Wikiźródła
plwikisource
https://pl.wikisource.org/wiki/Wiki%C5%BAr%C3%B3d%C5%82a:Strona_g%C5%82%C3%B3wna
MediaWiki 1.39.0-wmf.23
first-letter
Media
Specjalna
Dyskusja
Wikiskryba
Dyskusja wikiskryby
Wikiźródła
Dyskusja Wikiźródeł
Plik
Dyskusja pliku
MediaWiki
Dyskusja MediaWiki
Szablon
Dyskusja szablonu
Pomoc
Dyskusja pomocy
Kategoria
Dyskusja kategorii
Strona
Dyskusja strony
Indeks
Dyskusja indeksu
Autor
Dyskusja autora
Kolekcja
Dyskusja kolekcji
TimedText
TimedText talk
Moduł
Dyskusja modułu
Gadżet
Dyskusja gadżetu
Definicja gadżetu
Dyskusja definicji gadżetu
Wikiźródła:Brudnopis
4
1341
3150720
3148866
2022-08-13T19:50:28Z
83.27.147.236
/* Alfabet ewe */Nowa sekcja
wikitext
text/x-wiki
<!-- Prosimy o nieusuwanie tej linii -->{{/Nagłówek}}
==Zabawa literacka==
Chciałem Was zaprosić do wspólnej literackiej zabawy. Kiedyś czytałem, że Ken Kesey nad powieścią Jaskinie pracował ze swoimi studentami uczestniczącymi w warsztatach literackich. Studenci ciągnęli losy i przygotowywali w domu kolejne fragmenty książki. Tak powstała wydana pod psuedonimem O. U. Levon i S-ka "zbiorowa powieść". Może nam uda się coś podobnego, jakieś opowiadanie, stworzyć na podstawie naszych sproofreadowanych tekstów. Można dodać kolejne fragmenty opisów, dialogi, co Wam przyjdzie do głowy. Byłoby świetnie gdyby były to już teksty sproofreadowane, bez względu na stopień korekty. [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 12:27, 4 cze 2013 (CEST)
{{tab}}[[Julianka|Za oknem ciemno było, deszcz padał i lipy szumiały. W pokoju téż panowała ciemność]]. [[Z różnych sfer/Bańka mydlana/II|Ożymski porwał się od okna i śpiesznie zapalił lampę]].<br />
{{tab}}— [[Stach z Konar (Kraszewski 1879)/Tom III/II|Czém jest człowiek?]] [[Mój stosunek do Kościoła/Rozdział 3. Moje dotychczasowe wystąpienia przeciw Kościołowi|Chodzi nie o metrykę, nie o świadectwo policyjne, ale o to, czem jest człowiek we własnem przekonaniu; chodzi o jego istotę psychiczną, o jego indywidualność.]]<br />
{{tab}}— [[Westalka/I|Przenikliwym nazywa się ten, kto rozpoznać zdołał cząstkę istoty człowieka, zawartej w jego formie]] — [[Gasnące słońce/Część pierwsza/I|odpowiedział Zygfryd wymijająco.]]
==Alfabet abchaski==
Alfabet składa się z 43 liter: А Б В Г Ҕ Д Е Ж З Ҙ Ӡ Ӡ’ И К Қ Ҟ Л М Н О П Ҧ Р С Ҫ Т Ҭ У Ф Х Ҳ Ц Ҵ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Ы Ҩ Ь Џ Ә. W alfabecie występuje 17 dodatkowych liter: Ҕ Ҙ Ӡ Ӡ’ Қ Ҟ Ҧ Ҫ Ҭ Ҳ Ҵ Ҷ Ҽ Ҿ Ҩ Џ Ә. Rosyjskie litery Ё Й Щ Ъ Э Ю Я nie występują w alfabecie abchaskim.
==Alfabet liwski==
Alfabet składa się z 51 liter: Aa Āā Bb Cc Čč Dd Ḑḑ Ee Ēē Ff Gg Ģģ Hh Ii Īī Jj Kk Ķķ Ll Ļļ Mm Nn Ņņ Oo Ōō Ȯȯ Ȱȱ Pp Qq Rr Ŗŗ Ss Šš Zz Žž Tt Țț Uu Ūū Vv Ww Õõ Ȭȭ Ää Ǟǟ Öö Ȫȫ Üü Xx Yy Ȳȳ.
== litera ==
Ё
== 2 ==
Й
== Alfabet rusiński ==
Alfabet składa się z 36 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ё Ж З І Ї И Ы Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ю Я Ь Ъ.
== Alfabet jakucki ==
Alfabet składa się z 26 liter: А Б Г Ҕ Д И Й К Л М Н Ҥ О Ө П Р С Һ Т У Ү Х Ч Ы Ь Э. Litery В Е Ё Ж З Ф Ц Ш Щ Ъ Ю Я występują wyłącznie w zapożyczeniach.
== Alfabet tadżycki ==
Alfabet składa się z 35 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Ӣ Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ӯ Ф Х Ҳ Ч Ҷ Ш Ъ Э Ю Я. Litery Ц Щ Ы Ь występują wyłącznie w zapożyczeniach.
== Alfabet ukraiński ==
Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ж З И І Ї Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ь Ю Я.
== Alfabet rosyjski ==
Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Э Ю Я.
== Alfabet białoruski ==
Alfabet składa się z 32 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З І Й К Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я.
== Alfabet uzbecki (cyrylicki) ==
Alfabet składa się z 34 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ҳ Ц Ч Ш Ъ Э Ю Я.
== Alfabet mołdawski (cyrylicki) ==
Alfabet składa się z 31 liter: А Б В Г Д Е Ж Ӂ З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. Wszystkie litery możemy spotkać w alfabecie rosyjskim oprócz Ӂ. Rosyjskie litery Ё Щ Ъ nie występują w cyrylicy mołdawskiej.
== Alfabet grecki ==
Alfabet składa się z 24 liter: Α Β Γ Δ Ε Ζ Η Θ Ι Κ Λ Μ Ν Ξ Ο Π Ρ Σ Τ Υ Φ Χ Ψ Ω.
==Wersja łacińska alfabetu greckiego==
A B G D E Z I Th I K L M N X O P R S T U V Ch Ps W.
==Porządek zgodnie z kolejnością liter w alfabecie łacińskim==
A B Ch D E G H I K L M N O P Ps R Rh S T Th U V W X Y Z.
== Stary alfabet ==
Alfabet składa się ze 103 liter: А Ӕ Б В Г Ғ Ҕ Д Ꙣ Ђ Ѓ Ҙ Е Є Ё Ж Җ З Ӡ Ѕ И І Ї Й Ј К Қ Ҟ Ԛ Л Ꙥ Љ М Ꙧ Н Ҥ Њ Ң О Ӧ Ө Ӫ Ꙩ Ꙫ Ꙭ ꙮ Ꚙ Ҩ П Ҧ Р С Ҫ Һ Т Ҭ Ћ Ќ У Ӱ Ў Ү Ф Х Ҳ Ѡ Ц Ҵ Ꙡ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Щ Ъ Ы Џ Ь Ѣ Э Ә Я Ԙ Ꙗ Ѥ Ю Ꙕ Ԝ Ѧ Ѩ Ꙙ Ꙝ Ѫ Ѭ Ꙛ Ѯ Ѱ Ꙟ Ѳ Ѵ Ѷ Ҁ.
== Byłe republiki radzieckie ==
Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan, Tadżykistan, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Ukraina, Mołdawia, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia.
== Państwa powstałe po rozpadzie Jugosławii ==
Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, częściowo uznawane Kosowo, Serbia, Macedonia Północna.
== Języki urzędowe nieistniejącego już ZSRR ==
Rosyjski (język ogólnozwiązkowy), lokalnie: Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Tadżycki, Gruziński, Ormiański, Azerski, Ukraiński, Rumuński (Mołdawski), Białoruski, Litewski, Łotewski, Estoński.
== Grupy języków urzędowych nieistniejącego już ZSRR ==
Słowiańskie (Rosyjski, Ukraiński, Białoruski), Turkijskie (Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Azerski), Indoirańskie (Tadżycki), Kartwelskie (Gruziński), Ormiańskie (Ormiański), Romańskie (Rumuński (Mołdawski)), Bałtyckie (Litewski, Łotewski), Ugrofińskie (Estoński)
== Języki urzędowe nieistniejącej już Jugosławii ==
Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Albański, Serbski, Węgierski, Słowacki, Rumuński, Rusiński, Macedoński.
== Grupy języków urzędowych nieistniejącej już Jugosławii ==
Słowiańskie (Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Serbski, Słowacki, Rusiński, Macedoński), Albańskie (Albański), Ugrofińskie (Węgierski), Romańskie (Rumuński)
== Alfabet estoński ==
Alfabet składa się z 32 liter: Aa Bb Cc Dd Ee Ff Gg Hh Ii Jj Kk Ll Mm Nn Oo Pp Qq Rr Ss Šš Zz Žž Tt Uu Vv Ww Õõ Ää Öö Üü Xx Yy.
== Alfabet chantyjski ==
Alfabet składa się z 57 liter: А Ӓ Ӑ Ә Ӛ Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Қ Ӄ Л Ӆ Ԓ М Н Ң Ӈ Н’ О Ӧ Ŏ Ө Ӫ П Р С Т У Ӱ Ў Ф Х Ҳ Ӽ Ц Ч Ҷ Ш Щ Ъ Ы Ь Э Є Є̈ Ю Ю̆ Я Я̆.
== Alfabet ewe ==
Alfabet składa się z 30 liter: A B D Ɖ E Ɛ F Ƒ G Ɣ H X I K L M N Ŋ O Ɔ P R S T U V Ʋ W Y Z.
== Alfabet prasłowiański ==
Alfabet składa się z 33 liter: A Ą B C Č D E Ę Ě F G H X I Ь J K L M N O P R S Š Ŝ T U Ъ V Y Z Ž
k6ihoxqmg21mtk5vk1l1nl147bdgfo6
3150748
3150720
2022-08-13T20:22:42Z
83.27.147.236
/* Alfabet prasłowiański */Poprawka
wikitext
text/x-wiki
<!-- Prosimy o nieusuwanie tej linii -->{{/Nagłówek}}
==Zabawa literacka==
Chciałem Was zaprosić do wspólnej literackiej zabawy. Kiedyś czytałem, że Ken Kesey nad powieścią Jaskinie pracował ze swoimi studentami uczestniczącymi w warsztatach literackich. Studenci ciągnęli losy i przygotowywali w domu kolejne fragmenty książki. Tak powstała wydana pod psuedonimem O. U. Levon i S-ka "zbiorowa powieść". Może nam uda się coś podobnego, jakieś opowiadanie, stworzyć na podstawie naszych sproofreadowanych tekstów. Można dodać kolejne fragmenty opisów, dialogi, co Wam przyjdzie do głowy. Byłoby świetnie gdyby były to już teksty sproofreadowane, bez względu na stopień korekty. [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 12:27, 4 cze 2013 (CEST)
{{tab}}[[Julianka|Za oknem ciemno było, deszcz padał i lipy szumiały. W pokoju téż panowała ciemność]]. [[Z różnych sfer/Bańka mydlana/II|Ożymski porwał się od okna i śpiesznie zapalił lampę]].<br />
{{tab}}— [[Stach z Konar (Kraszewski 1879)/Tom III/II|Czém jest człowiek?]] [[Mój stosunek do Kościoła/Rozdział 3. Moje dotychczasowe wystąpienia przeciw Kościołowi|Chodzi nie o metrykę, nie o świadectwo policyjne, ale o to, czem jest człowiek we własnem przekonaniu; chodzi o jego istotę psychiczną, o jego indywidualność.]]<br />
{{tab}}— [[Westalka/I|Przenikliwym nazywa się ten, kto rozpoznać zdołał cząstkę istoty człowieka, zawartej w jego formie]] — [[Gasnące słońce/Część pierwsza/I|odpowiedział Zygfryd wymijająco.]]
==Alfabet abchaski==
Alfabet składa się z 43 liter: А Б В Г Ҕ Д Е Ж З Ҙ Ӡ Ӡ’ И К Қ Ҟ Л М Н О П Ҧ Р С Ҫ Т Ҭ У Ф Х Ҳ Ц Ҵ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Ы Ҩ Ь Џ Ә. W alfabecie występuje 17 dodatkowych liter: Ҕ Ҙ Ӡ Ӡ’ Қ Ҟ Ҧ Ҫ Ҭ Ҳ Ҵ Ҷ Ҽ Ҿ Ҩ Џ Ә. Rosyjskie litery Ё Й Щ Ъ Э Ю Я nie występują w alfabecie abchaskim.
==Alfabet liwski==
Alfabet składa się z 51 liter: Aa Āā Bb Cc Čč Dd Ḑḑ Ee Ēē Ff Gg Ģģ Hh Ii Īī Jj Kk Ķķ Ll Ļļ Mm Nn Ņņ Oo Ōō Ȯȯ Ȱȱ Pp Qq Rr Ŗŗ Ss Šš Zz Žž Tt Țț Uu Ūū Vv Ww Õõ Ȭȭ Ää Ǟǟ Öö Ȫȫ Üü Xx Yy Ȳȳ.
== litera ==
Ё
== 2 ==
Й
== Alfabet rusiński ==
Alfabet składa się z 36 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ё Ж З І Ї И Ы Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ю Я Ь Ъ.
== Alfabet jakucki ==
Alfabet składa się z 26 liter: А Б Г Ҕ Д И Й К Л М Н Ҥ О Ө П Р С Һ Т У Ү Х Ч Ы Ь Э. Litery В Е Ё Ж З Ф Ц Ш Щ Ъ Ю Я występują wyłącznie w zapożyczeniach.
== Alfabet tadżycki ==
Alfabet składa się z 35 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Ӣ Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ӯ Ф Х Ҳ Ч Ҷ Ш Ъ Э Ю Я. Litery Ц Щ Ы Ь występują wyłącznie w zapożyczeniach.
== Alfabet ukraiński ==
Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Ґ Д Е Є Ж З И І Ї Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ь Ю Я.
== Alfabet rosyjski ==
Alfabet składa się z 33 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Ъ Ы Ь Э Ю Я.
== Alfabet białoruski ==
Alfabet składa się z 32 liter: А Б В Г Д Е Ё Ж З І Й К Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я.
== Alfabet uzbecki (cyrylicki) ==
Alfabet składa się z 34 liter: А Б В Г Ғ Д Е Ё Ж З И Й К Қ Л М Н О П Р С Т У Ў Ф Х Ҳ Ц Ч Ш Ъ Э Ю Я.
== Alfabet mołdawski (cyrylicki) ==
Alfabet składa się z 31 liter: А Б В Г Д Е Ж Ӂ З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Ы Ь Э Ю Я. Wszystkie litery możemy spotkać w alfabecie rosyjskim oprócz Ӂ. Rosyjskie litery Ё Щ Ъ nie występują w cyrylicy mołdawskiej.
== Alfabet grecki ==
Alfabet składa się z 24 liter: Α Β Γ Δ Ε Ζ Η Θ Ι Κ Λ Μ Ν Ξ Ο Π Ρ Σ Τ Υ Φ Χ Ψ Ω.
==Wersja łacińska alfabetu greckiego==
A B G D E Z I Th I K L M N X O P R S T U V Ch Ps W.
==Porządek zgodnie z kolejnością liter w alfabecie łacińskim==
A B Ch D E G H I K L M N O P Ps R Rh S T Th U V W X Y Z.
== Stary alfabet ==
Alfabet składa się ze 103 liter: А Ӕ Б В Г Ғ Ҕ Д Ꙣ Ђ Ѓ Ҙ Е Є Ё Ж Җ З Ӡ Ѕ И І Ї Й Ј К Қ Ҟ Ԛ Л Ꙥ Љ М Ꙧ Н Ҥ Њ Ң О Ӧ Ө Ӫ Ꙩ Ꙫ Ꙭ ꙮ Ꚙ Ҩ П Ҧ Р С Ҫ Һ Т Ҭ Ћ Ќ У Ӱ Ў Ү Ф Х Ҳ Ѡ Ц Ҵ Ꙡ Ч Ҷ Ҽ Ҿ Ш Щ Ъ Ы Џ Ь Ѣ Э Ә Я Ԙ Ꙗ Ѥ Ю Ꙕ Ԝ Ѧ Ѩ Ꙙ Ꙝ Ѫ Ѭ Ꙛ Ѯ Ѱ Ꙟ Ѳ Ѵ Ѷ Ҁ.
== Byłe republiki radzieckie ==
Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan, Tadżykistan, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Ukraina, Mołdawia, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia.
== Państwa powstałe po rozpadzie Jugosławii ==
Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, częściowo uznawane Kosowo, Serbia, Macedonia Północna.
== Języki urzędowe nieistniejącego już ZSRR ==
Rosyjski (język ogólnozwiązkowy), lokalnie: Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Tadżycki, Gruziński, Ormiański, Azerski, Ukraiński, Rumuński (Mołdawski), Białoruski, Litewski, Łotewski, Estoński.
== Grupy języków urzędowych nieistniejącego już ZSRR ==
Słowiańskie (Rosyjski, Ukraiński, Białoruski), Turkijskie (Kazachski, Uzbecki, Turkmeński, Kirgiski, Azerski), Indoirańskie (Tadżycki), Kartwelskie (Gruziński), Ormiańskie (Ormiański), Romańskie (Rumuński (Mołdawski)), Bałtyckie (Litewski, Łotewski), Ugrofińskie (Estoński)
== Języki urzędowe nieistniejącej już Jugosławii ==
Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Albański, Serbski, Węgierski, Słowacki, Rumuński, Rusiński, Macedoński.
== Grupy języków urzędowych nieistniejącej już Jugosławii ==
Słowiańskie (Słoweński, Chorwacki, Bośniacki, Czarnogórski, Serbski, Słowacki, Rusiński, Macedoński), Albańskie (Albański), Ugrofińskie (Węgierski), Romańskie (Rumuński)
== Alfabet estoński ==
Alfabet składa się z 32 liter: Aa Bb Cc Dd Ee Ff Gg Hh Ii Jj Kk Ll Mm Nn Oo Pp Qq Rr Ss Šš Zz Žž Tt Uu Vv Ww Õõ Ää Öö Üü Xx Yy.
== Alfabet chantyjski ==
Alfabet składa się z 57 liter: А Ӓ Ӑ Ә Ӛ Б В Г Д Е Ё Ж З И Й К Қ Ӄ Л Ӆ Ԓ М Н Ң Ӈ Н’ О Ӧ Ŏ Ө Ӫ П Р С Т У Ӱ Ў Ф Х Ҳ Ӽ Ц Ч Ҷ Ш Щ Ъ Ы Ь Э Є Є̈ Ю Ю̆ Я Я̆.
== Alfabet ewe ==
Alfabet składa się z 30 liter: A B D Ɖ E Ɛ F Ƒ G Ɣ H X I K L M N Ŋ O Ɔ P R S T U V Ʋ W Y Z.
== Alfabet prasłowiański ==
Alfabet składa się z 33 liter: A Ą B C Č D E Ę Ě F G H X I Ь J K L M N O P R S Š Ŝ T U Ъ V Y Z Ž.
oaf6975r6nu2ru5d09mjlnpmc50ic7i
Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.1.djvu/193
100
211033
3150552
1923132
2022-08-13T18:21:55Z
Piotr433
11344
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="EwkaC" /></noinclude>{{tab}}Nieszkodliwa ta istota, pozbawiona rozumu, znalazła dobre przyjęcie wśród górali. Tak Gundowie, jak wszystkie dzikie ludy, uważają obłąkanych za istoty święte i nietykalne, które zabobonną czcią otaczają. To też gdzie tylko pojawił się Błędny Ognik przyjmowano ją gościnnie; drzwi żadnego paalu nie były dla niej zamknięte. Dawano jej jeść gdy była głodna, spoczynek gdy była znużona, nocleg jeśli spać chciała, i to nie czekając słówka prośby lub podzięki, których wymówić nie mogła.<br>
{{tab}}Niktby nie umiał oznaczyć dokładnie, zkąd się wzięła ta kobieta, ani kiedy pierwszy raz pokazała się w Gudwanie. Dlaczego chodziła zawsze z płonącą gałęzią, czy dla przyświecania sobie czy dla odstraszania dzikich zwierząt? nikt nie wiedział. Często nie pokazywała się przez całe miesiące; gdzie się wtedy obracała? Czy opuszczając wąwozy Sautpurry, przebywała w wąwozach Vindyasów? czy może błąkała się po Malwie lub Bundelkundzie? któż to mógł wiedzieć. Nieraz, gdy długo nie pokazywała się, mniemano, że zakończyła nareszcie swoje nędzne życie — lecz wracała znowu nic a nic niezmieniona, jak gdyby na jej organizm, tak wątły na pozór, nic nie oddziaływały: głód, znużenie ani choroba.<br>
{{tab}}Balao Rao słuchał Indusa z nadzwyczajną uwagą. Rozmyślał nad tem czy okoliczność ta, że Błędny Ognik znał drogę do paalu Tandit, nie grozi im jakiemś niebezpieczeństwem, gdyby znów tu przybyła. Dlategoto zapytał Gunda czy on lub jego pokolenie wiedzą gdzie obecnie przebywa Błędny Ognik.<br>
{{tab}}— Nikt tego nie wie, odpowiedział; już od pół roku nie pokazała się, być może, iż biedna, już nie żyje. Ale w każdym razie, możesz być spokojny. Nie jest to kobieta, ale żywa statua; nie widziałaby was, nie słyszała, nie widziałaby kto jesteście. Gdy by tu weszła, zasiadłaby<noinclude><references/></noinclude>
8yrnghfchtf3re5lo4hornkz9dcrgvw
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/043
100
226111
3150473
1925726
2022-08-13T15:50:21Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */ drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||41}}</noinclude>strefy umiarkowanej. Nie jedna chmura powstała z kropel wody rzek europejskich, wznoszących się w górę w postaci pary, która się tutaj skupiła i spadła jako deszcz lub śnieg. Być bardzo może, że gasząc pragnienie śniegiem roztopionym, nieraz może pić nam się zdarza wodę z rzeki rodzinnego naszego kraju.<br>
{{tab}}— Tak, tak, odpowiedział stary marynarz.<br>
{{tab}}W tej chwili rozmowę przerwał głos Hatterasa, nawołującego do sprostowania drogi; coraz zwiększająca się mgła, utrudniała pochód w linii prostej.<br>
{{tab}}Około ósmej godziny wieczorem, zatrzymano się nareszcie, po przebyciu piętnastu mil. Powietrze było suche. Rozbito namiot, zapalono w piecu posilono się i noc przeszła spokojnie.<br>
{{tab}}Rzeczywiście pogoda bardzo sprzyjała podróżnym, bo i w ciągu następnych dni nader szczęśliwie odbywali drogę, chociaż mrozy były tak silne, że merkuryusz zamarzał w termometrze. Na szczęście nie było wiatru, bo z pewnością żaden z podróżnych nie byłby wytrzymał takiej temperatury. Przy tej sposobności, doktór przekonał się, że dokładnemi były obserwacye Parry’ego, podczas wycieczki jego na wyspę Melville. Marynarz ten utrzymuje, że człowiek dobrze odziany, może bez<noinclude><references/></noinclude>
m03dtydex68azvub8xkpx7y87wv7twg
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/044
100
226112
3150470
1925727
2022-08-13T15:47:24Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */ drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||42}}</noinclude>szkody dla zdrowia wytrzymać najtęższe mrozy, byleby tylko powietrze było spokojne; lecz skoro tylko najmniejszy wiatr zawieje, zaraz w twarzy uczuwa nadzwyczajne szczypania i gwałtowny ból głowy, poczem śmierć bezzwłocznie następuje. Doktór też o to najbardziej był niespokojnym, bo jeden silniejszy wiatr, zmroziłby ich do szpiku.<br>
{{tab}}Dnia 5-go marca zdarzył się fenomen, właściwy tylko okolicom pod tą leżącym szerokością: niebo było zupełnie czyste i roziskrzone gwiazdami jasno świecącemi, najmniejsza chmurka nie przesłaniała firmamentu, a przy tem wszystkiem gęsty śnieg padał przez blizko dwie godziny; ustał nakoniec, a doktór nie umiał dostatecznie objaśnić sobie przyczyny tego obojga.<br>
{{tab}}Skończyła się właśnie ostatnia zmiana księżyca (ostatnia kwadra); ciemność panowała przez siedmnaście godzin na dobę; podróżni byli zmuszeni przywiązywać się do długiego sznura, aby się nie pogubić nawzajem; niepodobieństwem było prawie utrzymać prostą linię drogi.<br>
{{tab}}Pomimo żelaznej woli jaka ożywiała tych odważnych ludzi, utrudzenie coraz dotkliwiej uczuwać się im dawało; musieli więc robić częstsze spoczynki, a jednak ani godziny tracić nie należało, bo zapasy żywności się uszczuplały.<br><noinclude><references/></noinclude>
plxz91s16o3e2jt4qe85hg1bbi8ui0h
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/045
100
226113
3150471
1925729
2022-08-13T15:48:43Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */ drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||43}}</noinclude>{{tab}}Hatteras często notował pozycyę, przy pomocy obserwacyi gwiazd i księżyca. Gdy dzień za dniem upływał, a cel podróży bardzo był jeszcze odległym, zapytywał on nieraz sam siebie, czy okręt ''Porpoise'' egzystował rzeczywiście, czy Amerykaninowi długie cierpienia zmysłów nie pomięszały, albo czy może przez nienawiść Anglików i nie widząc już dla siebie żadnego ratunku, nie ciągnął ich za sobą na śmierć niechybną?<br>
{{tab}}Zwierzył się z temi myślami doktorowi, lecz ten zganił je stanowczo i odrzucił wszelkie podejrzenia, jednakże zrozumiał, że już zgubne współzawodnictwo istniało pomiędzy angielskim kapitanem, a dowódcą statku amerykańskiego.<br>
{{tab}}— Tych ludzi trudno będzie w zgodzie ze sobą utrzymać, mówił sam do siebie.<br>
{{tab}}Po szesnastu dniach pochodu, 14-go marca podróżni znajdowali się dopiero pod ośmdziesiątym drugim stopniem szerokości; siły ich były całkiem wyczerpnięte, a tu jeszcze sto mil przejść potrzeba było aby się dostać do okrętu. Na domiar przykrości, ludzie musieli zgodzić się na ćwierć porcyi, chcąc dla psów całkowitą zachować.<br>
{{tab}}Trudno też było liczyć co na polowanie, bo prochu mieli już tylko siedm nabojów i kul sześć ostatnich. Strzelano kilka razy do białych zajęcy<noinclude><references/></noinclude>
7p4czzl7tlkrivyvygxc3snkrc3vjtr
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/046
100
226114
3150474
1925731
2022-08-13T15:51:16Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||44}}</noinclude>i lisów, nie często wreszcie tam napotykanych, ale nie dosięgnięto żadnego.<br>
{{tab}}W piątek 15-go, doktór spostrzegł fokę na lodzie wyciągniętą; strzelił do niej i zranił kilkoma kulami, a ponieważ otwór jej w lodzie wprzód zatkano, zwierzę nie mając uciec którędy zostało schwytane i dobite. Johnson zręcznie poćwiertował zdobycz, lecz niewiele z niej było pożytku, bo choć była bardzo duża, ale tak chuda, że mięsa prawie nic nie posiadała, a tranu znowu ludzie pić nie chcieli, jak to czynią Eskimosi.<br>
{{tab}}Doktór wprawdzie chciał przezwyciężyć wstręt do tego lepkiego napoju, lecz pomimo najlepszych chęci nie mógł tego dokazać, Zachował skórę zwierzęcia, sam nawet nie wiedząc na co i dla czego, — ot tak sobie, jako myśliwy.<br>
{{tab}}Nazajutrz 16-go, na horyzoncie rysować się poczęły kontury gór lodowych. Miałożby to być wskazówką blizkości brzegów, czy też tylko prostem następstwem poruszenia się pól lodowych? Trudno było odgadnąć.<br>
{{tab}}Przybywszy do jednej z takich wyniosłości, podróżni skorzystali z niej, by sobie w niej wyżłobić wygodniejsze niż pod namiotem schronienie, i po trzech godzinach mozolnej pracy, zasiedli nareszcie w około pieca rozgrzanego.<br>
<includeonly><br></includeonly>{{---|40}}<br><noinclude><references/></noinclude>
81bt1jm2g61656ojgxh99j4fxnvhea3
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/047
100
226116
3150461
1925733
2022-08-13T15:40:51Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" /><br><br ><br /></noinclude>{{c|ROZDZIAŁ CZWARTY.|przed=10px|po=15px}}
{{c|'''Ostatni nabój prochu.'''|po=15px}}
{{tab}}Johnson pomieścił także w tym domku lodowym i psy podróżą znękane. Gdy śnieg pada obficie, może posłużyć za pokrycie zwierzętom zachowując ich ciepło naturalne; lecz w czasie pogody suchej, przy mrozie dochodzącym do czterdziestu stopni, biedne psiska musiałyby pomarznąć w bardzo krótkim przeciągu czasu.<br>
{{tab}}Stary retman biegły w tresowaniu psów, spróbował dać psom to czarniawe mięso foki, którego ludzie w żaden sposób przełknąć nie mogli i z wielkiem zadziwieniem spostrzegł, że jadły je bardzo chciwie. Ucieszony, udzielił wiadomości o tem doktorowi, którego to nie zdziwiło bynajmniej, bo wiedział że w Ameryce północnej konie karmione są głównie rybami — a co dobre jest dla zwierzęcia żyjącego roślinami, to dobre być musi dla psa jedzącego wszystko prawie.<br>
{{tab}}Przed pójściem na spoczynek, jakkolwiek go bardzo potrzebowali ludzie, którzy odbyli piętnaście mil krwawej drogi po lodzie, doktór chciał ze swemi towarzyszami pomówić o położeniu obecnem<noinclude><references/></noinclude>
43arbk9kqx7cwt0wz8fi9nfxjnokv75
3150463
3150461
2022-08-13T15:41:53Z
Lord Ya
13160
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||45}}<br><br><br></noinclude>{{c|ROZDZIAŁ CZWARTY.|przed=10px|po=15px}}
{{c|'''Ostatni nabój prochu.'''|po=15px}}
{{tab}}Johnson pomieścił także w tym domku lodowym i psy podróżą znękane. Gdy śnieg pada obficie, może posłużyć za pokrycie zwierzętom zachowując ich ciepło naturalne; lecz w czasie pogody suchej, przy mrozie dochodzącym do czterdziestu stopni, biedne psiska musiałyby pomarznąć w bardzo krótkim przeciągu czasu.<br>
{{tab}}Stary retman biegły w tresowaniu psów, spróbował dać psom to czarniawe mięso foki, którego ludzie w żaden sposób przełknąć nie mogli i z wielkiem zadziwieniem spostrzegł, że jadły je bardzo chciwie. Ucieszony, udzielił wiadomości o tem doktorowi, którego to nie zdziwiło bynajmniej, bo wiedział że w Ameryce północnej konie karmione są głównie rybami — a co dobre jest dla zwierzęcia żyjącego roślinami, to dobre być musi dla psa jedzącego wszystko prawie.<br>
{{tab}}Przed pójściem na spoczynek, jakkolwiek go bardzo potrzebowali ludzie, którzy odbyli piętnaście mil krwawej drogi po lodzie, doktór chciał ze swemi towarzyszami pomówić o położeniu obecnem<noinclude><references/></noinclude>
gfl3iszp3ymefupzqp1yku0e2hu2cde
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/048
100
226117
3150475
1925735
2022-08-13T15:52:41Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */ drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||46}}</noinclude>nie zmniejszając bynajmniej pojęcia o jego trudnościach.<br>
{{tab}}— Jesteśmy dopiero pod ośmdziesiątym drugim równoleżnikiem, rzekł on, a już grozi nam blizki brak żywności.<br>
{{tab}}— Dlatego też rzekł Hatteras powinniśmy nie tracić czasu. Potrzeba iść dalej, niechaj mocniejsi ciągną słabszych.<br>
{{tab}}— Czy tylko znajdziemy okręt w miejscu wskazanem? odezwał się Bell, któremu trudy podróży mimowolnie odbierały odwagę.<br>
{{tab}}— Dlaczegóż wątpisz o tem? odpowiedział Johnson; od tego zależy ocalenie tego Amerykanina tak dobrze jak i nasze.<br>
{{tab}}Dla tem większej pewności doktór na nowo badał Altamonta, mówiącego już teraz dość łatwo choć głos jego był jeszcze bardzo słaby. Potwierdził on wszystkie poprzednie swe zeznania; powtórzył raz jeszcze, że okręt pochyliwszy się na skałę granitową, nie mógł się ruszyć z miejsca, i że znajduje się pod 120° 15′ długości, a 83° 35′ szerokości.<br>
{{tab}}— Nie możemy już wątpić o prawdzie tego twierdzenia, zauważył doktór, i trudność cała leży nie w znalezieniu okrętu ''Porpoise'', lecz w dojściu do niego.<br><noinclude><references/></noinclude>
s2zb1mhl8wkugfgw959k5r9yn0iswh3
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/049
100
226118
3150464
1925738
2022-08-13T15:42:58Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */ drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||47}}</noinclude>{{tab}}— Jak wiele mamy jeszcze żywności, zapytał Hatteras.<br>
{{tab}}— Na trzy dni najwyżej, odrzekł doktór.<br>
{{tab}}— A więc trzeba ukończyć tę podróż w ciągu trzech dni, energicznie rzekł kapitan.<br>
{{tab}}— Potrzeba w rzeczy samej, odparł doktór, tem więcej gdy pogoda sprzyja nam tak statecznie; śnieg przez dwa tygodnie blizko nie padał, a sanie sunęły z łatwością po stwardniałym lodzie. Ah! czemuż na nich niema ze dwieście funtów żywności! nasze poczciwe psiska podołałyby temu ciężarowi. Ale cóż robić! trzeba przyjąć jak jest.<br>
{{tab}}— Gdyby, wtrącił Johnson, można było zręcznie i pomyślnie użyć ostatnich nabojów prochu jakie nam pozostają! gdyby tak na przykład udało się napotkać i powalić niedźwiedzia, mielibyśmy żywność do końca podróży zapewnioną.<br>
{{tab}}— Zapewne, odpowiedział doktór, tylko że te zwierzęta są i rzadkie tutaj i bardzo ostrożne, a przytem dosyć wiedzieć o tem, że koniecznie strzał ma być pewny, aby oko nie zawiodło i ręka nie zadrżała!<br>
{{tab}}— Pan jednakże jesteś wybornym strzelcem, rzekł Bell.<br>
{{tab}}— Tak, ale nie wtedy, gdy obiad dla czterech osób zależy od mojej zręczności; jednakże w razie<br><noinclude><references/></noinclude>
npgrqaj91zsuymvi8jofld6o93hbu5l
Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/050
100
226119
3150469
1925739
2022-08-13T15:45:32Z
Lord Ya
13160
/* Uwierzytelniona */ drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Lord Ya" />{{numeracja stron||48}}</noinclude>danym, przyrzekam sprawić się jak będę mógł najlepiej. Tymczasem kochani przyjaciele poprzestańmy na skromnej i szczupłej wieczerzy, potem starajmy się usnąć, aby jutro raniuteńko w dalszą wyruszyć drogę.<br>
{{tab}}W kilka minut potem, czterej podróżni nasi zasypiali snem głębokim, bo utrudzenie fizyczne przemogło wszelkie inne względy.<br>
{{tab}}W sobotę wcześnie Johnson zbudził swych towarzyszy; zaprzężono psy, i sanie ruszyły dalej ku północy.<br>
{{tab}}Pogoda była prześliczna, atmosfera nadzwyczajnie czysta, mróz ogromny; gdy słońce wzniosło się nad horyzont, miało kształt elipsy przedłużonej; pozioma jego średnica, w skutek złudzenia optycznego wydawała się dwa razy większa od średnicy prostopadłej; na płaszczyznę lodową rzucało ono promienie jasne, lecz niegrzejące. To światło od tak dawna niewidziane, chociaż nie dawało ciepła, rozweselało jednak umysły.<br>
{{tab}}Doktór bez obawy oddalił się ze strzelbą w ręku na milę przeszło; ale nim się oddalił, obliczył amunicyę. Miał wszystkiego trzy kule i cztery naboje prochu; cóż to znaczyło na niedźwiedzia podbiegunowego, zwierzę silne i wytrzymałe, {{pp|któ|re}}<noinclude><references/></noinclude>
qmu8ts7bgk0z2batr11e5lxnr7a5bdz
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/480
100
234198
3151386
1808520
2022-08-14T09:40:39Z
94.254.228.61
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Vearthy" /></noinclude><center><noinclude>CXCVIII<br /><br /></noinclude>
BROŃ MNIE PRZED SOBĄ...</center><br />
<poem>
:Broń mnie przed sobą samym — maszże dość potęgi!
Są chwile, w których nawskróś widzę Twoje księgi,
Jak słońce mgłę przeziera, która ludziom złotą,
Brylantową zdaje się — a słońcu ciemnotą...
Człowiek większy nad słońce, wie, że ta powłoka
Złota — ciemna jest tylko tworem jego oka.
Oko w oko zatapiam w Tobie me źrenice,
Chwytam Ciebie rękami za obie prawice
I krzyczę na głos cały: «Wydaj tajemnicę!
Dowiedź, żeś jest mocniejszy, lub wyznaj, że tyle
Tylko, ile ja, możesz w mądrości i w sile...
Nie znasz początku Twego, a czyż ludzkie plemię
Wie, od jakiego czasu upadło na ziemię?
Bawisz się tylko ciągle, badając sam siebie? —
Cóż robi rodzaj ludzki? w swych dziejach się grzebie.
Twoja mądrość samego siebie nie dociecze,
A czyliż samo siebie zna plemię człowiecze?
Jeden masz nieśmiertelność, my czy jej nie mamy?
I znasz siebie i {{korekta|nie nie znasz|nie znasz}}, my czy siebie znamy?
Końca Twojego nie znasz, my kiedyż się skończym?
Dzielisz się, łączysz — i my dzielim się i łączym.
Tyś różny — i my zawsze myślą rozróżnieni,
Tyś jeden — i my zawsze sercem połączeni,
Tyś potężny w niebiosach, my tam gwiazdy śledzim,
Wielkiś w morzach, my po nich jeździm, głąb ich zwiedzim.</poem><noinclude><references/></noinclude>
p3do1f7re52e337sxqdrv387gdiv71k
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/483
100
234204
3151404
1808523
2022-08-14T10:03:47Z
94.254.228.61
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Vearthy" /></noinclude><poem>W każdy punkt moje rzuciłem promienie;
A w środku siebie, jakoby w ognisku,
Czułem odrazu całe Przyrodzenie.
Stałem się osią w nieskończonem kole,
Sam nieruchomy, czułem jego ruchy;
Byłem w pierwotnym żywiołów żywiole,
W miejscu, skąd wszystkie rozchodzą się duchy,
Świat ruszające, same nieruchome:
Jako promienie, co ze środka słońca
Leją potoki blasku i gorąca,
A słońce w środku stoi niewidome.
I byłem razem na okręgu koła,
Które się wiecznie rozszerza bez końca
I nigdy bóstwa ogarnąć nie zdoła.
I dusza moja, krąg napełniająca,
Czułem, że wiecznie będzie się rozżarzać,
I wiecznie będzie ognia jej przybywać;
Będzie się wiecznie rozwijać, rozpływać,
Rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się, stwarzać,
I coraz mocniej kochać swe stworzenie
I tem powiększać coraz swe zbawienie.
:Przeszedłem ludzkie ciała, jak przebiega
Promień przez wodę, ale nie przylega
Do żadnej kropli: wszystkie nawskróś zmaca,
I wiecznie czysty przybywa i wraca,
I uczy wodę, skąd się światło leje,
I słońcu mówi, co się w wodzie dzieje...
:Stały otworem ludzkich serc podwoje,
Patrzyłem w czaszki, jak alchymik w słoje.
Widziałem, jakie człek żądze zapalał,
Jakiej i kiedy myśli sobie nalał,
Jakie lekarstwa, jakie trucizn wary
Gotował skrycie. A dokoła stali
Duchowie czarni, aniołowie biali,
Skrzydłami studząc albo niecąc żary,</poem><noinclude><references/></noinclude>
2qa0r6qocrrytoiheiol1mrfxv3isgo
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/484
100
234205
3151406
2115058
2022-08-14T10:06:25Z
94.254.228.61
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="PMG" /></noinclude><poem>Nieprzyjaciele i obrońce duszni,
Śmiejąc się, płacząc — a zawsze posłuszni
Temu, którego trzymali w objęciu,
Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu,
Które jej ojciec, pan wielki poruczy,
Choć ta na dobre, a ta na złe uczy
{{...|..............}}
</poem><br /><br /><noinclude><references/></noinclude>
7c60d0f66tu8mt3qeomc66o8kqyjpo1
3151458
3151406
2022-08-14T11:57:07Z
Dzakuza21
10310
Wycofanie edycji użytkownika [[Special:Contributions/94.254.228.61|94.254.228.61]] ([[User talk:94.254.228.61|dyskusja]]). Autor przywróconej wersji to [[User:PMG|PMG]].
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="PMG" /></noinclude><poem>Nieprzyjaciele i obrońcę duszni,
Śmiejąc się, płacząc — a zawsze posłuszni
Temu, którego trzymali w objęciu,
Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu,
Które jej ojciec, pan wielki poruczy,
Choć ta na dobre, a ta na złe uczy
{{...|..............}}
</poem><br /><br /><noinclude><references/></noinclude>
ld14hdyt8h37vbtqskpbpxlnholmxjg
3151459
3151458
2022-08-14T11:57:17Z
Dzakuza21
10310
Wycofanie edycji użytkownika [[Special:Contributions/Dzakuza21|Dzakuza21]] ([[User talk:Dzakuza21|dyskusja]]). Autor przywróconej wersji to [[User:94.254.228.61|94.254.228.61]].
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="PMG" /></noinclude><poem>Nieprzyjaciele i obrońce duszni,
Śmiejąc się, płacząc — a zawsze posłuszni
Temu, którego trzymali w objęciu,
Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu,
Które jej ojciec, pan wielki poruczy,
Choć ta na dobre, a ta na złe uczy
{{...|..............}}
</poem><br /><br /><noinclude><references/></noinclude>
7c60d0f66tu8mt3qeomc66o8kqyjpo1
Szablon:PAGES NOT PROOFREAD
10
292653
3150937
3150332
2022-08-14T04:54:54Z
Phe-bot
8629
Pywikibot 7.5.2
wikitext
text/x-wiki
264037
t7pozeysnuvibwi828dln7rilhlk2lg
Szablon:ALL PAGES
10
292654
3150938
3150334
2022-08-14T04:55:04Z
Phe-bot
8629
Pywikibot 7.5.2
wikitext
text/x-wiki
773698
38eueh3kvw0k5mg7yla78w18jrznt2a
Szablon:PR TEXTS
10
292655
3150939
3150335
2022-08-14T04:55:14Z
Phe-bot
8629
Pywikibot 7.5.2
wikitext
text/x-wiki
230548
tjzm4dctteb3sstp8vqb3elpcpahfgx
Szablon:ALL TEXTS
10
292656
3150940
3150336
2022-08-14T04:55:24Z
Phe-bot
8629
Pywikibot 7.5.2
wikitext
text/x-wiki
233145
ha3qi8eifiae26nfh7gb6njon3zmund
Szablon:IndexPages/Podróż do Bieguna Północnego (Verne)
10
303931
3150478
3147007
2022-08-13T16:01:57Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>742</pc><q4>452</q4><q3>275</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>15</q0>
jiw3pf9eho1zqo05elzg4hi3coaui0o
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/134
100
338652
3151403
2904702
2022-08-14T10:02:25Z
Zetzecik
5649
.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron|| — 132 — }}</noinclude>{{tab}}Nie nalegała już więcej, skoro nie chciał. Po prawdzie, i u niej było ciasno, a ze starym nowy kłopotby był.<br>
{{tab}}Przykazała Pietrkowi wziąć Kruczka na postronek i do chałupy prowadzić.<br>
{{tab}}— Stanie za Burka, któren gdziesik uciekł. Niezguła dopiero! — krzyknęła niecierpliwie, gdyż Pietrek nie mógł dać rady psu.<br>
{{tab}}— Głupi... gryzł tu będzie... tam źreć co dnia dostaniesz... juści, a w cieple się wyleżysz... Kruczek! — napominał go stary, pomagając brać na sznurek.<br>
{{tab}}Pobiegła przodem, by jeszcze na odchodnem zajrzeć do siostry.<br>
{{tab}}Zdziwiła się, zastawszy w izbie kilka kobiet i Weronkę, znowuj rozpłakaną.<br>
{{tab}}— A czem to sobie u was zasłużyłam na tyle dobrości? czem? — biadoliła.<br>
{{tab}}— Niewiela możem, wszędy bieda, ale co przynieślim, bierzcie, bo ze szczerego serca dajem — przemówiła Kłębowa, wtykając jej w garść spory węzełek.<br>
{{tab}}— Takie nieszczęście was spotkało!<br>
{{tab}}— Nie z kamienia przecie naród i kużden z biedą się zna.<br>
{{tab}}— I przez chłopa jesteście, jak drugie.<br>
{{tab}}— To w taką porę waju ciężej niźli inszym.<br>
{{tab}}— I barzej was Pan Jezus doświadcza... — powiadały wraz, składając przed nią węzełki, bo ano społecznie się zmówiły i naniesły jej, co ino która mogła: to grochu, to krup jęczmiennych, to mąki...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k5pvtt658s4xc69eu8yehdzxuinn9x5
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/135
100
338656
3151405
2904708
2022-08-14T10:04:25Z
Zetzecik
5649
.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron|| — 133 — }}</noinclude>{{tab}}— Ludzie kochane, gospodynie, matki rodzone! — szlochała rzewliwie, obłapiając się z niemi tak gorąco, aż się wszystkie popłakały.<br>
{{tab}}— Są jeszcze dobre na świecie, są!.. — myślała Hanka z rozczuleniem.<br>
{{tab}}A tu i organiścina wtaczała się we drzwi, bochen chleba dźwigając pod pachą i kawał słoniny w papierze.<br>
{{tab}}Hanka, nie czekając już na jej przemowę, że to południe akuratnie przedzwaniali, śpiesznie poleciała do chałupy.<br>
{{tab}}Jasno było na świecie, słońce się nie pokazywało, ale mimo to dzień posiewał dziwnie przesłonecznioną widność; niebo wisiało wysoko, niby ta modrawa płachta, zrzadka jeno pozarzucana białemi chustami strzępiastych chmur, dołem zaś role rozlewały się w roztocz nieobjętą, widną kiej na dłoni, pozieleniałą miejscami, a gdzie płową od rżysk i ugorów, strugami wód łyskającą, jakby temi szybami.<br>
{{tab}}Skowronki wyśpiewywały rozgłośnie, a z pól, od borów, z niebieskawych dali, całym światem płynęło rzeźwe, wiośniane powietrze, przejęte ciepłą wilgocią i miodnym zapachem topolowych pąków.<br>
{{tab}}A po drogach wsi roiło się od ludzi: ściągali w opłotki gałęzie i drzewa, przez wichurę wyłamane.<br>
{{tab}}W powietrzu zaś było tak cicho, że drzewiny, jakby obwiane jeno puchem pierwszej zieleni pąków, ledwie się poruchiwały.<br>
{{tab}}Nieprzeliczona chmara wróbli kotłowała się przy kościele, że czarno było, jakby od sadzy, na klonach<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jbu0xkf0b7s5xj4025h1xakfws431qx
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/136
100
338807
3151407
2904715
2022-08-14T10:07:30Z
Zetzecik
5649
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron|| — 134 — }}</noinclude>i lipach rozłożystych, aż wrzask i ogłuszający świergot rozchodził się na całą wieś.<br>
{{tab}}Zaś nad wygładzonym, lśniącym stawem krzyczały gęsiory, stróżując gęsiąt, i klepały ostro kijami, gdyż prano w wielu naraz miejscach.<br>
{{tab}}A wszędy był rejwach, pośpieszna robota, przekrzyki między chałupami, chmary dzieciaków i czerwieniejących po sadach kobiet.<br>
{{tab}}Sienie i izby stały naprzestrzał wywarte, po płotach suszyli przeprane dopiero co szmaty, wietrzyli po sadach pościele, ściany bielono tu i owdzie, psy wojnę czyniły ze świniami, bobrującemi po rowach, a kajś znowu krowy wynosiły rogate łby z za ogrodzeń, porykując tęskliwie.<br>
{{tab}}Niejeden też wóz wyjechał do miasteczka po świąteczne zakupy. A zaraz z południa nadjechał długim wasągiem stary handlarz Judka ze swoją żydowicą i bachorem.<br>
{{tab}}Jeździli od chałupy do chałupy, przeprowadzani przez pieski, sielnie docierające, a mało skąd Judka wychodził z pustemi rękoma, bo nie był okpis, jak karczmarz, albo i drugie, płacił niezgorzej, a nawet, jak komu na przednówku było potrza, to na niewielki procent wygodził. Mądry był Żyd, znał wszystkich we wsi i wiedział, jak do kogo przemówić, to i raz po raz ciągał na wóz ciołaka, albo zboża jakiego ćwiartkę wynosił, a żydowica osobno na swoją rękę handlowała, znosząc jajka, koguty, to jakąś wypierzoną kokoszkę, albo i tego płótna półsztuczek, że to głównie na zamianę wycyganiała za owe fryzki, a wstążki, a tasiemki,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n0wujptuj90ehbbqa1fvagz6zz7iiuc
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/137
100
338808
3151408
2904719
2022-08-14T10:10:09Z
Zetzecik
5649
.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron|| — 135 — }}</noinclude>a szpilki, i cały ów kram do przystrajania, na któren babski gatunek zawżdy łakomy, a co w wielgachnem pudle nosiła z sobą, kusząc niem co łakomsze...<br>
{{tab}}Zajeżdżały właśnie przed Borynów dom, gdy Jóźka przypadła z piskiem:<br>
{{tab}}— Hanuś, kupcie czerwonej tasiemki!.. a i tej brezylji do jajek potrza farbowania... nici też zabrakło! — prosiła skamląco Hanki.<br>
{{tab}}— Jutro pojedziesz do miasta, to nakupisz, co potrzeba.<br>
{{tab}}— A nawet w mieście taniej i tak nie ocyganiają! — upewniała, rada też jeździć, że już bez nakazu wyleciała do handlarzy, krzycząc, iż niczego im nie potrza i nic nie przedadzą.<br>
{{tab}}— A spędź kury, by się jaka do żydowskiego woza nie zaprzęgła! — krzyknęła za nią Hanka, wyglądając przed dom.<br>
{{tab}}Tereska żołnierka skręcała właśnie w opłotki, jakby uciekając przed żydowicą, która za nią cosik wykrzykiwała.<br />
{{tab}}Wpadła do izby, słowa nie mogąc przemówić a jąkając się jeno i czerwieniąc okrutnie, a tak jakoś strapiona, że aż łzy zasiwiły się u jej rzęs długich.<br>
{{tab}}— Co to wam, Teresko? — spytała wielce rozciekawiona.<br>
{{tab}}— Abo te oszukańce dają mi tylko piętnaście złotych, a wełniak całkiem nowy! Tak mi potrza pieniędzy, że dziw się nie skręcę...<br>
{{tab}}— Pokażcie... a drogi? — łakoma była na przyodziewę.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
27vhwmhxfy91ycz2s4xsg9agw0pqyl0
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/139
100
338810
3151412
2904726
2022-08-14T10:14:42Z
Zetzecik
5649
.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron|| — 137 — }}</noinclude>{{tab}}— Bójcie się Boga!.. nie ma to swojego chłopa?<br>
{{tab}}— Wiadomo, ale tamten we wojsku, daleko, i niewiada, czy wróci, a kobiecie samej się cni, Mateusz zaś był blisko, na podorędziu, i chłop kiej smok. Cóż to ma sobie żałować?!<br>
{{tab}}Hance przyszedł na myśl Antek z Jagną. Głęboko się zamedytowała.<br>
{{tab}}— A jak Mateusza wzieni, skompaniła się z jego siostrą, z Nastką, nawet siedzi w ich chałupie i razem już do miasta latają. Nastka nibyto do brata, a głównie by Szymkowi Dominikowej się przypominać...<br>
{{tab}}— Że to wy wiecie o wszystkiem! no, no!<br>
{{tab}}— Na oczach głupie szyćko robią, to przejrzeć łacno. Wełniak przedaje ostatni, by Mateuszowi święta sprawić! — szydziła złośliwie.<br>
{{tab}}— No, no, co się to nie wyrabia z ludźmi!.. I mnieby trza jechać do Antka.<br>
{{tab}}— Tyli świat drogi, w waszym stanie, jeszcze się pochorujecie... Nie może to Jóźka, albo kto drugi? — ledwie się wstrzymała, by Jagny nie wymienić...<br>
{{tab}}— Sama pójdę, da Bóg, że mi się nic nie stanie. Rocho mówili, że we święta będą puszczali do niego, pojadę... Ale, trzaby już te boczki poprzekładać na drugą stronę.<br>
{{tab}}— Trzeci dzień słonieją, juści że nie zawadzi; zaraz tam pójdę.<br>
{{tab}}I poszła, ale jeszcze rychlej wróciła zmieszana jakoś, oznajmiając, że mięsa z połowę brakuje.<br>
{{tab}}Porwała się do komory Hanka, poleciała za nią<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6ol7ofwol1pzgg371jik5pumcjxf4l2
Szablon:IndexPages/Kumaniecki (red) - Zbiór najważniejszych dokumentów do powstania państwa polskiego.djvu
10
373266
3150732
2525672
2022-08-13T20:02:20Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>190</pc><q4>5</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>11</q1><q0>1</q0>
3f2tcwm1mrqliwljzckxfrqtyql3izj
Szablon:IndexPages/Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu
10
434544
3150530
3144956
2022-08-13T18:01:57Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>475</pc><q4>6</q4><q3>2</q3><q2>0</q2><q1>173</q1><q0>1</q0>
5nab88egdrnqpngy4dz151z0j9gut7p
Szablon:IndexPages/Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu
10
552476
3150628
3150317
2022-08-13T19:02:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>254</pc><q4>5</q4><q3>27</q3><q2>0</q2><q1>58</q1><q0>3</q0>
5ri3vgis8oyuq4dnhuo631txs76iti5
3150874
3150628
2022-08-14T03:01:48Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>254</pc><q4>5</q4><q3>27</q3><q2>0</q2><q1>63</q1><q0>3</q0>
gqeblh9hlu0yybd3oi9d2adm8ekmi3t
3150891
3150874
2022-08-14T04:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>254</pc><q4>5</q4><q3>27</q3><q2>0</q2><q1>64</q1><q0>3</q0>
awvlxlegka5tzk9t3x7n9x18817vfmw
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/215
100
605570
3150579
1548123
2022-08-13T18:38:39Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Kejt" /></noinclude>{{pk|by|wają}} nasze sprawy publiczne, wyda się może jeszcze niepodobniejszą do prawdy, jeżeli dodamy, iż za podwyższeniem subwencji, oprócz ks. Kuratora, głosowali dr. de Warnia Gnoiński i dr. {{Roz*|Smolka,}} a {{Rozstrzelony|przeciw}} podwyższeniu pp. Pietruski i dr. Rajski.<br>
{{tab}}Ubolewaliśmy już nieraz nad tem, że w sprawach, obchodzących ogół, w sprawach przeważnie politycznych, udział prawników sprowadza często jak najgorsze skutki, bo dla tych panów najczęściej sprawiedliwością jest to, co stoi w paragrafie. Nie mogą oni tak łatwo oswobodzić się od jarzma formułek i definicyj, które ciężą na ich umyśle. W sprawie fundacji Skarbkowskiej niedogodność ta dała nam się już nieraz czuć bardzo dotkliwie. Zamiast oprzeć się niesłusznym wymaganiom z należną energią, któraby była znalazła usilne poparcie w całym kraju, zarząd badał lękliwie wszystkie przepisy i paragrafy, i okazywał się często troskliwszym o utrzymanie sceny niemieckiej, niż władze rządowe. Obecnie, gdy p. Konig oświadczył, że w razie niepodwyższenia subwencji zmuszony będzie zrzec się przedsiębiorstwa, połowa członków Rady administracyjnej przelękła się tej ewentualności, że fundacja zmuszoną będzie na własną rękę utrzymywać dalej teatr niemiecki.<br>
{{tab}}Trudno nam pojąć, zkąd ma wyjść ten przymus do utrzymywania sceny niemieckiej, i w jakiej formie on może się objawić. Kiedy przed kilkoma miesiącami dr. Smolka żądał od sejmu, ażeby chwycił się polityki absolutnego oporu przeciw obecnemu systemowi rządowemu, kiedy większości reprezentantów kraju zarzucał lękliwość i wołał, że dlatego nie chcemy chwycić się tak skrajnej opozycji, do jakiej nas popychał, bo nam „straszno“ — naówczas wiedzieliśmy dobrze, czegośmy się obawiali. Obawialiśmy się gwałtownej represji, takiej, po jakiej kraj dopiero co odetchnął; obawialiśmy się rozjątrzenia naszych ran społecznych, ponownego zapanowania systemu policyjnego w szkole, w administracji i w sądownictwie. Obawy nasze były usprawiedliwione świeżemi przykładami, mogliśmy cytować nazwiska i fakta na ich poparcie, mogliśmy powoływać się na rozstrój społeczny, który nie pozwalał krajowi staczać walki z ministrem poza granicami konstytucji grudniowej. Jeżeli nam było „straszno“, wiedzieliśmy przynajmniej dlaczego. Ale niech nam kto powie, zkąd się teraz drwi Smolce zrobiło tak „straszno“, że wotował za podwyższeniem subwencji dla p. Königa? Czy mąż, który wbrew p. Beustowi, Andrassemu, wbrew wszystkim faktom dokonanym, podjął się przemienić całą monarchię Austrjacko węgierską w nowe zupełnie ciało federalistyczne, który jednym zamachem pióra przyłączył Bukowinę do Galicji, Szlązk do Czech, Krainę do Dolnych Rakuz, mąż który się nie lękał ani wyborów bez pośrednich, ani stanu oblężenia ani nowego najazdu Sunnnerów, Hehnów, Wolfarthów — przeląkł się nagle tej strasznej chwili, w której dzienniki centralistyczne uderzyłyby na alarm z powodu, iż teatr niemiecki we Lwowie, dla braku przedsiębiorcy, zamknięto? Ozemże jest to, coby była może zrobiła, a może i nie zrobiła prokuratorja finansowa w imieniu rządu w takim razie, wobec walki, jaką przyjęcie owego sejmowego wniosku dra. Smolki musiałoby było wywołać w całym kraju, w każdej, najmniejszej gminie? Ozem jest drobniutka kwestja fundacji Skarbkowskiej, wobec kwestji federalistycznego lub dualistycznego ustroju monarchii? Wątpliwem jest bardzo, czy, w kwestji, tak podrzędnej, {{pp|mini|sterstwo}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e8v8dx5rvdkidouhmyz523iyrahxd56
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/189
100
629350
3150585
1628541
2022-08-13T18:40:45Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>napotkanej rzeki, a jeszcze lepiej — puścić się rzeką samą; ten sposób podróżowania ma przytem tę dogodność jeszcze, iż nie pozostawia za sobą śladów. W tych warunkach podróżowania nawet napad krajowców mniejszem zagrażał niebezpieczeństwem, gdyż będąc na tratwie, dobrze uzbrojeni, czas bardzo długi bronić się mogli, z pełną nadzieją zwycięstwa.<br>
{{tab}}Tak rozumował Dick Sand. Jak widzimy, Harris miał zupełną słuszność, gdy twierdził, że młody chłopiec do takiego a nie innego dojdzie właśnie rozwiązania. I istotnie, tylko tak mógł sobie postąpić człowiek, umiejący myśleć logicznie.<br>
{{tab}}Lecz, jak znaleźć ową rzekę? Czy istniała ona wogóle gdzieś w pobliżu?<br>
{{tab}}Na pytanie te młody chłopiec uważał za możliwe odpowiedzieć twierdząco, a to na następujących przesłankach: w pobliżu miejsca, około którego rozbił się „Pilgrim“, wpadała do morza rzeka wcale już wielka, która początek swój brała niewątpliwie w górach, które widnieją na krańcach horyzontu, a które on brał za Kordyljery ongi. — W obecnej chwili znajdowali się oni już w miejscowości bardzo błotnistej, {{Korekta|poprzeżynanej|poprzerzynanej}} nieprzeliczoną ilością drobnych strumieni, które z konieczności dążyć musiały niewątpliwie ku {{pp|jakie|muś}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
745rzxc50swkt2c6m98i55dq0vutu3p
Wikiskryba:MastiBot/center
2
630598
3150867
3146914
2022-08-14T01:11:39Z
MastiBot
3525
Bot uaktualnia tabelę
wikitext
text/x-wiki
Ostatnia aktualizacja: '''<onlyinclude>{{#time: Y-m-d H:i|{{REVISIONTIMESTAMP}}}}</onlyinclude>'''.
Wszelkie uwagi proszę zgłaszać w [[Dyskusja Wikiskryby:Masti|dyskusji operatora]].
== 23:43, 13 lis 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4497'''
Przetworzono 179668 stron.
== 02:36, 3 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4481'''
Przetworzono 180298 stron.
== 02:38, 10 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4460'''
Przetworzono 180602 stron.
== 02:35, 17 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4460'''
Przetworzono 180715 stron.
== 02:31, 24 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4456'''
Przetworzono 181040 stron.
== 02:45, 31 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4454'''
Przetworzono 181174 stron.
== 02:31, 7 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4432'''
Przetworzono 181373 stron.
== 02:38, 14 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4416'''
Przetworzono 181997 stron.
== 02:38, 21 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4416'''
Przetworzono 182147 stron.
== 02:38, 28 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4414'''
Przetworzono 182249 stron.
== 02:37, 4 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4413'''
Przetworzono 182344 stron.
== 02:39, 11 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4406'''
Przetworzono 182485 stron.
== 02:39, 18 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4402'''
Przetworzono 182542 stron.
== 02:40, 25 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4394'''
Przetworzono 182751 stron.
== 02:38, 4 mar 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4392'''
Przetworzono 182925 stron.
== 02:39, 11 mar 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4391'''
Przetworzono 183009 stron.
== 02:39, 18 mar 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4351'''
Przetworzono 183192 stron.
== 03:24, 25 mar 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4350'''
Przetworzono 183375 stron.
== 02:38, 1 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4346'''
Przetworzono 183687 stron.
== 02:39, 8 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4346'''
Przetworzono 183868 stron.
== 02:38, 15 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4345'''
Przetworzono 184161 stron.
== 02:39, 22 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4342'''
Przetworzono 184406 stron.
== 02:39, 13 maj 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4340'''
Przetworzono 184723 stron.
== 02:38, 20 maj 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4339'''
Przetworzono 184810 stron.
== 02:39, 27 maj 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4338'''
Przetworzono 185078 stron.
== 02:37, 3 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4337'''
Przetworzono 185245 stron.
== 02:40, 10 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4337'''
Przetworzono 185430 stron.
== 02:39, 17 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4321'''
Przetworzono 185569 stron.
== 02:38, 24 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4319'''
Przetworzono 185648 stron.
== 02:38, 1 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4318'''
Przetworzono 185800 stron.
== 02:40, 8 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4316'''
Przetworzono 185867 stron.
== 02:40, 15 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4283'''
Przetworzono 185921 stron.
== 02:40, 22 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4283'''
Przetworzono 185950 stron.
== 02:40, 29 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4277'''
Przetworzono 186000 stron.
== 02:41, 5 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4275'''
Przetworzono 186036 stron.
== 02:44, 12 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4274'''
Przetworzono 186147 stron.
== 02:40, 19 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4269'''
Przetworzono 186330 stron.
== 02:41, 26 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4268'''
Przetworzono 186435 stron.
== 02:40, 2 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4259'''
Przetworzono 186706 stron.
== 02:42, 9 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4255'''
Przetworzono 186803 stron.
== 02:46, 16 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4255'''
Przetworzono 186960 stron.
== 02:46, 23 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4254'''
Przetworzono 187042 stron.
== 02:45, 30 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4252'''
Przetworzono 187179 stron.
== 02:45, 7 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4247'''
Przetworzono 187313 stron.
== 02:40, 14 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4247'''
Przetworzono 187380 stron.
== 02:41, 21 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4246'''
Przetworzono 187448 stron.
== 02:43, 28 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4246'''
Przetworzono 187590 stron.
== 02:41, 4 lis 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4241'''
Przetworzono 187670 stron.
== 02:48, 11 lis 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 4192'''
Przetworzono 187777 stron.
== 02:51, 21 kwi 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3975'''
Przetworzono 192970 stron.
== 02:48, 28 kwi 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3974'''
Przetworzono 193111 stron.
== 02:49, 5 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3966'''
Przetworzono 193438 stron.
== 02:50, 12 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3965'''
Przetworzono 198744 stron.
== 02:51, 19 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3963'''
Przetworzono 200913 stron.
== 02:49, 26 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3961'''
Przetworzono 204498 stron.
== 02:51, 2 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3945'''
Przetworzono 205669 stron.
== 02:51, 9 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3944'''
Przetworzono 207423 stron.
== 02:53, 16 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3944'''
Przetworzono 207493 stron.
== 02:58, 23 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3943'''
Przetworzono 207646 stron.
== 02:51, 30 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3937'''
Przetworzono 207730 stron.
== 02:51, 7 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3930'''
Przetworzono 207872 stron.
== 02:54, 14 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3926'''
Przetworzono 208060 stron.
== 02:58, 21 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3925'''
Przetworzono 208191 stron.
== 02:51, 28 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3857'''
Przetworzono 208346 stron.
== 02:52, 4 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3852'''
Przetworzono 208528 stron.
== 02:53, 11 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3777'''
Przetworzono 208863 stron.
== 02:54, 18 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3753'''
Przetworzono 208989 stron.
== 03:07, 25 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3751'''
Przetworzono 209102 stron.
== 02:57, 1 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3687'''
Przetworzono 209274 stron.
== 02:55, 8 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3676'''
Przetworzono 209512 stron.
== 02:55, 15 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3675'''
Przetworzono 209703 stron.
== 02:53, 22 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3671'''
Przetworzono 209841 stron.
== 02:50, 29 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3670'''
Przetworzono 209991 stron.
== 02:47, 6 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3665'''
Przetworzono 210196 stron.
== 03:00, 13 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3664'''
Przetworzono 210351 stron.
== 02:48, 20 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3664'''
Przetworzono 210436 stron.
== 02:45, 27 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3664'''
Przetworzono 210525 stron.
== 02:51, 3 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3663'''
Przetworzono 210672 stron.
== 02:52, 10 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3661'''
Przetworzono 210907 stron.
== 03:17, 17 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3658'''
Przetworzono 211230 stron.
== 03:17, 24 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3656'''
Przetworzono 211381 stron.
== 03:18, 1 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3653'''
Przetworzono 211518 stron.
== 03:02, 8 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3653'''
Przetworzono 211698 stron.
== 02:59, 15 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3652'''
Przetworzono 211853 stron.
== 02:54, 22 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3651'''
Przetworzono 212019 stron.
== 02:53, 29 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3649'''
Przetworzono 212170 stron.
== 02:55, 5 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3644'''
Przetworzono 212286 stron.
== 02:54, 12 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3642'''
Przetworzono 212505 stron.
== 02:54, 19 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3642'''
Przetworzono 212641 stron.
== 02:54, 26 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3641'''
Przetworzono 212830 stron.
== 02:55, 2 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3640'''
Przetworzono 213090 stron.
== 03:05, 9 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3634'''
Przetworzono 213369 stron.
== 03:06, 16 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3634'''
Przetworzono 213483 stron.
== 03:06, 23 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3633'''
Przetworzono 212918 stron.
== 03:04, 1 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3633'''
Przetworzono 213111 stron.
== 03:06, 8 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3620'''
Przetworzono 213239 stron.
== 03:07, 15 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3619'''
Przetworzono 213524 stron.
== 03:05, 22 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3617'''
Przetworzono 213761 stron.
== 03:49, 29 mar 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3603'''
Przetworzono 213926 stron.
== 03:04, 5 kwi 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3588'''
Przetworzono 214145 stron.
== 03:05, 12 kwi 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3586'''
Przetworzono 214356 stron.
== 03:05, 17 maj 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3575'''
Przetworzono 215844 stron.
== 03:06, 24 maj 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3574'''
Przetworzono 216009 stron.
== 03:06, 31 maj 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3574'''
Przetworzono 216110 stron.
== 03:06, 7 cze 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3574'''
Przetworzono 216187 stron.
== 03:06, 14 cze 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3573'''
Przetworzono 216284 stron.
== 03:07, 21 cze 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3562'''
Przetworzono 216381 stron.
== 23:36, 25 paź 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3542'''
Przetworzono 219146 stron.
== 03:10, 1 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3540'''
Przetworzono 219238 stron.
== 03:07, 8 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3538'''
Przetworzono 219388 stron.
== 03:07, 15 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3538'''
Przetworzono 219482 stron.
== 03:04, 22 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3537'''
Przetworzono 219583 stron.
== 03:06, 29 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3536'''
Przetworzono 219669 stron.
== 03:05, 6 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3531'''
Przetworzono 219758 stron.
== 03:08, 13 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3531'''
Przetworzono 219832 stron.
== 03:07, 20 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3531'''
Przetworzono 219916 stron.
== 03:05, 27 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3530'''
Przetworzono 220022 stron.
== 03:24, 17 sty 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3528'''
Przetworzono 220599 stron.
== 03:23, 24 sty 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3522'''
Przetworzono 220742 stron.
== 03:28, 31 sty 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3497'''
Przetworzono 220910 stron.
== 03:27, 7 lut 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3497'''
Przetworzono 221036 stron.
== 03:36, 14 lut 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3497'''
Przetworzono 221153 stron.
== 03:21, 21 lut 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3497'''
Przetworzono 221239 stron.
== 03:19, 28 lut 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3497'''
Przetworzono 221369 stron.
== 03:18, 14 mar 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3494'''
Przetworzono 221638 stron.
== 03:23, 21 mar 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3493'''
Przetworzono 221716 stron.
== 03:55, 28 mar 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3493'''
Przetworzono 221951 stron.
== 03:17, 11 kwi 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3494'''
Przetworzono 222365 stron.
== 03:16, 18 kwi 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3493'''
Przetworzono 222632 stron.
== 03:16, 25 kwi 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3493'''
Przetworzono 222757 stron.
== 03:20, 2 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3494'''
Przetworzono 222817 stron.
== 03:18, 9 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3463'''
Przetworzono 223003 stron.
== 03:18, 16 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3462'''
Przetworzono 223150 stron.
== 03:07, 23 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3463'''
Przetworzono 223441 stron.
== 03:16, 30 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3463'''
Przetworzono 223532 stron.
== 03:16, 6 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3462'''
Przetworzono 223654 stron.
== 03:16, 13 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3462'''
Przetworzono 223760 stron.
== 03:16, 20 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3462'''
Przetworzono 223883 stron.
== 03:17, 27 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3461'''
Przetworzono 224011 stron.
== 03:24, 4 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3460'''
Przetworzono 224163 stron.
== 03:21, 11 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3451'''
Przetworzono 224354 stron.
== 03:20, 18 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3450'''
Przetworzono 224387 stron.
== 03:30, 25 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3448'''
Przetworzono 224514 stron.
== 03:18, 1 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3447'''
Przetworzono 224580 stron.
== 03:21, 8 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3447'''
Przetworzono 224788 stron.
== 03:21, 15 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3447'''
Przetworzono 224982 stron.
== 03:16, 22 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3447'''
Przetworzono 225109 stron.
== 03:13, 29 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3446'''
Przetworzono 225370 stron.
== 03:22, 5 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3443'''
Przetworzono 225609 stron.
== 03:16, 12 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3443'''
Przetworzono 225866 stron.
== 03:02, 19 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3443'''
Przetworzono 226025 stron.
== 03:10, 26 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3441'''
Przetworzono 226426 stron.
== 02:57, 3 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3440'''
Przetworzono 226584 stron.
== 03:11, 10 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3440'''
Przetworzono 227634 stron.
== 03:08, 17 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3439'''
Przetworzono 227846 stron.
== 03:09, 24 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3435'''
Przetworzono 228091 stron.
== 02:13, 31 paź 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3432'''
Przetworzono 228210 stron.
== 03:10, 7 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3421'''
Przetworzono 228374 stron.
== 03:00, 14 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3359'''
Przetworzono 228601 stron.
== 03:13, 21 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3322'''
Przetworzono 228816 stron.
== 03:08, 28 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3317'''
Przetworzono 229117 stron.
== 03:03, 5 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3315'''
Przetworzono 229495 stron.
== 03:11, 12 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3315'''
Przetworzono 229740 stron.
== 03:04, 19 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3314'''
Przetworzono 229962 stron.
== 03:56, 26 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3314'''
Przetworzono 230130 stron.
== 03:59, 2 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3313'''
Przetworzono 230301 stron.
== 03:42, 9 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3311'''
Przetworzono 230473 stron.
== 04:38, 16 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3311'''
Przetworzono 230797 stron.
== 03:46, 23 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3311'''
Przetworzono 231083 stron.
== 04:07, 30 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3309'''
Przetworzono 231255 stron.
== 04:02, 6 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3307'''
Przetworzono 231546 stron.
== 03:50, 13 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3304'''
Przetworzono 231858 stron.
== 03:57, 20 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3303'''
Przetworzono 231978 stron.
== 03:55, 27 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3303'''
Przetworzono 232246 stron.
== 04:07, 6 mar 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3303'''
Przetworzono 232473 stron.
== 04:07, 13 mar 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3301'''
Przetworzono 232603 stron.
== 04:12, 20 mar 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3301'''
Przetworzono 232920 stron.
== 05:09, 27 mar 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3299'''
Przetworzono 233251 stron.
== 03:21, 3 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3268'''
Przetworzono 233517 stron.
== 03:33, 10 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3258'''
Przetworzono 233678 stron.
== 03:23, 17 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3258'''
Przetworzono 233833 stron.
== 03:34, 24 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3258'''
Przetworzono 233929 stron.
== 04:45, 1 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3258'''
Przetworzono 234148 stron.
== 03:57, 8 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3258'''
Przetworzono 234514 stron.
== 03:44, 15 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3258'''
Przetworzono 234714 stron.
== 03:42, 22 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3256'''
Przetworzono 235060 stron.
== 04:33, 29 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3256'''
Przetworzono 235218 stron.
== 05:18, 5 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3255'''
Przetworzono 235509 stron.
== 03:47, 12 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3255'''
Przetworzono 235742 stron.
== 03:59, 19 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3255'''
Przetworzono 235981 stron.
== 03:48, 26 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3255'''
Przetworzono 236050 stron.
== 03:58, 3 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3255'''
Przetworzono 236084 stron.
== 04:13, 10 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3254'''
Przetworzono 236319 stron.
== 03:01, 17 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3253'''
Przetworzono 236462 stron.
== 03:01, 24 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3253'''
Przetworzono 236543 stron.
== 03:00, 31 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3253'''
Przetworzono 236706 stron.
== 03:11, 7 sie 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3253'''
Przetworzono 237362 stron.
== 03:11, 14 sie 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 3253'''
Przetworzono 237686 stron.
p6vdrr4rotu4dn3kildy180ixfq1vwh
Wikiskryba:MastiBot/center/strony
2
630600
3151009
3146919
2022-08-14T05:25:51Z
MastiBot
3525
Bot uaktualnia tabelę
wikitext
text/x-wiki
Ostatnia aktualizacja: '''<onlyinclude>{{#time: Y-m-d H:i|{{REVISIONTIMESTAMP}}}}</onlyinclude>'''.
Wszelkie uwagi proszę zgłaszać w [[Dyskusja Wikiskryby:Masti|dyskusji operatora]].
== 23:19, 13 lis 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33788'''
Przetworzono 395476 stron.
== 04:07, 3 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33598'''
Przetworzono 399384 stron.
== 04:12, 10 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33554'''
Przetworzono 400815 stron.
== 04:05, 17 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33490'''
Przetworzono 402294 stron.
== 04:02, 24 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33482'''
Przetworzono 403399 stron.
== 04:34, 31 gru 2017 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33477'''
Przetworzono 404614 stron.
== 04:03, 7 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33397'''
Przetworzono 406556 stron.
== 04:12, 14 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33230'''
Przetworzono 408231 stron.
== 04:16, 21 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33195'''
Przetworzono 409486 stron.
== 04:20, 28 sty 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33080'''
Przetworzono 411052 stron.
== 04:19, 4 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 33028'''
Przetworzono 412643 stron.
== 04:20, 11 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32884'''
Przetworzono 413940 stron.
== 04:15, 18 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32795'''
Przetworzono 415633 stron.
== 04:20, 25 lut 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32700'''
Przetworzono 417300 stron.
== 04:12, 4 mar 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32659'''
Przetworzono 419123 stron.
== 04:19, 11 mar 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32400'''
Przetworzono 420394 stron.
== 04:13, 18 mar 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32337'''
Przetworzono 422045 stron.
== 04:16, 25 mar 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32210'''
Przetworzono 423379 stron.
== 04:15, 1 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32167'''
Przetworzono 425209 stron.
== 04:19, 8 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32114'''
Przetworzono 426776 stron.
== 04:15, 15 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32053'''
Przetworzono 428121 stron.
== 04:16, 22 kwi 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32031'''
Przetworzono 429258 stron.
== 04:18, 13 maj 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 32010'''
Przetworzono 432699 stron.
== 04:14, 20 maj 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31982'''
Przetworzono 434002 stron.
== 04:15, 27 maj 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31967'''
Przetworzono 434907 stron.
== 04:18, 3 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31890'''
Przetworzono 435974 stron.
== 04:20, 10 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31801'''
Przetworzono 436906 stron.
== 04:19, 17 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31639'''
Przetworzono 437926 stron.
== 04:16, 24 cze 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31618'''
Przetworzono 439358 stron.
== 04:12, 1 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31614'''
Przetworzono 440719 stron.
== 04:19, 8 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31551'''
Przetworzono 441762 stron.
== 04:24, 15 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31435'''
Przetworzono 442598 stron.
== 04:24, 22 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31420'''
Przetworzono 443470 stron.
== 04:22, 29 lip 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31366'''
Przetworzono 444518 stron.
== 04:31, 5 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31327'''
Przetworzono 445716 stron.
== 04:32, 12 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31276'''
Przetworzono 447322 stron.
== 04:21, 19 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31209'''
Przetworzono 448621 stron.
== 04:21, 26 sie 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31193'''
Przetworzono 449892 stron.
== 04:26, 2 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31142'''
Przetworzono 451601 stron.
== 04:26, 9 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31071'''
Przetworzono 452584 stron.
== 04:36, 16 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31019'''
Przetworzono 453964 stron.
== 04:32, 23 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 31010'''
Przetworzono 455013 stron.
== 04:30, 30 wrz 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30937'''
Przetworzono 456118 stron.
== 04:29, 7 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30900'''
Przetworzono 457488 stron.
== 04:25, 14 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30890'''
Przetworzono 459248 stron.
== 04:29, 21 paź 2018 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30820'''
Przetworzono 460223 stron.
== 04:22, 28 paź 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30781'''
Przetworzono 462183 stron.
== 04:31, 4 lis 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30752'''
Przetworzono 463748 stron.
== 04:37, 11 lis 2018 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 30558'''
Przetworzono 465362 stron.
== 00:35, 19 kwi 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29351'''
Przetworzono 491539 stron.
== 04:49, 21 kwi 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29349'''
Przetworzono 492270 stron.
== 04:45, 28 kwi 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29365'''
Przetworzono 493760 stron.
== 05:36, 5 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29233'''
Przetworzono 494765 stron.
== 04:45, 12 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29138'''
Przetworzono 496164 stron.
== 04:49, 19 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29096'''
Przetworzono 497320 stron.
== 04:51, 26 maj 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 29090'''
Przetworzono 498589 stron.
== 05:34, 2 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28998'''
Przetworzono 500142 stron.
== 04:49, 9 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28997'''
Przetworzono 501688 stron.
== 04:46, 16 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28949'''
Przetworzono 503034 stron.
== 05:24, 23 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28939'''
Przetworzono 504319 stron.
== 04:46, 30 cze 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28931'''
Przetworzono 505780 stron.
== 04:52, 7 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28924'''
Przetworzono 507650 stron.
== 04:52, 14 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28907'''
Przetworzono 509245 stron.
== 05:07, 21 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28902'''
Przetworzono 511199 stron.
== 04:54, 28 lip 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28633'''
Przetworzono 512757 stron.
== 04:55, 4 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28629'''
Przetworzono 514402 stron.
== 04:54, 11 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28597'''
Przetworzono 515938 stron.
== 04:53, 18 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28562'''
Przetworzono 516615 stron.
== 05:20, 25 sie 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28574'''
Przetworzono 517039 stron.
== 05:17, 1 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28540'''
Przetworzono 517766 stron.
== 04:58, 8 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28343'''
Przetworzono 518842 stron.
== 04:58, 15 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28327'''
Przetworzono 519902 stron.
== 04:54, 22 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28219'''
Przetworzono 521225 stron.
== 04:54, 29 wrz 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28194'''
Przetworzono 522611 stron.
== 05:34, 6 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28173'''
Przetworzono 523971 stron.
== 05:19, 13 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28146'''
Przetworzono 525314 stron.
== 04:49, 20 paź 2019 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28118'''
Przetworzono 526765 stron.
== 04:46, 27 paź 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28079'''
Przetworzono 528187 stron.
== 04:50, 3 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 28035'''
Przetworzono 529611 stron.
== 04:54, 10 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27996'''
Przetworzono 531246 stron.
== 06:15, 17 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27966'''
Przetworzono 533008 stron.
== 06:14, 24 lis 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27936'''
Przetworzono 534412 stron.
== 06:17, 1 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27930'''
Przetworzono 536449 stron.
== 05:34, 8 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27891'''
Przetworzono 538163 stron.
== 05:26, 15 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27855'''
Przetworzono 540224 stron.
== 05:12, 22 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27852'''
Przetworzono 541904 stron.
== 05:09, 29 gru 2019 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27843'''
Przetworzono 543928 stron.
== 05:14, 5 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27829'''
Przetworzono 546124 stron.
== 05:12, 12 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27815'''
Przetworzono 547841 stron.
== 05:12, 19 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27812'''
Przetworzono 549938 stron.
== 05:04, 26 sty 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27806'''
Przetworzono 552197 stron.
== 05:14, 2 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27741'''
Przetworzono 553844 stron.
== 05:50, 9 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27676'''
Przetworzono 556051 stron.
== 05:51, 16 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27665'''
Przetworzono 557820 stron.
== 05:52, 23 lut 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27655'''
Przetworzono 559660 stron.
== 05:49, 1 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27601'''
Przetworzono 561468 stron.
== 05:57, 8 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27518'''
Przetworzono 563719 stron.
== 05:58, 15 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27481'''
Przetworzono 565576 stron.
== 05:54, 22 mar 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27393'''
Przetworzono 567952 stron.
== 05:48, 29 mar 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27286'''
Przetworzono 570066 stron.
== 05:51, 5 kwi 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27270'''
Przetworzono 572621 stron.
== 05:52, 12 kwi 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27257'''
Przetworzono 574799 stron.
== 05:54, 24 maj 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27158'''
Przetworzono 585319 stron.
== 05:59, 31 maj 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27137'''
Przetworzono 586537 stron.
== 05:57, 7 cze 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27058'''
Przetworzono 587410 stron.
== 05:56, 14 cze 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27039'''
Przetworzono 589241 stron.
== 05:57, 21 cze 2020 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 27022'''
Przetworzono 590844 stron.
== 16:28, 26 paź 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26545'''
Przetworzono 626244 stron.
== 06:54, 1 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26521'''
Przetworzono 627445 stron.
== 06:54, 8 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26519'''
Przetworzono 628955 stron.
== 06:55, 15 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26507'''
Przetworzono 630214 stron.
== 06:52, 22 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26476'''
Przetworzono 631409 stron.
== 07:05, 29 lis 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26418'''
Przetworzono 632597 stron.
== 06:35, 6 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26383'''
Przetworzono 634220 stron.
== 06:53, 13 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26391'''
Przetworzono 635668 stron.
== 06:53, 20 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26384'''
Przetworzono 637068 stron.
== 06:45, 27 gru 2020 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26376'''
Przetworzono 638498 stron.
== 07:49, 24 sty 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26275'''
Przetworzono 644250 stron.
== 07:59, 31 sty 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26274'''
Przetworzono 645963 stron.
== 07:50, 21 lut 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26249'''
Przetworzono 650870 stron.
== 07:42, 28 lut 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26241'''
Przetworzono 652428 stron.
== 07:39, 14 mar 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26203'''
Przetworzono 655780 stron.
== 08:02, 21 mar 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26201'''
Przetworzono 657312 stron.
== 07:50, 28 mar 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26201'''
Przetworzono 659305 stron.
== 07:35, 11 kwi 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26192'''
Przetworzono 662662 stron.
== 07:38, 18 kwi 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26177'''
Przetworzono 664321 stron.
== 07:45, 25 kwi 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26158'''
Przetworzono 666214 stron.
== 07:45, 2 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26151'''
Przetworzono 668095 stron.
== 07:48, 9 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26118'''
Przetworzono 669887 stron.
== 07:43, 16 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26115'''
Przetworzono 671257 stron.
== 07:45, 23 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26108'''
Przetworzono 673251 stron.
== 07:37, 30 maj 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26108'''
Przetworzono 674695 stron.
== 07:44, 6 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26106'''
Przetworzono 676367 stron.
== 07:47, 13 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26104'''
Przetworzono 678046 stron.
== 07:40, 20 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26091'''
Przetworzono 680034 stron.
== 07:53, 27 cze 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26070'''
Przetworzono 681696 stron.
== 08:20, 4 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26046'''
Przetworzono 683125 stron.
== 08:09, 11 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 26022'''
Przetworzono 684728 stron.
== 08:07, 18 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25755'''
Przetworzono 685635 stron.
== 08:14, 25 lip 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25685'''
Przetworzono 687208 stron.
== 08:09, 1 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25682'''
Przetworzono 688622 stron.
== 08:09, 8 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25569'''
Przetworzono 691217 stron.
== 08:09, 15 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25568'''
Przetworzono 693166 stron.
== 07:47, 22 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25565'''
Przetworzono 695355 stron.
== 07:44, 29 sie 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25511'''
Przetworzono 698120 stron.
== 08:22, 5 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25467'''
Przetworzono 700135 stron.
== 07:49, 12 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25448'''
Przetworzono 701853 stron.
== 06:59, 19 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25439'''
Przetworzono 703925 stron.
== 07:38, 26 wrz 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25376'''
Przetworzono 705906 stron.
== 07:21, 3 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25285'''
Przetworzono 707399 stron.
== 07:16, 10 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25276'''
Przetworzono 709726 stron.
== 07:09, 17 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25267'''
Przetworzono 712520 stron.
== 07:25, 24 paź 2021 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25257'''
Przetworzono 714721 stron.
== 07:25, 31 paź 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 25177'''
Przetworzono 716451 stron.
== 07:22, 7 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24958'''
Przetworzono 718523 stron.
== 06:54, 14 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24809'''
Przetworzono 720252 stron.
== 07:17, 21 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24775'''
Przetworzono 721726 stron.
== 07:06, 28 lis 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24594'''
Przetworzono 723238 stron.
== 07:12, 5 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24569'''
Przetworzono 725468 stron.
== 07:07, 12 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24562'''
Przetworzono 727370 stron.
== 06:56, 19 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24560'''
Przetworzono 729242 stron.
== 09:31, 26 gru 2021 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24557'''
Przetworzono 730999 stron.
== 09:38, 2 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24538'''
Przetworzono 732415 stron.
== 11:09, 16 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24488'''
Przetworzono 736150 stron.
== 09:37, 23 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24468'''
Przetworzono 737887 stron.
== 10:09, 30 sty 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24443'''
Przetworzono 740023 stron.
== 09:51, 6 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24416'''
Przetworzono 741728 stron.
== 09:19, 13 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24342'''
Przetworzono 743273 stron.
== 09:40, 20 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24312'''
Przetworzono 744581 stron.
== 10:04, 27 lut 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24292'''
Przetworzono 746124 stron.
== 10:24, 6 mar 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24276'''
Przetworzono 747632 stron.
== 10:12, 13 mar 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24267'''
Przetworzono 749065 stron.
== 10:35, 20 mar 2022 (CET) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24266'''
Przetworzono 750777 stron.
== 11:09, 27 mar 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24256'''
Przetworzono 752395 stron.
== 08:20, 3 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24230'''
Przetworzono 754063 stron.
== 08:26, 10 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24230'''
Przetworzono 755402 stron.
== 08:12, 17 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24230'''
Przetworzono 757243 stron.
== 08:37, 24 kwi 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24228'''
Przetworzono 758624 stron.
== 11:52, 1 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24225'''
Przetworzono 759605 stron.
== 09:37, 8 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24225'''
Przetworzono 760869 stron.
== 09:32, 15 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24190'''
Przetworzono 761857 stron.
== 09:10, 22 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24189'''
Przetworzono 762583 stron.
== 11:11, 29 maj 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24184'''
Przetworzono 763661 stron.
== 12:59, 5 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24169'''
Przetworzono 764599 stron.
== 09:24, 12 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24164'''
Przetworzono 765328 stron.
== 09:47, 19 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24164'''
Przetworzono 766152 stron.
== 09:25, 26 cze 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24164'''
Przetworzono 766910 stron.
== 10:50, 3 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24160'''
Przetworzono 768126 stron.
== 10:45, 10 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24157'''
Przetworzono 768997 stron.
== 06:48, 17 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24139'''
Przetworzono 769699 stron.
== 07:03, 24 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24132'''
Przetworzono 770352 stron.
== 06:59, 31 lip 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24107'''
Przetworzono 771146 stron.
== 07:24, 7 sie 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24105'''
Przetworzono 772464 stron.
== 07:25, 14 sie 2022 (CEST) ==
'''Liczba stron spełniających warunki: 24073'''
Przetworzono 773698 stron.
a0dkymf52cttze581p2eggkqy6cth5y
Strona:Juliusz Verne - Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką.djvu/39
100
630791
3150549
1633834
2022-08-13T18:18:59Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="EwkaC" /></noinclude>podróży. O tem nie mógł powątpiewać. Samuel niesłychanie nadużywał zaimków i słów w pierwszej osobie liczby mnogiej.<br>
{{tab}}— '''''My... będziemy''''' gotowi... '''''odjedziem'''''..., i zaimka dzierżawczego w liczbie pojedynczej: '''''Nasz''''' balon..., '''''nasza''''' łódka.... '''''nasze''''' badanie...., nakoniec tegoż zaimka w liczbie mnogiej: '''''Nasze''''' przygotowania...., '''''nasze''''' odkrycia..., '''''nasze''''' podróże powietrzne.<br>
{{tab}}Dreszcze przejmowały Dicka, Chociaż mocno postanowił nie jechać, nie chciał jednak nazbyt sprzeciwiać się przyjacielowi. Wyznajmy nawet, iż nie zdając sobie sprawy ze swego postępku, cichaczem sprowadził z Edymburga odzież podróżną i najlepsze strzelby myśliwskie.<br>
{{tab}}Jednego dnia przyznawszy, iż byłoby szczęście niesłychane, gdyby na tysiąc przypadków jeden się powiódł, udał że uczyni zadość życzeniom doktora; ale zamierzywszy odłożyć do nieograniczonego czasu tę podróż, wynajdywał najrozmaitsze pozory i wykręty. Czy wyprawa jest rzeczywiście użyteczną i stosowną? Czy istotnie potrzeba odkryć źródła Nilu?... Czy będzie to praca dla szczęścia ludzkości?... Czy wreszcie ludy afrykańskie będą szczęśliwsze, gdy zostaną ucywilizowane? Alboż nakoniec jest pewnem, że oświata jest w Europie, nie zaś w Afryce?.... Kto wie? Możeby lepiej było poczekać? Przyjdzie czas, że ktoś przewędruje w szerz Afrykę, w sposób mniej<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6b5qzfblewhzkqxyfowqlqsluwtd7f9
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/91
100
643742
3150629
1669464
2022-08-13T19:03:05Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Nawider" /></noinclude>{{tab}}Górale bawarscy tworzą pomiędzy sobą tajemny związek „owsiska“ pod dowództwem kilku „mistrzów owsiska.“ Związkowi płacą wkładkę od przyjęcia, obowiązując się każdej chwili ruszać gdy mistrz rozkaże. Po owsianych zbiorkach, niebaczkiem i bez wieści nocą przypadają do wiosek podhalowi swemu sąsiednich, i rozniecając ogień, strzałami budzą ludność zwołując na owsiskowy sąd, który zagaja mistrz: W imię cesarza Karola! Przywołują imiennie wszystkich występców przeciwko moralności, nieprzepuszczając: księdzu wikaremu ani plebańskiej gospodyni, ani dworowi ani wójtowi, karczmarzowi i najbogatszym kmieciom, wesołym dowcipnym wierszykiem ogłaszają winę jego i karzą: przerażającą kocią muzyką, trąbieniem, dzwonieniem w lemiesze i t. p. Ukończywszy sądy, jak się zjawili tak bez wieści znikają niepoznani zostawiając winowajców wystawionych na szyderstwo publiczne.<br>
{{tab}}W Czarnym Dunajcu odbywają się: bursy — stowarzyszenie składkowe w celu wzajemnej zabawy i tańców zakończone w zapust: sądem bursowym. Przewodnik burs z węgierska zowie się: hadnagy (czyta się: hadnadż, znaczy: dowódzcę). Stary góral poważny przewodniczy sądom bursowym; wobec zgromadzenia czyta przewinienia parobków mianowicie: przeciw moralności — osądza na: razy pytając czy zgromadzenie przychwala. Poczem kładą winowajcę na ławę; wykonawca zwinny z małą łopatką w ręku (zwaną: parol) wywijając nią tańcuje wokoło, przeskakuje leżącego niedotykając nogami a w końcu wśród śmiechu i radości obecnych: łup! go raz i drugi.<br>
{{tab}}Bursy te miewały i ponury obrządek. Gromady zbójeckie zwały się: bursami miały hetmana i kata, który leżące ofiary pochodnią piekł i zabijał.<br>
{{tab}}Czy nie są te bursy przypomnieniem dawnych sądów podhala bawarskiego??<br>
{{tab}}''Przywilej (V)'' {{f*|nowy-targ|kap}}. — W imię pańskie Amen. Ponieważ te tylko sprawy pewnemi być mogą, które stwierdzono i umocniono pismem, więc: Ja Cedro wojewoda krakowski dziedzic dóbr pomiędzy rzekami: Ostrówka, Dunajcem, Dunajcem-Czarnym, Rogoźnikiem, Lepietnicą, Słoną Rajtarnicą, Nedelską i Stradomią;<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2i1wqq3bcc51l103xcmvg82f7nk3scj
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/166
100
685209
3150664
2024312
2022-08-13T19:18:18Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Wiem, że jest ci niesympatyczny, Zili. Jednakże jest to dwór twojej monarchji, racja stanu wymaga poprostu twojej reprezentacji i twego stanowiska przy boku cesarza. Oczekują ciebie tęsknie i Rekwedzii, wpływ twój odżył na nowo i silnie, czyniąc ogromne i bardzo szczęśliwe posunięcie naprzód w tej sprawie.<br>
{{tab}}— Wiem o tem, bo prócz dzieci to jedno mnie jeszcze porywa i unosi do powrotu...<br>
{{tab}}— Cesarz jest zgnębiony, bo wyjazdem swoim z Idania, a potem ucieczką z wyspy dałaś mu najwyższy dowód swego lekceważenia.<br>
{{tab}}Gizella zarumieniła się.<br>
{{tab}}— Czy to, Luiselu, Hełm Srebrny przysłał cię do mnie z taką perorą?<br>
{{tab}}— Ach, złośliwa jesteś, Zili!... Ale masz ostatecznie rację. Ja cię zresztą... najlepiej rozumiem i nie dziwię się tobie w niczem... dwór idański nie zachęcający.<br>
{{tab}}— Bo wiesz — podchwyciła Gizella — tyle jest innych milszych tematów dla nas obojga... niż... ta moja nieszczęsna ucieczka z Idania.<br>
{{tab}}— O tak, Zili najdroższa, nie sądź również, że chcę być pośrednikiem, godzącym ciebie z Ottokarem. O, nie! Mimo to, wierz mi, Gizello...<br>
{{tab}}— Że powinnam wracać do Idania — dokończyła poważnie. — Doprawdy, tęsknota do dzieci, jedynie do dzieci, unosi mnie za lada wspomnieniem, lecz bunt duszy, ten bunt niezwalczony, odtrąca mnie od Ottokara tak silnie, że muszę tłumić w sobie uczucia macierzyńskie, mam wstręt do tamtych stosunków. Zresztą, nie poruszajmy już tej sprawy, Luiselu. Jestem niezmiernie rada z twego przybycia tutaj, więc bawmy się tak, jak gdyby nic nie było poza nami i nic przed nami, dobrze? Będziemy odbywać razem wycieczki odległe w głąb czarnego lądu. Tak bardzo chcę poznać tę słoneczną krainę. Będziesz mi towarzyszył Luiselu?<br>
{{tab}}— Naturalnie! Wszak nie przybyłem tu, aby siedzieć na jednem miejscu. Ale sądzę, że zaszczycisz mnie swoją wizytą. Mieszkam o milę stąd wodnej drogi, w willi, która wisi prawie nad urwiskiem, jak albatros gotowy do lotu i przypomina, nie budową, lecz położeniem skalistego wzgórza Maurar, obecną siedzibę Ksywiana. Czy wiesz, Zili, o Ksywianie?<br>
{{tab}}— Cóż się z nim stało?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k2fixl5h4ge1x5o5rzz1jk4dutpvn8k
Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/522
100
703380
3150667
2872447
2022-08-13T19:21:15Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Anagram16" />{{c|— 518 —}}</noinclude>
<poem>
{{c|'''V. Karol Wilhelm Strandberg.'''<ref>{{Przypiswiki}} Carl Wilhelm August Strandberg.</ref>|w=120%}}
{{c|Wyjaśnienie.|w=110%}}
Przed nami pełne szklanki, przy {{korekta|mie|mnie}} starzec siwy;
Żarty sypie z rękawa, wesoło się śmieje,
Wspomina dawne czasy, dawne wskrzesza dzieje,
O postaciach z przeszłości opowiada dziwy:
„Tam stałem wśród dział huku i byłem szczęśliwy,
„Tutaj straciłem wszelką już życia nadzieję,
„Tu znów wielkim strumieniem moja krew się leje,—
„Mów, czy i ty zraszałeś krwią ojczyste niwy?“
Oko moje nie kryło się przed jego wzrokiem
I chociaż skromne bardzo były moje słowa,
Zanim skończył, odrzekłem: „Myśmy nie rówieśni.
„Pytasz, gdzie krew swą lałem za mój kraj potokiem?
„Tak! ziemia ta purpury mojej krwi nie chowa,
„Lecz krew moja serdeczna — to są moje pieśni!
:::::::::::''(Wł. Trąmpczyński)''.
<br>
{{---|60}}
<br>
{{c|'''VI. Karol XV-ty.'''|w=120%}}
{{c|1. Dwoje oczu.|w=110%}}
Nad światem wkoło panują cienie,
Niby w chaosu pierwotne czasy;
Więziona ziemia i wód przestrzenie,
Wysokie skały, zielono lasy.
Daremnie słońce promień rozsyła
Wokoło świata! nie widać świtu.
Daremnie gwiazda się zapaliła:
Nie widzi oko niebios błękitu.
Tylko myśl ciężka, dzika, stargana,
Wspinając skrzydła w marzenia chmurze,
Daremnie wzlata! siła złamana
Nic znajdzie punktu oparcia w górze.
I tak ciążąca w serca głębinie
Myśl zasępiona obrazy snuje,
Rozpaczą, bólem leniwo płynie:
Świat mi się cały czarno maluje.
Wtem dwojga oczu cieple spojrzenie
Potęgą blasku tak mnie oblało,
Że w smutnej piersi opadły cienie,
Myśl się ocknęła i światło wstało!
Wstępuje we mnie nowe już życie,
A dawne tylko jakby się śniło,
I puls za pulsem falami skrycie
Kołysze serce, by szczęściom biło.
Czy to wyższego światła promienie?
Nie ziemskich prochów blaski gorące?
Czy to w zwierciedle nieba widzenie
Własnego serca marzeniem lśniące?
Powiedzcie, pięknych wy oczu dwoje,
Czy wy na innym zrodzone świecie?
I czy już wiecznie, o gwiazdy moje,
I poza grobem świecić będziecie?
<br>
</poem>
{{---}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
103tp7p2gct5otliiia9xapebh8jmur
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/231
100
743180
3150565
2956837
2022-08-13T18:28:43Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Ankry" />{{c|— 231 —}}</noinclude>{{tab}}Aramis pozwolił Porthosowi usiąść u wejścia do groty, a sam, zgięty we dwoje, wsunął się do jej środka, naśladując puszczyka.<br>
{{tab}}Z głębi podziemia odezwało się krótkie żałosne gruchanie, zaledwie dosłyszalne dla ucha.<br>
{{tab}}{{Korekta|Pomocniy|Pomocnicy}}: Yvon i Grennek z synem czekali już.<br>
{{tab}}Gdy pan de Bracieux połączył się już z biskupem, bretończycy zapalili latarnię, którą z sobą przynieśli, Porthos zaś zapewnił przyjaciela, że czuje się najzupełniej dobrze.<br>
{{tab}}— Obejrzyjmy łódź — odezwał się Aramis — a nadewszystko przekonajmy się, co ona zawiera.<br>
{{tab}}— Nie tak blisko ze światłem, jaśnie panie — rzekł przewoźnik Yvon — gdyż, według rozkazu pańskiego, złożyłem pod ławką w tyle łodzi pakę z baryłką prochu i nabojami muszkietowemi, które jaśnie pan przysłał z fortecy.<br>
{{tab}}— Dobrze — bąknął Aramis.<br>
{{tab}}I, wziąwszy latarnię, z miną człowieka, wolnego od obaw a świadomego niebezpieczeństw, opatrzył drobiazgowo wszystkie składowe części statku.<br>
{{tab}}Po chwili, zadowolony z oględzin, rzekł:<br>
{{tab}}— Naradźmy się teraz, drogi Porthosie, czy mamy wyprowadzić barkę przeciwległym otworem pieczary, o którym nikt nie wie, kierując się po pochyłości w cieniu podziemia, czy też pod gołem niebem przesunąć ją na wałkach, pomiędzy krzakami, przesadzając ją przez skały wybrzeża, mające w tem miejscu nie więcej nad dwadzieścia stóp wysokości, a od strony morza głębię na trzy lub cztery sążnie, z dnem równem i twardem.<br>
{{tab}}— Mniejsza o to, jaśnie panie!... — z uszanowaniem odezwał się przewodnik Yvon — ale nie zdaje mi się, aby po pochyłości podziemia, w ciemnicy, gdzie będziemy zmuszeni kierować statkiem naszym, droga była równie dogodną, jak pod gołem niebem. Znam ja dobrze nadbrzeżne skały i mogę zaręczyć, iż gładkie są jak trawnik ogrodowy; a wnętrze groty, przeciwnie, jest chropowate; nie licząc, że przy samym końcu<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6qjxlhq9s7g2r94o867zvadv6k2usxb
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/159
100
797448
3150557
2343347
2022-08-13T18:24:54Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Przygotował popularne wydanie bajek Calila i Dimma, upatrzone wstępem o wpływe literatury indyjskiej na średniowieczną literaturę hiszpańską. Nieszczęście chciało, że nigdy nie opublikował tej pracy. Położyłaby ona bowiem kres alkoholizmowi wśród ludu, a także zapobiegłaby niebezpiecznym doktrynom o przyszłem zbawieniu ekonomicznem.<br>
{{tab}}Dwa wielkie dzieła, które projektował Paparriqopoulus miały się odnosić do życia i prac pisarzy mało znanych, to znaczy, tych, którzy nie figurują w historjach literatur, lub też tych, których pracę zbywa historja literatury paroma słowami. Chciał w ten sposób wynagrodzić niesprawiedliwość, którą popełniono ongiś, niesprawiedliwość, nad którą ubolewał i której się obawiał, w stosunku do samego siebie.<br>
{{tab}}Jedno z tych dzieł miało mówić o pisarzach, których dzieła są nam zupełnie nieznane, ponieważ zaginęły, czyli o pisarzach, znanych nam tylko z imienia. Paparriqopoulus chciał także napisać historję tych, którzy nosili się z zamiarem pisania, lecz nigdy, dla tych, czy innych powodów, zamiaru tego nie uskutecznili.<br>
{{tab}}Nabiwszy sobie dobrze głowę naszą substancjalną literaturą narodową, przeszedł Paparriqopoulus do literatur zagranicznych. Było to połączone z wielkiemi trudność ami, ponieważ nie miał żadnych zdolności do języków. Nauka języków wymaga czasu, a czas ten był zajęty innemi, ważniejszemi studjami. Pappariqopoulus ratował się wybiegiem, którego nauczył go jego sławny profesor.<br>
{{tab}}Zaprenumerował sobie najważniejsze, zagraniczne czasopisma literackie. Nie czytał dzieł autorów, czytał o autorach. Pochłonąwszy pisma<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0t1hnc12ls7yeu4vf7aq0cidu9ydpd1
Szablon:IndexPages/PL Sand - Joanna.djvu
10
804132
3150626
3150298
2022-08-13T19:02:28Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>458</pc><q4>5</q4><q3>213</q3><q2>0</q2><q1>232</q1><q0>8</q0>
kazrdzdswi3i2zq32f2ibl0tsf9nql4
3150733
3150626
2022-08-13T20:02:42Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>458</pc><q4>5</q4><q3>242</q3><q2>0</q2><q1>203</q1><q0>8</q0>
fz1t4fg10b3430fbimzf5tjdlsovoo0
3150762
3150733
2022-08-13T21:02:13Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>458</pc><q4>5</q4><q3>245</q3><q2>0</q2><q1>200</q1><q0>8</q0>
5mqk8gzs61ywmyizhk54ifjmv9m55vz
3150804
3150762
2022-08-13T22:01:59Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>458</pc><q4>5</q4><q3>256</q3><q2>0</q2><q1>189</q1><q0>8</q0>
q9ful1i557ieatab383j9bl5tg8g6vh
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/287
100
811302
3150560
2389796
2022-08-13T18:25:57Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>z nią dojść do ładu — niechże raz powie — czy zgadza się na tę partję, czy nie... a jeżeli nie, to dlaczego? Taką partję odrzucać... to niesłychane!... Taki zaszczyt dla nas!... No, zobaczymy, zobaczymy! A teraz, niech wraca do swego pokoju i czeka tam na pana de Ker-Elliot... a jeśliby się ośmieliła źle go przyjąć... źle z nią będzie!...<br>
{{tab}}— Ależ nie, to niemożliwe — uspokoił się nieco pan Achilles — ona nie ośmieliłaby się nam sprzeciwiać... zresztą co za powody? Poprostu, Helviro, to zwykła złośliwość, chce, żebyśmy ją prosili. No, ale zobaczymy, czy się ośmieli stroić sobie jakieś żarty ze mną... no, gadaj — czy będziesz się ze mną kłóciła?<br>
{{tab}}— Powtarzam — rzekła Teresa z niewidzianą w niej nigdy dotąd stanowczością — powtarzam raz jeszcze, że nie mogę przyrzekać swojej ręki człowiekowi, którego nie znam i który mnie nie zna... i uprzedzam, że jakikolwiek ucisk na mnie, choćby najbrutalniejszy, nietylko nie zmieni mego postanowienia, ale uczyni je niewzruszonem!<br>
{{tab}}— Doprawdy?... Więc ty... sądzisz... że ja... nie mam na to sposobu?... z trudem wykrztusił pan Dunoyer. — Czyż ty myślisz, że ja tak łatwo wypuszczę z ręki sposobność pozbycia się ciebie z domu... skoro mi się nastręcza?...<br>
{{tab}}Przy calem swem wrodzonem grubijaństwie i nieludzkości, nawet pan Achilles pożałował i zawstydził się tych słów okrutnych, tak bolesny wyraz ujrzał na twarzy Teresy.<br>
{{tab}}Zato pani Helvira miała duszę nikczemniejszą, niż mąż. Ostatnie jego słowa podnieciły ją tylko i wrzasnęła, zupełnie się już nie krępując:<br>
{{tab}}— Tak, Achilles ma zupełną rację... chodzi nam poprostu o pozbycie się ciebie z domu — nic więcej. To będzie dla nas prawdziwe szczęście, skoro się uwolnimy od ciągłego widoku takiej szelmy!
owe to grubijaństwo dotknęło Teresę do żywego; zdołała się jednak pohamować: nagle ujrzała swą {{pp|sytu|ację}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jvz5et83rtvqz7vccqij982f7f8qqok
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/299
100
811437
3150646
2390232
2022-08-13T19:10:26Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>zawołała z uniesieniem. — Czy wiesz, do jakiego stoipnia posunął pan de Monital swą uczciwość! On mnie kocha, kocha namiętnie... i wie o mojej wzajemności... i chociaż wieleby go kosztowało, aby nie zdradzić wiary przyjaciela, poszedł do mego ojca, w chwili, gdyś pan łamał swoje słowo. I czy pan możesz liczyć na serce, które bije dla takiego człowieka? Mój panie, jesteś albo fenomenalnie próżny, albo fenomenalnym głupcem.<br>
{{tab}}Gniew i uniesienie Teresy dadzą się w pewnej mierze usprawiedliwić. Złudzona przez pana de Montal, lękała się wciąż, aby nie popełnił samobójstwa, następnie, miłość jej była zagrożona; wreszcie zaś, pan de Montal usposobił ją niekorzystnie dla swego rywala, gorące zaś pochwały ojca przedstawiły jej młodego barona w jaknajgorszem świetle. Teresa nigdy zbytnio nie szanowała rodziców, teraz zaś każdy człowiek, cieszący się sympatją tego lichwiarza, stawał się dla innej pogardy godnym.<br>
{{tab}}Ewin spadł z takich wyżyn uniesienia i zachwytu, że nie miał siły bronić się i usprawiedliwiać; zresztą z gorzkich wyrzutów Teresy część tylko dosięgała jego świadomości. Pogrzebany w gruzach swych nadziei i marzeń, stracił prawie przytomność i zaledwie widział i słyszał, co się dokoła niego dzieje. Jedyną myślą jaka nasuwała się jego skołatanemu umysłowi, było: być posłusznym woli Teresy i zerwać wszelkie stosunki z panem Dunoyer.<br>
{{tab}}W udręczeniu usiadł, oparł czoło na dłoni i siedział, niezdolny do wymówienia słowa choćby.<br>
{{tab}}Teresa spoglądała nań pogardliwie, ale zarazem w spojrzeniu jej malował się rosnący niepokój. Osłupienie barona przypisywała wstydowi, albo wyrzutom sumienia.<br>
{{tab}}Powoli młoda dziewica poczynała u czuwać, że energja jej słabnie... zaniepokoiło ją, że tak się szczyciła ze swej niesławy wobec człowieka, nieznajomego przecież. Po gorączkowem wysileniu przeżywała pewien rodzaj upokorzenia poprostu.<br>
{{tab}}Przewlekające się milczenie Ewina poczęło trwożyć<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lw65p1g1u1tankb0visxm3ge1qo3hwq
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/8
100
815837
3150554
2401353
2022-08-13T18:23:09Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>bo ci oczy wyłupię. Nic ci nie zrobiłam, czemu mnie biłeś?...<br>
{{tab}}— Zaraz ci powiem — zawołał bandyta. — A! mam cię! teraz potańcujesz!<br>
{{tab}}— Ty sam potańcujesz! — odezwał się głos męski.<br>
{{tab}}— Kto tu? Czy ty, Czerwony Janku?<br>
{{tab}}— Nie jestem Czerwonym Jankiem — rzekł nieznajomy.<br>
{{tab}}— Dobrze, ponieważ nie jesteś z naszych, spróbujmy się! — zawołał Szuryner; a w tejże chwili ręka wypieszczona, miękka, schwyciła go za gardło tak silnie, iż zdawało się, że cienka skóra okrywa muskuły stalowe.<br>
{{tab}}Dziewczyna, uciekłszy w głąb sieni, rzekła do nieznajomego obrońcy:<br>
{{tab}}— Dziękuje panu, żeś ujął się za mną... Szuryner bił mnie. Teraz mnie już nie dostanie; puszczaj go, strzeż się... To Szuryner!...<br>
{{tab}}— I ja także chwat, z którym niełatwa sprawa, — odpowiedział nieznajomy.<br>
{{tab}}Wszystko umilkło; przez kilka sekund, wśród wycia wiatru i plusku deszczu, słychać było tylko gwałtowne szamotanie się wałczących. Nieznajomy wyciągnął Szurynera aż na ulicę; podstawieniem nogi przewalił go a gdy tamten znowu się porwał, obrońca Gualezy zaczął mu bębnić pięściami po głowie; uderzenia spadały gęste, jak grad. Nareszcie Szuryner, ogłuszony, padł na bruk.<br>
{{tab}}— Nie dobijaj go, miej litość, — rzekła Gualez; która w ciągu tej bitwy wvszła na próg domu. — Lecz kto pan jesteś? Prócz Bakałarza nikt nie jest silniejszy niż Szuryner...<br>
{{tab}}Nieznajomy słuchał uważnie głosu mówiącej; nigdy tony srebrzystsze nie głaskały mu ucha; chciał dojrzeć rysy twarzy, ale noc była zbyt ciemna, światło latarni niepewne. Poleżawszy kilka minut bez ruchu, Szuryner wyciągnął ręce, nogi, nareszcie usiadł.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rfcvp4cvrd0au66xurshs992wz96bm2
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/478
100
817501
3150583
2405723
2022-08-13T18:39:37Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>nim stary notarjusz, potwór, który także prześladuje Ludwikę.<br>
{{tab}}— Ludwikę, tę samą, do której tu przy chodzisz?<br>
{{tab}}— Tak jest; służyła u tego notarjusza, a Germain był u niego kasjerem. Nie mam czasu tłumaczyć ci obszernie, o co go oskarża, ale to pewna, że ten niegodziwy człowiek jak wściekły pastwi się nad biednymi ludźmi, co mu nigdy nic złego nie zrobili. Lecz cierpliwości! cierpliwości! przyjdzie kolej i na niego. — Rigoletta wymówiła ostatnie słowa tonem, który zaniepokoił panią Seraphin; baba chciała się czegoś więcej dowiedzieć, dlatego wmieszała się do rozmowy.<br>
{{tab}}— Kochana panienko — rzekła z przymileniem do Marji — późno; nie mamy czasu, czekają nas, pojmuję, że chciałabyś słuchać, co ta panna mówi, bo i ja, choć nie znam osób, o których wspomina, boleję nad losem młodego Germaina i dziewczyny. Ach, Boże! czy podobna, żeby na świecie byli ludzie tak źli! jakże się nazywa ten notarjusz, moja panienko?<br>
{{tab}}Rigoletta nie miała żadnego powodu nie ufać pani Seraphin; przypomniawszy sobie jednakże przestrogi Rudolfa, który jej zalecił najgłębszą tajemnicę co do skrytej swojej opieki nad Germainem i Ludwiką, żałowała swojej prędkości.<br>
{{tab}}— Ten niegodziwiec nazywa się Ferrand — odpowiedziała więc Rigoletta, dodając zręcznie, aby naprawić lekką swą nieuwagę — tem gorzej z jego strony, że dręczy tych biedaków, bo nikt się niemi nie zajmuje, nikt o nich nie dba, tylko ja jedna, a to im mało pomoże.<br>
{{tab}}— O! są serca dosyć szlachetne, żeby to uczynić! — rzekła Marja po chwili namysłu, powściągając swe uniesienie. — Ja znam człowieka, co uważa sobie za obowiązek opiekować się tymi, co cierpią, i bronić ich; równie jest dobrotliwy dla poczciwych, jak niewypowiedzianie straszny dla złych.<br>
{{tab}}Rigoletta zdziwiona spojrzała na Gualezę i już miała<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
76luavzp4yyviy1v6jruy588vv2waqy
Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/225
100
846236
3150655
2479688
2022-08-13T19:14:15Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza12" /></noinclude>{{tab}}— Lecz jakim sposobem, Sokratesie, można uważać prawa i posłuszeństwo im za rzecz tak ważną, jeżeli często ci sami, którzy je ustanowili, uznają je następnie za nieodpowiednie i zmieniają?<br>
{{tab}}— Przecież niejednokrotnie i państwa, podjąwszy wojnę, znów pokój przywracają.<br>
{{tab}}— Bywa tak, istotnie, Sokratesie.<br>
{{tab}}— Czy nie widzisz, że ganiąc ludzi posłusznych prawom dlatego tylko, że mogą być one zmienione, mógłbyś z równą słusznością przyganiać także ludziom, trzymających się zasad karności w czasie wojny, ponieważ może nastąpić pokój? Czy więc nie powinienbyś czynić zarzutu także tym, co chętnie niosą pomoc ojczyźnie w czasie wojny?<br>
{{tab}}— O! tego bynajmniej nie zrobię.<br>
{{tab}}— Wszak wiesz chyba, Hippiaszu, że Lacedemończyk Likurg nie postawiłby Sparty na stanowisku, tak wyróżniającem ją od innych krajów, gdyby najusilniej nie wpoił w współobywateli swoich posłuszeństwa dla prawa. Wiesz także i o tem, że z pomiędzy rządców państw ci są najlepsi, którzy najwięcej potrafią zachęcić współobywateli do posłuszeństwa prawom, że to państwo najwięcej kwitnie w czasie pokoju i w wojnie najtrudniej daje się pokonać, w którem obywatele są posłuszni prawu. Przecież jednomyślność zdaje się być bardzo wielkiem dobrodziejstwem dla państw i niejednokrotnie zgromadzenia starszych i najznakomitsi mężowie zachęcają współobywateli do jednomyślności; wszędzie też w Grecyi prawo nakazuje obywatelom przysięgać, że będą działali jednomyślnie, i ci wszędzie taką przysięgę składają. Sądzę, że nie w tym celu się to dzieje, aby obywatele przysądzali nagrody tym samym {{pp|chó|rom}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n3n9zkf4hv883v7q0jbc13o9jlq37n1
Strona:PL Dumas - Czarny tulipan (1928).pdf/35
100
847900
3150601
2483509
2022-08-13T18:48:18Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{pk|stra|cił}} sposobności dręczenia drugiego brata, gdy tymczasem ciągniono do szubienicy ciało pierwszego.<br>
{{tab}}Jan wydał jęk żałosny przyłożywszy rękę do oczu.<br>
{{tab}}— Ah! zamykasz oczy — mówi jeden z milicji miejskiej, — niedługo będziesz się niemi {{Korekta|cieczył|cieszył}}.<br>
{{tab}}I zadał mu raz piką w oblicze, z którego krew trysnęła.<br>
{{tab}}— Mój brat! — zawołał de Witt, usiłując przejrzeć pomimo krwi oślepiającej wzrok jego.<br>
{{tab}}— Idź się z nim połączyć, zawył drugi morderca przykładając mu muszkiet do skroni i spuszczając panewkę.<br>
{{tab}}Lecz wystrzał nie dał się słyszeć.<br>
{{tab}}Wtedy zabójca odwrócił broń i ująwszy ją oburącz za lufę, uderzył kolbą Jana de Witt, który się zachwiał na nogach i upadł, jednakże raz jeszcze zdołał się podnieść.<br>
{{tab}}— Mój bracie! — zawołał głosem tak rzewnym, że młodzieniec zamknął okiennicę.<br>
{{tab}}Przytem nie było już nic ciekawego do widzenia, gdyż trzeci morderca wymierzył z bliska pistolet do głowy Jana de Witt, który mu czaszkę roztrzaskał.<br>
{{tab}}Wielki Pensjonarz padł nieżywy.<br>
{{tab}}Wtedy nikczemni zbrodniarze ośmieleni tym upadkiem, spieszyli zadawać razy trupowi. Każdy chciał go uderzyć to nożem lub drągiem, każdy chciał się napawać widokiem krwi jego i obedrzeć cząstkę odzieży.<br>
{{tab}}Następnie, gdy nasycono się pastwieniem nad ciałami obu braci, pospólstwo zaciągnęło ich do szubienicy naprędce wystawionej, gdzie kaci z zamiłowania zawiesili ich za nogi.<br>
{{tab}}Dalej nadeszli najnikczemniejsi, którzy nie ośmieliwszy się mordować żyjących, krajali ciała, w kawałki i chodzili po mieście sprzedawać je za kilka groszy.<br>
{{tab}}Nie możemy stanowczo twierdzić czy młodzieniec był świadkiem tej ostatniej sceny; lecz w chwili gdy zawieszano ciała Wittów na szubienicy, przechodził pośród tłumów zbyt zajętych, ażeby mogli zwrócić uwagę na niego i dążył w kierunku Tol-Hek.<br>
{{tab}}— Czy pan mi klucz odnosisz? — zapytuje odźwierny.<br>
{{tab}}— Tak, mój przyjacielu, oto masz go.<br>
{{tab}}— Szkoda, żeś mi go pan nie zwrócił przed pół godziną — mówi odźwierny z westchnieniem.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4vp1wd2dghjnn2e21dbeken4fuhu3r4
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/226
100
863600
3150550
2517825
2022-08-13T18:20:22Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Vearthy" /></noinclude>pałubicznych, które Strumieński odkrywał w zamkniętym już epizodzie p. t. „Angelika“, uzupełnię wpierw nieco historyę jego załatwiania się z tajemnicami, które napotykał właśnie teraz przy pisaniu biografii, wskutek przymusu określania i stylizowania wspomnień.<br>
{{tab}}Otóż znalazł on wnet pewien punkt oparcia, z którego mógł ratować swoją ambicyę wobec Angeliki jeszcze wygodniej niż dotychczas i jeszcze śmielej pokazywać swój sceptycyzm. Mianowicie gwoli „objektywności“ wplatał czasem uwagi fizyologiczne, naukowe, które na przekór autorowi „Maryi Dunin“ brał na seryo, i on bowiem jak większa część współczesnych ludzi był pod przygnębiającem wrażeniem odkryć fizyologicznych, lekarskich, do których jeszcze nikt nie stosował pierwiastka pałubicznego. A więc przypisywał Angelice geniusz, ale na tle patologicznem, jak światełko na bagnach, przez co (tu jak i później sam domawiam to, czego on domawiać nie śmiał) pośrednio sam siebie zasłaniał przed zarzutem, dlaczego nie jest geniuszem. Poszlakami owego tła patologicznego mógł być najprzód jej pociąg do kłamstwa czy zmyślania, potem hymen cornutum, wreszcie jej obłąkanie, chociaż Strumieński wątpił, czy było ono wynikiem nieszczęśliwego połogu, czy jej całego usposobienia, a nawet czy było wogóle obłąkaniem (bo zachowywała się wprawdzie dziwnie (?) ale oczywistych nonsensów nie robiła). Właściwie wszystkie te poszlaki jak i inne nie bardzo wystarczały, więc Strumieński uciekł się do ogólnikowego przedstawienia rzeczy, tem bardziej, że ogólnikowość i z innych względów była mu na rękę: po pierwsze oszczędzał Angelikę, chociaż popadał w tę samą obłudę, co urojony autor historyi o Maryi Dunin, po drugie chronił się przed tzw. świństwem (o czem dalej).<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ootownkqgno3tnq91z3thz99nnr2oe7
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/327
100
876909
3150571
2551031
2022-08-13T18:33:51Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Vearthy" /></noinclude>spojrzyj na mnie, cóż boli, boli, bardzo boli — oj boli, boli — mój aniołku, takaś bladziutka jak śmierć“ itp. Ola otwarła oczy, uśmiechnęła się i prosiła po cichu „wody“. Strumieński wyszedł przynieść karafkę z wodą, a wtedy Ola podniosła się, wyjęła szybko szpilkę tkwiącą w kaftaniku nocnym pod szyją (szpilka ta przedtem drasnęła ją lekko), zrobiła nią sobie na szyi krwawą rysę, i znowu opadła na łóżko. Strumieński wrócił, nalał wody do szklanki, nacierał czoło i twarz Oli, i podniósłszy jedną ręką do góry jej głowę, drugą przytknął szklankę do jej ust i dał jej pić jak dziecku. Ola chlipnęła parę razy, powiedziała: „Dziękuję“ i znowu opadła głową na poduszkę, pokazując szyję. Strumieński dojrzał krew, ten widok całkiem go zgnębił, nie wiedział już jak przepraszać, zmywał krew chusteczką, umaczaną w wodzie, czuwał co chwila nad tem, by krew nie występowała, choć to była tylko mała ryska, całował zranione miejsce, całował rękę Oli podnoszącą się do szyi, pytał, czy może kompres, może waty lub jakich maści, potem szukał szpilki i badał przy świecy jej koniec, czy nie jest zardzewiały, ażeby jego anioł nie dostał gangreny i nie umarł. Ona zaś uśmiechała się do niego, a potem zamykała oczy i znowu je otwierała, uśmiechając się, — było obojgu bardzo błogo w tem przedłużaniu nad potrzebę swoich ról: pocieszanej i pocieszyciela. A kiedy ją znowu zapytał, czy jeszcze co boli, potrząsnęła głową — wzięła jednak jego dłoń i kładąc ją sobie na sercu, rzekła: Tu boli. To jego a potem ją rozweseliło, nachylił się i pocałowawszy w czoło, nazwał ją jeszcze swojem dzieckiem najmilszem i swoim kotkiem delikatnym. — Właśnieś mię wyratowała, jak miałem brzydki sen, jakiś Hiszpan czy Rosyanin miał mnie zjeść — a ja za to ciebie udusić chciałem: jeszcze odrobinkę później Oleczko, a był-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
49e2v3d96ehasbiedwbb4lmu5t9qebk
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/231
100
895614
3150631
2594109
2022-08-13T19:04:01Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Szandlerowski" /></noinclude>która jest w każdym z nas. Tylko — Wyspiański ją wyrwał ze swego serca i jak tęczę, która powoli w całun grobowy się zmienia i kraj cały sobą osłania — genjuszem swoim przed nami rozwinął. Akcji, formy zwykłej nie szukajmy w tej sztuce. Nie można bowiem dzieł natchnienia wtłaczać w przyjęte formy i szablony. Czy orzeł szybuje według nakreślonej linji? Wyspiańskiemu podobało się swoje uczucia, smutki, ironje, zachwyty, swoją miłość bezbrzeżną dla kraju, litość nad jego dolą wzgardę dla tych, którzy grzeszą — ubrać w postacie i kazać im być interpretatorami jego własnej duszy. Dał im formę djalogu — po dwoje — i to wystarcza — bo w tych djalogach myśli
ścierają się, jak błyskawice.<br>
{{tab}}Tchu poprostu nie staje, aby nadążyć za niemi. Bezlitośny i straszny jest Wyspiański — są sceny, w których ukazuje nam nagle jasną stronę naszego społeczeństwa i nagle jednem uderzeniem, jednym policzkiem — druzgoce, zabija. A przecież czuć, że on to czyni nie z zimnej ironji, on, gdy rzuca taki grom. rozdziera serce i grom ten ma w sobie jęk wijącej się w rozpaczy duszy.<br>
{{tab}}Taka chwila, jak rozmowa Poety i Gospodarza w pierwszym akcie — gdzie jasno widzimy to szamotanie się naszych twórczych sił polskich — u których<br>
<poem>
„raz w raz dusza się odsłania,
raz w raz wielkość się wyłania
i raz w raz grąży się w cieniu“...
</poem>
{{tab}}I zaraz następuje wytłumaczenie, dlaczego się „grąży w cieniu“ — bo:<br>
<poem>„Każdy ogień swój rozpala,
Każdy ''swoją'' wielkość święci“.
</poem>
{{tab}}Lub tak, jak Pan młody mówi:<br>
<poem>
„Spać, muzyka, granie bajka!
Zakupiłbym sobie grajka,
To mi się do duszy nada“.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ar1sh5r623revnqpdnze5gsezhd228s
Szablon:IndexPages/Anafielas
10
905832
3150477
3150341
2022-08-13T16:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>455</q4><q3>215</q3><q2>1</q2><q1>312</q1><q0>72</q0>
94q6wbhwj45bednyvk2adlzrkd3tskt
3150494
3150477
2022-08-13T17:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>455</q4><q3>222</q3><q2>1</q2><q1>305</q1><q0>72</q0>
6oubeiznyd6so0gmwbs42kayu9b5vmn
3150529
3150494
2022-08-13T18:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>455</q4><q3>239</q3><q2>1</q2><q1>288</q1><q0>72</q0>
clbpx6qhighmqafebrykznqqomoqsbx
3150624
3150529
2022-08-13T19:01:52Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>455</q4><q3>262</q3><q2>1</q2><q1>265</q1><q0>72</q0>
3vzi3ljegzeoxsqerq6nxqnr03smuk5
3150731
3150624
2022-08-13T20:01:55Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>461</q4><q3>288</q3><q2>1</q2><q1>233</q1><q0>72</q0>
inotszed5dckd3s4d3w4ug6g52ktdpu
3150761
3150731
2022-08-13T21:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>481</q4><q3>268</q3><q2>1</q2><q1>233</q1><q0>72</q0>
025mtqrmxxre9iisvj6sbk84tktdq9u
3150802
3150761
2022-08-13T22:01:48Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>267</q3><q2>1</q2><q1>233</q1><q0>72</q0>
alou9vld7nmwk8j64khq54emcggsc3j
3151051
3150802
2022-08-14T06:01:48Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>270</q3><q2>1</q2><q1>230</q1><q0>72</q0>
pive5gqutcx23e6luz9djhw1oxffb66
3151210
3151051
2022-08-14T07:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>279</q3><q2>1</q2><q1>221</q1><q0>72</q0>
f6gwc46cnot31n2tsvwfwr8y5upjbzg
3151333
3151210
2022-08-14T08:01:45Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>285</q3><q2>1</q2><q1>215</q1><q0>72</q0>
8pa9ymh6516ncd20y0covf81asqrrw6
3151362
3151333
2022-08-14T09:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>294</q3><q2>1</q2><q1>206</q1><q0>72</q0>
31v0zlg11s2ty69gx56egeye4hhn9kf
3151402
3151362
2022-08-14T10:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>333</q3><q2>1</q2><q1>167</q1><q0>72</q0>
4xln9n8het5mxot02w2fkc1fls2fus5
3151441
3151402
2022-08-14T11:01:48Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>482</q4><q3>364</q3><q2>1</q2><q1>136</q1><q0>72</q0>
pncgbr41se4glbhrr8myy7fu0h21ons
Szablon:IndexPages/S. Orgelbranda Encyklopedia Powszechna (1859)
10
905892
3150446
3150439
2022-08-13T13:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>1035</q1><q0>36</q0>
ljkhmbcylvq1ubq9nzp1g5vzcggm3zl
3150449
3150446
2022-08-13T14:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>1037</q1><q0>36</q0>
7uki6tezpmet36e6b8u60ug7e50m96y
3150454
3150449
2022-08-13T15:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>1039</q1><q0>36</q0>
sy4aed3jkgcooqve0cvs3rn6j7atkio
3150479
3150454
2022-08-13T16:02:08Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>1045</q1><q0>36</q0>
1t0x30668blfpp1320m1f06s3labxrx
3150496
3150479
2022-08-13T17:02:10Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>1051</q1><q0>36</q0>
iidnahrndu4d7k201jswe64azy35s3q
3150532
3150496
2022-08-13T18:02:19Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>9</q2><q1>1059</q1><q0>36</q0>
0eugygiam4cn9cyulndr2gcsfn9fsmn
Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/564
100
910698
3150639
2629603
2022-08-13T19:07:39Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="2" user="Vearthy" /></noinclude>szej części okręgów węglowych wcale ich niema. Tam, gdzie są, niektórzy chłopcy chcieliby uczęszczać do nich, ale są, tak wyczerpani długą, pracą, nadmierną, że oczy im się kleją ze znużenia“. „A więc“, wnioskuje burżua, jesteście przeciw wychowaniu? — Jako żywo, nie, ale i t. d.“ (Nr. 443). „Czy właściciele kopalń i t. d. nie są obowiązani, w myśl ustawy z r. 1860, żądać świadectw szkolnych, gdy zatrudniają dzieci w wieku od lat 10 do 12? — Według ustawy tak, ale przedsiębiorcy tego nie czynią“ (Nr. 444). „Zdaniem Waszem, ten przepis ustawy nie jest naogół wykonywany? — Wcale nie jest wykonywany“ (Nr. 717). „Czy górnicy bardzo się interesują tą sprawą (wychowania)? — Znaczna większość“ (Nr. 718). „Czy bardzo im zależy na wykonywaniu ustawy? — Znacznej większości“ (Nr. 720). „Czemuż więc nie narzucają jej wykonywania? Niejeden robotnik odmówiłby chętnie roboty chłopakowi, nie mającemu świadectwa szkolnego, ale sam stałby się w ten sposób człowiekiem zanotowanym (a marked man)“ (Nr. 721). „Zanotowanym przez kogo? — Przez swego pryncypała“ (Nr. 722). „Chybaż nie wierzycie w to, aby przedsiębiorcy kogo prześladowali za posłuszeństwo ustawie? — Myślę, że uczyniliby to“ (Nr. 723). „Czyście słyszeli o tem, aby kiedy robotnik odmówił dawania roboty chłopcu w Wieku lat 10—12, nie umiejącemu czytać, ani pisać? — To nie jest pozostawione wyborowi robotnika“ (Nr. 1634). „Żądacie, aby wdał się w to parlament? — Jeżeli chodzi o to, aby zdziałać coś skutecznego dla wychowania dzieci górników, to należy uczynić je przymusowem zapomocą ustawy parlamentarnej“ (Nr. 1636). „Czy ma to tyczyć dzieci wszystkich robotników Wielkiej Brytanji, czy tylko dzieci {{korekta|gróników|górników}}? — Jestem tutaj, aby mówić w imieniu górników“ (Nr. 1638). „Dlaczego mamy wyróżniać dzieci górników z pomiędzy innych? Bo stanowią wyjątek“ (Nr. 1639). „Pod jakim względem? — Pod względem fizycznym“ (Nr. 1640). „Czemuż wychowanie miałoby przedstawiać większą wartość dla synów górników, niż dla chłopców z innych klas? — Tego nie mówię, aby miało dla nich większą wartość, ale wskutek przepracowania w kopalniach mają oni mniejsze widoki pobierania nauki w szkołach dziennych i niedzielnych“ (Nr. 1644). „Nieprawdaż, niepodobna tego rodzaju kwestyj traktować w sposób bezwzględny?“ (Nr. 1646). „Czy w okręgach jest dosyć szkół? — Nie“ (Nr. 1647). „Gdyby państwo zażądało, aby każde dziecko było posyłane do szkoły, to<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1mxphwcd9scqx2c2ipu3rewy91cju1m
Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/80
100
914504
3150632
2638763
2022-08-13T19:04:46Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|— 74 —}}</noinclude>zdaje się, że sam Marchołt, ale tego dokładnie panu nie powiem.<br>
{{tab}}Gdy tak rozmowa zawisała na wątpliwości, wszedł do pokoju służący i oznajmił:<br>
{{tab}}— Książę Piotr Krasnuosielskij-Krasnopolskij.<br>
{{tab}}— Prosić! prosić — zawołał rozpromieniony Granowski.<br>
{{tab}}Nim nowy gość wszedł, kończono pośpiesznie porozumienie w sprawie, którą za chwilę omawiać byłoby nieprzyzwoitością.<br>
{{tab}}— Czy mogę powiedzieć Marchołtowi, aby panu przedstawił program?<br>
{{tab}}— Nie, wolę z tym panem nie widzieć się; nadto go dobrze znam z jego broszur. — — Ja sam wyślę sekretarza, aby program zbadał, — rozpatrzę — namyślę się.<br>
{{tab}}— Więc można mieć nadzieję? Rzecz bardzo potrzebna — to jasne, choćby były z początku niedokładności...<br>
{{tab}}— Tak, tak, w zasadzie potrzebna... Odpowiem wkrótce, mój drogi. Zawsze w tym samym hotelu?<br>
{{tab}}— W tym samym.<br>
{{tab}}— Czy pan zna księcia Piotra?<br>
{{tab}}— To ten, co miał być mianowany do Kijowa?<br>
{{tab}}— Ten sam. Człowiek niezłomnych zasad, a jaki miły w towarzystwie! Zna go pan?<br>
{{tab}}— Nie znam osobiście. Słyszałem, że nie osobliwy nasz przyjaciel?<br>
{{tab}}— Co za informacye, mój drogi! Stronnik porządku, wielki pan! Mój przyjaciel w każdym razie. Oto on właśnie...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bihh20566yrkxy01q50rgs7m18etrdu
Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/154
100
914913
3150569
2639850
2022-08-13T18:32:35Z
Piotr433
11344
lit., int.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|— 148 —}}</noinclude>{{tab}}Przeszłość kobiet pięknych, zalotnych i otoczonych wielbicielami, to dopiero studyum niedostępne. Ci, którzy w ich historyi brali udział, milczą: jest to ich obowiązkiem, a często im dogadza dokumenty się niszczą: — pozostaje tylko bałamutna legenda, której wierzyć nie można... Gdyby tu chodziło o historyę pani X albo Z.! — ale tu chodzi o nią, o tę najbardziej zajmującą kobietę, która ma być moją żoną.<br>
{{tab}}Że teraz mnie wybrała z serdecznej skłonności, to prawie rzecz pewna. Że teraz jestem pierwszym jej... mistrzem dworu, to oczywista. Ale jak było dawniej? Co ją łączyło z Alfredem? Musiało to być jakieś bliższe porozumienie; wszystko mnie o tam przeświadczą.<br>
{{tab}}Mówiłem z nią raz tylko o Valforcie, bo nie można było rozmowy tej uniknąć; później nie wymówiliśmy już tego nazwiska. Było to nazajutrz: po balu. Chociaż Celina mieszka teraz w hotelu, zastałem u niej prawdziwy raut o zmroku. Już w korytarzu słychać było gwarną rozmowę i dźwięczny głos, który poznam między setką innych. Gdy wszedłem, gwar przycichł, jak pod surdyną. Cóż u licha? czy ja zaczynam działać na ludzi jak upiór, albo jak szpieg utajony? Wiele osób ruszyło się z miejsc i wyniosło, Valfort zemknął jeden z pierwszych, manewrując tak, żeby się ze mną nie przywitać. Salonik zaczynał opróżniać się, z czego Celina widocznie była nierada: zatrzymywała uporczywie swych gości z gorączkowym jakimś naciskiem. Wiem naprzykład, że nie dba o starą pannę Kardynowską, bo ta nudzi wiecznem opowiadaniem, jak ten i ów się w niej kochał, albo jeszcze kocha, podczas gdy ona wie, że miłość<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h8bomos01655u847fvbt959r74v1pl0
Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/114
100
920943
3150622
2658995
2022-08-13T19:01:02Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|— 108 —}}</noinclude>środkowemu szpalerowi, czekając na powrót orszaku.<br>
{{tab}}Tymczasem śpiewy, rytualne szepty, zapachy i światła rozkołysały mózg Dołęgi i dwoje młodych, biorących tam ślub przed ołtarzem, stało się tylko zapomnianym szczegółem w tej harmonii otaczającej jedną tylko dla Jana postać kobiecą. Jakby też on wyglądał obok niej, na klęczkach przed złocistemi aparatami kapłanów? Czy bardziej dumą, czy niemem szczęściem miałby napełnione serce? Czy mogłaby taka piękna, ale zapewne pusta dziewczyna, zrozumieć, że w tem zgromadzeniu on, Jan Dołęga, ma także dzielne serce i ramię, na którem można się oprzeć. On, inżynier, stojący na uboczu poza szeregami zaproszonych na gody, on — prawie sługa i najemnik tych panów. — Sługa?! — nie. Sługa wszystkich ale niczyj, sługa sprawy, nie osób. A gdyby taka kobieta miała trochę samodzielności w sobie, trochę bohaterstwa?<br>
{{tab}}Był upojony, nie bronił się od zakazanych marzeń.<br>
{{tab}}Obrzęd był krótki; już orszak w zmienionym składzie par, powiększony przez całą gromadę osób z presbyteryum, zdążał ku wyjściu. Dołęga lustrował i pomijał przechodzące pary: nie było Halszki między pierwszemi. Nareszcie ujrzał ją, opartą na ramieniu tego nieznajomego drużby, który uprzednio prowadził pannę młodą. Rozbawiona raczej, niż przejęta uroczystością, zatrzymywana przez powolniejszy teraz pochód, szła, rozglądając się, od-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lotff8i8j7g388fb2tei0gne49cqpnx
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/215
100
922282
3150592
2662675
2022-08-13T18:44:59Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|209}}
{{---}}</noinclude>Charmois względem mniemanego małżeństwa nie uszedł, trąciła ją kolanem, aby jej dać znać, że to bardzo niezręczne wzięcie się było; ale pani Charmois nie zważała wcale na to, przekonana, że wszystkie środki są dobre byle tylko dójść do celu.<br>
{{tab}}— A zatém pan jeszcze kawaler? — zawołała, skoro Anglik zrobił jej tę uwagę, że jego życie tułacze przez te całe trzy lat małoby się pogodzić dało ze związkami małżeńskiemi. — Czy nie sądzisz sir Arthurze, żeby już czas było zaciągnąć się pod chorągwie hymenu? Jesteś właśnie w kwiecie swojego wieku, a proszę mi wierzyć, skoro się raz przestąpi trzydziestkę, zaczyna się już być starym kawalerem.<br>
{{tab}}— Bardzo słusznie, łaskawa pani, — odpowiedział Harley; wtedy się stajemy samolubcami, — nabiéramy pewnych dziwactw, i codziennie tracimy na przymiotach zdolnych uszczęśliwić kobiétę. Z tego téż powodu i ja postanowiłem ożenić się czém prędzéj tém lepiéj.<br>
{{tab}}— A to bardzo ładnie. Zawsze miałam złe wyobrażenie o człowieku, który się nie żeni. Wybór pan już zapewne musiałeś zrobić?<br>
{{tab}}— Nie; niemogę tego jeszcze powiedzieć.<br>
{{tab}}— A zatém pan nie jesteś jeszcze pewnym.<br>
{{tab}}— Tak, nie jestem jeszcze tego pewny, — odpowiedział Anglik stanowczo.<br>
{{tab}}— Rozumiém! pan nie wiesz jeszcze, czy jesteś zakochanym.<br>
{{tab}}— Nie jestem jeszcze w nikiém zakochanym, odpowiedział Anglik, — ale łatwo bym się mógł zakochać. — I potoczył wzrokiem swoim skromnym, jak gdyby kogoś był szukał.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bkf2rx915krwk9b9q5zh0cgydo2tn2o
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/216
100
922283
3150597
2662676
2022-08-13T18:46:34Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|210}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Człowiek z niego jak widać bardzo prostoduszny i otwarty — pomyślała sobie pani Charmois, i to wielka pociecha popchnąć go daléj. — Spoglądasz pan zapewnie — rzekła do niego ciszéj, podczas gdy młodzi ludzie między sobą o czém inném rozmawiali, — czy tu niema kogo coby panu mógł przypomnieć przedmiot pańskiej myśli?<br>
{{tab}}— Moje myśli nie są jeszcze wspomnieniami, łaskawa pani! — odrzekł Anglik śmiejąc się.<br>
{{tab}}— Czyż by chciał do mnie się brać w zaloty? — pomyślała pani pod-prefektowa, — Co za wielka szkoda, że nie jestem na wydaniu! A ta Elwirka właśnie teraz się dąsa, zamiast coby się śmiać miała, aby pokazać że ma ładne zęby! Jak téż to te młode dziewczęta są głupie! Jestem pewną, panie Harley, — rzekła głośno z boleśném westchnieniem, że tak mały ma majątek, — że pan od swojéj przyszłéj wiele wymagać będziesz?<br>
{{tab}}— O, bardzo wiele łaskawa pani.<br>
{{tab}}— Pan się jak widzę nie różnisz wcale od wszystkich bogaczów w naszych czasach którzy ciągle tylko większych jeszcze bogactw pragną!<br>
{{tab}}— O! ja czegoś więcéj jeszcze żądam, jak tylko bogactwa!<br>
{{tab}}— Wielkiego imienia?<br>
{{tab}}— Życzyłbym sobie, aby miała ładne imie, łatwe do wymówienia.<br>
{{tab}}— Wielki żartownik z pana jak widzę. Jabym panu życzyła wziąć dziewczynę dobrze urodzoną. Pochodzisz pan z rodu szlachetnego, ale nie sławnego; jeżeli tedy pan zechcesz żyć w Francyi na pewnéj stopie powszechnego poważania, trzeba się będzie panu {{pp|połą|czyć}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
25ylb9pvr4b1k0byvsd57nnrhccvftz
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/217
100
922284
3150603
2662677
2022-08-13T18:49:12Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|211}}
{{---}}</noinclude>{{pk|połą|czyć}} z rodziną, któréj imie..... chociaż jedno z piérwszych nie będzie, boć przecież pan niemożesz się kusić o jaką pannę z domu ''Montmorency''..... przynajmniéj.....<br>
{{tab}}— Łaskawa pani, żądam ja jeszcze czegoś więcéj jak tylko tego, — odrzekł Anglik nie zmięszawszy się wcale.<br>
{{tab}}— Ależ na boga! czegóż to pan jeszcze wymagać możesz? Musisz pan przeto niezmiernym być bogaczem?<br>
{{tab}}— Jestem człowiekiem uczciwym, i chciałbym, aby mnie moja żona kochała i szanowała! Oto wszystko czego wymagam.<br>
{{tab}}— A to przecudownie! z pana człowiek bardzo luby! Niepodobna miéć więcéj dowcipu. Mówią, że to tylko Francuzi dowcip posiadają, ale co pan tobyś go mógł jeszcze odstąpić.<br>
{{tab}}— O pani jesteś dla mnie bardzo dobrą i łaskawą!<br>
{{tab}}— Przeciwnie, to pan jesteś dobrym! Ręczę, żeby z pana był najlepszy i najwyśmienitszy mąż na całéj ziemi. Żeń się pan, żeń! tylko prędko! nie żądasz pan tylko być kochanym; zasługujesz pan na to za nadto, aby ci trudno być miało znaleźć godną siebie żonę.<br>
{{tab}}— Jest to trochę trudniéj, jak byś sobie pani wyobrazić mogła. Bardzo rzadko znaleźć kobietę godną kochania, i zdolną do kochania szczérze i wiernie a szczególnie w Francyi, gdzie kobiéty tyle dowcipu posiadają!<br>
{{tab}}— O mylisz się pan bardzo! znam ja sama kilka panien, które mają więcéj czucia jak dowcipu, a kiedy pan za tydzień powrócisz, to panu to dowiodę.<br>
{{tab}}— Za ''tydzień?'' to trochę za długo! — rzekł Anglik z nadzwyczajną spokojnością.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0vxyqvc5x8fo712o52auipi5wba8n9y
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/218
100
922290
3150606
2662685
2022-08-13T18:51:06Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|212}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— O, jak się panu śpieszy! Zdaje się, jak gdyby podróż przez Włochy niebardzo pana była zadowolniła, i że pan na to liczysz, coś lepszego u nas znaleść. Spodziewam się jednak że pan tydzień poczekasz. Jestem ja kobiéta, która radzić umie: znam się dobrze na sercu człowieka, a pan mnie tak zajął..... w istocie..... jak gdybyś był moim synem!....<br>
{{tab}}— O pani jesteś bardzo dobrą! — powtórzył Anglik z lekkim uśmiéchem szyderczym.<br>
{{tab}}W téj chwili zastawiono desser. Część ta wieczerzy do Joanny należała. Weszła tedy niosąc koszyczki z winogradem jabłkami i gruszkami, ślicznie przechowanemi i ładnie i sztucznie w mchu ułożonemi. Ubrana jako wieśniaczka z wielką schludnością, z zawiniętemi aż po łokieć rękawami, aby tém zręczniejszą być, wyciągnęła swoje piękne białe ramiona, aby na środku stołu położyć wielki sér śmietankowy, którego właśnie co jeno na prędce zrobiła. Cera jéj twarzy żywszym trochę rumieńcem była pokryta. Aby usłużyć schylała się na stół to koło Wilhelma, to kolo Anglika bez wszelkiéj nieufności i udania. Wilhelm jednak spostrzegł, że o ile możności się strzegła zbliżyć do Marsillata, chociaż tenże nieznacznie odsunął swoje krzesło od Elwiry, aby zostawić koło siebie wolny przystęp do stołu ładnej Hebie. Wilhelm zaledwie oczy swoje od niéj odwrócić zdołał, i z swoją siostrą rozmawiać począł, bóg wie o czém, aby tylko myśli swoje od niéj odwrócić. Ale to już przeznaczeniem było dzisiaj Joanny, mimowolnie uwagę na siebie zwrócić.<br>
{{tab}}Skoro tylko wyszła, sir Arthur, którego nagabania<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
asa5n5soixj0nzy4um0p2229uo6q2co
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/219
100
922291
3150609
2662686
2022-08-13T18:52:44Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>pani Charmois nudzić i męczyć poczęły, zmienił rozmowę zwracając się do panny Boussac:<br>
{{tab}}— A prawdziwie! panno Maryjo! — rzekł śmiejąc się, — zdawało się pani, że to tak łatwo będzie zwieść mnie na ''primaprilis'' ale ja się ani na chwilę nie dam ułudzić.<br>
{{tab}}Maryja nawet już całkiem zapomniała była o téj bajeczce o nauczycielce Angielce; z zadziwieniem przeto na sir Arthura patrzyła.<br>
{{tab}}— Miss Jane bardzo ładnie przebrana — odrzekł Anglik: — jednakowo czy tak czy owak zawsze jest ładna; i nie dałem się uwieść ani na chwilę.<br>
{{tab}}— Proszę mi przebaczyć, — rzekła Maryja, — ale pan naszą ładną mléczarkę bierzesz za nauczycielkę Angielkę, i bóg widzi, czy nawet na myśl mi było pana uwieść. To pan Marsillat tę bajeczkę panu powiedział.<br>
{{tab}}— O pani bardzo dobrze odgrywasz swoją rolę — odrzekł Anglik, zostając uporczywie przy tém mniemaniu, że Joanna mléczarka jest przebraną Miss Jane.<br>
{{tab}}— A tego, to za wiele! — zawołały młode dziewczęta śmiejąc się głośno, — założyłabym się, że on myśli, że go teraz uwieść chcemy.<br>
{{tab}}— Ślicznie, bardzo ładna komedyja! powtórzył sir Arthur śmiejąc się szczerze z kolei.<br>
{{tab}}Niepodobna wiedzieć dokładnie, co w téj chwili myślał Anglik zwiedziony; to jednak z pewnością powedziećby można, że, jakkolwiek był on człowiekiem bez wszelkich przesądów, nie chciał jednak wierzyć, aby mléczarka tyle wspaniałości posiadać miała, i że się w tej mierze trzymał swojego piérwszego wrażenia, swojego piérwszego uczucia dla ładnéj rodaczki, którą<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iq8frj5s2h2q97xvsth6frbcudwho8n
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/220
100
922292
3150613
2662687
2022-08-13T18:54:40Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|214}}
{{---}}</noinclude>mu pokazano w sukni białéj z włosami złotemi według zwyczaju w Anglii uczesanemi.<br>
{{tab}}— Jest ona w istocie najpiękniejsza kobiéta w świwcie — rzekł do Marsillata, który go z pustoty w téj mierze wypytywać zaczął wstawszy od stołu, — bo jest jeszcze piękniejszą nawet, gdyby to być mogło, w kaftaniku jak w sukni.<br>
{{tab}}Skoro tylko Anglik połknął swoje sześć filyżanek herbaty, którą mu Maryja starannie przyrządziła i nalała z wdziękiem dobréj siostrzyczki, wdzięcznéj za staranie, które dla jéj brata poniósł, kazał powiedzieć pocztylijonom, aby byli gotowi, oparł się wszelkim prośbom aby został, ponowił swoje przyrzeczenie, ze za tydzień powróci, i odjechał uścisnąwszy czule Wilhelma, którego jako syna swojego przybranego uważał. W chwili, w któréj siadał do powozu, tłusta pani Charmois, która go z całą rodziną aż do powozu odprowadziła, i na niego się zawzięła, rzekła półgłosem do niego:<br>
{{tab}}— No jakże? obiecałeś się mnie pan poradzić! Proszę się tedy nie zaplątać w wykonanie swojego wielkiego zamiaru, nie powierzywszy mi go poprzód. Znam tu wszystkich prawie, i będę panu mogła dać najlepsze o nich wiadomości, i przestrzedz go zarazem gdybyś miał wpaść w łapkę.<br>
{{tab}}— Proszę być spokojną, łaskawa pani, — odpowiedział sir Arthur nieco szyderczo, wdziewając na siebie płaszczyk swój od podróży, któren na piersi metodycznie zapinał, — za ''tydzień'' pomówiemy o tém, a może i napiszę do pani przed ''tygodniem'' jeszcze, bo ja jestem człowiekiem bardzo niecierpliwym.<br>
{{tab}}Te wyrazy ostatnie w duszy tłustéj Charmois {{pp|naj|przyjemniejsze}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6migujoeu6z9aqx720w9cf1try2pujl
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/221
100
922293
3150617
2663202
2022-08-13T18:56:55Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|215}}
{{---}}</noinclude>{{pk|naj|przyjemniejsze}} marzenia o wydaniu córki za mąż pobudziły i przez całą noc jej spać nie dały. — Napisze do mnie przed ''tygodniem'' jeszcze! powtarzała rzucając się i przewracając po poduszcze wielką swoją głowę pełną rozmaitych zamiarów.<br>
{{tab}}— Do mnie to więc będzie pisał, a nie do pani Boussac! A zatém téż i o mojéj córce myśli. O zapewnie się jej przypatrzył, i nawet dobrze przypatrzył. Za każdą razą, kiedy mu radziłam, aby się ożenił, spojrzał na Elwirę z szczególnym wyrazem. Chociaż on dziwne ma rysy twarzy; nigdy niemożna wiedzieć z pewnością, czy żartuje, lub mówi szczerze; ale to dziwak! Widocznie się mu podobałam. Iluż to ludzi żeni się z córkami, jedynie tylko dla tego, że im się matki podobały z swojego dowcipu! Wreszcie Elwirka ćmi zupełnie Maryją. Maryja ma wprawdzie ładne oczy, ale jest tak chuda! wygląda na dziecko, — ani by myśl komu przyszła o ożenieniu patrząc się na nią.<br>
{{tab}}Ale jakże gorżko słodkie marzenia pani podprefektowéj z Boussac zniszczone zostały, skoro nazajutrz liścik następny odebrała:<br>
{{f|wys=20px|{{tab|50}}„Pani!<br>
{{tab}}„W niecierpliwości mojéj posłuchania rad pani, i ożenienia się według serca mojego, ośmielam się upraszać panią, abyś raczyła być moją pośredniczką do Miss Jane, nauczycielki córki pani, i ofiarować jej pokornie rękę, imie i majątek człowieka uczciwego i bardzo w niéj zakochanego. Zostaję z wyrazem głębokiego szacunku etc.}}
{{f|align=right|prawy=15%|''Arthur Harley''.}}
{{---|przed=2em|po=3em}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
buurrqkzib1y1h0sed1sj567mdi80t9
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/222
100
922510
3150618
2663196
2022-08-13T18:58:07Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|'''{{Rozstrzelony|ROZDZIAŁ}} XIII.'''|w=120%|przed=1em|po=1.5em}}
{{c|'''Brat i siostra.'''|po=1.5em}}
{{tab}}To nagłe i niespodziewane oświadczenie było uderzeniem piorunu dla pani Charmois. Zamknęła się na tajemną pogadankę z panią de Boussac, która rzecz tę uważała za żart i figiel bardzo dowcipny sir Arthura dla poradczyni niezręcznéj i natrętnéj.<br>
{{tab}}— Nie, nie, — zawołała pani Charmois z oburzeniem, — jeźli on jest w istocie takim człowiekiem honoru, jakeś mi go opisała, to on nie żartuje wcale. Przypuszczam, żeby wistocie była jaka ''Miss Jane'', nauczycielka mojéj córki, zważ tylko sama, jaka radość i duma dla niéj, gdyby jej powiedziano, że pan milijonowy chce się z nią żenić. A potém, co za wstyd i hańba, gdyby ją uwiadomiono o tém, że to było tylko ''primaprilis!'' Nie, człowiek uczciwy nigdy się nie odważy na takie obłudne postępowanie, choćby nawet ze służącą myjącą naczynie.<br>
{{tab}}— Ależ moja kochana, — odrzekła pani Boussac, — pan Harley nie tak się łatwo da wywieść w pole, jak<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fc6wjswj8zwfgodm8rl3dqqr0vrxnny
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/223
100
922511
3150630
2663198
2022-08-13T19:03:08Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|217}}
{{---}}</noinclude>się tobie zdaje! Zmiarkował on dobrze, że Joanna jest nasza służąca, a będąc pewny, że to co napisał niebędziesz uważać za szczérą prawdę, udał się z tą prośbą do ciebie dla żartu i za karę, żeś mu nasze córki narzucała.<br>
{{tab}}— Jeżeli to jego zamiarem być miało, więc by tego pożałował! — zawołała pani Charmois. — Już ja się postaram o to, że się w mojéj córce szalenie zakocha, a w tedy będzie to wielką przyjemnością dla mnie, gdy mu jéj rękę będę mogła odmówić. Tymczasem jednak spodziewam się moja kochana, że mi zrobisz tę grzeczność i Joannę twoją za drzwi od siebie wyrzucisz.<br>
{{tab}}— A to dla czego? Cóż ona ci przewiniła, ta biédna dziewczyna?<br>
{{tab}}— Jest to niecna zalotnica!<br>
{{tab}}— Mylisz się bardzo, moja droga. Ani cienia zalotności w niéj nie ma.<br>
{{tab}}— To nic nie szkodzi! Ona jest ładna, podoba się, a zatém krzywdzi nasze córki. Niepodobna jéj dłużéj tutaj scierpieć.<br>
{{tab}}Joanna była służącą tak wierną i tak dla domu całego potrzebną, że pani de Boussac z dość wielką stałością oddalić ją się wzbraniała.<br>
{{tab}}— Już ja cię do tego zmuszę, — pomyślała sobie pani Charmois, i udała, że się téj myśli zupełnie wyrzeka. — A co do tego ''primaprilis'' pana Harley, — rzekła głośno podarłszy liścik w ręku i rzuciwszy go w ogień, — patrz, oto wszystko co na niego odpowiem. Spodziewam się, moja kochana, że nikomu ani słowa o nim nie powiesz?<br>
{{tab}}— Tém bardziéj, — dodała pani Boussac — że nasz<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9l3r1y8i4who803g4ne84hvuza5q04w
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/224
100
922512
3150635
2663199
2022-08-13T19:05:29Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|218}}
{{---}}</noinclude>przyjaciel tego w inném zrozumieniu napisać nie mógł, jak licząc na to iż tę nauczkę dla siebie zachowasz i nikomu ani słowa o tém nie wspomnisz. Nieżyczyłabym sobie nawet, aby ktoś mógł pomyśleć, żem i ja o tém wiedziała.<br>
{{tab}}— A ja, — dodała pani podprefektowa, — niczyczyłabym sobie, aby ktoś mógł pomyśleć, żem odebrała taki list bezczelny. Trzeba żeby ''myślano'', że się zagubił w drodze, a jeźli mi Anglik wasz cośkolwiek o nim wspomni, udam że go nie rozumiem.<br>
{{tab}}Pani Charmois udała się do swojego męża, który był zajęty wyporządzeniem swojego nowego urzędowego mieszkania, a naganiając mu, i łając go ciągle za rzecz najmniejszą, na nim się przynajmniéj pomściła za swoje zawiedzione nadzieje.<br>
{{tab}}Jednakowo posłaniec ów umyślny berrichoóski, który z ''Chatres'', gdzie sir Harley pierwsze konie zmieniał, i swoje listy do Boussac napisał, małym stępem, — przez cały dzień wielki jadąc — był przybył, aby dopełnić szczególnego swojego poselstwa, żądał, stósownie do rozkazów od sir Arthura odebranych, osobiście pomówić z ''Miss Jane''; a że mu wcale o to nie chodziło, aby to imie po angielsku umieć, i ono, napisane na liście, który z sobą przywiózł, oczom francuzkim przedstawiało to samo brzmienie co i Joanna; Klaudyja, która czytać się uczyła i już dość dobrze zgłoskować umiała, bez wielkiéj trudności odgadnąć była w stanie, dla kogo ten list był przeznaczony.<br>
{{tab}}— Czy to od Anglika tego, co przedwczoraj tędy przejeżdżał? — zapytała posłańca. — To dziwnie! musiał zapewnie coś zapomnieć lub zgubić w domu. Ale<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iwr22vdufn09i7vpm6o2fgvmuahxcvq
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/225
100
922513
3150642
2663200
2022-08-13T19:08:52Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|219}}
{{---}}</noinclude>żeby był do mnie napisał, toby daleko lepiéj był zrobił, zamiast co napisał do Joanny, która nawet czytać nie umie. A czy trzeba na to odpisu?<br>
{{tab}}— Ale skąd znowu? — zauważył Kadet bardzo rozsądnie, — na cóż odpisu, kiedy Anglik do Paryża pojechał?<br>
{{tab}}— Dobrze, dobrze, — rzekła Klaudyja chowając list do kieszonki u swojego fartuszka, — oddam go jej, jak z krowami do domu powróci.<br>
{{tab}}— To być nie może! trzeba go jej oddać natychmiast, — rzekł posłaniec — ów pan Anglik powiedział, żebym go jej oddał zaraz, jak tylko przyjadę, i to jej samej do rąk.<br>
{{tab}}— A, czy tak? to zaraz pójdę po nią, — odpowiedziała Klaudyja, i odpiąwszy zapaskę od kuchni, pędem pobiegła ku łące, na której Joanna pasła krowy wzdłuż skał na brzegu rzeki będących. Nim jednak jeszcze do końca ogrodu dobiegła, nadybała pannę Boussac, która się z swoim bratem przechadzała, i oddała jej list, będąc bardzo ciekawa usłyszeć co w nim stoi. Ale Maryja nie uczyniła zadość temu jej życzeniu. Wzięła to na siebie doręczyć list Joasi podczas przechadzki, a gdy Klaudyja zmartwiona nieco odeszła, rzekła do Wilhelma:<br>
{{tab}}— W istocie, to pismo pana Harley; co on tylko może pisać do Joanny?<br>
{{tab}}— I mnie to bardzo dziwnie się wydaje — odpowiedział młodzieniec, — czy Joasia umie czytać?<br>
{{tab}}— Nie, — odrzekła panna Boussac otwierając list, — a to tém bardziéj, że ten list po angielsku pisany.<br>
{{tab}}Oboje młodzi ludzie dobrze ten język znali, szczególnie Maryja, i wyczytali co następuje.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kiecgo01mie1oss06yfyf2t8pr7qyom
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/226
100
922515
3150647
2663203
2022-08-13T19:10:31Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|220}}
{{---}}</noinclude>{{f|wys=20px|{{tab}}„Łaskawa Miss Jane! — Od kilku miesięcy postanowiłem się ożenić, a że mam to zarozumienie o sobie iż jestem dobrym phrenologiem i fizyjonomistą, zawsze tedy oddawałem się pierwszému uczuciu żywemu i szczerému, którém mnie za piérwszem widzeniem się twarz ładna natchnąć zdołała. Niewidziałem pani tylko chwil kilka, ale, pomimo moje wzruszenie, dość uważnie pani się przypatrzyłem abym mógł być przekonany, że twarz pani jest odkuciem jéj duszy, a dusza pani jest wzorem doskonałości, równie jak jéj twarz. Natychmiast uczułem, że Cię kocham, pani, i że Cię całe życie moje kochać będę, jeżeli się mi wywzajemnić zechcesz. Błagam Cię pani o jedną łaskę, abyś mi pozwoliła, skoro za tydzień powrócę, złożyć u stóp Twoich miłość moją szczérą, pełną uszanowania, i opartą na szacunku najwyższym, i uwielbieniu najlkliwszém. Tymczasem proszę się o mojém usposobieniu i mojém sercu wypytać pana Wilhelma Boussac i jego rodziny, abyś pani — jeżeli serce Twoje jeszcze jest wolne, i sądzisz, że jestem godzien zostać Twoim małżonkiem, — raczyła mię wysłuchać i zapewnić się, że jestem Twoim, pani, sługą i przyjacielem najwierniejszym i najszczérszym.“}}
{{f|align=right|prawy=15%|„''Arthur Harley''.“}}
{{tab}}— Wistocie; jak się zdaje, nie są to żarty, nieprawda? — pytała Maryja swego brata, który w głębokie wpadł zamyślenie.<br>
{{tab}}— Prawda, kochana siostro, wielka prawda! Jest to jego najszczérsze postanowienie, — odpowiedział Wilhelm po długiém milczeniu. — Sir Arthur nie jest<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
06uq8zllmgbu4o39u91bypi2e16r4f9
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/227
100
922516
3150649
2663204
2022-08-13T19:11:58Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|221}}
{{---}}</noinclude>zdolny do żartów nieprzyzwoitych i dotkliwych. Nigdy usta jego, nawet i w śmiechu, kłamstwa nie wyrzekły. Nigdy jego pióro i jednéj nawet przesady jeszcze nieskreśliło. Rozkochał się w Joasi, a przynajmniéj uczucie tkliwe i ojcowskie dla niéj w jego sercu powstało. Chce się z nią żenić, a przeto się i ożeni.<br>
{{tab}}— Mówię ci Wilhelmie, że się mi to wszystko jakby snem wydaje.<br>
{{tab}}— Ale nie mnie! Dla mnie czynność ta Arthura niema nic zadziwiającego. Jest ona wypływem i potwierdzeniem wszelkich jego pojęć, wszystkich jego mów, wszystkich jego zamysłów, i całego przekonania jego. Nasze nędzne przesądy w jego sercu nieznajdują oddźwięku. Jego dusza, wyższa nad wszelką światowość i próżność dąży tylko do prawdy. Ma on kilka właściwych sobie i dziwnych zdań, które go pewnym rodzajem dziwactwa cechują, nieodbierając mu przeto ani jego rozsądku, ani wysokiego rozumu jego. Nie na próżno on się szczyci, że umie czytać w sercach i nieomylny sąd wydać o kim z twarzy jego jedynie. Doświadczyłem ja w téj mierze już nieraz, że nam porobił objawienia, któreby cudem prawie nazwać można było. Nigdym go jeszcze niewidział podziwiającego jaką piękność kobiécą, aby natychmiast, z rzadką bystrością niezdał sobie rachunku z jéj przymiotów zalecających i błędów; i słyszałem go zawsze rozumującego następnie: „Nie jest to jeszcze wzór kobiéta, któréj moje serce pragnie. Oby bóg dał aby w ten dzień, w którym ją znajdę i ona przyjąć chciała z mych rąk szczęście, i znaleść go w mojéj miłości.“ W początku drwiłem sobie z tych dziwactw z taką zimną rozwagą, że nawet trudno by mi<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lenffydngu8n7kx5iibbjvnrbfoufb7
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/228
100
922517
3150653
2663205
2022-08-13T19:13:54Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|222}}
{{---}}</noinclude>było samemu teraz w to uwierzyć; ale po mału poznałem, że pan Harley jest to człowiek prawy i rozsądny, i posiada serce namiętne i szlachetne i dzielność niczém niewzrószoną. Wierzaj mi Maryniu, że drwinki świata ani by go dotknęły, i że z Joasią się żeniąc czułby się najszczęśliwszym z ludzi!<br>
{{tab}}— O Wilhelmie, — zawołała panna de Boussac mocno wzruszona, — kochałam dotąd sir Arthura jako brata, jako prawdziwego przyjaciela; ale teraz go podziwiam jako jakiego bohatéra! Niéma przeto żadnéj wątpliwości, iż jest zarówno rozsądny, jak wspaniałego serca, a przykład ten potwierdza mnie w mojej wierze w objawienia uczucia. Joanna zarówno téż godną jest jego. Joanna jest aniołem. Jest ona w swoim sposobie {{korekta|kobtétą|kobiétą}} wyższą; a choćby świat szydził i pogardzał tém małżeństwem, bóg go pobłogosławi, a dusze szlachetne i niewinne będą się nim cieszyć. Niejest-że to i twojém zdaniem kochany Wilhelmie? — Zdaje się, jak gdyby cię zasmucał i martwił ten zamiar twojego przyjaciela.<br>
{{tab}}— To prawda, — odrzekł Wilhelm pomięszany. — Sir Arthur będzie musiał wielką stoczyć walkę z światem!.... Prawda, że jest niezawisłym od nikogo; że niéma ani rodziny, ani żywéj duszy, dla których by musiał miéć jakie względy.....<br>
{{tab}}— Jeżeli tylko o świat chodzi, to łatwo wzgardą zwycięztwo nad nim odniesie. Ale ty Wilhelmie, nie bądźże niższym od twojego przyjaciela, i owszem, przysposób się do walczenia z nim i za nim. Ja się oświadczam niniejszém jego sprzymierzeńcem, jego obrońcą; i chociażbym wyszydzoną i potępioną być miała, niewiém czyli się mi uda tyle słów wynaleźć,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m0azmwzdpgyol5127nn8v605u8a3pd6
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/229
100
922518
3150657
2663206
2022-08-13T19:15:40Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|223}}
{{---}}</noinclude>aby godnie wychwalić i podziwienie moje okazać nad jego postępkiem.<br>
{{tab}}— O moja dobra i romansowa Maryniu! Jakże ty jesteś przedziwną! — rzeki Wilhelm przyciskając do swojej piersi ramie swojéj siostry. — O gdybyś ty wiedziała, jak moje serce z tobą się zgadza!<br>
{{tab}}— Jeżeli ja jestem romansową, to i ty nim jesteś Wilhelmie; i jeźli ja jestem przedziwną, to i ty jesteś bardziéj jeszcze przedziwnym mój bracie, bo widać łzy w twoich oczach, a to odwaga szlachetna Arthura ci je wycisnęła.<br>
{{tab}}— Ale Joanna? — zapytał Wilhelm głosem stłumionym.<br>
{{tab}}— Joanna? — czy wątpisz o wyborze sir Arthura? Ty sam przecież utrzymujesz, że się nigdy nie myli. A teraz ja to samo potwierdzę i powiém, że Joasia jest to skarb prawdziwy. Ty jéj nieznasz Wilhelmie, tyś w niej zawsze tylko widział sierotę, której w pomoc przyjść trzeba; ty jesteś jej wdzięcznym za ową staranność z jaką cię w chorobie twojéj pielęgnowała, za owe nocy, które przepędziła niezmordowana, a zawsze spokojna i cierpliwa jak anioł, obok twojego łóżka; nakoniec ty ją uważasz jako służącą wierną i wylaną na nasze usługi; ale ''ja'' ją znam! Tak jest, ja jedna znam ją tylko: ja wiém, że Joanna jest nam równa Wilhelmie, a może nawet w oczach boga większe ma znaczenie jak my. Bo niewiém, czyli które z nas tę stałość, tę cierpliwość, tę wiarę, i to wyrzeczenie się wszelkiéj osobistości co ona posiada. Ileż to razy, czystém tylko uczuciem swojém lub przyrodnim światłem swéj duszy prowadzona, objawiła mi prawdy wielkie i wzniosłe,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3efyozav6wezryeac1sq0pih935f5w9
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/230
100
922519
3150666
2663207
2022-08-13T19:20:21Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|224}}
{{---}}</noinclude>których przeczucie zaledwie w książkach moich znalazłam! O tak, wierzaj mi; Joanna jest to istota właściwa, nieporównana. Znam się na tém dobrze. Byłam wychowaną wraz z ośmdziesiąt do stu młodemi dziewczętami szlachetnego urodzenia lub bogatemi, i starałam się je zbadać, i poznałam wszystkie ich przewrotności, ich próżności, ich nikczemne skłonności i ich ducha drobiazgowego. Między najlepszemi z nich niebyło ani jednéj, któréjby godności rodzinne lub bogactwo niebyły nieco popsuły. I wiém że mi uwierzysz Wilhelmie, jeżeli ci powiém to, czegobym nigdy przed mamą niepowiedziała, bo by mię uważała za szaloną lub zagorzałą głowę; że żadna z owych przyjaciółek moich klasztornych tyle ufności i szacunku we mnie nie pobudziła, co Joanna: żadną tyle nie kochałam, co tę wieśniaczkę; i żadna z zakonnic nie zdawała się mi tak skromną, niewinną i świętą jak Joanna. Tak Joanna jest to święta z piérwszych czasów chrześciaństwa. Jest to dziewczyna, któraby z uśmiechem na ustach wszelkie męczeństwo poniosła, i którąby kościół kanonizował, gdyby wiedział ile swéj łaski bóg wdał w jéj serce.<br>
{{tab}}— Maryniu, rozczuliłaś mnie mocno, ale zarazem i boleść wielką mi sprawiasz, — odpowiedział Wilhelm siadając, czyli raczéj padając na ławeczkę w ogrodzie. — Głowa mnie jeszcze czasami boli, a twoje uniesienie i mnie zaraża, i za nadto głęboko mnie porusza. O pozwól mi, niech trochę wolno odetchnę!<br>
{{tab}}— Kochany Wilhelmie! mój bracie i przyjacielu drogi! wybacz mi; — zawołała Maryja biorąc go za ręce; — ale oto jesteśmy dwoje niewolników, burzących się przeciwko przesądom i głupocie świata, {{pp|któ|renby}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
634s85ea3dkajgdqea3htugg0udma5z
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/231
100
922525
3150668
2663217
2022-08-13T19:21:48Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|225}}
{{---}}</noinclude>{{pk|któ|renby}} natychmiast potępił nasze myśli, gdyby przed jego sądy powołane i oskarżone zostały.<br>
{{tab}}— O siostro moja, ty nie wiész jakich stron serca mojego głos twój uniesienia dotyka! — zawołał boleśnie Wilhelm, i ręce Maryi całując, w łzach się rozpływał.<br>
{{tab}}Wzruszenie Wilhelma nie zadziwiło bardzo jego siostry młodéj, któréj uczucia jeszcze bardziéj wygórowane były jak jéj brata. Ale obawiając się tych wzruszeń, o których wiedziała, że jemu zwykle tak szkodliwe były, starała się uwagę jego na co innego zwrócić.<br>
{{tab}}— A teraz mój przyjacielu, cóż z tym listem zrobiemy? Jakżeż go wytłómaczyć Joasi? jakżeż ja przekonać, że sir Arthur nie żartuje?<br>
{{tab}}Wilhelm odpowiedział, że się wcale tém zająć nie myśli, i że siostra jego łatwiéj tę rzecz ułatwić będzie mogła jak on.<br>
{{tab}}— Jesteś przyzwyczajoną do prostotnéj mowy Joasi, — rzekł — i w razie potrzeby będziesz się to samo tak wyrazić umiała, że cię łatwo zrozumie. Idźże więc moja droga Maryniu, i wyjaw jej to oświadczenie sir Arthura, a chociaż ją ono może nie zachwyci i nie omami, to ją wzruszy przynajmniéj. — I wpadł na powrót w swoje omdlenie.<br>
{{tab}}— Jeszcze chwilę, mój przyjacielu, — zawołała Maryja w niepewności. — Jeszcze jedna myśl mi się nawinęła. Czy ty sądzisz, że sir Arthur się nie poznał wcale na tém, iż Joasia przebraną była? Jakże myślisz za co on ją teraz trzyma? czy za wieśniaczkę z ''Marchii'', czy za nauczycielkę Angielkę?<br>
{{tab}}— W istocie, gdyby to ostatnie przypuścić można<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oczvblge2i2dg3iz1hea9bx8feu553p
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/232
100
922538
3150673
2663231
2022-08-13T19:23:56Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|226}}
{{---}}</noinclude>— zawołał Wilhelm, — postępek jego nie byłby tak rażący, a dziwactwo nie tak wielkie by się wydawało. Wszakże zwykle się przypuszcza, że nauczycielka musi wiele wiadomości posiadać, można zatém i to przypuścić, że jest dobrego urodzenia. Co więcéj jeszcze, jeżeli pan Harley bierze Joasię za ''miss Jane'', swoją rodaczkę, może być, że do jego uniesienia i nieco miłości narodowéj wchodzi.<br>
{{tab}}— O tak, prawda! wielka by wtedy była różnica; rzekła Maryja, — sir Arthur mimo naszą wolę sam się oszukuje w radości swojego serca. Nie chce wierzyć, niechce się przekonać, aby ta piękna istota tak biała, tak szlachetna i poważna miała być pasterką zarówno prawie niezdolną zrozumieć go po francuzku, jak i po angielsku! A jednak, gdyby on znał Joasię, gdyby znalazł drogę do jéj serca, gdyby zdołał dociec tajemniczości poetycznéj jéj myśli, to by ją jeszcze bardziéj kochał i podziwiał. A nakoniec, nieprzewidział wcale całéj dziwaczności tego uczucia któremu się oddał, i jego zamysłów nie powinniśmy piérwéj objawiać Joasi, dopokąd się nie przekonamy co sobie o niéj pomyśli, skoro ją zobaczy, jak się pani Charmois wyraża, włóczącą się za ogonem swoich krów.<br>
{{tab}}— O teraz mogę wolniéj trochę odetchnąć, kochana Maryniu! — odrzekł Wilhelm, — myśl sama tego niespodziewanego postanowienia sił mię pozbawiała. Niewiém wcale dla czego mię tak przerażało, jakoby to był czyn szalony. Teraz całe to wydarzenie żartem tylko się mi być wydaje. Poczciwy Arthur! Jakżeż doskonale uwiedzionym został, i jakżeż on się sam z nami z tego naśmieje? Trzeba mu jednak dochować {{pp|najwię|kszéj}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kt0jwuarapoudcjwfgicfawt5grrri9
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/233
100
922539
3150676
2663232
2022-08-13T19:25:28Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|227}}
{{---}}</noinclude>{{pk|najwię|kszéj}} tajemnicy w téj mierze kochana siostro, a szczególnie trzeba się wystrzegać, aby ani pani Charmois, która między nami powiedziawszy, nieznośną jest istotą, ani ociężała Elwira, ani téż ów złośliwy dowcipniś Marsillat, a z nimi i całe miasto Boussac o tém ani słowa nie wiedziało i żartować sobie nie mogło na koszt szlachetnego i niewinnego Arthura.<br>
{{tab}}— Nietrzeba o tém nawet naszéj mamie nic wspominać, czy słyszysz Wilhelmie? — dodała Maryja. — Nasza mama będąc dobroduszną jest zarazem bardzo słaba, i w wielkiéj przyjaźni z panią Charmois; nie mogła by tedy wytrzymać, aby tego zdarzenia jej nieopowiedzieć.<br>
{{tab}}— Nie trzeba przeto nikomu, nawet i Joasi nic o tém mówić.<br>
{{tab}}— Szczególnie przed Joanną to wszystko ukryć potrzeba. Znam ją wprawdzie, że za nadto wiele rozsądku posiada, aby jej najmniejszy zamek na lodzie w głowę wbić można, i że nigdy by w to nieuwierzyła; byłaby jednak w obec Arthura w wielkim kłopocie, przykrym dla niéj i dla niego.<br>
{{tab}}— Cóż jej tedy powiemy, tej biednej dziewczynie, aby wytłumaczyć powód, dla którego pan ''Anglik'' list do niéj napisał, o którym jej Klaudyja zapewne powie?<br>
{{tab}}— Nie powiemy jej nic o liście, a ona nie jest bardzo ciekawa i pytać nie będzie? Oto wiész co, nim to jakie zaburzenie i zadziwienie w zamku sprawi, uprzedzimy Joasię, że to był żart tylko..... Właśnie ją na łące spostrzegam. Pójdźmy do niéj!<br>
{{tab}}— Ja nie pójdę. — rzekł Wilhelm, — ja wolę tutaj zostać. Niewiedziałbym co powiedzieć tej dziewczynie.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dhiffu0u6qzx9titpp6lridya1c08b4
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/234
100
922540
3150680
2663233
2022-08-13T19:27:31Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|228}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— A zatém będę kłamać za nas oboje, — odrzekła Maryja, i pobiegła do Joanny, która stała na łące pod drzewem, i dumała o Ep-nell, o matce swojéj, o krzakach owych, w których trzodę swoją pasała, i o dobrych boginkach, które nad nią czuwały, i oddalały od niéj wilków i złośliwych duchów z mokrzysk.<br>
{{tab}}— Joasiu, — rzekła do niéj młoda i powabna panna zamku, obejmując poufałe jéj kibić swoją ręką, — nasz przyjaciel Harley pisał do ciebie; ale list jego jest to tylko żart mały, w skutek naszego ''primaprilis''. Ty byś go niezrozumiała, bo i ja go nie bardzo rozumiém.... Pan Harley musi nam go sam wytłómaczyć jak za dwa tygodnie przybędzie.<br>
{{tab}}— Bardzo dobrze, panno! — odrzekła Joanna, ściskając rękę malutką Maryi, która na jéj barku spoczywała. — Ten pan lubi sobie żartować i uśmiać się! To tak jak panna czasami. Nie bardzo prawda często, dla tego téż jestem rada, kiedy widzę jak się panna bawi i śmieje!<br>
{{tab}}— Czy się nie gniewasz o to na pana Anglika, moja dobra Joasiu?<br>
{{tab}}— Nie, moja panieneczko! O cóżbym się miała gniewać? ten pan nie wygląda na złego człowieka; a potem tyle miał starań koło panicza, a panna go kocha!<br>
{{tab}}— Czy ci się zdaje Joasiu, że on na poczciwego człowieka wygląda?<br>
{{tab}}— Zdaje się mi, że tak, chociażem się mu ani razu jeszcze dobrze nie przypatrzyła.<br>
{{tab}}— Czyś się go ''wstydziła''?<br>
{{tab}}— O nie! nie jestem ja bardzo wstydliwa. Wiém<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
grqe13605ruh33zrqfpjyoh17uw3dfn
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/235
100
922541
3150684
2663234
2022-08-13T19:30:01Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|229}}
{{---}}</noinclude>ja dobrze że nie umiém dobrze mówić! mówię téż jak mogę i umiém.<br>
{{tab}}— Czyliż on z tobą rozmawiał, ten Anglik?<br>
{{tab}}— A jużci że rozmawiał; kiedym mu niosła śmietankę do herbaty, zastałam go w przedpokoju, jak sobie mył ręce, i mówił coś do mnie, ale ja nic z tego nierozumiała.<br>
{{tab}}— Czy po angielsku mówił?<br>
{{tab}}— Niewiém, moja panno, bom ani słowa niesłyszała.<br>
{{tab}}— A czy się śmiał kiedy mówił?<br>
{{tab}}— Ale gdzie tam! Zapewnie myślał, że jestem z Anglii, jak mu to panna piérwéj powiedziała.<br>
{{tab}}— A ty czyś się śmiała?<br>
{{tab}}— Ale gdzież tam panno. Ja się śmiać nie chciałam, bom się bała abym pannie żartu nie popsuła.<br>
{{tab}}— To ani słowa po francuzku do ciebie nie powiedział?<br>
{{tab}}— Nie. Wziął tylko śmietankę z moich rąk, jak gdyby nie chciał, żebym mu usługiwała, i jednę rękę moją do ust przytknął. Dalibóg, to mi się trochę śmiésznie wydało! Ale nimem się jeszcze roześmiać mogła..... a panna wie, ze to u mnie śmiéch nie tak prędko przychodzi,.... Kadet nadszedł, a pan Anglik prędziutko zemknął do salonu.<br>
{{tab}}— Czyś była w tedy w twoim wiejskim ubiorze?<br>
{{tab}}— A jużcić, bo to było po wieczerzy.<br>
{{tab}}— I czy cię to wszystko wcale nie zadziwiło?<br>
{{tab}}— Nie, moja panno, bo to przecież między wami umówione było.<br>
{{tab}}— A ten jego pocałunek w rękę cię także nie obraził?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iapuqzk1vw3t04rqeyldlhj9mdgaipj
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/236
100
922542
3150687
2663235
2022-08-13T19:31:34Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|230}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Nie; wszak wiedziałam dobrze że ten pan mnie obrazić niechciał, i że to jedynie dla zabawy było.<br>
{{tab}}— A może Joasiu ci to przyjemność sprawiło?<br>
{{tab}}— O jak téż to panna sobie żartować i zadrwić lubi! Jaką-że mi to przyjemność zrobić miało? Wszakże ja go nie znam wcale tego pana!<br>
{{tab}}— Kiedy mój brat powrócił Joasiu, to cię także w rękę pocałował?<br>
{{tab}}— Prawda; to samo dla śmiéchu!<br>
{{tab}}— Ale to ci boleść sprawiło; widziałam to po twojéj twarzy.<br>
{{tab}}— Prawda, panno, prawda. Byłam tak bardzo rada, żem widziała mojego chrzestnego panicza wyleczonego..... i tak dobrze wyglądającego! Byłabym go rada uściskała tego biédnego panicza! A on naraz zaczął sobie drwić ze mnie! To mnie bolało. Ale potém, rzekłam sama do siebie, że nie było o co się tak martwić, bo przecież lepiéj, że był wesół i żartobliwy, jak by miał być smutny i chory, jak w tedy kiedy wyjechał.<br>
{{tab}}— Dobra Joasiu nie wierz temu, żeby Wilhelm chciał był sobie drwić z ciebie. Przecież widziałaś sama, że i mnie w rękę całował, a to z pewnością nie dla tego, aby sobie zadrwić ze mnie.<br>
{{tab}}— O bo téż to z panną, to co innego; panna jesteś jego siostrą; ale ja jestem jego chrzestnicą tylko, i to moim jest obowiązkiem uszanowanie mieć dla niego.<br>
{{tab}}— I on powinien mieć uszanowanie dla ciebie Joasiu, i ma go z pewnością.<br>
{{tab}}— A to za co, moja panno?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ihqk89956xunt8ipk4q8kgdetjw79oa
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/237
100
922545
3150691
2663247
2022-08-13T19:33:02Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|231}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Bo i ty jesteś jego siostrą, jego siostrą mléczną i przyjaciółką od serca, prawie tak wielką jak i ja nią jestem. Bądź pewną moja luba, że on nie jest niewdzięcznym, i że nigdy niezapomni o tém, z jak wielką starannością pielęgnowałaś go w chorobie. Nie byłam w tenczas jeszcze w domu kiedy był w niebezpieczeństwie największem; niewiedziałam więc o niczém. Ukrywano przedemną to niebezpieczeństwo mojego brata, a ty byłaś w ówczas jego prawdziwą siostrą. Mama mi to mało sto razy powiedziała, że gdyby nie ty, toby Wilhelm dawno już był umarł; bo moja biédna matka straciła głowę i wszyscy ludzie w całym domu. Ty jedna byłaś zawsze koło niego, wstrzymując ciągle szaleństwo Wilhelma, niedozwalająć mu biegać po izbie kiedy był w obłąkaniu, łagodnością twoją otrzymując to od niego, czego inni siłą otrzymać nie byli w stanie, rzucając się do nóg jego, aby go zmusić żeby był spokojnym i słuchał przepisów lékarza, łając go czasami jak małe dziecko i uspakajając go swojemi prośbami i łagodnością. O moja luba Joasiu, tobie to winna jestem życie mojego brata, którego tyle kocham! Jakżeż ty możesz żądać, abyśmy ja i mój brat cię tak nie kochali jak gdybyś naszą siostrą była?<br>
{{tab}}Wilhelm dłużej sam pozostać nie mógł. Nieprzezwyciężonym pociągiem wiedziony zbliżył się do nich zwolna, a szmer jego kroków, przygłuszony trawą, nie doszedł do uszów obu dziewcząt młodych. Podczas gdy one tak rozmawiały, stał za niemi rozłączony tylko od Joanny pniem drzewa kasztanowego, który ich ocieniał.<br>
{{tab}}— Tak Joasiu, tak Maryjo! — zawołał nagle się im pokazując, — tak, jesteście obie siostrami dla mnie,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
145olkxe8xp9qd9dkq390as060v1o4v
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/238
100
922750
3150694
2663822
2022-08-13T19:34:51Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|232}}
{{---}}</noinclude>i są chwile, w których w méj myśli tylko jedną tworzycie. O Maryjo, jakżeż ci wdzięczny jestem, żeś umiała Joasi powiedzieć to, czegobym ja sam nigdy jej powiedzieć nie był się odważył, i żeś jej tkliwą przyjaźnią twoją wynagrodziła to wszystko dobro, które dla mnie uczyniła! O Joasiu! jeszcze nigdy ci tak nie podziękowałem, jak to powinien byłem uczynić! Ty byłaś dla mnie aniołem: widziałem ja wszystko, rozumiałem wszystko, i czułem wszystko pomimo że byłem w obłąkaniu. Tak, widziałem cię nocy całe klęczącą u głów moich! Przypominam sobie dobrze, żeś mię wiele razy w twoich ramionach podnosiła, i nawet niosła jak dziecko, aby moje łoże przemienić. Wychudłem, opadłem z sił! Ale ty, zawsze silna i odważna więcéj jak trzydzieści nocy przepędziłaś bezsennie, i zaledwie dwie godzin spałaś na dzień, na lichym sienniku koło mojego łóżka. O ileż to wyrzutów sobie wtedy robiłem żem niezdołał przezwyciężyć mojego szaleństwa które cię niszczyło moja droga Joasiu! Ale ty nie zachorowałaś wcale. Chociaż krótko przedtém pielęgnowałaś z równą troskliwością twoją matkę podczas długiéj i okropnéj słabości, a późniéj moją, skoro po mojém wyzdrowieniu łóżko zaległa zachorowawszy ze znużenia i wysilenia. A jednak ci jeszcze dotąd niepodziękowałem.<br>
{{tab}}— O nie, mój paniczu chrzestny, — rzekła Joasia płacząc rzewnie, — jużeście mi wiele razy za to dziękowali, i dziesięć razy więcéj, jakem nawet zasłużyła.<br>
{{tab}}— Nie Joasiu, nie! — zawołał młodzieniec uniesiony, — jakiś smutek ciężył na mnie, nie mogłem ani mówić ani płakać; byłem szalonym i nie przestawałem<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o9z902x8io4u0t3gp6ontmg0axv19vl
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/239
100
922751
3150697
2663823
2022-08-13T19:36:44Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|233}}
{{---}}</noinclude>nim być, chociaż to szaleństwo było inne jak podczas mojéj choroby. Ileż to razy w podróży mojéj wyrzuty sobie robiłem żem ci tego zaraz niepowiedział, co ci teraz mówię! A od tych trzech dni, przez które tutaj bawię, ani słowa dotąd jeszcze niepowiedziałem do ciebie, zaledwie na ciebie spojrzałem..... chociaż sam nie wiém dla czego? Być może, że jeszcze jestem obłąkanym moja Joasiu, i gdyby nie moja siostra, nigdy bym się nie był do tego nakłonił aby ci powiedzieć to co w mém sercu czuję. Ale ja nie jestem niewdzięcznikiem, nie wierz temu nigdy! Wybacz mi, a szczególnie nie myśl, żem cię w rękę pocałował, aby sobie zadrwić z ciebie. O Joasiu! mogłabyś w tedy powiedzieć, żem sobie chciał zażartować z Maryni lub mojéj matki. Powiedz mi, że ty w to nie wierzysz, moja droga Joasiu, patrz na kolanach cię o to proszę.<br>
{{tab}}I odchodząc od siebie, z twarzą na przemian bladą i rumieńcem pałającym oblaną, rzucił się do nóg Joanny zdumiałéj, i pocałunkami okrywał jéj ręce, które nakoniec wypuściły pilne wrzeciono. Joanna w początku łkaniem tylko odpowiadała.<br>
{{tab}}— Ach! kochany mój paniczu chrzestny, — rzekła nakoniec ucałowawszy z uczuciem najniewinniejszém i macierzyńskiem prawie ładne jasne włosy Wilhelma — chcąc mi sprawić pociechę boleść mi tylko sprawiacie. Cóżem takiego na boga uczyniła, coby na tyle wdzięczności zasługiwać miało! Czyliż to i wy nie byliście dobrym dla mnie w Ep-nell i Toull? O nigdy ja nie zapomnę waszéj łaskawości dla mnie, a to nie wielka zasługa żem was pielęgnowała, kiedyście tak bardzo cierpieli że się aż serce krajało! — Oddałam serce moje bogu,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r8f778qyjf6evsrk3faxh2tkch67h04
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/240
100
922753
3150702
2663825
2022-08-13T19:38:21Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|234}}
{{---}}</noinclude>aby raczéj śmierć na mnie zesłał jak na was, i wiedziałam o tém dobrze, że jeźli się komu zemrzeć miało to tylko mnie, bom błagała boga o to jak się przynależy. Ale bóg dobrotliwy, i najświętsza panna, matka naszego zbawiciela, niedopuścili tego aby z nas ani jedno ani drugie umarło. Wy będziecie żyli paniczu, aby być szczęśliwym, aby się ożenić, i miéć ładne dzieci, i panna Maryja, którą równie kocham jak was, będzie to samo żyła aby być szczęśliwą i aby miéć rodzinę, jeźli się bogu będzie podobało!<br>
{{tab}}— A tyż Joasiu, — rzekła Maryja trzymając ją w swojém objęciu, — czy ty żadnego szczęścia nieoczekujesz.<br>
{{tab}}— O zapewnie panno! bylebym tylko była przy was, wam usługiwała, prowadziła wasze gospodarstwo, pielęgnowała wasze dziatki, kiedy na świat przyjdą, to i ja będę rada i szczęśliwa!<br>
{{tab}}— Czy ty niechcesz także iść za mąż?<br>
{{tab}}— O ja nawet niemyślę o tém moja panno!<br>
{{tab}}— A to dla czego moja Joasiu? Mówiłaś w prawdzie już raz o tém w Toull, — rzekł Wilhelm, — przypominam sobie to dobrze; ale ja nieuważałem tego za prawdę.<br>
{{tab}}— Cóż to moja Joasiu, miałożby to być prawdą! — rzekła panna Boussac do młodej dziewczyny, która Wilhelmowi tylko uśmiechem tajemniczym odpowiedziała. — Czy ty jesteś nieprzyjaciółką małżeństwa?<br>
{{tab}}— O nie, moja panno, kiedy wam go sama radzę. Ale ja tu rozmawiam, a moje krowy się już paść nie chcą, bo je muchy kąsają. Już czas na nie do stajni.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1k0m9zyqu7ny9pw9vjkp9j0fy8dzluh
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/241
100
922754
3150705
2663826
2022-08-13T19:40:25Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|235}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Ale ty nam nieodpowiadasz na to, o co cię się pytamy! — zawołała Maryja chcąc ją przytrzymać.<br>
{{tab}}— Czy panna widzi, — odpowiedziała Joasia, — jak moje krowy same biegną. Jeszcze wskoczą do ogrodu! Niech mnie panna nie zatrzymuje! — I uwolniwszy się z jéj rąk, Joasia pobiegła przez łąkę.<br>
{{tab}}— Otóż widzisz teraz sam mój bracie, — rzekła panna de Boussac do Wilhelma, jak się zawsze wywinąć umie. Nigdy nie mogłam w niej odkryć najmniejszéj myśli osobistości, jeźli kiedy chodziło o jéj przyszłość. Jakaś tajemnica głęboka wyrzeczenia się świata ukryta jest w sercu téj młodéj dziewczyny, Wilhelmie! Więcéj już jak dwadzieścia romansów sobie nad nią ułożyłam, a nigdy nie mogłam znaleźć rozwiązania, któreby rozsądném nazwać można było.<br>
{{tab}}Wilhelm wpadł na powrót w swoje ponure zamyślenie. I on ukrywał od czasu swéj choroby tajemnicę w swojém sercu. Usposobienie jego łagodne i czułe nawet w napadach jego szaleństwa chorobliwego się nie taiło. We Włoszech zdawało się mu, że myśli jego tym samym potokiem płynąć zaczynają, jak niegdyś przed chorobą; ale odkąd do Boussac wrócił, czuł, że mimowolnie powraca do tego stanu, w którym był podczas wyzdrowienia swojego. Burza gwałtowna wyła w jego piersi; a on, to puszczał wolne wodze i oddawał się nadzwyczajném uniesieniom swojém, to je z pewnym rodzajem przestrachu i głębokiéj boleści w siebie zwracał i cierpiał. Trzeba nam także wyznać, że towarzystwo jego siostry lubéj niebyło właściwém lékarstwem, do wyleczenia jego choroby. Ta młoda dziéwczyna zapalona bowiem nigdy świata niewidziała, nigdy go<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b0loegiw497zwdctggwbnonw86oo4sn
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/242
100
922755
3150710
2663827
2022-08-13T19:42:53Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|236}}
{{---}}</noinclude>nieznała, i nienawidziła go pędzona do tego pewnym natchnieniem ducha wieszczego. W piérwszych latach swéj młodości oddana żarliwej nabożności, prawdy Ewanielii ś. bardzo dosłownie brała. Jéj serce ślepo szło za popędem prawości i najwyższego poświęcenia. W jej wątłém ciele mieszkała dusza ognista, a pod układem pełnym wdzięku i miłéj łagodności ukrywała usposobienie dzielne, przedsiębiercze, i kochające się w ostatecznościach. Zdolną była do głupstw najwznioślejszych; w dwunastym roku swoim byłaby poszła żyć w samotności, gdyby była wiedziała, gdzie pustynię będzie mogła odszukać; w siedmnastym roku marzyła o życiu zupełnie odrębnym na łonie ludzkości, życiu pełném wyrzeczenia się wszelkich próżności świata, i walk przeciwko niecnym ustawom jego. A że nie do połowy tylko wielko-duszną była, wygodnie téż żyła sobie w tém ognisku uniesienia i zapału, który był jéj żywiołem, i niespostrzegała wcale, że Wilhelm dostawał się do niego tylko rzutami i skokami które go niszczyły, niedając mu skrzydeł. Ten młodzieniec miał wprawdzie skłonności szlachetne swéj siostry, ale i zarazem słabość swéj matki. Z Maryją to się zapalał do życia uczuciowego. Połykali razem romanse najcnotliwsze i najbardziéj podżegające ich uczucia. Z panią Boussac Wilhelm sobie przypomniał potęgę świata, i to, co jego matka zgodnie z światem nazywała obowiązkiem człowieka dobrze urodzonego. W tedy to oddawał się zamysłom małżeństwa znakomitego, i marzeniom śmiałym o dostojeństwach. Chociaż chęć jego niebyła współwinowajcą tych myśli, sumienie jego bojaźliwe przyjmowało je jako konieczność okropną od któréj go nic<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dhynnosi5obqe602jt84zcsuly5z35z
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/243
100
922756
3150712
2663828
2022-08-13T19:44:04Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|237}}
{{---}}</noinclude>uwolnić nie zdoła. I to była przyczyna, że był tak nieszczęśliwym i upadającym na duchu: oddanym walce przeciw sobie samemu.<br>
{{tab}}Wilhelm wracając do zamku zwolna z swoją siostrą, zdawał się być bardzo roztargniony, chociaż z uwagą przysłuchiwał się jéj mowie, a jego serce chciwie zbiérało z niéj słodycz lub gorycz. Mowa ciągle o Joannie się toczyła; Maryja nie wiedząc wcale o tém, jak wielką ranę sercu brata zadaje, gubiła się w objaśnieniach i przypuszczeniach nad przyszłością młodéj dziewczyny, i nad uczuciami sir Arthura. Wyznała, że żałowała mocno piérwszego złudzenia, które jej oświadczenie się jego wieśniaczce Joannie sprawiło, i że romans ten bardzo prozaicznie by się zakończył, gdyby p. Harley się natychmiast wyleczył z swéj miłości widząc, że Miss Jane krowy pasie. Wilhelmowi przeciwnie zdawało się, że sobie życzy tego rozwiązania do prawdy najpodobniejszego, tak z przyjaźni dla sir Arthura, jako i że było najrozsądniejsze. Jednakowo był bardzo posępny, i pożegnawszy siostrę, poszedł sam marzyć nad brzegami rzéki.<br>
{{---|przed=2em|po=3em}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2f0gwnh7m9zmgmehijtb5viq5j4r15n
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/244
100
922795
3150713
2663977
2022-08-13T19:47:04Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|'''{{Rozstrzelony|ROZDZIAŁ}} XIV.'''|w=120%|przed=1em|po=1.5em}}
{{c|'''Sir Arthur.'''|po=1.5em}}
{{tab}}Przez cały tydzień Wilhelm do Joanny ani słowa nie mówił prócz: dzień dobry, lub dobry wieczór przyjaźny, jeżeli się z nią spotkał, co jednak Joasię ani nie dziwiło, ani téż nie martwiło wcale. Nie była ona wymagającą, a napad wdzięczności zapalonéj który go do jéj nóg na łące sprowadził, według jéj zdania tysiąckrotnie i na zawsze nawet wynagradzał dług, któren chory względem swój dozorczyni zaciągnął. A że nieznała wcale Wilhelma przed słabością jego, i nie wiedziała, że był daleko żywszym jak podczas wyzdrowienia, zdawało się jej tedy, że on wrócił do swojego właściwego stanu i usposobienia, i niespostrzegła wcale, że cały jego smutek nazad powrócił. Wilhelm dość zręcznie swoje cierpienia przed matką i rodziną Charmois ukryć umiał, lecz, kiedy z Maryją sam na sam został, nie mógł się już dłużej miarkować, a Maryję przerażał ten codziennie wybitniejszy powrót jego smętności dawnéj.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p8n1shmsg2tvlptrhjc025gaa8dggkz
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/245
100
922796
3150719
2663978
2022-08-13T19:50:08Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|239}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}Chociaż właściwie Klaudyja była ''pokojówką'', jednakowo nie ona rozbierała co wieczór pannę Boussac. Joanna cały poranek była zatrudnioną to w polu, to w mléczarni; Maryja tedy, która ją tak czule kochała, zachowała sobie wieczór i godzinę udania się do łóżka do pogadanki z nią. Miała ona ten zwyczaj opowiadania jej wszelkich wrażeń, które przez dzień doznała, a ten udział w rozkoszach i nudach swojéj młodéj panny był dla Joasi wykształceniem uczucia, jedyném może do którego była zdolną.<br>
{{tab}}Dla Joanny przeniesionej nagle z swojego życia dzikiego pomiędzy ludzi na pewnym stopniu oświaty stojących, w początkach wszystko niezrozumiałém było. Pomiędzy skromnemi potrzebami jéj wiejskiego życia, i tysiącem sztucznych potrzeb osób tych, którym usługiwała, leżał jeszcze świat cały zupełnie nieznany, którego myśl jéj zbadać się wyrzekła. Umysł mniéj dobrotliwy jak jéj byłby się puścił na wyszydzenie tych dziwnych zwyczajów. Umysł Klaudyi nieskończenie pojętny, a przeto i łatwo się psujący, z podziwieniem przyjmował potrzebę tych wszystkich przesad, wszystkich tych starannych szczegółów, których od niéj żądano, a z których państwo jéj, z wielką jéj zazdrością korzystało. Kiedy jej dozwolono zasmakować trochę tylko tego życia wygodnego i zbytku, była nim upojoną, a żądza tych nieznanych rozkoszy rosła w niej wraz z użyciem samém. Kadet przyjmował nierówność zatrudnienia jako rzecz, która jest już zaprowadzoną; ale pomimo prostotę swoją, był on jednakowo synem swojego ojca Leonarda, tego filozofa szyderczego i niedowierzającego: uśmiéch jego nie był tak bardzo {{pp|głupkowa|tym}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
anj84a4etyb29a95yh6hxop049dldm1
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/246
100
922797
3150721
2663979
2022-08-13T19:51:57Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|240}}
{{---}}</noinclude>{{pk|głupkowa|tym}} jak się zdawało; przeciwnie, był on nieraz dowcipnym, pomimo, że uwagi na to nie dawano. Joanna tylko z małą bardzo różnicą została tém samém, czém była w Ep-nell: marząca, modląca się i kochająca ustawicznie, i nigdy prawie nad niczém nie rozmyślająca; prawdziwie wiejskie utworzenie, to jest: dusza poetyczna bez pojawu, jeden z owych wzorów czystych, jakie jeszcze nadybać można w życiu wiejskiém, wzorów cudownych i tajemniczych, które jakby stworzone tylko były dla złotego wieku, któren już nie istnieje, a w którym wydoskonalenie dalsze byłoby niepodobne, boby się już doskonałość miało. Tych wzorów jeszcze dostatecznie nie znamy. Malarze tylko czasami zmysłowo je nam przedstawili; ale poezyja zawsze je zmieni i przekształci, chcąc je uidealizować lub wytłómaczyć, zapominając o tém, że ich istota i właściwość właśnie w tém leży, że tylko odgadnione być mogą. Jest to rzeczą znaną, że człowiek ze wsi wielkie przekształcenia przejść musi, aby się stał czułym na zwycięztwo i dobrodziejstwo religii nowéj, lub nowego układu społeczeństwa; ale czego się nie zna, to tego, że przyroda po wszystkie czasy między nimi pewne istoty tworzy, które się niczego nauczyć nie mogą, bo wzór piękna jest w nich samych, i dla tego niemają potrzeby postępować daléj, aby zostać w prost dziećmi boga, świątyniami sprawiedliwości, mądrości, miłości i szczérości. Są one już sposobne zupełnie do tego ideału społeczeństwa, o którym ludzkość marzy, którego szuka i zapowiada. Lecz niecierpliwość nie wyprzedza ich wcale. Niezdolne do zrozumienia złego, nie pojmują go. Żyją, jakby pośród mgły niewiadomości, a ich istnienie jest jakby utajone. Serce ich {{pp|je|dynie}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iv80qpoe4kn70k4vl34lhntnlvab6w1
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/247
100
923256
3150723
2665440
2022-08-13T19:54:50Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|241}}
{{---}}</noinclude>{{pk|je|dynie}} czucie życia posiada; ich umysł jest ograniczony, jak niewinność piérwotna; śpi on w ''okresie boskim'' piérwszego tworzenia się. Możnaby powiedzieć jedném słowém, że grzech pierworodny nie skalał ich, i że z innego wcale pokolenia pochodzą jak synowie Ewy.<br>
{{tab}}Taką to istotą była Joanna, ta Isis gallicka, która się równie obcą być zdawała wszelkim przesądom tych, którzy ją otaczali, jak by nią była córka druidek, gdyby w nasz wiek przeniesioną została. Niemogąc nic zganić, gdyż łagodność i miłość jéj serce napełniająca tego jej niedozwalały, wyrzekła się przeto wszelkiego wytłómaczenia tego, coby nagana jedynie wytłómaczyć jej była w stanie. Śród tego ciągłego zachwycenia swojego żyła na tym świecie życiem roślinném, jak piękna lilija, z piersią otwartą wietrzykowi nocy, pocałunkowi dnia, i wszelkim wpływom ziemi i nieba, lubo równie jak i ona nieczuła na ludzkie namiętności i nie pojmująca znaczenia mów ludzkich.<br>
{{tab}}Joanna co chwila natrafiając na coś, coby ją zadziwić mogło, rzeczywiście niczém się nie zadziwiała. Każde nowe w jéj życiu wydarzenie budziło w niej myśl następną: otóż znowu jedna rzecz, której nierozumiém wcale, a którąbym jeszcze mniéj zrozumiała, gdyby mi ją wytłómaczyć chciano.<br>
{{tab}}Marsillat Joasi wcale nie pojmował. Wilhelm się był do niéj przywiązał pewnym poetycznym i nieszczęsnym dla niego pociągiem mimowolnym. Sir Arthur w części ją tylko odgadł. A Maryja jedynie sama ją znała zupełnie; i słusznie się tém chlubić mogła. Trzeba było już poprzód samemu przejść na drodze umysłowéj do poznania wzniosłości, aby pojąć, jakim sposobem {{pp|Jo|anna}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lu5c6fawbrkye61qog698ni9jrbjxbm
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/248
100
923257
3150725
2665441
2022-08-13T19:56:56Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|242}}
{{---}}</noinclude>{{pk|Jo|anna}}, sercem jedynie wiedziona, do tego samego celu doszła. Dla tego téż panna Boussac w krótce się przekonała, że Joasia mało więcéj od niéj się ma do nauczenia, jak ona od Joasi. Jeżeli młoda panna jaśniéj pojmowała świat i skłonności swoje, pastérka z Ep-nell wytrwalszą była w pogodzie swojéj; a jeźli Maryja objawiła jej cierpienia tkliwéj duszy, ona jej nawzajem objawiła potęgę serca poświęcającego się, spokojność wyrzeczenia się światowości. Razem odmawiały modlitwę wieczorną przed małym posągiem p. Maryi z alabastru, któren Wilheim z Włoch im przysłał, a któren codziennie w wieńce kwiatów przystrajały, lubo te dziewczęta obie nie posiadały jednakową wiarę. Maryja nie była zagorzałą katoliczką; była ona chrześcijanką wolnomyślną, ''radykalistką ewanielijną'', jeżeli się tak wyrazić można. To będzie dostateczném, aby pojąć, że mimo swą wiedzę była kacérzem.<br>
{{tab}}Joanna przeciwnie była ''radykalistką pogańską'', równie o tém nic nie wiedząc. Jéj przesądy pochodziły wprost z religii druidek, téj nauki tak mało znanéj w istocie, bo nie sądzono o niéj tylko według zbrodni, które ją zbroczyły i przeistoczyły. Dziewica boga-rodzica i Wielka-boginka łączyły się dziwnie w poetycznie-dzikiej wyobraźni pastérki z Ep-nell. I w tém musiało być zapewnie nieco dzikości i uczucia starożytności godnego, ze z taką uległością poddawała się zatwierdzeniu nierówności na ziemi. Ale ta uległość nie pochodziła ani z słabości wewnętrznéj jéj dzielności, ani z uczucia nikczemnego. Joasia, nieznając wartości pieniędzy, niemając wielkich potrzeb, i niepojmując czyli są w życiu inne jakie rozkosze, jak te duszy i serca, nieczuła się<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8xknmo4e60axlkxdjdlz1o4eg8fu1gb
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/249
100
923258
3150726
2665442
2022-08-13T19:58:45Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|243}}
{{---}}</noinclude>być wyzutą z przynależnéj sobie części szczęścia przez bogactwo i potęgę drugich. Była z niéj istota wyjątkowa, należąca, jak już nadmieniłem, do wzoru rzadkiego, któren jeszcze dotąd dokładnie zbadanym niezostał, któren jednak istnie i do państwa bogini ''Astrei'' należeć się zdaje.<br>
{{tab}}Pewnego wieczora, kiedy Joasia i Maryja zakończyły modlitwy swoje wieczorne w pokoiku młodéj panny zasianym fiołkami, ta rzekła do swojéj towarzyszki wieśniaczki:<br>
{{tab}}— Modliłyśmy się teraz za Wilhelmem do boga. Oby bóg zesłał téj nocy sen spokojny na niego, i oby jutro czoło jego pogodniejsze było.<br>
{{tab}}— Czémże to się panna tak niepokoi? — odpowiedziała Joanna. — Jeżeli panicz chrzestny jeszcze nie ma wszystkiego czego potrzebuje, aby był szczęśliwym, to w krótce miéć będzie. To się długo nie odwlecze. Niech ten smutek jego pannę bardzo nie tworzy, w krótce on minie.<br>
{{tab}}— Cóż ty przez to chcesz powiedzieć Joasiu? Czy ty wiész, czego mojemu bratu brakuje?<br>
{{tab}}— Widzę że jest młody, i myślę sobie, że się trochę nudzić musi dla tego, że jest sam. Bo to u was ''bogaczów'', to się panicze bardzo późno żenią. U nas toby chłopiec mający dwadzieścia dwa lat już miał dzieci. Mój panicz chrzestny jest bardzo dobry, jest to człowiek od serca. Żeby miał ładną młodą żonkę i małe ładne dzieciątka, toby się nie nudził. Niech panna powie pani, aby mu żony wyszukała. Niech mi panna wierzy; a potém się panna przekona że panicz nie będzie taki posępny.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mqx0qa90rt1gyz0b2z9ij64nh8jqdv1
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/250
100
923259
3150728
2665443
2022-08-13T19:59:58Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|244}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— A zatém ty sądzisz Joasiu, że niemożna być szczęśliwym niemając dzieci? a jednak mówisz sama że niechcesz pójść za mąż?<br>
{{tab}}— Nie chodzi tu o mnie, moja panno, ale o panicza chrzestnego. Ja niemam nawet czasu aby się nudzić; ale on nie ma nic do roboty, i trzeba mu koniecznie ''towarzystwa''.<br>
{{tab}}— Czyliś nie słyszała Joasiu? zdawało się mi, że ktoś u bramy zadzwonił; — rzekła panna Boussac, której rozmowę dźwięk dzwonka przerwał. Była to właśnie godzina jedynasta. Całe miasto już o tym czasie głęboko spało, i nigdy o tak późnéj, niezwykłéj porze odwiedzin nie odbiérali.<br>
{{tab}}— I mnie się zdaje, że panna dobrze słyszała. Zadzwoniono u bramy.<br>
{{tab}}— Któż by to mógł być tak późno? Wszyscy śpią w całym domu!<br>
{{tab}}— O zapewne, że to nie Kadet się przebudzi. Jak ten raz zaśnie, to się już nie zbudzi, chyba ze świtaniem. Cały dom mógł by się na niego zawalić, a on by jeszcze nie wstał. Pójdę ja sama zobaczyć, kto się do nas dobywa?<br>
{{tab}}— Poczekaj Joasiu, pójdę z tobą, nie można tak zaraz piérwszemu lepszemu bramy otwierać. Piérwéj przez okienko się wypytamy, kto przychodzi?<br>
{{tab}}— Chodź panna, jeźli to pannę bawi?<br>
{{tab}}Panna Boussac zarzuciła chustkę bareżową na głowę, wzięła małą latarniczkę od Joanny, i zeszła z nią leciuchno po schodach, na wpół ciekawa i na wpół przestraszona tą przygodą.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fpojiz99h10tenqnt6nrzwvr6x2c4p2
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/251
100
923260
3150729
2665445
2022-08-13T20:01:22Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|245}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}Ktoś zadzwonił z ostrożnością, jak gdyby się obawiał przebudzić nagle ze snu gospodarzy domu.<br>
{{tab}}— Widać, że nie bardzo śmiały, — rzekła Joasia otwierając okienko; — kto tu jest i czego chce?<br>
{{tab}}— Jest to przyjaciel, który wraca, — odpowiedział głos, po którym Maryja natychmiast Sir Arthura poznała.<br>
{{tab}}— Prędko! prędko! otwórzmy! — zawołała witając go wzajemnie nazwiskiem przyjaciela przez okienko.<br>
{{tab}}Sir Arthur, chcąc prędzéj przebyć te złe drogi które do Boussac prowadziły, najął sobie konia w ''Sainte-Severe''. Joasia któréj rysów w ciemności poznać nie mógł, odebrała od niego konia i zaprowadziła go do stajni, a tymczasem Anglik pomagał wesoło młodéj dziedziczce zamknąć bramę. Zwrócili nakoniec swe kroki do zamku, i weszli do wielkiéj izby, która służąc niegdyś za mieszkanie dla straży zamkowéj teraz na kuchnię zamienioną została, i na dole położoną była.<br>
{{tab}}— Noc chłodna, i wiém z pewnością, że się pan trochę ogrzać zechcesz; — rzekła Maryja; — oto jest jeszcze trochę ognia na ognisku, a ja tymczasem pobiegnę i zbudzę mamę i Wilhelma.<br>
{{tab}}— Co Wilhelma, to proszę..... ale mamę, to się temu sprzeciwiam..... Niechaj sobie śpi szczęśliwie, a jutro rano, kiedy się będzie miała przebudzić, to jej na dzień dobry zagram na trąbce pod oknem.<br>
{{tab}}— Wreszcie miała dzisiaj ból głowy, sen jej przeto bardzo jest potrzebny..... ale Wilhelm.....<br>
{{tab}}Maryja chciała właśnie udać się do sypialni swego brata, ale ten w tejże samej chwili zjawił się na progu<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q0ajo6r1wcflovfrev294io1vuhg36u
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/252
100
923261
3150734
2665446
2022-08-13T20:02:53Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|246}}
{{---}}</noinclude>kuchni. Słyszał on był uderzenie dzwonka, skrzypienie bramy, a szczególnie szczekanie psów, których dotąd jeszcze pieszczoty sir Arthura uspokoić nie mogły. Ubrał się tedy na prędce i przyszedł do kuchni szukać światła.<br>
{{tab}}— A ślicznie! — zawołał spostrzegłszy sir Arthura, — sam-na-sam w nocy z moją siostrą! — I rzucił się w objęcie swojego przyjaciela, szczęśliwy że go znowu widział, chociaż dziwna boleść zarazem opanowała jego serce. Klaudyja, którą Joasia także zbudziła, przybiegła ofiarować swoje usługi, a że Arthur żadną miarą innych mieszkańców zamku budzić nie pozwalał, Maryja i jéj zwinna pokojówka zastawiły mu na prędce rodzaj wieczerzy na jednym rogu stołu kuchennego. To przyjęcie dorywcze wiejskie ubawiło mocno młodych gospodarzy i ich gościa, który wesół i zabawny, jak zwykle, zajadał smacznie mięsa zimne i sosy figowe wieczerzy na prędce przyrządzonéj.<br>
{{tab}}— Niespodziewaliśmy się widzieć cię tak rychło, — rzekł Wilhelm do niego; — i dla tego ciele tłuste jeszcze dotąd w stajni leży spokojnie.<br>
{{tab}}— Moi kochani, przyjechałem o dwa dni prędzéj, jak się sam spodziewałem, i wnet wam przyczynę tego powiém.<br>
{{tab}}Maryja zrozumiała natychmiast, że Harley niechce się w obec Klaudyi tłómaczyć. kazała jej tedy, aby poszła pomódz Joasi urządzić pokój dla sir Arthura.<br>
{{tab}}— Teraz to wam powiém moi kochani!... — rzekł sir Arthur uroczyście, biorąc w każdą z swych rąk jednę z rąk brata i siostry. Chwilę milczał, jak gdyby<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t835h8vf6vb99s6gyiw9wl8k6720uky
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/253
100
923262
3150737
2665447
2022-08-13T20:04:15Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|247}}
{{---}}</noinclude>rozmyślał jak to ma powiedzieć. Wilhelm czuł, jak mu krew biła do twarzy.<br>
{{tab}}— Uczyniłem bardzo ważne postanowienie, mój kochany Wilhelmie, — mówił Anglik z powagą, — a że wiém, iż przed twoją siostrą żadnych tajemnic nie masz, jestem z tego rad, że i ona będzie mogła osądzić mój zamiar. Postanowiłem się ożenić, a że znalazłem nakoniec osobę według moich życzeń, przybywam tutaj pozyskać jéj serce i przyzwolenie rodziców jeżeli jeszcze żyją.<br>
{{tab}}— Otóż macie! — pomyślała Maryja westchnąwszy, i rzuciła spojrzenie na swojego brata, jak gdyby go uprzedzić chciała, aby nie dozwolił sir Arthurowi słowem swojém naprzód się związać. Ale Wilhelm w swoich własnych myślach był zatopiony.<br>
{{tab}}— Pisałem już dwa listy, — mówił daléj sir Arthur: — jeden, w prost do ''osoby saméj'', a drugi do pani Charmois, która się niby opiekunką być wydaje téj panny, zostającéj przy jéj córce..... Nieotrzymałem jednak żadnéj dotąd odpowiedzi, a będąc w obawie, żeby moja prośba, wykraczająca może nieco przeciwko tutejszym zwyczajom za żart wzięta nie była, przybyłem śpiesznie, aby się jasno wytłómaczyć. Nie myślę, żeby pani Charmois trzymała bardzo moją stronę. Do ciebie przeto, mój kochany Wilhelmie, a może i do pani, łaskawa i dobra panno Maryjo udać mi się wypadnie, abyście raczyli z całą prostotą i szczerością swoją być moimi rzecznikami w téj sprawie małżeństwa mojego z Miss Jane.... któréj nazwiska w prawdzie nie znam wcale, któréj twarz jednak się mi podoba, i zupełnie mię {{Korekta|ubezpiecza,|ubezpiecza.}}<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4s1tmaz4n1lu7xe4pm9n38tttyim982
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/254
100
923263
3150738
2665455
2022-08-13T20:05:59Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|248}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Kochany Arthurze, — odrzekł Wilhelm, — jesteś człowiekiem szlachetnym i przecudownym, szczególnie w dziwacznościach twoich; ale widzisz nas bardzo zmartwionych, mnie i moją siostrę że cię z twojego błędu wywieść będziemy musieli. Żart, który sobie zrobiono, a którego skutków przewidzieć nie byliśmy w stanie, udał się nam z tobą bardziéj, jak nawet życzenie nasze było. Muszę ci przeto powiedzieć, że Miss Jane..... nigdy nie istniała.<br>
{{tab}}— ''Ho!'' — zawołał Anglik z wyrazem nieporównanym zadziwienia, któren Anglicy w ten wykrzyknik wkładać zwykli.<br>
{{tab}}— Tak jest niestety! — rzekła panna Boussac z uśmiechém wielkiego współczucia, i ściskając rękę sir Arthura. — Ani panna Charmois, ani ja niemamy nauczycielek. Miss Claudia i Miss Jane są to po prostu Joasia i Klaudyja, jedna pokojówka, a druga służąca do bydła i mléczarka domu.<br>
{{tab}}— Ho! — zawołał powtórnie Anglik, którego wielkie niebieskie oczy co raz to większe się stawały.<br>
{{tab}}— Niech to pana nie smuci bardzo, — rzekła Marya mile, — zostałeś wprawdzie uwiedzionym względem położenia towarzyskiego téj osoby, lubo ani kranioskopia doktora Gall, ani fizyognomika przewielebnego pana Lawatera nie skłamały względem wartości moralnéj Joanny. Joanna jest zarówno dobrą i niewinną jak jest piękną. Jest ona aniołem. Ale muszę pana natychmiast uprzedzić, że żadnego niema wychowania, że dotąd żyła na wsi między swojém bydłem, że jest córką mamki Wilhelma, prostéj wieśniaczki, a nakoniec, że nawet czytać nie umie i że obawiać się potrzeba, iż się nigdy<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
codm4jtnp41fwp5zs9eq1v7lvgovaaa
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/255
100
923264
3150764
2665456
2022-08-13T21:07:43Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|249}}
{{---}}</noinclude>tego nie nauczy, bo jej brakuje na wszelkich zdolnościach do przyswojenia sobie naszych próżnych wiadomości, i że lepiéj się zna na rzeczach niebieskich jak ziemskich.<br>
{{tab}}— Ho! — zawołał Anglik po trzeci raz, i zamyślił się głęboko.<br>
{{tab}}— Kochany Arthurze, — rzekł Wilhelm do niego, — nie obawiaj się wcale skutków twojego błędu. Bylibyśmy w rozpaczy, gdyby nasz żart szalony nawet uśmiech jeden po za naszym domem miał wywołać. Pani Charmois jeszcze nam ani słówka niewspomniała o twoim liście, a my jej téż to samo nic o tém niepowiedzieli, że wiemy o wszystkiém. Nawet moja matka o niczém nie wie. Z resztą łatwo ci będzie wmówić w panią Charmois, że twój list był skutkiem primaprilis, i że to ty sobie z niéj zadrwiłeś.<br>
{{tab}}Harley w swych własnych myślach zatopiony, nic z tego niesłyszał co mu Wilhelm mówił. Był bowiem ciągle zajęty wytłómaczyć i wyjaśnić sobie to, co mu Maryja powiedziała, a co mu ciągle jeszcze w uszach brzmiało; zwrócił się nakoniec do niéj i zadał jej z wszelką powagą i szczérością szereg pytań względem wewnętrznego usposobienia, zwyczajów, i skłonności Joanny. Na co dziewczyna młoda odpowiadała z całą żywością swéj tkliwości, miłości, i podziwienia dla Joanny, a opis swój zakończyła prawdziwą mową pochwalną, jednakowo szczérą, w której mu nie taiła wcale trudności, którą bez wątpienia napotka w początkach, chcąc się dać zrozumieć i pojąć istotę tak niewinną, dziewiczą, i tak różną od tego świata, w którym on dotąd żyć był przyzwyczajony.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
avurd6ceusz6dfynw1xfbx1vvdk0jbf
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/256
100
923266
3150766
2665458
2022-08-13T21:10:08Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|250}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}Harley słuchał ją z uwagą, na pozór nawet z oziębłością. A potém, słysząc, jak zegar wybił piérwszą godzinę po północy ucałował rękę Maryi i rzekł.<br>
{{tab}}— I pani jesteś aniołem. Proszę mi tylko noc jednę pozwolić do namysłu.<br>
{{tab}}— Przyjacielu, możesz nawet więcéj czasu sobie pozwolić — rzekł Wilhelm, — wszak to niéma nic śpiesznego. Joasia nie wie wcale o twoich zamysłach....<br>
{{tab}}Ale Harley zdawał się być głuchym na głos Wilhelma. Wilhelm mówiąc mu o skutku jego zabiegów, i o potrzebie zachowania swéj godności i w oczach drugich nie mógł go wcale z jego skłonności uleczyć. Bo, któż by to był mógł odgadnąć? Sir Arthur posiadał pod powierzchownością swoją zimną i niewzruszoną, wielką samowolę i zarazem wielką wytrwałość w swych uczuciach. Na schodach pożegnał się z Maryją, przeszedł na palcach przez chodnik starego zamku, i przybył z Wilhelmem do pokoju, któren mu na mieszkanie przeznaczono.<br>
{{tab}}Piérwszym przedmiotem, który go na wchodzie uderzył, i jeszcze jedno ''ho!'' stłumione mu z ust wydarł, była Joanna, stojąca koło łóżka, i pokrywająca białemi poszywkami poduszki, na których spać miał. Joanna mająca najwyższy zarząd bielizny i klucze od składu sprzętów, rozrządzała rozdzieleniem bielizny, a ''cienka'' tylko przez jéj ręce przechodziła. Poszewki bieluchne jak śnieg, dzięki jej staraniom, woniły fijołkami, a ona je powlekała nie zmiąwszy ani jednego fałdzika muślinowych falban, które w koło poduszek powiewały. Ruch jéj był nieco powolny; ale że nigdy się nie leniła, praca jéj ustawiczna przechodziła nawet czynność niekiedy<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jaalbo4tzglyer6wzvghl8uts9ens1e
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/257
100
923267
3150767
2665459
2022-08-13T21:11:42Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|251}}
{{---}}</noinclude>szaloną i nierozważną Klaudyi. W jéj twarzy jaśniała pewna wspaniałość anielska, która uszlachetniała pospolitość jéj zatrudnienia. Widząc ją z taką spokojnością powagą i powolnością wiążącą taśmy od poduszki, możnaby myśleć było, że się widzi Wielką-kapłankę zatrudnioną jakowąś tajemniczą czynnością w dopełnieniu swojego ofiarnego obrzędu.<br>
{{tab}}Anglik stanął nieruchomy, niewyrzekłszy ani słowa. Wilhelm wzruszeniem głębokiém przejęty stał, jakby do ziemi przykuty. Wolałby był w téj chwili stracić przyjaźń sir Arthura jak go sam-na-sam z Joanną zostawić. A bóg wie, czyliby sir Arthur niebył trwożliwszym i skromniejszym jeszcze jak Wilhelm podczas swego sam-na-sam z tą młodą dziewczyną. Ale ta obojętna i spokojna, z głową na dół pochyloną, wszystkie węzły u poduszek z największą sumiennością powiązała. Zdawało się Wilhelmowi, że węzeł gordyjski wiąże, tak mu te chwile długie się wydawały. Nakoniec wyszła, a Anglik zakochany, który nie śmiał jej ani dzień dobry, ani dobra noc powiedzieć, padł na krzesło westchnąwszy głęboko.<br>
{{tab}}— Jutro, kochany Wilhelmie, — rzekł do Wilhelma wstrząsając ręką młodego barona na znak pożegnania, — jutro się dowiész o wszystkiém, co mi przez noc przyjdzie do głowy.<br>
{{tab}}— Chcesz więc czuwać przez całą noc? — zapytał go Wilhelm, który, pomimo że go kochał, niemógł się od pewnéj goryczy szyderczéj w głębi swego serca uchronić. — Jabym ci przeciwnie radził dobrze się wyspać mój przyjacielu, bo musisz być bardzo drogą strudzony. Spoczynek ci doda sił i wróci całą dzielność<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
blcovd0vvulkfs7x6f6hmz5swktlcbo
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/258
100
923268
3150769
2665460
2022-08-13T21:13:19Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|252}}
{{---}}</noinclude>twojemu umysłowi, a jutro będziesz mógł swobodniéj o wszystkiém pomyśleć.<br>
{{tab}}Harley nic nie odpowiedział, a Wilhelm wyszedł od niego z boleścią i zawiścią, że sam téj wolności i odwagi sir Arthura nie posiada.<br>
{{tab}}Arthur otworzył swój tłómok, któren prędzéj przybył jak on, i w tym pokoju został złożony; wdział na siebie szlafrok, obuł pantofle, i zapalił dwie świéce na kominie aby tém swobodniéj mógł się oddać swojemu rozmyślaniu. Lecz, pięć minut jeszcze nie minęło, dało się słyszeć lekkie do drzwi pukanie. Poszedł otworzyć, i zobaczył Joannę, która niosła tackę z wszystkiém co do przyrządzenia herbaty było potrzeba.<br>
{{tab}}— To panna Maryja panu przysyła, — rzekła Joanna, kładąc tackę na stoliku, i stawiając czajnik do ognia. —<br>
{{tab}}Harley tymczasem pojmując, że to zjawienie się Joanny było zgubném dla niego, i uważając ono za skazówkę losu, zamknął odważnie drzwi, i wróciwszy usiadł w swojém krześle poręczowém zamyślony z wyrazem w twarzy, którymby nigdy wstydliwość dziewiczą przerazić nie był w stanie.<br>
{{tab}}— Panno Joanno! — proszę mi pozwolić, — rzekł podczas gdy Joanna porcelanę na stole ustawiała, — że się pannę zapytam!<br>
{{tab}}Joasia zrobiła tę uwagę, że Anglik niezmiernie był grzeczny, i odpowiedziała mu z największą spokojnością, ze oczekuje jego roskazów.<br>
{{---|przed=2em|po=3em}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ka0axgxp0kbt4txmpo8m6i3qjhh7vcp
Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/348
100
923371
3150636
2665875
2022-08-13T19:05:34Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|— 342 —}}</noinclude>warszawskich, gdzie tyfus czyha z zadusznych ciemnic.<br>
{{tab}}Twórcza moc snu przeniosła go zaraz w te zohydzone kanały. Szedł przez nie sam, przejęty dreszczem od zimnego potu ziemi, i błądził po korytarzach zacieśniających się, strasznych... Jeżeli stąd nie wyjdzie, w grób się żywcem położy.<br>
{{tab}}— Boże, wybaw mnie! Boże! nie dokończyłem prac moich na ziemi...<br>
{{tab}}Przez górne lunety zam ajaczyło światło dzienne i Jan wydostał się na smutne, wielkie pola. Jak zimno!<br>
{{tab}}Dzień, krewny nocy, pod niskiem czarnem niebem Pola, zdaje się te same? Ale robotnicy czy odbiegli prac rozpoczętych?... Pusto. Na stokach przekopów leży kilku ludzi uśpionych dziwnie: twarze ich sine, ręce stężałe w rozpaczy... Tyfus. — Tam, tam przechodzą cienie tragarzy, wynoszących trupy... Tak, nędza na wszystkich: tyfus!<br>
{{tab}}Na zamku jest lepiej: są lekarze, urządzono środki bezpieczeństwa. Kto się dostał do zamku, ocaleje. Oto gmach wypiętrzył się w groźne niebo i opasał się wałami, i zabrał do wnętrza swego, których uznał za godnych, i zamknął bramy.<br>
{{tab}}— Może jeden głos kobiecy wyprosiłby miejsce dla mnie w tych samolubnych murach?... Czy zawoła?.. Ale, gdyby i zawołał, nie pójdę. Moje miejsce tutaj, na przekopach, przy tych, którzy polegli, z tym i, którzy jeszcze żyją...<br>
{{tab}}— Zwołać żyjących!...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mls43q6a5d18ar6ac0e1hno0ptahtrx
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/259
100
926268
3150770
2674114
2022-08-13T21:14:24Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|'''{{Rozstrzelony|ROZDZIAŁ}} XV.'''|w=120%|przed=1em|po=1.5em}}
{{c|'''Noc bezsenna.'''|po=1.5em}}
{{tab}}— Proszę mi pozwolić panno Joanno, że się zapytam, czy panna myślisz kiedy iść za mąż?<br>
{{tab}}Taki był wstęp sir Arthura do swojego oświadczenia się; i wyznać potrzeba, że nie mógł niezręczniéj swoich zalotów rozpocząć. Poczciwy Anglik był przedziwny, jeżeli chodziło o czystość zamiarów i myśli, o prawość i szlachetność; ale mówcą nie był w żadnym języku. Pieścił on w łonie swojém pewne zachwycenie nieustanne dla myśli wzniosłych, które to zachwycenie dotąd nie znalazło sposobności okazania się, a które niby stanem zwyczajnym zdrowia być się zdawało, lubo w istocie było stanem nieprzerwanéj i nieustającéj choroby. Tym sposobem było między nim a Joanną wiele podobieństwa tajemniczego co do ich umysłowego usposobienia. Miłość i uczynki dobre były dla niego taką potrzebą przyrodnią jak oddychanie, lecz o złém w świecie tak mało wiedział, że nawet w niego wierzyć niechciał. Poważany i ciągle spokojny, a to dla tego, że<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
46zt23o4dmumjftho5i94291qfl4w6e
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/260
100
926269
3150772
2674115
2022-08-13T21:15:49Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|254}}
{{---}}</noinclude>nieustannie i bez wielkich wysileń osięgał i pieścił swój ideał, niepotrzeba mu było rozpalać sobie dopiero wyobraźni aby wyznać i wykonywać przepisy swéj wiary religijnéj i filozoficznéj. ''Prawość'', ''poświęcenie i cierpliwość'', oto było jego hasłem, i treścią jego nauki. Wyobraźnia jego wyżéj nie sięgała, ale też i nie spadała poniżéj tego kodeksu, któren sobie dla swéj potrzeby ułożył, i któren wykładał w sposób bardzo lakoniczny, lubo nie bardzo świetny. Że zaś nie posiadał wielkiéj bystrości i dowcipu łatwo było przeto w kłopót go wprowadzić, a jeżeli się jeszcze do tego chciał kiedy popisać, zwykle tak się pomieszał, że go nie podobna było zrozumieć, szczególnie, gdy mówił po francuzku. Strzegł się więc bardzo samego siebie, niewpuszszał się w żadne sprzeczki, i ograniczał się li na sprzeciwianiu się milczeniem swoim wszelkim rozumowaniom, które go raziły. Wtedy on tylko swojém ''ho!'' odpowiadał, które w jego ustach wielkie miało znaczenie, i najsilniejszém było odbiciem jego zadziwienia, niechęci a czasem nawet i radości.<br>
{{tab}}Joanna mocno była zdziwioną tém zapytaniem w ustach człowieka którego wcale nie znała.<br>
{{tab}}— Czy to dla żartu pan mnie o to pyta? — odpowiedziała.<br>
{{tab}}— Nie, — odrzekł Anglik, — ja nigdy nie żartuję. Pytam się ciebie panno Joanno, szczérze i otwarcie, czyli chcesz iść za mąż?<br>
{{tab}}— To nikogo nie obchodzi, tylko mnie samą mój panie, — odpowiedziała Joanna.<br>
{{tab}}— Proszę o przebaczenie; to i mnie bardzo {{pp|ob|chodzi}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mzyrf96yfgxqrcncaew18d69m2w2pl0
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/261
100
926270
3150773
2674116
2022-08-13T21:17:13Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|255}}
{{---}}</noinclude>{{pk|ob|chodzi}}. Włożono bowiem obowiązek na mnie proszenia o twoją rękę dla jednego z moich znajomych.<br>
{{tab}}— A to dla kogo mój panie?<br>
{{tab}}— Jeżeli panna niechcesz iść za mąż, nie potrzebujesz także wiedzieć dla kogo.<br>
{{tab}}— To prawda! Ale pan sobie tylko ze mnie żartuje. Dobra noc, panu; niech pan śpi spokojnie. Czy panu jeszcze czego nie trzeba?<br>
{{tab}}— Proszę tylko chwilkę jeszcze poczekać panno Joanno! Może nie chcesz iść za mąż dla tego, że kochasz kogoś, który się z tobą ożenić nie może?<br>
{{tab}}— O co przeciwko temu, to się mi łatwo będzie obronić, — odpowiedziała Joanna z uśmiechem, — bo to nie jest prawda.<br>
{{tab}}— Posłuchaj mnie moja kochana, i powiedz mi prawdę jak przyjacielowi twojemu.<br>
{{tab}}— O pan sobie ze mnie drwi tylko. Jakżebyś pan mógł być moim przyjacielem, kiedy ja pana prawie nie znam.<br>
{{tab}}— Ale ja cię może znam Joasiu bardzo dobrze, chociaż ty mnie nie znasz.<br>
{{tab}}— Ja niewiém jakby to być mogło, chyba żeś pan znał moją nieboszczkę matkę, kiedy jeszcze tutaj mieszkała.<br>
{{tab}}Po raz piérwszy w życiu sir Arthurowi wpadł mały podstęp na myśl, chociaż w prawdzie bardzo niewinny.<br>
{{tab}}— Być może, żem i znał twoją matkę! — odrzekł, odgadując że to był sposób jedyny natchnąć Joannę zaufaniem do siebie.<br>
{{tab}}To kłamstwo małe wpływ czarodziejski na nią wywarło. Dotąd nigdy jeszcze nie myślała o tém, aby się<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qhcs15l1dc9yufo0u3l0r1xmlaztdkk
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/262
100
926271
3150774
2674117
2022-08-13T21:18:57Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|256}}
{{---}}</noinclude>przypatrzyć twarzy Anglika; nie umiała ocenić jego wieku. Sir Arthur, chociaż nie miał więcéj jak trzydzieści lat, gęsty włos na głowie, twarz ładną i świéżą, zęby śliczne, czoło gładkie i pogodne, wzrost wysoki i smukły, jednakowo jego zwyczaj surowy skromnego ubierania się, i powaga jego ruchu nie miała w sobie nic rozpustnego, zalotnego, lub płochego. Dla tego Joannie ani na myśl nie wpadło zastanowić się nad tém, czyli mógł przed dwudziestu laty znać dobrze jéj matkę.<br>
{{tab}}— O, jeżeli mi zaczniecie mówić panie o mojéj biednéj drogiéj nieboszczce, to co innego, — rzekła i {{Korekta|bardro|bardzo}} wierzę, żebyście sobie niechcieli ze mnie drwinek robić. Cóż mi to macie powiedzieć?<br>
{{tab}}— Joasiu, los twój zarówno mię zajmuje jak pannę Maryją i pana Wilhelma, twojego brata mlecznego; życzę sobie z serca, abyś była szczęśliwą; wziąłem sobie za obowiązek, aby się do tego przyczynić, i jestem dość bogaty, aby wszelkie życzenia twoje zadowolnić. Jeżeli w istocie kochasz kogo, a brak majątku jest przeszkodą do pobrania się waszego, biorę to na siebie wyposażyć cię dostatecznie. Miéj tedy ufność we mnie i powierz się mi bez obawy.<br>
{{tab}}— O pan bardzo łaskaw dla mnie — odpowiedziała Joanna, — może moja nieboszczka matka w czém się wam kiedyś przysłużyła, ale to za wiele by dla mnie nagrody było, gdybyście mię wyposażyć chcieli dobry panie. A potém, ja tego nie potrzebuję. Niekocham się w nikim, i nikt mnie téż do zamęźcia nie nęci.<br>
{{tab}}— Czy mi to możesz zaprzysiądz na uczciwość twojéj matki, którą się tak bardzo kochać i żałować zdajesz?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8uvfl3j73zscv0o05lhfucnfj1og99d
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/263
100
926272
3150776
2674118
2022-08-13T21:20:22Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|257}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Dla czego nie, mój panie, to by mi bardzo łatwo było; a jeżeli byście panie tego koniecznie chcieli, to z chęcią to uczynię.<br>
{{tab}}Harley milczał przez chwilę. Widział on dobrze po twarzy i głosie Joanny, że nie kłamała.<br>
{{tab}}— Jednakowo, — rzekł widząc, że się zabiera do odejścia, — chciałbym koniecznie coś uczynić dla twojéj przyszłości: jest to obowiązkiem dla mnie. Nie mogłabyś mi powiedzieć moja panno, pod jakimi warunkami spodziewasz się szczęścia w małżeństwie?<br>
{{tab}}— To jednak rzecz dziwna, — rzekła Joanna, — że mi tu wszyscy gadają o małżeństwie, kiedy ja sama o tém nigdy nie mówię, a nawet o tém nie myślę.<br>
{{tab}}— Czy sądzisz, że cię obrażam mówiąc o tém? takim razie, nie powiém już ani słowa więcéj, gdyż to nie jest wcale moim zamiarem, aby cię obrazić.<br>
{{tab}}— O! ja temu wierzę, łaskawy panie, — zawołała Joanna w obawie, aby niegrzeczność nie popełniła; bo grzeczność była dla niéj obowiązkiem, gdyż ją uważała jako wyraz przychylności i szczérości. — Możecie mi powiedzieć panie wszystko co chcecie, ja się na was gniewać nie będę.<br>
{{tab}}— A zatém, moja droga Joasiu, pozwól niech cię się zapytam, jakich przymiotów żądałabyś od tego, któregobyś za męża sobie obrała?<br>
{{tab}}— Niewiém, proszę pana. Nigdym jeszcze nie myślała o tém, o co się mię pan pyta.<br>
{{tab}}— Ale przypuśćmy!.... Czyliż nie możesz przypuścić? Czy niewiesz co znaczy przypuszczenie?<br>
{{tab}}— O wiém panie, znam to słowo. Często go u nas wymawiają.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3y9m2o6dejw3pjw5q07pah7wrd13bix
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/264
100
926273
3150778
2674119
2022-08-13T21:23:56Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|258}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— A zatém przypuśćmy, żebyś sobie szukała męża, jakiegożbyś więc mieć chciała?<br>
{{tab}}— Pan mnie o wiele dopytuje! Mówię panu, że nie wiém.<br>
{{tab}}— A zatém powiédz, jakiegobyś mieć niechciała? Niewiesz może to samo? Zobaczmy! Gdyby był ubogi, czyliżbyś go odrzuciła?<br>
{{tab}}— O nie; dla tego jedynie bym go nie odrzuciła; wszak i ja z ubóstwa pochodzę, wychowałam się między ubogiemi, i umrę ubogo!<br>
{{tab}}— A gdyby był bogaty, cóżbyś wtedy powiedziała?<br>
{{tab}}— Powiedziałabym że cię niechcę, mój panie!<br>
{{tab}}— A to dla czego?<br>
{{tab}}— Nie mogę wam tego powiedzieć; ale to wam mówię, żebym go z pewnością nie przyjęła.<br>
{{tab}}— Czy sądzisz, że ci, co są bogaci, są źli razem?<br>
{{tab}}— O nie łaskawy panie! Moja chrzestna matka, mój panicz chrzestny, i panna Maryja są bogaci, a jednak są z nich ludzie dobrzy.<br>
{{tab}}— A zatém sądzisz może, że człowiek bogaty by się ci zalecał, aby cię uwieść, i żeby może nie myślał szczérze ożenić się z tobą?<br>
{{tab}}— I to być może. Ale choć bym nawet pewną była, że sobie nie żartuje, tobym go nie chciała.<br>
{{tab}}— A gdyby téż wyrzekł się swojego majątku, aby się tobie przypodobać; gdyby ślubował ubóstwu, aby godnym być ciebie? — zawołał sir Arthur zdziwiony, chcąc zgłębić tajemniczość myśli Joanny.<br>
{{tab}}— Toby może trochę moją myśl zmieniło, — odpowiedziała, — ale toby jeszcze nie było dostateczném.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r21hyh7ijsn7fayr64gaoovywa8c27n
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/265
100
926274
3150779
2674120
2022-08-13T21:25:36Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" />{{c|259}}
{{---}}</noinclude>{{tab}}— Jakiegoż jeszcze więcéj żądasz poświęcenia? — zawołał Anglik z wewnętrznym zapałem. — Możeby się ktoś znalazł, któryby cię tak kochał, żeby na wszelkie twoje żądania przystał.<br>
{{tab}}— Nie, mój panie, nie! Niéma nikogo takiego, ręczę wam za to; — odpowiedziała Joanna — a gdyby nawet był ktoś, coby przystał na to, co żądam, w myśli jakiej osobistej, toby tego kiedyś pożałował!<br>
{{tab}}— Nie rozumiém cię!.... O, wytłómacz się jaśniej! — zawołał sir Arthur, którego czoło potem ciekło z wysilenia i chęci odgadnienia zagadek pastérki z Ep-nell.<br>
{{tab}}— Dosyć tego, łaskawy panie, — odpowiedziała Joasia, — nie mogę wam więcéj powiedzieć. Jeżeli macie jakąkolwiek przyjaźń dla mnie, to nie myślcie wcale o tém, aby mię za mąż wydać. Mnie niczego nie potrzeba, i dosyć mi będzie na waszéj przyjaźni, jeżeli ona spada na mnie po mojéj matce; i tak już nie wiém, jak się wam za to będę wywdzięczyć w stanie.<br>
{{tab}}Harley osłupiały z zadziwienia, nie śmiał jéj dłużéj zatrzymać.<br>
{{tab}}Joasia wychodząc nadybała pode drzwiami Klaudyją, która się przysłuchiwała i zaglądała przez dziurkę od klucza, i wcale się tego nie wstydziła, że ją schwytano na gorącym uczynku ciekawości i nieprzyzwoitości. Joanna téż ani myślała o tém, aby jej to za zbrodnię poczytać. Nie miała bowiem nigdy zamiaru mieć tajemnic przed Klaudyją, którą kochała i od niéj nawzajem lubioną była.<br>
{{tab}}— I tyś słuchała pode drzwiami? — rzekła do niéj<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rq0rttq67fuh0xz0tb0dg26tg8lge3f
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/294
100
949773
3150623
2737488
2022-08-13T19:01:43Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>mi skuteczność „bustrefedonu“ prostopadłego, odkrycia przy pomocy liczby ziruph, lub też odkrycia przy pomocy liczby zephirod!<br>
{{tab}}— Czy macie zamiar, — zapytał Coictier, — przeczyć sympatycznej mocy klucza Salomona i że jest on źródłem całej kabalistyki?<br>
{{tab}}— Mylicie się, panie Jakóbie! żadna z waszych formułek nie odpowiada prawdzie. Tym czasem alchemja poczyniła zadziwiające odkrycia. Czy macie zamiar zaprzeczyć takim faktom? Lód, zamknięty przez tysiąc lat w ziemi, zamienia się w kryształ górski. Ołów jest praszczurem wszystkich metali; złoto bowiem nie jest metalem, złoto jest światłem. Ołów potrzebuje zaledwie czterech okresów, po dwieście lat każdy, by przejść stopniowo z ołowiu w stan arszeniku czerwonego, z arszeniku czerwonego w cynę, z cyny w srebro. Czyż to nie są fakta? Ale wierzyć w klucz Salomona, w linję styczności dwu ciał i w gwiazdy, to rzecz równie śmieszna, jak wierzyć z mieszkańcami Wielkiego­‑Cathay’u, że wilga zmienia się w kreta, a ziarnka zboża w ryby podobne do karpia!<br>
{{tab}}— Studjowałem alchemję, — zawołał Coictier, i utrzymuję...<br>
{{tab}}Zaperzony archidjakon nie dał mu dokończyć.<br>
{{tab}}— A ja, — mówił, — przestudjowałem medycynę, astrologję i alchemję. Ostatnia jedynie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jzho7i97p0bsla9t28thdslmygielyp
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/70
100
965508
3150577
2778817
2022-08-13T18:37:01Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|— 60 —}}
{{f...|lewy=70px}}</noinclude>{{Przed|'''Kajusz.'''}}Na honor, i ja tak myślal, nikt tu nie bylo.<br>
{{Przed|'''Page.'''}}Fe, fe, panie Ford! czy się nie wstydzisz? Co za duch, co za dyabeł myśl ci tę podszepnął? Nie chciałbym zapaść na tę chorobę za wszystkie skarby windsorskiego zamku.<br>
{{Przed|'''Ford.'''}}Moja w tem wina, panie Page, cierpię też za to.<br>
{{Przed|'''Evans.'''}}Cierpisz za złe sumienie. Żona twoja tak jest uczciwa kopieta, jakiejpym nie znalazł między pięcioma tysiącami i pięćset w totatku.<br>
{{Przed|'''Kajusz.'''}}Na honor, widzialem teraz, że to uczciwa kobieta.<br>
{{Przed|'''Ford.'''}}Niech i tak będzie, — obiecałem wam obiad, — chodźcie ze mną do parku. Proszę was, przebaczcie mi; wyłożę wam później przyczyny, dla których to zrobiłem. A ty, żono, i ty, pani Page, proszę was, przebaczcie mi także, proszę was z całego serca, przebaczcie mi.<br>
{{Przed|'''Page.'''}}Idźmy, panowie, ale uprzedzam, że śmiać się z niego będziemy. Zapraszam was do mojego domu jutro na śniadanie; pójdziemy potem razem na ptaki, bo mam przedziwnego sokoła. Czy zgoda?<br>
{{Przed|'''Ford.'''}}Zgoda na wszystko.<br>
{{Przed|'''Evans.'''}}Gdzie pędzie jeden, może rachować na mnie trugiego to kompanii.<br>
{{Przed|'''Kajusz.'''}}Gdzie byłem jeden lub dwa, to ja dorobiłem trzeci.<br>
{{Przed|'''Ford.'''}}Proszę, panie Page, idźmy.<br>
{{Przed|'''Evans.'''}}A ja cię teraz proszę, nie zapomnij o tym wszawym urwiszu, gospotarzu.<br>
{{Przed|'''Kajusz.'''}}Dobry, dobry, na honor, z cały serca! Evans. Wszawym urwiszu, który się ważył trwiny z nas stroić. (Wychodzą).<br>
<br>{{...f}}
{{c|SCENA IV.|po=10px}}
{{c|Pokój w domu pana Page.|po=10px}}
{{c|''(Wchodzą: Fenton i Anna Page).''}}
{{f...|lewy=70px}}
<poem style="margin-left:0px">
{{Przed|'''Fenton.'''}}Nie ślej mnie znowu do ojca, Anusiu!
Bo darmo, widzę, jego względów szukam.
{{Przed|'''Anna.'''}}Ach, cóż więc począć?
</poem><noinclude>
{{...f}}
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qz469qpevhkym807mmijnw2ocajxqay
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/222
100
965943
3150561
2779869
2022-08-13T18:26:55Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|— 212 —}}
{{f...|lewy=70px}}</noinclude>{{Przed|'''Petruchio.'''}}Co, czy rozkazów będziesz teraz słuchał?<br>
{{c|''(Wchodzi Hortensyo).''}}
{{Przed|'''Hortens.'''}}Co to? co się tu dzieje? Stary mój przyjaciel Grumio i dobry mój przyjaciel Petruchio! Co tam słychać u was nowego w Weronie?<br>
<poem style="margin-left:0px">
{{Przed|'''Petruchio.'''}}Przybywasz w porę, by wojnę zakończyć.
''Con tutto il cuore ben trovato,'' wołam.
{{Przed|'''Hortens.'''}}''Alla nostra casa ben cenuto,''
''Molto honorato, signor Petruchio.''
No, wstawaj, Grumio, spór nasz zakończymy.
</poem>
{{Przed|'''Grumio.'''}}Mniejsza o to, co on tam szwargocze po łacinie. Jeśli to nie jest prawny dla mnie powód do opuszczenia jego służby! Słuchaj tylko, panie, chciał gwałtem, żebym dobre dał mu grzmocenie; no, i proszę, czy to przystoi słudze swojego pana tak traktować, człowieka, który, o ile wiem, może trzydzieści i dwa lata rachować.<br>
<poem style="margin-left:0px">
Gdybym posłuszny zaraz go wychłostał,
Możeby Grumio grzmocenia nie dostał.
{{Przed|'''Petruchio.'''}}Bez mózgu hultaj; dobry mój Hortensyo,
Gdy mu kazałem w bramę twoją grzmocić,
Nie chciał, pomimo wszystkich mych nalegań.
{{Przed|'''Grumio.'''}}Co? w bramę grzmocić? panie, czyś nie mówił:
Hultaju, dobre daj mi tu grzmocenie?
A teraz prawisz o grzmoceniu bramy.
{{Przed|'''Petruchio.'''}}Zmykaj, lub trzymaj język za zębami!
{{Przed|'''Hortens.'''}}Cierpliwość, bracie, ja ręczę za Grumia,
Bo mi jest smutno, gdy cię widzę w gniewie
Przeciw staremu i wiernemu słudze.
Powiedz mi teraz, drogi przyjacielu,
Co za szczęśliwy wiatr z starej Werony
Dzisiaj do naszej przywiewa cię Padwy?
{{Przed|'''Petruchio.'''}}Wiatr, który młodzież rozgania po świecie,
Aby szukała szczęścia poza domem,
Gdzie mało tylko doświadczenia rośnie.
Słuchaj w skróceniu, jak me stoją sprawy:
Zamknął już oczy ojciec mój Antonio,
Ja w zamęt świata rzucić się zamierzam,
</poem><noinclude>
{{...f}}
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0yqj20wzndemuhabd16nbzzssgarkbv
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/70
100
970511
3150587
2792466
2022-08-13T18:42:18Z
Piotr433
11344
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>zniesioną? — oto dwa zagadnienia, których dotąd rozwiązać nie umiem. Musimy jednak zwalczyć tę obawę i na tem właśnie polu stoczyć zacięty bój z przeciwnikami, jeżeli chcemy aby idea socyalizmu odniosła zwycięztwo. Zwyciężymy! zwyciężymy z pewnością, bo słuszność po naszej jest stronie. Spójrz pan! czy widzisz ten gmach przed sobą?<br>
{{tab}}— Giełdę? — spytał Saccard. — Naturalnie, że ją widzę.<br>
{{tab}}— Dobrze! Szaleństwem byłoby wysadzić w powietrze taki gmach bo odbudowanoby go gdzie indziej. Ale ja wierzę niezłomnie, że ona sama kiedyś runie, państwo ją wywłaszczy i stanie się jedynym powszechnym bankiem narodowym. Kto wie czy kiedyś gmach ten nie będzie publicznym magazynem nadmiaru naszych bogactw, czy nie będzie śpichlerzem, z którego prawnuki nasze czerpać będą mienie i dostatki?<br>
{{tab}}Żywo gestykując, Zygmunt malował z zapałem tę przyszłość powszechnego a umiarkowanego szczęścia. Mówienie zmęczyło go widocznie bo znów kaszlać zaczął: powrócił do stołu i oparłszy głowę na ręku usiłował stłumić okropne rzężenie, które zdawało się pierś mu rozdzierać. Ale tym razem uspokoić się nie mógł. Nagle drzwi się otworzyły i Busch, który pośpiesznie pożegnał był Méchainową, wbiegł zaniepokojony gwałtownym kaszlem brata. Pochylił się nad Zygmuntem, wielkiemi swemi rękoma objął jego głowę jak<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k0qjf0ek61libz5bgyk04te3bhki3o5
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/201
100
971064
3150589
2793754
2022-08-13T18:43:21Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>szych kandydatów i zdaje mi się, że będę mógł umieścić pana w biurze emisyjnem...<br>
{{tab}}Jantrou przerwał mu żywym gestem:<br>
{{tab}}— Dziękuję panu serdecznie za ten dowód pamięci... Ale ja przyszedłem tutaj z pewną propozycyą...<br>
{{tab}}Nie wypowiedział jednak odrazu swego projektu, ale zaczynając od różnych ogólników, za pytał między innemi, o ile dzienniki przyjmą udział w tworzącym się Banku powszechnym. Saccard zapalił się natychmiast, oświadczył, że pragnie jak największego rozgłosu i że dla pozyskania go nie pożałuje pieniędzy. Nie trzeba pogardzać żadną, nawet najmarniejszą trąbką, bo wszelka wrzawa przynosi zyski choćby dlatego, że wszyscy ją słyszą. Jedynem jego marzeniem było pozyskać wszystkie dzienniki, ale to byłoby zbyt kosztownem.<br>
{{tab}}— A może pan masz ochotę zorganizować nam porządną reklamę? — zawołał wreszcie. — To wcale niegłupia myśl! Musimy o tem pogadać.<br>
{{tab}}— I owszem, później o tem pomówimy. Ale czy nie chciałbyś pan posiadać własnego... swego własnego dziennika, którego ja byłbym redaktorem?... W każdym numerze poświęciłbym za wsze jedną stronę waszej działalności. Możnaby dać to artykuł śpiewający wasze pochwały, to krótką wzmiankę zwracającą na was uwagę, to jakąś aluzyę w artykule traktującym o zupełnie innej kwestyi, to wreszcie prowadzić stale pole-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5198u3mvaoqyc5uyn0eh8h0y2a5lobn
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/322
100
971370
3150591
2794553
2022-08-13T18:44:10Z
Piotr433
11344
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Dajże mi pan z tem święty spokój! — przerwa! Saccard. — Rougon musiał to uczynić, bo nie wypadało mu postąpić inaczej. Zajmując takie stanowisko, musi zawsze najpierwszy wiedzieć o wszystkiem, a czy kiedykolwiek zawiadomił mnie zawczasu o zwyżce lub zniżce na giełdzie? Ileż to razy polecałem panu, abyś go wybadał! widujesz go pan codzień, a czy dotychczas przyniosłeś mi pan chociażby jedną ważną wiadomość? Nie zadałby sobie przecież wielkiego trudu, gdyby powiedział panu parę słów, którebyś mi pan powtórzył!<br>
{{tab}}— Zapewne, ale on tego nie lubi. Powiada, że są to szachrajstwa, które prędzej czy później na złe wychodzą.<br>
{{tab}}— I pan temu wierzysz? Dlaczegóż on nie ma takich skrupułów w postępowaniu z Gundermanem? Jemu na każdym kroku udziela objaśnień, a wobec mnie gra rolę męża nieposzlakowanej uczciwości.<br>
{{tab}}— Ba! Gunderman, to zupełnie inna rzecz! Oni wszyscy potrzebują Gundermana, bo bez niego nie mogliby wypuścić ani jednej pożyczki.<br>
{{tab}}Saccard tryumfująco klasnął w dłonie.<br>
{{tab}}— No, złapałeś się pan, teraz dopiero prawda na jaw wyszła! Cesarstwo zaprzedało się żydom, ohydnym, cuchnącym tłumom żydostwa. Wszystkie nasze kapitały skazane są na to, aby wpadły w ich zakrzywione szpony. I Bank powszechny runąć musi wobec niezmierzonej ich potęgi.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
g972uj5vr0srha34s503kz0me01oll4
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/494
100
972052
3150593
2796438
2022-08-13T18:45:11Z
Piotr433
11344
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>co się stało. Należało koniecznie zaspokoić Buscha. Jordan, którego rękopisu żaden wydawca nie nabył dotąd, poszedł szukać pieniędzy, sam nie wiedząc, gdzie lepiej się udać: czy do przyjaciół, czy do redakcyi jednego z dzienników, do których od czasu do czasu pisywał. Wychodząc, błagał żonę, aby powróciła do domu, ale niespokojna Marcela wolała pozostać na ławce w korytarzu redakcyjnym i tu doczekać się jego powrotu.<br>
{{tab}}Po odejściu córki, Dejoie, widząc Marcelę siedzącą samotnie na ławce, przyniósł jej dziennik.<br>
{{tab}}— Może pani zechce coś przeczytać, to czas krótszym się wyda.<br>
{{tab}}Podziękowała mu skinieniem głowy, a gdy Saccard nadszedł, zdobyła się na wesoły uśmiech i oświadczyła, że mąż jej poszedł w celu załatwienia pewnej drażliwej sprawy, do której ona nie chciała przyłożyć ręki. Mając wiele życzliwości dla obojga małżonków. Saccard nalegał, aby Marcela weszła do jego gabinetu i tam czekała na męża. Młoda kobieta oparła się temu, dowodząc, że tutaj jest jej dobrze i wygodnie. Zresztą Saccard nie zapraszał jej powtórnie, gdyż w tejże chwili ujrzał niespodzianie baronową Sandorff, wychodzącą z gabinetu redaktora Jantrou. Uśmiechnęli się do siebie uprzejmie jak ludzie, którzy wobec świadków zamieniają obojętny ukłon, aby nie zdradzić swej tajemnicy.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dsj048ya8l8xby7dhdeqabhx5wxaymz
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/598
100
972462
3150595
2797244
2022-08-13T18:45:56Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Mazaud powrócił do gabinetu agentów równocześnie z Jacobym i Delarocquem. Pragnienie dokuczało mu strasznie, podszedł więc do bufetu, wypił szklankę piwa, poczem rozglądać się zaczął po obszernej sali: wieszadła do rzeczy, stojący na środku długi stół, dokoła którego znajdowały się pokryte czerwonym aksamitem fotele sześćdziesięciu agentów — całe to urządzenie banalne i niezbyt świeże, przypominające sale dla pasażerów pierwszej klasy na dworcu kolejowym, budziło w nim takie zdziwienie, jak gdyby sali tej nigdy nie widział dotychczas. Wreszcie słowa nie przemówiwszy, wyszedł, uściskiem dłoni żegnając się, jak zwykle, z Jacobym i Delarocquem. Wszyscy trzej zbledli, chociaż starali się zachować spokój pozorny. Przed rozpoczęciem giełdy, Mazaud polecił był Flory’emu, ażeby czekał na niego przy drzwiach; istotnie zastał go tam teraz stojącego z Gustawem, który od tygodnia stanowczo już porzucił kantor i przybył tu przez prostą ciekawość, uśmiechnięty, prowadząc życie hulaszcze i nie troszcząc się o to, czy nazajutrz ojciec będzie mógł płacić znowu jego długi. Flory blady śmiertelnie uśmiechał się bezmyślnie, równowagę i mężnie znieść stratę stu tysięcy franków tem przykrzejszą, że nie wiedział, zkąd wyciągnąć chociażby grosz na jej pokrycie.<br>
{{tab}}Po wyjściu Mazauda i Flory’ego wrzawa nie ucichła w sali; wszyscy skupiali się zwłaszcza<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o5jbmut08auaxcra2oll0nuclxhc9n2
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/167
100
974117
3150644
2801268
2022-08-13T19:09:14Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>{{tab}}To mówiąc, objęła swe nogi rękami, ruch jaki zwykle czynią nieszczęśliwi cierpiący od chłodu, i jaki jużeśmy raz zauważyli u pustelnicy Wieży Rolandowej. Zęby jej dzwoniły.<br>
{{tab}}Zakonnik zdawał się z pod kaptura rzucać wzrokiem wokoło celi.<br>
{{tab}}— Bez światła! bez ognia! bez wody! to okropne!<br>
{{tab}}— Tak, — odpowiedziała tonem zdziwienia, jakiego nabyła w nieszczęściu. — Dzień jest dla wszystkich. Dlaczego mi tylko noc dają?<br>
{{tab}}— Czy wiesz, — rzekł znowu zakonnik po chwili, — dlaczego tu jesteś?<br>
{{tab}}— Zdaje mi się, że wiedziałam, — odparła trąc sobie czoło chudemi palcami, jakby dla obudzenia pamięci, — alem już zapomniała.<br>
{{tab}}Nagle zaczęła płakać jak dziecko.<br>
{{tab}}— Chciałabym wyjść stąd, panie. Zimno mi i straszno; jakieś zwierzęta włażą mi na ciało.<br>
{{tab}}— A więc, chodź za mną.<br>
{{tab}}I zakonnik wziął ją za ramię. Nieszczęśliwa była przemarzła do głębi. Dotknięcie się jednak tej ręki chłodem ją przejęło.<br>
{{tab}}— O! — wyszeptała, — to zimna ręka śmierci. Ktoś ty taki?<br>
{{tab}}Zakonnik podniósł kaptur; spojrzała nań. Była to ta sama straszna twarz, która ją {{kor|prześladwała|prześladowała}} od dawna, ta sama głowa szatańska, która<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8g85s4fj9laqwl37dejs25a61s4d5x1
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/627
100
974285
3150641
2801663
2022-08-13T19:08:28Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Cyrenejezycy oskarżyli Kartagińczyków o podejście, utrzymując że ci ostatni wyjechali wcześniej niż w oznaczonym dniu i godzinie. Kartagińczycy przysięgali pod utratą głów, że jak najskrupulatniéj dopełnili warunków umowy. Nie uwierzymy, odrzekli Cyrenejczycy, aż pozwolicie pogrzebać się w miejscu na którém stojemy, bo ludzie zdolni do takiego poświęcenia, niezdolni są kłamać.<br>
{{tab}}— Pogrzebajcie nas, odpowiedzieli Kartagińczykowie.<br>
{{tab}}Pogrzebano więc ich tam żywcem, a na grobowym ich kamieniu oznaczona została granica.<br>
{{tab}}Kartagińczycy nie uważali grobowca za rzecz dostateczną i wznieśli na nim dwa ołtarze.<br>
{{tab}}Dwaj bracia nazywali się Filenami, ołtarze więc nazwano ''Arae Philenorum''.<br>
{{tab}}Tak więc, na stałym lądzie, Kartagina rozciągała się od wielkiéj Syrty aż do zachodniego krańca Maroku. Posiadała Sardynią dostarczającą jéj żywności, wyspy Balearskie dostarczające jéj procarzy, wyspy Ceranitów i Lotofagów dostarczające jéj majtków. Posiadała część Hiszpanii, zapewne Betykę. Posiadała część Sycylii, nakoniec posiadała morze, po którém przechadzały się jej okręty i na którem królowała od czasu abdykacyi Tyru.<br>
{{tab}}Rzymianie ze swojéj strony, posiadali całą Italię od Milano aż do Regium, to jest od Mediolanu, do Reggio.<br>
{{tab}}Któż się powstrzyma w zdobywczym swoim biegu, czy Rzym, co wyszedł z murów Romulusa i podbił Latiurn, Etruryą, Samnium, Campanią, Lukanią i Brutium? czy téż Kartago, co przeskoczywszy skórzane granice nowego miasta, podbiła na zachodzie, Maurytanią i Tingitanią, na wschodzie zaś małą i wielką Syrtę; na morzu Sardynią, Balearskie wyspy i część Sycylii?<br>
{{tab}}Oto dwie jedyne monarchie zachodu. Czy świat będzie Kartagiński czy Rzymski? Oto pytanie.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b7wwvprw0vq5topqsz20j66qpm6jos9
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/170
100
980117
3150662
2822452
2022-08-13T19:17:22Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{f|164}}</noinclude>{{tab}}Ale tutaj zawiodły ją siły. Przedmioty wypadły jej z ręki i potoczyły się na ziemię, a ona sama zakryła twarz dłonią, ażeby nie pokazać łez, które pomimo woli wytrysnęły z jej oczu. Przez chwilę mocowała się sama z sobą, us iłując pokonać wzruszenie. Ale usiłowania te były daremne: padła na krzesło i przyciskając rozpaczliwie obie ręce do czoła, łkała gwałtownie.<br>
{{tab}}Nie mogła darować sobie tej słabości, nienawidziła się za nią, nienawidziła tem więcej, że uczuła jak opasały ją ramiona pani Julskiej. Bronić jej się nie mogła. A głos łagodny i stłumiony, pełen umiejętnych modulacyj, rozbrzmiewał w ciszy tego pokoju.<br>
{{tab}}— Uspokój się, moja biedna Regino, nie kryj łez; masz do nich prawo. Czy sądzisz, że mogę ci je brać za złe, ja, co sama płaczę nad wami? Ale żadne łzy, żadne cierpienia zmienić tego co jest nie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
40laoyrvy8jnn7mie4w0cljfvwvwv4s
Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.I.djvu/162
100
996693
3150564
2877096
2022-08-13T18:27:52Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Jednakże zmusili go do pozostania i uczestniczenia w hałaśliwej i bezwstydnej zabawie; a ponieważ mięso mu się wydawało gorzkie, a kiszka krwawa dawała daleki przedsmak krwi ludzkiej, zaczęli wyśmiewać jego chmurną powagę.<br>
{{tab}}— Bzdury, — powiedział doń jeden, — wyglądasz jak skazany na szubienicę, Piotrze Benu. Jeżeli djabeł zechce, to umrzesz jutro, bo kęsy, które teraz przetrawiasz, przerobią się w ciele twojem w same zielone żabki.<br>
{{tab}}Piotr uśmiechnął się, potem powoli zdawał się rozchmurzać. Wesołe rozmowy wieśniaków, samych zwolnionych z więzienia młodzieniaszków nie bez skazy, ale odważnych, rozjaśniły mu umysł i dały jakby nowe wyczucie życia, zupełnie różne od tego, jakie wypełniało jego bolesną samotność. Przyszła chwila, kiedy zapytał sam siebie, czy ostatecznie nie jest warjatem, żeby się tak dać opanować tragicznym namiętnościom i zatruwać sobie życie, które mogłoby być wesołe i pełne śmiechu.<br>
{{tab}}Podniesiony trochę na duchu, pozostał na noc w ciepłej i ożywionej szopie; wyciągnął się koło otworu, który służył za wejście, nasłuchując co chwila pilnie, czy Malafede, zostawiony dla pilnowania wołów, nie szczeka. Większa część nocy minęła spokojnie i Piotr, budząc się od czasu do czasu, słyszał tylko w milczeniu spokojnych i mroźnych godzin daleki i niewyraźny szmer, jak podmuch wiatru, może szum rzeki, wezbranej przez ostatnie deszcze.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cfrblsng3olkd4va6smp8q7b8c74nwn
Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/115
100
1016585
3150656
2948783
2022-08-13T19:15:07Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>ma Anetka, przyzwyczaiły `go obliczać wszystko; był już starcem przy młodej twarzy. Otrzymał owo przerażające wychowanie tego świata, gdzie w ciągu jednego wieczora spełnia się w myśli i w słowach więcej zbrodni, niż trybunały karzą ich swemi wyrokami; gdzie dowcipne słówka mordują największe idee, gdzie człowiek uchodzi za silnego jedynie o tyle, o ile ''patrzy trzeźwo'', a patrzeć trzeźwo znaczy nie wierzyć w nic, ani w uczucia, ani w ludzi, ani nawet w wypadki, gdyż robi się tam fałszywe wypadki. Tam, aby widzieć trzeźwo, trzeba ważyć co rano sakiewkę przyjaciela; umieć się — biorąc politycznie — postawić ponad wszystko co się dzieje; zasadniczo nic nie podziwiać, ani dzieł sztuki, ani szlachetnych postępków, i czynić interes osobisty sprężyną wszelkiej rzeczy.<br>
{{tab}}Po tysiącu szaleństw, wielka dama, piękna Aneta, zmusiła Karola aby myślał poważnie; mówiła mu o jego przyszłej pozycji, zanurzając mu we włosy pachnącą dłoń; poprawiając mu pukiel włosów, robiła z nim rachunek życia, feminizowała go i materjalizowała. Podwójne zepsucie, ale zepsucie wytworne i subtelne, w dobrym smaku.<br>
{{tab}}— Głuptasek z ciebie, Karolu, mówiła. Ciężko mi będzie nauczyć cię życia. Bardzo źle zachowałeś się wczoraj z panem des Lupeaux. Ja wiem, że to jest człowiek wątpliwej — wartości, ale poczekaj, aż straci wpływ, wówczas będziesz mógł nim pogardzać dosyta. Czy wiesz, co nam mówiła pani Campan? „Moje dzieci, dopóki człowiek jest ministrem, uwielbiajcie go; skoro upadnie, pomóżcie go wlec na śmietnik. Póki jest potężny, jest bogiem; skoro upadnie, jest poniżej Marata w rynsztoku, bo żyje, a Marat umarł. Życie jest szeregiem kombinacyj; trzeba je badać, śledzić, aby zachować zawsze korzystną pozycję“.<br>
{{tab}}Karol był człowiekiem zanadto modnym, zanadto psutym przez rodziców, zbyt pieszczonym przez świat, aby mieć wzniosłe uczucia. Ziarno złota, jakie włożyła mu w serce matka, rozpłaszczyło się w fabryce paryskiej; używał go powierzchownie i musiał je zużyć przez tarcie. Ale Karol miał dopiero dwadzieścia jeden lat.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k6w0j5ufa4w4g00clzcnh2djeciq7ix
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/110
100
1041743
3150658
3024099
2022-08-13T19:15:51Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wynikała bardziej z jego dobroci, z jego wiary w dobroć, niż z niemocy duchowej.<br>
{{tab}}Natalja była zamyślona i smutna, bo nie umiała się obejść bez matki. Paweł, z zarozumiałością jaką daje miłość, śmiał się z melancholji przyszłej żony, powiadając sobie, że słodycze małżeństwa i Paryż rozprószą to. Pani Evangelista widziała z przyjemnością zaufanie Pawła, bo pierwszym warunkiem zemsty jest obłuda. Nienawiść jawna jest bezsilna. Kreolka uczyniła dwa wielkie kroki. Córka była już posiadaczką pięknego garnituru djamentów, który kosztował Pawła dwieście tysięcy i który Paweł z pewnością miał uzupełnić. Następnie, zostawiała dwoje dzieciaków samymi sobie, bez innego doradcy poza ich nierozsądną miłością. Przygotowała w ten sposób swoją zemstę bez wiedzy córki, która wcześniej czy później stanie się jej wspólniczką. Czy Natalja pokocha Pawła! W tem tkwiła kwestja, której obrót mógł zmienić projekty pani Evangelista: zbyt szczerze kochała córkę, aby nie miała uszanować jej szczęścia. Przyszłość Pawła zależała tedy jeszcze od niego. Gdyby potrafił obudzić miłość, byłby ocalony.<br>
{{tab}}Wreszcie, nazajutrz o północy, po wieczorze spędzonym w rodzinie z czterema świadkami, których pani Evangelista uraczyła owym długim obiadem następującym po urzędowym akcie, młoda para i przyjaciele udali się na mszę przy pochodniach, na której była setka ciekawych. Małżeństwo święcone w nocy budzi zawsze w duszach posępne przeczucia; światło jest symbolem życia i przyjemności, którego wróżb w nocy brakuje. Spytajcie najbardziej nieustraszonej duszy, czemu jest zmrożona, czemu czarny chłód sklepień ją rozstraja? czemu odgłos kroków ją przeraża? czemu nasłuchuje krzyku sów i puchaczy? Mimo iż niema przyczyny drżeć, każdy drży; ciemność, obraz śmierci, zasmuca. Natalja, oderwana od matki, płakała. Dziewczynę oblegały wszystkie wątpliwości, które ogarniają na progu nowego życia, gdzie, minio najpewniejszych rękojmi szczęścia, tysiąc paści czyha na kobietę. Zimno jej było, trzeba jej było podać płaszcz. Zachowanie pani Evan-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c3sn3cuo7ztkmm9wnpes4hysnpwb7o3
Szablon:IndexPages/Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu
10
1053151
3150854
3150308
2022-08-13T23:02:01Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>156</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>45</q1><q0>13</q0>
cmahmhgm6i3dkg1p7pg52t42t2dlcsz
3150863
3150854
2022-08-14T00:01:48Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>156</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>49</q1><q0>14</q0>
ay7gpq02rg5biwl6ldbn8oilsot403f
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/360
100
1060876
3150567
3080505
2022-08-13T18:30:00Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Uspokój że się, i nie obawiaj się niczego, odparła Berta z uśmiechem. Pocóż by tu przyszli?... Zapomniałaś mamo, że to zwykła godzina odwiedzin naszego przyjaciela, doktora Loriot?<br>
{{tab}}— Masz słuszność. Teraz już jestem spokojną lecz nie uwierzysz jak przeraziłam się w pierwszej chwili.<br>
{{tab}}Berta pobiegła otworzyć. Przeczucie jej nie zawiodło. Edmund Loriot stał przed nią, uśmiechnięty, szczęśliwy.<br>
{{tab}}— Jakże się miewa nasza droga pacjentka? zapytał, ściskając rączkę dziewczęcia.<br>
{{tab}}— Duszność nie ustępuje.<br>
{{tab}}— A osłabienie?<br>
{{tab}}— Jednakie. Dziś próbowała podnieść się z łóżka, lecz omal nie zemdlała. Nawet jednej chwili nie może się utrzymać na nogach.<br>
{{tab}}— Dawałaś pani przepisane przezemnie lekarstwo?<br>
{{tab}}— Dawałam doktorze.<br>
{{tab}}— Spodziewałem się lepszego skutku. Czy matka pani nie doznała od wczoraj jakich silniejszych wzruszeń?<br>
{{tab}}Berta {{Korekta|zawachała|zawahała}} się z odpowiedzią, lecz przypomniawszy sobie zalecenie matki, a nie chcąc kłamać.<br>
{{tab}}— Żadnych o ile sądzę... cichym wyszepnęła głosem.<br>
{{tab}}— Czuwaj pani nad nią bezustannie; mówił młody lekarz, tylko bezwarunkowy spokój fizyczny i moralny, daje rękojmię jej uzdrowienia. Gdyby warunek ten nie był ściśle zastosowanym zapisywane przezemnie lekarstwa działać by przestały, i powrót do zdrowia stałby się wątpliwym, niezapominaj pani o tem...<br>
{{tab}}— Pamiętam, i staram się do tego zastosować, odparła Berta z zakłopotaniem, które nie uszło uwagi Edmunda.<br>
{{tab}}— Wydajesz mi się pani być dzisiaj jakąś pomięszaną, czy zaniepokojoną, rzekł młodzian bystro się w nią wpatrując.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8wniwredf856lvhl796bos2qx8ae9c5
Szablon:IndexPages/Mechanika życia ludzkiego czyli Budowa ciała i sprawy.pdf
10
1061894
3150495
3114883
2022-08-13T17:01:58Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>312</pc><q4>0</q4><q3>2</q3><q2>0</q2><q1>38</q1><q0>0</q0>
ahkw9r39t081tvvaevj50dla5qo3sef
3150531
3150495
2022-08-13T18:02:08Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>312</pc><q4>0</q4><q3>3</q3><q2>0</q2><q1>37</q1><q0>0</q0>
eacwlmtvnemruw979r48io716j2prgf
3150625
3150531
2022-08-13T19:02:15Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>312</pc><q4>0</q4><q3>6</q3><q2>0</q2><q1>34</q1><q0>0</q0>
d2nj5izes74ah0a028wb8t6owjnj5wp
Strona:Mechanika życia ludzkiego czyli Budowa ciała i sprawy.pdf/49
100
1062330
3150537
3084489
2022-08-13T18:07:46Z
Seboloidus
27417
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}Taki przyrząd widzenia spotykamy u zwierząt wyższéj organizacyi, to jest tylko u grzbietowych, u innych zaś same jedynie oko nam się przedstawia. Niektóre znowu mianowicie owady odznaczają się wielością oczów, co ztąd pochodzi, że albo kilka oczów pojedynczych z każdéj strony ich głowy się znajduje, albo umieszczone tam oczy są {{roz|złożon}}e. Oczy złożone powstają przez podzielenie błony rogowéj przezroczystój na liczne krążki, z odpowiedniemi co do liczby ciałkami {{roz|kryształowemi}} czyli soczewkami. Niekiedy przy podzieleniu błony rogowéj nie ma ciałek kryształowych, lub przy ich obecności błona rzeczona nietkniętą pozostaje. U zwierząt ślepo rodzących się źrenica zarośniętą bywa przez {{roz*|błonę Wachendorfa,}} którą widzimy także w płodzie ludzkim pomiędzy trzecim i ósmym miesiącem jego istnienia.<br>
{{tab}}'''Przyrząd słyszenia''' dzielimy na trzy części: zewnętrzną, średnią i wewnętrzną.<br>
{{tab}}''Część zewnętrzna'' składa się z<br>
{{tab}}1. ''Muszli usznéj'' chrząstkowatéj skórą powleczonéj i właściwemi mięsnami szczególniéj u zwierząt poruszanéj. Muszla rzeczona tak jest urządzona, że wszystkie fale głosowe zbierać i do otworu zewnętrznego usznego lub do dalszych części przesyłać może.<br>
{{tab}}2. ''Przewód zewnętrzny uszny'' od brzegu z przedłużenia chrząstki muszlowéj utworzony, daléj mieści się w części skalistéj kości skroniowéj, wysłany jest błoną do śluzowéj zbliżoną, która obfituje w gruczołki pokost uszny wydzielające.<br>
{{tab}}3. ''Błona'' zwana {{roz|bębenkowa}} w poprzek rozpięta dzieli tę część od<br>
{{tab}}''Części średniéj'' czyli {{roz|bębenk}}a. Bębenek jest przewodem kostnym, głęboko w uchu położonym i z dwóch stron błonami: od zewnątrz jedną, a od wewnątrz dwoma, ograniczony. Pomiędzy błonami temi umieszczone są w kształcie {{pp|łań|cuszka}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kruhqkrza7yi17gyotm3cbxx99n4jpf
Strona:Mechanika życia ludzkiego czyli Budowa ciała i sprawy.pdf/50
100
1062331
3150547
3084490
2022-08-13T18:17:59Z
Seboloidus
27417
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|łań|cuszka}} połączone 4 {{roz|kostki słuchow}}e, służące do przeprowadzania drżenia z błony bębenkowéj na błonę {{roz|okna owalnego}} do przedsionka wiodącego. Drugie {{roz|okno okrągłe}} łączy bębenek z przewodem {{roz|ślimakowaty}}m. Kostki słuchowe odpowiedniemi mięsnami naciągane wyprężają błony przez nie połączone, w czasie zastosowywania ucha dla pojęcia różnych głosów. Bębenek wreszcie łączy się z zatokami wyrostka brodawkowatego kości skroniowéj, oraz z jamą ust za pośrednictwem {{roz|przewodu Eustacheg}}o, przez który błona śluzowa ust do całego bębenka przechodzi.<br>
{{tab}}''Część wewnętrzna'' albo ''Labirynt kostny'' złożony jest z<br>
{{tab}}1. ''Przedsionka'' do bębenka otwierającego się,<br>
{{tab}}2. ''Trzema przewodami łukowatemi'' opatrzonego; i z<br>
{{tab}}3. ''Przewodu ślimakowatego'' nakształt ślimaka zwitego tutaj należącego. Labirynt cały wysłany jest przykostną, a próżnia jego napełniona {{roz|wodą Kotunieg}}o, w któréj a mianowicie w przedsionku i w przewodach łukowatych pływa Labirynt błonkowy z massy nerwowéj zbudowany, płynem także napełniony i mieszczący w sobie gatunek piasku. W przewodzie ślimakowatym nerw słyszenia ostatecznie się rozpościera.<br>
{{tab}}Przyrząd słyszenia znajdujemy tylko w zwierzętach wyższego rzędu, a u niektórych ryb tém szczególniéj się odznacza, że kostki słuchowe nie z błoną bębenkową się łączą, ale z {{roz|pęcherzem powietrznym}} pospolicie {{roz|duszą}} nazywanym.<br>
{{tab}}'''Przyrząd powonienia''' mniéj od pierwszych zawikłany, kończy się na błonie śluzowéj jamą nosową wraz z przyległemi zatokami wyścielającéj, w któréj nerw powonienia rozpierzcha się i obszernie z powodu załamań muszli nosowych, z częściami {{Korekta|wonmemi|wonnemi}} stykać się może.<br>
{{tab}}Nos kościany z przedłużeniem swém chrząstkowém, zastępuje u wielu zwierząt {{roz*|przyrząd dotykania,}} u {{pp|ślima|ków}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qwh96601y8sgtvq6mf3t06r3jam75gf
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/5
100
1063043
3150598
3085905
2022-08-13T18:46:53Z
Piotr433
11344
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Człowiek, którego stróż nazwał Cabirolem, był podmistrzem w owym
warsztacie, gdzie pracowali jego towarzysze.<br>
{{tab}}Szedł naprzód, inni za nim gęsiego.<br>
{{tab}}Nagie zatrzymał się naprzeciw wielkiego grobowca w stylu gotyckim, do którego prowadziły drzwi z otworem w kształcie trójliścia i krzyknął przeraźliwie.<br>
{{tab}}— Co takiego — spytał robotnik, który szedł tuż za nim.<br>
{{tab}}Podmistrz rękę wyciągnął ku ziemi.<br>
{{tab}}— Patrz...<br>
{{tab}}— odezwał się głosem drżącym.<br>
{{tab}}— Cóż to? — mówił dalej robotnik — a to jakby krew?<br>
{{tab}}— A tak — prędko odpowiedział Cabirol — to krew, ale skąd?<br>
{{tab}}Trzeci robotnik zbliżył się do grobowca.<br>
{{tab}}— Stąd! — wykrzyknął, wskazując na próg z czarnego marmuru, przy którym widać było strugę skrzepniętej krwi.<br>
{{tab}}— Co to znaczy? — szepnęło dwóch czy trzech robotników.<br>
{{tab}}— Niech diabli mnie porwą, jeśli wiem, ale musimy się dowiedzieć — powiedział Cabirol i w spiąwszy się na palce, przyłożył oczy do drzwi żelaznych grobowca.<br>
{{tab}}— Widzicie tam co? — zapytały ciekawe głosy.<br>
{{tab}}— Nic, nic.<br>
{{tab}}— A jednak to stamtąd.<br>
{{tab}}— Widzę tę ścianę naprzeciw, może z drugiej strony będzie lepiej...<br>
{{tab}}— Poszukajmy...<br>
{{tab}}Mówiąc to, robotnicy otoczyli grobowiec dokoła.<br>
{{tab}}Grobowiec był dość wysoki, rozmiarów majestatycznych i zajmował przestrzeń około dwudziestu ośmiu do trzydziestu łokci kwadratowych. Ściany boczne, tak samo, jak i drzwi, zaopatrzone były w otwory, lecz otwory te znajdowały się tak wysoko, że zajrzeć w nie nawet olbrzym nie mógłby. Jednak łatwo było dać sobie z tem radę.<br>
{{tab}}— Podstawiajcie plecy! — rozkazał Cabirol.<br>
{{tab}}Jeden z robotników, ciekawością pałający, czem prędzej stanął przy ścianie i podstawił grzbiet. Podmistrz wlazł na tę zaimprowizowane schody, uchwycił się za płaskorzeźbę i dosięgnąwszy otworu przesunął przezeń głowę. Nagle wykrzyknął, rzucił się w tył i padł blady jak śmierć, wargi mu drżały, twarz wyrażała zgrozę...<br>
{{tab}}Robotnicy otoczyli go natychmiast, a na widok tak wyraźnego przestraszenia, sami stali zastraszeni. Strach wysoce jest zaraźliwy, sami bali się, nie wiedząc czego. Nareszcie jeden z nich spytał niepewnym głosem:<br>
{{tab}}— Cóż tam jest?<br>
{{tab}}— Kobieta.<br>
{{tab}}— Kobieta? — powtórzyli czterej robotnicy.<br>
{{tab}}— Tak.<br>
{{tab}}— Nieżywa... zabita!...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6oa0wyjwufnfkmgczwsnb90lgj7pehy
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/49
100
1066176
3150575
3101559
2022-08-13T18:36:04Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}To uczyniwszy, zapalił Świeże cygaro, wziął paczkę dużego papieru listowego, umoczył pióro w atramencie i zabrał się do dokładnego skopiowania uporządkowanych papierów.<br>
{{tab}}Ósma biła, gdy skończył tę robotę, nie przerwawszy sobie ani na jedną chwilę.<br>
{{tab}}— Skopiowałem wszystko dokładnie szepnął, przeglądane nagromadzone arkusze. — Wszystko, prócz paszportu, z którym nie wiem, co zrobić, a który jednak na wszelki wypadek, zachowam.<br>
{{tab}}To mówiąc albo raczej myśląc, przebiegał wzrokiem paszport, wydany w Anglii, noszący takie nazwisko: „Jonathan Wild, lat czterdzieści dziewięć rodem z Londynu“.<br>
{{tab}}Zatrzymał się.<br>
{{tab}}Założyłbym się o dwadzieścia pięć luidorów przeciwko pięcia frankom, że to nazwisko i narodowość są fałszywe — rzekł z uśmiechem.<br>
{{tab}}I składając paszport angielski, włożył go do portfelu mówił dalej:<br>
{{tab}}— Teraz przyprowadźmy wszystko do porządku. Oto są kopje papierów z cmentarza Pere Lachaise, i tych, które ów z dworca drogi północnej przywiózł....<br>
{{tab}}Co się tyczy oryginałów, będących moją siłą, będą one spoczywały spokojnie obok paszportu podróżnego z ręką na temblaku, którą naturalnie starannie spiliłem.<br>
{{tab}}Oryginały zrobionych kopii włożył do portfelu, który następnie zamknął.<br>
{{tab}}Wtedy biorąc kopje kolejno naprzód, przeczytał tę krótką notę, zredagowaną w stylu języka murzynów, albo telegraficznym.<br>
{{tab}}Numer pierwszy.<br>
{{tab}}„Mieszka ciągle przy ulicy de Grammont; hotelu Holenderskim pod numerem 17. Czekać do dwunastu dni na rozkazy V....<br>
{{tab}}Czytający zatrzymał się.<br>
{{tab}}— Co znaczy ta duża litera, czy też cyfra rzymska z pięcioma kropkami? — zapytał się siebie. — Czy to V, czy też „pięć“? Czy to oznacza miasto, osobę lub cyfrę? Czy się znajduję wobec stowarzyszenia tajnego jak towarzystwo „Trzynastu“ Balzaka. To ostatnie przypuszczenie wydaje mi się najprawdopodobniejszem.<br>
{{tab}}I czytał dalej:<br>
{{tab}}— Papiery w porządku, zawizowane pod nazwiskiem Juliusza Thermis, poddanego belgijskiego z Brukseli. Trzeba pieniędzy, jak to mówiłem dwa dni temu. Spiesznie dowiedzieć się o powodach obecności w Paryżu“.<br>
{{tab}}— I zamiast podpisu — dodał czytający — litera duża, albo cyfra V**, pięć z dwiema gwiazdkami.<br>
{{tab}}„Jest to ta sama nota, która się znajdowała w cymborjum i któ-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jx0tl5jboumvp2oa16lm3tornsnukas
Indeks:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
102
1068059
3150845
3146023
2022-08-13T22:37:47Z
Wieralee
6253
postęp
proofread-index
text/x-wiki
{{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template
|Tytuł=[[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|Kopciuszek]]
|Autor=Józef Ignacy Kraszewski
|Tłumacz=
|Redaktor=
|Ilustracje=
|Rok=1863
|Wydawca=Maurycy Orgelbrand
|Miejsce wydania=Wilno
|Druk=S. Orgelbrand <br>K. Kowalewski
|Źródło=[[commons:File:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu|Skany na Commons]]
|Ilustracja=[[Plik:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu|mały|page=7]]
|Strony=* [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom I|Tom I]]
<pagelist 1to4="—" 5="ptyt" 6="fspis" 7="tyt" 8="red" 9=1 294to296="—" to=296 />
* [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom II|Tom II]]
<pagelist from=297 297="ptyt" 298="fspis" 299="tyt" 300="red" 301=1 548to552="—" to=552 />
* [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom III|Tom III]]
<pagelist from=553 553to556="—" 557="ptyt" 558="fspis" 559="tyt" 560="red" 561=1 776="druk" to=776 />
* [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom IV|Tom IV]]
<pagelist from=777 777="ptyt" 778="fspis" 779="tyt" 780="red" 781=1 987to992="—" to=992 />
* [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom V|Tom V]]
<pagelist from=993 993to996="—" 997="ptyt" 998="fspis" 999="tyt" 1000="red" 1001=1 to=1210 />
* [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom VI|Tom VI]]
<pagelist from=1211 1211="ptyt" 1212="fspis" 1213="tyt" 1214="red" 1215=1 1456to1460="—" />
|Spis treści=
|Uwagi=do naprawy jest strona 90 w tomie II (błąd techniczny)
|Postęp=do skorygowania
|Status dodatkowy=nie zawiera dodatkowych
|Css=
|Width=
}}
qdizgdr2dnrsptfcbsaepjyzxowvfr7
Szablon:IndexPages/PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
10
1068070
3150853
3146043
2022-08-13T23:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1460</pc><q4>367</q4><q3>1015</q3><q2>0</q2><q1>41</q1><q0>37</q0>
3hlaoh3rar6f8rwjz58ijx2s9kq19i6
Strona:Mechanika życia ludzkiego czyli Budowa ciała i sprawy.pdf/51
100
1068534
3150534
3103184
2022-08-13T18:02:38Z
Seboloidus
27417
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|ślima|ków}} w {{roz*|mackach,}} a u nas w całéj skórze pomieszczony. Nos niekiedy w kształcie trąby przedłużony, u słonia zastępuje użytek rąk naszych.<br>
{{tab}}'''Przyrząd smakowania.''' Smak każdy odróżniamy językiem i podniebieniem miękkiém umieszczonemi w jamie ust, będącéj zarazem częścią przewodu pokarmowego należącego do przyrządu trawienia, oraz częścią przewodu powietrznego przyrządu oddychania.<br>
{{tab}}''Jama ust'' ograniczona wyżéj poznanemi kościami, przez ruchomość szczęki dolnéj powiększana, jeszcze bardziéj na objętości zyskuje przez obecność ścian miękkich i tym zyskiem jest przestrzeń pomiędzy zębami i policzkami, czyli {{roz*|część przedzębowa, wargami}} na zewnątrz otwierająca się.<br>
{{tab}}''Policzki'' składają się ze skóry, z niektórych mięsn szczególniéj trębackiego, i z błony śluzowéj. Błona śluzowa jakby przedłużenie skóry zewnętrznéj, wysławszy całą przedzębową przestrzeń, okrywa na brzegach zębowych obojga szczęk korzenie zębów, a wcisnąwszy się pomiędzy niemi do próżni zazębowéj, po utworzeniu takiém przejściem {{roz*|dziąseł,}} rozpościera się na dalszych tam częściach.<br>
{{tab}}''Zęby'' w liczbie 32<sup>ch</sup> u dorosłych ludzi symetrycznie w łuk na brzegu zębowym każdéj szczęki ułożone, dzielą się na {{roz|przednie}} po 4 w pojedynczych szczękach na przodzie znajdujące się, których zatém w ogóle jest 8, na {{roz|kły}} 4 oddzielające poprzednie od 20 {{roz*|trzonowych.}} Każdy ząb ma {{roz*|koronę, szyjkę}} czyli przejścia pierwszéj w {{roz*|korzeń,}} z których ostatnie kryją się w dziąsłach i szczękach. W budowie ich podobnéj ale z przyrodzenia różniącéj się od kości znajdujemy {{roz|polewę}} na koronie, {{roz|powłokę kostną}} na korzeniach i {{roz|miazgę}} prawdziwą {{roz*|zębową,}} wewnątrz wydrążoną dla pomieszczenia {{roz|macicy}} naczyniami krwistemi i nerwami zaopatrzonéj. Do siódmego miesiąca życia dziecka nie widzimy żadnych zębów, a miejsce ich zastępuje<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t81d3lxvx1atadeptz4aoso0dj82vq5
Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/5
100
1069176
3150864
3105224
2022-08-14T00:25:29Z
Seboloidus
27417
grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude><section begin="ok01" />{{c|JASNOWIDZĄCA|w=250%|po=20px}}
{{c|PRZEZ|w=90%|po=20px}}
{{c|{{Kapitaliki|Ksawerego de Montépin}}|w=130%|po=20px}}
{{c|WOLNY PRZEKŁAD|w=90%|po=20px}}
{{c|Heleny z hr. Russockich Wilczyńskiej.|w=120%}}<section end="ok01" />
<section begin="ok02" />{{c|{{Obrót|[[Plik:Michał Bałucki - W żydowskich rękach ornament 007b.png|150px|center]]|180}}|przed=30px|po=30px}}
{{c|GRÓDEK.|w=110%}}
{{c|Nakładem i drukiem J. Czaińskiego}}
{{c|1889.}}
<section end="ok02" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r10is2uxj0xl2t0q5bqdamupxmidps9
Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/1
100
1069177
3150865
3105226
2022-08-14T00:25:44Z
Seboloidus
27417
grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude><section begin="ok01" />{{c|JASNOWIDZĄCA|w=250%|po=20px}}
{{c|PRZEZ|w=90%|po=20px}}
{{c|{{Kapitaliki|Ksawerego de Montépin.}}|w=130%|po=20px}}
{{c|'''TOM II.'''|w=110%}}<section end="ok01" />
<section begin="ok02" />{{c|{{Obrót|[[Plik:Michał Bałucki - W żydowskich rękach ornament 007b.png|150px|center]]|180}}|przed=30px|po=30px}}
{{c|GRÓDEK.|w=110%}}
{{c|Nakładem i drukiem J. Czaińskiego}}
{{c|1889.}}
<section end="ok02" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gqlk8tau9e2m3u4cau5robxubtqzbuo
Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/1
100
1069179
3150866
3105228
2022-08-14T00:25:56Z
Seboloidus
27417
grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude><section begin="ok01" />{{c|JASNOWIDZĄCA|w=250%|po=20px}}
{{c|PRZEZ|w=90%|po=20px}}
{{c|{{Kapitaliki|Ksawerego de Montépin.}}|w=130%|po=20px}}
{{c|'''TOM III.'''|w=110%}}<section end="ok01" />
<section begin="ok02" />{{c|{{Obrót|[[Plik:Michał Bałucki - W żydowskich rękach ornament 007b.png|150px|center]]|180}}|przed=30px|po=30px}}
{{c|GRÓDEK.|w=110%}}
{{c|Nakładem i drukiem J. Czaińskiego}}
{{c|1889.}}
<section end="ok02" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qzcxued2fo3bj7fx3qehckh8p2yj3rs
Strona:PL X de Montépin Panna do towarzystwa.djvu/187
100
1069668
3150637
3107175
2022-08-13T19:06:21Z
Piotr433
11344
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Pozornie, wyrzuty, jakie pani de Garennes czyniła swemu siostrzeńcowi, miały wiele słuszności.<br>
{{tab}}Raul zrozumiał, że nie powinien nalegać dłużej, i zresztą, byłoby to napróżno.<br>
{{tab}}— Poddaję się twojemu wyrokowi, moja ciotko, rzekł, lecz pozwól mi zapytać się, czy ten lekarz z Bry-sur-Marne, dość jest biegłym w swej sztuce, aby uratować Genowefę... Czy jest zdolny wyleczyć ją?<br>
{{tab}}— Zdolny najzupełniej. — Doktór Loubet, jest to człowiek prosty, bardzo uczony i wielkiego doświadczenia... Zaufanie, jakie we mnie wzbudza, jest absolutnem. Pomimo błędów, których nie podejrzywałam, kocham to dziecię, jak własną córkę... Śmierć jej byłaby dla mnie strasznym ciosem... Uczyniłabym wszystko, aby tylko żyła... Zdaj się na mnie, i nie mów mi więcej, rzeczy, których nie chcę i nie powinnam słyszeć...<br>
{{tab}}Rozmowę przerwało wejście służącego, oznajmiającego, że śniadanie już podano.<br>
{{tab}}Ciotka i siostrzeniec udali się do pokoju jadalnego.<br>
{{tab}}Śniadanie było milczące.<br>
{{tab}}Pani de Garennes myślała o groźnych następstwach miłości Raula, jeżeli Genowefa pozostanie przy życiu.<br>
{{tab}}Raul ze swej strony myślał z przerażeniem, o możliwości śmierci Genowefy.<br>
{{tab}}Po południu pożegnał się z baronową, ale nie opuścił całkiem okolicy Bry-sur-Marne.<br>
{{tab}}— Muszę widzieć Genowefę, myślał. — Choćbym miał narazić się na zabicie, zobaczę ją!!<br>
{{tab}}I chodził tam i z powrotem po brzegach Marny, oczekując nocy.<br>
{{tab}}Zaraz po odejściu Raula de Challins, pani de Garennes napisała list do Filipa, i posłała go na pocztę do Nogent.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}
{{tab}}Julian Vendame w Morfontaine wprawiał się w dalszym ciągu w rzemiosło malarza pokojowego amatora, i nie spuszczał z oczu drogi prowadzącej do „Kwadratowego Domu“, pilnując, czy jaki posłaniec biura telegraficznego nie udaje się do doktora Gilberta.<br>
{{tab}}Dozorowanie to jednak dotychczas, żadnego nie przyniosło rezultatu.<br>
{{tab}}Za każdym razem kiedy przechodził dyliżans kolejowy, stawał w oknie, i przypatrywał się podróżnym, wśród których nie zdarzyło mu się dotychczas zobaczyć żadnego z chłopców roznoszących depesze.<br>
{{tab}}W dniu, w którym znowu do niego powracamy, dyliżans przechodził trzy razy, lecz albo pusty, albo też wiozący rolników okolicznych, wszystkich w pewnym już wieku.<br>
{{tab}}Dzień ten nie miał się jednak skończyć, bez sprowadzenia czegoś nowego.<br>
{{tab}}Była godzina czwarta po południu.<br>
{{tab}}W biurze pocztowem w La Chapelle-en-Serval, rozdzielano listy przywiezione przez kuryer paryzki, a roznosiciele wkładali je w skrzynki gmin, które biuro to obsługiwało.<br>
{{tab}}Posłańcy pocztowi, siedzący około stołu na środku sali należącej do biura, klasyfikowali listy, mające być wręczone o godzinie piątej minut trzydzieści.<br>
{{tab}}Nagle, dzwonek aparatu telegraficznego, umieszczonego w kącie sali, dał się słyszeć.<br>
{{tab}}Biuralistka pośpiesznie zbliżyła się, aby przyjąć depeszę, i owinięta papierowa tasiemka, poczęła automatycznie owijać się na koło.<br>
{{tab}}Depesza była krótka.<br>
{{tab}}Kiedy koło zatrzymało się, biuralistka wzięła arkusz niebieskawego papieru, podłużnej formy i przepisała na nim, co było wydrukowane na tasiemce.<br>
{{tab}}— Telegram był w tych słowach:
„''Z Nowego Yorku do ChaptUe en Serval, Francya — umyślnym, Morfontaine N. 4,799''.<br>
{{tab}}„''13 Września 12 g. 50. Doktór Gilbert''.<br>
{{tab}}„''Honoryna Lefebvre przemówiła. Dziecko złożone nazajutrz po urodzeniu, w Nanteuil-le-Haudoin, u Vendamów''.
{{f|align=right|prawy=10%|„''Mortimer''“.}}
{{tab}}Biuralistka opieczętowała depeszę, wsunęła ją w kopertę, na której również przyłożyła pieczęć i zalepiła gumą. Uczyniwszy to zawołała:<br>
{{tab}}— Benedykt!<br>
{{tab}}W ciasnej izdebce przy biurze pocztowem, dwaj chłopcy, jeden mający lat piętnaście, drugi około szesnastu, siedząc na ławce i rozmawiając, oczekiwali na posyłki.<br>
{{tab}}Chłopiec, na którego zawołano Benedykt, widocznie był źle zbudowany. Zboczenie kości pacierzowej czyniło go garbatym.<br>
{{tab}}Wstał z ławki i pośpiesznie wszedł do biura gdzie go wołano.<br>
{{tab}}— Zbliż się tu, rzekła biuralistka.<br>
{{tab}}Garbusek zbliżył się, trzymając ceratową czapkę w ręku.<br>
{{tab}}— Oto jestem, rzekł.<br>
{{tab}}— Wszak już chodziłeś do Morfontaine do doktora Gilberta, nieprawdaż?<br>
{{tab}}— Do doktora Gilberta? tak jest pani, chodziłem.<br>
{{tab}}— A więc dobrze! o to depesza do niego... trzeba ją odnieść natychmiast. — Czy masz pieniądze na dyliżans? Będą ci zwrócone.<br>
{{tab}}— Mam parę sous, ale jest teraz kwadrans po czwartej, a dyliżans przejdzie dopiero o siódmej.<br>
{{tab}}— To prawda, nie można jednak odłożyć posłania depeszy do jutra. — Doktór Gilbert jest to człowiek znakomity i był już dla mnie nieraz bardzo użyteczny. Winnam mu względy... Czy czujesz w sobie dość odwagi, aby pójść pieszo?<br>
{{tab}}— O! dla czegoby nie, proszę pani, odrzekł garbusek.<br>
{{tab}}— A więc przynieś twój worek i ruszaj w drogę. Oto depesza... A nie zgub jej... Jest to rzecz bardzo ważna i przychodzi z daleka... Z New Yorku... Morze przebyła...<br>
{{tab}}Chłopiec zdjął ze ściany worek skórzany, zawieszony na gwoździu w kącie biura, przewiesił go sobie przez ramię, włożył depeszę, i poszedł.<br>
{{tab}}Z la Chapelle-en-Serval do Morfontaine, droga jest długą, nie mógł przybyć na miejsce, jak tylko wpół do siódmej wieczorem najwcześniej.<br>
{{tab}}Zresztą nie śpieszył się wcale.<br>
{{tab}}— Dyliżans, który mnie odwiezie, odejdzie z Morfontaine dopiero o wpół do dziewiątej — mówił sobie, — mam więc aż nadto czasu.<br>
{{tab}}I zaczął sobie pogwizdywać, aby droga wydała się krótszą.<br>
{{tab}}We wrześniu dnie nie są już tak długie, o<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a7mfj7266xego7893e4upjfohlgbn4r
Strona:Anafielas T. 2.djvu/191
100
1075036
3150751
3149426
2022-08-13T20:32:04Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|190}}</noinclude><poem>
Czyli zapomniał na Ryngolda ojca?
Czy się już nigdy w duszy poganina,
Nie ozwie dawna, młodych lat piosenka?
Coż Mindows?? Mindows na swym zamku siedzi,
Złotą koronę zamknął w skarbcu swoim,
Zniewagę swoją w głębinie swéj duszy;
Milczy i duma, i pokorny słucha
Codzień dumniejszych, silniejszych Krzyżaków;
I nieraz jeszcze śle im złote dary,
Starszemu w Rydze i w Marij-grodzie,
Z darami śle im miłéj drużby słowa,
I milczy, siedzi, i spokojny duma;
A kiedy spójrzy na Bojarów twarze,
To czoło zmarszczy i oczy odwróci,
Bo każda twarz mu wyrzutem milczącym,
Bo z ust się każdych przekleństwa spodziéwa.
I w nocy cichéj huknienie Pełedy,
Krakanie kruka strachem go przejmuje,
Na drzwi skrzypnienie z siedzenia się zrywa,
Miecza od pasa i ręki od miecza
We śnie nie zdejmie. I sen mu powieki
Tuląc, udręcza, na piersi usiada,
A jak sęp piersi szarpie, drze i krwawi.
:I milczy, siedzi, słucha niespokojny,
I śle podarki Mistrzu Krzyżackiemu,
A nad swym ludem, jak nad pardew stadem,
Wisi jastrzębiem z rozpiętemi skrzydły,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qlmshmsix32g9ai86qnt99jrb99onwp
Strona:Anafielas T. 2.djvu/175
100
1075040
3150714
3149368
2022-08-13T19:47:42Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|174}}</noinclude><poem>
Chciał przed Allepsem, uchylając głowę,
Na bój śmiertelny wziąść błogosławieństwo;
Zbliżał się, ujrzał wielkie ludu tłumy,
Gwar, szum i krzyki usłyszał zdaleka,
Ponaglił konia i u murów stanął.
Lecz się nie spodział takiego widoku; —
W starém Romnowe Krzyżacy gościli,
Konie ich piły z Świętéj rzeki wodę,
A przeciw dębu, w rozbitym namiocie,
Mistrz Andrzéj z Mnichy i pany ucztował.
Trojnata twarz się krwią i łzami zlała,
Miecz mu zastękał i ręka zadrżała,
Zsiadł z konia, w tłum się mieszając zebrany,
Patrzał i jęczał — Co tu Niemcy robią?
Po co tu przyszli? Zkąd te Litwy tłumy? —
I Wejdaloci, jak żołnierz pobity,
Pierzchają, włosy rwąc, targając szaty,
Na ziemię bladą upadają twarzą,
Płaczą i jęczą, i klątwy strasznemi
Oczy Perkuna chcą zwrócić ku ziemi.
:— Ojcze! rzekł Trojnat, wstrzymując Ewarte,
Ewarte, co go znał od lat dziecięcych —
I u was Niemcy! Czego lud się zbieżał?
Na Bogi, powiedz, zkąd płacz ten i żałość? —
— Widzisz, rzekł Kapłan, Bogi opuściły
Litwę występną, skarały nas Bogi!
Niemiec na Prusy stąpił jedną nogą,
</poem><noinclude>
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rcuov1dpbsaoo7ixj7kef67i6mn8ejc
Strona:Anafielas T. 2.djvu/176
100
1075041
3150718
3149371
2022-08-13T19:49:50Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|175}}</noinclude><poem>
A drugą podniósł, oczekując chwili,
Gdy na litewskiéj postawi ją ziemi.
Chwila ta przyszła! Mindows zaparł Bogi,
Dawno już Kapłan z krzyżackiego grodu,
Chodził do starca Allepsa tajemnie,
Dawno już wieści szérzyły się straszne,
Że Krewe wiarę swoją chce porzucić,
Pójść służyć Niemcóm, ołtarze wywrócić!
I nikt nie wierzył, tak jak nikt nie wierzy,
Z pogodnych niebios że piorun uderzy.
A prawda była!! Alleps zaparł wiarę,
W Krzyżaków ręce dał święte Romnowe.
Posłowie jego z białą laską biegli,
I lud zwołali, nie na święto stare,
Nie na ofiary! — na widok sromotny! —
:Mówił i płakał gorzką łzą Ewarte,
Oczy drżącemi zasłaniał rękami.
Aż z pod namiotu wyszli w płaszczach białych
Krzyżacy zbrojni, i szli pod dąb święty,
Przed którym zgasły ołtarz wywrócony
Leżał na ziemi i dymił resztami.
Lud płakał wszystek, ręce załamywał,
I kary tylko wyglądał od Bogów,
Czekając rychło zatrzęsie się ziemia,
Rychło pioruny z nieba nań uderzą,
Wyleje morze i słońce zagaśnie,
I wichry wściekle nad głową zahuczą. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
crpdj9fsbm2spcbp3dv28sm7zbm57wr
Strona:Anafielas T. 2.djvu/177
100
1075042
3150722
3149372
2022-08-13T19:52:25Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|176}}</noinclude><poem>
:A była cisza i jasna pogoda,
I wpośród jęków górowały śpiéwy,
Któremi chwałę Bożą opiéwali
Chrześcjańscy Mnisi, a szereg ich czarny,
Z krzyżem szedł zwolna ku dębu świętemu.
Tu Alleps stary, ze srébrzystą brodą,
W sukni zakonnéj, na piersi krzyż biały
Niosąc, szedł z niemi milczący i blady.
Lud ujrzał Krewe i jęk się podwoił,
I śpiéw zagłuszył, i popłynął w niebo,
Jak gdyby z serca jednego wyleciał
Przez jedne usta, tak silny, tak jedny! —
:Umilkły tłumy, siekiery błysnęły,
Trzy razem dębu stary pień podcięły.
Lud płakał milcząc, kiedy Bogów twarze
Padły strzaskane na święte ołtarze;
A gdy do końskich ogonów wplątane
Perkuna, Pokla, Atrympa olbrzyma
Posągi, jęły wlec się po téj ziemi,
Któréj świéciły opieką lat tyle,
Padł wszystek czołem, i łzami swojemi
Ziemię chciał obmyć, któréj Bogi tknęły.
:A dąb stał jeszcze, choć go stal niemiecka
Ostremi zęby szczerbiła powolnie.
Wtém okrzyk wielki nad ludu głowami
Wzniósł się w powietrze, radosny, zwycięzki.
Kapłan, co święte podrąbywał drzewo,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ff4jj314ygcjnxdsv3qsxfb51ss1h0i
Strona:Anafielas T. 2.djvu/178
100
1075043
3150724
3149373
2022-08-13T19:55:30Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|177}}</noinclude><poem>
Stał ranny. Ostrze nań się obróciło,
I krew płynęła, a Litwa wołała —
— Boga chciał zabić, Boska moc skarała! —
I Mnisi stali w zdumieniu i trwodze,
Aż jeden wyszedł, stanął wyżéj ludu,
I rzekł, ku niebu twarz wznosząc natchnioną —
— Chrystusie Panie! wspomoż sługi Twoje,
Okaż, żeś prawdą — uczyń cud ludowi!
W imię Twéj matki, ucznia najmilszego!
Uczyń cud, Panie! Świętym krzyżem Twoim
Żegnam tę ranę; niech niebieska siła,
Co trędowatych, ślepych uzdrawiała,
Na nas niegodnych zleje się — o Panie! —
Modlił się klęcząc nad zranionym bratem,
Aż rana krwawa zamknęła się sama. —
Naówczas okrzyk dał się słyszéć drugi —
— Wielki {{kap|Bóg}} Chrześcjan, wielki {{kap|Bóg}} — wołali.
Wnet drudzy sami siekiery porwali,
I z czarnéj kory obnażone drzewo,
Coraz to szérszą szczerbą się rozwarło,
Zachwiało — z hukiem padając na ziemię.
:— Tak padną wszyscy poganie, rzekł Kapłan,
Tak padnie wiara fałszywa, tak padną
Wrogi bezsilne pod naszemi stopy!!! —
:I Niemcy wszyscy wesoło wskrzyknęli,
A Trojnat dopadł konia, i ze zgrozą
W Litwę poleciał z krwawą łzą na oku.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0kg8ri0r29j4g9i8hzl7s6zxpfbhiew
Strona:Anafielas T. 2.djvu/179
100
1075044
3150727
3149377
2022-08-13T19:59:20Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|178}}</noinclude><poem>
:Kiedy {{kap|Bóg}} prawdę śle na biedną ziemię,
Żadna człowiecza moc jéj nie przełamie.
Napróżno ziemscy przeciw niéj mocarze
Stawiają mury, odgrodzą się wałem;
Leci z powietrzem, lud ją wciąga z tchnieniem,
Wysysa z mlékiem, we snach się nią poi,
Nie znając, w duszy przeczuwa ją swojéj.
I padną mury, wały się rozsypią,
Prawda zwycięzka wejdzie po nad ludy!
Bo {{kap|Bóg}} śle prawdę, idzie siłą Bożą,
A przed nią Króle, mocarze się korzą,
Przed nią padają trupami zuchwali.
I wejdzie wszędzie, i wszystko obali.
Tak szła na Litwę Chrystusowa wiara;
A choć ją chwasty zarosłą wiecznemi,
Choć ją znalazła przed Bogi leżącą,
Cześć i ofiary bałwanóm niosącą,
Choć fałsz wiekami puścił w niéj korzenie,
I wrosł na sercach, i zapełniał dusze,
Życie przesiękło nim i tlało całe —
{{kap|Bóg}} chciał, {{kap|Bóg}} skinął, i wszystko upadło:
Bałwany, konie rozniosły w doliny,
Święte się gaje na ziemię zwaliły,
A głowa wiary, Krewe chrztem obmyty,
Szedł lud nawracać, niosąc krzyż na piersi.
</poem><br>
{{---}}{{Skan zawiera grafikę}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
npuv1mbqw0ed70dmu947offsp48cugp
Strona:Anafielas T. 2.djvu/180
100
1075045
3150730
3149378
2022-08-13T20:01:26Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|179}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XXII.}}
<poem>
:{{kap|Pogodne}} niebo nad Litwą świéciło,
A w Litwie pełno łez i płaczu było,
Bo stare Bogi skruszył miecz krzyżacki,
Bo starą wiarę z serc ich chciał wygonić.
Już świętych gajów, jeziór i strumieni
Czcić zabroniono — I ognie pogasły
W świętem Romnowe, — na Dubissy brzegu,
Kiernowskich świątyń zaparte podwoje,
W Zantir krzyż wbity, ramiony czarnemi,
Panuje zdala spustoszonéj ziemi.
W Rikajoth ołtarz zburzyli Krzyżacy,
Na Świntorozie Znicz pogasł odwieczny,
I pusto, głucho; jak zajrzysz daleko,
Płacz tylko widać, jęki tylko słychać.
A na mogiłach, nocą, syny płaczą
Wspomnienia ojców, których nie zobaczą;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
920dlzaplk8fw8k4wz77anrvbdwxkyd
Strona:Anafielas T. 2.djvu/181
100
1075046
3150736
3149379
2022-08-13T20:03:51Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|180}}</noinclude><poem>
Kobole z chat swych schowali pod strzechy,
Kryjąc się dla nich z ofiarą ubogą.
:A w Nowogródku dzień już wielki świta,
Dzień chrztu, dzień sławy; na Mindowsa głowie
Spocznie korona, którą Rzym mu skronie
Ozdobił, miłym nazwawszy go synem.
I pełen zamek rycerzy i gości,
Niemców i Mnichów; z dalekiego kraju
Nieznane szaty, piérwszy raz zdumiały
Lud widzi, słyszy nieznane języki.
A Mindows dumnie wzniósł głowę nad wszystkich,
Z wesołém wrogów powitał obliczem,
I dłoń im podał, którą bił niedawno.
Niemcy, o zgrozo! patrzą jak panowie,
Rozkazy dają, królują na dworze,
Wszyscy posłuszni — bo srogie rozkazy.
— Śmierć nieposłusznym! — rzekł Mindows ponuro.
:I Mnisi szydzą z litewskiego ludu,
Palcem, jak bydlę, Litwę pokazują,
Wołają, patrzą, i jak zdechłe zwierzę,
Nogą popchnąwszy, zewsząd opatrują.
Lecz w sercu Litwy jest nienawiść jeszcze,
Jest zapał jeszcze, tleje ogień skryty.
Biada wam, Mnisi, co niosąc krzyż Boży,
Ducha Bożego na sercu nie macie.
Biada wam! {{kap|Bóg}} się zaprze sług niewiernych,
I pokalanéj nie przyjmie ofiary.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n3ol3d632d0pudd54nwv0qb3bhu7vq7
Strona:Anafielas T. 2.djvu/182
100
1075047
3150740
3149381
2022-08-13T20:08:06Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|181}}</noinclude><poem>
:Mistrz Andrzéj siedzi z Mindowsem w świetlicy,
A podle niego, na ławie, pisarze
Na skórach białych piszą jakieś słowa,
Które im Krzyżak cedzi od niechcenia.
Piszą i piszą — Mindows zamyślony
Słucha, nie słyszy, bo słów nie rozumié.
Patrzą świadkowie, pismu się dziwują —
A co w tém pismie, oni nie pojmują.
Mistrz Andrzéj chytrze, szydersko się śmieje,
Niekiedy spyta Mindowsa nawiasem,
I znowu słowa pisarzóm swym rzuca,
Jak gdyby kości dla psów wygłodniałych.
— Daliście wiele, rzekł nakoniec, Kniaziu:
Żmudź całą, Karszow i Wejzeńskie włości,
Wangę, Szaławją, lecz na cóż to liczyć?
Dzięki wam, Kniaziu! Zakon za twą duszę
Wiecznie się modlić, wspominać cię będzie.
I warta darów królewska korona,
Błogosławieństwo od Ojca Papiéża.
Na domiar darów, jeszcze daj nam jedno —
Macie dwóch synów, Ruklę i Repikę,
Trzeci w Zakonie u Rusi, nie liczę,
Bo umarł światu i oddał się Bogu.
Kto wié co leży w czarném czasu łonie?
Kto wié, jeżeli zamrzecie bez dzieci? —
:Mindows się porwał — Co, Mistrzu, mówicie?
Bez dzieci!!! przecie synów dwóch u boku —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ou51fhld39qgy6i5dbk5gev80w7h49d
Strona:Anafielas T. 2.djvu/183
100
1075048
3150742
3149382
2022-08-13T20:10:13Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|182}}</noinclude><poem>
— {{kap|Bóg}} to wié jeden, co wam przyszłość chowa.
Tém bardziéj, niczém obietnica wasza;
A dowód serca ku nam pozostanie —
O serce tylko chodzi nam, o panie!
Powiémy Ojcu naszemu Papiéżu —
Patrz, jak syn młodszy kocha swoich braci —
Patrz, pisze, jeśli bezdzietny dni swoich
Dokona w Bogu — dziedzictwo nam całe
Zostawi swoje, byśmy Bożą chwałę
Mnożyli po nim, i wiarę krzewili.
Mindowsie, Królu! — daj nam dobre słowo. —
:Wzgardliwie Mindows twarz swoją odwrócił,
I ręką machnął, jak gdyby się godził.
Wnet Mistrz pisarzu nieznanemi słowy
Jął sypać gęsto, długo, i pod pióry
Sczerniała skóra. Jak ziarna na rolę,
Padały słowa, przyszłością nabrzmiałe. —
A Mindows milczał, na wszystko zezwalał. —
Co mu się stało? Niepojęta zmiana!
Mindows-że to był, wróg Niemców zajadły,
Mindows, co Prusy pustoszył od młodu,
Co Kurów sobie pociągnął od wiary,
I nowe stawiał po zgliszczach ołtarze? —
On-że to teraz kornie schylał głowę,
I rękę, co go cisnęła, całował?? —
:Południe było, a niebo pogodne,
Czyste, nad grodem Krywiczan świéciło.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
84ipy0sj5yx2wmsytatn9svpp4a7ter
Strona:Anafielas T. 2.djvu/184
100
1075049
3150743
3149383
2022-08-13T20:13:55Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|183}}</noinclude><poem>
W dolinie tłumy zebrane szemrały —
Litwy Bajoras, Kunigas, Smerdowie,
Prosty lud, gwałtem z starych puszcz przygnany,
Czekał chrztu, którym pokropić go miano.
W godowych szatach nawróceni stali,
Lecz smutne twarze, od wstydu czerwone,
Na ziemię patrząc, posępnie spuszczali.
Wpośród nich Mnisi chodzili, co słowy
Niepojętymi dla tłumu mówili. —
A miecz krzyżacki i krzyżackie zbroje,
Gęsto błyskały nad zwalczonych głowy.
:W środku wysoko usłane siedzenie
Dla Króla Litwy i Królowéj stało —
I ołtarz przed niém, nad którym krzyż złoty,
Świécił odbitym słonecznym promieniem.
Ze wrót zamkowych wyszedł szereg długi,
I wił się jak wąż zloty po dolinie,
Aż sparł o stopnie królewskiego tronu.
Na tronie z Martą siadł wielki Mindowe,
Na prawo, Andrzéj Mistrz Krzyżacki staje,
Dokoła w strojach świetnych Marszałkowie,
Starsi Zakonu, i Henryk Chełmiński,
I Arcy-biskup Rygi, i Mnich Christjan.
Powstał nareście Mistrz i czytał zwoje.
Zamorskich krajów językiem pisane,
A wszyscy stojąc w milczeniu słuchali,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8j16n0evcp4z83pycdzduvs4ttccnlq
Strona:Anafielas T. 2.djvu/185
100
1075050
3150744
3149391
2022-08-13T20:17:25Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|184}}</noinclude><poem>
I jedni tylko wiedzieli Krzyżacy,
Co ojciec z Rzymu napisał do syna.
:Biskup wnet Henryk do chrztu stał ubrany,
Mistrz wiódł Mindowsa i Marti Królowę,
Przed ołtarz święty, do łask Bożych zdroju.
Lecz próżny obrzęd — gdy uchylał głowę,
Sercem niezgięty, stał jeszcze Mindowe
I nie pojmował znaczenia téj wiary,
Któréj wyznawcą zostawał imieniem —
Stał, dziko patrzał, szemrał przysiąg słowa,
A wzrokiem tonął w dalekiéj przestrzeni,
I myślą tonął w przyszłości pochmurnéj.
Lecz nie tak Marti białą wzięła szatę,
Ona i duszę czystą nią okryła,
Ona na krzyż ten z przestrachem patrzyła,
I kiedy głowę schylała przed Bogiem,
Duszą upadła przed Jego obliczem.
Mindows znów wstąpił na tron swój złocisty,
Przed którym teraz tłum się cisnął ludu.
Bajoras i czerń kropiono i chrzczono,
Sześćset głów Chrześcjan z pogan uczyniono.
Lecz chrzest tak padał na zamknięte dusze,
Jako deszcz pada na skały wysokie,
I spływał po nich, nie dawszy im życia.
Posłuszni stali do świętych obrzędów,
Z pogańskiém sercem, z starą pogan duszą,
Milcząc ponuro, poglądając dziko.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
01mxod0r5errer5oqkidkkqaea19c7w
Strona:Anafielas T. 2.djvu/186
100
1075051
3150745
3149397
2022-08-13T20:19:34Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|185}}</noinclude><poem>
Nie jeden oczy gdy podniósł na Mnicha,
Szukał napróżno oręża przy boku,
Procy u pasa macał niecierpliwy.
:Nie było w tłumie radości okrzyków,
Gwarów wesołych, rozjaśnionych twarzy —
Długie milczenie wisiało nad niemi,
Tęsknota skrzydły tuliła szaremi. —
:Znów do Mindowsa wstąpili Kapłani,
I poświęconą nieśli mu koronę;
Berło błyszczące w prawicę mu dali,
Olejem świętym czoło pomazali,
Błogosławionym mieczem przepasali.
Lud patrzał na to i milczał zdumiony,
On miecz pojmował, nie pojął korony.
Wtém spójrzą w górę, — ujrzeli nad tronem,
Jak kruk się czarny unosił powolnie,
Krakał złowrogo, długo toczył wkoło,
Ozwał się jeszcze i pociągnął w lasy —
I przyleciała kukułka i siadła,
Siedémkroć, siedząc smutnie zakukała,
Jakby za siedém lat śmierć zwiastowała.
I nie widzieli wróżb Mnisi, Rycerze,
Którzy Christjana Biskupem święcili,
Nie widział Mindows, co dumnie piastował
Ciężką koronę na wzniesionéj głowie —
I nie widziała Marti, któréj dusza
Radością nowéj wiary zajaśniała;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qdexzrmu5p9g21lwgta0s73p7szlsfx
Strona:Anafielas T. 2.djvu/187
100
1075052
3150746
3149398
2022-08-13T20:21:03Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|186}}</noinclude><poem>
Ale lud widział i szemrał pocichu,
I pluł na wróżby i patrzał z pode łba
Na Niemcy, Króla, ołtarz i Biskupa.
Wtém wstrząsł się Mindows, i z czoła korona
Padła na głowę Mistrzu Andrzejowi,
Padła i ciężko skronie mu zraniła,
I wpół rozbita na ziemię stoczyła.
Pobledli wszyscy; — lecz już czas na ucztę,
Znowu sznur długi do zamku się ciągnie;
I idą wszyscy w podwórce, gdzie stoły
Czekają gości, gdzie pod namiotami
Stary miód złotą wyléwa się strugą.
:Pusto na tronie i pusto w dolinie,
Tylko kruk znowu krąży po nad niemi
I kraka, skrzydły żeglując czarnemi —
Kukułka kuka, a Peleda z lasu,
Jak dzwon żałobny, wolno się odzywa,
I psy Mindowsa smutnym wyją głosem
</poem><br>
{{---}}{{Skan zawiera grafikę}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a65ai76j4xfvpxyxlzvj6o2h5gcvfma
Strona:Anafielas T. 2.djvu/188
100
1075053
3150747
3149399
2022-08-13T20:22:40Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|187}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XXIII.}}
<poem>
:{{kap|Jak}} dawniéj rzeki do morza się toczą,
Jak dawniéj morze bije się o brzegi,
Jak dawniéj niwy zieloność przybiéra,
I drzewa szumią, i ptacy śpiéwają,
Jak dawniéj Litwie wschodzi roku ranek,
Wiosna zielona z wieńcami na głowie,
Jak dawniéj śpiewa kukułka na lesie,
I sokoł biały toczy pod chmurami,
I sroki siedząc na płotach szczebiocą!
Jak dawniéj wszystko — a Litwa nie stara,
Inne w niéj wszystko — bo inna w niéj wiara.
Bogi upadłe na ziemię, nie wstały,
I Wejdaloci w tłumach zaginęli,
I świątyń mury mchem obrosłe stoją,
I wywrócone nie dymią ołtarze.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tph6svssvctgsbw0aukr5t84gqdut7m
Strona:Anafielas T. 2.djvu/189
100
1075054
3150749
3149423
2022-08-13T20:26:04Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|188}}</noinclude><poem>
Wąż tylko dawny mieszkaniec podziemia,
Z starą Raupuże w swojéj został chacie,
Ostatni z dawnych Litwy Bogów żywy.
Niéma świąt starych na Litwie wesołych,
Niéma Kobolów po nad chaty drzwiami,
I krew ofiarna nie leje się więcéj.
A Litwin smutno spoziéra i wzdycha,
Wspomina lata niedawno ubiegłe,
I nad drewnianym pługiem zamyślony
Stoi na polu, łzę ręką ociéra,
Na swoich dziadów mogiły spoziéra,
I myślą z niemi pobratać się leci,
On, co ich więcéj nigdy nie zobaczy,
Bo im zaparte wrota Chrześcjan raju.
Na miejscu świątyń czarne stoją krzyże,
Które ze strachem pomijają ludzie.
I stary tylko Sigonotta czasem
Siądzie na zgliszczu, wyciągając rękę,
W imię dawniejszych Bogów o jałmużnę
Prosząc przechodnia bojaźliwym głosem.
Smutno na Litwie, jakby po potopie,
Co wszystko stare pochłonął z wodami,
I uniósł w bezdnie do przeszłości morza.
Smutno na Litwie; i pieśni smutnemi,
Stary Burtynik przeszłość przypomina,
A śpiéw mu płynie jak jedno westchnienie,
Jakby jęk jeden, jakby ciągłe łkanie.
Smutno na Litwie; Krzyżak od Mindowy,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lpvxmra8mmajnzz3c5bvp36wrpnhq4d
Strona:Anafielas T. 2.djvu/190
100
1075055
3150750
3149425
2022-08-13T20:28:33Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|189}}</noinclude><poem>
Za kawał złota, co mu ciśnie skronie,
Wziął żyzne włości, poddanych tysiące.
Już nowe grody na Litwie powstają,
I czerwonemi mury się podnoszą;
Dumnemi szczyty wybiegły do góry,
Jak duszą chciwą Krzyżak nad sąsiady.
I nie dość Niemcóm w tych krajach panować,
Które im na łup odrzucił Mindowe,
Gdzie lud krwawemi milcząc płacze łzami,
Nie dość im codzień głębiéj miecz zapuszczać
W łono litewskie; najpiękniejsze ziemie,
Jak owoc z drzewa otrząsać dla siebie,
Nie dość, że corok szérzéj się rozsiedli,
Ze corok słabszy Mindows, powolniejszy,
Oddaje więcéj poddanych i kraju.
Nie dość — panują jeszcze w pańskim dworze,
Piérwsi nad wszystkich. Mistrz rozkazy daje,
Mistrz szydzi z Króla, grozi mu, i nieraz,
Widziano w Litwie Niemieckich Rycerzy
Dumnie goszczących, jakby w swoim domu. —
:Coż Mindows? czyli zardzewiał do boju?
Czy czarownego dali mu napoju,
Co siły wziął mu i męztwo osłabił?
Czy wstydu swego i hańby nie widzi?
Czy ludów swoich jęczenia nie słyszy?
Czy tak mu dobrze w krzyżackich okowach,
Jak źrebcu w stajni, przy niepróżnym żłobie?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
53eteu87l7vns74qn4pn81h479obg5q
Strona:Anafielas T. 2.djvu/192
100
1075323
3150752
3149427
2022-08-13T20:34:11Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|191}}</noinclude><poem>
Ze krwawém okiem i ostremi szpony. —
Łzami cichemi lud przeszłości płacze,
Z pokorą nagiął zakrwawioną szyję,
Po któréj Krzyżak szydząc stąpa dumny —
I milczą wszyscy, patrzą i czekają;
A Burtynicy starą pieśń śpiéwają,
Wywodząc z piersi spleśniałe wspomnienia.
Śpiew ich cichemi kończy się proroctwy —
— Dawna nam wiara, dawne czasy wrócą. —
I lud powtarza wzdychając — powrócą. —
Lecz próżno czeka i patrzy daleko —
Bo nic nie wraca — tylko Krzyżak leci,
I płaszczem białym, złotą zbroją świéci!
A w nocy ciemnéj, nieraz na mogiłach,
Lud się gromadzi, by ojców wspominać. —
Nieraz tam stare Bojary się schodzą,
I Kunigasy razem z czernią płaczą —
Nieraz wieść głucha wpośród nich upadnie,
Jak kropla rosy — Ale wejdzie słońce,
I rosa — nazad do nieba powróci. —
Smutno na Litwie, bo Niemiec w niéj panem,
Smutno, bo Mindows, nie Mindows już stary,
Nie syn Ryngolda, — Niemców wychowaniec,
Niemców niewolnik, co lud swój zaprzedał
Za garstkę złota — za pokoju chwilę. —
:Jak dawniéj rzeki do morza się toczą,
Jak dawniéj morze bije się o brzegi,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
om7521edaz7prqmibgi0h5akuvlrtwk
Strona:Anafielas T. 2.djvu/193
100
1075324
3150753
3149833
2022-08-13T20:41:53Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|192}}</noinclude><poem>
Jak dawniéj niwy zieloność przybiéra,
I drzewa szumią, i ptacy śpiéwają,
Jak dawniéj Litwie wschodzi roku ranek,
Wiosna zielona, z wieńcami na głowie,
Jak dawniéj śpiéwa kukułka na lesie,
I sokół biały toczy pod chmurami,
I sroki siedząc na plotach szczebiocą —
Jak dawniéj wszystko — lecz Litwa już inna,
Z Litwy uciekły, — swoboda, wesele!
Dla Niemców teraz otwarta gospodą,
Dla Niemców niwy w zieloność się stroją,
Pola złotemi powiéwają kłosy,
Dla Niemców zdroje czystéj wody płyną,
Ptacy śpiéwają, gaj cienisty szumi —
I wszystko dla nich — Litwa dla nich cała,
Służebną dziéwką Zakonu została!!
</poem><br>
{{---}}{{Skan zawiera grafikę}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
i2fpdslqqu4nf27lq4kxxt9zso5m11j
Strona:Anafielas T. 2.djvu/194
100
1075325
3150754
3149835
2022-08-13T20:43:14Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|193}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XXIV.}}
<poem>
:{{kap|Płynęły}} lata; próżno Litwin patrzał,
Nic na gościńcu nie widać mu było;
Napróżno czekał i zemsty i boju,
Karmił się wieścią, nadzieją fałszywą —
Dziś przyszła, jutro wiater ją odnosił,
A zawsze Krzyżak Mindowsa był panem,
A zawsze Mindows Krzyżaka był sługą,
A zawsze stękał lud w jarzmie na karku.
:W Trojnata zamku smutek, cisza głucha;
Trojnat się więcéj z Żmudzi nie wychylił,
Rozpuścił sługi i pochylił głowę.
Siedział u ognia martwy, nieruchomy,
Czekał, wyglądał, rychło stos położą,
Poślą do ojców, do Wschodniego kraju.
Więcéj on nie był na Mindowsa dworze,
Więcéj się z swego nie wychylił grodu.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
46mj8uy5ph5wmxg4ajjrb8q1ja11x1w
Strona:Anafielas T. 2.djvu/195
100
1075327
3150755
3149836
2022-08-13T20:46:33Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|194}}</noinclude><poem>
Dokoła Żmudzią Krzyżacy owładli,
I on dań płacił i cierpiał, że z okna
Krzyż widział, wbity na staréj mogile,
Czerwony zamek na świątyni zgliszczu,
I miecz zardzewiał i łuk się rozciągnął,
I procę myszy pogryzły w kawałki.
On nie wziął więcéj ni miecza, ni łuku,
Nawet na łowy nie wyszedł z zamczyska —
I nikt go więcéj nie widział na Litwie.
Stary Burtynik, towarzysz od młodu,
Z nim razem tylko pozostał na zamku;
On mu pieśniami wskrzeszał świetne czasy,
On życie jeszcze nadzieją w nim trzymał,
On ciężkie dzisiaj, przeszłości wspomnieniem
Goił, zmazywał; i Trojnat w milczeniu
Słuchał Nergesa, a gdy głośniéj kiedy
Zaśpiéwał pieśni boju i zwycięztwa,
Zaśpiéwał śpiéwem jaśniejszéj przyszłości,
Naówczas Trojnat przez okna otwarte
Wskazywał nowy Niemców gród czerwony,
Wskazywał miecz swój, rdzą czarną okryty,
Na łuk rozpięty, rozsypane strzały,
I choć nic nie rzekł, Nerges go rozumiał.
:— Umrzéć nam tylko, Trojnat mawiał smutnie;
Więzy za twarde, nic ich nie pokruszy.
Niemcy nam w środek wpili się do duszy,
Oni panami i Litwy i Żmudzi —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nhvdipf98fzlgwnbad22c3dwp8cqwwm
Strona:Anafielas T. 2.djvu/196
100
1075328
3150756
3149837
2022-08-13T20:49:21Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|195}}</noinclude><poem>
Kto wié, dziś może lub jutro starego
Pana téj ziemi, z pod dachu na słotę
Krzyżak wygoni z kijem za jałmużną.
Kto wié, czy przy tém ognisku ja długo
Śmierci wyglądać i konać tak będę!
O, biada Litwie, Żemajtys, Kuronóm!
Obcy pan nasze dziedzictwo najechał.
Cóż jemu Litwa? czém on jest dla Litwy?
Ona mu polem boju i gonitwy —
On dla niéj wilkiem — z struchlałego stada,
Głodną paszczęką po jedném wyjada,
A resztę chowa na ucztę jutrzejszą.
Biada nam, biada! Bodajby, Nergesie,
Prędzéj powieki zamknąć i nie widziéć
Hańby dzisiejszéj, jutrzejszéj niewoli! —
:— Posłuchaj, Nerges stary odpowiedział,
Bogi są wielkie; człek dziś tylko widzi,
A jutra nie zna, jutro w Bogów dłoni.
Biada, kto z strachu kona bez nadziei —
Słuchaj, Kunigas, piosnkę ci zaśpiéwam. —
:Nerges łuczynę do ognia dorzucił,
Rogiem się miodu pokrzepił do śpiéwu,
Starym u nóg swych leżącym ogaróm
Pogłaskał drżącą ręką łby wzniesione.
Wziął swoją gęślę, i Jaćwieżów mową
Taki śpiew Kniaziu Trojnatowi nócił.
</poem><br>
{{---}}{{Skan zawiera grafikę}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
84je058bu1qhpb22hjiiqtrxn8xvtpr
Strona:Anafielas T. 2.djvu/198
100
1075329
3150757
3149838
2022-08-13T20:50:53Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|197}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=20px|XXV.}}
{{c|w=160%|{{Roz*|UTEN.|0.5}}|po=10px}}
{{c|w=130%|'''{{Roz*|Pieśń Nergesa.}}'''|po=20px}}
<poem>
:{{kap|Po nad Świętą}} rzeką, na wysokim stosie,
Kukowojta ciało Ligussoni palą,
I pieśni śpiéwają, a mieczem młodzieńcy
Od ciała złe duchy krzycząc odpędzają.
I na stos mu kładą — ogary lubione,
Siwego sokoła i konia Żmudzina,
I łuk z rogu gięty, i czaszę złocistą,
I ostatnią żonę, i żonę najdroższą,
I na stos mu kładą — biały miecz z za morza,
Szczyt skórą okryty, a złotem nabity,
I pieśni śpiéwają i ducha żegnają,
A pieśń jęki głuszą, żałobnemi śpiéwy,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aulb9fchl4g7atmnj81o2cmv5l8fazu
Strona:Anafielas T. 2.djvu/199
100
1075330
3150758
3147848
2022-08-13T20:54:33Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|198}}</noinclude><poem>
Kobiéty, puściwszy na wiatr złote włosy,
Płaczliwie zawodzą — aż za trzecią puszczą
Widać dymy stosu, słychać jęk i płacze.
:I syn smutny stoi, Uten w czarnym szłyku;
Spuścił sokoł młody ciężką smutkiem głowę,
Ręce silne złamał, oczy w łzach pływają.
A łzy to po ojcu; — nie wstyd ich, bo święte,
Świętsze niż ofiary krople krwi czerwone.
:— Cóż ja teraz młody, woła, pocznę z sobą!
Żmudź wrogi dokoła pasem otoczyli;
Niéma ciebie, ojcze! Idziesz z białym mieczem
Z Murgami na wozach gonić się ognistych,
Kunkietojów słuchać nieśmiertelnych pieśni;
Niéma, ojcze, ciebie, i Żemajtys płacze,
Włosy rozpuściła, oczy potopiła,
Ręce załamała, stoi we łzach cała. —
:I płakał tak rzewnie; Kapłani nócili,
A sokoł się biały nad stosem unosił,
I ganiał wróblęta z krzewów wystraszone.
I rzekł mu Ewarte — Patrz, Utenie młody,
Jeden sokoł tylko, a walczy ze zgrają,
Przed jednym sokołem sta wróbli pierzchają. —
I w serce Utena odwaga popłynie.
Miecz mu zadrżał biały od gorącéj dłoni.
:Aż ojca spalili i tryznę sprawili,
I kości schowali po nad Świętą rzeką,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3q6fad0uvot1x9em5slxd9aii9jhq6o
Strona:Anafielas T. 2.djvu/200
100
1075331
3150759
3147849
2022-08-13T20:57:09Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|199}}</noinclude><poem>
Na górze wysokiéj, na zielonym gaju,
Z kamienia na wierzchu zmarłego postawę
Wykuli i wbili, a lud mu się modli,
I po dziś dzień miejsce Kukowojczys zowie.
:A Uten szedł z mieczem wojować z Niemcami,
Ale stal ich twarda miękkiéj piersi broni.
Pałka się litewska o zbroję rozbiła,
A Niemcy u Dźwiny nowy gród stroili,
I codzień to głębiéj na Żmudzi gościli.
Wojował ich Uten i nie dał im rady,
Ustępować musiał przed silne sąsiady,
Aż Niemiec zuchwały w Żmudź zapuścił konie,
I pasał swe stada na Żmudzkim zagonie,
I pił z Świętéj rzeki brudną wargą wodę,
I krwią drogi znaczył, wytykał krzyżami,
Aż Utenu tylko dwa zamki zostało,
Dwa zameczki małe na puściznę całą.
Lud jęczał w niewoli i gryzł swoje pęta,
I czekał, i wzdychał do Żemajtys Bogów.
Uten głowę zwiesił, siedział u ogniska,
I patrzał na ogień, jakby na stos własny;
I miecz mu zardzewiał, a nie śmiał do ręki
Wziąść i pójść na wojnę z Niemcami wojować.
Oj często sokoła wróble oskakują,
Póki siedzi w gniezdzie, nad gniazdem wzlatują,
I szydząc świergocą, w oczy zaglądają; —
Ale rozpuść skrzydła, o biały sokole! —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3negx2yiz6ezl5ojcb17ry9tje1y10w
Strona:Anafielas T. 2.djvu/201
100
1075332
3150760
3147851
2022-08-13T20:59:32Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|200}}</noinclude><poem>
Pójdą wróble stadem na dalekie pole,
Nie zajrzą do gniazda, walki nie wydadzą. —
Tak powstał i Uten, z ostatniego grodu
Wyleciał z rozpaczą, po nad Dźwiny brzegi
Biegł na koniu białym z Bojary wiernemi,
A przed nim pierzchały Knechtów liczne stada,
Jak wróble pierzchają przed białym sokołem,
Jak biegą zające przed czarnym ogarem.
:Poszedł Uten z mieczem, ciął Niemców, i krzyże,
I zamki popalił, załogi wymorzył,
I wyrzezał Knechtów, wypalił na stosach;
I Żemajtys znowu kosy zaplatała,
W wianek się zielony do niego ubrała,
I znowu śpiewali w Kiemach pieśń wesołą,
A Uten na Żmudzi szczęśliwie panował,
Gród założył nowy nad jeziora brzegiem,
A Niemiec w swéj norze siedział przelękniony,
I na świat już biały nie pokazał głowy. —
</poem>
{{---|przed=10px|po=10px}}{{Skan zawiera grafikę}}
<poem>
:Kunigas Trojnacie! tyś białym sokołem,
Go nad Litwą z Żmudzią powiéwasz skrzydłami,
Ty siedzisz na gniezdzie, a wróble świergocą,
Ty siedzisz i słuchasz; lecz rozpuść swe skrzydła,
Pierzchnie tłum przed tobą, zadymią ołtarze,
I Niemiec na stosie ofiarą zgoreje,
I duchy się ojców we Wschodniéj krainie
Z syna rozradują i sił mu dodadzą.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kiv1ticd2cm2kkgaqihbmhq371zo1k9
Strona:Anafielas T. 2.djvu/202
100
1075333
3150763
3149828
2022-08-13T21:03:35Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|201}}</noinclude><poem>
O Kniaziu Trojnacie! tyś Żmudzi sokołem;
Uderz w białe skrzydła, leć nad Litwę starą,
Znów Litwa warkocze zaplecie wesoła,
I w zielony wianek białą skroń ustroi;
I Bojary głowę szłykami nakryją,
I panem nad Litwą całą cię ogłoszą.
O Kniaziu Trojnacie! po co na twém gniezdzie
Śpisz lata tak długie, mieczu rdzewiéć dawasz?
Czas tobie poleciéć, czas już krew przeléwać.
O Kniaziu! nie słyszysz łzów i narzekania;
Bogi same znaki do boju ci dają,
Ziemia się zatrzęsła, Udegita stary,
Złoty miecz na jasném wywiesił ci niebie,
Co nocy promiennym miga ci warkoczem
I do walki wzywa, walkę przepowiada.
Na zamki krzyżackie piorun bije Boży.
Próżno swoim Bogóm ofiary składają,
Własne Niemców Bogi prośb ich nie słuchają.
O Kniaziu Trojnacie! dość tobie spoczynku,
Dość już rdzy na mieczu, dość łez na téj ziemi,
Rozpuść białe skrzydła, broń twojego ludu.
O Kniaziu Trojnacie! nie słyszysz jak huka
Nad Krzyżaków zamkiem Pełeda wśród nocy,
Kukułki kukają, kruki czarném stadem
Krążą nad murami, śmierć im wróżą rychłą.
Weź za miecz twój biały, zapal wojny stosy,
I lud twój powstanie, pobieży za tobą,
I trupy krwawemi pomścisz Bogi twoje.
</poem>{{Tns|<br>}}
{{---}}{{Skan zawiera grafikę}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ekxd2yn1nepidgvfp3tshd7u6m40ly5
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1026
100
1075765
3151342
3149756
2022-08-14T08:27:55Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude>{{SpisPozycja|nodots|page=''Str.''|width=16em}}
<section begin="spis"/>
{{EO SpisRzeczy|Anglesey|3=851}}
{{EO SpisRzeczy|Anglesey (Henryk)|{{tab}}–{{tab}}(Henryk).}}
{{EO SpisRzeczy|Anglez|3=852}}
{{EO SpisRzeczy|Anglezyt}}
{{EO SpisRzeczy|Anglija}}
{{EO SpisRzeczy|Anglija Nowa|{{tab}}–{{tab}}Nowa.|871}}
{{EO SpisRzeczy|Anglikański Kościół}}
{{EO SpisRzeczy|Anglizowanie|3=878}}
{{EO SpisRzeczy|Anglomanija}}
{{EO SpisRzeczy|Anglosaxoni}}
{{EO SpisRzeczy|Anglosaxoński język i literatura|{{Kor|Anglosaxoński język literatura.|Anglosaxoński język i literatura.}}|879}}
{{EO SpisRzeczy|Angola|3=880}}
{{EO SpisRzeczy|Angola miasto|{{tab}}–{{tab}}miasto.}}
{{EO SpisRzeczy|Angor}}
{{EO SpisRzeczy|Angora}}
{{EO SpisRzeczy|Angorska koza|3=881}}
{{EO SpisRzeczy|Angorska wełna|{{tab}}–{{tab}}wełna.}}
{{EO SpisRzeczy|Angostura}}
{{EO SpisRzeczy|Angot|3=882}}
{{EO SpisRzeczy|Angoulême}}
{{EO SpisRzeczy|Angoulême (Ludwik)|{{tab}}–{{tab}}(Ludwik)}}
{{EO SpisRzeczy|Angoumois|3=883}}
{{EO SpisRzeczy|Angoxa}}
{{EO SpisRzeczy|Angra}}
{{EO SpisRzeczy|Angrab}}
{{EO SpisRzeczy|Angriwaryjowie}}
{{EO SpisRzeczy|Anguier}}
{{EO SpisRzeczy|Angurek|3=884}}
{{EO SpisRzeczy|Anguola}}
{{EO SpisRzeczy|Angusticlave}}
{{EO SpisRzeczy|Angustura}}
{{EO SpisRzeczy|Anhalt|3=885}}
{{EO SpisRzeczy|Anhalt (Historyja)|{{tab}}–{{tab}}(Historyja).}}
{{EO SpisRzeczy|Anhinga|3=887}}
{{EO SpisRzeczy|Anhydryt}}
{{EO SpisRzeczy|Ani}}
{{EO SpisRzeczy|Anicet (święty)}}
{{EO SpisRzeczy|Anich|3=888}}
{{EO SpisRzeczy|Aniela (błogosławiona)}}
{{EO SpisRzeczy|Aniela Merici|{{tab}}–{{tab}}Merici.}}
{{EO SpisRzeczy|Anielska Dolina}}
{{EO SpisRzeczy|Anielski doktór|Anielski {{Kor|doktor.|doktór.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Anielski proszek|{{tab}}–{{tab}}proszek.}}
{{EO SpisRzeczy|Anielskie pozdrowienie}}
{{EO SpisRzeczy|Anik}}
{{EO SpisRzeczy|Anika}}
{{EO SpisRzeczy|Anilina}}
{{EO SpisRzeczy|Anilleros|3=889}}
{{EO SpisRzeczy|Animalizacyja}}
{{EO SpisRzeczy|Animalkuliści}}
{{EO SpisRzeczy|Anime}}
{{EO SpisRzeczy|Animelle|3=890}}
{{EO SpisRzeczy|Animizm}}
{{EO SpisRzeczy|Animować}}
{{EO SpisRzeczy|Animozyja}}
{{EO SpisRzeczy|Animusz}}
{{EO SpisRzeczy|Anio|3=891}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł, Aniołowie}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł Pański|3=894}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł Stróż|{{tab}}–{{tab}}Stróż.|894}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł biskup|{{tab}}–{{tab}}biskup.}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł zakonnik|{{tab}}–{{tab}}zakonnik.|895}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł Marcin|{{tab}}–{{tab}}Marcin.}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł od ś. Teressy|{{tab}}–{{tab}}od ś. Teressy}}
{{EO SpisRzeczy|Anioł morski|{{tab}}–{{tab}}morski,}}
{{EO SpisRzeczy|Anisodon}}
{{EO SpisRzeczy|Anisson Duperron}}
{{EO SpisRzeczy|Anisson (Jan)|{{tab}}–{{tab}}(Jan).}}
{{EO SpisRzeczy|Anisson-Duperron (Stefan)|{{tab}}–{{tab}}(Stefan).}}
{{EO SpisRzeczy|Anisson-Duperron (Alexander)|{{tab}}–{{tab}}(Alexander)|896}}
{{EO SpisRzeczy|Aniwa}}
{{EO SpisRzeczy|Aniwersant}}
{{EO SpisRzeczy|Aniwersarz}}
{{EO SpisRzeczy|Anizocykl}}
{{EO SpisRzeczy|Anjou}}
{{EO SpisRzeczy|Anjou (Franciszek ks.)|{{tab}}–{{tab}}(Franciszek ks.).|896}}
{{EO SpisRzeczy|Ankarek}}
{{EO SpisRzeczy|Ankarström}}
{{EO SpisRzeczy|Ankeryt}}
{{EO SpisRzeczy|Ankiewicz (Marcin X.)}}
{{EO SpisRzeczy|Ankiewicz (Julijan)|{{tab}}–{{tab}}(Julijan).}}
{{EO SpisRzeczy|Ankier|3=898}}
{{EO SpisRzeczy|Ankona}}
{{EO SpisRzeczy|Ankry}}
{{EO SpisRzeczy|Ankudinów|{{Kor|Ankudinow.|Ankudinów.}}|899}}
{{EO SpisRzeczy|Ankudowicz|3=900}}
{{EO SpisRzeczy|Ankus Marcyjusz}}
{{EO SpisRzeczy|Ankwiczowie}}
{{EO SpisRzeczy|Ankwicz}}
{{EO SpisRzeczy|Ankwicz (Stanisław)|{{tab}}–{{tab}}(Stanisław).}}
{{EO SpisRzeczy|Ankwicz (Józef)|{{tab}}–{{tab}}(Józef)|991}}
{{EO SpisRzeczy|Ankwicz (Andrzej)|{{tab}}–{{tab}}{{Kor|(Andrzéj).|(Andrzej).}}}}
{{EO SpisRzeczy|Ankylosis|3=902}}
{{EO SpisRzeczy|Anna żona Elkana|3=903}}
{{EO SpisRzeczy|Anna żona Tobijasza|{{tab}}–{{tab}}–{{tab}}Tobijasza.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna córka Fanuela|{{tab}}–{{tab}}córka Fanuela.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna (święta)|{{tab}}–{{tab}}(święta).}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Perenna|{{tab}}–{{tab}}Perenna.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Austryjaczka|{{tab}}–{{tab}}Austryjaczka.|904}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Bretońska|{{tab}}–{{tab}}Bretońska.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Boleyn|{{tab}}–{{tab}}Boleyn.|905}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Komnena|{{tab}}–{{tab}}Komnena.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Stuart|{{tab}}–{{tab}}Stuart.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Przemysława|{{tab}}–{{tab}}c. Przemysława.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Bolesława Łys.|{{tab}}–{{tab}}c. Bolesława Łys.|906}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Bolesława Poboż.|{{tab}}–{{tab}}c.{{tab}}–{{tab}}Poboż.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Przemysława III|{{tab}}–{{tab}}c. Przemysława III.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Henryka II|{{tab}}–{{tab}}c. Henryka II.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Wacława|{{tab}}–{{tab}}c. Wacława}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Kiejstuta|{{tab}}–{{tab}}c. Kiejstuta.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Aldona|{{tab}}–{{tab}}Aldona.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Kazimierza W.|{{tab}}–{{tab}}c. Kazimierza W.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna ks. mazowiecka|{{tab}}–{{tab}}ks. mazowiecka.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Cyllejska|{{tab}}–{{tab}}Cyllejska.|907}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Witoldowa|{{tab}}–{{tab}}Witoldowa.|908}}
{{EO SpisRzeczy|Anna ż. Świdrygiełły|{{tab}}–{{tab}}ż. Świdrygiełły.|909}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Konradówna|{{tab}}–{{tab}}Konradówna.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna ks. mazowiecka|{{tab}}–{{tab}}ks. mazowiecka.|910}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Kazimierza Jag.|{{tab}}–{{tab}}c. Kazimierza Jag.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Mikołaja Radziw.|{{tab}}–{{tab}}c. Mikołaja Radziw.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Konrada II|{{tab}}–{{tab}}c. Konrada II.|912}}
{{EO SpisRzeczy|Anna de Foix|{{tab}}–{{tab}}de Foix.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Władysława Jag.|{{tab}}–{{tab}}c. Władysława Jag.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna c. Zygmunta Star.|{{tab}}–{{tab}}c. Zygmunta Star.|913}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Rakuska|{{tab}}–{{tab}}Rakuska.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Jagiellonka|{{tab}}–{{tab}}{{Kor|Jagiellońka.|Jagiellonka.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Rakuska ż. Zyg. III|{{tab}}–{{tab}}Rakuska ż. Zyg. III.|916}}
{{EO SpisRzeczy|Anna król. szwedzka|{{tab}}–{{tab}}król. {{Kor|szwecka.|szwedzka.}}|918}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Katarzyna|{{tab}}–{{tab}}Katarzyna.|919}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Iwanowna|{{tab}}–{{tab}}Iwanowna.|921}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Piotrówna|{{tab}}–{{tab}}Piotrówna.|922}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Leopoldówna|{{tab}}–{{tab}}Leopoldówna.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna Krakowianka|{{tab}}–{{tab}}Krakowianka.}}
{{EO SpisRzeczy|Anna moneta srebrna|{{tab}}–{{tab}}moneta {{Kor|śrebrna.|srebrna.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Annaberg}}
{{EO SpisRzeczy|Annales|3=923}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista Franciszkan|{{tab}}–{{tab}}Franciszkan.}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista krakowski|{{tab}}–{{tab}}krakowski.}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista gnieźnieński|{{tab}}–{{tab}}gnieźnieński.}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista polski|{{tab}}–{{tab}}polski.}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista kujawski|{{tab}}–{{tab}}kujawski.}}
{{EO SpisRzeczy|Annalista sandomierski|{{tab}}–{{tab}}sandomierski.}}
{{EO SpisRzeczy|Annały|{{Kor|Anały.|Annały.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Annapolis|{{Kor|Anapolis.|Annapolis.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Annasz}}
{{EO SpisRzeczy|Annaty|3=924}}
{{EO SpisRzeczy|Annécy}}
{{EO SpisRzeczy|Annelidy}}
{{EO SpisRzeczy|Annex}}
{{EO SpisRzeczy|Annexacyja}}
{{EO SpisRzeczy|Annibal}}
{{EO SpisRzeczy|Annibal de Srozze|{{tab}}–{{tab}}de Srozze.|927}}
{{EO SpisRzeczy|Annibal di Capua|{{tab}}–{{tab}}di Capua.}}
{{EO SpisRzeczy|Anniceris|3=930}}
{{EO SpisRzeczy|Anninga|{{Kor|Aninga.|Anninga.}}|931}}
{{EO SpisRzeczy|Annius Viterbiensis}}
{{EO SpisRzeczy|Annoben}}
{{EO SpisRzeczy|Annominacyja|{{Kor|Annobinacyja.|Annominacyja.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Annonay}}
{{EO SpisRzeczy|Annopol}}
{{EO SpisRzeczy|Annopol miasteczko niedaleko Wisły|Annopol.|4=<ref name=brakhasła>{{Przypiswiki|Brak hasła w oryginalnym spisie treści — dodane przez Wikiźródła.}}</ref>}}
{{EO SpisRzeczy|Annotacyja}}
{{EO SpisRzeczy|Annuaty}}
{{EO SpisRzeczy|Annulacyja}}
{{EO SpisRzeczy|Annulus piscatoris}}
{{EO SpisRzeczy|Annucyjady|{{Kor|Annuncyjady.|Annucyjady.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Annus carentiae|3=933}}
{{EO SpisRzeczy|Annus claustralis|{{tab}}–{{tab}}claustralis.}}
{{EO SpisRzeczy|Annus decretorius|{{tab}}–{{tab}}{{Kor|decreterius.|decretorius.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Annus deservitus|{{tab}}–{{tab}}deservitus.|934}}
{{EO SpisRzeczy|Annus discretionis|{{tab}}–{{tab}}discretionis.}}
{{EO SpisRzeczy|Annus gratiae|{{tab}}–{{tab}}gratiae.}}
{{EO SpisRzeczy|Anny św. bractwo w Pol.|{{tab}}–{{tab}}Anny św. bractwo w Pol.}}
{{EO SpisRzeczy|Anoda|3=935}}
{{EO SpisRzeczy|Anodonta}}
{{EO SpisRzeczy|Anodyn}}
{{EO SpisRzeczy|Anomalija}}
{{EO SpisRzeczy|Anomalistyczny rok|3=936}}
{{EO SpisRzeczy|Anomejczycy}}
{{EO SpisRzeczy|Anonim}}
{{EO SpisRzeczy|Anonim Dzirżwa|{{tab}}–{{tab}}Dzirżwa.}}
{{EO SpisRzeczy|Anonim szląski|{{tab}}–{{tab}}szląski.}}
{{EO SpisRzeczy|Anonim Archidyjakon gnieźnieński|{{tab}}–{{tab}}Archidyjakon gnieźnieński.|937}}
{{EO SpisRzeczy|Anons}}
<section end="spis"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
khe3d7bxf2f36bbt017jdvg542k4v5i
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1027
100
1075923
3151349
3150433
2022-08-14T08:43:32Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude>{{SpisPozycja|nodots|page=''Str.''|width=16em}}
<section begin="spis"/>
{{EO SpisRzeczy|Anoplotherium|3=937}}
{{EO SpisRzeczy|Anopsija}}
{{EO SpisRzeczy|Anorexyja|3=938}}
{{EO SpisRzeczy|Anorganiczny}}
{{EO SpisRzeczy|Anormalność}}
{{EO SpisRzeczy|Anortit}}
{{EO SpisRzeczy|Anosmija}}
{{EO SpisRzeczy|Anquetil}}
{{EO SpisRzeczy|Anquetil-Duperron|{{tab}}–{{tab}}{{Kor|Deperron.|Duperron.}}|939}}
{{EO SpisRzeczy|Ansbach}}
{{EO SpisRzeczy|Ansbach (Elżbieta)|{{tab}}–{{tab}}(Elżbieta).}}
{{EO SpisRzeczy|Ansbach (Jerzy Fryder.)|{{tab}}–{{tab}}(Jerzy Fryder.).}}
{{EO SpisRzeczy|Anschütz}}
{{EO SpisRzeczy|Anseaume|3=940}}
{{EO SpisRzeczy|Ansgary (święty)}}
{{EO SpisRzeczy|Anslo|3=941}}
{{EO SpisRzeczy|Anson}}
{{EO SpisRzeczy|Anstett}}
{{EO SpisRzeczy|Anstey|3=942}}
{{EO SpisRzeczy|Ansywarowie}}
{{EO SpisRzeczy|Anszkot}}
{{EO SpisRzeczy|Anszlag}}
{{EO SpisRzeczy|Antaby}}
{{EO SpisRzeczy|Antagonizm|3=943}}
{{EO SpisRzeczy|Antaires}}
{{EO SpisRzeczy|Antalcydasa pokój}}
{{EO SpisRzeczy|Antałek|3=944}}
{{EO SpisRzeczy|Antałkiewicz}}
{{EO SpisRzeczy|Antanaklazys}}
{{EO SpisRzeczy|Antar}}
{{EO SpisRzeczy|Antares}}
{{EO SpisRzeczy|Antarktyczny}}
{{EO SpisRzeczy|Ante|3=945}}
{{EO SpisRzeczy|Antecedens}}
{{EO SpisRzeczy|Antecedentia}}
{{EO SpisRzeczy|Antedatować}}
{{EO SpisRzeczy|Antediluwijalny}}
{{EO SpisRzeczy|Antejustynijańskie pra.|{{tab}}–{{tab}}Antejustynijańskie pra.|947}}
{{EO SpisRzeczy|Antemijusz z Tralles}}
{{EO SpisRzeczy|Antemijusz cesarz Zach.|{{tab}}–{{tab}}cesarz Zach.}}
{{EO SpisRzeczy|Antenat}}
{{EO SpisRzeczy|Antenna}}
{{EO SpisRzeczy|Antenna belka|{{tab}}–{{tab}}belka.}}
{{EO SpisRzeczy|Antenna u owadów|{{tab}}–{{tab}}u owadów.}}
{{EO SpisRzeczy|Antenor}}
{{EO SpisRzeczy|Antepedijum}}
{{EO SpisRzeczy|Antequera}}
{{EO SpisRzeczy|Anter (święty)|3=949}}
{{EO SpisRzeczy|Anteriora}}
{{EO SpisRzeczy|Anteros}}
{{EO SpisRzeczy|Anteusz}}
{{EO SpisRzeczy|Anthelia}}
{{EO SpisRzeczy|Anthelmintica|3=949}}
{{EO SpisRzeczy|Anthing}}
{{EO SpisRzeczy|Anthoine (Mikołaj)}}
{{EO SpisRzeczy|Anthoine (Ignacy)|{{tab}}–{{tab}}(Ignacy).}}
{{EO SpisRzeczy|Anti|3=950}}
{{EO SpisRzeczy|Antiaphrodisiaca}}
{{EO SpisRzeczy|Antibes}}
{{EO SpisRzeczy|Antici}}
{{EO SpisRzeczy|Anti-cornlaw-league|3=952}}
{{EO SpisRzeczy|Antifice}}
{{EO SpisRzeczy|Antignac|3=952}}
{{EO SpisRzeczy|Antigoa}}
{{EO SpisRzeczy|Anti-Liban}}
{{EO SpisRzeczy|Antimp}}
{{EO SpisRzeczy|Antin|3=953}}
{{EO SpisRzeczy|Antistes}}
{{EO SpisRzeczy|Antloch}}
{{EO SpisRzeczy|Antoecyjanie}}
{{EO SpisRzeczy|Antofillit|{{Kor|Aotofillit.|Antofillit.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Antokol}}
{{EO SpisRzeczy|Antolaże|3=954}}
{{EO SpisRzeczy|Antologija}}
{{EO SpisRzeczy|Antommarchi}}
{{EO SpisRzeczy|Anton}}
{{EO SpisRzeczy|Antonelli}}
{{EO SpisRzeczy|Antonello da Messina|3=955}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni (święty)}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni Padewski (św.)|{{tab}}–{{tab}}Padewski (św.).|956}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni biskup|{{tab}}–{{tab}}biskup.|957}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni arcybiskup|{{tab}}–{{tab}}arcybiskup.}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni (Klemens Teod.)|{{tab}}–{{tab}}(Klemens Teod.).|958}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni Ulryk|{{tab}}–{{tab}}Ulryk.}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni z Napahanic|{{tab}}–{{tab}}z Napahanic.}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni z Kobylina|{{tab}}–{{tab}}z Kobylina.|959}}
{{EO SpisRzeczy|Antoni od Niepokalanego Poczęcia N. M. P.|{{tab}}–{{tab}}od Niepokalanego Poczęcia N. M. P.}}
{{EO SpisRzeczy|Antoniewicz (Bołoz Karol)}}
{{EO SpisRzeczy|Antoniewicz (Bołoz Mik.)|{{tab}}–{{tab}}(Bołoz Mik.)|961}}
{{EO SpisRzeczy|Antonijusz}}
{{EO SpisRzeczy|Antonin|3=963}}
{{EO SpisRzeczy|Antonin (święty)|4=<ref name=brakhasła>{{Przypiswiki|Brak hasła w oryginalnym spisie treści — dodane przez Wikiźródła.}}</ref>}}
{{EO SpisRzeczy|Antonin Pobożny|{{tab}}–{{tab}}Pobożny.}}
{{EO SpisRzeczy|Antonin (Marcus)|{{tab}}–{{tab}}(Marcus)}}
{{EO SpisRzeczy|Antoninus Liberalis|{{tab}}–{{tab}}Liberalis.}}
{{EO SpisRzeczy|Antonin (Jan)|{{tab}}–{{tab}}(Jan)}}
{{EO SpisRzeczy|Antonin z Przemyśla|{{tab}}–{{tab}}z Przemyśla.|965}}
{{EO SpisRzeczy|Antonini}}
{{EO SpisRzeczy|Antoniów}}
{{EO SpisRzeczy|Antonomazyja}}
{{EO SpisRzeczy|Antonów}}
{{EO SpisRzeczy|Antonowicz, dom szlach.|Antonowicz, dom szlach.}}
{{EO SpisRzeczy|Antonowicz ksiądz|{{tab}}–{{tab}}ksiądz.}}
{{EO SpisRzeczy|Antonówka, miasteczko}}
{{EO SpisRzeczy|Antonówka Antonowicze|{{tab}}–{{tab}}{{Kor|Antonowice.|Antonowicze.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Antopol, miasto}}
{{EO SpisRzeczy|Antopol miasteczko|{{tab}}–{{tab}}miasteczko.}}
{{EO SpisRzeczy|Antorowicz|4=<ref name=brakhasła>{{Przypiswiki|Brak hasła w oryginalnym spisie treści — dodane przez Wikiźródła.}}</ref>}}
{{EO SpisRzeczy|Antosyderyt|3=966}}
{{EO SpisRzeczy|Antoszkiewicz}}
{{EO SpisRzeczy|Antowie}}
{{EO SpisRzeczy|Antracyt}}
{{EO SpisRzeczy|Antraigues|4=<ref name=brakhasła>{{Przypiswiki|Brak hasła w oryginalnym spisie treści — dodane przez Wikiźródła.}}</ref>}}
{{EO SpisRzeczy|Antrain|4=<ref name=brakhasła>{{Przypiswiki|Brak hasła w oryginalnym spisie treści — dodane przez Wikiźródła.}}</ref>}}
{{EO SpisRzeczy|Antrakomancyja|3=967}}
{{EO SpisRzeczy|Antrakometr}}
{{EO SpisRzeczy|Antrakonit}}
{{EO SpisRzeczy|Antrakoter|{{Kor|Antraktor.|Antrakoter.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Antrakt}}
{{EO SpisRzeczy|Antrax}}
{{EO SpisRzeczy|Antreprener|3=968}}
{{EO SpisRzeczy|Antresole}}
{{EO SpisRzeczy|Antrim}}
{{EO SpisRzeczy|Antro|{{Kor|Antor.|Antro.}}|969}}
{{EO SpisRzeczy|Antropofagi}}
{{EO SpisRzeczy|Antropografija}}
{{EO SpisRzeczy|Antropolity}}
{{EO SpisRzeczy|Antropologija|3=970}}
{{EO SpisRzeczy|Antropomancyja}}
{{EO SpisRzeczy|Antropometallizm}}
{{EO SpisRzeczy|Antropomorfici}}
{{EO SpisRzeczy|Antropomorfizm|3=971}}
{{EO SpisRzeczy|Antropopatyzm}}
{{EO SpisRzeczy|Antularz}}
{{EO SpisRzeczy|Antwas|3=972}}
{{EO SpisRzeczy|Antwerpija}}
{{EO SpisRzeczy|Antyabolicyjoniści|3=973}}
{{EO SpisRzeczy|Antybachiczny wiersz}}
{{EO SpisRzeczy|Antychlor}}
{{EO SpisRzeczy|Antychrezys}}
{{EO SpisRzeczy|Antychryst}}
{{EO SpisRzeczy|Antycypacyja|3=914}}
{{EO SpisRzeczy|Antycyra}}
{{EO SpisRzeczy|Antydot}}
{{EO SpisRzeczy|Antydykomarjanici|3=975}}
{{EO SpisRzeczy|Antyfilos}}
{{EO SpisRzeczy|Antyflogistyczna teoryja|{{Kor|Antyfiogistyczna|Antyflogistyczna}} teoryja.}}
{{EO SpisRzeczy|Antyflogistyczne środki}}
{{EO SpisRzeczy|Antyfon}}
{{EO SpisRzeczy|Antyfona}}
{{EO SpisRzeczy|Antyfonaryjusz|{{Kor|Antvfonaryjusz.|Antyfonaryjusz.}}|976}}
{{EO SpisRzeczy|Antyfraza}}
{{EO SpisRzeczy|Antygon}}
{{EO SpisRzeczy|Antygon Karystyjusz|{{tab}}–{{tab}}Karystyjusz.|977}}
{{EO SpisRzeczy|Antygona, c. króla Edypa}}
{{EO SpisRzeczy|Antygona c. Eurytiona|{{tab}}–{{tab}}c. Eurytiona.}}
{{EO SpisRzeczy|Antygona c. Laomedona|{{tab}}–{{tab}}c. Laomedona.}}
{{EO SpisRzeczy|Antygonidowie|{{Kor|Antygonitowie.|Antygonidowie.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Antygoryt}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjar}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjazyści}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch I}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch II|{{tab}}–{{tab}}II.}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch Wielki|{{tab}}–{{tab}}Wielki.}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch Epifan|{{tab}}–{{tab}}Epifan.|978}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch Sydetes|{{tab}}–{{tab}}Sydetes.}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch Grypus|{{tab}}–{{tab}}{{Kor|Grypys.|Grypus.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch z Cyzyku|{{tab}}–{{tab}}z {{Kor|Cyryku.|Cyzyku.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjoch Azyjatycki|{{tab}}–{{tab}}Azyjatycki.}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjochija}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjope, bogini|3=979}}
{{EO SpisRzeczy|Antyjope Amazonka|{{tab}}–{{tab}}Amazonka.}}
{{EO SpisRzeczy|Antyk}}
{{EO SpisRzeczy|Antykamera}}
{{EO SpisRzeczy|Antykonstytucyjoniści}}
{{EO SpisRzeczy|Antykonwulsyjoniści|3=980}}
{{EO SpisRzeczy|Antykrytyka}}
{{EO SpisRzeczy|Antykwa}}
{{EO SpisRzeczy|Antykwaryjusz}}
{{EO SpisRzeczy|Antylegomena}}
{{EO SpisRzeczy|Antylle}}
{{EO SpisRzeczy|Antylochus}}
{{EO SpisRzeczy|Antylogarytm|3=981}}
{{EO SpisRzeczy|Antylogija}}
{{EO SpisRzeczy|Antylopa}}
{{EO SpisRzeczy|Antymach|3=982}}
{{EO SpisRzeczy|Antymon}}
{{EO SpisRzeczy|Antymon metal|{{tab}}–{{tab}}metal.|684}}
<section end="spis"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
msjf0x03st6ug2a1qla7m1koi6zkiuc
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1028
100
1075929
3151351
3127512
2022-08-14T08:44:28Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude>{{SpisPozycja|nodots|page=''Str.''|width=16em}}
<section begin="spis"/>
{{EO SpisRzeczy|Antymon-arsen|3=984}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonek niklu}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonek srebra|{{tab}}–{{tab}}srebra.}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonit|3=985}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonowa blenda}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonowa ochra}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonowa ruda miedz.|{{tab}}–{{tab}}ruda miedz.}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonowe kwiaty}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonowy błyszcz}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonu i niklu błyszcz|3=986}}
{{EO SpisRzeczy|Antymonu i srebra blenda}}
{{EO SpisRzeczy|Antynoë}}
{{EO SpisRzeczy|Antynomija}}
{{EO SpisRzeczy|Antynomizm|3=987}}
{{EO SpisRzeczy|Antynous}}
{{EO SpisRzeczy|Antypacik}}
{{EO SpisRzeczy|Anty-papież}}
{{EO SpisRzeczy|Antyparos|3=989}}
{{EO SpisRzeczy|Antypast}}
{{EO SpisRzeczy|Antypatyja}}
{{EO SpisRzeczy|Antypody}}
{{EO SpisRzeczy|Antypka|3=989}}
{{EO SpisRzeczy|Antyscyjanie}}
{{EO SpisRzeczy|Antyseptyczne środki}}
{{EO SpisRzeczy|Antyspast}}
{{EO SpisRzeczy|Antyspazmatyczne środki}}
{{EO SpisRzeczy|Antystes|3=991}}
{{EO SpisRzeczy|Antystenes}}
{{EO SpisRzeczy|Antystrofa}}
{{EO SpisRzeczy|Antyszkorbutyczne środki}}
{{EO SpisRzeczy|Antytakci|3=992}}
{{EO SpisRzeczy|Antyteza}}
{{EO SpisRzeczy|Antytrynitarze}}
{{EO SpisRzeczy|Antyum}}
{{EO SpisRzeczy|Anubis}}
{{EO SpisRzeczy|Anuj}}
{{EO SpisRzeczy|Anujska twierdza|3=993}}
{{EO SpisRzeczy|Anville}}
{{EO SpisRzeczy|Anxur}}
{{EO SpisRzeczy|Anytus}}
{{EO SpisRzeczy|Anyż}}
{{EO SpisRzeczy|Anyżowe drzewo}}
{{EO SpisRzeczy|Anyżówka|3=993}}
{{EO SpisRzeczy|Anza}}
{{EO SpisRzeczy|Anzac}}
{{EO SpisRzeczy|Anzeatyckie miasta|Anzeatyckie {{Kor|miasto.|miasta.}}|994}}
{{EO SpisRzeczy|Anzelm (święty)}}
{{EO SpisRzeczy|Anzelm z Lukki|{{tab}}–{{tab}}z Lukki.}}
{{EO SpisRzeczy|Anzelm z Laonu|{{tab}}–{{tab}}z Laonu.|996}}
{{EO SpisRzeczy|Anzelm z Hawelbergu|{{tab}}–{{tab}}z Hawelbergu}}
{{EO SpisRzeczy|Anzelm Niemiec|{{tab}}–{{tab}}Niemiec.}}
{{EO SpisRzeczy|Anzelm Bernardyn|{{tab}}–{{tab}}Bernardyn.|997}}
{{EO SpisRzeczy|Anziko}}
{{EO SpisRzeczy|Anzin}}
{{EO SpisRzeczy|Aod}}
{{EO SpisRzeczy|Aonidy|3=998}}
{{EO SpisRzeczy|Aonija}}
{{EO SpisRzeczy|Aorsy}}
{{EO SpisRzeczy|Aorta}}
{{EO SpisRzeczy|Aortitis}}
{{EO SpisRzeczy|Aoryst}}
{{EO SpisRzeczy|Aosta|3=999}}
<section end="spis"/>
{{tns|{{c|KONIEC TOMU PIERWSZEGO.}}}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4qmhn8thu9wyuhyrq0p0pfvvv64x04w
Strona:Anafielas T. 3.djvu/21
100
1076354
3150485
3128894
2022-08-13T16:12:01Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|18}}</noinclude><poem>
:Teraz wracam do ołtarzy.
Nie czyń złego, puść mnie, Panie!
{{kap|Bóg}} podróżnych niech ci zdarzy
Szczęsną drogę, powitanie
W progu zamku, gdy spoźniony
Do dzieci wrócisz i żony. —
:— O! do zamku mi daleko!
Widmuntówno! nie dziś stanę;
Za siódmą on stoi rzeką,
A gdy wrócę, nie kochaną
Żonę, ale psy, sokoły,
Powitam w nim, niewesoły. —
:I poleciał. Ona stała;
Raz ku górze, dwa ku niemu
Tęskno, smutno spoglądała;
I powoli ku swojemu
Szła ustroniu, a dumała
Z okiem w ziemi, w myślach cała.
</poem><br>
{{---}}
<br><poem>
:Jasne niebo, znikły chmury,
Żółte piaski zlotem świecą,
Na wierzchołek Świętej góry
Stada dzikich ptaków lecą,
I krążąc nad nią wokoło,
Pieśń zaśpiewały wesołą.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hpn0k0hp9eeovo5dky57cijcp1cepg3
Strona:Anafielas T. 3.djvu/20
100
1076355
3150484
3128895
2022-08-13T16:09:53Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|17}}</noinclude><poem>
Ona śpieszy — noc zapada,
A przed 11 o ca wrócić rada.
:Już pod górą, a po błoni
Słychać tentent i parskanie:
Jakiś jeździec za nią goni;
Miecz mu brzęczy, a w kołczanie
Pióra strzał zaszeleściały,
A koń parą bucha cały.
:Ona bieży, on ją goni;
Po piasczystéj lecą błoni;
Ale biały koń wyściga
Coraz dziewczę, coraz bliżéj,
I jak strzała tylko miga,
Ku niéj prędzéj, ku niéj chyżéj.
:Aż ją dognał; ona stała,
Serce biło, twarz pałała;
On jéj w oczy zadziwiony
Patrzał długo, patrzał śmiało.
— Dziewczę! z któréj idziesz strony?
Co cię w burzę tu zagnało? —
:— Córką jestem Widmuntową,
Wejdalotką z Świętéj góry;
Braciom strawę niosłam dniową,
Gdy mnie burza, gdy mnie chmury,
Na morskim brzegu zastali,
I dzień cały zatrzymali.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kvjikigavnte6knhbvmb6ac25pmbwr3
Strona:Anafielas T. 3.djvu/19
100
1076356
3150482
3128896
2022-08-13T16:06:05Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|16}}</noinclude><poem>
Służby, co w świątyni stoi,
Tajemne kroki dośledzić?
Praurma, co na Litwy niebie
Nie zna możniejszej nad siebie?
:Nie bóstwo to, nie duch morza,
Żmudzka to idzie dziewczyna,
Widymuntówna to hoża,
Bojara córka jedyna,
Wejdalotka z Świętej góry
Śpieszy pod ołtarza mury.
:Na głowie wianek ruciany,
Na szyi sznur bursztynowy,
Rąbek biały spływa z głowy,
Fartuch w dzwonki obszywany,
A koszulka z lnu żmudzkiego,
Jak piana morska białego.
:Niespokojna — noc zachodzi,
Gasną zorze, duchy wstają,
Z morza na spróchniałej łodzi
Już topielce przybijają,
I po brzegach wyć poczęli,
Pastwę ciągną do topieli.
:Duchy nocy już głosami
Ptaków krzyczą, i czarnemi
Skrzydły wioną nad głowami,
Smutne pieśni nócąc ziemi.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mko9hh806a29v7vvfxa4b39cf005sj8
Strona:Anafielas T. 3.djvu/18
100
1076357
3150481
3128897
2022-08-13T16:04:18Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|15}}</noinclude><poem>
:Pusto; na niebios przestworzu
I ptak jeden nie przeleci;
Łódź nie czernieje na morzu;
Na ziemi w piasków zamieci
Duchy szalonemi skoki
Na Bałtyk lecą szeroki.
:I znowu wiatr się uśmierza,
Chmury rzadnieją nad głową,
I wolniej fala uderza
W żółtą mieliznę piaskową,
Ptaki nad morze wzleciały
A sosny szumieć przestały.
:Czyjaż tam suknia bieleje
Na wydmach piasku w oddali?
Wiatr jasnym fartuszkiem wieje.
Czy to bóstwo wyszło z fali?
Czy to Bałtyku królowa,
Po kochanku płacze wdowa?
:Czy to morza córa biała
Zbiera rozpierzchłą drużynę,
Którą burza rozsypała,
Bijąc o brzeg fale sine?
Czy zbiera rybki, co drgają,
Na piasku wody czekają?
:Czy to Praurma góry swojéj
Idzie kapłanki odwiedzić?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t1v2o18rxab2goel3kpi7i5n9qxe3qo
Strona:Anafielas T. 3.djvu/17
100
1076358
3150480
3128898
2022-08-13T16:03:40Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|14}}</noinclude><poem>
Cisza wkoło, którą zrywa
Ptaków gromada krzykliwa.
:Lecz już znowu ryczy morze,
Piaski z brzegów wiatr rozprasza,
Chmury rozrywa i porze,
Sosen gałęzie podnasza,
Lecz nie słychać w burzy ryku
Sosen szumu, ptaków krzyku.
:Wieczór chmurami odziany,
Już zachodnie gasną zorze
Blaski krwawemi; bałwany,
I dalekie błyszczy morze,
A na górze z za gęstwiny
Dym się w niebo podniósł siny.
:Na górze, w sosnowym wianku,
Bieleją mury świątyni;
W niéj goreje bezustanku
Ogień Litewskiéj Bogini;
Dwanaście dziewic swojemi
Tli go rękoma białemi.
:I nieraz żeglarz zbłąkany,
Gdy burza z łodzią szaleje,
Wierzch góry w sosny odziany,
Ogień, co na górze tleje,
I Bóstwo wzywa w rospaczy,
Aż znak wybawczy zobaczy.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9sd3ypsz9rjhpgynl0zm4mek26kqu3a
Strona:Anafielas T. 3.djvu/16
100
1076359
3150467
3128899
2022-08-13T15:44:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|13}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|III.}}
<poem>
:{{kap|Chmurne}} niebo nad głowami,
Żółte piaski naokoło,
W dali szumi bałwanami
Sine morze burzą wzdęte,
Wyżej Świętéj góry czoło,
Sosnowym wiankiem opięte,
:Chmury lecą po niebiosach,
Po ziemi piasku tumany,
Wiatr w sosen zielonych kosach
Wyje burzą rozpasany,
I zaszumi gdzieś na chmurze,
To na morzu, to na górze.
:Znowu cicho, znowu fale
Konają na piasków łonie,
Chmury toczą się wspaniale,
Sosny zgięte wznoszą skronie,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5ovf77xzu259alg06dt0frpovmqknq2
Strona:Anafielas T. 3.djvu/15
100
1076360
3150466
3128900
2022-08-13T15:43:29Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|12}}</noinclude><poem>
A ucho twego głosu słuchając zdumiałe,
Zda się słyszy, jak w niebie nocą Bożą chwałę.
:Ciche, tyś wielkie, straszne w swoim majestacie,
W lazurem, zielonością wyszywanéj szacie;
Zburzone, ty falami bijąc brzeg zszarpany,
Rycząc, z wnętrzności białe wyrzucając piany,
Trwogą napełniasz serce, duszę niepokojem,
Jakbyś ziemię pochłonąć chciało w łonie swojém.
:Morze! czemuż ten, co cię pokochał namiętnie,
Jak piérwszą miłość w duszy, pamięć twoję chowa,
I wspomina o tobie z uniesieniem, smętnie?
We snach ku twoim brzegom zwraca mu się głowa
I serce na szmer fali podnosi się twojéj,
A w oczach wciąż twa wielkość i piękność mu stoi?
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jdu8sm4e018clodatxv6qtxymb31n9m
Strona:Anafielas T. 3.djvu/14
100
1076361
3150465
3128901
2022-08-13T15:43:00Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|11}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|II.}}
<poem>
:{{kap|O morze!}} sine morze! kto nad cię piękniejszy?
Z wszystkich Stwórcy objawień kto większy od ciebie?
Nic twych wdzięków nie zgasi, wielkości nie zmniejszy;
Piękneś w obliczu ziemi, i piękne przy niebie,
I wielkie, i ogromne, jakby Bóg cię stworzył,
Aby wieczność wystawił, ludzi upokorzył.
:Czy słońce się przegląda w twéj zielonéj fali,
I, topiąc swe promienie w przezroczyste głębie,
Stem barw ciebie ubiera, płomieniem zapali,
Lub maluje, jak opal, jak szyje gołębie,
Czy noc czarna zapadnie, Menes wejdzie blady,
I strugą światła srebrną wysypie swe ślady.
:Ty zawsze wielkie, piękne, ty zawsze cudowne!
Oko ludzkie, co na twych przestrzeniach spoczywa,
Drogie myśli z twych głębin, obrazy czarowne,
Droższe pereł, korali, nurzając, dobywa;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n0deeuu5ozk7yl1hpr7mvk59i3jwxf0
Strona:Anafielas T. 3.djvu/35
100
1076453
3150518
3129136
2022-08-13T17:52:59Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|32}}</noinclude><poem>
:Ilekroć Kiejstut powracał z wyprawy,
Bieżał do syna — piérwszy to syn jego.
Piérwszy raz serce, co w bój wrzało krwawy,
I do dziecięcia zabiło małego,
I biegło, jako łanie ku swym biegą.
A kiedy przybył, nie ściskał dziecięcia,
Ani je tulił, ni pieścił ustami,
Lecz na żołnierza chował pacholęcia,
Grając mu w rogi i dzwoniąc szablami;
Nie chował syna, jako ptaka w klatce,
Co go hodują, aby pięknie śpiewał;
Nie dał kobietom, własnéj nie dał matce,
A pierś mu męzką prawicą rozgrzewał;
Nosił, jak orlę do łowów uczone,
Jako sokoła, co, gdy skrzydła wzrosną,
Spojrzy na ptastwa stada wylęknione
I puści na nie z źrenicą radosną,
I pójdzie w górę bujać po obłokach;
Chował go, jako chowają ogary,
Którym krew lizać, mięso szarpać dają,
Aby, gdy przyjdą do lat, w zgrai staréj
Poszły, za starą nie zostały zgrają;
Chował do boju Witolda młodego,
Na niewygodach, na łowach, na koniu;
A w odpoczynku nie pieśnią kobiecą,
Ni śpiewem dziewic ucho mu głaskano,
Ale Jaćwieży pieśni mu śpiewano,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sh5cgje9aq1nfppbg47g7yt3pnv0b66
Strona:Anafielas T. 3.djvu/39
100
1076454
3150520
3129137
2022-08-13T17:55:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|36}}</noinclude><poem>
Kiedy wody zaszumią, ptak jaki zakwili,
Ona myślą ucieka do ubiegłych chwili,
:I wspomina na ojca, wspomina na brata,
Na świątynię Praurymy, na ojczyste kraje,
Na pamiątki z innego, z młodzieńczego świata,
Których do szczęścia sercu Biruty nie staje,
Ale nie pójdzie ona za rodziną swoją,
Bo przy łożu Biruty dwie kolebki stoją.
:W jednéj kolebce córka śpi z złotemi włosy,
Xiężycowe ma jasne oblicze, spojrzenie,
I pogląda, jak xiężyc, gdy wejdzie w niebiosy,
Siejąc po białym świecie srebrzyste promienie;
Jako gwiazda przyświeca nad dolą matczyną;
Przy niéj mroki przyszłości jaśnieją i giną.
:W drugiéj kolebce matki i ojca nadzieje,
Młody Witold usypia. To słońce u wschodu
Jeszcze wielkiemi blaski po świecie nie sieje,
Lecz słońce i olbrzyma rozpoznasz zamłodu.
Inaczéj gwiazdy świecą, srebrny xiężyc świeci,
Inszym wzrokiem patrzają drobne ludu dzieci.
:On w kolebce sokołem patrzy już wejrzeniem,
I dziecinnych zabawek, jak siostra, nie żąda,
Do zbroi się wyciąga bezsilném ramieniem,
Na miecz ojcowski okiem gorącem pogląda,
A gdy biją w Lietaury, gdy w rogi zadzwonią,
Serce mu skacze małe, drobną klaszcze dłonią.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dx6z3b2fj7lv8krvykm08riiqf7kws1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/36
100
1076456
3150519
3129139
2022-08-13T17:53:19Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|33}}</noinclude><poem>
Co ogniom idą, ogień w sercu niecą,
I całe życic potém w duszy świecą;
Pieśni o dziadów zapasach szalonych,
Pieśni o ojców bojach utrapionych!
:Niemi młodego karmią bez ustanku,
Niemi do serca ojciec mu kołata.
O! bo najdaléj, co w życia poranku
Do serca pójdzie, w serce się zaszyje,
Tego nie zetrze wiek, życie nie zmyje,
Tego późniejsze nie zagaszą lata.
Ledwie zagrzebiesz, na wierzch znów wychodzi,
Człeka odżywia i znowu odmłodzi.
Napróżna praca! Gdy w serce upadnie,
Myśl czy uczucie pozostanie na dnie
I długie lata, jak koncha perłowa,
W przepaściach morza duszy się przechowa.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qlzuunbqj2bh7l3y9fqmimwotvseuyd
Strona:Anafielas T. 3.djvu/22
100
1076457
3150486
3129140
2022-08-13T16:12:50Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|19}}</noinclude><poem>
:Już nie szumi gaj sosnowy,
Morze do snu się kołysze,
Fala, brzeg całując płowy,
Ledwie szmerem przerwie ciszę.
Światło wkoło, radość wkoło,
W niebie, na ziemi wesoło.
:Tam rybacy z siecią płyną
I pieśniami brzeg żegnają,
Wiosłem wodę porąc siną,
Pieśniom wtóry wybijają.
Światło wkoło, radość wkoło,
Na ziemi, morzu wesoło.
:Ale słońce już zapada
Do kąpieli po upale,
Na noclegi ptaków stada
Lecą w jezior ciche fale,
A Święta Praurymy góra
Cieniem słoni się ponura.
:Tylko na jéj sosen skronie
Jeszcze słońce rzuca blaski;
Stoją w złocistéj koronie,
Po nad morze, po nad piaski
Harde, smutne wznosząc głowy,
Stróże świątyni Królowéj.
:Czyjaż tam suknia bieleje
Na żółtych wydmach w oddali?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
20l2ynb7ejrw8gkp8wve5hv7ietr30q
Strona:Anafielas T. 3.djvu/23
100
1076458
3150487
3129141
2022-08-13T16:13:18Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|20}}</noinclude><poem>
Wiatr jéj rąbkiem jasnym wieje.
Czy to bóstwo wyszło z fali?
Czy to Bałtyku Królowa,
Po kochanku płacze wdowa??
:Czy to morza córa biała
Zbiera rozpierzchłą drużynę,
Co fala powyrzucała,
Bijąc o brzeg falc sine,
I zbiera rybki, co drgają,
Na piaskach wody czekają?
:Czy to Praurma góry swojéj
Idzie kapłanki odwiedzić?
Służby, co w świątyni stoi,
Tajemne kroki dośledzić?
Praurma, co na Litwy niebie
Nie zna możniejszej nad siebie?
:Nic bóstwo to, nie duch morza,
Nie Praurma w ludzkiéj postaci;
Biruta, Żmudzinka hoża,
Wraca od rybaków braci,
Z rucianym wiankiem na skroni,
Z próżnym koszem w białéj dłoni.
:Znowu tęskni, znów ją goni,
Jeździec na siwym żmudzinie;
Niedźwiedzi ma szłyk na skroni,
Burka czarna z ramion płynie,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
durjeu5y2epag51sx2uq4vuw2rdwvyh
Strona:Anafielas T. 3.djvu/24
100
1076459
3150501
3129142
2022-08-13T17:35:39Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|21}}</noinclude><poem>
Łuk rogowy, miecz u boku,
W ustach uśmiech, duma w oku.
:Widmuntówna go ujrzała
I szła daléj — serce biło;
Zrumieniona, w strachu cała,
W sercu, w uszach jej tętniło;
Nie widziała, gdy ją witał,
Nie słyszała, gdy zapytał:
:— Dokąd? Widmuntówno hoża!
Dokąd późnym znów wieczorem?
Już zachodnia gaśnic zorza,
Krucy kraczą po nad borem —
Duchy lecą, widma lecą,
''Kaukie'' złém już okiem świecą! —
:— Kapłanką jestem Zniczową,
Wejdalotką z Świętéj góry;
Braciom strawę niosłam dniową,
Pod świątyni wracam mury.
Od złych duchów, złego człeka,
Praurmy broni mnie opieka. —
:— Widmuntówno! pojedź ze mną.
Dość kapłanek ma Prauryma.
W moim zamku pusto, ciemno,
I zaświecić komu niéma;
Zamek smutny, opuszczony —
Dzieci nie mam, nie mam żony.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
873zv91mt2xvs3j0j4h4fqc9p6zalbp
Strona:Anafielas T. 3.djvu/25
100
1076460
3150502
3129143
2022-08-13T17:36:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|22}}</noinclude><poem>
:Pojedź ze mną. Skarb mój mnogi,
Sług mam wielu, kraj szeroki,
Skarby kładnę ci pod nogi,
Sługom każę strzedz twe kroki,
Złote wieńce, miękkie szaty,
Kraj mam wielki, dwór bogaty.
:Widmuntówno! pojedź ze mną;
Siwy nas uniesie dwoje.
Pod zasłoną nocy ciemną
W Litwę polecimy moję.
Nim się druga noc rozściele,
Na Trokach będzie wesele. —
:— O, nie, Panie! jam Zniczowa,
Wejdalotka z Świętéj góry;
A kto przysiąg nie dochowa,
Perkun karze ogniem z chmury;
Kto przysiąg świętych naruszy,
Perkun karze ogniem w duszy.
:Porzuć Widmuntowe dziecię.
Sto na Żmudzi dziewcząt, Panie,
Pójdzie z tobą, gdy zechcecie,
Dzielić na Trokach mieszkanie.
Jam piérwszy wianek z méj głowy
Rzuciła w ogień Zniczowy. —
:— Sto kapłanek ma Prauryma,
Jest tam komu Znicz rozdymać;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qw29jdvvb4ppjrzbpgo5p5811a6jriy
Strona:Anafielas T. 3.djvu/26
100
1076461
3150503
3129144
2022-08-13T17:37:29Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|23}}</noinclude><poem>
U mnie w Trokach jednéj niéma
Domowy ogień utrzymać.
Ucieczka będzie tajemną,
Siadaj na koń i jedź ze mną. —
:— O, przed Bogów okiem, Panie,
Żaden krok się nie utai.
Przez morski odmęt, otchłanie,
Z głębi lasów, z ludów zgrai,
Bóg wywlecze przeniewiercę
I piorunem trafi w serce.
:Tu mi miejsce, tu przysięga,
Tu mój ojciec, bracia mili,
Tu rodzinnéj rzeki wstęga,
Tu mi żmudzki ptak mój kwili,
Wszystko moje, kraj mój miły,
Wejdalotkę uwięziły. —
:— Litwa, Żmudź — siostry rodzone,
Język bratni, kraj to krewny,
I dłonie ich połączone,
Los ich nie rozerwał gniewny.
Twa rodzina, mą rodziną.
Siadaj, jedź ze mną, dziewczyno!
:Piękny zamek na jeziorze,
W zamku wesołe komnaty,
Tłumy sług na moim dworze.
Sznury pereł, drogie szaty,
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nukfquihr2llxpox5vpcnh1zm50aisp
Strona:Anafielas T. 3.djvu/27
100
1076462
3150505
3129145
2022-08-13T17:39:18Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|24}}</noinclude><poem>
Xiążęcą czapkę na skronie,
Złotą kądzieł dam ci w dłonie.
:Będziesz wieść xiążęce życie,
Wśród sług wesołego dwora,
Śpiewem budzona o świcie,
Śpiewem uśpiona z wieczora,
Na posłanie twe puchowe
Kładąc od trosk wolną głowę. —
:— O, nie, Panie! o, nie, Panie!
Ja chcę tylko żyć ze swemi.
Za roskosze wszystkie stanie
Boskosz widzenia swéj ziemi.
Tu mój ojciec siwy żyje,
Tu mój brat z morzem się bije.
:Tu dzieciństwa zeszły lata,
Nad morzem muszle zbierała,
Na tym brzegu jam czekała
W późną noc rybaka brata,
Tum zrywała pierwsze kwiaty,
Tam w dolinie dym mej chaty. —
:Ona bieży, on ją goni;
Próżno dziewczę się wyrywa.
Po piasczystéj lecą błoni.
Z wiatrem końska igra grzywa,
Burka z wiatrem się poddyma.
Kiejstut dogonił ją, trzyma,
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k6pgbxcp89ydeg8bazufui8nfh1bwed
Strona:Anafielas T. 3.djvu/28
100
1076463
3150506
3129146
2022-08-13T17:41:26Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|25}}</noinclude><poem>
:I porywa, na koń sadza.
— Próżne łzy, Birulo, twoje!
On nie takie staczał boje,
Nie taki łup uprowadza.
Nigdy łzy go nie skruszyły,
Nigdy jęk nic wydarł siły.
:Leci Kiejstut, a na ręku
Płacze swojéj braci, ziemi,
Płacze, w głośnym lejąc jęku
Żal za rodziną, za swemi,
Płacze sercem i oczyma,
Płacze dziewczę — płacz nie wstrzyma —
:I tak wola: — Bogi moje!
Zwiejcie burzę, gromy ślijcie,
I kapłankę weźcie swoję,
I niewolnicę odbijcie! —
A Bogowie nie słuchali,
Jeździec coraz jechał daléj.
:Ona woła: — Ojcze stary!
Wyślij lud twój, sługi, woje,
Na porywcę wzywam kary,
W obcych rękach dziecię twoje. —
I nie słuchał ojciec stary,
Jeździec sadził przez obszary.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gugwu5916n8jkmwklqzsv2xwcltskez
Strona:Anafielas T. 3.djvu/29
100
1076464
3150507
3129147
2022-08-13T17:41:55Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|26}}</noinclude><poem>
:Ona woła: — Bracia moi!
Wy na morzu, wy daleko,
Nie ujrzycie siostry swojéj.
Siostrę waszą w połon wleką. —
I bracia jej nie słuchali,
Jeździec coraz leciał daléj.
:— Nocy czarna! straszna nocy!
Nie gaś słońca, niechaj płonie.
Saułe! wzywam twej pomocy,
Świeć mym bracióm na pogonie;
Gdy mnie szukać się rozbiegą,
Wiedź ich prosto śladem jego. —
Lecz i słońce nie słuchało,
Nie słuchała noc jéj czarna,
Piaskiem drogę zasypało.
Siwy biegł, jak leci sarna,
Kiedy łowiec za nią w lesie
Psy i strzały zbójcze niesie.
:Ona płacze; łzy jej biegą,
A za łzami, za lasami,
Ni domku ojca starego,
Morza z złotemi brzegami
Nie widać, ni Świętéj góry,
I Praurymy znikły mury.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kkbn8i77l9zkphv3hec31piz739bs5y
Strona:Anafielas T. 3.djvu/30
100
1076465
3150509
3129148
2022-08-13T17:45:05Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|27}}</noinclude><poem>
:Wszystko zniklo przed jéj okiem,
Wszystko minął jeździec w biegu;
Już na polu gdzieś szérokiém,
Na nieznanéj rzeki brzegu.
Ona to, co postradała,
Jeszcze w mokrych oczach miała.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6wljwjpsxyqudxkjceidu43bpce9d8j
Strona:Anafielas T. 3.djvu/33
100
1076467
3150514
3129150
2022-08-13T17:51:16Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|30}}</noinclude><poem>
:— Patrzaj, Kiejstucie! syn ci się narodził!
Ty syna chciałeś, masz mieczu dziedzica,
Co, jak ty, będzie w krwi krzyżackiéj brodził,
Co, jak ty, będzie bicz i nawałnica
Na wrogów Litwy! Weźmij go na ręce
I pobłogosław w imie Bogów Litwy. —
A Kiejstut syna podniósł, i dziecięce
Rysy rozpatrzył. Czy rękę do bitwy,
Oczy wojaka, ma, siły żołnierza?
Patrzy i patrzy, czoło mu jaśnieje.
Dziecię nie płacze na widok rycerza,
Rączki podaje, do niego się śmieje,
Już nie ku matce, ku ojcu swojemu.
:Nawpół weselem, wpół się smutkiem kraje
Biruty serce — synu jéj małemu
Lepiej żołnierski uścisk zasmakował
Niżli matczyny; syn już od jéj łona
Wyrwał się, bojów zapachu skosztował;
Znów będzie samą, znów osamotniona!
:Zdjął szłyk i usiadł Kiejstut, i kołysze
W niedźwiedziéj burce na kolanach syna,
A matka patrzy, niespokojna dysze,
Oczyma wodzi, serce jej się ścina,
Jak Trockie, w mrozy zimowe, jezioro.
Łzów nie uronisz, Widmuntowa córo,
Ale cię boleść, jak mróz kwiaty, zwarzy,
Dziki swój pazur zostawi w twéj twarzy.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0co1pdz1ui40wb7vzq9wlgin53g9y1k
Strona:Anafielas T. 3.djvu/34
100
1076468
3150515
3129151
2022-08-13T17:52:08Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|31}}</noinclude><poem>
:Już do twej piersi nie zrywać się jemu;
Ojciec kołysze rękoma twardemi,
A Witoldowi tak lubo małemu;
Lepiej, niż kiedy piersiami białemi
Tyś go karmiła, i piersią kobiecą
Do snu napróżno chciała skleić oczy.
Patrz, on się śmieje; na powieki lecą
Mary wesołe, sen jakiś uroczy.
:Kiejstut Birutę pocałował w czoło.
— Dzięki ci! Rodź mi takie, jak ten, syny.
Trzeba ich Litwie, by stanęli wkoło
Murem żelaznym bezbronnej krainy,
Której gór, morza, gdy Bogi nie dały,
W piersiach swych synów ma morza i wały;
Trzeba nam ręki i głowy do boju,
Bo długo jeszcze nie będzie na Litwie,
I nigdy może nie będzie pokoju —
I żyć nam w boju, i umierać w bitwie. —
:Mówił, a słowa leciały do ucha.
Ona słyszała, a jakby nie słucha;
Cóś może biedna o swym synu marzy,
Bo widać myśli na schmurzonej twarzy.
I nic nie rzekła, nie odpowiedziała,
Syna przyjęła, cisnęła do łona,
Piersi mu białéj do ustek podała;
Dziecię nie wzięło — żółcią zaprawiona.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
92l7u221uezk0rziqvxth0sy6oq7aw1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/40
100
1076469
3150522
3129152
2022-08-13T17:56:58Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|37}}</noinclude><poem>
:A gdy Kiejstut na wojnę szłyk niedźwiedzi wdzieje,
Kiedy burkę narzuci i Wiżos obuje,
Mały Witold do ojca wesoło się śmieje,
Za szyję obejmuje, sukni uwiązuje,
Jak gdyby już chciał dzieckiem dzielić niespokojny
Zwycięztwa nad Krzyżaki i z Lachami wojny.
:— Nie czas jeszcze, Witoldzie! — ojciec mu powiada —
— Nie czas — mówi mu matka — śpij jeszcze spokojny,
Przyjdą i tobie lata, a Litwa ci rada
Da lud zbrojny do ręki i miecze do wojny.
Spij w kolebce. Zawcześnie obudzą sąsiady,
Wrzawa boju, pożogi i Rusi napady.
:Śpij, Witoldzie! Po ojcu miecz wziąwszy skrwawiony,
Nie dasz mu w pochwach drzemać i rdzą się okrywać.
Trzech strasznych wrogów stoi z każdéj Litwy strony,
Nie będziesz mógł spać wówczas, nie będziesz spoczywać,
Usiąść nie będzie kiedy na ojczystych progach,
Z sokoły, psami hulać po Litwy rozłogach.
:Śpij, Witoldzie, śpij, dziecię, snem na całe życie!
Spadnie ci potem Litwa na piersi brzemieniem,
Wrzawa wojen obudzi o młodzieńczym świcie,
I do grobu wojenném wieść cię będzie pieniem.
Sen twój na życie całe; po nim nie spać tobie,
Aż z przodkami twojemi, w Swintorohy grobie. —
:A dziecię, zda się, słucha, i słowa nie słyszy,
Wciąż za tarczę błyszczącą, to za łuk porywa,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oiqr1c7sa5dmsvei8gfv5rxl1ky8bfy
Strona:Anafielas T. 3.djvu/50
100
1076626
3150541
3129450
2022-08-13T18:11:41Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|47}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|VIII.}}
<poem>
:{{kap|Biruta}} siedzi u złotej kądzieli,
I zwolna, myśląc, wyciąga nić długą;
Ilekroć wzrokiem spotka się ze sługą,
Pyta o Pana, czy go nie widzieli?
— Powiedzcie, Kiejstut nie wraca z wyprawy?
Nie słychać trąbki? nie widać kurzawy? —
:A słudzy milczą, cisza wpośród grodu,
Cisza na jasnem i gładkiem jeziorze,
Nie pyli droga. Drogą od zachodu
Wracać powinien Kiejstut o lej porze,
A jego niema! Dnie samotne płyną,
I tęskniéj z każdą przebytą godziną.
:Niema Kiejstuta! Czy znowu Krzyżacy
Wzięli w niewolę zaciętego wroga?
— Powiedz mi, wietrze, powiedzcie mi, płacy,
Czemu gród pusty, czemu milczy droga?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
34ij0g5fg2xdd12tjpgtbm3b5ou29eg
Strona:Anafielas T. 3.djvu/49
100
1076627
3150539
3129451
2022-08-13T18:10:57Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|46}}</noinclude><poem>
Litwę sierotę, co po swoich panach
Na mchem zarosłych płakała kurhanach.
:I Krzyżak leciał część swojego łupu
Garnąć, Lach leciał na Wołyńskie włości,
Rusin Krewiczan chciał wziąść bez okupu,
A Kniazie Litwy w wzajemnéj się złości
Nad trupem matki o puściznę bili,
Krwią swoją ziemię użyźniając wrogów,
I jeden z drugim tłukli i walczyli,
Święcąc naprzemian wiarę swą i Bogów.
:I długie walki, długie były boje,
Aż Gedymina prawicą objęta,
Litwa na rany zapomniała swoje,
Ale o zemście we wnukach pamięta.
Walczył Gedymin, walczy Olgerd z bratem,
W karki sąsiadów tnie ciężkim bułatem,
A każde cięcie krwi strumień wyciska;
Leje się! Lecz cóż na krwi Litwa zyska??
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tbxtlmticjbm9bzxmbkn785168a5skn
Strona:Anafielas T. 3.djvu/45
100
1076630
3150528
3129454
2022-08-13T18:01:40Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|42}}</noinclude><poem>
Nie pogan wielkością krwawą,
Chrześcjan spokojną i trwałą.
:Ty będziesz wielki — serce twe usłucha
Głosu chrześcjańskiéj wiary,
Złego wyrzeczesz się ducha,
Czarnych bogów Litwy staréj.
:Ty będziesz wielki — pod twojem ramieniem
Pokój i wiara rozświecą;
Będziesz dla Litwy wytchnieniem;
Ludy pod skrzydła twe zlecą.
:Ty będziesz wielki, bo przebaczysz wrogom,
Bo lud przyciśniesz do łona,
Krwawym nie skłonisz się bogóm,
Litwy, tyś Rusi, obrona.
:Pogasisz ognie, co tleją, pogańskie,
Krzyża ty będziesz podporą;
Błogosławieństwa ci Pańskie,
Na Wysokiem niebie gorą. —
::::Dziecię śpi, przez sen nie słucha,
::::Do czarnego tuli ducha.
::::Biały u nóg jego klęczy,
::::Załamał dłonie i jęczy,
::::A wciąż pieśń pokoju śpiewa,
::::Do serca się nią dobywa.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5hqos4sb67sfe2fvj5hisfuvy75awmk
Strona:Anafielas T. 3.djvu/44
100
1076631
3150527
3129455
2022-08-13T18:01:04Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|41}}</noinclude><poem>
:W tobie krew krzyża nieprzyjaciół płynie,
Ojców, co w wierze wytrwali do końca.
Tyś Litwy panem, i Litwa nie zginie —
Tyś wiary ojców i swobód obrońca.
Skroń twoję sława uwieńczy koroną
Z kości twych wrogów i ciał ich splecioną!! —
:::::Dziecię śpi i przez sen słucha,
::::Do czarnego śmiejąc ducha,
::::I serce mu drobne bije,
::::I myśl ciemna w głowie wije,
::::I rękami szuka broni,
::::I już wrogów we śnie goni,
::::Ciśnie Litwę w silnej dłoni
::::I przyciska ją do łona.
::::Rozszarpana, pokrwawiona,
::::Z zdartą piersią, w łzach i jęku
::::W Witolda spoczęła ręku.
:::::A duch biały cicho śpiewa.
::::Nie słychać go w dziecka duszy;
::::Śpiew anielski nie porywa,
::::Śpiew pokoju nie poruszy;
::::Bo wciąż w uszach brzmi bojowo
::::Czarnych duchów wielkie słowo.
:— Ty będziesz wielki, nie twych przodków sławą,
Nową sławą, nową chwałą,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dl11hz9lvntnesry80roc9tidu9wvys
Strona:Anafielas T. 3.djvu/43
100
1076632
3150526
3129456
2022-08-13T18:00:11Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|40}}</noinclude><poem>
::::Czarny okrył mu skrzydłami
::::Śpiącą, sny młodemi, głowo,
::::I serca objął połowę,
::::I tak mu śpiewa, tak mami:
:— Ty będziesz wielki, wielki, jak przodkowie,
Wielki, jak Bogi, co siedzą w Romnowie,
Litwy ty panem, ty panem na Rusi,
Przed tobą wszystko paść, czołem bić musi.
Gdzie mieczem skiniesz, ludy ci pokłonią,
Zgarniesz je w jedno olbrzymią twą dłonią.
Napróżno Lach ci krzyż zloty ukaże,
Ty wiesz, że Litwy Bogi, Bogi twoje.
Niech zdrajcy padną na wylękłe twarze,
Ty z krzyżem tylko zwodzić będziesz boje.
:W ręku twych wojna, wojna na twem czole,
Wojna twą sławą, twéj wielkości pole,
Krew ci ofiarą, co serce ochładza,
Łza — napój słodki, który sen sprowadza!
:Ty będziesz wielki, jak wielcy przodkowie,
Dziadowie twoi z kamienia i stali,
Co suchém okiem w morza krwi patrzali,
Nogą na wrogach podeptanych stali,
Rusi na piersiach, Krzyżakóm na głowie,
Lachóm wnętrzności jedli i szarpali.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
l8xuehkagfhczmv7xw6s20vkjm4vb3m
Strona:Anafielas T. 3.djvu/42
100
1076633
3150525
3129457
2022-08-13T17:59:11Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|39}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|VI.}}
<poem>
:::::{{kap|Nad}} kolebką Witoldową
::::Dwa duchy ciężą skrzydłami:
::::Czarny duch wisi nad głową,
::::Świeci krwawemi ślipiami,
::::A w paszczy język śpieniony:
::::To słowika głosem śpiewa,
::::To zahuczy rozjuszony,
::::Jak wąż, sowa, się odzywa;
::::U nog dziecka biały klęczy,
::::Ręce załamał i jęczy,
::::A po twarzy dwie łzy płyną,
::::To wytrysną, to znów zginą.
:::::Dziecię śpi i przez sen słucha
::::Czarnego, białego ducha.
::::Oba w drobne szepcą uszy,
::::Obu pieśni grają w duszy.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ejzfupssnirbcffjmlmad0x5y3gp7bb
Strona:Anafielas T. 3.djvu/41
100
1076634
3150523
3129458
2022-08-13T17:57:30Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|38}}</noinclude><poem>
I za ojcem, gdy jodzie, niespokojnie dyszy;
A matka go w objęciach ściska nieszczęśliwa,
Pieśnią wojny usypia najmilszego syna,
W zbroję twardą go kładzie, gdy kwilić zaczyna.
:Rośnie olbrzym w żelazie, karmiony od miodu
Mlekiem żmudzkiej dziewicy, żmudzką pieśnią boju,
I po żyłach już płynie krew starego rodu
Dziadów, którzy nie znali spoczynku, pokoju,
Co dziecinną już ręką gdy wzięli miecz biały,
Szli z nim w boju niezbytym przez długi wiek cały.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tqvi2q12vcdhn6tz7j5rhz14t9jvnlm
Strona:Anafielas T. 3.djvu/51
100
1076753
3150542
3129684
2022-08-13T18:13:08Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|48}}</noinclude><poem>
Powiedz, kukułko, zwiastunko dobrego,
Czemu mi Pana nie widać mojego??
:Czemu łdź jego jeziora nie porze?
Nie słychać rogu, którym żonę wita?
Tyle już razy zagasały zorze,
A wzrok Biruty, próżno się oń pyta;
I ranki wschodzą, i noce zapadną,
Dokoła z wieścią nie spotkać się żadną.
:Czego tak długo bawi się na Żmudzi?
Wszak pobiegł tylko na Krzyżackie włości
Na siwym koniu, z małą garścią ludzi,
Z żagwią i mieczem do Krzyżaków w gości;
Wszak nasze wojny, jak burzy nachody,
Nazajutrz po nich, jednym śladem szkody.
:I czas powrócić, dość Komturów gonić.
Dwadzieścia ranków, jak już niéma wieści.
Biruta ciche łzy poczęła ronić,
A sercem przestrach owładnął niewieści.
Czy Kiejstut o swéj zapomniał rodzinie,
I gdzieś z obcemi czas mu miléj płynie?
:Ona wygląda sama; przy jéj boku
Niema Danuty — Danuta daleko!
Xiążę Mazowsza uwiózł ją od roku;
Pod obcym dachem, pod cudzą opieką;
Młode się dziewczę w Laszy kraj dostało,
A matce po niéj łzy puścizną całą.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4x9387iaq5ivmeyl98pdtoxdcftj1as
Strona:Anafielas T. 3.djvu/52
100
1076754
3150544
3129685
2022-08-13T18:13:39Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|49}}</noinclude><poem>
:Niéma Witolda — Witold nic wytrzyma
U kolan matki; on w podworce bieży,
Koni, orężów szukając oczyma,
Wieści o wojnie u starych rycerzy;
Pyta i słucha sercem stare dzieje,
I ręka drga mu, a głowa szaleje.
:I teraz matkę odbieżał stroskaną,
Po nad jezioro leci z starym Grydą;
Młodzieńczą głowę sparł mu na kolano,
A myśli jego już na boje idą,
Już ostrzy miecz swój i konia dosiada,
Z ogniem i śmiercią lecąc w kraj sąsiada.
:A matka duma i patrzy po drodze —
Droga ciemnieje, zachód gaśnie cały.
Oczy jéj we łzach, serce jéj we trwodze,
Duchy do uszu złowrogie szeptały,
Sen ciężki w nocy pierś cisnął stroskaną;
Nie ustał, choć ją rozbudziło rano.
:Słucha — w oddali cóś zatętnia głucho,
Któś drogą pędzi. Kądziel z rąk wypadła,
Wstała, nastawia niespokojne ucho,
Ręce złamała, na twarzy pobladła,
I chciałaby się rzucić na jezioro
Płynąć, by wieści dostać o nim skoro.
:Już widny tuman. Może gnają stada?
Może z pol ludzie wracają na sioła?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mks5jfl423d3u93vjo3b61012fkrubi
Strona:Anafielas T. 3.djvu/53
100
1076755
3150555
3129686
2022-08-13T18:23:34Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|50}}</noinclude><poem>
Nie — bo jéj serce o wieści powiada,
Nie — bo jéj serce wielkim głosem woła:
— Kiejstut powraca z dalekiéj wyprawy!
Lecz czy zwycięztwem, czy swą raną krwawy? —
:I róg się oz wal na przeciwnym brzegu.
Ona pobiegła, kędy łodzie stały,
Na przewoźników, niespokojna, w biegu
Wola, wysyła, dwór wzruszyła cały:
— Pan wasz przybywa! lećcie! pan przybywa!
Róg się Kiejstuta nad brzegiem odzywa. —
:I promy pędzą, łodzie się uniosły,
Laskami robią i długiemi wiosły,
Żeglują szybko po cichém jeziorze;
Jéj niespokojność, jak łódź fale, porze;
Czeka i czeka — nie widać ich w mroku,
Całun na ziemi, noc na bystrem oku.
:Już bliżéj szelest i szum prutéj fali,
Już płyną, ale w milczeniu, bez krzyku;
Nigdy z zwycięztwem tak nie powracali.
Kiejstut bez burki, bez swojego szłyku,
Nie widać konia, siwego żmudzina,
Milczący Xiążę, niewielka drużyna.
:I Witold skoczył, przeciw ojcu śpieszy,
I patrzy z matką. Już Kiejstut wysiada —
On klaszcze w dłonie, przybyciu się cieszy,
Wiesza u sukni, na ojca napada,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
62iszlyxe66livdxivdfeud2lhru2yj
Strona:Anafielas T. 3.djvu/54
100
1076756
3150556
3129687
2022-08-13T18:24:16Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|51}}</noinclude><poem>
Matkę wyprzedził i odpiął miecz biały,
Krwi na nim wroga szuka zardzewiałéj.
:A Kiejstut milczy, zimno syna wita,
Birutę, co mu do nóg się skłoniła,
Na zamek krótkim wyrazem odsyła,
Cóś do swych ludzi szepce, i nie pyta
O psy swe lube, o sokoły skore —
Znać na wyprawę wyjechał w złą porę.
:W świetlicy zbroję pożyczaną zrzucił,
Kazał myć nogi; milczy, ciężko wzdycha,
Syna uściski, pytania odpycha,
Czoło pochmurzył, w sercu się zasmucił,
Jakby nie witał swych domowych Bogów,
Jak gdyby cudzych dotknął stopą progów.
:Niosą mu wodę, róg Alusu złoty,
Sama Biruta podaje wieczerzę,
Z czoła pył ściera, a z serca tęsknoty
Próżno chce zetrzeć — nikt jéj nie odbierze.
Kiejstut milczący, srom na jego twarzy,
A w duszy zemsta gotuje się, żarzy.
:Chwycił róg drugi, miodem się pokrzepia,
I westchnął ciężko. Syn się sukni czepia,
Pyta go: — Ojcze! powiedz, gdzieś był? drogi
Czyli ci język odebrali wrogi?
Dla czego żony nie witasz i syna?
Siedzisz tak smętny? Gdzie smutku przyczyna? —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gltasrdybo4sliim2c2ktn5er579zja
Strona:Anafielas T. 3.djvu/55
100
1076757
3150558
3129688
2022-08-13T18:24:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|52}}</noinclude><poem>
:— Smutku? — rzeki Kiejstut — nie smutek mam w duszy,
Zemstą ja płonę, bom upokorzony.
Wspomnienie hańby słowa w ustach kruszy.
Nie śmiém do dziecka ozwać się, do żony,
Bo raz już drugi więzy krzyżackiemi
Związanym jęczał. Chcę się mścić nad niemi!
:I będzie zemsta! — porywczo zawoła. —
Wysłałem ludzi, gromadzą się woje,
Nogóm nie spocznę, nie obetrę czoła,
Póki Krzyżakom nie oddam za swoje.
Pozna mnie Henryk, żem się nie postarzał.
Nie zawsze będę u nóg mu się tarzał. —
:Oni słuchają, on im opowiada:
— Wiecie, jak Winrych Kniprode niedawno
Wysłał w Ruś naszą psów niemieckich stada;
Lecz zanim wyszli, już nam była jawną
Wyprawa owa, i z Olgierdem razem
Szliśmy ich spotkać — żelazo żelazem.
:Patryk był z nami, z nami lud dobrany.
Biegliśmy przeciw, pierwsi uderzyli,
Lecz, wstyd i hańba! zewsząd opasany
Lud nasz napróżno, i myśmy walczyli.
Darmo ja jeden, wiodąc mych Zmudzinów,
Wściekłem się, dwakroć rzucał na psich synów.
:Murem ze stali opasawszy ciała,
Gromada Niemców niewzruszona stała;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fhc7fgyrqt62gjgryrnt8mlsyg71sxe
Strona:Anafielas T. 3.djvu/56
100
1076758
3150563
3129689
2022-08-13T18:27:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|53}}</noinclude><poem>
Strzały bezsilnie odbite od zbroi
U nóg padały; pałki, jak trzcinowe,
W rękach pękały. Już pierzchali moi.
Próżnom zachęcał, wiódł w potyczkę nową.
:Zewsząd Krzyżaków moc nas opasała.
Olgerd z Patrykiem ze stratą wywiedli
Wojsko z zasadzki. Moja część została
Walczyć i ginąć. Przelękli, wybledli,
Ludzie się z pod méj wymykali dłoni,
W lasy skrywając od Niemców pogoni.
:Wtém na mnie Henryk z Eckersburga zmierza;
Ja k’niemu; konie łbami się oparły;
On drzewcem długiem w siodło mi uderza;
Chciałem ciąć, padam napoły umarły,
I słyszę wrzawę, radośne oklaski,
Jęki Litwinów i Krzyżaków wrzaski.
:Chciałem się dźwignąć — jak mrówię opadli,
Wnet więzy ręce i nogi krępują,
Na swego konia związanego kładli,
Wkoło się cisną, z placu ustępują;
I widzę jeszcze, jak Patryk na ziemi,
Spadłszy, z zbójcami bije się wściekłemi.
:Ale go Litwa z niewoli odbiła.
Mnie wiodą szybko; odetchnąć nie dali,
Dzień i noc aż do Malborga jechali;
Aż się przede mną brama otworzyła,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oo78kj3jfisjoxzmhkc1s4uq7e106ev
Strona:Anafielas T. 3.djvu/57
100
1076759
3150572
3129690
2022-08-13T18:33:55Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|54}}</noinclude><poem>
Któréj myślałem, że nie przejdę żywy —
By do was wrócić! Wróciłem szczęśliwy. —
:Złamany padłem boleścią i trudem,
Kędyś w ciemnicy głębokiéj zamknięty,
Płacząc nad sobą, płacząc nad mym ludem,
Żarty boleścią i zemstą przejęty.
Noc była — prędko znużenie owładło
I snem żelaznym na powiekach siadło.
:Budzę się — ranek przez okno już wpada;
O, smutny ranek, co wita przez kraty!
I światłość jego jak tęskna i blada!
Obejrzę ściany podziemnéj komnaty:
Widać Krzyżacy zgotowali wcześnie,
Albo ciemnicę przybrali mi we śnie.
:Dokoła wisiał kobierzec bogaty,
Dzbany srebrzyste na podłodze stały,
I miękkiem znalazł zgotowane szaty,
I przybór wszelki, i porządek cały.
Chcieli, bym, jak zwierz, zapomniał mą dolę,
Jak gdyby można osłodzić niewolę!
:Jam szaty targał, przybory deptałem,
Porwałem kratę, wyjrzeć na świat chciałem;
Niebam nie ujrzał, tylko ziemię czarną
I jakieś Niemców postacie poczwarne,
Co, szemrząc cicho, snuły się po murach
W sukniach wlokących i czarnych kapturach.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
53naup14fvga5xocdehac7ju453zmpi
Strona:Anafielas T. 3.djvu/58
100
1076760
3150574
3129691
2022-08-13T18:34:58Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|55}}</noinclude><poem>
:Wtém u drzwi ciemna zadrżała opona,
Któś wszedł. Jam twarz swą odwrócił do ściany —
Niech wróg nie patrzy, jak niewolnik kona,
Niechaj z boleści nie szydzi pijany,
Nie ujrzy twarzy, głosu nie posłyszy,
Tchnienia ostatku, co mi w piersiach dyszy.
:Aż głos Litewski posłyszałem znany.
Marzeniem — myślał — sen to nocny jeszcze,
Odbiły w uszy obłudny głos ściany;
A może wróżba? może słowa wieszcze?
Kto wié? Wtém znowu głuchą przerwał ciszę;
Mowę Litewską, język bratni słyszę.
:I twarz odwracam, patrzę — we drzwiach blada
Postać znajoma, lecz suknie niemieckie;
Szepce cóś do mnie i czołem przypada.
Pokłon to szczéry? podejście zdradzieckie?
Wierzyć głosowi? czy milczeć do końca?
Szpiegli to Niemców czy Litwin obrońca?
:I patrzę w oczy. Na Bogi! poznałem —
Stary to sługa. Dawno, dawno temu,
W bitwie wziętego Alfa opłakałem.
Zkądże Alf tutaj? do mnie przyszedł? czemu?
Czy z ziemi wschodniéj duch się jego zjawił,
Ażeby pana z niewoli wybawił?
:— Mów, Alfie! — wołam — ty stary mój sługo!
Gdzieś krył się, kędy przebywał tak długo?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
riz6ik45ys6wrdvd8ccg7nbc0zwgltb
Strona:Anafielas T. 3.djvu/59
100
1076761
3150578
3129692
2022-08-13T18:38:20Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|56}}</noinclude><poem>
Czy żyjesz życiem naszém? czy cię Bogi
Ze wschodniéj ziemi na stos mój przysłały?
Śmierci to wyrok, czy swobody drogiéj? —
On zmilkł, a palce na drzwi mi wskazały.
:Zniknął; lecz wieczór znowu Alf przychodzi,
I mówi: — Panie! jam w Niemców niewoli.
Rok już dziesiąty ciężkiéj płynie doli,
A dzisiaj mi ją dopiero los słodzi.
Chrześcjanin jestem, lecz w duszy mi Bogi
I wiara dawna, i kraj jeszcze drogi.
:Dziesięć lat ciężkich przebyłem, o Panie,
Służąc wrogowi, myjąc obcym nogi,
A za posługę, tylko urąganie,
Kajdany ciężkie miałem i wzrok srogi.
Teraz mi wierzą! — o! nie znają ludzi!
Z snu lat dziesięciu jedna chwila budzi!
:Sługą jam twoim — miej nadzieję, Panie!
Oto żelazo — pod kobiercy temi
Łatwo otworzyć mur w pobocznej ścianie.
Koń na cię czeka z sukniami mniszemi.
Wiém, jak się cieszą, że Kiejstut w niewoli,
I wiem, jak twoja wolność ich zaboli. —
:— Ty ze mną, Alfie! — Ja tu — rzekł — zostanę.
Starym, a zemsty jeszcze mi nie dosyć.
Wpośród nich pomszczę niezgojoną ranę. —
— Oni zabiją. — Wiém, jak się wyprosić,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3mglgfccc3adyupe972qtugdfof58hw
Strona:Anafielas T. 3.djvu/60
100
1076762
3150581
3129693
2022-08-13T18:38:50Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|57}}</noinclude><poem>
I o śmierć nie dbam. Idź, wyłamuj ścianę;
Ja u drzwi twoich na straży zostanę. —
:Trzy dni i nocy, po jednym kamieniu,
Żelazem, ręką, szarpałem w milczeniu;
Otwór kobierzec zasłaniał nad łożem;
Nareszcie gwiazdy ujrzałem na niebie;
— Alfie! — krzyknąłem — już uciekać możem. —
On szepnął: — Jutro, koń czeka na ciebie. —
:Czekałem jutra. On mi przyniósł szaty,
Komtura oręż, biały płaszcz na zbroję,
I helm złocony, i pancerz bogaty,
Sam wdział, ucieczkę przygotował moję,
I łzą żegnając, rzekł: — Pamiętaj, Panie,
Na sługę swego, który tu zostanie.
:Koń u wrót czeka, jedź wolno ze grodu;
Chociaż dzień świeci, nikt nie pozna ciebie;
Potém bież szybko do słońca zachodu.
Dobieżysz lasu za słońca na niebie.
Daléj niech Bogi Litewskie cię bronią
I przed niemiecką ukryją pogonią! —
:Jak rzekł, tak było. Wśród ludu, w południe,
Na czarnym zwolna jechałem bachmacie.
W ulicach było i gwarno i ludnie;
A gmin, poznając starszego po szacie,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c87neqwtnrx7qqb8j23913cgkksbdd3
Strona:Anafielas T. 3.djvu/61
100
1076763
3150582
3129694
2022-08-13T18:39:25Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|58}}</noinclude><poem>
Bił mi pokłony, gdym wyjeżdżał z grodu.
W lesie stanąłem w godzinie zachodu.
:Jam konia puścił; nienawistne szaty
Zdarłem i w błocie nogami zdeptałem;
Trzy dni, o głodzie, bez snu, ciężkie czaty,
Słuchając głosu pogoni, sprawiałem;
Czwartego, drąc się puszczą i gąszczami,
W Mazowszem dążył bez drogi, nocami.
:Gwiazdy mnie wiodły, mchy na drzewach wzrosłe;
Jagodą spiekło gasiłem pragnienie;
W dzień się na drzewa drapałem wyniosłe,
I gdy dokoła głębokie milczenie,
Jak ptak na wiotkiéj gałęzi zwieszony,
Chwiląm snu siły krzepił wycieńczony.
:Nareście Bogi do Danuty cało
Dojść mi pomogły. Zaledwo poznali,
Tak zdarta suknia, tak zranione ciało,
Tak głód, niepokój, twarz mi poorali!
W łachmanach, z kijem, z podartemi nogi,
Wpadłem bezsilny na znajome progi.
:Trzy dni na łożu, w łaźni się krzepiłem,
Snem się i miodem z kolei poiłem,
Aż znowu siła wróciła, i ciało
Wspomnieniem zemsty i żądzą zadrgało.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4qii2y5frilylewgt3sobk6sapulshe
Strona:Anafielas T. 3.djvu/88
100
1077108
3150672
3130456
2022-08-13T19:23:34Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|85}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XIII.}}
<poem>
{{kap|Nie z jednym}} Litwa wojuje Zakonem;
:::Ruś ją ścisnęła dokoła,
:::Z orężem w górę wzniesionym
:::O zabrane kraje woła.
A Olgerd wielki trzyma ją w postrachu,
:::Nad Rusią Litewską czuwa,
:::Odbija cięcia zamachu
:::I wgłąb’ się coraz posuwa.
I jedną ręką nieprzyjaciół siecze,
:::Drugą wyciąga w przymierze;
:::Gdzie krew w bojowisku ciecze,
:::On ślub z pobitemi bierze.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
12kox5zddr0wmh54n7lanc7g3nl656v
Strona:Anafielas T. 3.djvu/87
100
1077109
3150671
3130457
2022-08-13T19:22:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|84}}</noinclude><poem>
:A wszędzie młode pacholę Wojdyłło
Jagielle Panu towarzyszył swemu.
Jeśli się wahał, okiem wzywał rady;
Wojdyłło radę z uśmiechem poddawał,
Wojdyłło rękę w złym wyciągnął razie,
Wojdyłło plecy pod pletnią nastawiał.
:I rosła przyjaźń, jak dwie rosną brzozy.
Co u pnia z jednéj wywiną się kory;
A choć się jedna ku ziemi pochyli,
Druga wysoko gałęźmi wystrzeli,
Zawsze są z sobą i wspólny los dzielą.
Wojdyłło w zamku najlichsze posługi
Spełniał, nie szemrząc; Jagiełło mu nie raz
Jaśniejszą przyszłość cicho obiecywał;
Jagiełło mówił; — Ja w tobie mam brata,
Ty we mnie brata na przyszłość mieć będziesz. —
:Tak żyli w Wilnie. A Witold? On nie miał
Przyjaciół. Orzeł sam buja w powietrzu,
A kiedy orła drugiego zobaczy,
Nie bratać z nim się, ale walczyć leci.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pfgfr6cuf3p5pirmdjkyp4i268ui828
Strona:Anafielas T. 3.djvu/86
100
1077110
3150670
3130458
2022-08-13T19:22:21Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|83}}</noinclude><poem>
Z rówieśnikami nie panem i wodzem,
Był przyjacielem; jednego, obierał,
Jednemu serce i duszę otwierał;
I potrzebował, by ręka silniejsza
Wiodła go z sobą, myśli mu natchnęła
I panowanie nad sercem objęła:
Jagielle trzeba przyjaciół — za młodu
Z pacholąt swoich on dobiera sobie,
Prostych wieśniaków przyciąga i wabi;
Ni rozkazuje im, ani ich pędza,
Ale, jak ptaki nęcą, sypiąc ziarno,
Tak on ich wabi, słodkie sypiąc słowa.
:On i Wojdyłło razem w Wilnie wzrośli,
Wojdyłło, biedne opuszczone dziecię;
Do ciężkich posług na Olgierda dworze
Z młodu mu serce i plecy nagięto;
Wojdyłło jednak Xiążęcego syna
Łaski zawcześnie zaskarbił i umysł
Poddał już sobie; niewolnik, sierota,
Jagielle bratem stal się, przyjacielem.
Olgerd to widział? Nie widział, bo dziecię
Rosło swobodne, a nikt nie naginał
Xiążęcych synów do wielkiej przyszłości.
:Jak dzikie kwiaty, Xiążęcy synowie
Rośli, bujając po Ponarskich górach,
Z Wilją na czółnie pływając z rybaki,
Z osocznikami w las pędząc na łowy.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q2pw4yqpgkuj1lwscnjowv9xz5qvh1v
Strona:Anafielas T. 3.djvu/85
100
1077111
3150661
3130459
2022-08-13T19:16:57Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|82}}</noinclude><poem>
Ku ludziom; nie miał, kogoby ukochał.
On rozkazywał, nieposłusznych gromił,
A pacholęta na jego skinienie
Drżały, przed panem lasów jak drży zwierzę.
Cudzéj on rady nie wezwał, nie prosił;
Wzgardą za radę i za miłość płacił.
Czuł silę w sobie, gryzł ojcowskiéj woli
Wędzidła, kopiąc niecierpliwy ziemię.
:Inny Jagiełło. On sercem za młodu
Więcej żył, boju nie pragnął gorąco;
Lubił samotność i słowika śpiewy,
I kwiaty, dzikich puszcz Litwy mieszkańce.
Nieraz u Wilii, u Niemna, wieczory,
Siedząc nad brzegiem, w zadumie przepędzał;
Patrzał na wody, jak kędyś leciały,
Patrzał na chmury, jak się białe gnały,
Jak się z wiatrami kołysały drzewa,
Słuchając pieśni lubego słowika.
I jemu nieraz na dźwięk rogów boju
W sercu krew starych ojców się rzuciła;
On chwytał oręż, lecz pragnął pokoju,
I szukał sercu swemu towarzysza.
Samotny, tęsknił nie za wojny wrzawą,
Za przyjacielem, za nieopisaném
Czémś, do czego się rwą niewieście dusze;
I wieczną próżnię czuł w sobie, i wiecznie
Tęsknił on za czémś, czegoś oczekiwał;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
s386lksa5eyb9f56evq5nr577zt19xi
Strona:Anafielas T. 3.djvu/84
100
1077112
3150660
3130460
2022-08-13T19:16:16Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|81}}</noinclude><poem>
Tak po nich Witold z Jagiełłą ojcowskie
Zająć dzielnice, słońcami wejść mieli,
I stać na straży od napaści wroga,
I stać na straży od wnętrznéj niezgody.
:Oba dorośli — nie jednacy oba.
Na Trockim zamku Witold się hodował,
A wojną młoda pałała źrenica;
Miecza w kolebce dziecięciem probował;
Wprzódy nim chodził, już rwał się do koni;
A gdy bojowy róg na wojnę dzwoni,
To klaszcze w dłonie, śmieje się dziecina.
Ilekroć ojciec na siwego siadał,
Wieszał się burki, do boku się czepiał,
I płakał, że go na wojnę nie brali.
On między chłopiąt, rówieśników gronem,
Dębem był młodym, co wyróść rokuje
Puszczy ozdobą, Perkuna świątynią.
Oko mu czarne ogniem duszy wrzało,
Piersi wzdymały na boju wspomnienie,
A dłoń szukała nie zabawek dziecka,
Miecza ciężkiego, szłyka wojennego.
Łza z jego oka nie trysła wezbrana,
Serce się miękkiem nie wstrzęsło uczuciem;
Chyba gdy wojnę wspomniał, której pragnął,
Na którą próżno za ojcem się zrywał,
Serce mu twarde na chwilę zabiło.
I w duszy jego nie było miłości
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a4hm6kqfcwkrgeq648j78x1shhob8qr
Strona:Anafielas T. 3.djvu/83
100
1077113
3150654
3130461
2022-08-13T19:14:07Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|80}}</noinclude><poem>
Losy to Litwy i przyszłość jéj cała.
Olgerdowicze i wy póki w zgodzie,
Dopóki przyjaźń w bratnim wytrwa rodzic,
Dopóty Litwa wrogom się ostoi. —
I mówi Olgerd Jagielle starszemu:
— Pomnij, Kiejstuta dzieci, bracia twoi.
Jak ja Kiejstuta, ty ich kochaj, synu!
Razem, wy silni. Pomnijcie, jak Litwie
Niezgoda krwawe rozdarła wnętrzności.
Pomnij, za dziadów ilekroć się bracia
Zadarli z sobą, wróg zawsze korzystał:
Jednego ciągnął i bił nim, jak mieczem,
Jednego puszczał na drugich ogarem,
A kiedy wszystkich wycieńczył, na wszystkich
Szedł i zwycięzał! Na waszych ramionach
I losy kraju, i wasz los jest przyszły. —
:Tak młode łącząc bratnim węzłem dłonie,
Kiejstut z Olgerdem spokojnie patrzali
Na starość, która marszczyła im skronie,
Na przyszłość, która wschodziła w oddali.
:Był u Olgerda starszy, u Kiejstuta,
Jagiełło, Witold, rówieśnicy z sobą;
Oba u ojców jak źrenice w oku,
Dwie latorośle u dwóch dębów boku;
Na nich nadzieje przyszłości ojcowskie;
I jako z siedmiu synów Giedymina
Olgerd a Kiejstut świecili nad Litwą,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4tgzjvkl280zboh9iegfvrup9mh1rh4
Strona:Anafielas T. 3.djvu/80
100
1077115
3150643
3130463
2022-08-13T19:08:53Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|77}}</noinclude><poem>
Idź i pomnij, że w Zakonie
Nie wszystkie zemstą tchną serca.
:Oto płaszcz i kaptur mniszy;
Wdziéj na się, uchodź; u bramy
Powiedz, żeś z wieścią posłany
Od naszych do Marii grodu.
Oto jest pismo. Uciekaj!
Koń na cię czeka u fórty. —
A Kiejstut słucha, nie wierzy,
Na szyję padnie Komtura.
— Miecza daj! miecza na drogę!
Bez miecza jechać nie mogę,
Jak ptak bez skrzydeł ulecieć.
Miecza na drogę, Komturze! —
:Komtur od pasa odczepił
Miecz długi, ręką dał drżącą,
I przez drzwi biegł już otwarte.
Kiejstut szybko mijał wartę,
Wnet bramy przeszedł i mury,
Siadł na koń, leciał ku Litwie,
I znowu wolny, powietrzem
Piersią szeroką oddychał;
A krótka jego niewola,
Jak sen się ciężki wydała;
I śpieszył na Trocki zamek,
By nowe wojsko zwoływać.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lo9tuy5uurmtcx9v636o2y7bm17rolu
Strona:Anafielas T. 3.djvu/79
100
1077116
3150640
3130464
2022-08-13T19:07:39Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|76}}</noinclude><poem>
I tobie, Panie, pokrewny,
Niosę na duszę ochłodę,
Niosę ci, Kniaziu, swobodę.
Wstawaj i prędzéj idź ze mną. —
:On słowom jeszcze nie wierzy.
— Ty, Niemiec, miałżebyś wroga
Na karki własne wypuścić? —
— Chrześcianin, mego {{kap|Boga}}
Spełniam rozkaz — Komtur rzecze. —
Nieprzyjaciołom darować
On kazał, nie mścić się winy,
Dobrém za złe im odpłacać.
Wiém, że nic wszyscy Zakonu
To uczucie w sercu mają.
Ja, ojca córki méj chrzestnéj
Z srogiéj chcę wywieść niewoli.
:Może ty za to, o Kniaziu,
Gdy wojnę znowu w kraj naszy
Nieść będziesz, jako bicz Boży,
Wspomniawszy na Augustyna,
Przebaczysz komu z méj braci;
Może — ach! modlę się o to —
Ty kiedyś błędy porzucisz,
Świętéj się wierze nawrócisz.
Już jedno z dzieci twych przecie
W Chrystusa imie ochrzciłem.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2xxvorwpo27hqisls0u04v6rwrgcpnq
Strona:Anafielas T. 3.djvu/78
100
1077117
3150615
3130465
2022-08-13T18:55:21Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|75}}</noinclude><poem>
Nastawił, myśląc, że Alfa
Litewską mowę usłyszy;
Ale ktoś wita grobową
Wrogów niepojętą mową,
Któś wita szyderstwem może.
Lepiej, że Kiejstut nie słyszał.
:Milczenie. — Kniaziu Kiejstucie! —
Któś znowu szepce mu zcicha —
Czyliż już głos ci znajomy
Uszu ni serca nie dotknie?
Takeś strapiony na duszy,
Takeś stłuczony na ciele,
Że głos przyjaźni nie wzruszy
Uszu ni serca twojego?
Odpowiedz, Kniaziu Kiejstucie!
Głos wszakże pyta cię znany.
Ten, co ci niesie pociechę,
Gościem na zamku był twoim. —
:I Kiejstut rwie się z pościeli,
Augustyn Komtur! poznaje.
— Czy szydzić ze mnie przychodzisz?
Czy śmierć mi rychłą zwiastować? —
— Nie szydzić przychodzę, Panie,
Ani śmierć tobie zwiastować:
Z pociechą idę do ciebie.
Twej córki jam chrzestny ociec,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
musuwbcwu2qmplx3qme8ctz8do5hk4f
Strona:Anafielas T. 3.djvu/77
100
1077118
3150612
3130466
2022-08-13T18:54:08Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|74}}</noinclude><poem>
Ani w wybawienie wierzy;
Nie spójrzał po snem więzieniu,
Nie rzucił okiem na straże;
Siedzi i kona w milczeniu,
Siedzi, umysłem na Litwę
Gnając, gdzie dziecię zostało,
Co śmierć jego pomścić może,
Co za krew krwią Niemców spłaci.
:Noc idzie, głosu ludzkiego
Nie słychać; tylko gdzieś straże
Stąpają wkoło; chrzęst zbroi,
Mieczów brzęk do ucha wleci;
To znów milczenie grobowe:
Mury wilgotne, milczące,
Nad więźnia zgięły się głowę,
Jak wyrok nad nim wiszące,
Wyrok, co straszy, nim spadnie;
Długo po nad nim kołysze,
Aż żelazną, zimną dłonią
I kark i serce ugniecie.
:Noc idzie — rygle powoli
Rozsuwa ręka strażnika.
Ciemno. Ktoś stąpa w ciemnicy
I cicho pyta Kiejstuta.
On milczy. Głos mu nieznany,
Głos Niemca. Chwilę on uszy
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rsl37z937p5gnsxxzcg8haubcsipff2
Strona:Anafielas T. 3.djvu/74
100
1077120
3150610
3130468
2022-08-13T18:52:48Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|71}}</noinclude><poem>
Więźnie łyka potargali
I broń litewską porwali.
Sam Kiejstut konia dosiada
I chce ucieczką już bronić;
Werner Windecken nań wpada.
Niéma tarczy, by zasłonić,
I z konia do niego zsiada.
:Pieszo się spotkali oba.
Nierówna walka — tuż bratu
Na pomoc śpiészą Krzyżacy.
Komtur Nieszowski go rani,
Windecken mieczem już płata,
A Bartenstejnski na ziemię
W krwi płynącego obalił.
I słychać głosy zwycięztwa,
I pierzcha Litwa do lasów.
Kiejstut znów wzięty w niewolę
Jęczy związany na ziemi,
Targa się z więzy swojemi.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br>q<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
be3gb15iic5cghda2awjyk09o0rr5ac
Strona:Anafielas T. 3.djvu/73
100
1077121
3150607
3130469
2022-08-13T18:52:08Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|70}}</noinclude><poem>
Knechtów i braci zakonnych.
Krwią się podwórce oblało,
A krew, pożoga, popiołem
Gorącym sypiąc, pokrywa.
I trzeszczą dachy i wieże,
Padają mury i wrota.
Litwa łup unosi tylko,
Koni niemieckich dosiada,
A leżąc wkoło obozem,
Na pożar lubo pogląda.
:Ale niedługo ich radość.
W Gdańsku Kollina zabrano.
Krzyżacy za jeńcem gonią
Z Restemburg i Bartensteinu,
Lecą w pogoń Komlurowie.
Już szpiegi o nich znać dają
Kiejstutowi. I łup cięży,
I walką znużył się długą;
Ale miałżeby uciekać,
Gdy jeszcze krwi się niemieckiéj
Choć kropelkę napić może,
I dłużéj w szable podzwonić?
:Noc czarna z trwogą nadchodzi,
A z nocą czarni Krzyżacy.
Lud we śnie szuka spoczynku;
Wrzaskiem zbudzony do bitwy,
Oręża znaleźć nie może.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nzw3y3qcx2rlj0ng3x4g6cw29pm3g99
Strona:Anafielas T. 3.djvu/72
100
1077122
3150604
3130470
2022-08-13T18:49:17Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|69}}</noinclude><poem>
:Henryk upadł u stóp krzyża;
Wrzawa co chwila się zbliża;
On się modli; wié, że śmierci
Już mu wybija godzina;
Słyszy w uszach głos Kiejstuta,
Słyszy już swych braci jęki;
Dosyć czekać! sam wychodzi.
Kiejstut przeciw niemu goni,
Hełm strąca, za włos porywa.
— A! trzymam ciebie, psi synu!
I zemsta moja gotowa,
Gotowa Bogóm ofiara! —
:Henryk słowem ni skinieniem
O łaskę wroga nie prosił,
Wzrok tylko w niebo podnosił
I wszystko zbywał milczeniem.
A już się stos z bierwion suchych
W podworcu wielki zapalił;
Sam Kiejstut swoję ofiarę,
Wepchnął na jego wierzchołek;
Stanął i patrzy z pociechą,
Jak w mękach Niemiec wróg kona;
A tłuszcza w ręce poklasła,
I wielkiem — Łado! — zawrzasła. —
:Teraz w pień załogę całą!
Lecą, i cięli bezbronnych
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
krq62zlziywv9l9ojl8yfavlup9t8y2
Strona:Anafielas T. 3.djvu/71
100
1077123
3150602
3130471
2022-08-13T18:48:31Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|68}}</noinclude><poem>
Kiejstut jeszcze nierad zemście,
Kiejstut dalej jeszcze bieży.
:W niewolnika Niemców tłumie
Szukał napróżno Henryka,
By się na nim mścić niewoli.
Nikt nie wiedział o Henryku.
— A więc w domu go znajdziemy,
W Eckersbergu on ucztuje.
Pójdziem w gości, go powitać
I zaświecić mu do uczty! —
Znowu bieży i nie staje,
Aż pod zamku dopadł wrota.
Henryk wyszedł sam na mury,
I zbladł, poznawszy Kiejstuta.
:Próżna walka z garstką małą.
Szedł się modlić, zamknął bramy,
A na murach nie zostało,
Tylko kilku z Niemców braci.
Komtur zbroję wdział stalową,
Płaszcz wojenny, hełm świecący;
Wie, że w ofierze pogańskiéj
Męczennikiem dzisiaj spłonie;
I modli się, i spowiada,
I pobożnie złożył dłonie;
Słucha, rychło wroga ręka
Chwyci go i precz wywlecze?
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h6ql7bl1bq6mc4n9ligqgtu98nc45b2
Strona:Anafielas T. 3.djvu/70
100
1077124
3150600
3130472
2022-08-13T18:47:56Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|67}}</noinclude><poem>
Wszędzie zaszturmował razem:
Pod bramami ogień niecą,
Po drabinach na wał drapią;
Śpiewając, konają jedni,
Śpiewając, cisną się drudzy.
:— To szarańcza! — Komtur woła —
Bracia! w Imie Boże! żywo!
Gaście ognie, brońcie bramy! —
Ale próżno, bo Litwini
Już płonące sieką wrota,
Już się cisną, w zamek gnają,
W cztéry rogi podpalają »
Wiążą, gniotą i ścinają,
A gdy zgliszcze pozostało,
Mur się zwalił, zamek spalił,
Z pieśnią zwycięztw odciągają.
:Tam u morza, u wód białych,
Większy zamek, większe łupy —
Pociągnęły zbrojne kupy,
Strzały świszczą, ognie błysły,
Gdański gród w płomieniach stoi.
Nie spodzieli się Krzyżacy;
Ledwie zbroje na się wzięli,
Ledwie oręża dobyli,
Już więzami skrępowani,
Leżą na stosy zwaleni.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8bfbyz1efd7g5kau2t8y0drny6ys8aq
Strona:Anafielas T. 3.djvu/69
100
1077125
3150596
3130473
2022-08-13T18:45:58Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|66}}</noinclude><poem>
Młódź za oręż chwyta skora,
Konie siodła, ludzi zbiéra.
Na dolinie tuman pyłu;
Po chorągwi znać czerwonéj,
Po maleńkich koniach Żmudzi,
Kiejstut swoich wiedzie ludzi;
Nie na sioła to bezbronne,
Lecz na zamki, lecz na grody.
:— W Imię Jana! bej! kto żyje,
Kto udźwignie oręż, łuki,
Niech na mury śpieszy z nami!
Wróg nasz liczny; już nam wyje
W uszy pieśnią swą pogańską.
Prędzéj! do wrót i na mury!
Dość się modlić, odpoczywać,
Trzeba bronić! Ognia, wrzątku
I kamieni mu na głowy!
Powitamy, odepchniemy!
Niech zuchwały się nie waży
Na nas drugi raz porywać. —
:Tak wołają, i co żyje
Na wał leci i na blanki,
Przez strzelnicę łuki mierzą,
Z murów kamieniami sypią,
A pogański zastęp mnogi
Zewsząd już otoczył górę,
Wszystkie wrota opanował,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mmzyql950p3lw0te4bi6hoftd9ut1ym
Strona:Anafielas T. 3.djvu/65
100
1077128
3150584
3130476
2022-08-13T18:40:16Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|62}}</noinclude><poem>
I bój z Niemcami, wojna i pożary.
Na wszystkich razem chce zemsty i kary!
:A Witold ojca w progu hamuje:
— Ojcze mój! ojcze! weź z sobą na wojnę!
W domu ja tęsknię, w domu ja próżnuję,
Tak gnuśne wiodąc życie, tak spokojne!
Pokocham wczasy, gdy weźmiesz na boje,
Jeśli nie dźwigną miecza ręce moje.
:Weź mnie na wojnę! Ja już mieczem władam,
Zbroję uniosę i konia dosiadam,
Łuku naciągnę, strzałów się nie zlęknę,
Raniony w boju na ranę nie jęknę.
O! weź mnie, ojcze! ja ciebie obronię,
Piersiami memi ja ciebie osłonię. —
:A Kiejstut głową potrząsnął zsiwiałą.
— Czekaj! Niedługo będziesz wzrastał w siły.
Chwilę poczekaj jeszcze, chwilę małą.
I mnie tak niegdyś wojny się już śniły,
Gdym mieczem jeszcze nie władł, i bezsilny
Mamił się, w zapał mój wierząc omylny.
:Czas tobie jeszcze! Może ojca głowy
Mścić będziesz, synu! Czekaj, bądź gotowy.
Jeśli nie wrócę, padnę na wyprawie,
Tobie krwi mojej pamięć pozostawię.
Rośnij. Sił trzeba, aby Litwy bronić,
Piersi, jak twoje, aby ją osłonić. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
krtuuj9tbk1h2bjq5x4xvugpwa6ij8b
Strona:Anafielas T. 3.djvu/108
100
1077163
3150700
3130566
2022-08-13T19:37:46Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|105}}</noinclude><poem>
Jam duch jest, twój Gulbi; za Bogów tu sprawą
Stanąłem przed tobą, bym w żywe ci oczy
Twą gnuśność wyrzucił. Witoldzie! gnuśniejesz!
Myśliwy pies, długo nie idąc na łowy,
Zapomni o kniei i na rok już nowy —
Ty o nich zapomnisz —
Patrz w gwiazdę, co zdala świeci nad twą głową
Ta gwiazda pod chmurą, gwiazdą Wiloldową.
Chcesz, aby zagasła w kobiecej komnacie?
Chcesz stłumić jéj ognie w kobiécym uścisku?
Nie tobie, Witoldzie, tu w miękkiéj spać szacie,
I leżeć próżnemu przy ciepłem ognisku,
Bo nic tym jest sława, nie dla tych są pieśni,
Co, jak mętna woda, stojąca gdzieś w dole,
Dają się pokrywać i zielskom i pleśni,
I wolą gnić cicho, niż wyrwać na pole,
By tamy rozrywać, by użyźniać role.
Nie na to, Witoldzie, tyś się w świat narodził,
Nie na to cię ojciec dziecięciem kołysał,
Ażebyś pokorny za kobietą chodził,
Z ust tylko jéj słodkie pocałunki zsysał. —
:Mówił, a Witolda twarz ogniom pałały,
I drżały mu ręce, ognista pierś drżała,
I miecza już szukał, jak gdyby zbudzony,
A chwytał niewieście przybory swéj żony,
Miękkie jéj sukienki, bogate zasłony,
A w twarzy jéj uśmiech napotkał sklejony,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hp5uipyak1lzn4xctvhnk02ibr9j1ow
Strona:Anafielas T. 3.djvu/107
100
1077164
3150698
3130567
2022-08-13T19:36:48Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|104}}</noinclude><poem>
To izba jest, w któréj gnuśniejesz, mój młody,
I życie swe dajesz za roskosz, za gody,
I sławę swą dajesz za szczęście weselne,
Swą wielkość i imie grzebiesz nieśmiertelne. —
— Ktożeś ty? kto jesteś, co śmiesz mi sen mięszać?
I słowy jakiemiś dziwnemi, ostremi,
Nad duszą, jak jastrząb’ nad ptakiem, zawieszać,
Co pastwę z wysoka upatrzył na ziemi?
Lecz, starcze, na Bogi! niełatwą jam pastwą!
Na inne, na inne polować ci ptastwo. —
— Któż nie zna Witolda? — rzekł starzec spokojnie,
Znów dłonie skośniałe nad ogień podnosząc,
A wzrokiem i głosem, i grożąc i prosząc. —
Był Witold orlęciem, był Witold zamłodu,
I lubił, jak orzeł, swobodę i wojnę,
I kochał, jak ojciec, swój kraj i swą chwałę:
Lecz orzeł, ów Witold, nie z orłów już rodu,
Gnuśnieje, jak wieśniak, u ognia świetlicy,
Na kądziel spogląda niewiasty Xiążęcéj,
Trzyma się piosneczek, nie puszcza spodnicy,
I nad nią, nad spokój, nie żąda nic więcéj. —
:— Lecz ktoś ty, co śmiesz mnie do boju wyzywać
— Do boju? — rzekł stary — do boju, nie, młody!
Nikt ze mną do boju nie śmiałby wstępywać;
A tobie nie wojna smakuje, lecz gody.
Jam.... — Powstał i sięgnął do stropu postawą,
A suknia się biała w pomroce roztoczy —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9dlkquyywhwwumkv88qxd9jru6ejz61
Strona:Anafielas T. 3.djvu/89
100
1077165
3150674
3130568
2022-08-13T19:25:00Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|86}}</noinclude><poem>
Kiejstut Litewskich od Zakonu włości,
:::Olgerd ich od Rusi broni,
:::A gdy wielkiej siły w gości,
:::Wielkiéj potrzeba pogoni,
Naówczas oba połączają dłonie,
:::I razem idą na boje,
:::W wzajemnej stając obronie,
:::Miecze, serca łącząc swoje.
Oni, przy ojca poprzysiągłszy stosie
:::Bratnią przyjaźń, bratnią zgodę,
:::W późniejszych wojnach i losie
:::Przysięgi strzymali młode.
I Kiejstut kiedy Jawnuta wygonił,
:::Czapki nie włożył na skronie,
:::Starszemu bratu pokłonił,
:::Jemu rząd Litwy dał w dłonie.
Odtąd obadwa sąsiady wojują,
:::Obadwa lenników gniotą,
:::O łup z sobą nie targują,
:::O brańców, ziemie i złoto.
Teraz Olgerda Kiejstut w pomoc wzywa,
:::Zakon do wojny go łudzi,
:::Wojsko ze wszech stron przypływa,
:::Z Tatar, Rusi, Litwy, Żmudzi.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
baq9gffxwgkhl5pzod231qlhivkeq6u
Strona:Anafielas T. 3.djvu/90
100
1077166
3150677
3130569
2022-08-13T19:26:12Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|87}}</noinclude><poem>
— Czas, mówi Kiejstut, młode ptaki wprawić,
:::Bo gdy stare siły stracą,
:::Komu nieprzyjaciół dławić?
:::Niech oni za nas zapłacą.
Witold do wojny duszą się wyrywa,
:::Ledwie go wstrzymać w komnacie,
:::I Jagiełło jéj wyzywa.
:::Synów z sobą bierzmy, bracie! —
I wzięli synów; do Sambij wkraczają
:::Na dwoje wojska rozbite,
:::Otelsburg obiegli zgrają,
:::Palą, i boju niesyte,
Pędzą na Rudaw. Pod Rudawskim grodem
:::Czarne pustką stoi sioło.
:::Przed wrogiem przestrach szedł przodem,
:::Wymiótł — pustynia wokoło.
Tylko na zamku bracia się zamknęli,
:::Bo gród warowny na górze,
:::Knechtów i lud swój ściągnęli.
:::Błyskają zbroje na murze.
Kiejstut z Olgerdem obozem tu legli,
:::By wojsku wypocząć chwilę,
:::By zamku lepiéj ustrzegli,
:::I w spoczynku, swojéj sile
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
36gftb6z34kdkfjsfcanae0oqicwbaj
Strona:Anafielas T. 3.djvu/91
100
1077167
3150678
3130570
2022-08-13T19:26:57Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|88}}</noinclude><poem>
Dali znak w Prussy szeroko pustoszyć.
:::Codziennie ufce latały,
:::By lud wylękniony płoszyć,
:::Ogniami zażedz kraj cały.
Winrych Kniprode Mistrz nie spał; on wiedział,
:::Że w jego włościach wróg zjadły
:::Na zgliszczach spokojny siedział,
:::Gryzł kraj, jak owoc upadły.
Ciągnął Kniprode na obóz Litwinów.
:::Oni pod Rudawskim grodem,
:::Starcy zaprawiają synów
:::Codziennym w walki pochodem.
Witold wybiega na Żmudzinów czole,
:::Pali, niszczy, i niesyty,
:::Jak koń, gdy wyleci w pole,
:::Ziemię rozbija kopyty,
Jagiełło smutnie za siebie ogląda,
:::Za Wilnem i za spokojem;
:::Serce nie bije za bojem,
:::Przyjaciela swego żąda.
A Winrych ciągnie przez kraj spustoszony;
:::Litwin go czeka, i co dnia
:::Nowym łupem obciążony,
:::Codzień Litewska pochodnia
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3txrtmljppdffrr30g2ijjr5echdycb
Strona:Anafielas T. 3.djvu/95
100
1077170
3150650
3130573
2022-08-13T19:12:49Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|92}}</noinclude><poem>
Kiejstut już podbiegł na siwym swym koniu,
Z Olgerdem dzieci, dając znak, zostawił.
A Olgerd? Nigdy nie stał tak do walki.
Sam nieraz w szyki rzucał się, jak w fale,
A kędy stąpił, rozprysły się przed nim;
Teraz na syna z trwogą się ogląda;
I każda strzała, co z kuszy wyleci,
Głowę i serce odrywa do dzieci;
I każdy rycerz, co się na nich rzuci,
W tył go na syna odwraca obronę;
Nie umié walczyć; w pocie siwe czoło,
Serce w krwi pływa; pierwszy raz on w boju
Uląkł się wroga i dał znak odwrotu.
Napróżno Witold zostać się napiera,
Wyrywa swoim, chce do ojca gonić
Olgerd otoczyć każe i ucieka.
A Witold ojca wielkim głosem woła:
— Został! sam został! jabym miał go rzucić? —
Nic nie rzekł Olgerd, lecz nie dał się wrócić.
:Litwa w ucieczce, lecz drogo kupili
Krzyżacy swoje zwycięztwo kłamane —
Pozostał Kiejstut i po stali siecze,
A młoty Litwy hełmy z głów zsadzają,
Pole się braci trupami uścieła,
Tłuszcza się Niemców, jako las, zwaliła,
A dwóchset braci z krzyżami czarnemi
W krwią pobroczonych białych płaszczach tarza;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1czgg7l16dblme478gwf2chdwhcvqqt
Strona:Anafielas T. 3.djvu/99
100
1077173
3150682
3130576
2022-08-13T19:28:49Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|96}}</noinclude><poem>
:Ale niedługo matce cieszyć się dziewczęciem,
Ale niedługo ojcu pocieszać się synem:
Córce wynijść potrzeba z domu za młodzieńcem,
Synu swojego chleba dobijać się czynem,
Dobijać się walkami sławy i imienia.
:I gdy Anna dorosła, córka Światosława,
Smutno się stało, i mówiła w sercu:
— Czemu ona nie dzieckiem! Napróżno dziecięce
Dawała jéj zabawy, w dzieciństwie utrzymać
Chciała córkę, napróżno! Mgłą jéj oko zaszło,
Pierś się wznosić zaczęła tęskno, nie za matką,
Ale za czémś nieznaném. Toczyła wejrzeniem.
I matka to widziała. Wówczas pieśni dawne,
Wówczas skazki poranne mówiła jéj stare,
I znów czesała włosy, znów, jak dziecię małe,
Sadzała u swych kolan, by rozbawić smutne.
Wszystko napróżno! Oko ciągle gdzieś szukało,
Czego jeszcze nie znało, co poznać pragnęło,
Co, nim przyszło, już duszę i serce zajęło.
— Matko! — pytała Anna, córka Światosława —
Zawsze nam tak tu siedzieć? zawsze żyć w tej ciszy?
Zawsze pieśni tych słuchać, skazki rozpowiadać?
Zawsze na twych kolanach głowę tęskną składać? —
:— Zawsze, córko! A czegóż więcéj ci potrzeba? —
— Więcéj? Nic więcéj, matko! Inszego mi tylko,
Kogoś inszego — czegoś — pragnie smutna dusza.
Kiedy u wrót zatrąbią, to serce mi bije,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
261o3w4dhx6c7duo5zn84on6txq3um0
Strona:Anafielas T. 3.djvu/100
100
1077174
3150683
3130577
2022-08-13T19:29:32Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|97}}</noinclude><poem>
I czekam, gdy nadejdzie. Gdy z wojny przyjadą,
To patrzę wracających, szukam między niemi
Tego, com nie widziała jeszcze na téj ziemi,
A co go czekam, czekam! — Kogo, córko, czekasz?
— Alboż wiem? matko moja! Ja się pytam ciebie.
Czego czekam i kogo? i tęskno mi czemu?
A gdy głowę na twoich położę kolanach,
To nie usnę, jak dawniéj; marzę niespokojna;
A i w głowie i w sercu ciągła jakaś wojna. —
:Tęskno matka potrząsa głową posrebrzoną,
I tuli biedną córkę na drżące swe łono.
:Raz tam na Rusi Kiejstut zapędził się z wojną,
I do Xięcia w Smoleńsku, co Litwie był druhem,
Przyszedł spocząć, od polu otrzeć skroń swą znojną,
Przyszedł u gościnnego zagrzać się ogniska;
I zobaczył on Annę, córkę Światosława,
I pomyślał, że syn mu dorastał już w domu.
A na przyszłą znów wiosnę na Smoleńsk powrócił,
Ale nie sam, Witolda przyprowadził z sobą.
Milczał, i ze swatami nie posłał do ojca;
Tylko kiedy na skórach spocząć się układli,
Siadł starzec i gasnące rozniecił zarzewie.
— Słuchaj — rzecze — Witoldzie! wziąść ci żonę pora.
Jam cóś stary, i bracia na mnie tam czekają!
Co noc ojciec nad łożem ręką mnie wskazuje.
Tyś mój najstarszy, w tobie i rodu nadzieja,
I nadzieje Litewskie. Czas tobie wziąść żonę,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ksl73tsjat7x1xjfmgsqyaysnvpsckh
Strona:Anafielas T. 3.djvu/101
100
1077175
3150685
3130578
2022-08-13T19:30:10Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|98}}</noinclude><poem>
Czas ci mieć dzieci, żeby, gdy krzemie zacięży,
Na nich złożyć miecz wojny i o kraje pieczę.
Na zamku Światosława tyś nie widział córki?
Hoża Anna! Jam myślał — to dla ciebie żona. —
— Nic, ojcze, nie widziałem — Witold odpowiedział.
Twoja wola, i wedle twéj woli się stanie.
Mnie jeszcze o kobiécie żadnej się nie śniło! —
:I posnęli. A w Xiężnej, Światosława żony,
Świetlicy, także cicha toczy się rozmowa.
Anna siedzi przy matce; włos jéj rozpuszczony,
W złotych włosach się biała twarzyczka jej chowa,
A głos z ustek różanych tak płynie pieszczony:
— Malko moja! widziałaś gości, którzy wczora
Na zamek nasz przybyli. Starszy, wzrostem mały,
Burką grzbiet ma okryty, głowę skórą wilczą,
Na siwym, żmudzkim koniu do ojca zajechał;
Obok niego był młodszy. O! piękny i młody!
Takiego Kniazia wzrostu, lica i urody,
Jeszcze u nas nie było! Kto to? matko miła! —
Matka tęskno westchnęła i cicho mówiła:
::— Z ojcem Kiejstutem, syn to Witold miody,
::Xiążęta Żmudzkie i Trockie, z daleka.
::Nieprzyjaciele to Rusi odwieczni;
::A choć ich teraz w Smoleńsku przyjmują,
::Choć oni z nami, kto wié na jak długo? —
— Ale ten młody? — Anna znowu matki pyta —
::Czyż nieprzyjaciel? On jeszcze tak młody!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qv0pchdns8dxk2631buy2192xgazeqz
Strona:Anafielas T. 3.djvu/102
100
1077176
3150688
3130579
2022-08-13T19:31:59Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|99}}</noinclude><poem>
::Czyż już był w wojnach, czy już krwi kosztował? —
::A matka na to: — Litwin się zamłodu
::Wprawia do boju, by, gdy sił dorośnie,
::Rękę do szabli i duszę zgotował;
::Lecz ród to dziki, ród pogański, Anno,
::I Chrystusowéj niecierpiący wiary. —
Córka na to zamilkła, i włosy złotemi
Siwe oczy zapuszcza znowu i zasłania,
I niby zadrzemała; a matka ogania
Muchy nad nią natrętne, komory brzęczące,
Na gorącą jej głowę kładnąc ręce drżące;
Drzemiącą czy uśpioną cicho błogosławi.
:Nazajutrz Kiejstut przybrał nową szatę, strojną,
Od bogatego futra, złota i szkarłatu,
Do Xięcia Światosława na świetlicę śpieszy,
Cóś mu do ucha kładnie i rękę wyciąga,
Jak gdyby jakiéj zgody od niego domagał,
Czy jakiejś z nim zapragnął skończenia umowy.
Długo Światosław myślał, opierał się, wzdragał,
Wreście smutno uchylił, choć niechętnie, głowy,
I temi do Kiejstuta odezwał się słowy:
::— Niech wola wasza będzie. Córka moja,
::Młode to ptaszę, z pod skrzydeł macierzy
::Niechaj na nowe gniazdo do was bieży.
::Ale was proszę, szanujcie jéj młodość!
::Ale zaklinam, miejcie wzgląd! Pieszczone
::Dziecię weźmiecie. Kiedy w obce strony
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gr77axz7soung8yl8ppl3k906safkob
Strona:Anafielas T. 3.djvu/103
100
1077177
3150690
3130580
2022-08-13T19:33:02Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|100}}</noinclude><poem>
::Zajdzie, wy dla niéj miejcie serce matki,
::I serce ojca, i słowa pociechy.
::O, smutno, smutno ulecieć z pod strzechy
::Temu, kto z pod niéj nigdy nie wychodził,
::Kto pod nią schował, kio pod nią urodził,
::I całą młodość prześpiewał u kolan
::Matki kochanéj, ojca łaskawego! —
Mówił Światosław, sługę za żoną wysyła.
A Xiężna, jakby zdawna, co ją czeka, znała,
We łzach cała już przyszła, i słuchając, drżała,
I chciała cóś powiedzieć, a słów jéj zabrakło;
Twarz rękami zakryła, uciekła do córki;
Milcząc, na jéj ramiona zimne ręce kładzie,
Milcząc, patrzy jéj w oczy, i płacząc, upada.
A Anna na nią patrzy; chce płakać, nie może;
Jakiś dziwny niepokój ogarnął ją cały;
Oczy tylko ciekawe namiętnie pałały.
:Potém za tydzień i we dwa tygodnie
Gody w Smoleńsku i huczne wesele.
Anna i matka, długo w swych objęciach
Leżąc, płakały. Zaszły żmudzkie wozy,
Szkarłatném suknem kryte, wioząc wiano;
Stanęły konie pod złotą oponą.
Witold odjechał z młodą do Trok żoną.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
12kwffcablpe4d3tawtxu8ubrq9eqv2
Strona:Anafielas T. 3.djvu/104
100
1077178
3150692
3130581
2022-08-13T19:33:42Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|101}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XVI.}}
<poem>
:{{kap|Zamłodu}}, zamłodu, u życia początku,
Do szczęścia niewiele potrzeba nam wątku.
Człek wszystko, co dotknie, jak król ów bajeczny,
Przerabia na złoto, i wszystko mu zlotem;
Wśród głodu on syty, wśród boju bezpieczny,
Spokojny wśród burzy pod niebios namiotem,
I życie mu błyszczy, i wschód się rumieni
Od marzeń nadziei słonecznych promieni.
:Minęło wesele, przebrzmiały już śpiewy,
A Witold u kolan swéj żony spoczywa;
I ojciec gdzieś pędzi Krzyżaków krwi chciwy,
Witold się za ojcem na wojnę nie zrywa,
I siedzi a siedzi, i siedzą we dwoje,
Dłoń w dłoni, pierś z piersią, włos z włosem zmięszany;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0l48fupej4u5ua5shsqgoj02jio60oo
Strona:Anafielas T. 3.djvu/105
100
1077179
3150695
3130582
2022-08-13T19:35:41Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|102}}</noinclude><poem>
Ona mu swą młodość, a on jéj swe boje
Pocichu spowiada. I wzrok łzą zalany
Wyjaśnił się Annie. W początku to co dnia
O matce mówiła, do matki zsyłała,
A potém raz w tydzień, drugiego tygodnia,
A potém choć w miesiąc raz wieści żądała,
A potém wzdychała, czekając z pokłony,
Aż w tamte przypadkiem miał jechać kto strony.
:O ludzka pamięci! tyś płocha wietrznica!
W początkach się targasz i szarpiesz nam duszą,
Lada co łzy ciśnie i żal twój podsyca,
Dwie chwile ból w tobie niestały zagłuszą;
Pamiątki, co nigdy nie miały mieć końca,
Topnieją, jak śniegi wiosenne od słońca.
:I Witold z początku tak tęsknił za bojem,
Za ojcem, za koniem, za trudem i znojem,
A potem już rzadzéj na wojnę iść życzy,
Nie pragnie zwycięztwa, nie łaknie zdobyczy,
I mówi do siebie: — Mnie dobrze tak przy niéj!
Czyż walka, czy sława szczęścia mi przyczyni? —
A Kiejstut go wołał z uśmiechem na oku,
I Witold nie poszedł. Rzekł ojciec: — Do roku
Pogasną te ognie, i tęskno ci będzie
Przy żony kolanach, jak sokoł na grzędzie,
Nadarmo przesiedzieć najdroższy wiek młody,
I znowu pośpieszysz na stare twe gody. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e9zqgf2ij5h2lhy37qj6b90es6ojyuc
Strona:Anafielas T. 3.djvu/106
100
1077180
3150696
3130583
2022-08-13T19:36:26Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|103}}</noinclude><poem>
Ale dnie za dniami, miesiące płynęły,
A Witold uciekał od walki i znoju;
Miękkie mu uczucia wskróś duszę przejęły.
I ręka odwykła od szabli i boju.
:Raz Anna już spała, on sam do ogniska
Dorzucił polano, na ręku sparł czoło,
Wpół drzémał, wpół dumał, i głowę w dłoń wciska,
I szuka, sam czego nie wiedząc, wokoło.
Wtém przed nim u ognia cóś mignie i siada,
Grzeje się, nad płomień zeschłą dłoń podnosi;
Któś stary, pochyły i siwy; twarz blada;
Wszedł cicho i usiadł, nie mówi, nie prosi,
I słowa nie rzekłszy ni Bogóm, ni komu,
Rozgościł u ognia, jak gdyby był w domu.
:Witold go postrzegłszy, zerwał się z pościeli,
Postąpił. — Któś taki? — zawoła nań gniewnie.
— Z daleka! — Lecz jakeście wchodzić tu śmieli?
To izba jest moja, ty nie wiész zapewne?
To izba Xiążęca, gdzie męzka się noga,
Prócz mojéj, nie tknęła do drzwi tych i proga. —
:A starzec wciąż ręce u ognia ogrzewa,
Popatrzył, i głową zbielałą pokiwa.
— O, wiem ja, gdzie jestem. Tyś Witold Kiejstuta;
To żona twa, Anna, ród panów Smoleńskich;
Ta izba, tajemną ciemnością osuta,
To izba twéj żony i pieszczot małżeńskich,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dojho0ogvdjeni2vvctmeztgju592hf
Strona:Anafielas T. 3.djvu/109
100
1077181
3150701
3130584
2022-08-13T19:38:10Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|106}}</noinclude><poem>
Ten uśmiech tak słodki, co jeszcze go wabił,
Który go wycieńczył, zniewieścił, osłabił;
Spojrzał, lecz nie wrócił na małżeńskie łoże,
Wyrwał się w podwórzec i konia wieść każe,
Ludzi swych zwołuje; nim zabłysły zorze,
On z ojcem już pędzi po Pruskim obszarze.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2rudydl8uqg8jw75ovc7eg679gypwhy
Strona:Anafielas T. 3.djvu/110
100
1077376
3150703
3131000
2022-08-13T19:39:10Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|107}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XVII.}}
<poem>
:{{kap|Na zamku}} Wileńskim Olgerd odpoczywa,
Z Gedyminowego miód rogu popija,
I do snu mu głowa pochyla się siwa,
Pod głowy ciężarem ugina się szyja.
:Na zamku Wileńskim Olgerd odpoczywa,
Z Turzej góry patrzy na Świętą dolinę.
Tam się dym ze Znicza ołtarzy dobywa,
Tam Wilii wody u stóp góry sine;
:Tam i ojców stosy i ojców mogiły,
Tam i jemu spocząć, gdzie jego dziadowie.
Jemu walki dosyć — syn porosnął w siły,
Duchowi czas na wschód, czas do grobu głowie.
:I duma i patrzy na gród Gedyrnina,
Siwą trzęsie głową, siwą trzęsie brodą —
Na grodzie za krzyżem krzyż rosnąć poczyna,
Kościoły się wznoszą, w górę wieże wiodą.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6knxit2ijtjzm18dt8xq4d8qhfn3ob7
Strona:Anafielas T. 3.djvu/111
100
1077377
3150704
3131001
2022-08-13T19:39:50Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|108}}</noinclude><poem>
:O, nie tak bywało! I na Łysą górę
Popatrzył, i znowu pochylił się, drzemie.
Tam trzy krzyże stoją, wysokie, ponure,
Patrzą, jak na swoję, na Litewską ziemię.
:I duma, i marzy. Nie ostać się Bogóm,
Nie ostać się starej Litewskiéj już wierze!
Ni mieczem obronić, ni zakryć nam wrogóm!
Krzyż stoi nad Litwą, krzyż Litwę zabierze.
:I wzdycha, i patrzy; gdzie oczy obróci,
Krzyże widać wokoło — Juljanny tam krzyże!
I słychać, wieczorne mnich pieśni swe nóci,
I słychać, dzwon chrześcian woła na pacierze.
:Na zamku Wileńskim Olgerd odpoczywa,
Z Gedyminowego miód rogu popija,
I do snu mu głowa pochyla się siwa,
Pod głowy ciężarem ugina się szyja.
:Nagle podniósł głowę i oczy otworzył,
Róg popchnął złocony, patrzy w drzwi komnaty;
Ręka trząść przestała, wzrok omdlały ożył;
I uszy nastawił, słuch posłał na czaty.
:Któś jedzie w podworcu, słychać koni rżenie,
I drzwi się otwarły, wprowadzają posły.
Z Ruskiéj ziemi Kniaziu przyszło pozdrowienie,
Od Dymitra z Moskwy wieść wojny przyniosły.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
irjvri6sz5qk7ipyz9pwcifmunt4od5
Strona:Anafielas T. 3.djvu/112
100
1077378
3150706
3131002
2022-08-13T19:41:14Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|109}}</noinclude><poem>
:A starszy poselstwa, Fedko, się odzywa:
— Pozdrawia was ojciec nasz i dar przysyła,
Oto miecz od niego, krzemień i krzesiwa.
Z mieczem, ogniem do was przyjdzie nasza siła.
:Przyjdziemy do Wilna na święcone jaje,
Skrzesać ognia w Litwie i miecza sprobować.
Dawno Dymitr w wasze wybiera się kraje,
Oznajmił się w gości, znajcie jak przyjmować! —
:A Olgerd się porwie i posłom odpowie:
— O! dobrze! na Bogi! Kniaź Michał od roku
Na Moskwę mnie ciągnie. Przymierze odnowię.
Wszak za Brańsk, za Smoleńsk nie stąpiłem kroku.
:Wy chcecie na mojém urągać śmiecisku,
Niepomni, żem w Moskwie pod Kremlem ucztował;
Że Dymitr sromotę już nieraz wziął w zysku,
Gdy z Kniaziem Olgerdem o lepszą wojował.
:Więc Moskwę powitam, i kraśne sam jaje
Dymitru przyniosę na święto w Sobotę.
Dla Kniazia ubogie Litewskie są kraje,
Sam w Kremla zastukać ja przyjdę drzwi złote. —
:I posły skłonili głowami, wracają.
A Olgerd cóś dumał i gońców gnał wkoło,
Lecz dokąd? lecz po co? i gońce nie znają;
Wieść niosą, nie wiedzą, smutną czy wesołą.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7lrb4tlacrflesyshvte2vef88p62wm
Strona:Anafielas T. 3.djvu/113
100
1077379
3150708
3131003
2022-08-13T19:41:51Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|110}}</noinclude><poem>
:A zima śniegami już wieje białemi.
Pod Wilno, na Piaski lud zewsząd gromadzą;
I Michał się Twerski obiecał iść z niemi,
W Smoleńsku Swiatosławu gdy tylko znak dadzą.
:I Drucki, i Andrzej Potocki wybieży,
I Kiejstut, i Lubart od Lackiéj rubieży.
Nikt nie wie, gdzie Olgerd gotuje z ćmą ludu,
A wojsko się zbiera do bojów i trudu.
:I Olgerd nie mówi, a ludzie szeptają.
Napróżno! ust starych nikt mu nie otworzy.
Tak zawsze bywało. Do boju znać dają,
A wojsko, nie powie, gdzie jutro rozłoży.
:Już wszyscy gotowi; brat Michał gdzieś daléj
Z Twercami się złączy i wojsko pomnoży;
Już czerni tysiące z pałkami zegnali,
Czerń drogę im wskaże i drogę otworzy.
:A Olgerd z Zamkowéj pogląda sam góry,
I wojska rachuje, i śmieje się w duszy,
I milcząc, skórzany szłyk bierze, ponury,
Daje znak ludowi — niech naprzód wyruszy.
:Jeden wié sam Spudo, gdzie wojska powiedzie;
On czerni jest głową; Olgerd mu powierza,
I Spudo na koniu przed ludem na przedzie,
Na północ wskazuje, i ręką wymierza.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
db7ur5qfkg3haavksr3qphyelnontt1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/121
100
1077382
3151031
3131006
2022-08-14T05:54:18Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|118}}</noinclude><poem>
Stoi stos, na nim loże Olgerdowe.
On patrzy na stos, na łoże pogląda,
Wilję żegna i gród Gedymina,
Dymy Zniczowe i swych ojców groby.
:Aż żona, Xiężna Juljanna, do niego
Idzie i mnicha za sobą przywodzi.
— Mężu mój! Panie! — rzecze — życie całe
Tyś wiódł pogańsko! umrzyj Chrześcianinem!
Syny twe wiarę swéj matki przyjęli,
Po Rusi poszli chrztem świętym omyci.
Dokoła krzyże Chrystusowe stoją,
Patrzą ci w serce i okna zamkowe.
Wszak tyś sam nieraz starą schylił głowę
Rogu twej żony. Umrzyj w mojej wierze! —
:Olgerd się podniósł, siwą trzęsie głową.
— Dajcie mi skonać, jak marli ojcowie,
Wśród swoich, w uczcie, z rogiem miodu w dłoni.
Nie chcę tej wiary, dla której od braci,
Od dziadów moich oddalić się trzeba,
I nie chcę bez nich chrześciańskiego nieba. —
:Mnich mu cóś szepce, on mnicha nie słucha.
— Żyłem z mym ludem, umrę z moim ludem!
Wpuścić Kiejstuta, Lubarla, Jerzego,
I syny moje, i Jagiełłę mego.
Niechaj do uczty nakrywają stoły,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8b61msz9t2bgu9zfbbsj15qblr1tha5
Strona:Anafielas T. 3.djvu/117
100
1077385
3150717
3131009
2022-08-13T19:49:02Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|114}}</noinclude><poem>
Dobrze ci było, wielki Gedyminie,
:::W boju umierać od strzały!
I nie zestarzeć, i w śmierci godzinie
:::Polegnąć na polu chwały!
A syn twój, Olgerd, nie dźwignie oręża;
:::Patrzy, jak młodsi się gnają;
Dłoń już bezsilną napróżno wytęża,
:::Ręce duszy nie słuchają.
A Litwa znowu w Lackie idzie kraje,
:::Bo Polska stoi otworem;
Polsce Kaźmierza Wielkiego nie staje,
:::Elżbieta pląsa z swym dworem.
Idą w Lubelskie, Sandomierz pustoszą,
:::Nad San, w Podgórze wtoczyli,
Między San, Wisłę, po Tarnów lud płoszą,
:::Mnogi łup zewsząd spędzili.
Dziewięć mil tylko Litwie od Krakowa.
:::Legła zwycięzkim taborem.
Próżno wieść niosą, Elżbieta Królowa
:::Pląsa i śpiewa z swym dworem.
Już nazad gonią ku Litwie z łupami.
:::Na Litwie smutna wieść krąży:
Mistrz na Żmudź poszedł ze sprzymierzeńcami,
:::Sześć ziem zjadł, na siódmą dąży.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5pbih51qawccur9yh6zoh65r00vc332
Strona:Anafielas T. 3.djvu/116
100
1077386
3150716
3131010
2022-08-13T19:48:35Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|113}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XVIII.}}
<poem>
{{kap|Na Polskę}} idą Litewskie Xiążęta:
:::Lubart i Kiejstut na przedzie,
Witold z Jagiełłą, młode sokołęta.
:::Czemuż ich Olgerd nie wiedzie?
Czy Michał Twerski, czy Smoleński woła
:::Pomocy przeciw Dymitra?
Czy Moskwa pali sprzymierzeńców sioła?
:::Krewiczan burzy Ruś chytra?
Spokojnie w Rusi; Twerski od wyprawy
:::Na swéj stolicy spoczywa;
A jednak Olgerd nie śpieszy w bój krwawy,
:::Chociaż go Lubart wyzywa.
I poszedł Kiejstut, Jagiełło i Jerzy,
:::Litwinów zastępy mnogie,
A Olgerd został, sam siedzi na wieży
:::I na pustą patrzy drogę.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0h28jbni38zodke1qlo1jtad35cz1f0
Strona:Anafielas T. 3.djvu/115
100
1077387
3150715
3131011
2022-08-13T19:47:55Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|112}}</noinclude><poem>
:Z Zamieścia, Posadu, już dymy się wznoszą,
I płoną; pod Kremlu już ogień murami.
Bojary chleb z solą naprzeciw wynoszą.
— Kniaź Dymitr przyjaźni i drużby chce z wami. —
:A Olgerd im starą wyciągnął prawicę,
I rzecze: — Dam pokój, niech będzie przymierze,
Oszczędzę twój Kremel, oszczędzę stolicę,
I mieczem mym tylko w twe wrota uderzę.
:Niech będzie znak po mnie, niechaj ślad zostanie,
Żem przyszedł, ci jaje przyniosłem święcone;
A nie ślij mi posłów, gdy wojsko twe, Panie,
Na polu nie stoi ku Litwie zwrócone. —
:Na zamku Wileńskim Olgerd odpoczywa,
Z Gedyminowego rogu miód popija,
I do snu mu głowa pochyla się siwa,
Pod głowy ciężarem uchyla się szyja.
</poem>
{{---|przed=10px|po=10px}}
<poem>
Na Pruskiéj, na Polskiéj, Moskiewskiéj wyprawie
Był Witold, z staremi uczył się wodzami,
I piérwszy raz w bitew skąpał się kurzawie,
Piérwszy raz krwi wroga dotknął się ustami.
:A piérwsza ta kropla pragnieniem go piekła;
I odtąd niesyty ni trudu, ni sławy,
Gdzie róg mu zatętnił, gdzie wojna powlekła,
On, tęskniąc za bojem, gnał ciągle w bój krwawy,
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qh5kbt8f5s22dyb4v810izaamt3wsnl
Strona:Anafielas T. 3.djvu/114
100
1077388
3150709
3131012
2022-08-13T19:42:35Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|111}}</noinclude><poem>
:Ruszyli; przed niemi już lasy się walą
I mostem im ścielą pokornie pod nogi.
Czerń drzewa podcina, a sioła się palą,
A dymy, zniszczenie, wytknęły im drogi.
:I idą w milczeniu, bez chwili wytchnienia;
Gdzie wejdą, lud jeszcze u ognisk zastają;
I wieść ich, co z wiatry na skrzydła się mienia,
Nie może wyprzedzić, tak szybko się gnają.
:Aż przyszli pod Wyłok, gdzie wodzem Bazyli;
Z Smoleńskich on Xiążąt, lecz z Dymitrem trzyma;
I twierdzę drewnianą próżno osaczyli,
Gdy dobyć jéj szturmem Olgerd czasu nie ma.
:Gród został niewzięty, wódz tylko dał życie,
I ciągną a ciągną bez ustanku daléj;
W Sobotę aż Wielką ujrzeli o świcie
Kreml biały i Moskwę, i pochód wstrzymali.
:Tu stoją. Nazajutrz, gdy Dymitr ze dworem
Na jutrznię do cerkwi wychodzi spokojny,
Spogląda — na górze Pokłonnéj taborem
Litwini już leżą, jak mrowię lud zbrojny.
:A poseł Olgerdow przynosi mu jaje.
— Weź, Kniaziu Dymitrze, i spojrzyj dokoła.
Kniaź Olgerd ci miecz twój i krzemień oddaje.
Kniaź Olgerd co przyrzekł, to strzymać podoła. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rszety3hf4fectxxg7o4m7u7o2bl4he
Strona:Anafielas T. 3.djvu/122
100
1077827
3151033
3131796
2022-08-14T05:54:45Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|119}}</noinclude><poem>
Niech Alus niosą, niech Bojary moje
Przyjdą, Kniaziowie i dworzanie wierni.
Ty rękę podaj i wiedź mnie do braci —
Rzecze do sługi. Otwarli podwoje,
I stary Olgerd wita rodnię swoję.
A oni smutni pospuszczali głowy,
I nic nic słychać, tylko starca piersi
Ciężkim oddechem głośno się kołyszą.
:On usiadł, wzrokiem po zebranych toczy,
A już mrok śmierci okrywa mu oczy,
Już ledwie swoich poznaje po głosie;
Sam za róg bierze, napełniać go każe.
— Do was, o bracia, do was, syny moje,
Ostatnia czara i ostatnie słowa!
Olgerd za ojcem pójdzie Gedyminem,
Syn już za ojcem; on tęskni za synem;
Olgerd się dosyć nażył, nawojował,
Młodszym ustąpi i miecza i życia;
Tobie, Jagiełło, Wileńskiéj stolicy.
Prawda? Kiejstucie! ty synu mojemu
Nie będziesz bronił po ojcu puścizny?
My z tobą stary, długi wiek przeżyli,
Sercem na sercu. Zostawiam ci dzieci;
Bądź ty im ojcem, a wy mu synami,
A jego dzieciom braćmi rodzonemi.
Na waszéj zgodzie los Litewskiéj ziemi.
Patrzcie, z Kiejstutem, z Lubartem my zgodni,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a1whxc2xrldi4ybnthkf7t87x90wov5
Strona:Anafielas T. 3.djvu/123
100
1077828
3151049
3131797
2022-08-14T06:01:06Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|120}}</noinclude><poem>
Iluśmy wrogóm nastawiali głowy!
Naprzeciw wielu kraj nasz obronili!
Bogi tam wiedzą, co za los was czeka,
Lecz Bogi zgodzie bratniéj błogosławią.
Do was, Kiejstucie! — I rękę wyciągnął,
Podał róg bratu. — Bądź mi zdrowy, bracie!
Już nam aż w Wschodniéj zobaczyć się ziemi
Z tobą! ale już nie z braćmi wszystkiemi!
We Wschodniéj ziemi na Wieczności górze
Nie stanie wielu! W chrześciańskim raju
Poszli, dziadowskiéj wyrzekając wiary.
Z tobą, Lubarcie, nie widzieć nam więcéj —
Tyś Chrzcścianin — i z tobą, Jawnucie!
Żegnajcie, bracia! Nad Olgerda dziećmi
Bądźcie opieką, zastąpcie im ojca!
Jeszcze raz, stary Kiejstucie, dłoń ściśnij.
Już cię nie widzę, niech usta uczuję,
Niech głos posłyszę. Patelo koło mnie
Leci z skrzydłami czarno okrytemi.
Żegnajcie, dzieci! duch mój będzie z wami;
Żegnajcie, słudzy, i wierne psy moje!
Ty, mój sokole! ty, mój mieczu biały!
I ty, Juljanno! ty jeszcze, Kiejstucie!
Podajcie miecza, niechaj z mieczem w dłoni
Skonam, gdy Bogi mi nie dozwoliły
Gedyminową śmiercią umrzeć w boju!
Niech w rogi dzwonią, w Lietaury uderzą,
Niechaj mi nócą pieśń moję bojową! —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5984mkkfk1zohdx30n4poz4jq4274ty
Strona:Anafielas T. 3.djvu/124
100
1077829
3151173
3131798
2022-08-14T06:44:03Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|121}}</noinclude><poem>
:Mówił, i zwolna starą kłonił głowę;
Broda mu siwa na piersi spływała;
Miecz cisnął jeszcze, lecz ręka spadała;
I ani żony płacz, ani łzy dzieci,
Ani wojenne drużyny okrzyki,
Już go na ziemię odwołać nie mogły;
Ani dźwięk rogów nie odwrócił ducha,
Co śpieszył dziadów w Wschodniéj witać ziemi.
:Mówił, a płacz się rozległ po świetlicy.
Jeden był Kiejstut, co łzy nie miał w oku,
Bo jego boleść duszę ucisnęła
I łzóm zaparła na powieki drogę.
:Tak skonał Olgerd. Stu płaczek się głosy
Ozwały nagle z jękiem i krzykami.
Ciało starego myli, ubierali,
Białą mu szatę, złote Wiżos kładli,
Białym go mieczem na śmierć przepasali,
Rąbkiem mu białym przewiązano szyję,
W nim złoty pieniądz na wieczności drogę,
U pasa proca rzemienna wisiała,
A szłyk na głowie, giętki łuk u boku.
:I siedział starzec, jak gdyby żył jeszcze,
Tylko nie patrzał zamkniętemi oczy,
Tylko nie dyszał piersiami wyschłemi,
Zda się, odpoczął po życiu, po boju.
Naprzeciw niego bracia, towarzysze,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e09q1g66p5y45l0bhkcakxmghvrbz7d
Strona:Anafielas T. 3.djvu/125
100
1077830
3151179
3131799
2022-08-14T06:44:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|122}}</noinclude><poem>
Synowie, słudzy stali i kapłani;
Wszyscy do niego róg Alusu pili,
Wszyscy żegnali Olgerda ze łzami,
I na dobranoc pieśni mu nócili;
A płaczki, wkoło usiadłszy na ziemi,
Łzy spadające do naczyń zbierały;
I w czarnéj sukni, we wdowiéj zasłonie,
Xiężna Juljanna u nóg męża swego
Płakała, szaty rozdarłszy napoły.
:Już czas pogrzebu — na Świętéj dolinie
Od Znicza iskrę przynieśli kapłani,
Raudę zanócą, na Kniazia czekając,
Miękkie mu łoże ścielą z wonnych kwiatów.
:Porwali słudzy zimne starca ciało.
Żegnaj, zamczysko! żegnajcie, komnaty!
Olgerd w was więcéj nie będzie ucztował,
Nie złoży łupu, powróciwszy z wojny,
Nie złoży głowy utrudzonéj bojem,
Olgerd na wieczne śpieszy już posłanie,
Przez stos gorący do zimnej mogiły.
Przed ciałem jego odpędzają duchy;
Idą Bojary, mieczami machają;
Juljanna idzie do stóp tylko góry;
Tu z płaczki swemi na ziemię upadła,
Chciała iść daléj, nie — puszczą kapłani.
:Tam krzyk i wrzawa dokoła doliny,
Słupy rozstawne — do słupów młódź goni,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sj8j5o82zyzkrhvmlaui45ef97futxm
Strona:Anafielas T. 3.djvu/126
100
1077831
3151182
3131800
2022-08-14T06:45:38Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|123}}</noinclude><poem>
Zdobywa pieniądz i zbroje, i leci,
Na duchy wrzeszcząc, aby je odegnać,
Olgerda ciała by skrzydłem nie tknęły.
:Na stosie starzec z mieczem w skrzepłym ręku.
Z siwą mu brodą wschodni wiatr powiewa.
Dokoła bracia, synowie, kapłani,
I słudzy na stos dla Xięcia wybrani.
Oni nie płaczą, bo idą za panem
Na lepsze życie, kędy ich niewolę
Sto nowych zmysłów, roskoszy, osłodzi;
Oni nie płaczą — wszystkim oschły oczy;
Pieśń tylko wielka przez usta kapłanóm
W niebo za duchem Olgerda się toczy.
</poem><br>
{{c|w=160%|h=normal|po=10px|'''{{Roz*|Rauda.}}'''}}
<poem>
:Idź, duchu, do ojców ziemi,
Ziemi roskoszy, pokoju;
Leć skrzydłami sokolemi,
Siwą skroń otrzeć po znoju.
:Tam czekają cię dziadowie,
Tam cię lepsze czeka życie,
Tam z gwiazdą jasną na głowie
Po Dungusu leć błękicie.
:Coś zostawił na téj ziemi?
Troski tylko, bój i trwogi!
Leć skrzydłami sokolemi,
Gdzie twe ojce, gdzie twe Bogi.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
je746k7lf0ak4aqyxo8f6norlsumhdn
Strona:Anafielas T. 3.djvu/127
100
1077832
3151184
3131801
2022-08-14T06:46:05Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|124}}</noinclude><poem>
:Gród w żałobie, ród w żałobie;
Ty szczęśliwy w kraju słońca:
Tam zachodu niéma tobie,
Twemu życiu niéma końca.
:Tu łzy płyną, krew tu płynie,
Nieprzyjaciel czyha z boku;
We Wschodniéj ojców krainie
Wieczna jasność świeci oku.
:Leć, o wielki duchu Litwy,
Leć do dziadów na biesiadę,
Na waleczne z Jodsy bitwy,
Na rozumną ojców radę.
:Leć, o duchu! rękę swoję
Zostaw synóm, by z twą głową
Siedli w radzie, poszli w boje,
Cne potomstwo Olgerdowo.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2gvi6v856n8e46kuwerbwx5c6docphb
Strona:Anafielas T. 3.djvu/128
100
1077833
3151204
3131802
2022-08-14T06:57:19Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|125}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XX.}}
<poem>
:{{kap|Poszedł}} Olgerda wielkiego duch z ziemi,
I wszyscy za nim na niebo spojrzeli.
Xiężna Juljanna trzydzieści dni płacze;
Ani do złotéj nie siądzie kądzieli;
Sama z płaczkami, w ustronnéj komnacie,
Łzy się zalewa; Olgerdowe prochy
W święconéj ziemi wykradłszy, z Dawidem
W Bogarodzicy cerkwi pochowała.
:Jagiełło jeden z synów Olgerdowych
Po ojcu łzami zapłakał młodemi.
Kiejstut nie płakał; gdy się stos dopalił,
On westchnął tylko, z westchnieniem oddalił.
— Niedługo, bracie, tobie na mnie czekać!
Pójdę za tobą, bośmy całe razem
Przebyli życie. Złączyć się nam trzeba.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4qjxus5ozflqi5n8m4p6f26v86q46mp
Strona:Anafielas T. 3.djvu/129
100
1077834
3151205
3131803
2022-08-14T06:58:42Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|126}}</noinclude><poem>
Mnie syn zastąpi. Czas już Kiejstutowi
Odpocząć z tobą pod jedną mogiłą. —
:Pojechał. W Wilnie sam został Jagiełło,
Sam, smutny; smutku nie zwierzył nikomu,
Ni staréj matce, ni braciom rodzonym;
On tylko z sługą swoim ulubionym
Na tajnych radach dnie przepędzał całe.
Wojdyłło, z śmiercią Olgerda, niewolnik
Od posług wyszedł, do rady Bojarem.
Ani już ujrzeć Jagiełły bez niego.
Wszędzie obadwa. Czy na łowy jadą,
Czy w kraj daniny wybierać, czy zamki
Budować ludzi zwołują kapłani,
Wszędzie Jagiełło z ulubionym sługą.
Dla niego braci i stryja porzucił,
Dla niego z bratem Andrzejem się skłócił.
A Andrzej poszedł, siadł daleko w Pskowie,
Na posłuszeństwo przysiągł Moskiewskiemu.
:I wszyscy patrzą, dziwią się Xiążęciu,
Zkąd mu to serce do podłego człeka?
Niedawno jeszcze Wojdyłło parobkiem,
Z drzewem na plecach, w dziedzińca zamkowe
Szedł, ostrzyżoną pochylając głowę.
Potem Jagiełło ulżył mu ciężaru,
Między przyboczne umieścił go sługi.
On panu pościel słał, on jego ucha
Najbliższy zawsze; i nieraz wśród nocy
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8nlqix82t4oq6vnnq4g0zf08ungr3v1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/130
100
1077835
3151206
3131804
2022-08-14T06:59:17Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|127}}</noinclude><poem>
Słyszano długie, tajemne rozmowy,
Widziano, jako usiadał na skórze
U stóp Jagiełły, i długo cóś prawił,
I, jak pies, u nóg zasypiał na straży.
:Póki żył Olgerd, przyjaźń się ta kryła,
Lękając blasku sokolego oka,
Bo stary byłby karał niewolnika,
Co się śmiał synu do serca podkradać,
I podłą dłonią tykać jego dłoni;
Lecz umarł Olgerd, ledwie stos przygasa,
Już się Wojdyłło przebrał w inne szaty,
Już włos, jak wolny człek, puścił po skroni,
Stanął z Bojary, szyderskiém wejrzeniem
Śląc, kędy Kniazie bracia pańscy byli,
Jak gdyby na nich milcząc się odgrażał.
Wszyscy szemrali; Jagiełło nie zważał,
A piérwszém słowem Wojdyłłę do siebie
Zwołał i szeptał; posłał go z rozkazy,
Jemu dał klucze od skarbcu swojego,
Jemu dowództwo dał zamkowéj straży.
I nikt się nie śmiał przeciwić, a wszyscy
Poszli z schylonem czołem, z raną w duszy,
I tak mówili: — Patrzcie, pan nasz młody
Jak starą radę ojcowską szanuje!
Ani do wiernych Bojarów przemówi!
Serce podłemu dał niewolnikowi,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rv2euq6z0ja5pivne35zqa7r9i5ftko
Strona:Anafielas T. 3.djvu/140
100
1077836
3151218
3131805
2022-08-14T07:05:00Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|137}}</noinclude><poem>
Długoż cierpieć będziem jeszcze?
Długo myśleć? długo czekać? —
:Kiejstut milczy, duma, z czoła
Pot ociera; siadł na progu.
Syn napróżno o odpowiedź
Słowy, pytaniami wzywa.
— Czekaj! — wreście wstając rzecze —
Stary Kiejstut wié, co czyni.
Niech Wojdyłło pnie się; kto wie,
Jak wysoko dosiądź może?
Są na Litwie stare drzewa,
Wielkie sosny w puszczach naszych;
Ja najwyższą mu sprowadzę,
Na wierzchołek go posadzę.
:Rzekł, i siodłać konia każe.
— Gdzie? — do Wilna. — Zostań, synu!
Chcę oczami widzieć memi,
Jak niewolnik tam króluje. —
:Już poleciał. Noc zapada,
Kiedy u stóp Turzej góry,
Na Swintoroha dolinie
Zabrzmiał w wrotach róg Kiejstuta.
Straż poznała — drzwi otworem,
I Bojary czołem biją.
Wjechał w zamek, oddał konia.
Czemuż uczcić włosy siwe,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fh355p55wc0blhs6r7xnuluqrh6ca0z
Strona:Anafielas T. 3.djvu/139
100
1077837
3151216
3131806
2022-08-14T07:04:00Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|136}}</noinclude><poem>
:Trzy dni mija, Witold jeszcze
Siedzi w Gedymina grodzie;
Trzy dni niéma! Aż posyła
Stary ojciec. Strach o syna.
Goniec do Trok go wyzywa.
Jedzie Witold, ale smutny,
Głowę zwiesił, a na oku
Gniew połyska uduszony.
:— Ojcze! — rzecze — Litwie biada!
Słaba ręka Litwą włada.
Cudza głowa, cudza rada,
Nie Jagiełło, nie my, ojcze,
Jeden rządzi sam Wojdyłło.
Jemu w głowie zawróciło,
Duma niewolnika wzbija,
Śmiał do stołu siąść przede mną!
Śmiał Jagielle stać u boku!
A dusza mu patrzy w oku,
Dusza nienawistna, podła!
Skrzydeł nie ma, by podlecieć,
To, jak wąż, sunie się w górę.
Jam z Jagiełłą żył od młodu,
Bratem, przyjacielem byłem;
Widzę, serce utraciłem.
W ustach, w oku, nic, prócz chłodu;
Słowy witał mnie zimnemi,
I pożegnał jakby sługę.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
i7umnbj5r2awecpp36m3xnbtaz65an4
Strona:Anafielas T. 3.djvu/131
100
1077838
3151207
3131807
2022-08-14T06:59:59Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|128}}</noinclude><poem>
Jemu tajemnic swoich się powierza.
Patrzcie, jak dumny dzikim rzuca wzrokiem
Na nas, na syny Xiążęce, na Pana.
:Szemrzą na dworze, i Bojary jadą
Do Trok, Kiejstutu skarżyć się staremu.
— Panie! — mówią mu — zasil nas swą radą!
Lub nam tam nie być, lub nie być tam jemu.
Podły niewolnik razem staje z nami,
I jeszcze starym urąga się sługom! —
:A Kiejstut rzekł im: — Powróćcie do Pana.
Wola w tém jego. Kiedy dał mu serce,
Godzien jest między staremi stać sługi.
Patrzcie nań tylko, by czego nie knował,
Bo w podłém ciele podła mieszka dusza;
Patrzcie, Jagiełło aby nie żałował,
Że z pod nóg wybrał przyjaciela sobie. —
:Bojary poszli i na Wilnie siedzą;
A codzień bardziéj Wojdyłło u Pana
W łaskę się wkrada, starych sług odpycha,
Od drzwi szemrzących, od uszu odgania,
Dójść do Jagiełły, skarżyć się zabrania,
I ani braciom, ni żałosnéj matce
Dostąpić jego komnaty dozwoli.
:On pan. Jagiełło kryje się przed ludem,
Przez jego usta rozkazy posyła,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
axfwlufa6zadtxd5iyggv9d90igj241
Strona:Anafielas T. 3.djvu/135
100
1077841
3151208
3131810
2022-08-14T07:00:52Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|132}}</noinclude><poem>
Günther Hrabia Hohenstejnu,
Eberhard i Jan Hrabiowie,
Pod Troki się zagonami
Zapędzili w włość Kiejstuta.
Przyszli, stoją nad jeziorem.
Zamek głuchy, jakby pusty;
Ni w nim rycerz się ukaże;
Mury milczą, znikły straże;
Tylko jezioro dokoła
Rozpuściło sine wody,
I ramiony szerokiemi
Pańskie gniazdo obejmuje.
:Kiejstut w Trokach, Witold z ojcem,
I Biruta matka z niemi.
Oni patrzą, serce bije,
Ale niéma wybiedz komu.
Ludu mało, a tym w polu,
Jak kłosy, Krzyżacy stoją.
Próżno Witold na brzeg bieży,
Próżno na prom z ludźmi zrywa;
Stary Kiejstut go wstrzymuje,
I z za muru patrzy zdala,
Jak odpływa Niemców fala.
Niemcy trzy dni w Trokach stali,
Trzy dni w zamek strzały słali;
Zamek milczał, a czerwone
Mury pociski odbiły.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p68c23gxhg0pbx62wbzmb701doj8x57
Strona:Anafielas T. 3.djvu/136
100
1077842
3151209
3131811
2022-08-14T07:01:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|133}}</noinclude><poem>
Długo Mistrz się z Xięciem radził,
I pod Wilno odciągnęli.
:Ledwie pył opadł za niemi,
Kiejstut z zamku na koń siada,
Ludzi zbiera; syn u boku;
Z garścią w pogoń Niemcom śpieszy,
Bieży nocą. Rozedniało,
Po nad Wilnem łuna płonie,
Góry stoją w blasku całe,
Dymy kłębią się czerwone.
Stary stanął, złamał ręce.
— Gedymina grodzie biały!
Niemiec stos pod ciebie kładzie!
A Jagiełło gdzieś w komnacie
Milczy, ręki wznieść się lęka! —
— O! niechaj zginę, na Bogi,
A pomszczę się téj pożogi.
Za mną, za mną! — Witold woła —
Noc nam sprzyja! Tam ucztują,
Ani gości spodziewają.
Prędzéj! — Lecą, a nie drogą,
Nie széroką — manowcami.
Od Rudominy po Wilno
Krzyżacy się rozciągnęli.
Na trzy rogi miasto płonie,
Tylko zamek w jego łonie,
Salamandra nie zgorzała,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
94hkcjqdmbowq9kybzqc2tu8m10rwg6
Strona:Anafielas T. 3.djvu/137
100
1077843
3151211
3131812
2022-08-14T07:02:05Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|134}}</noinclude><poem>
Cały jeszcze, czarny stoi.
W obóz Niemców Kiejstut wpada,
Na Krzyżaków, co bez zbroi,
Pijąc, w pożar poglądają,
I klną pogan, i hulają.
Wpadł i siecze — łby padają,
Popłoch w wojsku; pod Xiążęcy
Namiot pędzą się kupami;
Swoich łuków i kusz zbyli,
W ziemię wbite zostawili
Tarcze twarde. Rwą się konie,
I po górach uciekają.
Aż śle Xiążę do Kiejstuta,
I na zamek posły swoje,
Rozejmu u nich wyprasza.
— Rozejm! — stary Kiejstut woła
Będzie, gdy was psów wygnamy
Zatrzaśniem za wami bramy.
Bić nam trzeba, nie traktować,
Nie o zgodę się umawiać.
Dwa dni zgody, miesiąc wojny.
Zdrady lęgną się w pokoju.
:A Jagiełło przyjął posły,
Xiążąt na zamek zaprasza,
Tydzień wypoczynku daje,
Bo Wojdyłło szepnął w ucho:
— Nie czas teraz nam wojować,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mwz5s9e8amvpwelly9wl6xnmbs3ct51
Strona:Anafielas T. 3.djvu/138
100
1077844
3151212
3131813
2022-08-14T07:02:35Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|135}}</noinclude><poem>
Wprzódy trzeba zebrać siły,
Wprzódy oręż nam ukować. —
:Gedymina zamek jeszcze
Krzyżacką nietknięty nogą;
Piérwszy raz na nim w gościnie
Niemiec miód Litewski spija.
O, wstań, wielki Gedyminie!
Wstań, na wnuka popatrz swego.
On z wrogami siadł u stoła,
On im w uśmiech usta stroi.
Wnuk-li to twój? z krwi to twojéj?
:I Wojdyłło cóś tajemnie
Szepce Komturóm do ucha,
Dzban po dzbanie nosić każe,
Róg po rogu do nich wnosi.
I świecą się Niemców twarze;
On pić i spoczywać prosi,
Ciągle szepce, a Bojary
Trzęsą głową wyprawieni,
Patrzą u drzwi, patrzą z sieni,
I dziwują się téj zgodzie.
:Kiejstut spójrzał, splunął w gniewie;
Co ma myśleć, sam już nie wié;
Syna na zamek posyła;
On zawrócił wojsko swoje,
Nie chce zgody, do Trok wraca.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hl1ida73ufvy046qlndddhgg9k4950a
Strona:Anafielas T. 3.djvu/141
100
1077850
3151219
3131896
2022-08-14T07:05:49Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|138}}</noinclude><poem>
Czemuż stryja uczcić swego
Kniaź Jagiełło nie wychodzi,
Ani dworzan swych wysyła?
Czy Jagiełły niéma w domu?
Czy powitać niéma komu?
Czy na łożu chory leży?
On w komnacie z psy swojemi
Bawi się, leżąc na ziemi.
U drzwi Wojdyłło na straży,
Pochlebstwem mu głaszcze uszy,
Marzeniami go kołysze:
— Wielki Kniaziu! nad twych dziadów
Wyżéj pójdziesz, ojca twego.
Wnuki uczyć z twych przykładów,
Wnuki dziwić będą tobie!
Rzekłeś słowo, i pokornie
Krzyżak wyszedł z twojéj ziemi,
Ani pustoszył po drodze,
Ani śmiał łupy zabierać.
W Rusi pokój, z Moskwy cicho.
Wielki Kniaziu! tyś potężny!
Drobne ptastwo wróg przy tobie. —
Wtem zaszumi, i Kiejstuta
Brzęknie w ziemię szabla kuta.
Wojdyłło się porwie z ziemi.
— Kto śmie iść tu? pańskie wczasy,
Pańską przerywać zabawę? —
I brwi zmarszczył, twarz zachmurzył,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8g5gzbur59zqx694sgm2da87hze8i0t
Strona:Anafielas T. 3.djvu/142
100
1077851
3151350
3131897
2022-08-14T08:43:32Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|139}}</noinclude><poem>
Stoi, patrzy, nagle blednie,
Usta zaciął, wzrok ponurzy!,
Zadrżał. Kiejstut pchnął go ręką.
— Kto — rzekł — wchodzi? kto ma prawo
Na dziadowski wchodzić zamek.
Ty precz, sługo! ni mi w oczy
Podłéj nie ukazuj twarzy! —
:Jagiełło powstaje z ziemi;
Chce cóś mówić, drżą mu usta;
Nie śmie. Kiejstut dłoń podaje,
On wyciąga zimną rękę.
— Witaj, synowcze kochany!
Co ci wczas tak zasmakował,
Ze z ogary siedzisz w kącie?
Jeszcześ miecza nie sprobował,
Jeszcześ razu nie szedł w pole.
Czy ten sługa ulubiony
W babskie serce ci zamienił? —
:Młody Kniaź się zaczerwienił,
I na blade jego lice
Krew płomienna wystąpiła,
Uśmiech usta rozgrzał sine:
Potarł czoło, i na ławę
Stryja sadził i przyjmował.
Ale smutno wieczór spłynął.
I Wojdyłło się w komnacie
Nie ukazał przed Kiejstutem.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gp1w64up5uoxjr44yo3grf2ii5a2vmf
Strona:Anafielas T. 3.djvu/143
100
1077852
3151353
3131898
2022-08-14T08:48:46Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|140}}</noinclude><poem>
:Kiejstut ze drzwi, on do Pana.
Blade lice, usta sine,
Jakaś boleść targa serce,
Bo i słów nie znajdzie w ustach,
I łzy niby w oczach kręcą.
Próżno Jagiełło wyzywa,
Próżno łagodnemi słowy
Odpowiedź z niego dobywa;
On milczący, zachmurzony,
Na Bojary patrzy srogo,
Siecze sługi, milczy gniewny.
:— Co ci? — zcicha Kniaź go pyta —
Co ci na duszy usiadło? —
— Co? — Wojdyłło wreście rzecze —
Wstyd mnie boli, hańba piecze,
I bezsilna dłoń mnie pali.
Panie! tyś mnie wywiódł z prochu,
Ty mi dałeś serce swoje,
Ale twoi mi zazdrośni,
Popychają z wzgardą sługę;
Dla nich jeszcze jam niewolnik! —
:— A! na Bogi! — Kniaź odpowié —
Niech cię słowem kio obrazi!
Wezmę zuchwałego głowę,
Choćby brat mój był rodzony.
Tyś najbliższy serca mego,
I chcę, byś był piérwszy po mnie. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9ft1nqzl6tit5839hrzdm4bk3whqmrw
Strona:Anafielas T. 3.djvu/144
100
1077853
3151354
3131899
2022-08-14T08:49:14Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|141}}</noinclude><poem>
:Rzeki i chodzi, w sercu burza,
A Wojdyłło za nim okiem
Wodzi, radośnie spogląda,
I tak w chwilę rzecze znowu:
:— Kniaziu! braci masz jednastu
Stryjów sześciu i stryjecznych.
Mnogi ród Gedyminowy,
Mnoga krew jest Olgerdowa.
Jam co? — sługa i niewolnik,
Robak, coś go wywiódł z błota;
Ale w sercu niewolnika,
W jedném sercu jest dla ciebie
Prawa miłość i życzliwość.
Bracia twoi — wrogi twoje!
Stryj zazdrośnem patrzy okiem;
On nad Litwą chce panować,
On na Litwie usiąść pragnie;
Jemu z oczów patrzy zdrada;
Zbiera wojsko na sąsiada,
A na barkach twych się oprze.
Bracia twoi — wrogi twoje!
Jedni knują zdradę w Rusi;
Już uciekli i poddali
Moskiewskiemu Dymitrowi;
Drudzy w domu cicho radzą,
Kogo w miejscu twém posadzą?
Jam ci jeden, Kniaziu, wierny.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ampt5hrc8lflrv11ur3d8xfy2h8rb6f
Strona:Anafielas T. 3.djvu/145
100
1077854
3151355
3131900
2022-08-14T08:49:38Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|142}}</noinclude><poem>
Jam niewolnik, ja mizerny,
Ale serce w mojéj piersi
Rodzonego brata, sługi,
Wiernego psa, bije u mnie.
Kiejstut!!! nie wierz jemu, Panie!
On zawistném patrzy okiem
Na mnie, bo wie, że na straży
Stoję twojego spokoju,
Że dopatrzę w nocy zdradę,
Że nie dam mu złego knować.
Kiejstut na mnie, wszyscy na mnie.
Ciebie, Kniaziu, ja osłaniam,
Patrzę, czuwam, złe odganiam.
Nie wierz, Panie, z nich nikomu;
Zdrada u nich! w własnym domu,
Między braćmi, między twemi.
Wspomnij, wspomnij na Jawnuta.
Bodaj tobie jego losu
Nie gotował Kiejstut stary!
:Wiész — po śmierci Olgerdowéj
Spadła władza z jego głowy,
Na Kiejstuta idzie prawem.
On ci jeszcze ją zostawił;
Lecz choć milczy, on niebawem,
Co z Jawnutem, zrobi z tobą!
Jam na straży. Na mnie wrogi
Mszczą się bezsilności swojéj! —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fkq06y7kykk5ympqthiuncziopmzytk
Strona:Anafielas T. 3.djvu/146
100
1077855
3151356
3131901
2022-08-14T08:50:12Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|143}}</noinclude><poem>
:Mówił, Jagiełły oczyma
Gniew się patrzał, piersi wzdyma,
Chodzi, czoło białe chmurzy,
Słucha, staje, wzrok ponurzy,
To podniesie na Wojdyłłę;
W słowa jego wierzy święcie,
I już zdradę u drzwi widzi;
Drży o siebie, drży o władzę;
Duma, jakby ją utrzymać?
:— Dość — rzekł — siedzieć, dość już drzémać,
Trzeba zdradę odprzeć zdradą.
Oni myślą, że w komnacie
Kądziel przędę, i bezsilny
Nic nic widzę, nie rozumiem!
Lecz, na Bogi! jam po ojcu
Wziął i siłę, wziął i głowę;
Czuję w sercu Olgerdową
Krew ojcowską, krew mych dziadów!
:Ty, mój najwierniejszy sługo,
Coś wycierpiał, znosił długo,
Dziś zapomnisz. Daję tobie
Lidzki zamek na dzierżawę,
Z Lidą włości okoliczne.
Od dziś Kniaziom i Bojarom
Równy stajesz. Tak jak bratu
Wydział daję. Na dzielnicy,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ipcwp4upopuvnvy73kyiow04o4vjf06
Strona:Anafielas T. 3.djvu/147
100
1077856
3151357
3131902
2022-08-14T08:50:42Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|144}}</noinclude><poem>
Tak jak oni, jesteś Kniaziem.
Nikt nie będzie śmiał przeszłości
Zapomnianej wydobywać,
Ażeby nią bić ci w oczy.
Na Perkuna! kto cię słowem
Dotknąć śmiałby, mnie obrazi,
Brata swego dotknie Pana. —
:Już Wojdyłło u nóg leży,
Nogi ściska i całuje;
Twarz rumieńcem mu zgorzała,
Pierś się wzdęła przepełniona,
A na oczach dwie łzy świecą.
Powstał dumny, jakby wzrosły,
Jeszcze wyżej czoło wznosi,
Jeszcze dumniéj wzrokiem wodzi.
:— Teraz — w duszy myśli swojéj
Mam was w ręku, Xiążąt rodzie!
Upokorzę, i za moje
Stokroć oddam wam sowicie;
Będę gniótł wam karki dumne,
Będę z wzgardą się naśmiewał.
O, za moje życie dawne,
Za wspomnienie lat dzieciństwa,
Wiele jeszcze, wiele muszę
Pastwić, znęcać się nad wami!
Bo za każdą chwilę sromu,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dov12lu8r8vbwi1zgei1b7stszewgp7
Strona:Anafielas T. 3.djvu/148
100
1077857
3151358
3131904
2022-08-14T08:51:11Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|145}}</noinclude><poem>
Niewolnictwa i cierpienia,
By się w duszy méj zatarła,
Muszę spłacić z was każdemu.
Część pogardy, część boleści,
I krwią może trzeba będzie
Zmywać z duszy cierpień ślady.
Krwi utoczę, łez utoczę,
W łzach obmyję, w krwi ubroczę,
Ale zatrę przeszłość czarną!
Nikt nie będzie śmiał przede mną
W oczy podłość mi wyrzucać,
Łańcuch, którym u nóg nosił!
Brat Jagiełły! Jeszcze chwila,
Pójdę daléj, pójdę wyżéj,
Z krwią się jogo zmięszam bliżéj!! —
:Rzekł, i znowu pada czołem,
I wychodzi; już nie smutny,
Raźny, z obliczem wesołém.
Któż na drodze go spotyka?
:W zdartéj łachmanów odzieży,
Stara, uboga kobieta,
Przeciw niemu krzycząc bieży,
I głosem wielkim wykrzyka,
I w objęcia drżące chwyta.
:Na wybladłem licu staréj
Łzy płyną w marszczki głębokie,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qwkc3d9gxmkdf8jm0eu58lkb6hahfzo
Strona:Anafielas T. 3.djvu/149
100
1077858
3151359
3131905
2022-08-14T09:00:29Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|146}}</noinclude><poem>
Z ust glos jakiś się wyrywa.
Glos to matki. Nic na świecie
Nie ma tego matki głosu,
Kiedy wita swoje dziecię.
:— O Wojdyłło! o mój synu!
Ciebież to ja widzę? ciebie?
Ty w tych szatach, ty tak wielki,
Ty na zamku Bojar starszy!
Ty Porowéj biedny synu!
Niewolniku! wzięty z gminu!
Co za szczęście matki twojéj!
Oczy jej ujrzały ciebie,
I umrzeć może szczęśliwa!
O Wojdyłło! o mój synu! —
:Lecz Wojdyłło pobladł, stoi,
Cofa się, ręką odpycha.
— Ty mi matką? ja ci synem?
Ja ciebie nie znam, nędznico!
Jam Kniaź! tyś jest niewolnicą!
Kto na zamek tę szaloną
Wpuścił babę? Precz z nędzarką!
Niech ją wyrzucą za wrota,
Niech ją psami ztąd wyszczują!
A kto jej bramę otworzył,
Pójdzie jęczeć na dno wieży. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jniuph2mep34g4v5agtykiaczfs84rc
Strona:Anafielas T. 3.djvu/150
100
1077859
3150648
3131906
2022-08-13T19:11:38Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|147}}</noinclude><poem>
:Wnet siepacze porwą starą;
Ona stoi, osłupiała,
Ręce na pierś załamała,
Patrzy w oczy synu swemu,
I śmiech usta jéj wykrzywił,
Śmiech okropny, bezrozumny!
:— Synu! — woła — tyś nie poznał!
Jak ci było poznać matkę?
Ona biedna, ty bogaty,
Ja w łachmanach, ty masz szaty!
A! i lice masz Bojara!
O! i serce masz xiążęce!
Tyś nie syn mój, nie Wojdyłło.
Staréj matce się przyśniło! —
:Na bladéj się jeży skroni
Włos jej siwy, lica gorą.
— Nie poznałeś, o Wojdyłło,
Nie poznałeś niewolnicy!
Tyś jéj synem! tyś się rodził
W budzie, na słomie i gnoju,
Tyś z nią za jałmużną chodził,
Póki na dwór cię nie wzięli.
Nie poznałeś! niech cię swoi
Nie poznają! niech ci żona
Wydrze oczy! niech ród nowy
Da serce krukóm na pastwę!
Niech twe kości świecą białe
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r29kgh1tezpv9m4b3owlmae8p1p6rj6
Strona:Anafielas T. 3.djvu/151
100
1077860
3151360
3131910
2022-08-14T09:00:59Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|148}}</noinclude><poem>
Bez mogiły i pogrzebu!
Zgiń! przepadnij! — Głos ustaje.
Słudzy ciągną, trup już wloką;
Piana zimna usta broczy,
Wywrócone białe oczy;
Duch uleciał na swe dziecko
Zemsty prosić u Perkuna.
:Stał Wojdyłło, zęby ścisnął,
Zbladł, i nogą w ziemię bije,
— Kto wpuścił tę starą żmiję,
Tysiąc pletni i do wieży! —
Rzekł, i pędem w zamek bieży.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hxdbwwe8s5naktdj0xrv95yfspbkpwg
Strona:Anafielas T. 3.djvu/152
100
1077861
3151361
3131912
2022-08-14T09:01:30Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|149}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXII.}}
<poem>
:{{kap|Na Troki}} posłaniec tajemnie wybiega,
Od Turzéj on góry na Piaski gdzieś leci,
I kroci gęstwiną u Wilii brzega,
I zniknął w śnieżystéj daleko zamieci.
:Brodę ma splątaną, wzrok ma obłąkany,
I włos rozczochrany, i suknię w nieładzie,
Konia prze ku Trokom i leci zziajany.
Koń boki rozpiera, na zaspach się kładzie;
:Wyciąga i leci, leci bez oddechu.
Lasami się pędzą. On podnosi głowę,
Oczyma je drogę, lak pragnie pośpiechu;
Przed nim śniegi białe i lasy sosnowe.
:Ujrzał zamek Trocki, otrząsł z śniegu czoło,
Odetchnął swobodniéj, za siebie spoziera,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pypypt1mh7myinqo99f15zuobjhcu7b
Strona:Anafielas T. 3.djvu/159
100
1077862
3151369
3131934
2022-08-14T09:17:45Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|156}}</noinclude><poem>
Krewni na krew własną zaczajeni stoją.
Ja obcy sam z siebie nie szczędzę ofiary;
:Ja Zakonu skarby w ręce ci przynoszę,
Od twéj głowy ciosy odwracam, o Panie!
A w nagrodę, Kniaziu, o jedno cię proszę:
Daj w twém sercu wierze Chrystusa mieszkanie.
:Kiejstut zamilkł, tylko ciśnie dłoń Komtura,
I milczy, a łza mu po jagodach ciecze;
On patrzy, ten milczy, i cisza ponura.
— Dzięki za troskliwą o mą głowę pieczę!
:Dzięki ci! O wierze nic mówmy, mój bracie!
Zdejmij z serca wiarę, co z człeka zostanie?
Zedrzyj z niego skórę, choćbyś w złotéj szacie
Chodzić mu dozwolił, szata szatą, Panie,
A zdartéj mu złoto nic zastąpi skóry!
:Komtur dłoń wyciągnął, już żegna w milczeniu,
I nie rzekł ni słowa, wychodzi ponury,
Siadł na koń, w podwórcu zniknął w nocnym cieniu.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oob2yj325r7a9yduvm0yf6z0tcsc6lt
Strona:Anafielas T. 3.djvu/153
100
1077863
3151363
3131935
2022-08-14T09:08:49Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|150}}</noinclude><poem>
Śmielszy mierzy wzrokiem, zatoczył wokoło,
Już jezioro przebył, brama się otwiera;
:Wbiegł i konia rzucił, ku świetlicy bieży,
Nie otrząsł obówia, śnieg leci z odzienia,
Pot mu ciecze z czoła, włos na głowie jeży;
On minął podwórzec, przeleciał przedsienia,
:Na komnaty wchodzi, kędy Kiejstut stary,
Z Witoldem u ognia na kamieniach siedzą.
Poczuły obcego, wzniosły łeb ogary,
Cóś mruczą do siebie i wzrokiem go śledzą.
:On upadł i czołem bije o podłogę;
— Kniaziu! — rzecze — z Wilna wieści ci przynoszę.
Serce pęka z holu, ledwie mówić mogę!
Wysłuchaj mnie, proszę, i ratuj nas, proszę!
:Wojdyłło, o Panie, spiski na was knuje,
Zniechęca Jagiełłę, do zdrady podmawia,
Wojdyłło się na was z Krzyżakiem spisuje,
Na Xiążęcą władzę parkany zastawia.
:Wczoraj jeszcze sługą starszym był Wojdyłło,
Dziś on Kniaź, o Panie! ma udział i włości.
Lidy mu w dzierżawę mało jeszcze było,
Do nowéj on prawa laski sobie rości:
:On śmiał podnieść oczy na krew swego Pana,
Marij Olgerdównéj u Jagiełły prosi.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
snuyv333q9dwaq6bqixemk5s52l9z7g
Strona:Anafielas T. 3.djvu/154
100
1077864
3151364
3131936
2022-08-14T09:10:15Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|151}}</noinclude><poem>
Marja Olgerdówna jemu obiecana!
Niewolnik już hardą głowę nad nas wznosi.
:Ratuj nas, o Panie, stare sługi swoje!
Wczoraj dwóch z nas ścięto, za to, żeśmy czołem
Nic bili Wojdylle; Olgerdowe woje
Z bracią twoją, Panie, ponękani społem.
:Andrzéj Olgerdowicz przez niego na Rusi,
Narymundowicza Moskiewski przyjmuje.
Codzień się do wroga uciekać któś musi,
Codzień pada głowa, on wyżéj wstępuje.
:Ratuj nas i siebie, o Kiejstucie Panie!
Oni się z Niemcami na ciebie zmawiają.
Wkrótce Gedymina wszystkiéj krwi nie stanie,
Niewolnicze ręce Litwą owładają.
:Wczoraj, wobec dworu, Jagiełło rodzoną
Zaręczył swą Marję Wojdylle podłemu;
Za miesiąc Wojdyłło weźmie ją za żonę.
Scierpiszże to? Panie! — darujesz to jemu? —
:Witold wre słuchając, Kiejstut westchnął stary.
— Na tośmy — rzekł — przyszli pod młokosa władzą!
Źle, żem ci, Olgerdzie, dochowywał wiary.
Staremu mi umrzeć spokojnie nie dadzą.
:Kiedyś sługa jeszcze zajedzie na Troki
I będzie we własnym urągać mi domu!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
at0gve5451uht290wswgs9ei9wt5vck
Strona:Anafielas T. 3.djvu/155
100
1077865
3151365
3131937
2022-08-14T09:10:59Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|152}}</noinclude><poem>
Ale nie doczeka! Dość starcu dwa kroki,
By zapobiedz hańbie i uniknąć sromu.
:Idź, pozostań w Trokach, Olgerdowy sługo!
Tu ci niewolnicy urągać nie śmieją.
Niech Wojdyłło szali; nie poszali długo:
Od Trok przeciwnemi wiatry mu zawieją. —
:— Nie o nas tu, Panie, nie o sługi chodzi —
Bzekł z pokłonem Bojar. — Nie czas tobie zwlekać!
Między wami waśnie już Wojdyłło rodzi,
Z Krzyżaki się piszą — i chwili nie czekać!
:Lada chwilę, w Troki na ciebie napadną,
I nie sami, Niemiec na pomoc im stanie.
Wojdyłło cię podszedł; już umowę zdradną
Podpisali w zamku. Myśl o sobie, Panie! —
:Kiejstut gniewem wielkim rozżarzył się srogo.
— Na Bogi! tyś skłamał! Jagiełło pamięta,
Żem brat ojca jego. Mnie napaść nie mogą.
Przyjaźń nasza siara, braterska i święta. —
:— Na Perkuna brodę! Oto czapkę kładę,
I takem mą głowę położyć gotowy,
Jeślim w ustach fałsz miał, jeśli w sercu zdradę,
Jeślim kłamliwemi łudził ciebie słowy! —
:Kiejstut stanął dumny. — A więc dobrze — woła —
Na Bogi me wielkie, nie będą się cieszyć!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
afb0pas1vazxavyzebbpe670n58617h
Strona:Anafielas T. 3.djvu/156
100
1077866
3151366
3131938
2022-08-14T09:14:13Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|153}}</noinclude><poem>
Zetrę niewolnikom dumne myśli z czoła,
I nie da się Kiejstut do boju uśpieszyć. —
:Rzekł, Witoldu szepce. Witold odpowiada:
— Nie wierz, ojcze, nie wierz! Sam k’niemu pojadę,
Zobaczę, czy w sercu Jagiełły jest zdrada,
I odkryję zmowę, dojdę ciemną zdradę.
:— Konia! — woła — konia! i ludzi dziesięciu!
Na Wilno! — A Bojar do nóg mu się kłoni.
— Panie! nie daj jechać swojemu dziecięciu!
Mało wam na Wilno w tysiąc jechać koni.
:Naco w paszczę smoczą kłaść rękę samemu?
Na co przeciw srogiéj wybierać się burzy?
Nie daj, Panie, jechać synowi twojemu!
Stary sługa złe wam nienadarmo wróży. —
:— Nie bój się, Bojarze! — Kiejstut mu odpowié —
Jagiełło z Witoldem w przyjaźni zamłodu.
Przeciw mnie, nie jemu, on w tajemnéj zmowie.
Witold mu z całego najmilejszy rodu. —
:Bojar głową trzęsie. Witold na koń skoczył,
Dosiada i pędzi na Wilno stolicę.
Kiejstut głowę zwiesił, wzrok dumą zamroczył,
Sparł czoło na dłoni, zatapia w tęsknicę.
:Godzina minęła, mrok zapada szary,
Śniegi kręcą białe po jeziora lodzie,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6bjgoy9b5nwa61aeucnuuy0kkwma9du
Strona:Anafielas T. 3.djvu/157
100
1077867
3151367
3131939
2022-08-14T09:14:55Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|154}}</noinclude><poem>
Jeszcze u ogniska siedzi Kiejstut siary,
Myśli o Jagielle, duma o swym rodzie;
:A często za miecz się wyszczerbiony chwyta,
Często ucho w długie posyła milczenie,
Duszy swéj się radzi, serca swego pyta,
I tamuje dłoni niecierpliwe drżenie.
:Powstał, bo u bramy obcy róg zadzwonił
Nie Litewskim dźwiękiem, jakąś dawną mową;
Kiejstut za odgłosem uszyma pogonił,
Niecierpliwe oko śle w bramę zamkową.
:Na czarnym bachmacie samotrzeć wjechała,
W zbroi i przyłbicy, postać jakaś biała;
Któś konia rzuciwszy, szybko w zamek kroczy,
I już przed Kiejstutem. On ciekawe oczy
:Wlepił na Krzyżaka, nie daje mu dłoni,
Odstąpił i patrzy. Hełm mu twarz zakrywa,
Żelazo nieznane lice wkoło słoni,
I z piersi gość niemy głosu nie dobywa.
:Długo tak zostali, mierząc się oczyma.
Krzyżak znak mu daje, by sługi odprawił;
Kiejstut ręką skinął, wzrok wlepiony trzyma;
Gość hełm zrzucił z czoła, na stole postawił.
:— To ty! Augustynie! — Kiejstut się odzywa,
I ręce otworzył, wita go oczyma.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jz51dtetm327jr3txpnq5uhfwlntcis
Strona:Anafielas T. 3.djvu/158
100
1077868
3151368
3131940
2022-08-14T09:15:36Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|155}}</noinclude><poem>
On palec na ustach kładzie, głową kiwa,
I jeszcze się patrzy, czyli kogo niema?
:— To ty! — Kiejstut woła — o! nie zapomniałem,
Że ty jeden z Niemców masz Litewską duszę!
Jam cię dawniéj kochał, choć jeszcze nie znałem.
Z nienawiści twoich ciebie wyjąć muszę.
:Tobiem ja dar winien najdroższéj swobody. —
— Cicho — Komtur rzecze — cicho, Kniaziu Panie!
Z nowemi przyszedłem przyjaźni dowody.
Głowie twojéj grozi tajemne knowanie.
:Tyś jest Chrześcjan wrogiem. Nigdy Krzyżak ciebie
Nie zdradził. Krew własna gotuje ci zdradę,
Jagiełło nasz Zakon pociągnął do siebie,
Na Kiejstuta zgubę, na rodu zagładę.
:Nad Świętém jeziorem, w Daug pod twoim bokiem,
Zjeżdża Mistrz z Jagiełłą, i na twoję głowę
Sprzysięgać się mają, krwi własnéj potokiem
Bratanek przymierze zapisuje nowe. —
:— Prawdaż to?! — zawoła Kiejstut. — Dziś, Komturze,
Z wieścią do mnie śpieszył wierny Bojar stary;
Lecz nie chciałem wierzyć, by z téj strony burze
Wstać miały. Synowiec nie strzymał mi wiary! —
:— Słuchaj — Komtur rzecze — patrz na wiarę swoję!
Oto są owoce twéj i naszéj wiary:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ljxs7qf1rbggx1uxcqw0omz3axuv6sx
Strona:Anafielas T. 3.djvu/160
100
1077869
3151370
3131943
2022-08-14T09:18:27Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|157}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXIII.}}
<poem>
:{{kap|Kędy}} był Witold? Na Wileńskim zamku
Tydzień on siedział, pozostał na drugi.
Milczał, a patrzał to w Jagiełły serce,
To w twarz Wojdyłły. I dowodów zdrady
Szukał napróżno. Zdaje się, wróciła
Przyjaźń mu dawna. Brat uśmiechem wita,
Wiedzie na łowy, przyjmuje gościnnie,
Szepce do ucha tajemne swe myśli,
Które z pod serca ukryte dobywa.
Witold się dziwi, raduje, i śpieszy
Do Trok powracać. Nie puszcza stryjeczny.
— Jutro — mu rzecze — Marii wesele.
Marję druhowi daję, serdecznemu. —
:— Komu? — rzekł Witold — Xiążęciu zapewne?
Z Rusi któremu? z Mazowsza Lachowi?
Z Litwy naszemu? Pruskiemu? ze Żmudzi?
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
itw1zfwqth6oohztz8iwboq6al5x424
Strona:Anafielas T. 3.djvu/161
100
1077870
3151371
3131945
2022-08-14T09:21:02Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|158}}</noinclude><poem>
:— O! nie! — z uśmiechem Jagiełło odpowie. —
Przy nim mi za nic pany i kniaziowie.
Brat to mój. Choć się rodził na niewolę,
Ja go wywiodłem, osłodziłem dolę,
Jam go uczynił równym mojej braci.
On mi wiernością, on mi sercem płaci
Za wszystko. Jemu ja wierzę jednemu. —
:— Bracie! — rzekł Witold — we mnież nie masz wiary?
Czyż i ja niżéj od Wojdylły stoję?
Zabyłeś starą dla mnie przyjaźń swoję. —
:— Pomnę — Jagiełło zimno mu odpowié. —
Czyż dwóch przyjaciół nie znaleźć na świecie?
Czyż ty i on się zgodzić nie możecie? —
:A Witold dumnie twarz spłonioną zwrócił,
Zamilkł, nie czekał wesela, powrócił.
:Smutne to było na Wilnie wesele!
Wojdylły duma przez nie uróść miała,
A krew Olgerda okryć się sromotą.
Marja w zamku świetlicy odludnéj
Ciężko nad brata rozkazem płakała.
Niewolnik, dawniéj na zamku był sługą,
W komnacie Xiężnéj posługiwał długo,
I nieraz wzgardą popchnięty lub nogą,
Na dumnéj duszy przebolał on srogo,
A nie zapomniał, co cierpiał zamłodu!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rg3gsmizv2tzopiuqugwvlt1f6ubb9n
Strona:Anafielas T. 3.djvu/162
100
1077871
3151372
3131947
2022-08-14T09:21:45Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|159}}</noinclude><poem>
Nad wszystkich srożéj, Marij go bolały
Wzgardliwe słowa. Żadnego nie stracił,
Wszystkie pamiętał, by za nie zapłacił.
Marja na ciężką szla jemu niewolę,
Płacząc, się bratu rzucała pod nogi.
— Chcesz mnie ukarać? komu chcesz daj, Panie!
Wyszlij, na łódce puść w nawalne morze,
W puszczę każ zwierzóm rzucić na pożarcie,
Ale nie dawaj w nienawistne ręce!
On zemsty szuka we mnie, a nie żony! —
:Jagiełło zimny, stał nieporuszony,
I nic jéj nie rzekł, wzrok tylko odwrócił,
Ręce odepchnął, a jęku nie słuchał.
:Marija słała do braci, pomocy
Wzywając. Próżno! bo bracia daleko,
Bo pod Jagiełły została opieką.
Matki nie było, żeby się użalić,
Żeby od dziecka tę burzę oddalić.
:I w dzień Perkuna weselni kapłani
Wiedli płaczącą w komnaty Wojdyłły.
Gdy mu obówie żona zdejmowała,
Spojrzał, uderzył, i rozśmiał się gorzko.
:— Patrz, Xiężno! — wolał — przyszłaś mi na ręce!
Za wszystko dawne teraz ci zapłacę.
Jam był niewolnik; teraz, tyś poddana.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6jg9tr4t6ppsqben96asjeks3nsrkcg
Strona:Anafielas T. 3.djvu/163
100
1077872
3151373
3131950
2022-08-14T09:22:21Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|160}}</noinclude><poem>
Na Bogi! Xiężno! poznasz we mnie Pana!
Pomnisz, gdy nieraz, zgięły pod ciężarem,
Wszedłem w świetlicę i biłem ci czołem,
Tyś urągała obliczem wesołém,
Tyś nieraz słowem bolesném mnie w serce
Wbiła pogardę; i ode drzwi twoich
Nieraz mnie gnali za twemi rozkazy,
Krwawemi znacząc plecy moje razy.
Teraz ja prawo mam popchnąć cię nogą,
Duszę twą dręczyć, dręczyć twoje ciało,
Pastwić nad tobą i oddać ci setnie
Urągowisko, szyderstwo i pletnie.
Na łożu mojém tyś spocząć nie warta.
Idź u drzwi leżeć na twardéj pościeli.
Wojdyłło z tobą łoża nie podzieli,
A milcz! bo jęków uszy nie posłyszą.
Jękami sroższéj doprosisz się kaźni. —
:Takie wesele Olgerdowéj córy!
We łzach, na słomie Marija spoczęła.
On popchnął nogą, drzwi zamknął za sobą,
I do Jagiełły poszedł się weselić.
:Ona nie spała, ona łzy gorzkiemi
Wianek dziewiczy swój opłakiwała.
Nie taką dolę wróżyła jéj matka,
Nie takiéj ojciec spodziewał się stary,
Nie takiéj młodość świeciła jutrzenką!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fnsfs1dkkkvu6xhtiylvy5ibtt2mlym
Strona:Anafielas T. 3.djvu/168
100
1078646
3151378
3134215
2022-08-14T09:29:09Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|165}}</noinclude><poem>
Z pobożności znać Żmudzina:
Bo na widok się świątyni
Każdy z nich o ziemię rzuca,
Głowę zarosłą odkrywa
I szepce ciche modlitwy.
Coraz nowe tłumy śpieszą,
I jak w morzu nikną rzeki,
Tak oni znikli wśród grodu.
Wszystkich miasto pochłonęło.
Znowu cisza w starym grodzie.
:Lasy wkoło go objęły,
Góry ścisnęły dokoła;
Leży, zasypia w dolinie;
Milczą góry lasem strojne;
Nawet Neris, mrozem zjęta,
Falą niebieską nie szumi;
I na zamku cisza długa;
Dym się tylko czarny wznosi
Od ogniska Xiążęcego.
:Od Trok, Lidy, Antokoła,
Ciągną wozy, ładowane
Sianem, słomą, skórą kryte;
A przy każdym z nich woźnica,
Żmudzin, znać z odzieżą, z mowy.
Wszyscy wolno w miasto jadą,
Obozem się w mieście kładą.
— Co w tych wozach? — strażnik pyta.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dshllx2yagc541ldaztf5b3y0hsl25m
Strona:Anafielas T. 3.djvu/167
100
1078647
3151377
3134216
2022-08-14T09:27:26Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|164}}</noinclude><poem>
Krew pogańską chrzciła ziemię;
Lecz najwyżéj gród Xiążęcy,
Dach świątyni, dym Zniczowy,
Po nad miasto wznoszą głowy.
:Cisza w grodzie Gedymina;
Lasy wkoło go objęły,
Góry ścisnęły dokoła;
Milczy miasto śpiące w dole,
Milczą góry lasem strojne;
Nawet Neris, mrozem zjęta,
Falą niebieską nie szumi;
I na zamku cisza długa;
Dym się tylko czarny wznosi
Od ogniska, gdzie Jagiełło
Z ulubionym siedzi sługą;
Straż milcząca u wrót chodzi;
Nigdzie orężnego ludu,
Nigdzie krzyku bojowego;
Cisza, tylko po nad lasy
Ciągną ptacy z wieszczym krzykiem.
:Od Trok, Lidy, Antokola,
Zmrokiem, cicho, jacyś ludzie
Idą w miasto, rozproszeni
W drobne kupki, małe grona;
Coraz kilku w miasto wpłynie,
Kędyś zapadnie i zginie.
Znać ze twarzy i odzienia,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2ew9pu3nr2a9gat9sz5ziflsjt9ix4l
Strona:Anafielas T. 3.djvu/166
100
1078648
3151376
3134217
2022-08-14T09:26:09Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|163}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXIV.}}
<poem>
:{{kap|Po nad}} grodem Gedymina
Turza góra, zamkiem strojna,
Wznosi czoło uwieńczone
W murów czerwonych koronę;
U stóp góry Neris płynie;
Nad nią Swintorohy pole
Xiążęcemi mogiłami
Usypane; a na straży
Perkunowa tuż świątynia,
Gdzie się Znicza ogień żarzy;
Daléj za wał, za parkany,
Wilno pstrym się ciągnie sznurem;
Kościoł z krzyżem w jednéj stronie,
W drugiéj cerkwi dachy świecą;
Tam słup stoi, gdzie męczeńska
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nvpvh2bjwn2rf236e7smm2u4rjgubt1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/165
100
1078649
3151375
3134218
2022-08-14T09:23:51Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|162}}</noinclude><poem>
Odebrał siły. Na widok się Xiężnéj
Oburzył znowu, cóś mruknął i znika.
:I znowu do Trok któś po nocy bieży,
Gdzie Kiejstut z synem na naradzie siedzą,
Nowemi wieści do serc ich uderzy.
Oni cóś radzą tajemnie, szeptają;
Posła słuchali, spojrzeli po sobie;
Co czynić mają? nikomu nie mówią.
A noc spłynęła, oni nie usnęli,
Starszych wołają, cóś knują pocichu,
I gońców kilku do Wilna posłali.
:Jeden powraca, i takie im wieści
Przynosi: w Wilnie gród pusty, wojsk niema;
Wszystkie w Połocką ruszyły wyprawę;
Na zamku mieszczan kilkuset straż trzyma;
Wojdyłło szali, i wszelką obawę,
Widać, przymierze z Krzyżaki odjęło,
Przymierze, którém kupiono spokojność,
Wyjąwszy z niego Kiejstutowe xięztwo.
— Czas, Kniaziu, jechać, bratanka odwiedzić,
I.... — Czas! — rzekł Kiejstut. — Zaraz lud gromadzą,
Witold niech idzie w Podlaskie swe włości,
Ja sam z Jagiełłą i Wilnem poradzę. —
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9p2lv5wjw75kkumfeurtza64kuimgzc
Strona:Anafielas T. 3.djvu/164
100
1078650
3151374
3134219
2022-08-14T09:23:08Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|161}}</noinclude><poem>
A teraz ona zeszła na służebną
Niewolnikowi! Olgerdowéj córce
Serce się wzdęło, jak morze na burzę;
Płakała, miecza szukając dokoła,
A nic nie było, tylko garstka słomy
Na pośmiewisko u progu rzucona;
Płakała biedna. Aż do drzwi któś kroczy.
Ona wybiega, i patrzy ze łzami,
Komu się skarżyć, przed kim żal pokazać!
Stary to Bojar Gierdo; przeszedł mimo
I zniknął w mroku. Marija go woła.
Zwrócił się, stanął, patrzy, nie pojmuje,
I oczóm swoim, choć widzi, nie wierzy —
Olgerda córka we łzach, stoi w progu,
Ręką na słomy garść u drzwi wskazuje.
— Marjam! ja Maria! ale nie Olgerda,
Nie Pana Litwy córka ulubiona!
Podłego sługi, niewolnika żona,
Co na krwi Pana mści się swej niewoli.
Patrzaj, o Gierdo, lituj się méj doli!
Próżno Jagiełły prosić, jemu żalić,
Jedź do Kiejstuta, niech Kiejstut ratuje;
On krwi braterskiéj może pożałuje,
Nie da się słudze pastwić nad swym rodem.
:A Gierdo stoi i duma głęboko;
I jemu nieraz dojadł już Wojdyłło;
On pałał zemstą, tylko strach, starości
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c6ls4zwidq6k6lk3vtk52qg3cz5bogf
Strona:Anafielas T. 3.djvu/178
100
1078678
3151389
3134329
2022-08-14T09:43:26Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|175}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXV.}}
<poem>
:{{kap|Na Wileńskim}} zamku, na Świętéj dolinie,
Kiejstut siadł, i patrzy, kędy Neris płynie;
Patrzy, jak się głowy gór wkoło podnoszą;
Stary gród ojcowski ogląda z roskoszą;
I uśmiech po ustach błędny mu przelata:
Bo dawno tu nie był, bo młode swe lata
Przypomniał. Lecz teraz nie młodość wspominać,
Bo karać czas przyszedł, i wieszać, i ścinać.
:Znów chmurno na czole. Powstaje z kamienia,
Klasnął w dłoń na sługi, wywołał z przedsienia.
— Biegnijcie na wieżę! patrzajcie na drogę!
Czas karać winnego; Na Witolda czekam;
Ubiegł już dzień cały, ja zwlekam a zwlekam,
A jeszcze doczekać, dopatrzyć nie mogę. —
:I słudzy pobiegli — patrzają, śpi droga,
Tuman się nie wznosi, nic na niéj nie czerni;
Tylko się po mieście przechadza załoga;
Wojsko Kiejstutowe, Bojarowie wierni,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c7zxg2r2o1ano4v3rjulq1ivmya5oo1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/177
100
1078679
3151388
3134330
2022-08-14T09:42:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|174}}</noinclude><poem>
Wisieć także. Noc ci daję;
Przez noc jęczeć możesz jeszcze,
Włosy wyrwać z podłj głowy
I o lochu bić się ściany. —
:Rzekł, i wyszedł zadyszany,
Znowu gdzieś na zamek śpieszy;
Zbiera ludzi, i obsadza
Mury, wały, grodu wieże;
W miasto hufce porozsyłał.
Każdych wrót już Sargas strzeże,
A posłaniec ku Grodnowi
Śpieszy, zanieść Witoldowi
Wieść Kiejstulowéj wyprawy.
I posłańcu powiedziano:
Niechaj Witold w skok przybywa,
Zemstę widzieć, zdrajców witać,
I przy ojcu zasiąść w Wilnie,
Na dziadowskim starym grodzie,
Gdzie się krew ma toczyć winna,
Gdzie Jagiełło okowany
Czeka na śmierć lub niewolę,
Czy swobodę gdzieś w ukryciu,
Hańbę w śmierci, hańbę w życiu.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qg3dracytkpm2xdz5gget9jjxm86pp6
Strona:Anafielas T. 3.djvu/176
100
1078680
3151387
3134331
2022-08-14T09:41:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|173}}</noinclude><poem>
Patrzaj — widna twoja wina,
A jutro — kary godzina. —
:Wojdyłło głową o ziemię
Bije w milczeniu, i pada.
— Daruj mi, daruj, o Panie!
Moja niewdzięczność i zdrada!
Moja wina! Jam zasłużył
Na karanie, lecz tyś wielki!
Co ci przyjdzie z krwi kropelki,
Którą zlejesz ziemię czarną?
Strąć mnie w lochy, strąć w niewolę,
Każ psy swoje karmić, Panie!
Posłuszny na rozkazanie,
Będę ciężką znosił dolę;
Ale śmiercią mnie nie karaj,
Ale nie bierz mego życia.
Pójdę, oczy twe mnie więcéj
Nie zobaczą, nie spotkają. —
:— Życie! tobie! życie! tobie! —
Wola Kiejstut. — Jabym swego
Dziś za zemstę nie żałował.
Słuchaj! kiedy słońce wstanie,
Jutro na Zamkowéj górze,
Gdzie już raz mnichy wisiały,
Gdy tłum mścił na nich zuchwały,
Jutro tobie, chrześcjan druhu,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r2rslpvnlk6g3rjmkr1op5i73xtpcnr
Strona:Anafielas T. 3.djvu/175
100
1078681
3151385
3134332
2022-08-14T09:36:55Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|172}}</noinclude><poem>
:Spojrzał — sroga twarz Kiejstuta
Nad nim stoi; jak przykuta,
W duszę patrzy mu źrenica;
Przed jéj wzrokiem tajemnica
Nie ukryje się, nie schowa.
Kiejstut w jeńca bije nogą,
Kiejstut w twarz na powitanie
Plunął, i obelgą srogą
Z odrętwienia go wywodzi.
:— Patrz — zakrzyczał — żmijo podia,
Patrz, do czego cię przywiodła
Wielkość twoja! zdrady twoje!
Dowód trzymam w mojem ręku.
Chciałeś stawić nam na karkach
Swoję wielkość! nam na barkach
Zamek sobie pobudować!
Ale Bogi w czas znać dały.
Wszystko widne — tyś mój cały!
Jutro kara! jutro kara!
O! na Bogi, niechaj Saule
Prędko zemsty dzień oświeci.
Przez noc oka nie zamrużę,
Póki nie ukończę z tobą.
Patrzaj! maszli wstyd? człowiecze!
Niech ci krew po twarzy ciecze,
Bo łzy twojéj, łez twych mało!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rpwt0rt3u1outg43w9kurikou3d345k
Strona:Anafielas T. 3.djvu/174
100
1078682
3151384
3134333
2022-08-14T09:35:34Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|171}}</noinclude><poem>
Mów, czyś ty dał mnichom słowo,
Czyś ty przedał swoje plemię? —
:— Ja — Jagiełło mu zawoła,
Skrwawionego wznosząc czoła —
Ja! jam karty téj nie pisał. —
:— Pieczęć twoja! — Ja nie kładłem,
Jam przymierze zawarł tylko;
Ale słowa w niém nie było,
Coby na ciebie godziło.
Na Perkuna, na mą brodę,
Na ojcowski grób przysięgam. —
:Kiejstut stał, a potém pędem
Wybiegł niżéj w lochy ciemne;
Gmachy przeleciał podziemne,
Nogą w drzwi dębowe bije
I otwierać każe sobie.
:W ciemnéj cieśni, w czarnym grobie,
Co nad głową cięży nizko,
Leżał zausznik Jagiełły;
Rano, jeszcze pan nad Litwą,
Wieczór, tłuszczy pośmiewisko:
Skrępowany, powiązany.
Warga mu się krwią zapiekła
I źrenica krwią zaciekła;
Ale jęku nie wycisnął
Strach, co nad głową zawisnął.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rbd9kwe5ltkr9lxzmwuq8m7l5j19dfv
Strona:Anafielas T. 3.djvu/173
100
1078683
3151383
3134334
2022-08-14T09:35:07Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|170}}</noinclude><poem>
Żem się dla nich wyzuł z władzy!
Żem koronę im na głowę,
Dał, a sobie szablę tylko
Pozostawił, i na straży
U synowca stał we wrotach!
:I oczyma po téj karcie
Wodzi, oczom swym nie wierzy,
I z nią w ręku, jak szalony,
Do Jagiełły znowu bieży.
On złamany wpół, zgarbiony,
Jęczał na dnie dolnéj wieży,
Gdy w drzwi bijąc, Kiejstut leci,
I podchodzi, w twarz synowca
Bijąc zapisaną kartą.
— Patrzaj, zdrajco! spłoń ze sromu
Wszak cię śmiercią karać warto!
Kupczyłeś krwią swego domu,
I mnieś przedał Krzyżakowi.
Gdyby nie ta krew płynęła
W żyłach twoich, dziśbym jeszcze
Urągał się śmierci twojéj!
Dziśbyś jeszcze na Turzysku
Śmierć haniebną odniósł w zysku
Za niewiarę, za przedajne,
Zmowy podłe, spiski tajne.
Co mi powiész? powiész słowo?
Czegoś głowę wtopił w ziemię?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
opswl1vn2tczswtha3amwrhp30r47rj
Strona:Anafielas T. 3.djvu/172
100
1078684
3151382
3134335
2022-08-14T09:34:19Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|169}}</noinclude><poem>
Nie zdał nas, nie przedał wrogom! —
Rzekł, i sługom nań wskazuje.
— Pęt mu nie kłaść, strzedz w ciemnicy. —
A Jagiełło blady stoi,
Słowa nawet rzec się boi;
Szumi mu w uszach i głowie;
Oczy chodzą krwią zalane
I szukają kogoś wkoło;
Krew to blade zleje czoło,
To do serca ustępuje;
To się wstrzęsie, to ponury
Wzrok do drzwi zwraca, do okna,
Jakby szukał, jakby czekał,
Czy kto nie wyjdzie z ciemności,
Nieproszonych wygnać gości?
:Kiejstut na komnaty śpieszy,
I od skarbcu bierze klucze,
Zamek z końca w koniec schodzi,
Bo nie wierzył wieści zdrady;
Ale żywe znalazł ślady:
Na żółtéj spisane skórze
Przymierze w skrzyni leżało.
Kiejstut porwał, aż zawrzało
W oczach, w piersiach; podniósł w górę
I pod nogi deptać rzucił.
— Patrzcie, otoż to zapłata,
Żem ukochał dzieci brata,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h4fiok7912z1a9l5jm1kh762uyl3zsa
Strona:Anafielas T. 3.djvu/171
100
1078685
3151381
3134336
2022-08-14T09:33:41Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|168}}</noinclude><poem>
:Kiejstut dłonią niewolnicze
Usta stulił. — Nie mam pana!
Krzyknął głośno — twój, mym jeńcem!
Idę nie o słowo prosić,
Ale karać go za zdradę. —
:Sługi woła. — Zwiążcie! strzeżcie!
W najciemniejszy loch go wrzucić,
Najcięższemi spętać więzy! —
Struchlał dumny ulubieniec,
Upadł czołem; ten go mieczem
Popchnął i szedł swoją drogą.
:W drzwiach komnaty, blady, drżący,
Synowiec Kniazia spotyka;
On nań wzrok rzucił gniewliwy.
— Dziękuj krwi twej, że ci łyka,
Razem z tamtym, kłaść nic każę.
Brata mego pamięć droga,
Droższa, Jagiełło, niż tobie,
Coś na pastwę niewolnika
Siostrę swoję dał rodzoną.
Wiém o zdradzie, wiem o zmowie.
Tyś niewolnik, na méj łasce.
Wiesz o losie Jawnutowym;
Ale Jawuut nas nie zdradzał;
On tylko w kobiecéj dłoni
Wielkiéj Litwy nie mógł strzymać;
On na niewolnicze ręce
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4augtjhjslf8grobkmxuas6vuxnvttm
Strona:Anafielas T. 3.djvu/170
100
1078686
3151380
3134337
2022-08-14T09:31:41Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|167}}</noinclude><poem>
Jednym wrzaskiem się ozwały.
Trzysta Żmudzi z łukiem stoi,
Sześćset z wozów wyskoczyło,
Tysiąc Kiejstut przywiódł z sobą.
Gród zajęty; zamek wkoło
Opasany żywym murem;
Otwarte na roścież wrota;
Wojsko się w podwórce miota.
:Gdzie Jagiełło? czy śpi jeszcze?
Gdzie Wojdyłło? czy ucztuje?
Czy swą młodą pieści żonę?
Czy na zdrady się gotuje?
Czy Bojarom się urąga?
Nowych ziem i nowéj władzy
U Jagiełły się doprasza?
:Cisza w zamku; dym się wznosi
Od ogniska Xiążęcego.
Kiejstut słudze oddal konia,
Sam jeden w komnaty śpieszy.
Wojdyłło go spotkał w drodze.
— Kniaziu! — rzecze ulubieniec,
Dumnie przed nim wznosząc czoło —
Wasz i mój Pan widzieć z wami
W téj godzinie się nie może.
Nazad na miasto powróćcie,
I pokoju nam nie kłóćcie. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3m7dbep1lbz4koswjc3r428vb27iyua
Strona:Anafielas T. 3.djvu/169
100
1078687
3151379
3134338
2022-08-14T09:29:39Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|166}}</noinclude><poem>
— Siano, słoma, skóry, bracie!
Do Pana wieziem na Troki. —
Strażnik milczy, a woźnice
Dzikim jakimś śmieją głosem.
Stali w rynku, poglądają,
Szepcą z sobą i czekają.
Piesi ku nim się gromadzą,
To gdzieś pójdą, to cóś radzą.
A liczba ich rośnie coraz,
Z wozów, zda się, cóś ubywa,
Ale ruchy noc pokrywa.
Znowu cisza w starym grodzie.
:Cóś na Trockiéj czerni drodze,
Jakiś szmer przerywa ciszę.
Ludzie z chat powybiegali,
Patrzą, dziwią; czy uciekać,
Czyli pozostać, nie wiedzą.
— Nasi to — poznali z mowy,
Litwini — widać z odzieży.
I wszyscy stoją w milczeniu.
:Na drodze od Antokola
I od Lidy cóś czernieje.
Zewsząd wojsko gród zalewa,
Turzą górę opasuje.
Aż róg Kiejstuta odzywa
I strażnika wywołuje.
Na głos rogu, zewsząd głosy
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
700zk8aij05e7lpxsmelukqp3fnyjgo
Strona:Anafielas T. 3.djvu/184
100
1078688
3151401
3134339
2022-08-14T09:56:43Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|181}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXVI.}}
<poem>
:{{kap|Nazajutrz}}, słońce nim wstało,
Już się w zamek lud gromadził,
Kiejstut na kamieniu siedzi,
Obok Witold z mieczem w dłoni,
A dwornia czeka rozkazu.
— Więźniów do mnie przyprowadzić. —
Skoczą natychmiast i wloką.
Przodem Jagiełło schylony,
Wzrok w ziemię, barki zgarbione,
Jak ciężarem przywalone,
Idzie, jakby szedł na ścięcie;
Ani obejrzy się wkoło,
Ani stryjowi pokłonił,
Ani na Witolda skinął;
Stanął, i czeka w milczeniu.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t27whx3i4bn0k47kayfb1oo32q6nhos
Strona:Anafielas T. 3.djvu/183
100
1078689
3151400
3134340
2022-08-14T09:56:03Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|180}}</noinclude><poem>
Zadosyć, jak zechcesz, jak serce ci powié.
Jam świadom Jagiełły ohydnej niewoli;
Byłem sam na zamku, i byli świadkowie,
Co ze mną powiedzą, kto rządził za niego.
A brata mi oszczędź, synowca swojego!
Krwi jego nie żądaj! Wojdyłło cię zdradzał;
On z mnichy się związał, on mnichy nasadzał;
Wojdyłło niech padnie za zdradę ofiarą!
Jagielle.... — A jemuż więc żadną już karą
Słabości — rzekł Kiejstut — złéj woli nie płacić? —
— Jagielle dać xięztwo i władzę utracić. —
— To mało! — To dosyć. Wypuścić na wolę,
A ciężko mu będzie wstyd znieść swój i dolę.
Upadnie, jak Jawnut, zniewagą przybity.
Ty panuj, mój ojcze! On z Wilna wygnany,
Gdzieś w lasy daleko, od oczów zakryty,
Niech żyje na hańbę i żale skazany.
To brat mój! i ja go kochałem, jak brata;
A zginie, to ciężką będzie mi ta strata,
Jak gdybyś mi rękę odcinał od ciała,
Co przy niém wyrosła, i co je wśpierała. —
:Rzekł Witold, i ojcu do nóg się potoczył.
A Kiejstut rękami schwycił go za głowę,
I milcząc, na zamek ku wrotóm poskoczył,
Myśl jakąś zapewne hodując już nową.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tf43ddy2u5i1xpn05gtmiqs8czhus6g
Strona:Anafielas T. 3.djvu/179
100
1078726
3151396
3134536
2022-08-14T09:49:25Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|176}}</noinclude><poem>
Na zamku, na mieście, wciąż lękając zdrady,
Obsiedli, i w zbrojne zbierają gromady.
:A Kiejstut znów duma. Ciężko mu z Wojdyłłą
Dzień drugi pod jednym przeżywać już dachem.
Niechby się co prędzéj zemstą nasyciło,
Zdradę i zdrajcę jednym zwaliło zamachem.
:Jagiełło strzeżony łzy płacze gorzkiemi.
Nie xięztwa żal mu tak, nie władzy straconéj,
Lecz hańby, co czoło plamami czarnemi
Na wieki piętnuje. Bez walki zginiony!
Wojdyłło związany co chwila wygląda
Siepaczów. Na duszy niecierpliwość trwożna
On kary chce prędkiéj i śmierci pożąda,
A i śmierci nawet przyśpieszyć nic można.
I co drzwi zaskrzypią, co chód da się słyszeć,
To głowę podniesie, to przestaje dyszeć,
Patrząc, się podnosi. Drzwi miną. Dzień cały
Nikt chleba nie przyniósł ni wody spleśniałéj.
Woda, co ze sklepień na usta mu ciekła,
Padając kroplami, pragnieniem go piekła,
Powietrze dusiło, głód srogi dojmował,
I więzów już swoich zerwać nie probował.
:Dzień płynie. O, gdyby choć szelest pod drzwiami,
O, gdyby głos ludzki z przekleństwem na głowę!
Milczenie śmiertelne; a woda kroplami
Wciąż zwolna upada w kałużę grobową,
Gdzie dziwne się gady wylęgły; wzrok płowy
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
npfuexbo92ppmivfof41f60yo353pme
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/109
100
1078781
3150765
3134765
2022-08-13T21:07:56Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|ogro|mną}} łachę zlodowaciałego śniegu tak ślizkiego, że ledwie można było utrzymać się na nim; nasz przewodnik ślizgał się jeszcze bardziéj od nas. Ta droga zmęczyła nas więcéj, niż cała dotychczasowa podróż.<br>
{{tab}}Dostawszy się na wązki grzbiet ''Opalonéj'', trzeba było spuścić się na dół, chcąc dojść do Morskiego Oka, leżącego blisko 2000 stóp niżéj od Pięciu Stawów. Nigdy wychodzenie pod górę, lubo na pozór trudniejsze, nie umęczy tyle, jak spuszczanie się na dół po stroméj pochyłości zasłanéj ślizką trawą, pod którą kryły się kamienie usuwające się pod nogami. Zmęczeni tą przeprawą, najmniéj godzinę trwającą, upadający prawie z gorąca i utrudzenia, ochłodziliśmy się cokolwiek w cieniu lasu, a woda z napotkanego przy drodze źródełka orzeźwiła nas tak, że dość spiesznie mogliśmy zdążać kamienistą drogą prowadzącą wprost do Morskiego Oka. W szałasie stojącym już w dolinie Białki, może na kwadrans drogi przed Morskiém Okiem, zmówiliśmy wioślarzy do pływania po jeziorze i kupiliśmy konewkę kwaśnego mleka.<br>
{{tab}}Była już godzina druga z południa, słońce ognistym żarem sypało w dolinę zamkniętą olbrzymiemi opokami. Szczęściem nie brakło nam teraz ochłody; tuż przy szałasie biło obfite źródło, jedno z najzimniejszych w całych Tatrach (+ 3°,3 R.). Napiliśmy się do woli téj wybornéj wody, a jednak pomimo zmęczenia nic nam to nie szkodziło. Z jakiémże utęsknieniem spieszyłam na powitanie Morskiego Oka, którego obraz najlepiéj utkwił mi w pamięci z pierwszéj naszéj wycieczki, które nietylko zachwyciło mię swoją pięknością, ale jakąś niepojętą władzą przywiązało do siebie, jak żadne z miejsc dotąd widzianych! Zaiste, trudno wystawić sobie coś wspanialszego, coś równie czarującego, jak to jezioro. Widziałam kilka innych jezior tatrzańskich, a jednak Morskie Oko nie straciło nic na {{pp|poró|wnaniu}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hhvb1za3na1etfr4srnz3ueg4e4z13a
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/110
100
1078782
3150768
3134766
2022-08-13T21:12:15Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|poró|wnaniu}}. Lubo powierzchnia jego obejmuje przeszło 57 morgów, nie tak jednak wielkością, jak raczéj niezrównaną wspaniałością położenia, silne na wędrowcu czyni wrażenie. Wystawmy sobie łańcuch skał nagich, dzikich, prostopadłych, wznoszących się do 2000 stóp nad powierzchnią jeziora, w olbrzymie zatoczony koło, tak, że z jednéj tylko strony od wschodu, t. j. od doliny Białki, gdzie rozstąpiły się granitowe opoki, jest wolny i obszerny przystęp. Skały te nigdzie nie rozdarte do dołu, piętrzą się niby mur odwieczny, w górze dopiero dziwacznie poszczerbiony, porozrywany. Obszerną przestrzeń zamkniętą temi potężnemi rypami, zalewa jezioro owalnego kształtu, którego wody zdają się zupełnie przypierać do otaczających je ścian granitowych. Z południowéj strony, w ustępie skał otaczających Morskie Oko, o 500 stóp wyżéj, leży ''Czarny Staw'', z którego wypływa szeroki potok i z téj wysokości spływa w jezioro. Na krawędzi skalistego łoża Czarnego Stawu utkwiony krzyż, zwraca ku Bogu duszę upojoną widokiem tylu cudów i święty urok na ten amfiteatr skał i wód roztacza. W północno-zachodnim kącie Morskiego Oka, prawie zupełnie naprzeciw wspomnionego wodospadu, sterczy stroma, piramidalna, zupełnie naga skała zwana ''Mnichem'', poza którą jest także przejście do Pięciu Stawów. Na wiosnę lub po nawalnych deszczach, gdy wzbiorą górskie wody, widok spadających źlebami do Morskiego Oka potoków, a mianowicie owych z Czarnego Stawu i zpoza Mnicha, musi być bardzo wspaniały; za naszéj bytności nie były one bardzo obfite i gwałtowne.<br>
{{tab}}Górale zowią zwykle Morskie Oko ''Rybiém Jeziorem'', a to dla znajdujących się w niém pstrągów nieco odmiennych od innych, dotąd znanych gatunków. Na obejście jego, które nie ma być tak trudném jak się na oko wydaje, potrzeba dwóch godzin. Każdy, komu<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2a9as7wb91m1i8knbvm40jcgyw8p9zr
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/111
100
1078783
3150771
3143059
2022-08-13T21:15:44Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>znana z opisu wielkość tego jeziora, stanąwszy nad brzegiem jego, dozna zawodu; Morskie Oko wyda mu się wcale nie wielkiém. Dopiero rozpatrzywszy się lepiéj, pozna, że to tylko złudzenie, którego powodem są olbrzymie granitowe masy piętrzące się dokoła, obok których wszystko maleje, niknie. Jeżeli nie ma sposobności przepłynienia na tratwie jeziora, co najlepiéj prawdziwą jego wielkość poznać daje, można się o niéj przekonać i z brzegu, przypatrując się spadkowi potoku wypływającego z Czarnego Stawu. Na oko, jest on zaledwie o pół godziny odległy od szałasu stojącego na brzegu Morskiego Oka; leży może w czwartéj części jego obwodu, a jednak najbystrzejszy wźrok nie dostrzeże ruchu wody i cały wodospad wydaje się jakby smuga śniegu bielejącego na pochyłości urwistéj opoki. Nie słychać nawet huku, jaki powstawać musi przy nagłym spadku z tak znacznéj wysokości, bo ten szum głuchy, jaki obija się o uszy, pochodzi z wypływu potężnego strumienia, który wypływając z Morskiego Oka, wylewa się w dolinę i pod nazwiskiem ''Białki'' toczy daléj rozhukane nurty.<br>
{{tab}}Zbyt przesadzone są opisy dzikości i zupełnéj martwoty natury, jaka tu zgrozą przejmuje; uważałam to już za pierwszą bytnością naszą w tém miejscu; teraz zaś po zwiedzeniu Pięciu Stawów, gdzie rzeczywiście dogorywa już ostatnia życia iskierka, a głaz martwy, zimny, nagi, rozpościera panowanie swoje, okolica Morskiego Oka wydała mi się zieloną oazą, co jest naturalnym skutkiem położenia znacznie niższego; leży ono bowiem na wysokości 4460 st., a zatém niżéj górnéj granicy lasów. Prawda, że olbrzymie turnie strzegące cichych wód tego jeziora, których nagość osłaniają jedynie ogromne płaty śniegu, nie ustępują w dzikości urwistym rypom okrążającym dolinę Pięciu Stawów, ale nierównie wyższe od tamtych, tak są przy<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
izmwrhbrgul8n056l5qtwo8au4lpz1r
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/112
100
1078784
3150775
3134770
2022-08-13T21:20:05Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>tém wspaniałe, tak poważne i piękne, że wrażenie zgrozy ustępuje tu jakiemuś wznioślejszemu uczuciu, podobnemu do tego, jakiego doznajemy wchodząc w progi Pańskich przybytków. I ta nawet cisza, jaka tu panuje, to nie cisza zalegająca ponurą śmierci dziedzinę, ale raczéj uroczyste milczenie świątyni Pana nad pany, które, niby cichy szmer modlitwy, przerywa daleki szum potoku, kwilenie ukrytéj w gęstwinie ptaszyny, lub pluskanie pstrąga żeglującego w zwierciadlanych jeziora falach. Nad brzegiem Morskiego Oka rośnie bujny kosodrzew, zieleni się borówka, wdzięczy alpejski kwiateczek tulący się w trawie, która rozściela się wszędzie, gdzie nie zaległy złomy granitu, świadki okropnych wstrząśnień, które je zerwały z tych potężnych szczytów sterczących tak dumnie dokoła, i strąciły na dno obszernéj jeziora kotliny. Równinka na wstępie do Morskiego Oka, gdzie stał szałas zbudowany umyślnie dla wygody gości, ustrojona także zielonym murawy kobiercem; przy wypływie Białki wśród gęstych zarośli kosodrzewia i świerków, limby ''(pinus cimba)'', tak zwane cedry tatrzańskie, dzieci sfer alpejskich, podnoszą śmiało wysmukłe wierzchołki swoje. Jedném słowem, oko wędrowca strudzone nagich skał widokiem, ma na czém spocząć z przyjemnością.<br>
{{tab}}Nie tracąc chwili czasu, weszliśmy zaraz na tratwę przy brzegu stojącą; była już bowiem godzina druga z południa, a chcieliśmy jeszcze zwiedzić Czarny Staw i zdążyć na noc do Zakopanego. Obiad nawet, to jest konewkę mléka, przenieśliśmy na tratwę, aby nasycając oczy niezrównanym widokiem, zaspokajać zarazem głód, który po tylogodzinnéj podróży dobrze nam się czuć dawał. Tratwa dopiero właśnie zrobiona dla gości sproszonych do Zakopanego na uroczystość odsłonienia pomnika arcyksięcia Ludwika, którzy przy téj sposobności zwiedzali Morskie Oko, była bardzo wygodna; po {{pp|bo|kach}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0h90x4lkqdxxud1yin5jnfvsfbmndvp
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/113
100
1078785
3150777
3134772
2022-08-13T21:23:14Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|bo|kach}} miała poręcze i ławki do siedzenia<ref>Obecnie jak słyszałam, tratwa jest w bardzo złym stanie; ponaprawiana jako tako przez górali mających zysk z wiosłowania, nie daje żadnéj rękojmi bezpieczeństwa. Nie radzę zatém puszczać się na niéj.</ref>. Powierzchnia jeziora zupełnie była spokojna, wiatru prawie żadnego; bez najmniejszéj więc obawy puściliśmy się na te ciche tonie.<br>
{{tab}}O! cóż to za rozkosz ta żegluga! cóż to za widok niezrównany czaruje duszę! Woda przy brzegach jasnozielonego koloru, ciemnieje, w miarę, jak się zapuszczamy daléj; na środku, gdzie znaczna głębia, wydaje się zupełnie czarna. O ile się dotąd przekonano, głębia jeziora dochodzi do 150 stóp. Łagodny powiew wietrzyka fałdował zlekka te ciemne fale, a promienie słońca złotą na nie zarzucały siatkę; krople rozpryskujące się za każdém poruszeniem wioseł, wydawały się jakby złoto i brylanty, rzucane ręką czarodziejki w czarną paszczę otchłani. Dopiero wypłynąwszy na środek jeziora, poznajemy znaczną jego rozległość, wtenczas dopiero piękność jego w całym występuje blasku.<br>
{{tab}}W miarę jak zbliżamy się do przeciwnego brzegu, olbrzymieją piętrzące się tam turnie; najwyższa z nich ''Mięguszowska'', pyszni się całym majestatem ogromu i dzikości. A na środkowym stopniu tego kowanego w granicie amfiteatru, gdzie, niby gladiatory w Kolosseum rzymskiém, rozhukane żywioły występowały do walki z potężnymi olbrzymami, i granitowemi przeciwników trupami, zasłały brzegi jeziora; wśród dzikiéj pustyni, rozpostarł błogosławiące ramiona ów krzyż, który odniósł zwycięztwo nad twardszemi niż te głazy sercami ludzkiemi i nie orężem, lecz niepojętą siłą miłości pod panowanie swoje podbił świat pogański.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
emmxrq5izoymiktcgqc2pq3uvwem2ix
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/114
100
1078786
3150780
3134775
2022-08-13T21:26:57Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Zwróciwszy oko na brzeg który pożegnaliśmy przed chwilą, jakże odmienny, jak wdzięczny czarował nas widok. Zdawało nam się, że cudem jakimś przenieśliśmy się z téj odludnéj ustroni w zamieszkaną dolinę alpejską, któréj przejrzyste wody jeziora, za zwierciadło służą. Szałas stojący na zielonym brzegu, łatwo wziąśćby można za chatkę rybacką, ostatnią zagrodę wioski rozsypanéj po dolinie, któréj strzegą osiwiałe olbrzymy wznoszące dumnie sędziwe czoła z łona ciemnych lasów okrywających ich barki. Gdyby jeszcze, co zresztą bardzo łatwo zdarzyć się może, rozsypała się po zielonéj równinie trzoda owiec z pasterzami i dużemi owczarskiemi psami, złudzenie byłoby zupełne.<br>
{{tab}}W pół godziny przybiliśmy do brzegu pod skałami, wśród których leży Czarny Staw, w bliskości ujścia wypływającego z niego potoku. Miły chłód orzeźwił nas cokolwiek i pokrzepił siły, które nas opuszczały w skutek upału i zmęczenia; wybraliśmy się więc na zwiedzenie Czarnego Stawu. Dojście do niego jest wprawdzie dosyć przykre, gdyż trzeba piąć się nieco stromo pod górę po złomach kamieni; nam jednak po przeprawie około Pięciu Stawów, droga ta wydała się wcale wygodną. Po półgodzinném wdzieraniu się pod górę, przybyliśmy do owego krzyża, który widzieliśmy zdaleka. Jest on żelazny, utkwiony w ogromnym odłamie granitu, na pamiątkę bytności tamże biskupa tynieckiego potém tarnowskiego, ''Grzegorza Zieglera'', z napisem: ''Hic non plus ultra, non supra, nisi in cruce D. N. J. Christi. 1823.'' Od tego krzyża postąpiwszy jeszcze kilkanaście kroków, stanęliśmy nad brzegiem ogromnego kotła, na którego dnie zwierciedli się ciemna Czarnego Stawu powierzchnia.<br>
{{tab}}Jest zaiste coś dreszczem przejmującego w téj dzikości, jaka nas tutaj otacza. Olbrzymie skały, zwane ''Rysy'' (7309 st.), których szczyty najdziwaczniéj {{pp|poszar|pane}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
trykzn6gglf110yrvypibbd3necz8js
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/115
100
1078787
3150823
3134777
2022-08-13T22:12:06Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|poszar|pane}}, a prostopadłe ściany nigdzie zielonością nie przystrojone, i lekko smugami zlodowaciałego śniegu okryte, obstąpiły półkolem jezioro, z północnéj tylko strony, to jest od Morskiego Oka, wolny zostawiając przystęp. Czarny Staw, znacznie mniejszy od Morskiego Oka, obejmuje przestrzeń przeszło 37 morgów, ma być jednak głębszym. Wody jego przypierają zupełnie do prostopadłych, otaczających je opok, tak że obejść go na około niepodobna. Żaden krzaczek, żadne drzewko nie rozwesela ponuréj miejsca tego dzikości; nad samym tylko brzegiem rośnie rzadka trawa, żółte kwiatki alpejskie, karłowata kosodrzewina i krzaczki borówek. Nie obija się tu o uszy żaden odgłos życia, żadna rybka nie pluśnie w tych spokojnych wodach, gładkich jak szklanna tafla, ciemnych jak paszcza otchłani, którą napełniają; słychać tylko szum potoku, który stąd wypływa i spada na dół, po granitowych roztrącając się złomach.<br>
{{tab}}Zerwawszy kilka kwiatków na pamiątkę, spuściliśmy się od Czarnego Stawu, i nie mając już czasu na obejście Morskiego Oka, wsiedliśmy zaraz na tratwę. W powrocie zachwycałam się jeszcze ciągle czarującym widokiem, jaki nas otaczał, poiłam się rozkoszą żeglugi po tych wodach cichych, przejrzystych, o których tyle dziwnych podań krąży pomiędzy okolicznym ludem.<br>
{{tab}}Prócz dwóch wyżéj wspomnionych potoków, Morskie Oko nie ma znikąd widocznego przypływu, korytem zaś Białki odpływa nierównie więcéj wody, niż jéj dostarczają oba wodospady; muszą więc zasilać to jezioro ukryte na dnie jego źródła. Lud prosty, który nie jest tak obojętnym widzem cudów przyrody, jak się może niejednemu zdaje, uderzony tém zjawiskiem, a nie umiejąc go sobie wytłumaczyć naturalnym sposobem, tajemniczym urokiem otoczył to wspaniałe Tatrów<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
l4mz6gf9dfw6044w3fvsut8yd5611o4
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/116
100
1078788
3150831
3134790
2022-08-13T22:16:14Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>zwierciadło. Górale rozpowiadają o tajemnym związku jego z morzem, o bezdennéj jego głębi, w którą przed wiekami zapadło zaklęte miasto, o dziwacznych rybach i potworach morskich, ukazujących się tu niekiedy i porywających owce, pasące się nad brzegiem, i t. p.<br>
{{tab}}Wkrótce stanęliśmy na przeciwnym brzegu; nadeszła smutna chwila pożegnania Morskiego Oka, które tak dziwnie przywiązało mię do siebie. Żadne dotąd miejsce nie wywarło na mnie w tym stopniu owego tajemniczego wpływu, nigdzie mi dotąd nie było tak rzewnie i błogo. To téż stanąwszy po raz może ostatni nad brzegiem jego, żegnałam z takim żalem ów cel marzeń dziecinnych, jakby przyjaciela, jakby istotę wyższą, która pojmuje uczucia i myśli moje, a błogim wpływem swoim umie koić smutki. Smutno mi było, bardzo smutno, gdy się oddalałam od Morskiego Oka, gdy już znikły mi z oczu przejrzyste jego wody; ale przytém byłam spokojna, szczęśliwa, i żal mięszał się z radością i wdzięcznością dla Boga, iż mi dozwolił oglądać tyle cudów wszechmocy swojéj.<br>
{{tab}}Idąc zwolna kamienistą drogą do wózków naszych, które stały opodal, oglądałam się ciągle na owe poważne olbrzymy, które w otwarte ramiona swoje objęły kryształowe głębie. Wsiedliśmy na wózki i zaczęła się podróż prawdziwie męcząca. Daleko lepiéj iść piechotą, niż trząść się po tych kamiennych progach, po tych dylach pokładzionych na poprzek drogi. Za każdym podskokiem wózka, a w takich podskokach ciągle się jedzie aż do ujścia Roztoki, zdaje się jadącemu, że wypadnie pod koła; najwygodniejsze siedzenie popsuje się i uplezie.<br>
{{tab}}Jeszcze ostatnie słońca promienie błąkały się po śnieżnych szczytach otaczających dolinę Białki, lekkie mgły obłoczki na najwyższych turniach zwycięzki swój {{Korekta|ztandar|sztandar}} zatknęły; Łysa polana, niby w obłoku {{tns|bengals-}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
g0cg7yurlpvb8zakxwujc2tpr0ubbvf
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/117
100
1078789
3150834
3134791
2022-08-13T22:19:52Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tns|{{Korekta|skiego|kiego}}|{{Korekta|bengalsskiego|bengalskiego}}}} ognia, jaśniała w świetnéj łunie zachodzącego za turnie słońca, Białka miliony iskier toczyła na swych szmaragdowych falach, czarodziejski blask jakiś opromieniał te miejsca. Nie spuszczałam oczu na chwilę z tego cudnego widoku, wpatrywałam się w każdą skałę, w każdy bukiet świerków, w każdy zakręt szumnéj Białki, bo chciałam, aby ten uroczy obraz wyrył się na zawsze w pamięci mojéj.<br>
{{tab}}Już słońce zachodziło, gdy zatrzymaliśmy się na popas w Bukowinie. Wczorajsze widowisko zachodu powtórzyło się znowu na olbrzymim Tatrów teatrze, nie tak jednak czarująco, nie tak wspaniale, jak wczoraj, bo mgły grubsze, czarniejsze, zaległy wcześniéj gór szczyty i nim zagasły ostatnie słońca promienie, do samych stóp ich zapuściły oponę swoję.<br>
{{tab}}Wkrótce ściemniło się zupełnie, na pogodném niebie zaiskrzyły się miliony gwiazd, wieczór był ciepły i cichy. Zrazu zachwycała mnie piękna pogodna noc, która, okrywszy cuda ziemi tajemniczą szatą, roztaczała nad uśpioną ów wspaniały namiot, owo gwiaździste sklepienie, poza którém wyobraźnia nasza mieści mimowolnie krainę błogosławieństwa i szczęścia, mieszkanie przedwiecznego Ojca, czystych aniołów i tych dusz wybranych, które przez morze łez i ucisków dobiły nakoniec do portu zbawienia. Wkrótce jednak przemogło znużenie, sen kleił powieki, a do domu było jeszcze daleko! Około jedenastéj w nocy, stanęliśmy nakoniec przed miłym domkiem naszym. Nie potrzebuję podobno dodawać, że po takiéj wyprawie spaliśmy smaczno, a we śnie snuły się przed oczyma widziane wczoraj cuda i straszyły urwiste przepaście, w których głębią na jawie bez trwogi patrzyłam.<br>
{{tab}}Nazajutrz, nad wszelkie spodziewanie, najmniejszego nie czuliśmy zmęczenia, nie żałowaliśmy poniesionych<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9w47gfw0gq3busekby2gwn4ajrziqb5
Strona:Anafielas T. 3.djvu/194
100
1079166
3151419
3136305
2022-08-14T10:29:26Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|191}}</noinclude><poem>
Szczęśliwe przelecą, a ciężkie przegniotą;
A równo i szczęście i boleść uciecze.
</poem>
{{---|przed=15px|po=15px}}
<poem>
:Raz wieczór był ciemny i burza na dworze,
I wichry w ciemnościach szalały samopas,
W krużgankach zamkowych świszczały ponuro,
Bo okien się tłukły; i promień ogniska
Z dymami na izbę przed wiatrem uciekał;
I ptastwo do blanków, do drzew się tuliło.
Jagiełło sam siedział, zgarbiony, ponury,
Cóś szeptał, jak gdyby chciał duchy zaklinać,
Wejrzeniem nieśmiałém na czarne wiódł mury
I wzdychał; a sługi w przedsieniu wesoło
Pieśniami mu serce zbolałe jątrzyli.
:Czy wicher tak zawył? czy wrota zaskrzypły?
Czy róg się odezwał? czy puhacz skowycze?
Czy wjechał gość jaki? czy szumi w krużgankach?
:Powoli komnaty drzwi przemkną się napół,
Służebnik przed panem z pokłonem upada.
— Kniaziu mój! podróżny przyjechał do ciebie.
Czy każesz go puścić? —
{{tab|130}}— Z daleka podróżny? —
— On z Wilna; po pilnéj przybieżał potrzebie,
I prosi, i błaga, by widzieć się z tobą. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
swt1ixccgv31uq3wfy5jo072lrdsw1v
Strona:Anafielas T. 3.djvu/195
100
1079167
3151420
3136292
2022-08-14T10:29:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|192}}</noinclude><poem>
— Zapytaj o imię. — On imię powiedział,
To Hanul Nakiemna. —
{{tab|120}}— Niech wnijdzie tu do mnie;
I podać mu wodę, podać mu róg złoty,
I placki, i mięso, i miodu Krewskiego. —
Tak mówił; powstaje, sam do drzwi pośpiesza;
A w oczach nadzieja i radość raz pierwszy
Zabłysły; aż słudzy odmianie się dziwią.
Wszedł Hanul, i twarzą do ziemi przypada;
Jagiełło podnosi, za rękę go ciśnie,
— Ty tutaj! — zawołał — ty tutaj! ty u mnie!
I cóż cię, mój stary, na Witebsk przygnało? —
Tak mówił, a w głosie od płaczu mu drżało,
I oczy w starego jaśniejące wlepił,
Starą dłoń zatrzymał z uczuciem braterskiém.
:A Hanul Nakiemna był starzec już siwy,
Olgerda dworzanin, Jagiełły druh z młodu,
Przyjaciel Xiążęcia, krwi jego i rodu.
Włos mu już się srebrzył, a jeszcze policzki
Jaśniały rumieńcem, i oczy pałały.
Na sobie miał czarne odzienie zszarzane,
Nóż tylko za pasem, kij tylko okuty,
A włosy od prochu i pyłu zwalane,
A plecy od wieku i znoju schylone.
:— O, powiedz mi, Hanul — Jagiełło zawołał —
Co w Wilnie się dzieje? jak stryj tam panuje?
Czy pamięć tam ojca brat całkiem wymazał?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0i3bz3o8lkvo6l9rgs6sptj9390r3rw
Strona:Anafielas T. 3.djvu/196
100
1079168
3151421
3136293
2022-08-14T10:30:31Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|193}}</noinclude><poem>
I o mnie, i o nas zapomnieć przykazał?
Czy wiedzą na Litwie, że żyje Jagiełło?
Czy synom Olgerda nie postać tam więcéj? —
:— Nie! — Hanul odpowie — nie! Ród wasz Xiążęcy
Na starą do grodu powróci siedzibę,
I tam, tam zasiędziesz, gdzieś przeżył od młodu;
A pamięć Olgerda nie zgasła na Litwie,
Ni ramie Kiejstuta wymazać ją może.
Wy zawsze przytomni! wy zawsze tam z nami!
A cicho lud gwarzy, wygląda powrótu. —
:— Powrótu! powrótu! — Jagiełło rzekł smutnie —
Powrócić! być sługą, poddanym Kiejstuta!
To nadto sromoty dla syna Olgerda! —
— Powrócić panować! — Hanul mu odrzeka. —
Nam tęskno za wami, my na was czekamy.
Jam przybył.... — I wkoło wzrok toczy nieśmiało.
— Mów, Hanul! nikt nas tu nic słucha, na Bogi! —
— Więc powiem. Już tobie czas wracać do Wilna;
Kiejstut tam bezpieczny, w wyprawy się gania,
Załoga maleńka, a Witold na Trokach.
Przyjaciół masz w Wilnie, słudzy ci pomogą.
Idź, zabierz, co twoje, Olgerda dziedzictwo,
I rękę ci tylko ściągnąć już po niego. —
— O! nie tak to łatwo! — Jagiełło przerywa. —
Nie patrzy się Kiejstut, a jednak on strzeże.
I Witold zbyt blizko, i siły mam małe. —
— Sił wam tam nie trzeba, bo Wilno twe całe —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jkv2qcgfxuv3b1218mop57hn79cqohl
Strona:Anafielas T. 3.djvu/197
100
1079169
3151422
3136294
2022-08-14T10:30:54Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|194}}</noinclude><poem>
Rzekł Hanul. — Jam z swemi już mówił o tobie.
Im tęskno za Panem, na ciebie czekają.
Przyjdź tylko i zabierz. —
{{tab|120}}— O! byłażby prawda! —
Jagiełło wykrzyka, rzucając ku niemu. —
I mogęż ci wierzyć? —
{{tab|110}}— Wierz słudze staremu,
Bo stary cię sługa wszak nigdy nie zdradził.
Gdy Kiejstut na Krewie z Witebskiem cię sadził,
My wówczas szeptali: — Niedługo tam jemu;
Powróci do swoich, na Wilno powróci. —
Czas nadszedł, my rękę ciągniemy do ciebie.
Chodź, Xiążę, w stolicę. Swoi cię czekają. —
:Wtém wnieśli miód Krewski i rogi złocone,
I oba umilkli. Jagiełło do gościa
Wychylił, i wzrokiem wesołym pogląda.
A czeladź go widząc z tak jasném obliczem,
Dziwi się, cóś szepce o wieści wesołéj.
:Nazajutrz odjechał. Pozostał Jagiełło,
Lecz nie już, jak wprzódy, samotny u ognia;
On zbiera swe sługi, do wojny ich zbroi;
A kiedy pytają — Z Kiejstutem — powiada —
Pójdziemy w Krzyżackie nacieszyć się włości. —
:I zamek się cały, i miasto się całe
Przybiera; łucznicy z strzałami gotują;
Ostrzą się szablice, i dzidy hartują,
I konie zdziczałe w pastwiskach zajmują.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4g1zzzyjak24houqmhd012f133jdkzd
Strona:Anafielas T. 3.djvu/198
100
1079170
3151423
3136295
2022-08-14T10:36:37Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|195}}</noinclude><poem>
:Choć jeszcze Jagiełło dnia wyjścia nikomu,
Ni drogi nic wskazał, a wszyscy już wiedzą,
Że pójdą daleko, że wojnę poniosą.
Matka się pytała, przed matką zataił;
Brat młodszy się pytał, nic nie rzekł przed bratem;
Bajoras chcą wiedzieć, Bajorom powiada,
Że z stryjem Kiejstutem na Prussy napada.
I ranku jednego w trąb dziesięć zatrąbią,
W Lietaury zabiją, chorągwie rozwiną.
On matkę pożegnał i smutny wyjeżdża,
A dokąd? nikt nie śmie domyślać, nikt nie wié.
Raz mówił, że do Pruss, to znowu, że w Krewie
Na zamku chce w swoich przesiedzieć czas włościach.
:A w Wilnie? — O nowych lud szemrze cóś gościach.
W gospodzie Nakiemny co nocy mieszczanie
Miód piją, pocichu, tajemnie cóś gwarzą,
I chodzą — nie swoi; oczyma i twarzą
Wskazują, że spisek uknuty, i zdrady
Lękają się jakiejś, a sobie nie wierzą.
Co nocy na drogę do Krewa wiodącą
Kilku ich wychodzi; patrzają ze wzgórza;
Szepcąc cóś, wracają; gdy czarna okryje
Noc miasto, gościniec, i góry, i lasy,
Naówczas podchodzą, i z strażą zamkową
To piją, to ciche prowadzą rozmowy.
Nakoniec i Hanul do Krewa się nocą
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4goeqhq2v3zjapfc6ajnts3w18zhr58
Strona:Anafielas T. 3.djvu/205
100
1079177
3151434
3136302
2022-08-14T10:48:38Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|202}}</noinclude><poem>
Pamiętni swego przymierza,
Krzyżacy, Ruś, z nim są razem.
Trzech braci wojsko uderza,
Ogniem idąc i żelazem!
A Kiejstut? Kiejstut z Siewierza
Garść tylko wywiódł bezsilną.
O, jak powrócić mu pilno!
O, jak mu brwi się zmarszczyły,
Gdy o Widmundzie znać dano!
Kiedy go wieści goniły,
Że Witold musiał sromotnie
Z Trok ubiedz z matką do Grodna!
Ale nic nie rzekł, nie łajał,
Ani Jagiełłę przeklinał;
Konia ku Żmudzi skierował,
Oczy ku Żmudzi obrócił,
Wojsko się zbierać gotował.
:Nigdy zło nie idzie jedno,
Zawsze się wlecze, jak chmury,
Kupą się ciągnie, gromadą.
I drugi goniec do Żmudzi
Leci z wieścią opłakaną:
Zięć z Mazowsza wyszedł zdradnie,
Całem Podlasiem już władnie;
Zajęte włości Kiejstuta;
Mielnik, Kamieniec, Drohiczyn,
Suraż — zabrane, podbite;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9snjo5rh3uexs4krf4l5byxj2syeue7
Strona:Anafielas T. 3.djvu/209
100
1079178
3151431
3136303
2022-08-14T10:43:57Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|206}}</noinclude><poem>
Patrz! nad niemi sokoł biały,
A nad nami kruków stado!
Bogi znak przed bitwą dały;
Bogi przeciw nam, za zdradą! —
:I ręce smutnie opuścił,
Usiadł na wzgórzu i patrzy,
Nie zwróci oka z zamczyska,
Dumą gdzieś leci daleko.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8t9b0muhsnodmqyb8a8e1cc761ujg6b
Strona:Anafielas T. 3.djvu/180
100
1079180
3151397
3136306
2022-08-14T09:53:13Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|177}}</noinclude><poem>
Podnoszą zdziwione na więźnia twarz wściekłą;
Podłażąc, śliskiemi krępują okowy
Ręce mu związane, pierś potem ociekłą.
Południe — blask dniowy przez okno zaświtał,
A więzień wzrok podniósł, zębami zazgrzytał.
Nikogo! Pragnienie ogniem go paliło,
Głód jadł go, i chleba dać komu nie było!
Aż drzwi się otwarły, a we drzwiach któś staje.
— To ona! to Marja! — Z uśmiechem wzrok topi.
— Tyżeś to? Wojdyłło! — ze śmiechem mu łaje —
Tyś wrócił w niewolę, w twój podły stan chłopi,
Coś chodził w szkarłacie, i pańską krew z swoją
Mięszałeś? I gady już cię się nie boją,
Pełzną ci po piersi i patrzają w oczy!
Ropucha ci w usta jad z pianą swą toczy!
Gdzie słudzy, z których plec krew nieraz pociekła?
Gdzie żona, co drżąca za tobą się wlekła.
Ta, której kazałeś służyć ci schylonéj?
Tyżeś to? Wojdyłło! w kałużę rzucony,
Mój mężu i panie! O, tyś to! Przychodzę
Zobaczyć, pocieszyć się zemsty widokiem.
Niech duszę nasycę, niech serce ochłodzę,
Po wielkiéj sromocie, po żalu głębokim. —
:On głowę powoli od piersi podnosi,
Obelgom odrętwiał i lżenióm szalonym;
Nic nie rzekł, lecz głosem konania omdlonym,
O kroplę ją wody i o chleb ją prosi.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hfw6jzhakd88koalng03gc0zwaz8qr6
Strona:Anafielas T. 3.djvu/181
100
1079181
3151398
3136307
2022-08-14T09:54:42Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|178}}</noinclude><poem>
:— Ty wody chcesz! chleba! ty prosisz, Wojdyłło!
O, niéma litości, jak mnie jéj nie było,
Gdym u nóg pełzając, w łzach cała, krwi cała,
Litości, spokoju, spoczynku żebrała.
Pij błoto z kałuży, jedz swoje wnętrzności,
Gryź więzy, Wojdyłło! To strawa dla ciebie.
Zapomnij o wodzie, zapomnij o chlebie,
Bo serca ty nie masz na świecie jednego;
A podłyś, jak gad ten, co pełza po tobie,
Brudniejszy od wód tych, co na twarz ci biegą. —
:I śmiechem wtórując, na oczy mu obie
Stąpiła nogami — źrenice wyprysły,
Jęk z piersi się wyrwał, łzy krwawe zawisły
Na bladych policzkach. A ona, jak wściekła,
Na twarz mu plunęła, i klnąc go, uciekła.
</poem>
{{---|przed=15px|po=15px}}
<poem>
:— Biegnijcie — rzeki Kiejstut — biegnijcie na drogę.
Czas przybyć Witoldu. Napróżno go czekam,
I myślę, a myślą napadam na trwogę;
Chcę zemsty, a zemstę dla niego odwlekam. —
Słudzy wnet polecą, patrzają — spostrzegli,
Tumany gościńcem ku miastu się wloką,
I z wieży z tą wieścią do Xięcia przybiegli.
— Tumany czarnieją, lecz jeszcze daleko! —
:Sam Kiejstut na wieżę wystąpił wysoką,
Popatrzał, podumał. — To Witold tak śpieszy. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nkwmh09iotz5qvhyfth2z8ie8g1u7po
Strona:Anafielas T. 3.djvu/182
100
1079182
3151399
3136308
2022-08-14T09:55:21Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|179}}</noinclude><poem>
I w wrota pobieży otwarte szeroko —
Znać bardzo niecierpliw i bardzo się cieszy.
:Już mury minęli i wrota przebyli,
Już w mieście podróżni. A Kiejstut na moście
Witolda pochwycił, nie daje i chwili.
— To Witold! to syn mój! Witajcie mi, goście!
W sam czas mi przybywasz! Przybywaj mi z radą.
Co robić ze zdrajcą, co robić ze zdradą?
Jagiełło pod wieżą, Wojdyłło w ciemnicy.
Na pniu położyli głowy zausznicy.
Co robić z Jagiełłą? co robić z Wojdyłłą? —
— Gdzież zdrada? — rzeki Witold — wszakże jéj nie było.
Jeśli jest, niech za nią zausznik odpowie;
Ja w zdradę nie wierzę, Jagiełłę kochałem.
Ojcze mój! na krewnéj nie mścijmy się głowie,
Bo Bogi na rodzie mścić będą się całém.
Ja w zdradę, o ojcze, w złość jego nie wierzę. —
— Masz dowód — rzekł Kiejstut — masz, patrzaj — przymierze
Tu stoi! Niech mnich ci przeczyta, w ich mowie,
Że przedał nas obu, na mojéj knuł głowie
Swą wielkość budować. I pisze Mistrzowi,
Że Żmudzi, Żmudzkiego Kniazia się wyrzeka,
Że nawet wspomoże Krzyżaków w potrzebie.
Co Witold mi na to? co syn mój odpowie?
Czy nie dość jam cierpiał? czy nie dość jam zwlekał?
Czy nie czas, nie warto z ich karków spaść głowie? —
— Posłuchaj mnie, ojcze, a potém czyń woli
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q6o821nsehhqewltima1gpeqn2js9sk
Strona:Anafielas T. 3.djvu/185
100
1079183
3151409
3136309
2022-08-14T10:10:43Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|182}}</noinclude><poem>
:— Słuchaj! — rzekł Kiejstut powstając
Warteś kary za twą zbrodnię;
Lecz Olgerdowa krew w tobie!
Nie chcę haniebną ją śmiercią
Rozlewać, ród hańbić własny.
Pójdziesz swobodny, i bratu
Będziesz za wolność dziękować.
On cię od zemsty zasłonił. —
:Jagiełło stał bez podzięki,
Nie schylił głowy, ni wzrokiem,
Ni słowem wdzięcznem przemówił;
Tylko po chwili rzekł zcicha:
— A Wojdyłło? a Wojdyłło? —
— Jego, zobaczysz, co czeka!
Chcę, żebyś patrzył na karę,
Byś ją pamiętał na wieki.
Oto i jego prowadzą. —
:Z sinem ciałem, krwią ociekły,
Wojdyłło wlókł się — za tłumem;
Zadrżał, słysząc głos Jagiełły,
Głowę podniósł, trząść się począł,
I — Bądź przeklęty! — zaryczał —
Przeklęty! Olgerda synu!
Za ciebie śmierć ja ponoszę!
Na coś mnie wyciągnął z błota?
Na co podniósł? i niedźwiedzia
Z lasu wziął, bym oswojony,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fxihbvk2juimtk7q10ei6vbobdpnqfa
Strona:Anafielas T. 3.djvu/186
100
1079184
3151410
3136310
2022-08-14T10:11:17Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|183}}</noinclude><poem>
Służył potem na igrzysko?
Może dzisiaj gdzie na dziczy
Spokojnie piłbym miód z rogu
I strzały ostrzył na wojnę.
Bądź przeklęty! — Pienił z złości,
Aż się pod siepacza ręką
Głos krwawą stłumił paszczęką.
:Lecz doszedł Jagiełły uszu.
On zwrócił głowę, z litością
Spojrzał, bez złości i gniewu.
A Kiejstut rękę podnosi.
— Na górę wieść go! na górę!
Jest dąb tam stary na wierzchu;
Niech ten, co mierzył wysoko,
Wysoko na nim zawiśnie. —
:I zaraz ciągną siepacze,
A za niemi tłum się ciśnie,
A za niemi, wielkim głosem
Wołając, idą Kniaziowie:
Bo Wojdyłło nie miał druha,
Bo z każdego krwi utoczył;
I wszyscy teraz poklasną
Srogiéj śmierci zausznika;
I lud radośnie wykrzyka.
Jeden Jagiełło w milczeniu,
Nie śmie nawet podnieść wzroku.
Mijają wieże zamkowe,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hen0nxnly7yzmsfp9gfu545ye66ds5b
Strona:Anafielas T. 3.djvu/187
100
1079185
3151411
3136311
2022-08-14T10:11:47Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|184}}</noinclude><poem>
Mijają wały nad rzeką;
A wciąż tłum wrzeszczy szalony,
Wciąż Wojdyłło klnie Jagiełłę;
I Marja krok w krok za mężem,
W uszy mu bije przekleństwy:
— Oto twój pochód zwycięzki!
Oto twa wielkość, Wojdyłło!
O, lepiéj, lepiéj ci było
Z błota twego nie wychodzić,
I niewolnikiem pozostać!
Słyszysz te krzyki dokoła?
Twa to drużyna wesoła,
Co wczora jeszcze przed tobą
Padała, bijąc ci czołem,
Dziś z wrzaskiem na śmierć cię wiedzie
I nieodstępna twa żona
Krok w krok za tobą, Wojdyłło!
Chce patrzeć na męki twoje,
Chce widzieć twoje skonanie,
Aby na całe się życie
Słodkim napasła widokiem. —
:Siepacze Wojdyłłę wleką;
On ich pyta; — Czy daleko? —
— Daleko! — woła mu żona —
Krwawa jeszcze, długa droga!
Chciałabym, byś nią szedł wieki,
Byś wołał śmierci napróżno,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o7vveywp4fj5z8tgrgijmlb0awmw0m9
Strona:Anafielas T. 3.djvu/188
100
1079186
3151413
3136312
2022-08-14T10:15:56Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|185}}</noinclude><poem>
I w mękach nie mógł wymodlić.
Jeszcze daleko! daleko!
Długa jeszcze, długa droga!
Ale już stryczek gotowy
Dla Xiążęcéj twojéj głowy,
Już się na dębie kołyszą
Dwóch siepaczy i czekają.
O! nadto prędko umierasz!
Patrz, jaki pogrzeb wspaniały!
Tysiąc cię ludu prowadzi,
Na czele wojska, czeladzi,
Na czele dworni rozlicznéj.
Żyw idziesz na stos, Wojdyłło!
Nie masz oczów, nastaw uszy,
Nasłuchaj swojej katuszy.
Za moje męki to kara,
Za mój wstyd śmiercią zapłata! —
:A lud radośnie wykrzyka,
Lud, śmiejąc się, bije w dłonie,
I do Wojdyłły przymyka,
Sromoci go zemstą swoją,
Bije, plwa nań i urąga.
:Długo tak, długo ścieżkami
Szli, gdzie dąb stoi na górze;
Aż gdy do niego zbliżali,
Upadł im więzień bezsilny.
Wówczas sznurami siepacze
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hresrep9nyea2d31cdc7vnpozrm3p9f
Strona:Anafielas T. 3.djvu/189
100
1079187
3151414
3136313
2022-08-14T10:17:53Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|186}}</noinclude><poem>
Po grzbiecie bijąc go, zmuszą,
Ażeby powstał na nogi;
Ale napróżno; ból srogi,
Ani wycisną katusze
Jednego jęku z ust jego;
Martwy pod drzewem upada;
I wnet na rękach gromada
Do pętli z łyka go wznosi,
Z okrzykiem gardło mu ściska,
I wrzeszcząc, ciągnie za nogi.
Wojdyłło ducha wyzionął,
I piana z krwawéj paszczęki
Kłębiąc się, duszę wyniosła!
:Spojrzała Marja, pobladła,
I nieruchoma, u drzewa,
Jęknąwszy, martwa upadła.
:— Taka jest zemsta Kiejstuta! —
Spojrzał, i nazad na zamek
Spieszy, wieść każe Jagiełłę.
On smutny za nim się wlecze;
Ani go Witolda słowa,
Słowa pociechy i zgody,
Z odrętwienia wywieść mogą;
Dusza i usta zamknięte,
Wzrok stępiały, wargi ścięte!
:Na zamkowéj, na świetlicy,
Kiejstut usiadł przy ognisku;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kjyjxow9eu6c8jas1an7bjtnjku3hh4
Strona:Anafielas T. 3.djvu/190
100
1079188
3151415
3136314
2022-08-14T10:18:36Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|187}}</noinclude><poem>
Dokoła niego Bajoras,
Dokoła syny i krewni;
I Jagiełło stoi wdali,
Smutny, z pochyloną głową.
:— Słuchaj! — Kiejstut doń zawoła
Widziałeś, jak zdrajców karzą?
Krwim twéj, nie ciebie, oszczędził;
I nie puszczę cię żebrakiem,
Byś po drogach chleba prosił,
Lub do obcych ściągał rękę;
Krewo ci z Witebskiem daję,
Kawał ziemi i xięztw dwoje.
Dość na słabe barki twoje.
Nie umiesz bić się, ni rządzić.
Idź, i skarby zabierz z Wilna,
Wywieź na nowe twe xięztwo;
Nie chcę ci spadku odbierać.
Mnie po bracie należało
Rząd zabrać i władzę całą,
Teraz powracam do swego. —
:Rzekł, a Jagiełło upada
Na kolana; lecz milczący.
Słowa przebąknąć nic umie,
Czy to bojaźni, czy dumie
Przypisać, Kiejstut sam nie wié;
Ale hamuje się w gniewie,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
grzbckkbqwr9r6qlqzxn4qq7cezovit
Strona:Anafielas T. 3.djvu/191
100
1079189
3151416
3136315
2022-08-14T10:19:04Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|188}}</noinclude><poem>
Każe powstać synowcowi.
— Idź, idź, Jagiełło! a bratu —
Rzekł — podziękuj za swobodę;
Bo na Perkuna klnę brodę,
Gdybym sam sądził, sam karał,
Gdybym na niego nie czekał,
Byłbyś dziś wisiał z Wojdyłłą,
A nad głowami waszemi
Karta przymierza z Krzyżaki! —
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5lded0rimw9g3549ol1tyrz8r8rkyia
Strona:Anafielas T. 3.djvu/192
100
1079190
3151417
3136316
2022-08-14T10:20:15Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|189}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXVII.}}
<poem>
:{{kap|Nad Niemnem}}, nad Wilją, stare dęby stoją,
Nad Niemnem, nad Wilją młode dęby rosną;
I wnuki po dziadach u ich wód się poją,
I wiosna po zimie, i lato za wiosną,
Przechodzą, przelecą — zawsze wody wodą,
Płynęły jak płyną, ku morzu się wiodą;
Liść rośnie i spada, sypią się mogiły,
A wody tak płyną, jak od wieków były;
Ni je smutek wstrzyma, ni radość pośpiesza;
Czy łza w nich dziewicy, czy krew wroga wmięsza,
Przechodzą, przelecą — zawsze wody wodą,
Płynęły jak płyną, ku morzu się wiodą.
Tak i życie nasze, na łzach, czy weselu,
Płynie, jak te wody, do grobu — do celu!
</poem>
{{---|przed=15px|po=15px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b2bfzt54lzaikk7az7cztkhjcag7z66
Strona:Anafielas T. 3.djvu/193
100
1079191
3151418
3136317
2022-08-14T10:21:12Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|190}}</noinclude><poem>
:Na smutnym Witebsku Jagiełło sam siedzi,
Sam jeden, sam jeden! I nie ma u boku
Druha już, Wojdyłły, co dawniéj wejrzenia,
Co dawniéj skinienia, posłuszny, czatował;
A bracia go tylko lekkiemi słowami
Chcą cieszyć we smutku; lecz ze słów znać braci,
Że serce nie boli, że w sercu się cieszą
Nieszczęściem braterskiem. On teraz im równy,
Bo zstąpił z stolicy; on niższy dziś od nich!
:A jemu! dnie, noce, myślami ciężkiemi,
Jak mgłami czarnemi, zasnute ponuro!
Na słowa pociechy skinienia nie rzuci.
Sam Witold na zamek Witebski go przywiódł,
Witold mu na rany lał leki pociechy;
Lecz zamiast wdzięczności, Jagiełło i słowa
Nie wyrzekł dobrego; a w sercu cóś chowa;
Co? — zemstę! — nie może zapomnieć Wojdyłły.
:I smutno czas płynie na zamku Witebskim!
Napróżno go matka pociesza, żal słodzi,
O dawnych mu dziejach, o starych mu zemstach,
Wygnańcach, co potem na wrogach pomścili,
Pocichu cóś mówiąc. On milczy uparty;
A imię Wojdyłły gdy kto doń wyrzecze,
To łza mu ukradkiem po twarzy pociecze.
:Lecz że łzy zarówno, zarówno z tęsknotą,
Jak z śmiechem, weselem, dni płyną człowiecze;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
shq5fpgvgbgvxnak6ov8xv5gtfsxhcc
Strona:Anafielas T. 3.djvu/210
100
1079302
3151432
3136780
2022-08-14T10:47:43Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|207}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXIX.}}
<poem>
:{{kap|Na drugiém}} wzgórzu trzech rycerzy stoi,
I patrzą, milcząc, na wojsko Kiejstuta.
Piérwszy obliczem odznacza i szatą:
Pancerz na piersiach, zbroja z stali kuta,
Nogi i ręce łuska mu okryła,
Miecz w złotéj pochwie u boku zwieszony,
Na hełmie czarną kitą wiatr powiewa.
Na barkach biały płaszcz krzyżem znaczony,
Po piersiach broda spłynęła mu siwa,
Powieki leżą na oczach znużone,
A czoło blade wpół przyłbica kraje.
Przy nim Jagiełło — wejrzenie zamglone
Strachem, radością, nadzieją, czy gniewem?
Czy szczęściem, czyli wróżbą nie po myśli?
Daléj Skirgiełło — rzadka czarna broda
W żółtéj mu skórze ciemne drogi kréśli,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5cc5ga3pkr75vaucovrnv0ojae34xx5
Strona:Anafielas T. 3.djvu/211
100
1079465
3151433
3137174
2022-08-14T10:48:03Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|208}}</noinclude><poem>
A krwawe oko z pod brwi nachmurzonéj
Płowo się świeci, jak ognik grobowy;
Skoczyło wzrokiem w oddalone strony,
Niby potyczki przyszłéj plac rozmierza,
I rozsławuje wodzów i rycerza;
Potém w Jagielle pochmurne się topi.
:Milczą dwa wojska; ranne słońce wstaje,
Nikt z dwu obozów walki nie poczyna;
I płynie ranek w ciszy uroczystéj,
Już dzień się rozlał, świat obielił cały,
Wojska lak stoją, jak wieczorem stały.
Kiejstut na Troki patrzy zamyślony,
Jagiełło szepce, rachuje i waży.
Dwa tylko ufce wyszły wprzód dla straży.
:A Mistrz wciąż w ucho cóś kładzie Jagielle.
— Poczynaj, Xiążę! w Imię Boże! śmiało!
Co to za wojsko? — zbieranina ludzi
Zaledwie zbrojnych, których wojsko moje
Biło już nieraz w Kiejstutowej Żmudzi;
Pobije znowu. —
{{tab|80}}— Nie wierzcie tak sobie —
Jagiełło odrzekł, potrząsając głową. —
W wodzu jest wojska siła i otucha.
Kiejstut najgorszym potrafi wlać ducha.
A jego męztwa czyż jeszcze nie znacie?
Sił i odwagi wszakeście świadomi! —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kng0im6gj6qmutuss25v8swt8rvv85x
Strona:Anafielas T. 3.djvu/233
100
1079609
3151424
3137528
2022-08-14T10:38:53Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|230}}</noinclude><poem>
::Na lata swoje stare,
::Z siebie, z dzieci ofiarę.
— Sroga to kara — wola — o Bogowie,
::::Co na starej legnie głowie!
Jam zawiniła, rzucając ołtarze,
::::I dziś mnie Prauryma karze!
O! niech go pomści! Ja dam moje życie,
Dam siebie, z dzieci najdroższe me dziecię,
I wszystkie dzieci oddam, i świat cały,
Byle nieszczęściom naszym się nie śmiały
::::Wroga serce, usta wroga.
::::Niech piorun Perkuna Boga
::::Spadnie Jagielle na głowę! —
::Modli się — stos osiada,
::Dymy objął wielkiemi —
::Wtém się ziemia rozpada,
::I on idzie w głąb’ ziemi.
::Kapłani wystraszeni,
::Lud upadł na kolana.
::Biruta się podnosi.
::— Jam — woła — wysłuchana!
::Tak padnie wróg przede mną,
::W otchłań pójdzie podziemną. —
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qavpt2da9wieu56ew1rfyrcwwwmp6to
Strona:Anafielas T. 3.djvu/234
100
1079647
3151425
3137601
2022-08-14T10:39:44Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|231}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXXII.}}
<poem>
:{{kap|Smutneś}} ty, Krewo! więźniów i wygnańców
Do starych murów przytulasz z kolei!
Jednemi wroty trup na pogrzeb wiozą,
Drugiemi więźnia na ciemnice twoje.
A straż, co stoi na wieży wysokiéj,
Nie patrzy Pana wesołej drużyny,
Czeka na jeńców i wygląda brańców.
Smutneś, zamczysko więźniów i wygnańców!
:Namiestnik jękom przywykł, jak weselu,
I rad, kiedy mu jęczy więźniów wielu;
Przynajmniéj w głuchéj starych murów ciszy
Cóś nad pluskanie zimnych wód posłyszy.
Na to ci przyszło? dawniejsza stolico!
Abyś się stała więzieniem, ciemnicą!
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rqpw9di1g8tdg3weg6p963560mbgfr1
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1006
100
1079787
3150524
3137917
2022-08-13T17:57:48Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */ uf!
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Aod" />trupem około dziesięciu tysięcy. Tym sposobem wybawił lud Izraela od ucisku Moabitów, i zjednał mu pokój na lat ośmdziesiąt, od roku świata 2679 do 2759. (Księgi Sędziów, III, 15).{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Aod" />
<section begin="Aonidy" />{{tab}}'''Aonidy, ''' przydomek muz, tak nazwanych od gór i źródeł poświęconych im w Aonii.<section end="Aonidy" />
<section begin="Aonija" />{{tab}}'''Aonija, ''' właściwie kraj Aonów, dawniejsza poetyczna nazwa całej Beocyi.<section end="Aonija" />
<section begin="Aorsy" />{{tab}}'''Aorsy, ''' plemię wspominane przez Strabona, Plinijusza i Tacyta w I wieku po Nar. Chr. Zajmując kraje położone między Kaukazem i Donem, Aorsy byli kolejno nieprzyjaciółmi lub sprzymierzeńcami Rzymian. Plinijusz uważa ich za jedno z Sarmatami; inni pisarze starożytni biorą ich za Chazarów.<section end="Aorsy" />
<section begin="Aorta" />{{tab}}'''Aorta, ''' ''Tętnica główna''. Główny pień naczyń krwistych wychodzący z serca, rozprowadza krew po całém ciele. Wychodzi z lewej komórki serca, wznosi sie ku górze na lewo, tętnica wstępująca (aorta ascendens) zachyla się łukowato na lewo ku tyłowi, stanowiąc luk tętnicy (arcus aortae), spuszcza się potém na dół, tętnica zstępująca (aorta descendens), wchodzi do jamy piersiowej, spuszcza się po lewej stronie stosu kręgowego, tętnica śród piersiowa (aorta thoracica), przebija przeponę w miejscu sobie właściwóm, dziura aortyczna (hiatus aorticus), wchodzi do jamy brzusznej tętnica brzuszna (aorta abdominalis), gdzie przy czwartym kręgu lędźwiowym kończy się, rozdzielając na dwie tętnice biodrowe wspólne (a. iliacae). Aorta tuż przy swoim początku od serca opatrzona jest wewnątrz trzema zastawkami pólksiężycowemi (valvu!ae semilunares), przeszkadzającemi odpadaniu krwi własnym ciężarem napowrót do serca. Na stronie aorty, odpowiadającej tymże zastawkom, są trzy wypukłości (sinus valsalrae) stanowiące razem nabrzmienie, zwane opuszką tętnicy (bulbus aortae). Główne jej gałęzie są: z lewej i prawej strony aorty wstępującej tuż nad opuszką, wychodzą na prawo i na lewo dwie tętnice okrężne serca (art. coronariae cordis, dextra et sinistra); z łuku aorty wznosi się wprost ku górze tętnica bezimienna (arteria innominata), z tej znowu na prawo wychodzi tętnica podobojczykowa prawa (a. subclavia dextra) i wprost ku górze tętnica szyjna prawa (art. carotis dextra); z najwyższego punktu łuku aorty wychodzi tętnica mózgowa (ar. carotis interna, s. cerebralis); dalej przy zakończeniu łuku, podobojczykowa lewa (art. subdavia sinistra). Zstępująca, wypuszcza w jamie piersiowej dziesięć par gałęzi międzyżebrowych (art. intercostales), oprócz tego z tyłu wypuszcza trzy albo cztery gałęzie do miąższu płuc, dla odżywienia tego organu, tętniaki oskrzelowe (art. bronchiales). Nakoniec aorta brzuszna, oddziela w jamie brzusznej dwanaście różnych gałęzi większych, służących do odżywiania trzewiów w tej jamie położonych, noszących nazwanie: tętnica śródbrzuszna (art. coeliaca), kreskowa górna i dolna (ar. mesenterica superior, et inferior) tętnica nadnérkowa (art. suprarenelis) i t. d.{{EO autorinfo|''Dr. J. K.''}}<section end="Aorta" />
<section begin=Aortitis" />{{tab}}'''Aortitis.''' Zapalenie aorty. Zajmuje tylko zewnętrzną powłokę tej tętnicy, jako jedynie obdarzoną naczyniami krwionośnemu Wtedy, kiedy jeszcze mniemano, że wszystkie powłoki arteryi posiadają naczynia, uważano powłokę wewnętrzną za główne siedlisko zapalenia. Późniejsze atoli doświadczenia w tym przedmiocie, przekonały dowodnie, że czerwoność wewnątrz aorty brana za znak zapalenia, pochodziła od farbnika krwi, a cienkie błonki, naśladujące tak zwane fałszywe błony (produkta zapalenia), były pokładami włóknika. Zjawiska tej choroby nie są jeszcze dotąd zbadanemi. Nieliczne doświadczenia, jakie pod tym względem zrobiono, nie wystarczają do dobrego wyobrażenia o tej chorobie.{{EO autorinfo|''Dr. K. K.''}}<section end="Aortitis" />
<section begin="Aoryst" />{{tab}}'''Aoryst''' (z greckiego: ''aoristos'', bez czasu), właściwie forma czasowania {{pp|nie|określona}}<section end="Aoryst" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
22xkwdabgkwqt1lha27v2zl195lbeor
3151323
3150524
2022-08-14T07:40:51Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Aod" />trupem około dziesięciu tysięcy. Tym sposobem wybawił lud Izraela od ucisku Moabitów, i zjednał mu pokój na lat ośmdziesiąt, od roku świata 2679 do 2759. (Księgi Sędziów, III, 15).{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Aod" />
<section begin="Aonidy" />{{tab}}'''Aonidy, ''' przydomek muz, tak nazwanych od gór i źródeł poświęconych im w Aonii.<section end="Aonidy" />
<section begin="Aonija" />{{tab}}'''Aonija, ''' właściwie kraj Aonów, dawniejsza poetyczna nazwa całej Beocyi.<section end="Aonija" />
<section begin="Aorsy" />{{tab}}'''Aorsy, ''' plemię wspominane przez Strabona, Plinijusza i Tacyta w I wieku po Nar. Chr. Zajmując kraje położone między Kaukazem i Donem, Aorsy byli kolejno nieprzyjaciółmi lub sprzymierzeńcami Rzymian. Plinijusz uważa ich za jedno z Sarmatami; inni pisarze starożytni biorą ich za Chazarów.<section end="Aorsy" />
<section begin="Aorta" />{{tab}}'''Aorta, ''' ''Tętnica główna''. Główny pień naczyń krwistych wychodzący z serca, rozprowadza krew po całém ciele. Wychodzi z lewej komórki serca, wznosi sie ku górze na lewo, tętnica wstępująca (aorta ascendens) zachyla się łukowato na lewo ku tyłowi, stanowiąc luk tętnicy (arcus aortae), spuszcza się potém na dół, tętnica zstępująca (aorta descendens), wchodzi do jamy piersiowej, spuszcza się po lewej stronie stosu kręgowego, tętnica śród piersiowa (aorta thoracica), przebija przeponę w miejscu sobie właściwóm, dziura aortyczna (hiatus aorticus), wchodzi do jamy brzusznej tętnica brzuszna (aorta abdominalis), gdzie przy czwartym kręgu lędźwiowym kończy się, rozdzielając na dwie tętnice biodrowe wspólne (a. iliacae). Aorta tuż przy swoim początku od serca opatrzona jest wewnątrz trzema zastawkami pólksiężycowemi (valvu!ae semilunares), przeszkadzającemi odpadaniu krwi własnym ciężarem napowrót do serca. Na stronie aorty, odpowiadającej tymże zastawkom, są trzy wypukłości (sinus valsalrae) stanowiące razem nabrzmienie, zwane opuszką tętnicy (bulbus aortae). Główne jej gałęzie są: z lewej i prawej strony aorty wstępującej tuż nad opuszką, wychodzą na prawo i na lewo dwie tętnice okrężne serca (art. coronariae cordis, dextra et sinistra); z łuku aorty wznosi się wprost ku górze tętnica bezimienna (arteria innominata), z tej znowu na prawo wychodzi tętnica podobojczykowa prawa (a. subclavia dextra) i wprost ku górze tętnica szyjna prawa (art. carotis dextra); z najwyższego punktu łuku aorty wychodzi tętnica mózgowa (ar. carotis interna, s. cerebralis); dalej przy zakończeniu łuku, podobojczykowa lewa (art. subdavia sinistra). Zstępująca, wypuszcza w jamie piersiowej dziesięć par gałęzi międzyżebrowych (art. intercostales), oprócz tego z tyłu wypuszcza trzy albo cztery gałęzie do miąższu płuc, dla odżywienia tego organu, tętniaki oskrzelowe (art. bronchiales). Nakoniec aorta brzuszna, oddziela w jamie brzusznej dwanaście różnych gałęzi większych, służących do odżywiania trzewiów w tej jamie położonych, noszących nazwanie: tętnica śródbrzuszna (art. coeliaca), kreskowa górna i dolna (ar. mesenterica superior, et inferior) tętnica nadnérkowa (art. suprarenelis) i t. d.{{EO autorinfo|''Dr. J. K.''}}<section end="Aorta" />
<section begin="Aortitis" />{{tab}}'''Aortitis.''' Zapalenie aorty. Zajmuje tylko zewnętrzną powłokę tej tętnicy, jako jedynie obdarzoną naczyniami krwionośnemu Wtedy, kiedy jeszcze mniemano, że wszystkie powłoki arteryi posiadają naczynia, uważano powłokę wewnętrzną za główne siedlisko zapalenia. Późniejsze atoli doświadczenia w tym przedmiocie, przekonały dowodnie, że czerwoność wewnątrz aorty brana za znak zapalenia, pochodziła od farbnika krwi, a cienkie błonki, naśladujące tak zwane fałszywe błony (produkta zapalenia), były pokładami włóknika. Zjawiska tej choroby nie są jeszcze dotąd zbadanemi. Nieliczne doświadczenia, jakie pod tym względem zrobiono, nie wystarczają do dobrego wyobrażenia o tej chorobie.{{EO autorinfo|''Dr. K. K.''}}<section end="Aortitis" />
<section begin="Aoryst" />{{tab}}'''Aoryst''' (z greckiego: ''aoristos'', bez czasu), właściwie forma czasowania {{pp|nie|określona}}<section end="Aoryst" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fo2hhuqeg1xt9zfvt5xzuq64yg74108
Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/118
100
1080045
3150652
3138997
2022-08-13T19:13:26Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */ lit., int.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Ojciec mój był bardzo, bardzo bogatym człowiekiem — rzekła Emilka stanowczo.<br>
{{tab}}Rhoda zdumiała się.<br>
{{tab}}— A ja myślałam, że nie miał ani grosza.<br>
{{tab}}— Tak też i było. Ale można być bogatym, nie mając pieniędzy.<br>
{{tab}}— Nie widzę w jaki sposób. Ale ty w każdym razie będziesz zczasem bogata, bo twoja ciotka Elżbieta pozostawi ci w spadku cały majątek, mówi moja matka. Tak więc obojętne mi jest, czy ona cię trzyma z łaski, ja cię kocham i będę cię bronić.<br>
{{tab}}— Czy masz narzeczonego, Emilko?<br>
{{tab}}— Nie — zawołała Emilka gwałtownie, zgorszona na samą myśl o czemś podobnem.<br>
{{tab}}— Jakże? Mam dopiero lat 11.<br>
{{tab}}— Ech, u nas w klasie każda ma narzeczonego. Moim narzeczonym jest Tadzio Kent. Uścisnęłam mu rękę, jemu pierwszemu, bezpośrednio po dziewięciu nocach pilnego liczenia wschodzących gwiazd do dziewięciu, nie opuszczając ani jednego wieczora. Jeżeli i ty tak postąpisz, czyli będziesz liczyć gwiazdy, do dziewięciu, w ciągu dziewięciu wieczorów z rzędu, to pierwszy chłopiec, któremu podasz rękę, będzie twoim narzeczonym. Ale to bardzo uciążliwe. Zeszła cała zima, zanim uścisnęliśmy sobie ręce, Tadzio jest dziś nieobecny, chorował przez cały czerwiec. Jest to {{Korekta|najprzystojnieszy|najprzystojniejszy}} chłopiec w Czarnowodzie. Będziesz chyba też miała narzeczonego, powiedz, Emilko?<br>
{{tab}}— Nie sądzę — rzekła Emilka gniewnie. — Nic nie wiem o narzeczonych i nie pragnę mieć żadnego...<br>
{{tab}}Rhoda potrząsnęła głową.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__
{{c|112}}</noinclude>
g3ri1mdcz6n1b2i1mo25nfs0j4vh5ub
Strona:Anafielas T. 3.djvu/283
100
1080587
3151428
3140900
2022-08-14T10:42:31Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|280}}</noinclude><poem>
:::Warneńczyk i Kaźmierzowie,
:::Alexander i Zygmunty;
:::Długie lata szczęścia, chwały,
:::Berło niosą, i koronę,
:::I królewskiej władzy znaki.
:::To nie Węgrzyn, co za złoto
:::Kupił Polskie panowanie;
:::To nie Elżbieta Królowa,
:::Co szalała na Krakowie,
:::Gdy w krwi Polska się nurzała —
:::Jagiełło idzie, co wiarą
:::Pierś, krzyżem świętym naznaczył,
:::Co swą opuścił ojczyznę,
:::Co się swej Litwy zapiera,
:::Aby nowy kraj do łona
:::W ojcowskim tulić uścisku.
:::Powstańcie z grobów, Królowie!
:::Powstań, Stanisławie Święty!
:::Błogosławcie jego głowie,
:::I przyszłości błogosławcie,
:::Swoje mu cnoty oddajcie,
:::Swoje mu szczęście przelejcie,
:::Odwagę sercu natchnijcie,
:::Głowę jasnym, jak korona,
:::Otoczcie wieńcem rozumu —
:::Niech świeci Polskiemu światu
:::Niezgasła i niezaćmiona.
</poem>
{{---|przed=15px|po=15px}}
<nowiki/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jvrpz3kmqunyf3gqm2s8k98rbmlssc9
Strona:Anafielas T. 3.djvu/282
100
1080588
3151427
3140901
2022-08-14T10:42:13Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|279}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XXXIX.}}
<poem>
{{kap|Stolico}} Piastów! dzień ci wielki świta!
:::Powstańcie z grobów Królowie,
:::Brata w stolicy powitać;
:::Wyciągnijcie mu dłoń stalną,
:::Przeżegnajcie krzyżem świętym.
:::Ty, ze Skałki męczenniku,
:::Zbudź się, Stanisławie Święty!
:::Z srebrnéj truny wstań, Biskupie!
:::Rękę, co zmarłych wskrzeszała,
:::Wyciągnij nad jego głową,
:::Błogosław na przyszłość całą!
:::Wstańcie umarli i żywi,
:::W tysiączne klaśnijcie dłonie,
:::Głosem radosnym ozwijcie!
:::Nowy Król wjeżdża w stolicę;
:::Świetny orszak za nim jedzie:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hbtkze915hg8jkmvv50tssu060bvi65
Strona:Anafielas T. 3.djvu/285
100
1080623
3151430
3141225
2022-08-14T10:43:26Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|282}}</noinclude><poem>
:— Siły! o {{kap|Boże! Boże!}} daj mi siły
Dla Polski wszystko położyć w ofierze,
Wszystko poświęcić Chrystusowej wierze,
Siebie i przyszłość, i młode wspomnienia,
Wilhelma! {{kap|Boże!}} o, dodaj mi siły!
Niech łzy na oku nie ujrzy przybyły,
Niechaj nikt nie zna téj ciężkiéj ofiary!
Modlę się Tobie, Boże! Matko Święta!
Przyczyń się za mnie, Stanisławie wielki,
Patronie Polski, przyczyń za sierotą! —
:Wtém dzwony biją, krzyki się rozchodzą.
Jadwiga wstała i bezsilna pada.
Do drzwi jéj trzykroć zewnątrz zapukano.
— Zmiłuj się! Boże! ulituj nade mną!
Już idą! — Drzwi się otwarły powoli,
I Oleśnicki wszedł Zawisza młody.
— To wy! — Ja, Pani! z poselstwa powracam. —
— Mówcie, o, mówcie! Wszystko znieść mam siły.
Źwierz-li to dziki? źwierz-li to straszliwy?
Potwora z puszczy Litewskich? Zawiszo! —
— Nie, Pani! Wkrótce sam za mną przybywa.
Ujrzysz, Królowo! Lecz nie potwór dziki;
Człek, jak my wszyscy; młody, piękny, silny,
Szérokich ramion, ciemnéj barwy oczu,
Mowy łagodnéj, cichy i milczący. —
— Prawda? Zawiszo! zaklnijcie na {{kap|Boga!}} —
— Bogiem klnę, Pani, że ci prawdę rzekłem.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6449481k9qdw1y2tf5rndcvpinjt74i
Strona:Anafielas T. 3.djvu/284
100
1080624
3151429
3141226
2022-08-14T10:43:02Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|281}}</noinclude><poem>
:Słońce powstało jasne, choć zimowe,
Promienie sieje po śniegu całunach,
We złoto wieże kościołów ubiera,
Dachy Krakowa posrébrza spiczaste;
We dzwony biją, a lud się gromadzi,
Z miasta strumieniem na gościniec płynie,
Czeka na wzgórzach — dziś Litewskie Xiążę
Przybywa Polskiéj Królewnie pokłonić.
Zimowe słońce z za mgły się wyrwało,
Jasnym promieniem witać go wychodzi,
I niebo szaty lazurowe wdziało,
I drzewa stoją w diamenty strojne,
A w każdém błyszczą, jak w kropelkach rosy,
I jasne słońce, i czyste niebiosy.
:W Krakowie dzwony z czterdziestu kościołów
Do ludu głosem radości wołają,
I o przybyciu Pana znać mu dają,
I pieśń wesela, witając, śpiewają.
:A w zamku starym, w zamku na Wawelu,
Choć się on przybrał, chociaż się przystroił,
Smutno tam czegoś. W komnacie sieroty
Słychać jęk cichy, modlitwę i łkanie;
A ile razy dzwony się poruszą,
Serce uderzy, ona z łoża wstanie,
Pada przed krzyżem, i całą się duszą
Modli do {{kap|Boga}}; łzy po licu białém
Perłami płyną na piersi dziewicze.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a6rl1bxgivi4klfhw7ipqb18yhy997b
Strona:Anafielas T. 3.djvu/281
100
1080625
3151426
3141227
2022-08-14T10:40:24Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|278}}</noinclude><poem>
I posły Polskie, i Hanul na końcu.
Z srebrnych mis dzikie parują mięsiwa,
Wpośrodku jeleń upadł na kolana,
Dokoła dzbany miodu, lipcu, piwa,
I złote czasze, i rogi oprawne.
Za gośćmi słudzy stoją, i żółtemi
Świecą nad głowy pochodniami z wosku.
Polacy patrzą, i dzikiéj prostocie
Dziwią; bo jadła na srébrze i złocie,
Ale znać pogan po sprzętów robocie:
Skóry ze źwierząt zawieszają ściany;
Wpośrodku ogień na wielkiem ognisku;
A psy Xiążęce pod stołem o kości
Gryzą się, swarząc; a sokoły białe
Drzémią na grzędach nad głowami gości.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6w0oapzairokrdupb1utjxfr0fjqrtw
Strona:Anafielas T. 3.djvu/301
100
1081512
3151437
3143488
2022-08-14T10:50:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|298}}</noinclude><poem>
W zamkowych oknach dzień i noc blaski,
Słychać śpiewanie i słychać wrzaski,
Dzień i noc świeci łuna ucztowa;
A lud strwożony tuli się, chowa,
Mija Gród Krzywy, do domów zbiega,
I ledwie Dzieckich zdała postrzega,
Jak wróble, jastrząb’ gdy na nie bije,
W lasy i góry przed niemi kryje.
Skirgiełło w Litwie. Smutno w czużynie!
Na Rusi przywykł gościć, ucztować.
Ciasno mu tutaj w małéj drużynie —
Ni z kim się napić, ni z kim polować.
:— Pojadę na Ruś — woła pijany —
Niech dziką Litwę licho zabierze!
Lud wymęczony, biedny, znękany!
Zjadła go wojna, zjadło przymierze.
Cisnę a cisnę, i nic wycisnąć,
Ni z niego siłą datku wydusić.
Nieraz krwi struga musi wytrysnąć,
Nim do poboru potrafisz zmusić. —
:Wola, i rogi napełniać każe,
Mnichów zwołuje, zwołuje straże,
Sadza na ławy, przepija z niemi;
A gdy znękani żarty pańskiemi,
Słowo mu jakie rzekną nieskładnie,
Woła na ludzi, rękoma skinie —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0siclo6lmb579okqo2nmp9ts0g8qr7i
Strona:Anafielas T. 3.djvu/299
100
1081515
3151435
3143491
2022-08-14T10:49:25Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|296}}</noinclude><poem>
Tuląc do piersi, obyczaje stare
Z mlekiem dawały i dziadowską wiarę?
Dla czego teraz, kiedy chrzcił Jagiełło,
Lud nie zaszemrał? I poszli kapłani
Cicho, milczący? I padły świątynie,
I krzyże wstały, panujące czoło
Wzniosły, a na twarz runęły bałwany?
Lud biegł kupami, ochrzcić się pośpieszał?
Czemu? — Bo Litwy jasne dni skończyły,
Bo nowe słońce zaświecić jéj miało,
Starego życia godziny wybiły,
I legła w grobie z dawną swoją chwałą!
Krótki był dzień jéj! Słońce u zachodu,
Na wschodzie innej wiary promień świta,
I krzyż zajaśniał u kraśnego wschodu —
Lud zachód żegna, nowe słońce wita.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hubj2ukph70ctdiqug1ujn0jhfu5kvt
Strona:Anafielas T. 3.djvu/300
100
1081516
3151436
3143492
2022-08-14T10:50:01Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|297}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XLI.}}
<poem>
:{{kap|Kto}} na Wileńskim zamku panuje?
Kto się na Krzywym weseli Grodzie?
Kio dnie i nocy hula, ucztuje?
To Olgerdowicz. We swoim rodzie
Jagiełło wybrał na Wilno Pana.
Skirgiełł z wilczemi usiadł oczyma,
Wziął w rękę Litwę, na wodzach trzyma,
A co pociśnie w silnéj swéj dłoni,
To krew wyciska, łzy Litwa roni.
:Skirgiełł na Wilnie — Witold poddany,
Witold lennikiem Olgerdowicza.
W Grodnie się rozsiadł, rwie swe kajdany,
W myślach swe wojsko zbiera, rozlicza.
A Skirgiełł w Wilnie, na Krzywym Grodzie,
Mnichów pozbierał z Kijowskiej Rusi,
Siedzi przy piwie, siedzi przy miodzie,
Pije i bije, biedny lud dusi.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
taqzu917ucqtipyjdwc1n5rl3aoesb0
Strona:Anafielas T. 3.djvu/329
100
1081660
3151438
3143752
2022-08-14T10:51:03Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|326}}</noinclude><poem>
Bieżąc, do Wilna odwrócił.
— Będziesz moje! będziesz moje! —
Rzekł, rękę w górę podnosząc. —
Sto razy padnę popchnięty,
Sto razy wrócę pod bramy,
Aż cię nareście pochwycę;
Aż Litwa w ręku mych cała,
Powstanie wielka i sławna;
Aż Jagiełło na swym tronie,
Mistrz zadrży w Marji grodzie,
Ruski Kniaź na Moskwie Białéj, —
:Raz jeszcze okiem, w noc ciemną,
Gniewném rzucił, i znikł w mrokach.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qry3qeuenhhjlepm0v3w0h0m4zbeg0k
Strona:Anafielas T. 3.djvu/330
100
1081661
3151439
3143753
2022-08-14T10:51:33Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|327}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XLV.}}
<poem>
:{{kap|Gdzie}} Witold pośpieszał? dokąd z garstką ludu,
Na siwym swym koniu, dniem i nocą goni?
Czy na Żmudź, do matki Kiejstuta poddanych,
Po nowe zasiłki, po wojsko liczniejsze?
Czy na Ruś do Kniaziów zawierać przymierze,
I z niemi na Lachy puścić się w zagony?
Czy razem z Talarem pić wodę Dniestrową,
Białogrodzką ordę na Jagiełłę zmawiać?
:Nie na Żmudź on śpieszy, nie na Ruś, do Talar —
Znowu do Krzyżaków z chmurném jedzie czołem.
Dwa ich razy zdradził, trzy im zamki spalił,
I krwi ich utoczył, i ziemie spustoszył,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3y92bzmjio4fxaj544dvr1vr3pn0n79
Strona:Anafielas T. 3.djvu/331
100
1081770
3151440
3143938
2022-08-14T10:52:12Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|328}}</noinclude><poem>
Znowu do nich jedzie, znów o pomoc wzywa.
Lecz Mistrz umarł stary; nowego wybrano,
Kto wié, jaka będzie z nowym Mistrzem sprawa?
:Z małą garstką ludu do Marji miasta,
We wrota zastukał, odmieniwszy imie.
Do Mistrza z poselstwem z Litwy przyszedł głębi.
I nikt go nie poznał, na zamek wpuszczono.
Na zamkowéj sali w nocnym siedział mroku
Mistrz nowy, Komturów otoczony radą.
Jakieś xięgi patrzą, listy przed się kładą,
I cicho cóś szepcą, a czoła zmarszczyli.
Wtém podwórzec tętni, trąbka się ozwała.
— Do Mistrza! Nieznany chce się widzieć Xiążę. —
Wnet bracia w krużganki rozbiegli się cicho;
Mistrz sam się pozostał, usiadł w wzniosłym tronie,
Czeka. Drzwi otwarły — Witold wchodzi dumnie.
On spojrzał i porwał, i stoi milczący,
Bo poznał Witolda, a boi się zdrady,
I lęka, czy zamku nie ubiegł ze swemi?
— Cny Mistrzu! — rzeki Wilold — otom u was znowu
Z prośbą po raz trzeci, do was, do Zakonu. —
— Z prośbą? do Zakonu? Wy ze mnie szydzicie! —
— Na Boga, nie szydzę. Jagiełło mnie zdradził,
Ja zdradzam Jagiełłę, i do was znów idę. —
— Lecz Zakon ci, Panie, trzy razy wszak wiary
Dotrzymał, nie zawiódł. —
{{tab|120}}— O! Zakon dotrzymał
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mwunvpqvtdk2iqg9nd2gkgor4824oxp
Indeks:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu
102
1082267
3150787
3145533
2022-08-13T21:51:17Z
Seboloidus
27417
popr. pagelist
proofread-index
text/x-wiki
{{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template
|Tytuł=[[Szkice z podróży w Tatry]]
|Autor=[[Autor:Walery Eljasz-Radzikowski|Walery Eljasz-Radzikowski]], <br>Eugeniusz Janota (1823-1878) — rozdział: Dolina Kościeliska w Tatrach
|Tłumacz=
|Redaktor=
|Ilustracje=Walery Eljasz-Radzikowski
|Rok=1874
|Wydawca=nakładem Tygodnika Wielkopolskiego; nakładem autora
|Miejsce wydania=Poznań; Kraków
|Druk=L. Merzbach; Drukarnia Leona Paszkowskiego
|Źródło=[[commons:File:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu|Skany na Commons]]
|Ilustracja=[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu|page=3|mały]]
|Strony=<pagelist 1="okł" 2="—" 3="tyt" 4to5="—" 6="ilus" 7="tyt" 8="red" 9to12="spis" 13=1 69="ilus" 70="—" 71=57 121="ilus" 122="—" 123=107 216="err" 217=201 265="ilus" 266="—" 267=249 301="—" 302="ilus" 303to308="—"/>
|Spis treści=
|Uwagi=
|Postęp=do przepisania
|Status dodatkowy=brak ilustracji
|Css=
|Width=
}}
dmmvr2rwf577455fqkfsqvo96ex7sog
Szablon:IndexPages/Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu
10
1082286
3150805
3145555
2022-08-13T22:02:10Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>308</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>9</q1><q0>13</q0>
pjha1f72useptt06ns4blpmq03q8nuv
Strona:Anafielas T. 3.djvu/391
100
1082769
3151395
3146447
2022-08-14T09:48:45Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|388}}</noinclude><poem>
W tejże komnacie. Gdy Olgerd z Kiejstutem,
Ojcowie nasi, gnali się na Lachów,
My z tobą tutaj, u brzegów jeziora,
Biegli za ptakiem, pływali za kwiatem,
Szczęśliwe czasy! Co po jasnym ranku?
Skwarnych dniach burzy? My dziś starce oba!
Obu nas lata złamały i zgniotły,
Obu się ciężko życie dało w znaki!
Tyś brat mój zawsze, bądź Juljannie ojcem. —
:Jagiełło milczał, ale ściskał rękę,
Okiem przyrzekał, i upadł na piersi
Brata Witolda.
{{tab|100}}— Bądź mi zdrów, Jagiełło!
Bądź zdrowa, żono! bądź, o Litwo, zdrowa,
Litwo! Korono! Litwo nieszczęśliwa!
Ja zamknę oczy, ty padniesz rozdarta.
O! ciężko myśleć, kraju mój, o tobie!
Ty się, rozpadniesz, ty umrzesz mym zgonem! —
:Wtém we drzwi wszystkie tłumami się cisną
Słudzy i czeladź, ostatni raz Panu
Czołem uderzyć, rękę ucałować.
Plącz po komnacie, płacz po zamku szerzy,
Starcy na ziemię padają ze łkaniem.
I nagle cisza. Zbigniew wchodzi, w ręku
Niesie ostatni pokarm chorej duszy —
Z {{kap|Bogiem}} przychodzi. Ciżba rozstępuje.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
npaetflosvcxkfnfbnt2i9de8i0hwr8
Strona:Anafielas T. 3.djvu/373
100
1082786
3151394
3146464
2022-08-14T09:47:55Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|370}}</noinclude><poem>
::::A potem mu laskę
Podają złocistą, i drugi mu rzecze:
::— Panie! to godło łaski i pokoju.
::Miecz niech na obce służy ci narody.
::::::Nas rządź tą laską,
::::::Sercem rządź twojém,
::::::Słowem pokoju,
::::::Łaski twéj słowem.
::::::Więcéj łagodność
::::::Sprawi, niż bojażń. —
::::Siadł Witold na tronie.
I idą Litwini składać mu przysięgę;
::Klękają, ręce pokładli na xięgę,
::Służyć mu wiernie zaklęli do zgonu.
::::::Witold spoziera
::::::Dumnie dokoła,
::::::Berło podnosi,
::::::Wstrząsa koroną,
::::::Mieczem w powietrzu
::::::Zamachnął jasnym.
::::I ozwą się śpiewy
Zwycięzkie, wesołe, o kościoł odbiją.
::Powstał Jagiełło, powstała Królowa.
::Dzwony się w mieście z wszystkich wież ozwały.
::::::A Witold w duszy
::::::Rzekł dumnie swojéj:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dakynu73g79jx0vqgrrsiikt7yg2izu
Strona:Anafielas T. 3.djvu/372
100
1082787
3151393
3146465
2022-08-14T09:46:13Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|369}}</noinclude><poem>
::::::Kościol napełnia;
::::::A na ołtarzu,
::::::Kędy niedawno
::::::Znicz płonął siary,
::::::Kapłan mszą śpiewa.
::::Potém wziął z ołtarza
Koronę Xiążęcą, perłami naszytą.
::Laskę Xiążęcą, biały miecz błyszczący,
::I świat, zbawienia uwieńczony znakiem.
::::::Witold poklęka,
::::::Głowę pochylił;
::::::I starca ręka
::::::Na jego skronie
::::::Koronę kładnie
::::::Z błogosławieństwem.
::::Na jego ramiona
Płaszcz rzucą szkarłatny, a w ręce Marszałek
::Miecz nagi daje, z słowy poważnemi:
::— Oto miecz władzy nad ludami Iwemi.
::::::Karaj nas, Panie!
::::::Bądź sprawiedliwy;
::::::A miłosierdzie
::::::Niech w sercu twojem
::::::Srogość hamuje,
::::::Karę łagodzi! —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p3m96pudngtwzwtfz00rye36kuahnq0
Strona:Anafielas T. 3.djvu/371
100
1082788
3151392
3146466
2022-08-14T09:45:27Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|368}}</noinclude><poem>
::::W zamkowym kościele
Śpiew wielki, zwycięzki o sklepienia bije,
::Wieją w podwórcu chorągwie Litewskie,
Na wyższym grodzie wiater pogoń wzdyma.
::::::Otwarte bramy,
::::::Domy otwarte,
::::::Lud na ulice
::::::Płynie ściśnięty,
::::::Całą zalega
::::::Świętą dolinę.
</poem>
{{---|przed=15px|po=15px}}
<poem>
::::Nie pogrzeb, nie stosy;
Weselny to obrzęd, obrzęd to radośny.
::Dzwony się z wieży odzywają tłumnie,
::A głos im ludu wtóruje do śpiewu,
::::::I światła płoną,
::::::Kadzidła dymią.
::::::Andrzej Wasiło
::::::Stał u ołtarza,
::::::Witold na tronie
::::::Siedzi wysokim.
::::Pod dachem złocistym
Jagiełło z Jadwigą, w złotogłów przybrani,
::W koronach, z berły stanęli w milczeniu;
::Dokoła Polscy cisną się Panowie.
::::::Litwa zdumiała
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p9qajgqdvi4d1bgpbkj4obw348qskio
Strona:Anafielas T. 3.djvu/370
100
1082789
3151391
3146467
2022-08-14T09:44:47Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|367}}</noinclude><poem>
Sam w lesie ciemnym ze swemi zasiada,
Gdzie błotem wązka ścieżka się przesuwa,
Długa a ciemna; z obu stron sosnowe
Stare się wznoszą Litewskie olbrzymy;
I strumień wije, ziemię rwąc głęboko;
A trzęsawiska, zielonemi trawy
I żółtem kwieciem ukryte, tak śmieją,
Jak śmieją usta fałszywego człeka!
Wpośród nich olchy i dęby wyrosły,
Między sosnami blady liść wyniosły;
Z drzewa ściętego pomost środkiem słany
Groblą się długą wciąż boru wywija.
:Z obu stron grobli Witold się zasadził,
Drzewa podcina, odwroty zamyka,
Przód im odsłania i czeka w milczeniu.
Aż tentent kopyt słychać w oddaleniu.
Znać z ciężkich kroków, że Krzyżackie konie
Żelazem zbrojnych w pole braci niosą.
Zmrok pada. Komtur w las puszczać rozkaże.
Lecz ledwie w lesie — drzewa chwiać poczęły,
Grad strzał się sypie, z tyłu ludzie zbrojni,
Z przodu sam Witold naciera na braci.
Padają rzędem, jak sznurem ciągnęli,
Biegą ich konie, a Litwa zwycięzka,
Z okrzykiem: ''Łado!'' walki dokonywa,
I krwią się Niemców nasyca szczęśliwa.
</poem>
{{---|przed=15px|po=15px}}
<nowiki/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fdjgumu726hb92o5rckd0z1xpxvakc9
Strona:Anafielas T. 3.djvu/369
100
1082790
3151390
3146468
2022-08-14T09:44:01Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|366}}</noinclude><poem>
Na Ritterwerder. Serce już mu bije,
By pomścić swoich na Zakonie dzieci.
On nie zapomniał niemowląt potrutych! —
— Na Ritterwerder! — Pod wrota podchodzi,
Trąbką zaśpiewa. Trąbka to im znana.
Dwa lata Witold był gościem Zakonu.
Więc most spuszczają. On do zamku wpada,
Ale nie gościem, wrogiem leci wściekłym.
— W pień ciąć załogę! — na swoich zakrzyknął.
Litwa się wali na bezbronnych braci.
Pełen podwórzec rannych i zabitych.
Co żyje, w zamku komnaty ubiega.
Jedni się chronią, drudzy prą za niemi.
Na cztéry rogi pali się budowa.
::Mnichów wywlekli na brzeg Niemna, wiążą
Kamień u szyi, i w Litewskich wodach
Topią! Za chwilę nic nie pozostało.
Wzgórze i zgliszcze! kupa tylko kości!
A Niemen płynie, jak płynął od wieka,
Choć w sine głębie sto trupów upadło!
:Dwa dni, dwie nocy leci bez oddechu
Witold, po drodze woła lud do siebie,
Na Zakon jątrzy, podburza, wywodzi.
Wtém zbieg, niewolnik, za wojskiem przypada.
— Krzyżacy gonią! — Gonią! — Witold woła. —
— Za tobą, Kniaziu! — On wojsko rozkłada;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gfp9jr0goumghahilleo8enc9tcx576
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1231
100
1082854
3150835
3147240
2022-08-13T22:22:13Z
Wieralee
6253
korekta bwd
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>kach, zaszedł był właśnie na cygaro do niego. Palili rozmawiając swobodnie i p. Feliks znajdował, że może miéć wcale przyzwoitego zięcia, choć i jemu imie się nie bardzo podobało, gdy sługa wszedł, stanął u drzwi i odchrząknąwszy zaczął:<br>
{{tab}}— Proszę pana, jest jakiś szlachcic, tak, w kapocie, mówi, że przyjechał względem propinacji pomówić.<br>
{{tab}}Narębski spojrzał obojętnie dosyć, ale na Adolfie propinacja, kapota, okropne zrobiły wrażenie, poczerwieniał cały i ruszył się z miejsca.<br>
{{tab}}— Interes, — zawołał żywo, — a interesu przedewszystkiem, nie chcę przeszkadzać. Wyciągnął rękę.<br>
{{tab}}— Ale poczekajże, — odparł Narębski, — on się zatrzyma chwilę, albo, co lepiéj, poszlę go do żony, ona ma na swoje potrzeby {{korekta|odstąną|osobną}} propinacją, do niéj téż więcéj niż do mnie należy ułożenie się o nią; powiédz pani, — dodał do służącego.<br>
{{tab}}— Dobrze, proszę pana.<br>
{{tab}}Pani Samuela była jeszcze przy toalecie,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
izerpw5glaqetfaszmnn0j31lfxvv35
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/905
100
1083937
3150879
3149317
2022-08-14T03:55:07Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anjou" />{{pk|ksią|żąt}} ''Anjou'' nadawane już było tylko jako tytuł członkom domu królewskiego, np. Henrykowi III, przed wstąpieniem jego na tron polski a następnie francuzki, i wnukowi Ludwika XIV, późniejszemu królowi hiszpańskiemu, Filipowi V. W nowszych czasach tytułu tego zupełnie zaniechano.<section end="Anjou" />
<section begin="Anjou (Franciszek ks.)" />{{tab}}'''Anjou''' (Franciszek ksiaże d’), czwarty syn Henryka II, króla Francuzkiego, ur. 1554 r., z początku nosił tytuł księcia d’Alençon; w młodości swojej brał udział w oblężeniu Roszelli. Po śmierci Karola IX starał się przy pomocy stronnictwa polityków, usunąć od następstwa Henryka III, wówczas króla Polskiego (Walezyjusza); zamiary jego jednak nie powiodły się, a faworyt jego La Mole został stracony. Po kilkoletniem więzieniu książe d’Alençon wypuszczony na wolność, stanął na czele szlachty protestanckiej, wkrótce jednak zawarł z dworem pokój i otrzymał za to księztwa: Berri, Touraine i Anjou. W 1576 roku, zaczęła się na nowo wojna domowa, w której książę d’Anjou pobił dawnych swych sprzymierzeńców. W następnym roku Flamandczycy, powstawszy przeciw Filipowi II, przywołali go na pomoc, a po kilku świetnych zwycięztwach ofiarowali mu władzę najwyższą. Już wtenczas miał pojąć w małżeństwo królowe angielską Elżbietę; gdy jednak chciał znieść swobody ludu, powszechne przeciw niemu wybuchło wzburzenie, otwarto śluzy, całą krainę przemieniono w jedną ogromną przestrzeń wodną, w skutek czego Franciszek uciekając stracił większą część swojej armii. Odtąd nie mieszał się już do spraw publicznych i um. w 1584 roku.<section end="Anjou (Franciszek ks.)" />
<section begin="Ankarek" />{{tab}}'''Ankarek, ''' miara do płynów, a szczególniej do wina, w krajach północnych używana, kilka garncy w sobie obejmująca. Wyraz ten, dawniej w Polsce był w pospolitem użyciu, na oznaczenie różnej miary beczek wina, które często zwano także antałkami.<section end="Ankarek" />
<section begin="Ankarström" />{{tab}}'''Ankarström''' (Jan Jakób), morderca Gustawa III (ob.), króla Szwedzkiego, ur. 1761 r., syn pułkownika; dzieckiem będąc, został paziem królewskim, potém wstąpił do wojska, niezadowolony atoli z zasad rządowych, w 1783 r. wystąpił ze służby. Wmieszany do spisków na wyspie Gothland, uwięziony został w 1790 r. jako zbrodniarz stanu; a kiedy o nic nie przekonany wydobył się na wolność, a bardziej jeszcze był rozjątrzony złem względem niego obchodzeniem się w więzieniu, udał się do Stockholmu, gdzie z generałem Pechlin, hrabiami Horn i Ribbing, baronem Bjelke i t. d. postanowiono zamordować króla. Wykonanie przez losy poruczono Ankarströmowi, który też w d. 15 Marca 1792 roku, zamiar swój na balu maskowym doprowadził do skutku. Ankarström, sieczony rózgami, żeby wydał wspólników, żadnego nie wymienił; ścięto go w d. 29 Kwietnia tegoż roku.<section end="Ankarström" />
<section begin="Ankeryt" />{{tab}}'''Ankeryt.''' Jest to dolomit krystaliczny, znajdowany w wieku miejscowościach Styryi i Salzburga, różniący się tém od dolomitu zwyczajnego, że część magnezyi zastąpiona w nim jest przez żelazo, ztąd pochodzi i barwa jego szara, lub brunatna.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Ankeryt" />
<section begin="Ankiewicz (Marcin X.)" />{{tab}}'''Ankiewicz''' (Marcin X.) Kommendarz i prebendarz Otfinowski, wydał: „''Kazanie na dzień X. Antoniego z Padwy, o łaskach, które Bóg świadczy przez niego i nabożeństwie ku temuż świętemu, w kościele XX. Franciszkanów. w Nowym Mieście miane'' r. 1779. (Kraków w 8ce).<section end="Ankiewicz (Marcin X.)" />
<section begin="Ankiewicz (Julijan)" />{{tab}}'''Ankiewicz''' (Julijan), budowniczy w Warszawie, postawił kilka znakomitych gmachów w stolicy i na prowincyi, między innemi Gimnazyjum i Konwikt w Lublinie; napisał dziełko: ''O piękności w sztuce'', o którém obszerną recenzyję w ''Biblijotece Warszawskiej'' podał Alexander Tyszyński.<section end="Ankiewicz (Julijan)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n9m1lcniamq7kfha5b1f13bjjk5wi6f
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/21
100
1083988
3150828
3149476
2022-08-13T22:15:32Z
Seboloidus
27417
int.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{f...|w=90%}}</noinclude>{{tab}}{{roz|Martinez Pasqualis}} (1715 — 1779) żyd niezwykłej erudycji, pierwszorzędny komentator kabały i cudotwórca. Pasqualis nie napisał nic, ale pozostawił po sobie pamięć wielkiego maga.<br>
{{tab}}{{roz*|Klaudjusz de Saint Martin,}} uczeń Pasqualis’a, zwany „filozofem nieznanym“, usystematyzował i ogłosił jego naukę.<br>
{{...f}}
{{tab}}Nauki te legły, jako fundament, t. zw. „martynizmu“, który jest osnową {{roz|współczesnej}} okultystycznej wiedzy.<br>
<br>
{{c|'''Okultyści i współcześni magowie.'''|po=1em}}
{{tab}}„W połowie XIX w. — pisał w jednym ze swych dzieł Stanisław de Guaita — pojawił się adept, który o głowę innych przerastał a promieniowanie szło od jego postaci na wszystkie strony“.<br>
{{tab}}Adeptem tym był, tylokrotnie przezemnie cytowany Eliphas Lewi. Sądzę, że nieco szczegółów tego niezwykłego życia zainteresuje czytelnika.<br>
{{tab}}Prawdziwe nazwisko brzmiało Alfons Ludwik Constant, dopiero później przybrał kabalistyczne miano: Eliphas Lewi Zahed, co po hebrajsku ma tłomaczenie nazwiska przedstawiać. Urodził się w 1809 r.; został księdzem. Lecz bujny i spragniony czynnego życia umysł nie mógł się pogodzić z dyscyplinowaną hierachją. Szybko też zrzuca sukienkę i widzimy, jak pod wpływem niejakiego Ganncau, politycznego mistyka, przebiega Francję, {{Korekta|wygałszając|wygłaszając}} odczyty o socjalistycznych {{Korekta|tendecjach|tendencjach}} a tak na ówczesne czasy śmiałe, że skazanym zostaje na sześciomiesięczne więzienie. Sam pisze o tej epoce: „W 1843 r. występowałem, jako apostoł i przemawiałem do tłumów; ulegałem prześladowaniom niechętnych, słowem byłem czczony<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bamcngu5kgpxj6ffz4a6cnu1k0mk621
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/908
100
1084190
3151334
3150011
2022-08-14T08:10:41Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Ankudinów" />do samozwaństwa przyznać się niechciał, i aż do ostatniego tchu obstawał, iż jest synem Cara Bazylego Szujskiego. Ćwiertowanym był w Moskwie 1653 r.<section end="Ankudinów" />
<section begin="Ankudowicz" />{{tab}}'''Ankudowicz''' (Wincenty), ukończył Instytut Główny Pedagogiczny w Petersburgu. przy którym następnie był czas niejakiś professorem matematyki, a od r. 1824 do 1847 w stopniu professora nadzwyczajnego uczył w uniwersytecie petersburgskim, rachunku różniczkowego, całkowego i prawdopodobieństwa. Wydał dzieło w rossyjskim języku o ballistyce, p. n.: ''Teorija Ballistiki, sostawlennaja Ekstraordinarnym Professorom Ankudowiczem'', St. Petersburg 1836.<section end="Ankudowicz" />
<section begin="Ankus Marcyjusz" />{{tab}}'''Ankus Marcyjusz,''' czwarty z kolei król rzymski, według podania wnuk Numy Pompilijusza, panował od r. 638 — 614 przed nar. Chr. Ankus Marcyjusz. pomny na sławę dziadka, usiłował przywrócić publiczne obrzędy religijne, zaprowadzone przez Numę, a zaniedbane pod jego następcą Tullusem Hostylijuszem, jakoteż skłonić Rzymian do zajęć spokojnych i rolniczych. Mimowolną lecz zwycięzką toczył wojnę z Latynami, którzy napadli na terrytoryjum rzymskie i zdobył miasta: Politorium, Tellenae i Ficana, których mieszkańcy osiedlili się na pagórku Awentyńskim, Później jeszcze zajął miasto Meduleia i w otwartej bitwie pokonał wojska sprzymierzonych latyńskich; zwyciężeni przenieść się musieli do Rzymu, gdzie zabudowali się w pobliżu świątyni Murcyi, dla połączenia pagórków Awentyńskiego z Palatyńskim. Oprócz tego Ankns Marcyjusz obwarował podobno Janiculum z tamtej strony Tybru, jako wał obronny od napadu Etrusków i mostem drewnianym połączył go z miastem; szczególnie zaś ważnem było za niego powiększenie terrytoryjum rzymskiego aż do ujścia Tybru i założenie Ostyi, portowego miasta stolicy. Ankus Marcyjusz zostawił dwóch małoletnich synów, których nierzetelny opiekun Tarkwinijusz Stary, podstępnie odsądził od następstwa, za co ci później mszcząc się, zamordowali go.<section end="Ankus Marcyjusz" />
<section begin="Ankwiczowie" />{{tab}}'''Ankwiczowie''' rodzina polska herbu Abdank, pochodzi od Skarbków z Góry. Mieszkali w krakowskiém, Sandomierskiém i w ziemi przemyślskiej. Pierwotne atoli ich gniazdo jest na Szlązku, posiadłość którą nazywali Posławice. Pisali się tedy zawsze Abdankami z Posławic. Possadowscy, rodzina szląska jednego szczepu z Ankwiczami. W ostatnich czasach rzeczypospolitej, kilku się z nich podniosło aż do krzeseł senatorskich.<section end="Ankwiczowie" /><section begin="Ankwicz" /> U Niesieckiego '''Ankwicz''' (Jędzej) chorąży nowogr. dziedzic na Miękiszu ma syna Hieronima, u Wielądka brat jego Michał, obadwaj zaś mówią, że Hieronim narodził się z Kuropatnickiej kasztelanki kijowskiej, Niesiecki dobrze nazywa ojca jej kasztelana Hieronimem, Wielądek zaś źle Ję drzejem, W Niesieckim Michał jest kasztelanem zawichostskim, u Wielądka zaś małogoskim. Bądź co bądź, syn Jędrzeja czy Michała, Hieronim pierwszy zaczyna u nas dzieje senatorskie swej rodziny. Chorąży pilznieński został 30 wrz. 1740 r. mianowany kasztelanem zawichostskim i umarł w Styczniu 1746. Ożenił się z Czernianka, córką Szembekówny siostry rodzonej księcia prymasa Krzysztofa (1738 — 48) i te stosunki, nie co innego, wyniosły go do krzesła. Z czterech jego synów był senatorem jeden, co następuje:<section end="Ankwicz"/><section begin="Ankwicz (Stanisław)" /> '''Ankwicz''' (Stanisław) ur. w r. 1720 zasługiwał się na dworze Augusta III Stolnikiem krakowskim od 7 Czerwca 1752 bywał deputatem i posłem. Posłował jeszcze na sejm elekcyjny 1764 z oświęcimskiego i z tém księstwem podpisał razem elekcyją. Kasztelanem bieckim od 14 Grud. 1764, przesiadł się na kasztelaniję sądecką 19 listop. 1771, kawaler orderu ś. Stanisława od 12 Maja 1774, potem orla białego. Ożenił się także jak ojciec z Czernianką, imieniem Salomeą, która umarła 15 lutego 1756. Za życia widział swe wszystkie dzieci w losie i w postanowieniu,<section end="Ankwicz (Stanisław)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dpe0uec0juiegsrlbh7hc0xclq3kymy
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/909
100
1084195
3150892
3149810
2022-08-14T04:02:28Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Ankwicz (Stanisław)" />a nawet wnuki. Nekrolog jego pisze, że był całe życie dla drugich przykładem, że zdawał na Boga wszystko, że był dziedzicem cnót rodzinnych. Mieszkał zwykle w dobrach swoich, w Poreinbie, gdzie zbudował kościół. Osłabiony złożył senatorstwo 1782, niedługo potem umarł 17 Paźdz. 1784 w Porembie, mając lat 64. Pochowany tamże w swoim kościele. Z synów jego starszy Tadeusz i młodszy Józef, o tym zaraz. <section end="Ankwicz (Stanisław)" /><section begin="Ankwicz (Józef)" />'''Ankwicz''' (''Józef'') syn Stanisława, możnaby wiele o nim pisać, bo człowiek wielce historyczny, ale się tutaj tylko główniejsze zacytuje fakta. Głosował już na elekcyję Stan. Augusta. Za młodu występował szlachetnie, po obywatelsku, dopiero później nabywszy pewnego stanowiska w ojczyźnie, zaczął go nadużywać. Często marszałkował sejmikom w krakowskiém. bywał posłem, na examinach szkół pochwałami swojemi zapalał młodzież do nauki, raz na ręce ks. Bogucickiego przysłał kosztowny pierścień dla jednego z uczniów, który szczególniejszą jego zwrócił na siebie uwagę. Sam wymowny, dowcipny, zdolny, pełen wiadomości, ale razem i przewrotny człowiek: prawo umiał dobrze. Jednocześnie jednakże umizgał się o względy Austrji. Maryja Teressa zrobiła go szambelanem, całej jego rodzinie przywróciła niby to dawny tytuł hrabiów i rozciągnęła go przez indygenat do wszystkich państw dziedzicznych; już to samo wskazywało na jakieś nieczyste zamiary Ankwicza. Po ojcu, z deputata trybunalskiego kasztelan Sądecki, od 19 Stycznia 1782. Odtąd bystry postęp jego w rzeczypospolitej. Członkiem kommisyi górniczej mianowany przez króla 10 Kwiet. t. r. na sejmie, później cokolwiek został jeszcze kommisarzem skarbowym, ale dla prawnych formalności z kommissarstwa tego usunąć się musiał jeszcze na tymże sejmie r. 1782, chociaż król obstawał za nim gorąco. Kiedy przyjechał po śmierci ojca z orderami jego do króla, (w grud. 1784), sam otrzymał orła białego. W r. 1783 tak urósł, że był pomiędzy innemi kandydatami położony przez radę nieustającą, do województwa krakowskiego. Ankwicz z każdym wychodził dobrze. Zbytnik największego rodzaju, wyrzucał pieniądze za okno, jak plewę. Opowiadają o jego lukullusowskich ucztach, na które sprowadzał umyślnie z Czech bażanty. W czasie sejmu wielkiego złożył kasztelaniję w roku 1791 i przyjął poselstwo do Danii. Dwa razy tam jeździł, za drugą rażą jadąc w samą rocznicę ustawy, wspaniale był w Gdańsku podejmowany przez Magistrat, jako jeden z przyjaciół serdecznych ustawy. Uwięziony 18 Kwietnia, skończył życie 9 Maja 1794 roku.<section end="Ankwicz (Józef)" /> —<section begin="Ankwicz (Andrzej)" />'''Ankwicz''' (''Andrzej Aloizy''), Skarbek z Posławic Ankwicz, syn Józefa kaszt. Sądeckiego i Starowiejskiej herb. Biberstein, urodził się w Krakowie w r. 1774. Śmierć ojca dała mu pochop do zerwania z ojczyzną. Ojca bardzo widać kochał, gdyż zbierał umyślnie oszczędzony majątek na to, aby mógł spłacić potem massę długów, które po obojgu rodzicach wziął w spadku. Poświęcił się naprzód prawu i uczył się go w Krakowie, nawet już chciał doktoryzować się, gdy idąc za namową hrabiego Hohenwartha arcybiskupa wiedeńskiego, rzucił wybrany zawód i wziął się do teologii, z której stopień doktora otrzymał w Wiedniu 1810 r. wreszcie całkiem poświecił się stanowi duchownemu, w którym pod osłoną Habsburgów szukał dla siebie promocji. Został wtedy kanonikiem ołomunieckim, później zaś dyrektorem wydziału teologicznego w uniwersytecie ołomunieckim, wreszcie Kajetan Kicki arcybiskup lwowski, mianował go swoim suffraganem w r. 1814 i wikarym jeneralnym archidyjecezyi. W r. 1813 mając zaledwie lat 40 został po tymże Kickim arcybiskupem lwowskim i prymasem Galicyi. Pasterz gorliwy, ale bez żadnego przywiązania do narodu: patryjotyzm jego był szląski, austryjacki. Słuszny, postawy wspaniałej, twarz miał białą i rumianą, nos orli: kiedy celebrował w infule wrażał poszanowanie we wszystkich, względem {{pp|podwła|dnych}}<section end="Ankwicz (Andrzej)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hfuh7npe8focub4jaur8zcj0erkwk4u
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/916
100
1084258
3150917
3149955
2022-08-14T04:33:50Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna Cyllejska" />{{pk|sła|wę}}.“ Miała tylko jedną córkę Jadwigę, która nie wiele przeżyła matkę: urodziła się zaś 1406 r. i ją to wydając na świat, matka utraciła życie. Za czasów Anny wróciły do Polski starożytne klejnoty koronne, to jest szczerbiec, jabłko i berło królewskie, oraz złota korona Bolesława, którą Ludwik wywiózł na Węgry. Królowa Anna umarła dnia 21 Maja 1416 r. Żyła z Jagiełłą lat 14. Jedynaczka jej Jadwiga miała być dziedziczką tronu polskiego; obiecano ją w małżeństwo Fryderykowi Brandeburgskiemu, ale umarła w panieństwie.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna Cyllejska" />
<section begin="Anna Witoldowa" />{{tab}}'''Anna Witoldowa,''' druga żona Witolda Kiejstutowicza córka księcia Światosława Iwanowicza smoleńskiego, siostra rodzona Jerzego i Hleba ostatnich książąt udzielnych na Smoleńsku. Pierwszy raz pokazuje się w historyi w czasie kiedy mąż jej, bohatyr Litwy Witold uwięziony w Wilnie, miał razem z ojcem swoim Kiejstutem odsiadywać ciężką pokutę w Krewie. Anna wyrobiła sobie u Jagiełły pozwolenie, aby tam udać się mogła za mężem. Przybyli przed zgonem ojca, ale wkrótce śmierć gwałtowna Kiejstuta, kazała drżeć Annie o życie Witolda. Ułożono więc spisek naprędce. Wysłała księżna do Wilna gońca prosić o kartę bezpieczeństwa dla siebie, chciała to niby wyjechać na Mazowsze do siostry męża Danuty. Goniec przywiózł jej żądaną kartę, ale z nią jednocześnie rozkaz Maryi Wojdyłowej siostry Jagiełły do rządzcy zamku krewskiego, żeby nie bawił z Witoldem po wyjeździe księżny, gdy brat jej Jagiełło, coraz jest słabszym dla więźnia. Anna dowiedziała się o tém natychmiast, udała więc źe jutro jak najraniej wyjeżdża, a wieczorem udała się do męża niby na pożegnanie, z jedną panną służebną imieniem Heleną. Tam Witold przebrał się w suknie kobiece i wyszedł z zamku z żoną jako panna, a potém spuściwszy się szczęśliwie z murów, uciekł na Słonim i Brześć do Mazowsza; Było to w r. 1382. Następnie Anna wyjechała jawnie z dziećmi z Krewa. Helena przebrana za Witolda, tak dobrze udawała chorego księcia, że dopiero trzeciego dnia domyślano się zdrady; oczywiście zginęła ofiarą poświęcenia się za niego. Była Anna i później opatrznością męża, podzielała wszystkie jego losy, wiernie w doli i niedoli. Niebo ją też hojnie uposażyło, księżna albowiem jednoczyła w sobie wszystkie dary losu, celowała urodą i rozumem, miała też wiele dyplomatycznych zdolności. Epoka wielkiego jej wpływu później przyszła, kiedy się Witold stanowczo z Jagiełłą pogodził, ale i wtedy księżna już miała szacunek ogólny i swoich i obcych. Mistrz ujmował ją sobie darami, posyłał jej antały wina reńskiego i krajowego z Pruss (Dzieje Krzyż. II 164), król Władysław z Polski jej posyłał konfekta i powidła (Życie dom. Jadw. i Jag. str. 25). Księżna nieraz jaśniała majestatem wśród zebrań rycerskich, w ziemiach Zakonu, zwłaszcza gdy już panowała na Litwie. Miała też księżna wiele zgryzoty z rodziną smoleńską. Ojciec jej wtenczas, kiedy Jagiełło jechał na ślub do Krakowa, zaczął wojować Ruś litewską; król wysłał przeciw niemu Witolda z Krakowa; książę Świętosław w boju poległ, Jerzy zaś syn jego siadł na panowaniu w Smoleńsku, jako hołdownik Litwy. W roku 1389 Witold zdradziwszy się przedczasem, że chce Skirgiełłę wyzuć z władzy wielko-książęcej, drugi raz musiał uciekać z żoną i dziećmi na Mazowsze, ale szwagier jego Janusz bał się narażać królowi i sam jeździł do Krakowa i błagał, nic nie pomogło; więc wysłał tajemnie gońca do Anny, aby myślała o własném bezpieczeństwie i wynosiła się do Krzyżaków, gdy Jagiełło domagał się uwięzienia zbiegów. Wyjechała zaraz do Pruss z córką Anastazyja, dwoma synami Janem i Jerzym, z siostrą i bratem męża Ryngajłą i Zygmuntem Kiejstutowiczem. Towarzyszył jej i brat rodzony Hleb smoleński. Mistrz dostojnych wygnańców przyjął z ochotą. Kilka razy wracał Witold do Litwy, opuszczając sprawę Zakonu i wracać musiał, ale księżna z dziećmi była w zakładzie, {{pp|pospoli|cie}}<section end="Anna Witoldowa" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5uy9vttuuhy7o7ckjbmmvk29wzes25b
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/917
100
1084261
3150919
3149958
2022-08-14T04:35:57Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna Witoldowa" />{{pk|pospoli|cie}} przesiadywała w zamku Kremitten w Samlandyi, gdyż Krzyżacy nadawali jej różne folwarki, w których koleją mieszkała. W czasie tych wojen zginął brat Anny Hleb, niedaleko od Wilna, dotąd zakładnik w Malborgu, wypuszczony za prośbą Witolda. Kiedy dojrzewały układy Jagiełły z Witoldem, księżna wyprosiła się także na wolność pod pozorem, że ukazać się musi na Żmudzi i zapalić umysły przeciw Polsce za sprawą Zakonu. W Lipcu 1394 r. osiadł przecie Witold na tronie, obok niego i Anna musiała złożyć od siebie dyplomat, uniżoności Jagielle i Jadwidze i stwierdziła go własną pieczęcią. W r. 1391 Anna odwiedzała oboje królestwo, nie znamy szczegółów tej podróży, wiadomo tylko, że jadać z Bochni do Sandomierza, na nocleg do Uścia przybyła 22 Czerwca (Życie dom. Jadw. str. 83). Na zjeżdzie świetnym z Krzyżakami, kiedy się Witold umawiał z niemi o przymierze na wyspie Salin 1398 r. znajdowała się i księżna, która występowała z całą powagą majestatu tu wśród zebrań rycerskich, najświetniejszych jakie być mogły podówczas w Litwie, do której zebrał się cały kwiat młodzieży niemieckiej. Krzyżacy wykrzykiwali tam zdrowie Witolda króla litewskiego i ruskiego. Stosunki przyjacielskie kilka lat trwały zakonu z władzcą Litwy. Wzmocniła je silnie podróż Anny do Pruss, podniesiona w celach pobożnych, odwiedzała albowiem święte miejsca, jako to relikwije w kościele brande-burgskim ś. Katarzyny męczenniczki, w Kwidzynie grób błogosławionej Doroty patronki Pruss słynny cudami, w Starogrodzie głowę ś. Barbary. Księżnę podejmowano wszędzie z wielką wspaniałością, kosztem Wielkiego Mistrza, chociaż orszak jej był wielki, złożony z kobiet i z dworzan, z mnóstwa powozów i czterystu ludzi jazdy. Najświetniejsze przyjęcie czekało na księżnę w Malborgu; odbywało się tutaj na jej cześć uroczyste nabożeństwo, dawany był stół honorowy damski obyczajem rycerskim. Księżna rej wodziła, Mistrz jej i dwunastu pannom litewskim rozdawał ubiory na głowę, pierścienie, klejnoty, sprzęty kosztowne i dworzanie dostawali konie i puhary. Podarunkom końca nie było, gdy przełożeni konwentów jeden drugiego starali się przewyższyć w hojności, o najniższych sługach nawet nie zapominano. Za księżną jeszcze mistrz słał podarunki Witoldowi (Dzieje Krzyż. 2, 28). Następnie książę litewski zdobywszy Smoleńsk na niespokojnym szwagrze Jerzym, miał jeszcze z mistrzem zjazd u Kowna. Tam zakon dawał zaręczenie Witoldowi, że wrazie śmierci jego, opiekować sie będzie Anną, że ją ochroni od wszelkiego przywłaszczenia drugich lub krzywdy, że ma się zająć całością jej uposażenia wdowiego. Anna umarła dopiero w roku 1418 i pochowana w katedrze wileńskiej obok męża.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna Witoldowa" />
<section begin="Anna ż. Świdrygiełły" />{{tab}}'''Anna,''' żona Świdrygiełły W. K. Litewskiego. Mamy jedyny tej księżny przywilej wydany dla Chodka na ziemię, którą ojciec jego niegdyś dzierżął za kniazia Hleba Dowkowdowicza, a którą potém przywłaszczył sobie Raniec. Księżna od-daje tę ziemię Chodkowi prawem lenném. Przywilej wydrukowany w Zbiorze dyplomatów rządowych i t. d. komissyi archeologicznej wileńskiej przez Maurycego Krupowicza.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna ż. Świdrygiełły" />
<section begin="Anna Konradówna" />{{tab}}'''Anna Konradówna,''' księżna oleśnicka, żona Władysława I książęcia na Płocku panującego od 1426 — 55. Matka Ziemowita VI na Płocku i Władysława II na Rawie. Doradzcą jej i opiekunem synów po śmierci ojca w czasie ich małoletności, był Paweł Giżycki biskup Płocki. W r. 1465 stanęła ugoda w Kaliszu za pośrednictwem króla Kazimierza Jagiellończyka, na mocy której Małgorzata Ziemowitówna Mazowiecka, z męża zaś księżna Konradowa Oleśnicka zrzekła się wszystkich praw swoich do Mazowsza i ziemi bełskiej, i nie miała się czego dopominać po śmierci Anny Konradówny. W r. 1475 zaś dnia 3 Lutego król zawarł z samą Anną ugodę, że mu ustąpiła ziemi sochaczewskiej i {{pp|zam|ku}}<section end="Anna Konradówna" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3chii45rmge99ero1wds17c87whpt1n
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/918
100
1084265
3150922
3149965
2022-08-14T04:37:47Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna Konradówna" />{{pk|zam|ku}}, a wzięła za różne prawa swoje dzierżawę dożywotnią dóbr rozmaitych. Król w istocie zaraz Sochaczew zajechał.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna Konradówna" />
<section begin="Anna ks. mazowiecka synowa Janusza I" />{{tab}}'''Anna, ''' księżna mazowiecka, synowa Janusza I zmarłego r. 1429, żona Bolesława, który umarł przed ojcem jeszcze w r. 1428 i matka Bolesława IV, niedoszłego króla polskiego, po śmierci Władysława Warneńczyka. Córka jej Offka czyli Oroka była za Zygmuntem Kiejstutowiczem W. K. Lit. Niewiadomo z jagiego pochodziła domu, po śmierci męża występuje ciągle razem z synem po dyplomatach w r. 1436 — 7 — 9 i t. d. Nadał i uposażyła szpital Ś. Ducha w Warszawie, zapisała mu przewóz na Wiśle i miodobranie ze wsi Gniewania i Kaczkowa, czynsze z Piaseczna i Latowicza. Zatwierdzał te jej nadania biskup poznański Jędrzej z Bnina w roku 1441 i syn Bolesław w roku 1446. Szczegóły bliższe o tem można czytać w „Dziejach Mazowsza“ Kozłowskiego.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna ks. mazowiecka synowa Janusza I" />
<section begin="Anna c. Kazimierza Jag." />{{tab}}'''Anna,''' córka Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety rakuszanki, zaślubiona księciu Bogusławowi Słupskiemu (Stolpenskiemu) na Pomorzu. Jul. B Anna, księżna mazowiecka, córka Mikołaja II Radziwiłła, nazywanego Starym (Priscus), w końcu wojewody wileńskiego, oraz kanclerza, i Zofii Anny Moniwidówny, blizkiej we krwi króla Władysława Jagiełły, wdowy po Jerzym Pacu. Siostra jej starsza poszła za mąż do Węgier, Anna młodsza od niej o 4 lata, urodzona w r. 1476, poszła za Konrada II Rudego, księcia mazowieckiego, panującego na Warszawie w r. 1496, którego była już trzecią żoną. Miała z nim dwóch synów: Janusza i Stanisława, oraz dwie córki, z czego książę dotąd bezpotomny wielce był kontent. Kiedy zaś Konrad umarł w r. 1503, miano według dawniejszej ugody lubelskiej, Mazowsze całe wcielić do Korony i na wydział pozostałych książąt zostawić tylko ziemię czerską. Anna pokazała się tutaj aniołem dobroczynnym swoich synów, nad któremi opiekę i rządy zlecił jej Konrad na śmiertelném łożu. Umiała się oprzeć pretensyjom korony i zachowała całe księztwo dla synów, w których imieniu długo rządziła. Na sejmie albowiem piotrkowskim z r. 1504, Alexander Jagiellończyk za wstawieniem się brata króla węgierskiego, zostawił lenném prawem ziemię warszawską, wyszogrodzką, zakroczymską, czerską, ciechanowską, łomżyńską i nowogrodzką, ale na dożywocie tylko książętom, poczem miały być wcielone do korony za wyposażeniem księżniczek. Posag i wyprawa Anny także zabezpieczona. Książęta obowiązani są królowi pomagać przeciw wszelkim nieprzyjaciołom, a lat doszedłszy hołd złożyć koronie, matka ich królowi tymczasem wraz z pany mazowieckiemi wypłaci 30, 000 złotych węgierskich. Była to niewiasta ambitna i mądra, ale splamiła się dosyć rozwiązłém życiem, w czem znowu naśladowała męża. Posądzają księżnę o tajne związki z Mrokowskim archidyjakonem warszawskim, i z panem mazowieckim Zaleskim. Ze księżna wiele na nich łożyła, że ich słuchała, i nie była sprawiedliwą, ztąd częste zamieszki na Mazurach, sejmy burzliwe, publiczne wyrzuty. Opuszczony Mrokowski burzył na księżnę stany mazowieckie i ztąd przychodziło do największych zgorszeń. Hasłem malkontentów było, żeby księżna rządy zdała na synów. Jednakże względem korony godność swoje umiała księżna utrzymywać. Z królem Zygmuntem Starym znosiła się często przez posły. Bywała z synami, których na krok jeden od siebie nie puszczała, na sejmach w Piotrkowie, gdzie nawet wyrabiała do Mazowsza różne ustępstwa. Tak w r. 1511 król pozwolił jej wykupić za 12, 000 ziemię wiską z rąk dziedziców Jakóba Glinki; wykupno to powiększało rzeczywiście granice księztwa, ile że ziemia wiska nie była objętą układem piotrkowskim z roku 1504. Pieniądze te zaś księżna obiecała złożyć na ręce prymasa, opiekuna i wuja młodego Glinki i w tym celu w Listopadzie 1513 r. jeszcze raz posłowie mazowieccy jeździli do<section end="Anna c. Kazimierza Jag." /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0pdcyt01pzz69q90qgo3e677qmo52sn
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/920
100
1084269
3151336
3149973
2022-08-14T08:16:03Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna c. Kazimierza Jag." />jej rządów znakomicie się wzniosła, mianowicie kościoły, na ozdobę których księżna wiele bardzo łożyła.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna c. Kazimierza Jag." />
<section begin="Anna c. Konrada II" />{{tab}}'''Anna, ''' córka młodsza Konrada II księcia mazowieckiego i Anny Radziwiłłówny, jedynaczka, przeżyła rodziców i dwóch braci: była ostatnią potomka po kądzieli Piastów mazowieckich. Objęła po ich śmierci rządy osieroconego Mazowsza z przybraną radą panów mazowieckich, naprzód wzniosła braciom nagrobek w Kościele św. Jana, na który wiele łożyła. Starał się wtedy już podobno o rękę księżniczki Stanisław ze Sprowy Odrowąż, którego posądzano o chęć ambitną przywłaszczenia sobie tronu mazowieckiego, ale król zjechawszy do Mazowsza objął sam rządy, Annie zaś którą nazywał ciągle: „ukochaną córką,“ dał na utrzymanie klucz liwski, oraz miasta Latowicz, Garwolin, Goszczyn, Piaseczno i t. d. z wielą monarchicznemi dochodami. Mogła i dwór utrzymywać na zamku w Warszawie, jeżeli chciała. W r. 1527 nadania te jeszcze król powiększył, ale gdy wyznaczeni urzędnicy koronni rachowali się z nią wydatkami i dochodami ze wszelką skrupulatnoścą, sprzykrzyło się to księżnie. Wtedy królowa Bona chcąc stan jej książęcy poniżyć a wziąć oprawą Mazowsze, postarała się, że Anna p®szła za mąż nie za jakiego panującego księcia, ale za senatora korony, to jest za owego Stanisława ze Sprowy Odrowąża, w końcu wojewodę ruskiego, wdowca po Katarzynie z Górki. Księżniczka czuła boleśnie to upokorzenie, ale musiała przyjąć je w nieszczęściu. Z Odrowążem miała jedynę córkę Zofiję, która poszła potém naprzód za Jana Tarnowskiego kasztelana wojnickiego, a następnie za Jana Kostkę wojewodę sandomierskiego.{{EO autorinfo|''Jul. B.}}<section end="Anna c. Konrada II" />
<section begin="Anna de Foix" />{{tab}}'''Anna de Foix,''' księżniczka gaskońska, waskońska, jak pisze w kronice Bielski, hrabianka d’Angóuleme, druga żona Władysława Jagiellończyka króla czeskiego i węgierskiego, brata naszych królów Jana Olbrachta, Alexandra i Zygmunta Starego. Ożenił się z nią Władysław w r. 1502 po rozwodzie z pierwszą żoną Barbarą wdową po Macieju Korwinie a z dozwoleniem Beaty starej królowej, dodaje Bielski. „Gdy Anna miała porodzić pierwsze dziecię, matka męża, Elżbieta wdowa po Kazimierzu Jagiellończyku, kazała wygotować sławne swoje pismo: „de institutione regii pueri“ w nadziei, że synowa powije chłopca. Ale omyliło ją przeczucie, urodziła się albowiem Anna (ob. art. następujący).{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna de Foix" />
<section begin="Anna c. Władysława Jag." />{{tab}}'''Anna,''' pierworodna córka Władysława Jagiellończyka króla czeskiego i węgierskiego, z drugiej jego żony Anny de Foix (ob.), urodziła się 22 Czerwca 1503 r. Później w trzy lata urodził się brat jej Ludwik i więcej dzieci nie było. Pożądliwem okiem spoglądał łakomy dom rakuski na te ostatnie gałązki najstarszego szczepu Jagiełłów. Ztąd sławny w historyi zjazd presbyrgski i wiedeński. 20 Maja 1515 r. Postanowiono w Prezburgu podwójne wzajemne małżeństwo, Anna miała iść za Karola lub Ferdynanda wnuka cesarskiego lub samego cesarza Maxymilijana, Ludwik zaś miał się żenić z Maryją burgundzką wnuczką cesarską. Jechali potem obadwaj królowie Jagielońscy Władysław i Zygmunt z Anną i z Ludwikiem do Wiednia. Tam 22 Lipca Maxymilijan przyjął w małżeństwo i poślubił przez kardynała strygońskiego Annę sobie, albo któremu z wnuków i za królowe ją koronował. Dał albowiem wtenczas słowo ojcu i stryjowi księżniczki, że jeżeli w ciągu roku sam jej nie poślubi, wyda ją niezawodnie za którego z wnuków. Cesarz miał wtenczas lat 40. Karol 15. Ferdynand zaś w jednym roku z Anną się urodził. Starał się o księżniczkę jeszcze w Węgrzech, ale nadaremnie Jan Zapolski hrabia na Spiżu, brat Barbary pierwszej żony Zygmunta Starego, dla tego cesarz wołał się traktatami upewnić. Opisy uroczystości wiedeńskich są w dzienniku Jana Kuspinijana (po polsku w Zbiorze Pamiętników do dziejów polskich Włodzimierza Platera t. I, str. 59 — 93). Cesarz ożenił się {{pp|je|dnak}}<section end="Anna c. Władysława Jag." /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rbr8wc1lb3s2nqu0yxeie676iqy21x4
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/924
100
1084277
3150932
3149989
2022-08-14T04:51:45Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna Jagiellonka" />spoczywają zwłoki Bony, wzniosła piękną kaplicę. Ludzi znakomitych wielu na świat wyprowadziła, kochali ją też wszyscy jako zabytek staropolskich czasów: Skarga przypisał Annie swoje Żywoty Świętych. Hozyjusz często do niej pisywał, wylany, serdeczny. Jednakże złe języki nic dawały i tak pokoju królowej. Księdza Solikowskiego słał król do Rzymu z obcdyjencyją do Syxtusa V, a tymczasem roznoszono wieści, że król starał się o rozwód. Miłość wszystkich ku królowej wzrosła jeszcze bardziej, gdy utraciła męża 12 Grudnia 1586 r. Solikowski powróciwszy o te czasy z Rzymu, podczas sejmu konwokacyjnego, oddawał jej publicznie w Warszawie w kościele św. Jana różę poświęcaną od papieża. Glosy niechętne ubliżały wtedy królowej, że się plątała do rządów za życia męża, chociaż tutaj ani cienia podobieństwa do tego nie było. Dożyła tej radości, że siostrzeńca Zygmunta ujrzała na tronie, a nawet prawdę powiedziawszy, Anna go głównie na Ironie utrzymała; doczekała i tej radości, że wnuka najstarszego Władysława oglądała, ale na dworze zupełnie cudzoziemskim, siostrzeńca, już dla niej nie było wolnego miejsca. Przykro to znosiła, że dawano królowej żonie Zygmunta III przed nią starszą i ciotką pierwszeństwo. Mężowi postawiła wtedy nagrobek w kaplicy jagiellońskiej na Wawelu. Umarła Anna Jagiellonka dnia 9 Września 1596 mając lat 74 w Warszawie. Ciało jej 29 Października wywieziono do Krakowa, gdzie pogrzeb się odbył na d. 12 Listopada. Szczegóły o pogrzebie i żałobie dworskiej z tego powodu ma Gaetano w Zbiorze Pamiętników Niemcewicza (t. 2, str. 107 — 138). Skarga miał mowę na jej pogrzebie. Wymowny kaznodzieja temi słowami zamknął pochwałę najzacniejszej Anny: „Tyś cnotami twemi zamknęła jagiellońską krew i domowi twemu takiś piękny koniec i zamknięcie zejściem swojém dała, cnoty i miłość ku poddanym wyrażając. Byłaś przykładem życia królewskiego i chrześcijańskiego, z ciebieśmy mieli nietylko pomoc i uweselenie, ale i zbudowanie. Tyś była chlubą narodu, uweselałaś poddane twoje, byłaś ludu twego ozdobą.“ Birkowski ogłosił z powodu tej śmierci dziełko: ''Lacrymae in funere Annae Jagellonicae Reg. Pol. et Lithuan. Ducis, Fabiani Bircovii. Cracoviae apud Lazarum'' w 4-ce, kart 7, dedykacyja Stanisławowi Mińskiemu wojewodzie łęczyckiemu.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anna Jagiellonka" />
<section begin="Anna Rakuska ż. Zyg. III" />{{tab}}'''Anna Rakuska.''' Pierwsza żona Zygmunta III króla polskiego, była córką Karola Ferdynanda arcyksięcia styryjskiego na Gracu, i Maryi córki Alberta bawarskiego, zrodzonej z Anny synowicy Karola V a córki Ferdynanda, sama zaś Zygmuntowa urodziła się w r. 1573. Pierwszą myśl o tem małżeństwie powziął król w r. 1591. Zamojski i jego stronnictwo wielce się temu opierało. Później oppozycyja rozwinęła się nawet silniej, gdy król nie radził się wcale senatu a pokryjomo traktował z Habsburgami: sądzono albowiem, że to dalszy ciąg układów z Ernestem względem korony polskiej. Kardynał Radziwiłł jeździł po narzeczoną; jakoż w marcu 1592 przybył do Pragi, gdzie podówczas bawił się cesarz Rudolf. Tutaj po wspólnej naradzie stanęło, żeby nie zwłóczyć ani chwili, wiec zaraz z Pragi udał się Radziwił do Wiednia, gdzie czekał na arcyksiężniczkę, która z matką bawiła w Styryi, ojciec przed dwoma laty już umarł. Tymczasem przeciwni małżeństwu zebrali się na zjazd walny w Jędrzejowie: postanowiono pilnować na wszelkich szlakach od Szląska i Węgier, żeby niedopuścić arcyksiężniczki. Anna uprzedziła niechętnych i wjechała w granice królestwa, a 26 maja stanęła w Krakowie, 30 koronowana przez arcybiskupa gnieź. Karnkowskiego. Uroczystości było wiele, ale smutnie się skończyły sejmem inkwizycyjnym, na którym chcieli niektórzy gorliwsi detronizować króla. Zamojski nie był na tém weselu, ale były: matka królowej, Anna Jagiellonka, {{pp|An|na}}<section end="Anna Rakuska ż. Zyg. III" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4pqgo0bb6eo0l8hfvoygf55oh7qxzut
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/927
100
1084280
3150934
3150001
2022-08-14T04:53:08Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna król. szwedzka" />—582). Samuel Dambrowski swoją „Postillę Chrześcijańska” (Jocher. obraz bibl. hist. T. 2 str. 445); w r. 1621. Jędrzej Zbylitowski w r. 1589 „Pisanie satyrów puszcz litewskich” które tak zaczyna:
<poem>Z gęstych lasów, gdzie Narew cicho z dawna bieży,
I od strumieniów które biegną w Białobieży,
I z wysokich pagórków i skal zawiesistych...
Wszyscy leśni bogowie, boginie, dryady...
Pozdrowienie, królewno tobie posyłają.</poem>
W Gołubiu założyła królewna wielki ogród, w którym pielęgnowała rozmaite krzewy. Król pragnął serdecznie nawrócić siostrę którą kochał, ale się nieu-dało; owszem Anna dawała wszelką opiekę swoim spółwyznawcom. Słynęła z pobożności i dobrych uczynków. Jadąc do Gdańska z żoną i z dziećmi, nawiedził król siostrę w Gołubiu, na wiosnę 1623 i dni kilka u niej przepędził. Niedługo potem umarła Anna 6 Lutego 1625, król wtedy zjechał z rodziną do Brodnicy chroniąc się przed zarazą, i zawakowane starostwa oddał żonie Konstancyi, Ciało zaś królewny Anny dla wojen szwedzkich, tymczasowie w kościele brodnickim prywatnie złożone, dopiero Władysław IV w lat 11 potém, wspaniale pogrzebał w Toruniu. Obrzęd ten smutny odbywał się 16 Lipca 1636 r. król, który podówczas bawił w Wiedniu, posłał tam w swojem imieniu hetmana, wojewodę wileńskiego Krzysztofa Radziwiłła.{{EO autorinfo|''Jul. Bart.''}}<section end="Anna król. szwedzka" />
<section begin="Anna Katarzyna" />{{tab}}'''Anna,''' Katarzyna Konstancyja, królewna polska, urodzona w r. 1620 córka Zygmunta III i Konstancyi arcyksiężniczki rakuskiej. Ojciec jeszcze wyrobił jej u stanów rzeczpospolitej na utrzymanie, starostwa gołubskie i tucholskie w roku 1632 po śmierci królowej, z tucholskiego płacił jej rocznie kanclerz lit. Radziwiłł dzierżawy 25,000. Król umierając polecił synom, żeby wydali siostrę tylko za księcia katolika, co mu obiecali, jak świadczy tenże kanclerz Radziwiłł, wielki przyjaciel królewny, stąd często żonę swoją nakłaniał do tego, że przebywała razem z królewną, i że ją rozrywała zastępując matkę, główną przecież opiekę nad nią rozciągała panna Urszula Mejerinn, aż do swej śmierci, która nastąpiła w maju 1635 r. Anna razem z bratem Władysławem, jechała na pogrzeb ojca i na koronacyję do Krakowa, była jednakże narada czy królewnę do stołu po koronacyi prosić, co dziwna. Siedziała potem ciągle w Warszawie, kochana przez braci, a najwięcej szanowana przez króla Władysława, za którym w roku 1635 pośpieszyła nawet aż do Wilna: wjazd jej do stolicy Litwy odbył się 19 czerwca i równy był prawie królewskiemu; senatorowie, dworscy, żołnierze, wszystkie stany przyjmowali królewnę a cudzoziemców to dziwiło. Jeździła wtenczas z bratem po okolicach Wilna, odwiedzała niekiedy i panów litewskich, była w Rakonciszkach, Werkach i t. d. Podczas tego pobytu w Litwie, um. 26 sier. kanclerz królewny ks. Szyszkowski, scholastyk krakowski, człowiek młody, wszyscy go żałowali. Miejsce jego zajął ks. Alexander Trzebiński, dawniej podkomorzy lwowski. W czasie wesela królewskiego z Cecylją Renata, narada była względem zamęścia Anny, chciano ją wydać za dziewięcio-letniego syna arcyksiężny Klaudyi, która Cecylję przywiozła. Król przystawał na to, ile że cesarz sam podobno swatał Annę. Byli tacy panowie, którzy radzili infantkę zaraz wysłać z arcyksiężną jako matką przyszłego narzeczonego, ale kanclerz Radziwiłł wstrzymał tę nagłą ochoczość. Zapewne, rzecz była dobra, narzeczony miał wziąść po ojcu w spadku Tyrol, ależ Anna była od niego starsza i posag jej 4 milijony narażano na zgubę. Narzeczony lub Anna mogli umrzeć przed ślubem, narzeczony mógł dorósłszy niechcieć królewny, gdzież pewność posagu? Stanęło na tém, żeby poczekać bez urazy cesarza, może się królewnie przytrafić<section end="Anna Katarzyna" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
45srv3mdwuie4hd9t2n6fytrb08k9pt
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/930
100
1084284
3150941
3150006
2022-08-14T04:55:56Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anna Iwanowna" />księcia Kurlandzkiego. Po śmierci Cesarzowej, powiodło mu się zagarnąć w swe ręce ster państwa. Za jego namową Anna, jeszcze za życia, mianowała następcą ciotecznego wnuka swojego, Jana Antonowicza, księcia Brunświckiego, niemowlę sześciotygodniowe, Birona zaś regentem państwa.<section end="Anna Iwanowna" />
<section begin="Anna Piotrówna" />{{tab}}'''Anna Piotrówna, ''' starsza córka Piotra Wielkiego, z drugiej żony jego Katarzyny, ur. 1708 roku. W 17 roku życiu wydana za mąż za Karola Fryderyka, księcia Holsztejn-Gottorpskiego, synowca króla Szwedzkiego Karola XII. Przez cały ciąg panowania Katarzyny I, Anna z mężem mieszkała w Petersburgu, i testamentem matki swojej naznaczoną została opiekunką Piotra II. W 1727 po śmierci Cesarzowej, Karol Fryderyk, niemogąc znieść dumnego postępowania Menszykowa, wyjechał z żoną do Kieł. Tu w następnym roku urodził się mu syn Karol-Piotr-Ulrych, który wstąpił potém na tron rossyjski pod imieniem Piotra III i był mężem cesarzowej Katarzyny II. We trzy miesiące po jego urodzeniu, Anna Piotrówna umarła r. 1728. Ciało jej przewieziono do Petersburga i pochowano w Soborze Petropawłowskim. Ku pamięci Anny mąż jej w roku 1735 ustanowił order ś. Anny, który był z początku holsztyńskim, a od 5 Kwietnia 1797 r. zaliczony w poczet orderów rossyjskich. Anna Piotrówna łączyła w sobie rozum niepospolity, z nadzwyczajną pięknością, i była ulubioną córką Piotra W.<section end="Anna Piotrówna" />
<section begin="Anna Leopoldówna" />{{tab}}'''Anna Leopoldówna, ''' córka Karola Leopolda, księcia Meklemburgskiego, małżonka księcia Brunświcko-Wolfenbutelskiego Antoniego Ulrycha, wnuczka po matce Cara rossyjskiego Jana V: ur. w Rostoku 1718. Kiedy Anna Jwanówna przysposobiła za córkę księżniczkę Meklemburgską, przyjęła ona wyznanie prawosławne 1733 r.; w 1739 zaślubiła Antoniego Ulrycha, i wydała na świat syna Jana, ogłoszonego po śmierci Anny Jwanówny Cesarzem Wszech Rossyi. Po usunięciu regenta Birona, Anna Leopoldówna (1740) ogłosiła się rządczynią państwa w imieniu swego syna; ale wkrótce (1741) zmuszona ustąpić tronu Cesarzowej Elżbiecie Piotrównie. Umarła (1746) w Chołmogorach. W ciągu jednorocznego panowania, wszechwładnymi jej ministrami byli, z początku Munich, potem Ostermann, nakoniec Gołowkin. Antoni Ulrych często także brał udział w sprawach państwa. Polityka rossyjska w owym czasie ulegała rozmaitym wpływom, i przechylała się kolejno już na stronę Maryi Teresy, już na stronę Fryderyka II. Skutkiem tego wahania się było zerwanie stosunków ze Szwecyja. Za panowania Anny potwierdzone zostały artykuły pokoju belgradzkiego; a Turcyja przyznawać zaczęła panującym rossyjskim tytuł cesarski.<section end="Anna Leopoldówna" />
<section begin="Anna Krakowianka" />{{tab}}'''Anna Krakowianka,''' ob. ''Libera Anna''.<section end="Anna Krakowianka" />
<section begin="Anna moneta srebrna" />{{tab}}'''Anna,''' moneta srebrna, mająca obieg w Kalkucie i Singapore, 16 takich monet składa 1 rupije; równa się ona około 9½ grosza, czyli 4¾ kopiejki.<section end="Anna moneta srebrna" />
<section begin="Annaberg" />{{tab}}'''Annaberg,''' miasto w Saksonii, w górach Erz, liczące 8, 000 mieszkańców, ważne dawniej jako osada górnicza, a dziś jako jedno z najgłówniejszych ognisk przemysłowych tego kraju. W końcu XV stulecia, kiedy górnictwo tameczne, wydające srebro, miedź, żelazo i kobalt, coraz się bardziej rozwijało, książę Albert stał się założycielem miasta Annaberg, które wkrótce znakomicie się podniosło. Od czasu gdy wydajność kopalni zmniejszać się zaczęła, miejsce jego zajął przemysł rękodzielniczy, a mianowicie wyrób ręczny koronek, fabrykacyja wstążek i materyj jedwabnych. Kościół miejski zawiera kilka dobrych obrazów i ciekawą płaskorzeźbę z palonej ziemi.<section end="Annaberg" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
80sm5mep6061azbfgul8q2tomk4v29g
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/931
100
1084285
3150951
3150007
2022-08-14T05:04:02Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Annales" />{{tab}}'''Annales, Annały''' ob. ''Kronika, Roczniki''.<section end="Annales" />
<section begin="Annalista" />{{tab}}'''Annalista, ''' pisarz rocznych dziejów, kronikarz.<section end="Annalista" />
<section begin="Annalista Franciszkan" />{{tab}}'''Annalista Franciszkan, ''' rozpoczyna dzieje polski od 913 r., często mylnie opowiedziane, jednak obejmują wiele wypadków, a miedzy niemi o urodzajach, zjawiskach i dziwach, dużo o kapitułach zakonu franciszkańskiego i kanonizazyi świętych tego zakonu, z czego wniesiono, że Annalista był Franciszkanem, jeśli nie w Krakowie, to gdzieś w Małej Polsce piszący. Doprowadził swą kronikę po rok 1340; później do 1426 są dorywkowo z dużemi przerwami zapisywane wypadki.<section end="Annalista Franciszkan" />
<section begin="Annalista krakowski" />{{tab}}'''Annalista krakowski,''' objął lata od Dąbrówki do roku 1135; pod tytułem: ''Recapitulatur brevius cronica polonorum'' (w zbiorze Sommersberga tom II f. 79). Zdaje się że to jest tylko wyciąg krótki z kroniki czyli annałów. Nazwany przez J. Lelewela annalista krakowskim, ponieważ wyłącznie okolice Krakowa ma na oku.<section end="Annalista krakowski" />
<section begin="Annalista gnieźnieński" />{{tab}}'''Annalista gnieźnieński,''' (ob. ''Janek z Czarnkowa'').<section end="Annalista gnieźnieński" />
<section begin="Annalista polski" />{{tab}}'''Annalista polski,''' zaczyna od Dąbrówki a kończy historyję na r. 1247. Podaje nie wiele wypadków, ale tylko rok ostatni ma kilka zdarzeń obszerniej opowiedzianych.<section end="Annalista polski" />
<section begin="Annalista kujawski" />{{tab}}'''Annalista kujawski,''' poczyna dzieje polski od 1249 — 1309 r., gdzie powtarza słowa z roczników Boguchwała. Od roku 1270 szczególniej zajmuje się kujawskiemi sprawami, jakby o wielkopolskich i poznańskich zapomniał, i dla tego nazwano go kujawskim.<section end="Annalista kujawski" />
<section begin="Annalista sandomierski" />{{tab}}'''Annalista sandomierski,''' zaczyna od 913 a kończy dzieje polskie na 1430 roku; po nim nieznany kopista przepisawszy jego historyją z niektóremi odmianami i błędami, dociągnął do r. 1464 pod tytułem: ''Gesta cronicalia''. Te dzieje ciągnął do 1512 r. ''annalista trzemeszeński''. Pierwszy to jest sandomierski lak nazwany, że się sandomierskiemi sprawami zajmuje, pisze o wielu latach z żywotów z Galla z legend i z poprzednich annałów. Trzemeszeński zaś, z początku idzie za Mateuszem, potém trzyma się Galla lub innych przed nim piszących.<section end="Annalista sandomierski" />
<section begin="Annały" />{{tab}}'''Annały''' ob. ''Annales''.<section end="Annały" />
<section begin="Annapolis" />{{tab}}'''Annapolis,''' nazwisko dwóch miast Ameryki Północnej. Pierwsze w posiadłościach angielskich, leży nad zatoką Fundy w Nowej Szkocyi i liczy około 1, 200 mieszkańców. Aż do r. 1710 zostawało ono pod panowaniem Francuzów i nosiło nazwę Port-Royal, przeszedłszy zaś w ręce Anglików przybrało miano Annapolis, na cześć królowej Anny. Rzeka tegoż nazwiska, wpadająca do zatoki pędem bardzo bystrym, czyni port niebezpiecznym dla ciężko ładownych okrętów. — Drugie wznosi się na półwyspie, przy ujściu rzeki Severn do zatoki Chesapcake i jest stolicą Stanu Maryland. Zbudowane nieregularnie, liczy dziś około 3, 000 mieszkańców, posiada teatr, giełdę i okazały ratusz, jedne z największych budowli lego rodzaju w części południowej Stanów Zjednoczonych.<section end="Annapolis" />
<section begin="Annasz" />{{tab}}'''Annasz,''' syn Setha, najwyższy kapłan żydowski. Piastował ten urząd lal jedenaście; a złożywszy go, zachował tytuł jego i miał czynny udział w sprawach publicznych. Pojmanego w ogrodzie oliwnym Jezusa Chrystusa przywiedziono naprzód do Annasza, a od niego do Kaifasza, jego zięcia, najwyższego kapłana roku onego, (ś. Jan, 18, 13 — 24). Niektórzy przypuszczają, że Annasz i Kaifasz, jednocześnie oba sprawowali obowiązki najwyższego kapłana. — Przysłowie „Odsyłać od Annasza do Kaifasza,“ znaczy niepotrzebnie kogo wodzić od jednej osoby do drugiej, mianowicie w sprawach sądowych.<section end="Annasz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pjrbhw9nh7ii5g51qeeedtzu8kb4agt
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/932
100
1084286
3150960
3150008
2022-08-14T05:07:56Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Annaty" />{{tab}}'''Annaty, Anaty''' (z łacińskiego: ''Annata''), dochód jednoroczny, a raczej podatek odpowiedni rocznemu dochodowi, albo z beneficyjów konsystoryjalnych, jakowy otrzymujący beneficium winien płacić kamerze apostolskiej, przy odebraniu bulli, albo z każdego innego beneticyjum, a wtedy biskupi, kapituły, archidyjakonowie pobierali tę opłatę. Początek tego podatku w Polsce, przeznaczonego na utrzymanie Missyjonarzy ku nawracaniu niewiernych naznaczają historycy w XIII wieku. Zygmunt I i Zygmunt August żądali od stolicy apostolskiej, aby annaty do skarbu rzeczypospolitej były płacone na utrzymanie wojska polskiego, które samo za całe chrześcijaństwo, walczyć naprzeciw niewiernym musiało. Gdy papież na to zezwolić niechciał, nakazano ustawami r. 1567 i 1607 płacić annaty do skarbu rzeczypospolitej pod karą powtórnej zapłaty, choćby kto do Rzymu posłał z przyrzeczeniem uzyskania później zatwierdzenia papiezkiego tych ustaw. Papiezkie zatwierdzenie nie nastąpiło nigdy, a annały upadły. — Nie trzeba mieszać z annałami czyli brać za jedno: annus gratiae, o tym roku miłościioym jest statut biskupa Lutkona (volum. Legum I, 105) podług którego, gdy benefi-cyjat umiera w pierwszych trzech miesiącach roku, do jego majątku zaliczają się dochody w części, jeżeli w następnych trzech miesiącach w połowie: gdy umarł w trzecim kwartale w, a w ostatnim, w całości.{{EO autorinfo|''K. Wł. W. — W.D.''}}<section end="Annaty" />
<section begin="Annécy" />{{tab}}'''Annecy,''' drugie z rzędu miasto księstwa Sabaudyi, — nad jeziorem tegoż nazwiska, u stóp Alp, niegdyś stolica udzielnych hrabiów Genevois, których zburzony zamek wieńczy jednę z gór pobliskich. Annecy jest stolicą biskupa i liczy do 7, 000 mieszkańców zajętych przemysłem w wielkich hutach szklanych i przędzalniach bawełny; wszystkie prawie domy spoczywają tu od frontu na filarach, które tworzą całe ulice arkad. Miasto to jest miejscem urodzenia ś. Franciszka Salezego, którego szczątki pochowane są w tamecznej katedrze.<section end="Annécy" />
<section begin="Annelidy" />{{tab}}'''Annelidy''' ob. ''Pierścienice''.<section end="Annelidy" />
<section begin="Annex" />{{tab}}'''Annex, Annexy''' (Allegata) z łacińskiego: dowód, świadectwo popierające akt jaki, dokument, dodatek do jakiego pisma, objaśniający lepiej sam przedmiot.<section end="Annex" />
<section begin="Annexacyja" />{{tab}}'''Annexacyja''' (po łacinie: przyłączenie, wcielenie używa się głównie o prowincyjach lub krajach przyłączonych pod obce panowanie, czyli to skutkiem układów, czy też zaboru wojennego.<section end="Annexacyja" />
<section begin="Annibal" />{{tab}}'''Annibal,''' ur. u Kartaginie około r, 214 przed J. C., zaledwie skończył dziewięć lat życia, gdy mu ojciec jego, Amilkar, na ołtarzu wieczną nienawiść kazał poprzysiądz Rzymianom. Nigdy podobno przysięga wierniej nie była dochowaną. Po śmierci Asdrubala, któremu Kartagińczycy zlecili byli zawojowanie Hiszpanii, Annibal, nauczywszy się pod kierunkiem swego ojca i szwagra sztuki wojennej, licząc wówczas 23 lat wieku, objął dowództwo nad wojskiem, i w ciągu tej i dwóch następnych kampanij, zdobył kraj aż po rzeke Ebro. Stanąwszy skutkiem tego na czele dzielnej i licznej armii, mogąc oraz liczyć na środki pomocnicze ze zdobytej części Hiszpanii, przemyśliwał już tylko o zerwaniu przymierza z Rzymianami. O pozór było nietrudno, zdobył bowiem miasto Sagunt, sprzymierzone z Rzymem i zburzył je do szczętu, gdy tymczasem Rzymianie napróżno wysyłali do niego poselstwo, którego nawet nie przyjął, i które również w raniej Kartaginie, pomimo usiłowań Hannona, pragnącego utrzymać pokój, nader niedostateczne otrzymało objaśnienia. Senat rzymski wysłał wówczas do Kartaginy drugie poselstwo, które nie otrzymawszy żadnego zadosyć uczynienia, wypowiedziało Kartagińczykom wojnę: posłowie rzymscy wracając następnie do Włoch, udali się przez Hiszpanije i Galliję, w celu zawarcia tamże przymierzy, lecz i to było zapóźno, a Rzym w gotującej się walce pozostał całkiem odosobnionym. W 216 r. przed J. U. Annibal opuścił Hiszpanije, wysławszy {{pp|poprze|dnio}}<section end="Annibal" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4x9qme9s6wnaozkxd91gtwlzoznxo41
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/939
100
1084293
3150975
3150023
2022-08-14T05:13:37Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anniceris" />swego pociągu do przyjemności życia. Modyfikacyja ta, jakkolwiek w gruncie zbijała zasadę główną, znalazła jednak tylu zwolenników, że w łonie szkoły cyreńskiej powstała sekta filozoficzna Anniceryjczyków, która wkrótce atoli, jak cała szkoła, zlała się z epikureizmem.<section end="Anniceris" />
<section begin="Anninga" />{{tab}}'''Anninga, ''' u Grenlandczyków bożek księżyca, niegdyś swawolny chłopczyk, który w zabawie ścigając siostrę posmolony został przez nią sadzami z lampy, a gdy jeszcze w gonitwie nie ustawał, zmusił ją do wzbicia się w powietrze, gdzie została słońcem. Anninga wzniósł się w ślad za nią i został księżycem; z sadzów lampy powstały czarne plamy, po dziś dzień jeszcze widzialne. W ostatniej kwadrze zmęczony i zgłodniały, wychodzi na polowanie psów morskich; później dobrze wytuczony pokazuje się znowu w pełni. Podczas zaćmień księżyca, Anninga chodzi po ludzkich domostwach i kradnie skóry psów morskich i pokarmy; więc też wszystko przed nim starannie chowają i wypędzają biciem w kotły. Pannom bez skazy czci dziewiczej niewolno długo się w niego wpatrywać, gdyż Anninga jest duchem bardzo nieczystym.<section end="Anninga" />
<section begin="Annius Viterbiensis" />{{tab}}'''Annius Viterbiensis''' czyli z '''Viterbo''' (Jan Nanni), bardziej znany pod imieniem łacińskiem, urodzony 1432 r. w Viterbo, wstąpiwszy za młodu do zakonu kaznodziejskiego, z zapałem poświęcał się nauce historyi i języków starożytnych. Powołany do Rzymu, z odznaczeniem przyjmowany był przez papieży Syxta IV i Alexandra VI; ten ostatni w 1499 r. mianował go intendentem świętego pałacu. Umarł 1502 r., otruty podobno przez Cezara Borgia, syna Alexandra VI, który go nienawidził. Nanni napisał wiele dzieł, między innemi traktat: ''O państwie tureckiém'', oraz zmyślony zbiór starożytnych historyków, pod tytułem: ''Antiquitatum variorum Volumen, cum commentariis fratris Joannis Anni Viterbiensis'', który wielkie miał powodzenie, gdyż naturalnie każdy chciwy był poznać tak sławnych autorów jak Manetona, Berozyjusza, Fabijana Piktora, Megastenesa i innych, których miano już za całkiem straconych. Annius utrzymywał, że odkrył ich w podróży do Mantui; ponieważ jednak nikomu nie pokazywał rękopismów, słusznie zaczęto powątpiewać o ich autentyczności, jakkolwiek ta okoliczność przyczyniła się tylko jeszcze do jego sławy naukowej.<section end="Annius Viterbiensis" />
<section begin="Annoben" />{{tab}}'''Annoben''' (Annaboa), wyspa w zatoce gwineńskiej, o mil 40 od przylądka Lopez, licząca około 1, 000 mieszkańców. Odkryta roku 1473 przez Portugalczyków, została odstąpioną r. 1778 Hiszpanom, do których dotychczas należy. Stolicą jej jest miasteczko tegoż nazwiska.<section end="Annoben" />
<section begin="Anominacyja" />{{tab}}'''Annominacyja''' zwana także '''Paronomazyją, ''' rodzaj igraszki słów, powstającej ze zmiany częstokroć jednej tylko głoski w nazwiskach i wyrazach, skutkiem której też wyrazy nabierają znaczenia kontrastu, jak np. w łacińskiém: ''amans, kochanek i amens, waryjat.<section end="Anominacyja" />
<section begin="Annonay" />{{tab}}'''Annonay,''' starożytne miasto w departamencie francuzkim Ardeche, niedaleko spławu rzeczek Cance i Deaume, liczące przeszło 10, 000 mieszkańców. Celuje mianowicie fabrykacyją papieru, którego wyrabia się tu za 3 milijony franków rocznie. Oprócz tego posiada znaczną liczbę fabryk sukna, przędzalnie jedwabiu i bawełny. Godnym uwagi jest tu obelisk, wzniesiony na cześć Montgolfie’ra, wynalazcy żeglugi napowietrznej, który się w tém mieście urodził.<section end="Annonay" />
<section begin="Annopol" />{{tab}}'''Annopol,''' miasteczko w dawném Województwie Wołyńskiém, w powiecie Łuckim; założone w r. 1750. Leży na obszernej płaszczyźnie: na trakcie z Korca do Ostroga, dawniej własność przed laty książąt Jabłonowskich.<section end="Annopol" /.
<section begin="Annopol miasteczko niedaleko Wisły"{{tab}}'''Annopol''' miasteczko, niedaleko Wisły, w Gubernii Lubelskiej w powiecie Zamojskim położone, ma do 800 mieszkańców.<section end="Annopol miasteczko niedaleko Wisły" />
<section begin="Annotacyja" />{{tab}}'''Annotacyja,''' wyraz z łacińskiego wzięty, oznacza przypisek, dodatkowe {{pp|obja|śnienie}}<section end="Annotacyja" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2k45ejaxttx5m2r72ybpgbjyec64wzq
3150977
3150975
2022-08-14T05:14:02Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anniceris" />swego pociągu do przyjemności życia. Modyfikacyja ta, jakkolwiek w gruncie zbijała zasadę główną, znalazła jednak tylu zwolenników, że w łonie szkoły cyreńskiej powstała sekta filozoficzna Anniceryjczyków, która wkrótce atoli, jak cała szkoła, zlała się z epikureizmem.<section end="Anniceris" />
<section begin="Anninga" />{{tab}}'''Anninga, ''' u Grenlandczyków bożek księżyca, niegdyś swawolny chłopczyk, który w zabawie ścigając siostrę posmolony został przez nią sadzami z lampy, a gdy jeszcze w gonitwie nie ustawał, zmusił ją do wzbicia się w powietrze, gdzie została słońcem. Anninga wzniósł się w ślad za nią i został księżycem; z sadzów lampy powstały czarne plamy, po dziś dzień jeszcze widzialne. W ostatniej kwadrze zmęczony i zgłodniały, wychodzi na polowanie psów morskich; później dobrze wytuczony pokazuje się znowu w pełni. Podczas zaćmień księżyca, Anninga chodzi po ludzkich domostwach i kradnie skóry psów morskich i pokarmy; więc też wszystko przed nim starannie chowają i wypędzają biciem w kotły. Pannom bez skazy czci dziewiczej niewolno długo się w niego wpatrywać, gdyż Anninga jest duchem bardzo nieczystym.<section end="Anninga" />
<section begin="Annius Viterbiensis" />{{tab}}'''Annius Viterbiensis''' czyli z '''Viterbo''' (Jan Nanni), bardziej znany pod imieniem łacińskiem, urodzony 1432 r. w Viterbo, wstąpiwszy za młodu do zakonu kaznodziejskiego, z zapałem poświęcał się nauce historyi i języków starożytnych. Powołany do Rzymu, z odznaczeniem przyjmowany był przez papieży Syxta IV i Alexandra VI; ten ostatni w 1499 r. mianował go intendentem świętego pałacu. Umarł 1502 r., otruty podobno przez Cezara Borgia, syna Alexandra VI, który go nienawidził. Nanni napisał wiele dzieł, między innemi traktat: ''O państwie tureckiém'', oraz zmyślony zbiór starożytnych historyków, pod tytułem: ''Antiquitatum variorum Volumen, cum commentariis fratris Joannis Anni Viterbiensis'', który wielkie miał powodzenie, gdyż naturalnie każdy chciwy był poznać tak sławnych autorów jak Manetona, Berozyjusza, Fabijana Piktora, Megastenesa i innych, których miano już za całkiem straconych. Annius utrzymywał, że odkrył ich w podróży do Mantui; ponieważ jednak nikomu nie pokazywał rękopismów, słusznie zaczęto powątpiewać o ich autentyczności, jakkolwiek ta okoliczność przyczyniła się tylko jeszcze do jego sławy naukowej.<section end="Annius Viterbiensis" />
<section begin="Annoben" />{{tab}}'''Annoben''' (Annaboa), wyspa w zatoce gwineńskiej, o mil 40 od przylądka Lopez, licząca około 1, 000 mieszkańców. Odkryta roku 1473 przez Portugalczyków, została odstąpioną r. 1778 Hiszpanom, do których dotychczas należy. Stolicą jej jest miasteczko tegoż nazwiska.<section end="Annoben" />
<section begin="Anominacyja" />{{tab}}'''Annominacyja''' zwana także '''Paronomazyją, ''' rodzaj igraszki słów, powstającej ze zmiany częstokroć jednej tylko głoski w nazwiskach i wyrazach, skutkiem której też wyrazy nabierają znaczenia kontrastu, jak np. w łacińskiém: ''amans, kochanek i amens, waryjat.<section end="Anominacyja" />
<section begin="Annonay" />{{tab}}'''Annonay,''' starożytne miasto w departamencie francuzkim Ardeche, niedaleko spławu rzeczek Cance i Deaume, liczące przeszło 10, 000 mieszkańców. Celuje mianowicie fabrykacyją papieru, którego wyrabia się tu za 3 milijony franków rocznie. Oprócz tego posiada znaczną liczbę fabryk sukna, przędzalnie jedwabiu i bawełny. Godnym uwagi jest tu obelisk, wzniesiony na cześć Montgolfie’ra, wynalazcy żeglugi napowietrznej, który się w tém mieście urodził.<section end="Annonay" />
<section begin="Annopol" />{{tab}}'''Annopol,''' miasteczko w dawném Województwie Wołyńskiém, w powiecie Łuckim; założone w r. 1750. Leży na obszernej płaszczyźnie: na trakcie z Korca do Ostroga, dawniej własność przed laty książąt Jabłonowskich.<section end="Annopol" />
<section begin="Annopol miasteczko niedaleko Wisły"{{tab}}'''Annopol''' miasteczko, niedaleko Wisły, w Gubernii Lubelskiej w powiecie Zamojskim położone, ma do 800 mieszkańców.<section end="Annopol miasteczko niedaleko Wisły" />
<section begin="Annotacyja" />{{tab}}'''Annotacyja,''' wyraz z łacińskiego wzięty, oznacza przypisek, dodatkowe {{pp|obja|śnienie}}<section end="Annotacyja" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
affz6a48pymr9wsaj50o9o00mfrt9q8
3150978
3150977
2022-08-14T05:14:31Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anniceris" />swego pociągu do przyjemności życia. Modyfikacyja ta, jakkolwiek w gruncie zbijała zasadę główną, znalazła jednak tylu zwolenników, że w łonie szkoły cyreńskiej powstała sekta filozoficzna Anniceryjczyków, która wkrótce atoli, jak cała szkoła, zlała się z epikureizmem.<section end="Anniceris" />
<section begin="Anninga" />{{tab}}'''Anninga, ''' u Grenlandczyków bożek księżyca, niegdyś swawolny chłopczyk, który w zabawie ścigając siostrę posmolony został przez nią sadzami z lampy, a gdy jeszcze w gonitwie nie ustawał, zmusił ją do wzbicia się w powietrze, gdzie została słońcem. Anninga wzniósł się w ślad za nią i został księżycem; z sadzów lampy powstały czarne plamy, po dziś dzień jeszcze widzialne. W ostatniej kwadrze zmęczony i zgłodniały, wychodzi na polowanie psów morskich; później dobrze wytuczony pokazuje się znowu w pełni. Podczas zaćmień księżyca, Anninga chodzi po ludzkich domostwach i kradnie skóry psów morskich i pokarmy; więc też wszystko przed nim starannie chowają i wypędzają biciem w kotły. Pannom bez skazy czci dziewiczej niewolno długo się w niego wpatrywać, gdyż Anninga jest duchem bardzo nieczystym.<section end="Anninga" />
<section begin="Annius Viterbiensis" />{{tab}}'''Annius Viterbiensis''' czyli z '''Viterbo''' (Jan Nanni), bardziej znany pod imieniem łacińskiem, urodzony 1432 r. w Viterbo, wstąpiwszy za młodu do zakonu kaznodziejskiego, z zapałem poświęcał się nauce historyi i języków starożytnych. Powołany do Rzymu, z odznaczeniem przyjmowany był przez papieży Syxta IV i Alexandra VI; ten ostatni w 1499 r. mianował go intendentem świętego pałacu. Umarł 1502 r., otruty podobno przez Cezara Borgia, syna Alexandra VI, który go nienawidził. Nanni napisał wiele dzieł, między innemi traktat: ''O państwie tureckiém'', oraz zmyślony zbiór starożytnych historyków, pod tytułem: ''Antiquitatum variorum Volumen, cum commentariis fratris Joannis Anni Viterbiensis'', który wielkie miał powodzenie, gdyż naturalnie każdy chciwy był poznać tak sławnych autorów jak Manetona, Berozyjusza, Fabijana Piktora, Megastenesa i innych, których miano już za całkiem straconych. Annius utrzymywał, że odkrył ich w podróży do Mantui; ponieważ jednak nikomu nie pokazywał rękopismów, słusznie zaczęto powątpiewać o ich autentyczności, jakkolwiek ta okoliczność przyczyniła się tylko jeszcze do jego sławy naukowej.<section end="Annius Viterbiensis" />
<section begin="Annoben" />{{tab}}'''Annoben''' (Annaboa), wyspa w zatoce gwineńskiej, o mil 40 od przylądka Lopez, licząca około 1, 000 mieszkańców. Odkryta roku 1473 przez Portugalczyków, została odstąpioną r. 1778 Hiszpanom, do których dotychczas należy. Stolicą jej jest miasteczko tegoż nazwiska.<section end="Annoben" />
<section begin="Anominacyja" />{{tab}}'''Annominacyja''' zwana także '''Paronomazyją, ''' rodzaj igraszki słów, powstającej ze zmiany częstokroć jednej tylko głoski w nazwiskach i wyrazach, skutkiem której też wyrazy nabierają znaczenia kontrastu, jak np. w łacińskiém: ''amans, kochanek i amens, waryjat.<section end="Anominacyja" />
<section begin="Annonay" />{{tab}}'''Annonay,''' starożytne miasto w departamencie francuzkim Ardeche, niedaleko spławu rzeczek Cance i Deaume, liczące przeszło 10, 000 mieszkańców. Celuje mianowicie fabrykacyją papieru, którego wyrabia się tu za 3 milijony franków rocznie. Oprócz tego posiada znaczną liczbę fabryk sukna, przędzalnie jedwabiu i bawełny. Godnym uwagi jest tu obelisk, wzniesiony na cześć Montgolfie’ra, wynalazcy żeglugi napowietrznej, który się w tém mieście urodził.<section end="Annonay" />
<section begin="Annopol" />{{tab}}'''Annopol,''' miasteczko w dawném Województwie Wołyńskiém, w powiecie Łuckim; założone w r. 1750. Leży na obszernej płaszczyźnie: na trakcie z Korca do Ostroga, dawniej własność przed laty książąt Jabłonowskich.<section end="Annopol" />
<section begin="Annopol miasteczko niedaleko Wisły" />{{tab}}'''Annopol''' miasteczko, niedaleko Wisły, w Gubernii Lubelskiej w powiecie Zamojskim położone, ma do 800 mieszkańców.<section end="Annopol miasteczko niedaleko Wisły" />
<section begin="Annotacyja" />{{tab}}'''Annotacyja,''' wyraz z łacińskiego wzięty, oznacza przypisek, dodatkowe {{pp|obja|śnienie}}<section end="Annotacyja" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1cnylz8kj9wf77f432ia8i475xotbig
3151338
3150978
2022-08-14T08:20:39Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anniceris" />swego pociągu do przyjemności życia. Modyfikacyja ta, jakkolwiek w gruncie zbijała zasadę główną, znalazła jednak tylu zwolenników, że w łonie szkoły cyreńskiej powstała sekta filozoficzna Anniceryjczyków, która wkrótce atoli, jak cała szkoła, zlała się z epikureizmem.<section end="Anniceris" />
<section begin="Anninga" />{{tab}}'''Anninga, ''' u Grenlandczyków bożek księżyca, niegdyś swawolny chłopczyk, który w zabawie ścigając siostrę posmolony został przez nią sadzami z lampy, a gdy jeszcze w gonitwie nie ustawał, zmusił ją do wzbicia się w powietrze, gdzie została słońcem. Anninga wzniósł się w ślad za nią i został księżycem; z sadzów lampy powstały czarne plamy, po dziś dzień jeszcze widzialne. W ostatniej kwadrze zmęczony i zgłodniały, wychodzi na polowanie psów morskich; później dobrze wytuczony pokazuje się znowu w pełni. Podczas zaćmień księżyca, Anninga chodzi po ludzkich domostwach i kradnie skóry psów morskich i pokarmy; więc też wszystko przed nim starannie chowają i wypędzają biciem w kotły. Pannom bez skazy czci dziewiczej niewolno długo się w niego wpatrywać, gdyż Anninga jest duchem bardzo nieczystym.<section end="Anninga" />
<section begin="Annius Viterbiensis" />{{tab}}'''Annius Viterbiensis''' czyli z '''Viterbo''' (Jan Nanni), bardziej znany pod imieniem łacińskiem, urodzony 1432 r. w Viterbo, wstąpiwszy za młodu do zakonu kaznodziejskiego, z zapałem poświęcał się nauce historyi i języków starożytnych. Powołany do Rzymu, z odznaczeniem przyjmowany był przez papieży Syxta IV i Alexandra VI; ten ostatni w 1499 r. mianował go intendentem świętego pałacu. Umarł 1502 r., otruty podobno przez Cezara Borgia, syna Alexandra VI, który go nienawidził. Nanni napisał wiele dzieł, między innemi traktat: ''O państwie tureckiém'', oraz zmyślony zbiór starożytnych historyków, pod tytułem: ''Antiquitatum variorum Volumen, cum commentariis fratris Joannis Anni Viterbiensis'', który wielkie miał powodzenie, gdyż naturalnie każdy chciwy był poznać tak sławnych autorów jak Manetona, Berozyjusza, Fabijana Piktora, Megastenesa i innych, których miano już za całkiem straconych. Annius utrzymywał, że odkrył ich w podróży do Mantui; ponieważ jednak nikomu nie pokazywał rękopismów, słusznie zaczęto powątpiewać o ich autentyczności, jakkolwiek ta okoliczność przyczyniła się tylko jeszcze do jego sławy naukowej.<section end="Annius Viterbiensis" />
<section begin="Annoben" />{{tab}}'''Annoben''' (Annaboa), wyspa w zatoce gwineńskiej, o mil 40 od przylądka Lopez, licząca około 1, 000 mieszkańców. Odkryta roku 1473 przez Portugalczyków, została odstąpioną r. 1778 Hiszpanom, do których dotychczas należy. Stolicą jej jest miasteczko tegoż nazwiska.<section end="Annoben" />
<section begin="Annominacyja" />{{tab}}'''Annominacyja''' zwana także '''Paronomazyją, ''' rodzaj igraszki słów, powstającej ze zmiany częstokroć jednej tylko głoski w nazwiskach i wyrazach, skutkiem której też wyrazy nabierają znaczenia kontrastu, jak np. w łacińskiém: ''amans, kochanek i amens, waryjat.<section end="Annominacyja" />
<section begin="Annonay" />{{tab}}'''Annonay,''' starożytne miasto w departamencie francuzkim Ardeche, niedaleko spławu rzeczek Cance i Deaume, liczące przeszło 10, 000 mieszkańców. Celuje mianowicie fabrykacyją papieru, którego wyrabia się tu za 3 milijony franków rocznie. Oprócz tego posiada znaczną liczbę fabryk sukna, przędzalnie jedwabiu i bawełny. Godnym uwagi jest tu obelisk, wzniesiony na cześć Montgolfie’ra, wynalazcy żeglugi napowietrznej, który się w tém mieście urodził.<section end="Annonay" />
<section begin="Annopol" />{{tab}}'''Annopol,''' miasteczko w dawném Województwie Wołyńskiém, w powiecie Łuckim; założone w r. 1750. Leży na obszernej płaszczyźnie: na trakcie z Korca do Ostroga, dawniej własność przed laty książąt Jabłonowskich.<section end="Annopol" />
<section begin="Annopol miasteczko niedaleko Wisły" />{{tab}}'''Annopol''' miasteczko, niedaleko Wisły, w Gubernii Lubelskiej w powiecie Zamojskim położone, ma do 800 mieszkańców.<section end="Annopol miasteczko niedaleko Wisły" />
<section begin="Annotacyja" />{{tab}}'''Annotacyja,''' wyraz z łacińskiego wzięty, oznacza przypisek, dodatkowe {{pp|obja|śnienie}}<section end="Annotacyja" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b0az7wot6zjv00hxwoh6owfl8jm2s3r
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/941
100
1084295
3150984
3150025
2022-08-14T05:18:28Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Annucyjady" />Panny.“ Leon X w 1317 r. potwierdził ostatecznie nowy ten zakon i duchowny zarząd jego powierzył ks. Franciszkanom. Rewolucyja francuzka zniosła we Francyi klasztory tego zakonu. 2) Drugi zakon Annuncyjad, z przezwiskiem ''Niebieskich'', ustanowiony został przez ''Maryję Wiktoryję Fornari'', urodzoną w Genui 1562. Będąc jeszcze bardzo młodą, chciała wstąpić do klasztoru, ale ulegając woli rodziców, wyszła za mąż za szlachcica genueńskiego Angelo Strato, z którym miała kilkoro dzieci. Po śmierci męża i po wstąpieniu dzieci do zakonu, założyła w 1604 r. razem z przyjaciółką swoją Wincentą Lomellini, klasztor w blizkości Genui, którego zakonnice przyjęły ścisłą klauzurę i obowiązek zajmowania się robotami ręcznemi, szczególnie dla biednych kościołów. Wkrótce podobne klasztory założone zostały po innych miejscach, i tym sposobem powstał nowy zakon, który w czasie kwitnienia swojego liczył około 50 klasztorów, po większej części we Włoszech, reszta we Francyi i Niemczech. Z powodu błękitnego swego ubioru, zakonnice te otrzymały nazwanie Niebieskich Annuncyjad. W Rzymie zowią je ''Turchine'', t. j. Fijałkowe. Zakon ten istnieje dotąd i ma swój główny klasztor w Genui. Klasztory jego we Francyi zniesione wprawdzie zostały podczas rewolucyi, ale w nowszych czasach znowu założono je w ''Boulogne'' i w ''Villeneuve''.<section end="Annucyjady" />
<section begin="Annus carentiae" />{{tab}}'''Annus carentiae''' jest pewna część dochodu, której beneficijaryjusz zrzec się musiał przy objęciu prebendy, i pomimo obowiązku rezydowania w niej, na korzyść dochodów beneficyjalnych, papieża lub biskupa. Ponieważ kanonicy z powodu niepobierania tego dochodu cierpieli niedostatek, nazwano rok ten, czyli raczej czas, przez który dochody nie były przez nich pobierane, a następnie i sam niepobierany dochód „rokiem niedostatku,“ annus carentiae. Rozprawa Dürra: ''De annis carentiae canonicorum ecclesiarum cathedr. et colleg. in Germania'', 1772, znajduje się w zbiorze Schmidta: ''Thes. jur. eccl''., tom VI, str. 205.<section end="Annus carentiae" />
<section begin="Annus claustralis" />{{tab}}'''Annus claustralis.''' Beneficyjaryjusz obowiązany był, według statutów, do ciągłego przebywania w swojej prebendzie, w pierwszym roku po jej objęciu, tak dalece, że to się równało prawie życiu klasztornemu; z tego powodu pierwszy ten rok zwano ''annus claustralis'', czyli ''annus strictae residentiae''.<section end="Annus claustralis" />
<section begin="Annus decretorius" />{{tab}}'''Annus decretorius,''' ''rok normalny'', jest rok 1624, dla tego tak nazwany, że w wielu prawnych przypadkach, spowodowanych przez reformacyję w XVI stuleciu, był terminem ostatecznym. Pokój westfalski urządzając w państwie niemieckiém stosunki pomiędzy Kościołem katolickim, a wyznawcami obrządku augsburskiego, z któremi później porównani byli Reformowani, ustanowił następne prawidła: 1) Pomiędzy należącemi do różnych wyznań w państwie miała zachodzić zupełna równość praw. Posiadanie tylko zależących bezpośrednio od państwa prelatur i prebend, miało zostawać niezmiennie na tej stopie, jak było do 1 Stycznia 1624 r. 2) We względzie stosunków osób rozmaitych wyznań, w pojedynczych krajach imperyjum, wzięto za zasadę, że każde ze składających go państw, na mocy swej władzy zwierzchniczej, posiada tak nazwane prawo reformacyjne (''Reformationsrecht''), to jest, że może wzbronić pobytu w swym kraju osobom należącym do innego wyznania. W wykonywaniu jednak tego prawa przyjęto ograniczenie, że poddani innego wyznania mogą odbywać swe obrzędy religijne w ten sam sposób, jak odbywali je w którymkolwiek dniu 1624 roku, a nawet w razie gdyby nie mogli udowodnić tego, mieli prawo odbywania nabożeństwa po domach, zajmowania się uczciwym przemysłem, oraz otrzymania przyzwoitego pogrzebu, jak równie w razie, gdyby zmuszeni byli do ustąpienia z kraju, nie tracili nic z swoich majętności. Co do posiadania dóbr kościelnych<section end="Annus decretorius" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0zio61oie3au0gu2zwmbaqbtm534zn3
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/942
100
1084296
3150990
3150028
2022-08-14T05:20:08Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Annus decretorius" />medyjatyzowanych, miało pozostać na tej stopie jak w dniu 1 Stycznia 1624 roku. Również w krajach katolickich imperyjum, mieli obywatele, lennicy i poddani augsburgskiego wyznania udzieloną sobie wolność wyznawania swej religii w ten sposób, jak było w r. 1624, oraz zatrzymania odnoszących się do tego urządzeń, jakiemi są: ''institutio consistoriorum, ministeriorum etc''.<section end="Annus decretorius" />
<section begin="Annus deservitus" />{{tab}}'''Annus deservitus.''' Kiedy wbrew dawniejszym rozporządzeniom dozwolonem zostało dziedziczenie po zmarłych duchownych, na mocy testamentu lub bez niego, musiały zatem odstąpione być na korzyść spadkobierców i dochody wysłużone już przez zmarłego, ale nie pobrane przez niego w ostatnim roku jego zarządu, lecz tylko za ten czas, w którym zmarły spełniał swe obowiązki. Część roku, w której zarząd należał jeszcze do zmarłego duchownego, zowie się annus deservitus, t. j.: rok wysłużony. Musi więc pomiędzy spadkobiercami zmarłego, a następcą jego w zarządzie, zajść układ w tej mierze, który uregulowany zwykle bywa prawami szczególnych krajów, a mianowicie oznaczony przez nie bywa początkowy termin, według którego ma się liczyć rok wysłużony. Jeżeli zaś prawo szczególnych krajów nic w tej mierze nie stanowi, termin ten liczy się od dnia, w którym zmarły wstąpił w sprawowanie kościelnego urzędu. Wtedy dochód roczny z prebendy massuje się w jedne całość, i z niej, stosownie do wysłużonego czasu, odlicza się należność dla spadkobierców, po odtrąceniu wydatków, których wymagała administracyją dochodu.<section end="Annus deservitus" />
<section begin="Annus discretionis" />{{tab}}'''Annus discretionis,''' ''Rok rozeznania''. Chociaż przejście z jednego chrześcijańskiego wyznania do drugiego (w krajach należących do związku niemieckiego), skutkiem wolności sumienia, prawami zastrzeżone zostało, jednakże obowiązkiem jest Kościoła i państwa, czuwać nad tem, ażeby w żadnym razie nie zmuszano do zmiany religii, lecz żeby ta była jedynie wynikłością wewnętrznej potrzeby i przekonania. Dla dopięcia tego dwie były drogi: albo mieć na względzie indywidualną dojrzałość, co byłoby najwłaściwszym, ale razem bardzo trudnem w zastosowaniu, i albo od pewnego tylko wieku takowego przejścia dozwolić. Skutkiem obrad sejmu państwa niemieckiego w 1752, względem oznaczenia takiego wieku, państwa katolickie przyjęły na każdy przypadek indywidualna dojrzałość, ewangelickie zaś naznaczały jako rok rozeznania; to jest czternasty Prussy, Wirtemberg, Hannower, Meklemburg, Nassau; ośmnasty, Baden, Hessyja; dwudziesty pierwszy: Bawaryja, Saxonija, Saxen-Wejmar. W Austryi dla krajów dziedzicznych dekret cesarski d. 28 Marca 1782 r., przyjął za normę indywidualną dojrzałość; w Węgrzech zaś rok ośmnasty przyjęty został za rok rozeznania.<section end="Annus discretionis" />
<section begin="Annus gratiae" />{{tab}}'''Annus gratiae.''' ''Rok łaski''. Spadkobiercom beneficyjaryjusza odstępuje się część z dochodów prebendy za pewien czas, w którym zmarły duchowny nie spełniał już swych obowiązków, a zatem której prawnie poszukiwać nie mogą, lecz która im udziela się drogą łaski. Chociaż to ułaskawienie wprowadzone zostało szczególniej w kościołach protestanckich, na korzyść pozostałej po żonatym duchownym familii, jednakże z innych powodów było w użyciu i w katolickich prebendach. Oddawna zaprowadzone w kapitułach, których ustawy przeznaczały stałe dochody z jednego lub kilku lat na rzecz massy spadkowej, najczęściej w celu opłacenia długów zmarłego beneficyjaryjusza. Zresztą był poniekąd słuszny powód do takiego ułaskawienia, gdyż kanonicy przy objęciu beneficyjum musieli cierpieć ''rok niedostatku'' (ob. ''Annus carentiae'').<section end="Annus gratiae" />
<section begin="Anny św. bractwo w Pol." />{{tab}}'''Anny świętej bractwo w Polsce.''' Jan Dymitr Solikowski arcybiskup lwowski, pragnąc zachować pamięć Anny Jagiellonki, żony Stefana Batorego, słynnej z cnót i poświęcenia dla Polski, ustanowił towarzystwo albo bractwo świętej Anny r. 1578, które Syxtus V papież, za pośrednictwem kardynała Alberta {{pp|Bo|lognetto}}<section end="Anny św. bractwo w Pol." /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
06z1kbx1u3yf6yix5b5cepszxz484pa
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/945
100
1084299
3151340
3150031
2022-08-14T08:26:56Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anonim szląski" />{{pk|któ|rych}} o Lechu czerpał wiadomości; wszystko to przeinacza i fantastycznie ubiera. Część kroniki swej wziął także z Galla. Zajmują go najwięcej sprawy książąt szlązkich, które prowadzi do czasów króla Ludwika: na końcu mówi o dyjecezyi wrocławskiej i wymienia jej biskupów. Pisał o nim Lelewel.<section end="Anonim szląski" />
<section begin="Anonim Archidyjakon gnieźnieński" />{{tab}}'''Anonim Archidyjakon gnieźnieński,''' kronikarz polski (ob. pod właściwém jego nazwiskiem: ''Jan z Czarnkowa'').<section end="Anonim Archidyjakon gnieźnieński" />
<section begin="Anons" />{{tab}}'''Anons''' (po francuzku: ''annonce''), ogłoszenie, donoszące publiczności o jakimkolwiek interesie prywatnym, bądź to przez pisma czasowe, bądź oddzielnemi prospektami, afiszami i doniesieniami. W nowszych czasach, przy coraz bardziej rozgałęzionych stosunkach przemysłowych i handlowych, anonse ważne zajęły miejsce w dziennikarstwie, któremu w dwójnasób przysporzyły dochodów we Francyi, w Anglii i w Niemczech są nawet oddzielne gazety, wyłącznie tylko anonsom poświęcone, jak np.: ''Journal des Annonces, Petites Affiches, Intelligenzblatt'' i t. d.<section end="Anons" />
<section begin="Anoplotherium" />{{tab}}'''Anoplotherium.''' Cuvier. Zwierze to ssące, które żyło w okresie trzeciorzędowym, Cuvier zaliczył do rzędu ''gruboskórnych'' (Pachydermata). Kości jego znaleziono w znacznej ilości w kopalniach gipsu w Montmartre, a nastę pnie w pokładach eocenowych wyspy Wight i innych miejscowościach Anglii. Głównym charakterem Anoplotherium jest 44 zębów ustawionych w nieprzerwanym szeregu, bez żadnych przerw pośrednich, co tylko u człowieka i mało ma miejsce. Z tych zębów, — było przednich, y j kłów, a — trzonowych. Kły formą i długością podobne do przednich, trzonowe pierwsze spłaszczone, tylne kwadratowe w górnej, a z dwóch półksiężycowych słupów złożone w dolnej szczęce. Nogi przednie i tylne dwupalczaste, jak u przeżuwających, niektóre jednak gatunki miały jeszcze oprócz tego małe palce dodatkowe. Skie-let wielu tych zwierząt złożono całkowicie, tak, że można mieć dokładne pojęcie o postaci zwierzęcia, kiedy mięśniami i skórą pokryte było. Dwa gatunki zwierzęcia tego odróżnił Cuvier, ''Anoplotherium commune'' i ''Anoplotherium secundarium''. Obadwa przedstawiały zwierzęta ciężkie, silne, opatrzone długim i gęstym ogonem, do wydrzego podobnym. Pierwszy gatunek wielkością dochodził małego osła, drugi pospolitej świni. Obadwa gatunki zamieszkiwały bagna, i żywiły się korzeniami i łodygami wodnych roślin. Sierć ich prawdopodobnie była gładka, jak u wydry, może nawet skóra była nagą, jak hippopotama{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Anoplotherium" />
<section begin="Anopsija" />{{tab}}'''Anopsija''' (''a'' brak, ''ops'' oko). Ślepota. Natura tak urządziła budowę oka i tak zestawiła jego części składowe, iżby mogły przepuszczać i kierować promienie światła, ku siatce nerwowej, przyjmującej wrażenia światła. Wszelako nieprawidłowość tych części niedozwalająca światłu dochodzić do siatki nerwowej, lub nieczułość tejże, sprowadza niemożność widzenia, utratę wzroku. Ślepota stosownie do przyczyny, z której powstała, bywa albo wrodzoną, albo nabytą, ta ostatnia znowu przemijającą lub ciągłą. Już w życiu płodu, w łonie matki, w czasie pierwotnego jego rozwoju, oko może stanąć na początkowym lub dalszym stopniu wykształcenia, albo rozwinąć się wadliwie, i wtedy płód taki przychodzi na świat niewidomym. Ślepota jest przemijającą, jeżeli choroba, która ją spowodowała, da się za pomocą sztuki szczęśliwie usunąć, jak to w wielu wypadkach katarakty i innych chorób ma miejsce. Nie zawsze jednak usiłowania sztuki osiągają pomyślny skutek; choroby siatki nerwowej, nerwu optycznego, albo tych części mózgu, w których nerw widzenia bierze początek, nadzwyczaj rzadko dają się uleczyć i choroby te sprowadzają prawie zawsze utratę wzroku, która wtedy jest ciągłą. U ludzi pozbawionych wzroku, zmysł czucia i słuchu wykształca się<section end="Anopsija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ndh2zbpkie8gcrbexkb19qqest9ehks
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/946
100
1084300
3151007
3150032
2022-08-14T05:25:31Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anopsija" />do bardzo wysokiego stopnia, tak dalece, że np. z natężenia doświadczonego uczucia, wnoszą o wielkości i odległości ognia, lub po tonie jaki wydaje płyn przelewany z jednego naczynia w drugie, rozpoznają o ile naczynie jest napełnionem.{{EO autorinfo|''Dr. K. K.''}}<section end="Anopsija" />
<section begin="Anorexyja" />{{tab}}'''Anorexyja''' (z greckiego ''a'' bez, ''oreris'' apetyt), utrata lub pozbawienie apetytu. Przyczyny utraty apetytu są bardzo rozmaite i aby je wyliczyć trzebaby było przejść całą patologiję. Nie zawsze brak apetytu jest oznaką choroby, lecz często pochodzi z przyczyny przypadkowej lub niezachowania przepisów hi-gijenicznych. Tak np. życie zbyt siedzące, mocne wzruszenia, smutek, nadużycia w napojach gorących i alkoholicznych są przyczynami anorexii, bardzo zwyczajnemi. Nie należy brać za jedno braku apetytu ze wstrętem do pokarmów; w pierwszym albowiem razie jest tylko brak chęci jedzenia, w drugim zaś obrzydzenie. Brak apetytu towarzyszy początkowi największej liczby chorób ostrych; w chorobach zaś chronicznych stan taki dowodzi wielkiego wyczerpania sił, lub udziału żołądka w cierpieniach. W braku apetytu nie należy, jak to czynią niekiedy, używać środków podbudzających działalność żołądka, które dogadzają smakowi, lecz nie usuwają złego, co mogło by bydź zgubnem w swoich następstwach; lecz pierwszem staraniem powinno być zgłębienie przyczyn, które sprowadziły anorexiję, i przekonanie się czyli inne organa nie są w stanie cierpienia. W bardzo prostych tylko przypadkach wolnych od wszelkiej komplikacyi, bez obawy można się uciec do środków łagodnie pobudzających żołądek, jakiemi są: ciała gorzkie, rabarbarum, tysiącznik, woda selcerska, woda sodowa i t. p.<section end="Anorexyja" />
<section begin="Anorganiczny" />{{tab}}'''Anorganiczny,''' toż samo co nieorganiczny (ob.).<section end="Anorganiczny" />
<section begin="Anormalność" />{{tab}}'''Anormalność''' (z łacińskiego: ''a'', bez i ''norma'', prawidło), nieprawidłowość, zboczenie od prawa, typu, porządku, w naturze i w naukach, mniej więcej to samo co ''Anomalija'' (ob.).<section end="Anormalność" />
<section begin="Anortit" />{{tab}}'''Anortit,''' minerał nazwany tak (z greckiego ''anorthos'' nieprostokątny) z powodu, że dwa kierunki łupności jego nie są do siebie prostopadłe, co ma miejsce w szpatach polnych, do których gruppy anortit należy. Zowią go także: ''Biotinem, Christianitem'' i ''Indianitem''. Znajduje się w postaci kryształów wyściełających jamy w kamieniach dolomitowych, rozrzuconych na stokach Somny (jednego ze szczytów Wezuwiusza). Kryształy (słupy równoległobokowe ukośne), prawie zawsze dobrze wykończone, po większej części są przezroczyste, z połyskiem szklistym, podobnym do kwarcu, czasami zaś są nieprzezroczyste i podobne do albitu. C. g. 2, 76, twardość znaczna, lubo kruchy. Stapia się w białą emaliję, w kwasie solnym rozpuszcza. Jest to podwójny krzemian glinki i wapna, wzoru: 3 SiO<sub>3</sub>. AL<sub>2</sub>O<sub>3</sub>+SiO<sub>3</sub>. CaO. w którym niewielka ilość wapna zastąpioną bywa magnezyją, potażem lub sodą. Znajduje się na Wezuwijuszu, Hekli, Korsyce.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Anortit" />
<section begin="Anosmija" />{{tab}}'''Anosmija''' (''Anosmia'', z greckiego: ''a'' bez, ''nosme'' zapach). Używają tego wyrazu na oznaczenie osłabienia, zmniejszenia lub zupełnego zniknienia uczucia zapachu, to jest powonienia. Stan taki uważano jako szczególną chorobę, a częściej jako symptomat kataru mózgowego (coryza), ciężkich zimnie a także wielu chorób nerwowych. Za bardzo zwyczajną przyczynę anosmii uważano suchość błony śluzowej jam nosowych. To zjawisko patologiczne może bydź także skutkiem paraliżu nerwów błony węchowej (membrana pituitaria nasium).<section end="Anosmija" />
<section begin="Anquetil" />{{tab}}'''Anquetil''' (Ludwik Piotr), pracowity, choć zresztą mierny historyk francuzki, ur. 1723 w Paryżu, um. tamże 1808 r., w 87 roku życia wstąpił do zgromadzenia ś. Genowefy, którego był dyrektorem seminaryjum w Rheims. Tu powziął zamiar napisania historyi tego miasta (3 tomy: Paryż, 1757). Mniej jeszcze {{pp|war|tości}}<section end="Anquetil" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
duzpv78u1rwt66t21hmuj5y5wgg0jjk
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/947
100
1084301
3151021
3150033
2022-08-14T05:29:18Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anquetil" />{{pk|war|tości}} mają bezbarwne jego dzieła p. t.: ''Esprit de la ligue'' (4 tomy; Paryż, 1823) i ''Precis de l’histoire universelle'' (12 tomów, 1834); najlepszą jest jego: ''Histoire de France depuis les Gaules jusqu a la fin de la monarchie'' (15 tomów, 1820). Anquetil całą epokę terroryzmu przesiedział w więzieniu.<section end="Anquetil" /> — <section begin="Anquetil-Duperron" />'''Anquetil-Duperron''' (Abraham-Hijacynt), oryjentalista, brat poprzedzającego, ur. 1731 w Paryżu, um. 1805 r. poświęciwszy się nauce języków wschodnich, a głównie Zendawesty, przez zamiłowanie przedmiotu w 1755 r. jako prosty żołnierz wstąpił do służby na okręcie, mającym popłynąć do Indyi, i wsparty zwłaszcza pomocą rządu, zwiedził Pondichéry, Chandernagore i Surate, w ciągu siedmioletniego pobytu wyuczył się języków Sanskryckiego i Nowoperskiego. W 1762 r. powróciwszy do Paryża, przywiózł z sobą 180 rzadkich manuskryptów i mnóstwo innych osobliwości. Mianowany tłómaczem języków wschodnich w Biblijotece królewskiej, zaczął wydawać zebrane starannie materyjały: ''Przekład Zendawesty'' (1771), ''Législation orientale'' (1778), ''Recherches historiques et geographiques sur l’Inde'' (1786), ''L’Inde en rapport avec l’Europe'' (1798) i ''Upnekhat'' (1802), wyciąg z Wedów indyjskich. Podczas całej rewolucyi zamknął się w swoim pokoju, i prócz ulubionych Braminów i Persów nikogo do siebie nie puszczał. Anquetil-Duperron łączył rozległą naukę z niezmordowaną pracowitością, nadzwyczajną miłością prawdy, zdrową filozofiją, rzadką bezinteressownością i zadziwiającą dobrocią serca; prace jego, jakkolwiek w obliczu dzisiejszych badań, krytyki zapewne już nie wytrzymają, wielką jednak mają zasługę, że pobudziły do bliższego wnikania w literackie skarby wschodu.<section end="Anquetil-Duperron" />
<section begin="Ansbach" />{{tab}}'''Ansbach''' albo '''Anspach,''' niegdyś siedziba margrabiów Ansbach-Baireuth, obecnie stolica bawarskiego okręgu środkowej Frankonii, liczy około 13, 000 mieszkańców. Ansbach posiada gimnazyjum i kilka innych zakładów publicznych, towarzystwo badaczów historyi, oraz sztuk i przemysłu. W zamku dawnych margrabiów znajduje się biblijoteka i galeryja obrazów. Przemysł zwrócony jest szczególniej na fabrykacyją tkanin półjedwabnych i bawełnianych, tytoniu, wyrobów glinianych, pergaminu, instrumentów chirurgicznych i t. p. — Księstwo ''Ansbach'', w najdawniejszych czasach zaludnione przez Słowian, należało później do okręgu frankońskiego, a r. 1806 odstąpionem zostało Bawaryi. Miało przeszło 60 mil □ powierzchni i liczyło w końcu XVIII stulecia około 300, 000 mieszkańców. Ostatnim margrabią Ansbach-Baireuth był Karol Fryderyk, małżonek znanej autorki lady Craven, który posiadłość swą 2 Grudnia 1791 odstąpił dobrowolnie królowi pruskiemu. Pokojem tylżyckim przeszła ona na własność Francyi, a nakoniec ostatecznie wcieloną została do Bawaryi.<section end="Ansbach" />
<section begin="Ansbach (Elżbieta)" />{{tab}}'''Ansbach''' (margrabina Elżbieta); ob. ''Elżbieta''.<section end="Ansbach (Elżbieta)" /> — <section begin="Ansbach (Jerzy Fryder.)" />'''Ansbach''' (margrabia Jerzy Fryderyk), ur. 1678 r., syn margrabi Jana Fryderyka, panował od r. 1692 do 1703, w czasie kampanii Nadreńskiej 1695 r. i w wojnie o sukcessyję hiszpańską był generał-feldmarszałkiem; poległ w bitwie pod Schmidmühl, w Bawaryi.<section end="Ansbach (Jerzy Fryder.)" />
<section begin="Anschütz" />{{tab}}'''Anschutz,''' rodzina saxońska znakomitych artystów dramatycznych w Niemczech, z której najsławniejszym jest Henryk, pierwszy aktor teatru cesarskiego w Wiedniu, ur. 1787 w Luskau, wyborny w rolach bohaterów, a niezrównany w charakterystycznych. — Pierwsza jego żona ''Józefina'', była ulubioną śpiewaczką; druga, ''Emilija'', dotąd jeszcze słynną jest artystką sceny wiedeńskiej. Jego brat ''Edward'', jego syn ''Alexander'', tudzież córki ''Augusta'' i ''Emilija'', równie zaszczytne zajmują stanowiska między tegoczesnemi artystami dramatycznemi Niemiec.<section end="Anschütz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fywrkgc9spx6ird5i71lls91gn8yvc1
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1365
100
1084325
3150510
3150222
2022-08-13T17:47:23Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Ale ja rozumiem! — dodał żywo Pluta, upadam do nóg.<br>
{{tab}}Pilno mu było niezmiernie i poleciał wprost do pani Palmer, ale jak fala o skałę rozbił się o zimną krew nieprzełamaną i poważny opór Bzurskiego.<br>
{{tab}}— Ale ja jestem wezwany przez panią jenerałowę, — zawołał, — proszę mnie oznajmić, interes jest wielkiéj wagi.<br>
{{tab}}Powolnym, niecierpliwiącym krokiem Bzurski, spojrzawszy na zegarek, poszedł, zabawił dosyć długo i powrócił, prawie wzgardliwie pokazując drzwi kapitanowi, który już nie patrząc na niego wpadł do salonu.<br>
{{tab}}Tu miał czas ochłonąć, bo jenerałowa wyszła nie rychło, — nareszcie po kilku jak wiek dla Pluty długich minutach oczekiwania, ukazała się z obliczem spokojném.<br>
{{tab}}Kapitan skłonił się jéj z uśmiechem, który ukrywał mimowolne skłopotanie.<br>
{{tab}}— Pisałeś pan do mnie, — odezwała się siadając z daleka, — bardzo przepraszam żem mu nie odpowiedziała, radabym prawdziwie życzeniu jego zadosyć uczynić....<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tet2w77e8ojikj5rixa31j8z5p0nsvy
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1366
100
1084326
3150512
3150223
2022-08-13T17:48:46Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— At! — przerwał Pluta, — a cóż stoi na zawadzie?<br>
{{tab}}— Prosiłabym o trochę cierpliwości....<br>
{{tab}}— Nie jest to moja cnota, — rzekł kapitan, — ale jéj na ten raz mogę pożyczyć, nawet sporo.... Radbym tylko wiedział do czego to mnie ma prowadzić?<br>
{{tab}}— W téj chwili, przy najlepszych chęciach, prawdziwie nie jestem w możności, interessa, process.... ale za kilka, kilkanaście dni....<br>
{{tab}}— O! kredyt masz pani u mnie nieograniczony, — zawołał Pluta uradowany, — czekać będę, zwłaszcza że muszę...<br>
{{tab}}— Pan wyjeżdżasz? — spytała po chwili.<br>
{{tab}}— Tak jest, opuszczam kraj, udaję się do Ameryki, gdzie świat i ludzie dziewiczy... Europa stara, zepsuta cyganka, już mi obmierzła, nie można być w niéj uczciwym człowiekiem, tyle łajdaków dokoła. Chcę nowe rozpocząć życie.<br>
{{tab}}Jenerałowa patrzała, słuchała, ale nie zdawała się ani wierzyć, ani zbytniéj do wyrazów przywiązywać wagi.<br>
{{tab}}— Cokolwiek pan zamierzasz, — odezwa-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7m77iagvd0w7vsp2nyugk0k6xc8kjy5
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1367
100
1084327
3150513
3150224
2022-08-13T17:50:12Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>ła się, — to do mnie nie należy, chcę się tylko odezwać raz jeszcze do jego....<br>
{{tab}}Tu się zatrzymała namyślając nieco.<br>
{{tab}}— Do jego uczuć, do jego serca, abyś zaniechał słabą prześladować kobietę.<br>
{{tab}}— A kiedy nas kobieta prześladuje? — podchwycił Pluta.<br>
{{tab}}— Pana? któż?<br>
{{tab}}— No, no! uderzmy się w piersi, piękna Juljo, zapewne, nie prześladowałaś mnie w inny sposób, ale obojętnością, pogardą...,<br>
{{tab}}— Zapomnijmy przeszłości, panie kapitanie, — odezwała się łagodniéj, — obojeśmy winni może.<br>
{{tab}}— A! tak! zgoda! — przerwał udobruchany prawie Pluta, — to tylko nieszczęście, że ja téj przeszłości w żaden sposób zapomniéć nie umiem, wspomnienie dla mnie jest sprężyną, którą naciskając, jeszcze silniejszą wydobywam z niéj reakcją. A! Juljo! Juljo! — dodał z zapałem niezwykłym, — ty jedna mogłabyś mnie jeszcze zrobić uczciwym człowiekiem, gdybyś....<br>
{{tab}}Pani Palmer spuściła oczy.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
eabbibkzdqv3ocb3xvti2mybakjozhg
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1368
100
1084328
3150516
3150225
2022-08-13T17:52:36Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Panie kapitanie, trzeba zapomniéć o przeszłości.<br>
{{tab}}— Masz pani słuszność, niech ją djabli wezmą, — żywo obruszył się kapitan, — a więc? kiedy mi się pani stawić każesz?<br>
{{tab}}— Za tydzień... tak, najdaléj za tydzień, — wahając się rzekła jenerałowa, — zrobię co tylko będę mogła....<br>
{{tab}}Ta powolność pięknéj Julji, to odkładanie, dziwnie jakoś zbiły z tropu kapitana, który czuł w tém wszystkiém coś niepojętego, jakąś tajemnicę, a domyśléć się jéj nie umiał. Nie rozumiał jéj i siebie, nowego swego stosunku do jenerałowéj, nie wierzył oczom i uszom, ale uległ urokowi kobiety, która go powolnością oczarowała.<br>
{{tab}}P. Palmer wstała.<br>
{{tab}}— Pozwolisz mi pani stawić się samemu? zapytał.<br>
{{tab}}— A! jak się panu podoba.<br>
{{tab}}— No! to dobrze, śmiéj się pani ze mnie, ale jeszcze dziś zobaczyć cię jest dla mnie przyjemnością, którą upokorzeniem nawet w przedpokoju chętnie opłacę. Głupie serce<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
45ar30l6k6yagph0mwtsykf6on8r6yp
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1369
100
1084329
3150533
3150228
2022-08-13T18:02:30Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>jeszcze się tłucze na widok tych czarnych oczów.... Słówko tylko.... nie byłbym nigdy udał się do ciebie, gdyby nie konieczność, gdyby nie ostatnia bieda. Jeśli wyjdę z tego położenia, oddam święcie co mi pożyczysz, jakem Pluta, nie chcę podarku, nie chcę od ciebie jałmużny, ale mię wyratować możesz.<br>
{{tab}}Jenerałowa spuściła głowę w milczeniu i skłoniła mu się z daleka. Stał jeszcze gdy mu z oczów znikła. Pluta wysunął się powoli, ale nie mogąc sobie zdać sprawy z odwiedzin, z mowy, z tonu jenerałowéj, z uproszonéj przez nią zwłoki — a nareszcie ze swojéj własnéj łagodności.<br>
{{tab}}— Czegoś dziś była tak nadzwyczaj zasłodzona po wierzchu, — rzekł wyszedłszy w ulicę i ochłonąwszy z wrażenia, — że gotówbym był domyślać się jakiegoś pieprzu pod spodem. Nic chyba nie rozumiem, obałamucony jestem i głupi. Ale jakaż bo ona jeszcze piękna! jak szatańsko wspaniała, jak porywająca! A! te oczy!<br>
{{tab}}A potém śmiać się zaczął sam z siebie.<br>
{{tab}}— O! głupi Pluto, — rzekł, — głupi Pluto,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
inywmse4ncylopbdmk6mtprjm53gcyi
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1370
100
1084330
3150535
3150229
2022-08-13T18:04:27Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>uwierzyłeś a baba cię durzy. No? ale czegóżby znowu miała zwodzić i zwłóczyć daremnie! cóżby to znaczyło? Nie, nierozumiem... Cóś się tam musiało w niéj odmienić, jakaś sprężynka w środku pękła. Nie miałem serca nawet trochę jéj dokuczyć, zbyła mnie takim chłodem, jakby wiadro wody na głowę moją wylała. O! kobiety! o kobieta!<br>
{{tab}}I dodał po chwilce:<br>
{{tab}}— Pluto, kochanie, lękam się o ciebie! jesteś w jakiejś matni i zdaje ci się, żeś usiadł w wygodném krzesełku. Jenerałowa odkłada do tygodnia, za tydzień, chyba wié, że jedno z nas djabli wezmą.... potrzeba być ostrożnym ale cóż mi grozić może?? Dalipan, nierozumiem.<br>
{{tab}}Pierwszy raz może oddawna Kapitan czuł się obezwładniony i niespokojny, Kirkuć, który po powrocie dopytywać się go począł, nic z niego nie dobył i nie mógł pojąć zkąd mógł się wziąć Kapitanowi jakiś smutek, który u niego, nader rzadkim był gościem. Złościć się umiał, ale chmurzyć milcząco, nie było w jego naturze.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5yny0nqhplrytz490bn80j75hmmn9yf
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1371
100
1084331
3150536
3150230
2022-08-13T18:07:14Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Zostawmy go oczekiwaniu i rozmyślaniu bez końca.<br>
{{tab}}O zmroku tegoż dnia Narębski zawczasu oznajmiwszy Mani, że wieczorem z matką ma do niéj przybyć, chmurny i zasępiony przybył do Jenerałowéj i zastał ją już przygotowaną do wycieczki. Słowa nie powiedzieli do siebie, powóz stał zaprzężony, p. Felix skłoniwszy się ruszył przodem, Jenerałowa poszła za nim; Bzurskiemu kazano w domu pozostać i przysposobić herbatę, jeśliby hr. Abel nadjechał.<br>
{{tab}}Gdy stanęli przed domem Byczków, Narębski w upartém milczeniu, blady posunął się przodem wskazując drogę, a szelest sukni pani Palmer oznajmił mu tylko, że posłuszna postępowała za nim do téj izdebki pod strychem, gdzie miała zobaczyć — i uścisnąć swe dziecię.<br>
{{tab}}Nic wszakże w téj zimnéj, nieporuszonéj istocie nie zwiastowało, że chwila tak uroczysta w jéj życiu zbliżała się, chód jéj śmiały był i pewny, oko nie zwilżyło się łzą, nie zadrgały usta, a gdy Feliks drzwi otworzył przez<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sr2352flqg0tgcrguiikqoo5egxpd8e
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1372
100
1084332
3150538
3150232
2022-08-13T18:09:00Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>które ujrzeli stojąca z załamanemi rękami Manię, Jenerałowa weszła do izdebki poważna, sztywna, jakby do balowego salonu. Postawa jéj mogła raczéj onieśmielić niż rozczulić — ale sierota postrzegłszy tę, w któréj domyślała się matki, któréj twarz już jéj była znaną — padła na kolana i klęcząca przyjęła ją, prawie na pół omdlała.<br>
{{tab}}Narębski skoczył w milczeniu ratować pochylone dziecię, którego czoło okryła bladość śmiertelna, gdy p. Palmer mało co zmięszana, okiem zdawała się tylko szukać krzesła i siadła na niém milcząca. Usta jéj były zacięte, twarz surowa i gniewna.<br>
{{tab}}— Matko! matko moja! niech raz w życiu wolno mi będzie wymówić to imie, ucałować twe ręce... matko!...<br>
{{tab}}I za łzami więcéj powiedzieć nie mogła.<br>
{{tab}}P. Palmer schyliła się i pocałowała ją w czoło chłodnemi usty.<br>
{{tab}}— Uspokójże się, — rzekła, — ale uspokójże się proszę...<br>
{{tab}}— Matko! — przychodząc do siebie powtórzyła Mania, — prawdaż to że ja ciebie o-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sdob3eln2wfm73jnjo6e73kscnq9li1
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1373
100
1084333
3150540
3150233
2022-08-13T18:11:26Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>glądam, że mi to imię wymówić wolno, za którém tęskniło serce moje? że ty mnie nie odpychasz?<br>
{{tab}}Pani Palmer wciąż milczała, jakby namyślając się co powiedziéć, serce jéj nic nie natchnęło — rachowała, rozmyślała na zimno.<br>
{{tab}}— Ale uspokójże się moje dziecko, — powtórzyła, — posłuchaj mnie: Nie ja, porzuciłam ciebie, — dodała po momencie rozmysłu, świat mi cię odebrał, nie pozwolił przyznać się do dziecięcia. Pojmujesz, że twoja miłość mogła być dla mnie zabójczą.... ludzie o niéj wiedziéć, domyślać się jéj niepowinni. Boli mnie to, ale się siebie wyrzec musimy... jam temu niewinna.<br>
{{tab}}Narębski spojrzał na nią prawie ze wzgardą, ta kończyła:<br>
{{tab}}— Przynoszę ci błogosławieństwo matki, pierwsze i ostatnie. Powinnyśmy sobie obce pozostać, nie szukaj mnie, nie mów nikomu... zapomnij...<br>
{{tab}}Mania, która chciwie chwytała każdy wyraz pragnąc w niém iskierki uczucia, a znajdując tylko zimną i bojaźliwą ostrożność — poczuła<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gak5a3fdkq6uptitcy3b779eyiuzdwn
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1374
100
1084334
3150543
3150234
2022-08-13T18:13:23Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>zastygające w piersiach serce, zdało się jéj, że uścisnęła głaz, który ją kaleczył chłodném {{Korekt|do tknięciem|dotknięciem}}. Spuściła oczy, pochwyciła jéj rękę i oblewała łzami powtarzając — matko!<br>
{{tab}}— Błogosławię! błogosławię! — odezwała się po chwili milczenia Jenerałowa, — niech życie twoje będzie od mojego szczęśliwszém, życzę, pragnę, będę się modlić, abyś była szczęśliwszą, prawdziwie słów mi braknie.<br>
{{tab}}Słów nie stawało, bo uczucia brakło. Pani Palmer kręciła się pragnąc co najprędzéj odbyć ten ciężki obowiązek i powrócić do domu, oczy jéj nie zwilżyły się, rzucała niemi po ubogiéj izdebce z niecierpliwém roztargnieniem.<br>
{{tab}}— Pragnęłabym co dla ciebie uczynić, — odezwała się po chwili, — sama nie wiem — pomyślę, będę się starać.... Jesteście ubodzy zapewne.<br>
{{tab}}— A! matko, — rzekła Mania, nie dając jéj dokończyć, — ja nic nie potrzebuję tylko twojego serca, tylko błogosławieństwa, tylko uścisku..<br>
{{tab}}I pochyliła się w objęcia kobiety, która nie mogąc jéj uniknąć, objęła ją rękami zimno<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ej2ccdvqepr9613ifhwe591qi5x3bmc
3150545
3150543
2022-08-13T18:13:54Z
Alenutka
11363
szablon
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>zastygające w piersiach serce, zdało się jéj, że uścisnęła głaz, który ją kaleczył chłodném {{Korekta|do tknięciem|dotknięciem}}. Spuściła oczy, pochwyciła jéj rękę i oblewała łzami powtarzając — matko!<br>
{{tab}}— Błogosławię! błogosławię! — odezwała się po chwili milczenia Jenerałowa, — niech życie twoje będzie od mojego szczęśliwszém, życzę, pragnę, będę się modlić, abyś była szczęśliwszą, prawdziwie słów mi braknie.<br>
{{tab}}Słów nie stawało, bo uczucia brakło. Pani Palmer kręciła się pragnąc co najprędzéj odbyć ten ciężki obowiązek i powrócić do domu, oczy jéj nie zwilżyły się, rzucała niemi po ubogiéj izdebce z niecierpliwém roztargnieniem.<br>
{{tab}}— Pragnęłabym co dla ciebie uczynić, — odezwała się po chwili, — sama nie wiem — pomyślę, będę się starać.... Jesteście ubodzy zapewne.<br>
{{tab}}— A! matko, — rzekła Mania, nie dając jéj dokończyć, — ja nic nie potrzebuję tylko twojego serca, tylko błogosławieństwa, tylko uścisku..<br>
{{tab}}I pochyliła się w objęcia kobiety, która nie mogąc jéj uniknąć, objęła ją rękami zimno<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hh54k17dwyq1qb1z4f5m3op2kx1fyvo
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1375
100
1084335
3150546
3150237
2022-08-13T18:16:03Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>i poczęła całować w twarz nie roniąc łzy, nie okazując najmniejszego wzruszenia.<br>
{{tab}}P. Felix stał wryty i bladł tylko od tłumionego gniewu.<br>
{{tab}}— Chciałabym, — odezwała się wracając do swojego tematu Jenerałowa, abyś miała po mnie jakąkolwiek pamiątkę...<br>
{{tab}}Mania nic nie słyszała, płakała poglądając na nią tylko.<br>
{{tab}}— Ale możeż to być, — odparła nie słysząc słów matki, — abym ja ciebie... nie zobaczyła już nigdy, aby mi Bóg dał tę jedną chwilę — i znowu sierotą rzucił w świat... Jabym choć z daleka, choć milcząco chciała...<br>
{{tab}}— To niepodobna! panie Narębski, widzisz pan, — zakrzyczała Palmerowa, wytłumaczże jéj że to być nie może — pod tym jednym warunkiem zgodziłam się tu przybyć, aby to był raz pierwszy i ostatni... — dodała nie kryjąc niecierpliwości. Narębski posunął się krokiem i stanął, Mania zamilkła, płacz porwał ją znowu.<br>
{{tab}}Położenie stawało się coraz przykrzejszém.<br>
{{tab}}Felix który uległ prośbom dziecka, widział<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ap830yxhz2k10izisaebkt0d91tfatg
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1376
100
1084336
3150548
3150238
2022-08-13T18:18:51Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>teraz, że zamiast przynieść mu pociechę, goryczą tylko zatruł ów raj obiecany... W saméj Mani stygło odpychane serce, łzy jéj zaczęły osychać, jakieś zdrętwienie rozpaczliwe i chłód czuła w sobie, pochyliła się na ręce matki, przycisnęła do niéj konwulsyjnie i padła zemdlona.<br>
{{tab}}Jenerałowa przerażona porwała się z siedzenia, a gdy Feliks ratował Manię składając ją martwą na łóżeczku i ocierając wodą, rzeźwić i przemawiać do niéj najczulszemi wyrazy się starał — ona niewzruszona wcale, zniecierpliwiona tylko kręciła się chcąc się wymknąć co najprędzéj.<br>
{{tab}}— Przyniosłam z sobą cierpienie tylko, — rzekła, — byłam tego pewna i iść nawet nie chciałam. To dziecię jest nadto roztkliwione, w ''jéj stanie'', czułość taka to nieszczęście.<br>
{{tab}}Cóż mam począć z sobą? Chcesz pan bym jeszcze {{korekta|pozostała?|pozostała?<br>{{tab}}}} Narębski był już gniewny.<br>
{{tab}}— Czyń pani co się jéj podoba, — rzekł zimno, — jeśli ci serce nie uderzyło, jeśli nawet litości dobyć nie możesz z siebie, no! to odejdź pani.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1l6l2xkktwsjalusjxma1sbwv4p5lk0
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1377
100
1084337
3150551
3150239
2022-08-13T18:20:53Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Otwiera oczy! — odezwała się Jenerałowa powoli, — to nic jéj nie będzie, żal mi jéj szczerze, ale cóż ja tu poradzić mogę; przecież nie wymagacie odemnie, abym się poświęciła dla niéj, to jéj nieposłuży i przychodzi za późno.<br>
{{tab}}— Czuję, żem tu niepotrzebna, żem się powinna była oprzéć nierozważnemu naleganiu pańskiemu.<br>
{{tab}}Mania otwarłszy oczy, nic wyrzec jeszcze nie mogąc, szukała oczyma téj kobiety marmurowéj, która stała nad nią jak widmo jakieś, i wyciągała do niéj rączęta białe... napróżno! p. Palmer nie ruszyła się z miejsca.<br>
{{tab}}— Uspokójże się, — rzekła chłodniéj jeszcze niż wprzódy, — niech cię Bóg błogosławi, ja muszę, ja muszę odejść — mnie to wrażenie nęka i zabija. — Któż wié, nie rozpaczaj! zobaczyć się możemy jeszcze, gdy będzie można... ja sama postaram się zbliżyć do ciebie. Bądź spokojna.... Niech Bóg da szczęście.... bądź pobożną! — módl się, Bóg nie opuszcza sierot.... Błogosławię, błogosławię!!<br>
{{tab}}Wszystko to razem wymówiła prawie nie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tj6q2jw8ays96as697l1b7m5185iyh1
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1378
100
1084338
3150553
3150241
2022-08-13T18:22:45Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>myśląc, szybko, aby co prędzéj od pożegnania się uwolnić — i cofała się już krokiem by odejść, gdy Mania rzuciła się ku niéj, uklękła, porwała i poczęła w nogi całować.<br>
{{tab}}Kamień byłby może prysnął od tego gorącego uścisku sieroty, która chwytała się z rozpaczą téj, w któréj szukała opieki i miłości, ale p. Palmer pozostała nieporuszoną, żywy tylko niepokój z przeciągnionéj do zbytku i przykréj dla niéj sceny, nią miotał.<br>
{{tab}}— Ależ ci mówię, że się zobaczymy! — zawołała, — dziecko moje. Zostań z nią p. Narębski... Ja muszę odejść, mnie to męczy... klęknij i pomódl się, aby cię Bóg pocieszył, — On ojciec wszystkich...<br>
{{tab}}To były ostatnie jéj słowa, szeroka jéj suknia zaszeleściała we drzwiach, słychać było przez chwilkę pospieszny chód jéj w sieni, potem turkot powozu, który się oddalał i głuche milczenie.<br>
{{tab}}Jak po śnie przykrym powoli powstała Mania, złamana, prawie oszalała i w milczeniu rzuciła się na piersi Narębskiemu.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
30xfwah8x816xmiy4qa6qkbf039yyc5
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1379
100
1084339
3150559
3150243
2022-08-13T18:25:33Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Choć ty mnie nie odpychaj, — rzekła cicho, — ty mi ją zastąp...<br>
{{tab}}— A! nie opuszczę cię nigdy sierotko moja, — zawołał p. Feliks, któremu męzkie powieki nabierały łzami, uklęknij i pomódl {{Korekta|się|się,}} przebyłaś najcięższą próbę, na jaką istota na ziemi narażoną być może — męztwa Maniu i wieczne o tém milczenie...<br>
{{tab}}Jenerałowa, która się czuła do jakiegoś obowiązku, odchodząc zostawiła na stoliku pięknie oprawną książkę do nabożeństwa, krucyfix hebanowy, zegareczek świeżo widać kupiony i w kopercie zapieczętowanéj jakiś dar, który Narębski przekonawszy się po rozerwaniu papiéru, że był wprost datkiem pieniężnym, zabrał zaraz aby go nazajutrz odesłać.<br>
{{tab}}Resztę zostawił Mani, która ostygła i jakby nagle zestarzała, siadła starając się ochłonąć po niepojętéj scenie.<br>
{{tab}}Mania cierpiała i płakała gorzko, a pan Feliks nie umiał jéj pocieszać, gdy szczęściem dla niego nadszedł Teoś Muszyński i pozostał z niemi razem przez wieczór cały, usiłując ją orzeźwić i pocieszyć.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2544lihedcfu64w95lmob78c44r42qv
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1380
100
1084340
3150562
3150244
2022-08-13T18:27:20Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Smutnie jednak płynęły im te godziny, a gdy pora spóźniona zmusiła ich do odejścia, Teoś widząc ją słabą i płaczącą, zbiegł na dół by uprosić p. Byczkowę (nie powiadając przyczyny), aby tam kogo posłała na górę, gdyż Mania trochę była cierpiącą. Obawiali się tak ją samą porzucić.<br>
{{tab}}Narębski wyszedł starszy o lat dziesięć, zbity, rozczarowany i sam nie wiedział jak się dostał do domu.<br>
{{tab}}Był w tym stanie ducha, w którym człowiek nie jest panem siebie, jest nią boleść.<br>
{{tab}}Chciał już wprost się udać do swojego pokoju, gdy służący, który nań czekał na wschodach, oświadczył mu, że panie obie z pilnym bardzo interessem oczekują u siebie na pana, i kazały go prosić aby koniecznie do nich wstąpił.<br>
{{tab}}Z wielką przykrością, czując potrzebę odetchnienia w samotności, Narębski wszedł do pokoju żony, która rzadko go tak późno przyjmowała — czuł że tam coś ważnego zajść musiało, kiedy aż on był potrzebny.<br>
{{tab}}P. Samuela siedziała w swoim gabinecie,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
onkhb297e5ucl9nzl7c0xmvq1oxyq0f
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1381
100
1084341
3150566
3150245
2022-08-13T18:29:09Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>ostawiona flakonikami, obłożona poduszeczkami, a że Elwira w takich razach mniéj dobrze jéj posługiwała od Mani i nie umiała dogodzić; krzątała się przy niéj teraz faworyta służąca, straszne widmo suche, kościste, dziobate, czarne, chude, zgryźliwe, ale bezwzględnie umiejące pochlebstwem karmić swą panią, i najupodobańsze swéj pani. Była to plaga domowa, którą wszyscy dla miłości p. Samueli znosili pokornie, i ona teraz z Elwirą rządziła w istocie domem — a p. Feliks drżał na widok tego utajonego nieprzyjaciela.<br>
{{tab}}Nieustannie litując się nad boleściami pani, jęcząc nad jéj nieszczęściem, donosząc różne wieści o postępkach pana Feliksa, stworzenie to wkradło się głęboko w serce pani Narębskiéj i miało pełne jéj zaufanie. Narębski lękał się jéj, nienawidził, ale musiał podzielać czułość żony dla téj opiekunki i milczeniem zgadzać się na głoszone jéj pochwały.<br>
{{tab}}W chwili gdy p. Feliks wszedł, Elwira przechadzała się z rumieńcem na twarzy po pokoju, pani Samuela wzdychała w krześle, dziobata faworyta odtykała jakieś flaszeczki.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
awambaa81kwduhg9fz3qux8glh8kjrz
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1382
100
1084342
3150568
3150249
2022-08-13T18:30:47Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Widocznie czekano na niego, coś ważnego zajść musiało....<br>
{{tab}}Krzątanie się służącéj było przeszkodą pani Samueli do rozmówienia się z mężem, musiała ją więc odprawić grzecznie pod pozorem żółtéj herbaty, którą ona tylko jedna robić umiała tak, że ją pani pić mogła. Zaledwie drzwi się za dziobatą zamknęły, Elwira tupnęła nóżką i zawołała niecierpliwie:<br>
{{tab}}— Ale niechże mama mówi.<br>
{{tab}}P. Samuela ruszyła ramionami.<br>
{{tab}}— Poczekajże ty, gorąco kąpana. Usiądź panie Feliksie, bo nie mogę natężać głosu i podnosić głowy, która mnie od nieustannych wzruszeń boli okrutnie, mamy ci coś ważnego do powiedzenia.<br>
{{tab}}— To niechże mama mówi! — powtórzyła Elwira, — bez tych wszystkich przygotowań, czyż z ojcem będziemy robiły ceremonje?<br>
{{tab}}Pan Feliks usiadł.<br>
{{tab}}— Cóż to jest, — spytał, — zgaduję że to coś tyczącego się Elwiry.<br>
{{tab}}— Zgadłeś, wystaw sobie, najniespodziewańsza rzecz....<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ope7ljavuuu17tqae99aoy722vrp8jl
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1383
100
1084343
3150570
3150251
2022-08-13T18:32:53Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Otóż ja powiem sama, — przerwała obżałowana, — baron mi się dziś oświadczył.<br>
{{tab}}— Kto? kto? — spytał Narębski.<br>
{{tab}}— Ale baron Dunder.<br>
{{tab}}Narębski osłupiał.<br>
{{tab}}— To nie może być, — rzekł, — cośby mi wprzód przecie powiedział, tak nagle!!<br>
{{tab}}— Posądzam Elwirę, że go trochę wyciągnęła! — odezwała się pani Samuela, — bo w istocie choć już zaczynało się na to zbierać, ale oświadczył się za prędko, za prędko.<br>
{{tab}}— Ale cóż to znowu? — zawołała Elwira, mama mnie ma za dziecko? Spytał mnie sam, jak mamę kocham, czy o moją rękę papy i mamy prosić może?<br>
{{tab}}— A ty cóżeś mu odpowiedziała? — odparł Narębski, — spodziewam się, żeś się stanowczo przecie bez nas nie zdecydowała?<br>
{{tab}}— Ale jaki bo ty jesteś dla niéj, mój Feliksie, — przerwała pani Samuela, — przecież Elwira może już miéć swoją wolę!<br>
{{tab}}Elwira obrażona pokręciła główką.<br>
{{tab}}— No! to niech mama powie! — zawołała z gniewem.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4pr4ifeuwtwppw9wlh4if36criv4wun
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1384
100
1084344
3150573
3150254
2022-08-13T18:34:47Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}P. Feliks zwrócił się do żony.<br>
{{tab}}— Elwira znalazła się z wielkim taktem, ''il faut lui rendre cette justice'', ty nigdy sprawiedliwym dla niéj nie jesteś. Widzisz, zdała się na nas, odwołała do nas.... Ja zaś, mówię otwarcie, nie widzę w tém nic tak dla Elwiry niefortunnego, i owszem.<br>
{{tab}}— Jakto? — zawołał Narębski, — człek stary, śmieszny, rozpustnik znany.... którego Elwira kochać nie może.<br>
{{tab}}— Ale cóż tam to kochanie! — przerwała panna kiwając głową.<br>
{{tab}}— Ma zupełną słuszność, — dodała Samuela, — próżnoby szukała miłości, to zawód tylko i strapienie, ona jest czułą, ale rozsądną, może i świat, na który patrzy, wyleczył ją ze złudzeń próżnych, — dodała z pewnym przyciskiem. — Baron znowu tak stary nie jest, ma wiele życia i uczucia, kocha ogromnie Elwirę, pada przed nią, da jéj być panią w domu, ''c’est quelque chose''.... Nie będzie niewolnicą....<br>
{{tab}}Westchnęła w epilogu, dając do zrozumienia, że nią może była sama.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
816v4kearte06te48u1ix8eoxp1jb0t
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1385
100
1084345
3150576
3150257
2022-08-13T18:36:50Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— A i śmiesznym baron tak bardzo nie jest, — a potém szepnęła: — ręczę ci, że go Elwirka ułoży.<br>
{{tab}}Feliks się rozśmiał.<br>
{{tab}}— Jak wyżła? za stary! nie w pierwszém polu, a rasy nie ma, nic już z niego nie będzie!<br>
{{tab}}— Młoda dziewczyna, najprędzéj nad starcem panować może, ''c’est un fait''.... Ja z góry mówię, — zakończyła Narębska, nie jestem temu przeciwną.<br>
{{tab}}— Ani ja! — żywo zawołała Elwira.<br>
{{tab}}— A! to cóż mi pozostaje? — rzekł p. Feliks, — naturalnie i ja przeciwko temu być nie mogę, nie widzę nawet na coby się protestacja moja przydała? Ale pozwólcie mi dla zrzucenia ciężaru z serca, abym wam całą prawdę powiedział. Elwira gniewa się na tego który ją opuścił, chce się na nim pomścić, a mści się na sobie.... Pilno jéj wyjść za mąż, byle jak, aby świetnie. Z tém wszystkiém nic nie nagli w istocie, nie jest ani starą, ani brzydką, ani ubogą i mogłaby wyśmienicie na coś lepszego poczekać.<br>
{{tab}}— Ale, — dorzucił Narębski, — uwagi mo-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
akeqzent8j5ucqbtbpjjg35wiswwfrs
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1386
100
1084346
3150580
3150260
2022-08-13T18:38:39Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>je, już dla tego że moje, przyjętemi być nie mogą. Elwira zresztą jest dosyć dojrzałą, by sobą i swoją przyszłością rozporządzać mogła. Zrobicie co się wam podoba, ale dodać muszę, że idąc za barona, Elwira zrobi głupstwo, którego będzie żałować. Jest to tylko zemsta dziecka, co połajane jeść nie chce, aby głodem swoim ukarać matkę.<br>
{{tab}}— Jesteś niezmiernie dziś ostry i niesprawiedliwy, zapewne skutkiem jakichś ''zewnętrznych'' wpływów, które są dla nas tajemnicą; uważałam przytém, że nie lubisz barona, a niechęć dla niego cię zaślepia, — rzekła Samuela.<br>
{{tab}}— A ja widzę, że papa mnie nie kocha! — dodała Elwira.<br>
{{tab}}— A! więc naturalnie zrobicie co się wam zdawać będzie, i po cóż tu było wzywać mnie tak pilno? — spytał Narębski, — ja przecie tu nigdy nie mam racji, to wiadomo.<br>
{{tab}}Obie panie trochę były zmięszane.<br>
{{tab}}— ''Mon chèr'', posiedźże choć chwilę i daj z sobą pomówić, — zawołała Samuela biorąc się za bolącą głowę i przybierając postawę niewinnéj i ciężko za cudze grzechy cierpią-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sipyc4z40rlckybqk03dkkmgoz93yql
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1387
100
1084347
3150586
3150261
2022-08-13T18:40:49Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>céj ofiary. — Pozwól nam kobietom z sobą choć trochę porozumować, baron jest ogromnie bogaty....<br>
{{tab}}— Elwira nie będzie także ubogą.<br>
{{tab}}— Ale przyznasz, że im więcéj kto ma, tém lepiéj.<br>
{{tab}}— Niekoniecznie, — rzekł Feliks, — mijam to, jednak.... cóż daléj?<br>
{{tab}}— Jeśli Elwira go zawojuje?<br>
{{tab}}— Ale, moja droga, — odparł Narębski, — czyż o to chodzi w małżeństwie? mnie się zdaje, że miłość nie pożąda władzy, że szczęście nie pragnie panowania, kto kocha, ten gotów służyć, poświęcać się, cierpiéć nawet z uniesieniem....<br>
{{tab}}— A! to są teorje! — uśmiechnęła się pani, — ale któż kocha? mój drogi, sam wiész najlepiéj, że wśród aniołów nie żyjemy! niestety!<br>
{{tab}}— Mój papo, co tu długo rozprawiać, — a jeśli on się mnie podoba? jeśli ja w tém widzę szczęście? wszak sam papa nieraz powtarzał, że wedle swoich pojęć, szczęścia nikomu narzucać się nie godzi?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5k61gnxnicyanh7u69puv6t2tmtzffe
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1388
100
1084348
3150588
3150262
2022-08-13T18:42:59Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Jak skoro ty tego żądasz? — rzekł Narębski, nie mam słowa do powiedzenia. Obowiązkiem ojca jest tylko powiedzieć, że widzi jasno przyczyny i obrachowuje skutki. Masz po sobie matkę, a zatem rzecz skończona. Siła złego, dwóch na jednego....<br>
{{tab}}Wstał z krzesła, panie patrzyły po sobie chmurne.<br>
{{tab}}— Ale cóż mu papa powie, jeśli on papie się jutro o mnie oświadczy?<br>
{{tab}}— A! odeślę go do was.<br>
{{tab}}— Mój papciu! tak kwaśno.<br>
{{tab}}— O! nie, ale obojętnie, wybacz mi ale nie widzę znowu, żeby mi tak wielką robił łaskę, pokochać go na dyspozycją nie potrafię, kłamać nie umiem. Powinnabyś się nie spieszyć, rozważyć.<br>
{{tab}}— Tak! — zawołała Elwira, — aby się rozmyślił i żebym ja znowu na koszu została.<br>
{{tab}}— Otóż wypowiedziałaś nareszcie o co ci idzie.<br>
{{tab}}— No, tak, jeśli papa chce, — odparła córka, — tak jest, chcę i muszę wyjść za mąż.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9l9rd02nkmdbs83miezgzglzqun2n54
3150590
3150588
2022-08-13T18:43:23Z
Alenutka
11363
formatowanie tekstu
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Jak skoro ty tego żądasz? — rzekł Narębski, nie mam słowa do powiedzenia. Obowiązkiem ojca jest tylko powiedzieć, że widzi jasno przyczyny i obrachowuje skutki. Masz po sobie matkę, a zatem rzecz skończona. Siła złego, dwóch na jednego....<br>
{{tab}}Wstał z krzesła, panie patrzyły po sobie chmurne.<br>
{{tab}}— Ale cóż mu papa powie, jeśli on papie się jutro o mnie oświadczy?<br>
{{tab}}— A! odeślę go do was.<br>
{{tab}}— Mój papciu! tak kwaśno.<br>
{{tab}}— O! nie, ale obojętnie, wybacz mi ale nie widzę znowu, żeby mi tak wielką robił łaskę, pokochać go na dyspozycją nie potrafię, kłamać nie umiem. Powinnabyś się nie spieszyć, rozważyć.<br>
{{tab}}— Tak! — zawołała Elwira, — aby się rozmyślił i żebym ja znowu na koszu została.<br>
{{tab}}— Otóż wypowiedziałaś nareszcie o co ci idzie.<br>
{{tab}}— No, tak, jeśli papa chce, — odparła córka, — tak jest, chcę i muszę wyjść za mąż.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aq7n1o92q0glyiya31dh3wcidvu887q
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1389
100
1084349
3150594
3150264
2022-08-13T18:45:39Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>Widocznie nie mam szczęścia, wszystkie moje rówieśnice są zamężne, Basia, Cesia, Melanja nawet, choć czarna jak cyganka i piętnaście tysięcy posagu. Już mnie to znudziło, partja przyzwoita, mama się zgadza, papa nie może być przeciwny, więc wychodzę....<br>
{{tab}}— Moja Elwiro, — rzekł Feliks, — bylebyś tego późniéj nie żałowała. Moim obowiązkiem, jeszcze raz powtarzam, powiedziéć ci prawdę. Dunder w towarzystwie jest słodki, zapalony gdy namiętność nim owłada, ale pod tym charakterem wesołym, swobodnym, kryje się despoda, energiczny, niezłamany, który raz otrzymawszy co pragnął, uczyni z ciebie niewolnicę....<br>
{{tab}}— O! że nie to nie!<br>
{{tab}}— Z Elwiry! — zakrzyknęła matka kiwając głową, — Elwira jest czułą, jest delikatną, ale ma uczucie honoru i nie da się złamać niczém, za to ręczę....<br>
{{tab}}Postawa panny jakby w gotowości do boju stojącéj, dowodziła dostatecznie energji, z brwią namarszczoną, uśmiechniona szydersko, zdawała się wyzywać nieprzyjaciela.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oh34itmidklp16u4sf4siifye3m7kgi
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1390
100
1084350
3150599
3150265
2022-08-13T18:47:12Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Więc koniec, — rzekł Narębski, widząc że wnoszono zieloną czy żółtą herbatę i że dziobata służąca patrzyła nań ciekawemi oczyma, usiłując wybadać z jego miny jak się narada skończyła. — Dobranoc.<br>
{{tab}}— Że téż nigdy z nami kwadransa posiedziéć nie zechcesz.... — z wyrzutem odezwała się pani Samuela, — czyż cię tak nudziemy, czyś tak zmęczony tém miastem, które nam ciebie cale zabiera?<br>
{{tab}}— Chcesz bym został? — spytał z rezygnacją Narębski.<br>
{{tab}}Elwira zbliżyła się do niego.<br>
{{tab}}— Ale ja papę przekonam, szepnęła cicho, że będę szczęśliwą....<br>
{{tab}}Dziobata widząc że szepczą, wyszła dla przyzwoitości, stając zapewne za drzwiami, a rozmowa znowu się głośno rozpoczęła.<br>
{{tab}}— Nie przekonasz mnie, — rzekł Narębski, — ale tymczasem jeśli cię to bawi, że będziesz siebie i mnie przekonywać o tém w co sama nie wierzysz, słucham chętnie.<br>
{{tab}}— Feliksie! zawsze ta nielitościwa złośliwość!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gkrfqv7kwwmyksvgrqt8n4n8n571p4f
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1391
100
1084351
3150605
3150266
2022-08-13T18:49:44Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Naturalnie! złośliwy jestem jak człowiek który nie ma racji! — dodał gorzko śmiejąc się Narębski.<br>
{{tab}}Elwira obrażona zamilkła.<br>
{{tab}}— Przecież, — rzekła spojrzawszy na nią matka, — nie radabym żeby się to stało mimo twojéj woli, dla Elwiry byłoby to, ja ją znam, nadzwyczaj przykro.<br>
{{tab}}Feliks zamilkł.<br>
{{tab}}— Ale papo, doprawdy, baron jest człowiek tak przyzwoity.<br>
{{tab}}— Jak wszyscy którzy usiłują być niemi, nie wiedząc dobrze co przyzwoitość stanowi. Baron, serce moje, coś przeczuwa, co się dlań nazywa przyzwoitością, omackiem po to sięga i dostępuje z wielkim wysiłkiem tylko śmieszności. Ludzie istotnie przyzwoici, kochana Elwiro, nie starają się o to, by być przyzwoitemi, są niemi jak róża jest różową, bo ją Bóg stworzył różą nie pokrzywą...<br>
{{tab}}— Ale my dziś z nim nic nie zrobimy, — szepnęła Samuela córce, — ''laissez donc''.<br>
{{tab}}Zamilkły obie dumnie, Narębski posiedział,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q3ojsprjmlhsgwxih1f0c999ovggkd7
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1392
100
1084352
3150608
3150267
2022-08-13T18:52:11Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>powiedział dobranoc i wyśliznął się do swojego pokoju.<br>
{{tab}}— To prawda, mama ma słuszność, — odezwała się po jego odejściu Elwira, — że papa jest czasem taki nieznośny....<br>
{{tab}}Samuela westchnęła znacząco.<br>
{{tab}}— O! moje dziecko, dodała tkliwie i miłosiernie, każdy ma swoje kłopoty, nikt nie wié ile on wycierpiał, ale i ja z nim, jak widzisz, wiele wycierpiéć musiałam. Dla takiego serca jak moje, ten chłód i szyderstwo czasami, lub naprzemiany taka sentymentalność jak dzisiejsza, zawsze na przekór usposobieniu.... a! nie mówmy lepiéj o tém.<br>
{{tab}}— Jednak potrzeba by coś na to poradzić.<br>
{{tab}}— ''Règle generale'', powié swoje i będzie milczał, my zrobiemy co się nam zda lepszém, bo jemu brak zdrowego sądu, fantastyk.... Nie obwiniam go, tyle miał do zniesienia w młodości, złamany widocznie, zawsze objawia zdanie wprost rozsądkowi przeciwne... szczęście jeszcze że nie uparty... Pójdziesz za barona!<br>
{{tab}}— O! i ręczę mamie że będę szczęśliwą! —<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7lsarzncbt7yw2ghtvbbftq39cvxt08
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1393
100
1084353
3150611
3150268
2022-08-13T18:54:06Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>zawołała Elwira. — Dunder nie jest ładne imie, ale baron! ale ma miljony! ale żyje w największym świecie, pojadę do Paryża, do Włoch! będą mi zazdrościć, — zimę przepędziemy w Nicei, lato w Wiesbadenie, trochę jesieni w Ostendzie.... Wmówię mu łatwo że to go odmłodzi.... Baron, jestem pewna, zrobi dla mnie co ja zechcę — jest dla mnie takim.<br>
{{tab}}— Moje dziecko, przerwała Samuela, tacy oni wszyscy są gdy się żenią.<br>
{{tab}}— Ale ja go zmuszę być zawsze....<br>
{{tab}}Narębska uśmiechnęła się trzymając za głowę.<br>
{{tab}}— ''Vous croyez?'' — daj Boże.<br>
{{tab}}W słodkich marzeniach wyszła Elwira do swojego pokoju, a Samuela pozostała z dziobatą faworytą, która ścieląc umiała zręcznie użalić się nad znużeniem, osłabieniem, stanem nerwów, trochę niedelikatnością męża, i dać do zrozumienia, że jakibykolwiek wybór uczyniła panna Elwira, pewnie być musi szczęśliwą.....<br>
{{tab}}Narębski długo w noc siedział z głową pod-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5k6qerxm07skqxs47tno5x9uxx3vn8b
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1394
100
1084354
3150616
3150270
2022-08-13T18:55:50Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>partą na rękach i dumał, łzy toczyły mu się z oczów ciche, a usta śmiały szydersko.<br>
{{tab}}— Otóż życie i szczęście nasze — rzekł w duchu, — wartoż tak bardzo troszczyć się o jutro, pozajutro i wszystko co się ma skończyć garścią ziemi i kupką trawy, która na niéj wyrośnie... a potém? drugi głupiec urodzi się i znowu ta sama komedja.<br>
<br>{{---}}<br>
{{tab}}Teoś dosyć smutny powrócił do domu. Mieszkał on, jak wiemy, w bliskiém sąsiedztwie, w takiejże ubogiéj izdebce jak Mania. Ta tylko była różnica obu mieszkań, że Muszyńskiego daleko było nędzniejsze. W gospodzie téj która mu na krótko służyć miała, nie myślał on wcale ani o wygodzie ani o wdzięku, rzucił w kąt swój tłumoczek podróżny, a że biegał wiele a chłopak go opuścił, ledwie miał czas posłaniem okryć choć łóżeczko. Trochę papierów błąkały się na stoliku przy niedopalonym kawałku świecy.<br>
{{tab}}Zdziwił się mocno, gdy stróż w bramie, o-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tqeejr23hz1njkia1xjtguj4w3r9g0d
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1395
100
1084355
3150619
3150271
2022-08-13T18:58:36Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>znajmił mu, że w jego mieszkaniu któś na niego czekał od godziny.<br>
{{tab}}— Na cóżeście go puścili do mnie? — zapytał, — kiedy mnie nie było.<br>
{{tab}}— A proszę pana, kiedy się tak prosił, ''że niemożna''. Musi miéć pilny interes, bo mu się tak twarz paliła i spieszył się, co ''niemożna''....<br>
{{tab}}Nie mogąc pojąć ktoby doń co tak pilnego miéć mógł, Muszyński pospieszył do izdebki i zdziwił się mocniéj jeszcze widząc chodzącego po niéj wszerz i wzdłuż Michała Drzemlika, który miał minę niespokojną i zakłopotaną.<br>
{{tab}}Przyszło mu na myśl, że się cóś w księgarni znaleść musiało niedobrego i przestrach go ogarnął.<br>
{{tab}}— A nareszcie się doczekałem! — zawołał podbiegając Drzemlik, — kochanego pana Muszyńskiego... drogiego...<br>
{{tab}}— Czekał pan na mnie?<br>
{{tab}}— Ja? a! tak! troszeczkę! ale to nic. Miałem dużo czasu wolnego, a ot — tęskno mi było za panem, drogim, kochanym. Chciałem się dowiedziéć co się téż z nim dzieje? Bo to pan nie wiesz, — rzekł powtarzając po raz trzeci<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hfw0u617ibtggjewxn92oachx6argw5
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1396
100
1084356
3150621
3150272
2022-08-13T19:00:19Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>uścisk i tak dosyć serdeczny i niezwyczajny, że i my mamy serce, ha! i my księgarze, ludzie papieru, kochać umiemy kto wart, a ja do pana kochanego to tak, mogę powiedziéć przyrosłem, cha! cha!<br>
{{tab}}— Bardzom panu wdzięczen.<br>
{{tab}}— Kochany ten Muszyński! no i cóż?<br>
{{tab}}— No nic, kochany panie Michale, siadaj proszę na jedynym stołku, a ja się umieszczę na łóżku, radbym cię przyjąć serdecznie, ale jak widzisz nie mam nawet elastycznego krzesełka.<br>
{{tab}}— Tak mi się pana żal zrobiło...<br>
{{tab}}— Doprawdy? uspokójże się pan! nic mi nie jest!<br>
{{tab}}— W takiéj nędznéj izdebinie...<br>
{{tab}}— O! za młodu! wszystko człowiekowi dobre....<br>
{{tab}}— No? a miejsca jeszcze nie masz pan?<br>
{{tab}}— Przyznam się panu, że choć sobie dotąd miejsca nie wyszukałem, jest inna rzecz... znalazłem sobie.... żonę...<br>
{{tab}}— O! — zawołał Drzemlik, — a ja! com cię właśnie myślał swatać.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
suc23wq7f0lg4js40ncu5qvp0p5xqxl
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1397
100
1084357
3150627
3150273
2022-08-13T19:02:32Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Musztarda po obiedzie, kochany panie Michale, jestem zaręczony.<br>
{{tab}}I pokazał mu pierścionek.<br>
{{tab}}— No! to doprawdy szkoda! A panna bogata?<br>
{{tab}}— Tak jak ja, — rzekł Teoś, — lub coś blisko tego, mamy we dwoje nic lub tak jak nic, ale przytém młodość, nadzieję i siły.<br>
{{tab}}Drzemlik machnął ręką i począł chodzić namyślając się.<br>
{{tab}}— Posag nie tęgi! — zawołał cicho.<br>
{{tab}}A był w takiem jakiemś usposobieniu przezroczystém, że nawet Teoś domyślił się, iż w nim coś kołatało się co z niego wyjść nie umiało czy nie mogło.<br>
{{tab}}— Nie masz pan jakiegoś interesu? — zapytał.<br>
{{tab}}— Ja? interessu? ale nie! odparł księgarz, ale żadnego... Czy pan co wiész, to jest domyślasz się?<br>
{{tab}}— Właśnie, że odgadnąć nie mogę i pytam...<br>
{{tab}}— Nic, nic, tylko widzi pan, jeśli mam prawdę powiedziéć, oto jest rzecz taka: — Tu usiadł<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ns52zjl9lqav38zw0cfptxhdf13vs93
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1398
100
1084358
3150634
3150275
2022-08-13T19:05:15Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>i począł trzéć mocno czuprynę dla ułatwienia zapewne wyjścia myśli na wierzch dotąd w głowie uwięzionéj. — Oto tak, dużo myślałem o panu po jego odejściu od nas, dużo, dużo. Przerzucałem rachunki, księgarnia istotnie winna mu wiele, szło mi z nim doskonale. A przytem tak pan umiałeś jakoś wszystkich pociągnąć ku sobie, że każdy co do mnie przychodzi, pyta się o pana. Otóż żal mi takiego pomocnika. A prawdę rzekłszy, i czuję też żem pana pokrzywdził trochę.<br>
{{tab}}— Mnie?<br>
{{tab}}— A no tak! tak! ''mea culpa'', bo na co panu było narzucać ten bilet loteryjny...?<br>
{{tab}}— Ale cóż tam o tém myśléć!<br>
{{tab}}— Bo, gdybyś go pan się chciał pozbyć, — rzekł Michał skwapliwie sięgając do kieszeni, gotów byłbym ci za niego powrócić należność, istotnie sumienie mnie ruszyło, bo ja panu ten bilet niepotrzebnie wpakowałem.<br>
{{tab}}— Dajmyż temu pokój.<br>
{{tab}}— I gdyby panu ciężył, dalibóg, chętnie, powiadam panu, powrócę stawkę, bo na co to<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hgr2ny85c2t0f8aidzqucy9iw3gp6cy
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1399
100
1084359
3150638
3150276
2022-08-13T19:07:38Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>się jemu w to wdawać? Ja stracę to stracę, jak sobie chcę, ale pana szkoda.<br>
{{tab}}Teoś się uśmiechnął.<br>
{{tab}}— Doprawdy dziękuję panu za jego dobre chęci dla mnie, aleby mi go nawet trudno było wymienić, bo sam nie wiem gdzie jest i com z nim zrobił. Zresztą ja gdy raz zrobię zły czy dobry interes, to stanowczo.<br>
{{tab}}— W istocie, — zawołał Drzemlik, — ale pan dużo, jak na te czasy, stracisz? kilkanaście, gdzie tam, dwadzieścia kilka rubli, czy coś.<br>
{{tab}}— Jużem musiał stracić, rzecz skończona, nie mówmy o tém... dziś jutro podobno ciągnienie?<br>
{{tab}}— Ciągnienie? a tak! ciągnienie! a tak, dziś czy jutro, być może! — odparł Drzemlik rumieniąc się, coś około tego... nie wiem... jakoś w tych czasach.<br>
{{tab}}— Muszę się téż dowiedziéć, bom może choć bilet frejowy wygrał, a nuż stawkę!!<br>
{{tab}}Drzemlik zaczął mocno kaszlać, jakoś się nagle zakrztusił.<br>
{{tab}}— No! to wiesz pan co, co jest to jest, idź-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ni2ibcogyyy2sac2ji7zrrlgxhqrhg2
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1400
100
1084360
3150645
3150278
2022-08-13T19:09:43Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>my do spółki, — zawołał, — ma być strata niech idzie po połowie.<br>
{{tab}}— Mówiłem panu, że to jest rzecz skończona, rezykowałem, mniejsza o to, drobnostka, odrobię się na czém inném.<br>
{{tab}}Drzemlik począł cóś śpiewać chodząc, ale w żaden ton przyzwoity trafić nie mógł i odchrząkiwał co chwila coraz zaczynając z innego...<br>
{{tab}}— Na tych loterjach, — rzekł, — to się zawsze traci, tylko ci wygrywają, co tam te rzeczy sami robią, — wiadomo.<br>
{{tab}}— Może być, — odpowiedział Muszyński, ale co się stało to się stało.,., i basta!<br>
{{tab}}— Mnie smutno jednak, że to z mojéj przyczyny....<br>
{{tab}}— O! niechże się pan tém nie frasuje...<br>
{{tab}}Michał usiadł kwaśny.<br>
{{tab}}— Sama pora herbaty, — rzekł, — możebyśmy dokąd poszli czy co? do Semadeniego?<br>
{{tab}}— Chcesz pan? ja nie mam w domu gospodarstwa jeszcze, i chętnie pana zapraszam.<br>
{{tab}}— Ale nie, to już ja, — rzekł Drzemlik.<br>
{{tab}}— O! nie!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
855c5cazczat7rm6w9zt1a5d7ci2g3d
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1401
100
1084361
3150651
3150279
2022-08-13T19:12:57Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— No! to każdy za siebie zapłaci, — odparł p. Michał, — po niemiecku, to dobra metoda.<br>
{{tab}}Teoś klucza szukał, gdy Drzemlik wrócił do biletu.<br>
{{tab}}— Hm! a nuż pan tam co wygrasz? — rzekł, powiadasz, że nie wiesz gdzie bilet, trzebaby go przynajmniéj wyszukać....<br>
{{tab}}Muszyński pobiegł do stolika, przerzucił papiery, szufladkę, ale nigdzie nie znalazł biletu, nierychło dopiero w bocznéj kieszeni od kamizelki domacał się pomiętego kawałka papiéru.<br>
{{tab}}Drzemlik żywo rzucił się go oglądać.<br>
{{tab}}— Proszę pana numer, jaki?<br>
{{tab}}— 15,684...<br>
{{tab}}— 15,684! 15,684! wlepiając weń oczy! — powtórzył księgarz i pobladł.... nie chcąc z rąk puścić papiérka.<br>
{{tab}}— O co panu chodzi? wrócę pieniądze, na stół.<br>
{{tab}}— Ale dajże mi pokój! — rozśmiał się Teoś, zaczynam myśléć, że doprawdy cóś wygram.... I schował go do kieszeni.<br>
{{tab}}Wyszli milczący, a że idąc do Semadeniego przechodzić musieli około bióra loterji, któ-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n5gm6wxl59i2g1numrikg829fappv9h
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1402
100
1084362
3150659
3150281
2022-08-13T19:16:01Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>re jeszcze stało otworem, Teoś przypomniał sobie swój bilet mimowolnie i rzucił okiem na szyby, na których stało w złocistéj glorji wielkiemi głoskami:<br>
{{c|Wielki los padł na numer:|przed=10px}}
{{c|15,684.|po=10px}}
{{tab}}Muszyński osłupiały dobył bilet z kieszeni...<br>
{{tab}}— P. Michale! co to jest? zapytał.<br>
{{tab}}Drzemlik rzucił mu się w objęcia.<br>
{{tab}}— Przyjacielu! — zawołał... — do czego cię przez troskliwość przygotować chciałem, aby zbytniego wzruszenia, często szkodliwego, uniknąć.... Tyś wygrał! wiedziałem o tém, usiłowałem cię powolnie przysposobić, szczęśliwcze! do tego szczęścia, które wydarłeś mi z kieszeni!! a tak jest, nie ja.... ale ty wygrałeś, a jam był tak głupi....<br>
{{tab}}Tu Drzemlik uderzył się po głowie.<br>
{{tab}}— Ale choćbym wolał zawsze sam to miéć... dobrze że się uczciwemu człowiekowi dostanie... Niedomyślny! co się zowie z wacpana niedomyślny.... wszakżem półgodziny ci mówił o tym bilecie... i pytał i probował i ''udawał'' że go chcę odkupić... A wszystko to było tylko<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rk1k0f0bgcutchybti59g2vvsiiz0t2
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1403
100
1084363
3150663
3150282
2022-08-13T19:18:14Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>komedją przyjaźni, aby gwałtowne wstrząśnienie nie nabawiło cię atakiem apopleksji... o co się, przyznam, najmocniéj obawiałem...<br>
{{tab}}Teoś rozśmiał się ruszając ramionami, nie można powiedziéć, żeby nie był wzruszony nieco, ale przyjął to tak chłodno, że Drzemlik posądził go o udanie.<br>
{{tab}}— Wiesz wiele to jest, to coś wygrał? — zapytał.<br>
{{tab}}— Wiele?<br>
{{tab}}— Pół miljona...<br>
{{tab}}— A no, to chodźmy na herbatę, — rzekł Muszyński — i pozwól, żebym już za nas obu zapłacił... {{Korekta|Zal|Żal}} mi cię serdecznie, bo w téj chwili okropnie rozpaczać musisz, żeś mi ten bilet oddał...<br>
{{tab}}— No! nie będę się zapierał... wołałbym go mieć w kieszeni, ale co się stało to się stało, i możesz powiedziéć, żeś mojemu głupstwu winien pańską fortunę!!<br>
{{tab}}Myliłby się wielce ktoby sądził, że Muszyński doznał zbyt gwałtownego wstrząśnienia. Drzemlik czuł daleko więcéj, twarz jego zbla-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
i2d0a72ilwpd6hie2beqkmv7oya6ey8
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1404
100
1084364
3150665
3150284
2022-08-13T19:20:20Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>dła i wywrócona wydawała mimowoli uczucie które nią miotało. Wypili herbatę, pożegnali się czule i rozeszli, a Muszyński zamyślony i milczący powrócił do izdebki, walcząc z sobą, bo mu ten dar losu był niemal tak przykry, jak jakaś jałmużna rzucona z nieba niedołężnemu, niezdatnemu do surowéj pracy charłakowi. Zresztą wielką dlań było wątpliwością co mu te krocie z sobą przyniosą, trochę więcéj szczęścia, czy zleniwienie, moralny upadek i bezsilność.<br>
{{tab}}Cieszył się dla Mani tym dostatkiem niespodziewanym, dla siebie niewiele, a dużo wstydził, że był winien losowi tyle, ile nie jeden całém życiem pracy, poświęcenia i krwawego potu nie zarobił. Zdawało mu się nawet niesprawiedliwością korzystać ze straconych pieniędzy tylu ludzi co je w paszczę losu rzucili z nadzieją, a stracili może z rozpaczą.<br>
{{tab}}Był szczęśliwym graczem... a kto wie co się na jego wygranę składało, ile łez, ile głodów, niedostatków, źle użytych oszczędności.<br>
{{tab}}Całą noc w tych rozmysłach gorączkowych rzucając się, spać nie mógł i to było pierwszym<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dtn5yz8wqn2zhtxd80fbyqg61nvubhz
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1405
100
1084365
3150669
3150285
2022-08-13T19:22:08Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>zyskiem jego że nie zmrużył oka, że został zbity, złamany, upokorzony, niemal zawstydzony swém szczęściem.<br>
{{tab}}Nie wiedząc co począć pojechał nazbyt rano do p. Feliksa, do którego wszedł tak niezręcznie, że go jeszcze zastał w łóżku....<br>
{{tab}}Spojrzawszy nań Narębski się przestraszył, tak w fizjognomji jego dziwne znalazł pomięszanie, tak boleść jakaś wewnętrzna wypiętnowała się na niéj dobitnie. Przyszło mu nawet na myśl, czy się co Mani nie stało i porwał się z łóżka.<br>
{{tab}}— Co tam? cóś złego? — zawołał.<br>
{{tab}}— Nic! nic! — rzekł Teoś, — to tylko głupstwo moje, że sobie rady dać nie umiejąc, w chwili, gdy kto inny by się śmiał i skakał, ja mam minę skazanego...<br>
{{tab}}— Siadajże i mów mi co prędzéj co ci jest?<br>
{{tab}}— Wystaw pan sobie, że kiedym się żegnał i obrachowywał z moim księgarzem, Drzemlik narzucił mi prawie gwałtem bilet loteryjny....<br>
{{tab}}— A na cóżeś go brał?<br>
{{tab}}— Ale musiałem... nudził mnie...<br>
{{tab}}— Cóż się stało?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sngsrskm92n9477iqxmmd65hodfq9pp
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1406
100
1084366
3150675
3150287
2022-08-13T19:25:05Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Nic złego... bilet wygrał wielki los...<br>
{{tab}}— Co mówisz? pól miljona? A dla czegoż wyglądasz jak z krzyża zdjęty?<br>
{{tab}}— A! bo mi to dolega, bo czuję w sumieniu jakby zgryzotę.... bo sam nie wiem co począć...<br>
{{tab}}Narębski począł się śmiać, ściskać go znowu i śmiać się serdecznie, Teoś stał chmurny.<br>
{{tab}}— Cóż ci jest? nikogoś przecie nie {{Korekta|zrabobował|zrabował}}... nawet Drzemlika, który ci gwałtem bilet narzucił...<br>
{{tab}}— A wczoraj.... próbował mi go odkupić...<br>
{{tab}}— Spodziewam się żeś nie oddał...<br>
{{tab}}— Jeszcze nie, ale czuję się tak niespokojny...<br>
{{tab}}Narębski strwożył się.<br>
{{tab}}— Słuchajże, — zawołał, — to Mania wygrała nie ty... nie ważże mi się robić głupstwa... masz bilet przy sobie? dawaj mi go...<br>
{{tab}}— Oto jest, — odparł Teoś.<br>
{{tab}}— Konfiskuję, — rzekł żywo porywając go Narębski, — choć raz przecie los miał oczy otwarte i dał nie jakiemuś szołdrze, ale czło-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cs6xh7qbx1w6p7tbxjp4kys4ih16fhp
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1407
100
1084367
3150679
3150289
2022-08-13T19:27:05Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>wiekowi, któremu się od niego pomoc należała... Lecę w szlafroku powiedziéć żonie.<br>
{{tab}}Narębski cały był w ogniu.<br>
{{tab}}— Ale żona pańska śpi pewnie...<br>
{{tab}}— A! to ja ją obudzę! — krzyknął p. Feliks, — przecież warto dostać choćby migreny, byle się dowiedziéć, że raz fortuna miała trochę sensu.... i dała szczęście temu co na nie zasłużył.<br>
{{tab}}— Czekaj pan! a pewienże jesteś że to szczęście? że to nie zasadzka szatańska na to, bym założywszy ręce próżnował, zdrętwiał, i obrócił się w jednego z tych ludzi, którzy nie mając bodźca, wyrzekają się pracy i życia.<br>
{{tab}}— O! dziecko dziesięcioletnie! o gaduło co oklepane rzeczy powtarzasz bez myśli! czyż z pieniędzmi pracować nie lepiéj, nie ochotniéj? — rozśmiał się Narębski porywając szlafrok na siebie.<br>
{{tab}}A śmiał się i hałasował tak bardzo, że raniéj obudzona Elwira poczęła się ciekawić, domyślała listu od Barona.... jego napadu, czegoś tyczącego się siebie i puknęła do drzwi ojcowskich... ukazując się niespodzianie w do-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d3kginosbnw57cqy9c8zoxvvr4gt8lo
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1408
100
1084368
3150681
3150290
2022-08-13T19:28:27Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>syć zaniedbanym szlafroczku i poprzydeptywanych trzewikach...<br>
{{tab}}— Któż tam? Elwira? o téj porze? — zapytał Narębski... — chodź! chodź! słuchaj, właśnie wam miałem coś ciekawego powiedziéć....<br>
{{tab}}Teoś Muszyński, którego tu widzisz, narzeczony Mani, wygrał na loterji... pół miljona...<br>
{{tab}}— Cóż za żarty!<br>
{{tab}}— O ba! najświętsza prawda!<br>
{{tab}}— Nie może być...<br>
{{tab}}— Niepowinno by być a jest! — dodał kłaniając się Teoś...<br>
{{tab}}Panna Elwira popatrzyła chwilę, zamknęła drzwi i pobiegła do łoża matki, którą przebudziła bez ceremonji.<br>
{{tab}}— Mamo! Mamo!<br>
{{tab}}— Co to jest? pali się? która godzina?<br>
{{tab}}— Dopiero dziesiąta... ale ogromna nowina.... Teoś Muszyński z Manią wygrali na loterji pół miljona...<br>
{{tab}}— Co ty tam pleciesz?<br>
{{tab}}— Muszyński jest u papy... papa taki szczęśliwy jakby sam wygrał... śmieje się i tańcu-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sl3y1qixbd962f00gitt8nh4vgicq7g
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1409
100
1084369
3150686
3150291
2022-08-13T19:30:19Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>je w szlafroku... jeszczem go tak jak żyję nie widziała...<br>
{{tab}}P. Samuela nachmurzyła czoło.<br>
{{tab}}— A! dajcież mi pokój, — rzekła kwaśno, wartoż mnie było budzić dla takiéj nowiny... Albo bajka, albo jeśli prawda... coż mnie to ma obchodzić? jakby ktoś na księżycu dostał febry!! Mania i Teoś cóż to za bohaterowie?<br>
{{tab}}Elwira śmiała się szydersko, ale z jéj oka błyskała źle tajona zazdrość.<br>
{{tab}}— Wcale nie brzydki chłopiec, — zawołała dziwnym głosem Elwira — i nie głupi... no proszę mamy, że to takim Maniom zawsze szczęście sprzyja...<br>
{{tab}}I nasz Kopciuszek będzie chodzić w atłasach i udawać wielką panią...<br>
{{tab}}— A jakże mię głowa boli! dajcież mi wstać spokojnie... niech sobie chodzi w czém chce, i udaje kogo się jéj podoba... Co mnie ma zajmować te jéj pół miljona...<br>
<br>{{---}}<br>
{{tab}}Pluta choć niecierpliwie wyczekawszy cały tydzień, obrachował się co do dnia i godziny<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d23lsxhhfh7c75gg3dc7gkkecgunqv5
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1410
100
1084370
3150689
3150292
2022-08-13T19:32:56Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>i w terminie oznaczonym postanowił odwiedzić Jenerałowę. Dni oczekiwania przeszły mu jeszcze dosyć swobodnie dzięki resztkom pozostałym z datku Narębskiego, który już miał się ku końcowi, ale przy takiéj jak jego nieopatrzności, jutro groziło głodem i niedostatkiem. Pluta mając kieszeń nabitą, nigdy nie zastanawiał się nad tém, że ona się wyczerpać musi, używał, jak gdyby dochody miał nieograniczone, a nędzę gdy przyszła znosił z dosyć filozoficznym stoicyzmem, ocalając ją drwinkami z ludzi, a często i z samego siebie. Ku końcowi siedmiu dni byt jego nie był już bardzo świetny, potrzeba się było ograniczyć wódką prostą i kawałkiem mięsa, ale kapitan też od losu zbyt wiele teraz nie wymagał, a potrzeby swe sprowadzał do jak najprostszego wyrazu. Fizycznie i moralnie więzienie go złamało, szukał w sobie napróżno téj energii i sprężystości, tego niepokoju ducha, który go dawniéj do wielkich dzieł prowadził, nawet poprawianie rodzaju ludzkiego i dokuczanie szczęśliwym nietyle mu smakowało... Odpoczywał, ''far niente'' i ''keif'' wschodni<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0tidu3d9g3j0ihifap0yvgc5dfv7wky
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1411
100
1084371
3150693
3150293
2022-08-13T19:34:47Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>na horyzoncie jego marzeń ukazywały się ideałami najwyższemi. Pluta był przybity, Kirkuć nawet zdumiéwał się nie poznając go chwilami.<br>
{{tab}}Z rana tego dnia, gdy się miał udać do Jenerałowéj, posłyszawszy go ze stekiem przewracającego się po łóżku, p. Mateusz pokiwał głową.<br>
{{tab}}— A co to pułkowniku, stękasz? hę?<br>
{{tab}}— Sam się temu dziwuję, ale jakoś kości swędzą... ten loch wilgotny nabawił mnie reumatyzmu, nie poznaję siebie, w głowie nawet jakaś ociężałość niesłychana. Człek by odpoczywał tylko, ochoty nie ma do życia. Albo niedosyć wódki piję, albo teraz spirytus się popsuł, że go z chorych kartofli pędzą, które same siły nie mają, albo to już początek końca... czy koniec początku...<br>
{{tab}}Djabli wiedzą, daj no mi tam trzęsianki....<br>
{{tab}}— A to i ja się napiję, bo to człowieka stawi na nogi! — rzekł wstając Kirkuć, — jeden kieliszek z rana na czczo, z kawałkiem chleba z solą, to dukat doktorowi z kieszeni...<br>
{{tab}}— No, a dwa? — spytał Pluta.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
egjgtsuj3wnsgl4i6hs41fh7jni4eei
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1412
100
1084372
3150699
3150295
2022-08-13T19:36:57Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— A dwa? to musi być dwa dukaty.... — odparł Kirkuć, — ale już ten drugi to czasem w głowie mąci.<br>
{{tab}}— Słaba głowa, — rzekł kapitan wychylając spory kielich. Niech mówią co chcą, — dodał, — wino, piwo i tamte inne rozwodnione fraszki i przysmaki ku połechtaniu podniebienia, wszystko to są romanse, a wódka grunt. Zaraz ci się w żołądku rozgospodaruje i w głowie rozjaśnia.... Która godzina?<br>
{{tab}}— Co się tyczy godziny, — odparł Kirkuć, tyle tylko wiem, że sztankelerka odeszła, a zatem musi coś być około południa.<br>
{{tab}}— Gwałt! a ja w łóżku i nie ogolony, a tu wizyta za pasem! — zakrzyczał kapitan. — Kirkuć, z ciebie śpioch obrzydliwy.... czemu mnie nie obudziłeś? dawaj mi cyrulika.....<br>
{{tab}}— Zaraz, ale co się tyczy budzenia, wszak nie miałem tego posłannictwa, iż się tak wyrażę, — odparł Kirkuć, — a pan się gniewasz nie kazawszy mi....<br>
{{tab}}— Gniewam się gdy nie mam racji, powinieneś o tém wiedziéć, — rzekł kapitan, — to ogólna reguła.... ruszaj po cyrulika.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cis8beqyfivcvp5h9ngnbdyrw6qyvba
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1413
100
1084373
3150707
3150296
2022-08-13T19:41:28Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}— Idę już....<br>
{{tab}}Kirkuć wyskoczył zaraz, kapitan się zerwał umywać, a że nie miał czasu na kawę, powtórzył wódkę i wybiegł w miasto, dążąc do mieszkania jenerałowéj.<br>
{{tab}}Właśnie dochodził do jéj domu, gdy dorożka wioząca Pobrackiego w tęż samą stronę, zastanowiła się u drzwi jego i dwaj panowie weszli razem.<br>
{{tab}}— A pan tu? — spytał p. Oktaw.<br>
{{tab}}— Z polecenia jenerałowéj saméj....<br>
{{tab}}Zaczęli się ceremonjować we drzwiach u wnijścia, gdy im komodą ogromną zawalono przejście, musieli więc poczekać, aż się ona wyniosła na ulicę. Daléj, nim zdołali próg przestąpić, poczęła się tymże samym otworem dobywać na świat kanapa, którą Pobracki poznał z trwogą za należącą do mebli jenerałowéj, lub przynajmniéj wiele do znajoméj mu z ciemnego salonu podobną. Twarz jego zwykle blada, zrobiła się glinianą prawie.<br>
{{tab}}Weszli zatém do sieni, w któréj mnóstwo mebli, niewątpliwie już uznanych za należące do jenerałowéj Palmer, w największym nieła-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ifxqvn58kod2wreyst4timtz2gjmomu
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1414
100
1084374
3150711
3150297
2022-08-13T19:43:45Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>dzie, jakby po wielkim rozpierzchnione boju, spoczywały. Stolik z serwantką i lampami zajmował środek, tyłem, bokiem, jedne na drugich okrążały go krzesła i fotele dziwnie pomięszane, fortepjan zamknięty w pace, lustro w muślinowéj spódniczce, półka podobna do wschodków i jenerał przewrócony niewygodnie do góry nogami. Wszystko to zdawało się kłócić z sobą i czekać tylko chwili do ponowienia walki przerwanéj. Przejść było trudno wśród tego kafarnaum, którego ognisko zajmował jakiś jegomość z bródką ryżą, palący ostatek cygara i rozporządzający się jak w domu. Bzurskiego nawet, czujnego stróża, nie widać było nigdzie.<br>
{{tab}}— Ale cóż to to jest? — spytał Pobracki.<br>
{{tab}}— Coś wygląda na przenosiny, — rzekł Pluta równie niespokojny.<br>
{{tab}}— Co to jest? — powtórzył mecenas.<br>
{{tab}}— Czego panowie chcą? — zawołał z nieukontentowaniem wyjmując cygaro jegomość z bródką, nie kryjąc, że im był nie rad.<br>
{{tab}}— Cóż to znaczą te powynoszone meble?<br>
{{tab}}— A co mają znaczyć? — odparł pogardli-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
08f56eqhuaqkqh5jdbmzo08qw1ylnk0
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/9
100
1084381
3150781
3150307
2022-08-13T21:39:54Z
Seboloidus
27417
grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br></noinclude>{{c|{{roz|TREŚ}}Ć|h=normal|w=140%}}
{{c|SZKICÓW Z PODRÓŻY W TATRY.|font=Arial Narrow|w=110%}}
[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry ornament 009.svg|80px|center]]
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Wstęp|Wstęp.]]|w=110%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Krzyżne|Krzyżne]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 4.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Hala królowa. Żółta turnia. Zalety kosodrzewiny. Przeprawa po złomach granitowych w Pańszczycy. Wdzieranie się po piargach na Krzyżne. Widok z Krzyżnego. Wołoszyn. Wierzchołek Wielkiéj Koszystéj. Zejście z niéj nad staw Zielony. Powrót wśród słoty przez manowce do Jaszczurówki.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Świnnica|Świnnica]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 23.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Odkrycie wyjścia na najwyższy szczyt Świnnicy. Kuźnice. Boczań. Widok z hali królowéj. Dolina stawów Gąsienicowych. Liliowe i widok z niego. Skrajna i pośrednia turnia. Kozice w Tatrach. Pobyt i zapiski na wierzchołku Świnnicy. Powrót do Zakopanego.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Zakopane|Zakopane]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 45.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Podhale. Wieś Zakopane. Chaty góralskie. Opryszki w Tatrach. Życie pasterskie. Nieszczęśliwe zdarzenia. Ochrona kozic i świstaków przed drapieżnością strzelców. Wiatr halny. Goście w Zakopanem.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Giewont i Czerwone Wierchy|Giewont i Czerwone Wierchy]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 64.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|X. Stolarczyk na szczycie Giewontu. Ujście doliny Małéj Łąki. Polana Miętusia. Wielka turnia. Źródło nad odchłanią. Wierzch Małołączniaka. Krzesanica. Widok z Czerwonych Wierchów. Szczerba w Giewoncie. Piekło. Źródło Białego Dunajca. Polana Kalatówki.|w=90%}}
|nodots
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h4o6iai7tz9iaeuggmqu8etvno2644m
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/952
100
1084398
3151050
3150333
2022-08-14T06:01:41Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antałek" />{{tab}}'''Antałek, ''' mała beczułka do wina, zawierająca w sobie 18 garncy miary polskiej.<section end="Antałek" />
<section begin="Antałkiewicz" />{{tab}}'''Antałkiewicz''' (Andrzej), proboszcz rabski przyozdobił kościół swój parafijalny w Rabce malowaniami al-fresco z r. 1802. W nim nade drzwiami w zakrystyi zawieszony jest wizerunek tego księdza malarza amatora. On także przyozdobił malowaniami freskowemi kościół w Skomelni Białej w parafii Rabka.<section end="Antałkiewicz" />
<section begin="Antanaklazys" />{{tab}}'''Antanaklazys,''' czyli ''dylogija'', dwuznaczność; tak w retoryce nazywa się powtórzenie z przyciskiem jednego wyrazu, ale w odmienném znaczeniu, jak np.: ''Ten człowiek nie jest człowiekiem'' (ob. ''[[Encyklopedyja powszechna (1859)/Allegoryja|Allegoryja]]'' i ''[[Encyklopedyja powszechna (1859)/Amfibolija|Amfibolija]]'').<section end="Antanaklazys" />
<section begin="Antar" />{{tab}}'''Antar''' czyli '''Antara,''' sławny wódz i poeta arabski, żył w połowie VI wieka po nar. J. Chryst., jeden z siedmiu poetów, których utwory, haftowane jedwabiem i złotem, przybite były do bramy Kaaby, z czego nazywano je Moallakat (ob.). Poemat ten (wydali Jones i Nenii; 1783 i 1816), opisuje czyny wojenne Antara i miłość jego dla Abli, będące również przedmiotem dwunastotomowego romansu arabskiego, p. t.: '''Antar,''' którego autorem miał być Asmai (ob.), i który, jak się zdaje, sięga początku VIII stulecia. Romans ten wydany został w przekładzie angielskim Hamiltona, p. t.: Antar, a bedoueen romance (Londyn, 1820) i niemieckim Hammer-Purgstalla (Lipsk, 1819).<section end="Antar" />
<section begin="Antares" />{{tab}}'''Antares,''' gwiazda pierwszej wielkości, znajdująca się w konstellacyi skorpiona (niedźwiadka).<section end="Antares" />
<section begin="Antarktyczny" />{{tab}}'''Antarktyczny''' (z greckiego: anti przeciw i arktos niedźwiedź; przeciwległy niedźwiedzicy), wyraz używany na oznaczenie bieguna i koła biegunowego południowego. Pas ziemi po za kołem biegunowém południowém nazywa się antarktyczném. Przeciwnie zaś biegun północny, koło biegunowe północne i pas ziemi niém ograniczony, nazywa się arktycznym. Jakkolwiek te dwie strefy znajdują się w jednakowej odległości od równika, przecież różnica pomiędzy ich klimatami, podobnie jak różnica pomiędzy temperaturą południowej i północnej półkuli ziemskiej jest bardzo znakomita. Brak dokładnych spostrzeżeń termome-trycznych nie dozwala tej różnicy ściśle oznaczyć, lecz zdaje się, że wynosi kilka stopni, chociaż Duperrey tylko na 1 stopień ją ocenia. Przyczyna tego zjawiska dotąd nie jest dokładnie objaśniona. Przypisywano je ogromnej massie wód okrywających półkole południową, parowaniu tychże wód, a nakoniec zrobiono spostrzeżenie, że pora letnia na półkuli południowej jest blizko o dni 7 minut 46 krótsza niż na północnej, co zapewne musi mieć wpływ znakomity na temperaturę. Temperatura strefy antarktycznej znacznie musi być niższa niż w strefie arktycznej, skoro lody tak dalece zalegają tę stronę, że długo żeglarze nie mogli dojść do 60° szerokości południowej, i mniemano, że tam wcale nie ma lądu stałego, gdy tymczasem w strefie arktycznej udało się dosięgnąć 82° 49’ szerokości północnej. Cook pierwszy zdołał się zbliżyć do 60 stopnia, lecz ustąpić musiał przed massami lodów, które mu drogę dalej ku południowi zamknęły. W r. 1820 pewien żeglarz na południe względem przylądka Horn, pod 65 stopniem szerokości południowej, odkrył wyspę długą na 200 mil angielskich, którą nazwał nową Szkocyją. Od tego czasu dopiero wielu żeglarzy rossyjskich i angielskich posunęło poszukiwania swoje dalej ku południowi, i strony te coraz częściej zwiedzać zaczęto w celu połowu wielorybów, których tutaj znajduje się bardzo wiele. W latach 1831 i 1833 podano wiadomość o śladach lądu na południu oceanu indyjskiego. W r. 1838 towarzystwo armatorów londyńskich, na czele którego stał przedsiebierczy Karol Enderby, wyprawiło dwa statki: Eliza Scott pod kapitanem Balleny, i Sabina pod kapitanem Freeman z przeznaczeniem połowu wielorybów w stronach antarktyeznych, które miały<section end="Antarktyczny" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oh8du8c2auyexujbj66a793n2ap6cvw
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/953
100
1084402
3151343
3150340
2022-08-14T08:33:58Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antarktyczny" />się naprzód udać ku nowej Zelandyi, a następnie do ziemi Enderby, odkrytej w r. 1831. Wyprawa ta 9 Lutego 1839 r. odkryła pod 66° szerokości południowej, a 164° długości wschodniej (względem Greenwich) trzy wyspy, które nazwano wyspami Balleny, zaś 3 Marca tegoż roku pod 65° szerokości południowej, a 116“ — 118° długości wschodniej, ląd Sabiny. W r. 1840 wyprawa amerykańska, pod dowództwem porucznika Wilkes, i francuzka, pod kapitanem Dumont d’Urville, zdołały podać dokładny plan tych brzegów od 92° do 154° długości wschodniej rozciągających się, już po jednej, już po drugiej stronie koła biegunowego, i które na kartach oznaczają nazwiskiem lądu Wilkesa. Prócz tego dowiedziono, że lądy te łączą się z odkrytemi przez Balleny’ego, i że massa ich ciągnie się aż do 180 stopnia długości wschodniej. Ponieważ zaś wszystko każę się domyślać, że ląd Wilkes’a rozciąga się aż po za ląd Kemp’a, odkryty 1838 do lądu Enderby’ego pod 50° długości zachodniej, przeto można utrzymywać, że w tych stronach znajduje się ląd, którego brzeg jest długi przeszło na 1, 000 mil geograficznych, który zapewne zostaje w związku z poprzednio odkrytemi. Zdaje się wiec, że w strefie antarktycznej znajduje sie ląd ogromnej rozległości, którego odkrycie przypisują sobie Amerykanie i Francuzi, gdyż wyprawy ich prawie jednocześnie go napotkały.<section end="Antarktyczny" />
<section begin="Ante" />{{tab}}'''Ante,''' po łacinie: ''przed'', przyimek wydarzający się często w wyrazach złożonych, które z języka łacińskiego przeszły do wielu nowożytnych.<section end="Ante" />
<section begin="Antecedens" />{{tab}}'''Antecedens,''' po łacinie: ''poprzedzające'', wyraz oznaczający w dawnym języku filozoficznym stosunek subjektu logicznego względem predykatu, lub też przyczyny względem skutku.<section end="Antecedens" /> — <section begin="Antecedentia" />'''Antecedentia,''' znaczą w ogóle: dawniejsze wypadki, o ile znajduje się w nich punkt wyjścia do ocenienia lub rozstrzygnienia wypadków obecnych, i tak np. antecedentia, czyli dawniejsze postępowanie jakiego człowieka, służyć może za podstawę do ocenienia tego, czego się na przyszłość po nim mniej więcej można spodziewać (ob. ''Anteriora'').<section end="Antecedentia" />
<section begin="Antedatować" />{{tab}}'''Antedatować,''' znaczy położyć datę jakiego bądź aktu wcześniejszą od tej, w której rzeczywiście ten akt napisanym został. Prawo podobnych fałszów surowo zabrania. Ztąd wyraz ''antedata'', mający toż samo znaczenie.<section end="Antedatować" />
<section begin="Antediluwijalny" />{{tab}}'''Antediluwijalny''' (z łacińskiego: ''ante'' przed, ''diluvium'' potop), tak nazywają wszystkie istoty, które żyły przed potopem; lecz niektórzy naturaliści oznaczają tym wyrazem takie zwierzęta i rośliny, które żyły przed stopniowém zmienianiem się powierzchni ziemi, które obecnie nie mają sobie podobnych, a tém samem zupełnie zaginęły. Przez potop rozumiemy zwykle zalanie lądów wodami, o którém wspomina Pismo ś. Spostrzeżenia przekonywają, że ziemia wielokrotnym ulegała przewrotom, że początkowo woda zalewała całą powierzchnię ziemi, że następnie ustępowała z niektórych lądów, albo raczej one wynurzały sie z łona wód, które też lądy napowrót zalewały niejednokrotnie. Następującym sposobem tłómaczą rozmaite przewroty, skutkiem których ocean zmieniał swoje granice, wznosiły się góry, znikały całe rodzaje zwierząt, tworzyły się skały i t. p. Podług wszelkiego prawdopodobieństwa ziemia w epoce bardzo od nas dalekiej, posiadała tak wysoką temperaturę, że ciała ją składające znajdowały się w stanie lotnym tak, że miała ona postać ogromnej kuli składającej się z pary podobnie jak dzisiaj widzimy gwiazdy, tak zwane obłokowe (nébuleuse). Cieplik utrzymujący ziemię w stanie pary, przechodził do ciał przestrzeni mniejszą temperaturę mających, skutkiem czego ziemia się oziębiała i powoli rozmaite ciała, nie mając już dostatecznej temperatury, aby się w stanie pary utrzymać, stawały się płynnemi, a następnie przechodziły do stanu stałego. Tym sposobem utworzyła się skorupa ziemi, w początkach bardzo cienka, z postępem zaś czasu coraz<section end="Antediluwijalny" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sfap0nvkagcdsc7jb029sd5vsfgdq0t
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/957
100
1084428
3151076
3150370
2022-08-14T06:09:45Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anthelia" />{{pk|uwa|żał}}, bardzo go szczegółowo opisuje. Kaemtz obserwował go w Alpach. W okolicach podbiegunowych skoro się tylko trafi mgła gęsta, można to zjawisko spostrzegać; widzi się nieraz kilka takich kół świetnych, środek ich wspólny znajduje się na linii przechodzącej przez słońce i oko uważającego. Liczba kół bywa rozmaita, zmienia się od 1 do 5.{{EO autorinfo|''K. Kr.''}}<section end="Anthelia" />
<section begin="Anthelmintica" />{{tab}}'''Anthelmintica''' (z greckiego: ''anti'' przeciw, ''helmins'' robak) są leki zabijające lub wypędzające glisty. Środki te są nader liczne i należą do rozmaitych królestw natury; najczęściej posiadają zapach bardzo mocny i przykry. Najpospoliciej używanemi na robaki środkami są: czosnek, piołun, terpentyna, olej klesz-czowiny, glistnik, kalomel, eter, kamfora i t. d. Zdaje się, że wszystkie one bezpośrednio działają na glisty i trują je; niektóre prócz tego czyszczą i tym sposobem przyczyniają się do usunięcia tych pasożytów z ciała ludzkiego. Niezawsze jest obojętnym wybór środków przeciw robakom; tak np. eter i kamfora z powodu lotności swojej, są skuteczne tylko przeciwko glistom, mającym siedlisko w żołądku. Glisty płaskie, a szczególniej tasiemiec (soliter, taenia), wymagają lekarstw silniej działających, jak np. wyciągu eterycznego z korzenia paproci (''extr. filicis maris''), opiłek cynowych, które najczęściej zadają razem z czyszczącemi; w najnowszych czasach bardzo skutecznie zaczęto używać przeciwko glistom Santoniny (ob.), przeciwko zaś tasiemcowi proszku rośliny Kouso (ob.).<section end="Anthelmintica" />
<section begin="Anthing" />{{tab}}'''Anthing''' (Jan Fryderyk), rodem z Gotha, zmarły w Petersburgu 1805 roku, pułkownik wojsk rossyjskich, adjutant hrabiego Suworowa Rymnikskiego; opisał życie tego wodza od pierwszych lat jego młodości do końca r. 1794. Posiadając całą ufność Suworowa, który mu poruczył napisanie swojej historyi, Anthing miał wszystkie środki do zgromadzenia nader ważnych w tej mierze wiadomości, ale nie potrafił odpowiedzieć zadaniu historyka. Dzieło jego jest suchą, martwą opowieścią wszystkich bitew i potyczek, w których sam miał udział. Kończy się na zdobyciu Pragi 4 Listopada 1794 r. i poddaniu się Warszawy. Badacz dziejów polskich tych czasów, znajdzie tu plany i opisy bitew pod Krupczycami, Terespolem i Pragą. Z ostrożnością wszelako przychodzi czerpać z dzieła Au-thinga, albowiem wszędzie podaje trzykroć niemal większe siły Polaków, niż były rzeczywiście. Wyszło w języku niemieckim p. n.: ''Versuch einer Kriegsgeschichte Suworow’s'', Monachium 1795 — 1799, trzy tomy z rycinami i planami, tłumaczone na język angielski i francuzki.{{EO autorinfo|''K. Wł. W.''}}<section end="Anthing" />
<section begin="Anthoine (Mikołaj)" />{{tab}}'''Anthoine''' (Mikołaj), sławny z błędów i nieszczęśliwego zgonu kaznodzieja protestancki, ur. w Briey w Lotaryngii, nauki pobierał w szkołach jezuickich w Luxemburgu i Kolonii, później przeszedł do wyznania reformowanego. Usilne studyja Starego Testamentu uprowadziły go na myśl zostania Żydem, ale synagogi w Metz, Wenecyi i Padwie, obawiając się prześladowań, nie śmiały przyjąć go do swego grona. Synod Burgundzki, który nie wiedział o zmianie przekonań religijnych Anthoine’a, mianował go kaznodzieją w Dionne; tu jednak ciągłemi wzmiankami Starego Testamentu, jako też zupełném w kazaniach swoich milczeniem o Jezusie Chrystusie wkrótce wzbudził podejrzenie. Uformowano mu proces i pomimo wstawienia się sławnego teologa Ferri, oraz niektórych kaznodziejów genewskich w Metz, skazano go na spalenie żywcem, który to wyrok, wśród powszechnej radości ludu, wykonano w dniu 20 Kwietnia 1632 roku.<section end="Anthoine (Mikołaj)" /> — <section begin="Anthoine (Ignacy)" />'''Anthoine''' (Ignacy, baron de St. Joseph), członek francuzkiej izby handlowej, człowiek ducha niezmiernie przeesiebierczego, ur. 1749 r. w Embrun, wychowany w Marsylii, następnie w interesach kupieckich wysłany do Konstantynopola, świetnym projektem do rozszerzenia handlu francuzkiego w krajach nad morzem Czarnem zjednał sobie życzliwość tamecznego ambassadora Francyi,<section end="Anthoine (Ignacy)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7dsvn2w5oe5ox94f50kfmusfgemn5gx
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/958
100
1084431
3151079
3150374
2022-08-14T06:12:08Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anthoine (Ignacy)" />hrabiego de St. Priest, i w latach 1781, 1782 i 83 z polecenia gabinetu wersalskiego, w celu bliższego poznania stosunków miejscowych i rozpoczęcia potrzebnych układów, zwiedzał Rossyję i Polskę. Cesarzowa Katarzyna II i król Stanisław August przyjęli go z wielką uprzejmością; cesarzowa między innemi pozwoliła mu założyć w Chersonie kantor, który po dziś dzień jeszcze jest podstawą kwitnącego tamże handlu francuzkiego. Produkta południowych prowincyj Francyi nowe znalazły tam pole odbytu, Francyja południowa nowe i nader obfite spichrze, a marynarka francuzka najlepszy materyjał budowlany. Uszlachcony przez Ludwika XVI, w 1786 r. osiadł w Marsylii; w 1793 roku przed terroryzmem schronił sie do Genui. Po powrocie do kraju Anthoine został członkiem izby handlowej, deputowanym do Rady handlowej, ustanowionej w 1803 r. przy ministerstwie spraw wewnętrznych, członkiem ciała prawodawczego i zachowawczego senatu. W 1805 r. mianowany został merem Marsylii, gdzie pamięć Anthoine’a utrzymuje się dotąd w licznych urządzeniach i gmachach publicznych; złożywszy ten urząd w 1813 r., został we dwa lata później członkiem izby deputowanych pod Napoleonem, a po powtórnym tegoż upadku opuścił życie publiczne; um. 1826 r. Wypadki swoich podróży i działalności handlowej złożył w dziele p. t.: ''Essai historique sur le commerce et la navigation de la Mer Noire'' (Marsylija, 1805), w którem znajdują się mianowicie ważne szczegóły o przemyśle i handlu Polski w drugiej połowie zeszłego stulecia.<section end="Anthoine (Ignacy)" />
<section begin="Anti" />{{tab}}'''Anti,''' po grecku: przeciw, przyimek wydarzający się często w wyrazach złożonych z języków greckiego i łacińskiego, przeniesionych do wielu nowożytnych. W niniejszej Encyklopedyi, podobne wyrazy złożone ob. pod ''Anty''...<section end="Anti" />
<section begin="Antiaphrodisiaca" />{{tab}}'''Antiaphrodisiaca''' (z greckiego ''anti'' przeciw, ''Aphrodite'' wenus). Tak nazywają rozmaite ciała którym przypisywano moc zmniejszania popędu płciowego, za najdzielniejsze tego rodzaju środki uważano: kamforę, vitex agnus castus i nenufar (liliję białą wodną), ostatni mianowicie był bardzo używany. Obecnie przekonano się o mylnie przypisywanych własnościach tym środkom, a zarazem powszechnie przyjmują że praca, mniej obfite pożywienie roślinne, oddalenie od siebie osób płci różnej, a w niektórych przypadkach dłuższe kąpiele w wodzie letniej i upuszczenie krwi są skutecznemi lekarstwami tego rodzaju.<section end="Antiaphrodisiaca" />
<section begin="Antibes" />{{tab}}'''Antibes,''' miasto nadmorskie w departamencie francuzkim Var, w południowo-wschodniej Prowancyi, liczące około 6, 000 mieszkańców. Posiada dosyć znaczne warsztaty okrętowe i szkołę marynarki. Port miejscowy przystępny jest tylko dla okrętów mniejszego rozmiaru. Miasto to nazywało się pierwotnie Antipolis i było koloniją grecką Massilii (Marsylii). Z czasów panowania rzymskiego pozostały tu jeszcze szczątki amfiteatru, napisy i t. p. Obwarowali je Franciszek I i Henryk IV. W wojnie o sukcessyję austryjacką (1746 — 47) było ono obleganem przez sprzymierzonych pod dowództwem generała Browne; lecz po 29 dniach bombardowania zbliżenie się marszałka Belle-Isle, zmusiło oblegających do odwrotu. Podobnież r. 1815 Antibes oparło się dzielnie natarciu Austryjaków. O wiorstę na zachód od miasta znajduje się zatoka Juan, jedna z najlepszych przystani morza Śródziemnego. Tam to 1 Marca 1815 r. Napoleon wylądował po powrocie swym z wyspy Elby. Nieopadal także, pośród gór w wysokości 914 metrow nad powierzchnią morza, leży grota Sainte-Baume, słynna z pięknych stalaktytów.<section end="Antibes" />
<section begin="Antici" />{{tab}}'''Antici''' (Tomasz), rodem z miasta Recanati, kardynał i margrabia. Stosunki jego z Polską sięgają zaraz pierwszych lat panowania Stanisława Augusta, i ciągną się przez całe to panowanie. Król miał pełno spraw w Rzymie, które nie-cierpiały zwłoki, więc zaraz w r. 1766 przedstawionego sobie księdza Anticego,<section end="Antici" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p5m1l3vx05awqyw1cqtml3m2p8zi547
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/960
100
1084434
3151090
3150379
2022-08-14T06:15:12Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antici" />też królowi na szambelana (nominacyja 24 Kwietnia 1772). Przewidując upadek Rzeczypospolitej, polskiej od r. 1792 przywłaszczał sobie kardynał fundusze polskie w Rzymie; a naprzód 25, 000 skudów (250, 000 złp.) które Bernardynki Sandeckie złożyły na wydatki kanonizacyi błogosławionej Kunegundy, dalej rzy posiadłości w Lorecie nabyte na fundusz pielgrzymów polskich, wartości złp. 67, 130 i dom w Macerata poświęcony na rzecz funduszu loretańskiego. Inne jeszcze były zapisy i fundacyje polskie w Rzymie. Antici miał z nich całego zysku do 350, 000 złp.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Antici" />
<section begin="Anti-cornlaw-league" />{{tab}}'''Anti-cornlaw-league''' (po angielsku: ''związek przeciw prawom zbożowym''), zwane zwykle ''ligą zbożową'', była stowarzyszeniem w Anglii, mającem na widoku zniesienie praw celnych, obciążających przywóz zboża z zagranicy, a która też w samej rzeczy działalnością bezprzykładnie rozległą, lecz spokojną, głównie przyczyniła się do dopięcia tego rezultatu. Znaczniejszemi naczelnikami tej ligi byli: Cobden, Villiers, Bright, Prentice, Thompson, Ashworth, Bowring i Milner Gibson; głównśm miejscem jej zebrań miasto Manchester. Liga zbożowa, założona w 1831 roku, stanowczo ukonstytuowana w 1838, trwała do r. 1849, w którym na wniosek Roberta Peel wielki środek wolnego handlu przeprowadzonym został przez izby Parlamentu. Bliższe szczegóły o tej lidze znajdzie czytelnik pod życiorysami wymienionych tu ich założycieli, oraz pod artykułami: Brytannija Wielka i Zbożowe prawa (Cornlaw).<section end="Anti-cornlaw-league" />
<section begin="Antifice" />{{tab}}'''Antifice.''' Ozdoba w kształcie trójkąta łukowatego, liścia palmowego, lub muszli, na wierzchu gzemsu stojąca. Częstokroć twarze ludzkie ujęte są we wspomnioną formę. U starożytnych Antifice bywały używane nietylko jako ozdoby, lecz służyły także do zasłonienia końców dachówek, wyrabianych podobnie do teraźniejszych gąsiorów dachowych.<section end="Antifice" />
<section begin="Antignac" />{{tab}}'''Antignac,''' mierny, lecz dosyć lubiony poeta liryczny francuzki, ur. w Paryżu roku 1777; prowadził życie rozwiązłe, był wyższych stopni masonem i um. w r, 1823. Pisma jego zebrane są p. t.: Chansons et poésies diverses (Paryż. 1809); oprócz tego wiele jeszcze drukował w pismach peryjodycznych, jak np.: ''Un Epicurien francais, ou les Diners du Caveau moderne''.<section end="Antignac" />
<section begin="Antigoa" />{{tab}}'''Antigoa''' albo Antigua, wyspa angielska, jedna z Małych Antyllów, mająca 5 mil □ powierzchni i około 60, 000 mieszkańców, z których 25, 000 białych, a 35, 000 Negrów. Między temi ostatniemi znajduje się 6, 000 Hernhutów. Wyspę tę odkrył Krzysztof Kolumb roku {{Kor|2493,|1493,}} lecz z powodu niedostatku słodkiej wody długo była niezamieszkałą; dopiero roku 1632 zajęli ją Anglicy i założyli tam plantacyje tytuniu, a roku 1666 pod Karolem II lord Willoughby upoważniony został do założenia na wyspie Antigoa stałej kolonii. Południową część wyspy przerzynają malownicze łańcuchy gór Shakerley, aź do wierzchołka pokryte lasami; reszta kraju jest płaską. Skwarny klimat łagodzą wiatry wschodnie, a deszcze i mgły obfite, zaradzają niedostatkowi wody. Brzegi skaliste niebezpieczne są dla okrętów; jednakże port English Harbour należy do najlepszych na tych wodach. Zarząd wyspy jest w ręku gubernatora i rady prawodawczej, złożonej z 12 członków. Z płodów przyrodzonych Antiyoa wydaje cukier, tytuń, ananasy i inne owoce południowe; pastwiska sprzyjają hodowli bydła europejskiego. Obfity także jest połów ryb morskich i żółwi. Główném miastem wyspy jest St. Johnstown na brzegu północ., liczące około 20, 000 miesz.<section end="Antigoa" />
<section begin="Anti-Liban" />{{tab}}'''Anti-Liban''' ob. ''Liban''.<section end="Anti-Liban" />
<section begin="Antimp" />{{tab}}'''Antimp,''' bożyszcze opiekujące się wodami, jeziorami, rzekami i stawami, czczone przez Rusinów, Litwę, Żmujdź i Prussaków. U tych ostatnich, gdy<section end="Antimp" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ex2i4h598fvk89zxoowhtdzok6k9pp3
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/965
100
1084452
3151109
3150405
2022-08-14T06:21:12Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antoni Padewski (św.)" />wystąpił śmiało przeciw nadużyciom, jakie zaprowadzić chciał w zakonie drugi jego generał Elijasz. Złożywszy.urząd prowincyjała Romanii, Antoni opuścił Rzym, przeniósł się do Padwy, i tu umarł dnia 13 Czerwca 1231 roku, zaledwie 36 lat przeżywszy. Niezliczone cuda zaświadczyły o świętości Antoniego, i papież Grzegórz IX kanonizował go r. 1232. We 32 lata po śmierci Antoniego, zbudowano na jego cześć wspaniały kościół w Padwie, i w nim złożono jego relikwije.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Antoni Padewski (św.)" />
<section begin="Antoni biskup" />{{tab}}'''Antoni, ''' było kilku tego imienia biskupów ruskich i nawet dwóch metropolitów ruskich halickich. Jeden był około 1295 r. Piszą go Antoni de Kryłoś, to jest z Kryłoszan, z księży przy cerkwi halickiej. Co się z nim stało, niewiadomo. Za Kazimierza Wielkiego występuje inny Antoni, z biskupa metropolita halicki w r. 1371. Tego król sam mianował na metropoliję (Żurn. Min. Narod. Prośw. 1847 czer. str. 153), chcąc urządzić całą hierarchiję cerkwi ruskiej w swojém państwie. Oddzielić potrzeba w myśli biskupstwo halickie, później lwowskie, od metropolii halickiej, to było sobie, a tamto sobie. Kiedy Ruś kijowska padła łupem Litwy i metropolita kijowski nie mógł na Ruś polską czerwoną żadnego bezpośredniego wpływu wywierać, będąc już granicą oddzielony od Haliczan, król Kazimierz podnosił osobnego metropolitę, ale krótko to trwało, bo umarł nieurządziwszy należycie stosunków Kościoła ruskiego. Antoniemu oddano naczelny zarząd jako metropolicie, biskupstwa ruskie, chełmskie, turowskie, włodzimierskie i przemyślskie. Stało się zaś to za pozwoleniem patryjarchy carogrodzkiego Fiłofeja (Philoteus). Był zaś podobno sam ten Antoni biskupem przemyślskim. Nie utrzymał się długo na tém stanowisku, gdyż w r. 1376 już Cypryjan Serb występuje jako metropolita halicki, i ma być po Alexym metropolitą całej Rusi, to jest władzę duchowną rozciągać ma aż do krajów moskiewskich. W maju też 1385 roku na przywileju danym dla biskupstwa przemyślskiego łacińskiego podpisany jako świadek Waśko, ''electus in episcopum Ruthenorum'' w Przemyślu (Przyj. chrześc. prawdy 1837, 4, 85). — Oprócz tego Antoniego byli biskupami na dawnej Rusi: Antoni od r. 1218 — 1225 przemyślskim. Obrany arcybiskupem wielkiego Nowogrodu na miejsce wygnanego i niecierpianego Mitrofana około 1218 r. Kiedy Mitrofan powrócił, Antoni nie chciał mu ustępować miejsca i doszło do tego, że ich aż metropolita godził, posadziwszy każdego na dawnem miejscu, umarł 1232 r. — Antoni biskup samborski w r. 1292. Tenże sam czy inny w tymże roku biskup przemyślski. Inny biskup przemyślski w r. 1449. Inny Antoni także przemyślski z r. 1499, znajdował się na synodzie ruskim Sołtana w Wilnie 1509 r. Tenże sam czy inny Antoni Onyki w Przemyślu o trzy lata później, to jest w r. 1512 do 1520. — Ostatni Antoni biskup turowski, zawinił coś względem Witolda i ztąd metropolita Cypryjan na żądanie wiel. księcia odebrał mu w r. 1404 biskupstwo i nawet zdjął z niego urząd pasterski, zabrał mu szatnię, oznaki dostojności i kłobuk biały, w którym chodził, uwięził go i zaprowadził z Turowa do Moskwy i zasadził do celi w monasterze na Siminowie, o czém wspomina „''troickaja letopiś''.“{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Antoni biskup" /<
<section begin="Antoni arcybiskup" />{{tab}}'''Antoni,''' arcybiskup halicki łaciński, pierwszy po erckcyi tej stolicy, za króla Ludwika, jeżeli się odrzuci Krystyna z Ostrowa (ob. Arcybiskupstwo lwowskie). Jest u Skrobiszowskiego (ob.), przywilej księcia Władysława Opolskiego z roku 1375, datowany w Piątek po ścięciu św. Jana, t. j. ostatnich dni Sierpnia w Grodku, na którym pomiędzy świadkami i ten arcybiskup zapisany: „''praesentibus, venerabili patre Antonio metropolitano Haliciensi''“ i t. d. (Narusz. ks. XXVI, 2). Skrobiszewski też zapewnia, że Antoni umarł tegoż 1375 roku. Z tém wszystkiém w Pirawskiego (ob.) rękopismach, przez Alexandra Batowskiego {{pp|opi|sanych}}<section end="Antoni arcybiskup" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1qc85sp6vkg5vbfmmeh3v7l5tmt5sjp
3151111
3151109
2022-08-14T06:21:38Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antoni Padewski (św.)" />wystąpił śmiało przeciw nadużyciom, jakie zaprowadzić chciał w zakonie drugi jego generał Elijasz. Złożywszy.urząd prowincyjała Romanii, Antoni opuścił Rzym, przeniósł się do Padwy, i tu umarł dnia 13 Czerwca 1231 roku, zaledwie 36 lat przeżywszy. Niezliczone cuda zaświadczyły o świętości Antoniego, i papież Grzegórz IX kanonizował go r. 1232. We 32 lata po śmierci Antoniego, zbudowano na jego cześć wspaniały kościół w Padwie, i w nim złożono jego relikwije.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Antoni Padewski (św.)" />
<section begin="Antoni biskup" />{{tab}}'''Antoni, ''' było kilku tego imienia biskupów ruskich i nawet dwóch metropolitów ruskich halickich. Jeden był około 1295 r. Piszą go Antoni de Kryłoś, to jest z Kryłoszan, z księży przy cerkwi halickiej. Co się z nim stało, niewiadomo. Za Kazimierza Wielkiego występuje inny Antoni, z biskupa metropolita halicki w r. 1371. Tego król sam mianował na metropoliję (Żurn. Min. Narod. Prośw. 1847 czer. str. 153), chcąc urządzić całą hierarchiję cerkwi ruskiej w swojém państwie. Oddzielić potrzeba w myśli biskupstwo halickie, później lwowskie, od metropolii halickiej, to było sobie, a tamto sobie. Kiedy Ruś kijowska padła łupem Litwy i metropolita kijowski nie mógł na Ruś polską czerwoną żadnego bezpośredniego wpływu wywierać, będąc już granicą oddzielony od Haliczan, król Kazimierz podnosił osobnego metropolitę, ale krótko to trwało, bo umarł nieurządziwszy należycie stosunków Kościoła ruskiego. Antoniemu oddano naczelny zarząd jako metropolicie, biskupstwa ruskie, chełmskie, turowskie, włodzimierskie i przemyślskie. Stało się zaś to za pozwoleniem patryjarchy carogrodzkiego Fiłofeja (Philoteus). Był zaś podobno sam ten Antoni biskupem przemyślskim. Nie utrzymał się długo na tém stanowisku, gdyż w r. 1376 już Cypryjan Serb występuje jako metropolita halicki, i ma być po Alexym metropolitą całej Rusi, to jest władzę duchowną rozciągać ma aż do krajów moskiewskich. W maju też 1385 roku na przywileju danym dla biskupstwa przemyślskiego łacińskiego podpisany jako świadek Waśko, ''electus in episcopum Ruthenorum'' w Przemyślu (Przyj. chrześc. prawdy 1837, 4, 85). — Oprócz tego Antoniego byli biskupami na dawnej Rusi: Antoni od r. 1218 — 1225 przemyślskim. Obrany arcybiskupem wielkiego Nowogrodu na miejsce wygnanego i niecierpianego Mitrofana około 1218 r. Kiedy Mitrofan powrócił, Antoni nie chciał mu ustępować miejsca i doszło do tego, że ich aż metropolita godził, posadziwszy każdego na dawnem miejscu, umarł 1232 r. — Antoni biskup samborski w r. 1292. Tenże sam czy inny w tymże roku biskup przemyślski. Inny biskup przemyślski w r. 1449. Inny Antoni także przemyślski z r. 1499, znajdował się na synodzie ruskim Sołtana w Wilnie 1509 r. Tenże sam czy inny Antoni Onyki w Przemyślu o trzy lata później, to jest w r. 1512 do 1520. — Ostatni Antoni biskup turowski, zawinił coś względem Witolda i ztąd metropolita Cypryjan na żądanie wiel. księcia odebrał mu w r. 1404 biskupstwo i nawet zdjął z niego urząd pasterski, zabrał mu szatnię, oznaki dostojności i kłobuk biały, w którym chodził, uwięził go i zaprowadził z Turowa do Moskwy i zasadził do celi w monasterze na Siminowie, o czém wspomina „''troickaja letopiś''.“{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Antoni biskup" />
<section begin="Antoni arcybiskup" />{{tab}}'''Antoni,''' arcybiskup halicki łaciński, pierwszy po erckcyi tej stolicy, za króla Ludwika, jeżeli się odrzuci Krystyna z Ostrowa (ob. Arcybiskupstwo lwowskie). Jest u Skrobiszowskiego (ob.), przywilej księcia Władysława Opolskiego z roku 1375, datowany w Piątek po ścięciu św. Jana, t. j. ostatnich dni Sierpnia w Grodku, na którym pomiędzy świadkami i ten arcybiskup zapisany: „''praesentibus, venerabili patre Antonio metropolitano Haliciensi''“ i t. d. (Narusz. ks. XXVI, 2). Skrobiszewski też zapewnia, że Antoni umarł tegoż 1375 roku. Z tém wszystkiém w Pirawskiego (ob.) rękopismach, przez Alexandra Batowskiego {{pp|opi|sanych}}<section end="Antoni arcybiskup" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9hys6xxkc66i14tcc7uclb49frhd2ng
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/967
100
1084454
3151116
3150413
2022-08-14T06:23:23Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antoni z Napahanic" />{{tns|''}}{{pk|Comm|munes}}'', tamie wydane, w którem ma być zbijana nauka i pisma Marcina Lutra. Wiszniewski zaś pisze, że Antoni z Napachanic był około 1502 r. proffessorem starożytnej literatury w akademii krakowskiej. W 1523 r. wykładając tamże Enejdę Wirgilijusza i dzieło Waleryjusza Maxyma, wydał grammatykę łacińską Donata przeroboną w poprzednim wieku (a zaciemnioną scholastycznemi kommentarzami Jana z Głogowy), pod napisem: ''Donati grammatici illustris barbarismus et Ant. Nebrissensis'' (Hiszpan z XV wieku) ''de nominibus, numerabilibus, punctis clausularum ac ordine partium orationis documenta''.<section end="Antoni z Napahanic" />
<section begin="Antoni z Kobylina" />{{tab}}'''Antoni z Kobylina.''' Bernardyn z prowincyi Wielkopolskiej, jest autorem kilku panegiryków ważnych do historyi rodziny Opalińskich i Grudzińskich szczegóły jego żywota są niewiadome, wydał z druku: 1) Łódź Piotra Adama hrabiego z Bnina Opaleńskiego, podkomorzego poznańskiego i t. d., Poznań 1682 in fol. 2) Chorągiew Sinutowska przy pogrzebowym akcie Anny Opaleńskiej roz-winiona, Poznań 1673 in 4. 3) Kościół z ołtarzem cegiełek trzech wieży i t. d. na przeniesienie popiołów Zygmunta Grudzińskiego, Piotra Grudzińskiego i Andrzeja Karola Grudzińskich, Leszno 1659 in 4.<section end="Antoni z Kobylina" />
<section begin="Antoni od Niepokalanego Poczęcia N. M. P." />{{tab}}'''Antoni od Niepokalanego Poczęcia N. M. Panny,''' pod tym imieniem wydawał swoje dzieła ''Antoni Marzęcki'', Pijar, kaznodzieja i rektor kollegijum warszawskiego. Urodzony w Brzezinach w dawnej Wielkopolsce w r. 1700 zmarł w Warszawie w r. 1749, jest autorem następnych dzieł. 1) ''Oratio pro instauratione studiorum Czestochoviae'' 1721 r. 2) ''Krzywda na pierwszem oku i czele sprawiedliwości położona, kazanie'', Warszawa 1731 in fol. 3) ''Kazanie na solennym akcie exekwii J. W. Konstancyi z Bobrownickich Ożarowskiej, Obożnej Koronnej, generałowej wojsk polskich'', Warszawa 1737 in folio.{{EO autorinfo|''F. M. S.''}}<section end="Antoni od Niepokalanego Poczęcia N. M. P." />
<section begin="Antoniewicz (Bołoz Karol)" />{{tab}}'''Antoniewicz''' (Bołoz, Karol), z zamożnej rodziny ormiańskiej, urodził się w Galicyi, w obwodzie żółkiewskim d. 6 Listopada 1807 r. Osierocony po ojcu w dziecinnych latach, wzrastał pod okiem pobożnej matki. Ukończywszy szkoły, w 17 roku życia zaczął pisać i młodociane utwory swoje, tak wierszem jak prozą umieszczał w Rozmaitościach lwowskich (1824 r.). Zakosztowawszy trudów obozowego życia, wróciwszy do domu, powziął myśl napisania historyi narodu ormiańskiego, i w tym celu przepędził lat parę u krewnych w Jassach i na Wołoszczyznie. Osiadłszy nsstępnie we Lwowie zabrał się do tej mozolnej pracy, gdy poznał bliżej i ukochał siostrę cioteczną Zofiję Nikorowiczownę, odznaczającą się równie wdziękami, jak wykształceniem i poślubił ją w 24 roku życia swego. Przeniósłszy się do dziedzicznych dóbr Skwarzawy w obwodzie żółkiewskim był pewny, że tu znajdzie szczęście i spokój. Bóg błogosławił jego doli: pięcioro drobnej dziatwy rosło zdrowo: dostatek mnożył się w domu, przy rządném gospodarstwie. Włościanie miłowali młodego dziedzica jak ojca, który czułą miał nad niemi opiekę. Sędziwa jego matka otoczona miłością syna, synowej i wnucząt, w tej rodzinie miała świat swój cały. Nic nie brakowało Antoniewiczowi do szczęścia ziemskiego, ale krótko go używał. Śmierć wydarła jedno po drugiem chowującą się tak czerstwo dziatwę. Po utracie ostatniego dziecięcia, matka nie przeżyła takiego ciosu. Skonała na ręku rozpaczającego męża. Złamany nieszczęściem, osierocony z całej swej rodziny, postanowił oddać się służbie Bożej. Przybył do klasztoru starowiejskiego, gdzie w r. 1839 przyjętym został do zakonu księży Jezuitów. W kilka tygodni obrany ''manuduktorem'', czyli przewódzcą nowicyjuszów, zjednał sobie ich miłość i szacunek. Wszyscy kochali go jak ojca. Łagodnością, przykładem i nauką wielki wpływ umiał w zakonie swym wywierać. Dla urozmaicenia wolnych chwil od {{pp|za|trudnień}}<section end="Antoniewicz (Bołoz Karol)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pmk3kqu5dsbztevxivk580yh36jdf9i
Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/138
100
1084457
3150442
3150422
2022-08-13T12:11:47Z
Seboloidus
27417
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Emsmyk" /></noinclude>z wesołym, niekiedy sarkastycznym, albo i szyderczym uśmiechem. Jakgdyby zmęczony ciągiem patrzeniem w mikroskop, na którego dnie przesuwały się przed jego oczami badacza i mędrca nieprzeliczone kultury ''Bacilli humani'', odsuwał czasami od siebie to wszystko, co rodziło w duszy jego upiorne wizje piekła ziemskiego, a brał do rąk wypukłe zwierciadło, nastawiał je na świat i bawił się sam może jego obserwacją.<br>
{{tab}}Czynił to z lubością i wielkiem powodzeniem zwłaszcza ten Dostojewski w sile męskiego wieku, w czasie, gdy minęła już gorąca młodość, a nie nastała jeszcze zimna starość! Nawet w śniegach dalekiego Sybiru będąc mieszkańcem katorgi (byłoby wprost dziwne, gdyby tradycyjny zwyczaj wszystkich rządów Rosji wysyłania najlepszych synów jej narodu do tajg, jeśli nie do grobu, oszczędził był autorowi „Wspomnień z martwego domu“ tej męczarni!), nie zgubił Dostojewski swego wypukłego zwierciadła ciętego satyryka. Tam powstały obie jego humorystyczne powieści „Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa)“ i „Wieś Stiepanczikowo i jej obywatele“ — obie wysokiej wartości artystycznej, jak wszystko, co wyszło z pod pióra Dostojewskiego.<br>
{{tab}}Głęboki znawca Dostojewskiego, W. Rozanow, zaznacza, że twórcza praca autora nad temi obiema powieściami, — w Sybirze, — „była, zda się, pragnieniem człowieka, dawno zmarłego dla literatury i życia, by znowu poczuć się żywym — widzieć stronice, rozbłysłe scenami, jakie wyszły z tej, dawno pogrzebanej głowy...“<br>
{{tab}}Dziwnym zbiegiem okoliczności na dziedzinę humorystyczno-satyryczną twórczości Dostojewskiego wcale niemal w Polsce nie zwrócono uwagi, mimo, że nierzadko słyszy się teoretyczne twierdzenie, iż sarmackiej naturze Polaka rzeczy pogodne w sztuce bliższe są od koszmarnych wizyj twórców, hołdujących estetyce szpetności.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6fdxnio5euj7tzwz5is83j6go39p4px
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/969
100
1084458
3151121
3150423
2022-08-14T06:25:18Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antoniewicz (Bołoz Karol)" /><poem>{{tab}}„Z krzyżem w ręku nad polskim górujący ludem,
{{tab}}Starłeś go i podniosłeś słowa twego cudem,
{{tab}}Krzepiłeś go w niedoli nadzieją i wiarą,
{{tab}}Dla niegoś żył jedynie i dlań padł ofiarą.
Dziś cię szuka w twym grobie przez łzy widzi w niebie,
I modląc się za tobą modli i przez ciebie.“</poem>
Ksiądz Antoniewicz należy równie do pierwszych kaznodziei tegoczesnych w Polsce, jak i prozaików naszych. W wierszach, pieśniach, obok czystej pobożności wieje z nich szczególny wdzięk i powab prostoty. Jak wielką miał łatwość w pisaniu wierszem czy prozą, tak szczególny posiadał talent do improwizacyi. W klasztorze starowiejskim kilka improwizacyi jego przepisanych zachowywano. Z kilkudziesięciu pism ks. Antoniewicza drukowanych we Lwowie, na Szlązku, w Krakowie, Lesznie, Poznaniu i w Warszawie, wymieniemy znaczniejsze. ''Wspomnienia missyjne'', 1849 r. ''Listy w duchu Bożym do przyjaciół'', 1850 ''Czytania świąteczne dla ludu naszego'', 2 oddziały 1851 r. Obrazki z życia ludu wiejskiego, 1850. Przez ''krzyż do nieba'', przypomnienie missyi w wielkiem księztwie Poznańskiem, 1852 r. ''Żłobek, kolęda dla dzieci'' i melodyjami i ryciną. Poznań, 1857 r. Pisał także w języku niemieckim. W Warszawie w r. 1853, w Wyborze Kazań, wydania G. Sennewalda znajduje się kilka kazań księdza Antoniewicza.{{EO autorinfo|''K. Wł. W.''}}<section end="Antoniewicz (Bołoz Karol)" />
<section begin="Antoniewicz (Bołoz Mik.)" />{{tab}}'''Antoniewicz''' (Bołoz Mikołaj), wydał poemat dramatyczny w 5 oddziałach pod napisem: Anna Oświecimówna (Lipsk, 1856); ''Rymy zbrojne Mikołaja z Pokucia'' (Warszawa, 1831). Fragment z poematu: ''Jan Kazimierz'', znajduje się ''Nowinach lwowskich'', 1854 r. ''Dziewczę z Martignes'', poemacik, w Dodatku do Czasu za miesiąc Kwiecień 1858 r. Napisał w r. 1854 dramat: Władysław Warneńczyk, który pozostaje w rękopiśmie. W r. 1852 grano we Lwowie przepolszczoną przezeń komedyje: ''Szlachcic na wystawie''. Przetłómaczył oraz pięknym wierszem tragedyję Gutzkowa ''Uriel Akosta'', Lwów 1850.<section end="Antoniewicz (Bołoz Mik.)" />
<section begin="Antonijusz" />{{tab}}'''Antonijusz''' (Marek), tryjumwir, pochodził ze starożytnej rodziny patrycyjuszów rzymskich, wnuk mówcy i syn pretora Antonijusza, przez matkę spokrewniony z Julijuszem Cezarem, ur. 83 przed nar. Chryst., w młodości swojej żył bardzo rozwiąźle. Nie mogąc sobie poradzić z wierzycielami, uszedł do Grecyi, gdzie zaledwie zaczął uczęszczać na lekcyje filozofów i mówców, gdy go pro-konsul Gabinijusz mianował dowódzcą jazdy. W wojnie z Arystobulem w Palestynie i w wyprawie popierającej Ptolomeusza Auletesa w Egipcie, wiele okazał męzlwa i wkrótce stał się ulubieńcem żołnierzy. W r. 54 Cezar udzielił mu kwesturę w Gallii; w r. 50 powróciwszy do Rzymu, został augurem i trybunem ludu. Jako stronnik Cezara, wraz z trybunami Kuryjonem i Kassyjuszem Longinem w 49 r. został wypędzony z Kuryi; co Cezar wziął za powód do wojny z Pompejuszem, w czasie której Antonijusz otrzymał dowództwo naczelne we Włoszech, zkąd później znaczną część konnicy w pomoc Cezarowi poprowadził do Epiru. W bitwie farsalskiej dowodził lewem skrzydłem. Powróciwszy do Rzymu, dla rozpustnego życia ozięble przyjmowany był przez Cezara; jego gniew ułagadzając, ożenił się z Fulwiją, wdową po Klodyjuszu, która przez czas niejaki rządziła nim samowładnie. Kiedy Cezar powrócił z Hiszpanii, Antonijusz na nowo wszedł w jego łaski, w 44 r. wspólnie z nim został konsulem i na tém stanowisku starał się, choć napróżno, skłonić lud do uznania Cezara królem rzymskim. Niedługo potem Cezar został zamordowany i Antonijusz byłby los ten podzielił, gdyby nie wstawienie się Brutusa, który się spodziewał, że go zjedna dla sprawy rzeczypospolitej. Antonijusz jednak, zabrawszy skarb i papiery {{pp|Ce|zara}}<section end="Antonijusz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dezjbir9rkizut2rpjd0w942fvfff4q
Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/139
100
1084459
3150441
3150424
2022-08-13T12:10:04Z
Seboloidus
27417
lit., int., przypisy
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Emsmyk" /></noinclude>Z nowszej literatury rosyjskiej czytelnik polski zna „Sanina“ Arcybaszewa, galerię bosiaków Gorkiego, a nawet wstrętną „Jamę“ Kuprina (tę ostatnią aż w dwu wydaniach!), a nie ma sposobności przeczytać po polsku np. takiego Sałtykowa Szczedrina, zbyt rzadko spotyka się z Czechowem, a głośne w świecie nazwisko genialnego Gogola, jednego z najciekawszych satyrycznych twórców Wschodu Europy, byłoby dlań pustym dźwiękiem, gdyby nie teatralny „Rewizor z Petersburga“.<br>
{{tab}}A właśnie teraz, gdy twarda rzeczywistość przywala nas okropnem brzemieniem nieznośnych stosunków powojennych i panoszącego się w nich bezczelnie wszelakiego plugastwa, głupoty i nihilizmu etycznego, należałoby dać inteligentniejszemu czytelnikowi możność zdrowego pośmiania się i beztroskiego odpoczynku duchowego na parę godzin, darząc go książkami w rodzaju zbiorku niniejszego. (Nie znaczy to wcale, że wszystko inne należy przekreślić.)<br>
{{tab}}Z tego założenia wychodząc, przygotowano przekład wybranych rzeczy pogodnych Dostojewskiego<ref>Oprócz tomu niniejszego znajduje się pod prasą także powieść p. t. „Sen wujaszka“ w przekładzie podpisanego tu {{Korekta|tłumacza|tłumacza.}}</ref>. Nie są to bynajmniej utwory mniej wartościowe od innych dzieł jego pióra, mimo, że niektórzy krytycy rosyjscy, jak np. Sluczewskij, dopatrują się w nich — wpływu Gogola. Owszem, posiadają nawet zalety, gdzieindziej w sztuce jego nie ujawnione, bo swoiste tylko sytuacjom i typom humorystycznym. Wyliczać ich nie potrzeba, tem bardziej, że polska krytyka literacka z pewnością sama je podkreśli, choćby np. arcyciekawy stosunek autora do kobiety w tryptyku powyższym, stanowiący odwrotną stronę medalu, jeśli się go zestawi z taką Sonją z „Winy i kary“ lub „Cichą“ („Krotkaja“), powinien wzbudzić jej zainteresowanie. W tym wypadku, twierdzenie wyżej wspomnianego<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4syfi9ur26p9hvjq3hswhii6t7boglr
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/973
100
1084463
3151137
3150429
2022-08-14T06:34:19Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antonin (Jan)" />{{pk|miło|wał}}. Pozostały po nim pisma: a) w przedmiocie lekarskim: 1) ''De tuenda bona valetudine, ad Petrum Tomicium Pont. Cracoc. Regnique Pol. Cancellar. hexametris scriptum. Crac. ex offic. Hier. Victoris an''. 1535. 2) ''O zachowaniu zdrowia człowieczego od zarazy morowego powietrza'', doktora Ant. Sznebergera, z łacińskiego na polski język teraz nowo przez Jana Antonijusza przełożona, w Krakowie, u Siebeneichera r. 1569. ''b'') nielekarskie: 1) ''Concilium animalium Joan. Dubravii. Cracov. apud Fl. Unglerum an''. 1521; 2) ''Elegije po śmierci bisk. Tomickiego, tudzież Erazma Roterdamczyka'' i ''epigramata'' na śmierć ojca własnego, w piśmie ''Pannoniae luctus''. Szczegóły o nim podają: ''Janociana'' I, 24, 48; ''Ossoliński'', Wiadom. List. kryt. II, 239, 244; ''Juszyński'', I, 6, 151; Ciampi, Notizie, p. 44.{{EO autorinfo|''Dr. J. M.''}}<section end="Antonin (Jan)" />
<section begin="Antonin z Przemyśla" />{{tab}}'''Antonin z Przemyśla,''' Dominikan, Ś. T. D., odznaczał się jako kaznodzieja niepospolity, wyborny muzyk i śpiewak, łączył też z świetnemi przymiotami doskonałość życia zakonnego. W obcowaniu łagodny, uprzejmy, jednał sobie życzliwość duchowieństwa i rycerstwa polskiego. Szczycił się przyjaźnią jego po-.wszechnie znany filantrop Sebastyjan Petrycy, a Jazłowieccy, uporczywi niegdyś różnowiercy usłuchali głosu jego i pojednali się z Kościołem katolickim. Po różnych klasztorach sprawując urząd przeora, wszelkiemi siłami starał się podnieść sławę zakonu, mimo wielu przeszkód i przeciwności, utworzył odrębną od Polski prowincyję dominikańską na Rusi, której dwa razy jako prowincyjał przewodniczył, wzbudzając i pokrzepiając w podwładnych ducha zakonnego. Umarł dnia 1 Stycznia 1619 roku. Przełożył z włoskiego języka książkę ascetyczną: Różaniec, pospolicie różany wianek N. M. P. Matki Bożej, z ksiąg Ludwika z Granady, Kraków 1583 i ''Sprawa dobra o zakonnej prowincyi Jacka świętego'', Lwów 1599.{{EO autorinfo|''X. S. B.''}}<section end="Antonin z Przemyśla" />
<section begin="Antonini" />{{tab}}'''Antonini''' (Karol), sztycharz rzymski, urodzony około r. 1750; sztychował z rysunków Fr. Szmuglewicza: między tymi godne wspomnienia portrety Klemensa XIV papieża, i Pawła Xawerego hr. Brzostowskiego referendarza W. K. Litewskiego.<section end="Antonini" />
<section begin="Antoniów" />{{tab}}'''Antoniów,''' miasto w dawném województwie Mińskiem, na północ od Mozyra, niedaleko rzeki Prypeci.<section end="Antoniów" />
<section begin="Antonomazyja" />{{tab}}'''Antonomazyja,''' rodzaj metonymii (ob.), za pomocą której w miejsce imienia własnego używa się przymiotu dobrze określającego osobę w mowie będącą, np.: „Syn Alfrodyty,“ zamiast „Amor;“ — albo też przeciwnie imienia własnego w miejsce pospolitego, np.: „Prawdziwy Cyceron,“ zamiast „Mówca.“<section end="Antonomazyja" />
<section begin="Antonów" />{{tab}}'''Antonów,''' miasto w byłym województwie Kijowskiem nad rzeką Berezną, która wpada do Rosi.<section end="Antonów" />
<section begin="Antonowicz, dom szlach." />{{tab}}'''Antonowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antonowicz, dom szlach." />
<section begin="Antonowicz ksiądz" />{{tab}}'''Antonowicz,''' bazylijan, wydał w Wilnie r. 1789 grammatykę języka angielskiego dla użytku Polaków.<section end="Antonowicz ksiądz" />
<section begin="Antonówka, miasto" />{{tab}}'''Antonówka,''' miasteczko na Podolu, niedaleko Dunajowców, na schyłku gór Miodoborskich, w prześlicznym położeniu, ma wody siarczanne. Pałac z ogrodem, gabinet starożytności i pomniki sławnych czasów, godne są widzenia.<section end="Antonówka, miasto" />
<section begin="Antonówka Antonowicze" />{{tab}}'''Antonówka''' albo '''Antonowicze,''' miasteczko w gubernii Mohilewskiej, powiecie Bielickim.<section end="Antonówka Antonowicze" />
<section begin="Antopol, miasto" />{{tab}}'''Antopol,''' miasto w dawném województwie Mińskiém, na drodze z Mińska do Boryssowa.<section end="Antopol, miasto" />
<section begin="Antopol, miasteczko" />{{tab}}'''Antopol,''' miasteczko w dawnem województwie Brzeskim, przy wielkiej drodze z Kobrynia do Pińska, z klasztorem niegdyś XX. Bazylijanów.<section end="Antopol, miasteczko" />
<section begin="Antorowicz" />{{tab}}'''Antorowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antorowicz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0ud06mmwbagihq6dloi9qm86ynv36wa
3151147
3151137
2022-08-14T06:36:15Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antonin (Jan)" />{{pk|miło|wał}}. Pozostały po nim pisma: a) w przedmiocie lekarskim: 1) ''De tuenda bona valetudine, ad Petrum Tomicium Pont. Cracoc. Regnique Pol. Cancellar. hexametris scriptum. Crac. ex offic. Hier. Victoris an''. 1535. 2) ''O zachowaniu zdrowia człowieczego od zarazy morowego powietrza'', doktora Ant. Sznebergera, z łacińskiego na polski język teraz nowo przez Jana Antonijusza przełożona, w Krakowie, u Siebeneichera r. 1569. ''b'') nielekarskie: 1) ''Concilium animalium Joan. Dubravii. Cracov. apud Fl. Unglerum an''. 1521; 2) ''Elegije po śmierci bisk. Tomickiego, tudzież Erazma Roterdamczyka'' i ''epigramata'' na śmierć ojca własnego, w piśmie ''Pannoniae luctus''. Szczegóły o nim podają: ''Janociana'' I, 24, 48; ''Ossoliński'', Wiadom. List. kryt. II, 239, 244; ''Juszyński'', I, 6, 151; Ciampi, Notizie, p. 44.{{EO autorinfo|''Dr. J. M.''}}<section end="Antonin (Jan)" />
<section begin="Antonin z Przemyśla" />{{tab}}'''Antonin z Przemyśla,''' Dominikan, Ś. T. D., odznaczał się jako kaznodzieja niepospolity, wyborny muzyk i śpiewak, łączył też z świetnemi przymiotami doskonałość życia zakonnego. W obcowaniu łagodny, uprzejmy, jednał sobie życzliwość duchowieństwa i rycerstwa polskiego. Szczycił się przyjaźnią jego po-.wszechnie znany filantrop Sebastyjan Petrycy, a Jazłowieccy, uporczywi niegdyś różnowiercy usłuchali głosu jego i pojednali się z Kościołem katolickim. Po różnych klasztorach sprawując urząd przeora, wszelkiemi siłami starał się podnieść sławę zakonu, mimo wielu przeszkód i przeciwności, utworzył odrębną od Polski prowincyję dominikańską na Rusi, której dwa razy jako prowincyjał przewodniczył, wzbudzając i pokrzepiając w podwładnych ducha zakonnego. Umarł dnia 1 Stycznia 1619 roku. Przełożył z włoskiego języka książkę ascetyczną: Różaniec, pospolicie różany wianek N. M. P. Matki Bożej, z ksiąg Ludwika z Granady, Kraków 1583 i ''Sprawa dobra o zakonnej prowincyi Jacka świętego'', Lwów 1599.{{EO autorinfo|''X. S. B.''}}<section end="Antonin z Przemyśla" />
<section begin="Antonini" />{{tab}}'''Antonini''' (Karol), sztycharz rzymski, urodzony około r. 1750; sztychował z rysunków Fr. Szmuglewicza: między tymi godne wspomnienia portrety Klemensa XIV papieża, i Pawła Xawerego hr. Brzostowskiego referendarza W. K. Litewskiego.<section end="Antonini" />
<section begin="Antoniów" />{{tab}}'''Antoniów,''' miasto w dawném województwie Mińskiem, na północ od Mozyra, niedaleko rzeki Prypeci.<section end="Antoniów" />
<section begin="Antonomazyja" />{{tab}}'''Antonomazyja,''' rodzaj metonymii (ob.), za pomocą której w miejsce imienia własnego używa się przymiotu dobrze określającego osobę w mowie będącą, np.: „Syn Alfrodyty,“ zamiast „Amor;“ — albo też przeciwnie imienia własnego w miejsce pospolitego, np.: „Prawdziwy Cyceron,“ zamiast „Mówca.“<section end="Antonomazyja" />
<section begin="Antonów" />{{tab}}'''Antonów,''' miasto w byłym województwie Kijowskiem nad rzeką Berezną, która wpada do Rosi.<section end="Antonów" />
<section begin="Antonowicz, dom szlach." />{{tab}}'''Antonowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antonowicz, dom szlach." />
<section begin="Antonowicz ksiądz" />{{tab}}'''Antonowicz,''' bazylijan, wydał w Wilnie r. 1789 grammatykę języka angielskiego dla użytku Polaków.<section end="Antonowicz ksiądz" />
<section begin="Antonówka, miasto" />{{tab}}'''Antonówka,''' miasteczko na Podolu, niedaleko Dunajowców, na schyłku gór Miodoborskich, w prześlicznym położeniu, ma wody siarczanne. Pałac z ogrodem, gabinet starożytności i pomniki sławnych czasów, godne są widzenia.<section end="Antonówka, miasto" />
<section begin="Antonówka Antonowicze" />{{tab}}'''Antonówka''' albo '''Antonowicze,''' miasteczko w gubernii Mohilewskiej, powiecie Bielickim.<section end="Antonówka Antonowicze" />
<section begin="Antopol, miasto" />{{tab}}'''Antopol,''' miasto w dawném województwie Mińskiém, na drodze z Mińska do Boryssowa.<section end="Antopol, miasto" />
<section begin="Antopol miasteczko" />{{tab}}'''Antopol,''' miasteczko w dawnem województwie Brzeskim, przy wielkiej drodze z Kobrynia do Pińska, z klasztorem niegdyś XX. Bazylijanów.<section end="Antopol miasteczko" />
<section begin="Antorowicz" />{{tab}}'''Antorowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antorowicz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bbmf6xd9wtynxfwkq3p82jqme0msstu
3151345
3151147
2022-08-14T08:37:24Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antonin (Jan)" />{{pk|miło|wał}}. Pozostały po nim pisma: a) w przedmiocie lekarskim: 1) ''De tuenda bona valetudine, ad Petrum Tomicium Pont. Cracoc. Regnique Pol. Cancellar. hexametris scriptum. Crac. ex offic. Hier. Victoris an''. 1535. 2) ''O zachowaniu zdrowia człowieczego od zarazy morowego powietrza'', doktora Ant. Sznebergera, z łacińskiego na polski język teraz nowo przez Jana Antonijusza przełożona, w Krakowie, u Siebeneichera r. 1569. ''b'') nielekarskie: 1) ''Concilium animalium Joan. Dubravii. Cracov. apud Fl. Unglerum an''. 1521; 2) ''Elegije po śmierci bisk. Tomickiego, tudzież Erazma Roterdamczyka'' i ''epigramata'' na śmierć ojca własnego, w piśmie ''Pannoniae luctus''. Szczegóły o nim podają: ''Janociana'' I, 24, 48; ''Ossoliński'', Wiadom. List. kryt. II, 239, 244; ''Juszyński'', I, 6, 151; Ciampi, Notizie, p. 44.{{EO autorinfo|''Dr. J. M.''}}<section end="Antonin (Jan)" />
<section begin="Antonin z Przemyśla" />{{tab}}'''Antonin z Przemyśla,''' Dominikan, Ś. T. D., odznaczał się jako kaznodzieja niepospolity, wyborny muzyk i śpiewak, łączył też z świetnemi przymiotami doskonałość życia zakonnego. W obcowaniu łagodny, uprzejmy, jednał sobie życzliwość duchowieństwa i rycerstwa polskiego. Szczycił się przyjaźnią jego po-.wszechnie znany filantrop Sebastyjan Petrycy, a Jazłowieccy, uporczywi niegdyś różnowiercy usłuchali głosu jego i pojednali się z Kościołem katolickim. Po różnych klasztorach sprawując urząd przeora, wszelkiemi siłami starał się podnieść sławę zakonu, mimo wielu przeszkód i przeciwności, utworzył odrębną od Polski prowincyję dominikańską na Rusi, której dwa razy jako prowincyjał przewodniczył, wzbudzając i pokrzepiając w podwładnych ducha zakonnego. Umarł dnia 1 Stycznia 1619 roku. Przełożył z włoskiego języka książkę ascetyczną: Różaniec, pospolicie różany wianek N. M. P. Matki Bożej, z ksiąg Ludwika z Granady, Kraków 1583 i ''Sprawa dobra o zakonnej prowincyi Jacka świętego'', Lwów 1599.{{EO autorinfo|''X. S. B.''}}<section end="Antonin z Przemyśla" />
<section begin="Antonini" />{{tab}}'''Antonini''' (Karol), sztycharz rzymski, urodzony około r. 1750; sztychował z rysunków Fr. Szmuglewicza: między tymi godne wspomnienia portrety Klemensa XIV papieża, i Pawła Xawerego hr. Brzostowskiego referendarza W. K. Litewskiego.<section end="Antonini" />
<section begin="Antoniów" />{{tab}}'''Antoniów,''' miasto w dawném województwie Mińskiem, na północ od Mozyra, niedaleko rzeki Prypeci.<section end="Antoniów" />
<section begin="Antonomazyja" />{{tab}}'''Antonomazyja,''' rodzaj metonymii (ob.), za pomocą której w miejsce imienia własnego używa się przymiotu dobrze określającego osobę w mowie będącą, np.: „Syn Alfrodyty,“ zamiast „Amor;“ — albo też przeciwnie imienia własnego w miejsce pospolitego, np.: „Prawdziwy Cyceron,“ zamiast „Mówca.“<section end="Antonomazyja" />
<section begin="Antonów" />{{tab}}'''Antonów,''' miasto w byłym województwie Kijowskiem nad rzeką Berezną, która wpada do Rosi.<section end="Antonów" />
<section begin="Antonowicz, dom szlach." />{{tab}}'''Antonowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antonowicz, dom szlach." />
<section begin="Antonowicz ksiądz" />{{tab}}'''Antonowicz,''' bazylijan, wydał w Wilnie r. 1789 grammatykę języka angielskiego dla użytku Polaków.<section end="Antonowicz ksiądz" />
<section begin="Antonówka, miasteczko" />{{tab}}'''Antonówka,''' miasteczko na Podolu, niedaleko Dunajowców, na schyłku gór Miodoborskich, w prześlicznym położeniu, ma wody siarczanne. Pałac z ogrodem, gabinet starożytności i pomniki sławnych czasów, godne są widzenia.<section end="Antonówka, miasteczko" />
<section begin="Antonówka Antonowicze" />{{tab}}'''Antonówka''' albo '''Antonowicze,''' miasteczko w gubernii Mohilewskiej, powiecie Bielickim.<section end="Antonówka Antonowicze" />
<section begin="Antopol, miasto" />{{tab}}'''Antopol,''' miasto w dawném województwie Mińskiém, na drodze z Mińska do Boryssowa.<section end="Antopol, miasto" />
<section begin="Antopol miasteczko" />{{tab}}'''Antopol,''' miasteczko w dawnem województwie Brzeskim, przy wielkiej drodze z Kobrynia do Pińska, z klasztorem niegdyś XX. Bazylijanów.<section end="Antopol miasteczko" />
<section begin="Antorowicz" />{{tab}}'''Antorowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antorowicz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kt4s8qynt9qjdz7n0b7eohjcip68dji
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/974
100
1084464
3151151
3150431
2022-08-14T06:37:17Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antosyderyt" />{{tab}}'''Antosyderyt,''' minerał pochodzący z prowincyi Minas-Geraes w Brazylji, gdzie tworzy żyły w oligiście. Jest to trójkrzemian żelaza, wzoru (3SiO3). Fe<sub>2</sub>O<sub>3</sub>+Aq; koloru żółtego dochodzącego do brunatnego.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antosyderyt" />
<section begin="Antoszkiewicz" />{{tab}}'''Antoszkiewicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Antoszkiewicz" />
<section begin="Antowie" />{{tab}}'''Antowie, Antae, Antai:''' potężna gałąź szczepu Słowiańskiego nad morzem Czarném, w okolicach Dniestru i Dniepru i dalszych ku północy i wschodowi. Znana pod tém nazwiskiem, pomiędzy 379 — 770 rokiem, wspominana, najprzód przez Jornandesa i Prokopiusa (552), po raz ostatni przez Pawła Dyjakona (770) nie występuje później pod tą nazwą. Nie była ona nigdy ogólną całego szczepu. Ogólniejszemi były imiona Winidów, Slawinów i Sporów czyli Serbów, mianowicie dwa pierwsze (ob.). Nazwisko Anta musiałoby wedle prawideł języków słowiańskich brzmieć po staro-słowiańsku czyli w języku cerkiewnym ąta, po nowo-bulgarsku ata, po rossyjsku i serbsku uta, po korutańsku vota, po polsku wata, po staro-czesku ata, po nowo-czesku anta. W krajach też słowiańskich znajdują się tu i owdzie nazwy pochodzące od ciemnego i dawno zaginionego brzmienia ut; Ut, Uć, wieś i rzeczka wpadająca do Soży w Mohylewskiem; Uty, wieś nad Desną w gubernii Orłowskiej, Utinka wieś w Smoleńskiem i inne Opatrz Star. Szafarzyka § 25, 7). Lelewel (Narody na ziemiach Słow. str. 560), który Słowian od Daków wyprowadza, przytacza Uti-dawę w Dacyi. Zdaje się że imię Antów było niegdyś i przez samych Słowian używane. Wszakże i z niemieckich mów w których ent (1. m. entas), entisc, anzi, enz, ants, znaczy olbrzyma (gigas) wywód jest łatwy i prawdopodobny. Gotowie mogli Antów, których Jornandes mianuje pomiędzy Sławinami najmężniejszymi (fortissimi), a Prokop najsilniejszymi i niezliczonymi (robustissimi et intiniti) nazywać olbrzymami. W historyi pełno takich pojęć i nazwań. Polski nawet wyraz olbrzym, obrzym, obr, wywodzi się od celtyckich Ombronów, którzy w Szlązku i Wielkopolsce, gdzie rzeka Obra, w III wieku przed Chrystusem przesiadywali. Antowie liczyli się do podboju gockiego Ermanarika 371 r. Przeszli jednak już 375 r. pod opiekę Hun-nów. Przez krainy tych Antów (Anthaib) przeciągali 379 r. Longobardowie. Box (Booz, t. j. Boże) był ich królem, kiedy Winithar ostrogocki, chcąc uchylić się z pod jarzma Hunnów, wkroczył w granice Antów i odniósłszy zaraz w pierwszém spotkaniu zwycięztwo, króla z synami jego i 70 przedniejszych, na postrach innym, na krzyżach przybić kazał. Zaledwie jednak rok tak dowolnie panował, król Hunnów Balamber nie chcąc znieść tego, wielką go wojną zaskoczył, i w trzeciej bitwie nad rzeką Erak głowę Winithara strzałą przeszył r. 383, 384. Gotowie i Antowie odtąd stale Hunnom hołdowali aż do zgonu Attyli 453 roku. Od tego czasu Antowie siedlili się dalej w górnych okolicach Dniepru, jak świadczy Prokop. Dopierali jednak ujścia Dunaju, kiedy roku 555 Dabragezas (Dobrohost) Anta przywodził rzymskim w Persyi zastępom, o czém wspomina Agathias, Wycieczki ich w granice państwa rzymskiego r. 557 opisuje Menander. Cesarz Justynijan (527 — 565) chlubił się odnoszonemi na nich zwycięztwami, chociaż zwycięztwa te, jak zkądinąd wiadomo, były istotnie klęskami. Później sprzymierzali się Antowie, według świadectwa Theophylakta i wypisywacza jego Theophanesa, z Rzymiany i dawali im posiłki przeciw Awarom. Za to chan awarski wyprawił przeciw nim r. 602, mszcząc się, wodza swego Apsicha. Wyprawa była bezskuteczna, bo Antowie odparli Awarów. Od tego jednak czasu wszelka wiadomość o nich głuchnie. Nestor i żaden z chronografów ojczystych nie znają ich imienia (ob. Wendowie i Słowianie).{{EO autorinfo|''Dr. C.''}}<section end="Antowie" />
<section begin="Antracyt" />{{tab}}'''Antracyt,''' ''Glanzkohle, Kohlenblende'' (z greckiego: ''Anthra'', węgiel). Jest to gatunek węgla kamiennego, znajdującego się głównie w fonnacyjach tak {{pp|zwa|nych}}<section end="Antracyt" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
339fsm09rnitbh1fjkgy5m73po05vxs
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/975
100
1084465
3151157
3150434
2022-08-14T06:39:33Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antracyt" />{{pk|zwa|nych}} przechodowych i najdawniejszego pochodzenia. Antracyt posiada barwę czarną, szarawą, z połyskiem zawsze żywiczno-metalicznym. C. g. 1, 6 do 2, 0. Płonie z trudnością z powodu zbitości, i to tylko w wielkich massach i przy bardzo wysokiej temperaturze; pojedyncze kawałki gasną natychmiast, nie spajają się wcale, jak to zwykle przy węglu kamiennym ma miejsce. Antracyt ogrzewany rozsypuje się w proszek, co właśnie staje się przeszkodą do używania go w piecach wysokich, drobne bowiem cząstki ztąd powstałe, zamulają piec, tamują swobodny przepływ powietrza, a przez to całkowicie wstrzymują topienie rudy. Dwie rozróżniają odmiany Antracytu: Antracyt szklisty i pospolity. Pierwszy jest bardzo jednorodny, ma odłam muszlowy we wszystkich kierunkach, ma zawsze połysk świetny półmetaliczny, jest bardzo twardy, a brzegi kawałków ma bardzo ostre. C. g. 1, 6 odmiana ta jest najczystszym Antracytem, a typem jej służyć może Antracyt pensylwański. Antracyt pospolity jest często blaszkowy i łuszczkowy, ciemniejszy od poprzedzającego, zwykle nieczysty, z rozmaitą ciężkością gatunkową. W Antracycie ilość węgla czystego wynosi pospolicie 90%, a nigdy mniej jak 85%. Popiołów pozostawia po sobie bardzo znaczną niekiedy ilość, co pochodzi od glinki znajdującej się przy Antracycie, jako domieszka. Antracyt znajduje się w formacyjach: sylurskiej, dewońskiej i węglowej, gdzie tworzy gniazda i pokłady w bardzo wielu miejscowościach. W Pensylwanii znaleziono pokład Antracytu mający 54 stóp grubości.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antracyt" />
<section begin="Antraigues" />{{tab}}'''Antraigues''' ob. ''Entraigues''.<section end="Antraigues" />
<section begin="Antrain" />{{tab}}'''Antrain,''' miasteczko w departamencie Ile et Vilaine we Francy, na prawym brzegu rzeki Conesnon, ma 1, 600 mieszkańców, pamiętne bitwą, w której d. 20 Listopada 1793 roku armija republikańska, pod dowództwem generałów Westermann, Marceau, Kleber i Muller, pobitą została na głowę przez rojalistów, dowodzonych przez La Rochejacquelein‘a i Stoffleta.<section end="Antrain" />
<section begin="Antrakomancyja" />{{tab}}'''Antrakomancyja''' (z greckiego: ''anthrax'', węgiel i ''manteja'', wróżba), u starożytnych rodzaj wróżenia przyszłości z żarzących się węgli.<section end="Antrakomancyja" />
<section begin="Antrakometr" />{{tab}}'''Antrakometr.''' Narzędzie wynalazku Humboldta, służące dla oznaczenia ilości kwasu węglowego, zawartego w powietrzu atmosferycznem.<section end="Antrakometr" />
<section begin="Antrakonit" />{{tab}}'''Antrakonit,''' tę nazwę nadają mineralogowie szpatowi wapiennemu czarnemu, zabarwionemu węglem.<section end="Antrakonit" />
<section begin="Antrakoter" />{{tab}}'''Antrakoter''' (''Anthracoterium, Cuv''.). Rodzaj przedpotopowego zwierzęcia, odnoszonego do rzędu Gruboskórnych (Pachydermata) i stanowiącego rodzaj pośredni pomiędzy świnią i anoplotherium. Do świń podobny jest zębami trzonowemi dolnemi, do anoplotheriuum trzonowemi górnemi. Zwierzęta te znane są tylko z dosyć niedokładnych szczątków, które nie dozwalają jeszcze złożyć zupełnego skieletu. Znaleziono je naprzód w lignitach Cadibona, blizko Savone w Piemoncie, należących do średniego pietra trzeciorzędnego okresu. Ponieważ kości te mocno węglem na czarno zabarwione były, nadano mu więc nazwę, wskazującą w greckim tę okoliczność. Następnie szczątki Antrakoteru znaleziono w rozmaitych miejscowościach Francyi a nawet Indyj. Paleontologowie dzisiejsi odróżniają siedm gatunków tego zwierzęcia.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antrakoter" />
<section begin="Antrakt" />{{tab}}'''Antrakt''' (po francuzku: ''entr’acte'', między aktem), tak się nazywa na scenie pauza po spuszczeniu zasłony, między jednym aktem a drugim, potrzebna już to dla zmian dekoracyj, garderoby i t. d. w sztuce wymaganych, już też dla zastąpienia choć w części illuzyi, że istotnie pomiędzy aktami upływa pewien przeciąg czasu. Antrakt zwykle zapełnia się przez orkiestrę wykonywaniem rozmaitych utworów muzycznych.<section end="Antrakt" />
<section begin="Antrax" />{{tab}}'''Antrax,''' (''Antrax, Antracia, Carbo, Cąrbunculus''), Czyrak. Pod tym {{pp|wy|razem}}<section end="Antrax" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9eswpr3zsxff6c8fca5fyd9pxobhc3r
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/977
100
1084467
3151171
3150436
2022-08-14T06:43:54Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antresole" />{{tab}}'''Antresole,''' niskie piętra pomiędzy głównemi piętrami urządzone; najczęściej pomiędzy parterem a pierwszem piętrem.<section end="Antresole" />
<section begin="Antrim" />{{tab}}'''Antrim,''' hrabstwo i miasto w prowincyi irlandzkiej Ulster. Hrabstwo obejmuje powierzchni 1, 164 mil □ angielskich, (około 47 mil □ geograficznych), i liczy przeszło 350, 000 mieszkańców. Przy zachodnim jego krańcu leży gromadka wysp Skerries, a dalej nieco na wschód potężna massa bazaltowych filarów, zwana tamą olbrzymów. Strona wschodnia jest górzysta, w nieregularne poszarpana kształty. Przemysł, oprócz rolnictwa i rybołówstwa, ogranicza się na tkactwie i przędzeniu lnu i bawełny. Hrabstwo całe podzielone jest na 14 baronij i wysyła od czasu reformy wyborczej 6 deputowanych do parlamentu. — Miasto Antrim jest stolicą hrabstwa. Leży ono nad jeziorem Lough-Neagh, największem w Irlandyi, i było niegdyś dosyć znakomitem, skoro przed uniją obierało dwóch członków do parlamentu irlandzkiego. W pobliżu jego znajdują się dwa zamki starożytne: Shame-Castle, gniazdo rodziny O’Neillów i Anlrim-Castle, siedziba Sheffingtoifów.<section end="Antrim" />
<section begin="Antro" />{{tab}}'''Antro''' (Acqua dell’) ob. ''Pozzuoli''.<section end="Antro" />
<section begin="Antropofagi" />{{tab}}'''Antropofagi''' czyli ludożercy, napotykani zarówno między jednostkami jak w całych narodach. Wprawdzie niektórzy podróżnicy, jak Dampierre i Atkins, zaprzeczają istnieniu ludożerców; niezbite jednak dowody przekonały, że zwyczaj pożerania nieprzyjaciół panuje rzeczywiście u mieszkańców Nowej Zelandyi i innych wysp Polinezyi, tudzież na Oceanie Indyjskim. Potworność ta wydarzająca się wyjątkowo także u ludów bardziej cywilizowanych, zdaje się być rodzajem choroby, czego medycyna sądowa niejednokrotne podaje przykłady. Jeszcze w końcu XVIII wieku stracono w Austryi przeszło 100 cyganów, oskarżonych o tę zbrodnię, a roku 1770 ścięto w Wejmarze przekonanego o nią mieszkańca. Niekiedy chętka do mięsa ludzkiego zdarza się i u kobiet ciężarnych. Wiadomość podana przez niektórych podróżników, jakoby w głębi Afryki na targach publicznych sprzedawano mięso ludzkie, zdaje się być bajeczną.<section end="Antropofagi" />
<section begin="Antropognozyja" />{{tab}}'''Antropognozyja''' (z greckiego: ''antropos'', człowiek i ''gnosis'', znajomość), znaczy poznanie anatomiczne ciała ludzkiego.<section end="Antropognozyja" />
<section begin="Antropografija" />{{tab}}'''Antropografija''' (z greckiego: antropos człowiek i grapho opisuję), znaczy opisanie powierzchowne i anatomiczne ciała ludzkiego.<section end="Antropografija" />
<section begin="Antropolity" />{{tab}}'''Antropolity''' (z greckiego: ''antropos'' człowiek, ''lithos'' kamień). Ludy starożytne niepowątpiewały, że ludzie pierwotni byli olbrzymami, których kości z łona ziemi dobywane wzbudzają zdumienie. Najdziwaczniejsze pod tym względem mieli starożytni pojęcia, a w pismach ich napotykamy niemało podań o kościach skamieniałych, które poczytywali za szczątki ludzi olbrzymiej postaci, zamieszkujących niegdyś powierzchnie ziemi, a które okazały się należącemi do zwierząt ssących. Nowsi badacze po wielu poszukiwaniach, celem zgłębienia pytania o dawności bytu człowieka na ziemi, powątpiewają o istnieniu antropolitów prawdziwych, a szczątki ludzkie znalezione porozrzucane w rozmaitych formacyjach, nie zdają się być skamieniałościami prawdziwemi i nie są bardzo dawnemi. Tak ani kości skamieniałe, znalezione 1583 r. około Aix w Prowancyi, ani znalezione 1760 r. w tejże okolicy, ani też odkryte 1779 r. nie są ludzkiemi, lecz podług Lamanon’a i Cuvier’a należą do żółwia. Możnaby tu przytoczyć kości kopalne w Cerigo, w Dalmacyi i w innych miejscach, które Donati, Germar, Razumowski, Schotheim, Sternberg i inni poczytali za ludzkie, lecz wiele jeszcze brakuje, aby to mniemanie można przyjąć za dowiedzione. Ów także homo diluvii testis Scheuchzer‘a okazał się salamandrą olbrzymią. W ostatnich czasach zwrócił na siebie uwagę antropolit, przywieziony z Gwadalupy przez Alexandra Cochrane,<section end="Antropolity" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
inlj829effmwawlku8aqyzzit0k04y1
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/980
100
1084470
3150443
2022-08-13T12:49:14Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antularz" />strojenia gorsów i garnirowania sukni kobiecych. Antualarze saskie i angielskie robione w maszynach tańsze były, od francuzkich ręcznej roboty. Rozpowszechnione zostały w czasach ostatnich Augustów.<section end="Antularz" />
<section begin="Antwas" />{{tab}}'''Antwas,''' (z niemieckiego ''handfass''), zwano w Polsce naczynie służące jako nalewka, miednica, umywalnik, lawaterz.<section end="Antwas" />
<section begin="Antwerpija" />{{tab}}'''Antwerpija''' (po francuzku ''Anvers''), dawniej stolica prowincyi niderlandzkiej, obecnie zaś prowincyi belgijskiej tegoż nazwiska, graniczącej na zachód z Flandryją, od której dzieli ją Skalda, na północ z Hollandyją, na wschód z księztwem Limburgskiem, na południe z Brabancyją. Rozległość prowincyi Antwerpii wynosi 51½ mil □, a liczba jej mieszkańców 410, 000. Miasto Antwerpija leży na prawym brzegu Skaldy, mającej tu 2, 000 stóp szerokości i spławnej dla największych okrętów. Posiada przeszło 90, 000 mieszkańców, akademię nauk, malarstwa i rzeźby, szkołę lekarsko-chirurgiczną, arsenał morski, muzeum z bogatym zbiorem obrazów, szczególniej Rubensa, van Dyck’a i Metsys’a, tudzież ogród zoologiczny, niewiele ustępujący paryzkiemu. Znakomite są fabryki i rękodzielnie miejscowe cukru, blejwasu, lakmusu, wyrobów bawełnianych i jedwabnych, koronek, obić papierowych, farby drukarskiej i t. p. Odbywane tu dawniej trzy walne jarmarki straciły dziś ważność swą dla handlu. Z pomiędzy wielu okazałych gmachów Antwerpii wymieniamy: Kościół Najświętszej Panny Maryi, ze sklepieniem opartém na 125 filarach i wieżą 391 stóp wysoką, w którym znajdują się największe arcydzieła Rubensa, jak: Zdjęcie z Krzyża i Podniesienie Krzyża; dalej Kościół św. Jakóba, z kaplicą i grobowcem rodziny Ruben-sów; bursę, zbudowaną jeszcze w roku 1531; dom hanzeatycki, niegdyś główny skład towarów Hanzy, i nakoniec pomnik Rubensa, wzniesiony w roku 1840. W VIII już wieku dzieje wspominają miasto Antwerpiję, a w wiekach XI i XII znajdujemy je w stanie kwitnącym. Przed wojną Niderlandzko-Hiszpańską Antwerpija była miastem handlowém, ważniejszem nawet od Amsterdamu, którego wzrost zaczyna się dopiero od XVI stulecia. Wtedy Skaldę pokrywały niezliczone okręty wszystkich narodów handlujących, a liczba mieszkańców Antwerpii wynosiła przeszło 200, 000, Dla utrzymania miasta w uległości, Karol V założył tu w roku 1567 cytadellę, którą po ustąpieniu Hiszpanów w roku 1577 opanowali powstańcy niderlandzcy. Wyprawa księcia d’Alençon (r. 1583) celem zdobycia miasta, rozbiła się o rozpaczliwy opór mieszkańców, którzy ulice zagrodzili łańcuchami. Dopiero we dwa lata później książę Parmy, naznaczony namiestnikiem Niderlandów, po trzynasto-miesięcznem oblężeniu zajął cytadellę przez kapitulacyję (ob. Dianibelli). Oblężenie to pierwszym było ciosem dla Antwerpii, której pomyślność bardziej jeszcze upadła, gdy pokojem westfalskim ujścia Skaldy przeszły pod władzę Hollandyi. Kilkakrotnie jeszcze cytadella została zdobytą, jak: roku 1746 przez marszałka Maurycego saskiego, roku 1792 przez wojska rzeczypospolitej francuzkiej, roku 1793 przez Austryjaków i roku 1794 przez generała Pichegru. Uznanie przez Niderlandy wolności handlu na Skaldzie, traktatem w Hadze zawartym (16 Mają 1795), podniosło dobry byt Antwerpii, która niezawodnie bardziej jeszcze byłaby się dźwignęła, gdyby Napoleon nie zamienił jej w plac wojenny. Dekretem z 21 Lipca 1803 Antwerpija została ogłoszoną pierwszym portem wojennym Francyi na zachodnim jej brzegu, a Napoleon przez cały ciąg swoich rządów zajmował się czynnie jej obwarowaniem. Usiłowanie lorda Chatam (w Sierpniu 1809) zajęcia portu i zniszczenia okrętów udaremnione było czujnością generała Bernadotte. W roku 1814 połączone wojska angielskie i saskie, pod dowództwem Grahama, blokowały bronione przez Carnot’a miasto, które 5 Maja poddało się skutkiem<section end="Antwerpija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lofpo41u765l55fudx9wienk03eu5x1
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/981
100
1084471
3150444
2022-08-13T12:53:59Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antwerpija" />zawartej z hr. Artois ugody. Połączenie Belgii z Hollandyją r. 1815 pomyślnie wpłynęło na handel i bogactwa Antwerpii, której losy rewolucyja z r. 1830 zjednoczyła nareszcie z Belgiją. Gdy stronnictwo rewolucyjne owładnęło miasto: kommendant jego, generał Chassee (ob.) cofnął się do cytadelli i rozpoczął bombardowanie, które znaczne zrządziło szkody. Większe jeszcze niebezpieczeństwo zagroziło miastu, gdy r. 1832 Francyja i Anglija, dla spełnienia warunków konferencyi londyńskiej, postanowiły wymódz przemocą oddanie cytadelli Belgijczykom. Armija francuzka w liczbie 50, 000, pod dowództwem marszałka Gerard (ob.) stanęła przed warownia, bronioną przez 6.000 Hollendrów pod generałem Chassee. Przykopy otworzono 29 Listopada, a 23 Grudnia po zburzeniu całej prawie cytadelli, kommendant jej zmuszony był kapitulować. Ponieważ król hollenderski kapitulacyi tej nie zatwierdził, generał Chassée przeto z załogą zmuszony był poddać się Francuzom, jako jeniec wojenny; cytadellę i miasto 30 Grudnia oddano Belgijczykom. Pod panowaniem belgijskiem Antwerpija nie odzyskała jeszcze dawnej swej świetności, handel bowiem jaki dawniej prowadziła z kolonijami hollenderskiemi zwrócił się na Amsterdam i Rotterdam; powoli jednak przemysł jej i handel zaczynają dźwigać się z upadku.<section end="Antwerpija" />
<section begin="Antyabolicyjoniści" />{{tab}}'''Antyabolicyjoniści,''' stronnictwo w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, sprzeciwiające się wyzwoleniu murzynów niewolników (ob. ''[[Encyklopedyja powszechna (1859(/Abolicyjności|Abolicyjoniści]]''). Antyabolicyjoniści główny punkt oparcia, bo znaczną większość liczebną mają w Stanach Południowych, przeważnie rolniczych, oraz tam, gdzie jak np. w Luizyjanie używane jest gospodarstwo tak zwane plantatorskie.<section end="Antyabolicyjoniści" />
<section begin="Antybachiczny wiersz" />{{tab}}'''Antybachiczny wiersz,''' odwrotny bachiczny (ob.), miara trójzgłoskowa, złożona z dwóch syllab długich i jednej krótkiej:.<section end="Antybachiczny wiersz" />
<section begin="Antychlor" />{{tab}}'''Antychlor.''' Tak nazywają rozmaite ciała, służące do zabrania chloru, uwięzionego w ciałach nim bielonych, mogącego osłabiać moc ich włókien, (ob. ''Bielenie'').<section end="Antychlor" />
<section begin="Antychrezys" />{{tab}}'''Antychrezys,''' wyrażenie dawnego prawa greckiego i rzymskiego, to samo co użytkowanie z zastawu; ztąd ''Kontrakt antychretyczny'' (factum antichreticum), znaczy układ, mocą którego dłużnik dozwala swemu wierzycielowi zamiast prowizji użytkować z przedmiotu zastawionego, bez którego to wyraźnego zezwolenia wierzycielowi użytkować zeń nie wolno.<section end="Antychrezys" />
<section begin="Antychryst" />{{tab}}'''Antychryst.''' Pismo święte przepowiada, że zanim Religija Chrystusowa zupełne na ziemi odniesie zwycięztwo, powstanie mąż potężny, a zawzięty wróg chrześcijaństwa, który wszelkie siły i zasoby owładniętych przez siebie narodów, zwróci do stanowczej przeciwko dziełu Chrystusowemu walki. Wielkie poczyniwszy w Kościele Bożym spustoszenia, upadnie nareszcie panowanie jego, a tryjumf chrześcijaństwa tém widoczniejszym się stanie. Nazwa Antychryst, z greckiego języka przyjęta, oznacza po polsku: „Przeciw-Chrystus,” ponieważ on siebie, zamiast Chrystusa, zbawicielem świata ogłosi. ''X. V. S.'' — Znaki przyszłego Antychrysta, według ś. Pawła (II. Tessalon. II, 4, 8 — 12) są, że będzie on człowiek grzechu, syn zatracenia, sprzeciwi się wszystkim i samemu Bogu, wyniesie się nad to wszystko co Bogiem zowią, lub za Boga chwalą: będzie siedział jako Bóg w kościele Bożym, to jest w kościele Jerozolimskim, uda-wając się żydom za Messyjasza, jak świeci Doktorowie Kościoła zgodnie wykładają. Przyjdzie zaś niedługo przed powtórném przyjściem Jezusa Chrystusa, a przyjdzie otoczony potęgą szatańską, z wszelaką mocą, znakami i cudami kłamliwemi i z wszelkiém zwiedzeniem nieprawości w tych którzy giną, przeto iż miłości prawdy nieprzyjęli, aby byli zbawieni. Dla tego pośle im Bóg skuteczność oszukania, aby wierzyli kłamstwu: iżby byli osądzeni wszyscy, którzy {{pp|niewie|rzyli}}<section end="Antychryst" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6ytep3volrz0dyunek9kn1jzltvhnyd
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/982
100
1084472
3150445
2022-08-13T12:58:14Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antychryst" />{{pk|wie|rzyli}} prawdzie, ale przyzwolili na nieprawość. Do Antychrysta stosuje sie także opis bestyi, podany w rozdziale XIII Objawienia czyli Apokalipsy św. Jana. Antychryst przymusi wszystkich swych zwolenników, aby nosili jakąś cechę albo piętno na prawej ręce. Mieć będzie własne imię i własną liczbę, która jest 666. Jezus zabije go duchem ust swoich. Zaciekli protestanci, w pierwszych wiekach rełormacyi, nazywali papieża Antychrystem. W ogólności, przeciwnikom Jezusa Chrystusa i wiary chrześcijańskiej, dawano imię Antychrystów. Pismo Święte mówi: „Jakoście słyszeli iż Antychryst idzie, i teraz Antychrystów wiele się stało. Kto jest kłamcą, jedno ten, który zaprzecza iż Jezus nie jest Chrystusem. Ten jest Antychryst który zaprzecza Ojca i Syna. Każdy duch który nie wyzna-wa Jezusa, z Boga nie jest: a ten jest Antychryst, o którymeście słyszeli iż idzie, i teraz już jest na świecie. Wiele zwodzicielów wyszło na świat, którzy nie wyznawają iż Jezus Chrystus przyszedł w ciele: ten jest zwodzicicielem i Antychrystem.” (I. list ś. Jana 2, 18, 22; 4, 3; II list. ''ś. Jana'', 7). Racyjonalizm nowoczesny jest systematem w gruncie antychrześcijańskim, objawem ducha Antychrysta.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Antychryst" />
<section begin="Antycypacyja" />{{tab}}'''Antycypacyja,''' jest to rodzaj pożyczki rządowej, zasadzającej się głównie na tém, iż rząd zadłuża się na rachunek przyszłych podatków. Taki sposób opędzania potrzeb rządowych rzadko dziś ma miejsce, (np. w Turcyi podczas ostatniej wojny 185{{ułamek|3|5}}) ale dawniej, szczególniej we Francyi, w częstém był użyciu. Rząd francuzki udawał się w tym celu do dzierżawcy dochodów publicznych, który ani mógł odmówić, ani też żadnego powodu do tego nie miał, albowiem był zawsze pewnym odwetowania pożyczonej summy za pomocą podatków. Taka operacyja finansowa wielce była szkodliwą dla państwa, z następujących powodów: 1) Rząd stawał się niejako zawisłym od tych, którzy od jego władzy i nadzoru zależeć byli powinni; 2) Dzierżawcy, wynagradzając sobie za kłopoty i ryzyko, używali niegodziwych sposobów przy ściąganiu podatków; 3) Sposób ten prowadził do bankructwa, albowiem przy łatwości antycypowania przyszłych dochodów, długi państwa wzrastały bez ustanku. Wszystkie te przyczyny stały się powodem, szczególniej po ustaleniu się kredytu publicznego w Europie, że sposób ratowania się w potrzebie za pomocą antycypacyi zupełnie zaniechanym został.<section end="Antycypacyja" />
<section begin="Antycyra" />{{tab}}'''Antycyra,''' nazwisko dwóch miast w starożytności, jednego pod górą Oeta w Tessalii, drugiego w Focydzie nad zatoką Koryncką. W sąsiedztwie obu rosła obficie ciemierzyca, której przypisywano własność oczyszczania mózgu i leczenia głupoty, ztąd poszło przysłowie, odnoszące się do ludzi ograniczonych: „Idź do Antycyry.“<section end="Antycyra" />
<section begin="Antydot" />{{tab}}'''Antydot''' (z greckiego ''anti'' przeciw, i ''didonai'' dawać) ''przeciw-trucizna, przeciw-danie''. Przedtem oznaczano tym wyrazem, wszystkie niemal środki lekarskie, bądź proste bądź złożone, zadawane jako antydota przeciwko wszystkim chorobom. Dziś znaczenie tego wyrazu jest ściślej ograniczone: antydot znaczy teraz wyłącznie środek jakowy’, używany lub zalecany dla zniszczenia albo zobojętnienia zażytej trucizny, tak aby ona zdrowiu nie szkodziła. Właściwie zatem antydot znaczy teraz przeciw-truciznę. Dawniej takich antydotów była znaczna liczba, nowsze jednak poszukiwania i pilniej powtarzane doświadczenia przekonały o ich bezskuteczności. Dzisiaj wprawdzie nie wiele znamy przeciw-trucizn, lecz dzięki postępowi chemii, są one pewniejsze już i skuteczniejsze, takiemi są: białko przeciw sublimatowi, czyli dwu-chlorkowi rtęci; wodan tlenku drugiego żelaza (''hydras ferri liquidus''), na arszenik; sól kuchenna na saletran srebra; chlor na kwas pruski, krochmal na jod; kwasy na<section end="Antydot" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qqscu01q7lsce9ckml2vdh8hn8x8wvs
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/983
100
1084473
3150447
2022-08-13T13:03:16Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antydot" />trucizny alkaliczne; alkalije na kwasy. Dla osiągnienia rzeczywistego skutku przeciwtrucizny, potrzeba koniecznie, aby ile możności jak najprędzej zadaną była, to jest: jeżeli nie natychmiast po zażytej truciznie, to przynajmniej po bardzo krótkim przeciągu czasu, póki jeszcze trucizna nie wywrze swego szkodliwego wpływu na organizm; albowiem gdy ten już nastąpi, wtedy uciekać się należy do innych środków zastosowanych do okoliczności, a odpowiednich do szkód zrządzonych.{{EO autorinfo|''Dr. J. K.''}}<section end="Antydot" />
<section begin="Antydykomarjanici" />{{tab}}'''Antydykomarjanici,''' to jest: przeciwnicy Maryi, pomiędzy którymi główni byli Ebijonici (ob.) i Aryjanie (ob.).<section end="Antydykomarjanici" />
<section begin="Antyfilos" />{{tab}}'''Antyfilos,''' sławny malarz, uczeń Ktezydema, współczesny i współpracownik Apellesa, rodem z Egiptu (od r. 330 do 300 przed J. Chr.), jeden z siedmiu wielkich mistrzów Grecyi. Gdy Apelles przybył na dwór Ptolemeusza, gdzie zostawał Antyfilos, ten ostatni przez nikczemną zazdrość starał się wszelkiemi środkami zgubić go i w końcu nawet oskarżył go o współudział w spisku przeciwko życiu króla. Apelles wtrącony został do więzienia i już miał być skazany na śmierć, gdy jeden z rzeczywistych spiskowych, oburzony tą niesprawiedliwością, wykazał fałszywość oskarżenia, po czém Apelles został uwolniony, a w jego miejsce Antyfilos skazany na dożywotnie wiezienie. Plinijusz wymienia mnóstwo obrazów tego malarza, który między innemi był wynalazcą tak nazwanych gryllów, pewnego rodzaju karykatur; do najlepszych dzieł jego należał satyr okryty skórą pantery i dziecko rozdmuchujące ogień.<section end="Antyfilos" />
<section begin="Antyflogistyczna teoryja" />{{tab}}'''Antyflogistyczna teoryja,''' objaśniająca palenie się ciał (ob.) i tworzenie się wielu związków chemicznych; została wprowadzoną do nauki przez znakomitego francuzkiego chemika Lavoisiera, który przez swe piękne doświadczenia okazał całą błędność dawniejszej teoryi (logistycznej (ob. ''Flogiston''). Nauka przez niego wprowadzona, dotychczas niewzruszoną pozostaje.{{EO autorinfo|''T. C.''}}<section end="Antyflogistyczna teoryja" />
<section begin="Antyflogistyczne środki" />{{tab}}'''Antyflogistyczne środki''' (z greckiego ''anti'' przeciw, ''phlogos'' zapalenie, przeciwzapalne), są to lekarstwa służące do zwalczenia zapaleń i do zmniejszenia napływu krwi do organów zajętych. Tutaj należą środki sprawiające wymioty, czyszczące, chłodzące, upuszczenia krwi, rozmiękczające i łagodzące.<section end="Antyflogistyczne środki" />
<section begin="Antyfon" />{{tab}}'''Antyfon,''' pierwszy z kolei mówca ateński, urodzony około r. 480 przed Chr. w Ramnos w Attyce. Z jego szkoły w Atenach wyszedł między innemi historyk Tucydydes. Antyfon znaczny brał udział w wojnie peloponezkiej, już to jako wódz, już jako urzędnik i poseł; oskarżony atoli o zdradę, w 411 roku skazany został na śmierć. Z mów jego doszło nas jeszcze 17, które oddzielnie wydał Matzner (Berlin, 1838).<section end="Antyfon" />
<section begin="Antyfona" />{{tab}}'''Antyfona''' (z greckiego: ''anti'' przeciw i ''fone'' głos, po francuzku ''Antienne''), zwano w Kościele wschodnim śpiew choralny, przez przodkującego zaintonowany, na który jeden lub dwa naprzemian chóry odpowiadały. Miara i układ wielu psalmów dowodzi, że podobne chóry juź u Hebrajczyków były w użyciu. Zaprowadzenie ich w kościele wschodnim przypisują biskupowi Antyjochii Ignacemu, zkąd do Kościoła zachodniego wprowadził je św. Ambroży. Rozdział anty-fony na strofy, miał nastąpić z polecenia papieża Celestyna I (r. 422 — 432). Osobne Antiphonarium czy Antiphonale, t. j.: zbiór pieśni liturgicznych, których strofy naprzemian mają być śpiewane przez dwie części chóru z duchownych złożonego, ustanowił i ogłosił Grzegorz I (r. 590 — 604), ob. ''Durandi: Rationale dioinorum officiorum'' (Moguncyja, 1459. Hagenau, 1509). Do liczby takich antyfon należą znane śpiewy: ''Ave maris stella, Salve regina'' i ''Regina coeli''. Było niegdyś we zwyczaju, począwszy od XIII wieku coraz powszechniejszym, na dokumentach i dyplomatach, oznaczać datę wraz z nazwą dnia<section end="Antyfona" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fel2iimfv8ga3zi0bpnqdctfxv5eqf2
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/984
100
1084474
3150448
2022-08-13T13:22:27Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyfona" />w tygodniu, słowami początkowemi Antifony (''Introitus''), ob. ''Wedekind: Die Eingänge der Messen'' (Braunschweig, 1815). Kościół ewangielicki zna dwa rodzaje Antyfon; jeden złożony z całych pieśni, jak litanija, drugi z niewielu słów biblijnych, zaintonowanych przez kapłana w (introitus) a odpowiedzianych w (''responsorium'') przez chór i gminę. W Anglii nazywają Antiphon lub Anthem, gatunek muzyki kościelnej, przeznaczonej dla katedralnych kościołów; głosy kobiece dwa tu odśpiewują wiersze lub zdania, poczem cała gmina wpada coraz to poteżniejszemi chórami; niemała ich ilość skomponował Haendel.{{EO autorinfo|''O. K.''}}<section end="Antyfona" />
<section begin="Antyfonaryjusz" />{{tab}}'''Antyfonaryjusz,''' tak nazywa się w języku kościelnym księga, w której zamieszczone są antyfony z Brewijarza, wraz z nótami, według których mają być śpiewane.<section end="Antyfonaryjusz" />
<section begin="Antyfraza" />{{tab}}'''Antyfraza,''' figura retoryczna, oznaczająca, że się chce wysłowić myśl przeciwną użytemu na nią wyrazowi, albo zapewnienie mówcy, że nic nie powie o tém lub o owem, gdy tymczasem właściwie niby przemilczając, mówi to, czego się zarzeka. — ''Antyfrazą'' nazywa się również epitet sprzeczny z osobą lub rzeczą w mowie będącą, np.: „Furyje łaskawe“; oraz żartobliwe lub nierozsądne etymologije, jak np. znany wywód wyrazu lucus (gaj) a non lucendo (od tego, że nie świeci), ponieważ w gaju bywa ciemno.<section end="Antyfraza" />
<section begin="Antygon" />{{tab}}'''Antygon,''' jeden z wodzów Alexandra Wielkiego, otrzymał (gdy po tegoż śmierci wodzowie posiadłości między siebie rozszarpali) Wielką Frygiję, Licyję i Pamfiliję, których był Wielkorządcą. W r. 321 przed Chr. udał się do Europy i w połączeniu z Kraterusem i Antypatrem, rozpoczął wojnę z Perdikkasem, pragnącym pod swoją władzę zagarnąć wszystkie posiadłości po Alexandrze W. i obwiniającym Antygona, którego przedsiębiorczego umysłu się lękał, o nieposłuszeństwo rozkazom najwyższym. Po zamordowaniu Perdikkasa przez własnych żołnierzy, ciągnął dalej wojnę z Eumenesem będącym z ramienia Perdikkasa wielkorządcą Kappadocyi i Paflagonii, i tego pojmawszy w r. 315 przed Ch. ściąć kazał. Seleukusa także, panującego w Syryi i chcącego poskromić jego przywłaszczenia, zbił na głowę i przywiódł do szukania opieki u Ptolemeusza. Opanowawszy wielką część skarbów Alexandra, w Ekbatanie i Suzie nagromadzonych, nie chciał z użycia ich zdawać rachunku przed Ptolemeuszem, Kassandrem i Lyzimachem, ale owszem wojnę Kassandrowi wypowiedział, aby jak mówił, pomścić śmierć Olympusa i wyswobodzić młodego Alexandra, z matką Roxaną, więzionego w Amlipolis. Urażeni jego pychą wodzowie zawarli sojusz przeciwko niemu, i podczas kiedy Kassander Azyję Mniejszą pustoszył, Ptolemeusz i Seleukus wtargnęli do Syryi, gdzie zadali klęskę synowi Antygona, Demetriusowi Poliorcetesowi (burzycielowi miast), po czem Seleukus wziął Babilon. Zaledwie doszła ta wiadomość do uszu Antygona, gdy zręcznym rzutem natarł na Ptolemeusza i do odwrotu zmusił, skutkiem czego i Demetrius odebrał Babilon od Seleukusa. Wedle traktatu, zawartego między Ptolemeuszem, Kassandrem i Lyzimachem, ci pod imieniem wielkorządców mieli pozostać w posiadaniu krajów, które dzierżyli, aż do pełnoletności króla Alexandra. Gdy wszakże Kassander młodego króla wraz z matką zamordować kazał, wojna rozpaliła się na nowo miedzy pretendentami, którzy w r. 306 tytuły królów poprzyjmowali. Antygon powziął w trakcie tego zamiar zdobycia Egiptu, lecz musiał go wkrótce zaniechać, gdyż część jego floty zniszczyły burze, a lądem wszelki napad Ptolemeusz niepodobnym uczynił. Tymczasem Demetrius wyparł Kassandra z Grecyi. Ten udał się o pomoc do Lyzimacha, który na czele silnej armii, wzmocnionej jeszcze wojskiem Seleukusa, podciągnął pod Ipsus w Frygii. Tu<section end="Antygon" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sy3rlapc82jxxgba4ve0kl7d5lfb3g9
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/985
100
1084475
3150450
2022-08-13T14:10:52Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antygon" />przyszło r. 301 do walnej bitwy, w której 84 letni Antygon wraz z życiem i państwo postradał.<section end="Antygon" />
<section begin="Antygon Karystyjusz" />{{tab}}'''Antygon,''' z przydomkiem ''Karystyjusz'', współczesny Pyrrona (około 270 przed J. C.), pisał życia sławnych uczonych, które to dzieło zaginęło; oprócz tego zaś jeszcze zbiór historyj cudownych: ''Historiarum mirabilium collectio'', które wydali: Beckmann (Lipsk, 1791) i Westermann (Brunświk, 1839).<section end="Antygon Karystyjusz" />
<section begin="Antygona c. króla Edypa" />{{tab}}'''Antygona,''' córka króla Edypa, króla Teb, którą spłodził z własną matką Jokastą, nie wiedząc o tém. Towarzyszyła ojcu na wygnaniu w Kolonos w Attyce, zkąd po jego śmierci wróciła do Teb. Tu wyprawiła pogrzeb bratu Polynicesowi, w wojnie siedmiu przeciw Tebom poległemu, którego ciało przez władającego w Tebach Kreona porzucone było ptastwu na pożarcie. Za czyn taki skazaną została przez niego na zakopanie żywcem w ziemi; przy wykonaniu tego Hemon, syn Kreona a jej narzeczony, zabił się z rozpaczy. Sofokles w dwóch tragedyjach: Edyp w Kolonos i Antygona, wyświecił nam ją jako ideał poświęcenia niewieściego i miłości dla rodzeństwa.<section end="Antygona c. króla Edypa" /> — <section begin="Antygona c. Eurytiona" />'''Antygona,''' córka Eurytiona, a wnuczka księcia Myrmidonów Aktora, żona Peleusa, powiesiła się, dowiedziawszy się od Astydamii, żony Akastusa, że Peleus ożenił się z Steropą, córką Akastusa, co było fałszem.<section end="Antygona c. Eurytiona" /> — <section begin="Antygona c. Laomedona" />'''Antygona,''' córka Laomedona, siostra Priama, której włosy Junona za to, że śmiała równać się z nią w piękności, zamieniła w węże tyle jej dokuczające, że bogowie z litości w bociana ją przemienili.<section end="Antygona c. Laomedona" />
<section begin="Antygonidowie" />{{tab}}'''Antygonidowie,''' dynastyja panująca po śmierci Alexandra Wielkiego: w Frygii, Licyi i Pamfilii, pochodząca od Antygona, jednego z wodzów Macedońskich (ob.). Do dynastyi tej należeli następujący królowie: Antygonus, Demetryjusz Poliorcetes, Antygonus Gonatas, Demetryjusz II, Antygonus Doson, Filip i Perseusz, na którym rodzina ta wygasła<section end="Antygonidowie" />
<section begin="Antygoryt" />{{tab}}'''Antygoryt.''' Gatunek bronzytu z doliny Antigorio, blisko Dorno d’Ossola w Piemoncie, skąd i nazwa pochodzi. Znajduje się w bardzo cienkich, prostych blaszkach zielonej barwy różnych odcieni. Wedle rozbiorów Schweizera ma to być krzemian magnezyi i żelaza, z wodnianem magnezyi połączony, wzoru: 2SiO<sub>3</sub> . 3(MgO, FeO)+ MgO. HO.<section end="Antygoryt" />
<section begin="Antyjar" />{{tab}}'''Antyjar,''' ''Upas antiar'', sok żywiczny drzewa ''Upas (Antiaris toxicaria''). Jestto trucizna, używana przez mieszkańców Jawy i innych wysp archipelagu indyjskiego do zatruwania strzał. Zawiera pierwiastek trujący zwany antyjaryną. Działa nadzwyczaj gwałtownie przez zmieszanie się z krwią w ranie.<section end="Antyjar" />
<section begin="Antyjazyści" />{{tab}}'''Antyjazyści,''' sekta chrześcijańska, której początek nie jest wiadomy. To tylko wiemy, że życie przepędzali na spaniu i pracę uważali za występek.<section end="Antyjazyści" />
<section begin="Antyjoch I" />{{tab}}'''Antyjoch,''' imię piętnastu królów syryjskich, oraz wielu wodzów, pisarzy i artystów w różnych krajach. Pomiędzy niemi odznaczali się: '''Antyjoch I.''' syn Seleukusa, pierwszego króla syryjskiego i babilońskiego, wstąpił na tron r. 280 przed J. C., um. 260, otrzymał przydomek Soter czyli zbawca, za to, że kraj swój ocalił od Gallów. Miłość do jego macochy Stratoniki, o mało co nie przyprawiła go o śmierć; gdy jednak lekarz królewski Erazystrat odgadł powód choroby, Seleukus dla ocalenia syna odstąpił mu przedmiot jego życzeń.<section end="Antyjoch I" /> — <section begin="Antyjoch II" />'''Antyjoch II.''' syn poprzedzającego, z przydomkiem Teos (Bóg), tak przezwany przez Miletczyków za to, że ich oswobodził od tyranii Tymarcha; panował od r. 261 do 246 przed J. Chr., prowadził niepomyślną wojnę z Ptolemeuszem Filadelfem, królem Egiptu; um. otruty przez żonę swoją Laodykę.<section end="Antyjoch II" /> — <section begin="Antyjoch Wielki" />'''Antyjoch Wielki,''' wstąpił na tron po Seleukusie II r. 223, odebrał Ptolemeuszowi Syryję, później oddał mu ją w posagu za córką swoją Kleopatrą. Jego zamiarom zdobycia Azyi Mniejszej i Grecyi oparł się oręż rzymski; w wojnie tej, znanej pod imieniem<section end="Antyjoch Wielki" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
295qqpab7voctokkbiyjun7uhjr9avi
3151347
3150450
2022-08-14T08:41:36Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antygon" />przyszło r. 301 do walnej bitwy, w której 84 letni Antygon wraz z życiem i państwo postradał.<section end="Antygon" />
<section begin="Antygon Karystyjusz" />{{tab}}'''Antygon,''' z przydomkiem ''Karystyjusz'', współczesny Pyrrona (około 270 przed J. C.), pisał życia sławnych uczonych, które to dzieło zaginęło; oprócz tego zaś jeszcze zbiór historyj cudownych: ''Historiarum mirabilium collectio'', które wydali: Beckmann (Lipsk, 1791) i Westermann (Brunświk, 1839).<section end="Antygon Karystyjusz" />
<section begin="Antygona, c. króla Edypa" />{{tab}}'''Antygona,''' córka króla Edypa, króla Teb, którą spłodził z własną matką Jokastą, nie wiedząc o tém. Towarzyszyła ojcu na wygnaniu w Kolonos w Attyce, zkąd po jego śmierci wróciła do Teb. Tu wyprawiła pogrzeb bratu Polynicesowi, w wojnie siedmiu przeciw Tebom poległemu, którego ciało przez władającego w Tebach Kreona porzucone było ptastwu na pożarcie. Za czyn taki skazaną została przez niego na zakopanie żywcem w ziemi; przy wykonaniu tego Hemon, syn Kreona a jej narzeczony, zabił się z rozpaczy. Sofokles w dwóch tragedyjach: Edyp w Kolonos i Antygona, wyświecił nam ją jako ideał poświęcenia niewieściego i miłości dla rodzeństwa.<section end="Antygona, c. króla Edypa" /> — <section begin="Antygona c. Eurytiona" />'''Antygona,''' córka Eurytiona, a wnuczka księcia Myrmidonów Aktora, żona Peleusa, powiesiła się, dowiedziawszy się od Astydamii, żony Akastusa, że Peleus ożenił się z Steropą, córką Akastusa, co było fałszem.<section end="Antygona c. Eurytiona" /> — <section begin="Antygona c. Laomedona" />'''Antygona,''' córka Laomedona, siostra Priama, której włosy Junona za to, że śmiała równać się z nią w piękności, zamieniła w węże tyle jej dokuczające, że bogowie z litości w bociana ją przemienili.<section end="Antygona c. Laomedona" />
<section begin="Antygonidowie" />{{tab}}'''Antygonidowie,''' dynastyja panująca po śmierci Alexandra Wielkiego: w Frygii, Licyi i Pamfilii, pochodząca od Antygona, jednego z wodzów Macedońskich (ob.). Do dynastyi tej należeli następujący królowie: Antygonus, Demetryjusz Poliorcetes, Antygonus Gonatas, Demetryjusz II, Antygonus Doson, Filip i Perseusz, na którym rodzina ta wygasła<section end="Antygonidowie" />
<section begin="Antygoryt" />{{tab}}'''Antygoryt.''' Gatunek bronzytu z doliny Antigorio, blisko Dorno d’Ossola w Piemoncie, skąd i nazwa pochodzi. Znajduje się w bardzo cienkich, prostych blaszkach zielonej barwy różnych odcieni. Wedle rozbiorów Schweizera ma to być krzemian magnezyi i żelaza, z wodnianem magnezyi połączony, wzoru: 2SiO<sub>3</sub> . 3(MgO, FeO)+ MgO. HO.<section end="Antygoryt" />
<section begin="Antyjar" />{{tab}}'''Antyjar,''' ''Upas antiar'', sok żywiczny drzewa ''Upas (Antiaris toxicaria''). Jestto trucizna, używana przez mieszkańców Jawy i innych wysp archipelagu indyjskiego do zatruwania strzał. Zawiera pierwiastek trujący zwany antyjaryną. Działa nadzwyczaj gwałtownie przez zmieszanie się z krwią w ranie.<section end="Antyjar" />
<section begin="Antyjazyści" />{{tab}}'''Antyjazyści,''' sekta chrześcijańska, której początek nie jest wiadomy. To tylko wiemy, że życie przepędzali na spaniu i pracę uważali za występek.<section end="Antyjazyści" />
<section begin="Antyjoch I" />{{tab}}'''Antyjoch,''' imię piętnastu królów syryjskich, oraz wielu wodzów, pisarzy i artystów w różnych krajach. Pomiędzy niemi odznaczali się: '''Antyjoch I.''' syn Seleukusa, pierwszego króla syryjskiego i babilońskiego, wstąpił na tron r. 280 przed J. C., um. 260, otrzymał przydomek Soter czyli zbawca, za to, że kraj swój ocalił od Gallów. Miłość do jego macochy Stratoniki, o mało co nie przyprawiła go o śmierć; gdy jednak lekarz królewski Erazystrat odgadł powód choroby, Seleukus dla ocalenia syna odstąpił mu przedmiot jego życzeń.<section end="Antyjoch I" /> — <section begin="Antyjoch II" />'''Antyjoch II.''' syn poprzedzającego, z przydomkiem Teos (Bóg), tak przezwany przez Miletczyków za to, że ich oswobodził od tyranii Tymarcha; panował od r. 261 do 246 przed J. Chr., prowadził niepomyślną wojnę z Ptolemeuszem Filadelfem, królem Egiptu; um. otruty przez żonę swoją Laodykę.<section end="Antyjoch II" /> — <section begin="Antyjoch Wielki" />'''Antyjoch Wielki,''' wstąpił na tron po Seleukusie II r. 223, odebrał Ptolemeuszowi Syryję, później oddał mu ją w posagu za córką swoją Kleopatrą. Jego zamiarom zdobycia Azyi Mniejszej i Grecyi oparł się oręż rzymski; w wojnie tej, znanej pod imieniem<section end="Antyjoch Wielki" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pymdnlzror1p6z35sjpxaud72gqxrw6
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/10
100
1084476
3150451
2022-08-13T14:48:11Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Dolina Kościeliska w Tatrach|Dolina {{Korekta|Kościeliska|Kościeliska w Tatrach}}]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 79.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|{{c|Skreślił Dr. E. Janota.}}
Mapy. Ujście doliny Kościeliskiéj. O chodowli bydła w Tatrach. O zaniedbanych zdolnościach Podhalan. Potok Kościeliski nie jest Czarnym Dunajcem. Małe Kościeliska. Stare Kościeliska. Nocleg w szałasie na Pysznéj. Źródło wielkie. O wyłomach w Tatrach. Nazwa doliny Kościeliskiéj. Mostek tatrzański. Polana Pisana. Kraków w Tatrach. Wypływ wody z pod Pisanéj nie jest źródłem.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Wycieczka do Morskiego Oka przez Zawrat|Wycieczka do Morskiego Oka przez Zawrat]]|w=110%}}
|page={{f*|s. 125.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Dolina Bystréj. Kuźnice. Kopa Królowa. Dolina Gąsienicowa. Szałasy w Tatrach. Staw Czarny. Zmarzłe. Burza pod Zawratem. Zawrat. Widok z tamtąd. Dolina Pięciu Stawów. Staw Wielki. Siklawa. Noc w lesie przy Morskiem Oku. Morskie Oko albo Rybie jezioro. Czarny staw nad Rybiem. Roztoka. Powrót przez Waksmundską i Jaszczurówkę.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Muszyna|Muszyna]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 170.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Bochnia. Urząd pocztowy. Droga do Nowego Sącza przez Limanową. Krynica. Powroźnik. Kościół w Muszynie. Pierwsza wiadomość historyczna o tem miasteczku. Wydżga szlachcic polski wskazuje złoto koło Muszyny. Muszyna początkiem Biskupszczyzny. Dzieje Muszyny i jéj przywileje nadane od królów Polskich. Zamek Muszyński.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Żegiestów|Żegiestów]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 188.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Poprad. Wieś Andrzejówka. Malownicza droga do Żegiestowa. Zakład kąpielny. Wieś Żegiestów. Strój tutejszego ludu. Odkrycie źródeł leczniczych. Urządzenie zdrojowiska i rozbiór wody. Zła restauracya w Zakładzie. Życie i spacery w Żegiestowie.|w=90%}}
|nodots
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7ol7xnqe0088s3pbc7puojz4lfryb2l
3150452
3150451
2022-08-13T14:51:41Z
Seboloidus
27417
grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Dolina Kościeliska w Tatrach|Dolina {{Korekta|Kościeliska|Kościeliska w Tatrach}}]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 79.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|{{c|Skreślił Dr. E. Janota.}}
Mapy. Ujście doliny Kościeliskiéj. O chodowli bydła w Tatrach. O zaniedbanych zdolnościach Podhalan. Potok Kościeliski nie jest Czarnym Dunajcem. Małe Kościeliska. Stare Kościeliska. Nocleg w szałasie na Pysznéj. Źródło wielkie. O wyłomach w Tatrach. Nazwa doliny Kościeliskiéj. Mostek tatrzański. Polana Pisana. Kraków w Tatrach. Wypływ wody z pod Pisanéj nie jest źródłem.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Wycieczka do Morskiego Oka przez Zawrat|Wycieczka do Morskiego Oka przez Zawrat]]|w=110%}}
|page={{f*|s. 125.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Dolina Bystréj. Kuźnice. Kopa Królowa. Dolina Gąsienicowa. Szałasy w Tatrach. Staw Czarny. Zmarzłe. Burza pod Zawratem. Zawrat. Widok z tamtąd. Dolina Pięciu Stawów. Staw Wielki. Siklawa. Noc w lesie przy Morskiem Oku. Morskie Oko albo Rybie jezioro. Czarny staw nad Rybiem. Roztoka. Powrót przez Waksmundską i Jaszczurówkę.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Muszyna|Muszyna]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 170.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Bochnia. Urząd pocztowy. Droga do Nowego Sącza przez Limanową. Krynica. Powroźnik. Kościół w Muszynie. Pierwsza wiadomość historyczna o tem miasteczku. Wydżga szlachcic polski wskazuje złoto koło Muszyny. Muszyna początkiem Biskupszczyzny. Dzieje Muszyny i jéj przywileje nadane od królów Polskich. Zamek Muszyński.|w=90%}}
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|[[Szkice z podróży w Tatry/Żegiestów|Żegiestów]]|w=110%}}
|page={{f*|str. 188.|w=110%}}
}}
{{SpisPozycja|width=340px|widthp=50|espace=0.3em
|tyt={{f*|Poprad. Wieś Andrzejówka. Malownicza droga do Żegiestowa. Zakład kąpielny. Wieś Żegiestów. Strój tutejszego ludu. Odkrycie źródeł leczniczych. Urządzenie zdrojowiska i rozbiór wody. Zła restauracya w Zakładzie. Życie i spacery w Żegiestowie.|w=90%}}
|nodots
}}
{{Separator graficzny|100px|Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry ornament 010.png|przed=1em|po=1em}}
<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hspsdakl0pbdewbo5nj8uq0pok3mrok
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/986
100
1084477
3150453
2022-08-13T15:00:14Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyjoch Wielki" />wojny Antyjocha, Annibal połączył się z jego sprawą, lecz gdy Antyjoch nie chciał usłuchać rad i planu wodza kartagińskiego, pobity został w Grecyi na morzu i pod Termopilami, później w samej już Azyi Mniej. pod Magnezyją, skutkiem czego zawarł haniebny pokój, zobowiązał siępłacić Rzymianom daninę i odstąpił im całą Azyję aż do Tauru. Antyjoch został zabity przez mieszkańców miasta Zuzyjany (r. 187 przed Chr.), gdzie właśnie chciał zrabować świątynię Jowisza Belusa. Na przydomek ''Wielkiego'' zasłużył nietyle swemi zwycięztwy, ile sprawiedliwością i łagodnością.<section end="Antyjoch Wielki" /> — <section begin="Antyjoch Epifan" />'''Antyjoch Epifan,''' następca Seleukusa Filopatora, syna Antyjocha Wielkiego, wstąpił na tron r. 175, zajął Egipt, lecz przez Rzymian zmuszony był do odwrotu; tłumiąc bunt Izraelitów wszedł do Jerozolimy i w pień wyciął 80, 000 mieszkańców tego miasta, miedzy innemi starca Eleazara i siedmiu Makabeuszów.<section end="Antyjoch Epifan" /> — <section begin="Antyjoch Sydetes" />'''Antyjoch Sydetes''' (''myśliwy''), syn Demetryjusza Sotera, wstąpił na tron r. 139 przed Chr. po wypędzeniu z Syryi przywłaszczyciela Tryfona, na nowo podbił Żydów, odniósł kilka zwycięztw nad królem Partów Fraatesem i opanował Babilon; w końcu sam zginął r. 130.<section end="Antyjoch Sydetes" /> — <section begin="Antyjoch Grypus" />'''Antyjoch Grypus,''' tak przezwany dla orlego nosa, syn Demetryjusza Nikanora i Kleopatry, wstąpił na tron r. 123 przed J. Chr., ze szkodą starszych braci wyniesiony przez swoją matkę, której jednak wkrótce usiłował zrzucić z siebie opiekę, za co przez nią został otruty.<section end="Antyjoch Grypus" /> — <section begin="Antyjoch z Cyzyku" />'''Antyjoch z Cyzyku,''' brat poprzedzającego, z którym jakiś czas wspólnie, po nim zaś sam jeden panował; tonął w rozwiązłości i zbytkach, w końcu zagrożony przez swego siostrzeńca Seleuka. sam sobie życie odebrał. Słynął znajomością mechaniki i sztuk pięknych.<section end="Antyjoch z Cyzyku" /> — <section begin="Antyjoch Azyjatycki" />'''Antyjoch Azyjatycki,''' syn Antyjocha Euzebijusza (93 do 91 przed Ch.), ostatni król syryjski, panował do r. 65; pozbawiony został kraju przez Pompejusza, który Syryję zamienił na prowincyję rzymską.<section end="Antyjoch Azyjatycki" />
<section begin="Antyjochija" />{{tab}}'''Antyjochija,''' nazwisko kilku słynnych miast w starożytności. — ''Antyjochija w Pizydyi'' na granicy Frygii, w dzisiejszej prowincyi Karaman, należącej do Azyi Mniejszej, została założoną przez Antyjocha I. Za panowania Rzymian oddana zarządowi najprzód Eumenesa z Pergamu, później Amyntasa z Pamfilii, była po śmierci tego ostatniego stolicą rządu prokonsularnego. Sławę swą winna Antyjochija apostołom Pawłowi i Barnabaszowi, którzy tu pierwsi poganom głosili naukę Ewangelii. Arundell, kapelan konsulatu brytańskiego w Smyrnie, poszukiwał r. 1833 ruin tego miasta w Azyi Mniejszej i znalazł je niedaleko miasta Jalowacz. Zawierają one mnóstwo dobrze przechowanych rzeźb i napisów, szczątki świątyni Bachusa, teatru, wodociągu, wielkiego portyku i dwóch kościołów chrześcijańskich. Odkrycie to potwierdza w zupełności podania Strabona i przypuszczenia Peutinger a, obalając zarazem mniemanie jakoby Antyjochija wznosiła się na miejscu dzisiejszego miasta Akszer. — Antyjochija w Syryi, założona przez Seleuka Nikatora, leżała w pięknej i żyznej okolicy nad rzeką Orontes, w dzisiejszym ejalecie Aleppo, na zachód od teraźniejszej Antyjochii czyli Antakii, liczącej obecnie 10 — 12, 000 mieszkańców. Kolosalne zwaliska zbudowanej przez Krzyżowców warowni, imponujący przedstawiają widok. W głębokiej fossie ciągnącej się od miasta ku fortecy, znajduje się mnóstwo stucznie wydrążonych jaskiń, z których każda opatrzoną jest w drzwi i okienka i które, jak się zdaje, musiały kiedyś służyć za więzienia lub za schronienie podczas oblężeń. W pobliżu tych mieszkań podziemnych prowadzi przez wąwóz most ciosowy na kilku arkadach. Antyjochija była kiedyś stolicą Seleucydów, później zaś została siedzibą namiestnika rzymskiego i patryjarchy chrześcijańskiego w Azyi Mniejszej. Po zajęciu miasta przez Krzyżowców r. 1097 przeszła jako księztwo oddzielne, pod władzę książąt Tarentu, lecz r. 1269 {{pp|zo|stała}}<section end="Antyjochija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cdxllizh3daiokhs8yf54mzd4wgp89k
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/12
100
1084478
3150455
2022-08-13T15:02:17Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{c|Miedzioryty (aqua forte).}}
{{tab}}1. Zwóz mleka z hal, przed tytułem.<br>
{{tab}}2. Kozice{{roz| ...|1}} przy str. 60.<br>
{{tab}}3. Szałas{{roz| ... „„|1}} 106.<br>
{{tab}}4. Juhas na wierchu {{roz| „„|1}} 249.<br>
{{c|Tabela litografowana mieści widoki na pasmo Tatr:}}
{{tab}}1. ze wsi Bukowiny, 2. z Gubałówki nad Zakopanem. {{Korekta|3,|3.}} z Czerwonego Wierchu Małołączniaka i zestawienie wzniesień Tatr, Beskidów i okolicy Krakowa.<br>
<br><br>
[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry ornament 012.png|120px|center]]
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lu87z8emdozn648i0t1d277d8k1rb1v
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/13
100
1084479
3150456
2022-08-13T15:07:28Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br><br></noinclude>{{f*|'''Z'''|w=200%|h=normal}}rodzonemu na podnóżu gór, nawykłemu patrzeć w świat górski, tajemniczy, pełen cudownych uroków, nie zastąpi go inny, choćby najrozkoszniejszy kąt ziemi; tęsknić będzie za wodami, za wichrami, za wszystkiém, wśród czego wzrósł, bo nic nie sprosta krainie górskiéj. Mieszkańcom równin trudno pojąć tęsknotę, jaka opanowuje górala, gdy mu przyjdzie długo przebywać w równinach, nie mówiąc już o zamieszkaniu. W kim tkwi chociaż iskra poezji, ten na widok gór uczuwa do nich pociąg nieokreślony; jest coś, co ludzi tam zwabia. Jeden z górali Zakopańskich (Maciéj Sieczka) w prostocie swojéj zastanawiając się nad przyczyną dążenia ludzi na góry, wyrozumował, że na górze wydaje się człowiekowi, iż jest bliżéj Boga.<br>
{{tab}}Nie odmówił i naszéj ziemi Stwórca cudownéj ozdoby, ma bowiem Polska swoje Alpy, chociaż swoim bardzo mało znane. Brak komfortu, hoteli, dróg dobrych i wszelkich wygód dzisiejszéj naszéj społeczności nie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fbcqi5byumujkiko5nasd2awfclyh8o
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/987
100
1084480
3150457
2022-08-13T15:07:35Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyjochija" />stała zdobyta i zburzoną przez sułtana egipskiego Bibara. — Księstwo ''Antyjochii'' rozciągało się na zachód aż do miasta Tharsus w Cylicyi, a na wschód aż do Heraklei. Pod tytułem: Antiquitates antiocheae (Gettinga, 1839), Ottfryd Muller ogłosił pełne erudycyi dzieło, historyi jego dotyczące.<section end="Antyjochija" />
<section begin="Antyjope, bogini" />{{tab}}'''Antyjope,''' bogini szumiących wiatrów, córka Nykteusa króla Teb i Polyxy, wedle Homera zaś, bożka rzeki Azopus, słynęła z piękności. Z objęć Jowisza wydala na świat Zetosa i Ambona. Czując się brzemienną, umknęła do Epopeusa do Sycyjonu i z nim weszła w związki małżeńskie. Lykos, brat Nykteusa, wydobywszy ją ztamtąd po wzięciu Sycyjonu i zabiciu Epopeusa, uwięził. Zrona Lykosa Dirce tyle jej w tej niewoli dokuczyła, że umknąwszy znowu, u synów schronienia szukała. Ci schwytawszy ścigającą ją Dirce, przywiązali do byka, który wlokąc po ziemi rozdarł ją w kawały. Za ten czyn Bachus wprawił Antyjopę w stan szaleństwa, przebiegającą całą Grecyję, dopóki jej nie wyleczył i za żonę nie pojął Fokus, na którego dwór przybyła. Z nim też razem pochowana w Titorei.<section end="Antyjope, bogini" /> — <section begin="Antyjope Amazonka" />'''Antyjope''' Amazonka, córka Marsa i Otrery, żona Tezeusza i matka Hippolita. Darowaną była Tezeuszowi przez Herkulesa po zwycięztwie tegoż nad Amazonkami; poległa walcząc przy boku męża podczas drugiego napadu Amazonek na Attykę.<section end="Antyjope Amazonka" />
<section begin="Antyk" />{{tab}}'''Antyk''' (z łacińskiego: ''Antiquus''), oznacza części, cząstki i całości przedmiotów sztuki, jakiemi są: kamienie wklęsło i wypukło rznięte, naczynia rzeźbione, posągi i posążki z bronzu, marmuru lub drogich metali: zgoła wszystkie dzieła dłuta i pędzla dawnych wieków, które czas od zagłady ochronił, a odnoszące się do najwyższej potęgi i świetności sztuk u starożytnych ludów. Ogromna jest takowych liczba, pochodząca głównie z odkryć, wykopalisk i ruin dawnego Rzymu; to też początkowo tylko Rzym i niektórzy książęta włoscy posiadali owe skarby, w zbiorach zabytków starożytnej sztuki. Dziś w każdym niemal kraju, znajdują się osobne Muzea. Antyki dzielą na różne klassy podług epoki wieków, narodów i krajów, a że zbiory ich są zbyt kosztowne i nie każdemu do nabycia łatwe, starano się przeto późniejszemi czasy, każdy niemal rodzaj sztuki przez odlewy gipsowe rozpowszechnić; ztąd to powstały owe gabinety Antyków w odlewach, które wszędzie przy zbiorach naukowych, a nadewszystko przy Akademijach i szkołach sztuk pięknych, obejmują modele dla wprawy i studijów rysunku. W sztuce, przez wyraz Antyki pojmujemy same tylko posągi dawne greckie, odznaczające się kształtem form ciała, szlachetnością układu i wyrazem idealnego piękna. Do celniejszych należą: Gruppa Laokoona, Apollo Belwederski, Gladyjator Borghesich, a z późniejszych Antinous, Wenus Medycejska i t. p. Uznano powszechnie, że studyjować z Antyku, uczyć podług Antyku, jest ważném bardzo zadaniem dla poświęcających się sztuce, a poznanie form i całej charakterystyki Antyku, najpotrzebniejszym i koniecznym warunkiem usiłowania każdego artysty. Pojęli to dawni malarze włoscy, jak Michał Anioł, Rafael z Urbinu i następni; dla tego dzieła ich są wielkie, odznaczające się prawdą wyrazu, doskonałością zarysu i szlachetnością układu, ztąd to po wszystkich akademijach i szkołach sztuk pięknych, troskliwie i przedewszystkiem podług Antyków rysować zalecają, dla przyswojenia sobie pięknych i kształtnych form, swobody ruchów w układzie, a szczególnie wyrazu, jakiemi się dzieła plastyczne dawnych mistrzów odznaczają.{{EO autorinfo|''J. F. P.''}}<section end="Antyk" />
<section begin="Antykamera" />{{tab}}'''Antykamera,''' zwano w Polsce w XVI i XVII wieku przysionek, czyli sień we dworach szlacheckich, opatrzony często piecem i zastępujący przedpokój.<section end="Antykamera" />
<section begin="Antykonstytucyjności" />{{tab}}'''Antykonstytucyjoniści.''' Tak nazywano w XVIII wieku Jansenistów (ob.), dla tego że odrzucali papiezką konstytucyją ''Unigenitus''.<section end="Antykonstytucyjoniści" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rksmuv9pfk9o78058m43s7huauyw0bw
3151241
3150457
2022-08-14T07:16:05Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyjochija" />stała zdobyta i zburzoną przez sułtana egipskiego Bibara. — Księstwo ''Antyjochii'' rozciągało się na zachód aż do miasta Tharsus w Cylicyi, a na wschód aż do Heraklei. Pod tytułem: ''Antiquitates antiocheae'' (Gettinga, 1839), Ottfryd Muller ogłosił pełne erudycyi dzieło, historyi jego dotyczące.<section end="Antyjochija" />
<section begin="Antyjope, bogini" />{{tab}}'''Antyjope,''' bogini szumiących wiatrów, córka Nykteusa króla Teb i Polyxy, wedle Homera zaś, bożka rzeki Azopus, słynęła z piękności. Z objęć Jowisza wydala na świat Zetosa i Ambona. Czując się brzemienną, umknęła do Epopeusa do Sycyjonu i z nim weszła w związki małżeńskie. Lykos, brat Nykteusa, wydobywszy ją ztamtąd po wzięciu Sycyjonu i zabiciu Epopeusa, uwięził. Zrona Lykosa Dirce tyle jej w tej niewoli dokuczyła, że umknąwszy znowu, u synów schronienia szukała. Ci schwytawszy ścigającą ją Dirce, przywiązali do byka, który wlokąc po ziemi rozdarł ją w kawały. Za ten czyn Bachus wprawił Antyjopę w stan szaleństwa, przebiegającą całą Grecyję, dopóki jej nie wyleczył i za żonę nie pojął Fokus, na którego dwór przybyła. Z nim też razem pochowana w Titorei.<section end="Antyjope, bogini" /> — <section begin="Antyjope Amazonka" />'''Antyjope''' Amazonka, córka Marsa i Otrery, żona Tezeusza i matka Hippolita. Darowaną była Tezeuszowi przez Herkulesa po zwycięztwie tegoż nad Amazonkami; poległa walcząc przy boku męża podczas drugiego napadu Amazonek na Attykę.<section end="Antyjope Amazonka" />
<section begin="Antyk" />{{tab}}'''Antyk''' (z łacińskiego: ''Antiquus''), oznacza części, cząstki i całości przedmiotów sztuki, jakiemi są: kamienie wklęsło i wypukło rznięte, naczynia rzeźbione, posągi i posążki z bronzu, marmuru lub drogich metali: zgoła wszystkie dzieła dłuta i pędzla dawnych wieków, które czas od zagłady ochronił, a odnoszące się do najwyższej potęgi i świetności sztuk u starożytnych ludów. Ogromna jest takowych liczba, pochodząca głównie z odkryć, wykopalisk i ruin dawnego Rzymu; to też początkowo tylko Rzym i niektórzy książęta włoscy posiadali owe skarby, w zbiorach zabytków starożytnej sztuki. Dziś w każdym niemal kraju, znajdują się osobne Muzea. Antyki dzielą na różne klassy podług epoki wieków, narodów i krajów, a że zbiory ich są zbyt kosztowne i nie każdemu do nabycia łatwe, starano się przeto późniejszemi czasy, każdy niemal rodzaj sztuki przez odlewy gipsowe rozpowszechnić; ztąd to powstały owe gabinety Antyków w odlewach, które wszędzie przy zbiorach naukowych, a nadewszystko przy Akademijach i szkołach sztuk pięknych, obejmują modele dla wprawy i studijów rysunku. W sztuce, przez wyraz Antyki pojmujemy same tylko posągi dawne greckie, odznaczające się kształtem form ciała, szlachetnością układu i wyrazem idealnego piękna. Do celniejszych należą: Gruppa Laokoona, Apollo Belwederski, Gladyjator Borghesich, a z późniejszych Antinous, Wenus Medycejska i t. p. Uznano powszechnie, że studyjować z Antyku, uczyć podług Antyku, jest ważném bardzo zadaniem dla poświęcających się sztuce, a poznanie form i całej charakterystyki Antyku, najpotrzebniejszym i koniecznym warunkiem usiłowania każdego artysty. Pojęli to dawni malarze włoscy, jak Michał Anioł, Rafael z Urbinu i następni; dla tego dzieła ich są wielkie, odznaczające się prawdą wyrazu, doskonałością zarysu i szlachetnością układu, ztąd to po wszystkich akademijach i szkołach sztuk pięknych, troskliwie i przedewszystkiem podług Antyków rysować zalecają, dla przyswojenia sobie pięknych i kształtnych form, swobody ruchów w układzie, a szczególnie wyrazu, jakiemi się dzieła plastyczne dawnych mistrzów odznaczają.{{EO autorinfo|''J. F. P.''}}<section end="Antyk" />
<section begin="Antykamera" />{{tab}}'''Antykamera,''' zwano w Polsce w XVI i XVII wieku przysionek, czyli sień we dworach szlacheckich, opatrzony często piecem i zastępujący przedpokój.<section end="Antykamera" />
<section begin="Antykonstytucyjoniści" />{{tab}}'''Antykonstytucyjoniści.''' Tak nazywano w XVIII wieku Jansenistów (ob.), dla tego że odrzucali papiezką konstytucyją ''Unigenitus''.<section end="Antykonstytucyjoniści" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qyghwoddy27z7qdj614ivijl4zswpz2
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/14
100
1084481
3150458
2022-08-13T15:14:28Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>zastąpi prostota, rzekłbym jeszcze dziewiczość Tatr. Same wdzięki w całém tego słowa znaczeniu pięknéj, czarującéj przyrody tatrzańskiéj nie starczą za przynętę polskim turystom, zwłaszcza papinkowatym wymoczkom obecnego pokolenia, jakich lada niewygoda od podróży w nasze góry odstrasza; niema dotąd kolei do Tatr, ale jak bardzo słusznie W. Pol w Obrazach z życia i natury powiada, że „ci, co nie należą do postępowych zgniłków i mazgai, potrafią i dziś dostać się w Tatry na góralskim {{Korekta|wózku.|wózku.“}}<br>
{{tab}}Kraków do podróży w Tatry dla całéj Polski jest punktem zbornym, a ostatniém miejscem w dostawie wszelkich potrzeb i wygód cywilizowanego świata. Położony na podnóżu karpackiém, ukazuje w dali podróżnemu na ostatnim od południa widnokręgu cel życzeń, łańcuch gór, ale od razu nasuwa się pytanie, jak się tam dostać. W kilka godzin od Krakowa można stanąć wśród Beskidów, pierwszego pasma Karpackiego, ale do Tatr jeszcze daleko, bo przeszło 14 mil dzieli gród Krakusa od właściwych polskich Alp. Prześliczna droga nagradza trudy dwudniowéj wędrówki i niewygody noclegu w polskiéj karczmie, a ostatnim krańcem dla zamieszkania jest Zakopane, wieś wielka rozłożona u samych stóp Tatr, zkąd czyni się wycieczki do wnętrza gór. Wszelkie wiadomości, opisy, objaśnienia konieczne i nieodzowne dla podróżnego do Karpat streściłem w wydanym przez J. K. Żupańskiego roku 1870. [[Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic|Illustrowanym Przewodniku do Tatr, Pienin i Szczawnic]]; tu więc pragnę podać opisy jak najwierniejsze<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0wvwkafsqc58tkojygvof82xz4g9tcg
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/15
100
1084482
3150459
2022-08-13T15:16:40Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>własnych wycieczek w góry, aby z nich mogła powstać całość, dająca pojęcie jakie takie o Tatrach; zaś dla osób, co tam były, posłużą za wspomnienie.<br>
{{tab}}Ponieważ ma to być zbiór obrazków z Tatr, który dopiéro po ukończeniu może być uporządkowanym, więc zamieszczać będę oderwane od siebie szkice bez względu, jak po sobie następować powinny.<br>
<br>
{{vvv}}
<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
en5nawlkgnsqxzwl6juipssp55comti
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/988
100
1084483
3150460
2022-08-13T15:30:00Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antykonwulsyjoniści" />{{tab}}'''Antykonwulsyjoniści.''' Nazwisko to dawano rozsądnym Jansenistom, którzy przyganiali niedorzecznościom swoich spółbraci i mniemanym ich cudom na grobie X. Rousse w Reims i dyjakona Paris’a, na cmentarzu świętego Michała w Paryżu.<section end="Antykonwulsyjoniści" />
<section begin="Antykrytyka" />{{tab}}'''Antykrytyka, ''' odpowiedź autora na krytykę czyli ocenę dzieła, w ogóle wtenczas tylko dopuszczalna i Skuteczna, jeżeli krytyka dotykała jego osobistości; w innych razach, t. j. jeżeli autor ma jedynie na celu obronę swoich zasad, zwykle mniej jest stosowną, gdyż poparcie ich najwłaściwsze w samem już dziele winno być złożone.<section end="Antykrytyka" />
<section begin="Antykwa" />{{tab}}'''Antykwa,''' po franczuzku: ''romain'', w typografii nazwa jakiejkolwiek wielkości liter, mających oczka rznięte prostopadle, a zatem nie krzywe. Nazwa ta istnieje, odkąd Aldus Manucyjusz zniósł pismo mnisze (frakturę), powstałe w wiekach średnich i w to miejsce zaprowadził do druku dawniejsze, powstałe z kapitalików rzymskich.<section end="Antykwa" />
<section begin="Antykwaryjusz" />{{tab}}'''Antykwaryjusz,''' starożytnik, archeolog (ob.), biegły w starożytnościach, badacz i miłośnik starożytności. — W księgarstwie ''Antykwaryjusz'' znaczy także przedającego i kupującego stare książki. Znany jest pod tym tytułem jeden z najpiękniejszych romansów Walter-Scotta, tłómaczony na język polski przez Franciszka Salezego Dmochowskiego.<section end="Antykwaryjusz" />
<section begin="Antylegomena" />{{tab}}'''Antylegomena,''' nazwa niektórych ksiąg Nowego Testamentu, o prawdziwości których powątpiewano w IV wieku po J. Chr., gdy tymczasem te, których autentyczność nie ulegała żadnej kwestyi, nazywały się ''Hemolegomena'' (ob. ''Kanon'').<section end="Antylegomena" />
<section begin="Antylle" />{{tab}}'''Antylle,''' gromada wysp najliczniejsza ze wszystkich dotąd znanych, między północną i południową Ameryką. Szereg ich ciągnie się od zatoki Paria przy ujściu rzeki Orinoko, aż do granicy południowej Stanów Zjednoczonych, w długości przeszło 10° geograficznych, otaczając szerokiem półkolem morza Mexy-kańskie i Karaibskie. Dzielą się na dwie grupy. Wielkich i Małych Antyllów. Pierwsza obejmuje wyspy: Kubę. San-Domingo czyli Haiti, Jamaikę i Portorico; druga zaś około 40 pomniejszych wysepek, z których 10 pochodzenia wulkanicznego. Całe w ogólności pasmo zdaje się być podmorskim łańcuchem gór, zalanych w części morzem. Z gromady tej Anglicy posiadają: Jamaikę, Barbadę, Grenadę, wyspy ś. Wincentego, ś. Łucyi, ś. Krzysztofa, ś. Trójcy, Tabago, Antigues, Nieves, Montserrat, Tortolę, Virgin-Gorde, Anguillę i Barbudę; Francuzi: Martinikę, Gwadalupę, Marie-Galante, les Saintes, la Desirade i część Saint-Martin; Hiszpanie: Kubę i Portorico; rzeczpospolita Venezuela: wyspę Małgorzaty, Tortugę i los Roques; Hollendrzy: część ś. Marcina, Sabę, wyspę ś. Eustachego, Aves, Curaçao, Buen-Ayres i Arubę; Szwedzi: wyspę ś. Bartłomieja; Duńczycy: wyspy ś. Jana, ś. Tomasza i ś. Krzyża. Jedna tylko wyspa San-Domingo jest niepodległą, Aniguada zaś nieuprawną pustynią. Klimat Antyllów jest gorący, łagodzony jednak powiewem morskim, niebo czyste i świetne, a grunt nadzwyczaj urodzajny. Kawa, trzcina cukrowa i tytoń rosną tu w niesłychanej obfitości, przez co życie mieszkańców, których liczba ogólna przenosi 3, 000, 000, stało się wyłącznie plantatorskiém i kupieckiém. Pochodzenie nazwy,,Antylle“ jest niepewnem. Jedni wywodzą je od wyspy Antilli, mającej, według podania średniowiecznego, znajdować się na Oceanie zachodnim; inni utrzymują, że miano to znaczy wyspy ''poprzednicze'', to jest leżące przed stałym lądem Ameryki. Małe Antylle nazywają także wyspami Karaibskiemi; cała zaś gromada z włączeniem wysp Bahama i Łukajskich, nosi zwykle miano Indyjskich Zachodnich.<section end="Antylle" />
<section begin="Antylochus" />{{tab}}'''Antylochus,''' syn Nestora i Eurydycy, najmłodszy z wodzów armii greckiej<section end="Antylochus" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f3jputa7ugubxfhyo5wxr759ifw55ud
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/989
100
1084484
3150462
2022-08-13T15:40:56Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antylochus" />pod Troją. Piękny, zręczny i odważny, był ulubieńcem Achillesa. W czasie igrzysk pogrzebowych na cześć Patrokla wyprawionych, otrzymał w gonitwach drugą nagrodę, której cena publiczną pochwałą Achillesa jeszcze zwiększoną została. Padł z rąk Memnona, idąc na pomoc ojcu mocno przez Parysa przyciśniętemu, za co przydomek Filopatora otrzymał. Popioły jego pochowano na Sygejskim pagórku.<section end="Antylochus" />
<section begin="Antylogarytm" />{{tab}}'''Antylogarytm.''' Tak nazywają niektórzy dopełnienie logarytmu wstawy, stycznej, siecznej, ob. ''Dopełnienie logarytmu''.<section end="Antylogarytm" />
<section begin="Antylogija" />{{tab}}'''Antylogija''' (z greckiego: ''anti'' przeciw, i ''logos'' słowo), oznacza sprzeczność albo zbijanie czegoś i używa się na oznaczenie sprzeczności, napotykanych w jednej i tejże samej księdze, lub też w różnych dziełach jednego pisarza.<section end="Antylogija" />
<section begin="Antylopa" />{{tab}}'''Antylopa.''' (Antilope, Pallas), Rodzaj ssących należący do familii trwałorogich, w rzędzie przeżuwających. Jeden z najliczniejszych rodzajów w całej gromadzie, obejmuje najkształtniejsze i najrozmaitsze zwierzęta. Rogi mają rozmaitego kształtu, w obu płciach jednakowe; mała bardzo jest liczba gatunków w których samice są bezrożne; podobnie jak jelenie mają pod oczami otwory łzawe. Wielkości rozmaite od wielkości świeżo urodzonego jagnięcia, do wielkości średniego konia. W ogólności są to zwierzęta bardzo kształtne, lekkie, zwinne, łagodne i bojaźliwe. Żyją mniej więcej gromadnie w pustyniach lub na skałach, niekiedy po kilkadziesiąt tysięcy indywiduów łączy się w jedno stado. Afryka najwięcej w nie obfituje; dosyć gatunków żyje także w Azyi południowej, a niektóre aż do Syberyi południowej zachodzą. W Europie są tylko dwa gatunki, to jest: Antylopa skalna (Antilope Rupicapra Linn), żyjąca w Alpach, Pireneach, Tatrach, i Su-hak (Antilope Saiga, Linn) niegdyś pospolita w stepach ukraińskich i w Węgrzech, obecnie za Don wyrugowana. W krajach gdzie się Antylopy obficie znajdują, są bardzo ważnym artykułem dla krajowców, dostarczają im bowiem doskonałego mięsa na pożywienie i skór na rozmaite użytki. Większa część gatunków odbywa dość znaczne wędrówki, przenosząc się prawie peryjodycznie z miejsca na miejsce za pożywieniem, za stadami ich ciągną zawsze rozmaite drapieżne zwierzęta, które głównie się niemi żywią, tak w Afryce towarzyszą im lwy, lamparty i hijeny, a w Azyi tygrysy i irbisy; za ich to stadami zachodzą one do Syberyi, aż do 55° szerokości północnej. Na zasadzie kształtu rogów, Cuvier dzieli rodzaj Antylopy na następujące oddziały: ''a'') rogi obrączkowate, dwa lub trzy razy zagięte z końcami naprzód, w środek lub w górę skierowanemi. Tu należy kilkanaście gatunków miernej wielkości, są po większej części najkształtniejsze i najzgrabniejsze z całego rodzaju. Najznajomsze są: Gazella: (Antilope Dorcas Linn), sławiona przez poetów arabskich z powodu szczególnej słodyczy spojrzenia i lekkości ruchów. Korynna (Antilope, Corinna Gmel.) żyjąca w Afryce północnej, dosyć podobna do poprzedzającej. Suhak (Antilope Saiga Pall.) który był dawniej dosyć pospolitym w stepach ukraińskich i często wspominany w dawnych naszych pisarzach; zwierz ten nie jest tak kształtny jak inne Antylopy, szpeci go szczególniej pysk gruby, nadęty, chrząstkowaty, pomarszczony z nozdrzami mocno rozwartemi; kształty przytem są dość niezgrabne; wielkość daniela, b) Rogi obrączkowate, dwa razy zgięte, z końcami natył podanemi. Najznakomitszą z tego oddziału jest Antylopa krowia (Ant. Bubalis Linn.) mająca kształt głowy bardzo zbliżony do krowiego, kształty ciężkie, wielkość jelenia, żyje w Afryce środkowej i południowej, c) Rogi obrączkowate, proste lub mało zgięte. Tu należy Oryx (Ant. Oryx Puli.) z cienkiemi rogami, na dwie stopy przeszło długiemi; zwierz bardzo kształtny i osobliwy, żyje na skałach Afryki południowej. d) Rogi obrączkowe, z pojedynczem zagięciem, końce w tył podane.<section end="Antylopa" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
j3lj9ekmkf8i5p2e4670smpa96rfxh9
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/990
100
1084485
3150468
2022-08-13T15:44:52Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antylopa" />Do tego oddziału należy Antylopa końska (Ant. Equina Geoff.) wielkości konia z grzywą na karku, e) Rogi obrączkowate, raz zgięte z końcami naprzód podanemi. Tu należy Antylopa dama (Ant. Dama Pall.) z Senegalu, f) Rogi z wydatnością spiralną. Najznakomitszą w oddziale tym jest Orkas (Ant. Orcas Pall.), wielkości miernego konia, kształtów dosyć ciężkich. Rogi w obu płciach dwa razy lekko zagięte, rozchodzące się na boki, do połowy otoczone spiralną wydatnością; jasno-płowa z grzywą na karku i torbą skórną zwieszoną, pod gardzielem zakończoną pękiem dłuższych włosów. Żyje gromadnie w górach przylądka Dobrej-Nadziei, koloniści hollenderscy nazywają ją łosiem przylądkowym. g) Rogi gładkie. W oddziale tym pomieszczona jest Gemza (Ant. rupicapra Linii), ta właśnie która żyje na skałach gór Europejskich, w Karpatach była dawniej pospolita, obecnie już rzadka; kształtna, zwinna z rożkami w tył mocno zagiętemi; przeskakuje z nadzwyczajną zręcznością po najniedostępniejszych skałach, gdzie żaden zwierz dojść nie może; pomimo to jednak, odważni miejscowi myśliwi znający miejsca ich przechodów, z zasadzek je strzelają i znakomicie wytępiają; znana jest powszechnie pod nazwiskiem kozy skalnej. Tu także zaliczony jest zwierz bardzo osobliwy Gnu (Antilope Gnu Gmel.), żyjący w Afryce południowej. Głowę ma dosyć podobną do wołu, z rogami grubemi nagle w tył zagiętemi, ogon cały włosisty podobnie jak u konia, kark podobnie także zagięty z piękną prostą stojącą grzywa; w koło wielkiego oka rozchodzą się nakształt promieni długie białe szczecinowate włosy. Zwierz ten większy od osła, jest bardzo dziki i ostrożny, bardzo szybko ucieka i trudny do polowania, napadnięty zatrzymuje się i broni odważnie rogami. W opisach podróży często napotyka się interesujące szczegóły z polowania na nie.{{EO autorinfo|''Wł. T.''}}<section end="Antylopa" />
<section begin="Antymach" />{{tab}}'''Antymach,''' z Klaros, żył w IV wieku przed Chr., napisał obszerną epopeje p. t.: ''Thebais'', którą krytycy alexandryjscy stawiali obok Homera, jako też elegiję na śmierć małżonki, z której nic nam nie pozostało, prócz sławy jej piękności. Ułamki z Tebaidy najdokładniej zebrał Schellenberg (Halle, 1786).<section end="Antymach" />
<section begin="Antymon" />{{tab}}'''Antymon''' (''Antimonium, Stibium metallicum''). Znak chemiczny ''Sb'' od łacińskiego ''Stibium''. Jest to jeden z metali, należących do oddziału przeważnie kwasy tworzących. W stanie czystym jest srebrzysto-biały i posiada świetny połysk metaliczny, który w powietrzu nie ginie. C. g. = 6, 712. Zwykle tworzy massy budowy krystalicznej, blaszkowej; kierunki blaszek w odłamie okazują, że formą jego krystaliczną jest romboeder, oddzielnych jednak kryształów dotąd nieotrzymano. Antymon handlowy jast mniej biały i w odłamie wicko-blaszkowy. Z powodu swej budowy blaszkowatej antymon jest bardzo kruchy, tak że na proszek z łatwością utrzeć się daje. W temperaturze 425° topi się, a w ogniu białości ulatuje, i w naczyniach zamkniętych, szczególniej w strumieniu wodoru, może być destylowany. Czysty antymon w zwyczajnem cieple w powietrzu nie doznaje zmiany, a nawet w płomieniu dmuchawki topi się na kulkę, z czystą błyszczącą powierzchnią; silniej jednak rozżarzony pali się, zamieniając na tlenek antymonowy, który ulatuje w postaci gęstego dymu białego, bez zapachu. Rozżarzona na węglu kulka, w zimnym nawet strumieniu powietrza, dmuchawką na nią skierowanego, palić się nie przestaje, wydając ciągle kłęby dymu, a rzucona na stół z pewnej wysokości, rozpryskuje się na mnóstwo drobnych kulek, które żarząc się silnie podskakują, zostawiając po sobie ślad biały, z wspomnionego tlenku utworzony. Zdaje się że starożytni antymonu metalicznego nie znali, który, chociaż nader rzadko i w małej ilości, znajduje się jednak w przyrodzie; znali tylko jego rudę, która jest związkiem antymonu i siarki, i jest dosyć upowszechnioną (ob. ''Siarek antymonu''). Rudę tę nazywano ''Stibium'' i jak ''{{pp|Dyjosko|rides}}{{tns|''}}<section end="Antymon" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
27k13tfdo1w46aw0yy7r2w9qujayhqr
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/991
100
1084486
3150472
2022-08-13T15:49:19Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymon" />{{tns|''}}{{pk|Dyjosko|rides}}'' i ''Plinijusz'' wspominają, była używaną jako środek lekarski. Otrzymany z niej preparat, jak mówi w Starym Testamencie prorok ''Ezechijel'' tudzież ''Dyjoskorydes'', był używany przez kobiety na wschodzie, do farbowania brwi, dla nadania wzrokowi większej wyrazistości. Substancyja ta znaną była i chemikom arabskim w XVIII i XI wieku; i w łacińskiem tłómaczeniu Gebera nazywaną jest ''antimonium''. Czysty zaś antymon mataliczny otrzymał dopiero w XV wieku ''Basilius Valentinus'', który jednakże uważał go za gatunek ołowiu. Antymon pospolicie otrzymuje się z wspomnionej rudy wielu rozmaitemi sposobami; tak na małą skale w laboratorjach, jako też i na wielką, przez właściwe postępowanie metalurgiczne. Sposoby te polegają na zabraniu siarki antymonowi, albo przez dodanie ciał które się z nią łączą, albo przez jej spalenie w przystępie powietrza, w piecach płomienistych (ob.). W ostatnim razie oprócz siarki która utleniona ulatuje, utlenia się także i antymon, lecz ten związek za pomocą ciał węglowatych (''kamienia winnego'' ob.) napowrót do stanu metalicznego doprowadzonym być może. Metal znajdujący się w handlu, zwykle jest nieczysty; zawiera znaczne ilości żelaza i siarki, a często arsenu, ołowiu i miedzi, i taki do użytku lekarskiego oczyszczonym być musi; do celów wszakże technicznych może być wprost użytecznym. Antymon łączy się z wieloma metalami, i aljażom otrzymanym nadaje wysoki stopień twardości. Z pomiędzy nich najważniejszym jest aljaż na czcionki drukarskie, który się składa z 75 części ołowiu, 20 cz. antymonu i 5 cz. cyny. W medycynie dawniej używano mnóstwo preparatów antymonowych, które w ogóle działają jako środki pobudzające womity; dziś liczba ich ogranicza się do kilku. — Związki antymonu są bardzo liczne, antymon bowiem łącząc się z tłenein, siarką, haloidami i rodnikami organicznemi, wydaje mnóstwo związków, z pomiędzy których nie wielka liczba znajduje zastosowania; inne zaś tylko pod względem teoretycznym są ważne. Najważniejsze tu wymieniemy. ''Siarek antymonowy, Trójsiarek antymonu, Antimonium crudum'' SbS<sub>3</sub>, jedna z najczęściej przytrafiających się rud autymonu z której przez odtopnienie od skały, w tyglach z dnem przedziurawioném otrzymuje się handlowe ''antimonium crudum''. Ciało to stanowi pierwszy materyjał, tak do otrzymania antymonu jako też i wszelkich jego związków. Tworzy zwykle massy włókniste, niekiedy promienisto-krystaliczne, kruche, koloru ciemno-szarego, z połyskiem metalicznym. Używa się w medycynie i weterynaryi. Z niego wyrabia się tak zwany kermes mineralny, który dawniej w sztuce lekarskiej nierównie częściej niż obecnie był używanym; skład bowiem tego przetworu nie jest stały i zależy od sposobu wyrobienia. Zastępuje go obecnie tak zwana siarka złota, która jest ''siarkiem antymonowym'' czyli ''pięciosiarkiem antymonu'' SbS<sub>5</sub> (sulphur antimonii auratum), który jest przetworem nierównie jednostajniejszego składu, a tém samém na pewniejsze jego działanie lekarskie liczyć można. Kermes przedstawia proszek ciemno-czerwonego koloru, zaś siarka złota, ma piękny jaśniejszy kolor czerwony. Z tlenem wydaje antymon dwa związki, z których jeden SbO<sub>3</sub> ''trójtlenek antymonu'' czyli ''kwas antymonowy'', drugi SbO<sub>5</sub> ''kwas antymonny'', zawsze jako kwas występuje. Niektórzy przyjmują związek pośredni SbO<sub>4</sub>. Związki połączeń tlenowych antymonu z zasadami, nieprzedstawiają wiele interessu; a najważniejszym z pomiędzy nich jest powszechnie znany ''emetyk'', który jest solą podwójną, złożoną z winianu potażu i winianu tlenku antymonowego. Emetyk jest sól biała, krystaliczna, łatwo rozpuszczalna w wodzie; stanowi dzielny środek lekarski, bardzo często używany. Z chlorem i innemi haloidami antymon wydaje związki odpowiednie tlenowym. Najważniejszym z pomiędzy nich pod względem technicznym jest ''trójchlorek antymonu'' SbCl<sub>3</sub>,<section end="Antymon" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lk7cicr6b1fki63pomlegak4ztmrove
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/992
100
1084487
3150476
2022-08-13T15:55:35Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymon" />który używa się i w medycynie jako środek gryzący; i w sztukach, mianowicie do tak zwanego brumirowania żelaza. Inne połączenia antymonu są mniej ważne.{{EO autorinfo|''T. C.''}}<section end="Antymon" />
<section begin="Antymon metal" />{{tab}}'''Antymon.''' Antymon rodzimy rzadko się znajduje w przyrodzie, daleko częściej występuje on w związkach z tlenem, siarką i metalami. Metal ten odkryty został w 1748 r. przez Antoniego Swab w kopalni ołowiu w Sahla w Szwecyi; następnie znaleziono go w Allemont w Delfinacie, w Andreasbergu na Harcu i w wielu innych miejscowościach. Tworzy on massy krystaliczne, często blaszkowe, kryształy pojedyncze są bardzo drobne i rzadkie. Pierwotna postać romboeder. C. g. 6, 6, twardość = 3, 0 — 3, 5. Barwa antymonu rodzimego biała cynowa, bardzo często żółtawo lub szaro nabiegła. Nieprzezroczysty, w kwasie solnym rozpuszczalny, a za dolaniem wody strąca się pod postacią białego osadu; kwas azotany zamienia go natychmiast na osad biały, który jest tlenkiem. Pod dmuchawką bardzo łatwo się topi z wydzieleniem obfitych białych dymów, osiadających w około kulki stopionej. Bywa czysty, ale daleko częściej zanieczyszczony niewielką ilością srebra, żelaza lub arsenu{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymon metal" />
<section begin="Antymon-arsen" />{{tab}}'''Antymon-arsen.''' Minerał ten zdaje się być arsenkiem antymonu, wzoru As<sub>3</sub>Sb wedle Rammelsberga, jakkolwiek skład jego dokładnie nie jest jeszcze oznaczony, gdyż rozmaite rozbiory tego minerału dały od 5 do 45% arsenu. C. g. 6, 13, barwy stalowej. Pod dmuchawką się topi, wydzielając woń arsenową i gęsty dym, osiadający pod postacią proszku białego, z kwasami zachowuje się jak rodzimy antymon. Znajduje się w Allemont, Andreasberg, Przibram.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymon-arsen" />
<section begin="Antymonek niklu" />{{tab}}'''Antymonek niklu''' (''Breithauptyt'', Haidinger). Minerał ten podobny jest charakterami swemi do arsenku niklu. Składa się również z jednego równoważnika niklu i jednego antymonu. Taki właśnie skład okazują okazy z Andreasbergu; przeciwnie minerał ten wskazany już przez Vauquelin’a, a pochodzący z Balen, w niższych Pirenejach, przedstawia pewną ilość antymonu zastąpioną przez arsen. Antymonek niklu w Andreasbergu odkryty został przez pana Wolkmer z Brunświku; przedstawia się w małych tabliczkach sześciokątnych, bardzo cienkich, albo pojedynczych, albo ułożonych w postaci dendrytów; pospoliciej zaś rozsiany jest drobnemi ziarnkami w galenie lub arsenku kobaltu. Barwy czerwono-miedzianej z lekkim odcieniem fijoletowym; proszek zaś brunatno-czerwonawy. Twardość 5, 5, rysuje fluspat, a rysuje się szpatem polnym. C. g. = 7, 54. Pod dmuchawką nie daje zapachu ani czosnkowego ani siarkowego, topi się z wielką trudnością i tylko w bardzo małych kawałkach. Kwasy mało nań działają, woda królewska rozpuszcza go całkowicie. Wzór chemiczny NiSb. Haidinger antymonek niklu z Andreasbergu nazwał Breithauptytem.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonek niklu" />
<section begin="Antymonek srebra" />{{tab}}'''Antymonek srebra''' (''Diskrazit'', Fröbel). Minerał srebrzysto biały z połyskiem metalicznym, znajdujący się w kryształach, massach krystalicznych lub bezkształtnych. Postać pierwotna słup rombowy prosty. Jakkolwiek kruchy, daje się jednak ciągnąć pod młotem z ostrożnością. Twardość — 3, 4, rysuje węglan wapna, c. g. 9, 4 — 9, 8. Pod dmuchawką łatwo się topi w ziarna metaliczne, które wydzielają z siebie długo dymy antymonowe i nakoniec pozostawiają po sobie kulkę srebra czystego. W kwasie azotanym pokrywa się wkrótce białą powłoka kwasu antymonowego. Skład chemiczny antymonku srebra z rozmaitych miejscowości, jest rozmaity i zawiera od 77 do 84 procentów srebra, tak że naznaczają mu dwa wzory chemiczne Ag<sub>2</sub>Sb i Ag<sub>3</sub>Sb. Gustaw Rosę utrzymuje, że ilość antymonu i srebra bywa rozmaitą w rozmaitych okazach antymonku srebra, ale że wszystkie te związki są jednokształtne. Minerał ten znajduje się w {{pp|ko|palniach}}<section end="Antymonek srebra" /.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qds502kgbaxxs70vkp2r19wxxej88uo
3151258
3150476
2022-08-14T07:20:19Z
Dzakuza21
10310
lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymon" />który używa się i w medycynie jako środek gryzący; i w sztukach, mianowicie do tak zwanego brumirowania żelaza. Inne połączenia antymonu są mniej ważne.{{EO autorinfo|''T. C.''}}<section end="Antymon" />
<section begin="Antymon metal" />{{tab}}'''Antymon.''' Antymon rodzimy rzadko się znajduje w przyrodzie, daleko częściej występuje on w związkach z tlenem, siarką i metalami. Metal ten odkryty został w 1748 r. przez Antoniego Swab w kopalni ołowiu w Sahla w Szwecyi; następnie znaleziono go w Allemont w Delfinacie, w Andreasbergu na Harcu i w wielu innych miejscowościach. Tworzy on massy krystaliczne, często blaszkowe, kryształy pojedyncze są bardzo drobne i rzadkie. Pierwotna postać romboeder. C. g. 6, 6, twardość = 3, 0 — 3, 5. Barwa antymonu rodzimego biała cynowa, bardzo często żółtawo lub szaro nabiegła. Nieprzezroczysty, w kwasie solnym rozpuszczalny, a za dolaniem wody strąca się pod postacią białego osadu; kwas azotany zamienia go natychmiast na osad biały, który jest tlenkiem. Pod dmuchawką bardzo łatwo się topi z wydzieleniem obfitych białych dymów, osiadających w około kulki stopionej. Bywa czysty, ale daleko częściej zanieczyszczony niewielką ilością srebra, żelaza lub arsenu{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymon metal" />
<section begin="Antymon-arsen" />{{tab}}'''Antymon-arsen.''' Minerał ten zdaje się być arsenkiem antymonu, wzoru As<sub>3</sub>Sb wedle Rammelsberga, jakkolwiek skład jego dokładnie nie jest jeszcze oznaczony, gdyż rozmaite rozbiory tego minerału dały od 5 do 45% arsenu. C. g. 6, 13, barwy stalowej. Pod dmuchawką się topi, wydzielając woń arsenową i gęsty dym, osiadający pod postacią proszku białego, z kwasami zachowuje się jak rodzimy antymon. Znajduje się w Allemont, Andreasberg, Przibram.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymon-arsen" />
<section begin="Antymonek niklu" />{{tab}}'''Antymonek niklu''' (''Breithauptyt'', Haidinger). Minerał ten podobny jest charakterami swemi do arsenku niklu. Składa się również z jednego równoważnika niklu i jednego antymonu. Taki właśnie skład okazują okazy z Andreasbergu; przeciwnie minerał ten wskazany już przez Vauquelin’a, a pochodzący z Balen, w niższych Pirenejach, przedstawia pewną ilość antymonu zastąpioną przez arsen. Antymonek niklu w Andreasbergu odkryty został przez pana Wolkmer z Brunświku; przedstawia się w małych tabliczkach sześciokątnych, bardzo cienkich, albo pojedynczych, albo ułożonych w postaci dendrytów; pospoliciej zaś rozsiany jest drobnemi ziarnkami w galenie lub arsenku kobaltu. Barwy czerwono-miedzianej z lekkim odcieniem fijoletowym; proszek zaś brunatno-czerwonawy. Twardość 5, 5, rysuje fluspat, a rysuje się szpatem polnym. C. g. = 7, 54. Pod dmuchawką nie daje zapachu ani czosnkowego ani siarkowego, topi się z wielką trudnością i tylko w bardzo małych kawałkach. Kwasy mało nań działają, woda królewska rozpuszcza go całkowicie. Wzór chemiczny NiSb. Haidinger antymonek niklu z Andreasbergu nazwał Breithauptytem.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonek niklu" />
<section begin="Antymonek srebra" />{{tab}}'''Antymonek srebra''' (''Diskrazit'', Fröbel). Minerał srebrzysto biały z połyskiem metalicznym, znajdujący się w kryształach, massach krystalicznych lub bezkształtnych. Postać pierwotna słup rombowy prosty. Jakkolwiek kruchy, daje się jednak ciągnąć pod młotem z ostrożnością. Twardość — 3, 4, rysuje węglan wapna, c. g. 9, 4 — 9, 8. Pod dmuchawką łatwo się topi w ziarna metaliczne, które wydzielają z siebie długo dymy antymonowe i nakoniec pozostawiają po sobie kulkę srebra czystego. W kwasie azotanym pokrywa się wkrótce białą powłoka kwasu antymonowego. Skład chemiczny antymonku srebra z rozmaitych miejscowości, jest rozmaity i zawiera od 77 do 84 procentów srebra, tak że naznaczają mu dwa wzory chemiczne Ag<sub>2</sub>Sb i Ag<sub>3</sub>Sb. Gustaw Rosę utrzymuje, że ilość antymonu i srebra bywa rozmaitą w rozmaitych okazach antymonku srebra, ale że wszystkie te związki są jednokształtne. Minerał ten znajduje się w {{pp|ko|palniach}}<section end="Antymonek srebra" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dlxk9woyck80xs8qca2mtrxspib1wfq
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/993
100
1084488
3150483
2022-08-13T16:06:55Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymonek srebra" />{{pk|ko|palniach}} srebra w Wolfach w Badeńskiém, w Andreasbergu na Harcu i Guadalcanel w Hiszpanii. Uważa się za jedną z najbogatszych rud srebrnych.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonek srebra" />
<section begin="Antymonit" />{{tab}}'''Antymonit''' ob. ''Antymonowy błyszcz''.<section end="Antymonit" />
<section begin="Antymonowa blenda" />{{tab}}'''Antymonowa blenda''' (''Antymon czerwony, Kermes mineralny''). Minerał ten występuje w igiełkach krystalicznych i massach igiełkowatych skupionych w pączki i gwiazdki, barwy czerwonej. Postać pierwotna słup rombowy ukośny. Połysk metaliczny, nieco dyjamentowy, przeświecający. Twardość gipsu. C. g. 4,5—4,6; pod dmuchawką całkowicie się topi, zamieniając na białe dymy tlenku antymonu. Wedle H. Rose jest to związek jednego równoważnika kwasu antymonowego z dwoma równoważnikami siarku antymonowego, wzoru SbO<sub>3</sub>+2SbS<sub>3</sub>. Znajduje się w Braunsdorff, Przibramie, Allemont.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowa blenda" />
<section begin="Antymonowa ochra" />{{tab}}'''Antymonowa ochra.''' Na powierzchni antynwnitu, czyli siarku antymonu często spostrzegać się daje materyja ziemista, biało-żółtawa, miękka, nietopliwa pod dmuchawką. Berzelius podaje ją za kwas antymonowy z pewną ilością wody, a wzór jej oznacza: Sb<sub>2</sub>O<sub>4</sub>+XAq. Pochodzi z Drannsdorff, Wolfsber na Harcu, Magurku w Węgrzech. P. Angel Valejo przedstawił szkole górniczej paryzkiej, z Solacio w prowincyi Zamora, w Hiszpanii, kilka okazów innej odmiany kwasu antymonowego, która jakkolwiek prawdopodobnie powstała przez rozkład siarku antymonu, posiada jednak cechy odmienne od wyżéj wskazanych. Odmiana ta przedstawia się pod postacią mass stałych jasno-żółtawej barwy, twardszych jak węglan wapna; kruszących się pod nożem. Przypuszczają, że odmiana ta jest kwasem antymonowym bezwodnym.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowa ochra" />
<section begin="Antymonowa ruda miedz." />{{tab}}'''Antymonowa ruda miedziana''' (''Antimonkupferglanz, Wölchit'', Haidinger). Rzadki ten minerał znaleziony w Wölch blizko St. Gertrand w Karyntyi, jest siarko-antymonianem ołowiu i miedzi, wzoru wedle Schröttera: S<sub>3</sub>Sb . 4SCu + S<sub>3</sub>As . 2S=Pb. Znajduje się w krótkich slupach Rombowych, ciemno-ołowianej barwy; twardość — 3,0. C. g. 5,7—5,8.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowa ruda miedz." />
<section begin="Antymonowe kwiaty" />{{tab}}'''Antymonowe kwiaty''' (''Valentinit, Antymon biały, Senarmonit''). Kwas antymonowy dawniej należał do rzadkości mineralogicznych. Pochodził z Czech, Saxonii, Węgier, Badeńskiego, Nassauskiego i Delfinatu; wszędzie jednak znajdował się w małych ilościach i jako produkt przypadkowy przy siarku antymonu, blendzie i galenie. Od kilku lat przeciwnie, znaczne ilości tego minerału przychodzą do Marsylii z prowincyi Konstantyny w Afryce, gdzie go otrzymują w kopalni Sensa, blisko źródeł Ain-el-Belbruch, jako rudę antymonową czystą, bogatą, łatwo obrabiać się dającą. W Algiery i minerał ten przedstawia się pod dwiema postaciami, w ośmiościanach foremnych i w massach włóknistych, złożonych z igiełek rombowych prostych, jest to więc ciało jednokształtne z kwasem arsenowym. Odmiana ośmiościenna, nazwana przez Dana Senarmoni-tem, na cześć Sénarmonfa, który ją pierwszy oznaczył, przedstawia się w dosyć wielkich kryształach, pokrytych często białą i żółtawą massą, powstałą ze zmiany kryształów. Odłam ich nierówny, czasami blaszkowy, żywiczny i dyjamentowy, bez barwy, przezroczysty i przeświecający. Kryształy te są miękkie jak gips i bardzo kruche. C. g. 5,3. Odmiana włóknista znajduje się w postaci mass igiełkowatych, włóknistych, barwy na powierzchni jasno-żółtej, pochodzącej jak się zdaje, od kwasu antymonowego. Oprócz powyżej wzmiankowanej miejscowości, odmiana ta znajduje się jeszcze i w Przibram, w Czechach, i nazwaną została przez Haidingera Valentinitem. Obiedwie odmiany mają skład chemiczny — SbO<sub>3</sub>.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowe kwiaty" />
<section begin="Antymonowy błyszcz" />{{tab}}'''Antymonowy błyszcz''' (''Antymonglanz''). Minerał ten jest siarkiem antymonowym = SbS<sub>3</sub> i główną rudą, z której antymon się wytapia. Posiada zawsze<section end="Antymonowy błyszcz" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6iea5qzcwfqlnpwmnjo2axypsjemmwo
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/994
100
1084489
3150488
2022-08-13T16:27:40Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymonowy błyszcz" />połysk metaliczny, barwę szarą z wyraźnym odcieniem niebieskawym, mianowicie w częściach, które były wystawione na działanie powietrza. Siarek antymonowy istnieje w postaci krystalicznej, w massach zbitych, włóknistych i ziarnistych. Kryształy zwykle są bardzo długie, a w massach zbitych nawet i ziarnistych daje się zawsze spostrzegać układ włóknisty. Twardość bardzo mała, równa 2, 0. C. g. 4, 62. Bardzo topliwy, na świecy już się topi. Prażony całkowicie się ulatnia, wydaje białe, bardzo obfite dymy. W kwasie azotnym rozpuszczalny, tworzy znaczny osad żółtawy. Postać pierwotna antymouitu krystalicznego, jest słup rombowy prosty. Antymonit igiełkowaty, jak sama nazwa pokazuje, składa się z igiełek w rozmaity ułożonych sposób i krzyżujących się z sobą. Przykład tego najlepszy przedstawiają antymonity siedmiogrodzkie z Felsobanyja. Tu także odnieść należy antymonit złożony z jedwabistych, delikatnych i cienkich włókienek, który zowią antymonem pierzastym (federerz). Rammels-berg z tego ostatniego zrobił osobną odmianę pod nazwą heteramorfitu. Miejscowościami najznaczniejszemi antymonitów są: Mobendorf blizko Frejberga, Nendorff na Harcu, Przibram, Kremnitz, Schemnitz, Felsobanyja.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowy błyszcz" />
<section begin="Antymonu i niklu błyszcz" />{{tab}}'''Antymonu i niklu błyszcz''' (''Ullmanit'', Fröbel). Zinken odkrył ten minerał w kopalni opuszczonej blisko Harzgerode. Gustaw Rose opisał go, a rozbioru dokonał Henryk Rose. Barwy minerał ten jest białej srebrzystej, z połyskiem żywym metalicznym, twardość = 5, 5; c. g. 6, 45. Pod dmuchawką się topi z wydzieleniem obfitych dymów antymonu, a czasami z zapachem czosnku. Pierwotna postać sześcian, Gustaw Rose nadto podaje kubo-oktaedr i ośmiościan foremny. Wzór chemiczny NiS<sub>2</sub>+NiSb. Można więc go uważać za siarko-antymonian niklu.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonu i niklu błyszcz" />
<section begin="Antymonu i srebra blenda" />{{tab}}'''Antymonu i srebra blenda.''' Nazwisko czerwonego srebra, jakie ruda ta srebrna we wszystkich językach posiada, pochodzi od barwy jej w świeżym występującej odłamie, od barwy proszku, nakoniec od koszenillowego pięknego koloru jej kryształów przezroczystych, lub przeświecających. Bardzo często ruda ta występuje jako krystaliczna, znajduje się również jednak w massach bezkształtnych, a czasami i naciekowych. Miękka, bo węglan wapna już ją narzyna, i bardzo krucha. Przezroczysta lub przeświecająca, zawsze jest czerwona, lub szaro-czerwonawa, nieprzezroczysta szaro-żelazistej barwy, z połyskiem metalicznym. C. g. 5, 720 do 5, 846. Pod dmuchawką topi się z łatwością, daje dymy białe bez woni arsenikalnej i kulkę srebra; kwas azotny strąca z niej antymon. Forma pierwotna romboedr tępy. Chemicznie jest to siarko-antymonian srebra, wzoru: S<sub>3</sub>Sb+3SAg. Rozróżniać ją należy od siarko-arsenianu srebra (Lichtes Rothgultigerz, Wernera) o którym niżej powiemy.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonu i niklu srebra blenda" />
<section begin="Antynoë" />{{tab}}'''Antynoë, Antinopolis,''' miasto nad wschodnim brzegiem Nilu, między Heptanomidą a Tebaidą, zbudowane przez cesarza Adryjana na cześć jego faworyta Antynousa, który kąpiąc się tu utonął; dla wspaniałości gmachów nazwane Rzymem egipskim: przez czas niejaki było stolica Wyższego Egiptu. Dziś z Antynoe pozostały się już tylko zwaliska, między któremi łatwo jednak poznać można szczątki teatrów, łazienek, łuków tryjumfalnych, dziwnie kontrastujące z leżącą tuż obok lichą wioszczyną Achmumejun.<section end="Antynoë" />
<section begin="Antynomija" />{{tab}}'''Antynomija''' (z greckiego: ''anti'' przeciw, i ''nomos'' prawo), właściwie znaczy stosunek sprzeczny między dwoma prawami; podług Kanta sprzeczność, w jaką wpada rozsądek teoretyczny z sobą samym i z rozumem, jeżeli ideę absolutną zastosować zechce do świata, jako do zbioru wszystkich pojawów umysłowych i fizycznych. W nauce prawa antynomija znaczy sprzeczność, zachodzącą między prawami jednego kodexu lub zbiorn,<section end="Antynomija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fo81a34v3c7sn5qjfc5uxlupzq740fo
3151267
3150488
2022-08-14T07:22:43Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymonowy błyszcz" />połysk metaliczny, barwę szarą z wyraźnym odcieniem niebieskawym, mianowicie w częściach, które były wystawione na działanie powietrza. Siarek antymonowy istnieje w postaci krystalicznej, w massach zbitych, włóknistych i ziarnistych. Kryształy zwykle są bardzo długie, a w massach zbitych nawet i ziarnistych daje się zawsze spostrzegać układ włóknisty. Twardość bardzo mała, równa 2, 0. C. g. 4, 62. Bardzo topliwy, na świecy już się topi. Prażony całkowicie się ulatnia, wydaje białe, bardzo obfite dymy. W kwasie azotnym rozpuszczalny, tworzy znaczny osad żółtawy. Postać pierwotna antymouitu krystalicznego, jest słup rombowy prosty. Antymonit igiełkowaty, jak sama nazwa pokazuje, składa się z igiełek w rozmaity ułożonych sposób i krzyżujących się z sobą. Przykład tego najlepszy przedstawiają antymonity siedmiogrodzkie z Felsobanyja. Tu także odnieść należy antymonit złożony z jedwabistych, delikatnych i cienkich włókienek, który zowią antymonem ''pierzastym'' (federerz). Rammelsberg z tego ostatniego zrobił osobną odmianę pod nazwą heteramorfitu. Miejscowościami najznaczniejszemi antymonitów są: Mobendorf blizko Frejberga, Nendorff na Harcu, Przibram, Kremnitz, Schemnitz, Felsobanyja.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowy błyszcz" />
<section begin="Antymonu i niklu błyszcz" />{{tab}}'''Antymonu i niklu błyszcz''' (''Ullmanit'', Fröbel). Zinken odkrył ten minerał w kopalni opuszczonej blisko Harzgerode. Gustaw Rose opisał go, a rozbioru dokonał Henryk Rose. Barwy minerał ten jest białej srebrzystej, z połyskiem żywym metalicznym, twardość = 5, 5; c. g. 6, 45. Pod dmuchawką się topi z wydzieleniem obfitych dymów antymonu, a czasami z zapachem czosnku. Pierwotna postać sześcian, Gustaw Rose nadto podaje kubo-oktaedr i ośmiościan foremny. Wzór chemiczny NiS<sub>2</sub>+NiSb. Można więc go uważać za siarko-antymonian niklu.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonu i niklu błyszcz" />
<section begin="Antymonu i srebra blenda" />{{tab}}'''Antymonu i srebra blenda.''' Nazwisko ''czerwonego srebra'', jakie ruda ta srebrna we wszystkich językach posiada, pochodzi od barwy jej w świeżym występującej odłamie, od barwy proszku, nakoniec od koszenillowego pięknego koloru jej kryształów przezroczystych, lub przeświecających. Bardzo często ruda ta występuje jako krystaliczna, znajduje się również jednak w massach bezkształtnych, a czasami i naciekowych. Miękka, bo węglan wapna już ją narzyna, i bardzo krucha. Przezroczysta lub przeświecająca, zawsze jest czerwona, lub szaro-czerwonawa, nieprzezroczysta szaro-żelazistej barwy, z połyskiem metalicznym. C. g. 5, 720 do 5, 846. Pod dmuchawką topi się z łatwością, daje dymy białe bez woni arsenikalnej i kulkę srebra; kwas azotny strąca z niej antymon. Forma pierwotna romboedr tępy. Chemicznie jest to siarko-antymonian srebra, wzoru: S<sub>3</sub>Sb+3SAg. Rozróżniać ją należy od siarko-arsenianu srebra (Lichtes Rothgultigerz, Wernera) o którym niżej powiemy.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonu i niklu srebra blenda" />
<section begin="Antynoë" />{{tab}}'''Antynoë, Antinopolis,''' miasto nad wschodnim brzegiem Nilu, między Heptanomidą a Tebaidą, zbudowane przez cesarza Adryjana na cześć jego faworyta Antynousa, który kąpiąc się tu utonął; dla wspaniałości gmachów nazwane Rzymem egipskim: przez czas niejaki było stolica Wyższego Egiptu. Dziś z Antynoe pozostały się już tylko zwaliska, między któremi łatwo jednak poznać można szczątki teatrów, łazienek, łuków tryjumfalnych, dziwnie kontrastujące z leżącą tuż obok lichą wioszczyną Achmumejun.<section end="Antynoë" />
<section begin="Antynomija" />{{tab}}'''Antynomija''' (z greckiego: ''anti'' przeciw, i ''nomos'' prawo), właściwie znaczy stosunek sprzeczny między dwoma prawami; podług Kanta sprzeczność, w jaką wpada rozsądek teoretyczny z sobą samym i z rozumem, jeżeli ideę absolutną zastosować zechce do świata, jako do zbioru wszystkich pojawów umysłowych i fizycznych. W nauce prawa antynomija znaczy sprzeczność, zachodzącą między prawami jednego kodexu lub zbiorn,<section end="Antynomija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o7mw55kydnbgutcqbesgsuzgbiwwomy
3151269
3151267
2022-08-14T07:23:40Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antymonowy błyszcz" />połysk metaliczny, barwę szarą z wyraźnym odcieniem niebieskawym, mianowicie w częściach, które były wystawione na działanie powietrza. Siarek antymonowy istnieje w postaci krystalicznej, w massach zbitych, włóknistych i ziarnistych. Kryształy zwykle są bardzo długie, a w massach zbitych nawet i ziarnistych daje się zawsze spostrzegać układ włóknisty. Twardość bardzo mała, równa 2, 0. C. g. 4, 62. Bardzo topliwy, na świecy już się topi. Prażony całkowicie się ulatnia, wydaje białe, bardzo obfite dymy. W kwasie azotnym rozpuszczalny, tworzy znaczny osad żółtawy. Postać pierwotna antymouitu krystalicznego, jest słup rombowy prosty. Antymonit igiełkowaty, jak sama nazwa pokazuje, składa się z igiełek w rozmaity ułożonych sposób i krzyżujących się z sobą. Przykład tego najlepszy przedstawiają antymonity siedmiogrodzkie z Felsobanyja. Tu także odnieść należy antymonit złożony z jedwabistych, delikatnych i cienkich włókienek, który zowią antymonem ''pierzastym'' (federerz). Rammelsberg z tego ostatniego zrobił osobną odmianę pod nazwą heteramorfitu. Miejscowościami najznaczniejszemi antymonitów są: Mobendorf blizko Frejberga, Nendorff na Harcu, Przibram, Kremnitz, Schemnitz, Felsobanyja.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonowy błyszcz" />
<section begin="Antymonu i niklu błyszcz" />{{tab}}'''Antymonu i niklu błyszcz''' (''Ullmanit'', Fröbel). Zinken odkrył ten minerał w kopalni opuszczonej blisko Harzgerode. Gustaw Rose opisał go, a rozbioru dokonał Henryk Rose. Barwy minerał ten jest białej srebrzystej, z połyskiem żywym metalicznym, twardość = 5, 5; c. g. 6, 45. Pod dmuchawką się topi z wydzieleniem obfitych dymów antymonu, a czasami z zapachem czosnku. Pierwotna postać sześcian, Gustaw Rose nadto podaje kubo-oktaedr i ośmiościan foremny. Wzór chemiczny NiS<sub>2</sub>+NiSb. Można więc go uważać za siarko-antymonian niklu.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonu i niklu błyszcz" />
<section begin="Antymonu i srebra blenda" />{{tab}}'''Antymonu i srebra blenda.''' Nazwisko ''czerwonego srebra'', jakie ruda ta srebrna we wszystkich językach posiada, pochodzi od barwy jej w świeżym występującej odłamie, od barwy proszku, nakoniec od koszenillowego pięknego koloru jej kryształów przezroczystych, lub przeświecających. Bardzo często ruda ta występuje jako krystaliczna, znajduje się również jednak w massach bezkształtnych, a czasami i naciekowych. Miękka, bo węglan wapna już ją narzyna, i bardzo krucha. Przezroczysta lub przeświecająca, zawsze jest czerwona, lub szaro-czerwonawa, nieprzezroczysta szaro-żelazistej barwy, z połyskiem metalicznym. C. g. 5, 720 do 5, 846. Pod dmuchawką topi się z łatwością, daje dymy białe bez woni arsenikalnej i kulkę srebra; kwas azotny strąca z niej antymon. Forma pierwotna romboedr tępy. Chemicznie jest to siarko-antymonian srebra, wzoru: S<sub>3</sub>Sb+3SAg. Rozróżniać ją należy od siarko-arsenianu srebra (Lichtes Rothgultigerz, Wernera) o którym niżej powiemy.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Antymonu i srebra blenda" />
<section begin="Antynoë" />{{tab}}'''Antynoë, Antinopolis,''' miasto nad wschodnim brzegiem Nilu, między Heptanomidą a Tebaidą, zbudowane przez cesarza Adryjana na cześć jego faworyta Antynousa, który kąpiąc się tu utonął; dla wspaniałości gmachów nazwane Rzymem egipskim: przez czas niejaki było stolica Wyższego Egiptu. Dziś z Antynoe pozostały się już tylko zwaliska, między któremi łatwo jednak poznać można szczątki teatrów, łazienek, łuków tryjumfalnych, dziwnie kontrastujące z leżącą tuż obok lichą wioszczyną Achmumejun.<section end="Antynoë" />
<section begin="Antynomija" />{{tab}}'''Antynomija''' (z greckiego: ''anti'' przeciw, i ''nomos'' prawo), właściwie znaczy stosunek sprzeczny między dwoma prawami; podług Kanta sprzeczność, w jaką wpada rozsądek teoretyczny z sobą samym i z rozumem, jeżeli ideę absolutną zastosować zechce do świata, jako do zbioru wszystkich pojawów umysłowych i fizycznych. W nauce prawa antynomija znaczy sprzeczność, zachodzącą między prawami jednego kodexu lub zbiorn,<section end="Antynomija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1dzuc9m37lv3nbpqu001nugv1c496cv
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/995
100
1084490
3150489
2022-08-13T16:31:13Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antynomizm" />{{tab}}'''Antynomizm.''' W czasach reformacyi Agrykola z Eisleben (ob.) pojąwszy jednostronnie naukę o usprawiedliwieniu grzesznika, wszczął spory, które jedynie stałością i jasnością dowodzeń Lutra przekonane zostały. Agrykola twierdził: że dziesięcioro przykazań nie obowiązują chrześcijan; że wszelkie upomnienia moralne mogą i muszą być oparte jedynie na Nowym Testamencie, i nakoniec, że do pokuty pobudza nie zakon, ale ewangelija. Na zjeździe w Targen r. 1517, nastąpiły wyjaśnienia między Melanchtonem i Agrykola, a skutkiem wpływu Lutra spór ustał. Lecz w dziewięć lat później, Agrykola przybywszy do Wittembergu, ogłosił tezy o pokucie i stosunku jej do wiary, ucząc na nowo, że do pokuty pobudzać nas winny nie przykazania, ale męka i śmierć Chrystusa. Luter dowodzenia Agrykoli zbijał w czterech dysputach, ucząc: że źródłem pokuty musi być zakon, czyli przykazania, one albowiem wskazują czém i jak zgrzeszyliśmy. Chcieć przeto wyrzucić z Kościoła zakon, znaczy toż samo, co popełnić świętokradztwo przeciw prawdzie i czci boskiej. Ponieważ zaś zakon nie usprawiedliwia ale owszem potępia, konieczném przeto następstwem być musi, iż należy strwożonego grzesznika pocieszać Ewangelija, ta albowiem zwiastuje łaskę i grzechów odpuszczenie. Po śmierci Lutra spór nie ustał, owszem, z wielką gwałtownością wystąpił przeciw Agrykoli, teolog i historyk protestancki Flacius. Powodem zaś owych zajść i sporów, była pogarda zakonu, dążenia przeciwne utrzymaniu zakonu, zkąd też poszła i nazwa Antynomizm, z greckiego anti, przeciw i nomos, prawo. Dążenia antynomistyczne odzywały się i w późniejszych czasach, dowodem tego są teoryje Baptystów anglikańskich i owe lekceważenie Starego Testamentu, objawiające się w pismach Schlejermachera, niegdyś professora teologii przy uniwersytecie Berlińskim i w nauce ogłaszanej przez wielu zwolenników jego.{{EO autorinfo|''L. O.''}}<section end="Antynomizm" />
<section begin="Antynous" />{{tab}}'''Antynous,''' zacny i piękny młodzian z Klaudyjopolis w Bitynii, ulubieniec cesarza Hadriana. Znudzony życiem, utopił się w Nilu, niedaleko Bezy w Egipcie. Hadrian chcąc uczcić pamięć jego, nadał imię Antynousa gwiazdom nowoodkry-tym wśród drogi mlecznej; stawiał mu posągi, ołtarze i świątynię (w Mantynei w Arkadyi), kazał też miasto Antinopolis tuż przy Beza zbudować, a w niém coroczną uroczystość Antinousa odprawiać. W IV jeszcze wieku po Chr. cześć dla Antynousa dosyć była upowszechnioną, przeciwko czemu mocno powstawali Ojcowie Kościoła. Ze za życia Hadriana posiadać obraz Antynousa należało do dobrego tonu u jego zauszników i rozpustnic, więc też i artyści ówcześni pod rozmaitemi kształtami go przedstawiali, już jako posąg, już w płaskorzeźbie. Mnóstwo tych dzieł liczy się do najpiękniejszych, jakie w antykach nam pozostały; wymieniamy tu tylko statuę w Watykanie będącą, a znalezioną w łaźni Hadriana, i drugą w Kapitolu, sprowadzoną z willi Hadriana w Tivoli. Są wszakże archeologowie, którzy w pierwszej widzą postać Hermesa, w drugiej Hermesa-Antynousa. Rozstrzygnięcie tego nader jest trudném, artyści bowiem tworzący obraz Antynousa jako boga idealizowali go, przez co zacierały się nieraz właściwe jego postaci cechy. W utworach tych (mówi Winkelmann) twarz ma Wyraz melancholiczny, oczy zawsze są duże, profil lekko spadający, a usta i broda istotnej piękności.<section end="Antynous" />
<section begin="Antypacik" />{{tab}}'''Antypacik,''' pasztecik z mięsa, owoców lub marmolady, był to gatunek leguminy na stół polski podawanej, przy wystawniejszym obiedzie.<section end="Antypacik" />
<section begin="Anty-papież" />{{tab}}'''Anty-papież,''' przeciwnik, spółzawodnik papieża prawnie obranego, naczelnik stronnictwa, które zaprowadzając odszczepieństwo w Kościele katolickim, targa się na obalenie prawdziwej Głowy Kościoła i swego przywódzcę na stolicy apostolskiej osadza. Liczą dwudziestu ośmiu Anty-papieżów, od wieku III ery<section end="Anty-papież" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qcuw7yjou7suw8s6ozhh8228xmta56j
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/996
100
1084491
3150490
2022-08-13T16:34:21Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anty-papież" />chrześcijańskiej, byli nimi: 1) Nowacyjan, kapłan rzymski, który powstał przeciwko papieżowi Kornelijuszowi, w r. 251 wybranemu. 2) Ursycyn, spółzawodnik papieża Damazego w 367 r. 3) Eulalius, wiódł spór o stolice apostolską z Bonifacym I, wybranym 418 r. 4) Wawrzyniec, wybrany tegoż dnia co papież Symmach 498 r. 5) Dyjoskor, dyjakon, wybrany przeciw papieżowi Bonifacemu II w 530 r. 6) Piotr i Teodor, jeden od duchowieństwa, drugi od wojsk Justynijana II wspierani, przez dni kilka zasiadali na stolicy apostolskiej r. 6S6; lecz gdy duchowieństwo, lud i wojsko zgodzili się na wybór Konona, tamci wygnani zostali. 7) Teodor i Paschalis, spółzawodnicy, usunięci w skutek kanonicznego wyboru Sergijusza 6S7 r. 8) Teofilax powstał przeciwko Pawłowi I papieżowi, wybranemu r. 757; ale rozdwojenie nie trwało dłużej nad kilka miesięcy. 9) Konstantyn, brat Totona, książęcia Nepi, zbrojną ręką wszedłszy do kościoła ś. Piotra, rozkazał się poświecić i ogłosił sie papieżem, po śmierci Pawła I, zaszłej r. 767, i przez 13 miesięcy był przywłaszczycielem rządów Kościoła. 10) Filip, zakonnik, był także ogłoszony papieżem przez stronnictwo Waldiperta, kapłana rzymskiego, 768 r. 11) Zynzym, wystąpił przeciw papieżowi Eugenijuszowi II, wybranemu 824 r. 12) Anastazy, powstał przeciw Benedyktowi III, wybranemu 855 r. 13) Sergijusz, powstał przeciw Formozowi papieżowi, wybranemu 819 r. 14) Bonifacy, przywłaszczył stolicę po śmierci Formoza papieża w 896 r; ale wkrótce wygnany z niej przez Stefana VII papieża. 15) Leon, wiódł spór o papieztwo z Janem XII i Benedyktem V, w 955 i 964 r. 16) Grzegorz, wybrany był przeciwko Benedyktowi VIII, 1012 r. 17) Sylwester, mianowany III i Jan, mianowany XX, których Benedykt IX miał za nieprzyjaciół, i którym wydał stolice, dobrowolnie ją opuściwszy, zrzekli się praw roszczonych, za wdaniem się kapłana imieniem Gracyjana, i ustąpili Grzegorzowi VI prawemu papieżowi, 1044 r. 18) Mincius, przezwany Benedyktem, był wybrany przeciw papieżowi Mikołajowi II 1059 r.: ale sam złożył przywłaszczone dostojeństwo. 10) Kadalous, pod imieniem Honoryjusza II, ogłoszony papieżem bez zezwolenia kardynałów, wolą jedynie cesarza Henryka IV, powstał przeciw Alexandrowi II, wybranemu 1061 r., i blizko pięciu lat siedział na stolicy apostolskiej, po dwakroć był wypędzany z Rzymu, który oblegał i zginął nędznie, niechcąc złożyć nieprawej władzy. 20) Guibert z Rawenny, pod imieniem Klemensa III, wybrany przez stronnictwo na soborze bryxyeńskim (w Bresse), opierał się papieżowi Grzegorzowi VII, wybranemu 1073 r. 21) Teobald, przezwany Celestynem II od kilku kardynałów, nazwał się Anakletem II, i dzierżał stolicę przeciw Innocentemu II, wybranemu 1130 r. 23) Oktawijan, wybrany przez stronników Piotra syna Leona, nazwał się Wiktorem IV, przywłaszczył stolicę apostolską, i przez lat cztery nią władał, przeciw Alexandrowi III papieżowi, 1159 r. 24) Piotr, zakonnik reguły ś. Franciszka, pod imieniem Mikołaja V, wybrany w Rzymie wtenczas, kiedy stolica apostolska znajdowała się we Francyi. Jan XXI papież, wybrany 1316, trzymał go w więzieniu przez resztę dni jego. 25) Robert, pod imieniem Klemensa VII dał początek wielkiemu odszczepieństwu zachodniemu (1378 r.), i zasiadał na stolicy w Awenijonie przeciw papieżowi Urbanowi VI i Bonifacemu IX jego następcy. 26) Piotr de Luna, wybrany przez stronników Klemensa VII na jego następcę 1394 r. i wziął imię Benedykta XI, XII lub XIII. Dzierżał stolicę w Paniscola w Katalonii, około lat 30, przeciwko Bonifacemu IX i jego następcom. 27) Idzi de Munion, Hiszpan, kanonik barceloński, wziął imię Klemensa VIII i przywłaszczał władze papiezką w ciągu lat pięciu, przeciw Marcinowi V papieżowi, od 1424—1429 r. 28) Amadeusz VIII, książę Sabaudzki, wybrany na soborze Bazylejskim 1439 r., wziął imię<section end="Anty-papież" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sez5z2kqpy1z74akxeg8jmpz4vzqjto
Strona:Mechanika życia ludzkiego czyli Budowa ciała i sprawy.pdf/52
100
1084492
3150491
2022-08-13T16:36:05Z
Fluokid
21907
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fluokid" /></noinclude>chrząstka silnie pierś karmiącą przytrzymująca. Pierwsze jednakże zarodki zębów zjawiają się w trzecim miesiącu istnienia płodu. Są to po dwie torebki, jedna w drugiéj zamknięta, w miejscach dla zębów właściwych umieszczone, pomiędzy któremi powstaje ciastowata macica, przybierająca z czasem kształt samego zęba. Macica na powierzchni swéj wydziela miazgę zębową i tą całkowicie się powleka. Torebka zewnętrzna dostarcza powłoki kostnéj dla korzeni, a torebka wewnętrzna odziewając koronę zębów nakształt czepka okrywa ją polewą. Takim sposobem ząb w szczęce utworzony rosnąc ciśnienie na przykrywającą go chrząstkę, która mięknie, niknie i miejsca mu swego przy {{roz|wyrzynaniu się zębów}} ustępuje. Zęby wyrastające od 7 miesiąca drugiego roku życia w liczbie 20 nazywamy {{roz|mlecznemi}}. Korony ich od 7 roku wylatują, a korzenie nikną od ciśnienia wywartego zębami {{roz|stałemi}}, podobnie rodzącemi się ale póżniéj i nieco z tyłu zębów mlecznych, tak, że na zęby przednie torebki dopiero w miesiącu ósmym, a na zęby {{roz|mądrości}}, to jest ostatnie cztery trzonowe, w czwartym roku życia spostrzegamy. Zmiana zębów zaczyna się w 7. a kończy w 20. niekiedy w 30. roku wyrznięciem się reszty ostatnich zębów. Czasami po wypadnięciu zębów {{roz|stałych}} pokazują się późniéj zęby trzecie {{roz|starości}} około roku 80, lecz to tylko przypadkowo i bezużytecznie, bo w bardzo małéj ilości i zwykle nie odpowiednio sobie wyrastają.<br>
{{tab}}Rozmaitości jakie na zębach zauważano, są: zmniejszenie się lub powiększenie ich liczby, zmiana kształtu, kierunku, miejsca i czasu wyrośnięcia, zrośnięcie się tylko przyległych sobie, lub wszystkich razem w pojedynczych szczękach co u Pyrrhusa zdarzyć się miało.<br>
{{tab}}Za zębami znajduje się {{roz|część zazębowa}}, oddzielona od jamy nosowéj podniebieniem kostném, które okrywająca błona śluzowa, na tylnym jego brzegu spuściwszy się w kształcie zasłony, zawraca się do góry czyli do tylnych<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r41ilf1g074h10q07e8rcxrma1fzo6s
3150521
3150491
2022-08-13T17:56:48Z
Seboloidus
27417
/* Skorygowana */ szablon, lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Seboloidus" /></noinclude>chrząstka silnie pierś karmiącą przytrzymująca. Pierwsze jednakże zarodki zębów zjawiają się w trzecim miesiącu istnienia płodu. Są to po dwie torebki, jedna w drugiéj zamknięta, w miejscach dla zębów właściwych umieszczone, pomiędzy któremi powstaje ciastowata macica, przybierająca z czasem kształt samego zęba. Macica na powierzchni swéj wydziela miazgę zębową i tą całkowicie się powleka. Torebka zewnętrzna dostarcza powłoki kostnéj dla korzeni, a torebka wewnętrzna odziewając koronę zębów nakształt czepka okrywa ją polewą. Takim sposobem ząb w szczęce utworzony rosnąc ciśnie na przykrywającą go chrząstkę, która mięknie, niknie i miejsca mu swego przy {{roz|wyrzynaniu się zębów}} ustępuje. Zęby wyrastające od 7 miesiąca drugiego roku życia w liczbie 20 nazywamy {{roz*|mlecznemi.}} Korony ich od 7 roku wylatują, a korzenie nikną od ciśnienia wywartego zębami {{roz*|stałemi,}} podobnie rodzącemi się ale poniżéj i nieco z tyłu zębów mlecznych, tak, że na zęby przednie torebki dopiero w miesiącu ósmym, a na zęby {{roz*|mądrości,}} to jest ostatnie cztery trzonowe, w czwartym roku życia spostrzegamy. Zmiana zębów zaczyna się w 7. a kończy w 20. niekiedy w 30. roku wyrznięciem się reszty ostatnich zębów. Czasami po wypadnięciu zębów {{roz|stałych}} pokazują się późniéj zęby trzecie {{roz|starości}} około roku 80, lecz to tylko przypadkowo i bezużytecznie, bo w bardzo małéj ilości i zwykle nie odpowiednio sobie wyrastają.<br>
{{tab}}Rozmaitości jakie na zębach zauważano, są: zmniejszenie się lub powiększenie ich liczby, zmiana kształtu, kierunku, miejsca i czasu wyrośnięcia, zrośnięcie się tylko przyległych sobie, lub wszystkich razem w pojedynczych szczękach co u Pyrrhusa zdarzyć się miało.<br>
{{tab}}Za zębami znajduje się {{roz*|część zazębowa,}} oddzielona od jamy nosowéj podniebieniem kostném, które okrywająca błona śluzowa, na tylnym jego brzegu spuściwszy się w kształcie zasłony, zawraca się do góry czyli do tylnych<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bw5we41397mox7cg99m8a2u2uf6qkqd
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/997
100
1084493
3150492
2022-08-13T16:43:02Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anty-papież" />Felixa V, i trzymał stolice apostolską przeciwko papieżom: Eugenijuszowi IV i Mikołajowi V, lecz na rzecz tego ostatniego zrzekł się swej władzy 1449 r.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anty-papież" />
<section begin="Antyparos" />{{tab}}'''Antyparos,''' w starożytności Oleaoros, jedna z wysp Cykladzkich w Archipelagu greckim, oddzielona wazką tylko i miałką cieśniną od wyspy Paros (ob.), i razem z nią należąca do prowincyi greckiej Naxos; liczy na powierzchni pół mili □ około 800 mieszkańców. Dla braku wody strony tylko północna i zachodnia są uprawne. Cześć południowa wyspy bardzo jest górzysta, i tam w głębokości 1, 000 stóp pod powierzchnią znajduje się słynna grota, z mnóstwem świetnie białych najrozmaitszej formacyi stalaktytów. Południowy kraniec Antyparos z przyległą wyspą wapienną Spotiko, tworzy port dogodny.<section end="Antyparos" />
<section begin="Antypast" />{{tab}}'''Antypast,''' zwano przysmaczek, przedkąsek suchy do jedzenia, lub do picia w trunku, przed samym obiadem dawany; wszelkie zaś inne łakocie starzy Polacy nazywali ''papinką''.<section end="Antypast" />
<section begin="Antypatyja" />{{tab}}'''Antypatyja,''' przeciwna ''sympatyi'' (ob.), oznacza niechęć istoty żyjącej do innych istot lub rzeczy. Starożytni niesłusznie przypisywali antypatyję również i przedmiotom nieżywotnym; w niższorzędnych bowiem zwierzętach i roślinach objawy życia do antypatyi zbliżone, tłumaczyć należy szkodliwością wpływu, jaki wywiera na nie istota przez nie znienawidzona. Toż samo bezwątpienia dzieje się niekiedy i w zwierzętach wyższorzędnych, a nawet w ludziach, chociaż tu wpływają również niechby tylko niejasne i mimowolne pojęcia umysłowe. Niekiedy z antypatyją łączy się także ''idyjozynkrazyja'' (ob).<section end="Antypatyja" />
<section begin="Antypody" />{{tab}}'''Antypody,''' nazwa mieszkańców naszej ziemi, osiedlonych w dwóch punktach wprost sobie przeciwnych, czyli zwróconych ku sobie stopami, z czego miano powyższe wzięło początek. Antypody mieszkają w jednakich lecz przeciwległych sobie szerokościach geograficznych, długości zaś geograficzne ich stanowisk różnią się o 180. Pory roku i dnia u Antypodów są sobie wprost przeciwne, tak iż środkowi lata u jednych, odpowiada środek zimy u drugich, a gdy u jednych jest północ, drudzy mają południe. Antypodami Europy są mieszkańcy Nowej-Zeląndyi i dalszych wysp Oceanu Południowego. Okrągłość ziemi naprowadzała oddawna na myśl o Antypodach, którą już starożytni filozofowie, a mianowicie stoicy, przyjęli za pewnik. Za czasów chrześcijaństwa Ojcowie Kościoła znaleźli pojęcie to przeciwném podaniom Pisma Świętego, a w VIII stuleciu rzucono nawet klątwę na wszystkich jego stronników. Dopiero gdy podróże morskie żadnej pod tym względem nie zostawiły wątpliwości, ustała opozycyja przeciw nauce o kulistości ziemi i połączonemu z nią wyobrażeniu o Antypodach. Z Antypodami mieszać nie należy Antecyjan (ob.), mieszkających pod tym samym południkiem, ale po dwóch przeciwnych stronach równika.<section end="Antypody" />
<section begin="Antypka" />{{tab}}'''Antypka.''' Tak nazywamy cybuch z czereśni tureckiej, używany do osadzania na nim fajek glinianych zwykle stambulkami zwanych. Długość antypki, z jednej sztuki, i jej grubość stanowi wartość właściwą. Cena stosownie do tych warunków od 50 — 100 i dwustu złotych wynosi.<section end="Antypka" />
<section begin="Antyscyjanie" />{{tab}}'''Antyscyjanie''' (z greckiego: ''anti'' przeciw, i ''skia'' cień), toż samo co ''Antoecyjanie'' (ob.), tak nazwani, że cień ich, w skutek odmiennego położenia względem słońca, pada zawsze na stronę przeciwną, jeżeli jednych na północ, to drugich na południe.<section end="Antyscyjanie" />
<section begin="Antyseptyczne środki" />{{tab}}'''Antyseptyczne środki.''' Pod tym wyrazem rozumiemy wszelkiego rodzaju środki sprzeciwiające się dobrowolnemu rozkładowi, gniciu, butwieniu, próchnieniu, fermentacyi materyi organicznych, i zachowujące je od zepsucia. Zachowanie ciał organicznych od zepsucia jest rzeczą niezmiernie ważną, ponieważ wiele przedmiotów codziennego użytku, służących szczególniej na pokarm, w {{pp|zwy|czajnych}}<section end="Antyseptyczne środki" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kgxcjc1q4107d10i5y0x2cmdsn6dylr
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/998
100
1084494
3150493
2022-08-13T16:46:26Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyseptyczne środki" />{{pk|zwy|czajnych}} okolicznościach niezmiernie łatwo się psuje. Bez tego rodzaju środków nie moglibyśmy na czas dłuższy przechować: wina, piwa, mleka, mięsa, owoców, jarzyn, zboża, mąki, drzewa użytkowego, preparatów anatomicznych, zwierząt wypchanych i t. p. Środki antyseptyczne działają korzystnie usuwając warunki rozkładu, jak ciepło, wilgoć i przystęp powietrza: albo też łącząc się z ciałami organicznemi, tworzą z niemi związki trwałe, opierające się wpływom szkodliwym rozkład sprowadzającym: niekiedy też działają i innym właściwym sobie sposobem. Do pierwszych należą: suszenie, jak zboża, owoców i t. p.: zamrażanie i w ogóle nizka temperatura przez stawianie przedmiotów na lodzie, lub zostawianie w chłodnych piwnicach; usunięcie przystępu powietrza i zabranie mu tlenu, jak w metodzie Appert’a (ob.) w tak zwaném siarkowaniu win, zamknięciu w szczelnie zamkniętych naczyniach i t. p. Drugie są bardzo rozmaite i rozmaicie działają. Przez zabranie wody, z ciał organicznych działają: sól kuchenna, najpospoliciej ze wszystkich środków, antyseptycznych używana, saletra, cukier, proszek węglowy, a w części także i alkohol. Przez łączenie się z ciałami organicznemi, a szczególniej właśnie z temi, które najłatwiej ulegając rozkładowi, jako najbardziej złożone, wywołują rozkład innych, które same przez się nie łatwoby się rozkładały (ob. fermenty, materyje azotowe), działają takie ciała jak: garbnik, kwas arsenawy, niektóre sole kwaśno działające, jak siarczan glinki; niektóre chlorki jak sublimat, chlorek cynku, chlorek barytu i t. p. Niektóre kwasy, jak np. ocet zwyczajny i drzewny, kwasy mineralne w małej ilości, działają zachowawczo. Kreozot, znajdujący się w dymie, przy wędzeniu mięsa, ścina w nim białko, tworząc tym sposobem powłokę, która po wyschnięciu nie dozwala przenikać wewnątrz powietrzu atmosferycznemu. Olejki lotne działają w skutek pochłonywania tlenu. Węgiel również pochłania tlen: niektóre ciała z nim zmieszane jak np. drożdże, nie łatwo się psują. W tym także celu beczki do przechowywania wody w podróżach morskich, wewnątrz wypalają. Jak często używane opalanie slupów drewnianych dla ochrony ich od gnicia nie zawsze okazało się korzystnem. Nakoniec ważnym środkiem zachowawczym jest siła żywotna: dopóki ta istnieje, ciało organiczne nie psuje się wcale, lecz po jej zniknieniu zaczynają się zaraz działania chemiczne, czyli rozkład. Dla tego to powleczenie świeżo zerwanych owoców cienką warstewką wosku lub kollodyjonu (ob.), zachowuje je od zepsucia: jaja, których pory skorupy zasklepiono tym lub innym sposobem, również się nie psują. Balsamowanie trupów (ob.), polega również na użyciu rozmaitych środków antyseptycznych.{{EO autorinfo|''T. C.''}}<section end="Antyseptyczne środki" />
<section begin="Antyspast" />{{tab}}'''Antyspast,''' czterozgłoskowa miara wierszowa, złożona z jambu i trocheju:, np. ''aquaeductus''.<section end="Antyspast" />
<section begin="Antyspazmatyczne środki" />{{tab}}'''Antyspazmatyczne''' lub '''Antyspazmodyczne środki,''' lekarstwa przeciw spazmom używane, to jest takie, które posiadają własność modyfikowania bezpośrednio pewnych zmian w innerwacyi. Zdaje się, że działanie ich polega na pobudzaniu i wzmacnianiu układu nerwowego. Te środki regulują działanie tego systematu, uśmierzają ból i uspokajają rozdrażnienia, a przecież nie sprowadzają odrętwienia, jak narkotyki. One zmniejszają ruchy konwulsyjne, jeżeli przyczyną takowych nie jest zapalenie systematu mózgowego. W ogólności działanie ich tém jest wyraźniejsze i skutki tem prędzej następują, im wyższy jest stan osłabienia i rozdrażnienia chorego; lecz w razie stanu zapalnego któregokolwiek organu ważniejszego, użycie ich jest szkodliwe. Największa liczba leków tego rodzaju odznacza się zapachem i wysokim stopniem lotności części ich składowych, wywierających działanie. Najważniejszemi środkami antyspazmatycznemi są: ambra szara, strój bobrowy, piżmo, olej zwierzęcy Dippela, melissa, liście<section end="Antyspazmatyczne środki" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nzcp55jdokss4v7qymc5pkagfhheg9l
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/999
100
1084495
3150497
2022-08-13T17:11:21Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyspazmatyczne środki" />i kwiat pomarańczowy, korzeń kozłkowy, kwiat lipowy, olejki lotne, kamfora, indygo, asa foetida, etery, chlorek cynku, cyanek żelaza, tlenki bizmutu i cynku, siarczan miedzi amonijakalny i t. d. Największa liczba środków antyspazmatycznych nie objawia działania trującego, a z tego powodu organizm przez ciągle użycie do nich się przyzwyczaja i one nań przestają działać, dla tego też, gdy jeden środek okazuje się nieskutecznym, użycie innego bardzo często sprowadza skutek pożądany.<section end="Antyspazmatyczne środki" />
<section begin="Antystenes" />{{tab}}'''Antystenes''' (Antisthenes), filozof ateński, założyciel szkoły Cyników (ob.), uczeń Gorgijasza, a następnie i Sokratesa, żył około r. 380 przed nar. J. Chryst. Jakkolwiek Antystenes bynajmniej metody spekulatywnej w filozofii nie wyrzekał się, przecież głównie, acz zbyt jednostronnie, kształcił kierunek praktyczny nauki Sokratesa. Antystenes podzielał zdanie Sokratesa, że cnota najwyższym jest celem, prawdziwém przeznaczeniem i jedyną szczęśliwością człowieka; za najlepszy zaś środek dojścia do cnoty, a więc za źródło szczęścia, uważał równie jak Sokrates, dążenie do jak najmniejszej liczby potrzeb, tylko że zdanie to w nauce Antystenesa przemieniło się w nonsens takiej treści: „Najszczęśliwszym jest ten, kto najmniej potrzebuje.“ Skutkiem tego sam Antystenes całą odzież swoją ograniczał na płaszczu, sprzęty na kubku drewnianym, torbie i kiju; zapuszczał włosy i brodę, sypiał na gołej ziemi, a w pożyciu z ludźmi zaniedbywał wszelkie względy na zwyczaj towarzyski. Jako teolog spekulatywny, filozof ten odróżniał mnogość bożków ludowych od jednego Boga naturalnego (ob. Cycerona De natura Deorum, ks. I, rozdz. 13: Populares deos multos, naturalem unurn); był więc monoteistą. W metafizyce Antystenes poniekąd był sceptykiem, utrzymywał bowiem, że nie jesteśmy w stanie poznawać samej istoty rzeczy, lecz jedynie ich względem siebie stosunek, i że takie tylko zdania żadnej nie ulegają wątpliwości, w których subjekt i predykat są jedno i to samo, jak np.: człowiek jest człowiekiem; dobre jest dobrem i t. d. Z licznych pism Antystenesa, pomiędzy któremi jedno jego dzieło, p. t.: Sathon, wymierzone było przeciw nieprzyjaznemu dlań Platonowi, żadne czasów naszych nie doszło; drukowane bowiem pod jego nazwiskiem dwie mowy w zbiorach Aida i Stephanusa nie są autentyczne.<section end="Antystenes" />
<section begin="Antystes" />{{tab}}'''Antystes,''' po łacinie: przewodnik, nadzorca, szczególnie przełożony świątyni, nabożeństwa i t. d. U Ojców Kościoła antystes, oznacza zwykle biskupa, opata, przeora; w Szwajcaryi Kościół reformowany mianem tém tytułuje najwyższego duchownego w kantonie, godność odpowiednią mniej więcej superintendentom generalnym wyznania augsburgskiego.<section end="Antystes" />
<section begin="Antystrofa" />{{tab}}'''Antystrofa,''' w tańcach chórów greckich znaczyła: zwrot przeciwny, odpowiedni ruchowi przeciwnemu, który, jeżeli np. odbywał się od prawej strony ku lewej, pociągał za sobą antystrofę od lewej ku prawej. — W liryce i w śpiewach chórów dramatycznych antystrofa oznacza zwrotkę, śpiewaną podczas tego przeciwnego ruchu, a podobną rytmem wierszowym do pierwszej strofy.<section end="Antystrofa" />
<section begin="Antyszkorbutyczne środki" />{{tab}}'''Antyszkorbutyczne środki,''' są leki używane przeciw szkorbutowi i w chorobach skrofulicznych; prawie wszystkie one pochodzą z rodziny roślin krzyżowych (''cruciferae''); gorzkie i kwaśne leki także posiadają w pewnym stopniu własności przeciwszkorbutyczne. Najczęściej używaném bywa wino antyszkorbutyczne, które otrzymują, mocząc przez godzin trzydzieści sześć, w kwarcie wina białego uncyję świeżego korzenia chrzanu, drobno usiekanego, pół uncyi liści świeżych warzęchy lekarskiej (''cochlearia officinalis''), pół uncyi ziarn gorczycy utartych, i ćwierć uncyi salmijaku. Poczém do płynu przecedzonego dodają pół uncyi spirytusu warzęchowego. Własności leczące roślin krzyżowych jedni przypisują<section end="Antyszkorbutyczne środki" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
14wed706hb1resuu9vhu6y88c06fyz9
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1000
100
1084496
3150498
2022-08-13T17:16:05Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Antyszkorbutyczne środki" />wielkiej ilości potażu w nich zawartego, inni zaś pierwiastkowi zawierającemu siarkę, który z białkiem i wodą wydaje olej ostry, eteryczny, oprócz roślin wspomnionych. Używa się także z wielkim skutkiem, przeciwko szkorbutowi, soku cytryn świeżych, barszczu burakowego, rzerzuchy jako sałaty i t. d. Liście warzęchy świeże, są dzielnym środkiem zapobiegającym szkorbutowi, a kreozot należy także do najpewniejszych środków leczących tę chorobę.<section end="Antyszkorbutyczne środki" />
<section begin="Antytakci" />{{tab}}'''Antytakci,''' heretycy w drugim wieku, którzy utrzymywali jeden z najdziwaczniejszych obłędów umysłu ludzkiego. Przypuszczali Boga sprawiedliwego i dobrego; ale podług nich, świat był wydany na pastwę złego pierwiastku, który zwiódł ludzi, przedstawiając im za dobre to co było złem, a za złe to co było dobrém. Ztąd wyprowadzali wniosek, że człowiek powinien czynić wszystko wbrew temu co przykazują prawa boskie i ludzkie. Był to wygodny środek usprawiedliwiania zbrodni i występków, i niewykonywania żadnej cnoty.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Antytakci" />
<section begin="Antyteza" />{{tab}}'''Antyteza,''' twierdzenie przeciwne, figura retoryczna, za pomocą której jedne myśl podnosi się przez przeciwstawienie jej drugiego pojęcia wprost z nią sprzecznego. Antyteza niekiedy bywa bardzo efektowną, zbyt częste jednak użycie jej nuży konieczném naówczas naciąganiem.<section end="Antyteza" />
<section begin="Antytrynitarze" />{{tab}}'''Antytrynitarze,''' heretycy, którzy odrzucają dogmat Trójcy Przenajświętszej w jedności boskiej, i przypuszczają w bóstwie jednę tylko osobę. Liczne są ich rozgałęzienia, o których pod właściwemi ich nazwiskami podana jest wiadomość. Do Antytrynitarzy liczą się: ''Unitaryjusze, Aryjanie, Melchizedechijanie, Sabelijanie, Socynijanie'' i t. d.<section end="Antytrynitarze" />
<section begin="Antyum" />{{tab}}'''Antyum''' (Antium), starożytne miasto latyńskie, założone według podania, przez syna Ulissesa i Cyrcy na skalistym przylądku morza etruskiego, przez Tarkwinijusza Pysznego przyłączone do związku latyńskiego; później (r. 486 przed nar. J. Chryst.) wespół z Wolskami prowadziło wojnę przeciw Rzymianom, i zdobyte zamienioném zostało w kolonije rzymską. Gdy w 388 r. mieszkańcy Antium na nowo przeciwko władzy Rzymian powstali, miasto to po walnej bitwie morskiej powtórnie zostało zdobytém, mieszkańców jego przesiedlono do Rzymu, a dzioby ich statków wojennych, dla ozdoby mównicy, ustawiono na rynku publicznym czyli forum (ob. Rastra). Od tej chwili Antium, zamieszkałe prawie wyłącznie przez osadników rzymskich, wzmogło się niesłychanie, a w ostatnich czasach rzeczypospolitej oraz pod cesarzami zdobne było najwspanialszemi pałacami, w których magnaci, a nawet cesarze, jak np. Neron, przepędzali miesiące letnie. Wzniesiono świątynie i łuki tryjumfalne; nad wszystkiemi jednak jaśniały świątynie Fortuny, Eskulapa i Neptuna. Most tego miasta, w 388 r. zburzony przez Rzymian, później znów został przywrócony: leżał on w tem samem miejscu, gdzie dzisiejsze jest miasteczko Nettuno, samo Antium zaś, po którém jedna już tylko ostała się wieża, dziś nazywa się ''Anzio''.<section end="Antyum" />
<section begin="Anubis" />{{tab}}'''Anubis''' (po egipsku: ''złoty''), bożek egipski, na pomnikach hieroglificznych zwany Anepu, podług podania syn Ozyrysa i Neftyzy, stróż bogów, wyobrażany pod postacią psa, albo też człowieka z psią głową, na której siedzi podwójna korona. Grecy nazywali go częstokroć Hermesem, niekiedy Hermanubisem, dla tego, że równie jak Hermes, odprowadzał umarłych do Amentesu (ob.), gdzie razem z Horusem czyny ich ważył w obec Ozyrysa.<section end="Anubis" />
<section begin="Anuj" />{{tab}}'''Anuj''' ''Aniuj''. 1) ''Wielki Anuj'', rzeka we Wschodniej Syberyi, w kraju Czukczów, wypływa z pasma Stanowego, przebiega około 70 m. (według Saryczewa 110 m.) i blizko Niżniekołymska wpada do Kołymy. Rzeka ta niezmiernie bystra, corocznie zmienia koryto i tworzy wiele wysp. Prawy brzeg daleko urwistszy i w wielu miejscach skalisty; lewy nieco więcej pochyły. Niższy bieg Wielkiego<section end="Anuj" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
09463yv428c87xkvos7dousrlzdmyjg
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1001
100
1084497
3150499
2022-08-13T17:30:35Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anuj" />Anuju jest żeglowny, lecz dla braku ludności żegluga się po nim nie odbywa. 2) Mały Anuj, płynie na półn.-wschód. Wielkiego i blizko jego ujścia wpada do Kołymy. 3) Anuj, rzeka w gubernii Tomskiej, wypływa z gór Bijskich, gałęzi Ałtaju; przebiegłszy 30 mil wpada do rzeki Ob. Szerokość jej od 5 do 40 sążni. Nad jej brzegami znajdują sie kopalnie. Nad Anujem leży twierdza Anujska.<section end="Anuj" />
<section begin="Anujska twierdza" />{{tab}}'''Anujska twierdza''' ob. ''Anuj''.<section end="Anujska twierdza" />
<section begin="Anville" />{{tab}}'''Anville''' (Jan Chrzciciel Bourguignon d’), jeden z najsławniejszych geografów i autorów mapp geograficznych, ur. 1697 r. w Paryżu, w dwudziestym drugim roku życia, taki już zjednał sobie rozgłos w nauce, że mianowany został geografem królewskim, później sekretarzem prywatnym księcia orleańskiego, a w 1775 r. adjunktem akademii nauk. Pomimo wątłej budowy ciała doszedł późnej starości, umarł bowiem w 1782 roku. Mapp wydał 211, z których naj-celniejszemi są: Atlas général (Paryż, 1737 — 1780) i Atlas antiquus major, objaśniający jego dzieło p. t.: Géographie ancienne abrégée. Niemniej ważne-mi są mappy d’Anville’a z epoki średniowiecznej. Z innych prac jego godnemi wspomnienia są: ''Etats formés en Europe après la chute de l’empire romain en Occident'' (Paryż, 1771) i ''Traité de s mesures itinéraires anciennes et modernes'' (Paryż, 1769).<section end="Anville" />
<section begin="Anxur" />{{tab}}'''Anxur,''' miasto w starożytném Latium, należące pierwotnie do Wolsków, które Grecy i Rzymianie zwali Terracina. Znajdowała się tu słynna świątynia Anxura (Jowisza Wolsków), od której, jak się zdaje, pochodzi nazwisko miasta. Nieopodal leżała świątynia i źródło poświęcone czci Feronii, którą jedni autorowie nazywają Nimfą, drudzy małżonką Anxura.<section end="Anxur" />
<section begin="Anytus" />{{tab}}'''Anytus,''' bogaty mieszczanin ateński, przez czas jakiś był naczelnikiem stronnictwa demokratycznego: wraz z Trazybulem i Archinusem zwalił panowanie trzydziestu tyranów. Anytus głównie osławił się swoją nieprzyjaźnią przeciw Sokratesowi, występując nawet wespół z Melitusem i Likonem, jako jego oskarżyciel na śmierć i życie. Niedługo po straceniu Sokratesa, sprawiedliwa kara dotknęła bezecnika; wygnany bowiem z Aten, ukamienowany został przez mieszkańców Heraklei w Poncie.<section end="Anytus" />
<section begin="Anyż" />{{tab}}'''Anyż.''' ''Pimpinella Anisum'' L. (''Anisum vulgare'' Gaertner); roślina z rodziny baldaszkowych (''umbelliferae''), ma liście korzeniowe trzydziałkowe, wcinane. Korzeń roczny, długi, biały, cienki; łodyga gałęzista. Owoc podłużny z dwóch małych ziarn, wypukłych, żeberkami oznaczonych, szczelnie z sobą zetkniętych złożony. Ziarna te mają właściwy korzenny smak, przyjemny zapach, są pospolitego użytku w naszych gorzelniach; chleb z anyżkiem pieczony ma smak przyjemny. Nazwisko anyżu nadają niewłaściwie wielu innym aromatycznym nasionom, jako to: anyżem ostrym, zowią zwyczajnie kminek (Cuminum Cyminum); anyżem gwiaździstym zowią badyjon (''Illicium anisatum''); anyżem francuzkim, zwyczajny koper wioski (Anethum foeniculum, L).<section end="Anyż" />
<section begin="Anyżowe drzewo" />{{tab}}'''Anyżowe drzewo,''' drzewo twarde, przez Amsterdam i Petersburg przywożone w grubych klocach, odznaczające się zapachem anyżu, a pochodzące z rośliny: badyjan (ob.) (Illicium anisatum). Używa się w tokarstwie, a jeszcze więcej w stolarstwie do robót fornirowanych, kolor jego jasno popielaty.<section end="Anyżowe drzewo" />
<section begin="Anyżówka" />{{tab}}'''Anyżówka,''' wódka otrzymywana przez moczenie anyżu w wódce zwyczajnej, lub przez destyllacyją tejże z anyżem. — '''Anyżowy likier''' (Anisette), otrzymuje się podobnież jak wódka anyżowa, z dodatkiem wielkiej ilości cukru; najbardziej cenionemi likierami tego rodzaju są: Bordeaux i Martinique.<section end="Anyżówka" />
<section begin="Anza" />{{tab}}'''Anza,''' ob. ''Hanza''.<section end="Anza" />
<section begin="Anzac" />{{tab}}'''Anzac''' (z niemieckiego: ''Ansatz''), tak nazywają munsztuczki w instrumentach<section end="Anzac" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
trywwd518qqzvusjhzqwy9fg8ifl1qe
Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/184
100
1084498
3150500
2022-08-13T17:35:20Z
Fluokid
21907
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fluokid" /></noinclude>{{pk|upla|styczniły}} mu szarości i powszechności ich codziennego życia oraz pospolitości jej umysłu.<br>
{{tab}}Przeszedłszy straszne cięgi, których jej życie nie szczędziło, instynktownie zdawała sobie sprawę, że uśmiech szczęścia do niej zwrócony był rzadkim w życiu kaprysem fortuny, był czemś w rodzaju głównej wygranej na loterji. Jeżeli nie potrafi zbudować swej przyszłości na tym fundamencie, przeznaczona jest na nędzę poprzedniego jej bytowania i marny koniec pod płotem, albo w szpitalu, skąd ją cudem wydostał Anatol.<br>
{{tab}}wszystkie te myśli nie były jej udziałem jednak. Była zanadto ograniczona na to, aby zdać sobie dokładnie sprawę z położenia, ale spryt i wrodzony instynkt kazały jej działać w takim kierunku, w jakim innego pokroju intellekt musiałby postępować pod wpływem rozumowanego planu.<br>
{{tab}}Powitanie na peronie było krótkie, ale znać było, że nie sama ona zatęskniła. A kiedy Anatol znalazł się w swem wygodnem łóżku, obsłużony na każde zawołanie, gdy uświadomił sobie, że tu jednak wiedzą, czego mu na każde mrugnięcie powiek potrzeba i nigdzie nie znajdzie takiego zrozumienia prawie podświadomych życzeń, powiedział sobie: »wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej«.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kbe77xjdkgmyqwfurefu4ppn9peo6ju
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1002
100
1084499
3150504
2022-08-13T17:38:00Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anzac" />dętych, jak np. w obojach. — ''Anzacem'' nazywa się takie kształ nadany wargom przy grze na takichże instrumentach, od czego zaleiy pełność i słodycz tonu; ob. ''Zadęcie''.<section end="Anzac" />
<section begin="Anzeatyckie miasta" />{{tab}}'''Anzeatyckie miasta, ''' ob. ''Hanzeatyckie miasta''.<section end="Anzeatyckie miasta" />
<section begin="Anzelm (święty)" />{{tab}}'''Anzelm''' (święty), arcybiskup kantuaryjeński (Canterbury), urodził się 1033 roku w Aosta, w Pijemoncie. Wychowany pobożnie przez matkę Ermenbergę, po śmierci jej, unikając srogości ojca swego Gundolfa, uciekł z domu rodzicielskiego w 16 roku życia i udał się przez Alpy do Francyi. Słynął naówczas klasztor Bec w Normandyi, który winien był swą sławę szczególniej uczonemu Lanfranc, późniejszemu arcybiskupowi kantuaryjeńskiemu. W tym klasztorze Anzelm przyjął sukienkę zakonną. Odznaczył się tam wkrótce niepospolitemi zdolnościami, pilnością w naukach i pobożnością. Obrany przeorem, zyskał powszechny szacunek i zaufanie. Obok spełniania obowiązków klasztornych, zajmował się ciągle naukami i napisał w tym czasie dwa teologiczne dzieła: Monologion i Proslogion, z których w ostatniém siłą i rzeczywistością wrodzonych wyobrażeń dowodzi bytności Boga. Do tego czasu odnoszą się także jego rozprawy: o prawdzie, wolności woli i początku złego. Pisał nadto rozmyślania i modlitwy, które wielkiego rozgłosu nabyły. Młodzież tak z Normandyi i innych prowincyi fraucuzkich, jak z obcych krajów, licznie zbierała się do klasztoru Bec, dla słuchania nauk i otrzymania wychowania. Po śmierci opata Helluin’a, Anzelm jednozgodnie wybrany został na przełożonego (1078). W interesach klasztoru udawszy się do Anglii, za panowania Wilhelma Zdobywcy, przyjęty został od niego z wielkiem odznaczeniem. Po śmierci tego monarchy, gdy następca jego Wilhelm Rudy, okazał się nieprzychylnym dla Kościoła, Anzelm powrócił do swojego klasztoru. W kilka lat później, na usilne prośby jednego z możnych panów, przybył po raz drugi do Anglii. Tą rażą lepiej przyjęty przez Wilhelma, został jego doradcą i powiernikiem i wreszcie wyniesiony do godności arcybiskupa kantuaryjeńskiego, prymasa Anglii. Ponieważ Wilhelm nie chciał zwrócić dóbr arcybiskupich na skarb zabranych, poróżnił się z królem i wyjechał do Rzymu, gdzie przez papieża Urbana II z wielką uprzejmością przyjęty został. Wkrótce potem osiadł w klasztorze przy jednym z uczniów swoich w Kampanii, gdzie zajął się dokończeniem sławnego dzieła swojego: Cur deus homo? Po śmierci Wilhelma Rudego powrócił do Anglii, lecz gdy nie chciał złożyć przysięgi lenniczej królowi Henrykowi, ściągnął na siebie jego niełaskę i musiał po raz drugi ustąpić z kraju (1103). Bawił dwa lata u arcybiskupa lugduńskiego Hugona, i ztamtąd miał już rzucić klątwę na króla, gdy w skutku widzenia się z nim w Normandyi, nastąpiła pomiędzy nimi zgoda. Poczém Anzelm powrócił do Anglii i objął znowu rządy arcybiskupstwa. Odtąd król z prymasem żyli w najlepszej zgodzie, a nawet w czasie nieobecności Henryka, Anzelm sprawował rządy państwa. Umarł w r. 1109, mając lat 76. Anzelm uważany jest za ojca teologii scholastycznej, której główną było dążnością wykazać zgodność wiary chrześcijańskiej z rozumem ludzkim, wychodząc z tej zasady, że wiedza z wiary, nie zaś wiara z wiedzy wypływać powinna. Pod względem formy, Anzelm mało jest scholastycznym; zwykle używa dyjalogu czyli rozmowy lub prostego wykładu. Jest on autorem ontologicznego dowodu bytności Boga. W osobnym traktacie zbijał Anzelm zdania zakonnika Gaumilo, objęte księgą pod napisem: ''Liber pro insipiente''. Istota najwyższa, mówi Anzelm, ma poznanie samej siebie; jest wiedzą i miłością. Człowiek, jako istota rozumna i kochająca, podobny jest Bogu i może znać Boga. Wszelkie jego usiłowania dążyć powinny do rozwijania w sobie władzy pojmowania i miłowania, tudzież dokonania w sobie<section end="Anzelm (święty)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qudw8tilu0f4a5rjgtfth3geq9uibrj
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1003
100
1084500
3150508
2022-08-13T17:42:29Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anzelm (święty)" />obrazu Boga. Aby mógł tego człowiek dokazać, trzeba iżby Bóg zniżył się aż do człowieka, iżby udzielił mu wiarę; trzeba także iżby człowiek ją przyjął. Ale człowiek, przez grzech pierworodny, będący skutkiem grzechu Adama, odłączył się od Boga, sam z siebie niezdolny jest zjednoczyć się znowu z Bogiem i wskrzesić w sobie obraz swojego twórcy. Dla zniszczenia grzechu pierworodnego i odpowiedzialności, jaką wina osobista Adama przelała na naturę ludzką, trzeba było iżby druga Osoba Boska zjednoczyła się z tą naturą. Bóg stworzył nowego człowieka, zrodzonego z niewiasty, bez ojca śmiertelnego, a Słowo stało się w niém ciałem, w jednej osobie. Ponieważ Zbawiciel świata miał uczynić zadość za grzechy świata, musiał przeto bydź Bogiem, albowiem nieskończona niesprawiedliwość wyrządzona Bogu przez grzech, nie mogła bydź powetowaną i zniweczoną inaczej, jak przez zasługę nieskończoną. Trzeba było aby ona ofiarowała majestatowi i sprawiedliwości boskiej, obrażonym i wzgardzonym przez grzech człowieczeństwa, ofiarę nieskończoną, któraby nietylko równoważyła karę należną grzechowi, ale nawet przeważała szalę. Nie było może w historyi pomysłów spekulacyjnych, teoryi dogmatycznéj, któraby głębszy i powszechniejszy wpływ wywarła, jak teorja zadość uczynienia, podana przez Anzelma; silnie wpłynęła ona na teologiję wieków następujących po nim. Anzelm jednoczył w sobie dwojaką dążność, która się rozłączyła w teologii późniejszej, dążność racyjonalną i dążność mistyczną, i trudno rozstrzygnąć, w której z dwojga jest większy i godniejszy podziwienia. W Analogijach i Homilijach, a nadewszystko w „Medytacyjach“ i „Modlitwach,“ daje dowody głębokiego uczucia, które wyrównywa bystrości jego umysłu i subtelności rozumowania; tyle jest rozrzewniający w wyrażaniu miłości swojej dla Jezusa Chrystusa, ile surowy w wywodach logicznych; już wzdycha pod brzemieniem grzechu, już się unosi radością, którą napełnia go Odkupienie. Wysłowienie jego pełne jest ruchu, siły i życia, wzniosłe w myślach i obrazach, a zarazem słodkie i tkliwe. Obszerna korrespondencyja Anzelma, świadczy o zdumiewającej jego czynności i potężnym wpływie na wiek, w którym żył, a zarazem przedstawia wierny obraz stanu moralnego i religijnego jego epoki. Anzelm w historyi Kościoła, występuje pod trojakim względem: jako mąż duszy ognistej i pobożnej, która stara się wyrazić na sobie wierny obraz Zbawiciela; jako książę Kościoła i zwierzchnik żywota zakonnego, jedynie zajęty rozkrzewieniem nauki chrześcijańskiéj i tryumfem swobód Kościoła; jako pisarz gruntowny i świetny, który nadał teologii polot i zakres nowy, i rzucił nasiona, których owoce wydały wieki późniejsze. Najlepszą edycyję dzieł Anzelma wydał D. Gabryel Gerberon, w Paryżu, 1675 i 1721. Jest także wenecka 1744, we dwóch tomach, in-folio.<section end="Anzelm (święty)" />
<section begin="Anzelm z Lukki" />{{tab}}'''Anzelm z Lukki.''' w dziejach Kościoła napotykamy dwóch Anzelmów z Lukki, stryja i synowca. Pierwszy, najprzód kapłan w Medyjolanie, potem biskup Lukki, wywołał przez swój opór przeciw nadużyciom duchowieństwa tak nazwaną ''Pataryję'' czyli ''Patareę'' (ob.), i w r. 1061 wybrany został na papieża pod imieniem Alexandra II. Po nim został biskupem łukieskim synowiec jego, tegoż samego imienia. Młodszy ten Anzelm, urodzony 1036 r., przezwany ''Baduarius'', odziedziczył zasady swojego stryja i w walce toczonej przez Grzegorza VII, z cesarzem Henrykiem IV trzymał stronę papieża, popierając jego sprawę licznemi pismami. Doszły do nas jego ''Defensio pro Gregorio VII'', i polemiczne pismo: Contra ''Guibertum antipapam'', oraz pomniejsze pisma ascetycznej treści, pomieszczone w 27 tomie Biblijoteki Lugduńskiej. Wygnany z swej dyjecezyi w 1081 roku przez stronnictwo cesarskie, zostawał czas jakiś na dworze słynnej margrabini Matyldy, której był spowiednikiem, był potém {{pp|lega|tem}}<section end="Anzelm z Lukki" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5q7ig7fqph39dtx6k305hatm0m2q8h5
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1004
100
1084501
3150511
2022-08-13T17:48:04Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anzelm z Lukki" />{{pk|lega|tem}} papiezkim w Lombardyi i umarł podczas sprawowania tego urzędu w Mantui r. 1086. Kościół uznaje go za świętego i obchodzi pamiątkę jego 18 Marca.<section end="Anzelm z Lukki" />
<section begin="Anzelm z Laonu" />{{tab}}'''Anzelm z Laonu,''' należy do najsławniejszych teologów wieków średnich. Był on uczniem Anzelma kantuaryjeńskiego, od którego pobierał nauki w klasztorze Bec w Normandyi, od roku zaś 1076 przez lat przeszło dwadzieścia wykładał kurs teologii w Paryżu. Następnie udał się do swojego rodzinnego miasta, gdzie został scholastykiem, potém archidyjakonem i otworzył tam sławną, licznie uczęszczaną szkołę teologiczną. Zajmując się ciągle powołaniem nauczycielskiém, nie przyjął ofiarowanej mu po kilkakroć godności biskupiej i umarł w Laon 1117 r. Znaną jest jego Glossa interlinearis (tłómaczenie Biblii z krótkiemi objaśnieniami pomiędzy wierszami), która wkrótce po wynalezieniu druku w 1502 i 1508 została wydrukowaną w Bazylei, ale najlepsze wydanie tego dzieła jest Antwerpskie 1635 r. Pozostawił także kommentarze do pojedyńczych ksiąg Pisma ś.<section end="Anzelm z Laonu" />
<section begin="Anzelm z Hawelbergu" />{{tab}}'''Anzelm z Hawelbergu,''' brat Alberta Niedźwiedzia, margrabiego brandeburgskiego, od r. 1126 biskup hawelbergski, w marchii brandeburgskiéj, słynął nadewszystko nauką teologii i gruntowną znajomością języka greckiego. Z tego powodu, krewny jego cesarz Lotaryjusz II, przy końcu swego panowania, roku 1137 wyprawił go w poselstwie do Konstantynopola, gdzie Anzelm miewał liczne konferencyje religijne z teologami najsławniejszemi. Stosownie do życzenia papieża Eugenijusza II, opisał większą część tych konferencyj w formie rozmów (''Colloquia''). Doszły one do naszych czasów, i pod tytułem ''Dialogorum adversus Graecos, libri III'', znajdują się w tomie XIII wielkiego zbioru d’Achery: ''Spicilegium vet. script''. Inne dzieła Anzelma ''de Ordine Canonicorum regularium S. Augustini'', zamieścił Pertz w tomie IV zbioru ''Anecdota''. W r. 1146 lub 1147 Anzelm, modlitwami i błogosławieństwem ś. Bernarda uzdrowiony z ciężkiej choroby gardła, odbył drugą wyprawę krzyżową. Za powrotem Anzelma, Eugenijusz III papież wyprawił go w poselstwie do króla Konrada III (pierwszego z Hohenstauffów). W r. 1152 miał udział przy zawarciu traktatu w Rzymie, między papieżem Eugenijuszem III, a nowym cesarzem Fryderykiem Barbarossa czyli Rudobrodym; ale wkrótce odebrał napomnienie od papieża, równie jak inni biskupi, że niedosyć bronili praw Kościoła przeciw Fryderykowi. Był on w rzeczy samej, równie jak jego brat, Gibelinem i bardzo lubionym od Rudobrodego. Gdy w r. 1154 chciał cesarz zaślubić księżniczkę grecką, wyprawił znowu Anzelma do Byzancyum, a za powrotem wyjednał u duchowieństwa Rawenny wybranie go arcybiskupem (1155 r.). Papież Adryjan IV potwierdził wybór, albowiem Anzelm potrafił pojednać papieża z cesarzem w sprawie o trzymanie strzemienia. Umarł Anzelm w cztery lata później (r. 1159).{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anzelm z Hawelbergu" />
<section begin="Anzelm Niemiec" />{{tab}}'''Anzelm,''' Niemiec z Misnji, brat zakonu Krzyżaków, pierwszy biskup warmiński, postanowiony i zapewne poświęcony przez legata apostolskiego Wilhelma biskupa Modeny w r. 1243. Inni nazywają go Franciszkanem i nawet podciągają do herbu polskiego Pruss. Obrał rezydencyję swoją w Brunsberdze, przeniesiono ja potem dopiero do Heilsberga, w którym już biskup Anzelm w Czerwcu 1260 r. wydał erekcyję dla biskupstwa, katedry i kapituły w Brunsberdze, erekcyję te w cztery lata później zatwierdził Anioł (Angelus) biskup Sabiny legat (ob.). Kapitułę składać miało czterech prałatów i szesnastu kanoników, ale z początku było tylko siedmiu kanoników. Biskup gorliwy szczepił chrześcijaństwo na wszelki możebny sposób, kazał ściąć bożka, którego (blizko Heiligenbeil) pod wielkim dębem czcili poganie pruscy, a kiedy to nie pomogło, dąb kazał {{pp|spa|lić}}<section end="Anzelm Niemiec" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3wzy4g6hj39imuj3a5xfn6wwplghhp2
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1005
100
1084502
3150517
2022-08-13T17:52:36Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anzelm Niemiec" />{{pk|spa|lić}}. Dbał wielce o dobry byt i moralność ludu, wyznaczył osobne dochody dla kapituły. Brał nawet udział w wojnach krzyżowych, toczonych przeciw pogaństwu, tak np. posiłki jego znajdowały się w wyprawie do Pruss Przemysława Ottokara króla czeskiego w r. 1254. Ale później musiał uciekać przed zwycięzkiém powstaniem do Elbląga po bitwie nieszczęśliwej dla Krzyżaków pod Pokarwiem; powstańcy oblegli Heilsberg i straszliwe do tego zamku przypuszczali szturmy, wreszcie załoga potrafiła omylić czujność nieprzyjaciela, i raz w nocy uszła także do Elbląga, Heilsberg padł ofiarą. Mylnie podają źródła śmierć Anzelma na rok 1261. W lat trzy potem był jeszcze legatem stolicy apostolskiej w Prussiech, mamy albowiem przywilej jego z tym tytułem z dnia 29 Grudnia 1264, w którym zleca kapitule płockiej do rozsądzenia sprawy, zapewne jako legat, biskupa kwidzyńskiego z biskupem kujawskim; szło o wyspę Sołow, którą sobie pierwszy od drugiego przywłaszczył (Cod. Dipl. Pol. Rzyszczewskiego, t. II, str. 69). Potwierdził też jako legat urządzenia Henryka biskupa chełmińskiego, który bez wiedzy metropolity w Gnieźnie kapitułę swoją poddał pod ustawy kanoników regularnych św. Augustyna i zmusił ją do przyjęcia reguły i habitu krzyżackiego (Naruszewicz pod r. 1264).{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anzelm Niemiec" />
<section begin="Anzelm Bernardyn" />{{tab}}'''Anzelm,''' Bernardyn prowincyi polskiej, w początkach XVI wieku słynął wymową kaznodziejską w Krakowie. Z rozkazu przełożonych, od końca r. 1507 do 1508 pełnił obowiązki penitencyjarza przy kościele grobu Chrystusowego w Jeruzalem. Za powrotem do kraju napisał książeczkę, p. t.: ''Terre Sancte et urbis Hiesusalern apertior descriptio''. Jan ze Stobnicy, dziełko to, za zezwoleniem samegoż Anzelma, który mu dał je do przejrzenia umieścił w swoim wstępie do Kosmografii Klaudyjusza Ptolemeusza, wydanej po łacinie w Krakowie u Floryjana Unglera 1512 r. w 8-ce. Nowa edycyja tej książeczki wyszła w r. 1514. Henryk Canisius umieścił także opis Anzelma w tomie IV dzieła: ''Thesaurus monumentorum ecclesiasticorum et historicorum'' (od str. 776 do 794), z dodaniem krytycznej przemowy. Wreszcie Jerzy Krakiewicz obywatel wileński, dał ją w 1723 r. drukować p. t.: ''Peregrynacyja prawdziwego opisania Ziemi ś. Betlehem i Jeruzalem''.<section end="Anzelm Bernardyn" />
<section begin="Anziko" />{{tab}}'''Anziko''' albo ''Sala'', potężne państwo Negrów w głębi Afryki południowej, pod równikiem niedokładnie dotąd oznaczone, pod względem położenia geograficznego. Stolicą jego jest miasto Monsol albo Missel, którego ludność wynosić ma 15, 000 dusz. Kraj obfituje szczególniej w metale i drzewo sandałowe. Mieszkańcy, okrzyczani niegdyś z dzikości, dziś zdaniem znakomitszych podróżników mają być zręczni, odważni, doskonali łucznicy, a przytem dosyć gościnni. Wieść jakoby na largach swych sprzedawali mięso ludzkie, zdaje się być zmyśleniem. Do kantorów europejskich znoszą oni tkaniny z liści palmowych własnego wyrobu, złoto i kość słoniową, biorąc w zamian sól, płótno, materyje jedwabne, wyroby ze szkła i różne drobnostki błyskotliwe. Narzecze jego zdaje się być dyjalektem języka panującego w całej krainie Kongo.<section end="Anziko" />
<section begin="Anzin" />{{tab}}'''Anzin,''' wieś w departamencie Nord we Francyi, sławna niezmiernie bogatemi kopalniami węnla kamiennego, odkrytemi w 1734 r., a wydającemi teraz corocznie około 6 milijonów hektolitrów.<section end="Anzin" />
<section begin="Aod" />{{tab}}'''Aod,''' albo ''Eliud'', sądzia Izraela, syn Jery, z pokolenia Benijamina, wysłany przez Izraelitów z darami do Eglona, króla Moabitów, udał że ma powiedzieć mu słowo tajemne; a zostawszy sam na sam, wraził w brzuch jego miecz tak mocno, że rękojeść weszła za żelazem w ranę, i przetłustém sadłem ścisnęła się, bo Eglon był człowiek bardzo tłusty. Zemknąwszy Aod, zatrąbił w trąbę na górze Efraim, i zebrawszy liczne zastępy, uderzył na Moabitów i położył ich<section end="Aod" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
as45wx2wn9cd3jr75m329g15nj7c0gs
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/88
100
1084503
3150614
2022-08-13T18:54:59Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>wolę o niczem nie wiedzieć. Łączmy się i bratajmy, jak żołnierze przeciwnych obozów na neutralnym gruncie, lecz każdy z nas niech zostanie wiernym swej chorągwi.<br>
{{tab}}— Gdyby wszyscy mężczyźni byli tak wspaniałomyślni, — gorąco zawołała hrabina — warto byłoby jeszcze być kobietą!<br>
{{tab}}Sądząc jednakże z wyrazu jej twarzy, wspaniałomyślność księcia raczej ją zawiodła. Zdawało się, iż szuka w myśli punktu wyjścia, i skoro go znalazła, ożywiła się znowu.<br>
{{tab}}— Czy mi wolno pożegnać mojego monarchę? — zapytała z uczuciem. — Jest to bunt z mojej strony karygodny, lecz cóż pocznę? Mój niedźwiedź jest zazdrosny...<br>
{{tab}}— Zmiłuj się, hrabino! Ahasverus podał ci berło, więcej nawet: pod każdym względem chce ci być posłusznym. Doprawdy, powinienem się był psem urodzić, aby módz śpieszyć na każde skinienie.<br>
{{tab}}Książę pożegnał ją z wytworną grzecznością i poszedł motylkować koło pani Grafińskiej i Eisenthal. Lecz hrabina była rada ze swej strzały, która musiała utkwić w sercu pięknego księcia. Gondremark zazdrosny! Miła zemsta. A pani Rosen, powód tej zazdrości, powinna przedstawić mu się całkiem w nowem świetle.<br>
{{---|przed=20px}}
{{c|ROZDZIAŁ V.|w=120%|przed=20px|po=5px}}
{{c|'''Gondremark u księżny.'''|w=120%|po=20px}}
{{tab}}Hrabina Rosen powiedziała prawdę: pierwszy minister Grunewaldu, sławny baron Gondremark, znajdował się w pokoju Serafiny.<br>
{{tab}}Księżna skończyła ranną toaletę i gustownie ubrana, siedziała przed wysokiem, stojącem zwierciadłem, oplecionem kwiatami. Opis sir Johna co do jej powierzchowności był złośliwie dokładny, dokładny w wymiarach i wyrażeniach, zarazem jednakże z gruntu fałszywy i w swoim rodzaju<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0rmdwri8egitx7bzhi3vfcquzmo2it2
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/89
100
1084504
3150620
2022-08-13T18:59:16Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>arcydzieło obłudy. Prawda, że czoło miała zbyt wysokie, ale z tem jej było do twarzy. Ramiona mogłyby być trochę szersze i więcej zaokrąglone, lecz sam w sobie każdy szczegół tej osóbki był misternym klejnotem, obdarzonym tajemniczą siłą powabu: ręka, noga, ucho, wdzięczna osada głowy, wszystko było szlachetne, delikatne i harmonijne. Nie była ona piękną skończenie, klasycznie, lecz pełną życia, zmienną, barwną, śliczną i zachwycającą w coraz to inny, coraz powabniejszy sposób.<br>
{{tab}}Co do jej oczu, prawda, iż było w nich wiele sztucznej gry i afektacyi, ale — umiała patrzeć, była w tem finezya. Można powiedzieć, iż stanowiły one największą i istotną ozdobę jej twarzy, chociaż dawały fałszywe świadectwo jej własnym myślom: daleka w głębi duszy od spokoju, pełna tłumionych, ale wrzących żalów, wybuchająca jedynie w kierunku męskich ambicyi i pragnienia władzy — miała oczy syreny, słodkie i marzące, to znów wyzywające, śmiałe, dumne i przebiegłe. Przebiegłość jej była zresztą bardzo jednostronną: dotknięta swem kobiecem biernem przeznaczeniem, spragniona czynu, uznania i sławy, z konieczności przyjęła rolę władzy odpowiedzialnej. I odtąd, mając innych na ustach i celem widomym, w gruncie rzeczy myślała wyłącznie o sobie; chciała siać blaski, zimną pozostając w sercu; nie kochając nikogo, pragnęła miłości i nieograniczonego posłuszeństwa.<br>
{{tab}}Jest to zresztą namiętność dość u kobiet pospolita: taką prawdopodobnie była owa dama, której kochanek poszedł między lwy po rękawiczkę. Lecz w tym wypadku sidła były zastawione zarówno ze strony mężczyzny, jak kobiety, i świat ciekawie patrzał na tę podwójną szermierkę.<br>
{{tab}}Obok księżny, na nizkiem krześle, baron Gondremark złożył swoje ciężkie członki z miną pokornego, uległego kota. Olbrzymie jego granatowe szczęki i sangwiniczne oko w tej kornej postawie podnosiły wartość silnie uwydatnionej chęci podobania się wątłej kobiecie. Wyraz twarzy był<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5kl3eqx1ifc7nvcfjid834aa8ddxwr1
Strona:Kumaniecki (red) - Zbiór najważniejszych dokumentów do powstania państwa polskiego.djvu/33
100
1084505
3150633
2022-08-13T19:04:59Z
Fluokid
21907
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fluokid" /></noinclude>sprawę wskrzeszenia zjednoczonej Polski, złączenia w jedną całość wszystkich rozdartych jej części pod berłem Jego Cesarskiej Mości, niżej podpisani przedstawiciele stronnictw politycznych i grup społecznych polskich wierzymy mocno, że krew synów Polski, przelewana łącznie z krwią synów Rosyi w walce ze wspólnym wrogiem, stanie się największą rękojmią nowego życia w pokoju i przyjaźni dwóch narodów słowiańskich.<br>
{{tab}}W dniu historycznym tak ważnego dla narodu polskiego orędzia przejęci jesteśmy gorącem pragnieniem zwycięstwa armii rosyjskiej, stojącej pod Najdostojniejszem dowództwem Waszej Cesarzowej Wysokości i oczekujemy jej zupełnego na polu walki tryumfu.<br>
{{tab}}Te życzenia i nasze wiernopoddańcze uczucia prosimy Waszą Cesarską Wysokość złożyć u stóp Jego Cesarskiej Mości, Najjaśniejszego Pana.<br>
{{tab}}Dr Leon Babiński, Zygmunt Balicki, prof. Ignacy Baranowski, Wojciech Baranowski, Ksawery hr. Branicki, Tadeusz Buyno, ks. prałat Zygmunt Chełmicki, Eustachy Dobiecki, Roman Dmowski, Stanisław Dzierzbicki, ks. Marceli Godlewski, Stefan Gorski, Ludwik Górski, Paweł Górski, Stanisław Górski, Władysław Grabski, Jan Gryżewski, Ludomir Grendyszyński, Jan Grendyszyński, Jan Heurich, Jan Harusewicz, Władysław Jabłonowski, Wiktor Jaroński, Dr Walenty Kamocki, Władysław Kiślański, Czesław Karpiński, Stanisław Karpiński, Karol Kozłowski, Dr Wiktoryn Kosmowski, Konstanty Komierowski, Stanisław Kozicki, Edward hr. Krasiński, Stefan Krzywoszewski, Stanisław Leśniowski, Zdzisław ks. Lubomirski, Maryan Lutosławski, Stanisław hr. Lubieński, ks. prałat Leopold Lyszkowski, Witold Marczewski, Henryk Martens, Antoni Marylski-Łuszczewski, Józef Morawski, Andrzej Niemojewski, Mieczysław Niklewicz, Franciszek Nowodworski, Kazimierz Olszewski, Artur Oppman, Michał Ordęga, Mieczysław Pfeiffer, Konstanty hr. Plater, Tomasz hr. Potocki, Stefan hr. Przeździecki, Antoni Pułjankowski, Henryk Radziszewski, Franciszek ks. Radziwiłł, Maciej ks. Radziwiłł, Władysław Stanisław Reymont, ks. biskup sufragan warszawski Kazimierz Ruszkiewicz, Dr Antoni Rząd, Antoni Sadzewicz, Ludwik Spiess, Bohdan Straszewicz, Andrzej Świętochowski, Benedykt hr. Tyszkiewicz, Zygmunt hr. Wielopolski, Józef Wielowieyski, Michał ks. Woroniecki, Maurycy hr. Zamoyski, Władysław Żukowski.<br>
{{C|'''Komunikat Stronnictw Narodowej Demokracyi i Polityki Realnej.'''}}
{{tab}}Zważywszy:<br>
{{tab}}1) że zwycięstwo koalicyi rosyjsko-francusko-angielskiej daje narodowi polskiemu widoki zjednoczenia wszystkich ziem polskich z dostępem do Bałtyku, kiedy zwycięstwo przymierza niemiecko-austryackiego musi doprowadzić do nowego rozbioru Polski, podyktowanego przez Prusy;<br>
{{tab}}2) że nawet w chwili obecnej Rosya wystąpiła z programem w kwestyi polskiej w odezwie Wielkiego Księcia, przyjętej entuzyastycznie przez opinię francuską i angielską, kiedy Austrya kwestyi polskiej wcale nie postawiła, co zresztą uwydatnia się w odezwie galicyjskiego Koła Polskiego;<br>
{{tab}}3) że dzisiejsza wojna nie jest miejscową wojną miedzy Austryą a Rosyą, w której stanowisko Polaków galicyjskich po stronie Austryi, aczkolwiek politycznie nieracyonalne, mogłoby być psychologicznie zrozumiałe, lecz jest powszechną wojną narodów przeciw panowaniu Prusactwa,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k4pt6e38hqp7zw6zkg7g9o9g7dydt6m
Wikiskryba:Władimir Putin
2
1084508
3150741
2022-08-13T20:09:45Z
37.248.156.149
—
wikitext
text/x-wiki
20,40,60,80,100,120,140,160,180,200
2fg8jo990py1dkgnc2akd7g2xirj1aq
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1415
100
1084509
3150782
2022-08-13T21:47:49Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wie gospodarujący nieznajomy, — cóż? zabiera się swoje meble do magazynu.<br>
{{tab}}— Jak to swoje do magazynu? Wszak to są sprzęty pani jenerałowéj Palmer? — rzeki Pobracki.<br>
{{tab}}— To jest byli sprzęty pani jenerałowéj, — odpowiedział mężczyzna, nakazując aby zabierano krzesła, — ale to jest teraz mój sprzęt, kiedym ja go kupił i gotówką zapłacił.<br>
{{tab}}— Jak to kupił? — zawołał Pobracki z trwogą, — kiedy? i od kogo?<br>
{{tab}}— A no, trzy dni temu, wszystko co tu było, no, i drogom zapłacił. Z temi Utrechtami to się człek zawsze musi obszukać, bo to w mroku wydaje się jakby nowe, a ot, jak wynieśli na podwórz, to wytarte, zblakłe, i meble politury potrzebują, na mój honor. A nim się to sprzeda, co to tam procentów przypadnie.<br>
{{tab}}— Ale pani jenerałowa, — dodał Pobracki.<br>
{{tab}}— Co ja wiem o téj pani jenerałowej? niech się pan pyta na górze.<br>
{{tab}}Pobracki z Plutą, który bardzo nosem kręcił, powoli pociągnęli na górę. Na piętrze<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c5xwop6prwe1zmimbzbkm6ox9za0svo
3150840
3150782
2022-08-13T22:24:03Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wie gospodarujący nieznajomy, — cóż? zabiera się swoje meble do magazynu.<br>
{{tab}}— Jak to swoje do magazynu? Wszak to są sprzęty pani jenerałowéj Palmer? — rzekł Pobracki.<br>
{{tab}}— To jest byli sprzęty pani jenerałowéj, — odpowiedział mężczyzna, nakazując aby zabierano krzesła, — ale to jest teraz mój sprzęt, kiedym ja go kupił i gotówką zapłacił.<br>
{{tab}}— Jak to kupił? — zawołał Pobracki z trwogą, — kiedy? i od kogo?<br>
{{tab}}— A no, trzy dni temu, wszystko co tu było, no, i drogom zapłacił. Z temi Utrechtami to się człek zawsze musi obszukać, bo to w mroku wydaje się jakby nowe, a ot, jak wynieśli na podwórz, to wytarte, zblakłe, i meble politury potrzebują, na mój honor. A nim się to sprzeda, co to tam procentów przypadnie.<br>
{{tab}}— Ale pani jenerałowa, — dodał Pobracki.<br>
{{tab}}— Co ja wiem o téj pani jenerałowej? niech się pan pyta na górze.<br>
{{tab}}Pobracki z Plutą, który bardzo nosem kręcił, powoli pociągnęli na górę. Na piętrze<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tv1mvmhc9nzvahjrqewzt95w9ufr4nx
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1416
100
1084510
3150783
2022-08-13T21:48:47Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wynoszono właśnie łóżka palisandrowe i parawany, a nikogo nie było, by się o pani jenerałowéj dowiedzieć, sami obcy ludzie.<br>
{{tab}}Do najwyższego stopnia zdziwiony i podrażniony, jak cień wśród tych ruin kroczył Pobracki, nie mogąc pojąć co znaczyły. Oczewistém już dlań było, że jenerałowa, o któréj projektach nic a nic nie wiedział, któréj od dni kilku z różnych przyczyn widzieć nie mógł, wyjechała nagle, wcale mu się nie opowiedziawszy. Trwożyła go ta jakaś niezbadana tajemnica nagłéj ucieczki i sprzedaży ruchomości.<br>
{{tab}}Pluta zwarzony i zastygły, odzyskiwał jednak powoli sarkastyczne usposobienie i idąc za mecenasem pomrukiwał pod nosem piosenkę:<br>
{{tab}}— A kiedy odjeżdżasz bądźże zdrów....<br>
{{tab}}O mojéj przyjaźni dobrze mów....<br>
{{tab}}— Djabła tu można dobrze mówić o takiéj przyjaźni, — dodał, — kiedy to zupełnie wygląda, jakby ta baba, na cztery nogi kuta,, wszystkich nas wystrychnęła na dudków. Śliczna przyjaźń, niech ją słota porwie!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5h7xbxy1ukuv2j9wo47u6ffs3zosx4j
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1417
100
1084511
3150784
2022-08-13T21:49:21Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{tab}}— Proszę pana, — spytał łapiąc nareszcie gospodarza domu Pobracki, — czy nie mógłbym się dowiedzieć?<br>
{{tab}}— A, mecenasa dobrodzieja....<br>
{{tab}}— Upadam do nóg.<br>
{{tab}}— Do nóg upadam....<br>
{{tab}}Pluta poważnie, z daleka skłonił się milczący.<br>
{{tab}}— Cóż to, jenerałowa wyjechała?<br>
{{tab}}— Jakto? przecież pan mecenas, jako przyjaciel domu, musiałeś o tém wiedzieć?<br>
{{tab}}— Ja, tak, trochę.<br>
{{tab}}— Wyjechała, wczoraj rano jeszcze, dodnia. Widać nagły był wyjazd, bo sprzedała meble i wszystko za bezcen. Gdyby to człowiek był wiedział, samby może nabył, a to tak lada spekulant korzysta, już chciał odstępnego odemnie trzysta złotych. Słyszana rzecz!....<br>
{{tab}}— Ale dokądże?<br>
{{tab}}— A do Petersburga.<br>
{{tab}}— Sama? — pytał Pobracki.<br>
{{tab}}— Nie, z synem.<br>
{{tab}}— Jakto? z synem.<br>
{{tab}}— Czy też z kuzynem, synowcem czyli<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qrag5a86b01sk2we4lzg1ur7wkm77a9
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1418
100
1084512
3150785
2022-08-13T21:50:17Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>siostrzeńcem, nie wiem, — rzeki gospodarz, — z tym młodym człowiekiem.<br>
{{tab}}Pobracki już był w domu, ale mu się słabo robiło. Pluta wciąż podśpiewywał za nim, chociaż nader cicho:<br>
{{tab}}— A kiedy odjeżdżasz bądźże zdrów....<br>
{{tab}}— I dla tego kazała mi tydzień czekać, czemu nie ruski miesiąc? lub do greckich kalendów? Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka, o! ponieśli!<br>
{{tab}}{{korekta|Więc|— Więc}} my tu już może i nie mamy co robić? — dodał pytająco trącając łokciem p. Oktawa kapitan, — jak się panu zdaje?<br>
{{tab}}— Co? — spytał mecenas. — Pan się zda — jesz dziwić nagłemu odjazdowi pani jenerałowéj Palmer, — podchwycił miarkując się, ale to, — rzekł odchrząkując, — to było w naturze rzeczy, proces, tak jest, ja dawno wiedziałem, że to musi nastąpić.<br>
{{tab}}— Pan o tém wiedziałeś? — zawołał kapitan, — a więc i dla mnie tam w tym liście, który pan dobrodziéj trzymasz w rękach, znajdować się coś musi?<br>
{{tab}}— Nic nie wiem jeszcze, być może, wszak-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lgh87h0m83ny4h1urcgm657kcdawk3v
3150838
3150785
2022-08-13T22:23:41Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>siostrzeńcem, nie wiem, — rzekł gospodarz, — z tym młodym człowiekiem.<br>
{{tab}}Pobracki już był w domu, ale mu się słabo robiło. Pluta wciąż podśpiewywał za nim, chociaż nader cicho:<br>
{{tab}}— A kiedy odjeżdżasz bądźże zdrów....<br>
{{tab}}— I dla tego kazała mi tydzień czekać, czemu nie ruski miesiąc? lub do greckich kalendów? Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka, o! ponieśli!<br>
{{tab}}{{korekta|Więc|— Więc}} my tu już może i nie mamy co robić? — dodał pytająco trącając łokciem p. Oktawa kapitan, — jak się panu zdaje?<br>
{{tab}}— Co? — spytał mecenas. — Pan się zda — jesz dziwić nagłemu odjazdowi pani jenerałowéj Palmer, — podchwycił miarkując się, ale to, — rzekł odchrząkując, — to było w naturze rzeczy, proces, tak jest, ja dawno wiedziałem, że to musi nastąpić.<br>
{{tab}}— Pan o tém wiedziałeś? — zawołał kapitan, — a więc i dla mnie tam w tym liście, który pan dobrodziéj trzymasz w rękach, znajdować się coś musi?<br>
{{tab}}— Nic nie wiem jeszcze, być może, wszak-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jxr7vtryfsljrk3p085hoog49ecnyt8
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1419
100
1084513
3150786
2022-08-13T21:50:48Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>że w pośpiechu, być może iż coś się zapomniało.<br>
{{tab}}— Nigdy dobrzy i starzy przyjaciele jak ja! — odparł Pluta, — od pieczętuj pan pismo, musi być ciekawe.<br>
{{tab}}Pobracki czytał, ale twarz jego w miarę przebiegania listu nic weselszego nie zwiastowała, — nie miał siły nawet nic powiedzieć kapitanowi, miną dając mu poznać, że list jego się tylko tyczył.<br>
{{tab}}— O osobnym liście do mnie nie słychać, zacny właścicielu téj nieruchomości? — zapytał Pluta.<br>
{{tab}}— Honor pański?<br>
{{tab}}— Kapitan Pluta.<br>
{{tab}}— Nie mam nic.<br>
{{tab}}— Miarkowałem już z góry, że tu nic nie znajdę, prócz słodkich wspomnień przeszłości, — zawołał Pluta poświstując, — żegnam więc pana mecenasa i ciebie zacny obywatelu!<br>
{{tab}}To mówiąc cofnął się pobity, ale nie zwalczony na duchu....<br>
{{tab}}P. Oktaw wszedł w głąb z listem, którego zrozumieć nie mógł, otarł pot z czoła i po<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r7de059pnxauuqn55efwc35widl2xwt
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1420
100
1084514
3150788
2022-08-13T21:52:05Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>trzeci raz próbował go czytać z uwagą. Stało tam dosyć ładnym i tkstrasztywnym charakterem pociągłym, na papierze z cyframi, co następuje:<br>
{{tab|60}}„Szanowny panie!<br>
{{tab}}Nagły obrót moich interesów zmusza mnie opuścić Warszawę, bez podziękowania mu, bez pożegnania go nawet. Chciéj wierzyć, że mnie to boli. Musiałam się poświęcić dla ocalenia majątku, a hrabia nie daje mi czasu do urządzenia się, musimy natychmiast wyjeżdżać. Process jest skończony, — szczęśliwam że donieść mu mogę, iż dzięki jego radom, pomyślny skutek uwieńczył gorliwe jego starania, za które zawsze zachowam serdeczną wdzięczność. Domyślisz się pan, że hr. Hunter od dni trzech jest mężem moim, to panu wytłumaczy wszystko, — familja na niego zrzekła się wszelkich pretensji. Proszę, jeszcze raz wierzyć, że nie zapomnę nigdy żywych dowodów przyjaźni, jakiéj doznałam od niego.<br>
{{f|Julja hr. Hunter.“|align=right|prawy=8%}}
{{tab}}Pobracki stał długo osłupiały, nareszcie opamiętał się, że poznać po nim mogą dozna-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a61y4tqtfzcb0y8fv0jr1nw28xglgyw
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1421
100
1084515
3150789
2022-08-13T21:52:40Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>ne wrażenie i ukłoniwszy się gospodarzowi, zszedł milczący do dorożki i pojechał do domu, gdzie w kilka godzin dostał ziębienia, gorączki i nad wieczorem musiał położyć się w łóżko. Kapitan, który troskliwie o jego zdrowie się dowiadywał, doszedł od doktora, że to była jakaś afekcja tyfoidalna, z któréj p. Oktaw tak prędko wyjść nie mógł.<br>
{{tab}}Ukłoniwszy się w progu eskulapowi, który mu tę niepocieszającą zwiastował nowinę, włożywszy ręce w próżne kieszenie, Pluta pociągnął pieszo do domu, frasobliwy dosyć, i przybity gorzéj niż kiedy.<br>
{{tab}}— Powinienem był zmiarkować od razu, że ta babsko nas wszystkich w pole wyprowadzi, — rzekł w duchu, — ale rozum jak musztarda po obiedzie, przychodzi. Gonić za nią nie mam już najmniejszéj ochoty ku lodom arktycznym.... Los musi się za mnie podjąć zemsty, bo już ja jéj nie podołam, pozostaje dilemma: co jeść i co robić?<br>
{{tab}}Kirkuć mi nie poradzi, jam widocznie ogłupiał, w Wiśle woda zimna i brudna, dobry powróz grubo kosztuje i gałęź mocna nie ła-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
11cfi7d3tdo5kd2ey0zm8jou8nl44eg
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1422
100
1084516
3150790
2022-08-13T21:53:02Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>twą jest do wyszukania, z pistoletu strzelać huczy i ludzi straszy, a człek po capstrzyku ma fizjognomją nie ładną, choćby się świeżo ogolił, naostatek trucizny nikt nie sprzeda chyba taką, któréj trzeba wypić wiadro żeby skutek zrobiła, a tu tylko co nie widać, jak się jeść będzie chciało na kredyt....<br>
{{tab}}Trudno temu uwierzyć, ale tak było w istocie, że kapitan wziąwszy dość okrągłą sumkę od Narębskiego, już był ją całkowicie rozproszył. Zostawały mu w kieszeni okruchy, ale po ścisłym ich obrachunku, zapas nie na długo mógł starczyć, a tu jeszcze Kirkuć pod pozorem serdecznéj przyjaźni swój głód pod o — piekę kapitanowi oddawał, co gorzéj, nawet swoje pragnienie.<br>
{{tab}}— Ciężka sprawa, — powtarzał Pluta, — potrzeba się wynosić co prędzéj z Warszawy, lub szukać posady? Ale cóż, najświetniejsze miejsce starczy mi na dwa śniadania! Gdybym mógł zostać odrazu ambasadorem lub dyrektorem jakiéj kompanji, wesołéj i w któréj by nic nie było do robienia a dużo do zjedzenia,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d0qbjxtn2gahc3j34bggnbtf16t08t6
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1423
100
1084517
3150791
2022-08-13T21:53:38Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>lub choćby kasjerem nieodpowiedzialnym za rachunki? ale to dziś strasznie trudno?<br>
{{tab}}I humor go się już nie trzymał, bo pod koniec kląć zaczął. Powolnym krokiem wszedł mrucząc do hotelowego pokoiku, Kirkuć coś właśnie operował około szafki i zdaje się, że musiał teorją spirytusu sprawdzać praktycznie, ale szybkie zamknięcie podwoi i rumieniec, który wypłynął na lice p. Mateusza, już nie wzruszyły Pluty, — myślał o czém inném.<br>
{{tab}}— To darmo, — rzekł, — potrzeba szukać zbawienia na prowincji. Wieś jest patrjarchalna, naiwna, życie tanie, ludzie nie podejrzliwi, serca otwarte aż do kieszeni, dusze czyste aż do pożyczenia, worki pełniejsze niż w stolicach.... Ale Kirkucia pozbyć się muszę, bo mi ten wychowaniec nie na rękę, i choćby się zgodził buty czyścić lub listy pisać, nie mogę sobie takiego zbytku pozwalać.<br>
{{tab}}— Wychodzisz? — spytał po chwili p. Mateusza.<br>
{{tab}}— A tak! wyjdę się trochę przewietrzyć. A pułkownik zostaje?<br>
{{tab}}— Ja? spocznę, boś mnie zbudził późno,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
14sxrukfixnaf28kjxkp4ioco3eepag
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1424
100
1084518
3150792
2022-08-13T21:54:17Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>i dla tego mi się dotąd spać chce. Adie, kochanku!<br>
{{tab}}Któżby się spodział? ktoby odgadł, że temi słowy pożegnali się ci ludzie — na wieki. Kirkuć nic nie przeczuwając wysunął się na bawara, bo miał gdzieś cień kredytu, kupiony niezmierném nadskakiwaniem zyzowatéj gospodyni; kapitan pozostał sam i drzwi na rygiel spuścił. Nadzieja dłuższego pobytu w mieście opuściła go, trzeba się było ratować ucieczką. Przetrząsł kruchą garderobę, kupioną po wyjściu z więzienia, wybrał z niéj co było schludniejszego w bardzo umiejętnie zadzierżgnięty węzełek, który musiał wynieść pod płaszczem, (nie życzył sobie bowiem płacić w hotelu,) obliczył kassę skromną, wypił resztę wódki, papiery schował do kieszeni i już był gotów do drogi.<br>
{{tab}}Przebierając listy i mniejszéj wagi pozostałości, trafił na portret jenerałowéj, długo nań patrzał, nareszcie ścisnął w dłoni, potrzaskał, rzucił pod nogi i zgniótł obcasem na miazgę.<br>
{{tab}}— Gdyby ona, — kto wie! kto wie! gdyby ona chciała była zostać uczciwą kobietą, mo-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pg942zzi53ma7l1hi0v7ktq0di58q6b
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1425
100
1084519
3150793
2022-08-13T21:55:19Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>żebym i ja był się zdecydował wyjść na poczciwego człowieka. Ale ba, pal djabli amory! Gdzie szatan nie może, kobietę posyła. Giń czarownico przeklęta!<br>
{{tab}}Już miał wychodzić dobrawszy chwili, gdy mu jakaś myśl przyszła szyderska, chwycił kawałek kredki od preferansa i wielkiemi głoskami napisał na stoliku:<br>
{{tab}}Kirkuć — bądź zdrów.... na wieki!!!<br>
{{tab}}Dodał trzy wykrzykniki, stopniowane tak, że ostatni w mgłach oddalenia zdawał się ginąć maleńki. Potem wysunął się z hotelu i Bednarską ulicą spuścił na Pragę, gdzie dobrawszy miejsce na furmańskiéj bryce, nie pytając dokąd jedzie, puścił się w świat, z mocném przekonaniem, że tak uczciwym jak on ludziom zawsze sprzyjają losy, że jenjusze nigdy nie giną inaczéj jak z niestrawności.<br>
{{tab}}Kirkuć powrócił dopiero wieczór, gdyż bawar usposobił go do czułości zbytniéj dla zezowatéj gospodyni, w któréj uśmiechu szczególny urok znajdował — domyślił się zaraz z napisu fugi kapitana, ale ukrył ją przed gospodarzem i sam cichaczem także wypro-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rmbbl6vir5ey73h89el1g4utlkmk2vz
3150794
3150793
2022-08-13T21:55:36Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>żebym i ja był się zdecydował wyjść na poczciwego człowieka. Ale ba, pal djabli amory! Gdzie szatan nie może, kobietę posyła. Giń czarownico przeklęta!<br>
{{tab}}Już miał wychodzić dobrawszy chwili, gdy mu jakaś myśl przyszła szyderska, chwycił kawałek kredki od preferansa i wielkiemi głoskami napisał na stoliku:<br>
{{tab|60}}Kirkuć — bądź zdrów.... na wieki!!!<br>
{{tab}}Dodał trzy wykrzykniki, stopniowane tak, że ostatni w mgłach oddalenia zdawał się ginąć maleńki. Potem wysunął się z hotelu i Bednarską ulicą spuścił na Pragę, gdzie dobrawszy miejsce na furmańskiéj bryce, nie pytając dokąd jedzie, puścił się w świat, z mocném przekonaniem, że tak uczciwym jak on ludziom zawsze sprzyjają losy, że jenjusze nigdy nie giną inaczéj jak z niestrawności.<br>
{{tab}}Kirkuć powrócił dopiero wieczór, gdyż bawar usposobił go do czułości zbytniéj dla zezowatéj gospodyni, w któréj uśmiechu szczególny urok znajdował — domyślił się zaraz z napisu fugi kapitana, ale ukrył ją przed gospodarzem i sam cichaczem także wypro-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fyyqt5yzk7zoqudref8dbvvvp7nwjg0
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1426
100
1084520
3150795
2022-08-13T21:56:23Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wadził się z pod niegościnnego dachu, za który wymagano zapłaty.<br>
{{tab}}W tydzień potem, spełniał ze szczególną, gorliwością nowicjusza, obowiązek zaszczytny pierwszego markiera w domu owéj pani, któréj serce zawiędłe odżywić potrafił czułém przywiązaniem. Miłość i żołądek przyczyniły się zarówno do przyjęcia służby, którą ozłacał sobie przypomnieniem, że najwięksi bohaterowie, ba i królowie w bajkach, zakochawszy się, nie wahali wdziać liberją, aby przybliżyć do przedmiotu swych zapałów. Niestety! biedny Kirkuć kłamiąc przed sobą samym, tak był jednak nieszczęśliwy ze swego upadku i osierocenia, iż niedługo pożywszy przy billardzie, przeniósł się do szpitala.<br>
{{tab}}To go tylko pocieszało, że w największéj nędzy, upokarzającą pracą rzemieślniczą, nigdy dostojnych dłoni swoich nie zmazał. Człowiek był wielkiéj godności i znał co się wielkiemu imieniowi należało od potomka znakomitéj rodziny.<br>
<br>{{---}}<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ip7dsffdqaui7vdzvklfdkrmv1ibf5v
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1427
100
1084521
3150796
2022-08-13T21:56:48Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{tab}}Powiadają, o królu Dagobercie, że przechodząc przez most w ręku z psem, który mu się dosyć naprzykrzył, rzucił go w wodę mówiąc: — z najlepszym towarzyszem nawet rozstać się przecie kiedyś potrzeba.<br>
{{tab}}Otóż tak samo powieść, szanowni czytelnicy, choćby ona była najmilszą (nie śmiemy sobie pochlebiać, byście ją za taką przyznali), przecież kiedyś skończyć się musi. Trzeba się rozstać z najdroższemi, najukochańszemi nieraz istotami, cóż dopiero z takiemi papierowemi cieniakami jak nasze!!<br>
{{tab}}Nie sądzę byście ich bardzo żałować mieli. Przyszliśmy do téj rozstajnéj drogi, na któréj pożegnamy wreszcie postacie, które się w naszéj obracały powieści, idzie tylko o to, aby się z niemi grzecznie i przyzwoicie pożegnać.<br>
{{tab}}Chociaż mało kto umarł i niewiele się pożeniło z bohaterów naszych, — nad czém mocno bolejemy, choć rzecz się raczéj urywa niż kończy, daléj iść już się i wam nie chce zapewne i my sobie niebardzo życzymy. Powieść oparta na rzeczywistości, inaczéj się też kończyć nie może, wymysły tylko rozpoczynają<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
als2su9c7ezkn2963k4bharjxzr5l6x
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1428
100
1084522
3150797
2022-08-13T21:57:34Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>się teatralnie i zamykają obrazem, apotheozą, epilogiem tryumfalnym, — w {{korekta|życ u|życiu}} powszedniém dzieje się inaczej; nic się właściwie nie kończy, ciągnie się wszystko powolnie i snuje coraz nową podsycane przędzą. Moglibyśmy dla uspokojenia czytelników, umorzyć jeszcze kilku bohaterów i półbożków, ale się nam zdaje, że jest rzeczą obojętną żyć im dozwolić, kiedy tracimy ich z oczów. Prędzéj późniéj, zamknie się to trumną i grobem, bo nikt za dni naszych żywcem do niebios nie bywa porywany.<br>
{{tab}}Jednakże wchodząc w niepokój, jaki zrodzić może tak nagłe rozstanie się z ludźmi, których los przez kilka tomów nam dokuczał, musimy choć napomknąć o kolejach dalszych naszych dobrych znajomych — o ile nam są one wiadome.<br>
{{tab}}Ponieważ zaczęliśmy od kapitana Pluty i on prawie pierwszy ukazał się nam na chmurnym horyzoncie garwolińskim, słuszna abyśmy coś o nim jeszcze powiedzieli. Zapewniano mnie najmocniéj, gdym ostatnią rażą był na Podlasiu, że oddaliwszy się z Warsza-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1se7jwjzmqi1ahosk0z6hoij4800t70
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1429
100
1084523
3150798
2022-08-13T21:58:22Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wy w chwili małodusznego zwątpienia, i uczuwszy sam, że jest już jednym z tych towarów, które kupcy wyprawiać muszą na prowincję aby się ich pozbyć ze sklepu, Pluta udał się na pierwszy jarmark, o jakim doszły go wieści. O tyle mu się tam powiodło, że bryczkę i parę koni kupiwszy, wyruszył w dalszą podróż daleko wygodniéj, postanawiając nie zaglądać do stolicy i pędzić dalszy żywot spokojnie wśród świata, którego zaletom zupełną oddawał sprawiedliwość. Widziano go późniéj wśród kilku świetnych zjazdów po różnych miasteczkach, coraz liczniejszemi otoczonego przyjaciółmi, gdyż wiele w krótkim przeciągu czasu porobił znajomości i z powodu dobrego humoru, łatwości w obejściu, doświadczenia i rozumu, powszechnie był ceniony. Hołd jaki oddawano talentom jego niepoznanym tak długo, skłonił go zapewne, że się tém wiejskiem kadzidłem jałowcowém i gościnnością niewykwintną zadowalniając, osiedlił całkiem na prowincji.<br>
{{tab}}Kirkuć, jakeśmy mówili, dokonał żywota<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jlt2cm3qry3qzn2gp8rj1975yosdb0d
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1430
100
1084524
3150799
2022-08-13T21:59:29Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>w szpitalu, nie bez gorzkich żalów nad dolą, która go całkiem zawiodła.<br>
{{tab}}Daleko trudniéj jest nam coś powiedzieć o jenerałowéj Palmer, ''secundo voto'' hrabinéj Hunterowéj, która tak niespodzianie, trzymając się zwyczaju wielkiego świata, znikła, chcąc szczęście swe ukryć przed ludźmi i miodowy miesiąc spędzić na osobności, jak to się dziś czyni powszechnie. Zasięgaliśmy o niéj i jéj mężu wiadomości różnemi drogami, ale niewiele się nam zdobyć udało. Pewien dobrze poinformowany podróżny zaręczał nam, że odegrywała wielką rolę, trzymała dom otwarty, ale nie była szczęśliwą, bo mąż jéj szalenie grał w karty, życie wiódł z francuzkiemi aktorkami i obchodził się z nią nazbyt ufając jéj przywiązaniu do siebie. Bywało nawet tak, że miłości cybuchem próbował.... ''si fabula vera''.<br>
{{tab}}Sceny jakie między małżeństwem miały miejsce, dochodziły niekiedy do tego, że ludzie nadbiegali na krzyki, i byli mimowolnemi świadkami, że kto się kocha ten się kłóci.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mtn1eijsq3ckqjnzaq1x1cko23f289b
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1431
100
1084525
3150800
2022-08-13T22:00:13Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>Hunterowi wszakże tak gorącéj miłości wcale się nie chwali.<br>
{{tab}}Sama pani, o ile wiadomo, szukając sobie roztargnienia w przymusowéj samotności, wylewała się cała na pobożne uczynki i odznaczała gorliwością, z jaką usiłowała nawrócić zastygłych, poprawić obłąkanych. O żadnéj przygodzie nowéj, tyczącéj się jenerałowéj osobiście nie słyszeliśmy, oprócz jednéj, którą mając za potwarz, powtarzać nawet nie będziemy, szanując powagę osób, które do niéj złośliwa niechęć wmięszała.<br>
{{tab}}Zapewniano nas, że do ostatka pozostała piękną i młodą, a Hunter bardzo jakoś prędko postarzał i zdrowie nadniszczył równie z majątkiem. Wnoszono ztąd, że mogłaby raz jeszcze owdowiawszy pójść za mąż, co się nam zdaje wcale już nieprawdopodobném.<br>
{{tab}}Narębscy wkrótce potem opuścili Warszawę, z tą samą kawalkatą, która ich do niéj przywiozła.<br>
{{tab}}Dolegliwości p. Samueli zwiększyły się od wyjścia za mąż Elwiry, która mimo niemego<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1zyj8a3v5lcao7qoyn0dnc5sct853vy
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1432
100
1084526
3150801
2022-08-13T22:01:12Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>oporu ojca, poślubiła uszczęśliwionego Barona i pozostała w stolicy.<br>
{{tab}}To improwizowane małżeństwo nie tak znów nadzwyczaj szczęśliwie powiodło się, jak sobie młoda pani obiecywała. Po kilku tygodniach świetnego pożycia, i próbowania nowych sukien i ekwipażów, głucha, powolna walka o berło w domu rozpoczęła się między Baronem a Elwirą, która o niczém nie wątpiła i zdziwiona została niezmiernie, znajdując bardzo zręczny opór tam, gdzie się spodziewała uległości. Jako niewiasta pełna wiary w swe siły niezraziła się ona wcale doznanemi trudnościami w opanowaniu swego królestwa, owszem zagrzana niemi została do szlachetnego współzawodnictwa. W trzecim tygodniu maleńkie utarczki już się powoli rozpoczęły. Baron próbował jeszcze je kończyć pocałunkami, daléj przyszło do niemówienia po całych dniach i niewidywania się po tygodniu, a nawet do łez gniewnych, które gniew osuszał.... Czy Baron zwyciężył ostatecznie, czy Elwira... zostawujemy rozwiązanie czytelnikom, którzy ten problemat mogą, mając dostateczne dane, spożytkować dla<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ouitd99ex5c2pkjhguu5qwtkxvz2rd6
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1433
100
1084527
3150803
2022-08-13T22:01:54Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>przepędzenia długich zimowych wieczorów. Sumienie wszakże dodać nam każe, iż w domu Barona zjawił się, poczekawszy trochę, niezmiernie miły, piękny i dobrze wychowany kuzyn jego po kądzieli, którego Baron bardzo pokochał, a nie mógł nigdy przekonać żony żeby go oceniła jak zasługiwał.... Napróżno sam go wprowadził do domu na stopie poufałéj i starał się uwydatnić jego przymioty.... Elwira znieść go nie mogła...<br>
{{tab}}Dziwna, że mimo to, kuzynek, jakby pozbawiony uczucia, uparcie bywał w domu Barona, a co osobliwsza, dokuczał długiemi sam na sam rozmowy Elwirze, która często i jakby trafem niepojętym, umiał nachodzić samą jedną. Zawsze wszakże mimo usilnych starań przypodobania się jéj, gdy mąż o niego zapytywał, Elwira pogodzić się z nim nie mogła i znajdowała go najnieznośniejszym z ludzi. Jednakże Baron z tego skorzystał, bo nienawiść, która już zrodzić się miała dla męża, przeszła jak po konduktorze po nienawistnym kuzynku, a Elwira dla Barona zaczęła być daleko łagodniejszą i wyrozumialszą. Mówią, że<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a1rw272feqny0w9goxtp76bsfufu5n4
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1434
100
1084528
3150806
2022-08-13T22:02:28Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>mieli we trojgu razem jechać do wód... Kuzyn poświęcił się przez przywiązanie do Barona, mimo wielkiego wstrętu, jaki naturalnie budzić w nim musiała Elwira swoją niepokonaną niesprawiedliwością względem niego.<br>
{{tab}}Dunder, o ile ci co go znają, sprawę zdać mogli, głosi się bardzo szczęśliwym, odmłodniał, ustatkował się i ma nadzieję, że imię które nosi przekaże następnym pokoleniom, gdyż Elwira miewa jakieś gusta dziwne, co zawsze poprzedza i przepowiada pomnożenie rodziny....<br>
{{tab}}Narębscy po wydaniu jéj za mąż, ostali we dwojgu na wsi, p. Samueli ból głowy i cierpienia nerwowe powiększyły się do tego stopnia, iż także do wód jechać zamierzała, czemu się mąż bynajmniéj nie sprzeciwiał, sam pragnąc na wsi pozostać. Postarzał biedny i stał się dziwnie posępny i milczący, całe godziny pędził w fotelu zadumany — widocznie brak mu było i celu życia i ochoty do niego. Ożywia się tylko nieco odbierając listy od Mani, która do niego dosyć często pisywała.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ed54fiankumjppfhh1evk7ixuic9jrc
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1435
100
1084529
3150807
2022-08-13T22:03:33Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{tab}}Ale tu wypada nam coś więcéj powiedzieć o głównéj bohaterce.<br>
{{tab}}Po wygraniu wielkiego losu, Teoś nie miał najmniejszéj przyczyny odkładać nadal swe małżeństwo. Nazajutrz rano z Narębski m razem pojechali o tém oznajmić oba Kopciuszkowi, który zimno przyjął nowinę. Nie mówiono o tém więcéj. P. Feliks nastawał, aby Muszyński kupił sobie kawał ziemi i choć się on tłómaczył, że do gospodarstwa nie był stworzony, obstał przy tém, że w okolicach Warszawy kupiono dla niéj majętność zrujnowaną, aby obudzić chęć do pracy w Teosiu.<br>
{{tab}}W kilkanaście dni po opisanych wypadkach, ślub cicho odbył się w kościele Św. Krzyzkim. Cała rodzina Narębskich i kilku bliższych przyjaciół, a nawet biedna p. Jordanowa, która niebezpiecznie w czasie ślubu się rozpłakała i popsuła sobie łzami bardzo starannie na ten dzień umalowaną twarz, przytomni byli obrzędowi. Wszyscy potem razem pojechali do państwa młodych, którzy skromne zajęli mieszkanko na Krakowskiém-Przedmieściu. Tu bez występu przyjmował ich Teoś i Mania i starali się o ile<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kno8c5cm8bh7h4fdh5la7ngpcsockrp
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1436
100
1084530
3150808
2022-08-13T22:04:21Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>umieli i mogli złe humory p. Samueli i Elwiry rozpędzić wesołością niewymuszoną, a u — przejmą. Ale ani Teoś ani Kopciuszek, nic zdołali rozchmurzyć czoła pani Feliksowéj i rozmarszczyć panny Elwiry, która w różnych parabolach i przypowieściach starała się ciągle mówić o panu Baronie, dla wewnętrznéj swéj pociechy.<br>
{{tab}}Po herbacie wyjechały one obie z p. Samuelą, którą głowa rozbolała, a że córka była jéj do pielęgnowania potrzebna, Narębski sam tylko dłużéj pozostał z młodem małżeństwem, i z weselszą wyszedł twarzą, gdy się wszyscy rozjechali. Jordanowa szczerze i serdecznie była szczęśliwa, bała się tylko, aby Mania jéj całkowicie nie opuściła i starała się jakiemś ogniwem choć słabém połączyć z Muszyńskiemi. To przywiązanie do Mani kobiety, w któréj serce i uczucie zdawały się wyczerpane, dziwnem było zaprawdę, ale często późno się cóś zagłuszonego życiem w człowieku odzywa. Jordanowa czuła, że ją to dziecię podniosło, uszlachetniło, obawiała się więc mocno, aby opuszczona i osamotniona nie wpadła zno-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gqeo58s91glgubo8kp1dx8xzt7c504d
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1437
100
1084531
3150809
2022-08-13T22:04:48Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wu w dawne ciężkiego życia koleje. Dopóki Muszyńscy pozostali w mieście, dzień w dzień przysuwała się do nich pokorna, milcząca, wpraszając się, aby jéj choć zdała w kątku było wolno z niemi pozostać. Szczęściem Mania miała serce poczciwe i nie należała do tego świata sztywnego, który odpycha istoty upadłe choćby je podając im dłoń, mógł podźwignąć i który nie przebacza nigdy, w poprawę nie wierzy, i sam grzesząc po cichu i ostrożnie, za grzechy nieopatrzne karze bez litości.<br>
{{tab}}Nie odepchnęła więc Jordanowéj, która powoli z wiekiem swym się pogodziła i pragnęła dając światu za wygraną, mieć kogoś coby ją trochę kochał, przy ’kim smętną godzinę dni ostatka spędzićby mogła.<br>
{{tab}}Nie potrwało to jednak długo, Jordanowa kilka miesięcy układając sobie różne projekta na przyszłość, odwiedzanie na wsi państwa młodych, postawienie domku przy ich ogrodzie i t. p. biegała codziennie do Mani, aż w końcu ot tak, nie wiedzieć z czego, ciężko zapadła.<br>
{{tab}}Dowiedziawszy się o tém Muszyńska, zasiadła przy łóżku biednéj kobiety i spełniła obo-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nxz970j34ufa9ohwyzwstnmap2p8hrb
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1438
100
1084532
3150810
2022-08-13T22:05:30Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wiązek chrześciański względem osamotnionéj, któréj gburowata Kachna, przy najlepszych chęciach, często stawała się ciężką, bo na nią tylko gderać umiała. Mimo najlepszych lekarzy i największych starań, choroba Jordanowéj bardzo wprędce stała się niebezpieczną, jakiś rozkład krwi, któréj niczem odżywić nie było można, powiódł ją do grobu.<br>
{{tab}}Ostatnie chwile spędziła w cichéj rezygnacji, płacząc tylko i całując ręce Mani, za to, że jéj nie opuściła. W wigilją śmierci odprawiła Muszyńskę pod jakimś pozorem, posłała Kachnę po notarjusza w sekrecie, i testamentem zapisała Mani wszystko co miała.<br>
{{tab}}Nikt, o tém nie wiedział i po śmierci dopiero odkryło się to poczciwe serce Jordanowéj, która nie chciała wspomnieniem daru, wywoływać podziękowań i milczała do ostatka. Stara Kachna w rozporządzeniu tém, razem z pieskami otrzymała pensją dożywotnią, aby bez ciężkiéj pracy resztę dni spędzić mogła.... a! to też strojąc nieboszczkę do trumny, płakała nieboga łzami, jakich się na świecie niewiele przelewa.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hzccsgx9a5vokgfs5rkc2w39rvd8016
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1439
100
1084533
3150811
2022-08-13T22:05:53Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{tab}}Muszyńscy odziedziczywszy niespodzianie plac przy Alejach i Wilczéj ulicy i summę, która im dozwalała pomyśleć o wystawieniu domu; postawili sobie cale niebrzydką kamieniczkę, która im na zimę służyła, bo latem mieszkali na wsi.<br>
{{tab}}Spytacie zapewne czy byli szczęśliwi? o! na to pytanie doprawdy odpowiedzieć nie potrafię, naprzód bym bowiem wymagał określenia szczęścia, które na ziemi niedobrze rozumiem, potem musiałbym niezmiernie długo mówić wam o rzeczach bardzo prostych, i nie wiem czybyśmy się zgodzili z wami na warunki tego, co się tu szczęściem zwykle nazywa...<br>
{{tab}}To pewna, że Teoś i Mania kochali się bardzo, że byli dla siebie stworzeni, że pragnieniem nie wyszli po za szranki, jakie im zakreślała rzeczywistość, że nie ostygli i nie spoczęli wśród drogi, na któréj ktokolwiek siadł założywszy ręce... ten już ani szczęśliwym, ani poczciwym być nie może. Mania miała muzykę, którą kochała z całéj duszy, Teoś lubił literaturę i naukę gorąco, uczył się, rozszerzał zakres działania i wiedzy, i po szczeblach szedł<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3wk22c3r5ael5y3ta7w88wxcxc8gcij
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1440
100
1084534
3150812
2022-08-13T22:06:21Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>jak mógł najwyżéj do wykształcenia własnego, kochał on swą ciszę, przyjaciół miał mało, pamiętał o tém, że człowiek jak z jednéj strony samotnym być nie powinien, tak z drugiéj zbyt się rozpraszając traci pokój a nie zyskuje w zamian... nic prawie, prócz nieustannych zawodów.<br>
{{tab}}W stosunkach społecznych oboje nie gonili za nikim, nie unikali zbytnie nikogo — próżność która na drugich tyle klęsk sprowadza, gdy pragną koniecznie wedrzeć się w sfery niewłaściwe, była obcą Muszyńskim. Nigdy on nie zaparł się swéj matki poczciwéj praczki, ani ojca rzemieślnika, nigdy ona nie zapomniała swojego sieroctwa, które dla niéj było najlepszą szkołą serca...<br>
{{tab}}Co do pomniejszych postaci, chociaż nie chcielibyśmy w niepewności zostawiać czytelników, bośmy szczerze wdzięczni, jeśli one ich zająć potrafiły — trudno było zebrać o nich późniejsze wiadomości. Ludzie giną w tłumie tak łatwo.<br>
{{tab}}P. M. Drzemlik po niefortunnéj stracie pół miljona, który oddał za dwadzieścia kilka ru-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8vf0dzoadw6l4if9wsrxpr88fe5hlau
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1441
100
1084535
3150813
2022-08-13T22:06:58Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>bli, dostał był chwilowo żółtaczki, ale z téj szczęśliwie wyszedł i zostało mu tylko na ustach wiekuiste wspomnienie, które kilka razy na dzień znajomym i nieznanym się powtarzało, a w duszy wiekuista zgryzota, która oddziałała na stan jego wątroby. Cera p. Michała od téj słabości i wypadku przeszła w barwę cytrynową, któréj już nigdy nie utraciła. Błąd ten był dlań wyrzutem sumienia nieustannym, odebrał mu spokój, zatruł życie, wyrobił niesmak do pieniędzy, które powolną pracą zdobywać było potrzeba i naraził na straty, bo p. Michał odtąd ciągle brał na loterją, a nigdy trzech groszy wygrać nie mógł.<br>
{{tab}}Trawiony gorączką jakąś, którą siostra napróżno złagodzić się starała, niespokojny, kilka razy w fałszywe rzucił się spekulacje, drogo je opłacić musiał.<br>
{{tab}}Wkrótce potém, zapewne dla rozbicia smutnych myśli, jakie się w nim rodziły z tych medytacyj o uronionym półmiljonie, ożenił się Drzemlik prozą, z osobą chudą i nieco ospowatą, ale majętną. Ta rychło też siostrę księgarza za mąż wydała za człowieka podżyłego<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
756ub8b9t14zvyajw020r4vh3vdqwy6
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1442
100
1084536
3150814
2022-08-13T22:07:17Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>i statecznego, aby się pozbyć jéj z domu w którym sama rządzić i panować chciała. Małżeństwa oba poszły jak idą wszystkie im podobne, kolejami zwykłemi przez grudę i kamienie gościńca, na którym jeśli nie ma błota to kurz, jeśli niestanie pyłu to grzęzanie a na ostatek gołoledzie... panują.<br>
{{tab}}Co do państwa Byczków, dom ich, jeszcze przed wyniesieniem się z niego Mani, osierocony został przez staruszkę, która przeciągnąwszy żywot nad zwykłą jego miarę i marzenia młodości snując do końca, zmarła w dziwny bardzo sposób. W ostatnich czasach rzadko już bywała przytomna, często milcząca, a niekiedy wiódł a z sobą monologi podobne do tych, których parę razy byliśmy świadkami. Jednego dnia posłała o niezwykłéj godzinie po syna... który przyszedł natychmiast i zastał staruszkę już ubraną, w jedwabnéj sukni siedzącą w fotelu z książką do nabożeństwa na kolanach. Było to o godzinie ósméj rano.<br>
{{tab}}Zaledwie wszedł, Byczkowa poznała go po chodzie i odezwała się:<br>
{{tab}}— Ale to moje serce, mnie bo już by umie-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7fvojs5zvtsn99zdf13phfgld8jm7oh
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1443
100
1084537
3150815
2022-08-13T22:08:03Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>rać potrzeba... czas przyszedł, człowiek się tylko zapomniał... ja myślę to już dziś skończyć, nie ma czego dłużéj czekać... wzrok nie wróci... jego już nie zobaczę... o nie...<br>
{{tab}}— Co tam Mama takie rzeczy mówi! — rzekł Byczek.<br>
{{tab}}— A no! już mi się nie sprzeciwiaj, kiedy pora to pora — namyśliłam się, że taki żyć nie ma po co i dla czego... Coraz jakoś bałamuci się gorzéj w głowie, na oczy zapadam gorzéj chociaż niby to ja coś widzę, ale wy mnie osadziliście już ślepą... No! no! otóż już się wam i wyniosę. Bo to i tego pokoju potrzebujecie, i nie ma czego żyć, powiadam ci! Więc słuchajno, jak tobie na imię? Zacharjasz? a tak! słuchajże Zacharjaszu? czy ci to różnicy nie zrobi żebym ja sobie dziś umarła?<br>
{{tab}}— Ale kochana mamo, bo co mama mówi? przecież nikt nie umiera kiedy chce, aż gdy mu Bóg śmierć zeszłe.<br>
{{tab}}— No! no! już jak się z Panem Bogiem ułożę, mnie wiedzieć... poczciwy staruszek dawno mi powiada, że mogłabym sobie umrzeć, ale mi się nie chciało jeszcze, wszyst-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c4q77amu59x9jnnetouli4c3kclvtm7
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1444
100
1084538
3150816
2022-08-13T22:08:41Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>ko się czegoś lepszego spodziewałam i taki z temi wspomnieniami się żyło, a na progu trzeba będzie porzucić wszystko jak stare łachmany. Więc myślę sobie, to już umrę dziś, jakże ci się zda?<br>
{{tab}}— A! niechże Bóg uchowa! — rzekł Zacharjasz.<br>
{{tab}}— To dobrze, bo ty jesteś syn poczciwy i tak mówisz jak to się mówi kiedy dziecko pamięta przykazania Boże, ale swoją drogą, mnie bo już nudno stare kości dźwigać, trzeba się wybierać na tamten świat. A pochowacież mnie jak się patrzy? hę?<br>
{{tab}}— Moja matko kochana...<br>
{{tab}}— Co tam ceremonje, mów jak należy, a zrób jak cię poproszę. Na starym smętarzu, a ty może i nie wiesz gdzie stary smętarz?... ale ci powiedzą — jest grób w lewo w samym końcu muru. Był tam pomnik, pyramida z cegły, ale to się musiało obwalić ze szczętem, bo kto tam umarłych domu pilnuje. On tam pochowany nieboraczek, pieszczota moja jedyna, w żabotach i haftowanym fraku... połóżcie mnie koło niego. Myśmy sobie zawsze obiecy-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nil5eu0pauijmsbusstebkl1419sl5v
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1445
100
1084539
3150817
2022-08-13T22:10:06Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>wali leżeć wjednym grobie, ale to już nie wiem czy pozwolą, bo to stary grób.... to choć blizko...<br>
{{tab}}Byczek milczał, zimno tego słuchał, bo był przywykły do marzeń matki.<br>
{{tab}}— Dziś ja tedy umrę, jeśli tam wam nic nie zawadzę, alebym się na wyjezdném z księdzem chciała jakim zobaczyć. Oj! nagrzeszyło się dużo, dużo! potrzeba pana Boga przeprosić, niech przyjedzie jaki starowina, co się z nim dobrze zna, bo ci młodzi, to ja ich nie lubię.<br>
{{tab}}Byczek pobiegł do żony, opowiedział jéj co słyszał od matki, poszła i ona do niéj, ale otrzymawszy ponowioną prośbę o księdza, posłała po niego.<br>
{{tab}}Stara dosyć długo pozostała z nim zamknięta i przygotowała się jak do ostatniéj podróży, a gdy się wszystek obrzęd odbył, siadła w fotelu i prosiła o kawę, którą bardzo lubiła.<br>
{{tab}}— Moja droga Zacharjaszowa, — rzekła, — już to pewnie ostatni raz cię o to proszę, niechże będzie z kożuszkiem i parę sucharków.<br>
{{tab}}Ten apetyt staruszki, który się niespodzianie zjawił, przekonał Byczków i uspokoił ich,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1c1sxn5i5glmwep9hx2pkh61d2soc7n
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1446
100
1084540
3150818
2022-08-13T22:10:46Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>że marzenie śmierci było tylko jedném z przywidzeń zwykłych biednéj obłąkanéj.<br>
{{tab}}Podano jéj kawę, którą, wypiła z chciwością prawie.<br>
{{tab}}— A niechżeby ta dziewczynina co tu czasem bywa, — (dodała mając na myśli Manię, którą bardzo lubiła), niechby tu ona przyszła się pożegnać, tak mi się coś widzi, że to musi być jakaś moja wnuczka, tylko po kim to sobie przypomnieć nie mogę.<br>
{{tab}}Posłano po Kopciuszka, a gdy zwyczajem swym siadła u nóg jéj na stołeczku, staruszka objęła jéj główkę rękami drżącemi i pocałowawszy w czoło, odezwała się:<br>
{{tab}}— To już i ty zapewne wiesz, że ja odjeżdżam.<br>
{{tab}}— Dokąd babciu? — spytała Mania.<br>
{{tab}}— A no, tam, na inszy świat, wszystko gotowe do drogi, dusza wyprana i grzechy za oknem, ksiądz z sobą poniósł całą torbę. Bywajże mi zdrowa i szczęśliwa, a hrabiów nigdy nie kochaj.... to się na nic nie zdało, słodki owoc, ale w końcu szkodzi, potem zawsze jeśli nie krew to łzy, jeśli nie śmierć to fiksacja, a<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qpg54ulr3carajuqj3ykqp4vswqmw59
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1447
100
1084541
3150819
2022-08-13T22:11:16Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>serce ci wyżre zal do ostatniego kawałeczka. 0! tak!<br>
{{tab}}Tu zaczęła sobie różne rzeczy przypominać i zwoływać to pana Zacharjasza, to samą, a choć cni oboje wcale nie wierzyli w przeczucia matki i ciągle ją uspokajali, nic to na nią nie wpływało. Idea śmierci tkwiła w niéj ciągle.<br>
{{tab}}Gdy odeszli, spytała Mani czy jest dobrze ubrana, czy co poprawić niepotrzeba.<br>
{{tab}}— Widzisz moje serce, — rzekła, — kobieta i na tamten świat i do trumienki musi iść przystojnie. Ty nie wiesz jakam ja była piękna za młodu, a! to mnie też zgubiło. Kochali, kochali, a na co się to zdało? tak i umrzeć potrzeba i nawet wspomnienie chwil szczęścia porzucić.<br>
{{tab}}Odwróciła się potem jakby do Zacharjaszowej:<br>
{{tab}}— Moja Zacharjaszowa, — rzekła, — nie pożałujcież mi też a dajcie do trumny chustkę od nosa i mój flakonik, ten co od niego... Gdy w chwilę potem syn i synowa odeszli, po cichu trąciła w ramię Manię.<br>
{{tab}}— Dziecko ty moje, co ja ci powiem. Jest<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mrif08uw539vn2a3hu796tn98d24ya0
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/38
100
1084542
3150820
2022-08-13T22:11:47Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|ROZDZIAŁ III.|po=1em}}
{{c|'''Ceremonjały wtajemniczonych. Księgi magiczne. Rytuały. Szaty.'''|po=1em}}
{{f|lewy=auto|prawy=0em|width=20em|w=90%|
{{tab}}Circa autem ea {{Korekta|quae|quae accedunt}} ad hunc invocandi ritum primum est ut eligatur locus mundus, {{Korekta|acstus|castus}}, occlusus, quietus, semotusque ab omni strepitu, nullis alienis aspectibus subjectus. Hic primo {{Korekta|exorcitandus|exorcizandus}} est, atque consecrandus.<br>
{{c|Cornelius Agrippa, lib. IV „Occulta <br>{{Korekta|Philosofia|Philosophia}} in opera“.}}
|table|po=1.5em}}
{{tab}}Jak zaznaczyłem ceremonje, szaty, wonności, znaki — są niezbędne dla skoncentrowania woli adepta.<br>
{{tab}}Rytuały, nieraz skomplikowane, zostały przekazane przez starożytność; najszczegółowiej nam o nich opowiadają poniższe czarodziejskie księgi.<br>
{{tab}}1. {{roz*|Enchiridion,}} przypisywany Leonowi III. Miał jakoby ten papież ofiarować go królowi Karolowi Wielkiemu przez wdzięczność za wyznaczenie terytorjum, na którym w następstwie powstało państwo kościelne.<br>
{{tab}}2. {{roz*|Klucze Salomona,}} pochodzące pono od wielkiego żydowskiego króla i maga jednocześnie. Zbiór ten ewokacji duchów, datuje zapewne z czasów znacznie późniejszych i jest dziełem inicjowanego rabina.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7xyimem0dbf5o0qr55f28w6yxz382tn
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1448
100
1084543
3150821
2022-08-13T22:11:51Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>pod materacem w głowach szkatułeczka obwinięta chustką, podaj mi ją.<br>
{{tab}}Mania poszukała i przyniosła. Była to niegdyś ozdobna bronzami skrzyneczka, wielce używaniem nad psuta i spłowiała. Złocone bronziki wystawujące amorków z łukami napięte — mi trzymały się jeszcze po rogach, w środku była Venus na morskiéj konsze, zameczek wyobrażał dwa pyszczkami połączone gołębie. Stara dobyła kluczyka, który nosiła na sznureczku i otworzyła powoli zamek zardzewiały. Ze środka dobył się jakiś zapaszek ambry i zatęchłéj woni przedwiecznéj, nadpsutéj, która już nie była z tego świata, cóś nakształt balsamu, który słychać z trumien po secinach lat otwartych.<br>
{{tab}}W atłasem różowym wybitych poduszkach, leżały tu różne drobne sprzęciki, które stara chciwie zagarnęła rękami drżącemi. Był tam kameryzowany zegareczek wypukły z szafirową emalją i bukietem róż na niéj, kilka pierścionków, zwiędłe kwiatki, zdarta para rękawiczek, minjatura w oprawie złotéj wystawująca mężczyznę bardzo pięknego, w peruce<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aowlvi7un88zv2wuwapu7of98kpkb1a
3150822
3150821
2022-08-13T22:12:04Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>pod materacem w głowach szkatułeczka obwinięta chustką, podaj mi ją.<br>
{{tab}}Mania poszukała i przyniosła. Była to niegdyś ozdobna bronzami skrzyneczka, wielce używaniem nad psuta i spłowiała. Złocone bronziki wystawujące amorków z łukami napiętemi trzymały się jeszcze po rogach, w środku była Venus na morskiéj konsze, zameczek wyobrażał dwa pyszczkami połączone gołębie. Stara dobyła kluczyka, który nosiła na sznureczku i otworzyła powoli zamek zardzewiały. Ze środka dobył się jakiś zapaszek ambry i zatęchłéj woni przedwiecznéj, nadpsutéj, która już nie była z tego świata, cóś nakształt balsamu, który słychać z trumien po secinach lat otwartych.<br>
{{tab}}W atłasem różowym wybitych poduszkach, leżały tu różne drobne sprzęciki, które stara chciwie zagarnęła rękami drżącemi. Był tam kameryzowany zegareczek wypukły z szafirową emalją i bukietem róż na niéj, kilka pierścionków, zwiędłe kwiatki, zdarta para rękawiczek, minjatura w oprawie złotéj wystawująca mężczyznę bardzo pięknego, w peruce<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6a7cl95ta4n2611v9mnjlh26lwbe4w5
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1449
100
1084544
3150824
2022-08-13T22:12:44Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>i złotem haftowanym fraku, a z drugiéj strony z włosów cyfra na tle nadziei, były złamki niezrozumiałe różnych pamiątek. Staréj łzy ostatnie potoczyły się z oczów na te szczątki życia, przyłożyła do ust minjaturę i schowała ją za suknię. Wonią skrzyneczki napawała się długo, znać ona jéj coś przypominała, pierścionki pokładła na palce, rzeczy drobniejsze jak mogła pochowała przy sobie.<br>
{{tab}}— Jak umrę, — rzekła, — pilnuj ażeby mi tego nie poodbierali, chcę z tém być pochowana. Na cóż mnie na nowo ubierać mają, włożyć stare kości jak są do trumny i dosyć. Oni tam gotowi i na te kawałeczki się połakomić.... a to tam niewiele warto.<br>
{{tab}}Słuchajno jeszcze, — dodała po chwili, — coś ci chciałam powiedziéć. Żebyś o mnie pamiętała, naści to moje dziecko. To pierścionek, który mi jeszcze ojciec dał na imieniny kiedym miała lat piętnaście, niewiele on wart, ale ci przypomni żebyś się modliła za grzeszną duszę twojéj babki.<br>
{{tab}}Obrączka z turkusikiem, którą sama wło-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sq2xh1lfdaf2n9if1ln6ve1tty1tc91
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1450
100
1084545
3150825
2022-08-13T22:13:28Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>żyła Mani, zbyt małéj w istocie była wartości, aby się ona mogła wahać ją przyjąć.<br>
{{tab}}— A teraz, — rzekła, zasiadając się głębiéj w krześle, — bywajcie mi zdrowi i szczęśliwi, pożegnajmy się z sobą.<br>
{{tab}}Mani zebrało się na łzy, obie popłakały uścisnąwszy się, ale ją staruszka zaraz odprawiła, i znów przywołała Zacharjaszów oboje.<br>
{{tab}}— Niech się ja z wami jeszcze pożegnam, — rzekła poważnie, — Bóg ci zapłać Zacharjaszu za schronienie i serce, boś doprawdy dobrym był synem dla mnie, a ja tam wam obojgu nieraz dokuczyłam. A! bo też się tam ta dusza tłukła po kościach jak ptak w klatce. Darujcież mi a nie pamiętajcie. Co tam po mnie rupieci jest oddajcie ubogim, wy się tém nie wspomożecie.... Mnie pochowajcie tak jak stoję, nie trzeba ubierać, umyślniem się dziś już odziała na to. Moja Zacharjaszowa, — dodała, — dziękuję ci i przepraszam za kłopot, który miałaś ze mną, dokuczyłam ci nieraz, obca a miałaś litość nad starą, Bóg ci to w dzieciach nagrodzi.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bilpllowcw5zfab43nzmsrnt4grelh6
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1451
100
1084546
3150826
2022-08-13T22:14:10Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>{{tab}}— Ale co tam o tém mówić! — popłakując przerwała rozczulona Byczkowa.<br>
{{tab}}— Proszę cię serce, w trumnę jak mnie będą kłaść, niech mi pod głowę położą tę poduszeczkę starą, co to ja ją lubię, ona się nie zda nikomu, a moja głowa do niéj od szczęśliwszych czasów przywykła.<br>
{{tab}}Papiery Zacharjasz znajdzie w nogach pod materacem zawiązane w chustce, to tam różne niepotrzebne.... niechby ze mną w trumnę położyli to najlepiéj, albo spalić, bo co tam obcy mają czytać i śmiać się. Głupiemu wszystko śmieszne, choćby krwią pisane. Bywajcie mi zdrowi, która tam godzina?<br>
{{tab}}Byczek odpowiedział że był wieczór.<br>
{{tab}}— No, to i mnie czas ruszać, żeby tam drzwi nie pozamykali, i żebyście ze mną w nocy kłopotu nie mieli jeszcze. Zostawcie mnie trocha samą to się pomodlę, a dajcie mi książkę do ręki, choć niedowidzę, ale to się lepiéj przypomina gdy książkę się weźmie.<br>
{{tab}}Zmęczeni całym tym dniem wyszli oboje Byczkowie, pewni, że stara marzyła sobie na<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
efibzk27seqcr3u1on8nwac4hku49gh
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1452
100
1084547
3150827
2022-08-13T22:14:44Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>jawie jak zawsze. Służącą, tylko zostawiono w blizkim pokoju na zawołanie.<br>
{{tab}}Poczuwszy się samą, jak opowiadała sługa, staruszka poczęła modlić się gorąco, przewracając kartki w książce z wielkim pośpiechem, i płakała po trosze i biła się w piersi, potem przeżegnała, ręce złożyła jak do modlitwy, uśmiechnęła dziwnie słodko i westchnęła z cicha.<br>
{{tab}}Siedziała tak nieruchoma zupełnie jakby śpiąca.... Była już dziesiąta wieczorem, gdy przyszła sługa radzić się pani Zacharjaszowéj, czyby jéj w łóżko nie położyć, ale gdy Byczek wszedł do matki, zastał ją bez życia i skostniałą.<br>
{{tab}}Dziwne to życie, dziwną też skończyło się śmiercią.<br>
{{tab}}W parę dni potem ubogi pogrzeb wyszedł ze Śto-Krzyzkiéj ulicy, wioząc staruszkę na Powązki i mogiła żółta przysypała czarną trumnę, w któréj ostatnia miłość Augustowskiéj epoki usnęła na wieki z zeschłemi kwiatkami na wyschłéj od tęsknoty piersi.<br>
{{tab}}Państwo Byczkowie po zgonie matki nie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aaobvocq0z4edyh46up8bf7dv02zci7
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1453
100
1084548
3150829
2022-08-13T22:15:34Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>zmienili wcale trybu życia i wiedli je tak porządnie i regularnie jak dawniéj, a byli też bardzo szczęśliwi. Byczek nie wyniósł się ze swojego pokoju, choć mógł zająć wygodniejszy po matce, dla tego, że musiałby był zmienić miejsce, w którém przywykł stawiać cybuch pod oknem, a wreszcie i wszystkie obyczaje poobiednich godzin, które się stały nałogiem.<br>
{{tab}}Przychodzi nam na myśl, że się kto gotów o pana Adolfa Szwarca, o godnego ojca jego, matkę, a nawet rumianą i hożą kuzynkę zapytać, a przekonani jesteśmy, że szczerze Bogiem a prawdą opowiadając to cośmy słyszeli, za najpewniejszą rzecz w świecie, możemy być posądzeni o wymyślne epilogowanie naszéj powieści. Bo ciężko w istocie przypuścić, żeby taki elegant jak pan Adolf ożenił się z Basią? tymczasem wszyscy mi zaręczają że to nastąpiło, nie rychléj wprawdzie, jak w rok po rozstaniu się jego z piękną Elwirą. Wiemy, że ojciec i matka byli temu mocno przeciwni zrazu, ale Bartłomiéj przypomniawszy sobie historję butów kozłowych, jakoś nare-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kqb4t6475f9i0uqrphd3in61t7v9cza
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1454
100
1084549
3150830
2022-08-13T22:16:02Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>szcie przystał. Adolf postanowienie to uczynił dziwnie nagle, i gdy się Basi oświadczył, panna byłaby z podziwu i szczęścia zemdlała, ale mdleć ją jakoś nie nauczyli za młodu i obeszło się serdecznemi Izami. Pani Szwarcowa, acz małomówna i stroniąca od salonów, lubiąca wieś i ciszę, tak przyzwoicie jednak wygląda kiedy się pokaże w Warszawie, że niktby ją nie posądził, iż własnemi rękami prała bieliznę i karmiła ptastwo domowe. Mąż jéj jest zawsze ozdobą najlepszych towarzystw, które mu trochę za złe mają, że żony szukał w głębinach tych społecznych otchłani, w które nawet wzrok ich domowy nie sięga.<br>
{{tab}}Tyle o naszych znajomych, do których wypadałoby może dodać Wydyma, który wkrótce potem się ożenił. Spowodowała tę niespodziewaną determinacją bytność Zeżgi, który w pannie Salomei poznał swą dawną, pierwszą, ostatnią i jedyną miłość, przebaczył jéj i sam upornie chodził około tego, aby skojarzyć małżeństwo zdające się obiecywać choć krótką jesienną, ale pogodną godzinę szczęścia<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
69xpx82embm75knmuhepew3h5pyqksg
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1455
100
1084550
3150832
2022-08-13T22:19:25Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>biednemu kalece i biednéj sierocie. Zmartwiła się tylko tym wypadkiem kuzynka, do któréj Wydym chodził na obiady, bo cała jéj nadzieja zapisu dla dzieci upadła. Zeżga zamieszkał na dole w kamienicy przyjaciela i służył im obojgu, patrząc załzawionemi oczyma na ich szczęście, od którego złowrogie wpływy gotów był grubym swym kijem odganiać.<br>
{{tab}}Znakomity twórca win, któregośmy chwilowo widzieli oddanym ważnemu zajęciu naśladowania tego co Pan Bóg tylko dobrze umie robić, ożeniony z wdową, wiedzie swój handel zawsze wielce pomyślnie. Wina tylko tyle kupuje, ile sam na własny potrzebuje użytek.<br>
{{tab}}Niewiem już kogoby nam do tego długiego regestru brakło, ale wrazie opuszczenia, zapewnić mogę ciekawych losu pozostałych osób, że te albo już pomarły, albo umrą niezawodnie. Jest to jedna rzecz, w świecie tak niechybna, wedle ks. Baki, że prorokując ją, nigdy się na kłamstwo narazić nie można.
<br>
{{tab}}''Bruksella d. 3 stycznia 1862.''<br><br>
{{c|{{f*|{{roz*|Koniec.|0.5}}|kap}}|w=120%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fy9da6ukob3tkc7xpb6iun046potn4g
3150837
3150832
2022-08-13T22:22:58Z
Wieralee
6253
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wieralee" /></noinclude>biednemu kalece i biednéj sierocie. Zmartwiła się tylko tym wypadkiem kuzynka, do któréj Wydym chodził na obiady, bo cała jéj nadzieja zapisu dla dzieci upadła. Zeżga zamieszkał na dole w kamienicy przyjaciela i służył im obojgu, patrząc załzawionemi oczyma na ich szczęście, od którego złowrogie wpływy gotów był grubym swym kijem odganiać.<br>
{{tab}}Znakomity twórca win, któregośmy chwilowo widzieli oddanym ważnemu zajęciu naśladowania tego co Pan Bóg tylko dobrze umie robić, ożeniony z wdową, wiedzie swój handel zawsze wielce pomyślnie. Wina tylko tyle kupuje, ile sam na własny potrzebuje użytek.<br>
{{tab}}Niewiem już kogoby nam do tego długiego regestru brakło, ale wrazie opuszczenia, zapewnić mogę ciekawych losu pozostałych osób, że te albo już pomarły, albo umrą niezawodnie. Jest to jedna rzecz, w świecie tak niechybna, wedle ks. Baki, że prorokując ją, nigdy się na kłamstwo narazić nie można.<br>
<br>
{{tab}}''Bruksella d. 3 stycznia 1862.''<br><br>
{{c|{{f*|{{roz*|Koniec.|0.5}}|kap}}|w=120%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0ciwc7lsurnqg5soqh39uowvv89bvip
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/39
100
1084551
3150833
2022-08-13T22:19:45Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}3. {{roz*|Księgi Alberta.}} Z dzieł teologa i okultysty Alberta Wielkiego (1196 — 1280) porobiono wyciągi i stworzono dwa traktaty: t. zw. „Alberta Wielkiego“, gdzie wraz z zaklęciami pomieszczono szereg rad z dziedziny magji naturalnej i „Alberta Małego“, w którym to zbiorku, nawet wtajemniczony, nic poza stekiem najbezsensowniejszych bredni nie odnajdzie.<br>
{{tab}}4. {{roz*|Księga zaklęć Honorjusza,}} najniesłuszniej przypisywana papieżowi Honorjuszowi II, w istocie prawdopodobnie, dzieło anty-papieża z Avignonu, który również kazał się nazywać Honorujszem II. Jest to, jak określa ją Eliphas Levi, jedna z najbardziej szatańskich i przewrotnych ksiąg ludzkości. Na niej opiera się „czarna magja“ i daje ona sposoby ewokacji potęg złych. Rytuały tam zawarte są krwawe, zbrodnicze i wstrętne.<br>
{{tab}}Nakoniec wiele szczegółów odnaleźć można w Paracelsie, który całą swą wiedzę zaklął w znaki, jedynie uczniom dostępne, macrocosmu i microcosmu.<br>
{{tab}}Opis urządzenia komnaty, czy kaplicy magicznej, odnajdziemy w „Filozofji tajnej“ Korneljusza Agrypy, Opis ten, zmodyfikowany i zastosowany do naszych czasów, powtórzył w „Magji praktycznej“ — Papus:<br>
{{tab}}„Dla operacji należy wybrać pokój, możliwie odosobniony, by módz czynić doświadczenia, bez przeszkód. Ściany będą pokryte białą materją. Po określeniu czterech stron, odpowiadającym czterem stronom świata — na zachodzie ustawić {{roz*|laboratorjum,}} składające ze stołu, o szklanym blacie, nakrytego białą ceratą.<br>
{{tab}}Na wschodzie stać będzie {{roz*|oratorjum,}} które składa się:<br>
{{tab}}a) {{roz*|z ołtarzyka,}} pokrytego cienkim płótnem,<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
it97aohq35uzcsuqnoz23p4xo45ppvi
Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom VI
0
1084552
3150836
2022-08-13T22:22:25Z
Wieralee
6253
n
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu
|autor = Józef Ignacy Kraszewski
|tytuł = [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|Kopciuszek]]
|podtytuł =
|tom = Tom VI
|wydawca = Maurycy Orgelbrand
|druk = K. Kowalewski
|rok wydania = 1893
|okładka= PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
|strona z okładką = 999
|miejsce wydania = Wilno
|strona indeksu = PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
|źródło = [[commons:File:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu|Skany na Commons]]
|poprzedni = Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom V
|następny =
|inne = {{epub}}
{{Całość|Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/całość|epub=i|powieść|Cała}}
}}
{{CentrujStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1213 to=1214 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1215 to=1455 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}}
[[Kategoria:Józef Ignacy Kraszewski]]
[[Kategoria:Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|Kt5]]
1yixjhlhqgligrb2wiu4ddnga6d9ug8
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/40
100
1084553
3150839
2022-08-13T22:23:48Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tab}}b) {{roz*|z szafki,}} na lewo od ołtarzyka, równie biało wewnątrz wysłanej, zawierającej przedmioty magiczne,<br>
{{tab}}c) {{roz*|z szafy,}} na prawo ołtarza, zawierającej symbole najważniejszych kultów uprawianych na ziemi,<br>
{{tab}}d) {{roz*|firanki,}} oddzielającej laboratorjum od oratorjum,<br>
{{tab}}e) miejsca średnicy 2 m., przeznaczonego na {{roz*|„koło magiczne“.}}<br>
{{tab}}Tyle Papus. Dodaję, dla należytego zrozumienia, że najważniejszemi {{Korekta|przedmotami|przedmiotami}} magicznemi są: pentagram, szpada, {{Korekta|ności ect.<br>lampa,|lampa,}} laska, sztylet, zwierciadło, trójnóg, naczynia do {{Korekta|won-|wonności ect.}}<br>
{{tab}}Operacje magiczne, odpowiadają kabalistycznej liczbie siedmiu. Są to:<br>
{{tab}}1) Dzieła światła i bogactwa, pod auspicjami Słońca (niedziela),<br>
{{tab}}2) Dzieła odgadywania i tajemnicy pod auspicjami Księżyca (poniedziałek),<br>
{{tab}}3) Dzieła gniewu i kary pod auspicjami Marsa (wtorek),<br>
{{tab}}4) Dzieła wiedzy i elokwencji pod auspicjami Merkurego (środa),<br>
{{tab}}5) Dzieła ambicji i polityki pod auspicjami Jowisza (czwartek),<br>
{{tab}}6) Dzieła miłości pod auspicjami Wenus (piątek),<br>
{{tab}}7) Dzieła przekleństwa i śmierci po auspicjami Saturna (sobota).<br>
{{tab}}Mag co pragnie czynić {{roz|dzieła światła}} winien operować w niedzielę od północy do ósmej rano, lub od trzeciej popołudniu do dziesiątej wieczór. Będzie ubrany w szatę purpurową, w tjarę i złote bransolety. Naczynie z wonnościami i trójnóg otoczone będą girlandami z lauru i heliotropów; {{pp|zapa|chy}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nw21i7apell3uv3ta43p8uidnqrqrnk
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/41
100
1084554
3150841
2022-08-13T22:29:56Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|zapa|chy}} do spalania — cynamon, szafran i czerwone drzewo santalowe. Pierścień będzie z chryzolitem, lub rubinem; jako dywan — skóra lwa.<br>
{{tab}}W {{roz|poniedziałek}} — dzień tajemniczości i dywinacji, szaty będą białe, lamowane srebrem; na szyi potrójny naszyjnik z pereł, kryształów i selenitów; tjara pokryta jedwabiem żółtym, z wyhaftowanemi znakami, tworzącemi po hebrajsku monogram Gabriela, jak to opisuje Cornelius Agrypa. Wonności — ambra, kamfora, aloes i białe drzewo santalowe. Unikać czarnych szat i czarnych przedmiotów i nie mieć na sobie innego metalu, prócz srebra.<br>
{{tab}}{{roz|Wtorek}} jest {{roz*|dniem dzieł gniewu;}} też szaty będą koloru ognia, rdzy, lub krwi ze stalowym pasem i bransoletami; tjara okolona żelazem; nie będzie się mag posługiwał laską — jedynie sztyletem i szpadą; girlandy — z kwiatów absyntu, na palcu stalowy pierścień z ametystem.<br>
{{tab}}W {{roz*|środę,}} dniu, poświęconym {{roz*|poznaniu i wiedzy,}} szaty są zielone lub tęczowe; naszyjnik z wydrążonych pereł napełnionych merkurym (rtęcią); zapach — benzoes; kwiaty — narcyzy, lilje, majeranek; kamień pierścienia — agat.<br>
{{tab}}{{roz|Czwartek}} poświęcony {{roz*|jest ambicji,}} polityce, {{Korekta|rónież|również}} dziełom religji. Ubiór jest koloru szkarłatnego, na czole mosiężna opaska ze znakiem Jowisza i trzema słowy: Giarar, Bethar, Samgabiel. Zapachy — szafran, balsam, ambra; girlandy — z liści dębu i topoli; pierścień zdobi szmaragd lub szafir.<br>
{{tab}}W {{Korekta|{{roz|Piąte}}k,|{{roz|piąte}}k,}} dzień miłości, mag ubierze szaty blado niebieskie (lazurowe), obramowane zielonym i różowym; tjara, bransolety są z miedzi polerowanej. Girlandy — z fiołków, róż i myrrhy. Pierścień z turkusami, a tjarę przybiorą lapis-lazuli<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pi6l0ciw03c7ihdibjcub0nuh5fnmin
Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/całość
0
1084555
3150842
2022-08-13T22:30:16Z
Wieralee
6253
n => przekroczono ilość szablonów
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu
|autor = Józef Ignacy Kraszewski
|tytuł = [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|Kopciuszek]]
|podtytuł =
|wydawca = Maurycy Orgelbrand
|druk = S. Orgelbrand <br>K. Kowalewski
|rok wydania = 1893
|okładka= PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
|strona z okładką = 7
|miejsce wydania = Wilno
|strona indeksu = PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
|źródło = [[commons:File:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu|Skany na Commons]]
|poprzedni =
|następny = Kopciuszek (Kraszewski, 1863)/Tom I
|inne = {{epub|Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|epub=i}}
}}
{{CentrujStart2}}<!--- tom I -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=7 to=8 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=9 to=293 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom II -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=299 to=300 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=301 to=547 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom III -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=559 to=560 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=561 to=776 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom IV -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=779 to=780 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=781 to=986 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom V -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=999 to=1000 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1001 to=1210 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom VI -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1213 to=1214 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1215 to=1455 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}}
[[Kategoria:Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|**]]
ljn6cujshsnfxcs7whooicq8g3bzf7d
3150843
3150842
2022-08-13T22:31:19Z
Wieralee
6253
[[WS:Narzędzia/disFixer|poprawa przek.]]
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu
|autor = Józef Ignacy Kraszewski
|tytuł = [[Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|Kopciuszek]]
|podtytuł =
|wydawca = Maurycy Orgelbrand
|druk = S. Orgelbrand <br>K. Kowalewski
|rok wydania = 1893
|okładka= PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
|strona z okładką = 7
|miejsce wydania = Wilno
|strona indeksu = PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu
|źródło = [[commons:File:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu|Skany na Commons]]
|poprzedni = Kopciuszek (Kraszewski, 1863)
|następny =
|inne = {{epub|Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|epub=i}}
}}
{{CentrujStart2}}<!--- tom I -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=7 to=8 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=9 to=293 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom II -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=299 to=300 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=301 to=547 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom III -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=559 to=560 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=561 to=776 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom IV -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=779 to=780 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=781 to=986 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom V -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=999 to=1000 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1001 to=1210 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{---|}}<br><br>
{{CentrujStart2}}<!--- tom VI -->
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1213 to=1214 />
<br><br>
{{CentrujKoniec2}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu" from=1215 to=1455 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Józef Ignacy Kraszewski}}
[[Kategoria:Kopciuszek (Kraszewski, 1863)|**]]
damyqqf3ygg72r4o78p4dvrue3vdyd5
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/43
100
1084556
3150844
2022-08-13T22:34:56Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tns|[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 043.jpg|400px|center|thumb|{{c|Pentagramy, służące do ewokacji duchów. Pierwszy z jednym szpicem skierowanym ku górze przedstawia siły światła, zaś drugi — potęgi ciemności i piekieł.|przed=10px|po=10px}}]]}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jnvee9l282hl5n58nj1v9agu0jcb7ie
3150849
3150844
2022-08-13T22:46:21Z
Seboloidus
27417
size
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tns|[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 043.jpg|300px|center|thumb|{{c|Pentagramy, służące do ewokacji duchów. Pierwszy z jednym szpicem skierowanym ku górze przedstawia siły światła, zaś drugi — potęgi ciemności i piekieł.|przed=10px|po=10px}}]]}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lwqxmtyw884avxsyfggym0xy0ey7ymi
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/42
100
1084557
3150846
2022-08-13T22:38:42Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>i beryle. Na piersi mag zawiesi talizman miedziany ze znakiem Venery i napisem: {{roz*|Aveeva, Vadelilith.}}<br>
{{tab}}Nakoniec {{roz*|w sobotę, dzień przekleństwa i śmierci suknia}} będzie czarna, lub brunatna z pomarańczowym haftem. Na szyji medal ołowiany ze znakiem Saturna i słowy: {{roz*|Almalec, Aphiel, Zarahiel;}} zapachy składają się przeważnie z siarki i asafoetidy; pierścień ma onyks za kamień, przyczem ma być na onyksie wyryta postać Janusa o dwóch obliczach.<br>
{{***}}
{{tab}}Z przedmiotów magicznych, najważniejszemi są: pentagram, laska, szpada i lampa. W operacjach wysokiej magji adept posługuje się lampą i laską; przy magji czarnej zastępuje się laskę — szpadą; lampę — świecznikiem, ustalonym przez Cardana. Różnicę tą wyjaśnię w rozdziale poświęconym czarnej magji.<br>
{{tns|[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 043.jpg|400px|right|thumb|{{c|Pentagramy, służące do ewokacji duchów. Pierwszy z jednym szpicem skierowanym ku górze przedstawia siły światła, zaś drugi — potęgi ciemności i piekieł.|przed=10px|po=10px}}]]}}
{{tab}}{{roz*|Pentagram,}} zwany w szkołach gnostyckich, gwiazdą płomienistą, jest symbolem wszechpotęgi maga. Jest to gwiazda pięciokątna z szeregiem wpisanych w nią liter, znaków lub rysunków.<br>
{{tab}}Pentagram w zależności, czy odwrócony jest jednym, czy dwoma szpicami do góry, reprezentuje różne siły. Jeżeli jedno ramię mamy — będzie to obrazem dobra i światła, jeżeli zaś {{Korekta|strerczą|sterczą}} dwa rogi — emblemat zła i potęg ciemnych. Symbolicznie to przedstawił Kornelius Agrypa, wpisując w pierwszy z tych pięciokątów figurę człowieka z napisem „Adam — Eve“, zaś w drugi potwornego kozła, którego dwa rogi łączą się ze szpicami, stercząc ku górze. Nazwy tam czytamy demonów, {{pp|Sa|mael}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
euu6wobxx5isamfg3bq4xsdnghv828y
3150848
3150846
2022-08-13T22:39:14Z
Seboloidus
27417
dt
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>i beryle. Na piersi mag zawiesi talizman miedziany ze znakiem Venery i napisem: {{roz*|Aveeva, Vadelilith.}}<br>
{{tab}}Nakoniec {{roz*|w sobotę, dzień przekleństwa i śmierci suknia}} będzie czarna, lub brunatna z pomarańczowym haftem. Na szyji medal ołowiany ze znakiem Saturna i słowy: {{roz*|Almalec, Aphiel, Zarahiel;}} zapachy składają się przeważnie z siarki i asafoetidy; pierścień ma onyks za kamień, przyczem ma być na onyksie wyryta postać Janusa o dwóch obliczach.<br>
{{***}}
{{tab}}Z przedmiotów magicznych, najważniejszemi są: pentagram, laska, szpada i lampa. W operacjach wysokiej magji adept posługuje się lampą i laską; przy magji czarnej zastępuje się laskę — szpadą; lampę — świecznikiem, ustalonym przez Cardana. Różnicę tą wyjaśnię w rozdziale poświęconym czarnej magji.<br>
{{tns||[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 043.jpg|400px|right|thumb|{{c|Pentagramy, służące do ewokacji duchów. Pierwszy z jednym szpicem skierowanym ku górze przedstawia siły światła, zaś drugi — potęgi ciemności i piekieł.|przed=10px|po=10px}}]]}}
{{tab}}{{roz*|Pentagram,}} zwany w szkołach gnostyckich, gwiazdą płomienistą, jest symbolem wszechpotęgi maga. Jest to gwiazda pięciokątna z szeregiem wpisanych w nią liter, znaków lub rysunków.<br>
{{tab}}Pentagram w zależności, czy odwrócony jest jednym, czy dwoma szpicami do góry, reprezentuje różne siły. Jeżeli jedno ramię mamy — będzie to obrazem dobra i światła, jeżeli zaś {{Korekta|strerczą|sterczą}} dwa rogi — emblemat zła i potęg ciemnych. Symbolicznie to przedstawił Kornelius Agrypa, wpisując w pierwszy z tych pięciokątów figurę człowieka z napisem „Adam — Eve“, zaś w drugi potwornego kozła, którego dwa rogi łączą się ze szpicami, stercząc ku górze. Nazwy tam czytamy demonów, {{pp|Sa|mael}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mkhbqb96gu7s807k6emq8lg18m6gx58
3150850
3150848
2022-08-13T22:46:42Z
Seboloidus
27417
size
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>i beryle. Na piersi mag zawiesi talizman miedziany ze znakiem Venery i napisem: {{roz*|Aveeva, Vadelilith.}}<br>
{{tab}}Nakoniec {{roz*|w sobotę, dzień przekleństwa i śmierci suknia}} będzie czarna, lub brunatna z pomarańczowym haftem. Na szyji medal ołowiany ze znakiem Saturna i słowy: {{roz*|Almalec, Aphiel, Zarahiel;}} zapachy składają się przeważnie z siarki i asafoetidy; pierścień ma onyks za kamień, przyczem ma być na onyksie wyryta postać Janusa o dwóch obliczach.<br>
{{***}}
{{tab}}Z przedmiotów magicznych, najważniejszemi są: pentagram, laska, szpada i lampa. W operacjach wysokiej magji adept posługuje się lampą i laską; przy magji czarnej zastępuje się laskę — szpadą; lampę — świecznikiem, ustalonym przez Cardana. Różnicę tą wyjaśnię w rozdziale poświęconym czarnej magji.<br>
{{tns||[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 043.jpg|300px|right|thumb|{{c|Pentagramy, służące do ewokacji duchów. Pierwszy z jednym szpicem skierowanym ku górze przedstawia siły światła, zaś drugi — potęgi ciemności i piekieł.|przed=10px|po=10px}}]]}}
{{tab}}{{roz*|Pentagram,}} zwany w szkołach gnostyckich, gwiazdą płomienistą, jest symbolem wszechpotęgi maga. Jest to gwiazda pięciokątna z szeregiem wpisanych w nią liter, znaków lub rysunków.<br>
{{tab}}Pentagram w zależności, czy odwrócony jest jednym, czy dwoma szpicami do góry, reprezentuje różne siły. Jeżeli jedno ramię mamy — będzie to obrazem dobra i światła, jeżeli zaś {{Korekta|strerczą|sterczą}} dwa rogi — emblemat zła i potęg ciemnych. Symbolicznie to przedstawił Kornelius Agrypa, wpisując w pierwszy z tych pięciokątów figurę człowieka z napisem „Adam — Eve“, zaś w drugi potwornego kozła, którego dwa rogi łączą się ze szpicami, stercząc ku górze. Nazwy tam czytamy demonów, {{pp|Sa|mael}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jbhmbqsxhasu131ly84hlpn6e0xfdd9
Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/185
100
1084558
3150847
2022-08-13T22:38:56Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>s gimyenya braczee swee {{f*|''(!)''|w=85%}}, bo sam pan iest dzedziczstwo gich, iakosz gest movil k niim: Toto gest prawo kapľańske* w ľudu y od tich, ktosz* offyeruge obyati swe, wolu albo owcz{{ø}} obyatuy{{ø}}cz. Y dadz{{ø}} kaplanom plecze, y dobree pirwey urodi uzitki vinnee y oleyowe, y dzal velni ze wszego strzizenya. Bo gego iest viszvolil pan bog twoy ze wszego pokolenya twego, aby stal a sluzil ymyenyu pana boga twego, on y synowye na wyeki. A iestli wnidze sluga kosczelni z nyektorego myasta twego we wszem Israhelu, v nyemze gest przebiwal, a chczalliby sy{{ø}} wroczicz, {{roz|z{{ø}}day}}{{ø}} myescza, ktores iest vivzolil* pan: sluzicz b{{ø}}dze v imy{{ø}} pana boga swego, iako wszistczi bracza gego, sludzy kosczolovi, ktorzisto stan{{ø}} tego czasu przed panem. Cz{{ø}}scz pokarmu veszmye t{{ø}}{{ø}}sz, ktor{{ø}}sz y gini, procz tego czosz sy{{ø}} w gego myescze z oczcziszni {{f*|''(oćccyzny)''|w=85%}} gemu dostanye. Gdisz vnidzesz do zemye, ktor{{ø}}szto pan bog da tobye, choway sy{{ø}}, abi nye nasladował ganyebnosczi wszistkich tich narodow, aby nye bil u czebye nalezon, genzeby obyatowal syna swego, albo dzewk{{ø}} sw{{ø}} wyod{{ø}}cz przesz ogyen. albo ktosby czarownikow patrzal, {{roz|viprawya}}l sny y gusla. Nye b{{ø}}dze cźarownik* ani {{roz|guszlni}}k u czebye, ani których<ref name="P185">Miało być: ani któryby... opytał... szukał.</ref> {{roz|wyesczniko}}w opytay<ref name="P185" /> ani {{roz|krzivic}}h prorokow, ani sukay<ref name="P185" /> od martwiich prawdi. Bo wszego tego nyenavidzi pan, a prze takye grzechi zagladzi ge {{f*|''[w]''|w=85%}} wesczu waszem. Przespyeczni b{{ø}}dzesz a przes poka{{f*|''(la)''|w=85%}}nya s panem bogyem twim. Rodowye czito, ktorichzeto obdzerzisz zemy{{ø}}, guslnikow a czarownikow sluchay{{ø}}. ale ty od pana boga twego gynako ges ustawyon. Proroka s rodu twego a s braczey twey, yako mnye, wzbudzi tobye pan bog twoy. Tego b{{ø}}dzesz sluchacz, iakosz prosyl na Oreb od pana boga swego, gdisz sy{{ø}} sebraw we wsem sgromadzenyu, movilesz rzek{{ø}}cz: Wy{{ø}}czey nye usslisz{{ø}} glosu pana boga mego, y ognya tegoto przewyely<math>||</math><ref name="K78" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 78</ref>kyego nye usrz{{ø}} na wyeki wy{{ø}}czey, abich snad {{f*|''(snać)''|w=85%}} nye umarl. Y rzekl iest pan ku mnye: Wszitko s{{ø}} dobrze movil{{f*|''(i)''|w=85%}}. Proroka wzbudz{{ø}} gim s posrzotku braczey gich, rownego tobye. y wloz{{ø}} slowa ma w usta gego, y b{{ø}}dze movicz k nim wszitko, czosz gemu przikaz{{ø}}. Ale ktosz slow gego nye b{{ø}}dze chczecz sliszecz, ktores b{{ø}}dze mowicz w ymy{{ø}} me: ya mscziczel b{{ø}}d{{ø}}. Ale prorok, genze wsgardzoni, pogorszon s{{ø}}{{ø}}cz, b{{ø}}dze chczecz movicz v imy{{ø}} me, ktoregozem ya gemu nye przikazal aby movil, {{f*|''(al)''|w=85%}}bo z ymyenya ginich bogow: zabyt b{{ø}}dze.
A iestlibi ty milcz{{ø}}nim<ref>Miało być: milczącym.</ref> pomislenim odpowyedzal: ktorim ubiczagem* mog{{ø}} sroz{{f*|''(u)''|w=85%}}myecz slowa, ktoregosz gest pan nye movil? toto znamy{{ø}} b{{ø}}dzesz myecz: Czosz gest on prorok z ymyena bozego prorokowal, a to sy{{ø}} nye stalo: tego iest pan nye movil. ale s boyaszni<ref>W Wulg. ''„tumorem“,'' co wziął za ''„timorem“.''</ref> swego umisla składal gest<noinclude><div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c2b6sw407ye7l0ydp1ocj9y2hwwy6fn
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/44
100
1084559
3150851
2022-08-13T22:53:08Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|Sa|mael}} — Lilith. Prócz powyższych, znany jest jeszcze pentagram Paracelsa, zmodyfikowany przez Eliphasa Levi. Zawiera on szereg liter hebrajskich, zaś w otoku słowo: „Te-tra-gram-ma-ton“. W zależności też, jakie istności wywołujemy zmienia się pozycja pentagramu. Jeśli wywołujemy duchy światła, należy ułożyć gwiazdę na ołtarzu tak, by jeden jej kąt był zwrócony do góry; odwrotnie, gdy chodzi o widma piekielne lecz wówczas należy koniec szpady trzymać na początku gwiazdy.<br>
{{tab}}W życiu pentagram odwrócony również napotykamy: na czapkach bolszewickich żołnierzy.<br>
{{tab}}Po tem co powiedziałem o dwóch ośrodkach wtajemniczenia — trudno być bardziej jasnym!<ref>Z komentarzy światła i słońca można przytoczyć takie ezoteryczne tłomaczenie.<br>{{tab}}Gwiazda alegoryczna magów nie jest niczem innem, jak tajemniczym pentagramem, a trzej królowie, dzieci Zoroastra, prowadzeni przez nią do grobu Boga mikrokosmicznego, wystarczają, by ustalić początki prawdziwie kabalistyczne i magiczne religji chrześcijańskiej.<br>{{tab}}Jeden z króli-magów jest biały, drugi czarny, zaś trzeci brunatny. Biały ofiarowywuje złoto, symbol życia i światła; czarny — myrrhę, obraz nocy i śmierci; brunatny — kadzidła, emblemat złączenia; potem wracają oni do swych krajów, lecz odmienną drogą — co znaczy, że nowe tory powstały, celem zaprowadzenia ludzkości do prawdy.</ref>.<br>
{{tns||[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemnice masonerji i masonów ilustracja 020.jpg|300px|left]]}}
{{tab}}Niejednokrotnie, specjalnie w lożach masońskich, zauważyć możemy literę G pośrodku „gwiazdy płomienistej“. Oznacza to „gnosis“ (wiedzę) lub „genesis“ — dwa święte wyrazy starożytnej kabały. W lożach francuskich komentują również jako: „grand architecte“, t. j. Stwórca najwyższy. Pentagram w paru skrótach, w paru literach wpisanych, zawiera całą naukę, jest esencją i kwintesencją dogmatyki tajemnej. Należy do<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7xa9c59fqijdbwhiks4yybo7gb85ijk
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/45
100
1084560
3150852
2022-08-13T22:58:20Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>najwyższych świętości wtajemniczenia; adepci wymawiają to słowo ze specjalnym szacunkiem; komentowanie, lub wyjaśnianie znaków profanom — poczytywane jest za zdradę.<br>
{{tns|[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemnice masonerji i masonów ilustracja 020.jpg|300px|center]]}}
{{tab}}{{roz|Laska Magiczna}} (la baguette magique) inaczej pałeczka, lub różdżka. Nie należy identyfikować z różdżką {{Korekta|czarodzejską|czarodziejską}} (baguette divinatoire) lub trójzębem Paracelsa, używanym przy {{Korekta|iwokacjach|inwokacjach}} niższych istności. Laska ma być z jednego kawałka drzewa migdałowego, albo orzechowego; wewnątrz, wzdłuż biegnie żelazna sztabka, namagnetyzowana; pośrodku duże obrączki: jedna miedziana, druga cynkowa; {{pp|za|kańcza}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nk6izwr7544qdc7oizcefu3di0kmvkh
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/46
100
1084561
3150855
2022-08-13T23:18:13Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|za|kańcza}} się dwoma trójkątami (porów. rysunek). Laska jest pozłocona z jednej połowy, posrebrzona z drugiej; przechowuje się w jedwabnym futerale. Poświęcenie laski następuje według specjalnego rytuału przez inicjata wysokiego stopnia i symbolicznie oznacza przekazywanie magicznego kapłaństwa.<br>
{{tab}}Ma ona być chroniona jaknajstaranniej; nie wolno pokazywać różdżki niepowołanym, pod grozą utraty jej {{Korekta|właśiwości|właściwości}}. Długość nie powinna przekraczać długości ręki adepta, posługuje się nią, gdy jest sam i nie dotyka bez potrzeby. Kardynał Richelieu, który pożądał wszelkiej władzy, jak mówią, próżno całe życie poszukiwał maga, zdolnego ceremonji transmisji dokonać. Pono jedną z przyczyn spalenia na stosie Urbana Grandier (skazanego za uwodzenie zakonnic przy pomocy czarownictwa — w rzeczy samej, na skutek histerycznych zeznań sióstr, ulegających halucynacjom) było to, iż sądził, że Grandier posiada tajemnicę i wydania jej uporczywie odmawia.<br>
{{tab}}Gdyby biedny skazaniec ją miał, czego nie przypuszczam, czyż mógł postąpić inaczej? Laska jest {{roz|verendum}} inicjata i nie powinien nawet o niej mówić w sposób jasny i wyraźny, ani — chwalić posiadaniem; samo zaś święcenie odbywa się pod warunkiem wysokiego zaufania i dyskrecji.<br>
{{tab}}{{roz|Szpada}} posiada mniej doniosłe znaczenie. Oto jaką będzie: ze stali, rączka mosiężna w kształcie krzyża, zakończona sierpami i kulą. (Według {{Korekta|„Enchiridion’a|Enchiridion’a}}). Na gardzie dwa sierpy złote z obu stron: na jednym wyryty znak makrokosmu, drugim — {{Korekta|mikrosmu|mikrokosmu}}. Na rączce monogram hebrajski Michaela, na ostrzu słowa, poczerpnięte z labarum Konstantyna: {{roz*|„Vince in hoc, Deo duce, ferro comite“.}} Poświęconą zostaje szpada w niedzielę, w godzinach słońca, inwokując Michaela: „S{{roz|is mihi glaudius Michaelis in}} {{tns|{{roz*|virtu-}}}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1n5xww1bagcd3n1dg1ohbtcjim3hgt8
3150857
3150855
2022-08-13T23:22:34Z
Seboloidus
27417
korekta bwd
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|za|kańcza}} się dwoma trójkątami (porów. rysunek). Laska jest pozłocona z jednej połowy, posrebrzona z drugiej; przechowuje się w jedwabnym futerale. Poświęcenie laski następuje według specjalnego rytuału przez inicjata wysokiego stopnia i symbolicznie oznacza przekazywanie magicznego kapłaństwa.<br>
{{tab}}Ma ona być chroniona jaknajstaranniej; nie wolno pokazywać różdżki niepowołanym, pod grozą utraty jej {{Korekta|właśiwości|właściwości}}. Długość nie powinna przekraczać długości ręki adepta, posługuje się nią, gdy jest sam i nie dotyka bez potrzeby. Kardynał Richelieu, który pożądał wszelkiej władzy, jak mówią, próżno całe życie poszukiwał maga, zdolnego ceremonji transmisji dokonać. Pono jedną z przyczyn spalenia na stosie Urbana Grandier (skazanego za uwodzenie zakonnic przy pomocy czarownictwa — w rzeczy samej, na skutek histerycznych zeznań sióstr, ulegających halucynacjom) było to, iż sądził, że Grandier posiada tajemnicę i wydania jej uporczywie odmawia.<br>
{{tab}}Gdyby biedny skazaniec ją miał, czego nie przypuszczam, czyż mógł postąpić inaczej? Laska jest {{roz|verendum}} inicjata i nie powinien nawet o niej mówić w sposób jasny i wyraźny, ani — chwalić posiadaniem; samo zaś święcenie odbywa się pod warunkiem wysokiego zaufania i dyskrecji.<br>
{{tab}}{{roz|Szpada}} posiada mniej doniosłe znaczenie. Oto jaką będzie: ze stali, rączka mosiężna w kształcie krzyża, zakończona sierpami i kulą. (Według {{Korekta|„Enchiridion’a|Enchiridion’a}}). Na gardzie dwa sierpy złote z obu stron: na jednym wyryty znak makrokosmu, drugim — {{Korekta|mikrosmu|mikrokosmu}}. Na rączce monogram hebrajski Michaela, na ostrzu słowa, poczerpnięte z labarum Konstantyna: {{roz*|„Vince in hoc, Deo duce, ferro comite“.}} Poświęconą zostaje szpada w niedzielę, w godzinach słońca, inwokując Michaela: „S{{roz|is mihi {{Korekta|glaudius Michaelis|gladius Michaelis,}} in}} {{tns|{{roz*|virtu-}}}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pyyqz5nbv57rmblcuewwetzbcd2kt1n
3150858
3150857
2022-08-13T23:23:55Z
Seboloidus
27417
dr
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|za|kańcza}} się dwoma trójkątami (porów. rysunek). Laska jest pozłocona z jednej połowy, posrebrzona z drugiej; przechowuje się w jedwabnym futerale. Poświęcenie laski następuje według specjalnego rytuału przez inicjata wysokiego stopnia i symbolicznie oznacza przekazywanie magicznego kapłaństwa.<br>
{{tab}}Ma ona być chroniona jaknajstaranniej; nie wolno pokazywać różdżki niepowołanym, pod grozą utraty jej {{Korekta|właśiwości|właściwości}}. Długość nie powinna przekraczać długości ręki adepta, posługuje się nią, gdy jest sam i nie dotyka bez potrzeby. Kardynał Richelieu, który pożądał wszelkiej władzy, jak mówią, próżno całe życie poszukiwał maga, zdolnego ceremonji transmisji dokonać. Pono jedną z przyczyn spalenia na stosie Urbana Grandier (skazanego za uwodzenie zakonnic przy pomocy czarownictwa — w rzeczy samej, na skutek histerycznych zeznań sióstr, ulegających halucynacjom) było to, iż sądził, że Grandier posiada tajemnicę i wydania jej uporczywie odmawia.<br>
{{tab}}Gdyby biedny skazaniec ją miał, czego nie przypuszczam, czyż mógł postąpić inaczej? Laska jest {{roz|verendum}} inicjata i nie powinien nawet o niej mówić w sposób jasny i wyraźny, ani — chwalić posiadaniem; samo zaś święcenie odbywa się pod warunkiem wysokiego zaufania i dyskrecji.<br>
{{tab}}{{roz|Szpada}} posiada mniej doniosłe znaczenie. Oto jaką będzie: ze stali, rączka mosiężna w kształcie krzyża, zakończona sierpami i kulą. (Według {{Korekta|„Enchiridion’a|Enchiridion’a}}). Na gardzie dwa sierpy złote z obu stron: na jednym wyryty znak makrokosmu, drugim — {{Korekta|mikrosmu|mikrokosmu}}. Na rączce monogram hebrajski Michaela, na ostrzu słowa, poczerpnięte z labarum Konstantyna: {{roz*|„Vince in hoc, Deo duce, ferro comite“.}} Poświęconą zostaje szpada w niedzielę, w godzinach słońca, inwokując Michaela: „S{{roz|is mihi {{Korekta|glaudius|gladius}} Michaelis in}} {{tns|{{roz*|virtu-}}}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gk6u52qfobf1yfqlmrmoo7y0afkljl0
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/47
100
1084562
3150856
2022-08-13T23:19:52Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tns|{{roz|te}}|{{roz|virtute}}}} {{roz|{{Korekta|Eloin|Eloïm}} Sabaoth {{Korekta|fugianta|fugiant}} a te spiritus tenebrarum et reptilia terra}}e“. (Bądź mi mieczem Św. Michała
{{tns|[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 047.jpg|300px|center|thumb|{{c|Przybory magiczne: lampa, laska i miecz.|przed=10px|po=10px}}]]}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
692gf6alq8alpjzlfwnnlh07z3p7m6n
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/48
100
1084563
3150859
2022-08-13T23:33:13Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>i przez moc Najwyższego niech uciekają od ciebie duchy ciemności i potwory ziemi).<br>
{{tns||[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 047.jpg|300px|right|thumb|{{c|Przybory magiczne: lampa, laska i miecz.|przed=10px|po=10px}}]]}}
{{tab}}4. {{roz|Lampa magiczna}} winna być zrobiona z czterech metali: złota, srebra, stali i żelaza; będzie miała dwoje ramion, a każde z ramion trzy światła — zatem na ogół świateł dziewięć, gdyż u góry lampy również trzy płoną. Na podstawie wyryta pieczęć Hermesa (wąż), ponadtem androgina dwugłowa Knunrath’a.<br>
{{tab}}Podstawka ruchoma; można lampą dowolnie obracać i kierować płomień, albo na ołtarz lub w inne miejsce w zależności od ukazujących się widm. Posiada znaczenie doniosłe, gdyż stwarza niesłychanie szybko przed osobami zamagnetyzowanemi obrazy dziwnie realne, które odbijając się w szeregu luster, zamieniają gabinet magiczny w olbrzymią, zapełnioną duchami salę.<br>
{{tab}}Sen zamieni się w {{Korekta|rzeczywisość|rzeczywistość}}, zjawy poczną przypominać zmarłych znajomych, przemawiać, a jeśli, jak {{Korekta|twierdzę|twierdzą}} księgi, nagle zamknąć światło lampy, wzmacniając siłę kadzideł, nastąpi {{Korekta|coć|coś}} zgoła {{roz*|nieoczekiwanego, niezwykłego.}}<br>
{{***}}
{{tab}}Co się tyczy zachowania podczas wywoływania duchów — przepisy są następujące:<br>
{{tab}}Do ewokacji należy przygotowywać się w ciągu dwudziestu jeden dni; podczas tego czasu wstrzymać się od pokarmów mięsnych, a siedem dni ostatnich — zachować post jaknajściślejszy. Następnie odosobnić się w oratorjum. Jeśli wywoływanie odbywa się w {{Korekta|dzień|dzień,}} pozostawić szczelinę, by promień {{pp|słoń|ca}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5hnr1tpt1n4cor4486q317b6x7fsmoj
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/49
100
1084564
3150860
2022-08-13T23:37:39Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{pk|słoń|ca}} padł na dymy kadzideł; o ile w nocy, w tenże sposób skierować światło lampy. Mag winien dla {{Korekta|moditw|modlitw}} zwracać się na wchód, dla zaklęć — na zachód. Przy operacji mogą być obecne dwie osoby, które zachowują jaknajściślejsze milczenie (warunek konieczny: albo jedna, albo trzy osoby). Przedtem ewokujący wykąpie {{Korekta|się|się,}} a w ubiorze spodnim, pod szatami magicznemi, zachowa jaknajwiększą czystość.<br>
{{tab}}Modlitwy i zaklęcia muszą być przystosowane do charakteru ducha wywoływanego; nie będzie się więc ewokowało cara Aleksandra III cytatami z Marksa. Eliphas Levi podczas swego eksperymentu z Apoloniusem z Tyany (patrz nast. rozdz.) używał zdań z jego pism filozoficznych, mianowicie z „Nuctameronu“.<br>
{{tab}}O ile duch światła przybędzie z zasmuconym obliczem — należy zauważyć, czy nie obraziło się go w czemkolwiek, np. szatą niewłaściwą, lub zbytecznym użyciem szpady — i w zależności od tego postępowanie zmodyfikować.<br>
{{***}}
{{tab}}A teraz uwaga ostatnia.<br>
{{tab}}Nigdy nie robić eksperymentów dla zabawki, lub imponowania ciekawym. Wszyscy magowie, którzy niepotrzebnie odsłaniali tajemnice zmarli śmiercią tragiczną, lub zakończyli życie samobójstwem. Tu wymienię Cardana, Schrepfera, Cagliostro... Wysoka magja bowiem — to nie igraszka, nie fach — lecz — sancta sanctis!<br>
<br><br>
{{---}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1t1lz8muzqfzzepnp2d1w8a8tx0n3r7
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/50
100
1084565
3150861
2022-08-13T23:40:46Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */ tylko grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude>{{tns|[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary ilustracja 050.jpg|400px|center]]}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9efwgc1xa7tgz6grya7z5qtkq6lv7rw
Magja i czary/Rozdział III
0
1084566
3150862
2022-08-13T23:45:30Z
Seboloidus
27417
nowa strona
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
|następny = {{ROOTPAGENAME}}/Wysoka Magja/Rozdział I
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu" from=38 to=49 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{Przypisy}}
{{MixPD|Stanisław Antoni Wotowski}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|W1{{BieżącyU|2}}]]
gb65ftmallpu6t67m85laxuc7tja6xp
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/90
100
1084567
3150868
2022-08-14T02:36:22Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>chłodny, rozumny i śmiały, tą śmiałością korsarza, który nie przebiera w środkach i nie rachuje się ze skrupułami, a jednak nie może być nazwany oszustem. Ruchy jego i całe zachowanie wobec księżny było wyszukane i poprawne, ale pozbawione szlachetnej dystynkcyi.<br>
{{tab}}— Teraz prawdopodobnie trzeba będzie pożegnać cię, Mościa Księżno — rzekł przyciszonym głosem. — Nie wypada, abym pozwolił oczekiwać swojemu monarsze. Zdecydujmyż się zatem zaraz na krok stanowczy.<br>
{{tab}}— Czyż nie można... czyż to jest niepodobieństwem odłożyć wszystko? — zapytała księżna.<br>
{{tab}}— Niepodobna — powtórzył z naciskiem Gondremark. — Wasza Książęca Mość sama to przyzna, skoro zechce rozpatrzyć sprawę. Zaczynając, mogliśmy pełzać i kryć się jak węże, lecz wobec ultimatum nie mamy wyboru: teraz musimy zdobyć się na lwią odwagę. Zapewne, byłoby lepiej, gdyby książę był nie powrócił jeszcze czas jakiś, lecz zaszliśmy już zbyt daleko, by się wahać i zwłóczyć.<br>
{{tab}}— Co go mogło sprowadzić? — zawołała księżna z nieudaną niechęcią. — I to dziś właśnie!<br>
{{tab}}— Los ślepy, instynkt... Lecz nie przesadzajmy niebezpieczeństwa. Proszę, pomyśl Pani, czegośmy dokazali mimo tylu przeszkód! Nie jesteśmy Księciem Piórko — dodał, lekko dmuchnąwszy w palce.<br>
{{tab}}— Książę Piórko jest jednak księciem Grunewaldu.<br>
{{tab}}— Dzięki twej tolerancyi i wyrozumiałości, Mościa Księżno, i tylko póty, póki raczysz na to zezwolić. Istnieją prawa natury, których nic nie zmieni, — na tej zasadzie władza należy do silnych. Gdyby się poważył kiedy sprzeciwiać swemu przeznaczeniu.. zechcesz mu, księżno, opowiedzieć bajkę o glinianym garnku i żelaznym.<br>
{{tab}}— Nazywasz mię pan garnkiem? To niezbyt uprzejmie, baronie! — zawołała, śmiejąc się, księżna.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
73i9nt23dn8cdjtw1z9uie4toke3wgo
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/91
100
1084568
3150869
2022-08-14T02:40:17Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Nim skończymy z chwałą swoje dzieło, mam nadzieję nazwać panią wielu różnemi jeszcze imionami — odparł Gondremark.<br>
{{tab}}Księżna zarumieniła się pod wpływem przyjemnego wrażenia.<br>
{{tab}}— Mimo to wszystko, Fryderyk jest księciem, panie pochlebco — odparła z uśmiechem. — Nie myślisz chyba przecież o rewolucyi, baronie?<br>
{{tab}}— Rewolucya już się odbyła, droga pani: Książę Fryderyk istnieje jeszcze w kalendarzu, lecz księżna pani rządzi i panuje w Grunewaldzie.<br>
{{tab}}Utopił w niej spojrzenie pełne uwielbienia i miłości, pod którem próżne serce Serafiny wezbrało dumą i rozkosznem wzruszeniem. Patrząc na olbrzymiego niewolnika, upajała się poczuciem swej władzy. Lecz Gondremark krótką chwilę pozwolił jej tylko kosztować słodkich wrażeń, wkrótce przerwał milczenie ze swą ciężką niezręcznością.<br>
{{tab}}— Jedna tylko słaba strona w świetnej przyszłości mej pani grozi niebezpieczeństwem — zaczął znowu. — Czyż mam ją nazwać? Czyż mi wolno pozwolić sobie na ten objaw śmiałości? Słabość tkwi w niej samej... w tkliwem sercu mej księżny...<br>
{{tab}}— Albo w braku prawdziwej odwagi, baronie. A jeśliśmy źle obliczyli? A jeśli będziemy pokonani?<br>
{{tab}}— Pokonani, księżno?! — zawołał Gondremark z urazą. — Czyż pies może być pokonanym przez zająca? Wojska nasze, rozmieszczono wzdłuż całej granicy, i pięć tysięcy karabinów awangardy w ciągu pięciu godzin stanie u bram Brandenau, a w Gerolsteinie niema i pięciuset ludzi, umiejących władać bronią. To jasne jak słońce; oporu spotkać nie możemy.<br>
{{tab}}— Ale też nie możemy nazwać tego bohaterstwem.
Więc tak wygląda zblizka piękna sława? To jakby ktoś obił dziecko!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e4aqyu016vw38c0w7rjeocre6tfa88y
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/92
100
1084569
3150870
2022-08-14T02:44:36Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Odwaga nasza, pani, leży w dyplomacyi — zapewniał baron. — Jest to krok poważny: po raz pierwszy zwracamy oczy Europy na bezwładny dotąd Grunewald, i stosownie do zręczności naszej polityki, w ciągu następnych trzech miesięcy, dzięki układom mocarstw pierwszorzędnych, utrzymamy się na zdobytem stanowisku, albo spadniemy w nicość. I w tych to trudnych i stanowczych chwilach — dodał posępnie — liczę na twe rady, pani. Gdybym nie widział ciebie lat tyle przy pracy, gdybym nie znał płodności twojego umysłu, wyznaję, iż zadrżałbym i uląkł się może konsekwencyi zamierzonego przedsięwzięcia. Na tem polu mężczyźni uznać muszą zawsze swój brak zdolności i konieczność pomocy subtelniejszego umysłu kobiety. Który z wielkich dyplomatów nie miał obok siebie, albo ponad sobą tego ducha opiekuńczego, źródła inicyatywy, a często geniuszu? Pani Pompadour nie miała zdolnego wykonawcy swej woli, nie znalazła wiernego Gondremarka. Ale co za potężna polityka! A Katarzyna Medicis... jaka bystrość oka, trafność poglądów i stanowczość środków!.. jaka odporność i siła w upadku! Niestety jednak, dla niej własne dzieci były tem, czem Książę Piórko... A oprócz tego miała ona w charakterze rys mieszczański, pospolity: uczucia i względy rodzinne ograniczały zawsze swobodę jej czynów.<br>
{{tab}}Ten oryginalny pogląd historyczny, zastosowany ściśle „ad usum Seraphinae,” nie zdawał się jednakże wywierać na księżnie magnetycznego wpływu. Widocznem było, iż na czas jakiś przynajmniej zniechęciła się do własnych swoich postanowień, gdyż słowa Gondremarka nie przekonały jej zupełnie, ani skłoniły do zaniechania oporu. Z pod nawpół spuszczonych powiek spojrzała na swego doradcę i odparła z lekkim odcieniem szyderstwa:<br>
{{tab}}— Ludzie są zawsze dziećmi: lubią wielkie słowa! Piękna odwaga! Wzniosłe, bohaterskie czyny! Zdaje mi się w tej chwili, że gdybyś zmuszonym był, baronie, czyścić rondle, nazwałbyś to zajęcie „odwagą domową!”<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tmx0m92j8e7gpzxqb9wtjqjz8bwpofs
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/93
100
1084570
3150871
2022-08-14T02:49:42Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Być bardzo może, pani, nawet niewątpliwie, zwłaszcza, gdybym tę czynność spełnił należycie. Nazywam cnotę należnem jej mianem, — i w tem niema przesady: cnoty same w sobie nie są zachwycające, ani bardzo świetne.<br>
{{tab}}— Być może, lecz zastanówmy się tylko: chciałabym rzeczywiście zrozumieć tę naszą odwagę. Ale nie mogę.
Czyż nie musimy, jak dzieci, prosić o pozwolenie na swawolę? Babcia z Berlina i wujaszek z Wiednia, cała rodzina wreszcie, dobrotliwie poklepie nas po twarzy, zarumienionej z pragnienia, i — pozwoli. Odważnie, dzieci! śmiało, dzieci! Doprawdy, nie rozumiem pana.<br>
{{tab}}— Odmieniono mi — moją panią! — smutnie zawołał baron: — nie chce wiedzieć, gdzie się kryje prawdziwe niebezpieczeństwo. Prawda, że wszyscy zachęcają nas do tego kroku, ale czyż księżna moja zapomniała, pod jak niemożliwymi warunkami? Wszak wie, jak było w Diète na konferencyach, gdy w dyskusyach jawnych przeczono lub zapominano o wszystkiem, o czem się mówiło na stronie? Niebezpieczeństwo jest i rzeczywiste — ciągnął dalej, wściekły w duszy, iż musi potrącać strunę, którą sam przed chwilą uciszał. — Rzeczywiste i groźne, choć nie wyłącznie militarne. Nie mniej przeto odważnie stawimy mu czoło. Co do armii, jakkolwiek podzielam zupełnie zaufanie Waszej Książęcej Mości w uzdolnienie i szczere chęci Alvenau’a, muszę pamiętać o tem, iż ten młodzieniec nie miał dotychczas sposobności złożyć nam dowodów, iż potrafi odpowiedzieć swojemu zadaniu na tak wysokiem stanowisku. Co zaś do negocyacyi, mam nadzieję pozyskać wpływ na ich kierunek, a przy twej pomocy, pani, nie wątpię, iż wypłyniemy szczęśliwie.<br>
{{tab}}— Być może — powtórzyła z westchnieniem Serafina. — Ja widzę niebezpieczeństwo gdzieindziej. Lud, ten lud straszny, gdyby się nagle zbuntował? Piękniebyśmy wyglądali wtedy w oczach Europy: przedsiębrać zaborczą wojnę, gdy się nie jest pewnym swego własnego tronu!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
28gvr6umfh3vxy1boozmp3txj71qiu6
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/94
100
1084571
3150872
2022-08-14T02:54:08Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— W tem jednem nie jesteś pani na własnej swojej wysokości — zauważył baron z uśmiechem. — Cóż wśród ludu wywołuje całe niezadowolenie? Co go burzy? — Podatki. Lecz zająwszy Gerolstein, zmniejszymy podatki; synowie wrócą ze sławą do domu, niosąc obfitą zdobycz i łupy wojenne; każdy potrosze będzie czuł na sobie cząstkę powszechnego blasku i tryumfu, i zniknie wszelki powód do niechęci. Będziemy znów spokojni, dumni i szczęśliwi. „Tak, tak, — będą powtarzali sobie grubi tracze — nasza księżna ma rozum i pojmuje rzeczy, to tęga głowa... Ot, jesteśmy dzisiaj bogatsi, niż poprzednio.” — Ale komuż ja to tłómaczę? Czyż nie ty, pani, pierwsza ukazałaś mi tę drogę? Wszak w podobny sposób skłoniłaś mię do tego kroku.<br>
{{tab}}— Zdaje mi się, panie Gondremark, — rzekła sucho Serafina — iż często przypisujesz mi swe własne myśli.<br>
{{tab}}Niespodziewany i subtelny atak zmieszał na chwilę barona tak mocno, że nie umiał odpowiedzieć. Ale prędko przyszedł do siebie.<br>
{{tab}}— Doprawdy? — spytał z naiwnem zdziwieniem. — To być może... gdyż zauważyłem niejednokrotnie podobną tendencyę w słowach Waszej Książęcej Mości.<br>
{{tab}}Odpowiedź wydawała się tak naturalną i słuszną, iż Serafina odetchnęła swobodnie. Próżność jej była ocaloną i ulga, jakiej z tego powodu doznała, podnieciła jej energię.<br>
{{tab}}— W każdym razie, — zaczęła — wszystko to dziś nie na czasie. Fryderyk czeka w przedpokoju, a ja nie znam dotąd hasła. Tak, mój towarzyszu pracy, decydujmy. Jak go mam przyjąć? Co zrobimy, jeśli zechce być na radzie?<br>
{{tab}}— Jak go masz przyjąć, księżno, tu, u siebie, pozostawiam najzupełniej twemu dowcipowi. Widziałem cię już w ogniu. Odeślij go najlepiej do teatru. Ale łagodnie! Czy np. nie byłby dogodny dla mojej pani nagły atak migreny?<br>
{{tab}}— Nigdy! — odparła żywo. — Kobieta, która może rządzić, tak samo jak mężczyzna, który może walczyć, nie po-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
htqylobmk4n5mgui9gw5qdi2q9pro6f
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/95
100
1084572
3150873
2022-08-14T03:01:27Z
Piotr433
11344
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Piotr433" /></noinclude>winni nigdy unikać spotkania. Rycerz nie ma prawa brakiem zaufania zniesławiać swojej broni.<br>
{{tab}}— Ha! niechże zatem moja okrutna księżna pozwoli chociaż błagać się o jedną łaskę: bądź litościwą dla nieszczęśliwego człowieka! Udaj, że cię zajmują jego polowania, a polityka nudzi! Staraj się pani znaleźć w jego towarzystwie, że tak powiem, przyjemny wypoczynek po męczącej pracy. Czy księżna pani moja przyjmuje ten projekt?<br>
{{tab}}— Wszystko to zresztą mniejsza, drobiazgi... szczegóły — ale Rada? W tem kwestya.<br>
{{tab}}— Rada? — zaśmiał się rubasznie Gondremark. — Księżna Pani pozwoli? Podniósł się i zaczął biegać po pokoju, naśladując dość udatnie głos i ruchy księcia.<br>
{{tab}}— „Ach, cóż tam dzisiaj mamy, panie de Gondremark? Ach, panie kanclerzu, nowa peruka? Nie zwiedziesz mię! znam wszystkie peruki w Grunewaldzie! Mam oko księcia, panie!.. Cóż to za papiery? Aha, aha! naturalnie!.. Założyłbym się, iż żaden z was nie zwrócił uwagi na {{Korekta|perukę..|perukę...}} Bez wątpienia. Nic w tem wszystkiem nie rozumiem... A tak dużo! Mój Boże!.. Podpisujcie, podpisujcie, macie przecież upoważnienie... Widzisz pan, panie kanclerzu, poznałem się odrazu na twojej peruce!..” I tak dalej — dokończył baron, odzyskując głos naturalny. — W taki to sposób nasz monarcha z łaski Boga oświeca swych doradców w sprawach państwa i wskazuje im drogę właściwą.<br>
{{tab}}Baron tryumfująco spojrzał na Serafinę, oczekując należytego uznania, ale ją zastał lodowato zimną.<br>
{{tab}}— Masz pan wielkie zdolności, panie Gondremark, — rzekła dumnie — ale zapomniałeś dziś, gdzie się znajdujesz. Pozory niekiedy mylą. I nasz monarcha, książę Grunewaldu, bywa więcej wymagającym.<br>
{{tab}}W głębi duszy Gondremark posłał ją do wszystkich dyabłów. Ambicya i próżność błazna bywa {{Korekta|najdraźliwszą.|najdraźliwszą,}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
119v8g9ajd63rqgtrd3uhlngcfgt6ok
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anjou
0
1084573
3150875
2022-08-14T03:53:10Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=904
|strona_stop=905
}}
1wd6qj0p9w7n0hp37sxj2imr6t69qq2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anjou (Franciszek ks.)
0
1084574
3150876
2022-08-14T03:53:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=905
|strona_stop=905
}}
7en622upbi3pj9leq72obmrabn4jnxo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankarek
0
1084575
3150877
2022-08-14T03:54:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=905
|strona_stop=905
}}
7en622upbi3pj9leq72obmrabn4jnxo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankarström
0
1084576
3150878
2022-08-14T03:54:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=905
|strona_stop=905
}}
7en622upbi3pj9leq72obmrabn4jnxo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankeryt
0
1084577
3150880
2022-08-14T03:55:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=905
|strona_stop=905
}}
7en622upbi3pj9leq72obmrabn4jnxo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankiewicz (Marcin X.)
0
1084578
3150881
2022-08-14T03:55:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=905
|strona_stop=905
}}
7en622upbi3pj9leq72obmrabn4jnxo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankiewicz (Julijan)
0
1084579
3150882
2022-08-14T03:55:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=905
|strona_stop=905
}}
7en622upbi3pj9leq72obmrabn4jnxo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankier
0
1084580
3150883
2022-08-14T03:57:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=906
|strona_stop=906
}}
dhdn8d909jz3mr5yrh2e9y0edjfukmx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankona
0
1084581
3150884
2022-08-14T03:57:50Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=906
|strona_stop=906
}}
dhdn8d909jz3mr5yrh2e9y0edjfukmx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankry
0
1084582
3150885
2022-08-14T03:58:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=906
|strona_stop=907
}}
gcus162kyoige9ntu7eaaplitla6mtf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankudinów
0
1084583
3150886
2022-08-14T03:58:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=907
|strona_stop=908
}}
rf6kgwbwwbe9g4xu5pok271j1fiko5p
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankudowicz
0
1084584
3150887
2022-08-14T03:59:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=908
|strona_stop=908
}}
euie0og91xdhnn5u48n7ryahd6o185b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankus Marcyjusz
0
1084585
3150888
2022-08-14T04:00:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=908
|strona_stop=908
|wikipedia=Ankus Marcjusz
}}
8e57rnp724mpx1wbjwxf9ly6xhitywo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankwiczowie
0
1084586
3150889
2022-08-14T04:00:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=908
|strona_stop=908
}}
euie0og91xdhnn5u48n7ryahd6o185b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankwicz (Stanisław)
0
1084587
3150890
2022-08-14T04:01:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=908
|strona_stop=909
|wikipedia=Stanisław Ankwicz
}}
lm5o048wa9pzsx6fdeh2wj850wt54v4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankwicz (Józef)
0
1084588
3150893
2022-08-14T04:02:55Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=909
|strona_stop=909
|wikipedia=Józef Ankwicz
}}
sp0r5k10gzwm72fwjqlju045nqvfxjz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankwicz (Andrzej)
0
1084589
3150894
2022-08-14T04:04:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=909
|strona_stop=910
|wikipedia=Andrzej Alojzy Ankwicz
}}
117ze5kulxz1065l0uaxtrx4sxwqliq
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankylosis
0
1084590
3150895
2022-08-14T04:04:37Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=910
|strona_stop=911
}}
nhyh84wy0eukdfxk53wcdibybgstjre
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna żona Elkana
0
1084591
3150896
2022-08-14T04:06:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=911
|strona_stop=911
|wikipedia=Anna (matka Samuela)
}}
sl4kd87901aciwet9y19kc9o9peydun
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna żona Tobijasza
0
1084592
3150897
2022-08-14T04:07:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=911
|strona_stop=911
|wikipedia=Anna (żona Tobiasza)
}}
6br2kcaw5vp1olqaighzsobop9tnd49
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna córka Fanuela
0
1084593
3150898
2022-08-14T04:07:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=911
|strona_stop=911
|wikipedia=Anna (prorokini)
}}
hemt901a59gkoyxcipya30qnwqf3mbb
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna (święta)
0
1084594
3150899
2022-08-14T04:09:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=911
|strona_stop=911
|wikipedia=Święta Anna
}}
2yn0x5gyh6rwg31u6v9shm5pzyuel7s
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Perenna
0
1084595
3150900
2022-08-14T04:24:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=911
|strona_stop=912
|wikipedia=Anna Perenna
}}
nvkcgbjzrw2tlfe3r4uvqdix95fa0pc
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Austryjaczka
0
1084596
3150901
2022-08-14T04:25:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=912
|strona_stop=912
|wikipedia=Anna Austriaczka (1601–1666)
}}
j9bpq9x8idsjvd80tl7ohgsmpgr2px4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Bretońska
0
1084597
3150902
2022-08-14T04:26:07Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=912
|strona_stop=912
|wikipedia=Anna Bretońska
}}
dys6rnnmvudqwanzbi5b94ecjkdwgta
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Boleyn
0
1084598
3150903
2022-08-14T04:27:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=913
|strona_stop=913
}}
iqi9815up28iwp8be3oxeusyjfjs9th
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Komnena
0
1084599
3150904
2022-08-14T04:27:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=913
|strona_stop=913
|wikipedia=Anna Komnena
}}
ksokusjyxtom94fnf7235ewqzp3sja5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Stuart
0
1084600
3150905
2022-08-14T04:28:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=913
|strona_stop=913
|wikipedia=Anna Stuart
}}
e8d5lravvpbv1f8gz30yaq6lj9cx4jv
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Przemysława
0
1084601
3150906
2022-08-14T04:28:55Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=913
|strona_stop=913
}}
iqi9815up28iwp8be3oxeusyjfjs9th
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Bolesława Łys.
0
1084602
3150907
2022-08-14T04:29:10Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Bolesława Poboż.
0
1084603
3150908
2022-08-14T04:29:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Przemysława III
0
1084604
3150909
2022-08-14T04:29:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Henryka II
0
1084605
3150910
2022-08-14T04:29:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Wacława
0
1084606
3150911
2022-08-14T04:30:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Kiejstuta
0
1084607
3150912
2022-08-14T04:30:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
|wikipedia=Danuta Anna
}}
btubjjjnvhsdv9slecp7q4ofuqbfkz8
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Aldona
0
1084608
3150913
2022-08-14T04:30:58Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Kazimierza W.
0
1084609
3150914
2022-08-14T04:31:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=914
}}
3p7o1c265kht09qlwdb8pt42sw2sf6k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna ks. mazowiecka
0
1084610
3150915
2022-08-14T04:31:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=914
|strona_stop=915
}}
bob4ynblck6n0wnbt9l7r1v1kjxgmuf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Cyllejska
0
1084611
3150916
2022-08-14T04:33:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=915
|strona_stop=916
|wikipedia=Anna Cylejska
}}
92iiq1ha82ip4l2amiknriw98pq8283
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Witoldowa
0
1084612
3150918
2022-08-14T04:34:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=916
|strona_stop=917
|wikipedia=Anna Światosławowna
}}
1ca9es6dxpqtbv9of3y5d32ut6m2g47
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna ż. Świdrygiełły
0
1084613
3150920
2022-08-14T04:36:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=917
|strona_stop=917
}}
mgd67pxuwgypryfcentdea7lzs11fw0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Konradówna
0
1084614
3150921
2022-08-14T04:36:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=917
|strona_stop=918
}}
b84jd677ewh359p44hmizm8txrrattb
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna ks. mazowiecka synowa Janusza I
0
1084615
3150923
2022-08-14T04:38:54Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=918
|strona_stop=918
}}
lbw501cnrw1b6ehf57ebjb4qgcegf7m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Kazimierza Jag.
0
1084616
3150924
2022-08-14T04:41:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=918
|strona_stop=920
|wikipedia=Anna Jagiellonka (1476–1503)
}}
sygqa746r23jo7opba03kdlevbo7za6
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Konrada II
0
1084617
3150925
2022-08-14T04:42:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=920
|strona_stop=920
}}
3a6u79v1bp8v3mwyw37n5t3pd4u4xcp
3151337
3150925
2022-08-14T08:16:13Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Mikołaja Radziw.]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Konrada II]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=920
|strona_stop=920
}}
3a6u79v1bp8v3mwyw37n5t3pd4u4xcp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna de Foix
0
1084618
3150926
2022-08-14T04:43:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=920
|strona_stop=920
|wikipedia=Anna de Foix-Candale
}}
fpkk8ity7z8gpfxuawh506ouywmzv8h
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Władysława Jag.
0
1084619
3150927
2022-08-14T04:44:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=922
|strona_stop=922
}}
3gijrt9npmudgxxl73uncu2eqdvr06a
3150928
3150927
2022-08-14T04:44:39Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=920
|strona_stop=921
}}
qo7pp06gxc5efdovavf653zvpylkgxa
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna c. Zygmunta Star.
0
1084620
3150929
2022-08-14T04:44:59Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=921
|strona_stop=921
}}
mcuh0ji3e74mc1c84s7aklrnaobeo4g
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Rakuska
0
1084621
3150930
2022-08-14T04:48:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=921
|strona_stop=921
}}
mcuh0ji3e74mc1c84s7aklrnaobeo4g
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Jagiellonka
0
1084622
3150931
2022-08-14T04:49:46Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=921
|strona_stop=924
|wikipedia=Anna Jagiellonka
}}
obbis0v5mpx27yj8w58a70kl768u3sd
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Rakuska ż. Zyg. III
0
1084623
3150933
2022-08-14T04:52:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=924
|strona_stop=926
}}
89yssii5argz4hv8ic46q496q4hc7of
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna król. szwedzka
0
1084624
3150935
2022-08-14T04:53:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=926
|strona_stop=927
}}
gzdwcutuw4kj7jnr7m50ll89r3lai4z
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Katarzyna
0
1084625
3150936
2022-08-14T04:54:38Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=927
|strona_stop=929
|wikipedia=Anna Katarzyna Konstancja
}}
lgc5xrkorfrgslw6bnhwt0503nu663d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Iwanowna
0
1084626
3150942
2022-08-14T04:56:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=929
|strona_stop=930
|wikipedia=Anna Romanowa
}}
arruflkron2n06ztg7eydchu1s4s2zj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Piotrówna
0
1084627
3150943
2022-08-14T05:00:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=930
|strona_stop=930
}}
b4vjbvbbqdc4tjne5urp41qrsibrw1j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Leopoldówna
0
1084628
3150944
2022-08-14T05:00:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=930
|strona_stop=930
|wikipedia=Anna Leopoldowna
}}
h0e834r11xos1k5z0rrbgyoa6u7n0x2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna Krakowianka
0
1084629
3150945
2022-08-14T05:01:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=930
|strona_stop=930
}}
b4vjbvbbqdc4tjne5urp41qrsibrw1j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anna moneta srebrna
0
1084630
3150946
2022-08-14T05:01:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=930
|strona_stop=930
}}
b4vjbvbbqdc4tjne5urp41qrsibrw1j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annaberg
0
1084631
3150947
2022-08-14T05:01:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=930
|strona_stop=930
}}
b4vjbvbbqdc4tjne5urp41qrsibrw1j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annales
0
1084632
3150948
2022-08-14T05:02:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista
0
1084633
3150949
2022-08-14T05:02:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
|wiktionary=annalista
}}
ekx90b2jyki6gj644hdgx074nx6igfe
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista Franciszkan
0
1084634
3150950
2022-08-14T05:03:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista krakowski
0
1084635
3150952
2022-08-14T05:04:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista gnieźnieński
0
1084636
3150953
2022-08-14T05:04:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista polski
0
1084637
3150954
2022-08-14T05:04:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista kujawski
0
1084638
3150955
2022-08-14T05:04:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annalista sandomierski
0
1084639
3150956
2022-08-14T05:04:42Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annały
0
1084640
3150957
2022-08-14T05:04:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annapolis
0
1084641
3150958
2022-08-14T05:05:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
}}
j4ey4dh3jatu81u2mx5mleglmzpoo48
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annasz
0
1084642
3150959
2022-08-14T05:06:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=931
|strona_stop=931
|wikipedia=Annasz syn Setiego
}}
hredud473y6s4gy44sv7yt78cy6nuau
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annaty
0
1084643
3150961
2022-08-14T05:08:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=932
|strona_stop=932
|wikipedia=Annaty
}}
nujfpwvjy2rw8bm48suq61airfrtn8b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annécy
0
1084644
3150962
2022-08-14T05:08:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=932
|strona_stop=932
}}
nbu8h70688q6scltrcy6j9i4giyetpk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annelidy
0
1084645
3150963
2022-08-14T05:08:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=932
|strona_stop=932
}}
nbu8h70688q6scltrcy6j9i4giyetpk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annex
0
1084646
3150964
2022-08-14T05:08:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=932
|strona_stop=932
}}
nbu8h70688q6scltrcy6j9i4giyetpk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annexacyja
0
1084647
3150965
2022-08-14T05:08:46Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=932
|strona_stop=932
}}
nbu8h70688q6scltrcy6j9i4giyetpk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annibal
0
1084648
3150966
2022-08-14T05:09:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=932
|strona_stop=935
|wikipedia=Hannibal
}}
d7boaljqys5m4by3ilpge5m1jao3a3o
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annibal de Srozze
0
1084649
3150967
2022-08-14T05:10:07Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=935
|strona_stop=935
}}
6zarin3ohjo06jx3011tjxctz0bclgm
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annibal di Capua
0
1084650
3150968
2022-08-14T05:10:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=935
|strona_stop=938
}}
hod3kjvvdqd8ypmrchlfepobgvjl69l
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anniceris
0
1084651
3150969
2022-08-14T05:11:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=938
|strona_stop=939
|wikipedia=Annikeris
}}
ro26wm0sxdjllsfcnzrchoseyilbco8
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anninga
0
1084652
3150970
2022-08-14T05:11:20Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annius Viterbiensis
0
1084653
3150971
2022-08-14T05:12:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
|wikipedia=Annio da Viterbo
}}
cs2vu7279qmvsbfh14z702lco47xuh2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annoben
0
1084654
3150972
2022-08-14T05:12:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annominacyja
0
1084655
3150973
2022-08-14T05:12:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
3151339
3150973
2022-08-14T08:20:45Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anominacyja]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Annominacyja]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annonay
0
1084656
3150974
2022-08-14T05:12:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annopol
0
1084657
3150976
2022-08-14T05:13:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annopol miasteczko niedaleko Wisły
0
1084658
3150979
2022-08-14T05:15:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=939
}}
82z27htrg5hk7f2wdez4bdghhqdtr4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annotacyja
0
1084659
3150980
2022-08-14T05:16:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=939
|strona_stop=940
}}
tu51sgy3ku6fisy7myavp6jrnpuu1wt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annuaty
0
1084660
3150981
2022-08-14T05:16:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=940
|strona_stop=940
}}
nvsls7w6cdhh1t7gnbwwxdw7damhkb9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annulacyja
0
1084661
3150982
2022-08-14T05:16:37Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=940
|strona_stop=940
}}
nvsls7w6cdhh1t7gnbwwxdw7damhkb9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annulus piscatoris
0
1084662
3150983
2022-08-14T05:16:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=940
|strona_stop=940
}}
nvsls7w6cdhh1t7gnbwwxdw7damhkb9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annucyjady
0
1084663
3150985
2022-08-14T05:18:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=940
|strona_stop=941
}}
1uawm7p0jlpujwbiho9cdaqqi9h88dn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annus carentiae
0
1084664
3150986
2022-08-14T05:18:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=941
|strona_stop=941
}}
fopmbd4a0dipru28dbmeov2ujuck7ag
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annus claustralis
0
1084665
3150987
2022-08-14T05:19:03Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=941
|strona_stop=941
}}
fopmbd4a0dipru28dbmeov2ujuck7ag
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annus decretorius
0
1084666
3150988
2022-08-14T05:19:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=941
|strona_stop=942
}}
thy1pr90cfpanims4jpq2e6wbcq4gwn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annus deservitus
0
1084667
3150989
2022-08-14T05:19:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=942
|strona_stop=942
}}
r0gl17jtjjryfwc2y1n0bgpm7maoxls
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annus discretionis
0
1084668
3150991
2022-08-14T05:20:15Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=942
|strona_stop=942
}}
r0gl17jtjjryfwc2y1n0bgpm7maoxls
Encyklopedyja powszechna (1859)/Annus gratiae
0
1084669
3150992
2022-08-14T05:20:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=942
|strona_stop=942
}}
r0gl17jtjjryfwc2y1n0bgpm7maoxls
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anny św. bractwo w Pol.
0
1084670
3150993
2022-08-14T05:20:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=942
|strona_stop=943
}}
juxbqbbbx4gtq4gxi66z9v966lhd728
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anoda
0
1084671
3150994
2022-08-14T05:20:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=943
|strona_stop=943
}}
ar5kdiksa8qe4znf206tkz5pdokq6aq
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anodonta
0
1084672
3150995
2022-08-14T05:21:03Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=943
|strona_stop=943
}}
ar5kdiksa8qe4znf206tkz5pdokq6aq
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anodyn
0
1084673
3150996
2022-08-14T05:21:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=943
|strona_stop=943
}}
ar5kdiksa8qe4znf206tkz5pdokq6aq
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anomalija
0
1084674
3150997
2022-08-14T05:22:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=943
|strona_stop=944
|wiktionary=anomalia
}}
1a47kpbulntcc1bqg0lggmhynzhzyaw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anomalistyczny rok
0
1084675
3150998
2022-08-14T05:22:50Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=944
|strona_stop=944
}}
daed976j1r6zhbccsq4nzr8intwof6f
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anomejczycy
0
1084676
3150999
2022-08-14T05:23:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=944
|strona_stop=944
|wikipedia=Anomejczycy
}}
gefxitc8pyqwmvias981as9x59vy9d5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anonim
0
1084677
3151000
2022-08-14T05:23:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=944
|strona_stop=944
}}
daed976j1r6zhbccsq4nzr8intwof6f
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anonim Dzirżwa
0
1084678
3151001
2022-08-14T05:23:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=944
|strona_stop=944
}}
daed976j1r6zhbccsq4nzr8intwof6f
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/5
100
1084679
3151002
2022-08-14T05:23:53Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Racya. Trzebaby się pozbyć ich wszystkich.<br>
{{tab}}— Tak, ale cóż wtedy?<br>
{{tab}}— Nie traciło by się.<br>
{{tab}}— Zapewne, ale by się i nie zyskiwało.<br>
{{tab}}— Cóż ma dla nas za wartość p. de Nancey?<br>
{{tab}}— Zaproponuje układy.<br>
{{tab}}— Boję się tego.<br>
{{tab}}— Może da 75%.<br>
{{tab}}— Albo 50.<br>
{{tab}}— Ja się nie układam.<br>
{{tab}}— Ah! ba!<br>
{{tab}}— Nie opuszczę franka z mojej sumy, która wynosi 48,000. Winien, niech płaci.<br>
{{tab}}— Słusznie, ale jak zarząda zwłoki?<br>
{{tab}}— Odmówię.<br>
{{tab}}— Odmówiemy wszyscy. Chyba że da pewne gwarancye.<br>
{{tab}}— Tak. A jak nie da?<br>
{{tab}}— Z tradujemy.<br>
{{tab}}— Ogłosić bankructwo niepodobna, nie jest kupcem.<br>
{{tab}}— Można wywłaszczyć. Posiada jeszcze ten pałacyk i piękne dobra w Normandyi. Zawsze to ma wartość.<br>
{{tab}}— Nie licząc mebli, które łatwo spieniężyć, koni, powozów etc.<br>
{{tab}}— Meble?.. nigdy w życiu! — zawołał tapicer. — Nie dam tknąć mebli, nie pozwolę! Meble są moje, zabiorę je sobie! To wyborne!<br>
{{tab}}— To samo uczynię z końmi, które są niezapłacone!<br>
{{tab}}— Ja z zaprzęgami.<br>
{{tab}}— Zabieram swoje powozy!...<br>
{{tab}}Zaczęto szemrać. Wniosek niepodobał się pozostałym. Cały inwentarz ruchomy, zarówno jak i nieruchomości, winny być sprzedane, na rzecz masy wierzycieli. Gwar się wzmagał, gdy w drzwiach stanął czarno ubrany lokaj, wyglądający na gentlemana i donośnym głosem wyrzekł słowa:<br>
{{tab}}— Panowie, oto pan hrabia!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m3gzd29qw5a6c5405mredv6e15gs6bt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anonim szląski
0
1084680
3151003
2022-08-14T05:23:55Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=944
|strona_stop=945
}}
dshlt9n7ngm28ufp667t7u64li2qxfr
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anonim Archidyjakon gnieźnieński
0
1084681
3151004
2022-08-14T05:24:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=945
|strona_stop=945
}}
631ko68lyx3gdrcpeay6ja5iq09e512
3151341
3151004
2022-08-14T08:27:05Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anonim Archidyjakon]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anonim Archidyjakon gnieźnieński]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=945
|strona_stop=945
}}
631ko68lyx3gdrcpeay6ja5iq09e512
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anons
0
1084682
3151005
2022-08-14T05:24:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=945
|strona_stop=945
}}
631ko68lyx3gdrcpeay6ja5iq09e512
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anoplotherium
0
1084683
3151006
2022-08-14T05:24:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=945
|strona_stop=945
}}
631ko68lyx3gdrcpeay6ja5iq09e512
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anopsija
0
1084684
3151008
2022-08-14T05:25:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=945
|strona_stop=946
}}
sw9r6h2px2clc6g0ncc0aofhol2l62m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anorexyja
0
1084685
3151010
2022-08-14T05:25:58Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=946
|strona_stop=946
}}
1aqz47aykpydgc1tjlqdoar4hj04zrx
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/6
100
1084686
3151011
2022-08-14T05:26:02Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Gwar ustał, mimo silnego wzburzenia obecnych. Lecz siła nawyknienia jest niezwalczoną, mimo rozdrażnienia wewnętrznego, wszyscy obecni pochylili się w ukłonie, na usta ich wystąpił stereotypowy, kupiecki uśmiech, niezbędny wobec klienta, który nie przeglądając rachunku, przyjmuje zawsze ogólną cyfrę, jakąby ona nie była.<br>
{{tab}}Uśmiech ten, należy do rodziny uśmiechów przyrosłych do ust tancerek. Osiadł tam dla formy, nie mając najmniejszego znaczenia.<br>
{{tab}}Pan de Nancey wszedł do gabinetu krokiem pewnym z wysoko podniesionem czołem. Na twarzy miał wyraz pogodny i dobroduszny, niby towarzysz wchodzący w grono dobrych przyjaciół, nie zaś dłużnik, mający przed sobą gromadę rozdrażnionych wierzycieli.<br>
{{tab}}Hrabia Paweł de Nancey, w roku 1867 był dwudziesto-ośmioletnim młodzieńcem, bardzo przystojnym, powabnym, dystyngowanym i przeceniającym nieco własną swą wartość.<br>
{{tab}}Wysoki, szczupły blondyn, z ciemnemi oczyma, twarz miał przezroczystej białości, a raczej bladości, którą hulaszcze życie sprowadziło tam przedwcześnie. Długie, miękkie wąsy podniesione w górę, nadawały mu pewnego wyrazu dziarskości wojskowej, przy odcieniu melancholii artystycznej, mimo, że zarówno artyzm jako i sztuka wojenna, nie z nim wspólnego nie miały.<br>
{{tab}}Dziś Paweł de Nancey, ubrany był w czarną aksamitną kurtkę, świetnie skrojoną, biała kamizelka obciskała zręcznie jego postać, a szeroko wyłożony kołnierz od cienkiej koszuli, okalał wdzięcznie szyję kształtną, prawie kobiecą.<br>
{{tab}}W tym rannym stroju tak zręcznie i ponętnie się przedstawiał, iż na ten widok krawiec Laurent, najzaciętszy z wierzycieli, niemógł powstrzymać uśmiechu zadowolonej próżności, a spojrzenie jego, zdawało się mówić:<br>
{{tab}}— Co? prawda, jak ja go umiem ubrać! Co za<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5ykol8sxrzdc594p5pcu3ggfw9b2ep4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anorganiczny
0
1084687
3151012
2022-08-14T05:26:30Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=946
|strona_stop=946
}}
1aqz47aykpydgc1tjlqdoar4hj04zrx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anormalność
0
1084688
3151013
2022-08-14T05:26:57Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=946
|strona_stop=946
|wiktionary=anormalność
}}
69z5i0fcxqnukjqotydndg3y6gb58ti
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anortit
0
1084689
3151014
2022-08-14T05:27:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=946
|strona_stop=946
}}
1aqz47aykpydgc1tjlqdoar4hj04zrx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anosmija
0
1084690
3151015
2022-08-14T05:27:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=946
|strona_stop=946
}}
1aqz47aykpydgc1tjlqdoar4hj04zrx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anquetil
0
1084691
3151016
2022-08-14T05:27:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=946
|strona_stop=947
}}
ordy4ydrchmg9jl3fs0o27aqc0th4x0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anquetil-Duperron
0
1084692
3151017
2022-08-14T05:27:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=947
|strona_stop=947
}}
jepj178rhc9kldgbqhjlus7ifaebzei
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ansbach
0
1084693
3151018
2022-08-14T05:28:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=947
|strona_stop=947
}}
jepj178rhc9kldgbqhjlus7ifaebzei
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/7
100
1084694
3151019
2022-08-14T05:28:02Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>szkoda, że ubranie tak zrobione i tak świetnie noszone, nie jest zapłacone dotąd!<br>
{{tab}}Hrabia niósł pod pachą pulares z czerwonego safianu, prawdziwą tekę ministra, przepełnioną dokumentami.<br>
{{tab}}Na widok młodzieńca, swobodnie idącego z uśmiechem na ustach, a szczególnie pularesu wyładowanego widocznie, dreszcz wzruszenia przebiegł po skórze czekających.<br>
{{tab}}— Człowiek niewypłacalny inaczej wygląda — pomyśleli. — W pularesie muszą się ukrywać banknoty.<br>
{{tab}}Pan hrabia wypłaci nam należność, jeśli nie całkowitą, to choć w części.<br>
{{tab}}Kupiecki stereotypowy uśmiech, uwydatnił się na twarzach.<br>
{{tab}}Pan de Nancey ukłonił się tak uprzejmie, że resztę chmur pierzchło z czoła obecnych. Otworzył usta, słuchacze podwoili uwagi.<br>
{{tab}}— Kochani moi dostawcy — rzekł — pozwólcie najpierw, że podziękuję wam, jak na to zasługujecie. Z akuratnością prawdziwie uprzejmą. stawiliście się na moje wezwanie! Opuściliście bez wahania interesa wasze, aby mnie zaszczycić swem przybyciem! Wdzięczność moja nie da się opisać. Szczęśliwy się czuję, widząc dokoła siebie przyjaciół... Daliście panowie tysiące dowodów waszej dla mnie życzliwości i zaufania... Otóż, uważam was za przyjaciół, przyjaciół szczerych i słowo honoru wam daję, iż nie jesteście dla mnie ''wierzycielami'', które to słowo, tak wstrętnie brzmi i tak przestrasza. Usuńmy je więc...<br>
{{tab}}— Tam do licha!.. — pomyśleli słuchacze.<br>
{{tab}}Niepokój zaczął ich ogarniać.<br>
{{tab}}Jeden z obecnych wtajemniczony więcej od innych w literaturę klasyczną, przypomniał sobie nieśmiertelną scenę don Juan’a z p. Dimanche, i czoło jego wypogodzone przez chwilę, zachmurzyło się napowrót.<br>
{{tab}}— Siadajcie moi przyjaciele — ciągnął dalej<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
px696v3q8jj3mywwl5dkfky8pul8z3j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ansbach (Elżbieta)
0
1084695
3151020
2022-08-14T05:28:10Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=947
|strona_stop=947
}}
jepj178rhc9kldgbqhjlus7ifaebzei
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ansbach (Jerzy Fryder.)
0
1084696
3151022
2022-08-14T05:29:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=947
|strona_stop=947
}}
jepj178rhc9kldgbqhjlus7ifaebzei
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anschütz
0
1084697
3151023
2022-08-14T05:29:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=947
|strona_stop=947
}}
jepj178rhc9kldgbqhjlus7ifaebzei
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anseaume
0
1084698
3151024
2022-08-14T05:30:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=948
|strona_stop=948
}}
mnmlkaob5exqmjfuh75vnsfpgpzbik9
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/8
100
1084699
3151025
2022-08-14T05:30:34Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Paweł, wskazując obecnym miejsca — musiemy wyczerpać kwestye, i nie wątpię, że dzisiejsza rozmowa, doprowadzi nas, do zobopólnego zadowolenia.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|ROZDZIAŁ II.|w=110%|po=8px}}
{{c|'''Dłużnik.'''|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Wierzyciele usiedli.<br>
{{tab}}Pan de Nancey zajął miejsce naprzeciwko nich, po drugiej stronie hebanowego stołu, który stał na środku pokoju, a usiadłszy przy nim, położył czerwony pulares.<br>
{{tab}}Wziąwszy takowy do ręki, nacisnął sprężynę zamykającą maleńki srebrny zamek. Uniósł wierzch i oczom zgromadzonych, ukazało się wnętrze pularesu.<br>
{{tab}}Wierzyciele z bijącym sercem czekali co dalej będzie. Oczy błyszczały nadzieją i chciwością, niby {{Korekta|zrenice|źrenice}} kota, w chwili pochwycenia myszy.<br>
{{tab}}Niestety! Wnętrze pularesu zawierało różne papiery, notatki, rachunki, lecz ani jednego bankowego biletu.<br>
{{tab}}Ta nieobecność niespodziewana „posiała chłód,“ jak mówił Giboyer. Złudzenia uleciały a uśmiechy poszły w ślad za niemi.<br>
{{tab}}Nikt jednak nie wyrzekł słowa, czekano cierpliwie, choć chmury zaległy czoła napowrót.<br>
{{tab}}Twarz Pawła pozostała jasną i uśmiechniętą, mimo, że nie nie uszło jego uwagi; widział dobrze co się działo w duszy otaczających go osób. Pilny badacz, byłby łatwo spostrzegł w twarzy mówiącego wyraz ironii i lekceważenia.<br>
{{tab}}Pan de Nancey, jakeśmy to już powiedzieli, był pięknym mężczyzną. Lecz uroda jego nie miała cech dobroci i szczerości. Gdy młodzieniec nie czuwał nad wyrazem swej twarzy, co zresztą zdarzało<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
g2mhgox95wfh44n40zexlymicnqpqrp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ansgary (święty)
0
1084700
3151026
2022-08-14T05:30:54Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=948
|strona_stop=948
|wikipedia=Ansgar
}}
1v85pp5jfnducol5w4whhby4mf085te
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/9
100
1084701
3151027
2022-08-14T05:33:30Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>się nader rzadko, uśmiech jego stawał się złośliwym, a spojrzenie pełne fałszywego blasku.<br>
{{tab}}Paweł rozłożył na stole papiery w systematycznym porządku, niby mówca w izbie, przygotowane notatki, mające w danej chwili przypomnieć mu, cyfrę, lub fakt niezbity, przechylający szalę zwycięztwa, na jego stronę.<br>
{{tab}}— Domyślacie się moi dobrzy przyjaciele — mówił — że, jeśli postarałem się dziś o przyjemność zgromadzenia was dokoła siebie, uczyniłem to dla tego, by z wami jak w rodzinie, pomówić o naszych wspólnych sprawach. Wszak domyślacie się o co idzie?<br>
{{tab}}— Jeszczeby! — wyrzekł ktoś niechętnie.<br>
{{tab}}Paweł ukłonił się z uśmiechem.<br>
{{tab}}— Byłem tego pewny — odparł — że dość na to sprytnymi jesteście! — Tak, mamy wspólne interesa, z czego szczęśliwy jestem. Choć nie uważam was za ''wierzycieli'', {{Korekta|jestym|jestem}} waszym dłużnikiem, i chciałbym nim być sto razy więcej. Tak chciałbym więcej wam być winien, słowo honoru!<br>
{{tab}}Tu kilka głosów urwało się razem.<br>
{{tab}}— No no! — szemrali jedni.<br>
{{tab}}— Pan hrabia winien nam jest i tak dosyć!<br>
{{tab}}— Po cóż dług powiększać?<br>
{{tab}}— Zrozumiecie to za chwilę, drodzy przyjaciele moi — odparł Paweł de Nancey z niezmiennym na ustach uśmiechem który, mimo jego woli, stawał się drwiącym.<br>
{{tab}}Przebiegł oczyma po papierach zapełnionych cyframi i {{Korekta|ciągnęł|ciągnął}} dalej:<br>
{{tab}}— Przejęty głębokim szacunkiem dla starej tej prawdy, że: „Dobre rachunki czynią dobrych przyjaciół“, a chcąc rachować dla siebie drogą mi życzliwość waszą, postarałem się o wzorowy porządek w moich notatkach. Znam położenie swoje tak dobrze, lepiej może, niż komisarz sądowy likwidujący interes bankruta, zna okoliczności, które przeszedł jego klient, i sądzę, że właściwie postąpię, przedsta-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rkolvluwir3bmru8k8svevyvynz4i77
Z dramatów małżeńskich
0
1084702
3151028
2022-08-14T05:48:38Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|autor = Xavier de Montépin
|tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Z dramatów małżeńskich]]
|tłumacz = anonimowy
|wydawca =
Księgarnia nakładowa L. Zonera
|druk = Zakłady Drukarskie L. Zonera
|rok wydania = 1899
|miejsce wydania = ŁÓdź
|tytuł oryginalny = ''Le Mari de Marguerite ''
|okładka = PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu
|_okładka =
|strona z okładką = 1
|_strona z okładką =
|strona indeksu = PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu
|źródło = [[commons:File:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu|Skany na Commons]]
|poprzedni =
|_poprzedni = {{PoprzedniU}}
|następny = {{ROOTPAGENAME}}/I
|_następny = {{NastępnyU}}
|inne = {{Całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}}
}}
<br>
{{CentrujStart2}}
<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=1 to=1 fromsection="ok01" tosection="ok01"/>
{{c|[[{{ROOTPAGENAME}}/I|I]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/II|II]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/III|III]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/IV|IV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/V|V]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/VI|VI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/VII|VII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/VIII|VIII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/IX|IX]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/X|X]]<br />[[{{ROOTPAGENAME}}/XI|XI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XII|XII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XIII|XIII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XIV|XIV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XV|XV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XVI|XVI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XVII|XVII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XVIII|XVIII]]<br />[[{{ROOTPAGENAME}}/XIX|XIX]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XX|XX]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXI|XXI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXII|XXII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXIII|XXIII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXIV|XXIV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXV|XXV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXVI|XXVI]]|w=140%|przed=20px|po=20px}}
<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=1 to=1 fromsection="ok02" tosection="ok02"/>
{{CentrujKoniec2}}
{{Clear}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:Xavier de Montépin]]
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]]
[[Kategoria:Strony indeksujące]]
dyxuj5qa9ufbpbdqstfkwblcnn873hf
3151030
3151028
2022-08-14T05:50:48Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|autor = Xavier de Montépin
|tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Z dramatów małżeńskich]]
|tłumacz = anonimowy
|wydawca =
Księgarnia nakładowa L. Zonera
|druk = Zakłady Drukarskie L. Zonera
|rok wydania = 1899
|miejsce wydania = Łódź
|tytuł oryginalny = ''Le Mari de Marguerite ''
|okładka = PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu
|_okładka =
|strona z okładką = 1
|_strona z okładką =
|strona indeksu = PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu
|źródło = [[commons:File:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu|Skany na Commons]]
|poprzedni =
|_poprzedni = {{PoprzedniU}}
|następny = {{ROOTPAGENAME}}/I
|_następny = {{NastępnyU}}
|inne = {{Całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}}
}}
<br>
{{CentrujStart2}}
<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=1 to=1 fromsection="ok01" tosection="ok01"/>
{{c|[[{{ROOTPAGENAME}}/I|I]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/II|II]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/III|III]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/IV|IV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/V|V]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/VI|VI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/VII|VII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/VIII|VIII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/IX|IX]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/X|X]]<br />[[{{ROOTPAGENAME}}/XI|XI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XII|XII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XIII|XIII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XIV|XIV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XV|XV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XVI|XVI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XVII|XVII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XVIII|XVIII]]<br />[[{{ROOTPAGENAME}}/XIX|XIX]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XX|XX]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXI|XXI]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXII|XXII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXIII|XXIII]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXIV|XXIV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXV|XXV]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/XXVI|XXVI]]|w=140%|przed=20px|po=20px}}
<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=1 to=1 fromsection="ok02" tosection="ok02"/>
{{CentrujKoniec2}}
{{Clear}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:Xavier de Montépin]]
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]]
[[Kategoria:Strony indeksujące]]
2y9up2k3rd78uiyptdnkpgpiq37lyka
Z dramatów małżeńskich/I
0
1084703
3151029
2022-08-14T05:50:21Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
|poprzedni = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=3 to=8 tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|Z{{BieżącyU|2}}]]
hrkesq9xz9k6d8e77djqo8zixic6ji8
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/15
100
1084704
3151032
2022-08-14T05:54:32Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>choć moje zaufanie do was, zostało zawsze jednakie, wasza ufność we mnie, zmieniła się niepomiernie. Dawniej żaden z panów nie pytał mnie o pieniądze.<br>
{{tab}}— Boś nam je pan sam oddawał — przerwał ktoś z obecnych.<br>
{{tab}}— To nie racya! — zaśmiał się Paweł. — Prawdziwą mielibyście zasługę, nie żądać, gdy ich wam nie daję.<br>
{{tab}}Szmer niezadowolenia przyjął te dziwne wyrazy.<br>
{{tab}}— Lecz panowie innego jesteście zdania? Nasz: przyjaciel Gobert odmawia mi prolongowania weksli, sam to przed chwilą wyraził. Termin płacenia w końcu tego miesiąca...<br>
{{tab}}— Jam temu nie winien... Kapitaliści którzy panu zawierzyli, żądają zwrotu pieniędzy.<br>
{{tab}}— Niecierpliwicie się panowie. Od kilku z was otrzymałem nawet liściki, grzeszące przeciwko prawom grzeczności. Przeczuwam, że się coś święci, spodziewać się zaczynam komornika... Czy tak jest?<br>
{{tab}}Nikt nie odpowiedział. Po chwili głos zabrał tapicer:<br>
{{tab}}— A no, jeśli pan hrabia nie poradzi na to, trzeba się będzie zabrać do dzieła... przyjdzie nam to uczynić z wielkim żalem ale, cóż robić?...<br>
{{tab}}— Tak, co czynić? — dodali inni.<br>
{{tab}}— Dobrze więc postąpiłem zgromadzając was tu wszystkich, gdyż tym sposobem zażegnam może fakt, równie przykry dla siebie, jako i szkodliwy dla waszych interesów. Przychodzę do ostatecznego rozwiązania kwestyi; między nami nie powinno być nieporozumienia. Winien wam jestem całą prawdą, otóż, macie ją panowie: Nie jestem w możności zapłacenia mych długów!!! {{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c5x59fmd6x26wf330rlsa6hhwzjm5ow
Z dramatów małżeńskich/II
0
1084705
3151034
2022-08-14T05:55:03Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=8 to=15 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|Z{{BieżącyU|2}}]]
odaczbuirz1lijzb7s8yzy7k5ohov9k
Kategoria:Z dramatów małżeńskich
14
1084706
3151035
2022-08-14T05:55:50Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
[[Kategoria:Xavier de Montépin]]
[[Kategoria:Powieści]]
[[Kategoria:Teksty oryginalnie w języku francuskim]]
[[Kategoria:Przekłady z języka francuskiego]]
[[Kategoria:Przekłady anonimowe]]
f2knfhpyme24tyg35oit6rhrpj424xv
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anslo
0
1084707
3151036
2022-08-14T05:56:54Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=949
|strona_stop=949
}}
ni2g8brzvtkev8eisiwd9ob0qh2vppf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anson
0
1084708
3151037
2022-08-14T05:57:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=949
|strona_stop=949
}}
ni2g8brzvtkev8eisiwd9ob0qh2vppf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anstett
0
1084709
3151038
2022-08-14T05:57:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=949
|strona_stop=950
}}
882rm2fiq7qul26ox2lu05lnwkgnz37
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anstey
0
1084710
3151039
2022-08-14T05:57:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=950
|strona_stop=950
}}
eyz50r464mj6fhjevehn4bmep1qjpup
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ansywarowie
0
1084711
3151040
2022-08-14T05:57:58Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=950
|strona_stop=950
}}
eyz50r464mj6fhjevehn4bmep1qjpup
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anszkot
0
1084712
3151041
2022-08-14T05:58:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=950
|strona_stop=950
}}
eyz50r464mj6fhjevehn4bmep1qjpup
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anszlag
0
1084713
3151042
2022-08-14T05:58:17Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=950
|strona_stop=950
}}
eyz50r464mj6fhjevehn4bmep1qjpup
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antaby
0
1084714
3151043
2022-08-14T05:58:28Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=950
|strona_stop=950
}}
eyz50r464mj6fhjevehn4bmep1qjpup
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antagonizm
0
1084715
3151044
2022-08-14T05:58:48Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=951
|strona_stop=951
}}
ksy6mnxbeijjq6qbkfrsm3hazq4wzu9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antaires
0
1084716
3151045
2022-08-14T05:59:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=951
|strona_stop=951
}}
ksy6mnxbeijjq6qbkfrsm3hazq4wzu9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antalcydasa pokój
0
1084717
3151046
2022-08-14T05:59:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=951
|strona_stop=951
|wikipedia=Pokój królewski
}}
jidztfi2awxkd96p1byxt2xd3pskp0q
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antałek
0
1084718
3151047
2022-08-14T06:00:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=952
|strona_stop=952
}}
qtro3ho1h667t4eseglc7uy6lknh9m5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antałkiewicz
0
1084719
3151048
2022-08-14T06:00:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=952
|strona_stop=952
}}
qtro3ho1h667t4eseglc7uy6lknh9m5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antanaklazys
0
1084720
3151052
2022-08-14T06:02:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=952
|strona_stop=952
}}
qtro3ho1h667t4eseglc7uy6lknh9m5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antar
0
1084721
3151053
2022-08-14T06:02:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=952
|strona_stop=952
}}
qtro3ho1h667t4eseglc7uy6lknh9m5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antares
0
1084722
3151054
2022-08-14T06:02:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=952
|strona_stop=952
}}
qtro3ho1h667t4eseglc7uy6lknh9m5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antarktyczny
0
1084723
3151055
2022-08-14T06:02:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=952
|strona_stop=953
}}
pp90hm9881f4t4l1fmlrbgq894eo4n4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ante
0
1084724
3151056
2022-08-14T06:02:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=953
|strona_stop=953
}}
fxtom5tgn00lxg140wtfemippvybgd9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antecedens
0
1084725
3151057
2022-08-14T06:03:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=953
|strona_stop=953
}}
fxtom5tgn00lxg140wtfemippvybgd9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antedatować
0
1084726
3151058
2022-08-14T06:03:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=953
|strona_stop=953
}}
fxtom5tgn00lxg140wtfemippvybgd9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antediluwijalny
0
1084727
3151059
2022-08-14T06:04:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=953
|strona_stop=955
}}
h0kr3t1bw5lms50febasjoikvqtcl29
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antejustynijańskie pra.
0
1084728
3151060
2022-08-14T06:04:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antemijusz z Tralles
0
1084729
3151061
2022-08-14T06:04:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antemijusz cesarz Zach.
0
1084730
3151062
2022-08-14T06:05:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antenat
0
1084731
3151063
2022-08-14T06:05:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antenna
0
1084732
3151064
2022-08-14T06:05:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antenna belka
0
1084733
3151065
2022-08-14T06:05:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antenna u owadów
0
1084734
3151066
2022-08-14T06:05:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antenor
0
1084735
3151067
2022-08-14T06:06:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antepedijum
0
1084736
3151068
2022-08-14T06:06:15Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=955
}}
kzb7w2giyktxa9iwho4o20fpcyl9xx0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antequera
0
1084737
3151069
2022-08-14T06:06:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=955
|strona_stop=956
}}
6cbu4hd5vnoo2cqqod10ioe3jq50yru
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anter (święty)
0
1084738
3151070
2022-08-14T06:07:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=956
|strona_stop=956
|wikipedia=Anteros (papież)
}}
hixz03oorxv0l2hyttevtk2f72f4qei
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anteriora
0
1084739
3151071
2022-08-14T06:07:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=956
|strona_stop=956
}}
axz9z1lbfml878ixg2fow2z2ayjyx91
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anteros
0
1084740
3151072
2022-08-14T06:07:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=956
|strona_stop=956
}}
axz9z1lbfml878ixg2fow2z2ayjyx91
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anteusz
0
1084741
3151073
2022-08-14T06:08:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=956
|strona_stop=956
}}
axz9z1lbfml878ixg2fow2z2ayjyx91
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anthelia
0
1084742
3151074
2022-08-14T06:08:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=956
|strona_stop=957
}}
qy0dhx3nlovcmabncpzdht6bkjed108
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anthelmintica
0
1084743
3151075
2022-08-14T06:08:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=957
|strona_stop=957
}}
c0e1yv9nqslq2bw4frwc49ohuml1jvz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anthing
0
1084744
3151077
2022-08-14T06:10:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=957
|strona_stop=957
}}
c0e1yv9nqslq2bw4frwc49ohuml1jvz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anthoine (Mikołaj)
0
1084745
3151078
2022-08-14T06:10:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=957
|strona_stop=957
}}
c0e1yv9nqslq2bw4frwc49ohuml1jvz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anthoine (Ignacy)
0
1084746
3151080
2022-08-14T06:12:15Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=957
|strona_stop=958
}}
a3e67brccl7x1azzbuh46x4adsfnbgv
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anti
0
1084747
3151081
2022-08-14T06:12:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=958
|strona_stop=958
}}
4vbx1z3n3i77oyk4n41w7vx4ru1gvky
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antiaphrodisiaca
0
1084748
3151082
2022-08-14T06:12:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=958
|strona_stop=958
}}
4vbx1z3n3i77oyk4n41w7vx4ru1gvky
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antibes
0
1084749
3151083
2022-08-14T06:12:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=958
|strona_stop=958
}}
4vbx1z3n3i77oyk4n41w7vx4ru1gvky
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antici
0
1084750
3151084
2022-08-14T06:13:39Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=958
|strona_stop=960
|wikipedia=Tommaso Antici
}}
572oqdst2hy0v1etko0fzds4s6rv013
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anti-cornlaw-league
0
1084751
3151085
2022-08-14T06:13:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=960
|strona_stop=960
}}
fo3g73p8mfmq0d035xzz0y02a78aypn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antifice
0
1084752
3151086
2022-08-14T06:14:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=960
|strona_stop=960
}}
fo3g73p8mfmq0d035xzz0y02a78aypn
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/16
100
1084753
3151087
2022-08-14T06:14:01Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{c|ROZDZIAŁ III.|w=110%|po=8px}}
{{c|'''Szczególna propozycya.'''|w=110%|po=8px}}
{{tab}}— „Nie jestem w możności zapłacenia mych długów“ — powiedział hrabia.<br>
{{tab}}Oświadczenie to przyjęte zostało głośnem szemraniem. Wszyscy obecni zaczęli razem mówić. Twarze zapłonęły, głosy podnosiły się z każdą chwilą.<br>
{{tab}}Pan de Nancey tylko, sam pozostał spokojny, wyjął cygaro z jednego z pudełek i zapalił takowy.<br>
{{tab}}Hałas wzniecony przez gniewne wykrzykniki wierzycieli, wzmógł się i ucichł powoli.<br>
{{tab}}Gobert pierwszy odzyskał krew zimną zbliżył się do palącego spokojnie cygaro Pawła i rzekł:<br>
{{tab}}{{Korekta|Panie|— Panie}} hrabio, naiwność nasza nie sięga tak daleko, jak pan mniemasz.<br>
{{tab}}— Ależ ja panów o naiwność nie posądzam — odparł młody człowiek.<br>
{{tab}}— Grajmy odkrytą grę, pan hrabia czuje dobrze, że my dłużej czekać nie zechcemy, więc obmyśla fortele, by zyskać na czasie... — Otóż my na to nie pozwolimy...<br>
{{tab}}— Nie pozwolimy! — zawołali drudzy jednogłośnie.<br>
{{tab}}— I zaraz powiem dlaczego — ciągnął dalej Gobert...<br>
{{tab}}— Nie tłomacz się pan — przerwał Paweł. — Nie chcę byście panowie z mego powodu tracili czas, ''tak dla was drogi''... Mylicie się, ja na czasie zyskać nie chcę, zwłoka nie doprowadziłaby do niczego... Jestem zrujnowany, słyszycie panowie, zrujnowany do szczętu, zrozumcie to dobrze, bezpowrotnie zrujnowany!... —<br>
{{tab}}Ponownie wszczął się hałas, głośniej tylko krzyczeli wierzyciele tym razem, lecz i teraz Gobert uspokoił gwar {{Korekta|wymównemi|wymownemi}} ruchami, znaczącemi, iż chce zabrać głos.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e1vykleu1za7f6tg06swp88jw4m9p4d
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antignac
0
1084754
3151088
2022-08-14T06:14:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=960
|strona_stop=960
}}
fo3g73p8mfmq0d035xzz0y02a78aypn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antigoa
0
1084755
3151089
2022-08-14T06:14:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=960
|strona_stop=960
}}
fo3g73p8mfmq0d035xzz0y02a78aypn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anti-Liban
0
1084756
3151091
2022-08-14T06:15:17Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=960
|strona_stop=960
}}
fo3g73p8mfmq0d035xzz0y02a78aypn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antimp
0
1084757
3151092
2022-08-14T06:15:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=960
|strona_stop=961
}}
5otk17shj9do4hjduqwpsnrh1604fjv
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antin
0
1084758
3151093
2022-08-14T06:15:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=961
|strona_stop=961
}}
1o02m008f7n7bkez8vv80b6iuoqvxhw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antistes
0
1084759
3151094
2022-08-14T06:15:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=961
|strona_stop=961
}}
1o02m008f7n7bkez8vv80b6iuoqvxhw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antloch
0
1084760
3151095
2022-08-14T06:16:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=961
|strona_stop=961
}}
1o02m008f7n7bkez8vv80b6iuoqvxhw
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/10
100
1084761
3151096
2022-08-14T06:16:03Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wiając tu jasno stan rzeczy. Nie wątpię, że rezultat do którego dojdziemy utrwali jeszcze rozczulającą zgodność uczuć, jaka między nami istnieje.<br>
{{tab}}Ta patetyczna i zawiła przemowa nie zadowolniła słuchaczów, którzy zadawali sobie pytanie, gdzie ich doprowadzi wielomówstwo dłużnika i stawali się z każdą chwilą {{Korekta|niecierpliwszymy|niecierpliwszymi}}.<br>
{{tab}}— Tutaj — mówił dalej Paweł — wskazując palcem miejsce zapisane na papierze przed nim leżącym, tutaj wynotowane są sumy, które wam jestem dłużny. Jeśli nie macie nie przeciwko temu, przejrzemy je razem. Nie trzymałem się porządku alfabetycznego oddając pierwszeństwo większym sumom. Możnym pierwszeństwo! Pan Gobert zajmuje pierwsze miejsce...<br>
{{tab}}Oczy wszystkich zwróciły się ku osobie, w stronę której Paweł przesłał lekki ukłon, wraz za słodkim uśmiechem.<br>
{{tab}}Był to mały człowieczek, młody jeszcze, łysawy, dobrze ubrany, choć bez pretensyi; wyglądał na urzędnika z ministeryum finansów. Byłby mógł przejść niepostrzeżony, gdyby nie dziwny wyraz oczów okrągłych i szarych, bardzo zbliżonych do zakrzywionego ostro nosa, co mu nadawało wielkie podobieństwo do drapieżnego ptaka.<br>
{{tab}}Przesławszy ukłon i uśmiech, p. de Nancey mówił dalej:<br>
{{tab}}— Dwa lata upłynęło od owej pamiętnej nocy, gdy szczęście, w kartach mnie zawiodło. Wtedy pan Gobert, człowiek całemu Paryżowi znany z usłużności swej, pożyczył mi na trzy miesiące 25,000 franków.<br>
{{tab}}— Daruj, daruj panie hrabio — przerwał Gobert — nie przeistaczajmy faktów, jeśli łaska... Ja panu nie nie pożyczyłem. Mierność moich środków nie pozwala mi (czego mocno żałuję) usłużyć bliźniemu. Lecz znam kapitalistów poważnych, którzy znając uczciwość moją, pewni, iż wskazówki które im udzielam, są dokładne, polecając mi dokonywać: drobne tranzakcye, opierając się na danym przezemnie słowie, gdyż jak<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kvrxipgz45xx41ju8q67ha9u3e5nbs5
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoecyjanie
0
1084762
3151097
2022-08-14T06:16:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=961
|strona_stop=961
}}
1o02m008f7n7bkez8vv80b6iuoqvxhw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antofillit
0
1084763
3151098
2022-08-14T06:17:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=961
|strona_stop=961
}}
1o02m008f7n7bkez8vv80b6iuoqvxhw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antokol
0
1084764
3151099
2022-08-14T06:17:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=961
|strona_stop=961
}}
1o02m008f7n7bkez8vv80b6iuoqvxhw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antolaże
0
1084765
3151100
2022-08-14T06:18:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=962
|strona_stop=962
}}
4aqr96qiq1j8vc408bxtsou600x43g4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antologija
0
1084766
3151101
2022-08-14T06:18:10Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=962
|strona_stop=962
}}
4aqr96qiq1j8vc408bxtsou600x43g4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antommarchi
0
1084767
3151102
2022-08-14T06:18:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=962
|strona_stop=962
}}
4aqr96qiq1j8vc408bxtsou600x43g4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anton
0
1084768
3151103
2022-08-14T06:18:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=962
|strona_stop=962
}}
4aqr96qiq1j8vc408bxtsou600x43g4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonelli
0
1084769
3151104
2022-08-14T06:18:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=962
|strona_stop=963
}}
6lm9royq52oo77p7zpwbtrnlq9oyexv
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonello da Messina
0
1084770
3151105
2022-08-14T06:19:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=963
|strona_stop=963
}}
7iklekcoyb9ip8g3zoaxp4g0gedqy7h
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/11
100
1084771
3151106
2022-08-14T06:19:13Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>rzekłem, nie przedstawiam innej gwarancji, będąc ubogim.<br>
{{tab}}— Wybornie kochany panie Gobert — ciągnął dalej Paweł — lecz jeśli mówię tu o panu, czynię to z tej przyczyny, że w interesie, mam tylko pana... Owi poważni kapitaliści o których wspominasz, dla mnie są dotąd mytem...<br>
{{tab}}— Im właśnie o to chodzi, by nie występować w podobnych sprawach.<br>
{{tab}}— Dlaczego?<br>
{{tab}}— To są dygnitarze, znani na giełdzie, idzie im więc o to, by pozostać w ukryciu, gdy pobierają za moim pośrednictwem, nieco wyższe od zwykłych procenta..<br>
{{tab}}— Oh! drobnostka! — przerwał teraz hrabia. — Te 25,000 fr. zaledwie że nieco przyrosły od dwóch lat! Zwłoki, doliczenie procentów, koszta, nie posłużyły im do zrobienia „''śnieżnej kuli'',“ jak by to kto mógł przypuszczać. Dziś, przedstawiają one, tylko skromną sumkę 80,445 fr. — Widzicie panowie, trudno być skromniejszych wymagań!<br>
{{tab}}Usłyszawszy te słowa, obecni utkwili w małym człowieczku spojrzenie, pełne {{Korekta|podziwiu|podziwu}} i uwielbienia.<br>
{{tab}}— A zuch! — szeptali do siebie. — Umie prowadzić interes!...<br>
{{tab}}Gobert powstał żywo.<br>
{{tab}}— W słowach wyrzeczonych przez p. hrabiego, zdawało mi się, brzmiała pewna nuta sarkazmu, — rzekł, a głos jego syczący przypominał syczenie węża. — Jeśli interes ten nie układał pana, nikt go nie zmuszał do zawarcia układów, o ile {{Korekta|mie|mi}} się zdaje. Dziś pierwszy raz słyszę, iż pan hrabia użalać się zdaje... Czy to dla tego, że wierzyciele odmawiają dalszej prolongaty?...<br>
{{tab}}— {{Korekta|Zleś|Źleś}} mnie pan zrozumiał — zaśmiał się Paweł — chciałem jedynie przedstawić rzecz jasno, stwierdzając, że otrzymawszy przed dwoma laty 25,000 fr. jestem dziś winien 80,445. Ale gdybym i dwa razy tyle był panu dłużny, nie żaliłbym się, co panu natychmiast dowiodę...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
thzy8efz7cw9lvokjy2i3sht14v8vl9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni (święty)
0
1084772
3151107
2022-08-14T06:19:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=963
|strona_stop=964
}}
j4sfyzzpvi2b6winzt262r7wvsioatc
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni Padewski (św.)
0
1084773
3151108
2022-08-14T06:20:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=964
|strona_stop=965
|wikipedia=Antoni Padewski
}}
m0d2os9qveqv9g24z4xn7o78mfizg7j
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/12
100
1084774
3151110
2022-08-14T06:21:28Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Gobert spuścił głowę. To niejasne zdanie pogrążało go w zadumę.<br>
{{tab}}— Drugim z rzędu na mojej liście — ciągnął dalej p. de Nancey — jest nasz przyjaciel Lebel-Girard, wysokich zdolności, tapicer, który sztukę swoją podniósł do rzędu: sztuk pięknych! Najwspanialsze pałace w Paryżu, wzbogacone są jego dziełami i szczycą się tem! Jestem mu dłużny 60,350 fr. Nieprawdaż drogi panie?...<br>
{{tab}}— Co do grosza tyle, panie hrabio! — potwierdził tapicer. — W tej sumie, mieści się już umeblowanie buduaru panny Cory Saphtier, i buduar damy z ulicy Bellechesse (której tu nie nazywam) zapłacony przez p. hrabiego w ¾ częściach. Mąż dopłacił resztę, nie domyślając się fortelu i winszuje dotąd żonie zmysłu praktycznego, który jej dopomógł takim tanim kosztem otoczyć się takim zbytkiem...<br>
{{tab}}Lebel-Girard roześmiał się głośno, dwóch czy trzech z obecnych (ludzi żonatych) odpowiedzieli mu też śmiechem. Poczem tapicer mówił dalej:<br>
{{tab}}— Mam przy sobie dokładny rachunek, przyjęty i podpisany przez p. hrabiego... mogę takowy zaraz: przedstawić...<br>
{{tab}}Z, dziesięciu kieszeni, dziesięć rąk wydobyło pularesy...<br>
{{tab}}Paweł powstrzymał zapadł ogarniający zgromadzonych.<br>
{{tab}}— Chwila właściwa nie nadeszła jeszcze — rzekł — pozwólcie mi skończyć...<br>
{{tab}}— Pan Anderson złotnik, a raczej mistrz nieporównany, dzisiejszy Benvenuto Cellini, udzielił mi kredytu na 53,220 fr. Jest to bardzo niewiele, gdy się pomyśli, ile to cudnych ramion, ile uszek czarownych, utoczonych szyjek przystrajają jego brylanty, perły i rubiny! Panu zawdzięczam, tyle wdzięcznych uśmiechów, i tyle powodzenia!... Wdzięczność moja nieda się wyrazić, wypłacić się panu nigdy nie zdołam!...<br>
{{tab}}Dwuznacznik odczuli obecni. O czemże mówił<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mjoxyo63pr3b2qmtmxv9t89f9d54eod
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni biskup
0
1084775
3151112
2022-08-14T06:21:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=965
|strona_stop=965
}}
bh9bf4fa6i39zj17up9a7rkyqms81ck
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni arcybiskup
0
1084776
3151113
2022-08-14T06:22:03Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=965
|strona_stop=966
}}
54m8vktbbmdcnhv7qiaajto2gy82yvi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni (Klemens Teod.)
0
1084777
3151114
2022-08-14T06:22:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=966
|strona_stop=966
}}
tvqig4i6abn7857kxzj9421vgbr2te4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni Ulryk
0
1084778
3151115
2022-08-14T06:22:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=966
|strona_stop=966
}}
tvqig4i6abn7857kxzj9421vgbr2te4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni z Napahanic
0
1084779
3151117
2022-08-14T06:23:30Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=966
|strona_stop=967
}}
548c643dozbb292z7k7yaktpayr360a
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni z Kobylina
0
1084780
3151118
2022-08-14T06:23:42Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=967
|strona_stop=967
}}
fpgqhmnu72yqq0lyyi1otlin0bkuhp4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoni od Niepokalanego Poczęcia N. M. P.
0
1084781
3151119
2022-08-14T06:23:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=967
|strona_stop=967
}}
fpgqhmnu72yqq0lyyi1otlin0bkuhp4
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/13
100
1084782
3151120
2022-08-14T06:24:04Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>hrabia, o długu wdzięczności, czy o długu pieniężnym?.. Zagadnięty skrzywił się mocno.<br>
{{tab}}— Słowa wyrzeczone do pana Andersona, możesz pan też wziąć do siebie kochany panie Palladieux. Powozy wyszłe z twej fabryki, postawiły tę gałęż przemysłu u nas, na pierwszorzędnem stanowisku. Upokorzyłeś pan anglików, którzy dotąd górowali nad nami! Tobie zawdzięczam uroczy widok, gdy Małgorzata d’Isigny, {{Korekta|wstroju|w stroju}} zwracającym ogólną uwagę, rozłożona w karecie o ośmiu resorach, przejeżdżała nad brzegiem jeziora. Lub gdy Nini Mouchette, wiezła się sama, tą nieporównanych kształtów amerykanką, zaprzężoną w kucyki! Lub ta ''victoria'', którą mi dostarczyłeś dla Berty Lambert? zręczna i lekka, jak ona sama!... Tobie zawdzięczam przyjemność i szyk tych uroczych istotek...<br>
{{tab}}— I ich powozy — mruknął dostawca — Razem: 48,100. fr...<br>
{{tab}}— Kończysz pan myśl moją — ciągnął dalej hrabia. — Już to nie ja targować się będę, gdy idzie o taki genjusz jak pański! Rzeczy doskonałe, nigdy zbyt drogie nie są. Znam tak dobrze wartość pańskich wyrobów, iż sam orzekam, iż są: bez ceny...<br>
{{tab}}Wierzyciele {{Korekta|zamienieli|zamienili}} między sobą wymowne spojrzenie. Przemowa hrabiego zaczęła ich dziwić, niepokoić nawet. Lecz dla czegóżby hrabia de Nancey, sam wywoływał katastrofę, która byłaby jak wiedzieć musiał, pochłonęła resztę jego mienia?<br>
{{tab}}— Do pana zwracam się z kolei, drogi Dawidzie Meyer — mówił Paweł spokojnie. — Dostarczyłeś mi pan: kucyki kare Niny Mouchette, cztery kareciane konie dla Małgorzaty d’Isigny, ''stepper’y'' Berty Lambert. Zwracały one powszechną uwagę, a wszyscy wiedzieli, że z pańskiej stajni wyszły...<br>
{{tab}}— Ah! — pomyślał Dawid Meyer — gdybyż mogły do niej powrócić!<br>
{{tab}}— Za te trzy zaprzęgi 40,000 fr. — mówił hrabia — to za bezcen! Powtarzam to wszystkim, opiewam pochwały pańskie wszędzie i gdyby zaś<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
39akqpz0lm2qj9pkzu3vkycqcojzmpr
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoniewicz (Bołoz Karol)
0
1084783
3151122
2022-08-14T06:25:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=967
|strona_stop=969
|wikipedia=Karol Antoniewicz
}}
llkbaeatb6iwt22pspai067gp4esvon
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/14
100
1084784
3151123
2022-08-14T06:25:46Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>reklamę ustną w klubach i salonach, przyszło płacić, jak za te które drukują, byłbyś mi pan dłużnym okrągłą sumkę!.. Ale bądź spokojny — kończył śmiejąc się młodzieniec — reklamowałem cię przez przyjaźń i nic za to nie żądam.<br>
{{tab}}— Chwała Bogu — pomyślał handlarz.<br>
{{tab}}Skończywszy z głównymi wierzycielami, p. de Nancey, kolejno obliczył drobniejszych dostawców, co ujawniło, iż był dłużny wszystkiego razem 350,060 franków.<br>
{{tab}}— To drobnostka,. jak widzicie panowie — kończył.<br>
{{tab}}— Drobnostka! — zawołał jeden z obecnych.<br>
{{tab}}— Spodziewam się — odparł hrabia.<br>
{{tab}}— Miło nam dowiedzieć się, że powyższa suma stanowi dla p. hrabiego drobnostką. Dla mnie jednak i dla zebranych tu kolegów, każda najdrobniejsza sumka ma wartość i na odebraniu takowej, wiele nam zależy.<br>
{{tab}}— Racya, Racya! — zawołali obecni.<br>
{{tab}}Zachęcony ogólnem uznaniem, Lebel-Girard, który pierwszy głos podniósł, ciągnął dalej:<br>
{{tab}}— Wdzięczni jesteśmy panu hrabiemu za jego przychylne wyrazy, tembardziej, że pochwały, które nam pan oddaje, pochodzą od prawdziwego znawcy. Staraliśmy się zawsze zadość uczynić wymaganiom szanownego klienta, na przyszłość też ofiarujemy swoje usługi lecz występując tu w imieniu zarówno swoim, jako i kolegów moich, ośmielam się przypomnieć p. hrabiemu, że czas drogi dla ludzi pracy, upływa. ''Times is money'' mówią słusznie anglicy. Więc kiedy jesteśmy w zgodzie, co do liczb, prosimy o łaskawe i jak najprędsze zakończenie dzisiejszego posiedzenia...<br>
{{tab}}Lebel-Girard mówił, kładąc silny nacisk, na podkreślone przez nas wyrazy.<br>
{{tab}}— Nie będziecie panowie długo czekać na żądane zakończenie — odparł spokojnie Paweł de Nancey. — Odczułem to dobrze, że od pewnego czasu,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2hasadjracyqk4ho224rl7bahhs9j3o
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoniewicz (Bołoz Mik.)
0
1084785
3151124
2022-08-14T06:27:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=969
|strona_stop=969
}}
rov1qp60tx54fzq7a8mv8ylnxxdk90f
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/17
100
1084786
3151125
2022-08-14T06:27:49Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Zrujnowany, być może! — zaczął, przeglądając uważnie papier, który wyjął z kieszeni. Jednak nie do takiego stopnia, byś pan nie mógł uiścić naszych należności... Na dopełnienie tego, wystarcza najzwyklejsze wywłaszczenie...<br>
{{tab}}— Posiadasz pan w Paryżu ten oto pałacyk, którego wartość oceniając nizko, dosięga 350,000 fr., w Normandyi zaś, w pobliżu Caen, majętność ziemską, noszącą nazwę Tilleuls, ocenioną na 400,000 franków. Oto wykazy hipoteczne, wydane wkrótce po śmierci ojca pańskiego... Posiadając 750,000 fr. można uiścić dług wynoszący 300,000 fr. Wierz mi pan, że nie byłbym zaciągał dwa lata termu pożyczki dla niego, bez dokładnych informacyi o stanie majątkowym klienta. Jestem zawsze ostrożny...<br>
{{tab}}Mówiąc lichwiarz, uśmiechał się kwaśno.<br>
{{tab}}Nadzieja rodziła się w sercach wierzycieli, zamieniali znaczące spojrzenia.<br>
{{tab}}Pan de Nancey wyjął z pularesu dwa urzędowe dokumenty.<br>
{{tab}}— Niestety! Kochany panie Grobert, spóźniłeś się pan. Informacye powzięte dwa lata temu, były całkiem dokładne wówczas, dziś jednak, zmieniła się postać rzeczy. W przeszłym roku przyszła mi nieszczęsna zachcianka, naśladować tych szaleńców, którzy chcą się zbogacić w jednym dniu, na giełdzie... marzyłem o podwojeniu mej fortuny, zapłaceniu długów it.d. W tym celu zgromadziłem poważną sumę i grałem na zwyżkę, która zdawała się niezawodną i z łaski nieprzewidzianej obniżki, straciłem wszystko, co do grosza, całe 700,000 fr. pożyczone przez bank zaliczkowy, na hipoteki tego pałacu i majętności mej w Normandyi.. Oto są kopje urzędowych dokumentów możecie je przejrzeć panowie...<br>
{{tab}}To mówiąc, Paweł podał papiery zdumionemu lichwiarzowi.<br>
{{tab}}Ten, przebiegłszy je wzrokiem błędnym, wrzasnął z wściekłością:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f9bpi3ao5bh7xmalqug5nuzqliyoczl
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonijusz
0
1084787
3151126
2022-08-14T06:28:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=969
|strona_stop=971
|wikipedia=Marek Antoniusz
}}
oj5l5igewozgnwidnh9ddap22d3rgfq
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonin
0
1084788
3151127
2022-08-14T06:28:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=971
|strona_stop=971
}}
1vu0q3ckmdzai7a233o3in11ah67m4v
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonin (święty)
0
1084789
3151128
2022-08-14T06:28:46Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=972
|strona_stop=972
}}
7x3rm186vnxbls59pouc67ty6twureu
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/18
100
1084790
3151129
2022-08-14T06:29:55Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Jesteśmy okradzeni!...<br>
{{tab}}— Okradzeni! — powtórzyli inni.<br>
{{tab}}— Rozbój na prostej drodze!<br>
{{tab}}— To niegodziwie, potwornie! — wrzeszczeli wierzyciele.<br>
{{tab}}— Pan hrabia jesteś...<br>
{{tab}}Nie zdołali dokończyć.<br>
{{tab}}Paweł de Nancey powstał, blady i głosem donośnym, który górował nad panującym w gabinecie gwarem, zawołał:<br>
{{tab}}— Żadnych obelg panowie! Przestrzegam was, że mimo, iż jestem waszym dłużnikiem, nie znoszę byście mi ubliżali, i pierwszego, któryby mi uchybił, ukarzę surowo!.. Wierzcie mi, w własnym interesie waszym radzę, pozostańmy w zgodzie. Niech dzisiejsza rozmowa nasza zakończy się poważnie. Tym poważnym finałem z mej strony jest zapewnienie, iż, ''od was samych zależy odebranie należności co do grosza!''<br>
{{tab}}Najwrażliwszą istotą pod słońcem jest: wierzyciel. Lada drobiazg go pognębia i zraża, byle słowo wraca mu nadzieję i złudzenia. Jak rozbitek na morzu, miotany przez bałwany, chwyta się najmniejszej gałązki, szukając w niej ratunku, tak i temu niekiedy wystarcza jedno rzucone słowo, by z najsilniejszego wzburzenia, przejść w stan ciszy i spokoju.<br>
{{tab}}Słowem, wierzyciel, to tygrys, którego najbłahszy promyk nadziei, zmienić w baranka potrafi.<br>
{{tab}}Ostatnie wyrazy pana de Nancey, tak mało spodziewane po wyznaniu ruiny majątkowej, uśmieżająco podziałały na umysły obecnych. Gwar ucichł, twarze złagodniały, nawet wyraz oblicza lichwiarza, stracił podobieństwo do drapieżnego ptaka.<br>
{{tab}}— Rad jestem — rzekł Paweł — żeście panowie zrozumieli odrazu, iż spokój i takt w postępowaniu, są głównemi {{Korekta|cehami|cechami}} ludzi wyższych. Winszuję wam tego. Do czego służyć mają te nieludzkie wrzaski, któreście wyprawiali przed chwilą. Hałas nic nie dowodzi!.. Czy słyszycie bym przeklinał giełdę, która<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
11cmbn9e0u416j3uwykjj5laqlvpq5e
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonin Pobożny
0
1084791
3151130
2022-08-14T06:31:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=972
|strona_stop=972
|wikipedia=Antoninus Pius
}}
31wowugjo659ihyq8l0ttm8nali8w73
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonin (Marcus)
0
1084792
3151131
2022-08-14T06:31:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=972
|strona_stop=972
}}
7x3rm186vnxbls59pouc67ty6twureu
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/19
100
1084793
3151132
2022-08-14T06:32:36Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>mnie tak szybko pozbawiła mienia? Chciejcie się zastanowić, że gdy moja niewypłacalność uszczupliłaby zaledwie w drobnej części wasz dobrobyt, ja postradałem wszystko, bezpowrotnie?.. A jednak widzicie mnie filozofem!... Naśladujcie mnie, będzie to wam honor czynić...<br>
{{tab}}Zaczęto szemrać, widocznie wierzyciele hrabiego, oczekiwali innego rezultatu przemowy...<br>
{{tab}}Widząc to Paweł, ciągnął dalej pośpiesznie:<br>
{{tab}}— Nie będę nadużywał cierpliwości waszej moi przyjaciele, obiecuję to, ale proszę was, zechciejcie posłuchać mnie jeszcze przez trzy minuty czasu, nie przerywając mi... Muszę najpierw powiedzieć wam parę słów o sobie, ale jedynie w waszym interesie...
W smutnym stanie moich interesów, co robić? co przedsięwziąć? Pojmiecie panowie, że pytanie to stawiałem sobie w różnej formie i sądzę, że znalazłem odpowiedź... Widzieliśmy ludzi, którzy jak ja, utracili mienie będąc w sile wieku i za pomocą pracy i wytrwałości, odzyskali, jeśli nie dobrobyt, to choć skromne utrzymanie. Tych ja naśladować nie myślę, Za dobrze znam sam siebie... Nawyknienia moje i gusta, nie pozwoliłyby mi wytrwać przy zajęciu i pracy. Walczyć z brakiem, jest dla mnie niemożebnem!.. Czy należę do kategoryi ludzi, którzy potrafią wieść nędzny żywot, przy lichej pensyjce jakich 3000 fr.? Powiedźcie sami? Czy potrafiłbym się obejść bez koni, powozów, ładnych kobiet, smacznych obiadków i wykwintnych cygar?... Nigdy! przenigdy!!! Kpiłbym sam z siebie, wsiadając do omnibusu! A zresztą, cóż by wam przyszło z mego bohaterstwa? Trudnoby zapłacić dług wynoszący sto tysięcy talarów, pobierając tysiąc talarów pensyi! Usuńmy więc myśl o pracy! Nie trudno by mi było, w łeb sobie strzelić... Już nawet o tem myślałem... byłbym nawet to uczynił.. Rozwiązanie to, szybkie i praktyczne, lecz znalazłem inne, o wiele lepsze... Rozwiązanie ciekawe, sprytne, piękne, w dobrym guście, czyniące mnie znów możnym, wypłacalnym, zawsze wiernym i nie skompym kljentem i dające mi<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mxq8folgf3oohk2bpmgsqwb9flszsdo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoninus Liberalis
0
1084794
3151133
2022-08-14T06:32:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=972
|strona_stop=972
|wikipedia=Antoninus Liberalis
}}
d5ecwjoqqb6o4o9egpjbkc355xat93o
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonin (Jan)
0
1084795
3151134
2022-08-14T06:33:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=972
|strona_stop=973
}}
ptnetu357fm3pcp3kan2xbef5kgzz1m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonin z Przemyśla
0
1084796
3151135
2022-08-14T06:33:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonini
0
1084797
3151136
2022-08-14T06:33:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoniów
0
1084798
3151138
2022-08-14T06:34:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonomazyja
0
1084799
3151139
2022-08-14T06:34:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/20
100
1084800
3151140
2022-08-14T06:34:45Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>sposób, do dalszego wesołego życia i {{Korekta|rozrucania|rozrzucania}} pieniędzy?... Cóż wy na to?... Wszak piękne to marzenie?... Otóż marzenie owo jeśli zechcecie mi dopomódz, stanie się wkrótce rzeczywistością... Od decyzyi waszej moi panowie, zależy przyszłość moja. Cóż, zgadzacie się?<br>
{{tab}}— To zależy — odparł lichwiarz.<br>
{{tab}}— Jeśli nie trzeba będzie do interesu dopłacić, zobaczymy — dodał tapicer.<br>
{{tab}}— Naturalnie — potwierdzili inni. — Lecz co do pieniędzy, na nie prosimy nie liczyć.<br>
{{tab}}— Bądźcie spokojni, kończył hrabia — nie nie dodacie, a odebrać możecie wszystko.<br>
{{tab}}— W jaki sposób?<br>
{{tab}}— Zaraz wam to powiem... Nie mam już pałacu, dóbr, powozów, koni, ani kredytu... Kapitały znikły bezpowrotnie, wśród burzy spekulacyi, pozostała mi tylko jedna rzecz wartościowa i tę chętniebym spieniężył...<br>
{{tab}}— Cóż to jest? — zapytali ciekawie obecni.<br>
{{tab}}— Moja osoba! — rzekł Paweł tonem, jakim teatralny bohater woła przy końcu dramatu: „Ja, mówię wam, czyż to nie dosyć?“ Mam lat dwadzieścia ośm, białe zęby i ani jednego siwego włosa. Należę do najwyższych sfer spółecznych w Paryżu. Damy wszystkich ''światów'' uważają mnie łaskawie za ładnego chłopca i nazywam się: Paweł Armand Gaston hrabia de Nancey, a jest to stare nazwisko, uwieńczone starym tytułem. To wszystko razem warte, milionów... Idzie tylko o wyszukanie kobiety, — dość rozumnej i dość bogatej, by. to nabyć mogła...<br>
{{tab}}— Prawda — bąknął powoźnik — lecz gdzie jej szukać?<br>
{{tab}}— Gdzie jej szukać? niewiem i wcale się o to nie troszczę. Już to nie ja jej szukać będę...<br>
{{tab}}— A kto?...<br>
{{tab}}— Wy, moi przyjaciele..<br>
{{tab}}— My! — powtórzyli zagadnięci z niekłamanem zdziwieniem.<br>
{{tab}}— Tak, wy, powtarzam i znajdziecie ją poszu-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tg1aidqdfash5mltln1dkxm6mewh73z
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonów
0
1084801
3151141
2022-08-14T06:34:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonowicz, dom szlach.
0
1084802
3151142
2022-08-14T06:34:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonowicz ksiądz
0
1084803
3151143
2022-08-14T06:35:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonówka, miasteczko
0
1084804
3151144
2022-08-14T06:35:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
3151346
3151144
2022-08-14T08:37:34Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonówka, miasto]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonówka, miasteczko]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antonówka Antonowicze
0
1084805
3151145
2022-08-14T06:35:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antopol, miasto
0
1084806
3151146
2022-08-14T06:35:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antopol miasteczko
0
1084807
3151148
2022-08-14T06:36:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antorowicz
0
1084808
3151149
2022-08-14T06:36:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=973
|strona_stop=973
}}
58hwvmz6w845wpyvrzyvv228hy4i9qn
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/21
100
1084809
3151150
2022-08-14T06:36:42Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>kawszy dobrze. — Któżby się tem zajął jak nie wy? Rozumiecie dobrze, że ja sam takim interesem zajmować się nie mogę... Wystawiać siebie samego na licytacyę, byłoby w najgorszym guście. Zresztą, poszukiwania odbywać się mają w świecie całkiem dla mnie obcym... Ja widzę rzeczy tak jak są. Aby odzyskać majątek, będzie trzeba zniżyć się... Przyszła hrabina de Nancey, będzie to jakaś mieszczaneczka, rozdęta pychą, żądna tytułu i herbu na drzwiach karety... Wasze stanowisko pierwszorzędnych dostawców sprawia, iż macie stosunki z ludźmi wzbogaconymi przez handel i spekulacye. W tej to kopalni metalu, trzeba zacząć poszukiwania... Praca wasza dając mnie poważne rezultaty i wam korzyść przyniesie... Postępowanie nader łatwe... Chwalcie mnie, wystawiajcie moje rzeczywiste zalety i przymioty urojone. Niechże z waszej łaski stanę się feniksem, białym krukiem, rajskim ptakiem! Reklamujcie mnie, jak to zwykliście czynić z towarem podejrzanej wartości. Bo wszak tem najwięcej wynosicie, prawdziwie dobry, sam się zaleca. Posłuchajcie naszego przyjaciela Meyera gdy chce wsunąć naiwnemu klientowi konia „czystej krwi anglika, niezrównanego w chodach“, który po ośmiu dniach będzie kula. Co za zapał, jaka pewność siebie! Ujmuje, zapala, oczarowywa słuchacza i sprzedaje szkapę! Naśladujcie go panowie. Osłońcie kwestye należności i braków, gdyż ta popsułaby rzecz niezawodnie! W rezultacie, nie oszuka się nikogo... Jestem człowiekiem dobrze wychowanym, w całem tego słowa znaczeniu... Nie mam innych wad prócz (jeśli to wada) zamiłowania do zbytku i przyjemności... Małżeństwo może mnie poprawi... wolno mieć nadzieje...<br>
{{tab}}— Ja wierzę w nawrócenie — rzekł Lebel-Girard, który odzyskał dobry humor.<br>
{{tab}}— Zresztą — dodał złotnik — po cóż zmieniać trybu życia, jak będą pieniądze? Bogacze powinni podtrzymywać przemysł.<br>
{{tab}}— Pan hrabia bo ''putał'' nie zgorzej — kończył handlarz koni — ale faktem jest, że najrozrzutniejsi ka-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ojqxl4hoglyauav3ox72im4wg38ro6b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antosyderyt
0
1084810
3151152
2022-08-14T06:37:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=974
|strona_stop=974
}}
8ah4swkt09bwkzyck8h378qqjynu5mf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antoszkiewicz
0
1084811
3151153
2022-08-14T06:37:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=974
|strona_stop=974
}}
8ah4swkt09bwkzyck8h378qqjynu5mf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antowie
0
1084812
3151154
2022-08-14T06:38:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=974
|strona_stop=974
|wikipedia=Antowie
}}
rgw5h2kq22oxa1jbztzeckwfjccf8ga
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antracyt
0
1084813
3151155
2022-08-14T06:38:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=974
|strona_stop=975
}}
nviss31ql0etut79tqa2uujetoz9ai8
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/22
100
1084814
3151156
2022-08-14T06:38:48Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>walerowie, są później najlepszymi mężami, każde źrebie zołzuje, każde młode piwo szumi.<br>
{{tab}}— A 00, nie miałem racyi! — cieszy mnie kochani przyjaciele, że się ze mną zgadzacie. Czuję, że lekkie zajście przed chwilą, nie wpłynie na zmianę dobrych między nami stosunków. Ja liczę na was, możecie też na mnie polegać... Nie mnie nie zrazi, bylem się mógł wypłacić. Zastrzegam tylko jedno: Oto chciejcie pamiętać, że odrzucając na bok wszelkie przesądy, jednej ostateczności uniknąć pragnę, a tą jest: śmieszność. Ożenię się z kim chcecie, byle przyszła hrabina Nancey, nie była zbyt stara i koniecznie przystojna. Brzydkiej garbatej lub starej, nie wezmę za żonę.<br>
{{tab}}— Oh! niech p. hrabia się uspokoi! — zawołał Lebel-Girard — nie będziemy żądać podobnej ofiary.<br>
{{tab}}— Pan hrabia jest znawcą, nie wystawiemy jego gustu na próbę — mówił Dawid Meyer dobierając wyrazy:<br>
{{tab}}— Pamiętajcie też panowie, że posag przyszłej hrabiny, ma wynosić co najmniej milion dwakroć. Trzykroć dla was, siedmkroć na oczyszczenie hipotek pałacu i dóbr moich, reszta na drobne bieżące wydatki, Więc najmniej 1,200,000 fr.<br>
{{tab}}— Bardzo słusznie — kończyli zagadnięci — osoba p. hrabiego tyle warta.<br>
{{tab}}— Dajmy na to, że dla wyszukania osoby i sumy w mowie będącej, zużytkujecie panowie jeden miesiąc czasu. Przez ten miesiąc, spodziewam się, iż cieszyć się będę zupełnym spokojem. Żaden z was upominać się nie będzie o swoją należność, prawda?<br>
{{tab}}— Do licha! — zawołał tapicer — to się rozumie. Dręczyć pana w tych warunkach, byłoby tyle, co obniżać jego wartość, a tem samem tracić dane do powodzenia.<br>
{{tab}}— {{Korekta|Wrazie|W razie}} przegranej, pomyślcie o stratach! — wtrącił Paweł,<br>
{{tab}}— Pan hrabia może być spokojny — rzekł lichwiarz. — Weksle pozostaną do czasu w pularesie moich kapitalistów. Biorę to na siebie.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b7943u0dtajz5ux35oe6lvadchnww4k
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antraigues
0
1084815
3151158
2022-08-14T06:39:39Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrain
0
1084816
3151159
2022-08-14T06:39:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrakomancyja
0
1084817
3151160
2022-08-14T06:39:59Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrakometr
0
1084818
3151161
2022-08-14T06:40:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrakonit
0
1084819
3151162
2022-08-14T06:40:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrakoter
0
1084820
3151163
2022-08-14T06:40:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/23
100
1084821
3151164
2022-08-14T06:40:41Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Wszystko jest przewidziane — kończył pan de Nancey, rozejdziemy się dziś przyjaciołmi, by się znów spotkać, ufam, w sprzyjających okolicznościach.<br>
{{tab}}Dostawcy żegnając gospodarza w najlepszych humorach, wyrazili nadzieję, iż będzie o nich pamiętał, przy urządzaniu nowego gospodarstwa, co prawdopodobnie. wkrótce nastąpi.<br>
{{tab}}Otrzymawszy solenne przyrzeczenie hrabiego, opuścili pałac. Dawid Meyer wdrapawszy się na szczyt wysokiego kozła breack’u, ujął lejce i puścił w bieg parę dzielnych kłusaków, które właśnie ujeżdżał. Lebel-Girard rozsiadł się w powoziku, który był jego własnością.<br>
{{tab}}Pozostawszy sam, Paweł de Nancey pootwierał okna, by wypędzić „zapach wierzycieli* jak się wyrażał.<br>
{{tab}}Następnie włożył papiery do pularesu i rozśmiał się śmiechem drwiącym i okrutnym.<br>
{{tab}}— Tak — pomyślał — wszedłem do jamy tygrysiej i wychodzę z niej żywy! Poskromiłem dzikie zwierzęta! Myśl moja jest genialną! Z dziesięciu zajadłych wierzycieli, wyłoniło się, dziesięciu faktorów niezmordowanych, zręcznych i pewnych. Nie dość, że mnie nie pożarli, ale mnie żywić będą. Ożenią i wzbogacą mnie! Ja ożeniony! To będzie zabawne! Ba! trzeba do wszystkiego przywyknąć!... Może się do stanu małżeńskiego przyzwyczaję? A jak nie... no, moja żona będzie mężatką, ja zostanę i tak wolnym...
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|ROZDZIAŁ IV.|w=110%|po=8px}}
{{c|'''Swaty.'''|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Upłynęło dni ośm od wyżej opisanej sceny, którąśmy opowiedzieli naszym czytelnikom. Paweł de Nancey nie otrzymał żadnych wiadomości od swoich<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
21pnk4hhkcd0wml2tu6bd76xnkgm805
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrakt
0
1084822
3151165
2022-08-14T06:40:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=975
}}
8wljcg7ihj0ant8lq9ce3vao2ra9npj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrax
0
1084823
3151166
2022-08-14T06:41:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=975
|strona_stop=976
}}
arqls7enkv6ris3kitbkpsmijk9onum
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antreprener
0
1084824
3151167
2022-08-14T06:41:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=976
|strona_stop=976
}}
2ag59z6veytwcvellce42pwctmc4xkc
Z dramatów małżeńskich/III
0
1084825
3151168
2022-08-14T06:41:25Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=16 to=23 tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|Z{{BieżącyU|2}}]]
flyb946bw335bzedystomlwgwkkcukn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antresole
0
1084826
3151169
2022-08-14T06:41:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=977
}}
hiu4r2qlixaixkjac0tjp7n9uf5vhii
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antrim
0
1084827
3151170
2022-08-14T06:43:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=977
}}
hiu4r2qlixaixkjac0tjp7n9uf5vhii
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antro
0
1084828
3151172
2022-08-14T06:44:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=977
}}
hiu4r2qlixaixkjac0tjp7n9uf5vhii
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropofagi
0
1084829
3151174
2022-08-14T06:44:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=977
}}
hiu4r2qlixaixkjac0tjp7n9uf5vhii
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropognozyja
0
1084830
3151175
2022-08-14T06:44:17Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=977
}}
hiu4r2qlixaixkjac0tjp7n9uf5vhii
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropografija
0
1084831
3151176
2022-08-14T06:44:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=977
}}
hiu4r2qlixaixkjac0tjp7n9uf5vhii
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropolity
0
1084832
3151177
2022-08-14T06:44:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=977
|strona_stop=978
}}
hrwadjgvn4agkqo7tui18qg6ovmgrfn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropologija
0
1084833
3151178
2022-08-14T06:44:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=978
|strona_stop=978
}}
60c6mag9cd49b2fsp3bo4g9i4yescsk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropomancyja
0
1084834
3151180
2022-08-14T06:45:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=978
|strona_stop=978
}}
60c6mag9cd49b2fsp3bo4g9i4yescsk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropometallizm
0
1084835
3151181
2022-08-14T06:45:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=978
|strona_stop=978
}}
60c6mag9cd49b2fsp3bo4g9i4yescsk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropomorfici
0
1084836
3151183
2022-08-14T06:45:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=978
|strona_stop=979
|wikipedia=Audianie
}}
f9jwi2pazz2y2piejlt8d54cae5oawb
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropomorfizm
0
1084837
3151185
2022-08-14T06:46:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=979
|strona_stop=979
}}
noydt23qcgc52y2yb8qm2qzogce2d4x
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antroponomija
0
1084838
3151186
2022-08-14T06:46:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=979
|strona_stop=979
}}
noydt23qcgc52y2yb8qm2qzogce2d4x
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antropopatyzm
0
1084839
3151187
2022-08-14T06:46:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=979
|strona_stop=979
}}
noydt23qcgc52y2yb8qm2qzogce2d4x
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antularz
0
1084840
3151188
2022-08-14T06:46:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=979
|strona_stop=980
}}
bb4p7kyglldkqdmtgp9yci0jp9zxipj
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antwas
0
1084841
3151189
2022-08-14T06:47:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=980
|strona_stop=980
}}
b83tf0nm091hkla3wlt3qtzpliafwlu
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antwerpija
0
1084842
3151190
2022-08-14T06:47:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=980
|strona_stop=981
|wikipedia=Antwerpia
}}
9wp9ldp2co70988gm3vkhcbmyu0z687
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyabolicyjoniści
0
1084843
3151191
2022-08-14T06:48:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=981
|strona_stop=981
}}
0mi9xe0rkz59pl646gsg6cpksi0zy5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antybachiczny wiersz
0
1084844
3151192
2022-08-14T06:48:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=981
|strona_stop=981
}}
0mi9xe0rkz59pl646gsg6cpksi0zy5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antychlor
0
1084845
3151193
2022-08-14T06:48:30Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=981
|strona_stop=981
}}
0mi9xe0rkz59pl646gsg6cpksi0zy5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antychrezys
0
1084846
3151194
2022-08-14T06:48:39Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=981
|strona_stop=981
}}
0mi9xe0rkz59pl646gsg6cpksi0zy5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antychryst
0
1084847
3151195
2022-08-14T06:48:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=981
|strona_stop=982
}}
tfivcbp8if8wskd64h0zpl2af6xrwg1
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antycypacyja
0
1084848
3151196
2022-08-14T06:49:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=982
|strona_stop=982
}}
kohbhl6h5pzzyvnzepipf4sq4b6m7jo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antycyra
0
1084849
3151197
2022-08-14T06:49:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=982
|strona_stop=982
}}
kohbhl6h5pzzyvnzepipf4sq4b6m7jo
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antydot
0
1084850
3151198
2022-08-14T06:49:30Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=982
|strona_stop=983
}}
81squ370nh3n6yd4z4jyidi8g80c4lz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antydykomarjanici
0
1084851
3151199
2022-08-14T06:49:42Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=983
|strona_stop=983
}}
icd4zd8ysn25it1vhql1kx0r2p71ibl
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyfilos
0
1084852
3151200
2022-08-14T06:49:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=983
|strona_stop=983
}}
icd4zd8ysn25it1vhql1kx0r2p71ibl
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyflogistyczna teoryja
0
1084853
3151201
2022-08-14T06:50:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=983
|strona_stop=983
}}
icd4zd8ysn25it1vhql1kx0r2p71ibl
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyflogistyczne środki
0
1084854
3151202
2022-08-14T06:50:10Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=983
|strona_stop=983
}}
icd4zd8ysn25it1vhql1kx0r2p71ibl
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyfon
0
1084855
3151203
2022-08-14T06:51:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=983
|strona_stop=983
|wikipedia=Antyfont
}}
1wdcpb91jlsh0zcnrrgwozmr5537hv9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyfona
0
1084856
3151213
2022-08-14T07:02:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=983
|strona_stop=984
|wikipedia=Antyfona
|wiktionary=antyfona
}}
p0ro9zpiralza1gxx90rg5m5q53tnsw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyfonaryjusz
0
1084857
3151214
2022-08-14T07:03:10Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=984
|strona_stop=984
}}
a5v79nky2r6tzkpryqlewm77upmba84
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyfraza
0
1084858
3151215
2022-08-14T07:03:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=984
|strona_stop=984
}}
a5v79nky2r6tzkpryqlewm77upmba84
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygon
0
1084859
3151217
2022-08-14T07:04:59Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=984
|strona_stop=985
|wikipedia=Antygon I Jednooki
}}
4w0gkk42cbi87w8yb7jkxlou5b8l3ux
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygon Karystyjusz
0
1084860
3151220
2022-08-14T07:10:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygona, c. króla Edypa
0
1084861
3151221
2022-08-14T07:10:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
3151348
3151221
2022-08-14T08:41:42Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygona c. króla Edypa]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygona, c. króla Edypa]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygona c. Eurytiona
0
1084862
3151222
2022-08-14T07:10:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygona c. Laomedona
0
1084863
3151223
2022-08-14T07:10:58Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygonidowie
0
1084864
3151224
2022-08-14T07:11:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antygoryt
0
1084865
3151225
2022-08-14T07:11:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjar
0
1084866
3151226
2022-08-14T07:11:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjazyści
0
1084867
3151227
2022-08-14T07:12:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch I
0
1084868
3151228
2022-08-14T07:12:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch II
0
1084869
3151229
2022-08-14T07:12:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=985
}}
cme1y377083jq70m0wbbn07gisgc68m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch Wielki
0
1084870
3151230
2022-08-14T07:13:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=985
|strona_stop=986
|wikipedia=Antioch III Wielki
}}
ao387nkkvlfvbmepw4fbeng0embz658
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch Epifan
0
1084871
3151231
2022-08-14T07:13:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=986
|strona_stop=986
}}
c0qekttp1coec3tjqtnvhr394jbj88r
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch Sydetes
0
1084872
3151232
2022-08-14T07:13:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=986
|strona_stop=986
}}
c0qekttp1coec3tjqtnvhr394jbj88r
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch Grypus
0
1084873
3151233
2022-08-14T07:13:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=986
|strona_stop=986
}}
c0qekttp1coec3tjqtnvhr394jbj88r
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch z Cyzyku
0
1084874
3151234
2022-08-14T07:13:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=986
|strona_stop=986
}}
c0qekttp1coec3tjqtnvhr394jbj88r
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjoch Azyjatycki
0
1084875
3151235
2022-08-14T07:13:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=986
|strona_stop=986
}}
c0qekttp1coec3tjqtnvhr394jbj88r
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjochija
0
1084876
3151236
2022-08-14T07:14:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=986
|strona_stop=987
}}
jewxmbv2cdzg6q8i81mq17c83iectgg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjope, bogini
0
1084877
3151237
2022-08-14T07:14:55Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=987
|strona_stop=987
}}
7zz3q9dqirbtd17hiwvyrx9yqeqvq5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyjope Amazonka
0
1084878
3151238
2022-08-14T07:15:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=987
|strona_stop=987
}}
7zz3q9dqirbtd17hiwvyrx9yqeqvq5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyk
0
1084879
3151239
2022-08-14T07:15:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=987
|strona_stop=987
}}
7zz3q9dqirbtd17hiwvyrx9yqeqvq5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antykamera
0
1084880
3151240
2022-08-14T07:15:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=987
|strona_stop=987
}}
7zz3q9dqirbtd17hiwvyrx9yqeqvq5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antykonstytucyjoniści
0
1084881
3151242
2022-08-14T07:16:37Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=987
|strona_stop=987
}}
7zz3q9dqirbtd17hiwvyrx9yqeqvq5w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antykonwulsyjoniści
0
1084882
3151243
2022-08-14T07:16:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=988
}}
g8q50s3vsms4r4ws6j8ell7c4xw4odh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antykrytyka
0
1084883
3151244
2022-08-14T07:17:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=988
}}
g8q50s3vsms4r4ws6j8ell7c4xw4odh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antykwa
0
1084884
3151245
2022-08-14T07:17:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=988
}}
g8q50s3vsms4r4ws6j8ell7c4xw4odh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antykwaryjusz
0
1084885
3151246
2022-08-14T07:17:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=988
}}
g8q50s3vsms4r4ws6j8ell7c4xw4odh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antylegomena
0
1084886
3151247
2022-08-14T07:17:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=988
}}
g8q50s3vsms4r4ws6j8ell7c4xw4odh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antylle
0
1084887
3151248
2022-08-14T07:17:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=988
}}
g8q50s3vsms4r4ws6j8ell7c4xw4odh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antylochus
0
1084888
3151249
2022-08-14T07:17:55Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=988
|strona_stop=989
}}
1wc6i2pqcqxyl6c6woi6mfqbvj410qu
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antylogarytm
0
1084889
3151250
2022-08-14T07:18:07Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=989
|strona_stop=989
}}
lp74tyqon31lxqht1bu5hw9cgzjuhva
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antylogija
0
1084890
3151251
2022-08-14T07:18:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=989
|strona_stop=989
}}
lp74tyqon31lxqht1bu5hw9cgzjuhva
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antylopa
0
1084891
3151252
2022-08-14T07:18:37Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=989
|strona_stop=990
}}
lvobs9wb6orj0dhihl9o8a9bhkiqlrw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymach
0
1084892
3151253
2022-08-14T07:18:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=990
|strona_stop=990
}}
rv3fose9dtbewiq58xqk84jnwwazjf9
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymon
0
1084893
3151254
2022-08-14T07:19:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=990
|strona_stop=992
|wikipedia=Antymon
}}
2ymz0t6unctaz0njycuzc058ouhh36p
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymon metal
0
1084894
3151255
2022-08-14T07:19:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=992
|strona_stop=992
}}
mgma3o82q2baioic8mvs91kgtc5p7hy
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymon-arsen
0
1084895
3151256
2022-08-14T07:19:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=992
|strona_stop=992
}}
mgma3o82q2baioic8mvs91kgtc5p7hy
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonek niklu
0
1084896
3151257
2022-08-14T07:19:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=992
|strona_stop=992
}}
mgma3o82q2baioic8mvs91kgtc5p7hy
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonek srebra
0
1084897
3151259
2022-08-14T07:20:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=992
|strona_stop=993
}}
41b5x33kh19fven4awoi171dheme262
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonit
0
1084898
3151260
2022-08-14T07:20:37Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=993
|strona_stop=993
}}
klsy7tdy6nxh8wolx9gxkdfhc7pnugi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonowa blenda
0
1084899
3151261
2022-08-14T07:20:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=993
|strona_stop=993
}}
klsy7tdy6nxh8wolx9gxkdfhc7pnugi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonowa ochra
0
1084900
3151262
2022-08-14T07:20:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=993
|strona_stop=993
}}
klsy7tdy6nxh8wolx9gxkdfhc7pnugi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonowa ruda miedz.
0
1084901
3151263
2022-08-14T07:21:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=993
|strona_stop=993
}}
klsy7tdy6nxh8wolx9gxkdfhc7pnugi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonowe kwiaty
0
1084902
3151264
2022-08-14T07:21:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=993
|strona_stop=993
}}
klsy7tdy6nxh8wolx9gxkdfhc7pnugi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonowy błyszcz
0
1084903
3151265
2022-08-14T07:21:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=993
|strona_stop=994
}}
no8c6if16o4kn9rdhqxxmvie7wqk23u
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonu i niklu błyszcz
0
1084904
3151266
2022-08-14T07:21:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=994
|strona_stop=994
}}
16hqzhtaztylb52s7dtnv3u11qmgrrp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antymonu i srebra blenda
0
1084905
3151268
2022-08-14T07:23:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=994
|strona_stop=994
}}
16hqzhtaztylb52s7dtnv3u11qmgrrp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antynoë
0
1084906
3151270
2022-08-14T07:23:59Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=994
|strona_stop=994
}}
16hqzhtaztylb52s7dtnv3u11qmgrrp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antynomija
0
1084907
3151271
2022-08-14T07:24:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=994
|strona_stop=994
}}
16hqzhtaztylb52s7dtnv3u11qmgrrp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antynomizm
0
1084908
3151272
2022-08-14T07:25:42Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=995
|strona_stop=995
}}
ag0u5lngkqu93n8r6xork5pl84zh85m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antynous
0
1084909
3151273
2022-08-14T07:26:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=995
|strona_stop=995
}}
ag0u5lngkqu93n8r6xork5pl84zh85m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antypacik
0
1084910
3151274
2022-08-14T07:26:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=995
|strona_stop=995
}}
ag0u5lngkqu93n8r6xork5pl84zh85m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anty-papież
0
1084911
3151275
2022-08-14T07:27:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=995
|strona_stop=997
}}
ga1m8by8xcy911hqo73u022z15rcuuz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyparos
0
1084912
3151276
2022-08-14T07:27:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=997
}}
ipb05ajx4lcussk93ycm37zx7el3gb7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antypast
0
1084913
3151277
2022-08-14T07:29:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=997
}}
ipb05ajx4lcussk93ycm37zx7el3gb7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antypatyja
0
1084914
3151278
2022-08-14T07:29:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=997
}}
ipb05ajx4lcussk93ycm37zx7el3gb7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antypody
0
1084915
3151279
2022-08-14T07:29:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=997
}}
ipb05ajx4lcussk93ycm37zx7el3gb7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antypka
0
1084916
3151280
2022-08-14T07:29:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=997
}}
ipb05ajx4lcussk93ycm37zx7el3gb7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyscyjanie
0
1084917
3151281
2022-08-14T07:29:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=997
}}
ipb05ajx4lcussk93ycm37zx7el3gb7
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/24
100
1084918
3151282
2022-08-14T07:29:54Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wierzycieli, lecz się nie niecierpliwił w przeświadczeniu, iż pracowali oni w jego interesie, a naprzód pewny był pomyślnego rezultatu.<br>
{{tab}}Dziewiątego dnia, gdy Paweł ubierał się do konnej przejażdżki, którą zwykle rano przed śniadaniem odbywał, służący oznajmił mu, iż Dawid Meyer pragnie zobaczyć się z hrabią.<br>
{{tab}}Pan de Nancey kazał natychmiast prosić przybyłego. Spodziewał się ciekawych wiadomości.<br>
{{tab}}— O przodkowie moi — szepnął młodzieniec — cóż wy na to, jeśli widzicie tam z góry, iż waszego potomka swata handlarz koni!<br>
{{tab}}Dawid Meyer wszedł. Wszyscy sportimeni high’ life’u znali tego handlarza, którego stajnia cieszyła się zasłużonym rozgłosem.<br>
{{tab}}W roku 1867 był to mężczyzna lat trzydziestu izraelita (jak świadczy nazwisko) przystojny, choć nie co za tęgi, z piękną i starannie utrzymaną brodą, równie czarną jak i wspaniała czupryna, spływająca w lokach na czoło i szyję. Umiał używać młodości, czyniąc żonę najnieszczęśliwszą z kobiet. Była to młoda i ładna osóbka, która wychodząc za mąż z miłości, przyniosła mężowi w posagu 300,000 fr. On zaś, stanowił najpospolitszy typ zarozumialca i eleganta w złym guście.<br>
{{tab}}Nosił jaskrawe garnitury, w celu zwrócenia na siebie uwagi, starał się zawsze wyprzedzać modę i wprowadzać takową, lubił się otaczać gromadą młodzików, którzy go naśladowali, chwalili, jeździli na jego koniach, ukazywali się chętnie w jego towarzystwie i powozach i równie chętnie zasiadali u jego stołu, obficie zastawionego, a szczególniej spijali jego wina, którego nie żałował.<br>
{{tab}}Dawid Meyer nazywał się: szczęśliwym w miłości, a może i wierzył w to co mówił. Faktem jest, że damy połświatka przyjmowały go łaskawie, gdyż obecność jego ujawniała się deszczem złotym, niby nieboszczyka Jowisza, w buduarach, tych nie wybrednych Danae’ek.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fobryvpvjgusgd43jkl61tal4or1tfx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyseptyczne środki
0
1084919
3151283
2022-08-14T07:30:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=997
|strona_stop=998
}}
5as60qppuypnlym1e2bwhnfmml9v4r2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyspast
0
1084920
3151284
2022-08-14T07:30:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=998
|strona_stop=998
}}
flwvztjphh3expz6tgf4bz8zouk8atw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyspazmatyczne środki
0
1084921
3151285
2022-08-14T07:30:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=998
|strona_stop=999
}}
qslhtod1utzlr3yd02a1pgpfz0evxsb
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antystenes
0
1084922
3151286
2022-08-14T07:31:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=999
|strona_stop=999
|wikipedia=Antystenes
}}
hsdq7734xzfng82pl7qbhwn2q39eccd
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antystes
0
1084923
3151287
2022-08-14T07:31:28Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=999
|strona_stop=999
}}
gi714i2kx5q7s1x6y3oewp8s3e7f4r8
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antystrofa
0
1084924
3151288
2022-08-14T07:31:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=999
|strona_stop=999
}}
gi714i2kx5q7s1x6y3oewp8s3e7f4r8
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyszkorbutyczne środki
0
1084925
3151289
2022-08-14T07:31:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=999
|strona_stop=1000
}}
mhhk91wmsht66887w4hjldatb2nn9tz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antytakci
0
1084926
3151290
2022-08-14T07:32:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1000
|strona_stop=1000
}}
r5f0h3lvg758xtp89hfn2vsd35q0si2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyteza
0
1084927
3151291
2022-08-14T07:32:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1000
|strona_stop=1000
}}
r5f0h3lvg758xtp89hfn2vsd35q0si2
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/25
100
1084928
3151292
2022-08-14T07:32:19Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Lubił słuchać, gdy ładne usteczka uwydatnione karminem, nazywały go:<br>
{{tab}}— Mój wielki dzieciaku, króliku mój, lub mój ty bury psiaku.<br>
{{tab}}Żaden paryżanin nie uczęszczał sumienniej do krzeseł w orkiestrze w teatrach: Variété’s, Palais-Royal i Bouffes.<br>
{{tab}}Figurantki i aspirantki do tych trzech ''przybytków sztuki'' znały go wszystkie. Uśmiechały się do niego, przesyłając mniej więcej zgrabnemi rączkami, tajemnicze znaki, które go upajały.<br>
{{tab}}— Trudno mi się oprzeć!... — myślał, rozpierając się w krześle, gładząc lśniącą brodę ręką obciśniętą świeżą rękawiczką. — One wszystkie ubóstwiają mnie.<br>
{{tab}}Miał też wielkie powodzenie w Mabille i w Closerie des lilas.<ref>Miejsca zabaw, w rodzaju „Srebrnej sali“ p. t.</ref><br>
{{tab}}Powodzenie zwykłe nie wystarczało jednak dla nasycenia jego dumy. Marzył o miłości kobiety z towarzystwa. Dotąd sposobność go omijała, ale nie tracił nadziei.<br>
{{tab}}W chwili gdy lokaj hrabiego Nancey, wprowadził go do gabinetu, Dawid Meyer ubrany był w garnitur z wełny szkockiej w kratę białą, różową i czarną. Krawat jedwabny, szafirowego koloru dopełniał całości. W ręku trzymał popielaty kapelusz i stick z rączką z błyszczącego złota. Stick i ostrogi świadczyły, że przybył konno.<br>
{{tab}}W samej rzeczy, u bramy pałacu groom ubrany według wszelkich prawideł mody, trzymał dwa przepyszne wierzchowce, które handlarz ocenił na 5000 fr. każdego.<br>
{{tab}}— Jakże zdrowie p. hrabiego, po owem zebraniu? — zapytał kłaniając się.<br>
{{tab}}— Wyborne, kochany panie — odrzekł Paweł — rad jestem, że pana widzę. Sądzę, że usłyszę coś ciekawego...<br>
{{tab}}— Zgadłeś panie hrabio. Tak jest, mam wiele<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2km09bsgsr6kc0inurnz9hme91oqwob
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antytrynitarze
0
1084929
3151293
2022-08-14T07:32:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1000
|strona_stop=1000
}}
r5f0h3lvg758xtp89hfn2vsd35q0si2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antyum
0
1084930
3151294
2022-08-14T07:32:37Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1000
|strona_stop=1000
}}
r5f0h3lvg758xtp89hfn2vsd35q0si2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anubis
0
1084931
3151295
2022-08-14T07:32:46Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1000
|strona_stop=1000
}}
r5f0h3lvg758xtp89hfn2vsd35q0si2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anuj
0
1084932
3151296
2022-08-14T07:33:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1000
|strona_stop=1001
}}
8l2ri1vogxogud7yfz1md4ohonkbs8m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anujska twierdza
0
1084933
3151297
2022-08-14T07:33:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anville
0
1084934
3151298
2022-08-14T07:33:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anxur
0
1084935
3151299
2022-08-14T07:33:30Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anytus
0
1084936
3151300
2022-08-14T07:33:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anyż
0
1084937
3151301
2022-08-14T07:33:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anyżowe drzewo
0
1084938
3151302
2022-08-14T07:33:58Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anyżówka
0
1084939
3151303
2022-08-14T07:34:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anza
0
1084940
3151304
2022-08-14T07:35:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1001
}}
8c1jcuwziqcqfgvefzqoy0gyemlhv23
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/26
100
1084941
3151305
2022-08-14T07:35:25Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>do powiedzenia. Zaraz mówić zacznę, lecz najpierw, czy wolno mi o coś zapytać?<br>
{{tab}}— Naturalnie!<br>
{{tab}}— Czy jestem pierwszy? Czy też już kto inny złożył p. hrabiemu oferty?<br>
{{tab}}— Jesteś pan pierwszy, nikt się dotąd nie zgłosił.<br>
{{tab}}— Brawo! — zawołał Dawid, uderzając w dłonie — wiedziałem, że ich wyprzedzę. Moja ruchliwość i chęć usłużenia panu hrabiemu, pozwoliły mi wyprzedzić tamtych o ''kilka długości''. Byłbym się chętnie założył i byłbym wygrał! Niech żyje Gladiator!<br>
{{tab}}— Więc znalazłeś pan kogoś? — zapytał Paweł uśmiechając się.<br>
{{tab}}— I kogo jeszcze! sroczkę w gniazdku! Czy pan hrabia gustuje w blondynkach? 5<br>
{{tab}}— Spodziewam się! jest to kolor złota, dojrzałych kłosów i wina {{Korekta|hispańskiego|hiszpańskiego}}.<br>
{{tab}}— Pyszne porównanie! — zwłaszcza, że osóbka równie jest upajającą jak Xréés hiszpański prawdziwy, i jeśli jej włosy są złote, złotym jest też i posag.
{{f|w=90%|<poem>„Jeżeli pragniesz, jeżeli chcesz
To powiem ci,
Jej włosy złote, kochaj i bierz —
Ach! wierzaj mi!“</poem>}}
{{tab}}— Pan hrabia pamięta tę strofkę, muzyka Offenbach’a. Pyszny ten Offenbach. W sztuce tej występują wesołe kobietki, przebrane za kancelistów u rejenta, a jakie pyszne, jakie sprytne! Akt...<br>
{{tab}}Paweł przerwał szorstko pasmo wspomnień Dawida Meyera. którego „Piosnka Fortunja“ upajać zaczęła.<br>
{{tab}}— Więc — zaczął — osoba ta jest ładna?<br>
{{tab}}Zamiast odpowiedzi handlarz koni zbliżył dwa palce lewej ręki do zmysłowych swych ust i przesłał w powietrze głośny pocałunek.<br>
{{tab}}Ruch ten był wymówniejszy od słów.<br>
{{tab}}— Bardzo dobrze — rzekł p. de Nancey śmiejąc się. — Pański entuzyazm cieszy mnie, boś jest znawcą. W jakim wieku może być to cudo o blond włosach?<br>
{{tab}}— Sądzę, że ma lat dwadzieścia pięć. Może mniej,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mp62nk8mjlhmr46oh4iyf14e704rb30
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzac
0
1084942
3151306
2022-08-14T07:35:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1001
|strona_stop=1002
}}
9y7kdmervz1jy9rk1eoz8ook10gk6ce
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzeatyckie miasta
0
1084943
3151307
2022-08-14T07:35:55Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1002
|strona_stop=1002
}}
p42r07ocz5qvho76270660g0c5tjwsc
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzelm (święty)
0
1084944
3151308
2022-08-14T07:36:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1002
|strona_stop=1003
|wikipedia=Anzelm z Canterbury
}}
por4fhqibzih4t8ih9cwiby46mbzkrk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzelm z Lukki
0
1084945
3151309
2022-08-14T07:36:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1003
|strona_stop=1004
}}
8xz1r5n8mix0rhjogyqq4a1oimfu22v
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/27
100
1084946
3151310
2022-08-14T07:37:18Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>lecz z pewnością nie więcej. Pan hrabia uwzględni, ale metryki nie oglądałem.<br>
{{tab}}— A majątek?<br>
{{tab}}— Stosowny do naszych układów, a bardzo prawdopodobnie znaczniejszy. P. hrabia żądasz 1200000, tam pewnie jest około 1400000. To wszystko w papierach publicznych i akcyach najpoważniejszych kolei.<br>
{{tab}}— To raz lepiej! Rodzina?<br>
{{tab}}— Nie ma wcale.<br>
{{tab}}— Co! żadnych krewnych?<br>
{{tab}}— Ani dalekich, ani blizkich. Nikogo.<br>
{{tab}}— Ależ to wspaniale! Ani teścia, ani teściowej, żadnych kuzynków! to chyba sen. Gdzieżeś pan odnalazł tę perłę?<br>
{{tab}}— Jest ona moją klientką.<br>
{{tab}}— Oma trzyma konie?<br>
{{tab}}— Cztery panie hrabio. Dom urządzony zupełnie... Szyk co się zowie.<br>
{{tab}}— Dom urządzony? i ta osoba żyje samotnie?<br>
{{tab}}— Rozumie się. Jest niezamężną.<br>
{{tab}}— Jej ułożenie, jej wychowanie?<br>
{{tab}}— Najwykwintniejsze. Ojciec był pułkownikiem i kawalerym Legii honorowej. Ona sama wychowana była w Saint-Denis.<ref>Zakład naukowy, w którym wychowują córki oficerów orderu Leg. Honor. p. t.</ref><br>
{{tab}}— Ależ wychowanki Saint-Denis przeważnie są ubogie.<br>
{{tab}}— Panna Lizely nie miała majątku dawniej. Ona go odziedziczyła.<br>
{{tab}}— Po kim?<br>
{{tab}}— Pan hrabia zechce jej o to zapytać. Ja więcej nie nie wiem, prócz tego, że majątek jest, i znaczny. To mi wystarcza.<br>
{{tab}}— Słusznie. I sądzisz pan, że przypadnę do gustu pannie Lizely.<br>
{{tab}}— Nie sądzę, lecz pewny tego jestem.<br>
{{tab}}— Jakim sposobem?<br>
{{tab}}— Mówiła mi to sama.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sqwq9ykm1r15gosq1v1hdkvgijwt7dg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzelm z Laonu
0
1084947
3151311
2022-08-14T07:38:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1004
|strona_stop=1004
}}
1yu40bdph3eemwnas8i4rx6o4vbc2d4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzelm z Hawelbergu
0
1084948
3151312
2022-08-14T07:38:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1004
|strona_stop=1004
}}
1yu40bdph3eemwnas8i4rx6o4vbc2d4
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzelm Niemiec
0
1084949
3151313
2022-08-14T07:38:42Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1004
|strona_stop=1005
}}
qw63ki0lb49xrot2ezxplyya5zeeflt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzelm Bernardyn
0
1084950
3151314
2022-08-14T07:38:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1005
|strona_stop=1005
}}
kcqlu1njhsll14hpp52bl8mfrp138ft
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anziko
0
1084951
3151315
2022-08-14T07:39:03Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1005
|strona_stop=1005
}}
kcqlu1njhsll14hpp52bl8mfrp138ft
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anzin
0
1084952
3151316
2022-08-14T07:39:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1005
|strona_stop=1005
}}
kcqlu1njhsll14hpp52bl8mfrp138ft
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/28
100
1084953
3151317
2022-08-14T07:39:26Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Więc ona mnie zna?<br>
{{tab}}— Doskonale.<br>
{{tab}}— Gdzież mnie widziała?<br>
{{tab}}— Pewnie w lasku, w operze, na wyścigach i t. p. Nie pytałem jej o to.<br>
{{tab}}— Czy wie o stanie moich interesów?<br>
{{tab}}— Wie wszystko i to ją wcale nie zraża. Uznałem za stosowne przesadzić wysokość pasywów o sto tysięcy franków, aby dostarczyć panu hrabiemu nieco pieniędzy na drobne wydatki.<br>
{{tab}}— Doskonała myśl, arcy-praktyczna, jakby powiedział nasz przyjaciel Gobert. To dziewcze, to istny anioł, umieram z ciekawości ujrzenia jej skrzydeł.<br>
{{tab}}— Czy pan hrabia znajdzie wolną chwilę w tym tygodniu?<br>
{{tab}}— Jeszcze wolny jestem.<br>
{{tab}}— Czy byś pan zgodził się jechać tam ze mną jutro, o pierwszej godzinie?<br>
{{tab}}— Jechać? gdzie?<br>
{{tab}}— Do Ville-d’Avzay.<br>
{{tab}}To panna Lizely mieszka w Ville-d’Avzay?<br>
{{tab}}— Tak jest, tam spędza lato i jesień, w prześlicznym domeczku. Zobaczy p. hrabia. Posiadłość ta jest jej własnością, lecz ja jej nie liczę, to dodatek, niby coś w guście klejnocika, pierścioneczka, wartującego 80,000 fr. Więc jedziemy?<br>
{{tab}}— Jedziemy. Jutro przed pierwszą będę u pana. {{Korekta|Pojedzimy|Pojedziemy}} moim ekwipażem.<br>
{{tab}}— Jestem na rozkazy, lecz jechać musimy moim faetonem, mam swoje powody.<br>
{{tab}}— Jakie?<br>
{{tab}}— Czysto handlowe. Spacer ten da panu hrabiemu sposobność, ocenienia wielkich zalet pary kłusaków, które zamierzam panu sprzedać. Są to najpiękniejsze ''stepper’y'', jakie miałem kiedykolwiek w mej stajni. Sądzę, że się okażą godne zawieźć pana hrabiego i panią hrabinę w dzień ślubu do kościoła.<br>
{{tab}}— Uważaj pan interes za skończony, — rzekł Paweł z uśmiechem.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n8pr6qkceogf56ytkgp228xsystkcqy
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aod
0
1084954
3151318
2022-08-14T07:39:30Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1005
|strona_stop=1006
}}
c204ib9wh0ezj0zqg5myq89t71k8ae6
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aonidy
0
1084955
3151319
2022-08-14T07:39:42Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1006
|strona_stop=1006
}}
flizmivrvo2wbn8s0wnjkgdkshm9e8f
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aonija
0
1084956
3151320
2022-08-14T07:39:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1006
|strona_stop=1006
}}
flizmivrvo2wbn8s0wnjkgdkshm9e8f
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aorsy
0
1084957
3151321
2022-08-14T07:40:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1006
|strona_stop=1006
}}
flizmivrvo2wbn8s0wnjkgdkshm9e8f
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aorta
0
1084958
3151322
2022-08-14T07:40:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1006
|strona_stop=1006
}}
flizmivrvo2wbn8s0wnjkgdkshm9e8f
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aortitis
0
1084959
3151324
2022-08-14T07:40:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1006
|strona_stop=1006
}}
flizmivrvo2wbn8s0wnjkgdkshm9e8f
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/29
100
1084960
3151325
2022-08-14T07:41:05Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Dawid Meyer pożegnał się, zostawiając Pawła de Nancey w zadumie. Myślał, kim była ta kobieta piękna i bogata, która decydowała się być swataną przez handlarza koni, śmiesznego i pospolitego. Powoli wkładał rękawiczki, chcąc zejść na dziedziniec, gdzie jego osiodłany wierzchowiec niecierpliwił się czekając na jeźdźca, gdy lokaj wszedł powtórnie meldując przybycie tapicera, pana Lebel-Girard’a.<br>
{{tab}}Przybyły, który jak to widzieliśmy, miał pretensye do pięknej wymowy, przedstawiał się sam bardzo przyzwoicie.<br>
{{tab}}Był to człowiek lat około pięćdziesięciu czterech mający, poważny, szpakowaty, starannie wygolony, zawsze czarno ubrany, niby rejent w kancelaryi; nosił w dziurce od surduta czerwoną wstążeczkę, którą w roku 1863 otrzymał, w czasie wystawy przemysłowej.
Jeździł zawsze własnym powozem i przyjmował jedynie poważne obstalunki.<br>
{{tab}}Bardzo zamożny, miał rocznego dochodu 60,000 fr. nadto posiadał dom, bardzo piękny w Enghien, należał też do rady gminnej tej miejscowości i ufał, że wkrótce zostanie wójtem, lub co najmniej starszym ławnikiem, zaraz po usunięciu się od handlu, w którym lat tyle zaszczytnie pracował.<br>
{{tab}}Widzimy, iż wielka zachodziła różnica między poważnym i nieco dumnym tapicerem, a lekkomyślnym i hulaszczym handlarzem koni.<br>
{{tab}}Lebel-Girard przywitawszy gospodarza, zagadnął go w te same słowa co Dawid Meyer: <br>
{{tab}}— Czy jestem pierwszy panie hrabio?<br>
{{tab}}— Jesteś pan drugim z rzędu — rzekł Paweł śmiejąc się — ale wyprzedzono pana zaledwie o „pół długości.“<br>
{{tab}}— Któż mnie wyprzedził?<br>
{{tab}}— Nasz przyjaciel Meyer, wyszedł ztąd przed pięciu minutami. Musiałeś się pan z nim minąć w bramie.<br>
{{tab}}— Dawid Meyer — rzekł przybyły — to bardzo miły chłopiec, ale taki lekki, tak mało poważny, iż<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o8db5nu9r993tu8bb7yt859mjjzwm60
Encyklopedyja powszechna (1859)/Aoryst
0
1084961
3151326
2022-08-14T07:41:22Z
Dzakuza21
10310
no i koniec challenge'u
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=1006
|strona_stop=1007
}}
6xhhx016evw4zk68jiguihgek0pppe4
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/30
100
1084962
3151327
2022-08-14T07:42:37Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>nie można liczyć bardzo na niego... Wesoły towarzysz, wątpliwej moralności, nie przedstawia żadnej rękojmi. Ludzie świadomi zapewniają, że czyni on swą miłą żonkę bardzo nieszczęśliwą i puszcza swe mienie w towarzystwie wesołych kobiet półświatka! — Czy on znalazł kogoś odpowiedniego?<br>
{{tab}}— Znalazł, i jego odkrycie wcale nie jest do pogardzenia.<br>
{{tab}}— To mnie dziwi — odparł tapicer.<br>
{{tab}}— Dlaczego? — Dawid Meyer ma wiele znajomości, stosunki rozległe.<br>
{{tab}}— Zapewne, ale co do kobiet, on ma takie tylko, z któremi się żenić nie można... W rezultacie, jeśli mu się uda, wszystko mi jedno.<br>
{{tab}}— Co, co! — zawołał Paweł. — Ale mnie nie wszystko jedno.<br>
{{tab}}— Tak, zapewne panie hrabio. On mnie wyprzedził.. lecz nie sądzę, żeby jego propozycya wytrzymała porównanie z moją.<br>
{{tab}}— Lecz jeśli on wynalazł perłę?<br>
{{tab}}— Ja wynalazłem brylant!... — Czyniąc pana hrabiego sędzią mej sprawy, proszę mnie tylko wysłuchać:<br>
{{tab}}— Lat szesnaście, sama niewinność... twarzyczka anielska, postać czarodziejki, zasady poważne, wykształcenie świetne, 1500000 zaraz, a dwa miliony w przyszłości, po śmierci ojca, który zwykł bardzo wiele jadać, pić więcej jeszcze, a któremu doktorzy przepowiadają skłonność do apopleksyi.<br>
{{tab}}Wyliczywszy to wszystko jednym tchem, Lebel-Girard zatrzymał się by nabrać powietrza i rzekł zwycięzko:<br>
{{tab}}— Pan hrabia pozwoli mi wątpić, by towar ofiarowany przez Dawida Meyera, mimo całej swej dobroci mógł zaszkodzić temu, który ja tu przedstawiam.<br>
{{tab}}— Towar Dawida Meyera — odparł Paweł śmiejąc się z czysto handlowych wyrażeń tapicera — jest mniej dobry niż pański pod względem materyalnym, ale z innej strony ma wyższość nieopisaną...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2v59wke6am3e1hwmmelpwfy2fv090p0
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/31
100
1084963
3151328
2022-08-14T07:44:31Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Zagadnięty osłupiał.<br>
{{tab}}— Tam niema żadnych krewnych, gdy tu mówisz pan o ojcu...<br>
{{tab}}— Skłonnym do apopleksyi panie hrabio — przerwał z żywością Lebel-Girard. — Szyja krótka, po jedzeniu czerwony jak pomidor... Ja panu obiecuję, że dni jego są policzone! Zresztą to najzacniejszy w świecie człowiek, będziesz pan z niego zadowolony.<br>
{{tab}}— Czy w intercyzie zapewni mnie o swem nie długiem życiu? — zapytał poważnie Paweł.<br>
{{tab}}— Za to nie ręczę — odparł nieco zmieszany tapicer, lecz ujrzawszy uśmiech na ustach pana de Nancey, zawołał: — Wolno panu hrabiemu żartować, lecz gdy zobaczysz Małgorzatę, zaprzestaniesz pan Żartów i małżeństwo dla interesu, stanie się małżeństwem z miłości.<br>
{{tab}}— Dziewczęciu na {{Korekta|imie|imię}} Małgorzata?<br>
{{tab}}— Tak panie hrabio, a jest to imię nader pańskie, wszak prawda. Dziecię to jest na wskroś szlachetne. Znam ją dobrze. Ojciec jej sąsiaduje ze mną na wsi. Gdy mi interesa pozwolą, przepędzić dni parę w mojej villi w Enghien, gdzie mam zaszczyt należeć do składu rady gminnej, odwiedzam ojca Małgorzaty w jego prześlicznym pałacyku, który kazał on postawić w stylu średniowiecznym. Ja to umeblowałem apartament, w tym samym stylu. Stary dąb i drzewo gruszkowe rzeźbione, materye przedziwne! Zapłacił mi za to przeszło sto tysięcy franków, co mi zaszczyt przynosi... Jadalny pokój zwłaszcza... okna z kolorowemi szybami, rzeźby dokoła, obicie ze skóry wytłaczanej.. Warto widzieć dla samej ciekawości... Dadzą nam dobry obiadek, bo jedzą wyśmienicie... Trzymają kucharza jakich mało, a piwnica! takiej drugiej niema w Montmorency... boć on się zna na winie, papa Bouchard!<br>
{{tab}}— Bouchard? — powtórzył pan de Nancey — ależ to imię rodowe Montmorency’ch.<br>
{{tab}}— Otóż to właśnie — ztąd też bierze początek manja tego poczeciwca...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
77y44ool06g2hwql300x9d4009jevs6
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/32
100
1084964
3151329
2022-08-14T07:46:14Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Jakaż to manja? — zapytał Paweł.<br>
{{tab}}— Otóż ojciec Małgorzaty, który niegdyś miał wielki skład korków, przeczytał raz: w starych jakichś papierach, że znakomity ród Montmorency’ch dawniej nosił nazwisko Bouchard... Otóż to mu całkiem przewróciło w głowie, wyobraził sobie, że on sam należeć musi jakim bądź sposobem do tej rodziny...<br>
{{tab}}— Dziwne złudzenie, w rzeczy samej! — szepnął pan de Nancey.<br>
{{tab}}— Wyszukał kilku antykwaryuszów, którzy handlują starannie pergaminami, dał im wiele pieniędzy i obiecał dać więcej jeszcze, byle tylko odnaleźli ślad jego przodków, sam znał jedynie swego ojca, który był kupcem i handlował towarem kolonialnym. Ale zdaje się, że ci przebiegli fabrykanci herbów i dyplomów, wziąwszy pieniądze, nic dla niego nie zrobili. Co jednak nie zniechęciło biedaka...<br>
{{tab}}— Czy podobna?<br>
{{tab}}— Seryo, panie hrabio. Sam więc wynalazł sposób... Kupił posiadłość w Montmorency, gdy tylko zebrał majątek i wycofał się z handlu. Kazał postawić pałac i podpisywał się śmiało: Bouchard de Montmorency!<br>
{{tab}}— Ależ to bardzo zabawne! — zawołał śmiejąc się Paweł.<br>
{{tab}}— Zdanie pana hrabiego nie podzielał pan prokurator — odrzekł tapicer. Ten poprosił ojca Bouchard do swej kancelaryi i bardzo zresztą uprzejmie poprosił go, by zechciał zaniechać szumnego podpisu, gdyż używanie takowego mogłoby narazić go na znaczne nieprzyjemności. Biedny stary dał odtąd za wygrane, ale przysiągł sobie zarazem, że wnuki jego muszą być szlachcicami i że córkę wyda najmniej za barona! — Pomny na tę manją, odwiedziłem starego... Powiedziałem mu, że młody hrabia, którego herb widnieje w sali zawierającej pamiątki z wojen krzyżowych w Wersalu, pragnie się ożenić i zaszczyca mnie swem zaufaniem... nie taiłem nazwiska pańskiego. Bouchard rzucił mi się na szyję i od tej chwili marzy tylko o tem, by<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
78hdwmi3izu1mag3ywj5xcjxahus05w
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/33
100
1084965
3151330
2022-08-14T07:48:46Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>nazwać córkę panią hrabiną i to co najprędzej... Zapowiedziałem wizytę pana hrabiego... Czy jutro będziemy mogli jechać?<br>
{{tab}}— Jutro nie, lecz pojutrze służę panu.<br>
{{tab}}— Dobrze więc, stawię się o trzeciej na rozkazy pana hrabiego, który zechce kazać zaprządz do swej herbowej karety, służbie zaś poleci, przywdziać liberyę... W takich wypadkach, trzeba zachować formy...<br>
{{tab}}Po tych słowach wyszedł tapicer, a pan de Nancey udał się na ranną przechadzkę do lasku Bulońskiego, marząc o blond włosach nieznajomej i o niepowodzeniach heraldycznych pana Bouchard (de Montmorency) w nawiasie.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|ROZDZIAŁ V.|w=110%|po=8px}}
{{c|'''Blanche Lizely.'''|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Nazajutrz o wpół do pierwszej, pan de Nancey wyruszył w stronę Pól Elizejskich, mówiąc sobie w duszy, iż jest to niemiła i upokarzająca pańszczyzna, szukać posagu pod opieką swego dostawcy.<br>
{{tab}}Lecz było to złe konieczne. Popełnił szaleństwo tracąc majątek, musiał takowy odzyskać, idąc ciernistą drogą, która prowadziła do miliona.<br>
{{tab}}Dawid Meyer ubrany jaśniej i pospoliciej, niż kiedykolwiek, oczekiwał hrabiego. Nadymała go pycha. Myśl, że służy za przewodnika jednemu z najwięcej poszukiwanych młodzieńców high-lifu, łechtała dziwnie jego próżność. Obiecywał sobie wyzyskać ten stosunek z hrabią, opowiadając o nim szeroko i długo damom, z któremi łączyła go zażyłość, wie. dział o ile go to w ich oczach podniesie. Hrabiemu oddawszy tak wielką usługę, stanie się niezbędnym...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cgx7l9wn2fbob8m209kqcqzosh9mwf1
3151332
3151330
2022-08-14T07:50:33Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>nazwać córkę panią hrabiną i to co najprędzej... Zapowiedziałem wizytę pana hrabiego... Czy jutro będziemy mogli jechać?<br>
{{tab}}— Jutro nie, lecz pojutrze służę panu.<br>
{{tab}}— Dobrze więc, stawię się o trzeciej na rozkazy pana hrabiego, który zechce kazać zaprządz do swej herbowej karety, służbie zaś poleci, przywdziać liberyę... W takich wypadkach, trzeba zachować formy...<br>
{{tab}}Po tych słowach wyszedł tapicer, a pan de Nancey udał się na ranną przechadzkę do lasku Bulońskiego, marząc o blond włosach nieznajomej i o niepowodzeniach heraldycznych pana Bouchard (de Montmorency) w nawiasie.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|ROZDZIAŁ V.|w=110%|po=8px}}
{{c|'''{{Rozstrzelony|Blanche Lizel}}y.'''|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Nazajutrz o wpół do pierwszej, pan de Nancey wyruszył w stronę Pól Elizejskich, mówiąc sobie w duszy, iż jest to niemiła i upokarzająca pańszczyzna, szukać posagu pod opieką swego dostawcy.<br>
{{tab}}Lecz było to złe konieczne. Popełnił szaleństwo tracąc majątek, musiał takowy odzyskać, idąc ciernistą drogą, która prowadziła do miliona.<br>
{{tab}}Dawid Meyer ubrany jaśniej i pospoliciej, niż kiedykolwiek, oczekiwał hrabiego. Nadymała go pycha. Myśl, że służy za przewodnika jednemu z najwięcej poszukiwanych młodzieńców high-lifu, łechtała dziwnie jego próżność. Obiecywał sobie wyzyskać ten stosunek z hrabią, opowiadając o nim szeroko i długo damom, z któremi łączyła go zażyłość, wie. dział o ile go to w ich oczach podniesie. Hrabiemu oddawszy tak wielką usługę, stanie się niezbędnym...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fjffnvnq5cghf31p4e0ybsq52k8m9f1
Z dramatów małżeńskich/IV
0
1084966
3151331
2022-08-14T07:49:41Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=23 to=33 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{Przypisy}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|Z{{BieżącyU|2}}]]
i7z83dk0jvmgwo0gttpgig8uyugz11b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ankwicz
0
1084967
3151335
2022-08-14T08:10:57Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=908
|strona_stop=908
}}
euie0og91xdhnn5u48n7ryahd6o185b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Antecedentia
0
1084968
3151344
2022-08-14T08:34:15Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=953
|strona_stop=953
}}
fxtom5tgn00lxg140wtfemippvybgd9
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/34
100
1084970
3151442
2022-08-14T11:03:37Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>a kto wie, może z czasem i hrabina?... Dlaczegóż by nie.<br>
{{tab}}Faeton zaprzężony czekał na podwórzu.<br>
{{tab}}Przy nim stał służący, ubrany bardzo starannie, a róża w dziurce od surduta. Konie niecierpliwiły się. Pyszne to były okazy, czystej krwi, rosłe, zgrabne, wspaniałe, pełne harmonii w kształtach.<br>
{{tab}}— Brawo, panie hrabio, jesteś pan akuratny, jak chronometr Breguet’a, to wybornie! — zawołał Dawid Meyer. — Kieliszek madery i w drogę!!!<br>
{{tab}}Paweł byłby chętnie odmówił zakąski, lecz bał się obrazić handlarza, który wprowadził go do maleńkiego gabineciku, gdzie stało biurko, fotel, kilka stołków i półki {{Korekta|machoniowe|mahoniowe}}. Ściany pokryte były akwarelami, wyobrażającemi podobizny znanych wyścigowców i innemi przyborami sportu konnego. Na półkach stała taca z zakąską, cygarami i winem.<br>
{{tab}}Dawid nalał kieliszki po same brzegi.<br>
{{tab}}— Polecam to wino panu hrabiemu, nie chwaląc się, sądzę, że jest wyjątkowo dobre. Dziesięć lat w beczce, pięć w butelkach, to coś znaczy... — Za zdrowie pana hrabiego!...<br>
{{tab}}Trzeba było przyjąć toast. Paweł wypił, wino było wyborne.<br>
{{tab}}Zapalili cygara i wsiedli do faetonu.<br>
{{tab}}Dawid ujął cugle i „zdał rękę.“ Konie ruszyły równym, wyciągniętym kłusem. Przez większą połowę drogi, mówili jedynie o koniach. Meyer wystawiał wartość i zalety zaprzęgu, który w rzeczy samej zasługiwał na uznanie, a nawet na zapał znawców.<br>
{{tab}}Gdy przedmiot został dostatecznie wyczerpany i decyzya powzięta, że w razie dobrego obrotu interesów, para ''stepper’ów'' przejdzie ze stajni handlarza, do stajen hrabiego, w zamian za sumkę ośmnastu tysięcy franków. zaległo chwilowe milczenie. »<br>
{{tab}}Paweł przerwał je słowami:<br>
{{tab}}— Panna Lizely spodziewa się nas dzisiaj?<br>
{{tab}}— Do licha! — odparł Meyer — nie popełniłbym nigdy tej niezręczności, żeby hrabiego wieźć do {{pp|Ville-|d’Avzay}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t4h5ekcollmpu2pc1j8s6q0wzlkqnfq
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/35
100
1084971
3151443
2022-08-14T11:05:32Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{pk|Ville-|d’Avzay}} na niepewne... Nie, nie, tak głupim nie jestem! Wyszedłszy wczoraj od pana, posłałem depesze... Oto jej brzmienie: „Jutro, druga godzina, obadwaj z hrabią de Nancey przyjedziemy obejrzeć kuca.“ To wystarcza, będziemy dobrze przyjęci!...<br>
{{tab}}— Cóż to za kuce, o którym pan wspomniałeś?<br>
{{tab}}— To pretekst... wszakże trzeba było upozorować wizytę. Pan hrabia nie jedziesz do Ville-d’Avzay starać się o pannę, lecz obejrzeć ''Misiecot’a'', którego ona chce się pozbyć, bo jest nerwowy, co jest niedogodne dla kobiety, nawet umiejącej dobrze powozić.
W tym wypadku, choćbyście się państwo sobie nie podobali (co by mnie mocno dziwiło) niczyja miłość własna dotkniętą nie będzie, interes pozoruje wystąpienie.<br>
{{tab}}— Pyszny układ! — zaśmiał się Paweł.<br>
{{tab}}— Mój Boże, myśl ta sama mi przyszła. Prawda, że nie jeden komedyopisarz mógłby mi pozazdrościć zręczności... Jeśli na wyjezdnem dziś, pan hrabia poprosi o pozwolenie powtórzenia wizyty, a panna Lizely da przyzwolenie swoje, świadczyć to będzie, że mamy ''kota w worku''. Przy drugiej bytności nastąpi porozumienie, rzeczy pójdą wyścigowem tempem, p. mer z Ville-d’Avzay niech temperuje pióra, a rejent niech pisze intercyze...<br>
{{tab}}W trakcie tej rozmowy konie biegły szybko, a powóz toczył się wśród rozkosznej okolicy, która otaczała swą zielenią Paryż przed napadem prusaków, a która i wkrótce po najściu odzyskała dawną swą świetność.<br>
{{tab}}Wkrótce minęli Ville-d’Avzay i po lewej stronie stawów, wjechali w cienistą aleję, bardzo starannie utrzymaną.<br>
{{tab}}— Dojeżdżamy — rzekł Dawid Meyer, wskazując końcem swego bata, biały mur, okalający ogród pełen drzew kasztanowych, lip i jaworów.<br>
{{tab}}Cmoknięcie podnieciło konie, które zdwoiły szybkość w biegu, po pięciu minutach faeton zatrzymał się przed żelaznem ogrodzeniem, lekkiem i eleganckiem.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aqmd32p3m40q2yiuob4j4htdpym2266
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/36
100
1084972
3151444
2022-08-14T11:07:06Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Służący zeskoczył z koziołka i pociągnął za dzwonek. Ogrodnik otworzył bramę i powóz wtoczył się do środka posesyi.<br>
{{tab}}— No cóż panie hrabio? — wszak jest szyk!<br>
{{tab}}— Ślicznie tu — odparł Paweł.<br>
{{tab}}Pan de Nancey nie nie przesadził. Piękna wysypana {{Korekta|zwirem|żwirem}} droga, okalała wspaniały trawnik, który wznosił się nieco i niknął u stóp gęstych zielonych klombów. Gdzie niegdzie stuletnie drzewa, stojące samotnie lub po kilka razem, ocieniały trawnik, na którym w harmonijnym nieładzie porozrzucano kosze rzadkich, różnobarwnych kwiatów.<br>
{{tab}}Wśród klombów widniał prześliczny szwajcarski domek, cały z rzeźbionego-drzewa. Lekki jak koronka balkon, opleciony pnącemi roślinami, wznosił się nad samem brzegiem miniaturowego jeziora, o przejrzystej wodzie, po której pływały dwa wspaniałe łabędzie.<br>
{{tab}}Na prawo, na wpół zakryty zielenią, stał ceglany budynek, mieszczący wozownie i stajnie.<br>
{{tab}}Na lewo. widać było szklanny dach oranżeryi, górujący nad klombami z południowych roślin.<br>
{{tab}}Mur okalający posiadłość, przykryty z wewnątrz bluszczem i winną latoroślą, nie zasłaniał czarującego widoku, który roztaczał się w dal, na wioski i ogrody okoliczne.<br>
{{tab}}Nie potrzebujemy dodawać, że całość utrzymana była w nieporównanym porządku, na każdym kroku znać było staranie o upiększenie tego uroczego zacisza.<br>
{{tab}}Faeton wiozący hrabiego, zatrzymał się przed gankiem przystrojonym drzewami pomarańczowemi i krzakami róż sztamowych. U progu stał lokaj czarno ubrany, w którym łatwo było poznać anglika.<br>
{{tab}}— James!... — zawołał Dawid. — Czy pani jest już powiadomiona o naszym przybyciu? Czy jest w domu, czy w parku?<br>
{{tab}}— Pani jest w domu. Kogo będę miał honor meldować?<br>
{{tab}}— Proszę zameldować pana hrabiego de Nancey,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9jalo4otb2na84l6eo1pldos3tfelw5
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/37
100
1084973
3151445
2022-08-14T11:09:25Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>a jeśli się wam podoba, możecie też powiedzieć, że i ja przyjechałem... Przecież mnie znacie?<br>
{{tab}}Przybyli wysiedli z powozu i wolno wchodzili na schody... James się skłonił i poprowadził ich przez kilka wspaniale urządzonych pokoi, aż do drzwi {{Korekta|hińskiego|chińskiego}} gabineciku, którego ściany obciągnięte były kosztowną materyą, otworzył je, wymienił nazwiska przybyłych i cofnął się w tył wskazując im drogę.<br>
{{tab}}Na otomance z książką w ręku, w pozycyi na wpół leżącej, ujrzeli młodą kobietę, która na widok wchodzących podniosła się natychmiast. Na twarz jej wystąpił lekki rumieniec, który nie uszedł uwagi Pawła.<br>
{{tab}}Tą młodą kobietą była właśnie panna Blanche Lizely, która jak wiemy, żyła samotnie z dochodów od majątku odziedziczonego, a którą służba nazywała „panią Lizely *.<br>
{{tab}}Pan de Nancey stosownie do zapewnień Dawida Meyera, spodziewał się ujrzeć ładną osóbkę, co jednak nie przeszkodziło, iż został olśniony dziwną i niepospolitą pięknością pani domu. Uczuł nieprzeparty pociąg do tej istoty, od której wiał jakiś dziwny niby magnetyczny prąd.<br>
{{tab}}Córa Ewy, którą nazwaliśmy Blanche Lizely, istnieje pod innym nazwiskiem. Wielu paryżan zna ją dobrze i pozna ją, nim zdążymy skreślić tu jej sylwetkę, gdyż jaką ją hrabia de Nancey ujrzał w roku 1867, taką pozostała przez długie następne lata.<br>
{{tab}}Przedstawić sobie proszę 25-cio-letnią kobietę, prędzej wysoką niż nizką, kształtną, rozrośniętą w biodrach, z utoczonemi pysznie ramionami. Pierś jej, jak u greckich posągów, ręce patrycyuszki, łabędzia szyjka podtrzymująca klasycznych kształtów główkę.<br>
{{tab}}Był to posąg wyrzeźbiony dłutem Fidyasza, tylko zamiast zimnego marmuru, widziałeś przepyszną karnacyę ciała kobiecego.<br>
{{tab}}A twarz, czy równie klasyczną była? Bynajmniej. Trudno było znaleźć rysy mniej klasyczne, nie w nich regularnego, lecz za to, jakiś wyraz dziwny, odrębny.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jp9jnpgwf7pzl4ec4fyra2nyvgi50ct
3151447
3151445
2022-08-14T11:11:08Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>a jeśli się wam podoba, możecie też powiedzieć, że i ja przyjechałem... Przecież mnie znacie?<br>
{{tab}}Przybyli wysiedli z powozu i wolno wchodzili na schody... James się skłonił i poprowadził ich przez kilka wspaniale urządzonych pokoi, aż do drzwi {{Korekta|hińskiego|chińskiego}} gabineciku, którego ściany obciągnięte były kosztowną materyą, otworzył je, wymienił nazwiska przybyłych i cofnął się w tył wskazując im drogę.<br>
{{tab}}Na otomance z książką w ręku, w pozycyi na wpół leżącej, ujrzeli młodą kobietę, która na widok wchodzących podniosła się natychmiast. Na twarz jej wystąpił lekki rumieniec, który nie uszedł uwagi Pawła.<br>
{{tab}}Tą młodą kobietą była właśnie panna Blanche Lizely, która jak wiemy, żyła samotnie z dochodów od majątku odziedziczonego, a którą służba nazywała „panią Lizely *.<br>
{{tab}}Pan de Nancey stosownie do zapewnień Dawida Meyera, spodziewał się ujrzeć ładną osóbkę, co jednak nie przeszkodziło, iż został olśniony dziwną i niepospolitą pięknością pani domu. Uczuł nieprzeparty pociąg do tej istoty, od której wiał jakiś dziwny niby magnetyczny prąd.<br>
{{tab}}Córa Ewy, którą nazwaliśmy Blanche Lizely, istnieje pod innym nazwiskiem. Wielu paryżan zna ją dobrze i pozna ją, nim zdążymy skreślić tu jej sylwetkę, gdyż jaką ją hrabia de Nancey ujrzał w roku 1867, taką pozostała przez długie następne lata.<br>
{{tab}}Przedstawić sobie proszę 25-cio-letnią kobietę, prędzej wysoką niż nizką, kształtną, rozrośniętą w biodrach, z utoczonemi pysznie ramionami. Pierś jej, jak u greckich posągów, ręce patrycyuszki, łabędzia szyjka podtrzymująca klasycznych kształtów główkę.<br>
{{tab}}Był to posąg wyrzeźbiony dłutem Fidyasza, tylko zamiast zimnego marmuru, widziałeś przepyszną karnacyę ciała kobiecego.<br>
{{tab}}A twarz, czy równie klasyczną była? Bynajmniej. Trudno było znaleźć rysy mniej klasyczne, nie w nich regularnego, lecz za to, jakiś wyraz dziwny, odrębny.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3rss4zx8ntsy1al8les2atspmncsvic
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/38
100
1084974
3151446
2022-08-14T11:10:55Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Olbrzymie blond włosy splecione w warkocze, otaczały po razy kilka głowę, przygniatając swym ciężarem tysiące loczków. wymykających się na wszystkie strony. Z pod tego złotego kasku, widniało czoło szerokie, lecz nizkie. Nad oczyma brwi czarne i wązkie, nakreślały harde łuki. Płeć jej przezroczysto biała, lekko różowiła się na policzkach, które pokrywał brzoskwiniowy iście puszek, oczy olbrzymie. czarne, otaczały długie rzęsy rzucające cień na szerokie źrenice. Usta kształtne purpurowe, gdy je uśmiech odchylił, pozwalały dostrzedz drobne i równe zęby, dziwnej białości. Nos orli o ruchomych nozdrzach. Dołeczek w bródce nieco przedłużonej, dodawał wdzięku tej niepospolitej twarzy.<br>
{{tab}}Czego jednak opisać niepodobna, to tej dziwnej sprzeczności, jaką wytwarzały jasne włosy z oczyma czarności dżetu, karminowe usta i brwi czarne, z dziwną białością cery.<br>
{{tab}}Oczy głównie były przepyszne! W wyrazie ich nie było nic zmysłowego, a jednak płomienie, które rzucały, dziwnie niepokoiły serca i zmysły innych.<br>
{{tab}}Była to istna Meluzyna. Poeci opisywali i marzyli o takich czarownicach złotowłosych, które przyrządzały napój miłośny. Jedna kropla tego napoju wystarczała, by nawet posągi z marmuru rozgorzały gwałtowną ku nim miłością.<br>
{{tab}}Paweł był człowiekiem przeżytym, jakim być musi młodzieniec, który w przeciągu lat kilku, roztrwoni przeszło milion majątku, którego znaczniejszą część rozsypał pod nogi wyznawczyń Wenery paryzkiej, a jednak, dziś, doznał tak silnego wrażenia, iż sam siebie nie poznawał.<br>
{{tab}}Panna Lizely przemówiła pierwsza. Głos jej nizki, lecz dźwięczny, dziwnie przemawiał do duszy. Słysząc go, zdawało się, iż posiada dźwięki, już gdzieś słyszane i niezapomnione.<br>
{{tab}}Paweł słuchał gdy mówiła o kucu, którego sprzedać pragnie, chwaliła jego zalety, lecz p. de Nancey słuchał jedynie dźwięków głosu, nie zwracając Żadnej uwagi na wyrzeczone słowa.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pxi3gmnp67qpmzvrfgk348kx8w8rz5k
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/39
100
1084975
3151448
2022-08-14T11:12:46Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Nagle mówić przestała. Spostrzegła widocznie, iż wywarła wrażenie. Paweł zadrżał, niby zbudzony z uśpienia.<br>
{{tab}}— Zdaje mi się, że p. hrabia mnie nie słucha? — zagadnęła. — Gdybym się nie bała popełnić niedyskrecyi, zapytałabym: O czem pan myśli?<br>
{{tab}}Pan de Nancey z oczyma utkwionemi w obliczu mówiącej, szukał w pamięci, gdzie i kiedy widział te złote włosy, te oczy, które dziś napełniały go tak dziwnem wzruszeniem. Myślał, ile lat upłynęło od chwili, gdy to zjawisko ukazało mu się przelotnie.<br>
{{tab}}Zdawało mu się, że było to w lasku Bulońskim, wśród tłumu powozów i jeźdźców. Pamiętał tę postać na wpół leżąca w otwartej karecie o ośmiu resorach. Lecz w mgle wspomnień, obok niej, ukazywała mu się inna postać, starca — snadź wielkiego pana, który mówiąc do swej młodej towarzyszki, patrzył na nią, wcale nie ojcowskim wzrokiem.<br>
{{tab}}Czy Paweł widział to istotnie w przeszłości, czy też obecnie podlegał złudzeniu? Nie wiedział dobrze.<br>
{{tab}}— Daruje pani, słucham teraz — odparł.<br>
{{tab}}— Z roztargnieniem! — szepnęła Blanche z uśmiechem.<br>
{{tab}}— Być może... przyznaję... Lecz to nie moja, a pani wina...<br>
{{tab}}— Moja?... Jakim sposobem?...<br>
{{tab}}— Ujrzawszy panią zadaję sobie pytanie: gdzie dawniej już ją widziałem?...<br>
{{tab}}— Więc pan mnie zapamiętał?<br>
{{tab}}— Kto panią raz widzi, ten zapomnieć jej nie potrafi? Lecz ze wstydem przyznaje się, iż zapamiętałem jedynie panią... wszystko inne zatarło się w mej pamięci... Obraz został, ramy zniknęły.<br>
{{tab}}— Pomogę więc pamięci pańskiej. Po trzy razy zeszliśmy się w życiu. Najpierw, na pierwszem przedstawieniu „Wielkiej Księżnej“ byłam ukrytą w parterowej loży, nie widzialną wtedy dla pana. Nazwisko pańskie wymówione głośniej przez jednego z towarzyszy, zwróciło moją uwagę. Drugi raz widziałam<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o6dt5ha5l50rib2y2s0e605zr81jk9c
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/40
100
1084976
3151449
2022-08-14T11:14:44Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>pana w operze. Dawano „Proroka“. I wtedy lornetka pańska nie zatrzymała się na mojej loży. Trzecie spotkanie miało miejsce przed pół rokiem w lasku Bulońskim nad brzegiem jeziora. Pan przejeżdżałeś konno, koło mego powozu i spojrzenia nasze się skrzyżowały.<br>
{{tab}}— Tak, tak — zawołał hrabia — zdaje mi się, że to było wczoraj. Pani była w towarzystwie?...<br>
{{tab}}Purpurowy rumieniec oblał twarz panny Lizely.<br>
{{tab}}— Tak.. — rzekła po chwili, a w głosie jej drżało wzruszenie. — Lord Sudley, mój stary przyjaciel był ze mną.<br>
{{tab}}— Pomieszanie jej było widocznem. Zmieniła nagle przedmiot rozmowy.<br>
{{tab}}— Wróćmy do rzeczy — zaczęła. — Jeśli pan sobie życzy, pójdziemy obejrzeć kuca.<br>
{{tab}}— Bardzo chętnie poznam ''Misticot’a'', — rzekł Paweł z uśmiechem.<br>
{{tab}}Blanche wzięła do ręki różową parasolkę. leżącą na stołku, otworzyła szklanne drzwi wiodące z buduaru do parku i wyszła pierwsza, zatrzymując się na werendzie.<br>
{{tab}}Pan de Nancey podał jej ramię, na którem wsparła się bez wahania.<br>
{{tab}}Cienisty szpaler lipowy, prowadził do stajen. Idąc Paweł patrzył na swą towarzyszkę, studyując tę postać, od której zdawał się wiać jakiś czar nieprzeparty.<br>
{{tab}}Miała na sobie suknię białą z indyjskiego muślinu, przybraną niebieską wstążką. Wycięty nieco stanik, pozwalał widzieć białą szyję, rozcięte rękawy spływając malowniczo, odsłaniały całkiem, utoczone ramiona. Te cudne kształty, to ciało jędrne, powleczone atłasową skórą, ten upajający zapach, który wydzielały suknie i włosy, upajały hrabiego silniej i prędzej, niż hiszpańskie wino najstarsze.<br>
{{tab}}Czuł, iż go przebiegał dreszcz rozkoszny, poprzednik silnej, gwałtownej namiętności. Ramią jego, na którem opierała się ręka panny Lizely, paliło go pod rękawem.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1kh7ylfh5x18gobjue205hgvcxrjugg
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/41
100
1084977
3151450
2022-08-14T11:17:22Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Pogrążony w myślach, przejęty do głębi, nie spostrzegał, że jego milczenie mogło wydać się dziwnem, nawet śmiesznem.<br>
{{tab}}Blanche milczała także. Niekiedy podnosiła na towarzysza oczy, lecz widząc jego spojrzenie zwrócone ku sobie, spuszczała głowę, uśmiechając się nieznacznie.<br>
{{tab}}Dawid Meyer szedł za niemi w przyzwoitej odległości. Ręce utopił w kieszeniach kraciastej marynarki. Był uradowany. Mrużył oczy, uśmiechał się szepcząc:<br>
{{tab}}— Dobrze idzie! synogarlice zaczynają gruchać! Do licha! ładny z nich zaprzęg, powinni dobrze chodzić w parze! Dług odbiorę i zachowam dla siebie klienta, który się nie targuje!<br>
{{tab}}Stanęli u celu wycieczki, czar się rozwiał. Paweł odzyskawszy panowanie nad samym sobą, stał się rozmownym i wesołym. Blanche była swobodną i uprzejmą.:<br>
{{tab}}Misticot’a (pretekst dzisiejszej wizyty) został ze stajni wyprowadzony. Był to kuc szpakowaty, o czarnej grzywie i takimż ogonie. Pan de Nancey uznał jego zalety, lecz zaopiniował, iż dla niego jest za mały, na co Blanche i Dawid Meyer zgodzili się w zupełności i kuca wprowadzono napowrót do stajni, gdzie go towarzysze jego powitali głośnem rżeniem.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|ROZDZIAŁ IV.|w=110%|po=8px}}
{{c|'''{{Korekta|Wktórym|W którym}} jest mowa o lordzie Sudley.'''|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Po krótkiej przechadzce w parku, Paweł de Nancey i jego towarzysz powrócili do miasta.<br>
{{tab}}Na wyjezdnem Paweł prosił o pozwolenie {{Korekta|odwiedzienia|odwiedzenia}} panny Lizely. Blanche chętnie przychyliła<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
i2tgomhmyczh7vsxa162rgizkn4z060
Z dramatów małżeńskich/V
0
1084978
3151451
2022-08-14T11:18:11Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}<pages index="PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu" from=33 to=41 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|Z{{BieżącyU|2}}]]
29ayni7644ij9mtgpa2dr5l0uoh4c9o
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/42
100
1084980
3151453
2022-08-14T11:50:37Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>się do życzenia swego gościa, zapraszając go na następny piątek.<br>
{{tab}}Gdy minęli bramę wjazdową, Dawid Meyer rzekł:<br>
{{tab}}— Cóż, jakże się panu hrabiemu podobało?<br>
{{tab}}— Ja myślę, że osoba, którą widzieliśmy, jest czarująca.<br>
{{tab}}— Wszak nie przesadziłem? — ciągnął dalej Dawid. — Że ładna, to ładna! Włosy, oczy, usta, nóżki, figura, wszystko zachwycające. Znam ja wiele ładnych kobiet w Paryżu, których fachem jest, zawracanie głów ludziom, ale żadna jej nie dorówna.<br>
{{tab}}— Faktem jest — odparł p. de Nancey śmiejąc się, że dla takiej cudnej istoty chętnieby się człowiek zrujnował. Ona warta milionów!<br>
{{tab}}— A tu prócz tej wartości, ona posiada milion! To kapitalne! Pod szczęśliwą gwiazdą rodziłeś się panie hrabio!<br>
{{tab}}— Myślisz pan, że jej się podobałem?<br>
{{tab}}— Za wiele skromności panie hrabio! Zdobyłeś ją pan. Nie ma wątpliwości. Dawniej już zwróciłeś pan jej uwagę, jak to miałem zaszczyt mówić, a co ona sama dziś powtórzyła, przytaczając okoliczności, o których nie wiedziałem. To jedno za dowód posłużyćby mogło, gdyby innych nie było...<br>
{{tab}}— A są inne dowody?<br>
{{tab}}— Oh! mój Boże! A to pozwolenie tak uprzejmie udzielone, by pan hrabia ją odwiedzał, mimo, że wie, w jakim celu powrócisz... A wzruszenie, pomieszanie, spojrzenie znaczące... Ja się znam! Nabyłem wprawy! — Biedne dziecię, dziś radaby być po weselu... ufam, że p. hrabia nie będziesz tak okrutny, by jej kazać długo czekać... Czy bym się mylił?...<br>
{{tab}}— Kto wie, może się i pobierzemy...<br>
{{tab}}— Ależ na pewno, jeśli pan zechcesz. Tu wszystko zależy tylko od pana hrabiego. Ona daje: {{Korekta|pieniądzie|pieniądze}}, wdzięk, inteligencyę, piękne ułożenie, wszystko! Lepiej chyba trudno i marzyć...<br>
{{tab}}Po chwili milczenia Paweł zagadnął:<br>
{{tab}}— Kto to taki ten lord Sudley, którego w karecie z panną Lizely widziałem.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
re3nlit4hl4r4c575mr5l8myr2b5s70
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/43
100
1084981
3151454
2022-08-14T11:52:35Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Stary przyjaciel, sama to mówiła hrabiemu.<br>
{{tab}}— Gdzie ona poznała tego anglika?<br>
{{tab}}— Nie wiem.<br>
{{tab}}— Czy on zawsze jeszcze u niej bywa?<br>
{{tab}}— Co to, to nie! — zawołał śmiejąc się Dawid — i to dla bardzo prostej przyczyny!<br>
{{tab}}— Jakaż to przyczyna?<br>
{{tab}}— Umarł.<br>
{{tab}}— Czy to po nim odziedziczyła panna Blanche?<br>
{{tab}}— Miałem zaszczyt mówić panu hrabiemu onegdaj, iż nic nie wiem, zkąd pochodzi, majątek panny Lizeli. Dziś raz jeszcze to powtarzam.;<br>
{{tab}}Paweł przestał pytać i rozmowa upadła. mimo usiłowań Dawida, by podtrzymać takową. Widząc, że hrabia pogrążył się w myślach, handlarz zwrócił całą swą uwagę na konie.<br>
{{tab}}Pan de Nancey był zaniepokojony. Za bardzo znał świat i ludzi, by nie spostrzedz, iż dokoła panny Lizely roztaczała się jakaś tajemnica. Co to być mogło?<br>
{{tab}}Różne przypuszczenia nasuwały mu się. Nie wątpił już, że majątek Blanche pochodził od lorda Sudley, lecz dla jakich powodów magnat ten obdarzył tak hojnie młodą kobietę?<br>
{{tab}}Można to różnie tłomaczyć.<br>
{{tab}}Może kiedyś w przeszłości, lord Sudley znał i kochał żonę pułkownika. Może był ojcem panny Lizely, i dlatego zapisał jej część swego olbrzymiego majątku?<br>
{{tab}}To by było możebnem, ale też i bardzo romantycznem.<br>
{{tab}}Inne rozwiązanie tej zagadki nasuwało się uparcie do myśli Pawła i wzniecało w nim dziwny niespokój... A nóż ten stary anglik {{Korekta|zaciagnął|zaciągnął}} sam na swój rachunek dług wdzięczności u tej czarodziejki i zapłacił takowy przed śmiercią?...<br>
{{tab}}Przypuszczenie to prawdopodobne samo przez się, potwierdzało to coś nieokreślonego, w osobie panny<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
neo5weuzhgv2cd2r7blvk3r242qqa5h
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/44
100
1084982
3151455
2022-08-14T11:54:26Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Lizely, co odróżnia młode dziewczęta od młodych kobiet.<br>
{{tab}}— Jeśli się przekonam, że tak jest w istocie — myślał Paweł — co czynić? Mimo mego upadku, mimo jej wdzięków, czyż znajdę odwagę na podobny związek? Miłość przecież usprawiedliwia wszystko. W naszych czasach nie raz widzimy książąt krwi, biorących za żony baletnice i aktorki, ale to niczego nie dowodzi, gdyż żeniąc się, wzbogacają sami swoje żony. Cóż o mnie pomyślą, co powiedzą w świecie, jeśli ja, zrujnowany szlachcic, sprzedam się bogatej kochance lorda Sudley? Każdy chyba rzuci na mnie kamieniem. Jeśli tak jest, nie mogę się żenić... Szkoda!<br>
{{tab}}Gdy faeton Dawida zatrzymał się u bramy pałacu na ulicy Boulogne, Paweł de Nancey tak był smutny i zadumany, że handlarz patrząc na niego, przeraził się i wątpił o dalszym powodzeniu interesu.<br>
{{tab}}— Co u licha — myślał? — coś w tem jest. Był pod urokiem, zapalił się i nagle ostygł! Coś w tem jest, muszę dojść co... Kiedy jest się zrujnowanym i znajduje się nagle, srokę w gnieździe i to taką upajającą fizycznie, a wyładowaną po brzegi kabzą, nie ma się prawa wahać!...<br>
{{tab}}Nazajutrz o wpół do trzeciej, gdy Lebel-Girard stanął u bramy pałacyku na ulicy Boulogne, został olśniony wspaniałością ekwipażu, zaprzężonego a la Daumont, który już oczekiwał na dziedzińcu.<br>
{{tab}}Woźnica ubrany w obcisłe spodnie ze skóry śnieżnej białości, w kurtkę atłasową, na głowie miał aksamitne kepi oszyte szczero-złotą torsadą. Siedział już na siodle, starając się uspokajać niecierpliwość rumaków, które parę miesięcy temu, wyszły ze stajni Dawida Meyera.<br>
{{tab}}Dwóch lokai, którzy mieli zasiąść kozioł z tyłu, czekało teraz w bramie. Przybrani byli w świetną liberyę, stosownie do polecenia ostrożnego tapicera. Atłasowe niebieskie surduty, naszyte galonami, akselbanty z herbami na lewem ramieniu, spodnie z żółtej skóry, białe jedwabne pończochy i pantofle ze sprzączkami. Na głowie wielkie pudrowane peruki i ka-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e1bba6e7x3xk9gzsyhucvb29sa5rczz
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/51
100
1084983
3151456
2022-08-14T11:56:27Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''WYSOKA MAGJA'''|po=1em}}
{{c|ROZDZIAŁ I.|po=1em}}
{{c|'''Wskrzeszanie umarłych.'''|po=1em}}
{{f|lewy=auto|prawy=0em|width=20em|w=90%|
{{tab}}Rzekł Pan do Łazarza, leżącego na marach: „Łazarzu! wstań!“ — i Łazarz powstał.<br>
{{f|Pismo Święte.|align=right|prawy=4em}}
|table|po=1.5em}}
{{tab}}Czy możliwem jest wskrzeszanie umarłych?<br>
{{tab}}Skoro Pismo Święte powiada nam: tak! — a historja na potwierdzenie przytacza liczne przykłady — wskrzeszanie umarłych jest rzeczą możliwą.<br>
{{tab}}Przepraszam! — powie mi ktoś — ale te przykłady, czerpane z historji, działy się tak dawno! Tak dawno? Słuchajmy!<br>
{{tab}}W 1799 r. żył w Paryżu, na przedmieściu Św. Antoniego, niejaki pan Leriche, który twierdził, iż jest adeptem wiedzy hermetycznej, i że przy pomocy uniwersalnego lekarstwa leczy wszystkie choroby, a nawet wskrzesza umarłych. Dnia pewnego przybiega doń tancerka Opery i z płaczem opowiada, że narzeczony zmarł przed chwilą. Imć pan Leriche idzie do domu żałoby, a gdy wstępuje na schody, ktoś z obecnych mówi: „zbyteczne iść, zmarł od sześciu godzin“. Tem nie mniej wchodzi do sypialni; ogląda trupa: jest skostniały, zaledwie w<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jojdyeaul841ed92vgygzo0cvil2xri
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/45
100
1084984
3151457
2022-08-14T11:57:04Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>lusze niebieskie ze złotem, odpowiednie do liberyi, odpowiadającej tarczy herbowej, która widniała na drzwiczkach karety: na niebieskiem polu, złote gwiazdy.<br>
{{tab}}Herby. widać było na guzikach liberyi, na lśniących zaprzęgach.<br>
{{tab}}Paweł oczekiwał przybycia pana Girard, ujrzawszy idącego, ukazał się na ganku.<br>
{{tab}}— Widzisz pan, żem usłuchał twej rady! — zawołał śmiejąc się. — Czy tak dobrze będzie?<br>
{{tab}}— Ah! panie hrabio! mój przyjaciel Mikołaj Bouchard, straci do resztę głowę — odparł zagadnięty.<br>
{{tab}}— Oto też i chodzi. Więc wsiadajmy.<br>
{{tab}}— Służę panu hrabiemu.<br>
{{tab}}Obaj {{Korekta|mężczyzni|mężczyźni}} wsiedli i kareta wytoczyła się na ulicę, ścigana olśnionym jej świetnością wzrokiem przechodników, którzy stawali na chodnikach by {{Korekta|leplej|lepiej}} się przypatrzeć.<br>
{{tab}}Podczas drogi hrabiemu błysła myśl.<br>
{{tab}}— Pan, który znasz wszystkich w Paryżu, musiałeś też słyszeć o lordzie Sudley? — zagadnął towarzysza..<br>
{{tab}}— Lord Sudley! — zawołał Lebel-Girard — ależ nie tylko słyszałem o nim, lecz znałem go doskonale. Był moim klientem... Mówię był, bo umarł nagle przed kilku miesiącami. Ja to urządzałem dla niego mieszkanie przy ulicy Tronchet i dostarczałem mu wiele, bardzo cennych przedmiotów.<br>
{{tab}}— Cóż to był za człowiek?<br>
{{tab}}— Był to stary ''gentleman'', bogatszy sam przez się, niż dziesięciu amerykańskich milionerów razem wziętych. Nieco sztywny, nieco dumny, jak zwykle znakomici lordowie angielscy, lecz w gruncie, najsympatyczniejszy z ludzi... znał się bardzo na pięknych meblach... nie targował się nigdy i choć suma wynosiła i 100.000 fr., płacił natychmiast, wystawiając czek na którykolwiek bank. Ah! był to piękny starzec... mina księcia! Miał przeszło siedmdziesiąt lat, a jednak mimo siwych włosów i faworytów, nie {{Korekta|wyglądal|wyglądał}} jak na sześćdziesiąt. Nie dziwiłbym się, gdyby<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1ea78jtzahgtrela3xxzx1s9xe9x42m
Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/46
100
1084985
3151460
2022-08-14T11:58:40Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>mimo wieku podeszłego, ten człowiek był wzniecił miłość w kobiecie!<br>
{{tab}}— Czyś pan nie słyszał, że lord Sudley miał tu w Paryżu nieprawą córkę? — zapytał pan de Nancey.<br>
{{tab}}— Nigdy! Miał żonę i dwie córki w Anglii. Mówił mi to lokaj lorda. Żonę piękną jeszcze, a córki młodziutkie, gdyż ożenił się mając przeszło lat pięćdziesiąt.<br>
{{tab}}— W Anglii, mówisz pan? Więc rodzina lorda Sudley nie zamieszkiwała w Paryżu z nim razem?<br>
{{tab}}— Owszem, żyli razem tu w Paryżu przed pięciu czy sześciu laty, gdy małżeństwo było jeszcze z sobą szczęśliwe. Lecz później, lady Sudley mieszkała stale w zimie w swym pałacu w Londynie, lato spędzała w swej majętności w hrabstwie York, odmawiając stanowczo powrotu do Paryża od czasu, jak lord miał tu kochankę, którą zdawał się chwalić całemu światu, jak jaki młodzieniec.<br>
{{tab}}— Ah! lord Sudley miał kochankę!<br>
{{tab}}— Ależ miał! — tęgi to był człowiek, mimo swego wieku.<br>
{{tab}}— Pewnie była to jaka aktorka, będąca w modzie lub piękność z półświatka?<br>
{{tab}}— Ani jedno, ani drugie panie hrabio, lecz młode {{Korekta|dziewcze|dziewczę}} zdumiewającej piękności, które uwiódł i o które dbał bardzo, do końca.<br>
{{tab}}— Czy to była angielka?<br>
{{tab}}— Nie. Angielki mimo swej urody, nigdy nie będą tak piękne, jak nią była owa francuzka, paryżanka.<br>
{{tab}}— Gdzież lord Sudley wynalazł to cudo?<br>
{{tab}}— W własnym swym domu. Była towarzyszką, lektorką, czy nauczycielką, coś w tym guście, przy lady Sudley, czy przy jej córkach. Lokaj lorda mówił mi, że straszne sceny miały miejsce między małżeństwem z powodu tej młodej osoby. Milady groziła procesem, skandalem, rozwodem, Bóg wie czem! Lecz milord nie ustąpił. Cóż pan chcesz, był jak zwykle stary, szalenie rozmiłowany w swej kochance.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hpuopwhci4xm3y3e29ln4n03pgjll6q