandy i&nbsp;t.&nbsp;d. Oczywiście nie był to las dziewiczy: storczyków, lian i paproci drzewiastych, {{pp|na|dających}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> erwjaveme6n320ixcaup87dx8gwcxoc Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/95 100 991836 3159801 3044579 2022-08-28T20:47:02Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|na|dających}} taką wybitną fizjonomję puszczy południowo-amerykańskiej, nie było tu wcale. Również i brak palmy (''Cocos romanzoffiana''), nadającej tak wiele uroku krajobrazom leśnym, rzucał się w oczy. W lasku owym tysiącznemi głosami śpiewały ptaszęta pieśń poranną. Rozglądając się po drzewach i wśród zarośli, zauważyłem cały szereg gatunków, interesujących z punktu widzenia naukowego.<br> {{tab}}A więc z pośród muchołówek amerykańskich (''Tyrannidae'') zauważyłem dwa, jak sądzą powszechnie, gatunki: ''Elaenia mesoleuca'' i ''parvirostris'', które ja jednak, wbrew ogólnemu mniemaniu, uważam za jedną i tę samą formę, aczkolwiek nader zmienną, zarówno co do wielkości, jak i zabarwienia (w szczególności tyczy się to białego czubka). Chcąc rzecz wyjaśnić i dowieść niezbicie tożsamości obu form, należało zebrać całe serje tych ptaków, dopiero bowiem wtedy, rozporządzając szeregiem okazów pośrednich, łączących oba skrajne typy, możnaby ową tożsamość ustalić. Poza tem zamieszkiwał tu dość licznie ptak, znany już czytelnikom z Ogrodu Botanicznego w Rio de Janeiro, bem-ti-vi (''Pitangus sulphuratus bolivianus''), oraz ciekawy, a mało zbadany gatunek muchołówek, nieco od poprzedniego mniejszy — ''Myiarchus ferox''.<br> {{tab}}Nadto zauważyłem kilka gatunków pełzaczów amerykańskich (''Furnariidae'') z rodzaju<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1sciaauiekg9s7g4g3034jav831f588 Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/96 100 991851 3159805 3044580 2022-08-28T20:50:06Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>''Synallaxis'' (''frontalis'', ''ruficapilla'', ''spixi'') — milutkie, rudawe o długich ogonkach ptaszęta, trzymające się uporczywie w gęstem poszyciu leśnem, lecz zdradzające swą obecność ustawicznie powtarzaną dźwięcznym głosikiem zwrotką. Ptaszki te budują olbrzymie w stosunku do swej wielkości gniazda z gałązek i chróstu i przebywają stale w ich sąsiedztwie. Po pniach drzewek i gałęziach krzewów pełzał inny gatunek tejże rodziny ''Siptornis obsoleta'', odkryty przez Natterera i bardzo mało zbadany.<br> {{tab}}Wreszcie na skraju lasku, na nieco opodal stojącem drzewku, silnym donośnym głosem oznajmiały swą obecność brodacze (''Bucconidae''), mianowicie najpospolitszy w Paranie gatunek — ''Bucco chacuru'', zwany pogardliwie przez krajowców ''Joâo-bobo''<ref>Wym.: Żwą bobo — głupi Janek.</ref>, ptaki te bowiem, śledząc z ogromną ciekawością, co robi człowiek, najzupełniej nie zdają sobie sprawy z grożącego im z ręki ludzkiej niebezpieczeństwa.<br> {{tab}}Za laskiem rozciągały się rozległe bagniste błonia. Moczary te ulegają co pewien czas zalaniu przez wezbrane wody Iguassu, poczem w porze suchej wysychają w większym lub mniejszym stopniu. Najniższe miejsca, moczary właściwe, porośnięte są ostrą osoką,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lgs8dx8kwqbmy7prm7y19fhv7i8ui8s Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/97 100 991857 3159808 3044581 2022-08-28T20:53:48Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>miejsca zaś wyższe pokryte są roślinami trawiastemi (''Graminaceae''). Z tych traw i osoki dochodziły głosy ptactwa, zamieszkującego wyłącznie moczary: a więc odzywał się ''Sporophila hypoxantha'', śliczny malutki wróbelek o piórkach czarnych z brzuszkiem i kuperkiem rudym, dalej ptaszki ruchliwe i gwarne, zbliżone do znanego „garncarza“ (''Furnarius''), noszące naukową nazwę ''Anumbius acuticaudatus''.<br> {{tab}}Moczary dochodziły do lasku, okalającego rzeczkę Iguassu. Laski te podobnież jak i bagniste błonia, poddawane bywają perjodycznym wylewom rzeki, lecz rosną na pewnem wzniesieniu, powstałem z namułu rzecznego. Składają się one z zupełnie odmiennych gatunków drzew, niż lasy właściwe, mianowicie przeważają tu wierzbowate (''Salix''), wielkie z gałęźmi plączącemi się w gąszcz nieprzebyty aroeiry (''Schinus''), mirty, tudzież wiele innych, które nazwać i opisać mógłby jedynie obznajmiony z florą południowo-amerykańską botanik.<br> {{tab}}Fauna lasów takich jest również odmienna: przebywa tu chętnie, nie wydalając się prawie poza ich obręb, rodzaj gołębia — ''Claravis pretiosa''; są one także ulubionem miejscem pobytu zimorodka amerykańskiego (''Chloroceryle''), małej czapelki (''Butorides striata'') i licznych rzesz muchołówek.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mw4eatiw9l42zbrwmybo5nlzw1z2fut Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/98 100 991858 3159811 3044583 2022-08-28T20:57:06Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Nie koniec na tem. W pewnej odległości od posiadłości Wierzbickiego las rzedniał i znikał, ustępując miejsca płaszczyźnie suchej, ubogo porośniętej roślinami trawiastemi, której monotonję urozmaicały jedynie kępy karłowatych pinjorów, spotykanych zazwyczaj na jałowych gruntach. I tu znowu fauna odrębna: przebywają tu stale muchołówki z rodzajów: ''Knipolegus'', ''Alectrurus'', wróblowate, jak ''Myospiza manimbe'', wreszcie ptaszki z rodziny pliszkowanych (''Motacillidae'' — ''Anthus lutescens'', ''Xanthocorys nattereri'') w upierzeniu podobne do skowronka i z długim pazurkiem u kciuka.<br> {{tab}}Z rezultatów dokonanego pobieżnie przeglądu byłem narazie w zupełności zadowolony.<br> {{tab}}— Będzie tu trochę roboty! — pomyślałem z otuchą.<br> {{tab}}Jednakże sąsiedztwo wielkiego miasta wywarło swój wpływ na skład fauny ptasiej w Affonso Penna. Nie widać tu było zupełnie właściwych lasom dziewiczym Parany tukanów, pilików (''Trogonidae'',) papug, gorzyków (''Pipridae''). Nawet niebieskie sroki i wrony (''Cyanocorax chrysops'' i ''coeruleus''), tak pospolite w borach, okalających Vera Guarany, były tu nieobecne. Moczary za lasem były milczące: nie rozlegał się na nich donośny i dźwięczny głos kuropatw — kusaków (''Rhynchotus''<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ab72ax4kj4owekgs70660ug17zws9eq Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/101 100 991859 3159815 3044403 2022-08-28T21:00:07Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>''rufescens''), nie dawały się widzieć nambu, czyli kusaki leśne (''Crypturus''), których białe, soczyste mięso urozmaicało mi jednostajne pożywienie na Vera Guarany.<br> {{tab}}Natomiast w lasku i najbliższem otoczeniu domku było mnóstwo drozdów, zwłaszcza z gatunku ''Planesticus amaurochalinus'', ''rufiventris'', ''albicollis''.<br> {{tab}}Z pośród drzew w Affonso Penna na pierwsze miejsce wysuwał się znany powszechnie pinjor (''Araucaria brasiliensis''). Ciekawe to drzewo, rosnące jedynie na płaskowzgórzu południowo-brazylijskiem, zewszechmiar zasługuje na uwagę. W młodości łudząco przypomina naszą jodełkę, później zaś, w miarę rozwoju, przybiera kształt kandelabra. Wielkości bywa rozmaitej, zaś na lekkich gruntach stepowych podobny jest do naszych karłowych sosen, jeno dziwnie powykręcane pnie i konary nadają drzewu jakieś nienaturalne kształty. Gdy czerwony blask zachodzącego słońca oświeci to drzewo, a konwulsyjnie poskręcane jego konary rysują się ostro na widnokręgu — wydaje się, iż znalazłeś się w zaczarowanej krainie rozpaczy, pustki i odrętwienia; dziwnie przygnębiający, beznadziejnie smutny nastrój ogarniać poczyna duszę...<br> {{tab}}Zupełnie inny jest pinjor dziewiczych lasów o urodzajnej glebie. Dosięga tam {{pp|olbrzy|mich}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ayju6drik78twlyz4esk1r7gl4k7m4f Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/102 100 991861 3159819 3044585 2022-08-28T21:02:52Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|olbrzy|mich}} rozmiarów i stanowi bezpieczną ostoję dla ptaków, chroniących się od strzałów myśliwca; niema bowiem broni myśliwskiej, która mogłaby strącić ptaka z wierzchołka olbrzyma. Podczas burzy sąsiedztwo pinjora jest nader groźne: wichura strąca co chwila potężne jego gałęzie, które padając z ogromnym łoskotem miażdżą wędrowca, niebacznie szukającego pod nim schronienia.<br> {{tab}}W życiu mieszkańców puszczy pinjor gra rolę wybitną. Nasiona drzewa, dojrzewające w ogromnej, przenoszącej rozmiarami głowę ludzką szyszce, w stanie pieczonym lub gotowanym stanowią pożywny i dość smaczny pokarm. Spożywają go chętnie Indjanie, nie gardzi i biały, gdy zapas jego prowjantów jest szczupły. Jeszcze większe znaczenie posiada pinjor jako materjał budulcowy. Okres jego rozwoju jest znacznie szybszy, niż drzew naszych. Podczas gdy drzewa europejskie wymagają co najmniej 60 do 80 lat, by mogły służyć jako budulec, pinjor użyty być może już po 20—30 latach, to też siedziby osadników wznoszone są wyłącznie z desek pinjorowych. Przy obróbce niezawsze stosują piłę, gdyż zazwyczaj braknie osadnikom narzędzi, pomocy i czasu. Rozrąbuje się tedy powalone drzewo toporem na odpowiedniej długości kloce, które zkolei przy pomocy klinów z twardego drzewa imbui rozszczepia<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fd55pgccch5z0bg86eomrdvqb0gwd0b Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/103 100 991863 3159821 3044589 2022-08-28T21:04:49Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>się na pożądanej grubości deski i bale. Drzewo pinjorowe łupie się tak dobrze i równo, że otrzymane deski niewiele już wymagają obciosywania toporem dla nabycia należytej gładkości. Budulec zatem na chatę osadnika daje się przygotować bez wielkiego nakładu pracy. Natomiast, jak każde drzewo o szybkim wzroście, pinjor jest nietrwały. Na belki lub podkłady do mostów i szyn kolejowych używają tu drzewa innego, tak twardego, iż topór się na niem szczerbi, którego mieszkańcom Parany obficie dostarcza imbuja (''Bignonia paranensis'').<br> {{tab}}Powróciwszy z wycieczki wywiadowczej, zabrałem się pełen otuchy do pracy przygotowawczej: wydobyłem narzędzia, opatrzyłem broń, przygotowałem odpowiednie ładunki i&nbsp;t.&nbsp;d.<br> {{tab}}Od tej chwili rozpoczęła się właściwa moja praca. Gdy zmierzch poranny ustępował miejsca jasności dziennej, którą ptactwo, otrząsając się z chłodnej mgły wita radosną piosenką, — wyruszałem już na poszukiwania. Owa wczesna godzina jest najlepszą porą do zdobywania okazów i robienia spostrzeżeń nad zachowaniem się i życiem ptaków, zajęte bowiem swemi łowami, są one wówczas daleko mniej płochliwe i zazwyczaj nie zważają,czy ruchów ich nie śledzi obce oko. Około południa powracałem do domu, niosąc ostrożnie<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8bi1w0fbz2rl2ehsl8ri8xxk9azedp6 Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/104 100 991865 3159824 3044590 2022-08-28T21:07:17Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>mą zdobycz, przymocowaną za języki do sękatego kijka. Po przygotowaniu i spożyciu posiłku aż do zmroku preparowałem zdobyte okazy, określałem ich nazwy i notowałem poczynione spostrzeżenia.<br> {{tab}}W ten sposób czas upływał szybko, niespostrzeżenie. Z gospodarzem widywałem się krótko, zwykle podczas obiadu: obadwaj bardzo zajęci nie mieliśmy czasu na długie rozmowy, aczkolwiek Wierzbicki żywo interesował się mą pracą.<br> {{tab}}Pewnego wieczora siedziałem na progu chatki boso, preparując okazy. Nagle na nodze poczułem jakieś szczególne, wilgotne i chłodne dotknięcie, i gdy wzrok mój pobiegł w tym kierunku — doznałem dziwnego uczucia: przez nogę moją ruchem niedbałym i powolnym przeciągała się wielka jadowita żmija — słynna w Brazylji jararaca<ref>Wym. Żararaka.</ref> (''Lachesis atrox''); głowa jej trzymała się w pobliżu mej nogi i straszliwe o nieruchomem, jakby szklistem wejrzeniu oczy wpatrzyły się w moje. Nie wiem, czyj wzrok okazał się silniejszy, lecz tempo przeciągania się przez mą bosą nogę obrzydliwego cielska żmii stało się żywsze. Gdy się to wreszcie skończyło — ruchem szybkim, którego nie spodziewałem się po tak powolnej napozór gadzinie, zniknęła wśród<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8y7mao9tf6hctmolvqcqph4vw1krxmc Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/105 100 991869 3159828 3044591 2022-08-28T21:10:44Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>stosu rupieci. Przypuszczam, że gdybym odruchowo odtrącił żmiję, straszliwe jadowite jej zęby wpiłyby się niezwłocznie w mą nogę.<br> {{tab}}Żmija ta dobrze mi była znana z czasów mego pobytu na Vera Guarany. Zbudowałem tam sobie domek nad rzeką Iguassu na wzgórzu, dla zabezpieczenia go od wylewów. Nie wiem, czy bliskość wody, czy bliskie sąsiedztwo olbrzymich borów, czy wreszcie oświetlenie słoneczne stoków tego wzgórza sprawiały, że żmije były tu nader liczne. Widywałem je przeważnie w trawie, jak zwinięte w kłębek obok swych nor w ziemi, lub w spróchniałych pniach spały smacznie, ogrzewane promieniami tropikalnego słońca. Niekiedy dostrzegał je mój kotek i niezwłocznie rozpoczynał walkę. Żałowałem wówczas, że nie posiadam aparatu kinematograficznego i nie mogę uwiecznić tej rzeczywiście ciekawej scenki. Ile bajecznej wprost zręczności, elastyczności i gibkości wykazywali podczas tej walki obaj zapaśnicy. Zwykle pozwalałem ujść żmii, nie chcąc psuć sobie zabawy; podczas walki żmija podsuwała się nieznacznie do spróchniałego pnia i w pewnej chwili błyskawicznym ruchem znikała z przed oczu zdumionego kota.<br> {{tab}}Zdarzył mi się atoli i bardzo przykry wypadek: gdy razu pewnego, chcąc wystrzelić dogodniej, ukląkłem na kępce — jak mi się<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nc5uc3fja6m2fs6ar593xqjlnrl8rl1 Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/106 100 991871 3159831 3044593 2022-08-28T21:13:46Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>zdawało — trawy, poczułem nagle, że pod kolanem rozwija się kłąb cielska żmii. Jeden ułamek sekundy – i byłbym na łonie praojców, gdyż ukąszenie w pobliżu arterji biodrowej spowodowałoby niechybnie śmierć natychmiastową, lecz w tymże ułamku sekundy instynkt samozachowawczy zmusił mnie do wykonania bajecznego skoku. Skoku takiego nie wykonałem nigdy w życiu, ani wcześniej, ani potem, i za żadne skarby świata powtórzyćbym go nie mógł: jednym rzutem znalazłem się o kilka metrów – i po chwili olbrzymie cielsko żmii, trafione mym strzałem, zadrgało w przedśmiertnych konwulsjach.<br> {{tab}}Przekonałem się wkrótce, że jararaca nie była jedyną mą sąsiadką na Vera Guarany. Wracając raz z polowania, spostrzegłem, że kot mój wyprawia nadzwyczajne susy. Podszedłszy bliżej, dostrzegłem, że toczy zaciętą walkę z żmiją. Nie była to jednak ciężka, powolna jararaca, starająca się podczas walki z kotem przytrzymać go zwojami swego ciała, ażeby mu zadać cios jadowitym zębem. Obecna przeciwniczka mego kota była daleko mniejsza, smuklejsza, o szybkich, elastycznych ruchach. Wspinając się na koniuszczku ogona, rzucała się nagle na kota, który, bacznie obserwując jej ruchy, dawał wtedy susa: mijali się w skoku, zwracali znowu ku sobie<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> iuca24tj9cvpztd9dvxhex24a74xzqg Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/107 100 991872 3159833 3044594 2022-08-28T21:17:44Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>i gotowali do powtórnego natarcia. Krzyknąłem na kota, który przestraszony uciekł, i zastrzeliłem gada. Była to koralowa żmija (''Elaps {{Korekta|margravi'',)|margravi''),}} o pięknem zabarwieniu w czarne i czerwone paski.<br> {{tab}}Spotkałem się też na Vera Guarany z grzechotnikiem (''Crotalus sp.''), trzecim słynnym przedstawicielem jadowitych węży parańskich. Przechodząc kiedyś w porze wieczornej przez łączkę, zarośniętą sięgającą mi po pas trawą, usłyszałem znanymi już poprzednio charakterystyczny dźwięk grzechotki. Żmija posuwała się w moim kierunku. W tejże chwili usłyszałem również zbliżający się z przeciwnej strony dźwięk drugiej grzechotki. Obie żmije pełzły na spotkanie i miały mię na drodze. Ponieważ wysokość trawy nie pozwalała mi nic dojrzeć, uznałem za właściwe rejterować pośpiesznie.<br> {{tab}}Jest rzeczą nader trudną odróżnić z wyglądu zewnętrznego żmije jadowite od zwykłych niejadowitych wężów, podobieństwo bowiem jest nieraz uderzające. Obok np. bezwzględnie jadowitych żmij koralowych spotykałem węże, z zabarwienia zupełnie podobne, lecz pozbawione zębów jadowitych. Aparat trucicielski u żmij składa się, jak wiadomo, z gruczołu jadowego, położonego pośrodku bocznej ścianki szczęki górnej, oraz {{pp|przewo|du}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> i1a92c2m1x9c2236blcspnwtmf9b2mb Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/108 100 991875 3159834 3044596 2022-08-28T21:20:09Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|przewo|du}}, prowadzącego wydzieliny tego gruczołu do wielkich, ruchomych i zwykle zakrzywionych zębów (u żmij koralowych ząb ów jest prosty, niezakrzywiony). Zęby jadowite posiadają wewnątrz wydrążenie z otworem na przodzie i przez kanalik ten jad dostaje się do zadanej zębem rany.<br> {{tab}}Budowa jadowitych zębów jest tak charakterystyczna, iż po zabiciu żmii określenie, czy jest jadowitą, nie przedstawia żadnej trudności. Gdy jednak chodzi o rozpoznanie okazu żyjącego, sprawa jest znacznie trudniejsza; jedynie bowiem właściwości biologiczne pozwalają nam orjentować się, z kim mamy do czynienia. Żmije jadowite są to zwierzęta nocne, we dnie śpią zazwyczaj w ukryciu, jeśli zaś okoliczność jakaś zmusza je do opuszczenia kryjówki, to posuwają się nadzwyczaj powoli, jakby sennie.<br> {{tab}}Dla ilustracji podaję fakt następujący: niedaleko od domku Wierzbickiego idąca drogą dziewczynka zauważyła wielką żmiję i przechodząc koło domku, powiedziała mi o tem. Znając powolność tych zwierząt, pochwyciłem strzelbę i pobiegłem na wskazane miejsce. Okazało się, że w ciągu tak długiego czasu jararaca nie zdążyła jeszcze przeciągnąć się wpoprzek drogi, tak iż bez trudu i szukania mogłem ją zastrzelić.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fq1nzngflf5dxd4bead0d0o28wc29xt Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/111 100 992341 3159837 3044599 2022-08-28T21:35:08Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Na powolność ruchów żmij jadowitych wpływa, być może, pewność siebie i zaufanie do potęgi swego jadu; ma się wrażenie, że liczą na przestrach, jaki wywołuje sama ich postać. Dość, że widząc zbliżającego się napastnika, zazwyczaj leżą spokojnie, topiąc w nim nieruchome spojrzenie szklanych, pozbawionych powiek oczu. Węże natomiast — stworzenia przeważnie dzienne, odznaczają się wielką zwinnością i ruchliwością. Goniłem pewnego razu niezbyt wielkiego węża po drodze, chcąc przekonać się o szybkości jego ruchów, i pomimo największego wysiłku dogonić go nie mogłem. Są to stworzenia bojaźliwe i zazwyczaj mające wielki respekt dla człowieka. Kabokle leśni, doskonali obserwatorzy życia zwierząt, mawiają: „Zabij niezwłocznie każdą żmiję, leżącą spokojnie, lecz nigdy nie zabijaj uciekających przed tobą“.<br> {{tab}}Co do środków, stosowanych w Paranie w razie ukąszenia przez żmiję, to surowica, o której mówiłem w rozdziale poprzednim, nie jest tu stosowaną, ani nawet znaną. Indjanie posiadają podobno jakiś środek roślinny o bajecznie szybkiem i skutecznem działaniu: zranione miejsce nawet się nie zaognia i goi się nader szybko. Kabokle, niestety, nie znają tej rośliny; powszechnie w takich razach stosowany jest alkohol, wypalanie ranki i {{pp|przewią|zywanie}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dqq4glnnp6xwr34096hnuorifho3twq Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/112 100 992343 3159838 3044745 2022-08-28T21:41:04Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|przewią|zywanie}} nogi nieco powyżej zranionego miejsca. Niezawsze to jednak pomaga i zdarzają się wypadki śmierci, z których jeden obserwowałem u kaboklów. Wkrótce po ukąszeniu zraniona noga poczęła puchnąć, chorego ogarnęła wielka senność. Nastąpiło obniżenie się temperatury ciała wraz z chłodnemi potami, tudzież przyśpieszeniem i osłabieniem pulsu. Po pewnym czasie chory stracił przytomność, nastąpiły krwotoki przez usta i uszy i wreszcie raptowny zgon, zapewne wskutek paraliżu serca.<br> {{tab}}W ogrodzie Wierzbickiego, jak już zauważyłem, wybujałe chwasty zamieszkane były przez rodzinę wróblowatych. Wśród nich zwracał szczególną uwagę mały całkowicie czarny wróbelek: ''Volatinia jacarina''. Oto samczyk ów, siedząc na gałązce obok samiczki, wyśpiewuje raźno piosenkę, lecz w pewnym momencie przerywa śpiew, wznosi się w powietrze, wywraca zabawnie koziołka i powraca na miejsce, aby piosenki dokończyć. Obserwowałem go często: zawsze na tejże zwrotce przerywał — poczem wykonywał swe salto-mortale. Zabawy są dość rozpowszechnione wśród ptaków; później w Antonio Olyntho miałem sposobność widzieć komiczne walki tukanów, zaś na Terra Vermelha prawdziwe tańce, wykonywane przy {{pp|akompanja|mencie}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 54mrmiv3u5b5aijp6if59wc9dy9z5q8 Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/113 100 992346 3159839 3044601 2022-08-28T21:44:26Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|akompanja|mencie}} śpiewu przez pięknie zabarwione gorzyki (''Chiroxyphia caudata'').<br> {{tab}}Pewnego dnia, idąc skrajem lasu, zauważyłem małego ptaszka, o niezmiernie długim ogonku, przelatującego z jednego wierzchołka pinjoru na drugi. Ptaszek ów, dostawszy się wreszcie między gałęzie na czubku drzewa, pilnie poszukiwał czegoś w bukietach igliwia. Zaintrygował mię bardzo, gdyż dotychczas nie zdarzyło mi się go spotkać w Brazylji; podszedłszy tedy bliżej, strąciłem go celnym strzałem na ziemię. Jakaż była moja radość, gdy przekonałem się, że była to słynna ''Leptasthenura setaria'' (ptaszek z rodziny pełzaczów amerykańskich — ''Farnariidae''), której dwa tylko okazy, zdobyte przez podróżnika francuskiego Auguste de Saint-Hilaire w roku 1822 w okolicy Castro, znane były do ostatnich czasów. Okazy te zostały opisane w r.&nbsp;1824 przez Temmincka i znajdują się w muzeum Jardin des Plantes w Paryżu. W ostatnim swym liście do mnie K. Hellmayr polecał mi gorąco odszukanie tego ptaka, zebranie jak najliczniejszej serji okazów i dokładne poznanie jego obyczajów. Sądził jednak ów słynny uczony, że ptaszki te za przykładem rozmaitych gatunków ''Synallaxis'' trzymają się krzaków w poszyciu leśnem. Zdobycie więc ptaszka na wierzchołku pinjora było dla mnie prawdziwą niespodzianką. Przerwałem {{pp|nie|zwłocznie}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7k3ov70f6a42nmkut13brsbihqutx8u Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/114 100 992347 3159841 3044602 2022-08-28T21:46:19Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|nie|zwłocznie}} polowanie i pobiegłem do domu, ażeby sprawdzić określenie. Było ono dokładne; w uroczystym przeto nastroju przystąpiłem z prawdziwem namaszczeniem do preparowania okazu. Jednak tym razem nie szło mi to gładko, zanadto byłem przejęty i zbyt obawiałem się, aby nie zepsuć niezręcznym ruchem drogocennej zdobyczy. Nadszedł właśnie Wierzbicki; niezwłocznie podzieliłem się moją radością, która i jego wprawiła w dobry humor.<br> {{tab}}— Cieszę się niezmiernie – powiedział ze zwykłą swą powagą — że udało się tu panu zdobyć rzecz tak rzadką i cenną.<br> {{tab}}Niezawsze jednak szło mi tak pomyślnie. Bywały dnie, że do późnej godziny nie mogłem zdobyć nic godnego uwagi i wracałem z pustemi rękoma. W takich razach próbowałem szczęścia jeszcze wieczorem.<br> {{tab}}Niedaleko domku wznosiły się, jako resztki istniejącego tu niegdyś lasu, wyniosłe gojawy (''Psidium piriferum''), drzewka z rodziny myrtowatych (''Myrtaceae''), o jasnej łuszczącej się korze. Jadalne ich owoce, podobne do małych żółto-pomarańczowych jabłuszek, posiadają aromatyczny, słodki miękisz. Owoce te wabiły rozmaite ptaki, szczególniej niebieskie tangary (''Thraupis sayaca'') i drozdy.<br> {{tab}}Pewnego wieczora z wierzchołka gojawy rozległ się śpiew. Nieznany mi ptak rozpoczął<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2ijiwxtxd22h84seak8vyghpanqkxxk Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/115 100 992356 3159842 3044603 2022-08-28T21:48:23Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>koncert głosem niezmiernie giętkim i wyrazistym. Nie było to monotonne powtarzanie zwrotek, jakim jest zazwyczaj śpiew drozdów, lecz prawdziwa improwizacja: melodja zmieniała się przedziwnie. Z mistrzostwem i uderzającą ekspresją skrzydlaty artysta wypowiadał radość i przywiązanie do życia: wielbił przyrodę, jej łąki i gaje, szemrzące strumyki, szum lasów, poświsty wiatrów. Śpiew ptaszyny leśnej wywarł na mnie daleko większe wrażenie, niż arja słynnej prymadonny włoskiej. Lecz przyrodnik nie może powodować się li tylko uczuciem: rozległ się huk strzału i śpiewak runął na ziemię. Był to kos brazylijski — ''Turdus flavipes''.<br> {{tab}}Wierzbicki lubował się w hodowli kur, rozmnażających się znakomicie w jednostajnie ciepłym klimacie Parany. Całe ich stadka przeszukiwały skrzętnie zarośla w ogródku, nie oddalając się jednak zbytnio przez wrodzoną tym ptakom ostrożność. Pewnego razu, obserwując zachowanie się muchołówki, stałem nieruchomo przy wejściu do ogrodu, gdzie właśnie zgromadziło się stadko kur. Naraz tuż koło mnie przemknął jak kula z błyskawiczną szybkością jakiś zwinięty kłąb. W mgnieniu oka całe stadko zostało pokryte pierścieniami węża dusiciela: jeszcze jeden moment — i wszystkie ptaki, nie wydawszy głosu, legły zduszone na ziemi. Rzuciłem się na węża, lecz umknął, {{pp|po|zostawiając}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0f0fbyaxat7vv23f7kp09qyu1jijd4w Szablon:IndexPages/PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu 10 1008990 3160115 3139282 2022-08-29T11:01:50Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>128</pc><q4>0</q4><q3>10</q3><q2>0</q2><q1>65</q1><q0>31</q0> fc9cbxmn182uln8go5392ysk7q35hb6 Szablon:IndexPages/Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu 10 1062145 3159533 3126205 2022-08-28T17:01:50Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>628</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>268</q2><q1>124</q1><q0>18</q0> 3z2rg96z4fieteiz8lr94qovdvgyd0e 3159626 3159533 2022-08-28T18:02:02Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>628</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>311</q2><q1>124</q1><q0>18</q0> 9cx6xkrmmtofzt5oc07x4iezgthxbu3 Szablon:IndexPages/Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu 10 1062151 3159628 3157339 2022-08-28T18:02:13Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>614</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>89</q2><q1>4</q1><q0>37</q0> e9zyzp4ar8cmakuot3zrddv47kxetj4 3159680 3159628 2022-08-28T19:01:54Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>614</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>105</q2><q1>4</q1><q0>37</q0> e82h2ktd8twwq7l3bk1drosjm7fs2fb Szablon:IndexPages/Jasnowidząca (Montépin) 10 1069094 3159682 3106856 2022-08-28T19:02:05Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>774</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>12</q1><q0>12</q0> pk5mhv3pol8xx03tmquww86ch143e61 3160022 3159682 2022-08-29T09:02:01Z AkBot 6868 robot aktualizuje informacje o stanie indeksu wikitext text/x-wiki {{../n}} <pc>774</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>19</q1><q0>12</q0> ievm1ukk50c2lyne7dxpplzpi1kmfnv Strona:Anafielas T. 1.djvu/25 100 1069753 3159985 3153974 2022-08-29T08:16:16Z Wieralee 6253 drobne techniczne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Ankry" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 25 crop).jpg|360px|center]] {{tns||{{c|''Milda z Romoisem w świętym gaju''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 720qix4r79ytddq5wu7whjvmgja5uny 3159987 3159985 2022-08-29T08:18:46Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Ankry" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 25 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Milda z Romoisem w świętym gaju''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f4fyzggwhkd2cqtk524teawot5fh13s Strona:Anafielas T. 1.djvu/56 100 1070042 3159684 3142373 2022-08-28T19:02:31Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|40}}</noinclude><section begin="s56g"/><poem> Oto już wdarł się, psy za nim i sługi, :::I sokoł leci, i trzy gwiazdy świecą, :::I orszak cieniów wlecze się z nim długi — Wszyscy razem na wschód lecą. </poem>{{---|przed=10px|po=10px}}<section end="s56g"/><section begin="s56d"/><poem> :Słuchając pieśni, płakali przytomni; A płomień, coraz wyżéj wznosząc głowę, Konia, i trupa, i psy, i sokoły, Gęstemi sploty dokoła otaczał; Potém, gdy wiater na dół go odrzucił, Czarne na stosie skwarczyły się ciała, Których już nawet przyjaciela oko I serce matki rozpoznać nie mogło. :A niewolnicy, wyciągając ręce, Jęcząc boleśnie, rzucali się z stosu Ku swoim żonóm, co biedne płakały, Ku dziecióm, które na nich zawołały, Ku bracióm tęsknie patrzącym za niemi; I koń się zrywał na pasze zielone W stepy i lasy do rżącego stada; Psy wyły smutnie za braćmi ogary, Brzęcząc łańcuchem, co je w ogniu więził; I sokoł próżno skrzydły wzniesionemi W chmury chciał lecieć z ptaki krążącemi. Wszystko płonęło, aż Romoisa ciało Wkrótce się w zgliszce i popiół zmięszało, I z niemi razem tocząc się na ziemię, Nierozpoznane z przed oczu zniknęło. </poem> <section end="s56d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f19421uw83dpf19dl9ezbsa86vapicm 3159694 3159684 2022-08-28T19:17:30Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|40}}</noinclude><section begin="s56g"/><poem> Oto już wdarł się, psy za nim i sługi, :::I sokoł leci, i trzy gwiazdy świecą, :::I orszak cieniów wlecze się z nim długi — Wszyscy razem na wschód lecą. </poem><br>{{---}}<br><section end="s56g"/><section begin="s56d"/><poem> :Słuchając pieśni, płakali przytomni; A płomień, coraz wyżéj wznosząc głowę, Konia, i trupa, i psy, i sokoły, Gęstemi sploty dokoła otaczał; Potém, gdy wiater na dół go odrzucił, Czarne na stosie skwarczyły się ciała, Których już nawet przyjaciela oko I serce matki rozpoznać nie mogło. :A niewolnicy, wyciągając ręce, Jęcząc boleśnie, rzucali się z stosu Ku swoim żonóm, co biedne płakały, Ku dziecióm, które na nich zawołały, Ku bracióm tęsknie patrzącym za niemi; I koń się zrywał na pasze zielone W stepy i lasy do rżącego stada; Psy wyły smutnie za braćmi ogary, Brzęcząc łańcuchem, co je w ogniu więził; I sokoł próżno skrzydły wzniesionemi W chmury chciał lecieć z ptaki krążącemi. Wszystko płonęło, aż Romoisa ciało Wkrótce się w zgliszce i popiół zmięszało, I z niemi razem tocząc się na ziemię, Nierozpoznane z przed oczu zniknęło. </poem> <section end="s56d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jqmx91qcyupwe6080twrtjbw06qopm4 Strona:Anafielas T. 1.djvu/52 100 1070043 3159634 3142349 2022-08-28T18:05:43Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|36}}</noinclude><section begin="s52g"/><poem> I brańców kędyś z dalekiego kraju, Których wziął Romois u białego morza, Gdy z wielkich łodzi wypadli na Litwę. Kapłan miał węgiel ze Znicza ołtarzów; Modląc się, dmuchał i ogień podłożył; A płomień, skwarcząc, stos z dołu opasał, I żółtém objął dokoła ramieniem. Naówczas dwakroć boleśniejsze głosy Z tłumu się krewnych i przyjaciół wzbiły; I Milda, lecąc smutna po nad ziemią, Łzę nieśmiertelną nad stosem wylała; A łza jéj padła na piersi zmarłego I pożegnanie ostatnie im dala; A duch je uczuł we wschodniéj krainie, I za żywotem westchnął upłynionym. Daleko w puszczy rozległy się głosy, Raz cichsze, znowu wrzaskliwe, płaczące, To w śpiew zmienione, to w jęki boleści. Krewni z oczyma na stos wlepionemi Taką pieśń smutku z kapłany nócili: </poem><br><section end="s52g"/><section begin="s52d"/> {{c|w=160%|po=1em|'''{{Roz*|RAUDA.}}'''}} <poem> Czy ci co brakło? czy ci źle było? :::Po coś nas, bracie, porzucił? Czy głodno w domu, z nami niemiło? :::Czyli cię z nas kto zasmucił? </poem><br> <section end="s52d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6ortgxww4a2xawu7qdplgts1gnexprn Strona:Anafielas T. 1.djvu/53 100 1070044 3159636 3142353 2022-08-28T18:06:06Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|37}}</noinclude><section begin="s53g"/><poem> Czyś nie miał w źwierza bogatych lasów? :::Nie miał oszczepu na łowy? Czyś nie miał w twojéj chacie zapasów? :::Czyś nie miał złożyć gdzie głowy? Czyśmy cię, bracie, nie dość kochali? :::Czyliś niewierną miał żonę? Czy dzieci twoje cię nie słuchali, :::Żeś uciekł w daleką stronę? Po cóżeś, po co samych zostawił? :::Po coś nas, bracie, porzucił? Matce i żonie serce zakrwawił, :::Braci i siostry zasmucił? </poem><br><section end="s53g"/><section begin="s53d"/> {{c|w=160%|po=0.5em|'''{{Roz*|RAUDA II.}}'''}} {{c|w=130%|po=1em|{{Roz*|WEJDALOTA.}}}} <poem> Poszedł, gdzie cienie ojców wołały, Na wieczności góry wschodnie, Puszczać na Jodsów zatrute strzały, Pić z ojcami Alus biały, Źwierza uganiać swobodnie. Rzucam ci na stos rysie pazury, Jastrzębie i orle szpony. Niemi się wdrapiesz na strome góry, Przejdziesz przepaści, przebijesz chmury, Wejdziesz w kraj ci przeznaczony. </poem><br> <section end="s53d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> s217mz68wepbgbuass8uuow9ddiywxj Strona:Anafielas T. 1.djvu/54 100 1070045 3159637 3142374 2022-08-28T18:06:28Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|38}}</noinclude><section begin="s54g"/>{{c|w=160%|po=0.5em|'''{{Roz*|RAUDA III.}}'''}} {{c|w=130%|po=1em|TILUSSONI I LINGUSSONI.}} <poem> Widzim ducha — na wschód leci; :::Dziarski pod nim koń; Na nim zbroja srébrna świeci; :::W złotym hełmie skroń. Już po plaskiéj drodze ściga :::Przez nieba na wschód; W każdym ręku trzy gwiazd dźwiga, :::Które z nieba zmiótł. Na ramieniu sokoł siada, :::I pies bieży w ślad, I przyjaciół z nim gromada :::W wschodni lecą świat. Za nim ojców cienie płyną, :::Gwiazdy świecą z gór — Lecą, lecą, lecą, giną :::W złotym płaszczu chmur. </poem><br><section end="s54g"/><section begin="s54d"/> {{c|w=160%|po=0.5em|'''{{Roz*|RAUDA IV.}}'''}} {{c|w=130%|po=1em|{{Roz*|LINGUSSONI.}}}} <poem> Nie płaczcie po nim — tam kraj swobody, :::Tam ojców naszych świat; Tam wiecznie silny, na wieki młody, :::Nie przeżyje swych lat. </poem><br> <section end="s54d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> r3e2l0yo23jww0ux0ojihuf6mqc8rfz Strona:Anafielas T. 1.djvu/55 100 1070046 3159639 3142368 2022-08-28T18:06:55Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|39}}</noinclude><section begin="s55g"/><poem> Nie płaczcie za nim — jemu tam lepiéj: :::Bo Lachów niéma tam; Rusin i Niemiec go nie zaczepi; :::Ze swemi będzie sam. Z cieniami ojców, z Kunkietojami<ref>Cienie rycerzy.</ref> :::Jodsy tam będzie gnał; Będzie miał dzikich źwierząt stadami, :::Sto łuków, tysiąc strzał. Będzie pił Alus żubrów rogami; :::Cienie wrogów będzie bił; Siędzie do uczty wielkiéj z Murgami<ref>Duchy szczęśliwe.</ref>, :::Będzie jadł, strzelał i pił. </poem><br><section end="s55g"/><section begin="s55d"/> {{c|w=160%|po=0.5em|'''{{Roz*|RAUDA V.}}'''}} {{c|w=130%|po=1em|{{Roz*|WEJDALOTA.}}}} <poem> Duch jego już się na Anafiel<ref>Góra wieczności.</ref> drapie :::Po śliskiéj drodze szponami jastrzębia, :::Pazury wilcze i rysie zagłębia, A koń drży, parska i chrapie. Napróżno Wiżun<ref>Smok pilnujący góry Anafielas.</ref> wygląda z pieczary, :::Z paszczą otwartą patrzy na rycerza. :::On w górę patrzy, nie widzi poczwary, W górę on patrzy i zmierza. </poem><br> <section end="s55d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5u2kv9xe0tdnr18rcmqxpbnepxt5fe7 Strona:Anafielas T. 1.djvu/62 100 1070047 3159988 3142411 2022-08-29T08:19:10Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 62 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Nijola z małym Witolem na ręku u wrót Kruminy''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qxi3tsmriqp9w6hb9texvkomu22669s 3159989 3159988 2022-08-29T08:19:21Z Wieralee 6253 /* Bez treści */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 62 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Nijola z małym Witolem na ręku u wrót Kruminy''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5kosn3jmayrvvqm4im8snkipj00awhg Strona:Anafielas T. 1.djvu/75 100 1070633 3159750 3142499 2022-08-28T19:54:57Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|57}}</noinclude><section begin="s75g"/><poem> Do pracy żywo! nie piosnek nam słuchać! Jeszcze tak wiele do rana zostało, A wkrótce Aussra dnia otworzy wrota. Pracujmy skorzéj, dajmy pokój pieśni! — Sargietoj woła, a Gadintoj śpiewa, Wszystkie słuchają, rzuciwszy robotę, A Grajtas targa, plącze nić żywota. </poem><br><section end="s75g"/><section begin="s75d"/> {{c|w=130%|po=0.5em|'''PIEŚŃ WESELNA ZIEMI.'''}} <poem> :Nie dziś to, ani wczora, w piérwszą wiosnę ziemi, Kiedy była dziewicą, niebo ją kochało; Słońce z xiężycem radami wspólnemi Gwiazdy za orszak weselny jéj dało. :Kto na weselu koła tancerzy powiedzie, I kto im wieńce uplecie na czole? Ty, słońce, pójdziesz z śpiewaki na przodzie, Promienie twe rozsypiesz po taneczném kole. :Kto przed dziewicą ślubną poniesie pochodnię, Aby z nią do miłości mogła trafić kraju? Srébrno-wlosy xiężycu, świecący pogodnie! Do zielonych lip Lajmy zaprowadzisz gaju. :A kto nam będzie śpiewał do tańca i skoków Przez dziewięć dni wesela, w radośne godziny? Ty, jutrzeńko, co świecisz z porannych obłoków, Ty rozbudzisz twą pieśnią lasy i doliny. </poem><br> <section end="s75d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 568aabi72i83vr2w5ryk5bg5q2c44s1 Strona:Anafielas T. 1.djvu/78 100 1070637 3159751 3142506 2022-08-28T19:55:27Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|60}}</noinclude><section begin="s78g"/><poem> :Jeszcze głos pieśni płynął po dolinie, Jeszcze go prządki, dumając, słuchały, Kiedy Sargietoj, załamując ręce, Nić poplątaną z przestrachem wskazała. Lecz Dejwas<ref>Boginie.</ref> próżno chciały ją rozplątać, Bo już Gadintoj, któréj Grajtas szeptał, Taką powiastkę zaczynała prawić: </poem><br><section end="s78g"/><section begin="s78d"/> {{c|w=130%|po=0.5em|'''ŻALTISOWA ŻONA.'''}} <poem> :Poszła Egłe<ref>Jodła.</ref> z siostrami o wieczornéj porze Kąpać się niedaleko od sioła w jeziorze. Biegły w rozmowach wieczorne godziny, Tyle tam siostry do mówienia miały. Już Menes świecił, kiedy trzy dziewczyny :::Do swoich koszul wracały. Lecz Egłe, krzycząc, na drugie zawoła: — Patrzajcie siostry! dziwna rzecz się stała; :::Koszula moja leżała na trawie, :::Teraz wąż siedzi w rękawie. Jak go wypędzić? co na siebie włożę? Któż mi da radę? kto mi tu pomoże? :Starsza mówiła: — Kijem go zabiję. — Młódsza mówiła: — Wystraszę kamieniem. — Lecz wszystkie stały, wyciągały szyje, I nic nie śmiejąc, patrzały ze drżeniem. </poem> <section end="s78d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> d0t4ne9vmf97qujda9w6crptxexkum5 Strona:Anafielas T. 1.djvu/86 100 1070648 3159753 3142936 2022-08-28T19:56:06Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|68}}</noinclude><section begin="s86g"/><poem> :I już blizko topieli, :I już swaty stanęli. :A Żaltis na nią czeka; :Lecz nie wąż to szkaradny, :Ale młody i ładny :Bóg wód w ciele człowieka. :Kiedy Gadintoj od pracy odrywa, Próżno Sargietoj przeszkadza jéj, prosi, Próżno popsutą pokazuje przędzę. Jak gdyby głuche, na powieść zdradliwą I uszy mają i uwagę całą. Ledwie skończyła, nim ręce podniosły, Ona je znowu odrywać zaczyna. — A wiecie — rzecze — co się potém stało? Słuchajcie tylko, zaraz się dowiecie. Wszak będzie jeszcze dość czasu do pracy — Xiężyc wysoko, dzień jeszcze daleko. </poem><br><section end="s86g"/><section begin="s86d"/> {{c|w=130%|po=0.5em|'''BRACIA ŻALTISOWÉJ ŻONY.'''}} ::Pięć lat potém upływa, :Jak Egłe już szczęśliwa, :I Żaltis jéj, pod wodą :Roskoszne życie wiodą. :Pięć lat i pięć upływa, :Nie tak Egłe szczęśliwa: :Bo choć dzieci ma troje, :Choć na niczém nie zbywa, </poem> <section end="s86d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tssqldk06w2o0j770hrrxep09kvuiga 3159754 3159753 2022-08-28T19:56:23Z Wieralee 6253 drobne techniczne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|68}}</noinclude><section begin="s86g"/><poem> :I już blizko topieli, :I już swaty stanęli. :A Żaltis na nią czeka; :Lecz nie wąż to szkaradny, :Ale młody i ładny :Bóg wód w ciele człowieka. :Kiedy Gadintoj od pracy odrywa, Próżno Sargietoj przeszkadza jéj, prosi, Próżno popsutą pokazuje przędzę. Jak gdyby głuche, na powieść zdradliwą I uszy mają i uwagę całą. Ledwie skończyła, nim ręce podniosły, Ona je znowu odrywać zaczyna. — A wiecie — rzecze — co się potém stało? Słuchajcie tylko, zaraz się dowiecie. Wszak będzie jeszcze dość czasu do pracy — Xiężyc wysoko, dzień jeszcze daleko. </poem><br><section end="s86g"/><section begin="s86d"/> {{c|w=130%|po=0.5em|'''BRACIA ŻALTISOWÉJ ŻONY.'''}} <poem> ::Pięć lat potém upływa, :Jak Egłe już szczęśliwa, :I Żaltis jéj, pod wodą :Roskoszne życie wiodą. :Pięć lat i pięć upływa, :Nie tak Egłe szczęśliwa: :Bo choć dzieci ma troje, :Choć na niczém nie zbywa, </poem> <section end="s86d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> t7tu44yizl4iv057xvu545ab4qxib7o Strona:Anafielas T. 1.djvu/93 100 1070670 3159756 3143011 2022-08-28T19:57:13Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|75}}</noinclude><section begin="s93g"/><poem> :Bracia, zbójcy mężowi, :Wyśmieją płacz mój wdowi. :Gdzież ja pójdę ze łzami? :Ach! lepiejby nam było :Spać pod jedną mogiłą, :Lub wrosnąć z dziećmi memi :Na wieki do téj ziemi. — :Ledwie rzekła te słowa, :Stała jodłą wężowa, :Z gałęźmi spuszczonemi, :Jak ręce załamane. :Przy niéj dzieci spłakane :Bogi w drzewa zmieniły: :Starszy dębem się staje, :I zawsze pełen siły, :Wiatróm się nie podaje; :Młódszy w korze jesiona :Rozpościera ramiona; :A mdłe ciałko dziewczyny :Drży listkami osiny. </poem> <br>{{---}}<br><section end="s93g"/><section begin="s93d"/> <poem> :Kiedy Gadintoj powieść tę kończyła, A Grajtas życia Witola nić plątał, Poźno Audietoj na płótno spójrzała, I z krzykiem wątek poczęła naprawiać. Sargietoj jęła siostry upominać. Ze wstydem wszystkie rwały się do przędzy. </poem> <section end="s93d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> at2or1xxbdaxbcgs4irhtqlfk0fvde6 Strona:Anafielas T. 1.djvu/110 100 1070718 3159993 3153977 2022-08-29T08:25:40Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 110 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Witol w lesie przed Mildą w obłoku''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> iypdmf2tu8dvjbpdqusvxwu76cm3hkx Strona:Anafielas T. 1.djvu/122 100 1070895 3159995 3153980 2022-08-29T08:27:08Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 122 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Milda przyprowadza Witola do Krewe Kreweity w Romnowe''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lzpq4lvbttmggs4g0z0ictou0aqllpp Strona:Anafielas T. 1.djvu/163 100 1071030 3159997 3153983 2022-08-29T08:28:12Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 163 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Witol spotyka Grajtasa w postaci pielgrzyma po wyjściu z Romnowe''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> g11vdr2xdi6ee6q8qslznkqrexa335e Strona:Anafielas T. 1.djvu/190 100 1071094 3159999 3153985 2022-08-29T08:29:13Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 190 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Witol na moście prowadzącym do zamku Raudona''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jzppkspnr9yeqw4drdv4q3ia7ya7olc Strona:Anafielas T. 1.djvu/195 100 1071129 3160000 3153990 2022-08-29T08:30:15Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 195 crop).jpg|450px|center]]{{tns||{{c|''Witol stawia się śmiało przeciw całemu orszakowi Raudona''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3sttqmj1o2ywiup0awlw9cw3iky2zts Strona:Anafielas T. 1.djvu/207 100 1071463 3160003 3153993 2022-08-29T08:31:16Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Wieralee" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 207 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Witol spoczywa w zamku Raudona po odniesioném nad nim zwycięztwie''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k1fyg58ksle9r60lvqfrp2sgtr481mo Strona:Anafielas T. 1.djvu/221 100 1072173 3160004 3153997 2022-08-29T08:32:15Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="0" user="Ankry" /></noinclude><br> [[File:Anafielas T. 1 (page 221 crop).jpg|360px|center]]{{tns||{{c|''Witol z Jodziem u grobu ojca swego Romoisa''|w=85%}}}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ehh5t4qnm7themcvabe5wixs1bm0z0t Strona:Anafielas T. 1.djvu/288 100 1072905 3159932 3145281 2022-08-29T07:23:26Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|256}}</noinclude><section begin="s288g"/><poem> Jakby opieki pod dębów konarem I bezpieczeństwa dla siebie szukało; Pożółkły pola; trawy pozsychały; Wody się mętne w koryta zebrały; A wiatr, choć niebo świeciło pogodą, Szumiał po lasach i liście otrząsał, I źwierza z gajów wypędzał na pole. Sam jeden Witol szedł z myślami swemi, I, nie pilnując drogi, między puszczę, W ostęp się gęsty, kędy jesień nawet Jeszcze nie doszła, powoli przeciskał. Szedł długi ranek, kiedy źródło czyste Na chwilę jego wędrówkę wstrzymało. Ujrzał doń ścieżkę wijącą się z góry, A wpośród drzewek na górze dom biały; Stanął; wtém piosnkę usłyszał wesołą, Dobrze na Litwie dziewczętóm znajomą:</poem><br><section end="s288g"/> <section begin="s288d"/><poem> ::''Hola ptaszki! hola źwierzę!'' ::::''Chodźcie do mnie tu!'' ::''Mój pan dzisiaj żonę bierze —'' ::::''Trzeba służyć mu.'' ::''W szaréj świcie ty, kwiczole,'' ::::''Siodłaj konie nam;'' ::''Bobr ma kuni szłyk na czole,'' ::::''Jemu wieźć nas dam;'' ::''Zając przed końmi pobieży;'' ::::''Słowik śpiewak nasz;'' ::''Sroka wodzem dla tańcerzy;'' ::::''Wilk będzie dudarz;'' </poem><br> <section end="s288d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rlt1444ca8r5ww1o835g994jj0fkgly Strona:Anafielas T. 1.djvu/295 100 1072930 3159939 3145293 2022-08-29T07:33:39Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|263}}</noinclude><section begin="s295g"/><poem> Z misą orzechów jak biegła ku niemu, I swój rumieniec ucieczką taiła. :Ledwie przywiodła ranek biały Aussra, Witol od zamku znów się puszczą gonił; Znowu u źródła, jak gdyby niechcący, Usiadł i czekał na przyjście dziewczyny. Chwila tak zbiegła, nic nie słychać było; Potém się znowu ozwała piosenka:</poem><br><section end="s295g"/> <section begin="s295d"/><poem> :''O! sama nie wiém, co się dzieje ze mną!'' :''W sercu mi smutno i w oczach mi ciemno'' ::''Piosnkę przerywam westchnieniem!'' ::''Uśmiech kończę łez strumieniem!'' :::''Powiedz, kukułko,'' :::''Powiedz, przyjaciółko,'' :::::''Co to jest?'' :''— Może źle w chacie? — kukułka mówiła —'' :''Może cię matka za szkodę wybiła?'' ::''Może ojciec stary gdéra?'' ::''Lub brat tobą poniewiéra? —'' :::''— O, nie, kukułko,'' :::''Nie to, przyjaciółko,'' :::::''Nie to jest! —'' :''Może ci ruta na ogródku uwiędła?'' :''Możeś ślubnego płótna nie doprzędła?'' ::''Może twój luby na wojnie?'' ::''Tobie w sercu niespokojnie? —'' :::''— O, nie, kukułko,'' :::''Nie to, przyjaciółko,'' :::::''Nie to jest! —'' </poem><br> <section end="s295d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7mqeeh309rngp7cxz1aufuo8ndk6u8v Strona:Anafielas T. 1.djvu/289 100 1072932 3159933 3145283 2022-08-29T07:23:58Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|257}}</noinclude><section begin="s289g"/><poem> ::''Niedźwiedzia ja będę prosić,'' ::::''Będzie kłóć nam drwa,'' ::''A kruk wodę musi nosić,'' ::::''Bo grzbiet krzywy ma;'' ::''Jaskółka z fartuchem białym'' ::::''Będzie miski myć;'' ::''A ogonem wybujałym'' ::::''Wiewiórka stół trzéć;'' ::''Lis, co w futrze, jak pan, chodzi,'' ::::''Może za stół wleść,'' ::''Siąść, gdzie siądą państwo młodzi,'' ::::''Z jednéj miski jeść.'' ::''Hola ptaszki! hola źwierzę!'' ::::''Chodźcie do mnie tu!'' ::''Mój pan dzisiaj żonę bierze —'' ::::''Trzeba służyć mu.''</poem><br><section end="s289g"/> <section begin="s289d"/><poem> :Witol, wesołéj słuchając piosenki, Nie wiedział, czemu uczuł lżéj na sercu. Głos ten, jak gdyby czarnoxięzką władzą, Stęsknioną duszę powoli kołysał. Przed nim po ścieżce szla młoda Litewka Z dzbanem po wodę; za nią koni para, Z spuszczoną głową, wlokła się powoli; I trzodka owiec, becząc, po drożynie Za panią swoją goniła wesoło; I kozieł czarny, z brodą na piędź długą, Poważny, swoich małżonek pilnował: </poem> <section end="s289d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> b3id9suss9wrczguatjkf22wo6ayp0k Strona:Anafielas T. 1.djvu/317 100 1072950 3159926 3145320 2022-08-29T07:18:32Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|w=160%|'''PIEŚNI POGRZEBOWE'''}} {{c|muzyka S. Moniuszki.}} {{tns|{{f|align=right|1.}}}} <br>{{---}}<br> {{Skan zawiera nuty}} <poem> 1.<br> Czy ci co brakło? czy ci {{Korekta|zle|źle}} było? po cóś nas bracie porzucił? czy głodno w domu? z nami niemiło? czyli cię z nas kto zasmucił? czyś niemiał źwierza bogatych lasów? niemiał oszczepu na łowy? czyś niemiał w twojej chacie zapasów? czyś nie miał złożyć gdzie głowy? </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4kr4a4m765hp5okl9z9kvdnpfk82v4j Strona:Anafielas T. 1.djvu/319 100 1072951 3159919 3145323 2022-08-29T07:00:47Z Wieralee 6253 drobne techniczne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|align=right|3.}}</noinclude>{{tns||bodnie.}} <br><br> {{Skan zawiera nuty}} <poem> Widzim ducha, na wschód leci, dziarski pod nim koń, na nim zbroja śrebrna swieci w złotym helmie skroń, w złotym helmie skroń. </poem> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> i5uuj4xo1vo7f6qwlq2km71ufukrave 3159921 3159919 2022-08-29T07:01:51Z Wieralee 6253 drobne techniczne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|align=right|3.}}</noinclude>{{tns|bodnie.}} <br><br> {{Skan zawiera nuty}} <poem> Widzim ducha, na wschód leci, dziarski pod nim koń, na nim zbroja śrebrna swieci w złotym helmie skroń, w złotym helmie skroń. </poem> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p43ni3u6ojteieadv0oj7n0wlk46ksr 3159928 3159921 2022-08-29T07:19:34Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|align=right|3.}}</noinclude>{{tns|bodnie.}} <br><br> {{Skan zawiera nuty}} <poem> 3.<br> Widzim ducha, na wschód leci, dziarski pod nim koń, na nim zbroja śrebrna swieci w złotym helmie skroń, w złotym helmie skroń. </poem> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> d8amqud0kgyntgllbunq30530tq4hvg Strona:Anafielas T. 1.djvu/318 100 1072952 3159918 3145322 2022-08-29T07:00:21Z Wieralee 6253 drobne techniczne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|2.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> Poszedł gdzie cienie ojców wołały, na wieczności góry wschodnie puszczać na Jodsów zatrute strzały pić z ojcami Alus biały źwierza naganiać {{tns|swo-|swobodnie.}} </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rrsmfodl76c81vs7zeqj9ccmk20m3e2 3159927 3159918 2022-08-29T07:19:18Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> 2.<br> Poszedł gdzie cienie ojców wołały, na wieczności góry wschodnie puszczać na Jodsów zatrute strzały pić z ojcami Alus biały źwierza naganiać {{tns|swo-|swobodnie.}} </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cgd4cqj7q4yih18husfw188feklc8tj Strona:Anafielas T. 1.djvu/304 100 1072984 3159955 3145305 2022-08-29T07:45:24Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|272}}</noinclude><section begin="s304g"/><poem> Zdjęto ruciany wianek jéj dziewiczy, I na ramiona spłynęły warkocze, A z pod rzęs czarnych białe łzy upadły. Drużki już smutną pieśń znowu nóciły:</poem><br><section end="s304g"/> <section begin="s304d"/><poem> ::''Biedna, biedna dziewczyno!'' :::''Gdzie jest wianek twój?'' ::''Żegnałaś się z rodziną!'' ::''Z oczu twoich łzy płyną!'' ::''Nie wrócisz już do domu!'' ::''Ni pocieszać cię komu!'' :::''Teraz tutaj dom twój!'' ::''Biedna! Lepiéj ci było'' :::''W chacie z matką żyć.'' ::''Wszystko cię porzuciło.'' ::''Co było, jak nie było.'' ::''Teraz idziesz w niewolę,'' ::''Zaczynasz ciężką dolę,'' :::''Bo z mężem będziesz żyć!'' ::''O Romusso! płacz łzami!'' :::''Jest czego łzy lać.'' ::''Za twemi rodzicami,'' ::''Swobodą, wspomnieniami,'' ::''I za braćmi drogiemi,'' ::''I za Bogi twojemi,'' :::''Mąż ci łez nie da lać!'' :Potém podeszli rodzice przybrani I przez obrączkę włosów nadpalili. Składaną Bogóm ofiarę zbierali. </poem> <section end="s304d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1rzcahxwqf9059u8cbspjved0p6vk0v 3159956 3159955 2022-08-29T07:47:18Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|272}}</noinclude><section begin="s304g"/><poem> Zdjęto ruciany wianek jéj dziewiczy, I na ramiona spłynęły warkocze, A z pod rzęs czarnych białe łzy upadły. Drużki już smutną pieśń znowu nóciły:</poem><br><section end="s304g"/> <section begin="s304d"/><poem> ::''Biedna, biedna dziewczyno!'' :::''Gdzie jest wianek twój?'' ::''Żegnałaś się z rodziną!'' ::''Z oczu twoich łzy płyną!'' ::''Nie wrócisz już do domu!'' ::''Ni pocieszać cię komu!'' :::''Teraz tutaj dom twój!'' ::''Biedna! Lepiéj ci było'' :::''W chacie z matką żyć.'' ::''Wszystko cię porzuciło.'' ::''Co było, jak nie było.'' ::''Teraz idziesz w niewolę,'' ::''Zaczynasz ciężką dolę,'' :::''Bo z mężem będziesz żyć!'' ::''O Romusso! płacz łzami!'' :::''Jest czego łzy lać.'' ::''Za twemi rodzicami,'' ::''Swobodą, wspomnieniami,'' ::''I za braćmi drogiemi,'' ::''I za Bogi twojemi,'' :::''Mąż ci łez nie da lać!''</poem><br><section end="s304d"/> <section begin="s304dd"/><poem> :Potém podeszli rodzice przybrani I przez obrączkę włosów nadpalili. Składaną Bogóm ofiarę zbierali. </poem><section end="s304dd"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ch915ht9pxakl7bl0y8im13v97xcjrl Strona:Anafielas T. 1.djvu/299 100 1072989 3159944 3145298 2022-08-29T07:37:52Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|267}}</noinclude><section begin="s299g"/><poem> ::''O Kaunisie! Mildo Pani!'' :::''Zlitujcie się moim łzóm,'' ::''Niech przyjdą swaty wysłani,'' ::''I rodzice zastrzygani'' :::''Poprowadzą w jego dóm!''</poem><br><section end="s299g"/> <section begin="s299d"/><poem> :Pieśń kończąc, spójrzy — zlękła się dziewczyna: Witol, u źródła siedząc zamyślony, Czekał już na nią. Pieśń jéj w ustach kona. Romussa bieży i w krzaki się chowa. Napróżno Witol łagodnie jéj wołał. Ona, się kryjąc w leszczyny gałęziach, Patrzyła, cała zrumieniona wstydem, A wyjść nie śmiała jemu się pokazać. Witol ją, biegąc drożyną, dogonił. — Czegoż się lękasz? — rzekł — czego? dziewczyno! Czyli się wstydzisz śpiewanéj piosenki? — — O! nie! mój Panie! lecz ciebie się wstydzę. — Końcem fartucha twarz piękną zakryła, I szła powoli, patrząjąc z pod oka, Jak Witol za nią w ślad nazad powracał. Zeszli i trzodę u źródła poili. — Kochasz ty kogo? — zapytał — dziewczyno! — — Ojca, i matkę, i siostry, i braci. — — A więcéj? — {{tab|80}}— Więcéj? — więcéj już nikogo. — — Czyli do ciebie słano kiedy w swaty? — — Jeszcze ni razu. Jestem taka młoda! — </poem> <section end="s299d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1smkad25cqnn6rsfto7yx6s1ehuvie8 Strona:Anafielas T. 1.djvu/298 100 1072990 3159943 3145297 2022-08-29T07:37:19Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|266}}</noinclude><section begin="s298g"/><poem> Serce tam moje ciągną do dziewczyny? Czy jaki urok jéj wzrok na mnie rzucił, Żem dla niéj pokój, sny moje spokojne, I żądzę sławy nawet z duszy stracił? — Tak Witol myślał, biegąc ku zdrojowi, I usiadł przy nim. Aż znowu zdaleka Piosnka dziewczyny nad krętą drożyną Temi się słowy, dźwięcząc, odezwała:</poem><br><section end="s298g"/> <section begin="s298d"/><poem> ::''Oj polecę ja daleko!'' :::''Bo mnie serce ciągnie ztąd.'' ::''Tam za górą, tam za rzeką,'' ::''Czyjeś czary duszę wleką'' :::''W nieznajomy ziemi kąt.'' ::''Oj polecę! oj porzucę!'' :::''Niechaj płacze ojciec, brat.'' ::''Ja się tutaj próżno smucę.'' ::''I weselsza tu powrócę,'' :::''Kiedy ze mną przyjdzie swat.'' ::''Chcę ja lecieć, chcę, nie mogę —'' :::''Serce ciągnie, w oczach łzy,'' ::''I już na próg stawię nogę,'' ::''I boję się sama w drogę.'' :::''O Kaunisie! pomóż mi.'' ::''Ja nie pójdę. Lepiéj mego'' :::''Tu młodzieńca przyszlij nam.'' ::''Próżno czekam ja na niego.'' ::''Serce wzdycha, łzy mi biegą,'' :::''I złe myśli o nim mam.'' </poem><br> <section end="s298d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6sp8wiulny6arb955tjmxwi11k6zssp Strona:Anafielas T. 1.djvu/322 100 1073155 3159930 3145327 2022-08-29T07:20:13Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> 5.<br> Już się duch jego na Anafiel drapie, po śliskiej drodze szponami jastrzębia, pazury wilcze i rysie zagłębia, a koń drży, parska i {{Tns||chrapie.}} </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1ef4krlekg7e44pc0vrgrow1rsyibpu Strona:Anafielas T. 1.djvu/320 100 1073157 3159929 3145324 2022-08-29T07:19:51Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> 4.<br> Nie płaczcie po nim, tam kraj swobody, tam ojców naszych świat, tam wiecznie silny; na wieki młody nie przeżyje swych lat. Nie płaczcie po nim, jemu tam lepiej, bo Lachów niema {{Tns||tam,}} </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> skv9ue5brb2x8icp33woqkbyqhpk029 Strona:Anafielas T. 2.djvu/105 100 1073913 3160163 3158563 2022-08-29T11:35:50Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|105}}</noinclude><section begin="s105g"/><poem> To się rozpierzchną, to w górę podniosą, A lecą ciągle i kraczą złowrogo; I gdzie się stada spotkają z nowemi, Garną je w siebie. — Rzekłbyś, wojsko drugie Powietrzem ciągnie, ostrząc dziób i szpony. I słychać jako Litwie urągają, Jak się paść trupy Litwinów zmawiają. Tylko Jaćwieże wróżby się nie boją. — Jaćwież się śmierci nie lęka, ni wojny; On w pieśniach braci żyć pewien na wieki, Umrze z pogodném w ustach pożegnaniem, Z ręką na sercu! A duch jego leci Prosto do Wschodniéj, do ojców ziemicy! Jaćwieże naprzód pędzą niezlęknieni, I pieśni wojny dzień i noc śpiéwają<ref>O charakterze Jaćwieżów pisze Długosz; zobacz w nim wyprawy na nich.</ref>. </poem><br><section end="s105g"/><section begin="s105d"/> {{c|w=130%|'''Jaćwiezka pieśń wojenna.'''}} <br> <poem> ::::Bądź mi zdrowa miła, :::Bądź mi ojcze zdrowy! :::I dziadów mogiła — :::I ogniu domowy! ::::Bądź mi zdrowy bracie, :::Bądź mi zdrowa żono! :::Nie czas siedziéć w chacie, :::Stosy zapalono. </poem><br><section end="s105d"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4llhrnzp91rfkop70w5kuhc4z6jpsmo Strona:Anafielas T. 2.djvu/147 100 1074859 3160173 3158606 2022-08-29T11:46:15Z Wieralee 6253 ujednolicenie proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|147}} <br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XVIII.}} <poem> :{{kap|Kto}} szlakiem leci do Mindowsa grodu? Jastrząb to leci czy białozor siwy? Czy krucy lecą, czy kawki i sroki? Bo czarno, biało i szaro migocą, Pstremi machając nad sobą skrzydłami. Nie białozory, jastrzębie i kruki — W białych to płaszczach Mistrz jedzie z Krzyżaki, A czarne suknie z białemi płaszczami Jak skrzydła wieją, wiatrem uniesione. I Mindows patrzy, a nie wié czy wrogiem, Czyli mu jadą w goście przyjacielem. Ludem swym wały obsypał, a wrota Stoją zaparte drągami przed niemi. :Aż stary Swarno przed Mistrza poskoczy I skinie swoim, że z drużbą Mistrz jedzie. </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hjfjjdzxro03pf2acyw67ejhfa1xyle Strona:Anafielas T. 2.djvu/159 100 1074871 3160175 3158618 2022-08-29T11:47:18Z Wieralee 6253 ujednolicenie proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|159}} <br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XIX.}} <poem> :{{kap|W dwie}} strony lecą wieści rozczochrane: Jedna z posłami litewskiemi jedzie Na zachód, o chrzest prosić u Papieża, I ludy wita braterstwem w Chrystusie; Druga po Litwie szérzy się, za sobą Niosąca postrach, łzy i narzekanie, Bo Mindows Litwie chce Niemiecką wiarę Narzucić, stare ojców zwalić Bogi. Słyszy i drży lud, i z zgrozy truchleje, Słyszą i lecą z tą wieścią kapłani; A kędy, stając na grobach olbrzymów, Ludy zwołają, by w nich wzbudzić wiarę, Wszędzie lud bieży z pałającą piersią, I klnie Mindowsa, Niemców i Krzyżaki; </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> j9i45bj4noz48obvmxsrt2y7exjpsef Strona:Anafielas T. 2.djvu/163 100 1074875 3160177 3158622 2022-08-29T11:48:23Z Wieralee 6253 ujednolicenie proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|163}} <br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XX.}} <poem> :{{kap|Był}} w on czas w Żmudzi Kunigas, Mindowsa Blizki pokrewny, Trojnata miał imię. Nigdy z innemi na stryjowskim zamku Chleba, w gościnie korząc się, nie prosił. Aniś go widział na wojnie z innemi U boku pana, na pańskim obozie. W lasach głębokich, jak zwierz przeżył dziki Młodość zieloną. Tylko na głos rogów, Ze swoim ludem sam jeden się gonił; Gdzie wojna była i krew lać się miała, Sokołem padał, odlatał sokołem. Cudzéj nad sobą nie uznawał władzy, Nie cierpiał pana — on sam panem sobie. </poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cvpnej85ud45h8xaf882mvq880e0qju Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/61 100 1077375 3160105 3130999 2022-08-29T10:46:46Z Kulawik.pl 28212 kropka proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /><br><br><br></noinclude>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|O BABIE|font=Cambria}} {{c|CO OZORA ZA ZĘBAMI UTRZYMAĆ NIE UMIAUA.|font=Cambria}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l0oyor4zq88l42wlbdjul78i2nb2fr7 Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/65 100 1078413 3160049 3133645 2022-08-29T10:08:06Z Kulawik.pl 28212 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{tab}}— Co jem tak pilno?<br> {{tab}}— Abo&nbsp;— pada&nbsp;— pośli dziedzica gonić, ze pokrod śwynie.<br> {{tab}}Tak się baba zcudowaua ze to dziedzic śwynie kradnie.<br> {{tab}}Przyjechali do dómu, tak chuop wzion zajunca wsadziu babie do skrzynki a kupiuu w mieście u zyda karasiów i poprzywionzywou na śliwach w ogrodzie.<br> {{tab}}Potem poseu na dach zuapou gouębia, zarznou kozikiem, zeby krew kapaua kominem.<br> {{tab}}Przychodzi do izby, a tu baba mówi:<br> {{tab}}— Wies, cerwony dysc padou.<br> {{tab}}— Nie dziwota, bo chmury przysuy od cerwónego morza. Potem&nbsp;— pada&nbsp;— schowaj te piniendze do skrzynki.<br> {{tab}}Baba idzie do skrzynki, otwiro a tu zajunc hip! Tak się baba jeszcze bardziej zcudowaua.<br> {{tab}}Chuop ji pado:<br> {{tab}}— Kiedy króle mogą sie mić pod wyrkiem i pod piecem, to cego zajunc, nie mo się mić we skrzynce.<br> {{tab}}Baba już tak ubem krynci, co ozora w gebie utrzymać nie moze, ale nic.<br> {{tab}}A on pada:<br> {{tab}}— Wies co?… tak me poli we wnotrzu od gorzouki, co my pieli w Kauusynie!… idź do sadu, przynieś mi pore śliwek.<br> {{tab}}Tak óna posua, ale już wiency nie psysua, bo jak zobacyua karasie na śliwach, tak sie o mało nie przewróciua, potem skocyua bez puot i poleciaua na wieś i zacena wszystko opowiadać — o tych piniendzach, o tych karasiach, o tem cerwonem dyscu i o tem {{pp|za|juncu}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5s7q6pwncvswzawa9mboecorhm3kvb6 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/7 100 1078569 3159866 3134068 2022-08-29T06:22:28Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{f|EMILKA<br>ZE SREBRNEGO<br>NOWIU|c|przed=2em|lewy=30em|w=130%}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gk6mq151gvo9c4jhkv994b3j9xzht5o Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/8 100 1078571 3159867 3134070 2022-08-29T06:23:13Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{c|Tytuł oryginału:|w=130%}} {{c|„{{roz*|Emily Of New Moon”}}|w=130%}} {{c|Przekład autoryzowany|przed=1em|w=130%}} {{c|Marji Rafałowicz-Radwanowej|w=130%}} {{c|Printed in Poland|przed=5em|w=130%}} {{c|Drukarnia B-ci Wójcikiewicz, Warszawa.|przed=5em|w=80%}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> efakevey1bef1c7d2czhsh9wa0en4g1 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/9 100 1078572 3159868 3139048 2022-08-29T06:23:52Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude><section begin="tyt1"/>{{c|{{roz|L. M. MONTGOMERY}}|w=200%}} {{c|{{roz|EMILKA<br>ZE SREBRNEGO<br>NOWIU}}|w=400%|przed=1em}}<section end="tyt1"/> <section begin="tyt2"/>{{c|{{roz|KSIĘGARNIA POPULARNA<br>WARSZAWA}}|w=150%|przed=6em}}<section end="tyt2"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8uzgga2k6rdhv0qfzpi85x434um2gte Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/10 100 1078573 3159869 3134072 2022-08-29T06:24:20Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{c|Copyright by:<br>Księgarnia Popularna<br>Warsaw<br>1936|przed=3em|po=3em}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> py0otxwlcsugi6ek6ey9m7gk8pnj1qc Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/47 100 1078624 3159695 3134146 2022-08-28T19:17:52Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}Helena wróciła do kuchni, dziękując swej dobrej gwieździe, że ma już to za sobą.<br> {{tab}}Emilka nie lubiła Heleny, ale poczuła się opuszczona po jej odejściu. Teraz była sama wobec trybunału Murrayowskiego. Dużo byłaby za to dała, żeby się znaleźć poza obrębem tego pokoju. Ale na dnie jej świadomości rodził się jednocześnie zamiar opisania tego wszystkiego w swym starym zeszycie. To będzie ciekawe. Będzie mogła opisać ich wszystkich: wiedziała, że potrafi. Miała już określenie na oczy ciotki Ruth: „kamienno-szare”. Były zupełnie podobne do kamieni, takie twarde, zimne, obojętne. Wtem trwoga przeszyła jej serce. Ojciec nigdy już nie przeczyta tego, co ona wpisze do żółtego zeszytu!<br> {{tab}}A jednak... czuła, że chętnie się wypisze. Jak najlepiej będzie określić oczy ciotki Laury? Takie piękne oczy! Nazwać je niebieskiemi, to nic nie mówi... setki ludzi mają niebieskie oczy... aha! już ma! „Błękitne otchłanie”, oto jest właściwe określenie.<br> {{tab}}I w tejże chwili zjawił się „promyk”.<br> {{tab}}Było to po raz pierwszy od tego okropnego wieczora, kiedy Helena czekała na nią na progu. Mniemała, że to już nigdy nie wróci, a oto teraz, w tem najnieodpowiedniejszem miejscu, zjawił się... ujrzała oczami, innemi, niż zmysł wzroku, ten cudowny świat poza zasłoną. Otucha i nadzieja zalały jej duszyczkę, jak fala różowego światła. Podniosła głowę i patrzyła przed siebie odważnie — „hardo”, jak się wyraziła później ciotka Ruth.<br> {{tab}}Tak, opisze ich wszystkich w żółtym zeszycie, opisze ich w najdrobniejszych szczegółach: słodką {{pp|cio|tkę}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|41}}</noinclude> 5m1lml4ae433q4lnffgnehfds950g5e Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1151 100 1082478 3159688 3146659 2022-08-28T19:07:03Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|151}}</noinclude>ki, aby sobie głowy i piersi nie rozbiło idąc po świecie.<br> {{tab}}— Wujenka powinnabyś być mi tą ochmistrzynią! mentorką!<br> {{tab}}— Na długo? — zapytała pani Palmer. — Wychodząc odemnie, ręczę, zapomnisz o tém coś mówił.<br> {{tab}}— Tak płochy znowu nie jestem.<br> {{tab}}— Istotnie, potrzebowałbyś czułego, macierzyńskiego oka, aby cię od niebezpieczeństw grożących uchronić, ale młodzi rzadko słuchają starych.<br> {{tab}}— Starych? — podchwycił śmiejąc się Hunter.<br> {{tab}}— O! ja jestem bardzo stara! — z westchnieniem dodała jenerałowa.<br> {{tab}}— Nie wierzę.<br> {{tab}}— Przekonasz się....<br> {{tab}}— Tém lepiéj dla mnie, tulę się więc śmieléj pod macierzyńskie jéj skrzydła.<br> {{tab}}Jenerałowa znowu zmierzyła go niedowierzającym wzrokiem, który razem zdawał się wyzywać. W ciągu całéj rozmowy, postać jéj wyrażała umyślną sprzeczność ze słowy, któ-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> do2o8k0ecfyuc48qov4j87rq6uweot8 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1152 100 1082479 3159752 3146666 2022-08-28T19:55:58Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|152}}</noinclude>re rzucała chłodno i poważnie. Zdawała się odczarowaną, chłodną umyślnie, a wewnątrz pełną tych nadziei i pragnień, które stanowią wdzięk i urok trzydziestoletniéj kobiety niepoznanéj — sławnego typu francuzkiego ''de femme incomprise''. Charakter ten jest utworem naszego wieku i jego własnością wyłączną, a młodzi zwłaszcza niezmiernie w nim smakują. Przywiązanie kobiety, która dwadzieścia lat szukała serca napróżno, zawiedzionéj, znękanéj, pochlebia miłości własnéj, podnosi tego komu się dostaje w udziale, a kryć musi w sobie wezbranych pragnień morza i czułość niezgłębioną. Jest to nienasycona żądza, spotęgowana cierpieniem, oczekiwaniem i dźwignięta do ideału, długiém wypieszczeniem, wymarzeniem, wyłzawieniem w głębi serdecznéj; jest to coś niezmiernie ponętnego dla młodzieńczéj namiętności, któréj chléb powszedni miłości codziennéj nie starczy.<br> {{tab}}Jenerałowa instynktowo czuła, że podejmując się ciężkiéj roli zbałamucenia młokosa, w wieku swym innych nań sideł zastawić, innych środków nad te użyć nie mogła. Dzi-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5xbj016kbdi20ipbl7xchcic83g1w3a Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1153 100 1082480 3159755 3146669 2022-08-28T19:56:37Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|153}}</noinclude>wnie téż umiejętnie odgadła co miała począć i cała jéj powierzchowność, mowa, ruchy, były do tego zastosowane, nie tyle rozmysłem, co jakąś siłą intuicji, jaką kobiety w sprawach serca posiadają do najwyższego stopnia.<br> {{tab}}Gdy tak nagle, jakeśmy widzieli, rozmowa spadła po niebezpiecznéj pochyłości do krańców, po za które przy pierwszych odwiedzinach puścić jéj nie było podobna, bardzo trafnie p. Palmer poczuła potrzebę zerwania jéj na chwilę, i wstała z kanapy aby przejść do salonu, w którym podano herbatę. To ''intermezzo'', dawało jéj czas do namyślenia, jemu do nabrania sił, do rozważenia każdego wyrazu, do rozkołysania się marzeniem i nadzieją.<br> {{tab}}Towarzystwo na chwilę połączyło się, doktór Mazzini i p. Oktaw przyłączyli się do nich i wszyscy poszli razem do sali jadalnéj.<br> {{tab}}Do środków pociągających, zaliczyła trafnie pani jenerałowa uderzenie kuzynka pozorną pańskością i wytworem domu, dla tego téż owa herbata wieczorna, urządzona została z niezmierną starannością o występ, który<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> q6pyww360cp4g2n0m97nbyfs72megn7 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1154 100 1082481 3159757 3146672 2022-08-28T19:57:35Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|154}}</noinclude>wszakże powinien się był wydać gościowi porządkiem zwyczajnym.<br> {{tab}}W sali jadalnéj, oświeconéj lampaderami i pełnéj pięknych kwiatów, stał stół połyskujący od sreber i kryształów, zastawiony mnóstwem przekąsek i przysmaków. Starano się bardzo, aby każdy sprzęcik, który miał honor zajmować tu miejsce, był jak najlepszego tonu i przyzwoicie się znajdował. To téż począwszy od maselniczki, obłożonéj lodem przezroczystym, poważnéj i zrazu na tajemniczą puszkę Pandory zakrawającéj, do skomplikowanego narzędzia, obejmującego grzanki poprzedzielane srebrną kratką aby się nie kłóciły z sobą, aż do talerzyków z mięsem, pokrytych galaretą, niedopuszczającą, by wzrok niedyskretny od razu zbadał ich tajemnice, do misternie układanych serwetek i sztuczczyków deserowych powyzłacanych wspaniale; wszystko to stanowiło obraz, mogący olśnić oczy niedoświadczonego młodzieńca, przywykłego widywać też same przybory, ale w najprostszym negliżu i jak je Bóg stworzył.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bvh1717z78lk5l823gyl2bjicsew31o Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1155 100 1082483 3159760 3146673 2022-08-28T19:58:35Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|155}}</noinclude>{{tab}}W ten sposób urządzone jadło, zdawało się mistyczną jakąś ucztą czy ofiarą, do któréj bez głębokiego wzruszenia nie godziło się przystępować. Mimowolnie poczuwał przypuszczony do niéj śmiertelnik, że tu nie szło wcale o żołądek i nasycenie, ale o wyidealizowanie faktu, zwykle aż do zbytku pospolitego, o podniesienie go do wysokości, na jakiéj stały istoty do tego przybytku przystęp mające.<br> {{tab}}Na każdym z tych talerzyków było tyle, ile niegłodny człowiek sam na raz bez nadużycia spożyć może; ale jakby podane potrawy tu przybrały moc nadzwyczajną, ilość ich zmniejszona, powinna była starczyć dla wszystkich. Kazało się to domyślać, że wszystko tu tajemniczemi było napojone własnościami.<br> {{tab}}Za krzesłem jenerałowéj stał Bzurski w chustce białéj, w rękawiczkach białych, z tak przyzwoitą miną, że można go było wziąć za gościa raczéj niż sługę. Dwóch lokajów w liberji niebieskiéj z taśmami szyte-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lb2inovrc3ivwl45wamrgc6nxg87dva Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1156 100 1082484 3159762 3146676 2022-08-28T19:59:23Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|156}}</noinclude>mi, w trzewikach i pończochach, posługiwali do stołu.<br> {{tab}}Hunter został olśniony.<br> {{tab}}— O! o! na jakiéjże żyje stopie! — rzekł w duchu.<br> {{tab}}I różne myśli kręcić mu się zaczynały po młodéj głowie.<br> {{tab}}Jenerałowa postrzegła, że cel został osiągnięty, a im hrabia mniéj był śmiały, ona stawała się grzeczniejszą i bardziéj nadskakującą. Posadziła go przy sobie, z drugiéj strony umieszczając doktora Mazzini, który był nie źle obrany dla zrobienia wrażenia, bo w rozmowie jego nieustannie błyskały wielkie imiona, których obwoływanie przy tym stole, czyniło je niejako z towarzystwem solidarnemi. Hunterowi mogło się zdawać ztąd, że ten świat był zwykłym jego kuzynki światem. Pobracki bardzo téż umiejętnie wspierał jenerałowę w jéj szlachetnych zamiarach, i odzywał się od niechcenia z trafnością niesłychaną, tak, że każde jego słówko niby na wiatr strzelone, do celu trafiało.<br> {{tab}}Hr. Abel zwykle bardzo śmiały, na chwilę<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qn7rt1qeutvui1t3nbb5hpo5qxk6rao Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1157 100 1082485 3159764 3146679 2022-08-28T20:00:14Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|157}}</noinclude>oniemiał, widocznie wewnątrz jego duszy odbywała się jakaś walka, coś myślał, rozważał, był pociągnięty i oczarowany. Jenerałowa podwajała starań aby go pociągnąć, skinienie jéj zrozumiał Pobracki i zajął się rozmową ''a parte'' z Mazzinim, tak, by dać czas i swobodę gospodyni uwikłania młodzieńca do reszty. Starał się tylko, aby ten półgłośny rozhowor był akompanjamentem harmonijnym, aby nuty jego, niekiedy wyrywające się głośniéj, zawsze na ten sam temat nuciły.<br> {{tab}}— Choć to może bardzo nieprzyzwoicieby było, mój kuzynku, — odezwała się p. Palmer po długich rozprawach o miłości, ludziach i świecie, — ale jakbyś istotnie zażądał macierzyńskiego oka i opieki, — wiész co? mógłbyś się przenieść do mnie. Mieszkam sama jedna, mam dom ogromny, juściż nikt młodego jak ty chłopaka i starą jak ja kobietę nie posądzi. Zresztą jesteśmy krewni, a ręczę, że tuby ci było lepiéj i wygodniéj. Jabym na tém zyskała.<br> {{tab}}— O! — zawołał Hunter zarumieniony na samą myśl tego raju, on, co często nie miał<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> a1288lyonlmvn5knwsatkx2tifhu4ta Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1158 100 1082486 3159766 3146680 2022-08-28T20:00:52Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|158}}</noinclude>za co zjeść obiadu i dla białych rękawiczek pościć musiał, — o! kochana wujenko, nie śmiałbym być tak natrętnym....<br> {{tab}}— Ale to ja jestem natrętną, miałabym towarzystwo weselsze i pilnowałabym cię z całą troskliwością macierzyńską, trochę tyrańską może, bo byś mi się musiał z każdego kroku tłumaczyć.<br> {{tab}}— Nigdybym nie odważył się.<br> {{tab}}— Na taką niewolę? — spytała uśmiechając się jenerałowa.<br> {{tab}}— Na takie nadużycie jéj dobroci.<br> {{tab}}— Starzy, — z przyciskiem i umyślnie wspominając ciągle o wieku swym, dodała Palmerowa, — potrzebują przywiązać się do kogoś, samotność bezdzietna jak moja, to ciężar wielki do dźwigania. Wówczas chwyta się człowiek wszystkiego co mu zaświeci trochą przywiązania, sztuczne tworzy węzły i sztuczne macierzyństwa. Myśmy biedni! — dodała z westchnieniem i głosem tak młodym, jakby nim chciała stanąć w sprzeczności ze starością, o któréj tylko co wspomniała.<br> {{tab}}Położyła białą, ślicznych wytoczonych<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kw77lolz472rkrywqpg8ji50hovqg79 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1159 100 1082487 3159767 3146682 2022-08-28T20:01:27Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|159}}</noinclude>kształtów rękę na ręce Abla i dodała czując jéj drżenie:<br> {{tab}}— Tak, kuzynku, gdy ci miasto i szały dokuczą, gdy ci się znudzi to życie, które przy całéj swéj rozmaitości jest najjednostajniejszém w świecie, — przyjdź tu, zamieszkaj, odpoczniesz, a ja ci codzień prawić będę kazania i trochę może nawrócę.<br> {{tab}}Hunterowi w głowie i piersiach się przewracało.<br> {{tab}}Ten blask, wspaniałość, bogactwo, ta piękna kobieta, która mu wprost ofiarowała raj u siebie, mąciły głowę chłopakowi, który wciąż sobie potrzebował dla opamiętania powtarzać: — To prosta forma grzeczności, to być nie może.<br> {{tab}}Ubogi, zmuszony nieustannie uciekać się do heroicznych środków pożyczki, zachwytywania cudzego grosza, robienia utrapienie rodzących długów, Hunter widział tu port odpoczynku; przytém, samo mieszkanie w tak poważnym i zamożnym domu, stawiło go na stopie innéj w towarzystwie. Jenerałowa czytała w nim jak w przezroczystéj wodzie, od-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l4rmlmqt0ws5gufaj26uwnrvg7zgf06 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1160 100 1082488 3159769 3146685 2022-08-28T20:02:12Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|160}}</noinclude>gadywała myśli, widziała walkę, i nim wstali od herbaty, zaprosiła go na pozajutro na obiad. Hunter stawić się przyrzekł. Dała mu dzień do namysłu i nabrania odwagi, którą często młodym daje samotność i puszczenie cugli wyobraźni.<br> {{tab}}Gdy o dziesiątéj przyszło wychodzić, po czułych i poufałych pożegnaniach, Hunter był jak pijany, a Pobracki trochę smutny, — czuł, że się tu na wielkie zanosiło rzeczy.<br> <br>{{---}}<br> {{tab}}Po wyjeździe kapitana, pani Jordanowa stanęła naprzeciw okna zamyślona, i zaczęła, sama nie wiedząc dla czego, płakać rzewnemi łzami.<br> {{tab}}W kobiecie téj wiele się zmieniło. Często tak strona jakaś dobra śpi w człowieku życie całe, bo jéj żadne wrażenie i wpływ zewnętrzny nie porusza; potém uderza w nią uczucie, potrąca o nią myśl i z głębi kałuży rozkwita biała (nymphea), to godło poprawy i skruchy. Tak było właśnie z nawróconą Adolfiną, któréj dzisiejsze poczciwe, ciche, spokojne<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0q67p7lzj61tqjsf921u3xt2a4ikyuo Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1161 100 1082489 3160024 3146690 2022-08-29T09:10:08Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|161}}</noinclude>i pozbawione troski, zgryzot i namiętności życie, zaczynało stawać się potrzebą. Odblask od niewinnéj dzieweczki bił na zepsutą niewiastę i opromieniał ją światłem swojem. Niespodziewany pokój duszy, którego teraz obawiała się utracić, jak znalezionego przypadkiem skarbu — mógł być zachwiany przez intrygę barona przy pomocy kapitana. Żal jéj było Mani, ale żal i siebie. Życie było tak znośne, tak ciche, takie jakieś pełne spokoju o jutro, że z niego znowu na dawny teatr namiętnych passowań się z losem, z niesławą, z niebezpieczeństwem, rzucać się nie chciała.<br> {{tab}}I rozpłakała się myśląc, że ją porwać, pochwycić, wciągnąć mogą mimo woli. Jordanowa zawsze grzeszyła więcéj słabością niż złém w {{korekta|grucie|gruncie}} usposobieniem, kilka razy w życiu dopuściła się kroków niegodziwych, ale porwana jakimś obłędem, który stopniami nieznacznemi prowadzi często daléj niż człowiek sam zamierzył. Historja wekslów barona, należała do tego rodzaju postępków. Dziś zachciewało się jéj zostać kobietą uczciwą, oburzała się przeciwko tym, którzy ją w prze-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k7mqr25rqusr06jom0x9a58xjk1wl5k Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1162 100 1082490 3160025 3146692 2022-08-29T09:10:34Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|162}}</noinclude>ciwną stronę ciągnęli. Nie miała już namiętności młodych, któreby obłąkać mogły, zimniejsza, pragnęła innego losu, chciała zetrzéć z siebie ślady dawnego życia. Ale nieubłagana przeszłość, często jak kamień u szyi cięży człowiekowi i ciągnie go w przepaście — tak i tu było właśnie. Kapitan uosabiał ją i jak szatan o duszę, w imię wspólnictwa występku dopominał się o spłacenie cyrografu.<br> {{tab}}Prędzéj i łatwiéj jest zerwać z grzechem wewnątrz siebie, niż z jego następstwy zewnętrznemi. Tu potrzeba téj siły duszy, jaką nie wszyscy posiadają; biedna Adolfina czuła, że jéj nie miała.<br> {{tab}}Dla tego w téj chwili, zamiast radzić i postanowić coś, płakała martwo stojąc przed oknem i nie wiedząc co począć — mówiła sobie w duchu:<br> {{tab}}— Nie! nie! ja tego nie dopuszczę! to być nie może! to dziewczę nie przepadnie marnie... Ale co począć? mój Boże! co począć? ja się sama nie obronię? Któż? co tu poradzić!<br> {{tab}}Gdy ocierała łzy właśnie, Mania, która usłyszała odchodzącego kapitana, przybiegła<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1vpfjg8da758xjvvvkq3pwz1a1ibqx2 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1163 100 1082491 3160027 3146696 2022-08-29T09:19:17Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|163}}</noinclude>do niéj i zdziwiona została niezmiernie, widząc ją zapłakaną. Na łzy rzadko się kiedy zbierało pani Jordanowéj, potrzeba było nadzwyczajnych powodów, ażeby mogła zapłakać. Mania przestraszona rzuciła się ku niéj z całą czułością dziecięcia, i obejmując ją rączkami, sama prawie nie wiedząc czego, zabierała się rozłzawić.<br> {{tab}}— Ale cóż to jest cioci? co to jest? proszę mi powiedziéć? może ja co pomogę! A! to ten jakiś nieznośny natręt, musiał coś nagadać, przestraszyć! Nie potrzeba go puszczać. Ja nie wiem dla czego, ale na tego kapitana bez wstrętu patrzéć nie mogę, to musi być okropny człowiek!<br> {{tab}}— A! w istocie, to człowiek okropny! nie mylisz się moje dziecko, — odpowiedziała szlochając coraz mocniéj Jordanowa, — bodajbyś nigdy podobnego nie spotkała w życiu — dziecko moje....<br> {{tab}}— To dla czegóż go ciocia przyjmuje?<br> {{tab}}— Muszę!! — odpowiedziała łkając wdowa, — nie mówmy o tém, ty tego zrozumiéć<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 73nrakcui2dxxhkylf34e33rtlqagsu Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1164 100 1082492 3160028 3146703 2022-08-29T09:20:59Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|164}}</noinclude>nie możesz i wiedziéć nie powinnaś. Jest to kara za grzechy moje....<br> {{tab}}Adolfina zamilkła, nie chciała straszyć Mani, która śmiałemi, dziecinnemi oczyma patrzała na nią chciwie, pragnąc się dowiedziéć o niebezpieczeństwie, aby mu stawić czoło odważnie.<br> {{tab}}— Ale cóż on nam zrobić może? — dodała Mania. — Ciocia go nie przyjmie, zamknie się, jakie ma prawo gwałtem się nam narzucać.<br> {{tab}}Na to Adolfina nic już nie odpowiedziała; jakaś myśl przesunęła się jéj przez głowę, pobiegła po kapelusz, narzuciła na siebie mantylę i zawołała Kachny.<br> {{tab}}— Sprowadź mi dorożkę, natychmiast!<br> {{tab}}— Ciocia chce jechać?<br> {{tab}}— Muszę.... ale powracam zaraz. Ty zostań i nie przyjmuj nikogo bezemnie, Kachna powie że nas nie ma....<br> {{tab}}Adolfina wzruszona mocno, w chwili gdy już jechać miała, nałogowo przypomniała sobie twarz, którą łzy wylane uczyniły najokropniejszą ruiną; poszła do zwierciadła<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4338i15cu6856h24od3oicvz1rp2xxj Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1165 100 1082493 3160029 3146705 2022-08-29T09:21:44Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|165}}</noinclude>i przekonała się, że w takim stanie światu pokazać się było niepodobieństwem. Obfite łzy spadając po policzkach, wyryły w bielidle i różu jakby koryta strumieni, których dno żółte dziwnie odbijało od papierowéj białości pozostałego malowidła. Gdzieniegdzie róż rozmazany w kapryśne pasma, najnienaturalniéj porozkładał się tam, gdzie prawdopodobnie nie był powinien zawitać. Pani Jordanowa wyglądała jak maska balowa, którą dzieci nieostrożnie oblały wodą i otarły, ujrzawszy pełznącą straszliwie.<br> {{tab}}Pod pozorem więc chustki od nosa zapomnianéj, wróciła do swego pokoju, ale wzruszenie jakiego doznawała, nie dopuściło oddać się artystycznéj restauracji nadwerężonego oblicza, starła z niego tylko plamy, pociągnęła jednę warstwę bladą, i nie wdając się w zwykłe ornamenta, powróciła do pokoju, gdzie na nią pomięszana Mania czekała.<br> {{tab}}— Idź do siebie, nie graj na fortepjanie, aby cię muzyka nie zdradziła, zapuść story i czekaj na mnie, ja powracam zaraz.<br> {{tab}}— A ty moja Kachno, — dodała do słu-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f4kyf8oltps0lm3bhcylb1p7h8s0jqh Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1166 100 1082495 3160033 3146707 2022-08-29T09:26:58Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|166}}</noinclude>żącéj, — nie wpuszczaj tu nikogo, zaniknąć furtkę od dziedzińca, jak kto zastuka, nie otwierając jéj mów, że nas nie ma.<br> {{tab}}— O to dobrze, — odmruknęła stara służąca, — to tak się nauczyli włóczyć i rozsiadać jakby to w bawarji, albo w traktjerni i jeszcze sobie piwo nosić każą.... A to pani dalibóg temu winna.... jakby im parę razy psy zęby pokazały, nie byłoby tych zbytków.<br> {{tab}}Dorożka stała u bramy, Adolfina uścisnąwszy w milczeniu Manię, która już jéj dopytywać nie chciała o nic, siadła i kazała jechać do Narębskich. Pokładała ona nadzieję całą na panu Feliksie i jego opiece, sama nie wiedząc co począć, gotowa była na jakiś czas powierzyć mu sierotę, aby ją od zabiegów barona i kapitana zasłonić.<br> {{tab}}Ale w tak pilnych razach, gdy człowiek na jedném złoży wszelkie swe nadzieje, najczęściéj los mu figla wypłata; przybywszy do mieszkania Narębskich, dowiedziała się pani Jordanowa, że oboje z córką zaproszeni na wieś, do kogoś wyjechali i w nocy dopiero lub nad rankiem powrócić mieli. Nic nie było<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qnuxo6hsd3t68qqzht0317xoa5grrvn Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1167 100 1082496 3160034 3146711 2022-08-29T09:27:51Z Anwar2 10102 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" />{{c|167}}</noinclude>straconém właściwie, ale Adolfina była słabą, sama obawiała się siebie, chciała z swych ramion zrzucić odpowiedzialność, przestraszało ją wdanie się kapitana, straciła głowę, zaczęła prawie płakać, zapomniawszy o świeżo pobielonéj twarzy.<br> {{tab}}Stała tak przy dorożce, nie mogąc się ośmielić z niczém powracać do domu, gdy przechodzący wypadkiem Teoś Muszyński poznał ją o mroku.<br> {{tab}}— Dobry wieczór? co tu pani robisz?<br> {{tab}}— A! to pan! to pan! — zawołała Adolfina chwytając go za rękę, — to Pan Bóg mi go tu zsyła.... przybyłam chcąc się widzieć z Narębskim, potrzebuję rady.<br> {{tab}}Ale w chwili gdy już się wygadać miała, jakaś ją wstrzymała obawa; Teoś postrzegł jéj niepokój i ulitował się nad nim.<br> {{tab}}— Mów pani śmiało, — rzekł żywo, — co tylko można zrobić, uczynię — znajdę Narębskiego, pojadę go szukać.... wierz mi pani, że im dobrze życzę.... proszę mi ufać.<br> {{tab}}— Pan kochasz Manię? nieprawdaż? — ode-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hmkrtgtftunvr3r87qpmnube7zictvx 3160035 3160034 2022-08-29T09:28:01Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|167}}</noinclude>straconém właściwie, ale Adolfina była słabą, sama obawiała się siebie, chciała z swych ramion zrzucić odpowiedzialność, przestraszało ją wdanie się kapitana, straciła głowę, zaczęła prawie płakać, zapomniawszy o świeżo pobielonéj twarzy.<br> {{tab}}Stała tak przy dorożce, nie mogąc się ośmielić z niczém powracać do domu, gdy przechodzący wypadkiem Teoś Muszyński poznał ją o mroku.<br> {{tab}}— Dobry wieczór? co tu pani robisz?<br> {{tab}}— A! to pan! to pan! — zawołała Adolfina chwytając go za rękę, — to Pan Bóg mi go tu zsyła.... przybyłam chcąc się widzieć z Narębskim, potrzebuję rady.<br> {{tab}}Ale w chwili gdy już się wygadać miała, jakaś ją wstrzymała obawa; Teoś postrzegł jéj niepokój i ulitował się nad nim.<br> {{tab}}— Mów pani śmiało, — rzekł żywo, — co tylko można zrobić, uczynię — znajdę Narębskiego, pojadę go szukać.... wierz mi pani, że im dobrze życzę.... proszę mi ufać.<br> {{tab}}— Pan kochasz Manię? nieprawdaż? — ode-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m84pbcvmr6onmbn9reiy80kt4oyjplg Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1168 100 1082497 3160036 3146714 2022-08-29T09:35:09Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|168}}</noinclude>zwała się Adolfina sprowadzając go nieco na bok, — mów otwarcie.<br> {{tab}}— Nie potrzebuję się wypierać, tak jest, kocham ją nad życie.<br> {{tab}}— Gotóweś się z nią ożenić?<br> {{tab}}Teoś nieco się zatrzymał, a Jordanowa już o nim powątpiewać zaczynała i rzuciła jego rękę, gdy po namyśle dodał:<br> {{tab}}— To potrzebuje dłuższego tłumaczenia. O! byłbym najszczęśliwszy, gdybym jéj mógł się oddać i poświęcić cały, ale godziż się bym jéj takie utrapione życie jak moje ofiarował?<br> {{tab}}— Pan nie wiész co pleciesz! Mów mi otwarcie czy ją kochasz szczerze, czy bawisz się zaufaniem i niewinnością dziecięcia?<br> {{tab}}— Ale ja jéj życie dać jestem gotów!<br> {{tab}}— Powiédz czyś gotów się żenić?<br> {{tab}}— Gdybym był bogatym, dzisiaj.<br> {{tab}}— Cóż to ma do tego żeś ubogi! nie bałamuć! Żenisz się czy nie?<br> {{tab}}— No! żenię się, żenię! — zawołał Teoś nie mogąc zrozumiéć natarczywości Adolfiny, — rachuj pani na nieograniczone moje poświęcenie.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dgbyau327tcvqmlqikw553dv892cox9 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1169 100 1082499 3160037 3146718 2022-08-29T09:35:30Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|169}}</noinclude>{{tab}}— Słowo?<br> {{tab}}— Najuroczystsze.... ale o cóż chodzi?<br> {{tab}}— O to chodzi, — wybuchnęła wdowa, — że na tę nieszczęśliwą dziewczynę, uczyniono niegodziwą zasadzkę, chcą ją zgubić, chcą mnie wplątać w jéj zgubę, ratuj ją i mnie. Ja tego na sumieniu miéć nie chcę. Biegłam do Narębskich, aby go prosić o schronienie dla niéj, znasz barona Dunder? używa wszelkich sprężyn najniegodziwszych, aby zgubić to dziecko.... Póki jest u mnie, niema dla niéj niebezpieczeństwa.... kocham ją, bez niéj zatęsknię się śmiertelnie, ale muszę się z nią rozstać.<br> {{tab}}Teosiowi jak błyskawica strach przeleciał przed oczyma....<br> {{tab}}— Cóż ja tu poradzę? — rzekł. — Jutro Narębscy wracają.<br> {{tab}}— Szukaj pan innego środka!<br> {{tab}}— Co tu począć? — zastanowił się Teoś, — doprawdy nie wiem, jadę z panią.... i nie odstąpię was krokiem.<br> {{tab}}— Ją potrzeba usunąć — co ty pomożesz! Ci ludzie oszukają nas wszystkich!!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8cq1304jrp99w9hq7u8cfppa9w0y6nu Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1170 100 1082501 3160038 3146721 2022-08-29T09:36:30Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|170}}</noinclude>{{tab}}Teoś potarł czoło i załamał ręce.<br> {{tab}}— Ją potrzeba gdzieś skryć! — powtórzyła Jordanowa.<br> {{tab}}— Czekaj pani, przychodzi mi myśl, — zawołał Teoś, — ztąd natychmiast spieszę do domu, w którym umieścić ją mogę.... jeszcze dziś dam pani znać; jeszcze dziś spodziewam się, będzie się mogła przeprowadzić. Zrobię co tylko można, proszę mi zaufać. Powracaj pani, ja za parę godzin przyjadę.<br> {{tab}}Adolfina wstrzymała go jeszcze chwilę.<br> {{tab}}— Ale pewnie? — odezwała się, — ale pewnie? nie zawiedziesz mnie?<br> {{tab}}— Bądź pani spokojną, biorę dorożkę i lecę natychmiast.<br> {{tab}}Nie miał czasu długo rozmyślać Muszyński i kazał pędzić na ulicę Gołębią do Drzemlików, był pewien, że oboje ich o téj porze zastanie. Dorożkarz szczęściem nie swojemi powożący końmi, gdyż właściciele niechętnie puszczają się galopa, zaciął harhary chude i poleciał jakby wszystkich przechodniów chciał porozbijać. Przez cały czas drogi niewygodnéj, wzdłuż Nowego Świata i Krakow-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fqc9pt59uefj2pw8rkes7uzbh9e1jiy Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1171 100 1082502 3160039 3146725 2022-08-29T10:00:21Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|171}}</noinclude>skiego Przedmieścia, rzucany jak martwa paczka Teoś, rozmyślał tylko jak do rzeczy przystąpić, co mówić, jak miał prosić, i ani się spostrzegł gdy stanął na miejscu.<br> {{tab}}W oknach u Drzemlików świeciło się; wbiegł omackiem na wschody i dosyć niegrzecznie jak burza wleciał do mieszkania spokojnego księgarza, który tego dnia z lekkim bólem głowy powróciwszy do domu, siedział w swoim pokoju w szlafroku i czapeczce haftowanéj ręką panny Anieli.<br> {{tab}}W pierwszéj izdebce przy okrągłym stoliku siostra jego, skromnie ubrana, schylona nad ubogą starą lampką, poprawiała podartą bieliznę brata. Że o téj porze nikt zwykle u nich nie bywał, otwarcie drzwi i zjawienie się Teosia prawie ją przestraszyło — a Drzemlik wybiegł z saloniku, sądząc, że najmniéj palić się musi.<br> {{tab}}— Co to jest? co się stało?<br> {{tab}}— A! stokrotnie przepraszam, — odparł Teoś, — ale bardzo pilny interes zmusza mnie w tak niezwykłéj porze napaść państwa... mógłbym słówko z panem pomówić na osobności?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> h7axw3tnpz7u4gagsux5w1f9drx0snh Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1172 100 1082503 3160040 3146728 2022-08-29T10:00:41Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|172}}</noinclude>{{tab}}Panna Aniela zarumieniona cała, przychowawszy bieliznę co żywiéj sama wyjść już chciała, gdy Drzemlik pociągnął Teosia do swojego pokoju. Pilny interes, dla niego zdawał się koniecznie interesem pieniężnym, pachniał jakąś stratą, myślał że coś w sklepie stać się musiało, że może zagrożeni byli niewypłatnością jakiego księgarza z prowincji, że jakieś nieszczęście wisiało nad jego handlem, blady i drżący pospiesznie biegł za uprzedzającym go Muszyńskim.<br> {{tab}}— Na miłość Boga, mów odrazu wszystko, nie cedź mi i nie rozdzielaj.... prędzéj, prędzéj.<br> {{tab}}— To interes mój osobisty.<br> {{tab}}Drzemlik odetchnął, położył rękę na piersiach i po chwili usiadł w krześle, strach go odszedł, myśl zaraz szukając coby to być mogło, trafiła na pannę Anielę, na projekt ożenienia. Zdało mu się, że odgadł.<br> {{tab}}— No więc słucham.<br> {{tab}}— Proszę o chwilę uwagi. Nieszczęśliwa sierota, którą pan widziałeś u Jordanowéj....<br> {{tab}}— A? no? cóż ja mam do téj sieroty?<br> {{tab}}— Chciejże mnie posłuchać!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> asz00b3r48vlvfkz456uevlkywidfvb Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1173 100 1082505 3160041 3146731 2022-08-29T10:03:15Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|173}}</noinclude>{{tab}}— Dobrze, ale nie rozumiem.<br> {{tab}}— Zrozumiész pan rychło. Ta sierota jest zagrożona najniegodziwszą intrygą pewnego bogacza.<br> {{tab}}— A? czy nie Dundera?<br> {{tab}}— No, może, — odparł Teoś, — to do sprawy nie należy, dosyć że ją ocalić potrzeba, a inaczéj nie można jak chwilowo usuwając ją z przed oczów wszystkich i wynajdując dla niéj schronienie. Pomyślałem o siostrze pańskiéj i o panu, moglibyście jéj odmówić chwilowego przytułku?.... Dodaję zaraz, że to żadnych za sobą nic pociąga kosztów, bo panna Jordan ma dostateczny fundusz, i....<br> {{tab}}— Ta! ta! ta! — rzekł Drzemlik, który już był wszystko w głowie swéj obrachował, — chcesz mnie WPan wplątać w intrygę i narazić na prześladowanie takiego magnata! A, dziękuję za łaskę i bardzo dziękuję.<br> {{tab}}— Prześladowanie! — przerwał Teoś, — ale nikt wiedzieć nie powinien i nie może, zresztą cóż on panu uczyni?<br> {{tab}}— Co on mnie zrobi? albo ja wiem? — zawołał Drzemlik, który na samą myśl marł ze<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> h048wqxmzybkucvzypfc7y6ryd1uhir Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1174 100 1082506 3160043 3146735 2022-08-29T10:05:19Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|174}}</noinclude>strachu, — może zrobić niesłychane rzeczy, bo czegóż nie potrafią passja i pieniądze? Jabym się miał dla nieznajoméj jakiéjś narażać na utratę spokojności, majątku, kto wié? może życia nawet!<br> {{tab}}I pochwycił się za głowę.<br> {{tab}}— A! dajże mi W Pan pokój! a to śliczna przyjaźń z jego strony, taką rzecz mi raić! Dziwię się, jak mogłeś z takim interesem przyjść do mnie! najniższy sługa! Ot to mi dobrodziéj.<br> {{tab}}Drzemlik prawie się gniewał; Teoś stał osłupiały i onieśmielony.<br> {{tab}}— Jakto? — zawołał oburzony nareszcie, — więc nic dla nikogo! nigdy żadnéj ofiary! nigdy pomocy bliźniemu, zawsze dla siebie żyć tylko i sobie! Zawsze strach ma przemagać nad wszystkiemi uczuciami poczciwszemi! panie Michale! czy się to godzi!! czy godzi!<br> {{tab}}Księgarz aż poczerwieniał i zaperzył się.<br> {{tab}}— WPan mi będziesz dawał nauki?<br> {{tab}}— Daję panu przyjacielską radę.<br> {{tab}}— Śliczniebym wyszedł żebym jéj usłuchał, gotowa ruina dla pięknych oczów ja-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8pi99fzuo26l6p5171vcl0w81zy74qj Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1175 100 1082507 3160044 3146740 2022-08-29T10:05:52Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|175}}</noinclude>kiéjś tam niby sieroty, kto ją wie co za jedna.<br> {{tab}}— Ani słowa więcéj, panie Michale! — przerwał groźnie Teoś.<br> {{tab}}— Co to, zabronisz mi mówić?<br> {{tab}}— Proszę, bo czuje, że obelgi w dodatku do nieludzkości nie zniosę.<br> {{tab}}Drzemlik się porwał.<br> {{tab}}— Co to jest? nie zniesiesz WPan? więc cóż mi zrobisz?<br> {{tab}}Teoś pomiarkował się nagle.<br> {{tab}}— Nic panu nie zrobię, — rzekł, — bo zemsta nie jest w moim charakterze, ale ponieważ raz przekonywam się stanowczo kim jesteś, rozstaniemy się jutro.<br> {{tab}}To mówiąc ukłonił się.<br> {{tab}}— Kim jestem! kim jestem! — zaczął krzyczéć Michał, — co to znaczy kim jestem? proszę mi się z tego natychmiast wytłumaczyć!<br> {{tab}}— Jesteś WPan człowiekiem bez serca, — rzekł Teoś poważnie i zimno, — bądź mi zdrów.<br> {{tab}}Wymówiwszy te słowa i nie czekając więcéj, wzruszony wybiegł przez pierwszy pokój.<br> {{tab}}Aniela, która nieco podsłuchiwać musiała,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> byuaxy5lgj4i7ow1givei34bvstln8q Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1176 100 1082509 3160045 3146742 2022-08-29T10:06:15Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|176}}</noinclude>spojrzała nań wzrokiem pełnym współczucia, strachu i poszanowania. Zaledwie się jéj ukłonił i jak szalony zbiegł ze wschodów, choć nie wiedział dobrze dokąd się ma udać i co z sobą zrobić.<br> {{tab}}Gdy na górze Drzemlik dąsa się i hałasuje, nie mogąc pojąć zuchwalstwa jednego chłystka, takiemu jak on szanownemu człowiekowi śmiejącego ostre czynić wyrzuty, Teoś wpadł do dorożki i kazał jechać na ulicę Śto-Krzyską.... Nie zastanawiał się długo, przyszła mu myśl, spełnił ją bez rozwagi, w Byczkach miał jakąś jeszcze nadzieję.<br> {{tab}}Od wieków ich nie widział wprawdzie, ale ile razy spotkał się w ulicy ze starym swym gospodarzem, witali się zawsze nader przyjacielsko i grzecznie, dowiadywali o zdrowie i pani Zacharjaszowa czyniła mu przez męża wymówki, że ich nie odwiedzał. Ufał, że gdy im wyłoży potrzebę dania przytułku dziewczęciu, pewnie go nie odmówią.<br> {{tab}}Godzina na odwiedziny była nieco spóźniona, bo państwo Byczkowie bardzo zawczasu spać się kładli i wieczorem nikogo nie przyj-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6o0pwmes48fk8qvjqbsvsbb5v71sz74 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1177 100 1082510 3160046 3146747 2022-08-29T10:06:36Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|177}}</noinclude>mowali, ale ufał w starą znajomość Teoś, że się do nich dostać potrafi. Szczęściem brama jeszcze nie była zamknięta, a stróż ze psem czujną w niéj wartę odbywali, choć w ulicy już było cicho i pusto.<br> {{tab}}W pokoju pana Zacharjasza świeciło się jeszcze. On sam ubrany w szlafrok, dopaliwszy ostatnią fajkę, którą postawił w kącie, tak by koniec cybucha oparł się na zwykłém miejscu oznaczoném plamką brunatną, związywał miesięczną kollekcję Kurjera, gdy Teoś zapukał do drzwi.<br> {{tab}}Mocno go zastanowiło, że ktoś do niego przyszedł o téj porze, gdyż musiał być z interesem, a interesa wszystkie odnosiły się do departamentu saméj pani.<br> {{tab}}— O! o! — rzekł przeciągając długo wykrzyknik, którym powitał jakąś niezwykłą przygodę, — o! o! cóż to tam takiego, proszę wejść.<br> {{tab}}Obróciwszy się postrzegł Teosia.<br> {{tab}}— A! to WPan, gość wcale niespodziewany! Czy nie o lokal? hę?<br> {{tab}}— Właśnie, ale nie dla mnie.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7h3hzuvw5ynm80qu3cjhj9zdh5joyl1 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1178 100 1082511 3160047 3146751 2022-08-29T10:07:08Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|178}}</noinclude>{{tab}}— O! A to potrzebaby z jéjmością o tém pomówić.... Jéjmość podobno już rozebrana, to sęk....<br> {{tab}}Wtém na odgłos rozmowy, sama pani niespokojna, bo o téj porze nic nigdy w pokoju mężowskim nie gadało, zastukała uchylając drzwi i zapytała z za nich.<br> {{tab}}— Cóż to znowu? Jegomość nie kładniesz się spać?<br> {{tab}}— No! bo oto mam niespodziewanego gościa! pan Muszyński.<br> {{tab}}Wiadomo już, że pani Zacharjaszowa miała niejaką słabostkę dla młodzieńca, dla którego chętnie nawet kładła loki fałszywe i zapraszała go na obiady. Może gdyby to był kto inny, byłaby groźnie się oparła zmieszaniu tak nieprzyzwoitemu porządku domowego, ale Teoś! rada go była zobaczyć, i cofnęła się dodawszy:<br> {{tab}}— Zaraz i ja przyjdę.<br> {{tab}}Choć więc była już w białéj tylko spódniczce i nocnym czepeczku, narzuciwszy na siebie chustkę szeroką i zmieniając nakrycie głowy, a naprędce przywiązawszy fryzurę, bez<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 35t21c82uh9zykzc2p8mk5i4pqz85wf Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1179 100 1082512 3160048 3146755 2022-08-29T10:07:35Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|179}}</noinclude>któréj, aby jéj nie podać w podejrzenie podrobienia, pokazać się nie chciała, — wyszła bardzo wprędce pani Zacharjaszowa.<br> {{tab}}Teoś siedział, a przed nim pan Byczek mocno pomieszany tém, że mu się porządek dzienny przewrócił, nieśmiejąc badać gościa bez przytomności żony; krzywił usta i kręcił dwa palce, co niekiedy służyło mu za niewinną rozrywkę w chwilach wolnych od pracy.<br> {{tab}}— A! a! to gość i nie bywszy tyle czasu, po nocy przychodzi! — zawołała pani Byczkowa, bo Teoś dawno się był od nich wyniósł na bliższe sklepu mieszkanie. — Siadajże łaskawco! siadaj, i mów co to tam takiego?<br> {{tab}}— Pani dobrodziéjko, uciekam się w wielkim kłopocie do jéj dobrego serca.<br> {{tab}}Byczek nosem pokręcił.<br> {{tab}}— Chodzi o mieszkanie, ale nie dla niego, dodał sposobem komentarza.<br> {{tab}}— Jest to historja.<br> {{tab}}— Oho! a to tak późno! — przerwał Byczek, — mów ją pan w skróceniu.<br> {{tab}}— Nieszczęśliwa sierota, prześladowana przez bogatego i na jéj zgubę sprzysiężonego<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nqwe8d479nd5ky0eyw1bwbm5zcej9sj Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1180 100 1082513 3160051 3146757 2022-08-29T10:10:20Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|180}}</noinclude>człowieka, — rzekł żywo Muszyński, starając się zastosować do pojęć słuchaczów, — potrzebuje schronienia, szukam go dla niéj u państwa.<br> {{tab}}— Ale! o! pewnie młoda dziewczyna! — poczęła trzęsąc głową pani Zacharjaszowa, — także śliczny interes! co WPan myślisz! Wstydźże się, niby my tego nie rozumiemy.<br> {{tab}}— Rozumiemy doskonale! — dodał Byczek.<br> {{tab}}— Jakże można tak nadużywać naszéj dla Wacpana życzliwości, — kwaśno dorzuciła pani.<br> {{tab}}Teoś cały spłonął.<br> {{tab}}— Na Boga! nie posądzajcież mnie państwo.... Chcecie, to wam na wszystko co jest najświętszego poprzysięgnę, że między mną a nią nie ma innego stosunku nad braterski, że to jest anioł niewinności.... że przychodzi pod ten dach chroniąc się od zguby!<br> {{tab}}— A dla czegoż się WPan nią tak zajmujesz? — spytała Byczkowa.<br> {{tab}}— Bo ją kocham i ożenię się z nią! — rzekł zmuszony do tłumaczenia Teoś.<br> {{tab}}— Więc ją wykradasz?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 20gqntpkdddkz18h4ukk9yjqde4qjpi Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1181 100 1082516 3160052 3146763 2022-08-29T10:11:10Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|181}}</noinclude>{{tab}}— Nie! nie! nie! — coraz goręcéj począł Teoś, — sama i za wiedzą opiekunki chroni się tutaj.<br> {{tab}}— A cóż WPan pleciesz! czemu jéj opiekunka nie broni?<br> {{tab}}Muszyński uczuł fałszywość położenia, czoło mu się potem oblewało, nie wiedział jak się tłumaczyć.<br> {{tab}}— Pani, — rzekł, — taki jest skład okoliczności, bo kobieta słaba.... ją potrzeba bogaczowi, który na nią czyha, z oczów usunąć.<br> {{tab}}P. Byczek głową pokiwał niedowierzająco i spojrzał na żonę. Jéjmość poprawiła loków i potrzęsła także głową.<br> {{tab}}— Droga pani, na miłość Boga i ludzi, nie odmawiaj!<br> {{tab}}— Niewiedziéć kto, co — w naszym domu... sama jedna dziewczyna.... a! nie! nie! dajże mi WPan pokój, na to ja zezwolić nie mogę....<br> {{tab}}— Czuję, — dorzucił Teoś, — że się to państwu dziko wydawać może, ale znacie mnie, płochy nie byłem nigdy, wierzcie, że duszą i sumieniem zaręczyć mogę za czystość<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f52fvgnlayompqjowqdybuwx42asle2 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1182 100 1082517 3160053 3146765 2022-08-29T10:12:15Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|182}}</noinclude>myśli i zamiarów.... Pani jesteś tak dobrą.... nie odmawiaj.<br> {{tab}}— A koniec końcem, czy darmo? — spytał Byczek.<br> {{tab}}— Płacę co chcecie!<br> {{tab}}Oboje państwo spojrzeli po sobie.<br> {{tab}}— To się tak mówi, — rzekła jéjmość.<br> {{tab}}— Mówi się i nie płaci się nic, — dodał Byczek. — Chodzi o wyrwanie ją ze szpon tyrana? nieprawdaż? No! to ja wacpanu lepszy nad wszystkie sposób poradzę, świeżo wynaleziony i skuteczny. Dziwi mnie nawet, że tak rozumny, a sam na niego nie wpadłeś.... Ilekroć w bawarji dają piwo zwietrzałe, w traktjerni mięso przypsute lub po cukierniach wodę z krédą zamiast orszady, kiedy społeczność zawiedzioną zostaje, a zasady najdroższe sponiewierane, wiesz co czynić należy? odezwać się do opinji publicznéj, do trybunału głośności pozwać zbrodniarza.... Ogłoś WPan (bez imion) cały wypadek w Kurjerku, napiętnuj tego tyrana, a jutro zmieni się postać rzeczy i sierota spokojnie u téj opiekunki może zostać. Byłem nieraz świadkiem, jak<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> e2wpi3m0mzfv86n7pjyigupu1w1lxg5 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1183 100 1082518 3160054 3146770 2022-08-29T10:12:42Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|183}}</noinclude>skrucha porywała nawet krawców, którzy źle zrobioną odzież odbierali nazad, gdy ich Kurjerek wychłostał.<br> {{tab}}Pani Zacharjaszowa, która z doświadczenia wiedziała, że gdzie szło o Kurjerka, tam zaprzeczać było niebezpieczeństwem, kiwnęła tylko głową, ale w duszy mąż się jéj wydał i wymownym i wcale jakoś nie głupim.<br> {{tab}}Teoś stał osłupiały, nie umiał odpowiedziéć.<br> {{tab}}— Kochany panie Zacharjaszu, — rzekł, — zostaw mnie dobór środków, niebezpieczeństwo jest groźne, na tydzień lub dwa przyjmijcie sierotę, a....<br> {{tab}}— Ja mieszkania na tygodnie nie najmuję, odezwała się pani.<br> {{tab}}— Zapłacim za miesiąc.<br> {{tab}}— Za kwartał, — rzekł Zacharjasz po cichu.<br> {{tab}}— Za kwartał, niech tak będzie, — podchwycił Teoś, — mieszkanie ze stołem.<br> {{tab}}— O! i ona ma do nas chodzić do stołu.<br> {{tab}}— Pani dobrodziéjko! pani ją pokochasz.<br> {{tab}}— Zresztą, można jéj posyłać na górę, — dodał Byczek.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7wmq6ouiq9h21sxe5j9x8so768jek9b Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1184 100 1082519 3160055 3146772 2022-08-29T10:13:20Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|184}}</noinclude>{{tab}}— Dajże WPan pokój, to już kłopot nieznośny....<br> {{tab}}— Więc państwo mi nie odmawiacie? — zapytał uradowany Muszyński, chwytając rękę saméj pani i całując ją z synowskiém poszanowaniem. Trzeba oddać tę sprawiedliwość pani Zacharjaszowéj, że miała serce choć zaschłe i widząc rozczulenie Teosia, poczuła łzę na powiece.... Pocałowała go w czoło.<br> {{tab}}— Bóg wam ten uczynek wynagrodzi, a czcią moją ręczę, że go żałować nie będziecie mieli powodu....<br> {{tab}}Domawiał tych wyrazów, gdy nadzwyczajny wypadek przerwał rozmowę.<br> {{tab}}Matka pana Zacharjasza, mieszkająca w pokoiku niedalekim, który drzwi tylko podwójne i korytarzyk dzieliły od salonu gdzie się scena opisana odbywała, już się była położyła w łóżko, nie spała jednak jeszcze i marzenia dziwne krążyły biednéj staruszce po głowie. O téj godzinie zwykle głęboka cisza panowała w mieszkaniu, nałogowo była do niéj już przywykła; głosy, które usłyszała niespodzianie, uderzyły ją niezmiernie i zbudziły<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nji5vly95va6ozn237irh8md17b6rm2 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1185 100 1082520 3160057 3146775 2022-08-29T10:13:56Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|185}}</noinclude>mnóstwo wspomnień młodości, w których tak łatwo tonęła nieszczęśliwa kobieta, co nigdy chwili szczęścia i błędu zapomniéć nie mogła. Zdało jéj się, że była znowu w tym świecie, po którym płakała, aż do wypłakania oczów.<br> {{tab}}Dochodzący ją szmer przybrał dla niéj znaczenie takie, jakie chciała mu nadać wyobraźnia: widziała w nim jakiś spór, to znowu wrzawę balową, to śmiechy, to wyzywania, miłosne prośby.... I staruszka wychyliła się naprzód z łóżka, potém poczęła szukać ubrania, a nie znalazłszy nic przy sobie, naprędce odziała się prześcieradłem i kołdrą. Że zaś ją nigdy staranie o piękność nie opuszczało, obwiązała głowę jakąś chustką, wmawiając sobie, że kładzie stroik przyniesiony od modniarki. Tak dopełniwszy ubrania, omackiem przez korytarzyk, z instynktem ślepym właściwym, skierowała się do pokoju, z którego dochodziły ją chwilami dźwięki ożywionéj rozmowy. Z bijącém sercem spieszyła... w głowie jéj wspomnienia i marzenia składały się na obrazy najdziwaczniejsze.<br> {{tab}}Otworzyła drzwi wreszcie i w chwili gdy<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tr2e1gd1a7qpuhfxfthq79ypkvnmn74 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1186 100 1082521 3160059 3146776 2022-08-29T10:14:40Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|186}}</noinclude>Teoś całował rękę pani Zacharjaszowéj, jak widmo weszła poważnie do pokoju.... uśmiechem zmarszczonéj twarzy i wykrygowaną postawą, dodając do tego obrazu z siebie strasznego, niepotrzebną mu cechę śmieszności.<br> {{tab}}— Na Boga! nie bijcie się, — zawołała żywo, — miłości z serca wywalczyć nie można, rywal niech ustąpi wspaniale.... Hrabio! podaj mi rękę... przebacz szlachetnie współzawodnikowi.... bądźcie przyjaciołmi.<br> {{tab}}Głuche milczenie po tych słowach, myśl jéj inaczéj zaraz powiodło.<br> {{tab}}— Nie, mężu, — rzekła, — to próżno, ja nie powrócę do domu!... On mnie kocha, ja go kocham.... natura uświęciła ten związek serc... przed ołtarzem miłości zawarty... Dzieci? gdzie są dzieci? ja dzieci nie miałam nigdy! Wszystko potwarze.... Ale cicho! król jegomość! a z nim jego przyjaciel, mój kochanek! Laufry przodem, liberja pąsowa.... kity.... o! kłania mi się od ust.... Tak, wieczór się zobaczemy.... A! i on niewierny! kasztelanowa! nie! to być nie może.... Niechże panowie siadają! Jak się ma ks. prymas? Tak! niezawodnie.... słyszałam<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3tsz5uobg4i4i2mq82fqu2lvekir6br Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1187 100 1082522 3160062 3146778 2022-08-29T10:15:16Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|187}}</noinclude>o tém... pojechał do Chin chrzcić niewiernych i przywiezie z sobą dwa kosze jaj djamentowych na Wielkanoc. Dziękuję! chyba szklankę limonady! cukierków nie lubię, podajże mi rękę! podaj mi rękę... a! niewdzięczny! nie wstydź się kiedy kochasz, lub kiedy wstydzisz nie kochaj.... Śpiewać nie mogę, zachrypłam strasznie, a i szpinet zamknięty.... ale kilka słów....<br> {{f|<poem> Kiedy serce ogniem pała.... Kiedy w oczach miłość błyska.... W ogniu i natura cała.... {{korekta|J|I}}.... cha! cha!....</poem>|w=90%}} {{tab}}Śpiew przerwał kaszel, a Byczek z początku przestraszony, pochwycił matkę za rękę.... oboje państwo i Teoś stali w osłupieniu, patrząc na tę smutną scenę z drugiego świata. Muszyńskiemu dziwnym bólem ścisnęło się serce.<br> {{tab}}— Nie chwytaj, nie ciągnij, — odezwała się staruszka, — to darmo, ja już do domu nie wrócę.... kto raz za próg jego wyszedł spragniony, ten w nim napoju dla serca szukać nie będzie.... Niech cię Bóg pocieszy.... oddam<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lohgz6e6vq9st7wicdtjv74fox3rzd8 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1188 100 1082524 3160063 3146780 2022-08-29T10:15:42Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|188}}</noinclude>klejnoty.... wszystko, ale nie prowadź mnie z sobą! nie mogę. Ja go kocham, po co ci trup bez serca? A widzisz. Adju! adju! Otóż i on!<br> {{tab}}I poczęła się śmiać głosem mogilnym, a potém dodała tęskno:<br> {{tab}}— To nie może być żeby on zestarzał! nie! nie, był tak młody! że mógł umrzéć, no! bo wszyscy umierają, ale zestarzéć! nigdy! kłaniam uniżenie.... bal się skończył! Nie! nie, ani jednego Menueta więcéj... jedziemy do domu... Jest nasza kareta?<br> {{tab}}— Co téż ta biedna stara wyplatuje! — szeptała trzymając się za brodę Zacharjaszowa.<br> {{tab}}— Jéjmość dobrodziéjko! Matuniu kochana!.... co mama mówi! — krzyczał Byczek, — co mama robi! noc, trzeba iść spać, to ja! Zacharjasz!.... po co było wychodzić?<br> {{tab}}— Serce nie sługa, nie zna co to pany! Znasz WPan tę piosenkę? — spytała staruszka.<br> {{tab}}— Ale mamo, niech mama się obudzi.<br> {{tab}}W istocie wstrzymała się stara Byczkowa i niby słuchała.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8qifey15kxh3r980fft58wwzmt3lhva Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1189 100 1082525 3160065 3146786 2022-08-29T10:16:16Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|189}}</noinclude>{{tab}}— Co? już pogrzeb? nie może być? A przygotowaliż trumnę? trumna powinna być złocona, w koło koronki, antaby złote, wybita atłasem, poduszka z erdredonu.... suknia aksamitna biała.... pas z pereł i brylantów.... a na wieku wybite ćwiekami, że mnie hrabia kochał! Jeśli trumna gotowa, no to dobrze! ja się nie sprzeczam! mogę iść za konduktem, to tam koło katakumby się w nią położę, po cóż wcześniéj? ludziom będzie ciężko nieść, a ja się strzęsę darmo.<br> {{tab}}Dobranoc.... dobranoc, już ani jednego drabanta więcéj nie mogę..... daj mi rękę..... Nieprawda? jak para gołębi.... cha! cha! jak gołąbków para! daj mi buzi!<br> {{tab}}No! ruszaj furmanie, do naszego pałacu.<br> {{tab}}— Zmysły ma zupełnie pomieszane, — szepnęła Byczkowa do gościa, który stał jak wryty, — biedna kobieta.<br> {{tab}}Syn z pomocą służącéj, ledwie ją na pół prośbą, na pół siłą wyprowadzić potrafił, Teosiowi zdało się, że widział tragedją, {{Korekta|ze|że}} przesłuchał dziwnéj, łzawéj historji jednego ze złamanych serc ludzkich.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> szp4721jcwfqek72qbuw52opy6zca0t Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1190 100 1082526 3160066 3146792 2022-08-29T10:16:43Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|190}}</noinclude>{{tab}}Scena ta, któréj wstydzili się oboje gospodarze, pomogła niespodzianie Teosiowi. Obawiając się bowiem aby o niéj nie rozgłaszał, zgodzili się na wszystko, a Muszyński natychmiast zapłaciwszy za mieszkanie, pojechał na ulicę Wilczą, gdzie go tęskno oczekiwano. Zapomniał nawet, że drugiéj gdzieś izdebki wypadało mu szukać dla siebie, bo pożegnawszy księgarza, musiał i nowy sposób do życia obmyślać.<br> <br>{{---}}<br> {{tab}}Pluta dosyć pochmurny przybył na dawne swe mieszkanie do hotelu; czuł sam w sobie, że mu brakło téj tęgości i energji, któremi dawniéj wszystko przezwyciężał, nie rad był z siebie, nie poznawał swego starego znajomego. Umysł jego chwilami wyrywał się na niebezpieczne wycieczki po dawnemu, ale to był już fałszywy apetyt, — w pół drogi sił brakło, potrzeba było kwaśnemu do domu powracać.<br> {{tab}}Skrupiło się na Kirkuciu, który dostał pię-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ki5t1ttekofzhwhi01vk8eakn1j0j8s Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1191 100 1082527 3160071 3146795 2022-08-29T10:27:11Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|191}}</noinclude>kną naukę moralną.... przy wręczeniu kapitanowi papierów.<br> {{tab}}— Kochany Mateuszu, — rzekł mu Pluta, nie będę cię łajał i hałasował, jakby uczynił każdy inny na mojém miejscu, za nadużycie mojéj dobréj wiary, (mimowolnéj wprawdzie) za stracenie ostatnich moich pieniędzy.... ale powiem ci szczerze, że postąpiłeś sobie jak ostatni łajdak.... Z każdym innym mogłeś to uczynić, ale nie ze mną. Jest to najczarniejsza niewdzięczność.... Nieprzewidziane okoliczności mnie dotknęły, złamały, przybiły, nie wiem czy potrafię się zdobyć na grosz jaki.... to com miał byłoby mnie postawiło na nogi, a co najwięcéj, nie dałoby mi upaść na duchu i zwątpić o sobie.... Pamiętaj że zabiłeś kurę, co niosła jaja złote, ja przepadnę, to i tobie się niewiele będzie należało....<br> {{tab}}Kirkuć płakał i chciał całować po rękach kapitana, ale mu się ten wykręcił.<br> {{tab}}— Daruję ci to! bo nie wiedziałeś coś czynił! Daj mi się namyśleć i nie przeszkadzaj, każ przynieść butelkę kminkówki, flaszkę ara-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4d12zktq1n3u8wpqsmbf553h0gfxy9p Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1192 100 1082529 3160078 3146800 2022-08-29T10:31:51Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|192}}</noinclude>ku i kawałek chleba z solą.... a na wypadek pragnienia parę butelek piwa.<br> {{tab}}To rzekłszy kapitan siadł i myślał, ale mu się nie kleiło jakoś, wszędzie teraz widział przeszkody i strachy, jakich dotąd nigdy nie dostrzegał. Zniechęcony był niewdzięcznością świata, zajadłością losu i zobojętnieniem ludzi.<br> {{tab}}— Dalipan, z talentami, — mówił w duchu, — rodzić się nie warto, lada truteń więcéj zrobi nad jenjusz, którego się ludzie zapierają.<br> {{tab}}Przebiegł jednak myślą cały szereg możliwych przedsięwzięć, któreby mu pomódz mogły, poczynając od jenerałowéj, kończąc na Narębskich i Adolfinie.... Wszystko to najeżone było trudnościami.<br> {{tab}}Lenistwo ducha jakieś, paraliżowało każdy krok, który zamierzał przedsiębrać. Kapitan nigdy był jeszcze nie upadł tak nizko jak teraz, czuł to i gryzł się niezmiernie; ale im dotkliwiéj martwił, tém gwałtowniéj wysilał, aby wyjść z tego stanu nienormalnego.<br> {{tab}}Nawet dawne pragnienie zemsty nad jenerałową, które było jednym z bodźców najpo-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jogfw37jjtgnl6sa1nwcrxeydc9kycu Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1193 100 1082530 3160080 3146801 2022-08-29T10:32:18Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|193}}</noinclude>tężniejszych do obudzenia w nim działalności, teraz wcale go nie poruszało. Chciał korzystać z jéj strachu, ale nie myślał mścić się do ostatka.<br> {{tab}}— Niech ją licho porwie, — powtarzał, — kobieta jak i drugie, wszystkie one nie lepsze; kiedy już ta nędzna Adolfina chce się namyślać jeszcze, czy za mnie pójść może? kapitanie, ''non plus ultra'', większego upokorzenia trudno się spodziewać, chyba żeby Kirkuć udawał że mnie nie zna.... Ale ba? jeszcze i do tego przyjść może!<br> {{tab}}Po długich rozmyślaniach, kapitan zawołał z kąta Kirkucia.<br> {{tab}}— Słuchaj, — rzekł, — musisz mi jeszcze jeden list napisać.<br> {{tab}}— Dla czego nie?<br> {{tab}}— Podyktuję, poprawię, przepiszesz... i będziesz milczał jak kamień! słyszysz!<br> {{tab}}— Będę milczał!<br> {{tab}}Kapitan wypił parę kieliszków rumu, zapalił papierosa i podyktował co następuje:<br> {{tab|60}}„Droga pani moja!<br> {{tab}}„Musiałaś modlitwami swojemi wyprosić<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1txqbtgokd4jrpe8ha9ou79qgfvy4tj Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1194 100 1082531 3160085 3146802 2022-08-29T10:33:56Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|194}}</noinclude>u pana Boga, że mnie w tych czasach ciężko dotknął, tak, że o mały włos dawny czciciel twój nie zginął w najmizerniejszéj półapce. Szczęściem, jest jakaś Opatrzność nad biednemi, wyrwałem się z kłopotu i spieszę o tém uwiadomić panią, pewien, że to w niéj wzbudzi głębokie uczucie. Żart na stronę, mówmy poważnie o interesach. Chcę zmienić życia rodzaj i odpocząć, rzucam wszelką myśl zemsty i prześladowania, skończmy z sobą rachunki stare i przebaczmy sobie nawzajem. Potrzebuję pieniędzy, przyślij mi tysiąc dukatów, a więcéj o mnie słyszyć nie będziesz. Słowo honoru.<br> {{f|Dawny czciciel i stary sługa,|align=right|prawy=60px}} {{f|{{roz*|Pluta.“|0.3}}|align=right|prawy=120px}} {{tab}}— Ale ba! a o mnie nic? — spytał Kirkuć.<br> {{tab}}— Daj mi pokój, ''non misceantur sacra profanis'', robiłeś swoje interesa zapomniawszy o mnie, słuszna jest, bym pierwéj o moich myślał, pojedziesz na wieś. Życzę ci nauczyć się zażywać tabakę, jest to wielka i nie kosztowna przyjemność, przyzwoita dojrzałemu wiekowi, nie widzę cobyś lepszego mógł robić.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> aco31olk8nqayaiq2ml499druoqw6eb Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1195 100 1082532 3160087 3146804 2022-08-29T10:34:17Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|195}}</noinclude>{{tab}}Kirkuciowi znowu zwilżyły się powieki.<br> {{tab}}— Opuszczasz mię dobroczyńco! — zawołał z głębi duszy, — nie masz więc serca na świecie! nie ma! Ty! co tak byłeś dla mnie wielkim i wspaniałym, kruszysz dzieło rąk swoich, nieszczęśliwego Kirkucia!! Pozostaje mi....<br> {{tab}}— Iść na pustynię i opłakiwać grzechy żywota! — dodał kapitan niewzruszony. — Rób co chcesz, ''prima charitas ab ego'', wiesz co to znaczy?....<br> {{tab}}— Nie wiem! — odparł Mateusz płacząco.<br> {{tab}}— Bliższa koszula ciała niż kaftan, — rzekł kapitan, — to darmo. Wiek nie pozwala mi już popierać spraw wszystkich nieszczęśliwych i pokrzywdzonych i odegrywać daléj rolę sławnego kawalera z Manszy.... Kirkuć, kochanie moje, trzeba miéć rozum, naucz się zażywać tabaki, będziesz miał rozrywkę tanią, która ci dawne zastąpi, innych wyrzec się potrzeba. Jenerałowa da ci na wsi schronienie, tam słowiki, bzy, jaśminy, cień, chłód, słońce, skowronki i sielankowa dekoracja, napoją cię czystą rozkoszą. Wierz mi, nie majak wieś, proste a szczere serca wieśniacze, wódka nie kła-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ex19v72a44w1lt0wiwncx4gh1k7og32 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1196 100 1082533 3160090 3146805 2022-08-29T10:35:45Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|196}}</noinclude>mana i piwo kwaskowate chłodzące. Będziesz jeszcze szczęśliwym! ja ci to powiadam, i znajdziesz serce, które do twego uderzy.<br> {{tab}}— Gdybym był pewny! — zawołał Kirkuć rozczulony nieco.<br> {{tab}}— Bądź pewny, — dodał Pluta szydersko, serca na wsi są łatwe, otworzyste i szukają tylko umieszczenia, jak kapitały obfite, na byle jaki procent.<br> {{tab}}Kirkuć zamilkł. Kapitan dopisać kazał, że dwadzieścia cztery godziny czeka na odpowiedź, i natychmiast list do jenerałowéj odprawił. Sam teraz zajął się znowu rozmyślaniem odwilżaném wódką, zakąsywaném chlebem z solą, polewaném niekiedy piwem. Kirkuć, który postękiwał w kątku aby na siebie zwrócić uwagę, nie mógł przerwać głębokiéj towarzysza zadumy.<br> {{tab}}Wieczór przyszedł prędko i Pluta raz pierwszy położył się porządnie w łóżko, co mu niezmierną sprawiło przyjemność i spowodowało znowu uwagę, że lepiéj jest spokojnie siedziéć, aby zasypiać wygodniéj.<br> {{tab}}— Wyraźnie kwalifikuję się do inwalidów,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hxn6lfhflf24xr1ni2nempus6u31bm3 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1197 100 1082534 3160093 3146807 2022-08-29T10:36:07Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|197}}</noinclude>rzekł w duchu, — potrzebuję spoczynku, wiek upomina się praw swoich, nikt z nich wyłamać się nie może. Potrzeba mi jeszcze napisać do Narębskiego.... Kirkuć, pisz! — zawołał z łóżka.<br> {{tab}}— Jakto? jeszcze?<br> {{tab}}— Tak jest, list drugi, a może nawet nie ostatni.<br> {{tab}}I znowu dyktował jak następuje:<br> {{tab|60}}„Kochany panie Feliksie!<br> {{tab}}„Wierz czy nie, ale Pluta wyrzeka się szatana i dzieł jego i pompy, na wieki wieków. Chcę spocząć, próbować pokuty za grzechy, prostego bakunu, siwéj wódki i tandetnych fraków. Tak jest! Przydługie więzienie przypadkowo wycierpiane, było skuteczném lekarstwem na starego wygę. Nie poznałbyś mnie, gdybyś zobaczył. Wiem, że masz serce dobre i do uczynku tak pięknego, jaki zamierzam, zechcesz się przyłożyć. Wiadomo ci, że w teraźniejszych czasach nawet porządnéj pokuty darmo odbywać nie można, potrzeba miéć zapas, ażeby spokojnie się kruszyć. Pisałem do Julki, żeby mi pomogła, odzywam<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l3vqyrra6ms2ku6vbwac6fuk6jqizl9 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1198 100 1082535 3160095 3146808 2022-08-29T10:36:54Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|198}}</noinclude>się i do ciebie. Wielem ci dokuczył, jest to dla tak zacnego jak ty człowieka, najlepszy powód, ażebyś mi nie odmawiał. Kilka tysięcy złotych dla ciebie bagatela, dla mnie stawinoga. Daję na to słowo, że najmniejszéj przykrości nigdy ci nie uczynię. Na dowód jak dobrze życzę, powiem nawet, że Szwarc, który się stara o twoją córkę, jest synem szynkarza, ale dziedzicem wsi i godnym człowiekiem. Piszę to, choć sam mu radziłem aby się o nią starał, bo mnie rusza sumienie. Widzisz jak jestem szlachetny. Przyślij mi co możesz, naturalnie jak najwięcéj, i przyjm zapewnienie szacunku, z jakim zostaje<br> {{f|dawny współzawodnik i sługa,|align=right|prawy=60px}} {{f|{{roz*|Pluta.“|0.3}}|align=right|prawy=120px}} {{tab}}— Co się tyczy Dundera, — rzekł w sobie Pluta, — z tym jutro skończę; podać mu rękę, będzie ostatniém mojém czynném wystąpieniem, — poczém wyjeżdżam, szukam sobie cichego kąta i oszczędnie, pracowicie, przyzwoicie żyć zamierzam. Pojadę za granicę, to najlepiéj.... Kirkuć idź spać i zgaś świecę. Dobranoc.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3yc9qa7m5rb6aqdp984iyjl0o26xgl8 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1201 100 1082538 3160097 3146813 2022-08-29T10:39:40Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|201}}</noinclude>z Szwajcarskiéj doliny, Dunder pędem pojechał Alejami, stanął naprzeciw Wilczéj ulicy, przeskoczył barjerę, trzymając w zębach małą laseczkę, dla nadania sobie postawy młodzika i wpadł do Adolfiny. Furtka stała otworem, Kachna była w kuchni, w saloniku sama jedna siedziała pani bardzo osmutniona i skurczona, jakby ją ciężar jakiś przywalał.<br> {{tab}}Ujrzawszy Dundera, zmieszała się niezmiernie.<br> {{tab}}— A! pan baron!<br> {{tab}}— Gdzie mała? — zapytał przybyły.<br> {{tab}}Adolfina zamilkła, ale na twarzy jéj widać było trudność wytłumaczenia się.<br> {{tab}}— Słowo panu daję, że nie wiem.<br> {{tab}}Dunder, który się nie domyślał niczego, dodał:<br> {{tab}}— Więc pewnie w swoim pokoju? pozwolisz mi pójść do niéj?<br> {{tab}}— Ale jéj nie ma u mnie!<br> {{tab}}— Jakto nie ma? — podchwycił przestraszony stary.<br> {{tab}}— Wyniosła się — uciekła!<br> {{tab}}— Kiedy?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5d25qq16a559mhm4v8eddvuhzjtzwvm Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1202 100 1082539 3160098 3146815 2022-08-29T10:40:05Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|202}}</noinclude>{{tab}}— Wczoraj wieczorem....<br> {{tab}}Baron stwardniał cały. Im pewniejszy był zdobyczy, która mu się zdawała łatwą, tém srodzéj go ten cios uderzył.<br> {{tab}}— A? to są sidła zastawione na mnie! to podejście! to zdrada! — zawołał. — Kapitan mi zaręczył! miałyście na wieś jechać ze mną? Cóż się stało?<br> {{tab}}— Nie wiem, ja nic nie wiem, wszystko porzuciła i z domu mi znikła.<br> {{tab}}— Miała kochanka? — zawołał baron.<br> {{tab}}— Ja nie wiem, nie wiem, — powtórzyła Jordanowa, — doprawdy nie wiem.<br> {{tab}}Dunder padł na krzesło, włożył laskę w usta i zamyślił się ponuro, kiedy niekiedy siwe jego oko padło na Adolfinę ze źle tajonym gniewem, z którym tylko przyzwoitość wybuchnąć nie dozwalała.<br> {{tab}}— Mościa pani, — rzekł wreszcie wstając ostygłszy trochę, — nie jestem z tych ludzi, z którychby sobie można żartować, i dam tego dowody.<br> {{tab}}— Panie baronie, ja nic nie jestem winna!<br> {{tab}}— Ale pani mi odpowiész za wszystko.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 83u21tvr1maomidcf131a8fmi130q49 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1203 100 1082540 3160100 3146816 2022-08-29T10:45:34Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|203}}</noinclude>{{tab}}— Na miłość Bożą....<br> {{tab}}Adolfina przestraszona zaczęła się tłumaczyć, ale w téjże chwili zmieniła nagle i usposobienie i myśl z prawdziwie kobiecą lekkością. Rzeczy posunięte już były do ostateczności, nie miała powodu kłamać i oszczędzać, spojrzała śmieléj.<br> {{tab}}— Panie baronie! to pan nie ja, obawiać się powinieneś?<br> {{tab}}Dunder, który straszył nie zastanowiwszy się dobrze, czy dotrzyma co obiecuje, spłoszył się równie prędko jak wprzódy Adolfina.<br> {{tab}}— Ja? — spytał.<br> {{tab}}— Tak! pan! Nie wstydże panu przy jego siwych włosach, takich się dopuszczać bezprawiów! Nie dość, że za pieniądze chcesz kupować kobiety, jeszcze siłą je przymuszasz aby ci się sprzedawały! Dobrze! mścij się pan! a ja będę krzyczeć! ja pójdę! przyznam się do moich win, ale wypowiem twoje, powiem je głośno! wszystkim, wszędzie, wśród ulicy. Co mi zrobisz?<br> {{tab}}Baron zląkł się na prawdę, nie wiedział jak<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> coh5i661wsbbbnjlyhq2m44e3cf4i01 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1204 100 1082541 3160103 3146818 2022-08-29T10:46:03Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|204}}</noinclude>wynijść z fałszywego położenia, potarł się po bokobrodach.<br> {{tab}}— Cicho! — zawołał, — cicho! co cię tam ukąsiło? no! cicho! niech was wszystkie, ile jest, djabli porwą!!<br> {{tab}}Trzasnął drzwiami i wyszedł jak zmyty.<br> {{tab}}Nieznałby ludzi ktoby sądził, że dał za wygraną.<br> {{tab}}Adolfina zdumiona, że jednym wykrzyknikiem tak niespodziany otrzymała skutek, jakby wielki ciężar spadł jéj z ramion, odetchnęła i usiadła.<br> {{tab}}Ale ledwie zbywszy się jednego kłopotu, nie wiedziała jak prędko ją spotka drugi. Uciekający baron, nie spostrzegłszy skrzyżował się prawie u furtki z Plutą, który po rozmysłach w Szwajcarskiéj dolinie, szedł do pani Adolfiny.<br> {{tab}}Kachna go jakoś dojrzała z daleka i ze psami podwórzowemi stanęła w obronie domu. Kapitan wkraczał już w dziedziniec, gdy stara poczciwa sługa zaszła mu drogę.<br> {{tab}}— Jest pani?<br> {{tab}}— Nie ma nikogo, — odpowiedziała sta-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kp8f5t3dhw31qvadnp8sfc1ih2r6en4 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1205 100 1082542 3160104 3146819 2022-08-29T10:46:28Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|205}}</noinclude>nowczo, — pokoje pozamykane.... i nie wiadomo kiedy powrócą.<br> {{tab}}— Ta! ta! ta! — rzekł kapitan, — pozwolisz mi asińdzka sprawdzić?<br> {{tab}}— Co? co?<br> {{tab}}— Pójdę się sam przekonać...!<br> {{tab}}— A kiedy ja gadam! — groźnie ofuknęła Kachna.... — no, to ruszajcie w swoją drogę i bywajcie zdrowi....<br> {{tab}}Oczewista było, że go z rozkazu odprawiano z kwitkiem, kapitan zagryzł wąsa, dobył rubla i dał w milczeniu Kachnie, która z pogardą rzuciła go w błoto.<br> {{tab}}Pluta podniósł pieniądz milcząc zawsze, wziął trzyrublowy papierek i znowu kusił, ale i ten nie inny los spotkał... Kachna wrzała.<br> {{tab}}— A co to, myślicie mnie kupić? hę? sądzicie że to na targowicy? trutniu jakiś...<br> {{tab}}— Stój! stój! — rzeki kapitan, — pohamuj się... bo będziesz tego żałować!<br> {{tab}}W chwili gdy Kachna zabierała się na żwawsze jeszcze łajanie, uparty Pluta obejrzał się, minął ją, przebiegł podwórko i wpadł jak piorun do pokoju, w którym siedziała Jordanowa.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> alwomkstje7ksxkpononf1nbgh0pcwq Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1206 100 1082543 3160107 3146821 2022-08-29T10:47:05Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|206}}</noinclude>{{tab}}Ta przestraszona porwała się z kanapy.<br> {{tab}}Kachna goniła z psami za nim, ale dognała go za późno.<br> {{tab}}Spojrzała tylko przezedrzwi.<br> {{tab}}— No cóż z takiemi rozbójnikami robić, — zawołała uchylając je, — co jeśli człowieka nie przekupią, to siłą, mocą swoje robią.... taż to wlazło gwałtem!<br> {{tab}}I trzasnąwszy drzwiami, odeszła.<br> {{tab}}Adolfina drżała, bojąc się daleko gorzéj Pluty niż bogatego barona....<br> {{tab}}— Cóż to jest takiego? dom już dla mnie zamknięty? — spytał kapitan, — rozkazy wydane aby mnie jak studenta od drzwi odprawiać? Co to ma znaczyć? mów Adolfino! czy służąca głupia, czy jéjmość nie łaskawa, czy jam tak nie miły?<br> {{tab}}— A! ja tam nie wiem co jest! daj mnie WPan pokój! ja nie mam czasu...<br> {{tab}}— Przecież słówko staremu przyjacielowi, łagodny ton przybierając odezwał się Pluta, godzi się powiedziéć? Był baron?<br> {{tab}}— Był.<br> {{tab}}— I cóż?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> an93axunmwx5t5tesggbdj8unnw7qyv Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1207 100 1082544 3160109 3146822 2022-08-29T10:50:05Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|207}}</noinclude>{{tab}}— I poszedł....<br> {{tab}}— A! jedziecie na wieś?<br> {{tab}}— Ja jadę, jeśli chcecie...<br> {{tab}}— A ona?<br> {{tab}}— Ona już pojechała, — z pewną złośliwością odparła Jordanowa.<br> {{tab}}— O! dokąd? gdzie? jak?<br> {{tab}}— Wczoraj! uciekła!!<br> {{tab}}Pluta spuścił głowę i zaczął świstać.<br> {{tab}}— Mądre babięta... — rzekł, — mądre.... kiedy im szczęście samo się napiera, drożą się uciekając od niego, a do biedy spieszą pocztą.... Umywam ręce.... Cóż baron?<br> {{tab}}— Gniewał się i poszedł.<br> {{tab}}— Pani nie wiész gdzie jéj wychowanica?<br> {{tab}}— Nie wiem....<br> {{tab}}— Więc i ja nie będę wiedział?<br> {{tab}}— Nie wiem.<br> {{tab}}— Dajmyż temu pokój na chwilę; a ożenienie nasze?<br> {{tab}}— Na trzydziesty pierwszy lutego odłożone.... — rzekła Adolfina.<br> {{tab}}— Szkoda! tak długo czekać nie mogę!<br> {{tab}}I to mówiąc Pluta z rezygnacją wstał, wi-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qjm3ewrm0oiwyl1z72p3z27d7stmlvy Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1208 100 1082545 3160110 3146823 2022-08-29T10:50:37Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|208}}</noinclude>dząc, że nie ma tu już po co czekać reszty, nakrył głowę bez ceremonji, zaczął obcinać cygaro.<br> {{tab}}Ale w nim kipiał gniew skryty, który usiłował pokryć obojętnością pozorną.<br> {{tab}}— Więc tedy rozstać się mamy? — rzekł powoli, — a! no! mam nadzieję, że z tego jeszcze nie umrę. Miarkujesz kochana Fifino, — dodał nazywając ją po dawnemu, — że człowiek, który ośmiela się prosić cię o rękę twoją, musi być nie w najlepszéj pozycji socjalnéj! Czyni to chlubę twojemu rozsądkowi, żeś mi odmówiła, ale widzisz moje serce, najlepsze rachuby zmylają.... Kapitan Pluta, którego znałaś trzpiotem i wartogłowem, nie jest dziś tém czém był przed wieki.... mogłaś miéć z nieciekawego człowieka, wcale uchodzącego (jak dla ciebie) męża.... Znajdziesz pokaźniejszego, ale nie będziesz miéć przyzwoitszego i dogodniejszego.... Ja ci mówię, że za rok, dwa, przy pomocy podagry, byłybyście mnie z Kachną razem za nos wodziły. Nie przeczę, że z początku mógłbym być meblem za kosztownym.... Ręczę, że w mój majątek nie wie-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0quv6hr8dig9a5uz68cxewmag0qw0ww Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1209 100 1082546 3160111 3146824 2022-08-29T10:51:06Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|209}}</noinclude>rzysz? hę? no! masz słuszność.jestem goły, ale to rękojmia posłuszeństwa....<br> {{tab}}— Mamy się więc rozstać na zawsze? — dodał z przesadzoną ironiczną czułością. — Bóstwo moje! aniele.... życie! rozstać na zawsze! nie widziéć nigdy twych malowanych policzków! przy prawnych włosów i wstawianych zębów! O! co za boleść okrutna! Ach! ach!<br> {{tab}}Adolfina rozgniewana krzyknęła:<br> {{tab}}— Preczże mi z oczów! precz....<br> {{tab}}— Idę, nie krzycz, — odparł Pluta, — idę.... z sercem ścisniętém i duszą zrozpaczoną.... bądź zdrowa! bądź zdrowa! a! I pisuj do mnie na Berdyczów.... — dodał na końcu.<br> {{tab}}Kachna, która wbiegła na krzyk pani, zastała już nieprzyjaciela na wylocie.... kapitan widząc ją grożącą mu porwaną z kąta szczotką, zawinął się żywo i ścigany przez psy, dopadł furtki zły, ale zarazem rozśmieszony. Było to w jego charakterze, że wielkie przeciwności, obudzały w nim wielką wesołość...... najdowcipniéj szydził, gdy nic nie miał do stracenia.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kqtvql5ejrc9s8twihyp4p59sultymu Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1217 100 1082828 3160112 3146836 2022-08-29T10:51:41Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|3}}</noinclude>{{tab}}— Cóż masz widziéć?<br> {{tab}}— A! at! at! rozumiemy się i bez słów, dosyć oczów. Wiele to czasu jakeśmy Adolfa nie wspominali, ja dla tego żeby jéjmości nie smucić, ty duszko żeby mnie nie drażnić, a z oczów sobie czytamy oboje, że tylko o nim dzień i noc myślimy! To darmo! Jéjmość sądzisz że ja śpię, kiedy tak ciężko wzdychasz? A już téż nie czego tylko z turbacji o niego. Na co to taić? Mnie tylko to jego ożenienie ciągle przed oczyma stoi. Ma on rozum, nie można mu go odmówić, mógł sobie wybrać dobrze, ale broń Boże chybi, ratunku na to nie ma, całe życie będzie pokutował. Ja mu pewnie żony ani narzucać, ani odbierać nie myślę, boć to nie dla mnie ale dla niego ta żona, przecieżbym oczyma własnemi chciał ją widziéć i być pewniejszym co to tam takiego? Już jakbym się gryzł, tobym przynajmniéj dokumentnie wiedział dla czego się jem.<br> {{tab}}Z uwagą wysłuchawszy tych słów p. Szwarcowa, pokiwała głową twierdząco.<br> {{tab}}— Cóż dziwnego, że jegomość byś chciał to widziéć własnemi oczyma, kiedy mnie, dla<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 62yc6xqi65hw3dv7f4k5xq01zqalk76 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1218 100 1082830 3160114 3146838 2022-08-29T10:57:09Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|4}}</noinclude>któréj to wprost niepodobieństwo, tylko to chodzi po głowie, żeby ją téż zobaczyć. Adolf ma przecie nie dla proporcji rozum i edukacją, ale młodość, ale miłość, tak człowieka obałamucą, że gdyby panna była z rogami, z pozwoleniem, toby ją wziął jak się raz wkocha; powiedziałby sobie że jéj i z tém ładnie. Ale jakże jegomość możesz się tam dostać i ją zobaczyć?<br> {{tab}}— Czekajże no, myślałem ja dobrze, zaraz ci powiem, to może się zrobić i bardzo nawet łatwo. Narębscy mają kilka szynków, pojechałbym do Warszawy pod pozorem, że chcę je wziąć w dzierżawę od niego, tym co je trzymali dotąd właśnie kontrakt wychodzi, powód mam dobry. Wezmę czy nie, a najpewniéj że nie zaarenduję, — a potargować mogę.<br> {{tab}}— Chociażby i tak! a jakże się tam przyjechawszy odrekomendujesz? cóż powiész? Szwarc! a tu Szwarc jakiś stara się o ich córkę, nuż domyślą się, przewąchają, to dopiero byś się Adolfowi przysłużył! ha!<br> {{tab}}— Ale ba, juściż ja to sam miarkuję, że tak nie można, a któż mnie tam zna? Szwarc czy<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rywla8hm45okluiptzj5on5ej2pa6g8 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1219 100 1082833 3160117 3146841 2022-08-29T11:05:27Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|5}}</noinclude>Kwarc, czy jakie tam licho, przecie nie spytają o papiery.<br> {{tab}}— Czyżbyś jegomość znowu chciał się w cudzą skórę poszywać? — spytała Szwarcowa z podziwieniem.<br> {{tab}}Stary otarł się chustką, bo nie był pewien czy mu się co z oczów nie sączy7, a chciał zaraźliwy symptom utrapienia ukryć przed żoną, jak ona mu swe łzy ukrywała, udając, że po kątach czegoś upatruje.<br> {{tab}}— Och! moja jéjmość, — rzekł, — robiło się dużo dla Adolfa, dosyć powiedziéć że się ojciec dziecka zaparł, aby mu tym szynkiem, z którego wyszedł, nie psuć karjery, trzeba już brnąć do ostatka, i swojego imienia bodaj się wyprzéć jeszcze. Ja się tam tak wykręcę, że i nie skłamię i sprawy nie popsuję, mruknę coś pod nosem, ni to ni owo.... Bylebym własnemi oczyma ich zobaczył, ją widział, — dodał propinator, — bo, gadajcie sobie co chcecie, żeby mi jak kto opisywał, malował, donosił, ja więcéj zrozumiem okiem raz rzuciwszy, niż gdyby mi pół dnia gadano. Zresztą, ojcowskie wejrzenie zawsze nie to co cudze.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2mxylu6ki38vaaxe3s9xmqzlo6z9osy Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1220 100 1082834 3160119 3146845 2022-08-29T11:08:50Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|6}}</noinclude>Adolf się kocha, to tak jakby przez okulary patrzył, obcy ludzie każdy po swojemu widzi i sądzi, mnie się zdaje, że ja taki prawdę zobaczę.<br> {{tab}}— A! mój Boże! gdyby ci się tylko udało, cóż ja przeciwko temu miéć mogę, mój drogi; i jabym twojemi oczyma lepiéj widziała, co tam Pan Bóg daje, czy pociechę czy utrapienie.... bo to jeszcze na dwoje wróżono.<br> {{tab}}— Pewnie, pewnie, — odparł Szwarc widocznie uradowany, — a w dodatku, do Warszawy i inneby się jeszcze interessa znalazły. Jest tam trochę grosza, toby się téj cielęcéj skóry, listów zastawnych kupiło, bo na hypoteki żal się Boże oddawać, człowiek potém o swój własny grosz modlić się musi. Potém trochę tam i do domu, tego i owego braknie, sam pojechawszy taniéjbym i lepiéj kupił...<br> {{tab}}— Taniéj? nie powiem, jegomość nie rachujesz kosztów podróży.<br> {{tab}}— Ale za to sam wybieram i targuję, i to cóś warto. Biłem się ja z tą myślą, chciałem nic nie mówić aż zrobię, ale i kłamać nie umiem, i na co bym przed jéjmością się taił?<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ttew4vagqz9qzlct41dzj1jhrquls00 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1221 100 1082835 3160122 3146849 2022-08-29T11:17:21Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|7}}</noinclude>Spokojniejszy pojadę, gdy wiedziéć będziesz po co, więc już teraz nie ma co odkładać! dalibóg pojadę, — dodał Szwarc wstając z krzesełka, — i to nie daléj jak jutro.<br> {{tab}}— Jutro! na miłość Bożą! zlituj się! jutro, tak zaraz! To niepodobieństwo! Ja jeszcze nie wiem, czy jegomość masz bieliznę, trzeba się wybrać, pomyśléć....<br> {{tab}}— A! nie wstrzymujże mnie moja dobrodziéjko, — zawołał Szwarc, składając ręce jak do modlitwy, — do czego ja się mam męczyć? Co prędzéj to lepiéj, słowo się rzekło, i robić....<br> {{tab}}— Z jegomości zawsze taka gorączka, jakbyś miał lat dwadzieścia, — odparła Szwarcowi, z lekka ruszając ramionami.<br> {{tab}}— A wyszliście kiedy źle na tém, żem ja się zawsze spieszył? — spytał stary z uśmieszkiem zwycięzkim, — no, powiédz tak szczerze kochanie moje?<br> {{tab}}— No! no! ty bo mnie zawsze przekonać musisz, — westchnęła Szwarcowa, — jedź już, jedź, ale daj mi dość czasu aby choć węzełki porobić, choć upiec co na drogę, albo bigosu<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> iqfd5ojgpxymqd2tdz22v3duipbzgsy Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1222 100 1082837 3160123 3146856 2022-08-29T11:17:51Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|8}}</noinclude>zgotować, a i ta bielizna.... Jakże jegomość jechać myślisz?<br> {{tab}}— E! gdybyś ty się tylko nie obawiała, — rzekł Szwarc nieśmiało, — zaprzągłbym sobie parę młodych kasztanków do małego wózeczka, siadłbym i pojechał.<br> {{tab}}— Ach! jegomość! jegomość! — przerwała żona, — zawsze z tym pośpiechem! Samże zważ, ty stary, nie przymawiając, nie zawsze bardzo zdrów, droga długa, konie młode i taki swawolne, popsuje się co, bieda, — złodziejów pełno po gościńcach, okradną, a w Warszawież to tam filutów mało? Gdzie myśléć jechać samemu. Dobrze to do Lublina, albo do Piasków, ale do Warszawy! Jeszcze jegomość mówisz, że chcesz robić sprawunki, bo przez posły wilk nie tyje, a cóż tam w tym wózku pomieścisz? funt pieprzu!<br> {{tab}}— No! no! nie gderzże już, — rzekł Szwarc pokonany, — pójdą stare gniade kobyły, i wezmę parobka i wóz długi, o co ci chodzi?<br> {{tab}}— Oczewiście, że tak będzie i wygodniéj i bezpieczniéj i taki przecie pokaźniej. Na wóz, choćby przyszło jegomości zabrać kilka głów<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4z412p268jy3hg7qpxey697xmwg6yjq Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1223 100 1082838 3160124 3146857 2022-08-29T11:18:12Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|9}}</noinclude>cukru, kamień mydła, świec i trochę butelek, to się to tam wszystko pomieści.<br> {{tab}}Szwarc nie był wcale uparty, dał się żonie łatwo przekonać, i postanowioném zostało, że ma wyjechać pojutrze, a weźmie statecznego parobka i wóz, który nie trząsł wcale.<br> {{tab}}Następnego dnia sama jéjmość i młoda wychowanica, która o celu podróży wcale nie wiedziała, zajęte były od rana do nocy węzełkami na drogę. Szwarcowa zawsze tak swojego starego wyprawiała z troskliwością niezmierną, z któréj on się śmiał, narzekając na nią, a zapobiedz nie mogąc. Połowa tych przysmaków zawsze zeschła i potarta choć nie tknięta, powracała do Zamurza, nieumiała wszakże poczciwa kobieta bez nich męża z domu wypuścić.<br> {{tab}}— Niech sobie nie je, mówiła uparcie, bylebym ja była spokojna, że jak mu się zachce, to je będzie miał pod ręką. Nie zginiemy przez to, że się ta odrobina zmarnuje, pracował na to całe życie, ażeby w starości nie cierpiał niodostatku.... a choćby to moja fantazja? no! to i téj warto dogodzić.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5oae1l772qdb4iklg9qiesvoeyjw8pj Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1224 100 1082839 3160125 3146863 2022-08-29T11:18:33Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|10}}</noinclude>{{tab}}Próżno Szwarc przedstawiał, że po drodze nie wożą się z temi węzełkami, że tych samych rzeczy wszędzie dostać można, jéjmość utrzymywała, że kupne są gorsze, że na ich cenie oszukują, że lepiéj miéć w wozie pod ręką, niż po ludziach prosić.<br> {{tab}}Szwarc miał zwyczaj wyjeżdżać z domu rano, zjadłszy miskę grzanego piwa z serem. Dnia wyznaczonego wstali wszyscy do dnia, wychowanka kręciła się, parobek konie zaprzęgał i uprząż przyrządzał, stara Szwarcowa co chwila, w największym niepokoju ducha, wysyłała coś, to sama biegła zatykać do wozu.<br> {{tab}}W takich nadzwyczajnych okolicznościach, ze zbytku troskliwości stawała się niecierpliwą i gderzącą, ale wszystko to pochodziło z poczciwego i przywiązanego serca. Dziewczę nie miało pokoju, słudzy latali, gnani przez nią, jak poparzeni.<br> {{tab}}— No! patrzajcież, — wołała to stając na progu, to wracając do izdebki, któréj wszystkie kąty opatrywała, — byliby parasola zapomnieli! Skaranie Boże, żeby zmokł, zaziębił<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2m4zvp2ldtmkf6yevyc57glrdp0yc2n Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1225 100 1082840 3160126 3146865 2022-08-29T11:19:14Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|11}}</noinclude>się i jeszcze, uchowaj czego, odchorował! kiedy najpotrzebniejsze głowy, wszyscy je potracą, ja jedna muszę za wszystkich pamiętać o wszystkiém.... A druga para butów? wzięli drugą parę? otóż nie! stoi w kącie najspokojniéj... toć przecie bez nowego obuwia się nie obejdzie.... i gdzie tu rozsądek? gdzie zastanowienie?.... Pokażcie mi kobiałkę z jedzeniem, nie włożyli szklanki!! Zechce się w drodze wody napić, to i tego mu zabraknie! A! ludzie! ludzie! skaranie Boże! aj! słudzy! słudzy! Chleb jest? chwała Bogu i za to, a garnuszek z masłem? a pieczyste? Otóż znowu! patrzajcie, pieczyste ledwie obwinięte i tuż koło herbaty, żeby masłem przeszła i na nic się nie zdała! jak {{Korekta|naumyślnie|naumyślnie.}} Juściż to i ta dziewczyna sensu nie ma!.... A! garnuszek do góry nogami! Matko Najświętsza.... żeby choć kropla rozsądku! A faseczka z bigosem? a pieprz i sól? a flaszka z octem?<br> {{tab}}Tak krzątając się pani Szwarcowa, spotniała, umęczona, nie usiadła, póki się nie upewniła oczami i rękami, że wszystko dano co potrzeba; na przypadek zaś, gdyby jeszcze coś<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dou1m8pzu74dfocugsvjcsiw8z9465g Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1226 100 1082841 3160127 3146868 2022-08-29T11:19:41Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|12}}</noinclude>zapomniano, stał koń okulbaczony i chłopak, ażeby pana dogonił. Z doświadczenia bowiem wiedziała, że w takim pośpiechu na wyjezdném, zawsze się coś prawie najpotrzebniejszego zapomni.<br> {{tab}}Małżonkowie, nie bez łez, uściskali się w progu. Szwarc już jedną nogą stojąc na wozie, jeszcze przypomniał sługom, aby w niebytności jego dobrze domu pilnowali i we wszystkiém słuchali jéjmości; potém przeżegnał się i padł na tak wysłane i utkane siedzenie, że zrazu je musiał sobą uciskać, nim bezpiecznie się usadowił. Ale na wozie jechał jak król jaki, a w potrzebie choćby się zdrzemnąć i położyć było można. Jéjmość tymczasem ocierając oczy, słała z ganku krzyżyki, a gniade kobyły krokiem doświadczenia, wiedząc co to długa droga i przeczuwając ją, choć raźnie, z umiarkowaniem wszakże i oględnością na przyszłość, małym ruszyły kłusem.<br> {{tab}}Już jak pan Szwarc dążył do Warszawy i jak drogę przebywał, opisywać nie mamy potrzeby; podróż szła dosyć powolnie, popasy były długie, gospodarskie, noclegi wygodne,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8jcrl4s8ypj9p1cr2p1j58rlivrzzsp Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1227 100 1082842 3160128 3147235 2022-08-29T11:19:59Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|13}}</noinclude>na konie oglądano się, aby ich nie nadużyć, pojono często, karmiono dostatnio, i trzeciego dopiero dnia, pod Warszawą wypadło nocować, a czwartego z rana Szwarc przejechał most pragski, cicho odmawiając pacierz na tę intencją, żeby mu się powiodło. Z daleka całe to przedsięwzięcie, długo w myśli kołysane i niańczone, zdawało się niezmiernie do wykonania łatwém, — ale gdy się krok pierwszy zrobiło, gdy zbliżyła się pora przyprowadzenia go do skutku, trudności zaczęły rosnąć co chwila. Szwarc tracił serce i odwagę, tysiące możliwych nieprzyjemności, które spotkać się obawiał, przesuwały się po głowie. Że jednak był już sobie powiedział, iż tak a nie inaczéj uczynić musi, nie cofnął się ze strachu. Wedle swojego obyczaju, zaraz za mostem dla oszczędności zajechał do znajomego sobie zajazdu Siedleckiego, i tu w skromnym kątku się umieścił. Drożyzna hotelów głębiéj w sercu miasta położonych, odpychała go od nich, a może i przesąd stary.<br> {{tab}}Wziął maleńką ciupkę od tyłu, do któréj parobek zniósł rzeczy, i odpocząwszy nieco,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m91vm06p5njsg722r83z0349ais9w2r Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1228 100 1082843 3160129 3147236 2022-08-29T11:20:18Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|14}}</noinclude>ubrany świeżo, wygolony i umyty, pieszo, z kijem wyruszył w miasto. Nie miał Szwarc zwyczaju, stroić się bardzo do stolicy, brał tylko nowsza niedzielną, kapotę, buty nie schodzone i czystą chustkę, a o to, że jego wiejska ogorzała fizjonomja i strój, od tłumu na jedną formę poubieranego różniła się, wcale się nie troszczył.<br> {{tab}}Nic go nie obchodziły uśmiechnięte wejrzenia elegantów i zastanawiający się ludzie, nadto znał świat żeby się temu dziwił, zbyt długo żył, żeby go to obrażało, nie patrzał nawet na otaczających.<br> {{tab}}Pierwszą trudnością z jaką się spotkał Szwarc, było wywiedzenie się o Narębskich. Wyjeżdżając z Zamurza zdawało się to rzeczą najłatwiejszą, po kilku jednak godzinach pytania próżnego, przekonał się, że można było siedziéć miesiąc i nie wynaléźć, chyba przypadkiem Narębskiego. Szczęściem przypomniał sobie, że wie mieszkanie syna i pokornie poszedł u ludzi pana Adolfa, dopytywać o p. Feliksa. Wspaniały kamerdyner, palący cygaro w bramie, poznawszy szynkarza, choć<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pqk5cjzf1qxxlqxlzkmkp5g3c3cryri Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1229 100 1082851 3160132 3147237 2022-08-29T11:23:13Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|15}}</noinclude>nosem pokręcił, że śmiał się udać do niego, dla zbycia się wszakże kompromitującéj kapoty, raczył wskazać łaskawie numer domu, w którym mieszkali Narębscy. Szwarc ukłonił się nizko i zapisał dla pewności mieszkanie i pociągnął powoli ku niemu, myśląc jak do rzeczy przystąpić.<br> {{tab}}Teraz już widział się u celu, zapomniawszy że nim do rzeczy przyjdzie, jeszcze dobić się potrzeba do szczęścia oglądania oblicza pana, przez którego służby zastępy przerzynać się potrzeba i prosić o posłuchanie.<br> {{tab}}Była to godzina jeszcze przedpołudniowa, ale już obiadu blizka, gdy w mieście najwięcéj wizyt oddaje się i przyjmuje.<br> {{tab}}Szwarc wszedł na wschody nie bez pewnego wzruszenia, ale nim ostatni stopień minął, lokaj uliberjowany zapytał go groźnie:<br> {{tab}}— Do kogo to? do kogo?<br> {{tab}}— Do W. Zarębskiego, z interesem.<br> {{tab}}— Z interesem? — powtórzył niedowierzająco sługa, — od kogo?<br> {{tab}}Szwarc się zmięszał, bo to znaczyło jakby sam od siebie nie miał miny przychodzić.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> q0q5v9fl19tkv0isu7judn7ipwue4tv Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1230 100 1082853 3160135 3154316 2022-08-29T11:26:37Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|16}}</noinclude>{{tab}}— Mam mój własny interes, — rzekł cicho. — Jest pan?<br> {{tab}}— A to trzeba mu zaanonsować! — odparł lokaj.<br> {{tab}}— Chciéjcie z łaski swojéj powiedziéć, — zająknął się stary, — powiédzcie proszę, powiédzcie, że w interesie arendy przyjechał szlachcic, chce wziąć propinacją?<br> {{tab}}— A! a! — zawołał sługa odchodząc, ale zaraz się zawrócił. — Ja nie wiem czy teraz można?<br> {{tab}}— Spróbójcież proszę! — powtórzył ocierając pot z czoła stary i wcisnął dwuzłotówkę, która milcząco ale gorliwie została przyjętą i schowaną do bocznéj kieszeni.<br> {{tab}}Szwarc odetchnął stanąwszy przed progiem i spojrzał na siebie, brakło mu serca, drżał.<br> {{tab}}— A! no, słowo się rzekło, — powiedział sobie w duchu, — cofać się już nie czas, co Bóg da, to da!<br> {{tab}}Pan Feliks był w swoim pokoju, ale nie sam. Szwarc młody, który gorliwie starał się o Elwirę, tak, że nawet ojca chciał sobie pozyskać, i dosyć w dobrych z nim był {{pp|stosun|kach}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4y9ispureh4zo5kk28r7vorm6dly1ct Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1231 100 1082854 3160137 3154317 2022-08-29T11:27:02Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|17}}</noinclude>{{pk|stosun|kach}}, zaszedł był właśnie na cygaro do niego. Palili rozmawiając swobodnie i p. Feliks znajdował, że może miéć wcale przyzwoitego zięcia, choć i jemu imie się nie bardzo podobało, gdy sługa wszedł, stanął u drzwi i odchrząknąwszy zaczął:<br> {{tab}}— Proszę pana, jest jakiś szlachcic, tak, w kapocie, mówi, że przyjechał względem propinacji pomówić.<br> {{tab}}Narębski spojrzał obojętnie dosyć, ale na Adolfie propinacja, kapota, okropne zrobiły wrażenie, poczerwieniał cały i ruszył się z miejsca.<br> {{tab}}— Interes, — zawołał żywo, — a interesu przedewszystkiem, nie chcę przeszkadzać. Wyciągnął rękę.<br> {{tab}}— Ale poczekajże, — odparł Narębski, — on się zatrzyma chwilę, albo, co lepiéj, poszlę go do żony, ona ma na swoje potrzeby {{korekta|odstąną|osobną}} propinacją, do niéj téż więcéj niż do mnie należy ułożenie się o nią; powiédz pani, — dodał do służącego.<br> {{tab}}— Dobrze, proszę pana.<br> {{tab}}Pani Samuela była jeszcze przy toalecie,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jw86na3i1srjflnby5eaf636sonoz2x Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1232 100 1082855 3160138 3147241 2022-08-29T11:27:25Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|18}}</noinclude>gdy służącą oznajmiła, że przybył ktoś dla wzięcia propinacji, a pan go do pani odesłał.<br> {{tab}}— Zawsze toż samo! — zawołała zniecierpliwiona kobieta, — czyż pan nie wie, że ja tego wcale nie rozumiem, że z mojém zdrowiem, niepodobna mi się tém zajmować. Kiedy téż będzie miéć litość nademną?<br> {{tab}}— Co mam powiedziéć? — spytała służąca uśmiechając się.<br> {{tab}}— Żeby pan z nim zrobił sobie co zechce.<br> {{tab}}W chwilę potém lokaj przybył z oznajmieniem, że jaśnie pani prosi jaśnie pana, aby sam pomówił o propinacją. Narębski ruszył ramionami, a pan Adolf korzystając z okoliczności, cały pomięszany, pożegnał pana Feliksa. Nie udało mu się jednak i tą razą, bo go Narębski usilnie i prawie gwałtem zatrzymał.<br> {{tab}}— Ale siedźże proszę, wszak będziesz z nami jadł obiad! Pomówimy z propinatorem przy tobie, jesteś lepszym odemnie gospodarzem, pomożesz mi, proszę cię.<br> {{tab}}Nie było sposobu się usunąć, choć Adolf miał jakieś przeczucie, i usiadł z niepokojem<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> krpv71bhhj1un4dhgss1vbhchpglyo1 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1233 100 1082856 3160139 3147242 2022-08-29T11:27:46Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|19}}</noinclude>niewysłowionym zwracając na drzwi {{Korekta|oczy|oczy.}} Niebawem otworzono je i w dali ukazał mu się ojciec, który onieśmielony wchodził, a postrzegłszy przy gospodarzu siedzącego syna, tak się zmięszał i trząść zaczął, tak stracił przytomność, że w pierwszéj chwili Adolf chciał się zerwać i biedz mu w pomoc. Wstrzymał się jednak i głowę odwrócił, czując, że jeden ruch, mógł wszystkie jego zabić nadzieje.<br> {{tab}}Narębski ciekawie zwrócił się ku przybyłemu i przywitał go tym tonem grzeczno-pańskim, który czasem gorzéj boli niż otwarte grubijaństwo. Szwarc skłonił się nizko, ale staremu i słów i pamięci zabrakło, oczy jego ciągnął syn, ręce chciały ku niemu, serce biło w tę stronę, potrzeba było udawać nieznajomego. Stary zląkł się czy wytrzyma, czy da sobie radę, pożałował swego kroku, zaniemiał, tak że nieśmiałość jego, niepojęta dla Narębskiego, zaczęła go śmieszyć potrosze.<br> {{tab}}Adolf mimo panowania nad sobą, gorączkowo przewracał książki, odwróciwszy się<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jpfunj9t7q1n6cwyhj9k4801svn26zi Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1234 100 1082857 3160142 3147243 2022-08-29T11:28:44Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|20}}</noinclude>odedrzwi, i buchał dymem cygara, z którego kłęby niezmierne wyciągał.<br> {{tab}}— Asan masz zamiar wziąć u mnie propinacją? czy wszystkich szynków?<br> {{tab}}— Ja, tego, to jest, proszę J. Wielmożnego pana, — {{Korekta|wybuknął|wybąknął}} Szwarc, — ja, tego, dowiedziawszy się.... pragnąłbym, a jeżeli warunki....<br> {{tab}}— Asan zajmujesz się propinacją? — spytał Narębski.<br> {{tab}}— Tak jest, od lat trzydziestu.<br> {{tab}}— A gdzie?<br> {{tab}}Szwarc połknął ślinę i wymienił imie wsi, w któréj nie mieszkał, ale ją istotnie trzymał.<br> {{tab}}— Jak się aćpan nazywa? — dodał Narębski.<br> {{tab}}Tu był szkopuł, skłamać stawało się koniecznością dla syna, ale nie przyszło to łatwo, pan Bartłomiej pokraśniał cały i rzekł niewyraźnie:<br> {{tab}}— Sobkowski.<br> {{tab}}Miał szwagra tego imienia, który w wymienionéj wiosce mu gospodarzył i zastępował go.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ewb8xbca6n5s47ad76dtglfhed9w9i8 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1235 100 1082858 3160144 3154318 2022-08-29T11:29:13Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|21}}</noinclude>{{tab}}Narębski począł chodzić po pokoju.<br> {{tab}}— Znasz pan obszerność dóbr? warunki? położenie? Austerja na trakcie jedna, dwie we wsiach, karczemka w lesie. Dodaję do tego łąkę i ogród, chcesz wziąć i młyny razem?<br> {{tab}}— Mogę i młyny, — wybąknął Szwarc niewyraźnie, wciąż poglądając na syna, który po książkach plądrował i krztusił się od dymu, jaki połykał.<br> {{tab}}— Przeszły propinator płacił mi sześć tysięcy.<br> {{tab}}— To wiele, — rzekł Szwarc cicho.<br> {{tab}}— A ja teraz bez podwyżki nie puszczę, pięćset złotych muszę wziąć więcéj. Ale zapomniałem dodać, że moja żona bierze jeszcze kilka głów cukru, i coś tam, doprawdy nie pamiętam. Mówiono mi, że sama austerja więcéj połowy tenuty zarobić może, byle ją dobrze utrzymać.<br> {{tab}}— Przecież ostatni propinator, — przerwał Szwarc dławiąc się, ale chcąc przedłużyć rozmowę, — podobno stracił i wychodzi bez grosza.<br> {{tab}}— To jego wina, — rzekł Narębski {{pp|chło|dno}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> al5db1bgg04ez16c3him9dhh9pjlzqj Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1236 100 1082860 3160146 3154320 2022-08-29T11:29:38Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|22}}</noinclude>{{pk|chło|dno}}, — nie dbał o siebie, nie zapobiegliwy, w austerji często piwa nie było, opuścił mi budynki nawet.<br> {{tab}}W téj chwili drugie drzwi pokoju pana Feliksa wychodzące ku salonowi, otworzyły się i bokiem wciskając się przez nie, dla niezmiernéj szerokości krynoliny, weszła panna Elwira, pod pozorem szepnięcia parę słów papie, w istocie aby Adolfa wyciągnąć. Adolf na jéj widok zerwał się grzecznie, ale zmieszany swém położeniem, wydał się tak dziwnie Elwirze, iż poczuła że mu coś dolega. Zwykle spokojny i trochę chłodny, tą razą rzucał się, oglądał, śmiał się gorączkowo i niepokoił do tego stopnia, że nawet pan Feliks zrozumiéć go nie mógł i patrzał nań z ciekawém zdziwieniem.<br> {{tab}}— Co mu się u licha stało? — mówił w sobie.<br> {{tab}}Szwarc, choć nie było gorąco, nieustannie pot z czoła ocierał. Narębski brał to za zmięszanie się jego wielkością i majestatem, i zamierzał być jak najpopularniejszym.<br> {{tab}}Dnia tego Elwira była kwaśną, weszła więc z miną dumną, niezadowolnioną, ledwie {{pp|spoj|rzała}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> a2udklytakc5pfu0ujrrd0mwqre5rol Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1237 100 1082861 3160148 3154321 2022-08-29T11:30:01Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|23}}</noinclude>{{pk|spoj|rzała}} na stojącego u drzwi szlachcica i odezwała się do ojca po francuzku:<br> {{tab}}— Co to tu robi?<br> {{tab}}Adolf jakby dostał w piersi sztyletem, udał że nie słyszał, a Narębski odpowiedział:<br> {{tab}}— To ktoś co chce szynki wziąć u nas...<br> {{tab}}Elwira przeszła po pokoju, wiodąc za sobą atmosferę woni jakiemi była oblaną, minka jéj pogardliwa, chód bogini, która na ziemię zstąpić raczyła, przejęły strachem starego propinatora.<br> {{tab}}Choć zmięszany, choć niespokojny, cały w oczy się skupił, pożerając niemi Elwirę, śledząc jéj ruchy, usiłując wyczytać z fizjognomji, z dźwięku głosu, z rysów twarzy, co ta piękna maseczka biała, rumiana, pulchna, kryła w głębi śnieżnych piersi. Wydała mu się niesłychanie piękną, ale obok tego zrobiła na nim przykre wrażenie, jakby nań powiało od lodowni.<br> {{tab}}Patrzał osłupiały i milczał; Elwira czując nową postać, choć tak bardzo maluczką, że dla niéj żadnego zachodu czynić nie było warto, mimowolnie jednak pozowała, jak paw<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> h4nr0sts6xbhdqflnpih7ocnlt62k0c Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1238 100 1082864 3160151 3154322 2022-08-29T11:30:49Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|24}}</noinclude>chodziła i przybrała minkę zepsutego dziecka, pieszczoszki losu.... kandydatki na królowę.... Dziwiło ją niezmiernie, że Adolf, którego zaczepiała coraz, półgłosem odpowiadał jéj prawie nie do rzeczy i oblewał się rumieńcami, zbiegającemi i wracającemi co chwila.<br> {{tab}}— Chodźmy do salonu i zostawmy ojca interesom! — rzekła w końcu, — daj mi pan rękę....<br> {{tab}}Adolf nie śmiejąc spojrzéć na ojca, poskoczył i znowu bokiem wycisnęli się oboje z pokoju. Tylko tracąc z oczów starego, stojącego w pokorze i milczeniu przy progu, Szwarc rzucił na niego załzawioném prawie okiem, serce mu się ścisnęło. Była chwila, że chciał wyrzec się wszystkiego, pójść, uklęknąć przed starym ojcem i z nim razem uciec z tego domu.<br> {{tab}}Zamknęły się drzwi, Szwarc lżéj odetchnął, pot przestał mu tak obficie lać się z czoła; Narębski chodząc rozmawiał. Nie bardzo go obchodziły szynki i cała ta sprawa, widocznie chciałby się był uwolnić od natrętnego kontrahenta, ale pan Bartłomiej trzymał go, {{pp|usi|łując}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5jkxa61jl8mbn6rtow5x8ug6ky85b5e Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1239 100 1082869 3160152 3154324 2022-08-29T11:31:19Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|25}}</noinclude>{{pk|usi|łując}} lepiéj poznać człowieka, który mu się wydał ostygłym, wyżytym, może dobrym w gruncie, ale jak zleżałe zboże zatęchłym i gorzkim.<br> {{tab}}— Ale ojciec to jeszcze nic, — mówił sobie w duchu stary propinator, który ludzi sądzić umiał, — córka to téż nie wiele, bo to jeszcze młoda i nie wié czém będzie; ażeby odgadnąć czém ma być przyszła żona mojego syna, potrzebaby zobaczyć matkę.<br> {{tab}}Rzadko kiedy dziecko nie układa się w formę rodzicielki, w dzieciństwie i młodości nieznaczne to jeszcze, bo ten wiek ma czém okrasić i uzielenić wady, które w przyszłości urosną, ale z latami, co się za młodu wpoiło, czego nauczył przykład, występuje jak odzywająca się, utajona choroba. Miał więc wielką słuszność stary Szwarc, że chciał dla zawyrokowania o córce, zobaczyć jeszcze matkę. Rzecz jednak była przytrudna, bośmy widzieli, jak pani Samuela pogardliwie odrzuciła uczynione jéj wezwanie.<br> {{tab}}Tymczasem stary choć miękko traktując o szynki, co Narębski czuł dobrze, {{pp|nieskończe|nie}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> naxja88rij5ja8g726ucrrjt753khlt Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1240 100 1082874 3160154 3154325 2022-08-29T11:32:06Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|26}}</noinclude>{{pk|nieskończe|nie}} przeciągał rozmowę, coraz to spoglądając na ojca, a chcąc się z każdego słowa coś nauczyć. Pani Samuela ubrana wreszcie i wyświeżona, choć, jak zawsze, z wielkim bólem głowy, weszła powoli do salonu i tu padła na fotel, zatrzymując Adolfa opowiadaniem o swoich cierpieniach, czém Elwirę zniecierpliwiła do tego stopnia, że ta aż pod nosem nucić sobie zaczęła, chcąc matce dać do zrozumienia, że czasby jéj kochanka uwolnić. Nie tak to było łatwo, gdy raz o sobie zaczęła mówić nieszczęśliwa Narębska. Powierzchowność jéj zwodnicza, rumieńce i pulchne kształty, mające wszelkie pozory zdrowia, zmuszały ją do tém troskliwszego opisywania słabości, iż rzadko kto był usposobiony jéj wierzyć.<br> {{tab}}— Ja, — mówiła trzymając się za czoło, co dosyć dobrze uwydatniało bardzo pięknych kształtów rękę, — ja i Elwira obie jesteśmy jednego temperamentu i równie drażliwych nerwów, najmniejsza rzecz dla drugich przechodząca niepostrzeżenie, odbija się w nas tak silnie, że srogiém napawa cierpieniem. Świat nie przywykł zważać na to, podwójnie więc<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f2tofgpbe4ythgfzhlmpton7d5v6to1 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1241 100 1082877 3160156 3154326 2022-08-29T11:32:30Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|27}}</noinclude>znosić musimy, za naszą drażliwość i za jego nielitość.<br> {{tab}}Adolf, ile razy mu tych skarg i opisów słabości słuchać wypadało, przybierał postać smutną, bolejącą i usiłował okazać współczucie, co go było w łaski pani Narębskiéj wkupiło; często mu jednak z trudnością przychodziło utrzymać się w powadze i smutku, gdy czyniła wrażenia i napiętnowana dlań była wyraźną przesadą. Samuela nadużywała jego położenia i wiedząc, że słuchać musi, że musi się z obowiązku litować, godzinami trzymała u krzesełka, wygadując się ze wszystkiém, czego inaczéj nie miała przed kim wyspowiadać, bo córka jéj nie bardzo pilnego nadstawiała ucha. Po opisach słabości przychodziły pochwały pozorne Feliksa, w których pełno było w istocie przymówek do niego, ukrytych i osłonionych czułością, potém nauki dla mężów w ogóle, a szczególniéj dla towarzyszów żon nerwowych, chorych i niezmiernie czułych.<br> {{tab}}Wszystko to już Adolf na pamięć umiał, bo od czasu jak był przypuszczony do {{pp|zaufa|nia}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> q62xnlgjmrbaosba1ptisjsxgdzw963 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1242 100 1082878 3160158 3154327 2022-08-29T11:33:03Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|28}}</noinclude>{{pk|zaufa|nia}} pani Samueli, niemal codzień powtarzała mu jedno, a niewiele urozmaicała formę, ale skazany na męczeństwo starającego się o córkę, znosił je mężnie.<br> {{tab}}Tą razą Elwira, która tupiąc nóżką podśpiewywała, niecierpliwiła usiłując go oderwać od matki, użyła heroicznego środka i przerwała rozmowę.<br> {{tab}}— Już ja widzę, że mama dziś bardzo cierpiąca, a wiem, że spokój to rzecz najpotrzebniejsza, niech mama nie męczy się i trochę tak posiedzi.<br> {{tab}}To mówiąc skinęła na Adolfa, który uszczęśliwiony ustąpił, a Samuela nie zdobywszy się na odpowiedź, rzuciła tylko na córkę wcale niechętném i pełném wymówek wejrzeniem.<br> {{tab}}Adolf z Elwirą poszli przechadzać się po salonie, matka dobyła flaszeczki i wciągała woń orzeźwiającą, parę razy ziewnęła, spoglądając z ukosa, nareszcie wstała z wysiłkiem i powoli pociągnęła ku gabinetowi męża.<br> {{tab}}Szczerze powiedziawszy niecierpliwiło ją, że nie przychodzi i że nie podawano do stołu, humor zły powiększył się nieprzyzwoitém<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 29a7ex6i7z13wnuomass0yspmy9xzan Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1243 100 1082881 3160160 3147255 2022-08-29T11:33:26Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|29}}</noinclude>znalezieniem się Elwiry, potrzebowała gdérać na kogoś i szukała męża, aby, korzystając z bytności nieznajomego, dokuczyć mu trochę, gdy przytomność obcego bronić mu się nie dozwalała.<br> {{tab}}Przeszedłszy się parę razy po salonie, skierowała się niby od niechcenia ku drzwiom gabinetu, otworzyła je, i powoli, znowu bokiem dla niezwykłych rozmiarów krynoliny, wsunęła się do pana Feliksa.<br> {{tab}}Z progu jeszcze przymrużonemi oczyma spojrzała w kątek, w którym stał biedny stary Szwarc, zrobiła minkę nieukontentowaną, zawachała się, ale weszła powoli.<br> {{tab}}— Otóż to jest pan Sobkowski, — rzekł Feliks żywo, — który chce wziąć twoje szynki.<br> {{tab}}Samuela ruszyła ramionami, ten się skłonił nizko, ale podniósł głowę, aby jak najlepiéj ostatniemu członkowi rodziny przypatrzeć.<br> {{tab}}— Cóż mnie to tam obchodzi! — zawołała pogardliwie, — to wasza rzecz.<br> {{tab}}I dodała po francuzku:<br> {{tab}}— Wychodźże do salonu.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fpvup2b1i61r0hgwotrha30o17o0bb9 Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1244 100 1082883 3160162 3147257 2022-08-29T11:33:45Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|30}}</noinclude>{{tab}}— Kiedy mnie trzyma.<br> {{tab}}— Cóż z nim będziesz ceremonje robił?<br> {{tab}}Szwarc wprawdzie nie zrozumiał języka, w którym tych kilka słów wyrzeczono, ale prawie odgadł znaczenie wyrazów z tonu, jakim je mówiono. P. Samuela przeraziła go sobą, nic podobnego do niéj nie widział w życiu. Przeczucie mówiło mu, że taka piękna, delikatna pani, ze swą minką królewską, może najsilniejszego człowieka opanować, wysuszyć i zabić. Narębski zimny, zastygły i drewniany, wytłumaczył mu się cały tą żoną, która z niego krew i życie westchnieniami i stękaniem wyssała. Wielkie przywiązanie do syna czyniło starca jasnowidzącym, objął w chwili, odgadł całą przeszłość pana Feliksa i rolę jaką w niéj grała ta kobieta dumna, samolubna, wzgardliwa.<br> {{tab}}Gdy cały wzruszony stał patrząc na nią, nagle pani Samuela, jak wiemy niesłychanie nerwowa, obejrzała się z przestrachem, z trwogą, z wyrazem twarzy jakby niespodzianie zagroziło jéj nieszczęście, poczęła patrzyć na wszystkie strony z przerażeniem, trząść się,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qfayaz8bkcza1peocov9pfo1u9g0jn5 Strona:Anafielas T. 3.djvu/4 100 1082943 3160113 3158059 2022-08-29T10:52:46Z Wieralee 6253 grafika proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>[[File:Witold, Wielki Książę Litewski.jpg|center|thumb|380px| {{f|w=85%|''Rys. Jan Hesse.'' {{tab|180}} ''Wrankmoresculp.''}}<br> {{c|w=180%|WITOLD W. X. L.}}<br> {{c|w=130%|''Z obrazu oryginalnego starożytnego w Nieświżu.}}<br>]] <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6yfcbtf89bbqiljz6hef3avldmndp81 3160121 3160113 2022-08-29T11:11:32Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>[[File:Witold, Wielki Książę Litewski.jpg|center|thumb|380px| {{f|w=85%|''Rys. Jan Hesse.'' {{tab|180}} ''Wrankmoresculp.''}}<br> {{c|w=180%|WITOLD W. X. L.}}<br> {{c|w=110%|''Z obrazu oryginalnego starożytnego w Nieświżu.}}<br>]] <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 245vi28xqs19c0473k0zxjfcfwaaqt9 Strona:Anafielas T. 2.djvu/5 100 1082968 3160042 3158461 2022-08-29T10:03:21Z Wieralee 6253 grafika proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /><br></noinclude>[[File:Anafielas T. 2 (page 5 crop).jpg|center|400px|alt=MINDOWS.]] <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cp110iyp108mhnq7aaxbsxtlydvlbgq Strona:Anafielas T. 1.djvu/9 100 1083473 3159610 3157843 2022-08-28T17:45:24Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /><br></noinclude>{{f|lewy=auto|prawy=auto| {{c|w=200%|h=normal|'''WITOLORAUDA.'''|po=10px}} {{c|w=70%|{{Roz|PRZE|0.8}}Z|po=10px}} {{c|'''J.I. Kraszewskiego.'''|po=10px}} {{---}}{{Skan zawiera grafikę}} {{c|'''WYDANIE DRUGIE''',|po=10px|przed=10px}} {{c|w=85%|'''{{Roz*|przerobione i powiększone.}}'''|po=10px}} {{c|Z 50 Drzeworytami oryginalnemi|po=10px}} {{c|{{roz|Wincentego Smokowskieg}}o|po=10px}} {{c|w=85%|''b. Prof. Malar. b. Ces. Wil. Uniwer.''|po=10px}} {{c|'''i'''|po=10px}} {{c|w=150%|MUZYKĄ|po=10px}} {{c|w=150%|DO RAUD I PIOSENEK|po=10px}} {{c|w=150%|'''{{Roz*|Stanisława Moniuszki.}}'''|po=10px}} {{---}} {{f|lewy=50%|w=85%| Asz padajniusu dajnû dajneles<br> Asz dajnû bernużelys;<br> Asz adarysiu dajnû skrineles<br> Palejsu yi lustely.<br> {{c|***|roz}} |po=30px}} {{---|250}} {{c|w=150%|{{Roz*|Wilno.}}|przed=10px|po=10px}} {{c|Nakładem i drukiem Józefa Zawadzkiego.|po=10px}} {{---|20}} {{c|'''1846.'''|przed=10px}} |table}} <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7n5ifdeixafvy9sy9oolpwyiag8d2h0 Strona:Anafielas T. 1.djvu/5 100 1083527 3159962 3157773 2022-08-29T07:56:52Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /><br></noinclude><section begin="tyt"/>{{c|w=300%|h=normal|ANAFIELAS.|po=15px}} {{c|w=160%|'''PIEŚNI Z PODAŃ'''|po=15px}} {{c|w=200%|h=normal|'''{{Roz*|LITWY.}}'''|po=15px}} {{c|w=80%|{{roz|PRZE}}Z|po=10px}} {{c|w=120%|{{Roz*|J. I. KRASZEWSKIEGO.}}|po=15px}} {{---}}<section end="tyt"/>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|w=120%|'''PIEŚŃ PIÉRWSZA.'''|przed=15px|po=10px}} {{c|(Z 50 {{roz|Drzeworytam}}i).|po=15px}} <section begin="tyt2"/>{{---}} {{c|'''Wydanie Adama Zawadzkiego.'''|po=10px|przed=50px}} {{---|250}} {{c|w=120%|{{Roz*|WILNO.|0.6}}|po=10px|przed=10px}} {{c|{{kap|Nakładem i drukiem Józefa Zawadzkiego.}}|po=10px}} {{---|20}} {{c|{{Roz*|1846.}}|przed=10px|po=30px}} <br> <section end="tyt2"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> n67rwnwe3rhgo2pl5w0s4i73id8ajj2 3160094 3159962 2022-08-29T10:36:18Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /><br></noinclude><section begin="tyt"/>{{c|w=300%|h=normal|ANAFIELAS.|po=15px}} {{c|w=160%|'''PIEŚNI Z PODAŃ'''|po=15px}} {{c|w=200%|h=normal|'''{{Roz*|LITWY.}}'''|po=15px}} {{c|w=80%|{{roz|PRZE}}Z|po=10px}} {{c|w=120%|{{Roz*|J. I. KRASZEWSKIEGO.}}|po=15px}} {{---}}<section end="tyt"/>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|w=120%|'''PIEŚŃ PIÉRWSZA.'''|przed=15px|po=10px}} {{c|(Z 50 {{roz|Drzeworytam}}i).|po=15px}} <section begin="tyt2"/>{{---}} {{c|'''Wydanie Adama Zawadzkiego.'''|po=10px|przed=50px}} {{---|250}} {{c|w=120%|{{Roz*|WILNO.|0.6}}|po=10px|przed=10px}} {{c|{{kap|Nakładem i drukiem Józefa Zawadzkiego.}}|po=10px}}<section end="tyt2"/> {{---|20}} {{c|{{Roz*|1846.}}|przed=10px|po=30px}} <br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m1x130cfuakekygu80bsyca01mz5eib Strona:Anafielas T. 1.djvu/7 100 1083531 3159510 3157781 2022-08-28T16:04:37Z Wieralee 6253 grafika proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /></noinclude>{{CentrujStart2}} <div style="position:relative; left:0; top:0; width:100%; height:100%;">[[Plik:Anafielas T. 1 (page 7 crop).jpg|480px]] <div style="position:absolute; top:160px; left:40px; right:50px; text-align:center;"> {{c|{{tab}}J.I. Kraszewski.}} {{---|40}} {{c|WITOLORAUDA.}} {{c|w=85%|'''Pieśń z Podań'''}} {{c|'''LITWY.'''}} {{---|20}} {{c|w=85%|'''Z 50 Drzeworytami'''}} {{c|'''W. Smokowskiego'''}} {{c|{{kap|i Muzyką St. Moniuszki.}}}} {{c|{{Roz|Wydan}}a}} {{c|w=70%|PRZEZ}} {{c|w=85%|'''Adama Zawadzkiego.'''}} {{c|1846.}} <br> </div> </div> {{CentrujKoniec2}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rnp2maujl56z82sr3kt29srjay2eyic 3159603 3159510 2022-08-28T17:41:37Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /></noinclude>{{CentrujStart2}} <div style="position:relative; left:0; top:0; width:100%; height:100%;">[[Plik:Anafielas T. 1 (page 7 crop).jpg|480px]] <div style="position:absolute; top:160px; left:40px; right:50px; text-align:center;"> {{c|{{tab}}J.I. Kraszewski.}} {{---|40}} {{c|WITOLORAUDA.}} {{c|w=85%|'''Pieśń z Podań'''}} {{c|'''LITWY.'''}} {{---|20}} {{c|w=85%|'''Z 50 Drzeworytami'''}} {{c|'''W. Smokowskiego'''}} {{c|{{kap|i Muzyką St. Moniuszki.}}}} {{c|{{Roz|Wydan}}a}} {{c|w=70%|PRZEZ}} {{c|w=85%|'''Adama Zawadzkiego.'''}} {{c|1846.}} <br> </div> </div> {{CentrujKoniec2}} <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0z0qtzqsfgrmyzo4bsfnme7gwwxethv Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/153 100 1083925 3159460 3149292 2022-08-28T13:24:50Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|do|mu}} ze śmiechem i z krzykiem. Wreszcie pioruny stały się tak częste i donośne, błyskawice tak bezustanne i oślepiające, że Emilka musiała wtulić się w poduszki kanapy, głową do ściany, aby poskromić swój okropny lęk.<br> {{tab}}— Czy nigdy nie boisz się burzy? — spytała.<br> {{tab}}— Nie, ja się nie boję niczego z wyjątkiem djabła, — odrzekła Ilza.<br> {{tab}}— Sądziłam, że ty nie wierzysz w djabła również. Rhoda mówiła, że nie.<br> {{tab}}— Owszem, djabeł istnieje, mówi ojciec. On tylko w Boga nie wierzy. A jeżeli tak jest, jeżeli djabeł istnieje, a niema Boga, któryby go trzymał w cuglach, to cóż dziwnego, że się go boję? Słuchaj, Emiljo Byrd Starr, ja cię lubię. Od pierwszej chwili polubiłam cię i wiedziałam, że rychło uprzykrzy ci się ta mała, mizdrząca się, kłamliwa jaszczurka, Rhoda Stuart. Ja nigdy nie kłamię. Ojciec powiedział mi kiedyś, że zabiłby mnie, gdyby mnie przyłapał na kłamstwie. Bądź ''moją'' przyjaciółką. Będę uczęszczać regularnie do szkoły, o ile będę wiedziała, że siedzę obok ciebie.<br> {{tab}}— Zgoda — odrzekła Emilka z prostotą. Nie składała już przysięgi wiecznej wierności, ani jej nie wymagała od nikogo. Ta faza już minęła.<br> {{tab}}— I będziesz mi opowiadać... mnie nikt nic nie opowiada! I ja tobie będę opowiadać różne rzeczy. Nie mam komu opowiadać cokolwiek-bądź — rzekła Ilza. — A ty nie będziesz się mnie wstydzić, chociaż jestem dziwacznie odziana, chociaż nie wierzę w Boga?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|147}}</noinclude> ps1ah7lgg5otq91zd9ehht3bnffubac Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/154 100 1083926 3159462 3149293 2022-08-28T13:27:50Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ korekta bwd proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Nie. Ale gdybyś znała Pana Boga mego ojca, wierzyłabyś w Niego.<br> {{tab}}— Nie wierzyłabym. Zresztą, istnieje tylko jeden Bóg, o ile wogóle istnieje.<br> {{tab}}— Nie wiem... — odrzekła Emilka z wahaniem. — Nie, to nie może być. Bóg Heleny Greene nie jest ani trochę podobny do Boga mego ojca, a Bóg ciotki Elżbiety też jest zupełnie różny. Nie zdaje mi się, żebym lubiła Boga ciotki Elżbiety, ale jest On, bądż-co bądź, Bogiem pełnym godności, a Bóg Heleny Greene jest pozbawiony godności. Pewna jestem, że Bóg ciotki Laury jest jeszcze inny, miły i dobry, ale nie taki cudny jak Bóg ojca.<br> {{tab}}— Mniejsza o to, nie lubię rozmów o Bogu — rzekła Ilza niechętnie.<br> {{tab}}— Ja lubię je — odparła {{Korekta|Emilka.|Emilka. —}} Mnie się zdaje, że Bóg jest interesującym tematem. Będę się modlić za ciebie, Ilzo, ażebyś mogła uwierzyć w Boga mego ojca.<br> {{tab}}— Nie pleć! — krzyknęła Ilza, której dla jakichś tajemniczych przyczyn nie podobała się ta myśl. — Nie chcę, żeby się za mnie modlono!<br> {{tab}}— Czy ty sama nigdy się nie modlisz, Ilzo?<br> {{tab}}— Hm, od czasu do czasu, w nocy, kiedy {{Korekta|czuje|czuję}} się bardzo samotna, albo kiedy mam kłopoty. Ale nie chcę, żeby się za mnie modlił ktokolwiek inny. Jeżeli cię na tem przyłapię, Emiljo Starr, wydrapię ci oczy. A za mojemi plecami też nie masz się modlić za mnie, rozumiesz?<br> {{tab}}— Dobrze, rozumiem — odrzekła Emilka ostro. Była upokorzona tem odrzuceniem jej szlachetnej<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|148}}</noinclude> qr325996ozjkv8ve200qj57mebb5ime Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/155 100 1083927 3159463 3149303 2022-08-28T13:30:14Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ lit. proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>propozycji. — Będę się modlić za każdego, za każdą duszę ludzką, którą znam, tylko ciebie będę stale wyłączać.<br> {{tab}}Ilza patrzyła na nią przez chwilę, jakgdyby jej się ten układ również nie podobał. Wreszcie zaśmiała się i dała Emilce potężnego klapsa.<br> {{tab}}— Do licha! Wszystko jedno, bylebyś mnie lubiła. Mnie nikt nie lubi, wiesz?<br> {{tab}}— Twój ojciec ''musi'' cię lubić, Ilzo.<br> {{tab}}— Nie, on mnie nie lubi — odrzekła Ilza stanowczo. — Ojciec nie dba o mnie wcale. Czasami wydaje mi się nawet, że on nie znosi wręcz mego widoku. Chciałabym, żeby mnie pokochał, bo on umie być strasznie miły, kiedy kocha kogoś. A wiesz, czem ja będę, gdy dorosnę? Zostanę de-kla-ma-tor-ką.<br> {{tab}}— Co to znaczy?<br> {{tab}}— To jest kobieta, która mówi wiersze. Umiem to robić pierwszorzędnie. A czem ty będziesz?<br> {{tab}}— Poetką.<br> {{tab}}— Patrzcie! — zawołała Ilza z lekkim przekąsem. — Nie wierzę, żebyś ty umiała pisać poezje — dodała.<br> {{tab}}— Umiem! — zawołała Emilka. — Napisałam już trzy sztuki: „Jesień”, „List do Rhody” (ten wiersz spaliłam), oraz „Odę do Pierwiosnków”. Odę stworzyłam dzisiaj i to jest moje arcydzieło.<br> {{tab}}— Powiedz mi je — rozkazała Ilza.<br> {{tab}}Rada nierada, wyrecytowała Emilka dumnie swoje wiersze. Nie zależało jej bynajmniej na pochwaleniu się niemi przed Ilzą.<br> {{tab}}— Emiljo Byrd Starr, nie wysnułaś tego chyba z własnej głowy?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|149}}</noinclude> 07d3f2oqxmyw4fnccln1ulfyo10q0ga Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/156 100 1083928 3159464 3149304 2022-08-28T13:32:11Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Owszem.<br> {{tab}}— Przysięgasz?<br> {{tab}}— Przysięgam.<br> {{tab}}— Hm... — odetchnęła Ilza głęboko — w takim razie, zdaje mi się, że jesteś istotnie poetką.<br> {{tab}}Była to chwila wielkiego triumfu dla Emilki, jedna z wielkich chwil w jej życiu. Świat darzył ją uznaniem. Ale narazie należało pomyśleć o czem innem. Burza minęła, słońce świeciło. Niebawem ściemni się. Trzeba wracać do domu i wślizgnąć się do garderoby, zanim zauważą jej nieobecność. Straszną była ta myśl o powrocie, ale gorzej byłoby zasłużyć znowu na jeszcze surowszą karę okrutnej ciotki Elżbiety. A właśnie teraz, pod wpływem Ilzy, pełna była męstwa i otuchy. Zresztą niebawem nadejdzie chwila pójścia do łóżka, więc wypuszczą ją stamtąd. Pobiegła do domu naprzełaj przez pole Wysokiego Jana, całe lśniące od robaczków świętojańskich, przedarła się przez krzewy kwietne dokoła domu i... stanęła jak wryta: drabina zniknęła!<br> {{tab}}Emilka obeszła dom, pełna trwogi i wkradła się do kuchni z bijącem sercem. Ale tym razem droga małej grzesznicy nie była cierniowa, przeciwnie, okazała się ponad zasługę łatwa: w kuchni znajdowała się tylko ciotka Laura.<br> {{tab}}— Emilko droga, gdzie, u Boga Ojca, podziewałaś się przez ten czas? — zawołała. — Właśnie szłam, aby cię wypuścić. Elżbieta powiedziała, wychodząc z domu, że mogę już pójść po ciebie.<br> {{tab}}Ciotka Laura nie przyznała się, że kilkakrotnie podchodziła na palcach do drzwi garderoby i że była poważnie zaniepokojona zupełną ciszą, jaka tam<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|150}}</noinclude> oj8y4eesxgesumpl54njwy68p275efl Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/157 100 1083929 3159466 3149305 2022-08-28T13:36:36Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ pisownia "shańbić" [[M. Arcta Słownik ilustrowany języka polskiego/Posromocić|jest poprawna]] proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>panowała. Czy dziecko straciło przytomność ze strachu? Nawet podczas tej groźnej burzy z piorunami nie pozwołiła zawzięta Elżbieta otworzyć drzwi ciemnego pokoju. Aż tu zjawia się panna Emilja, całkiem pogodna, wraca z przechadzki, nie wiedząc, jakiego niepokoju jest sprawczynią. Przez chwilę niezadowolona była Laura. Ale gdy usłyszała opowiadanie Emilki o jej ucieczce, dreszcz ją przeszedł na myśl, że dziecko Julki o mały włos nie połamało rąk i nóg, schodząc po spróchniałej drabinie. O niczem innem już nie myślała.<br> {{tab}}Emilka czuła, że powiodło jej się lepiej, niż na to zasłużyła. Wiedziała, że ciotka Laura dochowa jej tajemnicy. Ciotka Laura dała jej Nieznośnika do pokoju i pozwoliła nalać mu podwójną filiżankę mleka. Jej samej podała wielkie ciasto z rodzenkami i położyła ją do łóżka, obsypując siostrzenicę pocałunkami.<br> {{tab}}— Nie powinnaś być taka dobra dla mnie, bo byłam dziś niegrzeczna — rzekła Emilka między jednym a drugim kęsem. — Zdaje mi się, że shańbiłam Murrayów, chodząc boso.<br> {{tab}}— Jabym na twojem miejscu zdejmowała buciki, ile razy znajdę się poza bramą — rzekła ciotka Laura. — Tylko nie zapominałabym włożyć je przed powrotem do domu. Elżbieta nie może mieć przykrości z czegoś, o czem nie wie.<br> {{tab}}Emilka rozmyślała nad tem, dopóki nie dokończyła ciasta. Wreszcie rzekła:<br> {{tab}}— To byłoby przyjemne, ale już chyba tego nigdy nie zrobię. Muszę być posłuszna ciotce Elżbiecie, bo ona jest głową rodziny.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|151}}</noinclude> 9s6gizn5i2iz038axa9s4rl13j8skzd Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/158 100 1083930 3159467 3149307 2022-08-28T13:38:52Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Skąd masz takie informacje? — zdziwiła się ciotka Laura.<br> {{tab}}— Z mojej własnej głowy. Ciotko Lauro, Ilza Burnley i ja będziemy przyjaciółkami. Lubię ją, zawsze czułam, że ją polubię, skoro się nadarzy sposobność... Nie sądzę, abym mogła kiedykolwiek ''pokochać'' którąkolwiek dziewczynkę, ale ją ''lubię''.<br> {{tab}}— Biedna Ilza! — westchnęła ciotka Laura.<br> {{tab}}— Tak, jej ojciec jej nie lubi. Przecież to okropne? — rzekła Emilka. — Dlaczego on jej nie lubi?<br> {{tab}}— Owszem, kocha ją w gruncie rzeczy. Zdaje mu się tylko, że nie.<br> {{tab}}— Ale dlaczego mu się tak zdaje?<br> {{tab}}— Za młoda jesteś, Emilko, aby zrozumieć.<br> {{tab}}{{Korekta|Emlika|Emilka}} okropnie nie lubiła, gdy jej mówiono, że jest za młoda, aby rozumieć. Czuła, że może doskonale zrozumieć wszystko, o ile dorośli zadadzą sobie trud wytłumaczenia jej różnych zjawisk, i zaniechają tej swojej tajemniczości.<br> {{tab}}— Chciałabym móc się modlić za nią. A toby nie było w porządku, z chwilą, gdy wiem, co ona o tem myśli. Ale zawsze proszę Boga, aby pobłogosławił wszystkich moich przyjaciół, czyli ją również, bo ona teraz do nich należy. Może i z takiej modlitwy wyniknie dla niej coś dobrego. Czy „do licha” jest wyrazem, który można używać, ciotko Lauro?<br> {{tab}}— Nie!... Nie!...<br> {{tab}}— Szkoda — rzekła Emilka z powagą. — Żałuję, gdyż jest to zwrot pełen zacięcia.<br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|152}}</noinclude> hwocnp5sdr4bwyutjic1zoe3gqeogzm Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/48 100 1085405 3159707 3153260 2022-08-28T19:24:56Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude><br> {{c|'''V'''|po=20px}} {{c|'''Szwejk w komisariacie policji przy ulicy Salma.'''}} <br> {{tab}}Po pięknych słonecznych dniach w domu wariatów zwaliły się na Szwejka godziny ciężkich prześladowań. Inspektor policji Braun scenę spotkania ze Szwejkiem zaaranżował z okrucieństwem rzymskich żołdaków z czasów przemiłego cesarza Nerona. Tak, jak wtedy mawiano: — Rzućcie tego łajdaka chrześcijanina lwom — tak pan inspektor Braun rzekł twardo: — Za kratę z nim!<br> {{tab}}Ani słówka więcej, ani mniej. Tylko oczy pana inspektora policji Brauna błysnęły osobliwą rozkoszą {{korekta|perwesji|perwersji}}.<br> {{tab}}Szwejk skłonił się i rzekł: — Jestem gotów, panowie. Mniemam, że krata znaczy to samo, co separacja, a to nie jest takie kiepskie.<br> {{tab}}— Nie pytlujcie nam tu za wiele — odpowiedział policjant, na co Szwejk replikował: — Jestem całkiem skromny i wdzięczny za wszystko, co panowie dla mnie uczynić raczą.<br> {{tab}}W celi siedział na pryczy mąż niejaki w głębokiej zadumie. Siedział apatycznie, a z miny jego było widać, że ani na chwilę nie przypuszczał, że to dla niego otwierają drzwi, aby mu przywrócić wolność, gdy w zamku zazgrzytał klucz.<br> {{tab}}— Moje uszanowanie wielmożnemu panu — rzekł Szwejk siadając obok niego na pryczy. — Która też może być godzina?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> oj7sky7w28swjxr44hd4zhx1pgbcixh Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/49 100 1085406 3159714 3153265 2022-08-28T19:27:32Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Ja na godzinę gwiżdżę — odpowiedział mąż zamyślony.<br> {{tab}}— Jest tu nienajgorzej — nawiązywał Szwejk rozmowę — na przykład ta prycza jest z drzewa heblowanego.<br> {{tab}}Poważny człowiek nie odpowiedział, ale wstał i zaczął chodzić po celi krokiem szybkim, przemierzając przestrzeń między pryczą a drzwiami, jakby się śpieszył i pragnął coś uratować.<br> {{tab}}Tymczasem Szwejk z dużym zainteresowaniem przyglądał się napisom nagryzmolonym na ścianach. Był tam na przykład jeden napis, którego autor przysięgał niebu toczyć z policją walkę na śmierć i życie. Tekst był taki:<br> {{tab}}{{roz*|Dam ja wam, dranie!}}<br> {{tab}}Inny więzień napisał:<br> {{tab}}{{roz*|Całujcie mnie w nos koguty.}}<br> {{tab}}Inny stwierdzał prosty fakt:<br> {{tab}}{{roz*|Siedziałem tu 5 czerwca 1913 i obchodzono się ze mną przyzwoicie. Józef Mareczek, kupiec z Wrszowic.}}<br> {{tab}}Ale był tu też jeden napis, wstrząsający do głębi:<br> {{tab}}{{roz*|Łaski, wielki Boże!}} a pod tym dopisek:<br> {{tab}}{{roz*|Pocałujcie mnie w d.}}<br> {{tab}}Litera d była przekreślona, a na boku dużymi literami przypisano: POŁĘ. Jakaś dusza poetycka napisała obok tego wiersze:<br> {{f|<poem> Nad strumykiem zasmucony siedzę, Góra słonko złote przesłoniła, A ja tęsknym okiem w dal spoglądam, Tam, gdzie mieszka moja miła.</poem>|w=90%}} {{tab}}Człowiek, który biegał między drzwiami a pryczą tak szybko, jakby chciał zdobyć rekord w biegu maratońskim, zatrzymał się zdyszany, usiadł na dawnym swoim miejscu, wsparł głowę na dłoniach i ryknął nagle: — Wypuśćcie mnie na wolność!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 64j7qgwjsu5vhajyl6v1wu2sbqak8v9 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/50 100 1085407 3159732 3153269 2022-08-28T19:38:04Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Nie, oni mnie nie wypuszczą — odpowiadał sam sobie — nie wpuszczą i nie wypuszczą. Jestem tutaj już od godziny szóstej rano.<br> {{tab}}Stał się nagle rozmowny, wyprostował się i zapytał Szwejka:<br> {{tab}}— Czy nie ma pan przypadkiem rzemiennego pasa, żebym mógł z tym skończyć?<br> {{tab}}— Z miłą chęcią mogę panu posłużyć — odpowiedział Szwejk, odpinając pas. — Jeszcze nigdy nie widziałem, jak się ludzie w areszcie wieszają na rzemiennym pasie.<br> {{tab}}— Tylko z tym kłopot — mówił Szwejk rozglądając się dokoła — że tu nigdzie nie ma porządnego haka. Klamka okienna pana nie utrzyma. Chyba że powiesiłby się pan klęcząc, na pryczy, jak zrobił ten mnich w klasztorze Emauskim, co się powiesił na krucyfiksie przez jedną młodą Żydówkę. Ja samobójców bardzo lubię. Dalej, a żwawo!<br> {{tab}}Ponury człowiek, któremu Szwejk wetknął pas w rękę, spojrzał na rzemień, rzucił go w kąt i wybuchnął płaczem, rozmazując brudnymi rękoma łzy po całej twarzy. Skrzeczącym głosem wyrzucał przy tym zdanie za zdaniem: — Ja mam dziateczki, ja się tu dostałem za pijaństwo i za niemoralne życie. Jezus, Maria, moja biedna żona, co też powiedzą teraz w urzędzie? Ja mam dziateczki, ja tu jestem za pijaństwo i życie niemoralne itd. w kółko i bez końca.<br> {{tab}}Wreszcie uspokoił się trochę, podszedł ku drzwiom i zaczął w nie kopać i walić pięściami. Za drzwiami dały się słyszeć kroki i ozwał się głos:<br> {{tab}}— Czego tam?<br> {{tab}}— Wypuśćcie mnie na wolność! — rzekł aresztant takim głosem, jakby wolność była do istnienia koniecznie potrzebna.<br> {{tab}}— Gdzie panu tak pilno? — pytano z drugiej strony drzwi.<br> {{tab}}— Do urzędu — odpowiedział nieszczęśliwy ojciec, małżonek, urzędnik, pijak i rozpustnik.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 62nuznbqjvcx5xmw21ztyrsz6cgohwx Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/51 100 1085408 3159736 3153271 2022-08-28T19:40:43Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Ozwał się śmiech, upiorny śmiech śród ciszy korytarza, i kroki się znowu oddaliły.<br> {{tab}}— Jeśli się nie mylę, to ten pan nienawidzi pana, skoro się z pana tak śmieje — mówił Szwejk, podczas gdy złamany na duchu mąż znowu usiadł obok. niego. — Taki dozorca jest zdolny do wszystkiego, gdy się rozzłości. Niech pan siedzi spokojnie, skoro nie chce się pan powiesić, i niech pan czeka, co będzie dalej. Jeśli pan jest urzędnikiem, żonatym i jeszcze do tego ma dzieci, to zgadzam się, że to jest straszne. Jeśli się nie mylę, to pan jest przekonany, że pana wydalą z urzędu.<br> {{tab}}— Tego panu powiedzieć nie mogę — westchnął zapytany — ponieważ sam już nie pamiętam, co wyrabiałem, wiem tylko tyle, że mnie skądś wyrzucili i że wróciłem tam i chciałem sobie zapalić cygaro. Ale przedtem było jeszcze ładniej. Naczelnik naszego oddziału obchodził imieniny i zaprosił nas do pewnej winiarni, potem poszliśmy do drugiej, do trzeciej, do czwartej, do piątej, do szóstej, do siódmej, do ósmej, do dziewiątej...<br> {{tab}}— Może pan sobie życzy, żeby mu pomóc liczyć — zapytał Szwejk. — Ja się na tych rzeczach znam, bo pewnej nocy byłem w dwudziestu ośmiu lokalach. Ale muszę się pochwalić, że nigdzie nie miałem nic więcej nad trzy piwa.<br> {{tab}}— Jednym słowem — mówił dalej nieszczęśliwy podwładny pana naczelnika, który tak wspaniale obchodził imieniny — gdyśmy absolwowali z tuzin tych speluneczek, zauważyliśmy, że pan naczelnik nam się gdzieś zapodział, pomimo że uwiązaliśmy go na szpagacie i wodziliśmy z sobą jak pieska. Więc gdy nam zginął, poszliśmy go szukać, a przy tym szukaniu poginęliśmy sobie nawzajem, aż wreszcie sam jeden znalazłem się w nocnej kawiarni na Winohradach, w bardzo przyzwoitym lokalu, gdzie piłem jakiś likier prosto z butelki. Co później jeszcze robiłem, tego już nie pamiętam, wiem tylko tyle, że już w komisariacie, gdy zostałem tutaj przyprowadzony, obaj policjanci, co mnie prowadzili, składali raport, że<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> i3yu9b3z98iu139heprvr7f3v8f0doc Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/52 100 1085409 3159763 3153276 2022-08-28T19:59:27Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>się upiłem, że się zachowywałem niemoralnie, że pobiłem pewną damę, że scyzorykiem porżnąłem czyjś kapelusz, który zdjąłem z wieszaka, rozpędziłem damską kapelę, oskarżyłem publicznie oberkelnera, że ukradł mi dwadzieścia koron, przetrąciłem marmurową płytę stołu, przy którym siedziałem, i rozmyślnie naplułem w czarną kawę pewnemu panu, który siedział przy stole sąsiednim. Więcej nic nie zrobiłem, a przynajmniej nie mogę sobie przypomnieć, abym zrobił jeszcze coś takiego. I proszę mi wierzyć, że jestem taki porządny, inteligentny człowiek, który nie myśli o niczym innym, tylko o swojej rodzinie. Co pan o tym wszystkim powie? Przecież ja nie jestem żaden awanturnik!<br> {{tab}}— Dużo też pan miał roboty z przetrącaniem tej płyty marmurowej? — zapytał Szwejk, okazując duże zainteresowanie. — Czy może przetrącił pan ją od jednego zamachu?<br> {{tab}}— Od jednego — odpowiedział inteligentny pan.<br> {{tab}}— W takim razie jest pan zgubiony — rzekł Szwejk w zamyśleniu. — Dowiodą panu, że pan się na to przygotowywał pilnym ćwiczeniem. A ta kawa obcego pana, w którą pan napluł, czy była z rumem, czy bez rumu?<br> {{tab}}I nie czekając odpowiedzi, wyjaśniał:<br> {{tab}}— Jeśli była z rumem, to sprawa będzie gorsza, ponieważ taka kawa jest droższa. W sądzie oblicza się wszystko skrupulatnie, żeby można było doliczyć się przynajmniej grubej zbrodni.<br> {{tab}}— W sądzie — jęknął bezradnie sumienny ojciec rodziny i opuściwszy głowę popadł w niemiły stan, w którym człowieka żrą wyrzuty sumienia<ref>Niektórzy pisarze używają wyrażenia: „gryzą wyrzuty sumienia“. Uważam takie wyrażenie za nie dość ścisłe. I tygrys żre człowieka, a nie gryzie.</ref>.<br> {{tab}}— A czy w domu wiedzą już, że pan się dostał za kratę? — pytał Szwejk. — Czy też będą czekali, aż o tym będzie w gazetach?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1mecqddftnae11i5yxy8f4kjoz5f7e5 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/53 100 1085411 3159770 3153279 2022-08-28T20:04:44Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Pan sądzi, że to się dostanie do gazet? — naiwnie spytała ofiara imienin swego przełożonego.<br> {{tab}}— To więcej niż pewne — brzmiała surowa odpowiedź, bowiem Szwejk nigdy nie miał zwyczaju ukrywać coś przed ludźmi. — Wszystkie te rzeczy będą się czytelnikom gazet ogromnie podobały. Ja też bardzo lubię odczytywać rubrykę o pijanicach i ich awanturach. Niedawno temu „Pod kielichem“ pewien gość nie zrobił nic osobliwego, tylko tyle, że sam sobie stłukł kufel na głowie. Podrzucił go do góry i stanął pod nim. Odwieźli go z gospody, a rano już mieliśmy o tym czytanie. Albo na ten przykład w Bendlówce dałem razu pewnego jednemu karawaniarzowi w pysk, a on mi oddał. Abyśmy się mogli pogodzić, musieli nas obu aresztować i zaraz było o tym w wieczorowych gazetkach. Albo gdy w kawiarni „Pod trupem“ potłukł pan radca dwie podstawki, to myśli pan, że mieli wzgląd na niego? Zaraz na drugi dzień był w gazetach. Może pan zrobić tylko tyle, że z aresztu pośle pan do gazet sprostowanie, iż wiadomości, które zostały zamieszczone, nie dotyczą pana i że z tym panem, o którym mowa, nie jest pan ani spokrewniony, ani zaprzyjaźniony. Zaś do domu napisze pan, żeby panu to sprostowanie z gazety wycięli; przeczyta je pan sobie, jak odsiedzi karę.<br> {{tab}}— Czy panu nie chłodno? — zapytał Szwejk ze współczuciem, gdy zauważył, że się inteligentny pan trzęsie. — Latosi koniec lata jest trochę chłodnawy.<br> {{tab}}— Ja jestem skompromitowany — zapłakał towarzysz Szwejka. — Kariera moja skończona.<br> {{tab}}— A tak — jak najchętniej zgadzał się Szwejk. — Gdy po odsiedzeniu kary nie przyjmą pana na dawne stanowisko, to nie wiem, czy tak łatwo znajdzie pan inne miejsce, bo każdy pracodawca, choćby i hycel, żąda świadectwa moralności. Święta prawda, że taka chwilka rozkoszy, jakiej pan sobie użyczył, nie opłaca się. A czy małżonka pańska i dzieci mają środki utrzymania przez ten czas, kiedy pan będzie sie-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0majlz0o78j8am6v76muyupwjotb1ds Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/54 100 1085412 3159771 3155325 2022-08-28T20:07:21Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>dział? Czy też będą musiały chodzić żebrać i oddawać się różnym występkom.<br> {{tab}}Ozwało się łkanie.<br> {{tab}}— Moje biedne dziatki! Moja biedna żona!<br> {{tab}}Niesumienny skruszony grzesznik wstał i rozgadał się o swoich dziatkach: ma ich pięcioro, najstarszy ma lat dwanaście i należy do tych tam harcerzy. Pije tylko wodę, a ojciec powinien sobie brać przykład z niego, taki ojciec, który po raz pierwszy w życiu dopuścił się takiej rzeczy.<br> {{tab}}— Do harcerzy należy? — zapytał Szwejk. — Bardzo lubię słuchać opowiadania o tych harcerzach. Pewnego razu w Mydłowarach koło Zliwia, powiat Hluboka, kapitanat Czeskie Budziejowice, akurat wtedy, jakeśmy tam — dziewięćdziesiąty pierwszy pułk — mieli ćwiczenia, chłopi okoliczni zrobili obławę na harcerzy w lesie gminnym, bo im się tam bardzo rozplenili. Złapali trzech. Ten najmniejszy z nich, gdy go wiązali, kwilił, piszczał i tak narzekał, że my, zahartowane wojaki, nie mogliśmy na to patrzeć i woleliśmy odejść. Przy tym wiązaniu ci trzej harcerze pokąsali ośmiu chłopów. Potem na mękach u wójta, pod trzciną zeznali, że w całej okolicy nie ma ani jednej łąki, której nie byliby wygnietli, gdy się wygrzewali na słońcu, dalej, że jeden łan żyta na pniu przed samymi żniwami koło Rażyc spalił się tylko skutkiem nieszczęśliwego wypadku, kiedy sobie w życie na rożnie piekli sarenkę, upolowaną przy pomocy noża w lesie gminnym. W ich norze leśnej znaleziono przeszło pół korca ogryzionych kości drobiu i dziczyzny, ogromne mnóstwo pestek czereśni, zatrzęsienie ogryzków z niedojrzałych jabłek i innych dobrych rzeczy.<br> {{tab}}Ale niefortunny ojciec harcerza pocieszyć się nie dał.<br> {{tab}}— Co ja zrobiłem? — biadał. — Reputację mam zmarnowaną!<br> {{tab}}— Słusznie pan powiedział — rzekł Szwejk z wrodzoną szczerością. — Po tym, co się stało, musi pan mieć reputację zmarnowaną na całe życie, ponieważ znajomi pańscy dodadzą<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jf4dfk902c657n4qydrxoeffa23w8xo Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/55 100 1085413 3159772 3155326 2022-08-28T20:09:37Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>jeszcze to i owo do tego, co będą czytali w gazetach o panu. To się zawsze tak robi, ale niech pan się tym nie przejmuje. Takich ludzi, co mają zaszarganą albo zmarnowaną reputację, jest na świecie przynajmniej dziesięć razy tyle, ile jest ludzi z dobrą reputacją. To jest taka drobnostka, o której nie warto gadać.<br> {{tab}}Na korytarzu dały się słyszeć ciężkie kroki, klucz zachrzęścił w zamku, drzwi się otwarły, a od progu policjant wołał Szwejka po imieniu i nazwisku.<br> {{tab}}— Przepraszam pana — rzekł rycerski Szwejk — ja tu jestem dopiero od godziny dwunastej, a ten pan już od szóstej rano, więc mnie nie pilno.<br> {{tab}}Zamiast odpowiedzi krzepka ręka policjanta wyciągnęła Szwejka na korytarz i bez jednego słowa poprowadziła go po schodach na piętro.<br> {{tab}}W drugim pokoju przy stole siedział komisarz policji, otyły pan o dobrodusznym wyglądzie. Pan ten ozwał się uprzejmie:<br> {{tab}}— Aha, to pan jest ten Szwejk? A w jaki sposób pan się tutaj dostał?<br> {{tab}}— W sposób najzwyczajniejszy — odpowiedział Szwejk. — Przyprowadził mnie tu jeden pan policjant, ponieważ nie chciałem się zgodzić na to, żeby mnie z domu wariatów wyrzucali na czczo. Bo to jest tak, jakby mnie uważali za taką dziwkę z ulicy, co to ją można kopnąć.<br> {{tab}}— Wie pan co, panie Szwejk — rzekł uprzejmie pan komisarz. — Po co mamy się tu z panem ambarasować? Czy nie lepiej będzie, gdy poślemy pana do dyrekcji policji?<br> {{tab}}— Pan jest, że się tak wyrażę, panem sytuacji — mówił Szwejk spokojnie. — Teraz pod wieczór taki spacerek będzie bardzo przyjemny.<br> {{tab}}— Bardzo mi przyjemnie, żeśmy się tak łatwo zgadali — rzekł wesoło komisarz policji. — Najlepiej zgadzać się z sobą. Prawda, panie Szwejk?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qq7lie6ckga3gxbplziq2ve02pntfcz Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/56 100 1085414 3159773 3155327 2022-08-28T20:12:44Z Alenutka 11363 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Ja też bardzo lubię zgodzić się z każdym — odpowiedział Szwejk. — Ja pańskiej dobroci nigdy nie zapomnę. Niech mi pan wierzy, panie komisarzu.<br> {{tab}}Skłoniwszy się grzecznie, oddalał się z policjantem i już po upływie kwadransa widać było Szwejka pod opieką policji na rogu ulicy Jecznej i placu Karola. Policjant miał pod pachą dużą księgę z niemieckim napisem: {{roz*|„Arrestantenbuch“.}}<br> {{tab}}Na rogu ulicy Spalonej Szwejk, idący ze swoim towarzyszem, zetknął się z tłumem ludzi tłoczących się dokoła wielkiego obwieszczenia.<br> {{tab}}— To manifest najjaśniejszego pana o wypowiedzeniu wojny — rzekł policjant do Szwejka.<br> {{tab}}— Ja to przewidziałem — rzekł Szwejk — ale u wariatów nic jeszcze o tym nie wiedzą, chociaż powinni by to mieć z pierwszej ręki.<br> {{tab}}— Jak pan to rozumie? — zapytał policjant Szwejka.<br> {{tab}}— Ponieważ u wariatów siedzi pod kluczem dużo panów oficerów — tłumaczył Szwejk, a gdy zrównali się z tłumem, stojącym przed manifestem, Szwejk zawołał:<br> {{tab}}— Cesarz Franciszek Józef niech żyje! Tę wojnę wygramy!<br> {{tab}}Jakiś entuzjasta z ulicy wbił Szwejkowi kapelusz na uszy, po czym ofiara zapału wojennego z środka tłumu weszła prosto w bramę dyrekcji policji.<br> {{tab}}— Tę wojnę wygramy z całą pewnością, powtarzam to jeszcze raz, panowie! — zawołał Szwejk, rozstając się z tłumem, który mu towarzyszył.<br> {{tab}}A gdzieś w mrocznych dalach historii ujawniała się prawda, że dzień jutrzejszy zburzy plany teraźniejszości.<br> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7l9fdkbdf1632oabtmxtz89bymx831q Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/125 100 1085488 3159514 3153289 2022-08-28T16:52:17Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>misarza policji Drasznera, który bywa! tu często z urzędu, rewidując lokal. Prostytutki bały się go, ale układały o nim piosenki pełne odwagi. Nieraz chórem śpiewały:<br> {{f|<poem> Za pana Drasznera Była awantura. Mańka się upiła, Z Drasznera sobie kpiła.</poem>|w=90%}} {{tab}}Ale właśnie w takich chwilach zdarzało się, że Draszner pojawiał się nagle w towarzystwie policjantów, straszliwy i nieubłagany. W szynkowni kotłowało się wtedy, jakby ktoś strzelił w stado kuropatw. Policjanci cywilni ustawiali całe towarzystwo w szeregi, aby je zaprowadzić do komisariatu. I Szwejk pechowiec znalazł się razu pewnego w takiej gromadzie, bo gdy Draszner wezwał go, aby się wylegitymował, zapytał komisarza: — A czy ma pan na to pozwolenie od dyrekcji policji? — Pamiętał też pewnego poetę, który siadywał na Kukliku pod zwierciadłem i w tym rozgardiaszu, przy śpiewie i dźwiękach harmonii, pisywał wiersze i czytywał je dziewczynom.<br> {{tab}}Natomiast towarzysze Szwejka nie mieli żadnych takich reminiscencyj. Było to dla nich czymś zgoła nowym. Zaczynało się im tutaj podobać. Tłuścioch poczuł się tu od razu szczęśliwy i zadowolony, albowiem tacy ludzie prócz optymizmu mają jeszcze duże skłonności do epikureizmu. Chudeusz przez chwilę walczył ze swoimi skłonnościami, ale jak pozbył się swego sceptycyzmu, tak też pozbył się swej roztropności i rozwagi.<br> {{tab}}— Będę tańcował — rzekł po piątym kuflu piwa, widząc, jak pary tańczą deptaka.<br> {{tab}}Grubasek oddał się rozkosznictwu bez zastrzeżeń. Obok niego siedziała panienka i gadała mocno od rzeczy. W oczach zapalały mu się iskierki.<br> {{tab}}Szwejk pił. Chudeusz potańcował i usiadł ze swoją tancerką przy stole. Potem śpiewali, tańczyli, pili bezustannie<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kgw897q23xdu1mwwe5648w3knughiyo Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/126 100 1085489 3159517 3153294 2022-08-28T16:54:21Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>i poklepywali swoje towarzyszki. I w tej atmosferze kupnej miłości, nikotyny i alkoholu zdawało się wirować hasło stare, jak świat: — Po nas niech będzie potop!<br> {{tab}}Po południu przysiadł się do nich jakiś żołnierz i proponował im, że za pięć koron może zrobić flegmonę i zatrucie krwi. Ma przy sobie strzykawkę: i może zastrzyknąć naftę w rękę albo w nogę<ref>Był to środek niezawodny na dostanie się do szpitala. Ale woń nafty, która pozostawała w obrzmieniu, była zdradziecka. Benzyna okazała się lepszym środkiem, bo szybciej wietrzała. Później zastrzykiwano eter z benzyną, a jeszcze później proceder ten został bardziej udoskonalony.</ref>. Żołnierz zapewniał ich, że w szpitalu będą mogli przesiedzieć najmniej dwa miesiące, a jeśli będą jątrzyć ranę śliną, to sprawa może się wlec i przez pół roku i mogą zostać zwolnieni z wojska raz na zawsze.<br> {{tab}}Chudziak, który już zupełnie stracił równowagę ducha, kazał sobie zastrzyknąć nafty w nogę. Operacji dokonano w wychodku.<br> {{tab}}Gdy się miało ku wieczorowi, zaproponował Szwejk, aby się wybrali w drogę do kapelana polowego. Grubasek, któremu słowa się już plątały, namawiał Szwejka, żeby poczekał jeszcze chwilę. Ale Szwejkowi już się na Kukliku nie podobało i dlatego zagroził swoim towarzyszom, że pójdzie sam.<br> {{tab}}Ruszyli tedy w drogę, ale musiał im Szwejk obiecać, że z nimi jeszcze gdzieś po drodze wstąpi.<br> {{tab}}Wstąpili do małej kawiarenki za Florencją, gdzie grubasek sprzedał swój srebrny zegarek, aby się mogli jeszcze trochę poweselić.<br> {{tab}}Stamtąd musiał Szwejk prowadzić obu swoich towarzyszy pod ręce. Kosztowało go to dużo wysiłków. Grubasek byłby o mały figiel zgubił papiery, przeznaczone dla kapelana polowego, tak że Szwejkowi wypadło zaopiekować się i tymi papierami.<br> {{tab}}Co chwila musiał Szwejk zwracać im uwagę, że idzie oficer czy podoficer. Po nadludzkich wysiłkach i trudach<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1at921tu3caknl35y5d68necepuo30q Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/127 100 1085490 3159521 3153295 2022-08-28T16:55:44Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>udało mu się dowlec ich do domu przy ul. Królewskiej, gdzie mieszkał kapelan połowy.<br> {{tab}}Sam powsadzał im bagnety na karabiny i szturchańcami pod żebra przymuszał obu, żeby oni prowadzili jego, a nie on ich.<br> {{tab}}Na pierwszym piętrze był na drzwiach bilet wizytowy: {{roz*|Otto Katz, Feldkurat.}} Drzwi otworzył im jakiś żołnierz. Z pokoju słychać było głosy, brzęk butelek i szklanek.<br> {{tab}}— {{roz*|Wir — melden — gehorsam — Herr — Feldkurat}} — mówił z wysiłkiem chudeusz, salutując żołnierza, {{roz*|— ein — Paket — und ein Mann gebracht.}}<br> {{tab}}— Właźcie dalej — rzekł żołnierz. — Gdzieście się tak urządzili? Bo pan feldkurat też sobie... — Splunął z obrzydzeniem.<br> {{tab}}Żołnierz oddalił się z papierami. Czekali w przedpokoju długo, zanim otworzyły się drzwi i do przedpokoju — nie wszedł — ale wpadł kapelan połowy. Był w kamizelce, w ręku trzymał cygaro.<br> {{tab}}— Więc jesteś, bratku — rzekł do Szwejka. — Przyprowadzili cię, aha. Macie zapałki?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie kapelanie, że nie mam.<br> {{tab}}— E, tak, a dlaczego nie macie zapałek? Każdy żołnierz powinien mieć zapałki, żeby mógł zapalić papierosa. Żołnierz, który nie ma zapałek, jest... No, co jest?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, jest bez zapałek — odpowiedział Szwejk.<br> {{tab}}— Bardzo dobrze, jest bez zapałek i nie może nikomu podać ognia. Tak, to jest po pierwsze, a po drugie, czy nie śmierdzą wam nogi, Szwejku?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, że nie śmierdzą.<br> {{tab}}— Tak, po drugie, a teraz trzecie. Pijecie wódkę?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, że wódki nie piję, ale arak.<br> {{tab}}— No dobrze, popatrzcie na tego żołnierza. Pożyczyłem go sobie na dzisiejszy wieczór od oberlejtnanta Feldhubera,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qggtuax5buhpi7j2eaegm92cqdekkcs Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/128 100 1085491 3159523 3153299 2022-08-28T16:56:56Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>to jego pucybut. Ale on nic nie pije, jest ab-ab-ab-sty-nent i dlatego pójdzie na front. Ponieważ taki człowiek jest do niczego. To nie pucybut, ale krowa. Krowa pije tylko wodę i ryczy jak wół.<br> {{tab}}— Ty jesteś abstynent — zwrócił się do żołnierza — i nie wstyd ci, fujaro. Po pysku należałoby cię sprać.<br> {{tab}}Kapelan zwrócił uwagę na tych, którzy Szwejka przyprowadzili i którzy dla utrzymania równowagi kiwali się na wszystkie strony, daremnie opierając się o karabiny.<br> {{tab}}— Jesteście pi-pi-pi-jani — rzekł kapelan. — Upiliście się na służbie i za to każę was wsadzić do pa-pa-paki. Odbierzcie im, Szwejku karabiny i zaprowadźcie ich do kuchni, i pilnujcie ich, dopóki nie przyjdzie patrol. Ja zaraz zatelefonu-nu-nuję do koszar.<br> {{tab}}Słowa Napoleona, że „na wojnie sytuacja zmienia się co chwila“, sprawdziły się w całej pełni i w tym wypadku.<br> {{tab}}Rano ci żołnierze prowadzili Szwejka pod bagnetami i bali się, żeby im nie uciekł, potem on sam przyprowadził ich tutaj, a wreszcie musi ich pilnować.<br> {{tab}}Zrazu nie zdawali sobie sprawy z takiego obrotu rzeczy, ale gdy siedzieli w kuchni i widzieli, że Szwejk stanął przy drzwiach z bagnetem na karabinie, zrozumieli, co się stało.<br> {{tab}}— Napiłbym się czego — westchnął grubasek optymista, a chudeusz popadł znowu w swój dawny sceptycyzm i rzekł, że to wszystko jest nędzną zdradą. Zaczął głośno oskarżać Szwejka, że to on wprowadził ich w taką sytuację, i gorzko mu wyrzucał, że im obiecał, jako jutro rano będzie powieszony, a teraz widać, że sobie z nich zakpił i z tą spowiedzią i wieszaniem.<br> {{tab}}Szwejk milczał i chodził przed drzwiami.<br> {{tab}}— Osły jesteśmy! — krzyczał wysoki chudy.<br> {{tab}}Wysłuchawszy wszystkich oskarżeń, Szwejk ozwał się wreszcie:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> md7p8po2a7yhghlesz27ddsguonrh2j Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/129 100 1085492 3159524 3153318 2022-08-28T16:58:11Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Teraz widzicie przynajmniej, że wojna to nie żaden miód. Ja pełnię swój obowiązek. Dostałem się w to wszystko tak samo jak i wy, ale w mowie powszechnej mówi się w takich razach, że fortuna się do mnie uśmiechnęła.<br> {{tab}}— Napiłbym się czego — powtarzał zrozpaczony optymista.<br> {{tab}}Wysoki chudy wstał i krokiem chwiejnym podszedł ku drzwiom:<br> {{tab}}— Puść nas do domu — rzekł do Szwejka — i nie bałwań się, kolego.<br> {{tab}}— Odejdź ode mnie — odpowiedział Szwejk. — Muszę was pilnować. Nie znamy się.<br> {{tab}}We drzwiach ukazał się kapelan połowy:<br> {{tab}}— W żaden sposób nie mogę się dodzwonić do koszar, więc idźcie do domu i pa-pa-pamiętajcie, że na służbie chlać nie wo-wo-lno. Marsz!<br> {{tab}}Na dobro pana feldkurata należy zapisać, że do koszar nie telefonował, bo nie miał w domu telefonu, ale przemawiał do podstawki lampki elektrycznej.<br> {{***2}} {{tab}}Już trzeci dzień był Szwejk sługą kapelana polowego Ottona Katza i przez cały ten czas widział go tylko raz. Na trzeci dzień przyszedł bursz nadporucznika Helmicha i kazał Szwejkowi, żeby przyszedł zabrać kapelana polowego.<br> {{tab}}Po drodze powiedział Szwejkowi, że kapelan połowy pokłócił się z nadporucznikiem, potłukł pianino, jest pijany jak bela i nie chce iść do domu.<br> {{tab}}Ponieważ nadporucznik Helmich jest także pijany, więc wyrzucił kapelana do sieni, a ten siedzi pod drzwiami i podrzemuje.<br> {{tab}}Po przybyciu na miejsce Szwejk potrząsnął feldkuratem, a gdy ten otworzył oczy i coś mruknął, Szwejk zasalutował i rzekł:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fnwyjje19sjc3u7yqprjwx7b1ff0oq8 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/130 100 1085493 3159530 3153309 2022-08-28T17:00:21Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat, że przyszedłem.<br> {{tab}}— A czego wy tu chcecie?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, że mi po pana feldkurata kazali przyjść.<br> {{tab}}— Kazali wam po mnie przyjść, a gdzie pójdziemy?<br> {{tab}}— Do mieszkania pana feldkurata.<br> {{tab}}— A dlaczego mam iść do swego mieszkania? Czy nie jestem w swoim mieszkaniu?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat, że tu jest sień w obcym domu.<br> {{tab}}— A — jak — ja — się tu dostałem?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, że pan feldkurat był tu w gościnie.<br> {{tab}}— W go-go-gościnie nie-nie-nie byłem. My-my-licie się...<br> {{tab}}Szwejk podniósł kapelana i oparł go o ścianę. Kapelan połowy kiwał się na wszystkie strony, opadał na Szwejka i mówił:<br> {{tab}}— Ja się przewrócę. Przewrócę się — powtórzył jeszcze raz, uśmiechając się głupawo. Nareszcie udało się Szwejkowi przycisnąć go do muru, ale kapelan i w tej nowej pozycji zaczął drzemać. Szwejk zbudził go.<br> {{tab}}— Czego sobie życzycie? — rzekł kapelan połowy, daremnie usiłując osunąć się po ścianie na podłogę. — Co wy za jeden?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję — odpowiedział Szwejk podtrzymując kapelana polowego i przyciskając go do ściany — że jestem pana feldkurata pucybut.<br> {{tab}}— Ja żadnego pucybuta nie mam — rzekł z wysiłkiem kapelan połowy robiąc nową próbę przewrócenia się na Szwejka. — Ja nie jestem żaden feldkurat.<br> {{tab}}— Ja jestem prosię — rzekł ze szczerością pijaka. — Puść mnie pan, ja pana nie znam.<br> {{tab}}Krótka walka skończyła się całkowitym zwycięstwem Szwejka, który przewagę swoją wykorzystał na to, że ściągnął kapelana na dół i stanął z nim w bramie, gdzie kape-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nltqrbux5gicoa0o6y5lgbjvx926pkn Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/131 100 1085494 3159534 3153315 2022-08-28T17:01:50Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>lan opierał się wszystkimi siłami, aby Szwejk nie mógł wyciągnąć go na ulicę.<br> {{tab}}— Ja pana nie znam, mój panie — powtarzał bezustannie, opierając się Szwejkowi. — Znasz pan Ottona Katza? To właśnie ja.<br> {{tab}}— Ja byłem u arcybiskupa, rozumiesz pan? — wykrzykiwał w bramie. — Watykan się mną interesuje!<br> {{tab}}Szwejk przestał „posłusznie meldować“ i zaczął rozmawiać z feldkuratem tonem zgoła już poufałym.<br> {{tab}}— Puść bramę — perswadował, — bo dam po łapach. Idziemy do domu i basta. Bez gadania!<br> {{tab}}Feldkurat puścił bramę i zwalił się na Szwejka.<br> {{tab}}— No, to wstąpmy gdzieś, ale do Szuhów nie pójdę, bo mam tam długi.<br> {{tab}}Szwejk wypchnął go z bramy i chodnikiem wlókł ku domowi.<br> {{tab}}— Co to za jeden ten pan? — zapytał jakiś przechodzień.<br> {{tab}}— To mój brat — odpowiedział Szwejk. — Dostał urlop, przyjechał do mnie w odwiedziny i z uciechy upił się, ponieważ myślał, że ja już nie żyję.<br> {{tab}}Feldkurat nucił sobie jakieś melodie operetkowe, które trudno było rozpoznać. Gdy zasłyszał ostatnie słowa, zwrócił się do przechodniów:<br> {{tab}}— Kto z was nie żyje, niech się zamelduje w komendzie korpusu w ciągu trzech dni, aby jego zwłoki mogły dostać pokropek.<br> {{tab}}I zamilkł, starając się upaść nosem na chodnik, podczas gdy Szwejk, trzymając go pod pachę, wlókł go do domu.<br> {{tab}}Z głową wyciągniętą naprzód i wlokąc nogi za sobą, jak kot z przetrąconym grzbietem, feldkurat mruczał pod nosem: Dominus vobiscum et cum spiritu tuo. Dominus vobiscum.<br> {{tab}}Koło stacji dorożek Szwejk ustawił feldkurata pod murem i poszedł układać się z dorożkarzem o kurs do domu.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> titaoeuig1e2ho8ge19zor6rauex1gk Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/159 100 1085561 3159674 3153534 2022-08-28T18:55:07Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{c|12.|po=1em}} {{c|NOWA PRZYJACIÓŁKA.|po=1em}} {{tab}}Emilka i Ilza spędziły rozkoszne dwa tygodnie, zanim doszło do pierwszej ich bitwy. Była to istna bitwa, tyle tylko, że bezkrwawa, a przyczyną jej była kwestja, czy urządzić salonik w domku, który budowały z piasku na ścieżce Wysokiego Jana, czy nie. Emilka domagała się saloniku, a Ilza nie zgadzała się na to stanowczo. Nareszcie Ilza straciła cierpliwość i wpadła w istny szał Burnleyowski. W złości była niezmiernie wymowna i ten huragan wyrazów, nieobjętych słownikiem, wykrzyczany aż do ochrypnięcia prosto w twarz biednej Emilki, byłby oszołomił każdą inną dziewczynkę w Czarnowodzie. Ale Emilka zbyt była oswojona ze światem wyrazów, ażeby dać się pokonać tak łatwo. I ona się rozgniewała, ale w inny sposób. Zachowała godność i powagę, okazała pogardę iście Murrayowską, bardziej irytującą niż uniesienie. Gdy Ilza przestawała krzyczeć, ażeby tchu zaczerpnąć, rzucała Emilka urywane, ironiczne uwagi, które doprowadziły Ilzę do tem większego szału. Emilka siedziała spokojnie na dużym kamieniu, skrzyżowała nogi, oczy jej pociemniały tylko, a policzki były purpurowe. Ilza również była zaczerwieniona, a oczy jej miotały iskry. Obie były takie ładne w swej złości, że możnaby nieledwie żałować, iż nie gniewają się częściej.<br> {{tab}}— Nie powinnaś mniemać ty, mały podrzutku, ty, głupia sikoro, że będziesz mną rządzić, dlatego, że<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|153}}</noinclude> fq8lg9acyfbkrs38hfqyr7be2ms2e9d Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/160 100 1085562 3159676 3153535 2022-08-28T18:57:11Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ lit. proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>mieszkasz w Srebrnym Nowiu — wrzeszczała Ilza, tupiąc nogą.<br> {{tab}}— Nie mam wcale zamiaru rządzić tobą, nie będę się z tobą zadawać na przyszłość — odrzekła Emilka ze wzgardą.<br> {{tab}}— Cieszę się, że się ciebie pozbywam, ty, zarozumiała, pewna siebie świnio dwunożna — krzyknęła Ilza. — Nie odzywaj się do mnie nigdy więcej! I niech ci nie przyjdzie do głowy obgadywać mnie w Czarnowodzie.<br> {{tab}}To było ponad siły dziewczynki, która nigdy nie „obgadywała” swych przyjaciółek, ani nawet eksprzyjaciółek.<br> {{tab}}— Nie będę o tobie mówić nic złego do nikogo — rzekła Emilka z energją — będę tylko źle ''myśleć'' o tobie.<br> {{tab}}To było ważniejsze, niż słowa; Emilka wiedziała o tem. Ilza była zaskoczona. Kto wie, co o niej będzie myśleć Emilka, ilekroć sobie ją przypomni? Ilza niejednokrotnie miała już sposobność zauważyć, jaką bujną wyobraźnię ma Emilka.<br> {{tab}}— Czy sądzisz, że mnie obchodzą twoje myśli, ty, marny gadzie? Ty wogóle nie umiesz myśleć.<br> {{tab}}— Umiem coś, co jest znacznie trudniejsze — rzekła Emilka z uśmiechem drażniącej wyższości. — Coś, czego ty nie potrafisz nigdy, Ilzo Burnley.<br> {{tab}}Ilza zacisnęła pięści, jakgdyby chciała zdruzgotać Emilkę swą siłą fizyczną.<br> {{tab}}— Gdybym nie umiała pisać lepszych wierszy, niż twoje, powiesiłabym się — stwierdziła.<br> {{tab}}— Pożyczę ci kilkanaście groszy na kupno sznura — szydziła Emilka.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|154}}</noinclude> 6nsjjri5qkw05fprxjng6nkzk3xnym0 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/161 100 1085564 3159468 3153537 2022-08-28T13:42:32Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ lit. proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}Ilza patrzyła na nią przez chwilę, zwyciężona.<br> {{tab}}— Idź do djabła! — rzekła.<br> {{tab}}Emilka wstała i poszła nie do djabła, lecz do Srebrnego Nowiu. Ilza ulżyła sobie, depcząc i burząc gmach z piasku, wzniesiony wspólnemi siłami, poczem również się oddaliła z miejsca swej porażki.<br> {{tab}}Emilka czuła się bardzo źle. Oto druga zkolei przyjaźń w gruzach, przyjaźń, która również była miła, uszczęśliwiająca. Ilza była idealnym ''kompanem'', niewątpliwie. Doszedłszy do domu, przekradła się Emilka na strych i zapłakała gorzko.<br> {{tab}}— Przeklęta, przeklęta jestem! — łkała dramatycznie, lecz całkiem szczerze.<br> {{tab}}Ale nie doznawała tym razem tej goryczy, co przy zerwaniu z Rhodą. To była kłótnia jawna i uczciwa. To nie było pchnięcie sztyletem w plecy. Ale rzecz jasna, że już nigdy Ilza i ona nie będą kompanami. Nie można być kompanem osoby, która nazywa nas podrzutkiem, istotą dwunożną, gadem i posyła nas do djabła. To niemożliwe. A przytem Ilza nigdy jej nie przebaczy; Emilka była dość uczciwa, ażeby uznać, iż sama też się przyczyniła do pogorszenia sytuacji.<br> {{tab}}Nazajutrz poszła Emilka na miejsce wczorajszej zabawy. Była przygotowana, że znajdzie tam szczątki budowli z piasku oraz statków, które obie tam poznosiły już przed paru dniami. Natomiast zastała tam Ilzę, krzątającą się pilnie: dom i ogródek były zupełnie wykończone, a na froncie widniał piękny salon, połączony z jadalnym gałązką świerkową.<br> {{tab}}— Dzieńdobry, mała! Oto jest twój salonik. Mam nadzieję, że teraz będziesz zadowolona — {{pp|rze|kła}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|155}}</noinclude> 472su7a1l9bol8wz05b8i9719w1klk6 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/162 100 1085565 3159677 3153538 2022-08-28T18:59:21Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|rze|kła}} wesoło. — Co cię zatrzymało tak długo? Doczekać się nie mogłam.<br> {{tab}}Emilkę, która spędziła tragiczną noc, zakłopotało to powitanie. Od wczoraj wylewała łzy obfite, opłakując swą drugą przyjaźń. Nie była przygotowana na tak szybkie zmartwychwstanie tej pogrzebanej zażyłości koleżeńskiej. Ilza robiła wrażenie tak zwykłe, jakgdyby nigdy nie były się pokłóciły ani na chwilę.<br> {{tab}}— Ech, to było wczoraj! — rzekła, zdumiona, gdy Emilka, nieco chłodna, nawiązała do zdarzeń dnia poprzedniego. Wczoraj a dzisiaj są to dwa różne pojęcia w Ilzy filozofji życiowej. Emilka zgodziła się z tem, uważała to za swój obowiązek. Ilza najwidoczniej nie mogła już teraz obejść się bez niej, bez okazywania komuś uczucia i przywiązania. Co zdumiewało Emilkę, to łatwość, z jaką Ilza zapominała o kłótni, skoro tylko chwila sprzeczki minęła. Była zaskoczona temi zmiennemi nastrojami, polegającemi na nazywaniu jej zrana gadem, krokodylem, a — kochaniem, maleństwem popołudniu.<br> {{tab}}— Czy nieładnie z mojej strony, że przez ten czas sama urządziłam nasze mieszkanie? — spytała Ilza. — Posłuchaj: Dora Payne nigdy się nie unosi, ona zawsze jest łagodna, ale czy chciałabyś, żeby to była twoja przyjaciółka?<br> {{tab}}— Nie, ona jest za głupia — przyznała Emilka.<br> {{tab}}— A Rhoda Stuart? Ona też się nie unosi, ale chyba masz jej dosyć. Czy sądzisz, że jabym cię kiedykolwiek potraktowała tak, jak ona?<br> {{tab}}Nie, Emilka nie miała co do tego wątpliwości. Ilza miała różne wady, ale była lojalna i uczciwa.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|156}}</noinclude> mf8g7n1po7duet7u8011m9t38wdw0wo Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/163 100 1085566 3159679 3153539 2022-08-28T19:01:21Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}Z pewnością Rhoda Stuart i Dora Payne były w porównaniu z Ilzą „światłem księżyca w zestawieniu z blaskiem słonecznym, winem w porównaniu z wodą”, a przynajmniej byłyby tem w oczach Emilki, gdyby lepiej znała już wtedy Tennysona.<br> {{tab}}— Człowiek nie może mieć samych zalet — filozofowała Ilza. — Ja odziedziczyłam temperament ojca, ot i wszystko. Zaczekaj, może go kiedy zobaczysz w przystępie wściekłości.<br> {{tab}}Emilka nie patrzyła na to dotychczas pod tym kątem. Nieraz przychodziła do domu dra Burnleya, ale doktór stale zachowywał się tak, jakgdyby jej nie widział. Najwyżej odpowiadał na powitanie lekkiem skinieniem głowy. Był to człowiek pracowity, miał rozległą praktykę. Przy łożu chorego był miły i sympatyczny, pełen współczucia i solidarności z pacjentem; skoro tylko odchodził od chorego, stawał się znowu szorstki i sarkastyczny. Dopóki ktoś był chory, nie było poświęcenia, do którego nie byłby dla niego zdolny doktór Burnley. Skoro tylko dana osoba wyzdrowiała, doktór sprawiał wrażenie, jakgdyby nie miał dla niej zastosowania. Przez cały czerwiec pochłonięty był ratowaniem Tadzia Kenta. Teraz Tadzio był ocalony, mógł wstawać, ale polepszenie nie było dość szybkie, doktór nie był zadowolony. Razu pewnego zwrócił się do Ilzy i Emilki, które zmierzały właśnie na zwykłe miejsce zabaw i rozkazał im pójść do domku Kentów i bawić się z Tadziem.<br> {{tab}}— On jest samotny, przygnębiony. Idźcie i rozweselcie go — rzekł doktór.<br> {{tab}}Ilza nie miała wielkiej ochoty na ten samarytański uczynek. Lubiła Tadzia, ale najwidoczniej {{pp|nie|bardzo}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|157}}</noinclude> 67zn4b73olpc95ybn9an3vpzw5d7yyx Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/164 100 1085567 3159686 3153541 2022-08-28T19:04:28Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ lit. proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|nie|bardzo}} lubiła jego matkę. Emilka w gruncie rzeczy nie była przeciwna tej wyprawie. Widziała Tadzia Kenta raz jeden dopiero, na kursach niedzielnych, w przeddzień jego zapadnięcia na zdrowiu; podobało jej się jego wejrzenie. Widocznie jej wejrzenie też mu przypadło do gustu, gdyż kilkakrotnie spotkała jego oczy w niej utkwione. Był bardzo ładny według Emilki. Podobały jej się te rzadkie, ciemne włosy, niebieskie oczy o czarnych brwiach i rzęsach. Po raz pierwszy w życiu miała Emilka ochotę bawić się z chłopcem. Nie miała ochoty na „narzeczonego”, rzecz jasna, nie! Emilka niecierpiała tego żargonu szkolnego, w którym nazywa się „narzeczonym” każdy chłopiec, o ile dał danej dziewczynie ołówek, albo jabłko i częściej się z nią bawi, niż z innemi dziećmi.<br> {{tab}}— Tadzio jest miły, ale jego matka jest dziwaczką — mówiła Ilza po drodze. — Ona nigdy nie wychodzi z domu, nawet do kościoła nie uczęszcza, ale ja się domyślam, że to zpowodu blizny, którą ma na twarzy. To nie są ludzie z Czarnowody, oni tu zamieszkali dopiero od czasu, kiedy zostali zrujnowani. Są to ludzie biedni i dumni, mało kto ich odwiedza. Ale Tadzio jest strasznie miły, tak, że nie trzeba zwracać uwagi na ponure spojrzenia jego matki.<br> {{tab}}Pani Kent nie rzucała im ponurych spojrzeń, chociaż przyjęła je raczej chłodno. Może i ona otrzymała pewne instrukcje od lekarza? Była to mała, drobna kobieta, o niezwykłej ilości ciemnych, jedwabistych włosów, o smutnych oczach i o głębokiej bliznie, ciągnącej się przez całą szerokość policzka. Bez tej blizny byłaby ładna, a głos miała taki łagodny i niepewny, jak zefir w młodym lasku. Emilka {{pp|odra|zu}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|158}}</noinclude> i3v2w79jd1sv4y1gox7mlg2hqtop230 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/165 100 1085568 3159687 3153542 2022-08-28T19:06:47Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|odra|zu}} wyczuła ową instynktowną przenikliwością, jaka ją cechowała, że pani Kent nie jest szczęśliwą kobietą.<br> {{tab}}Lasek, w którym mieszkali Kentowie, był położony między Czarnowodą a Domem Rozczarowanym. Uważano to miejsce za samotne, odludne, mało ponętne, ale Emilce wydało się ono zachwycające. Mały domek stał na szczycie wzgórza lesistego, roztaczał się stąd cudny widok na całą okolicę. Za domkiem była położona wielka szopa, ciągnęło się pole zbożowe, którem dojść można było do samego miasteczka. Front domu zdobiła mała weranda, otoczona klombikiem maków, czerwieniących się już zdaleka.<br> {{tab}}Tadzio ucieszył się niekłamanie na widok dziewczynek. Spędzili razem rozkoszne popołudnie. Pod koniec dnia policzki Tadzia były nieco zaróżowione, a jego ciemno-błękitne oczy nabrały blasku. Pani Kent chciwie pochwyciła te objawy i zaprosiła dziewczynki, żeby powróciły jak najrychlej. Zaproszenie to było gorące, a jednak nie można go było nazwać serdecznem. Ale im obu podobało się tutaj i chętnie przychodziły. Przez cały czas wakacji nie upłynął chyba ani jeden dzień bez odwiedzin u Tadzia. Czasami bawili się na powietrzu, gonili się, przyczem zawsze pogromczynią Tadzia i Emilki była długonoga Ilza; czasami szli do szopy, gdzie Tadzio pokazywał im swoje rysunki. Obie dziewczynki uważały te obrazki za coś cudnego, nie zdając sobie bynajmniej sprawy, jak cudne one były istotnie. To wywierało potężne wrażenie, gdy Tadzio brał do ręki ołówek, kładł przed sobą kawałek papieru i rysował Ilzę, albo Emilkę, albo Smoka, albo Pierwiosnka,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|159}}</noinclude> 0qiz46syadipsh8lhwfstmxabvbmc6l Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/166 100 1085569 3159689 3153543 2022-08-28T19:08:55Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>a po chwili rysunek był gotów, każda z tych istot wyglądała jak żywa.<br> {{tab}}Smok i Pierwiosnek były to koty Tadzia. Pierwiosnek był pulchnem, ślicznem stworzeniem o żółtej sierści, odniedawna dopiero wyszedł z wieku kocięcego. Smok był wielkim kotem maltańskim, arystokratą do szpiku kości. Należał on niewątpliwie do najwyższych sfer kocich, do zamkniętej w sobie kasty kociej. Miał szmaragdowe oczy i sierść iście pluszową. Miał maleńką białą łatkę na pyszczku, z którą było mu bardzo ładnie.<br> {{tab}}Emilka rozmyślała, jakie chwile były najmilsze z tych, które spędzała u Tadzia. Chyba te, kiedy, zmęczona, siadała z Tadziem i Ilzą na werandzie i wchłaniała w siebie misterjum, cichy cud lasu o zmierzchu, kiedy gromadka świerków za szopą wyglądała jak imponująca, piękna grupa duchów. Obłoki na zachodzie były coraz bardziej szare, a wielki żółtawy księżyc wychylał się zza linji pól i odzwierciedlał się w stawie, na który Królowa Wichrów rzucała cienie i światła, marszcząc niekiedy jego gładką powierzchnię.<br> {{tab}}Pani Kent nigdy się nie przyłączała do ich gromadki, chociaż według przeświadczenia Emilki pilnowała ich stale z za okien kuchni. Tadzio i Ilza śpiewali szkolne piosenki, Ilza deklamowała, a Emilka opowiadała bajki; albo też siedzieli, pogrążeni w błogiem milczeniu, każde z nich zatopione w jakiemś cichem marzeniu, koty zaś goniły się po całem wzgórzu, biegając wkońcu dokoła domu, jak opętane. Chwilami rzucały się na dzieci z radosnem miauczeniem, to znów uciekały, figlarne i zwinne. Oczy ich błyszczały<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|160}}</noinclude> bibvis90lwlnvlol3c1yh2y94hofzye Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/167 100 1085570 3159690 3153544 2022-08-28T19:12:00Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>jak klejnoty, ogony powiewały w powietrzu wieczornem jak pióra drogocenne. Wnosiły atmosferę tętniącego, nerwowego życia.<br> {{tab}}— Och, jak to dobrze jest być na świecie, żyć tak, jak my, prawda? — spytała razu pewnego Emilka. — Czy to nie byłoby okropne, gdyby „człowiek” nie był się urodził?<br> {{tab}}A przecież istnienie to nie było bez chmurek. O to starała się ciotka Elżbieta. Pozwoliła ona na odwiedzanie Tadzia bardzo niechętnie, tylko dlatego się zgodziła, że doktór Burnley zalecił je surowo.<br> {{tab}}„Ciotka Elżbieta nie jest zwolenniczką Tadzia”, pisała Emilka w jednym ze swych listów do ojca, które-to listy mnożyły się na strychu.<br> {{tab}}„Gdy po raz pierwszy poprosiłam ją o pozwolenie pójścia do państwa Kent, popatrzyła na mnie surowo i zapytała, kto to jest ów Tadzio. Nie znamy przecież wcale tych Kentów i nic o nich nie wiemy, rzekła. Pamiętaj, Emilko, że Murrayowie nie mogą się zadawać z byle kim. Odpowiedziałam, że ja jestem Starrówną, nie Murrayówną, ty też tak mówiłeś. Ojcze drogi, nie miałam zamiaru być niegrzeczną, ale ciotka Elżbieta oświadczyła, że jestem impertynentką i nie przemówiła już do mnie przez cały dzień ani słowa. Zdawało jej się widocznie, że jest to bardzo surowa kara, a mnie bynajmniej nie zależy na jej rozmowie, tylko nieprzyjemnie jest nie mieć przychylnego nastroju w domu, we własnej rodzinie. Ale od tej pory pozwala mi chodzić do Tadzia, ponieważ doktór Burnley ma ''dziwny wpływ'' na ciotkę Elżbietę. Nie rozumiem tych słów, dlatego je podkreśliłam. Rhoda mówiła mi kiedyś, że ciotka {{pp|Elż|bieta}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|161}}</noinclude> edcvdlz9kx6wqgwwq9vnckltkg0zie7 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/168 100 1085571 3159691 3153545 2022-08-28T19:14:43Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|Elż|bieta}} chciałaby ożenić doktora Burnleya z ciotką Laurą, ale to nieprawda. Dziś była na podwieczorku u ciotek pani Tomaszowa Anderson. (Pani Tomaszowa Anderson jest tęgą kobietą, a babka jej była Murrayówną, więcej nic nie można o niej powiedzieć). Spytała ciotkę Elżbietę, czy według niej doktór Burnley ożeni się powtórnie, a ciotka Elżbieta odpowiedziała, że nie i że ona nie uważa powtórnych związków małżeńskich za właściwe. Pani Anderson rzekła: sądziłam, że on się ożeni z Laurą. Ciotka Elżbieta rzuciła jej tylko przelotne spojrzenie i nic nie powiedziała. Nie da się zaprzeczyć, że bywam bardzo dumna z ciotki Elżbiety, chociaż jej nie lubię.<br> {{tab}}Tadzio jest bardzo miłym chłopcem, Ojcze drogi. Zdaje mi się, że tobie podobałby się. Rysuje przedziwnie, wspaniale: on będzie wielkim artystą zczasem i namaluje wtedy mój portret. Rysunki swoje składa Tadzio w szopie za domem, bo jego matka nie lubi na nie patrzeć. A gwizdać umie Tadzio jak kos. Ten lasek, gdzie mieszkają, jest uroczy, szczególnie nocą. Tak się zawsze dobrze bawimy o zmierzchu. Królowa Wichrów robi się w lesie taka mała, maleńka, a koty są takie milutkie, takie pieszczotliwe, tak się łaszą! Są one własnością pani Kent; Tadzio boi się, że ona je utopi, o ile on je będzie bardzo pieścił. Utopiła jedno kocię, bo zdawało jej się, że Tadzio je bardziej kocha, niż ją. A było to niesłuszne, bo Tadzio jest ''bardzo przywiązany'' do swej matki. Zmywa jej talerze i półmiski i pomaga jej w robocie domowej. Ilza mówi, że chłopcy w szkole śmieją się z niego, nazywają go babą, ale ja to uważam za bardzo ładne i szanuję go tem więcej. Tadzio pragnął<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|162}}</noinclude> prdzcta3ghn2s11xr4pctnh891je30r Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/169 100 1085572 3159775 3153546 2022-08-28T20:18:23Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>mieć psa, ale matka jego nie chce. Myślałam, że ciotka Elżbieta jest tyranką, ale pani Kent jest jeszcze gorsza. Tylko, że ona kocha Tadzia, a ciotka Elżbieta mnie nie kocha.<br> {{tab}}Ale pani Kent nie lubi Ilzy, ani mnie. Nigdy nam tego nie mówi, ale my to ''czujemy''. Nigdy nas nie prosi, abyśmy zostały na herbacie, a przecież jesteśmy dla niej bardzo grzeczne. Zapewne jest zazdrosna o nas, bo Tadzio nas lubi. Tadzio podarował mi cudny obrazek, przedstawiający Czarnowodę, namalowany przez niego, ale mnie ostrzegł, żebym nie pokazała tego obrazka matce, ani jej nie powiedziała o tym prezencie, bo onaby płakała. Pani Kent jest osobą bardzo tajemniczą, podobną do niektórych kobiet w książkach. Oczy ma zawsze takie, jakby była głodna, a przecież ma jedzenia poddostatkiem. Nigdzie nie bywa, bo ma bliznę na twarzy naskutek wybuchu lampy. Gdy o tem usłyszałam, krew mi się ścięła w żyłach, drogi Ojcze. Jaka wdzięczna jestem ciotce Elżbiecie, że ona pali tylko świece! {{Korekta|Nie które|Niektóre}} tradycje Murrayowskie są bardzo rozsądne. Pani Kent jest pobożna, w swojem znaczeniu tego wyrazu. Modli się nawet w ciągu dnia. Tadzio mówi, że przed jego przyjściem na ten świat, żył w innym świecie, gdzie były dwa słońca, jedno czerwone, a drugie błękitne. Dnie były czerwone, a noce błękitne. Nie wiem, skąd mu to na myśl przyszło, ale mnie się to wydaje ponętnym obrazem. Powiada, że potoki płyną tam miodem, a nie wodą. A cóż robiłeś, kiedy miałeś pragnienie, zapytałam. — Tam nigdy nie mieliśmy pragnienia. A mnie się zdaje, że to przyjemnie mieć pragnienie. Ja lubię, bo wtedy zimna woda<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|163}}</noinclude> 4ju2uilkuaaqoalcc3t1bsia2mwkaps Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/170 100 1085573 3159778 3153547 2022-08-28T20:20:49Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>tak smakuje! Chciałabym mieszkać na księżycu. To takie ładne, srebrzyste miejsce zamieszkania!<br> {{tab}}Ilza mówi, że Tadzio powinien ją lubić więcej, niż mnie, bo ona jest zabawniejsza, ale to nieprawda. Ja jestem równie zabawną, o ile mnie nie dręczy sumienie. Przypuszczam, że Ilza chciałaby, żeby Tadzio ją wolał, ale ona nie jest zazdrosną dziewczynką.<br> {{tab}}Cieszę się, że ciotka Elżbieta i ciotka Laura pochwalają, obie, moją przyjaźń z Ilzą. To się rzadko zdarza, żeby obie pochwalały to samo. Przyzwyczajam się coraz bardziej do utarczek i kłótni z Ilzą i już się tak bardzo nie przejmuję. Przytem umiem się coraz lepiej kłócić, gdy się we mnie krew burzy. Kłócimy się raz na tydzień mniej więcej, ale godzimy się rychło, a Ilza mówi, że byłoby nudno, gdyby się czasami nie posprzeczać. Ona nigdy nie gniewa się dwa razy o to samo. Wczoraj nazwała mnie lizusem, jaszczurką i bezzębną żmiją. Ale nie przejęłam się tem, bo wiem, że nie jestem ani lizusem, ani jaszczurką; ani bezzębna nie jestem, i ona też o tem wie. Ja nie wymyślam żadnych przezwisk, ponieważ to jest nieprzyzwoicie, panienki tak nie postępują; uśmiecham się tylko, a to irytuje Ilzę bardziej, niż gdybym wrzeszczała i tupała nogami tak, jak ona. Dlatego też to robię. Ciotka Laura mówi, że nie powinnam sobie notować skrzętnie wyrazów, używanych przez Ilzę, że powinnam raczej dawać jej dobry przykład, bo ona jest biednem dzieckiem, nikt jej nie pilnuje i nie wychowuje. Chciałabym, żeby mi było wolno używać niektórych jej wyrazów, bo są one takie pełne zacięcia! Ona je słyszy z ust swego ojca. Moje ciotki są trochę ''dziwaczne'', zdaje mi się. Razu pewnego,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|164}}</noinclude> aqplmxg6a0r0oo5zlth1vqyvcqt4cos Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/171 100 1085574 3159785 3153549 2022-08-28T20:28:55Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>gdy był u nas na podwieczorku ksiądz pastor Dare, użyłam w toku rozmowy wyrazu: „byk”. Opowiadałam, że Ilza i ja przelękłyśmy się, idąc przez pastwisko, bo spotkałyśmy tam byka. Gdy pastor odszedł, ciotka Elżbieta skrzyczała mnie okropnie i zabroniła mi używać kiedykolwiek wyrazu „byk”. A ona rozmawiała podczas herbaty o tygrysach (w związku z misjonarzami), nie rozumiem, dlaczego rozmowa o bykach jest mniej przyzwoita, niż rozmowa o tygrysach. Oczywiście byki są bardzo drapieżnemi zwierzętami, ale tygrysy również. Ciotka Elżbieta mówi, że ja im zawsze wstyd robię, kiedy mają gości. W zeszłym tygodniu przyjechała tu z wizytą pani Lockwood z Shrewsbury, rozmawiała o pani Foster Beck, która jest młodziutką mężatką; ja się odezwałam, że doktór Burnley uważa ją za djabelnie ładną osobę. Ciotka Elżbieta zawołała: EMILKO! bardzo przykrym głosem. Była blada ze złości. — To doktór Burnley powiedział, zawołałam, płacząc, ja tylko powtarzam jego słowa. Istotnie dr. Burnley powiedział to tegoż dnia w obecności pana Jamesona, który również mieszka w Shrewsbury, podobnie jak pani Lockwood. Widziałam tego samego dnia jeden z ataków wściekłości dra Burnleya. Pani Simms coś spsociła w kuchni. Widok tej złości był przerażający. Jego duże żółte oczy rzucały iskry, kopnął krzesło, porwał słomiankę i cisnął nią w ścianę, wyrzucił za okna wazon i mówił ''straszne rzeczy''. Siedziałam na sofie i patrzyłam na niego, oszołomiona. To było takie zajmujące! Żałowałam, że ochłonął z gniewu tak rychło, on ma usposobienie Ilzy i nigdy nie trwa w uniesieniu. Ale na Ilzę nigdy się nie gniewa. Ilza mówi, że wolałaby<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|165}}</noinclude> 2ynoi2mxn6hep81wrxog2rq0f050bcr Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/172 100 1085575 3159790 3153550 2022-08-28T20:32:44Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ lit. proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>żeby się na nią gniewał, to byłoby lepsze, niż to niezwracanie żadnej uwagi na własne dziecko. Ona jest, biedaczka, taką samą sierotą, jak ja. Ostatniej niedzieli poszła do kościoła w swej wyblakłej, starej sukience niebieskiej. Na przodzie widniała duża plama. Ciotka Laura płakała, przyszedłszy do domu, a potem rozmówiła się z panią Simms, bo nie śmiała mówić o tem z doktorem Burnleyem. Pani Simms była niezadowolona, powiedziała, że to nie jej rzecz doglądać sukienek Ilzy. Ale namówiła dra Burnleya, żeby sprawił Ilzie nową sukienkę z białego muślinu. Zapowiedziała jej, żeby więcej dbała o swoje rzeczy, na co Ilza wpadła w istny szał, pobiegła do swego pokoju i podarła w strzępy swoją nową, muślinową sukienkę. Pani Simms oświadczyła, że nie będzie się już troszczyć o takie dziecko, dla którego jedynie odpowiedniem ubraniem jest stara, wyblakła sukienka. Ona widocznie nie wie, że ta sukienka była poplamiona. Zabrałam więc Ilzy starą sukienkę do Srebrnego Nowiu i ciotka Laura oczyściła ją, naprawiła i ukryła plamę pod nowo zrobioną przez siebie kieszonką. Ilza mówi, że podarła muślinową sukienkę w jednym z tych dni, kiedy nie wierzy w Boga i wszystko jej jest jedno, co czyni. Niedawno znalazła Ilza w nocy mysz w swojem łóżku: wyrzuciła ją na podłogę poprostu. Och, jaka ona odważna, jabym się nigdy na to nie zdobyła. To nieprawda, że dr. Burnley nigdy się nie uśmiecha. Widziałam go uśmiechniętego już parę razy, chociaż nieczęsto. Uśmiecha się ustami, nie oczami i to jest trochę przykre i niepokojące. Przeważnie śmieje się głośnym, sarkastycznym śmiechem, zupełnie tak jak wujaszek „Małego Jima”.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|166}}</noinclude> 575fn6xuwfbqtdtoxdu9yzapxmzicpy Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/173 100 1085576 3159793 3153551 2022-08-28T20:35:25Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ formatowanie tekstu proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}W tych dniach była na obiad zupa jęczmienna, bardzo wodnista.<br> {{tab}}Ciotka Laura daje mi 5 centów na tydzień za zmywanie statków. Wolno mi wydać tylko centa tygodniowo, a cztery centy składamy do skarbonki, umieszczonej w saloniku. Skarbonka jest gliniana, a pieniądze wkłada się w szparkę, zrobioną na wierzchu. Słychać brzęk pieniędzy wewnątrz, gdy ich już jest kilka. To jest bardzo zajmujące. (Nie powinnam pisać „zajmujące”, bo nie kazałeś mi używać zbyt często tych samych wyrazów, ale nie mogę znaleźć innego słowa, któreby równie dobrze oddawało moje wrażenie). Skarbonka jest własnością ciotki Laury, ale ona pozwala mi z niej korzystać. Uścisnęłam ją. Rzecz jasna, że nigdy nie ściskam ciotki Elżbiety. Ona jest zbyt sztywna i nieprzystępna. Ona nie pochwala tego że ciotka Laura płaci mi za zmywanie. Drżę na myśl, coby to było, gdyby się dowiedziała ciotka Elżbieta, że kuzyn Jimmy podarował mi dolara w zeszłym tygodniu.<br> {{tab}}Żałuję, że mi dał tak dużo! To mnie gnębi. To jest okropna odpowiedzialność. Tak trudno będzie mądrze wydać tyle pieniędzy, a także ukryć taką sumę przed ciotką Elżbietą! Mam nadzieję, że nigdy nie będę miała miljona dolarów. Pewna jestem, że toby mnie strasznie martwiło. Trzymam mego dolara tam, gdzie listy. Włożyłam go do koperty i napisałam na niej: Dar Kuzyna Jimmy Murraya. W razie mej nagłej śmierci oddadzą mu ten dar, a ciotka Elżbieta zrozumie, że doszłam do takiej sumy uczciwą drogą.<br> {{tab}}Teraz, kiedy się ochłodziło, każe mi ciotka Elżbieta nosić spódniczkę z cienkiej flaneli. Nie cierpię<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|167}}</noinclude> swc6plc09vzaajch2oghtaif9fzaz8b Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/174 100 1085577 3159861 3153552 2022-08-29T06:00:20Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>tej spódniczki. Tak mnie pogrubia! Ale ciotka Elżbieta mówi, że muszę ją nosić, bo ty umarłeś na suchoty. Takbym pragnęła mieć ubranie zdrowe i ładne zarazem. Czytam teraz historję o Czerwonym Kapturku. Uważam, że najbardziej interesującą postacią jest tutaj wilk. Czerwony Kapturek był głupiutką istotką, łatwo dającą się wyprowadzić w pole.<br> {{tab}}Wczoraj napisałam dwa poemaciki. Jeden jest krótki, jest to „Oda do Kwiatuszka, który wyrósł na Trawniku przy Srebrnym Nowiu”.<br> {{tab}}Drugi jest długi, napisałam go na papierze listowym. Nazywa się „Król Lasów”. Królem jest wielka brzoza w ogrodzie Wysokiego Jana. Tak lubię tę brzozę! Aż mnie coś boli w sercu, gdy patrzę na nią. Czy rozumiesz ten rodzaj bólu? Ilza też ją lubi i przeważnie tam się bawimy, o ile nie idziemy do Tadzia. Mamy tam trzy ścieżki. Nazywają się Ścieżka Wczorajsza, Ścieżka Dzisiejsza i Ścieżka Jutrzejsza. Najładniejsza jest Ścieżka Dzisiejsza. Wczorajsza jest trochę zaniedbana przez Wysokiego Jana, nazwałyśmy ją tak dlatego, że ''była'' ładna. Jutrzejsza jest wąska, dopiero ją się toruje, chodząc między drzewkami, a nazywamy ją tak dlatego, że ona zczasem będzie ładna i szeroka. Ale nie myśl, Ojcze ukochany, że już zapomniałam o naszych miłych drzewach dokoła domku w wąwozie. Myślę o nich zawsze, kładąc się spać. Ale dobrze mi jest tutaj. To niepoczciwie, że mi tu dobrze, co, Ojcze? Ciotka Elżbieta mówi, że szybko minęła mi nostalgja, ale ja jeszcze często tęsknię za domem. Tylko, że tego nie widać, cierpię w ''duszy''. Poznałam Wysokiego Jana. Ilza jest z nim bardzo zaprzyjaźniona i często chodzi do niego, aby się {{pp|przy|glądać}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|168}}</noinclude> 65dk277txte9msxhm509hk1kkhc6kk4 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/175 100 1085578 3159862 3153553 2022-08-29T06:07:43Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|przy|glądać}} jego pracy. Jest on stolarzem. On powiada, że sporządził tyle drabin, że może się po nich dostać do nieba bez jednego pacierza, ale to jest tylko żart. Jest on w gruncie rzeczy bardzo pobożny. Jest katolikiem, chodzi do kaplicy Białego Krzyża co niedziela. Ja też chodzę do niego z Ilzą, chociaż może nie powinnam, skoro on jest takim wrogiem mojej rodziny. Jest on bardzo dobrze wychowany, dla mnie ogromnie uprzejmy, ale niezawsze mi się ten człowiek podoba. Kiedy zadaję mu jakieś poważne pytanie, on zawsze kiwa głową nademną, zanim odpowie. To jest obrażające. Nigdy mu nie zadaję naturalnie pytań co do religji, ale Ilza.. owszem. Ona go lubi, ale mówi, że on spaliłby nas wszystkich żywcem, gdyby miał władzę. Zapytała go wprost, czy takby postąpił, a on przyjrzał nam się, mrugając oczami i odrzekł, że szkodaby mu było takich ładnych małych protestantek. To była swawolna odpowiedź. Pani Wysoka Janowa jest miłą kobietą i wcale niezarozumiałą. Wygląda jak rumiane jabłuszko.<br> {{tab}}W dnie deszczowe bawimy się u Ilzy. Robimy, co się nam podoba. Nikt nas nie pilnuje, tylko o ile doktór jest w domu, musimy się zachowywać spokojnie, bo nie znosi on hałasu, chyba, że sam go robi. Dach jest płaski, więc możemy przez strych wdrapywać się tam, co bardzo lubimy. To takie przyjemne siedzieć na dachu domu. Okazało się, że ja umiem krzyczeć głośniej, niż Ilza. Człowiek nigdy nie wie, co potrafi, zanim spróbuje swych sił. Ale podczas tego konkursu krzyku (na dachu!) narobiłyśmy za wiele hałasu i ciotka Elżbieta rozgniewała się. Zapytała, dlaczego krzyczałyśmy tak głośno. Wstrętne pytanie,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|169}}</noinclude> rao7naj70xpe6uyigj1720zgcofi60p Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/176 100 1085579 3159863 3153559 2022-08-29T06:19:19Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>bo nieraz trudno mi odpowiedzieć, dlaczego coś czynię. Czasami chcę się przekonać, czego doznam, robiąc daną rzecz. A czasami chcę mieć zajmujące tematy do opowiadania moim wnukom. Nieprzyzwoitością jest mówienie o wnukach. Dowiedziałam się bowiem, że już mówienie o dzieciach jest nieprzyzwoitością. Pewnego wieczora, gdy przyjechali goście do ciotki Elżbiety, zapytała mnie ciotka Laura, nad czem tak rozmyślam; kiedy odpowiedziałam, że wybieram imiona dla moich dzieci, bo mam zamiar mieć ich dziesięcioro, ciotka Elżbieta rzekła cierpko: lepiej będzie, Lauro, abyś w przyszłości nie pytała tego dziecka, o czem ono myśli. Szkoda byłoby, bo lubię opowiadać moje myśli ciotce Laurze, o ile są interesujące.<br> {{tab}}Szkoła rozpoczyna się za tydzień. Ilza poprosi pannę Brownell, żeby jej wolno było siedzieć przy mnie. Mam zamiar postępować tak, jakby Rhody nie było tam wcale. Tadzio postąpi tak samo. Będzie chodził do szkoły, bo dr. Burnley powiada, że już jest zdrów i że chłopiec musi się uczyć. Jego matce bardzo się to wszystko nie podoba. Tadzio mówi, że ona niechętnie posyła go do szkoły, ale cieszy ją jego nienawiść do panny Brownell. Ciotka Laura mówi, że najwłaściwszem zakończeniem listu jest: twoja kochająca. A zatem jestem twoją bardzo cię kochającą {{f|Emilją Byrd Starr.|align=right|prawy=2em}} {{tab}}P. S. Jesteś niezmiennie moim najdroższym przyjacielem, Ojcze. Ilza mówi, że kocha mnie bardziej, niż kogokolwiek na świecie, bardziej, niż czerwone buciki, które podarowała jej niedawno pani Simms.”<br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__ {{c|170}}</noinclude> qyb9udrzbkit8ccwbckm35kxhay631d Strona:Anafielas T. 1.djvu/11 100 1085649 3159960 3156031 2022-08-29T07:52:27Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|Spis Drzeworytów|roz|w=150%|po=10px}} {{c|'''odbitych osobno do Witoloraudy.'''|w=130%|po=15px}} {{---|40|po=15px}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=1.&nbsp; |tyt=''Milda z Romoisem w świętym gaju'' |page=''do str. 10''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=2.&nbsp; |tyt=''Nijola z małym Witolem na ręku u wrót Kruminy'' |page=''—&nbsp; —&nbsp; 45''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=3.&nbsp; |tyt=''Witol w lesie przed Mildą w obłoku'' |page=''—&nbsp; —&nbsp; 91''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=4.&nbsp; |tyt=''Milda przyprowadza Witola do Krewe Kreweity w Romnowe'' |page=''—&nbsp; — 101''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=5.&nbsp; |tyt=''Witol spotyka Grajtasa w postaci pielgrzyma po wyjściu z Romnowe'' |page=''—&nbsp; — 140''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=6.&nbsp; |tyt=''Witol na moście prowadzącym do zamku Raudona'' |page=''—&nbsp; — 165''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=7.&nbsp; |tyt=''Witol stawia się śmiało przeciw całemu orszakowi Raudona'' |page=''—&nbsp; — 168''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=8.&nbsp; |tyt=''Witol spoczywa w zamku Raudona po odniesioném nad nim zwycięztwie'' |page=''—&nbsp; — 178''}} {{SpisPozycja|widthp=80|widths=35|width=440px|wciecie=-1 |sekcja=9.&nbsp; |tyt=''Witol z Jodziem u grobu ojca swego Romoisa'' |page=''—&nbsp; — 190''}} <br>{{---}}<br><br>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|'''Regestr Muzyki'''|roz=0.3em|w=180%|po=10px}} {{c|{{roz*|Stanisława Moniuszki,|0.2}}|w=130%|po=10px}} {{c|'''{{roz*|dołączonéj do Witoloraudy.|0.2}}'''|w=130%|po=15px}} {{---|40|po=15px}} {{SpisZw||Do Raudy [[Rauda (Czy ci co brakło...)|I]], [[Rauda II. Wejdalota|II]], [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni|III]], [[Rauda IV. Lingussoni|IV]], [[Rauda V. Wejdalota|V]]. — ''Muzyka przy stronicy''|36}} {{---|przed=10px|po=10px}} {{SpisZw||Do Piosenek: ''[[Hola ptaszki!|Hola ptaszki]] etc.''|''str.'' 256}} {{SpisZw||{{tab}}—{{tab}} ''[[O! sama nie wiém...|O! sama nie wiém]] etc.''| &nbsp;—&nbsp; 263}} {{SpisZw||{{tab}}—{{tab}} ''[[Oj polecę ja daleko!|Oj polecę]] etc.''| &nbsp;—&nbsp; 266}} {{SpisZw||{{tab}}—{{tab}} ''[[Pieśń drużek|Biedna, biedna]] etc.''| &nbsp;—&nbsp; 292}} {{SpisPozycja|widthp=30|widths=35|width=440px|wciecie=-1|nodots |sekcja=&nbsp; |tyt=&nbsp;&nbsp; Muzyka na końcu dzieła. |page=}} <br><br>{{---}}<br><br>{{Skan zawiera grafikę}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tjxu7i031pc1qnjt9fbl2xl5urvqkm0 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/132 100 1085661 3159537 3154027 2022-08-28T17:03:58Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Jeden z dorożkarzy oświadczył, że tego pana bardzo dobrze zna, że już go raz wiózł i więcej go nie powiezie.<br> {{tab}}— Porzygał mi wszystko w dorożce — wyraził się jak najpotoczniej — i nie zapłacił za kurs. Przeszło dwie godziny go woziłem, zanim trafił wreszcie do swego mieszkania. I dopiero po tygodniu, gdy zachodziłem do niego ze trzy razy, dał mi za to wszystko pięć koron.<br> {{tab}}Po długich targach zdecydował się jeden z dorożkarzy zawieźć feldkurata do domu.<br> {{tab}}Szwejk powrócił do swego pana, który spał. Czarny melonik (ubierał się zazwyczaj po cywilnemu) zdjął mu tymczasem ktoś z głowy i zabrał sobie.<br> {{tab}}Szwejk zbudził go i przy pomocy dorożkarza usadowił w dorożce. Tymczasem kapelan popadł w zupełną prostrację i zaczął traktować Szwejka jako pułkownika Justa z siedemdziesiątego piątego pułku piechoty i raz za razem powtarzał:<br> {{tab}}— Wybacz, kolego, że cię tykam. Jestem prosię.<br> {{tab}}W pewnej chwili zdawało się, że skutkiem trzęsienia się dorożki odzyskuje przytomność. Usiadł prosto i zaczął śpiewać strofkę z nieznanej Szwejkowi piosenki. Być może, iż była to jego improwizacja:<br> {{f|<poem> Wspominam te złote czasy, Gdy mnie darzył pieszczotami, Mieszkaliśmy na Merklinie Ach, pod Domażlicami.</poem>|w=90%}} {{tab}}Po chwili popadł znowu w stan prostracji i zwracając się do Szwejka mrużył jedno oko i pytał:<br> {{tab}}— Jak się szanowna pani dzisiaj miewa? Czy wyjeżdża pani dokąd na letnie mieszkanie? — pytał uprzejmie, a ponieważ w oczach mu się dwoiło, dodał: — Szanowna pani ma już dorosłego syna? — Palcem wskazywał na Szwejka.<br> {{tab}}— Siedzieć! — krzyknął Szwejk, gdy feldkurat usiłował stanąć na siedzeniu. {{Korekta|Nauczę|— Nauczę}} ja cię moresu!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kkr11cdwazcjs1qbknoev3o6ysl65ph Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/133 100 1085662 3159539 3154028 2022-08-28T17:05:12Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Kapelan uspokoił się i malutkimi świńskimi oczkami wyglądał z dorożki, nie wiedząc, co się z nim dzieje.<br> {{tab}}Stracił zupełnie przytomność i zwracając się do Szwejka, rzekł:<br> {{tab}}— Otwórzcie mi, kobietko, klozet pierwszej klasy. — Próbował spuścić spodnie.<br> {{tab}}— Zapniesz mi się zaraz, ty prosię! — krzyknął nań Szwejk. — Już cię znają wszyscy dorożkarze. Już się raz porzygałeś w dorożce, a teraz jeszcze takie rzeczy! Nie myśl, bratku, że znowu ci będą kredytowali, jak kiedyś.<br> {{tab}}Feldkurat melancholijnie wsparł głowę na dłoni i zaczął śpiewać:<br> {{f|<poem> Mnie już nikt nie kocha...</poem>|w=85%}} {{tab}}Przerwał wszakże tę piosenkę i rzekł: — {{roz*|Entschuldigen sie, lieber Kamerad, sie sind ein Trottel, ich kann singen, was ich will.}}<br> {{tab}}Próbował gwizdać jakąś melodię, ale zamiast gwizdania spłynęło mu z warg takie potężne: „prr“, że konie stanęły.<br> {{tab}}Gdy na wezwanie Szwejka dorożkarz ruszył dalej, kapelan zaczął zapalać cygarniczkę.<br> {{tab}}— Nie chce się palić — rzekł zrozpaczony, gdy popsuł całe pudełko zapałek. — Wy mi gasicie zapałki.<br> {{tab}}Zgubił wątek myśli i zaczął się śmiać:<br> {{tab}}— To ci, bracie, szpas! Jesteśmy tylko my dwaj w tramwaju, prawda, panie kolego? — Zaczął szukać po kieszeniach.<br> {{tab}}— Zgubiłem bilet jazdy! — krzyczał. — Stanąć proszę, bo muszę szukać biletu.<br> {{tab}}Zrezygnowany machnął ręką: — Niech jadą...<br> {{tab}}Potem mruczał pod nosem:<br> {{tab}}— W najliczniejszych przypadkach... Tak jest, w porządku... We wszystkich przypadkach... Pan się myli... Drugie piętro?... To wykręty... Nie o mnie chodzi, ale o szanowną panią... Płacić... Mam czarną kawę...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hh5f7j0mw7u3p415z0o3z40a73k5t1t Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/134 100 1085663 3159542 3154033 2022-08-28T17:06:20Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}W półśnie zaczął się sprzeczać z jakimś domniemanym nieprzyjacielem, który odmawiał mu rzekomo prawa do siedzenia przy oknie restauracji. Potem zaczął dorożkę uważać za pociąg, wychylał się i wykrzykiwał po czesku i po niemiecku na całą ulicę:<br> {{tab}}— Nymburg! Przesiadać się!<br> {{tab}}Szwejk pociągnął go ku sobie, a feldkurat, zapomniawszy o pociągu, naśladował różne głosy zwierząt. Najdłużej naśladował koguta, a jego zwycięskie kukuryku słychać było w całej okolicy.<br> {{tab}}Był w ogóle bardzo ruchliwy i przedsiębiorczy, usiłując wypaść z dorożki i wyzywając mijanych przechodniów od uliczników. Potem wyrzucił z dorożki chustkę do nosa i krzyczał, że trzeba stanąć, bo zgubił swoje toboły. Wreszcie zaczął opowiadać:<br> {{tab}}— W Budziejowicach był jeden tambor. Ożenił się. Po roku umarł. Czy to nie świetna anegdotka? — Wybuchnął śmiechem.<br> {{tab}}Przez cały ten czas Szwejk był dla kapelana surowy i bezwzględny.<br> {{tab}}Przy różnych żarcikach feldkurata, jak na przykład przy próbie wypadnięcia z dorożki, rozdarcia siedzenia, Szwejk dawał mu sójkę w bok, co kapelan przyjmował z zupełna, obojętnością.<br> {{tab}}Tylko raz spróbował zbuntować się i wyskoczyć z dorożki, oświadczając, że dalej nie pojedzie, bo wie, że zamiast do Budziejowic, jadą do Podmokli. W ciągu minuty Szwejk zlikwidował ten bunt całkowicie i zmusił feldkurata, aby siedział przyzwoicie, a jednocześnie pilnował, aby pijany nie usnął. Napominał go też delikatnie:<br> {{tab}}— Nie śpij, ty zdechlaku!<br> {{tab}}Feldkurat popadł nagle w melancholię i ze łzami w oczach, jął wypytywać Szwejka, czy miał matkę.<br> {{tab}}— Ja, ludzie kochani, jestem na tym świecie sam! — pokrzykiwał żałośnie. — Ulitujcie się nade mną!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> b67gw2kexkqwofj7uclolkzwigz8e35 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/135 100 1085664 3159547 3154042 2022-08-28T17:07:52Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Nie rób mi wstydu — napominał go Szwejk. — Przestań wyrabiać takie rzeczy, bo ludzie powiedzą, żeś się upił.<br> {{tab}}— Ja nic nie piłem, kolego — odpowiedział feldkurat. — Jestem całkiem trzeźwy.<br> {{tab}}Nagle zerwał się i salutował:<br> {{tab}}— {{roz*|Ich melde gehorsamst, Herr Oberst, ich bin besoffen.}}<br> {{tab}}— Jestem prosię — powtarzał dziesięć razy z rzędu ze szczerą, rozpaczliwą beznadziejnością.<br> {{tab}}A zwracając się do Szwejka, prosił i żebrał natrętnie:<br> {{tab}}— Wyrzućcie mnie z automobilu. Dlaczego wieziecie mnie z sobą?<br> {{tab}}Po chwili usiadł i mruczał pod nosem: Hej, miesiączku miły, czemuś taki smutny? Czy pan kapitan wierzy w nieśmiertelność duszy? Czy koń może się dostać do nieba?<br> {{tab}}Zaczął śmiać się na cały głos, ale po chwili posmutniał znowu i apatycznie spoglądał na Szwejka, mówiąc do niego:<br> {{tab}}— Pan pozwoli, ale ja pana już gdzieś widziałem. Czy nie był pan w Wiedniu? Pamiętam pana z seminarium.<br> {{tab}}Przez chwilę bawiło go skandowanie wierszy łacińskich: — [[Przemiany (Owidiusz)/II|{{roz*|Aurea prima satast aetas, quae vindice nullo.}}]]<br> {{tab}}— Dalej nie umiem! — rzekł. — Wyrzućcie mnie na ulicę? Nic mi się nie stanie.<br> {{tab}}— Chcę upaść na nos — oświadczył kategorycznie.<br> {{tab}}— Panie — zaczął prosić głosem żebrzącym — przyjacielu drogi, daj mi w łeb.<br> {{tab}}— Raz, czy kilka razy? — pytał Szwejk — Dwa razy? Służę...<br> {{tab}}Feldkurat liczył głośno szturchańce i uśmiechał się błogo.<br> {{tab}}— To bardzo przyjemnie — rzekł. — To zdrowo na żołądek, bo poprawia trawienie. Proszę mi dać w pysk.<br> {{tab}}— Serdecznie dziękuję! — zawołał, gdy Szwejk szybko<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m6zqh0hh823urnzaehwx27qlxlo3ll8 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/136 100 1085665 3159549 3154044 2022-08-28T17:09:31Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>uczynił zadość jego życzeniu. — Jestem zupełnie zadowolony. Proszę pana, niech pan rozedrze moją kamizelkę.<br> {{tab}}Wyrażał najróżniejsze życzenia. Życzył sobie, aby mu Szwejk wykręcił nogę, aby go przydusił troszeczkę, aby mu obciął paznokcie, wybił przednie zęby.<br> {{tab}}Budziły się w nim pragnienia męczeńskie, więc domagał się od Szwejka, aby mu urwał głowę i rzucił ją w Wełtawę.<br> {{tab}}— Mnie byłoby ładnie w gwiazdkach dokoła głowy. Przydałoby mi się ich dziesięć.<br> {{tab}}Potem zaczął mówić o wyścigach i szybko przeszedł do baletu, ale nie zatrzymywał się przy nim zbyt długo.<br> {{tab}}— Czy tańczy pan czardasza? — pytał Szwejka. — A zna pan taniec niedźwiedzia? O, tak...<br> {{tab}}Chciał podskoczyć, ale zwalił się na Szwejka, który zboksował go naprzód, a potem ułożył na siedzeniu.<br> {{tab}}— Ja czegoś chcę! — krzyczał feldkurat. — Ale nie wiem, czego chcę. Może pan wie lepiej ode mnie? — Zwiesił głowę w zupełnej rezygnacji.<br> {{tab}}— Co mi zresztą do tego, czego chcę — rzekł poważnie. — I panu też nic do tego. Ja pana nie znam. Jak pan śmie spoglądać na mnie tak impertynencko. Zna się pan na fechtunku?<br> {{tab}}Przez chwilę był bardzo przedsiębiorczy i próbował zepchnąć Szwejka z siedzenia. Potem zaś, gdy Szwejk go uspokoił, bez wahania dając mu odczuć swoją przewagę fizyczną, feldkurat zapytał go:<br> {{tab}}— Czy dziś poniedziałek, czy piątek?<br> {{tab}}Zaciekawiało go też, czy to grudzień, czy czerwiec i wykazał wielkie zdolności w zadawaniu pytań:<br> {{tab}}— Czy pan żonaty? Czy lubi pan ser Gorgonzola? Czy pan ma w domu pluskwy? Czy pies pański miał nosaciznę?<br> {{tab}}Stał się bardzo rozmowny. Opowiadał, że winien jest szewcowi za buty do jazdy konnej, pejcz i siodło, że przed laty miał rzeżączkę i leczył ją hipermanganem.<br> {{tab}}— O niczym innym nie było można nawet myśleć — rzekł<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dk5ej8nza4oerwqsme5m5eftdkkknys Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/137 100 1085666 3159552 3154046 2022-08-28T17:11:01Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>czkając. — Być może, iż wydaje się to panu dość cierpkie, ale niech pan eh, ah, sam powie, co ja mam robić? Musi mi pan wybaczyć.<br> {{tab}}— Autotherm — mówił dalej, zapomniawszy o tym, o czym mówił przed chwilą — to takie naczynia, które utrzymują napoje i pokarmy w stanie ciepłym. A co pan sądzi, panie kolego, która gra jest sprawiedliwsza: werbel, czy oko?<br> {{tab}}— Ja cię naprawdę już gdzieś widziałem! — zawołał, próbując objąć Szwejka i ucałować go zaślinionymi ustami. — Chodziliśmy razem do szkoły.<br> {{tab}}— Ty poczciwcze zacny — wywodził tkliwie, głaszcząc swoją nogę — jakeś ty podrósł od czasu, gdy widziałem cię po raz ostatni. Zapominam o wszystkich udrękach z samej uciechy, że cię widzę.<br> {{tab}}Opanował go nastrój poetyczny, więc zaczął mówić o powrocie do blasków słonecznych, zadowolonych twarzy i gorących serc.<br> {{tab}}Potem ukląkł i zaczął się modlić: „Zdrowaś Maria“, śmiejąc się przy tym na całe gardło.<br> {{tab}}Gdy konie stanęły przed jego domem, było bardzo trudno wydostać go z dorożki.<br> {{tab}}— Jeszcze nie jesteśmy na miejscu! — krzyczał. — Ratujcie! Porywają mnie!<br> {{tab}}W pełnym znaczeniu tego słowa został wyciągnięty z dorożki, jak gotowany ślimak z muszli. Przez chwilę zdawało się, że go przerwą, bo nogi zaplątały mu się pod siedzeniem.<br> {{tab}}— Przerwiecie mnie, panowie! — wołał ze śmiechem, ciesząc się, że dorożkarza i Szwejka wyprowadził w pole.<br> {{tab}}Potem wleczono go przez bramę i po schodach aż do mieszkania i Szwejk rzucił go na kanapę jak bezwładny tobół. Oświadczył, że nie myśli płacić za ten automobil, którego nie zamawiał i przez kwadrans trzeba było tłumaczyć mu, że to była dorożka.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kgp9ogp95p9qzp9ifxdt5oyefu42f6m Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/138 100 1085667 3159555 3154047 2022-08-28T17:12:26Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Ale i wówczas nie przestał się kłócić, dowodząc, że jeździ tylko fiakrem.<br> {{tab}}— Chcecie mnie oszukać — mówił feldkurat, wymownie mrugając na Szwejka i na dorożkarza. Przecież szliśmy, piechotą.<br> {{tab}}I nagle w przypływie wielkoduszności rzucił dorożkarzowi portmonetkę.<br> {{tab}}— Zabieraj wszystko! {{roz*|Ich kann bezahlen.}} Ja się o parę grajcarów nie kłócę.<br> {{tab}}Gdyby chodziło o ścisłość, to powinien był powiedzieć, że mu nie zależy na trzydziestu sześciu grajcarach, bo w portmonetce było akurat tyle. Na szczęście dorożkarz poddał go ścisłej rewizji osobistej, mówiąc przy tym o dawaniu po łbie.<br> {{tab}}— No to wal — odpowiedział feldkurat. — To nic osobliwego. Jestem wytrzymały.<br> {{tab}}W kieszeni kamizelki znalazł dorożkarz pięć koron. Wychodził, przeklinając swój los i feldkurata, że mu zabrał tyle czasu i nie płaci.<br> {{tab}}Kapelan zasypiał powoli i ciągle robił jakieś plany. Zamierzał czynić różne rzeczy, grać na fortepianie, brać lekcje tańca i smażyć rybki.<br> {{tab}}Potem obiecywał wydać za Szwejka swoją siostrę, której nie miał. Życzył sobie też, żeby go zanieśli na łóżko, i wreszcie zasnął, oświadczając, że życzy sobie, aby w nim uszanowany był człowiek, czyli jednostka posiadająca wartość nie mniejszą od świni.<br> {{***2}} {{tab}}Gdy nazajutrz z rana Szwejk wszedł do pokoju, w którym feldkurat spał, znalazł go na kanapie rozmyślającego usilnie nad tym, jak i co się mogło stać, że został polany tak osobliwie, iż spodnie przylepiły się do skórzanej kanapy.<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat — rzekł Szwejk — że pan w nocy...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dsgf9xi3ojywu866bdx0i2t80ewnir3 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/139 100 1085668 3159556 3154049 2022-08-28T17:13:51Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Niewielu słowy wytłumaczył mu, jak straszliwie się myli, przypuszczając, że został polany. Feldkurat miał głowę niezwykle ciężką i znajdował się w stanie wielkiej depresji.<br> {{tab}}— Nie mogę sobie przypomnieć — mówił — w jaki sposób z łóżka dostałem się na kanapę.<br> {{tab}}— Pan feldkurat wcale na łóżku nie był. Jak tylko przyjechaliśmy, to zaraz pana feldkurata ułożyłem na kanapie, bo dalej zaciągnąć go nie mogłem.<br> {{tab}}— A co ja wyrabiałem? Czy zrobiłem coś nieprzyzwoitego? Czy może byłem pijany?<br> {{tab}}— Jak bela — odpowiedział Szwejk. — Był pan feldkurat pijany akuratnie i miał łagodne delirium. Przypuszczam, że będzie panu feldkuratowi lepiej gdy się przebierze i umyje.<br> {{tab}}— Tak mi jest, jakby mnie kto zbił — narzekał pan feldkurat. — No i pragnienie mnie męczy. Czy nie biłem się wczoraj z kimkolwiek?<br> {{tab}}— Można było wytrzymać, panie feldkurat. Pragnienie jest następstwem wczorajszego pragnienia. Wydostać się z takiego pragnienia nie tak łatwo. Znałem pewnego stolarza który pierwszy raz upił się na Sylwestra roku tysiąc dziewięćset dziesięć, a pierwszego stycznia miał takie pragnienie i czuł się tak niedobrze, że musiał kupić sobie śledzia, a potem pił znowu i tak się to powtarza już od czterech lat i nikt nie może mu na to poradzić, ponieważ w sobotę kupuje zawsze śledzi na cały tydzień. To taki kołowrót, jak mawiał pewien starszy sierżant dziewięćdziesiątego pierwszego pułku.<br> {{tab}}Kapelan miał dokumentny katzenjammer i ciężką depresję. Kto by się był przysłuchiwał jego wywodom, byłby miał wrażenie, że słucha odczytu doktora Aleksandra Batka: — Wypowiedzmy wojnę na śmierć i życie demonowi alkoholu, który morduje naszych mężów najlepszych. — I byłoby mu się zdawało, że czyta tegoż autora „Sto iskier technicznych“.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rgm8d57o1eqxrs3xs5d46jae5fg2zau Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/140 100 1085669 3159563 3154051 2022-08-28T17:16:47Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Trzeba przyznać, że kapelan zmienił nieco tekst i mówił tak:<br> {{tab}}— Gdyby się człek trzymał przynajmniej takich szlachetnych napojów, jak arak maraschino, koniak, ale ja piłem wczoraj borówkową. Dziwię się, że mogę ją tak chlać. Smak ma obrzydliwy. Żeby to przynajmniej Griotte. Ludzie wykombinują różne świństwa i piją je jak wodę. Taka wódka borówkowa nie ma smaku ani barwy i pali gardło. I żeby jeszcze była prawdziwa, jak bywają destylaty z jałowca, które pijałem na Morawach. Ale ta borówkowa była z jakiegoś drzewnego spirytusu i z olejów. Uważajcie, jak mi się odbija.<br> {{tab}}— Wódka jest trucizną — zadecydował. — Powinna być prawdziwa i oryginalna, a nie taka, jaką wyrabiają po fabryczkach na zimno. Tak samo jest z arakiem. Dobry arak to osobliwość.{{Korekta|<br> {{tab}}Żeby| Żeby}} teraz była w domu prawdziwa orzechówka — westchnął — to by mi doprowadziła żołądek do porządku. Taka orzechówka, jaką miewa pan kapitan Sznabl w Brusce.<br> {{tab}}Zaczął przeglądać kieszenie.<br> {{tab}}— Mam wszystkiego trzydzieści sześć grajcarów. Czyby nie sprzedać kanapy? — zastanawiał się. — Co wy na to? Czy znalazłby się kupiec na kanapę? Gospodarzowi się powie, że ją wypożyczyłem albo że nam ją ukradli. Nie, kanapę sobie zostawię. Poślę do pana kapitana Sznabla, żeby mi pożyczył sto koron. Onegdaj wygrał w karty. Jeśli wam się tam nie poszczęści, to pójdziecie do Wrszowic do koszar do nadporucznika Mahlera. Jeśli i tam się nie uda, to pójdziecie na Hradczany do kapitana Fiszera. Powiecie mu, że muszę zapłacić furaż dla konia, a pieniądze przepiłem. Gdyby się i to nie udało, to zastawimy fortepian, niech się dzieje, co chce. Napiszę wam ogólnikowo parę słów. Nie dawajcie się zbyć byle czym. Powiedzcie, że potrzebuję koniecznie, bo nie mam ani grosza. Wykombinujcie, co chcecie, ale nie wracajcie do domu z pustymi rękoma, bo was wyprawię na front.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qpj8ixmxrfhr6cup4ez77q3mdt3yiz0 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/141 100 1085670 3159565 3154053 2022-08-28T17:18:18Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>Spytajcie kapitana Sznabla, gdzie kupuje tę orzechówkę, i kupcie dwie butelki.<br> {{tab}}Szwejk wypełnił swoje zadanie świetnie. Jego dobroduszność i poczciwa twarz budziła wszędzie zaufanie i wiarę, że to, co mówi, jest prawdą.<br> {{tab}}Szwejk uznał za właściwe, aby przed kapitanem Sznablem, kapitanem Fiszerem i nadporucznikiem Mahlerem mówić nie o tym, że feldkurat musi płacić furaż dla konia, ale umotywować prośbę tym, że feldkurat musi płacić alimenty. Pieniędzy dali mu wszędzie.<br> {{tab}}Gdy po powrocie do domu pokazywał trzysta koron, dumny z wyprawy, feldkurat, który tymczasem umył się i ubrał, był bardzo zdziwiony.<br> {{tab}}— Załatwiłem wszystko od jednego zamachu — rzekł Szwejk — żebyśmy jutro albo pojutrze nie potrzebowali znowu troszczyć się o pieniądze. Poszło mi dość gładko, tylko przed panem kapitanem Sznablem musiałem paść na kolana. Jakiś nieludzki człowiek. Ale jakem mu rzekł, że musimy płacić alimenty...<br> {{tab}}— Alimenty — powtórzył wystraszony feldkurat.<br> {{tab}}— A tak, alimenty, proszę pana feldkurata, niby odczepne dziewczynom. Pan feldkurat kazał mi, żebym coś wykombinował, a mnie nic lepszego nie przyszło do głowy. Tam u nas jeden szewc płacił alimenty pięciu dziewczynom i był z tego wszystkiego zrozpaczony. Też musiał na to pożyczać, ale każdy mu chętnie pożyczał, bo wiedział, że ten szewc jest w okropnym położeniu. Pytali się, co to za dziewczyna, a ja powiedziałem, że bardzo ładna i jeszcze nie skończyła piętnastu lat. Więc chcieli adres.<br> {{tab}}— Ładnych rzeczy nabroiliście, Szwejku — westchnął feldkurat i zaczął chodzić po pokoju.<br> {{tab}}— Co za hańba! — powtarzał chwytając się za głowę. — Mam mocny ból głowy.<br> {{tab}}— Ja im dałem adres pewnej starej głuchej pani z naszej<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7bnwv0c0gpj1g5dgcbsnruqw7n8q0t7 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/142 100 1085671 3159568 3154055 2022-08-28T17:19:53Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>ulicy — tłumaczył się Szwejk. — Chciałem wszystko zrobić jak najlepiej, bo rozkaz to rozkaz. Nie pozwoliłem zbyć się byle czym i trzeba było coś wykombinować. Aha, w sieni czekają ludzie na fortepian, żeby go zawieźć do lombardu, proszę pana feldkurata. Będzie nieźle, jak się pozbędziemy fortepianu. W mieszkaniu będzie więcej miejsca, a w kieszeni będzie więcej pieniędzy. Przez parę dni będzie spokój. A jeśli pan gospodarz będzie się o ten fortepian dopytywał, to mu powiem, że się w nim poprzerywały druty i że trzeba było oddać go do fabryki do reperacji. Stróżce już o tym powiedziałem, żeby się niczemu nie dziwiła, gdy fortepian będą wynosili. Znalazłem też kupca na kanapę. Jest nim mój znajomy, handlarz starych mebli, a przyjdzie po południu. Teraz dobrze płacą za skórzane kanapy.<br> {{tab}}— Więcej już nic nie spłataliście? — pytał kapelan trzymając się za głowę. Był zrozpaczony.<br> {{tab}}— Przyniosłem, proszę pana feldkurata, zamiast dwóch butelek orzechówki takiej, jaką pije pan kapitan Sznabl, od razu pięć, żeby w domu był pewien zapas i żebyśmy mieli co pić. Czy ludzie mogą zabierać teraz ten fortepian? Bo lombard niedługo zamkną.<br> {{tab}}Kapelan machnął ręką beznadziejnie i po chwili fortepian układali na wózku.<br> {{tab}}Gdy Szwejk powrócił z lombardu, ujrzał feldkurata siedzącego przy otwartej butelce orzechówki i wymyślającego na jakichś ludzi, którzy na obiad podali mu nie dosmażony kotlet.<br> {{tab}}Feldkurat odzyskiwał równowagę ducha. Oświadczał Szwejkowi, że od jutra rozpocznie nowe życie.<br> {{tab}}Picie alkoholu to haniebny materializm. Trzeba życie uduchowić.<br> {{tab}}Mówił filozoficznie przez jakieś pół godziny. Gdy otwierał trzecią butelkę, przyszedł handlarz kupujący stare meble. Feld-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> syji298jotp1hd7d57crbxxa7hswn19 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/143 100 1085672 3159570 3154057 2022-08-28T17:21:15Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>kurat sprzedał mu za bagatelę kanapę i zaprosił go na pogawędkę. Bardzo był niezadowolony, gdy handlarz podziękował za zaproszenie i tłumaczył się, że idzie właśnie kupować nocny stolik.<br> {{tab}}— Szkoda, że nie mam nocnego stolika — rzekł feldkurat z żalem. — Trudno pamiętać o wszystkim.<br> {{tab}}Po odejściu handlarza starych mebli feldkurat wdał się w przyjacielski dyskurs ze Szwejkiem i wypił z nim dalszą butelkę. Część rozmowy poświęcona była zagadnieniom osobistego stosunku do kobiet i kart.<br> {{tab}}Siedzieli długo. Nadszedł wieczór, a przyjacielska rozmowa Szwejka z feldkuratem nie miała jeszcze końca.<br> {{tab}}Ale w nocy sytuacja się zmieniła. Fełdkurat znalazł się w stanie podobnym do wczorajszego, brał Szwejka za kogoś innego i mówił:<br> {{tab}}— Bynajmniej. Niech pan nie odchodzi. A czy pamięta pan jeszcze tego rudego kadeta od taborów?<br> {{tab}}Sielanka trwała dość długo, aż wreszcie Szwejk rzekł do feldkurata:<br> {{tab}}— Już mam tego dość. Teraz wleziesz do łóżka i będziesz gnił. Rozumiesz?<br> {{tab}}— Wlezę, kochanie, wlezę, jakże miałbym nie wleźć — mruczał feldkurat. — Pamiętasz, bratku, jak chodziliśmy razem do piątej klasy i jak ci robiłem wypracowania z greckiego? Pan ma willę na Zbrasławiu. Może pan jeździć parostatkiem przez Wełtawę. Wie pan, co jest Wełtawa?<br> {{tab}}Szwejk zmusił feldkurata do zdjęcia ubrania i butów. Feldkurat poddał się przymusowi, ale zwrócił się z protestem do jakichś nieznanych osób.<br> {{tab}}— Widzicie, panowie — przemawiał do szafy i figowca — jak obchodzą się ze mną moi krewni.<br> {{tab}}— Nie znam swoich krewnych — zdecydował nagle i po-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l8reu8t6bhmm5jzexwfc9lnbbul11o5 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/144 100 1085673 3159572 3154062 2022-08-28T17:22:46Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>łożył się do łóżka. — Gdyby niebo i ziemia wystąpiły przeciwko mnie, nie znam ich...<br> {{tab}}Po chwili w pokoju słychać było chrapanie feldkurata.<br> {{***2}} {{tab}}W tych dniach Szwejk odwiedził swoją starą posługaczkę, panią Müllerową, w jej mieszkaniu. Zastał tam siostrzenicę pani Müllerowej, która z płaczem oznajmiła mu, że pani Müllerowa została zaaresztowana tegoż samego dnia, gdy odwiozła Szwejka do wojska. Starą panią sądził sąd wojenny, a ponieważ nie mogli jej niczego dowieść, wywieźli ją do obozu koncentracyjnego w Steinhofie. Przyszła karta od niej.<br> {{tab}}Szwejk sięgnął po tę rodzinną relikwię i czytał:<br> {{f|lewy=10%|{{tab}}Kochana Anusiu! Mamy się tu wszyscy bardzo dobrze, wszyscy jesteśmy zdrowi. Sąsiadka, której łóżko stoi obok mojego, ma plamisty ——————. Mamy tu też czarną ——————. Ale poza tym wszystko w porządku ——————. Jedzenia mamy dosyć i zbieramy —————— od kartofli na polewkę. Słyszałam, że pan Szwejk też już ——————, więc się sprytnie dowiedz, gdzie leży, żebyśmy po wojnie mogły jego grób obłożyć. Zapomniałam ci powiedzieć, że na strychu w ciemnym kącie jest w skrzynce mały piesek, ratlerek, szczeniątko. Ale już parę tygodni nie dostał nic jeść, mianowicie od tego czasu, kiedy po mnie przyszli ——————. Myślę więc, że już za późno i że ten piesek też już ——————.|w=90%}} {{tab}}Wzdłuż pocztówki była odbita czerwona pieczątka: {{roz*|Zensuriert. K. u. k. Konzentrationslager, Steinhof}} i w tekście widniały tłuste czarne plamy, którymi cenzura zamazała niebezpieczne słowa.<br> {{tab}}— I naprawdę ten piesek był już zdechły — rozpłakała się siostrzenica pani Müllerowej. — A mieszkania swego to by pan nawet nie poznał. Mieszkają w nim szwaczki i z pokoju zrobiły sobie damski salonik. Po ścianach damskie mody, a na oknach kwiatki.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tuxd6z0us4md76fbzcvgj9oexhnqdnx Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/145 100 1085674 3159573 3154064 2022-08-28T17:24:13Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Siostrzenica pani Müllerowej była nieutulona.<br> {{tab}}Nie przestając szlochać i narzekać, wyraziła wreszcie obawą, że Szwejk musiał uciec z wojska, chce ją zgubić i wtrącić w nieszczęście. Wreszcie rozmawiała z nim tak, jak się rozmawia z ostatnim łotrem i awanturnikiem.<br> {{tab}}— To bardzo szpasowne — rzekł Szwejk — to mi się bajecznie podoba. Więc żeby pani wiedziała, pani Kejrzowo, ma pani rację, że uciekłem. Ale musiałem zabić piętnastu wachmistrzów i feldfeblów. Tylko niech pani nikomu nic nie mówi...<br> {{tab}}I Szwejk odszedł z domu swego, który go nie przyjął. Na odchodnym rzekł:<br> {{tab}}— W pralni mam parę kołnierzyków i półkoszulków, pani Kejrzowo, trzeba je odebrać, żebym się miał w co ubrać, jak wrócę z wojny. I trzeba przypilnować, żeby się do ubrania w szafie nie dostały mole. A te panienki, co sypiają w moim łóżku, proszę pięknie pozdrowić ode mnie.<br> {{tab}}Potem poszedł Szwejk zajrzeć „Pod kielich“. Widząc go, pani Paliwcowa oświadczyła, że mu nic nie poda, bo pewno uciekł z wojska.<br> {{tab}}— Mój mąż — zaczęła rozmazywać starą historię — był taki ostrożny i siedzi. Siedzi nieborak zamknięty, nie wiadomo za co i po co. A tacy ludzie chodzą sobie po świecie i uciekają z wojska. Już przeszłego tygodnia szukali tu pana. My jesteśmy ostrożniejsi od pana — kończyła swoje wywody — a wpadliśmy w nieszczęście. Nie każdy ma takie szczęście, jak pan.<br> {{tab}}Podczas tej rozmowy był w szynku pewien starszy pan, ślusarz ze Smichowa. Ten pan podszedł do Szwejka i rzekł:<br> {{tab}}— Proszę, niech pan poczeka na mnie na dworze. Muszę z panem porozmawiać.<br> {{tab}}Na ulicy zgadał się ze Szwejkiem, którego na skutek rekomendacji pani Paliwcowej uważał, jak i ona, za dezertera.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m59pjiadi4idx7y4d7r3cvneguif5jy Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/146 100 1085675 3159575 3154066 2022-08-28T17:24:55Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Powiedział mu, że ma syna, który też uciekł z wojska i siedzi u babki w Jasenej pod Józefowem.<br> {{tab}}Ani słuchać nie chciał, gdy Szwejk go zapewniał, iż nie jest dezerterem, i wsunął mu w rękę dziesięć koron.<br> {{tab}}— To taka pomoc na pierwszy ogień — rzekł pociągając go z sobą do winiarni na rogu. — Ja pana rozumiem, mnie się obawiać nie trzeba.<br> {{tab}}Późną nocą wrócił Szwejk do mieszkania feldkurata, który jeszcze nie wrócił.<br> {{tab}}Przyszedł dopiero nad ranem, zbudził Szwejka i rzekł:<br> {{tab}}— Jutro będzie msza polowa. Gotujcie czarną kawę i dajcie arak. Albo jeszcze lepiej, ugotujcie grogu.<br> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tbcbolpjuvgcn1zuj9ex6h06dk5oo9c Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/147 100 1085676 3159663 3154067 2022-08-28T18:25:00Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude><br> {{c|'''XI'''|po=20px}} {{c|'''Szwejk jedzie z kapelanem odprawić mszę polową.'''}} <br> {{tab}}Przygotowania do uśmiercania ludzi odbywały się zawsze w imieniu Boga, czy też w ogóle w imieniu jakiejś domniemanej wyższej istoty, którą ludzkość sobie wyimaginowała i stworzyła w swej wyobraźni. Starożytni Fenicjanie, zanim poderżnęli gardło jakiemuś jeńcowi, odprawiali tak samo uroczyste nabożeństwa, jak w kilka tysięcy lat później czyniły to nowe pokolenia ludzkości przed pójściem na wojnę, w której tępiły swoich wrogów ogniem i mieczem.<br> {{tab}}Ludożercy polinezyjscy przed pożarciem swoich jeńców lub ludzi niepotrzebnych, jak: misjonarzy, podróżników, ajentów handlowych różnych firm, czy też po prostu turystów, odprawiają przedtem swoim bożkom najrozmaitsze religijne obrzędy. Ponieważ nie dotarła jeszcze do nich kultura ornatów, przeto ozdabiają swoje biodra pękami pstrokatych piór leśnych ptaków.<br> {{tab}}Nim święta inkwizycja paliła swe ofiary, odprawiała najuroczystsze nabożeństwo, wielką mszę świętą ze śpiewami.<br> {{tab}}A przy wykonywaniu wyroków śmierci zawsze bywają duchowni, krępując swoją obecnością skazanego.<br> {{tab}}W Prusach pastor prowadził biedaka pod topór, w Austrii<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2kom1ytypdportu36q6qk33pfadgm01 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/148 100 1085677 3159668 3154069 2022-08-28T18:29:23Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>ksiądz katolicki na szubienicę, we Francji pod gilotynę, w Ameryce duchowny na krzesło elektryczne, w Hiszpanii na stołek, gdzie skazany był specjalnym narzędziem duszony, a w Rosji brodaty pop rewolucjonistę, itd. itd. Wszędzie też duchowni zmuszali skazańca do odbycia ostatniej pielgrzymki w towarzystwie ukrzyżowanego, jak gdyby chcieli powiedzieć: „Tobie to tylko urąbią głowę, ciebie tylko powieszą, uduszą, puszczą na ciebie piętnaście tysięcy woltów, ale co ten biedak musiał przeżywać...!“<br> {{tab}}Wielkie jatki wojny światowej nie obeszły się bez błogosławieństw duchownych. Kapelani wojskowi wszystkich armii modlili się i odprawiali msze święte o zwycięstwo dla tej armii, której chleb jedli. Przy egzekucjach zrewoltowanych żołnierzy też się zjawiał ksiądz. Przy egzekucjach legionistów czeskich także się widywało duchownego. Nic się też nie zmieniło od owych czasów, kiedy to wielki łupieżca Wojciech, później świętym przezwany, brał udział w tępieniu i mordowaniu Słowian nadbałtyckich, dzierżąc w jednym ręku miecz a w drugim krzyż.<br> {{tab}}Ludzie całej Europy szli jak bydlęta na rzeź, dokąd obok rzeźników-cesarzy, królów i innych potentatów i wodzów prowadzili ich księża wszystkich wyznań, błogosławiąc im i pozwalając fałszywie przysięgać, że na ziemi, w powietrzu, na morzu itd.<br> {{tab}}Dwukrotnie odprawiano msze polowe. Raz, kiedy część oddziałów odchodziła na front, a drugi raz, za frontem, przed krwawą rzezią, przed zabijaniem. Pamiętam, jak pewnego razu, podczas mszy polowej samolot nieprzyjacielski zrzucił bombę w sam ołtarz polowy, a z kapelana pozostało tylko parę krwawych strzępów. Potem pisało się o nim jako o męczenniku, wówczas, kiedy nasze samoloty przyczyniły się do podobnej sławy kapelanów po drugiej stronie frontu.<br> {{tab}}Mieliśmy z tej racji niebywałą uciechę, a na prowizorycz-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2npmu99p0ffuwtub8t4yp9rnycimu0s Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/149 100 1085678 3159671 3154071 2022-08-28T18:35:25Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>nym krzyżu, postawionym na miejscu, gdzie pochowano szczątki kapelana, pojawił się w nocy taki nagrobkowy napis:<br> {{f|<poem> To, co nas spotkać może, spadło już na ciebie. Przyrzekłeś nam, brachu miły, śliczny pobyt w niebie, Niebo samo spadło dziś na twą głowę biedną, Zostawiając nam po tobie małą plamkę jedną.</poem>|w=90%}} {{***2}} {{tab}}Szwejk ugotował sławny grog, przewyższający swą jakością grogi starych marynarzy. Taki grog mogli byli pijać piraci osiemnastego stulecia i byliby zadowoleni.<br> {{tab}}Kapelan Otto Katz był zachwycony i zapytał:<br> {{tab}}— Kto was nauczył przyrządzać taki wspaniały napój?<br> {{tab}}— Kiedy przed laty wędrowałem po świecie — odpowiedział Szwejk — spotkałem w Bremie pewnego rozpustnego marynarza, który mówił, że grog musi być taki mocny, aby ten, co by po jego wypiciu wpadł do morza, mógł przepłynąć cały kanał La Manche. Po słabym grogu utopi się jak szczenię.<br> {{tab}}— Po takim grogu, Szwejku, będzie się nam dobrze odprawiało mszę polową — zauważył kapelan — myślę, że najpierw będę musiał wygłosić kilka słów pożegnania. Msza polowa to nie jest taka zabawa jak odprawianie mszy świętej w garnizonie albo wygłaszanie kazania do tych tam łobuzów. W tym wypadku musi człowiek mieć wszystkie klepki w porządku. Ołtarz polowy mamy. Wydanie kieszonkowe, do składania.<br> {{tab}}— Jezus, Maria, Szwejku — chwycił się za głowę — ale też jesteśmy idioci! Wiecie, gdzie schowałem ołtarz polowy? Do otomany, którą sprzedaliśmy.<br> {{tab}}— Tak, to jest nieszczęście, panie feldkuracie — rzekł Szwejk — ja wprawdzie znam tego tandeciarza, przedwczoraj właśnie spotkałem jego żonę. On siedzi w ciupie z powodu jakiejś ukradzionej szafy, a nasza otomana jest u pewne-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lhckflu5cz8fdwb8kqwxsnih0wh45fi Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/150 100 1085680 3159672 3154076 2022-08-28T18:45:08Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>go nauczyciela w Wrszowicach. To będzie heca z tym „ontarzem“ polowym. Najlepiej będzie, jak się napijemy grogu i pójdziemy na poszukiwanie — ponieważ myślę, że jednak bez „ontarza“ polowego nie będzie można odprawić mszy świętej.<br> {{tab}}— Brakuje nam rzeczywiście jeszcze tylko polowego ołtarza — rzekł melancholijnie kapelan. Cieśle już zrobili podium. Monstrancję pożyczą nam z Brzewnowa, kielich powinienem mieć swój, ale gdzież on jest...?<br> {{tab}}Zamyślił się:<br> {{tab}}Powiedzmy sobie, że go zgubiłem. Więc dostaniemy puchar sportowy od nadporucznika Witingera z siedemdziesiątego piątego pułku. Kiedyś przed laty, zdobył go w biegach, jako nagrodę „Sport Faworit”. Był to doskonały biegacz. Jak się sam zawsze chwalił, robił czterdzieści kilometrów Wiedeń — Mödling w godzinę i czterdzieści osiem minut. Już wczoraj omówiłem z nim tę sprawę. Jestem bydlę, że wszystko odkładam zawsze na ostatnią chwilę. Dlaczego ja, bałwan, nie zajrzałem do otomany?<br> {{tab}}Pod wpływem grogu, sporządzonego podług przepisu rozwiązłego marynarza, zaczął sobie głupio wymyślać i oświadczał w najrozmaitszych sentencjach, gdzie właściwie powinien się znajdować.<br> {{tab}}— Może byśmy wreszcie poszli na poszukiwanie „ontarza” polowego — zapraszał Szwejk — już jest ranek.<br> {{tab}}— Muszę się jeszcze ubrać w mundur i napić trochę grogu.<br> {{tab}}Nareszcie wyszli. Po drodze do żony handlarza starymi meblami kapelan opowiadał Szwejkowi, że wczoraj z „błogosławieństwem bożym” wygrał dużo pieniędzy i jeśli dobrze pójdzie, to wykupi fortepian z lombardu.<br> {{tab}}Było to tak, jak gdy poganie ślubują jakąś ofiarę. Od zaspanej żony handlarza starymi meblami dowiedzieli się adresu nauczyciela w Wrszowicach, nowego właściciela otomany.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ijqddh3maj4x6ssi8pbby994mu43i28 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/151 100 1085681 3159673 3154078 2022-08-28T18:49:46Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>Kapelan okazał niezwykłą szczodrość. Uszczypnął żonę handlarza w policzki i połechtał pod brodą.<br> {{tab}}Do Wrszowic poszli piechotą, ponieważ kapelan oświadczył, że musi się przejść na świeżym powietrzu, żeby sobie zmienić bieg myśli. W mieszkaniu nauczyciela, starego, pobożnego pana, czekała ich niemiła niespodzianka. Znalazłszy ołtarz polowy w otomanie, stary pan uważał to za zrządzenie boże i podarował go do zakrystii miejscowego kościoła, zastrzegając sobie umieszczenie napisu: Ofiarowany ku czci i chwale bożej przez pana Kolarzyka, nauczyciela w stanie spoczynku. Roku pańskiego 1914. Starszy pan był bardzo zakłopotany, gdyż zastali go w bieliźnie.<br> {{tab}}Z rozmowy z nim widać było, że do znalezionego ołtarza przywiązywał znaczenie cudu i znaku bożego. Gdy kupował otomanę, to jakiś głos wewnętrzny mówił mu: „Zobacz, co jest wewnątrz w otomanie“. Widział też we śnie anioła, który mu Wprost rozkazał: „Otwórz otomanę!“ — Usłuchał. A kiedy tam ujrzał miniaturowy, składany, trójdzielny ołtarz ze skrytką na tabernakulum, ukląkł przed otomaną i modlił się długo i gorąco, chwaląc Boga i uważając to za znak z nieba, aby przyozdobić tym kościół we Wrszowicach.<br> {{tab}}— To nas nie interesuje — rzekł kapelan — taką rzecz, która do pana nie należała, powinien pan był oddać w policji, a nie do jakiejś przeklętej zakrystii.<br> {{tab}}— Z powodu tego cudu — dodał Szwejk zwracając się do nauczyciela — może się jeszcze w coś wplątać. Kupił kanapę, a nie żaden „ontarz“, który jest własnością władz wojskowych. Taki znak boży może go drogo kosztować. Nie powinien był się przejmować aniołami. Pewien człowiek w Zhorzy też wyorał jakiś kielich w polu, który pochodził ze świętokradztwa i był tam schowany na lepsze czasy, kiedy sprawa pójdzie w zapomnienie. Uważał to także za cud i zamiast go sprzedać na złom, poszedł z tym kielichem do proboszcza, że chce go ofiarować do kościoła. A proboszcz myślał, że on jest tym zło-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k58kato0lmsho1o9ob1foqd1h311af3 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/152 100 1085682 3159675 3154083 2022-08-28T18:55:57Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>dziejem i ma wyrzuty sumienia, posłał więc po wójta, a wójt po policję i znalazca został niewinnie skazany za świętokradztwo, tylko dlatego że ciągle coś gadał o cudzie. Najlepiej zrobi, jak pójdzie z nami do tutejszego proboszcza, żeby nam zwrócił majątek państwowy. „Ontarz“ polowy to nie jest ani kotka, ani onuca, którą może podarować komu chce.<br> {{tab}}Stary pan trząsł się cały i ubierając się szczękał zębami: — Ja naprawdę nic złego i podłego nie myślałem i nic nie ukrywałem. Sądziłem, że tym zrządzeniem bożym mogę się przyczynić do przyozdobienia naszej ubogiej świątyni pańskiej w Wrszowicach.<br> {{tab}}— Rozumie się na rachunek władz wojskowych — rzekł twardo i szorstko Szwejk. — Bóg zapłać za takie zrządzenie boże. Niejaki Pivonka z Chocieborza uważał też razu pewnego za zrządzenie boże, kiedy mu się do rąk przyplątał postronek z cudzą krową.<br> {{tab}}Starszy pan zgłupiał zupełnie od tego całego gadania i przestał się w ogóle bronić, starając się jak najprędzej ubrać i załatwić sprawę.<br> {{tab}}Wrszowicki proboszcz jeszcze spał, obudzony hałasem, począł zrzędzić, bo rozespany myślał, że ma iść kogoś przygotować na śmierć.<br> {{tab}}— Teżby już sobie dali spokój z tym ostatnim namaszczeniem — mamrotał ubierając się niechętnie. Zachciewa im się umierać, kiedy się człowiekowi najlepiej śpi, i żeby się później z nimi targować o pieniądze. Spotkali się więc w przedpokoju: jeden zastępca Pana Boga śród wrszowickich cywilów, drugi zastępca boży przy władzach wojskowych.<br> {{tab}}Rzeczywiście był to spór między cywilem a żołnierzem. Jeśli bowiem proboszcz twierdził, że polowy ołtarz w żadnym razie nie powinien był się znajdować w otomanie, to znowu kapelan utrzymywał, że tym bardziej nie powinien być w zakrystii kościelnej, dokąd chodzą sami cywile. Szwejk robił przy tym różne uwagi o wzbogacaniu ubogich kościołów na<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> otbytr3bfuhdjcuc8vvf6bewrbaxhcn Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/153 100 1085683 3159678 3154085 2022-08-28T18:59:29Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>rachunek władz wojskowych. Ze specjalnym przekąsem wymawiał słowo „ubogi“.<br> {{tab}}W końcu poszli do zakrystii i proboszcz wydał ołtarz polowy za następującym pokwitowaniem:<br> {{f|lewy=10%|{{tab}}Przyjąłem ołtarz polowy, który się przypadkowo dostał do świątyni we Wrszowicach.|w=90%}} {{f|Kapelan wojskowy Otto Katz|align=right|prawy=8%|w=90%}} {{tab}}Ów sławny ołtarz polowy był z żydowskiej firmy „Maurycy Mahler w Wiedniu“, która wyrabiała rozmaite przedmioty kultu, przybory do mszy i dewocjonalia, jak różańce, obrazki świętych itp.<br> {{tab}}Ołtarz składał się z trzech części i był bogato złocony sztucznym złotem. Bez bujnej fantazji nie można było odgadnąć, co przedstawiają obrazy namalowane na trzech częściach ołtarza. Pewne jest tylko, że był to ołtarz, którego mogliby używać poganie z dorzecza Zambezi równie dobrze, jak i szamani Buriatów i Mongołów.<br> {{tab}}Namalowany krzyczącymi barwami wyglądał z daleka jak kolorowe tablice przeznaczone do badania na daltonizm kandydatów do służby kolejowej. Wyróżniała się tam jedna figura. Był to jakiś nagi człowiek z aureolą nad głową i ciałem koloru zielonkawego, jak gęsi kuper, kiedy jest w rozkładzie i zalatuje.<br> {{tab}}Temu świętemu nikt krzywdy nie czynił. Przeciwnie, po obu stronach był otoczony jakimiś skrzydlatymi stworami, które miały przedstawiać aniołów. Widz miał wrażenie, że ten święty mąż ryczy ze zgrozy nad społeczeństwem, które go otacza. Anioły wyglądały na straszydła z bajek, coś tak, jak uskrzydlone koty czy też bestie apokaliptyczne.<br> {{tab}}Przeciwstawieniem tego obrazu był obraz mający przedstawiać Trójcę Świętą. Jeśli chodzi o gołębicę, to malarz nie mógł sprawy zanadto pokpić. Namalował jakiegoś ptaka, który mógł<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ttyxq41zm0v8prqajfh1p6r080yx1sh Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/154 100 1085684 3159685 3154092 2022-08-28T19:02:38Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>być równie dobrze gołębicą, jak też kwoką z rasy białych wyandottów.<br> {{tab}}Za to Bóg Ojciec wyglądał jak zbój z Dzikiego Zachodu, taki, jakich się widuje w filmach cowboyskich.<br> {{tab}}Syn boży był przeciwstawieniem tamtego: młody, wesoły mężczyzna z pięknym brzuszkiem, przysłoniętym czymś w rodzaju majteczek kąpielowych. Całość robiła wrażenie sportowca. Krzyż trzymał z taką gracją, jakby to była rakieta tenisowa. Z daleka wszystko to zlewało się w jedną całość i miało się wrażenie, że obraz przedstawia pociąg wjeżdżający na stację.<br> {{tab}}Co miał przedstawiać trzeci obraz, nie można było w ogóle dociec. Żołnierze kłócili się zawsze na ten temat i usiłowali rozwiązać ten rebus. Ktoś nawet twierdził, że jest to krajobraz znad Sazawy. Był wszakże pod tym napis: {{roz*|„Heilige Maria, Mutter Gottes, erbarme Dich unser“.}}<br> {{tab}}Szwejk ulokował szczęśliwie ołtarz polowy w dorożce, sam usiadł na koźle obok dorożkarza, a kapelan rozsiadł się wygodnie i wyciągnął nogi na ołtarzu.<br> {{tab}}Szwejk rozmawiał z dorożkarzem o wojnie. Dorożkarz był rebeliantem. Robił różne uwagi o zwycięstwach broni austriackich w rodzaju: „Ale też namachali tych Serbów“ i tym podobne. Kiedy przejeżdżali przez rogatki, zapytał ich mytnik co wiozą. Szwejk odpowiedział:<br> {{tab}}— Trójcę Świętą i Przenajświętszą Panienkę z feldkuratem.<br> {{tab}}Tymczasem na placu ćwiczeń czekały niecierpliwie kompanie marszowe. Czekały długo. Pojechali bowiem jeszcze po puchar sportowy do nadporucznika Witingera, potem po monstrancję, cyborium i inne potrzebne do mszy świętej rzeczy, nie wyłączając butelki mszalnego wina aż do klasztoru brzewnowskiego. Z tego widać, że to nie jest wcale takie proste odprawić mszę polową.<br> {{tab}}— My to odwalamy byle jak — mówił Szwejk do dorożkarza.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3jhixcr55jhb00alm1slj98dgpwpx1x Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/155 100 1085685 3159692 3154095 2022-08-28T19:15:11Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}I miał rację. Gdy bowiem zajechali już na plac ćwiczeń i byli u podium z balustradą i stołem, na którym miał być ustawiony ołtarz polowy, okazało się, że kapelan zapomniał o ministrancie.<br> {{tab}}Ministrował mu zwykle pewien żołnierz z piechoty, który wolał jednak iść do łączności i odjechał na front.<br> {{tab}}— Nie szkodzi, panie feldkurat — mówił Szwejk — ja to także mogę odstawić.<br> {{tab}}— A potrafisz ministrować?<br> {{tab}}— Nigdy tego nie robiłem — odpowiedział Szwejk — ale popróbować można wszystkiego. Teraz jest wojna, a na wojnie ludzie robią takie rzeczy, o których im się nawet nie śniło. To, jakieś tam {{roz|et cum spiritu tuo}} na pańskie{{roz| dominus vobiscum}} — także jakoś sklecę. Zresztą uważam, że to nic trudnego chodzić koło pana feldkurata, jak kot koło gorącej kaszy, myć panu ręce i nalewać wino z ampułek...<br> {{tab}}— Dobrze — powiedział kapelan — ale wody mi nie nalewajcie. Najlepiej od razu nalejcie do tej drugiej ampułki także wina. Zresztą zawsze wam powiem, Szwejku, czy macie iść na prawo czy na lewo. Jeśli po cichutku zagwiżdżę raz, to znaczy na prawo, dwa razy na lewo. Z mszałem także nie musicie zanadto się obnosić. Poza tym jest to gra. Czy nie macie tremy?<br> {{tab}}— Ja się niczego nie boję, panie kapelanie, nawet ministrować.<br> {{tab}}Kapelan miał rację mówiąc, że jest to gra. Wszystko bowiem poszło niezwykle gładko. Przemówienie kapelana było bardzo krótkie.<br> {{tab}}— Żołnierze! Zebraliśmy się tutaj, aby przed odejściem na pole walki zwrócić swe serca do Boga i prosić go o zwycięstwo i zachowanie nas przy zdrowiu. Nie będę was dłużej zatrzymywał i życzę wam wszystkiego najlepszego.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7q747pmt3o7nzs5lehmu8km3k59cgus Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/156 100 1085686 3159696 3154096 2022-08-28T19:18:32Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Spocznij — zakomenderował stary pułkownik na lewym skrzydle.<br> {{tab}}Polową mszę św. nazywamy dlatego polową, że podlega ona temu samemu ustawodawstwu co i taktyka wojskowa na wojnie. Za czasów długich manewrów wojny trzydziestoletniej msze polowe były niezwykle długie. Przy współczesnej taktyce, kiedy ruchy wojsk są szybkie i zdecydowane, msza polowa musi być także szybka i żwawa.<br> {{tab}}Ta msza trwała zaledwie dziesięć minut i ci żołnierze, którzy stali bliżej, byli niezmiernie zdziwieni, że kapelan sobie w czasie mszy pogwizduje.<br> {{tab}}Szwejk szybko opanował sygnalizację, chodził na prawą, to na lewą stronę ołtarza i nic innego nie mówił jak: {{roz*|et cum spiritu tuo.}} Wyglądało to na indiański taniec wokół kamienia ofiarnego, ale robiło dobre wrażenie, rozpraszając nudę zakurzonego placu ćwiczeń z aleją drzew śliwkowych z tyłu i latrynami, których zapach zastępował mistyczną woń kadzideł w świątyniach gotyckich.<br> {{tab}}Wszyscy bawili się nadzwyczajnie. Oficerowie zgromadzeni wokół pułkownika opowiadali sobie anegdoty i wszystko szło w zupełnym porządku. Tu i ówdzie między żołnierzami słychać było: — Daj pociągnąć. I jak dym ofiarny wznosiły się nad kompanią niebieskie obłoczki dymu tytoniowego. Paliły wszystkie szarże, gdy zauważyły, że pan pułkownik sobie zapalił.<br> {{tab}}Nareszcie usłyszano: — {{roz|Zum Gebet}} — na placu ćwiczeń uniósł się tuman kurzu i szary czworobok mundurów zgiął swe kolana przed sportowym pucharem nadporucznika Witingera, który go zdobył jako nagrodę „Sport Faworit“ w biegu Wiedeń — Mödling.<br> {{tab}}Puchar był pełen. Manipulacjom kapelana towarzyszyło uznanie wyrażające się słowami: — Ten to wtrąbił od razu! — podawanymi z ust do ust. Wyczyn ten powtórzył się jeszcze dwukrotnie. Potem raz jeszcze zawołał: — Modlitwa!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1aic8z7ov7y7i47lqq2nwhm1dyjphal 3159701 3159696 2022-08-28T19:19:49Z Alenutka 11363 formatowanie tekstu proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Spocznij — zakomenderował stary pułkownik na lewym skrzydle.<br> {{tab}}Polową mszę św. nazywamy dlatego polową, że podlega ona temu samemu ustawodawstwu co i taktyka wojskowa na wojnie. Za czasów długich manewrów wojny trzydziestoletniej msze polowe były niezwykle długie. Przy współczesnej taktyce, kiedy ruchy wojsk są szybkie i zdecydowane, msza polowa musi być także szybka i żwawa.<br> {{tab}}Ta msza trwała zaledwie dziesięć minut i ci żołnierze, którzy stali bliżej, byli niezmiernie zdziwieni, że kapelan sobie w czasie mszy pogwizduje.<br> {{tab}}Szwejk szybko opanował sygnalizację, chodził na prawą, to na lewą stronę ołtarza i nic innego nie mówił jak: {{roz*|et cum spiritu tuo.}} Wyglądało to na indiański taniec wokół kamienia ofiarnego, ale robiło dobre wrażenie, rozpraszając nudę zakurzonego placu ćwiczeń z aleją drzew śliwkowych z tyłu i latrynami, których zapach zastępował mistyczną woń kadzideł w świątyniach gotyckich.<br> {{tab}}Wszyscy bawili się nadzwyczajnie. Oficerowie zgromadzeni wokół pułkownika opowiadali sobie anegdoty i wszystko szło w zupełnym porządku. Tu i ówdzie między żołnierzami słychać było: — Daj pociągnąć. I jak dym ofiarny wznosiły się nad kompanią niebieskie obłoczki dymu tytoniowego. Paliły wszystkie szarże, gdy zauważyły, że pan pułkownik sobie zapalił.<br> {{tab}}Nareszcie usłyszano: — {{roz|Zum Gebet}} — na placu ćwiczeń uniósł się tuman kurzu i szary czworobok mundurów zgiął swe kolana przed sportowym pucharem nadporucznika Witingera, który go zdobył jako nagrodę „Sport Faworit“ w biegu Wiedeń — Mödling.<br> {{tab}}Puchar był pełen. Manipulacjom kapelana towarzyszyło uznanie wyrażające się słowami: — Ten to wtrąbił od razu! — podawanymi z ust do ust. Wyczyn ten powtórzył się jeszcze dwukrotnie. Potem raz jeszcze zawołał: — Modlitwa!<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6g42u63yhgmv3mtnmmhwshc5polxw7w Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/157 100 1085687 3159703 3154097 2022-08-28T19:22:08Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>— Orkiestra zagrała dla animuszu {{roz|Gott erhalte}} — i po uszeregowaniu się nastąpił odmarsz.<br> {{tab}}— Zbierzcie te manatki, Szwejku — mówił kapelan, wskazując na ołtarz polowy, żebyśmy mogli wszystko porozwozić, co do kogo należy.<br> {{tab}}Pojechali więc ze swoim dorożkarzem i pozwracali wszystko uczciwie, oprócz butelki wina mszalnego.<br> {{tab}}A gdy wrócili do domu i odesłali nieszczęśliwego dorożkarza do dowództwa w sprawie wynagrodzenia za te wszystkie długie jazdy, Szwejk zwrócił się do kapelana tymi słowy:<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat, czy ministrant musi być tego samego wyznania co i ten, któremu służy do mszy?<br> {{tab}}— Zapewne — odpowiedział kapelan — inaczej msza nie byłaby ważnie odprawiona.<br> {{tab}}— W takim razie panie feldkurat stała się wielka pomyłka — powiedział Szwejk — bo ja jestem bezwyznaniowy. Mam już takiego pecha.<br> {{tab}}Kapelan popatrzył na Szwejka i zamilkł na chwilę, potem poklepał go po ramieniu i powiedział: — Możecie sobie wypić resztę wina mszalnego, które zostało w butelce, i pomyślcie sobie, Szwejku, żeście na nowo wstąpili na łono kościoła.<br> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> crv0g78366l011djljemeb217246w1b Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/158 100 1085688 3159781 3154099 2022-08-28T20:25:37Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude><br> {{c|'''XII'''|po=20px}} {{c|'''Religijna dysputa.'''}} <br> {{tab}}Zdarzało się, że Szwejk po kilka dni z rzędu nie widywał feldkurata, który spełnianie obowiązków przeplatał przyjemnościami i z rzadka przychodził do domu...<br> {{tab}}Po powrocie do domu, jeśli jeszcze mógł mówić, to przed zaśnięciem rozmawiał ze Szwejkiem o wzniosłych celach życia, o entuzjazmie i przyjemnościach rozmyślania.<br> {{tab}}Czasem próbował mówić wierszami i cytował [[Autor:Heinrich Heine|Heinego]].<br> {{tab}}Szwejk służył feldkuratowi jako ministrant u saperów, gdzie przez pomyłkę znalazł się jeszcze jeden feldkurat, były katecheta i człowiek wielce pobożny. Spoglądał on na swego kolegę z wielkim zdziwieniem, gdy Katz zaproponował mu łyk koniaku z polowej flaszki Szwejka, którą ten zawsze nosił z sobą, gdy towarzyszył kapelanowi.<br> {{tab}}— Dobra marka — rzekł feldkurat Katz. — Napijcie się, kolego, i idźcie do domu, a ja załatwię tu już wszystko, co potrzeba, bo muszę pobyć na świeżym powietrzu. Głowa mnie dziś boli.<br> {{tab}}Pobożny kapelan oddalił się kręcąc głową, a Katz świetnie, jak zwykle, spełnił swe zadanie.<br> {{tab}}Wino miał tym razem mocniejsze, a kazanie dłuższe. Co trzecie słowo mówił: „i tam dalej“ i „że tak powiem“.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m27s1gjlt816ytefuutehfn2e355yhe Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/159 100 1085689 3159782 3154100 2022-08-28T20:26:58Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Dzisiaj, żołnierze, odchodzicie na front i tam dalej. Zwracajcie się tedy ku Bogu i tam dalej, że tak powiem. Nie wiecie, że tak powiem, co was spotka i tam dalej. — Oba zwroty „że tak powiem“ „i tam dalej“ przeplatał kaznodzieja słowami o sprawach świętych.<br> {{tab}}W zapale krasomówczym wymienił feldkurat także i księcia Eugeniusza Sabaudzkiego, jako świętego, który czuwać będzie nad saperami, gdy będą budowali mosty.<br> {{tab}}Pomimo wszystko msza polowa zakończyła się dobrze ku powszechnemu zadowoleniu. Saperzy byli żywo uradowani.<br> {{tab}}W drodze powrotnej nie chciano ich wpuścić z polowym ołtarzem do tramwaju.<br> {{tab}}— Czekaj no, dam ja ci po łbie tą świętością — zagroził Szwejk motorniczemu.<br> {{tab}}Gdy wreszcie dotarli do domu, stwierdzili, że gdzieś w drodze zgubili tabernakulum.<br> {{tab}}— To nic nie szkodzi — pocieszał się Szwejk. — Pierwsi chrześcijanie też odprawiali mszę świętą bez tabernakulum. Gdybyśmy o zgubie zamieścili w pismach ogłoszenie, to uczciwy znalazca żądałby od nas nagrody. Gdyby chodziło o pieniądze, to może nie znalazłby się taki uczciwy znalazca, aczkolwiek trafiają się i tacy ludzie. U nas w Budziejowicach służył w pułku pewien żołnierz, taki poczciwy idiota, który razu pewnego znalazł na ulicy sześćset koron i oddał je w biurze policji, a gazety pisały o nim, jako o uczciwym znalazcy, więc nażarł się niemało wstydu. Nikt nie chciał z nim gadać i każdy mówił: — Ty małpo jedna, co za głupstwa wyrabiasz? Przecież teraz będziesz się musiał wstydzić do samej śmierci, jeśli masz w brzuchu choćby trochę honoru. — Miał dziewczynę, ale ona przestała z nim rozmawiać. Gdy przyjechał na urlop i poszedł do karczmy na tańce, to go koledzy za to wyrzucili za drzwi. Zaczął schnąć, bo sobie to wszystko nadmiernie brał do głowy i wreszcie rzucił się pod<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9votlu9iiuju48omzzoezig1dq17oc2 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/160 100 1085690 3159784 3154101 2022-08-28T20:28:30Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>pociąg. Jeden znowuż krawiec z naszej ulicy znalazł zloty pierścień. Ludzie go napominali, żeby go nie oddawał policji, ale on się nie dal przekonać. Policja przyjęła go bardzo uprzejmie, bo już meldowano zgubę złotego pierścienia z brylantem. Ale potem patrzą na kamień i powiadają: — Hehe, bratku, przecież to szkło, a nie brylant. Wiele też panu za ten brylant dali? Takich uczciwych znalazców znamy. — Wreszcie wyjaśniło się, że jeszcze jeden człowiek zgubił złoty pierścień z fałszywym brylantem, jakoby pamiątkę rodzinną, ale krawiec i tak przesiedział trzy dni, ponieważ w podrażnieniu dopuścił się obrazy policji. Dostał prawem przepisaną nagrodę, dziesięć procent, to znaczy koronę i dwadzieścia halerzy, bo cały ten pierścień wart był dwanaście koron. Mój krawiec rzucił tę przepisową nagrodę właścicielowi pierścienia w twarz, a on zaskarżył go o obrazę, więc krawiec musiał jeszcze zapłacić dziesięć koron grzywny. Potem mawiał zawsze, że każdy uczciwy znalazca wart jest dwudziestu pięciu batów i że trzeba takiego rżnąć mocno, aż zsinieje, i publicznie, żeby sobie ludzie zapamiętali, jak trzeba postępować. Sądzę, że naszego tabernakulum nikt nam nie odniesie, chociaż jest na nim znaczek administracji wojskowej, bo z wojskowymi rzeczami też nikt nie lubi mieć do czynienia. Lepiej rzuci w wodę, niżby się narażał na różne kłopoty. Wczoraj w gospodzie „Pod złotym wieńcem“ rozmawiałem z jednym człowiekiem ze wsi. Ma już pięćdziesiąt sześć lat i przyszedł do okręgowego kapitana tu, żeby się zapytać, dlaczego zarekwirowali mu bryczkę. Gdy z okręgowego kapitanatu został wyrzucony, przyglądał się taborom, które akurat przyjechały i stały na rynku. Jakiś młody człowiek poprosił go, żeby przez chwilę popilnował jego koni, bo on wiezie konserwy wojskowe. Jak poszedł, tak przepadł. Kiedy tabory ruszyły, ten człowiek, co pilnował koni, musiał iść razem z nimi i dostał się aż na Węgry, gdzie też poprosił kogoś, żeby mu popilnował koni i tylko w ten sposób się wymigał, bo byliby go zapędzili aż do Serbii. Przyjechał do domu<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> el3hk0fzn3cpgd4jhp521gsdapr60y3 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/161 100 1085691 3159786 3154103 2022-08-28T20:29:49Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>zastrachany i od tego czasu nie chce mieć do czynienia z rzeczami wojskowymi.<br> {{tab}}Wieczorem przyszedł z wizytą do feldkurata nabożny kapelan, który także nazajutrz pragnął odprawić mszę św. dla saperów. Był to fanatyk, który chciał każdego zbliżyć do Boga. Kiedy był jeszcze prefektem, rozwinął u dzieci religijny kult dla bicia po głowie, tak że od czasu do czasu ukazywały się w pismach notatki: „Brutalny katecheta“, „Prefekt, który bije dzieci po głowach“ itp. Był przekonany, że katechizmu dzieci najlepiej nauczą się systemem rózeczkowym. Utykał trochę na jedną nogę, co było następstwem spotkania z ojcem pewnego ucznia, którego wytłukł po głowie za to, że śmiał powątpiewać w istnienie Trójcy Świętej. Dostał więc trzykroć po łbie: raz za Boga Ojca, raz za Syna Bożego i raz za Ducha Świętego.<br> {{tab}}Dzisiaj przyszedł sprowadzić na drogę cnoty swego kolegę Katza i przemówić do jego duszy. Zaczął od uwagi:<br> {{tab}}— Jestem zdziwiony, że nie widzę u was krzyża! Gdzie odmawiacie brewiarz? Ani jednego obrazu świętego nie widać na ścianach waszego pokoju! A co wisi u was nad łóżkiem?<br> {{tab}}Katz uśmiechnął się.<br> {{tab}}— To jest „Zuzanna w kąpieli“, a ta naga kobieta poniżej, to jest moja dawna znajoma. Na prawo widzicie japońszczyznę, obrazek przedstawia akt płciowy gejszy i starego samuraja. Coś niezwykle oryginalnego, prawda? Brewiarz mam w kuchni. Szwejku, przynieście mi brewiarz i otwórzcie go na trzeciej stronicy.<br> {{tab}}Szwejk wyszedł i z kuchni słychać było odkorkowywanie trzech butelek.<br> {{tab}}Pobożny kapelan był przerażony, gdy na stole rzeczywiście pojawiły się trzy butelki wina.<br> {{tab}}— Proszę, panie kolego, to jest lekkie wino mszalne — mówił Katz — wysokiego gatunku ryzling. Przypomina w smaku wino mozelskie.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fkknmy560vabnck8jz3cx42fj478g72 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/162 100 1085692 3159788 3154104 2022-08-28T20:30:51Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Nie będę pił — zapowiedział z uporem nabożny kapelan. — Przyszedłem tutaj, żeby wam przemówić do duszy.<br> {{tab}}— To wam w gardle wyschnie, panie kolego — powiedział Katz. — Napijcie się, a ja będę słuchał tego, co mi chcecie powiedzieć. Jestem zgodliwy i chętnie wysłucham waszych przekonań.<br> {{tab}}Nabożny kapelan napił się trochę i wytrzeszczył oczy.<br> {{tab}}— Diabelnie dobre wino, nieprawda, panie kolego?<br> {{tab}}Fanatyk powiedział twardo:<br> {{tab}}— Spostrzegam, że przeklinacie!<br> {{tab}}— To tylko przyzwyczajenie — odpowiedział Katz; nieraz się przyłapuje na tym, że nawet bluźnię. Nalejcie, Szwejku, księdzu kapelanowi. Mogę was też zapewnić, że mówię również: {{roz*|Himmelherrgott, Krucifix i sacra.}} Myślę, że gdy posłużycie w wojsku tak długo jak ja, to się także wprawicie. To nic trudnego, nic uciążliwego, a nam duchownym bardzo bliskie: niebo, Bóg, krzyż, święty sakrament. Czyż nie brzmi to pięknie i zawodowo? Pijcie, panie kolego!<br> {{tab}}Były katecheta napił się odruchowo. Widać było, że chce coś powiedzieć, ale nie może. Zbierał myśli.<br> {{tab}}— Panie kolego — mówił dalej Katz — głowa do góry. Jesteście tacy smutni, jakby was mieli wieszać za pięć minut. Słyszałem, że kiedyś zjedliście w restauracji w piątek kotlet wieprzowy, sądząc, że to jest czwartek. Potem poszliście do ustępu, włożyliście palec do gardła, żeby wszystko zwrócić, boście myśleli, że Bóg was zgładzi. Ja tam się nie boję jeść w poście mięsa, nawet piekła się nie boję. Przepraszam, napijcie się! Czy już wam lepiej? Czy macie postępowy pogląd na piekło i czy w ogóle idziecie z duchem czasu, z reformistami? Jest to miejsce dla ubogich grzeszników; kotły z siarką, kotły Papina, kotły z wysokim ciśnieniem, grzesznicy wysmażają się w nich na margarynę, rożny elektryczne, wielkie walce do walcowania szos walcują przez miliony lat<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bygr0onu7qorstxkkp2a9p1sm1t9q26 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/163 100 1085693 3159789 3154105 2022-08-28T20:32:29Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>grzeszników, zgrzytanie zębów odstawiają dentyści specjalnymi narzędziami, biadania i narzekania nagrywa się na płyty, które się potem odsyła na górę do nieba, ku rozweseleniu sprawiedliwych. Zaś w raju są czynne rozpylacze z wodą kolońską, a filharmonia niebieska tak długo gra Brahmsa, że na pewno dacie pierwszeństwo piekłu i czyśćcowi. Aniołki mają w zadeczkach śmigła samolotowe, żeby się tak nie musiały namachać skrzydełkami. Pijcie, panie kolego! Szwejku, nalejcie mu trochę koniaku, bo mam wrażenie, że się źle czuje.<br> {{tab}}Kiedy nabożny kapelan opamiętał się, szepnął:<br> {{tab}}— Religia jest to pojęcie oderwane. Kto nie wierzy w istnienie Trójcy Świętej...<br> {{tab}}— Szwejku, nalejcie panu kapelanowi jeszcze trochę koniaku, żeby się mógł opamiętać. Szwejku, opowiedzcie mu coś,<br> {{tab}}— Pod Wlaszymiem, posłusznie melduję, panie feldkurat — zaczął Szwejk — był dziekan, który miał tylko posługaczkę, od czasu gdy mu stara gospodyni uciekła z jakimś młodym chłopcem i pieniędzmi. Ten dziekan na stare lata zabrał się do studiowania pism św. Augustyna, o którym się mówi, że należy do ojców kościoła, i doczytał się tam, że kto wierzy w antypody, winien być przeklęty. Więc zawołał sobie posługaczkę i mówi:<br> {{tab}}— Słuchajcie, mówiliście mi kiedyś, że syn wasz jest mechanikiem i że wyjechał do Australii. To byłby śród antypodów, a święty Augustyn mówi, że każdy kto wierzy w antypody jest przeklęty.<br> {{tab}}— Ależ dobrodzieju — odpowiada kobieta — przecież mój syn pisuje do mnie i posyła mi pieniądze z Australii.<br> {{tab}}— To jest złuda diabelska — odpowiada jej dziekan — żadna Australia nie istnieje, to antychryst was zwodzi.<br> {{tab}}A w niedzielę wyklął ją publicznie i krzyczał, że Australia nie istnieje. Więc go wprost z kościoła odwieźli do domu obłąkanych. Należałoby ich tam odwieźć więcej. Znowu w klasztorze Urszulanek mają buteleczkę z mlekiem Panny Marii,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kzcjpbdrq9hsjtzm9ft78ylsdpes4g7 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/164 100 1085694 3159791 3154106 2022-08-28T20:34:23Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>którym karmiła małego Jezuska, a jak do sierocińca pod Beneszowem przywieźli wodę z Lourdes, to się po niej sierotki pochorowały na taką biegunkę, jakiej świat nie widział.<br> {{tab}}Nabożnego kapelana aż zamroczyło i opamiętał się dopiero po nowym łyku koniaku, który mu uderzył do głowy.<br> {{tab}}Mrużąc oczy, zapytał Katza:<br> {{tab}}— Wy pewno nie wierzycie w niepokalane poczęcie Przenajświętszej Panienki, ani w to, że palec Jana Chrzciciela, który przechowują pijarzy, jest prawdziwy. Czy w ogóle wierzycie w Boga? A jeżeli nie wierzycie, to dlaczego jesteście kapelanem?<br> {{tab}}— Panie kolego — odpowiedział Katz, klepiąc go poufale po plecach — dopóki państwo będzie uważało, że żołnierze, idąc na śmierć, na polach bitew potrzebują błogosławieństwa bożego, to kapelaństwo polowe będzie dobrze płatnym zajęciem, przy którym się człowiek nie przepracuje. Poza tym uważałem to za lepsze zajęcie niż bieganie po placu ćwiczeń i chodzenie na manewry. Wówczas otrzymywałem rozkazy od przełożonych, a dzisiaj robię sobie, co chcę. Zastępuję kogoś, kto nie istnieje, i sam gram rolę bożą. A jak komuś nie chcę dać rozgrzeszenia, to mu nie dam, choćby mnie na kolanach prosił. Zresztą, takich jest cholernie mało.<br> {{tab}}— Ja kocham Pana Boga — odezwał się pobożny kapelan, zaczynając czkać — bardzo go kocham. Dajcie mi trochę wina.<br> {{tab}}— Ja Pana Boga szanuję — mówił potem dalej — bardzo go szanuję i czczę. Nikogo tak nie poważam, jak właśnie jego.<br> {{tab}}Uderzył pięścią w stół, aż podskoczyły butelki. — Bóg jest uosobieniem czegoś wzniosłego, czegoś nieziemskiego. Jest honorowy w swych sprawach. Jest to słoneczna zjawa, tego mi nikt nie zabierze. Ja św. Józefa szanuję i wszystkich świętych poważam, wyłączając św. Serapiona. Ma takie obrzydliwe imię.<br> {{tab}}— Powinien wystąpić o zmianę imienia — wtrącił Szwejk.<br> {{tab}}— Św. Ludmiłę kocham i św. Bernarda — mówił dalej były<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gdpe9w4zuo11nhgn86vn034y5uknaop Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/165 100 1085695 3159792 3154108 2022-08-28T20:35:24Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>prefekt — uratował moc pielgrzymów na św. Gotardzie. Ma na szyi butelkę koniaku i odgrzebuje zasypanych śniegiem.<br> {{tab}}Zabawa zeszła na inne tory. Nabożny kapelan zaczął pleść od rzeczy.<br> {{tab}}— Młodzieniaszków czczę. Mają imieniny 28 grudnia. Heroda nienawidzę.<br> {{tab}}Jak kury śpią, to nie można dostać świeżych jajek.<br> {{tab}}Śmiał się i zaczął śpiewać: „Święty Boże, święty, mocny...“<br> {{tab}}Przerwał wszakże od razu i zwracając się do Katza zapytał ostro:<br> {{tab}}— Wy nie wierzycie, że piętnastego sierpnia jest święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny?<br> {{tab}}Bawili się doskonale. Zjawiły się jeszcze inne butelki. Chwilami odzywa! się Katz: — Powiedz, że nie wierzysz w Pana Boga, bo inaczej ci nie naleję...<br> {{tab}}Zdawało się, że wracają się czasy prześladowania pierwszych chrześcijan. Były prefekt śpiewał jakąś pieśń męczennika z rzymskiej areny i ryczał: — Wierzę w Pana Boga, nie wyprę się go. Wypchaj się swoim winem. Mogę sobie sam po wino posłać.<br> {{tab}}W końcu ułożyli go spać. Nim usnął, wzniósł prawicę swoją jak do przysięgi i wygłosił: — Wierzę w Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego. Przynieście mi brewiarz.<br> {{tab}}Szwejk włożył mu do rąk jakąś książkę leżącą na nocnej szafce i w ten sposób kapelan usnął z „[[Dekameron|Dekameronem]]“ G. Boccaccia w ręce.<br> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2ti2payne7wkja5zp8o9mm1ppylrxjm Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/166 100 1085859 3159795 3154895 2022-08-28T20:37:23Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude><br> {{c|'''XIII'''|po=20px}} {{c|'''Szwejk idzie namaszczać.'''}} <br> {{tab}}Feldkurat Otto Katz siedział w zamyśleniu nad okólnikiem, który właśnie przyniósł sobie z koszar. Było to zastrzeżenie ministerstwa wojny.<br> {{f|lewy=10%| {{tab}}Ministerstwo wojny kasuje na czas wojny przepisy obowiązujące, dotyczące ostatniego namaszczenia dla żołnierzy armii, i ustanawia dla kapelanów wojskowych przepisy następujące:<br> {{tab}}§ 1.Na froncie ostatnie namaszczenie zostaje zniesione.<br> {{tab}}§ 2. Ciężko rannym i chorym żołnierzom nie wolno udawać się na tyły dla otrzymania ostatniego namaszczenia. Duchowni wojskowi obowiązani są oddawać takich szeregowców natychmiast władzom wojskowym dla dalszego dochodzenia.<br> {{tab}}§ 3. W szpitalach wojskowych na tyłach wolno udzielać ostatniego namaszczenia zbiorowo na podstawie orzeczenia lekarzy wojskowych, o tyle jednak, o ile ostatnie namaszczenie nie jest uciążliwe dla odpowiedniej instytucji wojskowej.<br> {{tab}}§ 4. W wypadkach wyjątkowych dowództwa szpitali wojskowych na tyłach mogą zezwolić na przyjęcie ostatniego namaszczenia.<br> {{tab}}§ 5. Na wezwanie dowództw szpitali wojskowych duchowni wojskowi obowiązani są udzielać ostatniego namaszczenia tym, których dowództwa polecają.|w=90%}} {{tab}}Potem feldkurat przeczytał jeszcze raz pismo, którym został powiadomiony, że jutro ma się udać na plac Karola do<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> e2g2rvffx4dk41j8y19kvfvwsf79qvo Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/167 100 1085860 3159797 3154896 2022-08-28T20:40:20Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>szpitala wojskowego, aby udzielić ostatniego namaszczenia ciężko rannym.<br> {{tab}}— Słuchajcie, Szwejku — zawołał feldkurat — czy to porządek? Jak gdyby w całej Pradze nie było innego feldkurata, prócz mnie. Czemu nie poślą do szpitala tego pobożnego kapelana, co to niedawno spał u nas? Ja już nawet nie pamiętam, jak to się robi.<br> {{tab}}— Kupimy sobie katechizm, panie feldkuracie, w katechizmie piszą o takich rzeczach — rzekł Szwejk. — Katechizm to dobry przewodnik dla duszpasterzy. W klasztorze Emauskim pracował pewien pomocnik ogrodnika. Gdy postanowił wstąpić do zakonu laickiego i dostał habit, żeby nie zdzierać własnego ubrania, musiał kupić sobie katechizm, aby się dowiedzieć, jak się robi znak krzyża, kto jedynie nie podpada pod prawo grzechu pierworodnego, co to znaczy czyste sumienie i tam dalej. Potem sprzedał sekretnie połowę ogórków z ogrodu klasztornego i ze wstydem wyleciał z klasztoru. Kiedy się z nim spotkałem, powiedział mi: — Ogórki mogłem sprzedawać i bez katechizmu.<br> {{tab}}Szwejk kupił katechizm, a feldkurat, odwracając kartki, rzekł:<br> {{tab}}— Ostatniego namaszczenia może udzielać tylko ksiądz i to olejem poświęcanym przez biskupa.<br> {{tab}}— Więc widzicie, Szwejku, wy sam {{korekta|ostaniego|ostatniego}} namaszczenia udzielić nie możecie. Przeczytajcie mi, jak się udziela ostatniego namaszczenia.<br> {{tab}}Szwejk czytał: {{Korekta|— Czyni|„Czyni}} się to tak: ksiądz namaszcza poszczególne zmysły chorego modląc się przy tym:<br> {{tab}}— Przez to święte namaszczenie, niechaj przedobrotliwe miłosierdzie boże odpuści ci cokolwiek zgrzeszyłeś wzrokiem, słuchem, powonieniem, smakiem, językiem, dotykiem, chodem“.<br> {{tab}}— Ciekaw jestem, Szwejku — odezwał się kapelan, jak też człowiek może nagrzeszyć dotykiem, możecie mi to wyjaśnić?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0p714zlg9adkweo8jr4awwxt3u1qiyc Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/168 100 1085861 3159799 3154897 2022-08-28T20:41:47Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Wiele rzeczy, panie feldkurat, sięgnie choćby do cudzej kieszeni, albo i na zabawie tanecznej, wszak mnie ksiądz kapelan rozumie — jakie tam bywa przedstawienie.<br> {{tab}}— A chodem Szwejku?<br> {{tab}}— Kiedy zacznie utykać, żeby wzbudzić litość.<br> {{tab}}— A powonieniem?<br> {{tab}}— Kiedy mu się jakiś smród nie podoba.<br> {{tab}}— A smakiem, Szwejku?<br> {{tab}}— Kiedy ma się na kogoś apetyt.<br> {{tab}}— A mową?<br> {{tab}}— To już idzie razem ze słuchem, panie feldkurat. Jak jeden dużo gada, a drugi słucha.<br> {{tab}}Po tych filozoficznych uwagach kapelan zamilkł i po chwili powiedział:<br> {{tab}}— Potrzeba nam więcej oleju poświęconego przez biskupa — rzekł po chwili. — Daję wam dziesięć koron na butelkę takiego oleju. W intendenturze wojskowej go nie mają.<br> {{tab}}Szwejk wybrał się więc na poszukiwanie oleju, poświęconego przez biskupa. Poszukiwanie takiej rzeczy jest daleko trudniejsze od szukania żywej wody w baśniach Bożenny Niemcowej.<br> {{tab}}Szwejk był w kilku drogeriach, ale gdy wyraził życzenie: — Proszę buteleczkę oleju poświęcanego przez biskupa — jedni wybuchali śmiechem, drudzy ze strachu chowali się po kontuarem. Szwejk zachowywał przy tym wielką powagę.<br> {{tab}}Postanowił spróbować szczęścia w aptekach. Z pierwszej kazano laborantowi wyrzucić go za drzwi. W drugiej chciano telefonować po pogotowie ratunkowe, w trzeciej zaś powiedział mu prowizor, że firma Polak przy ulicy Długiej, handel olejami i farbami, z pewnością będzie miała żądany olej na składzie.<br> {{tab}}Firma Polak przy ulicy Długiej była naprawdę bardzo ruchliwa. Nie pozwoliła odejść żadnemu klientowi bez zadowo-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 75cmzu05bgqt9cr4d5ahpg7r8xatylx Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/169 100 1085862 3159802 3154898 2022-08-28T20:47:48Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>lenia jego życzenia. Jeśli ktoś życzył sobie balsamu kopaiwanego, nalali mu do butelki terpentyny i też było dobrze.<br> {{tab}}Gdy Szwejk wszedł do sklepu i zażądał za dziesięć koron oleju poświęcanego przez biskupa, szef rzekł do subiekta:<br> {{tab}}— Niech pan mu naleje, panie Tauchen, dziesięć deka oleju konopnego, numer trzeci.<br> {{tab}}A subiekt, zawijając butelkę w papier, rzekł do Szwejka czysto po kupiecku:<br> {{tab}}— Pierwszy gatunek. Gdyby pan potrzebował pędzli, lakieru, pokostu, prosimy zwrócić się do nas. Obsłużymy pana solidnie.<br> {{tab}}Tymczasem kapelan powtarzał sobie z katechizmu to, co w seminarium nie utkwiło mu zbyt dobrze w pamięci. Bardzo mu się podobało to niezwykle uduchowione zdanie, z którego się szczerze uśmiał: „Nazwa ostatnie olejem św. namaszczenie pochodzi stąd, że to namaszczenie bywa zazwyczaj ostatnim ze wszystkich namaszczeń jakie kościół św. udziela“. Albo inne: „Ostatnie namaszczenie może przyjąć każdy chrześcijanin wyznania rzymskokatolickiego, który ciężko zachorował i jest przytomny“.<br> {{tab}}Następnie ordynans przyniósł mu list, którym feldkurat zostaje powiadomiony, że jutro przy jego posługach religijnych w szpitalu asystować będzie „Stowarzyszenie szlachcianek religijnego wychowania żołnierzy“.<br> {{tab}}Stowarzyszenie to składało się z histerycznych bab i rozdawało żołnierzom po szpitalach obrazki świętych i opowiastki o żołnierzu katoliku, umierającym za najjaśniejszego pana. Na tych opowiastkach był barwny obrazek przedstawiający pobojowisko. Dokoła leżą trupy ludzi i koni, powywracane wozy taborowe i armaty lawetami do góry. Na horyzoncie pali się wieś i pękają szrapnele, a na przedzie leży umierający żołnierz bez nogi, nad nim zaś pochyla się anioł i podaje mu wieniec ze wstęgą, na której jest napis: — Jeszcze dziś będziesz ze<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dmgn7gskmn314n255v8ool6lh1qdyys Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/170 100 1085863 3159803 3154900 2022-08-28T20:49:00Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>mną w raju. — Umierający zaś uśmiecha się tak błogo, jak by mu podawali lody śmietankowe.<br> {{tab}}Przeczytawszy list, Otto Katz splunął i pomyślał:<br> {{tab}}— Będę miał jutro ładny dzień.<br> {{tab}}Znał te natrętne baby z kościoła św. Ignacego, gdy przed laty miewał tam kazania dla żołnierzy. Wtedy pracował jeszcze nad kazaniami bardzo starannie, a „Stowarzyszenie“ siadało tuż za pułkownikiem. Dwie chude gidie w czarnych sukniach, z różańcami, które razu pewnego przyczepiły się do niego i przez dwie godziny gadały o religijnym wychowaniu żołnierzy, aż wreszcie rozgniewał się i rzekł im:<br> {{tab}}— Szanowne panie raczą wybaczyć, ale pan kapitan czeka na mnie z kartami.<br> {{tab}}— Olej już mamy — rzekł uroczyście Szwejk, gdy powrócił ze sklepu firmy Polak. — Konopny olej, numer trzeci, pierwszy sort, bardzo dobry. Solidna firma. Sprzedaje także pokost, lakier i pędzle. Potrzeba jeszcze dzwonka.<br> {{tab}}— Na co dzwonek, Szwejku?<br> {{tab}}— Trzeba po drodze dzwonić, żeby ludzie zdejmowali czapki, jak będziemy szli namaszczać.<br> {{tab}}To się tak robi. Już wielu ludzi, którzy na to nie zwrócili uwagi, zostało przymkniętych za to, że czapek nie zdjęli. Na Żyżkowie pewien ksiądz pobił niewidomego za to, że przy takiej okazji nie zdjął czapki. Sąd skazał ślepca na areszt, bo mu udowodniono, że nie był głuchoniemym tylko ociemniałym i musiał słyszeć dźwięk dzwonka, uważali też, że był powodem zgorszenia, mimo iż to była noc. To coś tak, jak w Boże Ciało. Inaczej by nas ludzie nawet nie zauważyli, a tak będą nam się kłaniali. Jeśli pan feldkurat się zgadza, to zaraz go przyniosę.<br> {{tab}}Otrzymawszy pozwolenie, Szwejk wrócił za pół godziny z dzwonkiem.<br> {{tab}}— Jest z bramy zajazdu „Pod Krzyżykami“ — rzekł. — Ko-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> eqh0fbv7i6ce5kr0kwgjvsugfy3mbhj Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/171 100 1085864 3159804 3154903 2022-08-28T20:50:02Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>sztował mnie pięć minut strachu i musiałem długo czekać, bo się ciągle ludzie kręcili.<br> {{tab}}— Idę do kawiarni, Szwejku; gdyby kto przyszedł, to niech poczeka.<br> {{tab}}Mniej więcej po godzinie przyszedł stary siwy pan, prostej postawy i o surowym spojrzeniu.<br> {{tab}}Cała jego postać była wyrazem uporu i złości. Patrzył przed siebie tak, jakby go losy wysłały, aby zniszczył naszą nędzną planetę i zatarł jej ślady we wszechświecie. Mowa jego była szorstka, sucha i surowa:<br> {{tab}}— W domu? Do kawiarni poszedł? Mam czekać? Dobrze, będę czekał do samego rana. Na kawiarnię to ma, ale długów płacić mu się nie chce. Tfu, do diabła!<br> {{tab}}Splunął na podłogę kuchni.<br> {{tab}}— Proszę pana, niech pan tu nie pluje — rzekł Szwejk spoglądając na obcego pana z dużym zainteresowaniem.<br> {{tab}}— Jeszcze raz splunę, o tak — rzekł z naciskiem uparty surowy pan, spluwając po raz drugi na podłogę. — Że też mu nie wstyd! Wojskowy kapelan! Hańba!<br> {{tab}}— Jeśli pan jesteś człowiekiem wykształconym, to niech się pan odzwyczai spluwać w cudzym mieszkaniu. Czy może zdaje się panu, że jak jest wojna światowa, to już zaraz może pan sobie pozwalać na wszystko? Powinien pan zachowywać się przyzwoicie, a nie jak jaki obwieś. Trzeba postępować delikatnie, mówić przyzwoicie i nie poczynać sobie jak jaki drab. Widzicie go, zgłupiałego cywila!<br> {{tab}}Surowy pan powstał z krzesła, zaczął się trząść ze wzburzenia i krzyczał:<br> {{tab}}— Co to za napaść? Jakim prawem ośmielasz się pan mówić, że nie jestem przyzwoitym człowiekiem? Cóż więc jestem w takim razie? Mów pan...<br> {{tab}}— Jesteś pan gówniarz — odpowiedział Szwejk zaglądając gościowi w oczy. — Plujesz pan na podłogę, jakbyś pan siedział w tramwaju, w pociągu, albo w innym lokalu publicz-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qnnc2j1zxqply81p591h1a63g9s1hzp Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/172 100 1085865 3159806 3154905 2022-08-28T20:51:42Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>nym. Zawsze się dziwiłem, na co są te karteczki z napisami, że na podłogę pluć nie wolno, a teraz widzę, że to dla pana. Muszą pana już wszędzie dobrze znać.<br> {{tab}}Surowy pan czerwienił się i bladł na przemian. i starał się odpowiedzieć potokiem wyzwisk pod adresem Szwejka i feldkurata.<br> {{tab}}— Skończyłeś pan? — zapytał Szwejk spokojnie, gdy z ust gościa padły ostatnie słowa: „obydwaj jesteście gałgany“ i „jaki pan, taki kram“. — Czy może chce pan słowa swoje jeszcze jakoś uzupełnić, zanim spadnie pan ze schodów?<br> {{tab}}Ponieważ surowy pan był już tak dalece wyczerpany, że na myśl nie przyszła mu żadna porządna uwaga, więc milczał. Szwejk rozumiał milczenie po swojemu, że na uzupełnienie wyzwisk nie ma co czekać.<br> {{tab}}Otworzył więc drzwi, ustawił w nich surowego pana twarzą ku sieni i — takiego {{roz|shoota}} nie byłby się powstydził najlepszy gracz najlepszego międzynarodowego mistrzowskiego zespołu piłki nożnej.<br> {{tab}}Za surowym panem, spadającym ze schodów, leciały słowa Szwejka:<br> {{tab}}— Na drugi raz, jak się pójdzie z wizytą między porządnych ludzi, to trzeba zachowywać się przyzwoicie.<br> {{tab}}Surowy pan długo chodził pod oknami i czekał na feldkurata.<br> {{tab}}Szwejk otworzył okno i przyglądał mu się.<br> {{tab}}Wreszcie gość doczekał się powrotu gospodarza, który wprowadził go do pokoju i wskazał mu krzesło obok siebie.<br> {{tab}}Szwejk bez słowa przyniósł spluwaczkę i postawił ją koło gościa.<br> {{tab}}— Co wy robicie, Szwejku?<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat, że już miałem z tym panem nieporozumienie o plucie na podłogę.<br> {{tab}}— Opuśćcie nas, Szwejku; mamy do załatwienia sprawy osobiste.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8zmzigcnj75enw9fb33q9m244x5eavd Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/173 100 1085866 3159807 3154906 2022-08-28T20:52:47Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Szwejk zasalutował i rzekł:<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, że pana feldkurata opuszczam.<br> {{tab}}Poszedł do kuchni, a w pokoju toczyła się tymczasem bardzo interesująca rozmowa.<br> {{tab}}— Przyszedł pan po pieniądze, dane mi na weksel, jeśli się nie mylę? — zapytał feldkurat swego gościa.<br> {{tab}}— Tak jest, mam nadzieję...<br> {{tab}}Feldkurat westchnął.<br> {{tab}}— Człowiek znajduje się niekiedy w takiej sytuacji, że nie pozostaje mu nic innego, tylko mieć nadzieję. Co za piękne słowo: „Ufaj!“ Najpiękniejsze z trojga słów, które wznoszą człowieka ponad chaos życia: wiara, nadzieja i miłość.<br> {{tab}}— Mam nadzieję, panie feldkuracie, że suma...<br> {{tab}}— Ma pan rację, szanowny panie — przerwał mu kapelan. — Mogę panu jeszcze raz powtórzyć, że ufność krzepi człowieka w walce z życiem. Niech i pan nie traci nadziei. Bardzo to pięknie mieć pewien ideał, być niewinną, czystą istotą, która pożycza pieniądze na weksle i ma nadzieję, że należność otrzyma. Niech pan się nie pozbywa nadziei i ufa stale, że spłacę panu tysiąc dwieście koron, gdy w kieszeni mam niecałych sto.<br> {{tab}}— A więc pan feldkurat...<br> {{tab}}— A więc ja istotnie — odpowiedział kapelan.<br> {{tab}}Twarz gościa przybrała znowu wyraz uporu i złości.<br> {{tab}}— Panie, to jest oszustwo — rzekł wstając.<br> {{tab}}— Niech pan się uspokoi, szanowny panie...<br> {{tab}}— To oszustwo! — krzyczał uparty gość. — Nadużył pan mego zaufania!<br> {{tab}}— Mój panie — rzekł feldkurat — panu jest koniecznie potrzebna zmiana powietrza. Tu jest zbyt duszno.<br> {{tab}}— Szwejku! — wołał w kierunku kuchni. — Ten pan życzy sobie wyjść na świeże powietrze.<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat — mówił nadchodzący Szwejk — że już go raz wyrzuciłem.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7l8v0nsn80f0lfq0hqbsfyowfmtsxlk Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/174 100 1085867 3159809 3154907 2022-08-28T20:54:39Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Powtórzyć! — brzmiał rozkaz, który został wykonany szybko, sprawnie i bezwzględnie.<br> {{tab}}— Bardzo dobrze, panie feldkuracie — rzekł Szwejk powracając z sieni — że załatwiliśmy się z tym panem, zanim dopuścił się tu jakiej awantury. W Maleszycach był karczmarz znający dobrze Pismo Święte i gdy czasem łoił jakiego gościa bykowcem, to zawsze mawiał: „Kto żałuje rózgi, nienawidzi syna swego, ale kto go miłuje, wczas go karze“. Ja ci dam bić się w gospodzie!<br> {{tab}}— Widzicie, mój Szwejku, co spotyka człowieka, który nie szanuje kapłana — uśmiechnął się feldkurat.<br> {{tab}}Św. Jan złotousty powiedział: — Kto czci księdza, czci Chrystusa, kto robi przykrości księdzu, czyni też przykrości Chrystusowi, którego zastępcą jest właśnie ksiądz. Na jutro musimy się doskonale przygotować. Usmażcie jajka z szynką, ugotujcie poncz na winie bordeaux, a resztę czasu poświęcimy na rozmyślania, tak jak to jest w modlitwie wieczornej: „Niechaj łaska boża odwróci wszelkie układy nieprzyjaciół o ten przybytek“.<br> {{tab}}Są na świecie ludzie ogromnie wytrwali i do takich należał mąż, po dwakroć już wyrzucony z mieszkania feldkurata. W chwili gdy kolacja była gotowa, ktoś zadzwonił. Szwejk pośpieszył otworzyć drzwi i po chwili zameldował:<br> {{tab}}— Już znowu przyszedł, proszę pana feldkurata. Zamknąłem go tymczasem w łazience, żebyśmy mogli spokojnie zjeść kolację.<br> {{tab}}— Uczyniliście niedobrze, mój Szwejku — rzekł feldkurat. — Gość w dom Bóg w dom. Za dawnych czasów biesiadnicy kazali różnym potworkom, by ich zabawiali. Przyprowadźcie go, niech nas bawi.<br> {{tab}}Szwejk wrócił po chwili z mężem wytrwałym, który spoglądał ponuro.<br> {{tab}}— Niech pan siada — uprzejmie zaprosił go feldkurat. — Akurat kończymy kolację. Mieliśmy homary, łososia, a te-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kavvff3v23epmbm5wdaoqapkoq3lzdm Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/175 100 1085868 3159810 3154908 2022-08-28T20:56:19Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>raz jeszcze zjemy trochę jajecznicy z szynką. Można sobie pozwalać, gdy dobrzy ludzie pożyczają pieniądze.<br> {{tab}}— Zdaje mi się, że nie przyszedłem tutaj dla żartów — rzekł mąż ponuro. — Już trzeci raz tu jestem. Mam nadzieję, że teraz wszystko się wyjaśni.<br> {{tab}}— Posłusznie melduję, panie feldkurat — wtrącił Szwejk — że ten pan jest taki wytrwały, jak niejaki Bouszek z Libni. Osiemnaście razy w ciągu jednego wieczora wyrzucili go od „Exnerów“, a on po każdym wyrzuceniu wracał, że niby zapomniał tam fajkę. Właził oknem, drzwiami, przez kuchnię, przez mur ogrodu, przez piwnicę i byłby może wlazł nawet kominem, gdyby go strażacy nie byli zdjęli z dachu. Był taki wytrwały, że byłby mógł stać się ministrem albo i posłem. Zrobili dla niego w tej gospodzie, co tylko mogli.<br> {{tab}}Wytrwały człowiek, nie zwracając uwagi na to, o czym się mówiło, powtarzał z uporem:<br> {{tab}}— Chcę, żeby wszystko było jasne, i proszę mnie wysłuchać.<br> {{tab}}— Może szanowny pan mówić — rzekł feldkurat — pozwalam panu. Niech pan mówi tak długo, jak się panu podoba, a my tymczasem będziemy biesiadowali dalej. Szwejku, podawajcie.<br> {{tab}}— Jak panu wiadomo — mówił wytrwały wierzyciel — szaleje wojna. Pieniądze pożyczyłem panu feldkuratowi przed wojną i gdyby nie wojna, nie domagałbym się tak bardzo ich zwrotu. Ale mam pewne doświadczenia.<br> {{tab}}Wyjął z kieszeni notatnik i mówił dalej:<br> {{tab}}— Wszystko mam pozapisywane. Nadporucznik Janata był mi winien siedemset koron i odważył się paść nad Dryną. Porucznik Praszek dostał się na rosyjskim froncie do niewoli, a winien mi dwa tysiące koron. Kapitan Wichterle jest mi winien taką samą sumę i został zabity pod Rawą Ruską przez własnych żołnierzy. Nadporucznik Machek dostał się do niewoli w Serbii, a jest mi winien tysiąc pięćset koron. Ale są jeszcze inni podobni. Ten padł w Karpatach, nie zapłaciwszy<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2w9b1opobdxda1f70402uqidxjayh44 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/176 100 1086216 3159813 3156430 2022-08-28T20:57:35Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>weksla, tamten poszedł do niewoli, ów utonął w Serbii, jeszcze inny umarł w szpitalu na Węgrzech. Czy pan feldkurat rozumie teraz mój niepokój? Przecie ta wojna zrujnuje mnie ostatecznie, jeśli nie będę energiczny i nieubłagany. Może mi pan powie, że feldkuratom nie zagraża żadne niebezpieczeństwo? Niech pan patrzy.<br> {{tab}}Podsunął swój notatnik pod nos feldkurata.<br> {{tab}}— Proszę: feldkurat Matiasz w Brnie, zmarł w szpitalu izolacyjnym zeszłego tygodnia. Włosy rwać z rozpaczy! Nie oddał mi tysiąca ośmiuset koron i poszedł do cholerycznego baraku z wiatykiem do jakiegoś człowieka, który go nic nie obchodzi.<br> {{tab}}— Było to jego obowiązkiem, szanowny panie — rzekł feldkurat. — Ja także idę jutro do chorych.<br> {{tab}}— I także do cholerycznego baraku — wtrącił Szwejk. — Może pan pójść z nami, żeby pan widział, co znaczy poświęcenie.<br> {{tab}}— Panie feldkuracie — rzekł mąż wytrwały — proszę mi wierzyć, że jestem w sytuacji rozpaczliwej. Czyż na to wybuchła wojna, aby zgładziła wszystkich moich dłużników?<br> {{tab}}— Jak pana wezmą do wojska i wyślą pana w pole — ponownie wtrącił się do rozmowy Szwejk — odprawimy z panem feldkuratem mszę świętą, aby Bóg niebieski dał, iżby pierwszy granat pana przetrącić raczył.<br> {{tab}}— Panie feldkuracie, to sprawa poważna — rzekł człowiek wytrwały do feldkurata — więc proszę, aby służący pański nie wtrącał się do naszej rozmowy. Trzeba koniecznie z tym skończyć.<br> {{tab}}— Posłusznie proszę pana feldkurata — odezwał się Szwejk — aby mi naprawdę raczył zakazać wtrącania się do rozmowy, bo w przeciwnym razie będę dalej bronił interesów pana feldkurata, jak na porządnego żołnierza przystało. Ten pan ma rację, że chce odejść stąd sam, bo ja też nie lubię awantur i jestem człowiekiem towarzyskim.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tsocc2qn6inhugodko3qy40z917iftn Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/177 100 1086217 3159814 3156433 2022-08-28T20:58:44Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Mój Szwejku, mnie to wszystko zaczyna już nudzić — rzekł feldkurat, jakby nie dostrzegał obecności gościa. — Myślałem, że nas ten człowiek zabawi, że opowie nam jaką anegdotę, a on chce, żebym wam rozkazał nie wtrącać się do tej sprawy, chociaż mieliście z nim już dwa razy do czynienia. Wieczorem w wigilię dnia tak ważnego, gdy trzeba skupić wszystkie myśli i uczucia, zamęcza mnie jakąś idiotyczną historią o nędznych kilkunastu setkach koron. Odwraca myśl moją od spraw wyższych i chce, abym mu jeszcze raz powiedział, że mu teraz nic nie dam. Nie będę z nim więcej rozmawiał, aby mi nie zepsuł reszty tego świętego wieczoru. Powiedzcie wy mu, Szwejku, sam: — Pan feldkurat nic panu nie da.<br> {{tab}}Szwejk wypełnił rozkaz, wrzaskliwie powtórzywszy te słowa nad uchem gościa.<br> {{tab}}Ale wytrwały gość nie ruszył się z miejsca.<br> {{tab}}— Zapytajcie, Szwejku — wezwał feldkurat służącego — jak długo zamierza ten jegomość rozsiadywać się tutaj.<br> {{tab}}— Nie ruszę się stąd, dopóki nie otrzymam swej należności! — twierdził z uporem wytrwały człowiek.<br> {{tab}}Kapelan wstał, podszedł ku oknu i rzekł:<br> {{tab}}— W takim razie oddaję go wam, Szwejku; róbcie sobie z nim, co się wam podoba.<br> {{tab}}— Niech no pan idzie — rzekł Szwejk, uchwyciwszy niemiłego gościa za ramię. — Do trzech razy sztuka.<br> {{tab}}I powtórzył swoją sztukę szybko i elegancko, podczas gdy feldkurat bębnił na oknie rytm marsza pogrzebowego.<br> {{tab}}Wieczór, poświęcony rozmyślaniu, miał kilka faz. Rozmyślania feldkurata były tak głębokie, że jeszcze o dwunastej godzinie w nocy słychać było w jego mieszkaniu śpiew:<br> {{f|<poem> A gdyśmy maszerowali, Wszystkie dziewczęta płakały...</poem>|w=90%}} {{tab}}Dobry żołnierz Szwejk śpiewał także.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> t8zb994y0o69xsf6j27ievmcir6ujfk Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/178 100 1086218 3159816 3156435 2022-08-28T21:00:21Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Na ostatnie namaszczenie czekali w szpitalu dwaj ranni. Pewien stary major i pewien dysponent banku, oficer rezerwy. Obaj byli zranieni w brzuch podczas walk w Karpatach i obaj leżeli koło siebie. Oficer rezerwy uważał za swoją powinność czynić to, co czyni jego przełożony. Przeciwne postępowanie byłby uważał za naruszenie subordynacji. Pobożny major miał nadzieję, że może poprawi mu się zdrowie. Ale w nocy obaj pomarli i gdy nazajutrz feldkurat ze Szwejkiem przybyli do szpitala, nieboszczycy z twarzami sczerniałymi, jak wszyscy ci, co umierają skutkiem uduszenia, leżeli pod prześcieradłami.<br> {{tab}}— Tyle kłopotów mieliśmy, a oni nie czekali — dąsał się Szwejk, gdy w kancelarii powiedziano im, że ranni oficerowie już ich nie potrzebują.<br> {{tab}}Szwejk miał rację, że było dużo kłopotów. Jechali dorożką, Szwejk dzwonił, a feldkurat trzymał w ręku buteleczkę z olejem zawiniętą w serwetkę... Przechodnie zdejmowali {{korekta|czapki|czapki.}}<br> {{tab}}Za dorożką biegło kilka niewinnych pacholąt, z których jedno przysiadło się na resorach, po czym wszystkie inne pacholęta wrzeszczały unisono:<br> {{tab}}— Batem go, batem!<br> {{tab}}Szwejk dzwonił, dorożkarz chlastał biczem za dorożkę.<br> {{tab}}Na ulicy Wodiczkowej jakaś dozorczyni domu, członkini kongregacji mariańskiej kłusem dogoniła dorożkę i kazała się pobłogosławić. Przeżegnała się, splunęła i powiedziała:<br> {{tab}}— Jadą z tym Panem Bogiem jak wszyscy diabli. Można dostać suchot — i zadyszana zawróciła do swego domu.<br> {{tab}}Najbardziej irytował dzwonek szkapinę dorożkarską, której musiał widać coś przypominać, bo stale oglądała się za siebie i próbowała zatańczyć na jezdni.<br> {{tab}}Feldkurat poszedł do kancelarii dla załatwienia rachunku za swoje wydatki. Sierżantowi rachuby wyliczył dokładnie, że władze wojskowe winny mu sto i pięćdziesiąt koron za olej.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mchwpag3xoxkvoo7xswcy1vjoaookx9 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/179 100 1086219 3159817 3156436 2022-08-28T21:01:44Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Potem powstał spór między dowódcą szpitala a feldkuratem, przy czym ten ostatni uderzył kilka razy pięścią w stół i wołał:<br> {{tab}}— Niech pan nie myśli, panie kapitanie, że wszystko jest darmo. Gdy oficer dragonów zostaje odkomenderowany do stadniny, żeby kupić konie, to też dostaje diety. Jest mi bardzo przykro, że przybyłem za późno.<br> {{tab}}Szwejk czekał tymczasem na dole na odwachu, trzymając buteleczkę z olejem, która śród żołnierzy budziła duże zainteresowanie.<br> {{tab}}Ktoś mówił, że tym olejem można by doskonale czyścić karabiny i bagnety.<br> {{tab}}Żołnierze robili najróżniejsze uwagi. Jakiś zacny żołnierzyk z czeskomorawskiego płaskowyża, który jeszcze wierzył w Boga, prosił, aby o rzeczach świętych mówiono delikatnie i aby się nie wyzbywano nadziei.<br> {{tab}}Stary rezerwista spojrzał na żółtodzióba i rzekł:<br> {{tab}}— Ładna nadzieja, że szrapnel urwie ci głowę. Wodzą nas za nos. Pewnego razu przyjechał do nas jakiś poseł klerykalny i gadał o pokoju bożym, który wznosi się nad ziemią; dowodził, że Bóg nie chce wojny i że trzeba, abyśmy żyli w pokoju i kochali się, jak bracia. A teraz patrzcie! Jak tylko wybuchła wojna, we wszystkich kościołach modlą się o powodzenie wojny, a o Bogu mówi się, jak o jakim naczelniku sztabu generalnego, który wojną rządzi i dyryguje. Z tego szpitala wojskowego wywieźli nieboszczyków co niemiara i pełne wozy urżniętych rąk i nóg.<br> {{tab}}— A żołnierzy chowają bez ubrania — rzekł inny żołnierz — bo w mundury nieboszczyków ubierają ludzi żywych i tak w kółko.<br> {{tab}}— Dopóki nie zwyciężymy — zauważył Szwejk.<br> {{tab}}— Takiej fujarze zachciewa się zwycięstwa — odezwał się z kąta kapral. — Na front was zapędzić, do okopów, i gnać was na bagnety, na druty kolczaste, na miny i wilcze doły,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 81pk2kgzq6hh1tyqexxcyzwgnyvh6ud Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/180 100 1086220 3159820 3156437 2022-08-28T21:03:16Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>i nic nie pytać. Wylegiwać się na tyłach, to każdy potrafi, ale zginąć nie chce się nikomu.<br> {{tab}}— Ja też myślę, że to bardzo ładnie, gdy żołnierz zostanie przebity bagnetem — rzekł Szwejk. — Kula w brzuchu też niebrzydka rzecz, ale jeszcze ładniejsza sprawa, gdy człeka przetrąci granat, a oczy wyłażą z głowy i dziwują się, że nogi i brzuch poniekąd oddaliły się od piersi. Taki człowiek dziwuje się i temu, że umiera od takiej przygody wcześniej, niż mu ją ktoś wyświetlić zdoła.<br> {{tab}}Młodziutki żołnierz westchnął serdecznie. Sam żałował swego młodego życia i myślał, jak to źle, iż urodził się w takim głupim stuleciu, że zostanie zarżnięty jak krowa w jatce. Na co to wszystko?<br> {{tab}}Pewien żołnierz, nauczyciel z powołania, rzekł, jakby czytał w jego myślach:<br> {{tab}}— Niektórzy uczeni objaśniają wojnę pojawieniem się plam na słońcu. Jak tylko pokaże się taka plama, dzieje się zawsze coś okropnego. Zdobycie Kartaginy...<br> {{tab}}— Zostaw pan sobie swoją uczoność — przerwał mu kapral — i idź pan zamieść izbę, bo dzisiaj kolej na pana. A nam diabli do jakichś tam bałwańskich plam na słońcu. Choćby ich tam było ze dwadzieścia, to i tak za nie nic nie dostanę.<br> {{tab}}— Ale te plamy na słońcu mają jednak wielkie znaczenie — wtrącił się do rozmowy Szwejk. — Razu jednego pokazała się taka jedna plama i jeszcze tego samego dnia zostałem obity u „Banzetów“ w Nuslach. Od tego czasu, gdy się gdzie wybierałem, zawsze zaglądałem do gazet, czy nie pokazała się jaka plama. A jeśli się pokazała, to adiu, Maryniu, nigdzie nie chodziłem i przesiedziałem plamę w domu. Jak wtedy wulkan Mont-Pelé zgładził całą wyspę Martinikę, to jeden profesor pisał w „Narodni Politice“, że już od dawna ostrzegał swoich czytelników przed wielką plamą na słońcu. Ale ta „Narodni Politika“ nie doszła na wyspę i biedni ludzie grubo ucierpieli.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 3c6wuvqndldt9rnrchi6qjr39holyzm Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/181 100 1086221 3159822 3156439 2022-08-28T21:05:09Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}Tymczasem feldkurat spotkał się w szpitalu z jedną damą ze „Stowarzyszenia szlachcianek religijnego wychowywania żołnierzy“, ze starą wstrętną megierą, już od samego rana chodzącą po szpitalu i wszędzie rozdającą obrazki świętych.<br> {{tab}}Podczas swego łazikowania denerwowała wszystkich swoim głupim gadulstwem i napominaniem, żeby szczerze żałowali za grzechy i prawdziwie się poprawili, iżby po śmierci Bóg niebieski dał im {{Korekta|wiekuste|wiekuiste}} zbawienie.<br> {{tab}}Była blada, gdy rozmawiała z feldkuratem, i wzdychała, jaka ta wojna straszna, bo zamiast uszlachetniać ludzi, robi z nich zwierzęta. Na przykład na dole ranni żołnierze wywalali na nią języki i powiedzieli jej, że jest pokraką i kozą niebiańską.<br> {{tab}}— {{roz*|Das ist wirklich schrecklich, Herr Feldkurat. Das Volk ist verdorben.}}<br> {{tab}}I rozgadała się o tym, jak sobie wyobrażała religijne wychowanie żołnierza. Albowiem tylko wtedy walczy żołnierz dzielnie za swego najjaśniejszego pana, gdy wierzy w Boga i ma uczucie religijne, bo nie boi się śmierci, wiedząc, iż czeka na niego raj.<br> {{tab}}Gadatliwa megiera wygłosiła jeszcze kilka podobnych komunałów, a widać po niej było, że jest zdecydowana nie wypuścić feldkurata ze swoich pazurów; on jednak odczepił się bardzo nieelegancko.<br> {{tab}}— Jedziemy do domu, Szwejku! — zawołał zwracając się w stronę odwachu.<br> {{tab}}W drodze powrotnej nie zwracali na siebie niczyjej uwagi.<br> {{tab}}— Niech na przyszłość posyłają do szpitala, kogo chcą — rzekł kapelan. — Za swoją szlachetność trzeba się z nimi kłócić o każdy grosz. Same buchaltery i rachmistrze! Hołota!<br> {{tab}}Widząc w ręku Szwejka buteleczkę z „poświęcanym“ olejem, nachmurzył się i powiedział:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jat7pu8ruhmhruia8ywnyn5e0fe4vla Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/182 100 1086222 3159823 3156441 2022-08-28T21:05:39Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Najlepiej zrobimy, Szwejku, jeśli tym olejem nasmarujecie mnie i sobie buty.<br> {{tab}}— Spróbuję także naoliwić zamek — dodał Szwejk. — Ogromnie skrzypi, gdy ksiądz kapelan wraca nocą do domu.<br> {{tab}}Tak skończyło się ostatnie namaszczenie, do którego w ogóle nie doszło.<br> <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fgig8hfjf3fx58mc1p3t066n2uf5t1r Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/183 100 1086223 3159825 3156488 2022-08-28T21:08:10Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude><br> {{c|'''XIV'''|po=20px}} {{c|'''Szwejk staje się burszem nadporucznika Lukasza.'''}} <br> {{tab}}Szczęście Szwejka było nietrwałe. Nieubłagany los przerwał przyjaźń, jaka istniała między nim a feldkuratem. Aczkolwiek feldkurat dotychczas przedstawiał się jako osoba sympatyczna, to, czego dopuścił się teraz, odziera go z wszelkiej dla niego sympatii.<br> {{tab}}Feldkurat sprzedał Szwejka nadporucznikowi Lukaszowi, a raczej przegrał go w karty. Tak samo dawnymi czasy sprzedawano w Rosji chłopów pańszczyźnianych. Rzecz stała się zgoła nieoczekiwanie. U nadporucznika Lukasza było wyborowe towarzystwo i grało w oko.<br> {{tab}}Feldkurat przegrał wszystko, co miał, i wreszcie rzekł:<br> {{tab}}— Ile pożyczycie mi na mego bursza? Ogromny idiota i interesująca postać. Coś {{roz*|non plus ultra.}} Jeszcze nikt i nigdy nie miał takiego bursza.<br> {{tab}}— Pożyczę ci sto koron — zaproponował nadporucznik Lukasz. — Jeśli nie oddasz do trzeciego dnia, to mi ten rarytas przyślesz. Mój pucybut to wstrętny człowiek. Ciągle wzdycha i kradnie, czego dotknie. Biłem go nawet; na nic się nie zdało. Wybiłem mu parę przednich zębów, ale chłop się nie poprawił.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nz9rui6z8x3cm1pkz1wwsb4eag9lwv7 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/184 100 1086224 3159826 3156484 2022-08-28T21:09:19Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Zgoda — rzekł lekkomyślny feldkurat. — Pojutrze sto koron albo Szwejk.<br> {{tab}}Przegrał i tych sto koron i smutny wracał do domu. Wiedział z całą pewnością i nie oddawał się żadnym złudzeniom, że do pojutrza tych stu koron nie zdobędzie i że właśnie sprzedał Szwejka nikczemnie i podle.<br> {{tab}}— Powinienem był zażądać dwieście koron — gniewał się na siebie, przesiadając się z tramwaju, aby za chwilę dotrzeć do domu. Stał się nagle tkliwym i sentymentalnym.<br> {{tab}}— Nieładnie to z mojej strony — pomyślał dzwoniąc do drzwi swego mieszkania. — Jak ja teraz spojrzę w jego idiotyczne, poczciwe oczy!<br> {{tab}}— Kochany Szwejku — rzekł znalazłszy się w domu. — Stała się rzecz niezwykła. Prześladował mnie pech w kartach. Puściłem się, bo miałem pod ręką asa, a potem dostałem dziesiątkę, a bankier, chociaż miał waleta, dociągnął także do dwudziestu jeden. Puszczałem się pary razy na asa albo na dziesiątkę i zawsze miałem tyle, co i bankier. Przegrałem wszystkie pieniądze.<br> {{tab}}Chwilę milczał.<br> {{tab}}— W końcu przegrałem i was. Pożyczyłem sobie na was sto koron i jeśli nie oddam ich pojutrze, to już będziecie nie mój, ale pana nadporucznika Lukasza. Bardzo mi przykro. Naprawdę.<br> {{tab}}— Sto koron jeszcze mam — rzekł Szwejk — mogę panu feldkuratowi pożyczyć.<br> {{tab}}— Dawajcie! — ożywił się feldkurat. — Natychmiast zaniosę je Lukaszowi. Prawdę mówię, że nie chciałbym się z wami rozstać.<br> {{tab}}Lukasz był bardzo zdziwiony, że feldkurat wraca.<br> {{tab}}— Idę ci oddać dług — rzekł kapelan, rozglądając się zwycięsko dokoła. — Dajcie i mnie kartę.<br> {{tab}}— {{roz|Va banque}} — zawołał, gdy kolej przyszła na niego. — O jedno oczko przewóz.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> depbwsq06t9ete8xveom8rb34lqnlhb Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/185 100 1086226 3159827 3156483 2022-08-28T21:10:41Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>{{tab}}— Jeszcze raz {{roz|va banque}} na ciemno — odezwał się przy drugiej kolei.<br> {{tab}}— Dwadzieścia bierze — wołał bankier.<br> {{tab}}— Mam akurat dziewiętnaście — cicho bąknął feldkurat, składając na stole ostatnie czterdzieści koron z setki, którą pożyczył mu był Szwejk, aby go wykupił z niewoli.<br> {{tab}}Wracając do domu, wiedział feldkurat z całą pewnością, że już koniec, że Szwejka niczym już ocalić nie może i że jest jego przeznaczeniem, aby służył u nadporucznika Lukasza. Gdy Szwejk otworzył drzwi, feldkurat rzekł:<br> {{tab}}— Wszystko na próżno, Szwejku. Przeciw przeznaczeniu trudno walczyć. Przegrałem was i tych waszych sto koron. Robiłem wszystko, co było w mojej mocy, ale los jest mocniejszy ode mnie. Rzuciłem was w szpony nadporucznika Lukasza; nastanie czas, że będziemy musieli rozstać się.<br> {{tab}}— A dużo było w banku? — zapytał Szwejk spokojnie. — Czy puszczał się pan feldkurat na ciemno? Gdy karta nie idzie, to nic się nie da zrobić, ale czasem bywa też nie dobrze, gdy się karta pcha bezwstydnie. Na Zderazie mieszkał niejaki Vejvoda, blacharz, który grywał w mariasza w pewnym szynku za „Stuletnią kawiarnią“. Raz go diabeł skusił i mój blacharz powiada: — Zagrajmy sobie w oczko o pięć koronek. — Grali więc taniutko, a on miał bank. Wszyscy się przyłączyli i bank urósł do dziesięciu koron. Stary Vejvoda chciał, żeby i inni grali, więc robił, co mógł, żeby przegrać, ale mu się to nie udawało, a w banku była już setka. Spośród graczy nikt nie miał tyle pieniędzy przy sobie, żeby móc zagrać {{roz*|va banque,}} a na Vejvodę biły już siódme poty. Było tak cicho, że słychać było tylko szelest kart i głos Vejvody, który od czasu do czasu przywoływał małą kiepską blotkę, żeby przegrać. Stawiali po pięć koron i wpadali jeden po drugim. Jeden majster kominiarski rozzłościł się, poszedł do domu po pieniądze i zagrał {{roz*|va banque,}} gdy w banku było już półtorej setki. Vejvoda chciał się tego po-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> g21ovb3cp2z05jlc1oflmkvescslzq1 Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/186 100 1086228 3159830 3156458 2022-08-28T21:12:43Z Maire 377 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Maire" /></noinclude>zbyć i, jak potem mówił, chciał ciągnąć choćby do trzydziestu, żeby mieć przewóz, ale dostał dwa asy. Udawał, że nic nie ma i rozmyślnie powiada: — Szesnaście bierze. — A ten majster kominiarski miał wszystkiego piętnaście. Czy to nie pech? Stary Vejvoda był blady i zgnębiony, bo dokoła już sobie szeptali i urągali, że robi manipulacje, ktoś nawet powiedział, że już go raz zbili za fałszywą grę, chociaż był to najzacniejszy gracz. Dokładali więc dalej, aż było w banku pięćset koron. Szynkarz nie wytrzymał. Miał akurat przyszykowane pieniądze dla browaru za piwo, przysiadł się, postawił dwa razy po dwie setki, a potem zamknął oczy, zakręcił krzesłem na szczęście i oświadczył, że bije wszystko {{roz*|va banque.}} — Ale — powiada — gramy w otwarte karty. — Stary Vejvoda byłby nie wiem co dał za to, żeby przegrać. Wszyscy się dziwili, gdy wyrzucił kartę i pokazała się siódemka, a on ją zatrzymał. Szynkarz śmiał się pod wąsem, bo miał dwadzieścia jeden. Vejvoda dostał drugą siódemkę, a szynkarz powiada: — Teraz będzie as albo dziesiątka. Głowę daję, panie Vejvodo, że będzie przewóz. — Zapanowała wielka cisza. Vejvoda wyrzuca trzecią kartę: siódemka! Szynkarz zrobił się blady jak kreda, bo to były jego ostatnie pieniądze, poszedł do kuchni, a po chwili przyleciał chłopak, który w gospodzie terminował, i wołał, żebyśmy poszli pana gospodarza oderżnąć, bo się powiesił na okiennym haku. Oderżnęliśmy go, ocucili i grało się dalej. Nikt już nie miał pieniędzy, bo wszystko było w banku, a stary Vejvoda ciągle wołał małą kiepską blotkę, żeby przegrać, ale w żaden sposób nie mógł przeciągnąć, bo grał w otwarte karty. Wszyscy zgłupieli wobec takiego wielkiego szczęścia, a ponieważ nie mieli pieniędzy, więc dawali rewersy. Po paru godzinach przed starym Vejvodą leżały tysiące, setki tysięcy, miliony. Majster kominiarski był już bankowi winien przeszło półtora miliona, stróż ze „Stuletniej kawiarni“ osiemset tysięcy, węglarz ze Zderaza około miliona, jeden medyk dwa miliony. Jednym słowem ogromne pieniądze.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 53se05kvr2pbgzoxtyrls6wrwxi59eb Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/22 100 1086271 3159735 3156551 2022-08-28T19:40:29Z Seboloidus 27417 dt proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude><section begin="cz1r01"/>{{tab}}— Panienki, proszę do ukłonów! Zaczniemy od dworskiego. Za chwilę, panienki: raz, dwa; na lewej nodze się oprzeć, a prawą zakreślić wielkie koło, tak... raz, dwa.<br> {{tab}}I Pita, córka skromnego urzędnika, kłania się nizko, kłania się ślicznie, kłania się dworsko, niby przed tronem, niby na pokojach dworskich.<br> {{tab}}— Raz, dwa — tak — a teraz trzy — nogą szerokie koło...<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}A czas mija, leci, i szelestu jego skrzydeł nawet nie słychać.<br> {{tab}}A zbliża się dla tych dziewcząt chwila wielkich tajemnic, wielkich abnegacyj, wielkich posłannictw. Zbliża się dziwna, surowa i nieunikniona.<br> {{tab}}One zaś zwinęły swe skrzydła, które je niosły po przecudnych ogrodach, pełnych dziecięcych pragnień.<br> {{tab}}Zwinęły skrzydła, a dokoła nich aureola dziecięcego szczęścia gaśnie. Straciły pierwotną świeżość pierwszych wrażeń i idą, pchane tragiczną siłą swych przeznaczeń. Serca ich drżą, bo nie wiedzą, w jaki takt uderzyć, aby starczyło im siły i ciepła na całe istnienie. A przecież z tych serc należy jeszcze zostawić coś, gdy się trumna nad nami zamyka. Więc na to choćby mały balecik musi być powoli przygotowywany — na to i na wiele innych rzeczy.<br> {{tab}}Tymczasem, dziewczęta rzędem, w salonie oświetlonym mlecznym blaskiem, studyują pilnie... dworskie ukłony.<br> {{tab}}— Raz, dwa — tak... a teraz niżej, niżej, cały korpus...<br> {{tab}}Jeszcze niżej.<br> <br>{{---}}<br><br><section end="cz1r01"/> <section begin="cz1r02"/>{{c|II.|po=1em}} {{tab}}Dziewczęta się rozeszły. Oprócz dwóch sióstr Rościszewskich, wszystkie zamieszkują tę samą kamienicę. Cztery oficyny, więc dużo takich Żebrowskich pomieścić się<section end="cz1r02"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> e00ist16efpb9b3ygo1bzafy8j4k5tk Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/493 100 1086418 3159493 3157014 2022-08-28T14:49:57Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Ba!... znamy się na tem!... wiemy co to są przysięgi zakochanych!.<br> {{tab}}— Być może!... ale ja mojej przysięgi nie złamię choćbym ją miał życiem przypłacić!<br> {{tab}}— Tak się to mówi, a inaczej się robi!<br> {{tab}}— Nigdy!...<br> {{tab}}— I, zrobiwszy inaczej — dodał Jakób Lambert, niby nie zważając że mu Andrzej przerywa — przyznaje się człowiek przed sobą w duchu, że był warjatem, i że jest teraz bardzo szczęśliwym...<br> {{tab}}— Nie nalegaj pan, bardzo proszę... Naleganie to robi mi wiele przykrości i wielką boleść mi sprawia...<br> {{tab}}— Co to wszystko pomoże!?... Ja jestem mędrszy od ciebie mój chłopcze kochany... pragnę szczęścia twojego i zmuszę cię do tego abyś był szczęśliwym...<br> {{tab}}— Wątpię, panie — odpowiedział Andrzej surowo...<br> {{tab}}— Zobaczemy... Wreszcie pozwalam panu zasięgnąć co do tego rady swojej matki...<br> {{tab}}— Moja matka nie będzie mi nigdy radziła, abym zadał gwałt memu sercu i zaślubił kobietę kochając inną...<br> {{tab}}— Już niech ona sama odpowie panu... Jedź zatem do Brestu pierwszym pociągiem, i poproś pani de Villers o przyzwolenie na twoje małżeństwo...<br> {{tab}}Jakób Lambert przerwał sobie na jedną sekundę, potem, biorąc latarnię z ręki Piotra i zwracając światło na promieniejącą i piękną twarz Lucyny, rumieniącej się i spuszczającej oczy, kończył rozpoczęte zdanie...<br> {{tab}}— Z panną Lucyną Verdior, moją córkę... {{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> icvzfz0vrvehbox66mbwv5akqtjse31 Tajemnica Tytana/Część druga/XXXV 0 1086421 3159890 3157018 2022-08-29T06:43:24Z Wydarty 17971 wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu" from=494 to=508 tosection="X" /> {{JustowanieKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|T{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] 5ckz7ye49tp7vtmilisp7pzumhaafqh Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/517 100 1086422 3159952 3157019 2022-08-29T07:43:04Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Sprzedaję ci wolność za dwa miliony... A może wolisz galery?... rzeknij pan słowo... bióro komisarza jest bardzo blisko ztąd... za dziesięć minut będziesz uwięzionym...<br> {{tab}}— Jakób Lambert schylił głowę. Czuł że jest zwyciężony, poskromiony; że jest niewolnikiem okutym w łańcuchy, że panem jego absolutnym jest Maugiron, którego każde słowo jest dla niego rozkazem.<br> {{tab}}— Decyduj się pan!... — wyrzekł młody człowiek — chcę mieć odpowiedź natychmiast!... {{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" /> {{c|'''XXXVII.'''|po=12px}} {{c|'''{{Rozstrzelony|Komisarz policy}}i.'''|w=110%|po=12px}} {{tab}}— Przystaję — odpowiedział Jakób Lambert głosem głuchym.<br> {{tab}}— Dasz mi pan dwa miljony?...<br> {{tab}}— Dam.... wiele panu potrzeba będzie czasu do zebrania tej sumy?!... — Ośm dni...<br> {{tab}}— Niech będzie... za tydzień!... A dziś, dasz mi pan do rąk oblig na tęż sumę, zobowiązanie prawne, i termalne płatne po upływie tygodnia?...<br> {{tab}}— Dam...<br> {{tab}}— Doskonale więc... Zgodziliśmy się co do pierwszego punktu, i winszuję panu tego. Nie pozostaje nam, jak tylko traktować punkt drugi...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8hnb34lr7rhlj0nc6esch7w2poxjri0 Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/5 100 1086581 3159865 3157342 2022-08-29T06:21:45Z Piotr433 11344 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{c|L. M. MONTGOMERY|w=200%}}{{c|[[File:Emilka ze srebrnego nowiu (okładka).png|Emilka ze srebrnego nowiu (okładka)|400px]]}} {{c|{{roz|EMILKA}}|w=300%}} {{c|ZE|w=150%}} {{c|SREBRNEGO NOWIU|w=300%}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2ueee72qremwqtj5jmo602w2oa30uqy Strona:Anafielas T. 2.djvu/335 100 1086788 3159496 3159075 2022-08-28T14:51:39Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|'''{{roz*|Spis Pieśni.|0.3}}'''|w=120%}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}} {{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/I|I.]]|9}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/II|II.]]|23}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/III|III.]]|31}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/IV|IV.]]|37}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/V|V.]]|41}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/VI|VI.]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/VII|VII.]]|61}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/VIII|VIII.]]|69}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/IX|IX.]]|75}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/X|X.]]|83}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XI|XI.]]|87}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XII|XII.]]|91}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XIII|XIII.]]|99}} {{SpisZw||[[Jaćwiczka pieśń wojenna|{{tab|2}}—{{tab|8}}Jaćwiczka pieśń wojenna]]|105}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XIV|XIV.]]|107}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XV|XV.]]|119}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XVI|XVI.]]|125}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XVII|XVII.]]|135}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XVIII|XVIII.]]|147}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XIX|XIX.]]|159}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XX|XX.]]|163}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> exgiomuvqxjoh9o0jpcg8fxrnmsop1c 3160130 3159496 2022-08-29T11:21:37Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|'''{{roz*|Spis Pieśni.|0.3}}'''|w=120%}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}} {{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/I|I.]]|9}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/II|II.]]|23}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/III|III.]]|31}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IV|IV.]]|37}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/V|V.]]|41}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VI|VI.]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VII|VII.]]|61}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VIII|VIII.]]|69}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IX|IX.]]|75}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/X|X.]]|83}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI|XI.]]|87}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XII|XII.]]|91}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIII|XIII.]]|99}} {{SpisZw||[[Jaćwiczka pieśń wojenna|{{tab|2}}—{{tab|8}}Jaćwiczka pieśń wojenna]]|105}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIV|XIV.]]|107}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XV|XV.]]|119}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVI|XVI.]]|125}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVII|XVII.]]|135}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVIII|XVIII.]]|147}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIX|XIX.]]|159}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XX|XX.]]|163}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> eq1m1vywypbu4xh0lminerbopa120hn 3160164 3160130 2022-08-29T11:36:17Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|'''{{roz*|Spis Pieśni.|0.3}}'''|w=120%}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}} {{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/I|I.]]|9}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/II|II.]]|23}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/III|III.]]|31}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IV|IV.]]|37}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/V|V.]]|41}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VI|VI.]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VII|VII.]]|61}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VIII|VIII.]]|69}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IX|IX.]]|75}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/X|X.]]|83}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI|XI.]]|87}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XII|XII.]]|91}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIII|XIII.]]|99}} {{SpisZw||[[Jaćwiezka pieśń wojenna|{{tab|2}}—{{tab|8}}Jaćwiezka pieśń wojenna]]|105}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIV|XIV.]]|107}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XV|XV.]]|119}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVI|XVI.]]|125}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVII|XVII.]]|135}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVIII|XVIII.]]|147}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIX|XIX.]]|159}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XX|XX.]]|163}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hwy9m2nrjmqqflndo6w6emygmpsgmmn Strona:Anafielas T. 2.djvu/336 100 1086789 3159497 3159078 2022-08-28T14:51:57Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}}</noinclude>{{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXI|XXI.]]|173}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXII|XXII.]]|179}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXIII|XXIII.]]|187}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXIV|XXIV.]]|193}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXV|XXV.]]|197}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXVI|XXVI.]]|203}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXVII|XXVII.]]|207}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXVIII|XXVIII.]]|219}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXIX|XXIX.]]|225}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXX|XXX.]]|233}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXI|XXXI.]]|239}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXII|XXXII.]]|255}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXIII|XXXIII.]]|259}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXIV|XXXIV.]]|263}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXV|XXXV.]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXVI|XXXVI.]]|281}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXVII|XXXVII.]]|289}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXVIII|XXXVIII.]]|291}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XXXIX|XXXIX.]]|301}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XL|XL.]]|305}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XLI|XLI.]]|309}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XLII|XLII.]]|311}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XLIII|XLIII.]]|315}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XLIV|XLIV.]]|325}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga/XLV|XLV.]]|331}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mmye1kyhz34ll60l5ze6r09saxitka4 3160131 3159497 2022-08-29T11:21:50Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}}</noinclude>{{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXI|XXI.]]|173}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXII|XXII.]]|179}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIII|XXIII.]]|187}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIV|XXIV.]]|193}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXV|XXV.]]|197}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVI|XXVI.]]|203}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVII|XXVII.]]|207}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVIII|XXVIII.]]|219}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIX|XXIX.]]|225}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXX|XXX.]]|233}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXI|XXXI.]]|239}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXII|XXXII.]]|255}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXIII|XXXIII.]]|259}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXIV|XXXIV.]]|263}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXV|XXXV.]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXVI|XXXVI.]]|281}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXVII|XXXVII.]]|289}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXVIII|XXXVIII.]]|291}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXIX|XXXIX.]]|301}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XL|XL.]]|305}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XLI|XLI.]]|309}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XLII|XLII.]]|311}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XLIII|XLIII.]]|315}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XLIV|XLIV.]]|325}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XLV|XLV.]]|331}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kpdix564iihewqgouz0ezbdwxvyyovp Strona:Anafielas T. 3.djvu/393 100 1086790 3159498 3159081 2022-08-28T14:52:18Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|'''{{roz*|Spis Pieśni.|0.3}}'''|w=120%}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}} {{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/I|I.]]|9}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/II|II.]]|11}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/III|III.]]|13}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/IV|IV.]]|29}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/V|V.]]|35}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/VI|VI.]]|39}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/VII|VII.]]|45}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/VIII|VIII.]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/IX|IX.]]|61}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/X|X.]]|65}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XI|XI.]]|73}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XII|XII.]]|79}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XIII|XIII.]]|85}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XIV|XIV.]]|91}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XV|XV.]]|95}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XVI|XVI.]]|101}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XVII|XVII.]]|107}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XVIII|XVIII.]]|113}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XIX|XIX.]]|117}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XX|XX.]]|125}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXI|XXI.]]|131}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6l8pgghn52o6mo63lwk64ez0j6qbpqg Strona:Anafielas T. 3.djvu/394 100 1086791 3159499 3159083 2022-08-28T14:52:53Z Wieralee 6253 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}}</noinclude>{{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXII|XXII.]]|149}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXIII|XXIII.]]|157}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXIV|XXIV.]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXV|XXV.]]|175}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXVI|XXVI.]]|181}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXVII|XXVII.]]|189}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXVIII|XXVIII.]]|201}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXIX|XXIX.]]|207}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXX|XXX.]]|215}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXI|XXXI.]]|225}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXII|XXXII.]]|231}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXIII|XXXIII.]]|241}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXIV|XXXIV.]]|249}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXV|XXXV.]]|255}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXVI|XXXVI.]]|261}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXVII|XXXVII.]]|267}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXVIII|XXXVIII.]]|273}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXIX|XXXIX.]]|279}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XL|XL.]]|291}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLI|XLI.]]|297}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLII|XLII.]]|307}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLIII|XLIII.]]|311}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLIV|XLIV.]]|317}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLV|XLV.]]|327}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLVI|XLVI.]]|335}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLVII|XLVII.]]|349}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLVIII|XLVIII.]]|353}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLIX|XLIX.]]|365}} {{SpisZw||[[Rauda|Rauda]]|373}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> n3zzlvgqg1u7cq5ebsqvwuuh33qw1lc 3160069 3159499 2022-08-29T10:25:29Z Wieralee 6253 poprawa linków proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{SpisZw|||{{f*|''Stronica''|w=85%}}}}</noinclude>{{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXII|XXII.]]|149}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXIII|XXIII.]]|157}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXIV|XXIV.]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXV|XXV.]]|175}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXVI|XXVI.]]|181}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXVII|XXVII.]]|189}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXVIII|XXVIII.]]|201}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXIX|XXIX.]]|207}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXX|XXX.]]|215}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXI|XXXI.]]|225}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXII|XXXII.]]|231}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXIII|XXXIII.]]|241}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXIV|XXXIV.]]|249}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXV|XXXV.]]|255}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXVI|XXXVI.]]|261}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXVII|XXXVII.]]|267}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXVIII|XXXVIII.]]|273}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XXXIX|XXXIX.]]|279}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XL|XL.]]|291}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLI|XLI.]]|297}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLII|XLII.]]|307}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLIII|XLIII.]]|311}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLIV|XLIV.]]|317}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLV|XLV.]]|327}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLVI|XLVI.]]|335}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLVII|XLVII.]]|349}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLVIII|XLVIII.]]|353}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia/XLIX|XLIX.]]|365}} {{SpisZw||[[Rauda (Głucho, spokojnie, nad Trockiém jeziorem...)|Rauda]]|373}} <br>{{---}}<br>{{Skan zawiera grafikę}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9zy9qv5az20nyjpgojl2pezvvgrjgor Strona:Anafielas T. 1.djvu/328 100 1086853 3159477 3158983 2022-08-28T14:28:17Z Wieralee 6253 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Anwar2" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> O sama nie wiem co się dzieje ze mną, {{tns|w sercu mi smutno i}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> j8r9rsq25sai8doxstbkdqiyfh70w31 3159587 3159477 2022-08-28T17:35:43Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> O sama nie wiem co się dzieje ze mną, {{tns|w sercu mi smutno i}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kn3zkc2yfd7h9t5sga0uhrg8tpxp98w 3159915 3159587 2022-08-29T06:50:10Z Wieralee 6253 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Wieralee" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem> O sama nie wiem co się dzieje ze mną, {{tns|w sercu mi smutno i}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5163tynn05h40vujt8zp0lxkh6nms1x Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/481 100 1086927 3159446 2022-08-28T11:59:52Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>bezpiecznie, może nam wysunąć się z rąk, i rano nie znajdziemy go już na, miejscu!...<br> {{tab}}— Jakto?...<br> {{tab}}— Zwierzył mi się ze swojemi projektami... i słowo honoru daję... nie starałem się odwieść go od nich... i owszem...<br> {{tab}}— Jakież miał zamiary?...<br> {{tab}}— Chciał wyjechać z Paryża pierwszym pociągiem...<br> {{tab}}— Wyjechać! — powtórzyła Lucyna głosem głęboko smutnym — on chce wyjechać!...<br> {{tab}}— Chciał... — odpowiedział podmajstrzy. — Ale ręczę, że teraz już go ta ochota ominie...<br> {{tab}}— Więc nie myślał wcale — rzekł Jakób Lambert — że ten wyjazd byłby podobnym do ucieczki.<br> {{tab}}— I owszem, pomyślał o tem, i dlatego właśnie zwierzył się przedemną, abym mógł mówić i bronić go gdyby jaki język złośliwy chciał go tu oskarżać...<br> {{tab}}— Więc znasz cel podróży pana de Villers?...<br> {{tab}}— Rozumie się!... Chciał jechać do miejsca swego urodzenia... do Bretanii... do Brestu...<br> {{tab}}— Cóż go tam ciągnęło... tak daleko!?...<br> {{tab}}— Tam podobno w Breście, mieszka zacna i poczciwa kobieta... jego matka!... Otóż, dobra ta staruszka, posiada tam mały mająteczek, wartości sześćdziesiąt do ośmdziesięciu tysięcy franków... Majątek ten, przypadł jej w sukcesyi po pańskim krewnym Filipie Verdier, który panu zapisał te zakłady w testamencie... Ona była siostrzenicą Filipa Verdier... W ten sposób młodzieniec ten jest nawet z państwom połączony jakimś węzłem pokrewieństwa...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4aiqofcrgwido4fdb0h3govmsm4z1xu Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/482 100 1086928 3159447 2022-08-28T12:02:42Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Ciemności nocy zalegały dziedziniec, i niepewne światło latarni, nie oświecało ich na szczęście, gdyż inaczej możnaby było widzieć, że Jakób Lambert zbladł bardzo i drżał jak w febrze...<br> {{tab}}{{Korekta|Wistocie|W istocie}} wiadomość jakiej mu tak niespodziewanie udzielił podmajstrzy, mogła go zdziwić i wstrząsnąć nim całym...<br> {{tab}}Rzeczywistym i prawym właścicielem sukcesy i Filipa Verdier był właśnie Andrzej de Villers... Niewinna ofiara oszustwa była dziś rano znieważoną, podejrzaną i wypędzoną z własnego domu przez tego, który prawo tej własności nikczemnie ukradł!...<br> {{tab}}— On!... więc to on! — myślał Jakób Lambert u drżąc. — Żył obok mnie, i ja nic nie wiedziałem o tem!... Jakiś dziwny wypadek!... Jednakże pomimo to wszystko widać, że mu los sprzyja... Ożenienie się jego z Lucyną zwróci mu kiedyś majątek, który się zdawał straconym dla niego na zawsze!...<br> {{tab}}— Te uwagi przeszły umysł Jakóba Lambert w daleko krótszym czasie niż potrzeba na ich sformułowanie... Dodajmy jednak, że jego wzruszenie przeszło niepostrzeżenie.<br> {{tab}}— Mówię to wszystko — kończył Piotr Landry — bo to nie może zaszkodzić panu de Villers... I owszem przeciwnie... Gadajcie sobie co chcecie, a przecież zawsze człowiek się więcej interesuje kimś co mu krewny... dalszy czy tam bliższy... aniżeli jakimś obcym... wszak tak... nieprawdaż, panie Verdier?...<br> {{tab}}Kapitan miał czas uspokoić się zupełnie. Odpowiedział więc bez najmniejszego wahania:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> io7jol0wb0d624unlplytps933q3rt2 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/483 100 1086929 3159448 2022-08-28T12:05:44Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Zapewne... — potem dodał — Jakąż miał myśl pan de Villers chcąc wyjechać do matki do Brest?...<br> {{tab}}— Myśl najuczciwszego człowieka jakiego kiedykolwiek ziemia nosiła!... Jako kasyer... któremu się tak nieszczęśliwie nie udało wyjść z domu zeszłej nocy... uważał się odpowiedzialnym za te pieniądze, które panu podczas jego {{Korekta|niebecności|nieobecności}} skradziono...<br> {{tab}}— Co za szaleństwo!...<br> {{tab}}— Chciał wszystko opowiedzieć swojej starej matce, prosić ją o obdłużenie tego mająteczku o ile się da, w oczekiwaniu sposobności sprzedania go dobrze i te pieniądze biednej staruszki chciał tu oddać na rachunek siedemdziesięciu tysięcy franków skradzionych!... Gdybyś pan zobaczył że jego stara matka poświęca dla niego swój mizerny byt i na nędze się skazuje, zrozumiałbyś pan dobrze, że on tych pieniędzy nie ukradł!... Tak się przynajmniej biedak spodziewał...<br> {{tab}}— To co chciał zrobić jest czynem szlachetnej i delikatnej duszy... — wyrzekł Jakób Lambert. — To dobrze!... to bardzo dobrze, że wiem o tem!... Uznaję i podziwiam w nim tę uczciwość aż do przesady posuniętą...<br> {{tab}}Lucyna płakała... Z ócz jej płynęły łzy rozrzewnienia, które nie miały w sobie nic gorzkiego, a które nawet pewną rozkosz sprawiały.<br> {{tab}}— Teraz więc dobry panie Verdier, teraz, droga panno Lucyno — kończył Piotr Landry — wiecie tyle co i ja... Pozwólcie mi zatem iść uspokoić i pocieszyć do reszty pana Andrzeja, i zanieść mu wielką radość, którą niech stłumi zaraz swoje wielkie zmartwienie...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> aczcw2go4xxrd94axsxtvgv6p0r3iyx Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/484 100 1086930 3159449 2022-08-28T12:08:18Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Młoda dziewczyna milczała... lecz wziąwszy w ręce swoje dłoń Jakóba Lambert uścisnęła ją lekko. To znaczące uściśnienie zamykało w sobie prośbę wymowną. Chciała powiedzieć:<br> {{tab}}— O! tak, ojcze drogi błagam cię... pozwól przyspieszyć szczęście Andrzeja!<br> {{tab}}Kapitan tak je pewno zrozumiał, gdyż jego ręka odpowiedziała również lekkim uściśnieniem ręki Lucyny.<br> {{tab}}— Pan de Villers zajmuje na dzisiejszą noc zwykły swój pokój? — spytał Piotra Landry.<br> {{tab}}— Tak, panie Verdier — odpowiedział podmajstrzy.<br> {{tab}}— Odprowadziłem go sam o dziesiątej godzinie...<br> {{tab}}— I myślisz, że nie śpi jeszcze?<br> {{tab}}— Ręczę za to moją głową!....<br> {{tab}}Cała ta rozmowa prowadzona była przy bramie zakładu, wychodzącej na port.<br> {{tab}}Jakób Lambert wszedł w dziedziniec tak daleko, aby mógł dojrzeć okna pawilonu, i spojrzał. Blade światło błyszczało przez szyby sypialnego pokoju kasyera.<br> {{tab}}— Mieliście racyę — rzekł. — Nie śpi... Lampa w jego pokoju pali się jeszcze.<br> {{tab}}— Byłem tego pewny!... — odpowiedział podmajstrzy. — Nie trzeba być djabłem na to aby się tego domyśleć!... W takiem położeniu w jakim się dziś ten biedny pan Andrzej znajduje, o śnie się człowiekowi nie marzy!... Chciałbym pana widzieć, panie Verdier, przepraszam za porównanie, w takiej historyi choćby tylko przez pięć minut!... Ciekawym jakbyś pan wyglądał!?...<br> {{tab}}— Poczciwy chłopak, czując się w podejrzeniu o taką zbrodnię podłą, musi bardzo cierpieć {{Korekta|wistocie|w istocie}}... sze-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bmfojciovrvj85nykulqk4dqjuxtswa Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/485 100 1086931 3159450 2022-08-28T12:10:19Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>ptał Jakób Lambert głosem, w którym prawdziwe czy też udane czuć było wzruszenie.<br> {{tab}}— Tembardziej trzeba go uspokoić jaknajprędzej! — odpowiedział Piotr Landry.<br> {{tab}}— Poczekajcie...<br> {{tab}}— Cóż mam robić?...<br> {{tab}}— My oboje, Lucyna i ja zostaniemy w ciemności...<br> {{tab}}— Dobrze, panie Verdier...<br> {{tab}}— A ty Piotrze pójdziesz i zapukasz do drzwi pawilonu, aby zwrócić uwagę pana de Villers...<br> {{tab}}— Dobrze, panie Verdier...<br> {{tab}}— Spyta się co cię sprowadza... odpowiedz mu, że masz mu coś do powiedzenia w wielkim sekrecie, coś bardzo ważnego a przedewszystkiem bardzo pilnego...<br> {{tab}}— A potem?...<br> {{tab}}— Potem, przyprowadzisz go do nas... resztę już ja sam załatwię...<br> {{tab}}Szczery uśmiech rozjaśnił bladą twarz podmajstrzego, podrzucił czapkę do góry i mimo ciemności zdołał ją złapać w powietrzu.<br> {{tab}}— Rozumiem!... rozumiem!... — powiedział — zostawiasz pan sobie przyjemność zwiastowania mu tej dobrej nowiny... wielkiej nowiny!... Chcesz pan nacieszyć się jego radością i wdzięcznością i masz pan racyę!... Na pana miejscu to samo bym zrobił...<br> {{tab}}— Idźże już mój poczciwy Piotrze... idź prędko...<br> {{tab}}— O! niech pan będzie spokojny, nie będziesz pan długo1 czekał...<br> {{tab}}Podmajstrzy zbliżył się do drzwi pawilonu i zaczął<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 83dt9kiadk4r5leroncac7nzr42gilw Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/486 100 1086932 3159451 2022-08-28T12:12:23Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>w nie pukać lekko, tak że pukanie to nie mogło ani być i z portu ani z głównego gmachu.<br> {{tab}}Było ono jednak dostateczne, aby obudzić uwagę pana de Villers, którego okno otworzyło się prawie natychmiast.<br> {{tab}}Młody człowiek wychylił się przez okno, ale jego i oczy nie miały jeszcze czasu oswoić się z ciemnością, nie rozróżniał nic.<br> {{tab}}— Któż tam? — spytał głosem cichym.<br> {{tab}}— Ja, panie Andrzeju... — odpowiedział podmajstrzv również po cichu.<br> {{tab}}— Czy to wy Piotrze?... — pytał dalej kasyer...<br> {{tab}}— No juściż, że ja... we własnej osobie, panie Andrzeju...<br> {{tab}}— Czego chcecie, mój stary przyjacielu?...<br> {{tab}}— Potrzebuję z panem pomówić, panie Andrzeju, o czemś bardzo ważnem, i pilnem... Choć no pan tu, bo to bardzo wielka tajemnica...<br> {{tab}}Piotr Landry, jak to widzimy nie łamał sobie głowy, literalnie powtórzył słowa Jakóba Lambert.<br> {{tab}}— Schodzę — odpowiedział pan de Villers, zamykając okno — będę zaraz przy tobie...<br> {{tab}}Podczas gdy schodził na dół mówił sobie:<br> {{tab}}— Pewno się dowiem o jakiem nowem nieszczęściu!.. Wszystkiego teraz mogę się spodziewać!... jestem gotów na wszystko!... Najstraszniejszy cios jakiby we mnie uderzył, już mnie nie {{Korekta|powali...!|powali!...}}<br> {{tab}}Jedna lub dwie sekundy upłynęły, potem usłyszano chrzęst klucza w zamku, drzwi pawilonu obróciły na zawiasach, i pan de Villers ukazał się na progu.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 93uu4ap4alxvez8yi5ljkgbk9vekxzn Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/49 100 1086933 3159475 2022-08-28T14:15:44Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Serce twoje rozkwitło wtedy wśród dławionego jęku w purpurowy, płomienny kwiat bólu, lecz zamiast nosić go, jak kryształową lampę pełną ciepła i promieniejącą, tyś — zapragnęła doznać jakiejś pociechy i ciepła jedynie dla samej siebie.<br> {{tab}}— To nic... to nic... — mówiły twoje zacięte usta.<br> {{tab}}W lustrze, umieszczonem w ścianie wagonu, widziałaś się ciągle piękną, rosłą, złotą, różową. Łzy błyszczały w twych modrych oczach, policzki płonęły.<br> {{tab}}— Jeszcze jest coś przede mną...<br> {{tab}}Taka niesformułowana myśl krążyła dokoła ciebie. I pocieszałaś się nią, nie wiedząc jeszcze o niej, jak zwierzęta na pustyni poją się bezwiednie przeczuciem chłodnego źródła.<br> {{tab}}Byłaś jeszcze tą Tuśką zakopiańską, tą sezonową pięknością z werendy u Płonki.<br> {{tab}}Byłaś nią ''jeszcze''...<br> {{tab}}Lecz gdy weszłaś w progi swego ubogiego mieszkania, tam na Wareckiej, w oficynie, gdy owiał cię zapach naftaliny, pozostałej, pomimo starannego czyszczenia, w fałdach portyer, gdy zniszczony adamaszek mebli, stary połysk kredensu, wieczysty kurz w rzeźbie małżeńskich łóżek, i ta nieokreślona niczem atmosfera Skończonych Istnień ogarnęła cię na powitanie, zrozumiałaś w jednej chwili, Tuśko, kobieto o atłasowym karku, że i ty jesteś tylko Skończonem Istnieniem, niczem więcej.<br> {{tab}}— Kazałem nastawić samowar i przygotowałem doskonałą szynkę — mówi do ciebie mąż, ustawiając już parasole w głębi szafy, w przedpokoju.<br> {{tab}}A ty chciałabyś zapaść się pod ziemię, od razu już w grób, bo czujesz, że idzie powolny skon, skon dni, wlokących się szarością tragiczną, skon nocy bezsennych wlokących się czernią rozpaczy.<br> {{tab}}I w jednej chwili gaśnie i twoja uroda.<br> {{tab}}W lustrze „orzechowej“ tualetki, stojącej urzędowo pomiędzy dwoma łożami, twoje złote włosy mają {{pp|krzykli|wość}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> g1z02uz4mvnukidvztrhkhqcow0u3xn Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/50 100 1086934 3159476 2022-08-28T14:15:55Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|krzykli|wość}} i brzydotę fryzur, odpowiednich dla lalek woskowych. Taka, jaką siebie przywiozłaś od hal, od Tatr nie jesteś odpowiednią dla tych ścian zacieśnionych i brzydkich. Ukryj czemprędzej kark twój, różowy jak jutrzenka, Tuśko!... Ukryj go pod wysoki kołnierz ciemnej barchanowej matinki. Jest ci zupełnie niepotrzebny tak, jak już niepotrzebny ci jest srebrny ton twego głosu i rozkoszny dźwięk twego śmiechu.<br> {{tab}}Możesz „na rano“ donaszać, zamiast pantofli, swoje stare kalosze i mieć czerwone flanelowe spódnice. Będziesz zawsze jednakowo kochana, szanowana, choć twoja Piękność gasnąć będzie codziennie, gasnąć z każdą chwilą.<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}Tuśko! twoja piękność jest tu, na Wareckiej, tragicznie zbyteczną pięknością.<br> {{tab}}Zrezygnuj, Tuśko, zrezygnuj...<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}Tak. Tuśka zrezygnowała. Ale nie bez walki. Jeszcze chciała olśnić, pociągnąć oczy ludzi ku sobie. Lecz była za sprytna, aby nie zrozumiała, że ''środków'' do walki nie ma.<br> {{tab}}Wśród piękna natury — jej wrodzony czar był owym środkiem. W fatalnej pseudo-estetyce miasta nie krasa i złoto, nie kalinna piękność lic i światło oczu błękitnych, lecz ''oprawa''.<br> {{tab}}Oprawa, Tuśko! Słyszysz?<br> {{tab}}Szum jedwabnych spodów, strojnych koronkami i aksamitkami, przepyszna linia spódnic, krajanych ręką mistrza, lśniący lakier bucików, wykwintny dobór futer, jedwab i deseń koronek, spadających z mufki, czarujący zespół aksamitu, piór i kwiatów kapelusza, woalka utkana ręką czarodziejki, cały poemat breloków, dzwoniących na łańcuchu, migotliwy blask butonów, nawet puder bajeczny, owiewający twarz chmurą ledwo dostrzegalną...<br> {{tab}}Oprawa, Tuśko! Tuśko, oprawa!<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m3g2x4fnenhvjfb9ygwe06aw6lhrp0q Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/487 100 1086935 3159478 2022-08-28T14:31:20Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Oto jestem Piotrze — rzekł — wejdźcie...<br> {{tab}}— O nie!... panie Andrzeju — powiedział podmajstrzy — tu ja nie mogę z panem mówić, lepiej będzie na dworze... Choć pan za mną, jeżeli łaska...<br> {{tab}}Mówiąc to wziął go za rękę, aby go prowadzić. Andrzej bez namysłu był mu posłusznym.<br> {{tab}}— Gdzie mnie prowadzicie? — spytał.<br> {{tab}}— {{Korekta|Nie daleko|Niedaleko}} ztąd....<br> {{tab}}— Na co ta tajemnica, którą się otaczacie?...<br> {{tab}}— Dowiesz się pan zaraz?...<br> {{tab}}— Czy macie mi oznajmić jaką złą nowinę?...<br> {{tab}}— Osądzisz pan sam, panie Andrzeju... czy zła czy dobra — ja się na tem nie znam... Mogę tylko radzić panu abyś się naprzód bezpotrzebnie nie niepokoił...<br> {{tab}}Piotr Landry i młody człowiek doszli do miejsca, gdzie nieruchomie stał Jakób Lambert i Lucyna.<br> {{tab}}Podmajstrzy zatrzymał się: trzymał on w ręku zamkniętą latarnię, odsłonił ją; nagle światło wydostając się z jej wnętrza, zaświeciło w ciemnościach iście piorunujące wrażenie...<br> {{tab}}— Pan Verdier... panna Lucyna! — jąkał Andrzej cofając się mimowolnie osłupiały z nagłego wzruszenia.<br> {{tab}}Potem, obracając się do starego robotnika, przewodnika swego, spytał głosem surowym:<br> {{tab}}— Czy to zasadzka?...<br> {{tab}}Piotr skinął głową przecząco... Jakób Lambert nie dał mu czasu na odpowiedź.<br> {{tab}}— Panie de Villers — rzekł — do mnie należy dać panu odpowiedź.<br> {{tab}}Andrzej skłonił się.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jm6r6fhgjzl1vdb7c9nq9o6yctv2w07 Strona:Anafielas T. 1.djvu/329 100 1086936 3159479 2022-08-28T14:31:35Z Wieralee 6253 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem>{{tns||w sercu mi smutno i}} w oczach mi ciemno, piosnkę przerywam westchnieniem, uśmiech kończę łez strumieniem. :: Powiédz kukułko, :: powiédz przyjaciółko, :: co to jest? co to jest? :: co to jest? </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> esvqqufdoe1s47c5tnzhfhvz1895k1v 3159590 3159479 2022-08-28T17:37:01Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem>{{tns||w sercu mi smutno i}} w oczach mi ciemno, piosnkę przerywam westchnieniem, uśmiech kończę łez strumieniem. :: Powiédz kukułko, :: powiédz przyjaciółko, :: co to jest? co to jest? :: co to jest? </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f274qr2wl27hskbz1eoq8u3gd4rk8it 3160016 3159590 2022-08-29T08:54:01Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <poem>{{tns||w sercu mi smutno i}} w oczach mi ciemno, piosnkę przerywam westchnieniem, uśmiech kończę łez strumieniem. :: Powiédz kukułko, :: powiédz przyjaciółko, :: co to jest? co to jest? :: co to jest? </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> j6guhe9dy8kc5stmzjady1iakbge1lh Strona:Anafielas T. 1.djvu/330 100 1086937 3159480 2022-08-28T14:33:45Z Wieralee 6253 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} {{c|'''PIEŚŃ DRUŻEK.'''}} <br> <poem> Biédna, biédna dziewczyno, gdzie jest wianek twój? żegnałaś się z rodziną, z oczu twoich łzy płyną, {{tns|nie wrócisz już do}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> e6ov74o6i6mgyih3ziwg1uzaji7pzlu 3159481 3159480 2022-08-28T14:33:58Z Wieralee 6253 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} {{c|'''PIEŚŃ DRUŻEK.'''|w=120%}} <br> <poem> Biédna, biédna dziewczyno, gdzie jest wianek twój? żegnałaś się z rodziną, z oczu twoich łzy płyną, {{tns|nie wrócisz już do}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ic4qhw12924adapo2j8ruzydvja0ed1 3159592 3159481 2022-08-28T17:37:55Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} {{c|'''PIEŚŃ DRUŻEK.'''|w=120%}} <br> <poem> Biédna, biédna dziewczyno, gdzie jest wianek twój? żegnałaś się z rodziną, z oczu twoich łzy płyną, {{tns|nie wrócisz już do}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4dpu4zg7d5svipmt25icyvvu21pefcs 3159954 3159592 2022-08-29T07:43:58Z Wieralee 6253 sekcje proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <section begin="s330g"/>{{c|'''PIEŚŃ DRUŻEK.'''|w=120%}}<section end="s330g"/> <br> <poem> Biédna, biédna dziewczyno, gdzie jest wianek twój? żegnałaś się z rodziną, z oczu twoich łzy płyną, {{tns|nie wrócisz już do}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 15lny95htzwbmou2jfz1c2616umu0ln 3160017 3159954 2022-08-29T08:56:15Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} <section begin="s330g"/>{{c|'''PIEŚŃ DRUŻEK.'''|w=120%}}<section end="s330g"/> <br> <poem> Biédna, biédna dziewczyno, gdzie jest wianek twój? żegnałaś się z rodziną, z oczu twoich łzy płyną, {{tns|nie wrócisz już do}}</poem><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2maj3w4cmw1h9tdr9db9wem0vn38sma Strona:Anafielas T. 1.djvu/331 100 1086938 3159482 2022-08-28T14:35:35Z Wieralee 6253 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude><poem>{{tns||nie wrócisz już do}} domu, ni pocieszać cię komu teraz tutaj dom twój, teraz tutaj dom twój. </poem><br><br> {{Skan zawiera nuty}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> lur0cz26do10rzdl132dsvhum93cnzv 3159595 3159482 2022-08-28T17:38:38Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude><poem>{{tns||nie wrócisz już do}} domu, ni pocieszać cię komu teraz tutaj dom twój, teraz tutaj dom twój. </poem><br><br> {{Skan zawiera nuty}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9ogwcgy8l9bi9lnwjkrc78vy1pqphbt 3160018 3159595 2022-08-29T08:56:47Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /></noinclude><poem>{{tns||nie wrócisz już do}} domu, ni pocieszać cię komu teraz tutaj dom twój, teraz tutaj dom twój. </poem><br><br> {{Skan zawiera nuty}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dwzkkmxfdlwxpwrogjl78g1hgint70p Strona:Anafielas T. 1.djvu/332 100 1086939 3159483 2022-08-28T14:37:34Z Wieralee 6253 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} {{c|'''PIOSNKA ROMUSSY.'''|w=120%}} <br> <poem> Oj polecę ja daleko, bo mnie serce ciągnie stąd. Tam za górą, tam za rzeką, czyjeś czary duszę wleką w nieznajomy ziemi kąt. </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cb8tslavraqt62iuklu7yuyusyzj4rb 3159599 3159483 2022-08-28T17:39:50Z Alenutka 11363 /* Skorygowana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} {{c|'''PIOSNKA ROMUSSY.'''|w=120%}} <br> <poem> Oj polecę ja daleko, bo mnie serce ciągnie stąd. Tam za górą, tam za rzeką, czyjeś czary duszę wleką w nieznajomy ziemi kąt. </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8m11e2o5ad8fc02ky9hq4zntmm09ebe 3160019 3159599 2022-08-29T08:57:36Z Anwar2 10102 /* Uwierzytelniona */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" /></noinclude>{{Skan zawiera nuty}} {{c|'''PIOSNKA ROMUSSY.'''|w=120%}} <br> <poem> Oj polecę ja daleko, bo mnie serce ciągnie stąd. Tam za górą, tam za rzeką, czyjeś czary duszę wleką w nieznajomy ziemi kąt. </poem><br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p7lnq30m1lucpuo14vxkcjxqinmuzss Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/488 100 1086940 3159484 2022-08-28T14:40:00Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Słucham pana — wyszeptał z głębokim niepokojem — ale śmiem pana błagać abyś nie otwierał na nowo rany boleśnie zadanej mi dziś rano, a której pożałujesz kiedyś gorzko, gdy się dowiesz że była ona dla mnie tem okrutniejszą iż była niezasłużoną...<br> {{tab}}— Andrzeju! Andrzeju! — wyrzekł Jakób Lambert — chwila, której nadejście przepowiadasz już nadeszła!... Oczy moje otworzyły się... opłakuję moją niesprawiedliwość i okrucieństwo!... Nie chciałem zwlekać ani godziny, ani chwili, abym cię nie przeprosił za moje postępowanie względem ciebie...<br> {{tab}}— Pan mnie przeprasza!... pan, panie Verdier!... pan! — wołał młody człowiek prawie nieprzytomny — czy to prawda?... czy to możliwe?... czy mi się nie śni?...<br> {{tab}}— Tak, ja pana przepraszam — kończył kapitan — i nie wstydzę się tego!... Zawiniłem bardzo względem pana, ale przysięgam ci, że żal mój równa się przewinieniu!... Gniew mnie oślepił a gniew jest złym doradcą!... Byłem dziś rano jakby rozszalały, usta moje wymawiały wyrazy, którym serce moje i rozum zaprzecza!... Czyżbyś mi pan odmówił puszczenia w niepamięć tego, co ja chciałbym módz sam zapomnieć? czy mi pan odmówisz podania ręki?...<br> {{tab}}Andrzej w głębi duszy uczuł, że żal jego i gniew topnieje pod temi ciepłemi słowy, jak śnieg pod pierwszemi dzień z promieniami słońca kwietniowego... Serce jego przepełniało rozrzewnienie rozkoszne... Chwycił rękę, którą mu podawał Jakób Lambert uścisnął ją z uniesieniem w dłoniach swoich, i przycisnął do ust, szepcząc:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l2o36tk6s7poerbn5nqk2iv7fz439wo Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/489 100 1086941 3159486 2022-08-28T14:42:04Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Ah! panie Verdier, już nie pamiętam tego com przecierpiał!... Jakżeś pan dobry, mój Boże!... jak mam panu wyrazić wdzięczność, za te słowa, któreś dopiero co wyrzekł, a które przywracają mi życie i honor! mnie przeprosiłeś!... pan mi podałeś pierwszy rękę! nie zapomnę tego nigdy!...<br> {{tab}}— Biedny mój chłopcze — odpowiedział Jakób Lambert — jakżeś musiał mi złorzeczyć!...<br> {{tab}}— Nie panie Verdier, nie!... nie złorzeczyłem panu!... Żałowałem pana, że mimowoli i mimo wiedzy popełniłeś tak wielką niesprawiedliwość, i prosiłem Boga aby cię oświecił...<br> {{tab}}— Widzisz pan, Bóg cię wysłuchał — kończył kapitan uśmiechając się. — A teraz ja zaniosę do ciebie prośbę... abyś od jutra objął na nowo, i zatrzymał na zawsze miejsce, jakie zajmowałeś w moim domu...<br> {{tab}}— Zrobię to jaknajchętniej panie i będę szczęśliwy — odpowiedział żywo Andrzej, ale wprzód błagam pana o wyświadczenie mi jednej łaski...<br> {{tab}}— Jestem gotów uczynić dla pana co zechcesz... czegóż więc pan życzysz sobie?...<br> {{tab}}— Proszę o urlop na dni kilka.<br> {{tab}}— I owszem!... dam panu urlop, ale mi powiesz na co go użyjesz...<br> {{tab}}— Chciałbym pojechać do Brestu, przepędzić tydzień z moją matką, której nie widziałem oddawna...<br> {{tab}}— Dobrze; ale powiedz mi czyś nie odebrał jakiej złej wiadomości?... Czy pani de Villers nie jest cierpiąca...<br> {{tab}}— Nie panie, dzięki Bogu!...<br> {{tab}}— A zatem, dla czegóż właśnie wybrałeś pan tę<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qzkq0kx1wxrv7z3kjwcpbptymtviq9p Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/490 100 1086942 3159487 2022-08-28T14:44:18Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>chwilę dla odwiedzenia jej?... Czy nie możesz pan odłożyć swojej podróży na później?...<br> {{tab}}— To niepodobna, panie...<br> {{tab}}— Czy ważna sprawa wymaga koniecznie i bezzwłocznie obecności pańskiej w {{Korekta|Breszcie|Breście}}?...<br> {{tab}}— Tak, panie...<br> {{tab}}— Czy mogę spytać pana co to za sprawa?...<br> {{tab}}— Jest ona zupełnie osobistą i pokornie proszę pana abyś był łaskaw nie zadawać mi pytań w tym przedmiocie...<br> {{tab}}— A gdybym powiedział, że wiem dobrze po co pan chcesz jechać do Brestu?...<br> {{tab}}— Odpowiedziałbym, że się pan zapewne myli...<br> {{tab}}— Dam ci zaraz dowód, że się nie mylę wcale...<br> {{tab}}Andrzej spojrzał na mówiącego z niedowierzaniem.<br> {{tab}}— Chcesz pan jechać do Brestu — odpowiedział Jakób Lambert, jedynie w celu zaciągnięcia pożyczki na majątek swojej matki, aby mi zwrócić pieniądze ukradzione nocy ubiegłej z mojej kassy... No cóż... odpowiedz pan szczerze... prawda, czy nie?...<br> {{tab}}Andrzej odwrócił się do podmajstrzego i rzekł tonem wymówki:<br> {{tab}}— Zdradziliście mnie Piotrze!... to brzydko z waszej strony!<br> {{tab}}— Nie obwiniaj pan tego szlachetnego człowieka — odpowiedział żywo Jakób Lambert — oddał mi największą przysługę, ponieważ dzięki jego niedyskrecji, mogę panu przeszkodzić w zrobieniu szaleństwa, któreby mi sprawiło śmiertelną przykrość...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> s1ttyh9iwb5iwokon3r0ualwobwvdbf Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/51 100 1086943 3159488 2022-08-28T14:44:22Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Niema jej — i nie jesteś piękna.<br> {{tab}}Ogarnęła cię złość — ta wielka, przemożna Złość kobieca, która z nią wstaje i siada na łożu przyczajona i roześmiana urągliwie. Tego uczucia nie zazna mężczyzna. To drobny, mały zwierz, drapiący się w zanadrzu po za gorsetem, tuż koło serca, biegający po różowym naskórku z dziwną sprawnością i okrucieństwem. Niezadowolenie przerasta w jakąś rozpacz, a ta wylewa się falą ciągłej kłótni i nienawiści do życia, do ludzi, do warunków bytu.<br> {{tab}}— Nienawidzę! — zdają się mówić charakterystycznie zaciśnięte usta.<br> {{tab}}— Nienawidzę!<br> {{tab}}I zjawia się ciemna flaszeczka bromu, lecz i to nie pomaga wiele. Czasem, czasem następuje apatya. Jakaś melancholya — zacięcie ust — zgaśnięcie, jakby wyczerpanie oczu. I jednocześnie wzmożona pogarda dla samej siebie. A potem nienawiść wybucha jeszcze z większą potęgą. Nawet lustro staje się nienawistne. Po co? Po co? Na plecach pojawia się szal i to jego naciągnięcie klasyczne, kryjące kark i linie piersi.<br> {{tab}}Po co? po co?...<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}Mówią wtedy o kobiecie dziwy.<br> {{tab}}— Czy czasem nie zaczyna się u niej histerya!<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}Pita o tem nie wie i nie mówi. Tylko co jakiś czas rzuca ukośne na matkę wejrzenie. To złość kobieca, która się tak dziwnie rozpostarła w małem mieszkaniu, obija się o duszę delikatną dziecka, wywołując w niej jakieś słabiuchne i dalekie echa. Są dnie, w których Pita zaczyna stawać naprzeciwko matki z oczyma otwartemi szeroko i jakby motyl trzepocze się dokoła jej ust i rąk. Patrzą wtedy na siebie obie. Patrzą i Tuśka wzmaga swoje słowa, Pita wzmaga swoje milczenie. Lecz jest to już coś, co wykwita<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qwquosizpbisyfx5vc28r9abk5vwgyb Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/52 100 1086944 3159489 2022-08-28T14:44:36Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>pomiędzy ''temi dwiema kobietami'' — coś, jakby lekki płomień dziwny i nieuchwytny.<br> {{tab}}A prawie bolesny i straszny.<br> {{tab}}One to czują.<br> {{tab}}I dlatego rozchodzą się szybko, każda w swoją stronę i na resztę dnia mają w oczach jakby lęk, jakby wstyd.<br> {{tab}}Boją się siebie i tego, co jest w głębi ich źrenic, w głębi ich dusz.<br> {{tab}}Bo — choć to jest matka i córka.<br> {{tab}}To są — dwie kobiety.<br> {{tab}}Dwie potęgi, dwie Władze — dwie One.<br> {{tab}}Dwie kobiety!<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}Pita nie chodzi już na pensyę, tylko uczy się „w domu.“<br> {{tab}}Tak zadecydowała Tuśka. Pita chodzi na kursa prywatne, gdzie schodzą się panienki w jej wieku, a przytem jakaś nauczycielka dokończa edukacyi.<br> {{tab}}Tuśka nie ma programu co do linii wykształcenia Pity.<br> {{tab}}— Nie chcę, aby była w „Przedpieklu“ — mówi sznurując usta.<br> {{tab}}— Nie chcę, aby była przemądrą i emancypantką — krzywi się znacząco.<br> {{tab}}— A potem... i tak za mąż pójdzie. A na żonę, miły Boże! ''szkoda wszystkiego!'' Jeżeli zostanie starą panną, to niech!<br> {{tab}}I następuje wymowne kiwnięcie ręką.<br> {{tab}}Czasem ogarnia Tuśkę szał praktycznego wychowania Pity. Daje jej do cerowania skarpetki braci, każe jej stać w kuchni i patrzyć, jak Marcysia gniecie ciasto i jednocześnie patrzy w okna sąsiedniego mieszkania. Nie wolno jednak Picie mówić z tą dziewką, która ma jakieś dziwne, impertynenckie uśmiechy i jakby pełno tajemnic w zanadrzu. Zakazy Tuśki jednak są zupełnie zbyteczne: Pita nie mówiłaby nic z Marcysią, oprócz krótkich urywanych rozkazów domowych. I tu Pitę ogarnia lęk rzeczy dziwnych<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m7mkvqwllgclq998kdqvndwxc7h0033 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/491 100 1086945 3159491 2022-08-28T14:45:59Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Mówiłem jak jestem głęboko wzruszony i jak bardzo wdzięczny za pańską dobroć, panie Verdier... — wyrzekł Aandrzej — ale błagam pana, abyś się nie starał odwodzić mnie od mojego postanowienia... jest ono nieodwołalnem!<br> {{tab}}— Czyż podobna, mój chłopcze, abyś chciał ograbić twoją matkę z tej resztki majątku jaką posiada!... Postąpiłbyś zaiste, jak zły syn!...<br> {{tab}}— Moja matka... ręczę panu za to... pochwali moje postanowienie!... Będzie szczęśliwa, jeżeli mi będzie mogła przyjść z pomocą, o ile tylko będzie mogła dla legalnego zwrotu...<br> {{tab}}— Nie mogę zrozumieć twego uporu, mój drogi Andrzeju!... nie masz nic do zwrócenia, ponieważ nie jesteś nić winien...<br> {{tab}}— Jestem winien... Opuściłem moje stanowisko... byłem nie obecny w chwili spełnienia kradzieży!.. Jestem odpowiedzialny za sumę jaka mi była powierzoną!... Chcę ją zwrócić aż do ostatniego szeląga i, jeżeli pieniądze mojej matki nie wystarczą; wypełnię brak moją pracą... potrzeba mi będzie dużo czasu zapewne, ale przynajmniej tej zwłoki pan mi nie odmówisz.<br> {{tab}}— Dosyć już tego — zawołał Jakób Lambert — widzę dobrze, że jest jeden tylko środek pokonania pańskiego uporu... i w ostateczności tego środka użyję... Chcesz mi pan zwrócić skradzione pieniądze!?... chcesz koniecznie... bezwarunkowo!?... Niczem pana od tego nie odwiodę!...<br> {{tab}}— Tak, panie... chcę stanowczo!...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 33e59if305clkitrz7y86ord0836h2n Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/492 100 1086946 3159492 2022-08-28T14:48:17Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— A więc, przystaję, ale mały majątek matki pańskiej musi zostać {{Korekta|nietkięty...|nietknięty...}} Jest inny środek pokwitowania się ze mną, ponieważ utrzymujesz pan, żeś mi coś winien...<br> {{tab}}— Inny środek?...<br> {{tab}}— Tak...<br> {{tab}}— Jaki?...<br> {{tab}}— Ożeń się pan!...<br> {{tab}}— Pan myśli mnie ożenić!... — zawołał młody człowiek zdumiony.<br> {{tab}}— Chcę i ożenię... Znam pewną młodą panienkę, która nie jest bez majątku... spodziewam się uzyskać ją dla pana, a jak się ożenisz to mi oddasz ten dług urojony z jej posagu... No!... Cóż pan na to, panie Andrzeju!?...<br> {{tab}}— Ja panie odmawiam... odmawiam najabsolutniej!...<br> {{tab}}— Dla czegóż to?...<br> {{tab}}— Bo nie mam zamiaru się żenić...<br> {{tab}}— Co to gadać tak na ślepo!... Nie możesz przecież odpowiadać, że chcesz lub niechcesz nie poznawszy tej młodej panienki... Jest wcale ładna... pewno podoba się panu...<br> {{tab}}— Nie chcę jej wcale widzieć...<br> {{tab}}— To niedorzeczność!... Bo i cóż to panu szkodzi... chyba, że jesteś zakochany...<br> {{tab}}— A więc tak, panie — przerwał Andrzej — jestem zakochany!... kocham bez nadziei!... ta, której oddałem moje serce nie może należeć do mnie, wiem o tem, ale przysięgłem sobie przynajmniej nie dać nigdy mojego nazwiska innej...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p3y07t8gp0tg6oypkxhomwwwkqqsvza Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/53 100 1086947 3159501 2022-08-28T14:58:23Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>i niezrozumiałych. Każde poruszenie się Marcysi, każde szarpnięcie się jej sukien przejmuje Pitę niepokojem, ciemnych, głębokich nocy. Te spojrzenia, rzucane przez kucharkę na balkon sąsiedni, gdzie migocą mundurki studenckie, jej podchodzenie do okna, łaszące się i niespokojne, Pitę ogarniają niewysłowionem rozdrażnieniem.<br> {{tab}}Czuje, że dzieją się tu rzeczy niedozwolone, a przedewszystkiem ''brzydkie''. W brzydkich tych rzeczach dominującą i główną nutą jest Marcysia. Sama brzydka, bo grubokoścista, z rękoma czerwonemi i sterczącemi włosami. A przytem subtelna istota Pity potrąca o ciężką istotę moralną tej dziewczyny, którą wyczuwa ciskającą się w siatce życiowej, jakby jakieś płaskie, ociekające zwierzę bezmyślne a złośliwe. To wszystko napawa arystokratyczną duszę dziewczęcia odrazą i niepokojem. Zaciska usta i sukienkę unosi wykwintnie, odsuwając się ładnym ruchem od komina i Marcysi. Gdy wróci do pokoju, czuje się nieszczęśliwą, bo jest cała przepojona wonią kuchni i jakby osypana moralnie brzydką warstwą popiołu. Zaczyna wtedy wgłębiać się w swój światek, stojąc przy szybie, jak te dziewczęta Maeterlincka, czekające tak ładnie na przeznaczenie. Pragnie pozostawić za sobą to wszystko, co ją przez te kilka chwil ściągnęło ku ziemi.<br> {{tab}}I leciuchno unosi się ponad ziemię. Niewiele, okruszynę. Gdyby ją kto zapytał, powie: kilka centymetrów! Ale i to dosyć. Coś błękitnego ją owiewa. Patrzy, patrzy... Ludzie chodzą po dziedzińcu dokoła klombiku. Tu i owdzie dziewczynka, druga, przylgnęła do szyby; fortepiany płaczą deszczem gam. To także jest życie. Ale dalekie od niej. Ona tylko jest widzem! widzem! I to oddzielone od niej szybami, przestrzenią, milczeniem...<br> {{tab}}O! środkiem dziedzińca idzie Ketling-rządca. Palto ma nowe. Śliczne! Kapelusz zniszczony, lecz Pita tego nie widzi. Och, Jezu! Jakże się w niej coś targa, to pomiędzy drobnemi, bieluchnemi piersiami. Jakże to dobrze,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ahvv3b6er6tnabvjwfg6nmadae1162w Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/54 100 1086948 3159502 2022-08-28T14:58:43Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>że nikt do niej teraz nie mówi. Nie mogłaby nic odpowiedzieć. Żeby tylko ''on'' tu nie spojrzał. Kolanka jej drżą. Dziwne uczucie.<br> {{tab}}Jakby się jej pić nagle zachciało.<br> {{tab}}Ale to strasznie pić.<br> {{tab}}Ketling-rządca staje na środku dziedzińca. Patrzy do góry. Właśnie naprawiają dachy. Pita odsuwa się szybko od okna. Nie chce, aby ją dostrzegł w oknie. Dlatego, tłumaczy sobie, że dobrze wychowane panienki nie wyglądają przez okna. Dlatego jedynie. A może i dlatego, że nagle w drobnej, płaskiej jeszcze piersi brakuje oddechu... może.<br> {{tab}}Z drugiego pokoju, gdzie słychać przestawianie w kredensie naczynia, rozlega się głos:<br> {{tab}}— Pito! dlaczego nie siadasz do fortepianu?<br> {{tab}}A potem:<br> {{tab}}— Już jedenasta.<br> {{tab}}Martwo odrywa się Pita od ściany, do której się przytuliła. Podchodzi do pianina. Tak. Już jedenasta. A więc nie powinno nic tam łopotać w piersi, jak oślepły motyl. Już jedenasta! Litania gam powiększy się jeszcze o jeden głos. Litania chorobliwych gam. Na dziedzińcu rządca-Ketling śledzi żydowskich czeladników, uczepionych w powietrzu na dachu. Szafirowy cień palta podnosi piękne złoto brody. Wyniosły jest i smukły. Pita gra gamy chromatyczne w tercyach i widzi go, choć jest daleko od okna i plecami do światła. Ona go widzi dokładnie, przeczysto, jakby przez kryształową szybę jakiejś czarującej świątyni. Widzi go długo, ciągle.<br> {{tab}}Drobne usteczka różowe rozchyliły się. Jakby róża w promieniu słońca.<br> {{tab}}— Dziś proszę ćwiczyć Impromptu, pierwszą część... Pamiętaj, że źle dzielisz. Nie możesz wpaść.<br> {{tab}}Tak. Pita wie. Nie może „wpaść.“ Ale i to wie, że zawsze Impromptu grać źle będzie i że tam dziś u niej jakaś żałość śpiewa. Śpiewa, jakby wiatr nagle zaszlochał<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> h4774w2cmsr3fbvpcv7oik5kp0zr69j Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/55 100 1086949 3159503 2022-08-28T14:59:14Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>po świeżo zoranych ugorach. Ach! jak to drży i rwie się w przestrzeni! Gamy chromatyczne jęczą, jęczą. I Pita poddaje się cała tym jękom, które wichrem {{Korekta|biegą|biegną}}. Słyszy, że matka wyszła do kuchni. Urywa nagle. Nie może już dłużej. Głowa jej opadła na klawisze. Co z nią? Co z nią?... Boże wielki!<br> {{tab}}Dzwonek.<br> {{tab}}— Pito! otwórz!...<br> {{tab}}Zrywa się, biegnie do przedpokoju.<br> {{tab}}Odkłada łańcuch. Jakaś drobna postać kobieca.<br> {{tab}}— Pani sobie życzy?<br> {{tab}}Milczenie.<br> {{tab}}Dwie pary oczu toną w sobie chwilkę. Pita cofa się, prawie jakby zalękniona. I zostaje tak nieruchoma w ciemni przedpokoju. Tamta nie wchodzi. Stoi także nieruchoma. Patrzy. Zmrużyła teraz oczy. Pita wchłania w siebie linię szerokiej szczęki i dość zmysłowo rozwiniętych ust. To uderza na pierwszy rzut oka. Te usta jakby podane naprzód, jakby na coś czekające. Reszta, mało znacząca. Cera szarawa, włosy mysie, gładko przyczesane.<br> {{tab}}Tylko te usta.<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}I od nich wieje coś dziwnego.<br> {{tab}}Są układne i zuchwałe. Są głupie i inteligentne. Jest w nich cała kobiecość i to co jawne i to ukryte. Śmieją się, choć się nie uśmiechają. Płaczą, choć kąciki równe i nie skrzywione bólem. Wabią, a przecież prawie są surowe. Jest w nich zwiędnięcie kwiatu i delikatność akacyowego listka. Tak pachnie od rosy porannej i tak odtrąca woń zaułków małego miasteczka.<br> {{tab}}Bije od nich coś dziwnego.<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}Pani sobie życzy? — pyta wreszcie Pita.<br> {{tab}}— Ja do szycia... Zamówiła mnie pani Żebrowska...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> g9scakmcmxsi9fpah3hpyax8b1998vn Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/56 100 1086950 3159505 2022-08-28T15:03:22Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}— A tak!<br> {{tab}}I Pita stwierdza, że jest bardzo głupia. Cóż znowu? Zalękła się tej szwaczki.<br> {{tab}}— Proszę. Zaraz mamci powiem.<br> {{tab}}Szwaczka wchodzi krokiem kota. Pita zauważa, iż ta dziewczyna, ubogo odziana, ma śliczne, szpiczaste lakierowane buciki.<br> {{tab}}— Może od kogo dostała — myśli Pita.<br> {{tab}}Tuśka idzie już naprzeciw szwaczki. Zaraz ją obejmuje w swoje posiadanie. Chodzi o przerobienie sukni Tuśki na Pitę. A potem o szlafrok, a potem...<br> {{tab}}— Szyć panna będzie tu, w jadalnym rano, a po południu to tam, gdzie się panowie nie będą uczyli.<br> {{tab}}„Panna“ z pod oka rzuca szybki wzrok na całe umeblowanie i już rozebrana z kapelusza i żakieta siada przy maszynie.<br> {{tab}}— Dobrze, proszę pani!<br> {{tab}}Tuśka zajmuje się objaśnieniem, jak i co zrobić należy. Od pierwszej chwili widać, że „panna“ jej się podobała.<br> {{tab}}— Jak imię?<br> {{tab}}— Władysława.<br> {{tab}}— Dobrze. Panna Władzia. Przedewszystkiem należy spróć. A potem zobaczymy.<br> {{tab}}— Dobrze, proszę pani.<br> {{tab}}Widocznie dobrze usposabiają Tuśkę ślady ospy na twarzy panny Władzi. Pita patrzy ciekawie. Nie widziała nigdy tak blizko ospowatej twarzy. Bezwiednie posuwa rączką po swoich gładziutkich, jak atłas policzkach.<br> {{tab}}Panna Władzia pochyla się nad szarym stanikiem i zaczyna nadzwyczaj zręcznie odprówać taśmę, naszytą w gzygzaki. Pracując, wysuwa język, czerwony, mięsisty i przyciska nim kąciki ust. Tuśka wychodzi do swego pokoju. Pita przez chwilę zajęta tą obcą istotą, wprowadzoną tak nagle do ich wnętrza, zapomina o rządcy-Ketlingu. Lecz nagle jakby ją coś schwyciło pod gardło. On jest<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 27h0ogtcs7hhhi2gcb215n2qonfwnsc Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/57 100 1086951 3159506 2022-08-28T15:08:40Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>tam na dole i niepokój ją szarpie. Gdyby zbliżyć się do okna. Ale nie — nie. To niemożliwe. Przez kuchnię wchodzi Jaśka. Ma na sobie nową, turkusową flanelową bluzkę. Jest jej do twarzy. Wie o tem i uśmiecha się zwycięsko. Przyszła grać na cztery ręce z Pitą waryacye z „Hugonotów.“ Pita aż zaciska usta, tak jej ciężko w tej chwili mówić z kimkolwiek. Panna Władzia pokornie podnosi się i kłania Jaśce, a jednocześnie obrzuca z pod brwi krój turkusowej bluzki. Jaśka nawzajem otaksowała całą Władzię.<br> {{tab}}Pociąga Pitę do salonu.<br> {{tab}}— Chodź, będziemy grały.<br> {{tab}}Idą do pianina i siadają na taboretach. Śliczne wzięcia drobnych figurek i zaokrąglenia bardzo ładną linią na podstawie czerwonych taboretów. Z ramion spadają włosy jedwabne, dziewczęce, pachnące. Położyły ręce na klawiszach. Uderzyły w nie. Harmonijnie, równo.<br> {{tab}}Chwilę milczą. Wreszcie pierwsza mówi:<br> {{tab}}''Jaśka:'' Cóż to za coś szyje?<br> {{tab}}''Pita:'' To nowa szwaczka.<br> {{tab}}''Jaśka:'' Szkaradna.<br> {{tab}}''Pita:'' E!...<br> {{tab}}''Jaśka:'' Tylko ma zmysłowe usta.<br> {{tab}}''Pita:'' !!!<br> {{tab}}''Jaśka:'' Ja na miejscu twojej mamy nie brałabym coś takiego do domu.<br> {{tab}}''Pita:'' ?<br> {{tab}}''Jaśka:'' Ja to rozumiem, co mówię.<br> {{tab}}Uwertura skończona. Rozpoczyna się błogosławieństwo sztyletów. Pita znów myślą wybiega za okno, tam gdzie koło sztachet złoci się dziwna, jedwabista broda. Chciałaby zapytać Jaśkę, czy spotkała na dziedzińcu rządcę, ale lęka się czegoś, boi. I nagle Jaśka sama mówić zaczyna:<br> {{tab}}— Widziałam rządcę. Ma komiczny nos.<br> {{tab}}Picie ręce drżą. Chce ująć się, odeprzeć podobny zarzut, ale nie może wymówić słowa. Tylko z serca jej jakby płynęła jakaś fala gorąca ku twarzy. Płynie, płynie,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2fplk95skeut2rj0ak4ob8003x5kkw4 Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/58 100 1086952 3159507 2022-08-28T15:11:24Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>oblewa ją całą i pozostaje na szyjce, na uszkach, aż het... do czoła białego.<br> {{tab}}Jaśka spogląda zdumiona.<br> {{tab}}— Pita!!!<br> {{tab}}— Co?<br> {{tab}}— Czegoś taka czerwona?<br> {{tab}}— Ja?<br> {{tab}}— Tak!... a! a!...<br> {{tab}}Milczenie. Coś padło między te dwie figurki z saskiej porcelany. Wreszcie Jaśka wzrusza ramionami.<br> {{tab}}— Masz też w kim.<br> {{tab}}— !!!<br> {{tab}}— No, no. Ja się znam. Ależ masz gust. On ma krzywe nogi i troje dzieci.<br> {{tab}}Pita porywa się od pianina.<br> {{tab}}— Czego ty chcesz? czego ty chcesz? Ja ciebie nie rozumiem.<br> {{tab}}Łzy jej drżą na ślicznych rzęsach. Przyległa do ściany. Wtula się w obicie, chciałaby zniknąć — zapaść się.<br> {{tab}}Jaśka nie podnosi się z taboretu.<br> {{tab}}— Moja kochana! — mówi spokojnie — to przecież chodzi po ludziach. To nawet dziwne, że dopiero teraz na ciebie przyszło.<br> {{tab}}— Co? co?<br> {{tab}}Jaśka widocznie jest zirytowana. Pita, cała drżąca, odwraca się ku niej. Patrzą na siebie, jakby nienawidząc się wzajemnie. Nie wiedzą jednak dlaczego. Tylko rzucają ku sobie jakby zatrute strzały — prosto w białe, znaczone stygmatem różowych płatków piersi.<br> {{tab}}— Słysz... — dysze jakby jedna — ta, która już wie — słysz, idzie ku tobie już ból największy twego życia, idzie to, co cię zszarpie i żywą w mogiły nieprzebranych tęsknot wtłoczy, idzie ku tobie to Straszne, które cię na morze uczuć ciśnie i będziesz po tem morzu szaleć i wyć z rozpaczy, i umierać wielokrotnie, a skonać nie będzie ci z tych śmierci sądzono...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> e6v69lgtd547zfj0carrakl7dhb1quu Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/59 100 1086953 3159508 2022-08-28T15:15:13Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude><section begin="cz1r04"/>{{tab}}Bo idą na cię śmierci bez skonu!<br> {{tab}}Idą na cię ogrody trujących kwiatów!<br> {{tab}}Idą ku cię bagna, na których migocą czarowne motyle.<br> {{tab}}Płyną ku cię purpury nie królewskie, ale męczeńskie; purpury, którą się już odziała liliowa twarzyczka twoja, mała Pito!<br> {{tab}}I nie wiesz, jak ją masz nosić, biedne dziecko. Nie wiesz, czy to maska klowna, czy tragiczne piętno cierpienia.<br> {{tab}}Stoisz bezradna, oczy twe czerwone otwarłaś szeroko, postać twa smukła przywarła się do złotawego tła obicia.<br> {{tab}}I mówisz:<br> {{tab}}— Co? co?<br> {{tab}}A tamta, „która wie“ — która już wpłynęła w mgłę trosk i tęsknot, rzuca ci przez zaciśnięte zęby:<br> {{tab}}— No, co? Zakochałaś się!...<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}O! Pito, czy to być może? Czyś ty naprawdę zakochana, ty złotowłosa Pito?<br> <br>{{---}}<br><br><section end="cz1r04"/> <section begin="cz1r05"/>{{c|V.|po=1em}} {{tab}}Pita siedzi i myśli, myśli.<br> {{tab}}Powiedziała mi: „Zakochałaś się!“ Jakież to straszne. Ona kłamie. Kochać można tylko męża. A przecież ten rządca, to... I Pita ciśnie ręce do piersi, na których jest medalik Matki Boskiej Częstochowskiej i bezwiednie zaczyna szeptać:<br> {{tab}}— Pomnij, o najmiłosierniejsza Panno Maryo...<br> {{tab}}Wchodzi Edek. Widział pannę Władzię. Zwraca się do Pity:<br> {{tab}}— Widziałaś?<br> {{tab}}Picie się zdaje, że zlatuje ze szczytu góry.<br> {{tab}}— Co?<br><section end="cz1r05"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jf9b5mj2iqzn2j24ti1bjd4mhp740nc Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/371 100 1086955 3159512 2022-08-28T16:45:50Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{Kapitaliki|K. Werresa}}. W tym artykule widzicie że odjął od głównej summy 3,000 modiów pszenicy, które odciągnąwszy od żywności ludu Rzymskiego, od summy dochodów publicznych, od zasiłku skarbu, aktorce Tercyi podarował. Czy bezwstydniej że sprzymierzeńców obdarł? czy szpetniej że nierządnicy darował? czy haniebniej że lud Rzymski okradł? czy bezczelniej że publiczne dokumentu sfałszował? Możeż jaka siła lub hojność zasłonić cię od surowości tych sędziów? Ale choćby cię zasłoniła, czy pojmujesz że to o czem oddawna już mówię, do innego sadu, do kradzieży skarbu publicznego należy? Całą tę sprawę zachowuję sobie w całości, a do tego com zaczął, do dziesięcin i rzeczy zbożowej powracam.<br> {{tab}}Podczas gdy znaczniejsze i żyzniejsze obwody przez siebie samego, to jest przez Aproniusza, drugiego Werresa, łupił, do mniejszych miast miał innych, których jak psy nań wypuszczał, ludzi niecnych i wierutnych łotrów, którym dawać zboże lub pieniądze kosztem tych miast kazał.<br> {{tab}}XXXVII. A. Walencyusz jest tłumaczem w Sycylii, którego on nie do języka greckiego, ale do zdzierstw i spraw haniebnych zwykł używać. Ten tłumacz, lichy i ubogi człowiek, staje się znagła dzierżawcą dziesięcin. Bierze w dzierżawę dziesięcinę nędznego i nieurodzajnego okręgu Lipari w ilości 600 medimnów pszenicy. Liparensi są wezwani i zmuszeni wziąć na siebie dziesięcinę, a Walencyuszowi 30.000 sestercyów w zysku wyliczyć. Przez bogów nieśmiertelnych! co powiesz, Werresie, na swą obronę? czy że tak nizko obliczyłeś dziesięcinę, że gmina do 60U medimnów 30,000 sestercyów zysku, to jest 2,000 medimnów<ref>Podług tego obrachowania jeden medium, 10 garcy, wart był 15 sestercyów, czyli modius 2 i pół.</ref> zaraz dobrowolnie dodała? albo że, gdyś dziesięcinę wysoko wydzierżawił, te pieniądze od Liparensów pomimo ich woli wymusiłeś? Ale po co cię pytam, co chcesz powiedzieć na swą obronę? czemu nie mam się dowiedzieć od samej gminy, jak się to stało? Odczytaj publiczne świadectwo Liparensów, a potem jak wyliczyli pieniądze Walencyuszowi. {{Kapitaliki|Publiczne śwaidectwo o wypłacie z publicznych dokumentów}}. Więc i ta także mała gmina, tak odległa od rąk i oczu twoich, oddzielona od Sycylii, na małej i nieurodzajnej wyspie leżąca, i innemi więksżemi uciemiężeniami przez ciebie dotknięta, służyć ci za łup i zysk ci przynieść musiała? Od tej wyspy, którąś całą jedne-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mqzmcvn7msv58ykx18bnwwxlr62zjym Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/372 100 1086956 3159513 2022-08-28T16:47:46Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>mu z twoich towarzyszów w podarunku dał, zysku w zbożu jak z gruntów w środku kraju leżących wymagałeś. Ci co przez tyle lat przed twoją preturą zwykli byli okupywać swe pólka od morskich rozbójników, tobie także nałożoną daniną opłacić się musieli.<br> {{tab}}XXXVIII. A od mieszkańców Tissy, małego i ubogiego miasteczka, ale bardzo pracowitych i gospodarnych rolników, nie wydartoż pod imieniem dodatku więcej zboża, niżeli im się urodziło? Posłałeś do nich, jako poborcę dziesięciny, Diognotusa niewolnika Wenery, nowy rodzaj dzierżawcy publicznych dochodów. Dla czegożby za przykładem Werresa i w Rzymie także nasi niewolnicy do dzierżawy publicznych dochodów przystępować nie mieli? W drugim roku Tissensi są zmuszeni do dania pomimowolnie dodatku 21,000 sestercyów. W trzecim roku musieli dodać Diognotusowi, niewolnikowi Wenery, 3,000 medimnów pszenicy. Ten Diognotus, który z publicznych dochodów taki zysk ciągnie, nie ma nawet zastępcy<ref>Obacz notę 50 do drugiej mowy przeciw Werresowi, I, 36.</ref> i żadnego zgoła majątku. Wątpcież teraz, jeżeli możecie, czy ten niewolnik Wenery i sługa Werresa tyle zboża dla siebie, czy dla niego wycisnął. Możecie się o tem przekonać z publicznego świadectwa Tissensów. {{Kapitaliki|Publiczne świadectwo Tissensów}}. Nie jeslże rzeczą widoczną, sędziowie, że sam pretor jest dzierżawcą dziesięcin, kiedy jego słudzy zboża od miastżądają, pieniądze nakazują, i daleko więcej w zysku odnoszą, niżeli te miasta ludowi Rzymskiemu pod imieniem dziesięciny dać są obowiązane?Taka była, Werresie, sprawiedliwość twych rządów, tak dobrze umiałeś godność pretora utrzymać, żeś niewolników Wenery panami Sycylianów stanowił. Taki wybór, taka różnica stanów była za twojej pretury, że rolnicy za niewolników, niewolnicy za dzierżawców dochodów publicznych liczeni byli.<br> {{tab}}XXXIX. Dopieroż nieszczęśliwi Amestratyni, nie musieliż i oni także, po nałożeniu tak ogromnej dziesięciny, że im nic nie pozostało, pieniędzy oprócz tego wyliczyć? Przysądzono M. Cesiuszowi w przytomności deputatów Amestratyńskich: zaraz deputat Herakliusz przymuszon jest do wyliczenia 22,000 sestercyów. Jak to nazwać? Co za zdzierstwo? co za przemoc? co za obdarcie sprzymierzeńców? Gdyby Herakliusz miał upoważnienie od swej rady gminnej do wzięcia dzierżawy, toby ją wziął: jeżeli nie miał, jak mógł sam od siebie pieniądze liczyć? Oświadcza że wyliczył Cesiuszowi. Posłu-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 20hdtfjp4ouncz7vh7lvy7gpz8tnp9o Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/373 100 1086957 3159515 2022-08-28T16:52:51Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>chajcie jego oświadczenia z lego pisma. Odczytaj je z pisma publicznego. {{Kapitaliki|Pismo publiczne}}. Jakie postanowienie rady gminnej upoważniło go do tego? — Żadne. — Dla czego to uczynił? — Zmuszony został. — Kto to mówi? — Cała gmina. — Odczytaj publiczne świadectwo. {{Kapitaliki|Publiczne świadectwo}}. Że od tego miasta w drugim roku podobnym sposobem wydarto pieniądze, i Sex. Wennoniuszowi dano, dowiedzieliście się z tego świadectwa. Ale wydzierżawiwszy dziesięcinę Amestratynów w ilości 800 medimnów niewolnikowi Wenery Banobalowi (poznajcie imiona dzierżawców publicznych dochodów), przymuszasz tych biednych ludzi do dania w dodatku więcej niż wysoko obliczona dzierżawa wynosi. Dodają Banobalowi do 800 medimnów 1,500 sestercyów<ref>Zachodzi widoczny błąd w summie sestercyów; bo gdy dodatek przewyższał wartość dziesięciny, to jest 800 medimnów, więc nie mógł wynosić 1,500 sestercyów, ale daleko więcej. Ponieważ medium pszenicy wart byt wtenczas 15 sestercyów, gdyby tedy dodali tylko w pieniądzach ile wynosiła dziesięcina, toby już zapłacili 12,000 sestercyów.</ref>. Nie byłby pewnie Werres tak obrany z rozumu, żeby miał wybrać z gruntu ludu Rzymskiego dla niewolnika Wenery więcej zboża niż dla ludu Rzymskiego, gdyby cały ten obłów pod imieniem niewolnika nie wpłynął do jego kieszeni.<br> {{tab}}Petrynowie, choć ich dziesięcinę wysoko wydzierżawiono, musieli jeszcze z wielkim swym żalem dać P. Newiuszowi Turpionowi, wielkiemu hultajowi, który przez pretora Sacerdosa za różne przestępstwa skazany został, 52,000 sestercyów. Tak lekkomyślnie Wydzierżawiłeś dziesięciny, że, gdy cena medimna była 15 sestercyów, dziesięcina zaś 3,000 medimnów, to jest za 15,000 sestercyów wydzierżawiona została, 52,000 sestercyów dodać jeszcze dzierżawcy musiano. «Alem ja dziesięciny tego okręgu wysoko wydzierżawił.» To jest chełpi się nie z tego że Turpionowi zysku przyczynił, lecz że Petrynom pieniądze wydarł.»<br> {{tab}}XL. A znowu Halicyensi, którzy dziesięcinę dają, ale od innych podatków są wolni, nie musieliż i oni także temu samemu Turpionowi, choć ich dziesięcina w 100 medimnach wydzierżawiona została, dać 15,000 sestercyów? Choćbyś mógł, czego najusilniej pragniesz, dowieść że ten zysk pozostał w ręku dzierżawców, a tobie nic się z niego nie dostało, to jednak gwałtowne wydarcie i zabranie tych pieniędzy na mocy twego bezprawnego upoważnienia, powin-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> or291w39gj7w80ki15fftsdmq4bftly Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/374 100 1086958 3159516 2022-08-28T16:53:38Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>noby winę twoję powiększyć i być powodem do twego potępienia. Ale kiedy nikogo przekonać nie możesz byś był tak szalonym, żebyś Aproniusza i Turpiona, służalców swoich, z własnem i dzieci swoich niebezpieczeństwem chciał wzbogacić; pytam cię, kto będzie wątpił, że ci wysłańcy nie dla siebie tylko pieniądze wybrali?<br> {{tab}}Do Segesty, wolnego także od podatków miasta, posłany jest Symmachus, niewolnik Wenery, jako dzierżawca dziesięcin. Ten przynosi list od Werresa, wzywający rolników do stawienia się w sądzie, po za obrębem swego sądownictwa, co było wbrew uchwałom senatu, wbrew wszelkiej słuszności, wbrew prawu Rupiliuszowemu. Posłuchajcie listu do Segestanów. {{Kapitaliki|Lista K. Werresa}}. Jak ten niewolnik Wenery złupił rolników, możecie poznać z jednej umowy z zacnym i poważnym człowiekiem; bo inne były jej podobne. Diokles z Panormu przezwiskiem Fimes, znakomity człowiek i rolnik niepospolity, najął sobie grunt w okręgu Segesty za 6,000 sestercyów, bo tam Panormitanie grunta najmować zwykli. Co do dziesięciny, dostawszy kije od niewolnika Wenery, musiał się z nim ułożyć w summie 16,654 sestercyów. O tem dowiedzieć się możecie z jego xiąg rachunkowych. {{Kapitaliki|Rachunek Dioklesa z Panormu}}. Temu samemu Symmachusowi musiał Annejus Brocchus, dostojny senator, którego zalety wszyscy znacie, oprócz zboża dodać jeszcze pieniądze. Do tegoż przyszło za twojej pretury, że niewolnikowi Wenery wolno było obedrzeć takiego człowieka, senatora ludu Rzymskiego?<br> {{tab}}XLI. Jeśliś nie myślał że ten stan celuje nad inne godnością, nie wiedziałżeś o tem, że sprawuje władzę sądowniczą? Wprzód,kiedy stan rycerski tę władzę sprawował, niecni i łapczywi urzędnicy nasi usługiwali w prowincyach dzierżawcom dochodów publicznych; okazywali wiele względów dla pełniących czynną służbę; jakiegokolwiek rycerza Rzymskiego w prowincyi ujrzeli, byli dla niego grzeczni i uprzejmi. Jeżeli się z tem dobrze winowajcom działo, nieraz im przyszło żałować, kiedy w czem przeciw pożytkowi i chęciom tego stanu postąpili. Ściśle się wtenczas trzymano, nie wiem jakim sposobem, jak gdyby powszechną zgodą uradzonego postanowienia, że kto jednego rycerza Rzymskiego uraził, na tym cały stan krzywdy jego dochodził. Tyś stan senatorski tak upośledził, wszystkoś w swej samowolności tak porównał, tak sobieś ułożył i przedsięwziął wszystkich, którzy w Sycylii mieszkali, lub za twej pretury<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jd8sqt94pzhndototoyzuqevn13biqo Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/375 100 1086959 3159518 2022-08-28T16:54:22Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>do Sycylii zawinęli, jako sędziów odrzucić, iż nie pomyślałeś nawet o tem, że ci przyjdzie stanąć przed sądem z ludzi tego stanu złożonym. Lubo przykrość, jakiej oni osobiście ztąd doznali, nie wznieciła w nich żadnej zawziętości, nie zapomnieli jednak że w znieważeniu jednego wzgardę odnieśli, że godność ich stanu poniżoną i upośledzoną została. Jakoż, zdaje mi się, sędziowie, znieść tego obojętnie nie można; bo zniewaga ma swoje żądło, którego ludzie zacni i czuli na urazę ścierpieć żadnym sposobem nie mogą. Zdarłeś Sycylianów: krzywdy mieszkańców prowincyi bezkarnie zazwyczaj uchodzą. Ucisnąłeś kupców hurtowych: nieradzi i rzadko do Rzymu przyjeżdżają. Rzymskich rycerzy krzywdzić Aproniuszowi pozwoliłeś: coż ci zaszkodzić mogą, którym sądzić niewolno? Ale kiedy senatorowi najcięższą zniewagę wyrządzasz, coż innego mówisz jeżeli nie to? tak pozwalam sobie traktować tego senatora, żeby to czcigodne imię stało się celem nie tylko zawiści nieoświetlonych, ale nawet obelgi złych obywateli. Tak sobie postąpił nie tylko z Annejuszem, ale ze wszystkimi senatorami, dla tego zapewne żeby imię tego stanu zamiast uszanowania pogardę wzbudzało. Z K. Kassiuszem, sławnym i dzielnym mężem, chociaż w owym czasie, to jest pierwszego roku jego w Sycylii pretury, był konsulem, jakże niegodziwie postąpił? Żona Kassiusza, niewiasta pierwszego rzędu, miała dobra ojczyste w obwodzie Leontyńskim: jej wszystko zboże w dziesięcinie zabrać kazał. Mieć go w tem będziesz, Werresie, świadkiem przeciwko tobie, ponieważ postarałeś się o to, że sędzią twoim nie jest. W y zaś, sędziowie, myśleć powinniście, że nas łączą pewne obopólne związki. Niemało ten stan podejmuje ciężarów, trudów, niebezpieczeństw, nie tylko ze strony praw i surowego postępowania sądowego<ref>Surowsze były prawa i procedura sądowa, podług których sądzono sprawy senatorów, niżeli te, którym ulegali inni obywatele. Obacz mowę za Kluencyuszem, 55, 56.</ref>, ale obmów ludzkich i okoliczności czasu. Stan ten jest jakby tak wystawiony i wysoko wzniesiony, iż zdaje się że go wszystkie wiatry zazdrości owionąć mogą. W tem tak niedogodnem i nieszczęśliwem położeniu, nie będziemyż tej przynajmniej mieli pociechy, iżbyśmy urzędnikom naszym w utrzymaniu praw naszych nie wydawali się godnymi poniżenia i pogardy?<br> {{tab}}XLII. Termitanie posłali ludzi dla wzięcia w dzierżawę dziesięcin<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m0g8ylp03s7gs53kp8ylcbrknwzmx3f Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/376 100 1086960 3159522 2022-08-28T16:56:45Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>swego okręgu. Wiele im na tem zależało wziąć je na siebie w imieniu miasta, choćby wysoko obliczone, niżeli wpaść w ręce jakiego wysłańca Werresa. Niejaki Wenulejusz podstawiony został, żeby wziął w dzierżawę. Ten nieustannie coraz więcej podawał. Tamci spólubiegali się z nim, dopóki zdawało się poniekąd rzeczą podobną do wytrzymania: nakoniec więcej postępować przestali. Przysądzono Wenulejuszowi 8,000 modiów pszenicy. Deputat Possidorus miastu swemu o tem donosi. Choć to wszystkim nieznośnem się zdało, dano jednak Wenulejuszowi, żeby się od niego odczepić, 8,000 modiów, i prócz tego 2,000 sestercyów; zkąd się okazuje jaki był zysk dzierżawcy, jaki obłów pretora. Odczytaj listy i świadectwo Termitanów. {{Kapitaliki|Rachunek i świadectwo Termitanów}}.<br> {{tab}}Zabrawszy Imacharensom wszystko zboże, wypróżniwszy ich kieszenie wszelkiemi sposobami zdzierstwa, przymusiłeś tych nieszczęśliwych z gruntu zrujnowanych ludzi do złożenia daniny dla Aproniusza wynoszącej 20,000 sestercyów. Odczytaj postanowienie o daninie i publiczne świadectwo. {{Kapitaliki|Postanowienie rady miejskiej o złożeniu daniny. Śwaidectwo Imacharensów}}. Mieszkańcy miasta Enna, po wydzierżawieniu dziesięciny w ilości 3,200 medimnów, musieli jeszcze dać Aproniuszowi 18,000 modiów pszenicy i 3,000 sestercyów. Proszę tylko uważać jaką ilość zboża wymuszono ze wszystkich dziesięcinę dających okręgów; bo w mowie mojej przebiegam wszystkie miasta dające dziesięcinę, nie mówiąc o rolnikach, którzy pojedynczo ze wszystkiego mienia wyzuci zostali, ale o tych tylko, którzy w imieniu miast dzierżawcom dodatki dawali, żeby nakoniec nasyceni i zaspokojeni tem dopełnieniem miary zysków z miast i gruntów ustąpili.<br> {{tab}}XLIII. Dla czegoś w trzecim roku nakazał Kalaktynom, którzy dziesięcinę swych pól dawać zwykli w Kalakcie, takową dzierżawcy M. Cesiuszowi w Amestracie złożyć? czego nigdy przed twoją pretora nie czynili, i czegoś sam od nich przez dwa lata nie wymagał. Dla czegoś na okrąg Motyceński Syrakuzanina Teomnasta spuścił? który rolników tak ucisnął, że na drugą dziesięcinę, co, jak okażę, w innych także zdarzyło się miastach, dla niedostatku kupić pszenicy musieli. Dowiecie się nadto z umów zawartych przez Hyblensów z Rn. Sergiuszem, że sześć razy więcej niżeli wysieli rolnikom wydarto. Odczytaj o wysiewach i umowach z publicznych dokumentów. {{f...|Umowy Hyblensów z Kn. Sergiuszem z publicznych {{pp|doku|mentów}}|kap|domknij=na stronie}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ncvm568dtbjv2vjudy6noo4wssc6hpe Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/377 100 1086961 3159525 2022-08-28T16:58:21Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{...f|{{pp|doku|mentów}}|kap|domknij=na stronie}}. Poznajcie także podanie wysiewów i umowy mieszkańców miasta Mena z niewolnikiem Wenery. Odczytaj z publicznych dokumentów. {{Kapitaliki|Podanie wysiewów i umowy Menenów z niewolnikiem Wenury z publicznych dokumentów}}. Dozwolicież, sędziowie, żeby sprzymierzeńcom, rolnikom ludu Rzymskiego, tym, którzy dla was pracuję, wam służę, którzy lud Rzymski karmię, ale chcę także aby im i dzieciom ich cokolwiek na pożywienie pozostało, żeby im, mówię, przez największe bezprawie i nie bez najcięższej zniewagi więcej czasem zabierano, niż się im urodziło? Czuję, sędziowie, że skrócić mowę moję i strzedz się muszę bym wam nudy nie sprawił. Dłużej nad tym rodzajem przestępstw bawić nie będę, inne z mowy mojej wyrzucę, aleje w sprawie zostawię. Usłyszycie skargi Agrygentinów, bardzo dzielnych i czynnych ludzi; poznacie krzywdy i dolegliwości skrzętnych i pracowitych mieszkańców Ęntelli; będę wam przełożone cierpienia obywateli miast, Heraklea, Gela i Solus, dowiecie się jak Aproniusz spustoszył pola Katanensów, ludzi bardzo majętnych i naszych wielkich przyjaciół; przekonacie się jak Tyndaris, bardzo znaczne miasto, Cefaledium, Haluntium, Apollonia, Engyon, Kapitium, przez zdzierstwo dzierżawców dziesięcin zniszczone zostały; jak mieszkańcom miast, Morgantium, Assora, Elorus, Enna, Jeta, nic zgoła nie pozostało; jak Cetarini i Acherini, małych miasteczek obywatele, zrujnowani byli; że nakoniec wszystkie dziesięcinne okręgi przez trzy lata ludowi Rzymskiemu dziesięcinę, resztę zaś pozostała K. Werresowi dawać musiały, jak większa część rolników nic zgoła nie zatrzymała, a jeżeli któremu co zostawiono lub zostało, była to reszta tego, czem się już chciwość nasyciła.<br> {{tab}}XLIV. Zostawiłem sobie jeszcze, sędziowie, dwa najlepsze i najznaczniejsze okręgi, Etneński i Leontyński. Pomijam obłów trzyletni z tych okręgów'; jeden rok wybiorę, żebym mógł tym łatwiej com sobie założył wyłuszczyć. Wezmę rok trzeci, ponieważ jest najświeższy, i ponieważ tak w nim rzędy sprawował, iż wiedzęc o swym blizkim ustępie, mało się {{korekta|trosczczył|troszczył}} o to, choćby żadnego rolnika w Sycylii nie zostawił. O dziesięcinach okręgu Etneńskiego i Leontyńskiego mówić będziemy. Uważajcie pilnie, sędziowie. Grunta są żyzne: rok trzeci: Aproniusz dzierżawca dziesięcin. O Etnensach mało powiem; powiedzieli sami w pierwszej części procesu. Pamiętacie że Artemidorus z Etny, pierwsza osoba poseł-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> eb1ykejngqmglkxlj9c0giuv5arbvvj Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/378 100 1086962 3159526 2022-08-28T16:58:55Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>stwa, w imieniu miasta powiedział, że Aproniusz z niewolnikami Wenery do Etny zjechał, wezwał przed siebie urzędników, i kazał na rynku stoły dla siebie zastawić, że codziennie miał zwyczaj nie tylko na placu publicznym, ale kosztem publicznym ucztować: podczas gdy na tych ucztach muzyka brzmiała i pito z ogromnych puharów, miał zwyczaj zatrzymywać rolników, od których nie tylko niesprawiedliwemi, ale nawet obelżywemi środkami tyle zboża wymuszono, ile Aproniusz nakazał. Słyszeliście już o tem, sędziowie, i ja to wszystko pomijam. Nic nie mówię o zbytkach Aproniusza, nic o jego zuchwalstwie, niegodziwości i sromotności; mówić tylko będę o zysku z jednego okręgu i jednego roku, abyście tym łatwiej o trzyleciu i o całej Sycylii domyślić się mogli. Ale o Etnensach krótko się wyrażę; sami bowiem stanęli, miasta swego świadectwa przynieśli, i opowiedzieli wam ile na nich zyskał ten cale niezły człowiek, poufalec pretora, Aproniusz. Posłuchajcie o tem, proszę, ich własnego świadectwa. Odczytaj świadectwo Etnensów. {{Kapitaliki|Świadectwo Etnensów}}.<br> {{tab}}XLV. Co mówisz? Czytaj, czytaj głośniej, żeby lud Rzymski o swych dochodach, o swych rolnikach, o swych sprzymierzeńcach i przyjaciołach mógł usłyszeć: 30,000 medimnów, 50,000 sestercyów. Przez bogów nieśmiertelnych! jeden okręg daje w jednym roku 300,000 modiów, i prócz tego 50,000 sestercyów dodatku Aproniuszowi. Czy taniej wydzierżawiłeś dziesięciny niż warte były, czy też, gdy dość wysoko wydzierżawiono, tę ogromną ilość zboża i pieniędzy gwałtem rolnikom wydarto? Powiesz jedno lub drugie, zarównoś winien. Pewnie nie powiesz (i obyś powiedział!), że tyle Aproniusza nie doszło; bo cię trzymam skrępowanego nie tylko publicznemi dokumentami, ale nawet prywatnemi rolników umowami i pismami, i zobaczysz żeś nie był pilniejszym w popełnianiu zdzierstw, jak ja w ich wyśledzeniu. Zdołaszże znieść ciężar takiego oskarżenia? Będzieli kto mógł to usprawiedliwić? Potrafiąż sędziowie, choćby chcieli wydać inny o tobie wyrok, zamknąć oczy na to wykroczenie? Za jednem przybyciem, z jednego okręgu Kw. Aproniusz, oprócz wyżej wspomnionych gotowych pieniędzy, zabrał jeszcze w dodatku 300,000 modiów pszenicy. Ale czy o tem sami tylko Etnensi świadczą? Nie: mówią także Centuripini, którzy daleko większą część gruntów w okręgu Etneńskim posiadają. Ich posłom, Andronowi i Artemonowi, znakomitym ludziom, senat dał<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5y4ay82s6vwvv5cteq4eby3nt2tiot7 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/379 100 1086963 3159528 2022-08-28T16:59:38Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>takie tylko zlecenie, które się tyczyło sprawy ich miasta; o krzywdy, jakich obywatele Centuripińscy nie w swoim, lecz w cudzym okręgu doznali, senat i lud Centuripiński posłów posłać nie chciał. Ale sami rolnicy Centuripińscy, zacni i majętni ludzie, których liczba w Sycylii jest bardzo wielka, trzech swych spółobywateli za posłów wybrali, żebyście z ich świadectwa ucisk nie tylko jednego okręgu, ale całej bez mała Sycylii poznali. Bo Centuripini uprawiają grunta w całej prawie Sycylii: tym ważniejsze i pewniejsze jest ich przeciw tobie świadectwo, że inne miasta na swoje tylko cierpienia użalają się, ale Centuripini, ponieważ we wszystkich prawie okręgach mają posiadłości, innych także miast straty i szkody uczuli.<br> {{tab}}XLVI. Ale, jak się rzekło, rachunek Etnensów, w publicznych i prywatnych xięgach zapisany, jest niewątpliwy. Moje poszukiwanie w okręgu Leontyńskim tym było trudniejsze, że Leontyni nie bardzo mi dopomogli. Albowiem za jego pretury nadużycia dzierżawców nie przyniosły im żadnej szkody, przeciwnie, sędziowie, na pożytek im wyszły. Dziwną może i niepodobną do wiary zdawać się wam będzie, że w takim ucisku rolników Leontyni, którzy najwięcej uprawiali zboża, żadnej krzywdy i uciążliwości nie doznali. Przyczyna tego, sędziowie, jest ta, że w okręgu Leontyńskim, krom jednej rodziny Mnasistrata, żaden z Leontynów piędzi ziemi nie posiada. Usłyszycie o tem świadectwo Mnasistrata, zacnego i szanownego człowieka. Od innych Leontynów, którym nie tylko Aproniusz, ale nawet burza żadnej szkody na polu uczynić nie mogła, nie oczekujcie nic, sędziowie; bo nie tylko nie doznali ucisku, ale nawet w zdzierstwach Aproniusza czynnymi się na swą korzyść okazali. Kiedy mi tedy miasto i poselstwo Leontynów dla wspomnionej przyczyny żadnej nie przyniosło pomocy, trzeba mi samemu szukać drogi i sposobu wyśledzenia zysku czyli raczej niezmiernego obłowu Aproniusza. Dziesięcinę z pól Leontyńskich wydzierżawiono w trzecim roku w ilości 36,000 medimnów pszenicy, to jest 216,000 modiów. Ogromna to ilość, sędziowie, ogromna; zaprzeczeń temu nie mogę. Musiał tedy albo stracić, albo niewiele zyskać dzierżawca; bo to zdarza się zazwyczaj tym, którzy w znacznej ilości wzięli w dzierżawę. Ale co? jeżeli dowiodę że w tej jednej dzierżawie zyskano 100.000 modiów pszenicy: co? jeżeli okażę że 200,000, 300,000, 500.000 modiów, będziecież jeszcze wątpili komu się ten ogromny zysk dostał? Może mi kto powie, że niesłusznie z wielkości zysku<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> m3r060iid6h6s9n5u9fzf24eg8q4i2z Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/380 100 1086964 3159529 2022-08-28T17:00:08Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>o zdzierstwie lub kradzieży wnoszę. Ale jeżeli przekonam, sędziowie, że ci co zyskali 400,000, stratęby ponieśli, gdyby twoja, Werresie, niesprawiedliwość, gdyby uznawcy z twego orszaku na pomoc im nie przyszli, kto widząc tak ogromny zysk, tak wielkie bezprawie, będzie mógł wątpić że, jeżeli twoja chciwość nie pobudziła cię do tak ogromnego obłowu, ogrom obłowu obudził w tobie tę chciwość?<br> {{tab}}XLV1I. Jak tedy, sędziowie, będę mógł dociec ile zyskano? Nie z rachunków Aproniusza, których gdym szukał nic znalazłem; a gdym go do sądu przywiódł, wycisnąłem z niego wyznanie, że xiąg rachunkowych nie trzyma. Jeżeli nieprawdę powiedział, dla czego sprzątnął xięgi rachunkowe, kiedy te w niczem, Werresie, zaszkodzić ci nie mogły? Jeżeli nic zgoła nie zapisywał, nie jestże to już dostatecznym dowodem, że nie swoje prowadził interesa? Bo rachunek dziesięcin jest tego rodzaju, że bez mnogiej pisaniny utrzymać się nie daje: trzeba mieć spisane imiona wszystkich rolników i z każdym z nich umowy o dziesięcinę. Wszyscy rolnicy na twój rozkaz i w skutek twego postanowienia podali liczbę swych morgów. Nie zdaje mi się żeby który z nich mniej podał, niżeli ich uprawiał, kiedy tyle nieprzyjemności, tyle kar, tylu uznawców z twego orszaku groziło. Na morgu w okręgu Leontyńskim wysiewa się prawie medimn pszenicy: taki jest stosunek równy i niezmienny wysiewu do roli. Rola w dobrym urodzaju wydaje ośm ziarn za jedno, ale nie więcej jak dziesięć, jeżeli wszyscy bogowie pobłogosławią. Kiedy to się zdarzy, wtedy dziesięcina równa się wysiewowi, to jest tyle się należy medimnów dziesięciny, ile morgów obsiałeś. Co gdy tak jest, powiadam naprzód, że więcej tysięcy medimnów z gruntów Leontyńskich puszczono w dziesięcinną dzierżawę, niżeli było tysięcy morgów tychże gruntów zasianych. Kiedy niepodobna im było otrzymać z morga więcej jak dziesięć medimnów, a medimn tylko z morga mógł być dany dzierżawcy, kiedy rola, co się bardzo rzadko zdarzało, dziesięć ziarn wydała; jak liczył tedy dzierżawca, jeżeli dziesięcinę, a nie dobra rolników wziął w dzierżawę, kiedy ilość wydzierżawionych medimnów znacznie przewyższała liczbę zasianych morgów?<br> {{tab}}XLVIII. W okręgu Leontyńskim nie jest więcej podanych i zapisanych morgów jak 30,000; dziesięcina zaś wydzierżawiona była w ilości 36,000 medimnów. Czy się pomylił, czy raczej oszalał Aproniusz? Nie, wtenczasby dopiero oszalał, gdyby wolno było rol-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7op5f5rr096wd5g0mwclidm47hll69u Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/381 100 1086965 3159531 2022-08-28T17:00:31Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>nikom dać co sic od nich należało, a nie musieli dać co im Aproniusz nakazał. Kiedy dowiodę że nikt nie dał mniej dziesięciny z morga jak trzy medimny, wyznasz, mniemam, że choćby zbiór był dziesięć razy większy od wysiewu, nikt mniej od potrójnej dziesięciny nie dał. Uważano to jeszcze za dobrodziejstwo Aproniusza, jeżeli można było uprosić żeby w umowie na trzech medimnach z każdego morga poprzestał; bo gdy od wielu cztery, nawet pięć medimnów żądano, wielu nie tylko ziarna, ale nawet plewy z całego zbioru i rocznej pracy nie zostawiono. Wtedy rolnicy Centuripińscy, którzy są najliczniejsi w okręgu Leontyńskim, w jedno się miejsce zgromadzili i wyprawili do Aproniusza w poselstwie bardzo znacznego i szanownego w swem mieście człowieka, Androna, tego samego, którego teraz miasto Centuripa jako posła i świadka do tego sądu przysłało. Miał on zlecenie bronić u Aproniusza sprawy rolników Centuripińskich i prosić go żeby od nich więcej nad trzy medimny z morga nie wymagał. To on jako największe dobrodziejstwa zaledwie dla tych u Aproniusza wyprosił, którzy jeszcze obdarci nie byli. Gdy to uproszono, tyle tylko otrzymano, że zamiast pojedynczej potrójny, dziesięcinę dać wolno było. Gdyby tu nie szło o twój zysk, Werresie, żądaliby raczej od ciebie żeby nic więcej nad jedne, niżeli od Aproniusza żeby nie więcej nad trzy dziesięciny dać nie musieli. Pomijam teraz królewskie czyli raczej tyrańskie Aproniusza przeciw rolnikom postanowienia, nie wymieniam jeszcze tych, którym wszystko zboże wydarł, którym nie tylko ze zbioru, ale z majątku nic nie zostawił: przełożę wam tylko jaki mu zysk urósł z tych trzech medimnów, które z łaski i dobrodziejstwa dać im sobie pozwolił.<br> {{tab}}XLIX. Liczba morgów w okręgu Leontyńskim wynosi podług podania 30,000: z tych przypada 90,000 medimnów pszenicy, to jest 540,000 modiów. Odjąwszy od nich 216,000 modiów, w których dziesięcinę wydzierżawiono, pozostaje 324,000. Dodawszy do nich trzy pięćdziesiąte części całej summy czyli 540,000, to jest 32,500 modiów (bo od wszystkich rolników trzech pięćdziesiątych części w dodatku jeszcze wymagano), wypada ogólna summa 356,400 modiów pszenicy. A ja powiedziałem że zysk wynosił 400,000; bo nie podciągam do tego rachunku tych, którym niewolno było ułożyć się w trzech medimnach. Żeby w tym rachunku memu przyrzeczeniu zadosyć uczynić, przypominam że wielu od każdego medimna po<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2an5i8czuzcnntsyjy9dba4t8rdgxsf Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/382 100 1086966 3159532 2022-08-28T17:01:12Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>dwa, wielu po półtora sestercyów zmuszonych było w dodatku dopłacić: ci co najmniej dopłacili, sestercyusza dali. Biorąc tę najmniejszą dopłatę, ponieważ przyjęliśmy do rachunku 90,000 medimnów, przybywa jeszcze do zysku 90,000 sestercyów: rzecz niesłychana, najgorszy przykład! A on mi jeszcze ośmieli się mówić, że wysoko dziesięciny wydzierżawił, kiedy z tego okręgu więcej jak połowę dla siebie wziął, niż ludowi Rzymskiemu posłał. Wydzierżawiłeś dziesięciny Leontyńskiego okręgu w ilości 216,000 modiów. Jeżeli podług prawa, wysoko; jeżeli twoja samowolność była prawem, nizko. Tak jest, jeżeli to co właściwie było połową zbioru, dziesiątą częścią nazwałeś, powtarzam że zbyt nizko wydzierżawiłeś. Zbiór roczny Sycylii można daleko drożej przedać, gdyby senat i lud Rzymski chciał żebyś to uczynił; często bowiem przedawano dziesięciny wydzierżawione podług prawa Hieroniuszowego tak drogo, jak teraz podług prawa Werresowego. Odczytaj dzierżawy dziesięcinną K. Norbana<ref>Obacz o jego preturze w Sycylii drugą mowę przeciw Werresowi, V, 4.</ref>. {{Kapitaliki|Dzierżawa dziesięcinna K. Norbana okręgu Leontyńskiego}}. Nie było wtenczas ani sądu o liczbie morgów, ani uznawcy Artemidora Korneliusza, ani urzędnik Sycylijski nie wybierał od rolnika ile dzierżawca dziesięcin podał, ani żądano od dzierżawcy dobrodziejstwa, żeby wolno było w trzech medimnach od każdego morga się ułożyć, ani zmuszano rolników do dopłacania pieniędzy w dodatku, ani do dodawania trzech pięćdziesiątych części zboża, a jednak wiele zboża ludowi Rzymskiemu posyłano.<br> {{tab}}L. Ale co mają znaczyć owe pięćdziesiąte części zboża, co owe pieniężne dopłaty? Jakiem prawem, albo raczej na mocy jakiego zwyczaju to uczyniłeś? «Pieniądze dawał rolnik.» Jak i zkąd? Jeżeli chciał być bardzo hojnym, większąby miarą odmierzył, jak się dawniej często w dziesięcinach działo, kiedy te na słusznych prawach i warunkach w dzierżawę puszczano. Dawrał pieniądze. Zkąd? ze zboża? jak gdyby za twej pretury miał go na przedaż. Trzeba tedy było odciąć coś z żywego, żeby prócz zysku w zbożu dać podarunek pieniężny Aproniuszowi. A czy dopłacali dobrowolnie czy mimowolnie? Dobrowolnie? z miłości zapewne do Aproniusza. Mimowolnie? czem innem jeżeli nie gwałtem i uciskiem zmuszeni? Ten człowiek szalony wydzierżawiając dziesięciny, dodawał do każdej dopłatę pieniężną, niezbyt wysoką, po 2,000 po 3,000 sestercyów. To wy-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6koyxtg9ygoktzaro6l5wm8ss8vj9vi Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/383 100 1086967 3159535 2022-08-28T17:02:09Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>nosi w trzech latach około 500,000 sestercyów<ref>Było podług Pliniusza, III, 8, siedmdziesiąt dwa miast i obwodów w Sycylii. Werres wydzierżawiając ich dziesięcinę, wymuszał od każdego dopłaty 2,000 lub 3,000 sestercyów. Biorąc w przecięciu 2,310 sestercyów, {{korekta|wypadni|wypadnie}} na rok 106,320, a na trzy lata 498,960, prawie 500,000 sestercyów.</ref>. Czynił to ani za czyim przykładem, ani na mocy jakiego prawa, ani tych pieniędzy nie zapisał w rachunku; nikt się też taki nie znajdzie, coby wymyślił sposób oczyszczenia go z tego małego przewinienia. Co gdy tak jest, śmiesz jeszcze mówić żeś wysoko dziesięciny wydzierżawił, kiedy jest jasną rzeczą żeś dobra i dochody rolników, nie dla ludu Rzymskiego, lecz dla własnego zysku przedał. Gdyby jaki włodarz z włości przynoszącej 10,000 sestercyów, wyciąwszy i przedawszy drzewa, obdarłszy dachówki, spieniężywszy bydło i narzędzia rolnicze, posłał panu zamiast 10,000 sestercyów 20,000, sam 100,000 zarobił; pan nie znając jeszcze swej szkody, cieszyć się i włodarza chwalić będzie, że tak znacznie większy dochód z włości wyciągnął; potem dowiedziawszy się że to na czem polega uprawa i co dochód przynosi sprzątnął i przedał, włodarza surowo ukarze za to że mu tak się źle przysłużył. Podobnie lud Rzymski słysząc że K. Werres wyżej wydzierżawił, niż jego bezinteresowny poprzednik, K. Sacerdos, mniema że dostał dobrego dozorcę i włodarza swych włości i dochodów; ale gdy się dowie że ten włodarz wszystkie narzędzia rolników, wszystkie środki utrzymania danników przedał, wszystkie nadzieje potomków przez swą chciwość zniszczył, grunta i pola daninę płacące spustoszył i wyplenił, sam się obłowił i spanoszył, pozna że ten włodarz źle mu się przysłużył, i osądzi go godnym najcięższej kary.<br> {{tab}}LI. Zkąd to poznać? ztąd najbardziej że pola dziesięcinne prowincyi Sycylii dla chciwości Werresa zostały opuszczone. Nie tylko to się dla tego zdarzyło, że pozostali na gruntach rolnicy mniejszą liczbą pługów orzą, ale że majętni ludzie, pilni i zawołani gospodarze w znacznej liczbie obszerne i żyzne grunta opuścili, z całych włości się wynieśli. Łatwo się o tem przekonać z publicznych dokumentów miast, bo podług prawa Hieroniuszowego liczbę rolników każdego roku urzędnicy spisują. Przeczytaj ilu rolników Werres w obwodzie Leontyńskim zastał. — Ośmiudziesiąt trzech. — Iluż się ich w trzecim roku opowiedziało? — Trzydziestu dwóch. — Znajduję tedy pięciudziesiąt jeden rolników wypędzonych, których<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mcg08obqzumr5zd8lba8rx6staao87p Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/384 100 1086968 3159536 2022-08-28T17:02:38Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>miejsca następcy nie zajęli. Ilu było rolników za twego przybycia w okręgu Motyceńskim? Zobaczymy to w publicznych dokumentach. stu ośmiudziesiąt ośmiu. —A ilu w trzecim roku? — Stu i jeden. Tak tedy ten jeden okręg traci z powodu gwałtów Werresa pięciudziesiąt siedmiu rolników, a tem samem Rzeczpospolita nasza, ponieważ oni byli jej dannikami, traci i żąda od ciebie tyluż gospodarzy. Okręg Herbiteński miał w pierwszym roku dwiestu pięciudziesiąt siedmiu rolników, w trzecim stu dwudziestu; a zatem stu trzydziestu siedmiu gospodarzów porzuciwszy grunta uciekło. Jakichże to mieszkańców miał okręg Agyrineński! jak zacnych! jak zamożnych! W pierwszym roku twojej pretury miał dwiestu pięciudziesięt rolników. Ilu ich było w trzecim? Było ich tylko ośmiudziesiąt, jakoście słyszeli posłów z Agyrium czytających z publicznych dokumentów.<br> {{tab}}LII. Przez bogów nieśmiertelnych! gdybyś z całej prowincyi stu siedmiudziesięt wypędził, mógłżebyś w oczach surowych sędziów przebaczenie znaleźć? Kiedy jeden okręg Agyrineński o stu siedmiudziesięt rolników stał się uboższym, nie możecież się ztąd o ich ubytku w całej prowincyi domyślić? A to zarówno w każdym dziesięcinnym okręgu znajdziecie: ci którym cokolwiek ze znacznego ojczystego majątku pozostało, zatrzymali się na gruntach, acz z mniejszą liczbę narzędzi i pługów, bo się obawiali żeby oddalając się reszty majątku nie stracili; ci zaś którym nic do stracenia nie zostawił, nie tylko z gruntów, ale i z miast pouciekali. Ci nawet którzy pozostali, zaledwie dziesiąta część rolników, wszystkieby grunta opuścili, gdyby do nich Metellus z Rzymu nie napisał, że dziesięciny podług prawa Hieroniuszowego wydzierżawiać będzie, gdyby ich nie prosił żeby jak najwięcej zasieli, co zawsze dla swego dobra czynili, choć ich nikt o to nie prosił, dopóki wiedzieli że dla siebie i dla ludu Rzymskiego, nie dla Werresa i Aproniusza sieją, nakładają, pracuję. Jeżeli was, sędziowie, dobry byt Sycylianów nie obchodzi, jeżeli się nie troszczycie o to, jak nasi urzędnicy z sprzymierzeńcami ludu Rzymskiego postępuję, ujmijcie się przynajmniej za spoinę sprawę ludu Rzymskiego i weźcie ją pod swą obronę. Powiadam że rolnicy zostali wypędzeni, że Werres pola dziesięcinne zniszczył i wyplenił, że całą prowincyą spustoszył i uciemiężył: wszystko to dowiodę dokumentami miast i pojedynczemi najznaczniejszych ludzi świadectwy.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5wlpzfxnvuy0ikj9wy317gvtr0o6r9m Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/385 100 1086969 3159538 2022-08-28T17:04:32Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{tab}}LIII. Czegóż więcej chcecie? Myślicie że L. Metellus, ten sam który wielu świadków przeciw Werresowi władzę i rozkazem odstraszył, nieobecny, o jego nieuczciwości, zuchwalstwie, przestępstwach złoży świadectwo? Ja nie myślę. «Ale on, jego następca, mógł najlepiej stan rzeczy rozpoznać.» Tak jest, ale przyjaźń jest mu przeszkodę. «Ale powinien nas uwiadomić o stanie prowincyi.» Powinien, ale nic go nie zmusza. Czy kto wygląda świadectwa L. Metella przeciw Werresowi? nikt. Czy kto żąda? nie zdaje mi się. Ale co, jeżeli świadectwem i listem L. Metella dowiodę że com opowiedział jest prawda? Co powiecie? że Metellus nieprawdę napisał? lub że chciał zaszkodzić przyjacielowi? lub że pretor nie zna nieszczęśliwego stanu prowincyi? Odczytaj list L. Metella do Kn. Pompejusza i M. Krassa, konsulów, do M. Mummiusza, pretora, do Rzymskich kwestorów. {{Kapitaliki|List L. Metella}}. «Dziesięciny zboża wydzierżawiłem podług prawa Hieroniuszowego. «Pisząc że wydzierżawił podług prawa Hieroniuszowego, pisze tem samem że wydzierżawił jak wszyscy inni prócz Werresa, że wydarte przez Werresa Sycylianom dobrodziejstwa przodków naszych, ich prawo krajowe, warunki przymierza, przyjaźni, społeczeństwa napowrót przywrócił. Mówi jak wysoko dziesięciny każdego okręgu wydzierżawił. Odczytaj resztę listu. «Dokładałem największego starania, żeby dziesięciny jak najwyżej wydzierżawić.» Czemuś ich, Metellu, wysoko nie wydzierżawił? «Ponieważ grunta opuszczone, pola puste, prowincją nędzną i zubożoną zastałem. a Jak znaleziono ludzi, którzy zasieli co zasiano? Odczytaj list. {{Kapitaliki|List}}. Powiada że pisał, że ustnie ubezpieczył, że użył swej powagi. Metellus ledwie rolnikom zakładników nie dał, że w niczem Werresowi podobnym nie będzie. W czem powiada dokładał największego starania? Czytaj. «Żeby pozostali rolnicy jak najwięcej wysieli.» Jacy pozostali? Po jakiej wojnie? po jakiem spustoszeniu? Co to była za klęska, co to była za długa i zgubna wojna, która za twojej pretury w Sycylii panowała, że twój następca musiał pozostałych rolników zgromadzić i zachęcić?<br> {{tab}}LIV. Kiedy Sycylia za wojen Kartagińskich spustoszona była, i kiedy później za naszej i ojców naszych pamięci dwa razy wielkie kupy zbiegłych niewolników po niej grasowały<ref>Pierwszy raz pod Eunusem od roku 135 do 128, drugi raz pod Atenionem od roku 104 do 101 przed Chr.</ref>, rolnicy jednak<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fp72mfevq5umrn3e9htyrv18z5cdghk Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/386 100 1086970 3159540 2022-08-28T17:05:44Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>nie zginęli: wtedy gdy przeszkodzono zasiać lub nie dano zebrać, roczny zbiór przepadał, ale liczba rolników pozostała nieuszczuplona. Następcy M. Lewinusa, P. Rupiliusza, M. Akwilliusza<ref>Pierwszy {{korekta|znich|z nich}} był prokonsulem w Sycylii czasu drugiej wojny Punickiej. Livius, XXVI, 40. Drugi uskromił pierwszy bunt niewolników, trzeci zakończył drugą z nimi wojnę. Livius, ''epitome'', 56, 69. Florus, III, 19, mylnie zamiast Rupiliusza Perpernę podaje.</ref>, nie musieli pozostałych rolników zgromadzać. Tak tedy Werres z Aproniuszem daleko większą klęskę Sycylii zadali, niż albo Asdrubal z Punickiemi wojskami, albo Atenio z licznemi gromadami zbiegłych niewolników. W owych czasach, skoro nieprzyjaciel zwyciężony został, wszystkie pola orano, ani pretor listownie rolnika upraszał, ani osobiście wzywał, żeby jak najwięcej posiał: teraz zaś po oddaleniu się nawet tej plagi, żaden się nie znalazł, coby dobrowolnie wziął się do roli; mało takich pozostało, którzy skłonieni powagą L. Metella, na grunta i do ojczystych zagród powrócili. Nie czujeszże, zuchwały i szalony człowieku, że te listy śmiertelny cios ci zadają? nie słyszysz że twój następca mówiąc o rolnikach, gdy ich pozostałymi nazywa, wymownie mówi, że te ostatki nie po wojnie, nie po jakiej podobnej klęsce, ale po twoich bezprawiach, gwałtach, chciwości i okrucieństwie pozostały? Odczytaj resztę. «O ile jednak trudny czas obecny i brak rolników dozwolił.» Gdybym ja oskarżyciel tyle razy o tem mówił, bałbym się wam naprzykrzyć; ale głośno woła Metellus: «gdybym listów nie posłał;» niedosyć na tem: «gdybym ustnie nie ubezpieczył;» i na tem jeszcze niedosyć: «pozostali rolnicy,» powiada: pozostali! Tym bolesnym wyrazem maluje nieszczęśliwy stan Sycylii i dodaje: «brak rolników.»<br> {{tab}}LV. Oczekujcie jeszcze, sędziowie, oczekujcie, jeżeli możecie, dowodów mego oskarżenia. Mówię że chciwość Werresa rozpędziła rolników: Metellus pisze że pozostałych ustnie ubezpieczył. Mówię że grunta zostały opuszczone, pola spustoszone: Metellus pisze o braku rolników. Pisząc o tem dowodzi że sprzymierzeńcy i przyjaciele ludu Rzymskiego zostali uciśnieni, pognębieni, z dóbr wszystkich wypędzeni. Gdyby z jego winy bez uszkodzenia waszych dochodów przypadła na nich jaka klęska, musielibyście go ukarać, zwłaszcza sądząc podług prawa, które dla dobra sprzymierzeńców postanowiono. Ale kiedy przez uciemiężenie i rozproszenie sprzymierzeńców dochody ludu Rzymskiego uszczerbek poniosły, kiedy<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pjzuzy73grjnmer7x49r528p3x1zfhw Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/387 100 1086971 3159541 2022-08-28T17:06:06Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>uprawę zboża, dowóz żywności, środki utrzymania, sam byt Rzymu i wojsk naszych chciwość tego człowieka na długie lata w niepewność podała; miejcie przynajmniej na pieczy pożytek ludu Rzymskiego, jeżeli się nie troszczycie o obmyślenie losu najwierniejszych sprzymierzeńców. Żebyście poznali że Werres dla chwilowego zysku i obłowu zaniedbał dochody teraźniejsze i lat następnych, posłuchajcie co Metellus na końcu listu mówi: «Obmyśliłem środki zapewnienia dochodów publicznych na przyszłość.» Powiada że obmyślił środki zapewnienia dochodów publicznych na przyszłość. Nie napisałby że zapewnił dochody publiczne, gdyby nie chciał przez to okazać żeś je zgubił. Bo jaki miałby Metellus powód do zapewnienia dochodów w dziesięcinach i całej rzeczy zbożowej, gdyby Werres przez chęć zysku nie wprowadził w nieład dochodów ludu Rzymskiego? Ale kiedy sam Metellus zapewnia dochody, zgromadza pozostałych rolników, co może sprawić, jedno żeby powrócili do roli ci co mogę, którym poplecznik Werresa Aproniusz pług przynajmniej zostawił, którzy w nadziei i oczekiwaniu Metella na gruntach pozostali? A inni Sycylianie, co się z nimi dzieje? la ogromna liczba rolników, których nie tylko z gruntów, ale nawet ze swych miast, z prowincyi wypędzono, ci nakoniec którzy, gdy im wydarto wszystkie ich majątki, pouciekali, jak ich napowrót sprowadzić? llużto mądrych i bezinteresownych pretorów potrzeba będzie, żeby to mnóstwo rolników na ich gruntach i siedliskach osadzić! LVI. Żebyście się nie dziwili, że takie mnóstwo uciekło, o jakiem powzięliście wiadomość z pism publicznych i oświadczeń rolników, wiedzieć wam trzeba że zawziętość i okrucieństwo Werresa ku rolnikom do tego doszły stopnia (rzecz niepodobna do wiary, ale prawdziwa i głośna w całej Sycylii), że byli tacy, którzy dla niesprawiedliwości i samowolności dzierżawców dziesięcin śmierć sobie zadali. Wiadomo że Diokles z Centuripy, człowiek majętny, powiesił się tego dnia w którym mu oznajmiono, że Aproniusz wziął dziesięcinę w dzierżawę. Że Dyrrachinus, jeden z przedniejszych obywateli swego miasta, usłyszawszy że dzierżawca ma zażądać podług edyktu Werresa takiej od niego ilości, na jaką cały jego nie wystarczy majątek, podobnym sposobem odjął sobie życie, to przed wami znakomity człowiek Archonidas z Eloru zaświadczył. Aczkolwiek byłeś zawżdy najlekkomyślniejszym i najokrutniejszym z ludzi, nigdybyś się tak daleko nie pomknął, kiedy jęki i narzekania pro-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 97a1kppd25rvvf7dapcl2idleemiain Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/388 100 1086972 3159543 2022-08-28T17:06:25Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>wincyi ściągały na ciebie osobiste niebezpieczeństwo; nigdybyś się, mówię, tak daleko nie posunął, żeby ludzie w samobójstwie i stryczku ratunku przeciw twoim bezprawiom szukać musieli, gdybyś w tem swego zysku i obłowu nie miał. Go? byłbyś się tak daleko posunął? Uważajcie, sędziowie: wszystkie tu siły natężyć i starać się o to muszę, żeby wszyscy poznali jak niegodziwe, widoczne i wyznane przestępstwo ci ludzie pieniędzmi okupić usiłuję. Ciężkie to i potężne oskarżenie, i odkąd ludzie zapamiętają, odkąd sądy o zdzierstwo są ustanowione, najcięższe, że pretor ludu Rzymskiego miał spółkę z dzierżawcami dziesięcin.<br> {{tab}}LYII. Nie pierwszy to raz Werres jako człowiek prywatny słyszy to od swego nieprzyjaciela, oskarżony od oskarżyciela. Dawniej jeszcze kiedy jako pretor w krześle sędziowskiem zasiadał i prowiucyą Sycylią rządził, gdzie go się wszyscy nie tylko dla władzy wielkorządcy jak innych, ale dla właściwego mu okrucieństwa lękali, tysiąc razy o tem słyszał, i jeżeli pohamował gniew, który go pobudzał do skarcenia tych pogłosek, uczynił to nie przez obojętność, lecz że sumienie świadczące o jego przestępstwach i chciwości wolą jego krępowało. Mówili o tem publicznie dzierżawcy dziesięcin, a mianowicie Aproniusz, który najwięcej u niego mógł, i największe okręgi obdzierał, że z tych ogromnych obłowów bardzo mało im się dostawało, że pretor jest ich spólnikiem. Kiedy dzierżawcy dziesięcin publicznie o tem w całej prowincyi mówili, i twoje imię w rzecz tak bezecną i haniebną wtrącali, nie przyszłoż ci nigdy na myśl postarać się o utrzymanie twojej dobrej sławy, zabezpieczyć twą osobę i co ci jest najdroższe? Kiedy postrach twego imienia przerażał uszy i umysły rolników, kiedy dzierżawcy chcąc ich zmusić do zawarcia umowy, nie swoją władzą, ale gwałtem i imieniem twojem im grozili, myślałżeś że się znajdzie w Rzymie jaki sąd tak nikczemny, tak skażony, tak chciwy na pieniądze, żeby jaka ratunek niosąca bogini uwolnić cię od kary mogła? Kiedy wiadomo że, po wydzierżawieniu dziesięcin wbrew wszystkim prawom, zwyczajom, przepisom, dzierżawcy kilkakrotnie oświadczali, że w łupieży dóbr i majątków rolniczych miałeś swój udział, że to twoja rzecz, twoja zdobycz, czemuś na to milczał? jak, nie mogąc utaić przed sobą co w koło ciebie mówiono, zdołałeś jednak znieść to i scierpieć? ponieważ wielkość obłowu ćmiła wielkość niebezpieczeństwa, a chciwość pieniędzy daleko więcej u ciebie niż bojaźń sądu mogła, Dosyć na tem: za-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> njwfhvin1mozamo3qo3l9o8gpaa68re Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/389 100 1086973 3159544 2022-08-28T17:06:54Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>przeczyć reszty nie możesz. Nie zostawiłżeś sobie tego nawet wybiegu, iżbyś mógł powiedzieć, żeś o tem nie słyszał, że nic o twej osławię do uszu twoich nie doszło? Narzekali z płaczem i jękiem rolnicy: tyś o tem nie wiedział? Sarkała cała prowincya: nikt cię o tem nie uwiadomił? Zgromadzano się w Rzymie, utyskiwano na twoje bezprawia: o tem wszystkiem żadnej nie miałeś wiadomości? Kiedy P. Rubriusz wyzwał publicznie w Syrakuzie Kw. Aproniusza na sądowy zakład i chciał dowieść: «że Aproniusz powiedział, żeś jest w dziesięcinach jego spólnikiem,» ten cię głos nie przeraził, nie zmieszał, nie pobudził do pomyślenia o bezpieczeństwie osoby i losu twego? Milczałeś, uspokoiłeś nawet spór między nimi, i postarałeś się o to że ten zakład nie doszedł.<br> {{tab}}ŁVIII. Przez bogów nieśmiertelnych! mógłżeby przenieść to na sobie człowiek niewinny? albo aczkolwiek winny, ale pomny na sądy w Rzymie, nie powinienżeby jakiem udaniem uczciwości zalecić się opinii publicznej? Go to? staje zakład sądowy o twą osobę, o cały twój los, a ty siedzisz w sądzie i jesteś spokojny, nie dochodzisz, nie nalegasz na wybadanie, nie pytasz przed kim to Aproniusz po-wiedział, kto słyszał, zkąd to powstało, jak się między ludzi rozeszło! Gdyby kto zbliżył się do ciebie i szepnął w ucho, że Aproniusz powiada żeś jego spólnikiem, powinienbyś obruszyć się, Aproniusza przywołać, i nie wprzód mu na zadosyć uczynienie sobie zezwolić, ażbyś sam opinii publicznej zadosyć uczynił. Ale kiedy na Forum tak odwiedzanem, w tak licznem zgromadzeniu, to na pozór Aproniuszowi, w rzeczy zaś samej tobie zarzucono, mógłżebyś taki cios w milczeniu znieść, gdybyś nie pomyślał, że cobyśkolwiek w sprawne tak wszystkim wiadomej powiedział, jeszczebyś ją bardziej pogorszył? Wielu odprawili swoich kwestorów, legatów, prefektów, trybunów, i kazali im oddalić się z prowincyi, dla tego iż im się zdawało że z ich winy ludzie źle o nich mówią, albo iż sądzili że w czem przewinili. Tyś Aproniuszowi, który zaledwie do wolnych ludzi należy, który się brzydko, niegodziwie, po łotrowsku sprawował, który nie tylko swego charakteru, ale nawet oddechu w czystości utrzymać nie mógł, tyś temu człowiekowi, kiedy cię taka hańba spotkała, przykrego nawet słowa nie powiedział! Pewniebyś nie miał dla tej spółki tak świętego uszanowania, iżbyś nie dbał o swe osobiste niebezpieczeństwo, gdybyś nie wiedział że się stała jawną i wszystkim wiadomą.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> sit8ugof4exbgvb69ai8v72vgjam6a6 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/390 100 1086974 3159545 2022-08-28T17:07:20Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{tab}}Z tymże Aproniuszem P. Skandiliusz, rycerz Rzymski, którego wszyscy znacie, wszedł potem w zakład sądowy o tęż sarnę spółkę, jak Rubriusz chciał wejść. Nalegał, docisnął, nie popuścił: stanął zakład o 5,000 sestercyów. Skandiliusz od tego zaczął, że uznawców albo sędziego żądał.<br> {{tab}}LIX. Nie dośćże ciasne zdają wam się szranki, jakiemi zły pretor w swojej prowincyi, co mówię? na swem krześle sędziowskiem, w swym trybunale jest otoczony, gdzie musi przed sobą siedzącym, w swojej obecności, albo dopuścić sądu o swą cześć obywatelską, albo wyznać że wszelkim sądem skazany być powinien? Zakład jest o to że «Aproniusz powiada iż zostajesz z nim w spółce o dziesięcinę.» Dzieje się to w twojej prowincyi, jesteś obecny, sądu od ciebie żądają. Co czynisz? co stanowisz? Mówisz że dasz uznawców. Bardzo dobrze. Ale gdzie się znajdą uznawcy tak mocnego charakteru, którzyby śmieli w prowincyi, w obecności pretora, nie tylko przeciw jego woli, ale przeciw jego osobie wyrok wydać? Ale przypuszczam że się znajdą, bo rzecz była powszechnie wiadoma, każdy mówił że o tem wyraźnie słyszał, byli świadkowie najpewniejsi i najgodniejsi wiary; nikogo nie było w całej Sycylii, coby nie wiedział że dziesięciny do pretora należały, nikogo, coby nie słyszał że to często Aproniusz powtarzał: było zresztą szanowne zgromadzenie obywateli Rzymskich w Syrakuzie, wielu rycerzy, ludzi pierwszego rzędu, z których należało wybrać uznawców, którzyby inaczej żadną miarą nie osądzili. Skandiliusz nie przestaje ich żądać. Wtenczas ten nieskazitelny urzędnik, który chciał uprzątnąć i oddalić od siebie to podejrzenie, oświadcza że da uznawców ze swego orszaku.<br> {{tab}}LX. Świadczę się bogi i ludźmi! kogo ja oskarżam? na jakim człowieku chcę moję pilność i gorliwość okazać? potrzebaż tu moich słów i dowodów? cożbym niemi dokazał lub osiągnął? Trzymam, trzymam, mówię, w ręku na gorącym uczynku schwytanego złodzieja dochodów ludu Rzymskiego, wśród płodów Sycylii, który wszystek zbiór zboża i ogromne summy na swój pożytek odwracał; trzymam go, mówię, tak ujętego, iż temu zaprzeczyć nie może. Bo co powie? Położono zakład przeciw twemu podstawkowi, Aproniuszowi, o cały twój los, o to iż powiedział żeś jego w dziesięcinach spólnikiem. Wszyscy oczekują ile o to dbasz, jak sobie poczniesz, żeby siebie i niewinność swoję w mniemaniu ludzi utrzymać. Daszli za uznawców swego lekarza, swego wieszczka, swego woźnego, albo samego nawet<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ifwopynp1tlg7u9s45noige87pwl321 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/391 100 1086975 3159546 2022-08-28T17:07:45Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>Papiriusza Potamona, surowego człowieka z owej dawnej rycerskiej szkoły, któregoś, jako prawdziwego sędziego Kassiuszowego<ref>Obacz mowę za Roscyuszem z Ameryi, 30.</ref>, na ważniejsze sprawy w orszaku swoim chował? Skandiliusz żąda uznawców ze zgromadzenia obywateli Rzymskich. Na to Werres oświadcza, że nie poruczy sądu o czci swojej nikomu, jedno swoim ludziom. Kupcy mają sobie za hańbę odrzucać jako stronny sąd miejsca, gdzie handel prowadzą: pretor odrzuca jako stronną przeciw sobie całą prowincyą. O! szczególniejsza bezczelności! Ten człowiek żąda w Rzymie uwolnienia, który w swojej prowincyi osądził, że żadnym sposobem uwolniony być nie może, który myśli że u najcelniejszych senatorów więcej pieniądz dokaże, niżeli bojaźń u trzech kupców hurtowych. Ale Skandiliusz oświadcza, że przed uznawcą Artemidorem odpowiadać nie będzie, i podajeć dobre warunki, jeślibyś je przyjąć chciał: to jest, gdyby ci się zdawało że w całej Sycylii nie można dostać zdolnego sędziego lub uznawcy, żebyś sprawę do Rzymu odesłał. Na to wykrzykujesz że on zły człowiek, kiedy żąda żeby tam o twej czci sądzono, gdzie wie że cię nienawidzą. Powiadasz że do Rzymu sprawy nie odeszlesz, że uznawców z pomiędzy obywateli Rzymskich w Sycylii osiadłych nie dasz, i swój orszak nastręczasz. Skandiliusz oświadcza że tę sprawę na teraz zaniecha, i w swoim czasie do niej powróci. Co ty na to? Przymuszasz Skandiliusza: do czego? do odstąpienia zakładu? znosisz bezczelnie oczekiwany o twą cześć sąd? Nie. Coż tedy? Pozwalasz Aproniuszowi wziąć jakich zechce uznawców z orszaku? Niegodną byłoby rzeczą nadać raczej jednemu moc wzięcia niektórych ze stronnych sędziów, niżeli dozwolić obydwom wybrać z liczby bezstronnych ludzi. Nic z dwojga nie czynisz. Coż tedy? Coś gorszego. Zmusza Skandiliusza do dania i wyliczenia Aproniuszowi owych 5,000 sestercyów. Coż mógł piękniejszego uczynić pretor troskliwy o swe dobre u ludzi mniemanie, który chciał oddalić od siebie wszelkie podejrzenie i ujść niesławy?<br> {{tab}}LXI. Stał się przedmiotem obmowy, nienawiści, nagany. Często powtarzał niegodziwy, bezecny Aproniusz, że pretor był jego spólnikiem: sprawa o to wytoczyła się do sądu i miała być osądzona. Werres, zacny i nienaganny człowiek, miał teraz sposobność przez ukaranie Aproniusza zrzucić z siebie ciężar niesławy. Jakąż wymyśla<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7o0vykfjxg5ake8e997owp5j7xxdn7z Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/392 100 1086976 3159548 2022-08-28T17:08:40Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>karę, jaki hamulec na Aproniusza? Przymusza Skandiliusza dać Aproniuszowi za jego szczególniejszy śmiałość i nieprawość, tudzież za ogłoszenie niecnej spółki 5,000 sestercyów nagrody. Jaka była różnica, najbezczelniejszy z ludzi, między takim wyrokiem a wyznaniem i potwierdzeniem przez ciebie samego opowiadania Aproniusza? Nie chciałeś żeby ten człowiek odszedł bez nagrody, którego, gdyby w tobie była odrobina honoru lub obawy, nie powinieneś był bezkarnie odpuścić. Z tego jednego obżałowania Skandaliuszowego możecie, sędziowie, od razu wszystko zrozumieć: naprzód, że skarga o spółkę z dzierżawcami dziesięcin nie urodziła się w Rzymie, nie jest zmyślona przez oskarżyciela, nie jest, jak zwykliśmy czasem w obronach mówić, domowa i w domu zrobiona, nie jest skargę utworzony stosownie do potrzeby tej sprawy; ale jest dawnem, często powtarzanem, za twojej pretury rozgłoszonem, nic w Rzymie przez nieprzyjaciół uknutem, ale z prowincyi do Rzymu przyniesionem obżałowaniem. Poznać ztyd oraz można szczególniejsze Werresa do Aproniusza przywiyzanie, i dla czego ten imię jego nie tylko często wspominał, ale prawie uwielbiał. Niemniej także jasnem wam się stanie oświadczenie Werresa, że nikomu w prowincyi, jedno ludziom swego orszaku sądu w sprawie czci jego tyczącej się poruczyć nie może.<br> {{tab}}LXII. Jestże choć jeden z naszych sędziów, któryby zaraz od początku oskarżenia o dziesięciny nie był przekonany, że Werres targnął się na dobra i majątki rolników? któryby zaraz tak nic osądził, odkąd dowiodłem że podług nowego prawa, czyli raczej wbrew prawu i zwyczajowi wszystkich poprzedników dziesięciny wydzierżawiał? Ale choćbyśmy nie mieli sędziów tak surowych, tak sumiennych, tak wiernie swój obowiązek pełniących, jestże jaki, który bacząc na wielkość ukrzywdzeń, na niegodziwość sądów, na niesprawiedliwość wyroków, nie utworzyłby oddawna swego zdania i nie wyrzekł? Jeśliby się znalazł jaki lekkomyślniejszy w sądzeniu, mniej dbały o prawo, o obowiązek, o sprzymierzeńców i przyjaciół Rzeczypospolitej, mógłżeby wątpić o jego niegodziwości, dowiedziawszy się jak się obłowił, jak niesłuszne umowy gwałtem i postrachem wymusił? jak wielkie podarunki miasta przemocą, nakazem, bojaźnią chłosty i śmierci zniewolone, nie tylko Aproniuszowi i jemu podobnym, ale nawet Wenery niewolnikom dawać musiały? Jeśli kogo cierpienia sprzymierzeńców nie poruszają, jeśli kogo<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> i7qebar2wr9i193uxwm8q0e77fkbbkd Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/393 100 1086977 3159550 2022-08-28T17:09:57Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>niedola, ucieczka, tułactwo rolników, śmierć nakoniec przez powieszenie się nie przeraża, nie mogę jednak wątpić by taki, powziąwszy wiadomość z dokumentów miast, tudzież z listu L. Metella o spustoszeniu Sycylii, o opuszczeniu gruntów, nie osadził że niepodobna wydać o Werresie jak tylko najsurowszy wyrok. Gdyby także był taki, coby to wszystko zdołał ukryć przed sobą i zaniedbać, przytoczyłem sądowe zakłady o spółce z dzierżawcami dziesięcin w jego obecności uczynione, których wytoczyć przed sąd nie dopuścił. Możeż kto żądać oczywistszego dowodu? Nie wątpię, sędziowie, żem wam zadosyć uczynił. Ale dalej jeszcze postępuję, nie żebyście większego o tem nabyli przekonania, jak tuszę żeście już nabyli, lecz żeby nareszcie położył koniec swojej bezczelności, żeby nareszcie przestał mniemać że może kupić co sam zawsze miał na przedaż, sumienie, przysięgę, prawdę, obowiązek, religią, żeby przyjaciele jego przestali powtarzać co nam wszystkim szkodę, plamę, hańbę, nienawiść przynieść może. Ale jacy przyjaciele? O! nieszczęśliwy, podany w nienawiść i wzgardę winą i niegodnością kilku osób stanie senatorski! Alba Emiliusz siedzący przy wniściu na rynek, publicznie mówi: «Wygra sprawę Werres, przekupił sędziów, jednego za 600,000, drugiego za 500,000, najtańszego za 300,000 sestercyów.» A gdy mu odpowiedziano że to być nie może, że wielu świadków zezna, że i na mnie sprawie nie zejdzie, on na to: «Choćby na Herkulesa wszyscy wszystko przeciw niemu powiedzieli, jeżeli nie przyniosą tak oczywistego dowodu, że nie można będzie nic odpowiedzieć, wygraliśmy.» Dobrześ powiedział, Albo! przyjmuję twój warunek. Nic, zdaniem twojem, nie waży w sądach domysł, nic podejrzenie, nic opinia o upłynionem życiu, nic świadectwo zacnych ludzi, nic pismo i dokument urzędów miejskich: wymagasz oczywistych na piśmie dowodów. Nie żądam sędziów takich jak Kassiusz; nie pragnę dawnej surowości sądów; ani wzywam waszej wiary, godności, sumienności w sądzeniu. Albę za sędziego wezmę, który stara się o sławę złośliwego błazna, a którego błazny raczej za wysiekacza, niż za błazna mają. Rzecz taką o dziesięcinach przyniosę, iż sam Alba przyzna, że Werres jaw nie i otwarcie w rzeczy zbożowej i w dobrach rolników łupieżył.<br> {{tab}}LXIII. Powiada że wysoko wydzierżawił dziesięcinę Leontyńskiego okręgu. Okazałem już na początku, że ten wysoko nie wydzierżawił, kto słowem tylko dziesięcinę w dzierżawę puścił, w rzeczy zaś<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7txaoobqrmzqag5vu0ir2w15qelmbt8 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/394 100 1086978 3159551 2022-08-28T17:10:43Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>samej takie warunki przepisał, taki edykt wydał, tak samowolnie dzierżawcom postępować pozwolił, że dziesiątej nawet części rolnikom nie zostawił. I to także okazałem, że twoi poprzednicy dziesięcinę okręgu Leontyńskiego i innych okręgów wysoko podług prawa Hieroniuszowego, a nawet wyżej niż ty wydzierżawiali, a żaden z rolników nie narzekał. Nie miał nikt na co narzekać; ponieważ wydzierżawienie odbyło się podług sprawiedliwie napisanego prawa. Nie obchodziło to nigdy rolnika w jakiej ilości dziesięcinę wydzierżawiono; nie tak bowiem rzecz się ma, żeby rolnik więcej dać musiał, kiedy wysoko, mniej, kiedy nizko wydzierżawiono. Jak się zboże urodziło, tak się dziesięciny dają: pożytecznie jest nawet dla rolnika, kiedy zboże tak obrodzi, że podnieść można dziesięcinę do najwyższego stopnia. Byle tylko rolnik nie musiał dać więcej jak dziesiąte ziarno, z pożytkiem jego jest, żeby dziesięcina jak największa była. Ty zaś, jak mi się zdaje, na tem głównie opierasz swoję obronę, żeś dziesięciny wysoko wydzierżawił, a w szczególności Leontyńskiego okręgu w summie 216,000 modiów pszenicy. Jeżeli dowiodę że daleko wyżej mogłeś wydzierżawić, że nie chciałeś tym przysądzić, którzy przeciw Aproniuszowi cenę postępowali, i żeś Aproniuszowi za daleko mniej, niż mogłeś innym, oddał; jeżeli to dowiodę, będzież mógł Alba, twój najdroższy nie tylko przyjaciel, ale miłośnik, od winy cię uwolnić?<br> {{tab}}LXIV. Powiadam że Kw. Minucyusz, rycerz Rzymski, niezmiernie szanowny człowiek, z podobnymi sobie, do dziesięciny Leontyńskiego okręgu nie 1,000, nie 2,000, nie 3,000, ale do tej jednej dziesięciny tego jednego okręgu 30,000 modiów pszenicy chciał dodać, i że mu nie dozwolono wziąć ją w dzierżawę, żeby Aproniusza nie minęła. Zaprzeczyć temu żadnym sposobem nie możesz, chyba żeś się uwziął wszystkiemu zaprzeczać. Działo się to publicznie przed licznem zgromadzeniem w Syrakuzie: cała prowincya może to zaświadczyć, dla tego że zewsząd dla brania dziesięcin w dzierżawę zgromadzać się tam zwykli. Czy to wyznasz, czy będziesz o to przekonany, nie widziszże w jak liczne i widoczne winy uplątany jesteś? Naprzód, ta dzierżawa do ciebie należała, byłato twoja zdobycz: bo gdyby tak nie było, dla czegoś wolał żeby Aproniusz, o którym każdy mówił że sprawował twoje interesa w dziesięcinach, a nie Minucyusz wziął w dzierżawę {{korekta|diesięcinę|dziesięcinę}} Leontyńskiego okręgu? Potem żeś się niezmiernie na tem obłowił: bo gdybyś się tylko złako-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> l0urlwck5w1gngm76y5lil90oxke999 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/395 100 1086979 3159553 2022-08-28T17:11:30Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>mił<ref>We wszystkich prawie edycyach po wyrazie commotus, jest niepotrzebnie między nawiasy wtrącony wyraz non: bez mego myśl Cycerona {{korekta|jes|jest}} jaśniejsza.</ref> na 30,000 modiów pszenisy, pewnieby Minucyusz dał je z ochotę w zysku Aproniuszowi, gdyby ten przyjęć je chciał. Możemy tedy ztąd wnosić jaką miał nadzieję obłowu, kiedy tak wielkim, gotowym zyskiem, który mógł mieć bez żadnego trudu, wzgardził i za nic go poczytał. Nadto, Minucyusz nigdyby sobie nie życzył w tak wysokiej ilości wzięć tę dziesięcinę, gdybyś ją podług prawa Hieromuszówego w {{korekta|dierżawę|dzierżawę}} puszczał; lecz że na mocy twoich nowych edyktów i najniesprawiedliwszych postanowień więcej niż dziesięcinę wybrać spodziewał się, dla tego dalej postąpił. Ale Aproniuszowi zawsześ daleko więcej pozwalał, niżeliś w edykcie ogłosił. Ile tedy, zdaje wam się, musiał zyskać ten, któremu wszystko było wolno, kiedy ten chciał tak wdele w zysku postępie, któremu, gdyby nabył dziesięcinę, to samo nie było wolno? Jest ci nakoniec odcięta obrona, za klórę spodziewałeś się ukryć wszystkie twoje zdzierstwra i czynności haniebne: żeś wysoko dziesięciny wydzierżawił, żeś miał staranie o pospólstwie Rzymskiem, żeś obmyślił pomnożenie zapasów zboża. Nie może tego powiedzieć, kto zaprzeczyć nie może, że jednego okręgu dziesięcinę o 30,000 modiów mniej niż mógł w dzierżawę puścił. Choćbym ci nawet na to pozwolił, żeś nie oddał w dzierżawę Minucyuszowi, dla tego żeś już Aproniuszowi przysądził (mówię bowiem że to powtarzasz, a jabym życzył sobie żebyś się tak bronił); ale choćby tak było, nie możesz jednak chlubić się Wysokiem dziesięcin wydzierżawieniem, jakby jakiem bardzo pięknem dziełem, kiedy musisz wyznać że byli tam ludzie, którzy daleko więcej postąpić chcieli.<br> {{tab}}LXV. Dociekliśmy tedy, sędziowie, i jakby na oczywistym uczynku ujęliśmy chciwość, łapczywość, przestępstwo, niegodziwość, zuchwalstwo tego człowieka. A jeżeli jak ja mówię, tak samo przyjaciele i obrońcy jego osadzili? czegóż chcecie więcej? Po przybyciu L. Metella w urzędzie pretora, kiedy Werres przez użycie swego powszechnego lekarstwa zjednał sobie przyjaźń wszystkich jego towarzyszów, udano się do Metella, i Aproniusza zapozwano. Pozwał go maż pierwszego rzędu, senator R. Gallius, żądał żeby L. Metellus złożył sąd na niego stosow nie do brzmienia swego edyktu: «że gwał-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ivwq8ch1fl0mg9e9daxs2g1d14yvqhm Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/60 100 1086980 3159554 2022-08-28T17:11:56Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}— No, tę przy maszynie. Groch jej na twarzy dyabeł młócił.<br> {{tab}}— Och!<br> {{tab}}— Co: och?<br> {{tab}}— Jak można...<br> {{tab}}— E!... czemu nie idziesz nakrywać? Co tu robisz?<br> {{tab}}— Ja?<br> {{tab}}— Ty, masz podejrzaną minę. Musiałaś coś w kredensie złasować.<br> {{tab}}— Edek!...<br> {{tab}}Pita wstaje i idzie do jadalni. Jakże ona była teraz daleko od słoików z konfiturami agrestowemi, które dawniej były dla niej tak wielką pokusą. I zdaje się jej, że ją w tej chwili bardzo pokrzywdzono, że ta zbrodnia, przed którą się tak gorąco modliła, jest zarazem jakąś ''godnością'', która ją wynosi ponad dawne drobiazgi życiowe.<br> {{tab}}Zacięła usteczka i nakrywa do stołu. Powoli wchodzi Mundek, następnie ojciec. Obaj spoglądają badawczo na odwróconą ku oknu pannę Władzię. Ona, jakby przeczuła wejście każdego z nich, bo podnosi się i kłania. I wtedy Pita dostrzega, że usta jej, jakby leciuchne, pokornie uśmiechały się. Błyskają dziwną purpurą i całą twarz ospowatą oświetlają, jakby nocna lampa wśród cieni alkowy. Pita odczuwa ten sam niepokój, jaki ogarnął ją tam, w przedpokoju, gdy otwierała drzwi tej dziewczynie.<br> {{tab}}Lecz to już gaśnie i znów jest martwo i na twarzy Władki i wogóle, w całej atmosferze mieszkania. Lecz niepokój Pity wzrasta. Jakby jakieś prądy nieuchwytne lekko przelatują i odbijają się o nią.<br> {{tab}}Przygotowuje na tacce blaszanej oddzielne nakrycie. Wie już z poprzednich bytności szwaczek w domu, że jadają wprawdzie w jadalni, ale oddzielnie — na rogu stołu, na którym pod oknem stoi maszyna do szycia. Do stołu familijnego, okrytego ceratą, nie bywają przypuszczane. Za chwilę siedzą wszyscy przy obiedzie i sumiennie pochłaniają zupę. Milczą, jak zawsze. Tylko Mundek jest więcej<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2hjb0stuqmtb55rhpauititqknoaxi0 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/396 100 1086981 3159557 2022-08-28T17:14:12Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>tanii i postrachem zmuszał ludzi do datków:» formuła Oktawiusza<ref>Ten sam o którym jest wzmianka w rozdziale 7 tej mowy, który byt konsulem wraz z K. Aureliuszem Kotlą 75 roku przed Chr. Nie trzeba go brać za L. Oktawiusza, sędziego Werresa, o którym w drugiej mowie przeciw Werresowi, II, 12.</ref>, której Metellus i w Rzymie i na prowincyi używał. Nie otrzymał czego żądał Gallius: oświadczył mu Metellus, że nie chiał o czci obywatelskiej K. Werresa uprzedniego wydawać wyroku. Cały orszak Metella, ludzi wdzięcznych, był na stronie Aproniusza. K. Gallius, człowiek naszego stanu, nie może wyjednać sądu od swego poufałego przyjaciela, L. Metella, stosownie do jego własnego edyktu. Nie ganię Metella: nie chciał się narazić człowiekowi, z którym zostawał w przyjacielskich stosunkach, i który, jak go słyszałem mówiącego, był jego krewnym. Nie ganię, mówię, Metella, ale się temu dziwię że o człowieku, o którym nie chciał mieć wydanego przez uznawców uprzedniego wyroku, sam nie tylko taki wydał wyrok, ale go najdosadniej i najciężej osądził. Bo naprzód, jeżeli myślał że Aproniusz uwolniony będzie, nie miał potrzeby obawiać się uprzedniego wyroku. Powtóre, jeżeli każdy był tego zdania, że w przypadku potępienia Aproniusza, wyrok dotknie zarówno Werresa, to i Metellus był tego zdania, że ich sprawy są nierozdzielne, kiedy wyrzekł że po potępieniu Aproniusza uprzedni wyrok o Werresie zapadnie. Jestto zarazem dowodem dwóch rzeczy: jednej, że rolnicy gwałtem i postrachem zmuszeni, daleko więcej dali Aproniuszowi, niż byli powinni; drugiej, że Aproniusz interesa Werresa pod swojem imieniem sprawował, kiedy Metellus wyrzekł że potępienie Aproniusza pociągnąć za sobą musi wyrok o niegodziwości i przestępstwach Werresa.<br> {{tab}}LXVI. Przystępuję teraz do listu Timarchidesa, wyzwoleńca i woźnego Werresa, którego przytoczeniem zamknę całe oskarżenie o dziesięcinach. Ten list, sędziowie, znaleźliśmy w Syrakuzie w mieszkaniu Aproniusza, szukając piśmiennych dowodów. Pisany był, jak się z niego okazuje, z drogi ręką Timarchidesa, kiedy już Werres z prowincyi odjechał. Odczytaj list Timarchidesa. «Timarchides, woźny Werresa, Aproniuszowi zdrowia życzy.» Nie ganię mu tu tego, że się pisze woźnym<ref name="s396">Wyżsi tylko urzędnicy, konsulowie, pretorowie, edyle, cenzorowie, {{pp|do|dawali}}</ref>. Dla czegoby tylko pisarze przywłaszczać to<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4oyrhxbwahthq4zb7tbkz7a8g6w4qv1 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/397 100 1086982 3159558 2022-08-28T17:14:44Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>sobie mieli? «L. Papiriusz pisarz.» Chciałbym żeby to prawo służyło także woźnym, liktorom i posłańcom. «Dołóż wszelkiego stalama w tem, co się tyczy honoru pretora.u Poleca tedy Werresa Aproniuszowi, i zachęca go do oporu przeciw jego nieprzyjaciołom. Sitnem przedmurzem obwarowany jest twój honor, kiedy polega na pieczy i powadze Aproniusza. «Masz odwagę i wymowę.» Jak dobornie, jak wytwornie chwali Timarchides Aproniusza! Komu się zdawać nie będzie godnym zalety człowiek, który w tak wysokim stopniu zjednał sobie pochwałę Timarchidesa? «Masz z czego opędzić koszta.» Co się wylało, Werresie, z twego zysku na zbożu, musiało koniecznie nie do kogo innego przypłynąć tylko do tego, który twoje interesa sprawował. «Opanuj nowych pisarzów i sług sadowych, z L. Wultejuszem, który najwięcej może, tnij, bij<ref>Wyrażenie wzięte zapewne z mowy ludu, żołnierzy lub wysiekaczów, używane dla dodania komu ochoty, tu użyte dla zachęcenia do czynności innego rodzaju.</ref>.» Widzicie jak wielką ufność Timarchides pokłada w swojej własnej niecnocie, kiedy daje Aproniuszowi prawidła niecnego postępowania. A to wyrażenie «tnij, bij!» nie zdajeli się być powzięte z domu patrona, i do wszelkiego gatunku łotrostwa zastosować się dające? «Wierzaj mój bracie swemu braciszkowi.» Jest niezawodnie w obłowię i kradzieży bratem jego bliźnięcym, podobniusieńkim mu w niecnocie, nieprawości i zuchwalstwie.<br> {{tab}}LXVII. «Będziesz miany za faworyta w orszaku.» Co to, w orszaku? co to ma znaczyć? Aproniuszowi dajesz naukę? Co? za twojąli radę, czy z własnej ochoty przystał do waszego orszaku? «Czego kto potrzebuje, tem go częstuj, a Jak bezwstydny musiał być przy władzy, kiedy w ucieczce tak jest nieuczciwy! Daje do zrozumienia, że pieniędzmi wszystkiego dokazać można: dawaj, hojnie szafuj, częstuj, chce szli zwyciężyć. Nie tak mi przykro, że Timarchides doradza to Aproniuszowi, jak że te same nauki swemu patronowi daje. «Na twoje żądanie każdy zazwyczaj wygrywa sprawę.» Tak jest bez wątpienia, za pretora Werresa, ale nie za Sacerdosa, nie za Peduceusza, naw et nie za Metella. «W iesz że Metellus jest mądry człowiek.» To już nie do zniesienia, że zbiegły niewolnik, Timarchides, szydzi sobie z charakteru tak zacnego jak L. Metellus człowieka, i nim pogardza. <ref follow="s396">{{pk|do|dawali}} tytuł do swego imienia. Cycero żartuje tu z Timarchidesa i z pisarzów sądowych, którzy także swoje tytuły dodawali do swych imion.</ref><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ntrppcmvuyxors6noy2l8cmvuzwq2sw Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/398 100 1086983 3159559 2022-08-28T17:15:17Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>«Będzieszli miał Wultejusza za sobą, wszystko igrając sprawisz.» W tem się bardzo myli Timarchides, któremu się zdaje że Wultejusza pieniędzmi przekupić można, albo że Metellus podług czyjego zdania preturę sprawuje. Ale się myli dla tego, że się na takie przykłady w domu pana napatrzał, gdzie wielu przez niego i przez innych siła u Werresa igrając sprawili, a zatem myśli że do każdego pretora podobne przystępy są otwarte. Mogliście nie jedno, czegoście od Werresa żądali, tym prędzej igrając sprawić, żeście wiele rodzajów jego igraszek znali. «Naklektali tem głowę Metellowi i Wultejuszowi, żeś rolników zrujnował.» Kto o to Aproniusza obwiniał, kiedy jakiego rolnika zrujnował? albo Timarchidesa, kiedy za wyrok, za postanowienie, za nakazanie, za odpuszczenie pieniądze wziął? albo liktora Sestiusza, kiedy jakiemu niewinnemu głowę uciął? Nikt. Każdy o to obwiniał Werresa, którego potępienia teraz wszyscy żądają. «W uszy mu nakładli, żeś był spólnikiem pretora.» Czy widzisz, Werresie, jak to jest i było powszechnie wiadomo, kiedy nawet Timarchides tego się obawia? Czy przyznajesz nakoniec że nie myśmy to obwinie-nie zmyślili, kiedy już oddawna twój wyzwoleniec nad tem przemyśli wał, jakimby sposobem od niego cię obronić? Twój wyzwoleniec i woźny, z tobą i dziećmi twemi we wszystkiem ściśle złączony, pisze do Aproniusza, że to powszechnie Metellowi zewsząd wystawiają, żeś był w dziesięcinach spólnikiem Aproniusza. «Daj mu poznać nieuczciwość rolników; będzie im gorzko, jeśli się tak bogom podoba.» Dla jakiejże to przyczyny, bogowie nieśmiertelni! taka i tak zacięta przeciw rolnikom nienawiść w nich się wznieciła? Czem tak dalece rolnicy Werresa obrazili, że ich nawet jego wyzwoleniec i woźny w tym liście z taką zawziętością prześladuje?<br> {{tab}}LXVIII. Nie odczytałbym wam, sędziowie, listu tego zbiegłego niewolnika, gdybym nie chciał zwrócić na to waszej uwagi, jaka moralność, jakie prawidła i zasady w calem tem społeczeństwie domowem panowały. Widzicie że uczy Aproniusza jakiemi środkami, jakiemi darami ma się wkręcić w poufałość Metella, jak Wultejusza przekupić, jak pisarzów i woźnego datkiem pozyskać. Zaleca co widział, uczy drugiego czego się sam w domu pana nauczył: ale w tem się tylko myli iż mniema, że ta sama droga do przyjaźni wszystkich jest utorowana. Aczkolwiek słuszną mam do Metella urazę, prawdę jednak powiem. Aproniusz nie może Metella, tak jak Werresa, pieniędzmi, biesiadą, kobietą, sprośną i plugawą rozmową zbałamucić:<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0iptaaaoocu455a3j8qmk35dsxa7b4d Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/61 100 1086984 3159560 2022-08-28T17:15:24Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>jeszcze zamyślony, niż zwykle. Oczy świecą mu się dziwnie. Jakby coś drży mu pod skórą. Widać, że żyje cały w sobie, że przetrawia to coś, co przyniósł ztamtąd, zdaleka. Nikt, oprócz Tuśki, nie patrzy w stronę Władki, która je tak cicho, że zdaje się, iż umarła w swoim kącie. Ale wszyscy czują to coś obcego, nagle wtłoczonego w ich ciasne koło.<br> {{tab}}Po sztuce mięsa, Władka wstaje i wysuwa się do kuchni. Tuśka wiedzie za nią wzrokiem.<br> {{tab}}— Bardzo porządna dziewczyna! — mówi nagle apodyktycznym tonem.<br> {{tab}}Nikt nie przeczy.<br> {{tab}}— Bardzo mi się podoba! — powtarza dobitnie Tuśka, patrząc prawie wyzywająco na męża.<br> {{tab}}— Taka dziobata! — wyrywa się Edek.<br> {{tab}}Tuśka brwi marszczy.<br> {{tab}}— Cóż ztąd? Ona temu niewinna. A potem, co tobie do tego?<br> {{tab}}— Nic, tylko, że dziobata.<br> {{tab}}— To najmniejsza. Ale ma duszę piękną. Z pewnością ''ta'' się dobrze prowadzi.<br> {{tab}}Wszyscy milczą. Tuśka nakłada podwójną porcyę jarzyny nieobecnej pannie Władzi, jakoby w nagrodę za jej dobre prowadzenie. Nie czuje nawet, że odezwała się niewłaściwie zupełnie. Ona, która strzeże, aby Pita nie czytała powieści w fejletonach kuryerkowych, „bo może tam co być,“ ona, która nie tolerowałaby nawet wzmianek o ciąży pani Starościny w naiwnej i prześlicznej powieści Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, nagle wyjeżdża ze słowem dziwnem, wiodącem za sobą całe korowody domysłów, przypuszczeń...<br> {{tab}}Ze słowem, jakby firanka szczelnie spuszczona na okna, po za któremi w późną noc grają zmęczone jakieś ręce polki, drżące, nerwowo.<br> {{tab}}I płoną czerwone abażury.<br> {{tab}}Niby czerwone lampy tajemniczych świątyń...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 41la7phybayyup79xv6del5jf949s5h Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/399 100 1086985 3159561 2022-08-28T17:15:59Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>przez co nie powoli, nie stopniami wśliznął się w przyjaźń Werresa, ale w krótkim czasie całego człowieka i wszystkę jego władzę pretorską opanował. Ale dla czego miał tak przez niego nazwany orszak Metella przekupować? z którego uznawcy na rolnika nie byli już dawani. Kiedy zaś pisze że Metellus ma syna w dziecinnym wieku, to i w tem się mocno myli: nie do wszystkich synów pretorskich same drogi są otwarte. O! Timarchidesie! Metellus ma syna nie w dziecinnym wieku, ale cnotliwego i niewinnego młodzieńca, który jest godny swego stanu i imienia. Jak wasz chłopiec w bramowanej todze sprawował się w prowincyi, nie wspomniałbym o tem, gdybym mniemał że to jest jego, a nie ojca winę. Ty, Werresie, z najęć siebie i swój sposób życia, potożeś wziął z sobą do Sycylii syna wyrostka w bramowanej todze, żeby, choćby go dobre skłonności odwodziły od wad ojcowskich i naśladowania swego rodu, nawyknienie i wychowanie odrodzić mu się nie dozwoliło? Bo dajmy na to żeby miał w sobie zarodek cnót i charakteru K. Leliusza lub M. Katona, co dobrego po nim spodziewać się, czego doczekać się można, kiedy hultajskie życie ojca miał przed oczyma, i takie życie prowadził, że nigdy skromnej i trzeźwej uczty nie widział? kiedy na codziennych biesiadach w dorosłym już wieku trzy lata między bezwstydnemi kobietami i rozwięzłymi mężczyznami przepędził? kiedy żadnego słowa od ojca nie usłyszał, coby go skromniejszym i cnotliwszym uczynić mogło? żadnego czynu ojcowskiego nie widział, którego naśladowanie nie ścięgnęłoby na niego tej najhaniebniejszej niesławy, że jest ojcu podobny?<br> {{tab}}LXIX. Przez co nie tylko synowi, ale nawet Rzeczypospolitej krzywdęś wyrządził: boś nie tylko dla siebie, ale i dla ojczyzny dzieci spłodził, nie tylko żebyś się z nich cieszył, ale żeby i ojczyzna pożytek z nich kiedyś mieć mogła. Powinieneś był dać im wychowanie i oświecenie stosowne do obyczaju przodków, do sposobu przyjętego w Rzeczypospolitej, a nie zaprawiać ich do naśladowania twoich niecnych i ohydnych postępków. Zostawiłby wtedy gnuśny, bezwstydny i nieuczciwy ojciec pilnego, skromnego i uczciwego syna: zasłużyłbyś się czemkolwiek Rzeczypospolitej. Ale teraz podstawiłeś na swoje miejsce drugiego Werresa, może nawet, jeśli podobna, gorszego, dla tego żeś ty wyszedł na takiego człowieka nie w domu rozpustnika wychowany, ale tylko oszusta i przekupnia głosów sejmikowych. Możemyż sobie wystawić co godniejszego miłości nad tego młodzieniaszka,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> s0yajv7xwgmyhgtdfk4xm7d8jxacvbv Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/400 100 1086986 3159562 2022-08-28T17:16:45Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>który z urodzenia jest twoim synem, z nawyknienia uczniem, ze skłonności tobie podobnym? Rad jednak będę, jeżeli wyjdzie na dobrego i dzielnego człowieka: nie troszczę się o nieprzyjaźń, jeśli mi kiedy w nieprzyjaźni z nim znaleźć się przyjdzie; bo jeżeli we wszystkiem nienaganny i sobie samemu podobny będę, co mi jego nieprzyjaźń zaszkodzić może? Jeżeli zaś w czem Werresowi podobnym się stanę, nie zejdzie mi na nieprzyjaciołach, jak Werresowi nie zeszło: bo Rzeczpospolita, sędziowie, po zaprowadzeniu surowych sądów, tak powinna być i będzie urządzona, żeby nieprzyjaciela winnemu nie zabrakło, i żeby nieprzyjaciel winnemu zaszkodzić nie mógł. Niemasz tedy żadnej przyczyny, dla którejbym nie chciał żeby wybrnęli z kału ojcowskich wad i zdrożności; a choć to mu trudno, może nie będzie niepodobna rzeczy, zwłaszcza jeżeli dodani mu przez przyjaciół stróże pilne oko na niego mieć będę, ponieważ ojciec tak jest nietroskliwy i niedbały. Ale dalej odstąpiłem od listu Timarchidesa, niżelim sobie zamierzył. Powiedziałem że po odczytaniu tego listu zamknę rozdział oskarżenia o dziesięciny, z którego mogliście się przekonać, że w przeciągu trzech lat niezliczona ilość zboża od potrzeb Rzeczypospolitej odwrócona i rolnikom wydarta została.<br> {{tab}}LXX. Następuje teraz z kolei, sędziowie, rzecz o kupnem zbożu, o ogromnej i bezczelnej kradzieży; o czem mając wam w krótkości do przełożeni kilka pewnych i ważnych odkryć, proszę was o u ważne posłuchanie.<br> {{tab}}Miał sobie Werres polecone kupno zboża w Sycylii na mocy uchwały senatu i prawa zbożowego Terencyusza i Kassiusza<ref>M. Terencyusz Warro Lukullus i M. Aureliusz Kotla, konsulowie roku 73 przed Chi.</ref>. Dwa były rodzaje kupnego zboża: jeden pochodzącego z drugiej dziesięciny, drugi z rozłożonego w równym stosunku na gminy. Zboża drugiej dziesięciny tyle kupowano, ile wynosiła pierwsza dziesięcina: zboże nakazane dostawiały gminy w ilości 800,000 rnodiów. Cena modiusa postanowiona była za zboże drugiej dziesięciny trzy sestercye, za nakazane cztery. Każdego tedy roku przeznaczono Werresowi na zboże nakazane summę 3,200,000 sestercyów, którą miał wypłacić rolnikom: na zboże drugiej dziesięciny około dziewięciu milionów<ref name="s400">Więc druga dziesięcina wynosiła 3,000,000 modiów, czyli 156,250 korcy,</ref>. Tak tedy we trzech latach na kupno tego zboża w Sycylii<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jwzmb10y5jeka4q7d2a2lex2r6d5ezb Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/401 100 1086987 3159564 2022-08-28T17:17:55Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>wydano prawie trzydzieści siedm milionów<ref>We wszystkich edycyach jest ''prope centies et tricies'', co jest oczywistym błędem. Powinno być ''trecenties et septuagies'', 37,000,000 sestercyów. Bo coroku dawano Werresowi ze skarbu na kupienie tych dwóch gatunków zboża 12,200,000, a zatem we trzech latach odebrał 37,000,000 (12,333,000 złotych) mniej 400,000 sestercyów.</ref>. Ta ogromna summa, dana ci z ubogiego i wycieńczonego skarbu, dana ci na zboże, to jest na niezbędną potrzebę życia, dana, żebyś ją rolnikom Sycylijskim, na których Rzeczpospolita takie ciężary nakłada, wypłacił, tak, powiadam, przez ciebie użytą została, iż mógłbym, gdybym chciał, dowieść żeś ją całą do swej szkatuły sprzątnął. Tak sobie w tem postąpiłeś, że nie trudnoby mi było o tem co twierdzę pobłażającego ci nawet sędziego przekonać. Ale ja mam baczenie na to, co mój honor wymaga; nie zapominam jakim umysłem i w jakim celu do tej publicznej sprawy przystąpiłem; czynić z tobą nie będę, jak zwykli oskarżyciele; nic nie zmyślę; nie chcę słowy nikogo o tem przekonywać, o czem sam wprzód przekonany nie jestem. W tych skarbowych pieniądzach, sędziowie, trzy są rodzaje kradzieży: naprzód że te pieniądze leżące u towarzystw mających nakazaną sobie ich wypłatę, pożyczał im na lichwę przynoszącą dwadzieścia cztery od sta<ref>''Binis centesimis'', 2 od sta na miesiąc, czyli 24 od sta na rok. Nie płacąc gminom, zostawiał Werres te pieniądze u towarzystw dzierżawców dochodów publicznych, i pobierał od nich procent 24 od sta. Dla czego mu towarzystwa taką lichwę płaciły, kiedy procent prawny był 12 od sta, o tem Cycero nie wspomina.</ref>; powtóre, wielu bardzo gminom nic zgoła za zboże nie zapłacił; nakoniec, jeżeli jakiej gminie zapłacił, tyle potrącił, ile mu się podobało; żadnej zaś tyle nic dał, ile jej się należało.<br> {{tab}}LXXI. Pytam cię naprzód: ty, któremu dzierżawcy publicznych dochodów stosownie do listu Karpinacyusza dzięki złożyli, czyś obrócił na swój pożytek pieniądze dane ze skarbu, przeznaczone z dochodów' ludu Rzymskiego na kupienie zboża, i czyś na nich zyskał dwadzieścia cztery od sta? Sądzę że temu zaprzeczysz; bo wyznanie jest haniebne i niebezpieczne dla ciebie. Mnie zaś bardzo trudno to okazać: bo jakich świadków mam powołać? dzierżawców publicznych dochodów? masz ich w wielkiem poszanowaniu: milczeć <ref follow="s400">pierwsza tyleż, zboże nakazane 800,000 modiów, czyli korcy 41,666; więc coroku dostarczała Sycylia Rzymowi samej pszenicy 354,166 korcy.</ref><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jqa8nzqdo645qm8jse0e2wtow2cl1g5 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/402 100 1086988 3159566 2022-08-28T17:19:00Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>będę: ich rachunki? postanowieniem dzierżawców na bok usunięte zostały. Dokąd się tedy udam? mamli rzecz tak haniebną, tak bezwstydne i zuchwałe przestępstwo dla braku świadków i dowodów piśmiennych pominąć? Nie pominę, sędziowie: świadka postawię. Jakiego? L. Wettiusza Chilona, zacnego i czcigodnego człowieka stanu rycerskiego, który z Werresem tak jest zaprzyjaźniony i blizko spokrewniony, że choćby uczciwym człowiekiem nie był, jednak coby przeciw niemu zeznał, ważnemby było; ale tak jest uczciwy, że jego świadectwu wierzyćby należało, choćby był największym Werresa nieprzyjacielem. Dziwi się Werres i oczekuje co ma Wettiusz powiedzieć. Nic nie powie stosownego do okoliczności, nic z przywidzenia, nic takiego, iżby myślić można że to lub owo gotów był powiedzieć. Napisał list do Karpinacyusza, który był w Sycylii oficyalistą w dzierżawie wypasów bydła i w towarzystwie dzierżawców publicznych dochodów. List ten znalazłem w Syrakuzie u Karpinacyusza w plice odebranych listów, i w Rzymie w plice posłanych listów urzędnika dzierżawy, Tulliusza, twego przyjaciela. Z tego listu możecie poznać bezczelność jego lichwy. {{Kapitaliki|Listy posłane przez urzędników, L. Wettiusza, P. Serwiliusza, K. Antistiusza}}. Wettiusz powiada że będzie miał na ciebie oko i dopilnuje jak zdasz skarbowi rachunek, żebyś te pieniądze z lichwy zebrane, jeśli ich ludowi nie zwrócisz, towarzystwu oddał. Mając takiego świadka, mając listy urzędników dzierżawy, P. Serwiliusza i K. Antistiusza, bardzo zacnych i szanownych ludzi, mając świadectwo towarzystwa, którego pisma przywodzimy, czy możemy dowieść co mówimy, czy też musimy szukać mocniejszych i ważniejszych dowodów?<br> {{tab}}LXXII. Wettiusz, twój najpoufalszy przyjaciel, Wettiusz twój szwagier, którego siostra jest twoją żoną, Wettiusz brat twojej żony, brat twego kwestora, świadczy o twojej bezwstydnej chciwości, o niezaprzeczonej kradzieży skarbu publicznego: bo jak inaczej nazwać lichwę skarbowemi pieniędzmi? Czytaj dalej. Słyszysz Werresie, powiada że twój pisarz utrzymywał rachunki tej lichwy, i jemu także urzędnicy dzierżawy grożą w swym liście. Bo na twoje nieszczęście miało wtenczas towarzystwo dwóch innych prócz Wettiusza urzędników. Za nieznośną rzecz uważają, że im zabrano dwadzieścia cztery od sta, i słusznie tak uważają. Bo kto to kiedy uczynił? albo nawet chciał uczynić, albo sądził że można urzędnikowi ośmielić się na wydarcie pieniędzy pod imieniem procentów od dzierżawców<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9k1pijww0bkpumvskhpzpo0fx5y66xq Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/403 100 1086989 3159567 2022-08-28T17:19:35Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>dochodów publicznych, których senat często zasilał zostawiając im procenta od sum tu skarbowych? Pewnieby temu człowiekowi żadna nadzieja ratunku nie pozostała, gdyby dzierżawcy dochodów publicznych, to jest Rzymscy rycerze w sądzie zasiadali. Mniejsza jeszcze, sędziowie, musi być teraz nadzieja, kiedy wy sądzicie, i tym mniejsza, im jest zacniej cudzą raczej krzywdą, niż swoim pożytkiem zostać poruszonym. Co myślisz na to odpowiedzieć? Chcesz zaprzeczyć, czy tem się bronić, że toć wolno było? Jak możesz zaprzeczyć? nie przekonająż cię tak ważne listy, świadectwa tylu dzierżawców? Jak możesz utrzymywać, że toć wolno było? Gdybym dowiódł żeś swojemi, nie ludu Rzymskiego pieniędzmi w prowincyi lichwił, nie mógłbyś się wybiegać: ale skarbowemi, ale na zboże przeznaczonemi, ale zostawionemi u dzierżawców na lichwiarskie procenta? kogo przekonasz że to wolno było? Nie tylko drudzy, ale ty sam nic zuchwalszego, nic niegodziwszego nie popełniłeś. Tego nawet, o czem w dalszym ciągu mówić przyjdzie, co wszyscy uważają za rzecz niesłychaną, że wielu bardzo gminom nic zgoła za zboże nie zapłacił, tego nawet, sędziowie, nie mogę nazwać bezwstydniejszym i zuchwalszym postępkiem. W tem się może więcej obłowił, ale do tamtego nie mniejszego bezwstydu potrzeba było. Ponieważ o tej lichwie dosyć się powiedziało, proszę teraz posłuchać o odwróceniu tych wszystkich pieniędzy.<br> {{tab}}LXXIII. Wiele jest miast zacnych i znakomitych w Sycylii, sędziowie, do których w pierwszym rzędzie Halesya liczyć się ma. Żadnego nie znajdziecie albo w pełnieniu obowiązku wierniejszego, albo w dostatkach zamożniejszego, albo w znaczeniu znamienitszego. Nakazał Werres temu miastu na każdy rok dostawić 60,000 modiów pszenicy; ale zamiast pszenicy wziął od niego pieniądze po cenie w jakiej pszenica była w Sycylii, a pieniądze wTzięte ze skarbu wszystkie dla siebie zatrzymał. Osłupiałem, sędziowie, gdy mi to po raz pierwszy okazał w radzie miejskiej Halesyi Eneasz Halesyanin, człowiek bardzo rozumny, roztropny i poważny, któremu rada poleciła ninie i bratu memu<ref>Byłto L. Tulliusz, brat stryjeczny Cycerona. Obacz wstęp do pierwsze mowy przeciw Werresowi.</ref> publicznie podziękować i zarazem udzielić nam wiadomości należących do tej sprawy. Dał mi poznać zwyczajny sposób postępowania Werresa: zabrawszy wszystko zboże<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> trtqgblzfuhmk6gr66gdpg7rpd42afm Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/62 100 1086990 3159569 2022-08-28T17:21:13Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Tajemniczych, a otwartych gościnnie i z których śmiech zdławiony wybucha.<br> {{tab}}Zdławiony śmiech.<br> {{tab}}Czem?<br> {{tab}}Łzami, wyciem gonionej z trzaskiem łamanych gałęzi i rogów sarny.<br> {{tab}}To wszystko wiedzie to słowo. I więcej jeszcze. Niepokój jakiś rzeczy przeczuwanych tylko, a takich rzeczy, które burzą, katastrofą w życie się walą.<br> {{tab}}To odczuwa instynktownie Pita, która oczy ocieniła firanką rzęs i siedzi nieruchoma, jak mały posążek.<br> {{tab}}Ona nie wie, na czem polega „złe prowadzenie się.“ Przedtem, dawniej, z tego, co słyszała, myślała, że osoby „złego prowadzenia“ przedewszystkiem mają śliczne suknie jedwabne, w których chodzą na codzień, duże pióra białe, piją czekoladę trzy razy dziennie i że dla nich „codzień niedziela.“ ''Za co'' im przypada ta jedwabna dola — tego Pita sformułować nie mogła. Wykombinowała jednak, że takie kobiety zrezygnowały z doskonałych rozkoszy niebieskich i wprzeciwstawieniu do zakonnic, które znów umartwiają się w życiu doczesnem, aby opływać we wszystko po śmierci — będą dręczone, smażone, pieczone wieczność całą. Pochop do tego mniemania dał Picie obrazek, ujrzany na straganie w dzień odpustowy przed Wizytkami, gdzie w płomieniach piekielnych gorzała, wykrzywiając się boleśnie, ogromnie wydekoltowana dama z perłami wielkości kartofli na szyi i w silnie trawiasto-zielonej sukni.<br> {{tab}}Nad damą tą znęcał się z zapałem czarny dyabeł z purpurowym ozorem i kłół widłami obfite wdzięki osoby widocznie „złego prowadzenia się.“ Lecz... oto w rok później Pita popadła w wątpliwości. W suterenach domu, zamieszkanego przez jej rodziców, zjawiła się jakaś dziewczyna o rudych „pełechach“ na głowie, wiecznie zaspana, i ledwo odziana w jakąś zagadkową czerwoną bluzkę. Pita kilkakrotnie spotkała się z tą dziewką w bramie i uczuła dziwny przestrach. Jakby się przesunął koło niej nietoperz,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> dwwcepwn75p35w3y10rjyqngi3wskln Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/63 100 1086991 3159571 2022-08-28T17:21:21Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>jakby wychudły tygrys, wypuszczony z klatki. Szybko przeszła w swych białych trzewiczkach i jasnym płaszczyku i potem cały dzień miała jakieś dreszcze dziwne wzdłuż krzyża. Uczucie to wzmogło się jeszcze, gdy posłyszała, jak matka mówiła do ojca:<br> {{tab}}— Ta ruda, to przecież najgorszego prowadzenia. Trzeba ją kazać wypędzić z suteryn.<br> {{tab}}Pita uczuła zamęt w głowinie.<br> {{tab}}Przecież „ta ruda“ — jest ledwo odziana — lata boso i mieszka kątem w wilgotnej suterynie. Niema ani pereł wielkości kartofla, ani atłasowej sukni.<br> {{tab}}Znaczy się — dziw...<br> {{tab}}Ani tu na świecie dobrobytu, ani na tamtym świecie zapewnionego spokoju i szczęścia.<br> {{tab}}Więc co?<br> {{tab}}Źle prowadzące się kobiety mogą być bogate i ubogie.<br> {{tab}}W takim razie, co im pozostaje? Muszą się bawić...<br> {{tab}}Ale jak?<br> {{tab}}I tu Pita zapada w zupełną ciemnię. Może... piją.<br> {{tab}}Ale to nie dobre, bo Pita przypomina sobie, że w Zakopanem piła raz dużo słodkich palących rzeczy z panami i mamusią na werendzie u Płonki. Było jej bardzo miło z początku, ale potem niech Bóg broni. Nudności i tak, jakby się ciągle umierało. Więc tańczą. Tak. To już milsze. I dużo jedzą. I panowie je całują... Po plecach Pity przebiega dreszcz. To wielki grzech! One się nie bronią. Takie wydekoltowane i panowie je całują.<br> {{tab}}Tu się znów zamąca. Pita doznaje wrażenia, że ktoś zaciągnął przed nią firankę, jakby na te okna, z po za których słychać polki, śmiech, przeciągły wrzask, łkanie i często ciszę.<br> {{tab}}Tego wszystkiego panna Władzia nie robi. Mama tak mówi. Ale i ona, Pita, nie robi, i mamcia, i Jaśka, i dużo pań. A mama zdaje się za to Władkę chwalić i jakby wynosić ponad wszystkich. Więc ta panna Władzia mogłaby się ''źle prowadzić'', ale nie chce...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4eovhwryh45fvxtlv1wmioj92qoxqrn Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/64 100 1086992 3159574 2022-08-28T17:24:52Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}I to jest widocznie wielka zasługa.<br> {{tab}}Pita ciekawy wzrok rzuca na Władkę, wracającą z kuchni. Cicho, skromnie przesuwa się w swej czarnej sukience i siada na dawnem miejscu.<br> {{tab}}Edek pokazuje Picie na policzki i robi gesty młócącego dyabła.<br> {{tab}}Pitę ogarnia pusta wesołość.<br> {{tab}}Tuśka dostrzega ten uśmiech i wyprostowuje się z godnością.<br> {{tab}}— Z czego Pita się śmieje?<br> {{tab}}Uśmiech Pity gaśnie.<br> {{tab}}Żebrowski pragnie uczynić jakąś dywersyę w tej „scenie,“ której mistrzem jest obecnie Tuśka, a którą to scenę przeczuwa w powietrzu. Zwraca się do żony:<br> {{tab}}— Czy widziałaś nowy szynel Mundka?<br> {{tab}}— Widziałam! — odpiera pochmurnie Tuśka.<br> {{tab}}Ten szynel, długo i troskliwie oglądany przez Żebrowskiego, leży w salonie na kanapie.<br> {{tab}}— Zapłaciłaś?<br> {{tab}}— Nie.<br> {{tab}}— Zostawiłem ci pieniądze jeszcze trzy dni temu.<br> {{tab}}— Wyszły na dom.<br> {{tab}}— A...<br> {{tab}}Milczenie.<br> {{tab}}Wreszcie Edek wyrywa się swoim kogucim głosem:<br> {{tab}}— Mamciu, ja teraz dostanę szynel Mundka.<br> {{tab}}Lecz starszy brat podnosi szybko głowę z nad talerza.<br> {{tab}}— Ja właśnie chciałem prosić, aby mi wolno było szynelem tym rozporządzić.<br> {{tab}}— Co z nim chcesz zrobić?<br> {{tab}}— Dam koledze.<br> {{tab}}— Pewnie Tarnawiczowi.<br> {{tab}}— To mniejsza. Dość, że potrzebuje. Marznie.<br> {{tab}}— Mnie też zimno — skomli Edek — ja ze swojego wyrosłem. A potem: taki wytarty.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fd4uhkgs088relkt41u8l467do4ma7n Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda 0 1086993 3159576 2022-08-28T17:26:56Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> [[Witolorauda]] |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" /> {{c|'''[[Witolorauda|Witolorauda]]'''|font=Monotype Corsiva|w=50px}} }} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|pt1]] nkb4bk66jqhcccy1blaldwc5m11hvcr 3159588 3159576 2022-08-28T17:35:48Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza]] na [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem: zmiana koncepcji wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> [[Witolorauda]] |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" /> {{c|'''[[Witolorauda|Witolorauda]]'''|font=Monotype Corsiva|w=50px}} }} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|pt1]] nkb4bk66jqhcccy1blaldwc5m11hvcr 3159608 3159588 2022-08-28T17:44:36Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] tmebs5z48gmr6o8jchq2przbazr9etv 3159620 3159608 2022-08-28T17:58:33Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda|Rauda]]|36}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota|Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni|Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni|Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota|Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|52}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|57}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Pieśń weselna ziemi|Pieśń weselna ziemi]]|59}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Żaltisowa żona|Żaltisowa żona]]|62}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Bracia Żaltisowéj żony|Bracia Żaltisowéj żony]]|70}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|79}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|80}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|109}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|144}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|162}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|171}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|200}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|224}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|244}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|258}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|269}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|293}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|297}}<br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] 07sm4d169dnmolmdt6r7r08dvs5b1rv 3159748 3159620 2022-08-28T19:52:00Z Wieralee 6253 drobne merytoryczne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota|Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni|Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni|Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota|Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Pieśń weselna ziemi|Pieśń weselna ziemi]]|59}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Żaltisowa żona|Żaltisowa żona]]|62}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Bracia Żaltisowéj żony|Bracia Żaltisowéj żony]]|70}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] cxzk8fc588kekfp6vdoqt0jh6wz9uo6 3159749 3159748 2022-08-28T19:52:53Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota|Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni|Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni|Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota|Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń weselna ziemi]]|59}} {{SpisZw||{{tab}}[[Żaltisowa żona|Żaltisowa żona]]|62}} {{SpisZw||{{tab}}[[Bracia Żaltisowéj żony|Bracia Żaltisowéj żony]]|70}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] 7mntrn1jv6ycad5caanc2y3fbstvz09 3159768 3159749 2022-08-28T20:01:53Z Wieralee 6253 drobne merytoryczne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota|Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni|Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni|Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota|Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń weselna ziemi]]|57}} {{SpisZw||{{tab}}[[Żaltisowa żona|Żaltisowa żona]]|60}} {{SpisZw||{{tab}}[[Bracia Żaltisowéj żony|Bracia Żaltisowéj żony]]|68}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] 5tvtk1z8dmttebb10yiv7433wwwddps 3159898 3159768 2022-08-29T06:44:44Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda (Czy ci co brakło...)|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń weselna ziemi]]|57}} {{SpisZw||{{tab}}[[Żaltisowa żona]]|60}} {{SpisZw||{{tab}}[[Bracia Żaltisowéj żony]]|68}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] g4awvar5llv8vidw19pplf5hsj85z3y 3159924 3159898 2022-08-29T07:15:40Z Wieralee 6253 grafika wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda (Czy ci co brakło...)|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń weselna ziemi]]|57}} {{SpisZw||{{tab}}[[Żaltisowa żona]]|60}} {{SpisZw||{{tab}}[[Bracia Żaltisowéj żony]]|68}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] agy7ai3cl7bvy9yeaudwpuqqnkg1cxh 3159961 3159924 2022-08-29T07:55:01Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda (Czy ci co brakło...)|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń weselna ziemi]]|57}} {{SpisZw||{{tab}}[[Żaltisowa żona]]|60}} {{SpisZw||{{tab}}[[Bracia Żaltisowéj żony]]|68}} {{SpisZw||{{tab}}[[Hola ptaszki!]]|256}} {{SpisZw||{{tab}}[[O! sama nie wiém...]]|263}} {{SpisZw||{{tab}}[[Oj polecę ja daleko!]]|266}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń drużek]]|272}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] nrsfd9oyy2ly2oj105c0wt73pm42vv5 3160088 3159961 2022-08-29T10:34:20Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br>{{c|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" />|width=450px}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp|Wstęp]]|VII}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I|I]]|1}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II|II]]|28}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III|III]]|34}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV|IV]]|43}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V|V]]|47}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI|VI]]|50}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII|VII]]|55}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII|VIII]]|77}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX|IX]]|96}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X|X]]|103}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI|XI]]|138}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII|XII]]|154}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII|XIII]]|163}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV|XIV]]|186}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV|XV]]|208}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI|XVI]]|228}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII|XVII]]|242}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII|XVIII]]|253}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX|XIX]]|277}} {{SpisZw||[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX|XX]]|281}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda (Czy ci co brakło...)|Rauda]]|36}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda II. Wejdalota]]|37}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda IV. Lingussoni]]|38}} {{SpisZw||{{tab}}[[Rauda V. Wejdalota]]|39}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń weselna ziemi]]|57}} {{SpisZw||{{tab}}[[Żaltisowa żona]]|60}} {{SpisZw||{{tab}}[[Bracia Żaltisowéj żony]]|68}} {{SpisZw||{{tab}}[[Hola ptaszki!]]|256}} {{SpisZw||{{tab}}[[O! sama nie wiém...]]|263}} {{SpisZw||{{tab}}[[Oj polecę ja daleko!]]|266}} {{SpisZw||{{tab}}[[Pieśń drużek]]|272}} <br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] 6upde520sttdmup8vrflwxy9tjhz600 Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/65 100 1086994 3159577 2022-08-28T17:27:22Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}— Ale masz coś na plecach — rzuca porywczo Mundek — a kolega chodzi teraz, w mrozy, w jednym mundurze.<br> {{tab}}Przed oczyma Pity przesuwa się sylwetka skurczona, smutna, młodego zziębłego chłopca, idącego w bieli śniegowej, gdzieś, het.<br> {{tab}}A śnieg na nią prószy..<br> {{tab}}Bezlitosny śnieg.<br> {{tab}}Pitę przejmuje dreszcz. Chciałaby z całej duszy zawołać:<br> {{tab}}— Dajcie mu ten szynel! i wszystko, wszystko... Zimno mu! on siny, śnieg na niego prószy.<br> {{tab}}Ale w te zimne myśli wpada głos Tuśki:<br> {{tab}}— To nie może być. Ja muszę stary szynel Edka sprzedać.<br> {{tab}}Żebrowski próbuje interweniować:<br> {{tab}}— Co ci handełes da...<br> {{tab}}— Cokolwiek. Chłopcy potrzebują kaloszy. Zanadto drą dużo butów. Muszę im kalosze kupić...<br> {{tab}}Nieubłagana, straszna rzeczywistość spada powoli ołowianemi skrzydły na tę garstkę ludzi, cisnących się dokoła stołu.<br> {{tab}}— Prawda — mówi krótko Żebrowski.<br> {{tab}}— Muszę...<br> {{tab}}— Tak, tak.<br> {{tab}}Mundek piękne czarne swe oczy podnosi znów na matkę.<br> {{tab}}— Ja będę chodził bez kaloszy.<br> {{tab}}— Tak — odpiera ironicznie Tuśka — a za miesiąc buty wymówią znów posłuszeństwo. Nie, mój drogi. Nie mamy na sentymenty.<br> {{tab}}— A więc któż takiemu da?...<br> {{tab}}Tuśka brwi ściąga.<br> {{tab}}— A ''nam'' kto da? — odpiera powoli.<br> {{Separator|18|.|95}} <nowiki/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k3lryrrptfu68mmkfo7ijy31albgkbs Kategoria:Anafielas (Kraszewski) 14 1086995 3159578 2022-08-28T17:27:55Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] bjsemitai6ol7qr7c53f15w8kire9qk 3159713 3159578 2022-08-28T19:27:06Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] {{Ukryj prefiks|Anafielas (Kraszewski)}} 5hy7rn18vnwibdh3d8xo4fdb41c7huz Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/404 100 1086996 3159579 2022-08-28T17:28:38Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>pod imieniem dziesięcin, zwykł był pieniądze od miast wyciskać, zboże ganić i odrzucać, ile zaś zboża trzeba było do Rzymu posłać, tyle z zabranego i w swoich składach zsypanego posyłał. Żądam rachunków: przeglądam regestra: widzę że Halesyanie z nakazanych 60,000 modiów ani ziarna nie dali: pieniądze Wolkacyuszowi i Timarchidesowi pisarzowi wypłacili. Znajduję dowód ogromnego obłowu: pretor, który powinien był zboże kupić, nigdy nie kupował, ale przedawał, pieniądze, które powinien był między miasta podzielić, zabierał i dla siebie zatrzymywał. To już mi nie kradzieżą, ale niesłychanem przestępstwem zdawało się: że odrzucał zboże miast, swoje dobrem znajdował; gdy swoje za dobre uznał, cenę jego stanowił; postanowiwszy cenę, pieniądze z miast wybierał; a co od ludu Rzymskiego otrzymał, dla siebie zachował.<br> {{tab}}LXXIV. Ile stopni wykroczenia, myślicie, zawiera się w tej jednej kradzieży! tyle ich jest, iż gdybym chciał nad każdym zastanowić się, Werres krokuby postąpić nie mógł. Odrzucasz zboże Sycylijskie: a to które posyłasz, z jakiego jest kraju? Maszli inną jaką Sycylią, coby ci na posłanie do Rzymu innego gatunku zboża dostarczyć mogła? Kiedy senat stanowi, i lud rozkazuje, żeby zboże w Sycylii było kupione, to, jak mi się zdaje, przez to rozumie, że Sycylijskie zboże z Sycylii ma być dostawione. Kiedy wszystko zboże Sycylijskie bez różnicy odrzucasz, z Egiptuli lub z Syryi do Rzymu posyłasz? Odrzucasz pochodzące z Halesyi, z Cefaledium, z Termów, z Amestratu, z Tyndaris, z Herbity, i z wielu innych miast. Jak się to stało, że na ich polach takie się zboże za twojej pretury jak nigdy przedtem rodziło, jakie ani mnie, ani tobie, ani ludowi Rzymskiemu podobać się nie mogło zwłaszcza że z tych pól i w tymże roku zboże dziesięcinne przedsiebiercy do Rzymu przywozili? Jak się to stało, że zboże dziesięcinne z tegoż samego szpiechlerza chwalono, a kupne ganiono? Jestże rzeczą wątpliwą, że ta cała nagana pochodziła z chęci wyciśnienia pieniędzy? Dajmy na to że dla słusznych powodów zboże z Halesyi odrzucasz: to masz w innych gminach, które za dobre uznać możesz. Kup jakie ci się podoba, i daj pokój ludziom, których zboże odrzuciłeś. Ale od tych, których zboże odrzuciłeś, wymagasz tyle pieniędzy, ile warto zboże, któreś innej gminie nakazał. Jestże rzeczą wątpliwą, dla czegoś to uczynił? Widzę z pism publicznych że Halesyanie dali za każdy medimn po piętnaście se-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cayfjhk880cfefrfnjsq9kq5la64avc Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/405 100 1086997 3159580 2022-08-28T17:30:21Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>stercyów<ref>To jest za 60,000 modiów 150,000 sestercyów, czyli złotych 50,000.</ref>. Udowodnię rachunkami najbogatszych rolników, że nikt w Sycylii zboża wtedy drożej nie przedał.<br> {{tab}}LXXV. Coż to za postępowanie, czyli raczej szaleństwo., odrzucać zboże ztamtąd pochodzące, gdzie senat i lud Rzymski chciał żeby było kupione, z tej samej wzięte kupy, której część pod imieniem dziesięciny dobrą znalazłeś, a potem na kupno zboża pieniądze od miast wyciskać, kiedyś na to ze skarbu odebrał! Kazałoż ci prawo Terencyuszowe kupić od Sycylianów zboże za Sycylianów pieniądze, czy za pieniądze ludu Rzymskiego? Widzicie już tedy że Werres wszystkie te summy skarbowe, które powinien był dać gminom za zboże, na swój zysk obrócił: bierzesz bowiem od miast po piętnaście sestercyów, bo taka była wtenczas cena medinma; zatrzymujesz ośmnaście sestercyów, bo tak było prawem zboże Sycylijskie oszacowane. Tak postępować nie jestże to samo, jak gdybyś był zboża nie odrzucał, ale znalazłszy w dobrym gatunku i przyjąwszy, wszystkie pieniądze skarbowe zatrzymał, i żadnej gminie nic nie zapłacił, gdy prawne oszacowanie jest takie że, będąc w innych czasach znośne dla Sycylianów, za twojej pretury pożądanem być im musiało? Bo modius jest na trzy sestercye oszacowany, wart zaś był tylko za twojej pretury dwa sestercye, jak się w wielu listach do przyjaciół chwalisz. Ale choćby wart był trzy sestercye, ponieważ po tyle od gmin za tę miarę wybrałeś, gdybyś był tyle Sycylianom zapłacił, ile ci lud Rzymski zapłacić kazał, byliby kontenci rolnicy: ty zaś nie tylko im dać nie chciałeś co im należało, ale nawet przymusiłeś do zapłacenia co nie byli winni. Że tak się stało, pozwólcie, sędziowie, przełożyć to sobie z pism i świadectw publicznych, w których nic zmyślonego, nic do okoliczności nagiętego nie znajdziecie. Wszystko co mówimy jest porządnie ułożone i wyjęte z rachunków gmin, które nie są sfałszowane, zagmatwane, na prędce sporządzone, ale dokładne i regularnie utrzymywane. Odczytaj rachunki Halesyanów. Komu, powiada, dano pieniądze? Czytaj, czytaj głośniej. {{Kapitaliki|Wolkacyuszowi, Timarchidesowi, Mewiuszowi}}.<br> {{tab}}LXXVI. Co to Werresie? Nie zostawiłeś sobie lej nawet obrony, że się tem urzędnicy zbożowej dzierżawy trudnili, że urzędnicy zboże odrzucili, że urzędnicy o cenę z miastami się zgodzili, że dla nich od ciebie pieniądze odebrali, że potem sami zboże kupili, że to do<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 11ub4asmi5dc9r5rovyeke6ru8qtmtx Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/66 100 1086998 3159581 2022-08-28T17:30:37Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Wsunęła się do jadalni i stanęła cicho w progu najstraszniejsza z nędz.<br> {{tab}}Niby ''pensya'', która powinna starczyć, a tu paszcze otwarte potrzeb niezliczonych, nieokreślonych.<br> {{tab}}I to wieczne udawanie, to pokrywanie, aby nawet łat nie dostrzeżono.<br> {{tab}}Bo to nie wypada.<br> {{tab}}Bo to urzędnik, córka, żona, syn.<br> {{tab}}A więc dziurawe buty. Ach! nie, to niepodobna.<br> {{tab}}Należą do inteligencyi. ''Muszą mieć wszystko''.<br> {{tab}}Lecz kto im to wszystko da?<br> {{tab}}Więc milczą ciężko i smutno. Na młode głowy wali się ołowiana chmura.<br> {{tab}}Nie śmią oczu podnieść. Coś ich piętnuje, ciśnie.<br> {{tab}}Taka troska czarna rozwiała całun i szarością powleka twarze.<br> {{tab}}Jak im tam smutno, jak im tam ciężko dokoła tego stołu!<br> {{tab}}U drzwi stanęła cicho najstraszniejsza z nędz i czeka u progu...<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}W milczeniu wstają od stołu. Dzieci dziękują rodzicom za to pożywienie, które ostatecznie dać im jest tych rodziców obowiązkiem. Żadne bowiem dziecko o to życie nie prosiło. Nie mogło prosić, bo... nie istniało. Ale w każdym domu nie nadto arystokratycznym, dziękują dzieci za pożywienie. Pita składa resztki do kredensu, zbiera obrus, serwety. Tuśka wydziela Władce robotę i zabiera się do zwykłego zapadnięcia w poobiedni letarg w swoim pokoju. Edek przykucnął przy swem pudełku pamiątek, zwanem „trumną“ i chowa skrzętnie jakieś tajemnicze przedmioty. Mundek wyszedł do salonu i stoi tam tajemniczy i zamknięty w sobie koło okna. Nagle Tuśka zwraca się już we drzwiach sypialni do męża:<br> {{tab}}— Trzeba tego bałwana rządcę zawołać: niech raz obejrzy ten zlew i zobaczy, co się wyprawia.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9jnnltpmvc0zkuh0yl3ayvy8z8fxyur Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/406 100 1086999 3159582 2022-08-28T17:30:47Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>ciebie bynajmniej nie należy. Jestto bez wątpienia zła i nędzna wymówka, kiedy pretor tak się usprawiedliwia: «Jam zboża nie widział, ani się go dotknął: dałem urzędnikom wolność przyjęcia lub odrzucenia: urzędnicy pieniądze od gmin wycisnęli: ja zaś pieniądze, które miałem dać gminom, dałem urzędnikom.» Złato, jak powiedziałem, wymówka; ale i tej nawet, choćbyś chciał, użyć ci niewolno. Zabrania ci Wolkacyusz, twój i twoich ulubieniec, o urzędniku wzmiankować. Timarchides zaś, podpora waszego domu, chwyta cię za gardło przy twojej obronie; bo jemu pospołu z Wolkacyuszem miasto Halesya pieniądze wyliczyło. Twój też pisarz ze złotym pierścieniem, co go za takie zdzierstwa pozyskał, nie pozwoli ci bronić się tym sposobem. Coż ci tedy pozostaje jak wyznać, żeś posyłał do Rzymu zboże za Sycylijskie pieniądze kupione, pieniądze zaś skarbowe do szkatuły schowałeś? O! jak przyjemny musi być nałóg wykraczania ludziom niecnym i zuchwałym, kiedy im to płazem uszło, i kiedy się na wszystko rozpasali! Nie pierwszy to raz Werres w tym rodzaju kradzieży grosza skarbowego poślakowany, ale teraz dopiero schwytany. Widzieliśmy że mu wyliczono jako kwestorowi pieniądze ze skarbu na potrzeby wojska konsularnego: widzieliśmy że w kilka miesięcy potem wojsko i konsula okradł. Wszystkie te pieniądze utaiły się w pomroce i ciemności, jaka się wtenczas nad Rzecząpospolitą rozciągnęła. Sprawując potem jakby dziedzictwem spadłą pod Dolabellą kwesturę, sprzątnął ogromne summy, ale tak dobrze umiał rzecz zagmatwać, że rachunek z nich w potępieniu Dolabelli zaginął. Miał sobie jako pretor Sycylii powierzone ogromne summy: widzicie że ten człowiek nie bojaźliwie, ani po kęsku tych niegodziwych zysków kosztował; nie! nie wahał się wszystkie skarbowe pieniądze pochłonąć. Kiedy się wyuzdał w nałogu wykraczania, zakorzenione złe skłonności tak się prędko w nim rozkrzewiły, że już zuchwalstwu swemu tamy położyć nie mógł. Przydybany jest nakoniec, na uczynkach ważnych i oczywistych przydybany. Zdaje mi się że wpadł w tę matnią z bozkiego dopuszczenia, żeby nie tylko odniósł karę, na jaką niedawno zasłużył, ale żeby oraz za przestępstwo przeciw Karbonowi i Dolabelli zapłatę otrzymał.<br> {{tab}}LXXVII. Zachodzi tu, sędziowie, nowa okoliczność, która uprząta wszelką wątpliwość co do powyższego punktu oskarżenia o dziesięciny. Bo jeżeli to pominę, że wielu bardzo rolnikom na drugą<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hyif60q1pvzdgciasjwtcyususle1gj Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/407 100 1087000 3159583 2022-08-28T17:31:48Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>dziesięcinę i na owe 800,000 modiów nic zboża na przedaż ludowi Rzymskiemu nie pozostało, i że to zboże od twego prokuratora, to jest od Aproniusza kupili, zkąd się jasno okazuje że nic rolnikom nie zostawiłeś; jeżeli to pominę, co w wielu świadectwach jest wymienione, możeż być co pewniejszego nad to, że wszystko zboże Sycylijskie, wszystkie urodzaje gruntów dziesięcinnych przez trzy lata w twojem posiadaniu i w twoich szpiechlerzacb się znajdowały? Bo ponieważ zamiast zboża od gmin pieniądze wycisnąłeś, zkąd się wzięło zboże, któreś do Rzymu posyłał, jeżeli zsypane na kupę i zamknięte u ciebie nie było? Miałeś tedy na tem pierwszy zysk, żeś to zboże wydarł rolnikom: drugi, żeś to zboże, przez trzy lata najniegodziwszym sposobem nabyte, nie raz, lecz dwa razy, nie za jednę, lecz za dwie zapłaty, jedno i to samo zboże przedał: raz gminom medimn po piętnaście sestercyów, drugi raz ludowi Rzymskiemu, od którego po ośmnaście sestercyów za medimn tego samego zboża dostałeś. Ale zboże Centuripinów i Agrigentinów, a może i kilku innych miast, dobre znalazłeś i tym miastom pieniądze zapłaciłeś. Choćby były inne miasta, których zboża odrzucić nie chciałeś: coż ztad? byłali im cała summa za zboże należna wypłacona? Znajdź mi nie mówię jednę gminę, ale jednego rolnika: patrz, szukaj, oglądaj się, czy jest choć jeden w prowincyi, którąś przez trzy lata rządził, coby twej zguby nie pragnął? jednego, mówię, daj mi z owych nawet rolników, którzy na posąg złożyli się, coby powiedział że mu za zboże ile należało zapłacono. Upewmiam, sędziowie, że żaden tego nie powie.<br> {{tab}}LXXVIII. Od wszystkich summ, które miałeś do wypłacenia rolnikom, miano zwyczaj pod różnemi pozorami odtrącać, naprzód za obejrzenie i różnicę wartości pieniędzy, potem nie wiem za jakieś wyciśniecie pieczęci<ref>Obejrzenie pieniędzy co do stopy menniczej zwało się ''spectatio''. Porównanie ich wartości z wartością pieniędzy innych krajów, ''collybus''. Opłata za wyciśnienie pieczęci, ''cerarium''.</ref>. Tak są, sędziowie, nazwane nie prawne jakie opłaty, ale najniegodziwsze obrywki. Jaka może być różnica wartości pieniędzy, gdzie wszyscy jednego tylko ich gatunku używają? A co znowu znaczy opłata od wyciśnienia pieczęci! Jak ten artykuł wcisnął się do rachunków urzędowej osoby, jak do skarbowych pieniędzy? Ten trzeci rodzaj odtrącania był uważany nie tylko<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> p2i0vkkusmicr6hlakrk5n4lxyh4dx0 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/408 100 1087001 3159584 2022-08-28T17:32:28Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>jako dozwolony, ale jako przynależny, nie tylko jako przynależny, ale jako niezbędnie potrzebny. Dla pisarza od całej summy odtrącano dwie pięćdziesiąte części. Kto ci to pozwolił? jakie prawo? jakie postanowienie senatu? Co to za sprawiedliwość, że twój pisarz tyle pieniędzy zabierał, bądź z majątku rolników, bądź z dochodów ludu Rzymskiego? Bo jeżeli to odtrącenie bez krzywdy rolników dziać się mogło, to lud Rzymski, w takim zwłaszcza niedostatku skarbu, wolnym od niego być powinien; jeżeli zaś nie tylko lud tak chciał, ale i słuszność wymaga, żeby rolnikom wypłacono, jakże ma sługa sądowy, za małą zapłatę od ludu najęty, łupić majątek rolników? Będzież mógł Hortensiusz poburzać na mnie w tej sprawie stan pisarzów i powiedzieć, że podkopuję ich pożytki i na ich prawa nastaję? jak gdyby to pisarzom jakim przykładem lub jakiem prawem dozwolone było. Po co mam zasięgać dawnych czasów i wspominać o pisarzach, którzy, jak wiadomo, byli prawymi i bezinteresownymi ludźmi? Nie uchodzi to mojej uwagi, sędziowie, że ludzie słuchają teraz dawnych przykładów jak bajek i za bajki je mają: w naszym tedy nędznym i skażonym wieku pozostanę. Niedawno, Horlensiuszu, byłeś kwestorem: co czynili twoi pisarze, możesz powiedzieć. Ja o moich to powiadam, że gdym w tej samej Sycylii miastom za zboże płacił, i dwóch pisarzów, L. Mamiliusza i L. Sergiusza, bardzo prawych ludzi, przy sobie miał, nie tylko tych dwóch pięciudziesiątych, ale nawet jednego grosza dla żadnego z nich nie odtrącono.<br> {{tab}}LXXIX. Powiedziałbym, sędziowie, że rnnieby o to obwiniać należało, gdyby oni kiedy co podobnego odemnie żądali, gdyby nawet o tem pomyśleli. Bo dla czego miałby sobie potrącać pisarz, a nie popędzacz mułów, który pieniądze przywiózł? roznosiciel listów, za którego przybyciem ludzie uwiadomieni stawili się? woźny, który ich zwołał? sługa sądowy i niewolnik Wenery, który kassę przyniósł? Jaką tu pisarz pełni tak ważną służbę, żeby mu nie tylko dawać taką zapłatę, ale przypuszczać go do udziału w tak znacznych summach? Stan ten jest szanowany: kto temu przeczy? Ale jaki to jedno z drugiem ma związek? Jest zaś dla tego szanowny, że wierności tych ludzi rachunki publiczne i akta urzędników są powierzone. Zapytajcie tedy onych pisarzów, którzy temu stanowi honor czynią, ojców familij, zacnych i uczciwych ludzi, co znaczą te pięćdziesiąte części? Zaraz się wszyscy dowiecie, że to im nową i niegodną rzeczą być się<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7klvnv0ozx89duudqr5dzb0h5n8g532 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/409 100 1087002 3159585 2022-08-28T17:33:36Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>zdaje. Odeszlij mię. do takich pisarzów, jeśliś łaskaw, a nie takich zgromadzaj, którzy uzbierawszy cokolwiek grosza z daru rozrzutnych młodzików, lub z ubocznych dochodów aktorskich, wkupili się do dekuryi<ref>Pisarze byli podzieleni na dekurye. Cycero mówi o takich, którzy wprzód byli aktorami, a potem kupili sobie pisarstwo. — Druga klassa obywateli jest zapewne stan rycerski, pośredni między patrycyuszami a plebejami, do którego z tych ostatnich wchodzili pisarze i różni podrzędni oficyaliści, zebrawszy tyle grosza, ile od rycerzy wymagano.</ref>, i powiadają że z pierwszej klassy wygwizdanych aktorów do drugiej klassy obywateli przeszli. Takich pisarzów, Hortensiuszu, wezmę za sędziów przeciw tobie w tym punkcie oskarżenia, którym przykro ze ci pisarzami są. Kiedy zresztą widzimy że w owym stanie, który jest nagrodą zasług i cnoty, wielu niegodnych się mieści, manryż się dziwić że są niektórzy nikczemni ludzie w stanie, do którego każdemu za pieniądze dostać się wolno?<br> {{tab}}LXXX. Kiedy wyznajesz że twój pisarz za twojem pozwoleniem 1.300.000 sestercyów<ref>Werres wybrał ze skarbu we trzech latach na kupno zboża 36,600,000 sestercyów. Obacz notę 30 do tej mowy. Druga pięćdziesiąta część tej summy jest 1.464,000 na potrącenie, dla sług jego sądowych przypadająca; a zatem zamiast ''tredecies'' czytać trzeba ''quatuor decies''.</ref> ze skarbowych pieniędzy dla siebie zabrał, czy się spodziewasz że ci pozostała jaka obrona, lub że kto znieść to potrafi? Jaki nawet z twoich obrońców spokojnym umysłem słuchać o tem będzie? W państwie, w którem K. Katonowi, dostojnemu mężowi i byłemu konsulowi, nakazano wrócić za poczynione krzywdy 18.000 sestercyów<ref>K. Kato, wnuk Katona Cenzora, konsul roku 114 przed Chr., we cztery lata potem skazany na tę summę za zdzierstwa w Macedonii popełnione. Jest o nim wzmianka w rozdziale 10 mowy przeciw Werresowi o posągach, tudzież w mowie za Korneliuszem Balbem, II, zkąd się dowiadujemy że K. Kato po swem potępieniu schronił się do Tarragony, gdzie prawo obywatelstwa otrzymał.</ref>, w tem państwie miałożby być wolno twemu słudze sądowemu jednym zamachem 1,300,000 sestercyów zagarnąć? Ztąd ów złoty pierścień, którym go na zgromadzeniu obdarzyłeś: dar, który, szczególniejszą bezwstydnością nacechowany, wszystkim Sycylianom nadzwyczajny, mnie zaś niepodobny nawet do wiary zdawał się. Nasi wodzowie, zwyciężywszy nieprzyjaciół, oddawszy usługi Rzeczypospolitej, często swoich pisarzów w obec zgromadzonego wojska pierścieniami obdarzali; ale ty po jakich czynach, po jakiej<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 70u4kjivz95jhyml2m2f65enb0oksqr Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/410 100 1087003 3159586 2022-08-28T17:35:08Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>wygranej bitwie, ośmieliłeś się dla rozdania podarunków zgromadzenie zwoływać? Bo nie tylko swego pisarza pierścieniem, ale Kw. Rubriusza, dzielnego męża i cale ci niepodobnego, rzadkiej cnoty, wielkiej wziętości i niemałych bogactw, wieńcem, naszyjnikiem i złotym łańcuchem udarowałeś; oprócz niego M. Kossutiusza, bardzo zacnego i niepokalanego człowieka, M. Kastrytiusza, posiadającego świetne przymioty, talenta i wielką wziętość. Co miały znaczyć te podarunki trzem obywatelom Rzymskim? Obdarzyłeś także niektórych najmożniejszych i najznakomitszych Sycylianów, którzy się jednak, jak sobie tuszyłeś, powstrzymać przez to nie dali, lecz tym poważniejsi żeś ich uczcił, do złożenia świadectwa stanęli. Z jakich łupów na nieprzyjacielu zabranych, z jakiego zwycięztwa, z jakiej zdobyczy, z przedaży jakich plonów te podarunki przyznałeś? Może dla tego że, gdyś był pretorem, po przybyciu kilku rozbójniczych statków, najpiękniejsza flota, przedmurze Sycylii, strażnica tej prowincyi, ręką rozbójników morskich spaloną została? lub że okolica Syrakuzańska pożogami rozbójników za twojej pretury spłonęła? lub że rynek Syrakuzański krwią dowódców okrętowych oblał się? lub że lekki statek morskich rozbójników w porcie Syrakuzańskim krążył? Nie mogę znaleźć, coby mi dało do zrozumienia, dla czegoś wpadł na ten szalony pomysł, chyba żeś to miał na celu, żeby ludzie twych złoczyństw zapomnieć nic mogli. Złotym pierścieniem pisarz udarowany, i na tę darowiznę zgromadzenie ludu zwołane! Jakiem czołem spojrzeć mogłeś w tem zgromadzeniu na ludzi, których majątki na podarowanie tego pierś-cienia służyły, którzy swoje złote pierścienie zdjęli i dzieciom z palców ściągnęli, żeby twój pisarz miał z czego ten twój dar i to twoje dobrodziejstwo utrzymać<ref>Złoty pierścień był znakiem godności rycerza Rzymskiego, a trzeba było pewnego dochodu, żeby należeć do tego stanu.</ref>. A jaką mowę miałeś przy tem podarowaniu? Może ową dawną, jaką wodzowie miewali: «Ponieważ w bitwie, w wojnie, w służbie wojskowej odznaczyłeś się;» ale o tem ani wzmianki nie było za twojej pretury; albo może taką: «Ponieważ nic odmówiłeś mi nigdy swojej usługi w żadnej namiętności, w żadnym haniebnym uczynku, ponieważ należałeś do wszystkich niecnych postępków wraz ze mną, gdym był legatem, pretorem, i tu także w Sycylii; dlatego, i ponieważem cię wzbogacił, obdarzam cię tym złotym pierścieniem.» Taka mowa nie zboczyłaby od prawdy; ten<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gf7xrykvch2ksfcp29iwesxidwq3j93 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/411 100 1087004 3159589 2022-08-28T17:36:46Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>bowiem złoty pierścień przez ciebie dany nie dowodzi że ten człowiek jest waleczny, tylko że jest bogaty. Gdyby tedy ten pierścień przez kogo innego był dany, mielibyśmy go za świadectwo waleczności; ale że przez ciebie jest dany, uważamy go za przydatek do bogactwa.<br> {{tab}}LXXXI. Powiedziało się, sędziowie, o zbożu dziesięcinnem: powiedziało się o kupnem: pozostaje teraz do powiedzenia o oszacowanem<ref>Wielkorządcy mieli prawo wybierać zboże do swej komory, ''cella'', na utrzymanie swego domu i swej drużyny, albo w naturze, albo w pieniądzach przez senat oszacowane, i to nazywano zbożem oszacowanem, ''rumentum aestimatum''.</ref>. Ten punkt oskarżenia nie tylko dla wielkości pieniędzy i sposobu zdzierstwa, ale dla tego także wzbudzić powinien tym większe oburzenie, że nań Werres nie dowcipny jaką obrony, ale haniebnem wyznaniem gotuje się odpowiedzieć. Na mocy uchwały senatu i praw wolno mu było wybrać zboże do swojej komory. Senat osza Co wał po cztery sestercye modius pszenicy, po dwa jęczmienia. Werres nie tylko powiększył ilość pszenicy, ale w umowach z rolnikami modius pszenicy po trzy denary oszacował<ref>Czyli 12 sestercyów, 6 ziole, kazał sobie za modius zapłacić, kiedy ten wart był 2 sestercye, to jest 20 groszy.</ref>. Niemasz wtem winy, Hortensiuszu; nie turbuj się oto: wielu ludzi zacnych, uczciwsi i bezinteresownych umawiali się często z rolnikami i miastami o zboże, które mieli wybrać do swojej komory, i brali pieniądze za zboże. Wiem jak się zwykle dzieje; wiem co wolno. W postępkach jego nic mu się. nie gani, co wprzód zacni ludzie zwykli byli czynić. Ale to mu ganię że, gdy modius pszenicy był w Sycylii po dwa sestercye, jak świadczy list jego do ciebie, Hortensiuszu, pisany, a najwięcej po trzy sestercye, jak się wprzód okazało ze wszystkich świadectw i rachunków rolników, że Werres po trzy denary za modius pszenicy od rolników wycisnął. W tem wina: możesz tedy poznać że oskarżenie nie polega na oszacowaniu, ani na trzech denarach, ale na stosunku ceny zboża do oszacowania.<br> {{tab}}LXXXII. Nastało oszacowanie, sędziowie, nie dla dogodności konsulów lub pretorów, ale gmin i rolników; bo w początku żaden nie był tak {{korekta|bezwstydny ,żeby,|bezwstydny, żeby,}} gdy mu się zboże należało, pieniędzy żądał. Pewnie to poszło naprzód od rolników, albo od gminy, której dać zboże nakazano: kiedy swe zboże przedała, lub zachować chciała,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pfnn61pr6oho6mpkwp1zirju90px1e3 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/412 100 1087005 3159591 2022-08-28T17:37:27Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>lub dostawić gdzie nakazano wzbraniała się, uprosiła sobie jak łaskę i dobrodziejstwo, żeby zamiast zboża pieniądze, po cenie w jakiej było, dać mogła. Dla takich powodów, tudzież przez wspaniałomyślność i powolność wielkorządców oszacowanie zaprowadzone zostało. Nastąpili potem chciwi wielkorządcy, którzy w swej chciwości nie tylko drogę do obłowu, ale wybieg i sposób obrony wynaleźli. Od tego zaczęli że nakazywali do miejsc najodleglejszych i najtrudniejszego przystępu każdego roku zboże dostawiać, żeby przez trudność dostawy oszacowanie jak chcieli najwyżej podnieść mogli. Za taki fortel odpowiada się przed opinią publiczną, ale nie przed sądem, dla tego że kto tak czyni, poczytany być może za chciwego, ale skargę na niego nie tak łatwo zanieść; bo zdaje się iż przyznać musimy naszym wielkorządcom, że im zboże gdzie zechcą odbierać wolno. Wielu to może czyniło, tak wielu, że ci tylko, o których bezinteresowności pamiętamy lub słyszymy, tego nie czynili.<br> {{tab}}LXXXIII. Pytam cię teraz, Hortensiuszu, z którymi z nich Werresa chcesz porównać? Z tymi zapewne, którzy dobrocią powodowani, dozwolili gminom w dowód łaski i dobrodziejstwa dać zamiast zboża pieniądze. Może nawet rolnicy nie mogąc przedać modiusa pszenicy po trzy sestercye, prosili Werresa, żeby im wolno było dać mu za każdy po trzy denary? Albo, ponieważ tego powiedzieć nie śmiesz, do tego się ucieczesz, że trudnością dostawy powodowani woleli dać trzy denary? Jakiej dostawy? zkąd dokąd mieli dostawić? z Filomelium<ref>Filomelium, miasto w środku Frygii, na 230 mil Rzymskich, czyli przeszło 63 Polskich od Efezu odlegle.</ref> może do Efezu? Wiem jaka różnica bywa w cenach zboża; wiem ile dni drogi; pojmuję że dogodniej Filomeliensom zapłacić za zboże we Frygii po cenie będącej w Efezie, niżeli do Efezu prowadzić, albo dla kupna tam zboża pieniądze i umyślnych posyłać. Jestże co podobnego w Sycylii? Enna leży w samym środku wyspy. Żądaj żeby mieszkańcy Enny odmierzyli ci zboże nad morzem, co prawnie bez żadnego zaprzeczenia żądać możesz: dostawiać na dzień naznaczony albo do Fintyi, albo do Halesyi, albo do Katany, miejsc od siebie najodleglejszych. Ale dostawiać nawet nie trzeba będzie; bo cały ten zysk na oszacowaniu powstał z różnicy ceny zboża. Wielkorządca prowincyi może kazać dostawić sobie zboże, gdzie jest najdroższe. Dla tego ten sposób oszacowania ma swe znaczenie w Azyi,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fs0kf5oocg29qctkbp2s8uz8cct0733 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/413 100 1087006 3159593 2022-08-28T17:38:11Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>ma w Hiszpanii, ma w tych prowincyach, gdzie cena zboża nie jest wszędzie jednakowa. Ale w Sycylii co to kogo obchodziło dokąd miał zboże dostawić? nie potrzebował go prowadzić: dokąd kto miał rozkaz dostawić, tam mógł kupić zboże po tej samej cenie, po jakiejbj w domu przedał. Jeżeli tedy, Hortensiuszu, chcesz dowieść że Werres w oszacowaniu tak jak drudzy postępował, to musisz okazać że gdziekolwiek w Sycylii za pretury Werresa modius pszenicy przedawał się po trzy denary.<br> {{tab}}LXXXIV. Patrz jakąm ci drogę do obrony otworzył, jak niesłuszną dla sprzymierzeńców, jak przeciwną dobru Rzeczypospolitej, jak zbaczającą od celu i ducha prawa. Tak jest, Werresie, gotów jestem dać ci zboże w mojej włości, w mojej gminie, ba nawet gdzie sam przebywasz, mieszkasz, sprawy swoje odbywasz, prowincyą rządzisz; a ty mi wyszukasz jakiś daleki i pusty kątwprowincyi, każesz mi sobie tam odmierzyć, dokąd niedogodnie prowadzić, gdzie go kupić nie mogę. Byłobyto, sędziowie, nieuczciwe, nieznośne wymaganie, nikomu prawem niedozwolone, byłobyto wykroczenie, za które nikogo może jeszcze nie karano. Co jednak za nieznośne ogłaszam, Werresowi pozwalam i dopuszczam. Jeżeli gdziekolwiek w jego prowincyi zboże było w takiej cenie, po jakiej je oszacował, zdaniem mojem, ten zarzut ściągać się do oskarżonego nie powinien. Ale kiedy wszędzie w prowincyi było po dwa, najwięcej po trzy sestercye, tyś sobie po dwanaście sestercyów zapłacić kazał. Jeżeli tedy spierać się ze mną nie możesz ani o cenę zboża, ani o twoje oszacowanie, po coż siedzisz na tej ławie, czego czekasz, jak się będziesz bronił? Czy ci się zdaje żeś te pieniądze zyskał przeciw prawu, ze szkodą Rzeczypospolitej, z największą krzywdą sprzymierzeńców, albo czy chcesz utrzymywać że się to dobrze, jak należy, z pożytkiem Rzeczypospolitej, bez niczyjej krzywdy stało? Kiedy ci senat ze skarbu pieniądze dać, i na każdy modius po denarze wyliczyć kazał, które rolnikom wypłacić miałeś, co powinieneś był uczynić? Gdybyś chciał uczynić jak on L. Pizo Frugi<ref>Nadal to prawo będąc trybunem ludu roku 149, został konsulem 133 przed Chr.</ref>, który pierwszy wniósł prawo na zdzierców, kupiwszy zboże po bieżącej cenie, resztę pozostałą pieniędzy do skarbubyś odniósł. Gdybyś chciał postąpić jak ludzie chcący zjednać miłość sprzymierzeńców, albo dobroduszni, ponieważ senat nad<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> obbh04jkpe82jfvpzwkr4uuz79jagdj Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/414 100 1087007 3159594 2022-08-28T17:38:37Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>cenę zwyczajny zboże oszacował, zapłaciłbyś podług oszacowania senatu, nie podług ceny bieżącej. Gdybyś chciał uczynić, jak po największej części inni uczynili, w czem był także jakiś zysk, ale uczciwy i godziwy, tobyś zboża, ponieważ było po niczemu, nie kupił i wziął pieniądze, które ci senat na komorę twoję postąpił.<br> {{tab}}LXXXV. Ale ty coś uczynił? jak się z twego postępku nie powiem podług prawideł słuszności, ale nawet zasad ludzi najnieuczciwszych i najbezczelniejszych usprawiedliwić można? niemasz bowiem żadnego prawie wykroczenia, jakiego ludzie na urzędzie, jakkolwiek niecni, dopuszczać się ośmielają, któregoby nie zwykli uniewiniać jeżeli nie dostateczną, to przynajmniej pozorną przyczyną. Jak to było? Przychodzi pretor i powiada: Trzeba mi kupić zboża od ciebie. — Bardzo dobrze. — Dam ci denara za modius. — Bardzo łaskawie i wspaniale; bo go za trzy sestercye przedać nie mogę. — Ale ja zboża nie potrzebuję, pieniędzy mi potrzeba. — Spodziewałem się, odpowiada na to rolnik, denarów dostać; ale ponieważ tak być musi, zważ po czemu zboże. — Wiem, po dwa sestercye. — Ileż ci mam dać pieniędzy, kiedy ci senat dał po cztery sestercye? Go na to Werres odpowie? Słuchajcie, sędziowie, i uwielbiajcie sprawiedliwość pretora. — Cztery sestercye, które mi senat postanowił i ze skarbu wypłacił, dla siebie zatrzymam i ze skarbu do mojej szkatuły przeniosę. — A potem? — Potem, za każdy modius, któryć nakazuję, dasz mi ośm sestercyów. — Dla jakiej przyczyny? — Co pytasz o przyczynę? niemasz tu innej jedno zysk i łupież. — Mów, rzecze rolnik, mów wyraźniej. Senat chciał żebym ci zboże odmierzył, i żebyś mi zań pieniądze wyliczył, a ty chcesz zatrzymać dla siebie summy, które senat dla mnie przeznaczył, i prócz tego, mając mi do wypłacenia po denarze za modius, dwa mi zabierasz, i to zdzierstwo i łupieztwo opatrzeniem komory swojej nazywasz! Brakowało jeszcze za twojej pretury tej krzywdy, tej niedoli rolnikom do straty reszty majątków: bo co mogło pozostać nieborakowi, który przez to ukrzywdzenie nie tylko wszystko swe zboże postradać, ale nawet wszystkie narzędzia rolnicze przedać musiał? Nie wiedział w którą się stronę obrócić. Z jakiego urodzaju miał ci dać pieniądze? Pod imieniem dziesięciny tyle mu już zabrano, ile się Aproniuszowi podobało: za drugą dziesięcinę, za kupne zboże, albo mu nic nie dano, albo tyle tylko, ile pisarz pozostawił, albo po prostu, jakieście słyszeli, zabrano.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mraovp874uqbxppv9hjvu2xr4q6lnvl Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/415 100 1087008 3159597 2022-08-28T17:39:14Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{tab}}LXXXVI. A ty prócz tego przymuszasz jeszcze rolnika do dania pieniędzy! Jak? jakiem prawem? podług jakiego przykładu? Kiedy urodzaje rolnika zabierano i wszelkiem bezprawiem rozszarpywano, tracił tylko co pługiem zarobił, co zapracował, co mu pola i zasiewy wydały. W tych ciężkich krzywdach tę jednak miał lichą pociechę, iż mu się zdawało że ponosi szkodę, którą pod drugim pretorem będzie mógł sobie z tegoż samego pola wynagrodzić. Ale żeby rolnik miał dać jeszcze pieniądze, których mu pole i praca rąk jego nie przynosi, na to musi woły, pług i wszystkie narzędzia przedać. Nie powinniście sobie mówić: Ma on gotowe pieniądze, ma domy w mieście. Kiedy się na rolnika ciężar jaki nakłada, nie trzeba brać pod uwagę majątku, jaki zkądinąd posiadać może, ale sarnę naturę i istotę rolnictwa, co ono znieść, co wytrzymać, jaki pożytek przynieść może i powinno. Ponieważ tych ludzi Werres wszelkiemi sposobami zniszczył i ogołocił; powinniście tym bardziej utworzyć sobie jasne o tem wyobrażenie, jakie ciężary rolnik dla Rzeczypospolitej podejmować i ponosić ma. Nakładacie na nich dziesięcinę; cierpliwie ją znoszą: drugą; sądzą że im należy dogodzić waszym potrzebom: muszą prócz tego zboża na kupno dostarczyć; dostarczą, kiedy chcecie. Jak to jest uciążliwe, i ile po potrąceniu tych ciężarów pozostać może właścicielowi czystego dochodu, domyślić się, zdaje mi się, z własnego gospodarstwa wiejskiego możecie. Dodajcie do tego edykta, postanowienia, bezprawia Werresa; dodajcie Aproniusza i niewolników Wenery na gruntach dziesięcinnych panowanie i łupieże. Ale to pomijam; o komorze tylko Werresa mówię. Jestli wola wasza, żeby Sycylianie urzędnikom naszym na ich domowe potrzeby bezpłatnie zboże dawali? Co może być nad to niesprawiedliwszego, niesłuszniejszego? Owoż wiedzieć wam trzeba, że za jego pretury rolnicy tegoby sobie życzyli i jak o łaskę prosili.<br> {{tab}}LXXXVII. Sositenus z Entelli jest bardzo roztropny i znakomitego rodu człowiek: słyszeliście go mówiącego, gdy z ramienia swej gminy pospołu z Artemonem i Meniskiem, ludźmi pierwszego rzędu, do tego sądu przysłany został. Rozmawiając ze mną obszernie w radzie miejskiej Entelli o bezprawiach Werresa, to mi powiedział: Jeśliby Sycylianów uwolniono od komory i od tego szacunku zboża do komory, chcą przyobiecać senatowi bezpłatnie zboże do komory dostarczać, byle tylko nasi wielkorządcy nie mieli nadal prawa tak wielkich summ od nich wymagać. Pojmujecie zapewne jakąby to<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1hevhfk1j5c05g7rcyz698jbsojewhu Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/416 100 1087009 3159598 2022-08-28T17:39:34Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>korzyść przyniosło Sycylianom, nie żeby ten warunek był słuszny, lecz że z dwojga złego mniejsze wybrać trzeba; bo ktoby tysiąc modiów, jako część na siebie przypadającą, bezpłatnie do komory Werresa dostawił, ten dałby dwa tysiące, najwięcej trzy tysiące sestercyów; gdy tymczasem tenże za tę sarnę ilość zboża ośm tysięcy sestercyów dać mu musiał. Na tę summę rolnik we trzech latach ze swego urodzaju pewnie zdobyć się nie mógł; musiał swoje narzędzia przedać. Jeżeli ten ciężar i ten podatek rolnictwo udźwignąć, to jest Sycylia znieść i wytrzymać zdoła, niechże go raczej dla ludu Rzymskiego, niż dla urzędników naszych ponosi. Wielka jest summa, wielki i znamienity dochód. Jeżeli go bez uszczerbku prowincyi, bez krzywdy sprzymierzeńców pobierać możecie, nic z niego nie ujmuję. Niech urzędnicy na swe domowe potrzeby tyle otrzymają, ile im zawsze dawano. Co nad to jaki Werres nakaże, jeśli dać nie mogą, niech odmówią; jeśli mogą, niech to raczej będzie dochodem ludu Rzymskiego, niż łupem pretora. Zresztą dla czego szacuje się jeden tylko gatunek zboża? Jeżeli ten szacunek jest słuszny i znośny, niech Sycylia, która winna ludowi Rzymskiemu dziesięcinę, da za każdy modius pszenicy po trzy sestercye, a zboże dla siebie zatrzyma. Danoć, Werresie, pieniądze: jedne na kupienie zboża do twojej komory, drugie na kupienie od gmin zboża dla posłania do Rzymu. Dane ci pieniądze chowasz, a prócz tego wybierasz we własnem imieniu ogromne summy. Uczyń to samo ze zbożem ludowi Rzymskiemu należnem: żądaj podług tego samego oszacowania od gmin pieniędzy, i odebrane zapisz w rachunku: pełniejszy wtedy będzie skarb ludu Rzymskiego, niż kiedykolwiek bywał. «Ale Sycylia nie zniosłaby takiego ciężaru co do skarbowego zboża: co do mego zniosła.» Jak gdyby to oszacowanie słuszne było, kiedy idzie o twój, a niesłuszne kiedy idzie o pożytek ludu Rzymskiego. Czem się różni to o czem mówię, od tego coś uczynił, jeżeli nie samą tylko wielkością summy? Niesprawiedliwość jest ta sama. Ale tejto komory Sycylianie żadnym sposobem znieść nie mogą: choćby im we wszystkiem innem pofolgowano, choćby ich od wszystkich krzywd i uciemiężeń, jakie za twojej pretury ponosili, nadal uwolniono, powiadają że tej komory i tego oszacowania żadnym sposobem znieść nie mogą.<br> {{tab}}LXXXVI1I. Sofokles z Agrygentu, człowiek bardzo wymowny, światły i cnotliwy, mówiąc niedawno w imieniu całej Sycylii przed<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mtbpnkfuaxmnr7mlwnwr38n1kh9ep6i Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/417 100 1087010 3159600 2022-08-28T17:40:04Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>konsulem Kn. Pompejuszem, obszernie i poważnie o niedoli rolników opowiedział, i nad nią ubolewał. Z jego opowiadania to się zdawało obecnym (a działo się to w licznem zgromadzeniu) rzeczy najniegodniejszą, że w czem senat najlepiej i najłaskawiej z rolnikami postąpił, hojnie i wspaniałomyślnie oszacował, w tem właśnie pretor obłów sobie upatrzył, rolników zrujnował, i tak sobie poczynał, jak gdyby miał na to od władzy najwyższej pozwolenie i upoważnienie. Co ty na to, Hortensiuszu? że oskarżenie fałszywe? Nie, tego nigdy nie powie. Że tym sposobem niewiele wzięto pieniędzy? 1 tego także nie powie. Że Sycylianom, a w szczególności rolnikom krzywdy przez to nie uczyniono? Jak to może powiedzieć? Coż tedy powie? Że drudzy tak czynili? I coż ztąd? Czy szukasz środków obrony wykroczenia, czy towarzyszów wygnania? W tym stanie Rzeczypospolitej, gdzie panuje taka samowolność ludzi, a przy teraźniejszym składzie sądów i swawola, chceszże, gruntując się nie na prawie, nie na słuszności, nie na sprawiedliwości, nie na tem co wolno, lub co przystoi, ale na tem co kto uczynił, dowieść że co godne nagany, to dobrze zrobiono? Ileż to innych przestępstw inni wielkorządcy popełnili! dla czegóż w tem tylko jednem tego sposobu obrony używasz? Popełniłeś, Werresie, przestępstwa tobie jednemu właściwe, których nikomu innemu przypisać, do nikogo innego przypiąć nie można: są inne tobie z wielu innymi spólne. Gdybym tedy pominął twoję kradzież skarbu publicznego, wziątek pieniędzy za wniesienie sprawy i inne podobne wykroczenia, jakich się może drudzy także dopuścili; chceszże najcięższe przestępstwo, o którem cię oskarżył, żeś za wyrok sądowy wziął pieniądze, tym sposobem od siebie odeprzeć, że i drudzy to czynili? Choćbym się zgodził na to twierdzenie, nie przyznam mu jednak żadnej wagi jako środkowi obrony. Lepiej bowiem że po twem potępieniu pozostanie drugim ciaśniejsza droga do bronienia swych niegodziwości, niż żeby po twem uwolnieniu utwierdziło się mniemanie, że najzuchwalsze drugich wykroczenia godziwie popełnione zostały.<br> {{tab}}LXXXIX. Wszystkie prowincye są w żałobie: narzekają wszystkie wolne ludy<ref>Podbite, ale którym po taiwem zwycięztwie zostawiono ich prawa. — Z większym jeszcze żalem, z większem oburzeniem na zdzierstwa urzędników Rzymskich na prowincyach, powstawać i narzekać będzie Cycero w mowie za prawem Maniliuszowem, 22, 23.</ref>: wszystkie nawet postronne królestwa wyrzucają<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bngjwxnx1sb2xpzbgublmluipedqppp Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/418 100 1087011 3159601 2022-08-28T17:41:03Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>nam naszę chciwość i bezprawia. Niemasz już żadnego miejsca na przestworze oceanu, tak odległego i nieznanego, dokądby samowolność i niesprawiedliwość naszych urzędników w tych się czasach nie przedarła. Ale może już lud Rzymski bronić się dalej, nie mówię przeciw gwałtowi i sile oręża, ale przeciw skargom, łzom i narzekaniom wszystkich narodów. Wśród takich okoliczności i obyczajów, gdyby kto na oczywistym uczynku przydybany, tem się bronić chciał, że drudzy to samo czynili, nie zejdzie mu na przykładach, ale Rzeczypospolitej na sposobach ocalenia zejdzie, jeżeli niecni ludzie na mocy przykładów niecnych ludzi od sądu i zagrożonej kary wolni będę. Czy pochwalacie takie obyczaje? Czy pochwalacie że tak są sprawowane urzędy, jak się sprawuję? Czy pochwalacie żeby tak nadal postępowano z sprzymierzeńcami, jak dotąd widzieliście? Po co się tedy w takim razie napróżno trudzę? Czegóż tu jeszcze siedzicie? Czemu w środku mej mowy nie powstaniecie i nie rozejdziecie się? Ale jeżeli chcecie ukrócić, o ile można, samowolność i zuchwałość owych ludzi, przestańcie namyślać się, lepiejli dla wielu niegodziwych jednemu przebaczyć, czy przez ukaranie jednego niegodziwca niegodziwość wielu powścięgnąć.<br> {{tab}}XC. Ale jakie to są te liczne przykłady? bo gdy w tak ważnej sprawie, w tak ciężkiem oskarżeniu obrońca przedsięwziął utrzymywać, że się to często działo, oczekuję słuchacze przykładów z dawnych dziejów, pism i pomników, pełnych godności i starożytnej Powagi. Takie bowiem przykłady maję zwykle nie tylko wiele mocy w dowodzeniu, ale i przyjemności ku słuchaniu.<br> {{tab}}Bedzieszże mi wspominał o takich ludziach, jak Scypio Afrykański, Rato, Leliusz! i dowodził że i oni to samo co Werres czynili? Aczkolwiek mi się to niepodoba, nie będę atoli mógł walczyć przeciw powadze takich ludzi. Albo, jeżeli ci niepodobna ich powołać, wyprowadzisz mężów z nowszych czasów, Kw. Katula ojca, Kw. Scewolę, M. Skaura, Kw. Metella<ref>Kw. Katulus ojciec, konsul wraz z Mariuszem roku 102 przed Chr. Kw. Mucyusz Scewola, angor, konsul roku 117. Emiliusz Skaurus, konsul roku 115 i 107. Pięciu było Kwintów Cecyliuszów Metellów: Macedonicus, konsul roku 143, Baiearicus 123, Numidicus 109, Nepos 98, Pius 80 przed Chr. O jednym z trzech ostatnich zapewne tu mowa.</ref>? którzy wszyscy prowincyami rządzili, i zboże do swej komory dostawiać kazali. Wielka jest powaga tych mężów, tak wielka że nawet podejrzenie występku<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6ytl2hllr6cgv6sf9gr84k1vpqpd26o Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/419 100 1087012 3159604 2022-08-28T17:41:56Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>przykryćby mogła. Ale nie znajdziesz pomiędzy tymi ludźmi prawie nam spółczesnymi ani jednego, któryby dał przykład podobnego oszacowania. Dokąd tedy, albo do jakich przykładów chcesz mię zaprowadzić? Od onyeh mężów, którzy piastowali urzędy w Rzeczypospolitej, kiedy i najlepsze obyczaje panowały, i opinia publiczna miała znaczenie, i sądy surowe były, od nich chcesz mię wprowadzić w świat dzisiejszy pełen samowolności i swawoli ludzkiej? i od takich, na których lud Rzymski dać jakiś przykład kary mniema być rzeczą potrzebną, zasięgasz przykładów obrony? Ale i dzisiejszych obyczajów nie unikam, bylebyśmy wzięli takie z nich przykłady, jakie lud Rzymski pochwala, a nie takie, jakie potępia. Nie potrzebuję się oglądać, ani po za obrębem tego zgromadzenia szukać, kiedy masz za sędziów najpierwszych mężów Rzeczypospolitej, P. Seiwiliusza i Kw. Katula<ref>P. Serwiliusz Vatia Isauricus, konsul roku 79 przed Chr., o którym obacz druga mowę przeciw Werresowi, I, 21, tudzież pierwszą mowę o prawie rolnem przeciw Rullowi, 2. — Kw. Katulus, syn poprzedniego, konsul roku 78. Obacz o nim pierwszą mowę przeciw Werresowi, 15.</ref>, którzy taką maję powagę, takie dzieła dokonali, że ich liczę w rzędzie onych sławnych mężów starożytności, o których wprzód namieniłem. Szukamy przykładów, a nie z dawnych czasów. Każdy z nich miał dowództwo nad wojskiem. Zapytaj ich, Hortensiuszu, ponieważ świeże przykłady tak ci się podobają, co czynili. Owoż Kw. Katulus wziął zboże na swój użytek, pieniędzy nie wymagał. P. Serwiliusz przez pięć lat był na czele wojska, i mógł na tym stopniu zebrać ogromne pieniądze; ale on miał za prawidło, że mu nic czynić niewolno, czego między czynami ojca i dziada, Kw. Metella, nie ,widział. K. Werres ma się obrać i powiedzieć, że co pożyteczne, to godziwe? i bronić się przykładem drugich, popełniwszy co nikt jedno najgorsi ludzie popełniać zwykli?<br> {{tab}}XCI. «Ale tak często działo się w Sycylii.» Dla czegożby taki los miał Sycylią spotkać? dla czegożby ta prowincya, która dla dawności swych związków z Rzymem, dla wierności, dla blizkiego sąsiedztwa, najlepszego prawa używać powinna, pod gwałtem i uciskiem zostawać miała? Ale co do tej samej Sycylii, nie będę szukał dalekich przykładów: znajduję przykład w tem zgromadzeniu sądowem. Odwołuję się do ciebie, K. Marcellu. Sprawowałeś jako prokonsul<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pa5kfjzb89fzq2pgwfnya9l948r17no Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/420 100 1087013 3159605 2022-08-28T17:43:01Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>rzędy tej prowincyi<ref>Marcellus nie byt konsulem, tylko pretorem; ale wysyłano często na prowincye pretorów z władzą prokonsularną. Obacz o nim mowę {{korekta|prreciw|przeciw}} Cecyliuszowi, 4, i notę 9.</ref>. Gzy za twych rządów wybierano pieniądze pod imieniem komory? Nie liczę ci jednak tego za szczególniejszą zaletę: są inne twoje czyny i rozporządzenia, któremiś tę uciemiężoną i podupadłą prowincyą podźwignął i pokrzepił<ref>Uciemiężył ją zdzierca Lepidus, poprzednik Marcella.</ref>. A co do zysków z komory, tych nawet Lepidus sobie nie pozwalał, po którym nastąpiłeś. Jakież masz tedy w Sycylii przykłady zysków z komory, jeżeli swego wykroczenia nie tylko postępowaniem Marcella, ale nawet Lepida usprawiedliwić nie możesz? Gzy chcesz mię odesłać do szacunku zboża M. Antoniusza<ref>Kilkakrotnie już wspomniało się o tym Antoniuszu. Obacz mowę przeciw Cecyliuszowi, 17, drugą przeciw Werresowi, I, 23, II, 3.</ref>, i zdzierstw przez niego popełnionych? Tak jest, odpowiada Hortensiusz, do M. Antoniusza; to bowiem zdaje mi się dawać do zrozumienia swojem potwierdzającem skinieniem. Tak tedy ze wszystkich pretorów, konsulów, wodzów ludu Rzymskiego, wybrałeś sobie M. Antoniusza i jego jedyne niecne postępowanie za wzór do naśladowania? Będzież mi tu trudno powiedzieć, lub sędziom przekonać się, że M. Antoniusz tak się w swej nieograniczonej władzy sprawował, że daleko szkodliwiej jest dla Werresa utrzymywać, że w rzeczy najniegodziwszej chciał naśladować Antoniusza, niżeli gdyby na swą obronę powiedział, że nic w życiu podobnego do spraw Antoniuszowych nie uczynił? Ludzie zwykli w sądach na odparcie obwinienia nie to przytaczać co kto uczynił, lecz przez co zjednał zaletę. Antoniusza, gdy wiele przeciw dobru sprzymierzeńców, wiele przeciw pożytkowi prowincyi uczynił i uczynić zamyślał, wśród działań noszących cechę bezprawia i chciwości śmierć zaskoczyła. A ty, Hortensiuszu, chcesz przykładem Antoniusza bronić zuchwalstwa Werresa, jak gdyby wszystkie czyny i rozporządzenia tego człowieka senat i lud pochwalił.<br> {{tab}}XCII. «Ale to samo uczynił Sacerdos.» Wymieniasz tu człowieka prawego, człowieka bardzo roztropnego; ale wtenczas dopiero należy osądzić że to samo uczynił, jeżeli w tym samym celu uczynił. Nigdym nie ganił samego oszacowania; ale o jego słuszności trzeba brać miarę z dogodności i życzenia rolników. Nie można ganić takiego oszacowania, które rolnikowi nie tylko nie jest niedogodne,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> i49rrvezeote2di2egtudux05s4z6z9 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/421 100 1087014 3159606 2022-08-28T17:43:33Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>ale mu nawet jest przyjemne. Sacerdos przybywszy do prowincyi, nakazał zboże do komory dostawić. Ponieważ to było na przednówku, modius pszenicy przedawał się po pięć denarów. Prosiły gminy żeby oszacował. Jego oszacowanie było daleko niższe od ceny zboża; gdyż oszacował po trzy denary. Widzisz że to samo oszacowanie dla różnych okoliczności czasu jemu pochwałę, tobie oskarżenie przyniosło, z jego strony było dobrodziejstwem, z twojej ukrzywdzeniem. Około tegoż czasu Antoniusz oszacował także po trzy denary; ale to było po żniwie, kiedy cena była bardzo nizka, i rolnicy woleli dać darmo zboże. Powiedział że tak oszacował jak Sacerdos i nie skłamał; ale przez to samo oszacowanie jeden uczynił ulgę rolnikom, drugi ich zrujnował. Gdyby cena zboża nie zależała zupełnie od pór roku, i gdyby obfitość zboża na mniejszy wzgląd zasługiwała niżeli cena zboża; loby owo półtora modiusa nie było tak pożądane, któreś ty, Hortensiuszu, lubo w tak małej ilości, z wielką atoli wszystkich wdzięcznością ludowi Rzymskiemu na głowy rozdał: bo drożyzna zboża sprawiła, że co samo przez się zdawało się fraszką, dla tej drożyzny za coś wielkiego poczytane było. Gdybyś w tanich czasach taki podarunek ludowi Rzymskiemu chciał uczynić, toby twoje dobrodziejstwo wyśmiane i wzgardzone zostało.<br> {{tab}}XCIII. Nie mów tedy że Werres podobnie jak Sacerdos postąpił, bo ani pora roku, ani cena zboża nie była ta sama. Powiedz raczej, ponieważ masz z kogo wziąć dobry przykład, że co Antoniusz krótko tam bawiąc i zaledwie przez miesiąc strawne pobierając czynił, to Werres przez trzy lata popełniał: tym sposobem broń jego niewinności postępkiem i powagą Antoniusza. Co się zaś tyczy Sex. Peduceusza, dzielnego i prawego męża, co o nim powiecie? Jaki rolnik uskarżał się kiedy na niego? albo kto dotąd nie miał jego pretury za wzór sumiennego i troskliwego rządu? Dwa lata rządził prowincyą, gdzie jednego roku wszystko było tanio, w drugim panowała wielka drożyzna. Dałże mu rolnik choć grosz w tanim czasie, albo w drożyznie na szacunek zboża narzekał? «Ale jego strawne przyniosło mu wielką korzyść z powodu drożyzny.» Bardzo temu wierzę: nie jestto rzecz nowa, ani naganna. Niedawnośmy widzieli że K. Sentiusz, człowiek staroświeckiej i rzadkiej prawości, dla drożyzny zboża, która panowała w Macedonii, znaczne pieniądze ze strawnego przywiózł. Dla tego nie zazdroszcząc twoich korzyści, jeśliś co prawnie zyskał: na bezprawie tylko narzekam, nieprawość ganię, chci-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gswj6ygp2gtkzimkipth9v4qbt8i56l Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/422 100 1087015 3159607 2022-08-28T17:44:06Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>wość obwiniam i do sądu pociągam. Jeżeli chcecie rzucić podejrzenie, że ten zarzut ściąga się do wielu osób i do wielu prowincyj, nie ulęknę się waszej obrony, ale wszystkich prowincyj obrońcą się oświadczę. Albowiem mówię, i głośno mówię: Gdziekolwiek tak czyniono, źle czyniono: ktokolwiek to czynił, godzien kary. XCIV. Przez bogów nieśmiertelnych! przewidujcie, sędziowie, i przeglądajcie myślą co po wyroku waszym nastąpić może. Wielu tym sposobem wycisnęło ogromne summy od gmin i rolników pomimo ich woli pod pozorem komory (nie mam nikogo na celu, jedno Werresa; ale przyznaję wam i pozwalam na to, że wielu takich było): widzicie rzecz tę w tym człowieku przed sąd wytoczoną. Go możecie uczynić? Będąc sędziami o wydarte i wyciśnięte pieniądze, ażali możecie tak ogromne wydarte summy zaniechać? a gdy prawo zostało postanowione dla dobra sprzymierzeńców, skarg ich nie wysłuchać? Ale i to jeszcze wam pozwalam: zaniechajcie, jeśli chcecie, co przeminęło; lecz żebyście nie zniweczyli reszty nadziei na przyszłość, i nie przywiedli wszystkich prowincyj do zguby, miejcie się na baczeniu, żebyście chciwości, która dotąd ciasnemi i ciemnemi ścieżkami chodzić zwykła, nie otworzyli powagą swego wyroku jasnej i szerokiej drogi. Bo jeżeli to pochwalicie, i osądzicie że wolno pod tym pozorem brać pieniądze, to pewnie co dotąd nikt prócz niegodziwych ludzi nie czynił, odtąd każdy, jeśli nie głupi, czynić będzie: niegodziwy, kto wbrew prawu pieniądze wymusza: głupi, kto nie bierze co wyrok sądowy brać pozwala. Zastanówcie się potem, sędziowie, jak nieograniczoną wolność wydzierania pieniędzy ludziom dacie. Jeżeli ten co trzy denary wymusił, będzie uwolniony, drugi cztery, pięć, nawet dziesięć lub dwadzieścia wymusi. Kto mu to nagani? Od jakiego stopnia bezprawia zacznie surowość sędziego jemu się opierać? Jaki będzie ten denar, który nie ma być dozwolony, od którego dopiero niesłuszność i niegodziwość oszacowania naganę ściągnie? nie summa bowiem, ale tak wysokie oszacowanie będzie przez was pochwalone; a nie możecie wyrzec, że na trzy denary wolno, na dziesięć niewolno oszacować. Odkąd tę taxę nie średnia cena zboża i życzenie rolników', ale dowolność pretora ustanowi, odtąd już sposób oszacowania nie na prawie i obowiązku, ale na dowolności i chciwości urzędników polegać będzie. XCV. Jeżeli tedy w wyroku waszym raz przekroczycie granicę prawa i słuszności, macie wiedzieć że chciwości i nieuczciwości urzę-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9xvuamj33x94f5tfk9pzoe7ok2o5did Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/423 100 1087016 3159609 2022-08-28T17:44:54Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>dników w oszacowaniu żadnej nie położycie tamy. Zważcie jak liczne zarazem zachodzą do was żądania. Uznajcie za niewinnego tego człowieka, który wyznaje że wziął ogromne pieniądze z największą krzywdą sprzymierzeńców. Nie dosyć. Jest także wielu innych, którzy to uczynili: uznajcie i tych wszystkich za niewinnych, żebyście jednym wyrokiem jak największą liczbę winowajców od kary uwolnili. Ale i na tem nie dosyć. Sprawcie żeby i drugim na potem to samo wolno było: stanie się to prawem. Ale i to za mało. Pozwólcie każdemu oszacować po czemu zechce: nie zaniedba korzystać z tego pozwolenia. Jasno już tedy widzicie, sędziowie, że, gdy potwierdzicie to oszacowanie Werresa, potem ani chciwość granic, ani przestępstwo kary mieć nie będzie. Co o tem myślisz, Hortensiuszu? Jesteś nowo wybranym konsulem: dostała ci się losem prowincya: kiedy będziesz mówił o szacunku zboża, słuchać cię będziem w tej myśli, jak gdybyś oświadczał że to samo czynić zamyślasz, co w Werresie jako godziwy uczynek bronisz, i jak gdybyś mocno pragnął żebyć to wolno było, co utrzymujesz że jemu było dozwolono. Ale jeżeli to wolno będzie, nie sądźcie żeby kto potem mógł co popełnić, za coby o zdzierstwo mógł być skazany. Ile kto pieniędzy zażąda, tyle mu wolno będzie pod pozorem opatrzenia komory przez wysokie oszacowanie otrzymać.<br> {{tab}}XCVI. Ale jest coś takiego, o czem lubo Hortensiusz w obronie Werresa otwarcie nie mówi, tak jednak napomyka, że się domyślić i dorozumieć można, że to ma związek z dobrem senatorów, z pożytkiem osób władzę sądowniczą sprawujących, i mających nadzieję dostać się kiedyś do prowincyi z władzą wielkorządcy lub legata.<br> {{tab}}Wybornych zdaniem twojem sędziów mamy, jeżeli mniemasz że pobłażać będą cudzym wykroczeniom, żeby im tym łatwiej wykraczać wolno było. Chcemyż tedy żeby lud Rzymski, żeby prowincye, żeby sprzymierzeńcy i postronne narody nabyły tego mniemania, że dopóki senatorowie sędziami będą, ten przynajmniej jeden sposób zebrania przez największą niesprawiedliwość ogromnych pieniędzy żadnej nie może podpaść naganie? Co jeśli tak jest, co możemy onemu pretorowi<ref>Tym pretorem był kilkakrotnie w poprzednich mowach wspomniany M. Aureliusz Kotta.</ref> odpowiedzieć, który codzień wstępuje na mównicę i dowodzi, że Rzeczpospolita ostać się nie może, jeżeli sądy do stanu rycerskiego przeniesione nie będą? Jeżeli on to jedno tylko na plac<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> crdfpr2sdtc3y86zd1tckzp5q28iayh Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/424 100 1087017 3159611 2022-08-28T17:46:12Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>wywiedzie, że jest rodzaj zdzierstwa spoiny senatorom i temu stanowi już prawie dozwolony, przez który ogromne summy z największą niesprawiedliwością od sprzymierzeńców bywają wyciskane, że to nie ulega żadnej w sądach senatorskich naganie, a póki stan rycerski sprawował władzę sądowniczą, nigdy się to niezdarzyło: któż mu się sprzeciwi? kto będzie tak wam oddany, tak dla waszego stanu wylany, żeby me pozwolił na przeniesienie sądów dostanu rycerskiego?<br> {{tab}}XCVII. Coby mógł Werres jakim choćby fałszywym sposobem, byle tylko ludzkim i używanym, od tego obwinienia obronić się? Wydalibyście wyrok z mniejszem dla was, z mniejszem dla prowincyi niebezpieczeństwem. Gdyby zaprzeczył oszacowaniu, myślanoby o was żeście uwierzyli człowiekowi, nie pochwalając postępku. Ale żadnym sposobem zaprzeczyć nie może: nastaje na niego cała Sycylia; żadnego niemasz z tak wielkiej liczby rolnika, od któregoby pieniędzy pod pozorem komory nie wymusił. Radbym był gdyby mógł powiedzieć, że to do niego nie należało, że całą rzeczą zbożową zawiadowali kwestorowie. Ale i tego powiedzieć mu niewolno, dla tego że odczytane były jego listy o trzech denarach do gmin pisane. Jakaż jego obrona? «Uczyniłem o co mnie obwiniasz, zebrałem ogromne pieniądze pod pozorem komory, ale to było wolno, i wam, sędziowie, jeśli nadal pomyślicie, wolno to będzie.» Niebezpieczna jest dla prowincyi, jeżeli jakie bezprawie jest wyrokiem potwierdzone: zgubna dla naszego stanu, jeżeli lud Rzymski poweźmie mniemanie, że ludzie prawami obowiązani, nie umieją tych praw w sądzie gorliwie bronić. Za tego pretora, sędziowie, nie miało końca szacowanie zboża, ani coraz nowych dostaw nakazywanie; bo nie nakazywał co się należało, ale ile mu się podobało. Zrachuję wam z dokumentów publicznych, ze świadectw gmin ilość nakazanego do komory zboża: znajdziecie że pięć razy więcej gminom nakazał, niżeli mu do komory wziąć wolno było. Możnaż co dodać do takiej bezczelności, kiedy i tuk wysoko oszacował, że ludzie znieść tego nie mogli, i tak daleko więcej niż mu prawnie wolno było, dać sobie kazał?<br> {{tab}}Poznawszy całą rzecz zbożową, łatwo teraz, sędziowie, zrozumieć możecie, że straconą będzie dla ludu Rzymskiego Sycylia, najmniejsza i najdogodniejsza prowincya, jeżeli jej przez potępienie Werresa nie utrzymacie. Coż jest bowiem Sycylia, jeżeli jej uprawę roli odejmiesz, rolników co do jednego wytępisz? Jakiż pozostał {{korekta|eszcze|jeszcze}} rodzaj nieszczęścia, któryby za tego pretora przy największych<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mb8pegyikriu1ustg38oecom3jbqjw6 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/425 100 1087018 3159613 2022-08-28T17:47:21Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>bezprawiach i urągowiskach na biednych rolników nie przypadł? Gdy winni byli tylko dziesięcinę, zaledwie im dziesiątą część zbioru zostawiono: gdy się należały pieniądze, tych im nie zapłacono: gdy senat postanowił żeby podług bardzo dogodnego oszacowania zboże do komory dostawili, narzędzia nawet rolnicze przedać musieli.<br> {{tab}}XCVIII. Wprzód już powiedziałem, sędziowie, że choćbyście znieśli te wszystkie uciążliwości, więcej rolnika przywiązuje do roli nadzieja i jakieś w niej upodobanie, niżeli dochód i pożytek. Na niepewne bowiem przypadki i dla otrzymania niepewnego zbioru poświęca corocznie swą pracę i nakład niezbędny. Zboże jest za bezcen, wyjąwszy kiedy chybią urodzaje; jeżeli zaś obrodziło, następuje nizka cena w przedaży; tak iż źle przedać trzeba, kiedy pełno zboża w gumnie, albo w niem pustki, kiedy dobrze przedać można. Całe zaś gospodarstwo wiejskie to ma do siebie, że nie zależy od mądrego prowadzenia lub pracy, ale od rzeczy najniepewniejszych, od wiatrów, od stanu powietrza. Po wybraniu pierwszej dziesięciny podług prawa i umowy, po uzyskaniu podług nowych rozporządzeń drugiej dziesięciny dla niedostatku żywności; kiedy prócz tego kupuje się corok zboże na potrzeby publiczne, kiedy nakoniec nakazuje się dostawa do komory urzędników i legatów: jaka ilość zbioru pozostaje nad to rolnikowi i właścicielowi, którejby mógł użyć na swoje potrzeby, albo z niej mieć jaki dochód? Kiedy to wszystko rolnicy zniosą, kiedy więcej wam i ludowi Rzymskiemu swą pracą, nakładem i starunkiem, niż sobie samym i swemu pożytkowi służą: powinniż jeszcze znosić nowe edykta i nakazy pretorów,panowanie Aproniusza, niewolników Wenery zdzierstwa i kradzieże? powinniż darmo dawać zboże, za które im się zapłata należy? powinniż nawet, gdy chcą bezpłatnie dostarczyć do komory pretora, znaczne summy dopłacać? powinniż przy tych szkodach i uszczerbkach największe krzywdy i obelgi znosić? Czego przeto, sędziowie, żadnym sposobem znieść nie mogli, tego nie znieśli. Wiecie że w całej Sycylii grunta leżą odłogiem, i przez swych właścicielów opuszczone zostały. W tym tu sądzie nie idzie o co innego, tylko żeby najdawniejsi i najwierniejsi sprzymierzeńcy, Sycylianie, czynszownicy i rolnicy ludu Rzymskiego, polegając na waszej surowości i sumienności, za mojem przewodnictwem, za moją radą, na grunta i do siedlisk swoich wrócili. <br><br>{{---|200}}<br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> isvob1rppm6rvcmuly74aa05ht7hxpt Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/414 100 1087019 3159614 2022-08-28T17:51:24Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{c|WSTĘP DO TRZECIEJ FILIPPIKI.|w=150%|przed=30px|po=30px}} {{tab}}Antoniusz coraz śmielej i otwarciej zmierzając do samowładztwa, kazał wrócić z Macedonii do Italii czterem legiom, które Cezar tam był posiał jako przedni? straż wojska mającego działać przeciw Partom. Chciał na ich czele wejść do Rzymu i opanować najwyższą władzę, kiedy w dziewiętnastoletnim Oktawianie znalazł niespodzianą zawadę. Wnuk Julii, młodszej siostry Cezara, przysposobiony syn i dziedzic jego, ten młodzieniec bez znaczenia, pełen zdolności, obłudy i wiarołomstwa, chciał zarazem odziedziczyć osieroconą po prawuju dyktaturę, przez co poróżnił się z konsulem Antoniuszem dążącym do tegoż samego celu. Zebrawszy z własnej ochoty, na swe imię i za swoje pieniądze 3,000 weteranów, nie przestawał nalegać na Cycerona, żeby wrócił do Rzymu, upewniając że będzie we wszystkiem powodować się jego radą i pozostanie posłuszny woli senatu.<br> {{tab}}Ale Cycero bojąc się żeby Oktawian nie wstąpił w ślady prawuja i nie pomścił się jego śmierci na spiskowych, niedowierzał mu, stronił od niego, nie chciał z nim się wdawać, jak się o tem przekonać można z kilku jego do Attyka listów. W jednym z nich mówi: «Utrzymuję, że Oktawian nie może być dobrym obywatelem, a o tem ztąd sądzę, że go tylu otacza, którzy naszym spiskowym śmiercią grożą, i powiadają, że ich dzieło nie może im ujść bezkarnie. A coż dopiero kiedy ten młodzieniaszek do Rzymu przybędzie, gdzie nasi oswobodziciele bezpiecznie pozostać nie mogli? » Cicero ad Atticum, XIV, 12. W drugim: a Oktawian ma, jak widzę, głowę i odwagę, i zdaje mi się że z naszymi bohatyrami jak sobie życzymy obchodzić się będzie. Ale jego wiek, jego imię, jego dziedzictwo, jego podszepniki, ile im zaufać można, dobrze nad tem zastanowić się trzeba. Jego ojczym myśli, że nic zgoła.» XV, 12. W trzecim: «Pomnij jakie wziął imię, w jakim jest wieku. Żąda naprzód odemnie tajemnej rozmowy, bądź w Kapui, bądź w blizkości tego miasta. Już to samo po dziecinnemu, jeżeli myśli że możemy widzieć się z sobą, a ludzie o tem się nie dowiedzą. Odpowiedziałem, że to być nie może, i że jest niepotrzebne Oktawian za wodza otwarcie się podaje, i myśli że mu dopomódz powinienem. Radziłem<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> n6tgfahtzxe8zbuy5rd3ols8ys1kqb1 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/415 100 1087020 3159616 2022-08-28T17:53:51Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>mu dążyć do Rzymu ; bo zdaje mi się że nie tylko miejskie pospólstwo, ale zacnych ludzi, jeżeli tylko myślę że mu zaufać mogę, będzie miał za sobą. O! Brutusie ! gdzie jesteś? jak piękną porę opuszczasz!» XVI, 8. W czwartym: u Dodaje także, że postępować będzie za moją radą; krótko mówiąc, nalega, ale ja się nie spieszę, nie ufam wiekowi, nie wiem czy ma dobre chęci.» XVI, 9. W piątym: u Odbieram codzień listy od Oktawiana, którymnie prosi, żebym podjął się sprawy publicznej, do Kapui przybył, Rzeczpospolitą drugi raz ocalił.» «Wstydzę się odmówić, a przyjąć się boję. » (Iliada, VII, 93). XVI, 11. W szóstym: «Zgadzam się zupełnie z tobą, że jeżeli Oktawian przemoże, postanowienia tyrana (Cezara) daleko mocniej utwierdzone zostaną, niżeliśmy je w świątyni Ziemi utwierdzili, i że to wszystko obróci się przeciw Brutusowi.» XVI, 14.<br> {{tab}}Kiedy Oppiusz nalegał na Cycerona, żeby wziął Oktawiana pod swą opiekę, odpowiedział mu Cycero, że tego żadnym sposobem uczynić nie może, aż się przekona, że nie tylko nieprzyjacielem tyranobójców nie będzie, ale się nawet ich przyjacielem stanie. A kiedy Oppiusz upewnił go o tem: «Po coż się spieszyć? zawołał; wszak on mojej pomocy przed pierwszym stycznia nie potrzebuje, a jego chęci i zamiary poznam przed 13 grudnia, kiedy Kaśka obejmie lub nie obejmie urząd trybuna.» XVI, 15.<br> {{tab}}Zresztą nie (widział możności zwołania senatu przed pierwszym stycznia 43 roku; bo gdy oba konsulowie wyjechali z Rzymu, Antoniusz na spotkanie legij wracających z Macedonii, Dolabella do Syryi, gdy pretorowie, Brutus i Kassiusz, wynieśli się z Italii, a inni byli z partyi Antoniusza, postanowił czekać do pierwszego stycznia, nie spieszył się do Rzymu.<br> {{tab}}Tymczasem z czterech legij sprowadzonych z Macedonii dwie przeszły na stronę Oktawiana, który dał na rękę każdemu żołnierzowi pięć razy więcej niżeli Antoniusz, co tak przeraziło Antoniusza, że uciekł z Rzymu, i zostawił wolne miejsce Oktawianowi.<br> {{tab}}Cycero dowiedziawszy się o tem, porzucił swe xięgi i pospieszył do Rzymu, dokąd przybył 9 grudnia. ''Epist. fam.'' XI, 5. W nieobecności wyższych urzędników trybuni ludu zwołali senat na 20 tegoż miesiąca. Cycero chciał jeszcze czekać do pierwszego stycznia, kiedy nowi konsulowie, Hircyusz i Pansa, mieli wejść w urzędowanie. Ale odebrawszy odezwę D. Brutusa, w której oświadczał, że nie dopuści Antoniusza do Gallii Cisalpińskiej, którą on jako dogodniejszą dla swych zamiarów w zamian za daną mu wkrótce po śmierci Cezara Macedonią od ludu dostał, i że tę prowincyą utrzyma pod władzą i w posłuszeństwie senatu, Cycero przyszedł na posiedzenie (''Epist, fam.'' XI, 6), i umyśliwszy użyć Oktawiana przeciw wichrzącemu Antoniuszowi, wskazał w nim jedyną senatu i Rzeczypospolitej podporę.<br> {{tab}}Bylto trzeci błąd polityczny Cycerona. Przez jakieś szczególniejsze zrządzenie w życiu tego wielkiego obywatela, prawdziwego przyjaciela wolności i Rzeczypospolitej, tak się zdarzyło, że nieporównana jego wymowa nieraz posłużyła do<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 4ry4gsi27fz3h8h291i0y1ayto2se9o Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/416 100 1087021 3159618 2022-08-28T17:54:52Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>wywyższenia ambitnych ludzi nad równość obywatelską. Przemawiając za prawem Maniliuszowem, przyczynił się do przyodziania Pompejusza nadzwyczajny władzą bynajmniej nieprzypadającą do miary z ustawami wolnego narodu. W mowie o prowincyach konsularnych ułatwił drogę Cezarowi do otrzymania na drugie pięć lat rządów Gallii, a tem samem do lepszego wzmocnienia się i uzbrojenia przeciw Rzeczypospolitej. W tej trzeciej i następnej Filippice wychwalając nad miarę usługi Oktawiana, wykierował go na samowładcę, sobie i Rzeczypospolitej zgubę przyspieszył, a to wszystko dla tego tylko żeby zastawić się kim silniejszym przeciw swym i Rzeczypospolitej nieprzyjaciołom.<br> {{tab}}Użalał się potem Brutus w liście do Attyka (17) na takie postępowanie Cycerona, samemu Cyceronowi czynił gorzkie wyrzuty, w wyrazach listu jego do Oktawiana, przez Attyka mu udzielonego, widział pokorę niewolnika przed panem, ze wzgardą odrzucił jego wstawienie się do niego za mordercami Cezara, przepowiadał, że zachwalony przez niego Oktawian, ''ten bożki młodzieniec'', dorwie się samowładztwa. M. Brutus ad Ciceronem, 24. Ale te wszystkie przestrogi były już za późne i nadaremne.<br> {{tab}}Z drugiej atoli strony nie można obwiniać Cycerona o użycie Oktawiana z zebranem od niego wojskiem przeciw Antoniuszowi; bo wtenczas Rzeczpospolita nie miała ani jednego na swą obronę żołnierza, a na wojska pod sprawą Lepida, Pianka, Azyniusza Polliona, obsypanych laskami Cezara, przyczajonych nieprzyjaciół Rzeczypospolitej, bynajmniej liczyć nie mogła. Trzeba tedy było koniecznie użyć pomocy Oktawiana, albo zginąć. Więc ten trzeci błąd Cycerona był poniewolny, nieuchronny, niezbędny: nie jemu, ale nieszczęśliwym okolicznościom czasu przypisać go należy. «K. Cezarowi, powiedział potem Cycero, niezbędna konieczność władzę dała, myśmy mu tylko pęki rózg dodali.» Filippika XI, 8.<br> {{tab}}O tej trzeciej Filippice tak pisze Cycero do Treboniusza: «Kiedy trybuni ludu zwołali senat 20 grudnia, i wnieśli do narady inną materyą, ogarnąłem w mojej mowie cały stan Rzeczypospolitej, mocno bardzo mówiłem, i więcej siłą odwagi niżeli talentu obudziłem w znużonym i omdlewającym senacie uczucia dawnej cnoty i dzielności. Tego dnia mój głos potężny natchnął po raz pierwszy lud Rzymski nadzieją odzyskania wolności.» ''Epist. fam.'' X. 28.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ec9bprdquk09nagrgidp1pmfh1d8d66 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/418 100 1087022 3159621 2022-08-28T17:58:35Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{c|{{Rozstrzelony|FILIPPIK}}A|w=300%|przed=30px|po=5px}} {{c|TRZECIA|w=150%|po=20px}} {{c|{{Rozstrzelony|MIANA W SENACI}}E.|w=85%|po=30px}} {{tab}}I. Później bez wątpienia zwołano nas, senatorowie, niżeli wymagał stan Rzeczypospolitej; ale nas nakoniec zwołano, czegom się codzień usilnie domagał, widząc że człowiek na wszystko wyuzdany i do rozpaczy przywiedziony nie tylko przygotował wojnę bezbożną przeciw ołtarzom i ogniskom, życiu i majątkom naszym, ale już rozpoczął. Czekano pierwszego stycznia; ale go nie czekał Antoniusz<ref>Miał tę mowę Cycero 20 grudnia 44 roku, po odciągnieniu Antoniusza do Gallii Cisalpińskiej, zkąd chciał wyrugować D. Brutusa, dalekiego krewnego M. Brutusa, któremu Cezar nadal testamentem rządy tej prowincyi. Antoniusz otrzymał naprzód od ludu Macedonią, M. Brutusowi od Cezara daną, ale że ta prowincya była zbyt daleka dla człowieka zamyślającego o dopięciu samowładztwa, wyyrobił sobie u ludu pierwszego czerwca za pomocą Oktawiana, z którym się był pojednał, a potem znowu poróżnił, jej zamianę za Gallią, a Macedonią bratu Kajowi ustąpił. Co dało pochop do czteromiesięcznej wojny między nim z jednej, a D. Brutusem, senatem i Oktawianem z drugiej strony. Tak się dziwnie zdarzyło, że wnuk siostry Cezara wziął się do oręża w obronie jego zabójców przeciw jego przyjacielowi, chcąc go wyrugować z tej samej prowincyi, którą dla niego u ludu uprosił.</ref>, który do prowincyi D. Brutusa, znakomitego i rzadkiej cnoty człowieka, z wojskiem wtargnąć zamierza, zkąd, jak się odgraża, z nowemi i lepiej uzbrojonemi siłami do Rzymu przyciągnie. Po coż tedy czekać, lub choć na najkrótszy czas odkładać? Lubo niedaleko do<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nc0qcaa9vlctkqrhpzdf86u8n95ufq1 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp 0 1087023 3159622 2022-08-28T18:01:38Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/13" to="Anafielas T. 1.djvu/14" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r00]] onoidln7eg9415epzf2es52zkzsnzaa Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/67 100 1087024 3159624 2022-08-28T18:01:57Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Pitę, która rozkłada na stole serwetę z juty, ogarnia takie uczucie, jakby ją ktoś z całej siły uderzył w piersi. I z tego ucisku serca wykwita na jej twarzyczkę purpurowy kwiat rumieńca, który zwolna czarującym płomieniem oblewa aż po złoto włosów, bramujących czoło. Pita nie wie, co począć z sobą, a traci zupełnie przytomność, słysząc głos Edka.<br> {{tab}}— Pita!... proszę patrzeć, jak się zaczerwieniła.<br> {{tab}}Pita czuje, iż wszystkie pary oczu skierowane są na nią. I drży, i kurczy się i nie ma siły odwrócić się, ani uciec. Przychodzi jej na myśl ukryć twarzyczkę w ręce, ale i te biedne rączki podlotka są czerwone.<br> {{tab}}Gdyby choć fala rozpuszczonych włosów!<br> {{tab}}Możnaby niemi, jak złotą kratą, oddzielić się od tych spojrzeń.<br> {{tab}}Bo ojciec, mama, Edek — ach! nawet Władka nieznacznie patrzy...<br> {{tab}}Wszyscy.<br> {{tab}}A ona jedna bezbronna, cała w purpurze dziewiczego rozrumienienia, na progu nowego jakiegoś życia, które się ku niej otwiera...<br> {{tab}}Kwiatem szkarłatnym wystrzela ku niebu.<br> {{tab}}Bezbronna.<br> {{tab}}I taka czysta, taka cudowna w tej zorzy rumieńca.<br> {{Separator|18|.|95}} {{tab}}To szczęście, że nikt nic nie powiedział. Popatrzyli i, oprócz Edka, wszyscy obojętnie powrócili do swoich zajęć. Mama wyszła do sypialni, panna Władzia dalej szyje, a ojciec usiadł na sofie, obok maszyny. Powoli Pita ostyga, ale czuje, że teraz ciągle będzie popadała w niebezpieczeństwo rumienienia się. To winna Jaśka.<br> {{tab}}Wszakże ona pierwsza...<br> {{tab}}Ach, nie. Pita myśleć o tem nie może.<br> {{tab}}Jakże tak? Czyż to byłoby... dowodem?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7l1mri84vc9mghs381lqiacjvafk8g3 Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/68 100 1087025 3159627 2022-08-28T18:02:07Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Żebrowski siedzi na sofie napozór martwy, pali małe półcygarka. Nie patrzy niby na nic, ale widoczne jest, iż snuje w sobie to, co było przed chwilą. A więc owe nieszczęsne:<br> {{tab}}— Trzeba na to, i na to, i na to...<br> {{tab}}Może liczy, może odejmuje sobie, może...<br> {{tab}}Kto wie zresztą, co się w głowie tego drewnianego napozór dziadka dzieje. Ot, tak siedzi, jak codzień, zmarszczony, zmęczony pośpiesznem połykaniem jedzenia. I żołądek trawi już z trudnością. Więc to wszystko męczy go. Zamyka oczy, ale siedzi wyprostowany i liczy może...<br> {{tab}}— Trzeba na to...<br> {{tab}}Nagle jakiś głos łagodny, cichy...<br> {{tab}}— Może pan dobrodziej pozwoli sobie podać...<br> {{tab}}Żebrowski otwiera oczy, jakby przerażony. To szwaczka, ta Władzia, przechyliła się od swej maszyny i podsuwa mu delikatnie poduszkę, rzuconą na sofę.<br> {{tab}}Żebrowski się zrywa.<br> {{tab}}— Dziękuję, ja zawsze, ja...<br> {{tab}}— Tak będzie przecież wygodniej.<br> {{tab}}Purpurowe usta mignęły. Ach! rozwarły się, jak kwiat granatu. Żebrowski doznał jakby olśnienia. Mimowoli usunął się na drugi koniec sofy.<br> {{tab}}Władka odwróciła się ku oknu, szyje dalej zawzięcie.<br> {{tab}}Kwiat granatu zbladł, cały jakby zgasły.<br> {{tab}}Całą tę scenę widzi i chłonie w siebie Pita.<br> {{tab}}To jest przecież nic; ot... prosta grzeczność, staranność o wygodę pana domu. Ale przedtem nikt nigdy tak się do ojca nie zwracał. Ani nawet matka, ani żadna z poprzednio szyjących szwaczek, ani ona — Pita.<br> {{tab}}I to coś nieuchwytnego, coś, co w Picie wzbudza jakby wstyd.<br> {{tab}}Jakie to dziwne. Przecież to nic, to prosta grzeczność, staranność o wygodę pana domu.<br> {{tab}}Dlaczego Picie wstyd?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> nnf9xuhjtn0rhu5o9ei50cvwfsrsazr Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I 0 1087026 3159630 2022-08-28T18:02:55Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Wstęp |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/15" to="Anafielas T. 1.djvu/43" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r01]] 7ylkuwem80udual54lknss4rqnkmt7l Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II 0 1087027 3159631 2022-08-28T18:03:35Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/I |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/44" to="Anafielas T. 1.djvu/49" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r02]] 60els94fn2f0zdz008pm5csv3w7v8ca Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III 0 1087028 3159632 2022-08-28T18:04:56Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/50" to="Anafielas T. 1.djvu/52" tosection="s52g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03]] 6f45lq5s4ildbv0ji9kwy7h7z36u0pq 3159693 3159632 2022-08-28T19:17:01Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/II |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/50" to="Anafielas T. 1.djvu/58"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03]] tioppfjrm9r1f1nlzt3ftsr19k232si Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/419 100 1087029 3159633 2022-08-28T18:05:17Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>pierwszego stycznia, czas jednak krótki długim jest dla nieprzygotowanych; często bowiem dzień czyli raczej godzina przynosi z sobą wielkie klęski, jeżeli się im naprzód nie zapobiegło. Dla wzięcia postanowienia nie czeka się pewnego dnia, jak się go czeka z ofiarę. Gdyby pierwszy stycznia był wtenczas, kiedy Antoniusz z Rzymu uciekł, lub gdyby go nie czekano, jużbyśmy teraz wojny nie mieli. Powaga senatu i zgoda ludu łatwoby ukróciła zuchwalstwo tego szaleńca. Co, jak tuszę, dopełnię naznaczeni konsulowie, skoro tylko wejdę w urzędowanie; maję bowiem najlepsze chęci, rzadką roztropność, i doskonale się z sobą zgadzają. Co do mnie, kwapię się nie tylko dla tego żem chciwy zwycięztwa, lecz że chciałbym jak najprędzej usłać do niego drogę.<br> {{tab}}II. Dopókiż tak okrutną i bezbożna wojnę same tylko usilności prywatnych osób odpierać będę? Czemu się w nię natychmiast zwierzchność publiczna nie wda?<br> {{tab}}K. Cezar, młodzieniaszek, czyli raczej w dziecinnym prawie jeszcze wieku<ref>Oktawian miał wtenczas lat dziewiętnaście. Przybrał nazwisko Cezar, dla tego że go dyktator Cezar za syna przysposobił. Nazywano go już tego roku Oktawianem, to jest byłym synem Oktawiusza, chociaż w rok dopiero, kiedy został konsulem, przysposobienie jego lud ''lege curiata'' potwierdził. «Ludzie jego, mówi Cycero, zowią go Cezarem; ale że (ojczym) Filippus nazywa go Oktawiuszem, to i ja także.» Cicero ad Atticum, XIV, 12. W kilka jednak miesięcy tak go upodobał, że w tej i w następnych Filippikach wszędzie go Cezarem nazywa.</ref>, natchniony jakąś bozką myślę i niepodobną do wiary odwagę, wtenczas właśnie kiedy szaleństwo Antoniusza doszło do najwyższego stopnia, kiedy się obawiano jak morowego powietrza, jak największej plagi jego powrotu z Brunduzyum, Cezar, któregośmy pomocy nie żądali, nic wyglądali, ani nawet życzyli (bo się to zdawało rzeczą niepodobną), silne wojsko z niezwyciężonych weteranów zgromadził, na co majątek swój ojczysty stracił. Ale czym użył właściwego wyrazu? nie stracił, ale go na obronę Rzeczypospolitej obrócił.<br> {{tab}}Lubo nie możemy odpłacić mu się wzajemnością, jaka mu się od nas należy, wdzięczność atoli, jaka tylko w sercach naszych pomieścić się może, zachować mu powinniśmy. Któż jest tak nieświadom rzeczy, tak mało dbały o Rzeczpospolite, coby nie wiedział, że gdyby Antoniusz z wojskiem, które spodziewał się mieć za sobą<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fufhlhbvu07h599oyrcca1x5r8v00hb Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/420 100 1087030 3159638 2022-08-28T18:06:32Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>w Brunduzyum, mógł, jak groził, ruszyć do Rzymu, nie powstrzymałby się od żadnego okrucieństwa, on, który w domu gospodarza swego w Brunduzyum najmężniejszych i najlepszych obywatelów pomordować kazał, których krew, u nóg jego ginących, pryskała, jak wiadomo, na twarz jego żony<ref>Tak ukarał Antoniusz setników dwóch legij z Macedonii sprowadzonych, czwartej i Marsowej, za to że żołnierze nie chcieli mu służyć, bo im tylko po 400 sestercyów, 133 złotych obiecywał, gdy tymczasem Oktawian po 500 denarów, to jest pięć razy tyle na rękę każdemu z weteranów Cezara wyliczył. Cicero ad Atticum, XVI, 8, 9. Dio Cassius, XLV. Appian, III, 17, Livius, ''epitome'', 117. Te dwie legie przerażone śmierci? swych dowódzców, ruszyły z Antoniuszem przy końcu listopada z Brunduzyum do Rzymu, ale zatrzymały się w Albie, gdzie przeszły na stronę Oktawiana.</ref>. Taką rzezią rozjuszony, gdy wracał z większą zawziętością na wszystkich dobrze myślących, niżeli miał ku tym, których pozabijał, komu z nas, senatorowie, albo jakiemu zgoła dobremu obywatelowi byłby przepuścił?<br> {{tab}}Od tej plagi Cezar z własnej ochoty (i inaczej być nie mogło), Rzeczpospolitą uwolnił. Gdyby się on w tej Rzeczypospolitej nie urodził, jużbyśmy zbrodnię Antoniusza żadnej Rzeczypospolitej nie mieli. Tak rozumiem i tak oświadczam i gdyby jeden młodzieniec nie pohamował zapędów i okrutnych zamiarów onego szaleńca, Rzeczpospolita zupełnieby zginęła. Jemu tedy dnia dzisiejszego, senatorowie (ponieważ dziś dopiero zgromadzić się, i dzięki jego opiece zdania nasze swobodnie wynurzyć możemy), jemu, mówię, władzę nadajmy, aby nie tylko przez siebie podjętej, ale i przez nas mu poleconej sprawy publicznej mógł bronić.<br> {{tab}}III. O legii także Marsowej, ponieważ po długim czasu przeciągu o Rzeczypospolitej mówić nam wolno, zamilczeć nie można. Byłże kto kiedy tak dzielny, tak miłujący ojczyznę, jak ta cała legia? Uznawszy M. Antoniusza za nieprzyjaciela ludu Rzymskiego, nie chciała być narzędziem jego szalonych zamysłów: odstąpiła konsula, czegoby zapewne nie uczyniła, gdyby miała za konsula tego człowieka, który w jej oczach nic nie działał, nic nie knował, coby nie zmierzało do wyrżnięcia obywatelów, do zguby Rzeczypospolitej. Potem ta legia Albę zajęła. Mogłaż obrać inne miasto, albo dogodniejsze dla naszych zamiarów, albo wierniejsze, albo złożone z dzielniejszych i przywiązańszych do ludu Rzymskiego obywateli? Za przykładem lej legii poszedłszy czwarta, pod dowództwem swego kwe-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jjhup0bp070nfmec6s1qnr6ac5isujy Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/421 100 1087031 3159640 2022-08-28T18:07:24Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>stora, L. Egnatuleja, wybornego i dzielnego męża, złączyła się z wojskiem Cezara, i pod jego się władzę poddała.<br> {{tab}}Powinniśmy tedy, senatorowie, powagą naszą pochwalić co ten dostojny i ze wszystkich najcelniejszy młodzieniec z własnej ochoty dotąd zdziałał i ciągle działa. Potrzeba także godną podziwienia zgodę w odzyskaniu Rzeczypospolitej dzielnych weteranów, legii Marsowej i czwartej, pochwałą i świadectwem naszem potwierdzić, tudzież dnia dzisiejszego przyobiecać, że skoro tylko konsulowie naznaczeni urząd obejmą, pożytki, zaszczyty i nagrody tych żołnierzy na pieczy mieć będziem.<br> {{tab}}IV. Com powiedział o Cezarze i o jego wojsku, już dawniej nam jest znane. Dzięki przedziwnej odwadze Cezara, stateczności weteranów, rozsądkowi legij, które się za władzą naszą, wolnością ludu Rzymskiego, dzielnością Cezara oświadczyły, Antoniusza z karków naszych zepchnęliśmy. Ale, jak powiedziałem, sąto dawniejsze rzeczy; świeżo wydanego edyktu D. Brutusa pewnie milczeniem pominąć nie można. Obiecuje w nim utrzymać prowincyą Gallią w posłuszeństwie senatu i ludu Rzymskiego.<br> {{tab}}O! obywatelu dla ojczyzny zrodzony, na imię swe pomny, przodków swych naśladowco! Przodkowie nasi po wypędzeniu Tarkwiniusza tak sobie życzyli wolność uzyskać, jak my pozbywszy się Antoniusza zachować ją pragniemy. Oni od założenia Rzymu nauczyli się królów słuchać: my po wypędzeniu królów zapomnieliśmy niewoli. Ten Tarkwiniusz, którego przodkowie nasi znieść nie mogli, nie był ani okrutny, ani bezbożny, tylko miany za pysznego i tak przezwany; a tej wady, którą my w prywatnych osobach często znosiliśmy, przodkowie nasi w królu nawet znieść nie mogli. L. Brutus króla pysznego nie ścierpiał: pozwoliż D. Brutus człowiekowi niegodziwemu i bezbożnemu panować? Popełniłże Tarkwiniusz takie i tak niezliczone przestępstwa, jakich się Antoniusz dopuścił i ciągle dopuszcza? Przewodniczyli także senatowi królowie ; ale pod ich przewodnictwem nie widziano jak za konsulatu Antoniusza zbrojnych Barbarzyńców zalegających izbę senatorską. Szanowali wróżby królowie: Antoniusz, konsul i augur, lekce je sobie ważył, i nie tylko przeciw wróżbom prawa wnosił, ale nawet wciągnął w to bezprawie kollegę swego, którego wybór zmyślonemi wróżbami był zniweczył. Który król był kiedy do tego stopnia bezczelny, iżby wszystkie pożytki, łaski, prawa koronne miał na przedaż?<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hvfy2tgqqw7evi2ugb7q1f2y5q24pr5 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/422 100 1087032 3159641 2022-08-28T18:08:57Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>Jestże jaka swoboda, jakie prawo obywatelstwa, jaka nagroda, którychby Antoniusz albo pojedynczym osobom, albo miastom, albo całym prowincjom nie przedał? Nic nikczemnego, nic podłego o Tarkwiniuszu do wiadomości naszej nie doszło: w domu zaś Antoniusza między żoninemi koszykami ważono złoto, rachowano pieniądze; w tym jednym domu kto chciał, mógł targować i kupić całą fortunę państwa Rzymskiego. Nie wiemy także aby Tarkwiniusz karał śmiercią obywatelów Rzymskich: Antoniusz i w Suessie<ref>Dwa były miasta lego imienia, Suessa Aurunca w Kampanii, i Suessa Pometia u Wolsków w Lacyum. — W każdej legii było 66 setników, w dwóch 132; a zatem albo Cycero w liczbie przesadził, albo Antoniusz nie samych tylko setników zamordować kazał.</ref> kazał stracić tych, których pod straż mieszkańcom oddał, i w Brunduzyuin trzystu walecznych rycerzy i najlepszych obywatelów zamordował. Tarkwiniusz nakoniec w sprawie ludu Rzymskiego wojnę prowadził wtenczas właśnie kiedy go wygnano: Antoniusz przeciw ludowi Rzymskiemu wojsko wiódł, gdy od legionów opuszczony, uląkł się imienia i zastępów Cezara. Zaniechawszy uroczystych ofiar, przed świtem śluby, których nie miał nigdy dopełnić, uczynił, i w tej chwili do prowincyi ludu Rzymskiego wedrzeć się usiłuje. Większe tedy dobrodziejstwo lud Rzymski od D. Brutusa otrzymał, i większego jeszcze spodziewa się, niżeli przodkowie nasi otrzymali od L. Brutusa, który był głową tej ze wszech miar godnej zachowania rodziny.<br> {{tab}}V. Jeżeli wszelka niewola jest nieszczęściem, to taka najnieznośniejsza, w której panu nieczystemu, bezwstydnemu, zniewieściałemu, wśród trwogi nawet nigdy nietrzeźwemu, służyć trzeba. Kto takiego człeka od Gallii odpiera, z własnej mianowicie ochoty, ten sądzi temsamem, i sprawiedliwie sądzi, że taki człek konsulem nie jest. Pozostaje więc nam, senatorowie, prywatne przedsięwzięcie D. Brutusa publiczną powagą potwierdzić. Nie powinniście, począwszy od Luperkalów<ref>To jest od 15 lutego tegoż roku, kiedy Antoniusz chciał ukoronować Cezara.</ref>, M. Antoniusza za konsula uważać; w tym bowiem dniu, kiedy w oczach całego miasta, nagi, wonnościami zlany, pijany do ludu przemawiał, i koronę kolledze na skronie chciał włożyć, tego dnia Antoniusz nie tylko konsulat złożył, ale i wolności się wyrzekł. Jemu pierwszemu służyćby pewnie przyszło,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ts6kz5uejub9zt7w9318y4n2tczj4pb Rauda (Czy ci co brakło...) 0 1087033 3159643 2022-08-28T18:09:17Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r1]] di822gut3sq4jsgy2p9jeuro7fntj5v 3159644 3159643 2022-08-28T18:10:30Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r1]] 3xep3nkkpt5q2t5fmxpo8xr32crric2 3159708 3159644 2022-08-28T19:24:57Z Wieralee 6253 kat. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r1]] q6ud2l3jzqb2d4pka3i0ct9g3hqsauc 3159880 3159708 2022-08-29T06:35:51Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r1]] ojgk258iytp8dnjt5srckkpndarkpmi 3159885 3159880 2022-08-29T06:42:42Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda]] do [[Rauda (Czy ci co brakło...)]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r1]] ojgk258iytp8dnjt5srckkpndarkpmi 3159901 3159885 2022-08-29T06:45:36Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Rauda II. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r1]] 0htkflgjc7a39w7hhf33zc01wc8p5gk 3159909 3159901 2022-08-29T06:48:13Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Rauda II. Wejdalota |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r1]] g003k6cox09dwg7x5ums665toulbzah 3159968 3159909 2022-08-29T08:09:52Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Rauda II. Wejdalota |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/52" to="Anafielas T. 1.djvu/53" fromsection="s52d" tosection="s53g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r1]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] sdu7b0jrhhf6vwpmef0fnvffjji73li Rauda II. Wejdalota 0 1087034 3159645 2022-08-28T18:11:33Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r2]] 1xxzb98ges13ojzwcqec5eruqhwac2v 3159651 3159645 2022-08-28T18:16:34Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r2]] qwhj2m3chons0s2py3p9vvoagfkm0y3 3159709 3159651 2022-08-28T19:25:12Z Wieralee 6253 kat. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r2]] taam065eawb5dkjh4eg0pbf37utay3k 3159879 3159709 2022-08-29T06:35:32Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda II. Wejdalota |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r2]] my3nd8gb5eib68n3lnqr1q97bgj01mr 3159888 3159879 2022-08-29T06:43:09Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota]] do [[Rauda II. Wejdalota]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda II. Wejdalota |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r2]] my3nd8gb5eib68n3lnqr1q97bgj01mr 3159899 3159888 2022-08-29T06:44:58Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda II. Wejdalota |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda (Czy ci co brakło...) |następny = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r2]] dqsuu9llt9yoze1e1wmp0r5wid6nchd 3159910 3159899 2022-08-29T06:48:22Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda II. Wejdalota |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda (Czy ci co brakło...) |następny = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r2]] gabwnzhe83azdp6e3t95ytomx17lt5c 3159969 3159910 2022-08-29T08:09:56Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda II. Wejdalota |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda (Czy ci co brakło...) |następny = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/53" to="Anafielas T. 1.djvu/53" onlysection="s53d" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r2]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] hm9gppsos4ed9ugvhm2u4bcbulfawf2 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/424 100 1087035 3159647 2022-08-28T18:14:02Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>pożył, zostałby konsulem. Matka z Arycyi<ref>Zwała się Akcya, i była córką Akcyusza Balba, obywatela z Arycyi (dziś La Riccia) w Lacyum, i Julii młodszej siostry Cezara.</ref>, o czem tak mówi, jak gdyby była rodem z Tralles, albo z Efezu. Widzicie jak nami gardzi, cośmy się w miastach municypalnych porodzili, to jest wszystkimi nami bez wyjątku; któż bowiem z nich nie pochodzi? Jakiemże miastem municypalnem ten nie gardzi, kto tak bardzo lekceważy Arycyą, miasto starożytne, z ludem Rzymskim sprzymierzone, prawie po-graniczne, zacnością swych mieszkańców słynące? Ztamtąd prawa Wokoniuszowe i Skatyniuszowe<ref>To jest tych praw ustanowiciele, Wokoniusz Saxa i Skatyniusz, którzy, jak się ztąd okazuje, byli z Arycyi. O pierwszem obacz drugą mowę przeciw Werresowi, I, 41. Drugie miało na celu powstrzymanie rozpusty.</ref>: ztamtąd wiele krzeseł senatorskich za ojców naszych i naszej pamięci: ztamtąd Rzymskie rycerstwo najbogatsze i najszanowniejsze. Lecz jeżeli ci się nie podoba, zc kto pojął żonę z Arycyi, dla czegożeś się z Tuskulanką ożenił? z tą różnicą, że czcigodny ojciec tej cnotliwej i najlepszej niewiasty, Akcyusz Balbus, był pretorem; a twoja żona, dobra bez wątpienia kobieta, a nadewszystko bardzo bogata, była córką niejakiego Bambaliona<ref>Obacz notę 70 do drugiej Filippiki.</ref>, człowieka bez żadnego znaczenia, co go od jąkania i ogianiczonego rozumu tak na śmiech i wzgardę przezwano. « Ale powiadasz, dziad był szlachcicem.)) Tak jest, on Tudytanus<ref>Tudytanus, dziad Fulwii po matce, spokrewniony z Katulami, był człowiekiem pomieszanych zmysłów. Cic. ''Acad.'' I, 28. Yalerius Maximus, VII, 8.</ref>, który nosi! płaszcz aktorski, teatralne obuwie, i zwykł był rzucać z mównicy pieniądze ludowi. Oby był tę pogardę pieniędzy przekazał swoim potomkom! Jaśniejecie blaskiem wysokiej rodowitości; ale jak się to dzieje, że syn Arycyanki zdaje ci się podle urodzony, kiedy sam się chlubisz, że cię Arycyanka rodzi<ref>Matka Antoniusza, Julia, siostra L. Cezara, konsula 64 roku, była rodem z Arycyi.</ref>? Zadawać cudzym <ref follow="s423">był kwestorem, edylem, a roku 61 pretorem, następnego roku rządził Macedonią (Cicero ad Atticum, II, 1), ale nie należał do familii Oktawiuszów, z klonuj Kn. Oktawiusz, konsul 87 roku, zginął w rzezi sprawionej w Rzymie przez Cynnę i Mariusza. K. Oktawiusz z nizkiego stanu przyszedł do pretury, a rządząc Macedonią zjednał sobie pochwałę Cycerona, który go bratu swemu za wzór do naśladowania podaje. Cicero ad Quintum, I, 1. Nieprzyjaciele jego, mówi Swetoniusz w życiu jego syna, Augusta, zadawali mu, że ojciec jego był młynarzem w Arycyi.</ref><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> mro0ftz458noubdlm6g9ayd3r8r5v53 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/425 100 1087036 3159648 2022-08-28T18:15:36Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>żonom nieszlachectwo, nie jestże to szaleństwo ze strony człowieka, którego ojciec Numitoryą Fregellankę, córkę zdrajcy<ref>Numitoryusz Pullus zbuntował naprzód swe miasto rodzinne, Fregelle, przeciw Rzymianom za czasu Grachów, a potem je im wydał. Jego córka była pierwszą żoną ojca Antoniusza.</ref>, pojął za żonę, a który sam z córką wyzwoleńca się ożenił? Ale niech się z tobą o to rozprawią dostojni mężowie, L. Filippus, który ma za sobą obywatelkę Arycyjską, i K. Marcellus<ref>L. Marcyusz Filippus, konsul 56 roku, drugi mąż Akcyi, ojczym Oktawiana. — K. Marcellus, pierwszy mąż młodszej Oktawii, córki Akcyi, siostry Oktawiana, która potem wydana była za Antoniusza.</ref>, który ma za żonę córkę obywatelki Arycyjskiej; a wiem z pewnością, że się oni urodzenia swych cnotliwych małżonek nie wstydzą.<br> {{tab}}VII. Tenże Antoniusz, w jednym ze swych edyktów, strofuje synowca mego, Kw. Cycerona, a nie wie, szalony, że jego strofowanie jest pochwałą. Coż bowiem pożądańszego temu młodzieńcowi trafić się mogło, jak że go znano powiernikiem zamysłów Cezara, a przeciwnikiem Anioniuszowego szaleństwa? Ale ten wysiekacz śmiał napisać, że Kwintus ojca i stryja zabić zamyślał. Nie jestże to najwyższy stopień bezwstydu, zuchwalstwa, nierozwagi, śmieć to napisać na tego młodzieńca? którego ja i brat mój, dla słodyczy jego charakteru, najczystszych obyczajów, niepospolitego rozumu, jeden przed drugim kochamy, któregobyśmy zawsze widzieć, słyszeć i ściskać chcieli<ref>Ten Kwintus, synowiec Cycerona, przyczynił jednak niemało zmartwienia ojcu i stryjowi, chwyciwszy się naprzód strony Cezara, potem Antoniusza. Cicero ad Atticum, X, 4, 11, XIII, 9, 37, 38, 39, XIV, 14, 17, 19, 20. Zerwał potem z Antoniuszem, i chciał go naw et przed lud powołać o zabranie pieniędzy z świątyni Cybeli. Cicero ad Atticum, XV, 21, XVI, 1, 14.</ref>. Co do mnie, sam nie wie, czy mnie w tych edyktach chwali, czy mi chce zaszkodzić. Grożąc najlepszym obywatelom karą, jakąm ja najwystępniejszych ukarał, zdaje się mnie chwalić i chcieć niby mnie naśladować; odświeżając zaś pamięć tego pięknego czynu, myśli że potrafi wzbudzić ku mnie nienawisć podobnych sobie ludzi.<br> {{tab}}VIII. Ale co sam uczynił? Po wydaniu tylu edyktów, naznaczy i zgromadzenie senatu na dzień 24 listopada, sam się na niem nie stawił. Ale jak nas zwoływał? oto są, jeżeli się nie mylę, ostatnie wyrazy tego edyktu. «Jeśliby kto nie przybył, tego wszyscy poczy-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> n9n87am9vrl0coj3zkpuom7a7k76cka Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/423 100 1087037 3159650 2022-08-28T18:15:45Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>gdyby Cezar od niego władzy królewskiej znamię przyjąć chciał. Miałżebym uważać za konsula, za obywatela Rzymskiego, za wolnego, za człowieka nakoniec tego, który w onym dniu hańby i upodlenia okazał co za życia Cezara znieść może, i czego sam po śmierci jego dostąpić pragnie?<br> {{tab}}O odwadze, statecznym umyśle i mądrości prowincyi Gallii zamilczeć także nie można. Jest ona kwiatem Italii, podporą państwa Rzymskiego i najpiękniejszą jego ozdobą. Taka jest zgoda między miastami municypalnemi i osadami lej prowincyi, iż zdaje się że się wszystkie zmówiły na obronę tego stanu i majestatu ludu Rzymskiego. Tak tedy, trybunowie ludu, luboście nam nic innego nie przełożyli tylko ustanowienie straży, tym końcem aby konsulowie senat dnia pierwszego stycznia bezpiecznie zwołać mogli; zdaje mi się jednak żeście w mądrości waszej i najlepszych chęciach dali nam wolność mówienia o wszystkich sprawach publicznych: bo gdyście osądzili, że senat nie może zebrać się bezpiecznie bez straży, oświadczyliście temsamem, że Rzym od zuchwałych i zbrodniczych Antoniusza zamachów wolny jeszcze nie jest.<br> {{tab}}VI. Wszystko tedy w zdaniu mojem obejmując, radzę z waszem, jak rozumiem, przyzwoleniem, nadać znakomitym wodzom naszym pochodzącą od nas władzę, walecznym żołnierzom wskazać nadzieję nagrody, nakoniec nie słowy, ale rzeczą samą osądzić Antoniusza, który przestał być konsulem, za nieprzyjaciela ojczyzny. Bo jeżeli on konsul, zasłużyły legie na rózgi, za to że konsula opuściły; występny Cezar, niegodziwy Brutus, że przeciw konsulowi z własnego domysłu wojsko zebrali. Ale jeżeli wynaleźć trzeba dla żołnierzy nowe zaszczyty w nagrodę ich nieśmiertelnej i nieporównanej zasługi, wodzom zaś nawet wywdzięczyć się niepodobna; kto me uzna za nieprzyjaciela człowieka, którego ci co ściągają z orężem w ręku, na imię zbawców ojczyzny zasłużyli?<br> {{tab}}Ale jak potwarczy w swych edyktach! jak barbarzyński! jak grubiański! Naprzód, jakie obelgi miota na Cezara, zebrane z przypomnień swego rozwiązłego i sprośnego życia 1 Jestże jaki mewinniejszy, skromniejszy od niego młodzieniec! jaki mamy dla młodzieży znakomitszy wzór dawnej czystości obyczajów? kto przeciwnie wszeteczniejszy nad jego potwarcę? Nieszlachetne urodzenie zadaje K. Cezara synowi, którego nawet rodzony ojciec<ref name="s423">K. Oktawiusz, małżonek Akcyi, siostrzenicy Cezara, ojciec Oktawiana,</ref>, gdyby dłużej<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bcxc6vixhc914xhckmqdj9c5eakviv7 Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/426 100 1087038 3159652 2022-08-28T18:16:45Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>tywać będą mogli za nastającego na moje życie, i za mającego najzgubniejsze zamiary.,, Jakież to są te zgubne zamiary? teli, co mają na celu odzyskanie wolności ludu Rzymskiego? Wyznaję, żem to doradzał i doradzam Cezarowi, i upominam żeby te zamiary przywiódł do skutku. Nie potrzebował on niczyjej rady, ja go tylko bieżącego, jak mówią, popędziłem. Co się zaś tyczy twojej zguby jak. dobry obywatel nie chciałby radą swoją do niej się przyczynić’ kiedy zbawienie i życie wszystkich poczciwych, wolność i godność ludu Rzymskiego od niej zależy<ref>Cycero w wielu swych listach narzekał, że nie zgładzono Antoniusza wraz z Cezarem, a tu się wyraźnie przyznaje, że doradzał i doradza Oktawianowi zgładzić tego nieprzyjaciela wolności ludu Rzymskiego. Swetouiusz pisząc życie Oktawiana, nie przypomniał sobie zapewne tego wyznania, bo w rozdziale 10 gdzie o tem wzmiankuje, nie wymienia Cycerona, tylko ogólnie powiada: ''Hortantibus nonnullis''.</ref>?<br> {{tab}}Ale kiedy nas wezwał tak srogim edyktem, czemu sam na zgromadzenie senatu nie przyszedł? Myślicie że mu co smutnego lub ważnego przeszkodziło? Zatrzymała go pijatyka i uczta, jeżeli to ucztą, a me raczej karczemną hulatyką nazwać należy. Dzień edyktem naznaczony omieszkał, na 28 listopada zgromadzenie senatu odłożył. Kazał zebrać się w Kapitolu, dokąd sam nie wiem którędy, podobno podkopem Gallów wdrapał się. Zeszli się sproszeni, między nimi niektórzy znakomici ludzie, ale na swą godność niepomni; taki bowiem był i dzień naznaczony, i domysł o czem radzić miano, i ten który senat zwołał, że hańbą było senatorowi niczego się nie bać. Do tych jednak co się zeszli nie śmiał ani słowa o Cezarze przemówić, chociaż był umyślił oskarżyć go przed senatem. Jeden z konsularnych przyniósł nawet na piśmie swoje o tem zdanie. Nie śmieć oskarżyć tego, który przeciw konsulowi na czele wojska stanął, nie jestże to siebie samego za nieprzyjaciela osądzić? Jeden lub drugi musiał być koniecznie nieprzyjacielem ojczyzny, i niepodobna było inaczej rozsądzić sprawy między dwoma przeciwnymi sobie wodzami. Jeżeli tedy Cezar jest tym nieprzyjacielem, czemu go konsul przed senatem nie oskarżył? Ale jeżeli senat nie miał za co oddać pod sąd Cezara, jakże może Antoniusz zaprzeczyć, że zamilczając o Cezarze sam się wyznał nieprzyjacielem ojczyzny? Którego w swoich cdyktach Spartakiem nazywa, tego w senacie złym nawet obywatelem nazwać nie śmie.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fijxrl1u5nl8pgy8mzgn9gg7yek7fn6 Rauda III. Tilussoni i Lingussoni 0 1087039 3159653 2022-08-28T18:17:22Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r3]] 8b6q457phjxb50bgtlgkzugyxu7m1ic 3159710 3159653 2022-08-28T19:25:24Z Wieralee 6253 kat. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] jbdbmhb15ixq2i7e5v32drtvzc4dq45 3159878 3159710 2022-08-29T06:35:22Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] p5stbkeca98xm43e1x078gcanr4u4hc 3159891 3159878 2022-08-29T06:43:37Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] do [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] p5stbkeca98xm43e1x078gcanr4u4hc 3159902 3159891 2022-08-29T06:45:43Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda II. Wejdalota |następny = Rauda IV. Lingussoni |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] 45febxszb4l7mbj7fmahzkxq5lo7ww7 3159911 3159902 2022-08-29T06:48:32Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda II. Wejdalota |następny = Rauda IV. Lingussoni |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] nzu3nsrgbgr55w78usbt4ev4uigg2vc 3159970 3159911 2022-08-29T08:10:04Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda II. Wejdalota |następny = Rauda IV. Lingussoni |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] 9xbx2oz9m6djvnxnh1i845u7b5yv6g8 3159971 3159970 2022-08-29T08:10:14Z Wieralee 6253 int. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda III. Tilussoni i&nbsp;Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda II. Wejdalota |następny = Rauda IV. Lingussoni |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/54" onlysection="s54g" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r3]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] hinmsaldkjqrh0xqebtoxgzhwmwskaw Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/69 100 1087040 3159654 2022-08-28T18:17:38Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude><section begin="cz1r05"/>{{tab}}Dlaczego nie patrzy na Władkę, na ojca, który siedzi, jakby wystraszony, jakby zmieszany, wciśnięty w róg sofy.<br> {{tab}}Dlaczego to wszystko?<br> {{tab}}Dlaczego?<br> <br>{{---}}<br><br><section end="cz1r05"/> <section begin="cz1r06"/>{{c|{{Korekta|V.|VI.}}|po=1em}} {{tab}}Późno w noc, przy dogorywającej świeczce siedzi Pita.<br> {{tab}}Naciągnęła na siebie niebieską kołderkę, opiętą haftowanem prześcieradełkiem. Odsunęła krzesełka, któremi obstawiają jej szezlążek na noc, „aby nie zleciała“ i coś czyta, czyta i myśli.<br> {{tab}}To numer jakiegoś pisma illustrowanego, z przed kilku lat.<br> {{tab}}Znalazła go na kredensie.<br> {{tab}}Cienie świecy tańcują po jasnem obiciu. Pita czyta. Włosy jej złote mają przy tem niepewnem świetle aż srebrnawe blaski. Chude ramionka wystają z pod koszulki, przerobionej z koszuli mamy, więc z turkusowego batystu w wyprane różowe róże.<br> {{tab}}Pita czyta:<br> {{f|<poem>— Z gorączką w duszy, w późną noc, Trawiony żarem tęsknych snów Piszę do ciebie... muszę — wiedz — Pomówić z tobą muszę znów!</poem>|w=90%|przed=1em|po=1em}} {{tab}}Picie mgła pada na oczy. Przechyla się i nieruchomieje.<br> {{tab}}W myśli powtarza:<br> {{f|<poem>— Trawiony żarem tęsknych snów...</poem>|w=90%|przed=1em|po=1em}} {{tab}}I coś w serduszku kołace.<br> {{tab}}— Jakie to piękne, jakie to piękne.<br><section end="cz1r06"/><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gkdi8j9xl67f3cnhqlnb4ijuqwrwu2r Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/427 100 1087041 3159655 2022-08-28T18:18:16Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>{{tab}}IX. Ale w rzeczach najważniejszych jaki śmiech wzbudza. Zatrzymałem w pamięci kilka ślicznych myśli pewnego edyktu, które mu się zapewne bardzo subtelne zdaję; ja zaś nikogo jeszcze me znalazłem, coby zrozumiał co on chce powiedzieć, «Niemasz obelgi, kiedy ją godny człowiek czyni.» Naprzód, co to jest godny człowiek? bo wielu także godnych jest kary, jak on. Albo czy o takiej mówi, jaką czyni człowiek godnością przyodziany? w takim razie jaka większa być może? Co to znaczy, «czynić obelgę?» Kto tak mówi? Dodaje potem: «Niemasz strachu, kiedy nieprzyjaciel zapowiada, że cię przestraszy.» Co to znowu? czy nieprzyjaciel zwykł strach zapowiadać? I tym podobne brednie. Nie lepiejże być niemym, niżeli mówić czego nikt nie rozumie? Owoż dla czego nauczyciel jego, z krasomówcy rolnik, posiada w dobrach ludu Rzymskiego dwa tysiące morgów pola Leontyńskiego, wolnych od wszelkiego ciężaru, żeby tępy umysł ucznia bardziej jeszcze przytępił za publiczną nagrodę.<br> {{tab}}Ale to może mniejszej wagi. O to się pytam, dla czego Antoniusz tak znagła złagodniał w senacie, kiedy w edyktach tak się nasrożył. Potrzebaż było zapowiadać śmierć L. Kassiuszowi<ref>L. Kassiusz, brat Kaja, nie należał do spiskowych nażycie Cezara. Cicero ad Atticum, XIV, 2.</ref>, dzielnemu trybunowi ludu, niezachwianemu obywatelowi, jeśliby do senatu przyszedł? D. Karfulena<ref>Musiał być także trybunem ludu, zginął w bitwie pod Mutyną. ''Epist. fam.'' X, 33.</ref>, najlepsze chęci dla Rzeczypospolitej mającego, gwałtem i groźbą z senatu rugować? Tyb. Kanucyusza<ref>I ten także był trybunem ludu. Dio Cassius, XLV. Zamordowany przed ołtarzem dyktatora Cezara w Peruzyi, po krótkiej wojnie wszczętej 41 roku przez L. Antoniusza i żonę Marka Fulwią przeciw Oktawianowi. Dio Cassius, XLVIII.</ref>, który z nim często sprawiedliwe i dla siebie chlubne zwodził walki, nie tylko do świątyni niedopuszczać, ale mu nawet przystępu do Kapitolu bronić? Jakiej uchwale senatu bał się żeby się "nie sprzeciwili? Tej może którą postanowiono modły publiczne dla M. Lepida<ref>M. Lepidus, przyszły tryumwir, mianowany przez Cezara wielkorządcą Gallii Narboneńskiej i części Hiszpanii, pojednał Sexta Pompejusza z Antoniuszem, za co senat uchwalił na jego imię modły dziękczynienia.</ref>, dostojnego męża. Możnaż się było obawiać, aby<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> rwfw7heosa15a2yq0tggcpmmmycchqn Rauda IV. Lingussoni 0 1087042 3159656 2022-08-28T18:18:46Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r4]] sje0g3gy5isou6nwhf1ziboxuv827ys 3159711 3159656 2022-08-28T19:25:36Z Wieralee 6253 kat. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r4]] 3jqp2yfwfbqmem36jnlnhgc2ogpahqm 3159877 3159711 2022-08-29T06:35:06Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda IV. Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r4]] lrpke90pvxw55ll46j5kuk9juybtv4k 3159893 3159877 2022-08-29T06:43:54Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni]] do [[Rauda IV. Lingussoni]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda IV. Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r4]] lrpke90pvxw55ll46j5kuk9juybtv4k 3159903 3159893 2022-08-29T06:45:57Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda IV. Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Rauda V. Wejdalota |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r4]] mo8yzm52ysts27khfoemcqf19jlt8nv 3159912 3159903 2022-08-29T06:48:41Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda IV. Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Rauda V. Wejdalota |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r4]] d152vftw0pf0of8tpkj0ujw452lpbhe 3159972 3159912 2022-08-29T08:10:28Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda IV. Lingussoni |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda III. Tilussoni i Lingussoni |następny = Rauda V. Wejdalota |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/54" to="Anafielas T. 1.djvu/55" fromsection="s54d" tosection="s55g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r4]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] cyv8un9a4hjaag6exa81drfiznlm1am Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/428 100 1087043 3159657 2022-08-28T18:19:12Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>się kto sprzeciwił oddaniu zwykłej czci człowiekowi, dla którego nadzwyczajne codzień obmyślamy nagrody? Lecz żeby się nie zdawało że bez przyczyny zwołał edyktem senat, już przystępował do zdania sprawy o stanie Rzeczypospolitej, kiedy mu przyniesiono wiadomość o czwartej legii, co mu tak szyki pomieszało, że chcąc jak najprędzej uciec, uchwałę senatu o modłach przez rozejście się na dwie strony otrzymał, czego wprzód nigdy nie bywało<ref>Kiedy uchwalano modły dla kogo, każdy senator dawał swe zdanie. W pomniejszych tylko materyach stanowiono przez rozejście się jednych w prawą, drugich w lewą stronę, ''per discessionem''.</ref>.<br> {{tab}}X. Jaki potem odjazd? jaki pochód wodza w płaszczu wojskowym ! jak oczu ludzkich, światła dziennego, miasta, rynku unikał! jak brzydka, jak haniebna ucieczka! Przedziwne jednak uchwały senatu tegoż dnia wieczorem zapadły. Podzielono się sumiennie wylosowanemi prowincyami; ale los tak zrządził, że która się komu podobała, ta mu się jakby cudem dostała. Pięknieście tedy, trybuni ludu, uczynili, żeście nam ustawę o straży konsulów i senatu przynieśli; za którą usługę wdzięczni wam wszyscy być, i największe dzięki złożyć winniśmy. Jak bowiem możemy być wolni od bojaźni i niebezpieczeństwa wpośrodku ludzi tak chciwych i zuchwałych? A ten nieszczęśliwy i do rozpaczy przywiedziony człowiek jakiegoż cięższego oczekuje sądu nad ten, co go sami przyjaciele jego o nim wydali? Z tych najpoufalszy L. Lentulus, z którym i mnie także łączą związki, i wolny od wszelkiej chciwości P. Nazo, tak rozumieją, że im się żadna nie dostała prowincya, że odbyte przez Antoniusza losowanie jest nieważne. Tak samo osądził L. Filippus<ref>Syn z pierwszego małżeństwa L. Filippa, o którym w nocie 13.</ref>, ojca, dziada, przodków godny naśladowca. Tegoż był zdania Maniusz Turraniusz, mąż nieporównanej prawości i cnoty, toż rozumiał P. Oppiusz. Ci nawet którzy przez przyjaźń dla M. Antoniusza, więcej mu może pozwolili niżeli chcieli, mój przyjaciel M. Pizo<ref>M. Pupiusz Pizo Kalpurnianus, konsul 61 roku, o którym często wzmianka w poprzednich mowach.</ref>, człowiek i obywatel znakomity, tudzież równej z nim zacności M. Wehiliusz, oświadczyli, że w tej mierze woli senatu posłuszni będą. Coż mam o L. Cynnie powiedzieć, którego doświadczona w wielu ważnych rzeczach szczególniejsza prawość mniejsze podziwienie wzbu-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7xvu2d8avatgryo7pe9bi9p6mv9fgjo Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/429 100 1087044 3159658 2022-08-28T18:20:48Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>dza, że w tym razie tak sobie chwalebnie postąpił, zrzekając sio prowincyi, której K. Cesetiusz<ref>Przyjaciel Ligariusza. Jest o nim wzmianka w mowie za Ligariuszem, 11. </ref> także nie przyjął. Jacyż są inni, których sobie los upodobał? L. Antoniusz i K. Antoniusz<ref>Lucyusz i Kajus Antoniusze, bracia Marka, byli pierwszy trybunem, drugi pretorem tego roku. K. Antoniusza M. Brutus do Macedonii niedopuścił. Filippika XIII, 15. Plutarch, ''Brutus'', 28. — O Kalwizyuszu, ''Epist. fam.'' XII, 25.</ref>. Jakże obaj szczęśliwi! dla nich bowiem nic więcej do życzenia nie pozostaje. K. Antoniusz dostał Macedonią: co za szczęście dla niego ! miał zawsze w ustach imię tej prowincyi. K. Kalwizyusz Afrykę otrzymał: nic szczęśliwszego: tylko co z Afryki ustąpił, i jak gdyby zgadywał, że do niej powróci, dwóch swoich legatów w Utyce zostawił. Nakoniec M. Ikcyusz Sycylią, Kw. Kassiusz Hiszpanią dostał. Nie mam tu przyczyny podejrzenia; myślę że los mniej cudownie temi dwiema prowincyami rozrządził<ref>Ponieważ Ikcyusz i Kassiusz byli zacni obywatele, Cycero powiada, że nie zaszło żadne w losowaniu dla nich prowincyi szalbierstwo.</ref>.<br> {{tab}}XI. O! K. Cezarze! do ciebie młody rycerzu mowę obracam; jakżeś niespodziewanie, jak prędko, jak w sam czas ojczyznę uratował! Kto uciekając tyle nabroił, czegożby się ścigając pobitych nieprzyjaciół nie dopuścił? Nie powiedziałże na zgromadzeniu ludu, że będzie stróżem Rzymu, że wojsko pod miastem aż do pierwszego maja zatrzyma? Wilk, jak niesie przysłowie, co za wyborny stróż owiec! Stróżemli Rzymu, czyli jego łupieżcą i uciemiężycielem byłby Antoniusz? Nie powiedziałże także, że wnidzie do Rzymu, i z niego wynidzie, kiedy mu się spodoba? Czy na tem koniec? Nie powiedziałże jeszcze wobec ludu, siedząc przed świątynią Kastora, że prócz zwycięzców nikt żyw nie będzie?<br> {{tab}}Dziś dopiero, senatorowie, po kilku lat przeciągu stawiamy kroki na gruncie wolności, której, dopóki mogłem, nie tylko obrońcą, ale i zachowawcą byłem. Kiedym dla niej nic uczynić nie mógł, dałem pokój; bez podłości i nie bez pewnej godności boleść tych nieszczęsnych czasów zniosłem. Ale tego strasznego zwierza ktoby mógł znieść, lub jak? Coż jest w Antoniuszu krom rozpusty, okrucieństwa, swawoli i zuchwalstwa? Z takiej on gliny zlepiony: nic w nim szlachetnego, umiarkowanego, skromnego, wstydliwego. Ponieważ rzeczy doszły do tego stopnia, że albo on zginąć musi,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 136wx6plbq3awmg30w1tgpw21c4y8ys Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/430 100 1087045 3159660 2022-08-28T18:21:21Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>albo my zostać musim niewolnikami; trzeba nam się nakoniec zdobyć, senatorowie, przez bogów nieśmiertelnych! na męztwo i cnotę przodków naszych, żebyśmy albo wolność, tę niezbędną własność rodu i imienia Rzymskiego, odzyskali, albo śmierć nad niewolą przenieśli. Wieleśmy, czego w wolnej Rzeczypospolitej znieść nie na-leżało, znieśli i wycierpieli, jedni w nadziei odzyskania wolności, drudzy z wielkiego do życia przywiązania. Ale jeżeliśmy znieśli co nam konieczność, co sita prawie nadludzka znieść kazała, a i tegośmy do końca nie znieśli, mamyż znieść także tego bezecnego łotra straszne i okrutne panowanie?<br> {{tab}}XII. Czegóż ten człowiek, jeżeli go nic nie pohamuje, nie dopuści sięwgniewie, który bez żadnej słusznej do kogokolwiek urazy, wszystkich uczciwych ludzi ogłosił się nieprzyjacielem? Na co się po zwycięztwie nie odważy, kto nie odniósłszy żadnego zwycięztwa, takie bezprawia po śmierci Cezara popełnił? dom jego z bogactw wypróżnił; ogrody złupił i wszystkie z nich ozdoby do siebie prze-niósł; okazyi mordu i pożogi w pogrzebie szukał; wyjąwszy dwie lub trzy uchwały senatu, zgodne z dobrem powszechnem, wszystkie inne na swój zysk i pożytek obrócił; swobody przedawał; miasta pouwalniał; całe prowincye z pod władzy ludu Rzymskiego uchylił; wygnańców przywołał; fałszywe prawa pod imieniem Cezara i fałszywe postanowienia na miedzi wyryć i w Kapitolu poprzybijać kazał, i na to wszystko targ w domu założył; ludowi Rzymskiemu prawa narzucił; lud i urzędników przemocą z Forum wykluczył; senat orężem otoczył; ludzi zbrojnych w świątyni Zgody, gdzie przewodniczył senatowi, zamknął; naprzeciw legiom do Brunduzyum pobiegł, z których dobrze myślących setników pomordował; z wojskiem do Rzymu na zgubę naszę i zagładę miasta ciągnął. Pohamowany w tym zapędzie obrotnością Cezara na czele wojska, zgodą weteranów, walecznością legij, aczkolwiek los go ponękał, nie traci bynajmniej śmiałości, szaleć i miotać się nie przestaje. Do Gallii uszczuplone swe wojsko prowadzi: z jedną legią i tą chwiejącą się brata Lucyusza oczekuje, prócz którego nikogo podobniejszego sobie znaleźć nie może. Z szermierza<ref>''Mirmillo'', tem się różnił od innych gladiatorów, że miał wizerunek ryby morskiej (mormyris) na przyłbicy.</ref> wódz, z wysiekacza imperator, jakie ślady zniszczenia ten Lucyusz za sobą zostawił, kędy-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0sq3k9pi9418f2d36j07cx1d9t0h5ke Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/431 100 1087046 3159661 2022-08-28T18:21:59Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>kolwiek przechodził! Rznie trzody bydła i owiec, gdziekolwiek dopadnie: biesiadują żołnierze: sam zaś naśladując brata winem się zalewa: pola spustoszone, domy wiejskie złupione: matki, córki, dzieci wolnego stanu porwane i żołnierstwu oddane. Te same gwałty i bezprawia M. Antoniusz popełnił, którędykolwiek wojsko prowadził.<br> {{tab}}XIII. Tymże to ohydnym braciom bramy otworzycie? do miasta ich przyjmiecie? Kiedy dogodna pora, gotowi wodzowie, ochota w żołnierzu wzbudzona, jednomyślność ludu Rzymskiego niewątpliwa, cała Italia końcem odzyskania wolności powstająca, z tego dobrodziejstwa bogów nieśmiertelnych korzystać nie będziecie? Ten czas stracony nie da się powetować. Z przodu, z tyłu, z boków otoczony będzie, jeżeli do Gallii wkroczy. Nie tylko orężem, ale nawet naszemi uchwałami ścigać go trzeba. Wielkato siła, niemała powaga, jednomyślność senatu. Widzicie pełno ludzi na Forum, uważacie jaka nadzieja odzyskania wolności ożywia lud Rzymski, który widząc nas po tylu latach lak licznie zebranych, sądzi żeśmy się wolno zgromadzili. Tegoćto ja dnia oczekując, unikałem sztyletów<br> {{tab}}M. Antoniusza, który powstając na mnie nieprzytomnego<ref>Dnia 19 września. Obacz Filippikę II, 43, i notę 83.</ref>, nie domyślał się na jaki czas siebie i siły swoje zachowywałem. Gdybym mu wtenczas szukającemu okazyi zaczęcia rzezi odemnie chciał odpowiedzieć, nie mógłbym teraz radzić Rzeczypospolitej. Mając zaś sposobną do tego porę, nie omieszkam we dnie i w nocy przemyśliwać nad sposobami ratowania wolności ludu Rzymskiego i waszej, senatorowie, godności; co się zaś tyczy działania, nie tylko się od niego nie uchylam, ale nawet z ochotą działać i czynnie krzątać się będę. Tak czyniłem, póki było można: przestałem, kiedym niepodobieństwo zobaczył. Dziś nie tylko wolno, ale nawet potrzeba, jeżeli nie wolimy zostać niewolnikami, odwagą i orężem niewolą od nas oddalić. Rogowie nieśmiertelni dali nam dwie podpory: Rzymowi Cezara, Gallii Brutusa. Gdyby Antoniusz mógł był od razu Rzym opanować, i zaraz potem Gallią zdobyć, każdy dobry obywatel zginąćby musiał, reszta poszłaby w niewolą.<br> {{tab}}XIV. Tę tedy podaną okazyą chwytajcie, przez bogów nieśmiertelnych! senatorowie, i żeście członkami najdostojniejszej rady na okręgu ziemskim, nakoniec sobie przypomnijcie. Dajcie dowód lu-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5y1qiekxt1ya47a4wpn0iv12d59y0nm Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/432 100 1087047 3159662 2022-08-28T18:22:37Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>dowi Rzymskiemu, że waszej modrej rady nie zabraknie Rzeczypospolitej, ponieważ lud jawnie oświadcza, że jej na odwadze jego nie zejdzie. Nic wam więcej nie mam do przypomnienia. Nikt nie jest tak ograniczony, żeby nie wiedział, że jeżeli te porę zaśpimy, nie tylko pyszne i okrutne, ale podłe i haniebne panowanie znieść nam potrzeba. Znacie Antoniusza zuchwalstwo, znacie jego przyjaciół, znacie dom cały. Służyć panom lubieżnym, rozwiązłym, bezwstydnym, wszetecznym, kosterom, pijakom, jestto największe nieszczęście z największą hańbą złączone. Jeżeli już (niech bogowie odwrócą tę wróżbę), ostatnia godzina Rzeczypospolitej nadeszła, uczyńmy co mężni wysiekacze, żeby poledz chwalebnie, czynią, my co na czele wszystkich narodów i całego świata stoim, i zgińmy raczej zgodnością, niż żebyśmy podłymi zostać mieli niewolnikami. Niemasz nic ohydniejszego nad upodlenie, nic brzydszego nad niewolą. Do czci i wolności zrodzeni, zatrzymajmy obie, albo z godnością umrzyjmy.<br> {{tab}}Zbyt długo tailiśmy, cośmy czuli: dziś się to już objawiło: wszyscy już odkryli za jedną lub za drugą stroną swoje uczucia i życzenia. Są bezbożni obywatele, zbyt liczni, jeżeli zważymy, że każdy kochać powinien ojczyznę; ale w stosunku do dobrze myślących, w bardzo szczuplej liczbie, do uskromienia których bogowie nieśmiertelni podali nam niemylne środki i najpiękniejszą porę. Do obrony, jaką już mamy, przyłączą się dwaj konsulowie, bardzo roztropni, odważni, z sobą doskonale się zgadzający, którzy od kilku już miesięcy zastanawiali się i rozmyślali nad sposobami wrócenia wolności ludowi Rzymskiemu. Za ich radą i przewodnictwem, przy pomocy bogów, naszej własnej czujności, przewidywaniu dalekiej przyszłości, i zgodzie ludu Rzymskiego, wkrótce bez wątpienia wolni będziemy; przyjemniejszą wtedy sprawi nam wolność przypomnienie niewoli.<br> {{tab}}XV. Gdy tedy trybuni ludu zażądali, aby senat mógł się bezpiecznie dnia pierwszego stycznia zgromadzić, i gdy wolno o najwalniejszych sprawach Rzeczypospolitej obradować, takie o temjest moje zdanie: K. Pansa i A. Hircyusz, naznaczeni konsulowie, dołożą starania, aby senat dnia pierwszego stycznia bezpiecznie mógł się zebrać. Go się tyczy czytanego w senacie edyktu D. Brutusa, imperatora, konsula naznaczonego, i dobrze Rzeczypospolitej zasłużonego, senat stanowi, że D. Brutus, imperator, konsul naznaczony,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gg54rodzrz8195bh6f8zknmix08igxc Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/433 100 1087048 3159664 2022-08-28T18:25:03Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>broniąc powagi senatu, władzy i wolności ludu Rzymskiego, dobrze się Rzeczypospolitej zasługuje.<br> {{tab}}Że zaś Gallią Bliższą, prowincyą mężnym ludem osiadły, liczącą najprzychylniejszych Rzymianom obywatelów, równie jak wojsko w tamtym kraju stojące Brutus pod władzą senatu utrzymuje, w tera sobie wraz z wojskiem swojem, miastami municypalnemi i osadami prowincyi Gallii słusznie, sprawiedliwie i z dobrem Rzeczypospolitej postąpił i postępuje. Senat mniema także być z dobrem Rzeczypospolitej, aby D. Brutus i L. Plankus<ref>L. Munacyusz Plankus, założyciel podług Euzebiusza Lugdunu, mianowany przez Cezara konsulem na rok 42 wraz z D. Brutusem, rządził Gallią Zaalpejską, miał cztery legie weteranów, jedne nowozaciężną, i wiele wojska posiłkowego Gallów, mianowicie jazdy. Cycero wiedząc że był wielkim stronnikiem dyktatora, często do niego pisywał w ostatnim roku swego życia, żeby z niego wyrozumieć, czy będzie bronił władzy senatu i Rzeczypospolitej przeciw zamachom Antoniusza. Lubo Plankus w swych odpowiedziach groził Antoniuszowi, i oświadczał się z gotową chęcią służenia senatowi, niedowierzał mu Cycero, i starał się właściwemi sobie sposobami zachęcić go do bronienia dobrej sprawy.<br> {{tab}}Po odpędzeniu Antoniusza od Modeny, Plankus ruszył z nad Isary (Isère) 21 maja 63 roku ku Lepidowi stojącemu z czterema legiami w Gallii Narbonetiskiej; ale dowiedziawszy się o jego chęci podania ręki Antoniuszowi, zatrzymał się nad tą rzeką, potem znowu pomkną! się aż do Durancyi, żeby spoinie z Lepidem działać przeciw Antoniuszowi, ale uwiadomiony o ich już połączeniu się, cofnął się za Isarę. ''Epist. fam.'' X, 18, 21, 23.<br> {{tab}}Stał Plankus najdłużej przy dobrej sprawie, bo dopiero w listopadzie, kiedy już nie było sposobu ratowania Rzeczypospolitej, złączył się z Oktawianem, Lepidem i Antoniuszem. Czytając jego do Cycerona listy, w których oświadcza swą niezachwianą wierność ku Rzeczypospolitej, upewnia o gotowości do jej obrony, niepodobna przypuścić, żeby się ukrywał pod tak grubą, pod tak nieprzeniknioną zasioną obłudy, żeby tak doskonale umiał oszukiwać. Nie trzeba zupełnie dawać wiary takiemu jak Velleius Paterkulus historykowi, który o nim powiedział, II, 63: ''Plancus deinde dubia, id est sua fide, quarum esset partium luctatus, ac sibi difficile consentiens, et nunc adjutor D. Bruti, designati consulis, collegae sui, senatuique se litteris venditans, mox ejusdem proditor;'' bo to może pochodziło z nienawiści ku wszystkim obrońcom wolności i Rzeczypospolitej, z chęci przypodobania się cesarzowi Tyberiuszowi.<br> {{tab}}Do tego Pianka Horacyusz napisał piękną odę: ''[[Pieśń I, 7|Laudabunt alii]]''.</ref>, imperatorowie i konsulowie naznaczeni, równie jak ci wszyscy którzy na mocy prawa Juliuszowego prowincye otrzymali, przy rządzie tychże pozostali,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jbcb4tg1tnggnd18hgkqb7c58gvbgaj Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/434 100 1087049 3159665 2022-08-28T18:25:32Z Vearthy 3020 /* Problemy */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>aż dopóki uchwałą senatu każdemu z nich następca wyznaczony nie będzie; dołożą tudzież starania, aby te prowincye i stojące w nich wojska pod władzą senatu i ludu Rzymskiego pozostały, i na obronę Rzeczypospolitej użyte były.<br> {{tab}}Ponieważ staraniem, odwagą, mądrem postępowaniem K. Cezara, i jednomyślną zgodą weteranów, którzy poddając się pod jego dowództwo, są i byli podporą Rzeczypospolitej, lud Rzymski uwolniony został od największych niebezpieczeństw, i teraz jeszcze ich pomocy doznaje; ponieważ legia Marsowa zatrzymała się w Albie, wiernem i odważnem mieście municypalnem, i wsparła władzę senatu i wolność ludu Rzymskiego; ponieważ legia czwarta dając dowód równej mądrości i odwagi, pod wodzą L. Egnatuleja, władzy senatu i wolności ludu Rzymskiego broniła i broni: senat ma i mieć będzie wielkie staranie, aby za ich tak walne Rzeczypospolitej usługi, chlubne nagrody wraz z podziękowaniem przyznane im były. Stanowi nakoniec senat, aby K. Pansa i A. Hircyusz, konsulowie naznaczeni, skoro tylko wejdą w urzędowanie, złożyli mu, jeżeli im tak zdawać się będzie, w jak najkrótszym czasie raport w tym przedmiocie, podług tego jak w prawości swojej z pożytkiem Rzeczypospolitej osądzą. <br><br>{{---|200}}<br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2w7x0xcxsxf2e2417jiudqwa08mve1h Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/9 100 1087050 3159666 2022-08-28T18:26:31Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>m epokę najświetniejszą. {{Rozstrzelony|Sic transit gloria mund}}i!<br> {{tab}}Mniej więcej w samem centrum ulicy, którą wyżej wymieniliśmy, istniał w r. 1830 dom bardzo stary, później rozebrany, tak samo jak domy sąsiednie, aby zrobić miejsce olbrzymim zabudowaniom fabrycznym<br> {{tab}}Dom ten, wyglajacy bardzo licho, mimo iż jego facyata była niegdyś zbudowana z kamienia ciosowego, poczerniałego ze starości. Miał on dwa piątra, i nie był bardzo głęboki od dziedzińca. <br> {{tab}}Na dole były dwa okna od frontu, zakratowane grubemi sztabami żelaznemi, i bramka, przez którą wchodziło się po trzech stopniach kamiennych, mocno nadwerężonych, przez obuwie podkute z dziesięcia pokoleń, do długich a waskich sieni. Na końcu były schody, prowadzące na pierwsze i drugie piatro. W domu nie było odźwiernego.<br> {{tab}}Drzwi boczne wybite w murze, po lewej ręce, stanowiły wejście prosto ze sieni, do pomieszkania dolnego. Wzdłuż całego pierwszego piątra, liczą tylko trzy okien, biegł balkon dość szeroki, otoczony balustradą żelazną, wyrabianą misternie, według mody ówczesnej, niemiłosiernie przez rdzę zjedzoną. Ten balkon zdradzał, że dom dziś tak za niedbany, musiał niegdyś należeć do ludzi co najmniej zamożnych, i ze sfer wyższych.<br> {{tab}}W chwili w której rozpoczynamy naszą powieść, szyld nie wielki, przybity nad jednem z dwóch okien frontowych na dole, nosił napis: {{c|{{Rozstrzelony|Larido}}n tandeciarz}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> avfw75gyps2t0x4g8nt5ad7d9pppcnm 3159667 3159666 2022-08-28T18:26:44Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>epokę najświetniejszą. {{Rozstrzelony|Sic transit gloria mund}}i!<br> {{tab}}Mniej więcej w samem centrum ulicy, którą wyżej wymieniliśmy, istniał w r. 1830 dom bardzo stary, później rozebrany, tak samo jak domy sąsiednie, aby zrobić miejsce olbrzymim zabudowaniom fabrycznym<br> {{tab}}Dom ten, wyglajacy bardzo licho, mimo iż jego facyata była niegdyś zbudowana z kamienia ciosowego, poczerniałego ze starości. Miał on dwa piątra, i nie był bardzo głęboki od dziedzińca. <br> {{tab}}Na dole były dwa okna od frontu, zakratowane grubemi sztabami żelaznemi, i bramka, przez którą wchodziło się po trzech stopniach kamiennych, mocno nadwerężonych, przez obuwie podkute z dziesięcia pokoleń, do długich a waskich sieni. Na końcu były schody, prowadzące na pierwsze i drugie piatro. W domu nie było odźwiernego.<br> {{tab}}Drzwi boczne wybite w murze, po lewej ręce, stanowiły wejście prosto ze sieni, do pomieszkania dolnego. Wzdłuż całego pierwszego piątra, liczą tylko trzy okien, biegł balkon dość szeroki, otoczony balustradą żelazną, wyrabianą misternie, według mody ówczesnej, niemiłosiernie przez rdzę zjedzoną. Ten balkon zdradzał, że dom dziś tak za niedbany, musiał niegdyś należeć do ludzi co najmniej zamożnych, i ze sfer wyższych.<br> {{tab}}W chwili w której rozpoczynamy naszą powieść, szyld nie wielki, przybity nad jednem z dwóch okien frontowych na dole, nosił napis: {{c|{{Rozstrzelony|Larido}}n tandeciarz}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8re2k80ckogi139mo7q4etnzu6z7j9x Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/10 100 1087051 3159669 2022-08-28T18:30:15Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{Rozstrzelony|sprzedaje i kupuje towar nowy i przenoszony. — Płaci gotówką kartki zastawnicze z Mont-de-Piété, lub wykupuje z tamtąd przedmioty zastawione, według życzenia i woli osób interesowanyc}}h. {{tab}}Nieliczni przechodnie, depczący po nierównym bruku ponurej ulicy, rzucali spojrzenie ciekawe w głąb składu tandetnego i spostrzegali, ile im dozwoliły sztaby żelazne w oknach, stos dziwny i potworny, przedmiotów najmniej z sobą licujących, tworzących chaos nierozplątany i oszołomiający.<br> {{tab}}Rzeczy kosztowne, a przynajmniej przeznaczone aby je znawca prawdziwy ocenił według wartości, jakoto: przedmioty z porcelany chińskiej, {{Rozstrzelony|Vieux-Sax}e i {{Rozstrzelony|Vieux-Sèvr}}e, meble {{Rozstrzelony|en Boul}}e i w stylu {{Rozstrzelony|Renaissanc}}e, gipiury weneckie i flamandzkie, obrazy ze starej szkoły włoskiej, hiszpańskiej i francuskiej, leżały w pyle, pomieszane ze staremi łachmanami, z narzędziami rozmaitemi, ze zwojami grubej baji, lub płótna zgrzebnego, z żelaziwem połamanem i zardzewiałem, z brudną, cuchnącą i grubą bielizną, z bronią w stanie opłakanym, z gitarami i skrzypcami ze strunami pozrywanemi, i z tysiącem innych gratów i rupieci, których wyliczanie za dużo by nam miejsca zabrało.<br> {{tab}}Laridon handlował wszystkiem; miał przynajmniej wszystko w swojej norze, co na jedno nie w chodzi, bo nader rzadko zjawiał się u niego jaki nabywca.<br> {{tab}}— Z czego on żyje? — pytali się czasem najbliżsi sąsiedzi, zdziwieni tą wielką próżnią w ma-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6m5b4mlppde0gsms5tgu475lhkpoa29 Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/7 100 1087052 3159670 2022-08-28T18:32:19Z Seboloidus 27417 /* Przepisana */ proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br></noinclude>{{c|GABRYELA ZAPOLSKA.|h=normal|w=140%|po=15px}} {{---}}{{Skan zawiera grafikę}} {{c|CÓRKA TUŚKI|h=normal|w=400%|przed=40px|po=20px}} {{c|{{roz|POWIEŚ}}Ć|w=110%|po=80px}} {{---}}{{Skan zawiera grafikę}} {{c|{{roz|WARSZAW}}A|w=110%|przed=80px}} {{c|Druk T-wa Akc. S. Orgelbranda S-ów.|w=90%}} {{c|Skład główny w księgarni E. WENDE i S-ka.|w=90%}} {{---|15|przed=5px|po=5px}} {{c|1907.|w=90%}} <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> tf2vccqeg4351ckp6317zs31dsms9ud Rauda V. Wejdalota 0 1087053 3159681 2022-08-28T19:01:57Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r03r5]] alejxj1rcr08paum4uar9n1z8l83d5a 3159712 3159681 2022-08-28T19:25:49Z Wieralee 6253 kat. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] gob7ni14p7tdfl3puqo79rczo95s7jz 3159876 3159712 2022-08-29T06:34:52Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Rauda V. Wejdalota |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] smnc32lmh56hnuxptpasaxxgn8ho9r5 3159895 3159876 2022-08-29T06:44:13Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota]] do [[Rauda V. Wejdalota]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Rauda V. Wejdalota |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] smnc32lmh56hnuxptpasaxxgn8ho9r5 3159904 3159895 2022-08-29T06:46:12Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Rauda V. Wejdalota |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] hyjvfilgfpmtsbkgk7is9bknhd3fq50 3159913 3159904 2022-08-29T06:48:51Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Rauda V. Wejdalota |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] 621f4a0o7f21wupsvpexysethjq33n3 3159973 3159913 2022-08-29T08:10:35Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Rauda V. Wejdalota |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] fzvq0rbmnfxtqpty5segfgwst3qve5v 3159982 3159973 2022-08-29T08:11:46Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Rauda V. Wejdalota |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Rauda IV. Lingussoni |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/55" to="Anafielas T. 1.djvu/56" fromsection="s55d" tosection="s56g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|r1r5]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] 5par4u24wsmngs2kvupia1k78ercqil Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV 0 1087054 3159697 2022-08-28T19:18:34Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/59" to="Anafielas T. 1.djvu/64"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r04]] bmdlbs9z6pw55y2m2u0i7pvas48aulg Córka Tuśki 0 1087055 3159698 2022-08-28T19:18:41Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |autor = Gabriela Zapolska |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Córka Tuśki]] |podtytuł = Powieść |wydawca = Księgarnia E. Wende i S-ka |druk = T-wo Akc. Orgelbranda S-nów |rok wydania = 1907 |miejsce wydania = Warszawa |źródło = [[commons:File:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu|Skany na Commons]] |okładka = Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu |_okładka = |strona z okładką = 7 |_strona z okładką = |strona indeksu = Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu |poprzedni = |_poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = {{ROOTPAGENAME}}/Wstęp |_następny = {{NastępnyU}} |inne = {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}} }} <br> {{CentrujStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=7 to=7 /> {{---}}<br><br> {{c|w=160%|h=150%|[[Córka Tuśki/Wstęp|Wstęp]] <br>[[Córka Tuśki/Część pierwsza|Część pierwsza]] <br>[[Córka Tuśki/Część druga|Część druga]]}} <br><br>{{---}}<br><br> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:Gabriela Zapolska]] [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] 67bid016geha4dqgos1yof39sr364wk 3159704 3159698 2022-08-28T19:22:47Z Seboloidus 27417 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |autor = Gabriela Zapolska |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Córka Tuśki]] |podtytuł = Powieść |wydawca = Księgarnia E. Wende i S-ka |druk = T-wo Akc. Orgelbranda S-nów |rok wydania = 1907 |miejsce wydania = Warszawa |źródło = [[commons:File:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu|Skany na Commons]] |okładka = Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu |_okładka = |strona z okładką = 7 |_strona z okładką = |strona indeksu = Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu |poprzedni = |_poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = {{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza |_następny = {{NastępnyU}} |inne = {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}} }} <br> {{CentrujStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=7 to=7 /> {{---}}<br><br> {{c|w=160%|h=150%|[[Córka Tuśki/Część pierwsza|Część pierwsza]] <br>[[Córka Tuśki/Część druga|Część druga]]}} <br><br>{{---}}<br><br> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:Gabriela Zapolska]] [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] t3hxvcw30j3zt8c6z4ebc2typxv3fxi 3159747 3159704 2022-08-28T19:50:23Z Seboloidus 27417 dr wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |autor = Gabriela Zapolska |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Córka Tuśki]] |podtytuł = Powieść |wydawca = Księgarnia E. Wende i&nbsp;S-ka |druk = T-wo Akc. Orgelbranda S-nów |rok wydania = 1907 |miejsce wydania = Warszawa |źródło = [[commons:File:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu|Skany na Commons]] |okładka = Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu |_okładka = |strona z okładką = 7 |_strona z okładką = |strona indeksu = Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu |poprzedni = |_poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = {{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza |_następny = {{NastępnyU}} |inne = {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}} }} <br> {{CentrujStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=7 to=7 /> {{---}}<br><br> {{c|w=160%|h=150%|[[Córka Tuśki/Część pierwsza|Część pierwsza]] <br>[[Córka Tuśki/Część druga|Część druga]]}} <br><br>{{---}}<br><br> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:Gabriela Zapolska]] [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] b01fejag9dtvdbwyxx3gyf9ikhj92z9 Kategoria:Córka Tuśki 14 1087056 3159699 2022-08-28T19:19:26Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki [[Kategoria:Gabriela Zapolska]] [[Kategoria:Powieści]] 2gmn85m6u0fgkwntpwn13c32lwvoyzt Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V 0 1087057 3159700 2022-08-28T19:19:43Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/65" to="Anafielas T. 1.djvu/67"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r05]] brl1cdpva4hfp1dii6e7bg1e0gu9tnt Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI 0 1087058 3159702 2022-08-28T19:21:10Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/68" to="Anafielas T. 1.djvu/72"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r06]] 8slkkmx0gh1kgrohkvlukg6znzvm1b5 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII 0 1087059 3159705 2022-08-28T19:23:22Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/V |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/73" to="Anafielas T. 1.djvu/94"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r07]] 7ifn1yjt25xw88yg38vfmhxq2t4fq09 3159706 3159705 2022-08-28T19:23:42Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/73" to="Anafielas T. 1.djvu/94"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r07]] j43gn1et4rfxec3wsmfxpt63soaaikp Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII 0 1087060 3159715 2022-08-28T19:28:23Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/95" to="Anafielas T. 1.djvu/115"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r08]] 4mz9ej0mzyd1k1ywb2wqkyazn5mu5l8 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX 0 1087061 3159716 2022-08-28T19:29:33Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/116" to="Anafielas T. 1.djvu/124"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r09]] 3nwk199hefpxqolhihmtz8q1m4mrq7x Córka Tuśki/Część pierwsza 0 1087062 3159717 2022-08-28T19:29:36Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} |poprzedni = {{ROOTPAGENAME}} }} <br> {{CentrujStart2}} <br> {{c|w=160%|h=150%|Część pierwsza}} {{c|w=20px|[[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/Wstęp|Wstęp]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/I|I]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/II|II]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/III|III]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/IV|IV]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/V|V]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/VI|VI]] <br>[[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/VII|VII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/VIII|VIII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/IX|IX]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/X|X]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/XI|XI]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza/XII|XII]]|h=200%|przed=20px}} <br><br>{{---}}<br><br> {{CentrujKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:Strony indeksujące]] [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C100]] nrz2ls0sfo3sxvl9g9kx3785xu6kinw Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X 0 1087063 3159718 2022-08-28T19:30:35Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/IX |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/125" to="Anafielas T. 1.djvu/159"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r10]] c7q8u52la366bbht1hcrzcoa9qcjlkr Córka Tuśki/Część druga 0 1087064 3159719 2022-08-28T19:30:46Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} |następny = }} <br> {{CentrujStart2}} <br> {{c|w=160%|h=150%|Część druga}} {{c|w=20px|[[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/I|I]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/II|II]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/III|III]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/IV|IV]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/V|V]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/VI|VI]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/VII|VII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/VIII|VIII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/IX|IX]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/X|X]] <br>[[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XI|XI]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XII|XII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XIII|XIII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XIV|XIV]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XV|XV]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XVI|XVI]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XVII|XVII]] &nbsp;•&nbsp; [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga/XVIII|XVIII]]|h=200%|przed=20px}} <br><br>{{---}}<br><br> {{CentrujKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:Strony indeksujące]] [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C200]] 07e858ieckdkrpeo3l0t67eznzoka6j Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI 0 1087065 3159720 2022-08-28T19:31:16Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/X |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/160" to="Anafielas T. 1.djvu/177"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r11]] 159m1pew5ydvstksa9ukje95o2t51hz Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII 0 1087066 3159721 2022-08-28T19:31:52Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/178" to="Anafielas T. 1.djvu/186"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r12]] cbu3wtfe9iwhcwu4gwhi27c0k7x3b96 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII 0 1087067 3159722 2022-08-28T19:32:44Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/187" to="Anafielas T. 1.djvu/215"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r13]] k0yvv5gzdgqfg4l407ko28y666nxjq1 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV 0 1087068 3159723 2022-08-28T19:33:25Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/216" to="Anafielas T. 1.djvu/239"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r14]] qi04c1hvecfok0buqkxieqyqnbg9qeg Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV 0 1087069 3159724 2022-08-28T19:34:09Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/240" to="Anafielas T. 1.djvu/259"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r15]] 2j1vda26ygkyf4d4qcivonfv4wef7a7 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI 0 1087070 3159725 2022-08-28T19:34:44Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/260" to="Anafielas T. 1.djvu/273"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r16]] p8cos8ltkz1ke03wfyz9ef6gpe6ther Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII 0 1087071 3159726 2022-08-28T19:35:25Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/274" to="Anafielas T. 1.djvu/284"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r17]] dndmqetkysnoy0isyfpi0ewivyga89q Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII 0 1087072 3159728 2022-08-28T19:36:11Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/285" to="Anafielas T. 1.djvu/308"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r18]] ci3kwzwfgmt7efhk8iv257op5s9ko0s Córka Tuśki/Część pierwsza/Wstęp 0 1087073 3159729 2022-08-28T19:36:25Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} |poprzedni = {{BASEPAGENAME}} |następny = {{BASEPAGENAME}}/I }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=9 to=16 /> {{JustowanieKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C100]] 8i9amlyuyk0cqmxvsw9agxd7rtxgo0x Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX 0 1087074 3159730 2022-08-28T19:36:47Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/309" to="Anafielas T. 1.djvu/312"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r19]] qhz59m1r1l3go1qw9hdnxbcfhmnehwq Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XX 0 1087075 3159731 2022-08-28T19:37:36Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XIX |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/313" to="Anafielas T. 1.djvu/316"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1r20]] 7lnmwdy5di0ctav1lsfgi4bgh1igqsb Córka Tuśki/Część pierwsza/I 0 1087076 3159733 2022-08-28T19:38:26Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} |poprzedni = {{BASEPAGENAME}}/Wstęp }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=17 to=22 tosection="cz1r01" /> {{JustowanieKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C1{{BieżącyU|2}}]] 8srjpq3zfvbsxv7qhs7k0xlhy1185rb Córka Tuśki/Część pierwsza/II 0 1087077 3159737 2022-08-28T19:40:48Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=22 fromsection="cz1r02" to=36 tosection="cz1r02" /> {{JustowanieKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C1{{BieżącyU|2}}]] 05um79w088m44ip4mh4z7dbg0kgibol Córka Tuśki/Część pierwsza/III 0 1087078 3159738 2022-08-28T19:41:36Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=36 fromsection="cz1r03" to=48 tosection="cz1r03" /> {{JustowanieKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C1{{BieżącyU|2}}]] cyaqntipv8c793tktbqly1xs7po6cp9 Córka Tuśki/Część pierwsza/IV 0 1087079 3159739 2022-08-28T19:42:20Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=48 fromsection="cz1r04" to=59 tosection="cz1r04" /> {{JustowanieKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C1{{BieżącyU|2}}]] 22lukbtqh53yqifdj0jqsjn4f3w7iff Córka Tuśki/Część pierwsza/V 0 1087080 3159740 2022-08-28T19:43:21Z Seboloidus 27417 nowa strona wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} }} <br> {{JustowanieStart2}} <pages index="Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu" from=59 fromsection="cz1r05" to=69 tosection="cz1r05" /> {{JustowanieKoniec2}} {{MixPD|Gabriela Zapolska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|C1{{BieżącyU|2}}]] h2n0nqcxzrgvo5m8pmqg3zjm9g3tjsc Pieśń weselna ziemi 0 1087081 3159758 2022-08-28T19:57:36Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |następny = Bracia Żaltisowéj żony |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/75" to="Anafielas T. 1.djvu/78" fromsection="s75d" tosection="s78g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] sses4k0rqaz3tyfgp506wy4bxovb75j 3159759 3159758 2022-08-28T19:57:58Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |następny = Żaltisowa żona |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/75" to="Anafielas T. 1.djvu/78" fromsection="s75d" tosection="s78g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] nlptgdwohjkqrkigwwb9qlyhcuhgjxk 3159875 3159759 2022-08-29T06:32:38Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Pieśń weselna ziemi |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |następny = Żaltisowa żona |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/75" to="Anafielas T. 1.djvu/78" fromsection="s75d" tosection="s78g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] sq2cgso6zaeai4355zz0wlxb9f35wnd 3159908 3159875 2022-08-29T06:47:47Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Pieśń weselna ziemi |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |następny = Żaltisowa żona |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/75" to="Anafielas T. 1.djvu/78" fromsection="s75d" tosection="s78g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] aivqvf5ne25gadigyxr9rbzwa3wrwz8 3159975 3159908 2022-08-29T08:10:49Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Pieśń weselna ziemi |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |następny = Żaltisowa żona |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/75" to="Anafielas T. 1.djvu/78" fromsection="s75d" tosection="s78g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] d43ugxbirrsf48lh9gbd4jtmappczkz Żaltisowa żona 0 1087082 3159761 2022-08-28T19:59:05Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Pieśń weselna ziemi |następny = Bracia Żaltisowéj żony |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/78" to="Anafielas T. 1.djvu/86" fromsection="s78d" tosection="s86g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] icna2dmxd4r7hvohjrwamvihtb5czp4 3159872 3159761 2022-08-29T06:31:37Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Żaltisowa żona |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Pieśń weselna ziemi |następny = Bracia Żaltisowéj żony |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/78" to="Anafielas T. 1.djvu/86" fromsection="s78d" tosection="s86g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] 7fw2krvovv82ttlsjhbhqjvnl5ewrsc 3159906 3159872 2022-08-29T06:47:25Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Żaltisowa żona |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Pieśń weselna ziemi |następny = Bracia Żaltisowéj żony |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/78" to="Anafielas T. 1.djvu/86" fromsection="s78d" tosection="s86g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] 5liwetpm6p0kjwzumoxoxuyzp5o5kkv 3159976 3159906 2022-08-29T08:10:56Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Żaltisowa żona |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Pieśń weselna ziemi |następny = Bracia Żaltisowéj żony |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/78" to="Anafielas T. 1.djvu/86" fromsection="s78d" tosection="s86g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] j9qpetmedav2thi17nqhpmjqj3imx0r Bracia Żaltisowéj żony 0 1087083 3159765 2022-08-28T20:00:19Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Żaltisowa żona |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/86" to="Anafielas T. 1.djvu/93" fromsection="s86d" tosection="s93g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] mam9phcojhoa1gxzyuvyf6yejuw0z25 3159874 3159765 2022-08-29T06:32:11Z Wieralee 6253 tyt. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Bracia Żaltisowéj żony |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Żaltisowa żona |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/86" to="Anafielas T. 1.djvu/93" fromsection="s86d" tosection="s93g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] 20s3lcttv21hfzq85n5m5rs778v0pe6 3159907 3159874 2022-08-29T06:47:37Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Bracia Żaltisowéj żony |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Żaltisowa żona |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/86" to="Anafielas T. 1.djvu/93" fromsection="s86d" tosection="s93g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] jvs4ccwung3xjl46n12mf28ftfbjwpy 3159977 3159907 2022-08-29T08:11:03Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Bracia Żaltisowéj żony |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Żaltisowa żona |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VII |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/86" to="Anafielas T. 1.djvu/93" fromsection="s86d" tosection="s93g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] poy60o75629ynivdeh35obzz1yfu92e Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/363 100 1087084 3159829 2022-08-28T21:11:52Z Draco flavus 2058 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude><poem>W około moja zrycerzona sława W skrzydłach, gotowa spaść z furyą i błyskiem... Ja sam, bożego pilnujący prawa Czułem, że miasto&shy;&#8209;duch drży przed uciskiem. A więc kazałem, by syn Izasława Szedł, nim ja w bramy uderzę pociskiem I to cudowne słońce ludzkiej ręki</poem><ref>Przedtem tak Słowacki opisuje Kijów:<poem>Aż na błękitach cudownej pogody Swymi złotymi błysnął słoneczniki Kijąw, matuszka miast, w złotych obręczach Na głowie, po pas całwa w sadów tęczach.</poem></ref> <poem>Krwią zgaszę własną i wydam na męki. ...I otworzyły się bramiska złote Cicho, nie mówiąc nic zawiasów krzykiem, Że gdzieś kaciska czerwoną robotę Czynią po domach, sznurami i szłykiem. Jam wszedł, na twarzach widziałem prostotę I łzy... Padali przed mną wojownikiem; Koń mój szedł zwolna, i nogę ostrożny Podnosił, by lud nie deptał nabożny. Jam go po grzywie głaskał, on wesoły ...On pogłaskany między przyjacioły Czuł się i ciągle ten swój krok bociani Stawiał, a często przed siwemi czoły Uginał grzywy... i oczyma łani Spłakanej (mówią, że łania łzy toczy) Często ludowi temu patrzał w oczy.</poem> <br> {{tab}}Jest to obraz, który nietylko przypomina Matejkowskiego ''Bolesława Chrobrego w Złotej Bramie'', ale w którym każde słowo robi takie wrażenie, jakby było pociągnięciem pendzla Matejki. A przytem cały obraz jest ''skomponowany'' zupełnie po matejkowsku: te grupy klęczącego ludu, skupionego około Złotej Bramy, a zwłaszcza ten koń, który zwolna i ostrożnie prze­chodzi pomiędzy niemi, to jeden z tych pomysłów, z którymi tak często spotykamy się na obrazach krakowskiego mistrza, czy to będzie ''Sobieski pod Wiedniem'', czy ''Bolesław Chrobry w Złotej Bramie'', czy ''Joanna d’Arc''. Do tejże kategoryi czysto matejkowskich pomysłów należy i kometa, świecąca na ciemnem tle gwiaździstego nieba, a dobrze znana zarówno ze ''Stańczyka'', jak i z ''Zygmunta i Barbary''. Kiedy się czyta pierwszy rapsod ''Króla Ducha'', w którym poeta opisuje ucztę na zamku u okrytego<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> f9r0kosyxtw8bkmi55cgpsf6ezlmudd 3159832 3159829 2022-08-28T21:16:18Z Draco flavus 2058 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>{{#tag:poem|W około moja zrycerzona sława W skrzydłach, gotowa spaść z furyą i błyskiem... Ja sam, bożego pilnujący prawa Czułem, że miasto&shy;&#8209;duch drży przed uciskiem. A więc kazałem, by syn Izasława Szedł, nim ja w bramy uderzę pociskiem I to cudowne słońce ludzkiej ręki<ref>Przedtem tak Słowacki opisuje Kijów:<br><poem>Aż na błękitach cudownej pogody Swymi złotymi błysnął słoneczniki Kijąw, matuszka miast, w złotych obręczach Na głowie, po pas całwa w sadów tęczach.</poem></ref> Krwią zgaszę własną i wydam na męki. ...I otworzyły się bramiska złote Cicho, nie mówiąc nic zawiasów krzykiem, Że gdzieś kaciska czerwoną robotę Czynią po domach, sznurami i szłykiem. Jam wszedł, na twarzach widziałem prostotę I łzy... Padali przed mną wojownikiem; Koń mój szedł zwolna, i nogę ostrożny Podnosił, by lud nie deptał nabożny. Jam go po grzywie głaskał, on wesoły ...On pogłaskany między przyjacioły Czuł się i ciągle ten swój krok bociani Stawiał, a często przed siwemi czoły Uginał grzywy... i oczyma łani Spłakanej (mówią, że łania łzy toczy) Często ludowi temu patrzał w oczy.}} <br> {{tab}}Jest to obraz, który nietylko przypomina Matejkowskiego ''Bolesława Chrobrego w Złotej Bramie'', ale w którym każde słowo robi takie wrażenie, jakby było pociągnięciem pendzla Matejki. A przytem cały obraz jest ''skomponowany'' zupełnie po matejkowsku: te grupy klęczącego ludu, skupionego około Złotej Bramy, a zwłaszcza ten koń, który zwolna i ostrożnie prze­chodzi pomiędzy niemi, to jeden z tych pomysłów, z którymi tak często spotykamy się na obrazach krakowskiego mistrza, czy to będzie ''Sobieski pod Wiedniem'', czy ''Bolesław Chrobry w Złotej Bramie'', czy ''Joanna d’Arc''. Do tejże kategoryi czysto matejkowskich pomysłów należy i kometa, świecąca na ciemnem tle gwiaździstego nieba, a dobrze znana zarówno ze ''Stańczyka'', jak i z ''Zygmunta i Barbary''. Kiedy się czyta pierwszy rapsod ''Króla Ducha'', w którym poeta opisuje ucztę na zamku u okrytego<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2o3zftjq9ikw8xlvpn81sljb6pauvv0 3159840 3159832 2022-08-28T21:45:43Z Draco flavus 2058 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>{{#tag:poem|W około moja zrycerzona sława W skrzydłach, gotowa spaść z furyą i błyskiem... Ja sam, bożego pilnujący prawa Czułem, że miasto&shy;&#8209;duch drży przed uciskiem. A więc kazałem, by syn Izasława Szedł, nim ja w bramy uderzę pociskiem I to cudowne słońce ludzkiej ręki<ref>Przedtem tak Słowacki opisuje Kijów:<br><poem style="margin-left:0">Aż na błękitach cudownej pogody Swymi złotymi błysnął słoneczniki Kijąw, matuszka miast, w złotych obręczach Na głowie, po pas całwa w sadów tęczach.</poem></ref> Krwią zgaszę własną i wydam na męki. ...I otworzyły się bramiska złote Cicho, nie mówiąc nic zawiasów krzykiem, Że gdzieś kaciska czerwoną robotę Czynią po domach, sznurami i szłykiem. Jam wszedł, na twarzach widziałem prostotę I łzy... Padali przed mną wojownikiem; Koń mój szedł zwolna, i nogę ostrożny Podnosił, by lud nie deptał nabożny. Jam go po grzywie głaskał, on wesoły ...On pogłaskany między przyjacioły Czuł się i ciągle ten swój krok bociani Stawiał, a często przed siwemi czoły Uginał grzywy... i oczyma łani Spłakanej (mówią, że łania łzy toczy) Często ludowi temu patrzał w oczy.}} <br> {{tab}}Jest to obraz, który nietylko przypomina Matejkowskiego ''Bolesława Chrobrego w Złotej Bramie'', ale w którym każde słowo robi takie wrażenie, jakby było pociągnięciem pendzla Matejki. A przytem cały obraz jest ''skomponowany'' zupełnie po matejkowsku: te grupy klęczącego ludu, skupionego około Złotej Bramy, a zwłaszcza ten koń, który zwolna i ostrożnie prze­chodzi pomiędzy niemi, to jeden z tych pomysłów, z którymi tak często spotykamy się na obrazach krakowskiego mistrza, czy to będzie ''Sobieski pod Wiedniem'', czy ''Bolesław Chrobry w Złotej Bramie'', czy ''Joanna d’Arc''. Do tejże kategoryi czysto matejkowskich pomysłów należy i kometa, świecąca na ciemnem tle gwiaździstego nieba, a dobrze znana zarówno ze ''Stańczyka'', jak i z ''Zygmunta i Barbary''. Kiedy się czyta pierwszy rapsod ''Króla Ducha'', w którym poeta opisuje ucztę na zamku u okrytego<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fx5zdbi8xw2dffw64i83qaf9rvd5nsy Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/364 100 1087085 3159836 2022-08-28T21:33:54Z Draco flavus 2058 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>purpurą Popiela, jest się znowu, jakby pod wrażeniem jednego z obrazów Matejki: nietylko cały obraz jest utrzywany{{pw|prawdopodobnie utrzymany, ewentualnie utrzymywany}} w tonie czerwonym (który, jak wiadomo, był ulubionym Matejki), ale się na nim znajduje i złowroga kometa, którą zresztą w ''Królu Duchu'' spotyka się często.<br> <poem>Tu zamek cały ''błysnął nakształt huty'' ''Ognisk czerwienią...'' A ja tych bladawców, Zbrodniami bladych, otoczony wieńcem, Siadłem, trup, jasny pijaka rumieńcem. I ucztowaliśmy w zamku wygodnie. Śwityna własne nam służyły misy, Stągwie, kobierce, czary ''i pochodnie'' ''I krwią cuchnące'' wonnych ław cyprysy. Czary nam do rąk podawały zbrodnie... Widma... ''w płaszczach z krwi'', z zielonymi rysy, Stojące z boku ''upiory czerwone'', Wyraźne... a gdyś spojrzał wprost... zniknione. A wtem przyleciał giermek zadyszany I te wyrazy z ust wyrzucił skore: Panie, ogromny znak jest ukazany! Na niebie miotła płomienista gore... Jam zbladł: i kostur wyrwawszy ze ściany, (Sądząc, że widzę ducha albo zmorę, Która mi wróżbę nieszczęśliwą szczeka), Na wskroś przeszyłem pierś tego człowieka. A sam wybiegłem na ganek odkryty, Z którego widok szedł po okolicy, Na drżące wielą gwiazdami błękity, Poddane jednej, ogromnej gwiaździcy... Ta, jako wielki miecz z pochew dobyty, Karbunkuł miała czerwony w głowicy; A ten się błyskał i mienił na zarzy, Jak oko w ducha niewidzialnej twarzy.</poem> <br> {{tab}}Podobnych przykładów, jak ten i poprzednie, stwierdza­jących, w jak wysokim stopniu ''Król Duch'' przypomina obrazy genialnego twórcy ''Stańczyka'', ich styl, ich koloryt, ich nastrój dramatyczny, a nawet ich układ, możnaby przytoczyć mnó­stwo. Czego dowodzą one? Oto, że wyobraźnia Matejki, gdy odczytywał rapsody Juliuszowego poematu, szczególnie mu­siała się lubować w kolorystycznym przepychu tych wspania­łych obrazów historycznych, z jakich się składa cały ''Król Duch'', i że wielki malarz musiał sobie zdawać sprawę z pokrewień-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> b50ugx49paryenlra7qmdggncs9xwng Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/495 100 1087086 3159854 2022-08-29T05:30:30Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>bólem serca, w chwili tak dla siebie bolesnej i strasznej. W duchu nawet dziękował sobie, że się na nie zdobył, gdyż dzięki temu poświęceniu właśnie, córka jego miała być zupełnie szczęśliwą... Byłby chętnie całował ślady stóp Achilesa Verdier, tego człowieka którego dnia poprzedniego nazywał sknerą, kamiennem sercem, egoistą, a który teraz zdawał mu się najdoskonalszym obrazem dobroci boskiej! która zstąpiła na ziemię.<br> {{tab}}Jakób Lambert nawet, do pewnego stopnia, dzielił ogólną radość. Śmierć człowieka, który posiadał jego tajemnicę, i który mógł go zgubić, była dlań ulgą rzeczywistą. Teraz, był już pewny, milczenia Lucyny. Wiedział przy tem dobrze, że biorąc za zięcia Andrzeja de Villers, pozostanie zupełnym panem tej ogromnej fortuny zdobytej przez niego za cenę pierwszej zbrodni, a której wolne posiadanie zapewniła mu druga zbrodnia.<br> {{tab}}Otóż, ten majątek, dla Jakóba Lambert, jak wiemy był więcej niż życiem!...<br> {{tab}}Nie zadziwią się wcale czytelnicy nasi, jeśli powiemy, że nikomu z tych czworga osób nie przyszło nawet na myśl spać się położyć na resztę nocy wszyscy czuli doskonale, że sen nie skleiłby ich powiek...<br> {{tab}}Nadedniem Andrzej de Villers opuścił zakład i wyruszył w drogę pierwszym pociągiem kolei żelaznej. Jechał z sercem przepełnionem niewypowiedzianą rozkoszą — jechał uściskać swoją matkę, prosić jej o błogosławieństwo, uzyskać jej przyzwolenie na małżeństwo, które, aż do tej pory wydawało mu się snem niepodobnym do ziszczenia... Jednem słowom jechał z myślą że za dni kilka będzie wracał, i że pote już będzie życie całe {{Korekta|szczęliwym|szczęśliwym}},<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> sq96bq7ngs5b8kg780p3m3x5q8k0q5h Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/496 100 1087087 3159855 2022-08-29T05:33:02Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Lucyna była z nim w tej podróży towarzysząc mu duchem życzeniami i miłością bezgraniczną.<br> {{tab}}Piotr Landry odprowadził go aż na dworzec kolei i ściskając mu rękę na pożegnanie rzeki:<br> {{tab}}— Już teraz nie ja sam będę oczekiwał pana z niecierpliwością panie Andrzeju!... Wracaj pan prędko!...<br> {{tab}}Pozwólmy teraz szczęśliwemu młodzieńcowi {{Korekta|drzyć|drżyć}}, pędzić do Bretanii z piorunującą szybkością pociągu kuryerskiego pędzącego po szynach całą siłą pary, a sami wróćmy do zakładu, gdzie ważne i nie przewidziane wypadki wydarzyć się jeszcze miały.<br> {{tab}}Ale najprzód powiedzmy dwa słowa o zawodzie jakiego doznała pani Blanchet; zawodzie wielkim, strasznym i gorzkim, skoro się dowiedziała, że jej doniesienia i szpiegostwa przeciw Andrzejowi de Villers wielce jak się zdawało dopomogły do przeszkodzenia w sprawię oddania ręki Lucyny nienawistnemu kassyerowi.<br> {{tab}}Gdy jej o tem powiedziano, kilkakrotnie zmieniła się na twarzy z zawiści, gniewu i oburzenia. Z żółtej, stała się zieloną, potem czerwoną jak burak, a nareszcie fjoletową, a wszystko to razem złożyło się ostatecznie na wyraz wściekłości i osłupienia.<br> {{tab}}— Widocznie ten głupiec stary zwarjował! — mruczała wdowa, po poruczniku straży ogniowej, w ten sposób — wylewając swą wściekłość na pana Villers.<br> {{tab}}Myślałam wczoraj, iż w uniesieniu, słusznego zresztą gniewu, natychmiast i bez żadnych innych formalności roztrzaska łeb temu nędznemu kasyerowi, temu intrygantowi, którym brzydzę się jak żmiją, temu łotrowi, który zręcznie okradł kassę; czego jestem tak pewną, jak miłości<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bhk5z2abn9p9srecikdqbf0yc0ybgix Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/497 100 1087088 3159856 2022-08-29T05:36:59Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>nieboszczyka Plancheta, a ten szaleniec zamiast się go pozbyć na wieki wieków amen, oddaje mu swoją córkę!... A! tego już za wiele!... Nędzny oficyalista, ni z pierza, ni z mięsa... ani to przystojny... ani dobrze ułożony... gbur i pewno złodziej... poślubia miljonerkę!... To niesłychana rzecz!... nic podobnego nigdy się nie stało od początku świata!... A przytem, niechże sobie kto wyobrazi, że ten głupiec Verdier, mógł wydać swoją sroczkę za takiego pana Maugirona, człowieka tak niezrównanie dystyngowanego...<br> {{tab}}No! jednem słowem za pana z krwi i kości, za takiego galanta, za takiego cukiereczka... to nie do darowania... Ręczę żeby się pan Maugiron poniżył tak dalece, i z tą miejską śmieciuszką ożenił dla posagu!... A jaki zaszczyt ztąd spłynąłby na teścia!... Ale to prosty handlarz?... niezrozumiał tego!... Człowiek małoduszny... nędzny spekulaut!... I dom cały i rodzina... jaki pan taki kram!.. wiem doprawdy czy mi tu pozostać wypada...<br> {{tab}}W ten sposób pocieszała się pani Blanchet, monologując w tym pięknym stylu przez długie godziny, w czem jej nikt nie przeszkadzał.<br> {{tab}}Nam się zdaje, że damy dowód szacunku dla czytelników naszych, jeśli pominiemy milczeniem dalszy ciąg jej skarg i złorzeczeń.<br> {{tab}}Od samego rana, Lucyna w długiej rozmowie, jaką miała z ojcem — tak musiemy jeszcze nazywać Jakóba Lambert — powiadomiła go o nieszczęśliwem położeniu, w jakiem się znajduje wskutek oskarżenia od dnia wczorajszego, Piotr Landry, w stosunku do robotników Magirona.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> hrp2y0uf0d9us6os1w4qc2jyj3nh24y Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/498 100 1087089 3159857 2022-08-29T05:39:07Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Prosiła go, aby wdał się w tę sprawę i szlachetny pryncypał nie robił pod tym względem żadnych trudności.<br> {{tab}}To też gdy robotnicy zeszli się do zakładu na robotę, zawołał ich wszystkich i stanąwszy przed niemi wraz z Lucyną, opowiedział im w krótkości, lecz bardzo serdecznie i rozrzewniająco, powody dwóch wyroków, pod których surowość popadł ongi podmajstrzy, przedstawił im zarazem okoliczności zmniejszające winę. Przemówienie było gorące, i mogło posłużyć za niezbity dowód jego talentu oratorskiego. Piotr Landry, powracający z dworca kolei po odprowadzeniu Andrzeja, nadszedł właśnie w chwili, kiedy Jakób Lambert kończył swoją przemogę.<br> {{tab}}Mówka pryncypała odniosła natychmiast pożądany skutek.<br> {{tab}}Robotnicy cisnęli się około podmajstrzego, zdziwieni mocno, wzruszeni jeszcze więcej, a przedewszystkiem bardzo uradowani, i uścisnęli mu po kolei rękę, w dowód przyjaźni i szacunku.<br> {{tab}}Jeden z nich mianowicie, objawił swoją miłość w sposób bardzo rozrzewniający...<br> {{tab}}Był to ów sierota, uczeń dopiero, nie robotnik, prawie dziecko jeszcze, któregośmy już przedstawili czytelnikom naszym, opowiadając im ostatnie chwile stróża nocnego Plutona.<br> {{tab}}Chłopiec ten nazywał się Motyl. Pamiętają go pewno wszyscy.<br> {{tab}}Piotr Landry był zawsze dla niego bardzo życzliwym i prawdziwie po ojcowsku serdecznym. Motyl kochał go tak jakby był jego synem. Rzucił mu się na szyję, ściskał go i całował plącząc i szeptał mu do ucha:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ai8tasdclww06eefo3tl5nlx7uobobm Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/499 100 1087090 3159858 2022-08-29T05:49:15Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Gdybyście byli odeszli, panie Piotrze, byłbym i ja poszedł za wami... takiem już sobie postanowił i nikt by mnie nie potrafił zatrzymać w zakładzie... O nie! nikt!... Co nie... to nie!...<br> {{tab}}Te dowody miłości tak żywej i tak serdecznego przywiązania rozrzewniły Lucynę do łez.<br> {{tab}}Podmajstrzy też płakał gorącemi łzami, łzami rozkoszy i szeptał:<br> {{tab}}— Moi przyjaciele... moi drodzy przyjaciele... dziękuję wam z głębi serca... ale to za wiele... doprawdy zawiele!... Nie pogardzajcie tylko mną... kochajcie mnie trochę... oto wszystko o co was proszę, oto wszystko czego chciałbym módz spodziewać się, boć przecież byłem kiedyś zbrodniarzem, wielkim zbrodniarzem... i nie można mnie za to wynagradzać tak jakbym spełnił szlachetny czyn!...<br> {{tab}}Cóżbyście zrobili więcej dla prawdziwie uczciwego człowieka dla takiego, który przez całe życie zasługiwał sobie tylko na cześć i błogosławieństwo bliźnich!... {{kropki-hr}} {{tab}}Nie potrzebujemy zapewne dodawać, że ta pokora tak wzruszająca i tak szczera, jeszcze więcej zapał robotników podniosła i zdwoiła miłość ich i szacunek dla Piotra Landry. {{***2}} {{tab}}Tego samego dnia około jedenastej godziny rano, podczas gdy państwo: to jest Jakób Lambert i Lucyna w towarzystwie nieodłącznej pani Blanchet, jedli śniadanie<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> q7ylz5yrhrppx81u53mf748no0m2n6t Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/500 100 1087091 3159859 2022-08-29T05:52:34Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>robotnicy porzucali robotę jeden po drugim i zbliżali się do i tak już dosyć wielkiej grupy, która się zebrała pod drzwiami pawilonu...<br> {{tab}}Kilka osób z tej grupy oddawało się żywej, jeżeli już nie gwałtownej dyskusyi. Twierdzenia najniewątpliwsze, przeczenia stanowcze były stawiane wzajem z równą zaciętością 1 pewnością siebie, ze strony mówiących.<br> {{tab}}Słyszeć się dawały następujące zdania, wykrzykiwane przez głosy wrzaskliwe, ostre i przeciągłe zarazem, po których można łatwo rozpoznać w całej Francyi robotnika paryskiego; wszyscy bowiem tym akcentem mówią.<br> {{tab}}— Ja ci mówię, że tak!...<br> {{tab}}— Ja ci mówię, że nie!...<br> {{tab}}M To prawda co ja mówię!<br> {{tab}}— Kłamstwo wierutne!<br> {{tab}}— Nie wiesz nawet od czego się zaczęło!<br> {{tab}}— Znam doskonale całą rzecz od początku do końca...<br> {{tab}}— Nie {{Korekta|widziłeś|widziałeś}} nic!...<br> {{tab}}— Nie widziałem bo nie widziałem, ale widziałem Motyla, który widział ucznia od Bourgiona z zakładu, co jest o dziesięć minut drogi ztąd, który znowu przechodził tamtędy około północy, o w pół do pierwszej, i widział wszystko tak dobrze jak ja teraz ciebie widzę...<br> {{tab}}— A ja widziałem subjekta od Moreta, co ma sklep tuż obok Bourgiona, a on tam był właśnie wtedy kiedy się to stało...<br> {{tab}}— Może i był, ale nie dobrze widział... a ten smarkacz co Motyl o nim mówi widział doskonale...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8spoavaico7cxm4zud5r65tty7vq867 3159860 3159859 2022-08-29T05:52:48Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>robotnicy porzucali robotę jeden po drugim i zbliżali się do i tak już dosyć wielkiej grupy, która się zebrała pod drzwiami pawilonu...<br> {{tab}}Kilka osób z tej grupy oddawało się żywej, jeżeli już nie gwałtownej dyskusyi. Twierdzenia najniewątpliwsze, przeczenia stanowcze były stawiane wzajem z równą zaciętością i pewnością siebie, ze strony mówiących.<br> {{tab}}Słyszeć się dawały następujące zdania, wykrzykiwane przez głosy wrzaskliwe, ostre i przeciągłe zarazem, po których można łatwo rozpoznać w całej Francyi robotnika paryskiego; wszyscy bowiem tym akcentem mówią.<br> {{tab}}— Ja ci mówię, że tak!...<br> {{tab}}— Ja ci mówię, że nie!...<br> {{tab}}M To prawda co ja mówię!<br> {{tab}}— Kłamstwo wierutne!<br> {{tab}}— Nie wiesz nawet od czego się zaczęło!<br> {{tab}}— Znam doskonale całą rzecz od początku do końca...<br> {{tab}}— Nie {{Korekta|widziłeś|widziałeś}} nic!...<br> {{tab}}— Nie widziałem bo nie widziałem, ale widziałem Motyla, który widział ucznia od Bourgiona z zakładu, co jest o dziesięć minut drogi ztąd, który znowu przechodził tamtędy około północy, o w pół do pierwszej, i widział wszystko tak dobrze jak ja teraz ciebie widzę...<br> {{tab}}— A ja widziałem subjekta od Moreta, co ma sklep tuż obok Bourgiona, a on tam był właśnie wtedy kiedy się to stało...<br> {{tab}}— Może i był, ale nie dobrze widział... a ten smarkacz co Motyl o nim mówi widział doskonale...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9x7nuoh0rrixgvj1d0y6qf4vbe6o9ck 3159864 3159860 2022-08-29T06:21:26Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>robotnicy porzucali robotę jeden po drugim i zbliżali się do i tak już dosyć wielkiej grupy, która się zebrała pod drzwiami pawilonu...<br> {{tab}}Kilka osób z tej grupy oddawało się żywej, jeżeli już nie gwałtownej dyskusyi. Twierdzenia najniewątpliwsze, przeczenia stanowcze były stawiane wzajem z równą zaciętością i pewnością siebie, ze strony mówiących.<br> {{tab}}Słyszeć się dawały następujące zdania, wykrzykiwane przez głosy wrzaskliwe, ostre i przeciągłe zarazem, po których można łatwo rozpoznać w całej Francyi robotnika paryskiego; wszyscy bowiem tym akcentem mówią.<br> {{tab}}— Ja ci mówię, że tak!...<br> {{tab}}— Ja ci mówię, że nie!...<br> {{tab}}— To prawda co ja mówię!<br> {{tab}}— Kłamstwo wierutne!<br> {{tab}}— Nie wiesz nawet od czego się zaczęło!<br> {{tab}}— Znam doskonale całą rzecz od początku do końca...<br> {{tab}}— Nie {{Korekta|widziłeś|widziałeś}} nic!...<br> {{tab}}— Nie widziałem bo nie widziałem, ale widziałem Motyla, który widział ucznia od Bourgiona z zakładu, co jest o dziesięć minut drogi ztąd, który znowu przechodził tamtędy około północy, o w pół do pierwszej, i widział wszystko tak dobrze jak ja teraz ciebie widzę...<br> {{tab}}— A ja widziałem subjekta od Moreta, co ma sklep tuż obok Bourgiona, a on tam był właśnie wtedy kiedy się to stało...<br> {{tab}}— Może i był, ale nie dobrze widział... a ten smarkacz co Motyl o nim mówi widział doskonale...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> a1t31j4g0mq6qet8yq9efu2u5t6050b Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/501 100 1087092 3159870 2022-08-29T06:24:50Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— A ja ci powiadam, że subjekt od Morela dobrze widział!... <br> {{tab}}— Widział powiadasz?... Widział tego trupa... — Co tam gadasz o jakimś trupie!... Człowiek był zdrów jak ryba...<br> {{tab}}— Głupiś... Od godziny był pod wodą i opił się jej więcej niż potrzeba...<br> {{tab}}— Nawet tyle nie łyknął od czego by się mysz utopiła.<br> {{tab}}— A najlepszy dowód, że zanieśli trupa do domu pogrzebowego, do Morgue... bo go nikt nie zna w tym cyrkule...<br> {{tab}}— Do Morgue?... jeszcze czego!... takiego franta co miał przy — sobie pyszną sikorę<ref>Zegnrek.</ref> i pełną kieszeń żołdaków<ref>Złotych pieniędzy.</ref>!... Niegadaj {{Korekta|głópstw|głópstu}}!... widzisz no go! Jaki ci wyświeżony!...<br> {{tab}}— A ty byś też nie wydziwiał... kiedyś nie widział, niedobitku jakiś. O!... no, kiedyś taki mądry to gadaj mi zaraz... więc co z nim zrobili!?... No gadaj zaraz.... Co z nim zrobili!?...<br> {{tab}}— Wielka mi rzecz, włożyli go do dryndy, policyant się posadził obok niego i zawieźli do domu!... Cóż mieli robić!...<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że nie!<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że tak!...<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że do Morgi!<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że do domu!...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pknyatqxq58sarnj0zn30brkvgzdd4t 3159897 3159870 2022-08-29T06:44:35Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— A ja ci powiadam, że subjekt od Morela dobrze widział!... <br> {{tab}}— Widział powiadasz?... Widział tego trupa... — Co tam gadasz o jakimś trupie!... Człowiek był zdrów jak ryba...<br> {{tab}}— Głupiś... Od godziny był pod wodą i opił się jej więcej niż potrzeba...<br> {{tab}}— Nawet tyle nie łyknął od czego by się mysz utopiła.<br> {{tab}}— A najlepszy dowód, że zanieśli trupa do domu pogrzebowego, do Morgue... bo go nikt nie zna w tym cyrkule...<br> {{tab}}— Do Morgue?... jeszcze czego!... takiego franta co miał przy — sobie pyszną sikorę<ref>Zegarek.</ref> i pełną kieszeń żołdaków<ref>Złotych pieniędzy.</ref>!... Niegadaj {{Korekta|głópstw|głópstu}}!... widzisz no go! Jaki ci wyświeżony!...<br> {{tab}}— A ty byś też nie wydziwiał... kiedyś nie widział, niedobitku jakiś. O!... no, kiedyś taki mądry to gadaj mi zaraz... więc co z nim zrobili!?... No gadaj zaraz.... Co z nim zrobili!?...<br> {{tab}}— Wielka mi rzecz, włożyli go do dryndy, policyant się posadził obok niego i zawieźli do domu!... Cóż mieli robić!...<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że nie!<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że tak!...<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że do Morgi!<br> {{tab}}— A ja ci mówię, że do domu!...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> h5vwy2als8605s55g86taa1wod6kjc1 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/502 100 1087093 3159871 2022-08-29T06:27:09Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Łatwo zrozumieć, że dyskusya prowadzona w ten sposób i obracająca się tak uparcie w tem błędnem kole, bez żadnych dowodów na poparcie wygłaszanych zdań, mogła się nigdy nie skończyć...<br> {{tab}}Nadszedł na to Piotr Landry.<br> {{tab}}— Cóż tam takiego... Co się stało... moje dzieci — rzekł łagodnie — {{Korekta|po rozumiejcie|porozumiejcie}} się przecież, pogódźcie, leżeli jeden mówi prawdę to pewno drugi z nią się mija... to przecie jasne jak dzień, nieprawdaż chłopcy!...<br> {{tab}}— No juści naturalnie!... — odpowiedzieli chórem wszyscy robotnicy z wyjątkiem dwóch dysputujących przeciwników, którzy nie zważając co się dokoła nich dzieje, szukali myślą dowodów na przekonanie się wzajem i pokonanie jeden drugiego. <br> {{tab}}— Więc Motyl zna kogoś, który na własne oczy widział ten wypadek?... — pytał dalej podmajstrzy. — Tak tak!... Motyl zna!... — wykrzyknęło razem ze dwunastu robotników.<br> {{tab}}— À jest tu gdzie ten malec!?...<br> {{tab}}— Jestem! panie Piotrze!...<br> {{tab}}— No to choć tu bliżej smarkaczu!...<br> {{tab}}— Na rozkazy!... panie Piotrze!<br> {{tab}}— Opowiedz nam tu zaraz wszystko co wiesz, krótko i węzłowato a dokładnie... to my się w ten moment domyślemy czy cię kto wziął na fis czy nie...<br> {{tab}}— Zaraz, panie Piotrze!...<br> {{tab}}Motyl rozpoczął wśród ciszy ogólnej opowiadanie swoje z prostotą dzieciom bruku paryskiego właściwą i bez żadnej pretensyi do czystości języka i elegancy i wyrażeń:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ht9jgh5s85aat0y1ljyorp337rp1owk Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/503 100 1087094 3159873 2022-08-29T06:32:03Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Otóż tedy, będzie temu blisko godzina — mówił — szedłem sobie gdzie mnie posłali, po nadbrzeżnej, nad kanałem i niemyślałem sobie o niczem... a tu patrzę, przed sklepem panów Bourgoing, co to wiecie, co mają sklep z żelazem, stoi massa narodu i co kto nadchodzi to przystaje... Wciskam ci ja się w ten tłum i wytrzeszczam oczy... Słucham, a tu ci gadają każdy co innego!... Jeden ci mówi: „Oto jest właśnie miejsce gdzie go spostrzeżono!“ drugi krzyczy: „to zbrodnia“ trzeci woła „to pewnikiem naumyślne samobójstwo!“ a byli jeszcze ''inni'' co utrzymywali, że to już „nieszczęście, które się zdarzyło przez wypadek!...“ Z tego wszystkiego jestem ci głupi jak but, gdy wtem nagle spotykam się nos w nos z Plantapotem...<br> {{tab}}Usłyszawszy to dziwne nazwisko, wszyscy głośnym parsknęli śmiechem.<br> {{tab}}— Coż to za jeden ten Plantopot? — zapytał Piotr Landry.<br> {{tab}}— To jest uczeń od Bourgoinów... proszę pana... mój kolega, taki mały, szczuplutki... śliczniutki chłopaczek...<br> {{tab}}— No gadaj dalej, do rzeczy!...<br> {{tab}}Chłopak posłuszny wrócił do opowiadania swego.<br> {{tab}}— Pytam się tedy Plantopota: Słuchaj no, co to wszystko znaczy?... a on mi na to: „A co ma być!... kupa durniów baje sama nie wie co... a ja wszystko wiem bo wszystko widziałem, i ja ci powiem co się stało!... I powiedział mi dopiero, że wczoraj wieczór, poszedł sobie do ''tryjatru'' obaczyć jak pan Domaine gra rolę „pasterza Łazarza” w melodramie pana Józefa Boucko-Hardie... co jest prześliczna rzecz... bo ja to już widziałem jak grali!.. Więc<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> fxkuxbbuzijzutusu4hngse7j80lzq7 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/504 100 1087095 3159881 2022-08-29T06:36:47Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>tedy jak sobie szedł z tego tryjatru po północy do domu, spać do pryncypała... posłyszał niby jakieś jęki co jakby z kanału wyłaziły Przybliżył się więc na brzeg i przy świetle latarni gazowej, zobaczył jakiegoś człowieka co obydwoma nogami zaplątany w sznury któregoś statku, wyprawiał różne dziwy żeby się z nich wydobyć... Biedaczysko już niemógł pływać, więc ci go woda ciągnęła na dno, a on się bronił, jęczał i klął jak wszyscy djabli!...<br> {{tab}}— Jęczał! — wykrzyknął jeden z dwóch robotników których widzieliśmy kłócących się przed {{Korekta|chwilą|chwilą.}} — Jęczał!... klął!... a więc nie był trupem!... tego przecież nikt nie za przeczy!... A widzisz!...<br> {{tab}}— Cicho tam! — krzyknął Piotr Landry.<br> {{tab}}Potem dodał zwracając się do Motyla.<br> {{tab}}— A ty smarkaczu jeden gadaj prędko co wiesz!... Twoje opowiadanie nas zaciekawia bardzo... ale nie zawracaj ino gadaj!...<br> {{tab}}Chłopiec dumny z uznania jakie jego opowiadanie uzyskiwało, nie dał sobie dwa razy powtarzać rozkazu i mówił dalej:<br> {{tab}}— Plantapot jest za mały, za słaby i za wielki tchórz żeby się sam porywać na taką robotę jak wyciąganie człowieka z takiej wielkiej filiżanki w jakiej się ten kąpał... Nie próbował nawet tego wcale, ale zaczął wołać ratunku z całej siły swoich płuc i gardła... a już jeśli mu czego brak ale tego to ni!... krzyczy jak orzeł!... Kto nie głuchy to go usłyszy ztąd do Bastylii...<br> {{tab}}— Na szczęście właśnie — mówił chłopiec po chwili — nieopodal przechodził patrol z dwoma policyantami i inspektorem... Otóż ów patrol usłyszał wrzaski Planta-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bfdvgpjxpo5iofxu7be92gjnfa58f5p Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/505 100 1087096 3159882 2022-08-29T06:39:21Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>pota i nadbiegł. Jeden żołnierz od piechoty wlazł we wodę... chwycił nieboraka za obcas, bo już tylko obcas wystawał z wody, i posadził go bardzo wygodnie na bulwarze, zmoczonego wprawdzie do nitki, ale jakoś nie bardzo chorego... Otrząsnął się chłop, jak pudel kiedy z wody kij wyniesie, kichnął cztery czy pięć razy, splunął z dziesięć i zaczął odpowiadać na pytania, które mu bardzo grzecznie zadawał jeden z policy autów... Plantapot, jak se pewno każdy z was wyobrazi łatwo, oba uszy nadstawił jak zając, kiedy słyszy psów szczekanie, ale cóż kiedy drugi policyant kazał mu iść zawołać dryndy, i dał mu za to pół franka, a jak wrócił z fiakrem, to już nikt nic nie gadał...<br> {{tab}}— Inspektor wsiadł do dorożki — dodał jeszcze chłopiec — razem z niedoszłym topielcem, który był tak już zdrów, jak ja i pan Piotr, tylko że mu się podobno fizyognomia wyciągnęła jak struna i wyglądał jak szczur... i Plantapot usłyszał tylko jak powiedzieli dorożkarzowi: „ulica Amsterdamska...” Numeru inspektor nie powiedział, albo go może Plantapot zapomniał... Otóż tedy tyle wiedziałem... tyle powiedziałem... i to chyba nie mało!...<br> {{tab}}Motyl zamilkł.<br> {{tab}}— A no widzisz!... nie mówiłem ci? — zawołał jeden z robotników, którzy się poprzednio kłócili — a nie powiedziałem, że topielec nie umarł!...<br> {{tab}}— E! któż to powiada, któż ręczy, że tak było — odparł drugi — dwóch smarkaczy tak gada, dwóch łobuzów!... na tem się opierać niemożna przecież!... Subjekt od Morata, co jest już człowiek wiekowy i wcale nie łgarz żaden, opowiadał mi całą historyę zupełnie inaczej...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 5f1m2tx56cgniydtviu0zn4s4gim1h9 Rauda 0 1087097 3159883 2022-08-29T06:40:30Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{disambigT}} * Rauda – pieśń litewska podana przez [[Autor:Józef Ignacy Kraszewski|Józefa Ignacego Kraszewskiego]] w zbiorze ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy'' ** [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda|Rauda]] ** [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota|Rauda II. Wejdalota]] ** [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni|Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] ** [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni|Rauda IV. Lingussoni]] ** [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota|Rauda V. Wejdalota]] 11vhtpuwatidofudbojqu3qdazg2rcv 3159900 3159883 2022-08-29T06:45:08Z Wieralee 6253 [[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]] wikitext text/x-wiki {{disambigT}} * Rauda – pieśń litewska podana przez [[Autor:Józef Ignacy Kraszewski|Józefa Ignacego Kraszewskiego]] w zbiorze ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy'' ** [[Rauda (Czy ci co brakło...)|Rauda]] ** [[Rauda II. Wejdalota]] ** [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] ** [[Rauda IV. Lingussoni]] ** [[Rauda V. Wejdalota]] dv7yexclhxn8cv3tixit9z8isatidn7 3159916 3159900 2022-08-29T06:52:40Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{disambigT}} * Rauda – pieśń litewska podana przez [[Autor:Józef Ignacy Kraszewski|Józefa Ignacego Kraszewskiego]] w zbiorze ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy'' ** [[Rauda (Czy ci co brakło...)]] ** [[Rauda II. Wejdalota]] ** [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] ** [[Rauda IV. Lingussoni]] ** [[Rauda V. Wejdalota]] ccqoo7wqmw8lfc3th0v127t8t8ms5iv 3159949 3159916 2022-08-29T07:40:38Z Wieralee 6253 drobne merytoryczne wikitext text/x-wiki {{disambigT}} * Rauda – litewska pieśń pogrzebowa podana przez [[Autor:Józef Ignacy Kraszewski|Józefa Ignacego Kraszewskiego]] w zbiorze ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy'' ** [[Rauda (Czy ci co brakło...)]] ** [[Rauda II. Wejdalota]] ** [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] ** [[Rauda IV. Lingussoni]] ** [[Rauda V. Wejdalota]] jjwpzmsgy221wob4hv32m7x4mn3bzkc 3160070 3159949 2022-08-29T10:26:03Z Wieralee 6253 +1 wikitext text/x-wiki {{disambigT}} * Rauda – litewska pieśń pogrzebowa podana przez [[Autor:Józef Ignacy Kraszewski|Józefa Ignacego Kraszewskiego]] w zbiorze ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]. Pieśni z podań Litwy'' ** [[Rauda (Czy ci co brakło...)]] ** [[Rauda II. Wejdalota]] ** [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] ** [[Rauda IV. Lingussoni]] ** [[Rauda V. Wejdalota]] ** [[Rauda (Głucho, spokojnie, nad Trockiém jeziorem...)]] 5ypw52rvhhch3j5nekgcc88e61e5vd7 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/506 100 1087098 3159884 2022-08-29T06:41:14Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Widocznie dyskusja miała na nowo rozpocząć się z równą zaciętością i uporem...<br> {{tab}}Piotr Landry uważał za stosowne i przyzwoite przerwać ją.<br> {{tab}}— Sprawa {{Korekta|roztrzygnięta|rozstrzygnięta}}!... — rzekł — dosyć tej gadaniny moje dzieci!... trup był żywy i basta!... nie ma już co do tego żadnej wątpliwości!... Powiedz nam tylko jeszcze malcze, czy ci twój kolega Plantapot nie powiedział przypadkiem co o wieku topielca i jego zewnętrznym wyglądzie?... Co?... Młody to był człowiek czy stary?...<br> {{tab}}— Plantapot mi mówił, panie Piotrze, że był to młody człowiek, mogący mieć dwadzieścia ośm do trzydziestu lat, przystojny... włosy czarne... bródka i wąsy ditto... je — dnem słowem... no!... przystojny chłopiec!...<br> {{tab}}— Robotnik, czy mieszczanin? — pytał dalej podmajstrzy...<br> {{tab}}— Trudno było dobrze rozpoznać, bo całe ubranie było przemoczone... do nitki... wyglądał jak zmoczona kura... a to trudno poznać, jaki tam człek, jak szyku krawieckiego nie znać na nim!... Zdaję się jednak, pomimo to, że facet wyglądał na coś lepszego...<br> {{tab}}— Dziwna rzecz!... — pomyślał Piotr Landry — byłem nad brzegiem wody chodząc wzdłuż bulwaru właśnie w chwili, w której ów facet jak mówi Motyl, z własnej woli, czy z czyjej, dawał nura pod wodę tuż zaraz niedaleko, a ja nic nie widziałem i nic nie słyszałem!... Musiał przecież krzyczeć, ten człowiek, słowo honoru daję dziwna rzecz!...<br> {{tab}}Podczas kiedy podmajstrzy tak sobie szeptał, Jakób Lambert i Lucyna opuściwszy pokój jadalny, wyszli z głó-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> oa3j9nmu0j9zcpu7nsowscpeh1t4wus Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda 0 1087099 3159886 2022-08-29T06:42:43Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda]] do [[Rauda (Czy ci co brakło...)]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki #PATRZ [[Rauda (Czy ci co brakło...)]] 9mzvwnz2d3ia9cd8b1tyxjb8u00yk7m Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/507 100 1087100 3159887 2022-08-29T06:42:46Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wnego mieszkania, i zatrzymali się na najwyższym schodku ganka.<br> {{tab}}— Co to się stało, mój ojcze? — spytała młoda panienka — i dla czego wszyscy nasi robotnicy zebrali się tam około Piotra Landry?...<br> {{tab}}— Pójdziemy tam to się dowiemy!...<br> {{tab}}Ex-kapitan Atalanty wziąwszy pod rękę Lucynę, podszedł do grupy i skoro tylko mógł być usłyszanym, powtórzył głośno pytanie jakie mu przed chwilą zadała Lucyna.<br> {{tab}}— Co to się stało, moi drodzy?...<br> {{tab}}Piotr Landry wyszedł z koła, którego środek zajmował, zdjął czapkę i zbliżywszy się do Jakóba Lamberta, odpowiedział!<br> {{tab}}— Nic takiego coby mogło bardzo zainteresować pana, panie Verdier, albo panią, panno Lucyno... Mówią tu ludzie o jakimś wypadku, czy też zbrodni, nikt napewno nie wie, która się podobno zdarzyła dziś w nocy, tuż obok zakładu na rzece.<br> {{tab}}— Wypadek?... zbrodnia?... powtarzał Jakób Lambert, blednąc nagle...<br> {{tab}}— No tak, proszę pana, między północą a pierwszą godziną rano, wyciągnięto z wody człowieka, jak się zdaje, naprzeciw składu hurtownego żelaza panów Bourgoing...<br> {{tab}}— Trupa, zapewne? — wymówił ex-kapitan głosem zmienionym.<br> {{tab}}— Jedni mówią że tak... inni mówią że nie... ale z opowiadania Motyla, które mi się nie wydaje kłamliwem<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0e1298kwz4urjbw9c07cgvyoqenlyue Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota 0 1087101 3159889 2022-08-29T06:43:10Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda II. Wejdalota]] do [[Rauda II. Wejdalota]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki #PATRZ [[Rauda II. Wejdalota]] 1fv7se8lkqbk0ip9r6gwpcv2g8j7kgo Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni 0 1087102 3159892 2022-08-29T06:43:37Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] do [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki #PATRZ [[Rauda III. Tilussoni i Lingussoni]] fjoz2ukc7389jfjijd4g2rmkj3czs2o Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni 0 1087103 3159894 2022-08-29T06:43:54Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda IV. Lingussoni]] do [[Rauda IV. Lingussoni]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki #PATRZ [[Rauda IV. Lingussoni]] ih5jwati09fdt9w0916k9xikxzgxi67 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota 0 1087104 3159896 2022-08-29T06:44:13Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/Rauda V. Wejdalota]] do [[Rauda V. Wejdalota]]: zmiana na tytuł zgodny ze skanem wikitext text/x-wiki #PATRZ [[Rauda V. Wejdalota]] 3zs6huez7el3i5saj1ela1i7kowisp5 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/509 100 1087105 3159905 2022-08-29T06:46:48Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Zaiste, gdyby to był duch, duch ten nie miał w sobie nic zagrobowego, a jednakże nigdy ukazanie się widma złowrogiego o północy pod zapadłemi sklepieniami starego zamczyska, w otoczeniu świateł fantastycznych i dziwnych odgłosów, nie sprawiłoby na widzach większego wrażenia podziwu i trwogi...<br> {{tab}}Maugiron nie zdawał się wcale domyślać nawet, że w biały dzień w samym środku Paryża gra rolę Banka na uczcie lady Maketh.<br> {{tab}}Przeszedł dziedziniec z uśmiechem na ustach, rzucił cygaro skoro był już tylko o kilka kroków od Lucyny, ukłonił się Jakóbowi Lambert i młodej panience, z galanteryą pretensyonalną i napuszoną, która w zachwyt i uwielbienie wprawiała panią Blanchet, i rzekł do Lucyny:<br> {{tab}}— Słowo honoru daję pani, czynisz rzeczywistością nieprawdopodobieństwo!... posiadasz pani tajemnicę czynienia cudów w tym wieku sceptycznym... co rano ukazujesz się piękniejszą niż dnia poprzedniego i za każdym razem wydajesz się być nad wyraz piękną!...<br> {{tab}}Potem, obracając się do Jakóba Lamberta, dodał:<br> {{tab}}— Moje uszanowanie panu, drogi panie Verdier!... Widzisz pan, że jestem niemiłosiernie punktualny!... uprzedzam godzinę wyznaczoną na ''rendez-vous!''... Jestem pewno nawet zanadto punktualnym, nieprawdaż!?... Założyłbym się niewiem o co, żeś mnie się pan nie spodziewał dziś rano!... Niemylę się!... Nieprawdaż!?<br> {{tab}}Kapitan nie odpowiedział ani słowa; Maugiron mówił dalej:<br> {{tab}}— Milczenie pańskie budzi we mnie obawy, czy przypadkiem nie jestem natrętnym... doprawdy!... Pozwól<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k555tfx37j42s71kp57xf18ubj2hpu3 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/510 100 1087106 3159914 2022-08-29T06:49:36Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>mi pan myśleć panie Verdier, że tak nie jest!... Uspokój mnie proszę choć jednem przyjaznem słówkiem!...<br> {{tab}}Było to powiedziane napozór swobodnie i żartobliwie, ale tonem prawie rozkazującym. Jakób Lambert zrozumiał, że musi dołożyć wszelkich starań, aby ukryć swe wrażenie i rzekł:<br> {{tab}}— Jesteś pan i będziesz zawsze w domu moim mile widzianym gościem...<br> {{tab}}— Niech mi będzie wolno, drogi panie — wyrzekł Maugiron — spodziewać się tego i liczyć na to!... byłoby mi w istocie bardzo przykro gdybym był źle widzianym w domu pańskim, tak przyjemnym, a którego mam zamiar w przyszłości być częstym gościem... Powiedz mi pan szczerze... i otwarcie... czy nie będzie dla pana zbyt wielką nieprzyjemnością, przyjmować mnie w domu swoim?...<br> {{tab}}— Spodziewam się, że pan nie wątpi — Jakób Lambert...<br> {{tab}}— A, panna Lucyna czy będzie łaskawa być i nadal dla mnie z tą dobrocią, która mi jest tak drogą?...<br> {{tab}}— Odpowiedziałem panu za moją córkę i za siebie...<br> {{tab}}— To bardzo dobrze!... to zaiste doskonale, bo nie będę robił tajemnicy, że jakiś dziwny chłód który zauważyłem w pierwszej chwili w przyjęciu pańskiem sprawił mi pewną przykrość i zadziwił mnie wielce. No ale teraz zgoda!... Co?... Podaj mi pan rękę...<br> {{tab}}Jakób Lambert nie śmiał odmówić podania ręki. Maugiron wziął wyciągniętą rękę w swoje dłonie i znalazł ją drżącą i zimną jak lód...<br> {{tab}}— Ale, ale — wyrzekł młody człowiek zmieniając {{Korekta|on|ton}} — nie wiecie państwo nowiny... wielkiej nowiny...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kn2ha1k3xlirulbe14qw38w8w44m284 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość 0 1087107 3159917 2022-08-29T06:57:39Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1.djvu |strona z okładką = 5 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/12" to="Anafielas T. 1.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] 8363i0yc1w4z1gz4mhilxz9fsb6mnid 3159925 3159917 2022-08-29T07:16:04Z Wieralee 6253 grafika wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/12" to="Anafielas T. 1.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] h6of37nue4mrg5rwsxiwc1440zh6kis 3160083 3159925 2022-08-29T10:33:32Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''Witolorauda''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br>{{c|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/12" to="Anafielas T. 1.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] 4izvdrp3u8nmm85bs6mnb7rmqq6surm 3160084 3160083 2022-08-29T10:33:53Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń piérwsza<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski) |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br>{{c|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/9" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/11" to="Anafielas T. 1.djvu/11" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/12" to="Anafielas T. 1.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] ibg1o5cniuhnvt8fighsssy43ze2uri Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/511 100 1087108 3159931 2022-08-29T07:21:38Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>bardzo ciekawej... przynajmniej dla mnie! {{Korekta|Omało|O mało}} co nie zostałem pozbawiony możności widzenia was, drodzy państwo!... Wyobraź sobie, drogi panie Verdier, i pani łaskawa, panno Lucyno, że mi zdarzyła się tej nocy najstraszniejsza i najdziwniejsza w świecie awantura!... Zostałem zamordowany!...<br> {{tab}}— Zamordowany!.. — powtórzył Jakób Lambert machinalnie.<br> {{tab}}Wszystko to mówione było głośno bez żadnej tajemnicy.<br> {{tab}}Robotnicy, którzy grupami stali jeszcze w pewnem oddaleniu, usłyszeli te ostatnie słowa i popchnięci nieprzepartą ciekawością, łatwą zresztą do zrozumienia, przybliżyli się do pryncypała rozmawiającego z Maugironem.<br> {{tab}}— No tak!... zamordowony! — kończył ten ostatni — tak jak mnie tu państwo widzicie wpadłem w najniegodniejszą zasadzkę!... Nędznik pewien chciał mnie utopić, i gdyby nie moje talenta jako sławnego nurka i pływaka, zwłoki moje byłyby w tej chwili rozciągnięte na jednym ze stołów Morgue.<br> {{tab}}Jakób Lambert odpowiedział na te słowa wykrzyknikiem nieokreślonym, którego znaczenia oznaczyć nie było podobna. Wielkie krople zimnego potu spływały mu po czole i czuł, że go ogarnia osłabienie jakby przedśmiertne.<br> {{tab}}Pomiędzy grupami robotników, powstał żywy ruch i dały się słyszeć głuche szmery!<br> {{tab}}— To on!... to on! — mówili sobie, jeden do drugiego.<br> {{tab}}I dodawali:<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 1dnjhr182re32de38lv66pug71xtf4t Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/512 100 1087109 3159934 2022-08-29T07:25:07Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Plantapot nie skłamał! — topielec jest zdrów jak ryba!...<br> {{tab}}Maugiron wziął ex-kapitana Atalanty, pod ramię, i odprowadził go dziesięć czy piętnaście kroków w głąb, zdala od tych zbyt ciekawych słuchaczy.<br> {{tab}}Lucyna nieruchoma i oniemiała jakby posąg jaki niemogąc postąpić za niemi, wzrokiem tylko ich goniła.<br> {{tab}}Maugiron nachylił się do Jakóba Lamberta, śmiejąc się, albo raczę] wykrzywiając do uśmiechu, jak kot bawiący się z myszą zanim ją zje.<br> {{tab}}— Czego chcesz odemnie? — jąkał Jakób Lambert.<br> {{tab}}— Źleś się popisał, mój drogi kapitanie! — odpowiedział, były chłopiec okrętowy Strączek, szeptem prawie, ale dla Jakóba Lamberta bardzo zrozumiale. Nie poznaję pana doprawdy!... słowo honoru daję!... Ale to już tak widać z wiekiem podupadłeś!... Można być zbrodniarzem. ale trzeba być zbrodniarzem zręcznym i wytrawnym!... kombinacya pańska na wierzchołku skały Azorskiej piętnaście lat temu, zrobiona i szybko wykonana, była arcydziełem!... ale natomiast ostatnia noc jest dowodem dziwnej zaprawdę niezręczności!... Cóż u diabła!... jak się zabija człowieka, najpierwszą rzeczą jaką zrobić trzeba, jest upewnić się, czy on nie żyje jeszcze przypadkiem!... Kto tego nie zrobi naraża się tak jak pan na to, że zabity powraca z tamtego świata, i wielkiego kłopotu nabawia zabójcę!... Wiedz że pan o tem odtąd, kochany kapitanie!...<br> {{tab}}— Wiem że jestem zgubiony! — wyszeptał Jakób Lambert — graliśmy ze sobą w straszną grę, i pan wygrałeś!... Nie oszczędzałem pana... teraz ty mnie oszczędzać nie bodziesz, i wreszcie nie proszę pana o łaskę... Ale na<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> sc0wm736uvxx1ibh7g5y9aqz2t1xttw Hola ptaszki! 0 1087110 3159935 2022-08-29T07:28:16Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki!... |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] 31p9tj0rewl7srkvokgwkw7742j8h0p 3159936 3159935 2022-08-29T07:28:26Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki!... |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] bl7aqxp04twa653c3iljmd1yuqre8g1 3159941 3159936 2022-08-29T07:35:42Z Wieralee 6253 Wieralee przeniosła stronę [[Hola ptaszki!...]] na [[Hola ptaszki!]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem: zmiana koncepcji wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki!... |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] bl7aqxp04twa653c3iljmd1yuqre8g1 3159947 3159941 2022-08-29T07:39:34Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki!... |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] g8b0oykmlm0dd2qsknwlrgvj1l184t0 3159950 3159947 2022-08-29T07:41:57Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki! |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] 7qkz9q71kbicdeillmmnizxbzpy8t2q 3159958 3159950 2022-08-29T07:48:12Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki! |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] jabfpiy8qh3v3uxlhcjb5cgy7qsk96v 3159978 3159958 2022-08-29T08:11:11Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Hola ptaszki! |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |następny = O! sama nie wiém... |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/288" to="Anafielas T. 1.djvu/289" fromsection="s288d" tosection="s289g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] bji003twdd64rtmvrysyr2evui392ry Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/513 100 1087111 3159937 2022-08-29T07:28:27Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>co się zdało trzymać mnie tak w niepewności... Jestem w twojej mocy!... Niech się więc to raz skończy!... oskarż mnie natychmiast!... oddaj w ręce sprawiedliwości i niech, będzie koniec wszystkiemu!...<br> {{tab}}— Ja!... oskarżyć pana!... oddać cię w ręce sprawiedliwości!... — powtarzał Maugiron. — No no!... Dziwnie się pan jakoś na te rzeczy zapatrujesz i wcale nie rozumiesz interesu!... Cóż by mi z tego przyszło powiedz mi z łaski swojej mój drogi kapitanie, gdybym cię wysłał na pontony do Brestu abyś się zapoznał z czerwoną kurtką galernika i batem strażnika!?... O nie!... taki głupi nie jestem!... nie oskarżę pana, bądź spokojny, chyba mnie do tego zmusisz sam koniecznie...<br> {{tab}}Jakób Lambert myślał z początku, że jest zgubiony bez ratunku... teraz uśmiechała mu się jakaś nadzieja, czepił się więc jej z całych sił... Otrząsnął się z przerażenia i trwogi, a oczy jego jasnem zabłysły światłem.<br> {{tab}}— Więc się jeszcze mogę wykupić? — spytał.<br> {{tab}}— Dla czegóżby nie!... Po to tylko jedynie przyszedłem tu dziś rano z wizytą aby się porozumieć z panem o warunki tego wykupu...<br> {{tab}}Ale zrozumiesz pan łatwo, drogi przyjacielu, że nasze konferencye obecnie odbywać się będę w biały dzień w obec licznych świadków... i że nie przyjmę więcej, i to z słusznych racyi, nocnych i tajemniczych ''rendez-vous''... w kajucie Tytana!... Któżby u diabła mógł się domyślać, że ton statek jest zaopatrzony w rozmaito skrytki mechaniczne jak eatr jaki!... Otwarcie mówiąc, w chwili kiedym spadał pod spód okrętu, myślałem że już basta!... i że się tej brudnej wody ochłypię na całą wieczność!... Na<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 07jhiaacndo6gn04m6uqwu2q6x0jp2e Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/514 100 1087112 3159938 2022-08-29T07:30:45Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>szczęście przypomniałem sobie jak to się kiedyś żyło na wodzie i pod wodą za czasów kiedym był dzieckiem jeszcze!...<br> {{tab}}Zapomniałeś pan już widać, kapitanie, że w dzień rozbicia się Atalanty, dałem nura nie wiem już na ile sekund chcąc zatknąć w dnie okrętu dziurę, przez którą woda wpływała... Odwołaj się do swych wspomnień, a zobaczysz, przypomną ci one ten mój wielki czyn bohaterski.<br> {{tab}}Jakób Lambert skinął głową twierdząco.<br> {{tab}}Maugiron mówił dalej.<br> {{tab}}— A co! pamięć panu wróciła... to bardzo dobrze... wracam więc do mego opowiadania: Trzeba się było starać o to, aby moje ubranie nie zaczepiło się o jaki gwóźdź źle wbity, wystający z Tytana; bo gdyby tak było, byłbyś pan stanowczo uwolniony odemnie!... Spuściłem się więc od razu na samo dno rzeki, i płynąłem pod wodą dopóty aż mi zaczęło brakować powietrza... wtedy wydostałem się na wierzch i obejrzałem po za siebie... statek był już daleko... Zdawało mi się, że największe niebezpieczeństwo minęło... jednakże nie byłem zupełnie pewny; mówiłem sobie: — Jakób Lambert nie głupi!... śledzi pewno wzdłuż portu aby się przekonać iż nie wypłynąłem, i ani się spodziewam nawet, kiedy mi kulkę wsadzi między oczy!... — Jak się zdaje nie myślałeś pan o tem, chociaż nieufność jest matką bezpieczeństwa, jak mówi zbójeckie przysłowie!... dałem więc znowu nurka i popłynąłem pod wodą przez kilka sekund, potem znów wypłynąłem nabrałem powietrza i dałem nurka, i tak ciągle aż do pewnej chwili, w której miałem nieszczęście spotkania jakiegoś licha pływającego na powierzchni wo-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> biq1r7h5ssfqyctqkkzkq0u9dotllax Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/515 100 1087113 3159940 2022-08-29T07:33:53Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>dy... Była to, djabli nadali, jakaś rozkręcona lina okrętowa, w którą zaplątałem sobie nogi tak, iż nie mogłem się z tej sieci wywikłać... Zimno mnie przejmowało... opadłem już z sił...<br> {{tab}}Ubranie przemoczone przeszkadzało mi w ruchach... buty napełnione wodą były ciężkie jak ołów!... Krótko mówiąc, walczyłem ze śmiercią i byłbym popłynął na dno, jak prosty mieszczanin zaplątany w trawy Marny lub Sekwany, gdyby nie dobroczynny patrol, który przyszedł mi z pomocą i zachowując mnie dla społeczeństwa, którego jestem, bez zaprzeczenia i bez próżności, jednym z najpiękniejszych ornamentów...<br> {{tab}}Oto drogi kapitanie, historya ostatniej nocy i oto są rezultaty dotykalne pańskich usiłowań, które uwielbiam w ich zasadzie, ale których nie aprobuję w wykonaniu, gdyż brakowało mu logicznego rozwoju, co spowodowało, ze ostatecznie stanowczą wygraną w tej grze niebezpiecznej pozostawiłeś pan losowi, na który nigdy nie trzeba liczyć, chyba z konieczności!... Teraz już pan wiesz tyle co i ja, a z drugiej strony wiesz pan także, że nie jestem zawzięty... Uspokój się pan więc i jeżeli się panu podoba pomówmy o interesach...<br> {{tab}}— Warunki pańskie? — spytał sucho Jakób Lambert.<br> {{tab}}— To pytanie podoba mi się — odpowiedział były chłopiec okrętowy — przekonywa mnie ono oczywiście, żeś pan zrozumiał sytuacyę... Moje warunki, rzeczywiście, nie mogą być dziś takie jakie były przed kilkoma godzinami... Okazałem się, tej nocy zgodnym, łatwym, umiarkowanym... zadowalniałem się drobnostką... prawdziwym<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> cu4g4hgth5eehmayizfyl04ob3zei7n O! sama nie wiém... 0 1087114 3159942 2022-08-29T07:36:30Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = O! sama nie wiém... |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Hola ptaszki! |następny = Oj polecę ja daleko! |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/295" to="Anafielas T. 1.djvu/296" fromsection="s295d"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] kcvyc626oj6cpeanab702a7c2sahlbr 3159946 3159942 2022-08-29T07:39:26Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = O! sama nie wiém... |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Hola ptaszki! |następny = Oj polecę ja daleko! |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/295" to="Anafielas T. 1.djvu/296" fromsection="s295d"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] 7od291m9uh0xi6vo7z58cgmo89or1ow 3159979 3159946 2022-08-29T08:11:17Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = O! sama nie wiém... |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Hola ptaszki! |następny = Oj polecę ja daleko! |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/295" to="Anafielas T. 1.djvu/296" fromsection="s295d"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] l2sz04rnu8flj9nl3hoq5ec2c6a7vw6 Oj polecę ja daleko! 0 1087115 3159945 2022-08-29T07:39:16Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Oj polecę ja daleko! |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = O! sama nie wiém... |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/VIII |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/298" to="Anafielas T. 1.djvu/299" fromsection="s298d" tosection="s299g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] s22czy98syszqa2dxket2xiwb3bdlmd 3159959 3159945 2022-08-29T07:48:24Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Oj polecę ja daleko! |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = O! sama nie wiém... |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/298" to="Anafielas T. 1.djvu/299" fromsection="s298d" tosection="s299g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] lo7r8d4gkjikaazycvw0sfpky18a9hu 3159980 3159959 2022-08-29T08:11:24Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Oj polecę ja daleko! |podtytuł = Piosnka Romussy |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = O! sama nie wiém... |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/298" to="Anafielas T. 1.djvu/299" fromsection="s298d" tosection="s299g"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] ddb7jg24912oa615zpp6bkxjun50ofu Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/516 100 1087116 3159951 2022-08-29T07:42:46Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>kawałkiem chleba!... Przytem, nie wymagałem żadnego zabezpieczenia osobistego na przyszłość, któreby mi zapewniało zupełny spokój i mogło w potrzebie posłużyć za tarczę przeciw panu. Był to z mojej strony wielki błąd, w który, wierzaj mi pan, nie popadnę powtórnie...<br> {{tab}}— Czegóż pan żądasz? — powtórzył Jakób Lambert drżąc z niecierpliwości jakby w febrze — czego pan chcesz? czego wymagasz odemnie?.. mów pan!... mów prędzej!...<br> {{tab}}— Najprzód — odpowiedział Maugiron — żądam dwa miliony...<br> {{tab}}Ex-kapitan Atalanty aż podskoczył.<br> {{tab}}— Dwa miljony!.. — wyjąkał.<br> {{tab}}— Tak... w gotówce brzęczącej, kurs w kraju mającej... w talarach srebrnych, luidorach złotych i biletach bankowych... Nie proponuj mi bezpotrzebnie weksli handlowych... bo ich nie przyjmę... nie mam zaufania, a zresztą widzi pan wydarzają się codzień, najmniej przewidziane bankructwa...<br> {{tab}}— Dwa miliony! — powtórzył po raz drugi Jakób Lambert — ależ to szaleństwo!...<br> {{tab}}— Czy pan masz zamiar się targowac!?... Toby mnie bardzo dziwiło, a nawet uważałbym wszelkie targowanie się za nową niezręczność z pańskiej strony...<br> {{tab}}Cały mój majątek!... Żądasz pan odemnie mego całego majątku!...<br> {{tab}}— Nie kłam pan!.. Znam pański majątek tak dobrze jak pan sam!... posiadasz pan cztery miljony... Zostawiam więc panu sto tysięcy franków renty, panu, który wydajesz najwyżej pięć czy sześć... bo jesteś szkaradny skąpiec, mój drogi kapitanie... Ale to już nie moja rzecz...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kalfd2zcydvh6i3panw8pz962hjg9ri 3159953 3159951 2022-08-29T07:43:15Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>kawałkiem chleba!... Przytem, nie wymagałem żadnego zabezpieczenia osobistego na przyszłość, któreby mi zapewniało zupełny spokój i mogło w potrzebie posłużyć za tarczę przeciw panu. Był to z mojej strony wielki błąd, w który, wierzaj mi pan, nie popadnę powtórnie...<br> {{tab}}— Czegóż pan żądasz? — powtórzył Jakób Lambert drżąc z niecierpliwości jakby w febrze — czego pan chcesz? czego wymagasz odemnie?.. mów pan!... mów prędzej!...<br> {{tab}}— Najprzód — odpowiedział Maugiron — żądam dwa miliony...<br> {{tab}}Ex-kapitan Atalanty aż podskoczył.<br> {{tab}}— Dwa miljony!.. — wyjąkał.<br> {{tab}}— Tak... w gotówce brzęczącej, kurs w kraju mającej... w talarach srebrnych, luidorach złotych i biletach bankowych... Nie proponuj mi bezpotrzebnie weksli handlowych... bo ich nie przyjmę... nie mam zaufania, a zresztą widzi pan wydarzają się codzień, najmniej przewidziane bankructwa...<br> {{tab}}— Dwa miliony! — powtórzył po raz drugi Jakób Lambert — ależ to szaleństwo!...<br> {{tab}}— Czy pan masz zamiar się targowac!?... Toby mnie bardzo dziwiło, a nawet uważałbym wszelkie targowanie się za nową niezręczność z pańskiej strony...<br> {{tab}}Cały mój majątek!... Żądasz pan odemnie mego całego majątku!...<br> {{tab}}— Nie kłam pan!.. Znam pański majątek tak dobrze jak pan sam!... posiadasz pan cztery miljony... Zostawiam więc panu sto tysięcy franków renty, panu, który wydajesz najwyżej pięć czy sześć... bo jesteś szkaradny skąpiec, mój drogi kapitanie... Ale to już nie moja rzecz...<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> gfsaow54dh8m8tr4cdlzc2y6ijk3z9u Pieśń drużek 0 1087117 3159957 2022-08-29T07:47:32Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Pieśń drużek |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |następny = |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/330" to="Anafielas T. 1.djvu/330" onlysection="s330g"/> <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/304" to="Anafielas T. 1.djvu/304" onlysection="s304d"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] pxb6ig32pxr4jwx2rr72o1tsj80qtup 3159981 3159957 2022-08-29T08:11:31Z Wieralee 6253 Dodano kategorię "Józef Ignacy Kraszewski" za pomocą HotCat wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Pieśń drużek |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>'''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1846 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/XVIII |następny = |inne = {{epub}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/330" to="Anafielas T. 1.djvu/330" onlysection="s330g"/> <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/304" to="Anafielas T. 1.djvu/304" onlysection="s304d"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] ik4wzj635oaqqal9ttt1vnrwqt9iuyc Anafielas (Kraszewski) 0 1087118 3159965 2022-08-29T08:08:11Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł =Anafielas |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843–1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|epub=i|pieśń druga|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br>{{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt"/> <br> {{c|Pieśń piérwsza|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń druga|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń trzecia i ostatnia|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt2"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/9" to="Anafielas T. 3.djvu/9"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/7" to="Anafielas T. 2.djvu/7"/>|width=450px}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] o24m25ecee66i0d947tirt55s68qoby 3159966 3159965 2022-08-29T08:08:34Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł =Anafielas |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843–1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|epub=i|pieśń druga|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br>{{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt"/> <br> {{c|Pieśń piérwsza|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń druga|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń trzecia i ostatnia|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt2"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/9" to="Anafielas T. 3.djvu/9"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/7" to="Anafielas T. 2.djvu/7"/>|width=450px}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap1]] ixhw1mzfzrwcwzb8w9pg6oxsx9ulub0 3159967 3159966 2022-08-29T08:09:08Z Wieralee 6253 kat. wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł =Anafielas |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843–1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|epub=i|pieśń druga|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br>{{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt"/> <br> {{c|Pieśń piérwsza|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń druga|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń trzecia i ostatnia|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt2"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/9" to="Anafielas T. 3.djvu/9"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/7" to="Anafielas T. 2.djvu/7"/>|width=450px}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|*]] je48jj05m9z0ewqqdtqkcfyqjo70xpt 3160091 3159967 2022-08-29T10:35:57Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł =Anafielas |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843–1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|epub=i|pieśń druga|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt"/> <br> {{c|Pieśń piérwsza|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń druga|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń trzecia i ostatnia|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt2"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/9" to="Anafielas T. 3.djvu/9"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/7" to="Anafielas T. 2.djvu/7"/> {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|*]] 48hidyj26i4end454k6k431uhhl8j91 3160096 3160091 2022-08-29T10:37:41Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł =Anafielas |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843–1846 |okładka= Anafielas T. 1 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|epub=i|pieśń piérwsza|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|epub=i|pieśń druga|Cała}} {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt"/> <br> {{c|Pieśń piérwsza|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda|Witolorauda]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń druga|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> {{c|Pieśń trzecia i ostatnia|w=20px|kap}} {{c|[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]|w=36px|font=Monotype Corsiva}} <br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 1.djvu/5" to="Anafielas T. 1.djvu/5" onlysection="tyt2"/><br><br><br> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/9" to="Anafielas T. 3.djvu/9"/> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/7" to="Anafielas T. 2.djvu/7"/> {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]] [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|*]] 2taspl0ff79ibm9bajuw1s6zzzf4xiw Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/518 100 1087119 3159974 2022-08-29T08:10:42Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Ex-kapitan spojrzał na Maugirona z tak żywym wyrazem niepokoju, że młody człowiek nie mógł się wstrzymać od uśmiechu.<br> {{tab}}— O! uspokój się pan! — powiedział. — Nie zabijaj pan sobie naprzód klina w głowę; rzecz dotyczy czegoś co pana nie będzie kosztowało ani grosza, a zatem powinna być panu zupełnie obojętna...<br> {{tab}}— Wytłomacz się pan! — rzekł Jakób Lambert — i na miłość Boga lub diabła, wytłumacz się prędko!..<br> {{tab}}— Wyobraź sobie, drogi kapitanie, że myślę ożenić się...<br> {{tab}}— Cóż panu przeszkadza?...<br> {{tab}}— Nic zupełnie... Jest tylko jeden drobny szczegół!... nie mam dotąd zgody ze strony panny i przyzwolenia ojca, i liczę na to że je przez pana otrzymam...<br> {{tab}}— Więc ja znam tych ludzi?...<br> {{tab}}— Bardzo dobrze...<br> {{tab}}— To mnie dziwi...<br> {{tab}}— Dla czego?...<br> {{tab}}— Znam tak mało osób!... Jak się nazywają?..<br> {{tab}}— Ojciec sam dobrze nie wie jak się nazywa, Jakób Lambert czy Achiles Verdier...<br> {{tab}}Ex-kapitan osłupiał.<br> {{tab}}— Co! — wyjąkał — Lucynę chcesz pan zaślubić?...<br> {{tab}}— No tak!... Nabiłem sobie głowę tem, aby zostać pańskim zięciem!... Myśl z pierwszego razu wydaję się być dziwną, przyznaję, ale jakąkolwiek jest, nikt mi jej z głowy nie wybije... Cóż pan mówisz na ten projekt!..<br> {{tab}}— Mówię że jego spełnienie jest niemożliwe...<br> {{tab}}— Niemożliwe!... cóż znowu!...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> omhmfrlft56l9oytry92za6u4y0pjfz Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/519 100 1087120 3159983 2022-08-29T08:13:46Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Zupełnie niemożliwe!... — Jesteś pan tego pewny?<br> {{tab}}— Tak jak tego pewny?...<br> {{tab}}— Czy miałbyś pan wypadkiem odmówić przyzwolenia swojego?...<br> {{tab}}— Nie jabym odmówił?...<br> {{tab}}— Któż zatem?...<br> {{tab}}— Lucyna, która się na to nigdy nie zgodzi!...<br> {{tab}}— Więc ta śliczna dzieweczka tak mnie niecierpi!?...<br> {{tab}}— Ja tego nie wiem czy ona pana cierpi, czy nie, ale na pewno nie kocha pana...<br> {{tab}}— To nic nie znaczy — odpowiedział Maugiron z zupełną swobodą — małżeństwa z miłości mają często złe następstwa!... Jednego pięknego poranku ogień gaśnie, miłość ulatuje sobie do diabła... i trzask!... wszystko się rozpada w drobne kawałeczki!... Wszak co innego w małżeństwach z rozsądku, ugruntowanych na szacunku i wzajemnej zgodzie!... o takim właśnie marzę związku!... Panna Verdier właśnie, jest dla mnie zimna, mówisz pan!... będzie mnie więcej kochała trochę później...<br> {{tab}}— Ona kocha innego...<br> {{tab}}— Kogóż to?... może młodego kasyera?... a tak!... wiem... wiem... Niech to pana nie niepokoi bardziej niż mnie!... odprawisz pan młodego człowieka od pierwszego i wszystkiemu będzie koniec... Panna Lucyna jest uczciwą panienką... będzie uczciwą żoną...<br> {{tab}}— Tak, ale nigdy nie będzie pańską żoną...<br> {{tab}}— Zdaj o mi się, że się pan myli mój drogi kapitanie...<br> {{tab}}— Nie ja, ale pan się mylisz... Ja znam Lucynę le-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9k4980p9wuukxqpc5cqsl685f0w9127 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/520 100 1087121 3159984 2022-08-29T08:15:54Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>piej niż pan, znam jej charakter, i jestem przekonany, że nie cofnie słowa danego panu de Villers...<br> {{tab}}— A zatem, istnieje już stanowcze zobowiązanie względem tego waszego kasyera...<br> {{tab}}— Istnieje...<br> {{tab}}— I pan na to przyzwoliłeś?...<br> {{tab}}— Nie mogłem postąpić inaczej...<br> {{tab}}— Co za nierozwaga’.... Ale złe jest do naprawienia!... To coś pan powinien był zrobić wprzód, zrobisz pan później, oto wszystko!... Zerwiesz pan to zobowiązanie...<br> {{tab}}— Powtarzam panu, że to niepodobna, i że ja tu nic nie podołam...<br> {{tab}}— To znaczy, że się pan nie będziesz umiał do tego wziąść!...<br> {{tab}}— Cóż mogę zrobić!?...<br> {{tab}}— Możesz pan użyć niezaprzeczonej powagi, jaką panu daje natura i prawo... możesz pan wystąpić jako ojciec i jako taki dyktować swoją wolę...<br> {{tab}}— Mam prawo zabronić Lucynie poślubienia pana de Villers, ale nie mogę jej zmusić do oddania panu swojej ręki...<br> {{tab}}— A! któż panu mówi o zmuszeniu!... ja wcale nie sądzę, aby tego było potrzeba... Panna Verdier jest młodą osobą dobrze wychowaną... posiada wszystkie przymioty serca, jest zdolna do wszystkich poświęceń... Nie będzie się wahała ani na chwilę, z zaparciem się sympatyj swoich... powiedzmy, wyraźnie... nie będzie się wahała poświęcić, skoro się dowie, że to poświęcenie jest nieodzo-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 69g4nisej39fksuvz2qm26kr0lgyhei Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/521 100 1087122 3159986 2022-08-29T08:17:51Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wne dla uratowania jej ojca od hańby, a może nawet od śmierci... na rusztowaniu!...<br> {{tab}}— Więc cóż! — jąkał Jakób Lambert — chcesz pan abym jej powiedział...<br> {{tab}}— Ja nic nie chcę — przerwał Maugiron — zupełnie nic... jak tylko zostać pańskim zięciem!... Pozostawiam panu swobodę użycia wszelkich środków, jakie pan będziesz uważał za potrzebne dla dojścia do tego celu... żądam tylko zobowiązania formalnego i natychmiastowego... A więc?... zobowiązanie to czy pan chcesz wziąść! na siebie?...<br> {{tab}}— Po co? — rzekł ex-kapitan z zupełnem zniechęceniem — do czego się zdało obiecywać kiedy się wie naprzód, że się nie będzie mogło dotrzymać?<br> {{tab}}— Kiedy tak... tem gorzej dla pana!... nie postąpiłem z panem po zdradziecku... uprzedziłem... i uprzedzam pana jeszcze... jeżeli się nie zgodzisz na ten drugi warunek... oskarżę cię!...<br> {{tab}}— Jesteś panem swojej woli...<br> {{tab}}— Gdy raz wymówię pańskie nazwisko, nic nie będzie w stanie powstrzymać działania sprawiedliwości... pomyśl o tem!... będziesz zgubiony bez ratunku!...<br> {{tab}}— Wiem o tem dobrze...<br> {{tab}}— I wahasz się pan!...<br> {{tab}}— Muszę, bo żadna siła ludzka nie byłaby w stanie uzyskać tego od Lucyny, czego pan wymagasz...<br> {{tab}}Maugiron wzruszył ramionami.<br> {{tab}}— Dobrze więc — powiedział — sameś pan tego chciał!... Ale strzeż się!... Gdy raz przestąpię próg tego domu, nie wrócę tu więcej...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 302b7rh3qu4ucb7pio7jhnvu508npey Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/522 100 1087123 3159990 2022-08-29T08:19:49Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Jakób Lambert spuścił głowę na piersi i milczał.<br> {{tab}}— Więc to tak! — wyrzekł groźnie Maugiron. À zatem!... bądź zdrów kapitanie!... idę do komisarza policy! Odgłos kroków dał się słyszeć od strony bramy zakładu... Były kapitan podniósł głowę i spojrzał machinalnie przed siebie...<br> {{tab}}— Nie będziesz pan potrzebował iść do niego — szeptał — oto on właśnie tu idzie... Jak widzę zastrzegłeś się pan zgóry!...<br> {{tab}}Maugiron spojrzał też w tę stronę; zadrżał gwałtownie i zbladł mocno w jednej chwili.<br> {{tab}}Ex-kapitan Atalanty powiedział prawdę...<br> {{tab}}Komisarz policyi, w towarzystwie jakiegoś mężczyzny ubranego zupełnie czarno, wchodził rzeczywiście na dziedziniec, a dwóch agentów stanęło jakby na warcie z obu stron bramy na port wychodzącej...<br> {{tab}}— Komisarz!... komisarz! — szeptali robotnicy, zbierając się w grupy w pewnej odległości. Lucyna, którą przestrach do tej chwili ubezwładnił zupełnie, została jakby nagle zgalwanizowaną ogromem niebezpieczeństwa, które wydawało się nieuniknionem. W jednej chwili odzyskała ona ruch i siły; przybliżyła się żywo do Jakóba Lamberta i biorąc go za rękę wyszeptała głosem złamanym:<br> {{tab}}— Mój ojcze... mój ojcze... co to wszystko znaczy?...<br> {{tab}}— To znaczy, że jestem zgubiony! — odpowiedział jej mniemany ojciec.<br> {{tab}}— Ojcze... odwagi... w imię nieba... odwagi!..<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> e09xydx3j7cya9gy0ylxp5nev5ovqz5 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/523 100 1087124 3159991 2022-08-29T08:21:23Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— O! bądź spokojna!.. będę jej miał zawsze dosyć, aby sobie strzelić w łeb!...<br> {{tab}}Młoda panienka jęknęła głucho, i była zmuszoną wesprzeć się na ramieniu Jakóba Lamberta, aby nie upaść.<br> {{tab}}Nikt, w tej chwili nie pomyślał nawet o Maugironie; gdyż inaczej nie podobna by było nie spostrzedz, że jego twarz była sina i zmieniona do niepoznania a dziki wyraz jego oczu zdradzał wzruszenie i niepokój bardzo podejrzany.<br> {{tab}}— Po co tu przychodzi komisarz policyi? — pytał się siebie ze strachem — w jakim przybywa interesie?...<br> {{tab}}Komisarz i ów czarno ubrany urzędnik byli już bardzo blisko grupy, złożonej z głównych aktorów dramatu tego Jakób Lambert przyzwał na pomoc całej swojej energii.<br> {{tab}}— Czyż mam upaść nikczemnie jak zwyczajny zbrodniarz! — szeptał. — A to byłoby mnie niegodne!...<br> {{tab}}Zmusił swoją ruchliwą fizionomię aby nie odbijała na sobie męczarń jakich doznawał, postąpił kilka kroków naprzeciw przychodzącym, i skłoniwszy się uprzejmie rzekł:<br> {{tab}}— Witam pana, panie komisarzu... czemuż mam przypisać niespodziewany zaszczyt pańskiej wizyty?...<br> {{tab}}— Panie Verdier — odpowiedział urzędnik z grzecznością należną jednemu z najbogatszych przemysłowców tej części miasta — wizyta moja nie do pana jest zwrócona... niech mi będzie wolno żałować tego...<br> {{tab}}Jakób Lambert odetchnął?...<br> {{tab}}— A do kogóż to właściwie pan przychodzisz?<br> {{tab}}— Do togo oto pana...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 88qil490c21ad8kfap891c1dw2bwf8x Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/524 100 1087125 3159992 2022-08-29T08:23:48Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Wymówiwszy te wyrazy, urzędnik wskazał na Maugirona.<br> {{tab}}Ten ostatni, jak już wiemy, był blady jak trup; jednakże starał się zachować spokój i wesołą minę...<br> {{tab}}— Do mnie, panie! — zawołał — dziwi mnie to niezmiernie!... Czem mogę służyć szanownemu panu?...<br> {{tab}}— Raczy mi pan odpowiedzieć na kilka pytań, które będę miał zaszczyt zadać szanownemu panu...<br> {{tab}}— Jestem na pańskie rozkazy, ale pozwól mi się pan wprzód zapytać, jak się to stało, że mnie pan aż tu znalazł?<br> {{tab}}— Nic prostszego... Wracam z pałacyku, który pan zajmujesz przy ulicy Amsterdamskiej...<br> {{tab}}— Co słyszę!... pan się fatygował!?...<br> {{tab}}— Miałem rzeczywiście gorące pragnienie rozmówienia się z panem jeszcze dziś — kończył urzędnik — a nawet gdyby to być mogło, dziś rano; dowiedziałem się więc od jednego z pańskich ludzi o przypuszczalnej godzinie pańskiego powrotu... Służący ten odpowiedział mi, że nie może w tym względzie nic pewnego powiedzieć, ale że słyszał jak pan dawał rozkaz woźnicy jechania do zakładu pana Verdier... To panu tłomaczy moją obecność w tym domu...<br> {{tab}}— Teraz rozumiem doskonale!... doskonale rozumiem — rzekł młody człowiek.<br> {{tab}}Komisarz mówił dalej...<br> {{tab}}— Teraz, kiedy zadowolniłem pańską słuszną ciekawość, poproszę abyś mi raczył odpowiedzieć...<br> {{tab}}Maugiron uczuł się zupełnie uspokojonym.<br> {{tab}}Było dla niego jasne jak dzień, że sposób postępowania urzędnika, nie był wcale takim jakiego używają względem przestępców... To też nie miał się czego obawiać.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 02uao8r0b29y3k7issha7zchxesislz Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/526 100 1087126 3159994 2022-08-29T08:25:57Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Czy kradzież była pobudką do tego zbrodniczego czynu?...<br> {{tab}}— Nie panie, gdyż nie zostałem ograbiony z niczego...<br> {{tab}}— A zatem, nienawiść i zemsta, kierowały zbrodniarzem?...<br> {{tab}}— Może...<br> {{tab}}— Umiesz pan wybornie pływać?...<br> {{tab}}— Tak, panie...<br> {{tab}}— Po spełnieniu czynu, przebyłeś pływając, przestrzeń blisko jednego kilometra?...<br> {{tab}}— To być może — odparł Maugiron z uśmiechem — ale pan powinien zrozumieć, że w podobnych okolicznościach niemogę stanowczo oznaczyć odległości jaką przebyłem...<br> {{tab}}— O! oczywiście... wreszcie ten szczegół ma tylko względną ważność... ale czemu nie wzywałeś pan pomocy, zamiast płynąć tak długo?...<br> {{tab}}— Z racyi bardzo łatwej do odgadnienia... bałem się ściągnąć mojemi krzykami uwagi zbrodniarza, i tym sposobem dać mu znać, że nie dokonał zamierzonego czynu...<br> {{tab}}— Rozumiem i uznaję tę ostrożność...<br> {{tab}}— Byłbyś pan jednakże zginął w najsmutniejszy sposób, zaplątawszy sobie nogi, w jakąś pływającą linę, gdyby nie przechodzący patrol, który panu przyszedł z pomocą?...<br> {{tab}}— Tak, panie, i zapewniam pana, że zacni ludzie, którzy mnie uratowali, przybyli bardzo w porę; jedna jeszcze minuta, a byłbym już nieżył...<br> {{tab}}Komisarz policyi wskazał mężczyznę ubranego czarno, który mu ciągle asystował, od chwili wejścia do zakładu.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> arxhgu9ibtusrh2gd30oz1k4bll28wj Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/527 100 1087127 3159996 2022-08-29T08:28:02Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Czy poznajesz pan tego pana? — spytał.<br> {{tab}}Maugiron spojrzał na wskazywaną osobę i odpowiedział:<br> {{tab}}— Nie panie!... nie poznaję zupełnie...<br> {{tab}}— Ten pan jest inspektorem policyi — rzekł komisarz — znajdował się on przy patrolu w chwili gdy pana wyciągnięto z wody, i uważał to sobie za obowiązek aby pana odwieść do jego mieszkania, przy ulicy Amsterdamskiej...<br> {{tab}}— Ach tak!... teraz przypominam sobie wybornie — odpowiedział Maugiron — przepraszam za tę chwilową niedokładność pamięci mojej, wreszcie jest ona do darowania... Noc była ciemna, i myśl moja była zbyt silnie czem innem zajętą...<br> {{tab}}— Tak... tak... rozumiem to doskonale... ja tylko konstatuję fakt najważniejszy... W pierwszej chwili, która nastąpiła po wyratowaniu, powiedziałeś pan w obecności pana inspektora, że znasz swojego mordercę...<br> {{tab}}— Powiedziałem to, i to jest prawdą...<br> {{tab}}— Naglony przez pana inspektora, do wymienienia nazwiska tego nędznika, odpowiedziałeś pan, że je wymienisz później...<br> {{tab}}— I to także prawda...<br> {{tab}}— Sprawiedliwość musi iść swoim trybem, i ja przychodzę żądać od pana, abyś bezzwłocznie dotrzymał obietnicy...<br> {{tab}}Maugiron zbliżył się do Jakóba Lambert, i szepnął mu szybko do ucha:<br> {{tab}}— Przyjmujesz pan moje warunki?... Wszystkie moje warunki?... Odpowiadaj pan prędko!...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7vkkuh15nypsuemjbddj6ulr58tfkn3 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/528 100 1087128 3160001 2022-08-29T08:30:35Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>— Przyjmuję! — szeptał ex-kapitan drżąc ze strachu... — Ratuj mnie!...<br> {{tab}}— Dwa miliony i Lucyna?...<br> {{tab}}— Tak...<br> {{tab}}— Formalnie przyrzeczone!?...<br> {{tab}}— Przysięgam!... ale ratuj mnie pan!...<br> {{tab}}— Bądź pan spokojny... odpowiadam za wszystko...<br> {{tab}}Po tym krótkim dyalogu, młody człowiek wrócił do komisarza.<br> {{tab}}— Pan chce, panie — odpowiedział — abym oskarżył zbrodniarza?...<br> {{tab}}— To jest nieodzowne...<br> {{tab}}Maugiron zdawał się przez chwilę namyślać.<br> {{tab}}— Nieodzowne!... — powtórzył potem.<br> {{tab}}— Tak panie.<br> {{tab}}— Dla czego?...<br> {{tab}}— Bo społeczeństwo nie może być bezbronnem w obec takiej zbrodni, a siła powinna zostać przy prawie.<br> {{tab}}— Takiem nie jest moje zdanie, przynajmniej w tej okoliczności...<br> {{tab}}— Jakto?...<br> {{tab}}— Pobłażanie przynosi często daleko lepsze rezultaty niż surowa kara... Człowiek, który tej nocy targnął się na moje życie, mógł być sprowadzony z prawej drogi przez gniew... przez szał jakiś wściekły... nienawiść nieprzetrawioną zbłąkała go zapewne!... Może, w tej chwili kiedy z panem mówię, gorzko on opłakuje swój występek.. Nie mogę tego wymódz na sobie, aby go oddać surowości mściwego prawa, które będzie bez litości dla niego... chcę<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 8rhydymnb3qhe2bh9fghem8d518uy47 3160002 3160001 2022-08-29T08:30:45Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Przyjmuję! — szeptał ex-kapitan drżąc ze strachu... — Ratuj mnie!...<br> {{tab}}— Dwa miliony i Lucyna?...<br> {{tab}}— Tak...<br> {{tab}}— Formalnie przyrzeczone!?...<br> {{tab}}— Przysięgam!... ale ratuj mnie pan!...<br> {{tab}}— Bądź pan spokojny... odpowiadam za wszystko...<br> {{tab}}Po tym krótkim dyalogu, młody człowiek wrócił do komisarza.<br> {{tab}}— Pan chce, panie — odpowiedział — abym oskarżył zbrodniarza?...<br> {{tab}}— To jest nieodzowne...<br> {{tab}}Maugiron zdawał się przez chwilę namyślać.<br> {{tab}}— Nieodzowne!... — powtórzył potem.<br> {{tab}}— Tak panie.<br> {{tab}}— Dla czego?...<br> {{tab}}— Bo społeczeństwo nie może być bezbronnem w obec takiej zbrodni, a siła powinna zostać przy prawie.<br> {{tab}}— Takiem nie jest moje zdanie, przynajmniej w tej okoliczności...<br> {{tab}}— Jakto?...<br> {{tab}}— Pobłażanie przynosi często daleko lepsze rezultaty niż surowa kara... Człowiek, który tej nocy targnął się na moje życie, mógł być sprowadzony z prawej drogi przez gniew... przez szał jakiś wściekły... nienawiść nieprzetrawioną zbłąkała go zapewne!... Może, w tej chwili kiedy z panem mówię, gorzko on opłakuje swój występek.. Nie mogę tego wymódz na sobie, aby go oddać surowości mściwego prawa, które będzie bez litości dla niego... chcę<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k9nlhn059cwal519swihbayblk8xbqe Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/529 100 1087129 3160006 2022-08-29T08:33:33Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>być pobłażliwym... chcę zapomnieć... przebaczyć... niewymienię go...<br> {{tab}}Szmer uwielbienia, powstrzymany natychmiast jednym gestem komisarza policyi, podniósł się w szeregach robotników.<br> {{tab}}— Jesteś pan wspaniałomyślny — odpowiedział urzędnik — i muszę oddać cześć takiej szlachetności pańskich uczuć, ale są one niebezpieczne, bo prawie zawsze niekarność ośmiela winowajcę do powtórnej zbrodni!...<br> {{tab}}— Pozwól mi pan spodziewać się, że tym razem nie będzie tak samo... pozwól mi pan wierzyć, że zbrodniarz ten, który o mało mnie życia nie pozbawił, sam z własnej woli żałować będzie, i pokutować za swą zbrodnię... przypuść pan wraz ze mną, że będzie się on sprawował w przyszłości bez zarzutu...<br> {{tab}}— Niepodobna mi dzielić z panem tej zgubnej iluzyi, nie mogę być niejako wspólnikiem pańskiej szlachetnej słabości... Wreszcie oznajmiam panu, że to na nic się nie przyda... winowajca jest znany...<br> {{tab}}— Niepodobna!... — zawołał Maugiron.<br> {{tab}}Jakób Lambert poczuł, że go przejmują dreszcze śmiertelne.<br> {{tab}}Lucyna drżała na całem ciele.<br> {{tab}}— Tak — powtórzył Maugiron — to niemożliwe, bo zbrodnia nie miała świadków, a ja nie wymieniłem nikogo...<br> {{tab}}— Panie — wyrzekł komisarz — pan zapomina o prawnym pewniku, albo raczej o bardzo ważnej zasadzie prawnej nigdy nie mylącej, na której musi się opierać sędzia Śledczy, jeśli chce odkryć nieznanego przestępcę...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 0fbks4sqrchw7p5mxn8m6bs2n4qv40v 3160008 3160006 2022-08-29T08:35:59Z Wydarty 17971 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>być pobłażliwym... chcę zapomnieć... przebaczyć... niewymienię go...<br> {{tab}}Szmer uwielbienia, powstrzymany natychmiast jednym gestem komisarza policyi, podniósł się w szeregach robotników.<br> {{tab}}— Jesteś pan wspaniałomyślny — odpowiedział urzędnik — i muszę oddać cześć takiej szlachetności pańskich uczuć, ale są one niebezpieczne, bo prawie zawsze niekarność ośmiela winowajcę do powtórnej zbrodni!...<br> {{tab}}— Pozwól mi pan spodziewać się, że tym razem nie będzie tak samo... pozwól mi pan wierzyć, że zbrodniarz ten, który o mało mnie życia nie pozbawił, sam z własnej woli żałować będzie, i pokutować za swą zbrodnię... przypuść pan wraz ze mną, że będzie się on sprawował w przyszłości bez zarzutu...<br> {{tab}}— Niepodobna mi dzielić z panem tej zgubnej iluzyi, nie mogę być niejako wspólnikiem pańskiej szlachetnej słabości... Wreszcie oznajmiam panu, że to na nic się nie przyda... winowajca jest znany...<br> {{tab}}— Niepodobna!... — zawołał Maugiron.<br> {{tab}}Jakób Lambert poczuł, że go przejmują dreszcze śmiertelne.<br> {{tab}}Lucyna drżała na całem ciele.<br> {{tab}}— Tak — powtórzył Maugiron — to niemożliwe, bo zbrodnia nie miała świadków, a ja nie wymieniłem nikogo...<br> {{tab}}— Panie — wyrzekł komisarz — pan zapomina o prawnym pewniku, albo raczej o bardzo ważnej zasadzie prawnej nigdy nie mylącej, na której musi się opierać sędzia Śledczy, jeśli chce odkryć nieznanego przestępcę...<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> a0nd1r36jx0pbdc611si5lz4a6jai53 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/530 100 1087130 3160007 2022-08-29T08:35:47Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Zasadą tą jest: „Szukajcie, komu zbrodnia przynosi korzyść!...“<br> {{tab}}— A więc?...<br> {{tab}}— A zatem! panie, szukałem, i doszedłem bez trudu do zebrania wiązki domniemań, które dla mnie są prawie równoważne z zupełną pewnością...<br> {{tab}}Maugiron spojrzał na mówiącego z głębokim podziwem. Nie domyślał się wcale, jakieby mogło być zakończenie rozmowy w ten sposób rozpoczętej...<br> {{tab}}Komisarz policyi kończył.<br> {{tab}}— Istnieje niedaleko ztąd, człowiek {{Korekta|niebezbieczny|niebezpieczny}} dobrze znany ze swej gwałtowności; człowiek, którego ręce, już nieraz, zmazały się krwią... człowiek skazany dwa razy raz po raz, i którego tajna policya miała długo pod swoim dachem...<br> {{tab}}Robotnicy usłyszeli te słowa i wszystkich oczy zwróciły się jednomyślnie na Piotra Landry. Podmajstrzy doznawał żywego wzruszenia od samego początku tej sceny, przy której my zatrzymaliśmy naszych czytelników, ale nie rozumiał jeszcze, że kwestya może się jego dotyczeć...<br> {{tab}}— Wczoraj rano, panie Maugiron — wyrzekł urzędnik — przyszedłeś pan do mnie do biura, oznajmiłeś mi bardzo ważne rzeczy i oskarżyłeś tego oto człowieka, który opanowany niepojętą nienawiścią, niczem nie dającą się wytłomaczyć ani też usprawiedliwić, dwa razy groził panu publicznie, a nawet zamieniał słowa w czyn, na szczęście pohamowany, dzięki pańskiej energii i zimnej krwi, ale potem nastąpiły groźby zemsty, wyrzeczone głośno i w obec licznych świadków...<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 6u8bnoaug3wm0sm77y50v38o73j7t8d Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/4 100 1087131 3160009 2022-08-29T08:42:18Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>i cię — czy tu jest więzienie mój panie?<br> {{tab}}— Nie, wcale nie, moja mała.<br> {{tab}}— Gdzie mój ojciec?<br> {{tab}}— Zaraz tu przyjdzie.<br> {{tab}}— Czy go tutaj nie ma? — Jeszcze go nie ma, lecz rychło przybędzie.<br> {{tab}}— Ja się boję, chcę go widzieć, on mnie uspokoi.<br> {{tab}}— Za kilka minut zobaczysz go kochana Blanko i nie masz najmniejszej przyczyny, dla czego byś się miała obawiać.<br> {{tab}}Rzekłszy to, Rodille otworzył drzwi ukryte w otapetowaniu tylnej ściany tej komnaty, za któremi pokazały się wschody do górnego piątra prowadzące. Po tych wschodach dostali się oboje do sypialni, która wcale ponurego wejrzenia nie miała.<br> {{tab}}Tu przechowano meble z dawnych lepszych czasów zeszłego stulecia. Znajdywało się tu łoże biało malowane ze złoconemi nogami i wysokim baldachimem, z którego spływały szerokie jedwabne kotary z deseniem przedstawiającym niebieskiej barwy pasterzy i różnobarwne owieczki.<br> {{tab}}Pod ścianami stały fotele w tym samym guście co łóżko, a na ścianie wisiało zwierciadło nad dwunożnym stolikiem, obok którego dwa ramienne lichtarze umieszczone były.<br> {{tab}}Podłogę zaścielał dobrze już podszarzały kobierzec.<br> {{tab}}— Nie prawda, że tu jest pięknie? — zapytał Rodille spostrzegłszy, że dziecię wszystkiemu z uwagą przypatrywało się.<br> {{tab}}— Tak jest, tu bardzo pięknie — odpowiedziała<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jkzb2mdydpt8denstjhtapy7q23j4pq Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/323 100 1087132 3160010 2022-08-29T08:44:33Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>drzwi się otworzyły i adwokat jawił się w kaźni.<br> {{tab}}Vaubaron zerwał się z łóżka, na którem spoczywał i pospieszył do gościa, lecz nagle się wstrzymał i począł drżeć. — Mimo zmroku, jak i kazamatę zalegał, spostrzegł zasępione oblicze młodego człowieka, który widocznie był wzruszony i nie śmiał oczu podnieść. — Vaubaronowi wydało się tak, jak gdyby go żelazna ręka za gardło chwyciła.<br> {{tab}}— Pan Bóg nie ma dla mnie miłosierdzia — rzekł w końcu — pan przynosisz dla mnie smutną wiadomość.<br> {{tab}}Adwokat tylko kiwnął głową.<br> {{tab}}— Zapewnie żona woła mnie, woła mnie walcząc ze śmiercią, a ja jestem więziony!<br> {{tab}}Prawnik milczał jeszcze ciągle.<br> {{tab}}Oczy mechanika wystąpiły na wierzch, twarz jego przybrała jakiś straszliwy wyraz a drżące jego usta z trudnością wymówiły zaledwie dosłyszalne słowa:<br> {{tab}}— Może już umarła! Moja Marta już umarła!<br> {{tab}}Adwokat zbliżył się do nieszczęśliwego a ująwszy jego zimne ręce rzekł nieopisanie łagodnym głosem:<br> {{tab}}— Odwagi mój przyjacielu, na miłość Boską!<br> {{tab}}— Umarła! — powtórzył Vaubaron nie słysząc ani słowa — straciłem ją na zawsze i nigdy już widzieć nie będę mojej Marty, mojej towarzyszki życia i pocieszycielki, a ja ci nie oddałem ostatniego pocałunku, niezamknąłem rękoma ócz twoich! O Boże już jej widzieć nie będę na wieki!<br> {{tab}}Nie płakał teraz, oczy pozostały suchemi, pierś nie miała tchu a na obliczu pojawiła się bezgraniczna rozpacz.<br> {{tab}}Gość milczał, bo i cóż mógłby powiedzieć. W obec tak wielkiego cierpienia, cóż pomogą wszystkie słowa pociechy?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> k6eukqkc1hjl19ii8de4z5y247jr4i0 Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/5 100 1087133 3160011 2022-08-29T08:45:41Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>dziewczyna — daleko piękniej niż u nas... lecz ja bym chciała przecież...<br> {{tab}}— Aha — przerwał jej bandyta szyderczym głosem — chciałabyś widzieć ojca. Jużem to kilka razy, a właściwie za wiele razy słyszał, moja mała, i powiedziałem ci już, że jeszcze dosyć wcześnie przybędzie, lecz zostaw mu do dyabła czas do tego.<br> {{tab}}Blanka spuściła główkę i milczała, ale jej bojaźń podwoiła się.<br> {{tab}}Rodille tymczasem dobył z kieszeni kawał pytlowanego chleba, w papier owinięty kawałek pasztetu, słomą oplecioną flaszkę i postawił to wszystko na marmurowym stole w pośrodku sypialni stojącym.<br> {{tab}}— Zapewne głodna jesteś — rzeki potem — i chcesz jeść.<br> {{tab}}Blanka pokiwała głową.<br> {{tab}}— Czemuż by nie? Toby było nie możliwe, gdyż jak się spodziewani zapomniałaś rano zjeść śniadanie a w południe obiad. Teraz pojadę do twojego ojca, aby się pospieszył i przyszedł czemprędzej, a ty moje dziecię jedz i pij tymczasem. W tej flaszce masz doskonałe, słodkie wino, więc życzę ci dobrego apetytu i do widzenia.<br> {{tab}}Z temi słowy nędznik wyszedł z pokoju zostawiwszy Blankę z łakociami.<br> {{tab}}Zastawione jadło było wprawdzie bardzo proste, lecz nędza w gospodarstwie mechanika od kilku miesięcy była tak wielka, że ta skromna przekąska za prawdziwe gody ujść mogła.<br> {{tab}}Blanka była jak najmocniej przekonana, że wcale<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jwy6chxioebhyjyvp66ru4ud66v76uk Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/214 100 1087134 3160012 2022-08-29T08:48:03Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>zawsze ciekawi. Zresztą jaki taki, w służbie nieco gorliwszy żandarm mógłby panu {{Korekta|nieprzyjemość|nieprzyjemność}} sprawić. Tu, gdy ja jestem przy panu, rzecz się ma zupełnie inaczej, więc możesz pan z tego korzystać.<br> {{tab}}Guern wszedł z towarzyszem do wcale pokaźnego zajazdu, nad bramą którego przytwierdzony był wieniec z jedliny. Zaledwie przekroczyli próg domu, spostrzegli żandarma, który ich zmierzył surowym wzrokiem a potem surowym, rozkazującym głosem przemówił:<br> {{tab}}— Gdzie macie wasze papiery ludzie? Pokażcie mi je!<br> {{tab}}Vaubaron począł drżęc na calem ciele i był bliski omdlenia. Malé przeciwnie począł się śmiać na cale gardło i rzekł:<br> {{tab}}— Czcigodny panie żandarmie! Papierów nie mamy żadnych, ale bo też wcale ich nie potrzebujemy. Zaraz to pan zobaczysz.<br> {{tab}}Rzekłszy to, krzyknął donośnym głosem:<br> {{tab}}— Ile! ojcze Lehnede, pójdź no tu, bo jesteś potrzebny!<br> {{tab}}— A! do tysiąc diabłów, to ty kochany Malé Guern! Witam cię, witam! Cóż robi twoja godna małżonka?<br> {{tab}}— Cóż więc, czcigodny panie żandarmie? rzekł Malé z dumą do reprezentanta władzy publicznej.<br> {{tab}}— Widzi pan, że tu mnie znają dobrze. Także to jest jasną rzeczą, że jeźli chcesz schwytać zbiegłego skazańca, to nie przy mnie możesz go poszukać.<br> {{tab}}— No, tak odpowiedział żandarm — lecz któż to jest ten, co z wami idzie?<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 7notil0yjea2ez5upmk9v4y6vd4kie2 Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/229 100 1087135 3160013 2022-08-29T08:49:55Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{c|{{Kapitaliki|Zakończenie}}.|w=120%}} {{---|60|przed=20px|po=20px}} {{tab}}Mamy naszym czytelnikom powiedzieć jeszcze kilka słów. Szczęśliwym losem został ów sędzia śledczy, któregośmy poznali w Paryżu, prezydentem sądu najwyższego i prowadził także tę sprawę; głęboko wzruszony ogłosił niewinność Vaubarona i uściskał publicznie człowieka, który cierpiał tak wiele i tak długo.<br> {{tab}}Rodille myślał, że publiczne wyznanie ułagodzi jego los, i przyznał się nietylko do zarzuconych mu mordów, ale i do uprowadzenia Blanki, opowiedział o testamencie Andrzeja Bernarda, i barona Viriville i dal dokładną wiadomość o skarbach zakopanych w ruinach zamku i opuszczonym domu.<br> {{tab}}Został skazany na śmierć. Dość mała kara na potwór podobnego rodzaju, ale sprawiedliwość boska ukarała go inaczej. Wieczór przed wykonaniem wyroku umarł w straszny sposób, w skutek wybuchu wścieklizny.<br> {{tab}}Mercier ożenił się z Blanką, a Vaubaron, milioner, żył szczęśliwy przy swoich dzieciach, aż po<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> jj2h54chbdhiz7i2bqtyeyk9j4wfzeh Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/228 100 1087136 3160014 2022-08-29T08:50:40Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>był szybko, podał staremu przyjacielowi rękę i zawołał wzruszony:<br> {{tab}}— Dzięki Bogu, wreszcie i dla pana wybiła godzina sprawiedliwości.<br> {{tab}}Wieczór przed przeczytaniem wyroku zjawił się Paweł Mercier z Blanką w więzieniu Rodilla, Vaubaron zachwiał się, bo myślał, że to Marta w swym szesnastym roku weszła, jego serce biło mocno, a ramiona rozwarły się mimowolnie.<br> {{tab}}— Mój panie, — rzeki Paweł, — to dziecię nazywa się Blanka Vaubaron, nie zna ani ojca ani matki i żyła od najmłodszych lat u magnetyzera Fryderyka Homera.<br> {{tab}}— Moja córko, moja stracona córko! — zawołał mechanik, a Blanka padła plącząc w jego objęcia. {{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ekm8btw04fi4w5cv7or43gd47qz2wgp Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/4 100 1087137 3160015 2022-08-29T08:52:17Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>drewniana tablica, na której można było wyczytać następujące ogłoszenia:<br> {{tab}}Na pierwszem piątrze:<br> {{tab}}Bióro do rozmaitych interesów. — Pośrednictwo w zawieraniu małżeństw. — Eskont weksli. — Ściąganie długów. — Układ pism wszelkiego rodzaju. — Zawieranie {{Korekta|ugod|ugód}} z wierzycielami. — Biegły w prawie bierze na się zastępstwo we wszelkich sprawach bankructwa i spadków. — Ręczy się za pośpiech i dyskrecyą.<br> {{tab}}Uwaga: Poszukuje się osób czynnych i uzdolnionych za dobrem wynagrodzeniem. Kaucyi nie wymaga się żadnej.<br> {{tab}}Chodźmy korytarzem, a potem wschodami na górę i otwórzmy drzwi oznaczone napisem:<br> {{tab}}Bióro do rozmaitych interesów.<br> {{tab}}Znajdujemy się w pokoju, którego widok przypomina prowincyą. Ściany zastawione są wysokie mi aż pod powałę sięgającemi szafami, w których są widocznie foljały zasłonięte kartonami. Na kartonach dają się czytać najrozmaitsze napisy. W pokoju widać najmniej sześć stolików, a przy każdym z nich siedzi pisarz licho ubrany, wychudły i bądź porządkuje stosy stemplowanych papierów, bądź pisze.<br> {{tab}}Opuśćmy ten pokój i wejdźmy drzwiami do właściwej świątyni, to jest do pokoju biegłego w prawie człowieka. Pokój ten jest o wiele mniejszy od pierwszego i o wiele lepiej, ba nawet z pewną wytwornością umeblowany.<br> {{tab}}Na kominku stoi zegar bronzowy z czasów ce-<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> il3oaps7obwtnmgbfzfpe8h2hjt7mbk Jasnowidząca (de Montépin, 1889) 0 1087138 3160026 2022-08-29T09:11:22Z Wydarty 17971 wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |autor = Xavier de Montépin |tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Jasnowidząca]] |tłumacz = Helena Wilczyńska |podtytuł = |wydawca = J. Czaiński |druk = J. Czaiński |rok wydania = 1889 |miejsce wydania = Gródek |tytuł oryginalny = |okładka = PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf |_okładka = |strona z okładką = 5 |_strona z okładką = |strona indeksu = Jasnowidząca (Montépin) |źródło = [[commons:Category:Jasnowidząca by X. de Montépin|Skany na Commons]] |poprzedni = |_poprzedni = {{PoprzedniU}} |następny = {{ROOTPAGENAME}}/Tom I |_następny = {{NastępnyU}} |inne = {{Całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}} }} <br> {{CentrujStart2}} <pages index="Jasnowidząca (Montépin)" from="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" to="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" fromsection="ok01" tosection="ok01" /> {{c|[[{{ROOTPAGENAME}}/Tom I|Tom I]]&nbsp;•&nbsp;[[{{ROOTPAGENAME}}/Tom II|Tom II]]&nbsp;•&nbsp;[[{{ROOTPAGENAME}}/Tom III|Tom III]]|w=160%|przed=60px|po=60px}} <pages index="Jasnowidząca (Montépin)" from="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" to="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" fromsection="ok02" tosection="ok02" /> {{CentrujKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Helena Wilczyńska}} [[Kategoria:Xavier de Montépin]] [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] 0th3yi2x987ck7reyil1r2iqb9s45zf Jasnowidząca (de Montépin, 1889)/Tom I 0 1087139 3160030 2022-08-29T09:23:31Z Wydarty 17971 wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} |poprzedni = {{BASEPAGENAME}} |inne = {{Całość|{{PAGENAME}}/całość|{{lcfirst:{{SUBPAGENAME}}}}}} {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i|powieść|Cała}} }} <br> {{CentrujStart2}} <pages index="Jasnowidząca (Montépin)" from="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" to="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" fromsection="ok01" tosection="ok01" /> {{summary| {{c|[[{{PAGENAME}}/I|I]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/II|II]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/III|III]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/IV|IV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/V|V]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/VI|VI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/VII|VII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/VIII|VIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/IX|IX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/X|X]]<br />[[{{PAGENAME}}/XI|XI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XII|XII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XIII|XIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XIV|XIV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XV|XV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XVI|XVI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XVII|XVII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XVIII|XVIII]]<br />[[{{PAGENAME}}/XIX|XIX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XX|XX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXI|XXI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXII|XXII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXIII|XXIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXIV|XXIV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXV|XXV]]<br />[[{{PAGENAME}}/XXVI|XXVI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXVII|XXVII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXVIII|XXVIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXIX|XXIX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXX|XXX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXI|XXXI]]<br />[[{{PAGENAME}}/XXXII|XXXII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXIII|XXXIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXIV|XXXIV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXV|XXXV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXVI|XXXVI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXVII|XXXVII]]<br />[[{{PAGENAME}}/XXXVIII|XXXVIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXIX|XXXIX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XL|XL]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XLI|XLI]]|w=140%|przed=20px|po=20px}}}} <pages index="Jasnowidząca (Montépin)" from="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" to="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" fromsection="ok02" tosection="ok02" /> {{CentrujKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Helena Wilczyńska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|S{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] fs66by2nm9jo68tdsn2k22lm7c7qktb 3160032 3160030 2022-08-29T09:24:50Z Wydarty 17971 wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu2 |referencja = {{ROOTPAGENAME}} |poprzedni = {{BASEPAGENAME}} |inne = {{Całość|{{PAGENAME}}/całość|{{lcfirst:{{SUBPAGENAME}}}}}} {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i|powieść|Cała}} }} <br> {{CentrujStart2}} <pages index="Jasnowidząca (Montépin)" from="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" to="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" fromsection="ok01" tosection="ok01" /> {{summary| {{c|[[{{PAGENAME}}/I|I]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/II|II]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/III|III]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/IV|IV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/V|V]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/VI|VI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/VII|VII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/VIII|VIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/IX|IX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/X|X]]<br />[[{{PAGENAME}}/XI|XI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XII|XII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XIII|XIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XIV|XIV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XV|XV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XVI|XVI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XVII|XVII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XVIII|XVIII]]<br />[[{{PAGENAME}}/XIX|XIX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XX|XX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXI|XXI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXII|XXII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXIII|XXIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXIV|XXIV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXV|XXV]]<br />[[{{PAGENAME}}/XXVI|XXVI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXVII|XXVII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXVIII|XXVIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXIX|XXIX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXX|XXX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXI|XXXI]]<br />[[{{PAGENAME}}/XXXII|XXXII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXIII|XXXIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXIV|XXXIV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXV|XXXV]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXVI|XXXVI]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXVII|XXXVII]]<br />[[{{PAGENAME}}/XXXVIII|XXXVIII]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XXXIX|XXXIX]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XL|XL]]&nbsp;•&nbsp;[[{{PAGENAME}}/XLI|XLI]]|w=140%|przed=20px|po=20px}}}} <pages index="Jasnowidząca (Montépin)" from="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" to="PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5" fromsection="ok02" tosection="ok02" /> {{CentrujKoniec2}} {{Clear}} {{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Helena Wilczyńska}} [[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|J{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]] [[Kategoria:Strony indeksujące]] h7rxcg9q05fv5l5mv29s0f5vvt53vli Kategoria:Jasnowidząca (de Montépin, 1889) 14 1087140 3160031 2022-08-29T09:24:18Z Wydarty 17971 wikitext text/x-wiki [[Kategoria:Xavier de Montépin]] [[Kategoria:Powieści]] [[Kategoria:Teksty oryginalnie w języku francuskim]] [[Kategoria:Przekłady z języka francuskiego]] l67pmho1u704t0flodsfx570jb3gjkx Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows 0 1087141 3160050 2022-08-29T10:09:16Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''Mindows''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |okładka= Anafielas T. 2 (page 3 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/5" to="Anafielas T. 2.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/3" to="Anafielas T. 2.djvu/3" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/335" to="Anafielas T. 2.djvu/336" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/4" to="Anafielas T. 2.djvu/4" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/6" to="Anafielas T. 2.djvu/6" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2]] o1a1lkfd4pe7vr9d9kdbukdupmombd9 3160077 3160050 2022-08-29T10:31:41Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''Mindows''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |okładka= Anafielas T. 2 (page 3 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/3" to="Anafielas T. 2.djvu/3" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/5" to="Anafielas T. 2.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/335" to="Anafielas T. 2.djvu/336" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/4" to="Anafielas T. 2.djvu/4" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/6" to="Anafielas T. 2.djvu/6" />}} {{CentrujKoniec2}} {{clear}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2]] 4o7urixs55kjto7k1vo4furun4lsr8s Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość 0 1087142 3160056 2022-08-29T10:13:32Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''Mindows''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |okładka= Anafielas T. 2 (page 3 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/5" to="Anafielas T. 2.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/3" to="Anafielas T. 2.djvu/3" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/335" to="Anafielas T. 2.djvu/336" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/4" to="Anafielas T. 2.djvu/4" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/6" to="Anafielas T. 2.djvu/6" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/9" to="Anafielas T. 2.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] ecf7jmz6oxx4cv5xhbwqma3sixahqzn 3160060 3160056 2022-08-29T10:14:53Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''Mindows''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |okładka= Anafielas T. 2 (page 3 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/5" to="Anafielas T. 2.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/3" to="Anafielas T. 2.djvu/3" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/4" to="Anafielas T. 2.djvu/4" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/6" to="Anafielas T. 2.djvu/6" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/9" to="Anafielas T. 2.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] 2titforht0dp7entzke3gnndw2c9shs 3160064 3160060 2022-08-29T10:15:47Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |okładka= Anafielas T. 2 (page 3 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/5" to="Anafielas T. 2.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/3" to="Anafielas T. 2.djvu/3" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/4" to="Anafielas T. 2.djvu/4" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/6" to="Anafielas T. 2.djvu/6" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/9" to="Anafielas T. 2.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] p0mplmqmjyedrnhoa1iwm7kltfmtby3 3160079 3160064 2022-08-29T10:32:01Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |okładka= Anafielas T. 2 (page 3 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda/całość |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/3" to="Anafielas T. 2.djvu/3" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/5" to="Anafielas T. 2.djvu/5" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/4" to="Anafielas T. 2.djvu/4" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/6" to="Anafielas T. 2.djvu/6" /><br><br> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/9" to="Anafielas T. 2.djvu/332" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy|2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] r8t8vrl76um1df4wowrhqlxllw5gvy0 Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/66 100 1087143 3160058 2022-08-29T10:14:35Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{pk|za|juncu}} we skrzynce. Ino o tem dziedzicu nie godaua. Lotaua bez cauom noc az na drugi dziń do pouednia i prec godaua, dopiro jak ji geba spuchła przysua do dom.<br> {{tab}}Dowiedziau sie dziedzic we wsi, ze chłop piniendze naloz, tak posuou do niego lokaja, zeby zaroz przyseu do dworu. {{tab}}Rod nie rod{{Pw|''Rod nie rod'' (stpol.) — rad nierad (zmuszony do robienia czegoś przez zaistniałe okoliczności)}} poseu ten chuop do dwora.<br> {{tab}}Jak przyseu, tak dziedzic do niego zaroz: {{tab}}— Cyj gront&nbsp;— pado&nbsp;— mój cy twój? {{tab}}— A juści z przeprosyniem jelemoznego dziedzica, niby poprzudzi boski, a potem pański. {{tab}}— Kiej gront je mój&nbsp;— pado dziedzic&nbsp;— to i piniendze, coś naloz&nbsp;— pado&nbsp;— moje.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ptxr6xbrb0o32k7pfdv4blcoboa3b3l 3160061 3160058 2022-08-29T10:15:00Z Kulawik.pl 28212 grafika proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{pk|za|juncu}} we skrzynce. Ino o tem dziedzicu nie godaua. Lotaua bez cauom noc az na drugi dziń do pouednia i prec godaua, dopiro jak ji geba spuchła przysua do dom.<br> {{tab}}Dowiedziau sie dziedzic we wsi, ze chłop piniendze naloz, tak posuou do niego lokaja, zeby zaroz przyseu do dworu. {{tab}}Rod nie rod{{Pw|''Rod nie rod'' (stpol.) — rad nierad (zmuszony do robienia czegoś przez zaistniałe okoliczności)}} poseu ten chuop do dwora.<br> {{Skan zawiera grafikę}} {{tab}}Jak przyseu, tak dziedzic do niego zaroz: {{tab}}— Cyj gront&nbsp;— pado&nbsp;— mój cy twój? {{tab}}— A juści z przeprosyniem jelemoznego dziedzica, niby poprzudzi boski, a potem pański. {{tab}}— Kiej gront je mój&nbsp;— pado dziedzic&nbsp;— to i piniendze, coś naloz&nbsp;— pado&nbsp;— moje.<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 9dz1966j0hjy6ezoe6abomxegvzb308 Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/67 100 1087144 3160067 2022-08-29T10:17:47Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{tab}}— Jakie piniendze z przeprosyniem jelemoznego dziedzica? <br> {{tab}}No te piniendze coś naloz.<br> {{tab}}Jo z przeprosyniem jelemoznego dziedzica zodnych piniendzów nie naloz.<br> {{tab}}— Nie uzyj&nbsp;— pado&nbsp;— chuopie&nbsp;— niby dziedic&nbsp;— bo przecie twoja baba wcoraj bez cauą noc ataua i godaua, ześ piniendze wielgie naloz.<br> {{Skan zawiera grafikę}} {{tab}}— Niech jelemozny dziedzic nie suucho, co óna plecie, bo óna je guupia, nie dobrze ma we guowie z przeprosyniem niby jelezmoznego dziedzica.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qv2azeot2agf6zohab3b53iukd91tf4 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje 0 1087145 3160068 2022-08-29T10:24:01Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń trzecia i ostatnia<br> '''Witoldowe boje''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1845 |okładka= Anafielas T. 3 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |następny = |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/5" to="Anafielas T. 3.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/7" to="Anafielas T. 3.djvu/7" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/393" to="Anafielas T. 3.djvu/394" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/4" to="Anafielas T. 3.djvu/4" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6" />|width=450px}} }} {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap3]] fcuii60eceubwpri5uahz5oiasnyjc6 3160118 3160068 2022-08-29T11:06:53Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń trzecia i ostatnia<br> '''Witoldowe boje''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1845 |okładka= Anafielas T. 3 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |następny = |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość|epub=i|pieśń trzecia|Cała}} }} {{CentrujStart2}}{{summary| <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/5" to="Anafielas T. 3.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/7" to="Anafielas T. 3.djvu/7" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/393" to="Anafielas T. 3.djvu/394" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/4" to="Anafielas T. 3.djvu/4" /> }} {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap3]] o6cnnk8z8kg7en8bhb25isez8vm8mwo Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/68 100 1087146 3160072 2022-08-29T10:28:27Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{tab}}Tak dziedzic kozeu lokajowi, zeby przyprowadziou te babe.<br> {{tab}}Tak lokaj zaroz babe przyprowadziou.<br> {{Skan zawiera grafikę}} {{tab}}}Dziedzic pado:<br> {{tab}}— No godoj co, jak i kiedy byuo, jak twój chuop te piniendze naloz.<br> {{tab}}Baba pado:<br> {{tab}}— Prosem się uaski jelemoznego dziedzica, to byuo rychtyk{{Pw|''Rychtyk'' (gw.) — akurat}}, jak ten cerwony dysc padou.<br> {{tab}}— Jaki dysc? pado dziedzic.<br> {{tab}}— Ano cerwony dysc, z przeprosyniem jelemoznego dziedzica.<br> {{tab}}Tak dziedzic se myśli: coś ta baba cheba guupio, ale ón pyta znów.<br> {{tab}}— No co byuo, jak byuo, godój!<br> {{tab}}— Prosem sie uaski jelemoznego dziedzica, to byuo akurat, jak sie u nas we skrzynce zajunce miauy,<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> n6ymg77jbuus39c9pqzukiyqg8hs9ma Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość 0 1087147 3160073 2022-08-29T10:30:16Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń trzecia i ostatnia<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1845 |okładka= Anafielas T. 3 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |następny = |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/5" to="Anafielas T. 3.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/4" to="Anafielas T. 3.djvu/4" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6" />|width=450px}} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/9" to="Anafielas T. 3.djvu/391" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] nhrf8ez1f6z5394j37pglqbwwg2awzj 3160074 3160073 2022-08-29T10:31:06Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń trzecia i ostatnia<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1845 |okładka= Anafielas T. 3 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |następny = |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/5" to="Anafielas T. 3.djvu/5" /> <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/4" to="Anafielas T. 3.djvu/4" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6" />|width=450px}} {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/11" to="Anafielas T. 3.djvu/391" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] p7pf75e7gvkullu2hjdvvj5pfod7gxj 3160120 3160074 2022-08-29T11:09:51Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń trzecia i ostatnia<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje|Witoldowe boje]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1845 |okładka= Anafielas T. 3 (page 5 crop).jpg |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość |następny = |inne = {{epub|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/całość|epub=i}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/5" to="Anafielas T. 3.djvu/5" /> {{f|<pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/6" to="Anafielas T. 3.djvu/6" />|width=450px}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/4" to="Anafielas T. 3.djvu/4" /> {{CentrujStart2}} <pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 3.djvu/11" to="Anafielas T. 3.djvu/391" /> {{CentrujKoniec2}} {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|**]] c6rpp7ro2i0ph8mdcto80x4splxat68 Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/69 100 1087148 3160076 2022-08-29T10:31:34Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>i jak sie karasie na śliwce pluskauy z przeprosyniem niby jelezm onego dziedzica.<br> {{tab}}Tak dziedzic se myśli: widać ze ta baba mo caukiem ueb przekrencony, ale ze beu chuop wesouy, niby ten dziedzic — tak go to bawieuo, ze ta baba takie baje osmolone plecie, tak pada:<br> {{tab}}— Godoj wszystko, bo cie kozę zerznąć batem!<br> {{tab}}A baba pado:<br> {{tab}}— Prosem sie uaski jelemoznego dziedzica tego już nie powiem.<br> {{tab}}— Cego? godoj!<br> {{tab}}— O ty śwyni jelemozny dziedzic wiedzom.<br> {{Skan zawiera grafikę}} {{tab}}— Juścić wiem — pada, (bo mu pore dni temu kormnom maciorę ukradli).<br> {{tab}}— Ha, no kiej tak, to już powiem: to byuo, z przeprosyniem jelemoznego dziedzica, tego samego dnia, jak niby jelemozny dziedzic śwynie jikrod, a chuopi go bez Kauusyn gonili.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> bf4630lq0ryxxelqko8cq6z9us8yh39 Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/70 100 1087149 3160082 2022-08-29T10:33:30Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{tab}}Juz beuo i dziedzicoju za duzo tego, ozgnłewou sie i kozeu babe lokajom dobrze obić, zeby takich guupstw na niego nie gadua i pado do tego chuopa:<br> {{tab}}— No — pado — mas babe co mo karasie na śliwach, a kieubie we ubie.<br> {{tab}}A douóz — pado — tam babie w domu jesce lepsi.<br> {{tab}}I tak te piniendze chuop se uratowou.<br> {{---}}<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> pm2evi9suc127d01lgftfbme5e6ud0r 3160086 3160082 2022-08-29T10:33:56Z Kulawik.pl 28212 większa przerwa proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{tab}}Juz beuo i dziedzicoju za duzo tego, ozgnłewou sie i kozeu babe lokajom dobrze obić, zeby takich guupstw na niego nie gadua i pado do tego chuopa:<br> {{tab}}— No — pado — mas babe co mo karasie na śliwach, a kieubie we ubie.<br> {{tab}}A douóz — pado — tam babie w domu jesce lepsi.<br> {{tab}}I tak te piniendze chuop se uratowou.<br><br> {{---}}<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> ggu87ub1ezcmflg13aigmgjsd52tzpg Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/71 100 1087150 3160089 2022-08-29T10:34:44Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{c|NOSIŁ WILK, PONIEŚLI WILKA|w=200%|font=Cambria}} <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> n3itk23et48cwzrtihpo629067ul4rs 3160101 3160089 2022-08-29T10:45:46Z Kulawik.pl 28212 kropka proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{c|NOSIŁ WILK, PONIEŚLI WILKA.|w=200%|font=Cambria}} <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> qc7cdvlzd2eemuks9wrn1ttnwb6sw44 Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/73 100 1087151 3160092 2022-08-29T10:36:00Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|NOSIŁ WILK, PONIEŚLI WILKA|font=Cambria}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> kzneiq31potwq2n0v63z9s8ifwjqxpr 3160099 3160092 2022-08-29T10:44:38Z Kulawik.pl 28212 proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /><br><br><br></noinclude>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|NOSIŁ WILK, PONIEŚLI WILKA|font=Cambria}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> q36hhbrzn4kqh5cg7opnujbo0irwp3t 3160106 3160099 2022-08-29T10:47:01Z Kulawik.pl 28212 kropka proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /><br><br><br></noinclude>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|NOSIŁ WILK, PONIEŚLI WILKA.|font=Cambria}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> j55qwwuchiirf1j5lusm39mzfl5dtlk Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/83 100 1087152 3160102 2022-08-29T10:45:55Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /></noinclude>{{c|ZŁA ŻONA.|w=200%|font=Cambria}} <br><br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> iheeyzisqhnqugxw063fmljhutnyh8t Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/85 100 1087153 3160108 2022-08-29T10:47:21Z Kulawik.pl 28212 + proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Kulawik.pl" /><br><br><br></noinclude>{{Skan zawiera grafikę}} {{c|ZŁA ŻONA.|font=Cambria}}<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> 2tn1l84bj6wxdf0w0103gookitt6k59 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/I 0 1087154 3160133 2022-08-29T11:25:46Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń piérwsza. Witolorauda |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/9" to="Anafielas T. 2.djvu/22" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r01]] 4rd9qx819o7ppn9f5ruymdsjeeq87jf 3160134 3160133 2022-08-29T11:26:03Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/II |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/9" to="Anafielas T. 2.djvu/22" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r01]] dtsxqyv6ycvbtgqjwy52xq1jcyfjk7z Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/II 0 1087155 3160136 2022-08-29T11:26:54Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/I |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/III |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/23" to="Anafielas T. 2.djvu/30" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r02]] czhbm1yp95eksyoo3pumjq4asgaj5ht Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/III 0 1087156 3160140 2022-08-29T11:27:50Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/II |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/31" to="Anafielas T. 2.djvu/36" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r03]] 9h3637bckn6piaukegb01tdu61s0y22 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IV 0 1087157 3160141 2022-08-29T11:28:15Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/III |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/V |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/37" to="Anafielas T. 2.djvu/40" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r04]] 8iuc2f57o9iip4ev9wlib0ya07kmxzh Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/V 0 1087158 3160143 2022-08-29T11:28:45Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/41" to="Anafielas T. 2.djvu/46" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r05]] 0m8k0lac02oukokim7gg5z41x5zuwev Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VI 0 1087159 3160145 2022-08-29T11:29:15Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/V |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/47" to="Anafielas T. 2.djvu/60" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r06]] qhrl6zrvyyt2p3s6nuflj2ipw2p9n2f Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VII 0 1087160 3160147 2022-08-29T11:29:45Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/61" to="Anafielas T. 2.djvu/68" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r07]] 527048ek1fcyjr9lckdtfknrl6nv8y4 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VIII 0 1087161 3160149 2022-08-29T11:30:14Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/69" to="Anafielas T. 2.djvu/74" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r08]] 2k26sfesfg45fmmolsaerwukkp5d644 3160150 3160149 2022-08-29T11:30:33Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/69" to="Anafielas T. 2.djvu/74" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r08]] 8pvc9b89tjnbhzn3qlo654ld69uowin Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IX 0 1087162 3160153 2022-08-29T11:31:25Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/VIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/X |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/75" to="Anafielas T. 2.djvu/82" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r09]] dmlgqpfp1o6nigskiew0f41uc5pb2ty Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/X 0 1087163 3160155 2022-08-29T11:32:07Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/IX |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/83" to="Anafielas T. 2.djvu/86" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r10]] l1fffjh0aclfs7rthyrbjd925rs9ul3 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI 0 1087164 3160157 2022-08-29T11:32:47Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/X |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/87" to="Anafielas T. 2.djvu/90" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r11]] bxsiu4mbm0cloopeq5blc7xdhbx5738 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XII 0 1087165 3160159 2022-08-29T11:33:12Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/91" to="Anafielas T. 2.djvu/98" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r12]] lnmphsdcy1yicij4bwwdcpk72sqhf5x 3160161 3160159 2022-08-29T11:33:33Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/91" to="Anafielas T. 2.djvu/98" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r12]] k36sb2owa5mv3fzr63cp8oji40lsv6i Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIII 0 1087166 3160165 2022-08-29T11:37:25Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XII |następny = Jaćwiezka pieśń wojenna |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/99" to="Anafielas T. 2.djvu/105" tosection="s105g"/> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r13]] 5n69nogvxgu7jxmrxtllk7die3wyzoz Jaćwiezka pieśń wojenna 0 1087167 3160166 2022-08-29T11:39:52Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = Jaćwiezka pieśń wojenna |podtytuł = |pochodzenie = ''[[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]]''<br>Pieśni z&nbsp;podań Litwy <br>[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]'' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/105" to="Anafielas T. 2.djvu/106" fromsection="s105d"/> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)]] t79zh6c1wevu4emd0lqpt7w2j0lls6i Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIV 0 1087168 3160167 2022-08-29T11:41:22Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Jaćwiezka pieśń wojenna |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/107" to="Anafielas T. 2.djvu/118" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r14]] lr5p0fsotl2jkqqfrfwqk6u2szu8cge Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XV 0 1087169 3160168 2022-08-29T11:43:05Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/119" to="Anafielas T. 2.djvu/124" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r15]] thibrdngyrguf3s8cum7u3nem161sg0 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVI 0 1087170 3160169 2022-08-29T11:43:34Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/125" to="Anafielas T. 2.djvu/134" /> {{CentrujKoniec2}} {{Przypisy}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r16]] f8deu27r07ca16xon09wx6vnrdiwgip 3160170 3160169 2022-08-29T11:43:50Z Wieralee 6253 drobne redakcyjne wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/125" to="Anafielas T. 2.djvu/134" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r16]] 6cu9lef5osll0itzwi406dro51y7sk4 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVII 0 1087171 3160171 2022-08-29T11:44:16Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/135" to="Anafielas T. 2.djvu/146" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r17]] 6lsr7cmza88u2i6uh85vaalycngkd1z Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVIII 0 1087172 3160172 2022-08-29T11:45:31Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/147" to="Anafielas T. 2.djvu/158" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r18]] 6uq4cfwmqnn45h7hy65u2hlf6lheg66 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIX 0 1087173 3160174 2022-08-29T11:46:56Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XVIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/159" to="Anafielas T. 2.djvu/162" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r19]] odxebfb2mkugnxt8m7js3q0qy5ruc45 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XX 0 1087174 3160176 2022-08-29T11:47:47Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XIX |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/163" to="Anafielas T. 2.djvu/172" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r20]] hymxa36dak2ci1j6bqqlvf3wnf58mq1 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXI 0 1087175 3160178 2022-08-29T11:49:12Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XX |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/173" to="Anafielas T. 2.djvu/178" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r21]] 1yh2yezr8k31bvkcjxi44q45w11bhij Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXII 0 1087176 3160179 2022-08-29T11:50:00Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/179" to="Anafielas T. 2.djvu/186" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r22]] sywznd7194mtimez5jexcl40y4crmfj Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIII 0 1087177 3160180 2022-08-29T11:51:10Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/187" to="Anafielas T. 2.djvu/192" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r23]] 3ozp9gtaivdh0li2j2t6vs86l896ktu 3160181 3160180 2022-08-29T11:51:34Z Wieralee 6253 poprawa linków wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/187" to="Anafielas T. 2.djvu/192" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r23]] dixooo7ps4jqqidwy1utcvn08ns3o9d Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIV 0 1087178 3160182 2022-08-29T11:52:05Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXV |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/193" to="Anafielas T. 2.djvu/196" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r24]] 2yb89he8uxmaerxn8wycsi3dnwxnah9 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXV 0 1087179 3160183 2022-08-29T11:52:52Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/197" to="Anafielas T. 2.djvu/202" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r25]] bktqvaddn27k9njyzljzrijdujvpvug Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVI 0 1087180 3160184 2022-08-29T11:53:55Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXV |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/203" to="Anafielas T. 2.djvu/206" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r26]] nbfhchnxtu8gxb071ibo080di6dfrz8 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVII 0 1087181 3160185 2022-08-29T11:56:34Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVI |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVIII |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/207" to="Anafielas T. 2.djvu/218" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r27]] 5vz9nri1o4ce6ljc77ggf4hqo8ylyj8 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVIII 0 1087182 3160186 2022-08-29T11:57:07Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/219" to="Anafielas T. 2.djvu/224" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r28]] fg4jrj12rfn8pixit18tf6bjbhm3uh8 Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/531 100 1087183 3160187 2022-08-29T11:57:30Z Wydarty 17971 /* Przepisana */ — proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Komisarz policyi przerwał sobie na chwilę, aby odetchnąć!...<br> {{tab}}W umyśle podmajstrzego dziwne gromadziły się myśli. Wzywał wzrokiem współczucia i pomocy robotników, którzy go otaczali, i głosem głuchym szeptał...<br> {{tab}}— Co on mówi... mój Boże?... co on mówi?...<br> {{tab}}Ani jeden wzrok przychylny nie spotkał jego wzroku. Nikt mu nie odpowiedział.<br> {{tab}}Lucyna Verdier, niema i ledwo na nogach się trzymająca, nie mogła ust otworzyć... Zdawało jej się, że to wszystko jest sen ułudny.<br> {{tab}}— Wczoraj wieczorem — kończył komisarz policyi — popadłes pan w nikczemną zasadzkę... Nędznik pchnął pana do wody, a kradzież, jak mówisz pan sam, nie była powodem zbrodni... Jakiż więc był powód?... nienawiść i zemsta, bez wątpienia!...<br> {{tab}}Otóż... jeden tylko człowiek mógł pragnąć zemścić panu!...<br> {{tab}}Patrol skonstatował obecność nad portem tego właśnie człowieka, uzbrojonego w fuzyę i przechadzającego się mniej więcej na godzinę, przed chwilą spełnienia zbrodni.<br> {{tab}}Człowiekiem tym jest Piotr Landry... Piotr Landry, skazany przez sądy, który raz już dopuścił się zabójstwa, i który szukał sposobności spełnienia drugiego, aby swojej strasznej zaprzysiężonej zemsty dokonać!...<br> {{tab}}A zatem, nie upieraj się pan napróżno, przy zamiarze ukrycia jego nazwiska!... nie osłaniaj go pan daremnie swój om milczeniem... światło się rodzi bez pana, i bez pana wychodzi z pośród ciemności!... Wszystko wskazuje<noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> evaz3juv5dnb23s5d9hthl5jxegaqt4 Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIX 0 1087184 3160188 2022-08-29T11:57:41Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXVIII |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXX |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/225" to="Anafielas T. 2.djvu/232" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r29]] m9321bolirfsyctmm1d4tzg6ed3p44a Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXX 0 1087185 3160189 2022-08-29T11:58:19Z Wieralee 6253 n wikitext text/x-wiki {{Dane tekstu |autor = Józef Ignacy Kraszewski |tytuł = [[Anafielas (Kraszewski)|Anafielas]] |podtytuł = Pieśni z podań Litwy |tom = Pieśń druga<br> '''[[Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows|Mindows]]''' |wydawca = Józef Zawadzki |druk = Józef Zawadzki |rok wydania = 1843 |miejsce wydania = Wilno |strona indeksu = Anafielas |źródło = [[commons:Category:Anafielas|Skany na Commons]] |poprzedni = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXIX |następny = Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XXXI |inne = {{Całość|Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/całość|epub=i|pieśń druga|Cała}} }} {{CentrujStart2}} <br><pages index="Anafielas" from="Anafielas T. 2.djvu/233" to="Anafielas T. 2.djvu/238" /> {{CentrujKoniec2}} {{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}} [[Kategoria:Anafielas (Kraszewski)|ap2r30]] 5c0helyfrl7n1qdywmor4v41g2wxrti Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/103 100 1087186 3160190 2022-08-29T11:58:40Z WM 536 przepisana proofread-page text/x-wiki <noinclude><pagequality level="1" user="WM" /></noinclude>{{pk|trzci|nowe}}, a następnie wniosła do dwóch pokoików lekkie deski, zapomocą których pan Ciliński natychmiast sporządził sobie półki i stoły. Parę ławek bambusowych obrócono w łóżka, rozmieszczono przy nich puszki, rozesłano na podłodze maty, a w ścianie z liści palmowych wycięto bez ceremonji okno.<br> {{tab}}— Jeśli pan profesor coś podobnego domem nazywa, to ja już nie wiem — oburzał się Tadzio. To jest przecie zwykła szopa, gorsza od naszej stodoły.<br> {{tab}}— Gorsza od stodoły, to ona jest! — zgodził się profesor — ale lepszego domu mój bracie tutaj nie znajdziemy. I nic się nie bój, dobrze nam tu będzie.<br> {{tab}}— Ja bym się bał! — wzruszył ramionami Tadzio.<br> {{tab}}Miejscowość ta nazywała się Dobbo, a była małem miasteczkiem, w którem tylko na jakiś czas mieszkali kupcy, zbierający się tu na handel z mieszkańcami zachodnich i wschodnich wysp malajskich. W tej chwili jarmark się jeszcze nie rozpoczął. Wiadome było jednak, że w krótkim czasie miasteczko zaroi się przybyszami z dalekich stron.<br> {{tab}}Zaraz na drugi dzień po przybyciu na wyspę pan profesor z nieodłącznym Tadziem wybrał się na przechadzkę.<br> {{tab}}Szli wzdłuż morza, jakie pół mili i przyszli do małej wioski, z której prowadziła droga do lasu i do wsi Wamma, oddalonej o jakie trzy mile angielskie od wybrzeża. Ścieżka była bardzo wąska i niezbyt jeszcze wychodzona. Często bagnista, zatarasowana pniami tak, że z trudnością można się było naprzód posuwać. Mimo to, że profesor czuł niezadowolenie Tadzia, który na jego bieganie za owadami patrzył z nietajonem lekceważeniem a nawet pogardą, latał jak opętany dokoła ścieżki, wydając od czasu do czasu radosne okrzyki.<br><noinclude><references/> __NOEDITSECTION__</noinclude> acqfz6aw0vssqn56emxmxgoz4eyt9pv