Wikiźródła
plwikisource
https://pl.wikisource.org/wiki/Wiki%C5%BAr%C3%B3d%C5%82a:Strona_g%C5%82%C3%B3wna
MediaWiki 1.39.0-wmf.23
first-letter
Media
Specjalna
Dyskusja
Wikiskryba
Dyskusja wikiskryby
Wikiźródła
Dyskusja Wikiźródeł
Plik
Dyskusja pliku
MediaWiki
Dyskusja MediaWiki
Szablon
Dyskusja szablonu
Pomoc
Dyskusja pomocy
Kategoria
Dyskusja kategorii
Strona
Dyskusja strony
Indeks
Dyskusja indeksu
Autor
Dyskusja autora
Kolekcja
Dyskusja kolekcji
TimedText
TimedText talk
Moduł
Dyskusja modułu
Gadżet
Dyskusja gadżetu
Definicja gadżetu
Dyskusja definicji gadżetu
Autor:Walery Eljasz-Radzikowski
104
40057
3145335
2939720
2022-08-04T22:39:13Z
Seboloidus
27417
/* Teksty */ +1
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Grafika=Walery Eliasz.jpg
|opis=Polski malarz, popularyzator Tatr i Zakopanego, autor przewodników tatrzańskich.
|back=E
}}
== Teksty ==
* [[Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic]], 1870
* [[Obrazek z podróży w Tatry]], 1875
* [[Spór o granicę w Tatrach]], 1901
<!-- * Szkice z podróży w Tatry, 1874 {{CBN|25194}}
* Z podróży po Spiżu, 1878 {{CBN|25460}}
* Ubiory w Polsce i u sąsiadów. 4 Części, 1879-1905
* Nowy illustrowany przewodnik do Tatr i Pienin, 1881 {{CBN|25612}}
* Naokoło Tatr. Szkice z podróży, 1887 {{CBN|25464}}
* Kraków dawny i dzisiejszy, 1902 {{CBN|25154}}
* Rok polski w obrazach, 1905 {{CBN|17559}}
* O nazwie Morskiego Oka w Tatrach, 1884 -->
{{PD-old-autor|Eljasz-Radzikowski, Walery}}
{{DEFAULTSORT:Eljasz-Radzikowski, Walery}}
[[Kategoria:Malarze]]
[[Kategoria:Polscy pisarze]]
[[Kategoria:Walery Eljasz-Radzikowski|*]]
r5p1p228mn8nadvcnmhwyilz1dx2ww5
Znad wód, gdzie nigdy nie zaszumią burze...
0
46174
3144916
2387324
2022-08-04T13:07:35Z
94.254.224.102
wikitext
text/x-wiki
{{Nagłówek
|tytuł=Znad wód, gdzie nigdy nie zaszumią burze...
|autor=Zygmunt Krasiński}}
<poem><nowiki>
Znad wód, gdzie nigdy nie zaszumią burze,
Z dolin, gdzie nigdy nie więdnieją róże,
Tę, którą kocham, wywiodłem za rękę,
Tę, którą kocham, powiodłem na mękę
Do północnego i smutnego kraju,
Gdzie bledsze niebo i ciemniejsze chmury,
Gdzie głębsze jary i olbrzymie góry,
Porosłe bluszczem niedoszłego maju.
*
Szedłem z nią razem dzień jeden i drugi,
A z tych dni każden był cierpieniem długi;
Szedłem z nią razem po alpejskich śniegach,
Wśród sosen wielkich, szumiących wichrami,
Takby się Bogu modliły hymnami;
Szedłem z nią razem po przepaści brzegach,
Kędy potoków rozerwane falle
Huczą pod ziemią jak przeklętych żale.
A ona do mnie ze smutkiem głębokiem:
"Patrz ty się w otchłań, czy nie dojrzysz okiem
Grobu cichego tam na dnie, tam w dole,
Gdzie bym już mogła odpocząć jak w domu
I spać na wieki, nie znana nikomu,
Z żwirem pod głową i z żwirem na czole?"
*
A ja ramieniem kibić obwiązałem
Tej smutnej mojej, którą, tak kochałem,
I nad przepaścią w górze ją trzymałem -
Ona, z rąk moich na pół wychylona,
Całkiem ponętą przepaści znęcona,
Jak gdyby głosem tych fal urzekniona,
Długo patrzała z dziwną żądzą w oku
Na skał spadzistość i wiry potoku -
A twarz jej była blada nad blademi,
Jak te, na których już sen śmierci gości,
Twarz najpiękniejsza, com widział na ziemi,
Anielsko śmiała myśli spokojnemi,
Co na nią spadły od strony Wieczności.
*
"Nie, ty nie znikniesz z widomego świata,
Póki masz we mnie na tym świecie brata,
Póki w tym sercu dom pozostał tobie!
A jeśli zginąć mam w walce z dumnemi,
Dopiero wtedy szukaj domu w grobie,
Gdy sama będziesz na tej wielkiej ziemi,
Ale nie wprzódy! - Bo nie oddam ciebie,
Choćbyś już dzisiaj miała zasiąść w niebie
Pośród aniołów, zbawiona i święta -
Samym, aniołom ja nie oddam ciebie!
Słuchaj - o, słuchaj - niech będzie przeklęta
Ta chwila teraz! - Boś opuścić chciała
Tego, któremuś dobro obiecała,
Dobro jodynę w tym świecie cierpienia,
Gdzie serc samotnych oddzielne westchnienia
Jednym się tylko nastrojem miłości
Przemienić mogą w wielki krzyk radości,
Co z dwojga nieszczęść jedno szczęście rodzi
I z jęków dwojga pieśń jedną wywodzi!
Ach! póki iskra w moich piersiach pała,
Póki krwi kropla w tym ręku została,
Ty będziesz ze mną - póki mogą wschodzić
Myśli w tej głowie, a z nich czyn się rodzić,
Ty będziesz ze mną! - Teraz i na wieki,
Sercem, gdym bliski, myślą, gdym daleki,
Ty będziesz ze mną! - Odwołaj twą duszę,
Co już twe blade lice opuściła,
Co już odchodząc, w te fale się skryła,
Bo ty żyć będziesz, póki ja żyć muszę!"
*
I dalej niosłem tę omdlałą moją
Przez wieczne śniegi, przez jasne lodniki,
Gdzie skał zamarzłe piramidy stoją,
Gdzie jaskiń błyszczą kryształowe bramy,
A siatką srebrną rozbiegłe strumyki
Skaczą przez głębin lazurowych jamy -
I zszedłem niżej, w jakieś mgliste strony,
Coraz to niżej, w posępne doliny -
Tam księżyc wschodził, mgłami otoczony,
Jak cmentarz złoty nadziemskiej krainy,
Płynący wolno nad ziemi cmentarzem -
I tamem stanął pod kaplicą ciemną,
Gdzie Chrystus krwawy nad wielkim ołtarzem
Konał - u Jego stóp tam świętą moją
Złożyłem śpiącą - a zewsząd nade mną
Mgieł się tumany do księżyca pięły
I jak sen, znika - w powietrzu niknęły.
Ona śpi ciągle - na jej twarz anielską
Kładły się chciwie księżyca promienie"
Padając z góry przez bluszcze i zielsko,
Co tam się wiły po gotyckiej ścianie.
A kiedym ujrzał jej postać uśpioną,
Tak cicho piękną i opromienioną,
Bogu dziękował za tę szczęścia chwilę.
O, wyście zimni, wy tego nie wiecie,
Co twarz kochana, gdy zaśnie w pokoju
I tak wygląda jak szczęśliwe dziecię,
Co nie wie jeszcze o smutkach i zndju.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
i dalej potem, gdy się przebudziła.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
*
Aż w ciemnej nocy na brzegach jeziora
Tę, którą kocham, porzucić musiałem,
Tę, którą kocham, bez łez pożegnałem,
Bo łzy już wszystkie nad nią wypłakałem.
Kiedyż to było? Ach! to było wczora -
Albo przed laty - może przed wiekami -
Bo czas się w duchu nie Uczy chwilami,
Lecz serca pieśnią lub serca jękami!
A odkąd świętą moją porzuciłem,
Wszędzie znak śmierci wyzierał mt z czoła
I trumnę ciężką w piersiach tych nosiłem:
Własne me serce - bez mego Anioła.
Aż ci, co niegdyś znali mnie na ziemi,
Kiedy ja, dumny, walczyłem z dumnemi,
Wszyscy mówili: "Czyż przed czasem zginie?
Czyż smak boskiego już nad nim przekleństwa,
Ze jad tajemny w jego żyłach płynie
I myśli jego tak bliskie szaleństwa?"
A jam ich słuchał i w duszy się śmiałem,
Bo kiedy wrócę w oddalone sirony,
Gdzie moją smutną, świętą pożegnałem,
Ja wam powiadam: będę przemieniony
I wy powiecie, że z grobu powstałem.
</nowiki>
</poem>
{{edycja}}
{{TekstPD|Zygmunt Krasiński}}
[[Kategoria:Zygmunt Krasiński]]
7i93gloyoixel2ire8oevtcxkgj8h87
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom III.djvu/067
100
334851
3145290
2904255
2022-08-04T20:39:16Z
Zetzecik
5649
.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{Numeracja stron||— 65 —|}}</noinclude>{{tab}}Skoro się rozeszły kobiety, wraz też przyszła kowalowa posiedzieć przy chorym, Hanka zaś z Jóźką udały się do chlewu wieprzka oglądać.<br>
{{tab}}Wypuściły go na podwórze, ale że świntuch był spasiony, to uwalił się zaraz w gnojówce i ani chciał się ruszyć.<br>
{{tab}}— Nie dawaj mu już dzisiaj jeść, niech się oczyści.<br>
{{tab}}— Akuratnie i zapomniałam dać mu po połedniu...<br>
{{tab}}— To i dobrze na ten raz, trzaby go jutro sprawić. Wołałaś Jagustynki?<br>
{{tab}}— Przyjść obiecała jeszcze dzisiaj, na odwieczerzu...<br>
{{tab}}— Odziej się i bieżyj do Jambroża, niech jutro, choćby i po mszy, a przychodzi ze statkami oporządzić wieprzka.<br>
{{tab}}— Będzie to mógł, kiej dobrodziej zapowiadał, co jutro dwóch księży przyjedzie słuchać spowiedzi?<br>
{{tab}}— Czas znajdzie!.. wie, że gorzałki żałować nie będę, a on jeno poradzi galanto szlachtować i mięso sprawić. Jagustynka też pomoże.<br>
{{tab}}— Tobym raniuśko jechała do miasta po sól i przyprawy...<br>
{{tab}}— Zachciało ci się przewietrzyć!.. nie potrza: wszystkiego dostanie u Jankla, sama tam zaraz pójdę i przyniesę.<br>
{{tab}}— Jóźka! — krzyknęła jeszcze za nią — a gdzie to Pietrek z Witkiem?<br>
{{tab}}— Pewnikiem poszli na wieś, bo Pietrek wziął skrzypice.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kwxmwgkqai50ys4e8xzowx9ujwij8sw
Szablon:IndexPages/Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu
10
434544
3144956
3112440
2022-08-04T14:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>475</pc><q4>6</q4><q3>2</q3><q2>0</q2><q1>172</q1><q0>1</q0>
czsosz85mabvv72qonuzc0t5gs13ohb
Dyskusja indeksu:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu
103
453463
3145241
3142905
2022-08-04T19:36:32Z
JKW
14394
wikitext
text/x-wiki
: [https://polona.pl/item/616344/4/ CBN Polona T.1]
: [https://polona.pl/item/616183/3/ CBN Polona T.2]
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} Hej, mam ten indeks na oku, ale nie bardzo wiem, jak to naprawić:
#zasadniczo rzecz biorąc powinniśmy mieć ("zdefiniowane") źródło, tj. cała książka z określonego źródła (stara pochodzi z Google-books, nowa=kompletna z Biblioteki Narodowej)
#generalnie polona (czyli Biblioteka narodowa) wydaje mi się lepszym źródłem, tzn. tom nie zniknie, no i jest chyba kompletny
#pomysły są dwa
#*googlowski łatać polonowym (problemy: 1) wyjdzie kompletny patchwork, 2) braków jeszcze wszystkich pewnie nie wykryliśmy)
#*zastąpić stare pliki googlowe polonowymi (problem: trzeba by przynajmniej pobieżnie przejrzeć, czy są pasujące -- strona po stronie, wbrew pozorom nie można ufać temu, że wydanie było niezmienne)
Które rozwiązanie preferujecie? Ja mimo, że to dla wszystkich więcej pracy (dla mnie z przenoszeniem stron i reorganizacją indeksu, dla JKW (jeśli się podejmie) z przeglądaniem już przepisanych stron) byłbym raczej za tym by wymienić wszystkie skany.
Żeby wyjaśnić, łatany skan/indeks jest wg mnie OK, gdy nie ma innej możliwości, gdy brakujących stron nie ma dużo itp. itd.
Szczególnie uważnie trzeba by przejrzeć strony żółte i zielone.
[[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:25, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Mogę przejrzeć przepisane strony czy się zgadzają z nowymi skanami [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 21:38, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} super, postaram się w najbliższych dniach zrobić nowy indeks, stare strony poprzenosić [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:42, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}}, {{ping|Nawider}}
Brakujące strony uzupełniałem za Poloną, (karty w książkach są takie same) tam gdzie potrzebowałem dodałem strony do indeksu,
ale strony 40-41, 50-51, 54-55 są pominięte i przy podmianie źródła należałoby zostawić na nie miejsce.
[[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 18:41, 7 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} nowy indeks jest tu: [[Indeks:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu|nowy indeks]]. Zostawię stary jeszcze na kilka dni. Potem usunę. Nawidera prosiłbym o porównanie formalne stron zwłaszcza żółtych i zielonych. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 23:38, 16 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Sprawdziłem wszystkie strony żółte i zielone, z pośród nich jedna jest częściowo zamazana, oznaczyłem niebiesko. Strony przepisane sprawdziłem wybiórczo - wszystko jest OK. Pozdrawiam [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:52, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} dzięki podmienię tę stronę, jeśli będą jeszcze jakieś błędy, trzeba będzie działać na bieżąco [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:53, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Super. Dzięki [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:59, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} Jeśli nie macie nic przeciwko, to pewnie należałoby usunąć ten indeks? Pozostały tylko już (chyba) jakieś śmieci... [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:45, 22 mar 2022 (CET)
:Jak dla mnie możesz usunąć :) [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:47, 22 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|Draco flavus}} Można skasować [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 19:11, 23 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Brakuje w skanie 4 i 5-tej strony spisu, na Polonie jest komplet, gdybyś mógł, proszę uzupełnij w wolnej chwili. [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 12:01, 12 lip 2022 (CEST)
{{ping|JKW}}Hej, oczywiscie, ale najwczesniej w niedziele. Pozdrawiam. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 17:46, 13 lip 2022 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Dzięki, nie ma pośpiechu, 1 tydzień przy 12 latach - to jest opóźnienie na które, chyba możemy sobie pozwolić ;-) [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 21:55, 14 lip 2022 (CEST)
{{ping|JKW}}Na Polonie są faktycznie dwa pliki (ten wyjściowy = nasz i inny). Wolałbym nie tworzyć, '''jeśli się da''' tego uniknąć wersji kolażowych (tj. kilka różnych egzemplarzy sklejonych). Napiszę do nich, żeby poprawili plik. Brakuje strony parzystej i nieparzystej, co bardzo wskazuje na błąd w skanowaniu. Jeśli poprawią, poprawię plik, jeśli nie to za jakiś czas zrobię jednak kolażową wersję. Przepisywać możesz w sumie już teraz np. pisząc po prostu dalej na stronie albo w brudnopisie. W każdym razie obiecuję, że wrócę do tematu. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 12:54, 17 lip 2022 (CEST)
:{{ping|JKW}}Zadanko wykonane- bez OCR, musisz sobie poradzić :) [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 18:33, 1 sie 2022 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Przepisane :) [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 21:36, 4 sie 2022 (CEST)
rzp8qtdconvcmtlr7k7j9e3w2bftn2k
3145243
3145241
2022-08-04T19:38:32Z
Draco flavus
2058
Odpowiedź
wikitext
text/x-wiki
: [https://polona.pl/item/616344/4/ CBN Polona T.1]
: [https://polona.pl/item/616183/3/ CBN Polona T.2]
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} Hej, mam ten indeks na oku, ale nie bardzo wiem, jak to naprawić:
#zasadniczo rzecz biorąc powinniśmy mieć ("zdefiniowane") źródło, tj. cała książka z określonego źródła (stara pochodzi z Google-books, nowa=kompletna z Biblioteki Narodowej)
#generalnie polona (czyli Biblioteka narodowa) wydaje mi się lepszym źródłem, tzn. tom nie zniknie, no i jest chyba kompletny
#pomysły są dwa
#*googlowski łatać polonowym (problemy: 1) wyjdzie kompletny patchwork, 2) braków jeszcze wszystkich pewnie nie wykryliśmy)
#*zastąpić stare pliki googlowe polonowymi (problem: trzeba by przynajmniej pobieżnie przejrzeć, czy są pasujące -- strona po stronie, wbrew pozorom nie można ufać temu, że wydanie było niezmienne)
Które rozwiązanie preferujecie? Ja mimo, że to dla wszystkich więcej pracy (dla mnie z przenoszeniem stron i reorganizacją indeksu, dla JKW (jeśli się podejmie) z przeglądaniem już przepisanych stron) byłbym raczej za tym by wymienić wszystkie skany.
Żeby wyjaśnić, łatany skan/indeks jest wg mnie OK, gdy nie ma innej możliwości, gdy brakujących stron nie ma dużo itp. itd.
Szczególnie uważnie trzeba by przejrzeć strony żółte i zielone.
[[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:25, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Mogę przejrzeć przepisane strony czy się zgadzają z nowymi skanami [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 21:38, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} super, postaram się w najbliższych dniach zrobić nowy indeks, stare strony poprzenosić [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:42, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}}, {{ping|Nawider}}
Brakujące strony uzupełniałem za Poloną, (karty w książkach są takie same) tam gdzie potrzebowałem dodałem strony do indeksu,
ale strony 40-41, 50-51, 54-55 są pominięte i przy podmianie źródła należałoby zostawić na nie miejsce.
[[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 18:41, 7 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} nowy indeks jest tu: [[Indeks:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu|nowy indeks]]. Zostawię stary jeszcze na kilka dni. Potem usunę. Nawidera prosiłbym o porównanie formalne stron zwłaszcza żółtych i zielonych. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 23:38, 16 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Sprawdziłem wszystkie strony żółte i zielone, z pośród nich jedna jest częściowo zamazana, oznaczyłem niebiesko. Strony przepisane sprawdziłem wybiórczo - wszystko jest OK. Pozdrawiam [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:52, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} dzięki podmienię tę stronę, jeśli będą jeszcze jakieś błędy, trzeba będzie działać na bieżąco [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:53, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Super. Dzięki [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:59, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} Jeśli nie macie nic przeciwko, to pewnie należałoby usunąć ten indeks? Pozostały tylko już (chyba) jakieś śmieci... [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:45, 22 mar 2022 (CET)
:Jak dla mnie możesz usunąć :) [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:47, 22 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|Draco flavus}} Można skasować [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 19:11, 23 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Brakuje w skanie 4 i 5-tej strony spisu, na Polonie jest komplet, gdybyś mógł, proszę uzupełnij w wolnej chwili. [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 12:01, 12 lip 2022 (CEST)
{{ping|JKW}}Hej, oczywiscie, ale najwczesniej w niedziele. Pozdrawiam. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 17:46, 13 lip 2022 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Dzięki, nie ma pośpiechu, 1 tydzień przy 12 latach - to jest opóźnienie na które, chyba możemy sobie pozwolić ;-) [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 21:55, 14 lip 2022 (CEST)
{{ping|JKW}}Na Polonie są faktycznie dwa pliki (ten wyjściowy = nasz i inny). Wolałbym nie tworzyć, '''jeśli się da''' tego uniknąć wersji kolażowych (tj. kilka różnych egzemplarzy sklejonych). Napiszę do nich, żeby poprawili plik. Brakuje strony parzystej i nieparzystej, co bardzo wskazuje na błąd w skanowaniu. Jeśli poprawią, poprawię plik, jeśli nie to za jakiś czas zrobię jednak kolażową wersję. Przepisywać możesz w sumie już teraz np. pisząc po prostu dalej na stronie albo w brudnopisie. W każdym razie obiecuję, że wrócę do tematu. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 12:54, 17 lip 2022 (CEST)
:{{ping|JKW}}Zadanko wykonane- bez OCR, musisz sobie poradzić :) [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 18:33, 1 sie 2022 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Przepisane :) [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 21:36, 4 sie 2022 (CEST)
:Gratuluję, trochę mnie martwi tylko, jak to umieścić w przestrzeni głównej... Do końca nie mam idei. Ty znasz lepiej tekst... Każdy paragraf osobno? trzymać się spisu treści? [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:38, 4 sie 2022 (CEST)
jo5vbayum0y9ugp9v107do8yxvhl8zi
3145244
3145243
2022-08-04T19:39:47Z
Draco flavus
2058
wikitext
text/x-wiki
: [https://polona.pl/item/616344/4/ CBN Polona T.1]
: [https://polona.pl/item/616183/3/ CBN Polona T.2]
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} Hej, mam ten indeks na oku, ale nie bardzo wiem, jak to naprawić:
#zasadniczo rzecz biorąc powinniśmy mieć ("zdefiniowane") źródło, tj. cała książka z określonego źródła (stara pochodzi z Google-books, nowa=kompletna z Biblioteki Narodowej)
#generalnie polona (czyli Biblioteka narodowa) wydaje mi się lepszym źródłem, tzn. tom nie zniknie, no i jest chyba kompletny
#pomysły są dwa
#*googlowski łatać polonowym (problemy: 1) wyjdzie kompletny patchwork, 2) braków jeszcze wszystkich pewnie nie wykryliśmy)
#*zastąpić stare pliki googlowe polonowymi (problem: trzeba by przynajmniej pobieżnie przejrzeć, czy są pasujące -- strona po stronie, wbrew pozorom nie można ufać temu, że wydanie było niezmienne)
Które rozwiązanie preferujecie? Ja mimo, że to dla wszystkich więcej pracy (dla mnie z przenoszeniem stron i reorganizacją indeksu, dla JKW (jeśli się podejmie) z przeglądaniem już przepisanych stron) byłbym raczej za tym by wymienić wszystkie skany.
Żeby wyjaśnić, łatany skan/indeks jest wg mnie OK, gdy nie ma innej możliwości, gdy brakujących stron nie ma dużo itp. itd.
Szczególnie uważnie trzeba by przejrzeć strony żółte i zielone.
[[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:25, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Mogę przejrzeć przepisane strony czy się zgadzają z nowymi skanami [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 21:38, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} super, postaram się w najbliższych dniach zrobić nowy indeks, stare strony poprzenosić [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:42, 6 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}}, {{ping|Nawider}}
Brakujące strony uzupełniałem za Poloną, (karty w książkach są takie same) tam gdzie potrzebowałem dodałem strony do indeksu,
ale strony 40-41, 50-51, 54-55 są pominięte i przy podmianie źródła należałoby zostawić na nie miejsce.
[[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 18:41, 7 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} nowy indeks jest tu: [[Indeks:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu|nowy indeks]]. Zostawię stary jeszcze na kilka dni. Potem usunę. Nawidera prosiłbym o porównanie formalne stron zwłaszcza żółtych i zielonych. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 23:38, 16 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Sprawdziłem wszystkie strony żółte i zielone, z pośród nich jedna jest częściowo zamazana, oznaczyłem niebiesko. Strony przepisane sprawdziłem wybiórczo - wszystko jest OK. Pozdrawiam [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:52, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} dzięki podmienię tę stronę, jeśli będą jeszcze jakieś błędy, trzeba będzie działać na bieżąco [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:53, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Super. Dzięki [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:59, 17 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|JKW}} Jeśli nie macie nic przeciwko, to pewnie należałoby usunąć ten indeks? Pozostały tylko już (chyba) jakieś śmieci... [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:45, 22 mar 2022 (CET)
:Jak dla mnie możesz usunąć :) [[Wikiskryba:Nawider|Nawider]] ([[Dyskusja wikiskryby:Nawider|dyskusja]]) 20:47, 22 mar 2022 (CET)
{{ping|Nawider}} {{ping|Draco flavus}} Można skasować [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 19:11, 23 mar 2022 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Brakuje w skanie 4 i 5-tej strony spisu, na Polonie jest komplet, gdybyś mógł, proszę uzupełnij w wolnej chwili. [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 12:01, 12 lip 2022 (CEST)
{{ping|JKW}}Hej, oczywiscie, ale najwczesniej w niedziele. Pozdrawiam. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 17:46, 13 lip 2022 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Dzięki, nie ma pośpiechu, 1 tydzień przy 12 latach - to jest opóźnienie na które, chyba możemy sobie pozwolić ;-) [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 21:55, 14 lip 2022 (CEST)
{{ping|JKW}}Na Polonie są faktycznie dwa pliki (ten wyjściowy = nasz i inny). Wolałbym nie tworzyć, '''jeśli się da''' tego uniknąć wersji kolażowych (tj. kilka różnych egzemplarzy sklejonych). Napiszę do nich, żeby poprawili plik. Brakuje strony parzystej i nieparzystej, co bardzo wskazuje na błąd w skanowaniu. Jeśli poprawią, poprawię plik, jeśli nie to za jakiś czas zrobię jednak kolażową wersję. Przepisywać możesz w sumie już teraz np. pisząc po prostu dalej na stronie albo w brudnopisie. W każdym razie obiecuję, że wrócę do tematu. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 12:54, 17 lip 2022 (CEST)
:{{ping|JKW}}Zadanko wykonane- bez OCR, musisz sobie poradzić :) [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 18:33, 1 sie 2022 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Przepisane :) [[Wikiskryba:JKW|JKW]] ([[Dyskusja wikiskryby:JKW|dyskusja]]) 21:36, 4 sie 2022 (CEST)
:Gratuluję, trochę mnie martwi tylko, jak to umieścić w przestrzeni głównej... Do końca nie mam idei. Ty znasz lepiej tekst... Każdy paragraf osobno? trzymać się spisu treści? Jeśli paragrafy, to może ich używać jak numerów rozdziałów a nie posługiwać się długimi nazwami? [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:38, 4 sie 2022 (CEST)
flhrvg2j3khikq8uuq8w1qgbbyt0277
Szablon:IndexPages/D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu
10
659847
3145270
3144844
2022-08-04T20:02:00Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>280</pc><q4>7</q4><q3>223</q3><q2>0</q2><q1>40</q1><q0>10</q0>
7j3644qzqwx4zlzkq0tqq6s8nibflf8
3145375
3145270
2022-08-05T07:01:45Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>280</pc><q4>7</q4><q3>226</q3><q2>0</q2><q1>37</q1><q0>10</q0>
bzhjoroe2p5dxbw9xb6ccwk8ju21ly2
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/229
100
662207
3145226
1733289
2022-08-04T19:09:03Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}Kassandra opowiadała młodzieńcowi o swoich podróżach, o cudach, które widziała, o wspaniałości i majestacie opuszczonych świątyń pogańskich nad brzegiem morza Jońskiego i o swoich pracach, o przebytych niebezpieczeństwach. A gdy ją pewnego dnia zapytał: czego szukała w tych wędrówkach, czemu znosiła tyle utrapień, odrzekła mu słowami swego ojca nieboszczyka Luigi Sacrobosca: „''Dla wskrzeszenia umarłych''“.<br>
{{tab}}W oczach jej zabłysł płomień, po którym młodzieniec poznał dawną czarownicę. Mało się zmieniła: twarz jej pozostała chłodna, nieprzenikniona, jak maska; miała po dawnemu, usta zacięte, bez uśmiechu i oczy złote, przejrzyste, jak bursztyn. Ale teraz, pod wpływem choroby lub może trapiących ją myśli, dolna część twarzy nabrała spokoju, słodyczy, a nawet nieśmiałości. Czar, wiejący od niej pociągał jeszcze bardziej Beltraffia obecnie, niż przed laty dziesięciu i budził w nim ciekawość, obawę i współczucie.<br>
{{tab}}Podczas podróży po Grecyi, Kassandra odwiedziła miejsce rodzinne swej matki, wioskę Mistra, wznoszącą się na ruinach Lacedemony wśród nagich wzgórz Peloponezu, gdzie przed półwiekiem zmarł Plotin, ostatni mistrz mądrości helleńskiej. Zebrała jego książki, listy, oraz legendy, rozpowszechnione przez jego uczniów, którzy wierzyli, że dusza Plotina opuściła Olimp, aby się wcielić w osobę ich mistrza.<br>
{{tab}}Opowiadając Giovanniemu szczegóły tych odwiedzin, Kassandra powtarzała słowa Plotina, wypowiedziane na trzy lata przed śmiercią.<br>
{{tab}}„W kilka lat po mojej śmierci, wszystkie narody świata będą miały jedną jedyną religię“. A gdy zapytywano, jaka to będzie religia: Chrystusowa czy Mahometańska, odparł:<br>
{{tab}}— Ani jedna, ani druga, lecz nowa, niewiele różniąca się od dawnego pogaństwa.<br>
{{tab}}Przytaczając te słowa, Kassandra wpatrywała się w młodzieńca swemi złotemi oczyma.<br>
{{tab}}— Giovanni — spytała go po chwili milczenia — czyś kiedy słyszał o człowieku, który żył przeszło tysiąc lat temu, a marzył także, jak Plotin, o wskrzeszaniu umarłych, o cesarzu Flawiuszu, — Klaudyuszu Julianie? — O Julianie Apostacie?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kc6frrjy17508g3hpddgrpozz0bohi0
3145231
3145226
2022-08-04T19:21:59Z
Piotr433
11344
formatowanie tekstu
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}Kassandra opowiadała młodzieńcowi o swoich podróżach, o cudach, które widziała, o wspaniałości i majestacie opuszczonych świątyń pogańskich nad brzegiem morza Jońskiego i o swoich pracach, o przebytych niebezpieczeństwach. A gdy ją pewnego dnia zapytał: czego szukała w tych wędrówkach, czemu znosiła tyle utrapień, odrzekła mu słowami swego ojca nieboszczyka Luigi Sacrobosca: „''Dla wskrzeszenia umarłych''“.<br>
{{tab}}W oczach jej zabłysł płomień, po którym młodzieniec poznał dawną czarownicę. Mało się zmieniła: twarz jej pozostała chłodna, nieprzenikniona, jak maska; miała po dawnemu, usta zacięte, bez uśmiechu i oczy złote, przejrzyste, jak bursztyn. Ale teraz, pod wpływem choroby lub może trapiących ją myśli, dolna część twarzy nabrała spokoju, słodyczy, a nawet nieśmiałości. Czar, wiejący od niej pociągał jeszcze bardziej Beltraffia obecnie, niż przed laty dziesięciu i budził w nim ciekawość, obawę i współczucie.<br>
{{tab}}Podczas podróży po Grecyi, Kassandra odwiedziła miejsce rodzinne swej matki, wioskę Mistra, wznoszącą się na ruinach Lacedemony wśród nagich wzgórz Peloponezu, gdzie przed półwiekiem zmarł Plotin, ostatni mistrz mądrości helleńskiej. Zebrała jego książki, listy, oraz legendy, rozpowszechnione przez jego uczniów, którzy wierzyli, że dusza Plotina opuściła Olimp, aby się wcielić w osobę ich mistrza.<br>
{{tab}}Opowiadając Giovanniemu szczegóły tych odwiedzin, Kassandra powtarzała słowa Plotina, wypowiedziane na trzy lata przed śmiercią.<br>
{{tab}}„W kilka lat po mojej śmierci, wszystkie narody świata będą miały jedną jedyną religię“. A gdy zapytywano, jaka to będzie religia: Chrystusowa czy Mahometańska, odparł:<br>
{{tab}}— Ani jedna, ani druga, lecz nowa, niewiele różniąca się od dawnego pogaństwa.<br>
{{tab}}Przytaczając te słowa, Kassandra wpatrywała się w młodzieńca swemi złotemi oczyma.<br>
{{tab}}— Giovanni — spytała go po chwili milczenia — czyś kiedy słyszał o człowieku, który żył przeszło tysiąc lat temu, a marzył także, jak Plotin, o wskrzeszaniu umarłych, o cesarzu Flawiuszu, — Klaudyuszu Julianie?<br>
{{tab}}— O Julianie Apostacie?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8agzfqh7vzg56v62qxmfaz3149cscxt
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/230
100
662208
3145237
1733293
2022-08-04T19:28:37Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */ lit., formatowanie tekstu, korekta bwd
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}— Tak, sam mienił się zaprzańcem i Galilejczycy tak go {{Korekta|nazywali?|nazywali.}}<br>
{{tab}}Giovanni odparł jej, że widział raz we Florencyi misteryum, skomponowane przez Wawrzyńca Medyceusza, a przedstawiające męczeństwo dwu młodzianków, których Juljan Apostata kazał {{Korekta|zgłodzić|zgładzić}} z powodu ich wiary. Przypominał sobie jeden wiersz tego misteryum, słowa Juljana, ginącego od miecza; w ostatniej chwili wołał:<br>
{{tab}}— Zwyciężyłeś, Galilejczyku! ''O Cristo Galileo, tu hai pur vinto!''<br>
{{tab}}— Słuchaj, Giovanni, — mówiła Kassandra — w smutnych dziejach tego człowieka jest wielka tajemnica: obaj cesarz Juljan i uczony Plotin nie dopięli celu dlatego, że znana im była tylko połowa prawdy, a ta, bez drugiej połowy jest kłamstwem: zapomnieli proroctwa, które powiada, że bogowie zmartwychwstaną wtedy dopiero, gdy ziemia złączy się z niebem i gdy wszystko, co jest dwojgiem, będzie jednem. Nie zrozumieli tych słów i dlatego oddali swe dusze bogom olimpijskim, nadaremnie.<br>
{{tab}}Przerwała, bojąc się jakby kończyć swoich wywodów. Po chwili milczenia szepnęła:<br>
{{tab}}— Gdybym ci mogła wszystko powiedzieć... ale jeszcze za wcześnie. Dodam tylko tyle: między bogami olimpijskimi jest jeden, bliższy ludziom od innych, bóg promienny i ponury, miłościwy i bezlitosny. Nie żądaj, bym ci wszystko powiedziała, ale wytłómaczę ci to kiedyś.<br>
{{tab}}Giovanni nie rozumiał, lecz czuł, że już ani wiara fra Benedetta, ani nauka Leonarda nie zadowolnią jego pragnienia wiedzy. W niejasnych przepowiedniach Kassandry dostrzegał promień światła, a spodziewał się, że z czasem zrozumie lepiej jej słowa. Czepiał się tej nadziei, jak tonący deski zbawienia.<br>
{{tab}}Węzły, łączące go z Kassandrą, stawały się coraz ściślejsze.<br>
<br>
{{c|II.|po=10px}}
{{tab}}W owym czasie przybył do Medyolanu słynny doktór Teologii, inkwizytor O. Giorgio Casale, wysłaniec papieża Juljana II dla poskromienia czarowników. Protektorowie Kassandry ostrzegli ją o {{pp|niebez|pieczeństwie}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bibnhen35mc0a195oq7vkyxt5msqwlg
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/231
100
662209
3145246
1733307
2022-08-04T19:41:22Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */ lit.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|niebez|pieczeństwie}}. Postanowiła uciec do Francyi lub Anglii. Giovanni miał ją ujrzeć po raz ostatni przed jej wyjazdem. Obiecała, że mu swą tajemnicę wyjawi.<br>
{{tab}}O wyznaczonej godzinie znalazł się przy furtce ogrodowej. Była zamknięta. Dobijał się długo. Nikt nie przychodził. Wreszcie młodzieniec zakołatał do furty klasztornej i od furtyana dowiedział się strasznej nowiny: O. Giorgio Casale przybył wcześniej, niż go się spodziewano, a zaraz po przybyciu kazał uwięzić Galeotta Sacrobosco i jego siostrzenicę, jako podejrzanych o czarną magię.<br>
{{tab}}Galeotto zdołał umknąć, ale Kassandra została aresztowana i wtrącona do podziemi Inkwizycji.<br>
{{tab}}Usłyszawszy o tem, Leonard udał się do swoich przyjaciół: głównego skarbnika Ludwika XII i namiestnika króla Francyi w Medyolanie, Karola d’Amboise, aby ich prosić o ratowanie Kassandry. Giovanni przedsięwziął liczne kroki, na własną rękę, a przy tem biegał z listami Leonarda i kołatał do trybunału Inkwizycyi.<br>
{{tab}}Tu poznał pierwszego sekretarza fra Giorgia, Michała Walderę, doktora teologii; był on bardzo uprzejmym dla Beltraffia. Udawał wielkie przejęcie się losem Kassandry, a tymczasem wyciągał Giovanna na słówka, dowiadywał się o życiu Leonarda, o jego poglądach, zajęciach. Giovanni zmiarkował niebawem o co chodzi i milczał uparcie.<br>
{{tab}}Michał Waldera opowiadał mu ciekawe rzeczy o potędze szatańskiej, o znakach, po których łatwo poznać dzieci, zrodzone z dyabła i czarownicy: nie rosną one, są ciężkie i bardzo łapczywe na pokarm. Czasami zapraszał go na posiedzenie Trybunału. Giovanni szedł, w nadziei, że dowie się tam czegoś o losach Kassandry, ale były to próżne złudzenia. Dowiedział się tylko, że monna Sidonia została także wtrąconą do więzienia.<br>
{{tab}}Główny inkwizytor fra Giorgio Casale, był zgarbionym staruszkiem o twarzy chudej, łagodnej i słodkiem spojrzeniu. Ci, którzy go znali osobiście, mówili, że to człowiek dobry, bezinteresowny, cnotliwy, prowadzący życie ascetyczne. Przyglądając mu się, Giovanni widział, że cierpi razem z ofiarami i że pragnie torturami skłonić je do {{pp|wyrze|czenia}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dj3r8bs4wnvcrcijxlqrk0lknqknyax
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/232
100
662210
3145362
1733314
2022-08-05T06:05:37Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */ lit., int., korekta bwd
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|wyrze|czenia}} się szatana i spraw jego i tem samem ocalić je od wiecznego potępienia.<br>
{{tab}}Krążyły pogłoski, że fra Giorgio wykrył w Lombardyi spisek dwunastu tysięcy czarowników i czarownic, sprzysiężonych na zgubę Włoch. Egzekucye mnożyły się z dniem każdym.<br>
{{tab}}Wreszcie Michał Waldera oznajmił Giovanniemu, że wina Kassandry została stwierdzona, że ją uznano za najniebezpieczniejszą z adeptek czarnej magii i że będzie ukarana odpowiednio.<br>
{{tab}}Słysząc to, młodzieniec chciał się oznajmić, że jest jej wspólnikiem, aby zginąć z nią razem. Jednak milczał — nie ze strachu, lecz z dziwnej obojętności, która go nagle ogarnęła. Były to jakby czary. Sam nie wiedział, co się z nim dzieje, nie miał siły walczyć z odrętwieniem.<br>
{{tab}}Jak lunatyk szedł prosto przed siebie. Dotarł do klasztoru św. Franciszka. Wszedł do celi fra Benedetta. Mnich był nieobecnym, wyruszył na parę dni do Bergamo. Młodzieniec padł na łóżko i zapalił świecę. Nad łóżkiem, na białej ścianie wisiał czarny krucyfiks. Giovanni podniósł oczy i zdało mu się, że z ust Ukrzyżowanego słyszy słowa:<br>
{{tab}}„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni“...<br>
{{tab}}{{Korekta|Chiał|Chciał}} modlić się, ale nie mógł. W sercu i w głowie miał pustkę. Ukrył twarz w dłoniach i przeleżał tak długo, bardzo długo. Wreszcie uczuł piekące pragnienie. Słaniając się, jak pijany, wstał, dowlókł się do dzbana z wodą i pił chciwie.<br>
{{tab}}Nagle wydało mu się, że widzi pod krucyfiksem postać skuloną w czarnym habicie z kapturem, nasuniętym na oczy. Zdziwił się, bo pamiętał, że drzwi zamknął na klucz. Nie przeraziło go to zjawisko. Przeciwnie, doznał ulgi. Zbliżył się do tajemniczej postaci. Mnich wstał i odrzucił kaptur. Oczom młodzieńca ukazała się twarz biała, marmurowa, chłodna, przecięta krwawą linią ust, oczy żółte błyszczały, jak stal, czarne włosy tworzyły hełm nad głową i zdawały się obdarzone życiem, jak węże na głowie Meduzy.<br>
{{tab}}Powoli uroczyście, Kassandra — ona to była bowiem — podniosła ręce. Czarny habit opadł na ziemię, wyłoniło się z niego marmurowe ciało Afrodyty.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8olwb9131c42vz7nhoz3pqpwxsj4rzt
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/233
100
662211
3145366
1733315
2022-08-05T06:10:00Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */ lit., korekta bwd
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{tab}}Giovanni raz jeszcze spojrzał na krucyfiks.<br>
{{tab}}— Biała Dyablica! — krzyknął przeraźliwie i runął na podłogę.<br>
{{tab}}Nazajutrz fra Benedetto za {{Korekta|powrotom|powrotem}} ze swej wycieczki znalazł go nieprzytomnym. Młodzieniec miał zapalenie mózgu.<br>
<br>
{{c|III.|po=10px}}
{{tab}}Pewnej nocy Leonard siedział w pracowni, wsłuchując się w ryk wiatru. Myślał o Monnie Lizie i o śmierci, te dwie myśli łączyły się nieraz w jego rozpamiętywaniach. Nagle ktoś do drzwi zapukał. Artysta wstał i otworzył. Do pracowni wszedł młodzieniec nieznajomy, miał twarz wesołą i oczy poczciwe.<br>
{{tab}}— Mistrzu Leonardzie! — zawołał — czy mnie poznajecie?<br>
{{tab}}Malarz spojrzał na niego uważniej i przypomniał sobie swego małego przyjaciela Franciszka Melzi, z którym błądził po lasach Vaprio. Od tego czasu upłynęło lat dwanaście. Chłopak wyrósł na mężczyznę. Artysta, poznawszy go, ucałował serdecznie.<br>
{{tab}}Franciszek przybywał z Bolonii, gdzie jego ojciec osiedlił się po najeździe Francuzów w r. 1500, nie chcąc patrzeć na klęskę swej ojczyzny. Starzec chorował długo, wreszcie umarł. Syn przybył do Leonarda, pamiętając jego obietnicę.<br>
{{tab}}— Jaką obietnicę? — zapytał mistrz.<br>
{{tab}}— Jakto? Czyż zapomnieliście? Było to parę dni przed naszem rozstaniem, w wiosce Mandello, nad jeziorem Lecco, u stóp góry. Zeszliśmy do opuszczonej kopalni, wyście nieśli mnie na ręku. Gdym usłyszał, że wyjeżdżacie do Romanii i wchodzicie w służbę u Cezara Borgii, rozpłakałem się rzewnie, oświadczyłem, że ucieknę z domu i będę wam towarzyszył. Ale nie {{korekta|chieliście|chcieliście}} mnie brać ze sobą i daliście mi słowo, że za lat ośm, gdy wyrosnę...<br>
{{tab}}— Ach! tak! przypominam sobie! — przerwał mu Leonard.<br>
{{tab}}— Dzięki Bogu! Wiem, że jestem wam niepotrzebny, ale proszę was, nie odpędzajcie mnie od siebie. Zresztą choćbyście mnie {{pp|wyrzu|cili}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q2sumqx3epmduogg9vo4o3b82wxl374
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/234
100
662212
3145368
1733316
2022-08-05T06:12:59Z
Piotr433
11344
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Piotr433" /></noinclude>{{pk|wyrzu|cili}} za drzwi, powrócę. Róbcie ze mną, co chcecie, ja z wami zostanę. Chcę być waszym uczniem.<br>
{{tab}}— Mój drogi chłopaku! — zawołał Leonard wzruszony.<br>
{{tab}}Ucałował go i przycisnął do piersi tak, jak przed laty.<br>
<br>
{{c|IV.|po=10px}}
{{tab}}Po opuszczeniu Florencyi w r. 1507, Leonard został mianowany „nadwornym malarzem“ króla Francyi Ludwika XII, lecz nie otrzymywał pensyi stałej i musiał żyć z przygodnych zarobków. Zapominano o nim często, a nie umiał przypominać się obrazami, nadsyłanemi w chwili sposobnej. Pracował coraz mniej i coraz wolniej i był wciąż w kłopotach pieniężnych. Pożyczał od kogo tylko mógł, nawet od swoich uczniów, nie płacił starych długów, a robił wciąż nowe. W przedpokojach wielkich panów wyczekiwał cierpliwie swojej kolei. Podczas gdy Rafael, korzystając z hojności papieża, stawał się bogatym rzymskim patrycyuszem, podczas gdy Michał Anioł odkładał na czarną godzinę, Leonard nie miał prawie dachu nad głową.<br>
{{tab}}Postanowił opuścić Medyolan i wejść w służbę Medyceuszów. Papież Juljan II umarł, nastąpił po nim Giovanni Medyceusz, znany pod nazwą Leona X. Brata swego Juljana mianował papieskim chorążym — taki sam {{korekta|tysuł|tytuł}} nosił niegdyś Cezar Borgia. Juljan wyruszył więc do Rzymu i wziął ze sobą Leonarda.<br>
{{tab}}Artysta opuścił króla Francyi dla nowego pana, tak jak niegdyś opuścił Wawrzyńca dla Ludwika, jak opuścił Il Mora, dla Cezara, Cezara dla Soderiniego, a Soderiniego dla Ludwika XII. Wyruszał ze smutkiem na swą nieskończoną wędrówkę.<br>
{{tab}}„23-go września 1513 roku — pisał w swoim dzienniku ze zwykłą sobie zwięzłością:<br>
{{tab}}— „Opuściłem Medyolan, udając się do Rzymu. Towarzyszą mi: Francesco Melzi, Solaino, Cezary, Astro i Giovanni“.<br>
{{---|50|przed=20px}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4lazk6vsl5g3gap4ux8ymkih8xrb00e
Dyskusja wikiskryby:Matlin
3
724298
3145153
3056479
2022-08-04T15:33:04Z
Magnus Manske
17745
/* Internetowy słownik biograficzny artystów scen polskich */ nowa sekcja
wikitext
text/x-wiki
{| class="infobox plainlinks" style="width:{{{box-width|238px}}}"
|<div style="padding-top:4px; text-align:center">{{{image|[[File:{{{image-file|Replacement filing cabinet.svg}}}|{{{image-width|80px}}}|link=|Archive]]}}}''' {{c|Archiwum dyskusji:|przed=10px|po=10px}} [[Dyskusja wikiskryby:Matlin/Jaskinia wstydu 2014-2018|2014-2018]]
</div>
----
{{#if:{{{auto|}}}|{{#ifeq:{{{auto}}}|long|{{archive list long}}|<div style="text-align:center">{{archive list}}</div>}}{{#if:{{{1|}}}|<br/>}}}}{{{1|}}}
|}
== [[Nowe średniowiecze]] ==
Hej, szukałeś może gdzie i kiedy był wydany rosyjski oryginał? Jeśli przed 1924, to jest PD w USA; a praw tłumacza URAA nie dotyczy. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 01:39, 3 sty 2019 (CET)
: [https://www.worldcat.org/title/novoe-sredneviekove-razmyshlenie-o-sudbie-rossii-i-evropy/oclc/7367556/editions?referer=di&editionsView=true Новое средневековье (Размышление о судьбе России). Берлин: Обелиск, 1924]. :'( --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 11:10, 3 sty 2019 (CET)
:: Tak, juz znalazłem. Ale nie jest tak źle: za rok. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 11:15, 3 sty 2019 (CET)
== Krople czary ==
Wydaje mi się, że skoro zdecydowałeś się je scalić w jeden indeks, należałoby wywalić te strony ze Szkiców helweckich. W przeciwnym razie, pojawia się zamieszanie z linkami do strony indeksu: np. [[Indeks:Krople czary (Tarnowski)]] -> [[Strona:PL Tarnowski-Szkice helweckie i Talia.djvu/178]] (część III, str. 178) -> "indeks" kieruje do [[Indeks:Szkice helweckie i Talia (Władysław Tarnowski)]].
Wydaje mi się, że nie jest dobrze, gdy jedna i ta sama strona jest przypisana do dwóch różnych indeksów. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 09:45, 4 sty 2019 (CET)
:No wiem, że to groźny precedens, zrobiłem go dla wygody i życzenie przepisującego :( Zrobiłem więc teraz tak (za co myślę, że nie będzie zły rzeczony wikiskryba): usunąłem strony części trzeciej w indeksie z częścią pierwszą i trzecią. Wstawiłem na obydwu indeksach odniesienia do pozostałych części. To w dużym stopniu rozwiązuje chyba problem. Pozostaje jeszcze ''skonsolidowanie'' tych części cyklu w jakiejś stronie lub kategorii.--[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 10:35, 4 sty 2019 (CET)
== uzupełnianie skanów ==
Hej, wprowadziłem małe zmiany ("kolorki"). Myślę, że jest OK (?) Jeślibyś się wybierał gdzieś, to Twoje są przede wszystkim zielone i purpurowe :) [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:42, 17 sty 2019 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Jest to bardzo dobry pomysł - strony projektów są tym bardziej rzeczą wspólną i można na więcej modyfikacji sobie tam pozwolić - są po prostu przestrzenią roboczą. Ciągle mam na widoku kawałek tej strony, o której rozprawialiśmy na kanale IRC :-) --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:10, 18 sty 2019 (CET)
== Co się działo w Wikimedia Polska w 2018 (i wieści z projektów GLAM) ==
Dzień dobry! Początek nowego roku to czas podsumowań, dlatego my również zerkamy za siebie. I zachęcamy do lektury [[:wmpl:Z życia Stowarzyszenia/2018/Podsumowanie|podsumowania bardzo intensywnego roku w Wikimedia Polska]]. A przy okazji również do zapoznania się z [[:wmpl:Z życia Stowarzyszenia/GLAM/12-2018|grudniowymi wieściami z projektów GLAM]]. Jednocześnie informuję, że to ostatni przed zmianami numer biuletynu Wikimedia Polska - w 2019 będzie on wychodził z częstotliwością dwutygodniową i zawierać będzie nie tylko wieści z WMPL, ale też z Wikipedii i innych projektów Wikimedia. Poszukujemy osób ze społeczności, które pomogą nam go tworzyć i dzielić się wieściami z ważnego dla nich wiki-obszaru. Jeśli czujesz, że to coś dla Ciebie - zgłoś się do niżej podpisanej! Pozdrawiam Cię serdecznie [[user:Natalia Szafran-Kozakowska (WMPL)|Natalia Szafran-Kozakowska (WMPL)]] 14:33, 18 sty 2019 (CET)
<!-- Wiadomość wysłana przez User:Natalia Szafran-Kozakowska (WMPL)@metawiki korzystając z listy na https://meta.wikimedia.org/w/index.php?title=Global_message_delivery/Targets/Biuletyn_Wikimedia_Polska&oldid=18695230 -->
== Pług ==
[[Indeks:William Shakespeare - Król Lir tłum. Pietkiewicz.djvu|Polecam]]. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 21:47, 18 sty 2019 (CET)
:Teraz już wiém. Niedopatrzenie. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:29, 19 sty 2019 (CET)
==Dumas==
Ja mam bezpośredni podgląd oryginału z Polony na tablecie, a wklejam kolejne strony ręcznie z pdf-u zrobionego z oryginału Polonu za pomocą Abbyy fineReader 14 rzadko trafia się pomyłka w stosunku do oryginału. Ta książka jest mała i dokończę ją swoim sposobem.[[Wikiskryba:Wydarty|Wydarty]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wydarty|dyskusja]]) 19:16, 20 sty 2019 (CET)
{{ping|Wydarty}} OCR w dyskusjach też daję z Fine Readera wraz z szablonami {{s|tab}} i <nowiki><br></nowiki>. W razie co indeks już naprawiłem, tylko trzeba będzie stosować jego nową nazwę - różni się tylko rozszerzeniem (z ".pdf" na ".djvu"). --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:11, 20 sty 2019 (CET)
== Anioł Pitoux ==
Witaj, w naprawianym przez ciebie indeksie [[Indeks:Anioł Pitoux|Anioł Pitoux]], dwie strony się powtarzają, mógłbyś poprawić plik na Commons? Są to strony 118-119 i 120-121 w indeksie. [[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 12:18, 3 lut 2019 (CET)
{{ping|Joanna Le}} {{Załatwione}}, tylko przez przypadek nie odznaczyłem do usunięcia jednej stronny i nie mogę przenieść ;) --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 10:06, 4 lut 2019 (CET)
Skasowane :-) [[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 10:08, 4 lut 2019 (CET)
== fraktura ==
Hej, najlepszy jest moim zdaniem artykuł zwłaszcza fragment . Ten tekst, o który tu chodzi to podróbka — stylizowany na stary tekst. Są w nim liczne niekonsekwencje. Zmienny jest m.in. zapis Y. Nie ma chyba rozróżnienia na ź i ż. Największe wyzwanie jest moim zdaniem i≠j oraz znaki diakrytyczne nad i pod literami (są w dużym oddaleniu — swoim wątpliwościom dawałem wyraz w komentarzach). Nie wiem, czy jest Ci znana zasada używania ſ (zresztą uważaj ſ≠f ). Jeśli nie, to [[w:Długie s]] . Generalnie długie s ( ſ ) nie występuje na końcu słowa i raczej nie na końcu sylab (nieprzestrzegane). A tak, to chętnie mogę Cię "coachować". Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 12:05, 13 lut 2019 (CET)
: Spójrz proszę w powiększeniu na ten znak, kreska wygląda jak inne nad ó ... https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Strona%3AJ%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_3.pdf%2F190&type=revision&diff=2187316&oldid=2171322
Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 16:41, 16 lut 2019 (CET)
:: W całym tekście nie ma ani jednego wystąpienia ''é'' :) . --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 16:55, 16 lut 2019 (CET)
:::To fakt, też zauważyłem. Myślę, że szanse są 60:40 (é-e). Fajnie, że tekst skończony. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 17:51, 16 lut 2019 (CET)
== Kolumny tekstu ==
Re:[[Strona:PL Roger - Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku.djvu/270]]
Dzięki, sformatowałam spis w dwóch kolumnach. Nie wiem tylko, jak złąmać kolumnę w odpowiednim miejscu. Czy możesz coś poradzić?--[[Wikiskryba:Rosewood|Rosewood]] ([[Dyskusja wikiskryby:Rosewood|dyskusja]]) 18:21, 18 lut 2019 (CET)
{{Ping|Rosewood}} Może efekt mniej-więcej taki, jak [[Wikiskryba:Matlin/brudnopis/Do wklejenia|tutaj]]? Oczywiście marginesy pomiędzy separatorem kolumn są zbyt szerokie, ale może odpowiednimi parametrami znacznika div udałoby się je zmniejszyć. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 13:53, 19 lut 2019 (CET)
== [[Indeks:PL EO Dreher - Słownik esperancko-polski polsko-esperancki.djvu]] ==
Dzięki, jasne, że temat mnie interesuje! --[[Wikiskryba:Wierzbowski|Wierzbowski]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wierzbowski|dyskusja]]) 22:13, 1 mar 2019 (CET)
== [[Indeks:PL Dumas - Pamiętniki D'Antony T1-2.djvu]] ==
Także {{Ping|Himiltruda|Wydarty}} zmieniłbym tu nazwę pliku/indeksu/stron (' -> ’). Macie coś przeciwko temu? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 10:10, 2 mar 2019 (CET)
* {{ping|Ankry}} Ja nie mam. Rodzaj apostrofu jest tutaj problemem? [[Wikiskryba:Himiltruda|Himiltruda]] ([[Dyskusja wikiskryby:Himiltruda|dyskusja]]) 18:42, 2 mar 2019 (CET)
** {{Ping|Himiltruda}} Dla IndexPages jest. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 18:44, 2 mar 2019 (CET)
* {{ping|Ankry}} Zastanawiałem się, dlaczego ciągle indeks jest w trakcie przetwarzania w [[Wikiźródła: Wikiprojekt Proofread|Proofread]], pewnie dlatego. Czy trzeba też wnosić o zmianę nazwy pliku na Commons? --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 19:09, 2 mar 2019 (CET)
** Sam zmienię. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 21:06, 2 mar 2019 (CET)
== Wyspiański ==
Dziękuję za dodanie / dodawanie Wyspiańskiego. [[Wikiskryba:Himiltruda|Himiltruda]] ([[Dyskusja wikiskryby:Himiltruda|dyskusja]]) 01:35, 12 mar 2019 (CET)
{{Ping|Himiltruda}} Nie ma sprawy. Dodałem jeszcze [[Indeks:PL Wyspiański - Kazimierz Wielki.djvu|"Kazimierza Wielkiego"]] i [[Indeks:PL Wyspiański - Hamlet.djvu|"Studium o Hamlecie"]]. Jest jeszcze "Zygmunt August", ale musielibyśmy z niego wypreparować opracowanie krytyczne autora, który zmarł w latach 70. XX wieku. Bo jego prawo do pierwszego wydania już upłynęło, ale do samych przypisów - nie. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 14:26, 5 kwi 2019 (CEST)
:Dzięki za "Hamleta" i "Kazimierza". Miałam je na uwadze w dalszym czasie. Z "Zygmuntem Augustem" to chyba w całości mógłby być problem, bo Płoszewski zrekonstruował tekst z drukowanych fragmentów i rękopisów, więc jako redaktor miał duży wkład w jego ostateczny kształt. Tak na marginesie - jest jeszcze polskie tłumaczenie "Weimaru 1829" napisanego przez Wyspiańskiego po niemiecku, ale jeszcze nie w PD, bo tłumacz - Balicki - zmarł w 1956. Ale mam do Ciebie jeszcze małą prośbę. Teraz dopiero zauważyłam, że w [[Indeks:PL_Wyspia%C5%84ski_-_Akropolis.djvu|Akropolis]] pomiędzy [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Strona:PL_Wyspia%C5%84ski_-_Akropolis.djvu/10&action=edit&redlink=1 10] a [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Strona:PL_Wyspia%C5%84ski_-_Akropolis.djvu/11&action=edit&redlink=1 11] stroną indeksu brakuje dwóch stron - jedna jest pusta, ale na drugiej jest określenie czasu i miejsca akcji. Te strony są na [https://polona.pl/item/akropolis-dramat-w-czterech-aktach,MzU1OTA3/5/#info:metadata skanie tego samego wydania] w Polonie. Mógłbyś je uzupełnić w indeksie? [[Wikiskryba:Himiltruda|Himiltruda]] ([[Dyskusja wikiskryby:Himiltruda|dyskusja]]) 23:29, 5 kwi 2019 (CEST)
{{ping|Himiltruda}} {{załatwione}}, ale na wszelki wypadek spójrz, czy jest teraz poprawnie. Zakładam, że będą już odświeżone skany.--[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 09:55, 12 kwi 2019 (CEST)
:Tak, dzięki, teraz chyba już żadnej strony nie brakuje. [[Wikiskryba:Himiltruda|Himiltruda]] ([[Dyskusja wikiskryby:Himiltruda|dyskusja]]) 01:09, 13 kwi 2019 (CEST)
== Dziękuję ==
Dzięki za dodany OCR. Nie mogłam się powstrzymać i Justysię przepisałam od razu :-) A miało być na potem ;-) [[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 13:55, 26 mar 2019 (CET)
{{Ping|Joanna Le}} Jeśli będę mógł coś jeszcze w tym zakresie zrobić, to napisz, bo nie jest to kwestia dużego wysiłku z mojej strony. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 14:26, 5 kwi 2019 (CEST)
== [[Indeks:PL Browning - Pippa.djvu]] ==
Cześć. Może wiesz, czemu [[Strona:PL Browning - Pippa.djvu/10|te]] [[Strona:PL Browning - Pippa.djvu/14|strony]] maja taką nietypową orientację? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 19:42, 28 mar 2019 (CET)
{{ping|Ankry}} To od programu do obrabiania skanów. Przeglądam je, zanim zapiszę i wyślę na Commons, ale, o ile nie mają żadnego znaczenia dla treści, pozostawiam. A nie mam sumienia wgrywać poprawioną wersję, która nic do tekstu nie wnosi, a podwaja ilość zajmowanego na serwerze miejsca (chyba że wcześniejsze wersje są kompresowane w jakiś sposób, ale raczej nie, skoro są dostępne jednym kliknięciem w historii pliku; samo usuwanie wcześniejszych wersji nie jest też w większości sytuacji dozwolone - znasz z praktyki tę kwestię lepiej). --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 14:26, 5 kwi 2019 (CEST)
== [[Indeks:PL Ballady, Legendy itp.djvu]] ==
Zgłosiłem do [[WS:SDU|SDU]] z racji nieznanej daty śmierci tłumacza. Jeśli potrafisz podać powód dlaczego jego przekłady są PD, to zapraszam do [[WS:SDU#Indeks:PL Ballady, Legendy itp.djvu|dyskusji]].
Rozumiem. Pozostańmy sceptyczni co do informacji z bibliotek cyfrowych; czasem wręcz przeraża poziom niechlujstwa, który one uskuteczniają. Największe widziałem (pomijając IA) na [http://bcdl.pl/dlibra BC Diecezji Legnickiej] - na szczęście nic tam od kilku lat nowego nie wrzucają. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 14:26, 5 kwi 2019 (CEST)
== H. J. Grabowski ==
Hej, może to pozwoli coś więcej o nim znaleźć:
''z rekopismu wydal H[rabia] J. Grabowski'' w: [https://archive.org/stream/catalogueofsansk025173mbp/catalogueofsansk025173mbp_djvu.txt]
Wątpliwości co do PD raczej tu nie ma. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 14:03, 24 kwi 2019 (CEST)
== ad. Podziękowania ==
Jeśli mógłbym mieć prośbę, to prosiłbym o powstrzymanie się od takich ''społecznościowych'' zachowań w stosunku do mnie. — [[Wikiskryba:Paelius|Paelius]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paelius|dyskusja]]) 13:40, 27 kwi 2019 (CEST)
:{{ping|Paelius}} Rzeczywiście, widzę taką informację w [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Specjalna:Rejestr&action=view&user=Matlin&type=thanks rejestrze]. Niemniej nie pamiętam, której edycji dotyczyło podziękowanie, aby móc ustalić, czy było ono pomyłką, czy dokonane z pełną świadomością (chociaż, ze względu na to, że trzeba kliknąć dwa razy, aby podziękować, raczej nie była to pomyłka).
Niezależnie od powyższego, prośba ta pozostaje bezskuteczna, jako że jest to ''uznaniowa kurtuazja'' (to jest rzecz, którą możemy spełnić z grzeczności, ale bez innych podstaw), która dotyczy powszechnie przyjętej i takoż używanej funkcji na wielu projektach MediaWiki (czy tam Wikimedia). To z kolei spowodowane jest tym, że moja pamięć i uwaga jest zawodna; nie mogę obiecywać czegoś, czego nie będę mógł w stanie wypełnić.
Zatem, bo to by ten problem całkowicie rozwiązało, gorąco zalecam zmianę w odpowiedniej [[Specjalna:Preferencje#mw-prefsection-echo|zakładce Preferencji]]. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:43, 27 kwi 2019 (CEST)
: Zmieniłem, mam nadzieję, że będzie to blokowało na przyszłość również samą możliwość takich działań w stosunku do mnie. Tak, by wpisu nie było również w przedmiotowym rejestrze. Co do ostatniego wpisu w dyskusji, napiszę to co u Ankrego i Joanny Le. Mam prośbę. Ja może jestem nieco staroświecki, ale za każdym razem czuję się jak pies wołany do nogi, dlatego proszę o wstrzymanie się z takim zawiadamianiem. Jeśli musisz pisać na tej stronie dyskusji, to wymagać od Ciebie zmiany nie mogę, ale o to powyżej proszę. — [[Wikiskryba:Paelius|Paelius]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paelius|dyskusja]]) 16:51, 27 kwi 2019 (CEST)
== [[:Strona:PL Ossendowski - Drobnoludki.djvu/14]] ==
Nie bardzo rozumiem, dlaczego utworzyłeś stronę z problemami dla tego skanu... W opisie edycji też niczego nie ma na ten temat? [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 19:09, 17 maj 2019 (CEST)
* To sobie zobacz datę utworzenia strony, uwagi do indeksu (na dzień utworzenia tej strony) i jak wyglądała dana strona pliku .djvu (na dzień utworzenia strony).--[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 19:29, 17 maj 2019 (CEST)
**{{ping|Wieralee}} To ja dziś bawiłem się w krawca i łatałem skan. Trzeba go po prostu przepisać. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 19:56, 17 maj 2019 (CEST)
:: {{ping|Draco flavus}} dzięki :-) [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 00:20, 18 maj 2019 (CEST)
* Matlin: to sobie zobaczę, skoro nie chcesz mi odpowiedzieć normalnie :( Tym niemniej dziękuję. [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 00:20, 18 maj 2019 (CEST)
:: P. S. Wracając do tematu: nie wiedziałam po prostu, co z tym zrobić. Nie wiem, dlaczego z góry założyłeś, że napisałam do Ciebie w złej woli i odpowiedziałeś wrogością. Takie podejście nie sprzyja współpracy :( Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie nam lepiej ;) [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 00:36, 18 maj 2019 (CEST)
== [[Karol szalony ]] ==
Pomóż z utworzeniem ciągłości pomiędzy Tom I/Wstęp i dalej rozdziały pogubiłem się[[Wikiskryba:Wydarty|Wydarty]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wydarty|dyskusja]]) 09:42, 24 maj 2019 (CEST)
{{ping|Wydarty}} Bo wprowadzasz nieprawidłowy tytuł, szalony powinno być z wielkiej litery ;-) --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 09:53, 24 maj 2019 (CEST)
== [[Elektra]] ==
Pewnie masz rację, że warto ten temat jakoś uporządkować. Prawdę mówiąc mam niejednoznaczny stosunek do ujednoznacznień dla konkretnego utworu: po prostu kiedyś [[User:Teukros|Teukros]] mi takie pousuwał, a ja się z nim zgodziłem nie podejmując dyskusji. Zauważyłem, ze Włosi mają takie ujednoznacznienia i nawet osobną przestrzeń nazw dla nich. Anglosasi chyba też (w main). Może jednak warto tu coś ustalić / zmienić status quo.
Inna sprawa, ze np. w [[Elektra (Sofokles, tłum. Morawski, 1921)|tym przypadku]] według mnie tytuł "Elektra" dotyczy dwóch pojęć: przekładu utworu Sofoklesa i opracowania tego utworu przez Morawskiego. Wg mnie są to dwa różne utwory, które powinny mieć osobne wpisy w Wikidanych, choćby na potrzeby powiązań międzyjęzykowych, czy cytowania.
Jeśli chcesz podjąć dyskusję na te tematy w skryptorium, to zapraszam. Ja przez najbliższe kilka tygodni mogę być mniej aktywny. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 08:35, 26 maj 2019 (CEST)
{{ping|Ankry}} Chodziło z Elektrą o to, że na razie, póki nie uzgodniliśmy wspólnie czegoś, to trzeba dotychczasowe strony ujednoznaczniające ujednolicić, aby nie było bałaganu. A że nawet najbardziej aktywny administrator nie jest w stanie śledzić i znać treści wszystkich takich stron, jak i nie do końca rozumiałem jak ujednolicić według koncepcji, którą przeprowadziłeś w Uczcie/Biesiadzie, oznaczyłem Ciebie. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 11:04, 28 maj 2019 (CEST)
:Chyba cię z powodu literówki nie pingnąłem prawidłowo, więc [[Wikiźródła:Skryptorium/Pulpit ogólny#Strony ujednoznaczniające dla utworów]] na wypadek gdybyś przeoczył. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 12:45, 28 maj 2019 (CEST)
== odp: Król Maciuś Pierwszy - audiobook ==
Może byłoby lepiej, w sensie, ładniej wyglądało, ale z pewnością nie są to dane tekstu. Lepiej byłoby, gdyby odtwarzacz nie był taki fikuśny jak teraz tylko np. był normalnym odtwarzaczem z html5. Strony wikimediów wyglądają już bardzo staroświecko i ja się nie podejmuję oceny co jest lepsze a co gorsze. Na szczęście nie jestem jedynym edytującym :) [[Wikiskryba:Borys Kozielski|Borys Kozielski]] ([[Dyskusja wikiskryby:Borys Kozielski|dyskusja]]) 12:40, 31 maj 2019 (CEST)
== [[Strona:Franz Brendel - Zarys historii muzyki.djvu/63]] ==
Cześć,
użyłem szablonu F gdyż w poprzedniej edycji został użyty szablon <small></small> a kolega Bonvol poradził żeby unikać tego szablonu, podobna sytuacja jak w [[Strona:Franz Brendel - Zarys historii muzyki.djvu/59|tym wypadku]]. [[Wikiskryba:BoskiBelmondo|BoskiBelmondo]] ([[Dyskusja wikiskryby:BoskiBelmondo|dyskusja]]) 14:46, 14 cze 2019 (CEST)
: Hej, małe sprostowanie - tag small był w standardzie do HTML4. Powoli przenosimy się na HTML5 - gdzie wyświetlanie opiera się na stylach a tagi zaczynają być ograniczane do semantyki - i nie chcemy dokładać pracy botom - nowymi edycjami w starym standardzie. Oba szablony są dobre: {{s|F}} i {{s|C}} - w zależności od tego, czy potrzebujesz zwykły czy wycentrowany blok tekstu. Jeśli chcesz wyróżnić tylko niektóre słowa ''wewnątrz'' akapitu, bloku - wówczas używamy {{s|F*}} - C* byłby bez sensu - bo ciężko wewnątrz bloku zaznaczyć, ze dwa słowa mają być "na środku". [[Wikiskryba:Bonvol|Bonvol]] ([[Dyskusja wikiskryby:Bonvol|dyskusja]]) 18:44, 14 cze 2019 (CEST)
== OCR ==
Czy mógłbyś dodać OCR do [[:Indeks:Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego|Zbioru pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego]] ? --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 07:51, 22 cze 2019 (CEST)
{{ping|Fallaner}} {{załatwione}}, chciałem jeszcze wstawić wariant II, w którym nie ma e pochylonego, ale możliwe, że mniej literówek, ale wtedy strona dyskusji byłaby za duża... jest jednak możliwe, że ten I wariant jest ok (mogę jeszcze poszukać innego skanu, lepszej jakości, wtedy OCR byłby lepszy, skan z KPBC jest skompresowany ;-) ). --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 12:44, 22 cze 2019 (CEST)
:OCR Wygląda dobrze i wygląda, że mam do robić na najbliższy rok. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 07:13, 23 cze 2019 (CEST)
:Teraz z oCR nawet jeszcze lepiej, ale do odmiany coś się nie zgadza ze stronami nowego djvu. Proszę rzuć na to okiem. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 19:15, 23 cze 2019 (CEST)
:: {{ping|Fallaner}} tak, bo nowa wersja (lepsza rozdzielczość) ma mniej stron, trzeba poczekać aż oprogramowanie wygeneruje nowe miniaturki (w większości stron już są wygenerowane) i poprzenosić strony. Jeśli będą usunięte strony z ek-a, to pozostałe mogę przenieść, bo wtedy będzie miejsce. :-) --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 19:54, 23 cze 2019 (CEST)
: Zajmę się tym na spokojnie na jutro 8-) --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 21:19, 23 cze 2019 (CEST)
:: W zasadzie trzeba tylko przenieść strony od 0810, prawdopodobnie o dwie wstecz. Te miniaturki już się powoli zastępują. Ja i [[Wikiskryba:Bonvol|Bonvol]] trochę już zrobiliśmy. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:22, 23 cze 2019 (CEST) Już przeniesione. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:00, 23 cze 2019 (CEST)
:Zniknął skan str 802. W styczniu zredagowałam wstępnie tekst. Teraz w tym miejscu jest skan 794 i podpięty pod niego tekst z dawnej str. 802. --[[Wikiskryba:Rosewood|Rosewood]] ([[Dyskusja wikiskryby:Rosewood|dyskusja]]) 15:05, 7 lip 2019 (CEST)
::U mnie jest OK. Zastąpiłem ostatnio niedziałający workaround działającym; może trzeba odświeżyć stronę? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 08:17, 8 lip 2019 (CEST)
::: {{ping|Ankry|Rosewood}} Te strony, o których była mowa wczoraj zaczęły mi się wyświetlać wczoraj wieczorem już, a te, które utworzyłeś ze statusem ''Problemy'' zaczęły działać po odświeżeniu (wybraniu na danej stronie z paska obok wyszukiwarki ''Odśwież''). Nie jestem pewien czy to jest moje "myślenie życzeniowe", ale te wczorajsze strony zaczęły działać wtedy, gdy włączyłem je w pliku na Commons: najpierw pokazały się "puste" pola z grafiką i miniaturkami poprzedniej/następnej strony, potem pokazała się (po krótkim czasie) strona; następnie po ponownym wybraniu strony w WS/WŹ się pojawił aktualny skan. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 09:43, 8 lip 2019 (CEST)
::::W [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=MediaWiki%3ACommon.js&type=revision&diff=2284459&oldid=2229522 czwartek wieczorem] zmieniłem workaround, który przestał działać, na inny dla zgłoszonych dotąd stron z nieaktualnymi skanami. Taka zmiana w common.js zaczyna dziać po pewnym czasie (od kilku minut do kilku godzin) i wymaga odświeżenia lokalnego cache przeglądarki, by była widoczna u użytkownika. Ponadto zrobiłem dzisiaj rano purge pliku na Commons, który naprawił błędny skan dla powyższej strony 0810, więc wyłączyłem dla niej workaround; włączyłem go za to dla 3 innych stron z tego pliku, którym purge nie pomogło. To, czy workaround działa można sprawdzić podglądając adres źródłowy pliku (1024px w nazwie - oryginalny, 1023px w nazwie - podmieniony).
::::Wcześniejszy workaround, [[phab:T206190#4641159|zasugerowany przez jednego z techników]] polegał na wygenerowaniu skanu o innej nazwie. Ale ten workaround ostatnio przestał działać.
::::Jak widać w common.js, aktualnie problem dotyczy u nas przynajmniej 8 stron (z plików, dla których nie można zrobić "purge", lub gdy ta operacja nie pomaga). Zwykle problem znika po kilku miesiącach. I z tego powodu oraz dlatego, że nie jest to problem "masowy" nikomu w WMF nie chce się go naprawiać. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 10:58, 8 lip 2019 (CEST)
== Platon ==
Hej! W tem miejscu chciałbym ci podziękować, co niniejszem czynię, za pomoc przy przepisywaniu Progarorasa. Jeżeli chcesz żebym ci pomogł przy dopieszczaniu go, np. przy ujednoliceniu marginesów - daj znać! Planuje kontunuować przepsiwyanie Platona: następny Fajdros w tłómaczeniu W. Witwickiego. Jeśli będziesz miał jeszcze jakieś uwagi pisz śmiało!--[[Wikiskryba:Hieronimus86|Hieronimus86]] ([[Dyskusja wikiskryby:Hieronimus86|dyskusja]]) 15:45, 27 cze 2019 (CEST)
== Niewyraźny skan ==
Hej,
czy z indeksem [[https://pl.wikisource.org/wiki/Indeks:Bohaterowie_Grecji_(Yemeniz)]] będziesz jeszcze coś robił (=podmieniał skany), czy można uznać, że jest już naprawiony i wyrzucić z tabeli? [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 13:57, 3 lip 2019 (CEST)
{{Ping|Draco flavus}} Niestety nie jest to ukończone. Zważ na to że moja umiejętność dotrzymywania obietnic jest... zawodna, a lenistwo i skleroza duża. Wystarczy tylko wgrać odpowiednie pliki, bo ja je już mam przygotowane. Postaram się, bo to mi samemu ciąży. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:36, 7 lip 2019 (CEST)
== [[Strona:Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego.djvu/0802|Zbiór pieśni nabożnych]] ==
Czy możesz podpowiedzieć, co się z tą stroną i innymi skanami stało i jak to naprawić? --[[Wikiskryba:Rosewood|Rosewood]] ([[Dyskusja wikiskryby:Rosewood|dyskusja]]) 14:52, 7 lip 2019 (CEST)
{{Ping|Rosewood}} Oprogramowanie nie wygenerowało grafiki z aktualnej wersji pliku. Ta aktualna jest widoczna jak klikniesz Grafika [https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/0a/Zbi%C3%B3r_pie%C5%9Bni_nabo%C5%BCnych_katolickich_do_u%C5%BCytku_ko%C5%9Bcielnego_i_domowego.djvu/page802-1024px-Zbi%C3%B3r_pie%C5%9Bni_nabo%C5%BCnych_katolickich_do_u%C5%BCytku_ko%C5%9Bcielnego_i_domowego.djvu.jpg] . Szczerze mówiąc nie jestem w stanie podać remedium. W przypadku innych stron, np. stron z okładką wystarczyło że wyczyściłem pamięć podręczną, przy innych nowa wersja się pojawiła po czasie. Jeżeli to będzie dezorganizować pracę na indeksem to pomyślimy o tym żeby cofnąć tę lepszą wersję skanów i je może jakoś skompresować. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:44, 7 lip 2019 (CEST) Widzę, że jest to psotliwe, bo link, który tu dałem, wyświetla starą wersję :-) W każdym razie, po kliknięciu na Grafika, w moim przypadku, wyświetla się zawsze aktualna wersja. Tak samo jest po wejściu na tę stronę skanu na Commons. Ale to nie oznacza, że skan zniknął albo źle przeniosłem. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:30, 7 lip 2019 (CEST)
{{Ping|Matlin|Rosewood}} Wygląda na to, ze problem się pojawia, gdy podczas ładownia nowego pliku na Commons nie uda się skasowanie starych miniaturek (operacja ''purge'') i jest częstą przypadłością plików z dużą ilością stron (dlatego warto w takich przypadkach przed załadowaniem pliku zrobić ''purge'' ręcznie, nawet kilka razy). Na wikiźródłach mamy na takie problemy workaround, działający dla wskazanych stron (muszą istnieć!) polegający na podmianie obrazka na skan o nieco innym rozmiarze (w pikselach). Dlatego, jeśli odświeżenie strony nie pomoże, można zgłaszać takie problemy administratorom interfejsu (najlepiej mi lub [[User:Zdzislaw|Zdzislawowi]]). [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 09:24, 8 lip 2019 (CEST)
{{Ping|Matlin|Ankry|}}Też mi się zaczęły ładować grafiki. Jest ok, choć nie jestem w stanie sprawdzić ponad 1000 stron.. Widać trzeba po prostu ruszyć zaległy indeks a sprawy same się naprawią :) {{Ping|Fallaner|Bonvol}}--[[Wikiskryba:Rosewood|Rosewood]] ([[Dyskusja wikiskryby:Rosewood|dyskusja]]) 09:54, 8 lip 2019 (CEST)?
:[Dawne wpisy kolęd] - Czy uważasz, że należy dwie kolędy, w tym [[Zbiór pieśni nabożnych katolickich/Śliczna Panienka Jezusa zrodziła]] zostawić pod dawną nazwą czy raczej nazwy kolęd przenieść o poziom do góry? Innym pieśniom z tego zbioru nadaję nazwę bez ukośnika dodając datę wydania (tak mi kiedyś doradzono przy pieśniach śląskich). Wiele z tych pieśni ma po 4-5 wersji w zależności od wydania i nazwy zbioru. Coś mi się obiło o uszy, że długie nazwy się wolno indeksują. --[[Wikiskryba:Rosewood|Rosewood]] ([[Dyskusja wikiskryby:Rosewood|dyskusja]]) 20:53, 8 lip 2019 (CEST)
:: {{ping|Rosewood}} Myślę, że dobrze tworzysz strony z tymi pieśniami - one nie stanowią jakiegoś ''cyklu'' czy części jakiejś całości. Tak się obecnie na Wikiźródłach robi z poszczególnymi utworami w ramach zbioru poezji/prozy. To widać dobrze w zbiorze ''[[Kantyczki (Miarka)|Kantyczki]]''. Co do tych kilku pieśni z ukośnikiem w tytule zalecałbym na nich zrobić przekierowanie do odpowiedniej nazwy, np. [[Wśród nocnej ciszy (1871)]] i zamienić we wszystkich [[Specjalna:Linkujące/Zbiór_pieśni_nabożnych_katolickich/Wśród_nocnej_ciszy|linkujących]] na wersję z datą w nawiasie. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:48, 8 lip 2019 (CEST)
== w anakronie jest moim zdaniem eta nie mi ==
Hej, w związku z twoją poprawką: jak w tytule, ale przejrzyj jeszcze. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 10:04, 19 lip 2019 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Mam na liście obserwowanych tę stronę; ta litera jest tak wyraźnie wydrukowana, że nie mam wątpliwości co do błędu, który popełniłem - ma on charakter wyłącznie [[wikt:literówka|literówkowy]]. [[File:Smile-rabbit.svg|30px]] --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 13:32, 19 lip 2019 (CEST)
== Arct ==
Ale czemu usunąłeś info o dacie śmierci?
do 1930 był dyrektorem wydawnictwa. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 10:26, 19 lip 2019 (CEST)
{{ping|Ankry}} Nie usunąłem. [[File:Smile-rabbit.svg|30px]] Natomiast wszelkie źródła (bibliograficzne) warto dodawać do Wikidanych jako przypisy lub jako deklaracje ''opisano w url'' lub ''opisano w źródle''; tamże w pierwszej kwestionować poprawność informacji. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 13:39, 19 lip 2019 (CEST)
:Nie zawsze się da. Jak opiszesz sposób dedukcji, w jaki wyekstrahowano informację na podstawie zestawienia ze sobą kilku źródeł? Co, jeżeli źródłem będzie prywatny blog lub informacja uzyskana prywatnie od rodziny? Każdy wikipedysta takie źródło wywali. A dla nas są one także cenne: nas nie obowiązują tak ostre zasady jak [[w:WP:WER]]. Uważasz, że takie źródła jak: [http://muzyka.mysliwska.pl/sites/default/files/nuty/attachments/arct_a._-_mysliwy_-_slowa.pdf], [https://www.myheritage.pl/names/aleksander_arct] czy zwrócenie uwagi, ze wydał sporo książek do 1931, a potem się to urwało są właściwymi do wykorzystania w wikidanych?
::{{Ping|Ankry}} My nie mówimy obecnie o Wikipedii (bo nie znalazłem w moich ostatnich edycjach czegoś o tym Actu), zawęźmy dyskusję do Wikidanych i Wikiźródeł. Jeśli jakieś dane nie są właściwe do Wikidanych, to wydaje mi się, że nie są do wykorzystania w jakimkolwiek projekcie z rodziny Wiki. Ale Wikidane, swoim metajęzykiem, przynajmniej dają możliwość kontroli i wykorzystania informacji w obrębie pozostałych projektów. Wikiźródła nie są od gromadzenia danych biograficznych, bo nie stosuje się w przestrzeni Autor: przypisów (bardzo, bardzo rzadko), ewentualnie posiłkując się komentarzem widocznym dla edytujących kod strony (skąd miała osoba, widząca tę datę, poznać kryteria, jakie zostały przyjęte, aby ją określić, źródła tych kryteriów?), a przede wszystkim to nie jest zadaniem Wikiźródeł. Odnosząc się do postawionego pytania: jeżeli nie są to źródła i tok rozumowania przeznaczony na Wikidane, to na Wikiźródłach nie powinny być również. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:47, 24 lip 2019 (CEST)
:::W tej chwili nie mówimy o Wikipedii. Jednak Wikidane powstały inicjalnie, żeby wspomagać Wikipedię, a inne projekty wspomagają one jak gdyby przy okazji. Autorzy Wikiźródeł w przeważającej większości spełniają kryterium encyklopedyczności. Natomiast wymogi odnośnie uźródłowienia dat, zwłaszcza dat śmierci w Wikipeddi i Wikiźródłach są różne ze względu na różny cel zamieszczania tych informacji. I dlatego nie zgadzam się z założeniem, że są to informacje, które powinny być uniwersalnie stosowane we wszystkich projektach Wikimedia. W Wikipedii podstawą jest pochodzenie informacji z publicznie dostępnych źródeł, weryfikowalnych przez każdego. Dla Wikiźródeł istotna jest pewność i wiarygodność informacji, niekoniecznie jej publiczna dostępność dla każdego. Np. Jeśli w Wikipedii będzie informacja, że autor X.Y. zmarł w 1945 roku, bo jest opublikowany biogram, w którym tak napisano, ale ktoś, kto skontaktował się z rodziną autora dostał od nich prywatnymi kanałami informację, że zmarł w 1954, a w biogramie była literówka, i poparł to kopią aktu zgonu, to ja bym jednak wnioskował o usunięcie tekstów tego autora na tej właśnie podstawie. Nawet jeśli data 1954 nie była nigdy nigdzie publikowana. Podobnie, jeśli w podobny sposób uzyskamy informację o dacie śmierci pisarza, która nie jest nigdzie publicznie dostępna, uważam, że powinniśmy tę informację wykorzystać, a niekoniecznie wrzucać do Wikidanych, skąd pierwszy lepszy wikipedysta ją kiedyś usunie, jako niespełniającą zasad uźródławiania w Wikipedii. Oczywiście, możemy przyjąć zasadę, że wikipedyjne [[w:WP:WER]] ma być zasadą również na Wikiźródłach. Ale póki co, nie jeszcze przyjęliśmy. Uważam, że w Wikidanych powinny być wyłącznie te informacje, które są wspólne dla wszystkich projektów. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 00:19, 25 lip 2019 (CEST)
::::* Ten tok jest słuszny, ale odbiega trochę od moich obserwacji tego, co się znajduje na Wikidata. Spotkałem się z opinią (nie mogę jej zacytować dokładnie, nie pamiętam, gdzie się pojawiła), że encyklopedyczność (rozumiana jako możliwość zamieszczenia danej informacji) jest zróżnicowana w projektach Wikimedia (czy dobrze piszę? bo raczej nie Media Wiki); ta najściślejsza jest w Wikipedii, gdzie czasem trzeba przeprowadzać testy encyklopedyczności, następnie, pomijając mniej znaczące projekty, na Commons, który wymienia bodaj tylko kryterium informacyjnego lub edukacyjnego przeznaczenia umieszczanego materiału, a więc można opublikować na Commons np. zdjęcie tego zniszczonego wiejskiego budyneczku, z którego [https://www.youtube.com/watch?v=9cX17CeYKt0 skakał] Paweł Jumper. Na samym końcu jest Wikidata, gdzie znajdują się elementy, co do których nie ma cienia wątpliwości, że są encyklopedyczne (np. przystanek autobusowy). Ta hierarchia wynika tylko z obserwacji i opinii, to nie jest stan faktyczny, odpowiadający w 100% zaleceniom, jakie przygotowało Wikidata. Na podstawie owej hierarchii delikatnie przychylam się do tego, że jeśli nie możemy znaleźć źródła bibliograficznego, takiego porządnego, to możemy kierować się szczątkami, które znajdziemy. Wszak każdy projekt [[WIkiźródła:Zrzeczenie się odpowiedzialności|uchyla się]] od odpowiedzialności za poprawność danych - gdy okaże się któraś błędna, to jest poprawiana. Tylko byłbym za tym, żeby w jakiś sposób dokumentować takie szczątki - rzecz jasna także zgodziłbym się na usunięcie prac Jegomościa, którego śmierć została przełożona o 10 lat wstecz, bo każda pogłoska byłaby wątpliwością, a uważam, że wątpliwości powinny być przesądzane na korzyść podmiotu praw autorskich - tu już mam na myśli np. deklaracje rodziny albo jakieś dedukcje. Wikiskryba otrzymał informację o rzeczywistej dacie śmierci, ale niech utrwali tę informację, aby była dostępna dla wszystkich (albo na przykład dla administratorów w OTRS albo w jakimś pochodnym ''agregatorze''). Jakiś dokument, oświadczenie? To jest często trudne, ale konieczne. Wikiźródła to projekt siostrzany, a więc przenikają przez niego w pewnym zakresie zasady projektu zasadniczego. Ja (czyli nie ogół społeczności) nie wyobrażam sobie stron autorów, w których widnieje goła data, nie mająca pokrycia w Wikidata ani w pobieżnym przeszukaniu Google. Tak samo nie wyobrażam sobie przypisu, bądź ukrytego tekstu przy tej dacie, że jest ona wprowadzona według deklaracji rodziny, według wniosku, że ktoś nagle przerwał swoją działalność, że jego twórczość/działalność ma jakieś wspólne punkty (zob. tzw. ''Ius Wieralee'', które dopuszcza dodawanie książek autorów/tłumaczów bez danych biograficznych). Teksty takich autorów należy usuwać aż do wyjaśnienia wątpliwości (być może pojawi się w przyszłości jakieś opracowanie biograficzne albo gdy upłynie termin wyznaczony powojenną ustawą o prawach autorskich). Należy domniemywać, że prawa majątkowe są jeszcze chronione i zbijać to domniemanie. Pozostawienie takiej informacji może mieć nieoczekiwane skutki (acz, przyznam szczerze, nie musi), zobacz [http://mak.bn.org.pl/cgi-bin/KHW/makwww.exe?BM=01&IM=01&TX=&NU=03&WI=SIEDLECKIbSTANISlAWbMbTYTUS wpis bibliograficzny], który został uzupełniony o dane z Wikiźródeł. Na szczęście tu daty są oparte na artykule w Wikipedii, a artykuł w Wikipedii o źródła.
Narzędzie do automatycznego pobrania daty nadal szwankuje. Zwróciliśmy na to uwagę ponad pół roku temu. Może zatem zgłosić ten błąd do autorów oprogramowania? Nie wiem niestety, kto jest odpowiedzialny za oprogramowanie MediaWiki i w jaki sposób można raportować. Może w tym słynnym [https://phabricator.wikimedia.org/ Phabricatorze]? Jeśli tak, to mogę takie zgłoszenie zainicjować.
Szukałem też jakiś wytycznych na Wikidata, tyczących się dat urodzenia, ale, jeśli dobrze pamiętam, znalazłem tylko jakieś oczywistości. Dlatego mam w obserwowanych tych autorów, których usuwam daty wpisane ręcznie. Staram się za każdym razem porównać datę z Wikidata i tę wprowadzoną. Błędy, jak widzisz, się zdarzają. Gdy ktoś coś revertuje na Wikidata, także to staram się korygować. Nie chcę na siłę tych wpisanych ręcznie usuwać, ale jestem wielkim entuzjastą Wikidata, stąd te edycje, które robię w przestrzeni Autor: już od dłuższego czasu. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 18:33, 30 lip 2019 (CEST)
:Nie ma czegoś takiego jak ''narzędzie do pobierania daty z wikidata'' w MediaWiki. To, co u nas to robi, to jest Moduł/Szablon napisany przez jednego lub kilku wikiskrybów. W sumie każdy kto chce i umie może to poprawić. Z tego co pamiętam, zgłaszałem kiedyś problem Zdzislawowi, jednak nie podjąć się jego rozwiązania uznając, że jest zbyt skomplikowany. Ja się też tego nie podejmę, przynajmniej do czasu gdy sposób udostępniania dat przez Wikidata nie zostanie w jakiś sposób zestandaryzowany. Może zaraz się pojawią tam daty z kalendarzy muzułmańskich, hebrajskiego, buddyjskiego, tybetańskiego? Deweloperzy MediaWiki się takimi rzeczami niestety nie zajmują; to wszystko leży w gestii użytkowników wiki. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 16:21, 31 lip 2019 (CEST)
== gomulicki ==
z tym gomulickim to była nieszczęśliwa nieco edycja. Czekam na bota, by przesunął strony. Ta strona, którą w dobrej wierze uzupełniłeś powinna zostać wolna, cóż ktoś ją musi po prosu usunąć. vide zadania dla bota [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 19:41, 24 lip 2019 (CEST)
{{ping|Draco flavus}} Nom, widziałem, że w projekcie uzupełniania skanów wstawiłeś ten indeks już do poprawionych, a że aż się zdziwiłem, że 1-sza strona jest pusta, to aż sprawdzałem ją w pliku na Commons. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:50, 24 lip 2019 (CEST)
== [[:Indeks:A. Baranowski - O wzorach.pdf]] ==
Na Polonie znajduje się [https://polona.pl/item/o-wzorach-sluzacych-do-obliczania-liczby-liczb-pierwszych-nie-przekraczajacych-danej,Njc4NTc4NzY/#info:metadata lepszy skan] z którego zresztą korzystałem przy przepisywaniu. Mógłbyś go podmienić? --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 23:21, 25 lip 2019 (CEST)
{{ping|Fallaner}} Już podmieniłem, sprawdź, czy to faktycznie się lepiej wyświetla (mogłem zrobić coś źle, np. pokręcić poziom kompresji). Jeśli jest lepiej, to zmienię też opis pliku na Commons. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:43, 30 lip 2019 (CEST)
:Jest sporo lepiej granice są widoczne! --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 22:53, 30 lip 2019 (CEST)
== [[:Indeks:PL Bronte - Villette.djvu]] ==
Dziękuję Ci bardzo za wgranie skanów na Commons i ten indeks - jedna z moich ulubionych powieści :). Zauważyłam jednak, że w indeksie jest odwrócona kolejność tomów, najpierw idzie drugi, potem pierwszy. Pewnie trzeba będzie jakoś poprzesuwać we wgranym pliku zanim się dalej ruszy. Pozdrawiam serdecznie, [[Wikiskryba:Maire|Maire]] ([[Dyskusja wikiskryby:Maire|dyskusja]]) 12:24, 4 sie 2019 (CEST)
*O rany, co ja widzę, Villette? Również bardzo, bardzo dziękuję, uwielbiam tę powieść. Jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek napisano. :) [[Wikiskryba:Salicyna|Salicyna]] ([[Dyskusja wikiskryby:Salicyna|dyskusja]]) 13:01, 4 sie 2019 (CEST)
* {{załatwione}} Dzięki za zwrócenie uwagi. W takim razie miłego przepisywania (i korygowania). Lubię pobierać i obrabiać skany, więc zajmę się też tymi z propozycji. Myślę, że zawsze warto je dodać; bo do pracy nad klasykami zawsze znajdą się w odpowiednim chętni, gdyż klasyki będą czytane (chyba) zawsze. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 12:00, 5 sie 2019 (CEST)
== Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego ==
W dodanej przez Ciebie kopii [[:Indeks:Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego|Zbioru pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego]] brakuje stron 915-922 zobacz [[:Strona:Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego.djvu/0922|922]] i [[:Strona:Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego.djvu/0923|923]]. Może można je dodać z djvu? --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 23:57, 11 sie 2019 (CEST)
{{ping|Fallaner}} Nie jestem pewien, czy Cię dobrze zrozumiałem, bo ja te strony widzę, zarówno z pliku indeksu, jak i przeskakując ze strony 923 na poprzednie. W OCR na stronie dyskusji też te strony widzę. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:13, 12 sie 2019 (CEST)
:To jakaś tajemnicza sprawa, jak to wpisywałem, to nie widziałem tych stron (teraz są). Tak na marginesie ten plik na commnons wyświetla się bardzo opornie. Przepraszam za kłopot. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 04:44, 13 sie 2019 (CEST)
== ad. wydawnictwa urzędowe ==
Czy zostało sprawdzone, że numeracja wydawnictw urzędowych austriackich z okresu I wojny światowej jest ciągła tylko w ramach roku, a nie w czasie całej okupacji? — [[Wikiskryba:Paelius|Paelius]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paelius|dyskusja]]) 18:39, 20 sie 2019 (CEST)
{{ping|Paelius}} Tak, na przykład poprzez [http://dlibra.umcs.lublin.pl/dlibra/publication?id=92&tab=3 to]. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:10, 25 sie 2019 (CEST)
: Wpis skopiowany z dyskusji Ankrego: mam prośbę. Ja może jestem nieco staroświecki, ale za każdym razem czuję się jak pies wołany do nogi, dlatego proszę o wstrzymanie się z takim zawiadamianiem. Jeśli musisz pisać na tej stronie dyskusji, to wymagać od Ciebie zmiany nie mogę, ale o to powyżej proszę. — [[Wikiskryba:Paelius|Paelius]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paelius|dyskusja]]) 23:56, 27 sie 2019 (CEST)
: Co zaś do meritum. To prosiłbym o spojrzenie także na lata 1915 i 1916. — [[Wikiskryba:Paelius|Paelius]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paelius|dyskusja]]) 23:56, 27 sie 2019 (CEST)
Przecież już była o tym dyskusja (na tej stronie, kilka miesięcy temu) i niby wyłączyłeś sobie wówczas powiadomienia... Że już nie wspomnę o Twoim odpodmiotowionym sposobie zwracania się: ''czy zostało sprawdzone'', ''proszę o wstrzymanie się'', ''proszę o spojrzenie'' [[File:Smiley-Zunge.gif|50px]] . Wszelkie info jest w załączonym linku. Dodatkowo sprawdziłem w Bibliotece Sejmowej (bo w cyfrowej był 1916 niepełny, od połowy roku) i tylko rocznik 1916 ma kontynuację. Ale to nic nie zmienia w strukturze nazw stron, nadal trzeba będzie pisać nazwę publikatora, potem rok, potem część. Ew. kategorię można ograniczyć do nazwy publikatora i tylko klucze sortowania dawać odpowiednie. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 10:34, 2 wrz 2019 (CEST)
: [Autocenzura]. — [[Wikiskryba:Paelius|Paelius]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paelius|dyskusja]]) 19:22, 6 wrz 2019 (CEST)
== Trzy twarze Józefa Światły ==
Hej, dlaczego zmieniłeś nazwę indeksu? [[Wikiskryba:Cafemoloko|Cafemoloko]] ([[Dyskusja wikiskryby:Cafemoloko|dyskusja]]) 21:07, 20 sie 2019 (CEST)
{{ping|Cafemoloko}} Masz na myśli [[Trzy twarze Józefa Światły|stronę indeksującą]]? Zawierała w sobie podtytuł. Wprowadziwszy ten tytuł w Google, w zdecydowanej większości występuje bez podtytułu. Poza tym, następne [[Trzy twarze Józefa Światły/Od Medynia do Krakowa|rozdziały]] tej książki były tworzone już bez podtytułu. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:15, 25 sie 2019 (CEST)
== Community Insights Survey ==
<div class="plainlinks mw-content-ltr" lang="pl" dir="ltr">
'''Podziel się swoim doświadczeniem w ankiecie!'''
Cześć {{PAGENAME}},
Fundacja Wikimedia pragnie poprosić cię o Twoją opinię w ankiecie na temat doświadczenia związanego z {{SITENAME}} i fundacją. Celem tego badania jest dowiedzieć się w jaki sposób Fundacja wspiera twoją pracę na wiki i jak możemy to zmienić lub poprawić w przyszłości. Twoje przemyślenia będą miały bezpośredni wpływ na obecną i przyszłą pracę Fundacji Wikimedia.
Poświęć, proszę, 15 do 20 minut na '''[https://wikimedia.qualtrics.com/jfe/form/SV_0pSrrkJAKVRXPpj?Target=CI2019List(other,act5) wypełnienie tej ankiety]'''. Jest ona dostępna w różnych językach.
Ta ankieta jest udostępniana przez zewnętrzną usługę i [https://foundation.wikimedia.org/wiki/Community_Insights_2019_Survey_Privacy_Statement podlega następującym postanowieniom dotyczącym prywatności] (w języku angielskim).
Znajdź [[m:Community Insights/Frequent questions|więcej informacji o tym projekcie]]. [mailto:surveys@wikimedia.org Napisz do nas] jeżeli masz pytania, lub jeśli nie chcesz otrzymywać w przyszłości wiadomości dotyczących tej ankiety.
Z wyrazami szacunku,
</div> [[User:RMaung (WMF)|RMaung (WMF)]] 16:34, 9 wrz 2019 (CEST)
<!-- Wiadomość wysłana przez User:RMaung (WMF)@metawiki przy użyciu listy na https://meta.wikimedia.org/w/index.php?title=CI2019List(other,act5)&oldid=19352874 -->
== Źródłosłów ==
Cześć.
Za nieco ponad miesiąc odbędzie się Źródłosłów 2019: trzecia edycja wspólnego spotkania społeczności Wikiźródeł i Wikisłownika. Zapraszamy Cię, jako {{GENDER:{{BASEPAGENAME}}|redaktora|redaktorkę|redaktora}} Wikiźródeł, {{GENDER:{{BASEPAGENAME}}|który uczestniczył|która uczestniczyła|który uczestniczył}} w ciągu ostatniego roku w tworzeniu projektu, do wspólnego udziału w wydarzeniu. Zostały jeszcze niecałe 3 tygodnie, aby się zarejestrować. Więcej informacji na stronie [[wmpl:Źródłosłów]].
W imieniu społeczności Wikiźródeł
[[Wikiskryba:Ankry|Ankry]], [[Wikiskryba:Bonvol|Bonvol]], [[Wikiskryba:Zdzislaw|Zdzislaw]] 00:23, 15 wrz 2019 (CEST)
<!-- Wiadomość wysłana przez User:Ankry@plwikisource przy użyciu listy na https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Powiadomienia_o_%C5%B9r%C3%B3d%C5%82os%C5%82owie&oldid=2330886 -->
== Przywrócenie wadliwego pliku w Bibliotece ludzkiej myśli ==
Historia strony mówi, że nowy plik anulował wikiskryba Matlin.<br/>
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Dyskusja_kolekcji:Biblioteka_my%C5%9Bli_ludzkiej&action=history<br/><br/>
Nowy jest lepszy, wystarczy porównać programem do pisowni.<br/>
Usunięcie starego może być utrudnione, przy użyciu w Wikiźródłach. <br/>
https://commons.wikimedia.org/wiki/Commons:Deletion_requests/File:Deklaracja_Konstytucja_Karta_i_dalej.pdf<br/>
Tak samo ma się sprawa ze Zdrowym rozsądkiem. Jest to z mojej strony plik ostatni i chcę już mieć tą sprawę za sobą. <br/>
https://commons.wikimedia.org/wiki/Commons:Deletion_requests/File:Thomas_Paine_-_Zdrowy_rozs%C4%85dek.pdf<br/>
Powinna decydować jakość. --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 02:43, 20 wrz 2019 (CEST)<br/><br/>
Ujmując rzecz prosto, zwracam się z zapytaniem, czy będzie się pan sprzeciwiać czy usunięciu plików wadliwych, czy też ich uaktualnieniu, w Bibliotece ludzkiej myśli. --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 10:48, 21 wrz 2019 (CEST)
{{ping|TeresaPelka}} Anulowanie edycji nie wiązało się ze sprzeciwem wobec istnienia uaktualnionej wersji, tylko z tym, że powinny w obecnej sytuacji istnieć na liście jeszcze obydwie wersje. Jeśli zostaną starsze pliki usunięte z Commons, to także na stronie wikiprojektu usunę do nich wzmiankę. Ja "opiekuję" się tym wikiprojektem, co oznacza, że każdy może do niego dodać, a także, gdy jest ważna przyczyna, usunąć. Moim zdaniem linkowanie do strony wikiprojektu nie przesądza o tym, czy dany plik zostanie usunięty. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:55, 21 wrz 2019 (CEST)<br/><br/>
{{ping|Matlin}} Dlaczego by nie zaktualizować plików w Bibliotece? Starajmy się mieć jakość jak najlepszą. Czy będzie się pan sprzeciwiać, jeśli zaktualizuję? O ile się pan opiekuje projektem, przeczyta pan nowe pliki i przyzna, że są tego warte. Używanie starych plików może utrudniać ich usunięcie oraz aktualizację Biblioteki. --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 21:17, 21 wrz 2019 (CEST)
Dodałam pliki poprawne, jako że są już uwierzytelnione.<br/>
https://pl.wikisource.org/wiki/Indeks:PL_Thomas_Paine_-_Zdrowy_rozs%C4%85dek,_I_ed.pdf<br/>
https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Indeks:PL_Deklaracja,_Konstytucja,_Karta_i_dalej,_I_ed.pdf<br/>
Na liście, stare wyglądają na zbędne i rzeczywiście nie są potrzebne. Ponadto nie jest prawdą, że użycie w Bibliotece nie przeszkadza usunięciu z Commons. Może je poważnie utrudnić. Czy mogłabym owe stare i wadliwe pliki usunąć z Biblioteki? --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 04:33, 1 paź 2019 (CEST)<br/>
{{ping|Matlin}} Proszę uprzejmie o odpowiedź na powyższe. Nie chcę dokonywać zmian budzących kontrowersje. --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 22:12, 2 paź 2019 (CEST)
{{ping|TeresaPelka}} Proszę, nie flooduj mnie powiadomieniami, łącznie z podziękowaniami za edycję i wpisie z adresu ip miałem ich 7. To nie przyspieszy mojej odpowiedzi - brak odpowiedzi nie wynika ze złośliwości, wyłącznie z mojej natury. Co do meritum: jeden rabin powie tak, a drugi nie - uważam, że strona wikiprojektu to nie jest przestrzeń główna, służy wyłącznie do koordynowania prac i ma znaczenie drugorzędne, zatem jeżeli pliki miałyby zostać usunięte, to nie będzie przeszkodą usunąć je z wikiprojektu później, podobnie jak przy usuwaniu plików naruszających prawo autorskie. Także obecny stan tej strony odzwierciedla konsensus. Dodam tylko na marginesie, że stare pliki nie są ''uszkodzone'', bo da się je odczytać i pobrać. Jest to po prostu nowe wydanie tego samego tekstu. Używanie takiego określenia jest wprowadzaniem w błąd. Jeżeli będzie wola usunięcia plików na Commons (gdy admin wypowie się pozytywnie, będę to widzieć, bo dodałem wniosek do listy obserwowanych), to skasuję albo ty skasujesz, kto będzie szybszy. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 08:12, 3 paź 2019 (CEST)
{{ping|Matlin}} Nie wiem, jak do owej "powodzi" doszło; daty mojej korespondencji to 21 września (bez odpowiedzi), 1 października (bez odpowiedzi) oraz 2 października, na który to wpis dostałam odpowiedź dzisiaj, 3 października. Kalendarz podpowiada, że to w sumie 14 dni. Co ważne, pliki są naprawdę wadliwe, a noszą moje imię. Nie zgadzam się na ich zamieszczanie. Nowe pliki można porównać oprogramowaniem spellcheck. Cała ta sprawa ciągnie się z dwa lata, ponowię więc tylko moje pytanie: jeśli usunę pliki, czy będzie pan jedyną sprzeciwiającą się osobą? Pytałam dokoła -- wygląda na to, że nie ma o co kruszyć kopii względem starych, z czym ja się zupełnie zgadzam. --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 12:54, 3 paź 2019 (CEST)
{{ping|Matlin}} Minęło kolejnych 14 dni. O ile nie otrzymam odpowiedzi na powyższe w ciągu 4 dni, usunę wadliwe pliki uznając, że sprawa także dla pana nie jest warta dysputy. Nie tylko ja wierzę, że nie jest, wystarczy program spellcheck. --[[Wikiskryba:TeresaPelka|TeresaPelka]] ([[Dyskusja wikiskryby:TeresaPelka|dyskusja]]) 20:50, 17 paź 2019 (CEST)
{{ping|TeresaPelka}} ''Veto.'' Sprawa po prostu jest żenująca i śmierdzi, stąd też wycofanie się części redaktorów i moja apatia w tym zakresie. Ale postaram się przedstawić argumenty contra na stronie na Commons. Oczywiście też nadmienię, że rozpoczynanie ''wojny edycyjnej'' (anulowania anulowania edycji, która nie odzwierciedla konsensusu) może zakończyć się ''bananem'' od któregoś z administratorów, nawet jeśli dana edycja była wykonywana w dobrej wierze (''vide'' ja). I nie pisz już do mnie w tej sprawie na mojej stronie dyskusji, bo wszystkie takie wiadomości i zawarte w nich pytania, apele, żądania itp. pozostaną bezskuteczne - tym razem na zawsze.
== Reminder: Community Insights Survey ==
<div class="plainlinks mw-content-ltr" lang="pl" dir="ltr">
'''Podziel się swoim doświadczeniem w ankiecie!'''
Cześć {{PAGENAME}},
Kilka tygodni temu zapraszaliśmy Cię do wypełnienia ankiety Community Insights. Jest to coroczne badanie społeczności na całym świecie, organizowane przez Wikimedia Foundation. Chcemy dowiedzieć się jak bardzo nasza praca wspiera wiki. We are 10% towards our goal for participation. Jeżeli jeszcze nie wypełniłeś naszej ankiety, możesz pomóc nam osiągnąć nasz cel! '''Twój głos ma dla nas znaczenie.'''
Poświęć, proszę, 15 do 20 minut na '''[https://wikimedia.qualtrics.com/jfe/form/SV_0pSrrkJAKVRXPpj?Target=CI2019List(other,act5) wypełnienie tej ankiety]'''. Jest ona dostępna w różnych językach.
Ta ankieta jest udostępniana przez zewnętrzną usługę i [https://foundation.wikimedia.org/wiki/Community_Insights_2019_Survey_Privacy_Statement podlega następującym postanowieniom dotyczącym prywatności] (w języku angielskim).
Znajdź [[m:Community Insights/Frequent questions|więcej informacji o tym projekcie]]. [mailto:surveys@wikimedia.org Napisz do nas] jeżeli masz pytania, lub jeśli nie chcesz otrzymywać w przyszłości wiadomości dotyczących tej ankiety.
Z wyrazami szacunku,
</div> [[User:RMaung (WMF)|RMaung (WMF)]] 21:14, 20 wrz 2019 (CEST)
<!-- Wiadomość wysłana przez User:RMaung (WMF)@metawiki przy użyciu listy na https://meta.wikimedia.org/w/index.php?title=CI2019List(other,act5)&oldid=19395141 -->
== [[:Indeks:PL Edward Nowakowski-O. Elizeusz z Uściługa, kapucyn w Syberyi.djvu]] ==
Wstawiłem nowy indeks, jednak mój prosty programik do łączenia stron, nie zrobił tego jak chciałem. Czy mógłbyś do poprawić i napoisać jak to zrobiłeś, albo po prostu napoisać jak to zrobić i czym? --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 06:49, 23 wrz 2019 (CEST)
== Reminder: Community Insights Survey ==
<div class="plainlinks mw-content-ltr" lang="pl" dir="ltr">
'''Podziel się swoim doświadczeniem w ankiecie!'''
Cześć {{PAGENAME}},
Zostało już tylko kilka tygodni na wypełnienie ankiety Community Insights! We are 30% towards our goal for participation. Jeżeli jeszcze nie wypełniłeś naszej ankiety, możesz pomóc nam osiągnąć nasz cel!
Dzięki tej ankiecie Wikimedia Foundation uzyska opinie na temat tego, jak dobrze wspiera Twoją pracę na wiki. Wypełnienie zajmie tylko 15-25 minut, a ma bezpośredni wpływ na jakość udzielanego przez nas wsparcia.
Poświęć, proszę, 15 do 20 minut na '''[https://wikimedia.qualtrics.com/jfe/form/SV_0pSrrkJAKVRXPpj?Target=CI2019List(other,act5) wypełnienie tej ankiety]'''. Jest ona dostępna w różnych językach.
Ta ankieta jest udostępniana przez zewnętrzną usługę i [https://foundation.wikimedia.org/wiki/Community_Insights_2019_Survey_Privacy_Statement podlega następującym postanowieniom dotyczącym prywatności] (w języku angielskim).
Znajdź [[m:Community Insights/Frequent questions|więcej informacji o tym projekcie]]. [mailto:surveys@wikimedia.org Napisz do nas] jeżeli masz pytania, lub jeśli nie chcesz otrzymywać w przyszłości wiadomości dotyczących tej ankiety.
Z wyrazami szacunku,
</div> [[User:RMaung (WMF)|RMaung (WMF)]] 19:04, 4 paź 2019 (CEST)
<!-- Wiadomość wysłana przez User:RMaung (WMF)@metawiki przy użyciu listy na https://meta.wikimedia.org/w/index.php?title=CI2019List(other,act5)&oldid=19435548 -->
== pytania graniczne ==
Możesz mi powiedzieć, czemu służą [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Manuela&curid=791302&diff=2344032&oldid=2344003 takie edycje]? Pytam niezłośliwie, z ciekawości. Pozdrawiam, [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 21:10, 9 paź 2019 (CEST)
{{ping|Vearthy}} Myślałem, że to jest jakaś moja dziadowska edycja, w której tylko usunięty został zbędny wiersz pustego kodu, a to jest edycja przynosząca jakieś tam zmiany. Mało tego, trzeba pozostałe podstrony dostosować do tej, potem usunąć przekierowanie na poprawną stronę całości. Obecnie mało wikiskrybów preferuje taki ''stary'' styl wprowadzania szablonów, jaki jest chyba obecnie na Wikipedii, który polega na wstawieniu wszystkich parametrów szablonu, nawet jeśli miałyby być puste. Owszem, jeżeli to narusza działanie szablonu, to trzeba to pozostawić, ale jeśli nie, to dla czystości warto posprzątać. Pozostałych zmian w tej edycji nie tłumaczę, bo chyba nie trzeba.
Co do złośliwości, to nawet bez tej wzmianki nie podejrzewałbym Cię o taką motywację. Na tym projekcie nie ma ludzi złośliwych, nie licząc mnie. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:54, 10 paź 2019 (CEST)
: Co miałbym poprawić w stronach kolejnych rozdziałów, żeby było jak należy? [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 23:33, 14 paź 2019 (CEST)
:: Na razie nic, chyba że zauważysz jakiś jeszcze błąd / coś nie tak. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 08:18, 22 paź 2019 (CEST)
:Chciałbym zwrócić uwagę, ze wstawianie całego szablonu z wszystkimi parametrami ma jedną ale ważką zaletę: łatwo jest skopiować taki szablon i tylko pozmieniać niezbędne parametry. Obywa się wtedy zwykle bez zbędnego gmerania w jego opisie i jego instrukcjach obsługi. Bo nie każdy zna na pamięć wszystkie parametry wszystkich szablonów. Niejednokrotnie przekonałem się jak to utrudnia pracę mi i pewnie innym edytorom, gdy ktoś te "zbędne" parametry usunie. Nie wpływają one radykalnie na jego działanie ale ułatwiają niebywale pracę z takimi szablonami. Stąd taki a nie inny uzus w Wikipedii i nie tylko. [[Wikiskryba:Electron|Electron]] [[File:Smiley kabelsalat.gif|18px]] <sup>[[Dyskusja wikiskryby:Electron|''<Odpisz>'']]</sup> 10:53, 22 paź 2019 (CEST)
:: Tu nie ma pól, które można by wypełnić kiedykolwiek, jak i do wypełnienia w przyszłości; jeśli pojawi się np. artykuł na Wiki, to, o ile będzie miał w ogóle pojęcie o aktywności na Wikiźródłach, doświadczony edytor wprowadzi to do szablonu. To nie jest szablon infoboxu biogramu, gdzie parametrów jest multum; jak widać również wszelkie modyfikacje bardzo łatwo przeprowadzić, ''puszczając'' AWB. Rzadko zachodzi potrzeba modyfikacji. No i niejednokrotnie pomijając dany parametr na Wikipedii czy Commons, niweczy to działanie całego szablonu, a tutaj nie. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 13:19, 22 paź 2019 (CEST)
== Pisma pomniejsze choć nie wszystkie ==
Hej. Wrzucałeś plik i indeks [[Indeks:PL Marks - Pisma pomniejsze.djvu]]; niestety jest to tylko ''pierwsza serja'' z trzech i myślę, że wypadałoby to jakoś odmiennie zaznaczyć w tytułach i nazwie pliku. Czy mogę na Ciebie w tej kwestii liczyć? Można by od razu wrzucić resztę tomów z polony dla porządku :) [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 23:32, 14 paź 2019 (CEST)
{{ping|Vearthy}} Najlepiej wobec tego przenieść ten indeks do zbiorczego (bez rozszerzenia pliku) i dodać późniejsze serie. Albo dodać [http://pbc.biaman.pl/dlibra/doccontent?id=31802 inne wydanie], chociaż nie wiem, czy jest ono komplementarne wobec rzeczowego. Raczej więc uzupełnię niedługo to wydanie, które już jest wrzucone.[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:02, 23 paź 2019 (CEST)
== [[Wielka dydaktyka Jana Amosa Komeńskiego]] ==
W pliku, który wrzuciłeś na Commons jest chyba coś nie tak ze składem: układ nie zgadza się ze spisem treści. W polonie jest skład bardziej logiczny. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 15:36, 6 lis 2019 (CET)
DW {{ping|Ankry}} - {{załatwione}}, wrzucę indeks potem, bo to indeks z wrzuconych przez kogoś do propozycji. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:44, 7 lip 2020 (CEST)
== Problemy w Polska w pieśniach cudzoziemskich ==
Cześć, dlaczego strony spisu treści w indeksie [[Indeks:PL Ejsmond - Polska w pieśniach cudzoziemskich.djvu]] oznaczyłeś jako Problemy? Niewiele brakuje mu do skończenia. Pozdrawiam, [[Wikiskryba:Wolan|Wolan]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wolan|dyskusja]]) 18:58, 11 lis 2019 (CET)
{{ping|Wolan}} W stronach oznaczonych jako ''Problemy'' są różne szerokości wierszy i nie mogłem, eksperymentując, jakoś tego poprawić. Być może trzeba zastosować zupełnie inne szablony. Na marginesie, w uwierzytelnionych przez Ciebie stronach, trzeba jeszcze ujednolicić formatowanie, zgodnie z poprzednimi stronami, rzecz jasna także wprowadzić teksty w przestrzeń główną, porobić strony autorów i kategorie. Nie sugeruję oczywiście, że Ty masz to robić, spróbuję ja, bo warto mieć w okolicach 11 listopada taki świeży indeks.
--[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:46, 12 lis 2019 (CET)
Ale widzę, że jest formatowanie jednolite raczej. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:52, 12 lis 2019 (CET)
== bot Matlin ==
Może powinieneś się zainteresować [[mw:Manual:Pywikibot|tym]] i [[Wikiźródła:Boty#Przyznawanie_flagi_bota|tym]]? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 17:55, 28 lis 2019 (CET)
{{ping|Ankry}} kiedyś się zastanawiałem, ale trzeba będzie jednak przysiąść do tych tutorialii. Dziękuję! [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 20:32, 28 lis 2019 (CET)
{{ping|Ankry}} a czy na przykład do użytku (na razie) samego AWB mogę zarejestrować konto, będące quasi-pacynką, z którego będę przeprowadzał edycję tym narzędziem, a które to konto będzie miało flagę bota? Nie chciałbym, nawiązując też do tego, co ongiś napisałeś na IRC-u, zaśmiecać Ostatnich Zmian, bo, jak wczoraj było widać, zamiast jednej serii edycji, musiałem puścić ze trzy, bo zapominałem czegoś za każdym razem dopisać, co rozmnożyło i tak długą pierwszą serię. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 10:09, 13 gru 2019 (CET)
:Uważam, że jak najbardziej. ZTCP, wieralee ma takie na Commons. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 13:00, 13 gru 2019 (CET)
== manjacy ==
Hej, zostaw może coś dla naszego nowicjusza? [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 17:48, 8 gru 2019 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Prośbę pozostawiam jako bezskuteczną, bo moje edycje dotyczyły tylko pustych stron z reklamami. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:49, 9 gru 2019 (CET)
== Amaury de Leoville ==
Cześć. [[Indeks:PL Dumas - Amaury.djvu]] zawiera tylko dwa tomy z trzech, choć na [[commons:File:PL Dumas - Amaury.djvu|Commons]] w "źródle" podałeś linki do wszystkich trzech tomów na Polonie. Mógłbyś w wolnej chwili zaktualizować ten plik? [[Wikiskryba:Himiltruda|Himiltruda]] ([[Dyskusja wikiskryby:Himiltruda|dyskusja]]) 00:27, 23 gru 2019 (CET)
{{ping|Himiltruda}} {{załatwione}} [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 12:26, 23 gru 2019 (CET)
== [[Autor:William Walker Atkinson]] ==
Odnośnie [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Autor:William_Walker_Atkinson&oldid=prev&diff=2444310 tej] edycji: rozumiem nadgorliwość, jak dotąd nie kategoryzujemy jednak autorów wg ich światopoglądu, wyznania czy preferencji seksualnych. Taka segregacja wydaje mi się jednak nieco passé, tym bardziej, że określenie, którego użyłeś, ma często znaczenie pejoratywne. [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 12:55, 3 lut 2020 (CET)
{{ping|Wieralee}} Takie określenie (wobec Atkinsona w szczególności) jest stosowane przez źródła naukowe. Słowa, jeśli nie są wprost wulgarne, należy odnosić do kontekstu, w którym się pojawiają. Tu kontekst jest jasny: kategorie mają ułatwić wyszukiwanie autorów i tekstów, nie są oparte na ocenie, tylko na źródle (nie dodam kategorii 'okultysta' osobie, w kontekście której nie ma wzmianki o okultystycznej działalności na poważną skalę). Okultyści w tym znaczeniu to pewna grupa społeczna, jej członkowie zajmują się określoną działalnością, stąd podkategorie: autorzy według przynależności/profesji. Nie ma nacisku na ideologię, która może być tu dowolna (jak sam okultyzm). Nie ma substytutu tej kategorii. Ta kategoria jest także w enwikisource a także na [[d:Q8821993|kilkudziesięciu]] projektach wiki. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 16:45, 6 lut 2020 (CET)
* Matlin, nie chce mi się kruszyć o to kopii, nie warto, bo nie jest to tak naprawdę istotne, a co więcej, przeważająca większość naszych użytkowników nie spogląda na kategoryzację... ale '''jestem po prostu przeciwna kategoryzowaniu ludzi''' ze względu na światopogląd, w szczególności jeśli są do tego używane pejoratywne określenia... — nie użyłeś neutralnego słowa "ezoteryk" tylko pejoratywnego "okultysta" — i to że ktoś inny tak robi to nie jest wytłumaczenie. Jeśli wielu ludzi łamie przepisy drogowe, to nie znaczy, że można je łamać... i jeśli w dzisiejszych czasach jest mało tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka, to nie znaczy, że my też musimy tacy być... Na marginesie wg definicji słowa "okultyzm" na wikipedii, okultystą jest każdy, kto wierzy w istnienie duszy, a nie do końca chyba o to chodzi, więc... wchodzimy w bagno :-) Zrobisz, co chcesz, wyraziłam tylko swój punkt widzenia. Miłego dnia :-) [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 17:10, 6 lut 2020 (CET)
== Daty dzienne w Uniłowskim ==
Cześć Matlin,
prawdę mówiąc/pisząc nie podobają mi się te daty dzienne przy publikacjach Uniłowskiego (z dwóch powodów — brak konsystencji, bo przy książkach tego nie podamy, oraz wydaje mi się to w tym miejscu nieistotne ("dopiszmy jeszcze godzinę i minutę"). Jeszcze trzeci argument ew. przemawia za niepodawaniem tych dat tak dokładnie, wszystkie lub prawie wszystkie opowiadania z tomu Człowiek w oknie były publikowane wcześniej w rozmaitych czasopismach. Sugerowałbym więc cofnięcie edycji. Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 22:11, 4 lut 2020 (CET)
{{ping|Draco flavus}} Nie cofnę, tym bardziej, że edycja była szersza. Daty dzienne nie dotyczą książek, lecz '''konkretnych wydań''' publikacji periodycznych, wydania książek nie są zazwyczaj oznaczone datami dziennymi, argument o dopisywaniu godzin i minut jest erystycznym, jeżeli wstawisz konkretne wydania pojedynczych opowiadań z czasopism, to rzecz jasna tam też powinny być dla ujednolicenia daty dzienne. --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 16:55, 6 lut 2020 (CET)
:: Nie, to nie argument erystyczny, raczej hiperbola. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:38, 6 lut 2020 (CET)
::: {{ping|Draco flavus}} To też może być erystyczne (równia pochyła). I jeszcze co do pierwszego powodu, to podawanie dat dziennych/miesięcznych pozwalałoby na odróżnienie wydawnictw ''zwartych'' od utworów wydawanych w peryodykach. Ale to już nieważne. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:47, 12 lut 2020 (CET)
:W przypadku wydań, dla których wydawca podaje datę dzienną, zwykliśmy ją wyszczególniać w indeksie czy danych tekstu. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 01:00, 7 lut 2020 (CET)
:: {{ping|Ankry}} I ten uzus po namyśle (5 dni) mnie bardziej przekonuje (z całym szacunkiem do Draco flavus). Ale edycji nie cofam, bo nie tylko ustalała te daty, tam były jakieś kosmetyczne jeszcze. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:47, 12 lut 2020 (CET)
== Unicode ==
hej,
w adresie redirect-u [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Unicode/101&curid=1998&diff=2449907&oldid=2449898 nie może występować ''magic word'']. Jeżeli chcesz ''zautomatyzować'', zadziała <code><nowiki>#PATRZ[[b:{{subst:PAGENAME}}]]</nowiki></code>. [[Wikiskryba:Zdzislaw|Zdzislaw]] ([[Dyskusja wikiskryby:Zdzislaw|dyskusja]]) 19:13, 7 lut 2020 (CET)
== Oaza ==
Hi! Po przeniesieniu strony, dobrze jest potem posprzątać -> https://pl.wikisource.org/wiki/Specjalna:Linkuj%C4%85ce/Oaza . Pozdrawiam [[Wikiskryba:Electron|Electron]] [[File:Smiley kabelsalat.gif|18px]] <sup>[[Dyskusja wikiskryby:Electron|''<Odpisz>'']]</sup> 12:44, 10 lut 2020 (CET)
* Zrobię to, ale z drugiej strony zastanawiam się, czy akurat to (przeniesienie) nie było na wyrost - bo po kilku dniach sprawdziłem i nie ma przynajmniej książki "Oaza", która by była w zasobach bibliotek cyfrowych. Więc jeżeli już, to wiersze. Ostatecznie, żeby nie pogłębiać chaosu, zostawię to przekierowanie. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:20, 12 lut 2020 (CET)
:* OK. Jak tworzyłem tę stronę też się chwilę zastanawiałem nad disambigiem... [[Wikiskryba:Electron|Electron]] [[File:Smiley kabelsalat.gif|18px]] <sup>[[Dyskusja wikiskryby:Electron|''<Odpisz>'']]</sup> 23:19, 12 lut 2020 (CET)
== Wiedza lekarska ==
Cześć, byłbym naprawdę wdzięczny, jeślibyś wstawił te skany, aczkolwiek musiałbym wypisać wszystkich autorów, lecz niestety na razie nie potrafię tego zrobić, bo dopiero zaczynam przygodę z Wikiźródłami. Zróbmy to kiedy indziej. [[Wikiskryba:Szymonel|Szymonel]] ([[Dyskusja wikiskryby:Szymonel|dyskusja]]) 20:21, 17 lut 2020 (CET)
{{ping|Szymonel}} Chodziło tu tylko o ''wyrwanie'' z tekstów ich autorów i ułożenie ich wraz z datami śmierci, jak np. ongiś w [[Wikiźródła:Skryptorium/Pulpit_ogólny#Chimera|Skryptorium]]. ''Hale'' spróbowałem chociaż przewertować ten rocznik i mam złe wieści. Mianowicie będzie bardzo trudno odnaleźć autorów, co do których będziemy dysponować datą śmierci. Większość, o ile nie wszyscy, nie byli literatami, wobec tego VIAF (międzynarodowy indeks autorów, z którego korzystają np. biblioteki i inne bazy danych) może nie podawać szczegółów. Tak czy owak, żmudne byłoby poszukiwanie każdego autora, a tego, którego byśmy nie znaleźli, trzeba by było wyciąć ze skanów. Dlatego zalecam jednak książkę, bo przy nich jest łatwiej znaleźć takie, które są w domenie publicznej. Możesz podać, jakie by Cię interesowały (jeśli chodzi o tematykę, nie muszą być konkretne tytuły), a ja podałbym ci indeksy wyszukiwania z FBC czy z Polony, gdzie mógłbyś na spokojnie przejrzeć sobie. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 20:53, 19 lut 2020 (CET)
== Dwie puste linie jako odstęp ==
Co do odstępu to się zgadzam; natomiast Mediawiki ma ten ficzer, że przy edycji sekcji takie odstępy na granicy sekcji usuwa. Może warto je robić w inny sposób? br-ami? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 17:13, 2 mar 2020 (CET)
{{ping|Ankry}} A czy te odstępy są potrzebne? Jeżeli tak, to czy ze względu na technikę czy estetykę? Dla mnie wystarczy tylko jeden pusty wiersz między sekcjami, który jest robiony przez narzędzie miotełki. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:00, 13 mar 2020 (CET)
== Horacego Poezje z dublem ==
Hej, czy mógłbyś z pliku [[:File:PL Horacy - Poezje.djvu|PL Horacy - Poezje.djvu]] usunąć stronę 510 (wg numeracji pliku .djvu)? Jest to zbędny dubel strony pojawiającej się wcześniej, który wdarł się przy wydzieleniu w pliku pojedynczych stron. Dziękuję, [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 19:35, 12 mar 2020 (CET)
Po tej poprawce należałoby dołączyć do indeksu drugi, komplementarny tom zbioru: [[:File:PL Horacy - Wybór poezyj II Satyry i listy.djvu|PL Horacy - Wybór poezyj II Satyry i listy.djvu]] (choć niestety pojawia się pod inną nazwą, stąd zamieszanie). Oba tomy mają identyczny wstęp, który łatwiej byłoby opanować w jednym indeksie. Na koniec można poprzenosić do tego indeksu sierotki z rodzaju [[Strona:PL Horacy - Wybór poezyj II Satyry i listy.djvu/142]]. [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 19:44, 12 mar 2020 (CET)
{{ping|Vearthy}} Zdaje mi się, że ja wnioskowałem, dawno temu, żeby jakiś indeks Horacego, dodany przeze mnie, usunąć, ze względu na to, że będzie powielał utwory z jeszcze innego indeksu... Zastanawiam się, czy nie chodziło o ten ten plik. Niezależnie od powyższego, mam teraz inne zdanie co do tej kwestii i preferuję dodawanie całych wydań (serii), nawet kosztem wysiłku przy tworzeniu ujednoznacznień. Po usunięciu dubla mogę przenieść indeks pod nazwę bez rozszerzenia .djvu i tam wprowadzić już przepisane strony, jak i te z drugiego tomu. Zawsze można dać w uwagach w {{s|Dane tekstu}} informacje, że drugi tom wydany został pod inną nazwą. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 14:47, 13 mar 2020 (CET)
: Tom II (który nie ma indeksu) nie powtarza żadnych utworów obecnie znajdujących się na Wikiźródłach, robi to tom I, który zresztą prezentuje zupełnie inne tłumaczenia od dostępnych (Czubek vs Siemieński, no i oczywiście szereg przekładów pojedynczych pieśni). Będę wdzięczny, jeśli wprowadzisz te zmiany. Pozdrawiam, [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 15:23, 13 mar 2020 (CET)
Hej, dzięki za sprzątanie po mnie w Wikidata. Chyba rozumiem swoje błędy i będę się starał już ich nie powtarzać. Okej, tutaj też cofnąłem swoje zmiany: [[:d:Q19174660|Q19174660]]. [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 12:56, 20 mar 2020 (CET)
:: Hej, nie rób nic z tym indeksem! Wszystko było już w porządku! Tom II okazał się wyborem z obecnego zbioru. [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 23:34, 26 mar 2020 (CET)
:: Przepraszam za ton. Napisałem na szybko, jak tylko zauważyłem, że zacząłeś zmiany, żebyś niepotrzebnie się nie kłopotał :) ...ale zabrzmiało panikarsko! [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 23:48, 26 mar 2020 (CET)
::: {{ping|Vearthy}} Ton był akurat na miejscu. Zatem niech już niech zostanie indeks na stronie, do której go przeniosłem. Co do Wikidata: używaj gadżetu [https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%92%D0%B8%D0%BA%D0%B8%D0%BF%D0%B5%D0%B4%D0%B8%D1%8F:WE-Framework WE-Framework]. Po zainstalowaniu wejdź na stronę indeksującą danego utworu (np. [[Nędza filozofii]]). Po lewej stronie, w kolumnie z narzędziami, wybierz ''FRBR Edition''. Żeby pojawiły się linkowania do innych wersji językowych, wystarczy tylko w formularzu wypełnić ''wydanie lub przekład publikacji'' - wkleić tam tytuł albo Q-element oryginalnego utworu oraz wskazać ''język dzieła lub nazwy''. Reszta parametrów jest fakultatywna. Mówiąc jeszcze inaczej: musi być osobny q-element dla danego utworu i osobny q-element dla każdego wydania. Co prawda, jak widzisz, w q-elementach danych utworów są linki do różnych wydań i wersji językowych Wikiźródeł - ale są one niepoprawne. Gdy tego nie wiedziałem jeszcze, to wielokrotnie revertowano moje edycje, gdzie dodawałem link do polskiej wersji. Najwyraźniej te linki, które się ostały, zostały dodane bardzo dawno, dlatego nikt się nimi nie interesuje, kontrolowane są nowe edycje. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:39, 2 kwi 2020 (CEST)
{{ping|Dzakuza21}} Zapoznaj się z ostatnim akapitem, co do Wspomnień o Sokratesie na Wikidata :-) Poprawiłem powiązanie elementu Q ze stroną Wikiźródeł. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 11:29, 2 maj 2020 (CEST)
== Nakładające się linie ==
Hej, kiedyś gdzieś robiłam to w ten sposób:
{{c|
{{f|{{---|100}}|lewy=40px}}
{{f|{{---|100}}|prawy=40px}}
|table|przed=25px}}
[[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 23:27, 22 mar 2020 (CET)
== [[Strona:PL Świętochowski - O prawach człowieka i obywatela. O prawach mniejszości.djvu/49]] ==
A może tak? [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 18:09, 23 mar 2020 (CET)
{{---}}
{{f|{{---}}|prawy=60px}}
P.S. Hahahah, nie widziałam poprzedniego wpisu :-) [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 18:09, 23 mar 2020 (CET)
{{ping|Joanna Le|Wieralee}} Bardzo dziękuję wam obu. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:45, 2 kwi 2020 (CEST)
== [[Indeks:Jak skauci pracują (Małkowski)|Jak skauci pracują]] ==
Cześć.
Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu, z jakim ulepszyłeś skany na Commons.
Czy jesteś może zainteresowany udziałem w tym projekcie również przy przepisywaniu tekstu i ilustracji?
Jeśli tak, to specjalnie też odblokowałem rezerwację. Grafiki też wedle uznania przerabiaj ile chcesz :)
'''[[Wikiskryba:Superjurek|Superjurek]]''' <span {{#if:10|style="padding-left:10{{#switch:|px=px|em=em|%=%|#default=px}}|class="_tb}}"> </span> ([[Dyskusja_wikiskryby:Superjurek|Dyskusja]]) 18:53, 24 mar 2020 (CET)
{{ping|Superjurek}} Jak najbardziej mogę ci pomóc, wgrać nawet jeszcze lepsze skany ilustracji (z Polony), tylko trochę mi się przykro zrobiło, że musiałem zastąpić twoje własnoręczne zdjęcia książki, nad którymi na pewno się sporo napracowałeś :-( . Zawsze warto sprawdzić, czy danej książki już nie ma zeskanowanej. Najlepiej to zrobić w [https://fbc.pionier.net.pl/ Federacji Bibliotek Cyfrowych]. Tam znalazłem skany ''Jak Skauci pracują''. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 23:42, 2 kwi 2020 (CEST)
== Grafiki ==
Generalnie się zgadzam, choć sam kieruję się wartościowaniem, że grafika nigdy nie będzie tak dobra jak zdjęcie. Swoją drogą mam pomysł na wgranie książki z Mazowieckiej Biblioteki Cyfrowej, czy masz chęć mi pomóc ? [[Wikiskryba:Cyfrowabiblioteka|Cyfrowabiblioteka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Cyfrowabiblioteka|dyskusja]]) 18:46, 24 kwi 2020 (CEST)
Myślałem o czymś małym na początek żeby oswoić temat z naszej strony. Mój pomysł padł na Kuchmistrzostwo - http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/publication/71007
Najstarsza książka kucharska wydana w języku polskim w zbiorach Mazowieckiej Biblioteki Cyfrowej, jest tego tylko 2 karty, inny fragment jest dostępny w Bibliotece Jagielońskiej. Mogę wgrać pliki w dobrej jakość z naszego serwera [[Wikiskryba:Cyfrowabiblioteka|Cyfrowabiblioteka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Cyfrowabiblioteka|dyskusja]]) 19:54, 24 kwi 2020 (CEST)
Wiem że jest uszkodzony ale... ten starodruk nie zachował się, my mamy 2 karty, Jagielonka ma kilka innych kart. I to wszystko co się zachowało. Myślę że nigdy się nie uda scalić, odnalezienie całości będzie sensacją. Nie wiem jak się zapatrujecie na takie smaczki. [[Wikiskryba:Cyfrowabiblioteka|Cyfrowabiblioteka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Cyfrowabiblioteka|dyskusja]]) 19:10, 27 kwi 2020 (CEST)
== Expose MSZ ==
Cześć, możesz mi tak po prostemu wyjaśnić, co dokładnie jest nie tak? Szablon wziąłem z przemówienia min. Becka z 1939. [[Wikiskryba:Niegodzisie|Niegodzisie]] ([[Dyskusja wikiskryby:Niegodzisie|dyskusja]]) 20:51, 25 kwi 2020 (CEST)
{{ping|Niegodzisie}} [[Wikiźródła:Polityka_publikacji#Polityka_publikacji|Polityka publikacji]]: ''Przy publikowaniu wydań tekstów na Wikiźródłach preferowane jest korzystanie z rozszerzenia Proofread, jako dającego najlepszą gwarancję zgodności publikowanego wydania tekstu ze źródłem.''
[[Wikiźródła:Zasady ilustrowania tekstów|Zasady ilustrowania tekstów]]: ''Dlatego do tekstu można i należy dodawać grafiki i ilustracje gdy są to: kopie ilustracji i grafik pochodzące z opracowywanej edycji książkowej; kopie rękopisów dzieła, które jest ilustrowane; skany stron z oryginalnej książki.''
W tym projekcie należy bardzo ostrożnie powielać rozwiązania ze starszych tekstów, jak również ze stron pomocy, które w sporej części nie są aktualne. Bazując na aktualnym konsensusie: należy te teksty wrzucić jako dwa projekty Proofread. Tzn. wyciąć z pliku PDF odpowiednie strony i załadować na Commons. Następnie wstawić {{s|dane tekstu}}. Nazwa (tytuł) strony musi być zgodny z tym w źródle. Nie może być grafik, których nie ma w tekście. Linki zewnętrzne mogą się nie ostać (chociaż to moje zdanie, co do którego nie jestem pewien). Jeżeli natomiast żaden inny wikiskryba nie będzie miał zastrzeżeń, powiedzmy, przez tydzień, to możesz wycofać moje edycje, nakładające {{s|dopracować}}. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:48, 25 kwi 2020 (CEST)
{{ping|Matlin}} Dziękuję, poczekam więc jeszcze parę dni na inne uwagi i wtedy naniosę poprawki. [[Wikiskryba:Niegodzisie|Niegodzisie]] ([[Dyskusja wikiskryby:Niegodzisie|dyskusja]]) 22:12, 25 kwi 2020 (CEST)
:{{Ping|Niegodzisie|Matlin}} [[:Plik:Sprawozdanie Stenograficzne z 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.pdf]] [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 22:38, 25 kwi 2020 (CEST)
:: Dziękuję. A mogę prosić, by ktoś z bardziej doświadczonych kolegów/koleżanek zrobił właściwie jedno z dwóch wiszących już expose i wtedy będę wiedzieć, jak dalej edytować. Chciałbym zamieścić wszystkie od 1990. [[Wikiskryba:Niegodzisie|Niegodzisie]] ([[Dyskusja wikiskryby:Niegodzisie|dyskusja]]) 22:47, 25 kwi 2020 (CEST)
:::{{Ping|Niegodzisie}} Zrobiłem oba. Gdybyś wrzucał następne, to: (a) ładujesz plik na Commons, (b) robisz indeks w przestrzeni Indeks, (c) przepisujesz interesujące cię strony; jeśli PDF jest dokumentem cyfrowym, wtedy możesz przed przepisaniem poprosić bota o zrobienie czerwonych wersji stron i tylko sformatować na żółto; jeśli PDF to skany, wtedy sam robisz czerwone wersje na basie OCR (jeśli jest); spisem treści i nagłówkami stron możesz się nie przejmować, (d) transkludujesz przepisane strony do przestrzeni głównej jak na przykładach. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 17:52, 1 maj 2020 (CEST)
::::{{Ping|Ankry}} Dziękuję bardzo. Przyjrzę się, jak dokładnie to zrobiłeś, by przy kolejnych expose nie dokładać Wam roboty. [[Wikiskryba:Niegodzisie|Niegodzisie]] ([[Dyskusja wikiskryby:Niegodzisie|dyskusja]]) 18:54, 1 maj 2020 (CEST)
{{ping|Niegodzisie}} Wstawiłem [[Indeks:Informacja Ministra Spraw Zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2013 r.|indeks]]. Teraz trzeba każdą stronę przepisać. Podstawowe będą szablony/tagi {{s|tab}}, <nowiki><br></nowiki> oraz {{s|f}} lub {{s|f*}} (to ostatnie służy do formatowania tekstu, zapoznaj się z opisem na stronach szablonów). Jak przepiszesz, to zaimplementuję to w przestrzeni głównej. To, co jest poza expose, możesz przepisać, najlepiej umieszczając wewnątrz szablonu {{s|tns}}. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 20:21, 27 kwi 2020 (CEST)
== [[List Bohdana Chmielnickiego do króla Jana Kazimierza]] ==
Na pewno nie zamierzam przepisywać całej książki, ewentualnie pojedyncze listy/dokumenty, te najciekawsze [[Wikiskryba:Marcelus|Marcelus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Marcelus|dyskusja]]) 20:16, 27 kwi 2020 (CEST)
:strona 431, więc skan 483 [[Wikiskryba:Marcelus|Marcelus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Marcelus|dyskusja]]) 21:44, 28 kwi 2020 (CEST)
== O interwiki na wikidata ==
Wydawało mi się, że właśnie wszystkie wydania w jednym Q-elemencie są poprawne. Z tym, że jak właśnie przykład ''Memorabiliów'' pokazuje, na pl.wikisource jest linkowanie do greckiej i francuskiej wersji, ale nie działa to na odwrót, tzn. na tamtych wersjach są wzajemne linkowania, ale nie do naszej. Innym przykładem jest [[Quo_vadis|to]] i [https://en.wikisource.org/wiki/Quo_Vadis to]. Mam jednak rozumieć, że oddzielne Q-elementy są poprawne i należy postępować tak, jak poleciłeś, a źle mają „tamci“. [[Wikiskryba:Dzakuza21|Dzakuza21]] ([[Dyskusja wikiskryby:Dzakuza21|dyskusja]]) 13:23, 2 maj 2020 (CEST)
:{{Ping|Dzakuza21}} Historycznie wygląda to tak: na Wikiźródłach były używane klasyczne interwiki (w wikikodzie) obsługujące wielokrotne linki do jednej wersji językowej. W chwili wprowadzenia Wikidata zostało to "popsute" przez wprowadzenie ograniczenia jedna wiki - jeden link. Dlatego powstał na Wikidata [[d:Wikidata:WikiProject books|ten wikiprojekt]] określający sposób przechowywania danych o wydaniach tekstów. Jego implemantacja jako interwiki dla Wikiźródeł ma się docelowo znaleźć w [[mw:Extension:Wikisource|tym rozszerzeniu]]. Jednak my, nie chcąc czekać kolejnych kilka lat na jego wdrożenie, zdecydowaliśmy się dwa lata temu wprowadzić interwiki przy pomocy [[Moduł:Wielokrotne interwiki|lokalnego skryptu LUA]] (opartego na wcześniejszej, nierozwijanej szwedzkiej wersji). Stąd u nas działa, a inni czekają.
:W głównym elemencie "utworu" w Wikidata mogą być zamieszczane linki do:
:* wersji ujednoznaczniajacych dla danego utworu
:* tłumaczeń wikiskrybów
:* wersji pochodzących z nieokreślonego wydania (starych, nie-proofread)
:* w drodze wyjątku - pojedynczych wersji tekstu na danej wiki, jeśli jest tylko jedno wydanie i nie ma potrzeby zamieszczania o nim informacji, lub generalnie takich informacji brak.
:Jednak dla nowo zamieszczanych tekstów, staramy się takie informacje wrzucać do Wikidata, które docelowo mają się stać naszym "katalogiem biblioteki".
:[[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 15:28, 2 maj 2020 (CEST)
{{ping|Ankry|Dzakuza21}} Dziękuję, że zwróciłeś na to uwagę, bo, przyznam szczerze, zapomniałem całkiem o tym, że to interwiki nie działa doskonale. Tobie Ankry też, że przytoczyłeś odpowiednie zasady, bo zdaje mi się, że była dawno temu prowadzona nad tym dyskusja. Pozwoliłem sobie dodać powyższe wytyczne, jak i wcześniejsze, do [[Wikiskryba:Powerek38/Wikidane|instrukcji]], mam nadzieję, że [[Wikiskryba:Powerek38|Powerek38]] wybaczy, że złamałem etykietę, edytując stronę w jego użytkowniczej przestrzeni. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:12, 4 maj 2020 (CEST)
== re: I jeśli do propozycji dodajesz... ==
Świetna myśl! Pozdrawiam ;) --[[Wikiskryba:Paterm|Paterm]] ([[Dyskusja wikiskryby:Paterm|dyskusja]]) 23:13, 1 cze 2020 (CEST)
==Wikidane==
Czytałem WikiProject Books i poradnik tu u Powerka. Zrozumiałem to tak że element dotyczący dzieła odnosi się jedynie do ogólnie omawianego utworu, artykułu na wikipedii. Natomiast każde wydanie, każde tłumaczenie, stanowią osobne elementy. Czyli praktycznie niemożliwe jest powiązanie linkami interwiki utworu na pl.wikisource z artem na wiki i z odpowiednimi utworami na innych sources? Dobrze to zrozumiałem? [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 10:39, 28 cze 2020 (CEST)
:{{Ping|Tommy Jantarek}} Możesz jeszcze zerknąć na [[Moduł:Wielokrotne interwiki|tę prowizorkę]] i plany [[phab:T128173|rozwiązania docelowego]]. Oraz [[Hamlet (Shakespeare, tłum. Hołowiński, 1839)|przykład działania prowizorki]]. Jeśli chodzi o linki interwiki działające jak w Wikipedii, to ich wymuszanie dla tekstów w Wikiźródłach było od początku nieporozumieniem. Zresztą, może pamiętasz, jak działały wielokrotne interwiki przed wprowadzeniem Wikidata? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 18:48, 28 cze 2020 (CEST)
::{{Ping|Ankry}} właśnie widzę że czas się pożegnać z interwiki. Trochę żal, bo znikła możliwość szybkiego i bezpośredniego porównania tekstu z odpowiednikiem w innym języku, teraz trzeba poszukać na własną rękę. Z drugiej strony model zaprowadzony na Wikidanych jest sensowniejszy, bardziej logiczny i zbliżony do prawdy. Tylko chciałem się upewnić czy dobrze go pojąłem, że dzieło to element opisujący ogólnie, np. utwór Pan Tadeusz i jako taki będzie się odnosił tylko do artykułu na Wikipedii. Natomiast każde wydanie tej epopei (nawet w jednym języku), każde tłumaczenie, to już będą osobne elementy i te będą się już odnosić do konkretnej "fizycznej" pozycji zawartej na Wikisource, a każda pozycja z jakiegokolwiek Wikisource de facto tworzy nowy element na danych w warstwie edition. Mam wrażenie że chcę wyjaśnień motając mocno w zadawanym pytaniu :D [[Wikiskryba:Tommy Jantarek|''Tommy J.'']] ([[Dyskusja wikiskryby:Tommy Jantarek|pisz]]) 23:44, 28 cze 2020 (CEST)
:::{{Ping|Tommy Jantarek}} Nie tyle pożegnać się, co liczyć na to, że może wkrótce wreszcie wrócą po latach wikipediocentrycznego rozwoju mediawiki. Wg mnie jest szansa, że jeszcze w tym roku. Właśnie to, co jest tworzone w rozszerzeniu Wikisource to jest interwiki oparte na edycjach (każda z wszystkimi, wiele do wiele) [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 23:49, 28 cze 2020 (CEST)
== 365 obiadów ==
Hej Matlin, to już od dawna było formalnie jako skończone (po uzupełnieniu skanów nie chciało mi się zdejmować, zresztą nie ma na to za bardzo procedury :) ). Nota bene do końca gotowy ten tekst zresztą dalej nie jest, jeśli masz ochotę możesz go dokończyć. Problem polega na tym, że część ''Kalendarza'' (strony numerowane rzymskimi) jest podlinkowana, część nie, linkuję co kilka tygodni dalej... ale nikomu to nie przeszkadza, jakichś reklamacji nie było więc nie widziałem specjalnego powodu, by książkę zdejmować z gotowych. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 15:42, 30 cze 2020 (CEST)
== [[Indeks:PL Zola - Rodzina Rougon Macquart.djvu]] ==
Cześć! Wydaje mi się, że temu indeksowi (i plikowi) powinno się zmienić nazwę na "Wzniesienie się Rougon'ów", bo "Rodzina Rougon Macquart" to tytuł całego dwudziestotomowego cyklu, a to jest tylko jego pierwszy tom. Pozdrawiam, [[Wikiskryba:Salicyna|Salicyna]] ([[Dyskusja wikiskryby:Salicyna|dyskusja]]) 18:13, 4 lip 2020 (CEST)
:A ja bym dodał, że może warto było wrzucić [https://polona.pl/item/wzniesienie-sie-rougonow,ODk3NjY2MzA/ nowszą edycję], bo tej jest tylko jeden tom, a nowszej mają w polonie 4. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 21:31, 4 lip 2020 (CEST)
:: {{ping|Ankry|Salicyna}} Ok, wstawię tę nowszą edycję i zmienię nazwę starszej, hale, hale: w istniejącym indeksie przepisał coś, zdaje się, {{ping|Wydarty}}; jeżeli się zgodzisz, to może byśmy tę starszą edycję usunęli, tak żeby niepotrzebnie nie było dwóch indeksów z tym samym tłumaczeniem? --[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 21:17, 7 lip 2020 (CEST)
:::Co ja tam przepisałem, to nic. Zmieniajcie nawet mnie nie pytając o opinię.[[Wikiskryba:Wydarty|Wydarty]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wydarty|dyskusja]]) 08:46, 8 lip 2020 (CEST)
== Koran ==
Hej, Matlin, to niestety nie jest takie proste (przynajmniej) tak mi się wydaje z tym spisem. Poza tym chciałem zrobić to w abstrakcji od tomów (przynależność części do tomów jest przypadkowa i nielogiczna). Również spisy treści są zrobione w książce nielogicznie i wcale moim zdaniem nie ułatwią stworzenia e-booka. Wolałbym żebyś<br>
a. wstrzymał się od zmian w trakcie mojej pracy lub<br>
b. napisał jak byś to widział, i mnie to zostawił lub najchętniej<br>
c. przejął dalszą redakcję.<br>
Nie ma w tym żadnej mojej złośliwości, po prostu ten indeks nie nadaje się wg mnie do "wcinania się" sobie w trakcie pracy.
Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:45, 20 sie 2020 (CEST)
== Nieoczywiste edycje ==
Rozumiem, że wstawiasz [[:Indeks:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu]], korzystając z moich ustaleń dotyczących autorów bez powiadomienia mnie, w końcu pośrednio zgodziłem się na to publikując listę w moim brudnopisie na wolnej licencji, ale przed nieoczywistym rewertem [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Strona:PL-Mieczysław_Gogacz-Filozofia_bytu_w_„Beniamin_Major”_Ryszarda_ze_świętego_Wiktora.pdf/68&oldid=prev&diff=2609303], czasem może warto by było przedyskutować sprawę? --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 23:04, 20 wrz 2020 (CEST)
:: Dziękuję za poprawę kodu i przeprosiny w opisie edycji. Nie chcę robić kolejnej edycji tylko dla odpowiedzi, na pytanie zadane w posiew Twojej edycji, więc pozwolę sobie udzielić odpowiedzi tutaj. Dlaczego nie robię svg tylko jpg, wydaje mi się, że z przyzwyczajenia, gdyż w większości przypadków nie ma to znaczenia. A co do miejsca na serwerach nie wydaje mi się, żeby to akurat miało znaczenie. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 07:10, 22 wrz 2020 (CEST)
::: Przeniosłeś Problem istnienia Boga u Anzelma z Canterbury i problem prawdy u Henryka z Gandawy/Całość [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Problem_istnienia_Boga_u_Anzelma_z_Canterbury_i_problem_prawdy_u_Henryka_z_Gandawy/Całość&action=edit&redlink=1] na [[:Problem istnienia Boga u Anzelma z Canterbury i problem prawdy u Henryka z Gandawy/całość]] za co Ci dziękuję, ale jednocześnie nie poprawiłeś linku w infoboksie, jednocześnie wykonując w nim inną edycję. Naprawdę doceniam Twoją pracę, ale dochodzi do takich sytuacji, że jednocześnie pouczasz innych w swoich opisach i jednocześnie pozostawiasz po sobie ewidentne niedoróbki. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 07:20, 22 wrz 2020 (CEST)
== Hej ==
Hej Matlin, chciałem się tylko upewnić, że dostałeś moje (dwa) mejle tydzień temu.
Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:34, 22 wrz 2020 (CEST)
* Tak, dostałem. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 13:18, 13 paź 2020 (CEST)
== OCR Verne ==
Hej, Matlin,
czy w wolnej chwili zająłbyś się zOCR-owaniem [[Indeks:PL Jules Verne Druga ojczyzna.djvu]]. Ja raczej nie będę przepisywał tego, ale może znajdzie się jakiś amator. W każdym razie nasze toole mają z tym problem, bo jest to dwuszpaltowy druk.
Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 18:02, 10 paź 2020 (CEST)
:{{Ping|Draco_flavus}} {{załatwione}}, OCR w dyskusji (być może dodam także wprost do pliku, na razie nie chcę psuć jego jakości. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 13:16, 13 paź 2020 (CEST)
::Czy to warto? Prościej można wrzucić na "niebieskie strony" przed przepisaniem, dzięki. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 13:41, 13 paź 2020 (CEST)
::: Masz rację (nie pinguję, bo to już niczego nie wniesie do tematu ;-)). [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 18:20, 14 paź 2020 (CEST)
== Schneider ==
Nie o to mi chodziło. Miałem na myśli, by usunąć tę [https://commons.wikimedia.org/w/index.php?title=File:PL_Schneider_Arystoteles_o_Drakoncie.djvu&page=6 stronę], a nie pozostałe puste strony (chociaż nie ma nic złego w ich wycięciu). Wyraźny „x” ołówkiem na niej wyraźnie wskazuje, że znalazła się na tej odbitce przypadkowo. [[Wikiskryba:Dzakuza21|Dzakuza21]] ([[Dyskusja wikiskryby:Dzakuza21|dyskusja]]) 14:59, 21 lis 2020 (CET)
== hierarchiczne (?) przekierowania czy raczej ujednoznacznienia ==
Co do [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Uczta_%28Platon%29&type=revision&diff=2654207&oldid=2653659 tej edycji]: mógłbyś podać stronę z zasadami, gdzie jest mowa o nietworzeniu takich przekierowań? Szczególnie, że [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Dyskusja_wikiskryby:Vearthy&diff=2534057&oldid=2534039 Ankry ze swojego zdania się wycofał]. Pozostawienie takich disambigów ma ważną funkcję w wypadku odwołania się do tekstu oryginalnego autora, a nie konkretnego tłumacza (patrz wikilinki w: [[:w:Uczta (dialog Platona)|Uczta (dialog Platona)]] + [[Strona:Bolesław Limanowski - Komuniści.djvu/153]]) [[Wikiskryba:Vearthy|Vearthy]] ([[Dyskusja wikiskryby:Vearthy|dyskusja]]) 11:04, 27 lis 2020 (CET)
== [[Indeks:PL Flaubert - Salammbo.djvu|Salammbo]] ==
Hej, w tym indeksie, dodanym przez ciebie, są dwa tomy powieści, ale drugi kończy się na [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Strona:PL_Flaubert_-_Salammbo.djvu/259&action=edit&redlink=1 64 stronie] urwanym zdaniem, mógłbyś to sprawdzić? [[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 18:01, 30 lis 2020 (CET)
::Hej, utworzyłem nowy indeks (zawierający całość) --- inne źródło, dlatego inny plik i inny indeks: [[Indeks:PL_G_Flaubert_Salammbo.djvu]] [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 21:11, 12 gru 2021 (CET)
== [[:Szesnaście sonetów miłosnych]] ==
Witaj! Czy mógłbyś mi napisać skąd masz te opisy bibliograficzne. Zarówno Nukat jak biblioteka uniwersytecka w Toruniu podaje ''Szesnaście sonetów miłosnych: do Kassandry, do Maryi, do Heleny''. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 23:40, 13 gru 2020 (CET)
: Ponieważ nie odpowiedziałeś, wycofałem Twoje edycje jako pozbawione podstaw. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 23:35, 18 gru 2020 (CET)
{{ping|Fallaner}} Nie odpowiadam, ponieważ ostatnio nie mam ochoty ani czasu użerać się z kimkolwiek o cokolwiek; za bardzo mnie angażuje. Ale tutaj zrobię wyjątek, bo to, co przeczytałem mnie szczególnie zaskoczyło. Według zasad formatowania wpisów bibliograficznych, '''można w nich podawać podtytuł i jest on oznaczony dwukropkiem albo kropką'''. Ale dotyczy to '''tylko''' wpisu bibliograficznego, a nie nazwy strony w przestrzeni głównej Wikiźródeł i zawiera on tzw. '''tytuł pełny'''. Kierując się Twoimi ustaleniami, powinna strona nazywać się następująco: [[Szesnaście sonetów miłosnych : do Kassandry, do Maryi, do Heleny / Ronsard ; wybrał i przeł. Jan Mieczysławski ; ozdobiła rys. Z. Stryjeńska.]]. Dobrze oddaje to [https://books.google.pl/books/about/Szesna%C5%9Bcie_sonet%C3%B3w_mi%C5%82osnych.html?id=HJsUnQEACAAJ&redir_esc=y Google Books], gdzie w tytule strony jest sam tytuł, a w opisie bibliograficznym tytuł jest odpowiednio wyróżniony. Ponadto funkcjonuje na innych stronach sam tytuł ([https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Ronsard-Pierre;3968739.html 1], [https://www.polskieradio.pl/39/248/Artykul/436416,11-wrzesnia 2]). I chociaż zakładam, że mogą powstać wątpliwości w stosowaniu tej zasady, a co za tym idzie od niej wyjątki (np. [[Kalisz. Zarys dziejów]] - konieczność wymyślania disambiga i nie wiadomo co wpisać w nawiasie, czy rok, czy autora; ''Kapitał. Tom pierwszy'' - w celu zaznaczenia, że wydanie obejmuje tylko tom pierwszy), to w tym przypadku wątpliwości nie ma i pozostawianie takiej nazwy strony w przestrzeni głównej jest przyczynkiem do robienia z Wikiźródeł śmietnika. Wycofaj więc te edycje i przejrzyj dodane przez Ciebie książki pod tym kątem. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 10:33, 19 gru 2020 (CET)
:: {{ping|Matlin}} Po pierwsze odpowiadanie innym, nie uważam za użeranie się, a za zwykłą uprzejmość. Nie jestem biliotekoznawcą, i jak mi podpowiesz skąd wziąłeś zasadę '''można w nich podawać podtytuł i jest on oznaczony dwukropkiem albo kropką''' to chętnie się dokształcę i przyznam Ci rację. Zdecydowanie wolałbym w tej materii źródła pisane niż informację w internecie. Z różnych przyczyn w tym i z tych, które wyłuszczyłem Ci w Twojej dyskusji wcześniej (pozostały bez odpowiedzi, nawet przepraszam), chciałbym zweryfikować informacje. W tym momencie pozwalam sobie pozostać przy swoim zdaniu, być może błędnym. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 11:43, 19 gru 2020 (CET)
== [[:Problem istnienia Boga u Anzelma z Canterbury i problem prawdy u Henryka z Gandawy]] ==
Na początku chciałbym zaznaczyć, że nie mam nic naprzeciw Twoim zmianom, chociaż nie rozumiem potrzeby ich wprowadzenia. Natomiast mam do Ciebie prośbę, jak coś zaczynasz to skończ. Ponieważ nie odpowiadanie na wpisy w przypadkach edycji wymagających przedyskutowania wydaje się być Twoim ''modus operandi'' (pozwoliłem sobie przejrzeć Twoją stronę dyskusji w Wikidata), proponuję układ. Nie musisz odpowiadać, natomiast jeżeli w ciągu 3 dni jeżeli edytujesz i 7 dni jeżeli nie edytujesz, nie wyjaśnisz w dowolny sposób moich wątpliwości (możliwy dla mnie do zauważenia) lub też nie dokończysz proponowanych zmian, to zgadzasz się domyślnie na ich wycofanie i powrót do stanu wyjściowego. --[[Wikiskryba:Fallaner|Fallaner]] ([[Dyskusja wikiskryby:Fallaner|dyskusja]]) 22:38, 25 gru 2020 (CET)
: To nie jest modus operandi. To jest wolontariat. Mogę nawet raz na ruski rok odpowiadać, licząc się z tym, że brak odpowiedzi będzie mógł skutkować nieuwzględnieniem moich propozycji, a nawet jakimiś dyscyplinarnymi. Dzisiaj akurat mam na to ochotę. Oczywiście nie zgadzam się na takie postępowanie, opisane przez Ciebie w końcówce Twojej wypowiedzi. A zmiany wynikają z dążenia do maksymalnego oddalenia Wikiźródeł od statusu ''śmietnika'' (nie twierdzę, że nim jest w tym momencie, ale Twoimi edycjami się zbliża). Pogodziłem się z tym perfekcjonistycznym założeniem, że każdy będzie robił po swojemu; musiałem się pogodzić tym bardziej ze względu na to, że zapewne i ja wprowadzałem jakieś zmiany, odchodzące od standardów. Stąd też moje wycofanie się. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:37, 24 mar 2021 (CET)
: Aaa, ja myślałem, że odpowiadam na kwestię tekstu z dwukropkiem w tytule XDDD W zasadzie jednak można tę wypowiedź skierować do dwóch spraw: Anzelma i tego tekstu z dwukropkiem. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:39, 24 mar 2021 (CET)
== Demetrios I of Constantinople.jpg ==
Good day. You have added this file to Wikidata. Now they want to delete it. I find it strange to use this template. After all, this is my own work. And I, as the author, gave permission to use it under the existing license. Do you have a Wikimedia account? Can you influence the situation? I will be grateful for your answer. [[Wikiskryba:RC-1841|RC-1841]] ([[Dyskusja wikiskryby:RC-1841|dyskusja]]) 10:22, 23 sty 2021 (CET)
: I didn't add it. I don't know what's going on. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:30, 24 mar 2021 (CET)
== Propozycje indeksów ==
Hej, Matlin, czy są jakieś pozycje (=propozycje indeksów) "perspektywiczne" (tj. takie na które faktycznie ktoś ze skrybów by czekał) a niedostępne on-line? Wiesz coś o tym? [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 14:54, 29 sty 2021 (CET)
: Nie przypominam sobie. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:27, 24 mar 2021 (CET)
== O Popielu i utworach ==
Witaj,
Mam do ciebie dwie prośby. Pierwsza dotyczy [https://pl.wikisource.org/wiki/Autor:Pawe%C5%82_Popiel Pawła Popiela], tłumacza Iliady. Mamy dwóch Pawłów Popielów z XIX wieku, ale to nie ten, który zmarł w 1892, tłumaczył Iliadę, lecz ten zmarły w 1910 ([https://polona.pl/item/iliada,NjkwOTM3NzY/8 Polona] dobrze identyfikuje). Nie widząc sensu dwóch autorów na Wikiźródłach, usunąłem spowiązanie w Wikidata do niewłaściwego Popiela i dałem do właściwego, ale strona autora nie odczytała nowych danych. Czy da się to jakoś odświeżyć? Druga sprawa dotyczy tych utworów: [[Hieron,_czyli_o_tyranji|tego]], [[Obrona Sokratesa przed sędziami (Apologja)|tego]], [[Ekonomik_(Ksenofont,_1857)|tego]] oraz [[Sympozjon|tego]]. Są to pełne tłumaczenia i czy w związku z tym dałoby radę utworzyć dla nich leksemy w Wikidata oraz „spowiązać” je z tekstami w innych językach. Z góry dziękuję --[[Wikiskryba:Dzakuza21|Dzakuza21]] ([[Dyskusja wikiskryby:Dzakuza21|dyskusja]]) 20:42, 30 sty 2021 (CET)
: Jeżeli chodzi o to pierwsze, to widzę, że już na Wikiźródłach są dane z tego właściwego. Trzeba w podobnych przypadkach odświeżać pamięć podręczną strony: na lewo od wyszukiwarki Więcej -> Odśwież (jeśli tego nie widzisz, to jest to pewnie gadżet, który trzeba sobie aktywować w preferencjach). Co do tej drugiej sprawy to zrobię to oczywiście, chociaż nawet jeśli mamy fragmenty tłumaczenia tekstu, to je łączymy z Wikidanymi. Np. [[Beowulf]], który nawet nie zasługuje na miano streszczenia. :-) [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 11:33, 15 lut 2021 (CET)
: {{załatwione}}, jeszcze tylko trzeba indeks ''Sympozjonu'', parafrazując przedstawicielkę tego samego narodu co Ksenofont, ''troszeczkę'' doszlifować. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:06, 24 mar 2021 (CET)
== Gandhi ==
Dzięki, Draco się już tym zajął. Pozdrawiam. [[Wikiskryba:Tomasz Raburski|Tomasz Raburski]] ([[Dyskusja wikiskryby:Tomasz Raburski|dyskusja]]) 01:43, 12 lut 2021 (CET)
: {{załatwione}} [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:04, 24 mar 2021 (CET)
== potrzebny ocr ==
<del>Hej, Matlin, zrobisz w wolnej chwili OCR do [[Indeks:PL JI Kraszewski Stara panna.djvu]] ?</del> Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 20:29, 12 lut 2021 (CET)
::Nieaktualne [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 17:58, 13 lut 2021 (CET)
: nie-{{załatwione}} przeze mnie :( [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 15:04, 24 mar 2021 (CET)
== Re: Dzieje Galicyi ==
Dzięki, może się przyda. Jak na razie wbudowany OCR sobie dobrze radzi <font face="comic sans">[[Wikiskryba:Grawiton|Grawiton]] <sup>[[Wikiskryba:Grawiton/hej|hej]]</sup></font> 10:50, 16 mar 2021 (CET)
== Hans Müller ==
Mógłbyś przywrócić [[Strona:PL Smolik - Po drodze.pdf/109|tę stronę]] w PDF-ie? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 08:29, 17 mar 2021 (CET)
:Przy okazji, może masz czym usunąć [[Strona:PL Smolik - Po drodze.pdf/30|te]] [[Strona:PL Smolik - Po drodze.pdf/31|zdublowane strony]]? [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 08:42, 17 mar 2021 (CET)
::W razie potrzeby, służę pomocą. Tj. nie mam strony 109, ale resztę mogę zrobić (wstawić stronę, usunąć dwie, przesunąć). [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 15:17, 24 mar 2021 (CET)
::: W zasadzie chyba wersja pierwotna pliku zawiera teksty wszystkich autorów - co powinno być powodem do usunięcia pliku (nie poprosiłem administratorów o ukrycie tej wersji). Jednak postaram dzisiaj się to połatać i dodać informacje o autorach na Commons (Ankry pisał, że jest to potrzebne do ukrycia wersji). A czy będziesz mógł później Pythonowym botem przenieść strony? [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 16:06, 24 mar 2021 (CET)
::::Oczywiście, mogę przenieść. Napisz najlepiej w zadaniach dla botów, nie chcę ci tym przenoszeniem wejść w paradę. [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 16:18, 24 mar 2021 (CET)
:: {{ping|Ankry}} Czy mógłbyś na Commons ukryć tę pierwszą wersję? W opisie pliku są już wszyscy autorzy z datami do przywrócenia (bazującymi na tych, które podane zostały na stronach ze statusem ''Problemy''). [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 18:02, 24 mar 2021 (CET)
::: Ukryłem. Choć w przypadku książek sprzed 1925 nie jest to takie krytyczne. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 18:27, 24 mar 2021 (CET)
== Podziękowanie ==
Uprzejmie dziękuję Panu za poprawki w [[Zaczarowana Krynica|Zaczarowanej Krynicy]]. Przy okazji pozwolę sobie mieć dwa pytania:
# Dlaczego skasował Pan dwie ukraińskie kategorie z tego utworu? Były one skopiowane z utworu [[Lach i Rusin]]. Czy i tam powinny być skasowane? Jak dobrze skategoryzować utwory ukraińskie, żeby były we wspólnej kategorii nadrzędnej "Literatura ukraińska" albo po prostu "Ukraina"?
# Czy mógłby mi Pan poradzić do kogo najlepiej się zwrócić w sprawie przeniesienia skanów z biblioteki cyfrowej do indeksu? Chciałbym coś przepisać, a niestety strona [[Pomoc:Zamieszczanie skanów na Commons]] mnie przerosła i zrodziła więcej pytań, niż odpowiedzi. A może Pan mi może w tym pomóc?
[[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 15:23, 7 kwi 2021 (CEST)
: Z tego, co widzę, to usunąłem kategorie, dotyczące tłumaczenia z ukraińskiego. W zasadzie te kategorie mogłyby pozostać, może je Pani przywrócić, jeżeli konsekwentnie byłyby dodane w każdym utworze ze zbioru.
: W moim zamyśle kategorie są jak szufladki, w których to są jeszcze mniejsze przegródki, a w tych przegródkach jeszcze mniejsze itp. Skoro cała antologia zawiera tłumaczenia z ukraińskiego, to może lepiej niech te dwie kategorie znajdą po prostu w kategorii [[:Kategoria:Antologia współczesnych poetów ukraińskich|"zbierającej"]] wszystkie teksty? Jak Pani widzi, z tej kategorii można dostać się do kategorii związanych z Ukrainą.
: Sytuacja z utworu Lach i Rusin jest trochę inna, chociaż rzeczywiście można by mi tu zarzucić pewną niekonsekwencję ;-) W tym przypadku antologia, z której jest ten utwór, zawiera tłumaczenia z różnych języków, stąd przy każdym utworze kategoria informująca z jakiego języka jest przekładany.
: Na naszych Wikiźródłach nie ma przyjętych sztywnych ram dot. kategoryzowania utworów. Wydaje mi się, że najlepiej wybrać sobie podobny tekst (np. powieść, zbiór wierszy), już skategoryzowany, i na jego podstawie kategoryzować coś nowego. Nawet, jeżeli Pani uważa, że w którymś miejscu powinno być inaczej, to warto wprowadzać swoje rozwiązania, najwyżej przedyskutuje je się później, jeżeli będą co do nich zastrzeżenia. Najważniejsza moim zdaniem jest konsekwencja w ramach całej książki.
: Co do drugiego pytania, to mogę ja w tym pomóc, bo dość często wstawiam skany, może także, i zapewne już to zrobił, użytkownik [[Wikiskryba:Draco flavus]], który zna się na tym. Chyba już nawet to zrobił. Zobaczę, co jeszcze mógłbym ja zrobić. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:48, 8 kwi 2021 (CEST)
Dziękuję za rozjaśnienie i za pomoc. O tyle wstrzymywałem się przed nadaniem kategorii nadrzędnej tych kategorii dotyczących tłumaczenia z ukraińskiego, ponieważ cała antologia zawiera też wstęp po polsku autorstwa Władysława Orkana. Ale może tak faktycznie będzie najprościej. Na marginesie chciałbym wspomnieć, że jestem rodzaju męskiego - chyba niefortunnie wylosowałem sobie kilka dni temu nazwę użytkownika z końcówką żeńską. [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 12:06, 9 kwi 2021 (CEST)
== Prośba o wskazówki (OCR) ==
Dzień dobry! Próbuję się doszkolić ze wstawiania OCR do PDF. Pobrałem program PDF-XChange Editor, który ma wsparcie dla języka polskiego. Dla pierwszej lepszej książki z Polony wygenerowałem w nim OCR ale nie jestem z niego zadowolony. Dużo błędów. Dla porównania losową stronę z tej książki wrzuciłem do OCR Google na https://cloud.google.com/vision/docs/drag-and-drop i efekt był o wiele lepszy. Czy mogę prosić o poradę jak dobrze wygenerować OCR i dołączyć do PDF. Niekoniecznie musi to być darmowe rozwiązanie. Najlepiej webowo, może być też Linux, w ostateczności Windows. A może taki poradnik już gdzieś został napisany, albo już ktoś o to pytał i odpowiedź jest gdzieś na stronach dyskusji? Będę wdzięczny za wszelkie wskazówki. Z góry dziękuję i pozdrawiam. [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 14:02, 12 kwi 2021 (CEST)
: Spróbowałem OCRmyPDF i efekt jest zupełnie zadowalający. Nie tak dobry jak własny OCR Polony, ale niewiele gorszy. Jest jeszcze coś lepszego? [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 09:23, 15 kwi 2021 (CEST)
: {{ping|Mahnka}} Przepraszam za tak zwane misgenderowanie we wcześniejszym wątku. Najlepszy jest Abby, ale to program komercyjny, na Linuxie nie działa nawet na wine. Ma taką zaletę, że można wraz z odczytem tekstu dokonać poprawki w skanach, konwertować plik na inne formaty. W razie potrzeby mogę Ci (bądźmy na ty - tak ponoć jest na Wiki) taki OCR ze skanów wyodrębnić i wkleić na stronę dyskusji, ewentualnie przygotować skan już zawierający OCR. Jakość skanów zależy od biblioteki. Jak zauważyłeś, najlepsze są z Polony. Pozostałe biblioteki niestety udostępniają skany pozostawiające wiele do życzenia, także pod względem OCR. Należy je używać tylko gdy na Polonie nie ma. Zauważ, że Google OCR można uruchomić z poziomu edycji strony ze skanem, ale trzeba to włączyć najpierw w preferencjach lub gadżetach (u góry strony). [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 11:03, 18 kwi 2021 (CEST)
== Pytanie o licencję ==
Dzień dobry,<br>
Jeśli mam tekst wydrukowany w roku 1937 napisany przez autora zmarłego w roku 1943, to co mam wybrać w kreatorze wgrywania pliku na Commons odnośnie wygaśnięcia praw autorskich? Polona twierdzi, że to po prostu public domain ale na Commons wybór praw jest szeroki. [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 07:10, 22 kwi 2021 (CEST)
:{{Ping|Mahnka}}
:*'''Another reason not mentioned above''' i wpisujesz
::<nowiki>{{PD-old-70-1996|country=Poland}}</nowiki>
::lub
::<nowiki>{{PD-old-auto-1996|country=Poland|deathyear=1943}}</nowiki>
::lub jakąś inną kombinację
::<nowiki>{{PD-old}} i {{PD-1996}}</nowiki>
::(PD-1996 nie ma na liście wyboru bo wymaga podania dodatkowych parametrów, a programistom się nie chciało komplikować UploadWizarda)
::[[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 09:14, 22 kwi 2021 (CEST)
:::Zakładając, że tekst wydrukowano w Polsce (w jej ówczesnych granicach). Bo jeśli gdzie indziej, to niekoniecznie jest PD w USA. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 09:16, 22 kwi 2021 (CEST)
Ankry podał bardzo ściśle i wyczerpująco odpowiednie szablony. W praktyce różnie to bywa, ale nie możemy papugować praktyki. Nie sugeruj się licencjami z Polony i innych cyfrowych bibliotek. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 08:33, 25 kwi 2021 (CEST)
Albo zapomina się w nich uwolnić dostęp do skanów, co do których wygasły prawa autorskie, albo zbyt lekkomyślnie oznacza się je jako należące do domeny publicznej. Ograniczone zaufanie jest wskazane :-) [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 08:42, 25 kwi 2021 (CEST)
{{ping|Matlin|Ankry}} a co mam zrobić jeśli w książce wstawionej tym sposobem jest ilustracja prawdopodobnie innego, nieznanego autora? Czy mogę prosić o poradę, czy wszystko na Commons jest dobrze ustawione dla ilustracji widocznej na [[Strona:Niedoceniony krajoznawca lwowski Antoni Schneider.pdf/9|tej stronie]]. Wydaje mi się, że sama ilustracja powstała przed 1880 rokiem czyli w latach życia przedstawianej osoby. [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 11:08, 25 kwi 2021 (CEST)
:{{Ping|Mahnka}} Jeżeli książka nie była wydana na terenach pod jurysdykcją niemiecką, to nie powinno być problemu. Zdjęcia polskich autorów '''opublikowane''' bez zastrzeżenia praw autorskich przed majem 1994 są PD w Polsce, a w związku z tym opublikowane przed marcem 1989 są PD również w USA. Szablon <nowiki>{{PD-Polish}}</nowiki>. Tyle odnośnie zdjęć. Natomiast inne anonimowo opublikowane ilustracje będą PD, jeśli opublikowane (w Polsce) przed 1.1.1946; szablon <nowiki>{{PD-anon-1996|publication=...|country=Poland}}</nowiki>.
==Zaproszenie==
Droga Wikiskrybko / Drogi Wikiskrybo !
Jesteśmy małą grupą osób, które łączą wspólne zainteresowania, znamy się dość dobrze z naszych edycji dyskusji, również spotykaliśmy się kilkakrotnie w różnym składzie.
Niestety w zeszłym roku takie spotkanie, choć planowane i mamy nadzieję przez wiele osób wyczekiwane, nie doszło do skutku.
Dlatego w tym roku zaplanowaliśmy spotkanie wcześniej, bo na '''11 września 2021'''. Miejsce spotkania to sala w centrum '''Warszawy''' (z dogodnym dojazdem komunikacją miejską: metrem, tramwajem, autobusem), lub po prostu piechotą z Dworca Centralnego.
Spotkanie będzie jednodniowe (być może z jakimś fakultatywnym spotkaniem w piątek lub niedzielę). Będzie być może nieco skromniej.
Będziemy poruszać tematy, które nas interesują, możemy też po prostu luźno pogadać.
Wieczorem może pójdziemy na jakąś pizzę?
Salę załatwimy bezkosztowo, jakaś kawa itp. się na pewno znajdzie, resztę musimy załatwić we własnym zakresie. Staramy się o wsparcie WMPL - niemniej jednak jest to niepewne.
I jeszcze dwie prośby, przy przyjeździe należy swoje dane osobiste zostawić (np. w zamkniętej kopercie) któremuś z biurokratów, Po dwóch tygodniach zniszczymy, to na wypadek jakichś pytań o bezpieczeństwo itp.
Druga sprawa, to prośba o zaznaczenie w mejlu, czy jesteś szczepiona/szczepiony. Nie uzależniamy od tego naszego spotkania niemniej jednak chcemy móc elastycznie reagować na zmieniającą się legislację.
Nie uruchomiliśmy jeszcze strony na wiki, gdzie można się będzie wpisywać, dlatego na razie prosimy o mejla do '''13 czerwca''' do któregoś z nas.
Przepraszam za taką formę, ale musimy podjąć działania przed początkiem wakacji, stąd prośba o szybką deklarację.
[[User:Ankry|Ankry]] [[User:Bonvol|Bonvol]] [[User:Draco flavus|Draco flavus]] <br><br>Drogie Skrybki i Skrybowie! Zgodnie z zapowiedziami Źródłosłów pod auspicjami WMPL odbędzie się w dniach 10-12 września 2021 w Warszawie w opisywanej wcześniej lokalizacji. Na stronie [[wmpl:ZS2021|Źródłosłów 2021]] znajdziecie więcej informacji oraz kartę rejestracyjną. Ponieważ zostają już praktycznie tylko cztery tygodnie prosimy do dopełnienie formalności. Zachęcamy również gorąco do wzięcia aktywnego udziału - czekamy na propozycje tematów do dyskusji lub może prezentacji? Pozdrawiamy [[User:Ankry|Ankry]] [[User:Bonvol|Bonvol]] [[User:Draco flavus|Draco flavus]]
[[wikipedia:de:Fraktur (Schrift)#Schreib- und Lesehilfe]]
: A co z przetwarzaniem tzw. wrażliwych danych osobowych? [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 18:29, 17 cze 2021 (CEST)
== Ad:Zaczarowana Krynica ==
;[https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Zaczarowana_Krynica&type=revision&diff=2795798&oldid=2747467#bodyContent Ad:Zaczarowana Krynica]
Dzień dobry. Dziękuję za korektę. Mam jednak pytanie, czy nie lepiej zostawić przekierowania pod poprzednią nazwą? Bo obecnie pozostały [https://pl.wikisource.org/wiki/Specjalna:Linkuj%C4%85ce/Zaczarowana_krynica zerwane przekierowania]. Chyba, że na Wikiźródłach jest taka praktyka. [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 11:39, 17 cze 2021 (CEST)
: {{załatwione}}
: A tak w ogóle, chyba to był żart z tą praktyką na Wikiźródłach? :D[[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 18:27, 17 cze 2021 (CEST)
:: Dzień dobry! Dziękuję! Nie, to nie był żart. Jestem tu stosunkowo nowy, a jednocześnie pracuję równolegle na ukraińskich wikiźródłach i tam jest wszystko inaczej więc gubię się w zwyczajach na poszczególnych projektach. Wolę zapytać, żeby się upewnić. [[Wikiskryba:Mahnka|Mahnka]] ([[Dyskusja wikiskryby:Mahnka|dyskusja]]) 04:12, 18 cze 2021 (CEST)
: Miałem po prostu, nie zmieniając linków na dwóch stronach dyskusji, głupie założenie, że to tylko dyskusje, pewnie już zamknięte. A jednak są pewnie osoby, które dokształcają się, czytając stare dyskusje i chcą wiedzieć, o co w nich chodzi. Oczywiście nie myślałem, że "żartujesz" sobie ze mnie, tylko humorystycznie zastanawiasz się nad tym, dlaczego praktyka, która jest uznana za właściwą nie tylko na projektach Wiki, w tym projekcie miałaby nie być przestrzegana ;) [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 17:24, 19 cze 2021 (CEST)
== Źródłosłów 2021 ==
Drodzy Wikiskryby!
Po dwuletniej przerwie postanowiliśmy wrócić do formuły wspólnego spotkania wikiskrybów i wikisłownikarzy - Źródłosłowu, organizowanego pod auspicjami Wikimedia Polska. Jeśli oficjalne ograniczenia dotyczące organizowania spotkań oraz warunki epidemiczne na to pozwolą, Źródłosłów odbędzie się zamiast wcześniej zapowiadanego prywatnego spotkania wikiskrybów, w dniach 10-12 września br. w Warszawie. Zarezerwujcie sobie ten termin w Waszym kalendarzu. Więcej informacji wkrótce.
[[User:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 00:39, 3 lip 2021 (CEST)
== Bal u starego Joska ==
Cześć! Co musiałbym podać, źródło drukowane? [[Wikiskryba:Ejdzej|Ejdzej]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ejdzej|dyskusja]]) 19:02, 3 sie 2021 (CEST)
: Skany. A korygowanie tekstu "ze słuchu" jest niedopuszczalne. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 09:33, 7 sie 2021 (CEST)
:: {{Ping|Ejdzej}} Niekoniecznie skany. Wydaje mi się, że [https://katalogi.bn.org.pl/discovery/fulldisplay?docid=alma9910830718805606&context=L&vid=48OMNIS_NLOP:48OMNIS_NLOP to] mogłoby być żródłem (tekst jest PD, choć skany, jak i muzyka - nie). [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 10:57, 7 sie 2021 (CEST)
== Koran II ==
Hej, po blisko roku wracam do tematu.
W [[Wikiskryba:Draco flavus/brudnopis92]] napisałem, jak bym widział przeróbkę ''Koranu (księgi świętej muzułmanów'' czyli części ''Koranu (wyd. Nowolecki)''. Zajrzyj proszę w wolnej chwili; jeśli masz uwagi, chętnie się zapoznam.
Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 09:45, 7 sie 2021 (CEST)
== Dumas - Dwadzieścia lat później ==
Cześć! Natknąłem się w [https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Dumas_-_Dwadzie%C5%9Bcia_lat_p%C3%B3%C5%BAniej tej kategorii] na 3 pliki (Twój upload). Z pliku djvu korzysta książka. Dwa pdf-y nie są wykorzystane, ale mają powiązania na WikiData, stąd moja prośba abyś to zmienił odpowiednio. Później jeszcze trzeba zgłosić do skasowania strony utworzone i chyba osierocone z tych pdf-ów. Ale sprawdź i potwierdź to jeszcze, abym się nie zapędził. Pozdrawiam, [[Wikiskryba:Seboloidus|Seboloidus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Seboloidus|dyskusja]]) 20:00, 16 paź 2021 (CEST)
: {{załatwione}}, do tych stron osieroconych nie odwołuje się żadna strona na WIkiźródłach, więc mogą być usunięte. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 22:58, 16 paź 2021 (CEST)
== [[Księga duchów]] ==
{{tab}}Kurczę, Matlin... wróciłam w październiku do edytowania 'Księgi duchów' i Twoja nagła ingerencja w to, co już zrobiłam, burząca moją koncepcję konstrukcji tej książki, wytrąciła mnie trochę z równowagi ://<br>
{{tab}}Wiem, że sama się nieraz komuś wcinam z edycjami, toteż przyjmuję Twoje edycje na klatę, trudno, niech już zostaną, ale proszę, nie rób mi tego więcej, póki jestem w trakcie. To bardzo zniechęca do dalszego przepisywania, dopiero teraz to widzę i być może potrzebna mi była taka nauczka ;))<br>
{{tab}}Trzymaj się ciepło :) [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 17:55, 1 lis 2021 (CET)
: Tak, przyjmuję "na klatę" to, o czym napisałaś, jednak ta koncepcja, o ile miałaś jej trzymać się w dalszych częściach książki, jest rażąco błędna, i to nawet pomijając osobiste preferencje wikiskrybów (bo akceptuję to, [kiedyś co prawda nie - mój błąd] że można szablony wypełniać w różny sposób, najważniejsze jest, żeby dało się czytać książkę).
: Chodzi o to, że parametr ''pochodzenie'' w {{s|Dane tekstu}} używany jest wówczas, gdy mamy do czynienia z publikacją zbiorową (zbiór opowiadań, antologie, itp.) bądź rozdziałem odstającym od pozostałych (np. przedmowa tłumacza, dodatek, nie będący treścią utworu itp.). Toteż jeżeli bierzemy pod uwagę rozdział jakiegoś utworu - w tym przypadku dzieła ''Księga duchów'' - powinniśmy uzupełniać parametry typu ''tytuł'', ''rozdział'', ''część''. Niektórzy robią w obrębie pola ''tytuł'' bardziej rozbudowany opis, np. <code><nowiki>[[Księga duchów]] <br> [[Księga duchów/Tom I|Tom I]] </nowiki></code>.
: To, co ja wprowadziłem, może powodować pewne problemy, bo w [[Księga duchów/Wiadomość wstępna o duchownictwie]] mamy numerowane rzymskimi cyframi ''rozdziały'', a oprócz tego w zasadniczej treści dzieła ''rozdziały'', np. [[Księga duchów/Księga pierwsza/Rozdział I]]. Można ewentualnie temu zaradzić przez tryk z poprzedniego akapitu.
: Ostatnio mniej działam na Wikiźródłach, dlatego to, że akurat ''poprawiłem'' indeks, nad którym Ty pracujesz, jest przypadkowe. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 19:08, 1 lis 2021 (CET)
* Nie o to chodzi... 'Wiadomość wstępna o duchownictwie' nie jest zasadniczo częścią 'Księgi duchów', tylko tak jakby osobną publikacją... Ze względu na tematykę sprawa jest delikatna ;) O ile 'Księga duchów' jako całość stanowi zapis tego, co Kardec 'usłyszał' w czasie seansów, o tyle 'Wiadomość wstępna' w odróżnieniu od reszty, jest jego dziełem, niejako esencją jego poglądów po wszystkich tych wydarzeniach. Wg Kardeca autorami 'Księgi duchów' są duchy, natomiast autorem "Wiadomości wstępnej" jest on sam. Zastanawiałam się nawet, czy nie dać tutaj tytułu pierwszorzędowego... [[Wikiskryba:Wieralee|Wieralee]] ([[Dyskusja wikiskryby:Wieralee|dyskusja]]) 19:25, 1 lis 2021 (CET)
== Bohaterowie Grecji ==
Hej, Matlin, poradzisz coś na to [https://pl.wikisource.org/w/index.php?title=Indeks%3ABohaterowie_Grecji_%28Yemeniz%29&type=revision&diff=3043263&oldid=2249514 nieostre skany] ? [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 18:47, 15 lut 2022 (CET)
:Dzięki za podmiany skanów :) Jeszcze tylko strona 30b i 30c, skan 30c powinien być 30b, a 30b jest nadal nieczytelny. Jakbyś mógł zerknąć na to byłabym bardzo wdzięczna [[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 23:48, 16 lut 2022 (CET)
: Tak, przyciąłem także ten skan, gdzie są przypisy z innego tekstu. Jest już chyba w porządku. [[Wikiskryba:Matlin|Matlin]] ([[Dyskusja wikiskryby:Matlin|dyskusja]]) 12:14, 17 lut 2022 (CET)
::Dzięki pięknie :) [[Wikiskryba:Joanna Le|Joanna Le]] ([[Dyskusja wikiskryby:Joanna Le|dyskusja]]) 18:42, 17 lut 2022 (CET)
== kropka na końcu ==
Nie tworzymy stron na wiki o nazwie kończącej się kropką. W każdym razie unikamy takich nazw jak ognia. Ze wzgledu na zewnętrzne wyszukiwarki, które z jakiegoś powodu deprecjonują takie strony. [[Wikiskryba:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 19:38, 6 mar 2022 (CET)
== Internetowy słownik biograficzny artystów scen polskich ==
Hi, looks like you imported https://mix-n-match.toolforge.org/#/catalog/5302 and thank you for that!
Unfortunately, there are some issues with that import. Birth/death place needs to be a Qid not a freetext (like "Baku"). I have moved these to a separate table as to not just delete them, but they are not usable immediately.
Also, birth/death dates are treated in a special way and should not go into the P569/P570 annotation. I will change that for you. If you want to import other catalogs, maybe chat with me first if you are unsure about how to do it. Thanks! --[[Wikiskryba:Magnus Manske|Magnus Manske]] ([[Dyskusja wikiskryby:Magnus Manske|dyskusja]]) 17:33, 4 sie 2022 (CEST)
lw1g41mjihf4s6y6q1n838c56c1gao1
Szablon:IndexPages/Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf
10
828946
3145172
3137435
2022-08-04T16:02:02Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>478</pc><q4>0</q4><q3>1</q3><q2>0</q2><q1>280</q1><q0>14</q0>
4ek4hvz3dvqrkenqgkc69lprz6cijlj
3145178
3145172
2022-08-04T17:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>478</pc><q4>0</q4><q3>1</q3><q2>0</q2><q1>283</q1><q0>14</q0>
rsu7sg8zt5ocwwqoqq8urf7rz2zu5qa
Dyskusja indeksu:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/OCR
103
842663
3145471
3143874
2022-08-05T09:53:47Z
Fallaner
12005
-4
wikitext
text/x-wiki
== Przybornik ==
<poem>
<nowiki>
{{f*|''(?)''|w=85%}}
{{f*|''(!)''|w=85%}}
{{f*|''[s]''|w=85%}}
{{f*|''(są)''|w=85%}}
{{c|III.}}
{{f*|A|w=250%|h=normal}}
{{Separator graficzny|80px|Plik:PL Biblia Krolowej Zofii P093 extracted image.jpg|przed=2em|po=1em}}
<math>||</math><ref name="K23" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 23</ref>
<div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
<references/>
<math>||</math><br>
{{c|Tu brak cztérech kart wydartych.|w=85%}}
{{c|(V, 14)<ref name="K25" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 25</ref>}}
<math> \text{𝔊𝔯𝔞𝔫𝔞𝔱} \overset \text{..} \text{𝔞} \text{𝔭𝔣𝔢𝔩}</math>
</nowiki>
</poem>
{{c|DEUTERONOMIUM.|w=250%|przed=1em|po=0.3em}}
{{c|I.}}
[[Plik:Bianco.gif|left|50px]]
== Tekst Biblii ==
reyskego, ienze przebiwal w Ezebon, y Og, króla Bazanskego, ienze bidlil w Asserot a w Edray za Iordanem w zemi Moabske*. Y pocznye Moyzes vi- kladacz zakon y mov‘ez: Pan bog nasz movil iest k nam na górze Oreb rzek{{ø}}cz: Dosicz macze, zescze na teyto górze przebiwali. wroczcze sy{{ø}}, a poydz- cze ku górze Amoreyskey y k gyne- mu, ktoresto gey bliska s{{ø}} pola, yku go |ram y k nissim myesczom przeciw poludnyu, podle brzegu morskye- go, w zemi kananeiskey od Liban{{ø}}* asz do rzeky wyelikey Eufratem Tocz, rzecze, oddałem wam zemy{{ø}}. wnidze- cze a odzerzicze y{{ø}}, nad ktor{{ø}}sto przi- sy{{ø}}gl bog otczom wasim, Abramovi, Izaakovi a Iakubovi, abi y{{ø}}' dal gim y semyeny{{ø}}* gich po nich. Movilem wam w on czasz, ze nye mog{{ø}} sam snyescz was. bo pan bog wasz ros- mnozil iest was, y gescze dzysz, iako gwyast wyele na nyebye. Pan bog otczow waszich przlda k tey kczbye wyele tysyęczow, a pożegna wam, iako est movil. Nye mog{{ø}} sam waszich potrzeb snyescz, y brzemyon, y kar- cenya. Wydaycze z was m{{ø}}ze m{{ø}}dre y umyale, y ktorich przebywanye iest doswyatczone w pokolenyach waszich. Acz ge ustawy{{ø}} wam kxy{{ø}}z{{ø}}ti. Tedisce odpowyedzeH mnye: Dobra iest rzecz, ktor{{ø}}sz chczes ucinicz. Y wzó- lem z pokolenya wasze* m{{ø}}ze m{{ø}}dre y slache-aie, y ustavillem* ge kxy{{ø}}z{{ø}}ti, tribuni, y setniki, py{{ø}}czdzesniki, y dzesy{{ø}}tniki, ktorzisto by nauczik was wszemu. Y przikazalem gim rzek{{ø}}cz:
Sluchaycze gich, a czso sprawyedliwe- go b{{ø}}dze, sodzioze*! lecz myesczanin iest on, lecz przichodzen. i\yżadnemu rosdzal nye b{{ø}}dze myedzi osobami s{{ø}}szetnimi, takesz małego, iako wyelikyego przesliscze, ani przymyecze czyeykoli osoby, bo syyd bozi iest. A iestli czso nyesnadne sy{{ø}} wam usrzi, wznyescze ku mnye, a ya vislucham was. Y przikazalem wszitko, cosz uei- nycz macze. A rusziwszi sy{{ø}} z Oreb, przeslism przes puscz{{ø}} okropn{{ø}} y przes wyekk{{ø}}, ktor{{ø}}scze vidzek po drodze gori Amorreyskyego, iakosz przikazal pan bog nas wam. A gdiszcze przisk do Kadesbame, rzekllem wam: Prziskscze ku górze Amorreyskego, ktor{{ø}}sto pan bog wasz da wam. Spatrzi zemy{{ø}}, ktor{{ø}}to pan bog twoy da tobye, wnidzi a odzerzi y{{ø}}, iako pan bog nasz movil iest otczom twym. Nye raczcze sy{{ø}}strachowacz any czego bacz! Y przist{{ø}}pikscze ku mnye wszitczi, a rzekkscze: Wyslem m{{ø}}ze, ktorzisz o- gl{{ø}}day{{ø}} zemy{{ø}} y wskaz{{ø}}, kior{{ø}} drog{{ø}} mogkbichom wnidz, y przes która myasta gydz. A gdisz mi sy{{ø}} rzecz ulubiła, vislalem was dwa nascze mó- zow, iednosiaynyck ) z pokolenya waszego. Ktorzis gdisz sly y wessli na go(r)y, i przisk s{{ø}} az do padołu gron- nego, 7 ogl{{ø}}dali zemy). A wz{{ø}}wszi owoczow zemye tey, aby ukazali opwi- toscz: y przinyesk k nim2) y powye- dzcli: Dobra iest zemy{{ø}}, ktorószto pan bog wasz da wam. A nye chczeiisce wnidz, ale nye wyerziliscze k rzeczi
') Singulos. 2) Zamiast: nam, pomyłka.
pana boga naszego, szemraliscze w stanyech waszich, y rzeklisce: Nyenavi- dzi nas bog, a przeto viwyodl nas z zemye Egypskey, aby nas dal w r{{ø}}cze Amorreyskyego, yszbi sgladzil nas.
^ Gdze wnidzem? Poslowye s{{ø}} sercza nasza srzesili rzek{{ø}}cz: Przewyelika wyelikocz* iest, a nasz wsrostu wy{{ø}}cz- szy. myasta wyelika, murowana eze do nyeba. syny Enachovi vidzelismi tam. Y rzekłem wam: Nye 1{{ø}}kaycze sy{{ø}}, ani sy{{ø}} boycze gich. bo pan bog iest, ienze boyowacz b{{ø}}dze za nami a ienze iest wódz nasz, iakos iest ucinil w Egipczé, geszto wszitczi widzeli. Y na puści (toscze sami vydzeli) nyosl* czebye pan bog twoy, iako czlowyek o b i k 1 noszycz syna swego małego, po wszitkey drodze, po ktorescze chodzili, az doy{{ø}}dsce nye przisli na toto myescze. A wszak scze nye wyerzili panu bogu naszemu, genze wasz przechodził na drodze, y zastawyal iest myescze, na nyemze scze stany rosbiyak. w nocy ukazowal wam drog{{ø}} ognyem, a w7ye dnye slupem oblokowim. A gdisz usliszal pan glos rzeczi waszich: ros- gnyewaw sy{{ø}}, przisz{{ø}}gl iest y rzeki: Nye usrzi zadni z ludu porodzenya tegoto psotnego, zemye dobrey, ktor{{ø}} pod przisy{{ø}}g{{ø}} bil zaślubił otczom wa- szim dacz, kromye Kalefa, syna Ge- fone. bo ten usrzi y{{ø}}. A dam gemu zemy{{ø}}», ktor{{ø}}sz iest zchodzil, y synom gego, bo iest naśladował pana. A nye dziwne rosgnyewanye me na lud, gdisz iest y na my{{ø}} sy{{ø}} rosgnyewal prze was pan, rzek{{ø}}cz: Ani ty wnidzes tam’*,
ale Iozue, syn Nunow, sługa twoy, ten wnidz e za cz{{ø}}. Tego upomynay y u- czwirdzi, acz on zemy{{ø}} losem rosdzeli Israelovi. Maludczi vaszy, o nichzescze rzekli, ze y{{ø}}cy biliby wyedzeni, y synowye, ktorzis dzysz dobrzi y zli nye- wy edz{{ø}}ci dalekosci'), oni wnid{{ø}}, a gim dam zemy{{ø}}, y b{{ø}}d{{ø}} y{{ø}} dzerzecz. Ale vy wrocicze sy{{ø}} y otydzecze na pu- scz{{ø}} po drodze morza czirwonego. Y odpowyedzeliscze mnye: Sgrzeszilismi przecziw panu, waiidzem a boyowacz b{{ø}}dzem, iakosz nam przikazal pan bog nasz. A gdisz obleczeni w odze- nye2), pospyeszakscze ku boyu na gor{{ø}} : y powyedzal mi pan: Rzeczi k nim: Nye wchotcze ani boyuycze, bo nye iestem s wami. biscze nye padli przed waszimi nyeprziyaczelmi. Movil em wam, a nye posluchakscze. ale przecziwyw* sy{{ø}} przikazanyu bożemu, nad{{ø}}wszi sy{{ø}} pich{{ø}}, wyeskscze* na gor{{ø}}. A tak viszedl Amorreyski, ienze bidlyl na górach, a na potkanye drogy wyszedł, prze naśladował iest wrasz, iakos sy{{ø}} obikli pcz{{ø}}h* roy Czy (roici). a bil was s Seyr az do Horma. A gdi- szcze sy{{ø}} wroczili, plakaliscze przed panem, a nye visluchal wasz, ani głosu w(a)szemu chczal przistacz. Przetosscze sedzeli w Kadesbame przes wyele cza- szow.
cam II.
A russziwsy sy{{ø}} ott{{ø}}d, przislismi na puscz{{ø}}, ktorasz wyedze ku morzu cir- wonemu, iakos mi rzeki pan. ' y ob-
') b&iii ac mdli ignorant distantiam. 2) instructi armts.
cbodzikeim gor{{ø}} Seyr dlugy czasz. Y rzeki iest pan ku mnye: Dosycz macze obchodzicz gore t{{ø}}. gydzcze przecziw polnoczney stronye, a ludu przi- kasz rzek{{ø}}cz: Poydzecze przes myedze bratow waszich, synow Ezau, kto- rzisz przebywayp na Seyr, a 1{{ø}}kn{{ø}} sy{{ø}} was. Obesrzicze przeto pilnye, abyscze sy{{ø}} nye ruszali przecziw gim. bo ani dam wam z zemye gieh, czsoby nogp st{{ø}}piez mogl ieden niżę dr im* st{{ø}}- pyeniin'). bo k gimyenyu Ezau dałem gor{{ø}} Seyr. Pokarmi cupicze w7 nich za pyeny{{ø}}dze, y bódzecze gescz, a wodo kupyon{{ø}} b{{ø}}dzecze pycz. Pan bog pożegnał tobye we wszem usilu r{{ø}}- ku twu. Znal iest drog{{ø}} tw{{ø}}, kaco przey- dzecze puscz{{ø}} t{{ø}}to wyelyk{{ø}}, za czterdzesci lat myeskay{{ø}}cz s tob{{ø}} pan bog twoy, a nyczego tobye nyedr,stawało. A gdisz min{{ø}}li bracz{{ø}} nass{{ø}}, syny E- zau, ktorzis przebiway{{ø}} na Sey r, przes drog{{ø}} poln{{ø}} z Elatha a z Syongabera przisiism na drog{{ø}}, która wyedze na puscz{{ø}}- Moabisk{{ø}}. Y rzeki iest pan ku mnye: Nye boyuy przecziw Moab- skim, ani vichadzay przecziw gim w boyu. bo nye dam tobye nyczego y z zemye gich, bo synom Lotovim oddałem ku gymyenyu. Bo pi wi s{{ø}} bili bidliczele gey lud wyeliki a moczny, a tak wysoki, ako z Enachowa korze- nya, iako obrzymowye domnyemani s{{ø}} bili, aby byli równi synom Enachovim. Przetos Moabski naziwa ge Emym. Bo na Seyr pirwey przebiwali Horreysci. Po nichzeto, gdisz s{{ø}} vignali a zagla-
*) Nie ma tego w Wulg.
dzili, przebiwali s{{ø}} synowye Ezan, iakosz iest ucinil Israel w zemi gymyenya swego, ktorosz dal iest gemu pan. Przeto powstawszi, abichcm przęśli potok Zareth, przislissmi k nyemu. Ale czasz, w nyemzesmi bil: chodzili s Ka- desbame az do prziscza potoka Zareth, osm a trzidzesci laat bilo. doy{{ø}} dze iest nye sgin{{ø}}1 sbor wszistek Iuda boyuy{{ø}}- czego s stanów, iakosz zaprzisy{{ø}}gl pan. Ktoregos r{{ø}}ka bila przecziw gim, abi sgin{{ø}}li s posrzodku stanów. A gdisz s{{ø}} wszitczi upadli boyownici, movil iest pan ku mnye rzek{{ø}}cz: Ty przedzes myedze dzysz moabske, myasto gimye- nyem Bar*, a prziblizisz sy{{ø}} w s{{ø}}syed- stwye synow Amonowych. Wistrzegay sy{{ø}}, aby nye boy owal przecziw gim, ani ruszay sy{{ø}} ku boyu. Bo nye dam tobye zemye synow Amonowich, ize synom Lotovim dałem y{{ø}} k gimyenyu. Zemya obrzimow7 raszwana iest, a w nyey nyegdi przebiwali s{{ø}} obrzimowye, ktorosz') Amonisoi w7eswak Zonim*. Lud wyeliki a mnogy, awysokey długości, ako Enachow, ktoristo sgladzil pan przed gich oblicim, a kazał gim bi- dlicz myasto gich. Iakosz byl 1 uci- 76 nil pan synom Ezau, ktorzisto bidhli w Seyr, zgladziw Horreyske, a zemye gych poddaw gim, gesto bidlily az do Sowa d2). A Ew eyske, ktorzisto bi- dlili w Asserim az do Gazy, Kapadocz- scy wignali s{{ø}} ge. Ktorzisz wiszedwsz; s Kapadocye, składzik s{{ø}} ge y by dli1-
’) Miało być: któreź. a) Widoczne balamuctwa—nie tłumacza, ale przepisy wacza! Mialn być: gdzieżro bydlili aż dotąd.
s{{ø}} myasto gich. Wstancze, a przeczcze potook* Amon. Owa, dałem w r{{ø}}k{{ø}} tw{{ø}} Seona, krola Ezebona Amorreyskego, y zemy{{ø}} gego. poczny y{{ø}} myecz, a ucziin przeciw gemu boy. Dzysz po- cznyesz pusczacz strach y groz{{ø}} tw{{ø}} na ludzi, ktorzisz przebiway{{ø}} pod wszitkim nyebem, abi usliszawszi gymy{{ø}} twe, sl{{ø}}kli sy{{ø}}. lako zony* rodz{{ø}}cze dzatki, s r z o s n {{ø}} sy{{ø}}, a w boleści za- dzirzenya b{{ø}}d{{ø}}. Przetoszem poslal po- sly s puscze Kademoth k Seonovi, krolovi Ezebońskému (!) w slowyech po- koynych rzek{{ø}}cz: Przedzem przes tw{{ø}} zemy{{ø}} gosczinczem, nye sclanyay{{ø}}cz sy{{ø}} ani na prawicz{{ø}} ani na lewicz{{ø}}. Pokarm za kupidlo przeday nam, abi- chom gedk, a wod{{ø}} za pyeuy{{ø}}dze day nam, a tak b{{ø}}dzem pycz. Iedno nam przepuscz przecz, iako s{{ø}} ucinili synowye Ezau, ktoriszto bidli w Seyr, a Moabsci, gesto bidl{{ø}} w Har. doy{{ø}}d nye przidzem do Iordana, a wnidzem do zemye, ktor{{ø}}szto pan bog nasz da nam. Y nye chczal (!) iest Seon, krol Ezebonski, dacz nam przecz, bo za- twardzil pan bog duch gego y uczwir- dzil sercze gego, tak aby dan byl w r{{ø}}cze twoy (twoi), iakos nynye vidzysz. Y rzeki iest bog ku mnye: Owa, po- cz{{ø}}lem tobye poddawacz Seona y ze- my{{ø}} gego. poczni dzerzecz y{{ø}}. Y vi- sedl iest w podkanye drogy Seon krol ze wszim ludem (U swim ku boyu w Gesa. Y poddał gy nam pan bog nasz, abichom gy zabili y syny gego se wssim ludem gego. Y wszitki* myasta gego w on czasz dobiliśmy, zabiwszi wszitki
bidliczele gich, m{{ø}}ze y dzeczi y zoni*. Nye ostavilissmi w nich niz{{ø}}dnego* zi- wego, kromye dobitca, ktori na dzal prziszedl plonnikom, y plon’) myesczki, ktoregossmi dobih odAroer myasta, ktoresz iest na brzedze po- toka myasteczka Amon, ktoresto w dole lezi, asz do Galaad. A nye bila iest wyesz ani myasto, gestoby uczeklo na- szich r{{ø}}ku. Wszitki poddał iest nam pan bog nasz. Przes zemye Amoni- czkich synow, ku nyeyzessmi nye przi- st{{ø}}pik, y ku wszemu, czosz przilezi ku potoku Gebok, y k myastom gomim y ku wszitkim bidliczelom, od ktorich- zeto nam zapowyedzal pan bog nasz.
capitulum III.
Tako wrocziwszi sy{{ø}}, sesHssmi pospołu do Bazan. Y wiszedl iest Og, krolBazanski, w posrzacenye nam s ludem swim ku boyowanyu do Edray.
Y rzeki iest pan ku mnye: Nye boy sy{{ø}} gego, bo w r{{ø}}cze twe poddan iest ze wsim ludem swim y zemy{{ø}} sw{{ø}}. Y ucinis gemu, takos* ucinil Seonovi, krolovi Amoreyskemu, ienze bidkl w E- zebon. Przeto j poddał iest pan bog nasz w r{{ø}}cze nasse Og, krola Bazan- skego, y wszistek lud gego. Y pobi- kssmi ge az do sgubyenya, z o p u s c i- w s z i wszitka myasta gego iednego czasu. Nye bilo myasto, gesto by nasz uczeklo. seczdzesy{{ø}}t myast y wszitko krolewstwo Argob krola Og w Bazan.
Y wszitka myasta byk omurowane mur
‘) Zamiast: plonu... (spolia).
ini przewasokimi y wyerzeyami y zaworami, kromye myast przes kcz- bi, któreś nye myaly murów. Y zagla- dzdissmi ge, iakosmi ucinik byly Seonovi krolovi Ezebonskemu, zatracziwszi wszitki myasta, m{{ø}}ze y mlodźonki') y zóni*. Ale dobitek y plon mye(s)czki rostargn{{ø}}lissmi. Y oddalismi*) w tem czase zemy z r{{ø}}ku dwu krolu Amor- reyskich, ktorasta bila za Iordanem, od potoka Arnon az do gori Ermon, ktor{{ø}}sz Sydoniczczi Sarion wziwayy, a Amorreysci Sanyr. wszelka myasta, gesto s{{ø}} ustawyoua na rowni, y wszitka zemy{{ø}} Galaadska y Bazanska az do feelchi a Edray, myast krola w Bazan. Bo kroi Bazanski i eden byl ostał z ko- rzenya obrzimowego, y ukazowano iest loże gego zelaszne, ktoresto iest w Ra- bath synow Amonskych, dzewy{{ø}}cz lokyet may{{ø}}cze na dluz{{ø}}, a cztirzi na syrz{{ø}}, myari lokyetney m{{ø}}skey r{{ø}}ki. Y wladalismi w tem czasze zemy{{ø}} gego od Aroer, ktores iest na brzedze potoka Arnon, az do posrzedney strony góry Galaadskey. Y myasta onego dalem Rubenuvi a Gadovi. Ale gyn{{ø}} czascz* Galaadsko y wszitk{{ø}} zemy{{ø}} Ba- zansk{{ø}} krolewstwa Og oddałem pol po- kolenyu Manassovu, y wszitki krage Argob. Wszitka Bazan wezwana zemy{{ø}}* obrzimska. Iair, syn Manassow, dzerzal wszistek kray Argob az do zemye Gessury y Matatovich. Y weszwa- na z gimvenya swegoJ) Bazan: Avo- tyayr, wyeś* to iest Ia Ir az do niney- szego dnya. Ale Machirowi dalem Ga-
'■ Młodzianki! (parvulos). a) Wulg. tulimus. J) Jego!
laad. A poko)e)nyu Rubenowu y Ga- dowu dalem zemy{{ø}} Galaadsk{{ø}} az do potoka Arnon, a* pol potoka, y kra- yow az do potoka Geboc, ktoris iest myedza synow Amonskich, y sirokoscz pusczey, y Iordan, y myedze Cenereth az do morza puscznego, ktores iest przeslone, s korzenya gori Falga ku zachodu*) slunecznemu. Y przekazałem wam w ten czasz a rzeki: Pan bog wasz dal wam zemy{{ø}} toto k dzedzi- cztwu. wyprąwreze sy{{ø}} przed swe bra- cz{{ø}}, gidzicze przed synmi Israelskimi wszitczi m{{ø}}zowye moczni, przes zon, y przes miodzonkow, y przes dobitka. Bo uznałem, ze macze wy{{ø}}czey baranowr. Ty w myesczech oslan{{ø}}, kl o- res oddałem wam, dokodze odpoczi- n {{ø}} c z i nye da pan braczi waszey, iakos iest wam dal, aby om takyesz o- dzerzel zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sz dal iest gim za Iordanem. Tedi sy{{ø}} nawroczi geden, iako drugy, na swe gymyenye, ktorezem wam oddal. A w ten czasz... 11
Tu braknie 10 ka.t wydartych.
(XVII, 16).
... ktoriszto czini zle w vidzenyu pana Ti boga twego, przest{{ø}}puy{{ø}}cz gego przikazanye, a gid{{ø}}czi sluzicz czudzim bogom, gim sy{{ø}} klanyayoczy, tocz iest slunczu y myeszoczu y vrszemu spo- sobyenyu nyebyeskemu, gesto nye iest przikazano. Y biłoby to tobye zwya- stowano, y usliszalby, y pytałby na to pilnye, a gdiszby nalasl prawdo, ze ganyebnoscz taka stała syo v Israelu:
*) Orientem vWulg.). Całe to zdanie zwikłnł ten, co je przekładał.
viwyedzesz m{{ø}}za y zon{{ø}}, ktorzisz s{{ø}} tak{{ø}} nyegodn{{ø}} rzecz uczinili, ku wrotom myasta twego, y b{{ø}}d{{ø}} kamyenim obrzuczeni. O (d) ust dwu swyatku, albo trzech, sginye ktosz ma zabit bycz. Ny zadni nye b{{ø}}dze zabyt, gdisz geden przecziw gemu swyadzeczstwo movi. R{{ø}}ka swyatkowa napirwey zabye gy, a r{{ø}}cze ginego 1’uda* napossledzey nań (!) b{{ø}}d{{ø}}, aby odnosi zloscz s po- srzotku twego. Pakk nyepodobni s{{ø}}{{ø}}d a nyeysty przed sob{{ø}} opatrzys, myedzi krwy{{ø}} a krwy{{ø}}, myedzi prz{{ø}} a prz{{ø}}, myedzi tr{{ø}}dowatim a nyetr{{ø}}do- watim*, a s{{ø}}dzego slowa myedzi twi- mi wroti myeny{{ø}}cze sy{{ø}} (są): wstaw, gidzi do myasta, ktores iest viszvo- lil pan bog twoy, a przyd{{ø}}* ku kapłanom duchownego rodu y ku s{{ø}}dzi, genze tego czasu iest, y popytasz sy{{ø}} s nimi. ktorisze iest ukaże') tobye prawd{{ø}} s{{ø}}du. Y uczinis wszistko, czosz tobye powyedz{{ø}} czy, gisto s{{ø}} w myescze, ktores iest vizvolil pan, y naucz{{ø}} cź{{ø}} (!) podle prawa gego, y poydzesz po gych radze, nye pochilay{{ø}}cz sy{{ø}} ani na prawo ani na lewo. Ale ktoby wTspychay{{ø}}, nye chczal posluchacz przikazanya kapalńskyego*, genze w tem czasze sluzi panu bogu twemu, a vidanye* s{{ø}}dowe: umrze ten czlowyek, a odnyeszesz zloscz s posrzotku Isra- hela. Tak wszistek lud* usliszawszi, b{{ø}}d{{ø}} sy{{ø}} baczy /lad), a wy{{ø}}czey ni- zadni nye nadmye sy{{ø}} pych{{ø}}. A gdisz wnidzesz do zemye, ktor{{ø}}sto pan bog da tobye, odzerzisz y{{ø}} a przebiway{{ø}}cz
w nyey, rzeczesz: Usta vim nad sob{{ø}} krola, iakosz gy may{{ø}} nad sob{{ø}} wrszist- czi narodowye w okolę. Tego ustavisz, ktoregosz pan bog twoy visvoly s czisla braczey swey*. Nye b{{ø}}dzesz mocz czlowyeka ginego rodu uczynicz królem, genze by nye bil brat twoy. A gdisz b{{ø}}dze ustawyon: nye rosmnozi sobye kony, a nye nawroczi ludu do Egipta, gyesczow (jeźdźców) liczb{{ø}} s {{ø}} {{ø}} cz (sąc) owszem povisszon. gdisz iest pan przikazal wam, aby nikakey wy{{ø}}czey t{{ø}}{{ø}}sz drog{{ø}} sy{{ø}} nye nawraczali. Nye b{{ø}}d{{ø}}1) myecz wyele zon, aby nye o- sydlily dusse gego, ani srebra y złota, nyesmyernich pyeny{{ø}}dzi brzemyon. A gdisz iusz sy{{ø}}dze na stolczu krolew- stwa swego: popysze sobye deutrono- mium, kxy{{ø}}gy prawa tegoto zbyerze s k1 xy{{ø}}g kaplanniskich* Levi pokolenya, b{{ø}}dze myecz s sob{{ø}}, a w nich c i s c z (czyść) po wszistki dni ziwota swego, y ostrzega y przikazanya gego y slowa gego y duckownick obyczayow, gesto iest w zakonye przikazano. Nye wznyeszesz syercza swego w pick{{ø}} nad sw{{ø}} bracz{{ø}}, ani sy{{ø}} pochili na praw{{ø}} stron{{ø}} ani na lew{{ø}}, aby za dlu- gy czasz krolowal on sam, y synowye gego nad Israhelem.
XVIII.
]\[ ye b{{ø}}d{{ø}} myecz kaplansci* sludzi ko- sczelni y wszistczi s tegosz pokolenya cz{{ø}}sczi w dzedzinye s ginim ludem Israelskim. bo offyeri [yj obyati boże b{{ø}}d{{ø}} gescz. A nicz ginego nye przym{{ø}}
’) Miało być: którzyż ukaź§...
1 Non habebit! W.
s gimyenya braczee swee (), bo sam pan iest dzedziczstwo gich, iakosz gest movil k niim: Toto gest prawo kapłańsko* w ludu y od tich, ktosz* offyemge obyati swe, wolu albo owroz{{ø}} obyatuyocz. Y dadz{{ø}} kapłanom piecze, y dobree pirwey urodi uzitki vinnee y oleyowe, y dzal velni ze wszego strzi- zenya. Bo gego iest viszvolil pan bog twoy ze wszego pokolenya twego, aby stal a slużil ymyenyu pana boga twego, on y synowye na wyeki. A iestli wnidze sługa kosczelni z nyektorego myasta twrego we wszem Israhelu, v nyemze gest przebiwal, a chczalkby sy{{ø}} wroczicz, z{{ø}}day{{ø}} myescza, ktores iest vivzokl* pan: sluzicz b{{ø}}dze v imy{{ø}} pana boga swego, iako wszistczi bracza gego, słudzy kosczolovi, ktorzisto stan{{ø}} tego czasu przed panem. Cz{{ø}}scz pokarmu veszmye t{{ø}}{{ø}}sz, ktor{{ø}}sz y gini, prócz tego czosz sy{{ø}} w gego myescze z oczcziszni (oćccyzny) gemu dostanye. Gdisz vnidzesz do zemye, ktor{{ø}}szto pan bog da tobye, cho- way syo, abi nye naśladował ganye- bnosczi wszistkich tich narodow, aby nye bil u czebye nalezon, genzeby obyatowal syna swego, albo dzewk{{ø}} sw{{ø}} wyod{{ø}}cz przesz ogyen. albo ktos- by czarowników patrzał, viprawyal sny y gusła. Nye bodze cźarownik* ani guszlnik u czebye, ani których1) wyescznikow opytay') ani krzi- vich prorokow, ani sukay') od mar- twiich prawdi. Bo wszego tego nyena- vidzi pan, a prze takye grzechi zagla-
•) Miało być: ani ‘itćiyby... opytał... czukał.
dzi ge M wesczu waszem. Przespyeczni b{{ø}}dzesz a przes pokata;nya s panem bogyem twim. Rodowye czito, ktorich- zeto obdzerzisz zemyo, guslnikow a czarowników sluchay{{ø}}. ale ty od pana boga twego gynako ges ustawyon. Proroka s rodu twego a s braczey twey, yako mnye, wzbudzi tobye pan bog twoy. Tego b{{ø}}dzesz słuchacz, iakosz prosyl na Oreb od pana boga swrego, gdisz sy{{ø}} sebraw we wsem sgroma- dzenyu, movilesz rzek{{ø}}cz: Wy{{ø}}czey nye ussksz{{ø}} głosu pana boga mego, y ognya tegoto przewyely ' kyego nye 78 usrz{{ø}} na wyeki wy{{ø}}czey, abich snad (snąć) nye umarł. Y rzeki iest pan ku mnye: W szitko s{{ø}} dobrze movilp). Proroka wzbudz{{ø}} gim s posrzotku braczey gich, rownego tobye. y wloz{{ø}} słowa ma w usta gego, y b{{ø}}dze movicz k nim wszitko, czosz gemu przikaz{{ø}}. Ale ktcsz slow gego nye b{{ø}}dze chczecz sliszecz, ktores b{{ø}}dze mowicz w ymy{{ø}} me: ya mscziczel b{{ø}}d{{ø}}. Ale prorok, genze wsgar- dzoni, pogorszon s{{ø}}{{ø}}cz, b{{ø}}dze chczecz movicz v imy{{ø}} me, ktoregozem ya gemu nye przikazal aby movil, (ał)bo z ymyenya ginich bogow: zabyt b{{ø}}dze.
A iestlibi ty milcz{{ø}}nim*) pomislenim odpowyedzal: ktorim ubiczagem* mo- g{{ø}} sroz(wTnyecz słowa, ktoregosz gest pan nye mo\il? toto znamyo b{{ø}}dzesz myecz: Czosz gest on prorok z ymye- na bożego prorokował, a to sy{{ø}} nye stało: tego iest pan nye movil. ale s boyaszni2) swego umisla składał gest
0 Miało być: milczącym. ’) W Wulg. „tumore7»*, co wziął za jtwon*,
sobye prorok, przetosz nye b{{ø}}dzesz sy{{ø}} gego bacz.
XIX.
A gdisz zatraczi pan bog twoy na- rodi, gichzeto zemyu tobye podda, a odzerzisz y{{ø}}: b{{ø}}dzesz przebiwacz w myesczfech, gich y w domyech. Trzy myasta vil{{ø}}czisz sobye posrzod zemye, y{{ø}}szto pan bog twoy da tobye ku gi- myenu. Zrównasz pllnye drog{{ø}} zemye, a na trzi drogy rownye wszitk{{ø}} kra- gina* twj tvsdzelisz, aby myal blisko uczecz urazay{{ø}}czi, ienze prze u- rasz pobyegl. To prawo b{{ø}}dze urazę dlnika pobyeglego, gegosz zhvot ma sy{{ø}} zachowacz. Ktosz by zabil bli- snego sw^ego nye chcz{{ø}}, ienzeby s wczora y trzeczego dny~a nizadney nye- navisczi nye myal przecziw gemu, a tak bilo visczono (ui&sczono), ale szedw s nLn do łasza p r o s c z e r{{ø}}bacz dizewr, a w drzew nem. r{{ø}}banyu spadn{{ø}}cz sze- kiva s toporziska, raniłaby przyaczela gego y zabiłaby gy: ten do gednegc s tich myast uczecze, a ziw b{{ø}}dze. aby snad* b 1 i s z n i onego, gegosz iest krew' prze] ana, bolescz{{ø}} s {{ø}} {{ø}} c z rosnyeczon, goniłby1) gego y usczign{{ø}}1, bilaliby dyalsza* droga, zabillibi') duszo gego. ienze nye iest vinyen szmyerczi. albo zadney nyrenav isczi. nye myal przecziw- ko temu, ktori iest zabit, drze wye may{{ø}}cz gnyewr iest nalezonJ). A przeto prz’kazuyo tobye, aby trzy myasta w rownev daly od syebyo rosdzelil.
') Wiało być: aby nie gonił. . a nie zabił... a) Sens ten żle zrozumiany!
Ale gdisz roszirzi pan bog twoy myedze twre, (iakosz iest przisy{{ø}}gl otczom twim, da tobye wszistk{{ø}} zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sz iest gim slubil. ale wszak acz b{{ø}}- dzesz ostrzegacz przikazanya gego, a uczinisz, czosz ya dzysz przikazuye tobye, aby miłował pana boga twego y chodził po drogach po wszitki czaszy): przidasz sobye giną trzy myasta ku pirwszim uczinyonim myastom trzem, a tak gich w cislo liczby po- dwogisz. aby nye bila przelana krew nyeviuna w posrzotku zemye, ktor{{ø}}sz pan bog twroy da tobye k gymyenyu, y nyTe b{{ø}}dzesz \iny~en krwye. A icstli- by kto nyenavidzal blisznego swego, y składa lescz o gego ziwocze, po- wstaw, ranił gy, eszby umarł, a sam by nczekl do gynego*) drzewyey u- ezinyonick myast: posli starosti tego myasta, y viczygn{{ø}} gy s tego myasta uczeklego, y dadzy gy w r{{ø}}k{{ø}} bliszne- go, gegosz krew przelana iest, y umrze. Ani syó nad nim smilugesz, y odnye- sses nyewinn{{ø}} krew z Israela, acz sy{{ø}} dobrze stanye tobye. Nye przeymyesz ani przeuyeszes myedz blisznego swe- g), gesto s{{ø}} virili pirwsay. k gimyenyu twemu, ktoresto pan bog twoy da to- bye w zemi, ktor{{ø}}szto przymyesz ku gimyenyu. Nye stanye geden swy(o)dek przecziw nikomu, ktorisz koli grzech biłby gego albo vina. Ale w usczech dw u albo trzech swyatkowi stanye wszelkye słowo. A iest! stanye sw yadek 1 z i w i przecziw czlowyeku, w y n y {{ø}}
' przest{{ø}}pyenim zapowyedze-
') Jednego z...
nim'): stanyeta oba, gichzeto prza iest, przed panem [w] widzenyu ka- planskem* y s{{ø}}dovem, gesto w tich dnyoch s{{ø}}. A gdisz pilnye wsbaday{{ø}}cz sy{{ø}}, nayd{{ø}} krzivego swyatka, ze przecziw swemu blisznemu powyedzal krziwd{{ø}}: odplaczi gemu, iakosz on blisznemu swemu myenil czinicz, y od- nyeszesz zloscz s posrzotka twego, a gini usliszawszi, mielibi strach, a nika- kyesz smyeliby tegosz ucziuicz. Nye slutugesz sy{{ø}} nad nim, ale dusz{{ø}} za dusz{{ø}}, oko za oko, z{{ø}}b za z{{ø}}b, r{{ø}}k{{ø}} za r{{ø}}k{{ø}}, nog{{ø}} za nog{{ø}} poz{{ø}}day.
XX.
gdisz wnidzesz ku boyu przecziw wrogom swim, a usrzisz gescze y wro- zi y wy{{ø}}czsy{{ø}} wyelikoscz zast{{ø}}pu, nisz ty masz*, twich przecziwnikow: nye 1{{ø}}- kay sy{{ø}} gich. bo pan bog twoi s tob{{ø}} iest, genze cz{{ø}} viwyodl z zemye Egipskey. A gdisz sy{{ø}} prziblizisz ku boyu: stanye kapłan przed zast{{ø}}pem, a tak k ludu mowy{{ø}}: Slisz Tsrahel, dzysz s nyeprziiaczelmi swimi boy wTeszmyesz. nye 1{{ø}}kay sy{{ø}} sercze wasze! ne stra- szcze sy{{ø}}, ani za sy{{ø}} post{{ø}}paycze, ani sy{{ø}} gich boycze. Bo pan bog wasz po- srzod was gest, a za wasz przecziw nyeprzyaczelom wassim boyowracz b{{ø}}- dze, y viswoli wasz ze scodi. A kxy{{ø}}- zóta po wszech zast{{ø}}pyech volacz b{{ø}}- d{{ø}}, ano wszitko w o y s k a sliszi: Ktori iest czlowyek, genze gest udzalal novi dom, a nye poswy{{ø}}czil gego: gi- dzi a wroczi sy{{ø}} do swego domu, aby
snad nye umarł w boyu, a gini czlowyek poswy{{ø}}czilbi gy. Ktori gest czlowyek, genze iest sczepil vinnicza*, a gesscze nye uczinil gey pospolney, z nyezeto by było slusno wszem pozi- wracz: gidzi, WTOCZ sy{{ø}} do domu twe-11 go, aby snad* nye umarł w boyu, a 79 ginibi czlowyek uziwral gego roboty! Ktori gest czlowyek, genze poy{{ø}}1 sobye zon{{ø}}, a gesscze nye opczowal s ny{{ø}}: gidzi, wrocz sy{{ø}} do swego domu, aby snad nye umarł w boyu, a gini czlowyek poy{{ø}}lby y{{ø}}. To rzek{{ø}}, przi- cziny ginę, y b{{ø}}dze mowicz k ludu: Ktori iest czlowyek straszivi a syer- cza straszivego, gidzi a wroczi sy{{ø}} do domu swego, aby nye wstraszil syercz braczee swee, iako sy{{ø}} sam gest strachem urzasl. A gdisz przemilczali1) kxy{{ø}}zóta woyski, dokonay{{ø}}cz sw{{ø}} mow{{ø}}: tedi giich kaszdi zast{{ø}}p swoy ku boyu sposoby. A iestly k myastu przist{{ø}}pisz, chcz{{ø}}cz gego dobicz: na- pirwey poday gemu miru. Przymyeli gy, a odewrze tobye broni; wszistek lud, genze gest w nyem, sbawyon b{{ø}}- dze, a b{{ø}}dze tobye sluzicz w poddanym Pakliby nye chczal s tob{{ø}} w smo- w{{ø}} gycz, a pocznyeli boy s tob{{ø}}: vi- boyugesz ge. A gdisz ge da pan bog twoy pod r{{ø}}k{{ø}} tw{{ø}}: sbygesz wszistko w nyem, czosz b{{ø}}dze płodu samczowego, myeczem, przesz żon* y przes mlodzenczow y wszego dobitka, gesto w myescze gest. Wszistek plon w y o- gensky (icojeński?) rosbitugesz, y b{{ø}}dzesz gescz s łupu nyeprzyaczol
0 Zapewne: zapowiedzią ném = zakazaném.
') Zamilkli, chciał powiedzieć.
twich, ktoresto pan bog twoy podał tobye. Tak uczinisz wszistkim myastom, ktoresto opodal od czebye s{{ø}}, a ta myasta nye s{{ø}}, ktoresz ku gimyenyu przymyesz. Ale w tich myesczeck, ktoresto tobye ku gymyenyu b{{ø}}d{{ø}} dani, owszem nizadnego nye ostavisz ziwo. ale zbiges myeczem, to iest Eteyskyego, Amoreskyego, Kananeyskego, Fe- rezeyskego, Ewayskego a Gebuzey- skego, iakos przikazal tobye pan bog twoy. aby snad nye nauczili czebe czinicz wszey ganyebnosczi, y{{ø}}szto sami czinili bogom swim, y sgrzeszylibiscze w pana boga wasego. Gdisz 1{{ø}}zesz przed my astem dlugyego czasu, a otaro- szowaw* sy{{ø}} przed nim, aby dobił gego: nye po(ś)czinay sczepow, ktorich- ze owocze godz{{ø}} sy{{ø}} gescz, ani sze- kirami około kragini poszekasz, bo drzewo iest, a nye czlowyek, ani możesz przisporzicz cisla boyownikowego. A iestly drzewya nyeplodz{{ø}}czego, a iest plone, a'k ginim potrzebam godne: poszekaw ge, udzalaŚZ proki^oy{{ø}}dze nye dob{{ø}}dzesz myasta, gesto sy{{ø}} tobye przecziwya.
XXI.
j/\. gdisz b{{ø}}dze nalezona m a r c k a czlowyeka zabitego w zemi, ktor{{ø}}sz pan bog da tobye, a b{{ø}}dze nyevyedzano, kto iest vynyen w zabitem: vinid{{ø}}cz wy{{ø}}czszi urodzenim y s{{ø}}dze twoy, y zmyerz{{ø}} od myasta tey marchi wzdal wszistkick myast około, a ktores na- blisse z nich usrze tern?) starszi z myasta wyeszmye* ialovicz{{ø}} s stada,
ktorasz to iest nye cz{{ø}}gn{{ø}}Ja w yarz- mye, ani zemye krogila radlicz{{ø}}. Y wyod{{ø}} y{{ø}} w doi przikry y kamyenisty, ienze iest nigdi nye oran ani naszena przymal, y srzerz{{ø}} w nyey gardło ia- loviczi. A przist{{ø}}py{{ø}}{{ø}}cz kapłani, synowye Levi, ktoreszto gest zwolil pan bog twoy, aby sluzili y blogoslavili ymyenyu gego, ze wszitka rzecz gich slovi sy{{ø}} kona, a wszelk{{ø}} rzecz cist{{ø}} albo nyecist{{ø}} s{{ø}}dzicz may{{ø}}: y przyd{{ø}} wy{{ø}}czszy urodzenim z myasta tego ku zabitemu, y timyy{{ø}} r{{ø}}cze swree nad ialovicz{{ø}}, gesto gest zabita w dole, rze- k{{ø}}{{ø}}cz: R{{ø}}cze nasze nye przelalista krwye teyto, ani oczi vidzali. Miloscziw b{{ø}}dz panye l’udu twemu Israhelskye- mu, gegozesz vikupil, a nye wskladay krwye nyevinney posrod 1’uda twego Israhelskego. Y b{{ø}}dze odnyeszona vina krewna od nich. y b{{ø}}dzesz ty nye- vinyen krwye nyevinney, ktorasz gest przelana, gdisz uczinisz, czosz gest przikazal pan. Gdysz vnidzesz ku boyu przecziw nyeprzyaczelom swym, a podda ge pan bog twoy pod tw*uf r{{ø}}k{{ø}}, a zgimas ge, a usrzysz w liczbye wy{{ø}}- sznyom* zon{{ø}} krasn{{ø}}, gimyesz sy{{ø}} gey milowacz, chcz{{ø}} y{{ø}} sobye za zon{{ø}} myecz: wyedzesz y{{ø}} do domu swego, a ona ogoli sobye kryczycz{{ø}}, a o- strzize paznogcze. a sloz{{ø}}cz rucko, w nyemze iest y{{ø}}ta, szedz{{ø}}cz w domu twemu*, b{{ø}}dze plakacz otcza y macze- rze swey za geden myesy{{ø}}{{ø}}cz, a potem vnidzesz k nyey y b{{ø}}dzesz s ny{{ø}} spacz, bo iest zona twa. A iestli potem nye b{{ø}}dze tobye k mysly: prze-
pusczisz y{{ø}} wolnye, ani gey mocz b{{ø}}- dzesz przedacz za pyeny{{ø}}dze, ani sn{{ø}}- dzicz mocz, genze ges y{{ø}} ponizil. B{{ø}}-r dzek czlowyek myecz dwye zenye, ge- dn{{ø}} mil{{ø}}, a drug{{ø}} nyemil{{ø}}, y urodzi s nyey syny, y billibi syn nyemiley pirworodzenyecz, y chczalby otczecz z b o z e myedzi syni rosdzelicz: nye b{{ø}}- dze mocz uczinicz syna miley pnwo- rodzonim a vissey myecz, niszli syna nyemiley. Ale syna nyemiley przizna pirworodzonim y da gemu ze waszego, czosz ma, dwa dzali. bo tento gest pir- wy s synow gego, a gemu slusze pirworodzenstwa». Gdysz urodzi czlowyek syna nyeposlusnego y nyekarne- go, genze nye posłucha przikazanya o t c z o w a ani maczerzina, a karali s{{ø}}{{ø}}cz, posluchacz wsgardzi: popatwszi gy, prziwyod{{ø}} przed starsze tego myasta ku wrotom sę dz (sądź), y powye k nim: Tento syn nasz nyekarni a nye- poslusni gest, napomynanya naszego sliszecz nye chcze y gardzi, oddal syo iest obżarstwu y nyecistocze y godom, kamyenim gy obrzuczi lud myesczki 80 y umrze. A tak odnyeszecze zloscz s posrzotka waszego, a tak wszistek Israhel usliszaw, wzbogi sy{{ø}}. Gdisz sgrzeszi czlowyek tim. prze gesto srnver- czi b{{ø}}dze os{{ø}}dzon, a obyesson b{{ø}}dze na szibyeniczi: nye ostanye gego mar- cha na drzewye, ale tegosz dnya po- grzebyon b{{ø}}dze. bo przekl{{ø}}{{ø}}t bogem gest wszelki, ktosz viszi na drzewye. a nikakey nye pokalasz zemye swey, ktor{{ø}}sto pan bog twoy da tobye ku gimyenyu.
-/V gdisz usrzisz volu brata twego albo owcz{{ø}} bl{{ø}}dz< eze, nye minyesz gioh, ale nawroczisz bratu twemu. Ale acz nye iest brat twoy, ani gego znasz, wyedzesz ge w dom swoy, y b{{ø}}d{{ø}} u czebye, doy{{ø}}d nye naydze brat twoy y poymye od czebye. Takyesz uczinisz o osie y o ruchu y o w selkey rzeczi brata twego, ktorabi sy{{ø}} straczila, a ty y{{ø}} nalasl. nye omycskaway iaky* ezu- dz{{ø}}. Usrzisli volu albo osia brata twego padwszi'): nye minyesz, ale pod- nyeszesz s nim. Nye oblecze sy{{ø}} zona w rucho m{{ø}}ske, ani mósz uziwacz b{{ø}}- dze rucha zensktgo. bo ganyebno bo- dze przed bogem*, ktoś to ezini Gdisz chodz{{ø}}cz po drodze, naydze-z na zemi albo na drzewye gnyasdo ptaszę, a maczerz gick na ptaszóczech albo na yayczoch naszedz{{ø}}cz{{ø}}: nye weszmyesz gey z gey dzeczmi, ale dasz gey u c z, dzerzy2) gey dzeczi, acz sy{{ø}} dobrze sstanye tobye, a b{{ø}}dzesz ziw za dlugy czasz. Gdisz udzalas ńoyi dom, uczi- nisz mur sirzechr * około, aby nye bila krew przelana w twem domu, a nye b{{ø}}dzesz vinyen, gdisz sy{{ø}} kto p o pełzny e, nagle padnye*. Nye poszeway vinnieze swey ginim szemyenyem, aby szemy{{ø}}, ktoresby szal, y czosz sy{{ø}} rodzi z vinn icze, spolu sy{{ø}} [nie] poswyo- czilo. Nye b{{ø}}dzesz oracz spolu volem y osiem. Nye obleczesz sy{{ø}} w rucho, gesto z velni a ze lnu tkano gest. Strzo- * 36
') Cecidisse. 2) Zmylone. „Sed abire patiens, captos tenens filio*u. Więc uić (ujść), dzierżąc...
36
pki na podolcze (?) ucinisz a na cztirzech w{{ø}}glech plascza swego, w ktorisz sy{{ø}} odzewasz. Gdysz poymye m{{ø}}sz zon{{ø}}, a potem b{{ø}}dze y{{ø}} nyenavidzecz, vimi- slay{{ø}} na ny{{ø}} sromotą* prze ktor{{ø}}sto by gey zbył, viny{{ø}}* y{{ø}} gimyenyem przezlim, a rzek{{ø}}{{ø}}cz: T{{ø}}toczem zon{{ø}} poy{{ø}}{{ø}}l, a wszedw k nyey nye nala- szlem gey pann{{ø}}: poym{{ø}} y{{ø}} oczecz gey y macz, nyos{{ø}}{{ø}}cz s ny{{ø}} znamyona gey panyenstwa k starszim z myasta, giszto ve wroczech s{{ø}} postawiw (?), y powye oczecz: Dzewk{{ø}} m{{ø}} dalem temuto za malzonk{{ø}}, a on gey nyenavidzi, prziklada gey gimy{{ø}} przezle, rzek{{ø}}{{ø}}cz: Nye nalaszlem gey pann{{ø}} s{{ø}}{{ø}}cz. otocz s{{ø}} znamyona panyenstwa gey, dzewky mey. y pokaże rucho przed starsimi z myasta tego. i popadn{{ø}} starsi myasta tego m{{ø}}za, y byczuy{{ø}} gy, a ods{{ø}} dzi gey sto z a wazy srebra, gesto da ot- czu dzewczemu, ktor{{ø}}sto gest gańbil ymyeuyem przezlim na gey dzewstwe w Israhel. y b{{ø}}dze y{{ø}} myecz za malzonk{{ø}}, any b{{ø}}dze gey mocz zbicz po wszitki czaszi ziwota swego. A iestlibi prawda bila, czosz gest ua ny{{ø}} povye- dzal, ze nye gest nalezona dzewka w panyenstwe: virzucz{{ø}} y{{ø}} ze drzvi domu otcza gego a kamyenim y{{ø}} obrzu- cz{{ø}} wyelkoscz myasta tego, y umrze, ze gest uczinila nyecistot{{ø}} w Israhel a sromot{{ø}} w domu otcza swego, y od- nyeses zloscz s posrotku twego. Gdysz by spal m{{ø}}sz s czudz{{ø}} zon{{ø}}: oba społu umrzeta, to gest czudzolosznik y czudzolosznicza. y vinyeszesz zloscz z Israel. Pakli ktori m{{ø}}sz dzewk{{ø}} pann{{ø}}
sobye otda‘), a usrzaw y{{ø}} nyekto z myasta, albo nalezona gest y spal s ny{{ø}}: prziwyedzesz obu ku bronye myescz- key, a kamyenim y{{ø}} obrzuczisz. dzewk{{ø}} przeto, ze gest nye wolała, s{{ø}}{{ø}}cz w myescze. m{{ø}}ze* przeto, ze pogańbil zon{{ø}} swrego blisznego. s vinyeszesz zloscz s posrotku twrego. Ale gdysz na polu naydze mosz dzewk{{ø}}, gesto gest oddana, a popadwr y{{ø}}, lezal s ny{{ø}}: on sam umrze, a dzewka nicz nye b{{ø}}- dze czirpyecz, ani iest vinua smyerczi. bo iako łotr powstawn przecziw bratu swemu, a zabya duszo gego, takyesz y dzewka czirpyala gest. Sama na polu bila. volala, a nizadni nye przispial, ktoby y{{ø}} viszwolil. A iestly m{{ø}}sz naydze dzewk{{ø}} pann{{ø}}, gesto nye ma męża, a popadn{{ø}} y{{ø}} spal s ny{{ø}}, a prza przislaby k s{{ø}}du: da, ktosz spal s ny{{ø}}, otczu dzewczemu py{{ø}}czdzesz{{ø}}{{ø}}t zaważy srebra, a b{{ø}}dze y{{ø}} myecz za malzonk{{ø}}, bo gest y{{ø}} pogańbil, a nye b{{ø}}- dze gey mocz zbycz po wszitki czaszi ziwota swego.
XXIII.
ye poń/)mye m{{ø}}sz zony otcza swego, ani obnazi odzenya gey. Nye wni- dze czisczoni, albo zdawyone łono may{{ø}}cz, albo ody{{ø}}te albo odrza- zane may{{ø}}cz, w kosczol bozi. Nye vni- dze vileganyecz, genze gest [sjspro- sney nyewyasti urodzon, w kosczol bozi az do dzesy{{ø}}tego pokolenya. Amo- niczsci a Moabisci takyes do dzesy{{ø}}- tego pokolenya nye wnidze* w kosczol
') Despondent, Wulg
bozi, esz na wyeki. bo s{{ø}} nye chczeli wasz potkacz s chlebem a s wrod{{ø}} na drodze, gdyszcze visi i z Egipta, a na- y{{ø}}li so przecziw tobye Balaama, syna Beorova, z Mezopotanyey Sirskey, aby cz{{ø}} przekl{{ø}}{{ø}}l. Y nye chczal gest pan bog twoy usliszecz Balaama, a obro- czil kl{{ø}}twa* gego w pozegnanye twe, przeto ze cz{{ø}} miłował. Nye uczinisz sobye s nimi miru, ani g 1 {{ø}} d a y gich dobrego wszitki dni ziwota twego na wyeki. Nye wzgardzisz Ydumeyskim, bo brat twoy gest, ani Egipskim, bosz 81 przichod nyem bil w zemi gego. Ktoś sy{{ø}} urodzi z nich, w trzeczem pokole- nyu waiyd{{ø}} w kosczol bozi. Gdisz vi- nidzesz przecziw wrogom swym w boy, ostrzegay sy{{ø}} ode wszey zley rzeczi. B{{ø}}dzeli myedzi wami czlowyek, gen- zebi nocznim snem bil pokalan: vini- dze s stanów, a nye wroczi sy{{ø}} asz do wyeczora, a umyge sy{{ø}} wodo po slunyecznem* zachodu, y vroczi sy{{ø}} do stanu. B{{ø}}dzesz myecz vichod przed stani, k nyemusz przidzesz prze prziro- dzon{{ø}} przigod{{ø}}, nosz{{ø}}cz kolek na passze. a gdisz sy{{ø}}dzesz, okopasz około czebye, a layna p y e r s c z {{ø}} przikrigesz na tem myesczu, na ktoremzesz o b 1 e t- czon. bo pan bog twoy chodzy po- ssrot stanów, aby cz{{ø}} viprosczil a poddał tobye nyeprzyaczele twre. a twogi stano wye b{{ø}}d{{ø}} swy{{ø}}czi, a ni- zy{{ø}}dni* smród nye pokaże sy{{ø}} v nich. ani cz{{ø}} opuści. Nye vidas panu parob- ka gego, ktorisz k tobye uczecze. a b{{ø}}dze s tob{{ø}} bydlicz w myesczu, ktores sy{{ø}} gemu slubi, w gednem z twich
myast, acz tu odpocziwa, a nye sm{{ø}}cz gego. Nye b{{ø}}dze zla dzewka myedzi dzewkami Israhelskimi, ani nyecisti s synow Israhelskich. Nye b{{ø}}dzesz offyerowacz roboti* swey nyecistoti, ani za- plati psey (psiej) w domu pana boga twego, bo* czosz koli tego iest, genzeto* by slubil. Bo mirzone gest oboge przed panem bogem twim. Nye poziczisz bratu twemu na lif{{ø}} pyeny{{ø}}dzi twych, ani uzitkow, ani zaduey giney rzeczi, gedno czudzemu. Ale bratu twemu przes* kfy, czosz gest potrzebyen, poziczisz. a pożegna tobye pan bog twoy we waszem usilu twem a w zemy{{ø}}*, w ny{{ø}}sto wnidzesz, odzerzisz*. Gdisz slu- bisz slub panu bogu twemu: nye m y e- s k a y spelnicz. bo to o g 1 {{ø}} d a pan bog twoy. A iestly b{{ø}}dzesz myeskacz, za grzeck tobye postawyono b{{ø}}dze. A iestli nye b{{ø}}dzesz slubówacz, przes grzechu b{{ø}}dzesz. Ale czosz gest gedno visio s twick ust, spełnisz, a uczmisz czoszesz slubil panu bogu twemu, czosz s dobrey wolejr swimi usty przemówił. Wszedw [w] winnicz{{ø}} blisznego, zoby grona, czosz sy{{ø}} tobye luby{{ø}}, ale precz nicz nye winyesesz [sj szob{{ø}}. A vinidzesli na pole swego prziyaczela: nasczi- k a s z kloszow a r{{ø}}kama zemnyesz, ale sirpem nye b{{ø}}dzesz z{{ø}}czi.
XXIIII calum.
A gdisz poymye czlowyek zon{{ø}}, y b{{ø}}dze y{{ø}}) myecz, a ona nye naydze miłości przed gego oczima prze nye- ktori smród: napise list roswmdny y da w r{{ø}}k{{ø}} gey, y pusczi y{{ø}} s swego domu*
A gdisz odydze, poymye ginego m{{ø}}za, a ten tesz nyenavidzi gey, da gey list roswodny a pusczi y{{ø}} s swego domu, bo acz by1) umarł : nye b{{ø}}dze mocz gey pirvi m{{ø}}sz zasy{{ø}} za malzonk{{ø}} wzo{{ø}}cz*. bo pokalana gest a ganyebna gest przed bogem*. Nye day sgrzeszicz w zemi twree, ktor{{ø}}sto pan bog tw7oy da tobye ku gimyenyu. Gdisz m{{ø}}sz poymye zon{{ø}} novo: nye poydze ku boyu, ani gemu ktorego poselstwa ros- kaz{{ø}} pospolitego, ale prozen b{{ø}}dze przes pokuti w domu swem, za czali rok v y e s z o 1 s{{ø}}{{ø}}cz [sj sw{{ø}} zon{{ø}}. Nye przy- myesz myasto zakłada, spodnyego y zvirzchnyego z a r n o w a, bo dusz{{ø}} swr{{ø}} polozil gest tobye. B{{ø}}dzeli popadnyon czlowyek, n{{ø}}kay{{ø}} brata swego s synow Israelskich, a przedal by gy, a wz{{ø}}{{ø}}l peny{{ø}}dze: taki zabit b{{ø}}dze, y vinyeszesz zloscz s posrotka twego. Strzesz sy{{ø}} pilnye, aby nye wszedł w ran{{ø}} tr{{ø}}- dovat{{ø}}. ale wszitko uczinisz, czosz koli naucz{{ø}} cz{{ø}} kapłani z Levi pokolenya podle tego, iakozem gim przikazal, pilnye vipelnisz. Wspominaycze, czso gest ucinil pan bog wrasz Maryey na drodze, gdiszcze sli z Egipta. Gdisz napominasz blisznego swego z nyekakey rzeczi, ktor{{ø}}szto gest tobye dlozen*: nye wnidzesz w gego dom, chcz{{ø}}cz zakład wz{{ø}}{{ø}}cz. ale stanyesz przed nim, a on tobye vinyesze, czosz b{{ø}}dze myecz. A iestly by byl ubogy: nye ostaway przes nocz u szebye zakładu, ale wro- czisz gemu przed slunecznim zachodem, aby spal w swem ruszę, a dobrze
movil tobye. y b{{ø}}dze to tobye za sprawy edliwoscz przed panem bogem twim. Nye zaprzysz zaplati nyedostatecznego y ubogyego brata twego, albo przicho- dz{{ø}}czego, genze s tob{{ø}} przebiwa w zemi twe* albo myedzi wroti twimi gest. ale tegosz dnya wroczysz gemu na- gem gego dzala przed slunecznim zachodem. bo ubogy gest a tim swoy zi- wot karmi, acz nye b{{ø}}dze wolacz ku bogu na cz{{ø}}, a nye b{{ø}}dzesz myecz s nyego grzechu. Nye b{{ø}}d{{ø}} zabyczi ot- czowye za syni, ani synowye za otcze. ale geden kaszdi') za swoy grzech u- mrze. Nye przewroczis s{{ø}}du ttbogyemu, przichodz{{ø}}czemu y syrocze. nye we- szmyes myasto zakładu v wdovy rucha gey. Wspominay{{ø}}*, zesz robotowal w Egipcze, a viwyodl cz{{ø}} pan bog twoi odt{{ø}}d. Przetosz przikazuy{{ø}} tobye, aby ucinil tyto rzeczi. Gdisz sesznesz nasenye na twem polu, a zapomnyaw snop ostavisz: nye wroczysz sy{{ø}}, aby gy wz{{ø}}1. ale ginemu (?) y syrocze y wdo- wye przepuscz wz{{ø}}{{ø}}cz, acz pożegna tobye pan bog twoy we wszem uszylu r{{ø}}ku twu. Paklibi owroce z olivi b{{ø}}- dzesz zbiracz: czosz koli zostanye na drzewye, nye nawroczisz sy{{ø}}, chcz{{ø}} to sebracz. ale ostavisz przichodz{{ø}}czemu, syrocze y wdowye. A gdisz sbyerasz tw{{ø}} vinnicz{{ø}}, nye sbyray gronnich ya- goth, gesto ostaway{{ø}}. acz sy{{ø}} dostan{{ø}} ku uzitku przichodz{{ø}}czemu, syrocze y 82 wdowye. Wspominay{{ø}}*, ze gesz sam robotowal w Egipcze. a przeto przikazuy{{ø}} tobye, aby ucinil t{{ø}}to rzecz.
') W Wulg.: „albo też umrzea.
*) Unusquisque (Wulg.).
-P{{ø}}dzeli prza myedzi nyektorima, a viproszi sobye s{{ø}}dz{{ø}}: ktoregosz s nich sprawyedliw7ego usrz{{ø}}, temu z nich prawdy szvicz{{ø}}zenya‘) dadz{{ø}}, a nyeprawego w gego nyesprawyedliwo- sci pot{{ø}}py{{ø}}. A iestk usrzy tego, ktosz gest sgrzeszil, ze gest dostogen ka- szni: swlek{{ø}}cz gy, przed sob{{ø}} kazi (kasy) bycz podle myari gego grzechu. Ale wszak ran my ara tato bódze, aby liczbi cztirzech dzesy{{ø}}tkow nye prze- sy{{ø}}gn{{ø}}li, tak aby brat twoy, wyelmi s{{ø}}{{ø}}cz zbyt, od twu oczu nye mogl odycz.2) Nye zawy{{ø}}zes ust volowych, gdysz mloczisz w gumnye uzitki twe. Gdisz przebiway{{ø}} bracza spolu, a geden z nich umrze przes dzeczi: zona umarłego nye odda sy{{ø}} za ginego, ale poymye brata gego, y wzbudzi śemy{{ø}} (!) brata swego, a pirworodzonemu synu z nyey zdzege ymy{{ø}} gego, aby sy{{ø}} nye sgladzilo gego ymy{{ø}} z Israhel. A iestly by nye chczal poy{{ø}}cz zony b r a- tra* swego, gesto s prawa ma: poydze zona ku bronye myestkye, y wdzaluge wy{{ø}}czszim urodzenya rze- k{{ø}}{{ø}}cz: Nye chcze brat m{{ø}}za mego wsbudzicz syemyenya bratra swego w Israhel, ani mnye w małżeństwo przi- y{{ø}}cz. Natichmyast prziwolay{{ø}}cz gego opyta*. Odpowyeli: Nye chcz{{ø}} gey sobye za zon{{ø}} poy{{ø}}cz: przist{{ø}}piwszi zona k nyemu przed starsimi, z u g e bo- ti z gego nog, y plunye w oblicze ge-
') Palmam justitiae (Wulg.). ’) Przeciwne sensowi o- ryginału, choć dosłowne tłóm.
go rzek{{ø}}{{ø}}cz: Tak sy{{ø}} stanye czlowye- ku, ktori nye udzala domu brata swego. Y b{{ø}}dze slyn{{ø}}cz ymy{{ø}} gego Dom żutego. B{{ø}}dzetali dwra m{{ø}}za myecz myedzi sob{{ø}} swar, a geden z nich prze- cziwya sy{{ø}} drugyemu pirzchliwye, a chcz{{ø}}cz zona gedna viwadzicz m{{ø}}- za swego s r{{ø}}ku sylnyeyszego, scz{{ø}}- gn{{ø}}laby r{{ø}}k{{ø}} y uchwicilabi łono gego: utnyesz r{{ø}}k{{ø}} gey, any sy{{ø}} uchilisz k nyey zadn{{ø}} miloscz{{ø}}. Nye b{{ø}}dzesz myecz [u] w a c z k u rosmagitey wagy, wy{{ø}}cz- szey y mnyeyszey. ani b{{ø}}dze w domu twem myara wy{{ø}}czsza y mnyeysza. Wagy b{{ø}}dzesz myecz sprawyedkve y prawe, a myara równa b{{ø}}dze y prawa u czebye. Y bc dzesz ziw na zemi dlu- gy czasz, ktoriszto pan bog twoy da tobye. Bo ganyebny gest panu, ktoś to czini, a przecziwTya sy{{ø}} wszey nye- sprawyedliwosci. Wspominay{{ø}}* czso tobye gest uczinil Amalech, na drodze potkaw cz{{ø}}, gdizesz viszedl z Egipta, kako gest sedl przecziwko tobye, a po- slednego zast{{ø}}pa twego, gesto ustawszi sedzeli, zbył, gdizesz ty byl głodem y usilim obcz{{ø}}zon, a nye bal syó gest boga. Przetosz gdisz pan bog twToy da tobye odpoczin{{ø}}cz, a pod wroczilby wszitki narody w okolę w zemi slu- byenya: zagładzisz ymy{{ø}} gego pod nye- bem. Choway sy{{ø}}, a nye zapomnysz!
capitul. XXVI.
./V gdysz wnidzesz w zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sto pan bog twoy da tobye ku gimyenyu, a odzerzisz y{{ø}}, y b{{ø}}dzes w nyey przebiwacz : nabyerzes ze wrszech swych
37
uzitkow' y pirvich urod, y polozisz ge na wyeko, y przydzesz na to myescze, ktores gest pan bog twoy vibral, aby tamo bilo wreszwano ymy{{ø}} gego, a przist{{ø}}py{{ø}}* ku kaplanovi, genze gest w tich dnyoch, a rzeczesz gemu: Przi- znaway{{ø}} syo dzysz przed panem bogem twym, zesz') wszedł w zemy{{ø}}, za ny{{ø}}szto gest przisy{{ø}}gl otczom nasim, abi y{{ø}} dal nam. Y przymye kapl an (!) wyeko z r{{ø}}ki gego, y postavi przed ołtarzem pana boga twego, y b{{ø}}dzesz movicz przed vidzenim pana boga twego : Sirsky przecziw yal sy{{ø}} gest otczu memu, genze biil* sst{{ø}}pil do Egipta, a tu przichodnyem byl w maley liczbie, y rosplodzil sy{{ø}} [w] wyeliky^ rod y w moczni, nyeskonaney wyelikosci. Y n{{ø}}- dzili s{{ø}} nasz Egipsci, a przeciwyay{{ø}}cz syo nam, wskladay{{ø}}cz na nasz pize- cz{{ø}}ska brzemyona. y volalissmi ku panu bogu otczow nasz‘ch, y usskszal gest nasz, a wesrzawszi na nasze po- kori y usyle y n{{ø}}dze, a viwyodl nasz z Egipta w r{{ø}}cze sylney, y roscz{{ø}}gno- nim ramyenyem, y [w] vy elikyem strachu, w dzivyech y znamyonach, y \i- wyodl nasz na toto myescze, a dal nam zemy{{ø}} mlekyem a myodem czek{{ø}}czr. A przeto nynye offyeruy{{ø}} tobye pirwe urod: zemye, ktorosto gest pan bog dal mnye. Y postawasz y{{ø}} przed obliczim pana boga twego, a poklonrw sy{{ø}} panu bogu twemu, karmicz sy{{ø}} b{{ø}}dzesz wszistkim dobrim, ktoreszto gest pan bog twoy dal tobye y domu twemu, ty, y sługa kosczolovi, y przichodzen,
genze s tob{{ø}} gest. A gdisz vipelnisz dzesy^tek wszitkich twich uzitkow, l’a-. ta ' dzesy{{ø}}cinnego trzeczego, dasz słudze kosczolovemu y przlchodz{{ø}}cemu, syrocze y wdowye, aby gedli myedzi twimi wroty y nasziczih sy{{ø}}. y bydzesz movicz M widzenyu pana boga twego: Przlnoslem, czosz gest poswy{{ø}}czonego z domu mego, a dalem to słudze kosczolovemu y przichodnyovi y syrocze y wdowye, iakosz mi przikazal. Nye omyeskalem przikazanya twego, anym zapomnyal twego przikazanya. Nye u- kusylem tego w zalosci mey, anym tego odkładał w ktorey nyecistocze, a- nym tego stravil w nyec’Stey rzeczi. Posluszenem bil głosu pana boga mego, a wszistko ucinil, czosz mi przikazal. Wesrzi na my{{ø}} panye s swy{{ø}}tiney twey’ swy{{ø}}tey y z viszokosci nyebye- skyego przebitka, a pozegnay ludu twemu Israhelskemu, y zemy y{{ø}}szto 83 nam dal zemy{{ø}} mlekyem y myodem czek{{ø}}cz{{ø}}. Iakosz przisy{{ø}}gl otczom nasim, dzysz pan bog twoy przisyogl tobye, aby czinil gego przikazanya tato y s{{ø}}dy, a ostrzegał y pełnił ze wszego syercza twego y wszitkey dusze twey. Pana ges (jeś) wabral dzysz, aby byl tobye w bog, a ty aby chodził po drogach gego, ostrzegay{{ø}} duchowmich obyczayow gego a przikazanya gego y sódow, y posslusen bil rzeczi gego. Owa, pan vibral cz{{ø}} dzysz, aby byl gemu lud wlostni, iakosz gest movil tobye, aby ostrzegał wszego przikazanya gego. y uczini cz{{ø}} visszego wszech narodow, ktoresto gest stworzil na chwa-
‘) Miało być: żem!
1{{ø}} y na slaw{{ø}} ymyenyu swemu, aby byl swy{{ø}}ti panu bogu twemu, iakosz movil tobye iest.
XXVII.
!Przikazal gest Moyzes y starszi Israelsci ludu rzek{{ø}}cz: Ostrzegaycze przikazanya wszelkego, ktores ya przika- zuy{{ø}} wam dzysz. Gdiisz przeedzesz Iordau, vnidzesz w zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sto pan bog twoy da tobye. vibyerzesz wyeli- ke kamyenye y spogisz ge wapnem y ugladzysz, aby mogl na nich pisacz wszistka slowa tegoto prawa, Iordan przeyd{{ø}}, gdisz wnydzesz w zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sto pan bog da tobye, zemy{{ø}} mlekyem a myodem czek{{ø}}cz{{ø}}, iakosz gest przisy{{ø}}gl otczom twim. Przetosz gdysz przeydzesz Iordan, wznyesz kamyenye, ktoresz ya dzysz przikazuy{{ø}} tobye, na górze Ebal, y spogesz* ge wapnem, y udzalasz tu ołtarz panu bogu swemu s kamyenya, gegosto gest zelazo nye dotklo, y skaly nyerownanego ani u- gladzonego* y b{{ø}}dzesz na niem offyerowacz obyati zapalne panu bogu twemu, a offyerowacz b{{ø}}dzesz obyati pokoyne, y b{{ø}}dzesz gescz tam, y kar- micz sy{{ø}} b{{ø}}dzesz przed panem bogyem twim. Y napiszes na kamyenyu wszitka slowa tegoto prawa yawaiye y swye- tley*. Y rzekli s{{ø}} Moyzesz y kxy{{ø}}z{{ø}}ta Levi pokolenya ku wszemu Israhel ; Bacz a słysz Israhel, dzysz uczyny on nyesz') lud* pana boga twego, usłysz glosz gego, spełnisz przikazauya y spra- wyedliwosci, gesto ya przikazuy{{ø}} to
bye. Y przikazal gest Moyzesz ludu tego dnya, rzek{{ø}}cz: Cito stan{{ø}} ku bo- goslawyenyu bożemu na górze Gari- zim, Iordan przeyd{{ø}}cz: Symeon, Levi, Iudasz, Izachar, Iozef y Benyanim*. A na one sstrony cito stan{{ø}} ku przekl{{ø}}- cz{{ø}}* na górze Ebal: Ruben, Gad, Asser, Zabulon, Dan y Neptalim. Y b{{ø}}d{{ø}} wrolacz sludzi kosczelni, a rzek{{ø}}cz ku wszem mężom Israhel wiszokim: Prze- kl{{ø}}ti czlowyek, ktori uczini ricze d{{ø}}te, a ganyebnoscz bila bogu dzalo r{{ø}}{{ø}}k rzemy{{ø}}slnikowick, ypolozitow skri- cze, y odpowye wszitek lud: Amen. Przekloti czlowyek, ktorisz nye czczi otcza swego y maczerze. y rzecze wszitek lud : Amen. Przekl{{ø}}ti, ktorisz przenoszi myedze swego blisznego 0) y odpowye wszitek lud: Amen. Przekl{{ø}}ti, ktosz dopuści bl{{ø}}dzicz ślepemu na drodze, y rzecze wszistek 1’ud: A- men. Przekl{{ø}}ty, ktorisz przewracza s{{ø}}{{ø}}d przichodz{{ø}}cemu, syrocze y wdowye. y odpowye wszistek lud: Amen. Przekl{{ø}}ti, ktorisz spy z zon{{ø}} otcza swego y odkrige przikricze łoza gego. y rzecze wszistek lud: Amen. Przekl{{ø}}ti, genze spy s ktorimzekoli dobytcz{{ø}}czem. y odpowye wszistek lud: Amen. Przekl{{ø}}ti, genze spy s sostr{{ø}} sw{{ø}}, y z dzewka* otcza swego albo maczerze swey. y odpowye wszistek l ud: Amen. Przekl{{ø}}ti, ktosz spy se czcz{{ø}} (tścią) swr{{ø}}. y rzecze wszistek lud: Amen. Przekl{{ø}}- ti, ktosz zabye tagemnye blisznego swego, y odpowye wszistek lud: Amen. Przekl{{ø}}ti, ktosz spy z zon{{ø}} blisznego swego, y odpowye wszistek l ud: Amen.
') Myłka, zamiast: jeé.
Przekl{{ø}}ti, ktosz byerze dari, aby zabyl dusz{{ø}} nyevinnye*. y odpowye wszistek lud: Amen. Przekl{{ø}}ti, ktosz nye osta- nye w umovye tego prawa, ani gego uczinkyem pełni, y odpowye wszistek lud: Amen.
XXVIII.
J\ le b{{ø}}dzesli słuchacz głosu pana boga swrego, aby czinil y chował wszistko przikazanye gego, ktoresto ya przikazuy{{ø}} tobye dzysz: uczini cz{{ø}} pan bog twoy visszego nad wszistki ludzi, gesto przebiway{{ø}} na zemi. Y przyd{{ø}} tobye wszitka pozegnanya tato y pc- chwycz{{ø}} cz{{ø}}, acz ty przikazanya gego b{{ø}}dzesz słuchacz. Blogoslawyon ty w myescze y blogoslawyon na polu. Blogoslawyon plod brzucha twego, y blogoslawyon plod zemye twey, y plod skota twego, y stada baranow twich, y chlevi owyecz twich. Blogoslawyone stodok twTe, y pożegnani ostatkowye twogi. Blogoslawyoni b{{ø}}dzesz vnidz{{ø}}cz y vinidz{{ø}}cz*. Dacz pan nyeprziyaczele twe, gesto powstayó przeciw tobye, zecz padn{{ø}} [tc] wydzenyu twrem. Gedn{{ø}} drog{{ø}} przyd{{ø}} przecziw tobye, a sedmy{{ø}} pobyez{{ø}} przed twim obliczim. Wipusci pan pozegnanye na twe piwnicze y na wszistko usile r{{ø}}ku twu. y pożegna tobye na zemi, ktor{{ø}}szto przymyesz. Wzbudzi cz{{ø}} pan za swyati* lud sobye, iakosz gest przisy{{ø}}gl tobye, acz b{{ø}}dzesz ostrzegacz przikazanya pana boga twego, a chodzicz po gego drogach. Y usrzi lud ze wszech zemy, ze ymy{{ø}} boże nazwano gest nad tob{{ø}}, y
b{{ø}}dze sy{{ø}} czebye bacz. Y uczini pan, ze b{{ø}}dzesz obfitowacz we wszem dobrem , y w płodu ziwota twego, y w płodu dobitka twego, y w płodu zemye twey, prze ny{{ø}}sto gest pan bog przisy{{ø}}gl oczczom twim, aby y{{ø}} dal tobye. Otewrze pan skarb swroy nalepsy, nyebo, aby descz dało zemi twey czasem swim, y pożegna wszitko usyle r{{ø}}ku twu. Y b{{ø}}dzesz poziczacz wyelu narodom, a sam u żadnego poziczacz 84 nye b{{ø}}dzesz. Ustanovi cz{{ø}} pan bog twoy na glow{{ø}}, a nye na ogon. y b{{ø}}- dzesz wzdi z virzchu, a nye posrod1), acz bódzesz słuchacz przikazanya pana boga twrego, gesto ya przikazuy{{ø}} tobye dzysz, aby chował i pełnił, a nye pochilal sy{{ø}} od nyego ani na pravicz{{ø}} ani na levicz{{ø}}, y nye naśladował bogow czudzich, ani sy{{ø}} gim modl(i(). A iestli nye chczesz sliszecz głosu pana boga twego, aby chował y pełnił wszitka przikazanya gego y duchowne o- byczage, ktoresto ya przikazuy{{ø}} tobye dzisz: spadn{{ø}} na cz{{ø}} wszitki kl{{ø}}twy tyto y (uywy{{ø}}z{{ø}}2) sy{{ø}} w czó. Przekl{{ø}}ti b{{ø}}dzesz w myescze, przekl{{ø}}ti b{{ø}}dzesz na polu, przekl{{ø}}ta stodoła twa, prze- kl{{ø}}te wszitki uzitki twre, przekl{{ø}}ti plod ziwota twego, y plod zemye twey, stada wolow twich, y stada owyecz twych. Przekl{{ø}}ti b{{ø}}dzesz wchadzay {{ø}} y vi- chadzayę. Prziwyedze pan na cz{{ø}} glod y lacznoscz, y layanye na wszitki uczynki twe, czosz ty czinis, doy{{ø}}d czebye nye setrze y straczi richlo, prze twe wimislenye nagorsze,
‘) Wulg. „et non subter“. 2) „apprehendent“ (Wulg.).
w ktorichzesto* ostał gego. Przicini tobye pan mor, doy{{ø}}d cz{{ø}} nye zatra- czi z zemye, do ktoreyzeto przydzesz k dzćrzenyu*. Rani cz{{ø}} pan byad{{ø}}, y zymnicz{{ø}}, y zymn{{ø}}gor{{ø}}czosczo, y wyo- drem, y powyetrzim skazenya y rdzy{{ø}} (rdzą), a przecziwicz sy{{ø}} tobye b{{ø}}dze, doy{{ø}}d nye sginyesz. B{{ø}}dze nyebo, gesto nad tob{{ø}} gest, myedzanye, a zemy{{ø}}*, na nyeyzeto chodzisz, zelaszna. Da pan zemi twrey przewal pro- s s n i i), a spadnye na cz{{ø}} s nyeba po- pyol, doy{{ø}}d nye b{{ø}}dzesz start. Podda cz{{ø}} pan, ze padnyesz przed nyeprzya- czelmi swami. Gedn{{ø}} drog{{ø}} vinidzesz przecziw gim, a sedmy{{ø}} pobyezysz, rosproszon s{{ø}}{{ø}}cz po wszistkich kro- lewstwach na zemi. Bódze marcha twa
4
w pokarm wszemu ptastwu nyebye- skyemu y zwyerz{{ø}}tom na zemi, y [nie] b{{ø}}dze, ktoby od czebye odegnal. Rani cz{{ø}} pan wrzodem egipskim na stronye twego czala, ktor{{ø}}sz layna vipusczasz, y crostami y swirzbyem, tak ze usdro- wyon nye b{{ø}}dzesz mocz bycz. Rani cz{{ø}} pan omamyenim y slepot{{ø}} y gne- wem misli twey, ze b{{ø}}dzesz o polu- dnyu maczacz, iako gest o byki ma- czacz ślepi wye* czmach, y nye sdrz{{ø}}- dzi (?) twich dróg. Po w szitki czasy b{{ø}}- dzesz czirpyecz b{{ø}}d{{ø}}* 2), ocz{{ø}}zon s{{ø}}{{ø}}cz na misk nasilim, a nye may{{ø}}, ktoby cz{{ø}} vibavil. Poymyesz zon{{ø}}, a gini s ny{{ø}} b{{ø}}dze spal. dom udzelas, a nye b{{ø}}dzesz w nyem przebiwacz. vinnicz{{ø}} uczinisz, a nye b{{ø}}dzesz s nyey sbiracz.
') „Det imbrem pulverem11, więc: przewal proszny. 5) Zapewne zamiast biadę.
Vol twoy obyetowan b{{ø}}dze przed tob{{ø}}, a nye b{{ø}}dzesz gego gescz. Osel twoy b{{ø}}dze poy{{ø}}t [w] widzenyu twem, a nye bódze nawroczon tobye. Owcze twe b{{ø}}d{{ø}} dany nyeprzyaczelom twim, a nye bpdze, ktoby wspomogi tobye. Synowe twogi y dzewki twe poddany b{{ø}}d{{ø}} ginemu ludu, a ty patrzasz swi- ma oczima na to, a ty gyn{{ø}}cz b{{ø}}dzesz przed gich vidzenim czalego dnya, a nye bódze syla w twey r{{ø}}cze. Uzitki zemye twey y wszitka robota twa* se- srze lud, ktoregos ty nye znasz, a ty b{{ø}}dzes czirpyecz zawzdi, byad{{ø}} ob- cz{{ø}}zon s{{ø}}{{ø}}cz po wszitki dni, a 1{{ø}}ka- y{{ø}}cz sy{{ø}} przed gego groz{{ø}}, y{{ø}}szto usrzita oci twogi. Rani cz{{ø}} pan wTrzo- dem psotnim na kolanoch y lytkach, a usdrowyon nye b{{ø}}dzesz mocz bycz od py{{ø}}ty w nodze az do czemyenya twego. Zawyedze cz{{ø}} pan y krola twego, gegosz ustawysz nad szob{{ø}}, wr lwd (lud), gegosto nye sznasz ty y otczowe twogi. y b{{ø}}dzesz tam sluzycz czudzim bogom dzewyanim* y kamyennim. Y b{{ø}}- dzesz zatroczon* w przislowye y w po- wyescz wszem*) ludu, do ktoregosto cz{{ø}} wyedze pan. Saacz b{{ø}}dzesz vyele w zemi, a mało uszńes, bo kobilki snyedz{{ø}} wszitko.Vinniczewsplodysz* y wskopasz, ale vina nye b{{ø}}dzesz pycz, ani czso z nyey veszmyesz, bo b{{ø}}dze opuscz{{ø}}na* *) czirwmi. Oliwy b{{ø}}dzesz myecz na swych2) krayoch twych, a nye b{{ø}}dzesz sy{{ø}} mazacz olegem, bo skapye a sgynye. Synow naplodzysz y dzewek, a nye b{{ø}}dzesz sy{{ø}} gimi cze-
*) Vastabitur. 2) Miało być: wszech.
ssycz, bo b{{ø}}d{{ø}} wyedzeni w nyevolstwo. Wszitko twre sadowe drzewye y owocze zemye twey rdza zaguby. Przichodzen, genze bidk s tob{{ø}} w zemi, z w y s s i sy{{ø}} nad cz{{ø}}, y b{{ø}}dze czebye vissy, a ty sy{{ø}} ponizisz y b{{ø}}dzesz nyssy. On b{{ø}}dze tobye poziczacz, ale nye ti gemu. On b{{ø}}dze na glowye, a ty na ogonye. Y przyd{{ø}} na cz{{ø}} wszitki tyto kl{{ø}}twy, przecziwyay{{ø}}cz sy{{ø}} tobye, snó- dz{{ø}} cz{{ø}}, doy{{ø}}d nye sginyesz. bo ges nye posłuchał głosu pana boga twego, anisz chował przykazanya gego y du- chownich obiczayow, gesto gest przikazal tobye. Y b{{ø}}d{{ø}} nad t{{ø}}b{{ø}}* znamyona y dziwy, y w naszenyu twem az na wyeki, yrzes rye sluzyl panu bogu twemu w radości syercza swego y veselu, prze obfitoscz wszego dobrego. Przetosz b{{ø}}dzesz sluzicz nyeprziyacze- lovi swemu, gegosz przepuści na cz{{ø}} bog, w głodzę y w pragnyenyu, w nagości y we wszitkey n{{ø}}dzi. y wlozi ze- laszne yarzmo na twe gardło, doy{{ø}}d czebye nye setrze. Prziwyedze na cz{{ø}} pan naród z dalekey stroni a s poślednich krayow zemye, podobny orlici latay{{ø}}cey w nagłości, gegosz y {{ø}} z i k o- vi nye b{{ø}}dzesz mocz srozumyecz, naród nyesromyeszliwi, genze nye odpuscz{{ø}}* staremu, ani sy{{ø}} slutuge nad robyonkem y sirot{{ø}}, ale posrze ple- my{{ø}} dobitka twego y owocz zemye twey, doy{{ø}}d nye sginyesz. a nye osta- vycz psenycze tobye, ani vina, ani o- leyu, ani stad volowich ani owczich, doy{{ø}}d czebye nye zatraczi y nye zetrze 86 we wszech myesczech twych. A ska
zom b{{ø}}d{{ø}} muri twe twarde y viszoke po wszey zemi twey, w nichzes na- dzey{{ø}} myal. Obl{{ø}}zon b{{ø}}dzesz myedzi wroti twimi po wszey zemi twey, y{{ø}}sz pan bog twoy da tobye. a b{{ø}}dzesz gescz plod ziwota twego a myasso* synow y dzewek twich, gesto da tobye pan bog twoy, w n{{ø}}dzi y w ska- zenyu twem, gimze cz{{ø}} obcz{{ø}}zi wróg twoy. Czlowyek roskosnego ziwota myedzi wami, y nyeczisti barzo z a v i- dzecz b{{ø}}dze bratu swemu y zenye, ktorasz polega na lonye gego, a nye uda my{{ø}}sa synow swych, gesto sam ge, przeto ze nicz ginego nye ma w oblezenyu* y w ubostwe, bo s{{ø}} skazili cz{{ø}} nyeprziyaczele twoy myedzi wszitkimi wroti twimi. C ź a n k a (.) i) zona y roskosna, yasto nye mogła chodzicz po zemi, ani swey nogi stopy2) na zemi postavicz prze my{{ø}}koscz swych nog y cźankoscz wyełyk{{ø}}, zawy- dzecz b{{ø}}dze m{{ø}}zu swemu, genze polega na gey lone, nad my{{ø}}ssem syna swego y dzewki swey, ynad ma- c z e r z n i k i m, genze vicliadza s trz o s 1 gich, y nad mlodzonki, gisto tey godzini zrodzili sy{{ø}}. bo ge sgedz{{ø}} ta- gemnyre, prze nyedostatky wszitkich rzeczy w obl{{ø}}zenyu y w skazenyu, gimzeto cz{{ø}} ogaruye nyeprzyaczel twoy myedzi wroty twimi. Nye b{{ø}}dzesli cho- wacz y pelnicz wszech slow tegoto za- kona, gesto s{{ø}} pisani w kx{{ø}}gach tich- to, a nye b{{ø}}dzesli sy{{ø}} bacz ymyenya, gego sławnego y grosznego, to gest pana boga twego: przisporzi pan ran
') „Teneracienka, delikatna. *) rvestigiut*“.
twich, y ran syemyenya twego, y ran wyelikich, y ustawyczne nyemoczi, psotne y wyeczne. Y obroczi na cz{{ø}} wszitki n{{ø}}dze egipske, ktorickzes sy{{ø}} 1{{ø}}- kal, y b{{ø}}d{{ø}} sy{{ø}} czebye dzerzecz. A nadto wszitki nyemoczi y rani, gesto nye s{{ø}} popisani w kx{{ø}}gach tegoto zakonu, prziwyedze pan na cz{{ø}}, doy{{ø}}d czebye nye zetrze. Y ostanyecze w ma- ley liczbye, iakoszescze drzewye bili w rosmnozenyu iako gwyasdy* nye- byeske, zesz nye posłuchał głosu pana boga twego. A iakosz sy{{ø}} drzewyey pan nad wami radował, dobrze wam c z i n y {{ø}}, a wasz p 1 o d z {{ø}} : takesz sy{{ø}} weselicz b{{ø}}dze, zatracz{{ø}} wasz. y podwroczi, abyscze sgin{{ø}}li z zemye, do nyeyzeto wnidzecze ku gimyenyu. Ros- proszi cz{{ø}} pan bog po wszech ludzeck, od virzcliu zemye az do krayow gick. y b{{ø}}dzesz tu sluzicz bogom czudzim, gickzes ty ges nye znal ani otczowye twogi, drzewyani y kamyenni*. A w tick narodzech nye odpoczinyesz, ani b{{ø}}dze odpoczinyenye st{{ø}}panyu nog twack. Bocz da pan tu (?) syercze s t r a- sywe, y nyestaczczone oczi, y dus{{ø}} zaloscz{{ø}} udr{{ø}}czon{{ø}}. y b{{ø}}dze zi- wot twoy, iako straszidlo przed tob{{ø}}. L{{ø}}kacz sy{{ø}} b{{ø}}dzes we dnye y w noczi, a nye uwyerzisz ziwotu twemu. S yutra rzeczes: kto mi do (da) wyeczor ? a z wyeczora: kto mi da yutro? prze strack syercza twego, gimzeto sy{{ø}} sstra- szyl, a prze to czosz usrzysz oczima swim a. X a wroczy cz{{ø}} pan na lodzack do Egipta, po drodze, o neyzeto rzeki tobye, aby gey wy{{ø}}czey nye ogl{{ø}}dal.
Tu b{{ø}}dzesz przedan nyeprzyaczelom twim w slugy y w sluzebnicze, a nye b{{ø}}dze, ktoby kupyl.
XX nonum capiłu:
T
JL o s{{ø}} słowa zaslubyenya, ktoresto przikazal pan Moyzeszovi, aby ge sczwir- dzil s syni Israelskimi w zemi Moab- skey, przes1) tego ślubu, genzeto gim zaślubił na Oreb. Y zvola Moyzes wszego Israkela, y powye gim: Wyscze vi- dzeli wszitko, czosz gest uczinil pan przed wami w zemi Egipskey Farao- novi y wrszem slugam gego y wszey zemi gego, pokuszenya wyelika, gesto sta vidzele oczi twogi, ty dzivi y znamyona wyelika. a nye dal wam syercza rozumnego y oczu vidz{{ø}}czick y ussu, gesto by mogli sliszecz az do nynyeyszego dnya. Wyodl wasz czterdzesci laat po puści, nye zadrali s{{ø}} sy{{ø}} rucha wasze, ani obów (!) waszich nog wyotckoscz{{ø}} gest sgin{{ø}}- la. Cklebascze nye gedli, vina y ginego picza scze nye pili, abyscze wye- dzeli, ze on gest pan bog was. Y przi- sli(slcze na to myescze, y viszedl gest kroi Seon Ezebonsky a Og, kroi Ba- zanski, potkaw sy{{ø}} s nami ku boyu. Y pobilisme* ge y odzerzehsmi zemy{{ø}} gich, y oddaliśmy ku gimyenyu Rube- novi a Gadovi a poi pokolenyu Ma- nasszowui. Przetosz ckowaycze słowa smovi teyto, a pelncze ge, abyscze ro- zumyely wszemu, czosz czinicze. Vy stogicze wszistczi dzysz przed panem bogem waszim, kxy{{ø}}z{{ø}}ta wasza y po-
') „praeter". Wulg.
kolenye, y wy{{ø}}czszi urodzenim y mi- strze, y wszistek lud Israhelski, synowye y zoni wasze, przichodnyowye, gisto s tob{{ø}} przibyway{{ø}} w stanyech, przes r{{ø}}baczow lyesnich a gisto svo- sz{{ø}} wod{{ø}}: aby wszedł w slub pana boga y w prawye zaprzisz{{ø}}zonim, gesto dzysz pan bog twoy uderzi') s tob{{ø}}. A wzbudzi cz{{ø}} sobye za lud, a on b{{ø}}- dze pan bog twoy, iakosz gest movil tobye, y przisy{{ø}}gl otczom twim, Abra- movi, Yzaakovi a Iakubovi. Ani wam eamim ya tato zaslubyenya sczwir- d z a y {{ø}} (■) y tichto przisy{{ø}}gl* p o- czwirdzay{{ø}}, ale wszistkim nynyey- sim y odesslim. Bo vy znaczę, kako- smi przebiwTali w zemi Egipskey, a ka- kosmi sli po posrotku nadrow* (narodów), przes nyesto gyd{{ø}}{{ø}}cz vidzeliscze ga- nyebnosczi2) y sprosnosci, to gest m o- dli gick, drzewo y kamyen, srebro y złoto, gemusz sy{{ø}} modlili. Aby snad* nye bili myedzi wami m{{ø}}sz albo zona, czebadz albo pokolenye, gegosto by sercze bilo odwroczono od pana boga twego dzysz. zęby sedi y sluzil bogom tick narodow, y billibi myedzi wami korzeń plodz{{ø}}czi zolcz y gorzkoscz. A gdiisz usliszysz słowa przisy{{ø}}gy teyto, wsblogoslavi sobye w serczu swem rze- k{{ø}}{{ø}}cz: B{{ø}}dze mnye mir, a b{{ø}}d{{ø}} cko- dzicz w złości syercza swego, a przytnę opiły pragn{{ø}}czego, a pan nye odpuści gemu, ale tedy, gdiisz nawy{{ø}}czey pirzckliwoscz gego rozlege sy{{ø}} w po- mst{{ø}} przecziw czlowyeku temu, y po-
') „percutit* (foedus). Wulg. ł) Kréskuj§c g, może chciał wyrazić 7»?
sy{{ø}}dze gy wszistko przekl{{ø}}cze, gesto popisano gest w tich kxy{{ø}}gack, y zagładzi ymy{{ø}} gego pod nébem, y stravi gy na pogynyenye ze wszego pokolenya Israkelskyego, podle przekl{{ø}}- cz{{ø}}*, gesto w kxy{{ø}}gack tegoto zakona y zaslubyenya gest popiszano. Y rzecze naród b{{ø}}d{{ø}}cz i *) y synowye, gesto sy{{ø}} narodz{{ø}} potem, y podroszni, ktorzyszto z dalekick stron przyd{{ø}}, u- srz{{ø}} rany zemye tey y nyemoci, gi- mysto ge gest szn{{ø}}dzil pan bog, szar{{ø}} (siarą) y gor{{ø}}czoscz{{ø}} sluneczn{{ø}} szg{{ø}}{{ø}}cz, tak aby wy{{ø}}czey nye bila poszewana (posiewana), ani czso zelonego sy{{ø}} wsplo- dzilo, na prziklaad przewroczenya Sodomi y Gomori, A damy a Seboym, gesto gest podwroczil p4?i bog w' guye- wye a pirzckliwosćzi swey. Y rzek{{ø}} wszistczi narodowye: Przecz gest tak pan uczinil zemi teyto? ktori gest gnyew y rosgnyewanye gego nyesmyer- ne ? Y odpowyedz{{ø}}: Bo s{{ø}} opuścili smow{{ø}} pana, yósto gest zaślubił otczom gich, gdisz gest ge wiwyodl z zemye Egipskey. y sluzili s{{ø}} bogom czudzim y kl{{ø}}nyali* s{{ø}} sy{{ø}} gim, gickzeto s{{ø}} nye vidzeli a gimzeto s{{ø}} nye bili poddani. Przetosz rosgnyewralo sy{{ø}} gest pirzekanye boże przecziw tey zemi, aby prziwyodl na nye wszitki kl{{ø}}tfy, gesto w kxy{{ø}}gack tickto s{{ø}} popisani. y virzuczil ge z zemye gick w gnyewye a w pirzekanyu a y w mi- rz{{ø}}czcze wyelikey, y virzuczil ge do czudzey zemye, iakosz dzysz giscze*2) sy{{ø}}. Skricze (?) przed panem bogem na-
■) „sequens generatio*. W'ulg. ł) Myłka zamiast iści się.
szim, genzeto (?) yawnye b{{ø}}dze, nanye') y synom naszim az na wyeki, bichom pełnili wszistka słowa zakonu tegoto.
XXX.
-Przetosz gdysz przeyd{{ø}}* 2) tyto wszi- stki rzeczi k tobye, pozegnanye, albo przekl{{ø}}cze, ktorezem vilozil przed twim vidzenim, a ty b{{ø}}d{{ø}}cz zaloscziw syerczem twim we wszech narodzech, w nichzeto wasz rosprossil pan bog twoy, y nawroczysz sy{{ø}} k nyemu, y b{{ø}}dzesz posluchacz gego przikazanya, iakosz ya dzysz przikazuy{{ø}} tobye y synom twim, we wszem syerczu twem y we wszey | duszi twey: y nawroczi cz{{ø}} pan bog twoy z wy{{ø}}zenya twego, a slutuge sy{{ø}} nad tob{{ø}}, a potem zbierze cz{{ø}} ze wszech ludzi, w ktorichzeto cz{{ø}} bil drzewyey rosproszil. A iestkbi az do progu nyebyeskyego bilbi ros- proszon, odt{{ø}}{{ø}}d cz{{ø}} vicz{{ø}}gnye pan bog twoy, y przyme* y wyedze w zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sz s{{ø}} dzerzeli otczowye twogi, y odzerzysz y{{ø}}. y pożegna czebye, wy{{ø}}cz- sim liczb{{ø}} cz{{ø}} uczini, nisz s{{ø}} bili otczowye twoy. Y obrzeze pan bog twoy sercze twe y sercze syemyenya twego, aby miłował pana boga twego we wszem serczu twem y ze wszey dusze twey, aby mogl ziw bycz. Ale wszistko przekl{{ø}}cze obroczi pan bog na twe nye- prziyaczele y ty, ktorzisz czebye nye- navidz{{ø}} a przecziwyay{{ø}} sy{{ø}}. Ale ty nawrocz sy{{ø}} y posłuchasz głosu pana
') Źle napisał, zamiast nam. Zresztą itłómacz całego tego zdania nie rozumiał i mylnie je oddał. Wulg. ma: Abscondita — Domino Deo nostro quae manifesta sunt — nobis et filiis nostris itd. 2) Miało by<5: przyjdą.
boga swego, y uczinisz wszitko przikazanye, ktorezem ya tobye przikazal dzysz. Y uczini cz{{ø}} pan bog twoy obfitego we wszem robotowanyu r{{ø}}{{ø}}k twroyu, y w plemyenyu ziwota twego, y w płodu dobitka twego, y w zi- snosczi zemye twe*, y we wszem sbo- z u sczodrogo*'). Bo sy{{ø}} nawroczi pan, aby sy{{ø}} weselił nad tob{{ø}} we wszem dobrem, iakosz sy{{ø}} gest weselił nad twimi otczy. Tak, acz posłuchasz głosu pana boga swego y ostrzegacz b{{ø}}- dzesz gego przikazanya y duchownich obiczayow, gesto w temto zakonye popisany s{{ø}}, a nawroczysz syp ku panu bogu swemu we wszem serczu twem y we wsze* duszy twey. Przikazanye toto, gesto ia dzysz przikazuy{{ø}} tobye, nye iest nad tob{{ø}} ani daleko położono, ani na nyebye postawy ono, aby kto mogl rzecz: [Kto] z nasz moze na nyebo wst{{ø}}picz, aby przynyosl to k nam, y posłuchami y skutkem napelnimi? Ani za morzem postawyono iest, aby ge rosmownye (?) powyedzal: Kto z nasz moze sy{{ø}} przeplavicz za morze a to asz k nam przinyescz, abichom mogli sliszecz y uczinicz, czosz przikazano gest nam od pana? Ale gest tu rzecz wyelmi bksko, słowo w usczech twich y w serczu twem, aby ge pełnił. Szna- myonay, czso dzysz vilozilem w vi- dzeniu twem ziwot a dobrot{{ø}}, a przecziw temu smyercz a zloscz. aby miłował pana boga twego, a chodził po gego drogach, a ostrzegał gego przikazanya y duchownich obyczayow y
') Wulg.: et in rerum ommutn largitate.
s{{ø}}dow, a byl ziw. y rosmnozi cz{{ø}} y pożegna czebye pan w zemi, w ktor{{ø}}sz wnidzesz ku odzerzenyu. A iestly od- wroczono b{{ø}}dze sercze twe, a nye b{{ø}}- dzesz chczecz skszecz, a bl{{ø}}dem s{{ø}}{{ø}}cz oklaman, klanyacz sy{{ø}} b{{ø}}dzesz bogom czudzim y sluzicz gim: naprzood po- wyadam tobye dzysz, ze zagynyesz, a mały czasz b{{ø}}dzesz bidlicz w zemi, do nyeyzeto Iordan min{{ø}}w wnidzesz ku dzerzenyu. Swyatki prziwolawam dzysz nyebo y zemy{{ø}}, zeczem vilozil ziwot wam, y dobre pozegnanye y kl{{ø}}tf{{ø}}. Przetosz voliszh ziwot, aby y ti ziw byl y synowye twogi, a miluy pana boga twrego, a posluchay głosu gego, a gego sy{{ø}} p r z i d z e r z i. bocz on gest ziwot twoy a przedluzenye dnyow twich, aby bidlil w' zemi, za y{{ø}}szto pan iest przisy{{ø}}gl otczom twim, Abramovi, Izaa- kovi, Iakobovi, aby y{{ø}} dal gim.
XXXI.
./V odszedwr Moyzes, vimovil gest wrszi- tka słowa tato ku wszemu Israhelovi, a rzekvcz k nim: Dwadzescza sto lat yusz mam dzysz, nye mog{{ø}} daley vi- chadzacz y wchadzacz, a ofszem gdisz gest pan rzeki mnye: Nye przeydzesz Iordana tegoto. Przeto pan bog twoy poydze przed tob{{ø}}, a on zagladzy wrszi- tki narodi tito w vidzenyu twem, a o- dzerzisz y{{ø}}. a Iozue tento poydze przed tob{{ø}}, iakosz gest movil pan. Y uczini pan gim, iakosz gest ucinil Seonovi a Ogovi, krolom Amoreyskim, y zemi gich, y sgladzi ge. Przetosz gdysz y tyto podda wam, takyesz uczinicze gim,
iakozem przikazal wam. M{{ø}}sznye czin- cze y posilicze sebye. nye boycze sy{{ø}} ani 1{{ø}}caycze gich w vidzenyu. bo pan bog twoy teuczi gest wódz twoy, a nye opusczi czebye ani ostanye. V wreszwal Moyzesz Iozue, y rzecze k nyemu przed wszistk{{ø}} wyelikoscz{{ø}} synow Israhelskich : Posyl syebye, a b{{ø}}dz u d a c z e n, bo ty wyed zesz lud tento w zemy{{ø}}, y{{ø}}sto dacze1) otczom gich slubil gest pan bog, a ty y{{ø}} losem rosdzeks. A pan, genze gest wódz twoy, on b{{ø}}dze s tob{{ø}}, a nye pusczi sy{{ø}} czebye, ani ostanye czebye. Nye boycze sy{{ø}} ani 1{{ø}}kaycze. A tak popisał gest Moyzesz zakon tento, y dal gy kapłanom, synom Levi, gisto nyesli skrziny{{ø}} zaslubyenya bożego, y wszitkim starszim Israhelskim. Przikazal gest gim rzek{{ø}}cz: Po syedmi leczech, lata przepuscze- nya2), na swy{{ø}}ta stanowe, gdysz sy{{ø}} syd{{ø}} wszitczi synowye Israhelsczy, aby syp ukazali wr vidzenyu pana boga swego, na myesczu, ktores vibral pan bog twoy, czyscz b{{ø}}dzes słowa zakonu tegoto przed wszitkim Israhelem. a uslisz{{ø}} wszitczi, s{{ø}}{{ø}}cz sgromadzeni, tak m{{ø}}zowye, iako zony, robyonko- wye y przychodnye, gesto s{{ø}} myedzi twimi wroti, aby usliszawszy, naucz{{ø}}* sy{{ø}} bacz pana boga swego, a zachowali y pełnili wszitki rzeczi tegoto zakonu, y synowye gich, ktorziszto nynye nye wyedz{{ø}}, aby mogli posluchacz y bacz sy{{ø}} pana boga swego po wsze dny ziwota, wr nichzeto sy{{ø}} obraczacze na zemi, k nyeyzeto wy przeyd{{ø}}cz lor-
') Pewnie myłka zam.: daci, dać. *) Remissionis.
dan pospyeszicze ku I odzerzenyu. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Owa, bk- sko s{{ø}} dnyowye smyerczi twey. przi- zowy Iozue, a stoytasz w stanu swyadeczstwa, acz gemu roskaz{{ø}}. Przetosz odeslassta Moyzes a Iozue, y sta- lasta w stanu swyadeczstwa. Y wzyavi sy{{ø}} pan g i m a tam w slupye obloko- wem, genze staal [w] wesczu stanovem. y rzecze pan ku Moyzeszovi: Owa yusz ty ussnyesz s oczczi swimi, a lud tento powstaw, nyeczisczicz b{{ø}}dze s czu- dzimi bogi w zemi, w ktor{{ø}}szto wni- dze, a bl{{ø}}dzicz b{{ø}}dze w nyey. tam mnye opuści y wzruszi slub, ktoriszem uczwirdzil s nim. Y rosgnyewa sy{{ø}} gnyew moy przecziw gemu tego dnya, a ostan{{ø}} gego, a skryy{{ø}} twarz m{{ø}} od nyego, y b{{ø}}dze na pozarcze. bo wszistko zle napadnye gego y zn{{ø}}dzy, tak ze rzecze tego dnya: Wyernye! nye gest bog se mn{{ø}}, ze mnye gest napadło toto zle. A ya skriy{{ø}} a zatay{{ø}} obk- cze mogę w ten dzen, prze wszitko zlee, gesto gest uczinil, ze gest naśladował bogow ezudzich. A tak yusz po- piscze sobye spyewanya tato, a uczczę syny Israhelske, acz pamy{{ø}}tliwye dzerz{{ø}}, a usty spyeway{{ø}}. A b{{ø}}dze toto zaspyewanye mnye za swyadeczstwo myedzi syny Israhelskimi. Bo wyod{{ø}} gego w zemy{{ø}}, za ktor{{ø}}zemto przi- sy{{ø}}gl otczom gego, mlekyem a myodem czek{{ø}}cz{{ø}}. A gdysz sy{{ø}} nagedz{{ø}} y nasycz{{ø}}, rostiw (?) obrocz{{ø}} sy{{ø}} ku bogom czudzim, y b{{ø}}d{{ø}} gim sluzicz, a mnye b{{ø}}d{{ø}} ur{{ø}}gacz, ucziny{{ø}} wzruszoni slub moy. Gdysz ge napadnye wyele
złego y n{{ø}}dz{{ø}}: odpowye gemu spye~ wanye toto swyadeczstwa, gegosto ni- zadne zapomy{{ø}}tanye* nye sgladzi z ust syemyenya twego. Bo wyem mislenye gego dzysz, gesto uczini, drzewey nisz ge* wyod{{ø}} w zemy{{ø}}, y{{ø}}zemto slubil gemu. Przeto napisze Moyzesz spye- wanve, a nauczi svni Israhelskve. Y przikaze pan Iozue, synu Nunowu, rzek{{ø}}cz : Posyl sebye, a bódź udaczen. bo ty wyedzesz syni Israhelske wr zemy{{ø}}, y{{ø}}zemto ya slubil, a y~a b{{ø}}d{{ø}} s tob{{ø}}. Potem, gdysz Moyzesz popisał słowa zakonu tegoto na kx{{ø}}gach, y dopełnił: przikaze slugam kosczolowam, ktorzisz nosili skrziny{{ø}} zaslubyenya bożego, rzek{{ø}}: Weszmicze kxy{{ø}}gy tyto, a polosz- cze ge na boczę skrzinye zaslubyenya pana boga naszego, aby tu były na swyadzeczstwo przecziw tobye. Bo ya wadzo swar twoy y glow{{ø}} tw{{ø}} prze- tward{{ø}}. Gescze za mego ziwota, a s wa- mi gescze chodz{{ø}}cz, zawsdyscze swar- liwye czinili przecziw panu. Cim wy{{ø}}- czey, gdy ya umr{{ø}}? Sgromadzcze ku mnye wy{{ø}}czsze z rodu wszitki s pokolenya waszego, y mistrze, yr b{{ø}}d{{ø}} movicz slisz{{ø}}czim tyto rzeczi. y przizow{{ø}} przecziw gim nyebo y zemy{{ø}}. Bo znam, 88 ze po smyerczi mey nyeprawye uczi- nicze, a richlo sy{{ø}} skonicze* s drogy, ktor{{ø}}zem wam przikazal. y potka wasz wyele złego w pośledni czasz, gdysz uczinicze zle [w] wydzenyu bozem, a wzruszicze gy przes skutki r{{ø}}{{ø}}k waszich. Przetos movil gest Moyzesz, ano słucha sbor wszistek synow Israhelskich słowa pyesni teyto, y dokonał az do kóncza*»
Sliscze nyebyosa, czso movim*, słysz zemy{{ø}}* słowa ust mich! Wzroscze ~'a- ko descz uczenye me, poplinye ’ako roszą przemowyenye me, ako przewal na zelonoscz, a iako k r o p y e na traw{{ø}}. Bo ymy{{ø}} boże przizow{{ø}}. daycze wyelebnoscz bogu naszemu! Zw.rz- chowani’) s{{ø}} skutkowye bozi, a wszitki drogy gego s{{ø}}dowye. Bog wyerni, a przes wszey nyeprawosci, sprawye- dliw l a prawy. Sgrzeszili gemu, a nye synowye gego w sprosnosczach! Narodzę szły a przewrotni, takk odpla- czasz panu? ludze szaleny a nyem{{ø}}- drzi, zali on nye iest oczecz twoy, genze gest dzerzal y uczinil y stworzil cz{{ø}} ? Rospamy{{ø}}tay sy{{ø}} na dawneylny, mysi o kaszdich narodzech, opytay otcza twego, a zwyasrage tobye, wyoczszych twych, a powyedz{{ø}} tobye. Gdysz dze- lil nawyssze narodi, gdysz rosl{{ø}}czal syny Adamovi: ustavil gest myedze podle liczby synow Israhelskych. Ale dzal bozi, lud gego. Iakob powrózek dzedziczstwa gego. Nalasl gy w zemi pustey, na grosznyem myesczu, na pnstem gosdze (?) Psalm audite celi.2)
Przeto przyd{{ø}}{{ø}}cz Moyzesz, y mo\il gest wszitka słowa tegoto spyewanya v vszu ,usiu) luczku, on a Iozue, syn Nunow. Y vipelnil tyto wszitki rzeczi, mowy{{ø}}cz ku wszemu Ysrahelu, a rzek{{ø}} k nim: Poloscze syercze wasze ku wszitkim słowom, gesto ya prziswyat-
') Perfecta (opera/. 2) Tak w kodexie. Po czém woł.y- ^ko, co T Wulgacie począwszy Dd w. 12 do 43, .vypuscil!
czam wam dzysz, abyscze przikazali synom swym, aby ge chowali, uczinili y napełnili wszitko, czosz gest popy- sano w kxy{{ø}}gack tegoto zakonu. Przeto ze nye s{{ø}} wam darmo przikazana* ale aby wszitczi byli gimi zivi, a pel- ny{{ø}}cz ge, na długi czasz b{{ø}}dzecze trwacz w zemi, w ny{{ø}}^to przeyd{{ø}}{{ø}}cz Iordan wnidzecze ku dzerzenyu. Y movil gest pan ku Moyzeszovi tegosz dnya rzek{{ø}}cz: Wznidzi na toto gor{{ø}} Abarim, to gest przyd{{ø}}cze (?)'), na gor{{ø}} Nebo, gesto gest w zemi Moabskey przecziw Gericho. A ogl{{ø}}day zemy{{ø}} Kanaansk{{ø}}, y{{ø}}szto ya poddam synom Israkelskim ku odzerzenyu, a umrzi na górze. A wnidocz na ny{{ø}}, polozon2) b{{ø}}dzesz k ludu swemu, iako gest umarł Aaron, brat twoy, na górze Hor, y przilozon gest k ludu swemu. Bo scze przevinili przecziwko mnye, posrzod synow Israhelskich, wod odpowyednick3) w Kades || na puści Sin. a nye poswy{{ø}}cziliscze mnye myedzi synmi Israkelskimi. A przetosz usrzisz zemy{{ø}}, a nye wnidzesz w nyo, y{{ø}}szto ya dam synom Israkelskim.
XXXIII capitulum.
Toto gest pozegnanye, gimzeto gest pożegnał Moyzesz, czlowyek bozi, synom Israkelskim przed swo smyercz{{ø}} rzek{{ø}}cz: Bog s Synaf*) przysedl gest, a s Seyr zyawyl sy{{ø}} gest nam. Ukazał sy{{ø}} gest s góry Pkaran, a s nim tysy{{ø}}cze swyatick*. Na praviczi gego
‘) Wulg.: „transituum“. „iungeris*. 3) „ad Aquas
contradictionis“.
zakon ognyovi. Miloval ludzi, wszitczi swy{{ø}}Gzi w gego r{{ø}}ce s{{ø}}. A kto sy{{ø}} przibliza k gyego* nogam, przym{{ø}} gego uezenye. Zakon ukazał nam Moyzesz, dzedziczstwa vyelikosczy Iakobo- va*.Y b{{ø}}dze u nasprawyedliwszego kroi, sgromadziw wyekkoscz kxy{{ø}}z{{ø}}t z ludu s pokolenim Israhelskim. B{{ø}}dz ziw Ruben, a nye umyeray, a b{{ø}}dz mały w liczbye. Tocz gest ludowo pozegnanye. Słysz panye glosz ludów, a k gego ludu wy e d z i gy. r{{ø}}ce gego boyowacz b{{ø}}dzeta zań* a spomocznik gego przecziw nyeprzyiaczelom gego b{{ø}}dze. Ale ku Levi powye: Swirzchowanye twee a uczene twe od m{{ø}}za swy{{ø}}tego twego, gegozesz skuszil w pokuszenyu y s{{ø}}dzillesz* u wod odpowyadza- nich. Genze gest rzeki otezu swemu y maczerzi swey: Nye znam wasz! a braczy swey: Nye vidz{{ø}} wasz! y nye sznali s{{ø}} synow swych. Cy s{{ø}} ostrzegali virnovy twe, a smow{{ø}} tw{{ø}} zachowali, s{{ø}}dy twe, o Iakobye! a sprawa twa*, o Israel! Położy kadzilnye* rzeczi w gnyewe twem, a obyati zapalne na ołtarzu twem. Pozegnay panye syli gego, a usyle r{{ø}}ku gego przymi. Rań* chrzebyet nyeprziyaczol gego, a ktosz* gego nyenavidzi, nye powstan{{ø}}. A Beniaminovi powye: Przemilali (?) ') boży przebiwacz b{{ø}}dze douffale w nyem, iako poscely* wszittek dzen bi- dlicz b{{ø}}dze, a na gego ramyonach od- poczynye. A Iozephovi rzecze: S po- zegnanya bożego zemy{{ø}}* gego, a z ia- blek nyebyeskich y rossy, y s gl{{ø}}bo-
kosci podlozoney. Zyablecznego owo- czu y sluncza y myesz{{ø}}cza, z virzchu starich gor, z iablek vyecznich pagórków, a z owoczu zemskyego, a s pel- nosczi gego. Pozegnanye gego, genze sy{{ø}} zyavil we krzu, przydze na glow{{ø}} Iozephow{{ø}}, a na czemyenyu poswya- czonem*') myedzi bracz{{ø}} gego. lako pirworodzonego bika krasa gego, rogy gednorosczowe rogy gego, gimisto za- p{{ø}}dzy narody az na krage zemye. Toto s{{ø}} zast{{ø}}py Effraymovi, a czito tysz{{ø}}- czowe Manassovi. A Zabulonovi rzeki: Raduy sy{{ø}} Zabulon wesczu* twem, a Yzachar w stanyech twych! Ludzi ku górze przizow{{ø}}. tamo b{{ø}}d{{ø}} obyetowacz obyati sprawyedliwye, ktorzisto roswo- dnyenye m orskye iako mleko saacz 89 b{{ø}}d{{ø}}, y skarby skrite pyaseczne. A Ga- dovi rzeki: Blogoslawyony w roszyrze- nyu Gad, iako lew odpoczin{{ø}}{{ø}}l, po- chficil gest ramy{{ø}} y czemy{{ø}}. Y usrzal kxy{{ø}}stwo swe, ze na swey stronye u- cz{{ø}}czi gest odlozon, genze byl s kxy{{ø}}- z{{ø}}ty s ludu, a uczinil sprawyedliwosci boże, a s{{ø}}{{ø}}d swoy z Israhelem. A Da- novi powyedzal: Dan sczenye Iwo we. viplinye sczedrze z Bazan. A Nepta- limovi rzecze: Neptalim w zysznoscz poziwacz b{{ø}}dze, a pełen b{{ø}}dze bogo- slawyenya* bożego, morze y ku polu- dnyo* odzerzi. Y Asserovi powye: Pożegnani w synyech Asser, b{{ø}}dze luby braczey swey, rosmoczi w oleyu nog{{ø}} sw{{ø}}. Żelazo a myedz o boy w*2) gego. Yaczy dnyowye młodości twrey, taczy y starości twey. Nye gest gyny bog,
•) Wołg.: „super verticevi naearaeiu. 2) „calceamentum*.
40
*) Amantissimus Domini. Więc pewnie: przemiły.
iako bog przesprawyedkwego, gesdzecz nyebyesky, pomocznik twoy. Wyele- bnoscz{{ø}} gego byez{{ø}} obloczi, przebytek gego na viszokosci a pod lot.czmi1) wyecznimi. virzuczi przed twim obli- czim nyeprziyaczele, y powye: potrzi sy{{ø}}! Aprzebywacz b{{ø}}dze Israel fale2), a samo3). Oko Iakobowo w zemi uzi- teczney y vinney, a nyebyosa sy{{ø}} o- czemny{{ø}} ross{{ø}}. Bogoslawyon ges ty Israel, kto równi b{{ø}}dze tobye lud, genze sy{{ø}} sbavysz w bogu ? S c z y t wspo- mozenya twego, a myecz slavi twey bog twoy. Poprze czebye nyeprzi- yaczel twoy, a ti gego gardło potlo- czysz.
xxxnn.
JPrzeto wisedw Moyzesz s pola Mo- abskyego na gor{{ø}} Nebo, na virzch Fasga przecziw Iericho. y kaz{{ø}}* gemu pan wszitk{{ø}} zemy{{ø}} Galaadsk{{ø}} az do Dan, a do w szego Neptalima, y zemy{{ø}} Effraymow{{ø}} y Manassow{{ø}}', y wszitk{{ø}} zemy{{ø}} ludowo az do morza posledńe- go, ku poludnyowey stronye a do sy- rokosczi pola Iericho myasta palmo- vego az do Segor. \ rzeki gest pan k nyemu: Tocz gest zemy{{ø}}*, za ktor{{ø}}-
*) Miało być zapewne łokćmi — „subter brachia sempiterna,u. *) Miało być: p o u fa 1 e, „confidenter3) Powinno być: eam — „et solus*.
zemto przisy{{ø}}gl Abramovi, Yzaakovi a Iacobovi rzek{{ø}}cz: Syemycnyu twemu dam y{{ø}}. Vidzales y{{ø}} oczima swima, ale nye wnidzesz do nyey. Y umarł gest tam Moyzesz, sługa bozi, w zemi Moabskyey, przikazanim bozim. Y pogrzebl gy w dole zemye Moabskey przecziw Fegor. A nye poznał gest czlowyek grobu gego az do nynyeyszego dnya. Moyzesz dwadzescza a ssto lyaat myal gest, gdysz umarł. Nye zaczmili sy{{ø}} oczy gego, ani gego z{{ø}}by s{{ø}} sy{{ø}} ruszały. Y płakały s{{ø}} gego synowye Israelsczi w polu Moabskem trzydze- sczi dny. y napełnili sy{{ø}} dnyowye na- rzekanya placz{{ø}}czych Moyzesza. Ale Iozue, syn Nunow, napelnyon gest ducha m{{ø}}drosci, bo Moyzesz wlozyl nań r{{ø}}cze swoy. Y słuchali gego synowye Israelsczy, y uczinili, iakosz przika zal pan Moyzeszovi. Y nye wznikl gest wy{{ø}}czszy prorok w Israhel, iako Moyzesz, ktoregosz znal pan z oblicza w oblicze, we wszech dziwyech y znamy onach, gesto gemu przikazal, aby czinil w zemi Egipskey Faraonovi, y wszem slugam gego, y wszey zemi gego, y wszitk{{ø}} r{{ø}}ko moczn{{ø}}, y wszitky dzivi wyeliky, gesto czinil Moyzesz przed wszitkim Israhelem. Dokonały sy{{ø}} kxy{{ø}}gy deutronomy, a po- czynay{{ø}} sy{{ø}} kxy{{ø}}gy Iozue.
IOZUE.
... ‘) stało sy{{ø}} po smyer- czy Moyzeszowey, slugy bożego: tedy movil pan ku Iozue, synu Nunowu, słudze Moyzeszowu, rzek{{ø}}cz gemu: Moyzesz, sługa moy, umarł gest. wstany, a gydz przes tento Iordan, ty y wszistek l’ud s tob{{ø}}, w ze- my{{ø}}, y{{ø}}szto ya dam synom Israhel- skim. Wszelke myescze, na ktoresz stępy stopa nogy waszey, wam podam, iakom movil Moyzeszovy. Od pusczee y Libana az do rzeky wyelikey Eufra- ten, wszitka zemyą (!) Etheyskych az do morza wyelikyego przecziw slunecznemu zachodu b{{ø}}d{{ø}} myedze wasse. Ni- zadni nye b{{ø}}dze sy{{ø}} mocz wam przecziwicz po wszitky dny ziwota naszego*. Yakoszem byl z Moyzeszem, takyesz b{{ø}}d{{ø}} s tob{{ø}}. nye puscz{{ø}} sy{{ø}} czebye ani czebye ostan{{ø}}. Posyl sye- bye, a b{{ø}}dz udać zen, bo ty snadz rosdzelis ludu temuto zemy{{ø}}, za ny{{ø}}- zem przyszy{{ø}}gl otczom twim, abych y{{ø}} podał gim. Posyl sy{{ø}} przeto, a b{{ø}}dz moczen vyelmi. a ostrzegay y pełni wszisczek zakon, ktorisz gest przi-
■) Tu pozostawiono miejsce próżne dla początkowej litery T, której jednak nie zrobiono.
kazał tobye Moyzesz, sługa moy. Nye pochylay sy{{ø}} przeto od nyego na pra- vicz{{ø}} ani na levicz{{ø}}, a rozumyey w s z e- m u, czosz czinisz. Nye otdalay kxy{{ø}}{{ø}}g tegoto zakonu od swich ust, ale mi- slicz b{{ø}}dzesz w nich wye' dnye y w noczi, aby chował y pełnił wszitko, czosz gest popisano w nich. Tedy poy- dzesz drog{{ø}} sw{{ø}} y sros(u;myesz y{{ø}}. Tocz przikazuy{{ø}} tobye, posyl sy{{ø}}, a b{{ø}}dz udaczen. Nye strzasz* sy{{ø}}, ani sy{{ø}} boy. bo s tob{{ø}} gest pan bog twoy ve wszem, k czemuszkok ty sst{{ø}}pysz.
Y przikaze Iozue ksy{{ø}}z{{ø}}tom s kida, rzek{{ø}}cz: Gydzycze w sposrodku stanów, a przikazicze ludu rzek{{ø}}cz: Przyp(r)awcze pokarm sobye, bo po trzeczem dnyu przeydzecze Iordan, a vnidzecze do zemye ku odzerzenyu, y{{ø}}szto pan bog wasz da wam. Ale 11 u- benovi y Gadovi y poi pokolenyu Ma- nassowu powye: Wspomynaycze na rzecz, yęszto przikazal gest wam Moyzesz, sługa boży, rzek{{ø}}cz: Pan bog wasz dal gest wam pokoy y wszitk{{ø}} zemy{{ø}}. Ale zony wasze y synowye wa- szy, y dobytek, ostan{{ø}} w zemy, y{{ø}}szto gest oddal wam Moyzesz za Iordanem. j[ ale vy giczcze w odzenyu 00
przed wasz{{ø}} bracz{{ø}}, wszitczi moczney r{{ø}}ky, a boyuycze za nye, doy{{ø}}d nye da pokoya pan braczi waszey, iakosz gest wam dał, a doy{{ø}}d y oni nye o- dzerz{{ø}} zemye, y{{ø}}szto pan bog wasz da gim. a tak sy{{ø}} wroczicze do zemye vassego gimyenya, y b{{ø}}dzecze bydhcz w nyey, y{{ø}}szto gest dal wam Moyzesz, sługa bozi, za Iordanem przeczyw wzchodu sluneczf«c)mu. Y odpowyedzeli s{{ø}} ku Iozue rzek{{ø}}cz: Wszitko, czso- zesz ty przikazal nam, uczinimi, a do- k{{ø}}{{ø}}d poslesz nasz, tam poydzemy. Ia- kosmi posłuchali we wszem Moyzesza: tak b{{ø}}dzem posluchacz y czebye, gedno b{{ø}}dz pan bog twoy s tob{{ø}}, iakosz gest byl z Moyzesem. Ktosz odpowye ustom twim, a nye posłucha wszech rzeczi twych, gesto gemu przikazu- ges, smyercz{{ø}} umrze, ale ty syebye posyl a m{{ø}}sznye czin.
Secundum capitulum.
T egdi Iozue, syn Nunow, poslal s Se- thim dwa m{{ø}}za spyeglerza tage- mnye, a rzek{{ø}}cz gim: Gydzcze a o- patrzcze zemy{{ø}} y myasto Iericho. Kto- rziszto pospyesywrszy sy{{ø}}, wesli w dom nyewyasti zley, ymyenyem Raab, y odpoczin{{ø}}Iasta u nyey. Y wskazano krolovi Iericho, y powyedzano: Dwa mó- za wesslasta sam w noczi s synow Israhelskich, aby spyegowali zemy{{ø}}. Y po- sslal krol Iericho ku Kaab nyewyescze rzek{{ø}}cz: Vywyedz m{{ø}}ze, ktorassta przi- ssla k tobye y wesslasta w dom twoy. Giscze spyeglerzasta, a przyslasta chez{{ø}}cz ogl{{ø}}dacz wsszitk{{ø}} zemy{{ø}}. Y
poy{{ø}}wszi zona m{{ø}}ze, zatagygich, rzek{{ø}}cz: Znam, zesta byla przisla ku mnye, ale nye wyedzalaczem, o dk{{ø}} {{ø}} d- sta. a gdysz brona zawarta bila ve mrok, tedista ona visla, nye wyem, kamsta sy{{ø}} obroczila. sczigaycze ge r{{ø}}cze, a zlapacze ge. Ale sama kazała m{{ø}}zoma vnicz na pobycze domu swego, y przikrila ge pasdzerzim lnyanim, gesto tu było. Ale czy, gesto byk posiani, gonicz po nich po drodze, gesto wyedze ku brodom Iorda- novim. A gdysz oni vinyd{{ø}}, natichmyast brony zawarty. A gescze bila- sta nye usn{{ø}}la, yasto sy{{ø}} tagilasta: tegdi zona wnidze k nima y rzecze: Znam, ze bog podda wam zemy{{ø}}, bo strach wasz wrzuczil sy{{ø}} gest na nasz, a omdleli s{{ø}} wszitczi bidkczele w zemi. Sliszeksmi, ze przeszuszyl pan wody morza rudnego k waszemu prze- sczu, gdiszcze wysly z Egipta. a czosz- scze ucinik dwyema kroloma Amorey- skima, yasz bilasta za Iordanem, Seonovi a Ogovi, gestoscze zabik. A to uskszawszi, 1{{ø}}kksmi sy{{ø}}, y omdlało gest syercze nasze, ani w nasz ostał duch k wesczu waszemu. Bo pan bog wasz, on gest bog na nyebye viszoko, a na zemi nisko. Przetosz nynye p r z y- sy{{ø}}szta mi na pana boga, aby ya- kozem ya s wami mi ilosyernye uczi- nila, takyesz y vy uczincze s domem otcza mego. y day sta* my gis te znamy{{ø}}, abyscze sbavili otcza mego y matk{{ø}} m{{ø}}, bracz{{ø}} y syostri me, y wszitko, czosz gest gich, y viszvokcze dusze nasze od smyerczi. A ona gey od-
powyedzalasta: Dusza nassza b{{ø}}dz za wasz na smyercz. ale tak, acz nasz nye vidasz. A gdisz nam poda bog zemy{{ø}}, uczinimi s tob{{ø}} miloserdze y prawd{{ø}}. Y vipuscila ge po powrosku z o k y e n- cza, bo dom gey przilezal ku muro- vi. y rzekła gest k nima: Vznidzeta na gori, aby snacz nye potkali wasz, wraczay{{ø}}cz sy{{ø}}. a tu sy{{ø}} utagita za trzi dny, doy{{ø}}d sy{{ø}} nye nawrocz{{ø}}, a tak poydzeta po swey drodze. Y powyedzalasta k ney: Nye b{{ø}}dzewa vinna t{{ø}}to przisy{{ø}}g{{ø}}, gestosz nasz za- przisy{{ø}}gla, gdysz bichom wyesk w zemy{{ø}}, a nye billiby za znamy{{ø}} tento powrózek czyrwony, a ty gego nye u- wy{{ø}}zesz na okyenczu, gimzeszto nasz vipusczyla, a nye sgromadzyszli otcza twego y maczerze y braczey y wszi- stkey rodzini twey w dom twoy. Ktoś vinidze sse* drzvi domu twego: krew gego b{{ø}}dze na glow{{ø}} gego, a my b{{ø}}- dzem nyevinni. Ale tich wszech krew, gisto s tob{{ø}} b{{ø}}d{{ø}} w domu, ostanye na naszey glowye, acz kto sy{{ø}} gich do- tknye. Pakli b{{ø}}dzesz nasz chczecz o- gloszycz, a t{{ø}}to rzecz na yafwno vi- nyescz: czisczi b{{ø}}dzem od tey przy- sy{{ø}}gy, y{{ø}}stosz nasz zaprzysy{{ø}}gla. A ona odpowye: Iakosta rzekła, iako b{{ø}}dz! A puscziwszy ge, aby precz o- desla, powyeszi powrózek czirwony w okyenczu swem. Tedy ona szedwszy, przyslasta na gori a bylasta tu trzy dny, doy{{ø}}d sy{{ø}} nye wroczili, ktorzisto ge goniły. Bo patrzy wszy gych po wszi- tkich drogach, nye naleszly gich. Y we- asly do myesta, wrocziwszy sy{{ø}}, kto-
rziszto ge goniły. Y sesslasta spyegle- rza sgori, a przebredwszi Iordan, przislasta ku Iozue, synu Nunowat, y vipowyedzalasta gemu wszitko, czosz sy{{ø}} gima przigodzilo, y rzeklasta: Poddał pan w r{{ø}}cze nasze t{{ø}}to wszitk{{ø}} zemy{{ø}}, a strackem s{{ø}} ogarnyoni wszistczi bidliczele gey.
m.
-/V zatim Iozue powstaw w noczi, ru- sziw stani, a viszedwszi s Sethim, przisli s{{ø}} ku Iordanu, on y wszitczi synowye Israkelsci, a pomyeskawszi tu za trzy dny. A tich dny dokonawszi, sly poslowyei) w posrotku stanów, y sly s{{ø}} wolay{{ø}}cz rzek{{ø}}cz: Gdysz usrzi- cze skrzinya* zaslubyenya pana boga naszego, a kaplany s korzenya Levi nyos{{ø}}{{ø}}cz y{{ø}}: tedy vy powstawszy gidz- cze przed nyó. B{{ø}}dz myedzi wami a myedzi skrzyny{{ø}} dwa tysy{{ø}}cza wzdal lokyet. bo z daleka nye moglibyscze vidzecz ani poznacz, ktor{{ø}} drog{{ø}} we- ssli, zescze drzewyey nye ckodzily po nyey. A chowaycze sy{{ø}}, abyscze sy{{ø}} 91 nye prziblizali ku skrzini. Y powye Iozue ku ludu: Poswy{{ø}}czcze sy{{ø}}, bo za yutra pan bog uczini myedzi wami dzyw. Y powye ku kapłanom: Weszmi- cze skrzynya* zaslubyenya bożego, a gydzcze przed ludem. Ktorzisto przikazanye napelniwszi, wzy{{ø}}wszi skrziny{{ø}}, y chodzili przed nimi. Y rzecze pan ku Iozue: Dzysz poczn{{ø}} cz{{ø}} wysycz (wyzszyć) przede wszim Israkelem, aby vyedzeli, ze iakozem byl z Moyzesem,
') Praecones (Wulg.).
planom, gisto nyoso skrziny{{ø}} zaslubyenya, a po wyedz k nim: Gdysz wm- dzecze w kray wody Iordanskich*: stoy- czesz tu. Y powye Iozue k synom Israkelskim * Przist{{ø}}pcze sam, a slysce* słowo boga waszego. A o p y a c z*: W tem zwyecze'), ze pan bog wasz ziw posrzod wasz gest, a zatraczi przed waszim obliczina Kananeyskego a Ge- rezeyskeg< * a Gebuzeyskego, Etkeyske- go a Eveyskego, Ferezeyskego y Amo- reyskego. Tocz skrzinya zaslubyenya pana boga wszey zemye, przędzę* wasz przes Iordan. Prziprawczesz dw auacze* myzow ze dwanacze pokolenya Isra- helskcgo, kalszdego s pokolenya swego. A gdysz postav{{ø}}* stopy swyck nog kapłani, gisto nyosz{{ø}} skrziny{{ø}} zaslubyenya pana boga wszey zemye, [w] wodach Iordanskleh: wody, ktoresto na doi s{{ø}}, splin{{ø}} y sgyn{{ø}}, ale ktores s gori przickadzayo, w gednyey* gl{{ø}}bo- kosci zostano. Przetosz wvszedw wszi
t %/
stek lud s stanów swick, aby przęśli Iordan, a kaplauy, gisto nyesli skrzy- ny{{ø}} zaslubyenya, sly przed nimi. A gdysz w nido w Iordan y omeczili nogy swe na krayu Iordana, bo Iordan pirwey brzegy byl napełnił czasu zni- wa: y stały wody, ssedwszy sy{{ø}}» na ge- dnem myesczu iako góra wzgor{{ø}} sy{{ø}} dmocze, y zdali syo2) pedał od myasta, gesto sio wye rzcczono Edom, az do myasta Sartan. a ktores nizey bili, w puste morze, gesto nynye rzeczono Martwe, plin{{ø}}H, az owszem sgin{{ø}}li.
Ale lud sedl przecziwko Iordanovi, a kapłani, gisto nyesli skrziny{{ø}} zaslubyenya boz{{ø}}, stali na suchey zemi possrod Iordana okasawszy sy{{ø}}, a wszistek lud po szuchem dnye sedl.
IV.
-/V gdysz przeyd{{ø}}, rzeki pan ku Iozue : Vibyerz dwa naczcze m{{ø}}zow, kasz- dego s swego pokolenya. a przika&z gim, acz podnyosz{{ø}} dwanaczcze ka- myenyow przetwardick s posrotku dna Iordanowego, na mckzeto s{{ø}} stali nogy kaplańskye. y położy ge myedzi stany, tu gdzesz rosbygece teyto nocy swe stany. Y przizowye Iozue dwanaczcze męzow, ktoresto gest vibral s synow Israhelskich, kaszdego s swego pokolenya, y rzecze k nim: Gydzcze przed skrzmy pana boga vaszego na posrod Iordana, a vinyescze ott{{ø}}d kaszdy z vasz kamyen na swu pleczu podle 'iczby synow Israhelskich, a b{{ø}}- d{{ø}} na znamye myedzy wami. A gdysz wasz zaiutra op-tayo synowye waszy, rzek{{ø}}cz: Czso sy{{ø}} myeny toto kamyenye? Odpowyeczoze gim: Zginęli s{{ø}} wody Iordanske przed skrzinA zaslubyena bożego, gdysz gest przezeń sla. a przeto położono gest toto kamyenye na parny acz synom Israkelskim asz na wyeky. Przetosz uczinili synowye Israelsci, iakos przinazal gim Iozue. Winyesk s posrotka dna Iordan- skego dwanaczcze* kamyenow, iakos gim bog przikazal, podle liczby synow Israhelskich, az na myescze, na nyem stan rosbili. a tu ge polozili. A
gimch dwanaocze* kamyenyow położy Iozue na possrod dna Iordanskye- go, gdze byli stali kapłani, gisto nyesli skrziny{{ø}}» zaslubyenya bożego, y so tam asz do nynyeyszego dnya. Ale wszak kapłani, gisto nyesli skrziny{{ø}}, stali w possrod Iordana, doy{{ø}}dze sy{{ø}} wszitko nye napełniło movyenye Iozue k ludu, czosz pan przikazal, iakosz byl gemu Moyzesz roskazal. Y quapyl sy{{ø}} lud, chcz{{ø}}cz przecz'). A gdybz wszistczi przęśli, na tich przeydze skrzy- nya boża, a kapłani sly przed ludem. A synowye Rubenovi y Gadovi y poi pokolenya Manassowa kamaszówa- n i sly przed syny Israkelskim] iakosz gim przikazal Moyzesz. A czterdzesci tysy{{ø}}czow boyownikow w zaslopyeck a w tlusczach sly po równi y po poloch myasta Iericko. W tem dnyu wrzwyelbil gest pan Iozue przed wszitkim Israhelem, aby sy{{ø}} gego bali. iakosz s{{ø}} syj bali Moyzesza, gdysz gescze ziw byl. Y rzeki gest k nyemu pan: Pnikasz kapłanom, gisto nyosz{{ø}} skrzyny{{ø}} zslubyenya, acz wzydy za Iordan2). Genze przikazal gim rzek{{ø}}cz: ist{{ø}}pcze z Iordana! A gdysz vyssli nyos{{ø}}czi skrziny{{ø}} zaslubyenya bożego, a na suchy zemy{{ø}} st{{ø}}pacz pocz{{ø}}li by- k, nawroczik sy{{ø}} wody ve dno swoy (ej y czekli s{{ø}}, iako byk drzewyey o b y- kly. Tedi lud winidze z Iordana, dze- szyty dzen pirvego myesy{{ø}}cza, y ros- byli s{{ø}} stany w Galgalis przecziw stronye wzchodu slunecz(»Mgo myesta* Iericko. A dwanascze kamyenyow, gesto
') Przejść. 2) Ut ascendant de Iordane.
byli wnyesk se dna Iordanskyego, y* polozil Iozue w Galgaks. Y powye k synom Israhelskim: Gd:sz za yutra synowye vaszi op(i)tay{{ø}} otczow swich, arzek{{ø}}cz gim: Czso sy{{ø}} myeni toto kamyenye? Nauczcze ge y powyecz- cze: Po suckem dno* przeslysmi Iordan tento, bo gest pan bog nasz oszu- szyl wody gego w vidzenyu naszem, doy{{ø}}dsmi nye przesk. Iakos bil uczi- nil piiwey w morzu rudnem, gesto gest przesusyl, dok{{ø}}dsmi nye przisk, aby wzwyedzeli wszitkichj | zemy ludze prze- siln{{ø}} rok{{ø}} boz{{ø}}. abyscze sy{{ø}} y vi bak pana boga vaszego na kaszd,' czasz.
(Juintum.
/V gdysz usliszeli wszistczi krolo^e* Amoreysci, gisto przebiwaly za Iordanem k zackodney stronye, y wszistczi krolowye Kanaansczi, gisto blisko wye- likyego morza dzerzy myasta, ze przesusyl byl pan rzeky Iordacsko* przed syni Israhelskimi, doy{{ø}}d s{{ø}} nye prze- sly: zemdlało gest syereza* gich, a nye ostał w nich duck, straszy{{ø}}cz sy{{ø}} we- scza synow Israkelskick. Tegosz czasu powye pan ku Iozue: Uczin sobye noże kamyenne, a obrzesz wtóre syny Israłielskye. Y uczini, czosz gemu byl przykazał pan, a obrzazal syny I- srahelskye na pagorcze obrzazowanya. Bo tato gest była przyczina wtorego obrzazowanya wszemu ludu. Genze byh viszedl z Egipta samczowego płodu, y wszitczi m{{ø}}zowye boycwnf, zmarh s{{ø}} na puści prze dlugy o b o c k o d drogy, gisto wszitci obrzazani byli. Ale lud,
genze sy{{ø}} srodzil na pusci we czter- dzestoch Taat w drodze przeszyrokey pusczey, nye obrzazan byl, doy{{ø}}d s{{ø}} nye zgyn{{ø}}ly, ktorzisz s{{ø}} nye posłuchali głosu bożego, gimzeto pirwey przisy{{ø}}gl, aby gim ukazał zemy{{ø}} mlekyem a myodem czek{{ø}}cz{{ø}}. Tiich synowye wst{{ø}}- pili s{{ø}} na myescze otczow swych, y obrza(zo;l ge Iozue, gisto iakosz s{{ø}} sy{{ø}} zrodzili, [sj skorkami byli, a nizadni gich na drodze nye obrzazoval. A gdysz wszitczi obrzazani byk, ostały na tem- ze stanowem myesczu, az sy{{ø}} zleciły (uleczyli). Y rzecze pan k Iozue: Dzyssem ody{{ø}}1 ganyebnosci egipskye od vasz. Y weszwano gest ymy{{ø}} tego myescza Gal- gala az do nynyeyszego dnya. Y ostak synowye Israhelsci w Galgala, a uczynili Przyscze') czwartego nascze dna myesy{{ø}}cza k wyeczoru, w polu Gericho. y gedli z uzitkow zemskich, a drugy dzen przasne chleby, y kiszali chleb tegosz lata. Y zgyn{{ø}}la mamna*, gdysz s{{ø}} yusz gedli z owoczu zem- fckyego, a wy{{ø}}czey s{{ø}} nye poziwaly karmyey tey synowye Israelsci, ale ge- dli z owoczow ninyeyszego lata zemye Kanaanskye. A gdysz byl Iozue na polu przed myastem Gericho, wznosi oczi, usrzal m{{ø}}za przecziw sobye sto- y{{ø}}cego, y dzirz{{ø}}czi nagy myecz, y po- sspyeszi sy{{ø}} k nyemu a rzek{{ø}}*: Nas- lisz7), czik nyeprziyaczelsky ? Genze odpowyedzal: Nikakey*, aleczem kxy{{ø}}- z{{ø}}woyskybozee, a nynyeczem prziszedl. Y padnye Iozue nagle na zemy{{ø}}, a klanyay{{ø}}cz sy{{ø}} rzecze: Czso
pan moy movi ku słudze swemu? A rzecze: Zuy boty z nog twich, bo myescze, na nyemzeto stogis, swy{{ø}}te gest. Y uczini Iozue, iakosz bilo gemu przikazano.
-/\-le Iericho bilo zawarto y grodzono prze strach synow Israhelskich, ze nizadni nye smyal vynicz y wnicz. Y powye pan ku Iozue: Toczem dal w tw{{ø}} r{{ø}}k{{ø}} Gericho y króle gego y wszitki sylne m{{ø}}ze. Obchoczcze myasto wszistczi boyovniczi gedno*) przesz dzen, a tak ucinicze za syecz* (sześć) dny. Ale syodmego dnya po po wye weszm{{ø}} sedm tr{{ø}}{{ø}}b, gichzeto uziway{{ø}} v miloscive lato, y poyd{{ø}} przed skrzi- nya* zaslubyenya bożego, y obydzecze sedmkrocz myasto, a popowye zatr{{ø}}- by{{ø}} w tr{{ø}}by. A gdysz zabrzni* zwy{{ø}}k tr{{ø}}bny dalszy y przemyenny w usu waszich brzny{{ø}}cze: wzvola wszistek lud wolanim przewyelikiim, a muri mye- skye ze dna sy{{ø}} przewrocz{{ø}}, y wnid{{ø}} wszistczi prosto z myasta, gdze s{{ø}} stali. Przeto zwolaw Iozue, syn Nunow, kapłani y powye knim: Veszmicze skrzinya* zaslubyenya bożego, a ginich kapłanów sedm veszm{{ø}} sed(»t) tr{{ø}}{{ø}}b 1’ata miloscziwego, y poyd{{ø}} przed skrziny{{ø}} boz{{ø}}. A tak k ludu: Gydzcze y obchoczcze myasto, harnaszowani przo- duy{{ø}}cz przed skrziny{{ø}} boz{{ø}}. A gdysz Iozue slow dokonał, a sedm kapłanów w sedm tr{{ø}}{{ø}}b wztr{{ø}}bili przed skrziny{{ø}} zaslubyenya bożego, a wszistek lud
naprzód poydze wharnaszu, a o- statek zast{{ø}}pa poydze za skriny{{ø}}*, a wszistczi w tr{{ø}}bi tr{{ø}}bili. Bo byl przikazal Iozue ludu, rzek{{ø}}cz: Nye b{{ø}}dzecze volacz, ani bódze sliszan glosz vasz, ani żadna rzecz z ust waszich vinidze, doy{{ø}}d nye przydze dzen, w ktorysto w am powyem: Wolaycze a krziczcze! Przetosz obchodzili* skrzy- nya boża myasto gedn{{ø}} przes dzen, y wraczala sy{{ø}} do stanów, y stała tam. Przetos gdysz Iozue w noci powstał, wzy{{ø}}li s{{ø}} kapłani skrzinya boz{{ø}}, a sedm s nich sedm tr{{ø}}{{ø}}b, gichzeto w miloscive 1’ata pozivali, y sly naprzód, przed skrziny{{ø}} boz{{ø}} gyd{{ø}}cz y tr{{ø}}by{{ø}}cz. A hamaszowani lud sedl przed nymi, a ostatek kida sly za skrzynya*, w tr{{ø}}- by tr{{ø}}by{{ø}}cz. Y obchodziły myasta wto- rego dnya gedn{{ø}}, y wroczili sy{{ø}} do stanów. A tak ucirik za secz dny. Ale syodmego dnya na dny u powstali, y obckodzili myasto, iakos u g e d n a 1 i byli, sedmkrocz. A gdysz w syodme obyscze kapłani wr tr{{ø}}by zatr{{ø}}bili, rzeki Iozue ku wszemu Israkelovi: Wzkrziczcze, bo gest pan poddał nam myasto, a b{{ø}}dze toto myasto przekl{{ø}}te y wszitko, czosz gest w nyem, przed panem, gedna Raab, zla dzewka, ostanye ziwa ze wszitkimi, ktorisz s ny{{ø}} w domu s{{ø}}, bo gest skrila posly, ktoressmi bili posiali. A vi sy{{ø}} chowaycze tego, abyscze sy{{ø}} wszego nye dotikali, czosz 93 wam zapowyedzano, a nye b{{ø}}dzecze vinni tich rzeczy, y wszistczi stanowye Israkelsci nye b{{ø}}do w grzesech zaśnieżeni. Ale czoszkoli złota albo srebra
b{{ø}}dze, y s{{ø}}dow myedzanick y zela- sznick: bogu poswy{{ø}}czono b{{ø}}dze y położono w skarby gego. Przetosz gdysz wszistek l’ud wzwola, a tr{{ø}}by zabrzny{{ø}}, a ten brz{{ø}}{{ø}}k przidze w usszy wszego mnóstwa: natickmyast n uri sy{{ø}} prze- wroczili. y w7szedl kaszdy myesczem, przecziw gemusz stal. Y odzerzeli myasto y zbili wszistko, czosz w nyem bilo, od m{{ø}}za az do nyewwasty, od mlo- dzencza az do starcza, y voly y owcze y osły myeczem zbili. Ale dwye- ma m{{ø}}z oma, gesto laz{{ø}}kami były vislani, rzecze Iozue :Wniczta w dom zoni zley dzewky, a viwyedzta y{{ø}} y wszitko, czosz gest gey, iakossta gey przisy{{ø}}g{{ø}} uczwirdzila. A wszedwszy tam mlodzencze, wiwyodlasta Raab y otcza y maczerz gey, y bracz{{ø}} y wszistko gymyene gey, y przirodzone wszi- stki gey. a prócz stanów Israkelskick kazali gim bycz. Ale myasto y wszitko, czosz w nyem było nalezono, spalili, prócz złota a srzebra, a s{{ø}}dow myedzanick y zelasznick, gesto s{{ø}} w skarb bogu poswy{{ø}}czili. Ale Raab, zla dzewka, y dom otcza gey y wszitko, czosz gest myala, kazał Iozue z i v i c z. y bidlili s{{ø}} posrod Israkel az do ny- nyeyszego dnya, przeto ze była skrila posli, ktoresto byl posiał, aby spyego- wali Iericho. W tem czasze pokl{{ø}}1 gest Iozue, rzek{{ø}}cz: Przekl{{ø}}ti m{{ø}}sz przed bogyem, [który] odnovi a udzala myasto Iericko! W pirworodzenyu swem fundamentu gego zalozi, a w possle- dnyem s synow swick postaui wro- ta gego. Przetos bog byl s Iozue, a
42
ymy{{ø}} gego oglaszono* gest po wszey zemy.
Septimum.
./Vle synowye Israhelsci przest{{ø}}pik przikazanye oszobywszy sobye zakl{{ø}}- cze. Bo A chor, syn Chamri* syna Za- bdy, syna Zare, s pokolenya ludowa, wz{{ø}}l gest nyeczso zakl{{ø}}tego. Y ros- gnyewal sy{{ø}} gest pan przecziw synom Israhelskim. A gdysz poslal Iozue z Iericho m{{ø}}ze przecziw Ilay, gesto gest przecziw Bethaven, ku wzchodu slu- neczney stronye myasta Bethd, rzek{{ø}} gim: Gyczcze a vilaz{{ø}}czcze zemy{{ø}}! Gisto przikazanye napełniwszy, vila- zy{{ø}}czili Hay. a wrocziwszy sy{{ø}}, po- wyedzek gemu: Nye poydze wszistek lud, ale dwa albo trzy tisy{{ø}}cze m{{ø}}zow poydze y sgladzy myasto. Przeczby sy{{ø}} wszistek lud darmo trudził przecziw malo nyeprzyaczelom ? Przetosz vissli trzy tisy{{ø}}cze boyownikow, a natichmyast tyl podali, y pobici s{{ø}} od m{{ø}}- zow z myasta Hay. y paddlo* s nich szecz a trzydzesczi czlowyekow. Y gonili ge przecziwniczi | od wrot az do Sebarim, y padali nagle, uczekayycz. Y wstiaszy sy{{ø}} syercze luczke, a iako voda rosplin{{ø}}H sy{{ø}}. Ale Iozue ros- drze rucho swe y natichmyast ] >adnye na zemi przed skrzinya* boz{{ø}} az do wyeczora, tak on, iako wszistczi starszy Israhelsci, y sipali proch na swe głowi. Y rzecze Iozue: Ach, ach! panye boze, czenras chczal przevyescz lud tento przesz Iordansk{{ø}} rzek{{ø}}, y poddaez nasz pod r{{ø}}k{{ø}} Amorreyskyego
y zatraczicz? Ach bichom bik ostali, iakosmi bili pocz{{ø}}H, za Iordanem! Moy panye boze, czso powyem, vidz{{ø}} Isra- hela swim nyeprziyaczelom tyl podawa- y{{ø}}cz ? Usksz{{ø}}k Kananeysczi y wszistci bydliczele zemye teyto, sbyerz{{ø}}* sy{{ø}} pospołu, otoczy y ogarn{{ø}} nasz, y sgla- dz{{ø}} ymy{{ø}} nasze z zemye. a czso u- czinisz twemu vyekkyemu ymyenyu? Y rzecze pan ku Iozue: Wstań, przecz lezysz nagle na zemi? Sgrzeszyl gest l ud Israhelsky, a przest{{ø}}piii s{{ø}} smow{{ø}} m{{ø}}. wz{{ø}}k s{{ø}} zakl{{ø}}tey rzeczy, y ukrat- dli* Sy y selgali y skrili myedzi swimi s{{ø}}dy. Y nye b{{ø}}dze mocz ostacz Israhel przed swimi nyeprziyaczelmi, ale pobyez{{ø}} przed nimi. Bo sy{{ø}} gest po- kalal zakl{{ø}}t{{ø}} rzecz{{ø}}. Nye b{{ø}}d{{ø}} wy{{ø}}- czey s wami, doy{{ø}}d nye potrzecze gego. ktosz gest takim grzechem vinyen. Wstań, a poswy{{ø}}cz ludzi, a powyecz gim: Poswy{{ø}}czcze syebye z iutra, bo to movi pan bog Israhelski: Zakl{{ø}}ta rzecz posrod czyebye gest, Israhel! nye ostogisz sy{{ø}} przed nyeprzyaczelmi swd- mi, doy{{ø}}d nye sgladzysz s sebye tego, genze pokalan gest timto grzechem. Y przistopicze rano wszistczi po pokole- nyach wasz‘ch. ktoreskole pokolenye los naydze, poydze po swem przyro- dzenyu, po bliskosczach y po domyech, a domi po m{{ø}}zock. a ktoriszkole w tem grzesze naleszon b{{ø}}dze, spalon b{{ø}}- dze ognyem ze wszim swim gymye- niim. bo gest przest{{ø}}pil smowo boz{{ø}}, y ucinil nyegodn{{ø}} rzecz w Israhel. A tak Iozue wsta w rano, z g e d n a') lsra-
') rap2)licmlu.
hela, kaszdego we wsem* pokolenyu, y nalezono gest pokolenye Iuda. Gesto podle swych czeladzy by spytano, nalezona gest czeladz Zare. A t{{ø}} po domyech rosdzehli, y nalezon gest dom Zabdy. a w domu wszistki ludzi ros- dzeliw, naydze Achora, syna Charmi, syna Zabdi, syna Zare, s pokolena Iu- dasova. Y powye Iozue ku Achorovi: Synu moy, day slaw{{ø}} panu bogu Isra- helskyemu, a spowyaday sy{{ø}}, a ukasz nam, czsosz uczinil, a nye zatay! Odpowyedzal Achor ku Iozue, rzek{{ø}}cz k nyemu: Wyernye, iaczem sgrzeszyl przed panem bogyem Israhelskim, a takoczem uczinil. Gdyszem usrzal mye- 84 dzi I plonem plascz czirvoni velmy dobry, a dwyescze rublow srebra, a p r a- vidlo‘) złote py{{ø}}czdzessy{{ø}}nt* zaważy may{{ø}}cze: poz{{ø}}dalem tego y wz{{ø}}1, y skrilem w zemi przeciw pośrodku stanu mego, ale srebro w iamyeczem p i r ź c z {{ø}} przisul. Przeto poslaw Iozue slugy, gisto byezawszy do gego stanu, naleszli wszistko skrite na temze myesczu, y srebro pospołu. A vinyoswszi s stanu, przinyesli s{{ø}} przed Iozue y przede wszistki syny Israhelskye, y po- lozili przed panem. Ale Iozue poy{{ø}}w Achor, syna Zare, y srebro y plascz, y złote pr(a)vidlo, y syny y dzewki gego, voli, ossli y owcze, y sta(«j ze wszistkim gimyenim (y wnzistek Israhel s nimi']), viwyod{{ø}} ge do w{{ø}}dolu Achor. Gdze gest powyedzal Iozue: Przeto zesz nasz sm{{ø}}czyl, sm{{ø}}cz cz{{ø}} pan w temto dnyu! Y ukamyonowano*
ge wszistek Israhel, y wszitko, czosz bilo gego, ognyem zezono gest. Y smyo- tano nan’ wyelik{{ø}} grumad{{ø}} kamyenya, gesto gest az do nynyeysego dnya. Y otwroczil sy{{ø}} gnyew bozi od nich. Y nazwano gest ymy{{ø}} temu myesczu padół Achorow asz dzysza.
VIII.
1- rzeki pan ku Iozue: Nye boy sy{{ø}} ani sy{{ø}} 1{{ø}}kay. poymi /s] sob{{ø}} wszitk{{ø}} wyelikoscz boyownikow, a powstanę»') wznidzesz ku myastu Hay. Toczem poddał w r{{ø}}k{{ø}} tw{{ø}} króle gego y myasto y lud y zemy{{ø}}. Y uczinis myastu Hay y krolovi gego, iakosz uczinil Te- richo y krolovi gego. Ale plon y wszistek dobitek rosbitugecze sobye. przetos polosz stroz{{ø}} za myastem. Y wstaf Iozue y wszitka wyelikoscz boyownikow s nim, chcz{{ø}}{{ø}}cz wnidz ku Hay. y vibraw m{{ø}}zow silnich trzidzesci tysy{{ø}}czow, posiał w noci, przika- zaw gim rzek{{ø}}cz: Poloscze stroz{{ø}} za myastem, a daley nye choczcze. y b{{ø}}- dzecze wszistczi gotovi. Ale ia y giną wyekkoscz, gesto se mn{{ø}} gest, wznid{{ø}} s drug{{ø}} stron{{ø}} przecziw myastu. A gdisz vinid{{ø}} przecziw nam, pobyegnyem po- daway{{ø}}cz tyl, iakozesmi pirwey uczi- nili, doy{{ø}}d ktorzisto nasz p o z o n {{ø}}, od myasta sy{{ø}} daley nye oczcz{{ø}}gn{{ø}} (odciągną), bo b{{ø}}d{{ø}} mnyecz, bichom bye- zeli iako pirwey. A gdysz my pobye- gnyem, a oni gonicz b{{ø}}d{{ø}}: powstańcze s strozey, skasczesz myasto, bo part bog nasz da ge w r{{ø}}ce nasze. A gdysz
ge odzirzicze, zaszicze (zażżycie) ge, a tako wszitko uczinicze, iakozem przikazal wam. Y puści ge, y sli s{{ø}} na myescze stroszne. Y szedzeli myedzi Bethel a Hay przecziw zachodney stronye. Ale Iozue noczy oney ostał po- srod Iuda, a wstaw na dnyu, zliczil towarzysze, wzidzi(e; s starszimi na czoło woysky, a ogarnyon s{{ø}}{{ø}}cz pomocz{{ø}} boyownikow. A gdysz przisf«ł)vrszi wzni- d{{ø}} na stron{{ø}} przecziw myastu, stali s{{ø}} na polnoczney stronye przecziw myastu, myedzi gimisto a myedzi myastem bili na posrotku doli. Bo') py{{ø}}cz tisy{{ø}}czow m{{ø}}zof* byl vibral y zalozil stroz{{ø}} myedzi Bethel a Hay z zachodney strony tegosz myasta. Ale wasza* 2) giną w o y s k a na polnoczn{{ø}} stron{{ø}} byl s g e d n a 1, tak ze poslednya wyekkoscz zachodney strony myasta do- tikak. Przetosz odszedw Iozue tey nocy, stal po srotku w dole. To gdysz usrzal kroi Hay, pospyesziw sy{{ø}} rano, viszedl se wsz{{ø}} wroyskp myeczsk{{ø}}*, a zjedna czoło przecziw3), nye wyedz{{ø}}cz, ze s tilu tagili sy{{ø}} nyeprzyiaczele. Tedi Iozue y wszistka wyelikoscz Isra- helska poruszik sy{{ø}} z myasta, iakoby przestraszeni byezeli po drodze na pu- scz{{ø}}. Tedy oni wszistczi za gedno krzi- kn{{ø}}, a syebye pan{{ø}}kay{{ø}}cz wzru- szili sy{{ø}} na nye. A gdysz sy{{ø}} oddalik od myasta, a niz{{ø}}dni* byl w myescze Hay nye ostał y w Betavcn*, ktoby nye gonił Israhela (iako pirwey, tak
') Wulg.: autem. *) Miało być: wszą. Zresztą położył tu I prz. wojska, zamiast IVgo: wojskę. *) Tu wypuścił wyraz (desertum).
wszistczi byk syp vibrali, otworzona myasta ostawiwszi): rzecze pan ku Iozue: Podnyesz scyt, genze w twey r{{ø}}cze gest, przecziw myastu Hay, bo tobye ge poddam. A gdysz podnyesze scyt s drugey stroni myasta: załoga, gesto syp tagila, powstała natichmyast, y pospyTesy k myastu. y odzerzeli y zapalili ge. Tedi m{{ø}}zowye myesczczi, ktorzisto gonili Iozue, osrzafszy sy{{ø}}, y usrzeli dim w myescze az ku nyebu wzchadzay{{ø}}czi, nye mog{{ø}}cz daley ani szant ani tam uczecz, a nawy{{ø}}czey przeto, gdysz cy, gesto byli iako po- byegly, chcz{{ø}}{{ø}}cz sy{{ø}} na puscz{{ø}} wro- czicz, potem obrocziwszy sy{{ø}}, przesyl- nye sy{{ø}} brali. A uszrzaw Iozue y wszistek Israhel, ze gest myasto dobito, a dim z myasta vichadzay{{ø}}czi: nawro- cziwsy syo, byl (bił) m{{ø}}ze z myasta Hay. A tako y cy, gesto dobiwszy myasta zapalili ge, wyszedwszy z myasta przecziw swym, w posrotcze nyeprzi- yaczcle may{{ø}}cz, pocz{{ø}}li ge bycz. A gdysz s obu stronu nyeprziyaczele pobyły, tak ze nizadni s tako wyelikey wyelikosci nye byl zbawyon: y samego króle* Hay ziwTo uchwyczili y dali gy Iozue. Przeto zbiwszi wszistki, gesto s{{ø}} Israhela gonili, ani sy{{ø}} chikk na puscz{{ø}}, a na temze myesczu zagładziwszy wszistki myesczani, wroczili sy{{ø}} synowye Israhelsci, y zbyli myasto. Y bila liczba tich ludzi, ktoristo s{{ø}} zbiczi tego dnya, od m{{ø}}zow az do nyewyast z myasta Hay, dwanaczcze tysy{{ø}}czow. A tak Iozue nye skurczil gest r{{ø}}ky, y{{ø}}szto gest na viszokoscz
podnyosl, dzerz{{ø}} scyt, doy{{ø}}d s{{ø}} nye- zbyczi wszistczi bidliczele myasta Hay. Ale dobytek y plon myesczki myedzy sob{{ø}} rosdzelili synowye Israhelscy, iakosz przikazal pan Iozue. Genze spa- liw myasto, uczinil ge groma...
Tu 11 kart wyrżniętych.
(XXIII, 7).
95 ... (mlyedzi wami. Nye przisy{{ø}}gaycze na ymy{{ø}} bogow gich, ani gim sluzi- cze, ani sy{{ø}} gim klanyaycze. ale przi- dzirzicze sy{{ø}} pana boga waszego, ia- kosscze czinili az do tegoto dnya. A tedi odnyesze pan bog od waszego oblicza rodi wyelikye y przesilne, a nizadni wam syó nye sprzeczivi. Geden z wasz pop{{ø}}dzi nyeprziiaczelskich m{{ø}}- zow tisy{{ø}}{{ø}}cz, bo pan bog wasz za wasz b{{ø}}dze boiowacz, iakosz gest slubil. Ale tego napilnyeyszi b{{ø}}dzcze, abyscze za- wszgi miłowali pana boga swego. Gestii b{{ø}}dzecze chczecz tich narodow, gisto s{{ø}} myedzi wami, bl{{ø}}dow sy{{ø}} przidzirzecz, a s nimi sy{{ø}} smyeszacz w szwacz- bach, y w prziiaszni sy{{ø}} schadzaacz: to iusz ninye wyeczcze, ze pan bog was nye zagładzi gich przed waszim obkczym, ale b{{ø}}d{{ø}} wam na iam{{ø}} a na oszydlenye a na podwroczenye z waszego boku, a pot*i) przed waszima oczima, doi{{ø}}d was nye otnyesze y nye zatraci ss teyto przedobrey zemye, i{{ø}}sz- to gest oddal wam. Tocz ia iusz wzy- d{{ø}} dzysz na drog{{ø}} wszelkyey zemye, a wszistkim umislem poznaczę, ze ze
wszech slow nycz gest nye min{{ø}}lo, czosz gest pan slubil wam dacz. A ta- koszi) napełnił gest skutkyem, czosz gest slubil, a scz{{ø}}ssnye wszistko gest wam przisslo: takyesz prziwyedze na vasz wszistko zle, gimzeto gest groził wam, doi{{ø}}d vasz nye odnyesze y nye zatraci ss teyto zemye przedobrey, i{{ø}}sz- to gest oddal wam, przeto zescze prze- st{{ø}}pili smow{{ø}} pana boga waszego, i{{ø}}sz- to gest uczwirdzyl s wami, sluz{{ø}}cz bogom czudzim y klanyai{{ø}}cz sy{{ø}} gim. A tak barzo y richlo powstanye przecziw wam gnyew bozi, y b{{ø}}dzecze wy- nyeszeni ss teyto zemye przedobrey, i{{ø}}szto gest oddal wam.
XXIIII.
T
JL edi szebraw Iozue wrszistki syni Isra- kelskye w Sichen, a prziwolaw wi{{ø}}cz- szych urodzenim y ksy{{ø}}z{{ø}}t, y só{{ø}}dz y urz{{ø}}dnikow, y stali przed obliczim bozim: y movil gest takto k lyudu: Toto movi pan bog Israkelski: Za rzek{{ø}} bidkli s{{ø}} oczczowye waszi od po- cz{{ø}}tka, Thare oczcza2) Abrakamowa y Nackorowa, a sluzili s{{ø}} bogom czudzim. Przeto wzi{{ø}}lem oczcza waszego Abrakam a z kragin Mezopotanye, y prziwyodlem gy do zemye Kanaan, a rosplodzil szyemy{{ø}} gego, a dalem gemu Izaaka, a temuzem dalem* Iakoba y Ezau. Z nichzeto, Ezau oddałem gor{{ø}} Seyr ku gimyenyu, ale Iakob a synowye gego sessli s{{ø}} do Egipta. Y po-
') Miało być: jakoż, albo k a k o ż. 3) Ociec!
') Wulg. ma sudes (pal, szkopuł), który to wyraz tłó- macz wzi§ł za sudor.
sialem Moyzesza y Aarona, a raniłem Egipt roszmagitimi dziwi a znamyoni, y wiwa{{ø}}dllem* was y oczcze vasze z Egipta, y przisslyscze ku morzu, gdysz sczigali Egipsci oczcze wasze z wozi y sz geszczi az do morza czirwonego. Y wsplakali ku bogu synowye Israhelsci. genze wlozil czmi myedzi wami a Egipskimi, y prziwyodl na nye | J morze y przikril ge. Widzali s{{ø}} oczi wasze wszistko, czso w Egipce uczinil, a bidliliscze na puści wyele cza- szow. Y wyodlem was do zemye Amo- reyrskego, genze bidlil za Iordanem. A gdysz boyowali przecziw wam, poddałem ge w r{{ø}}ce wasze, a zbikscye ge, a odzerzeli zemye gich. A powstaw Ba- laack, syn Seforow, kroi Moabsky, walcz ycz przecziw Israkelu, postaw a prziwolaw Balaama, syna Beor, aby vasz przekly{{ø}}1. A iam nye chcyal sluckacz gego, ale przecziw temu pożegnałem vasz y wyszwolyl z gego r{{ø}}ki. Prze- skscye Iordan, a prziszliscye ku Iericho. Y walcyli przecziw wam m{{ø}}zowye s tego myasta, Amorreyski, Fere- zeyski, Kananeyski, Etkeyski, a Ger- gezeyski, a Eneyski, a Gebuzeyski. Y poddałem ge M wasze r{{ø}}ce. Y wipu- scylem przed wami szirszenye, y winty otalem ten lyud sz gick myast, a dwa krolya Amorreyska ku gimye- nyu‘), nye myeczem ani ly{{ø}}cyskyem twim. A dalem wam zemy{{ø}}, w nyey- zesce nye robili, y myasta, gichzescye nye dzalali, abiscye bidlili w nich. vin-
nicze y olywya*, gegoszscye nye wsplo- dzik. Przetosz iusz boycye sy{{ø}} pana, asluzicye gemu s zwirzckowanim y przepraviim szyercem. a odnyescye bogy, gimzeto s{{ø}} sluzili oczczowye va- szy w Mezopotkanii y w Egypcye, a zawszgi sluzicye bogu. A gęstły syę wam zle widzi, abyscye slużili panu.* wolnye wam dano gest. z w o 1 c y e szo- bye dzysz, czso wam lyubo gest, komu owszem sluzicz b{{ø}}dzecye, azali bogom, gimzeto s{{ø}} sluzili oczczowye wa- szy w Mezopotanii, czili bogom Amor- reyskim, w gichzeto zemi przebiwacye. ale ia y dom moy b{{ø}}dzem sluzicz panu. Y odpowye lyud rzek{{ø}}cz: Odst{{ø}}p to od nasz, abickom ostawszy pana, sluzili bogom czudzim. bo pan bog nasz, on gest wiwyodl nasz a oczcze nasze z zemye Egipskyey z domu robotnego, a czinil dziwi, a my na to patrzimi, y znamyona nyeskromna. A ostrzegał nasz na wszitkick drogach, po ktorickzesmi ckodzik, y we wszech lyudzeck, gesztosmi min{{ø}}ly. Y wimyo- tal wrszitki narodi, amorreyskye bidli- cyele, z zemye, w niozesmito weszsli. Przeto b{{ø}}dzem sluzicz panu, ze gest on pan bog nasz. Y powye Iozue ku lyudu: Nye b{{ø}}dzecye mocz sluzicz panu, bo pan gest swy{{ø}}ti y sylni mscy- cyel, nye odpuści vinam waszim y grzechom. Acz opuscywszy pana, b{{ø}}dzecye sluzicz bogom czudzim: odwro- czicz sy{{ø}} od wasz y ssn{{ø}}dzi wasz y podwrocy, gdysz gest wam tak wyele dobrego dal. Ypowye lyud ku Iozue: Nikakey tego wi{{ø}}cey nye b{{ø}}dze, ia-
') Tego nie ma w Wulg.
kosz ty movysz, ale panu bydzem siu- rzeczy wi sam gestescye, zescyz zwo- zicz. A Iozue ku lyudu: Swyatkowye iik szobye pana. abyscye ge... I j
Tu kan 9 wydartych.
Tu kończy dział czteartego pisarza.
SĘDZIOWIE.
Co następuje teraz, aż do końca tej Biblii, pisane było ręką jj»}tego pu arza.
(IX, 51).
S6 .. .a na strzesze wyeszney stoy{{ø}}ce W' i k u s z e. A przist{{ø}}pyw Abimelech blysco ku wyeszi, dobiwal sylnye, a prziblysziw syr{{ø}} ku dzwyrzom, ogen podloszicz chcyal. A tedi gena nyewya- sta zlomkem szamowowim z gori rzu- cy, ugodziła w głowę Abimelechow{{ø}}, y wikidn{{ø}}1 sy{{ø}} mozg gego. Gen prziwolaw r{{ø}}cze swego ubrancza, rzecze k nyemu: Wy my r{{ø}}cze myecz swoy, uderz w my{{ø}}, abi snadz nye rzekły, bich od nyewyasti zabyt bil. Gensze przikazanye spelnyl, zabyl gy. A gdisz on umarł, wszitci, ktorzi s nym biły s Israhela, wrocyly sy{{ø}} na swa myasta. A otplaeyl bog zloscz, i{{ø}}sz bil uczinyl Abimaleeh* przecyw oczczu swemu, zbyw syedmdzesy{{ø}}t bratow swich.
Y Syckymyezskym, czsosz biły uczi- nyly, otplaczono gest, y prziszPa kly{{ø}}- twa na nye Ioathan, sina Geroboai.
X.
P
A o Abimalechu uczinyon wodzein vr Israhelu Tola, sin Fua, stryia Abima- lechowa, m{{ø}}sz s Yzachara, gen bidlyl w Sanyr na górze Etraymowye. Y s{{ø}}- dzil Israhel za dwadzeszcya a za trsy lyata, y umarł gest y pogrzebyon wr Sanyr. Po nyem powstał Iayr Galaacz- ski, gen s{{ø}}dzil Israhel dwadzeszcya y dwye lecye, mai{{ø}}cz trsydzeszcy su iow syedz{{ø}}ce na trsydzeszcy oszly{{ø}}toch, a ksyćsz{{ø}}t trsydzeszcy myeszczskich '), iaszto gego gymyenyem sę nazwana Avot Yayr, to gest myasto Iayr, asz do dzisyego dnya, w zemy Galaacz- skey. Y umarł Iayr y pogrzeby OE W mye--
') Cńitatim, quot... (Wulg.).
scye, gemusz gymy{{ø}} Kanion. Potem sinowye israhelsci ku grzechom starim prziczinyai{{ø}}cz nowe, uczinyly zloscz przed oblyczim boszim, slusz{{ø}}cz mo- dlam Baalym a Astaroth, y bogom Syr- skym y Sydonskim y Moaabyezskim, y sinow Amonowich y Fylyczskich, o- stawszi pana, a gego nye naszlyadu- y{{ø}}cz. Na nyeszto sy{{ø}} roz(ę)nyewal pan, podał ge w r{{ø}}ce Phylystim a sinom Amonowim. Y biły zn{{ø}}dzeny barzo y udr{{ø}}czeny za oszmnaczcye lyat, wszitci, ktorzi bidlyly za Iordanem w zemy Amoreyskego, iasz gest w Galaat. tak wyele, isze sinowye Amonowy Iordan przeuhadzai{{ø}}cz, kaziły Iud{{ø}} y Benya- myna y Efrayma. Y udr{{ø}}czon Israhel barzo, a placz{{ø}}cz wolały ku panu a mowyly: Sgrzeszilysmi, ostawszi cye- bye, pana boga naszego, iszesmi slu- szily Baalym. Gym otpowyedzal pan: Zaly nye Egypsci a Amoreysci, y sinowye Amonowy y Pny lysteysci y Sydonsci y Amalechiczsci y Cananey- sci ocy{{ø}}szily s{{ø}} was ? y wolalyscye ku mnye, a iam was wizwolyl z gych r{{ø}}- ku. A wszacoscye mnye ostały, a mo- dlylyscye sy{{ø}} bogom czudzim. przeto wyocey was nye wizwoly{{ø}}. Gydzcye a wziwaycye bogow swich, geszeszeye zwolyly. ony was wizwolcyc*') s czasu sm{{ø}}tnego. Y rzekły sinowye Israhelsci ku panu: Zgrzeszilysmi, otplacy ti nam, czso raczisz. gedno nynye wizwol nas. To rzekszi, wszitki modli czudzich bogow s swich kraiow wimyotawszi, slu- szily panu bogu, gensze sy{{ø}} slyutowal
nad gich zn{{ø}}dzenym. A tak sinowye \monowy zwolawszi sy{{ø}} w Galaad, rozbyly stani swe. Przecyw ktorimsze- to sebrawszi sy{{ø}} sinowye Israhelsci, w Masfat stani zastawyly Y rzekła wszitka ksy{{ø}}sz{{ø}}ta Galaaczska blysznym swim: Kto pyrwi s nas przecyw sinom Amonowim ucz(*)ny gnanye, b{{ø}}dze wodzem lyuda Galaaczskego.
XI.
bil tego czasu Gepte*') Galaaczski m{{ø}}sz przesylni y boiowni, sin szoni zley, gen sy{{ø}} urodził s Galaad. Y myal Galaad szon{{ø}}, z nyeysze urodził sini. gisz gdi uroszk, wirzucyly Gepte rzekocz : Dzedzicz w domu oczcza nasze-
i
go nye b{{ø}}dzesz any moszesz bicz, bo s czudzoloszney macyerze urodzilesz sy{{ø}}. Od nychszeto on zabyegl, a wya- rui{{ø}}cz sy{{ø}}, bidlyl w zemy Top. Y sebraly sy{{ø}} knyemu m{{ø}}szowye nye- dostateczny a lotrui{{ø}}ci, a iako ksy{{ø}}sz{{ø}}cya naslyadowaly. W tich dnyoch walczily sinowye Amonowy przecyw Israhelu. A gdisz przecyw gym przikro zastawyaly sy{{ø}}, wezbrały sy{{ø}} wy{{ø}}czszi urodzenym s Galaad, chcz{{ø}}cz poi{{ø}}cz ku swey pomoci Gepte s zemye Thop. Y rzekły k nyemu: Podz, a b{{ø}}dz nasze ksyi sz{{ø}}, a walczi przecyw sinom Amonowim. Gymsze on otpowyedzal: tfszakoscye vi, gyszescye
mnye nyenawydzely, a wirzucylyscye my{{ø}} s domu oczcza mego, a iuszescye przyszły ku mnye s potrzeb{{ø}} przes- dz{{ø}}czn{{ø}}? Y rzekła ksy{{ø}}sz{{ø}}ta Ga-
laaczska ku Gepte: Prze tak{{ø}} rzecz k tobyesmi prziszly, abi sy{{ø}} s namy brał a boiowal przecyw sinom Amonowim. a b{{ø}}dz ksy{{ø}}sz{{ø}}cyem nad wszitkimy, ktorz bidly{{ø}} w Galaad. Tedi Gepte rzecze k nym: Gęstły, eszescye* wyer- nye ku mnye prziszly, abich walczil za was przecyw sinom Amonowim, a poda my ge pan w mogy r{{ø}}ce, ia b{{ø}}- d{{ø}} wasze ksy{{ø}}sz{{ø}}? Gemu ony otpo- wyedzely: Pan, gensze to sliszi, ten 37 smowcza y swyadek gest, ysze1 nasze slyubi mi napelnymi. A tak otszedl Gepte s sksy{{ø}}szęti* Galaaczskimy, y u- czinyl gy wszitek lyud swim ksy{{ø}}sz{{ø}}- cyem. Y rnowyl Gepte wszitki rzeczi swe przed panem w Masphat. Y posiał posli ku krolyowy sinow Amonowich, gyszto bi gemu od nych *) powyedzely: Czso mnye pylno gest y tobye, yszesz prziszedl przecywo mnye, chcz{{ø}}cz za- gubycz zemyó m{{ø}}? Gymsze on otpowyedzal: Bo Israhel odi{{ø}}l zemy{{ø}} m{{ø}}, gdi wiszedl s Egypta, od myedze Ar- mon asz do Iabock y Iordana. przeto iusz s pokogem nawrocy my i{{ø}}. Po nyckszeto opy{{ø}}cz wskazał Gepte y przikazal, abi rzekły Amonskemu: Tocz mowy Gepte: Nye odi{{ø}}1 Israhel zemye Moabskey any zemye sinow Amonskick. Ale gdi wiszedl s Egypta , szedł po puscz:: asz do Morza Rudnego, y prziszedl do Kades. Y posiał posli ku krolyowy Edomskemu, rzek{{ø}}cz: Przepuscz my{{ø}}, acz przed{{ø}} przes tw{{ø}} zemy{{ø}}. Gen nye ckcyal pozwolycz ku gego proszbam. Przeto posiał ku krolyu Mo-
abskemu: y ten przescya dacz gym wzgardził. Atak ostał w Kades, a tocz il syo na bok zemye Edomskey y zemye Moabskey, y przyszedł ku wschodu sluneczney stronye zemye Moabskey, a stani zastano wy 1 za Arnon. any choyal gydz w myedze Moabske, bo Arnon s{{ø}}syedztwo gest zemye Moabskey. A tak posiał Israhel posli ku Seon, krolyowy Amoreyskemu, gen bidlyl w E- zebonye, y rzekły gemu: Przepuscz, acz przedzemi przes tw{{ø}} zemy{{ø}} asz do rzeky. Gensze y on slowi israkelski- my wzgardził, nye przepuscz{{ø}}cz gema przędz przes swe myedze, ale wyelikoscz przes lyczbi sebraw, wiszedl przecyw gemu w Gessa, a sylnye bro- nyl. Y podał gy IPan] w r{{ø}}k{{ø}} israhelow{{ø}} se wsz{{ø}} w o y s k {{ø}} gego, gen pobył gy, y wwy{{ø}}zal sy{{ø}} we wszitk{{ø}} zemy{{ø}}- amoreysk{{ø}} l ‘dly {{ø}}ćich tich craiow, y we wszitki krayni gego, od Amon asz do Iabock, od pusczey asz do Iordana. Przetosz pan bog israhelow podwrocyl Amoreyskego walcz{{ø}}cego przecyw gemu prze swoy lyud israhelske. a ti tak nynye ckcesz odzerszecz zemy{{ø}} gego ? Wszak to wszitko, czsosz dzerszi Ta- mos, bog twoy, k tobye s prawa przi- slucha. Ale czso pan bog nasz wy- cy{{ø}}scza odzerszal, dostanye sy{{ø}} k naszemu gymyenyu. Gedno snadz acz gesz lepszi Bała cha, sina Sefor, kro- lya Moabskego. bo‘) rzecz moszesz, iszesz sy{{ø}} wadził s Israkelem y walczil przecyw gemu, gdi bidlyl w Eze- bonye y w gego wsyach, y w Aroer
*) Pomyłka Zamiadt- od niego.
') Mylnie zamiast albo (aut)
y w gego wyesznyczach, y we wszech myescyech gego za lordanenem za trsy sta lyat. Przecz w takem cza- sye nyczegosz sy{{ø}} nye pokusyl o tem nawrocenyu ? Przeto nye ia grzesz{{ø}} nad tob{{ø}}, ale ti przecyw o mnye zle czinysz, vkladai{{ø}} przecywo mnye boge nyespra- wyedlywre. S{{ø}}dz panye, a vkladzcza b{{ø}}dz tego dnya myedzi Israhelem a myedzi sini Amonowim/! Nye chcyal dbacz kroi sinow Amonowich slow Gepte, gen* przes posli gemu wskazał. Y ziawyl sy{{ø}} przeto nad Gepte duch bo- szi, y t o c z i 1 sy{{ø}} około Galaad y Ma- nase w Masfat, a ott{{ø}}d prziszedl ku sinom Amonowim, slyub zaslyubyl panu rzek{{ø}}cz: Podaszly syni Amonowi w mogy róce: ktorikoly napyrwey wi- nydze ze drzwy domu mego, a mnye potka, gdi syo wn.ez{{ø}} s pokogem od sinow Amonowich, tego za obyat{{ø}} zapaln{{ø}} offyeruy{{ø}} panu. Y szedł Gepte ku sinom Amonowim, abi boiowal przecyw gym. geszto podał pan w r{{ø}}ce gego, y zbył ge od Aroer asz gdisz przi- dzesz do Menrat*, dwadzeszcya myast asz do Abel, gesz wynnyczamy oblo- szono, ranę1) wyelyk{{ø}} barzo. Ypony- szony s{{ø}} sinowye Amonowy przed sini Israhelskimy. A gdisz sy{{ø}} wrocy Gepte w Masfa do swego domu: srza- tla gy gedina dzewka gego z b{{ø}}bni y s tanci. bo nye myal gynich synow. Uzrzaw i{{ø}}, rozdarł odzenye swe a powyedzal: Byada mnye, dzewko moia! oklamalasz2) my{{ø}}, y ti sama gesz okła
mana. bocyem otworzil usta ma ku panu, a gynego uczinycz nye mog{{ø}}. Gemu ona otpowye: Oczcze moy, *di- szesz otworzil usta swa ku panu, uczin mnye, czsoszkolysz slyubyl, gdisz gest tobye posziczona pomsta y wycy{{ø}}stwo nad twimy nyeprzyiacyelmy. Y rzekła ku oczczu: To g e d z i n e my day, gegosz prosz{{ø}}. przepuscz my, acz dwa myesy{{ø}}cza chodz{{ø}} po górach, placz{{ø}}cz dzewstwa mego s swimy towarzr- szkamy. Geyszeto otpowyedzal on: Gy- dzi! Y przepuscyl gey dwa my esy {{ø}}- eza. A gdisz odidze s swimy towarzi- szkamy, płakała swego dzewstwa na górach, anapelnywszi dwa myesy{{ø}}cza, WTOcyla sy{{ø}} ku oczczu swemu, gescze m{{ø}}sza nye znai{{ø}}cz. Y uczinyl gey, czsosz bil zaslyubyl. Od nyegoszto obiczay wszedł w Israhelu, a ten obi...
Tu ośmiu kart brak.
(XXI, 1).
... Benyamynow z naszich dzewek zo- 88 ni. Y prziszly wszitci do boszego domu w Sylo, przed gego oblyczim sye- dz{{ø}}cz asz do wyeczora. A wznyesly swoy glos, z wyelykęi szaloscy{{ø}} poczęty plakacz, rzek{{ø}}cz: Przecz panye bosze israhelski stało sy{{ø}} to zle w twem lyudu, isze dzisz pokolenye geno se- szlo od nas ? A drugego dnya, na dnyt: wstawszi, udzalaly ołtarz, a offyero- wawsza tu dari y pokoyne obyati, rzekły: Kto nye prziszedl do woyski bo- szey se wszego pokolenya israhelske- go? Bo cy{{ø}}szk{{ø}} przisy{{ø}}g{{ø}} biły sy{{ø}} za-
') Tak przekłada łacińskie plag. *) „d^ptsUa.
wy{{ø}}zaly, gdi biły w Masfat, ti wszitki zbycz, ktorzibi s nymy nye biły. A prziwyodszi sy{{ø}} sinowye israhelsci ku pokaianyu prze swego brata Benyamy- na, pocz{{ø}}ly mowycz: Odnyesyono gest geno pokolenye israhelske. odk{{ø}}d poym{{ø}} sobye szoni? bo wszitcismi pospo- lycye przisy{{ø}}gly, nye dacz gym swich dze wek. A potem rzekły: Kto gest ze wszego pokolenya israhelskego ten, gen gest nye wszedł ku panu w Masfat? A tako naleszly, bidlycyele Iabes Galaad w tey woyscze nye biwszi. (Bo tegosz czasu, gdi biły w Siło, ny geden tu nye naleszon). Tak poslawszi dzesy{{ø}}cz tysy{{ø}}czow m{{ø}}szow wibornich, przikazaly gym: Gydzycye, a zbycye bidlycyele Iabes Galaad myeczem, tako nyewyasti, iako dzecy gich. Ale to pomnyecz macye: wszitci m{{ø}}sczin- s k e g o rodu y szon(y), gesz m{{ø}}sze po- znak, zbycye. Ale dzewki zachoway- cye. Y naleszono w Iabes Galaad trzi sta dzewrek, gesz nye znali m{{ø}}skego losza, y prziwyedzoni do stanów w Sy- lo, do zemye Kauaneyskey. Y posiały posli ku sinom Benyamynowim, gisz biły na górze Eemmon, y przikazaly gym, abi ge spoymowaly z myrem. Y prziszly sinowye Benyamynowy tego czasu y oddani s{{ø}} gym szoni z dzewek Iabes Galaad. A gynich rzeczi nye naleszly, gyszbi tym czinem1) gym oddały. Bo wszitek Israhel zaloscywye szalował y kaial sy{{ø}} prze zbycye ge- nego pokolenya w Izrahelu. Y rzekły
wy{{ø}}czszi urodzenym: Czso uczinymi gym, gisz zon nye poymaly ? bo wszitki zoni w Benyamyanowu* rodu zgy- n{{ø}}li, a to gest nam wyelyka pyecza y wisokim rozumem obmiszlycz mami, bi geno pokolenye s Israhela nye bilo zagładzono. Dzewek naszich nye mo- szemi gym dacz, s{{ø}}cz zawy{{ø}}zany przi- sy{{ø}}g{{ø}} y kly{{ø}}tw{{ø}}, geszesmi rzekły: Prze- kly{{ø}}ti, kto da sw{{ø}} dzewk{{ø}} zonę Benyamynowy! A wsz{{ø}}wszi o to rad{{ø}}, powyedzely: Otocz swy{{ø}}to roczne bosze gest w Sylo, gesz przileszi ku pol- nocney stronye myasta Betel, a ku wschodu sluneczney stronye drogy, iasz sy{{ø}} chily ku‘) Betel do Sychymi, ku poludney stronye myasta Lebna. Y przikazaly synom Benyamynowim rzek{{ø}}cz: Gydzcye, utaycye sy{{ø}} w wynnyczach. A gdisz uzrzicye dzewki w Sylo, gy- d{{ø}}ce z obiczaia ku wodzenyu tanczow: zrz{{ø}}dziwszy sy{{ø}} wibyegnycyesz nagle s wynnycz, a zlapacyesz* ge sobye kaszdi gen{{ø}} zon{{ø}}, a byercye* sy{{ø}} s nymy do zemye Benyamynowi. A gdisz przid{{ø}} oczczowye gich y bracya, sza- luy{{ø}}c na was: powyemi gym: Slyu- tuycye sy{{ø}} nad nymy. bocz s{{ø}} nye złapały gich sinowye Benyamynowy prawem boiownim any wycy{{ø}}skym, ale prosz{{ø}}cim, abi wsz{{ø}}ly, nye dalyscye. y spoymały s{{ø}} ge, a z waszey stroni wyna gest. Y uczinyly sinowye Benyamynowy, iako gym bilo przikazano, a podle swey lyczbi złapały sobye szoni s tich, gesz tance wodzik, y o-
') „Simili modou.
') Myłka zamiast: od.
deszly s nymy na swa gymyenya, u- dzalawszi sobye myasta, bidlyly w nych. A sinowye israhelsci wrocyly sy{{ø}}, kaszdi w swem pokolenyu y w swey cze- lyadzi, do swich przebitkow. W tich
dnyoch nye bilo krolya w dsrahelu,. ale geden iako drugy, czso sy{{ø}} gemu prawego wydzalo, to czinyl. Poczi- nai {{ø}} sy {{ø}} k s y {{ø}} g 3/ Ruth Moa- byczskey.
RUT.
') e dnyoch s{{ø}}dzey gene- go, tedi gdisz s{{ø}}dza nad
w zemy. Przenszeto wiszedl czlowyek s Bethlema ludowa do kraia Moabskego, chcz{{ø}}cz tam podrosznykem bicz s sw{{ø}} zon{{ø}} a se dwyema sinoma. Temu dzano Ely- melech, a zenye gego Noemy. Dwa sini gego, geden Maalon, a drugz/ Te- lyon*, Ewfrateyscy s Bethlema ludowa. A wszedszi do kraia Moabskego, tam bidlyly. Y umarł Elymelech, m{{ø}}sz No- emy, a ostała sama s sini. Y poi{{ø}}lasta sobye szoni Moabycske, z nychsze gena rzeczona Orffa, a druga Ruth. Y biły tam dzesy{{ø}}cz lyat, a obasta u-
') Tu liteiy W w kodexie braknie. Pozostawiono tylko próżne miejsce, ażeby j§ poźnićj ozdobnie wpisać.
marla, Maalon y Telyon. y ostała szona syrotę po dwu sinu y po m{{ø}}szu.
A wrstawszi, chcz{{ø}}cz do swey włoscy gydz s obyema nyewyastama s 99 kraia Moabskego, bo bila usliszala, isze wezrzal bog na swoy lyud, a dal gym pokarm: a tak wiszla s myasta swego p{{ø}}tnycstwa s obyema nyewyastama, a iusz na drodze s{{ø}}cz, chcz{{ø}}cz sy{{ø}} wrocycz do zemye ludowi, rzekła k nyma: Gydzta do domu swey ma- cyerze, uczin s wama pan mylosyer- dze, iakosta wi uczinyle s umarli- my y se mn{{ø}}. Day wama nalescz po- koy w domyech tich m{{ø}}szow, gysz sy{{ø}} wama dostan{{ø}}. Y poczalowala ge. A ony e wznyozwszi glos, poez{{ø}}lesta plakacz, rzek{{ø}}cz: S tob{{ø}} poydze- w y e k twemu lyudu. Gymsze ona ot-
powye: Wroczta sy{{ø}}, dzewki moge. przecz gydzeta se mn{{ø}}? nye mamcy wy{{ø}}cey sinow w mem szywocye, nye domnymayta sy{{ø}}, bista mogle se mnye wy{{ø}}cey m{{ø}}sze myecz. Wroczta sy{{ø}}, dzewki moabycske, y odidzyta, bo iuszem staroscy{{ø}} nawyedzona, any spo- sobyona ku prziwy{{ø}}zanyu malszenske- rnu. Bo acz bich mogla teyto noci po- cz{{ø}}cz sini y porodzicz, a wi chcyele czekacz, doi{{ø}}dbi nye wirozli z dzecyn- skich lyat: drzewyey b{{ø}}dzeta b a b y e, nyszly swadzbi s nymy doczekacye. Nyeckayta, prosz{{ø}}, dzewki me. bo wasz sm{{ø}}tek wy{{ø}}cey my{{ø}} m{{ø}}cy a ucy{{ø}}sza, a wiszla gest r{{ø}}ka bosza przecywo mnye. A ony e wznyoszi* glos, wtore pocz{{ø}}lesta plakacz. Orffa czalowawszi swyekrew, wrocy sy{{ø}}. ale Ruth dzer- szalasy{{ø}} swyekrwye swey. Geysze rzecze Noemy: Tocz sy{{ø}} wrocyla rodzi czka twa k lyudu swemu y k swkn bogom, gydzi s ny{{ø}}. Ona otpowye : Nye przecyw my sy{{ø}}, bich cye- bye ostała y odeszła, dok{{ø}}dkoly sy{{ø}} obrocysz, poyd{{ø}} s tob{{ø}}, a gdzesz ti bi- dlycz b{{ø}}dzesz, y ia spolu bidlycz b{{ø}}- d{{ø}} s tob{{ø}}. Lyud twoy, lyud moy. bog twoy, bog moy. a ktora cy{{ø}} zemya przymye umarl{{ø}}, w teysze y ia umr{{ø}}, a tu ucziny{{ø}} sobye myasto pogrzebne. To my bosze day, a to my uczin, isze gena szmyercz my{{ø}} s tob{{ø}} rozdzely. A to uzrzawszi Noemy, isze zatwar- dzalim umislem Ruth bila sy{{ø}} uparła s ny{{ø}} gydz: wy{{ø}}cey gey nye bronyla, any sy{{ø}} wrocycz zasy{{ø}} radziła. Y bra- lesta sy{{ø}} spolu, prziszlasta* do Bethle
ma. A gdisz w myasto weszlesta, richla no wyna sy{{ø}} roznyosla, ysze mowyli nyewyasti: to gest ta Noemy. Gym ona otpowyedzala: Nye wziwaycye my{{ø}} Noemy, to gest krasna, ale wziwaycye my{{ø}} Amara, to gest gorzka, bo gorz- koscy my{{ø}} napelnyl barzo wszechmo- g{{ø}}ci. Wiszlam bila pełna, a prozn{{ø}} my{{ø}} naw rocyl pan. Przeto przecz my{{ø}} zowyecye Noemy, i{{ø}}sz pan ponyzil y zam{{ø}}cyl wszechmog{{ø}}ci ? Przeto prziszla Noemy s Ruth Moabsk{{ø}}, s sw{{ø}} nye- w y a s t {{ø}}, s zemye swego p{{ø}}tnyczstwa, a wrocyla sy{{ø}} do Bethlema, gdisz i{{ø}}cz- myen pyrwi zn{{ø}}.
H.
1 bil m{{ø}}sz, rodzicz Elymelechow, czlowyek moczni a wyelykego gymyenya, ymyenyem Boos. Y rzekła Ruth Moa- by tska ku swey swyekrwy: Kaszesz- ly, Poyd{{ø}} na pole, a b{{ø}}d{{ø}} kłosi zby- racz, gysz padai{{ø}} z r{{ø}}ku zenczow, gdzeszkoly nayd{{ø}} przyiaszn myloscy- wego gospodarza. Iazto') ona otpowye: Gydzi, ma dzewko. A tak obszedszi*, zbyrala kłosi na zad po zenczoch. Y przigodzilo sy{{ø}}, isze to pole myalo pana Booz, gen bil z rodu Elymelecho- wa. A tedi on gyd{{ø}}cz s Bethlema, rzecze ku zenczom: Bog s wamy! Ony otpowyedzely: Poszegnay cyebye pan. Y rzecze Booz ku przistawowy, gen za zenci stal: Czyia gest to dzewecz- ka? Gen otpowyedzal: Ta gest Moa- bitska, iasz prziszla s Noemy s kraia Moabytskego, a prze (?) prosyla2), abi
') Miało być: jej żęto (cni). ’) „rogavitu.
45
kłosi zbyrala, gisz ostawai{{ø}}, chodz{{ø}}cz za zenci. ot iutra asz do nynyeyszego czasu stoy na polyu, nygdzey syę do domu nye wraczai{{ø}}cz. Y rzecze Booz ku Ruth: Sksz dzewko, nye chodź na gyne pole zbyracz klosow, any odcha- dzay s tego myasta, ale przil{{ø}}cz sy{{ø}} ku mim dzewkam. gdzeszkoly b{{ø}}d{{ø}} sz{{ø}}cz, naslyaduy gich. Bocyem przikazal mim dzeweczkam, abi cyebye nygeden nye sm{{ø}}cyl. Gęstły b{{ø}}dzesz pragn{{ø}}la, gydzi ku lagwyczam a py (pij) z nych wod{{ø}}, z nychszeto ma czelyadz pyge. Tedi ona padszi na zemy na swe oblycze, pokłonywszi sy{{ø}} gemu, rzekła: Otk{{ø}}d mnye to gest, yszem nalyazla myloscz przed twima oczima, a raczisz my{{ø}} znacz, g o s z c y- n{{ø}} szon{{ø}}? Gey on otpowyedzal: Po-
wyadano my, czsosz uczinyla swey swyekrwy po smyercy gey m{{ø}}sza, a szesz opuscyla swe przyiacyele y ze- my{{ø}}, w nyeyszesz sy{{ø}} urodziła, a przi- szlasz k lyudu, gegoszesz nye wye- dzala. Otplacy tobye bog twego uczin- ku, a peln{{ø}} mzd{{ø}} przymyesz ot pana boga Israhelowa, k nyemuszesz prziszla y ucyekla pod gego skrzi- dle. Ona otpowye: Nalyazlam myloscz przed twima oczima, panye moy, genszesz my{{ø}} ucyeszil, a mowylesz ku syerczu sług?/ twey, bo nye gestem (!) równa nyszadney z dzewek twich. Y rzecze k nyey Booz: Gdisz b{{ø}}dze godzina gescz, przidzi sam, a gedz chleb,
a omocz skib{{ø}} swp w o... 11
*
Tu kart 13 wydanych.
KRÓLEWSKIE I.
(XIV, 26).
... szakosz przeto n y k t e y 0) nye dotkn{{ø}}1 sy{{ø}} r{{ø}}k{{ø}} myodu ustom swim. Bo sy{{ø}} bal wszitek lyud Saulowa zaprzi- sy{{ø}}szenya. Ale Ionatas nye bil sksal tego, gdisz ocyecz gego zaprzisy{{ø}}gl lyud. Sy{{ø}}gn{{ø}}1 koncern tego pr{{ø}}ta, gen
w r{{ø}}ce dzerszal, y dotkn{{ø}}1 w myod, y obrocy r{{ø}}k{{ø}} sw{{ø}} k swim ustom, y o- swyecyli sy{{ø}} oczi gego. Tedi geden z lyudzi rzecze: Wyelykym zaprzisyó- szenym zaprzisy{{ø}}gl lyud ocyecz twoy, rzek{{ø}}cz: Przekly{{ø}}ti m{{ø}}sz, gensze chleb b{{ø}}dze gescz dzisya. Y umdlyl sy{{ø}} bil
lyud barzo. Tedi rzecze Ionatas: Za- m{{ø}}cyl ocyecz moy zemy{{ø}}. toscye wi wydzely, yszesta sy{{ø}} oczi moy oszwye- cyle, iszem tego myodu ukusyl ma- lyutko. a wyelmy wy{{ø}}cey, bi bil iadl lyud, lupy{{ø}}cz swich nyeprzyiacyol, gesz nalyasl ? azalybi sy{{ø}} nye stała bila wyóczsza rana') nad Fylystyni? A przetosz były (bili) tego dnya Fylystini od Machmas* asz do Haylon. Y ostał bil lyud p r z e 1 y s (?) barzo2), a wrocyw sy{{ø}} na lup, pobrał owce, woli y cye- ly{{ø}}ta, y zbyły ge na zemy, a gedly se krwy{{ø}}. Tedi zwyastowaly Saulowy rzek{{ø}}cz, isze lyud zgrzeszil przecyw bogu, isze iadl se krwy{{ø}}. K temu on rzecze: Przest{{ø}}pylyscye przikazanye
bosze. prziwalcye nynye ku mnye ska- 1{{ø}} wyelyk{{ø}}. Y rzecze Saul: Roziczcye sy{{ø}} po lyudzech, rzeczcyesz gym, acz przywyod{{ø}} ku mnye kaszdi wolu a skopu, a zabycye na tey skale, a gescz b{{ø}}dzecye, a nye zgrzeszicye przecyw panu, gedz{{ø}}c se krwy{{ø}}. Y prziwyodl wszitek lyud, kaszdi wolu w swey r{{ø}}- ce, asz do noci. y sbyly s{{ø}} tu. Y udzalal Saul ołtarz bogu, a to napyrwey pocz{{ø}}1 stawyacz ołtarz boszi. Y rzecze Saul: Padnyemi na Fylystini w noci, a wibygemi ge, doi{{ø}}d nye vswytnye, any genego mósza z nych ostawymi. K temu lyud rzecze: Wszitko, czso sy{{ø}} tobye zda dobrego, to uczin. Y rzecze kapłan: Przist{{ø}}pcye sam ku bogu. Y poradził sy{{ø}} Samuel* z bogem, rzek{{ø}}cz: Maniły boiowacz s Fylystinmy ? a podaszly ge w r{{ø}}ce israhelske ? Y nye otpowye
dzal k temu nyczego tego dnya. Tedi rzecze Saul: Zgromaozcye sam lyud ze wszech k{{ø}}tow, a wydzcye, przes kogo sy{{ø}} sstal ten grzech dzisz. Sziw gest pan, zbawycyel israhelski. bo gęstły przes Ionat{{ø}}, sina mego: przeze wszego od wyedzenya umrze. Przecyw temu nyczs gemu nygeden nye rzecze ze wszego lyuda. Y rzecze ku wszemu israhelskemu lyudu: Odly{{ø}}czcye sy{{ø}} wi na gen{{ø}} stron{{ø}}, a ia s swim sinem Io- nat{{ø}} b{{ø}}d{{ø}} na drugey stronye. Ktemu lyud Saulowy otpowye: Czso gest dobrego przed twima oczima, to uczin. Tedi rzecze Saul ku panu bogu: Panye bosze israhelski, widay s{{ø}}d, czso gest to, iszesz nye otpowyedzal dzisz słudze twemu? Gęstły ta wyna na mnye, albo na Ionacye, sinu mem, racz to ukazacz. albo gęstły ta zloscz na twem lyudu, day nyewinnim ocziscyenye. Y naleszon Ionatas a Saul, ale lyud wd- szedl. Y rzecze Saul: Myeczcye lyosy myedzi mn{{ø}} a Ionat{{ø}}, sinem mim. Y spadł lyos na Ionat{{ø}}. Tedi rzecze Saul ku Ionatowy: Powyedz my, czsosz u- czinyl. 1 powyedzal Ionatas rzek{{ø}}cz: Kusz{{ø}}cz ukusylem na konczu pr{{ø}}ta, gisz bil w mey r{{ø}}ce, malyutko myodu. Owa, tocz ia przeto umyram. Y rzecze Saul: Uczin to nade mn{{ø}} pan, a tesz sy{{ø}} stan nade mn{{ø}}, bo szmyercy{{ø}} u- mrzesz Ionata. Tedi lyud ku Saulowy rzecze: Nye*) umrze przeto Ionatas, gysz uczinyl zbawyenye to wyelyke w israhelskem lyudu ? to gest wyelyki
') W Wulg.: „Ergone J. morietur*...? Więc powinno było być: Czy umrze...
’) „Plaga" (Wulg.). J) „Defatigatus est populus
a ganyebni grzech. Sziw gest pan, u- padnyely włos z gego głowa na zemy{{ø}}, bo wszitko podle boga czinyl dzisz. A wizwolyl lyud Ionat{{ø}}, abi nye umarł. Y szedł precz Saul, a nye cy{{ø}}gn{{ø}}1 na Fylystini. A Fylystiny szły do swich myast. Zatim Saul uczwyrdziw swe krolewstwo nad israhelskim lyudem, bo- iowal po wszitkem o k r {{ø}} d z e przecyw swim nyeprzyiacyelyom, przecyw Moab, a przecyw sinom Amonowim, a Edomo wim, a przecyw krolyom Sobą, a' przecyw Fylysteom. A dok{{ø}}dkoly sy{{ø}} obrocyl, zawszdi zwycy{{ø}}szil. A zgro- madziw zast{{ø}}p, y pobył Amalecha, y wizwolyl israhelski lyud z r{{ø}}ki gych zbyegow. A biły sinowye Saulowy: Io- nata, Iezuy, a Melchizua. gymyona dwu dzewku: gymy{{ø}} pyrworodney Merob, a gymy{{ø}} mnyey szey Mykol. A gymy{{ø}} zenye Saulowye Achynone, dzewka A- chymas. a gymy{{ø}} ksy{{ø}}sz{{ø}}czu, gen bil nad gego ricerstfem, Abner, sin Nerow, gen bil striczni brat Saulow. Ale Cis bil ocyecz Saulow, a Ner ocyecz Abnerow, sin Abyelow. Y bil wyelyki boy przecyw Filysteom po wszitki dny Saulowi, bo gdzekoly uzrzal Saul m{{ø}}- sza sylnego a prziprawnego ku boiu, przyi{{ø}}1 gy k sobye.
XV.
W .
II t{{ø}} dob{{ø}} Samuel ku Saulowy rzecze: Mnye posiał pan, abich cyebye pomazał, abi bil królem nad gego lyudem israhelskim. a przeto posluchay nynye głosu boszego. Tocz mowy pan 101 wszech zast{{ø}}pow: Po lyczilem wszi
tko, czsokoly uczinyl Amalech israhel- skemu lyudu. kako sy{{ø}} gemu przecy- wyl na drodze, gdi szły s Egypta. A przetosz szedw nynye, p o b y* Amalecha, a zetrzi wszelke rzeczi gego. nye odpusczay gemu, a nye posz{{ø}}day nyczego z gego rzeczi, ale z b y g (zbij) od m{{ø}}sza asz do szoni, a dzecy y młode dzecy{{ø}}tka, wolu, wyelbl{{ø}}da y osia, y owce. Y przikazal Saul lyudu, y zly- czil gich iako baranow: dwyeszcye tysy{{ø}}czow pyeszich, a dzesy{{ø}}cz tisy{{ø}}cz{{ø}}* m{{ø}}szow Iuda. A gdi prziszedl Saul do myasta Amalech: zaloszil strosze na p o t o c e. Tedi rzecze Saul Cyneo: Odi- dzicye a odst{{ø}}pcye, y odalcye sy{{ø}} od Amalecha, acz was takesz y s nym nye obly{{ø}}g{{ø}}. Bosz ti uczinyl myloszer- dze se wszemy sini israhelskimy, gdi szły s Egypta. Y wibral sy{{ø}} Cyneus s poszrzod Amalecha. Y byl (bił) Saul Amalecha asz do1) Eyula asz prziszedl proscye na to myasto Sur, gesz gest stron{{ø}} Egypske* zemye. Y i{{ø}}1 Saul Agag, krolya Amalech, sziwo, ale wszitko sebranye lyuczskye myeczem zbył. A odpuscyl Saul y wszitek lyud kro- lyowy A gagowy y nalepszim stadom owyecz a dobitku a odzenyu y skopom y wszemu, czso bilo krasnego, any czso tego chcyal zatraczono myecz. ale czsokoly bilo nyepodobuego a zarzuczonego, to pogubyly. A powyedzal pan to słowo ku Samuelowy, rzek{{ø}}cz: Szal my, yszejn Saula uczinyl królem, bo my{{ø}} opuscyl, a mich slow uczinkem nye pelnyl. Tedi zam{{ø}}cyl sy{{ø}}
') Pomyłka, zamiast od.
Samuel, y wolał ku panu czal{{ø}} nocz. A gdisz Samuel wstał w noci, abi rano szedł ku Saulowy: w t{{ø}} dob{{ø}} po- wyedzano Samuelowy, ysze Saul prziszedl na Karmelum, y wiwyesyl sobye na ezescz chor{{ø}}gew wycy{{ø}}szn{{ø}}, a wro- cyw sy{{ø}} y szedł do Galgala. Zatim przidze Samuel ku Saulowy, a on obya- tuge zaszszon{{ø}} obyat{{ø}} panu s tego łupu, gysz bil pobrał w Amalech. A gdisz prziszedl Samuel ku Saulowy, w t{{ø}} dob{{ø}} Saul rzecze k nyemu: Poszegnan b{{ø}}dz przed bogem, bom na- pelnyl slowm bosze. K temu Samuel rzecze: A ktori gest to glos, gesz brzny w mu uszu, od dobitka, giszto ia szli- sz{{ø}}? Y rzecze Saul: S Amalech przi- wyedly ge. lyud nye chcyal pogubycz lepszich owyecz a dobitcz{{ø}}t, abi bili obyatowani panu bogu twemu. ale gy- nesmi wszitko zbyły. Tedi Samuel ku Saulowy rzecze: Ny e c h ay my{{ø}}, acz po wyem tobye, czso rnowyl pan wr noci ku mnve. K temu rzecze: Mow. Te-
%r
di rzecze Samuel: Wszako gdisz sy{{ø}} sam za małego polyczal, uczinyon gesz glow{{ø}} nad wszemy pokolenyamy isra- kelskimy, a pomazał cy{{ø}} pan, abi bil królem nad Israhelem. a posiał cy{{ø}} pan na drog{{ø}} rzek{{ø}}cz: Gydzi, a zbyg grze- sznyki Amalechytske, a b{{ø}}dzesz boio- wacz przecyw gym, asz ge y poby- gesz. Czemusz te-go dlya nye posłuchał głosu boszego, alesz sy{{ø}} oddal na lup, a zlesz uczinyl przed panem? Tedi rzecze Saul ku Samuelowy: Bar- zom posluckal głosu boszego, a chodziłem t{{ø}}{{ø}} drog{{ø}}, i{{ø}}sz my{{ø}} posiał pan,
a przywyodlem Agag, krolya Amale- ckicskego, wszitekem lyud Amaleckicski zbył. ale lyud pobrał lup nalepszi, owce a woli gich, gyszto s{{ø}} zbyćy, abi ge obyatowaly panu bogu swemu w Galgala. Tedi Samuel rzecze: Azaly pan chce zaszszonimi) oflyeram albo obyatam, ale2) wy{{ø}}cey, abi bilo posłuchano głosu gego? Bo gest lepsze * posłuszeństwo, nysz obyata, a posluchacz wy{{ø}}cey, nyszly offyerowacz tuk skopowi. Albo przecywycz syó gest iako grzech wyesczego, a nye ckcecz pozwolycz iako grzeck modli pogan- skey. A przeto, iszesz zarzucyl rzecz bosz{{ø}}, zarzucy cy{{ø}} pan, abi nye bil królem. Tedi Saul rzecze ku Samuelowy: Sgrzeszilem, iszem nye posluckal rzeczi boszey, a slow twick, b o i ó sy{{ø}} lyuda, a posłuchay{{ø}} głosu gyek. A iusz prosz{{ø}} cyebye, nosy grzeck moy, a wrocz syó se mn{{ø}}, acz sy{{ø}} pomo- dly{{ø}} bogu. Tedi Samuel rzecze ku Saulowy: Nye wrocz{{ø}} sy{{ø}} s tob{{ø}}, bosz zarzucyl rzecz bosz{{ø}}, a zarzucyl cy{{ø}} takesz pan, abi nye bil królem israkelskim. To rzekw Samuel, obrocyl sy{{ø}}, ckcz{{ø}}cz przecz gydz. Tedi u c k o p y w gy Saul za klyn plascza gego, tako es ze sy{{ø}}. rozdarł. Y rzecze k nyemu Samuel: Rostargn{{ø}}1 gest pan krolew- stwo israhelske ot cyebye dzisz, y dal ge blysznyemu twemu, lepszemu ny- sze->z ti. A tak zwycy{{ø}}szicyel w isra- helskem lyudu nye odpuscy, any sy{{ø}} czego boi{{ø}}cz, sw~ego zamisla ostanye. bo czlowyekem nye gest, bi czso uczi-
‘)Ten przyp- IHci zadziwia, zamiast ligo. a) Miało być: a nie...
nyw zalowal. K temu Saul rzecze: Sgrzeszilem, ale yusz tedi poczcy my{{ø}} przed starszimy lyuda mego, a przed lyudzmy israhelskimy. Wrocz sy{{ø}} za- sy{{ø}} se mn{{ø}}, acz sy{{ø}} pomodly{{ø}} panu bogu twemu. Tedi sy{{ø}} wrocyl Samuel y szedł s Saulem. y modlyl sy{{ø}} Saul bogu. Tedi Samuel rzecze: Przywyedz- cye my Aga*, krolya Amalechicskego. Tedi postawyon przed Samuelem Agag przetlusti, a trz{{ø}}sl sy{{ø}}. Y rzecze Agag: Tako prawye gorzka szmyercz rozl{{ø}}- cza ? K tentu Samuel rzecze: lako twoy’ myecz uczinyl szoni przes dzecy, ta- kesz myedzi szouamy b{{ø}}dze macz twa. A tu gy natichmyast Samuel na k{{ø}}si rosyekl przed panem w Galgala. Y odszedł Samuel do Ramati, a Saul brał sy{{ø}} do domu do Gabaa. A potem daley nye uzrzal Samuela Saul') asz do dnya gego szmyercy. A wszak szalował Samuel Saula, bo to bogu nye- lyubo bilo, ysze gy bil królem uczinyl nad lyudern israhelskym.
XVI
Tedi bog powye ku Samuelowy rzek{{ø}}cz: Y dok{{ø}}d b{{ø}}dzes plakacz Saida, a wy esz, yszem ia gy zarzucyl, abi nye krolyowral nad lyudern israkelskim. Kapeln rog swoy oleia, a podz, a cy{{ø}} poszly{{ø}} ku Ysay Betleemskemu, bo- cyem sposoby 1 w gego sinyeck mnye krolya. A k temu Samuel rzecze: Y kako poyd{{ø}} ? bo to usliszaw Saul, za- byge my{{ø}}. K nyemu pan rzecze: Cyel- cza genego s dobitka wreszmyesz w sw{{ø}}
r{{ø}}k{{ø}}, y rzeczesz: Obyatowacz bogu gesm prziszedl. Y wzowyesz Yzay ku obyecye, a ia tobye ukasz{{ø}}, czso uczi- nysz, y pomaszesz tego, gegosz ia tobye ukasz{{ø}}. Y uczinyl tak Samuel, iako gemu bog przikazal. Prziszedl Samuel do Bethlema, a tu sy{{ø}} podzywyly starszy myeszcsci, a wiszedszi przecyw gemu, rzekły: Pokoynely gest k nam twe wescye? K nym Samuel rzecze: Pokoyne. prziszedlem obyatowacz bogu, a przetosz poswy{{ø}}czcye sy{{ø}}, a podz- cye se mn{{ø}}, acz obyatuy{{ø}}. Y poswy{{ø}}- cyl Yzay y gego sini, a wezw^al gich ku obyecye. A gdisz weszły, uzrzal tu Elyaba [y] rzecze: Azaly gest yusz przed panem Cristus *) gego ? W t{{ø}} dobo pan ku Samuelowy rzecze: Nye patrzi na gego oblycze, any na postaw{{ø}} gego wisokoscy. bocz ia podle uzrzenya czlo- wyeczego nye s{{ø}}dz{{ø}}. Czlowyek geno czso w nyey gest, wydzi. ale bog, ten w syerce patrzi. Tedi wezwaw Yzay Amynadaba y prziwyodł gy przed Samuela. Gen rzecze: Any tego wibral bog. Tedi prziwyodł Yzay sina trze- cyego, gymyenyem Sama, o nyemsze Samuel rzecze: Any tego wibral pan. Tedi Yzay przywyodł syedm sinow swick przed Samuela,2) ku Yzay: Nye zwolyl bog ny genego s tichto. Aza iusz gynyck sinowr nye masz ? Gen otpowyedzal rzek{{ø}}cz: Gescze gest geden malyutki, ten pasye owce. Tedi Samuel ku Yzay rzecze: Poszły, acz gy przywyodó, bo nye sy{{ø}}dzem k sto-
•) Tak jest i w W*ulg. (zamiast pomazaniec). ł) Tu wypuścił: „i rzecze Samuel“.
') Samuel saula!
lu, doi{{ø}}d on nye przidze. Tedi posiał przywyoal gy. A bil rumyani a kraśni na wezrzenyu a nadobney twarzi. W t{{ø}} dob{{ø}} pan rzecze: Wstań, a po- masz gy, bo ten gest. Tedi wsz{{ø}}w Samuel rog oleia, pomazał gy poszrzod bracyey gego. y wst{{ø}}pyl duch boszi w Dawyda ot tego dnya y potem. Za- tim Samuel wrstaw, y brał syo do Ra- mata. A w t{{ø}}sz godzyn{{ø}}‘) wist{{ø}}- pyl duch boszi s Saula. a 1 o m y 1 gym 7,1 i duch, od boga. Tedi ku Saulowy rzek{{ø}}) sludzi gego: Ow^a, tocz duch boszi zli łomy tob{{ø}}. Przikasz krolyit nasz, acz tito slugy twrc, gysz przi tobye s{{ø}}, szukai{{ø}} czlowyeka nyekrorego, gen u- mye w goslki g {{ø}} s z c z, abi gdisz cy{{ø}} polapy duch boszi zli, g {{ø}} d 1 przed tob{{ø}} r{{ø}}k{{ø}}. lekcey to lomyenye znyesyesz. W ty dob{{ø}} Saul sluszebnykom swim rzecze: Dob{{ø}}dzcye my tego, gen umye dobrze g{{ø}}scz, a prziwyedzcye gy ku mnye, acz przede mnó bódze. Tedi geden z gego sług rzecze: Owa, tocyem wydzal sina Yzay Betlemyczskego, u- myeiocz g{{ø}}scz, a sylno mocnego m{{ø}}- sza, walecznego a modrego wr slow yech, a krasnego m{{ø}}sza, a bog s nym gest. Tedi Saul posiał posn k temu Yzay, rzek{{ø}}cz: Poszły ku mnye sina sw^ego Dauida, gysz gest na pastwach. Tedi A zay poi{{ø}})W osia y nakładł nan pełno clileba. a lagwycz{{ø}} wyna, koszly{{ø}} s koz geno, a posiał przes swego sina Saulowy. A prziszedw Dauid ku Saulowy, stal przed nym, y mylowal gy Saul barzo, a uczinyl gi swim slusze-
bnykem'). Zatym posiał Saul ku Yzay, rzek{{ø}}cz: Nyechay Dauid stawa przede mn{{ø}}, bo nalyazl myloscz przed mima oczima. A gdiszkoly duch boszi zli po- chitawal Saula: tedi Dauid wsz{{ø}}w g{{ø}}sl- ki, g{{ø}}dlrsw{{ø}} r{{ø}}»k{{ø}}, y obelszalo syó Saulowy, a lekcey gemu bilo, bo duok boszi zli tedi od nyego odcbadzal.
XVII.
Zatym sebrawszi sy{{ø}} Fylystmowye w zast{{ø}}pi swe ku boiu, prziszly do Sochot w szidowskey zemy. tu s{{ø}} swe czwyr- dze wzwyedly myedzi Sockot a myedzi) Azeta, wr kraynack boszick2). Za- tim syp tak Saul a lyudze israkelsci sebraly na tem wTdolyu* Terebynti. Y zrzędziły spy cy{{ø}} wogensk{{ø}} ku boiu przecyw Fylysteom. A stały Fylysteo- wye na...
Tu karty trzy wycięte.
(XIX, 2).
...ka cy{{ø}} ocyecz moy Saul zabycz. 103! Przeto skrig sy{{ø}} rano, tegocz proszó, y bodzesz nyegdze taynye, y zatay sy{{ø}}.
A ia winyd{{ø}}), stan{{ø}} podle oczuza mego na polyu. gdzekoly b{{ø}}dze. Y b{{ø}}d{{ø}} o tobye mowycz ku oczczu memu, a czsokoly na nyem wzwyem, tobye po- wyem. A stało sy{{ø}}, rnowyl Ionatas dobre rzeczi ku oczczu swemu o Daui- dze, tak rzekocz: Nye zgrzeszay kro- lyu nad swim slug{{ø}} Dauidem, bo gest przecyw tobye nye zgrzesz]1, a gego uczinki tobye dobre so barzo. Poloszil
*) rArmiger‘- tWulg.), W dziale czwartego pisarza tłó- uiaczouo to rubraniec“. 2) Wulg. ma Domnnm. On to wziął za Domini!
') Tego wcale nie ma w texcie Wulg.
dusz{{ø}} sw{{ø}} w r{{ø}}ce swey, y pobyl Fy- lystea, y uczinyl pan zbawyenye wye- lyke wszemu lyudu israhelskemu. A tosz swima oczima wydzal, a radowa- lesz sy{{ø}}. Y przeto tedi sgrzeszisz w nyewynney krwy, chcz{{ø}}cz zabycz Da- uida, gen gest przeze wszey wyni. To gdisz usliszal Saul, ukoyl sy{{ø}} w rzeczi Ionatowye. przisy{{ø}}gl, rzek{{ø}}cz: Sziw pan gest, ysze nye b{{ø}}dze zabyt Dauid. Tedi Ionatas zawolal Dauida, y powyedzal gemu ta wszitka slowa, y wyodl Dauida przed Saula, y bil przed nym tak, iako bil drzewyeyszich dny. A potem sy{{ø}} ruszily ku boiu, a tu w i y a w* na pole Dauid, boiowal przecyw Fylystinom, y pobył ge wyelyk{{ø}} ran{{ø}}, y ucyekly przed gego oblyczim. Y tropyl* duch boszi zli Saula, a on syedzi w swem domu, a dzersz{{ø}}cz ko- pyge. a Dauid g{{ø}}dl r{{ø}}k{{ø}} sw{{ø}} w g{{ø}}- szly. A patrzil tego Saul, abi Dauida przebodl kopy gym k scyenye. ale Dauid sy{{ø}} uckilyl od oblycza Saulowa, a kopye po stronye w scyan{{ø}} utkn{{ø}}lo. A Dauid ucyekl y schował sy{{ø}} tey noci. Tedi Saul posiał 'slugy swe w noci do domu Dauidowa, abi sy{{ø}} dostrzeg- szy gego, zabyly rano. To gdi powye- dzala Dauidowy Mycol, zona gego, rzek{{ø}}cz : Nye skrigeszly sy{{ø}} tey noci, za yutra zabyt b{{ø}}dzesz. Y spuscyla gy okencem, a tak ucyekl y uchował sy{{ø}}. Tedi Mycol wsy{{ø}}wszi geno drewno, y poloszila na loszu. wTsyówszi gen{{ø}} sco- r{{ø}} koszelcza kosmat{{ø}}, poloszila wT głowach tego drzewna, y przikrila ge odzenym. Tedi Saul posiał wydze
swe, abi Dauida i{{ø}}ly. Y otpowyedzano gym, ysze nyemosze. A Saul posiał wtóre, abi powyedzely1) Dauida, rzek{{ø}}cz : Przinyeszcye gy na loszu ku mnye, acz umrze. A gdi prziszly po- slowye, naleszono drewno na loszu, a scora koszelcza u głowi gego. Tedi Saul ku swey dzewce rzecze: Przeczesz my{{ø}} tak obludzila a puscyla mego nye- przyiacyelya, abi ucyekl ? Otpowye Mycol, rzek{{ø}}cz: Bo my rnowyl, rzek{{ø}}cz : W ipuszcz my{{ø}},! bo cy{{ø}} zabyi{{ø}}. Zatim Dauid ucyekl y zbawyl sy{{ø}}, y prziszedl ku Samuelowy do E amata, y powyedzal gemu wszitko, czso gemu uczinyl Saul. A szedł Dauid y Samuel, y bidlylasta w Nayot w Pamata. Tedi wskazano to Saulowy, ysze Dauid w Ayocye w Pamata bidly. Y posiał Saul kati, abi gy i{{ø}}ly. a gdisz prziszly, uzrzely zast{{ø}}p Prorokow chwaly{{ø}}cz boga, a Samuela stoi{{ø}}cego nad nymy. Tedi ty, gysz biły prziszly, nadst{{ø}}py Duch boszi, y pocz{{ø}}ly y ony proroko- wacz. A gdisz to wskazano Saulowy: posiał wtóre posli, a cy opy{{ø}}cz prorokowały. Potem Saul posiał trzecye posli, gysz y ony prorokowały. Tedi sy{{ø}} wyelmy rożnyewal* Saul, y brał sy{{ø}} sam do Ramata, y prziszedl asz ku wyelykey studnyci, iasz gest w Sochot, y opita rzek{{ø}}cz: Na ktorem myescye s{{ø}} Samuel a Dawyd? K nyemu bilo rzeczono: Owa, tocz gesta w Nayocye w Ramata. Y szedł Saul do Nayot M Ramata, y nadst{{ø}}pyl gy takesz duch boszi, a wszedwT chodził, prorokuy{{ø}},
') „Viderent“ (Wulg.).
asz y prziszedl do Nayot w Ramata. Y swlekl takesz odzenye swe y prorokował s gynimy przed Samuelem, y wislawyal nag czali dzen y wszitk{{ø}} noc. A przeto weszło na przislowye: Aza gest Saul myedzi proroki?
XX.
J. ucyekl Dauid s Ayot, gesz gest w Ramacye, a prziszedl, rnowyl przed Ionat{{ø}}, rzek{{ø}}cz: Czsom uczinyl? które me przewynyenye ? a które gest me sgrzeszenye przecyw oczczu twemu, y- sze szuka dusze mey? K nyemu Io- nata rzecze: Nye stanye sy{{ø}} to, nye sydzesz szmyercy{{ø}}. any czso ucziny ocyecz moy mało albo wyele pyrwey, nysz my ziawy. Ale gen{{ø}} to rzecz za- tayl ocyecz moy przede mn{{ø}}, a przeto nykake to nye b{{ø}}dze. Y przisy{{ø}}gl wtóre Ionatas Dauidowy. K nyemu rzecze: To dobrze wye ocyecz twroy, y- szem nalyazl myloscz przed twima o- czima. a przetosz mowy: Nye wyecz (wiedz) tego Ionata, abi sy{{ø}} nye zam{{ø}}- cyl. A wrszako zyw gest pan, a żywa gest dusza twa, isze gednim telko* st{{ø}}- pyenym (a tak powyem) ia ode smyer- cy rozdzelyonem. Tedi Ionatas rzecze k Dauidowy: Czsokoly powye mnye dusza twa, ucziny{{ø}} tobye. W t{{ø}} dob{{ø}} Dauid ku Ionacye rzecze: Ow7a, tocz iutro swy{{ø}}to1) gest, a iako podle obi- czaia ia syadam podle krolya za stołem: nyechaysze mnye tedi na polyu do wyeczora trzecyego dnya. Wezrzily ocyecz twoy wspomynai{{ø}}ez, a opita na
my{{ø}}: rze czesz gemu: Prosyl my{{ø}} Da- 104 uid, abi szedł richlo do Betlema, do swego myasta. bo s{{ø}} tam slaw{{ø}}tne obyati ode wszitkich gego przirodzo- nich. Rzeczely: A to gest dobrze, tedi b{{ø}}dze pokoy słudze twemu. Gęstły sy{{ø}} roznyewa: tedi wyedz, isze sy{{ø}} dokonała gego zloscz. A przeto uczin myloscz s swim slug{{ø}}, a 1 b o s z tego clicyal, abi bilo myedzi mn{{ø}} a myedzi tob{{ø}} bosze zaszlyubyenye. A gęstły we mnye która zloscz: ty my{{ø}} sam zabyg, a ku swemu oczczu my{{ø}} nye wódz.
K nyemu rzecze Ionatas: Bog tego nye day, any sy{{ø}} to mosze sstacz. ale po- znamly, ysze sy{{ø}} dokona zloscz oczcza mego przecyw tobye, wrskasz{{ø}} tobye.
K temu Dauid rzecze: Kto my otka- sze, powyely czso ocyecz twoy twardego tobye o mnye? Ionatas rzecze: Podz, winydzewa na pole precz. A gdisz wiszlasta na pole, rzecze Ionatas ku Dauidow7y: Sziw gest pan bog isra- helsky. dowyemly syp konyeczne- g o') umisla oczcza mego za iutra abo po zaiutrzeyszem dnyu, a b{{ø}}dze dobrego czso rzeczono o Dauidze: acz k tobye nye poszly{{ø}} a tobye wyedzecz nye dam, uczin to bog nad lonat{{ø}} a to przepuscz. Gęstły b{{ø}}dze oczcza mego zloscz ustawryczna przecyw7 tobye, wziawy{{ø}} uchu twemu y puscz{{ø}} cy{{ø}} w pokoiu, a bog b{{ø}}dz s tob{{ø}}, iako bil s oczcem mim. A b{{ø}}d{{ø}}lycz sziw, uczin se mn{{ø}} myloscz bosz{{ø}}. gęstły urar{{ø}}, nye oddalyay mylosyerdza sw7ego od domu mego asz na wyeki. Gęstły
') „Calendae“ (Wnlg.).
*) Tego słowa nie ma w Wulg.
tego nye ucziny{{ø}}'), gdi pan zagładzi wszitki nyeprzyiacyele Dauido- wi s swyata, wirzucz Ionat{{ø}} z gego domu, a wipraw pan Dawyda z r{{ø}}ku nyeprzyiacyelsku. 2) Tedi Ionatas pocznye wy{{ø}}cey zaprzisy{{ø}}gacz sy{{ø}} z Da- uidem, bo iako dusz{{ø}} sw{{ø}} gy mylo- wal. Tedi rzecze Ionatas k nyemu: Za iutra gest swy{{ø}}to, a bodzesz szukan, bo byd{{ø}} szukacz twego syedzenya asz do trzecyego dnya. A przeto richlo poydzesz, a przidzesz na to myasto w syodmi dzen3), tu gd ze syó skri- gesz, y sy{{ø}}dzesz u kamyenya, gemu ymy{{ø}} gest Ezel. A ia trsy strzali wi- puscz{{ø}} podle gego, y wistrzely{{ø}}, iako- bich z w i k a 1 strzelyacz ku celu. A po- szly{{ø}} genego pachołka, przikasz{{ø}} rze- k{{ø}}c gemu: Gydzi, zbyray, przynyesy my strzali. Iizek{{ø}}ly pachołku: Owa? tocz strzali pole* cyebye s{{ø}}, węszmy ge: tedi ty przidz ku mnye, bo tobye przespyeczno, a nycs złego, iako sziw gest pan. Gęstły tak b{{ø}}d{{ø}} mowycz ku pachołku: Oto ondze strzali za tob{{ø}} s{{ø}}{{ø}}: gydzi przecz, bo cy{{ø}} pan iusz pu scyl. A o tem zaslyubyonem slo- wye, gesz mowyono myedzi mn{{ø}} a myedzi tob{{ø}}, b{{ø}}dz pan myedzi mn{{ø}} a myedzi toby asz na wyeki. Tedi skril sy{{ø}} Dauid na polyu, a swy{{ø}}ta nastali, a kroi syadl za stołem gescz chleb. A gdisz syadl kroi na swem stolczu podle obiczaia swego, a stolecz bil pole* scyani: a w t{{ø}} dob{{ø}} powstał Ionatas a Abner, y syadlasta s obu stronu po
*) Tego zdania nie ma w Wulg. ’) Tu cały werset textu Wulgaty wypuszczono. *) „In die, qua operari łicetu.
le krolya Saula, a myasto dauidowo to ostało prozno. 0 nyemsze nyczs nye myenyl tego dnya Saul, bo sy{{ø}} tego domnymal, bi sy{{ø}} gemu nyeczso nye przigodzilo, przeczbi bil nyeczist a nyeocziscyon. Ale gdisz slunce we- sczdlo* drugego dnya po godzech, potem naleszono myasto dauidowo próżne. Tedi Saul rzecze ku Ionacye: Przecz nye przidze sin Ysay ku stołu gescz any dzisz any wczora ? K nyemu Ionatas rzecze: Barzo my{{ø}} pylno za to prosyl, abi mogl gydz do Betlema, rzek{{ø}}cz: Otpuscz my{{ø}}, bocz gest sławna obyetna ofłyera w mem myescye, a geden z bratow my{{ø}} prosyl. a przeto nalyazlemly myloscz tw{{ø}}, nyechacz poyd{{ø}} a uzrz{{ø}} bracy{{ø}} swT{{ø}}. A przeto nye prziszedl k stołu. S tego sy{{ø}} roz- nyewal kroi na Ionat{{ø}}, y rzecze: Synu tey szoni, iasz m{{ø}}sza kwapy{{ø}}cz k sobye zdradza, zaly ia nye wyem, ysze ti mylugesz sina Ysay Dawyda na sw{{ø}} ganb{{ø}}, a na ganb{{ø}} złego przislowya matki twey? A tak po wszitki dny, doi{{ø}}d b{{ø}}dze sziw sin Ysay na swye- cye, nye ustanowysz sy{{ø}} ti any kro- lewstwo twe. A przeto gescze go poszły ku mnye, acz gy szmyercy{{ø}} za- guby{{ø}}. Ionatas rzeki: Przeczbi szmyercy{{ø}} zagubyl gy ? czsocz uczinyl ? W t{{ø}} dob{{ø}} Saul pofacyl* osczep, abi gy uderzil. A vrozumyaw Ionata, ysze ge- dnako umiszlyl gego ocyecz, abi za- byl Dauida: tedi Ionatas wstał od stołu wyelykim gnyewrem, a nye ukusyl tegoto drugego dnya na godi chleba, zam{{ø}}cyw sy{{ø}} prze Dawyda a sze gy
bil zganbyl ocyecz gego. A gdisz na- zaiutrz bilo, szedł Ionatas na pole podle smowyenya dauidowa, a pachołek mali s nym. Tedi rzeczfe) ku swemu pachołku: Byegay, przinaszay my strzali, które wistrzelyam. A gdisz ten pachołek byeszal, wistrzelyl drug{{ø}} strza- 1{{ø}} Ionatas za pacholkem. A gdisz bye- szal pachołek na to myasto, gdze bil strzelyl Ionatas: za pacholkem rze- kycz*: Owa, tu nye strzali, ale daley przed tob{{ø}} gest. A wtóre zawołał łona ] j
To, co następuje teiaz, wzięte jest z pierwszej
z kart, będących obecnie własnością p. W. A.
Maciejowskiego, wydanych z tego kodexu.
A. tas za pacholkem, rzek{{ø}}cz: By esz r:- cklo, nye stoy! W to dob{{ø}} sebraw pachołek strzali, a przynyosl panu swemu. a czso uczinyl Ionatas, temu nyczs nye rozumyal pachołek, geno Ionatas a Datud myedzi soby rozumyalasta. Tedi Ionatas da swe wszitko odzenye pachołku, rzek{{ø}}cz: Gydzi, donyesz do myasta. A gdisz pachołek odydze, wstaw Dauid s tego myeszczcza, gesz bilo przecywo wschodu sluncza, a padł nagle na zemy{{ø}}, modlyl sy{{ø}} trzecye A czaluwai{{ø}}cz* sy{{ø}}, plakalasta obaf ale Dauid wy{{ø}}cey. W to dob{{ø}} Ionatas rzecze ku Dauidowy: Gydzi w pokoiu a wszitko, czsowa przisyogla* w gymi{{ø}} bosze, rzek{{ø}}cz: Pan b{{ø}}dz myedzi mn{{ø}} a myedzi tob{{ø}}, plemyenyem mim a myedzi plemyem* twim asz na wyeky. Tedi Dauid wstaw s tego myasta y szedł precz, a Ionatas zasy{{ø}} ta- kesz do miysta*.
7
ikiatim Dauid prziszedl do Nobe ku kaplanowy gymyenyem Achymelech. K nyemu rzecze a zdzywyl sy{{ø}}: A przeczesz sam, a nye żadnego s tob{{ø}}? Y rzecze Dauid ku Achymelechu: Kroi my przikazal t{{ø}} rzecz: Nykt nye wyedz tego, przecz cy{{ø}} posilam, any tego, geszem tobye przikazal. y rozesłałem slugy swe sam y tam. A przeto, masz- ly czso myedzi r{{ø}}kama, albo pi{{ø}}cz bo- chenczow, day my, albo czsokoly nay- dzesz. Achymalech* otpowye rzek{{ø}}cz: > ye mam chlebów pospolytich, gedno poswy{{ø}}tne. A wszak, s{{ø}}ly twToy sludzi cziscy, a nawyóoey od nyewyast, mo- go* gego pogescz. K temu Dauid otpowye kaplanowy, rzek{{ø}}cz: Myenyszły o nyewyastach, tegosmi uoyrpyely1) od trzecyego dnya, iakosmi na drog{{ø}} wiszly, a bik ss{{ø}}di mich sług cziste. Ale iusz tato droga pokalyana gest, ale b{{ø}}d{{ø}} geszcze dzisz poswy{{ø}}czone we ss{{ø}}dzech. Tedi kaplar. dal gemu chleb poswy{{ø}}tni, bo gynego chleba tu nye bilo, geno chlebowye obyetowany, gesz biły wsz{{ø}}ly przed panem, ab- biły prziloszem/ chlebowye gor{{ø}}c:. Tedi bil tu geden m{{ø}}sz s sług Saulowich tego dnya wnostrz* w stanye boszem, gemu gymi{{ø}} bilo Doek Ydumski, mocz- ni pastisz Saulow, gen pasł muli Saulowy2). W t{{ø}} dob{{ø}}» rzecze Dauid k Achimelechowy: Maszly tu na do- r{{ø}}szu*3) kopye albo myecz? bocyem
') Continuimus nos(Y ulg.). ’) Tego dodatku nip ma w Wulg. ^ Miało być: na doręczu (ad manum, W.).
') Adoravit tertio. W.
myecza a brony swey nye wsz{{ø}}1 s sob{{ø}}, bo roskazanye krolyowo to my{{ø}} u- kwapylo. Achimelech rzecze: Oto myecz Golyata Fylystinskego, gegosz zabyl na wdoly Terebynskem, a gestcy obynyon plasczem po Ufot. a chceszly ten wsz{{ø}}cz, węszmy, bo nye gynego kromye tego. Dauid rzecze: Nye temu ny genego11 r o w n y a, day my gy. Tedi Dauid wstaw tego dnya, y byeszal przed feaulem precz, y przi- szed* ku krolyowy gymyenyem Achis, do Geth. K nyemu sług?/ Achis, uzra- wszi* gy, rzekły: Azali to nye gest Dauid kroi zemski? wszak o nyem spye- wano w tanczoch rzek{{ø}}cz: Saul pobył tysyt -cz, a Dauid dzesyocz ty sy{{ø}}ci ? T{{ø}} rzecz pocznye [Dauid] bracz na miszl w swem syerczu, a pocznye sy{{ø}} uba- wacz* barzo Achis, krolya getkskego. Y pocznye sy{{ø}} przed nym szalyonim czinycz przes usta, a m a t a 1 sy{{ø}} myedzi gych r{{ø}}kama, o drzwy si{{ø}} tluk{{ø}}cz, y cyekli gemu szlyni (śliny) na brody. W t{{ø}} dob{{ø}} Achis rzecze ku swim slu- gam: Wydzawszi czlowyeka zabile- g o, przecze8cye gy prziw7yedly ku mnye? Zaly nam nye dostawa wszcye- klich, przeczescye prziwyedly tego, abi syo wscyekal przi mnye? puscycye gy precz, acz nye chodzi do mego domu.
XXII.
7
Matyni Dauid szedł odtęd precz, y ucyekl do geney iaskynyey gymyenyem Adollam. To gdi usliszely bra- cya gego y wrszitek dom oczcza gego, sczedszi sy{{ø}} k nyemu tam, seszly sy{{ø}}
wszitci, gisz sy{{ø}} biły zan zamocyly, a obcyyszeny czudzim zboszim1) a gorzk{{ø}} miszly{{ø}}, y uczinyon gest ksy{{ø}}- sz{{ø}}cyem nad nymy. A bilo s nym ku cztirzem sstom m{{ø}}szow. Tedi Dauid szedł ott{{ø}}d do Maslat, gesz gest w Moabskey zemy, y rzecze Dauid ku krolyowy Moabskemu: Prosz{{ø}} cyebye, abi bidlyly ocyecz moy a matka moia s wamy, doi{{ø}}d nye wzwyem, czso se mn{{ø}} pan ucziny. Y ostawyl ge przed królem Moabskim, y ostały u nyego wszech dny, w nychszeto Dauid bil na tey posatce. Tedi Gaad prorok ku Dauidowy rzeki: Nye biway daley na tey posatce, ale gydzi do zemye Iuda. Y szedł Dauid y prziszedl na lyas Areth. To vsliszaw (mtyssaw) Saul, isze sy{{ø}} Dauid a cy m{{ø}}szowye, gysz s nym biły*. A zatim gdi bidlyl Saul w Ga- baa na lesye, geszto slowye Kama, dzersz{{ø}}cz kopye w r{{ø}}ku, a wTszitci sludzi gego stały około gego. Y rzeczté) Saul ku swim slugam, gysz około gego stały. Posluchayoye mnye nynye, sinowye Gemyny, azaly wam wszitkim sin Ysay da roley a wynnyce a yczi- ny (uczyni) vas włodarzmy a sprawcza- my ? Boscye w szitci przecyw mnye przi- sy{{ø}}galy, a nye ny genego z was, kto my bi ziawyl. A nawy{{ø}}cey, gdisz y sin moy sy{{ø}}zaslyubyl s nym, Yzay z Dauidem2). A nye ny genego z was, ktobi sy{{ø}} za my{{ø}} smócyl, albo ktobi my to zwyastowal. przeto ysze
‘) Ma znaczyć długami, aere aluno. W. *) Dodatek z własnej głowy tiórnacza Miało być: z synem Ysay, zamiast: s nym itd.
wzbudził sin moy slug{{ø}} mego przecyw mnye nyeprzyiacyelem, gen my sy{{ø}} przecywy asz do dzisyego dnya. K temu otpowye £)oek ydumski, gen przed nym stawał a bil przed
Tu brak 4 kart. wyrwanych z kodexu, których dotychczas nigdzie nie odszukano.
Poczyna się teraz to, co się mieści na drugiej
z kart, będących w posiadaniu p.Maciejowskiego.
(XXVI, 3).
B. ...a udzalal sobye twyrdze w Gabaa Achile, tego wdolya, gesz bilo przecyw pusczi na drodze, a Dauid bidiyl na pusczi. A wydz{{ø}}cz, ysze prziszedl Saul po nyem na puscz{{ø}}, posiał 1 a z o- ki swe y wzwyedzal, ysze tam prziszedl Saul. A wstaw Dauid taynye, y prziszedl na to myasto, gdze bil Saul. a gdi uzrzal to myasto, w nyemsze spal Saul a Abner, sin Ner, ksy{{ø}}sy{{ø}} nad gego ricerstwem, a uzrzaw Saula spy{{ø}}c w stanye, a gyni lyud wsz{{ø}}di około gego: w t{{ø}} dob{{ø}} rzecze Dauid ku Achymelechowy Etheyskemu a ku Abyzai, sinu Sarwye, bratu Ioabowu, rzek{{ø}}cz: Ktori se mn{{ø}} poydze do stanów ku Saulowy? Rzecze Abyzai: la poyd{{ø}} s tob{{ø}}. Y prziszedl Dauid a Abyzai k lyudu w noci, y nalyazlasta Saula leszocz a spy{{ø}}cz w stanye, a kopye tczocz1) w zemy u gego głowa, a Abner a gyni ly(«)d spyoc około gego. Tedi rzecze Abyzay ku Dauidowy: Zawarł dzissya bog nyeprzyiacyelya twego w tw{{ø}} rok{{ø}}, a przeto przebod{{ø}} gy ia kopygym ku zemy gen{{ø}}, a wtóre nye b{{ø}}dze trzeba. Y rzecze Dauid:
N re zabyiay gego, a kto gest ten, gen swoge ręce podnyesye na mazanego boszego, a nye b{{ø}}dze grzeszni ? Y rzecze Dauid: Tak gyscye, iako bog sziw kromye cyebye1), acz gego pan sam nye zabyge, abo dzen gego przi- dze abi umarł, abo aczbi w boiu sczedl: tak my b{{ø}}dz pan myloscyw, isze nye wzwyod{{ø}} r{{ø}}ki mey na mazanego boszego. A przeto węszmy kopye, gesz gest u gego głowi, a kor czak s wod{{ø}}, podzwasz precz. Ywsz{{ø}}1 Dauid kopye a korczak s wodo, gen bil u głowi Saulowi, y szlasta przecz*, a nye bilo tu ny genego, ktobi to wydzal ;a rozumyal albo uczul2), bo spały wszitci, bo sen boszi ge bil nadszedł. A gdisz odidze Dauid w strono, stal na wyrzchu gori z daleka, a bi a wyel- ka szirz myedzi gym i: tedi wzwola Dauid k lyudu a ku Abncrowy, sinu Ner, rzek{{ø}}cz: Abner, Abner! Zaly my nye otpowyesz ? Abner k temu rzecze: Ktosz ti, gysz wołasz a czinysz nye- pokoy krolyowy? Tedi rzecze Dauid: Zaly nye gesz ti m{{ø}}sz, a kto gest tobye równi w Israelskem lyudu? Przeczesz nye strzegł pana twego krolya ? Bo wszedł geden s zastopa nyeprzyiacyel, abi zabyl pana twego krolyct. Nye gest to dobrze, czsosz uczinyl. Tak gyszcye iako bog szyw, wTiscyTe dostoyny szmyer- cy, iszescye nye strzegły pana waszego mazanego boszego. A przeto po- zrzicye, gdze gest kopye krolyowo, a gdze korczak z wod{{ø}}, gysz bil u gego glovi? Tedi poznaw Saul 1 glos
*) Tych słów nie ma w Wulg. 2) evigilaret.
4«
fixam (hastam) in terra. W.
Dauidow, rzeki: Twoyly gest to glos, sinu moy? Rzecze Dauid: Moy glos, panye moy. A rzeki: Przecz pan moy kroi nyenawydzi slugy swego, a czsom uczinyl, albo czso gest złego w mey r{{ø}}ce ? A przeto proszę tego, panye moy krolyu, slisz słowa slugy twego: Wzbudzały cy{{ø}} pan przecywo mnye, ukoy sy{{ø}} w wolney obyecye zaszszoney. s{{ø}}- ly sinowye lyuczsci, zlorzeczeny przed bogem, gysz my{{ø}} wirzucyly dzisz, a- bich nye bidlyl w dzedziczstwye bo- szem, rzekocz: Gydzi, sluszi czudzim bogom. A to iusz nye b{{ø}}dz przelyana krew ma na zemy{{ø}} przed panem mim. bo wiszedl kroi israhelsky, abi szukał pchli sziw^ey, iako szukai{{ø}} kuropatwa na górach. Tedi rzeki Saul: Zgrzeszi- lem, WTOCZ sy{{ø}} zasy{{ø}}, sinu moy Da- uidzie, bo wy{{ø}}cey nye chcz{{ø}} nycs złego uczinycz tobye, przeto ysze bila tobye droga dusza ma przed oczima twima, yszesz my{{ø}} nye zabyl dzisz. Bo iawaio gest, yszem nyemędrze czi- nyl a barzom wyelya nye wyedzal. Rzecze Dauid k nyemu: Owa, tocz kopye krolyowo. przidzi geden s sług krolyowich, wezmysz ge. A bog otpla- cy kaszdemu podle gego sprawyedh- woscy a wyari. bo cy{{ø}} bil pan podał dzisya w moy r{{ø}}ce, y nye chcyalem wznyescz ręffo) mey na mazanego boszego. A iakosz gest uczinyona dusza twa dzisz ote mnve mvvelbvona, ta- kesz uwyelbyona bódź dusza ma przed bogem, a waz wol my{{ø}} ze wszego za- m{{ø}}tka. Tedi rzecze Saul Dauidowy: Poszegnani ti, sinu moy Dauidze, a
zayste, cziny{{ø}}cz b{{ø}}dzesz czinycz, a mog{{ø}}cz moc b{{ø}}dzesz. Y szedł Dauid sw{{ø}} drog{{ø}}, a Saul sy{{ø}} wrocyl na swe myasto.
XXVII.
T edi rzecze Dauid na swem syerczu: Nyegdi nyektorego dnya dostan{{ø}} sy{{ø}} Saulowy w r{{ø}}ce. Zaly nye lepyey, ysze ia ucyek{{ø}}, a zachowum sziwot swoy w Fylysteyskey zemy, abi z ufał Saul, a przestał szukacz my{{ø}} po wrszech kra- ynach israhelskich? A przeto ucyek{{ø}} z gego r{{ø}}ku. Tedi wrstaw Dauid, i szedł precz, on a szescz set m{{ø}}szowr s nym, ktorzisz biły ku Achis, sinu Maog, kro- lyovy Gethskemu. Y bidlyl s Achis Dauid w Geth, on a m{{ø}}szowye gego, y rodzyna gego a dwye szenye gego, Achynoem Gezrahelycska, a Abygayl szona nyegdi Nabelowai Carmelskego. Tedi powyedzano Saulowy, isze ucyekl Dauid do Geth, y nye chcyal wi{{ø}}cey sukacz*. Y rzeki Dauid ku Achis: Na- lyazlemly myloscz twr{{ø}}, day my geno myasto w nyekto-
Póty text obu kart odszukanych. Wracamy teraz do kart zachowanych w kodexie.
rem myescye teyto włoscy, acz tu bi- dly{{ø}}: a k czemu gest to, ysze ia, slu- oa twoy, bidly{{ø}} w* krolyowye myescye s tob{{ø}})? A tak dal gemu Achis tego dnya geno myasto, gymyenyem Sy- cyelech, przetosz dostało syó to myasto krolyom szidowskim asz do dzi- syego dnya. A bila lyczba dnyow, w nychsze Dauid bidlyl wr filysteyskey zemy, cztirzi myesyóce. Zatim Dauid
105
t
pocznye wschodzicz a m{{ø}}szowye gego, s, braly lupi w tich myescyech: Ge- dz,uri, a Geti*, y Amalech. Bo tich lyu- dzi nyewyernich bidlylo pełno z dawna po wszey zemy t{{ø}}di, geszto chodziły ot tego myasta Sur asz do Egypskey zemye. Y zagubyal Dauid wszitk{{ø}} t{{ø}} zemy{{ø}} gych, a nye ostawyal m{{ø}}sza sziuego any szoni, a byerzóc* owce, woli, csli y wyelbl{{ø}}di, y odzenya. y wraczal sy{{ø}} a przichodzil ku krolyowy Achis. A gdisz k nyemu rnowyl Achis kroi: Kogosz dzisz przebyial, Dauid otpowyedzal: PrzecyAV poludnyu Iuda, a przecyw poludnyu Geramel, a przecyw poludnyu Ceny. Ny m{{ø}}sza ny szoni nye s z i w y 1 Dauid, a nykogo przewodził s sob{{ø}} do Geth, rzekocz: Snadz- bi rnowyl przecyw nam. To czinyl Da- uiJ, a to bil gego obiczay wszech dny, w nychszeto bidlyl wT fylysteyskey włoscy. Y uwyerzil Achis Dauidowy, rzek{{ø}}cz : Wyele złego czinyl lyudu swemu israhelskemu, a przeto bodz moy sługa na wyeky.
XXVIII.
T . ,
J- edi sy{{ø}} w tich dnyock stało, ysze sebraly Fylystinowye swe zast{{ø}}pi. ab1 sy {{ø}} prziprawyly ku boiu przecyw israhel'kemu lvudu. Y rzecze Ackis ku Dauidowy: Wyedz to zaiste, ysze w— nydzesz se mn{{ø}} na twyrdze, ti a m{{ø}}- sze twoy. Dauid otpowye ku Ackis, rze- k{{ø}}ez: Nynye wzwyesz, czso ucziny sługa twoy. Tedi rzecze Ackis ku Dauidowy : A ia cy{{ø}} uczmy{{ø}} stroszem głowi mey po wszitki dny. Zatim Sa
muel umarł, a płakał gego vszitek lyud israkelskl, a pogrzebly gy w Ramata, w myescye gego. A wr ti czasi wignal bil Saul s zemye wszitki wyesczce a guszlnyki. A pobył ty wszitki, gysz myely wr brzusze wyescze czar1' ). Tedi sebrawszi sy{{ø}} Fylysteowye, a prziszly a wzdzalaly sobye twyrdze w Sunnam. A zatim takesz sebral Saul wszitek lyud israhelski, a prziszedl do Gelboe. A uzrzaw Saul stani fylystinske, y bal sy{{ø}}, a ly{{ø}}klo sy{{ø}} syerce gego barzo. T{{ø}}di prosyl radi Saul od boga, y nye otpowyedzal gemu, any przes sni, any przes kapłani, any przes prorok'. Y rzeki Saul ku swim slugam: Szukaycye my szoni, iasz ma wyeszczb{{ø}}, acz k. nyey poydó, a wzwyem przes ny{{ø}}. Tedi sludzi rzekn{{ø}}: Gest gena szona, gesz ma wyeszczb{{ø}}, wr Endor. Tedi Saul przemyenyw odzenye, a wTsz{{ø}}w na sy{{ø}} gyne rucko, y szedł, a dwa m{{ø}}- sza s nym. Y prziszly ku szenye w noci, y rzecze: Czarny my przes gusła, a wskrzesz my, gegosz ia tobye po- wyem. Ta szona gemu powye: Owa, ti to dobrze wyesz, czso uczmyl Saul, a kako zagładził a wignal s zemye guszlnyki a wyescze. przecz przeslya- dugesz dusze mey, abich bila żaby ta? Y przisyogl gey Saul w bodze, rzek{{ø}}cz: Szyw gest pan, nye stanye sy{{ø}} tobye nyczs złego przeto. Tedi ona rzecze: Kogo ckcesz, acz wskrzeszo toby e ? On rzecze: Samuela my wskrzesz. A gdisz uzrzala szona Samuela, zawo-
♦
‘I Tego całego zdania nie ma w Wulg. ani w Biblii gdańskiéj.
lala wyelykim głosem, rzek{{ø}}cz ku Saulowy: Czemusz my{{ø}} k temu przipra- wyl ? a wszakosz ti Saul. Kroi gey rzecze: Nye boy sy{{ø}}! Czsosz wydza- la? Y rzecze nyewyasta ku Saulowy: Bogym wydzala gyd{{ø}}cze s zemye. Tedi Saul rzecze: laka twarz gego? K temu ona rzecze: M{{ø}}sz stari gydze, odzaw sy{{ø}} plasczem. Y zrozumyal Saul, ysze Samuel, a poklonyw sy{{ø}} na swe oblycze k zemy, y modlyl sy{{ø}}. Tedi rzecze Samuel ku Saulowy: Przeczesz jny nyepokoy uczinyl, abich bil wzkrze- szon? Saul rzecze: Barzom zn{{ø}}dzon, bo Fylysteowye boiui{{ø}} przecywo mnye, a bog odst{{ø}}pyl ode mnye, a nye chcyal my{{ø}}) usliszecz a ny przes proroki, any przes sni. przetom cyebye y wrezwal, abi my ukazał, czso bich myal czi- nycz. Tedi rzecze Samuel: Czso my{{ø}} pitasz, gdi bog od cyebye otst{{ø}}pyl, a szedł ku nyeprziiacyelyowy twemu ? Bocz tak tobye ucziny pan, iako mo- wyl przes my{{ø}}), a odeymye twTe kro- lewrstwo ot cyebye, a da ge blysznye- mu twremu Dauidowy. Bosz nye posłuchał głosu boszego, anysz uczinyl gego przikazanya gnyewu a roznye- wanya gego nad Amalechem. przetosz to cyrpysz, csocz uczinyl pan tobye dzisz. A da cy{{ø}} bog y lyud israhelski s tob{{ø}} w r{{ø}}ce Fylystinow, a za iutra ti y sinowye twoy b{{ø}}dzecye se mn{{ø}}. a takesz da pan wr róce Fylystinow twyrdze israhelske. W t{{ø}} dob{{ø}} Saul pa- dnye, rospostarw sy{{ø}} na zemy, bo sy{{ø}} bil urzasl slow Samuelowich, a syli nye myal, bo bil nye iadl ckleba czalego
tego dnya. Zatym weszła ta nyewyasta ku Saulowy y wydzala gy lesz{{ø}}cego, 10® bo sy{{ø}} bil barzo zam{{ø}}cyl. Y rzecze k nyemu: Owa, usłuchała sługa twa głosu twego, a poloszila dusz{{ø}} m{{ø}} w r{{ø}}- ce twey, a usluckalam rzeczy twick, geszesz ku mnye mowyl. A przeto ti takesz usluckay głosu sług?/ twrey, a polosz{{ø}}cz k{{ø}}s ckleba przed tob{{ø}}, abi poiadw, posylyl sy{{ø}}, a mogl drog{{ø}} u- czinycz. Ale on nye ckcyal uczinycz, rzek{{ø}}cz: Nye b{{ø}}d{{ø}} gescz. Tedi gy przy- p{{ø}}dzily sludzi gego a ta nyewyasta, ysze tak usłuchał gick, w7stawT s zemye y syadl na loszu. A myala ta nyewyasta wyelkonoenego cyelcza w swem domu, a poszpyesziwszi, y zabyla gy, a wrsz{{ø}}wszi m{{ø}}ki, y rozm{{ø}}cyla a na- warzila przesznyc, y poloszila przed Saulem y przed gego slugamy. A gdisz gedly, wstawszi y ckodzily przes cza- 1{{ø}} nocz t{{ø}}.
XXIX.
Tedi zgromadziły sy{{ø}} zast{{ø}}powye fy- lystinsci w Iafeck w tem myescye. a Israkelski lyud zdzalal sobye czwyrdze nad studnycz{{ø}}, iasz gest w Gezrahel.
Y chodziły slugy fylystinsci po sstoock *) w zast{{ø}}pyeck a po tisy{{ø}}ezock. Ale Dauid a m{{ø}}szowye gego biły w napo- slednyeyszem zast{{ø}}pye s królem Achis.
Tedi rzeku* ksy{{ø}}sz{{ø}}ta fylystinska ku krolyowy Ackis: Czso ckcz{{ø}} szidowye cy? Ackis otpowye ksy{{ø}}sz{{ø}}tom fyly- stinskim: Zaly nye wyecye, isze gest to Dauid, gysz bil (był) krolya Saula
*) „in centuriis11.
sługa israhelskego, a gest u mnye wyele dny, a nye naiyazlem do nyego ny- ^zego ot tego dnya, iakosz ucyekl ku mnye, asz do tego dnya? A roznye- wawszi sy{{ø}} ksy{{ø}}sz{{ø}}ta fylystinska, rzekły k nyemu: Nyechacz sy{{ø}} wrocy m{{ø}}sz, a syedzi na swem myescye, na nyemszesz gy usadził, acz nye geszdzi s namy do boia, abi nye bil przecyw nam, gd pocznyem boiowacz. Y kako b{{ø}}dze moc gynako ukoycz pana swego, geno nad naszimy glowamy? Wszak gestto ten Dauid, gemusz spyewano w tanczu, rzek{{ø}}cz: Saul pobył tysy{{ø}}cz, a Dauid dzesy{{ø}}cz Lysyoczow. Tedi we- zwaw Achis Dauida, rzecze k nyemu: Szyw gest pan, iszesz ti prawi a do- bri przede mn{{ø}}, a wigechanye twe a wgechanye se mn{{ø}} gest na twyrdze, a nye naiyazlem do cyebye nycs złego ode dnya tegosz, ktoregosz ku mnye prziszedl, asz do tegoto dnya. Ale ksy{{ø}}- sz{{ø}}tom sy{{ø}} nye 1 y u b y s z. Przeto wrocz sy{{ø}}, a gydzi w pokoiu, a nye gnyewaw ksyósz{{ø}}t fylystmskick. Tedi rzecze Dauid krolyowy Achis: Czsom uczinyl, a czsosz nalyazl do mnye, slugy twego, od tego dnya, lakom b;l prziszedl, a bil przed tob{{ø}} asz do tego dnya, abich nye szedł a boiowal |. s nyeprzyiacyelmy pana mego krolya ? Achis otpowyedzal y rzeki Dauidowy: Wyem, iszesz ti dobri przede mn{{ø}}, iako angyol boszi. Ale ksy{{ø}}szota fyly- steyska rzekli: Nye poydze s namy w boy. Wstań rano, ti a slugy pana twe- go, gysz s tob{{ø}} prziszly. a gd w noci wstanyecye, a pocznye swytacz:
gydzcyesz. Tedi wstaw w noc- Dauid a m{{ø}}szowye gego, abi gedly1) rano, a wrocyly sy{{ø}} do zemye fylystinskey. Ale Fylystinowye gechaly do Gezrahel.
XXX.
A gdisz przydze Dauid a m{{ø}}szowye gego do Sycyelech trzecyego dnya, n a 1 y c z (?) m{{ø}}szowye Amaleckiczsci przyiawrszi, rzucyly sy{{ø}} s poluu- dnya* y pobyły Sycyelech a zapałyly ge. A zgymawszi nyewyasti, y poi{{ø}}ly s tego myasta od małego asz do wyel- kego. any genego nye zabyly, ale s so- b{{ø}} poi{{ø}}wszi, y g e 1 y2) drog{{ø}} sw{{ø}}. A gdisz przidze Damd a m{{ø}}szowye gego do myasta, a naleszly gee spalyone ognyem, a szoni swe, y syni swe, y dzewki swe poi{{ø}}te a gymane: pod- nyosszi Dauid a m{{ø}}szowye, gisz s nym biły, głosi swe, y płakały tako długo, dok{{ø}}d mogły slzi pusczaez. A takesz dwye s z e n y e D&uidowy i {{ø}} c y e y po- igti bili*, Aeh:'noem Gezrahelyozska a Abygayl, zona JS abalowa Carmelskego. Y zamocy ssy{{ø}}* Dauid barzo, bo gy cheyal lyud kamy ono wacz, kaszdi za- luy{{ø}}cz sinow a dzewek swich. Tedi Dauid posyly{{ø}}sy{{ø}} w panye bod ze swem, rzecze ku kaplanowy Abyata- rowy Achimelechowu: Przynyesz my poswy{{ø}}tne rucho3) Efod. y przi- nyosl Abyatar poswy{{ø}}tne rucho3) Efod ku Dauidowy. Y radził sy{{ø}} Dauid boga, rzek{{ø}}cz: Gechaczly po tich lotrock, czily nyczs, a zgymamly ge?
') proficiscerentur1 *) ^pergeLant . s) Tych dwóch wyrazów nie ma w Waig.
107
Tedi pan rzecze k nyemu: Gedz za nymy, bo zayste zgymasz ge, a odey- myesz lup. Y ial Dauid za nymy y szeszcz set m{{ø}}szow, ktorzi biły s nym, a prziszly ku genemu potoku Bezor. Ale biły z nych nyektorzi ustały, yr ostały tu. Ale Dauid a cztirzi ssta mę- szow szły po nych. bo gich dwye sscye bilo ostało, ysze biły tako ustały, ysze nye mogły g y d z daley przes ten potok Bezor. Y naleszly m{{ø}}sza Egypske- go na polyu. y prziwyedly gy ku Da
uidowy, y dały gemu chleba pogescz, a napyl sy{{ø}} wodi. a takesz nyemali ułomek fygow, a dwa swy{{ø}}ski suszonego wyna. A gdisz tego poiadl, na- wrocyla sy{{ø}} dusza gego weyn, y okrze- zwyal*, bo bil nye iadl chleba any wodi pyl za trsy dny a za trsy noci. Tedi rzecze k nyemu Dauid: Czigesz ti, albo otk{{ø}}desz prziszedl, albo do- k{{ø}}d gydzesz? K temu on rzecze: Pacho ....
Ta braknie kart 39 wytarganych.
KRÓLEWSKIE EL
(XIII, 6).
...a módl sy{{ø}} za my{{ø}}, acz sy{{ø}} na- wrocy r{{ø}}ka moya mnye. Y modlyl syo m{{ø}}sz boszi oblyczu boszemu, y nawro- cyla sy{{ø}} r{{ø}}ka krolyowa k nyemu, y uczinyla sy{{ø}}, iako drzewyey bila. Tedi kroi przemowyl ku m{{ø}}szowy boszemu, rzek{{ø}}c: Podz se mn{{ø}} do domu, abi obyadf)wal, a obdarui{{ø}} cy{{ø}}. M{{ø}}sz boszi otpowyedzal krolyowy: Bi my dal polowycz{{ø}} domu twego, nye poyd{{ø}} s tobę, any gescz b{{ø}}d{{ø}} chleba, any pycz wodi w tem myescye. bo my tak przi-
kazano słowem boszim, gen my przikazal : Nye b{{ø}}dzesz gescz chleba, any pycz wodi, any syp wroczisz drog{{ø}}, i{{ø}}szesz prziszedl. Y odszedł gyn{{ø}} drog{{ø}}, a nye wrocyl sy{{ø}} dr{{ø}}g{{ø}}*, i{{ø}}sz bil prziszedl do Betel. W t{{ø}} dob{{ø}} geden prorok stari bil w Betel, k nyemu przi- szedszi sinowye gego, y rospowyedz{{ø}} oczczu swemu wszitko, czso bil uczinyl m{{ø}}sz boszi tego dnya w Betel, a ta słowa, iasz bil rnowyl ku krolyowy, rospowyedzely oczczu swemu. K nym ocyecz gich rzeki: Ktor{{ø}} drog{{ø}} odszedł?
Y ukazały drog{{ø}} sinowye gego, i{{ø}}sz bil szedl m{{ø}}sz boszi, gen bil prziszedl s Iuda. Y rzeki ku swim sinom: Osyo- dlaycye my osia. A gdisz osyodlaly, wsyadl y geclial za m{{ø}}szem boszim, y nalyazl gy pod terebyntem, y rzeki: Tylysz m{{ø}}sz boszi, genszesz prziszedl s Iuda? On otpowye: Iacyem. W t{{ø}} dob{{ø}} rzecze k nyemu: Podz se mn{{ø}} do domu, abi iadl chleb. On rzeki: Nye mog{{ø}} sy{{ø}} wrocycz, any s tob{{ø}} gydz, any b{{ø}}d{{ø}} gescz chleba, any b{{ø}}d{{ø}} pycz wodi w tem myescye. bo mowyl pan ku mnye słowem boszim, rzek{{ø}}cz: Nye b{{ø}}dzesz gescz chleba, any pycz wodi tam, any sy{{ø}} wrocysz drog{{ø}}, i{{ø}}sz tam przidzesz. Ou k nyemu rzeki: A iacyem prorok, iako y ti, a angyol mowyl ku mnye słowem boszim, rzek{{ø}}cz : Poymy gy zasy{{ø}} s sob{{ø}} do twego domu, abi iadl chleb a pyl wod{{ø}}. Selgal gym*, a poi{{ø}}1 gy s sob{{ø}}. y iadl chleb w' domu gego, a pyl wod{{ø}}. A gdisz syadl ku stolu, przemowyl pan ku prorokowy, gysz gy bil zasy{{ø}} przi- wyodh Y wzwolal ku m{{ø}}szowy boszemu, gensze bil prziszedl s ludi, rzek{{ø}}cz: To mowy pan: Yszesz nye bil posluszen ust boszich, a nye chowalesz przikazanya boszego, gesz bil tobye przikazal pan bog twoy, a wrocylesz sy{{ø}}, a iadlesz ckleb, a pylesz wod{{ø}} w tem myescye, gen przikazal tobye, abi nye iadl ckleba any pyl wodi: nye b{{ø}}- dzesz pochowan w grobye oczczow twich. A gdisz iadl ckleb, a pyl: o- syod||lal osia swego prorok, gegosz bil zasy{{ø}} prziwyodł. A gdisz poydze
precz: nalyazl gy lew na drodze y zabyl gy. Y bilo cyalo gego porzuczono na drodze, a ossyel stal podle gego, a lew stal podle cyala martwego. A m{{ø}}szowye gy- d{{ø}}cz, uzrzely cyalo porzuczone na drodze, a lwa stoi{{ø}}cego podle cyala. A przi- szedszy do myasta, y roznyeszly, w nyemsze ten stari prorok bil. To usliszawr prorok ten, gen gy bil prziwyodł z drogy, rzeki: M{{ø}}sz boszi gest, gensze nye bil posluszen rzeczi ust boszich, y dal gy pan lwowy, y rostargal gy, y zabyl podle słowa boszego, gesz mowyl k nyemu. Y rzeki ku swrim sinom: Osyo- dlaycye my osia. A gdisz osyodlaly, tedi on wsyadw na osia, y szedł a nalyazl cyalo gego porzuczone na drodze, y osia a lwa stoi{{ø}}ce podle cyala, y nye iadl lew cyala, any osiowy czso uczmyl. Tedi prorok wsz{{ø}}w m{{ø}}sza boszego cyalo, y wloszil ge na osia, a wrocyw sy{{ø}} y nyosl ge do myasta prorok stari, abi gego płakały. Y poloszil gy w swem grobye, a płakały gego rzek{{ø}}cz: Byada, byada, bracye moy! A gdisz gy opłakały, rzeki ku sinom swim: Gdi ia umrę, pochowaycye myę w grobye, w nyemszeto m{{ø}}sz boszi pochowan, podle koscy gego poloscye koscy me. Bo ricklo napelny sy{{ø}} rzecz, i{{ø}}sz mowyl a przepowyedzal słowem boszim przecyw ołtarzu, gen gest w Betel, a przecyw wszitkim koscyolom modlebnim na gorack, gesz s{{ø}} w mye- scyeck Samarskick. Po tick slowyech nye odwrocyl sy{{ø}} Geroboam z drogy swey nagorszey, ale zasy{{ø}} uczinyl z naposzlednyeyszego lyuda kapłani módl
gomich. ktokoly chcyal, napelnyl r{{ø}}k{{ø}} gego, y bil kapłanem módl gornich. A prze t{{ø}} prziczin{{ø}} zgrzeszil dom Gero- boamow, a wiwroczon y zagladzon z wyrzcha zemye.
xun.
TT ego czasu roznyemogl sy{{ø}} Abya, sin Geroboamow. Tedi rzeki Geroboam ku swey szenye: Wstan{{ø}}c, przemyen odzenye na sobye, abi cyebye nye poznał, bi bila szona Ieroboamowa, a gydzi do Sylo, tu gdzesz gest Achias prorok ten, gen mowyl mnye, isze bich myal krolyowacz nad tymto lyudern. A wreszmy na sw{{ø}} r{{ø}}k{{ø}} dzesy{{ø}}cz chlebów, a pokr{{ø}}t{{ø}}, a ss{{ø}}d myodu, gydzi k nyemu, bo on tobye powye, cso sy{{ø}} ma przigodzicz temu dzecy{{ø}}cyu. Y uczinyla szona, iako gey bil rzeki Geroboam. wsta vszi, y szła do myasta Sylo, y nalyazla dom Achiaszow, a on nye mosze wydzecz, bosta sy{{ø}} bile zamrocz ile oczi gego staro- scy{{ø}}. W t{{ø}} dob{{ø}} pan ku Achiaszowy rzeki: Owa, tocz szona Geroboamowa 108 przidze k tobye, abi ot cyebye rad{{ø}} wsz{{ø}}la o swem sinu, gen nyemosze. To a to gey mow. A gdisz weszła, porzekla sy{{ø}}, bi nye bila ta, ktorasz bila. I{{ø}}sz gdisz usliszal Achias gy- d{{ø}}e, a foJna gydze we dzwyrzi, y rzecze: Wnydz , szono Geroboamowra. przecz sy{{ø}} gin{{ø}} czinysz ? a iam k tobye posłań twardi poseł. Gydzy, a powyecz Geroboamowy: Tocz mowy pan bog israhelski: Przeto, yszem cyebye * powiszil s poszrotkta* lyuda, a dalem
cy{{ø}} nad moy lyud israhelski, wodzem ucziny w cy{{ø}}, a rozdzelylem krolewrstwo domu Dauidowa, a dalem ge tobye, y nye bilesz, iako sługa moy Dauid, gensze ostrzegał przikazan mich a naszlya- dowal my{{ø}} ze wszego syercza swego, cziny{{ø}}c czso bilo lyubo przed mim oblyczim, ale czinylesz szle nade wszi- tki, gysz biły przed tob{{ø}}, a uczinyl gesz sobye bogy czudze a d{{ø}}te, abi my{{ø}} ku gnyewu wsbudzil, a mnyesz zarzucyl za sy{{ø}}: przetosz ia przywyo- d{{ø}} wszitko zle na dom Geroboamow, a zaguby{{ø}} z Geroboamowa domu y psa y mdłego, a zarzuczonego y na- nyszszego w israhelskem lyudu, a o- cziscy{{ø}} ostatki domu Geroboamowa, iako wicziscyai{{ø}} gnoy asz do czistoti. Ktorzikoly zemr{{ø}} z lyuda Geroboamowa w myescye, snyedz{{ø}} ge psy, a kto- rzi zemr{{ø}} na polyu, snye ge ptastwo nyebyeske. bo to mowyl pan. Przeto ti wstan{{ø}}c, gydz do swego domu. a gdisz podzesz do myasta, w t{{ø}} dob{{ø}} umrze pacholyk, y b{{ø}}d{{ø}} gego plakacz wszitci lyudze israhelsci, a pochowai{{ø}} gy. bo on sam b{{ø}}dze wnyesyon do grobu z lyuda Geroboamowa. bo na- leszono gest do nyego wszitko dobre ku panu bogu israhelskemu w domu Geroboamowye. A pan sobye ucziny krolya nad israhelskim lyudern, gen pcbygc dom Geroboamow tego dnya a tego czassu. A pobyge pan bog dom israhelski, iako sy{{ø}} rusza t r e s c z w wodze, a wiplewye Israhel s zemye teyto dobrey, i{{ø}}sz dal oczczom gych, a rozwyege ge za potok, bo czinyly
sobye lugt/i), abi gnyewaly pana. A poda ge pan bog israhelsky prze grzechy Geroboamowi, gymysz zgrzeszil, a ku grzechu prziprawyl lyud israhelski. Tedi wstawszi szona Geroboamowa, y szła a prziszla do Tersa, a gdisz przest{{ø}}pyla przes próg domowi, na- lyazla, ano dzecz{{ø}} umarło, a pochowały ge. Y plakal gego wszitek dom israkelski podle słowa boszego, gesz mowyl przes slug{{ø}} swego Ackiasza proroka. Ale gyny uczinkowye Geroboa- mowy, kako boiowal a krolyowal, po- pysani s{{ø}} w ksy{{ø}}gach uczinkow dny krolyow israhelskich. A dny, w nyck- sze krolyowal Geroboam, bilo lyat dwa- dzesszcya y dwye. Y skonczal Geroboam s swim\T oczci, a Nadab, sin gego, krolyowal w myasto gego. Ale Roboam, sin Salomonow, krolyowal w Iuda. W genem a we trzidzesszcy le- cyech bil Roboam, gdisz pocz{{ø}}1 kro- lyowacz. a syedmnaczcye lyat krolyowal w Ierusalem myescye, gesz zwo- lyi pan, abi tu poloszil gym{{ø}} swe, ze wszeck pokoleń israkelskick. A bilo gymy{{ø}} macyerze gego Naama Naama- nycska*2). Y czinyl dom Iudow nye- prawye przed bogem, a gnyewaly gy na wszitkem, gesz czinyly oczczowye gyck swimy grzechi. Bo takesz ony wzdzalaly tu ołtarze a slupi a lugy na wszelkem przigorzu wisokem, a pod wszelkim drzewym rozdzanim. A biły tedi w zemy kaplany * modlebny, a czinyly wszelke rzeczi ganyebne po- ganske, gesz pan pogubyl przed obly-
czim israkelskim. A py{{ø}}tego lyata kro- lyowany a Geroboamowa* p r z y i a 1 Se- chach*, krol Egypski, do Ierusalema, y pobrał skarbi domu boszego a skarbi krolyowi, a wszitko podrapyTeszil, a scziti złote, gicksze bil nadzalal Salomon. W myasto gich Roboam naczi- nyl sczitow myedzanich, y dal ge wodzom sczitownim a tim, gisz ponoczo- waly przede dzwyrzmy domu krolyo- wa. A gdisz ckodzil kroi do domu boszego, noszily ge cy, gysz myely urz{{ø}}d naprzód chodzicz, a potem ge zasy{{ø}} przinosyly do ckowatedlnyce o- d z e n y a sczitowego. A gyny uczinkowye Roboamowy a wszitko, czsosz czinyl, popysano gest w ksy{{ø}}gach uczinkow krolewskick Iuda. Y bila walka myedzi Roboam a myedzi Geroboam po wszitki dny. Y skonał Roboam s swimy oczci, a pochowali s nymy w myescye Dauid. a gymy{{ø}} macyerzi gego Naama Naamanyczska*. Y krolyowal Abya, sin gego, w myasto gego.
XV.
./V osmego naczcye lyata krolyowanya Geroboama, sina Nabatowa, krolyowal Abyas nad Iud{{ø}}. Trsy lyata krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzi gego Macha, dzewka Absolonowa. A ckodzil po wszeck grzeckock oczcza swego, gesz przed nym czinyl, a nye bilo syerce gego swyrzchowane s panem bogem gego, iako syerce Dauida, oczcza gego. Ale prze Dauida dal gemu pan bog gego swyatlcscz w Ierusalem, abi wskrzesyl sina gego po
50
') „Lucosu (Wulg.), gaje. *) rAmmanittsu (Wulg.).
nyem, abi stało Ierusalem. przeto isze Dauid prawye czinyl przed bogem, a nye sst{{ø}}powal ze wszego, czsosz gemu przikazowal pan bog gego, wszech dny sziwota gego, kromye uczinka Uriaszowa Eteyskego. Ale wszako bila walka myedzi Roboam a Geroboam wszego czasu sziwota gego. A gyny uczinkowye Abyaszowi, a wszitko, 109 czsosz czinyl, popysany w ksy{{ø}}gach skutków duyow krolyow Iuda. A bila walka myedzi A byaszem a Geroboam. Y skonał Abyasz s swimy oczci, a pochowały gy w myescye Dauid. A krolyowal Aza, sin gego, w myasto gego. A we dwudzestu lyat Geroboama, krolya israhelskego, pocz{{ø}}1 krolyowacz Aza, kroi Iudzski, y krolyowal geno a czterdzesszcy lyat w Ierusalemye. a gymy{{ø}} gego macyerzi Macka, dzewka Absolonowu. Y uczinyl Aza prawye1) przed oblyczim boszim, iako Dauid, ocyecz gego, a wignal kapłani módl s zemye, a ocziscyl wszelke szaradno- scy* modlebne, gesz biły uczinyly oczczowye gego. A nadto y Mach{{ø}} macyerz sw{{ø}} odwyodl, abi nye bila ksy{{ø}}szn{{ø}}{{ø}} w szwy{{ø}}cy tey modli Pria- py2), na gey ługu, gysz bila poswy{{ø}}- cyla. A skaził iaskiny{{ø}} gey, a złamał modl{{ø}} ganyebn{{ø}}, y spal(ił) u potoka Cedron, ale koscyolow modlebnich na górach nye zatracyl. Ale wzdi syerce Aza swryrzckowano bilo s panem bogem gego wszech dny gego, a wnyosl ti rzeczi, gesz bil poswy{{ø}}cyl ocyecz gego a slyubyl, w dom boszi, szrebro
a złoto a ss{{ø}}di. A bila walka myedzi Aza a Baza, królem israhelskim, wszi- tkick dny sziwota gick. Zatim Baza, kroi israkelski, wziaw (wzjaw) do zemye ludowi, y udzalal wisokoscz'), abi nye mogl nygeden any wchodzicz any wich{{ø}}dzicz* s stroni Azowi, krolya Iudzskego. Tedi Aza pobraw wszelke szrzebro a złoto, gesz bilo ostało w skarbye domu boszego a w skarbye domu krolyowa, y dal ge w r{{ø}}ce swim slugam. a posiał ge ku Benadowy, sinu Tabremonowu, sina Ezionowa, ku krolyowy Syrskemu, gysz bidlyl w Da- masku, rzek{{ø}}c: Uczwyrdzoni szlyub myedzi mn{{ø}} a myedzi tob{{ø}}, myedzi oczcem twim a myedzi oczcem mim. Przetom posiał tobye dari, złoto a szrebro, a prosz{{ø}}, abi przid{{ø}}cz wzruszil slyub, gysz masz s Baz{{ø}}, królem israhelskim, acz ode mnye odidze. Tedi pozwolyl Benadab krolyowy Aza, posiał ksy{{ø}}sz{{ø}}ta w o y s k i swey po myescyeck israkelskick, y pobyły Atkm a Dan a Abeldom Macha, wszitk{{ø}} Ce- nerot, to gest wszitk{{ø}} zemy{{ø}} Nepta- lym. To uskszaw Baza, kroi israkelski, przestaw wisokoscy dzalacz, wrocyl sy{{ø}}t do myasta Tersa. A zatym kroi Aza posiał posli do wszitkey zemye Iudz- skey, rzek{{ø}}cz: Nyszadni nye b{{ø}}dz wi- y{{ø}}t. Y odnoszily kamyenye wisokoscy y drzewye, gymysz bil dzalal Baza, y udzalal tym kroi Aza myasto Gabaa- Benyamynske a Masfa. Ale gyny uczinkowye krolya Aza, a wszitka gego drustwa, a wszitko, csosz 1 czinyl, a
myasta, iasz udzalal, to wszitko popy- sano w ksy{{ø}}gach skutków dnyow kro- lyow Iuda. Ale w gego staroscy bo- lyali gy nogy, y skonczal s swimy oczczi, a pochowan s nymy w myescye Dauid, oczcza swego. Y krolyowal Iozaphat, sin gego, w myasto gego. Ale Nadab, sin Geroboamow, krolyowal nad Israhelem drugego lyata Aza, krolya Iuda. a krolyowal nad israhelskim lyudern dwye lecye. Y uczinyl to, csosz gest złego przed oblyczim boszim, a chodził po scyeszkach oczcza swego a po grzeszech gego, k nymsze on prziprawyl israhelski lyud. Y prze- cywyl sy{{ø}} gemu Baza, sin Achia, s rodu Yzacharowa, y zaby(7) gy w Ge- beton, gesz gest myasto ffylystinske. bo Nadab a wszitek lyud israhelski biły obiegły Gebeton. Przeto zabyl gy Baza trzecyego lyata Aza, krolya Iuda, y krolyowal w myasto gego. A gdisz krolyowal, zbyl wszitek narod Geroboamow, a nye ostawyl nygenego sziwo z gego plemyenya, doi{{ø}}d gego nye zagładził, podle słowa boszego, gesz mowyl przes slug{{ø}} swego Achia- sza Sylonytskego, prze grzechi Gero- boamowi, gymyszto zgrzeszil, a ku grzechu prziprawyl lyud israhelsky. a prze t{{ø}} wyn{{ø}}, ysze gnyewal pana boga israhelskego. Ale gyny skutkowye Nadabowy, wszitko czsosz czinyl, s{{ø}} popysany w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow israhelskich. Y bila walka myedzi Aza, królem Iudzskim, a myedzi Baza, królem israhelskim, wszitki dny sziwota gyck. A trzecyego lyata Aza,
krolya Iuda, krolyowal Baza, sin Ackia, nad wszitkim israkelskim lyudern w Tersa, cztirzi a dwadzesszcya lyat. A czinyl zloscz przed panem, a naslya- dowal Geroboama a grzechów gego, k nym przyprawyl isralski* lyud.
XVI.
U J t{{ø}} dob{{ø}} tan przemowyl ku Hyeu'), sinu Anany, przecyw Bazowy, rzek{{ø}}cz: Przeto iszem cy{{ø}} powiszil s nyskoscy prochu, a posadziłem cy{{ø}} wodzem nad lyudem mini israhelskim, a tisz takesz chodził po drodze Geroboamowe, a prziprawyalesz lyud moy ku grzechu israkelski, abi my{{ø}} gnyewal przes gich grzechi: Owa, tocz ia poszn{{ø}} poslyatki Bazowi, a poslyatki domu gego. a u- cziny{{ø}} dom twoy iako dom Geroboamow, sina Nabatowa. Gen umrze od Baza w myescye, snyedz{{ø}} gy psy, a kto z gego rodu umrze na zemy, sznye gy ptastwo nyebyeske. O gynich skut- cech Bazowich y to wszitko, csosz czi- nyl, y walki gego, zaly to nye gest popysano w ksy{{ø}}gach dny krolyow isra- kelskick? Y skonał Baza s oczci swimy, a pockowan w Ter sa, y krolyo- HO wal Ela, sin gego, w myasto gego. A gdisz bila prziszla rzecz bosza ku Hyeu prorokowy, sinu Anany, przecyw Baza y przecyw domu gego y przecyw wszemu złemu, gesz bil uczinyl przed bogem, abi gy gnyewal swimy czini, abi bil iako dom Geroboamow: prze t{{ø}} prziczin{{ø}} gy zabyl, to gest Hyeua, sina Anany, proroka. Szóstego
ł) Wulg. „7e7w“.
lyata a we dwudzestu Aza, krolya Iuda, krolyowal Hela, sin Baza, nad Isra- helem w Tersa dwye lyecye. Y prze- cywyl sy{{ø}} przecyw gemu sługa gego Zamri, wódz nad polowyczo geszcz- ezow. A gdisz genego czasu Hela pot- pyl sobye w Tersa, w domu Arsa, włodarza Tersa: padł nayn Zamri, dwa- dzesszcya a ssyodmego lyata Aza, krolya Iuda. y krolyowal w myasto gęgu. A gdisz krolyowal, syedz{{ø}}cz na stol- czu gego, zbył wszitek dom Bazow. a nye ostawvl s nyego any psa, ny bly- sznyego, ny przyiacyelya gego. A tak zagładził Zamri wszitek dom Baazow podle słowa boszego, gesz mowyl ku Bazowy przes Hyeu proroka, prze w szelke grzechi Bazowi, a grzechy Hela, sina gego, gymysz zgrzeszily a ku grze- ckał) przywyedly lyud israhelski, gnye- waiocz pana boga israhelskego swimy marnoscyamy. ile gyny uozinkowye Hela, a wszitko, czso czinyl, popysany s{{ø}} w ksy{{ø}}gach uczinkow dny krolyow israhelskich. Sy< dmego a dwadzesszcya lyata Aza, krolya Iuda, krolyowal Zamri syedm dny w Tersa. A w ti czasy woyska obiegła bila Gebeton, myasto Fylystinske. A gdisz uszliszano, isze Zamri sy{{ø}} sprzecywyl y zabyl krolya: y uczinyl tam krolya wszitek lyud israhelski Amtri, gen bil głowa nad ricer- stwem isranelskim tego dnya w stanyech. Tedi wstaw Aam„ a wszitek Israhel s nym s Gebeton, y obiegły Tersa. A wydz{{ø}}c Zamri ysze myasto b{{ø}}dze dobito: szedwT na syen *) y zaszegl sy{{ø}}
z domem krolypwim. Y umarł w swick grzeszeck, gym(<) zgrztszil, cziny{{ø}}cz szle przed bogem, a chodz{{ø}}cz po drodze Geroboamowye a po grzeszeck gego, ysze ku grzecku prziwyodł israkelski lyud. Ale gyny uczinkowye Zamri, sprzecywyenstwa a nyemyloscy gego, które czinyl, popysany s{{ø}} w ksy{{ø}}- gack skutków dny krolyow israhelskich. Tego czasu rozdzelyl sy{{ø}} lyud israkelski na dwye cz{{ø}}scy, gena czoscz przyi{{ø}}la Tebny, sina Ginetowa, chcz{{ø}}cz gy królem uczinycz. a polowycza druga Amri. Y ostał sy{{ø}} ‘) ten lyud, gysz bil z Amri, przecyw lyudu, gysz sy{{ø}} przidzerszal Tebny, sina Ginetowa. y umarł Tebny, a Amri krolyowal. Gednego a trsydzeszcy lyata Aza, krolya Iuda, krolyowal Amri nad Israhelem dwanaccye lyat. a w Tersa krolyow J al szescz lyat. Y kupyl gor{{ø}} Samarsko w Somer za dwye lybrze szrzebra, a zbudował i{{ø}}, a zdzal gymy{{ø}} myastu, gesz bil uczinyl, gymyenyem Semey* gesz gest góra bosza, albo góra Samarska. Y uczinyl Amri nyeprawye przed bogem , a czinyl zloscy wye nade wszitki ti, gysz przed nym biły. A przidzerszal sy{{ø}} wszitkimy obiczaymy skutków Geroboamowieli, sina Kabatowa, a grzechów, k nymsze przywyodl lyud israkelski, abi gnyewal pana boga isra- helskego swimy marnoscyamy. Ale gyny uczinkowye Amri a boiowye gego, gesz myewal, to popysano w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow israkelskick. Y otpoczin{{ø}}1 Amri s swimy oczci, a po-
■) „PalaUumu (Wnig.), pałac.
'). fj/rac valuit".
chowan w Samary, y krolyowal Achab, sin gego, w myasto gego. Achab, sin Amri, krolyowal nad Israhelem ossme- go a trzidzesszcy lyata Aza, krolya Iudzskego. A krolyowal Achab, sin Amri, nad Israhelem w Samary dwa- dzesszcya y dwye lecye. Y uczinyl Achab, sin Amri, nyeprawye przed bogem nade wszitki, gysz przed nym biły. a nye statczilo* gemu, abi sy{{ø}} przidzerszal grzechów Geroboamowach, sina Nabatowa, ale nadto poiól sobye szon{{ø}} Gezabel, dzewk{{ø}} Mechabel '), krolya Sydonskego, y szedł a sluszil Baal, a modlyl sy{{ø}} gemu. Y postawyl ołtarz Baalowy w koscyle* Baal. gen bil udzalal wr Samary, a udzalal lug, y przidzerszal sy{{ø}} Achab swkn sku- tkem, pobudzai{{ø}} pana boga israhelske- go2), gysz biły przed nym. A za gego dny Achiel* s Betel udzalal Iericho. Gdisz bil Abyram, sin gego pyrwi, u- marl, zaloszil ge. a w Segub, posle- dnym swim, postawił broni gego, podle słowa boszego, gesz bil mowyl przes Iosue, sina Kunowa.
XVII.
W t{{ø}} dob{{ø}} Elyas Tesbycsky, geden s tich, gysz bidlyly w Galaad, rzeki ku Achabowy: Zyw pan bog gest israhelski , przed gegosz oblyczim stoi{{ø}}, acz b{{ø}}dze rosa albo deszcz tick lyat, lecz podle slow ust mich. A prziszlo słowo bosze k nyemu, rzek{{ø}}c: Gydzi
*) Eihbaal (Wulg.). *) Wypuści! w tém miejscu: „super omnes reges Israel".
precz, a odicz przecyw wschodu sluncza, a skrig (skryj) sy{{ø}} u potoka Ka- rit, gen gest przecyw Iordanu, a tu s potoka pyg, a gawronom gesm przikazal, abi cy{{ø}} karmyly tam. Y odszedł a uczinyl podle słowa boszego. A gdisz odszedł, y syadl nad potokem Karit, gen gest przecyw Iordanu: przinosyly gemu gawrony chleb a my{{ø}}so rano, takesz chleb a my{{ø}}so wyeczor, a pyl s potoka. Tedi po nyektorich dnyoch wiseckl potok, bo nye padał descz na zemy{{ø}}. Y prziszedl glos boszi k nyemu, rzek{{ø}}cz: Wstań, a gydzy do Se- U? repti* Sydonskey, bidlsze tu, bocyem przikazal geney wdowye, abi cy{{ø}} kar- myla. Tedi on wstaw, y szedł do Sa- repti Sydonskey. A gdisz prziszedl ku bronye myeszczskey: ziawyla sy{{ø}} gemu nyewyasta wdowa, zbyrai{{ø}}c drwa. a wezwaw i{{ø}}, rzeki k nyey': Day my malyutko wodi w ss{{ø}}dze, acz sy{{ø}} na- pyi{{ø}}. A gdisz ona poydze, ckcz{{ø}}cz przi- nyescz: wzwola za ny{{ø}} rzek{{ø}}c: Przi- nyesz my, prosz{{ø}}, y skib{{ø}} chleba w twey r{{ø}}ce. Ona otpowye: Zyw gest pan bog twoy, ysze nye mam ckleba, geno z garstk{{ø}} m{{ø}}ki we ss{{ø}}dze, a malyutko oleya w oleynyku. a przeto zby- ram dwye drewnye, abich w'szedszi, y uczinyla to sinu memu a mnye, abi- ckowTa to sznyadszi y umarła. Helyas rzeki k nyey: Xye boy sy{{ø}}, ale szed- szi, uczin iakosz rzekła. Ale mnye s tey m{{ø}}ki uczin napyrwey oprzasnek malyutki podpopyelni, przinyesysz my, a tobye y sinu twemu uczin potem.
Bo to mowy pan bog israkelski: W s{{ø}}-
dze nye b{{ø}}dze ubiwacz m{{ø}}ki, a w oley- nyku oleya sy{{ø}} nye umnyeyszi, asz do tego dnya, w ktori pan seszle deszcz na zemy{{ø}}. Tedi ona szedszi, ucziny podle słowa Helyaszowa. y iadl on a ona a dom gey, a od tego dnya wy{{ø}}- cey w s{{ø}}dze m{{ø}}ki nye ubiwalo, any w oleynyku oleya nye umnyeyszalo, podle słow a boszego, gesz mowyl przes Tlelyasza. Tedi sy{{ø}} potem stało, ysze sy{{ø}} roznyemogl sin macyerze c z e 1 y a- d n e y, a bila na nyem przesylna nye- mocz, tak isze nye mogl dichacz. Tedi rzecze Helyaszowy: Cso mnye a tobye m{{ø}}szu boszi ? wrszedlesz ku mnye, abi wspomyenyoni bili zloscy me, abi zabyl sina mego V Helyas rzecze: Day my sina twrego. A wsz{{ø}}w' sina gey z gey łona, y nyosl gy do pokoia, tu gdzesz on bidlyl, y poloszil gy na swem loszu, y wdał ku panu, rzek{{ø}}c: Panye bosze moy, takosz t{{ø}} wdowo, u nyeysze iakosz takosz sziwy{{ø}} sy{{ø}}, ti gesz zam{{ø}}cyl, yszesz zabyl sina geyV A roszirzyw* syp, y poloszil syó na dzecy{{ø}}czu trsy krocz, a wolał ku panu, rzekocz: Panye bosze moy, prosz{{ø}}, abi sy{{ø}} nawrocyla dusza tego dzecy{{ø}}cya w gego wn{{ø}}trza. V usliszal pan glos Helyaszow, y nawrocyla sy{{ø}} dusza dze- cy{{ø}}cya weyn, y oszilo. Tedi Heli as wsz{{ø}}w' dzecyó, y poloszil gy wr nysszem pokoiu domu, y dal macyerzi gego, rzek{{ø}}c: Otocz sin twoy sziw gest. Y rzecze nyewyasta ku Helyaszowy: Iusz na tem gesm poznała, ysze gesz ti m{{ø}}sz boszi, a słowo bosze prawe gest w uscyech twich.
T
A edi po nyemalo dnyock słowo bosze sstalo sy{{ø}} ku Helyaszowy, w trze- cyem lecye, rzek{{ø}}cz: Gydzi, a ukasz sy{{ø}} Achabowy, 11 acz seszly{{ø}} descz na zemy{{ø}}. Y szedł Helyasz, abi sy{{ø}} ukazał Achabowy, a bil glod wyelyki w [Samary. Zatim Achab wezwał Abdia- sza k sobye, starost{{ø}} domu swego, a Abdias bal sy{{ø}} boga barzo. Bo gdi gubyla Gezabel proroki bosze, tedi on wsz{{ø}}w ssto prorokow, y sckowal gyck po py{{ø}}cy dzesy{{ø}}t w iaskinyach, a kar- myl ge chlebem a wod{{ø}}. Y rzecze Achab ku Abdiaszowy: Gydzi do zemye ku rozmaytim studnyam wodnim, a na wszitki padok, zaly snadz b{{ø}}dzem moc nalescz korzeń'), a odchowacz konye a muli, abi owszem nye zmarły dobi- tkowye. \ rozdzelylasta sobye włoscy, abi ge schodziły. Ackab szedł na ge- n{{ø}} drog{{ø}}, a Abdias drug{{ø}} drog{{ø}} osobno. A gdisz bil Abdias na drodze: potka gy Helyas. A gdisz gy pozna, padł na swp twarz, rzek{{ø}}c: Tylysz, panye moy, Helyasz ? On otpowye: la- cyem. Y rzeki: Szedw powvedz panu twemu: Helyas prziszedl. K temu on rzeki: Csom zgrzeszil, yrsze my{{ø}} podasz, slug{{ø}} swego, w róce Ackabowye, abi my{{ø}} zabyl? Zyw gest pan bog twoy, y sze nye lyuda any krolewstwa, dokódbi my{{ø}}> bil nye posiał pan moy, szukai{{ø}}cz cyebye. A wszitci lyudze ot- powyedzely: Nye go tu. Zaprzisy{{ø}}gl wszelka krolewstwa a lyudzi, przeto
') „herbam* (Wulg.).
iszesz nye bil naleszon ti. A to my nynye mowysz: Gydzi, powyedz panu twemu: Helyas gydze. A gdisz ia odi- dę ot cyebye: duch boszi odnyesye cyc na myasto, gegosz ia nye wyem. A przid{{ø}}c, powyem Achabowy, a on nye naydze cyebye, zabyge my{{ø}}. a ia, sluga twoy, boi{{ø}} sy{{ø}} boga z mey mlo- doscy. Zaly nye powyadano tobye, panu memu, eso bich uczinyl, gdi zaby- iala Gezabel proroki bosze, iszem za- tayl prorokow boszich, ssto m{{ø}}szow, pyóczdzesy{{ø}}t a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t w iaski- nyach, a karmyl ge chlebem a wod{{ø}}? A ti nynye mowysz: Powyedz panu twemu: Helyas gydze, abi my y zabyl ? Helyas rzeki: Zyw gest pan wszech zast{{ø}}pow, przed gegosz oblyczim sto- i{{ø}}>, iszecz sy{{ø}} dzisz gemu ukaszo. Tedi Abdias szedl przecyw Achabowy y po- • wyredzal gemu. Y wiszedl Achab na- przecywo Helyaszowy, a uzrzaw gy, rzeki: Ty gesz ten, gensze z a m o- czasz lyud israhelski ? On rzeki: Nye sm{{ø}}cylem ia Israhela, ale ti a dom oczcza twego, geszeseye nye chowały przikazanya boszego y naszlyadowaly Baalym. Ale tak poszły nynye, a zgromadź zbór ku mnye wszego israhel- skego lyuda na gor{{ø}} karmelsk{{ø}}, a prorokow BaaJ cztirzi ssta a pyęczdzesy{{ø}}t, a prorokow lugowich, gysz gedz{{ø}} u stoki Gezabel, cztirzissta. Tedi Achab posiał...
Tu iwie karty wydarte.
iXX, 15). .
112 .. .a trsydzesszcy. Y zlyczil po nych lyud wszitek sinow Israhelskich, syedm
tysy{{ø}}czow. Y wiszly o poludnyu, a Benadab pyl y opyl sy{{ø}} w stanye swem, a krolyow dwa a trsydzesszcy s nym, gysz gemu prziszly na pomocz. Y wiszly slugy ksy{{ø}}sz{{ø}}t wszitkick włoscy w pyrwem czele. Y posiał Benadab. Gyszto mu wskazały, izek{{ø}}c: M{{ø}}szowye wiszly s Samariey. K nym on rzecze : Ly ubo prze pokoy gyd{{ø}}, zgymay- cye ge ziwo, lyubo przeto, abi boio- waly, ziwo ge wezmycye! A to tak. wiszly slugy ksy{{ø}}sz{{ø}}t włoscy, y osta- tnya woyska szła za nymy. Y pobył kaszdi m{{ø}}sza tego, gen przecywr gemu szedł, y pobyegly Syrsci, a scygal ge israkelski lyud. y ucyekl takesz Benadab, kroi Syrsky, na konyu s geszczci swimy. A tak kroi israhelski wiszedl, pobył konye y wozi, a pobył Syrsk{{ø}} zemy{{ø}} ran{{ø}} wyelyk{{ø}} barzo. Tedi przi- st{{ø}}pyw prorok ku krolyowO) israhel- skemu, rzeki k nyemu: Gydzi, a posyl sy{{ø}}, a wydz, eso uczinysz. bo dru- gego lyata kroi Syrski winydze przecyw tobye. A slugy/ krolya Syrskego rzekły k nyemu: Bogowye gor s{{ø}} bo- gowye gych, przeto nas przemogły. Ale lepyey, abichom przecyw gym boio- waly na polyu, a przemoszemi ge. Przetosz ti tak uczin: Oddal wszelkego krolya od gego zastępu, postaw w mya- sto gych ksy{{ø}}sz{{ø}}ta, a uczin znowu, lyczb{{ø}} ricerstwa w myasto onick, gisz s{{ø}} zbycy s twich, a konye w myasto kouy drzewyeyszick, a wozi w myasto wozow, gyszesz drzewyey myal. Y b{{ø}}- dzem boiowacz przecyw gym na poły o cli, a uzrzisz, ysze ge przemoszemi.
Y uwyerzil radze gich, a uczinyl tak. Przeto gdisz rok myn{{ø}}1, zlyczil Benadab Syrske, y wzial na Affet, abi boiowal przecyw israhelskemu lyudu. A zatym takesz sinowye israhelsci zly- czery s{{ø}}, a nabrawszi pokarma, y wi- gely przecyw gym, iako dwye male stadze koz. Ale Syrsci napelnyly s{{ø}} wszitk{{ø}} zemy{{ø}}. W t{{ø}} dob{{ø}} geden m{{ø}}sz boszi przist{{ø}}py ku krolyu israhelskemu, rzeki: Tocz mowy pan bog: Przeto isze rzekły Syrsci: bog górni gest gich, a nye bog dolow: dam wszitko sebra- nye to wyelyke w r{{ø}}k{{ø}} two, a wzwye- cye, yszem ia pan. Y zrz{{ø}}dzaly syedm dny przecyw sobye y Syrsci y ony czoła, a syodmego dnya sstal sy{{ø}} boy. y pobyły Syrskich sinowye israhelsci ssto tysy{{ø}}czow pyeszich genego dnya.
Y ucyekly cy, gysz biły ostały, do Affet myasta, a padł mur na dwadzeszcya a na syedm tysy{{ø}}czow lyudzi, gisz biły ostały. A zatym Benadab u- cyekai{{ø}}, wszedł w myasto do przebitka, gen bil wn{{ø}}trz przebitka, y rzekły gemu sług?/ gego: Sliszelysmi, ysze krolyowye domu israhelskego myloscy- wy s{{ø}}. przetosz opaszmi sy{{ø}} wormy (wormi) po naszich byodrach, a powrozi wloszimi na nasze głowi, winydzmi przecyw krolyu israhelskemu. zalycz snad* nas żywy. Y opasały byodri swre wormy, a wloszily powrozi na swe głowi, y prziszly ku krolyowy israhelskemu, rzek{{ø}}c: Sługa twoy Benadab mowy : Prosz{{ø}}, abi my{{ø}} szywyk On rzecze : Gęstły gescze zyw, brat moy gest. To przyi{{ø}}ly m{{ø}}szowye za scz{{ø}}scye, a
r{{ø}}cze pochicyly słowo ust gego, y rzekły: Brat twoy Benadab zyw gest. On rzeki: Gydzcye, a przywyedzcye gy ku mnye. Y wiszedl k nyemu Benadab, y wsz{{ø}}1 gy na swoy woz, rzek{{ø}}c: Myasta, iasz wsz{{ø}}1 ocyecz moy oczczu twemu, nawrocz{{ø}} tobye. a ulycz nadzalay w Damaszku sobye, iako na- czinyl ocyecz moy w Samary, a ia smyrzyw sy{{ø}} s stob{{ø}}, odid{{ø}}ó od cyebye. A smyrzil sy{{ø}} s nym y puscyl gy precz. Tedi geden m{{ø}}sz s sinow pro- rokowich rzecze ku swemu towarziszo- wy słowem boszim: Zbyg (zlij) my{{ø}}! A on nye chcyal gego zbycz. Gemu on rzeki: Przeto iszesz nye chcyal sli- szecz głosu boszego: owa, odidzesz ode mnye, a zabyge cy{{ø}} lew. A gdisz ma- lyutko odidze od nyego, nalyazw gy lew y zabyl gy. Ale on nalyazl m{{ø}}- sza drugego, rzeki k nyemu: Byg my{{ø}}! Gensze byl gy a ranyl. Tedi szedł pro- rol* y nalyazl krolya na drodze, prze- myenyw posucym iposuciem) prochu usta a oczi swoy. A gdisz kroi poydze, wzwola k nyemu, rzek{{ø}}c: Sługa twoy wiszedl boiowacz blysko, a gdisz po- byegl m{{ø}}sz geden, prziwyodł gy ktosz ku mnye, rzek{{ø}}c: Strzesz m{{ø}}sza tego! a ucyeczelycz, b{{ø}}dze dusza twa za gego dusz{{ø}}, albo lybr{{ø}} szrzebra za to dasz. A gdisz ia, sm{{ø}}cyw sy{{ø}}, y tam y sam sy{{ø}} obraczal, natichmyast kamo s z sy{{ø}} podzal. K nyemu kroi israhelski rzeki: To gest s{{ø}}{{ø}}d twoy, gen- szesz sam z g o d 1 ('■)• Tedi on natichmyast sstarl proch s swey twarzi, y poznał gy kroi, isze bil geden s pro-
rokow. On k nyemu rzeki: To mowy pan: Przeto iszesz puscyl m{{ø}}sza do- stoynego szmyercy z r{{ø}}ki twey: b{{ø}}dze dusza twa za gego dusz{{ø}}, a lyud twoy za lyud gego. Y wrocyl sy{{ø}} kroi do domu swego, pot^pyw to slisz{{ø}}cz, a gnyewai{{ø}}cz sy{{ø}} prziszedl do Samariey.
XXI.
po tich slowyeeh, bila tego czasu wynnyoza NabotowaGezrahelskegu, iasz bila w Gezrahel podle syeny Acha- bowi, krolya Samarskego. Y mowyl Achab ku Nabotowy, rzek{{ø}}c: Day my wynnycz{{ø}} sw{{ø}}, acz ucziny{{ø}} sobye za- grod{{ø}} szeln{{ø}}, bo my gest w s{{ø}}sydz- stwye a blyssku mego domu. a dam U3 tobye za || ny{{ø}} wynnycz{{ø}} lepsz{{ø}}, a gestlycz sy{{ø}} podobnycy zda, dam cy szrzebra zacz stoy (stoi). K temu otpowye Nabot: Smyluy sy{{ø}} nade mn{{ø}} pan, abich nye dal dzedzicstwa ocz- czow mich tobye. Tedi prziszedl Achab do domu, gnyewai{{ø}}cz sy{{ø}} a gorly{{ø}}c sy{{ø}} s tego słowa, gesz mowyl k nyemu Nabot Gezrahelytski, rzek{{ø}}c: Nye dam tobye dzedziczstwa oczczow mich. A porzucyl sy{{ø}} na losze swe, obrocyw twarz sw{{ø}} k scyenye, y nye iadl chleba. Tedi wszedszi k nyemu Gezabel, szona gego, y rzecze k nyemu: Cso gest tego, z nyegosz sy{{ø}} zasm{{ø}}cyla dusza twa, a przecz nye gesz chleba ? On gey otpowye: Mowylem ku Nabotowy Gezrahelskemu, rzek{{ø}}c gemu: Day my sw{{ø}} wynnycz{{ø}}, a węszmy za ny{{ø}} pyenypdze, a gęstły sy{{ø}} lyuby tobye, dam za ny{{ø}} lepszo wynnycz{{ø}}. A
on rzeki: Nye dam tobye wynnyce mey. Y rzecze Gezabel, szona gego, k nyemu: Wyelykey slaw{{ø}}tnoscy gesz, a dobrze sprawyasz krolewstwo israhelske! Wstań, a gedz chleb, a b{{ø}}dz d o b r z e y* miszly. Ia tobye dam wyn- nocz{{ø}}* Nabotow{{ø}} Gezrahelskego. Tedi napysawszi lysti gynyenyem Achabo- wim, a znamyonawszi gy pyrscye- nyem gego, posiała ku urodzenszj/m, gysz biły w myescye gego a bidlyly s Nabotem. A to bilo pysano na ly- scyech: Przikazcye post, a kaszcye sye- dzecz Nabotowy myedzi urodzenszimy lyuda, widaycye dwa m{{ø}}sza sini Be- lyal, acz krzywe swyadeczstwo powye- ta: Zlorzeczil Nabot boga a krolya. wiwyedzcye gy a ukamyonuycye, a tak umrze. Y uczinyly myesczanye gego y urodzenszi a lepszi, gysz bidlyly s nym w myescye, iako gym przikazala Gezabel a iako bilo napysano na lyscyech, gesz bila k nym posiała. Y przikazaly post, a syedzecz kazały Nabotowy myedzi pyrwimy z lyuda. A przy wyod- sz(i) dwa m{{ø}}sza, sini dyablowa, ka- zaly gyma syedzecz przecyw gemu. Tedi ona, to czusz1) m{{ø}}szowye Be- lyal, rzeklasta przecyw gemu swyadeczstwo przed wszitkim lyudern: Prze- klynal Nabod boga a krolya. Przetosz wiwyodszy gy z myasta, ukamyono- waly y posiały ku Gezabel, rzek{{ø}}cz: Ukamyonowan Nabod y umarł. Tedi sy{{ø}} sstalo, gdisz usliszala Gezabel Nabo- ta, ysze ukamyonowan a umarł, rzekła ku Achabowy: Wstań, wwy{{ø}}sz sy{{ø}}
') scilicet ut.
w wyunycz{{ø}} Nabotow{{ø}} Gezrahelycske- go, gen nye chcyal pozwolycz tobye a dacz gey a wszócz pyeny{{ø}}dze za ny{{ø}}. bo nye szyw Nabot, ale umarl. Tedi uszliszaw Achab, ysze umarl Nabot, wstal y ial do vymiyce Naboto- wi, abi sy{{ø}} w ny{{ø}} wwy{{ø}}zal. W t{{ø}} dob{{ø}} przemowyl pan ku Elyaszowy Tezbyczskemu, rzek{{ø}}cz: Wstan, gydz naprzecywo Achabowy krolyowy, gen gest w Samar?/, owa, tocz gydze do wynnyce Nabotowy e, abi sy{{ø}} w ny{{ø}} wwy{{ø}}zaL mowy{{ø}}cz k nyemu: Tocz mowy pan bog: Żaby lesz, a nad to wsz{{ø}}- lesz, a potem prziczinysz. Tocz mowy pan: Na temto myescye, na nyemsze lyzaly krewr psy Nabotow{{ø}}, b{{ø}}d{{ø}} ly- zacz y tw{{ø}} krew. Y rzeki Achab ku Helyaszowy: Azalysz nalyazl na mnye sobye nyeprzyiacyelya? On rzeki: Nalyazl. przeto yszesz sy{{ø}} oddal na to, abi czinyl zloscz przed oblyczim boszim. Przeto tocz mowy pan: Owa, tocz ia prziwyod{{ø}} na cy{{ø}} zle, a pode- tn{{ø}} poszlyatky twe, a zbyi{{ø}} s Achab asz do psa y mdłego y poszlednyego s Israhela, a ucziny{{ø}} dom twoy, iako dom Geroboamow, sina Nabotowa, a iako dom Baza, sina Achia, przeto iszesz to uczinyl, abi my{{ø}} roznyewal a ku grzechusz przywyodl Israhel. K temu takesz o Gezabel mowyl pan, rzek{{ø}}c: Psy sznyedz{{ø}} Gezabel na po- lyu Gezrahelskem. A umrzely Achab w myescye, sznyedz{{ø}} gy psy. gęstły umrze na polyu, sznyedz{{ø}} gy ptaci nyebyesci. Przeto nye bil drug?/ taki, iako Achab, gen sy{{ø}} na to dal, abi
czinyl zle przed oblyczim boszim, pobudzała gy szona gego Gezabel, tak ganyebni uczinyl sy{{ø}}, ysze naszlya- dowal módl, gesz biły uczinyly Amo- rey, gesz skaszil pan od twarzi sinow israhelskich. A tak gdisz usliszi Achab ti iste rzeczi: rozdarł na sobye odze- nye swe, a odzal cylycyum cyalo swe, y poscyl sy{{ø}}, a spal w worze, a chodził, z wy esy w glowp. Tedi potem przemowyl pan ku Helyaszowy, rzek{{ø}}cz k nyemu: Wydzalesz, ysze sy{{ø}} poko- rzil Achab przede mn{{ø}} ? a przeto, isze sy{{ø}} pokorzil prze my{{ø}}, nye przepuscz{{ø}} złego za gego dny, ale we dnyoch sina gego ucziny{{ø}} wyele złego nad gego domem.
XXII.
#
atym myn{{ø}}la trsy lyata przes boia myedzi Syrsk{{ø}} zemy{{ø}} a israhelsk{{ø}}. A w trzecyem lyecye p r z y i a 1 Iozaphat, kroi Iuda, ku krolyowy Israhel. Y rzeki kroi Israhel ku slugam swim: Nye wye- cye, ysze nasze gest Kamót Galaad, a myeszkami ge wsz{{ø}}cz z r{{ø}}ku krolya Syrskego? Y rzecze ku Iozaphat, krolyowy Iuda: Podzeszly se mn{{ø}} ku boiowanyu do łiainot Galaat ? Tedi Iozaphat ku krolyowy israhelskemu rzecze: lakom ia, tako i ti. lyud moy a lyud twoy gena rzecz s{{ø}}{{ø}}. geszczci moy a geszczci twoy. Y rzecze Ioza- pkat ku krolyowy israhelskemu: Patrzi, prosz{{ø}} cyebye, ziawyenya boszego dzisz. Tedi kroi israhelski sebraw prorokow b 1 y z ku cztirzem sstom m{{ø}}- szow, y rzecze k nym: Mamly gydz do
>> e8
Ramot Galaad boiowacz, czily nycs? Gemu ony otpowyedzely: Gydz, a dacz ge pan w r{{ø}}k{{ø}} krolyow{{ø}}. 1 rzeki Iozaphat: Azaly nye proroka boszego tu, bichom gego pitaly ? Y rzecze kroi 114 is i rahelski ku Iozaphatowy: Ostał geden m{{ø}}sz, przes ktorego moszem opi- tacz pana. ale ia gego nye nawydz{{ø}}, bo nye prorokuge my dobrego, ale zle, Mycheas, syn Gemlya. Iozaphat rzecze: Nye mow tak krolyu. Tedi kroi israhelski powoła w genego urz{{ø}}dnyka1), k nyemu rzeki: Ricklo prziwyedz My- ckea, sina Gemlya. A w t{{ø}} dob{{ø}} kroi israkelski a Iozaphat, kroi Iuda, sya- dlasta oba kaszdi na stolczu swem, odzan ruchem królewskim, na myeszczczu podle broni Samarskey, a wszit- ci proroci prorokowały przed nym a. Y uczinyl sobye Sedechias, sin Kanaan, rogy szelyazne y rzeki: Tocz mowy pan: Tymto rozdrzesz zemy{{ø}} Syrsk{{ø}}, asz i{{ø}} y zgładzisz. A wszitci proroci takesz prorokowały, rzek{{ø}}c: Wzidzi do Ramot Galaad, a gydzi scz{{ø}}stnye, a poda pan w r{{ø}}ce krolyowi nyeprzyia- cyele twe. A zatim poseł, gen bil szedł, abi wezwał Mycheasza, mowyl k nye- mu rzek{{ø}}cz: Owa, tocz wszitci proroci genimy usti dobre rzeczi krolyowy pro- rokui{{ø}}. Przeto takesz y ti zrownay sy{{ø}} s nymy, mow dobre. Mycheas rzecze: Zyw gest pan, ysze czsoszkoly powye my pan, to b{{ø}}d{{ø}} mowycz. To rzekw, y prziszedl ku krolyowy. Y rzecze gemu kroi: Mychea, mamly gechacz do Ramot Galaat boiowacz, czily nye-
ckacz ? On otpowye: Wstaw, gydzi wyesyele, a poda ge pan w r{{ø}}ce krolyowye. Tedi kroi rzeki k nyemu: Pyrwe wTtore') zaprzisy{{ø}}gam cy{{ø}}, abi my nye mowyl, gedno cso prawdzy- wego gest, w gymy{{ø}} bosze. On rzeki: Wydzalem wszitek Israkel rozbyegszi sy{{ø}} po górach, iako owrce nye mai{{ø}}cz pastirza. y rzeki pan: Nye mai{{ø}} pana cyto, WTOCZ syó kaszdi do swego domu w pokoiu. W t{{ø}} dob{{ø}} kroi israkelski ku krolyowy Iozapkatowi iudzske- mu rzecze: Azalym tobye nye rzeki, ysze my nye prorokuge dobrego, ale zawszgy zle ? Ale on nad to rzecze:
Przeto slisz słowo bosze: Wvdzalem
«/
pana syedz{{ø}}c na stolczu swem, a wszitek zast{{ø}}p nyebyeski stoi{{ø}}cz podle gego na prawyci y na lewych Y rzeki pan: Kto okłam a Ackaba, krolya isra- helskego, abi geckal y padł w Ramot Galaad ? Y rzeki geden na lewyci słowa taka, a druggt gynaka. Zatym wi- st{{ø}}pyw duch, y stal przed bogem, rzek{{ø}}cz: la gy okłamana. Geniusz rzeki pan: Na czem ? A on rzecze: Winyd{{ø}} a b{{ø}}d{{ø}} duck 1 s z i w i (łżywy) w uszcyech wszitkick prorokow gego. Y rzeki pan: Oklamay, a przemosz! wiszedw, uczi- nysz tak! Przeto iusz dal pan duch lsziwi w usta wszeck twick prorokow, gysz tu s{{ø}}, a pan mowyl przecyw tobye zle. Tedi przist{{ø}}pyw Sedechias, sin Kanaan, y uderzil Myckea w lyce, rzek{{ø}}c: Tedi nyeckal my{{ø}} duck boszi, a mowyl tobye ? Y rzecze Myckea: Uzrzisz tego dnya, gdisz wnydzesz do
’) „Eunuchum quendamu w Wulg.
') Iterum atque iterum.
pokoia wn{{ø}}trzney komori, abi sy{{ø}} skrih Y rzecze kroi israhelski: Wezmycye Mychea, acz ostanye u Amona, ksy{{ø}}- sz{{ø}}cya myesczkego, a u Ioas, sina Amalechowa. Rzeczcyesz gyma: Tocz mowy kroi: Wsadzcye tego m{{ø}}sza w cyemnycz{{ø}}, a chowaycye gy chlebem zam{{ø}}tka a wod{{ø}} truchloscy, doi{{ø}}d sy{{ø}} nye wrocz{{ø}} w pokoiu. Tedi rzecze Mycheas: Wrocyszly sy{{ø}} w pokoiu: nye mowyl pan przes my{{ø}}! Y rzecze: Sliszcye wszitci lyudze to! Ge- chal kroi israhelski a Iozaphat, kroi Iuda, do Ramot Galaat. Tedi kroi israhelski ku Iozaphat rzeki: Weźmy zbro- i{{ø}}, wnydzisz w boy, a oblecz sy{{ø}} w me‘) odzenye. A zatym kroi Israhel, przemyenyw swoy odzew, y wszedł w boy. Ale kroi Syrski przikazal ksy{{ø}}- sz{{ø}}tom wozowim dwyema a trsyem dzesstom, rzek{{ø}}c: Nye b{{ø}}dzecye boiowacz przecyw wy{{ø}}czszemu a mnyey- szemu any szadnemu, geno przecyw krolyowy israhelskemu samemu. A gdisz uzrzely ksy{{ø}}sz{{ø}}ta wozowa Iozaphata, u m y e 1 y * 2), bi on bil kroi israhelski, a rzucywszi sy{{ø}} nayn, y boiowaly przecyw gemu. Y wzwolal Iozaphat, y zrozumyely ksy{{ø}}sz{{ø}}ta wozowa, ysze nye kroi israhelski, y nyechaly gego. Zatym geden m{{ø}}sz napy{{ø}}1 1 {{ø}} c z i s k o, w nyeistnoscz3) strzelyl strzal{{ø}}, a na god{{ø}} zastrzelyl krolya israhelske- go myedzi płucem a myedzi szol{{ø}}tkem. Tedi on rzeki wosznyci swemu: Obrocz r{{ø}}k{{ø}} sw{{ø}}, wiwyezisz my{{ø}} z woyski,
*) W Wulg.: „vestibus tuis*. *j suspicati sunt. *) in incertum (Wulg.).
bocyem cy{{ø}}szko ranyen*. Y sstal sy{{ø}} boy tego dnya, a krol israhelski stal na swem wosze przecyw Syrskemu, y umarl k wyeczoru. y cyekla krew z rani w woz. A zatim sluszebnyk wzwo- la po wszitkey woyscze, pyrwey nysz slunce zaszło, rzek{{ø}}cz: Wrocz sy{{ø}} kaszdi do swego myasta a do zemye swey.
A tak umarl krol, y donyesyon do Sa- mariey, y pochowały krolya w Samary, a umily woz w Samarskem stawku, y lyzaly psy krew gego, a w{{ø}}dzi- dla umily podle słowa boszego, gesz bil mowyl. Ale gyny skutci Achab y wszitko, czsosz czinyl, a dom s wslu- nowich* koscy, gysz bil udzalal, a wszech myast, ktore udzalal, to wszitko popysano w ksy{{ø}}gach uczinkow dny krolyow israhelskich. A tak skonał Achab s swimi oczci, a krolyowal Otozias*, sin gego, w myasto gego. Ale Iozaphat, sin Aza, pocz{{ø}}1 krolyowacz nad Iud{{ø}} czwartego lyata Achaba, krolya israhelskego. W py{{ø}}cy a we trsyech dzesstoch lecyech bil, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz. a dwadzesszcya y py{{ø}}cz lyat krolyowal wT Ierusalemye. A gy- 115 my{{ø}} macyerze gego Azuba, dzewka Salay. A przidzerszawal sy{{ø}} wszitkimy czini drog Aza, oczcza swego, a nye oddalyal sy{{ø}} od nych a czinyl to, czsosz prawego przed bogem. Ale wszdi gomich modi nye zatracyl, bo gescze lyud obyatowal a palyl obyati na wi- sokoscyack. Y myal pokoy Iozaphat s królem israhelskim. A skutkowye gego, gesz czinyl, a boiowye, popysany s{{ø}} w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow
Iuda. A takesz ostatek kaplanowr mo- dlebnich, gysz biły ostały za dny Aza, oczcza gego, zatracyl s zemye. Any bil tego czasu krol ustawyon w Edom. A naczinyl bil Iozaphat korabyow na morze, abi na nych plin{{ø}}1 do Offyr po złoto, a nye mogly na nych gydz, isz sy{{ø}} złamali w Assyongaber. Tedi rzeki Otosyas, sin Achabowr, ku Iozaphato- wy: Nyechay gyd{{ø}} slugy me s twimy slugamy na korabyoch. y nye chcyal Iozaphat. Y skonczal s swimy oczci Iozaphat, a pochowan s nymy w myescye Dauid, oczcza swego. Y krolyo
wal loram, sin gego, w myasto gego. Ale Otosyas, sin Achabow, bil pocz{{ø}}1 krolyowacz nad israhelskim lyudern w [Samary syodmego naczcye lyata Io- zaphata, krolya Iuda. A krolyowal nad Israhelem dwye lecye, a czinyl nye- prawye przed bogem, a przidzerszawal sy{{ø}} drogy oczcza swego a macy erze swey, a drogy Geroboamowi, sina Na- batowa, gen przywyodl lyud israhelski ku grzechu. A sluszil Baal a modlyl sy{{ø}} gemu, a roznyewal pana boga isra- helskego podle wszego, eso czinyl o- cyec gego.
o^®V__^Srxo
KKÓLEWSKIE IV.
Poczinaio* sy {{ø}} ksy{{ø}}gy czwarte krolewske.
Kapytulum I. i) Przest{{ø}}pyl na swem szlyu- bye Moab w Israhelu, po tem czassye, gdisz bil iusz umarl Achab. Y upadl Oto- zias przes okno palaczo- we, gesz myal w Samary, a wtemto
') Litera P tu tylko tymczasowa. W pozostawioném próżnćra -miejscu zamierzano j% wykonać pożniéj większy i ozdobnie.
rozdraziw sy{{ø}}, nyemogl. Y posiał slugy swre, rzek{{ø}}c: Gydzcye, po- radzcye sy{{ø}} s Belzabubem*, bogem Aka- ronskim, b{{ø}}d{{ø}}ly moc zyw b i c z i (.) s tey mey nyemoci. Zatim angyol bosz mowyl ku Helyaszowy Tezbycskemu, rzek{{ø}}c: Wstań, a gydzi naprzecywko posłom krolya Samarskego, a to gym tzeczesz: Azaly nye boga w Israhelu, abiseye szły radzicz sy{{ø}} z Belzebubem bogem Akaronskim ? Przeto tak mowy
53
pan bog, ysze s tego losza, na gem- szesz legi nyé wstanyesz, ale umrzesz. A to rzeki y szedł precz Helyas. Y wrocyly sy{{ø}} poslo wye ku Otoziaszowy, gyinsze on rzeki: Przeczscye sy{{ø}} wrocyly? A ony otpowyedzely, rzek{{ø}}c: Potkał nas geden m{{ø}}sz a rzeki nam: Wroczcye sy{{ø}} a gydzcye ku krolyowy, gensze was posiał, a mowcye gemu: Tocz mowy pan: Zaly nye bilo boga w Israhelu, yzesz posiał, ab> sy{{ø}} poradził z Belzebubem bogem Aka- ronekiin ? Przeto s tego losza, na gem- szesz legi, nye wstanyesz, ale umrzesz- On rzeki: Kakey postawi, a w kakem odzenyu bil ten m{{ø}}sz, gen was potkał, a ta słowa wam mowyl ? Ony rzekły : M{{ø}}sz kosmaii a skorzanim powroskem opasani po swich byodrach. W tę dob{{ø}} rzeki: To gest Helyas Tezbycski. Y posiał Otosyas k ny emu geno ksy{{ø}}- sz{{ø}} py{{ø}}czdzesyoinyka a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t m{{ø}}szow, gysz biły pod nym. Gensze wnydze k nyemu a nalyazl gy, a on na wyrzchu gori syedzi. Y rzecze k nye- mu: M{{ø}}szu boszi, przikazal kroi, abi z gpri szczedh Otpowyedzal Helyas, rzek{{ø}}c: Gęstłym ia m{{ø}}sz boszi: sst{{ø}}- pysz ogen z nyebyos, spalysz cy{{ø}} a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t twich! A tak sst{{ø}}pyl o- gen s nyebyos a spalyl gy y tick py{{ø}}czdzesy{{ø}}t, gisz s nym biły. Tedi Oto- zias posiał druge ksy< .szó pyńczdze- sy{{ø}}tnyka a py{{ø}}czdzesyęt s nym. Gen prziszedl ku Helyaszowy, rzeki gemu: Czlowyecze boszi, tocz mowy kroi: Poszpyesz sy{{ø}} na dok Helyas rzeki: i Gestlym ia czlowyek boszi: st{{ø}}pisz
I ogen s nyebyos, spalysz cy{{ø}} a py{{ø}}cz- ! dzesjpt twick! A st{{ø}}pyl ogen s nyebyos y spaly-ł) gy a py< iczdzesy{{ø}}t gisz s nym biły. Tedi Otozias posiał trzecye ksy{{ø}}sy{{ø}}* py{{ø}}czdzesyótnyka a py{{ø}}cz- dzesyęt s nym. Gen gdisz przidze, po- kly{{ø}}kl na kolyamt* przed Helyaszem, y rzecze: M{{ø}}szu boszi, nye pot{{ø}}pyay dusze mey a dusz sług twick, gisz se mn{{ø}} s{{ø}}. Owa, sst{{ø}}pyl ogen z nyebyos y spalyl dwye ksy{{ø}}sz{{ø}}ti* py{{ø}}czdzesy{{ø}}t- nyki y to oboge py{{ø}}czdzesy{{ø}}t, gysz biły s nyma. Ale ia cyebye prosz{{ø}}^ abi sy{{ø}} slyiltówal nad m{{ø}} duszo. Y przemowyl angyol boszi ku Helyaszowy, rzek{{ø}}c: Nye boy sy{{ø}}, sidzi s nym!
A wstaw Helyas, sydze s nym ku krolyowy, a mowyl k nyemu, rzek{{ø}}c: Tocz mowy pan: Yszesz posyłał posli, pita :{{ø}} otpowyeazi od Belzebuba boga Akaronskego, iakobi nye bil bog w Israhelu, s nym bi sy{{ø}} mogl popitacz: przeto nye wstanyesz s tego losza, ns nyemszesz legi, ale smyęrcy{{ø}} umrzesz.
Y umarl Otozias podle rzeczi boszey, i{{ø}}sz mowyl Helyas. Y krolyowal pu nyem Ioram, brat gego, lyata wtorego krolyowauya Ioram, sina Iozafatowa, krolya Iudzskego. bo nye myal Otozias sina. A osiatnye rzeczi Otoziaszo- wi, czso czinyl, popysani s{{ø}} w ksy{{ø}}- gach skutków dny krolyow Tsrahel- skyc-h.
Tu 9 kart br.°.k (X\ 21)- .
...wszech kraiow israkelskick, y przi- U6 szły wszitci sluszebnyci Baal, a nye ostał n} geden, ktobi nye prziszedl.
Y weszły do koscyola Baal, y napel- nyl sy{{ø}} dom Baal od wyrzchu asz do wyrzchu'). Y rzeki tym, gysz biły nad odzenym: Przinyeszcye odzenye wszitkim slugam Baal. Y przinyeszly gym odzenye. A wszedł Yeti2) a lonadab, sin Reckabow, do koscyola Baal, y rzeki naszlyadownykom Baal: Opatrz- cye a wydzcye, abi nye bil ny geden s wamy fs] sług boszich, ale abi samy biły sług?/ Baal. A wzeszły, abi czinyly obyati a offyeri. A zatym Veu prziprawyl sobye oszmdzesy{{ø}}t m{{ø}}szow, y rzeki k nym: Kto da ucyec s tich lyu- dzi, gesz ia wwy{{ø}}d{{ø}}* w wasze r{{ø}}ce, sziwot gego b{{ø}}dze za sziwot gego. A tak sy{{ø}} stało, gdisz sy{{ø}} dokonała obyata, przikazal Yeu ricerzom a woge- wodam swim, rzek{{ø}}cz: Wnyd{{ø}}cz zby- cye ge, acz nygeden nye ucyecze. Y zbyły ge wszitki myeczem, a wstawszi rieerze a wngewodi, y wamyotaly m a r- c h i gich precz, y szły do myasta koscyola Baal, a wsz{{ø}}wszi soch{{ø}} s koscyola Baal, y stłukły y sezgly (zeigli). A skaziły myeszczce Baal, y uczinyly na tem myeszczczu z a c h o d i do dzi- syeyszego dnya. A tak zagładził Yeu modl{{ø}} Baal s Israhela. Ale wszakosz od grzeckow leroboamowick, sina Na- batowa, gen prziwyodł ku grzechu lyud israkelski, nye odst{{ø}}pyl, any ostał cyel- czow zlotick, gysz biły w Betel a w Dan. Y rzeki pan ku Yeu: Przeto iszesz tak chitrze uczinyl to, czso gest dobrego a lyube bilo przed mima oczima, i to wszitko, czsosz bilo w mey
miszly przecyw domu Achabowu, uczi- nylesz: sy{{ø}}d{{ø}} sinowye twoy na krolyow y e stolczu asz do czwartego pokolenya. Ale Yeu nye bil pyleń, abi chodził w zakonye pana boga israhel- skego w wszem syerczu swem. bo nye otst{{ø}}pyl bil od grzeckow leroboamowick, gen ku grzecku przywyodl bil lvud israhelski. A w tick dnvock po- cz{{ø}}1 sobye stiskacz1) Israhel. y pobył ge Azael we wszeck kraiock israkelskick, od Iordanu przecyw kraiu na wsckod sluncza, pobył wszitk{{ø}} zemy{{ø}} Galaat, a Gad, a Ruben, a Manase, od Aroer, gesz gest nad potokem Arnon, a Galaad, a Bazan. Ale gyne rzeczi o Yeu y wszitko, czso czinyl, a moc gego, to wszitko popysano w- ksy{{ø}}- gach uczinkow dny krolyowich. Y limari Yeu s swimy oczci, a pochowały gy w Samary. Y krolyowal Ioatas*, sin gego, wr myasto gego. A tick dny, w nyckszeto krolyowal Yeu nad Isra- kelem w Samary, bilo lyat oszm a dwadzeszcya.
XI.
/
Ziatym Atalya, macz Otoziaszowa, wy- dz{{ø}}cz, 3'sze sin gey umarl, wstawszi y zbyła wszitko plemy{{ø}} krolewske. Tedi Iozaba, dzewka krolya Iorama, syostra Otoziasza krolya, wz{{ø}}wszi Ioaza, sina Otoziaszowa, ukradła gy z poszrzod sinow krolyowicłi, gesz zabyiano, y s pyastunk{{ø}} gego s s y e n y krolyowa, y przekrila gy przed Ataly{{ø}}, abi nye bil zagubyon. Y bil s ny{{ø}} taynye w domu
') Wulg. ma: Coepit Dominus taedere super Israel.
') A summo usque ad summum. 2) nIehuu (Wulg.).
boszem szescz lyat. a Atalya krolyo- wala nad zemy{{ø}}. A syodmego lyata posiał Ioyada, a wsz{{ø}}w setnyky a ri- cerstwo, y wwyodl ge k sobye do domu boszego, y uczinyl s nymy szlyub, a zaprzisz{{ø}}gl ge w domu boszem, a ukazał gym sina krolyowa, y przikazal gym rzek{{ø}}cz: Tocz gest przikaza- nye, gesz macye uczim/cz: trzecya cz{{ø}}scz s was waiydzi w sobot{{ø}}, pono- czuycyesz') w domu krolyowye. a trzecya cz{{ø}}scz b{{ø}}dz w bronye Seyr*. a trzecya cz{{ø}}scz w bronye, iasz gest za przebitkem sczitownykow. y b{{ø}}dzecye ponoczowacz w domu Messa. Ale dwye cz{{ø}}scy z was, wszitci wny- d{{ø}}cz w sobot{{ø}}, ponoczuycyesz w domu boszem przi krolyu, a obly{{ø}}szecye gy, mai{{ø}}cz bron w r{{ø}}ku waszu. A wny- dzely kto do ogrodzenya koscyelnego, zabycye gy, y b{{ø}}dzecye s królem, do- k{{ø}}d poydze abo wnydze. Y uczinyly setnyci podle w szego, iakosz gym bil rozkazał kapłan Ioyada. A przymui{{ø}}c wszitci swe m{{ø}}sze, gisz wchodziły do koscyola przes tidzen, y ti takesz, gysz wichodzily w sobot{{ø}}, y prziszly s soboti2) s timy, gysz wichodzyly, ku Ioyadowy kaplanowy, a on gym dawał k o p y i a a bron krolya Dauida, gesz bila w domu boszem. Y stały, kaszdi mai{{ø}}c bron w swu r{{ø}}ku, ot prawe* stroni koscyola asz do lewey stroni ołtarza a* syen- ce (?), około krolya. Y wiwyodl krolyo- wra sina, y wstawyl nan koron{{ø}} krolyow, y swyadeczstwo. y uczinyly gy
■) „observet excubias11 (Wulg.). *) Coś tu pomylonego.
królem a pomazały, a ply{{ø}}sz{{ø}}cz r{{ø}}kama, rzekły: Zyw b{{ø}}dz kroi! Tedi usliszawszi Atalya glos lyuda byega- i{{ø}}cego, a wszedszy ku sebranyu do koscyola boszego, y uzrzala krolya sto- i{{ø}}cego na stolczu podle obiczaia, a spyewaki y sebranya błysku* gego, a wszitek lyud zemski raduy{{ø}} sy{{ø}} a tr{{ø}}- by{{ø}}c w tr{{ø}}bi. A rozdarszy odzenye swe, y wzwola: Sprzisy{{ø}}zenye, sprzisy{{ø}}ze- nye! Y przy kazał Ioyada setnykom, 117 gisz biły nad zast{{ø}}pem, y rzeki gym: Wiwyedzcye i{{ø}} z ogrodzenya koscyelnego, a kto b{{ø}}dze sy{{ø}} gey przidzer- szecz, zabycye gy myeczem. Bo bil rzeki kapłan: Kye zabyiaycye gey w koscyele boszem. A chwacywszi sy{{ø}} gey r{{ø}}kama, y wcysly i{{ø}} do tey drogy, i{{ø}}szto s konmy wgeszdzai{{ø}}, podle syeny, y zabita tu. Y uczinyl slyub Ioyada myedzi bogem a myedz(*) królem, a myedzi lyudern, abi bil lyud boszi, a myedzi królem a myedzi lyu- dem pospolytim. Y wszedł wszitek lyud zemski do koscyola Baal, y wzruszily ołtarze gego, a obrazi starły mocnye, a Matana kapłana Baal zabyly przed ołtarzem. Y postawyl kapłan strosze w domu boszem. A wz{{ø}}w setnyki a Strzelce a samostrzelnykow e zast{{ø}}pi y wszitek lyud zemski: przewyedly krolya z domu boszego. y prziszly bron{{ø}} sczi- townykow{{ø}} na syen, y syadl na kro- lewskem stolczu. Y uwyesyelyl sy{{ø}} wszitek lyud zemski, a myasto sy{{ø}} upo- koylo, a Atalya zabyta myeczem w domu krolya. Syedm lyat bil w starz Ioas, gdi bil pocz{{ø}}1 krolyowacz.
xn.
| fata syodmego po eu, krolyowal loas czterdzescy lyat w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerze gego Sebya s Bersa- bee. Y czinyl loas dobrze przed bogem po wszitki dny, w ktorich gy u- czil Ioyada kapłan. Ale wszaka' pogańskich módl na górach nye zatracyl, bo gescze lyud obyatowal a palyl na górach zazszon{{ø}} obyat{{ø}}. Tedi rzeki loas ku kapłanom: Wszitki pyeny{{ø}}dze swy{{ø}}tich, gesz wnyesyoni do koscyola boszego bod{{ø}}, gesz t{{ø}}di gydóc offye- ruy" sy{{ø}} za dusze, y ti, gysz dobrowolnye a z dobrowolenstwa swego syer- cza wnosz{{ø}} w koscyol boszi, ti wezm{{ø}} kaplany podle rz{{ø}}du swego, y bód{{ø}} tym oprawyacz strzech{{ø}} domu boszego, acz czso potrzebnego prze opra- wyenye uzrz{{ø}}. Zatim do dwudzestu a do trzech lyat za kiolya loas nye o- prawyaly strzechi koscyelney kaplany. Tedi zawołał kroi loas Ioyadi bysku- pa, a kapłanów s nym, rzeki: Brzęcz nye oprawyacye strzech koscyelnich? przeto nye byerzcye wy{{ø}}cey pyeny{{ø}}- dz' podle waszego rz{{ø}}du, ale ku opra- wyenyu koscyelnemu daycye ge. 1 za- bronyono kapłanom, abi wypcey nye brały pyeny{{ø}}dzi od lyuda a oprawyacz strzech koscyelnich. Tedi wsz{{ø}}w Io vada byskup chowatedlnycz{{ø}} pye- ny{{ø}}zn{{ø}}, y otworzil dżum z gori, y po- stawyl i{{ø}} po i dle ołtarza na prawye: wchadzaiócick do domu boszego. Y składały sy{{ø}}* do nyey kaplany, gysz strzegły drzwj, wszitki pyeny{{ø}}dze, gesz
noszono do koscyola boszego. A gdisz wydzely, ysz s{{ø}} wyelyke pyenyódze w chowatedlnyczi • wszedszi pysarz krolyow a biskup, y w*sipaly y zlyczily pyeny{{ø}}dze, geszto nalyazlasta w domu boszem. y dawalasta ge w ly dzb{{ø}} a w myar{{ø}} tym w r{{ø}}ce, gysz biły nad murarzmy domu boszego. Gysz ge nakładały na teszarze a na murarze, na ti, gisz dzalai{{ø}} w domu boszem, a przistrzechi czinyly, a na ti, gysz kamyenye łamały, abi kupowały drzewo a kamyenye, gysz r{{ø}}baly a łamały, tak abi sy{{ø}} dokonało oprawyenye domu boszego na wszitkich rzeczach, na ktorebi bila potrzeba nakladacz ku o- prawye domu boszegu. Ale wszakosz nye biwak" s tick pyeny >dzi wodny ce- browye koseyolu boszemu, a w{{ø}}dzi- ce a kadzidlnyce a tr{{ø}}bi, a wszelke ss{{ø}}di złote a szrzebrzne* s pyeny{{ø}}dzi, gesz wnosyly do koscyola boszego. Bo tym, gysz wnosyly (?) do koscyola boszego dzalo ęziny{{ø}}oz, dawały, abi po- prawyaly koscyola boezego. A nye mye- waly ny geney lyczbi cy lyudze, gysz ge brały, abi ge rozdawały rzemy{{ø}}szl- (m)kom, ale w wyerze ge rosprawyaly. Ale pyeny{{ø}}dze za wyn{{ø}} a pyeny{{ø}}dze za grzech nye wnyeszano* do domu boszego, bo kaplanske bili. Zatim Azael, kroi Syrski, gechal y boiowal przecyw Get, y dobił gego. y obrocyl sw{{ø}} woy- sk{{ø}}, abi wst{{ø}}pyl do Ierusalema. A przeto loas, kroi Iuda, pobraw wszitki poswy{{ø}}tne rzeczi, gesz biły poswyocyly Iozafat a Ioram a Otozias, oczczowye gego, krolyowye Iuda, a gesz on bil
54
offyerowal, a wszelke szrzebro, które mogl naleszcz w skarbyech domu boszego a w syeny krolyowye, y posiał Azaelowy krolyowy Syrskemu. y odszedł od Ierusalema. Ale gyny uczinci Ioasowi y wszitko, czso czinyl, s{{ø}} popysany w ksy{{ø}}gach dny krolyow Iuda. Tedi powstawszi sludzi gego, a sprzi- sy{{ø}}gly sy{{ø}} myedzi sob{{ø}}, a zabyly Ioa- sa w tem domu Mello, gdisz gechal do Sella. Zabylasta gy lozachar, sin Semat, a Ioziadas*, sin Semer, sług?/ gego, y umar*. A pochowały gy w myescye Dauid s oczci gego. Y krolyowal Amasyas, sin gego, w myasto gego.
XIII.
T rzecyego a we dwadzescya lyata Ioassa, sina Otoziaszowa, krolya Iuda, 118 krolyowal Ioatas*, sin Yeuow, nad Israhelem w Samar?/ syedmnaczcye lyat. A czinyl zle przed bogem, a naslya- dowal grzechów Ieroboamowich, sina Nabatowa, gen przywyodl Israhela ku zgrzeszenyu, a nye odchilyl sy{{ø}} od nych. Y roznyewal sy{{ø}} gnyew boszi przecywr Israhelu, y poddał ge pan w r{{ø}}ce Azaelowye, krolya syrskego, a w r{{ø}}ce Benadowye, sina Azaela, po wszitki dny. Y modlyl sy{{ø}} Ioatas oblyczu boszemu, y uskszal gy pan. bo wydzal n{{ø}}dz{{ø}} lyuda Israhelskego, ise ge bil starł kroi Syrski. Y dal pan Isra- helowy zbawycyelya, a wdzwolyon z r{{ø}}ki Syrskego krolya. y bidlyly sinowye israhelsci w swich stanyech, iako wczora a przed wezorayszim dnyem. j
Ale wszako nye odeszły od grzeckow domu Ieroboamowa, gen ku grzecku prziprawyl lyud israkelski, ale w nych ckodzily. a takesz p a s y e k a (!) ta o- stala w Samary. A nye ostawyono Io- atasowy lyuda, geno py{{ø}}cz setk gesz- czow a dzesy{{ø}}cz wozow a dzesy{{ø}}cz tysy{{ø}}czow pyeszick, bo ge bil zbył kroi Syrski a potloczil iako proch na myeszczczu gumyennem. Ale gyny u- czinkowye Ioatasowy a wszitko, czso czinyl, a drustwa gego, to wszitko popysano w ksy{{ø}}gack uczinkow dny krolyow israkelskick. Y skonczal Ioatas s swimy oczci, a pockowun w Samary. Y krolyowal loas, sin gego, w myasto gego. Lyata syodmego a trzi- dzescy loasa, krolya Iudzskego, krolyowal loas, sin Ioatasow, nad Israke- lem w Samary szescznaczcye lyat. A czinyl zle prze(d) oblyczim boszim, a nye odchilyl sy{{ø}} od wszitkick grzeckow leroboamowick, sina Nabatowa, gen ku grzechu prziwyodł lyud israkelski, w nycksze ckodzil. Ale gyny uczinci Ioasowy a wszitko, czso czinyl, y syla gego, kako boiowal przecyw Amazowy krolyowy Iuda, to wszitko popysano w ksy{{ø}}gack skutków dny krolyow israkelskich. Y umarl loas s swimy oczczi, a leroboam syedzal na gego stolczu. A loas pockowan w Samary s kroimy israkelskimy. Za gego czasu Elyzeus nye mogl nyemocz{{ø}}, w nyeysze umarl. Y szedł k nyemu loas, kroi israkelski, placz{{ø}}, rzek{{ø}}c: Oczcze moy, oczcze moy! wosze (wozie/ israkelski a wozatarzu gego!|[
K nyemu Elyzeus rzeki: Przinyesz ly- czisko a strzali. A gdisz przinyosl k nyemu 1{{ø}}czisko a ctrzali, y rzeki krolyowy israhelskemu Wl< >z r{{ø}}k{{ø}} tw{{ø}} na 1{{ø}}czisko. A gdisz rok{{ø}} sw{{ø}} poloszil, wloszil Elyzeus r{{ø}}ce swcy na krolyo- wye r{{ø}}ce, rzekoc: Otwórz o k e n c e na wschód sluncza. A gdisz otworzil, rzecze Elyzeus: Wistrzel strzal{{ø}}, y wi- strzelyl. Tedi rzeki Elyzeus: Strzała zbawyenya boszego, a strzała zbawye- nya przecyw Syrskey zemy. y poby- ge(sz) Syrskp zemy{{ø}} w Iafec, asz i{{ø}} y zagładzisz. Y rzecze Elyzeus: Pobyerz strzali. A gdisz pobrał, potem gemu rzeki: Uderz s zip em w zemy{{ø}}. A jdisz uderzil trsy krocz w zemy{{ø}} y stal: roznyewal sy{{ø}} m{{ø}}sz boszi nan, rzek{{ø}}cz: Bi bil uderzil py{{ø}}cz krocz albo szescz krocz albo syedm krocz: po- bylb. bil Syrsk{{ø}} zemyo do skonanya, ale iusz geno trsy krocz pobygesz ge. Y umarl Elyzeus, a pochowały gy. Tedi w tem roce przibraly sy{{ø}} lotrowye s Moabskich do israhelskey zemye. Nye- ktorzi pochowawai{{ø}}c* czlowyeka, uzrze- ly lotri y wrzuczily cyalo do grobu Elyzeowa. A gdisz sy{{ø}} dotklo* koscy Elyzeowich: oszil czlowyek y stal na swich nogach. Ale Azael, kroi Syrski, dr{{ø}}czil lyud israhelski po wszitki dny Ioatasowi. \ slyutowal sy{{ø}} pan nad nymy, a wroczil sy{{ø}} k nym prze żarno w{{ø}}, i{{ø}}sz myal s Abramem a s Yza- kem a s Iacobem, a nye chcyal gych zatracycz any zarzucycz owszem asz do tego czasu. Y umarl krol Azael Syrski, a krolyowal Benadab, sin gego,
w myasto gego. Y odiól loas, sin loa- taszow, z r{{ø}}ku Benadowu*, sina Azae- lowa, myasta, gesz bil odi{{ø}}1 Ioataszo- wy, oczczu gego prawem boiowim. po trzikrocz gy pobył loas, a wrocyl myasta israhelske zemy.
xmi.
Drugego lyata Ioasa, sina Ioatasowa, krolya israhelskego, krolyowal Ama- syas, sin Ioasow, krolya Iudzskego.
W py{{ø}}cy a we dwudzestu lecyeck bil, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a dzewy{{ø}}cz- naczcye lyat krolyow al w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzi gego Ioaden s Ieru- salema. Y uczinyl prawdziwye przed bogem, ale wszako nye iako Dauid, ocyecz gego. Podle wszego, czso czinyl loas ocyecz gego, czinyl gest, kromye tego, ysze módl gomicli nye za- tracyl. bo gescye lyud obyatowal a palyl wonne obyati na go||rach. A U9 gdisz odzerszal krolewstwo, zbył ti slu- gy swe, giszto biły zabyly oczcza gego. Ale sinow tich m{{ø}}szobogec nye zbył, podle tego, iako pysano w ksy{{ø}}- gach zakona Moyszeszowa, rzek{{ø}}c: Nye umr{{ø}} oczczowye za sini, any sinowye za oczce, ale kaszdi w swem grzesze ma umrzecz. On pobył Edomske na wdolyu Solnem dzesy{{ø}}cz tisy{{ø}}czow m{{ø}}- szow, wwy{{ø}}zal sy{{ø}} w skal{{ø}} w boiu, a zdzal gey gymy{{ø}} Gezetel* az do tego dnya. Tedi Amazias posiał ku Ioaso- wy, sinu Ioatasowu, sina Yeuowa, krolya israhelskego, rzek{{ø}}c: Podz, a po- kusywa sy{{ø}} ‘). Y odesłał kroi loas isra-
*) „Et videamus nos* (Wulg.).
bełski Amazowy, krolyowy Iudzskemu, rzek{{ø}}c: Carduus*) lybanski posiał ku cedrowy, gen gest na Lybanye: Day dzewk{{ø}} sinu memu za zon{{ø}}. Tedi swye- rz{{ø}}ta leśna, iasz na Lybanye, szedszi y potloczily Carduus. Poby w, y wzmo- glesz sy{{ø}} nad Edomskimy, y podnyo- zlo sy{{ø}} syerce twe. Myey dosycz na swey chwale, a syedzi w twem domu! przecz wzbudzasz zle, abi padł ti a Iudzske pokolenye s tob{{ø}} ? Y nye po- zwolyl Amazia. Tedi loas, kroi israhelski, i a 1, y pokusylasta sy{{ø}}, on a Ama- zias, kroi Iuda, w Betsames, w mya- steczku Iudzskem. Y pobyt Iudas od Israhela, y ucyekl kazdi do stanu swego. Ale Amasyasza, krolya Iuda, sina Ioasowa, sina Otoziasowa, i{{ø}}1 loas kroi israhelski w Betsames, y przywyodl gy do Ierusalema. Y skaził mur Ierusa- lemski od broni Eflrayskey az do broni k{{ø}}tow-ey na cztyrzi sta loket. Y pobrał wszitko złoto a szrzebro y wszitki ss{{ø}}di, gesz nalyazl w domu boszem y w skarbyech krolyowich, a sini slya- chetne, y wrocyl sy{{ø}} do Samariey. Ale gyny uczinci loas krolya, gesz czinyl, a moc gego, i{{ø}}sz boiowal przecyw Amaziasowy, krolyowy Iuda, to wszitko popysano w ksy{{ø}}gach uczinkow dny krolyow israhelskich. Y umarl loas s swimy oczci, a pochowan w Samary s kroimy israhelskimy. Y krolyowal Ie- roboam, sin gego, w myasto gego. A bil zyw Amazias, sin Ioasow, kroi Iudz- ski, po tem gdisz umarl loas, sin loa- tasow, krolya israhelskego, dwadzescya
a py{{ø}}cz lyat. Ale gyny uczinci Ama- ziasowi y wszitko, czso czinyl, s{{ø}} po- pysani w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow Iudzskich. Y stało sy{{ø}} przisy{{ø}}- szenye przecyw gemu w Ierusalemye. tedi on ucyekl do Lyachys, y po j j siały po nyem do Lyachis, y zabyly gy. A odnyesyon na konyech, y pochowan w Ierusalemye s swimy oczci w myescye Dauid. Tedi wszitek lyud Iudzski wsz{{ø}}wszi Azariasza w szescinaczcye lyat w starz, y ustawyly gy królem w myasto gego oczcza Amaziasza. Ten gest udzalal Aylam*, a nawrocyl ‘) Iudzske zemye, a gdisz umarl kroi s oczci swimy. Lyata py{{ø}}tego naczcye Amaziasza, sina Ioaszowa, krolya Iuda, krolyowal Ieroboam, sin Ioasow, krolya israhelskego, w Samary geno a czter- dzescy lyat. a czinyl to, czso gest złego przed bogem, nye odst{{ø}}pyl ode wszech grzechów Ieroboamowich, sina Nabotowa, gen ku grzechu prziwyodł lyud israkelski. Ten nawTOcyl krage israkelske od wescya Emacskego az do morza pustego, podle rzeczi pana boga israhelskego, gesz mowyl przes slug{{ø}} swTego lonasa, sina Amati, proroka, gen bil s Get, gesz gest w Offer. Bo pan wydzal udr{{ø}}czenye israhelskego lyuda gorzke barzo, a ysze s{{ø}} pogu- byeny az do zawartich w cyemnyci y nanyeslyachetnyeyszieh, a nye bil, ktobi wspomogl Israhelowy. A nye mowyl pan, abi zatracyl gymy{{ø}} israhe- lowo s pod nyebya*, ale zbawyl ge przes Ieroboama, sina Ioaszowa. Ale
■) Oset.
*) „Et restituit eam (urlem) Indae(Wulg.).
gyny uczinci Ieroboamowy y wszitko, czso czinyl, a moc gego, ińsz boiowal, a kako nawrocyl Damaszek a Emath israhelskey zemye, to wszitko pysano w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow israhelskich. Y skonał Ieroboam fsj swimy oczczi, s kroimy israhelskimy. y krolyowal Zackarias sin gego.
XV.
Łiyata syodmego a dwadzescya Ge- roboama, krolya israhelskego, krolyowal Azarias, sin Amaziaszow, krolya Iuda. W szescy naczcye lecyeck bil, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a dwye a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerze gego Getelya s Ierusalema. A czinyl, czso bilo lyu- begc przed bogem, podle wszego, czso czinyl Amazias, ocyec gego. Ale wsza- kosz módl gornich nye zakaził, bo gescze lyud obyatowal a zaszegal obyati na goi ach. Y poraził bog krolya, a bil tr{{ø}}dowat asz do dnya smyercy swey, a bidlyl w domu w wolnem o s o- bye. Ale Ioatan, sin krolyow, spra- wyal syen1), a s{{ø}}dzil lyud zemski. Ale gyny uczinci Azariasza y wszitko, czso czinyl, popysany w ksy{{ø}}gach 11- 120 czinkow dny krolyow Iuda. j | Y skonał Azaiias s swimy oczci, a pochowały gy s starszimy swimy w myescye Dauid. Y krolyowal Ioatan, sin gego, w myasto gego po nyem. Lyata trsydze- scy a osmego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Zacharias, sin Ieroboamow, nad Israhelem w Samary szescz mye-
sy{{ø}}czow. A czinyl to, czso gest zle przed bogem, iako czinyly oczczowye gego. nye otst{{ø}}pyl od grzechów Iero- boamowich, sina Nabatowa, gen ku grzechu przywyodl lyud israhelski. Y zaprzisy{{ø}}gl syo przecyw gemu Sellum, sin Iabes, y zabyl gy iawnye, a za- byw gy, y krolyowal w myasto gego. Ale gyny uczinci Zachariasza popysany w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow israhelskich. To gest ta rzecz bosza, i{{ø}}sz mowyl pan ku Yeu, rzek{{ø}}c: Sinowye twoy asz do czwartego pokolenya b{{ø}}d{{ø}} syedzecz s cyebye na tro- nye israhelskem. Y stało sy{{ø}} tak. Sellum, sin Iabes, krolyowal dzewy{{ø}}tego a trsydzescy lya ca Azariasza, krolya Iuda, a krolyowal geden myesy{{ø}}c w Samary Zatym wigechaw Manaen, sin Gaddi, s Tersa, y przyial do Samariey y zabyl bellum, sina Iabes, w Samary. A zagubyw gy, y krolyowal w myasto gego. Ale gyny uczinci Sellum y sprzysy{{ø}}szenye gego, kako slozil stro- sze'), to wszitko popysano w ksy{{ø}}gacb uczinkow dny krolyow israhelskich. Tedi pobył Manaen Tepsam a wszitki. ktorzi biły w nyem, a krage gego s Tersa, bo gemu nye chcyely odewrzecz. y zgubyl wszitki zoni gich brzemyenne a rozrzazal ge. Lyata trzidzescy a dze- wy{{ø}}tego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Manaen, sin Gaddi, nad Israhelem dzesy{{ø}}cz lyat w Samarj. A czinyl zle uczinki przecyw bogu, a nyTe odszedł od grzechów Geroboamowich, sina Lubatowa, gen ku grzechu przi-
') Gvlerncoat palatium.
') „tetendit insidiasu (W.).
wyodl lyud israhelski po wszitki dny sziwota gego. We dnyoch gego przy- ial Ful, kroi Asyrski, do Tersa, y dawał Manaen Fulowy tysy{{ø}}cz lybr szrze- bra, abi gemu bil na pomocz a po- czwyrdzil krolewstwa gego. Y polozil Manaen szrzebro na israhelski lyud, wszitkim mocnim a bogatim, abi dawały krolyowy Asyrskemu py{{ø}}czdzesy{{ø}}t 1 o t o wr szrzebra na kaszde lyato. Y wrocyl sy{{ø}} kroi Asyrski, a nye bidlyl w Tersa. Ale gyny uczinkowye Manaen y wszitko, czso czynyl, popy- sani s{{ø}} w ksy{{ø}}gack skutków dny krolyow israkelskick. Y umarl Manaen s swimy oczci. a krolyowal Faceya, sin gego, w myasto gego. Lyata py{{ø}}jcz- dzesy{{ø}}tego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Faceya, sin Manaen, nad Israhelem w Samary dwye lecye. A czinyl to, czso gest zle przed bogem, a nye otst{{ø}}pyl od grzechów' Geroboamowick, sina Kabotowa*, gen ku grzechu przi- wyodl lyud israkelski. Y sprzisy{{ø}}gl sy{{ø}} przecyw gemu Facee, sin Romely, ksy{{ø}}- sz{{ø}} woyski gego, y zabyl gy w Samary na wyezi w domu krolyowye, podle Argot a podle Arib*, a s nym py{{ø}}czdzesy{{ø}}t m{{ø}}szow Gaiaacskich. A zabyw gy, krolyowal w myasto gego. Ale gyny skutci Faceyaszowi y wszitko, czso czinyl, popysani w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow israkelskick. Lya- ta pyT{{ø}}czdzesy{{ø}}tego drugego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Facee, sin Ro- mely, nad Israkelem w Samary dwa- dzescya lyat. A czinyl zle przed bogem, a nye otst{{ø}}pyl od grzechów Ie-
roboamowick, sina Nabotowa* gen ku grzechu przywyodl lyud israkelski. We dnyock Facee, krolya Israkel, przyiaw Teglatfalazar, kroi Asurski, y dobił Ayon a Abel a domu Mataa, a Ianoe a Cedes a Azor, a Galaat a Galylee, y wszitkey zemye Nyeptalym, y prze- nyozl ge do Asyrskey zemye. Tedi przisy{{ø}}gl a slozil 1 e s c z Ozee, sin Ela, przecyw Facee, sinu Romely, y zabyl gy. A zabyw gy, krolyowal w myasto gego, we dwudzestu lyat Ozee, sina gego. Ale gyny skutci Facee y wszitko, czso czinyl, popysano w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow israhelskich. Lyata wtorego Facee, sina Romely, krolya israkelskego, krolyowal Ioatan, sin Ozie, krolya Iuda. Dwadzescya y py{{ø}}cz lyat bil w starz, gdi bil pocz{{ø}}1 kro- lyowacz, a szescznaczcye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzi gego Geruza, dzewka Sadochowa. A czinyl, czso lyubego bilo przed bogem, podle wszech uczinkow Oziasa, oczcza swego. Ale módl gornick nye zatra- cyl, bo* gescze lyud obyatowal a za- szegal obyati na górach. On udzalal drzwy domu boszemu przewasoke. Ale gyny skutci Ioatanowi y wszitko, czso czinyl, to popysano w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow Iuda. W tick dnyoch pocz{{ø}}1 pan slacz do Iudzskey zemye Razim, krolya Syrskego, a Facee, sina Romely. Y umarl Ioatan s swimy oczci, a pochfolwan s nymy w myescye Dauid, oczcza swego, a kr(b)- lyowal Achaz, sin gego, w myasto gego.
JLiyata syodmego naczrye...
Tu jedna karta wyrżnięta.
(XVII, 9).
121 ... sobye modlebnich koscyolow na górach po wszech myescyech swich od wyesze stroszow az do myasta murowanego. A naczinyly sobye soch a lugow na wszelkem pagórku przewi- szonem a pod wszelkim drzewem roz- gowatim. y zgly (żgli) tu palyone obyati na oltarzoch podle obiczaia po- ganskego, gesz bil pan wimyotal przed oblyczim gych. Y czinyly skutki p rz e- szarzedne, draznyocz pana, a na- slyadowaly nyeczistot, o nychsze bil gym przikazal pan, abi nye czinyly słowa tego. Y oswyatczil pan w Israhelu a w ludze przes r{{ø}}k{{ø}} wszech prorokow y wydz{{ø}}cich, rzek{{ø}}c: Nawrocz- cye syo od waszich dróg zkck, a o- strzegaycye przikazan mick a ducko- wnick obiczaiow, podle wszego zako- na, geuszem przikazal oczczom wa- szim, a iakom posiał k wam przes slugy swe proroki. Tego ony nye posłuchały, ale zaczwyrdzily glow{{ø}} sw{{ø}} podle głowi oczczow swi 3k, gisz nye ckcyely posluckacz pana boga swego, a zarzucyly zakonna ustawyenya gego a zamów, gesz* sy{{ø}}zamowyl s gyck oczci, a swyadeczstwa, gymsze swyat- czil k nym. Y naslyadowaly marnoscy, a mamye czinyly, a naslyadowaly po- ganow, gysz około gich biły, o nych- szeto bil gym pan przikazal, abi nye czinyly, iako ony czinyly. Y nyeckaly
wszech przikazan pana boga swego, y czinyly sobye d{{ø}}>te bogy, to gest dwa cyelcza, a cyenyow naczinyly, y modlyly sy{{ø}} wszemu ricerstwu nye- byeskemu *), y sluszily Baal, a poswy{{ø}}- czowaly gemu sini swe a dzewki swe przes ogen a wyeszczbi, a gusly sy{{ø}} przidzerszely. a dały sy{{ø}} na to, abi czinyly szle przed bogem a gnyewaly gy. Y roznyewal sy{{ø}} pan barzo na israhelski lyud, a zag] lal ge od swego oblycza, a nye ostał, geno rod Iuda telko*. Ale any on Iuda ostrzegał przikazanya pana boga swego, ale ckodzil w bl{{ø}}dzeck israkelskego lyuda, gesz czinyl. Y zarzucyl pan wszelke ple- myo israkelske, a zdroczll ge, y dal w ł{{ø}}k{{ø}} ge draczom, asz ge y zarzucyl od oblycza swego. A potem ot tego czasu, iako sy{{ø}} odlóczil lyud israkelski od domu dauidowa, a uczinyl sobye krolya Ierobuama, sina Nabotowa. bo odl{{ø}}czil Ieroboam israhelski lyud ot pana boga, a prziwyodł gy ku wyelykemu grzeck u. Y ckodzily sinowye israkelsci we wszelkick grzeckoch Ieroboamowich, gesz czinyl. nye ot- st{{ø}}pyly od nych, asz ge y odnyozl pan od oblycza swego, iako bil mowyl w r{{ø}}ku wszeck sług swick prorokow. Y przenyesyon lyud israkelski s swey zemye do zemye Asyrskey asz do tego dnya. A przy wyodl kroi Asyrski s Babylona a s Cłiut a s Haylat*, a s Emath a s Sefaruaym, y posadził ge w myescyech iSamarskick w myasto sinow israkelskick, gysz wlodnoly Samari{{ø}} a
') MiHtiarr coeli.
przebiwaly w myescyech gych. A gdisz tu pocz{{ø}}ly bidlycz, nye boi{{ø}}cz sy{{ø}} pana : y poslal pan myedzi ge lwi, gysz ge udawyaly. Powyedzely to krolyowy Asyrskemu, rzek{{ø}}c: Xarodi, ge- szesz przewyodl a w bidlenyesz usadził w myescyech Samarskich, nye zna- i{{ø}}c zakonnego ustawyenya boga tey zemye: y poslal pan na nye lwi, otocz ge udawyai{{ø}}, przeto ysze nye wyedz{{ø}} obiczaia boga zemskego. Y przikazal krol Asyrski, rzek{{ø}}c: Wyedzcye tam genego kapłana'), gesztoscye i{{ø}}te przy- wyedly. acz gydze a bidly s nymy, a uczi ge zakonnim ustaw am* boga zemskego. Tedi prziszedw geden s tich kapłanów, gysz bily i{{ø}}cy wyedzeny s Samariey, y bidlyl w Betel a uczil, ka- kobi sy{{ø}} modlyly panu bogu. A wszelki lyud udzalal sobye boga swego, y postawyly ge w wisokich koscyelech, gychsze biły naczinyly w Samar?/, naród a naród w swich myescyech, w nychsze bidlyly. Bo Babylonsci biły uczinyly Sochotbenot, a m{{ø}}szowye Chu- tensci biły uczinyly Nergel, a m{{ø}}szowye Ematsci uczinyly Azima. A m{{ø}}szowye Eweysci uczinyly sobye Nobat* a Tartak, a cy, gysz biły fsj Sefaruaym, palyly sini swe w ognyu, Adramaleck* a Anamelech bogom Sefaruayczskim. ale takesz pana boga czcyly. Y naczinyly sobye kaplany wisokoscy z na- poslednyeyszicii lyudzi, a posądzały ge w koscyelech gomich. A kakokole pana boga czcyly, wszakosz swim bogom sluszily podle obiczaia narodow,
z nyegosz biły przenyesyeny do Samariey. asz do tego dnya obiczaia naslyadowaly starego, nye boiócz sy{{ø}} boga, any ostrzegai{{ø}}c duchownich gego obiczaiow y s{{ø}}dow y zakona y przikazanya, gesz przikazal pan sinom Ia- cobowim, gezsto ge nazwał Israhelem, a zamowyl bil sy{{ø}} s nymy, a uczinyl bil smow{{ø}} s nymy, rzek{{ø}}c: Xye boy- cye sy{{ø}} czudzich bogow, a nye modl- cye sy{{ø}} gym any gych czcycye, a nye obyatuycye gym. ale pana boga waszego, gen was wiwyodl s zemye Egyp- skey w wyelykey syle a w ramyenyu 122 roscy{{ø}}gnyonem, tego sy{{ø}} boycye, a gemu sy{{ø}} modlcye, a gemu obyatuycye. A zakona ustawyenya, a s{{ø}}di a zakon, a przykazanye, geszem wam napysal, zachowaycye, abiscye czinyly po wszitki dny, a nye bały sy{{ø}} bogow czudzich. A szlyubu, ktorim uczinyl s wamy, nye zapomynaycye, any czcycye bogow czudzich. ale pana boga waszego sy{{ø}} boycye, a on was wizwo- ly z r{{ø}}ku wszech nyeprzyiacyol waszich. Ale ony nye posłuchały, nyszly') podle obiczaia swego drzewyeyszego pa chały. Przeto bały sy{{ø}} cy iscy lyudze boga. ale wszakosz takesz y swim modlam sy{{ø}} klanyaly, bo sinowye gich a wnukowye, iako czinyly oczczowye gych, tak czinyly asz do dzysyego dnya.
XVIII.
T ' *
A rzecyego lyata Ozee, sina Hela, krolya israhelskego, krolyowal Ezechias,
0 Wypuścił: z tych.
‘) W Wulg.: sed, lecz.
sin Achas, krolya Iuda. Dwadzescya y py{{ø}}cz lyat w starz bil, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a przes genego trsydzescy lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macy erze gego Abyssa*), dzewka Za- chariaszowa. A czinyl, czso bilo dobrego przed bogem, podle wszego, iako czinyl ocyecz gego Dauid. On skaził koscyok, a starł sochi, a por{{ø}}byl lugy, a złamał w{{ø}}sza myedzanego,. gegosz uczinyl bil Moyses. Bo esz do tego dnya sinowye israhelsci z g 1 y gemu obyati. a zdzal gemu gymy{{ø}} No- esthan, to gest myedz2). A w panye bodze israhelskem myal nadzei{{ø}}, tak isze po nyem nye bil gemu ny geden równi ze wszech krolyow Iuda, any s tick, gisz przed nym biły. a przidzerszal sy{{ø}} boga, a nye otst{{ø}}pyl od gego slopyenyow3), a czinyl przikazanye gego, gesz przikazal bil Moyszeszowy". A przeto bil pan s nym a na wszech myeszcyeck, dok{{ø}}dkoly szedł, m{{ø}}drze czinyl, a bronyl sy{{ø}} przecyw krolyowy Asyrskemu y nye sluszil gemu. On pobył Fylystini az do Gazi, y wszitki krage gych, od wyesze strosz- nick az do myasta obmurowanego. Lyata czwartego krolya Ezechiasza, gesz bilo syodme lyato Ozee, sina Hela, krolyfo) israhelskego, p r z y i a 1 Salrna- nazar, kroi Asyrski, ku Samar?/ boiowacz przecyw gey, y dobił gey. Bo po trsyech lecyech, szóstego lyata Eze- chyasza, to gest dzewy{{ø}}tego lyata Ozee krolya israkelskego, dobito* gest mya-
■) Wulg. ma Abi. ’) Tego nie ma w Wulg. *) a vestigiis.
sta Samaria. Y przewyodl kroi Asyrski lyud israhelski do Asyrskey zemye, posadził ge w Hay la, a w Habor, potoka Gozam w myescyech, Medz- skich, przeto isze nye posłuchały głosu pana boga swego, a przest{{ø}}pyly smow{{ø}} gego, y wrszitko, czso gym przikazal Moyses, sługa boszi, nye posłuchały any czinyly. Lyata czwartego1) Ezeckiasza krolya p r z y i a w Senacke- rub*, kroi Asyrski, ku wszitkim mya- stom Iuda omurowanim, y dobił gych. Tedi poslal Ezeckias, kroi Iudzski, krolyowy Asyrskemu posli do Lackis, rzek{{ø}}c: Zgrzeszilem, odidzi ode mnye, a wszitko, czso na my{{ø}} vloszisz, ckcz{{ø}} cyrzpyecz. Y kazał sobye dacz kroi Asyrski Lzechiaszowy krolyowy Iuda trsy sta lyber srzebra a trsydzescy ly- ber złota, Y dal kroi Ezechias wszitko srzebro, gesz nalyazl w domu boszem a w skarbyech kroliowich. Tego czasu złamał Ezechias drzwy domu boszego a blyachi złote, gesz bil przibyl, y dal krolyowy Asyrskemu. Tedi poslal kroi Asyrski Tartana a Rapsacena* s Lachis ku krolyowy Ezechiaszowy Iudzskemu, z wyelyk{{ø}} syl{{ø}} lyuda do Ierusalema. A gdiszsta iawszi y prziszla do Ierusalema, stawszi nad wod{{ø}}, iasz gydze do zwyrzchnyego stawku, gysz gest na drodze tego polya, gdzesz sukno prały: y wezwalasta krolya, y wiszedl k nym Elyachim, sin Elchie, włodarz domowi, a Sobnya, pysarz zemski, a Iohae, sin Azapk, Canclerz. Y rzeki k nym Rapsaces: Mowcye ku
') Quartodecimo (Wulg.).
Ezechiaszowy: Tocz mowy kroi wye- lyki Asyrski: Ktoreto gest doufanye, na nyemszeto sy{{ø}} uprzespyeczasz ? Snadzesz wz{{ø}}1 rad{{ø}}, abi sy{{ø}} prziprawyl ku boiu ? W kogo ufasz, abi szmyal sy{{ø}} przecywycz? Azaly nadzei{{ø}} masz w lyascze trcyaney a zlamanya* Egypskego, na nyemszeto wzlegnyely czlowyek, zetrze sy{{ø}} y wnydze w gego rok{{ø}} y przebodze i{{ø}}? Tako* gest Pharao, kroi Egypski, wszitkim, ktorzi wen ufai{{ø}}. Gęstły my rzeczecye: W panu bogu naszem nadzei{{ø}} mami: wszak gest ten, gegosz gest koscyol zatracyl a ołtarze na górach, a przikazal domu Iuda a Ierusalemu: Przed tym ołtarzem b{{ø}}dzecye sy{{ø}} modlycz w Ierusalemye. A przeto iusz gydzcye ku panu memu, krolyowy Asyrskemu, a dam wam dwa tisy{{ø}}cza kony, a wydzcye, b{{ø}}dzecyely moc myecz, ktorzibi na nye wsyedly. A kako moszecye stacz przed genim sluszebnykem [s] sług pana mego nam nyey szich ? Albo snadz ufasz w Egypske, prze gich wozi a geszczce ? Zalycyem przes woley pana mego przy- 123 ial na to myasto, abich ge ska izil? Pan my rzeki: Wzidzi do tey zemye, a zetrzesz i{{ø}}. Tedi rzekn{{ø}} Elyachim, sin Elchie, a Sobnya a Iohae Rapsa- cenowy: Prosymi, abi nam mowyl, slugam swim, po Syrsku. bo rozumyemi temu i{{ø}}ziku*. a nye mow nam po szi- dowsku. Bo lyud sliszi, gisz gest na murze. Otpowye Rapsaces rzek{{ø}}c: Zaly ku twemu panu a k tobye poslal my{{ø}} pan moy, abich nye mowyl tymy rzeczamy, a nye k tim m{{ø}}szom,
gysz syedzę na murze, abi gedly gnoy swoy a pyły mocz swoy* s wamy? A tak stoi{{ø}}c Rapsaces, wzwolal wyelykim głosem po szidowsku, rzek{{ø}}c: Siiszcye słowa krolya wyelykego, krolya Asyr- skego! Tocz mowy kroi: Nye zwodzi1) was Ezechias, bo was nye b{{ø}}dze moc wizwolycz z r{{ø}}ki mey. Any wam doli tany a daway w bogu, rzek{{ø}}cz: Wi- rw{{ø}}ic wizwoly nas pan bog, a nye b{{ø}}- dze podano myasto to w r{{ø}}ce krolya Asyrskego. Nye posluchaycye Ezechiasza. Bo to mowy kroi Asyrski: Uczin- cye se mn{{ø}} to, czsosz wam usziteczne. Winydzcye ku mnye, a b{{ø}}dzecye gescz r kaszdi s swey wynnyce y s swego fy- gu, a pycz b{{ø}}dzecye s cystern waszich wodi, doi{{ø}}d nye przyd{{ø}} a nye prze- nyos{{ø}} was do zemye, iasz gest podobna zemy waszey, a do zemye plodney y urodney wyna, zemye cklebney a wynney, zemye olywney a oleyney y myedney*, y b{{ø}}dzecye ziwy a nye ze- mrzecye. Nye sluchaycye Ezechyasza, gysz was zdradza, rzek{{ø}}c: Bog nas wizwoly. Zaly wizwolyly bogowye narodów zemye swe s r{{ø}}ki krolya Syrskego? Gdze gest bog Em ath a Ar- fat ? gdze gest bog Sefaruaym, Ana a Awa ? Zaly wizwolyly Samari{{ø}} z mey r{{ø}}ki ? Ktorzi s{{ø}} [wizwolyly]2) we wszech bodzeck, gisz wizwolyly z r{{ø}}ki mey wloscz sw{{ø}}, abi mogl pan wizwolycz Ierusalem z mey r{{ø}}ki? Tedi wszitek lyud umylkl, a nye otpowyedzal gemu nyczego, bo biły wsz{{ø}}ly przikazanye
') Ma znaczyć: Niech waa nie zwodzi. *) Wyraz ten zupełnie tn niepotrzebny.
krolyowo, ibi gemu nye otpowyadaly nyczs. Y prziszedl Elyachym, sin El- chie, włodarz domu, a Sobnya, pysarz zemski, a Iohae. sin Azaph, canczlerz, ku Ezechiaszowy, rozdarsz' na sobye rucha swe, y powyedzely gemu slow? Rapsaeenowa.
XIX.
To usliszaw kroi Ezechias,, rozdarł swe rucho y odzal sy{{ø}} w wor, a wszedw do domu boszego, y poslal Elyachyma włodarza domowego, a Sobnyy pysa- rza, a starce y kapłani odzane w wori, ku Yzayaszowy proroku, sinu Amos. Ony rzekn{{ø}}:'' Tocz mowy Ezechias: Dzen zam{{ø}}tka a laianya a blyuznye- nya, dzen ten. Prziszly sinowye asz ku porodzenyu, a syli nye mai{{ø}} rodzicz. Zaly snadz usliszi pan bog twoy wszitka słowa Rapsaeenowa, gegosz poslal kroi Asyrski, pan gego, abi ur{{ø}}gal boga ziwego, a karał słowa, geszto sk- szM pan bog twroy: a uczin modlytw{{ø}} za zbitki1), gysz s{{ø}} naleszeny. Y prziszly sług?/ krolya Ezechiasza ku Yzayaszowy. K nym Ysayasz rzeki: To po wy edzcye panu waszemu: Tocz mowy pan: Nye boy sy{{ø}} rzeczi, i{{ø}}szesz sliszal, i{{ø}}sz ur{{ø}}galy slugy krolya Asyr- skego mnye. Owacz, ia poszly{{ø}} gemu ducha, a usłucha posła, a wrocy sy{{ø}}) do swey zemye, a zatracz{{ø}} gy mye- czem wr gego zemy. Tedi wrocywszi sy{{ø}} Rapsaces, y naleszly krolya Asyr- skego dobiwainc Lobna, bo bil shszal, ysze odszedł s Lachis. A gdisz bil
uszliszal o Taraca, krolyu .Murzinskem, rzekpcich: Owa, tocz vigeckal, ab; bn- iowal przecyw tobye: y szedł przecyw gemu. Poslal posli ku Ezechiaszowy krolyowy, rzek{{ø}}c: To rzeczcye Ezechiaszowy, krolyowy Iuda: Nye day syo zwyescz bogu swemu, w nyemszeto masz nadze’{{ø}}, any mow: Ivye b{{ø}}- dze podano Ierusalem w r{{ø}}ce krolya Asyrskego. Bosz sam sliszal ti, czso uczinyly krolyowye Asyrsci wszitkim zemyam, kako ge skaziły, zaly ti sam gedini b{{ø}}dzesz moc wizwolyon bicz? Zaly wizwolyly bogowye pogansci wszelke, gesz pokazily oczczowye mogy, to gest Gozam a Aram a Rezeph, a sini Eden, gysz biły w Talazar ? Gdze gest kroi Emath a krolArfat a kroi myasta Salaruaym, Ana a Awa? A tak gdisz bil kroi wz{{ø}}1 lysti Ezechias s r{{ø}}- ku poslow, y przeczedl ge, y wszedł do domu boszego yrozwyn{{ø}}lge przed panem, a modlyl sy{{ø}} przed oblyczim gego, rzek{{ø}}c: Panye bosze israhelski, ren syedzisz na Cherubyn, ti gesz bog sam wszech krolyow zemskich, tisz uczinyl nyebo y zemy{{ø}}. Nakłoń ucho twe, a slisz. odewrzi panye oczy two- ge, a wydz, a sksz wszitka słowa Se- nacheribowa, gen poslal, abi p o t {{ø}} p n {{ø}} rzecz mowyl nam przecyw bogu żywemu. Zaprawd{{ø}}, panye, pogubyly krolyowye Asvrsci narodi y zemye wszi- tkich, a wmyotaly gych bogy w ogen, bo nye biły bogowye, ale uczinkowye ryku lyudzsku z drzewa a s kamyenya. a zatracvly ge. Przeto iusz panye bosze nasz, zbaw nas z gego r{{ø}}ki, ab;
wyedzala wszitka krolewstwa zemska, 124 iszesz ti pan bog nasz sam. Za tym poslal Yzay as, sin Amos, ku Ezechiaszów^, rzek{{ø}}c: Tocz mowy pan bog israhelski: Zaczesz prosyl mnye o Se- nacherubye, krolyu Asyrskem, uslisza- lem cy{{ø}}. To gest ta rzecz, i{{ø}}sz mowyl pan o nyem, rzek{{ø}}c: Pogardziła tob{{ø}} y poklamala tob{{ø}} panna, dzewka Syon. glow{{ø}} kiwała po tobye dzewka Ieru- salemska. Kogosz ganbyl a komusz ur{{ø}}gal ? przecyw komusz podnyosi glos swToy, a podnyoslesz głosu w wiso- koscz oczu swu? przecyw swy{{ø}}temu Israhelu. Przes slugy swe posmyewa- lesz sy{{ø}} panu, y rzeklesz: W wyely- koscy wozow mich wzgechalem na wi- sokoscz gor, na wyrzch Lybanski, y posyeklem wisoke cedri gego a wibor- ne gedle gego. A wszedłem asz do kraiow gego, a lyas Carmela gego i a s m ( .) i 'osyekl. A pyłem wodi czu- dze, a wisuszilem slopyenmy nog mich wszitki wodi zawarte. Zalysz nye sliszal, czsom czinyl ot pocz{{ø}}tka? Ot starich dny stworzilem ge, a nynyem prziwyodł, a b{{ø}}d{{ø}} w upad na pagor- cech boiui{{ø}}cich myasta murowana. A cy, gysz syedzo w nych, s{{ø}}cz (sąc) pod- bycy, trsy{{ø}}szly sy{{ø}} a zaganbyeny s{{ø}}{{ø}}, y uczinyeny s{{ø}} iako syano polne a szeleny{{ø}}ci korzeń po strzechach, gen uwy{{ø}}dl pyrwey, nysz uzrzal. Przebitek twoy, y wiszcye, y weszcye twee, y drog{{ø}} tw{{ø}} iacyem przewy edzal, a gnyew twoy przecyw mnye. Z a b i w a- 1 e s z sy{{ø}} na my{{ø}}, a picha twa weszła w uszi moy. zawyesz{{ø}} przeto obr{{ø}}cz
na nozdrze twe, a w{{ø}}dzidlo na wargy twe, a dowyod{{ø}} cy{{ø}} zasy{{ø}} t{{ø}}> drog{{ø}}, i{{ø}}szesz priszedl*. Ale tobye, Ezechia, to b{{ø}}dze za znamy{{ø}}: Gedz tego lyata, czso naydzesz. a drugego lyata ti rzeczi, gesz sami ot syebye rost{{ø}}. ale trzecyego lyata syeycye a znycye, a sadzcye wynnyce, a gedzcye owoce gych. A czso zostanye z domu Iuda, puscy korzeń na doi, a ucziny uszitek wzgor{{ø}}. Bo s Ierusaiem winy{{ø}}d{{ø}}* *) ostatci, a czso zbawyono b{{ø}}dze z gori Syon: gnyew pana ucziny to zastępów'. Przetosz to mowy pan bog o A- syrskem krolyu: Nye wnydze do myasta tego, any puscy strzali do nyego, any gemu sczit przekazi, any gego obly{{ø}}sze s p r o k e m. Drog{{ø}}, i{{ø}}sz przi- dze, zasy{{ø}} sy{{ø}} obrocy od myasta tego, a nye wnydze, mowy pan. A o- brony{{ø}} to myasto, a zbawyę ge prze Dauida slug{{ø}} mego. Tedi syn stało tey noci, przyszedł angyol boszi y zbył na czwyrdzach Asyrskich py{{ø}}cz a oszm- dzesy{{ø}}t a ssto tysy{{ø}}czow lyuda.1 A gdisz wstał na oszwycye, uzrzal wszitka cyala martwich, y odszedł od- tód precz. Y wrocyl sy{{ø}} Senacherib, kroi Asyrski, y przebiwal w Nynywen. A gdisz sy{{ø}} modlyl w koscyele Meze- racłi* bogu swemu: tedi Adrameleeh a Sarafar, sinowye gego, zabylasta gy myeczem, y ucyeklasta do zemye Ar- menskey, a krolyowal Azaredon w myasto gego, sin gego.
■) Egredientur.
T edi w tich dnyoch roznyemogl sy{{ø}} Ezechias az do szmyercy. y prziszedl k nyemu Yzay as, sin Amos, prorok y rzecze k nyemu: Tocz mowy pan bog: Zrz{{ø}}dzi dom twoy, bo umrzesz ti, a nye b{{ø}}dzesz sziw. Gen obrocyw obly- cze swe ku scyenye, y modly l sy{{ø}} panu, rzek{{ø}}c: Prosz{{ø}} panye, rospomyen sy{{ø}}, kakom chodził przed tob{{ø}} w praw- dze a w syerczu dokonałem*, a czso lyubego przed tob{{ø}}, to gesm czinyl. Płakał Ezechias wyelykim płaczem. A pyrwey nysz wiszedl V sayas, sin Amos, na poi syeny: stała sy{{ø}} rzecz bosza k nyemu, rzek{{ø}}c: \\ rocz sy{{ø}}, a gydzi ku Ezechiaszowy, a rzekni wodzowy lyuda mego: To mowy pan bog Dauida, oczcza twego: Shszalem modly- tw{{ø}} tw{{ø}} a wydzalem slzi twe. Owa, uzdrowylem cy{{ø}}, a trzecyego dnya wnydzesz do koscyola boszego. A przi- dam dny twich py{{ø}}cznaczcye lyat, a nat to z r{{ø}}ki krolya Asyrskego wizwo- ly{{ø}} cy{{ø}} y myasto to, a obrony{{ø}} myasto to prze my{{ø}} a prze Dauida, slug{{ø}} mego. Y rzeki Ysayas: Przinyescye swy{{ø}}zek fyg. A gdisz przynyeszly a wlozily na wrzód gego: y uzdrowyon gest. Y rzek* Ezechias ku Vsayaszo- wy: Które bodze znamy{{ø}}, ysze pan uzdrowy my{{ø}}, isze mam trzecyego dnya wnydz do koscyola boszego? Ysayas rzeki: To b{{ø}}dze znamy{{ø}} od pana, y- sze ma pan uczinycz rzecz, ktoro mowyl. Chcesz, acz wzidze cyen wzgor{{ø}}
dzesy{{ø}}cz rz{{ø}}tkow*), albo acz sy{{ø}} na- wrocy tylesz slopyenyow za sy{{ø}}?
Y rzeki Ezechias: Snadno gest cye- nyowy postvpycz dzesy{{ø}}cz rz{{ø}}tkow, any tego ckcz{{ø}}, abi sy{{ø}} stało, ale abi sy{{ø}} zasy{{ø}} nawrocyl dzesyocz slopyenyow. Y poprosy Ysayas pana, y na- wyodl cyen pan po ?ich rz{{ø}}tkach. gy- mysz iusz bil sstópyl na orlo i u2) Achasowu, zasy{{ø}} za dzesy{{ø}}cz slopyenyow. Za tego czasu posiał Metodach* Baldan, sin Eiadan*, kroi Baby- lonski, lysti a dari ku Ezechiaszowy, bo usliszal. isze nyemogl Ezechias, a wzmógł3). Y obradował sy{{ø}} w gych prziscyu, y ukazał gym dom drogyck mascy, y złoto y srzebro, y 1 e k t w a- rze rozmayte, a mascy, a ss{{ø}}di, y 125 v.Tszitko, czso mogl myecz w swick skarbyech. Nye bilo tego, czego bi gym bil nye ukazał Ezechias w swem domu a wTe wszey swey moci. Tedi prziszedl Yzayas prorok ku Ezechya- sowy y rzeki: Czso rzekły cy m{{ø}}szo- wyfe), albo odk{{ø}}d prziszly k tobye? Ezechias rzeki: Z dalekey zemye prziszly ku mnye, s Babylona. On otpowye: Czso wydzely w twem domu? Ezechias rzeki: Czsokoly gest w mem domu, wydzely. Nyczego nye. czego bich gym nye uk&zal w mich skarby ech. Tedi Ysayas Ezechiaszowy rzeki:
Sksz rzecz bosz{{ø}}. Owa, tocz dnyowye gyd{{ø}}, a odnyesyoni b{{ø}}d{{ø}} wszitk rzeczi, gesz s{{ø}} w domu twem, y to, czso zachowały oczczowye twoy asz do te-
■) Decem lineis (Wulg.). J) In horologio Acha.. *) Tego słowa me ma W.
go dnya, do Babylona, a nye ostawy{{ø}} nyczego, mowy pan. Ale s sinow twich, gisz s cyebye winyd{{ø}}, gesz ti porodzisz, b{{ø}}d{{ø}} wz{{ø}}cy, a b{{ø}}d{{ø}} geszczci a urz{{ø}}dnyci') u krolya Babylonskego w syeny. Y rzeki Ysayaszowy Ezechias: Dobra gest rzecz bosza, i{{ø}}sz mowyl. B{{ø}}dz pokoy a prawda telko* we dnyoch mich! Ale gyny skutci Ezechiaszowy y wszitka syla gego, a kako uczinyl stawek, a wodi wyedzone2), y wwyodi do myasta wodi: to wszitko popysano w ksy{{ø}}gach skutkoch* dny krolyow Iuda. Y skonczal Ezechias s swimy oczci, a krolyowal w myasto gego Manases, sin gego.
XXI.
.Dwanaczcye lyat bil w starz Manases, gdisz bil pocz{{ø}}1 krolyowracz, a krolyowal py{{ø}}cz a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t lyat w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzi gego A- zuba*. A uczinyl zle przed bogem, podle módl pogańskich, geszto pan zagładził od oblyreza sinow Israhelskich. Y odwrocyl sy{{ø}} y udzalal modlebne koscyoli na górach wisokoscy, gesz; bil wzruszil ocyecz gego Ezeckias. y wzwyodl ołtarze Baalowi, a nadzalal p a s y e k, iako bil uczinyl Achab, kroi Israkelski. a modlyl sy{{ø}} wszelkim gwya- zdam uyebyeskim a czcyl gee. A na- czinyl oltarzow w domu boszem, o nyemsze rzeki pan: W Ierusalemye po- losz{{ø}} gymy{{ø}} me. A naczinyl oltarzow wszelkim gwyazdam uyebyeskim we dwai syenyu koscyola boszego. Y prze-
wyodi sina swego przes ogen, y gu- szlyl y przidzerszal sy{{ø}} wyezdzb, a czinyl czari, a wyesczce rozmnozil, abi czinyl nyeprawdziwye przed bogem, a gnyewal gy. Y postawyl modl{{ø}} pasye- kow{{ø}}, i{{ø}}sz bil uczinyl, w koscyele boszem, o nyemsze mo1 ] wy pan ku Dauidowy a ku Salomonowy, sinu gego, rzek{{ø}}c: W tem koscyele a wr Ierusalemye, geszem zwolyl ze wszech myast israkelskick, polosz{{ø}} me gymy{{ø}} na wyeki, a wy{{ø}}cey nye przepuscz{{ø}} przegi{{ø}}cz nogy Israkelowy s zemye, i{{ø}}szem dal oczczom gyck. Tak, acz b{{ø}}d{{ø}} ostrze- gacz skutkem wszego, czsom gym przikazal, a wszitek zakon, ktori przikazal gym Moyses sługa moy. A wszak ony nye posłuchały, ale swyedzeny s{{ø}} od Manase, abi czinyly szle nad ti na- rodi, gesz ge pan zatracyl od oblycza sinow israhelskich. Y mowyl pan przes sług?/ swe proroka, rzek{{ø}}c: Przeto isze uczinyl Manases, kroi Iuda, ganyebno- scy ti przeskarade, nad to wszitko, gesz czinyly Amoreysci przed nym, y prziprawyl ku grzecku takesz Iudzske pokolenye w swick nyeczistotack: przeto mowy pan bog israhelski: Owa, tocz ia przepuscz{{ø}} wyele złego na Ieru- salem a na Iud{{ø}}, abi ktokoly usliszi, z a- brzuyele obye uszi gego. A zawlek{{ø}} na Ierusalem powrózek Samarski, a brze- my{{ø}} domu Achabowra, a zgladz{{ø}} Ierusalem, iako obiczay cski ) zagladzicz, a zagladziw, obrocz{{ø}} a powyod{{ø}} vcz{{ø}}- scyai{{ø}} grawrk{{ø}} na twarz gego2). A
‘) Tabulae (Wulg-.). ł) „Vertam et ducam crebrius stylum super faciem ejusu.
*) Wulg. ma: Eunuchi. *) Aquaeductum.
opuscz{{ø}} zbitki dzedziczstwa mego, a poddam ge w n k{{ø}} gich nyeprzyiacyol. a bodo w plyon a w lup wszitkim swim przecywnykom, przeto isze czinyly zle przede mn{{ø}} a st&ly w tem, gnyewai{{ø}}cz myć, ot tego dnya gegosz wkzly oczczowye gych s Egypta, asz do tego dnya. A nad to krew nyewynn{{ø}} przelyal Manases wyele barzo, doi{{ø}}d sy{{ø}} nye napelnyl Ierusalem asz do ust, kromye swich grzechów, k nym przy- wyodl dom Ierusalemski a Iudzski, abi czinyl zle przed bogem. Ale gyny skutci Manasowi a wszitko, czso czinyl, y grzech gego, gym zgrzeszh, to wszitko popysano gest w ksy{{ø}}gach dny krolyow Iuda. Y skonał Manases s swi- my oczci, & pochowan w ogrodzę domu swego, w zagrodzę Osam. A krolyowal Amon, sin gego, w myasto gego. We dwudzestu lyat a we dwu bil Amon, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a dwye lecye krolyowal w Ierusalemye. gyray{{ø}} macyerzi gego Mezelameth, dzewka Arus s Geteba. Y czinyl zle przed oblyczim boszim, iako ozmyl Manases, o- cyec gego, a chodził po wszey drodze, po ktorey ckodzil ocyec gego, a slu- szil nyeczistotam, gymsze sluszil ocyec gego, a modlił sy{{ø}} gym. A opuscyl pana boga oczczow swick, a nye cko- 126 dzil po drodze boszey. Y zrzekły sy{{ø}}* nan sług?/ gego, a zabyly krolya w domu gego. Y zbył lyud zemski w szitki gysz sy<» sprzysy{{ø}}gly pizccy w krolyowy Anionowy, y ustawyly sobye trolya Ioziasa, sina gego, w' myasto gego. Ale gyny skutci Amonowy, czso
czinyl, pysano w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow Iuda. Y skonczal Amon s oczci swimy, y pochowały gy w gego grobye, w zagrodzę Ozam. Y krolyowal Iozias, sin gego, w myasto gego.
XXII.
ósmy lecyech bil loz.as, gdisz poczuł krolyowacz, a geno a trzidzescy lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzy gego Ydida, dzewka Fada- yaszowa* s Betsechat. Ten czinyl, czso lyubego przed bogem, a ckodzil po wszeck drogack Dauida, oczcza swego, nye uckilyl sy{{ø}} any na prawycz{{ø}} any na lewycz{{ø}}). Zatim osmego naczcye lyata krolya Ioziasza, poslal kroi Zafana sina Azlya, sina Mezul&m, mystrza koscyola boszego, rzek{{ø}}c gemu: Gydzi ku Elchiaszowy, kaplanowy wyelyke- mu, acz zgromadzi pyeny{{ø}}dze, gesz s{{ø}} wnyesyoni do koscyola boszego, które sebraly wrotny koseyelny od lyuda, a dadz{{ø}} ge dzelnykom pize sprawce domu boszego, acz ge ony rozdze- ly{{ø}} myedzi ti, gisz dzalai{{ø}} w koscyele boszem ku oprawye strzech domu boszego, to gest teszarzom a murarzom a tim, gisz skaszonick rzeczi popiawya- i{{ø}}, abi drzewya a kamyenya nakupyly, a tu gdze kamyenye lamy{{ø}}, ku po- prawyenyu koscyola boszego. Ale nye dawayeye gym w lyczb{{ø}} srzebia, gesz byerz{{ø}}*, ale acz w swey moci ma i{{ø}} a w wryerze. Tedi rzeki Elckias byskup ku Safanowy, mysirzowy koseyelnemu: Ksy{{ø}}gy prawa popysanego nalya den? w domu boszem. Y dal Ezechias ti
ksy{{ø}}gy Safanowy, a on czedl ge. Y prziszedl Safan pysarz ku krolyowy y odewskazal gemu to, czso przikazal gemu Elchias, rzekóc: Zgromadziły slugy twe pyeny{{ø}}dze, gesz naleszly w domu boszem, y dały ge, abi rozdawani bili dzelnykom od rozprawce* domu boszego. Y powyedzal mystrz Safan krolyowy: Dal my ksy{{ø}}gy zakona Elchias kapłan. A gdisz ge czedl Safan przed królem, a usliszal kroi słowa ksy{{ø}}g prawa boszego: rozdarł swe rucho y przikazal Elchie kaplanowy a Aykam, sinu Safanowu, a Atobor, sinu Mycha, a Zafan mystrzowy, a Azie słudze krolyowu, rzek{{ø}}c: Gydzcye a poradzcye sy{{ø}} s bogem o mnye a o lyudu a o wszitkem zborze Iudzskem, o slowyech tich ksy{{ø}}g, gesz naleszoni. bo wyelyki gnyew boszi zanyeczon przecyw nam, przeto isze nye posłuchały oczczow ye naszi slow ksy{{ø}}g tich, abi czinyly wszitko, czso na nych pysano. Tedi szedw Elchias kapłan a Aykam a Atogor a Safan a Azia ku Olydie'), prorokowye zenye Sellum, sina Tekue, sina Azarowa*, strosza nad ruchem, gysz bidlyl w Ierusalemye, y mowyly k nyey. Ona otpowyedzala: Tocz mowy pan bog Israhelski. rzecz- cye m{{ø}}szowy, gen was poslal ku mnye: Owa, tocz ia prziwyod{{ø}} wyele złego na to myasto a na bidlycyele gego. wszitka słowa zakona, gen czedl kroi Iudzski, isze opuscywszi my{{ø}}, y obya- towaly czudzim bogom, gnyewai{{ø}}c my{{ø}} na wszitkich uczincech swu r{{ø}}ku. a
podnyecy sy{{ø}} gnyew moy na temto myescye, a nye ugasznye. Ale krolyowy Iuda, gensze was poslal, abiscye sy{{ø}} poradziły z bogem, tak rzeczecye: To mowy pan bog Israhelski: Przeto iszesz sliszal słowa ksy{{ø}}g tich, a uly{{ø}}- klo sy{{ø}} syerce twe, a pokorzilesz sy{{ø}} przed bogem, usliszaw rzeczy przecyw temu myastu a przecyw tym, gysz w nyem bidly{{ø}}, iszbi to czusz ’) w podzi- wyenye a w poklynanye biły podany, y rozdarł gesz rucho swe, a plakalesz przede mn{{ø}}, a iam usliszal cy{{ø}}: mowy pan. Przeto przim{{ø}} cy{{ø}} ku twim oczczom, a b{{ø}}dzesz przyiót do grobu twego w pokoiu, abi nye wydzele* o- czy twoy wszego złego, gesz ia mam wwyescz na to myasto.
XXIII.
gdisz powyedzely krolyowy to, czso ona bila rzekła: tedi on poslal, y se- braly sy{{ø}} k uyemu wszitci starci Iuda Ierusalemsci. Y wszedł kroi do domu boszego, a wszitci m{{ø}}szowye Iuda y wszelci, gisz bidlyly w Ierusalemye, s nym kaplany y proroci y wszitek lyud od mnyeyszego asz do wyelykego. Y czedl, ano wszitci sliszely, y wszitka słowa ksy{{ø}}g zamówi boszey, gesz naleszly w domu boszem. Y stal kroi na wschodzę2) y slyubyl przed bogem, abi naslyadowal boga, a ostrzegał przikazanya gego a swyadeczstwa a zakona ustawyenya we wszem syerczu a w wszey duszi, a obnowyl słowa slyubu, gesz pysan i w tich ksy{{ø}}gach. y po-
*) ad Hóldam (Wulg.).
■) „qmd videlicet11. *) „super gradum". W.
zrwolyl takesz ly ud temu slyubu. A przikazal kroi Elchiaszowy byskupu, a kapłanom wtorego rz{{ø}}du, a wrotnim, abi wimyotaly s koscyola boszego wszitki ss{{ø}}ći, gesz uczinyoni bili Baalowy a pasyece a wszelkim gwyazdam nye- byeskim. y spalyl ge iawnye przed Ie- rusalem w dole Cedrowem, a pobrał gych popyol do Betel. 1 zagładził eza- rownyki, gesz biły ustawyly krolyowye Iuda ku obyatowanyu na górach pc myesczech Iudzskich a około Ierusa- 127 lem, a ty,\\ gesz obyatowaly zapaln{{ø}} obyat{{ø}} Baalowy a slunczu a myesy{{ø}}- czu a dwyema naczcye znamyenyom a wszelkim gwyazdam uyebyeskim. A kazał winyescz pasyek{{ø}} precz z domu boszego s Iemsalem do dołu Cedron, a tam i{{ø}} spalyl y w proch obrooyl, y posul* na rowi pospolytego lyuda, gysz sy{{ø}} modlam modlyly. A zruszil domki kapłanów modlebnich, gisz biły w domu boszem, gymsze zoni tkali iako domki ługowe. A sebraw wszitki kapłani z myast Iudowich, y poganbyl górne modli, gdze obyatowaly kaplany od Gabaa az do Bersabee. a skaził ołtarze przed bronamy w wescyu drzwy Ioziasza, ksy{{ø}}szpcza myesczske- go, gesz bilfo) na lewey stronye broni myesczskey. Ale wszakosz nye chodziły kaplany gornich módl ku ołtarzowy boszemu w Iemsalem, ale gedno prza- zni chleb gedly myedzi bracy{{ø}} sw{{ø}}>. A pokalyal takesz t{{ø}} modl{{ø}} Tofet, iasz gest w dolyu syna Ennonowra, abi ny geden nye poswy{{ø}}czal sina swego any dzewki swey przes < >gen Moloch. V
odi{{ø}}1 konye, gesz dały krolyowye lu- da slunczu, a w weszeyu koscyola boszego podle domku Natarmoloch komorny ka *), gen bil [u] Faruzim, a wTozi sluncza poswy{{ø}}czone zdzegl ognyem. A ty ołtarze, gesz bili na strzechach syeny Achas, gesz biły udzalaly krolyowye Iuda, a ołtarze, gesz bil uczinyl Manases we dwu syenczu koscyola boszego, skaził krol. a szedw richlo odt{{ø}}d, y rosipal popyol gych w potok Cedron. A gonie modli, gesz bili w Iemsalem na prawey stronye gori Uraza, i{{ø}}sz bil udzalal Salomon, kroi Israkelski, a Astarot, modło Sydonsk{{ø}}, a Tamos* urazciiye Moab, a Melchon, brz11 koscy sinow Amon, poganbyl krol. \ złamał socki. a posyekal pasyeki, a napelnyl wszitka myasta gick koscy martwieli. A nadto y ołtarz, gysz bil w Betel, a gomi koscyol modlebm, gen bil udzalal Teroboam, sin Kabatów, gen ku grzechu prziwyodł lyud Israkelski, y ołtarz ten gomi wzmszil i spalyl y starł [w] prock, y posyekl takesz pasyek{{ø}}. A obrocyw sy{{ø}} Iozias y uzrzal grobi, gesz bili na górze, a poslaw y pobrał kosey z rowow y spalyl koscy na ołtarzu, a pokalyal gy podle słowa boszego, gesz mowyl m{{ø}}sz boszi ten, gen bil to przepowyedzai słowa bosza. Y rzeki: Kake gest to z wyrzchu napisanye, gesz ia wydz{{ø}}? Y otpowyedzely myesczanye tego myasta: Gest grób tego m{{ø}}sza boszego, gen bil i prziszedl s Iudzskey zemye a przepowyedzai ta słowa, geszesz uczi-
') EunurJJ, W.
nyl nad ołtarzem Betelskim. Tedi on rzeki: Nyeehaycye gego, a ny geden koscyamy gego nyeruszay. Y ostali ko- scy gego nyetknyone s koscyamy proroka, gen prziszedl bil s Samariey. A nadto wszitki koscyoli modlebne, gesz bili w myeszcyech Samarskich, gesz biły uczinyly krolyowye Israhelsci ku roznyewanyu pana, zatracyl Iozyas. a uczinyl gyni podle wszitkich uczinkow, iako bil uczinyl w Betel. A zbył wszitki kapłani koscyolow modlebnich, gesz biły tu nad oltarzmy, y spalyl koscy lyuczske na nych, y wrocyl sy{{ø}} do Ie- rusalem. Y przikazal wszemu lyudu, rzek{{ø}}cz: Uczincye wyelyk{{ø}}noc panu bogu waszemu podle tego, iako pysa- no w ksy{{ø}}gach teyto zamówi. Any bila uczinyona taka wyelkanoc ode dny s{{ø}}dz, gysz s{{ø}}dzily w Israhel, y wszech dny krolyow Israhelskich y krolyow Iuda, iako osmego naczcye lyata krolya Iosyasza. A uczinyona wyelykanoc ta panu w Ierusalemye. A takesz y ti, z gichsze brzucha zly duchowye pro- rokui{{ø}}, a czaro wnyki y podobyzni módl'), nyeczistoti y ganyebnoscy, gysz biły uczinyly w zemy Iuda y w Ierusalemye, zatracyl Iozias, abi ustawyl słowa zakonne, iasz s{{ø}} napysana w ksy{{ø}}gack, gesz bil nalyazl Ezechias kapłan w koscyele boszem. Rowyen gemu nye bil ny geden przed nym s krolyow, genbi sy{{ø}} nawrocyl ku panu ze wszego syercza a ze wszey dusze swey a ze wszitkey moci swey, podle wszego zakona Moyszeszowa. any po nyem
kto powstał gemu równi. Ale wszakosz nye przestał pan od gnycwm roznye- wanya swego wyelykego, gesz sy{{ø}} roz- nyewalo gnyewanye gego przecyw ludowy, prze rozdrasznyenye, gym gy bil pop{{ø}}dzil Manases. Y rzeki pan: Takesz Iud{{ø}} zagladz{{ø}} od twarzi mey, ia- kom zarzucyl Israhela. a zarzucz{{ø}} myasto to, geszem zwolyl, Iemsalem a dom, o nyem gesm rzeki: b{{ø}}dze gymy{{ø}} me tu. Ale gyny uczinci Ioziaszowy y wszitko, czso czinyl, pysano w ksy{{ø}}gack skutków dny krolyow Iuda.
XXIIII').
7
#^a gego dny wigeckal Farao, kroi Egypski, przecyw krolyu Asyrskemu ku rzece Eufratem y geckal Iozias, kroi Iudzski, naprzecy wo gemu. Y zabyly gy w tem myescye Maggedo, gdi przecyw gemu boiowal. Y nyesly gy sludzi gego martwego s Maggedo, y donyesly gy do Ierusalem y pockowaly gy w gego gro bye. A wsz{{ø}}wszi lyud zem- 128 ski Ioataza, sina Ioziasowa, y pomazały a ustawyly gy królem w myasto oczcza gego. Dwadzescya y cztirzi lyata bil w starz Ioatas, gdi bil poczol krolyowacz, a trsy myesy{{ø}}ce krolyowal w Ierusalemye. Gymy{{ø}} macyerze gego Amythal, dzewka Ieremyasowa, s Lobna. Y czinyl zle przed bogem, podle tego wszego, iako czinyly oczczo- wye gego. Y i{{ø}}1 gy Farao Neckao w Rebla, ta gesz gest w zemy Ematk,
■) W Wulgacie przydzielono to, co daléj następuje, jeszcze do rozdziału XXIII. A rozdział XXIV poczyna się pożniéj.
■) Et figuras idolorum. W.
abi nye krolyowal w Ierusalemye. y vloszil v r o k i na zemye ssto lyber srzebra, a lybr{{ø}} złota. A ustawyl kroi Pkarao Nechao Elyachyma, sina Iozia- sowa, w myasto Ioziasa, oczcza gego. y przemyenyl gemu gymy{{ø}} Ioachym. A potem Ioatasa wz{{ø}}w, y wyodl do Egypta. Ale złoto a srzebro dal Ioa- chim Pharaonowy, gdi bil vlozil zemy pyeny{{ø}}dze na wszelke lyato, abi zgromadziły podle przikazanya Pharaono- wa, rzek{{ø}}c: Dacz kaszdemu podle mo- ci swich tako srzebra, iako złoto z lyuda zemskego, abi dal Pharaonowy Nechao. Dwadzescya y py{{ø}}cz lat w starz bil Ioachim, gdi bil pocz{{ø}}1 krolyowacz, a gedennaczoye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerze gego Ze- byda, dzewka Fadayasowa, s Ruma. A czinyl zlee (złe) przed bogem, podle tego wszitkego, czso czinyly oczczo- wye gego *). Za gego dny p r z y i a 1 Nabuchodonozor, kroi Babylonski, a bil gemu Ioachim w sluszb{{ø}} poddan trsy lyata, a potem sy{{ø}} gemu sprze- cywyl. Y poslal nan pan bog łotry kal- deyske, a lotri asyrske, a lotri moab- ske, a lotri sinow Amon, a puscyl do zemye Iudzskey, abi i{{ø}} zagładził podle słowa boszego, gesz bil mowyl przes slugy swe proroki. V uczinyono to przes słowo bosze przecyw ludowy, abi i{{ø}} zagładził przed sob{{ø}} prze grzechi Manasowi a prze wszitko, czso czinyl, a prze krew nyewynn{{ø}}, i{{ø}}sz prze- lyal, a napelnyl Iemsalem krwy{{ø}} nye- wynnich. a prze t{{ø}} rzecz nye chcyal
sy{{ø}} pan slyutcwacz. Ale gyny uczinci Ioachim y wszitko, czso czinyl, popytano w ksy{{ø}}gach skutków dny krolyow Iuda. Y umarl Ioachim s oczci swimy, a krolyowal1) sin gego w myasto gego. A potem wy{{ø}}cey sy{{ø}} nye pokusyl kroi Egypski, abi wigezdzil s swey zemye, bo odi{{ø}}1 kroi Babylonski od rzeki Egypskey az do rzeki Eurrateu wszitko, czso bilo krolya Egypskego. Osm- naczcye lyat bil w starz Ioachim, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a trsy myesy{{ø}}ce krolyowal w Iemsalem. gymyy macye-j [ rzi gego Naestha, dzewka Elnatanowa s Ierusalema. Y czinyl, czso gest zle przed bogem, podle wszego, czso czinyl ocyec gego. Tego czasu przigely sludzi Nabuchodonozor, krolya Baby- lonskego, do Ierusalema, y obiegły myasto z dzali rozmaitymy. Y prziszedl Na- buchodonosor kroi Babylonski ku myastu s slugamy swimy, abi dobiwal gego. Y wiszedl Ioachim, kroi Iuda, ku krolyowy Babylonskemu, on a macz gego a slugy gego a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta gego y poddany2) gego. y przyiol ge k sobye kroi Babylonski osmego lyata kio- lyowanya swego. A pobrał odt{{ø}}d wszitki skarbi domu boszego a domu kro- lyowa, y stłukły wszitki ssodi złote, gesz bil uczinyl Salomon, kroi Israhelski, w domu boszem podle słowa boszego. A przewyodl wszitek Iemsalem y wszitka ksy{{ø}}sz{{ø}}ta a wszitk{{ø}} woysk{{ø}}, Jzesy{{ø}}cz tisy{{ø}}czow, w iocstwo, a wszelkego rzemy{{ø}}slnyka y zlotnyka, a nye ostawyono nyczego, kromye ubogego
*) Tu się w Wulg. poczyna rozdział XXI1*
*) Wypuszczono: „Ioachin," Eunuchi. W.
lyuda zemskego. Y przewyodl Ioachy- ma do Babylona, a matk{{ø}} gego y zo- n{{ø}} gego y sluszebnyki gego, a s{{ø}}dze zemske, podle i{{ø}}cya z Ierusalema do Babylona, a wszitki mósze sylne, syedm tysy{{ø}}czow, a rzemy{{ø}}slnykow a zlotny- kow tysy{{ø}}c, a wszitki m{{ø}}sze sylne a waleczne. Y wyodl ge krol Babylonski do Babylona, a ustawyl Matanasse, stryia gego, królem w myasto gego. a zdzal gemu gymy{{ø}} Sedechias. We dw udzestu a w genem lecye bil Sedechias, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a gedennaczcye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzi gego bilo Amytba, dzewka Ieremyaszowa s Lobna. A czinyl zle przed bogem, podle wszego iako czinyl Ioachim. Bo sy{{ø}} gnyew7al pan przecyw Ierusalem a przecyw ludze, doi{{ø}}d gych nye zarzucyl od swego oblycza. y otst{{ø}}- pyl Sedechias od krolya Babylonskego.
T
JL edi sy{{ø}} stalo dzewy{{ø}}tego lyata kro- lyowanya gego, dzesy{{ø}}tego myesy{{ø}}cza, a dzesy{{ø}}tego dnya tego myesy{{ø}}cza: przyial Nabuchodonozor, krol Babylonski, on a wszitka woyska gego do Ierusalema, a obiegły ge, a uczinyly około gego czwyrdze. Y bilo zawarto myasto y obly{{ø}}szono az do gedennaczcye lyat krolya Sedechiasa, a dzewy{{ø}}tego myesy{{ø}}cza przemógł ge glod w myescye, any myely chleba lyud zemski*. Y skaszono myasto, a wszitci m{{ø}}szowye bronny w noci ucyekly drog{{ø}} tey broni, gesz gest myedzi dwo- ym murem do zagrodi krolyowi. Ale Kaldei... | j
Tn cztery karty wydarte.
PARALYPOMENON I.
(V, 2).
129 ...sy{{ø}}, ale pyrworodzenstwo dano Io- zephowy. Potem sinowye Rubenowy, pyrworodzonego Israhelowa: Enoch, a Phallu, Ezrom a Carmi. Sinowye Io- helowy: Samaia, gego sin, Gog, sin gego, Semei, sin gego, Baal, sin gego, Mycha, sin gego, Reeia, sin gego, Baal, sin gego *), Ieera, sin gego, gegosz i{{ø}}- tego wyodl Teglathfalazar, krol Asyrski, a bil ksy{{ø}}sz{{ø}}cyem w pokolenyu Rubenowu. Ale bracya gego y wszitka rodzina, gdisz lyczeny bily po czelya- dzach swich, myely ksy{{ø}}sz{{ø}}ta Iechel a Zachariasza. Potem Baala, sin Azath, sina Sama, sina Iohel. On bidlyl w Aoer asz do Nebo a Belmeou. A przecyw wschodu slunecznemu bidlyl asz do wescya pusczey a rzeki Eufraten, a wyelykó lyczb{{ø}} dobitka myely w zemy Galaad. We dnyech Saulowich bo- iowaly przecyw Agarenskim y zbyly oni, a bidlyly w myasto gich w prze- bitcech gich y we wszey stronye, ktorasz patrzi na wschód sluncza Galaad. Sinowye Gaadowy a pokolenye gich przebiwaly w zemy Baasan az do Sel- cha. Iohel na glowye, a drug?/ Sophan, ale lanai a Sopha w Baasan. Bracya
') W całej ttj nomenklatuize wiele odmienności jest od textu Wulgaty, której jednak nie tykam.
gich po czelyadzach rodzin swich, My- chael a Mosollam a Sebe a lorę a Ia- chan, a Zei a Żeber, syedm. Cy s{{ø}} sinowye Abyahel, sina Huri, sina Iaid, sina Gaad, sina Michael, sina Iesei, sina leddo, sina Buz. Ale bracya sina Abdiel, sina Gum, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta domow po czelyadzach swich, bidlyly w Galaad a w Bazan yw wyesznyczach gich y we wszech przedmyescyach Ar- nonskich az do myedz. Wszitci cy zly- czeny s{{ø}} w dnyoch Ioathan, krolya Iuda, a we dnyoch leroboama, krolyfa) israhelskego. Sinowye Rubenowy a Gadowi, a poi pokolenya Manassowa, m{{ø}}- szowye boiowny, scziti nosz{{ø}}cz a mye- cze, a cy{{ø}}gn{{ø}}e 1{{ø}}czisko a umyei{{ø}}ci ku boiom, cztirzi a czterdzescy tysy{{ø}}czow? a syedm set a szesczdzesyót, gyd{{ø}}cich ku boiu. Y boiownly przecyw Agarenskim. Ale YturensscyT a Naphei a No- dab dały gym pomoc. Y poddany s{{ø}} Agarensci w gich r{{ø}}ce y wszitki, ktorzi biły s nymy. bo boga wziwaly, bo- iui{{ø}}c, a usliszal ge, przeto isze biły uwyerzily weyn. A pobrały gym wsziczko, czsosz myely, wylbl{{ø}}dow* szescz- dzesy{{ø}}t tysy{{ø}}czow, owyec dwye sscye a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t tysy{{ø}}czow, oslow dwa tysy{{ø}}cza, a lyudzi sto tysy{{ø}}czow. Ale ranyonych wyele padło, bo bil boy
59
gospodnow. Y bidlyly tu w myasto gych az do przenyesyenya. Ale sinowyfą) polu* pokolenya Manassowa dzerzely zemy{{ø}} ot konczow Bazanskich az do Baal, Heimon a Sanir, a goń Ermon, vyelyka zai ste lyczba bila. A ta bila ksy{{ø}}sz{{ø}}ta domow po przirodzonich gich: Epher a Tesi a Belychel a Eriel a Ieremya a Odoia a Iediel, m{{ø}}sze przesilny a mocny, a menoi{{ø}}ce') wo- gewodi w czelyadzach swich. Potem opuscyly boga oczczow swich, a nye- cziscyly po bodzech tey zemye, geszto otnyosl pan przed nymy. Y wzbudził bog israhelski duch Ful, krolya israhelskego2), a duck Teglatfalazar, krolya Assur. Y przenyozl Ruben a Gaad, a polu pokolenye Manassowo, a przy- wyodl ge do Ala a Abor, a do Ara a do rzeki Gozam, az do tego dnya.
VI.
Sinowye Lewy: Gerson a Chaat, a Merari. Sinowye Chaat: Aram, Isaar, Hebron a Oziel. Sinowye Amram: Aaron, Moyses a Maria. Sinowye Aaro- nowy: Nadab a Abyu, Eleazar a Itha- mar. Eleazar urodził Finees, a Finees urodził Abisue. Abisue urodził Bocci, a Bocci urodził Ozi. A Ozi urodził Za- raiam, a Zaraias urodził Meraioth. Me- raioth urodził Amariama, a Amarias urodził Ackitob. Ale Achitob urodził Sadocha, Sadock urodził Ackimaasza. Ackimaas urodził Azariasza, a Azarias urodził Iokannan. Iokannan urodził Azariasza. Ten gest, gen poziwal kaplan-
‘) Zamiast: mianowani (nominati). 3) Wulg. ma: Assyriorum!
stwa w domu, ktori udzalal bil Salomon w Ierusalemye. Azariasz urodził Amariasza, Amarias urodził Achitoba. Ackitob urodził Sadocha, Sadock urodził Sellum. Sellum urodził Elckiasza, Elckias urodził Azariasza. Azarias urodzi! Saraiasza, a Saraias urodził Ioze- decka. Iozedeck wiszedl, gdisz prze- nyosl bog Iud{{ø}} a Ierusalem przes Na- buchodonozora. Przetoz sinowye Leui: Gerson, Caat a Merari. A ta s{{ø}}> gy- myona sinow Gersonowich: Lobyn a Semei. Sinowye Chaat: Amram a Isaar a Ebron a Oziel. Sinowye Merari: Mooli a Musi. Tato rodzina Leui podług cze- lyadzi gego. Serson, Lobni sin gego, Ioaa sin gego, Addo sin gego, Zana sin gego, Tethrai sin gego. Sinowye Caatowy: Amynadab sin gego, Ckore siń gego, Asur sin gego, Helkana sin gego, Abyasapk sin gego, Asur sin gego. Tkaatk sin gego, Huriel sin gego, Ozias sin gego, Saul sin gego. Sinowye Elckana: Amasy a Ackimotk a Elckana. Sinowye Elckana: Sopkai sin gego, Ieroam sin gego, Helyab sin gego, Naack sin gego, Elcana sin*. Sinowye Samuel: pyrworodzoni Vasseni a Abyam. Sinowye Merari: Mooly sin gego, Lobni sin gego, Semei sin gego, Oza sin gego, Samaa sin gego, Aggia sin gego, Arnasia sin gego. Cyto s{{ø}}, gesz ustauil Dauid nad spyewaki domu boszego, iakosz postawyona gest skrzi- nya a przislugo wały przed stanem 130 swyadeczstwa, spyewai{{ø}}c, doi{{ø}}d nye udzalal Salomon domu boszego w Ierusalem. bo podle rz{{ø}}du swego stały
w przislugowanyu. Cyto zaiste ') s{{ø}}, gyszto przistawaly s sin- swimy, z sinow Caathowich, Heman spyewak, sin Iohelow, sina Samuelowa, sina Ełcka - na, sina leroam, sina Ilely, sina Chori2), sina Zuph, sina Kichana, sina Maat, sina Mazay, sina Elchana, sina Ioel, sina Azarie, sina Iozophonie, sina Tha- hath, sina A ser, sina Abyasab, sina Chore, sina Saar, sina Caat, sina I -eui, sina Israhel, a bracy{{ø}}* gego Azaph, gen stal na prawyci gego, Azaph, sin Barackiasowr, sina Samaa, sina Mickael, sina Basie, sina Melckie, sina Atk&nai, sina Zara, sina Adaia, sina Etkan, sina Zamma, sina Semei, sina Getk, sina Gerson, sina Leui. Sinowye Merari, bracya gich, na leuici: Etkan sin Cku- zi, sina Aby, sina Moloch, sina Aza- bye, sina Amasie, sina Ełckie, sina Amasi, sina Bonni, siia Somer, sina Mooly, sina Musi, sina Merari, sina Le- ui. A bracy{{ø}}* gich, Leuite, gysz usta- wyeny s{{ø}} ku wszemu przislugowanyu Stanku domu boszego. Ale Aaron a sinow ye gego zazegaly kadzidło na ołtarzu obyeti* a na ołtarzu wonuich rzeczi , a wszitk{{ø}} potrzeb{{ø}} swy{{ø}}t myey swy{{ø}}tich, a abi modlyly sy{{ø}} za Israhela, podle wszego, czsosz przikazal Moyses, sługa boszi. Cyto tesz 5) s{{ø}} sili o wrye Aaronowy: Eleazar sin gego, Finees sin gego, Abisue sin gego, Bocci sin gego, Ozi sin gego, Zaraia sin gego, Meraioth sin gego, Amaria sin gego, Ackitob sin gego, Sadock sin gego,
*) Zaiste położył zamiast zad — w Wulg. i-ero.
J) Wulg. Tlohii! s) Wnlg. an^em.
Ackimas sin gego. A cyto s{{ø}} przebi- tkowye gich po wszeck (u-siech). a po kragynack, sinow Aaronowick, podle rodow Caatkitskick, bo sy{{ø}} gym biły lyosem dosJaly. Y dały gym Ebron w zemy Iuda, a przedmyeseye gego w okol. Ale polya my eseska a wsy Ka- lefowi, sinu Iefone. Potem sinom Aaro- nowim dały myasta ku ucyekanyu: Ebron a Lobna y przedmyeseye gich, a Ietker a Estamo s przedmyescyin gick. A takesz Elon y Dabyr s przedmye- scym gick. Asan tesz, y Betksameck s przedmyescyin gick. Z pokolenyaBen- yamynow^a, Gabaon a Gabee a przedmyeseye gich, a Lamatk') s przedmye- scym gick, a Anatkotk s przedmy- scym* swim. wszeck myast trsynaozeye s przedmyescyin swlmr po rodzinach gick. Ale ostatnym sinom Ckaatowim z rodzim swe* dały z polu pokolenya Ma- nasowa ku gymyenyu dzesy{{ø}}cz myast. Potem sinom Gersonowim po gick ro- dzinack s pokolenya Yzackarowa a s pokolenya Asserowa a s pokolenya Xeptalim a s pokolenya Manasowa w Bazan, myast czternaczcye. Ale sinom Merari po rodzinack gick s pokolenya Rubenowa a s pokolenya Gaadowa a s pokolenya Zabulonowa, dały po lyo- su myast dwanaczcye. Y dały sinowye israhelsci sinom Leui myasta a przedmyeseye guh. A dały po lyosu s pokolenya Iudasowa a s pokolenya sinow Symeonowich a s pokolenya sinow Benyamynowick myasta ta, geszto nazwały gymyenyem swim, a s tick, gysz
■) Wulg. ma: Almach.
biły z rodu sinow Kaathowack. Y bila myasta na gych myedzach s pokolenya Efraymowa. A dały gym myasta ku ucyekanyu Sichem s przedmyescyin gego na górze Efraymowye, a Gazer a Hyman s przedmyescyamy swimy, a tesz Beteron. Takesz y s pokolenya Danowa: Elthethe a Ielbeton a Abie- lcn a Elon s przedmyescyamy swimy, a Iethremon w tenże obiczay'). Tesz s pokolenya Mauasowa Aner a przedmyeseye gfgo, Balaa a przedmyeseye gego. Tym to gest, gisz z rodu sinow Caatowich ostatny biły. Sinom tesz Gersonów im s pokolenya polu pokolenya Manasowa, Gaulon w Basan a przedmyeseye gego, a Astaroth s przedmye- scym swim. S pokolenya Isacharowa, Cedes a przedmyeseye gego, a Debe- rith s przedmyescyin swim, a Ramoth y przedmyeseye gego, a Anen s przed- myescym swim. Potem s pokolenya Asserowa, Masal s przedmyescyin swim, a Abdon takesz y Asab a przedmyeseye gego, a Roob s przedmyescyin swim. S pokolenya Nyeptalymowa Cedes w Galiley a przedmyeseye gego, Ammon s przedmyescyin gego, a Ka- riatym y przedmyeseye gego. Sinom tesz Merari ostatnyro, s pokolenya Za- bulonowa, Remono y przedmyeseye gego, a Tabor s przedmyescym swim, a T anna a ualo2). a za Iordanem w stron{{ø}} Iericho przecyw wschodu Ior- danskemu, s pokolenya Rubenowa, Bo- zor na pusczi s przedmyescym swim.
‘) To cale miejsce bardzo mało zgodne z Wuigata.
*) Tego wcale nie ma w Wulg.
a Iesa s przedmyescym swim, y Cal- democh a przedmyeseye gego, a Me- phat s przedmyescym swim. A takesz 3 pokolenya Gaadowa, Ramoth w Galaad a przedmyeseye gego, a Manayra s przedmyescym swim, ale Iezebon s przedmyescym swim, a leser s przed- myescym swim.
VII.
p
M. otem sinowye Izacharowy: Thola a Phua a lasub a Samaron, cztyrze. sinowye Thola: Ozi a Raphaia a Ie- riel a Iemay a Iebsen a Samuhel, ksy{{ø}}»- sz{{ø}}ta po domyech rodzini swey. Z ro- dzaiu Thola m{{ø}}szowye przesylny zly- czeny s{{ø}}j we dnyock Dauidowack dwa- 131 dzeszcya tisy{{ø}}czow i dwa y szescz set. Wyele zayste myely zon a sinow'). A bracya gich po wszeck przirodzonick, sinowye Yzackarowy, przeudatny ku boiowanyu, syedm a oszmdzesyót tysy{{ø}}czow zlyczeny s{{ø}}. Sinowye Benyamynowy : Bale a Bockor a Adiehel, trsye. Sinowye Bale: Esbon a Ozi a Oziel a Zerimotk a Uraika, py{{ø}}cz, ksy{{ø}}szóta czelyadzz/, a ku boiowanyu przeudatny, a lyczba gich dwa y dwa- dzescya tysy{{ø}}czow a trsydzescy y cztirzi. Potem sinowye Bockor* Zanym a loas a Elyezer, a Elyoenay a Amri a Ierimotk, a Abia a Anathor a Alma- tan, wszitci cyto sinowye Boechor. Y zlyczeny s{{ø}} po swich czelyadzack ksyn- ta* przirodzona, ku boiom przesylny, dwadzeseya tysy{{ø}}czow a dwye seye.
') Tu w kodexie wypuszczono kilka wierszy textu Wulgaty.
Potem sin Adihel: Bałam. Ale sinowye Bałam: Hieus a Benyamin a Aoth a Chana a Iotkam a Tharsis a Chaizar, wsitci cy sinowye Adiel, ksy{{ø}}szcta przi- rodzonich swich, m{{ø}}szowye przesilny, syednaczcye* tysy{{ø}}czow a dwye scye, gyd{{ø}}cich ku boiu. Ale Sephan a Afąn biły sinowye Hir, a Asim bil sin Aser. Potem sinowye K eptalymowy : Iasiel a Guni a Asar a Sellum, bil sin Balaa. Potem sin Manasse, Ezriel. Ale . nye- slyubna gego Sira urodziła Machir,
oczcza Galaad. Machir wzól zoni si-
$
nom swim Apphron* a Sephan, a myeli syostro gymyenyem Maacha, a gymy{{ø}} sinu drugemu Salphaat, y urodzili sy{{ø}} s{{ø}} Salphaat dzewki. A porodziła Maacha, zona Machirowa, sina a udzalala gemu gymy{{ø}} Phares, ale gymy{{ø}} brata gego Sares, a sinowye gego Ułam a Kacem. Potem Ułam, Baldan. Cyto s{{ø}} sinowye Galadowy, sina Machir, sina Manasse. Syostra lepak gego Regina urodziła Krasnego m{{ø}}sza, Abyezer a Nicola'). Zatim biły sinowye Semida Ahin a Sechem a Leci a Anian. Lepak sinowye Efraymowy s{{ø}}{{ø}}: Tala sin gego, Bareth sin gego, Thaiat sin gego, Elada sin gego, Thaiat sin gego, a tego sin Zadab, a tego sin Suthala, a tego sin Efer, a Elad. Potem zbyły ge m{{ø}}zowy(e) Geth tu nyerz{{ø}}dnye5), bo seszly biły, abi syo w gich gymye- nye wr wy{{ø}}zaly. Y płakał Etraym, ocyecz gich, wyele dny, y prziszly bracya gego, abi cyeszily gy. Y wszedł ku
') Wulg. Mohola. *) Zamiast tego ma Wnlg. „indigenae*.
swey zenyé, iasz poczuła a porodziła sina, a wezwała gymy{{ø}} gego Bciia. przeto ize we zlich czasyech domu gego wiszedl gest. Potem dzewka gego bila Sara, iasz wzdzalala Beter* n nyssz- szi y swyrzchny, a Ozemsara. He sin gey Rafa, a Kezeph, a Thale, z nye- gozto urodził sy{{ø}} TLaan, gen urodził Laadon. Tego sin Amyud,1! urodził Ely&sama, z nyegosz v iszedl Nun, kto- riz myal sina Iosue. Syedzenye gich a przebiuanye bilo gest Bethel, a sinow gich z dzewkairy gich przecyw wzchodu sluncza Koran, a ku zapadnie stronye Gazer y dzewki gego, Sichem tesz z dzewkamy swimy, az do Gazam a dzewki gego. Blysko ot sinow [Manassę,] Bethsan a dzewki gego, Thana y Manasses a dzewki gego, Maggedo a dzewki gego, Dor a dzewki gego. W tleli bidlyly sinowye Ioze- fowy, sina Israhelowa. Sinowye Asse- rowy: Iomna a lesua a Isui a Baraia, a Sara syostra gich. Potem sinowye Baria: Heber a Melchiel. on gest ocyec Barzait. Potem Eber urodził Ieflat a Sober a Othan a Helem, a Suaa syostra gich. Sinowye Ieflath: Phosech a Chamaal a Seph. cyto s{{ø}} sinowye Ieflat. Sinowye Somer: Achi a Roagaa a Kaba a Aram. Potem sinowye Helen, brata gego: Supha a Iernma a Selles a Hamak Sinowye Supha: Sue, Lama- phed a Sual, a Beri a Amra a Booz, a Odoz a Sarnina a Salusa, a Tethran a Bera. Sinowye Ether: Iephone a Pnaspha a Ara. Ale sinowye Ola: A- ree a Auihel a Resia. Wszilfccy cy si-
60
no wye Aser, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta rod z a gem'), wiborni a przesylny wogewodi woge- wod, a Jyczba gich wyeku, giszto gotowy s{{ø}} ku boiu, szeszcznaczcye tisy{{ø}}czow.
VIII.
^Potem Benyamy n urodził Bale pyr- worodzencza swego, Asaal drugego, a Occhora trzecyego, b oaa czwartego, a Rapka py{{ø}}tego. Biły sinowye Bale: Addoar a Gera a Abiutha, a Abysue a Xemam a Acobe, ale y Iera a Se- phuphan a Uram. Cyto s{{ø}}{{ø}} sinowye Sadockovi, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta rodzaiu* przebi- waiociek w Gabaa, ktorz. przenyesye- ny s{{ø}} do Manath. Noomc* a Hoia* a Iera, on ge przenyosl, y urodził Oza a Aiud. Ale Saraima urodził w moabskey włoscy, gdisz puscyl bil I sim a Bara zoni swe. Urodził potem s Edes, zoni swey, Iobab a Sebeia a Mosa a Mol- chom, a Iecus a Sechia a Maruna, Cy s{{ø}} sinowye gego, ksy{{ø}}szota w czelyadzach swich. Potem Meusim urodził Achitob a Elphaal. Potem sinowye El- phaal: Heber a Misa&m a Sarnath T en wzdzalal Onon a Lod, y dzewky gego. Ale Baraia a Sarnina, ksyoszyta pokolenyra przebiwaiocick w Aylon. Cy zagnały bidlycyele Geth. Ahaio, Sechat a Ierimoth, a Zabadia a Arith a Her, a Michel a Iespa a Ioaa. sinowye Baria. Zabadia a Mosollam a Zechi, a Eber a lezaman a łezka & Iobab, sinowye Elphaat, Iachim, a Zechri a
#
l) „Principes cognationem11 Wulg.). Więc rodzajem 4ab . phir.
Zabdy, a Elioena a Selethay a Elyel, j a Adaia a Baraza a Samarath, sino- 132 wye Semei. Yesphan a Eber a Elyel, a Abdon a Elechri a Canan, a Ananha a Alam a Anathothia, a Iephdaia a Fanuel, sinowye Sechach. Samari a Se- oria a Otholia, a Iersia a Helia a Zechri, sinowye Ieroam. Cy s{{ø}} patriarchi a przyrodzona ksy{{ø}}sz{{ø}}ća, gysz bidlyly w Ierusalemye. W Gabaon potem bidlyly s{{ø}} Abygabaon a Iahihel, a gymy{{ø}} zenye gego Maacha, a sin gego pyrworodzec Abdon, a Sur a Cis a Baal, a ber a Nadaph a Iedur, a Aio a Zacher a Maeeloth, ‘) urodził Sama- ia. a przebiwaly s{{ø}}' o drugo stron{{ø}} bra- cyey swey w Ierusalemye z bracy{{ø}} sw{{ø}}. Potem Ner urodził Cis, a Cis urodził Saula. Potem Saul urodził Ionath{{ø}} a Melchisue a Aminadab a Isbaal. Potem sin Ionatow Mipliibaal, a Mipl ibaal u- rodzil Mycha. Sinowye Mycka: Pkiton a Melec a Tkara a Akatk. A Akatb urodził Ioiada, a Ioiada urodził Alniotk, a Almotk urodził Zamri. Potem Zamri urodził Moosa, a Moosa urodził Baana, gegoz sin bil Rafaia, z nyegoz narodził sy{{ø}} Eleza, ktorisz urodzd HezeL Y bilo Hezelouich szescz sinow ty my gymyoni: Ezrichan, Bochni, Yzmael, Saria, Abadia, Anan. Wszitci cy sinowye Hezel. Potem sinowye Bazech, brata gego, Ułam pyrworodzenyec, Echus drugg{{ø}} a Elipkales trzecy. A biły sinowye nam m{{ø}}szowye przeudatny a wyelykey mocnoscy cy{{ø}}gn{{ø}}>c 1{{ø}}czisko, a wyele mai{{ø}}ci sinow y waiukow, az
*) Tu wypuścił: A Macelorh.
ku stu a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t tysyyczow (?)'). W szitci cy sinowye Beniamynoui.
IX.
T
JL z yczon gest wszitek Israhel, a lycz- ba gich popysana gest w ksy{{ø}}gack krolyow israkelskick a Iuda. a przewye- dzeny s{{ø}} do Babilona prze swe zgrze- szenye. Ktorzi przebiualy pyrwy w gy- myenyack swick a w myescyeck 'sra- kelskick, a kaplany, a uczeny, a proroci. k bidlyly w Iemsalem s sinow Iuda, a s sinow Beniamin, a z sinow Efraym a Manase. Otkei, sin Amiud, sina Senni, sina Omldi, sina Boni z sinow Phares, sina Iuda. A z Siloni: Asia pyrworodzenyec a sinowye gego. Potem z sinow Zara: lehuel, a bracyey gego szescz set a dzewy{{ø}}cz dzesy Potem z sinow Benyamin: Salo, sin Mozollam, sina Odia, sina Azana. a Io- bamia, sin Ieroam, a Ela, sin Ozi, sina Mochri. a Mosollam, sin Saphade, sina Rukuhel, sina Iebanie. a bracya gich po czelyadzack swick, dzewv{{ø}}cz set a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t a szescz. Wszitci cy ksy{{ø}}sz{{ø}}ta przirodzonick swdck, po domyeck oczczow swick. A s kapłanów Ioiada, Ioiai tb a lackim, a Azarias, sin Helckie, sina Mosollam, sina Sadockcwa, sina Meraiotk, sina Acki- toph, byskupa domu boszego. Potem Adaia, sin Ieroam, sina Phasor, sina Melchia. a Masia sin Adihel, sin a; Iezraj sina Mosollam, sina Mesollamoth, sina Emer. Ale bracya gich ksy{{ø}}sz{{ø}}ta po
') Trochę za wiele! W Wulg. tylko T-*sque ad cenlwm q’(?nq*Kipintau.
czeh/adzach swick, tisy{{ø}}c syedm set a syedmdzesyęt, przesylny udatnoscy{{ø}} ku dzalanyu potrzebi sluszebney w domu boszem. S koscyelnich sług: Semeia, sin Asub, sina Ezricam, sina Asebiu, s sinow Merari Bachaccar teszarz, a Gaal, a Machania, sin Micka, sina Ze- cri, sina Asapk. a Obdias, sin Sennie, sina Galal, sina Iditum. a Barach! a, sin Asa, sina Elckana, gen przebiwal na 8yenyach N eptalim*. Potem wrotny1): Sellum, a Ackim, r ^mon a Ackimam. a bracya gick ale (?) y ksy.;sz{{ø}}ta az do tego czasu, we wrocyeck krolyow ick im wsckod sluncza, strzeg{{ø}}c slugt/ koscy elne otrzedzamy swimy l) s sinow Leui. Sellum, sin Ckore, sina Aby azaf, sina Chore, s bracy{{ø}} sw{{ø}} y z domem oczcza swegfok Cyto s{{ø}} Chorite nad dzali sluzebnimy, strosze syeny koscyel- ney swyadzeczstwa. y czelyadzi gich po otrzedzack stanowiek boszick strzeg{{ø}}c wescya. Potem Einees, sin Ele- azarow, bil wogewoda gick przed bogem. Ale Zacharias, sin Mozollam, wro- tni wrót stanu swyadeczstwa. Wszitci cyto wibrany ku wrotnycstwu wrót, dwyescye a dwauaczcye, popysany we wsyach wlostnich, geszto usta wyły so Dauid a Samuel prorok, na gich wya- r{{ø}}, tak ge, iako sini gick, we wrocyeck domu boszego a w stanye swyadec- stwa otrzedzamy’ swimy. Po cztirzech wyetrzech biły wrotny, to gest na wschód sluncza, a na zapad, a na pol- noci, a na poludnye. Bracya tesz gick we wsyack przebiwaly, a przickadzali
‘) Janitores (wrotni). J) TPe, tnces surs“ (Wulg.).
w soboti swe ot czasu az do czasu. Tim cztirzem slugam koscyelnim swye- rzona bila wszitka lyczba wrotnich, Y biły strzeg{{ø}}ci ss{{ø}}dow a skarbów domu boszego, a około koscyola boszego bidlyly w stroszach swich, abi gdisz- bi czas bil, ony rano otwyeraly drzwy. Z gich pokolenya biły y nad ss{{ø}}di slusz{{ø}}cimy. bo w lyczbo wnaszaly ss{{ø}}- di y winaszaly z nych. A ktorim po- leczoni bili ss{{ø}}di swy{{ø}}te, wlodn{{ø}}li nad chlebi a nad wynem a nad oleem y kadzidłem y wonnimy rzeczamy. Ale sinowye kaplansci mascy [sj wonyai{{ø}}- cich mascy') dzalaly. A Mathatias sługa koscyelni, pyrworodzenyec Sellum 133 Choricskego, włodarzem nad wszitkim, gesz w p a n w y prażono. A potem s sinow Kaathowich, bracyey gich, wlodn{{ø}}ly chlebi poswy{{ø}}tnimy, abi za- wzgy nowich na kaszd{{ø}} sobot{{ø}} przi- prawyly. Cyto s{{ø}} ksy{{ø}}szóta spyewa- kow po czelyadzach koscyelnich sług, gisz w poswy{{ø}}tnick komorack bidlyly, tak abi we dnye y w noci ustaw nye sw{{ø}} sluszb{{ø}} slusziiy. Y ostali ksy{{ø}}sz{{ø}}- ta główna sług koscyelnich po czelya- dzacb swich w Ierusalemye. Potem w Gabaonye bidlyly ocyec Gabaonow Ia- iel, a gymy{{ø}} zenye gego Maacha. Sin pyiworodzoni gego Abdon, a Ssus a Cis a Baal ais er a Aabat, Gedor takesz, a Haio a Zacharias a Machaloth. Potem Maeheloth urodził Semaa. a cy bidlyly kromye krayu włoscy bracyey swey w Ierusalemye, s bracy{{ø}} sw{{ø}}. Ale potem ^-er urodził Cis, a Cis urodził
Saula, a Saul urodził Ionatan a Me- chizue a Bynab a Yzbaele. Potem sin Ionatow Meribaal, a Meribaal urodził Micha. Potem sinowye Mycha Fiton a Malech a Thara a Haza. ') urodził lara. a lara urodził Almalata a Zamri. Zamri potem urodził Mooza. a Mooz urodził Baana, gegosz sin Raphaia u- rodzil Eleza, z nyegosz poszedł Hezel. Potem Hezel myal sinow szescz tymy- to gymyenmy: Exricham, Bocru, Izma- hela, Saria, Abadia, Anan. Tocz s{{ø}} sinowye Ezeelowi.
X.
T
JL edi Fihrstinsci boiowaly przecyw I- srahelu, y ucyekaly m{{ø}}szowye israhelsci przed Palestlnskimy y padły ra- nyeny s{{ø}}c, na górze Gelboe. A gdisz syp prziblyszily Filystinowye, gony{{ø}}c Saula y sini gego: zabyly Ionat{{ø}} a Abynada a Melchizue, sini Sardowi. A obcy{{ø}}szon gest boy przecyw Saulowy, a nalyazwszi gy m{{ø}}szowye strzelci, ra- nyly gy s z i p ±. Y rzecze Saul ku sue- mu odzenczowy: Wiy{{ø}}w myecz, doby my{{ø}}, acz snadz nye przid{{ø}} cy nye- obrzazanci y bodę my{{ø}} m{{ø}}czicz. Ale nye chcyal odzenyec tego uczinycz, boiaszny{{ø}} b {{ø}}d{{ø}}c przestraszon. tedi po- chicy w Saul myecz, nastawy w przecyw sobye2), rzucyl sy{{ø}} nan. To gdi uzrzal odzenyec gego, ysze Saul umarl, rzucyl sy{{ø}} takesz y sam na swoy myecz, y umarl gest. Y zagyn{{ø}}1 Saul a trsye sinowye, y wszitek dom
l) Wypuścił: A Huza, (Wulg. „Ahazu). *) Tego nie ma w Wulg.
■) „ungu‘n*a ex aromatibus“.
gego pospołu zbyt gest. To gdisz uz- rzely m{{ø}}szowye Israhelsci, gisz prze- biwaly na polyoch, ysze Saul a sino- wye gego umarły: nyechawszi myast swich, pobyeszely, sam y tam rospro- sziwszi sy{{ø}}. a prziszedszi Fylystinsci, w gich myescyech bidlyly. Potem dru- gy dzen Fylystinowye seymui{{ø}}c łupi zbitich, nalezly Saula a sini gego le- sz{{ø}}c na górze Gelboe. A gdisz swle- kly gy, a scy{{ø}}ly glow{{ø}} gego a z o- d z e n y a obnaszily: posiały do swey zemye, abi obnoszona bila a ukazana bi bila koscyolom modlebnim y lyu- dzem. ale odzenye gego przinyesly w’ modle boga swego, a glow{{ø}} przibyly w koscyele Dagonowye, To gdisz wszitko usliszely m{{ø}}szowye Iabes Galaad, to czsosz Filystinowye uczinyly biły nad Saulem: powstały wszitci m{{ø}}szowye silny, a wz{{ø}}ly cyala Saulowi a sinow gego, a przinyeszly ge do Iabes, y pochowały koscy gich pod d{{ø}}bem, gen bil w Iabes, a poscyly sy{{ø}} za syedm dny. Przeto umarl gest Saul prze swe nyeslyachetnosci *), przeto y- sze przest{{ø}}pyl bosze przikazanye, gesz bil gemu przikazal, a nye strzegł gego. Ale nadto s guszlnykz/ sy{{ø}} radził, any doufal gest w boga. Przeto zabyl gy, a przenyosl krolewstwo gego ku Dauidowy, sinu Yzay.
XI.
p
JL rzetosz sebral sy{{ø}} wszitek Israhel ku Dauidowy do Ebrona, rzek{{ø}}c: Koscz twa y cyalo twe gesmi. Wczora y trze-
cyego dnya, gdisz gescze krolyowal Saul, tisz bil, genszesz* wiwodzilesz a wwodzilesz Israhela. Bo tobye rzeki bog twoy: Ty pascz b{{ø}}dzesz lyud moy israhelski, a ty b{{ø}}dzesz ksy{{ø}}sz{{ø}}cyem nad nym. Przetosz prziszly wTszitci u- rodzenszi israhelsci ku krolyu do Ebron, y wnydze Dauid s nymy w slyub przed panem, a pomazały gy królem nad Israhelem podle rzeczi boszey, ktor{{ø}} mowyl w r{{ø}}ce Samuelowye. Y otydze Dauid a wszitek Israhel do Iemsalem, gensz slowye Iebuz, gdzeszto biły Ie- buzey bidlycyele zemye. Y rzekły cy, gysz bidlyly w Iebuz, ku Dauidowy: Nye wnydzesz sam! Tedi Dauid dobił posadki Syonskey, iasz gest myasto Dauid, y rzeki: Wszelki, gen pobyge Iebuzea napyrwey, b{{ø}}dze ksy{{ø}}sz{{ø}}cyem a wogewod{{ø}}. Przetosz wnydze pyrwi Toab, sin Sarwye, y uczinyon gest ksy{{ø}}sz{{ø}}cyem. Y przebiwal Dauid na posadce, a przeto nazwano gest Myasto Dauid. Y udzalal myasto w okol, od Mello az do okolka. Potem Ioab o- statek myasta wzdzalak Y pospyeszal Dauid, gyd{{ø}}c a rost{{ø}}c. a pan zasypów bil s nym. Ta s{{ø}} ksy{{ø}}sz{{ø}}ta sil- nich m{{ø}}szow Dauidouich, gysz pomagały gemu, abi bil królem nad wszitkim Israhelem podle słowa boszego, gesz mowyl ku Israhelu. A ta gest lyczba mocznich dauidowich: Iesbaan, sin Amon, ksy{{ø}}sz{{ø}} myedzi trsydzescy. Tento wznyozl kopye swe nade trsye- my sty rannimy po gen{{ø}} *). A po nyem Eleazar, sin striczka gego, Ha- 134«
*) „iniquitatesW.
*) rUna viceu. W.
Cl
toytski, gen bil myedzi trsyemy mocz- nimy. Ten bil z Dauidem w Apheldo-
min, gdzeszto Filystinscy sebraly sy{{ø}} na to myasto ku boyu, a bilo pole tey krayni pełne i{{ø}}czmyenya, a ucyekl bil lyud przed Filystinskimy. Tento stal poszrzod polya, a obronyly gy. A gdisz pobył bil Fylystyni, dal pan zbawye- nye wyelyke lyudu swemu. Y sgechaly trsye ze trsydzeszcy ksy{{ø}}sz{{ø}}t ku skale, w nyeysze bil Dauid, do iaskinyey Odollam, gdzeszto Filistcy rozbyly biły stani w dolyu Raphaym. Ale Dauid bil na posatce, a stani filystinske w Bethleem. Przeto posz{{ø}}dal Dauid y rzeki: O abi kto dal my wodi s cyster- ni bethleemskey, iasz gest w bronye! Tedi trsye cyto przes poszrzodek stanów filystinskich szły s{{ø}}, a naczarly wodi s cysterni bethleemskey, iasz bila w bronye, y przynyesly ku Dauidowy, abi pyl. Gen nye chcyal, ale radzey obyetowal i{{ø}} panu, rzek{{ø}}cz: Otst{{ø}}p to ote mnye, abich przed oblyczim boga mego to uczinyl! a krew m{{ø}}szow tich- to pyl! bo s{{ø}} w nyeprzespyeczenstwye dusz swich przinyesly my wodi. A prze t{{ø}} prziczin{{ø}} nye chcyal gey pycz. To uczinyly cy trsye m{{ø}}szowye przesylny. Abyzay, brat Ioabow, ten bil ksy{{ø}}sz{{ø}} ze trsyech, a on podnyozl kopye swe przecyw trsyem storn rannim. a on bil myedzi trsyemy naznamyenytszi, myedzi trsyemy drugy1) wibomi, a ksy{{ø}}- sz{{ø}} gich. Ale wszako ku trsyem pyr- wim nye doszedł gest. Banaias, sin Io- iade, m{{ø}}sz przeudatni, gen wyele sku
tków uczinyl bil, z Capseel. On pobył dwu Ariel Moab, a on szedw y zabyl lwa posszrzod cysterni czasu snye- znem (!)‘). A on pobył m{{ø}}sza Egyp- skego, gegosz postawa bila py{{ø}}cz lo- ket, a myal kopye iako tkaczsky na- woy. Przetosz sst{{ø}}pil k nyemu s ki- gem, a wurwal kopye, ktoresz dzerszal w r{{ø}}ce, a zabił gy kopygim gego. To uczinyl Banaias, sin Ioiade, ktorisz bil myedzi trsyemy mocznimy naznamyenytszi, a myedzi trsydzesszcy pyrwi. a wszak az do trsy* nye doszedł. A poloszil gy Dauid w ucho swe. Potem m{{ø}}szowye przesilny w woyscze, Azael, brat Ioabow, a Elcanan, sin strycza gego s Bethleema, Semoth2) arotiski, a Elles falonytski, Ira sin Achiz, the- cuitski, Abyezer anatotitski., Abiezer anatotitski*, Subboccai sochitski, Ylal achoitski, Marai nephatitski, Eled sin Baana netofatitski, Etai sin Rebai z Galaad /s/ sinow Benyamynowich, Ba- rara faratonyczski, Huri ot potoka Gaas, Abyal arabathitski, Azmoth bauranit- ski, Elyaba sala1 bonitski, sin Asoni iesonitski, Ionathan sin Saga, arachifc- ski, Achiam sin Achar aratitski, Ely- phal sin Hur, Apher meratitski, Achia phelonitski, Afrai caromelitski, Noorari, sin Azbi, Iohel brat Natanów, Mabai sin Agarai, Sellech amonitski, Noorai berotitski, odzenyecz Ioabow, sina Sar- wye. Iras iethreitski, Gareb iethreycz- ski, Urias etkeiski, Iradab, sin Oołi,
') „tempore mvisu. s) Imiona własne tu następujące, po większéj części znacznie są przekształcone w porównaniu z Wulg.
') „inter tres secundos inclytusu. W.
Adina, sin Segar rubenitski, ksy{{ø}}sz{{ø}} rubenitske, a s nym trsydzescy gynich. Hanan, sin Maacha, a Iosaphat ma- thanitski, Ozias astarotski, Semma a Iahier, sinowye Otam araoheritskego, Iedihel sin Samri, a Ioa brat gego, tho- saitski. Ekel maumitski a Ieribai a Io- sala, sinowye Elnahen, a Iethma mo- abitski, Eliel a Obeth a Iosiel z Ma- sobia.
xn.
c* prziszly ku Dauidowy do Sice- lec, gescze gdisz ucyekaly') przed Sau- lem, sinem Cis, gysz biły przesylny a wibomy boiownyci cy{{ø}}gn{{ø}}c 1{{ø}}czisko, a obyema r{{ø}}kama proczamy cyskai{{ø}}c a strzelyai{{ø}}c strzalamy, z bracyey Saulo- wich s pokolenya Benyamynowa. Ksy{{ø}}- sz{{ø}} loas a Abyezer, sinowye Samaa, gabaticski, a Ioziel a Falleth, sinowye Asmodowa, a Barachia y Ie{{ø}}i anatotitski. Samarias takesz gabaonitski, na- silnyeyszi myedzi trsydzesszci y nad trsydzescy. Ieremias a Iezihel a Ioan- nan a Iedab garerothitski, Ekzai a Ie- rimuth a Baalia, a Samaria a Safacia Arafates, Elchana a Iesia a Azrahel, a Ioezer a Iesbaan z Chreyma. Iohe- dan takesz y Sabadia, sinowye Ieroam z Iedor. Ale z Gaddi przenyesly sy{{ø}} ku Dauidowi, gdisz sy{{ø}} tagil na pusczi, m{{ø}}szowye przeudatni a boiownyci. nalepszi, dzersz{{ø}}cz scit a kopye. obly- cze gich iako oblycze lwowe, a r{{ø}}czi, iako sarni po górach. Ezer pyrwi, Ob- dias drag?/, Elyab trzecy, Masmana
czwarti, Iheremias py{{ø}}ti, Beti szosti, Heliel syodmi, Iohannan ósmi, Hele- bath dzewy{{ø}}ti, Hyemmas dzesy{{ø}}ti, Ba- hana geden naczcye. Cyto z sinow Gaad ksy{{ø}}sz{{ø}}ta woyski. Poslednyeyszich sto tisy{{ø}}ci wlodn{{ø}}1, a na wy{{ø}}cey tysy{{ø}}cem').
Cy s{{ø}}, gysz przeszły Iordan myesy{{ø}}- cza pyrwego, gdiszto obikl sy{{ø}} rozwo- dnycz na swe brzeg?/, a wszitki wigna- ly, ktorzi przebiwaly po wdolyach ku wzchodu a ku zapadu sluncza. Prziszly s{{ø}} takesz y z Benyamina y z Iudi na posatk{{ø}}, na nyey przebiwal Dauid.
Y wiszedl Dauid naprzecywo gym y rzeki: Pokoynyely gydzecye ku mnye, abiscye pomogły mnye: syerce me sge- dna sy{{ø}} s wamy. gęstły sy{{ø}} sprzecy- wycye mnye za me przecywnyki, gdisz ia nyeprawoscy nye mam w swu r{{ø}}ku: patrz bosze oczczow naszich a s{{ø}}dzi! |
Duch zaiste2) ogamye Abyzai ksy{{ø}}sz{{ø}} 13S myedzi trzidzescy, y rzecze: Twogy gesmi o Dauidze, a s tob{{ø}}, sinu Yzay. Pokoy, pokoy tobye, a pokoy pomocz- nykom twim. tobye zaiste pomaga bog twoy. Przetosz przyi{{ø}}1 ge Dauid, a u- stauil gee ksy{{ø}}sz{{ø}}ti nad zast{{ø}}pi. Potem s Manasse ucyekly ku Dauidowy, kdisz szedł s Fylystinskimy, abi przecyw Saulowi boiowal. a nye boiowal s nymy, bo wsz{{ø}}wszi rad{{ø}}, ostauily gy ksy{{ø}}sz{{ø}}ta fylystinska, rzek{{ø}}c: Nye- przespyeczno gest glowye naszey, na- wrocycz sy{{ø}}3) ku panu swemu Saulowy. Przetoz gdisz wrocyl sy{{ø}} gest do Sicelec, ucyekly k nyemu z Manasse:
‘) To zdanie zgoła mylnie oddane. 2) Vero (Wulg.).
*) Revertetur (Wulg.).
') Miało być: uciekał.
Ednas a Iozabaad a Ieddi a Helech, Micael, Ednas a Iosabad a Eliu a Sałatki, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta ricerstwa w Manasse. Cyto dały pomocz Dauidoui przecyw pa duchom, bo wszitci biły m{{ø}}szowye przesylny, y uczinyeny s{{ø}} ksy{{ø}}- sz{{ø}}ta w woyscze. Ale y po wsze dny przichadaly* ku Dauidowy ku pomoci gemu, az gich bila wyelyka lyczba, iako zastóp boszi. A tocz gest lyczba ksz{{ø}}sz{{ø}}t woyski, ktorzisz prziszly ku Dauidowy, gdisz bil w Ebron, abi prze- nyesly krolewstwo Saulowo k nyemu, podle słowa boszego. Sinowye Iuda, nyos{{ø}}cz scit a kopie, szescz tysy{{ø}}czow a osm set gotowy ku boiu. Z sinow Simeonowich m{{ø}}szow przesylnich ku boiowanyu syedm tysy{{ø}}czow a sto. Z sinow Lewy cztiri tysy{{ø}}ce a szescz set. A Ioiada ksy{{ø}}sz{{ø}} z rodzaiu Aaronowa, a s nym trzi tysy{{ø}}ce a syedm set. Takesz Sadock, mlodzenyecz przeslya- cketnego rodu, a dom oczcza gego, dwadzescya y dwye ksy{{ø}}sz{{ø}}t. Potem z sinow Benyamynowick, bracyey Sau- lowich, trzi tysy{{ø}}ce, bo gescze wyelyka strona') gick naslyadowala domu Saulowa. Ale z sinow Efraymowick dwadzescya tysy{{ø}}czow a osm set, przesylny udatnoscy{{ø}} m{{ø}}szowye, znamy e- nytszi w rodzaiock swick. A s polu pokolenya Manassowa osmnaczcye tisy{{ø}}- czow, wszitci po gymyenyock swick prziszly, abi ustauily Dauida królem. A z sinow Yzacharowich m{{ø}}szowye u- myei{{ø}}tny, gisz znały kaszde czasi ku roskazanyu, czsobi czinycz myal Isra
hel, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta dwye scye, a wszelke ginę pokolenye gich radi naslyadowaly. Potem z Zabulona ktorzi wicha- dzaly ku boiu, a stały na spy ci, u- myely v odzenyu boiownem, py{{ø}}czdzesy{{ø}}t tysy{{ø}}czow prziszly na pomocz Dauidoui, nye z dwogym syercem. A z Neptalym ksy{{ø}}sz{{ø}}t tisy{{ø}}cz, a s nymy u m y e 1 y sczitem a s kopym, osm a trsydzescy tysy{{ø}}czow. Takesz z Dan prziprawyeny ku boiu osm a dwadzescya tisy{{ø}}czow a szescz set. A z As- sera wichadzai{{ø}}ce ku boiu, w czele po- n{{ø}}kai{{ø}}cz!), czterdzescy tysy{{ø}}czow. Potem za Iordanem z sinow Kubenowich a z Gaadowich a s polu pokolenya Manassowa, umyely or{{ø}}szim boiowmim, sto a dwadzescya tysy{{ø}}czow. Wszitci cy m{{ø}}szowye boiownyci y wiprawyeny ku boiowanyu, z dokonalim syercem, prziszly do Ebron, abi ustauily Dauida królem nade wszim Israhelem. Ale y wszitci ostatci2) z Israhela gednim syercem biły, abi królem bil Dauid nade wszim Israhelem. Y biły tu u Dauida trsy dny, ged(z){{ø}}cz a pyi{{ø}}cz, czsosz prziprawyly gym bracya gich. Ale y ktorzi podle gich biły, az do Yzachara a Zabulona a Neptalyma, przinyesly chlebi na oslech a na wyelbl{{ø}}dzech a na mulech a na wolech ku gedzenyu, m{{ø}}ki, winna grona suszona, wymo, o- ley, wok, skopi, ku wszey o p 1 w y t o- scy. radoscz zaiste bila w Israhelu.
XIII.
I wszedł Dauid w rad{{ø}} s tribuni a
') pars (W.).
*) in acie provocantes (Wuig.). s) reliqui.
B sethnyki y se wseomy ksy{{ø}}sz{{ø}}ti. Y rzeki ku wszemu sebranyu israkelske- mu: Zlyubyly sy{{ø}} wam, fij ot boga naszego pochodzi rzecz, ktor{{ø}}sz mowy{{ø}}: poslymi ku bracyey naszey ostatnyey, do wszelkich włoscy israkelskieh, a ku kapłanom a koscyelmm slugam, gisz przebiwai{{ø}} w przedmyescyu myast, acz sy{{ø}} zbyerz{{ø}}* k nam. a prziwyezmi skrziny{{ø}} boga naszego k nam, bosmi nye dobiwaly gey za dny Saulowick. Y ot- powyedzalo wszitko pospólstwo, abi tak bilo, bo lyuby sy{{ø}} rzecz wszemu lyudu. Przetos zgromadził Dauid wszitek Israkel ot Azior') Egypskego, az gdisz wchazies2) Emath, abi prziwyozl skrziny{{ø}} bosz{{ø}} z Kariatkiarim. Y wzi- dze Dauid y wszitek Israkel ku pagórku Kariatkiarim, gesz gest w Iuda, abi przinyozl ott{{ø}}d skrz(»)ny{{ø}} pana boga syedz{{ø}}cego na cherubinye, gdzeszto wziwano gymy{{ø}} gego. Y wloszily skrzyny{{ø}} bosz{{ø}} na nowi woz, z domu Amynadabowa. Oza a bracya gego wyoz{{ø}} woz. Dauid zaiste a wszitek Israhel gy grały przed bogem wszitk{{ø}} mocz{{ø}} w pyesnyach a w g{{ø}}slyach, a w zaltarzoch y w b{{ø}}bnyech, y w zwon- cech, y tr{{ø}}bach. Ale gdisz przigechaly na myesczce Nachorowo (?), scy{{ø}}gn{{ø}}1 Oza r{{ø}}k{{ø}} sw{{ø}}, abi potparl skrziny{{ø}}, bo zaiste wol buyai{{ø}}, malyutko gey bil nachilyl. Przetosz roznyewal sy{{ø}} bog na Oz{{ø}}, a uderzil gy, przeto ysze bil sy{{ø}} dotkn{{ø}}1 skrzinye, y umarl gest tu przed panem. Y zam{{ø}}cyl sy{{ø}} Dauid
') Sihor (Wulg.)- ') Miał napisać: wchodzisz (ingrediaris).
przeto, isze pan rozdzelyl bil Oz{{ø}}, a nazwał to myesczce Rozdzelenye Ozi, az do tegoto ]) dnya. Y bal sy{{ø}} Dauid W® boga tego czasu, rzek{{ø}}c: Kako mog{{ø}} ku mnye wwyescz skrziny{{ø}} bosz{{ø}}? A prze t{{ø}} prziczin{{ø}} nye prziwyozl gey k sobye, to gest do myasta Dauid, ale obrocyl i{{ø}} w dom Obededoma getkei- skego. Przeto ostała gest skrzinya bosza w domu Obededom trzi myesy{{ø}}ce.
Y poszegnal bog domu gego y wszemu, czsoz myal.
xniL
i poslal Iram, kroi Tyrski, posli ku Dauidoui, a drzewye cedrowe y rze- my{{ø}}slnyki scyan drzewyanich, abi u- dzalaly gemu dom. Y poznał Dauid, isze poczwyrdzil gy bog królem nad Israhelem, a isze powiszono krolewstwo gego nad lyudern gego w Israkelu. Y spoymal Dauid gyne zoni w Ierusalemye, a urodził sini a dzewky. A ta s{{ø}} gymyona gick, gesz zrodziły sy{{ø}} gemu w Iemsalem: Samua a Sabab, Na- than a Salomon, Ieber a Elysu a He- lypkeleth a Nega, a Nafec a Iaphie a Elisama a Balaida. Tedi usliszawszi Fylystinowye, isze Dauid pomazan królem nade wszim Israkelem , wst{{ø}}pyly wszitci, abi szukały gego. To gdisz usliszal Dauid, wiszedl przecywo gim. Zatim Filystiny prziszedszi, rosuly sy{{ø}} w doli Rapkaym. Y poradził sy{{ø}} Dauid z bogem, rzek{{ø}}c: Poyd{{ø}}ly ku Fy- lystinom, a daszly ge w r{{ø}}k{{ø}} m{{ø}}? Y rzeki gemu pan: Gydzi, a podam ge w r{{ø}}k{{ø}} tw{{ø}}. A gdisz ony weszły biły
«2
do Baalfaivzaym, pobył ge tu Dauid, rzekoc: Rozdzelyl bog nyeprzyiacyele me przes rYk > m{{ø}}, iako syr{{ø}} wodi roz- dzelyai{{ø}}. A przeto nazwano gymy{{ø}} temu myesczczu Baalfarazim. Pobył gest ge tu Dauid, y ostauily s{{ø}} tu bog?/ swe, gesz Dauid kazał spalycz. Potem wtóre Fylystmowye wtargly a rosuly syó w dole. Y poradził sy{{ø}} lepak Dauid z bogem. Y rzek* gemu bog. Nye chodzi za nymy, otydzi ot nych, a przidzesz przeciw gym stron{{ø}} gruszowym*'). A gdisz usliszisz zwy{{ø}}k, gyd{{ø}}cz w wyrzchu gruszewya: tedi w'uydzesz ku boiu, bo wiszedl gest bog przed tob{{ø}}, abi pobył twyrdze fy- lystinske. Y uczinyl Dauid, iako przikazal gemu bog. Y pobył twyrdze fy- lystinske ot Gabaona az do Gazara. Y roznyesyono gest gymy{{ø}} dauidowo po wszelkich wloscyach, a bog dal groz{{ø}} gego na wszitki pogani. 2) Y zdzalal sobye dom w myescye Dauid, a udza - lal myasto skrziny boszey, a stanem i{{ø}} ogam{{ø}}1.
XV.
Tedi rzeki Dauid: Nyesluszno gest, abi ot i a c i k o g o nyesyona bila skrzi- nya bosza, gedzine ot sług koscyel- nich, geszto zwolyl pan ku nosze- nyu gey a ku poslu gowanyu sobye az n& w yeki. ^ zgromadził wszitek Israkel do Ierusalema, abi przinyesyona bila skrzinya bosza na swe myasto, ktoresz gey prziprawyl bil. A takez y
’) Exadverso pytChum (Wulg.). 2) W Wulg. już w tém miejscu poczyna się rozdział X\
=ini Aaronowi, a koscyelne slugy. Z sinow Oaath, myedzi gymysz Uriel ksy{{ø}}- sz{{ø}}cyem bil, a bracya gego dwye scye a dwadzescya. Z sinow Merari Asaia ksy{{ø}}sz{{ø}}, a bracyey gego dvye scye a trzsydzescy. Z sinow Gersonowich lo- kel ksy{{ø}}sz{{ø}}, a bracyey gego sto a dwadzescya. Z sinow Elyzaphan Se- meias ksy{{ø}}szo, a bracyey gego dwye scye. Z sinow Ebronowich Heliel ksy{{ø}}- sz{{ø}}, a bracye gego osmdzesy{{ø}}t. Z sinow Ozielowich Amynadab ksy{{ø}}szó, a bracyey gego sto a dwanaczcye. Y wezwał Dauid Sadocha a Abyatkara kapłanów, a sług koscyelnich Uriel a A- saia, Iohel, Semeia, Helyel a Amina- daba. Yrzeki k nym: Wi, gysz ges cye ksy{{ø}}szpta czelyadnykow sług kc- scyelnick, poswyoczcye sy{{ø}} z bracy{{ø}} wasz{{ø}}), a przinyeseye skrziny {{ø}} bosz{{ø}} pana israhelskego na myesczce, ktorez gey prziprawyono. abi, iako na pocz{{ø}}- tku, bo tedi nye b’ Jyscye przi tem, ra- nyl nas pan, tak y nynye b o d z nye- czso wam cziuycz1). Przeto po- swy{{ø}}cyly sy{{ø}} kaplany a sludzi koscyel- ny, abi nyesly skrziny* pana boga I- srahelskego. Y wsz{{ø}}ly sinowye Leui skrziny o bosz{{ø}}, iakosz przikazal bil Moyses podle slowra boszego, na ra- myona swa na szerdzach. Y rzeki Dauid ksy{{ø}}sz{{ø}}tom sług koscyelnick, ab: ustauily z bracye swey spyewaki na oiganoch y rozlycznego stroia, to gest na r{{ø}}cznich, y na rothack, y na kobossye, y na zwoneczkoch, abi brznyal w wisokoscyach zwy{{ø}}k
') Nie rozu. iał tego miejsca Wulgaty i zwikłał sens.
wyesyelya. Y ustawyly sludzi ko- scyelny Emana, sina Iohelowa, a bra- cy{{ø}}* gego Azapha, sina Barachiasowa. z sinow Merati, bracyey gich, Ethana, sina Casaie. A s nymy bracya gich, na drugem rz{{ø}}du, Zackariasza a Beri* a Iaziele, a Semiramotka a Iahiele a Ankelyba, a Banaiasza a Mazaiasza, a Mathatiasza a Elypkal{{ø}}, a Matkemana a Obededoma a Iehiele, wrotne. Ale spyewaci Eman, Azaph a Etkan na zwoneczkock myedzanick brznyely. A Zackarias a Oziel a Semiramotk, a Ia- ckiel a Hamet, Eliab a Hema, Azayas a Banaias, na r{{ø}}cznyczack cy g{{ø}}- dly. Ale Matkatias, Elyfalu a Mace- nyas, a Obededom a Ieykel a Ozaziu na skrzidleck przeg{{ø}}daly a na wycy{{ø}}znick g{{ø}}slyack. Conenias, ksy{{ø}}sz{{ø}} sług koscyelnick, nad prorocstwem biły') a ku przespyewanyu slotkey 137 pyeszny2), bi! zaiste wyelmy m{{ø}}dri. A Barachias a Elchana, wrotni skrzi- nye boszey. Potem Sebenyas a loza- phat a Xathanael a Amasia, Zacharias a Banaias a Eliezer kaplany tr{{ø}}byly tróbamy przed skrziny{{ø}} bosz{{ø}}. A Obededom a Achimaas bil/ wrotny skrzy- nye. Przeto Dauid a urodzenszi Isra- kelscy a tribunowye szly ku przenye- syenyu skrzinye zaslyubyenya boszego z domu Obededomowa s wyesyelym. A gdisz pomogl bog koscyelnim slugam, ktorzi nyesly skrziny{{ø}} zaslyubyenya boszego: offyerowaly syedm bi- kow a syedm skopow. Zatym Dauid obleczon bil w rucho byale y wszitci
sludzi koscyelny, gysz nyesly skrziny{{ø}}> spyewai{{ø}}c, a Conenias, ksy{{ø}}sz{{ø}} pro- «■ rocske myedzi spyewaki. a takesz Dauid obleczon bil s t o 1 {{ø}} lnyan{{ø}}. A wszitek Israhel wyozl skrziny{{ø}} zaslyubyenya boszego w spyewanyu a w zwy{{ø}}ku tr{{ø}}bnom, a tr{{ø}}bamy a w zwoneech, a r{{ø}}cznymy rotamy zrownawai{{ø}}c sy{{ø}}. A gdisz prziszla bila skrzinya bosza zaslyubyenya az do myasta Dauid: Ni- col* dzewka Saulowa, patrz{{ø}}e oken- cem, uzrzala krolya Dauida skacz{{ø}}ci a y- grai{{ø}}ci, wzgardziła gym w syerczuswem.
XVI.
I przinyesly skrziny{{ø}} bosz{{ø}}, a posta- wyly i{{ø}} poszrzod stanku, ktorisz ros- py{{ø}}1 bil Dauid gey. y obyetowal 2;ey wonne obyati y pokoyne przed bogem.
A gdisz dokonał bil Dauid ofyerui{{ø}}c zazszone obyati y pokoyne: poszegnal lyud w gymy{{ø}} bosze. Y rozdzelyl wszem po wszitkich, ot m{{ø}}sza az do nyewya- sti, kołacz chleba a cz{{ø}}scz my{{ø}}sa pye- czonego bawolowegc a uprazon{{ø}} w o- leyu zeml{{ø}}. Y ustawyl przed skrzi- nyó bosz{{ø}} z koscyelnick slug, gysz b sluszily a wspomynaly skutki gego a siauily y ckwalyly pana boga israkel- skego, Azapha ksy{{ø}}sz{{ø}} a drugego gego Zackariasza. Ale Iekiele a oeinira- motka a Iakiele a Matkai asza a Elya- ba a Banaiasza a Obededoma a Iehi- hele nad organi zaltarza a strun. Ale Azaph, abi brznyal zwonki. Banaiasza a Aziela kapłani, ustauil tr{{ø}}by{{ø}}c w tr{{ø}}- bi ustauicznye przed skrziny{{ø}} zasly- byenya* boszego. W ten dzen ustauil
*) Mr być: był. ł) Ma znaczyć melodya.
Dauid ksy{{ø}}sz{{ø}} ku chwalenyu pana A- zapka a bracy{{ø}} gego, to przespyewa- i{{ø}}c: Chwalcye boga a wziwaycye gy- my{{ø}} gego. oznamcye w lyudu na- lyaski gego. Spyewaycye gemu, a psalmi poycye gemu, a wiprawyay- cye wszitki dziwi gego. Chwalcye gymy{{ø}} swy{{ø}}te gego. raduy sy{{ø}} syerce szukai{{ø}}cick pana. Szukaycye pana y czsnoscy gego. szukayce oblycza gego zawzdi. Wspomynaycye na dziwi gego, które uczinyl, a na znamyona gego a na s{{ø}}di ust gego. Syemy{{ø}} isra- helovo, slugy gego. sinowye Iacoboui, z w o 1 e n y gego. On gest pan bog nasz, po wszey zemy s{{ø}}dowye gego. Wspo- inynaycye na wyeki slubi gego, rzeczi, które przikazal w tisy{{ø}}czu pokolenya. Giszto stwyrdzil s Abramem, a przisy{{ø}}ga gego z Isaakem. Y ustauil to Iacoboui za przikazanye, a Israhelowy w swyadeczstwye wyecznye, rzek{{ø}}c: Tobye dam zemy{{ø}} Kanaansk{{ø}}, powrózek dzedzicstwa waszego. Gdisz biły maley lyczbi, mały y oracze gey. A szły ot naroda do naroda, a s krolewstwa k lyudu gynemu. Nye przepuscyl nyszadnemu potwarzacz gick, ale karał za nye króle. Nye dotikaycye sy{{ø}} mazanick mick, a w proroceck mick nye zloscycye, Spyewaycye panu wszitka zemya! zwyastuycye dzen ote dnya zbawyenye gego. Wiprawcye w pogan- stwye slaw{{ø}} gego, we wszeck lyudzeck dziui gego. Bo wyelyki pan a ckwa- lebni barzo, a groźni nad wszitki bogy. Bo wszytci bogowye lyudzsci modli s{{ø}}, ale bog nyebyosa uczinyl. Chwa
ła a wyelebnoscz przed nym, syla y radoscz w myescye gego. Przinyescye, czelyadzi lyudzskey*, przinyescye bogu slaw{{ø}} y cesarzstwo! Daycye ckwal{{ø}} gymyenyu gego. podnyescye obyet{{ø}}, a przidzecye w obezrzenye gego, a modl- cye sy{{ø}} panu w obrazę swy{{ø}}tem. Porusz sy{{ø}} ot oblycza gego wszitka zemya, bo on zalozil swyat nyeporuszo- ni. Kaduycye sy{{ø}} nyebyosa, a wyesyel sy{{ø}} zemya, a rzeczecye w narodzech: pan krolyuge. Wzckucz') morze y pel- noscz gego, a wyesyelcye sy{{ø}} role y wszitko czso na nyck gest. Tedi b{{ø}}d{{ø}} chwalycz drzewye leśne przed bogem, bo prziszedl s{{ø}}dzicz zemye. Pockwal- cye pana, bo gest dobri, bo na wyeki mylosyerdze gego, a rzeczcye: Zbaw nas bosze, zbawycyelyu nasz, a zgromadź nas a wizwol ot poganow, acz sy{{ø}} spowyadacz b{{ø}}dzem gymyenyowy swy{{ø}}temu twemu, a wyesyelycz sy{{ø}} b{{ø}}dzem w twich spyewanyack. Posze- gnani pan bog israhelski ot wyeku az y na wyeki. A rzekny wszitek lyud: Amen, a ckwala b{{ø}}dz bogu! A tak o- stauil tu przed skrziny{{ø}} zaslyubyenya boszego Azapha a bracy{{ø}} gego, abi przislugowaly przed skrziny{{ø}} ustawycz- nye a otrzedzamy swimy. Potem od (?) Ededoma a bracya* gego osm a szesczdzesy{{ø}}t, a od (?) Ededoma, sina Iditum, a Osa ustauil wrotnimy. Ale Sadocha kapłana a bracy{{ø}} gego kapłani ustauil przed stanem boszim na wisokoscy, gen bil w Gabaonye, abi offyerowaly obyati panu na ołtarzu
') Wschucz tonet. W.).
138 «byatnem ustawycznye rano y wye- czor podle wszego, czso pysano w za- konye boszem, gisz przikazal Israhe- lowy. A po nyem ustauil Emana, a Idi- tum y gyne zwolyone, genego kaszde- go1) gymyenyem swim ku chwalenyu pana, bo na wyeki mylosyerdze gego. Eman takesz, a Iditiun, tr{{ø}}by{{ø}}ce tr{{ø}}- b{{ø}} a trz{{ø}}sai{{ø}}c zwoneczki, y wszitki g {{ø}} d z b i glosow wibornich ku spyewa- nyu panu. a sinom Iditum kasz{{ø}}c bicz wrotnimy. Y nawrocyl sy{{ø}} wszitek lyud do swego domu, y Dauid, abi takesz poszegnal domowy swemu.
XVII.
r
^ disz potem Dauid bidlyl w swem domu, rzeki ku Katano wy proroku: Owa, ia bidly{{ø}} w domu cedrowem, a skrzinya zaslyubyenya boszego pod skoramy gest Y rzeki Natan ku Dauidoui: Wszitko, czso gest na twem syerczu, uczin. bo gest s tob{{ø}} bog. Przeto tey noci stała sy{{ø}} rzecz bosza ku Natanowy, rzek{{ø}}c: Gydzi a mow Dauidoui, słudze memu: Tocz mowy pan : Nye b{{ø}}dzesz ti mnye dzalacz domu ku bidlenyu. Anym zaiste przebiwal w domu ot tego czasu, w lyem gesm wiwyodl Israhela z Egypskey zemye, az do tego dnya. ale zawzg^/m bil prze- myenyai{{ø}}ci myasta stanów, a przebi- wai{{ø}} w przikricyu2) ze wszitkim Israhelem. Zalym ku któremu s{{ø}}dzi Israhelskemu mowyl, gym gesm bil przikazal, abi pasły lyud moy, a rzeki: Przeczesz my nye udzalal domu ce
drowego ? A przeto nynye tak b{{ø}}dzesz mowycz ku słudze memu Dauidoui: To mowy pan zast{{ø}}pow: lam cyó wz{{ø}}1, gdisz na pastwye za stadem chodził, abi bil wodzem lyuda mego israhelskego. A bilem s tob{{ø}}, dok{{ø}}tkolysz szedł, a zbyłem wszitki nyeprzyiacyele twe przed tob{{ø}}, a uczinylem tobye gy- my{{ø}} wyelyke, iako genego z wyelikich, gysz s{{ø}} slaw{{ø}}tny na zemy. A dalem myasto lyudu memu israhelskemu. scze-> pyon b{{ø}}dze a przebiwacz b{{ø}}d{{ø}} w nyem, a wy{{ø}}cey nye b{{ø}}dze poruszon, any sinowye nyeprawosci zetr{{ø}} ge, iako ot pocz{{ø}}tka ote dnyow, w nychsze dalem s{{ø}}dze lyudu memu israhelskemu, a po- nyszdem wszitki nyeprzyiacyele twe. Przeto zwyastuy{{ø}} tobye, isze udzala bog tobye dom. A gdisz wipelnysz dny twe, abi szedł ku oczczom twim, wzbudzę syemy{{ø}} twe po tobye, gen b{{ø}}dze z sinow twich, a utwyrdz{{ø}} krolewstwo gego. On udzala mnye dom, a utwyrdz{{ø}} stolecz gego az na wyeki. A b{{ø}}- d{{ø}} gemu oczcem, a on mnye b{{ø}}dze sinem. a mylosyerdza mego nye otey- m{{ø}} ot nyego, iakosm oti{{ø}}1 ot tego, gen przed tob{{ø}} bil. Y ustawy{{ø}} gy w domu mem a w krolewstwye mem I az na wyeki, a stolecz gego b{{ø}}dze przeutwyrdzoni na wyeki, podle wszech slow tick a podle wszego wydzenya tego. Tak mowyl Natan ku Dauidoui. A gdisz prziszedl kroi Dauid, a syadl przed bogem, rzeki: Kto gesm ia, panye bosze, a ktori dom moy, abi dal my take rzeczy? Ale y to mało zda sy{{ø}} w twem opatrzenyu, a przeto mo-
63
') unumquemque. 3) in tentorio.
wylesz na dom slugy twego, takesz na b {{ø}} d {{ø}} c e czasy, a uczinylesz my{{ø}} dziwnego nade wszitki lyudzi, panye bosze moy! Czso wy{{ø}}cey przidano mo- sze bicz Dauidoui, gdiszesz tak osla- uil slug{{ø}} twrego? Podle syercza twego uczinylesz wszitk{{ø}} wyelebnoscz tó, a chcyalesz oznamycz wszitka zwye- lyczenya ta. Panye, nye rownya tobye, a nye gynego boga, kromye cyebye ze wszech, o ktorich sliszely- smi usziiną naszima. Ktori gest gyni, iako lyud twoy Israhel, naród gyni na zemy, k nyemu szedł bog, abi wizwolyl a uczinyl sobye lyud w swoy wye- lykoscy a w grozach, a wirzucyl na- rodi przed gich oczima, geszesz z E- gypta wizwol(U) ? Y polozilesz lyud twoy israhelski tobye w lyud az na wyeki, a ty panye uczinylesz sy{{ø}} bogem gego. Przeto yusz panye, rzecz, i{{ø}}szesz mowyl słudze twemu y domu gego, sczwyrdzi na wyeki, a uczin, iakosz mowyl, acz ostanye wyelykye gymy{{ø}} twe, a wyelebno b{{ø}}dze az na wyeki. a b{{ø}}dze rzeczono: Pan zast{{ø}}pow bog israhelski, a dom Dauidow, slugy gego. trwacz b{{ø}}dze s nym. Bo ty, panye bosze moy, ziawylesz w ucho słudze twemu, abi mu udzalal dom, a przeto nalyazl sługa twoy doufanye, abi sy{{ø}} modlyl przed tob{{ø}}. Przeto nynye panye, ti gesz bog, a mowylesz słudze twemu taka dobrodzeystwa. A pocz{{ø}}lesz blogoslawyenstwo domu słudze twemu, abi zawzgy bil przi tobye, bo twim poszegnanym poszegnan b{{ø}}- dze na wyeki.
J
A stało sy{{ø}} potem, gdisz Dauid pobył Fylystinske, a ponyszil gich sini, a od- i{{ø}}1 Geth y dzewki gego z r{{ø}}ki Fylystinow, pobyw y Moaba, y biły Moab- sci slugamy dauidowimy, dawai{{ø}}cz gemu dari. Tegosz czasu pobył Dauid krolya Adadezera Sobskego, włoscy E- matłi, gdi bil vigechal, abi roszirzil swe państwo az do rzeki Eufratem Y odzer- szal Dauid tysy{{ø}}c wozow gego, a syedm tysy{{ø}}czow- gezdnich, a dwadzescya tysy{{ø}}czow- m{{ø}}szow pyeszich. Y zchromyl wszitki konye wrozowe, kromye sta wozow, gesz ge sobye zachował. Tedi takesz przicy{{ø}}gn{{ø}}1 Syrus, kroi Damaski, chcz{{ø}}c pomoc Adadezerowy krolyowy Sobskemu. ale y tego po11 byl Dauid 139 dwadzescya tysy{{ø}}czow m{{ø}}szow. A posadził ricerze w Damasku, abi Syria takesz sluszila gemu a dawała dari. Y pomagał gemu pan we wszech rzeczach, ku ktorim szedł bil. Y pobrał Dauid tuli złote, ktoresz myely sludzi Adadezerowi, a przinyosl ge do Ierusalema. A takesz s Tebatli a z Chun, tak rzeczonich myast Adadezerowich, mosy{{ø}}dzu wyele, z nyego Salomon u- dzalal morze myedzane, a slupi y ss{{ø}}- di myedzane. To gdisz usliszal Tou, kroi Emaczski, ysze Dauid pobył wszitk{{ø}} woysk{{ø}} Adadezerow{{ø}}, krolya Sobą: poslal swego sina Adurama ku krolyowy Dauidowy, sz{{ø}}daiycz od nyego my- ru, a raduy{{ø}}cz sy{{ø}} temu, isze poboio- wal a pobył Adadezera. bo przecywnyk bil Tou krolyowy" Adadezerowy. Ale
y wszitki ss{{ø}}di zlote y srzebrne y myedzane poswy{{ø}}cyl krol Dauid bogu, a szrzebro y złoto, gesz bil kroi pobrał ze wszelkich narodow, yzYdumskich, iako y Moabskich, y ot sinow Amonowich, y ot Fylystinskich y Amalechit- skich. Potem Abyzay, sin Sarvie, pobył Edoma w dolyu Solnem, oszm- naczcye tysyóczow. y ustawy w Edo- mye posatk{{ø}}, abi sluszily Dauidowy Edomsci. Y sprauil pan Dauida we wszi- tkem, k czemuszkole sy{{ø}} przyczinyl. Przeto krolyowal Dauid nade wszim Israhelem, czinyócz s{{ø}}di a prawd{{ø}} wszemu swemu lyudu. Potem Ioab, sin Sar- uie, bil nad woysk{{ø}}, a Iozaphat, sin Aylud, kanclerzem. A Sadoch, sin A- chitob, a Achimelech, sin Abyatarow, bilasta kaplanmy, a Suza pysarzem. Ale Bananias, sin Ioyadi, nad zast{{ø}}pi strzelczow a samostrzelnykow. ale sinowye Dauidowy pyrwy u r{{ø}}ki krolyowi.
XIX.
-Potem sy{{ø}} przigodzilo, ysze umarl Naas, kroi sinow Amonowich, a krolyowal Amon, sin gego, w myasto gego. Y rzeki Dauid: Uczinyó mylosyer- dze z Amonem, sinem Naazowam. bo gego ocyecz ukazowal mylosyerdze mnye. Y poslal Dauid ku gego ucyeszenyu, dlya smyercy gego oczcza. A gdisz prziszly do zemye sinow Amonowich, abiAmona ucyeszily: rzekli ksy{{ø}}sz{{ø}}ta sinow Amonowich ku Amonowy: Ti mnymasz, bi Dauid prze sw{{ø}} czescz poslal, abi cy{{ø}} ucyeszil nad szmyercy{{ø}} oczcza twego, a nye znamyonasz, isze
przeto, abi wilaz{{ø}}czily y wispye- gowaly a opatrzily zemy{{ø}} tw{{ø}}, przisly k tobye slugy gego. Przeto Amon ob- lisyl (obłysił) slugy Dauidowi, a ogolyl a rostrzigal gich suknye ot gick byodr az do nog, y puscyl ge. Ony gdisz od- yd{{ø}}, a to wskazały Dauidoui: poslal przecyw gym (bo wyelyke pot{{ø}}- pyenye cyrpyely), y przikazal, abi o- staly wr Iericho, doi{{ø}}dbi nye odrośli brodi gich, a tedi abi sy{{ø}} wrocyly. Wy- dz{{ø}}cz sinowye Amonowy, isze przes- prawye uczinyly Dauidoui: tak Amon, iako y gyni lyud, posiały tisy{{ø}}cz lybr srzebra, abi przewyezly sobye s Meso- potanyey a z Syriey a z Maacki y z Sabi wozi y geszcce. Y przywyeszly dwa a trzsydzescy tysy{{ø}}czow wozow y krolya Maacha z gego lyudern. Cy gdisz p r z i g e 1 y, rozbyly swe stani w krayu Moabskem. a sinowye Amonowy se- brawszi sy{{ø}} s swich myast, pocy{{ø}}gly ku boyu. To gdisz usliszal Dauid, poslal Ioaba a wszitk{{ø}} woysk{{ø}} m{{ø}}szow silnich. A szedszi sinowye Amonowy, spyc{{ø}} sposobyly podług broni myesczskey. Ale krolyowye, gysz na pomocz przigely, rozdnye*') na polyu stały. Przeto Ioab zrozumyaw, isze boy b{{ø}}dze przecyw sobye s przotku y na poslyatku: przebraw m{{ø}}sze przesylne ze wszego Israhela, y wzruszi sy{{ø}} przecyw Syrskemu. A ostateczn{{ø}} stron{{ø}} lyuda dal pod r{{ø}}ki Abyzay, brata swego, abi sy{{ø}} poruszily przecyw sinom Amonowim. Yrzeki: Przemog{{ø}}lycz my{{ø}} Syrsci, b{{ø}}dz my na pomoc. Gęstły cy{{ø}}
■) separatim (różnie?).
przemog{{ø}} sinowye Amonowy, ia b{{ø}}d{{ø}} tobye ku wspomozenyu. Posyl sy{{ø}}, a czinmi sobye m{{ø}}sznye prze nasz lyud y prze myasta boga naszego, ale pan, czso sy{{ø}} gemu dobrego uzrzi, to liczi ny. Y poruszil sy{{ø}} Ioab y lyud, gisz bil s nym, przecyw Syrskemu ku boyu. y gonyl ge. Potem sinowye Amonowy uzrzawszi, ysze byezi Syrski: takesz.y ony pobyeszely przed Abyzay, bratem gego. y weszły s{{ø}} do myasta, y wro- cyl syó Ioab do Ierusalem. A uzrzawszi Syrski, ysze pobyt ot Israhela, poslal posli , abi prziwyedly Sirskego, gisz za rzek{{ø}} bidlyl. myedzi ktorimy bilo ksy{{ø}}sz{{ø}} Sophat nad ricerstwTem, Adadezer bil gich wódz. To gdisz bilo Dauidowy wskazano, sebraw wszitek Israhel, przeszedł Iordan, y rzucy syó na nye, szikowaw na bok gedn{{ø}} woysk{{ø}}, abi s nymy boiowal. Y ucyekal Syrski przed Israhelem. Y zbył Dauid Syrskich syedm tysyóci wozow, a czter- dzescy tysy{{ø}}czow pyeszich, y Sophata ksyósy{{ø}} tey wmyski. A uzrzawszi gyny sludzi Adadezerowy, isze ot Israhela przemoszeny, ucyekly ku Dauidowy, y sluszily gemu. A wy{{ø}}cey Syria nye radziła dawacz pomoci sinom A- monowim.
XX.
c
kJtalo sy{{ø}} gest po roce, tego czasu ktorego obikly krolyowye na woyni wi chadzacz, sebral Ioab woysk{{ø}} y moc ricerstwa, y kaził zemy{{ø}} sinow Amonowich, a szedł y obiegi Rabaad. ale Dauid bidlyl w Ierusalemye, gdisz
ioab pobył Rabaat y skaził ge. A wsz{{ø}}w Dauid koron{{ø}} zlot{{ø}} z głowi Melchono- wi, a nalyazl na nyey na wadze lybr{{ø}} złota y przedroge kamyenye. y uczinyl sobye Dauid z nyego korono y wy elki plyon z myasta pobrał. A ten lyud, gen bil w nyem, wiwyodl gy precz, y kazał gy cepi mlocycz, a ze- lyazne broni po nych wloczicz, a oko- wanimy wozi przes nye geszdzicz, tak abi biły rostargany a starcy (starci) wrszit- ci. Tak uczinyl Dauid wszitkim mya- stom sinom Amonowim. y wrocyl sy{{ø}} ze wszitkim swim lyudern do Ierusalema. Potem sszedl sy{{ø}} boy w Gazer przecyw Filysteom, w nyemsze zabyl Sobochae Uzaritheyskego, Zaphi z rodu Raphaymowa, y ponyzil ge. Gyni takesz boy stal sy{{ø}} przecyw Fylyste- om, w nyemsze zabyl od boga dani'), sin Saltus, Bethleemski, brata Golyata Getheyskego, w gegosz kopyiu drzewo bilo iako nawmy- tkaczow. Ale y gyni sy{{ø}} boy przigodzil w Geth, w nyemsze bil czlowyek przedlug^, po szescy palczoch mai{{ø}}c, tich bilo spolu dwadzescya y cztirzi. ten takesz z Rapha- yma pokolenya bil urodzon. Ten ur{{ø}}- gal Israhelowy, y pobył gy Ionathan, sin Saama, brata Dauidowa. Cy s{{ø}} sinowye Raphaymowy w7 Geth, gisz se- szly od r{{ø}}ki Dauidoui a sług gego.
XXI.
Potem Sathan poruszil sy{{ø}} przecyw Israhelu, a pop{{ø}}dzil Dauida, abi zly- czil israkelski lyud. Y rzeki Dauid ku
') ^Adeodatus* w Wulg.
Ioabowy a ksy{{ø}}sz{{ø}}tom lyuczskim: Gydz- cye a zlyczcye Israhel, od Bersabee asz do Dan, y przinyescye my lyczbó? abich wzwyedzal. Y otpowyedzal Ioab: Przisporz pan lyuda swego sto krocz wy{{ø}}cey, nysz go gest! wszakosz, panye moy krolyu, wszitci s{{ø}} sludzi twoy, przecz szuka tego pan moy, czsobi za grzech bilo polyczono Israhelowy? Ale słowa krolyowa wy{{ø}}cey sy{{ø}} przemogła. A wiszedw Ioab, obszedł wszitek Israkel y wrocyl sy{{ø}} do Ierusalema, y dal Dauidoui lyczb{{ø}} gyck, gesz bil obszedł.
Y naleszona lyczba wszego Israhela ty- sy{{ø}}cz tysy{{ø}}czow a sto tysy{{ø}}czow m{{ø}}- szow, gysz myeczem wlodn{{ø}}ly. a z Iwdi‘) trsy2) sta a syedmdzesy{{ø}}t tisy{{ø}}- czow boi{{ø}}iownykow*. Bo Leui a feen- yamynowa* nye zlyczil bil, przeto isze przezdz{{ø}}cznye* czinyl krolyowo przikazanye. Y nye lyubylo sy{{ø}} panu przikazanye to, y zranyl Israhela. Y rzeki Dauid bogu: Zgrzeszilem barzo, yszem to uczinyl. prosz{{ø}}, odnyesz zloscz slugy twego, bom nyem{{ø}}drze uczinyl.
Y rzeki pan ku Gadowy ku proro- kowy, rzek{{ø}}cz: Gydzi a mow ku Dauidowy : Tocz mowy pan: Ze trsy ech rzeczi dauam wolenstwo tobye. geno , ktoresz ckcesz, sobye zwoi, acz ucziny{{ø}} tobye. A gdisz przidze Gad ku Dauidoui, rzeki gemu: Tocz mowy pan: Zwoi sobye, które chcesz: albo trsy lyata glod w zemy, albo za trzi myesy{{ø}}ce ucyekanye przed swimy nye- przyiacyelmy, a gych myecza nye mo- g{{ø}}cz ucyecz, albo trsy dny myecz bo-
') Tak w koder ie. Czytać: Judy. *) W Wulg. 4T0.000.
szi pusczoni na zemy{{ø}} smyercy, a an- gyola boszego, gen b{{ø}}dze bycz (bić) po wszitkich kraioch Israhela. A przeto nynye widz, czsobick otpowyedzal temu, gen my{{ø}} poslal. Y rzeki Dauid ku Gadowy: Ze wszeck stron s{{ø}} my u- czisznyenya. Ale lepyey my gest, abick sy{{ø}} dostał w r{{ø}}ce bosze, bo s{{ø}}* wyelye myiosyerdza gego, nyszly w róce lyudzske. Y poslal pan mor na Israkel. y padło z Israkela syedmdzesy{{ø}}t tisy{{ø}}czow m{{ø}}zow. Przeto poslal angyola do Iemsalem, abi gy ranyl. a gdisz bil') ge, uzrzaw pan y slyutowal sy{{ø}} nad wyelyk{{ø}} zloscy{{ø}}, y przikazal an- gyolowy, gen byl, rzek{{ø}}cz: Dosycz gest yusz, przestań r{{ø}}ka twa! A tak angyol boszi stal podle myesczcza Omanowa Gebuzeyskego. A wznyosl oczy swoy Dauid, uzrzal anioła boszego, stoi{{ø}}cz myedzi nyebem a myedzi zemy{{ø}}{{ø}}, a wT gego r{{ø}}ce nagy myecz, obrocyw sy{{ø}} przecyw Iemsalem: y padły tako on, iako wy{{ø}}czszy urodzenym z lyudu, o- dzany Cylycyum, padszi2) na zemy. Y rzeki Dauid ku panu: Wszakom ia, genszem kazał, abi lyud bil zlyczon. iacyem zgrzeszil, iam zlee uczinyl. To stadko czso złego zasluszilo? Panye bosze moy, obrocz sy{{ø}}, prosz{{ø}}, r{{ø}}ka twa na my{{ø}} a na dom oczcza mego, acz lyud twoy nye bódze zbyt. A tak angyol boszi przikazal Gadowy, abi rzeki Dauidoui, abi udzalal ołtarz panu bogu na myesczczu Ornanowye Ie- buzeyskego. Tedi Dauid podle rzeczi
') Nad i (w słowie bił) napisane w kodexie y, jako poprawka zamiast i. *) nProniu. W.
Gadowi szedł, iako gemu mowyl słowem boszim. Ale Oman, gdisz bil wezrzal, a uzrzal anyola boszego s swimy cztirmy sini, skriw sy{{ø}}, bo wr ten czas mlocyl na gumnye pszenyczó. Tedi gdi poydze Dauid ku Omanowy, uzrzaw gy Oman, y poydze przecywr gemu z gumna, y poklonyl sy{{ø}} gemu, padw na zemy. Y rzeki gemu Dauid: Day my myesczce swe, acz udzalam na nyem ołtarz panu bogu. a zacz stoy'), to szrzebro wezmyesz, acz przestanye rana od lyuda. Y rzeki Oman ku Dauidowy: Weźmy moy panye krolyu myły, a uczin z nyego, czso sy{{ø}} tobye lyuby. a k temu dam y woli ku obyecye, y cepi w myasto drew, y pszeny- ce ku obyecye poswy{{ø}}tney, wszitko rad 141 dam. Y rzeki gem (u) kroi Dauid: Ny-
kako tak nye b{{ø}}dze, ale srzebro dam, zacz stoy. bo any nyczs tobye mam odi{{ø}}cz, a tak obyetowacz panu zapalne obyati wdz{{ø}}czne. Przeto dal Dauid Omanowy za myesczce szescz set z a- wazi złota wag?/ przesprawyedlywey. Y udzalal tu ołtarz panu y obyatowal obyati zaszone y pokoyne, a wziwal pana, y usliszal gy w ognyu z nyeba na ołtarzu obyetnem. A angy{{ø}}lowy* przikazal pan, y wrs czinyl myecz swoy w noszni. A natichmyast Dauid uzrzaw*, isze gy usliszal pan na myesczczu Ornanowye Iebuzeyskego, y zabyl gemu tu obyat{{ø}}. A stan bozi, gen bil uczinyl Moyses na pusczi, y ołtarz obyetni w t{{ø}} dob{{ø}} bil na górze Gabaon. Y nye mogl Dauid gydz ku
ołtarzu, abi sy{{ø}} tam modlyl bogu, bo bil wyelykim strachem przestraszon, wydz{{ø}}cz angyola boszego.
XXII.
rzeki Dauid: Tocz gest dom boszi, a ten ołtarz ku palenu* obyati w Israhelu. Y przikazal, abi biły sebrany wszitci wipowyedzeny z zemye Israhel- skey, y ustawyl z nych łamacze, abi łamały kamyenye a cy{{ø}}saly*, abi dza- lan bil dom bozi. A wyele zelyaza ku goszdzom drzwyanim y ku dlubanyu (?) y ku spogenyu, y prziprawyl Dauid nyezmyern{{ø}} wag{{ø}} mosy{{ø}}dzu, y drzewya cedrowego. Tego lyczba nye mogła domnymana bicz, gesz Sydonsci a Tyrsci przinyesly ku Dauidowy. Y rzeki Dauid: Salomon, sin moy, gest dzecy{{ø}} malyutke a roskoszne. ale dom, gen ia ckcz{{ø}} dzalacz bogu, taki ma bicz, abi po wszitkich kraynach bil myano- wan. przeto prziprawy{{ø}} gemu potrze- b{{ø}}. A prze t{{ø}} prziczin{{ø}} przed sw{{ø}} smyer- cy{{ø}} przigotowal wszitek nakład, a wezwał sina swego Salomona, y przikazal gemu, abi udzalal dom panu bogu israhelskemu. Y rzeki Dauid ku Salomonowy: Sinu moy, ma wolya bila, abich udzalal dom gymyenyu boga mego. Ale stała sy{{ø}} rzecz bosza ku mnye, rzek{{ø}}cz: Wyelesz krwye przelyal, a wyelesz boiow boiowal. przeto nye b{{ø}}- dzesjz moc dzalacz domu gymyenyu memu, tako krew przelyaw przede mn{{ø}}. Ale sin, gen sy{{ø}} tobye urodzi, b{{ø}}dze m{{ø}}sz przepokoyni, a ia gemu ucziny{{ø}} pokoy ode wszech nyeprzyiacyol gego
*) „Et quantum valet1. W.
w okol, a prze t{{ø}} prziczyn{{ø}} Pokoyni slin{{ø}}cz b{{ø}}dze, a myr a pokoy dam Israhelu we wszech dnyoch gego. Ten udzala dom gymyenyu memu. ten b{{ø}}- dze mnye za sina, a ia gemu b{{ø}}d{{ø}} za oczcza. y uczwyrdz{{ø}} stolecz krolewstwa gego nad Israhelem na wyeki. Przeto sinu moy, b{{ø}}dz pan s tob{{ø}}, a przebiway, a dzalay dom panu bogu twemu, iako mowyl o tobye. A day tobye pan m{{ø}}droscz a smisl, abi mogl rz{{ø}}dzicz Israhela a ostrzegacz zakona pana boga twego. Bo tedi moszesz pomnoszon bicz, gdisz zachowasz przikazanye a s{{ø}}di gego, gesz roskazal pan Moyszesza*, abi uczil Israhela. Posyl sy{{ø}}, a czyn m{{ø}}sznye, nye boy sy{{ø}} any ly{{ø}}kay. Owa, toczyem ia w mem ubóstwie prziprawyl nakład domu boszemu, sto tysy{{ø}}cz* lybr złota, a szrebra tysy{{ø}}cz tysy{{ø}}czowr lybr. ale mosy{{ø}}dzu a szelyaza nye wagy any lyczbi, bo wyelykoscz przemaga lyczb{{ø}}. drzewa a kamyenya, tegom przigotowal ku wszey potrzebye. A masz takesz wyele rzemy{{ø}}szlnykow', gysz lamy{{ø}} kamyen, wapno zg{{ø}}, y teszarzow y wszelkich rzemy{{ø}}szlnykow y wezelkego rzcmy{{ø}}- sla ku uczinyenyu dzala przem{{ø}}drick, ot złota, y ot srzebra, y ot mosy{{ø}}dzu, y ot zelyaza, gegosz nye lyczbi. Przeto wstań, a dzalay, a pan b{{ø}}dze s tob{{ø}}. Y przikazal Dauid wrszitkim ksy{{ø}}- sz{{ø}}tom israhelskym, abi pomagały' Salomonowy sinu gego. Wydzcye, rzeki, ysze pan bog s wamy gest, a dal wam pokoy' we wszitkem okr{{ø}}dze, y poddał wszitki nyeprzyiacy ele w wrasz{{ø}} r{{ø}}k{{ø}},
a poddana zemya panu y wszemu lyudu gego. Przeto prziczincye syercza wasza y dusze wasze, abiscye szukały pana boga waszego, a powstancye a uczincye swy{{ø}}cz panu bogu waszemu, acz b{{ø}}dze wnyesyona skrzinya za- slymbyenya boszego y ss{{ø}}di poswy{{ø}}- czone bogu w domu, gen sy{{ø}} udzala gymyenyu boszemu.
XXIII.
P
JL otem Dauid b{{ø}}d{{ø}}cz star a pełen dny, ustauil królem Salomona sina swego nad Israkelem. A sebraw ksy{{ø}}sz{{ø}}ta i- srakelska y kapłani y koscyelne slugy. y zlyczoni slugy koscyelne ode dwudzestu lyat a nadto. Y naleszono osm a trzidzescy tysy{{ø}}czow m{{ø}}szow. S tich wibrany s{{ø}} a rozdzeleny k sluszbye domu boszego dwadzescya a cztyrzi tysy{{ø}}ce, probosczow *) a s{{ø}}dz szescz tyr- sy{{ø}}czowr. A wrotnich cztirzi tysy{{ø}}ce, a tilkesz spyewakow spyewai{{ø}}cz panu na g{{ø}}slyach a na organyeck, gesz uczinyl Dauid ku spyewaniu. Y rozdzelyl ge Dauid po oczrzedzack sinow Leui, to gest Gersonouick a Caatko- uick a Merari. A Gersonouick* Leedam a Semey. A sinowye Leedan: ksy{{ø}}sz{{ø}}ta Geiel a Setkam a Geel, trsye. Sinowye Symeonoui: Salomyt a Oziel a Aram, cy trsye. cy ksy{{ø}}sz{{ø}}ta czelyadzi Lee- damowick. Potem sinowye Semeowyr: Lecha), Zyza a Iaus, a Baria, cy czti- rze sinowye Semeowy. Y bil Leck2) pyrwi, a Zyza drugy. Ale Iaus a Ba- 142 ria nye myalasta wyele sinow, a prze-
’) „praepositorum“. W. 5) W' Wulg. Leheih.
tosta w geney czelyadzi a w genem domu polyczona. Sinowye Caatoui: Amranr a Yzar, Ebron a Oziel, czti- rze. Sinowye Amramoui: Aaron a Moyses. y odl{{ø}}czou Aaron, abi sluszil w swy{{ø}}cy swy{{ø}}tich, y sinowye gego az na wyeki, abi zazegal kadzidło panu podle obiczaia swego, a blogoslauil gego gymy{{ø}} wyecznye. A takesz Moyszesza , czlouyeka boszego sinowye przilyczeny s{{ø}} w pokolenye Leui. Sinowye Moyszeszowy: Gerson a Elya- zer. Sinowye Gersonowy: Sebuel pyr- wri. Y biły sinowye takesz Eleazarowy: Roboia* pyrwi, y nye myal Elyazar gynich sinow. Ale sinowye Roboya- szowy rosplodzily sy{{ø}} barzo. Sinowye Yżarowy: Salomyt pyrwi. Sinowye E- bronowy: Ieriachu pyrwi, Amazias dru- gy, Iaziel trzecy, Gechram czwarti. Sinowye Ozf«/)elowy: Mycha pyrwi, Iezia drugy. Sinowye Merari: Mooly aMuzi. Sinowye Mooly: Eleazar a Cis. A u- marl Eleazar nye mai{{ø}}cz sinow, geno dzewki. y pojmowały ge sobye sinowye Cis, bracya gich. Sinowye Muzi: Mooly a Eder a Gerirnyt, trsye. To s{{ø}} sinowye Leui w swem pokolenyu y w czelyadzach swich, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta po oczrze- dzack y po lyczbas* kaszdey głowi, gysz czinyly dzala w sluszbye domu boszego ode dwudzestu lyat a nad to. Bo rzeki Dauid: Otpoczinyenye dal bog israhelskim lyudzem swim, a przebitek asz na wyeki w Ierusalemye. Nye b{{ø}}dze trzeba sluszbi slugam koscyel- nim, abi wy{{ø}}cey stan nosyly y wszitki gego ss{{ø}}di k sluszbye. A tuk po
dle przikazanya Dauidowa naposledz- bi (?) *) polyczono sinow Leui lyczb{{ø}} ode dwudzestu lyat a nad to. Y b{{ø}}dp pod r{{ø}}k{{ø}} sinow Aronowick ku potrzebye domu boszego, w syenyach a w poswy{{ø}}tnick comorack, y w myesczczu ocziscyenya, y w poswy{{ø}}tnyci, y we wszeck uczinceck służebności koscyola bożego. Ale kaplany ustawyeny b{{ø}}d{{ø}} nad chlebi poswy{{ø}}tnimy a nad obyat{{ø}} cklebow{{ø}}, y nad przaznki y nad przeznyczamy, y nad kotli, y nad Chlebem prazonim na panwy, a nad warzo- nim y nade wsz{{ø}} wag{{ø}} y nad myar{{ø}}. Ale sług// koscyelne abi stały rano ku chwa- lenyu a ku spyewanyu panu, a takesz k wyeczoru, tak w obyatach kadzidl- nich domu boszego, iako w soboti y w kalendi y na gyna swy{{ø}}ta, podle lyczbi a duckownich obiczaiow a wszelke* rzeczi, ustawnye stoycye (?) przed bogem. A ostrzegaycye zackowanym* stanu zaslyubyenya, y rz{{ø}}du swy{{ø}}tne- go, y obiczaia sinow Aarouowich swey bracy, abi przislugowaly w domu bozem.
NXI1II.
Potem sinow Aaronowack cy dzalo- wye b{{ø}}d{{ø}}*): Sinowye Aaronowy: Nadab a Abyu, Eleazar a Ytamar. Y u- marlasta dwa: Nadab a Abyu przed oczcem swim przes sinow, a kapłaństwa uzi wal Ytamar a Eleazar. Y roz- dzelyl* 3) Dauid, to gest Sadocha z sinow Eleazarouick [a] Abimaleck* fsj si-
‘) „novissima* (sc. praecepta). W. W Wulg. erant.
3) Wypuścił: je.
now Ytamarouich, podle oczrzedzy swich. Y nalezeny s{{ø}} wyelym wy{{ø}}cey sinow Eleazarowieli myedzi m{{ø}}szmy ksy{{ø}}sz{{ø}}ti, nysz sinow Ytamarowich. Y rozdzelyl gym, to gest sinom Eleaza- rowim, szescznaczcye ksy{{ø}}sz{{ø}}t po czelyadzach a domyech, a z sinow Ytamarowich osm ksyosz{{ø}}t po czelyadzach a domyech swich. A tak gest oboi{{ø}} t{{ø}} czelyadz rozdzelyl myedzi sob{{ø}} lyosmy, bo bila ksy{{ø}}sz{{ø}}ta ta swy{{ø}}cy y domu boszego, tako z sinow Eleazarowach, iako z sinow Ytamarowich. Y popysal ge Semeyas, sin Natanaelow, pysarz sług koscyelnich, przed królem y przed ksy{{ø}}sz{{ø}}ti y przed kapłanem Sadochem a Achimelech, sinem Abyatarowim, y przed ksy{{ø}}sz{{ø}}ti kaplanskey czelyadzi a sług koscyelnich. geden dom, gen mymo gyne bil powiszon, Eleazarow. a drag*/ dom, gen pod sob{{ø}} myal o- stanye1), Ytamarowy. Y wiszedl pyrui lyos Ioiarib, drng?/ Gedeye, trzecy Ha- rim, czwarti Seorim, py{{ø}}ty Melchie, sosti Maynan, syodmi Akos, ósmi Abya, dze- wy{{ø}}ti Hyensu*, dzesy{{ø}}ti Sechenna, g e- dennaczcye Elyarib, dwanaczcye Iachim, trzinaczcye Offa, czternaczcye
') Wulg. caeteros.
Izbaal, py{{ø}}tnaczcye Belga, szescznaczcye Emyner, syedmnaczcye Ezir, osm- naczcye Abezes, dzewy{{ø}}tinaczcye Fateyas, dwadzescya Iezechiel, dwadzescya y geden Iachim, dwadzescya y dwa Gamul, XXIII * Dalyau, XXIIII Mazaau. Ta otrzedz sinow Leui podle sluszeb swich, abi wchadzaly w dom boszi a podle rz{{ø}}du sw^ego pod r{{ø}}kó Aaronow{{ø}}, oczcza swego, iako przikazal bog Israhelu. A tak z sinow Leui, gisz ostatny biły, z sinow Amra- nowich kaplany biły Subhael, a sinowye Subhaelowy, Gedera. Ale z sinow Roboe ksy{{ø}}sz{{ø}} Iezias a Yzaaris, sin Salemot. Ale Salemotow sin Genadiar, a sin gego Gerian pyrw i, Amarias dru- gy, Zaziel trzecy, Getmaon czwarti. Sin Ezielow Micha, sin My chow Samyr. Brat Mychow Iezia, sin lezie Iachar. Sinowye Merari Mooly a Muzi. Sin Io- ziamow Dennon, a sin Merari Ozian a Soem a Sachur a Ebri. A Mooly sin Eleazar, gen nye myal dzecy. Ale sin Cis Ieramel. Sinowye Muzi: Mooly a Edera a Serimot. Cy sinowye Leui podle domu czelyadzi swich. Myotaly só y ony lyosi przecyw...
Tu ośmiu kart brak.
a
m
PARALIPOMENON II
(VI, 33).
^43 _,. genszem udzalal gymyenyowy twemu. Gestlybi wiszedl lyud twoy ku boiu przecyw twim i) przecywnykom drog{{ø}}, i{{ø}}szbi ge poslal, a pomodly{{ø}} sy{{ø}} tobye w drodze, na nyeysze myasto gest, geszesz zwolyl, a dom, genszem udzalal gymyenyu twemu: ti uslisz z nyeba modlytw{{ø}} gich a proszb{{ø}}, a po- mscysz. Gestlybi zgrzeszipy; przecywr tobye (any gest czlowyek, genbi nye zgrzeszil), a roznyewalbi sy{{ø}} na nye y podalbi ge nyeprzyiacyelyom, iszebi ge wyedly i{{ø}}te do zemye dalekey albo blyskey, a obrocylybi sy{{ø}} swim syercem w zemy, do nyeybi i{{ø}}cy wye- dzeny biły, czinyly pokaianye a pomodlyly sy{{ø}} tobye w zemy i{{ø}}czstwa swego, rzek{{ø}}cz: Zgrzeszilysmi, nyepra- wyesmi czinyly, nyesprawyedlywyesmi czinyly: a obroczillybi* sy{{ø}} k tobye w czalem syerczu swem y we wszey duszi swey w zemy i{{ø}}czstwa swego, do nyeyze wyedzeny*, b{{ø}}d{{ø}}lycz sy{{ø}} mo- dlycz tobye przecyw drodze zemye swey, i{{ø}}zesz dal oczczom gich, a myasta, iezesz zwolyl, a dom* 2), genszem udzalal gymyenyu twemu: ty usliszick* z nyebyos, s przebitka twego twar-
') Miało być: swym. 3) W Wulg. domus (gen. sg.), co tłómacz wzi§ł za pierwszy przypadek.
dego, modlytwi gich, a uczin s{{ø}}d a odpuscz lyudu twemu, aczkoly grzesznemu. Bo ti gesz bog moy, otworzta sy{{ø}}, prosz{{ø}}, oczi twoy, a uszi twoy p o- sluckayta ku modlytwye, iasz sy{{ø}} dzege w tem myesczczu. Przeto nynye powstań panye boze w pokoy twoy, ti a skrzinya sili twey. Kaplany twoy, panye bosze, acz sy{{ø}} oblek{{ø}} we zbawye- nye, a swy{{ø}}cy twoy acz sy{{ø}} wyesye- ly{{ø}} w dobrich rzeczach. Panye bosze, nye odwraczay oblycza Crista twego, pamy{{ø}}tai{{ø}}cz mylosyerdza Dauida slugy twego.
VII.
y\. gdisz dokonał Salomon slow modlytwi, sst{{ø}}pyl ogen z nyeba y zdzegł obyati palyone y wyczy{{ø}}zne, a wyel- moznoscz bosza napelnyla dom, ysze nye mogły wmydz kaplany do domu bożego, przeto ysze wyelebnoscz bosza napelnyla dom bozi. A takez wszitci sinowye israhelsci wydzely st{{ø}}puy{{ø}}cz ogen z nyeba, a slaw{{ø}} boz{{ø}} nad domem. a padszi na zemy{{ø}}, na podlo- zne kamyenye pokly{{ø}}knęwszi, pofa- lyly pana, isze gest dobri a isze na wyeki gest mylosyerdze gego. Potem kroi y wszitek lyud obyatowaly obyati przed bogem. Y zabyl kroi Salomon
obyetnich wolow dwadzescya a dwa tysy{{ø}}cza, a skopow dwadzescya a sto tysy{{ø}}czow, a poswy{{ø}}czil dom bozi kroi y wszitek lyud. Ale kaplany stały w rz{{ø}}dzech swich, ale sług?/ koscyelne na organyech pyeszny 11 bożych, gesz zlo- szil Dauid ku chwalenyu pana: Isze gest dobri a isze na wyeki mylosyer- dze gego, dz{{ø}}ki') Dauidoui spyewa- i{{ø}}cz r{{ø}}kama swima. a kaplany brznye- ly w tr{{ø}}bi przed nym(i), a wszitek Israhel stal. A poswy{{ø}}cyl Salomon poszrzo- dek syeny przed koscyolem bozim, bo tu obyatowal obyati a tuki pokoynich. bo ołtarz myedzani, gen bil udzalal, nye mogl znosycz obyat zszonich a poswy{{ø}}tnich a tuków pokoynich. Y u- czinyl Salomon swy{{ø}}to w tem czasu za syedm dny, a wszitek Israhel s nym, zbór wyelyki ode wschodu Emath asz do pr{{ø}}du Egypskego. Y uczinyl ósmi dzen zgromadzenye, przeto isze bil poswy{{ø}}cyl ołtarz za syedm dny, a swy{{ø}}- to bil uczinyl syedm dny. Przeto trze- cyego a dwadzescya dnya myesy{{ø}}cza syodmego, rospuscyl lyud do swich przebitko w, wyesyely* a radostny prze dobre, gesz bil bog uczinyl Dauidoui a Salomonom y lyudu ysrahelskemu. Y dokonał Salomon domu bożego a domu krolyowa y wszitko, czso umye- n y 1 na swem syerczu, abi uczinyl domu bożemu y swemu domu. y myal scz{{ø}}scye. Y ziawyl sy{{ø}} mu pan w noci y rzeki gest: Usliszalem modlytwę tw{{ø}} a zwolylem myasto to sobye, abi bil dom obyetni. Zatworzilly bich nye
bo, yszebi descz nye szedł, a kazally bich kobilkam, abi zleptaly zemy{{ø}}, albo poslally bich mor na lyud moy, a obrocy(7)ly bi sy{{ø}} lyud moy, nad nymszeto wziwano gymy{{ø}} me, modlycz my sy{{ø}} b{{ø}}dze a szukacz b{{ø}}dze oblycza mego, cziny{{ø}}cz pokaianye od dróg swich zlich: a ia uslisz{{ø}} z nyeba y bód{{ø}} myloscyw grzechom gich, a ze- my{{ø}} gich uzdrowy{{ø}}. Y b{{ø}}dzeta oczi moy otworzoni, a uszi moy przichilo- ni ku modłytwye gego, ktobi na tem myesczczu sy{{ø}} modlyl. Bocyem zwolyl y poswyocylem sobye myasto to, a tubi bilo me gymy{{ø}} na wyeki, y oczi mogę bi tu bile y syerce me po wszitki dny. A ti, b{{ø}}dzeszly chodzicz przede mn{{ø}}, iako chodził ocyecz twoy Dauid, a uczinyl* podle wszego, gezem przikazal tobye, a sprawyedlywosci mich a s{{ø}}dow b{{ø}}dzeszly posluchacz: wzbu- dz{{ø}} tron krolewstwa twego, iakom slu- byl oczczu twemu Dauidoui, rzek{{ø}}cz:
Nye b{{ø}}dzecz odi{{ø}}t s pokolenya twego m{{ø}}sz, genbi bil ksy{{ø}}sz{{ø}}cyem w Israhelu. A gestlybiscye sy{{ø}} odwrocyly, y opuscylybiscye me sprawyedlywoscy, a przikazanya ma, geszem wam ustauil, odid{{ø}}cz y sluszilybiscye bogom czudzim, a modlylybiscye sy{{ø}} gym: wi- rzucz{{ø}} was z zemye mey, i{{ø}}zem wam dal, a ten dom, genszesz udzalal gymyenyu memu, zarzucz{{ø}} od obły ) cza 144 mego, a dam gy w powyescz a na prziklad wszitkim lyudzem. Y b{{ø}}dze dom tento w przislowye wszitkim my- iai{{ø}}cim. Rzek{{ø}}, dziwui{{ø}}cz sy{{ø}}: Przecz tak uczinyl bog tey zemy a temu do-
■) Hymnos David. W.
mu? Y otpowyedz{{ø}}: Bo opuscyly pana boga oczczow swich, gen ge wiwyodl z zemye Egypskey, y chopyly sy{{ø}} bogow czudzich a klanyaly sy{{ø}} gym a czcyly ge. a przeto wszitko to zle prziszlo na nye.
VIII.
J\~ gdisz sy{{ø}} napelny dwadzescya lyat, w nychze udzalal Salomon koscyol bogu y dom swoy: y myasta, gesz bil dal Iram Salomonom, omurowaw y kazał w nych bidlycz sinom israhelskim. Potem otszedl do Emat Saba, y dobił gego. Y udzalal myasto palmowe') na pusczi, a gyna myasta twarda udzalal w Emat, y uczinyl dwye myescye o- murowane, Beteron wissze a Beteron nyssze, mai{{ø}}cz broni y zawori y zamki. Balaat takez udzalal y wszitka myasta przetwarda, iasz bila Salomonowa, y wszitka myasta wozata- rzow y geszczczow. wszitko, czsosz chcyal, uczinyl kroi Salomon y zrz{{ø}}- dzil y udzalal w Ierusalemye y w Lybanye y we wszey swey moci. A wszitek lyud, gen bil ostał w2) Eteyczskich y Amoreyczskich y Fereycskich y E- weycskich y Iebuzeyczskich, gisz nye biły s pokolenya israhelowa any z sinow gich, ale s poslyatkow, gichze nye pobyły biły sinowye {{ø}}srahelsci, poddał ge Salomon w poplatki asz do dzi- syego dnya. Ale z sinow israhelskich nye poddał, abi sluzily robotnimy dzali krolyowy. bo ony biły m{{ø}}zowye waleczny, a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta pyrwa y wogewo-
di nad wozatarzmy y gesczci gego. Ale wszitkich ksy{{ø}}sz{{ø}}t woyski krolya Salomona bilo poi trsyecya sta, gisz rz{{ø}}- dzily lyud. Potem dzewk{{ø}} Pharaonow{{ø}} przewyodl z myasta Dauidowa do domu, gisz bil udzalal gey. bo rzeki kroi: Nye b{{ø}}dze bidlycz zona ma w domu Dauidowye krolya israhelskego, przeto isze poswy{{ø}}czon gest, isze archa bosza bila wiszla* do nyego. Tedi offye- rowal Salomon ofyeri panu na ołtarz bozi, gisz bil udzalal przed przistrze- szim, abi na kozdi dzen bilo ofye- rowano na nyem podle przikazanya Moyszesowa w sobotne dny y w Ka- lendi y w swy{{ø}}teczne dny, trzsykrocz do roka: na swy{{ø}}ta przeznycz, a w swy{{ø}}ta tydnyowe, a w swy{{ø}}ta stanowe. Y ustauil podle zrz{{ø}}dzenya Dauida, oczcza swego, urz{{ø}}di kaplanske w sluszebnoscyach swich y slugy koscyelne w swem rz{{ø}}dze, abi chwal{{ø}} wzda- waly a sluszily przed kapłani podle obiczaia wszelkego dnya, a wrotne w swich rozdzelech, kaszdego u swich wrót, bo tak roskazal Dauid, czlowyek bozi. Any czso opusczily s przikazanya kro lyowa tako kaplany, iako slugy koscyelne ze wszego, czso gym bil przikazal, a w stróżach skarbouich. Wszitki nakladi prziprawne myal Salomon ot tego dnya, w nyem dom za- lozil, asz do tego dnya, gegosz dokonał gego. Tedi otszedl Salomon do Asyongaber a do Chaylat ku brzegu morza rudnego, gesz gest w zemy E- domskey. Przeto poslal gemu Iram po swich sługach lodzę y plawce u-
^ Palmira. W. a) W Wnlg. de, więc mylnie ic zamiast z.
myale na morze, y brały sy{{ø}} z slugamy Salomonowimy do Ofyr, a ott{{ø}}d nabrały poi py{{ø}}ta sta lyber złota y przynyesly krolyowy Salomonowy.
A krolyow* Saba,Xgdisz usliszala sla- w{{ø}}tnoscz Salomonow{{ø}}, prziszla do Ierusalema, chcz{{ø}}cz gego skusycz w po- gatkach z wyelykim zboszim yz wyelbl{{ø}}di, gysz nyesly 1 e k a r s w a* a złota wyele y drogego kamyenya. A prziszedszi ku Salomonowy, wimowyla gemu wszitko, czso bilo na gey syer- czu. Y wiloszil Salomon gey to wszitko, czso pitala, a nyczso bilo, bi gemu nye bilo iawno. łasz gdisz uzrzala m{{ø}}droscz Salomonow{{ø}} y dom, gen bil udzalal, y karmye na gego stole, y przebitki gego panosz, y urz{{ø}}di slu- szebnykow gego y gich odzenya, y potczasza* y rucha gick, y obyati, gesz obyatowal w domu bozem: prze wye- lyke dziwowanye nye myala w sobye daley ducha. Y rzekła ku krolewy: Prawdziwa gest rzecz, ięszem sliszala w mey zemy o twick czsnotack y m{{ø}}- droscy. Nye wyerzilam tim, gysz my powyadaly, alyzem sama prziszla a o- czima mima vydzala y skusyla, isze ledwi polowycz{{ø}} twey m{{ø}}droscy s{{ø}} my powyedzely. przemoglesz slaw{{ø}}tnoscz czsnotamy twimy. Blogoslawyeny m{{ø}}- zowye twoy y blogoslawyony sludzi twoy cy, gysz stoi{{ø}} przed tob{{ø}} na wszelki czas a sHsz{{ø}} m{{ø}}droscz tw{{ø}}. B{{ø}}dz pan bog twoy poszegnani, gen cy{{ø}} chcyal wsplodzicz królem na stolczu
swem, pana boga twego. Bo zaiste bog myluge Israhela a ckce zbawycz gy na wyeki. Przeto ustauil cy{{ø}} królem nad nym, abi czinyl s{{ø}}di y prawd{{ø}}. Y dala krolyowy dwadzescya a sto lyber złota, a wyele lektwarzow y kamyenya drogego. Nye bili take lektwa- rze wydani, iako ty, które dala kro- lyowa Saba Salomonouy. Ale y sług?/ Iramoui s slugamy Salomonowimy przi- nyesly złoto z Ofyr, a drzewya cyso- we y kamyenya przedrogego, z nyegosz udzalal kroi, to gest z drzewa cysowego, wschodi w domu bozem a w domu krolyowem, a nar{{ø}}cznyce a na (?) zaltarze spyewrakom. Nygdi nye wydano w...
Tu ośmiu kart brak.
(XXI, 13).
...twego, cyebye lepsze, gezesz zbył. 145 Przeto pan porazi cy{{ø}} wyelyk{{ø}} ran{{ø}} s twim lyudern y z sini y z zonamy twimy y sze wszim twim gymyenym.
A ty b{{ø}}dzesz nyemocen przezl{{ø}} nye- moczó twrego brzucha, tak az z cyebye wiplinę twra trzewa z nyenagla po wsze dny. Przetosz wzbudził pan przecyw Ioramowy duch Pkilystinskick, gysz s{{ø}} w s{{ø}}syedstwye Murzinom. Y weszły do zemye Iuda a skaziły i{{ø}}, y pobrały wszitko zboze, gesz nalezono gest w domu krolyowye, a nadto y sini gego y zoni. Y nye bil ostawyon sin gemu, geno Othozias *), ktori namnyeyszi uro- dzenym bik A nad to uade wszitko ra- ny gy pan trzewn{{ø}} bolescy{{ø}} nyeuzdro- wryon{{ø}}. A gdisz dzen ku dnyu przi-
') W Wnlg. loachaz.
chodził, a chwyle czasu przed sy{{ø}} bye- zali, a dwye lecye sy{{ø}} popelnyle swim byegem: a tak dlugym gnycym gnyl gest, az y trzewa z nyego plin{{ø}}li, a tak spolu nyemocz{{ø}} y ziwota zbił. U- marl gest w swey nyemoci nagorszey. A nye uczinyly* gemu lyud sławnego potrzeba, podle obiczaya iako bil u- czinyl wy{{ø}}czszim') gego. We dwu a we XXX* lecyech bil, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a oszm lyat krolyowral w Ie- rusalem. Y chodził nyeprawye, y po- grzebly gy w myescye Dauidowye. ale wszako nye w grobyech królewskich.
XXII.
-P otem usta wyły przebiwacze ierusa- lemsci Otoziasza, sina gego namnyey- szego, królem w myasto gego. bo wszit- ci gyny wy{{ø}}czsy urodzenym, gysz przed nym biły, zmordowany s{{ø}} od zbyegow arabskich, gisz sy{{ø}} biły rzucyly na stani. y krolyowal Otozias, sin Iora- mow, krolya iudzskego. Dwye a XXXX lyat bil w starz Otozias, gdisz bil pocz{{ø}}1 krolyowacz, a geno lyato krolyowal w Iemsalem. a gymy{{ø}} macyerzi gego Atalya, dzewka Amri. Ale on chodził drog{{ø}} domu Achabowra, bo macz gego prziprawyala, abi nyemyloscywye czinyl. Przeto czinyl zle wr wydzenyu bozem, iako y dom Achabow, bo biły ony gemu rączce po smyercy oczcza gego, w zagynyenye gego. Y chodził w radach gych. A ial z Ioramem, z sinem Achabowim, królem israhelskim, ku boiu przecyw Azahelowy, krolyowy
Syrskemu, do Ramot Galaat, y zra- nyly Syrscy Torama. Gen sy{{ø}} wrocyl, abi bil uleczon wr Iezraheh bo bil wye- lykimy ranamy ranyen* w naprzód rze- czonem pobycyu. Przeto Otozias, kroi Iuda, wzgedze, abi nawyedzil Iorama, sina Achabowa, nyemocznego w Iezra- hely. Wolya zayste boża bila przecyw Otoziasowy, abi przigechal ku loramo- wy. A gdisz bil prziszedl, abi wigechal s nym przecyw Ieu, sinu Namsi, gegosz bog pomazał, abi zagładził dom Achabow. A gdisz gubyl Ieu dom A- ehabow, nalyazl ksy{{ø}}sz{{ø}}ta ludowa z sinow bracyey Ottoziasouich, gisz gemu sluzily, y zbył ge. A samego Ottosya- sza szukai{{ø}}, y ulapyl. a on sy{{ø}} skril w Samary, a przed sy{{ø}} przywyedzo- nego zabyl, y pogrzebly gy. Przeto y- sze bil sin Iozaphatow, ktorisz szukał pana wT czalem syerczu swem, any bila która nadzeia, bi kto s pokolenya Otoziaszowa wy{{ø}}cey krolyowal. bo zaiste Atalya, macz gego, wydz{{ø}}cz ysze umarl sin gey, wystała y zgubyla wszitko pokolenye krolyowo domu lorama, Tedi Iozabeth, dzewka krolyowra, wz{{ø}}- wrszi Ioasa, sina Ottoziaszowa, ukradła gy s posrzotka sinow krolyowich, gdi ge gubyono, y skrila gy z gego pya- stunk{{ø}} wr komorze poscyelney. A Iozabeth, iasz gy przekrila, bila dzewka krolya Ioramowa, zona Ioyadowa by- skupa, a syostra Otoziaszowa. a przeto nye zagubyla gego Atalya. Y bidlyl w domu bozem taynye za szescz lyat, w' nyckze krolyowala Atalya nad zemy{{ø}}.
xxm.
jPotern lyata syodmego posylycn gesi Ioyada, wz{{ø}}1 centurioni, to gest Zachariasza sina Ieroamowa, a Yzmaela sina Iohannowa, a Azariasza sina O budowla, a Maaziasza sina Adadie, a Ely- pkata sina Sechri, y wnydze s nymy w rado y we smowy. Gysz zchpdziwszi Iudzino pokolenye, sebraly slugy koscyelne ze wszech myast Iudowieli y ksyyszQta czelyadzy israhelskicn, y prziszly do Ierusalem. A wnydze wszitko pospolstwo we smow{{ø}} s królem w domu bozem. Y rzeki k nym Ioyada: 0- wa, tocz sin krolyow bódze krolyowacz, iako mowyl pana* na(<?) sini Dauidowi. Przeto ta gest rzecz, i{{ø}}sz nczinycye: Trzecya cz{{ø}}scz z wras, iasz przichodai k sobocye kaplanskey*, y koscyelnich slug y wrctnicb, b{{ø}}dze w bronach, a trzecy na druga, ') krolyowa domu. a trzecya strona b{{ø}}dze w fu) broni, geszto sio wye z a k 1 a d n a. A gy ni wszitek zbór b{{ø}}dz w przistrzeszu domu bożego, any nyszadni gyni wchadzay do domu bożego, geno kaplany a gysz przisluguy{{ø}} s koscyelnich slug. telko cy samy acz wrckodz{{ø}}, gisz s{{ø}} poswy{{ø}}- ceny. a wszitek gyni zbór bódze w strozi bozey. A sludzi koscyelny ob- st{{ø}}pcye krola, mai{{ø}}cz w^szitci bronne odzenye swe. Gestlybi kto gyni wszedł do koscyola, b{{ø}}dz zabyt, a wi b{{ø}}dz- cye s królem, gdi wnydze albo winy- dze. A uczinyly sludzi koscyelny y wszitko pokolenye Iudowro, podle wsze
go czso bil przikazal | Ioyada byskup. 14f y poi{{ø}}ly wszitci sobye poddane m{{ø}}ze s sob{{ø}}, a przichodzily po rz{{ø}}du sobo- tnem s timy, ktorzi iusz bily wipelny- ly sobot{{ø}} y wiszly. A tak Ioyada byskup nye dopuscyl zastępom, abi o- deszly, ktorzi na kozdi tydzen stacz myely. Y dal Ioyada kapłan centurionom osczepi y tarcze krolya Dauidowi, gesz bil prziswy{{ø}}cyl domu bożemu. Y ustauil wszytek lyud dzersz{{ø}}ci myecze s prawey stroni koscyola, az do stroni kosezyola lewey, przed ołtarzem w koscyele, w okol krolya. Y wy- wyedly sina krolyow^a, a wstawyly nayn korono, a dały dzerzecz w gego zakon r{{ø}}k{{ø}}* *) bozi, y uczinyly gjr królem. Y pomazał gy Ioyada byskup a sinowye gego, y modłyly sy{{ø}} bogu, rzek{{ø}}cz: Zyw bydz krolyu. A gdisz usliszala Atalya, to gest glos byez{{ø}}- cich y chwaly{{ø}}cick krolya, weszła k lyudu do koscyola bożego. A gdisz uzrzi krolya na slopyenye w przi- ckodze, a ksy{{ø}}szota y zast{{ø}}pl przi nyem y wszitek lyud zemski raduy{{ø}}cz sy{{ø}} a tr{{ø}}by{{ø}}c tr{{ø}}bamy y w rozlyczne g{{ø}}dzbi spyewrai{{ø}}c a ckwaly{{ø}}c krolya: rozdar- szi nicko swe, rzekła: Okłamanye, o- klamanye! Tedi wiszedl Ioyada byskup ku centurionom y ku ksy{{ø}}sz{{ø}}tom woy- ski, rzecze gym: V iwyeczcye y{{ø}} precz z ogrodzenya koseyelnego, a zabycye i{{ø}} myeczem. A przikazal kapłan, abi nye bila zabyta w domu bozem. A chicywszi syo r{{ø}}.kama gey gardła, wiwyedly i{{ø}} precz. A gdisz winydze do
broni konskey krolyowa domu, tu i{{ø}} zabyly. Y uczwyrdzi Ioyada smow{{ø}} myedzi sob{{ø}} y wisszim lyudern y myedzi królem, abi bil lyud bozi. A tak wszedł wszitek lyud w dom Baal, y zruszily gy, y ołtarze y modli gego zlupaly. A Matana, kapłana Baalowa, zabyly gy przed ołtarzem. Y ustawyl Ioyada starosti') w domu bozem, abi pod mocz{{ø}} kaplansk{{ø}} y koscyelnich slug, gesz zrz{{ø}}dzil Dauid w domu bozem, offyerowaly zszone obyati panu, iako pysauo w ksy{{ø}}gach Moyseszowich, w wyesyelyu y w spyewanyu podle zrz{{ø}}dzenya Dauidowa. Y ustauil wro- tne w bronach domu bożego, abi nye ^ chodziły do nyego nyecziscy ktor{{ø}}koly rzecz{{ø}}. A poi{{ø}}w centurioni y przesylne m{{ø}}ze, a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta lyuda y wszitek lyud zemski, y kazały sydz (s-ić)2) krolyowy z domu bożego, a gydz po poszrzotce swyrzchney broni do krolyowa -domu. y posadziły gy na krolewskem stolczu. Y wyesyelyl sy{{ø}} wszitek lyud zemski, a myasto sy{{ø}} upokoylo, ale Atalya zabyta gest myeczem.
XXIIII.
syedmy lecyech bil loas, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a czterdzescy lyat krolyowal w Ierusalemye. gymy{{ø}} macyerzi gego Sebya z Bersabee. Y uczinyl, czso dobre gest przed bogem, po wszitki dny Ioyadi kapłana. Y oblyu- byl3) gemu Ioyada dwye zenye, z nych- ze urodził sini y dzewki. Potem sy{{ø}} zlyubylo Ioaszowy, abi oprawyl dom
bozi, y sebral kapłani a slugy koscyelne : Gedzcye do myast Iudowich, a zby- raycye ze wszego Israhela pyeny{{ø}}dze ku przikricyu koscyola pana boga naszego, na wszelke lyato, a to r{{ø}}cze u- czincye! Ale slugy koscyelne to czinyly s obmyeskanym *). A wezwaw kroi Ioyadi* ksy{{ø}}sz{{ø}}cya, rzeki gemu: Przeczesz tego nye bil pyleń, abi przip{{ø}}dzil slugy koscyelne wmyescz z ludi y z Ierusalema pyeny{{ø}}dzi, gesz s{{ø}}{{ø}} ustawyo- ni Moysesem, slug{{ø}} bozim, abi ge wnyo- slo wszitko sebranye do stanu swyadeczstwa? Bo Atalya przeukrutna* y sinowye gey skaziły biły dom bozi, a tym wszitkim, czso bilo poswy{{ø}}czono domu bożemu, okrasyly biły modl{{ø}} Baalymow{{ø}}. Przeto przikazal kroi, abi uczinyly skrziny{{ø}}, a postauil i{{ø}} podle drzwy bozich zewn{{ø}}trz. Y wiwolano gest w ludze y w Ierusalemye, abi wszitci nyesly piat panu, ktori ustauil Moyses, sługa bozi, wszemu Israhelowy na pusczi. Y zradowaly sy{{ø}} wszitka ksy{{ø}}- sy{{ø}}ta y wszitek lyud, a wszedszi wnye- szly do skrzinye bozey, a tak długo kładły, az bila pełna. A gdisz czas bil, abi wnyesly skrziny{{ø}} przed krolya przes r{{ø}}ce slug koscyelnich (a gdisz uzrzely wyele pyeny{{ø}}dzi): wszedł pysarz krolyow7, gegoz bil pyrwi kapłan ustauil, y wisipaly pyeny{{ø}}dze, które w skrziny bili. A potem skrziny{{ø}} nyesly na swe myasto, a tak czinyly po wszitki dny. Y zgromadzoni s{{ø}} przes lyczbi pyeny{{ø}}dze, gesz dawały kroi a Ioyada tym, ktorzi biły nad lyudern domu bożego.
A tak cy naymaly tymy pyeny{{ø}}dzmy łamacze kamyenya y rzemy{{ø}}szlnyki kaszdego dzala, abi oprawyly domu bożego, takesz kowale zelyaza y myedzi, abi to, czso sy{{ø}} bilo pocz{{ø}}lo ka- zicz, polepszilo*. Y czinyly czy, gisz dzalaly, rozumnye, a zapelnyaly scyen- ne rosyedlyni swima r{{ø}}kama, y na- wyedly dom bozi we s s t a w pyrwi, a uczinyly abi pewnye stal. A gdisz do- pelnyly wszego dzala, przinyesly przed krolya a Ioyad{{ø}} ostatnye pyeny{{ø}}dze. z nych udzalano ss{{ø}}di koscyelne ku 147 sluszbye y ku obyatam, banye y gy- ne ss{{ø}}di złote y srzebrne, y offyerowaly obyati swe w bozem domu usta- wnye po wszitki dny Ioyadi. Y starzał sy{{ø}} Ioyada, pełen s{{ø}}cz dnyow, y umarl, gdisz bil we stu a we XXX lecyech. y pogrzebly gy w myescye Dauidowye s kroimy, przeto isze bil dobr{{ø}} rzecz uczinyl z Israhelem y z Dauidem y z domem gego. Potem gdisz umarl Ioyada, wzeszli ksy{{ø}}sz{{ø}}ta Iudzska y po- klonyly sy{{ø}} krolyowy, gen obmy{{ø}}k- czon s{{ø}}cz gich sluszbye*, pozwolyl gym. A ostawszi koscyola pana boga oczczow swich, sluzily modlam y gynirn ritim obrazom. Y stal sy{{ø}} gnyew7 bozi przecyw ludze a Ierusalemu prze taki grzech, a posilał gym proroki, abi obrocyly sy{{ø}} ku panu. Ale ony ziawnye (?) nye chcye- ly gich posluchacz. A potem y duch bozi ogarnye Zachariasza, sina Ioyadi kapłana, gen stoi{{ø}}cz przed lyudern rzeki: To mowy pan: Przecz przest{{ø}}- pugecye przikazanye boze, gesz wam nye uziteczno, a ostalyscye pana, abi
on was ostał? Gyszto zebrawszi sy{{ø}} przecyw gemu, ukamyonowaly gy podle przikazanya krolyowa w przistrze- szu domu bożego. Y nye wspomynal loas kroi na mylosyerdze, gesz uczinyl Ioyada, ocyecz gego, s nym, ale zabyl sina gego. Gen gdisz urny rai, rzecze: Wydz pan, a wzpitay!') A gdisz bilo po roce, przicy{{ø}}gnye przecyw gemu kroi Syrski. a przidze do ludi y do Iemsalem, y zbył wszitka ksy{{ø}}sz{{ø}}- ta lyuda, a wszitek plyon poslal krolyowy do Damasku. A zayste, gdisz wyelmy mała lyczba prziszla Syrskich, poddał pan w gich r{{ø}}ce nyezlyczon{{ø}} wyelykoscz, przeto yze biły ostały pana boga oczczow swich. A nad Ioa- sem a* uczinywTszi sw{{ø}} woly{{ø}}, precz odgechawszi, nyechaly gego w wyely- kich nyemoczach. Potem powstały przecyw gemu sludzi gego ku pomscye krwye sina Ioyadi kapłana, y zabyly gy na gego lozu, y umarl. Y pogrze- bly gy w myescye Dauidowye, ale nye w krolyowich grobyech. Bo gemu nye przyiaialy* Zabath, sin Sematha Amo- nyczskego, a Iozabath, sin Semarith Moabyczskego. A tak sinowye gego, a ti pyeny{{ø}}dze, gesz bik’ za nyego se- brani ku poprawyenyu domu bożego, popysany s{{ø}} s pylnoscia* w ksy{{ø}}gach krolyowick.
XXV.
p
JL otem krolyowal Amazias, sin gego, w myasto gego. We dwudzestu a w py{{ø}}cy lecyeck bil Amazias, gdisz bil
pocz{{ø}}1 krolyowacz, a przes genego XXXci lyat krolyowal w Iemsalem. Gyrmy{{ø}} macyerzi gego Ioyaden z Ie- rusalem. Y czinyl dobre w wydzenyu bozem, ale nye w prze spyecznem syerczu. Bo gdisz uzrzal, isze utwyr- dzono królewstwo gego: zmordował slugy, gisz biły zabyly krolya oczcza gego, ale gich sinow nye zbył, iako py- sauo w ksy{{ø}}gach zakona Moysesowa, gdzesz przikazal pan rzek{{ø}}cz: Nye b{{ø}}- d{{ø}} zbycy oczczowye za sini, any sinowye za swe oczce, ale kaszdi w swem grzesze umrze. Przeto sebraw Amazias Iud{{ø}}, y ustaui gee po czelyadzach, tribuni y centuriom we wszem pokolenyu Iuda y w Benyamynowye. y zlycził gee ode dwudzestu lyat a nad to. Y nalyazl XXXci tisy{{ø}}czow mlodzczow, gysz mogły wnydz w boy, dzersz{{ø}}ez kopye a scziti. A naymem prziwyodł z Israhela sto tisy{{ø}}czow udatnich, stem lyber srebra. Y przidze k nyemu czlowyek bozi, rzek{{ø}}cz: O krolyu, nye wd- chodz s tob{{ø}} woyska Israhel ska, bo nye boga z Israhelem y se wszemy sini Efraymowimy. Gęstły m n y s z, isz- bi w moci wogenskey zależało wy- cy{{ø}}stwo boia: przepuscyr pan, abi bil przemozon od nyeprzyiacyol. bocz to [Boga]1) gest, wspomoci (UJ y na byeg obrocycz. Y rzeki Amazias ku czlowyekowy bożemu: Czso tedi b{{ø}}- dze ysze* sto lybr srzebra, geszem dal ricerzom israhelskim? Otpowye m{{ø}}z bozi: Macz pan, odk{{ø}}d mosze tobye
') Ten wyraz wypuszczony w kodexie. „Dei quippe est adjuvare et in fugam convertere“. Wulg.
dacz wyelym wy{{ø}}cey, nysz to. A tak Amazias oddzely woysk{{ø}}, iasz bila przyiala k nyemu z Efrayma, abi sy{{ø}} wrocyla na sw^e myasto. Tedi ony barzo sy{{ø}} roznyewaly przecyw ludze, y wrocyly sy{{ø}} do swey włoscy. A tak Amazias ufai{{ø}} w boga, poi{{ø}}w lyud swoy, y szedł do padołu solnego y pobył sini Seyr, dwadzescya tysy{{ø}}czow m{{ø}}zow. A gynich XXa tisy{{ø}}czow zgy- maly m{{ø}}zowye Iuda, y prziwyod{{ø}} ge na wyrzch wisokey gori y spiekały ge na doi z skali, gysz sy{{ø}} wszitci stłukły. Ale ona woyska, i{{ø}}sz bil uawro- cyl Amazias, abi s nym nye gezdzila ku pobyczu, rosuly sy{{ø}} po myescyech Iuda, ot Samariey az do Beterona, a zbywszi trsy tysy{{ø}}ce lyuda, pobrali) wyelyki plyon. Potem Amazias po po- bycyu Ydumskich, a pobraw bog?/ sinow Seyr, ustauil ge sobye za bogy, a modlyl sy{{ø}} gym, a kadzidło gym offyerowal. Prze ktor{{ø}}sz rzecz roznye- wal sy{{ø}} pan przecyw Amaziaszowy, poslal k nyemu proroka, gen bil rzeki k nyemu: Przeczesz sy{{ø}} modlyl bogom, gysz nye mogly wizwolycz lyuda swego z r{{ø}}ki twey? A gdisz on to mowyl: otpowye gemu: Zalysz ti racz- cza krolyow? przestań, acz nye zaby- i{{ø}} cyebye. A otchadzai{{ø}} prorok, rzecze: Wyem, isze u m y e n y 1 cy{{ø}}11 zabycz pan przeto, iszesz tak{{ø}} zloscz 148 uczinyl, a nad to, yszesz nye posłuchał radi mey. Przeto Amazias, krol Iuda, wz{{ø}}w przezl{{ø}}{{ø}} rad{{ø}}, poslal ku Ioasowy, sinu Ioatanowu, sinu Yeuowu, krolyu Israkelskemu, rzek{{ø}}cz: Podz, a
pokaszwa syebye spolu. Tedi on wrocy gego posli zasy{{ø}}, rzek{{ø}}cz: Carduus'), gen gest na Lybanye, pcslal ku cedrowy lybanskcmu, rzek{{ø}}cz: Day zon{{ø}} sinu memu, dzewk{{ø}} tw{{ø}}. Owa, zwyerz, gen bil w lyesye lybanskem, szedszi y potloczily* Carduus. Uhel- pysz syp, yszesz pobył Ydumske. a przeto podnyoslo sy{{ø}} syerce twe w pi- ch{{ø}}. Syedzi w twem domu, przecz zloscz przecyw sobye wzbudzasz, abi zagynpl ti y ludowo pokolenye s tob{{ø}}? IS.ye chcyal Amazias posluchacz, przeto y- sze boża wolya bila, abi gy podał w r{{ø}}ce nyeprzyiacyelske prze Ydumske bogy. A zatim wzidze loas, kroi israkelski, abi sy{{ø}} pokusyly spolu. Ale Amazias kroi iudzski bil wBethsames iudzskem. Y padło iudowo pokolenye przed Israhelem, y ucyecze do swick stanów. Potem loas kroi israkelski i{{ø}}1 Amaziasza sina Ioaszowa, krolya iudz- skego, w Betksames y prziwyedze gy do Ierusalema. y skaził mury* Ierusa- lemske ot broni Efraymowi asz do broni k{{ø}}towey, cztirzi sta loket wzdlusz. A wszitko złoto y srzebro y wszitki ss{{ø}}di, które nalyazl w domu bozem, a w skarbyech Obededom domu krolyo- wem, a tasz2) y sini nyeprzyiaczol przi- wyodl do Samariey. Y bil ziw Amazias sin Ioasow, kroi Iuda, gdi iusz bil umarl loas, sin Ioatkanow, kroi Israkel, py{{ø}}cznaczcye lyat. Ale gyne rzeczi o skutceck Amaziaszowick pyruick y poslednick popysani s{{ø}} w ksy{{ø}}gack krolyow Iuda a Israkel. Gen gdi bil
otst{{ø}}pyl ot boga, wsprzecywyły sy{{ø}} gemu w Ierusalemye. A gdisz bil u- cyekl do Lachis, wislawszi za nym, tu go zabyly. A przinyoszszi gy na ko- nyech, pogrzebly gy w myescye Dauidowye s gego oczci.
XXVI.
p
JL otem wszitek lyud iudzski ustawyl Oziasza w szescznaczcye lecyech królem, sina gego w myasto oczcza gego Amaziasza. On wzdzalal Ilaylath a na- wrocyl ge ku dzerzenyu Iudowu, gdiz skonczal kroi s oczc‘ swimy. vV szescznaczcye lecyech bil Ozias, gdisz bil pocz{{ø}}1 krolyowacz, a krolyowal ‘dwye a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t lyat w Ierusalemye. Gymy{{ø}} macyerzi gego Hiechelya z Ierusalema. Y czinyl, czso bilo prawego ‘ przed bogem, podle tego wszego, czsos czinyl Amazias, ocyecz gego. A szukał boga za dnyow Zachar(yasjzouich, rozumyeipcego a wydz{{ø}} J cego boga. A gdisz szukał boga, myło wal gy we wszech rzeczach. Potem wigeekal, abi boiowal przecyw Fylystym, a zborzil* muri Geth a muri Iamne') a muri A- zota. Y udzalal myasteczka w Azocye a w Pkylystym. Y pomogl gemu bog przecyw Phylystym y przecyw Arabskim , gisz bidljdy w Guzbalal2), y przecyw Amonytskim. Y dawały Amo- nytscy dari Oziasoui, y oglosylo sy{{ø}} gymyn gego az do wchodu Egypske- go prze gego czóste wycy{{ø}} stwo. 1 wzdzalal Ozias wyeze nad bron{{ø}} y hel- mi 'ł)3) w Iemsalem, a nad bron{{ø}} wal-
*) Oset. *) Pewnie myłka zamiast „takesz-
') Wulg. Idtmiae. ’) Gurbeal. ') Suj,jr portam angui v
n{{ø}}1), a ostatnye na stronye tego mu- ru ustauil, y utwyrdzil ge. A takez wzdzalal wyeze na pusczi, a wikopal wyele cystern, przeto ysze myal wyele dobitka tak na polech, iako na pu- stem lesye, a myal wynnyce y wyna- rze po górach y na Carmelu. bo bil zaiste czlowyek pylni roley. A bila woyska gego boiownykow, gisz wicha- dzaly ku pobyczu pod r{{ø}}k{{ø}} Iehiela py- sarza, a Amaziasza uczicyela, a pod r{{ø}}k{{ø}} Ananyasza, gen bil s ksy{{ø}}sz{{ø}}t krolyowich. Y wszitka lyczba ksy{{ø}}sz{{ø}}t po gich czelyadzach, m{{ø}}zow sylnich, LII tysy{{ø}}czow a szescz set. A pod nymy wszitka woyska syedm a trzsy sta tysy{{ø}}czow a py{{ø}}cz set, gisz biły gotowy ku boiu, a za krolya przecyw nyeprzyiacyelom boiowaly. Y przipra- uil gym Oziasz, to gest wszey woy- scze, sczity a kopya a przelbyce, y pancerze, 1{{ø}}cziska y prok?/ ku cy- skanyu kamyenym. A wzdzalal w Ie- rusalem rozlyczna dzala ku obronye myesczskey, iasz ustauil na wyeszach a na w{{ø}}glech murnich, abi z nych mogły strzelyacz a luczacz2) wyelykim kamyenym. Y roznyoslo sy{{ø}} gymy{{ø}} gego daleko, przeto ysze gemu pomagał bog a udatna gi uczinyl. Ale gdisz bil rozmocznyal, podnyoslo sy{{ø}} syerce gego w zagz/nyenye gego. Y o- puscyl pana boga swego, bo wszedw do koscyola bożego, chcyal obyatowacz kadzidło na ołtarzu kadzidlnem. A ręczę po nyem wszedł Azarias kapłan, a s nym kaplany syedm dzesy{{ø}}t bozi,
m{{ø}}zowye przesilny, wzprzecywyly sy{{ø}} przecyw krolyowy, rzek{{ø}}cz: Nye twoy to rz{{ø}}d, Oziaszu, abi ti obyatowal zapaln{{ø}} obyat{{ø}} panu, ale kapłanów bo- zich, to gest sinow Aaronouich, gisz s{{ø}} poswy{{ø}}ceuy ku takey sluszbye. Przeto winydzi z swy{{ø}}tynyey przes pot{{ø}}pi, bo to nye b{{ø}}dze tobye polyczono ku slawye ot pana boga. Y roznyewTal sy{{ø}} Ozias, a dzerz{{ø}}cz kacydlnycz{{ø}}* w r{{ø}}- 149 ce, abi obyatowal kadzidło, groz{{ø}}cz kapłanom, a r{{ø}}cze ziauy sy{{ø}} tr{{ø}}d na gego czele przed kapłani w domu bozem nad ołtarzem kadzidlnim. A gdisz nayn wezrz{{ø}} Azarias byskup y wszitci gyny kaplany: uzrzely tr{{ø}}d na gego czele, nagle wignaly gy. Ale y on 1{{ø}}- kn{{ø}}w sy{{ø}}, pospyeszil sy{{ø}} precz winydz, przeto isze na sobye poczuł bil tak nagle ran{{ø}} boz{{ø}}. Y bil przeto Otozias* tr{{ø}}dowat do dnya swey smyercy, a bidlyl w domu osobnem, pełen s{{ø}}cz tr{{ø}}- du, prze ktori bil wirzuczon z domu bożego. Potem Ioathan, sin gego, spra- wyal dom krolyow a s{{ø}}dzil lyud zemski. A ostatnye rzeczy Oziasoui, pyr- we y poslednye, popysal Yzaias prorok, sin Amos. Y skonczal Ozias s oczci swimy, y pogrzebly gy na polyu kromye krolyowich grobów, przeto isze bil tr{{ø}}dowati. A krolyowal Ioathan, sin gego, w myasto gego.
XXVII.
w py{{ø}}cy a we dwudzestu lecyech bil Ioatan, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a szescznaczcye lyat krolyowal w Ieru- salem. gymy{{ø}} macyerzi gego Geruza,
dzewka Sadoch. Y czinyl, czso bilo prawego przed panem bogem, podle wsszego*, czsoz czinyl Ozias, ocyecz gego, kromye tego isze nye wchadzal w koscyol bozi, a isze gescze lyud grzeszil. A udzalal domu bożemu bro- n{{ø}} wisok{{ø}}, a na murzech Ophel wyez wyele. A myasta zdzala1 po górach Iudzskich, a w ludzech grodi a wyeze. On boiowal przecyw krolyoui sinow A- monouich, a przemógł gy. a daly gemu w tem czasye sinowye Amonowy sto grziwyen srzebra, a dzesy{{ø}}cz tysy{{ø}}czow myar i{{ø}}czmyenya, a tilesz psze- nyce. to gemu dawały sinowye Amo- noui drugego lyata y trzecyego. Y roz- mogl sy{{ø}} Ioathan, przeto isze bil zrz{{ø}}- dzil swe drogy przed panem bogem swim. Ale gyne rzeczi Ioatanowi y wszitki gego boge y skutkowye popysani s{{ø}} w ksy{{ø}}gach krolyow Iudzskich. We dwudzestu a w py{{ø}}cy lecyech bil, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a szescnaczcye lyat krolyowal w Ierusalem. Y skonczal Ioathan s swimy oczczi, a pogrzebl y gy w myescye Dauidowye. a krolyowal Achas, sin gego, w myasto gego.
xxvm.
\/
w e dwudzestu lecyech bil Achas, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a szesczna- czcye lyat krolyowal w Ierusalemye. Y nye czinyl prawye w wydzenyu bozem, iako Dauid ocyecz gego, ale chodził po drogach krolyow Israhelskich, a nadto y sochy u [lyal Balaamoui. Ten gest, ktorisz zapałyal obyati na vdolyu Bennon, a smikal sini swe
przes ogen, podle obiczaia poganske- go, ktorezto pogubyl pan w prziscyo* sinow israhelskick. Obyetowal zaiste y kadzidlne rzeci zegl na wisokoscyach y na pagorcech y pod wszelkim drzewem gal{{ø}}zistim. Y poddał gy pan bog gego w r{{ø}}k{{ø}} krolya Syrskego, gen po- byw gy, wyelyki plyon zai{{ø}}1 z gego r z i s z e y (?) ') y prziwyodł do Dama- ska. A takesz krolyowy israhelskemu dan gest w r{{ø}}ce, a pobyt wyelyk{{ø}} ra- n{{ø}}. Y zbył Phacee, sin Romelye, z Iu- dzina pokolenya XX ku stu tysyoczow2) w geden dzen, wszitki m{{ø}}ze boiowne, przeto isze biły ostały pana boga oczczow swich. Tegosz czasu zabyl Ze- chri, m{{ø}}z moczni z Efrayma, Maazia- sza sina krolyowa, a Ezrichama, ksy{{ø}}- sz{{ø}} domu gego, a Elckan{{ø}}, drugego ot krolya. Y zgymaly sinowye israkelsci z bracyey swey dwye scye tisy{{ø}}czow pyeszich, zon, dzecy a dzewek, y plyon przes lyczbi, a prziwyedly ge do Samariey. Za tey burze bil tu prorok bozi gymyenyem Obeth, gen wiszedl wr drog{{ø}} woyski, iasz cy{{ø}}gn{{ø}}la do Samariey, rzeki gym: Owa, roznyewal sy{{ø}} gest pan bog oczczow naszich przecyw ludze, y poddał ge w r{{ø}}ce wasze, a wi- scye ge ukrutnye zmordowały, tak az w nyebo weszło wasze ukrucyenstwo. A nad to sini Iudzini a Ierusalemske chcecye sobye podbycz wrobotnyki a w robotnyce, gegoszto nye gest potrzeba. Przeto zgrzeszilyscye tim przecyw panu bogu waszemu. Ale posluckaycye
') Wulg. „imperio“ (więc może rzeszey?). 5) Centum viffinti millia.
radi meyr, a nawrcczcye wy{{ø}}znye, kto- rescye prziwyedly z bracyey waszey, to wyelyki gnyew bozi nad wamy gest. A takesz staly m{{ø}}zowye wogewodi s ksy{{ø}}sz{{ø}}t sinow Efraymouich, Azarias sin Iohannowy Baraekias sin Mozolla- moth, Iezechias sin Sellum, a Amazias sin Adaly, przecyw tim, gisz szły z bo- ia. Y rzekły gym: Nye wodzcye sam wy{{ø}}zuyow, abichom nye zgrzeszily panu. Przecz chcecye prziczinycz grzechów waszich, a stare rozmocznycz wyni? Gyscye, wyelyki grzech gest to, a gnyew gnyewu') bożego nad Israhelem gest. Y rozpuscyly m{{ø}}zowye bo- iowny plyon y wszitko, czso biły pobrały, przed ksy{{ø}}sz{{ø}}ti y przed wszitkim sebranym. A takesz stoi{{ø}}cz m{{ø}}- zowye myanowany2), wz{{ø}}wszi wszitki wyoznye, a ktorzi biły nadzi, przio- dzely ge z łupu. a gdisz ge prziodze- 15° ly|; y obuły y posylyly pokarmem a napogem, a gich nog pomazały prze ustanye, a pyecz{{ø}} k nym przylozily, ktorzikoly z nyck nye mogły ckodzicz, a biły mdłego żywota: wsadziły ge na dobitcz{{ø}}ta a przewyedly do Iericho, myasta palmowego, k gick bracy, ale samy nawrocyly sy{{ø}} do Samariey. Tego czasu poslal kroi Achaz ku krolyu asyrskemu, z{{ø}}dai{{ø}} pomoci. Y przicy{{ø}}- gly Ydumscy, a pobyły wyele z Iudzskich a zai{{ø}}ly wyelyki plyon. Ale Fi- lysteyscy rosuly sy{{ø}}- po myescyeck pol- uick, a na poludnye Iuda, y dobiły s{{ø}} Beth&^mes a Haylon a Gaderoth a So- chot a Tamnam a Zamro ^ s gich
wyesznyczamy, a przeblwaly w nych. Ponyzil bil zaiste pan Iud{{ø}} prze A- chaza, krolya iudzskego, przeto isze obnazil gy bil ot swe* pomoci, bo wzgardził bil panem. Y prziwyodł pan przecyw gemu Teglathfalazara, krolya A- syrskego, genze gy zn{{ø}}dzil a pogubyl przes wszey obron:’. Przeto Ackaz ob- lyupyw dom bozi a dom krolyow y ksy{{ø}}sz{{ø}}t, dal dari kro(7o)wy Asyrskemu. ale gemu nyczs nye pomogło. A nadto y czasu swey n{{ø}}dzi, przisporzil wzgardzenya przecyw swemu panu, gdisz sam kroi Achaz w swey osobye ofyerowal obyai bogom Damaskim, swich nyeprzyiacyol, rzek{{ø}}cz: Bogowye krolyow Syrskick wspomagai{{ø}} gym, geszto ia usmyerzam obyetamy, a przi- st{{ø}}puy{{ø}} ku mnye. A ony, przecyw temu, biły s{{ø}} wszemu Israhelu upad, y gemu. A tak Ackaz pobraw wszitki kleynoti z domu bożego, a zlamaw ge. y zawarł drzwy domu bożego, a zdza- lal sobye ołtarze po wszech k{{ø}}cyech Ierusalemskick. Y we wsze(cbJ myescyech Iuda zdzalal ołtarze ku palenyu kadzidła, a tak wzbudził gnyew pana, boga oczczow swich. Ale ostatnye rzecz: y wszitci skutci gego, pyrwy y pośledni, popysany s{{ø}} w ksyogack krolyow Iuda a Israkel. Y skonczal ges*. Ackaz z oczci swimy, y pogrzebly gy w Ierusalemye w myescye. any gego zaiste przyi{{ø}}ly w grobi krolyow israhelskich. Y krolyowal Ezeckias, sin gego, zayn.
XXIX.
Przetoz Ezeckias pocz{{ø}}1 krolyowacz..
’) Ir a furor**.J) ,qms wpra memoravimus*. Gatmo. W.
gdisz bil we XX a w py{{ø}}cy lecyech, a przes geno XXXci lyat krolyowal w Ierusalemye. a gymy{{ø}} macyerzi gego Abya, dzewka Zachariaszowa. Y czynyl, czsoz lyube bilo w wydzenyu boszem, podle wszego, czsoz czinyl Dauid ocyecz gego. W tem lyecye, a myesy{{ø}}cza pyrwego gego krolyowanya, otworzil broni domu bożego, a opra- wyl gey*. Y prziwyodł kapłani boze y nauczo ne, zgromadziw ge w ulycz{{ø}} na wschód sluncza. Y powyedzal k nym: Sliszcye my{{ø}}, nauczeny, a poswy{{ø}}cz- <jye sy{{ø}} y uczisczcye dom pana boga oczczow waszich. wanyescye wszitk{{ø}} nyeczistot{{ø}} z swy{{ø}}cy. Bo zgrzeszily oczczowye naszi, a uczinyly zle w wydzenyu pana boga naszego, nyechawszi gego. odwrocyly twarzi ot stanu pana boga naszego, y obrocyly gemu chrzbyet. Zawarły drzwy, gesz bili w przistrzeszu, y ugasyly swyetedlnyce. kadzidłem nye kadziły, a obyati nye obyatowaly w swy{{ø}}cy boga israhelskego. A tak sy{{ø}} wzbudził gnyew bozi przecyw Iudowu pokolenyu y przecyw lerusalemu, y poddał ge pan w nye- pokoy a w zagub{{ø}} y w powyescz, iako samy wydzicye oczima waszima. Owa, oczczowye waszi zg;/n{{ø}}ly od mye- cza, sinowye waszi y dzewki y zoni wasze zgymani y wyedzoni w i{{ø}}czstwo prze taki grzech. Przeto nynye lyuby my sy{{ø}}, abichom weszły w slyub s panem bogem israhelskim, acz otwrocy ot nas roznyewanye gnyewu swego. Sinowye moy, nye myeszkaycye. was pan wibral, abiscye stały przed nym
a sluszily gemu, a palcye gemu kadzidło. Przeto powstawszi uczeny, Math, sin Amaziasow, a Iohel, sin Azariasow s sinow Kaatowich, a takesz s sinow Merari Cys, sin Adday, Azarias, sin Iohiel, z sinow Iersonowich Ioha, sin Samma, a Eden, sin Ioatha, a tak z sinow Elyzaphatowich Zamri [a] Iahiel, potem z sinow Azafouich Zacharfius^z a Mathanias, takez z sinow Emanouich Iahel a Semey, ale y z sinow Yditum Semeias [a] Oziel, tich bilo XIIII'): y zgromadziły bracy{{ø}} sw{{ø}} y poswy{{ø}}- cyly sy{{ø}}, y weszły podle przikazanya krolyowa a przikazanya bożego, abi wicziscyly dom bozi. A tak kaplany wszedszi w koscyol bozi, abi poswy{{ø}}- cyly gy, y winyeszly z nyego wszitk{{ø}} nyeczistot{{ø}}, i{{ø}}sz wn{{ø}}trz nalezly w o- dzewnyci domu bożego, i{{ø}}szto wz{{ø}}- wszi słudzy koscyelny, winyesly precz do potoka Cedron. Y pocz{{ø}}ly cziscycz pirwego dnya myesy{{ø}}cza pyrwego, a w ósmi dzen tegosz myesy{{ø}}cza weszły w szyencz{{ø}} koscyola domu bożego. Potem cziscyly koscyol osm dny, a w szosti naczcye dzen tegoż myesy{{ø}}cza, tego czso biły pocz{{ø}}ly, dokonały. A wszedszi ku Ezechiaszowy krolyowy, rzekły gemu: Poswy{{ø}}cylysmi wszego domu bożego, y ołtarz obyetni, y ss{{ø}}- di gego, y stoi poswy{{ø}}tnego chleba se wszitkimy ss{{ø}}di gego, y wszitk{{ø}} przi- praw{{ø}} koscyola, gesz bil pokalyal kroi Achaz za swe go krolewstwa, gdisz 161 iusz bil zgrzeszil. Owa, postawyano gest wszitko przed ołtarzem bozim. Te-
*) Tego dodatku nie ma w Wulg.
di kroi Ezechias wstaw na oswycye, poi{{ø}}w s sob{{ø}} wszitka ksy{{ø}}sz{{ø}}ta myescz- ska, y wnydze do domu bożego, y o- fyerowaly spolu bikow syedm, a skopowa syedm, a kozio w syedm, a baranow syedm, za grzech a za krolew- stwo a za swy{{ø}}cz a za ludowo pokolenye. y powyedzal sinom cztirzem Aa- ronowum, kapłanom, abi obyatowaly na ołtarz obyati. Przeto zbyły biki, y wz{{ø}}ly kaplany krew gich y przelyaly i{{ø}} na ołtarzu, y były takesz skopi, a tich krew na ołtarzu przelyaly. a za- rzazaly barani, y przelyaly krew na ołtarz. A prziwodz{{ø}}cz koźli za grzech przed królem y przede wszim sebra- nym, y wdozily r{{ø}}ce na nye, a zarza- zaly ge kaplany, y skropyly krwy{{ø}} gich przed ołtarzem za wyn{{ø}} wszego Israhela, bo za wszitek Israhel przikazal bil kroi, abi obyata uczinyona bila za grzeck. Y ustauil uczone w domu bozem z swoneczki a z zaltarzmy y z r{{ø}}cznyczamy, podle zrz{{ø}}dzenya krolya Dauida a Gad wydz{{ø}}cego a Natana proroka, bo tak przykazanye boze bilo, przes r{{ø}}k{{ø}} prorokow gego. Y stały uczeny, dzersz{{ø}}cz g{{ø}}dzb{{ø}} Dauidow{{ø}}, a kaplany tr{{ø}}bi. Y przikazal kroi Ezechias, abi obyatowaly swTe obyati na ołtarzu. A gdisz ofy ero wały obyati, pocz{{ø}}ly slawnye spyewacz panu, a tr{{ø}}- bamy tr{{ø}}bycz, y rozlyczne g{{ø}}dzbi, gesz bil Dauid kroi israkelski przyprauil, i{{ø}}ly g{{ø}}scz. A gdisz wszitek zast{{ø}}p modlyl sy{{ø}} bogu: spyewaci y cy, gysz dzerszely tr{{ø}}bi, biły w swem rz{{ø}}du*),
az sy{{ø}} obyeta wipelnyla. A gdisz syp obyeta dokonała, skłony w sy{{ø}} kroi y wszitci, gisz s nym biły, pomodlyly sy{{ø}} bogu. Y przikazal Ezechias kroi a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta uczonim, abi chwalyly pana slovi Dauidouimy a Azaphouimy wTydz{{ø}}cego, gisz gy chwalyly w wye- lykem wyesyelyu, a sklonywszi swa kolyana, modlyly sy{{ø}} gemu. A takesz to Ezeckias przicziny, rzek{{ø}}cz: Napel- nylyscye swoy r{{ø}}ce panu bogu, przi- st{{ø}}pcye, a oferuycye panu obyati y chwali w domu bozem. Przeto offero- wala wszitka wyelykoscz ’) dari swe y ckwak y obyati z nabozn{{ø}} misly{{ø}}. Potem lyczba tich obyat, gesz oferowało sebranye, gest ta: bikow LXX, sco- pow sto, baranow CC. A prziswy{{ø}}cyly wolow bogu szescz set, a owyecz trsy tysy{{ø}}ce. Ale kapłanów bilo mało, any mogły dostatczicz drzecz kozi z dobitka obyetnego. przeto y uczeny, bracya gich, pomogły gym, doi{{ø}}d syp sluszba nye dokonała, a doi{{ø}}d sy{{ø}} by- skupowye nye poswy{{ø}}cyly. Bo uczeny snadnyeyszim rz{{ø}}dem poswy{{ø}}czuy{{ø}} sy{{ø}}, nyszly kaplany. Przeto bilo wyele obyat, tuk pokoynich obyat, y mokre rzeczi palyonich obyat. y dokonała syó sluszba domu bożego. A rozwyesyelyl sy{{ø}} Ezechias y wszitek lyud s nym, isze sluszba boża sy{{ø}} dokonała, bo nagle to bil przikazal uczinycz.
XXX.
1. poslal Ezechias ku wszemu Israke- lu y ku Iudzinu pokolenyu, y pysal
lysty ku Efraymowy a ku Manasoui, abi prziszly do Ierusalema, domu bo- zego, y uczinyly Prziscye') panu bogu israhelskemu. A wszedszi w rad*’) kroi s ksy{{ø}}szi({{ø}})ta/ y ze wszim zborem Ierusalymskim, y radziły sy{{ø}}, abi u- czinyly wyelyk{{ø}}nocz myesyocza drugego, bo nye mogły uczinycz w swem czasye. Bo kaplany, giszbi mogły stat- czicz, nye biły poswy{{ø}}ceny, a gescze lyud nye bil sy{{ø}} sebral do Iuerusale- ma*. Y zlyubyla sy{{ø}} ta rzecz krolyowy y wszitkemu sebranyu, y uradziły, abi posiały posli ku wszemu Israhelu, ot Bersabee az do Dan, abi prziszly a uczinyly Prziscye panu bogu israhelskemu w Ierusalemye. bo wyele nye pelnyly2), iako pysano w zakonye bozem. Przeto pospyeszily sy{{ø}} byegu- n o w y e z lysti, podle przikazanya krolyowa y gego ksy{{ø}}zyt, ku wszemu I- srakelu a ku Iudowu pokolenyu, iako bil kroi przikazal, rzek{{ø}}cz: Sinowye israkelsci, nawroczcye sy{{ø}} ku panu bogu A bramowu, Isaakowu a Israhelowu, acz sy{{ø}} on nawrocy ku zbitkom, gisz s{{ø}} ucyekly r{{ø}}ku krolya Asyrske- go. Nye b{{ø}}dzcye, iako waszi oczczo- wye y bracya , gysz odeszły ot pana boga oczczow swich, a poddał ge w zagt/nyenye, iako samy wydzicye. Nye zatwardzaycye swey głowi, iako oczczowye waszi. poddaycye r{{ø}}ce wasze panu, a podzcye do gego swy{{ø}}cy, i{{ø}}z poswy{{ø}}cyl na wyeki. sluscye panu bogu oczczow waszich, a odwrocy sy{{ø}} ot was gnyew rożny ewanya gego. Bo
nawrocycyely sy{{ø}} wi ku panu: bracya naszi1) y sinowye naszi1) sh/utowanye przed pani swimy bód{{ø}} myecz, gysz ge wyedly w i pczstwo, y nawrocz{{ø}} sy{{ø}} do zemye swey. bo gest dobrotlywi a myloscywi pan bog nasz, a nye obro- cy oblycza swego odkwaś, gdi sy{{ø}} wi k nyemu nawrocycye. Przeto byezely ryczę byegunowye, myasto od myasta, po zemy Efraymowye a Manasowye, az do zemye Zabulonowye*, a ony sy{{ø}} gymposmyewaly a kłamały gymy.
A wszak nyektorzi m{{ø}}zowye z Asse- rowa po| kolenya a Manasowa a Za- 152 bulonowa posluchawszi gickradi, przi- d{{ø}} do Ierusalema. Ale w Iudowu* pokolenyu stal a sy{{ø}} mocz boża, abi gym dal geno syerce, abi uczinyly podle przikazanya krolyowa y gego ksy{{ø}}sz{{ø}}t.
Y sebialy syf/ do Ierusalema wyele Lyuda, abi uczinyly swyyto przesnycz w drugem myesy{{ø}}czu. A wstawszi, skaziły ołtarze, gesz bili w Ierusalemye, y wszelke rzeczi, na nyckze obyatowaly kadzidło modlam podwraczai{{ø}}cz wimyataly do potoka Cedron. Y swy{{ø}}- cyly Prziscye czw artego naczcye dnya myesy{{ø}}cza drugego. Ale kaplany a na- uczeny, s{{ø}}cz poswy{{ø}}ceny, oferowały obyati w domu bozem. A stały w swem rz{{ø}}dze podle zrz{{ø}}dzenya zakona Moy- zesowa, slug?/ bożego, a kaplany^ przi- gymaly ku przelewanyu krew z roku uczonich, przeto isze wyelyki zbór nye bil poswy{{ø}}czon, a przeto obyatowaly nauczeny Prziscye tym, ktorzi sy{{ø}}> biły nye prziprauily, abi sy{{ø}} poswyocyly
bogu. Wyelyka takez częscz z Efray- ma y z Manasse, Yzaehara y z Zabulona, iasz nye bila poswy{{ø}}czona, iadla Prziscye nye podle tego, iako napy- sano. a modlyl sy{{ø}} za nye Ezechias, rzek{{ø}}cz: Pan dobrotlywi slyutuge sy{{ø}} rade wszemy, ktorzi ze wszego syer- cza szukai{{ø}} pana boga oczczow swich. a nye b{{ø}}dze to gym ważono, ysze nye sy poswypceny. Gegosz usliszal pan, a slyutowal sy{{ø}} nad swim lyudern. Y slauily sinowye Israhelsci cy, ktorzi nalezeny w Ierusalemye, swy{{ø}}to* prze- snycz za syedm dny wr wyelykem wye- syelyu, chwaly{{ø}}cz pana po wszitki dny, ale nauczenj7- y kaplany w gódzbye, iasz k gich urz{{ø}}du p r z i s 1 u c k a 1 a. Y mowyl Ezeckias ku syerczu wszeck na- uczonick, gisz myely rozumnoscz do- br{{ø}} o bodze, y gedly przesnyce za syedm dny tego swy{{ø}}ta, obyetuy{{ø}}cz pokuyne oby3ty, a ckwaly{{ø}}cz pana boga oczczow swich. Y lyubyło sy{{ø}} w szemu sebranyu, abi slauily y drugyck syedm dny. a to uczinyly s wyelyko radoscy{{ø}}. Ale Ezeckias, kroi Iuda, wi- dal bil temu sebranyu na to swy{{ø}}to tysy{{ø}}cz bikow, a syedm tysyńczow o- wyecz. A. ksyószota dały lyudu tysy{{ø}}cz bikow, a owyecz dzesy{{ø}}cz tisy{{ø}}czow. przctoz sy{{ø}} poswyócylo wyelyke se- branye kapłanów. A ochotnoscy{{ø}} gest obdarzon wszitek zastop Iudzsk., tako kaplany, iako nauczeny, iako wszitek zastop, gen bil prziszedl z Israhela ty swy{{ø}}ta slauicz, takesz przickodnyowye zemye Israkelskey y przebiwai{{ø}}cick w Iuda. A tak |: sy{{ø}} stało wyelyke swy{{ø}}-
to wr Iemsalem, iake nye bilo ote dnyow Salomonowick, sina Dauidowa, krolya israkelskego, w tem myescye. A wstawszi kaplany y nauczeny . szegnaly lyud. y usliszau glos gich, y prziszla modlytwa gick do przebitka swyptego nyebyeskego.
XXXI.
gdisz sy{{ø}} to wszitko porz{{ø}}dnye dokonało, wiszedl wszitek Israkel, gen bil nalezon w myescyeck Iuda, a złamały modli a posyekly lugy, starły wisokoscy, a ołtarze skaziły, a nye telko ze wszego ludowa, a z Benyamynowa pokolenya, ale z Efraymowa y z Ma- nasowa, doiod owszem nye wicziscy- ly. Y nawrocy ly sy{{ø}} zasy-' wszitci sinowye Israkelsci na swa gymyenya do swick myast. A Ezeckias ustauil zbór kapłański y nauczonick po wszeck roz- dzeleck, kaszdego w urz{{ø}}dze swem wlostnem, takesz kaplany, iako nauczeny, ku obyatam zapalnim a pokoy- nim, abi sluszily a spyewaly a chwalyly we wrocyeck twyrdz bozick. Ale cz{{ø}}scz kiolyowfa) bila, abi z gego wlo- stnego zbosza bila offyerowana obyeta zawzgy rano y s wyeczora. W subotr y w kalyandi a na gyna swy{{ø}}ta, iako gest pysano w zakonye Moysesowye. A takesz przikazal lyudu przcbiwai{{ø}}- cemu w Ierusalemye, ab dawały dzali kapłanom a nauczonim, abi mogły gotowy bicz1) zakonu bożemu. To gdisz syp oglosy w uszi sebranyu, obyeto- waly sinowye israkelsci pyruick urod
wyele z uzitkow, z wyna y z oleia, z myodu y ze wszego, czsosz sy{{ø}} na zemy rodzi, oferowały dzesy{{ø}}czini. Ale y sinowye israhelsci y iudzsci, gisz bidlyly w myescyech Iuda, oferowały dzesy{{ø}}cyni z wolow y z owyecz, a dze- sy{{ø}}cyni poswy{{ø}}tne, gesz biły slyubyly panu bogu swemu. A wszitko snyosz- szi, uadzalaly wyele brogow. Trzecyego myesy{{ø}}cza pocz{{ø}}ly myotacz na gro- madi *), a syodmego myesy{{ø}}cza dopel- nyly gich. A gdisz wnydze Ezechias a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta gego, uzrzawszi brogy, blo- goslauily panu y lyudu gego israheL- skemu. Y opital Ezechias kapłanów a nauczouich, przeczbi tak gromadi le- szali? Otpowye Azarias, kapłan pyrwi s pokolenya Sadochowa, rzek{{ø}}cz: Gdi pocz{{ø}}ti2) oferowani bicz pyrwe urodi domu bożego, tysmi gedly az do sy- toscy, a ostało gych wyele, ysze pożegnał pan lyudu swemu, a tocz s{{ø}} zbitkowye, gesz wydzisz. Przeto przikazal Ezechias, abi udzalaly stodok domu bożego. Gemusz (?) gdiz biły dokonały, wnyeszly do nych tak pyrwe urodi, iako dzesy{{ø}}tki, wyernye, y to wszitko, czsosz biły z slyubu obye-11 153 czaly. Y bil włodarzem nad tym wszim Chonemyas, uczoni, a drugy Semey, brat gego. a po nyem Iayel a Azarias, a Naat a Ierimoth, a Azael a Iozabat, a Helychech* a Iezmathias, a Matha* a Banyas, włodarze pod r{{ø}}k{{ø}} Kone- nyasza a Semey brata gego, s przikazanya Ezechiasza krolya a Azariasza
') Acervorum jacere fundamenta. *) Pewnie myłka pisarza zamiast: poczęły.
byskupa domu bożego, k nymaszto wszitko przisluchalo. Ale Chore sin Ge- mna, nauczoni a wrotni drzwy ode wschodu sluncza, włodarz b{{ø}}dze *) nad tymy, gesz z dobrey woley ofyeruy{{ø}} sy{{ø}} panu. A pyrwe urodi y poswy{{ø}}- czonich rzeczi do swy{{ø}}cy swy{{ø}}tich2). A pod gego mocz{{ø}} Eden a Benyamyn, Gezue a Semey as, a Amarias takesz a Sechenyas w myescyech kapłańskich, abi wyernye dzelyly dzali myedzi sw{{ø}} bracy{{ø}}, mnyeyszim y wy{{ø}}czsym, kromye packolykow ode trsyech lyat a nad to, y tym wszitkim gisz wrcka- dzaly do koscyola bożego, a to wszitko, czso na koszdi dzen prziwozily ku sluszbye bozey a ku zachowanyu podle rozdzalow swich kapłanów a nau- czonich, po czelyadzach gich, ode dwudzestu lyat a nad to, po rz{{ø}}dzech a po zast{{ø}}pyech swich, y wszemu sebranyu, tak zonam, iako d z e c y e m gick obogego pokolenya3) pokarm rozdawały s tego wyernye, czsosz poswy{{ø}}- czono bilo. A tak y po syedlyskach y w przedmyescyack kaszdich myast sinow Aaronouick sposobyeny biły m{{ø}}- zowye, gysz cz{{ø}}scy rozdawały wszel- kemu pokolenyu m{{ø}}skemu s kapłanów y z nauczonick. Przetoz uczinyl Ezeckias wszitko, czsosmi powedzely, we wszem Iudzinu pokolenyu, a uczinyl dobre, proste y prawdziwe przed panem bogem swim, we wszeck obicza- iock sluszbi domu bożego, podle zakona a duckowuich obiczaiow, chcz{{ø}}cz szukacz pana boga swego ze wszego
syercza swego: uczinyl y pospyeszil gest').
XXXII.
Potem a po takey prawdze, prziszedl Sennacherib, kroi Asyrski, a przyszedw do zemye Iuda, obiegi myasta murowana, chcz{{ø}}cz gich dobicz. To gdisz usliszi Ezechias, ysze prziial Sennacherib, a wszitk{{ø}} wroysk{{ø}} obrocyl przecyw' Ierusalemu: wz{{ø}}w rad{{ø}} z swimy ksy{{ø}}sz{{ø}}ti a z przesylnimy m{{ø}}zmy, abi zaczwyrdzily wszitki zrzodla studnycz, które bili przed myastem. A zwola- wszi sy{{ø}} k temu wszitci wirzeczenym, zgromadziły wyelyke sebranye y za- tracyly studnyce wszitki, gesto bili przed myastem, y potok, gesz cyekl po poszrzotku zemye, rzek{{ø}}c: Gdisz przid{{ø}} krolyowye Asyrsci, a nye nay- d{{ø}} oplwytoscy wod. Y wzdzalal s pyl- noscy{{ø}} wyelyk{{ø}} mur wszitek, ktori bil skazon, y udzalal wyesze nad nym, y udzalal druga/ mur, y oprawyl Mello wr myescye Dauidowye, y sprawyl roz- mayt{{ø}} bron y scziti. A ustauil ksy{{ø}}- sz{{ø}}ta boiowna w woyscze, a zwolaw wszitki na ulyci broni myesczskey, mowyl k gich syerczu, rzek{{ø}}c: Czincye m{{ø}}sznye a posylcye sy{{ø}}, a nye boycye sy{{ø}} any ly{{ø}}kacye krolya Asyr- skego, any wszego sebranya, gesz s nym gest. Bo s namy gest wyelym wy{{ø}}cey, nyszly s nym. S nymy gest ramy{{ø}} cyelestne, ale s namy gest pan bog, nasz pomocznyk, a boiuge za nas. \ posylyon bil lyud takimy slowi E-
zechiaszowimy, krolya Iuda. A gdi syty ty rzeczi dzali, poslal Sennacherib, kroi Asyrski, slugy swe do Iemsalem (a on sam leszal se wsz{{ø}} woysk{{ø}} przed Lya- chis), ku Ezechiaszowy krolyowy Iuda y ku wszitkemu lyudu, gen w myescye bil, rzek{{ø}}c: Tocz mowy Sennacherib kroi Asyrski: W kem* macye nadzei{{ø}}, syedz{{ø}}c a s{{ø}}c obly{{ø}}zeny w Ierusalemye? Zaly Ezeckias skłamał tvas, abi was podał smyercy w głodzę a w pra- gnyenyu, mowy{{ø}}c, ysze pan bog was wibawy z moci krolya Asyrskego ? Wszako gest ten Ezeckias, gesz skaził wiszokoscy gego y ołtarze, a przikazal ludze a Ierusalemu, rzek{{ø}}c: Przed genim ołtarzem b{{ø}}dzecye sy{{ø}} klanyacz, a na temsze b{{ø}}dzecye z e c z kadzidło. Azaly nye wyecye, czsom ia uczinyl y oczczowye moy wszitkim zemyam lyudu ? Zaly mogły bogowye narodow wTszeck zem wizwolycz swe włoscy z moci mey? Ktori gest ze wszeck bogow lyuczskick, gesz s{{ø}} skaziły oczczowye mogy, genbi mogl wizwolycz swoy lyud z mey moci ? A takesz b{{ø}}- dze moc bog was wizwolycz was z moci teyto mey? Przeto nye daycye sy{{ø}} klamacz Ezechiaszowy ny gen{{ø}} mam{{ø}} rad{{ø}}, any gemu wyerzcye. Bo gdisz ny geden bog wszeck narodow y włoscy nye mogl wizwolycz swego lyuda z mey moci a z moci przotkow mick: any bog wasz b{{ø}}dze mocz wras wizwolycz z moci mey. A tak wyele rzeczi gyney mowyly slugy gego przecyw panu bogu a przecyw Ezechiaszowy, słudze gego. A napysal Sennackerib ly-
*) „Prosperatus estu W’., co wziął tłumacz za properare.
•sty pełne ur{{ø}}ganya przecyw panu bogu israhelskemu, a mowyl przecyw gemu: lako bogowye gynych narodow nye mogły wizwolycz lyuda swego z moci mey, takesz y bog Ezechiaszów nye b{{ø}}dze mocz wizwolycz lyuda swego z r{{ø}}ki mey. A nadto wołanym wye- lyk:m, i{{ø}}zikem zidowskim przecyw lyu- 154 du, gen syedzal na murze Ierusa | lem- skem, wolai{{ø}}cz, chcz{{ø}}cz ge ugrozicz, a myasta do bicz. Mowyl gest przecyw bogu israhelskemu, iako przecyw bogom lyudzi zemskich, gysz s{{ø}} udzala- ny r{{ø}}kama lyuczskima. Ale kroi Ezechias a prorok Yzay as, sin Amos, mo- dlyly sy{{ø}} przecyw temu ur{{ø}}ganyu, a krziezely asz do nyeba. Poslal bog an- gyola swego, gen zabyl wszelkego m{{ø}}- sza sylnego y boiownego, y ksy{{ø}}sz{{ø}}ta woyski krolya Asyrskego. Y wrocyl sy{{ø}} z g&nb{{ø}} do swey zemye. A gdisz wszedł do domu boga swego: sinowye, gysz wiszly z sziwota getro, zabyly gy myeczem. Y zbawyl pan Ezechiasza a bi- dly{{ø}}ce Ierusalemske z moci Sennacke- ribowi, krolya Asyrskego, y z moczi wszeck gynick, a dal gym pokoy po wszitkem okolę. Tako, isze wyele przi- nosyly darów y obyati panu do Ieru- salem, a dały Ezeckiasowy krolyowy Iuda, gen bil potem powiszon nade wszemy narodi. W tich dnyock roz- nyemogl syn Ezeckias az do smyercy, y modlyl sy{{ø}} bogu. a on gy usliszal a znamy{{ø}} gemu dal. Ale on nye podle dobrodzeystwa, gesz przyi{{ø}}1, ot- placyl syo gemu. bo podnyoslo sy{{ø}}) syerce gego, a wzbudził przecyw so-
bye y przecyw ludze a Ierusalemu gnyew bozi. Potem sy{{ø}} pokorz__ panu, przeto isze bil powiszil syercza swego, a takesz on, iako y przebiwacz3 ~eru- salemsczi, a przeto nye prziszedl na nye gnyew bozi za dnyow Ezechiaszo- wick. I bil Ezechias bogati a sławni barzo, a skarbi sobye zgromadził wyelyke, y srzebra, y złota, y drogego kamyenya, y rozmaytego odzenya, a ss{{ø}}di wyelykey drogoscy, a lektwa- r z n y c e, a schowanya zbosza, wynne y oleowe, y staynye wszemu dobitku, y chlewi stadom. A szescz') myast udzalal znowu, myal na zemy1) zaiste stad owczich y skoczskick przes lyczbi, bo bil aal gemu pan nabitek wyelyki barzo. Tocz gest ten Ezeckias, gen zaczwyrdzil *) zwyrzckny{{ø}} studnycz{{ø}} wod Gyonskick, a obrocyl ge we spod stron myasta Dauidowa ku zapadu sluncza. A we wszitkick ezinyeck swick, czso ckcyal scz{{ø}}stnye czinyl. Ale wszako w poselstwye ksyęszyt Ba- bylonskick, gysz posiany biły k nyemu, bi go opitaly o dziwye, gen sy{{ø}} przigodzil bil w gick zemy, opuscyl gy pan, abi bil pokuszon, a ozna- myoni* bili wszitki rzeczi, gesz bili w syerczu gego. A gyne rzeczi o krolyu Ezechiaszu y o gego mylosyer- dzu popysani s{{ø}} w wydzenyu Yza- yasza proroka, sina Amazowa, a w ksy{{ø}}gack krolyow Iudzskick a Israkelskick.
') Tego nie powiedziano w Wulg. 3) Wulg. obturavi (zatkał), co tn wzięto za obduravit.
1 skonczal Ezechias s swimy oczci, a pogrzebly gy nad rowi sinow Daui- dowich. a slauily gego pogrzeb wszitek Iuda y w szitci Ierusalemsci. Y krolyowal Manases, sin gego, zan. ‘) We dwu naczcye lyecyech bil Manases, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a py{{ø}}cz a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t lyat krolyowal w Iemsalem. Y czinyl zle przed bogem podle ganye- bnoscy pogańskich, gesz podwrocyl pan przed sini Israhelskimy. A odwrocyw sy{{ø}}, oprauil modli na górach, gesz bil zatracyl Ezechias, ocyecz gego. a u- dzalal ołtarz Baalymowy, a czinyl modlić ludzech* 2), a klanyal sy{{ø}}> gwyazdam uyebyeskim y modlyl sy{{ø}} gym. A udzalal ołtarze w domu bozem, o nyemze bil rzeki pan: W Ierusalem b{{ø}}- dze gymy{{ø}} me na wyeki. Y udzala ge wszitkim gwyazdam nyebyeskim we dwu syenyw (sienią) domu bożego. A przewlaczal swe sini przes ogen W' dole Beennon, we sni wyerzil, a gusl na- slyadowral, a czarowanego sy{{ø}} umyenya przidzerszal, a myal s sob{{ø}}{{ø}} czaro- wnyki, a wyele złego uczinyl przed bogem, abi gy rozdraznyl. A rite takesz y d{{ø}}te znamyona polozil w domu bozem, o nyemze mouil pan bog ku Dauidoui ly] sinu gego, rzek{{ø}}cz Salomonom : W temto domu a w Ierusalemye, gezem zwolyl ze wszech myast israhelskich, polosz{{ø}} gymy{{ø}} me na wyeki. A nye przepuscz{{ø}} zagyn{{ø}}cz nogy Isra-
■) W Wulg. tu dopiero poczyna 8ię rozdział XXXIII.
2) Ma być: w ludzech, gajach = lucos fecit. W.
hela s tey zemye, i{{ø}}zem oddal ocz- czom gich. ale wszako tak, acz b{{ø}}d{{ø}} ostrzegacz a czinycz to czsom przikazal, a wszitek zakon y duchowne obi- czage y takesz s{{ø}}di a* przes r{{ø}}k{{ø}} Moy- sesow{{ø}}. Przeto Manases swyodl Iudo- vo pokolenye y przebiwacze Ierusalem- ske, abi czinyly zle skutki nade wszitki gyne narody, gesz przewrocyl pan przed sini israhelskimy. Y mowyl pan k nyemu y k lyudu gego, ale nye chcye- ly posluchacz. A przeto prziwyodł na nye ksy{{ø}}sz{{ø}}ta woyski krolya Asyrskego, a i{{ø}}ly Manasen, a skowawszi r z e- cy{{ø}}dzmy y p{{ø}}ty zelyaznimy, y wye- dly gy do Babylona. Gen gdisz bil zn{{ø}}dzon, modlyl sy{{ø}} ku panu bogu swemu, a kaial sy{{ø}} barzo przed panem bogem oczczow swich, modly{{ø}}cz sy{{ø}} gemu y prosz{{ø}}cz pylnye. A usliszal pan modlytw{{ø}} gego a nawrocyl gy do Ierusalema na gego krolewstwo, a poznał Manases, isze pan on gest bog. Potem udzalal mur przed myastem Dauidovim na zapadney stronye rzeki Gyon w dole, od vichodu broni ribuey w okol asz do Ofel, y wz | wi- 155 szil gy barzo. A ustauil ksy{{ø}}sz{{ø}}ta woyski we wszech myescyech murowranick Iuda. A vimyatal czudze bogy y modli z domu bożego, a ołtarze, gesz bil zdzalal na górze domu bożego y w Ierusalemye, wrszitki wimyotal z myasta. Potem opravil ołtarz bozi y obyatowal na nyem dari y pokoyne obyati y ckwak. y przikazal ludze, abi slu- zily panu bogu israhelskemu. A wsza- koz gescze lyud obyatowral na gorack
panu bogu swemu. A gyny uczinczi Manasen y gego proszba ku bogu swemu, y słowa prorokow, gisz mowyly w gymy{{ø}} pana boga israhelskego, popytani s{{ø}} w rzeczach o krolyoch israhelskich. A modlytwa gego y uslisze- nye, wszitki grzechi a p o t {{ø}} p a, takez myesczcza, na nychze dzalal wisoke modli a czinyl bogy a sochi, drzewyey nyzly pokalanye czinyl, popysano wszitko w mowyenyu Ozay. Y skonczal Manases s oczci swimy, a pogrzebly gy w domu gego. a krolyowal zan Amon, sin gego. We dwudzestu lecyech bil Amon, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a za dwye lecye krolyowal w Ierusalem. ^ uczinyl zle w wydzenyu bozem, iako bil czinyl Manases ocyecz gego, a wszitkim modlam, gesz bil udzalal Manases, obyatowal y sluszil. Y nye sromal sy{{ø}} oblycza bożego, iako sy{{ø}} sromal Manases ocyecz gego, a wyelym wyó- cey zavynyl. Tedi sprzisy{{ø}}gszi sy{{ø}} przecyw gemu slugy gego, zabyly gy w gego domu. Potem ostatnye z lyuda. zbywszi ty, ktorzi Antona zabyly, u- stauily sobye krolya Ioziasza, sina gego, w myasto gego.
XXXIIII.
T
oszmy lecyech bil Iozias, gdisz poczuł krolyowacz, a geno a trsydzescy lyat krolyowal w Ierusalemye. A czinyl, czso bilo prawego w wydzenyu bozem, y chodził po drogach oczcza swego Dauida, a nye uchilyl syó any na prauiczo any na leoicz{{ø}}. A osmego lyata swego krolewstwa, s{{ø}}cz gescze
pacholykem, i{{ø}}1 sy{{ø}} szukacz boga oczcza gego Dauida, a ve dwu naczcye lyat swego krolewstwa ocziscyl pokolenye ludowo y Ierusalem od módl gomich y lusznich, y od podo- byzn y od ricyn. Y skaziły przed nym ołtarze Baalymowi, y podobyzni, gesz na nych stak, starti s{{ø}}. lugy takesz y ricya por{{ø}} bal y starł, a na ro- vyech tich, ktorzi biły oby ar o vae z gym obikly, gich zlomLi rosipal A nadto gich kapłanów koscy na ołtarzu spa- lyi, y ucziscyl Iud{{ø}} a Ierusalem. Takez w myescyech Manasowich y Efra- ymouich y Symeonouich az do Eepta- lymouich wszitki modk podwrocyl. A gdiz wszitki ołtarze skaził, y lugy y ricya starł w k{{ø}}si, a wszitki czari zatracyl ve wszey zemy israhelskey: y wrocyl syó do Ierusalem. Przeto osmego naczcye lyata krolewstwa gego, u- cziscyw zemy{{ø}} y koscyol bozi, poslal Zaphana sina Elchie, a Amaziasza, ksy{{ø}}sz{{ø}} myesczske, a Ioa sina loas*, kanczlerze, abi oprauily dom pana boga swego. Gysz prziszedszy ku Elchia- szowy. kaplanu wyelykemu, a wzęwszi pyenyodze od nyego, gesz bdi wnye- syoni do domu bożego a gesz biły zgromadziły slugy koscyelny a wrotny z Manasowa y z Efraymowa pokolenya y ze wszech gynich pokoleny israhelskich y ze wszego Iudi y Benyamy- nova y ode wszech przehivaczow Ieru- salemskich: a dały w r{{ø}}oe tym, gisz wladn{{ø}}ly dzelnyki domu bożego, a- bi oprauily koscy )1 bozi a wszitko zwyotszale ponowyly. A ony dały
ge rzemy{{ø}}szlnykom a wapyennykom, abi kupyly kamyenya wicyosanego a drzewya ku nadstawyanyu stawyenya a ku podpyranyu domow, gesz biły skaziły krolyowye Iuda. A to wszitko wyernye uczinyly. Y biły włodarze nad dzelnyki: Iobat* a Abdias s sinow Merari , Zacharias a Mozollam s sinow Caath, gymsze bila pyluoscz o tem dzele, wszitci nauczeny, gysz umyely spyewacz na organyech. A nad tymy tesz ktorzi ku rozlycznim potrzebam brzemyona nosyly, biły pysarze, a my- strzowye, a z nauczonich wrotny. A gdisz winosyly pyeny{{ø}}dze, które bili wnyesyoni do koscyola bożego: tedi Elchias kapłan nalyazl ksy{{ø}}g?/ zakona bożego, gen bil popysan r{{ø}}k{{ø}} Moyse- sow{{ø}}. Y rzecze ku Zaphan pysarzowy: Naiyazlem ksy{{ø}}g?/ zakona w domu bozem. y dal ge gemu. A on wz{{ø}}1 ge y nyozl przed krolya, y powyedzal gemu, rzek{{ø}}cz: Wszitko, czsos oddal w r{{ø}}ce twich slug, tocz sy{{ø}} pełny. Srze- bro, gesz nalezono w domu bozem, zgromadzono a dano włodarzom rze- my{{ø}}slnykowim a rozlycznich dzal ko- wanyu (?)• A mymo to Elchias kapłan dal my tyto ksy{{ø}}gy. W nychze przed królem gdisz czcyono, a on usliszal słowa zakona: rozdarł na sobye rucho, a przikazal Elchiasoui sinu Zaphano- wu, a Abdanowy sinu Mycha, a Za- phanoui pysarzoui, a Aziaszoui, słudze 156 krolyowu, rzek{{ø}}cz: Gydzcye a proseye pana za my{{ø}}, a za zbitki') israhelske, y za Iud{{ø}}, za ti rzeczi2) wszitki tich
ksy{{ø}}g, gesz s{{ø}} nalezoni. Bo wyelyka gnyewyvoscz* bosza kapye*) na nas, przeto isze nye ostrzegały oczczowye naszi slow bozich, any pelnyly wszegc tego, czso pysano gest w tich ksy{{ø}}- gach. Przeto odszedł Elchias y cy, ktorzi s nym biły posiany od krolya, ku Oldze prorokiny, zenye Sellum, sina Tekuat, sina Azra, gensze chował o- dzenya poswy{{ø}}tna. A ta bidlyla w Ierusalem drugem2). Y mowyly gey słowa ta, gezesmi naprzód powyedzely. A ona gym otpowye: Tocz mowy pan bog: Rzeczcye m{{ø}}zovy, gen was poslal ku mnye: Tocz mowy pan: Owa, ia prziwyod{{ø}} wyele złego na to myasto y na przebivacze gego, wszitka przekly{{ø}}cya, która s{{ø}} popysana w tich ksy{{ø}}gack, gesz cztly przed królem Iuda. Bo ostawszi mnye, offyerowaly bogom czudzim, abi my{{ø}} ku gnyewu pop{{ø}}dzily we wszech uczinceck, gesz swima r{{ø}}kama czinyly. przetosz kapacz b{{ø}}dze gnyew moy na to myasto, a nye b{{ø}}dze ugaszon. Ale ku krolyowy Iuda, gen was poslal, abick zan boga pro- syla, tak powyedzcye: Tocz mowy pan bogr israhelski: Yszesz sliszal słowa tyckto ksy{{ø}}g, a obmy{{ø}}kczilo sy{{ø}} syerce twe, a pokorzilesz sy{{ø}} w wydzenyu bozem stey rzeczi, która powyedzana przecyw temu myastu y przebiwaczom Ierusalemskim, a wstidalesz sy{{ø}} twarz i mey, y rozdarł gesz rucko swe, a plakalesz przede mn{{ø}}: a iam cy{{ø}} u- sliszal, tocz mowy pan. Iusz cy{{ø}} przi- loz{{ø}} ku oczczom twim, a wnyesyon
*) pro reliquiis. W. ’) Super sermonibus.
‘) Stillavit. W. 5) in Secunda.
*
281
b{{ø}}dzesz w grób twoy s pokogem, a nye uzrzita twoy ęczi tego wszego złego, czsosz ia prziwyod{{ø}} na to myasto y na gego przebiwacze. Y rozpowye- dzely krolyowy wszitko, czso ona mo- vyla. Tedi on zvola(u9 wszitki wy{{ø}}cz- sze urodzenym z ludowa pokolenya a z Ierusalema, szedł do domu bożego, y wszitci m{{ø}}zovye spolu pokolenya Iuda a pr7Ptiivfin7P Tpmsalemsei, kaplany a nauczeny, y wszitek lyud od na- mnyeyszego az do nawy{{ø}}czszego. Y czedl kroi przede wszemy w domu bozem, a (b)ny slisz{{ø}} wszitka słowa tich ksy{{ø}}g. Potem stoy{{ø}}cz na stolczu, zaslyubyl panu, abi po nyem chodził y ostrzegał przikazanya y swyadeczstwa y sprawyedlyvosci gego, ze wszego syercza swego y ze wszey dusze swey, a|jbi spelnyl wszitko, czsosz pysano w tich ksy{{ø}}gach, w nychsze czedl. A k temu zakly{{ø}}1 wszitki, którzy biły na- lezeny w Ierusalemye y w Benyamyn. y uczinyly przebivacze Ierusalemsci podle slyubu pana boga oczczow swich. Przeto wimyotal Iozias wszitki ganye- bnoscy ze wszech krayn sinow israhelskich, a przikazal wszitkim osta- tnym Ierusalemskim, abi sluszily panu bogu swemu po wszitki dny ziwota swego, a nye ost{{ø}}powaly ot pana boga oczczow svich.
XXXV.
I czinyl Iozias Prziscye panu bogu w Ierusalemye, a gest obyatowano czwartego naczcye dnya myesy{{ø}}cza pyrve- go. A ustavyl kapłani w swich urz{{ø}}-
dzech, a prosyl gich, abi przislugovaly w domu bozem. A movyl ku slugam koscyelnim, gychszeto uczenym wszitek Israhel poswy{{ø}}czoval sy{{ø}} bogu, rzek{{ø}}cz: Poloszcye skrzyny{{ø}} w swy{{ø}}- cy koscyelney, gen* udzalal Salomon, sin Dauidow, kroi israkelski. bo gey wy{{ø}}cey nygdzey nye b{{ø}}dzecye nosycz, a iusz sluszcye panu bogu waszemu a gego lyudu Israhelu. A prziprawcye sy{{ø}} po domyeck a po rodzinack wa- szick, w urz{{ø}}dzeck a rozdzeleck, iako przikazal Dauid, kroi israkelski, a po- pysal Salomon, sin gego. A sluscye gego swy{{ø}}cy po czelyadzack y po zbo- rzeck nauczonick, a poswy{{ø}}czcye sy{{ø}} obyatui{{ø}}cz Prziscye. a takesz wasz{{ø}} bracy{{ø}}, abi mogły podle slow, gesz mowyl pan przes Moysesza, czinycz, przyprawcye. Y dal kromye tego Iozias wszemu lyudu, ktori tu nalezon w to swy{{ø}}to, gesz sio wye przesnyce, baranow y skopow a gynego dobitka s swich stad trzidzescy t{{ø}}sy{{ø}}czow*, a wolow trsy tysy{{ø}}ce, to wszitko s krolyowa zboza. A takesz ksy{{ø}}sz{{ø}}ta gego, czsosz biły z dobrey woley slyu- byly, ofyerowaly, a takesz lyudu, iako kapłanom a nauczonim. Potem Elchias a Zackarias a Geyel, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta domu bożego, dały kapłanom, abi czinyly Prziscye, s pospolytich doobitkow* dwa tysy{{ø}}cza a szescz setk, a wolow py{{ø}}cz set. Ale Chonenyas, a Semeyas a Na- tanael bracya gego, a Azabyas, Ieiel a Iozabad, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta slug koscyelnick, dały gynim slugam ku poswy{{ø}}cenyu Prziscya py{{ø}}cz tysy{{ø}}cz dobitka, a wo-
71
Iow py{{ø}}cz set. A tak prziprawyona gest sluszba bosza, y stały kaplany w swich urz{{ø}}dzech, a slugy koscyelne w *57 swi ch zast{{ø}}pyech, podle krolyowa ros- kazanya. Y obyatowano Prziscye, y skrapyaly kapłani swe r{{ø}}ce krwy{{ø}}, a nauczeny zdziraly skori z obyati a od- dzelyaly ge, abi dawały po domyech a po czelyadzack kaszdick, abi bili offerowani bogu, iako pysano w zako- nye Moysesovye, a z w olow takesz u- czinyly Prziscye, y upyekly na ognyu, podle tego iako stoy w zakonye. Ale pokoyne obyati warzily w kotleck a w panwyack a w garnczock, a fata- i{{ø}}cz1) rozdawały wszemu lyudu. Ale sobye a kapłanom potem prziprawya- ly, bo w obyatach zszonich a w tuczno- scyach biły kaplany az do noci zpro- znyeny2). przeto nauczeny sobye a kapłanom, sinom Aaronowim, na po- slyad prziprawyaly. Ale spyewaci, sinowye Azapkowy, stały w swem rz{{ø}}- dze, podle przikazanya Dauidow^a a Azapkowa y Emanowa y Aditumowa, prorokow krolya Dauida. Ale wrotny w kaszdick bronack strzegły, tak abi nyszadni syó nye odchilyl od bozey sluszbi. przeto y gyny gick bracya, slugy koscyelny, prziprawyaly gym kar- mye. Przeto wszitka sluszba boża porz{{ø}}dnye bila napelnyona tego dnya, abi czinyly Prziscye, a sszone obyati offerowaly na ołtarzu bozem, podle ros- kazanya krolya Iozyasza. Y uczinyly sinowye israkelsci, gysz biły nalezeny, Prziscye w tem czasu, a swy{{ø}}to prze-
snycz za syedm dny. Nye bilo równe temu Prziscyu wr Israhelu ode dnyow Samuela proroka, any kto s krolyow israkelskick uczinyl takego Prziscya, iako uczinyl Iozias kapłanom a nau- czonim a wszemu Iudowu pokolenyu a Israkelu, gen bil nalezon przebiwa- czem Ierusalemskim. Ósmego naczcye lyata krolyowanya Ioziasowa to Prziscye slawyono') goet A g/lic?. Tozias oprauil koscyol, wzial gest Neckao, kroi Egypski, ku boiowanyu do Car- tamys podle Eufraten. Y poydze Iozias przecyw gemu. Tedi on poslal* k nyemu posli, rzeki: Czso mnye a tobye gest, krolyu Iuda? Nye gyd{{ø}} dzisz przecyw tobye, ale przecyw gynemu domu mam boiowacz, przecyw gemuszto bog my kazał gydz ricklo. Przestań przecyw panu bogu czinycz, gen se mn{{ø}} gest, ysze bi cy{{ø}} nye zagubyL Nye chcyal Iozias wrocycz sy{{ø}}, ale sposobyl przecyw gemu boy, any posłuchał Neckao wiek rzeczi z ust bozick, ale pospyeszil, abi sy{{ø}} byl s nym na polyu Mag gedo. A tu gest ranyon barzo od strzelczow, y rzeki swim pa- noszam2): Wiwyedzcye my{{ø}} z boia, bocyem ranyon. Gysz przenyesly gy z gego woza na gyni woz, gen po nyem szédl obiczagem krolyowim, y odnye- sly gy do Ierusalem, a tu umarl, a po- grzebyon w grobye swick oczczow. a wszitek Iuda a Ierusalem płakały gego. A Ieremyas nawy{{ø}}cey, gegofsz) wszitci spyewaci y spyewaczki asz do dzisyego dnya narzekanye nad Iozia-
') Festinato. W. *) Occupati.
') Celebratum. *) Pueris suis. W.
szem obnawyai{{ø}}, a iakol) zakon dzer- szi w Israhelu: Owa, tocz gest pysa- no w placzoch. A gyne rzeczi o Io- ziaszu y o mylosyerdzu gego, gesz przikazana zakonem kozim, y «oamki gego pyrve y poslednye, popysani s{{ø}} w ksy{{ø}}gach Iuda a Israhelskich.
«
XXXVI.
iPrzeto zemyanye wsz{{ø}}wszi Ioachaza, sina Ioziasowa, ustauily gy królem w myasto oczcza gego w Ierusalem. We dwudzestu a we trsech lecyech bil Io- achas, gdisz pocz{{ø}}1 krolyowacz, a trsy myesy{{ø}}ce krolyowal w Ierusalemye. Bo gy ssadzil kroi Egypski, gdisz bil przi- targn{{ø}}1 do Ierusalem, a poddał w pla- cz{{ø}} sobye zemy{{ø}} we sto lybr szrzebra a w lybrze złota. A ustauil w myasto gego królem Elyachyma, brata gego, nad Iud{{ø}} a nad Ierusalemem, a prze- myenyl gemu gymy{{ø}} Ioachym. Ale samego Ioachasa wz{{ø}}w s sob{{ø}}, y wyodl do Egypta. A we dwudzestu a w py{{ø}}- cy lecyech bil Ioachim, gdi pocz{{ø}}1 kro-
') Et quasi...
lyowacz, a gedennaczcye lyat krolyo- val w Ierusalem. Y czinyl zle przed panem bogem svim. Przecyw temu przi- targn{{ø}}1 Nabuchodonozor, kror* Kaldey- ski, a skowanego gy rzecy{{ø}}dzmy wyodl do Babylona. Do gegosz takesz y ss{{ø}}- di bozee przenyosl y polozil w swem koscyele. Gyna słowa o Ioachymye a o ganyebnoscyach, gesz czynyl a gesz s{{ø}} przi nyem nalezoni, ti popysani w ksyęgack krolyow Iuda a Israhel. Y krolyowal Ioackim, sin gego, w mya- sto gego. V ósmy lecyeck bil Ioachim, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a trsy myesy{{ø}}- ce a dzesy{{ø}}cz dny krolyowal w Ierusalem. Y czinyl zle przed panem bogem w wydzenyu bozem. A gdisz sy{{ø}}* okr{{ø}}g roczni toczil sy{{ø}}, poslal kroi Na- buckodonor* ti, gisz gy przywyedly do Babylona, a ss nym wnyesly wszitki drogę ss{{ø}}di domu bożego. A ustauil królem Sedechiasża nad Iud{{ø}}, stri- ya gego, y nad Ierusalemem. We dwudzestu a w genem lyecye bil Sedeckias, gdi pocz{{ø}}1 krolyowacz, a gedennaczcye lyat krolyowal w Ierusa...
Tn sześciu kart brak.
EZDEASZ I.
(VII, 28).
168 ...y przed gego raczczamy y przed wszemy ksy{{ø}}sz{{ø}}ti krolyouimy moczni- my. A ia posylyon s{{ø}}cz r{{ø}}k{{ø}} pana boga mego, gen bil we mnye, sebralem Israhelska ksy{{ø}}sz{{ø}}ta, gisz weszły se mn{{ø}} w krolewstwo Artaxersovo*.
vin.
Ta s{{ø}} ksy{{ø}}sz{{ø}}ta czelyadzi, a to pokolenye gich, gisz s{{ø}} wzeszły se mn{{ø}} w krolewstwo Artaxersa* krolya z Babylona. S sinow Fyneesovich Gerson. S sinow Ytamarowich Danyel. S sinow Dauidouich Akthus. S sinow Sechanya- sowich a s sinow Pharezowich Zacha- rias. a s nym zlyczonich L a sto m{{ø}}- zow. S sinow Fet Moab, Elyoeenay sin Zacharzow*, a s nym dwye scye m{{ø}}- zow. S sinow Sechenyasowach sin Ge- zechiel, a s nym trsy sta m{{ø}}zow. S sinow A den Achebouich*, sin Ionatanow, a s nym py{{ø}}czdzesy{{ø}}t m{{ø}}szow. S sinow Elamouich Yzaias, sin Atalye, a s nym syedmdzesy{{ø}}t m{{ø}}zow. A s sinow Safacye Zebedias, sin Mychalow, a s nym LXXX m{{ø}}zow. S sinow Io- abouich Obedia, sin Geyelow, a s nym dwe scye a XVIII m{{ø}}zow. S sinow Sa- lomyt sin Iosfye, a s nym sto LX m{{ø}}- zow. S sinow Betbay Zacharz, sin Bel- |
baiow*, a s nym XXVIII m{{ø}}zow. S sinow EzeadowioŁ Tohannan, sin Ezeta- mow, a s nym X a sto m{{ø}}zow. S sinow Adonyachamowich, gisz biły po- sledny, a ta s{{ø}} gymyona gich: Ely- feleth a Elyel a Samayas, a s nym LX m{{ø}}zow. S sinow Beguy Utaya a Za- khur, a s nymy LXX m{{ø}}zow. Y sebralem ge k rzece, ku Chahamya*, a bilysmi tu za trsy dny. y patrzilem w lyudu a w kaplanyech s sinow Lewy, y nye naiyazlem tu. A takem poslal Eleazara a Arizel a Semeyma, a Elna- tama a Geribota a drugego Elnatama, a Natana a Zacharza a Mozolama, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta, a Ioariba a Elnatama, m{{ø}}dr- ce. A posiałem ge ku Edodowy, gen gest pyrwi w myescye Kafie*, a polo- zilem słowa w gich uscyech, geszbi mowyly ku Addonovy a bracy gego Natinneyskim w myescye Kafye, abi prziwyedly nam slug?/ domu boga naszego. A prziwyedly nam .slugy przes dobr{{ø}} r{{ø}}k{{ø}} boga naszego nad namy, m{{ø}}ze przeuczone s sinow Mooly, sina Leuina, sina Israhelowa, a Sarabyasza a ssinow gego XX ‘) a bracyey gego XVffl. A Iabyasza a s nym Yzayasza s sinow Merari, a bracyey gego y sinow gego XX. A z Natinneyskich, gesz
*) Téj liczby wcale tu nie ma w Wulg.
Bil oddał Dauid y ksy{{ø}}sz{{ø}}ta k slusz- bye nauczone*, Natinneyske dwye scye a XX. Wszitci cy gymyenmy biły nazwany. A przikazalem tudzesz post podle rzeki Ahamya*, abichom ucyrzpye- nye myely przed panem bogem na- szim, a prosyly gego za praw{{ø}} drogo nam y sinom naszim y wszemu na- bitku naszemu. Bom sy{{ø}} sromal prosycz pomoci krolyowi1) ą gesczczow, gez bi nas obronyly od nyeprzyiacye- la na drodze, bosmi biły rzekły kro- lyowy: R{{ø}}ka boga naszego gest nade wszemy, ktorzi gego szukai{{ø}} w dobro- cy, a mocz gego y syla gego y gnye- wanye na wszitki, ktorzi gego ostavai{{ø}}.
Y poscylysmi sy{{ø}} a prosylysmi boga naszego za to, y zwyodlo sy{{ø}} nam scz{{ø}}stnye. Y odl{{ø}}czilem s ksy{{ø}}sz{{ø}}t kapłańskich Xn, Sarabyasza a Sabyasza* a s nyma z bracyey gich X. Y wzwy{{ø}}- zalem na nye srzebro y złoto y ss{{ø}}di poswy{{ø}}czone domu bożego, gesz bil obyetowal kroi y rada gego, y ksy{{ø}}- sz{{ø}}ta gego y wszitek Israhel s tich, gisz biły nalezeny. Y odwazilem k gich r{{ø}}kama srzebra lyber szescz set a L, a ss{{ø}}dow srzebrnich sto, a złota sto lyber, a korczakow zlotich XX, gysz myely w sobye po tysy{{ø}}czu szely{{ø}}gow, a ss{{ø}}dow s mosy{{ø}}dzu czistego przedobrego dwye scye, krasnego iako złoto.
Y rzekłem gym: Wiscye swy{{ø}}cy bozi, y ss{{ø}}di swy{{ø}}te, y srzebro y złoto, gesz dobrowolnye ofyerowano gest panu bogu oczczow naszich. Czuycye a ostrze- gaycye, dok{{ø}}d nye odwazicye przed
ksy{{ø}}sz{{ø}}ti kaplanskimy y nauczonimy a przed wódźmy czelyadzi israhelskich w Ierusalem w skarb domu bożego. Y prziy{{ø}}ly kaplany a nauczony pod vag{{ø}} srzebro y złoto y wszitki ss{{ø}}di, abi donyeszly do Ierusalema w dom boga naszego. Y ruszilysmi sy{{ø}} od rzeki Ha- mya* wtorego naczcye dnya myesy{{ø}}- cza pyrwego, abichom sy{{ø}} brały do Ierusalem. a r{{ø}}ka pana boga naszego bila nad namy, a wizwolyla nas z r{{ø}}ki nyeprzyiacyelya a przecywnyka na drodze. Y przislysmi do Ierusalema y bi- dlylysmi tu trsy dny, a czwartego dnya odvazono srzebro y złoto y ss{{ø}}di boga naszego przes r{{ø}}ce (Me)rem o to wye, sina Uriasowa kapłana, a s nym Eleazar Fyneesow, a s nyma Iosadech* sin Iozue, a Noadaya sin Bennoy nauczo- ni, podle wagy y lyczbi wszey. y po- pysana wszelka waga w tem czasye.
A cy wszytci, ktorzi biły prziszly z i{{ø}}czstwa, sinowye przevyedzenya, ofye- rowaly obyati panu bogu israhelskemu, cyelczow XII za wszitek lyud i- srahelski, skopow szescz a XC, baranow VII a LXX, kozlow za grzech Xn. to wszitko na obyat{{ø}} bogu. Potem dały lysti krolyowi włodarzom, gesz bili us{{ø}}dzoni* ot krolya, y wodzom za 11 rzek{{ø}}, y wzwyodl lyud dom 159 bozi.
IX.
A po wipelnyenyu tich rzeczy, przi- st{{ø}}pyly ku mnye ksy{{ø}}sz{{ø}}ta, rzek{{ø}}cz: Nye gest odl{{ø}}czon lyud israhelski, kaplany a nauczeny, od lyudzi zemskich
72
') A rege ma Wulg.
y od gich ganyebnoscy, to gest Kana- neyskich, Eteyskick a Ferezeyskich, a Iebuzeyskich a Amonyczskich, a Mo- abyczskick, Egypskich, Amoreyskich. Y poymowaly zayste zom z gich dze- wek y swim smom, y smyesyly syemy{{ø}} swyote s lyudzmy zemskimy. Koka takesz s ksy{{ø}}sz{{ø}}t y wlodarzow bila w tem pyrwem przest{{ø}}pyenyu. A gdim bil usksal tat y rzecz, rozdarłem plascz swoy y suknyo, a wiskubalem włosy glowi mey y brodi mey, y sye- dzalem truchłem \ seszly sy{{ø}} ku mnye wszitci, gisz sy{{ø}} bogely pana boga israhelskego, prze gich przest{{ø}}- pyenye, gisz przisly biły z i{{ø}}czstwa, a ia syrdzy snycyen az do obyati wyeczerzney. A v (u) wyeczerzney obyati wstałem z mey zaloscy, a z roz- dartim plasczem y s suknyo, sklony- lem kolyana ma a roscy{{ø}}gnylem r{{ø}}ce moy ku panu bogu memu, y rzekłem: Panye boze moy, ganba my gest a sromam syo wzwyescz oblycza mego k tobye. bo zloscy nasze rozmnozom na nasz{{ø}}j głowo, a grzechi nasze wzrośli az do nyeba ode dnyow oczczow naszich. Ale y mi samy zgrzeszilysmi cy{{ø}}sko az do tego dnya, a w zloscyach naszich podanysmi y krolyowye naszi w r{{ø}}ce krolyow zemskich, y pod myecz y w loczstw o y w lup y w ganb{{ø}} nasze twarz i, iako y wTe dnyu tem. A nynye iako na male a za oka mgnye- nyee uczinyona gest modlitwa nasza przed panem bogem naszim. abi nam bik przepusczoni ostatci, a dan bil myr na myeszczce gego swy{{ø}}te, abi nam
oswyecyl oczi nasze bog nasz, a dal nam sziwot mai ) w sluszbye naszey. bo slugT/smi, a w sluszbye naszey nye opuscyl nas bog (W)asz, a sklonyl nad namy mylosyerdze przed królem perskim, abi nam dal sziwot, a wzwyodl dom boga naszego, a wzwyodl gego pustki, a dal nam nadzei{{ø}} w Iudowu pokolenyu a w Ierusalem. A iusz czso rzeczemi, panye boze nasz po tem? bosmi opuscyly twa przikazanya, ia- zesz nam przikazal przes r{{ø}}k{{ø}} slug twich prorokow, rzekocz: Zemya do geysze wnydzecye, abiscye i{{ø}} wlodn{{ø}}- ly, zemya nyeczista gest podle nye- czistoti lyuda a gynich zem (mem) ganyebnoscy gych, gysz i{{ø}} napelnyly ot kraia asz do kraia swo ganyebnoscy{{ø}} Przetosz 11 iusz nye dawaycye swick dzewek gich sinom, a gich dzevek nye oblyubyaycye vaszim sinom, a nye szu- kaycye myra s nyriy a scz{{ø}}scya gich az na wyeki. A posylyai{{ø}}cz syebye, bódzecye gescz dobre uzitki zemye, a będo w nyey dzedzici sinowye vaszi az na vyeki. A potem wszitko, czso na nas spadło prze nasze psotne skutki y prze nasz wyelyki grzech, bo ti boze israhelski wizvolyleszbias ze zloscy naszick, a dalesz nam zbaayenye, iako gest y dzisz, abichom sy{{ø}} nye wręczały zasyć a pogardziły przikaza- nym twim, any syp malszenstwem ob- lyubyaly s lyudzmy timyto, gick ga- nyebnoscyamy, ale bickom pelnyly twa przikazrynya. Zalysz sy{{ø}} rożnyewal na nas az do zagladzenya, nye ckcz{{ø}}cz *)
*) litam modicam. W.
ostauicz z bitko w naszich, azbavye- nye dacz ? Panye boze israhelski, spra- wyedlyvisz ti, iszesz nas opuscyl, gy- smi myely zbavyeny bicz, iako tego dnya. Ova, tocz przed tob{{ø}} gesmi w grzesze naszem, pod nymsze nye moze nyszadni stacz przed tob{{ø}}.
X.
./V tak gdisz sy{{ø}} modlyl Ezdras, se zlzamy prosyl boga, rzek{{ø}}cz a pla- cz{{ø}}cz , a 1 e s z {{ø}} przed koscyolem bo- zim, sebral sy{{ø}} k nyemu z Israhela wyelyki zbór barzo m{{ø}}zow y zon y dzecy. y płakał lyud wyelykim płaczem. Y otpowye Sechenyas, sin Se- chielow s sinow Elamovich, y rzeki Ezdrasowy: Mismi zgrzeszily przecyw panu bogu naszemu, a spoymalysmi zoni s czudzego pokolenya, z zemske- go lyuda. A nynye, mozely bicz po- kaianye w Israhelu nad tak{{ø}} wyn{{ø}}: uczinniy* slyub s panem bogem na- szim, abichom odegnaly wszitki zoni ot syebye y ti, gesz sy{{ø}} z nych zrodziły, podle voley bozey y tich, ktorzi sy{{ø}} boi{{ø}} przikazanya pana boga naszego. podle zakona b{{ø}}dz. Wstań, twecz gest to ogly{{ø}}dacz'), a micz b{{ø}}dzem s tob{{ø}}. posyl sy{{ø}}, a uczin to. Przeto wstał Ezdras, zaprzisy{{ø}}gl ksy{{ø}}sz{{ø}}ta kapłańska y nauczonich y wszitek Israhel, abi uczinyly podle słowa tego. y przisy{{ø}}gly wszitczi, ysze to ucziny{{ø}}. Tedi wstaw Ezdras przed domem bo- zim, y odydze do pokoyka nauczonego, sina Elyazib, a wszedw tam, chleba *)
nye iadl any wodi pyl, bo płakał prze- st{{ø}}pyenya gich, ktorzi z i{{ø}}czstava* prziszly. Y rozezslan glos asz do ludowa pokolena* y do Ierusalem, wszitkim sinom przewyedzenya, abi sy{{ø}} sebraly do Ierusalem. A wszelki, gen- bi nye prziszedl we trsyech dnyoch podle radi ksy{{ø}}sz{{ø}}t y starszick, b{{ø}}dze gemu pobrano wszitko gego zboze, a sam b{{ø}}dze wignan z sboru przewye- dzonich. Przeto seszly sy{{ø}} wszitci m{{ø}}- sze z ludowa a, z Benyamynowa poko- 160 lenya do Ierusalem we trsyeck dnyoch, to gest myesy{{ø}}cza dzewy{{ø}}tego we dwudzestu dnyock. Y syedzal wszitek lyud na ulyci domu bożego, trz{{ø}}s{{ø}}cz sy{{ø}} za grzeck a prze descz. A powstaw Ezdras kapłan y rzeki k nym: Wiscye prze- st{{ø}}pyly boze przikazanye, y poyma- wszi sobye zoni s czudzego pokolenya, y prziczinylyscye grzecha w Israkelu.
Ale nynye spowyadaycye sy{{ø}} panu bogu oczczow naszick, a uczincye gego lyuboscz, a odl{{ø}}czcye sy{{ø}} od lyudzi zemskick y od zon czudzego pokolenya. Y otpowye wszitko sebranye, rzek{{ø}}cz wyelykim głosem: Podle twego słowa wszitko syę stan. Ale iszecz gest lyud wyelki, a czas dzdzovi, isze nye mozem stacz na dworze, a ten uczi- nek nye gest genego dnya any dwu (bosmi wyelmy zgrzeszily w teyto rzeczi) : przeto b{{ø}}dzta ustavyona ksy{{ø}}- sz{{ø}}ta we wszem sebranyu, a wszitci w myescyech naszick, gisz spoymaly sobye zoni z czudzego rodu, acz przyd{{ø}} w ustavyonick czasyeck, a s nymy star- szi s każdego myasta y gick s{{ø}}dze,
i
*) decernere. W.
doi{{ø}}d sy{{ø}} nye odwrocy gnyew ot nas boga naszego prze ten grzech. Przeto Ionatan, sin Azaelow, Iaazia, sin Te- kuow, stały na tem, a Mozolam a Se- bataya, nauczeny, wspomagały gyma.
Y uczinyly tak sinowye przenyesyenya.
Y odidze Ezdras kapłan a m{{ø}}zowye ksyosz{{ø}}ta czelyadzi do domow oczczow swich, a wszitci po swich gymyonach, y posadziły syó dzen pyrvi myesz{{ø}}cza dzesy{{ø}}tego, pitai{{ø}}cz sy{{ø}} na tako rzecz.
Y opatrzeny s{{ø}} wszitci m{{ø}}szovye, gysz- to biły spoymaly sobye zoni czudzo- krayne, az do pyrwego dnya myesy{{ø}}- cza pyrwego. A nalezly so s sinow kapłańskich, ktorzi biły spoymaly zoni czudzokrayne: S sinow Iozue, sina Iozedechowa y bracyey gego, Maazia a Elyezer a Tarib a Godolya. Y dały na tem r{{ø}}ce swoy, abi zap{{ø}}dzily zoni swe, a za swoy grzech skopi z owyecz ofyerovaly. A z sinow Semynerovich* Anan a Zebedia'). A z sinow Arim, Maazia, Elya a Semeya, a Ieiel a Ozias. A z sinow Fezurowich, Elycenay, Maazia, Yzmahel, Natanahel a lozabel, E- leazer. S sinow nauczonich, Iozabeth a Semey, a Elaya (ten gest Chalyta), Fataya, Iudas a Elyazer. A s spyeva- kow, Elyazub. a z wrotnick, Sellum
') Większa część tych imion ina zéj brzmi wedle textu Wulgaty.
a ' ellem a Urim. A [sj Israkela, s sinow Farezovick, Beemya* a Oezia, a Melckia a Myanyn, a Elyazer a Ba- naya. S sinow Elamouick, Matanya a Zackarias a Geak a Abdi, a Gerimot, a Heel. S sinow Zetkua[| Helycenay, Elyazib, Matanya a Gerimutk, Iabetk, a Azaziza. S sinow Lebay, Iokannan, Amanya, Zebeday, Atalya. S sinow Be- ny, Mozollam aMolue, Addaya, Iazub a Saal, a Ramoth. S ssinow Fethmo- ab, Edna a Talal, Banayas, Amazias a Mathanyas, Bezeleel a Remum a Manasse. S sinow Herem, Elyazer Gezue, Melchias, Semeyas, Symeon, Benya- myn. Mazoch, Samarias. A s sinow A- zomowich, Mathanya, Matathet, a Za- bet, Elyfeleth, Germay, Manase, Semey. S sinow Bany, Maddi, Amram a Hukel, Baneas a Badayas, Ceylan, Banny, Marimutk a Elyazif, Matanyas. Matkanyay, łazi, a Banya a Bennuy, Semey, Salmas, Nathan, Addayas, Melckne, Sabay, Sysay, Saray, Ezriel, Seleman, Semeria, Sellum, Amaria, Io- zepk. S sinow Nebynowick, Ayel, Ma- tatkias, Zabed, Zabyana, Iaddu, Iohel, Banaya. Cy wszitci biły spoymaly zoni sobye s czudzego rodu, a bik zoni gick, gesz biły zrodzik sini. Poczynało sy{{ø}} ksy{{ø}}gz/ Neemya- s z o w i.
NEHEMIASZ.
Ccpytvla pyrwa.
*) Iowa Xeemyaszowa, sina Elckiasowa. Y stało sy{{ø}} gest myesyocza prosyn- cza lyata XX, a ia bil na grodze Suzis. \ przy- dze ku mnye Arany, geden z bracyey mey, a m{{ø}}ze z ludowa pokolenya, y opitalem gich o Zidzech, gisz biły o- staly po zgymanyu, a o Ierusalem. Y powycdzely my: Ti, gisz ostały a o- stavyeny s{{ø}} po zgymanich tam we włości, w vyelykem udr{{ø}}czenyu s{{ø}} a w pot{{ø}}pyenyu, a mur Ierusalemski ska- zon gest, a broni gego spalyoni so ognyem. A gdiszem usliszal słowa taka, szedłem a płakałem a łkałem za wyele dny, a poscylem sy{{ø}}, modly{{ø}}cz sy{{ø}} przed oblyczim boga nyebyeskego. Y rzekłem: Panye boze nyebycski, syl- ni, wyelyki y groźni, gen chowasz slyub y mylosyerdze tym, ktorzi cy{{ø}} rnylu- yo a ostrzegai{{ø}} twego przikazanya: b{{ø}}dz twe ucho nackilyono a oczi twy otwajrzoni, abi usliszal modlytw{{ø}} slu- gy tw^ego, gisz sy{{ø}} ia modly{{ø}} przed tob{{ø}} dzisz w noci y we dnye za sini israhelske, slug*/ twe. a wizna wacz sy{{ø}} b{{ø}}do2) za grzecki sinow israkelskick,
*) Tu próżne miejsce dla początkowej litery S. J) Confiteor. W.
gymysz zgrzeszily przecyw tobye. y ia y dom oczcza mego zgrzeszilismi, mar- noscy{{ø}}smi swyedzeny, a nye ostrzega- lysmi przikazanya twego y duchownich obiczaiow y s{{ø}}dow, gezesz przekazał Moysesowy, słudze swemu. Pamy^ray słowa twa, iaszesz przikazal Mo | yso- 16£ sowy słudze twemu, rzek{{ø}}cz: Gdisz przestopycye me przikazanye, ia was rozprosz{{ø}} myedzy gyni lyud. a gęstły sy{{ø}} nawrocycye ku mnye, a ostrzegacz b{{ø}}dzecye przikazanya mego, a brdze- cye ge czinycz: abiscye biły zawye- dzeny na kray nyeba, ott{{ø}}d was zbye- rzo y wvyod{{ø}} w myasto, gezem zwolyl, abi tam przebiwalo me gymy{{ø}}. A ony s{{ø}} slugy twe y lyud twoy, gen* gesz wikupyl w syle twey wyelykey y w r{{ø}}ce twey udacney. Prosz{{ø}} panyer b{{ø}}dz ucko twe czuy{{ø}}ce ku modlytwye slugy twego a ku modlytwye slug twick, gisz sy{{ø}} ckcz{{ø}} bacz gymyenya twego, a sposob slug{{ø}} twego dzisz, a day gemu mylosyerdze przed tym m{{ø}}zem Bom ia bil czesznykem krolyowim.
II.
T edi sy{{ø}} gest stało myesy{{ø}}’ cza d ó b n a lyata XX Artaxerse krolya, a wyno stało przed nym, a podnyoslem wyna,
73
podałem krolyowy. a bilem iako mdli przed gego oblyczim. Y rzeki ku mnye kroi: Przecz oblycze twe sm{{ø}}tno, gdi cy{{ø}} nyemocznego nye wydz{{ø}} ? nye gest to darmo. Ale zloscy'), która w twem syerczu gest, nye wydz{{ø}}. Y balem sy{{ø}} vyelmy barzo, y rzekłem krolyovy: Zyw b{{ø}}dz, krolyu na vyeki. Y kakobi sy{{ø}} oblycze me nye sm{{ø}}cylo, gdi myasto y dom pogrzebni oczcza mego o- pusczon gest, a broni gego wipalyoni ognyem ? Y rzeki kroi: Prze ktor{{ø}} rzecz prosysz ? A ia, pomodly{{ø}} sy{{ø}} panu bogu nyebyeskemu, rzekłem krolyu: Wy- dzily sy{{ø}} dobrze krolyovy, a lyubyly sy{{ø}} slugam2) twim przed oblyczim twim: prosz{{ø}}, abi my({{ø}}) otpuscyl do Zidowstwa, do myasta pogrzebu oczcza mego, acz ge udzalam. Y rzeki kroi y krolyowa, a syedzala pole gego: Za ktori dług?/ czas droga twa b{{ø}}dze, a kedi sy{{ø}} k nam wrocysz? Y szlyuby- lem ‘J przed krolyovim oblyczim, y prze- puscyl my{{ø}}. a iam ustauil czas mego wrocenya. Y rzekłem k nyemu: Wy- dzily syę tobye krolyu za podobne, day my lysti ku wogevodam tey włoscy za rzek{{ø}}, acz my{{ø}} przewyod{{ø}}, doi{{ø}}d nye przid{{ø}} do Zidow^stwa, a lyst ku Azafowy polesznemu krolyowu, abi my dal drzewa, abich mogl po- kricz brono koscyola bożego y muri myesczske y dom, w ktori wuyd{{ø}}. Y dal my kroi przes r{{ø}}k{{ø}} dobr{{ø}} boga mego se mn{{ø}}. Y prziszedlem ku voge- vodam tey włoscy za rzek{{ø}}, y dalem
') Malum w Wulg. 2) Myłka zamiast: sługa twój.
3) Placui.
gym lysti krolyovi. A poslal se mn{{ø}} kroi ksy{{ø}}sz{{ø}}ta ricerstwa y geszczce. To usliszawszi Sa nabolat Oronytski, y Dobyesz*, sługa Amonyczski, sm{{ø}}- cylasta sy{{ø}} barzo zam{{ø}}cenym wyel- kim, ysze prziszedl czlowyek, gen szuka scz{{ø}}scya sinow israhelskich. Y prziszedlem do Ierusalem, a bilem tu za trsy dny. A wstaw w noci, ia a mało m{{ø}}zow se mn{{ø}}, nye ukazaw nyzadne- mu, czso gest bog dal w syerce me, abich uczinyl w Ierusalem, a dobitcz{{ø}} nyszadne nye bilo se mn{{ø}}, gedno dobitcz{{ø}}, na nyemem syedzal: y visze- dlem bron{{ø}} waln{{ø}}1) w noci, a przed studnycz{{ø}} drakov{{ø}}2), asz ku bronye gnoyney, a patrzai{{ø}} muri Ierusalemske skażone, a broni gego ognyem visszo- ne (icyżżone). Y szedłem ku bronye stu- dnyczney a ku wyedzenyu vodi krolyovi3), a nye bilo myesczcza dobit- cz{{ø}}czu, na nyemszem syedzal, k{{ø}}dibi przeialo. Y wszedłem pyeskamy4) w noci przes pr{{ø}}d, opatrzai{{ø}} muri, a wro- cyw sy{{ø}}, prziszedlem ku bronye val- ney, y prziszedlem zasy{{ø}}. Ale sprawce lyuczscy nye wyedzely tego, do- k{{ø}}d bich otszedl albo czso bich czinyl, any takesz Zidom, any kapłanom, any slyachcyczom, any urz{{ø}}dnykom y gy- nich*, gysz strzegły po takich myescyech, nyczs gesm nye dal wyedzecz. Ale rzekłem gym: Yi wyecye nasz{{ø}} n{{ø}}dz{{ø}}, w nyeyzesmi, ysze Ierusalem pusto gest, a broni gego visszoni o- gnyem. Przeto poczcye, a udzalami
*) Porta valli*. W. s) draconis. *) Ad aquaeductum regis. *) Tego wcale nie ma w Wulg.
muri Ierusalymske, a nye b{{ø}}dzem daley w posmyechu narodom. Y ukazałem gym r{{ø}}k{{ø}} boga mego dobr{{ø}}, gen gest se mn{{ø}}, a słowa krolyowa, iasz movyl mnye. A przeto mowy{{ø}}: Wstan- mi, a udzalaymi. Y posylyoni s{{ø}} w dobrem gich r{{ø}}ce. Y usliszely Sanaba- lath Oronyczski, a Dobyesz sługa A- monyczski, a Arabs y Gozem, y kłamały namy, gardz{{ø}}cz, rzek{{ø}}cz: Która to gest rzecz, i{{ø}}szto czinycye? Za- ly sy{{ø}} przecyw krolyovy boczicye ? Y otpowyedzalem gym rzecz, rzek{{ø}}cz: Bog nyebyeski, ten nam pomaga, a mi slugy gego gesmi. wstanmi, a dza- laymi. Ale wam nye dzalu any spra- wyedlyvoscy any pamy{{ø}}cy w Ierusalem.
m.
A powstaw Elyazib, kapłan vyelyki, y bracya gego kaplany, y udzalaly bron{{ø}} stadn{{ø}}. ony i{{ø}} poswy{{ø}}cyly, a u- stauily wrota gey, asz do wyeze sto loket, a poswy{{ø}}cyly i{{ø}}, az do wyesze Ananeelowi. A podle gego dzalaly m{{ø}}- zowye Iericho, a podle gich dzalal Za- chur, sin Zamri. A bron{{ø}} ribn{{ø}} udzalaly sinowye Asanaowy, a ony przi- krily i{{ø}}, a ustawyly gey drzwy s zamki y z zaworamy. A podle gich dzalal 162 Marimuth, sin Uriaszow, sina Akuzo- wa. Podle gego dzalal Mozollam, sin Barachiasow, sina Mezezebedowa. A podle gego dzalal Sadoch, sin Bana. A podle gego dzalaly Techueysci, ale slyachcyci nye podlozily gich1) swu pleczu ku dzalu pana boga swego. A
bron{{ø}} star{{ø}} udzalalasta Ioyada, sin Fa- resa, a Mozollam, sin Beseyda. a ona- sta i{{ø}} pokrila, a ustavyly wrota gey y zamki y zawori. A podle gich dzalaly Melthias Gabaonyczski a Iadon Meranathiczski, m{{ø}}ze z Gabaon a z Mafa, gesz bilo myasto wogevodi w tey włoscy za potokem. A podle gego dzalal Eziel, sin Azariasow, rzemy{{ø}}slnyk. A podle gego dzalal Anany as, sin a- potekarzow, a rozdzelyly Ierusalem az do muru ulyce szirszey. A podle gego dzalal Rafayas, sin Habulow, ksy{{ø}}sz{{ø}} ulyce Ierusalymskey. A podle gego dzalal Gegada, sin Aramotow, przecyw swemu domu. A podle gego dzalal Akkus, sin Azebonyaszow. Ale poloui- cz{{ø}} ulyce udzalal Melchias, sin Here- ow, a Asub, sin Fetmoabow, a wyez{{ø}} wapyenyczn{{ø}}. Podle gego dzalal Sel- lum, sin Aluesow, ksyęsz{{ø}}cya polstrb- ney* ulyce Ierusalymskey, on a sinowye i) gego. A bron{{ø}} valn{{ø}} udzalal Ampny a bidlycyele Zanoenscy, ony udzalaly i{{ø}}, a ustavyly wrota gey a zamki y zavori, a tysy{{ø}}cz lokcyow muru az do broni gnoyuey. A bron{{ø}} gnoyn{{ø}} udzalal Melchias, sin Recha- bow, ksy{{ø}}sz{{ø}} ulyce Betagalynowi. ten udzalal i{{ø}}, a ustauil gey wrota a zamki a zawori. A bron{{ø}} ulyczn{{ø}}2) udzalal Sellum, sin Colozay, ksy{{ø}}sz{{ø}} wsy Maswa. ten i{{ø}} udzalal, a pocril a ustauil gey wrrota, zawori y zamki, y muri około r i b n y k a Syloe w zagrod{{ø}} kro- lyow{{ø}}, az do wschodów krolyowich (?/,
‘) Wulg-. ma córki. Imiona własne tu dane po wię- kszéj części niezgodne są z textem łacińskim. 2) Wulg. ma fonti3.
') Zamiast: ich nie podłożyli...
gesz wst{{ø}}pui{{ø}} z myasta do ludowa pokolenya (?). Po nyem dzalal IN eemyas, sin Azbotow, ksy{{ø}}sz{{ø}} poi stroni ulyce Betsur, a (?) przecyw grobu Dauidowu, az do ribnyka, gen wyelykim dzaleml), a e z do domu mocznich. Po nyem dzalaly slug?/ koscyelny, a po nyem* Reum, sin Benny. Po nyem dzalal A- sebyas, ksy{{ø}}sz{{ø}} polstronni* Cheyle, w swey ulyci. Po nyem dzalaly bra- cya gego Rechim (?) sin Endaciow, ksy{{ø}}- sz{{ø}} poi stroni Cheyla. Y dzalal podle gego Asser, sin Iozue, ksy{{ø}}sz{{ø}} Maswa, myar{{ø}} drug{{ø}} przecyw przetwardemu wzesczcyu w{{ø}}gelnemu. Po nyem dzalal, na górze, Baruch, sin Zatay (?), myar{{ø}} drug{{ø}}, od w{{ø}}gla asz do broni domu wyelykego kapłana Elyazifa. Po nyem | dzalal Marimuth, sin Uriaszow, sina Ąkhurowa, myar{{ø}} drug{{ø}}, od wrót Elyazifowich, doi{{ø}}d zalezal2) dom E- lyazifow. Po nyem dzalaly kaplany s polya lordanskego. Po nych dzalal Ben- yamyn a Asub przecyw domu swemu. Po nyem dzalal Azarias, sin Maasie, tina Ananyasowa, przecyw domu swemu. Po nyem dzalal Bennu, sin Emya- dadow, drug{{ø}} myar{{ø}}, od domu Aza- naszowa az do snyzenya a do w{{ø}}gla. Falcl, sin Ozi, przecyw snyzenyu a przecyw wyezi, iaz wzviiszona przecyw (?) krolyowu domu wisoko (?), to gest, nad syeny{{ø}} cemnyczn{{ø}}3). Po nyem Fadaya, sin Farezow. Potem Natumey- sci, gisz bidlyly w Ofel, przecyw bro-
’) Tu wypuścił: zbudowany jest W ogóle cały przekład téj stronicy bardzo niedbały i bałamutny *) Donec extenderetur. W. 3) In atno carcera.
nye wodney na wschód sluncza udzalaly wyesz{{ø}} przewisok{{ø}}. Po nyey dza- laly Tekuey (?) drug{{ø}} myar{{ø}}, od wye- sze wyelykey y przewiszoney, a ku murowy koseyelnemu. Wzgor{{ø}} ku bro- I nye konskey dzalaly kaplany, kazdi przecyw swemu domu. A po nych dzalal Seddo (?) sin Emynerow, przecyw swemu domu. A po nyem dzalal Semey a, sin Sechenyasow, strozni broni od wschodu sluncza. Po nyem dzalal Ananya s'n Selemye, a Anon sin Celonów szosti, myar{{ø}} drug{{ø}}. Po nyem dzalal Mozollam sin Barachiow, przecyw skrziny skarbów swich. Po nyem dzalal Melchias, sin zlotnykow, az do domu Natumeyczskich, a sesiti') prze- dawczom przecyw bronye s^dowey, a ezdo wyeczerzadla w{{ø}}gelnego. A myedzi wyeczerzadlem k{{ø}}tovim, a myedzi bron{{ø}} stadnó, dzalaly rzemyóslnyci a kupci.
nu.
A stało sy{{ø}}, gdisz usliszal Sannaba- lath, ysze dzalami mur, roznyewal sy{{ø}} barzo, a s {{ø}} c z poruszon gnyewem barzo, nasmyewal Zidi. y rzeki przed swo bracy{{ø}} Samaritanskich*: Czsoto cziny{{ø}} przed wy ely koscy {{ø}}2) mdły Z-dzi ? Zaly ge przepuscz{{ø}} narodowye? Zaly swe obyati napelny{{ø}} genego dnya ? zaly b{{ø}}d{{ø}} mocz dzalacz kamyenye z gromad popyelnich, gesz s{{ø}} zgorale* ? Ale y Dobyesz Amonyczski k svim bly-
') Wulg. ma scruta (rupieci, tandeta), a on to wziijł za scuta. s) To „przed wiclikotcię" wyraźnie należy do „Samarytańskich".
sznym*) rzeki: Nyechacz dzalai{{ø}}! Wsza- ko lyszki, gdisz przicyek{{ø}}, przelyaz{{ø}} gich mur kamyenni. Y rzeki Neemyas: Slisz panye boze nasz, yzesmi uczi- nyeny w potop{{ø}}. obrocz gich ur{{ø}}ga- nye na gich glowp, a poday ge w po- t{{ø}}pyenye w zemy i{{ø}}czstwa. Nye przi- kriway zloscy gich, a grzechów gich przed twim oblyczim nye zagladzay, ysze sy{{ø}} posmyewaly dzelnykom. A tak dzalalysmi mur y spoyly wszitek az do poi stroni, a pop{{ø}}dzono syerce lyuczske ku dzalanyu. Y stało sy{{ø}}, gdisz 163 uslisz{{ø}} San nabalath a Dobyesz A- manyczski, a Arabscy a Azoczscy, i- sze zadzalami dzuri muru Ierusalem- skego, a ysze rosyedlyni pelny{{ø}} syó: rożnyewały sy{{ø}} barzo. A sebrawszi sy{{ø}} wszitci, abi przid{{ø}}cz boiowaly przecyw* Ierusalem, a mislyly, kakobi syó nam przecywyly. Tusmi sy{{ø}} modlyly bogu naszemu, usadziwszi stroze na mur we dnye y w noci przecyw gym. Y rzeki Iudas: Omdlyalala* gest syla nosycye- lya, a rumu gest wyele, a mi nye b{{ø}}- dzem mocz dzalacz muru. A rzekły naszi nyeprzyiacyele: Nye wzwyedz{{ø}} naszi nyeprzyiacyele any sy{{ø}} domny- mai{{ø}}, az mi przid{{ø}}cz myedzi ge, y zbygemi ge a ustanowymi dzalo. Y stało sy{{ø}}, gdisz k nam szły Zidzi, gisz bidlyly podle gich, a powyadaiócz to nam po dzesy{{ø}}cz krocz, ze wszeck myast, z nyckze biły prziszly k nam: rostanowylem lyud w myescye za muri wsz{{ø}}di około, s myeczmy, z wlocz- nyamy, z 1{{ø}}cziski. Y pogly{{ø}}dnęlem, a
') Proximus ejus ma Wulg. A on czytał: proximis.
wstałem y rzekłem ku slyachcyczom y ku wodzom y ostatecznemu lyudu: Nye boycye sy{{ø}} gich oblycza, ale na pana wyelykego a groźnego wsporąy- naycye, a boiuycye za wasz{{ø}} bracy{{ø}} y za sini y za dzewki y za zoni vasze, y prze vasze domi. Y stało sy{{ø}}, gdiz usliszely nyeprzyiacyele naszi, isze nam wskazano: Zruszil bog rad{{ø}} gich. y wrocylysmi sy{{ø}} wszitci ku murom, kazdi k swemu dzalu. Y stało sy{{ø}} ot tego dnya, polovycz{{ø}}* mlodzenczow gick czinyly dzalo, a druga polovycza gotowa bila ku boiu, y kopya y scziti y pancerze, a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta po nych ve wszelkem domu ludowa pokolenya, dza- lai{{ø}}ci na murze, a nosz{{ø}}cy brzemyo- na, a wkladai{{ø}}ci, /geu{{ø}} r{{ø}}k{{ø}} dzalaly, a drug{{ø}} myecz dzerszely, bo kaszdi z dzelnykow bil sw*e byodri myeczem o- pasal, y dzalaly a tr{{ø}}byóez w tr{{ø}}bi podle mnye. Y rzekłem ku slyachcyczom a wodzom y ku wszemu sebranyu: Dzalo vyelyke gest a sziroke, a mi rozl{{ø}}czonismi opodal geden od drugego. Przeto na ktoremkoly myescye usliszicye swy{{ø}}k tr{{ø}}b, tam sy{{ø}} zbye- gnycye k nam, bo bog nasz b{{ø}}dze za nas l). A mi samy b{{ø}}dzem dzalacz, a polovycza z nas dzerzcye kopye ode wschodu z ar ze, doi{{ø}}d nye vinyd{{ø}} gwazdi. A w tem czasu rzekłem k lyudu : Geden iako drugy s svimy pano-* szamy ostań poszrzod Ierusalem, a bódzcye nam poczny(?)2) wTe dnye y w noci ku dzalu. Ale ia, a bracya moy a strozovye y panosze moy, gisz biły
') Wypuścił: walczyć. 2) Vices sint nobis. W.
74
za mnę, nye swlaczaly') swego odze- nya, any sy{{ø}} obnażały, geno ku ob- miczu.
V.
I stal sy{{ø}} krzik wyelyki w lyudu, m{{ø}}- zowr y zon gych, przecyw bracy swey Zidom. Bo biły myredzi gymy, gisz mowyly: Naszich sinow y naszich dze- wek wyele gest barzo. wezmyem za nye zboza, a b{{ø}}dzem gescz, a b{{ø}}dzem ziwy. A biły, gisz movyly: Dzedzini nasze y vynnyce y domi nasze zasta- uymi, a nabyerzem zbosza y oleia w tem głodzę. A gyny mowyly: We- szmyem na dług pyeny{{ø}}dzy na dan krolyow{{ø}}, a darni dzedzini nasze y domi y vynnyce. a iusz iako cyala bra- tow naszick, tak s{{ø}} cyala nasza, a iako sinovye gick, takesz sinowye naszi. Ova, toczsmi poddały sini y dzewki nasze w skiszb{{ø}}, a z dzevek naszick s{{ø}}{{ø}} sluszebnyce, any mami, czim bi- ckom ge vikupyly, a dzedzini y vynnyce nasze gyny dzersz{{ø}}. Y roznye- valem syó barzo, gdim usliszal krzik gich podle slow tick. Y umislylo syerce me se mn{{ø}}, a laialem slyackcyczom y vodzom, a rzekłem gym: Zaly lyfi byerzecye kazdi z vas ot svey bracy ? Y sebralem przecyw gym vyelyke se- branye, a rzekłem gym: Mismi, iako vyecye, vikupyly vasz{{ø}} bracy{{ø}} Zidi, gisz biły przedany poganom, podle mo- zenya naszego: przeto \y przędąvacye bracy{{ø}} vasz{{ø}}, a mi ge b{{ø}}dzem vipla- czacz? Y umylkly, any naleszly, czso-
bi otpovyedzely. Y rzekłem k nym: Nye gest to dobra rzecz, i{{ø}}sz czinycye. Przecz w boiazny boga naszego nye chodzicye, abi wam sy{{ø}} nye poszmye- waly pogany, naszi nyeprziiacyele ? Bo ia y bracya moy y panosze poziczi- lysmi wyelyu pyeny{{ø}}dzi y zbosza, nye polyTczai{{ø}}cz w pospolyte telko dzalo, pyeny{{ø}}dzi czudzich posziczami, gymisz nam dluszny b{{ø}}d{{ø}} '). Nawroczcyesz gym dzisz gich dzedzini y vynnyce gick, y gick olivye y domi gick, nye byerz{{ø}}cz y se ssta cz{{ø}}stky pyeny{{ø}}- dzi, zbosza, vyna y oleia, i{{ø}}szescye biły obikiy ot nvch bracz, dacve za nve. Y rzekły: Nawrocymi, a nyczs od nych potrzebowacz b{{ø}}dzemi, a tak ucziny- mi, iako movysz. A ia zavolaw kapłanów, y zaprzisy{{ø}}glem ge, abi uczinyly, iakom gym rzeki. Nadtom witrz{{ø}}sl łono me, y rzekłem: Takez vitrz{{ø}}sye bog wszelkego m{{ø}}za, gen nye napel- ny słowa tego, z gego domu y z gego roboti. Tak b{{ø}}dz vitrz{{ø}}syon, a tak b{{ø}}dz wiproznyon. \ rzekło wszitko se- branye: Amen. A pochwalyly boga, y uczinyl lyud, iako mu bilo rzeczono.
A od tego dnya, gegosz my bil przikazal kroi, abich bil vodzem w zemy Iuda, ode dwudzestu lyat az do XXXII lyata krolya Artaxerse, za dwa naczcye lyat, ia y bracya moy zboza, gesz slu- szalo vodzom, nye gedlysmi. ale pyr- 104 wy vodzovye, gisz biły przede mn{{ø}}, obcy{{ø}}zily lyud a brały od nych od ckleba y od vyna y od pyeny{{ø}}dzi na koszdi dzen dvanaczcye szelyygow. ale
') Wypuści!: j e s m y.
') Przekład niby dosłowny, ale nader niedołężny!
y sluszebnyci gich n{{ø}}dzily lyud. Ale ia tegom nye uczinyl prze boiazn bosz{{ø}}. Ale r{{ø}}cze v oprawowanyu mima zdzalalem, a rolem nye kupoval, a wszitci panosze moy gotovy bily ku dzalu. A takez Zidzi a włodarze gich, b{{ø}}d{{ø}}cz py{{ø}}czdzesy{{ø}}t m{{ø}}zow a sto, gisz przichadzaly ku mnye, y z narodow, gisz w okole naszem s{{ø}}, za mim stołem syadaly. A przipravyano k memu stołu na kozdi dzen czali vol a skopów vibornich szescz, kromye ptastwa. a w tich dzesy{{ø}}cy dnyoch rozlyczna vyna a gynick vyele rzeczi davalem, a nad to y zbosza w mem vogevoczstwye nye dbałem, bo barzo bil lyud zubożał. Wspomynay na my{{ø}} boze moy w dobrem, podle wszego, gesz uczinyl1) lyudu temuto.
VI.
I stało sy{{ø}}, gdisz usliszal Sanabalath a, Dobyesz a Gozen Arabski, y gyny nyeprzyiacyele naszi, yszem udzalal mur, any w nyem ostavyono nygene- go skazenya (a gescze az do tego czasu wrót nye ustauilem bil w bronach): posiały ku mnye Sanabalatk a Dobyesz a Gozem Arabski, rzek{{ø}}cz: Podz, u- czinymi slyub spolu w vynnyczach na genem2) poły u. Ale ony mislyly, chcz{{ø}}cz mnye zlee uczinycz. Przetom poslal posli k nym, rzek{{ø}}cz: Dzalo vyelykye ia dzalam, y nye mog{{ø}} k vam snydz, abi sy{{ø}} dzalo nye myeszkalo, gdisz bich szedł k vam. Y posiały ku mnye
') Wypuścił: jeśm. J) „In campo Onoa. Więc OM wzięto tu za uno.
tym słowem po cztirkrocz, a iasm gym otpowyedzal podle rzeczi pyrwey. Y poslal ku mnye Sanabalatk podle slo- va pyrvego p y {{ø}}1 e slug{{ø}} swego, a lyst myal w swey r{{ø}}ce pysani tymy slovi: Sliszano gest w narodzeck, a Gozem rzeki, ysze ti a Zidoyye mislycye sy{{ø}} przecyvycz, a przeto dzalacye mur, y- sze sy{{ø}} ckcesz poviszicz nad nymy królem. Prze ktor{{ø}} prziczin{{ø}} ustavylesz proroki, giszbi o tobye prorokowały w Ierusalem, rzek{{ø}}cz: Kroi w Zidowstwye gest. A kroi usliszi ta slova, przeto podz nynye, poradzimi sy{{ø}} spolu. Y posiałem k nym, rzek{{ø}}cz: Nye stało sy{{ø}} podle tich slow, gesz movysz, bo ti s svego syercza to składasz. Bo cy wszitci groziły nam, innymai{{ø}}cz, bi nasze r{{ø}}ce otpale (?) tego dzala, a nye- ckai{{ø}}cz. Prze ktor{{ø}} prziczin{{ø}} wy{{ø}}cey posylyalem r{{ø}}ki swey. a wszedłem do domu Samayaszowa, sina Dalage Ma- tabelowa, taynye. Gen my rzeki: Badz- mi sy{{ø}} spolu w' domu bozem posrzod koscyola, a zawrzimi gego drzwy. bocz mai{{ø}} przidz, abi cy{{ø}} zabyly, a tey noci przid{{ø}} ku zabycyu cyebye.' Y rzekłem : Zaly kedi równi mnye, ktori iako ia, ucyekl do koscyola a bil zyw? Nye wnyd{{ø}} do nyego. Y zrozumyalem, isze bog gego nye poslal, ale iakobi prorokui{{ø}} movyl ku mnye, a Tobias a Sanabalath nai{{ø}}ły biły gy. bo wz{{ø}}1 bil nagem od nych, abick sy{{ø}} ly{{ø}}kn{{ø}}1 tego y uczinyl to y zgrzeszil, abi myely prziczin{{ø}} zl{{ø}}, prze i{{ø}}szbi my laia- ly. Pomny na my{{ø}}, panye, prze Do- byesza a Sanabalatka, podle takich
czinow gych, y proroka Naodiasza y prze gyne proroki, gysz my{{ø}} straszily. Y skonał sy{{ø}} mur wre dwudzestu a w py{{ø}}cy dnyoch myesy{{ø}}cza Ebul'), to gest lystopada2), ve dwut a w py{{ø}}cy dzesy{{ø}}t dnyoch. Y stało sy{{ø}}, gdi usli- szely wszitci nyeprzyiacyele naszi, y ly{{ø}}kiy sy{{ø}} wszelcy narodowye, gisz biły v okolę naszem, a dzelyly sy{{ø}} samy w sobye, wyedz{{ø}}cz, ysze panem bogem take dzalo uczinyono. A takesz w tich dnyoch wyele lystow ot slyack- cyczow zidowskich ku Dobyeszovy s{{ø}} posilani, a przichadzali od Dobyesza asz k nym. Bo vyele gych bilo w Zi- dowstwye, mai{{ø}}cz s nym przisy{{ø}}g{{ø}}, przeto isze bil z{{ø}}cz Sechenyaszowy, sina Iorelowa, a Iohannan sin gego bil poi{{ø}}1 dzewk{{ø}} Mozolamov{{ø}}, sina Bara- chiasowa. A takesz chwalyly gy przede mn{{ø}}, a slova moia wskazovaly gemu, a Dobyesz posilał lysti, chcz{{ø}}cz my{{ø}} ugrozicz.
VII.
,/Y gdi sy{{ø}} mur dokonał, a postavy- lem wrota w bronach, a zlyczilem wro- tne y spyewaky y nauczone: y przikazalem Anenyovy, bratu memu, a A- ► nanyasowy ksy{{ø}}sz{{ø}}czu domu israhelskego (bo sy{{ø}} zdał sprawyedlyvi m{{ø}}sz a boi{{ø}}cz sy{{ø}} boga wy{{ø}}cey nad gyne), y rzekłem gym: Nye otvyraycye w rot Ierusalemskich az do z no i a skutecznego. A gdisz gescze przi tem gesm stal, zawarti s{{ø}} broni y zamczoni
*) Myłka zamiast Elid, szósty miesiąc hebrajski. ’) Tego nie ma w Wulgacie.
zaworamy y zamki. Y ustayylem stroze z bidlycyelow Iemsalymskich, kaszde- go po swich otrzedzack, a kaszdego przecyw domu swemu. Bo myasto bilo barzo sziroke a wyelyke, a lyuda mało poszrzod gego, a nye udzalani bili domi. Potem bog dal gest w me syerce, iszem zvolal slyachcyce y vodze y pospólstwo, abich ge zlyczih Y nalya- zlem ksy{{ø}}gy lyczbi tich, gisz biły na- pyrwey viszly z i{{ø}}czstwa, a nalezouo w nych tak pysano. Cy sinovye z włoscy, gysz viszly z i{{ø}}czstwa robotnego, które bil przivyodl Nabuchodonozor, kroi Babylonski, y wrocyly sy{{ø}} do Ierusalema a do Zidowstwa, kazdi do svego myasta. Cy biły przi sly z Zo- robabelem: Iosue, Neemyas, Azarias, Bananyas'), J Namyn, Mardockeus, Bel- 165 sem, Mespharat, Beguay, Namyn, Ba- anna, Belsem. To gest lyczba m{{ø}}zow z lyuda israhelskego: Sinow Farezo- vick dwa tisy{{ø}}cza a dwa a LXXX a C *. Sinow Safatiasovick CCC a dwa a LXX. Sinow Areasovick VI set a dwa a L. Sinowye Fetmeabovy sinow Io- zue a Ioabovick, dwa tisy{{ø}}cza a VIII set a XVIII. Sinow Eleamovick tysy{{ø}}cz a VIII set a LIIII. Si" Zetkua VIII set a XLV. Syw Zachaiowack VII set a LX. Syw Banuy szescz set a VIII a XL. Syw Ebalowick VI set a XXVIII.
Syw Azgadovick dwa tisy{{ø}}cza CCC sta a XXII. Syw Azonicliamovicii VI set a LX a VII. Synow7 Bagozimasovick dwa tisy{{ø}}cza LX a VII. Syw Adunovick
') Imiona te własne najczęściej przekręcone. Liczby także nie zawsze zgodne z Wulgatą.
VI set V a L. Syw Aterovick, sina E- zechiasowa, VIII a XC. Syw Assem CCC a XXVIII. Syw Betsay CCC a XXI1II. Syw Aref XII a sto. Sy* Ga- baonovich V a XC. M{{ø}}zow z Betlema a z Netofa VIII a LXXX a sto. M{{ø}}- zow z Anatot sto a XXVIII. M{{ø}}zow z Bethamoth XL a dwa. M{{ø}}zow z Caria- tiarim, Zefira a z Berot VII set CCCa XL*. M{{ø}}zow z Baama a z Gabaa VI set a XXI. M{{ø}}zow z Machmas dwye scye a XXII. M{{ø}}zow z Betel a z Chay XXII a sto. M{{ø}}zow z Nebo wtorego LII. M{{ø}}zow z drugego Elama tysy{{ø}}cz a CC LIIII. Syw Aremovich CCC a
XX. Syw Iericho CCC XLV. Si* Ioyada a Onon sescz set a XXXI. Sinow' Semya trsy tisy{{ø}}ce dzewy{{ø}}cz set a XXX. Kapłanów: Sinow Ydaya w domu Iozua IX set a LXXIHI. Siw E- my en ero wach tysy{{ø}}cz LII. Siw F azuro- uich tysy{{ø}}cz dwye scye a XLVH. Siw Aremouich tysy{{ø}}cz a XXVIII. Nauczo- nich: Sinow Iozue a Gadimelouich a siw Odoya LXXIIIL Spyevakow: Sinow Azafouich sto a osm a XL. Wrotnich: Sinow Sellum, Si^ye Efer, Siwye Chel- mon, Sive* Akub, Si™ A tira, Sivye So- bay, osm a XXX a C. Natinneyskich: sinow Soha, Sie Aswa, Sie Tebaoth, Sie Teres, Sie Siaa, Sie Fado, Sie Le- bana, Sie Agaba, Sie Selmon, Sie Anan, Sie Gedel, Sie Gaer, Sie Baaya, Sie Ba- zim, Sie Nechoda, Sie lessem, Sie Aga, Sie Fessaa, Sie Hessay, Sie Nymyur, Sie Neptusim, Sie Rechne, Sie Afna, Sie Assur, Sie Betsich, Sie Meyra, Sie Ar- sa, Sie Berchos, Sie Sissara, Sie Tekma,
Sie Nofya, Sie Atyfa, Sie slug Salomo- novich, Sie Sotay, Sie Seferet, Sie Pe- rida, Sie Ytalla, Sie Delchon, Sie Gel- den, Sie Safacia, Sie Achil, Sie Facerot, gen sy{{ø}} bil urodził od Abayma, sina Amonowa. Wszech Natinneyskich a sinow slug Salomonowich trsysta a XC II. To s{{ø}} cy, gisz s{{ø}} viszly z vy{{ø}}ze- nya z Tebnala,#z Telarsa, z Addona a z Emara, a nye mogły ukazacz do- mow oczczow swich, any swego ple- myenya, bi biły z Israhela: Sie Dalaya, sie Tobyasovy, sie Negoda, VI ‘) a XLII. A s kapłanów, sinow Abya, sina Ato- zowa, sina Berelaymova, gen bil poi{{ø}}1 zon{{ø}} sobye z dzevek Berzelaymovich Galadiczskego, y qazwan gest gich gy- myenyem. Cy szukały pysma swego pokolenya y [nie] nalezly. a przeto wi- rzuceny z roku kaplanskego. Y rzeki gym Atersata, abi nye gedly z swy{{ø}}- tiney swy{{ø}}tich, doi{{ø}}d nye stanye kapłan uczoni y umyali. Tego wszego sebranya, iako geden m{{ø}}z, dwTa a XL tisy{{ø}}czow a CCC a LX, kromye slug a służebnycz gich, gichzeto bilo VII tisy{{ø}}czow a CCC a XXX a VII. A myedzi gimy spyewakow a spyewaczek CC a XLV. Konyow gich V* set a XXXVI, a mulow CC a XLV. Wyel- bl{{ø}}dow gich CCCC a XXXV, oslow gich VI tisy{{ø}}czow a VII set a XX. A wyele s ksy{{ø}}sz{{ø}}t czelyadnich dały nakład ku dzalu bożemu. Atersata dal na skarb złota tysy{{ø}}cz zavazi, bany py{{ø}}czdzesy{{ø}}t, suken kapłańskich V set a XXX. A z ksy{{ø}}sz{{ø}}t czelyadnich dały
') Tu wypuścił: set.
złota w skarb ku dzalu XX tisy{{ø}}czow zarazi, a srzebra dwa tysy{{ø}}cza lybr a CC. A dal gyni lyud złota zaAazi XX tysy{{ø}}czowr, a srzebra dwa tysy{{ø}}cza lybr, a kapłańskich suken VII a XL. Y bidlyly kaplany a nauczeny a wrotny a spyeraci y gyni lyud y Natin- neysci y wszitek lyud israhelski w svick myescyech.
VIII.
-/V prziszedl syodmi myesy{{ø}}c swy{{ø}}ta stanorego zaEzdri a zaXeemya- sza'), a sinorye israhelsci bidlyly w swich myescyeck. Y sydze sy{{ø}} wszitek lyud iako geden m{{ø}}z do ulyce, gesz gest v (u) broni vodney. y rzeknę Ezdrasowy, m{{ø}}drczovy2), abi przynyosl ksy{{ø}}gy zakona Moysesowa, gen bil przikazal pan Israkelovy. Przeto Ezdras kapłan przinyozw* przed sebranye m{{ø}}- zow zakon, yf* zon y wszitkich, ktorzi mogły rozumyecz, dnya pyrvego myesy{{ø}}cza syodmego. Y czedl w nych iawno na ulyci, iasz v broni vodney, od iutra az do poludnya, przed m{{ø}}sz - my y zonamy y m{{ø}}drimy. a wszego lyuda uszi bili pylni ku ksy{{ø}}gam. Y stal Ezdras pysarz na wschodzę drze- wyanem, gen bil uczinyl ku mowye- nyu. a stały podle gego Matatias a Semma a Naama a Uria a Elchia a Masia na gego prawyci, a na levyci 166 Fadagya, My sael a Melchia, a Asum a Ezefdana a Zachar a Mozollam. Y otworzil Ezdras ksy{{ø}}g?/ przede wszitkim lyudern, a powiszil sy{{ø}} nade wszi
tek lyud, a gdisz ge otworzil, stal wszitek lyud. A Ezdras dal chval{{ø}} panu bogu wyelykim głosem, y otporye wszitek lyud: Amen, amen. A wznyosw swoy r{{ø}}ce a sklonyw sy{{ø}}, modlyl sy{{ø}} panu lesz{{ø}}cz nagle ’) na zemy. A tak Iozue a Baam a Sarabya Iamyn a Ckub, Sefaya, Odia, Maazia, Celyta, Azarias, Iozabeth, Anan, Falaya, sludzi koscyelny, czinyly mylcenye w lyudu ku sli— szenyu zakona. ale lyud stal kaszdi w svem rz{{ø}}dze. Y c z 11 y w ksy{{ø}}gach zakona bożego rozdzelnye y otwo- rzeuye2) ku rozumu, y rozumyely wszitci, gdi czcyon zakon. Y rzeki Nee- myras (gen slovye Atersata) a Ezdras kapłan y m{{ø}}drzecz, y nauczeny, vikla- dai{{ø}}cz wszemu lyudu: Dzen ten po- swy{{ø}}czon gest panu bogu naszemu, nye lkaycye any placzicye. Bo wszitek lyud płakał, gdi sliszely słowa zakona. Y rzeki gym: Gydzcye, gedz- cye tuczne rzeczi, a pycye vyno osłodzone myodem, a poslycye cz{{ø}}stki tym, gysz sobye nye przipravyly, bo dzen bozi swy{{ø}}ti gest, a nye sm{{ø}}cycye sy{{ø}}r bo radoscz boża gest. A nauczony* czinyly mylczenye ve wszem lyudu, rzek{{ø}}cz: Mylczcye, bo dzen swy{{ø}}ti bozi gest, a nye b{{ø}}czcye zaloscy wy. A tak odidze wszitel* lyud, abi gedly a pyły, a posiały cz{{ø}}stki tym, gysz nye myely. a uczinyly wyelyke wyesyele, bo zrozumyely słowom, gesz ge bil uczil. A drugego dnya sebraly sy{{ø}} ksy{{ø}}- sz{{ø}}ta czelyadua y wszego lyuda, kaplany, nauczony ku Ezdrasowy m{{ø}}dr-
') Tych słów nie ma w Wulg. *) Wulg. scribae.
') pronus. 2) distincte et aperte. W.
czovv, ab gym vilozil słowa zakona.
Y nalezlyr pysano w zakonye, ysze przikazal pan przez r{{ø}}k{{ø}} Moysesow{{ø}}, abi sinovye israhelsci bidlyly w stanyech w dzen sławni myesy{{ø}}cza syodmego. abi przikazaly y oglosyly slowo po wszech myescyech swich y w Ierusalem, rzek{{ø}}cz: Winydzcye na gor{{ø}}, przi- nyes'yez olyvove rozgy, y rozgy drze- va przekrasnego, y rozgy tego drzeva gesz slowye Myrtus albo Swyrk'), a lyatorosly palmo wich, a rózgy z drze- vya lesznego, acz udzalai{{ø}} stani z nyego, iako pysano. Y viszedl wszitek lyud, a przinyosl. Y udzalaly sobye stani, kazdi na swem myesczczu, y vv sye- nach swich y w syenyach domu bo- zego, y na ulyci broni vodney, y na ulyci broni Efraymov i. Przeto ucziny- lo wszitko sebranye, ktore sy{{ø}}) wro- cylo z i{{ø}}czstwa, stani. y bidlyly w stanyech, bo bily nye udzalaly sinocye israhelsci takich stanów ode 11 dnyow Iozue, sina Nunowa, az do tego dnya.
Y bilo wyesyele wyelyke. A czedl gym w ksy{{ø}}gach zakona bożego na kazdi dzen ode dnya pyrwego az do dnya po- slednyego. a uczinyly swy{{ø}}to za syedm dny, a dnya osmego sebranye2,) padle obiczaia.
IX.
/\.le we cztirzech a ve dwudzestu dnyoch tegosz myesy{{ø}}cza, sesly sy{{ø}} sinowye israkelsci w poscye a w vorzeck, nasipawszi pyasku na sv{{ø}}. Y odl{{ø}}czo- no plemy{{ø}} sinow israkelskick ot wszel-
') To dodatek tłi macza 2) Collectam. W.
kego sina czudzego rodu. a stały przed panem, wiznavaiocz grzecki swe a zlo- scy oczczow swick. A powstały, abi stały, y cztly w ksy{{ø}}gach zakona pana boga swego, cztirkrocz za dzen, a cztirkrocz przes nocz spow yadaiócz syo a chwalyócz pana boga swego. ') Nauczony Iozue a Bany a Cedmyel, Reum (?) a Bany a Serebyas, Odayas r Sebna, Fataya, a volaly głosem vye- lykim ku panu bogu swemu. Y rzekły uczeny Iozue a Cetmyel, Bany a Se- byas, Serabya, Odoya, Sebna, Fataya: Wstancye, a blogoslawcye panu bogu naszemu od wyeku asz do wyeku. a blogoslawTcye gymyenyu sławi twey z wisokoscy we wszem blogoslawyen- stwye a chwale! Y rzeki Ezdras: Ty gesz sam, panye, ti gesz uczinyl nyebo, y nyebo nyebyos y wszitko voy- sk{{ø}} gich. zemy{{ø}} y wszitko czsosz • na nyey gest, morze y wszitko czsosz w nyem gest. a ty ziwysz wszitki ti rzeczi, a woysiła nyebyeska tobye sy{{ø}} klanyai{{ø}}. Ti gesz sam panye boze, gen- zesz zvolyl Abrama, a viwyodlesz gy z ognya Kaldeyskich, a zdzalesz gemu Abraham. Y nalyazlesz syerce gego wverne przed sob{{ø}}, a uczinylesz s nym slyub, abi gemu dal zemy{{ø}} Ka- naneysk{{ø}}, Eteysk{{ø}}, Eveysk{{ø}} a Amo- reysk{{ø}}, a Ferezeysk{{ø}} a Iebuzeysk{{ø}} a Gerizeysk{{ø}}, abi dal plemyeuyowy gego. y spelnylesz słowa twa, bo gesz sprawyedlyvi. A wydzalesz n{{ø}}dz{{ø}} oczczow naszich w Egypcye, a volanye
m
') Wypuścił: Sum xemnt autem super gradum Lentarum-
gich gesz usliszal nad morzem Rudnim. A dalesz znamyona y dziwi nad Pha- raonem y nad wszitkimy slugy gego, y nad wszitkim lyudern zemye gego, yszesz uznał, ysze pisznye przecyw gym czinyly. y uczinylesz sobye gymy{{ø}}, iako y w temto dnyu. A morzesz rozdzelyl przed nymy, y przesly po po- szrzotku morza po suchoscy. ale gich przecywnyki wrzucylesz wT gl{{ø}}bokoscz, iako kamyen w wody wyelyke. A w slupye oblokovem bilesz gich vodzem przes dzen, a w slupye ognyowem przes nocz, abi sy{{ø}} gym droga ziavyala, po ktorey szły. A na gor{{ø}} Synay sst{{ø}}pyłesz z nyeba a movylesz s nymy, a dalesz 167 gym s{{ø}}di prave a zakon pra jwdi, y duchowne obiczage y przikazanya dobra. y sobot{{ø}} poswy{{ø}}czon{{ø}} ukazalesz gym, a przikazanye a duchowne obiczage y zakon przikazalesz gym przes r{{ø}}k{{ø}} Moyzesow{{ø}}, slugy twego. A chleb z nyebyos dalesz gym w gich głodzę, a vod{{ø}} viwyodlesz gym pragn{{ø}}cim s skali, a rzeklesz gym, abi wnyd{{ø}}cz y wlodn{{ø}}ly zemy{{ø}}, na i{{ø}}zesz wzwyodl r{{ø}}k{{ø}} tw{{ø}}, abi i{{ø}}{{ø}} dal gym. Ale ony y oczczowye naszi piszno czinyly przecyw tobye, a zatwardzily glovi swe, y nye sliszely przikazan twich. Y nye chcyely tobye oddany bicz, any sy{{ø}} rospomynaly na tve dziwi, geszesz gym czinyl. Y zatwardzily sszige swe, a dały s{{ø}} woły swey, abi sy{{ø}} nawrocyly k sluszbye swey s swarem. Ale ti boze, laskavi, dobrotlywi y mylosyemi, dlugomislni y wyelykego slyutowanya, nye opuscylesz gich y tedi, gedi u-
czinyly sobye cyelcza przes swar (?) d{{ø}}tego, rzek{{ø}}cz: Ten gest bog twoy, gen cy{{ø}} viwyodl z Egypta. y uczinyly blyusznyenya wyelyka przecyw tobye. Ale ti prze vyelyka mylosyerdza twa nye ostavyles gych na pusczi. slup o- blokovi od nych nye odszedł przes dzen, abi ge vyodl drog{{ø}}, a slup ognyovi przes nocz, abi gym ukazowral drog{{ø}}, i{{ø}}szbi mogły gydz. A twoyT dobn duch dalesz gym, genbi ge uczil, a manni twey nye odi{{ø}}lesz gym od gich ust, a vod{{ø}} dalesz gym w pragnyenyu. XJL lyat karmylesz ge na pusczi, a wszego gym dostavalo. rucho gych nye zwyotszalo, a nogy gich nye ustali. A poddaw gym krolewstwa y lyudzi, rozdzelylesz gym lyosi. a odzerszely zemy{{ø}} Seonov{{ø}}, a zemy{{ø}} krolya Eze- bonow{{ø}}, a zemy{{ø}} Ogow{{ø}}, krolya Ba- zanskego. A sini gich rosplodzilesz iako gwyazdi na nyebye, a przewyodlesz ge do zemye, o nyeyszesz mowyl gich oczczom, abi wnyd{{ø}}cz odzerszely i{{ø}}.
Y prziszly sinowye, a dzerzely i{{ø}}. a ponyzilesz przed nymy bidlycyele zemye Kanaanskey, a poddalesz w r{{ø}}k{{ø}} gich krolya gick, y lyudzi zemske, a- bi z nych uczinyly, czso gym lyubo. Y dobiły murovanich myast a dzedzin{{ø}} tuczn{{ø}}, a odzerszely domi wszego dobrego pełne, cysterni od ginich udza- lane, vynnyce, zagrodi olyvove a drzewye sczepowe vyele. a gedly a napel- nyly sy{{ø}} a roztily, y oplwytowaly bo- gaczstvem w dobrocy twey vyelykey.
Y wzbudziły cy{{ø}} ku gnewu, a otst{{ø}}- pywszi ot cyebye, rzucyly twim żako-
nem za swre zadki'). Proroky twe zbyty, gisz ge napomynaly, abi sy{{ø}} k tobye obrocyly. a czinyly blyusznyenya w etyka przecyw tobye. dalesz ge w r{{ø}}k{{ø}} gich nyeprzyiacyol, y n{{ø}}dzily ge A w czasu gich zam{{ø}}cenya wolały k tobye, a ti z nyeba usbszalesz ge, a podle twego wyelykego mylo- syerdza dalesz gim zbavycyele, geszbi ge zbavyly z roku gich nyeprzyiacyol. A gdisz biły oipoczin{{ø}}ly, nawrocyly sy{{ø}} zasy{{ø}}, abi uczinyly zle w vydze- nyu twem. y nyechalesz gich pod r{{ø}}- k{{ø}} gich nyeprzyiacyol, y wlodnóly gy- my. A obrocywszi sy{{ø}}, y wolały k tobye. a ti z nyeba usliszalesz ge y spro- scylesz2) ge w mylosyerdzach twich, w rozmaytich czasyech. i naoomyna- les ge, abi sy{{ø}} nawrocyly ku zakonu twemu. Ale ony pimo czinyly, a nye posłuchały twego przikazanya, a w twich s{{ø}}dzech zgrzeszily, geszto ktori czlowyek ucziny, zyw b{{ø}}dze w nych. A obrocyly k tobye piece swe, zatvar- dzily sszyio sw{{ø}}. A przedlusziles nad nymy lyata wyelyka, y napomynales ge duchem twńm przes r{{ø}}k{{ø}} prorokow twick, a nye posłuchały cyebye. y podałeś ge w moc lyuda zemskego. Ale prze twu wyelyka mylosyerdza nye dałeś gich na zagynyenye, anys gich o- puseyl. bosz ti bog wyelykego smylo- wanya, y mylosoyvi ti gesz. A tak iusz panye boze nasz, wyelyk- y sylni y groźni, ostrzegai{{ø}}cz smovi y mylosyerdza, nye odwraczay swego oblycza we
wszey prąci, gesz nas poscygla, króle nasze, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta nasza, kapłan, nasze, proroki nasze y oczce nasze, y wszitek lyud twoy ode dnyow krolya As- sura az do tego dnya. A tisz sprawye- dlywi w tem wszem, czsosz. na nas prziszlo, bosz prawd{{ø}} nam uczinyl, ale mi nyeprawyesmi czinyly. Krolyowye naszi, ksy{{ø}}sz{{ø}}ta naszi, kaplany naszi, oczczowye naszi nye pelnyly zakona twego, any dbały na twa przikazanya a swyadeczstwa i wego, geszesz swyat- czil w nych. A ony w svich dobrick krolewstwach, w dobrocy tvrey wyely- key, iószesz gim dal, a wr zemy prze- szirokey a tuczney, i{{ø}}szesz poddał gych oblyczu, nye sluszily tobye, any syó odwrocyly od swick obiczaiow psctmch. Owa, mi slugy samy twoy dzisz ge- stesmi, a zemy{{ø}}*, ;{{ø}}szesz oddal ocz- czom naszim, abi gedly ckleb y gedly wszitko dobre, a mi slugy twe bidly- mi w nyey. A gey uzitki plodz{{ø}} sy{{ø}} krolyom, geszesz nad namy postawryl prze na | sze grzecki, a panui{{ø}}nad na- Jieff szimy sziwoti y nad naszim dohltkem podle swey w oley, a w vyelykem za- nięeenyu gesmi. Przeto za ty wszi- tk; rzeczi mi czinymi slyub a zapy- szem sy{{ø}}, a to poczwyrdz{{ø}}') ksy{{ø}}- szota nasza, nauczony naszi, y kaplany naszi.
X.
S tick smovyecz2) biły Neemyas Phane (?) Atersata. sin Acelay, a Sede-
') Post terqa sua. 3) liberasU eos. W.
') Signant. W ’) Signatores.
chias, Sarayas a Azarias, Zacharias, Ieremyas Fessur, Amarias Melchias, Ak- kus, Sebonya, Melutare, Merimut, Od- dias, Danyel, Geton, Baruch, Mozollam, Abya, Myamyn, Massya, Belga, Semeya.. tocz s{{ø}} kaplany. Potem nauczeny: Iozue sin Azariaszow, Nenuy z sinow Ennadowich, Cedmyel, y gich bracya Sechenya, Odonya, Celyta, Fa- layaya, Anan, Micha, Boob, Azbya> Zachur, Serebya, Salbanya, Odya Ba- nym. Głowi lyuda: Feros, Fermoab, Celam, Zethu, Bany, Baum, Azgag, Bebay, Adonya, Begogay, Addin, Ater, Azetia, Ażur, Adonya, Asum, Besaya, Ares, Anatot, Kabaya, Metfya, Molo- sam, Afyr, Mensabel, Sadoch, Cedna, Fellechia, Anan, Anany a, Ozee, Ama- ny, Asub, Aloes, Faletrin, Sebet, Reum a Sebna, Malchia, Etay, Anam, Anan, Melutarem, Baana'). A gyny z lyuda kaplanskego, nauczony, wrotny y spyewaczi, Natinneysci y wszitci, ktorzi syp odl{{ø}}czily z lyudu zemskego ku zakonu bożemu, gich zoili y dzewki y sinowye y wszitci, ktorzi mogły rozu myecz, slyubui{{ø}}cz za sw{{ø}} bracy{{ø}}^ elyachcyczovye gich, a gisz przicho- dzily ku slyubovanyu a ku przisy{{ø}}ga- nyu, abi chodziły w zakonye bozem, ktori bil dal wr r{{ø}}ce Moysesowye, slu- gy swego, abi czinyly a ostrzegały wszech przikazan pana boga naszego, y s{{ø}}dow gego y duchownich obicza- iow, abichom nye dawały dzewek swich lyudu zemskemu, any gich dzewek snóhycz (?) za nasze sini. A od lyu-
') Nazwy te mało zgodne z Wulgat§.
du zemskego, gysz nosz{{ø}} przedayne rzeczi y wszego ku poszitku w dzen sobotni, abi przedavaly: nye przygy- maymi od nych w sobot{{ø}} a w dzen poswy{{ø}}tni. A opuszczani syodme lyato a z długów upomynanya wszelkey r{{ø}}- ki. A ustanowmi nad sob{{ø}} przikazanye, abi z nas kaszdi dal trzecyzn{{ø}} szely{{ø}}gow na każde lyato ku dzalu pana boga naszego, a ku chlebom ob- yetnim a ku obyecye vyeczerzney w kalendi, w soboti a w sławne swy{{ø}}ta, w poswy{{ø}}cenya, a za grzech, abi proszono bilo za Israhela y ku wszitkey potrzebye domu boga naszego. Prze gesmi lyoj si rzucyly myedzi kapłani a nauczonimy y myedzi lyudern na obyet{{ø}} drewn{{ø}}, abi bila noszona do domu pana boga naszego, po domyech naszick oczczow, w czasu od czasów lyata asz do roka, abi gorzała na ołtarzu pana boga naszego, iako pysa- no w zakonye Moysesowye. abickom przinyesly pyrve uzitki zemye naszey y pyrwe uzitky ovocza wszelkego drzewa, od roka do roka, do domu bożego. Y pyrworodzonce naszick sinow y dobitka naszego, iako pysano w zakonye, a pyrworodzone z volow naszich y z owyecz naszick, abi biły offyerowani w domu pana boga naszego kapłanom ktorzi przislugui{{ø}} w domu pana boga naszego. Y pyrwe uzitki karmy naszich y pyrcya naszego, a ovocza ze wszelkego drzewa y z wynnycz y z o- leia przinyesyemi kapłanom do koscyola boga naszego, dzesy{{ø}}t{{ø}} cz{{ø}}scz u- zitkow naszich zemye naszey nauczo-
nim. Bo nauczeny dzesy{{ø}}tki b{{ø}}d{{ø}} bracz ze wszech myast naszey roboti. Y b{{ø}}- dze kapłan, sin Aaronow, z nauczoni- my w dzesy{{ø}}cynach nauczonich, a nauczony b{{ø}}d{{ø}} ofyerovacz dzesy{{ø}}t{{ø}} cz{{ø}}scz dzesy{{ø}}tka swego do domu boga naszego do pokladnyce domu skarbnego. Bo do tey schroni snyos{{ø}} sinowye i- srahelsci a sinowye Levy pyrve uzitki se zbosza, z vyna y z oleiu, a tu b{{ø}}- d{{ø}} ss{{ø}}di poswy{{ø}}czone y kaplany y spyewaci y wrotny y nauczony y slugy, a nye opuszczimi domu boga naszego.
XI.
./V bidlyly ksy{{ø}}sz{{ø}}ta lyuda w Ierusalemye, y szlyachcyci przes lyosu po- szrzod lyudzi przebiwaly. a przeto gyni lyud rzucyly lyos, abi wibraly gedn{{ø}} cz{{ø}}scz z dzesy{{ø}}cy, gysz bi myely
bidlycz w Ierusalemye, w myescye swy{{ø}}tem, bo myasto prozno bilo, ale dzewy{{ø}}cz cz{{ø}}scy lyuda w gynich myescyech. Y pożegnał lyud wszitkim tym m{{ø}}zom, gysz z dobrey woley poddały, abi bidlyly w Ierusalemye. A tocz s{{ø}} ksy{{ø}}sz{{ø}}ta włoscy, gysz przebiwaly w Ierusalem y w myescyech Iuda. A bidlyl kaszdi na swem gymyenyu w swich myescyech israhelskich, kaplany, nauczeny, Natinneysci y sinowye slug Salomonovich. A w Ierusalem bidlyly z sinow Iuda a s sinow Benya- myn. s sinow Iuda: Achayas sin A- ziamow, sina Zacliarzova, sina Ama- riasowa, sina Zafacyova, sina Amaly- ceowa. s sinow Farezovich Amazias, sin Baruckow, sin Kalozay, sin Ozia, sin Adaya, sin Iozaril...[|
Tu kart 10 wydartych.
EZDRASZ II.’
168 ...tego, gen gest w Ierusalem. A ia kroi Darius przepylnyem ustauil podle tego, abi sy{{ø}} dało (działo?).
vn.
Tedi Sizennes, podkrole Koeles w Syry* a w Fenyci a w Satrabusanes, y towarzisze gego napelnyly to, czsosz bilo ot krolya Dariasza* ugednano, a pylny biły dzala poswy{{ø}}tnego, sna- dnye pomagai{{ø}}cz starostami zidowskim, ksy{{ø}}sz{{ø}}tom Syrskim. y pospyeszala sy{{ø}} swy{{ø}}ta dzala proroczstwem Aggeasza a Zachariasza prorokow. Y dokonały s{{ø}} wszitko przes przikazanye pana boga israhelskego a z radi Cyra a Daria a Artaxersa, krolyow perskich. Y dokonał sy{{ø}} dom nasz we trsyech a we dwudzestu dny myesy{{ø}}cza brzeznya2), sodmego lyata Dariasa krolya. A uczinyly sinowye israhelsci, kaplany y nauczeny y gyny, gisz biły z i{{ø}}czstwa przisly a k nym sy{{ø}} przigednaly, podle tego iakoz pysano w ksy{{ø}}gach Moy- zesovich. Y ofyerowaly na poswy{{ø}}ce- nye koscyola bożego bikow sto, skopów dwyescye, a baranow cztirzi sta, kozlow za grzechi wszego Israhela dwa-
■) Ta księga Ezdrasza liga, albo jak ją inni nazywają., Illcia, należy do części Pisma św. niekanonicznych, i nie ma jéj w edycyaeh Wulgaty. 5) W hebrajskim miesiąc Adar.
naczcye, podle lyczbi pokolenya israhelskego. Y stały kaplany y nauczeny, odzeny s{{ø}}cz w byala rucha, kaszdi w swem pokolenyu, nad dzali pana boga israhelskego, podle tego iakosz pysano w ksy{{ø}}gach Moyzesowich. a wrotny u kazdich dzwyrzi. A uczinyly synowye israhelsci s timy, gisz biły z i{{ø}}czstwa przisly, to yste Prziscye panu, czwarti naczcye dzen myesy{{ø}}cza pyrwego, gdi sy{{ø}} poswy{{ø}}cyly kaplany y nauczony. Ale wszitci sinowye i{{ø}}czstwa nye* pospołu poswy{{ø}}ceny. bo nauczeny wszitci pospołu poswy{{ø}}ceny s{{ø}}. Potem wszitci sinowye i{{ø}}czstwa o- byatowaly Prziscye y bracy swey kapłanom y samy sobye. Y gedly sinowye israhelsci, gisz biły z i{{ø}}czstwa prziszly, y wszitci gisz biły ostały wszi- tkich nyegodnich narodow zemskich, naslyadui{{ø}}cz pana, y slauily dzen sławni przesnyczni za syedm dny, godu- i{{ø}}cz w vydzenyu bozem, gen przemye- nyl rad{{ø}} krolya asyrskego nad nymy, abi posylyl gich r{{ø}}k{{ø}} ku dzalu pana boga israhelskego. ')
A potem, gdi krolyowal Artaxerses kroi perski, przist{{ø}}pyl przeden Ezdras,
■) W przekładzie Leopolity i Budnego, z którymi tę
księgę porównywam, nie mając jéj w łacińskiej Wnlga- cie: w tćm już miejscu poczyna się rozdział “V III.
sin Azarl isow, sina Elchie, sina Salomee, sina Adduch, sina Achytobowa, sina Amery, sina Azari, sina Bocce, sina Abyzae, sina Fineesowa, sina E- leazarova, sina Aaronoua pyrwego kapłana. Ten Ezdras przyial z Babylona, a bil m{{ø}}drzecz a nauczeni w zakonye Moyzesowye, gen dan od boga Israhelowy, mowycz y czinycz. A dal gemu kroi slaw{{ø}}, ysze nalyazl j myloscz przed gego oblyczim we wszem dostogenstwye yw szodlyvosci. Y vigely pospołu s nym z sinow israhelskich y s kapłanów y z nauczonich y z swy{{ø}}tich spyewakow koscyelnich y wrotnich y slug koscyola Ierusalem- skego, lyata sy odm ego krolyowanya Artaxersa, w py{{ø}}tem myesybczu. to bilo syodme lyato krolyowanya gego. Wiszedszi z Babylona onowye') myesy{{ø}}cza py{{ø}}tego, przygely do Ierusalem podle przikazanya gego, maięcz po- spyech tey drogy ot samego boga. Bo Ezdras bil w tem odzerszal wyelyku boiazn, abi nyczego nye opuscyl tego, czsosz bilo z zakona bożego a przikazanya, a ucz{{ø}}cz wszego Israhela wszey sprawyedlywosci y sodu. Potem przi- stopywszi cy, gysz pysaly napysanye krolya Artaxersa, dodały tego napysa- nya Ezdrasowy, gesz gemu ot krolya Artaxersa bilo dano. kaplanowy a my- strzoui w pyszmye zakona bożego, a to sy{{ø}} tak vilycza:
VIII.2)
ICrol Artaxerses Ezdrasoui, kaplano-
') U Leopolity i Budnego taki^ na nowie miesiące! *) Leopolira i Budny żsanego rozdziału tu nie poczynają.
wy a mystrzovy zakona bożego, zba- wyenye wskazuge. Ia marni a cyelestn; za otplati przis{{ø}}dza:ó, przikazalem gym gysz z{{ø}}dlywoscz z narodu zido- wskego swó dobr{{ø}} voly{{ø}}, y s kapłanów y z nauczonich, gisz s{{ø}} w mem krolewstwye*), abi s tob{{ø}} szły do Ierusalem. Przeto acz szodai* * ktorzi s tob{{ø}} gidz, syd{{ø}}cz sy{{ø}} w gromad{{ø}}, gydz- cyesz, takosz sy{{ø}} gest mnye y mim syedmy przyiaeyelyom zlyubylo. abi navyedzily, gysz cziny{{ø}} po z;dowsku a po ierusalemsku, pełny{{ø}}cz iako masz w zakonye bozem popysano. Acz nyo- só dari panu bogu israhelskemu, gesz- tosm ia obyatowal y przyiacyele Ie- rusalema. a wszitko złoto y srzebro, ktorez bodze nalezono w kraiu baby- lonskem, panu do Ierusalem, y s tim, gesz gest dano za zdrowye tego lyuda, acz gest wszitko nyesyouo do koscyola bożego, gen gest w Ierusalem. Abi to złoto y srzebro bilo sebrano na bicech y na skopoch y na baranoch y na kozlech, y to czsosz k temu przi- slusza ku kupowanyu, abi ofyerowaly obyati panu na ołtarzu boga swego, gen gest w Ierusalem. A wszitko, czsoz- koly b{{ø}}dzesz cbcecz s tw{{ø}} bracy{{ø}}> u- dzalaoz zlotem y srzebrem, konay wolnye pudle przikazanya pana boga twego. A poswyoczone ss{{ø}}di, gez s{{ø}} tobye oddani ku potrzebye domu bo- zego, gen gest w Ierusalem, a gyne reczi*, ktorekoly b{{ø}}d{{ø}} tobye pomoczni ku dzalu koscyola boga twego, dasz
*) Tak to wszystko w kodexie szaroLzpatackim: seac widocznie zepsuty.
s krolyovi komori. A czsoz b{{ø}}dzesz 170 chcecz dzalacz s tw{{ø}} bracy{{ø}} zlotem y srzebrem, konay podle woley bozey. A ia zayste krol Artaxerses przikazalem stroszom mich skarbów w Syn/ a w Feny ci, abi o czemkoly b{{ø}}dze py- sacz Ezdras, kapłan a uczicyel zakona bożego, s pylnoscy{{ø}} abi gemu bilo dano az do sta lybr srzebra, a takez złota , a zbosza sto maldrow, a wyna dzbanów sto, a gyne wszitki potrzebi przes lyczbi. Wszitki rzeczi podle zakona bożego abiscye dały bogu na- visszemu, abi snad nye powstał gego gnyew w krolewTstwye krolyowye y sina gego y sinow sina gego. A wam przikazui{{ø}}, abi ode wrszeck kapłanów y nauczonich y swy{{ø}}tich spyewakow y ot slug koscyelnick y pysarzow koscyola tego nyszadney byernye any ktorick poplatkow od nyck poz{{ø}}da- ly, any zadney moci any prawa k temu myely. A ti takez Ezdraszu podle m{{ø}}droscy bozey ustawr s{{ø}}dze a z woły one we wszey Syn/ y wFenyci, a wszitki, ktorzi zakon boga twego zna- i{{ø}}, uczi, ysze ktorzibikoly przest{{ø}}pyly zakon, abi biły pylnye karany albo smyercy{{ø}}, albo m{{ø}}kamy, albo takez pyeny{{ø}}dmy* t{{ø}} pokut{{ø}}, albo zapędzę nym. Y rzeki Ezdras m{{ø}}drzecz: Pożegnani pan bog oczczow naszich, gen dal woly{{ø}} t{{ø}} w syerce krolyowo, ckcz{{ø}}cz obiasznycz dom swoy, gen gest w Ierusalem, y mnye poczcyl przed oblyczim krolyowim y radi y przyia- cyelow gego, y przed timy, gysz wpo- stawczoch ckodz{{ø}}. A iacyem bil u-
stawyczen na swem u m y e s pomocz{{ø}} pana boga mego, y sebralem k sobye m{{ø}}sze ze wszego Israkela, abi se mn{{ø}} pospołu szły. A cy biły włodarzmy sswich włoscy a podle ksy{{ø}}stwa roz- dzalow gick, gisz se mn{{ø}} wiszly z Babylona za krolyowanya Artaxersa krolya: S sinow Farezowich Gersonyus. Z sinow Syemarutouich Amenyus. Z sinow Dauidouich Akkus, sin Secelye. Z sinow Faresouich Zacharz, a s nym sy{{ø}} wrocyly py{{ø}}czdzesy{{ø}}t a sto mężów. Z sinow wódźcie* moabylyonske- go Zaraey, a s nym m{{ø}}zow dwye scye a py{{ø}}czdzesy{{ø}}t. Z sinow Zackuesouich Ieconias zechekkow (?), a s nym mężów CC a L. Z sinow Salomasiaso- wick Gotkolya a s nym m{{ø}}zow LXX. Z sinow Safasiasouick Azarias Mycke- ly, a s nym m{{ø}}zow LXXX. Z sinow Iobadiasouick Gezely, a s nym m{{ø}}zow CC XII. Z sinow Banie Salynock, sin Iozapkiasow, a s nym LX a sto mężów. Z sinow Beerouick Zackarz, sin Bebaiow, a s nym m{{ø}}zow CC a VIII. Z sinow Aziockiotannes Ackarie, a s nym m{{ø}}zow sto a X. Z sinow Adoni- kam, z nyck poslednyck, a ta s{{ø}} gy- myona gick: Eiyfalan sin Gebelow,
a Semey as, a s nym m{{ø}}zow LXX. Y zgromadziłem ge k rzece, gesz slowye Tkia, a tusmi sy{{ø}} stanowyly trsy dny, y seznalem‘) ge. A z sinow kapłan- skick y nauczonick nye naiyazlem tu. Y posiałem ku Eleazarowy a ku Te- lom, a Masmam a Maloban, a Ewaten aSemea, a Ioribum, Natkan, Ennagan,
') Budny: policzyłem je.
Zacharia a Mosollamin, gee (?) wodzce y umyale. Y rzekłem gym, abi prziszly ku Luddeoui'), gen bil podle myasta skarbnego, a przikazalem gym, abi rzekły Luddeowy y bracy gego y tim, gisz biły w skarbnyci, abi ge nam posiały, giszbi kapłaństwa poziwaly w domu pana naszego. Y prziwyedly nam podle r{{ø}}ki moczney pana boga naszego m{{ø}}ze umyale: Z sinow Mooly, sina Lenina, sina Israhelowa, Sebebiama a sini y bracy{{ø}}, gichze bilo XVIII Asbyam a Amum z sinow Cananey, a sinowye gich m{{ø}}zow XX. A s tich, gisz w koscyele sluszily, geszto oddal Dauid, y oni ksy{{ø}}sz{{ø}}ta ku pomoci na- uczonim, gisz w koscyele sluszily, CC a XX. wszech gymyona znamyona- n a s{{ø}} w pyszmye. A tu gesm slyubyl post s mlodzenci w oblyczu bozem, abich uprosyl od nyego dobr{{ø}} drog{{ø}} nam y tim, gisz s namy biły z sinow y z dobitcz{{ø}}t, prze zalozon{{ø}} nyeprzy- iazn. Bom sy{{ø}} sromal prosycz u krolya geszczczow y pyeszich ku przes- pyecznemu przevodu przecyw naszim przecywnykom. Bosmi biły rzekły kro- lyoui, ez* moc boża b{{ø}}dze s timy, ktorzi go szukai{{ø}} ve wszelkem uczinku. A potemsmi sy{{ø}} modlyly panu bogu naszemu, prze geszesmi gy myely my- loscywego a spogeuysmi z bogem naszim. Y odl{{ø}}czilem z wlodarzow po- spolytego lyfujda a s kapłanów koscyelnick m{{ø}}zow XII, a Serebyama a Asa- myama, a s nyma z bracyey gich m{{ø}}- zow X. Y odwazilem gym srzebra y
złota, y ss{{ø}}di kaplanske domu pana boga naszego, gesz bil dal kroi y rączce gego y ksy{{ø}}sz{{ø}}ta y wszitek Israkel.
A kdiszem odvazil, oddałem srzebra py{{ø}}czdzesy{{ø}}t a sto lybr, a złota sto lybr, a ss{{ø}}dow zlotick syedmkrocz dwadzescya, a ss{{ø}}dow mosy{{ø}}znich z dobrego kowu, lscz{{ø}}ce gesz sy{{ø}} 1 scza- 1 i iako złoto, XII. Y rzekłem gym: Y wascye swy{{ø}}cy bogu y ti ss{{ø}}di s{{ø}} swy{{ø}}- te, a złoto i srzebro oddano panu bogu oczczow naszich. Czuycye a ostrze- gaycye, doi{{ø}}d nye dacye włodarzom, sebranyu a kapłanom y uczonim y ksy{{ø}}sz{{ø}}tom myast israhelskick w Ierusalem do komori boga naszego. A cy, ktorzi biły przii{{ø}}ly złoto y srzebro a ss{{ø}}di, kaplany y nauczeny, gisz biły w Ierusalem, wnyesly do koscyola bożego. Y ruszilysmi sy{{ø}} ot rzeki Tkia drugego naczcye dnya myesy{{ø}}cza pyr- 171 wego, aszmi y weszły do Ierusalem.
A gdisz sy{{ø}} skonał trzecy dzen, potem czvartego dnya przevazono srzebro y złoto, a oddano do domu pana boga naszego Marimotoui kaplanowy, sinu Iori, a s nym bil Eleazar, sin Fi- neesow. Y bil s nyma Iosabdus, sin Iesusow, a Medias, Banny sin nauczonego, przi lyczbye a przi wadze wszel- key. Y popysal gest raga* tego zboza w t{{ø}}z godzin{{ø}}. A ktorzi biły przisly z i{{ø}}czstwa, ofyerowaly obyet{{ø}} panu bogu israkelskemu, bikow XII za wszitek Israhel, skopow sescz a osmdze- sy{{ø}}t, baranow LXXII, a za zbawyenye swich dusz i krów XII, wszitko ku sluszbye bozey. Y przecztly przi-
') Budny: do Addeusza, Leopol.: do Loddea.
kazanye krolyowo starostam krolyovim y podkrolym Koeles Syrskim y Fe- nyczskim, y zlyczily *) lyud zidowski y koscyol bozi. A gdisz sy{{ø}} ti rzeczi do- konak, przist{{ø}}pyly ku mnye włodarze lyuda bożego, rzek{{ø}}cz: Gescye rod i- srahelow y ksy{{ø}}sz{{ø}}ta y kaplany y nauczony, ycy z ukraynyey naród, y narodowye zemści nye odl{{ø}}czicye (?) sy{{ø}} od nyeczistoti Kananeyskey a Ethey- skey a Ferezeyskey a Iebuzeyskey a Moabitskey a Egypskey a Ydumeyskey. bo sy{{ø}} spoymaly z gich dzewkamy, samy y gich sinowye. a tak zmyesza- no syemy{{ø}} swy{{ø}}te s czudzim rodem zemskym, y biły ucz{{ø}}stny tego grzechu włodarze y starosti, ot pocz{{ø}}tka tego krolewstwa. A r{{ø}}cze, iakom to usliszal, rozdarłem swe odzenye na so- bye y poswy{{ø}}tn{{ø}} sukny{{ø}}. a rw{{ø}} włosy swe głowi y brodi, syedz{{ø}}cz w za- loscy a w truchle. Y seszly sy{{ø}} ku mnye cy, ktorzi tedi ruszały sy{{ø}} slo- vem pana boga israhelskego, uslisza- wszi, isz ia placz{{ø}} na t{{ø}} zloscz. A sye- dzalem t r u c h 1 e n az do wyeczerzney obyati. A wstaw ot postu, mai{{ø}}cz rucho rozdarte y swy{{ø}}t{{ø}} sukny{{ø}}, pokly{{ø}}kl a rospostarw r{{ø}}ce ku panu, rzekłem: Panye, poganyon gesm y zaganbyon przed twim oblyczim, bo grzechi nasze rozmnozoni s{{ø}} na nasze glovi, a zloscy nasze powiszili sy{{ø}} az do nyeba, ot czasów naszick oczczow gesmi w vyelykem grzeszę az do dnya tego. A prze grzecki nasze y naszick ocz- czow' poddanysmi z bracy{{ø}} nasz{{ø}} y
z naszimy kapłani y z kroimy naszey zemye w myecz a w i{{ø}}czstwo a w oblu- pyenye s poganyenym az do dziszey- szego dnya. A nynye kilkę gest to, geszto sy{{ø}} nam przigodzilo, ale mylosyerdze ot cyebye wichadza, panye boze. Ostaw nam korzeń a gymy{{ø}} w myescye poswy{{ø}}czowanya twego. Odgrodź sw{{ø}} swyatloscz nasz{{ø}}* w twem domu panye boze nasz, [ a day nam pokarm w czasu roboti naszey. A gdisz gesczesmi sluszily, nye gesmi opuscze- ny ot pana boga naszego, ale ustauil nas w myloscy, zrz{{ø}}dziw nam króle perske, abi nam dały pokarm, a osla- uicz koscyol pana boga naszego, a o- prauicz opuscyale domi Syonske, a dacz nam ustauiczstwo w Iudei a w Ierusalem. A nynye czso otpowyemi tobye, panye, mai{{ø}}c ti rzeczi? bosmi przest{{ø}}pyly twe przykazanye, gezesz dal w r{{ø}}ce twich slug prorokow, rzek{{ø}}cz, isze zemya, w ny{{ø}}zescye weszły, abiscye wladn{{ø}}ly dzedziczstwem gego*, zemya pokalyona gest nyeczistotamy cziudzokraynow zemye, a nyeczistot{{ø}} gick napelnyly i{{ø}} wszey nyeczistoti swey*. Przeto swick dzewek nye skladaycye s gick sini, a gick dzewek nye poymuycye swim sinom, a nye szukaycye myru s nymy myecz po wszitki czasi, abiscye rozmogszi sy{{ø}}, pozi- waly nalepszich uzitkow tey zemye, a dzedziczstwo rozdzelcye medzi swe sini az na wyeki. A wszitko zle, czso sy{{ø}} nam przigadza, to wszitko prze nasze zle czini y prze nasze wyelyke gzechi. A tisz nam zostauil taki ko-
>) Budny: zacnie uczcili. Leop. mieli we czci.
rzen, a mis mi sy{{ø}} lepak nawrocyly ku przest{{ø}}powanyu twich zakonnick usta- wyenyack*, przimyeszai{{ø}}cz sy{{ø}} ku nye- czistocye czudzego rodu, lyudzem zemye tey. Wszako gnyewai{{ø}}cz sy{{ø}} na nye, ckcesz nasz zatracziez, abi nye ostał korzeń any gymy{{ø}} nasze. Panye boze israhelski, prawdziui gesz ti, bo zostawyon gest korzeń nasz az do dzi- syego dnya. Tocz gesczesmi przed twim oblyczim, s{{ø}}cz w naszich nyepravo- scyack. ale iusz nye siu sze nam w tem daley stacz przed tob{{ø}}. A gdisz tak lesz{{ø}}cz na zemy, scy{{ø}}gn{{ø}}1 sy{{ø}} przed bozim koscyolem Ezdras, modlyl sy{{ø}}, s płaczem ty rzeczi mowyl: sebral sy{{ø}} k nyemu z Ierusalem wyelyki zbór m{{ø}}zow y zon, mlodzenczow y m 1 o- d z e n y c z. bo bil wyelyki plącz w tem sebranyu. Tedi zawolaw Iakonyas Zee- ly*- z sinow israkelskich, rzeki ku Ezdrasowy : Mismi przecyw panu zgrzeszily, spoymawszi sobye w małżeństwo zoni czudzego rodu, s poganow tey zemye. a ta vyna gest na wrszem Israhelu. A przeto w tick rzeczack b{{ø}}dz prawro przisy{{ø}}zne przed bogem, abi kozdi zagnał sw{{ø}} zon{{ø}}, które s{{ø}} czu- dzokrayne, y z gich sini, iako przika- zano tobye ot starszich, podle zakona bożego. Przeto wstaw, zrzędzisz, bo k tobye przislusza ta rzecz, a mi s tob{{ø}} b{{ø}}dzemi czinycz m{{ø}}znye. Tedi wstaw Ezdras, zaprzisy{{ø}}sze ksy{{ø}}sz{{ø}}ta kapłańska y nauczone y w*szitek israhelski lyud, wszitko podle tego czinycz. y przisy{{ø}}gly s{{ø}}{{ø}}.
Tedi wstaw Ezdras, winydze s przi- strzeszo* koscyelnego, y wszedł do po- koia łona J sona, sina Nasaby. Tu b{{ø}}- 172 d{{ø}}cz goscyem, nye ukuszal chleba any sy{{ø}} vodi napyl prze grzecki lyuczske. Zatym bilo viwolano po wszemu Zi- dowstwu y w Ierusalem, abi wszitci, giz prziszly z i{{ø}}czstwa, brały sy{{ø}} do Ierusalem, a ktorikolybi nye prziszedl we dwu albo we trsyech dnyoch, podle s{{ø}}du tick starczow gisz syedzó na s{{ø}}dze, abi gemu pobrały gego nabitek, a sam abi bil wypowyedzan s pospólstwa lyuda, gensze gest z i{{ø}}czstwa prziszedl. Y sebraly sy{{ø}} wszitci, gisz biły s pokolenya Iudoua a Benyamy- nowa, we trsyech dnyock do Ierusalem , to gest myesy{{ø}}cza dzewy{{ø}}tego dnya XX. Y syedzalo wszitko sebra- nye na myesczczu koscyekiem, trz{{ø}}- s{{ø}}cz sy{{ø}} przed zym{{ø}}. Tedi powstaw Ezdras, powye gym: Wiscye nyepra- wye uczinyly, sloziwszi sy{{ø}} w małżeństwo z zonamy czudzego rodu, abiscye przidaly na grzecki israkelske. A iusz sy{{ø}} prziznaycye w swey wynye, a day- cye wyelebnoscz panu bogu oczczow naszich. Napelncye woly{{ø}} gego, a ot- st{{ø}}pcye ot poganow tey zemye a ot zon czudzego pokolenya. Y wzvolalo wszitko sebranye wyelykim głosem, rzek{{ø}}cz: Iakosz rzeki, tak uczinymi. Ale isze gest sebranye wyelyke lyuda, a czas zimni gest, a nye mozem mi (?) nyedostateczny dostacz'), a ten uzitek
') Tn coś zepsutego. LeopoL: że nie możemy na dworze stać.
7b
, nye moze syó skonacz w genem dnyu any we dwu, bosmi w* tem wyele zgrzeszily: nyechacz stan{{ø}} wodzowye wszego sebranya y wszitci, gisz s namy bidlyó, a kilkokoly gich ma u syebye zon czudzego rodu, acz przid{{ø}} w usta- wyonem czasu ze wszelkego myasta, kaplany y s{{ø}}dze, doi{{ø}}d nye ukrocz{{ø}} gnyewu bożego prze tak{{ø}} rzecz. Tedi Ionatas, siu Ezelowr, a Ozias Thetam* przigely* podle tich slow, a Bozara- mus a Leuys a Satheus przipomagaly gym. A na tem wszem ostały wszitci, ktorzi biły z i{{ø}}czstwra. Y vibral sobye Ezdras kapłan m{{ø}}ze ksy{{ø}}sz{{ø}}ta wTyely- ka z gich oczczow, podle gymyon. y ssadzily sy{{ø}} spolu na now myesy{{ø}}cza dzesy{{ø}}tego, chcz{{ø}}cz pogednacz tey rzeczi, y konano o m{{ø}}zoch, gysz myely zoni czudzego rodu, az do nowa pyrwego myesy{{ø}}cza. Y nalezeny s{{ø}} s kapłanów, gysz sy{{ø}} smyesyly a myely zoni czudzego rodu, z sinow Iesusouich sina IozedechowTa, a z bracyey gego; Mazias a Elyzerus a Ioribus a Ioiade- us. Y dały swoy r{{ø}}ce Ezdrasowy na tem, abi zap{{ø}}dzily ot syebye swe zoni, a takesz abi offyerownly w modle- bny z swego nyewyadomya skopi_ A z sinow Semerouich : Mazeas a Esses a Iokelech a Azarias. a z sinow Fo- sore: Lyomasias, Yzmahelis a Nata- nee, Nysy{{ø}}*, Geddus, a Talsas. a z nauczonich : Io zabdus a Semeis a Ak' | kus a Kalyus a Fokreas a Koluas a He- lyonas. a s poswy{{ø}}tnich spyewakow Elyazub, Zakkurus. a z wrotnich Sal- lymus a Kolbanes. A z Israhela, z si
now Forkosi: JRemias a Ieddias, Melchias a Mychelus, Eleazarus, Iemebyas, Bannas. A z sinow Iolanowich: Ma- chanias, Zacharias, Iezelis, Iobdius, E- rimoth, Elyas. A z sinow Zadonouich: Eliadas, Elyasumus, Othias, Iarimoth, Zabdis, Tebeias. A z sinow Bebezouich: Iohauues, Amanyas, Zabdias, Emetis. A z sinow Banyn: Ollamus, Maluchus, Ieddes, Tazub, Asabus, Ierimoth. A z sinow Abdimowich: Nachus, Moosi, Ka- lemus, Baanas, Bazeas, Mathatias, Be- seel, Bonnus, Manases. A z sinow Y- mar: Nomas, Afeas, Melchias, Sameas, Symon, Benyamyn, Malchus, Manas. A z sinow Azom: Karraneus, Machitias, Bannus, Elyfalach, Manasses, Semey. A z sinow Banny: Ieremyas, Moodias, Abramus, Iohel, Baneas, Felyas, Ionas, Marimoth, Elyasib, Mathaneus, Elya- sis, Osias, Diolus, Samedius, Sinibris, Iozephus. A z sinow Nobey: Ydelus, Matatias, Sabadias, Zecheda, Sedim, Iessei, Baneas. Wszitci cy biły sobye spoymowaly zoni czudzey k(r)ayni. Y puscyly ge ot syebye z gich sini. Y przebiwaly kaplany y nauczony a gisz biły z Israhela, w Ierusalem a we wszey włoscy spolu na now myesy{{ø}}cza syo- dmego. Y biły sinowye israhelsci w swich przebitcech, a sebrawszi wszitko sebranye spolu na syedlysko') ot wschodu sluncza swy{{ø}}tey broni: y rzekły Ezdrze, byskupowy uczonemu w pysmye, abi przinyosl zakon Moysze- sow, gen widan ot pana boga Israhe- lowy. Y przinyozl Ezdras byskup za-
■) Budny: na plac przed kościołem od wschodu słońca.
kon przed wszitko sebranye gich, ot m{{ø}}sza az do zoni, y wszitkim kapłanom, abi sliszely zakon na uowye myesy{{ø}}cza syodmego. Y czedl na syedly- sku, gesz gest przed swy{{ø}}t{{ø}} bron{{ø}} ko- scyeln{{ø}}, ot pyrwey swyatloscy az do wyeczora, przed m{{ø}}szmy y zonamy. A przidaly wszitci sw{{ø}} misi ku zakonu. Y stal Ezdras, kapłan y uezicyel zakona, na stolczu drzewyanem, gen bil k temu udzalan. A stały przi nyem: Mathatias, Samus Ananias, Azarias, Y- rias, Ezechias, Balsamus na prauici. A na leuici: Phaldeus, Mysael, Malachias, Abuchas, Sabus, Nabadias, Zacharias. A wz{{ø}}w Ezdras ksy{{ø}}gy przed wszitkim sebranym, bo syedzal nad gyne w slawye, w vydzenyu wszego lyuda, a gdisz otworzi zakon: wszitci pro- scye stały. Y pochwały Ezdras pana bogo* nawiszszego, boga zast{{ø}}pow wszechmog{{ø}}cego. Y otpowye wszitek lyud: Amen. A podnyosszi wzgor{{ø}} r{{ø}}- ce, padły na zemy{{ø}}, klanyai{{ø}}cz sy{{ø}} bogu. Y przikazal Ezdras, abi cztly zakon Iezus, a Bananeus a Sarabyas, a Iadinus a Akkubus, a -Sabateus a
Kalites, a Azarias a Iaradus, a Ana- 1731 nyas a Sibias nauczony, gisz uczily lyud zakonu bożemu, a w tem sebranyu zakon bozi cztly, a przekładały kaszdi ty iste, giz rozumyely ezcye- nyu. Y powye Acharaces Ezdre, by- skupowy uczicyelyowy, a nauczonim, gysz uczily sebranye, rzek{{ø}}cz: Dzen ten swy{{ø}}ti gest panu. A ony wszitci płakały, kaszdi usliszaw zakon. Y rzeki Ezdras k nym: Rozid{{ø}}cz sy{{ø}}, gedz- cyesz natucznyeysze wszelke rzeczi, a pycye (pijcie) naslotsze, a poslycye dari tim, gisz nye mai{{ø}}. bocz ten dzen swy{{ø}}- ti bogu. A nye b{{ø}}dzcye sm{{ø}}tny, bocz pan wzwyelby was. A nauczony wolały iawnye wszemu lyudu, rzek{{ø}}cz: Dzen ten swy{{ø}}ti gest, nye b{{ø}}czcye sm{{ø}}tny. Y oteszly wszitci gescz a pycz y godowacz, a dacz dari tim, ktorzi nye myely, abi takesz godowaly, bo biły wyelebnye powiszeny slovi, gimysz biły nauczeny. Y sebraly sy{{ø}}) wszitci do Ierusalem, abi slawyly wyesyele, podle swyadeczstwa pana boga israhelskego. Poczinai{{ø}} sy{{ø}} ksy{{ø}}gy Tobyasowi.
TOBIASZ.
Capitula pyrua.
') obyas s pokolenya a z myasta Neptalymowa, (gesz le- zi nad galyleysk{{ø}} wloscy{{ø}} nad tymy myesczcy Naa- zon, /s/ stron drogy, iasz wyedze na zapad sluncza, na lewy e mai{{ø}}cz myasto Sefet). A gdisz ten m{{ø}}sz bozi Tobyas bil i{{ø}}t we dnyoch Sal- manazara, krolya Asyrskego, a wsza- koz tak s{{ø}}c w i{{ø}}czstwye, przeto drogy prawdi nye opuscyl. Ale czsokoly myecz mogl, na kaszdi dzen spolu i{{ø}}- tim bracy, gisz z gego rodu biły, wspomagał. A kakokoly z rodit Neptaly- mova wszech namlodszi bil, wszako sy{{ø}} przeto nyczs dzecynskicli rzeczi nye dzerszal. Bo gdi wszitci ku cyel- czom zlotim chodziły, gesz bil Iero- boam krol uczinyl: on sam wszitkich gynich sy{{ø}} wyarui{{ø}}cz, chodził do Ierusalem ku koscyolu bożemu, a tam sy{{ø}} modlyl panu bogu israhelskemu, a wszitki urodi a dzesy{{ø}}tki swe pyrwe wyernye offeroval bogu, tak isze trzecyego lyata rozmaytim ubogym y goscyem y swim 0) wszitk{{ø}} dzesy{{ø}}cyn{{ø}} rozdawał. Ty y gine rzeczi k tim podobne podle zakona boga nyebyeskego, gescze dzecy{{ø}}cyem s{{ø}}cz, zackovaval. Ale
gdi ku m{{ø}}skim lyatom prziszedl, poi{{ø}}1 sobye zon{{ø}} s swego pokolenya, gy- myenyem Ann{{ø}}. y urodził z nyey sina, gemu gymy{{ø}} zdzal Tobyas, gegosz z gego dzecynstwa boga sy{{ø}} u- czil bacz a wzdz er szecz sy{{ø}} ot wszelkego grzecha. A gdisz potem w swem wy{{ø}}zenyu bil prziszedl s sw{{ø}} zon{{ø}} y s swim sinem | do myasta Ny- nywe se wszim swim pokolenym: wszitci gedly zapowyedzane karmye po- ganske, geno on sam ostrzegał dusze swey, a nygdi syebye nye pokalyal w pokarmyech gich, przeto ysze pamy{{ø}}- tal pana swim syercem wszitkim. Y dal mu bog myloscz w oblyczu krolya Sal- manazara, takesz mu dal mocz, dok{{ø}}d- bi koly chcyal gydz, mai{{ø}}cz volenstwo, abi czinyl czsobi kole chcyal. Przeto chodził na wszą ki dzen, nawyedza- i{{ø}}cz wszitki ti, gisz w i{{ø}}czstwye biły, davai{{ø}}cz gym napomynanya zbawye- nya. A gdisz przidze do Rages, myasta Medzskego, mai{{ø}}cz s sob{{ø}} dzesy{{ø}}cz lyber srzebra, gesz mu bil czcy{{ø}}{{ø}}‘) kroi dal, a bil s nym vyelyki zast{{ø}}p z gego rodu: wydz{{ø}}cz genego gymye- nyem Gabelum s swrego pokolenya, potrzebnego, dal mu to przerzeczone srze-
') Tu brak litery T. Miejsce w kodexie próżne.
‘) Quibus honoratus fuerat a rege. Wulg.
bro pod zapysem. Potem po malem czasu, gdi kroi Salmanazar umarl, a sin gego Sennacherib krolyowal w myasto gego, a sini israhelske w nyenavy- scy myal przed swim oblyczim: tedi Tobyas m{{ø}}z bozi chodził kazdi dzen po wszey rodzinye swey, cyesz{{ø}}cz ge, a czsoz mogl, z gymyenya swego gym pomagał, łączne karmyl, nage przi- odzeval, martwe a zabyte pockowawal. A gdisz kroi Sennacherib wrocyl sy{{ø}}) od Zidowstwa, ucyekai{{ø}}cz rani, gesz bil bog nan przepuscyl prze gego u- r{{ø}}ganye, a roznyewaw sy{{ø}}, wyele s sinow israhelskich gubyl: Tkobyas gick cyala pockowaval. To gdisz krolyovy powyedzano, kazał gy kroi zabycz, a gego wszitko gymyenye pobracz. Ale Thobyas s swim sinem a z sw{{ø}} zon{{ø}} nag ucyekl, skril sy{{ø}}, bo wyele gy mylowaly. Potem po py{{ø}}cy a po czter- dzescy dnyock zabyly krolya gego wlo- stm/ sinowye, a nawrocyl sy{{ø}} Thobyas do swego domu, a wszitko gego gymyenye gemu nawroczono.
II.
.Potem gdisz prziszedl bil geden') swy{{ø}}ta bożego, a obyad bil dobri u- czinyon w domu Tkobyasovye: rzeki sinu swemu: Gydzi a prziwyedzi tu nyektore z naszego pokolenya boi{{ø}}ce sy{{ø}} boga, acz s namy godui{{ø}}. A gdisz bil otszedl, wrocyw sy{{ø}}, powye oczczu swemu, isze geden s sinow israhelskich 3 a d a v y o n i na ulyci lezi. Tedi ricklo Tkobias y obyada nyeckaw, z swego
pokoia wiskocziw, 1 a c z e n s{{ø}}cz, k temu cyalu martvemu przibyezal. A wz{{ø}}w ge na syo, nyosl do domu sutego tay- nye, abi gdiszbi slunce zaszło, taynye ge pochował. A gdisz to martwe cyalo tayl u syebye: poiadl chleba s płaczem a z strachem, pamy{{ø}}tai{{ø}} na on{{ø}} rzecz, i{{ø}}sz pan powyedzal przes proroka Amos: Dnyowye vaszick swy{{ø}}- tkow obrocz{{ø}} sy{{ø}} w zalostni plącz a 174 we lkanye. A gdisz slunce zaszło, szedw y pochował to cyalo martwre. Przeto karały gy gego blyzny wszitci, rzek{{ø}}cz : Iuszesz prze tak{{ø}} rzecz myal za- byt bicz, a gedwosz* szmyerci uszedł: a iusz wzdi martwe pochowavasz! Ale Thobias boi{{ø}}cz sy{{ø}} wy{{ø}}cey boga, nysz krolya, gdzesz mogl pockopycz cyala zabytick, a w swem domu gick tayl, a o polnoci ge pockowaval. To gdisz czinyl: przigodzi sy{{ø}} genego dnya, pockowauai{{ø}}c cyala martwa, y ustal bil, a do domu prziszedw, podle scya- ni sob{{ø}} rzucyw, y usnól. A w tem u- snyenyu gnoy iastkolyci gor{{ø}}ci gemu w oczy upadnye, tak isze r{{ø}}cze oszln{{ø}}1. Ale to pokuszenye przeto bog bil nayn przepuscyl, abi bód{{ø}}- cim bil dan prziklad gego cyrpye- dlywoscy, iako y sw{{ø}}tego Ioba. Bo gdisz od swego dzecynstwa zawszgy sy{{ø}} boga bal, a przikazanya gego o- strzegal: wszako sy{{ø}} przeto nye zam{{ø}}- cyl przecyw bogu, ysze rana’) slepoti bila sy{{ø}} gemu przigodzila, ale usta- wyczen w boiazny bozey ostał, bogu wzdi dz{{ø}}kuiócz ze wszego po wszi-
tki dny ziwota swego. Bo iako swy{{ø}}- temu Iobowy nasmyewali sy{{ø}} krolyowye, uwlaczai{{ø}}cz gemu: takesz temu - rodzici y przirodzeny gego nasmyewaly sy{{ø}}, dobremu ziuotu gego, rzek{{ø}}c: Gdze gest twa nadzeia, prze ny{{ø}}szto ialmu- szni da wasz a martwe pochowa wasz? Ale Thobyas prorokowrawszi ') gym rzeki: Nye mowcye tak, wszako gesmi sinowye swy{{ø}}tich, a onego ziwota czekami, gensze bog ma dacz tym, ktorzi swey wyari nygdi nye przemyeny{{ø}} od nyego. Zatim Anna zona gego chodziła na kozdi dzen ku tkaczskemu rzemy{{ø}}slu, a czso tu r{{ø}}kama swima widzalala, s tego pokarm y potrzeb{{ø}} sobye y gim przinosyla. Y stało sy{{ø}}, isze gedn{{ø}} ulapywszi kozelcza, przi- nyosla do domu. A usliszaw m{{ø}}sz gey Thobyas, ano koszlecz wrzeszczi, rzeki: Wydzcye, bi to kradzone nye bilo. richlo wroczcye gy panom gich, bo nam nye slusze kradzonego any gescz any sy{{ø}} dotkn{{ø}}cz. K temu gego zona roznyevawszi sy{{ø}}, rzeknye: Iawno marna gest uczinyona twa nadzeia, a ialmuszni twe iusz sy{{ø}} ukazali. A tak tymy y gynimy takimy slowi gy t{{ø}}- pyia.
III.
Tedi Thobyas zarzwaw, pocznye sy{{ø}} se zlzamy bogu modlycz, rzekęcz: Sprawyedlywi gesz panye, y wszitci s{{ø}}dowye twoy sprawyedlywy s{{ø}}{{ø}}, a wszitki scyeszki twe, mylosyerdze a prawda a s{{ø}}d. A iusz panye boze moy
rospomyen sy{{ø}} na my{{ø}}, a nye mscy sy{{ø}} nad mimy grzechi, any sy{{ø}} rospomy- nay nazmyeskaloscy me albo mich rodziczow. A zesmi nye biły cyebye posłuszny w twich swy{{ø}}tich przikaza- nyach, przeto poddanysmi w roschwa- tany(e) a w i{{ø}}czstwo a we smyercz, a w basn a w ganyebne uczisznyenye wszitkim narodom, myedzi ktoresz nas rosproszil. A iusz myli panye, wyelyci s{{ø}} s{{ø}}dowye twroy, bosmi nye czinyly podle przikazan twach, anysmi chodziły przed tob{{ø}} przes pokalyanya. A iusz panye podle woley twey uczin se mn{{ø}} mylosyerdze, a przikaz przyi{{ø}}cz w po- koiu duch moy. bocz my iusz slusze wy{{ø}}cey umrzecz, nyszly sziwu bicz. Tegosz dnya takez przigodzilo sy{{ø}}, y- sze Sara, dzewka Raguela, w Rages myescye w Medzskey włoscy, y ona bila ushszala od gedney z dzewek oczcza swego przecyw sobye ur{{ø}}ganye, bo nyegdi bila oddana po r z {{ø}} d sye- dmy m{{ø}}zom, a ktorego s ny{{ø}} polozili, tego przid{{ø}}c czart gymyenyem Asmo- deus, r{{ø}}cze udauil. Przeto gdi Sara karała dzewk{{ø}} prze gey wyn{{ø}}: otpowye gey dzewka, rzek{{ø}}cz: Iusz wy{{ø}}cey s cyebye poszlich sinow any dzewek nye uzrzimi na zemy, ganyebna m{{ø}}szoboy- cza swich m{{ø}}zow. Aza y mnye chcesz zabycz, iakosz zabyla syedm m{{ø}}zow? To Sara usliszawszi, w vyelykem sm{{ø}}- tku wnydze do pokoyka zwyrzchnye- go podnyebyenya domu swego, a trsy dny a trsy noci any iadla any pylą, ale w modlytwye trwai{{ø}}cz, s płaczem prosz{{ø}}cz pana boga, abi i{{ø}} raczil spro-
scycz s tego ganyebnego ur{{ø}}ganya. Potem trzecy dzen, gdi sw{{ø}} modlytw{{ø}} dokonała a dopelnyla, dala chwal{{ø}} panu bogu rzek{{ø}}cz: Pożegnane gymy{{ø}} twe panye, boze oczczow naszich, gen gdi sy{{ø}} gnyevasz, mylosyerdze czinysz, a w czasu zam{{ø}}cenya grzechi otpu- sczasz tim, gisz cy{{ø}} wziwai{{ø}}. Tobye, myli panye boze, twarz sw{{ø}} 'j, k tobye oczy wznaszai{{ø}}. A prosz{{ø}} panye, abi my{{ø}} raczil z okow tego okowanya wizwolycz, albo s tego swyata racz my{{ø}} poi{{ø}}cz. Ty wyesz, mili panye, y- szecyem nygdi m{{ø}}sza nye posz{{ø}}dala, a czist{{ø}}m chowała dusz{{ø}} m{{ø}} ot wszelkego złego posz{{ø}}danya, a nygdim sy{{ø}} ku ygrziwim nye przimyesyla, any k tim, gisz w lekkoscy ckodz{{ø}}, ucz{{ø}}- stnam sy{{ø}} uczinyła. Ale m{{ø}}za s tw{{ø}} boiaszny{{ø}}, nye sw{{ø}} nyeczistot{{ø}}, przi- zwolylam poi{{ø}}cz. przeto abo ia bila nyedostoyna, albo ony snadz mnye biły nyedostoyny. a snadzesz my{{ø}} gy- nemu m{{ø}}szu zachował. Bo nye gest rada twa w czlowyeczey moci. A to ma myecz2) wszelki, kto cyebye na- slyaduge, ysze ziwot gego, acz sku- szon b{{ø}}dze, otplat{{ø}} wezmye. gęstły b{{ø}}- dze w zam{{ø}}tce, zbawyon b{{ø}}dze. gęstły w karanyu b{{ø}}dze, ku mylosyerdzu twemu przist{{ø}}p myecz b{{ø}}dze. Bo sy{{ø}} ty nye kochasz w zatracenyach naszich.
175 bo po burzi iasnoscz czinysz, a po zlzach a po płaczu radoscz a wyesye- le wlewasz. B{{ø}}dz twe swy{{ø}}te gymy{{ø}}, boze israhelski, pożegnano na wyeki.
■) Wypuścił: obracam, converto. J) Wypuścił: pro certo.
W tem czasu usliszani s{{ø}} proszbi obu przed oblyczim sławi swyrzchowa- n e g o boga. A posłań gest angyol bozi, swy{{ø}}ti JRapkael, abi gyma obyema . pomogl y uzdrowyl, gychze obu mo- dlytwi w genem czasu przed bogem oglaszoni bili.
IIII.
/Vle isze bil Tobyasz na b o d z e smyercy posz{{ø}}dal, mai{{ø}}cz za to, isze- bi bil w proszbye usliszan: y zavolal k sobye sina swego Tkobiasa, rzek{{ø}}cz: Sinu moy, posluckay radi mey y slow mick ust, a ge w syerczu twem iako silni fundament zakladay. Gdisz wre- szmye bog dusz{{ø}} m{{ø}}, pochoway cyalo me. a poczcywoscz b{{ø}}{{ø}}dzesz myecz ku macyerzi twey wszeck dny zyvota gey. A to zawszgy na pamy{{ø}}cy myey, które a kako wyele nyeprzespyeczenstwa prze cz{{ø}} cyrpyala, nosz{{ø}}c cy{{ø}} w swem zivocye. Przeto gdisz y ona wipelny czas ziwota swego, pockowasz i{{ø}} pole mnye. A to takesz wszitkick dny ziwota twego na misly myey, abi na boga pomnyal. A ckovay sy{{ø}}, abi grze- chovy nygdi nye pozwolyl, a przes to opuscyl przikazanye pana boga twego.
Z gymyenya twego czili') ialmuszni, a nye odwraczay twarzi twey ot ny- szadnego ubogego. bo tak sy{{ø}} stanye, isze y ot cyebye nye b{{ø}}dze odwroczo- na twarz boża. Tako nawy{{ø}}>cey mo- szesz, tak b{{ø}}dz mylosyerni. B{{ø}}dzeszly myecz vyele, sczedrze daway. gęstły b{{ø}}dzesz myecz mało, takez mało rad
udzelyay prze bog. Bo przes to dobr{{ø}} otplat{{ø}} sobye na skarb zgromadzisz w dzen twey n{{ø}}dze. Bo ialmuszna ot wszelkego grzechu y od smyercy zba- wya, a nye przepuscy dusze gydz do cyemnoscy. Doufanye zayste wyelyke b{{ø}}dze przed nawisszim bogem, ialmuszna wszitkim tym, gisz i{{ø}} cziny{{ø}}. To takesz dobrze pamy{{ø}}tay sinu moy, abi sy{{ø}} pylnye strzegł ote wszey nyeczi- stoti, a kromye twey zoni nye czin grzecka w swem swyadomyii. Pisze nye przepusczay nygdi w twem smi- s 1 u albo w twem slovye panowacz. bo ot pichi wszelke zatracenye wz{{ø}}lo po- cz{{ø}}tek. Zdzalalycz ktokoly tobye nye- czso, r{{ø}}cze gemu zaplat{{ø}} nawrocz, a zaplata twego robotnyka u cyebye o- wszem nye ostaway. Czego od gynego nye rad cyrpysz, wydz, bi nygdi gy- nemu ti tego nye uczinyl. Chleb twoy z lacznimy zawszdi a s ubogymy gedz, a odzenyamy twimy nage prziodzevay. Chleb twoy y wy no twTe nad pogrzebem sprawyedlyvego ustaw, a nye ckcyey z nyego gescz a pycz z grzesznimy. Radi twrey zawszdi od m{{ø}}drego potrzebny. po wszitki czasi chwały go- spodna, a prósz gego, acz drogy twe sprawy, a wszitki radi twe abi w nyem ostali. Takez to dawai{{ø}} wyedzecz, sinu moy, yszem dal dzesy{{ø}}cz lybr srzebra, gdisz ti gescze bil nyemo- wy{{ø}}tkem, Gabelowy w Rages, myescye medskem, a gego zapys u syebye mam. A przeto wspitay sy{{ø}} na to, ka- kobi k nyemu doyd{{ø}}cz, wz{{ø}}1 ot nyego to srzebro, a gego zapys gemu wro-
cyl. A nye boy sy{{ø}}, sinu moy, aczkoly ubogy ziwot wyedzemi. wszako wyele dobrego b{{ø}}dzem myecz, b{{ø}}dzemly sy{{ø}} boga bacz, a grzecka sy{{ø}} wyarowacz, a dobrze czinycz.
V.
T
A edi otpowye Thobyas oczczu swemu, rzek{{ø}}cz: To wszitko, czsosz my przikazal, oczcze, tocz ucziny{{ø}}. Ale ka- kobich tich pyeny{{ø}}dzi dobił, nye wyem. On o mnye nye wye, a ia gego nye znam. które gemu znamy{{ø}} dam? Any drogy vyem, k{{ø}}di tam gydz. K temu gego ocyecz rzeknye: Zapys gego u syebye zaiste mam. iako gemu gy u- kazesz, takocz ti pyeny{{ø}}dze WTOcy. Przetoz iusz viszedw, popatrzi nyekto- rego m{{ø}}sza wyernego, gysz s tob{{ø}} poydze z naymu'), doi{{ø}}dem gescze ziw, abi ty pyeny{{ø}}dze wz{{ø}}1. Tedi Thobyas wiszedw, nalyazl mlodzencza iasnego, a on stoy potpasaw sy{{ø}}, a iako przi- prawyonego na drog{{ø}} gydz. A nye wye- dzal, ize angyol bozi bil. A pozdrowyw gy, k nyemu rzecze: Otk{{ø}}d cy{{ø}} mami, dobri mlodzencze? On otpowye: S sinow israkelskick gestem geden. Gemu Tkobyas rzecze: Wyeszly drog{{ø}}, iasz wyedze do Rages, medzskey włoscy ? On otpowye: Dobrze wyem, a ti wszitky scyeszki s{{ø}} my iawni, bom gy- my cz{{ø}}sto chodził, a biwalem u Ga- bela brata waszego, gen bidly w Rages myescye medskem, gesz leszi na górze Egbathanys. Thobyas rzecze: U- czin dobrze, poczekay my{{ø}} tu mało, *)
*) „Salva mercede suau. WT.
acz to powryem oczczu memu. Tedi Thobias szedw do domu, powye to wszitko oczczu swemu. Gemu sy{{ø}} ocyecz podzivy, poprosy, abi ten mlodzenyecz k nyemu wszedł. A wszedw w dom, pozdrowy gy, rzek{{ø}}cz: Radoscz tobye b{{ø}}dz zawsgy! Gemusz Thobyas rzecze: Która radoscz mnye moze bicz, gen we czmach syedz{{ø}}, a swyatla nye- byeskego nye wydz{{ø}} ? Gemusz mlodzenyecz rzeknye: B{{ø}}dz sylni w misly, bo iusz richlo uzdrowy cy{{ø}} bog. Thobyas rzecze: B{{ø}}dzeszly mocz dowyescz sina mego ku Gabelowy do Rages, myasta medzskego ? a gdisz sy{{ø}} wrocysz, dam tobye zaplat{{ø}} tw{{ø}}. K nyemu angyol rzecze: Iacz gy dowyod{{ø}}, a zasy{{ø}} zdrowego tobye przi wyod{{ø}}. Thobyas rzecze : Prosz{{ø}} cyebye, powyedz my, s kto- regosz domu albo s ktoregosz pokolenya? Gemusz Raphael angyol rzecze: Na nagemnykowly sy{{ø}} rod pitasz, cy- ly na samego nagemnyka, genbi s twim sinem szedł? Ale abich cy{{ø}} pyecza- 1 o w a n y u nye poddał: iacyem Azarias, sin wyelykego Ananyasza. K te- 176 mu'' Tkobyas otpowye: Z wyelykego rodu gesz ty. Ale prosz{{ø}} cyebye, nye gnyeway sy{{ø}} s tego, yzem chcyal wzwyedzecz rod twroy. K nyemu angyol rzecze: Iacyem, gen sina twego tam zdrovego dowyod{{ø}}, a zasy{{ø}} zdrowego prziwyod{{ø}}. Tkobyas rzecze: Gydz- ta dobrze, a pan b{{ø}}dz was wódz, a angyol gego b{{ø}}dz s wama. Tedi przi- prawyw to wszitko, czso bilo potrzebno na drog{{ø}}, wz{{ø}}w mlodi Thobias otpusczenye ot oczcza swego y od ma-
cyerze swey. Y szlasta oba pospołu precz. A gdisz iusz bilasta odeszła, pocznye macz gego plakacz, rzek{{ø}}cz: Kyg (Mj), podpora* staroscy naszey, u a- ma gesz oti{{ø}}1, a od naiv (naju) gesz przecz poslal. Ey! bi bili nygdi ty pyeny{{ø}}dze nye bili, po ktoresz gy poslal T Dosycz bichom biły myely na swem ubostwye. za bogaczstwo bichom biły sobye polyczily, wydz{{ø}}cz przed sob{{ø}} sina swego. Geyze Tkobyas rzecze: Nye placzi! zdrów tam doydze sin nasz, a zdrów sy{{ø}} k nam wrocy, a oczi twoy uzrzita gy. Bocz wyerz{{ø}} temu, yze angyol bozi gest s nym, a zgedna wszitki rzeczi gego dobrze, tak isze sy{{ø}} k nama z radoscy{{ø}} wrocy. To ushsza- wszi matka gego, przestała plakacz, a ukoyla sy{{ø}}.
VI.
gdisz tak szedł Thobyas, a p s e k byezal gego za nym: tedi pyrvi no- czleg myalasta podle rzeki Tigris. A gdisz vinydze Tkobyas, chcz{{ø}}cz swe nogy umicz w rzece: visun{{ø}}wszi sy{{ø}} gedna wyelyka riba, ckcz{{ø}}cz gy po- lkn{{ø}}cz. Geyze sy{{ø}} Tkobyas u r z a r s 1*, pocznye volacz wyelykim głosem, rzek{{ø}}cz: Pomoz my panye, gydzecz na my{{ø}} riba. Y rzecze angy{{ø}}1*: Ufacy i{{ø}} za skrzele, wiczy{{ø}}gny k sobye. A gdisz to ucziny, wicy{{ø}}gnye i{{ø}} na su- sz{{ø}}. y pocznye sy{{ø}} riba myotacz przed nogy gego. Y rzeki mu angyol: Roz- platay rib{{ø}} t{{ø}}, a wirny syerce gey, ■ y zolcz y wn{{ø}}trza schowayze, bo s{{ø}} ti rzeczi tobye potrzebne a ku lekarstwu
80
uziteczne. A gdisz to Thobias uczinyl, spyekl my{{ø}}so tey ribi, a gyne nosił, abi b sob{{ø}} na drog{{ø}} wz{{ø}}1, czsobi gy- ma mogło statczicz na drog{{ø}}, az bi prziszla do Rages, myasta medzskego. Tedi Thobyas opita angyola, rzek{{ø}}cz: Prosz{{ø}} cyebye, Azariaszu, bracye myli, povyedz my, ktor{{ø}} mocz lekarstwa ti rzeczi maio, gezesz my z ribi kazał schowacz ? Gemu angyol otpowye, rzek{{ø}}cz: Kdisz cz{{ø}}stk{{ø}} tego syercza na w{{ø}}gle polozisz, ten dym zap{{ø}}dzi wszelki rod dyabelski, y ot m{{ø}}za y od zoni, tak ysze sy{{ø}} k nyma wy{{ø}}cey nye nawrocy. A zolcz gey godzi sy{{ø}} ku pomazanyu oczu, na nychze gest byel- mo, a bódzeta uzdrowyonye (•). Y rzecze k nyemu Thobyas: Gdze chcesz, abichowa otpoczin{{ø}}la? Angyol rzeki: Gest geden m{{ø}}z tu gymyenyem Ra- guel, blyzny wasz s pokolenya twego, a ten ma dzewkę gymyenyem Sar{{ø}}, a gey ocyecz nye ma ny sina ny dzewki gyuey, gen{{ø}} t{{ø}} sam{{ø}}. Tobyecz sy{{ø}} ma dostacz wszitko zboze gey, a masz i{{ø}} sobye poi{{ø}}cz za malzonk{{ø}}. Przeto pro- sy oczcza gey za ny{{ø}}, a dacz io tobye za zono. Thobyas rzeki: Sliszalem, yze bila oddana po rz{{ø}}d syedmy m{{ø}}zom, a zmarły, ale tom sliszal, yze ge dya- bel zdauil. Przeto boi{{ø}} sy{{ø}}, bi my sy{{ø}} tez nye przigodzilo. s{{ø}}cz gedzini sin oczczow a macyerzyn, sloz{{ø}} staroscz gich a1) zam{{ø}}tkem do pyeklow. Tedi angyol Raphael rzeki gemu: Posluchay myo, a ukaz{{ø}} tobye, ktorzi s{{ø}} to, nad nymyTz dyabel ma mocz. Tocz sę{{ø}} cy,
ktorzi w małżeński sstaw tak wst{{ø}}- pui{{ø}}, ysze boga ot syebye y ot swey misly zap{{ø}}dzai{{ø}}, a swey nyeczistey z{{ø}}- dzi dosycz cziny{{ø}}, iako kon a mul, w nychze rozuma nye. nad tymy ma mocz dyabelstwo. Ale ty gdiz i{{ø}} poymyesz, wszedszi do gey pokoia, trsy dny sy{{ø}} wzdzerzisz od nyey, a nyczs gynego, gedzine w modlytwach usylowacz b{{ø}}- dzesz s ny{{ø}}. A w t{{ø}} nocz pyrw{{ø}} wrzu- cysz wn{{ø}}trze ribye v ogen, a zap{{ø}}- dzono b{{ø}}dze dyabelstwo. Ale drugey noci w uczinki swy{{ø}}tich patriarchów b{{ø}}dzes przipusczon. Potem trzecyey noci pozegnanye obdzerszisz, abi sinowye, gysz od was poyd{{ø}}, rodziły sy{{ø}} zdrowy. Potem po trze(cye)y noci przimyesz pann{{ø}} z boiazny{{ø}} boz{{ø}}, a wy{{ø}}cey prze myloscz sinow, nyszly prze lyuboscz cyelestn{{ø}}, abi w syemyenyu Abramo- wye pozegnanye sobye y swim sinom odzerszal.
VII.
A gdisz wnyd{{ø}} do Raguela, przyi{{ø}}1 ge s wyelyk{{ø}} radoscy{{ø}}. A vezrzaw Ra- guel na Thobyasa, rzecze ku Annę, zenye swey: O kako podobyen gest ten mlodzenyecz ku memu sinowczu'). A gdisz to powye, rzecze: Otk{{ø}}descye, młoda bracya naszi ? Onasta otpo- vyedzala: Geswa s pokolenya Nepta- lymowa, z i{{ø}}czczow* myasta Nynyue. Y rzecze gyma Raguel: Z n a t a ly Tho- byasza, brata mego? A ona rzeklasta: Z n a v a. A gdisz wyele dobrego Raguel o nyem mowyl, rzeki angyol ku Ra-
guelowy: Thobyas, na ktoregosz ti pi- tas, gest ocyecz tego mlodzencza. To Raguel usliszaw, sszige Thobyaszovi c h wr a c y w syp, pocznye gy czalowacz. A dzerszal sy{{ø}} gego sszige s płaczem, y rzecze: B{{ø}}dz tobye poszegnanye, sinu moy myły, bo gesz dobrego druga a czsnego m{{ø}}za sin. W t{{ø}} godzin{{ø}} Anna, zona gego, a Sara, dzewka gego, slisz{{ø}}cz t{{ø}} rzecz, poczolesta s 1 z i c z. A tu spolu pomowywszi, przikazal Raguel skopu zabycz, a godi prziprauicz. A gdiz gych poczcy, abi k stołu sya- dla: poszedw Thobyas, rzecze: Tu ia 177 dzisz ny gescz ny pycz b{{ø}}d{{ø}}, dok{{ø}}d mnye w mey proszbye nye visluchas, a dok{{ø}}d my nye ugyscys, ysze mnye sw{{ø}} dzewk{{ø}} Sar{{ø}} dasz. To slovo Raguel usliszaw, ly{{ø}}knye sy{{ø}}, wyedz{{ø}}cz, czso sy{{ø}} przigodzilo onim syedmy m{{ø}}- zom, za które bila oddana. Y pocznye sy{{ø}} bacz, abi snadz y temu takesz nye przigodzilo. A gdisz o tem na miszly przemislyal, długo nye dai{{ø}} otpowye- dzi prosz{{ø}}cemu: rzecze gemu angyol: Nye boy sy{{ø}} dacz dzewTki swey gemu. bo tego, gen sy{{ø}} boga bogy, ma bicz małżonka dzewka twa. a przeto gey nye mogl gyni myecz. Tedi rzecze Raguel: Nye w{{ø}}tpy{{ø}}, ysze bog proszbi a slzi me przed swe oblycze przipu- seyl, a wyerz{{ø}} temu, ysze przeto bog wasze prziscye ku mnye zgednal, abi y tako ma dzewka bila przigednana ku swey rodzinye podle zakona Moy- szesowa. a przeto na tem nye w{{ø}}tpy{{ø}}, ale gyst b{{ø}}dz, yzecz i{{ø}} tobye dam. A uiow prawp r{{ø}}k{{ø}} dzewki swey, da
ip w prauicz{{ø}} Thobyaszow{{ø}}, rzek{{ø}}cz: Bog Abramowr a bog Yzaakow y bog Iacobow b{{ø}}dz s wama, a ten was sday1), a racz napelnycz swe pozegnanye nad wama. A w t{{ø}} dob{{ø}} wrsz{{ø}}w lyst, podle tego tedi prawa ucziny zapys małżeński. A potem godovaly, ckwa- ly{{ø}}cz boga. Tedi zavola Raguel Anni, gospodinyey swey, y przikazal gey, a- bi prziprawyla gyma gyni pokoy. Do nyegoz gdiz wvyedze Saro dzew7k{{ø}} sw{{ø}}, ona pocznye slzicz. K nyey on rzecze: Sylney misly bódź, dzewko ma. bog nyebyeski day tobye radoscz a ucye- szeuye za t{{ø}} tezknoscz, i{{ø}}zeszto drzewyey cyrpyala.
VIII.
A gdisz otwyeczerzaly, wvyedly tego mlodzencza k nyey. Tedi rospomya- n{{ø}}w sy{{ø}}Tobyas na angyolow{{ø}} rzecz: wyi{{ø}}w s swrey tobołki cz{{ø}}stk{{ø}} syer- cza a wn{{ø}}trza oney ribi, y wrzucyl ge na ziwe w{{ø}}gle. Tedi Raphael angyol popadł dyabla, y prziwy{{ø}}zal gy na pusczi swyrzchnyego Egypta. Y pocznye napomynacz Thobyasz pann{{ø}} sw{{ø}} Sar{{ø}}, rzekpcz: Saro wstań, a modlmi sy{{ø}} bogu dzisz, a za iutra a po zaiutrzu. bo po ti trsy noci slozmi sy{{ø}}2) z bogem, ale po trzecyey noci b{{ø}}dzewa w swem skladanyu3). Bosmi swyótich lyudzi dzecy, a nye mami sy{{ø}} pospołu tak sgymovacz, iako gyny narodo- wye, gysz boga nye znai{{ø}}. A wstawszi oba, s pylnoscy{{ø}} sy{{ø}} modlylasta, abi
') et ipse conjungat ros. W. a) jungimur. 3) tn nostro conjugio.
gyma drovye bilo dano. Y rzeki Thobyas: Panye boze oczczow naszich,
. y
chwalcye cy{{ø}} nyebo y zemya, morze, studnyce y rzeki, y wszitko stworze-
*1
'nye twoge, gesz w nych gest. Ty gesz Adama z gylu uczinyl zemskego, a dalesz gemu na pomocz Gew{{ø}}, a nynye
Jtil. .. ' . h ,
panye ti wyesz, isze nye prze m{{ø}}{{ø}} nyeczistot{{ø}} poymam to m{{ø}} syostr{{ø}}, ale prze mvloscz b{{ø}}d{{ø}}cego płodu, w nyem- szebi bilo chwalyono twe swy{{ø}}te gymy{{ø}} na wyeki. W t{{ø}} dob{{ø}} Sara takesz pocznye sy{{ø}} modlycz, rzek{{ø}}ci: Smyluy syó nad nama panye, smyluy sy{{ø}} nad nama, abichowa oba pospołu sy{{ø}} ssta- rzala we zdrowyu. A gdisz bilo w pyrwe kuri: zawolaw k sobye Raguel slug swich, y szly s nym, abi vikopaly dol. bo sy{{ø}} barzo bal teyze przigodi, ktora sy{{ø}} sstala pyrwim syedmy m{{ø}}- zom, ktorzi biły weszły k nyey. A gdisz bil dol prziprawyon: wrocyw sy{{ø}} Raguel, rzeki k swey zenye: Posly gedn{{ø}} z dzewek swich, acz wzvye, umarl- ly Tkobyas, abich gy przede dnyem puckowal. Y posiała gedn{{ø}} z dzewek, iasz wszedszi do pukoia, nalyazla ge zdrowe a krasznye pospołu spy{{ø}}cz. A wrocywszi sy{{ø}}, powye gyma dobre poselstwo. prze geszto dalasta chwal{{ø}} bogu Raguel a Anna zona gego, rzek{{ø}}cz: Chwal{{ø}} wzdawami tobye, boze israkelski, isze sy{{ø}} nam to nye przigodzilo, gegosz boi{{ø}}cz sy{{ø}}, domnymalysmi sy{{ø}}. Bosz uczinyl s namy twe wyelyke mylosyerdze, a zagnalesz ot nas nyeprzy- iacyelya, przecywnyka naszego, a smy- lowales sy{{ø}} nad tima dwyema gedi-
naczkoma. Day gyma gospodnye, v pel- nye chwalycz tw{{ø}} myloscz, a tobye obyata* z twey chwali a s swego zdro- wya oferowacz, abi poznało sebranye wszeck narodow, isze gesz ti gedzini pan bog, sam we wszey zemy. To rzeki Raguel, kazał slugam swim dol zasucz przed swytanym, a swey gospodiny Annye przikazal, abi stroyla godi swa- dzebne a prziprauila wszitko, czsoszbi bilo potrzebno ku pokarmu pocze- s t n i m 'J. A kazał dwrye krowye tuczny zabycz a cztirzi skopi, a kazał przi- prauicz godi wyelebne wszem swim s{{ø}}syadom y przyiacyelom. A zaprzi- syngl Raguel Tobyasza, abi za dwye nyedzely u nyego przebił. A wszego swego sboza, czso myal Raguel, polo- uicz{{ø}} prawa* r{{ø}}cze Thobyasoui post{{ø}}- pyl, a uczinyl zapis, abi y ta druga, polouicza, geszto zbiwa, po gego smyer- cy na Tobyasa spadla.
IX.
Tedi Thobyas zavolal k sobye an- gyola, gegosz czlowyekem mnymal, y rzecze k nyemu: Azariaszu bracye, prosz{{ø}} cyebye, posluckay rzeczi mey: Aczbich sy{{ø}} ia tobye poddał w slusz- b{{ø}}, nye ucziny{{ø}} podobney odmyani twego dobrodzeystwa. A wszako prosz{{ø}} cyeb y e, przimy k sobye dobitcz{{ø}}ta a sługi, byerzisz sy{{ø}} ku Gabeeloui do Raies myasta medzskego, a wrocz 178 gemu tento gego zapys. Y wezmyes od nyego pyeny{{ø}}dze, a b{{ø}}dzesz gego prosycz, abi piziszedl na m{{ø}} swadzbó. Bo
') iter pqenhbus. W.
ti sam dobrze wyesz, iszecz ocyecz moy doma lyczi dny, mnye o czek a- vai{{ø}}. a smyeskamly gen im dnyem wy{{ø}}cey, zam{{ø}}cy sy{{ø}} dusza gego. A tesz sam vydzisz, kakocz my{{ø}} c y e s c z moy Raguel zaprzisy{{ø}}gl, gegoz zaprzi- sy ozeny a przest{{ø}}pycz nye mog{{ø}}. Tedi Raphael poi{{ø}}w s sob{{ø}} cztirzi panosze Raguelowi, a dwa wyelbl{{ø}}di, y brał sy{{ø}} do Rages myasta medzskego. A tu nalyazl Gabela, dal gemu gego zapys, a wz{{ø}}1 wszitki pyeny{{ø}}dze ot nyego. A pocznye gemu powyadacz o miodem Thobyaszu, o sinu starego Tho- byasza, wszitko czso syó gemu dobrego przigodzilo, a prosz{{ø}}cz gego, abi raczil s nym na gego swadzbó gidz. A gdisz Gabelus gemu powolyl, a w dom Raguelow wnydze: nalyazl Thobyasza za stołem syedz{{ø}}cz. A wiskocziw przecyw gemu Thobyas, tu sobye przi- iaznywe poczalowanye dalasta. A za- plakaw Gabelus, dal chwal{{ø}} bogu, rzek{{ø}}cz : Pozegnay cyebye pan bog israhelski, bo gesz ti sin m{{ø}}za dobrego a sprawyedlywego a boi{{ø}}cego sy{{ø}} boga, a w ialmusznack sczodrego. a stan sy{{ø}} pozegnanye nad tw{{ø}} gospodinyó y nad rodzici twimy, abiscye wydzely swe dzecy' przed sobo y sw7a wnuczóta az do trzecyego y czwartego pokolenya. a b{{ø}}dz semy{{ø}} wasze pożegnano ot pana boga israhelskego, gen krolyuge na wyeki wyekom. A gdisz wszitci ot- powyedzely Amen, syedly spolu ku godowanyu. a tak z boiazny{{ø}} boz{{ø}} swa- dzebne godi slavyly.
le gdisz tak Thobyas prze sw*adz- b{{ø}} sy{{ø}} myeskal wrocycz sy{{ø}}, pyecza- l o w a 1 sy{{ø}} ocyecz gego Thobyas, rzek{{ø}}cz : Y przecz tak długo myeszka przidz sin moy ? yzaly gest tam osta- wyon?1) yzaly Gabelus umarl. y nye wye, kto pyeny{{ø}}dze gemu wida? Y pocznye sy{{ø}} zam{{ø}}czacz barzo, on y gego zona s nym. Y w^splakalasta oba, przeto yze sin gich w virzeczoni dzen k nyma nye wrocyl. A zwlascza matka gego przes przestanya płakała, rzek{{ø}}cz: Byada, byada mnye, sinu moy! y przeczsmi cy{{ø}} wisiały na t{{ø}} drogo, swyatlo naszich oczu, lyaska staroscy naszey, ucyecha ziwota naszego, ua- dzeia b{{ø}}d{{ø}}cego plemyenya naszego ? Wszitko swe dobre maiycz pospołu w tobye samem, nye myelysmi cyebye puszcycz odidz od nas. Geyze Thobyas mowyl: Mylcz, a nye m{{ø}}cy sy{{ø}}. zdrow- cy gest sin nasz. dosycz gest wyerni ten m{{ø}}z, gegoszsmi s nym posiały. Temu sy{{ø}} ona ucyeszicz nykake nye mogła, ale na koszdi dzen wibyegai{{ø}}cz na wsze stroni, patrzila a wr okol po wszech drogach byegala, po gychze sy{{ø}} gey zdało, yszebi myal przidz sin gey, abi ale z daleka gy gyd{{ø}}cz, mo- glolybi to bicz, opratrzila*. Zatim Raguel mowyl ku svemu zóczu, rzek{{ø}}cz: Pobidl tu, a iacz posly{{ø}} posła ku twemu oczczu, a wskaz{{ø}} gemu o twem zdrowyu. Tobyas otpowyedzal: la to wydz{{ø}}, ysze ocyecz moy a macz ma
*) detentus. W.
dny lyczi, a m{{ø}}cy sy{{ø}} duch gich w nyck. A gdisz Raguel wyelym slow swego z{{ø}}cya, abi tu dluzey ostał, prze- prosycz nykake nye mogl: polecyl gemu Sar{{ø}} sw{{ø}} dzewk{{ø}}, a polowycz{{ø}} wszego swego gymyenya daw gemu z slug, z dzewek, y z dobitka, y z wyel- bl{{ø}}dow, y pyeny{{ø}}dzi wyele, a zdrowa y radostna puscyl gy precz ot syebye, rzek{{ø}}cz: Angyol bozi swy{{ø}}ti b{{ø}}dz s wamy na drodze waszey, a do- wyedz wras przes przekazi do domu, abiscye nalezly wszitek rz{{ø}}d przi waszich starszick, abi opatrzile oczi moy sini wrasze drzewyey, nyzly umr{{ø}}. A chopywszi sy{{ø}} rodziczowye dzewki swey, poczóly i{{ø}} czalowacz. A puscy- wszi ge ot syebye, napomynaly i{{ø}}, a- bi w poczestuoscy swyekri sw{{ø}}') myala, a mylowala m{{ø}}za swego, a sprawowała czelyadz sw{{ø}}, a pyln{{ø}} pracz{{ø}} abi myala o swem domu, iakobi gey nykt z nyczego nye karał.
XI.
/\ gdisz sy{{ø}} wu’ocyly, przigely do Charran, gez gest na poi drogy przecyw myastu Nynyve, w genem naczcye dnyu. Rzecze angyol Thobyasoui: Bracye moy, Thoby^aszu. Wyesz, kakos ostauil oczcza twego. Lyubyly sy{{ø}} tobye, przedzwu naprzód, a gospodiny twa s czelyadz{{ø}} a z dobitkem z nye- nagla acz gyd{{ø}} po nas. A gdisz sy{{ø}} to ulyuby Thobyaszowy, rzecze gemu Raphael: Weźmy s sob{{ø}} zolci oney ribi, bocz bódze potrzebna. Tedi Tho
byas wz{{ø}}w zolcy ribey, y odzidzeta*.
Ale Anna, matka gego, na kozdi dzen wigly{{ø}}dala, a syadala na wyrzcku ge- ney gori podle drogy, otk{{ø}}dze mogla- bi swego sina z daleka zazrzecz gy- d{{ø}}cego. A gdisz s tego myasta patrila* prziscya swego sina: uzrzala z daleka, a r{{ø}}cze poznała Thobyasa, swego sina gyd{{ø}}cz. A prziszedsy powyedzala mężu swemu: Owa, tocz iusz sin twroy gydze. Zatim Raphael Tkobyasza na drodze uczył, rzek{{ø}}cz: lako ricklo w dom twoy wnydzes, natickmyast sy{{ø}} pomodlysz panu bogu twemu, a dz{{ø}}ki dawai{{ø}} gemu, przist{{ø}}pisz ku occzu twe- mu, a | poczalugesz gy, a r{{ø}}cze po- 179 masz oczi gego zolcz{{ø}} riby{{ø}}, i{{ø}}sz s sob{{ø}} nyesyesz. Bo to wyedz, yze iako richlo pomazes, otewr{{ø}} sy{{ø}} oczi gego, a patrzi ocyecz twoy swyatlo nyebye- ske, a twe prziscye, wyelmy sy{{ø}} ma-, dugę. Zatim psek Tkobyaszow, gen bil s nyma na drog{{ø}} byezal, ten iakobi w poselstwye do domu przibyegl, ogonem machai{{ø}}, radui{{ø}} sy{{ø}} a radoszics) zwyastui{{ø}}. Tedi powstaw ślepi oczecz gego, pocznye gydz przecyw sinu swemu, potikai{{ø}} sy{{ø}} na nogy. a podaw r{{ø}}k{{ø}} wodzowy, winydze przecyw sinu swemu. A przyi{{ø}}wszi gy, on a matka, przitulywszi k sobye, poczalowaly gy, a pocz{{ø}}lasta oba radoscy{{ø}} plakacz. A gdisz sy{{ø}} bogu pomodlyl a dz{{ø}}ki gemu wsdal, posadził sy{{ø}}. Tedi wz{{ø}}w Tobyas mlodi zolcz riby{{ø}}, pomazał o- czi oczcza swego, a po malem czasu, iako za poi godzini, seszlo byelmo z gego oczu iako my{{ø}}zdra z byalku
') W Wulg. „soceros*. Więc tłómaczenie niedobre.
iagecznego. I{{ø}}sz Thobyas zdarł s oczu gego, a r{{ø}}cze przezrzal. Y pochwały boga, on a Anna zona gego, y wszitci gisz o gego slepocye wyedzely. A zwlascza Thobyas sam mowyl: Chwra- 1{{ø}} tobye wzdawam panye boze israhelski, bosz ti mnye na czas pokarał, a tisz my{{ø}} uzdrowyl. Owa, tocz iusz wy- dz{{ø}} Thobyasza sina swego. Potem po syedmy dnyoch wnydze Sara, młodego Thobyasza zona, ze wsz{{ø}} czelyadz{{ø}}, zdrowa, z dobitcz{{ø}}ti y z wyelbl{{ø}}di, a s wyelym pyeny{{ø}}dzi y s timy pye- ny{{ø}}dzmy, gesz bil od Gabaela wz{{ø}}1. Y pocznye mlodi Thobyas oczczu y macyerzi wszitko po rz{{ø}}d powyadacz, czso mu bog dobrzego* na tey drodze przes tego czlovyeka, gen gy prze- wyodl, uczinyl. Y prziszedl k nyemu Achior a Nabat, syestrzency Thobya- soui k nyemu, spolu sy{{ø}} s nym radu- i{{ø}}cz, ysze wszitko dobre, czsosz przed nym bilo, bog uczinyl. A za syedm dny godowaly s wyelyk{{ø}} radoscy{{ø}}, chwaly{{ø}}cz boga a wyesyely s{{ø}}cz spolu.
XII.
Tedi zavolaw k sobye stari Thobyas sina swego, rzecze: Czso bichom myely dacz temu swy{{ø}}temu m{{ø}}zu, gen chodził s tob{{ø}} ? Thobyas rzeki oczu* swemu : A czsobi to bilo oczcze, gesz bichom gemu mogły dostoynye otpla- cycz za take dobrodzeystwo, gesz nam uczinyl? On my{{ø}} tam dovyodl, a zasy{{ø}} zdrowa przy wyodl, a pyeny{{ø}}dze od Gabela on wz{{ø}}1. On my{{ø}} ozenyl, a ot mey gospodinyey dyabelstwo za-
p{{ø}}dzil, a gey starsze obradował, a mnye ot polknyenya ribyego obronyl, a tobye z r o k on nawrocyl, a przezeń wszego dobrego gesmi napelnyeny. A przeto czso gemu za to godnye otpla- cymi? Ale prosz{{ø}} cyebye, oczcze moy, abi go poprosyl, zalybi raczil wz{{ø}}cz tego wszego polouicz{{ø}}, czsosmi s sob{{ø}} przinyesly. A zawrolawszi gego, ocyecz a sin, otwyod{{ø}} sy{{ø}} s nym na stron{{ø}}. Y pocz{{ø}}lasta gego prosycz, abi raczil polouicz{{ø}} wszego, czso przinyesly s sob{{ø}}, wz{{ø}}cz y myecz sobye. Tedi angyol powye gyma taynye, rzek{{ø}}cz: Chwalcye boga nyebyeskego a przede wsze- my ziuimy wiznawaycye gy, ysze s wamy uczinyl mylosyerdze swe. A kakokoly tagemnycz{{ø}} krolyow{{ø}} tayno myecz dobrze gest: wszakoz uczinki boze wziauicz a viznavacz poczcywye gest. Dobra gest modlytwa s postem, a swy{{ø}}te ialmuszni lepsze s{{ø}}, nysz skarbi złote zgromadzicz. bo ialmuszna ot smyercy zbawya, a ona gest, gesz ot grzechów ocziscya, a czlowyeku wye- czni ziwoth nalyazuge. Ale ktorzi zgrze- szai{{ø}}{{ø}} a nyeprawoscz cziny{{ø}}, nyeprzyiacyele s{{ø}} dusze swey. A przeto chcz{{ø}} wam prawd{{ø}} ziauicz, a nye skryi{{ø}} ot was rzeczi tayney. Gdi sy{{ø}} ty modlysz se zlzamy, a martwe pochowa was, a obyad twoy opusczasz, a martwa cyala przes dzen w domu twem taysz, a o polnoci ge pochowavasz: tedi ia offye- rowal tw{{ø}} modlytw{{ø}} panu bogu. A przeto, yzesz bil wdz{{ø}}czel * *) bogu, potrzebno bilo, abi cyebye skusiło poku-
szenye. A iusz my{{ø}} tedi poslal pan, abich cy{{ø}} uzdrowyl, a Sar{{ø}} tw{{ø}} zon{{ø}} ot dyabelstva zbauil. bo ia gesm Raphael angyol, s tich syedmy geden, gysz zawszdi stoymi przed bogem. A gdisz ony ti rzeczy usliszely, zam{{ø}}cy- ly sy{{ø}}, a trz{{ø}}s{{ø}}cz sy{{ø}}, padły na swa oblycza. Tedi gym angyol rzecze: Pokoy wam, nye boycye sy{{ø}}. bo gdi- szem s wamy przebival, tocyem bil przes woly{{ø}} boz{{ø}}. gy chwalcye a spyewaycye gemu. Wydzanem') ot was, ia- kobich iadl y pyl M wamy. Ale ia pokarmu nyewydomego y pycya, gen od lyudzy nye moze wydzan bicz, pozi- wam. Przeto czas gest iusz, abich sy{{ø}} nawrocyl k temu, gen my{{ø}} poslal. Ale wi chwalcye boga, a powyadaycye wszitki dziwi gego. A iako to rzeki,
') Widzian jestem, zdaję się.
natichmyast od gick oczu bil wz{{ø}}t, tak yze gego wy{{ø}}cey nye uzrzely. Tedi richlo padszi na swa oblycza, za trsi godzini ckwalyly boga. A wstawszi, wipowyadaly wszitki dziwi gego.
XIII.
J/V. otworziw Tkobyas stari usta swa, pocznye ckwalycz boga, rzek{{ø}}cz: Wye- lyky gesz panye na wyeki, a po wszitky wyeki krolewstwo twe. bo ti byczu- gesz y uzdrawyas, m a r t w y s (martwisz) y ziwysz, dowyedzes do pyeklow y viwyedzes. a nye gest, ktobi mogl u- cyecz r{{ø}}ki twey. Wiznawaycye pana boga sinowye israhelsci, a przede wsze- my narodi ckwalcye gy. Bo przeto was rosproszil mye...
Tu dwóch kart brak.
J U DIT H.
(III, 3).
180 ...y stada owcza y koza y końska y wyelbl{{ø}}dowa, y wszitek nabitek nasz, y czelyadzi nasze, w tvem opatrzenyu s{{ø}}. To wszitko b{{ø}}dz pod twim prawem. Mi takesz y sinowye naszi slugy twe gesmi. Przidz k nam panye po- koynye, a poziuay sluszbi naszey, iako sy{{ø}} lyubycz bódze tobye. Tedi Olofernes zgedze z gori z gesczcy a s wyelvk{{ø}} mocz{{ø}}, y obezrzi wszelke myasto y wszelkego przebiwaiócego na zemy. A ze wszelkich myast wezmye sobye pomocznyk’’, m{{ø}}sze silne a wibor- ne ku boiu, a tak wyelyki strach wszem kraynam przipadnye, ysze bidly{{ø}}ci we wszitkick myescyeck ksy{{ø}}sz{{ø}}ta, y. wszi t- ci poczcziu/) pospołu s pospolytim lyudern wickodzily przecyw gemu, orzi- muiócz gy s koronamy ys swyetedl- n y c z a m y, vodz{{ø}}cz tance s p y s c z c i y z b{{ø}}bennyki2). A wszako to czi- ny{{ø}}cz, ukrutnoscz syercza gego ukro- czicz nye mogły, bo myasta gich zbo- rzil, a gich 1 u gy por{{ø}}byl. Bo bil gemu kroi Nabuckodonozor przikazal, a- bi wszitki bogy zemske zatracyl, to- czusz abi cn sam bogem nazwan bil ot tich narodow, ktoizezbi* mogl Olo- femow{{ø}} mocz{{ø}} sobye poddacz. Tedi
Olofernes przeiaw hyri{{ø}} Sobal, y wszitko Appamyam a wszitk{{ø}} Mezopo- tamy{{ø}}, przyial ku 1 dumeyskym do zemye Gabaa. y pobrał gych myasta, a tu myeszkal za trzidzesoy dny, w kto- rick dnyock zgednacz przikazal wszitk{{ø}} woysk{{ø}} moci swey.
im.
Tedi usliszawszi to sinowye israkelsci, gisz bidlyly w zemy Iuda, wzbaly sy{{ø}} barzo gego oblycza. Tak isze strach y groza padnye na gich misi, abi te- k goz nye uczinyl Ierusalemu y koscyo- lowy bożemu, czso bil uczinyl gynim myastom y koscyolom gyck. Y posiały po wszey Samary wsz{{ø}}di w okol az do Iericho, a osadziły wszitki wyrzchi na gorack. A muri') otoczily swe wye- s z n y c e, a swyoz{{ø}} do nyck uzitki ku potrzebye na walkę, A takesz Elya- chym kapłan pysal ku wszem, ktorzi bidlyly w F.zdrelon, gesz lezi przecyw wyelykemu polyu podle Dotaym, y wszitkim, przes ktoreszbi mogła woyska cy{{ø}}gn{{ø}}cz, abi osyedly gori, przes gesztobi droga, wyodla ku Ierusalem, a tuki strzegły, gdzeszbi mogła naw{{ø}}ssz- sza droga myedzi goramy bicz. Y u- czinyly sinowye israkelsci, iako gym
') honorati. W. 2) „in tympanu et tibiisu. W,
') (VI. przyp nuriś).
przikazal bil kapłan bozi Elyachim. Y wzwolal wszitek lyud ku panu wyely- k{{ø}} pylnoscy{{ø}}, a ponyzily swich dusz w poscye, samy y gich zoni. Y oblekły sy{{ø}} kaplany w cylycya, a swre dzecy skladly przecyw koscyolowy bożemu, a ołtarz bozi przikrily cylycyum. Y wzwolaly ku panu bogu israhelskemu genim duchem, abi gich nye poddawał w plyon, ny gich dzatek, ny gych zon na rozdzelenye, a gych myast na wigladzenye, a gich swy{{ø}}tinye na po- kalenye. Tedi Elyachim, wyelyki kapłan bozi, zchodziw wszitek Israhel, cyeszil ge sw{{ø}} rzecz{{ø}}, rzek{{ø}}cz: Wyedz- cye to, yszecz usliszal pan prozbi wasze, acz trwai{{ø}}cz setrwacye w poscyech waszich y w modlytwach w vydzenyu bozem. Wzpomynaycye na Moyszesa, slug{{ø}} bożego, gen Amalech ufai{{ø}}cego w sw{{ø}} syl{{ø}} y w sw{{ø}} mocz y w sw{{ø}} woysk{{ø}} y w swe scziti y w swe wozi y w swe geszczce, nye zelyazem boiuge, ale swy{{ø}}timi modlytwamy, modly{{ø}}cz sy{{ø}} bogu, pobył. Takez porazeny b{{ø}}- d{{ø}} wszitci nyeprzyiacyele israhelsci, acz setrwacye w tem uczinku, ktoriscye poczóly. A tak ku gego napomynanyu, modly{{ø}}cz sy{{ø}} bogu, trwały przed oblyczim bozim, tak yze y cy, gisz obyeti ofyerovaly bogu, obleczeny s{{ø}}cz w czy- lycyuna, ofyerowaly poswy{{ø}}tne rzeczy bogu, a bil popyol na głowach gich. A ze wszego syercza swego modlyly sy{{ø}} bogu, abi nawyedzil Israhelske.
V.
J\- powyedzano Olofernowy, ksy{{ø}}sz{{ø}}-
cyu ricerstwa Asyrskego, ysze sinowye israhelsci prziprawyaly sy{{ø}} ku bronye- nyu, osadziwszi drogy w górach. Tedi Olofernes wyelykim roznyewanym za- palyw sy{{ø}} w vyelyki gnyew, y zwoła wszitka ksy{{ø}}sz{{ø}}ta Moabska a woge- wodi Amonske, y rzecze k nym: Po- wyedzcye my, ktori gest to lyud, gen gori osyadl. albo która a kaka a kako wyele myast gich, a takesz która gest mocz gich, a kako gich gest wyele. albo kto gest królem gich ricerstwa, a przecz tako inymo wszitki gyne, gisz bidly{{ø}} na wschód sluncza, cy wzgardziły mn{{ø}}, a nye wiszly naprzecywo nam w drog{{ø}}, abi nas przyi{{ø}}ly s po- kogem? Tedi Achior, vogewoda wszeck sinow Amonyczskick, otpowye, rzek{{ø}}cz: Racziszly my{{ø}} sliszecz, panye moy, powyem cy prawd{{ø}} przed twim oblyczim o tem lyudu, gysz bidly po go- rack. nye winydzecz krziwe słowo z ust mick. Lyud s pokolenya Kaldey- skick gest. Ten napyrwey bidlyl w Me- zopotauy*. a yze nye chcyely naslya- dowacz bogow swich przodków, gisz biły w zemy kaldeyskey: a tak nye- ckawszi duchownick obiczaiow swick przodków, geszto w naslyadowanyu wyele bogow czinyly, genego boga nyebyeskego s{{ø}} naslyadowaly, gensze gym y przikazal, abi wiszly ott{{ø}}d, a bidlyly w Ckaran. A gdisz glod bil po wszey zemy, weszły do Egypta, a tu we cztirzeck sstock lecyech tak sy{{ø}} rozmnozily, yze gick wyelykoscz nye mogła zlyczona bicz. A gdisz ge n{{ø}}- dzil kroi Egypski, dzalem swick 181
myast biotu poddał ge: wolały ku bogu swemu, y ranyl bog gich zemyo rozmaytimy ranamy. A gdisz ge wi- gnaly Egypsci ot syebye, przestała rana od nych. Potem ckcyely ge k swey lobocye nawrocycz. A gdisz ony ucye- kaly, bog nyebyeski otworzil gym morze, tako yze s obu stronu stało morze iako mmi twarde, a cyto such{{ø}} nog{{ø}} po dnu morskem przeszły. iSa ktoremze myesczczu gdisz ge woyska przes lyczbi Egypskich scygala, tak gest wodamy zatopyona, isze z nych nyzadni z>w nye ostał, genbi ten uczi- nek zwyastowal b{{ø}}d{{ø}}cim. A gdisz wiszly z Rudnego morza, puscza gori Syna ge potkała, na nyeyzeto nygdi nye mogl bidlycz any sin czlowyeczi, gdi otpocziwal. Tu gym gorzne stu- dnyce ku pycyu oslodzoni, a za czter- dzescy lyat uzitkow poziwaly z nyeba. A k* dikoly sy{{ø}} obrocyly przes l{{ø}}czi- ska y przes strzał y przes sczita y przes myecza, bog gich boiowal za nye a wzd- zwycy{{ø}}zil. A nye bil nyzadni, ktob ■ temu lyudu p r z e k a z a 1 (?)') geno gdisz otstopyl ot sluszbi pana boga swego. Bo kilkokolykrocz modlyly sy{{ø}} gynim bogom, kromye boga swego: tilekrocz poddany w lup a w myecz a w poganbyeny e. A kilekolykrocz kaia- ly sy{{ø}}, zalui{{ø}}cz ysze otst{{ø}}pyly ot sluszbi pana boga swego: dal gym bog nyebyeski mocz ku obronye. A takesz krolya kananeyskego, y iebuzeyskego, a pharazeyskego, y etheyskego, a e- weyskego y amoreyskego, y wszitki
rnoczne wr Ezebonye pobywszi, zemye gych y myasta ony s{{ø}} obdzerzely. A doi{{ø}}d nye zgrzeszily w vydzenyu boga swego, bilo s nymy wszi ko dobre, bo bog gich nyenawydzi grzecha. A takesz nyedawno przed tymy lyati, goisz biły st{{ø}}pyly z drogy, i{{ø}}sz dal gym bog, abi po nyey chodziły: pogubye- ny biły walkamy ot wyelya narodow, a wyele z nych wyedzeno* z zemye swey. A nynye sy{{ø}} nawrocyly ku panu bogu swemu, z rosproszenya swego, gim biły rosproszeny, sebrany s{{ø}}{{ø}} w geduot{{ø}}, y weszły na to wszitko po- gorzee, a lepak wdadn{{ø}} Ierusalem, tu gdze gest swy{{ø}}tinya swy{{ø}}tich. Przeto iusz panye moy, popitay syó, gęstły ktori grzech gich znamyenyti w vydzenyu boga gich: tedi przespyeczny e wzidzmi k nym, bo bog gick poddaw podda* ge tobye, y b{{ø}}d{{ø}}cz poddany pod iarzmo moci twrey. Gestlycz nye nyzadnego roznyewanya lyudu temu przed panem bogem gich: nye bódzem mocz przecywycz sy{{ø}} gym, bo gick bog obrony ge, y b{{ø}}dzem w pogan- byenyu wszey zemy. Y stało sy{{ø}}, gdisz Ackior przestał mowyenya slow swick: roznyewaly sy{{ø}} wszitci wyelyci pano- wye Olofernovy, a mislyly gy zabycz, rzek{{ø}}cz geden ku drugemu: Kto gest ten, gen movy, bi sinowye israkelsci mogły przecywycz sy{{ø}} krolyovy Na- buckodonozorovy y woyskam gego ? wszako s{{ø}} lyudze przes odzenya y przes sili y przes domislu umyenya') ku boiu. Abi Achior poznał śy{{ø}}, yze
') n&iltaret. W. Pewnie przekarzał?
’) siue peritia artib puguat.
namy klama: pocy{{ø}}gnyem na gori. a gdiz zgymany b{{ø}}d{{ø}} gich moczny, tedi takesz s nymy Achior myeczem porazon b{{ø}}dze, abi wyedzal wszelki naród, yze Nabuchodonozor gest bog zemski, a kromye gego nye gynego.
VI.
I stało sy{{ø}}, gdisz przestały mowye- nya swego: rożnyewaw sy{{ø}} Olofemes, rzeki ku Achiorovy: Przeto yzesz nam prorokował, rzek{{ø}}cz, yze lyud israhelski obranyon* b{{ø}}dze bogem swim: ia tobye ukaz{{ø}}, yze nye gest gyni bog, geno Nabuchodonozor. Kedysz ge po- bygemi wszitki iako genego czlowyeka: tedi s nymy y ti myeczem Asyr- skim zagubyon b{{ø}}dzesz, a wszitek Israkel s tob{{ø}} zagz/nyenym pomynye. A skusysz, yze Nabuckodonosor gest pan wszey zemy. a tedi myecz mego ricerstwa przędzę twe boki, a przeklot s{{ø}}cz, myedzi rannimy israhelskimy padnyesz, a nye odetcknyesz, az s nymy y zgż/nyesz. A gęstły proroczstwo swe mnysz praue: nye zmyeny sy{{ø}} oblycze twe, a groza, iasz twarz tw{{ø}} po- syadla, otydzi ot cyebye, acz mnysz, yze ta słowa ma nye mog{{ø}} sy{{ø}} wipel- nycz. Ale abi wyedzal, yze s nymy spolu tego doydzesz: owa w t{{ø}} go- dzin{{ø}} temu lyudu b{{ø}}dzes przitowarzi- szon, yze gdisz godne m{{ø}}ki od mye- cza mego przim{{ø}}, ti podobney pomscye podly{{ø}}szesz. Tedi przikazal Olofer- nes slugam swim, abi popadn{{ø}}cz A- chiora, y wyedly gy do Betkulyey a dały gy w r{{ø}}ce sinom israhelskim. A
wsz{{ø}}wszi gy sludzi Olofernoui, brały sy{{ø}} po poły och. Ale gdisz sy{{ø}} przibly- zily ku goram: wiszly przecyw gym cy, gysz s proce luczai{{ø}}. A ony sy{{ø}} odwrocywszi od boku gori, prziwy{{ø}}- zaly Achiora ku drzewu za r{{ø}}ce y za nodze, a tak swy{{ø}}zanego vycynamy nyechawszi go tu, wrocyly sy{{ø}} ku panu swemu. Potem sinowye israhelsci sczedwszi z Betulyey, przigely k nyemu, gegosz rozwy{{ø}}zawszi, wyedly do Betulyey. A postawywszi gy poszrzod lyuda tego, i{{ø}}ly sy{{ø}} gego pitacz, prze ktor{{ø}}bi vyn{{ø}} Asyrsci swy{{ø}}zanego gego tu nyeckaly. A w tich dnyock bi- lesta tu dwye ksy{{ø}}sz{{ø}}cy: Ozias, sin My cha s poko lenya Symeonowa, a 182 Ckarmi, gen sio wye Gotonyel. A tak stoi{{ø}} przed starszimy Ackior y przede wszemy, pocznye powyadacz wszitko, czso bil mowyl ku opitanyu Oloferno- wu, a kako lyud Olofernow prze tak{{ø}} rzecz chcyal gy zabycz, a kako Olo- fernes roznyewaw sy{{ø}} prze tak{{ø}} rzecz, kazał gy Israhelskim dacz, abi, gdisz- bi sini israhelske przemógł, tedibi takesz y samego Ackiora m{{ø}}kamy roz- maytimy kazał zagubycz. przeto yze bil rzeki: Bog nyebyeski gest obrończa gich. A gdisz to wszitko Ackior wimovyl, wszitek lyud padnye na swa oblycza, modly{{ø}}cz sy{{ø}} bogu, a pospo- lytim narzekanym y płaczem genostay- nye swe proszbi przelewały, rzek{{ø}}cz: Panye boze nyeba y zemye, wezrzi na gich pick{{ø}}, a wzgly{{ø}}dny na nasz{{ø}} pokoro, a twarzi twick swy{{ø}}tick obezrzi, a ukasz, yze ti nye opusczasz w cy{{ø}}
ufai{{ø}}cich, a tyste*, gisz w sy{{ø}} ufai{{ø}} a w swey syle sy{{ø}} chelpy{{ø}}, ponyzasz. A tak dokonawszi płaczu, a przes czali dzen modlenye lyud') ku bogu wipel- nywszi, i{{ø}}ly syó ćyeszicz Achiora, rzek{{ø}}cz : Bog oczczow naszich, gegoszesz ti mocz zwyastowal, on obdarzicyel (?) tobye da za otplat{{ø}}, abi ti drzewyey gich zagi/nyenye uzrzal, nyzly nasze. A gdisz pan bog dobrowolenstwo da slugam swim, b{{ø}}dz s tob{{ø}} takez pan myedzi namy. a iako sy{{ø}} tobye b{{ø}}dze lyubycz, tak- s twamy se wsze- my b{{ø}}dzesz przebiwacz. Tedi Ozias do- konaw radi, poymye gy do swego domu y ucziny wTyelyk{{ø}} vyeczerz{{ø}}. A wezvaw wszech kapłanów, spolu wi- pelnywszi post, pokarmyly sy{{ø}}. A potem wszitek lyud bil zwolan, a przes czal{{ø}} nocz w koscyele sy{{ø}} modlyly, prosz{{ø}}c pomoci od boga israhelskego.
VII.
p
A otem Olofernes drugego dnya przikaze swim woyskam, abi cy{{ø}}gly przecyw Betuly. A bilo pyeszich XX a sto tysy{{ø}}czow, a gezczczow XXII tisy.<- czow, kromye tich prziprawnich mo- zow, gisz biły zgymany a przy wy e- dzeny z włoscy y z myast wszelkego wyeku. Cy sy{{ø}} wszitci prziprawyly ku pobycyu przecyw sinom israhelskim. Y przid{{ø}} po stronye gori az na sami wyrzch, gen patrzy do Dotaym, ot myasta, geszto slowye Belma, az do tego myasta, gezto slovye Celmon, gesz le- zi przecyw Ezdrelon. Tedi sinovye isra
helsci uzrzawszi gich wyelykoscz, padły na zemy{{ø}}, sipy{{ø}}c popyol na swe głowi, gednostaynye sy{{ø}} modly{{ø}}c, abi bog israkelski ukazał swe mylosyerdze nad svim lyudern. A wsz{{ø}}wszi na syó odzenya swa boi{{ø}}wa* y obsadziły w{{ø}}- skoscy dróg myedzi goramy, a tu bidlyly strzeg{{ø}}cz tich dróg we dnye y w noci. Potem Olofernes zgezdziw wsz{{ø}}di w okol, naydze studnyce na poludnye* stronye przed myastem, z nyckze gest woda wyedzona do myasta. y przikazal przecynacz ruri wodne. Ale bili nyedaleko od muru gyne studnyce, z nychze kradmo wodi na- cziraly ku ocklodzenyu syercz swick wy{{ø}}cey, nyszly ku pycyu. Ale sinowye Amonowy a Moaboui przist{{ø}}py- wszi ku Olofernoui, rzekły: Sinowye israkelsci nye ufai{{ø}}cz w kopye any w strzelb{{ø}}, ale gori brony{{ø}} gick, a pagórki ge ogradzai{{ø}}. przeto radzi na wyrzck osadzai{{ø}} sy{{ø}}. A przeto ckcesz- ly ge przes boia przemocz: polosz stro- sz{{ø}} u studnye, acz z nyck nye bye- r z {{ø}} wodi. a tak przes myecza zgubysz gee, bocz snadz ustan{{ø}}cz w prąci, po- dadz{{ø}} tobye myasto swe, gegosz mny- mai{{ø}}, bi nye mogło dobito bicz, yze gest na górze posadzono. Y zlyubylo sy{{ø}} to słowo Olofernoui y waszem gego raczczam, y ustani na wsze stroni w okol stroze nad studnyczamy. A gdisz ta strosza trwała za trsydzescy1) dny, przeschn{{ø}}li cysterni y zgromadzenye wod wszitkim bidly{{ø}}cim w Betuly, tak yze nye bilo we wszem myescye, ot-
') Populorum. W.
') W Wulg. viginti.
k{{ø}}d bi sy{{ø}} napyly do sitoscy za geden dzen. ale pod myar{{ø}} dawano 1 y u- dzem vod{{ø}} na koszdi dzen. Tedi se- brawszi sy{{ø}} ku Oziaszoui wszitci m{{ø}}- zowye y zoni, mlodzenci y robyenci, a wszitci pospołu, genim głosem rzekły : S{{ø}}dz to pan myedzi namy a myedzi tob{{ø}}, yzesz nam tak wyele złego uczinyl, nyechcz{{ø}}cz mowycz pokoy- nye z Asyrskimy. a przeto nas bog poddał pod gich r{{ø}}ce. A iusz nye, ktobi wspomogl, gdisz zgt/nyem przed gych oczima w pragnyenyu a w pogy- nyenyu wyelykem. A iusz zgromadz- cye wszitki, ktorzi s{{ø}} w myescye, abichom sy{{ø}} dobrowolnye podały Olofer- nowy. Bo lepyey gest, abichom żywy s{{ø}}cz i{{ø}}cy, chwalyly boga, nyszly zmar- szi od nyedostatku wodnego, biły dany w poszmyech wszemu lyudu, doi{{ø}}d wydzimi zoni nasze y dzecy nasze, mr{{ø}}c przed naszima oczima. Prziziwa- mi na swyadeczstwo dzisz nyebo y ze- my{{ø}} y boga oczczow naszich, gen sy{{ø}} nad namy mscy podle grzeckow naszick, yze ckcemi, abiscye iusz podały myasto w r{{ø}}ce ricerstwu Olofernowu, a tak b{{ø}}dz skonczenye nasze krotkę od myecza, nyszbi sy{{ø}} przedluzilo w pragnyenyu pycya. A gdisz to powye- dzely: sstal sy{{ø}} plącz y krziczenye wyelyke we wszem sebranyu myedzi wszemy za dlug{{ø}} chwyly{{ø}}, tak yze za wyele godzin gednim głosem wolały ku panu bogu, rzek{{ø}}cz: Zgrze ( szilysmi panye s oczczi naszimy, nyeprawyesmi uczinyly, grzechsmi uczinyly. Ale y- zesz ti dobrotlywi, smyluy sy{{ø}} nad
namy, a w twem byczu (biczu) pomscy nad naszimy grzechi, a nye poddaway wiznawai{{ø}}cick cy{{ø}} lyudu, gensze cyebye nye zna. abi nye rzekły myedzi pogani: Gdze gest gich bog? A gdisz iusz s{{ø}}cz utrudzeny tym wołanym, a tim płaczem zemdleny, przestały biły: tedi Ozias powstaw, ano sy{{ø}} gemu ly- ce slzamy polewai{{ø}}, rzeki: Bracya, myeycye dobr{{ø}} misi, a za tichto py{{ø}}cz dny poczekaymi smylowanya od boga, azalycz swey myersz{{ø}}czki u- krocy, a da sławę 'swemu gymyenyu. A gęstły za tick py{{ø}}cz dny nye przi- dze nam pomocz: uczynymi podle wa- szick slow, gezescye mowyly.
VIII.
-T stało sy{{ø}}, gdisz ta słowa ushszala Iuditk wdowa, iasz bila dzewka Merari, sina Adorowa, sina Iozephowa, sina Ozie, sina Elay, sina Iannor, sina Ge- deonowa, sina Raphaymowa, sina A- chitobowa, sia Melchiasowa, sina Ema- nowa, sia Matkanye, sina Salatielowa, sia Symeonowa, sina Rubenowa, a gey m{{ø}}z bil Manases, gen umarl we dnyoch znyva i{{ø}}czmyenego, bo stal nad zenci, gysz snopi wy{{ø}}zaly na polyu, a przi- szedszl w y {{ø}} d r o wyelyke na gego glo- w{{ø}}, a uraziło gy, y umarl gest w Betuly myescye swem, a pockowan gest tu s oczci swimy. Y bila Iudith zona gego ostała wdow{{ø}} iusz trsy lyata a szescz myesy{{ø}}czow. A na swyrzchnyem podnyebyenyu swego domu uczinyla sobye tayni pokoyk, w nyemsze s swimy dzatkamy zawarszi sy{{ø}}, przebiwala,
mai{{ø}}cz na swich \y< dzwyach g z 1 o wlosyane, poscyla sy{{ø}} po wsze dny ziwota swego, kromye dnyow sobotnich a dnyow novego my esy ^cza a swy{{ø}}- tkow domu israhelskego. A bila vyel- my 'dsnego wezrzenya*), geyzeto m{{ø}}z bil odumarl w bogaczstwye wyelykem, a czelyadz o pl wy t{{ø}}* a gymyenye stada wolow a stad owczich pełno. A ta bila myedzi wszemy naslaw{{ø}}tnyey- s z a, yze sy > bała boga barzo, a nye bil nyzadri, ktubi mowyl o nyey zle słowo. Przeto gdisz ona ushszala, yze Ozias sly ubył podacz myasto po py{{ø}}- cy dnyoch nyeprzyiacyelyom: posiała ku kapłanom Chamri2) a Oharmi. abi prziszly k nyey. A gaisz przid{{ø}}, rzecze k nyma: Które gest to słowo, ge- muz p o w o 1 y 1 Ozias, abi podał myasto Asyrskim, acz w py{{ø}}cy dnyoch nye przidze pomocz nam? Y kto gescye wi, gisz pokuszacye pana boga? Bo taka rzecz mylosyerdza boszego nye obdzersza, ale wy{{ø}}cey gnyew wzbudza , a roznyewanye zanyecza.1' Ulo- zylyscye wi ten czas mylosyerdzu bożemu, a podle waszey woley ustawy- lyscye gemu dzen. Ale ysze gest pan bog cyrpyedlywi, pokaymi sy{{ø}} tego, a smylowanya gego se slzamy posz{{ø}}day- mi. Bo bog nye przeczi3), iako gyni czlowyek, any iako sin czlowyeczi ku gnyewyvoscy sy{{ø}} zapalya. A prze- . to ponyszmi przed nym nasze dusze, a w duchu skruszonem a ponyszonem slusz{{ø}}cz gemu a placz{{ø}}cz, pow yemi
') eleganti aspectu. W. s)Miał) być: Chabri. 3) Comminabitur. Wr.
panu, abi podle swey woley s namy uczinyl swe mylosyerdze. Abi iako sy{{ø}} zam{{ø}}oylo syerce nasze w gich pisze, tako takesz s pokori naszey abichom oslawyeny biły. bosmi nye naslyadowaly grzechów naszich oczczow. gisz ostawszi boga swego, modlyly sy{{ø}} bogom czudzim, prze ktorito grzech podany s{{ø}}{{ø}} pod myecz a w lup y w po- ganbyenye swim nyeprzyiacyelyom. Ale mi nye wyemi gynego boga, kromye pana boga naszego. Przeto czekaymi w pokorze ucyeszenya naszego, bo on pomscy naszey krwye w udr{{ø}}czenyu nyeprzyiacyol naszich, a ponyszi wszech narodow, ktorzikoly powstan{{ø}} przecyw nam, a ucziny ge przes czcy pan bog nasz. A przeto nynye vi bracya, gy- szescye kaplany w lyudu bozem, z was zalezi zbawyenye gych dusz, ku wi- mowye waszey syercza gick podzwy- gnycye, abi wspomynaly na to, ysze gich oczczowye pokuszeny, abi doly- czono') na nych, w prawdzely naslyadowaly boga swego. Maiy parny{{ø}}tacz, kako ocyecz nasz Abram, pokuszon a przes wyelke zamytki opatrzon b{{ø}}d{{ø}}cz ustawyczen, przyiacyelem bozim uczi- nyon gest. Takesz Izaak, takez Iacob, takez Moyzes, y wszitci, ktorzi sy{{ø}} bogu lyubyly, przes wyelyke zam{{ø}}tki szły a obezrzany s{{ø}} wyerny. Ale cy, ktorzi sy pokuszenya bożego z boia- zny nye przyioly, ale swr{{ø}} nyecyrzply- woscy {{ø}} a ganyenye* swego szemranya ukazały przecyw panu bogu, y zagu- byeny od zagubycyelya, a od robak o w2)
') ut prób irentur. W. ł) a serpentibus.
s{{ø}} zgyn{{ø}}ly. A przeto mi nye mscymi syebye nad tim, czso cyrzpymi, ale przilyczai{{ø}}cz naszim grzechom, ta ista zam{{ø}}cenya przimuymi za mnyeysza bi- czowanya boża, iako slugy gego, które karze, wyerz{{ø}}cz temu, ysze ku naszemu polepszenyu to sy{{ø}} nam przigodzilo, ale nye ku zatracenyu. Y rzekły k nyey Ozias a kaplany: Wszitka słowa, iazesz mowyla, prawa s{{ø}}, a nye w twich rzeczach ny genego pockibye- nya. A przeto iusz módl sy{{ø}} za nas 184 bogu, bosz ti zona swy{{ø}}ta a boi{{ø}}cza boga. Y rzekła Iudith: lako znacye, ysze czsom mogła movycz, z boga gest, takesz to, czsom umyenyla uczi- nycz, gęstły z boga, skuszcye, a za to proscye boga, abi pewn{{ø}} uczinyl rad{{ø}} m{{ø}}. Stanyecye v broni myesczskey tey noci, a iacz winyd{{ø}} s sw{{ø}} sluszebny- cz{{ø}}. a proscye, iakoscye rzekły, ysze w py{{ø}}cy dnyoch sezrzi bog na swoy lyud israhelski. A nye chcz{{ø}}, biscye wi spitaly uczinka mego. a dok{{ø}}d wam nye ukasz{{ø}}, nycs gynego nye b{{ø}}dz, gedzine modlytwa za my{{ø}} ku panu bogu naszemu. Y rzeknye Ozias, kapłan iudzski: Gydzi w pokoiu, a pan b{{ø}}dz s tob{{ø}} na pomst{{ø}} naszich nyeprzyia- cyol. A wrocywszi sy{{ø}}, odeszły.
IX.
l\ gdisz ony odeszły, weszła Iudith do przebitka swego, a oblekszi sy{{ø}} w cy- lycyum, nasuwszi popyolu na sw{{ø}} glow{{ø}}, a padszi na zemy{{ø}}, wzwola ku panu bogu, rzek{{ø}}cz: Panye boze oczcza mego Symeona, genszesz gemu dal myecz
ku obronye przecyw czudzokray- nom, gysz biły nasylnyci w swey nyesromyszlywoscy, obnaziwszy byodr{{ø}} panyeńsk{{ø}} na poganbyenye: y podalesz zoni gich w plyon, a dzewki gich w i{{ø}}czstwo, a wszitek gick plyon w rozdzal slugam twim, gisz gorlyly sy{{ø}} prze zakon twoy: prosz{{ø}} panye boze moy, wspomoszi my tvdowye. Bosz ti sam uczinyl wszitko pyrwe, a ti cy{{ø}}szke przigodi, gesz nas potkali, tisz wimiszlyl, a to syę stało, czsosz ti chcyal. Bo wszitki drogy twe gotowi s{{ø}}, a twe s{{ø}}di w twey opatrz- noscy poloszilesz. Wezrzi nynye na stani Asyrske, iakosz raczil wezrzecz na stani Egypske, gdi po twick slugack w odzenye') byezely, ufai{{ø}}cz w swe wozi y w swe geszczce y w vyelykoscz boiowmykow. A tisz vezrzal na gick zast{{ø}}pi, a czmi ge zn{{ø}}dzili. Dzerszala gl{{ø}}bokoscz nogy gick, a wodi ge wszitki pokrili. Takesz sy{{ø}} sstan y tym, panye, gisz ufai{{ø}} w sw{{ø}} wyelykoscz y w swe wmzi y w sve spustki y w sw{{ø}} strzelb{{ø}} y w sve wlocznye, a nye wyedz{{ø}}, yszesz ti sam bog nasz, gen trzesz boge przecy wne ot pocz{{ø}}tka, a pan gest gymy{{ø}} tobye samemu. Wzwyedz (tcziciedż) ramy{{ø}} twe, iakosz ot pocz{{ø}}tka czinyl, porasz gych mocz syln{{ø}} mocz{{ø}} tw{{ø}}. Acz gick mocz padnye w twey gnyewywoscy, gysz slyubuiu*, ysze ckcz{{ø}} rozmszicz tw{{ø}} swy{{ø}}cz, a pogan- bycz stauek twego gymyenya, a ska- zicz myeczem swim rog ołtarza twego. Uczin panye, abi picha gego wlostnim
‘) Armati. W. Więc pewnie myłka zamiast: odzieniu.
myeczem gego, głowa') bila scy{{ø}}ta. acz b{{ø}}dze i{{ø}}>t sydlem swich oczu, na my{{ø}} wzgly{{ø}}11 dn{{ø}}w, a uderzisz gy lask{{ø}} warg mick. Day my panye ustawy- cznoscz na mey miszly, abick gym pogardziła, a wszitk{{ø}} mocz gego abick przewrocyla. Bo to b{{ø}}dze pamy{{ø}}cz gymyenya twego, gdisz r{{ø}}ce zenske gy por z u cyt a. Bo nye gest syla twa w sebranyu lyuda, panye, any w syle konskey wolya twa, any sy{{ø}} tobye pi- szny lyubyly ot pocz{{ø}}tka. ale pokor- nich a cychich zawszgy sy{{ø}} tobye lyu- byla modlytwa. Boze nyebyeski, stwo- rzicyelyu wod, a panye wszego stworzenya, uslisz my{{ø}} n{{ø}}dzn{{ø}} tobye sy{{ø}} modly{{ø}}cz{{ø}} a w twe mylosyerdze ufa- i{{ø}}cz{{ø}}. Wspomyen panye na slag{{ø}} tw{{ø}}, a day słowo w ma usta, a syerce mego umislu posyl, abi dom twoy w po- swy{{ø}}cenyu twem ostał, acz wszitci na- rodowye poznai{{ø}}, yszesz ti bog, a nye gest gyni kromye cyebye.
X.
i
J stało sy{{ø}}, gdisz przestała wolacz ku panu, wstała s tego myasta, na nyemsze leszala rozpostarszi sy{{ø}} przed panem. Y zavolala sluszebnyce swey, y seszla do domu y zrzucy s syebye cy- lycyum, a swlyokszi s syebye odzew wdowski, omila swe cyalo a pomazała sy{{ø}} myrr{{ø}} nalepsz{{ø}}, a rosczosawszi * włosi głowi swey, wstauila czepyecz2) na glow{{ø}} swp, y oblekła sy{{ø}} w rucho ucyeszenya swego, a obuła nog^ swe w trzevyce, y wzdzege na 1 oke-
tnyce a lylye a nausznyce y pyr- seyenye, y wszemjT gynimy okrasa- my okras yla sy{{ø}}. Geyze takesz bog przidal krasi, bo wszitka ta ozdoba nye z nyeczistok, ale se czsnoti bozey po- ckadzala. t przeto pan wszitk{{ø}} t{{ø}} krasę na nyey roszirzil, abi nyeprzirowna- n{{ø}} kraso wszech oczima bila ukazana.
Ywlozila na sw{{ø}} sluszebnycz{{ø}} lagwycz{{ø}} vyna, a bany{{ø}} oleia, a kubek, a szele, a syr, a chleb, y brała sy{{ø}} przed sy{{ø}}. A gdisz prziszla ku bronye myescz- skey, naydze Oziasza a ksy{{ø}}sz{{ø}}ta myesezske. Gysz gdi i{{ø}} opatrzily, ly{{ø}}k- szi sy{{ø}}, podziuily sy{{ø}} barzo krasye gey, a wszako nyczego gey nye opi- taly. Wipuscyly i{{ø}} precz z myasta, rzek{{ø}}cz : Bog oczczow naszich day tobye sw{{ø}} myloscz, a wszitk{{ø}} rad{{ø}} syercza twego sw{{ø}} mocz{{ø}} posyl, acz syó tob{{ø}} oslawy Ierusalem, a b{{ø}}dz gymy{{ø}} twe w lyczbye swy{{ø}}tick a sprawyedlywick.
Y otpowyedzely, ktorzi tu biły, wszitci genim głosem: B{{ø}}dz tak, b{{ø}}dz tak! Przeto Iudith modly{{ø}}cz sy{{ø}}, wmydze precz bron{{ø}}, ona y slusze bnycza gey.
Y stało sy{{ø}}. gdisz szła z gori, na dnyu, potkały sy{{ø}} s ny{{ø}} stroszowye Asyrsci y ustanowyly i{{ø}}, rzek{{ø}}cz: Odk{{ø}}d sy{{ø}} byerzesz, a dok{{ø}}d ydzesz? Ona otpo- vye: Dzewkacyem szidowska, a prze- tom | ucyekla od gych oblycza, bo- 185 cyem poznała b{{ø}}d{{ø}}cz{{ø}} rzecz, ysze b{{ø}}-
d{{ø}} wam podany w plyon, przeto ysze wzgardziły wamy, a nye chcyely sy{{ø}} wam podacz dobrowolnye, abi nalezly myloscz w vydzenyu waszem. A prze tó prziczin{{ø}} umislylam sobye, rzek{{ø}}cz:
84
') Tego słowa nie ma w Wulg. *) Mitram imposuit. W
su
Poyd{{ø}} przed oblycze ksy{{ø}}sz{{ø}}cya Olo- ferna, a powyem gemu gićh tayn{{ø}} rad{{ø}}, a ukasz{{ø}} gemu, ktor{{ø}} przist{{ø}}p{{ø}} moglybi gich dobicz, tak abi z gego zast{{ø}}pa nyzadni m{{ø}}sz nye zagyn{{ø}}1. A gdisz uslisz{{ø}} cy m{{ø}}szowye słowa gey, patrzily na gey twarz, a bila groza w gich oczu, bo sy{{ø}} dziuyly gey krasye barzo. Y rzekły k nyey: Zachowalasz dusz{{ø}} sw{{ø}}, yszesz tak{{ø}} rad{{ø}} nalyazla, abi szła ku panu naszemu. A to gy- scye wyedz, gdisz stanyesz przed gego oblyczim, dobrze tobye ucziny, a b{{ø}}dzesz namyleysza w gego syerczu. Y Wyedly i{{ø}} ku stanu Olofemowu, y o- powyedzely i{{ø}}. A gdisz weszła przed oblycze gego, natichmyast bil i{{ø}}t od swat oczu Olofernes. Y rzek{{ø}} k nyemu gego sluszebnyci: Kto gest ten, genbi nye chcyal boiowacz przecyw lyudu szidowskemu, gdisz tak krasne zoni mai{{ø}}? A uzrzawszi Iudith Olofema, a on syedzi pod podnyebym, gesz bilo udzalano z złotogłowa a z złota y z zmaragda a s kamyenya nadroszszego setkanym. A gdisz na gego twarz wez- rzala, poklonyla sy{{ø}} gemu, padszi na zemy, y wzwyedly i{{ø}} wzgor{{ø}} sludzi Olofemowy s przikazanya pana swego.
XI.
Tedi Olofernes przemowy k nyey: B{{ø}}dz dobrey misly, a nye ly{{ø}}kay sy{{ø}} w syerczu twem. bom ia nye chcyal nygdi uszkodzicz m{{ø}}sza, ktorikoli chcyal- bi sluszicz krolyovy Nabuchodonozo- rovy. A lyud twoy, bi bil mn{{ø}} nye wzgardził, nye wzwyodlbich kopya swe
go przecyw gemu. A iusz po wyedz my, prze ktor{{ø}} przyczin{{ø}} odeszłasz od nych, a zlyubylo sy{{ø}}) tobye k nam przidz? Otpowye Iudith: Przymy słowa swey sluszebnyce, bo posluchnyeszly slow mich, swyrzckowan{{ø}} rzecz ucziny pan s tob{{ø}}. Bo ziw gest Nabuchodonozor, kroi zemski, y gego mocz ziwa gest, iasz gest w tobye ku skaranyu y ku polepszenyu wszego lyuda bl{{ø}}dne- go. bo nye tilko lyudze slusz{{ø}} gemu przes cy{{ø}}, ale y zwyerz{{ø}}ta polna poddani s{{ø}} genui. Bo gest tak wznyesyon domisl twego rozumu po wszech narodzeck, a ukazano gest lyudu wszfcgo swyata, yszes ti geden sam dobri, a moczni we wszem krolewstwye Nabu- ckodonozorovye, a kaszn twa po wszech wloscyack gest ogłoszona. Any gest to tayno, czso movyl Ackior, any to gest nyewyadomo, ysze sy{{ø}} gemu to stanye, czsosz ty | j przikazal nad nym u- czinycz. Bo to gest gysto, ysze nasz bog tak roznyevan grzechi naszimy, ysze wskazał lyudu swemu przes pro- roki swe, ysze ge ckce poddacz gick nyeprzyiacyelyom prze gick grzecki. A przeto wyedz{{ø}}cz to sinowye israkelsci, ysze pana boga swego roznyewaly: strach twoy spadł na nye. A nad to glod ge poscygl, a od nyedostatku wodi myedzi umarlimy s{{ø}} polyczeny. A iusz sy{{ø}} o to radz{{ø}}, abi zbyły bidla swa, a pyły gich krew. a poswy{{ø}}tne rzeczi boga swego, gichsze przikazal pan nye dotikacz sy{{ø}} ze zbosza, wyna y oleia, to wszitko umyenyly naloszicz na walk{{ø}} a strauicz, gegoszbi
sy{{ø}} nye myely any r{{ø}}kama dotikacz. A przeto, ysze to cziny{{ø}}, gesz gest zle, b{{ø}}d{{ø}} dany na zatracenye. A ia, dzewka twa, poznawszi to ucyeklam od nych, a poslal my{{ø}} bog, abich ti rzeczi tobye zwyastowala. Bo ia, dzewka twa, naslyadui{{ø}} boga mego zawszgy, y nynye u cyebye s{{ø}}cz. Przeto przy- iay my, dzewce twey, acz wichodz{{ø}}cz modlycz sy{{ø}} b{{ø}}d{{ø}} bogu, a powye my, kedi gym nawrocy gych grzech, a iacz prziszedszi zwyastui{{ø}} tobye, tak ysze ia dowyod{{ø}} cy{{ø}} naposzrzod Ierusalem, a b{{ø}}dzesz myecz wszitek lyud israhelski, iako owce gesz pastirza nye mai{{ø}}, a nye wszczeka ny geden przecyw tobye. Bo to mnye powyedzano zgedna- nym boszim a yze sy{{ø}} bog roznyewal na nye. Przeto ia gesm posiana bogem ti rzeczi zwyastowacz tobye. Y zlyubyla sy{{ø}} ta wszitka slowa Olofer- nowy y slugam gego, a dziwovaly sy{{ø}} wszitci m{{ø}}droscy gey. Y mowyl drugy ku drugemu: Nye takey zoni na zemy w wezrzenyu, w krasye y w mnisie swich slow. Y rzeki k nyey Olofernes: Dobrze uczinyl bog, gen cyebye
wislal s tego lyuda, abi gy ti podała w nasze r{{ø}}ce. A przeto, ysze dobre twe slyubyenye'), uczinyly mnye to bog twoy: b{{ø}}dze takesz on y moy bog, a ti b{{ø}}dzesz wyelyka w domu Nabucko- donozorowye, a gymy{{ø}} twe b{{ø}}dze o- gloszono we wszey zemy.
xn.
T
X edi kazał gey wnydz tu, gdze bilo slozenye gego skarbów, a tam gey kazał bidlycz, a roskazal czsobi gey mya- no* dano bicz z gego stolu. Otpowye Iudith, rzek{{ø}}cz: Nynye nye b{{ø}}dze1) mocz gescz s tego, czso my przikazu- gesz dawacz, abi nye prziszedl na my{{ø}} gnyew bozi. ale s tego b{{ø}}d{{ø}} gescz, czsom s sob{{ø}} przinyosla. Olofernes rzecze : A gdisz to wszitko sznyesz, czsosz s sob{{ø}} przinyosla, czsosz tedi tobye uczinymi? Y rzekła Iudith: Żywa gest dusza twa, panye moy, ysze nye strawy{{ø}} tego wszego, dzewka twa, az y ucziny pan w mey r{{ø}}ce...||
Tu kart wiele wydartych, i na tém koniec textu w kodexie ezaroszpatackim.
') promissio, ślubienie. *) Miało być: nie będę.,
qglntre1x0za9k0m4zc2seb2xzr3u38
Szablon:IndexPages/PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu
10
891218
3145303
3144845
2022-08-04T21:02:01Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>566</pc><q4>0</q4><q3>3</q3><q2>0</q2><q1>521</q1><q0>2</q0>
a4kt1wpe0439ws1do0s73336xt4v500
Szablon:IndexPages/Anafielas
10
905832
3145221
3144728
2022-08-04T19:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>234</q4><q3>75</q3><q2>0</q2><q1>619</q1><q0>70</q0>
fuj7uogeij1bdufiy8i4ara685gdc2n
3145269
3145221
2022-08-04T20:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>252</q4><q3>57</q3><q2>0</q2><q1>619</q1><q0>70</q0>
r0ycg9mk7egkzgu51nq49mdzgnsvl18
3145302
3145269
2022-08-04T21:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>273</q4><q3>36</q3><q2>0</q2><q1>619</q1><q0>70</q0>
5hbd2p689p0sjin8icjddil8wh8ojnf
3145331
3145302
2022-08-04T22:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>295</q4><q3>14</q3><q2>0</q2><q1>619</q1><q0>70</q0>
a3e0bxoow9xjssw3lvx23j0uszwiv5g
3145473
3145331
2022-08-05T10:01:46Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>295</q4><q3>17</q3><q2>0</q2><q1>631</q1><q0>70</q0>
jxrbedeex5bbr9lqft4zkn1h8mjumyz
3145522
3145473
2022-08-05T11:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>1068</pc><q4>295</q4><q3>23</q3><q2>0</q2><q1>625</q1><q0>70</q0>
471yqsu7vqb3zpwy0wz6kt6cy68psv8
Szablon:IndexPages/S. Orgelbranda Encyklopedia Powszechna (1859)
10
905892
3144907
3144890
2022-08-04T12:01:45Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>814</q1><q0>36</q0>
jmuam2m5o1asn6pmrwnu2lote2rt9hk
3145376
3144907
2022-08-05T07:01:57Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>818</q1><q0>36</q0>
4cgraartbsfsl8f4y169o6edgikzvqs
3145389
3145376
2022-08-05T08:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>819</q1><q0>36</q0>
m4tt607n9bwwmwrxdx9ki3hdws7jbw0
3145404
3145389
2022-08-05T09:01:47Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>822</q1><q0>36</q0>
s9dmxsdfzi5dmvtkuwtywboqqgj9edf
3145474
3145404
2022-08-05T10:01:57Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>824</q1><q0>36</q0>
7guhc3bfeq5ievtxffer6d6tu1k1d2k
3145524
3145474
2022-08-05T11:02:11Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>5185</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>10</q2><q1>826</q1><q0>36</q0>
h269yzhx4f5kalcscaushzmjzttlzmj
Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/471
100
918064
3145349
2649218
2022-08-05T05:44:55Z
Wolan
14385
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wolan" /></noinclude>{{c|'''SPIS ROZDZIAŁÓW.'''|w=120%|po=20px}}
{{---|po=10px}}
{{SpisZw|||Str.|400px}}
{{SpisZw|I.|[[Róża bez kolców/I|Gość zamorski]]||400px}}
{{SpisZw|II.|[[Róża bez kolców/II|Co w tem jest?]]|17|400px}}
{{SpisZw|III.|[[Róża bez kolców/III|We mgle]]|32|400px}}
{{SpisZw|IV.|[[Róża bez kolców/IV|Przy blasku słońca]]|44|400px}}
{{SpisZw|V.|[[Róża bez kolców/V|Portret bez rysów]]|52|400px}}
{{SpisZw|VI.|[[Róża bez kolców/VI|Doża wenecki]]|80|400px}}
{{SpisZw|VII.|[[Róża bez kolców/VII|Skarby tatrzańskie]]|97|400px}}
{{SpisZw|VIII.|[[Róża bez kolców/VIII|Baśń Sabały]]|112|400px}}
{{SpisZw|IX.|[[Róża bez kolców/IX|Błękitna wstążka]]|122|400px}}
{{SpisZw|X.|[[Róża bez kolców/X|Srebrny szlak]]|135|400px}}
{{SpisZw|XI.|[[Róża bez kolców/XI|Fantazya tatrzańska]]|145|400px}}
{{SpisZw|XII.|[[Róża bez kolców/XII|Zdobycz profesora Stranda]]|164|400px}}
{{SpisZw|XIII.|[[Róża bez kolców/XIII|Tęcza na ziemi]]|181|400px}}
{{SpisZw|XIV.|[[Róża bez kolców/XIV|Nitka zerwana]]|196|400px}}
{{SpisZw|XV.|[[Róża bez kolców/XV|Dujawa]]|207|400px}}
{{SpisZw|XVI.|[[Róża bez kolców/XVI|Dwaj poeci]]|221|400px}}
{{SpisZw|XVII.|[[Róża bez kolców/XVII|Morski wąż]]|242|400px}}
{{SpisZw|XVIII.|[[Róża bez kolców/XVIII|Żywe kryształy]]|261|400px}}
{{SpisZw|XIX.|[[Róża bez kolców/XIX|Pogrom]]|274|400px}}
{{SpisZw|XX.|[[Róża bez kolców/XX|Na falach morza]]|284|400px}}
{{SpisZw|XXI.|[[Róża bez kolców/XXI|Zaczarowane klejnoty]]|300|400px}}
{{SpisZw|XXII.|[[Róża bez kolców/XXII|Energia Dawida]]|312|400px}}
{{SpisZw|XXIII.|[[Róża bez kolców/XXIII|Przygoda Warburtona]]|319|400px}}
{{SpisZw|XXIV.|[[Róża bez kolców/XXIV|W drodze do Wodogrzmotów]]|331|400px}}
{{SpisZw|XXV.|[[Róża bez kolców/XXV|Branhiopod]]|345|400px}}
{{SpisZw|XXVI.|[[Róża bez kolców/XXVI|Kobieta bez złości]]|364|400px}}
{{SpisZw|XXVII.|[[Róża bez kolców/XXVII|Powrót przez jezioro]]|479|400px}}
{{SpisZw|XXVIII.|[[Róża bez kolców/XXVIII|Potrawa Witolda]]|384|400px}}
{{SpisZw|XXIX.|[[Róża bez kolców/XXIX|Róża bez kolców]]|401|400px}}
{{SpisZw|XXX.|[[Róża bez kolców/XXX|Promień słońca]]|422|400px}}
{{SpisZw|XXXI.|[[Róża bez kolców/XXXI|Kasia Sobczakówna]]|432|400px}}
{{SpisZw|XXXII.|[[Róża bez kolców/XXXII|List z Anglii.]]|446|400px}}
{{---|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m786miwb10uwr7b2py6gpu5f5q7ja1d
Szablon:IndexPages/Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu
10
924528
3145222
3144729
2022-08-04T19:02:00Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>502</pc><q4>4</q4><q3>6</q3><q2>0</q2><q1>354</q1><q0>17</q0>
3my7gubcxriko6grexdhozcffvba9mo
Szablon:IndexPages/PL Florian Batmendy.djvu
10
926493
3145223
3144677
2022-08-04T19:02:11Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>38</pc><q4>16</q4><q3>13</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>9</q0>
pmp5tjoqapyqt1wfdtybnl7ziew6rl9
Strona:PL Florian Batmendy.djvu/20
100
926636
3145217
2678092
2022-08-04T18:57:45Z
MieszkaniecPodlasia
33745
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="MieszkaniecPodlasia" /></noinclude>ſławę moię, Pan mruczał częſto na mnie, Sułtana Matka przykrzyła ſię aż do zbytku, a Batmendy zdawała ſię bydź oddaloną odemnie nazawsze.<br><br>
{{tab}}Miłość Krola ku młodey Mingreliance w oſtatnim mię pogrążyła nieszczęściu, cały Dwor obrocił ſię ku tey ſtronie, w nadziei że kochanka wypędzi Miniſtra. Uchroniłem ſię tego ſidła wchodząc w przyiaźń z Mingrelianką i podchlebuiąc miłości Krolewſkiey, ale to przywiązanie zrobiło ſię tak nagle że Monarcha przedſięwziął zaślubić ſobie kochankę, żądał moiego wtym zdania, od ktorego dania wykręcałem ſię przez dni kilka. Matka Sułtana z boiaźni utracenia ſwoiey Powagi widząc żeniącego ſię Syna przyszła mi zapowiedzieć, iż ieżeli nie zerwę tego małżeńſtwa wdzień ſamey ceremonii zabić mię rozkaże. Wgodzinę potym przyszedłszy Mingrelianka poprzyſięgła, iż ieżeli ſię z nią Monarcha nazaiutrz nie ożeni, w dniu naſtępnym uduszonym zoſtanie. Moy ſtan dosyć był fatalny, {{pp|trze|ba}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ofdisxhs7l291zbaonc4fomi2qftast
Dyskusja wikiskryby:Cybertułacz
3
936487
3145051
2845905
2022-08-04T14:21:01Z
Draco flavus
2058
/* jestto */ nowa sekcja
wikitext
text/x-wiki
<div style="border:1px solid silver; padding:10px; background: white">
<div style="margin-bottom: 0.5em; font-size: 160%;">'''Witaj na Wikiźródłach!'''</div>
[[Wikiskryba:{{PAGENAME}}|{{PAGENAME}}]], witaj na Wikiźródłach – polskojęzycznej kolekcji dokumentów źródłowych! Cieszymy się, że postanowił{{GENDER:{{BASEPAGENAME}}|eś|aś|{{#switch:|m=eś|k=aś|eś(aś)}}}} do nas dołączyć.
Mam nadzieję, że polubisz ten projekt i zostaniesz z nami. Jeśli potrzebujesz pomocy, poproś o nią dowolnego aktywnego [[Wikiźródła:Administratorzy|administratora]] lub innego doświadczonego użytkownika. Możesz także zadać pytanie w [[Wikiźródła:Skryptorium|Skryptorium]] lub poeksperymentować we własnym [[Wikiskryba:{{PAGENAME}}/brudnopis|brudnopisie]].
[[Plik:Sunflower_Metalhead64_edited.png|150px|right]]
Przed przystąpieniem do pracy zapoznaj się z treścią następujących stron:
* [[Wikiźródła:Czym są Wikiźródła?|Czym są Wikiźródła?]]
* [[Wikiźródła:Prawa autorskie|Prawo autorskie]]
* [[Wikiźródła:Wikiprojekt Proofread|Aktualnie opracowywane projekty]]
* [[Wikiźródła:Pierwsze kroki|Pierwsze kroki na Wikiźródłach (samouczek)]]
* [[Pomoc:Proofread|Instrukcje dotyczące pracy w proofread]]
Pamiętaj: w tym projekcie możemy publikować teksty wyłącznie na wolnej licencji [[:w:Licencje Creative Commons|Creative Commons]] Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach wersja 3.0 (lub zgodnej), lub będących w [[w:Public Domain|domenie publicznej]] (czyli m.in. takich, których autor i/lub tłumacz zmarli ponad 70 lat temu).
Na Wikiźródłach odpowiadamy na [[Wikiźródła:Strona dyskusji|stronie dyskusji]] wikiskryby, dla którego przeznaczona jest ta odpowiedź. Wtedy jest on/-a o tym informowany/-a takim samym pomarańczowym paskiem, jaki Ty ujrzał{{GENDER:{{BASEPAGENAME}}|eś|aś|{{#switch:|m=eś|k=aś|eś(aś)}}}} przed chwilą. Odpowiedź podpisujemy czterema tyldami: <nowiki>~~~~</nowiki>, które są automatycznie zamieniane na Twój podpis, link do Twojej dyskusji oraz datę zamieszczenia wypowiedzi.
<big>Miłej pracy i zabawy!</big> </div>
<br>[[Wikiskryba:Szandlerowski|Szandlerowski]] ([[Dyskusja wikiskryby:Szandlerowski|dyskusja]]) 10:37, 7 lut 2021 (CET)
== Witaj w gronie wikiskrybów z uprawnieniami [[Wikiźródła:Redaktorzy|redaktora]]! ==
[[Plik:FlaggedRevs-2-1.svg|60px|right]]
Wraz z wprowadzeniem do Wikiźródeł [[Wikiźródła:Wersje przejrzane|wersji przejrzanych]] wszystkie edycje dokonywane przez początkujących i niezalogowanych użytkowników muszą zostać oznaczone jako przejrzane przez wikiskrybę z uprawnieniami redaktora – takiego jak Ty :)
Mechanizm funkcjonowania wersji przejrzanych został opisany na kilku stronach:
* [[Wikiźródła:Wersje przejrzane]]
* [[Wikiźródła:Redaktorzy]]
* [[Pomoc:Wersje oznaczone]]
* [[Pomoc:Przeglądanie stron]]
W skrócie: jako przejrzany oznacza się artykuł wolny od wandalizmów.
'''Pamiętaj, aby szczególnie uważnie przeglądać teksty, które są przeglądane po raz pierwszy''' (tzn. w prawym górnym rogu widnieje komunikat: „[[Plik:FlaggedRevs-1.png]] <small>'''[[Pomoc:Wersje oznaczone|Brak wersji przejrzanej]]'''</small>”). Najlepiej jest zacząć od stron, które sam{{GENDER:{{BASEPAGENAME}}||a|{{#switch:|m=|k=a|(a)}}}} utworzył{{GENDER:{{BASEPAGENAME}}|eś|aś|{{#switch:|m=eś|k=aś|eś(aś)}}}} lub posiadasz w [[Specjalna:Obserwowane|obserwowanych]] ([[Specjalna:Obserwowane/edit|kliknij, by zobaczyć pełną listę stron, które obserwujesz]]).
Sprawdzenie tekstu, który posiada już wersję przejrzaną, polega najczęściej na porównaniu z nią ostatnio wprowadzonych zmian (tzw. szkicem).
{| class="wikitable"
|-
| style="background-color:#AAFF99" | Na stronie specjalnej '''[[Specjalna:Zdezaktualizowane przejrzane strony|zdezaktualizowane przejrzane strony]]''' znajduje się lista tekstów oczekujących na ponowne przejrzenie. Zaglądaj tam, jeśli tylko masz czas.
|}
; Jak oznaczać teksty?
Na końcu każdego tekstu i szablonu oraz na stronie porównywania wersji znajdują się przyciski „{{int:revreview-submit-review}}”. By oznaczyć wersję, należy po prostu kliknąć. Jeżeli chcesz odznaczyć wersję przejrzaną, musisz kliknąć „{{int:revreview-submit-unreview}}”. Jeżeli chcesz najpierw przetestować wersje oznaczone, wejdź na [http://tools.wikimedia.pl/testwiki/ Testową Wiki].
; Cofanie zmian
Wraz z uprawnieniami redaktora uzyskał{{GENDER:{{BASEPAGENAME}}|eś|aś|{{#switch:|m=eś|k=aś|eś(aś)}}}} także możliwość szybszego cofania zmian. Oznacza to, że w przypadku ewidentnych wandalizmów możesz użyć przycisku „<span style="color:#2939b5; text-decoration: underline;">{{int:rollbacklink}}</span>” (zamiast „<span style="color:#2939b5; text-decoration: underline;">{{int:editundo}}</span>”), którego naciśnięcie powoduje natychmiastowe wycofanie edycji, bez konieczności wypełniania opisu zmian.
: Jeżeli masz wątpliwości, zadaj pytanie [[Wikiźródła:Administratorzy i Biurokraci|jednemu z administratorów]]. Postaramy się szybko odpowiedzieć.
<br>Pozdrawiam, liczę, że Ci się u nas spodoba i się osiedlisz u nas [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 11:09, 28 lut 2021 (CET)
==Zaproszenie==
Droga Wikiskrybko / Drogi Wikiskrybo !
Jesteśmy małą grupą osób, które łączą wspólne zainteresowania, znamy się dość dobrze z naszych edycji dyskusji, również spotykaliśmy się kilkakrotnie w różnym składzie.
Niestety w zeszłym roku takie spotkanie, choć planowane i mamy nadzieję przez wiele osób wyczekiwane, nie doszło do skutku.
Dlatego w tym roku zaplanowaliśmy spotkanie wcześniej, bo na '''11 września 2021'''. Miejsce spotkania to sala w centrum '''Warszawy''' (z dogodnym dojazdem komunikacją miejską: metrem, tramwajem, autobusem), lub po prostu piechotą z Dworca Centralnego.
Spotkanie będzie jednodniowe (być może z jakimś fakultatywnym spotkaniem w piątek lub niedzielę). Będzie być może nieco skromniej.
Będziemy poruszać tematy, które nas interesują, możemy też po prostu luźno pogadać.
Wieczorem może pójdziemy na jakąś pizzę?
Salę załatwimy bezkosztowo, jakaś kawa itp. się na pewno znajdzie, resztę musimy załatwić we własnym zakresie. Staramy się o wsparcie WMPL - niemniej jednak jest to niepewne.
I jeszcze dwie prośby, przy przyjeździe należy swoje dane osobiste zostawić (np. w zamkniętej kopercie) któremuś z biurokratów, Po dwóch tygodniach zniszczymy, to na wypadek jakichś pytań o bezpieczeństwo itp.
Druga sprawa, to prośba o zaznaczenie w mejlu, czy jesteś szczepiona/szczepiony. Nie uzależniamy od tego naszego spotkania niemniej jednak chcemy móc elastycznie reagować na zmieniającą się legislację.
Nie uruchomiliśmy jeszcze strony na wiki, gdzie można się będzie wpisywać, dlatego na razie prosimy o mejla do '''13 czerwca''' do któregoś z nas.
Przepraszam za taką formę, ale musimy podjąć działania przed początkiem wakacji, stąd prośba o szybką deklarację.
[[User:Ankry|Ankry]] [[User:Bonvol|Bonvol]] [[User:Draco flavus|Draco flavus]] <br><br>Drogie Skrybki i Skrybowie! Zgodnie z zapowiedziami Źródłosłów pod auspicjami WMPL odbędzie się w dniach 10-12 września 2021 w Warszawie w opisywanej wcześniej lokalizacji. Na stronie [[wmpl:ZS2021|Źródłosłów 2021]] znajdziecie więcej informacji oraz kartę rejestracyjną. Ponieważ zostają już praktycznie tylko cztery tygodnie prosimy do dopełnienie formalności. Zachęcamy również gorąco do wzięcia aktywnego udziału - czekamy na propozycje tematów do dyskusji lub może prezentacji? Pozdrawiamy [[User:Ankry|Ankry]] [[User:Bonvol|Bonvol]] [[User:Draco flavus|Draco flavus]]
== Źródłosłów 2021 ==
Drodzy Wikiskryby!
Po dwuletniej przerwie postanowiliśmy wrócić do formuły wspólnego spotkania wikiskrybów i wikisłownikarzy - Źródłosłowu, organizowanego pod auspicjami Wikimedia Polska. Jeśli oficjalne ograniczenia dotyczące organizowania spotkań oraz warunki epidemiczne na to pozwolą, Źródłosłów odbędzie się zamiast wcześniej zapowiadanego prywatnego spotkania wikiskrybów, w dniach 10-12 września br. w Warszawie. Zarezerwujcie sobie ten termin w Waszym kalendarzu. Więcej informacji wkrótce.
[[User:Ankry|Ankry]] ([[Dyskusja wikiskryby:Ankry|dyskusja]]) 00:42, 3 lip 2021 (CEST)
== jestto ==
Hej, jestto to stara pisownia. Nie korygujemy jej. Co do przenoszenia wyrazów - są dwie metody. Nie ma co zmieniać zwykłej kreski na końcu strony na szablon pp/pk (nic to nie wnosi). Pozdrawiam [[Wikiskryba:Draco flavus|Draco flavus]] ([[Dyskusja wikiskryby:Draco flavus|dyskusja]]) 16:21, 4 sie 2022 (CEST)
0yzldyhvogyroynwbpwcfr34frfjeq0
Autor:Leon Rogalski
104
982508
3145173
3119424
2022-08-04T16:05:18Z
Dzakuza21
10310
+EO
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Nazwisko=Leon Rogalski
|pseudonim=L. R.
|Grafika=Leon Rogalski (83162).jpg
|podpis=
|opis=polski historyk i literaturoznawca, publicysta, encyklopedysta oraz tłumacz
|back=R
}}
== Teksty ==
* [[Encyklopedyja powszechna (1859)]] – współautor
== Tłumaczenia ==
* [[Hiszpanija i Afryka]] - ''[[Autor:Aleksander Dumas (ojciec)|Aleksander Dumas]]
* [[Pamiętniki pogrobowe]] - ''[[Autor:François-René de Chateaubriand|François-René de Chateaubriand]]''
{{PD-old-autor|Rogalski, Leon}}
{{DEFAULTSORT:Rogalski, Leon}}
[[Kategoria:Encyklopedyści]]
[[Kategoria:Historycy]]
[[Kategoria:Leon Rogalski|*]]
[[Kategoria:Literaturoznawcy]]
[[Kategoria:Publicyści]]
[[Kategoria:Tłumacze]]
[[Kategoria:Polscy pisarze]]
nv7tn1yyrqfom23zz3adebmljmbmutl
Szablon:EO autor
10
1035406
3145154
3143557
2022-08-04T15:37:04Z
Dzakuza21
10310
+3
wikitext
text/x-wiki
<includeonly>{{#switch:{{{1|}}}
|W. L. A.=Władysław Ludwik Anczyc
|M. B.=Michał Baliński
|X. S. B.=Sadok Barącz
|Jul. B.=Julian Bartoszewicz
|J. B.=Julian Bartoszewicz
|Wł. B.=Władysław Bentkowski
|Be.=Berdau
|L. B.=Leopold Berkiewicz
|K. B.=Karol Beyer
|C. B.=Cezary Biernacki
|J. Bł.=Juljan Błeszczyński
|T. C.=Teofil Cichocki
|Dr. C.=Wojciech Cybulski
<!--- Istnieje kolizja w obrębie skrótu W. D. – należy autorów przyporządkować ręcznie. -->
<!--- 1 W. D.=Wincenty Dawid -->
<!---2 tomie II. |W. D.=Walenty Dutkiewicz -->
|H. F.=Henryk Flatau
|A. F.=Antoni Funkenstein
|J. G.=Józef Grajnert
|J. K. G.=Jan Kanty Gregorowicz
|L. H.=Leopold Hubert
|J. J.=Jan Tomasz Seweryn Jasiński
|L. J.=Ludwik Jenike
|A. J.=Adam Jocher
|K. J.=Karol Jurkiewicz
|Dr. K. K.=Karol Kaczkowski
|O. K.=Oskar Kolberg
|K. Kr.=Kajetan Kraszewski
|J. Kr...=Józef Kremer
J. Kr...r.=Józef Kremer
|J. K.=Jan Kulesza
|Dr. J. K.=Jan Kulesza
|Dr. M. L.=Marceli Langowski
|A. L.=Aleksander Lesser
|F. H. L.=Fryderyk Henryk Lewestam
|K. L.=Karol Lilpop
|X. A. L-cki=Augustyn Lipnicki
|H. Ł.=Hieronim Łabęcki
|Dr. J. M.=Józef Majer
|J. M.=Józef Mączyński
|M.=Adam Mieczyński
|A. M.=Antoni Morzycki
|A. N.=Antoni Jaksa-Marcinkowski
|Sz. M.=Feliks Jan Szczęsny Morawski
|Dr. Lud. N.=Ludwik Neugebauer
|L. O.=Leopold Otto
|X. L. O.=Leopold Otto
|J. P-z.=Jan Pankiewicz
|J. P—z.=Jan Pankiewicz
|J. Papł.=Jan Papłoński
|P. P.=Piotr Perkowski
|N. P.=Nikodem Pęczarski
|L. P.=Ludwik Pietrusiński
|S. P.=Szymon Pisulewski
|J. F. P.=Jan Feliks Piwarski
|E. P...=Edward Pohlens
|A. P.=Aleksander Połujański
|A. Pr.=Adam Prażmowski
|J. Pr.=Józef Pracki
|W. P.=Wincenty Prokopowicz
|St. Prz.=Stanisław Przystański
|A. Pu=Alfons Puchewicz
|Xaw. R.=Ksawery Rakowski
|A. R.=Antoni Rogalewicz
|L. R.=Leon Rogalski
|Kaz. R.=Kazimierz Rogiński
|X. P. Rzew.=Paweł Rzewuski
|X. Paw. Rzew.=Paweł Rzewuski
|X. V. S.=Walerian Serwatowski
|Wł. S.=Władysław Skłodowski
|W. S.=Władysław Skłodowski
|Dr F. Sk.=Fryderyk Skobel
|Dr. F. Sk.=Fryderyk Skobel
|J. Ch. S.=Jan Chryzostom Sławianowski
|F. M. S.=Franciszek Maksymilian Sobieszczański
|Dr. L. S.=Leon Sokołowski
|Dr W. Sz.=Wiktor Feliks Szokalski
|Dr. W. Sz.=Wiktor Feliks Szokalski
|M. Sz.=Michał Szymanowski
|M. B. S.=Michał Bohusz-Szyszko
|Wł. T.=Władysław Taczanowski
|A. Wał.=A. Wałecki
|K. Wid.=Karol Widman
|L. W.=Ludwik Wolski
|K. Wł. W.=Kazimierz Władysław Wóycicki
|W. W.=Wincenty Wrześniowski
|X. J. W.=Józef Wyszyński
|G. Z.=Gustaw Zieliński
}}</includeonly><noinclude>{{Dokumentacja}}</noinclude>
d03c3waxc2ga6gs8y648gysr257wpt8
3145170
3145154
2022-08-04T16:01:03Z
Dzakuza21
10310
lit.
wikitext
text/x-wiki
<includeonly>{{#switch:{{{1|}}}
|W. L. A.=Władysław Ludwik Anczyc
|M. B.=Michał Baliński
|X. S. B.=Sadok Barącz
|Jul. B.=Julian Bartoszewicz
|J. B.=Julian Bartoszewicz
|Wł. B.=Władysław Bentkowski
|Be.=Berdau
|L. B.=Leopold Berkiewicz
|K. B.=Karol Beyer
|C. B.=Cezary Biernacki
|J. Bł.=Juljan Błeszczyński
|T. C.=Teofil Cichocki
|Dr. C.=Wojciech Cybulski
<!--- Istnieje kolizja w obrębie skrótu W. D. – należy autorów przyporządkować ręcznie. -->
<!--- 1 W. D.=Wincenty Dawid -->
<!---2 tomie II. |W. D.=Walenty Dutkiewicz -->
|H. F.=Henryk Flatau
|A. F.=Antoni Funkenstein
|J. G.=Józef Grajnert
|J. K. G.=Jan Kanty Gregorowicz
|L. H.=Leopold Hubert
|J. J.=Jan Tomasz Seweryn Jasiński
|L. J.=Ludwik Jenike
|A. J.=Adam Jocher
|K. J.=Karol Jurkiewicz
|Dr. K. K.=Karol Kaczkowski
|O. K.=Oskar Kolberg
|K. Kr.=Kajetan Kraszewski
|J. Kr...=Józef Kremer
|J. Kr...r.=Józef Kremer
|J. K.=Jan Kulesza
|Dr. J. K.=Jan Kulesza
|Dr. M. L.=Marceli Langowski
|A. L.=Aleksander Lesser
|F. H. L.=Fryderyk Henryk Lewestam
|K. L.=Karol Lilpop
|X. A. L-cki=Augustyn Lipnicki
|H. Ł.=Hieronim Łabęcki
|Dr. J. M.=Józef Majer
|J. M.=Józef Mączyński
|M.=Adam Mieczyński
|A. M.=Antoni Morzycki
|A. N.=Antoni Jaksa-Marcinkowski
|Sz. M.=Feliks Jan Szczęsny Morawski
|Dr. Lud. N.=Ludwik Neugebauer
|L. O.=Leopold Otto
|X. L. O.=Leopold Otto
|J. P-z.=Jan Pankiewicz
|J. P—z.=Jan Pankiewicz
|J. Papł.=Jan Papłoński
|P. P.=Piotr Perkowski
|N. P.=Nikodem Pęczarski
|L. P.=Ludwik Pietrusiński
|S. P.=Szymon Pisulewski
|J. F. P.=Jan Feliks Piwarski
|E. P...=Edward Pohlens
|A. P.=Aleksander Połujański
|A. Pr.=Adam Prażmowski
|J. Pr.=Józef Pracki
|W. P.=Wincenty Prokopowicz
|St. Prz.=Stanisław Przystański
|A. Pu=Alfons Puchewicz
|Xaw. R.=Ksawery Rakowski
|A. R.=Antoni Rogalewicz
|L. R.=Leon Rogalski
|Kaz. R.=Kazimierz Rogiński
|X. P. Rzew.=Paweł Rzewuski
|X. Paw. Rzew.=Paweł Rzewuski
|X. V. S.=Walerian Serwatowski
|Wł. S.=Władysław Skłodowski
|W. S.=Władysław Skłodowski
|Dr F. Sk.=Fryderyk Skobel
|Dr. F. Sk.=Fryderyk Skobel
|J. Ch. S.=Jan Chryzostom Sławianowski
|F. M. S.=Franciszek Maksymilian Sobieszczański
|Dr. L. S.=Leon Sokołowski
|Dr W. Sz.=Wiktor Feliks Szokalski
|Dr. W. Sz.=Wiktor Feliks Szokalski
|M. Sz.=Michał Szymanowski
|M. B. S.=Michał Bohusz-Szyszko
|Wł. T.=Władysław Taczanowski
|A. Wał.=A. Wałecki
|K. Wid.=Karol Widman
|L. W.=Ludwik Wolski
|K. Wł. W.=Kazimierz Władysław Wóycicki
|W. W.=Wincenty Wrześniowski
|X. J. W.=Józef Wyszyński
|G. Z.=Gustaw Zieliński
}}</includeonly><noinclude>{{Dokumentacja}}</noinclude>
pnjv9uf1ckz7a0xui712vasttik34v2
Strona:Matka cyranka.pdf/14
100
1045292
3144984
3034321
2022-08-04T14:08:06Z
Cybertułacz
29815
drobne redakcyjne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Czupirek" /></noinclude>{{tab}}Małe bączki szły za nią dzielnie, opuszczając, to unosząc wysoko swe żółte ciałka, a pomagały sobie skrzydełkami, wyciągając je jak ramiona ku matce.<br>
{{tab}}Cyranka chciała przejść całą tę niebezpieczną przestrzeń za jednym zamachem, to też pośpieszała bardzo. Wkrótce jednak przekonała się, że {{kor|jestto|jest to}} niemożliwe. Najsilniejsze z kacząt ledwie dotrzymywało jej kroku, inne maszerowały według sił — tak, że z całej rodziny kaczej wytworzył się szereg długi na jakie dwadzieścia stóp, a najsłabsze kaczątko oddalone było od wszystkich przynajmniej na 10 stóp i piszczało przeraźliwie.<br>
{{tab}}Niepodobieństwem było posuwać się dalej takim krokiem i choć z wielkim strachem, musiała się cyranka zatrzymać. Pisklęta, widząc to, wsunęły się pod jej skrzydła, piszcząc radośnie. Wkrótce matka dała znak do wyruszenia i wszystkie jej dzieci wypoczęte, z nowemi siłami podążyły za nią i za miłym jej głosem, który brzmiał:<br>
{{tab}}„Kwa, kwa! odwagi, śmiałości, moje drogie”!<br>
{{tab}}Nie uszły jeszcze pół drogi i znowu widać było na nich straszne znużenie — i znowu niektóre pozostawały w tyle.<br>
{{tab}}Wtym zjawił się w górze wielki jastrząb błotny. Widziała go matka dobrze i zawołała na dzieci „skwat”. — Te w {{pp|jed|nej}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
a75f92y9rw8s22xhipkv3g22xllinmf
3145032
3144984
2022-08-04T14:18:09Z
Draco flavus
2058
Wycofanie edycji użytkownika [[Special:Contributions/Cybertułacz|Cybertułacz]] ([[User talk:Cybertułacz|dyskusja]]). Autor przywróconej wersji to [[User:Czupirek|Czupirek]].
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Czupirek" /></noinclude>{{tab}}Małe bączki szły za nią dzielnie, opuszczając, to unosząc wysoko swe żółte ciałka, a pomagały sobie skrzydełkami, wyciągając je jak ramiona ku matce.<br>
{{tab}}Cyranka chciała przejść całą tę niebezpieczną przestrzeń za jednym zamachem, to też pośpieszała bardzo. Wkrótce jednak przekonała się, że jestto niemożliwe. Najsilniejsze z kacząt ledwie dotrzymywało jej kroku, inne maszerowały według sił — tak, że z całej rodziny kaczej wytworzył się szereg długi na jakie dwadzieścia stóp, a najsłabsze kaczątko oddalone było od wszystkich przynajmniej na 10 stóp i piszczało przeraźliwie.<br>
{{tab}}Niepodobieństwem było posuwać się dalej takim krokiem i choć z wielkim strachem, musiała się cyranka zatrzymać. Pisklęta, widząc to, wsunęły się pod jej skrzydła, piszcząc radośnie. Wkrótce matka dała znak do wyruszenia i wszystkie jej dzieci wypoczęte, z nowemi siłami podążyły za nią i za miłym jej głosem, który brzmiał:<br>
{{tab}}„Kwa, kwa! odwagi, śmiałości, moje drogie”!<br>
{{tab}}Nie uszły jeszcze pół drogi i znowu widać było na nich straszne znużenie — i znowu niektóre pozostawały w tyle.<br>
{{tab}}Wtym zjawił się w górze wielki jastrząb błotny. Widziała go matka dobrze i zawołała na dzieci „skwat”. — Te w jed-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ebeg67z2f7xyxgx479cxy1irktm02mt
Strona:Matka cyranka.pdf/15
100
1045293
3144987
3034322
2022-08-04T14:10:30Z
Cybertułacz
29815
drobne redakcyjne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Czupirek" /></noinclude>{{pk|jed|nej}} chwili przysiadły w piasku, tak że przestały być widoczne.<br>
{{tab}}Najmłodsze kaczątko zadaleko jednak było i nie usłyszało głosu matki, to też w okamgnieniu porwał je jastrząb i uniósł w krzaki. Co biedna matka mogła zrobić? Popatrzyła z rozpaczą na rabusia, unoszącego bezkarnie jej dziecko i pomyślała
{{Skan zawiera grafikę}}
zapewne, jakim prawem śmiał on porywać jej drobne, bezbronne pisklę?<br>
{{tab}}Tymczasem jastrząb leciał ze swą zdobyczą w kierunku stawu, gdzie na jednym z wysokich drzew znajdowało się gniazdo jego z młodemi jastrzębiami.<br>
{{tab}}Wtym wyleciała z zarośli gromada wron, które rzuciły się na jastrzębia, krzycząc przeraźliwie; jastrząb przeląkł się i zaczęła się gonitwa. Gruby, ciężki jastrząb naprzód, a za nim czarne wrony — coraz dalej, dalej, aż wreszcie znikły z oczu cyranki.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cnckswo3vdh8lhvigtacuxfjo9qql8g
3145038
3144987
2022-08-04T14:18:39Z
Draco flavus
2058
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Czupirek" /></noinclude>nej chwili przysiadły w piasku, tak że przestały być widoczne.<br>
{{tab}}Najmłodsze kaczątko zadaleko jednak było i nie usłyszało głosu matki, to też w okamgnieniu porwał je jastrząb i uniósł w krzaki. Co biedna matka mogła zrobić? Popatrzyła z rozpaczą na rabusia, unoszącego bezkarnie jej dziecko i pomyślała
{{Skan zawiera grafikę}}
zapewne, jakim prawem śmiał on porywać jej drobne, bezbronne pisklę?<br>
{{tab}}Tymczasem jastrząb leciał ze swą zdobyczą w kierunku stawu, gdzie na jednym z wysokich drzew znajdowało się gniazdo jego z młodemi jastrzębiami.<br>
{{tab}}Wtym wyleciała z zarośli gromada wron, które rzuciły się na jastrzębia, krzycząc przeraźliwie; jastrząb przeląkł się i zaczęła się gonitwa. Gruby, ciężki jastrząb naprzód, a za nim czarne wrony — coraz dalej, dalej, aż wreszcie znikły z oczu cyranki.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tm76hy0skumjimi64y98n7qrjoimkjx
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/736
100
1047400
3145148
3144456
2022-08-04T15:26:23Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude><section begin="Anastazyja (święta)" />męczeństwo w Illiryi, i umarła wyznając wiarę. Ciało jej przeniesiono do Rzymu i pogrzebiono w kościele poświęconym jej imieniowi. Ponieważ jej męczeństwo przypadło dnia 25 Grudnia, przeto papieże odprawiali drugą Mszę w uroczystość Bożego Narodzenia w kościele ś. Anastazyi i odtąd imię jej wspominane jest w ten dzień przy Mszy drugiej.—Jest kilka innych jeszcze męczenniczek tego imienia, co sprawia zamieszanie w historyi ś. Anastazyi.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anastazyja (święta)" />
<section begin="Anastazyja c. Konstancy." />{{tab}}'''Anastazyja,''' córka Konstancyjusza Chlora i Teodora, małżonka konsula Akoncyjusza Optata, wsławiła się wybudowaniem w Konstantynopolu łazienek tak zwanych Anastazyjańskich, które zresztą inni przypisują Anastazyi, córce cesarza Walensa z Sozomenu.<section end="Anastazyja c. Konstancy." />
<section begin="Anastazyja c. Włodzim." />{{tab}}'''Anastazyja,''' córka Włodzimierza księcia halickiego, zaślubiona Bolesławowi Kędzierzawemu w r. 1150—1151. Miała z nim dwóch synów: starszy Bolesław urodził się 1156, drugi młodszy Leszek panował po śmierci ojca na Mazowszu i Kujawach. Anastazyja umarła r. 1158.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anastazyja c. Włodzim." />
<section begin="Anastazyja c. Mieczysł." />{{tab}}'''Anastazyja,''' córka Mieczysława Starego, według Hubnera i Mikrela, żona Bogusława I, książęcia Pomeranii Szczecińskiej.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anastazyja c. Mieczysł." />
<section begin="Anastazyja c. Ziemowita" />{{tab}}'''Anastazyja,''' żona Ziemowita książęcia kujawskiego na Dobrzyniu, brata Łokietkowego, który zmarł 1300—7. Przeżyła o wiele męża i umarła dopiero według Janka z Czarnkowa w Marcu 1335 r. Synowie jej Władysław i Bolesław książęta dobrzyńscy. Jest i trzeci syn Ziemowit, wspominani wszyscy w dyplomatach pod r. 1316. Księżna panowała w imieniu małoletnich synów, a nawet tytułuje się księżną łęczycką i dobrzyńską w r. 1316. Widać wydzielił Łokietek księstwo łęczyckie synowcom, kiedy wstąpił na tron, gdy po bracie Kazimierzu sam wziął Łęczyckie, w r. 1294. Niewiadomo z jakiego domu ta Anastazyja pochodziła (Codex Rzyszcz. II, 647—650).{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anastazyja c. Ziemowita" />
<section begin="Anastazyja c. Witolda" />{{tab}}'''Anastazyja,''' córka Witolda i podobno drugiej jego żony Anny Swiatosławówny smoleńskiej. Tuła się z nią po Mazowszu i po Prussiech w r. 1389, wtenczas, kiedy Witold bawił na wygnaniu (ob. Anna Witoldowa).{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anastazyja c. Witolda" />
<section begin="Anastazyja Olelkowiczów." />{{tab}}'''Anastazyja,''' księżna Olelkowiczowa Słucka, pochodziła z rodziny książąt mścisławskich, z domu Olgierdowego. Mąż jej Siemion książę Olelkowicz (ob.) ciągle się oganiał Tatarom w swoim zamku słuckim, gdy lak głęboko w Litwę zapuszczali barbarzyńcy swoje zagony. Anastazyja przywykła więc za młodu do niebezpiecznych zapasów, a ducha rycerskiego pełna, sama biegła na bitwę. Dała nieraz dowody wielkiej odwagi, po śmierci męża, która nastąpiła w roku 1503. Objęła wtedy opiekę nad synem jedynakiem małoletnim i w jego imieniu zarządzała księstwem słuckiem. Obiegli ją w zamku Tatarowie w r. 1505, przyszedłszy od Mińska pod wodzą Bity-Gireja i Burnasza, dwóch hanowiczów. Przyszli pod Słuck w samo Wniebowzięcie N. Panny, to jest 15 Sierpnia. Podmioty czynili, ogień podkładali, ale księżna dzielnie się broniła i nawet kiedy tego była potrzeba, z płaczem napominała Słuczan, że mają jednego tylko dziedzica, aby go spokojnie na sztych mogli wystawiać. Wielu pod Słuckiem wtedy poległo Tatarów, których wreszcie odparto; cofnęli się pod Nowogródek. Dała księżna dowody nowej odwagi w czasie buntów Glińskiego po śmierci króla Alexandra. Bogata, rodu znakomitego, który nieraz się ubiegał o wielkoksiążęcą koronę, Anastazyja młoda wdowa, już dawno na siebie zwróciła oko Glińskiego, który zamyślając o udzielném panowaniu na Litwie niepłonnie sądził, że przez małżeństwo z Anastazyją podrośnie w siłę i urok. Ale księżna stanowczy opór mu stawiała, chcąc się poświęcić dla syna, a nie chcąc podawać ognia wojnie domowej. Wybuchła wreszcie i Gliński Słuck obiegł, myśląc zawczasu o skarbach księżny. Ale strach i namowy łagodne nic nie pomogły. Syn Anastazyi Jerzy,<section end="Anastazyja Olelkowiczów." /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dhgu6s914axjryrz0rmehxmn86bgio0
Szablon:IndexPages/Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu
10
1053151
3144958
3092338
2022-08-04T14:01:58Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>156</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>5</q1><q0>11</q0>
41hsqlzx031pruhx3y0wx7ktful1dwx
3145111
3144958
2022-08-04T15:01:52Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>156</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>6</q1><q0>12</q0>
910rfg867gbkh8xl737qqvqo6sl95ky
3145171
3145111
2022-08-04T16:01:51Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>156</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>8</q1><q0>12</q0>
fvtkyizd561km7xtqosbdoyxy8e29c9
3145271
3145171
2022-08-04T20:02:13Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>156</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>9</q1><q0>12</q0>
2d9xzvtcnhesn9clt71usdn3y5dus7l
Szablon:IndexPages/Stanisław Antoni Wotowski - Miłość a kłamstwo. Samobójstwo.djvu
10
1053152
3144915
3058365
2022-08-04T13:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>52</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>2</q1><q0>3</q0>
t4b0w385i9wsmf0n87zyvj14c5rotj1
3144960
3144915
2022-08-04T14:02:09Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>52</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>4</q1><q0>3</q0>
rf3uhq2hdzn3nw4dd9wbqx3fax4ex6k
Indeks:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu
102
1064532
3144954
3089465
2022-08-04T14:00:56Z
Draco flavus
2058
proofread-index
text/x-wiki
{{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template
|Tytuł=[[Dziecię nieszczęścia]]
|Autor=Xavier de Montépin
|Tłumacz=Józefa Szebeko
|Redaktor=
|Ilustracje=
|Rok=1887
|Wydawca=A. Pajewski
|Miejsce wydania=Warszawa
|Druk=A. Pajewski
|Źródło=[[commons:File:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu|skany na Commons]]
|Ilustracja=[[File:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu|mały|page=5]]
|Strony=<pagelist />
|Spis treści=
|Uwagi=tłumacz na podstawie: Przemysław M. Żukowski(pod red. Andrzej Romanowski) rozdziałSzebeko Józefa w: ''Polski Słownik Biograficzny'' 2011 isbn: 9788388909863 t. 47 Warszawa ; Kraków wydawca: IH PAN: Wyd. Towarzystwa Naukowego Societas Vistulana str. 578–579
|Postęp=_empty_
|Status dodatkowy=_empty_
|Css=
|Width=
}}
pe3nfo7mo4kasr6ew3ydtvkf9nyabv0
Szablon:IndexPages/X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu
10
1064543
3144962
3144871
2022-08-04T14:02:20Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>560</pc><q4>0</q4><q3>2</q3><q2>0</q2><q1>150</q1><q0>17</q0>
8vzx3o11r2hoqituq8hjb048cpfb6z6
3145113
3144962
2022-08-04T15:02:05Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>560</pc><q4>0</q4><q3>2</q3><q2>0</q2><q1>156</q1><q0>17</q0>
suxp506ptvwhp7f6jbk4adoxpxok11x
Indeks:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu
102
1065233
3145521
3124634
2022-08-05T11:01:21Z
Salicyna
1370
żółto
proofread-index
text/x-wiki
{{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template
|Tytuł=[[Zamaskowana miłość czyli Nieostrożność i Szczęście]]
|Autor=Honoriusz Balzac
|Tłumacz=anonimowy
|Redaktor=
|Ilustracje=
|Rok=1911
|Wydawca=E. Wende i S-ka
|Miejsce wydania=Warszawa
|Druk=E. Nicz i S-ka
|Źródło=[[commons:File:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu|Skany na Commons]]
|Ilustracja=[[Plik:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu|page=5|mały]]
|Strony=<pagelist />
|Spis treści=
|Uwagi=
|Postęp=do uwierzytelnienia
|Status dodatkowy=_empty_
|Css=
|Width=
}}
3fft2q3dvd83wg1hfaooz3t7dogx2a2
Strona:Anafielas T. 1.djvu/249
100
1072276
3145194
3142909
2022-08-04T18:13:40Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|217}}</noinclude><poem>
Przeszedł wśród wszystkich, podwórzec otworzył,
I stanął śmiało przed siwym niedźwiedziem.
Tamten zaledwie mordę zakrwawioną
Podniósł i oczy wytrzeszczył czérwone,
Potém spokojny wrócił do swéj pastwy.
Witol z dobytym mieczem się przybliżał;
I niedźwiedź, mrucząc, psie cielsko porzucił,
Zaryczał, stanął, na niego się zwrócił.
Spójrzeli stojąc nieruchomi oba.
Wtém cudownego oręża zamachem
Syn Mildy łeb mu na dwoje rozpłatał:
Potém, porwawszy za kark, po za mury
Ogromne cielsko, zlane krwią, przerzucił.
</poem><br>
{{Skan zawiera grafikę}}
<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rwu656ymwcqj1lr2aodfsivzsk8625z
Strona:Anafielas T. 1.djvu/259
100
1072277
3145208
3142960
2022-08-04T18:46:36Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|227}}</noinclude><poem>
Ciągnął się w lasy głęboko, że Witol
Wojska swojego zliczyć nie potrafił.
Kiedy ruszali z wojennemi Bogi
I wróżbitami na długą wyprawę,
Każdy wziął tylko na prawą dłoń piasku,
I rzucił, kędy był obóz w dolinie.
Nim wszyscy przeszli, stanęła mogiła,
Co drzew wierzchołki głową przewyższyła.
</poem>
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mrmfujyjpbvooegy0rnjdctnzcna5ha
Strona:Anafielas T. 1.djvu/260
100
1072278
3145211
3142961
2022-08-04T18:50:11Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|228}}
<br><br><br></noinclude><poem>
{{Skan zawiera grafikę}}{{Dropinitial|W|4em}}{{kap|iosną}} się z Litwy na wojnę wybrali;
Lecz zimą ledwie, przez śniegi i lody
Ciągle na północ idąc, doszli góry,
Na któréj zamek był króla północy.
Naówczas Witol kazał chwycić jeńca
I wieszczą zrobić kapłanóm ofiarę.
Złapany wieśniak stanął w wojska kole;
A Wejdalota piersi mu obnażył,
Potém nóż podniósł i wpośrodek serca
Uderzył; spójrzał — krew czérwoną strugą
Na dobrą wróżbę, jak woda, płynęła;
Krzyknął do wojska — radośnym odgłosem
Wojsko za wróżbę Bogóm dziękowało,
Wznosząc oszczepy i łuki do góry,
Rzucając szłyki kosmate w powietrze.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7ewdn7bvw6nzwjtm4eqeirrs1dh00r4
Strona:Anafielas T. 1.djvu/252
100
1072325
3145198
3142917
2022-08-04T18:23:56Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|220}}</noinclude><poem>
— Kto klacz cudowną puścił na dolinę?!
Śmierć mu! Już za nią źrebiec się upędza! —
I biegł do okna, i oczyma szukał.
Pod górą zamku oba konie stały;
Już miłośnemi złączone pyskami
Wzajem poznawać i cieszyć się zdały.
Klacz króla rżała do swego kochanka,
Grzywa jéj wiatrem wzniesiona latała,
Oczy płonęły, a nozdrze rozdarte
Zdało się ogniem buchać, wiać płomieniem.
Pobladł król stary i przeklinał sługi,
Którzy na twarze padali w milczeniu.
Potém, nim Witol miał czas go zrozumieć,
On czarodziejskie jął czynić zaklęcia,
I, zabiegając, by olbrzymich koni
Ród się na ziemi z tej pary nie mnożył,
Skinął — z pod zamku runął kawał góry
I urwiskami zarzucił ich dwoje.
:— A! — wrzasnął — teraz śmierć na tego sługę,
Który cudowną klacz z stajni wypuścił!
Ja po niéj będę do méj śmierci płakał,
Bo jéj podobnéj nie było na świecie.
Lecz zkądże sobie równego kochanka
Aszwa znalazła? Powiązać stajennych
I rzucić dzikim źwierzóm na pożarcie. —
:Mówił; a Witol ku niemu poskoczył
Ziejący gniewem, zrospaczony żalem.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
auccf949j7gm28gvsdsq5uxlfvq031s
Strona:Anafielas T. 1.djvu/248
100
1072326
3145193
3142906
2022-08-04T18:11:43Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|216}}</noinclude><poem>
— Królu! — znów Witol — lat już temu wiele,
Jeszczem był ledwie u ojca chłopięciem,
Kiedym takiego położył niedźwiedzia,
Co był postrachem okolicznéj puszczy,
Którego łoże pomijali łowce,
Bo się od kości zdaleka bielało.
Jeżeli zginę, ni żony, ni dzieci,
Nikogo nie mam, ojca, coby płakał,
Ni krewnych, coby pogrzeb mi sprawili.
Dozwól mi, Królu! a wówczas zobaczysz,
Jakiegoś jeszcze nie widział, igrzysko. —
— Nieraz — król rzecze — widziałem podobne,
Kiedy niewolnik za zbrodnię skazany
Z psami lub dzikim niedźwiedziem się ścierał.
Nigdym nie widział, by zwyciężył człowiek.
Rzuć tę myśl, gościu, i nie chciéj probować. —
:A Witol naglił, prosił, aż król stary
Rzekł: — Chcesz umierać, wolno ci, idź walczyć;
Lecz jeśli padniesz, krew twoja nie na mnie,
Ani na dom ten nie spadnie niewinny.
Sam chciałeś, wolnyś, i sam się zabijesz. —
:Gdy tak mówili, wyły psy u bramy,
Niedźwiedź rozdartych wnętrzności wydzierał,
Leżał, i łapy liżąc, je pożerał.
Z podziwem wszyscy patrzali, gdy młody
Wędrowiec, z lichym orężem u boku,
Bez zbroi, łuku, oszczepu i drzewca,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9sb75nbjdij59xvwvev00zq111zxdta
Strona:Anafielas T. 1.djvu/250
100
1072327
3145195
3142910
2022-08-04T18:16:53Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|218}}</noinclude><poem>
:Milczeli wszyscy, i sam król osłupiał.
W chwilę, jak gdyby oczóm nie wierzyli,
Jedni na drugich patrzali, nie śmiejąc
Ni ust otworzyć, ni nawet się dziwić.
A Witol zwolna na miejsce powrócił,
I resztę gonitw w milczeniu przesiedział,
Ani się słowem odezwał do króla,
Ani z łatwego chlubił się zwycięztwa.
Lecz król północny, dziwiąc się téj sile,
Igrzysko zamknął, do zamku powrócił.
— Tyś czarnoxiężnik — rzecze do Witola. —
Dobrze! W téj sztuce i jam nie pośledni.
Jednak, choć młody, tyś mnie w niéj przesadził. —
— Nie umiém czarów, i nie znam, co czary —
Rzekł Witol. — Siła, moja tajemnica;
Taką mam, jaką Bogowie mi dali;
Anim jéj sztuką powiększył, ni zmienił. —
:— Król słuchał, głową trzęsąc, i nie wierzył.
— Nie chcesz mi, gościu, wydać swych tajemnic,
Dla tego czarów sztuki się zapierasz.
Jednak téj siły nikt nie ma pod słońcem,
Z taką się jednak nikt z ludzi nie rodzi.
Kto ją posiada, czarami pozyskał,
Modły, ofiarą, zaklęciem uprosił.
:Próżno się Witol przed królem zapierał.
On, złość swą kryjąc i gniew w serca głębi,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lb6tuo6z8uut17wyz9n1twvb63n4u89
Strona:Anafielas T. 1.djvu/251
100
1072328
3145196
3142913
2022-08-04T18:19:01Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|219}}</noinclude><poem>
Choć przyjaznemi przemawiał słowami,
Zazdrośném sercem źle gościowi życzył,
I na miecz patrzał u boku zwieszony,
Jeszcze niedźwiedzia posoką zbroczony.
— Gościu mój! — rzecze — sto za jeden mieczów,
Stu niewolników, jeśli chcesz, w zamianę. —
— Ten miecz — rzekł Witol — pamiątka jedyna.
Braci, rodziny nie mam w swoim kraju.
On bratem moim, przyjacielem, sługą,
On mi po ojcu przybranym puścizną.
Za twą koronę, i kraj twój, o Królu,
Miecza mojego nie oddam w zamianę. —
Umilkł; a stary spójrzał nań ponuro
I wzrok pochmurny przed siebie utopił.
:Kiedy za stołem usiedli i piją.
Słudzy gorące roznoszą mięsiwa,
Dworscy im w rogi białe miody leją,
Gęślarze pieśni wojennemi bawią,
A stary, ślepy, odwieczne im dzieje
Przeciągłym głosem wśród pieśni powtarza.
Nagle, jak gdyby góra się zatrzęsła,
Stu koni biegiem i stu koni rżeniem
W okno zamczyska bije tentent wielki
I po powietrzu rżenie się rozlega.
Król klaczy swojéj poznał głos miłośny,
A Witol Jodzia zapalczywe rżenie.
Król, gniewem płonąc, porwał się od stoła.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3qjzt17f9c95pyl1m3sihq0ar1r8d2c
Strona:Anafielas T. 1.djvu/253
100
1072595
3145199
3142919
2022-08-04T18:27:06Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|221}}</noinclude><poem>
— Królu! — zawołał — najdroższego skarbu,
Koniaś ranie mego pozbawił zdradliwie.
Gdybyś za niego królestwo oddawał,
Niczém mi takiéj nie nagrodzisz straty! —
:Król zadumiony próżno się wymawiał.
— Patrz — rzecze — na mnie; i ja równą tobie
Stratę poniosłem: klacz mi ukochaną
Razem z twym koniem własnemi rękami,
Zbójca, zagrzebłem pod górą zamkową!
Biada mi! biada! — I rwał siwe włosy,
I sługi swoje odpychał od siebie,
Po ziemi tarzał z jęki bolesnemi.
A Witol także, po srogiéj utracie,
Po Jodziu swoim, płakał łzy rzewnemi;
Ale, na boleść królewską patrzając,
Zabył on swojéj, uśmierzył ją w duszy,
Podał mu rękę. — Królu! — z żalem rzecze —
Stało się! Nie czas napróżno się trapić.
Obaśmy winni, obadwa skarani.
Podaj mi rękę, i przebaczmy sobie. —
Nic nie rzekł stary, lecz jęczał strapiony
I sługi swoje od siebie odpychał,
A koniuszego do wilczéj zagrody
Wrzucić rozkazał.
{{tab|120}}Noc była nadeszła.
Kobiéty króla pocieszać przybiegły.
Wrzawą i płaczem szumiał zamek cały.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jrhr9y4823d8hncgq16hxcse5lng0qf
Strona:Anafielas T. 1.djvu/254
100
1072596
3145202
3142955
2022-08-04T18:36:10Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|222}}</noinclude><poem>
Witol do swojéj precz uszedł świetlicy,
Po drogim koniu tęskniąc, przyjacielu;
I długo, długo siedząc u ogniska,
Wspominał o nim, próżny żal podsycał.
:Tymczasem starca nie pocieszą słudzy.
Próżno piosenki młoda córka nóci,
Bojary jego łudzą go nadzieją,
Że w świat pobiegną i klacz taką drugą
Od czarodzieja z za morza dostaną.
Król wié, że drugiéj takiéj niéma w świecie,
I ciężko wydycha, i targa włos biały,
Do snu się nawet, choć północ, nie kładzie.
A córka słowy przemawia czułemi,
I pyta ojca: co począć rozkaże,
Czém gniew ukoić, uspokoić żale?
On rzekł do córki: — A po Aszwie mojéj
Żal nie ustanie póki mego życia.
Lecz byłby mniejszy, gdybym cudownego
Dostać mógł miecza od gościa mojego.
Miecz ten u boku bezustannie nosi,
I za nic oddać nie chciał go w zamianę. —
— Miecz ten od niego ja, ojcze, dostanę —
Rzekła mu córka. Z siedzenia się zrywa,
Do staréj mamki czarownicy śpieszy,
Szepce z nią długo, długo się {{Korekta|neradza,|naradza,}}
Wraca do ojca i powtarza znowu:
— Miecz ten od niego ja, ojcze, dostanę.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5e3fc3outonqz97ximbp8327mv8juqh
Strona:Anafielas T. 1.djvu/255
100
1072597
3145203
3142956
2022-08-04T18:38:21Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|223}}</noinclude><poem>
Jutro go rano u łoża twojego
Ujrzysz, mój ojcze! Usypiaj spokojny. —
I poszła córka; w podwórcu zamkowym
Zebrała sługi; śle ich do świetlicy,
Kędy sam jeden Witol odpoczywał.
— Kto miecz cudowny od gościa dostanie,
Swoboda jemu i dziecióm na wieki,
Stu niewolników na sto gonów ziemi! —
Rzekła, i słudzy upadli na twarze.
Biją im serca na obietnic tyle.
Wszyscy pobiegli do gościa świetlicy.
Witol nie usnął, jeszcze na posłaniu
Siedział i płakał na nieszczęście swoje,
Gdy drzwi széroko otwarli posłani,
Wpadną na niego i więzy narzucą,
A starszy Smerda, ulubieniec pani,
Miecz mu od pasa chce oderwać siłą;
Lecz pas go trzyma u Witola boku,
I, jakby przyrósł, odjąć się nie daje.
Napróżno szarpią, próżno się szamocą.
Nie wziąść go ręką, nie oderwać mocą.
A Witol walczy z siepaczy wszystkiemi,
I co dwóch rzuci, podepce na ziemi,
To czterech znowu do niego przyskoczy,
Targa, i wiąże, i siłą ugniata.
Miecza do ręki Witol wziąść nie może —
Ręce spętane; jeszcze spętanemi
Broni się silny, niewolników rzuca:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fsfolj7ibswe3gohp42lctu88870a1w
Strona:Anafielas T. 1.djvu/256
100
1072598
3145204
3142957
2022-08-04T18:40:43Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|224}}</noinclude><poem>
Aż wysilony matkę przypomina,
I, wzniósłszy oczy, zawoła z rospaczą:
— Ratuj mnie! Mildo! matko! ratuj syna! —
I w chwili padną na stronę siepacze,
Drzwi się rozwarły, jasna postać w bieli
Weszła, skinęła. Witol poznał matkę,
I ręce do niéj wyciąga żebrzące.
— Ratuj mnie! — woła. — Zgwałcono gościnę.
Król ze mną chichem rozłamał się białym,
Pił z jednéj czary, a zdradę uknował,
Konia mnie zbawił, i miecz chce cudowny
Wyrwać mi gwałtem. Wśród nocy podeszli
Słudzy wysłani, więzy narzucili!
Matko! — A matka rękę mu podała.
I wstał z posłania, otrząsnąwszy łyka.
— Biada ci! Królu! wam — krzyknął — siepacze!
Jam wolny. Idę. Lecz gdy tu powrócę,
Nie z jednym mieczem, nie sam jeden tylko! —
To mówiąc, z siebie zrywał króla dary,
Bogate suknie, jaśniejące szaty,
Wdział swoje na się, i z matką wybiega.
— Matko! ty syna przeniesiesz na Litwę.
Mam w sercu zemstę, dokonać jéj muszę,
Muszę się pomścić, kraj jego zwojować,
Zabrać w niewolę jego, żony, dzieci,
I niemowlętóm nawet nie daruję,
A z jego zamkiem i z krajami jego
To, co z Raudona uczynię sadybą.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0mwdjvihl791g0rszrfe3xonz0bxf03
Strona:Anafielas T. 1.djvu/257
100
1072599
3145205
3142958
2022-08-04T18:42:43Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|225}}</noinclude><poem>
O matko moja! jeśli w twojém ręku
Jest jeszcze jaka zemsta najstraszniejsza,
I téj dla syna nie odmawiaj twego! —
:Wówczas Bogini, litując się syna,
Którego w gniewie i żalu tuliła,
Na kraj północny przeklęctwo rzuciła,
Żeby w nim, póki zemsta się nie spełni,
Iskierki nawet miłości nie było,
Ani roskoszy miłośnych uczucia.
:— Niech, jak te lody, ostygną! — wyrzekła —
Niech żadne czucie serca nie rozgrzeje!
I, póki zemście twéj dosyć nie będzie,
Niech w walkach, sporze i bez zgody żyją!
Niechaj się sami szarpią, zabijają!
Mąż żonę niechaj odpycha od siebie,
A córka ojca, starych dziadów dzieci!
Niechaj, dopóki ty im nie przebaczysz,
Przeklęctwo moje cięży im nad głową! —
:Tak mówiąc, syna uniosła od ziemi,
I polecieli nad Litwę rodzinną.
Tu Milda w puszczy, po nad Niemna brzegiem,
Syna ze swego wysadziła wozu
I skarby wielkie na wojsko mu dała.
Przejęty żalem, pałający gniewem,
Witol z puszcz dzikich zaczął lud zwoływać.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r9610v4m5gekt3jtexcqxvgrc6eg62q
Strona:Anafielas T. 1.djvu/261
100
1072600
3145213
3142962
2022-08-04T18:53:04Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|229}}</noinclude><poem>
Jeńca na stosie pod górą spalono.
I najpiękniejszą z kobiét tego kraju
Bogóm ofiarą dać Witol ślubował.
Potém zamkową otoczyli górę.
:A król północy z wysokiego gmachu
Ujrzał ogromne wojsko na dolinie,
I zląkł się bardzo, i wysłał swe posły,
Żeby pytali, czego chcą od niego?
:— Zemsty za Jodzia — Witol odpowiedział. —
Król wasz pogwałcił gościnności prawa,
I najdroższego konia mnie pozbawił.
Idę po zemstę na jego królestwo,
Jego i dzieci chcę zabrać w niewolę,
Zamek rozburzyć, kraj jego spustoszyć. —
:Odeszli posły z straszną odpowiedzią.
Słońce krok uszło, król nowych przysyła,
Wszystkie swe skarby Witolowi daje,
Córkę w zamęźcie z królestwem przyrzeka,
Lecz prosi, żeby nie pustoszył kraju,
Życiem go zbawił i nie mścił się więcéj.
:— Nie chcę ja jego córki, ni korony,
Chcę jego głowy — Witol odpowiedział. —
Głowa za głowę! a i to zamało.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5m59vkuezmvsimgdlko53x09i2prrcx
Strona:Anafielas T. 1.djvu/262
100
1072601
3145216
3142963
2022-08-04T18:55:33Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|230}}</noinclude><poem>
Za jedną Jodzia tysiąc wziąść nie wiele.
Ród zdrajców waszych chcę wyplenić z ziemi,
Aby się po nim mogiła została
I kupa kości nauką sąsiadóm. —
:Znowu posłowie odeszli z przestrachem.
Słońce krok uszło, znowu posły śpieszą.
Przez nich król drogie podarki wysyła:
Konie litemi kobiercami kryte,
I futra drogie, wielkie bydła stada,
Sto jak śnieg białych na łowy sokołów,
Sto wozów złota i drogich kamieni,
Sto szat cudownych, gdzieś we wschodnim kraju
Duchów nie ludzi mądrą ręką tkanych.
:A Witol nazad podarki odsyła
Z śmiechem pogardy, zelżywemi słowy.
— Nie podarunkiem zemstę on przebłaga,
Nie złotem swojém za Jodzia zapłaci.
Głowa za głowę! i tego zamało.
Śmierć mu za zdradę, jemu i ludowi,
Żeby się zły ród nie szérzył po ziemi! —
:Widząc król, że już nic go nie ocali,
Bez wojska, ludu, na łasce Witola,
Posłał swą córkę na obóz zwyciężcy,
Żeby go łzami i prośbą błagała
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5eypc75c9rhq2nwdyspc07syi9jvple
Strona:Anafielas T. 1.djvu/263
100
1072602
3145218
3142964
2022-08-04T18:58:47Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|231}}</noinclude><poem>
Albo wdziękami serce mu zmiękczyła;
Ale gdy orszak niewieści postrzegli
I starsi o nim wodzowi znać dali,
Jak gdyby łez się dziewiczych przestraszył
Lub serca swego stałości nie wierzył,
Zamknął się w swoim namiocie, a posłów
Nazad do zamku odpędzić rozkazał.
:Ruszyło wojsko, okrążając górę.
Kapłani z tylu świętą pieśń nócili
Do Khawy Boga wojny i zwycięztwa.
Biją w Lietaury, a rogi i trąby
O strasznym boju odgłosem znać dały.
:Pod górą, którą król narzucił konie,
Smok Pukis, z ciała tych źwierząt zrodzony,
Mieszkał i skarbów niezmiernych pilnował.
Spał, kiedy w jego jaskinię odgłosy
Wojny znak dały. Obudził się, wyjrzał,
I widząc ludu niezliczone tłumy,
Na twardych szponach oparł się o skałę,
Skórzane skrzydła strząsnął, i z jaskini,
Świszcząc, wypełznął naprzeciw Witola.
Był to jedyny téj góry obrońca:
Bo nikt się nie śmiał przeciw wojsku stawić.
A nowe posły już śpiesznie ciągnęli;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
22r6ua999vx8e5qr9lh5whutdvcb1r2
Strona:Anafielas T. 1.djvu/264
100
1072603
3145225
3142965
2022-08-04T19:07:03Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|232}}</noinclude><poem>
Lecz, widząc smoka, zdumieni stanęli.
Sam jeden Witol wystąpił na niego,
Miecz swój cudowny w prawém podniósł ręku,
Procę u pasa, łuk miał i siekierę.
Lecz nieprzyjaciel miał żądło zatrute,
I wzrok, którego wejrzeniem zabijał,
Skrzydła, któremi mógł się wznieść do góry,
I do szarpania swéj pastwy pazury,
I ostre zęby, błyskające w paszczy.
Witol się jednak nie uląkł przed wrogiem,
Do Boga wojny ślub w sercu uczynił
I szedł ku niemu. Smok i on stanęli,
Jasnemi oczy na siebie patrzali,
I krok stąpili, znów się mierzą wzrokiem,
Straszą się tylko, ten orężem groźnym,
Tamten ostremi zęby i pazury.
A wojsko, patrząc w milczeniu głębokiém,
Drżało z przestrachu przed walki widokiem.
:Nareście smok się skórzanemi skrzydły
Ku górze podniósł, paszczękę rozdziera,
I z góry lecąc, na wodza uderzył.
Gotów do walki Witol, oszczep twardy
W pysk mu zabiwszy, ciął mieczem po głowie;
Ale miecz na łbie w iskry się posypał,
A w zębach pałka jak próchno się zgniotła.
Ustąpił na krok Witol, odpiął procę,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
87dcw6yviem2onaj8hmrmkau4horjly
Strona:Anafielas T. 1.djvu/265
100
1072604
3145227
3142966
2022-08-04T19:09:47Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|233}}</noinclude><poem>
Podniósł się, ręką między oczy zmierzył,
I z hukiem w głowę poczwary uderzył.
Ze świstem kamień przeszywał powietrze;
Ale, dotknąwszy ledwie smoczéj głowy,
Tocząc się, upadł bezsilny na ziemię.
I smok, jak wprzódy, sunął się na niego,
Sycząc straszliwie, przeraźliwym wzrokiem
Szukając oczu swego przeciwnika,
Ażeby przestrach wlać do jego duszy.
</poem>
{{Skan zawiera grafikę}}
<poem>
Lecz Witol wzroku smoczego unikał,
I, łuk napiąwszy, w tył się cofnął jeszcze;
Potém, zatrutą wypuszczając strzałę,
W samą paszczękę roztwartą ją posłał.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aq2ri45vc8x7c2xqmrihkdak4e3ki2e
Strona:Anafielas T. 1.djvu/266
100
1072605
3145228
3142968
2022-08-04T19:16:40Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|234}}</noinclude><poem>
Znikła gdzieś w głębi wnętrzności pożarta;
Ale znać było i z oczu i z syku,
Że smok już boleść uczuł, poznał wroga.
Sparty o górę Witol nie uciekał;
A kiedy Pukis rzucił się ku niemu,
On na kark jego, jak na konia, skoczył,
A w ręku pancerz łuskowy ścisnąwszy,
Język i oczy na wierzch mu wysadził.
Wówczas potwora, szybując skrzydłami,
Z Witolem razem w powietrze się wzbiła,
I coraz nikła na pochmurném niebie,
Aż gdzieś za szarym obłokiem się skryła.
:Wojsko patrzało w ponurém milczeniu,
I dwór królewski z zamczyska poglądał,
I posły, stojąc na góry wierzchołku,
Czekali z strachem, kto na ziemię zleci?
Świst tylko przeszył spokojne powietrze,
A potém głuche nad wojskiem milczenie.
Wszystkich się oczy do góry zwracały,
Gdy z chmury czarna wysunęła bryła,
Pędem ku ziemi lecąc ze krwi strugą.
:Smok to był, ale z paszczęką obwisłą;
Skrzydła obcięte, nogi miał skurczone;
Z karku się czarna sączyła posoka:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1bse7jdkwlszd4zsbwib9zmdif8sn4o
Strona:Anafielas T. 1.djvu/267
100
1072606
3145229
3142969
2022-08-04T19:19:09Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|235}}</noinclude><poem>
A oczy zgasłe i z powiek wyparte,
Jak dwa owoce na drzewie, wisiały.
Na szyi jogo z podniesionym mieczem
Siedział zwyciężca we krwi ubroczony,
Bez szłyka, łuku, w podartém odzieniu,
Ale sam cały, nieranny i zdrowy,
Jak gdyby jechał na koniu z wyprawy.
Upadł na ziemię wpośród wojska swego
Wielkim okrzykiem radości witany;
A król północy, który z okien zamku
Patrzał na walkę, i smoka mściciela
Swą czarodziejską posiłkował mocą,
Kiedy go ujrzał zabitym i trupem,
Stracił ostatnią, jedyną nadzieję.
Padł na twarz, jęcząc, i ręce załamał.
Jednym się jękiem góra odezwała;
Kobiéty, dzieci płakały z przestrachu,
I posły z góry wierzchołka z popłochem
Śpiesznie się nazad do zamku wrócili.
:Tymczasem Witol do smoczéj jaskini
Szedł ze swoimi; a króla starszyzna
Na wielką radę zbiegła się do niego.
Jedni się poddać i błagać litości,
Drudzy mu posłać radzili królewnę,
Inni skarbami wojsko kupić chcieli,
Inni go zgładzić tajemnie wnosili;
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
57tj6jiftgpjbpltfu4dwxkur21u4l7
Strona:Anafielas T. 1.djvu/268
100
1072607
3145230
3142970
2022-08-04T19:21:40Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|236}}</noinclude><poem>
Ale gdy przyszło zabójcę wybierać,
Najśmielsi nawet na drugich składali.
:Jak dzień upływał. Witol skarby smocze
Pomiędzy wojsko porozdzielał swoje,
A trupa kazał zawlec do jaskini
I otwór wielkim kamieniem przywalić.
:Kiedy powraca, ujrzy, aż znów z góry
Sam jeden poseł, z białą laską w dłoni,
Z rozdartą szatą i okrytą głową,
Ku obozowi zwolna kroki zmierza.
Był to wieszcz stary, mędrzec tego kraju,
Który ostatni szedł słowy pokoju
Serca zwyciężcy jeszcze raz probować.
:— Wodzu! — rzekł starzec, nachylając głowę
I bijąc czołem — czyliż serca twego
Żadna już prośba nie zmiękczy, nie dotknie?
Czyliżeś sroższy od dzikiego źwierza,
Które się łzami człeka da ubłagać?
I za cóż zemstą dotykasz nas swoją?
Za cóż te wojska na nasze zniszczenie
Z dalekich krajów aż tutaj przygnałeś?
Król gdy na konia twego górę rzucił,
Razem z nim zabił najdroższą klacz swoję,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aly7v01kl5y2gndw9hv2q1p21elulea
Strona:Anafielas T. 1.djvu/269
100
1072609
3145232
3142974
2022-08-04T19:24:21Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|237}}</noinclude><poem>
A że był twoim, o koniu nie wiedział.
Słudzy bez jego napadli rozkazów;
By panu swemu żalu ulżyć z serca,
Chcieli miecz dostać; lecz winni skarani:
Głowy ich dawno bieleją po polu,
A członki końmi rozdarto dzikiemi,
Ciałem się spaśli sępy i sokoły.
Król nic nie winien. Za cóż zemsty z niego?
Czyż za to karać kraj cały, nas wszystkich?
Czyżeś tak żalem serce twe skamienił,
Że ni głos króla, ni niewieście płacze,
Ni dary ciebie przebłagać nie mogą?
Wodzu! pokornym daj miłość uprosić:
Bo z kimże walczyć, z kim będziesz potykać?
Z starcy siwemi? z kobiéty słabemi?
Z służbą zlęknioną? drżącemi kapłany?
Gdyby choć garstka wojska przy nas była,
Walczyćby można i dać ci zwycięztwo;
Lecz kiedy niéma komu spotkać z mieczem,
Jakież to będzie zwycięztwo i walka?
Chcesz mścić się? wyznacz, na kim pomsty żądasz?
Upadną głowy, które ty naznaczysz;
Lecz nie burz zamku i nie niszcz nam kraju;
Starcu królowi daj życie mizerne
Spokojnie skończyć: bo mu już niewiele
Bogi zapewne wyznaczyły życia.
Ty, coś i smoki i dzikie źwierzęta
Pokonał, Wodzu! czyż się skalasz teraz
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d34fyk63rdvvsy3gjfm3r8ou4wh1808
Strona:Anafielas T. 1.djvu/270
100
1072610
3145235
3142975
2022-08-04T19:25:15Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|238}}</noinclude><poem>
Krwią słabych niewiast i bezsilnych starców?
Chciej nam przebaczyć! a i tak zwyciężysz. —
</poem><br>
{{Skan zawiera grafikę}}
<poem>
:Rzekł starzec, umilkł; błagającym wzrokiem
Zdawał się strasznéj odpowiedzi czekać.
A Witol dumał na mieczu oparty,
I tak nareście starcu odpowiedział:
— Powiedz królowi, że upokorzony
Znalazł przede mną łaskę, przebaczenie.
Ja wojsko moje nazad poprowadzę.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
99rydpjry5o4lzphdd6nidwrmwvli15
Strona:Anafielas T. 1.djvu/271
100
1072611
3145236
3142977
2022-08-04T19:27:12Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|239}}</noinclude><poem>
On niech na przyszłość gościnności prawo
Święciéj dla drugich przychodniów zachowa.
Mógłbym za konia, za skarb mój najdroższy,
Mógłbym za zdradę i sromotę moję
Całe królestwo zburzyć i spustoszyć,
I jego okuć w haniebne kajdany,
I córkę spalić na ofiarnym stosie,
Lecz mu przebaczam. Nieś, starcze, odpowiedź. —
:Stary wieszcz upadł twarzą przed Witolem,
Kraj szaty jego całował ze łzami,
I z odpowiedzią na zamek pośpieszył.
Cały dwór płakał w podwórcu zamkowym;
I król, rozdarłszy szaty, jęczał, leżąc;
Dokoła córki szlochały i żony:
Bo już od wroga nie było nadziei,
A góra, zewsząd wojskiem opasana,
Nawet ucieczki przed zemstą nie dała.
:Lecz przyszedł starzec z wesołą nowiną,
I radośnemi głosy góra cała,
Jakby ożyła, nagle się ozwała.
Powstał król stary i córkę uściskał;
Bogate dary jął zaraz wyprawiać:
Sto wozów złota i sto srébra wozów,
Sto skór kosztownych i sto szat złocistych,
Sto wozów mieczy i zbroi bogatych,
Sto koni kazał na obóz prowadzić:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dcyk7aami7pnsii9ari5fbetz0r3tow
Strona:Anafielas T. 1.djvu/272
100
1072622
3145242
3142979
2022-08-04T19:38:21Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|240}}</noinclude><poem>
Stu niewolników szło przed temi dary,
I sto niewolnic w purpurowych szatach.
Wszystko to stary król posłał zwyciężcy.
A Witol wojsku pół darów rozdzielił,
I najpiękniejszą dziéwkę na ofiarę
Na stosie spalił Bogóm nieśmiertelnym.
:Potém się obóz ruszył na południe;
A Witol próżno do zamku wzywany
Nie chciał przestąpić więcéj jego progów,
Nie chciał ni króla starego zobaczyć,
Ni córki jego, którą mu za żonę,
Z całém swém państwem, korząc się, oddawał.
:Z radośną pieśnią szło wojsko do kraju.
Ale niejeden nie doszedł znużony,
I w śniegach zasnął, żegnając ze swemi,
Płacząc, że leżeć będzie w obcéj ziemi,
Kędy łza żadna mogiły nie skropi,
Ani ofiara ducha nie wywoła.
Długo tak, długo szli nazad do Litwy;
A kiedy Niemen niebieski ujrzeli,
Padli na ziemię, Bogóm dziękowali,
I wszyscy poszli rodziny powitać.
:Lecz Witol nie miał, nie witał rodziny;
Znów jeden został, bez celu dla życia,
Bez dachu, coby przyjął go gościnny,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
34k9q4x1rlpi00rqejtml6w2tvf3a9b
Strona:Anafielas T. 1.djvu/258
100
1072623
3145206
3142959
2022-08-04T18:45:43Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|226}}</noinclude><poem>
Posłańcy jego poszli w cztéry strony,
Na wszystkie dziewięć pokoleń Litewskich.
Zewsząd, ujęty nadzieją nagrody,
Lud się naciskał tłumnie i gromadził.
Biegli, oszczepy niosąc, drzewce, łuki,
I rzadkie jeszcze żelazne oręże.
U chaty starca Witol stanowisko
I obóz wybrał w zielonéj dolinie.
Dzień za dniem coraz rosły jego siły;
Dzień za dniem zdala przybiegali ludzie
Ze stron dalekich, dziwnie uzbrojeni
W proce i groty, kamienne siekiery;
Dzikich, dalekich, głuchych puszcz mieszkańce,
Okryci skórą pobitego źwierza,
W szłykach z łbów dziczych, niedźwiedzi i wilków,
Stali na rozkaz do boju gotowi.
Jednych nadzieja bogatego łupu,
Drugich zapłaty wielkiéj obietnica,
Innych krew młoda i do boju wrząca,
Do Witolowéj napędzały zgrai.
Od swych kapłanów wziąwszy wróżbę drogi,
Biegli młodzieńcy, rodzinne ogniska
Starych rodziców, narzeczone młode
Ochotném sercem wesoło żegnając,
A prędki powrót i łupy bogate
Z północnych krajów obiecując swoim.
Wkrótce na puszczy pełno ludu było.
Obóz daleko wyszedł za dolinę,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5vy7d0umketgxsfrsylt97e0jfzw03j
Strona:Anafielas T. 1.djvu/273
100
1072904
3145245
3142992
2022-08-04T19:40:04Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|241}}</noinclude><poem>
I sług, którzyby tęsknotę pieśniami
Rozerwać mogli, czarną myśl rozproszyć.
:Nad sinym Niemnem błąkał się on długo,
I zapominał o Perkuna duchu,
Który po nad nim, wyglądając chwili,
Z zemstą we szponach, krakając, wzlatywał.
Śmielszy zwycięztwy, jakby go wyzywał,
Nie krył się więcéj, nad rodzinną rzeką
Usiadł i skinął. Na zielonéj górze
Gród z cisowego drzewa stawić każe.
Z białych kamieni mur dokoła wznosi,
Puszczają wodę w przekopy Niemnową,
Biją zaborol, mostem łączą brzegi;
I, jak zażądał, stoi gród potężny,
Z pogardą patrzy na dalekie kraje,
A wały swemi zakrywa lud mnogi,
Który się zbieżał na zamkowe progi.
</poem>
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qs4i2h42y161640zrix8du9axgg116v
Strona:Anafielas T. 1.djvu/288
100
1072905
3145281
3143052
2022-08-04T20:23:30Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|256}}</noinclude><poem>
Jakby opieki pod dębów konarem
I bezpieczeństwa dla siebie szukało;
Pożółkły pola; trawy pozsychały;
Wody się mętne w koryta zebrały;
A wiatr, choć niebo świeciło pogodą,
Szumiał po lasach i liście otrząsał,
I źwierza z gajów wypędzał na pole.
Sam jeden Witol szedł z myślami swemi,
I, nie pilnując drogi, między puszczę,
W ostęp się gęsty, kędy jesień nawet
Jeszcze nie doszła, powoli przeciskał.
Szedł długi ranek, kiedy źródło czyste
Na chwilę jego wędrówkę wstrzymało.
Ujrzał doń ścieżkę wijącą się z góry,
A wpośród drzewek na górze dom biały;
Stanął; wtém piosnkę usłyszał wesołą,
Dobrze na Litwie dziewczętóm znajomą:
::''Hola ptaszki! hola źwierzę!''
::::''Chodźcie do mnie tu!''
::''Mój pan dzisiaj żonę bierze —''
::::''Trzeba służyć mu.''
::''W szaréj świcie ty, kwiczole,''
::::''Siodłaj konie nam;''
::''Bobr ma kuni szłyk na czole,''
::::''Jemu wieźć nas dam;''
::''Zając przed końmi pobieży;''
::::''Słowik śpiewak nasz;''
::''Sroka wodzem dla tańcerzy;''
::::''Wilk będzie dudarz;''
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3d8dn8p4ev6nv065lyu6hl0mogi49g2
Strona:Anafielas T. 1.djvu/287
100
1072906
3145279
3143041
2022-08-04T20:15:38Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|255}}</noinclude><poem>
Rzekła, i szatą osłoniona białą
Zniknęła w chmurce, co na wschód leciała.
:Raz, kiedy słudzy spali jeszcze, rano,
Wdział Witol Wiżos, prostą odzież włożył,
I miecz przypasał, i łuk przypiął krzywy,
I procę wartką zawiesił u pasa,
A potém wyszedł, nie wiedząc, gdzie idzie.
Jesienny ranek przed zimy uśpieniem
Lasy w rozliczne szaty ufarbował:
Tam jakby świéżą krwią polane drzewa,
Ówdzie jak złote liście powiewały,
I słabe z wiatrem w powietrzu igrały;
A wpośród lasów pożółkłych i zbladłych
Gdzieniegdzie dąb się zielony podnosił,
Lub sosna czarna, jodła, co gałęźmi
Płacząc ku ziemi, los żony wężowéj
I wieczne łzy jéj ludzióm przypomina;
Niżéj na krzewiach głóg błyszczał czérwony,
Dojrzałych kalin grona zrumienione,
I jarzębiny żółtawe jagody,
Po nad któremi wzlatywali ptacy.
Nigdzie już kwiatu. Pożółkłe rośliny
Równo z drzewami owocem się gięły;
Dąb, suchy żołądź otrząsając z siebie,
Zrzucał na pastwę stadóm dzików głodnych;
Drzewo Lazdony, przez chłopców odarte,
Wysmukłe laski wznosiło do góry,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
khqobbb3ngzi8ofexzs3nkz1cxo8azd
Strona:Anafielas T. 1.djvu/286
100
1072907
3145278
3143040
2022-08-04T20:12:55Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|254}}</noinclude><poem>
Ani zwycięztwy, ani sławą wielką,
Ni niewolników i licznych sług tłumem.
Ci mi się na nic do szczęścia nie zdali.
Byłem sam jeden, i sam jeden sobie
Umiałem przecię służyć i wystarczyć.
Nie żądza sławy serce moje wzburza.
Miałem ja dosyć zwycięztwa i sławy.
Nie znajdziesz w Litwie na puszczach chrominy,
Gdzieby me imie już nie doleciało,
Gdzieby nie znano pieśni o Witolu.
I czegoż żądam? czego mi brakuje? —
Sam nie pojmował, i myślał, że zrosły
W wojnie i walkach, znów tęsknił za niemi.
:Kiedy tak tęskni i noce bezsenne
W grodu swojego wrotach przesiaduje,
Znów matki wezwał sercem nie ustami,
I po raz trzeci ujrzał ją przed sobą.
Chciał mówić — Bóstwo usta mu zawarło.
— O synu! twoję wiém ja tajemnicę,
Znam boleść tajną, rozumiém tęsknicę.
Tyś sam na świecie. Gorzko sercu twemu.
Za drugiém sercem wkoło się oglądasz.
Znajdziesz, Witolu, znajdziesz, czego żądasz.
Ale mi smutno: bo duchy swą władzą
Długiego szczęścia kosztować nie dadzą!
Rozjaśnij czoło, nie szukaj: bo samo
Przed ciebie przyjdzie przeznaczenie twoje. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e2o2tod7x0o94ezx33m07s87iyou5l1
Strona:Anafielas T. 1.djvu/285
100
1072908
3145276
3143024
2022-08-04T20:10:14Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|253}}
<br><br><br></noinclude><poem>
{{Skan zawiera grafikę}}{{Dropinitial|S}}{{kap|pokojny}} Witol, po nad Niemna brzegiem,
W krainie matki, pędził życie błogie.
Chociaż mu tysiąc zasadzek zdradliwych
Duch niewidzialny rozścielał na drodze,
Wszystkie orężem i mądrością swoją
Zwyciężał lekko; z wszystkich wyszedł cały.
Jednak choć sławę jego Łajbegelda
Széroko wszędzie rozniosła po Litwie,
Choć z jego mieczem nikt nie śmiał się mierzyć,
On nieraz tęskny, w przyjaciół swych tłumie,
Niepojętego czegoś szukał wkoło;
A sam nie wiedząc, czego mu brak było,
Czuł jednak, iż mu czegoś brakowało,
I myślał wówczas: — Nie skarbów ja żądam.
Mam, ile zechcę. One mnie nie cieszą.
Zgłodniałéj duszy nie nasycę złotem,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k016br8faz2rw7wp6f53tbmrc90704f
Strona:Anafielas T. 1.djvu/284
100
1072909
3145275
3143016
2022-08-04T20:08:38Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|252}}</noinclude><poem>
Czemuż i ja go nie mogę zwyciężyć?
Próżno się smoczą skórą obszywałem,
Próżno niedźwiedzią szerścią okrywałem.
Zawsze ze wstydem uciekłem pobity.
Czyli go Gulbi niewidzialny strzeże?
Czyli płaszcz Mildy od ciosów zasłania?
Czy, choć syn człeka, a przecię jest Bogiem? —
Tak myślał Grajtas, do walki nie śpieszył,
Nie czuł sił w sobie, bo odwagę stracił.
:A Alcis poszedł za morze wędrować,
I gdzieś w dalekiéj ukrył się północy,
Kędy nikt jego nie wyrównał sławie
I z jego siłą nie ważył się mierzyć.
</poem>
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gti2apx8sar5ibowiqhujd9365ppd8k
Strona:Anafielas T. 1.djvu/283
100
1072910
3145274
3143014
2022-08-04T20:06:46Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|251}}</noinclude><poem>
:Tymczasem jedném Witola skinieniem
Zbiegły się tłumy, i nad Niemna brzegiem
Z ogromnych dębów szałas wystawili,
Wielkie ognisko smolne rozłożyli;
A z zamku rogi przynieśli złocone,
Miody, mięsiwo i kosztowne dary.
Z ziół wyciśniętym sokiem Sigonotta
Olbrzyma oko na klęczkach polewał,
I sto niewolnic nogi jego myło.
Alcis przyjazną dłoń do Mildy syna
Wyciągnął, ścisnął, i przyrzekł na wieki
Być z nim i za nim, nigdy przeciw niemu.
— Teraz — rzekł — tyś jest piérwszy, a jam drugi.
Jam wielki ciałem i siłą, ty duszą,
Którą Bogowie odwieczni ci dali.
Nie chcę twych darów, żądam drużby twojéj. —
:Grajtas z obłoku poglądał na bitwę,
Z rospaczy świstał wichrami i burzą;
A kiedy ujrzał, jak olbrzym upadał,
Jak gdyby upadł zwyciężony razem,
Jęknął i przed tron Perkuna powrócił.
Tam, milcząc, w myślach utonął głęboko.
— Czemuż on — dumał — silniejszy ode mnie?
Silniejszy niż smok, silniejszy niż olbrzym?
Czyli mu Milda swoję siłę dała?
Czy tajemnice dał Krewe-Krewejto?
Lecz jam duch wieczny, a on tylko człowiek —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
reflcslui02urh890b32xg1livw60y5
Strona:Anafielas T. 1.djvu/282
100
1072911
3145273
3143009
2022-08-04T20:04:10Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|250}}</noinclude><poem>
Na twarzy, oczach i na gardle siedział,
Cudownym mieczem dotykając szyi.
:— Chciałeś — rzekł — walki, więc masz ją, Alcisie!
Bogi widziały, że raczéj gościny
I dobréj z tobą żądałem przyjaźni. —
Czując miecz chłodny, olbrzym się potrząsnął;
Ale, upadkiem zgruchotawszy ciało,
Oko przebite mając ostrą strzałą,
Która daleko zawisła mu w głowie,
Z bolu bezwładny, za gardło ciśniony,
Nie mógł się podnieść. Próżno silną dłonią
Witola chwytał i precz chciał odrzucić.
Witol się wężem do gardła uczepił
I rękę wpoił pod krwawe powieki.
:— Dosyć już walki! Przebacz! Dzidziawirze!
Daruj mi życie! Przyjaciółmi bądźmy. —
Te słowa jęcząc gdy Alcis wymówił,
Witol go puścił, i piérwszy, klęknąwszy,
Jął mu krew z oka i ranę obmywać.
:Podniósł się Alcis; lecz wstyd od krwi gorzéj
Oblał mu dotąd nieskalane czoło;
Smutny przed Mildy synem się pochylił
I rzekł: — Tyś większy, boś ty mnie zwyciężył.
Ty jesteś Bogiem, ja tylko olbrzymem. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ixsw02x2lkgtq6327cohbs1p0k8d2s6
Strona:Anafielas T. 1.djvu/281
100
1072912
3145267
3143007
2022-08-04T20:01:12Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|249}}</noinclude><poem>
Jak pola kłosów niezliczoném mnóstwem,
Okryte były; a jak lasy szumią,
Tak uciszony lud, czekając walki,
Pocichu szemrał i z przestrachem gwarzył.
Nigdy takiego jeszcze przeciwnika
Witol przed sobą i mieczem nie widział:
Bo łatwiéj było dzikie puszcz niedźwiedzie,
Smoka, mieszkańca jaskini głębokiéj,
Niźli olbrzyma Alcisa zwyciężyć.
:Z spuszczonym mieczem, łukiem tylko w dłoni,
Witol olbrzyma spotkać się gotował.
Alcis, széroko rozwarłszy ramiona,
Alcis, co grody wywracał pod nogą,
Szedł przeciwnika w objęciach zgruchotać.
Lecz Witol w prawe oko z łuku zmierzył,
I trafna strzała utkwiła w źrenicy.
Oburącz Alcis za twarz się pochwycił;
A Witol, z chwili korzystając błogiéj,
Nogę mu porwał, pociągnął, powalił,
I z nim się razem na ziemię wywrócił.
Oślepły Alcis szukał wroga wkoło.
On się przypełznął aż do jego głowy,
I, obie ręce kładnąc w oczu dwoje,
Jął je wydzierać, a gardło nogami
Deptać obiema. Jeszcze Alcis z dziwu
Nie mógł powrócić do sił i pamięci,
Kiedy syn Mildy, już jego zwyciężca,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hu9yiithn67r1dkis59dv8omviasgb5
Strona:Anafielas T. 1.djvu/280
100
1072913
3145264
3143005
2022-08-04T19:58:42Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|248}}</noinclude><poem>
Czy gościnności? — wszystko, co mam, twoje.
Czyli pomocy? — skarby ci otwarte.
Mam wojsko mnogie, oręże żelazne.
Powiédz, co żądasz, do czego mnie wzywasz? —
A Alcis dumnym odpowiedział głosem:
— Chcę z tobą walczyć: bo na całéj Litwie
Jest nas dwóch równych, a jeden być musi.
Jeden drugiemu swoją sławą szkodzi.
Niech jeden będzie. Ja chcę walczyć z tobą. —
Witol mu na to: — Pozwól mi wziąć oręż.
Pójdę, i oba wynijdziem na pole;
A tam nas Bogi i siły rozsądzą,
Komu pójść na śmierć, a komu pozostać. —
:Olbrzym Witola okiem tylko zmierzył,
I śmiał się, wcześnie gotując zwyciężyć;
Odrzucił sosnę, którą trzymał w ręku,
I bez oręża stawił się do boju.
Witol wziął procę, oszczep, miecz cudowny,
I chociaż ufał na zręczność i siłę,
Straszna Alcisa postawa, wejrzenie,
Trudną i ciężką walkę zwiastowały;
Więc Bogu wojny i matce swéj Mildzie
Wylał ofiarę, nim do boju stanął.
:Wyszli obadwa. Wielkie ludu tłumy
Ze stron się wszystkich zebrały przyglądać;
I okoliczne wzgórza mnogą zgrają,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dh07u6hzfrc1majkb4id5ug2y0b69z4
Strona:Anafielas T. 1.djvu/279
100
1072914
3145261
3143003
2022-08-04T19:54:52Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|247}}</noinclude><poem>
I ślad w ślad za nim, pilnując go, chodzi,
Grajtas się w starca ubogiego zmienił
I temi słowy jął judzić Alcisa:
— O Dzidziawirze wielki! na téj górze
Widzisz ten zamek? — to zamek Witola;
Widzisz tę ziemię dokoła podbitą? —
To jego ziemia. Tu on skarbów wielkich,
Które w północnym zawojował kraju,
Strzeże, i codzień łupami przymnaża.
Niema na Litwie, prócz ciebie, o Panie,
Jemu równego w mądrości i sile.
Czyliż przed sobą dasz jemu przodkować?
Czyli z nim także nie zechcesz się zmierzyć? —
A Alcis milczał, i sosną wstrząsając,
— Na Bogi! — krzyknął po chwili namysłu —
Trzeba go wyzwać, zwyciężyć i zabić,
Żeby nikt nie śmiał mnie z nim porównywać. —
I szedł do zamku, u wrót w róg uderzył,
Aż się daleko wstrzęsły puszcz wnętrzności,
I góry z strachu zadrżały w posadach,
A wody rzeczne wstrzymały się w biegu.
Sam Witol wyszedł przeciw Dzidziawira;
A choć go Alcis przenosił postawą,
Chociaż pod dachem w zamku Witolowym
Nie mógł się nawet Dzidziawir położyć,
Przecięż syn Mildy nie zatrząsł się przed nim.
— Wielki Alcisie! — rzekł, kiedy z postaci
Poznał olbrzyma — czego żądasz u mnie?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ne1p3u5dazk1stlog14kgmwcdkkll1v
Strona:Anafielas T. 1.djvu/278
100
1072915
3145257
3143002
2022-08-04T19:52:05Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|246}}</noinclude><poem>
:Nazajutrz ojciec stroskany rwał włosy,
Kiedy sto wozów zaszło na podwórze,
I wielkie skarby za córkę oddali,
A poseł ojcu małżeństwo oznajmił.
Kunigas złotem łatwo się pocieszył.
Alcis, swą żonę wziąwszy na ramiona,
Dalej po Litwie, jak przedtém, wędrował;
Tylko gdy walkę miał stoczyć, naówczas
Córkę pod ojca opieką zostawiał.
:Raz, idąc kędyś przez północne kraje,
Słyszał od ludzi o najściu Witola,
O jego bitwie ze srogim niedźwiedziem,
O jego walce ze smokiem Pukisem;
Potém na Litwie, u zgliszczów Raudona,
Spotkał pieśń ludu o jego zwycięztwie,
O jego zemście na krzywoprzysiężcy,
Spaleniu zamku, uwolnieniu ludzi;
Słyszał, jak wieśniak opowiadał stary
Cuda o wielkiéj Witola prawicy;
I znów nad Niemnem, u Witola góry,
Ujrzał zdaleka bielejący zamek;
Ujrzał, i w duszy powiedział, że jeszcze
Braknie mu w Litwie zwyciężyć Witola.
Wtém Grajtas, który bezsilny czatował,
Jak Gulbi<ref>Duch, stróż człowieka.</ref>, który nie opuszcza człeka,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p6fysj2044dgmqhn2znuwcgwy01w0h5
Strona:Anafielas T. 1.djvu/276
100
1072916
3145252
3142999
2022-08-04T19:47:22Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|244}}</noinclude><poem>
I stosy srébra, i góry bursztynu,
I kubły pełne najdroższych kamieni.
Wielkim więc głazem jaskinię przywalił,
I sam znów daléj szedł w Litwę wędrować.
:W rok potém przybył na dwór Kunigasa,
I trafem córkę obaczył jedyną,
Ze wszystkich dziewic w Litwie najpiękniejszą.
Twarzy jéj samo słońce zazdrościło,
A oczy miała jak błękitne niebo,
A włosy jakby z bursztynu przędzione,
A ciało jakby z najbielszego płótna
Palcami duchów na Dungusie tkane.
:Próżno ją ojciec zazdrośny ukrywał.
Alcis przez okno pańskiego domostwa
Ujrzał dziewicę, miłością pokochał.
I ona miała siłę niezwyczajną.
Nieraz się bawiąc z dziewczęty w dolinie,
Przyszła przed stado, i wołu za rogi
Porwawszy, przez się, jak ptaszka, rzuciła.
Ale nie siłę Alcis w niéj ukochał,
Tylko cudowną dziewiczą urodę,
Jasny blask oczu i wdzięk słodkiéj mowy.
:W nocy on podszedł pod okna Zjedyny<ref>Zjedyna — kwiecista.</ref>,
I widząc oczy jéj w oknie jak gwiazdy,
Takiemi słowy miłość swą objawił:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t2f2yxuevcqai8l9uzdxcxx5vpqlrey
Strona:Anafielas T. 1.djvu/275
100
1072917
3145250
3142997
2022-08-04T19:44:36Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|243}}</noinclude><poem>
Niż zagon wrogów, mógł spustoszyć kraju.
Był to ostatni z Litewskich olbrzymów,
Szczątek dawnego zgasłego ich rodu.
On jeden jeszcze miał naddziadów siłę,
I wzrost swych ojców, dziwowisko ludu.
:Gdy chodził, wielką sosną się podpierał;
A brnąc przez rzeki, ledwie się zamoczył;
Głową nad puszcze Litewskie przenosił;
Wielkiemi skały, wrosłemi do ziemi,
Jak dzieci piaskiem, przerzucał na dłoni.
Biada złym było, którędy przechodził!
Bo zbrodnie karał, i całe krainy,
Jak straszna burza, niszczył i pustoszył.
:Zawsze w podróży, szukał walk i przygód.
Nie miał ni dworu, ni rodzinnéj ziemi,
Ani zamczyska, coby go przyjęło
Utrudzonego daleką podróżą.
Ciągle, jak Bogów mścicieli posłaniec,
Litewskie kraje wzdłuż i w szérz przechodził.
:Raz, w długiéj drodze, smok z czarnéj jaskini,
Didalis, drogę zastąpił olbrzyma;
Ale o skałę wysoką rozbity,
Skarby mu swoje w puściźnie zostawił,
Skarby, na których od wieków wylęgły
Leżąc, czuwając, dniem, nocą pilnował.
Znalazł tam Alcis wielkie złota bryły,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9bxugnhk1p711n2nf2u5mra38vwoly6
Strona:Anafielas T. 1.djvu/274
100
1072918
3145247
3142993
2022-08-04T19:41:33Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|242}}
<br><br><br></noinclude><poem>
{{Skan zawiera grafikę}}{{Dropinitial|N|4em}}{{kap|aówczas}} w Litwie był olbrzym potężny.
Alcis miał imie. Kędy się urodził,
Kto mu był ojcem, i kto matką jego,
Próżne domysły; nikt o tém nie wiedział;
Ale po całéj Litwie jego imie,
Groźne i straszne, z ust do ust latało.
Wielu on xiążąt z zamków powyrzucał,
Wielu zwyciężył, porozwalał grody,
Wojska zamachem jednym porozbijał,
Statki, o skały rzuciwszy, zgruchotał.
Gdy uciśniony szedł z płaczem do niego,
Biegł, niosąc pomstę. Straszna zemsta była!
Bo on sam jeden więcéj niżli wojska,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bvp6q4botiblxxgzl5t9x8bwa3nyp33
Strona:Anafielas T. 1.djvu/277
100
1072919
3145255
3143000
2022-08-04T19:49:37Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|245}}</noinclude><poem>
— Piękna Zjedyno! ty słyszałaś o mnie.
Na Litwie jestem największym mocarzem:
Bo nikt przeciwko mnie się nie postawi,
Nikogo niéma, coby mnie zwyciężył.
Lecz nie mam ziemi, domu, ni zamczyska,
Bo wszystko moje, i gdzie chcę, wędruję.
Ja ciebie kocham! Chceszli, żebym wielkie
Twojemu ojcu dał skarby za ciebie?
Pójdziesz ty ze mną? Ja ciebie na plecach
Przenosić będę, żebyś białéj nogi
Po ciężkich drogach chodem nie znużyła;
Na noc ci łóżko z wonnych ziół uścielę;
Z ogromnych dębów ognisko rozłożę;
Z białych brzóz codzień nowy gmach wystawię.
Ty z ramion moich będziesz świat oglądać,
I czasem w drodze chmurne czoło moje
Rozjaśnisz piosnką, pieszczotą, spójrzeniem.
Chceszli pójść ze mną? Chcesz, piękna Zjedyno,
Żebym cię porwał i ojcu twojemu
Wielkiemi skarby za ciebie zapłacił? —
:Zjedyna nic mu nie odpowiedziała,
Ale od okna przed nim nie uciekła.
Alcis zrozumiał, wziął ją na ramiona,
Poniósł daleko; i w lipowym gaju
Piérwszą miłości noc na wonnem łożu,
Wpośród słowików pieśni i róż woni,
Pod Alexoty opieką spędzili.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t20od35sf184g0m5jh3xb3v8r9nq0g5
Strona:Anafielas T. 1.djvu/295
100
1072930
3145293
3143112
2022-08-04T20:43:26Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|263}}</noinclude><poem>
Z misą orzechów jak biegła ku niemu,
I swój rumieniec ucieczką taiła.
:Ledwie przywiodła ranek biały Aussra,
Witol od zamku znów się puszczą gonił;
Znowu u źródła, jak gdyby niechcący,
Usiadł i czekał na przyjście dziewczyny.
Chwila tak zbiegła, nic nie słychać było;
Potém się znowu ozwała piosenka:
:''O! sama nie wiém, co się dzieje ze mną!''
:''W sercu mi smutno i w oczach mi ciemno''
::''Piosnkę przerywam westchnieniem!''
::''Uśmiech kończę łez strumieniem!''
:::''Powiedz, kukułko,''
:::''Powiedz, przyjaciółko,''
:::::''Co to jest?''
:''— Może źle w chacie? — kukułka mówiła —''
:''Może cię matka za szkodę wybiła?''
::''Może ojciec stary gdéra?''
::''Lub brat tobą poniewiéra? —''
:::''— O, nie, kukułko,''
:::''Nie to, przyjaciółko,''
:::::''Nie to jest! —''
:''Może ci ruta na ogródku uwiędła?''
:''Możeś ślubnego płótna nie doprzędła?''
::''Może twój luby na wojnie?''
::''Tobie w sercu niespokojnie? —''
:::''— O, nie, kukułko,''
:::''Nie to, przyjaciółko,''
:::::''Nie to jest! —''
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ptdnxwtq0ab9wlsgzzbinc9zo4sg1kt
Strona:Anafielas T. 1.djvu/310
100
1072931
3145313
3143213
2022-08-04T21:21:29Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|278}}</noinclude><poem>
— Ty jedziesz, synu, z ojcem się połączyć.
Czemuż ja z tobą polecieć nie mogę
Do wschodniéj ziemi, ojców waszych kraju?! —
— O matko! — rzekł duch — dawniéj ku wschodowi,
Jakby ku szczęściu, poglądałem chciwie;
Teraz powoli jadę, patrzę w ziemię,
Bom cóś drogiego na ziemi zostawił. —
— Żal tobie świata? nie płacz go, mój synu!
Żal skarbów tobie? tam ich nie potrzeba.
Żal może sławy? pójdzie ona z tobą. —
— O matko! nie żal mi świata i życia,
Nie żal mi skarbów — ja ich nie kochałem,
Nie żal mi sławy — sława idzie z duchem,
Lecz żal mi młodéj narzeczonéj mojéj,
Która tam za mną srébrne łzy wylewa
I w dzień wesela z popiołem się żeni;
Żal mi: bom życia nie dożył swojego,
Bo się u Niemna serce pozostało,
Co mnie w tył, nawet od ojców krainy,
Ciągnie do żony, która po mnie płacze. —
:Matka, słuchając mowy téj, dumała;
Potém mu rzekła: — Zaczekaj w tym gaju.
Nim się trzy razy słońce do kąpieli
Spuści, i wyjdzie obmyte i świéże,
Ja wrócę tutaj. Na Dungus polecę,
Zapylam Pramżu o wyrok kamienny,
I u Perkuna może co wybłagam. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h8m8a0cnzks6xkhao7zqecrngqvs778
Strona:Anafielas T. 1.djvu/289
100
1072932
3145283
3143078
2022-08-04T20:26:46Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|257}}</noinclude><poem>
::''Niedźwiedzia ja będę prosić,''
::::''Będzie kłóć nam drwa,''
::''A kruk wodę musi nosić,''
::::''Bo grzbiet krzywy ma;''
::''Jaskółka z fartuchem białym''
::::''Będzie miski myć;''
::''A ogonem wybujałym''
::::''Wiewiórka stół trzéć;''
::''Lis, co w futrze, jak pan, chodzi,''
::::''Może za stół wleść,''
::''Siąść, gdzie siądą państwo młodzi,''
::::''Z jednéj miski jeść.''
::''Hola ptaszki! hola źwierzę!''
::::''Chodźcie do mnie tu!''
::''Mój pan dzisiaj żonę bierze —''
::::''Trzeba służyć mu.''
:Witol, wesołéj słuchając piosenki,
Nie wiedział, czemu uczuł lżéj na sercu.
Głos ten, jak gdyby czarnoxięzką władzą,
Stęsknioną duszę powoli kołysał.
Przed nim po ścieżce szla młoda Litewka
Z dzbanem po wodę; za nią koni para,
Z spuszczoną głową, wlokła się powoli;
I trzodka owiec, becząc, po drożynie
Za panią swoją goniła wesoło;
I kozieł czarny, z brodą na piędź długą,
Poważny, swoich małżonek pilnował:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bgfrgqv3v9yvwjtzb03sh3cuitc805i
Strona:Anafielas T. 1.djvu/290
100
1072933
3145284
3143083
2022-08-04T20:29:36Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|258}}</noinclude><poem>
A krówka biała dwór wiejskiéj dziewczyny,
Z srokatym ciołkiem idąca, kończyła.
Dziewczyna miała bieluchną koszulę,
Trzy sznury wielkich na szyi bursztynów;
U jéj fartucha maleńkie dzwoneczki
Za każdym ruchem wesoło brzęczały;
W włosach wetkniętych kilka liści ruty
I piękne grono czérwonéj kaliny;
Warkocz, spadając, aż do stóp dosięgał,
Pozaplatany kwiatkami jesieni,
Jak długa wstęga po za nią powiewał.
:Kiedy Witola ujrzała, stanęła,
Chciała uciekać i do domu wrócić;
Ale syn Mildy z łagodnym uśmiechem
Strach jéj słodkiemi uspokoił słowy:
— Nie bój się, dziéwczę! nie jestem Ajtwaros<ref>Bóstwa i duchy, które napastowały kobiéty.</ref>,
Ani Giristis, co kobiéty straszy,
Ani Erajczyn, co czyha w ogrodzie,
Blizkiego zamku po nad Niemna brzegiem
Jestem ja panem. Chodź napoić trzodę,
A ja ci wody naczerpać pomogę. —
Stanęło dziéwczę, nie wiedząc, co czynić,
Czy nazad wracać, czy do źródła schodzić.
Ale Witola łagodne wejrzenie
Uspokoiło jéj bojaźń dziewiczą.
Zeszła, ukradkiem patrzając na niego.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
roimbp86se7p3s9iekju7e579xih6tf
Strona:Anafielas T. 1.djvu/291
100
1072934
3145285
3143086
2022-08-04T20:30:54Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|259}}</noinclude><poem>
A on jéj dzbanem wodę lał w koryto
I tak powoli pytania zadawał:
</poem>
{{Skan zawiera grafikę}}
<poem>
— Jak się nazywasz? o piękna dziewczyno! —
— Romussa<ref>Skromna.</ref>, Panie! — Kto twoi rodzice? —
— Tutaj na górze, w téj chacie, mieszkają. —
— Któż jest twój ojciec i kto twoja matka? —
— Ojciec jest strzelcem; był kiedyś żołnierzem,
Ale już teraz z dzikiemi źwierzęty,
Z sarną, zającem i wilkiem się bije. —
— Tyś u nich jedna? — O! są u nas bracia.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ei9ceb56e7zy5tcsi1mniuqq96vnbct
Strona:Anafielas T. 1.djvu/292
100
1072935
3145287
3143093
2022-08-04T20:33:27Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|260}}</noinclude><poem>
Jeden już nawet starszy był na wojnie,
A młódszy jeszcze przy rodzicach w domu.
Ojciec go na dwór jaki Kunigasa
Chciałby już wysłać; lecz boi się stary,
Aby pan jaki bezduszny i chciwy
Za niewolnika sobie nie przyswoił.
Wolał go jeszcze przy sobie zostawić. —
— Mogę zajść z tobą do waszego domu? —
— A czemuż? Panie! Rodzice gościnnie
Każdego w domu, czém mogą, przyjmują.
Pewnieś strudzony i odpocząć zechcesz. —
:I Witol poszedł, niosąc dzban dziewczyny,
Krętą drożyną do domku białego.
Stał on wpośród drzew i gęstéj leszczyny,
Białemi okny do wschodu pozierał.
Za nim ogródek, w którym jesień płowa
Łodygi tylko i chwasty wyniosłe
W osieroconych grzędach zostawiła.
U progu matka córki wyglądała,
A ojciec stary z synem cóś rozmawiał,
Który kamienną łupał drwa siekierą.
— Oto wam gościa przyprowadzam, matko! —
Prześcigając go, wołała Romussa. —
Rycerz to jakiś, bo ma miecz u boku,
I łuk na plecach, i procę u pasa.
Znać z jego twarzy, że to pan być musi;
A mówił, że tu ma nad Niemnem zamek. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mrjk1vghorxi6l04ucmjufen66chik8
Strona:Anafielas T. 1.djvu/293
100
1072936
3145289
3143096
2022-08-04T20:36:48Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|261}}</noinclude><poem>
:Matka do domu pobiegła, a ojciec
Powstał, i siwą obnażywszy głowę,
Gościa, dziękując za łaskę, powitał.
Weszli do chaty, a Witol Kobolóm
Naprzód u proga izby się pokłonił.
I zaraz na stół podali miód biały,
Pieczone koźlę, sér i mléko świéże.
Witol, dla Bogów wylawszy ofiarę,
I gospodarza z sobą jeść poprosił.
— Słyszałem, ojcze — rzekł — od waszéj córki,
Że chcecie syna oddać na dwór pański;
Ale się tylko boicie, by potém
Pan w niewolnika nie chciał go obrócić? —
— Prawda to, Panie! — odpowiedział stary. —
Ma lata słuszne, niechby szedł na wojnę.
Możeby z wojny bogatszy powrócił,
Przyniósłby może za co się ożenić.
Ale strach teraz. Nieraz człek swobodny
Na całe życie pozostanie sługą.
Pstry dzięciół, bardziéj pstre jest ludzkie życie<ref>Przysłowie.</ref>.
Bogi nam losy złe i dobre dają;
Lecz przeciw losu nie godzi się śpieszyć
I naumyślnie z nieszczęściem probować. —
— Czyliż — rzekł Witol — nie znajdziecie pana,
Któremubyście powierzyli syna? —
— Jeden jest tylko. Ten siedzi spokojny,
O wojnie więcéj nie myśli podobno. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
od9lnchecc05e4wnhlmu3yed9rd2014
Strona:Anafielas T. 1.djvu/294
100
1072937
3145292
3143099
2022-08-04T20:40:36Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|262}}</noinclude><poem>
— Któż to jest? —
{{tab|100}}— Witol. —
{{tab|150}}— Dziękuję za słowo.
Ja to nim jestem. —
{{tab|100}}— Kto? ty jesteś? Panie! —
I starzec powstał z przestrachem od stołu;
Ale go Witol za rękę powstrzymał.
— Zostań tu ze mną. Chcę pomówić z wami. —
— Jabym śmiał? Panie! —
{{tab|120}}— Siadaj! bądź spokojny.
Syna do dworu wezmę i obdarzę.
Będzie się za co miał za rok ożenić:
Bo chociaż z wojną nie idę w kraj obcy,
Umiém swym sługóm ze skarbcu nagrodzić. —
To mówiąc, wstawał, chciał odejść, znów siadał;
Nie wiedział, co go w téj chacie trzymało;
Lecz niespokojny, jakby czekał na co,
Chciał próg przestąpić, a cóś go trzymało;
Wtém ze świronka, na misce drewnianéj,
Piękna Romussa wyniosła orzechy;
Pod jego wzrokiem płomieniąc się cała,
Ledwie oddawszy, wnet nazad uciekła.
:Pożegnał łowca Witol i szedł daléj;
Stanął u źródła, stal i myślał długo;
Powoli potém na zamek powrócił.
Całą noc mu się Romussa marzyła,
Całą noc widział, jak trzodę poiła,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hgp13ryumlln8zagtixj3osb1l2ix7u
Strona:Anafielas T. 1.djvu/296
100
1072938
3145294
3143113
2022-08-04T20:44:05Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|264}}</noinclude><poem>
:''— Może ci nudno? — kukułka mówiła —''
:''Może ci chata ojcowska niemiła?''
::''I swatów wyglądasz?''
::''I kochanka żądasz? —''
:::''— Może, kukułko,''
:::''Może, przyjaciółko,''
:::::''Może to! —''
</poem>
{{Skan zawiera grafikę}}
<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
omk4lbrx2kbd2i2umm2b29tio4f4h90
Strona:Anafielas T. 1.djvu/309
100
1072945
3145312
3143208
2022-08-04T21:18:37Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|277}}
<br><br><br></noinclude><poem>
{{Skan zawiera grafikę}}{{Dropinitial|P|4em}}{{kap|iorun}}, co upadł na Witola głowę,
Odbił się w sercu nieszczęśliwéj matki.
Ona nieszczęście uczuła zdaleka,
Zadrżała, okiem powiodła przed siebie,
I, rozpuściwszy wonnéj szaty skrzydła,
Leciała po nad syna swego zamek.
Płonął on, żółtym płomieniem objęty.
Dusza Witola na Jodziowym cieniu
Leciała na wschód, do ojców krainy.
Z mieczem Krewejty i głową zwieszoną.
Smutny, na zgliszcza zamczyska patrzając,
Powoli mléczną odjeżdżał już drogą.
Spójrzała matka, zalała się łzami,
I szalą mglistą cień syna owiała;
Mówić nie mogąc, łkała i płakała.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iqdh9wkpwaxi8shjyuxvsv4ohg0m7ds
Strona:Anafielas T. 1.djvu/308
100
1072946
3145311
3143205
2022-08-04T21:15:55Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|276}}</noinclude><poem>
A w błyskawicy po nad Niemna brzegiem
Zajaśniał zamek Witola płomieniem:
</poem>
{{Skan zawiera grafikę}}
<poem>
Bo piorun upadł w nowożeńców parę,
I, świętym gmachy objąwszy pożarem,
Weselną ucztę w stos śmiertelny zmienił,
</poem>
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
74fsy3d7wfdk2a3s4uv5ppor2y6ny2u
Strona:Anafielas T. 1.djvu/317
100
1072950
3145320
3143665
2022-08-04T21:40:54Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" /></noinclude>{{c|w=160%|'''PIEŚNI POGRZEBOWE'''}}
{{c|muzyka S. Moniuszki.}}
{{tns|{{f|align=right|1.}}}}
{{---}}
{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
Czy ci co brakło? czy ci {{Korekta|zle|źle}} było?
po cóś nas bracie porzucił?
czy głodno w domu? z nami niemiło?
czyli cię z nas kto zasmucił?
czyś niemiał źwierza bogatych lasów?
niemiał oszczepu na łowy?
czyś niemiał w twojej chacie zapasów?
czyś nie miał złożyć gdzie głowy?
</poem><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qejaa2ybvitfmqpnpc62dtyjda89saz
Strona:Anafielas T. 1.djvu/319
100
1072951
3145323
3143671
2022-08-04T21:47:35Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|align=right|3.}}</noinclude>bodnie.
<br><br>
{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
Widzim ducha, na wschód leci,
dziarski pod nim koń,
na nim zbroja śrebrna swieci
w złotym helmie skroń,
w złotym helmie skroń.
</poem>
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rle43ab3y02by640wrqtrd8bvwzf0eq
Strona:Anafielas T. 1.djvu/318
100
1072952
3145321
3143666
2022-08-04T21:44:13Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|2.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
Poszedł gdzie cienie ojców wołały,
na wieczności góry wschodnie
puszczać na Jodsów zatrute strzały
pić z ojcami AInz biały
źwierza naganiać {{tns|swo|swobodnie}}
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h6gac9xjr031kqhrwunz3l1o03mu90z
3145322
3145321
2022-08-04T21:45:46Z
Alenutka
11363
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|2.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
Poszedł gdzie cienie ojców wołały,
na wieczności góry wschodnie
puszczać na Jodsów zatrute strzały
pić z ojcami AInz biały
źwierza naganiać swo-
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
st9qrswdljh7tefatxndcfh86deq9e9
Strona:Anafielas T. 1.djvu/304
100
1072984
3145305
3143180
2022-08-04T21:05:31Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|272}}</noinclude><poem>
Zdjęto ruciany wianek jéj dziewiczy,
I na ramiona spłynęły warkocze,
A z pod rzęs czarnych białe łzy upadły.
Drużki już smutną pieśń znowu nóciły:
::''Biedna, biedna dziewczyno!''
:::''Gdzie jest wianek twój?''
::''Żegnałaś się z rodziną!''
::''Z oczu twoich łzy płyną!''
::''Nie wrócisz już do domu!''
::''Ni pocieszać cię komu!''
:::''Teraz tutaj dom twój!''
::''Biedna! Lepiéj ci było''
:::''W chacie z matką żyć.''
::''Wszystko cię porzuciło.''
::''Co było, jak nie było.''
::''Teraz idziesz w niewolę,''
::''Zaczynasz ciężką dolę,''
:::''Bo z mężem będziesz żyć!''
::''O Romusso! płacz łzami!''
:::''Jest czego łzy lać.''
::''Za twemi rodzicami,''
::''Swobodą, wspomnieniami,''
::''I za braćmi drogiemi,''
::''I za Bogi twojemi,''
:::''Mąż ci łez nie da lać!''
:Potém podeszli rodzice przybrani
I przez obrączkę włosów nadpalili.
Składaną Bogóm ofiarę zbierali.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q1v4kzv2tj7b0c4tdbk2s9yf2m0nkua
Strona:Anafielas T. 1.djvu/303
100
1072985
3145304
3143174
2022-08-04T21:03:05Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|271}}</noinclude><poem>
Trzykroć wóz z ogniem obleciał dokoła,
Dał narzeczonéj miodu pokosztować,
I znikł z pochodnią na drodze zamkowéj.
Jadą; aż wreście na drogi zawrócie,
Gdzie las rozrzedniał, pole się rozlega,
Ujrzeli zamek, który światłem błyska,
I bucha kłęby czarnemi z dymników,
I gwarem zdala weselnym już gada;
Odbity jeszcze w Niemnowéj odnodze,
Dwakroć się dziwniéj Romussie zaświecił:
I hałas dwakroć zdawał jéj się sroższy.
Aż strach jéj serce dziewicze ucisnął,
I łzy się z oczu puściły gorące,
I, jakby domu i swoich żal było,
Głowę ku swojéj obróciła stronie,
Za rodzicami wzdychając Romussa.
:Pod kopytami zatętnił podwórzec.
Zniknął woźnica. Dziewczynę porwali,
Wiedli do pięknéj zamkowéj komnaty,
Kędy się wielkie paliło ognisko.
Swalgoni w bieli, nócąc pieśń weselną,
Kobiety, starce i tłum wielki ludu,
Ściśnieni wgłębi, ciekawie patrzali.
Witol za stołem pokrytym obrusem
Siedział milczący, Romussę wiedziono,
I na kobierzec, na szyte wezgłowie,
Na postrzyżyny drużki posadziły.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
djbmnfq1jfvgb0nryvjz3b8uv5eebdi
Strona:Anafielas T. 1.djvu/302
100
1072986
3145301
3143169
2022-08-04T20:59:32Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|270}}</noinclude><poem>
:::''O ogniu domowy!''
::''Kto ciebie rozpali?''
::''Swaty przyjechali''
::''Z ślubnemi namowy.''
:::''Kury! kury moje!''
::''Kto wam ziarna rzuci,''
::''Kiedy wasza pani''
::''Do was już nie wróci?''
:::''Krówko moja biała!''
::''Kto ciebie napoi?''
::''Ty będziesz ryczała.''
::''Niéma pani twojej!''
:Gdy tak śpiewali, na wozie złocistym,
Strojny bogato, wjechał na podwórek
Smerda Witola, jego Keleweże.
A w wozie białych cztéry konie było.
Ledwie woźnica utrzymał je w ręku.
Kiedy Romussę wsadziły dziewczęta,
I wóz, i konie, ruszyły z łoskotem,
Mignęły tylko i znikły wśród lasu.
Ledwie przez chwilę słychać turkot było.
Po chwili wszystko dokoła ucichło.
Rodzice, stojąc na progu, płakali;
A jedno drugie cieszyło jéj losem.
Tymczasem leciał piorunem woźnica.
Już do granicy zbliżał się Witola,
Ku niemu rycerz wyjechał na koniu,
W ręku miał żagiew, w drugiém kubek miodu,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f4k4abdeze2zirgd3rkr2v05q0vpg5n
Strona:Anafielas T. 1.djvu/301
100
1072987
3145300
3143166
2022-08-04T20:57:37Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|269}}</noinclude><poem>
Na dowód chęci dary wam przysyła.
Dobrém je sercem przyjmijcie od niego.
Jutro wóz zajdzie, jutro Keleweże
Córkę na zamek u Niemna powiezie,
I zięć wam za nią, jak chcecie, zapłaci. —
:Ojciec i matka w zadumieniu stali,
Jakby im szczęście tak wielkie się śniło.
Już Witolowe swaty odjechali,
A oni jeszcze do siebie nie przyszli;
Lecz gdy zaczęto podarki wyjmować,
I drogie szaty, i sznury bursztynu,
Złote łańcuchy, i szuby bogate,
Oni, jak cudze, ostróżnie wznosili,
I jak na cudze, dziwiąc się, patrzali.
Dzień przeszedł w ciągłém zdumieniu i gwarze.
Romussa ciągle w świronku płakała.
Nadeszło jutro — drużki pieśni smutne
Nócić jéj, czesząc długi włos, zaczęły:
:::''O mój ojcze drogi!''
::''Moja matko miła!''
::''Kto będzie mył nogi,''
::''Które córka myła?''
:::''Kto łoże uściele?''
::''Zgotuje wieczerzę?''
::''Córkę obcy bierze,''
::''Wiezie za mil wiele.''
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4rmfnqqju2cmj18a4lzex77ai6okx8j
Strona:Anafielas T. 1.djvu/300
100
1072988
3145299
3143125
2022-08-04T20:55:16Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|268}}</noinclude><poem>
— A chceszże, żebym przysłał ich? Romusso! —
Ona spójrzała, dzbanek się potoczył,
I nic nie mówiąc, do chaty uciekła;
A trzoda, rycząc, biegła za nią śladem;
A Witol, milcząc, do domu powrócił.
:Nazajutrz przez las, przez gęstą dąbrowę,
Jechali swaty do leśnika chaty,
Ale bogato przybrani i strojno,
Na pięknych koniach. Za nimi szły wozy.
Wieźli dla ojca i dla przyszłéj żony
Bogate dary i piękne ubiory.
Witol ich posłał. Stanęli przed domem.
Szedł ojciec ku nim i oczóm nie wierzył.
:— Witol nas, Pan nasz, do ciebie przysyła.
On twoję córkę, Romussę, pokochał.
Prosi was, ojcze i matko dziewczyny,
Żebyście mu ją za żonę oddali. —
Starzy rodzice słuchali, milczeli.
Pobiegli bracia Romussy się pytać.
Ona się skryła gdzieś wgłębi świronka,
I jedném okiem płakała po domu,
A drugiém szczęściu przyszłemu się śmiała.
— Wielkie to szczęście — ojciec odpowiedział —
Wielkie to szczęście; lecz, panowie swaty,
Może Kunigas z ubogiego szydzi? —
— Nie — rzekł najstarszy Smerda Witolowy. —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4ciuocgzhr5iv3zdrjv69emcp9y1rwo
Strona:Anafielas T. 1.djvu/299
100
1072989
3145298
3143120
2022-08-04T20:52:54Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|267}}</noinclude><poem>
::''O Kaunisie! Mildo Pani!''
:::''Zlitujcie się moim łzóm,''
::''Niech przyjdą swaty wysłani,''
::''I rodzice zastrzygani''
:::''Poprowadzą w jego dóm!''
:Pieśń kończąc, spójrzy — zlękła się dziewczyna:
Witol, u źródła siedząc zamyślony,
Czekał już na nią. Pieśń jéj w ustach kona.
Romussa bieży i w krzaki się chowa.
Napróżno Witol łagodnie jéj wołał.
Ona, się kryjąc w leszczyny gałęziach,
Patrzyła, cała zrumieniona wstydem,
A wyjść nie śmiała jemu się pokazać.
Witol ją, biegąc drożyną, dogonił.
— Czegoż się lękasz? — rzekł — czego? dziewczyno!
Czyli się wstydzisz śpiewanéj piosenki? —
— O! nie! mój Panie! lecz ciebie się wstydzę. —
Końcem fartucha twarz piękną zakryła,
I szła powoli, patrząjąc z pod oka,
Jak Witol za nią w ślad nazad powracał.
Zeszli i trzodę u źródła poili.
— Kochasz ty kogo? — zapytał — dziewczyno! —
— Ojca, i matkę, i siostry, i braci. —
— A więcéj? —
{{tab|80}}— Więcéj? — więcéj już nikogo. —
— Czyli do ciebie słano kiedy w swaty? —
— Jeszcze ni razu. Jestem taka młoda! —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cuxyajo7fq49syhx47c1xoj8vjuxodq
Strona:Anafielas T. 1.djvu/298
100
1072990
3145297
3143117
2022-08-04T20:50:13Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|266}}</noinclude><poem>
Serce tam moje ciągną do dziewczyny?
Czy jaki urok jéj wzrok na mnie rzucił,
Żem dla niéj pokój, sny moje spokojne,
I żądzę sławy nawet z duszy stracił? —
Tak Witol myślał, biegąc ku zdrojowi,
I usiadł przy nim. Aż znowu zdaleka
Piosnka dziewczyny nad krętą drożyną
Temi się słowy, dźwięcząc, odezwała:
::''Oj polecę ja daleko!''
:::''Bo mnie serce ciągnie ztąd.''
::''Tam za górą, tam za rzeką,''
::''Czyjeś czary duszę wleką''
:::''W nieznajomy ziemi kąt.''
::''Oj polecę! oj porzucę!''
:::''Niechaj płacze ojciec, brat.''
::''Ja się tutaj próżno smucę.''
::''I weselsza tu powrócę,''
:::''Kiedy ze mną przyjdzie swat.''
::''Chcę ja lecieć, chcę, nie mogę —''
:::''Serce ciągnie, w oczach łzy,''
::''I już na próg stawię nogę,''
::''I boję się sama w drogę.''
:::''O Kaunisie! pomóż mi.''
::''Ja nie pójdę. Lepiéj mego''
:::''Tu młodzieńca przyszlij nam.''
::''Próżno czekam ja na niego.''
::''Serce wzdycha, łzy mi biegą,''
:::''I złe myśli o nim mam.''
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ek6nc431w0vk8uxjbn2pfq50r552atu
Strona:Anafielas T. 1.djvu/297
100
1072991
3145296
3143115
2022-08-04T20:46:20Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|265}}</noinclude><poem>
:Kiedy ostatnie dośpiewała słowa,
Podniosła oczy, i znowu u źródła
Dumającego Witola ujrzała;
I znowu uciec i wracać myślała.
Sama nie wiedząc, jak poradzić sobie.
Twarz jéj rumieńcem kaliny płonęła,
Stała, a Witol ośmielać ją zaczął.
— O! nie bójże się, Romusso! zejdź śmiało.
Ja i dziś trzodę napoić pomogę. —
Pomimo woli, w milczeniu schodziła,
Nie wiedząc sama dziewczyna, co czyni.
Potém oboje napajali trzodę,
Nie śmiejąc mówić; tylko czasem wzrokiem
Ku sobie strzelą, i znów spuszczą oczy.
Tak gdy się bydło, napiwszy, wróciło,
Poszła i młoda za trzodą Romussa.
Witol, jak wczoraj, nie poszedł w gościnę,
Ale milczący na zamek powrócił.
:Nazajutrz on już nie poszedł do źródła,
Lecz we śnie widział znów piękną Romussę,
I z jéj obrazem w głowie się obudził.
Znów więc się zerwał następnego ranka,
Wziął Wiżos, łuk swój przez plecy przerzucił,
I, czarodziejskim urokiem ciągniony,
Biegł ścieżką w puszczę do znanego źródła,
A biegąc, w duszy tak mówił do siebie:
— Czy Milduwniki czarownym napojem
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pnwgzm2ihgc48t2inbfuzkt36grx3pm
Strona:Anafielas T. 1.djvu/314
100
1073072
3145317
3143660
2022-08-04T21:31:07Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|282}}</noinclude><poem>
:Ale niedługo i tu pozostali.
Orlu piersiami chce się próć powietrze,
Orzeł chce nowych krajów, nowych światów.
Wierna orlica orła nie porzuci.
I lecą jeszcze na wschód, ojców kraju
Szukać, i mogił zapomnianych dziadów,
Które nad drugiém morzem się podnoszą.
:A tam znów tęskno za Litwą kochaną.
To się wracają i na zachód płyną,
I posiadali nad Niemnowym brzegiem.
:Tak wieki płyną, wydając się chwilą;
Lata migają, jak piorunów błyski.
Oni dziś w gnieździć na Litewskiéj ziemi,
Jutro daleko w cudzy kraj wędrują.
I lecą jeszcze i wracają znowu.
Aż orle pióra od słońca zbielały,
Szpony osłabły i piersi mu wyschły.
I począł tęsknić za duchów krainą,
Kędy go czekał ojciec i dziadowie.
Roztoczył skrzydła, chciał lecieć — Romussa
Jękliwym głosem Witola wstrzymała.
— Dokąd? mój luby! —
{{tab|120}}— Czas do ojców ziemi. —
I tęskno z Litwy, i tęskno za niemi;
Tęskno: bo cóż się po mnie pozostanie?
Gniazdo na dębie, w gruzach gród mój stary,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
epk4p24uweb23byg6b3tmcfmanc13si
Strona:Anafielas T. 1.djvu/313
100
1073073
3145316
3143233
2022-08-04T21:28:23Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|281}}
<br><br><br></noinclude><poem>
:{{kap|Płynęły}} lata szczęścia, jak godziny.
Witol z Romussą, skrzydłami białemi
Pod chmury razem wznosząc się swobodnie,
Lecieli, coraz nowe kraje, światy,
Oglądać z góry.
{{tab|70}}Siedém morz minęli,
Na siódméj ziemi na chwilę spoczęli,
I słali gniazdo na wyniosłéj skale.
:Ale na obcym niemiło im brzegu.
Nie ta już ziemia, którą ukochali,
I nie to słonce, które Litwie świeci.
Tęskno za puszczą obu nadniemnową.
Podnieśli skrzydła i na wschód wędrują.
Sześć morz mijają, siódme białe morze,
I brzeg znajomy, i Litewską mowę
Słyszą pod sobą. Usiedli na dębie,
Skrzydła spuścili, pozwieszali głowy.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tkv8kf3u9qn8l34uj0gboxv0r20x4cb
Strona:Anafielas T. 1.djvu/312
100
1073074
3145315
3143232
2022-08-04T21:25:52Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|280}}</noinclude><poem>
:Jeszcze mówiła, już się duch Witola
Orlemi skrzydły uniósł w nowe życie;
A przeciw niemu leciała orlica,
</poem>
{{Skan zawiera grafikę}}
<poem>
Krzykiem wesołym Witola wołając.
Spójrzała matka, ale za chmurami
Nie było widać nic, tylko zdaleka
Krzyk ją miłośnéj pary dolatywał.
</poem>
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k5fc0lsuvr4v2ryw3db0d9yle9rhjw0
Strona:Anafielas T. 1.djvu/305
100
1073075
3145306
3143182
2022-08-04T21:08:40Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|273}}</noinclude><poem>
Miód i pieniądze na progu rzucili.
I znowu pieśni nócili. A Witol
Siedział za stołem, i na narzeczoną
Patrzał wpół smutku, wpół nadziei okiem.
Wiedli ją potém około ogniska,
I, zawiązawszy oczy, od drzwi do drzwi
Chodząc, u progów zboże i pieniądze
Starzy Swalgoni, śpiewając, sypali.
Potém najstarszy z weselnych kapłanów,
Róg miodu wziąwszy, połączył ich ręce;
A pijąc, do nich wołał: — Niech wam Bogi
Szczęście, dostatek dadzą, i potomstwo,
I długie lata w miłości i zgodzie! —
:Od izby drugiéj rozwarto podwoje.
Tam na cisowym zgotowano stole
Ucztę weselną. Już starzy rodzice
Na młodą parę za stołem czekali.
Wśród pieśni tłum się do izby przeciskał.
Zasiedli młodzi; uderzono w rogi;
Piszczałki, trąby z śpiewem się ozwały;
A taneczników postrojonych koło
Wesołym skokiem okrążyło stoły.
:Witol, przy pięknéj usiadłszy Romussie,
Choć czoło jasne, oblicze spokojne,
Chociaż miał szczęściem rozjaśnione oczy,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mlnrdjef82wa5kjfx8zwr32dundw35b
Strona:Anafielas T. 1.djvu/306
100
1073076
3145308
3143201
2022-08-04T21:11:47Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|274}}</noinclude><poem>
Wspomniał w téj chwili na zemstę Perkuna,
I mimowolnie czoło zaszło chmurą,
A oręż smutnie zabrzęczał u boku.
:Grajtas się patrzał zwieszony nad gmachem,
Grajtas, co zemstą i gniewem oddychał.
:Szumiała daléj weselna biesiada;
Krążyły rogi; pieśń ucztę stroiła,
Jak skroń dziewczyny stroi ruty wianek;
Starzy Swalgoni długie szczęścia lata
Wróżyli wnukóm ich wnuków przez wieki;
A Grajtas leciał pod stopy Perkuna,
Jęknął boleśnie, aż go pan usłyszał.
— Co ci jest? duchu! —
{{tab|120}}— Spójrz, ojcze, na ziemię!
Spójrz, ojcze, tylko! — nie będziesz mnie pytać.
Synowi Mildy zemstę poprzysiągłeś,
Mnie z nią zesłałeś słabego na ziemię.
Twoja się zemsta o niego rozbiła,
Jak kropla wody o skałę odwieczną.
Milda mu dała siłę niepożytą,
Kapłani mądrość, odwagę nadludzką.
Ja go nie mogę zwyciężyć, o panie!
A on na ziemi z twéj się zemsty śmieje.
Czemuż nie spuścisz na niego piorunu?
Ty grozisz tylko, a on się weseli;
Ty ducha za nim wysyłasz z swą zemstą,
On ślubowiny po nad Niemna brzegiem,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fo7tliwjo8om2o0lsegkanhpjry2t1m
Strona:Anafielas T. 1.djvu/307
100
1073077
3145310
3143203
2022-08-04T21:14:48Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|275}}</noinclude><poem>
Ucztę wesołą, spokojnie obchodzi.
Wszędziem go ścigał, nigdziem nie zwyciężył.
I twój posłaniec pohańbione czoło
Nieraz milczący ukrył w czarnéj chmurze.
Mamże się poddać, przyznać mu zwycięztwo?
Daszże ty, ojcze, tak mu szydzić z siebie?
Ludzie powiedzą: — Perkun się zestarzał,
Nie umié nawet i pioruna rzucić. —
I lud odejdzie od twoich ołtarzy,
Innego Boga będzie sobie szukać.
Ojcze! dla czego, przysiągłszy na zemstę,
Jednemu człeku dajesz szydzić z siebie?
Tyś go swym palcem na zgubę naznaczył;
Bogi i duchy siły mu dodały —
Twój wyrok poszedł, jak dziecięce słowo,
Jak wiater, co się po wierzchołkach lasu,
Nie śmiejąc ruszyć gałęzi, kołysze.
Ojcze! pozwolisz, aby ród przeklęty
Z niego na twojéj ziemi się rozmnożył?
Czy nie masz więcéj piorunu w twém ręku?
Lepszego, niż ja, twojéj zemsty posła? —
:Mówił, a lice Perkuna pałało,
I oczy jego, jak zarzewie krwawe,
Coraz błyszczały pod chmurną powieką;
Mówił, a ręka Boga się wznosiła
I drżała długo, aż z niéj piorun błysnął.
Warpelis łoskot po niebach roztoczył,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hs0yhme9vy15mv7eu6h7v6ebdfufrt2
Strona:Anafielas T. 1.djvu/311
100
1073078
3145314
3143230
2022-08-04T21:24:38Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|279}}</noinclude><poem>
:Rzekła, uściskiem pożegnała syna,
I znów ku niebu Milda poleciała;
A cień Witola u ojca mogiły
Trzy dni i nocy na Jodziu się błąkał.
Napróżno czekał i jęczał napróżno:
Bo dnia piérwszego nie wróciła matka,
I dnia drugiego nie widać jéj było,
I trzeci dzień się kłonił do wieczora,
I wieczór przyszedł, zeszło z paszy bydło,
Niebo już coraz ciemniało z zachodu,
A jeszcze matki z Dungusu nie było.
Napróżno Witol wyglądał po niebie —
Nic nie mignęło, nikt nie przelatywał.
Nareście Aussra czwarty dzień już wiodła,
Kiedy cień biały zsunął się ku niemu
I Milda ręce otwarła do syna.
:— Pramżu przeczytał odwieczne wyroki,
Na starym w Dungus wyryte kamieniu.
Ty życia swego pod inną postacią
Możesz tu dożyć, nim na wschód powrócisz.
Twoja Romussa dla ciebie orlicą
Resztę żywota dopędzić wzleciała.
Ty za nią orłem polecisz, mój synu!
A kiedy łowiec orlicę zastrzeli,
Albo na gnieździe od starości skona,
Ty wolny skrzydła orle tu otrząśniesz
I wrócisz wówczas do ojców krainy. —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ok1cek7rsxcsgddjbcr2mi57rqj1t1o
Strona:Anafielas T. 1.djvu/324
100
1073152
3145329
3143678
2022-08-04T21:55:33Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|8.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
{{Tns||i sokoł leci}} i trzy gwiazdy świecą,
i orszak cieniów wlecze się z nim długi,
wszyscy razem na wschód lecą,
wszyscy razem na wschód lecą, na wschód lecą.
</poem>
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
502qqhobv3x27jtoctdl5ocghurgcxm
Strona:Anafielas T. 1.djvu/323
100
1073153
3145328
3143677
2022-08-04T21:54:36Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|align=right|7.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
{{Tns|chrapie.}}
Na próżno Wiżm wygląda z pieczary,
z paszczą otwartą patrzy na rycerza,
on w górę patrzy nie widzi poczwary,
w górę on patrzy i bieży.
Oto już wdarł się za nim psy i konie
{{Tns|i sokoł leci}}
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5lkzcg0fxcsz15miwg971lvro4kya10
Strona:Anafielas T. 1.djvu/322
100
1073155
3145327
3143675
2022-08-04T21:52:42Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|6.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
Już się duch jego na Anafiel drapie,
po śliskiej drodze szponami jastrzębia,
pazury wilcze i rysie zagłębia,
a koń drży, parska i {{Tns||chrapie.}}
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r2x3e4lbq7tcgpwl7gkb4ekzh5pl7yn
Strona:Anafielas T. 1.djvu/321
100
1073156
3145326
3143674
2022-08-04T21:51:37Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|align=right|5.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
{{Tns|tam,}}
Rusin i Niemiec go nie zaczepi, ze swémi będzie tam,
ze swémi, ze swémi będzie tam,
ze swémi,ze swémi będzie tam.
</poem>
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6norg5cml400na6tzd5e0bqqqsfec2o
Strona:Anafielas T. 1.djvu/320
100
1073157
3145324
3143672
2022-08-04T21:48:50Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{f|4.}}</noinclude>{{Skan zawiera nuty}}
<poem>
Nie płaczcie po nim, tam kraj swobody,
tam ojców naszych świat,
tam wiecznie silny; na wieki młody
nie przeżyje swych lat.
Nie płaczcie po nim, jemu tam lepiej,
bo Lachów niema {{Tns||tam,}}
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
123jkxqeu78cux8ak92cch3x48t7q7k
Strona:Anafielas T. 1.djvu/316
100
1073158
3145319
3143663
2022-08-04T21:36:09Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|284}}</noinclude><poem>
Jak Bóstwo, wita, uderzywszy czołem.
Ptak głos radośny ostatni wydaje,
Wzleciał, nie ptakiem — rycerz to na koniu
Złotemi skrzydły pędzi wschodnią drogą;
Z gwiazdą na czole i gwiazdą na piersi,
Z białym na ręku sokołem, z ogary,
Na Anafielas odważny się wspina.
Za nim tuż tęskny duch orlicy leci;
Spogląda na wschód, to na dziécię swoje,
To znów na niego, dzieląc się na dwoje.
Znikli. A chłopię w gnieździe się obudzi,
Z strachem pogląda na stojących ludzi,
Wyciąga ręce za matką orlicą.
Witen do piersi przytula je swojéj.
— Boski dar — rzecze — radośnie przyjmuję.
Niechaj na Bogów służbę się wychowa.
W gnieździe znalezion, gniazdo da mu imie.
Lizdajkon<ref>''Lizdas'' — gniazdo; patrz w Stryjkowskim podanie o przodku Radziwiłłów Lezdejce, albo właściwiéj Lizdajkonie.</ref> będziesz zwał się, orli synu!
</poem>
<br><br><br>
{{c|{{kap|{{Roz*|Koniec.}}}}}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
64hv3xyouego5llpjb6j48lhbnxej6m
Strona:Anafielas T. 1.djvu/315
100
1073159
3145318
3143662
2022-08-04T21:33:54Z
Alenutka
11363
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Alenutka" />{{c|283}}</noinclude><poem>
Pamięć zagasła i piosnka u ludu! —
— I dziécię — cicho Romussa mu powié. —
Spójrzyj — to syn twój. — Roztoczyła skrzydła —
Rozbite jaje na gnieździe leżało;
W niém dziécię białe, jak w kolebce, spało.
Witol nań oczy spoglądał orlemi,
I czuł, że nie tak żal mu było ziemi.
Ale na czyjąż zda dziécię opiekę?
Myślał, i siwe roztoczywszy skrzydła,
Wzbił się w powietrze, nad puszcze poleciał.
A matka siedzi i tuli piersiami
Dziécię kochane, i ojca wygląda
Dzień jeden, dwa dni; głosem go przyzywa;
Strach ją przejmuje; coraz częściéj woła,
Wabi Witola; ale puszcza głucha
Szumem jéj tylko dzikim odpowiada;
I nic nie słychać, nie widać nikogo.
:Siedem dni mija, słychać tentent w lesie —
Stu jeźdźców zbrojnych przez gościniec jedzie,
A stary orzeł przed niemi ich wiedzie.
Stali u drzewa i patrzą do góry.
Orzeł swe gniazdo ścisnął w silne szpony
I z dzieckiem razem u stóp wodza złożył.
Spójrzeli, krzykną zdziwieni rycerze.
Śpi dziécię w gnieździe pod orłów skrzydłami.
Kunigas Witen do niego się zbliża,
Patrzy na cudo, i orła siwego,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
03a68xfab0fanqfqpxqx50f0auuakjb
Strona:Anafielas T. 2.djvu/18
100
1073229
3145464
3118965
2022-08-05T09:48:45Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|17}}</noinclude><poem>
:— Napróżńe słowa, Mindows mu odpowie,
Po czynach męża znać, a nie po mowie.
Patrz, ojcze, widzisz tę głownię z ogniska;
Biorę, druzgoczę, tak wrogów połamię
Jako to drzewo! Oto miecz twój biały,
Co go niczyje nie dźwignęło ramię —
Miecz to olbrzyma, władam nim jak kłosem,
I biada ludóm na które go wzniosę. —
:Rzucił miecz, umilkł — Ryngold wstał z posłania
Drżący, lecz siły dobywszy ostatek,
A w oczach jego tyle życia było,
Jakby nie konał, nie patrzał przed chwilą
W Wschodniéj krainy otwarte mu wrota.
:— Tyś syn mój prawy! krzyknął, ty następca,
Im dość wydziałów. — Tobie Litwa cała. —
Chciałeś pokoju, Montwiłł, siedź na Litwie,
Stara stolica moja, Kiernów tobie,
Chociaż na Litwie i starym Kiernowie
Niema spokoju u nas i nie będzie!
Lecz gorszy wydział na samej granicy,
Kędy co chwila patrzą najezdnicy.
Nie dam Jaćwieży — Lach ci zasnąć nie da,
Nie dam Krewiczan, tu Rusin zagląda,
Ani Kuronów, po których już Niemcy
Łakomą rękę zdala wyciągają.
Chciałeś pokoju! myślisz o pokoju!
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tdwsb000ghmrv7k34sz1a3vv765cm6h
Strona:Anafielas T. 2.djvu/17
100
1073230
3145463
3118966
2022-08-05T09:48:24Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|16}}</noinclude><poem>
:— Ojcze! twojemu nie dam spocząć mieczu,
Póki nie zgromię butnych Kunigasów,
Póki zaległych nie ściągnę haraczów,
Mojéj nad sobą nie uznają władzy.
Wiém, twemu sercu gorzéj bolą swoi,
Co się z obcemi łączą, niżli wrogi.
Ja ich pogniotę. I każdy z wydziału
Co rok przyniesie i pokłon mi winny
I dań zaległą. — Nie dam się im burzyć
I wiązać z sobą i z nieprzyjacioły,
Jedną pić wodę; — własną krew rozlewać.
Nie zasnę, łuku nie zdejmę z ramienia,
Póki na Litwie sam nie będę panem! —
:Ryngold wzniósł głowę, słuchał głosu syna,
I oczy blaskiem żywszym mu jaśniały,
Ustami ruszał i dłonie mu drżały —
Mówił, on słuchał; skończył, spuścił głowę —
— Ty to dokonasz? rzekł, Trajnys! ty słaby!
Ty! — I znów z wzgardą oczy precz odwrócił.
Kądziel prząść tobie i nócić piosenki,
A nie miecz biały i łuk brać do ręki,
Nie za haraczem złych ścigać poddanych. —
:Spójrzał, a Mindows oczy iskrzącemi, —
Ojca wzrok spotkał — lecz milczał ponuro.
Nic nie rzeki — Tobie koléj, — Ryngold cicho.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sa7gwadunwk1wuf9e3c6b6b8chrzwzn
Strona:Anafielas T. 2.djvu/26
100
1073328
3145493
3119276
2022-08-05T10:22:24Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|25}}</noinclude><poem>
Ojciec postradał i serce i głowę,
Dał miecz obcemu, Mindowsa następcą,
I naszym panem ogłosił po sobie.
Będziemże cierpiéć i połknąwszy wzgardę,
Zostaniem jego sługami na zawsze?
Nie, Trajnys, myśmy prawa krew olbrzyma —
Mindows nie brat nasz, Mindows syn nieprawy,
Jemu nam służyć, nie nam schylać głowy.
Będziemże cierpieć? Nam Litwa na poły,
Tobie — mnie. — Jemu służba i niewola.
Ojciec już duszą nie na tym był świecie,
Kiedy dziedzicem cudze wybrał dziecię.
Damyż tak zostać? Trajnys! powiedz bracie! —
:— Chciałem cię o to zapytać, Montwille,
Czy scierpisz dzieci swoje poddanemi,
I siebie w jarzmie. — Cóż ci po Kiernowie
I brzeżku ziemi, w któréj nie panować,
Lecz jęczéć będziesz musiał i rwać włosy,
Ojcowskie ziemie widząc w obcych ręku.
Wiém, rzekł po chwili, ty mnie nienawidzisz,
Ja ciebie z twemi. — Lecz na bok niezgody,
Nam Litwę trzeba odebrać mu wprzódy,
A potém wrócim, gdy zechcemy, znowu
W dawną nieprzyjaźń, w braterską nienawiść. —
:— Co poczniesz? Montwiłł mówił bratu cicho,
Co poczniesz? jechaćby nam do swych dzielnic
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
al2jb44as2aqx967y65v7p815bnjn62
Strona:Anafielas T. 2.djvu/25
100
1073329
3145492
3119277
2022-08-05T10:21:47Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|24}}</noinclude><poem>
Sypała kwiaty i błogosławieństwa.
Widzieli wszyscy, jak w ojców orszaku
Na wieczne łowy i szczęście wędrował.
Sutink, Iminus, wiedli go pod ręce,
Złotą doń czarę Alusu przepili,
A na cześć jego Burtynikas stary
Śpiéwał pieśń długą, jak Niemen z Wiliją.
Wszyscy ojcowie w milczeniu słuchali,
Głową wstrząsali i w ręce plaskali.
:Widział i śpiéwał Tilusson<ref>Kapłan pogrzebowy.</ref> ludowi,
Jak Ryngold ojców po kolei witał,
Jak go ojcowie z kolei witali,
I jak z Murgami<ref>Duchy szczęśliwe.</ref> poskoczył na łowy
Z łukiem na barkach i oszczepem w ręku.
:Mindows stał jeden przy ojcowskim stosie,
Braci nie było. Oni czoła skryli,
I oczu na świat pokazać nie śmieli,
W zakątach zamku bezsilni usiedli,
I o nieszczęściu swojem rozmyślali.
:Piérwszy raz odkąd dziećmi być przestali,
Zeszli się bracia, Montwiłł ze Trajnysem,
I nienawiści wzajemnej zabyli,
Wspólną pałając ku Mindowsu bratu.
:— Trajnys! rzekł Montwiłł, pora nam o sobie
Pomyśleć, bracie! Na łożu śmiertelném
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gynqcvuav73pycv7n43s4noius4k6wl
Strona:Anafielas T. 2.djvu/24
100
1073330
3145491
3119278
2022-08-05T10:21:13Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|23
<br><br><br>}}</noinclude>{{c|w=200%|h=normal|II.|przed=20px|po=20px}}
<poem>
{{kap|W Krywiczan}} grodzie, na zamku, na górze
Wielki stos płonie, na stosie, olbrzyma
Ciało Ryngolda, co go wróg nie pożył,
Płomień pożera; i serce mu mężne
Wyjada naprzód, i mądrą mu głowę
Wypala potém, i ręce mu silne
Krępuje więzy i na piersiach siada,
W oczy zagląda, źrenice wyjada.
Niema olbrzyma! poleciał duch jego
Do ojców kraju, złotemi skrzydłami.
Na białym koniu żeglował przez chmury,
Widział lud wszystek jak na Wschód wędrował,
A sokoł przed nim leciał złotopióry,
Ogary za nim, za nim niewolnicy.
Widzieli wszyscy, jak go orszak duchów
We wrotach ze czcią, z radością przyjmował,
Jak stary Kunas z długą srebrną brodą
Rękę mu dawał, jak Kiernas, dąb Litwy,
Konia powstrzymał i całował w głowę,
I jak Eglona na czoło olbrzyma
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
33m6df2sgx4n6ejlsic25mquhev02n8
Strona:Anafielas T. 2.djvu/22
100
1073331
3145477
3119279
2022-08-05T10:04:07Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|21}}</noinclude><poem>
:A bracia stali, patrzali na siebie,
Ręce spuścili, czoła krwią oblane,
Wstyd i gniew w fałdy pogiął, jako morze
Burza najeża falami gęstemi.
Milczeli, ale dusze ich się rwały
Zemstą targane — Stali i skinęli
Wzajem na siebie. — Zasłona zadrżała,
Wyszli obydwa. — Mindows rzucił okiem,
Dojrzał przyszłości; na Smerdę zawołał.
:— Tikimas<ref>Wierny.</ref>, rzecze, idź, śledź braci kroki,
Oni nie darmo za ręce się wzięli
I wyszli zgodni. — Oni knują zdradę,
Miéj na nich oko. Znam ja moich braci,
I wrogów, co ich nie lękam się tyle. —
Z tamtemi w polu spotkam się, zwyciężę —
Ci w domu, we śnie, gryść będą jak szczury
Drogą spokojność — i wierność lenników
Złotem psuć swojém, łaski obietnicą.
Ślad w ślad za niemi. — A kiedy usłyszysz
Nie wieść o zdradzie, ale domysł zdrady,
Do mnie powracaj. — Lekarstwo na zdradę
W ręku mam silne — Ja ich uspokoję. —
Tikimas głową skinął i na sercu
Rękę położył i zniknął z komnaty.
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4dvuz58ltp2um1xcjyabzydgcm4jgd9
Strona:Anafielas T. 2.djvu/21
100
1073332
3145476
3119280
2022-08-05T10:03:41Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|20}}</noinclude><poem>
:Krewe Krewejta przed wrota zamkowe
Wyszedł, i wołał cisnącym się tłumom
Imię Mindowsa, następcy. — Schwycone
Z ust do ust, strzałą na Litwę leciało,
Aż się o morskie obiło gdzieś brzegi,
I na wierzchołkach starych puszcz szumiało.
:A w izbie konał Ryngołd, olbrzym stary,
Jak gdyby z mieczem oddał resztę życia;
Tak gasnął prędko. — I na Wschód patrzając,
Wyzionął duszę wielką — Poleciała
Na Wschód sokołem skrzydłem w ojców kraju
Spocząć po bojach —
{{tab|100}}— Mindows u nóg jeden
Klęczał ojcowskich i rękę całował,
Która już zimna, bezsilna leżała —
Martwa na wszystko, na wszystko skośniała —
I tknąwszy miecza nawet nie zadrżała. —
Mindows śmiertelny pot ocierał z czoła,
I oczy zamknął zagasłe na wieki.
:— Teraz, jam panem, rzekł do siebie wstając.
Spojrzał po braciach. — Jad z oczu im błyskał.
— I biada zdrajcom, dodał, zdrajcom biada!
Bo miecz Ryngolda nie będzie próżnował,
On nie ma pochew, aby się w nie schował,
Krwi pragnie! Dawno jéj już nie kosztował! —
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7ggy8jrmdgr2cn7jwke4fll8c8xqnoh
Strona:Anafielas T. 2.djvu/20
100
1073334
3145475
3119282
2022-08-05T10:02:46Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|19}}</noinclude><poem>
:Montwiłł z Trajnysem milczący stanęli,
Piérwszy raz w życiu na siebie spójrzeli
Bez nienawiści, zazdrości i gniewu,
Szukali w sobie swych myśli, przeszłości.
:— Zwołać Bajorów, ryczał Ryngołd stary,
Niech Kunigasy, hołdownicy moi,
Bajoras śpieszą do mnie i Smerdowie —
Niech przyjdzie Krewe — Pan wasz, schylcie głowy,
Mnie czas do ojców, ja dosyć walczyłem,
Powracam do nich! Zostawiam wam syna,
On pan na Litwie, jemu miecz oddałem,
Mieczem on moim buntownych ukarze,
Padnijcie przed nim, i bijcie mu czołem. —
:I izba cała tłumem zaczerniała,
A wszyscy padli i czołem mu bili.
Krewe Xiążęcą czapkę nań nałożył,
Płaszczem osłonił młodzieńcze ramiona,
Ojciec miecz oddał. — Pierwsi wstydem zlane
Bracia mu dumne karki uchylili,
Ale nie dusze. Duszami szarpała
Zazdrość, co gorzej niż Poklus rwie serce,
Gorzej niż wilcy dzicy szarpią ścierwa.
:Mindowe dumném pójrzał po nich okiem,
Jak niewolników zmierzył wzgardy wzrokiem,
I hołd jak winny od braci przyjmował.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
93oygfmjpiep8l382pmsn66px9wq638
Strona:Anafielas T. 2.djvu/19
100
1073335
3145467
3119283
2022-08-05T09:49:11Z
Anwar2
10102
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Anwar2" />{{c|18}}</noinclude><poem>
Lecz kiedyż w Litwie było nam spokojnie?
Weź Kiernow, Niemiec rzadki gość w Kiernowie;
Z żoną i dziećmi przesiedzisz spokojny
Czasy najazdu i granicznej wojny.
A kiedy twoją najadą dziedzinę,
Masz się gdzie chronić, znajdziesz gdzie uciekać.
Ty, Trajnys, lubisz bój i żądasz boju —
Weź Żmudź, Bajoras możni są na Żmudzi;
Będziesz tam z niemi walczył o daniny,
I patrzał by się z Niemcem nie wąchali.
Tobie, Mindowsie, miecz mój, Litwa cała,
Potrafisz hardych utrzymać lenników,
A karki krnąbrnych, jak drzewce zgruchotać.
Tyś po mnie panem, bracia ci poddani —
Słyszycie! Kiedy na wojnę zawoła,
Stać mu do boku, jakbym ja był żywy,
I wołał na was. Mindows syn mój prawy,
Bo w niego moja przelała się dusza,
On miecz mój podniósł i nie puści z dłoni. —
:Chciał mówić, upadł na twarde posłanie,
Sił mu zabrakło, tylko wskazał Krewie,
Abv ze skarbcu płaszcz i czapkę nieśli,
Znamiona władzy. Naglił do pośpiechu,
Bo już mu brakło głosu i oddechu,
I życia reszty, ciekły jak z naczynia
Zbitego, woda lejąc się, ucieka.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ohrfyaxa0utyldyfn1brpjk4yfhx84p
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/90
100
1073475
3145520
3124029
2022-08-05T11:01:03Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude><section begin="X" />zupełną słuszność; kobieta, chcąca się wyzwolić z surowych więzów, jakiemi ją skrępowała moralność, może zapłacić za to zniweczeniem swego szczęścia.<section end="X" /><br><br>
{{c|{{Rozstrzelony|KONIE}}C.|w=90%}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
izam0rntyxiqh3q3t3fs1vx4ldg5yxb
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/6
100
1073477
3145209
3119730
2022-08-04T18:47:00Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude><br><br>
{{===|320}}
{{c|DRUK. E. NICZ i S-ka, WARSZAWA, NOWY-ŚWIAT 70.|w=90%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
klwyuannrd2cacme64w7uvsf9ckvcjh
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/7
100
1073479
3145210
3119733
2022-08-04T18:48:37Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|'''Słówko objaśnienia.'''|w=120%}}
{{---|60|przed=20px|po=20px}}
{{tab}}Wydawcy francuscy, puszczając w obieg niniejszą powieść Balzaca, w lat wiele po jego śmierci, czuli się w obowiązku, wytłomaczyć czytelnikom powód tak spóźnionego ukazania się w druku, utworu znakomitego pisarza.<br>
{{tab}}Z wyjaśnienia ich dowiadujemy się, że otrzymali rękopis niedawno, od znanego literata Lucjana Aubanela, któremu cenną pamiątkę podarował Maurycy de Talleyrand-Périgord książe de Dino, dołączając szczegóły, odnoszące się do powstania powieści zatytułowanej początkowo przez Balzaca „''Nieostrożność i szczęście''”.<br>
{{tab}}Balzac, bywając częstym gościem w domu księżnej de Dino — matki obecnie żyjącego księcia — postanowił ofiarować jej upominek, jedyny w swoim rodzaju. Napisał więc powieść i dał jej tytuł „''Zamaskowana miłość''“ i złożył ją w ręce dostojnej swej przyjaciółki. Wykonana na zamówienie Balzaca, artystyczna oprawa wykwintna<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sytwyfb9he6djdtwnuiugvxvdvkp40i
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/9
100
1073481
3145214
3119737
2022-08-04T18:54:16Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /><br /><br /></noinclude>{{c|I.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Wybiła północ, w całym Paryżu wrzało życie; wszyscy byli w ruchu, wszyscy zdążali na zabawę; był to ostatni poniedziałek karnawału.<br>
{{tab}}Leon de Tréval, młody oficer konnicy poszedł na bal Opery. Błąkał się już przeszło godzinę, w tłumie, którego fale płynęły i odpływały w inne strony; nie znał nikogo, nie rozumiał niedorzecznych słów, rzucanych mu przez zamaskowane kobiety, dusił się od kurzu, topił od gorąca, odurzał go pisk nieustający, widm ubranych w czarne domina, i {{Korekta|rozwarzając|rozważając}} czy to może się nazywać przyjemnością zmierzał już ku drzwiom z zamiarem wyjścia.<br>
{{tab}}W tej właśnie chwili weszły do sali dwie zamaskowane kobiety, wyróżniające się wdziękiem ruchów i postawy i wykwintnym strojem; prowadził je pod rękę towarzysz bez maski, bardzo szlachetnej powierzchowności. Pochlebny szmer powitał ich wejście, a gromad-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mz7r1oe2lemf9nosvmfs1wca6uwu32k
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/8
100
1073482
3145212
3123576
2022-08-04T18:51:10Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>kosztowna, nosi na sobie ''ex-libris'' Biblioteki książąt de Dino.<br>
{{tab}}W tej to bibliotece spoczywał więcej niż pół wieku ten oryginalny utwór, czytany tylko przez nieliczne grono najbliższych, a złożony na półkach, w sąsiedztwie niewydanych także rękopisów Alfreda de Musset i Eugeniusza Sue, którzy tak samo ofiarowali byli księżnej swe utwory, jako pełen uszanowania hołd złożony przyjaźni.<br>
{{tab}}Właścicielka tych cennych darów, niejednokrotnie opowiadała synowi o ich pochodzeniu pokazując słynną oprawę i wymieniając wszystkie szczegóły, odnoszące się do powstania ofiarowanej jej powieści.<br>
{{tab}}Ci co przeczytają ten utwór niezawodnie nie będą się dziwili pochlebnym wzmiankom jakiemi powitano jego zmartwychwstanie.<br>
{{tab}}Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, wydawcy mogli zasłużyć się swym czytelnikom, oddając w ich ręce nowy skarb literacki, szczątek bogatej puścizny słynnego autora. Zasłużyli się również rozgłośnej sławie literatury francuskiej, wzbogacając ją nieznanem dziełem w wydaniu przystępnem dla ogółu, interesującego się skarbami przeszłości.
{{===|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7gq47y09kve4gaudueechb8kd9nkacf
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/5
100
1073664
3145207
3123604
2022-08-04T18:46:25Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude><section begin="ok01" />{{c|H. BALZAC.}}
{{===|40|przed=10px|po=25px}}
{{c|ZAMASKOWANA MIŁOŚĆ|w=250%|po=12px}}
{{c|CZYLI|W=90%|po=12px}}
{{c|Nieostrożność i Szczęście.|w=140%|po=40px}}<section end="ok01" />
{{Skan zawiera grafikę}}
<section begin="ok02" />{{c|1911.|w=90%|przed=40px}}
{{c|Księgarnia E. WENDE i S-ka w Warszawie}}
{{c|(T. Hiż i A. Turkuł).|w=90%}}<section end="ok02" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mcxc22lpzvc1khsv0bqsqqcw40h08qh
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/1023
100
1074634
3145147
3143640
2022-08-04T15:26:05Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude>{{SpisPozycja|nodots|page=''Str.''|width=16em}}
<section begin="spis"/>
{{EO SpisRzeczy|Ampelius|3=676}}
{{EO SpisRzeczy|Ampère (Andrzej Maryja)|Ampère ({{Kor|Andrzéj|Andrzej}} Maryja)}}
{{EO SpisRzeczy|Ampère (Jan Jakób)|{{tab}}–{{tab}}(Jan Jakób).|677}}
{{EO SpisRzeczy|Amplexus|3=678}}
{{EO SpisRzeczy|Amplifikacyje|{{Kor|Amplifikacyja.|Amplifikacyje.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Amplijacyja}}
{{EO SpisRzeczy|Amplituda}}
{{EO SpisRzeczy|Ampullaria}}
{{EO SpisRzeczy|Ampułka}}
{{EO SpisRzeczy|Amputacyja}}
{{EO SpisRzeczy|Amra|3=560}}
{{EO SpisRzeczy|Amri}}
{{EO SpisRzeczy|Amru}}
{{EO SpisRzeczy|Amru (Ben Abul As)|{{tab}}–{{tab}}(Ben {{Kor|Alcus|Abul}} As).|681}}
{{EO SpisRzeczy|Amru (Ebu Lait)|{{tab}}–{{tab}}(Ebu Lait).}}
{{EO SpisRzeczy|Amrum|{{Kor|Amrum (Ebu-Keltam)|Amrum}}.}}
{{EO SpisRzeczy|Amsberg}}
{{EO SpisRzeczy|Amsdorf}}
{{EO SpisRzeczy|Amsler|3=682}}
{{EO SpisRzeczy|Amsterdam}}
{{EO SpisRzeczy|Amszaspandy|3=684}}
{{EO SpisRzeczy|Amt|3=685}}
{{EO SpisRzeczy|Amu-Darja}}
{{EO SpisRzeczy|Amulet|3=690}}
{{EO SpisRzeczy|Amulo|3=691}}
{{EO SpisRzeczy|Amund (Bröt)|3=692}}
{{EO SpisRzeczy|Amund (Bröt)|{{tab}}–{{tab}}(Jakób).}}
{{EO SpisRzeczy|Amunicyja}}
{{EO SpisRzeczy|Amur|3=694}}
{{EO SpisRzeczy|Amurat}}
{{EO SpisRzeczy|Amurat I|{{tab}}–{{tab}}I.}}
{{EO SpisRzeczy|Amurat II|{{tab}}–{{tab}}II.}}
{{EO SpisRzeczy|Amurat III|{{tab}}–{{tab}}III.|695}}
{{EO SpisRzeczy|Amurat IV|{{tab}}–{{tab}}IV.}}
{{EO SpisRzeczy|Amursana}}
{{EO SpisRzeczy|Amurski obwód}}
{{EO SpisRzeczy|Amussat|{{Kor|Ammussat|Amussat}}.|696}}
{{EO SpisRzeczy|Amuzetta}}
{{EO SpisRzeczy|Amygdalin}}
{{EO SpisRzeczy|Amykle|3=697}}
{{EO SpisRzeczy|Amyntas I}}
{{EO SpisRzeczy|Amyntas II|{{tab}}–{{tab}}II.}}
{{EO SpisRzeczy|Amyntas III|{{tab}}–{{tab}}III.}}
{{EO SpisRzeczy|Amyot (Jakób)}}
{{EO SpisRzeczy|Amyot Jezuita|{{tab}}–{{tab}}Jezuita.}}
{{EO SpisRzeczy|Amyraut Mojżesz}}
{{EO SpisRzeczy|Amyris|3=698}}
{{EO SpisRzeczy|Ana, przyrostek}}
{{EO SpisRzeczy|Ana w medycynie|{{tab}}–{{tab}}w medycynie.}}
{{EO SpisRzeczy|Ana zakończenie|{{tab}}–{{tab}}zakończenie.}}
{{EO SpisRzeczy|Ana zły duch|{{tab}}–{{tab}}zły duch.}}
{{EO SpisRzeczy|Ana bogini celt.|{{tab}}–{{tab}}bogini celt.}}
{{EO SpisRzeczy|Anabaptyści}}
{{EO SpisRzeczy|Anabara|3=699}}
{{EO SpisRzeczy|Anabarska zatoka}}
{{EO SpisRzeczy|Anabas}}
{{EO SpisRzeczy|Anabazys|3=700}}
{{EO SpisRzeczy|Anabazys w muzyce|{{tab}}–{{tab}}w muzyce.}}
{{EO SpisRzeczy|Anabazys w medycynie|{{tab}}–{{tab}}w medycynie.}}
{{EO SpisRzeczy|Anableps}}
{{EO SpisRzeczy|Anaboleus}}
{{EO SpisRzeczy|Anaboleus kołek|{{tab}}–{{tab}}kołek.}}
{{EO SpisRzeczy|Anacardium|3=700}}
{{EO SpisRzeczy|Anacharsys}}
{{EO SpisRzeczy|Anachoreta|3=701}}
{{EO SpisRzeczy|Anachronizm}}
{{EO SpisRzeczy|Anacykliczne wiersze}}
{{EO SpisRzeczy|Anademata}}
{{EO SpisRzeczy|Anadyjomene}}
{{EO SpisRzeczy|Anadyr}}
{{EO SpisRzeczy|Anafe}}
{{EO SpisRzeczy|Anafesto|{{Kor|Anafeste|Anafesto}}.|702}}
{{EO SpisRzeczy|Anafi}}
{{EO SpisRzeczy|Anafielas}}
{{EO SpisRzeczy|Anafora}}
{{EO SpisRzeczy|Anaglify|3=703}}
{{EO SpisRzeczy|Anagnia}}
{{EO SpisRzeczy|Anagnostes}}
{{EO SpisRzeczy|Anagogija}}
{{EO SpisRzeczy|Anagogije}}
{{EO SpisRzeczy|Anagramma}}
{{EO SpisRzeczy|Anahuak}}
{{EO SpisRzeczy|Anaita|3=704}}
{{EO SpisRzeczy|Anaitys}}
{{EO SpisRzeczy|Anakamptyka}}
{{EO SpisRzeczy|Anakaona}}
{{EO SpisRzeczy|Anakefaleozys}}
{{EO SpisRzeczy|Anaklastyczne instrum.|{{tab}}–{{tab}}Anaklastyczne instrum.}}
{{EO SpisRzeczy|Anaklastyka}}
{{EO SpisRzeczy|Anaklet}}
{{EO SpisRzeczy|Anaklet II anty-papież|3=705}}
{{EO SpisRzeczy|Anaklia}}
{{EO SpisRzeczy|Anakolut|{{Kor|Anakulut.|Anakolut.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Anakonda}}
{{EO SpisRzeczy|Anakreon}}
{{EO SpisRzeczy|Anakreontyczny wiersz|3=706}}
{{EO SpisRzeczy|Anakruzys}}
{{EO SpisRzeczy|Anakryzys}}
{{EO SpisRzeczy|Anakutan}}
{{EO SpisRzeczy|Analcym}}
{{EO SpisRzeczy|Analekta|3=707}}
{{EO SpisRzeczy|Analekta niewolnik|{{tab}}–{{tab}}niewolnik}}
{{EO SpisRzeczy|Analemmat}}
{{EO SpisRzeczy|Analeptyczne środki}}
{{EO SpisRzeczy|Analgija}}
{{EO SpisRzeczy|Analityczna geometryja}}
{{EO SpisRzeczy|Analityczna mechanika|{{tab}}–{{tab}}mechanika.}}
{{EO SpisRzeczy|Analityczny równoległob.|{{tab}}–{{tab}}Analityczny równoległob.}}
{{EO SpisRzeczy|Analityka}}
{{EO SpisRzeczy|Analityka w matematyce|{{tab}}–{{tab}}w matematyce.}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza grammatyczna|{{tab}}–{{tab}}grammatyczna.}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza filozoficzna|{{tab}}–{{tab}}filozoficzna.}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza w matematyce|{{tab}}–{{tab}}w matematyce.|711}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza Diofantesa|{{tab}}–{{tab}}Diofantesa.|713}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza chemiczna|{{tab}}–{{tab}}chemiczna.|715}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza organiczna|{{tab}}–{{tab}}organiczna.|717}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza ostateczna|{{tab}}–{{tab}}ostateczna.}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza termometryczna|{{tab}}–{{tab}}termometryczna.}}
{{EO SpisRzeczy|Analiza pośrednia|{{tab}}–{{tab}}pośrednia.}}
{{EO SpisRzeczy|Analogija|3=718}}
{{EO SpisRzeczy|Analogija wiary|{{tab}}–{{tab}}wiary.|719}}
{{EO SpisRzeczy|Analogije Nepera}}
{{EO SpisRzeczy|Anam}}
{{EO SpisRzeczy|Ana-Melech|3=720}}
{{EO SpisRzeczy|Anamnestyka}}
{{EO SpisRzeczy|Anamnezys}}
{{EO SpisRzeczy|Anamnezys w Filozofii|{{tab}}–{{tab}}w Filozofii.}}
{{EO SpisRzeczy|Amnezys}}
{{EO SpisRzeczy|Anamorfoza}}
{{EO SpisRzeczy|Anamur|3=731}}
{{EO SpisRzeczy|Anan-ben-Dawid}}
{{EO SpisRzeczy|Ananas}}
{{EO SpisRzeczy|Ananasowate}}
{{EO SpisRzeczy|Ananasowy eter|3=722}}
{{EO SpisRzeczy|Ananchites}}
{{EO SpisRzeczy|Ananijasz i Safira}}
{{EO SpisRzeczy|Ananijew}}
{{EO SpisRzeczy|Anaska|{{Kor|Ananke.|Anaska.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Anapa}}
{{EO SpisRzeczy|Anapale|3=723}}
{{EO SpisRzeczy|Anapektoumija}}
{{EO SpisRzeczy|Anapest}}
{{EO SpisRzeczy|Anaphrodisia}}
{{EO SpisRzeczy|Anaplastyka}}
{{EO SpisRzeczy|Anar}}
{{EO SpisRzeczy|Anarchija}}
{{EO SpisRzeczy|Anarmonija}}
{{EO SpisRzeczy|Anarti|{{Kor|Anarty.|Anarti.}}}}
{{EO SpisRzeczy|Anasarca}}
{{EO SpisRzeczy|Anastasiewicz|3=724}}
{{EO SpisRzeczy|Anastatica|3=724}}
{{EO SpisRzeczy|Anastatyczne drukarstwo}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy I święty}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy II papież|{{tab}}–{{tab}}II papież.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy III papież|{{tab}}–{{tab}}III papież.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy IV|{{tab}}–{{tab}}IV.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy antypapież|{{tab}}–{{tab}}antypapież.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy Synaita|{{tab}}–{{tab}}Synaita.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy święty|{{tab}}–{{tab}}święty.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy młodszy|{{tab}}–{{tab}}młodszy.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy pustelnik|{{tab}}–{{tab}}pustelnik.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy nestoryjanin|{{tab}}–{{tab}}nestoryjanin.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy kapłan|{{tab}}–{{tab}}kapłan.|727}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy kapłan konstan.|{{tab}}–{{tab}}–{{tab}}konstan.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy I cesarz|{{tab}}–{{tab}}I cesarz.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazy II|{{tab}}–{{tab}}II.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja (święta)}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja c. Konstancy.|{{tab}}–{{tab}}c. Konstancy.|728}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja c. Włodzim.|{{tab}}–{{tab}}c. Włodzim.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja c. Mieczysł.|{{tab}}–{{tab}}c. Mieczysł.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja c. Ziemowita|{{tab}}–{{tab}}c. Ziemowita.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja c. Witolda|{{tab}}–{{tab}}c. Witolda.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja Olelkowiczów.|{{tab}}–{{tab}}Olelkowiczów.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyja ż. Jana Wasil.|{{tab}}–{{tab}}ż. Jana Wasil.}}
{{EO SpisRzeczy|Anastazyjusz Grün}}
{{EO SpisRzeczy|Anastomoza}}
{{EO SpisRzeczy|Anastrofa|3=730}}
{{EO SpisRzeczy|Anataz}}
{{EO SpisRzeczy|Anatema}}
{{EO SpisRzeczy|Anathoth}}
{{EO SpisRzeczy|Anatifa}}
{{EO SpisRzeczy|Anatocismus}}
{{EO SpisRzeczy|Anatolija}}
{{EO SpisRzeczy|Anatolija (święta)|3=731}}
{{EO SpisRzeczy|Anatolijusz, ojciec kośc.|Anatolijusz, ojciec kośc.}}
<section end="spis"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mbi85360c020c34zx50gm1i2os53iy9
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/18
100
1074675
3145251
3123578
2022-08-04T19:44:55Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>chów, tej postaci giętkiej i wykwintnej! Jakie piękne oczy, jaki głos ujmujący! Jaki dowcip i urok w jej rozmowie!.. Te trzy tygodnie będą dla mnie bez końca... Trzeba zużytkować ten czas na poszukiwania, odnaleźć jej ślady... A tymczasem trzeba się starać zasnąć...<br>
{{tab}}Ale Leon nie mógł spać; wstał wcześnie i natychmiast zajął się poszukiwaniami.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oos809agqjk80d66lu54kmcbsokilt9
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/19
100
1074676
3145253
3123579
2022-08-04T19:47:29Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|II.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Pierwszy tydzień zeszedł mu na bezustannem przebieganiu ulic, sklepów, widowisk, cukierni, ściganiu każdej kobiety, której postawa przypominała nieznajomą, na tysiącznych pomyłkach, często niegrzecznych, a bez żadnego rezultatu, oprócz przeświadczenia o zupełnej bezowocności wszystkich zabiegów. Zniechęcony już w drugim tygodniu, w trzecim zaczął się zastanawiać czy ma dłużej być igraszką zalotnicy, która może ukrywa się przed nim dlatego tylko, by się cieszyć jego udręczeniem, kiedy otrzymał bilecik, zawierający tylko te słowa:<br>
{{tab}}„''Pan de Tréval, pamięta zapewne, że oczekują go w czwartek, na balu w Operze, o pierwszej po północy, pod zegarem''“.<br>
{{tab}}Nadzieja jego ożyła, gdy czytał list. W dniu oznaczonym, zaledwie północ wybiła<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jgshuqcrohnf2o09vco84bogskb5n8u
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/22
100
1074677
3145258
3123584
2022-08-04T19:52:17Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>czystym, którym wygłaszano punkta umowy, zawieranej na balu Opery.<br>
{{tab}}Spojrzał na towarzyszkę; zachowanie jej zdradzało zakłopotanie i rozmarzenie; widoczne wzruszenie podnosiło szybkim oddechem piersi, zdawało mu się prawie, że pod maską dostrzega rumieniec. Ona także przyglądała się jemu, pomieszana i niepewna.<br>
{{tab}}Leon, sądząc, że trzeba ją znaglić do postanowienia większą natarczywością, wyrzekł z zapałem:<br>
{{tab}}— Śliczna, niepojęta istoto! Zgadzam się na wszystko, powtarzam przysięgę, złożoną na pierwszym balu, przysięgę na uległość, posłuszeństwo i dyskrecyę; przyjmuję z góry warunki, jakie mi postawisz, jeżeli tylko w zamian, dasz mi zawrotną nadzieję, że cię zobaczę, że będzie moją ta...<br>
{{tab}}— Trzeba będzie jednak zgodzić się na to — odparła z roztargnieniem, odpowiadając więcej własnym myślom, niż temu, kto do niej mówił.<br>
{{tab}}Ale Leon zwrócił uwagę tylko na jej wyrazy, które go upoiły do reszty.<br>
{{tab}}— Ach! to już zbytek szczęścia, czarująca masko! Dopełnij miary twej łaski, i wyjdźmy z natrętnego tłumu; pozwól mi zdjąć tę ohydną maskę, usłyszeć słowo rozkazu i powtórzyć ci swobodniej moje przysięgi i życzenia...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1kubc9purfs6t1wpq90cx7yujrbfw06
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/24
100
1074678
3145260
3123585
2022-08-04T19:53:53Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Wierny murzyn stał przy drzwiach; nieznajoma wskoczyła do powozu, mówiąc do Leona:<br>
{{tab}}— Do jutra! Licz na moją obietnicę.<br>
{{tab}}— Pozwól mi przynajmniej odwieźć się teraz! — zawołał, gotów wskoczyć na stopień karety...<br>
{{tab}}— Zamknij drzwiczki i jedźmy! — wyrzekła stanowczo.<br>
{{tab}}Murzyn spełnił rozkaz; z przed oczu Leona znikła kareta i ta, która była celem jego marzeń.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oxjdfqnqt0di5pnfykshxmfgerzytky
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/30
100
1074679
3145272
3123587
2022-08-04T20:02:29Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Ale przerwał mu głos kobiecy, wymawiający w pobliżu dwa tylko wyrazy:<br>
{{tab}}„''Honor i milczenie!''“<br>
{{tab}}Leon zwrócił się w tę stronę zkąd głos dochodził, ale dotknął tylko ściany, a w niej namacał drzwi zamknięte. Przez szparę drzwi ujrzał oddalające się światło, które wnet znikło.<br>
{{tab}}— Okrutna! — wyrzekł z cicha. Zatrzymaj się na chwilę... Jedno słowo tylko!...<br>
{{tab}}— ''Honor i milczenie!'' — powtórzył murzyn stanowczo.<br>
{{tab}}— Tak! — wyrzekł Leon ze smutkiem, honor nakłada na mnie więzy... przyrzekłem... Poddaję się... Mam nadzieję, że idąc za moim przykładem, z równą uczciwością i druga strona dotrzyma danej obietnicy...<br>
{{tab}}Zawiązano mu oczy. Leon prowadzony przez murzyna wyszedł i wsiadł do powozu. Wkrótce był już w domu, gdzie miotany naprzemian wzruszeniem, rozkosznemi wspomnieniami i gwałtownym żalem, uszczęśliwiony, niespokojny, szalenie rozkochany — zadawał sobie pytanie, czy to wszystko nie było snem tylko i — zasnął — by ten sen snuć dalej w sennem marzeniu.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
569mgnwrj1tpy3tgij5u0vrqstf5jjt
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/37
100
1074680
3145400
3123588
2022-08-05T08:58:08Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>dzialna, a uwielbiana, zajmuje się jego losem, przyniosła już pewną pociechę zrozpaczonemu.<br>
{{tab}}Ale spotkało go nowe zmartwienie; pułk jego otrzymał rozkaz wymarszu do małego miasteczka w północnej Francyi, a Leon, wychodząc z pułkiem, wpadł znowu w rozpacz. Opuszczając Paryż, tracił ostatnią nadzieję odkrycia śladów tej, której szukał, i sam mógł łatwiej zostać zapomniany, gdy zapadnie w głęboką prowincyę; poselstwo oczekiwane z taką niecierpliwością, mogło go tam nie dojść. Musiał jednak wyjechać — a pobyt w małem miasteczku, bez żadnego towarzystwa, bez żadnej rozrywki, oprócz samotnych przechadzek, nie pomagał do rozproszenia smutnych myśli Leona.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
l6tmnzrau0qoyhfusirsdx5w7f20a5z
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/43
100
1074681
3145407
3123590
2022-08-05T09:05:56Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Będziesz mnie kochała — mówiła do niego. Tak, będziesz mi wdzięczną za moje starania, za miłość, którą cię otoczę; będę żyła dla ciebie tylko, nie obawiając się opuszczenia i niewdzięczności, za moje poświęcenie... Mam wreszcie na świecie kogoś, z kim mnie łączą najsłodsze, najsilniejsze węzły, mam nadzieję, że twoje niewinne pieszczoty, twoja dziecięca wesołość, wystarczą do mojego szczęścia...<br>
{{tab}}Było też zupełnie naturalnem, że wśród uniesień tej niezaznanej dotąd radości, ożyło wspomnienie tego, któremu ją zawdzięczała: Pani de Roselis myślała jak szczęśliwym czułby się Leon, gdyby mógł ujrzeć to dziecię i przypomniała sobie daną mu obietnicę, zawiadomienia go o przyjściu na świat dziecka.<br>
{{tab}}Wysłała więc murzyna do Paryża, żeby tam kazał zrobić pierścionek według ułożonego planu. Dała mu nakaz wywiedzenia się w ministerjum wojny, gdzie przebywa pułk Leona i pojechania natychmiast do niego z wiadomością. Murzyn miał oddać pierścionek osobiście i odjechać zaraz, nie dając panu de Tréval czasu na pytania. Poseł spełnił dane polecenia roztropnie i dokładnie.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q0p75qw9vbjwbju0smtq363q6vpb8no
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/52
100
1074682
3145432
3123591
2022-08-05T09:16:02Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Jenerał wezwał go w tej chwili do siebie. Pożegnali się, obdarzeni życzeniami zwycięztwa, szczęśliwego powrotu...<br>
{{tab}}— Ten młody oficer jest bardzo sympatyczny — odezwała się pani de B... po wyjściu jenerała i adjutanta. Ładna twarz i szlachetna dusza; szkoda byłaby wielka, gdyby poległ w Hiszpanii...
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
06g93k01fgse505ezq0rjyx4dm8wloz
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/58
100
1074683
3145444
3123592
2022-08-05T09:23:41Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>z zajęciem roztrząsać zniknięcie adjutanta. Wysłuchawszy rozmaitych przypuszczeń — jednych gorszych od drugich — pani de Roselis opuściła towarzystwo, z niezbitem przeświadczeniem, że, pomimo wszelkich uprzedzeń, mężczyzna zdołał jednak zamącić jej szczęście i wywrzeć wpływ na całe życie...<br>
{{tab}}Pozostała jeszcze cały miesiąc w Paryżu, spodziewając się ciągle jakiejś wyraźniejszej wiadomości, ale, że nic nie rozjaśniło mroku, osłaniającego losy Leona, postanowiła powrócić na wieś.<br>
{{tab}}Napróżno pani de Gernancé, zdziwiona jej smutkiem, niespokojna o zdrowie, obawiając się złego wpływu samotności na jej usposobienie, opierała się temu wyjazdowi; pani de Roselis wyjechała, ale niepokój i zgryzota nie odstąpiły jej. Na widok dziecka, wzmogły się jeszcze.<br>
{{tab}}— To dziecko nie ma już nikogo, prócz mnie! — myślała ciągle. Ten, kto mógłby mnie kiedyś zastąpić, może już nie żyje...<br>
{{tab}}Oczekiwała z niepokojem przybycia poczty, ale przez całe dwa miesiące, nie otrzymała żadnej wieści o Leonie.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qgdljwhlcdetb4x5fwbz4ugck8tbdld
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/65
100
1074684
3145470
3123593
2022-08-05T09:51:50Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Uspokój się, przez litość! — odpowiada cicho pani de Gernancé. Zbierz odwagi! Nie zdradzaj się przed ludźmi...<br>
{{tab}}Słowa jej oprzytomniły Elinorę. Czując niebezpieczeństwo swego położenia, zbiera opuszczające ją siły i każe nieść do zamku rannego, pogrążonego wciąż w omdleniu.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
moa8bv7ihrpmta81sgtjtrk2wohgyeh
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/72
100
1074685
3145502
3123595
2022-08-05T10:37:26Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Obie przyjaciółki przebywały najwięcej w jego pokoju; bawiły go rozmową, czytywały mu, rozrywały nawet przyciszoną muzyką; powtórzyła się historya rycerza Bayarda, pielęgnowanego przez dwie siostry. Elinor uważająca na każdy ruch chorego, uprzedzała jego życzenia, umiała mu zawsze wynaleźć najdogodniejszą pozycyę i otaczała tysiącem drobnych starań, których wartość odczuwa się żywo, nie zdając sobie nawet sprawy ze szczegółów.<br>
{{tab}}Leon opowiedział że, ciężko raniony w krwawej bitwie pozostał nieprzytomny na placu boju, ale jakaś kobieta wzruszona jego młodością i losem, zabrała go do siebie i uratowała od niezawodnej śmierci, pielęgnując starannie. Zaczynał powracać do zdrowia, kiedy w okolicy zjawiły się oddziały partyzantów, skutkiem czego, musiał opuścić dom swojej opiekunki, ażeby nie wpaść w ręce nieprzyjaciół. Dostawszy się do Bajonny mimo licznych niebezpieczeństw, nie chciał tam zostać do czasu zupełnego wyzdrowienia, i puścił się zaraz w dalszą drogę, a zmęczenie podróżą spowodowało wypadek, któremu zawdzięczał tak długą gościnę w domu pani de Roselis. Jego opowiadanie rozstrzygnęło wreszcie niepewność, która tak zaważyła na losie Elinory.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
96cfh3exhluow8qb5dcow4i9hn58298
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/79
100
1074686
3145509
3123596
2022-08-05T10:47:30Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Leon wrócił niedługo; wzruszony i niespokojny; wszystko sprzyjało jego wyjazdowi.<br>
{{tab}}Pani de Gernancé, niezadowolona z przyjaciółki, lecz zmuszona ustąpić jej woli, poszła do siebie, zająć się przygotowaniami do podróży; ale w ostatniej chwili rozstania, zabrakło wszystkim odwagi.<br>
{{tab}}Płacząca Elinor polecała swego chorego opiece pani de Gernancé, która przyrzekła zabrać go do swego domu i pielęgnować troskliwie. Leon blady, poważny, stał przy powozie, powtarzając podziękowania, zapewniając o swej wdzięczności, a głos jego zdradzał żywsze uczucia; to brał na ręce, to znowu stawiał na ziemi dziecko, które krzyczało w niebogłosy, widząc, że jego ulubieniec odjeżdża...<br>
{{tab}}Pani de Gernancé zbliżyła się do Elinory.<br>
{{tab}}— Jeszcze czas — szepnęła do niej.<br>
{{tab}}Pani de Roselis zawahała się, lecz po namyśle odrzekła:<br>
{{tab}}— Nie! Jeden tylko jest sposób do uczynienia tego trudnego wyznania...<br>
{{tab}}Pani de Gernancé wsiadła z Leonem do powozu, który ruszył prędko i znikł wkrótce.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jk1kjkmmq6z3w07i3tb6f7xw07g83l9
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/86
100
1074687
3145516
3123597
2022-08-05T10:54:59Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>wolny... Ale może przynajmniej pragnąłbyś zobaczyć swoje dziecię?<br>
{{tab}}— Czybym pragnął?! Ach! chyba nie wątpisz o tem.<br>
{{tab}}— Przyjdź więc do mnie jutro na śniadanie, a zobaczysz dziecię.<br>
{{tab}}Dała mu adres domu, nie wymieniając swego nazwiska.<br>
{{tab}}— Moja służba będzie już uprzedzona — dodała — Wpuszczą cię bez trudności...<br>
{{tab}}I odeszła, wzruszona do głębi duszy.<br>
{{tab}}— Coby się było zemną stało — myślała z przerażeniem — coby się było stało, gdyby nie to, że szczęśliwy traf dał mi sposobność zjednania sobie pod inną postacią, jego szacunku i miłości?
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sbhb2df43xqxtbbujctplas9ip4hxk0
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/25
100
1074783
3145262
3123794
2022-08-04T19:55:43Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|III.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Łatwo się domyślić, z jaką niecierpliwością Leon oczekiwał jutra. Ileż razy wracał do domu, spodziewając się zastać list przyrzeczony? Jakże się ucieszył, gdy go otrzymał! Ale z jakiem zdziwieniem przeczytał treść listu?<br>
{{tab}}„Pan de Tréval, wczoraj wieczorem wyrażał gorące pragnienie zobaczenia osoby ubranej w białe domino, z którą rozmawiał na balu Opery; przyrzekał poddać się wszystkiemu, czego ona będzie żądała w zamian.<br>
{{tab}}„Oto warunki, pod jakiemi pan de Tréval może mieć nadzieję osiągnięcia tego, o co prosił z takiem naleganiem:<br>
{{tab}}„1-o. Pan de Tréval będzie jutro, o północy, u siebie w domu; zaufany człowiek, którego już widział, przyjdzie po niego, zabierze go do powozu, i zawiezie do miejsca prze-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
216woazhksfo44z145rhfst5s7suxvb
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/31
100
1074784
3145393
3123795
2022-08-05T08:46:13Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|IV.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Ale któżby zdołał odmalować jego niepokoje, jego udręczenia, kiedy upłynęło kilka dni, potem tydzień, dwa — trzy, a on nie otrzymał żadnej wieści od swej nieznajomej, która nie raczyła się nawet postarać o uspokojenie jego niecierpliwości.<br>
{{tab}}Myśli miał dręczące.<br>
{{tab}}— Co znowu! — mówił sobie. Więc odwołano się do mego honoru, do mojej prawości, jedynie dla zadowolenia przelotnego kaprysu kobiety bez zasad, kobiety złych obyczajów? Ale nie. Jestem niesprawiedliwy, niewdzięczny... Czułem przecież bicie jej strwożonego serca... O! moja cudna kochanko! czemu się chronisz przed moją miłością? Czemu wyniosłaś mnie na szczyt szczęścia, poto by zepchnąć w przepaść? Czy wspomnienie tych chwil, które przepełnia moją duszę i burzy spokój, nie ma żadnej władzy nad tobą?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5bhgfijz71ykpsdu1aisq41wt4vi1yd
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/38
100
1074785
3145401
3123796
2022-08-05T08:59:28Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|V.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Kiedy Leon, rozpamiętywał swe troski na smutnem wygnaniu, i liczył niecierpliwie miesiące, które miały upłynąć do chwili nadejścia zapowiedzianego poselstwa, jego nieznajoma spędzała także czas na ustroniu, lecz w ślicznej miejscowości, położonej na drodze z Tours do Bordeaux, oddając się z całym zapałem płomiennej wyobraźni, rozmyślaniom nad słodkiem szczęściem, jakie zdobyła. Wszystko było dla niej nowością, wszystko ją cieszyło w niezależnem życiu, jakie wiodła.<br>
{{tab}}Urodzona na Martynice, wychowana na wsi między niewolnikami, młoda Elinor, w szesnastym roku życia, nie znała żadnego skrępowania, oprócz woli pobłażliwych rodziców surowego prawa towarzyskiego, zbawiennego przymusu, nigdy jej nie hamowały.<br>
{{tab}}Ale jej piękność, zaczynała być głośną i wzbudziła zachwyt w panu de Roselis, naj-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m6crbyduqo4movayoxmvvk76t2vcmpv
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/44
100
1074786
3145408
3123797
2022-08-05T09:07:06Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|VI.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Leon, niespokojny odkąd zaczął się listopad, powracał pewnego rana z ćwiczeń, smutny i zamyślony. Miał już wejść do domu, gdy usłyszawszy tentent konia, odwraca głowę — poznaje murzyna — i wydaje okrzyk zdumienia i radości. Murzyn dojeżdża do niego i nie zsiadając z konia, {{korekta|woła;|woła:}}<br>
{{tab}}— Mam rozkaz oddać to panu...<br>
{{tab}}Podaje mu opieczętowane pudełeczko, daje ostrogę koniowi i odjeżdża galopem. Leon zaskoczony znienacka, patrzył za nim i dopiero spojrzawszy na pudełeczko, upewnił się, że to zjawisko nie było złudzeniem lecz rzeczywistością.<br>
{{tab}}Otwiera z pośpiechem pudełeczko; znajduje w niem połowę pierścionka, kształtu ślubnej obrączki, z wyrytym napisem „22 listopada 18...“ W pierścionku widzi wprawiony bardzo piękny szmaragd...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e1iocg2nctzajzwj6vt2q47yfk06qnn
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/53
100
1074787
3145435
3123798
2022-08-05T09:17:37Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|VII.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Od tego dnia, pani de Roselis (bo jak łatwo zgadnąć ona to była) nie mogła już odzyskać spokojnej tej beztroskliwości i dumnej obojętności, którą miała zachować na zawsze. Teraz dopiero zrozumiała całą doniosłość i niebezpieczeństwo popełnionego błędu. Kiedy usłyszała surowe sądy kobiet i lekceważące uwagi mężczyzn, które ją objaśniły, jak wiele ma do zawdzięczenia rzadkiej delikatności Leona.<br>
{{tab}}Wzmogło to jej szacunek dla niego, a myśl o tem, że unieszczęśliwiła człowieka, który ją uwielbiał, który jej się podobał, wbrew jej woli — myśl o niebezpieczeństwie, jakie mu zagraża, niepokój o niego, podsycający miłość i wspomnienia — wszystko to złożyło się na obudzeniu w jej sercu uczuć, nieznanych jej dotąd.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5ot0yfbvk5bjbczle2ajangbarrij4z
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/59
100
1074788
3145447
3123799
2022-08-05T09:30:35Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|VIII.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Raz, nad samym wieczorem, pani de Roselis siedziała w parku, przyglądając się zabawom Leonii, i marząc o tym, którego przypominał jej widok dziecka, gdy usłyszała rozmowę zbliżających się służących, którzy szukali pani. Jeden z nich mówił:<br>
{{tab}}— Pani musi być w parku, ze swą córeczką...<br>
{{tab}}— Z córeczką!? — powtórzył ze zdumieniem, głos pani de Gernancé.<br>
{{tab}}I jednocześnie ukazała się ona sama. Przyjaciółki padły sobie w objęcia.<br>
{{tab}}— Moja droga Elinor! — przemówiła serdecznie pani de Gernance. — Nie mogłam już dłużej znieść tego niepokoju; listy twoje były tak krótkie i rzadkie, odczuwałam w nich odcień takiego smutku, że chciałam osobiście przekonać się o twojem usposobieniu; przyjechałam na krótko, żeby podzielić z tobą samotność i rozweselić cię, jeśli zdołam...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rn9c5svqvjenffpkuengmvibg2v6j71
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/66
100
1074789
3145496
3123803
2022-08-05T10:24:52Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|IX.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Leon otworzywszy oczy, zobaczył, że leży na łóżku, a lekarz bandażuje mu ranę; zapytany służący chciał opowiedzieć wszystko, co się zdarzyło, ale przerwał mu lekarz, nakazując milczenie i zupełny spokój.<br>
{{tab}}Pani de Roselis, oczekująca niecierpliwie, zaniepokoiła się wiadomością, że wielka utrata krwi osłabiła niezmiernie rannego i że, gdyby wystąpiła gorączka, możnaby się obawiać, że chory jej nie przetrzyma. Lekarz zalecił jak najzupełniejszy spokój; zabronił wchodzić do pokoju chorego paniom, które miały czuwać tylko nad tem, by mu niczego nie brakło.<br>
{{tab}}Nazajutrz, jeszcze przed świtem, Elinor zadzwoniła na służącę i dowiedziała się z przerażeniem, że w nocy rozwinęła się gorączka i że wkrótce potem chory stracił przytomność. I wtedy dopiero, rozpacz jaka ją ogarnęła, ob-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
141z6m5s5z8eopngxlvmgnbo83t5oyv
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/73
100
1074790
3145503
3123804
2022-08-05T10:40:06Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|X.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Ale biedna, mała Leonia straciła dużo od czasu przybycia nowego gościa; usuwano ją ciągle z pokoju chorego, którego mogłaby męczyć jej hałaśliwa wesołość. Elinor czuła pewien wstyd, na myśl pokazania dziecka Leonowi, jak gdyby on mógł odgadnąć łączące go z niem węzły; a dziecko zaś przyzwyczajone do ciągłego przebywania z matką, szukało jej bezustannie.<br>
{{tab}}Zastawszy jednego razu uchylone drzwi pokoju chorego, Leonia popchnęła je i wsunęła ładną główkę do pokoju; oczy jej zalęknione a ciekawe, skierowały się na nieznajomego, którego dotąd nie widziała. Leon pierwszy ją spostrzegł i zdziwiony zapytał:<br>
{{tab}}— Cóż to za śliczne dziecko?<br>
{{tab}}Dziecko uciekło, ale matka z bijącem sercem, zarumieniona, zawołała ją, wzięła na ręce i posadziła na kolanach Leona.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
brbd5hku0f9w521yk8jeogm686ilu47
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/80
100
1074791
3145510
3123805
2022-08-05T10:48:05Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|XI.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Elinor zostawszy sama, uczuła, że ta samotność jest dla niej nieznośną; pokosztowane w ostatnich tygodniach szczęście, stało się już niezbędnem dla jej serca. Myślała więc tylko o tem, żeby jak najprędzej połączyć się z przyjaciółką i tym, którego uważała już za swego małżonka.<br>
{{tab}}W tydzień po ich wyjeździe, przyjechała potajemnie do swego domu w Paryżu, jedna tylko pani de Gernancé wiedziała o jej przyjeździe.<br>
{{tab}}Po długiej z nią rozmowie, w której Elinor wytłomaczyła jej, w jaki sposób — zawsze romantyczny — postanowiła dać się poznać Leonowi, otrzymała nakoniec od przyjaciółki przyrzeczenie, że jej pomoże do wykonania zamiaru, poczem rozstały się, umówiwszy się co mają dalej robić.<br>
{{tab}}Rozpoczęły się znowu bale maskowe w Operze i pani de Gernancé, uprosiła Leo-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6pytusm6j9mksmddxkts3ud1ipt5wip
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/87
100
1074792
3145517
3124629
2022-08-05T10:55:47Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{c|XII.|w=110%|po=8px}}
{{tab}}Leon również spędził noc bezsenną, miotany wielkiem wzruszeniem.<br>
{{tab}}Odnalazł więc nakoniec cel tylu starań, od tak dawna pożądany. Zobaczy swoje dziecię... to dziecię, którego obraz tylekroć usiłował wywołać w swojej wyobraźni! Zapewne teraz nie odmówią mu tytułu męża, ojca! Te nazwy tak mu drogie, tak upragnione, staną się jego udziałem!<br>
{{tab}}A jednak wspomnienie pani de Roselis, stawało ciągle przed nim, a porównanie nie wypadało na korzyść nieznajomej. Któraż kobieta na świecie, mogła dorównać Elinorze?<br>
{{tab}}Punktualnie o naznaczonej godzinie udał się na wskazane miejsce, a pierwszym człowiekiem, którego tam ujrzał, był — murzyn, budzący tyle wspomnień!...<br>
{{tab}}Powiódł Leona przez bogato umeblowane pokoje i otwierając drzwi, oznajmił pana de Tréval.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b9c3pp8vczjlkg90hh4sqt6u756nri5
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/10
100
1074793
3145215
3123815
2022-08-04T18:55:25Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>ka młodych trzpiotów, pociągnęła za niemi, sypiąc swobodnemi słówkami.<br>
{{tab}}Leon poszedł razem z nimi; zaciekawiony tłum zwiększał się z każdą chwilą i wkrótce kilka masek charakterystycznych, za któremi ciągnęli ciekawi — sprawiło takie zamieszanie, że młodszą z dwóch masek rozłączono z towarzyszami. Obejrzała się wokoło zaniepokojona, szukając opiekuna; wzrok jej padł na Leona, który szedł za nią zainteresowany i pochwyciła go żywo za rękę:<br>
{{tab}}— O, proszę cię! — zawołała zalękniona — wydobądź się z tłumu i pomóż mi odszukać moich towarzyszów.<br>
{{tab}}— Jestem na twoje rozkazy, piękna masko; nie lękaj się, zechciej pójść ze mną i powierzyć się mojej opiece; osłaniając ja jedną ręką, drugą odsuwał wszystko co stało na drodze, aż udało mu się dostać do sali zegarowej, gdzie posadziwszy ją na ławeczce, chciał pójść po chłodzący napój.<br>
{{tab}}— Nie! zostań! — rozkazała maska. Dobrze mi tu. Doprawdy, wstydzę się teraz mojego przestrachu bez przyczyny.<br>
{{tab}}— A ja go błogosławię, temu zawdzięczam szczęście, żeś mnie wybrała za opiekuna.<br>
{{tab}}— Tak, przyznaję, że mi wyświadczyłeś rzeczywistą przysługę i jestem ci wdzięczna. Błagam cię nawet o dalszą opiekę, i o pomoc w odszukaniu mojego towarzystwa.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4ns0024dcvmapqvnldu4jl12atw4hyi
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/11
100
1074794
3145219
3123816
2022-08-04T18:58:52Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Co? Chcesz mnie już opuścić? Ach! choćby tylko w nagrodę, powinnaś mi podarować trochę czasu.<br>
{{tab}}— Dobrze! Porozmawiajmy więc w nagrodę — odrzekła wesoło.<br>
{{tab}}Usiedli obok siebie i zaczęli rozmowę, która trwała długo, prowadzona w tonie zalotnym; z wielkim dowcipem.<br>
{{tab}}Lecz w końcu, ujmująca maska wspomniała, że chce wrócić do swoich towarzyszów.<br>
{{tab}}— Któż oni są, ci znajomi? — zapytał Leon, matka, siostra, mąż?<br>
{{tab}}— Mąż? Nie! Bogu dzięki!<br>
{{tab}}— Nie jesteś zamężna?<br>
{{tab}}— Już nie.<br>
{{tab}}— Jakto! już wdowa? Jakże cię żałuję!<br>
{{tab}}— A któż ci powiedział, że zasługuję na współczucie? Czy to wszyscy mężowie są dobrzy, czy wszyscy mężczyźni tkliwi? Czy jest choć jeden taki, którego wartoby żałować?<br>
{{tab}}— O! co za klątwa rzucona na cały ród męzki! Szczęśliwy, stokroć szczęśliwy ten, kto obudzi w twojem sercu uczucie słodsze i sprawiedliwsze!<br>
{{tab}}— Dla mężczyzny? Niech mnie Bóg od tego uchowa!<br>
{{tab}}— Jakto? Chcesz skazać na wieczną rozpacz wielbicieli, którzy zapewne...<br>
{{tab}}— Nie mam wielbicieli; przybywam z innego kraju, — nie znam tu nikogo.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
arl8n5mji2151cyu0spus2zyoeydm7l
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/12
100
1074795
3145220
3123817
2022-08-04T19:00:52Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */ Wierność, to łańcuch, który pozornie dźwiga ten, co chce nim skrępować innych...
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Nikogo? Ach! piękna masko, ja pierwszy zaciągam się na listę i będę zawsze najbardziej oddanym, najwierniejszym...<br>
{{tab}}— Najwierniejszym? Wielki Boże! Odejdę zaraz, jeżeli będziesz dłużej przemawiał w takim tonie...<br>
{{tab}}— Jakto? Czyż wierność...<br>
{{tab}}— Wierność, to łańcuch, który pozornie dźwiga ten, co chce nim skrępować innych. Jestem wolna, zupełnie wolna i wolną chcę pozostać na {{korekta|zawsze;|zawsze.}} Niema takiego człowieka, dla którego zmieniłabym swe postanowienie.<br>
{{tab}}— A ja nie jestem już wolny, czuję to, lecz się na to nie skarżę; ja sam tylko będę dźwigał okowy; nie możesz zapobiedz, zabronić, żebym cię pokochał, żebym miał nadzieję...<br>
{{tab}}— Nie! Nie! nie chcę miłości, nie chcę o niej słyszeć, a nadewszystko nie chcę, ażeby ktokolwiek łudził się nadzieją...<br>
{{tab}}— Ależ, masko okrutna! Masko {{korekta|niepojęta|niepojęta!}} Czegoż więc żądasz? Co trzeba uczynić, by przynajmniej twoją litość sobie zjednać?<br>
{{tab}}— Nie trzeba być szaleńcem, ani zwodnikiem nie trzeba przesadzać uczuć, które odczuwa się słabo; nie łudzić się, że romantycznemi frazesami i sztuczną słodyczą, uda się skłonić rozsądną kobietę do zmiany postanowienia; trzeba być uległym, dyskretnym, cierpliwym; czekać aż wyjaśnią się moje myśli, aż moja wola coś postanowi... a może... wtedy...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ecet0scikjn1yk3qyfwfah6nbizb1e0
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/13
100
1074796
3145224
3123818
2022-08-04T19:04:07Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Może wtedy?.. Dokończ, śliczna masko! rozstrzygnij o moim losie... Będę ci posłusznym; przyrzekam ci milczeć — ulegać — być cierpliwym — przyrzekam wszystko...<br>
{{tab}}Mówiąc to Leon, wpatrywał się z zachwytem i nadzieją w przekorną maskę, z poza której wielkie czarne oczy, łagodne i błyszczące, śledziły go uważnie, spokojnie, z uwagą.<br>
{{tab}}Nie zwracając uwagi na ton namiętny jego mowy, maska mówiła dalej z zajęciem:<br>
{{tab}}— Ta wstążeczka, oznaka waleczności wskazuje, że służysz w wojsku?<br>
{{tab}}Leon zmieszany jej spokojem, skinął tylko głową na znak potwierdzenia...<br>
{{tab}}— W którym pułku?<br>
{{tab}}— Jestem kapitanem w szóstym pułku jazdy — odrzekł z odcieniem niechęci.<br>
{{tab}}— Zapewne teraz na urlopie? Czy twoja rodzina tu mieszka?<br>
{{tab}}— Nie, moja rodzina, uczciwa, szanowana lecz niezamożna, mieszka daleko, na prowincji. Przybyłem tu z moim pułkiem, i tak samo jak ty, miła masko, jestem niedawno w Paryżu; jak ty, nie znam tu nikogo; jak ty, swobodny, niczem nie związany, z sercem wolnem, przyszedłem tu trafem poto, by postradać serce, wolność, spokój...<br>
{{tab}}— I żeby poznać okrutnicę, niewdzięczną istotę, nieprawdaż? Wszystko to są wielkie słowa, używane zwykle w takich okoliczno-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iayhkkoz78cs31n5glov1ymwb7b9ouw
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/14
100
1074797
3145233
3123819
2022-08-04T19:24:37Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>ściach. Otóż ja, sprawiedliwsza względem trafu — nieraz łaskawego, — zaczynam przypuszczać, że ten traf oddał mi w tym razie przysługę, i że może... zawdzięczać mu będę jedyne szczęście, którego pożądam w życiu...<br>
{{tab}}— Ach! Godna uwielbienia istoto! Czemuż nie mogę upaść do twych stóp i przysiądz, że Leon de Tréval, wdzięczny i uległy, uczyni wszystko, by się odwdzięczyć za tak słodkie wyznanie... a<br>
{{tab}}— Wyznanie? — powtórzyła maska. Ach! Więc ja uczyniłam wyznanie?... Otóż to zarozumiałość męzka.<br>
{{tab}}— Jakże się nie szczycić tem, czego się pragnie tak gorąco? A teraz ja z kolei zapytam, czy nie będę mógł ujrzeć twarzy tej istoty, która dręczy mnie z upodobaniem? Czy nie będzie mi dozwolone uchylić tej maski zazdrosnej, która zasłania twoje rysy?<br>
{{tab}}— A może nawet nieszpetne...<br>
{{tab}}— Ach! Niech mi wolno będzie spojrzeć na nie raz tylko, wyczytać...<br>
{{tab}}— Czy nie umiesz czytać w moich oczach?<br>
{{tab}}— Oczy są czarujące, ale gdyby jeszcze dodać do nich uśmiech...<br>
{{tab}}Maska powstała i wyrzekła poważnie już i chłodno:<br>
{{tab}}— Nie! Nie zobaczysz mnie nigdy, nigdy nie poznasz, i nie dowiesz się nic o mnie!..<br>
{{tab}}Leon osłupiały stanął:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rvru5m6rur1qmi88kxldhthl9m4dg4n
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/15
100
1074798
3145240
3123820
2022-08-04T19:33:37Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Czy można zrozumieć podobny kaprys? Nie powinienem więc narzucać się pani dłużej!.. Jak widzę, życzy pani sobie odnaleźć swoich towarzyszów; trzeba ich poszukać...<br>
{{tab}}Ale ona przerwała, nie zwracając uwagi na jego gniew!<br>
{{tab}}— Leon de Tréval... Tak brzmi twoje nazwisko, nieprawdaż? — spytała rozmarzona. Kapitan w szóstym pułku jazdy? Czy długo jeszcze będziesz w Paryżu?.<br>
{{tab}}— Ach! Cóż ci na tem zależy, okrutna masko, jeżeli nie chcesz mnie już nigdy więcej widzieć, jeżeli...<br>
{{tab}}— A zkądże to wnosisz, że nie chcę cię już nigdy widzieć? Jak niewiele potrzeba, by zamącić sądy panów tego świata! A ja jednak bardzo pragnę cię zobaczyć, tak bardzo, że...<br>
{{tab}}— O! mój Boże? Co się z tobą stało, moja droga? — zawołał za nimi głos kobiecy. Szukamy cię od dwóch godzin...<br>
{{tab}}Była to towarzyszka pięknej maski. Towarzystwo zeszło się, opowiadając sobie wzajemnie, co się komu zdarzyło.<br>
{{tab}}— Jestem wyczerpana zmęczeniem i nudą — mówiła świeżo przybyła maska — i proszę was jak o łaskę: wracajmy!<br>
{{tab}}— Jak najchętniej; ja także, o ile mi się zdaje, nie mam tu już nic do czynienia!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k5l0rlym8s7ykilbvq25ikiswdd8eyv
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/16
100
1074799
3145248
3123821
2022-08-04T19:43:21Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Jakto! Już? Tak prędko? — wykrzyknął Leon. Czy pozwolisz mi przynajmniej odprowadzić się do powozu?<br>
{{tab}}Maska oparła się na jego ramieniu i poszli za pierwszą parą idącą przodem.<br>
{{tab}}— Ach! Przez litość — błagał Leon — dokończmy rozmowy, tak nieszczęśliwie przerwanej... Dokończ tych słów czarujących; a była właśnie mowa o widzeniu się kiedyś; kiedy? gdzie? jak?.. Pomyśl tylko, że za chwilę postradam wszystko, oprócz wspomnienia... Nie zechcesz-że dodać do niego źdźbła nadziei?<br>
{{tab}}— Pan więc raczył zapomnieć o gniewie?<br>
{{tab}}— Daj pokój docinkom... przez litość. Chcesz mi się wymknąć... A w jakiż sposób mógłbym...<br>
{{tab}}— Może być, że przybędę tu znowu, na bal maskowy w półpoście...<br>
{{tab}}— Trzy tygodnie! O! bogi nieśmiertelne! Całe trzy wieki!<br>
{{tab}}— Tak! za trzy tygodnie! lub nigdy...<br>
{{tab}}— Umrę do tego czasu, umrę z niecierpliwości i tęsknoty!<br>
{{tab}}— A toby pokrzyżowało bardzo moje zamiary!<br>
{{tab}}— Twoje zamiary?<br>
{{tab}}Doszli już do drzwi; podjechała kareta, której barwy ani herbu niemożna było rozróżnić w ciemności; murzyn otworzył drzwiczki.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
it4pgdxdjnghha5hj11mnwhcofd7sji
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/17
100
1074800
3145249
3123822
2022-08-04T19:44:28Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Czy mogę przynajmniej mieć nadzieję, że będziesz współczuć mojej udręce?<br>
{{tab}}— Rozumie się, że będę dużo myślała o tobie...<br>
{{tab}}Wymawiając te słowa, maska wsiadła lekko do karety i konie ruszyły jak błyskawica.<br>
{{tab}}Leon ścigał wzrokiem karetę, która uniosła jego zdobycz i nie chcąc już powracać na bal, poszedł do domu miotany burzliwemi myślami, ze wzruszeniem w sercu, marząc o swej przygodzie i wyrzucając sobie, że nie potrafił nic uczynić, by ją przedłużyć na przyszłość.<br>
{{tab}}— Kto ona jest — rozmyślał — ta kobieta czarująca i dziwaczna? Jej szlachetny układ, skromność, duma, wyniosłość obejścia, wyłączają przypuszczenie, żeby to mogła być kurtyzana... Ale czego ona żąda? Dlaczego budzi i gasi moje nadzieje? Żywi jakieś zamiary, dopytuje się o szczegóły mego życia; mówi, że poznanie ze mną, może jej przynieść szczęście... to znowu, że jej nigdy nie zobaczę, że jej nigdy nie poznam!.. Może być, że chciała tylko zażartować ze mnie... Ach! gdybym miał tę pewność, potrafiłbym się pomścić!.. Ale na kim? W jaki sposób? Może nie przyjdzie na ten bal; może już na zawsze straciłem jej ślady... Szkoda, bo jest śliczna, jestem tego pewny... Co za rozkoszna miękkość ru-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8iwaa2m48ykztdtus6ss71wl4odg3na
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/20
100
1074801
3145254
3123824
2022-08-04T19:48:36Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>na zegarze, Leon już siedział na wskazanem miejscu, miotany gwałtownem wzruszeniem i żywą ciekawością.<br>
{{tab}}Upłynęła cała godzina, gdy piękne białe domino przeszło przed nim lekko, dało mu znak i zwalniając kroku, żeby się oddalić od swego towarzystwa, oparło się na ramieniu Leona, który przycisnął czule utoczoną rączkę. Uradowany widokiem maski, szczęśliwy i pełen nadziei, malował wymownemi słowy ile wycierpiał, opisywał swoje daremne poszukiwania, swoje obawy, swoją niecierpliwość; maska słuchała spokojnie, ale przerwała mu wkrótce:<br>
{{tab}}— Mnie lepiej się powiodło — rzekła — bo dowiedziałam się o tobie wszystkiego, co pragnęłam wiedzieć.<br>
{{tab}}— O mnie?<br>
{{tab}}— Tak; powiedziałeś mi ścisłą prawdę, a prócz tego dowiedziałam się jeszcze, że potrafiłeś sobie zjednać przyjaźń kolegów i szacunek zwierzchników. Dowiedziałam się, że jesteś uczciwym, nawet względem kobiet — i że dotrzymujesz święcie danego słowa.<br>
{{tab}}— To tylko obowiązek; ale mówmy o mojem szczęściu... Jakto? zajmowałaś się moją osobą? Raczysz tak interesować się moim losem, że życzyłaś sobie nawet wiedzieć, czy zasługuję na twój szacunek — że dowiadywałaś się...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8ugbl03wvw22upe2whr2za4kqkknlks
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/21
100
1074802
3145256
3123825
2022-08-04T19:49:59Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Tak, bo to jest potrzebne do moich zamiarów...<br>
{{tab}}— Ach! te zamiary! Mam nadzieję dowiedzieć się czegoś o nich... Dokończ, czarująca masko! Pozbądź się nieufności względem szczęśliwego śmiertelnika, którego serce zajęte tobą, czeka tylko jednego słowa, żeby ci się oddać na zawsze!<br>
{{tab}}— Byłoby to dla mnie wielkiem zmartwieniem — odpowiedziała żywo.<br>
{{tab}}Leon milczał przez długą chwilę.<br>
{{tab}}— Ach! — przemówił wreszcie — skończ tę okrutną zabawę, Dlaczego mnie dręczysz ciągłemi zmianami, dobroci i surowości? Dziś jest bal ostatni... Nie spodziewaj się, że potrafisz mi się wymknąć; pójdę za tobą i będę cię ścigał bez wytchnienia, dopóki nie zdobędę pewności, że cię jeszcze zobaczę, że mi wolno będzie złożyć moje serce u twoich stóp, dopóki nie dowiem się, jakie masz zamiary...<br>
{{tab}}— O! nie! nie! nie! Muszę pierwej przekonać się o twojej uległości i ostrożności; muszę ci postawić pewne warunki, a słowo honoru, stwierdzone twoim własnoręcznym podpisem, będzie dla mnie rękojmią, że je wypełnisz.<br>
{{tab}}— Moje słowo honoru? Mój podpis? — powtórzył Leon trochę zadziwiony, temi wyszukanemi środkami ostrożności i tonem uro-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sd4svd5d1el2d9kqluhd552jhcuuerw
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/23
100
1074803
3145259
3123826
2022-08-04T19:53:20Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Mówiąc to, prowadził ją zlekka ku wyjściu; lecz ona zatrzymała się nagle, wysunęła rękę z pod jego ramienia i odzyskując wyniosłość, która widocznie stanowiła jej wrodzoną cechę, powiedziała spokojnie i zimno:<br>
{{tab}}— Jesteś pan w błędzie, panie de Tréval; pańskie niedyskretne uniesienia i próżne zapewnienia, obrażają mnie i rażą. Nie jestem — chciej mi wierzyć — tem, za co ośmielasz się mnie uważać, i mam prawo wymagać od ciebie więcej względów, ostrożności i delikatności. Ale przebaczam ci tę pomyłkę, do której mogło cię upoważnić — przyznaję — dziwaczne moje postępowanie; lecz musisz poddać się wszystkim moim wymaganiom; jutro otrzymasz odemnie wiadomość i dowiesz się o moich warunkach, a do tej chwili, uzbrój się w cierpliwość i rezygnacyę.<br>
{{tab}}Wyrzekłszy to, rzuciła się w tłum, chcąc mu się wymknąć, ale on pogonił za nią spiesznie.<br>
{{tab}}— Nie! Nie puszczę cię! — zawołał. Nie odejdziesz tak odemnie, okrutna! Rozpalasz moje serce, rozbudzasz wyobraźnię, poto tylko, ażeby mnie opuścić...<br>
{{tab}}— Odprowadź mnie więc do karety — powiedziała rozkazująco.<br>
{{tab}}Pochwycił jej rękę i rozpoczął na nowo błagania i żale, nie otrzymując wcale odpowiedzi.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lqdw3pyo6fw7gfxgqatfs297zii5h9z
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/26
100
1074804
3145263
3123828
2022-08-04T19:56:56Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>znaczenia; ale pan de Tréval musi zgodzić się na to, że mu zawiążą oczy.<br>
{{tab}}„2-o. Nie będzie o nic pytał swego przewodnika, nie będzie próbował go przekupić (co zresztą byłoby bezskuteczne), lecz pójdzie za nim z zupełną uległością.<br>
{{tab}}„3-o. Musi przyrzec, że będzie zachowywał się cicho, że nie dopuści się żadnego wybuchu, że nie będzie się uskarżał na ciemności, że nie będzie żądał od osoby, którą tam zastanie, ażeby przerwała milczenie, które postanowiła zachować.<br>
{{tab}}„4-o. I, że wreszcie, kiedy przewodnik przyjdzie po niego, pozwoli się odprowadzić do powozu i odwieźć do domu, z zachowaniem tych samych ostrożności, nie czyniąc daremnych poszukiwań; że będzie czekał cierpliwie na wyjaśnienia, które interesowana osoba nadeśle mu, do czego zobowiązuje się uroczystą przysięgą.<br>
{{tab}}„5-o. Jeżeli pan de Tréval, zgadza się na te warunki, niech napisze u dołu tego papieru, że je przyjmuje, niech położy pod tem swój podpis i odda list w kopercie do swego odźwiernego, gdzie po niego zgłosi się posłaniec.”<br>
{{tab}}Przeczytawszy to osobliwe zawiadomienie, zdziwiony Leon, siedział długo jak skamieniały, wydany na łup sprzecznych myśli, miotany różnorodnemi uczuciami.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
25jqgd7nzqp3zzhsblbavy7ny0qlf8q
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/27
100
1074805
3145265
3123830
2022-08-04T19:59:19Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Jak tu pogodzić uroczyste środki ostrożności, tego dziwacznego układu, z wyjaśnieniami, jakie mu przyrzekano? Jak pogodzić te propozycje, ze szlachetnem obejściem, z tonem zimnym i przyzwoitym nieznajomej maski?<br>
{{tab}}Powtarzał sobie, że byłoby szaleństwem i nieostrożnością podpisać podobny układ, wikłać się w tak nieprawdopodobną awanturę... a jednak, wdzięczna postać pięknej maski stała mu ciągle w oczach, brzmiały w pamięci echa ożywionej rozmowy na balu, i sam kontrast tej jej dumy i słabości, podniecająca niezwyczajność położenia, podrażniona ciekawość, miłość własna wchodząca w grę, wszystko to razem składało się na nieprzezwyciężoną pokusę. Pomyślał przez chwilę, że nawet niebezpieczeństwo może grozić w tej wyprawie z nieznajomym przewodnikiem do nieznanego miejsca, jeżeli zwiąże się słowem honoru, i wystawi na wszystkie możliwe przygody... Ale to niebezpieczeństwo, stanowiło jeden urok więcej.<br>
{{tab}}— Nie! — zawołał w końcu — nie cofnę się! Można zdobyć się na krok szalony, za tak czarującą nagrodę, jaką mi obiecują.<br>
{{tab}}Pochwycił pióro mądry Kato i jak szaleniec podpisał:<br>
{{tab}}„''Przyjmuję wszystkie warunki, które mi postawiono i zobowiązuję się słowem honoru wy''-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n3z0k2cqn6b2ke7bp1nxxnr7hkxpwg1
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/28
100
1074806
3145266
3123833
2022-08-04T20:00:18Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>''pełnić je sumiennie. Proszę tylko o pozwolenie zabrania ze sobą mojej szpady''.“
{{f|align=right|prawy=10%|Leon de Tréval.}}
{{tab}}List zabrano tego samego wieczora, a nazajutrz rano, Leon otrzymał krótki bilecik, zawierający tylko te słowa:<br>
{{tab}}„''Wolno zabrać szpadę; ale honorowi i bezpieczeństwu pana de Tréval nic nie zagraża''.“<br>
{{tab}}Nigdy jeszcze dzień nie trwał tak długo.<br>
{{tab}}Od dwóch już godzin Leon ubrany, przechadzał się wielkiemi krokami po pokoju, kiedy usłyszał ze wzruszeniem turkot powozu, zatrzymującego się przed domem. Pochwycił szpadę, zbiegł po schodach i zastał na dole murzyna, który wsadził go do karety i z uszanowaniem, poprosił łamanym językiem, o pozwolenie zawiązania oczu.<br>
{{tab}}Leon nie opierał się.<br>
{{tab}}Powóz, po długiej jeździe, zatrzymał się na rozkaz murzyna, który pomógł Leonowi wysiąść i poprowadził go pieszo z jakie sto kroków. Weszli potem do domu po kilku schodach, Leon minął kilka obszernych pokojów i wszedł do pokoju przepełnionego miłym zapachem; wtedy zdjęto mu z oczu przepaskę, a rozejrzawszy się w około zobaczył, że jest w ciemnym pokoju, z którego drzwi prowadziły do wykwintnego buduaru, oświetlonego alabastrową lampą.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o013qcayd7ukzv9e9wfw39h0qg9pn6x
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/29
100
1074807
3145268
3123835
2022-08-04T20:01:39Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Murzyn, stojący obok niego, ze ślepą latarką w ręku, wskazał mu drzwi do buduaru i wyrzekł cicho:<br>
{{tab}}— Honor i milczenie.<br>
{{tab}}I znikł natychmiast.<br>
{{tab}}Leon odpina szpadę i idzie z pośpiechem... Kobieta... Jego nieznajoma! w skromnym negliżu, z twarzą zakrytą gęstą zasłoną w postawie napół leżącej na sofie...<br>
{{tab}}Leon rzuca się de jej stóp.<br>
{{tab}}— Jakże jestem szczęśliwy! — woła. Ale co widzę? Czy zawsze chcesz przedemną ukrywać swe oblicze? Przez litość! Dość już tajemnic! Dość zasłon!<br>
{{tab}}Wyciąga rękę, by odchylić zasłonę, a nieznajoma nie powstrzymuje jego ręki... Lecz w tej chwili gaśnie lampa...<br>
{{tab}}Leon uszanował tajemnicę... Nie przerwał nakazanego milczenia. Szczęście jego przeszło wszelkie oczekiwania, i nawet nie pomyślał o złamaniu danych zobowiązań.<br>
{{tab}}Czas płynął szybko i noc już była późna, gdy w pokoju rozległ się szmer jakiś. Otworzyły się ukryte w ścianie drzwiczki i Leon został sam... Wnet ukazał się murzyn i z wielkiem uszanowaniem poprosił, by Leon pozwolił zawiązać sobie oczy i raczył pójść za nim.<br>
{{tab}}— Nie! — odpowiedział Leon z uniesieniem. Nie wyjdę ztąd, dopóki nie zobaczę tej istoty czarującej... dopóki nie otrzymam...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0jqr25rbjuardikym75851x4eu2sxb4
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/32
100
1074876
3145394
3123975
2022-08-05T08:48:01Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Leon, przemawiając tak często do nieobecnej, a tajemniczej kochanki, otrzymał wreszcie list, jakby w odpowiedzi na wezwanie. Poznał to samo pismo, które skreśliło poprzednio warunki spotkania, i otworzył list drżąc cały. Treść była taka:<br>
{{tab}}„Ileż twoich złudzeń muszę dziś rozproszyć! I zgasić nadzieję szczęścia! I rozwiać tyle uroków! Sądzisz, że jesteś zwycięzcą, a dowiesz się, że uległeś tylko cudzej woli, że twoja miłość własna chełpiła się swą niezwalczoną przewagą nad słabą kobietą — a w rzeczywistości, ty byłeś tylko posłuszny jej rozkazom. Oczekujesz niecierpliwie chwili, kiedy ją znowu zobaczysz, kiedy ją poznasz, kiedy {{korekta|umocnić|umocnisz}} jeszcze swoją władzę nad nią, wśród nowych miłosnych uniesień z twojej, a nowej słabości z jej strony... lecz ta chwila nie nadejdzie nigdy; pomiędzy tą kobietą a tobą — wszystko skończone,<br>
{{tab}}„Ale twoja prawość — delikatność twego postępowania — zasługują na pewną wdzięczność z mojej strony; i okażę ci ją najlepiej, wtajemniczając cię w moje zamiary, które tak bardzo cię zaciekawiły, i wyjaśniając ci powody mego postępowania, które może ci się wydawać dziwacznem, nieostrożnem nawet, ale którego — dzięki tobie — nie będę miała powodu żałować.”<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0ayuidiqhzgpqeea8iqo70a9hcoiiy8
3145395
3145394
2022-08-05T08:48:19Z
Salicyna
1370
int.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Leon, przemawiając tak często do nieobecnej, a tajemniczej kochanki, otrzymał wreszcie list, jakby w odpowiedzi na wezwanie. Poznał to samo pismo, które skreśliło poprzednio warunki spotkania, i otworzył list drżąc cały. Treść była taka:<br>
{{tab}}„Ileż twoich złudzeń muszę dziś rozproszyć! I zgasić nadzieję szczęścia! I rozwiać tyle uroków! Sądzisz, że jesteś zwycięzcą, a dowiesz się, że uległeś tylko cudzej woli, że twoja miłość własna chełpiła się swą niezwalczoną przewagą nad słabą kobietą — a w rzeczywistości, ty byłeś tylko posłuszny jej rozkazom. Oczekujesz niecierpliwie chwili, kiedy ją znowu zobaczysz, kiedy ją poznasz, kiedy {{korekta|umocnić|umocnisz}} jeszcze swoją władzę nad nią, wśród nowych miłosnych uniesień z twojej, a nowej słabości z jej strony... lecz ta chwila nie nadejdzie nigdy; pomiędzy tą kobietą a tobą — wszystko skończone.<br>
{{tab}}„Ale twoja prawość — delikatność twego postępowania — zasługują na pewną wdzięczność z mojej strony; i okażę ci ją najlepiej, wtajemniczając cię w moje zamiary, które tak bardzo cię zaciekawiły, i wyjaśniając ci powody mego postępowania, które może ci się wydawać dziwacznem, nieostrożnem nawet, ale którego — dzięki tobie — nie będę miała powodu żałować.”<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c97ah8n3n5ieqmj72svexzgt5h25ph3
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/33
100
1074877
3145396
3123976
2022-08-05T08:52:44Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}„Źle dobrany związek małżeński w którym zaznałam tylko nieszczęścia, upokorzenia, niesprawiedliwości i tyranii, natchnął mnie nieprzezwyciężonym wstrętem do złowrogich więzów, które krępując słabszą stronę, wzmacniają silniejszego i uprawniają jego niesprawiedliwość. Odzyskawszy wolność w dwudziestym piątym roku życia, bogata, niezależna, poprzysięgłam sobie, że pozostanę wolną, ale wkrótce zrozumiałam, że tę wolność trzeba okupić ofiarą najsłodszych uczuć; rozglądając się wokoło, nie widziałam nikogo, ktoby potrzebował mojej miłości, moich starań, ktoby mnie kochał i mówił mi o swem przywiązaniu... Ogarniał mnie coraz większy żal, że nie jestem matką i w końcu, ten brak stał się dla mnie prawdziwą zgryzotą... Zrodzona pod gorącem niebem, wszystko odczuwam żywo, duszę mam płomienną... Cóż ci więcej powiedzieć?.. Oto powzięłam dziwny zamiar; cieszyć się rozkoszą macierzyństwa, nie nakładając na siebie więzów, których nienawidzę... Nie sądź jednak, że jestem pozbawiona moralnych zasad, że konieczne prawa społeczne uważam za przesądy; nie! szanuję je — a jeżeli uchyliłam się od nich ten jeden raz — jedyny — to dlatego, że wyjątkowe okoliczności, dają mi możność ocalenia pozorów i mojej dobrej sławy.<br>
{{tab}}Projekt ten, zrazu niewyraźny, zajmował mnie coraz silniej, rozmyślałam nad nim ciągle;<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
33dvwktoam56pbdosfenh478hq9syzv
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/34
100
1074878
3145397
3123977
2022-08-05T08:54:48Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>wyznaję nawet, że romantyczna jego strona, dodawała mu jeszcze uroku w moich oczach... Myśl ta opanowała mnie zupełnie. Wiesz teraz, w jaki sposób udało mi się wykonać ten plan, i że tobie zawdzięczać będę jedyne szczęście, którego mi brakowało. Miałam z początku zamiar pozostawić cię w nieświadomości, ażebyś łatwiej mógł zapomnieć; ale zmieniłam postanowienie, zrozumiawszy po namyśle, że winna ci jestem wyjaśnienie. Zresztą, jeżeli spełnią się moje życzenia, jeżeli umrę, zanim istota, będąca przedmiotem moich starań, zdoła się obejść bez opieki... Pozostawię jej cały majątek, ale sądzę, że nie mam prawa pozbawiać jej naturalnego opiekuna.<br>
{{tab}}Bądź więc pewny, że gdziekolwiek powoła cię obowiązek, otrzymasz — gdy nadejdzie czas — pierścionek napół przepiłowany, z wyrytą datą urodzin dziecka — jeżeli w oczku pierścionka znajdziesz brylant, będzie to znakiem, że urodził się syn, jeżeli szmaragd — to dziewczynka. Druga połowa pierścionka dostanie się dziecku, w razie mojej śmierci, ze wskazówkami gdzie ma ciebie szukać; gdy ci odda ten pierścionek, przystający do twojej połowy, nabędzie tem prawo do twojej opieki, a szacunek jaki dla ciebie powzięłam, daje mi pewność, że nie odwoła się do niej napróżno.<br>
{{tab}}Żegnam cię, Leonie! Żegnam na zawsze! Nie czyń nic, ażeby mnie odszukać; byłoby to<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h938dpo42sdgcb5duuymthobq6b81i3
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/35
100
1074879
3145398
3123978
2022-08-05T08:56:04Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>napróżno, bo wyjeżdżam wkrótce. Zapomnij o dziwacznej istocie, której nie znasz, której nie poznasz nigdy; zapomnij o śnie tej jedynej nocy, która nie powtórzy się już nigdy... Bądź szczęśliwy, jak tego pragnę, a serce moje radować się będzie twem szczęściem...”<br>
{{tab}}„''Bądź szczęśliwy!''” — wykrzyknął z gniewem Leon rzucając list. Szczęśliwy! — kiedy mi oznajmia na zimno, że jej nigdy nie zobaczę, kiedy mi daje poznać całą wartość tego, co postradałem na zawsze! Ale niech się nie łudzi, że zdoła mi się wymknąć! Należy już do mnie i sama zadzierzgnęła węzeł, który nas łączy... Czy poto tylko, ażeby go rozerwać? Tak! Będę jej szukał — będę ją ścigał wszędzie! Dopomnę się o moje prawa... Nie zdoła się od nich uchylić...<br>
{{tab}}Lecz po chwili namysłu westchnął:<br>
{{tab}}— Niestety! Zapominam, że ona wyjeżdża... Może powraca do swej ojczyzny i niezmierzony ocean nas rozdzieli... Ach! Jakże jestem nieszczęśliwy! Czemuż poszedłem na ten bal? Czemuż byłem tak szalony, że przyjąłem jej zdradzieckie warunki?<br>
{{tab}}Nagła strata nadziei, tak głęboko dotknęła Leona, że chorował przez dni kilka. Gdy już mógł wychodzić, zaczął gorliwie prowadzić poszukiwania, ale sam obcy w Paryżu, nie miał sposobów dopięcia celu i wkrótce musiał powrócić do bezczynności, trawiony<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nlngjpa99js26g8gf8zszjdvhknc60o
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/36
100
1074880
3145399
3123979
2022-08-05T08:57:20Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>żalem i tęsknotą najgorszą ze wszystkich cierpień; nadała ona nawet jego charakterowi odcień melancholii, który mu już pozostał na zawsze.<br>
{{tab}}Wychowany w uczciwych zasadach, wśród uczciwej rodziny, Leon nie wiódł nigdy rozpustnego życia obozowego; nauka i obowiązkowe zajęcia wojskowe, męczące i zaszczytne kampanie w jakich brał udział, nie zostawiały mu czasu na trwałe stosunki miłosne; zdolny do głębokiego przywiązania, nie kochał nigdy, więc to pierwsze wrażenie tem głębsze pozostawiło ślady. I kiedy traf szczęśliwy dał mu spotkać kobietę, której dodawała jeszcze uroku tajemnica, jaką się osłaniała — ta kobieta zniknęła jak cień. Leon zostanie może ojcem, a nie będzie mógł nigdy uścisnąć tego dziecięcia, z którem łączył się obraz tak mu drogi, obraz, którego nigdy już nie ujrzy!<br>
{{tab}}Myśli te dręczyły go bezustannie; ale odczytując ciągle list, odnalazł w nim ostatecznie jakiś błysk nadziei.<br>
{{tab}}Nie przepadła jeszcze całkowicie nadzieja ujrzenia nieznajomej; tajemniczy pierścionek, o którym ona wspominała, ten znak gorąco pożądanego zdarzenia — ten pierścionek, nie byłże węzłem pomiędzy nimi? Jeżeli tak się wszystko układa, ażeby dziecko mogło odnaleźć kiedyś ojca, los i życie tego ojca, nie są też zupełnie obojętne, a myśl, że ta niewi-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bpavxk1fu2nwbefls56b702x4oll86d
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/39
100
1074881
3145402
3123980
2022-08-05T09:00:30Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>bogatszym plantatorze na Martynice. Oświadczył się o rękę młodziutkiej Elinor, a jego bogactwo tak olśniło ambitnych rodziców, że oddali mu córkę bez wahania.<br>
{{tab}}Pan de Roselis, człowiek czterdziestoletni, był piękny, lecz charakter miał niegodziwy i nikczemny. Dawniej zarządzał plantacyą, która z czasem stała się jego własnością; nigdy z niej nie wyjeżdżał, a nawyknienie do despotycznych rządów, rozwinęło w nim rozmaite wady, towarzyszące zawsze nieograniczonej niczem władzy i życiu pędzonemu w odosobnieniu od ludzi.<br>
{{tab}}Podejrzliwy, gwałtowny, bez żadnych zasad, zepsuty, cieszył się zrazu, że jego żoną została najpiękniejsza w kraju panna, lecz wkrótce, zachował dla niej jedynie uczucie niskiej zazdrości, dręczył ją z całą srogością despotycznego charakteru.<br>
{{tab}}Elinor otoczona niewolnicami, wśród których było dużo ulubienic jej męża, musiała znosić od nich różne ubliżenia; jej dusza wrażliwa i dumna przepoiła się głęboką urazą i powzięła dla wszystkich mężczyzn nienawiść i wzgardę, na którą zasługiwał ten jeden, dobrze jej znany.<br>
{{tab}}Rodzice jej pomarli ze zmartwienia, widząc, że skazali na taką niedolę jedyną córkę, a mąż, przesycony życiem, którego wszystkie rozkosze wyczerpał, wybierał się właśnie do<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
n24wzjaoyjhgv82qd0f8uzozpfr7j8z
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/40
100
1074882
3145403
3123981
2022-08-05T09:01:29Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>Francji, gdzie już złożył kapitały na nabycie ziemskiej posiadłości, kiedy zaskoczyła go śmierć podczas rozpustnej orgii.<br>
{{tab}}Piękna Elinor de Roselis została w dwudziestym piątym roku wdową, najbogatszą w całej kolonii, lecz obrzydł jej kraj, w którym doznała tylu nieszczęść, i dlatego postanowiła spełnić zamiar męża i osiedlić się we Francji. Przyjaciółka jej z lat dziecinnych, pani de Gernancé, szczęśliwsza w swym związku małżeńskim od Elinory, postanowiła również przenieść się do Francji; wynajęły więc wspólnie statek i pani de Roselis, powtórzywszy na grobie rodziców przysięgę, że żadnemu mężczyźnie nie da nigdy prawa do rozrządzania swoim losem, wsiadła na statek, tworząc tysiące projektów, ciesząc się różowemi nadziejami.<br>
{{tab}}W pierwszych latach swego nieszczęsnego, małżeńskiego pożycia, pani de Roselis martwiła się bardzo brakiem dzieci i dopiero z czasem pogodziła się z tem, skutkiem obawy, jaka się w niej zrodziła, żeby jej dzieci nie odziedziczyły wad męża, które sprawiały jej tyle cierpień.<br>
{{tab}}Ale żal ocknął się z nową siłą, wśród uciech odzyskanej wolności; samotna bez rodziców i rodziny, bez żadnego uczucia w sercu, w chwili wyjazdu do obcego kraju, gdzie nie znała nikogo, zrozumiała, że niezależność<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
keew7vvlef8ajqofz06asl4uy3majni
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/41
100
1074883
3145405
3123982
2022-08-05T09:03:30Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>nie jest jeszcze pełną szczęścia, i że każdy potrzebuje mieć jakiś cel, wiążący go do życia. Widok dzieci przyjaciółki, otaczających ją podczas podróży, zwrócił jej myśli w danym kierunku, a biorąc udział w ich zabawach, pieszcząc je, pieszczona wzajem przez nie, powzięła poraz pierwszy dziwaczną myśl, którą wprowadziła potem w wykonanie. Długa podróż, dała jej sposobność do obmyślenia całego planu w taki sposób, żeby uniknąć poważnych niebezpieczeństw, jakiemi zagrażał; coraz więcej zachwycona swym projektem, w miarę jak się rozwijał w jej myślach, rozmyślała wyłącznie o nim, wylądowując na ziemię francuską, w Bordeaux.<br>
{{tab}}Po krótkim tam pobycie, pojechała z państwem de Gernancé do Paryża, gdzie mieli spędzić zimę. Wiemy już z jaką nieostrożnością, i z jakiem powodzeniem wykonała szalony zamiar, i jak szczęśliwie los jej posłużył, stawiając na jej drodze Leona de Tréval, którego uczciwość i honor, ocaliły ją od niebezpieczeństwa na jakie się wystawiła.<br>
{{tab}}Nie chcąc przypuścić do tajemnicy nikogo, oprócz wiernego murzyna, poleciła mu w przerwie między jednym balem a drugim wynająć na odległem przedmieściu domek, który urządziła odpowiednio. Ukryta sprężyna do zgaszenia lampy — drzwiczki ułatwiające ucie-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aarlhjrv02du3la6ekw4lkl0g35714k
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/42
100
1074884
3145406
3123983
2022-08-05T09:04:43Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>czkę — wszystko było obmyślone przezornie w tym planie, bynajmniej nie przezornym.<br>
{{tab}}Ponieważ mieszkała w jednym hotelu ze swymi towarzyszami podróży, umiała ich wprowadzić w błąd, zapowiadając, że wyjedzie na wieś nazajutrz po balu. I w oznaczonym dniu, wbrew namowom przyjaciół, pożegnała ich i wyjechała z murzynem, ale tylko do najętego domku na przedmieściu. Całą służbę wysłała na wieś, o kilka godzin wcześniej, i dzięki temu wszystko poszło według jej życzenia.<br>
{{tab}}Po tej schadzce przygotowanej tak starannie, pozostała jeszcze pewien czas w ukryciu, w tym samym domku; ztamtąd napisała ten list, który tak zmartwił Leona i w kilka dni później wyjechała na wieś.<br>
{{tab}}Przybywszy tam, postarała się rozpuścić w okolicy wiadomość, że mąż jej, chory w chwili odjazdu, umarł na statku w czasie przeprawy; żałobne ubranie potwierdzało jej słowa. Dawała też do zrozumienia, że pozostała jej nadzieja posiadania dziecięcia z tego związku; po upływie kilku miesięcy, nadzieja ta zamieniła się w pewność, widoczną dla wszystkich, i pod koniec jesieni, pani de Roselis, ku wielkiemu swemu uszczęśliwieniu, wydała na świat córkę, którą wychowywała w zamku.<br>
{{tab}}Z jakiem uniesieniem radości, przytulała do serca to dziecię, całe swe szczęście, cel wszystkich uczuć!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
08ua8tl9uto2t9c9slv20up3lr7j73l
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/45
100
1074887
3145409
3123989
2022-08-05T09:08:35Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Dziewczynka! — zawołał Leon... Moje dziecko. I ani listu — ani jednego słowa! Ona wciąż naigrawa się ze mnie... Wszystko skończone! Może już nigdy nie dowiem się nic o niej... Ale kto ona jest — ta niepojęta istota, która rozporządza tak moim losem, krępuje całą moją przyszłość? Ona — ciągle niewidzialna — śledzi mnie wszędzie, znajduje w głębokiej prowincji i według kaprysu, odszukuje mnie i porzuca! Nieszczęsny ten bal! Złowrogie spotkanie!<br>
{{tab}}Wzburzony jego umysł roztrząsał na wszelkie sposoby tę zagadkę lecz nie mógł znaleźć uspakajającego wyjaśnienia...<br>
{{tab}}Cały długi rok upłynął Leonowi w ten sposób. Z nadchodzącą wiosną, zaczęły się rozchodzić pogłoski o wojnie; mówiono o wyprawie do Hiszpanii, a wojsko marząc o sławie i awansach, radowało się, że nadszedł koniec spokojnego życia w prowincjonalnym garnizonie.<br>
{{tab}}Leon szczególnie, dręczony wspomnieniami i przymusową bezczynnością, które je podsycała, oczekiwał niecierpliwie hasła wymarszu. Ale jakże się zadziwił, otrzymawszy depeszę z ministerjum wojny mianującą go adjutantem jenerała X... i rozkaz natychmiastowego wyjazdu do Paryża, do tegoż jenerała.<br>
{{tab}}Leon, który go nie znał i nie miał żadnej protekcji, nie mógł pojąć czemu zawdzię-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5t0mwufqmui4wpweti2dyfbtmknoac7
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/46
100
1074888
3145410
3123990
2022-08-05T09:09:35Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>cza tę nominację; ale przecież od niejakiego czasu spotykały go ciągle nadzwyczajne zdarzenia. To ostatnie, przejęło go radością, natchnęło nadzieją. Może być, że jego nieznajoma miała w tem jaki udział? W takim razie byłaby to droga do odkrycia jej nazwiska, i miejsca jej pobytu. Wreszcie — powracał do Paryża, a choć miał tam bawić krótko, może jaki szczęśliwy traf, dopomoże mu w jego poszukiwaniach?<br>
{{tab}}I tak przybył Leon do stolicy, przyjęty uprzejmie przez jenerała, który umieścił go w swoim pałacu i zaprosił do stołu.<br>
{{tab}}Skutkiem różnorodnych zajęć nie mógł zaraz po przyjeździe zająć się poszukiwaniami, o których bezskuteczności przekonał się już dawniej, lecz później, traktowany przyjaźnie przez swego dowódcę, którego stał się ulubieńcem, ośmielił się zapytać, komu zawdzięcza swoje zaszczytne stanowisko? Jenerał odpowiedział, że do mianowania Leona adjutantem skłoniło go polecenie pana de B... z ministerjum wojny i zasługi Leona, położone w czasie poprzednich wojen.<br>
{{tab}}— Myślę — dodał jenerał — że wypadałoby ci wybrać się do pana de B... z podziękowaniem. Mam zamiar być u niego w tych dniach, wieczorem, więc, jeżeli sobie życzysz, mogę cię tam wprowadzić...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
g73en6s75c1ddaylt9m5jr3vuhbed9n
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/47
100
1074889
3145412
3123991
2022-08-05T09:10:37Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Leon, lubo zawiedziony w nadziejach, przyjął z wdzięcznością propozycję i w kilka dni potem, jenerał zawiózł go do pana de B.<br>
{{tab}}W salonie zebrało się sporo gości, a pani de B... zebrawszy kilka partji do karcianych stolików, powróciła na swoje miejsce przy kominku, do kółka kilku pań i panów rozmawiających wesoło, kiedy jej przedstawiono Leona. Ale napróżno próbował on otrzymać objaśnienia, których tak pragnął; po kilku uprzejmych słowach, pani de B... wmieszała się do ogólnej rozmowy, zwracając się do jednego z panów z prośbą, by dokończył opowiadania, które był przerwał, a Leon, zawiedziony w oczekiwaniu, zaczął wraz z resztą towarzystwa, słuchać opowiadania.<br>
{{tab}}Opowiadano sobie różne zdarzenia ucieszne lub osobliwe, kiedy pani de B... która chciała dać każdemu z gości sposobność do błyśnięcia kolejno dowcipem i wymową, zwróciła się do Leona i zapytała z uśmiechem, czy podczas odbytych kampanii i wśród zdrożności wojskowego życia, nie miał jakich przygód godnych opowiedzenia? Leon, mając ciągle w pamięci smutną swoją przygodę, opowiedział ją, składając na karb jednego z kolegów w pułku, a opowiedział zajmująco, gdyż był mocno przejęty treścią.<br>
{{tab}}Gdy skończył, zaczęły się żywe rozprawy, nad tą dziwaczną zachcianką niezależno-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hb854gfmmanzzydm1zfdzklsdtxfrc1
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/48
100
1074890
3145414
3123992
2022-08-05T09:11:37Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{Korekta|ści,|ści.}}.. Panie sądziły surowo nieusprawiedliwioną lekkomyślność, która popchnęła kobietę, do tak niebacznego narażenia swojej sławy i potępiały ją za to, że poświęciła obowiązek dla niewłaściwego umiłowania wolności. Panowie zaś utrzymywali, że jej postępek jest dowodem charakteru i bujnej wyobraźni; że wykonała swój plan równie zręcznie jak odważnie, i że musi to być kobieta czarująca. Wszyscy przyznawali, że chcieliby być na miejscu tego oficera, ale wszyscy zapewniali, że nie daliby się tak wyprowadzić w pole — że żadne przysięgi nie powstrzymałyby ich od wyszukania i ujęcia pięknego zbiega.<br>
{{tab}}— Coprawda — wyrzekła oschle niemłoda jakaś pani — niepotrzebne były te ceremonje z osobą, która sama tak mało się szanuje...<br>
{{tab}}— Przyznaję, że trudno ją usprawiedliwić — odezwała się młoda i bardzo ładna osoba, siedząca w rogu kominka. Ale można to jedno przypuszczać, że potężne a tajemne powody, musiały w niej zrodzić tak głęboki wstręt do powtórnego związku; pragnienie macierzyństwa dokonało reszty, a któraż z nas, pieszcząc swe dziecię, uśmiechające się do matki, nie znalazłaby dla błędu tej kobiety, jakiegoś usprawiedliwienia?<br>
{{tab}}— Ale to przynajmniej przyzna pani, że dopuściła się ona okrutnego żartu, względem tego biednego oficera?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
auw2oyp931ygtpf1xilt4ciw2o7zutk
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/49
100
1074891
3145417
3123993
2022-08-05T09:12:44Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— A cóż tak złego mu uczyniła? — spytała lekceważąco zagadnięta.<br>
{{tab}}— Co złego? — wybuchnął Leon. Więc to nic nie znaczy, że tego człowieka ściga bez przerwy wspomnienie czarującej kobiety, której wdzięk i rozum wznieciły w jego sercu gorącą miłość — której posiadanie stało się dlań rozkoszą, gdy ona tymczasem unika jego widoku, ucieka przed jego uczuciem? Że rozpaliła jego uczucia poto jedynie, by go rzucić na pastwę żalu, a utrzymuje z nim stosunki tylko dla rozżarzenia jego miłości, którą lekceważy? On uważa się za jej małżonka — jest ojcem jej dziecka, a nigdy może nie ujrzy tych istot, będących przedmiotem tak naturalnego uczucia. Nie wie gdzie one są, a sam jest pod niewidzialnym nadzorem; śledzą go, znajdują, rozporządzają się jego osobą; narzucają mu obowiązki, temu najnieszczęśliwszemu z nieszczęśliwych, który wie, że nie otrzyma w nagrodę szczęścia rodzinnego, jakie dla wszystkich jest dostępne — dla wszystkich, z wyjątkiem jego jednego tylko...<br>
{{tab}}— Przyznaj pan jednak, że jest w tem trochę przesady; bo i dlaczego nie miałby się ożenić?<br>
{{tab}}— Ach! czyż to możliwe dla niego, pani? Przypuściwszy nawet, że czas zatrze w jego pamięci wspomnienie tego szczęścia, jestże on wolny? Dopóki ta, którą kocha, pozostanie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9mwq2t6tfoj6v4wl3gf2sricynnmemr
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/50
100
1074892
3145426
3123994
2022-08-05T09:14:04Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>wolną, czy może on sam pozbawić się swobody? A gdyby znikła jej dziwaczna odraza do naturalnych związków, gdyby mógł kiedyś otrzymać rękę tej, której tak gorąco pragnie, czy mógłby się pocieszyć potem, że sam swoją wolność skrępował?<br>
{{tab}}— W uczuciach, jakie mu pan przypisuje, jest dużo delikatności — odrzekła ta sama osoba, która poprzednio mówiła, zwracając na Leona spojrzenie pełne słodyczy i zajęcia.<br>
{{tab}}Leon wzruszony jej słowy, mówił z jeszcze większym zapałem:<br>
{{tab}}— A ten pierścionek podzielony między niego a dziecię, nie jestże węzłem, łączącym na zawsze ich oboje? Gdziekolwiek on będzie, może się zdarzyć, że dziecię odwoła się do jego uczuć, do jego opieki ojcowskiej... On jest w mocy dziecka, lecz tego dziecka nie posiada! A co najstraszniejsze w tem wyjątkowem położeniu, to, że poznać może swe dziecię tylko wtedy, jeżeli na zawsze postrada jego matkę. Pierwsze zjawienie się tej ukochanej istoty, będzie dla niego znakiem, że tamta druga, droższa mu jeszcze — nie {{korekta|żyję|żyje}}; i szczęście ojcostwa musi on okupić utratą tak gorąco kochanej kobiety!<br>
{{tab}}Głos Leona zadrżał, gdy wymieniał ostatnie słowa, i łza zabłysła w jego oku.<br>
{{tab}}— Na honor! Mój kochany Leonie — wyrzekł uśmiechając się jenerał — tak dramatycz-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4prd6f7px2amngnmxhol21xi0xxxcpq
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/51
100
1074893
3145431
3123995
2022-08-05T09:15:38Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>nie odmalowałeś położenie tego młodzieńca, że możnaby posądzać, iż brałeś wzór z natury...<br>
{{tab}}Pani de B... widząc zakłopotanie i wzruszenie Leona, zmieniła przedmiot rozmowy. Leon stał ciągle na tem samem miejscu, obok pięknej pani, która przedtem zwracała się do niego.<br>
{{tab}}Po chwili namysłu, wyrzekła ona z wielką słodyczą:<br>
{{tab}}— Zająłeś nas pan bardzo losem swego przyjaciela. Trudno odmalować wymowniej jego uczucia...<br>
{{tab}}— A ten opis jest zupełnie wierny, pani! Ale rozpoczynająca się wojna, przyniesie może ulgę w smutku tego nieszczęśliwego; da mu nadzieję chlubnego końca, gdy w życiu nie może już spodziewać się szczęścia...<br>
{{tab}}— Co pan mówi?! — zawołała żywo piękna pani. Jeżeli pan ma jakikolwiek wpływ na niego, trzeba go odwieźć od tak okropnej myśli, trzeba mu przedstawić, że powinien żyć dla tego dziecka...<br>
{{tab}}— A dlaczego miałby uznawać obowiązek, który nie daje mu żadnych praw? Jakie prawa mogą do jego życia rościć ci, którzy mu to życie zatruli? Ale kule — dodał, uśmiechając się smutno — kule umieją usuwać dużo trudności...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b5we81wxpsnemzod7ww80e2rv084uny
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/54
100
1074900
3145437
3124009
2022-08-05T09:19:13Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Trawiona pragnieniem samotności i ujrzenia dziecka, postanowiła wyjechać.<br>
{{tab}}Na pożegnalnej wizycie, którą złożyła pani de B... dowiedziała się, że jenerał X... i jego sympatyczny adjutant są już blisko hiszpańskiej granicy, gdzie rozpoczęły się kroki nieprzyjacielskie. Serce jej się ścisnęło; zabawiła krótko i gnana bolesnym niepokojem, wróciła do domu, przyspieszać przygotowania do wyjazdu.<br>
{{tab}}Ale jakże innem było jej usposobienie obecne od tego, z jakiem przybyła do Paryża, skłoniona namowami pani de Gernancé, ażeby w nim spędzić zimę!<br>
{{tab}}Przyjechała szczęśliwa, młoda, myśląc tylko o rozrywkach, a można sobie wystawić, jak przyjęto wdowę piękną i bogatą w świecie, w którym szczęście już stanowi zasługę.<br>
{{tab}}Wprowadzono ją do domu pani de B... z której mężem łączyły pana de Gernancé ścisłe stosunki, a gdy zaczęły się rozchodzić pierwsze pogłoski o wojnie, Elinor postanowiła posłużyć się tą znajomością, ażeby uzyskać dla Leona stanowisko zaszczytniejsze i mniej wystawione na niebezpieczeństwo. Powiedziała panu de Gernancé, że rodzina tego oficera, prosiła ją o protekcyę, ale sama zastrzegła, ażeby jej nazwiska nie wymieniano.<br>
{{tab}}Powodzenie uwieńczyło jej starania a przy-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b4lx64yjnuaonr25neqy7ntkt2dx29t
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/55
100
1074901
3145438
3124010
2022-08-05T09:20:24Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>padkowe spotkanie dokonało zupełnej przemiany jej duszy.<br>
{{tab}}Jechała więc znowu pani de Roselis drogą do Tours, niespokojna, zadumana, wyrzucając sobie lekkomyślność, której następstw nie przewidywała przedtem. Żywa wyobraźnia przedstawiała jej jako pewność wszystko, co się mogło stać najokropniejszego, a serce jej roztkliwiało się nad złowróżbnemi obrazami, które wywoływała sama zawczasu. Murzyn, pozostawiony w Paryżu, miał jej przesyłać wszystkie wiadomości z Hiszpanii, którą zaczęła się żywo zajmować.<br>
{{tab}}Ujrzawszy dziecko uczuła, że jest jej coraz droższe; uderzyło ją mocno podobieństwo, którego przedtem nie zauważyła, a po tem odkryciu, posypały się na jego twarzyczkę, nowe czulsze jeszcze pocałunki.<br>
{{tab}}Pani de Roselis, w zupełnej samotności spędziła lato, śledząc z rozkoszą postępujący szybko rozwój ukochanego dziecka; każdy miesiąc dodawał nowych uroków, rozwijając jego umysł. Elinor zachwycała się dzieckiem, lecz często oglądała się za kimś, ktoby podzielał z nią macierzyńskie zachwyty.<br>
{{tab}}— Smutno to jednak — myślała — nie mieć nikogo, z kim mogłabym pomówić o mojem szczęściu, ktoby je tak, jak ja, odczuwał... Ach westchnęła, tłumiąc westchnienie wysiłkiem dumy — tylko ojciec mógłby się tak, jak<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
drgmqn5xvk98rubie02uasreo8p37m1
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/56
100
1074902
3145440
3124012
2022-08-05T09:21:30Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>ja, radować temi dziecięcemi urokami... Ale kto wie, czy dumny tyran, nie krępowałby mnie później w sposobie wychowania dziecka, czy jego nieubłagana surowość... Nie! Leon nie byłby tyranem... Ma łagodne wejrzenie i uśmiech słodki... Byłby niezawodnie dobrym ojcem...<br>
{{tab}}Rozmyślała nad tem, że Leon jest daleko, narażony na niebezpieczeństwo wojny, że może szuka śmierci — że może już nie żyje...<br>
{{tab}}I pisała, prosząc o wiadomości z Hiszpanii, a dawny jej spokój, dawna wesołość, wracały chwilowo tylko, wtedy, gdy przychodziły wiadomości gdzie jest Leon, i że się ma dobrze...<br>
{{tab}}Zima się zbliżała, a przyjaciele pani de Roselis, nie pojmując, co ją może zatrzymywać tak długo w samotności wiejskiej, pisali listy, naglące do powrotu. Pani de Roselis, nie mogąc się zdecydować na rozstanie z małą Leonią, którą coraz goręcej kochała, nie śmiąc wyznać jej istnienia przed panią de Gernancé, odkładała wyjazd, pod różnemi pozorami.<br>
{{tab}}Dopiero w styczniu wróciła do Paryża. Ale świetne zabawy, wesołe towarzystwa, które ją tak cieszyły zeszłego roku, postradały teraz dla niej wszelki powab; wydawały się jej czcze i męczące; wracała do domu znużona, niezadowolona, czuła się osamotniona i za-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dx63nxqfymd5jojqkvwgeygismxu9f5
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/57
100
1074903
3145442
3124013
2022-08-05T09:22:52Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>czynała rozumieć, że tę niezależność, którą uważała za szczyt szczęścia, trzeba opłacać pustką serca i nieodłączną od niej nudą i tęsknotą.<br>
{{tab}}Zmęczona natrętnemi hołdami tłumu lekkomyślnych wielbicieli, których nadzieje ośmielało jej położenie, myślała czasami, że może lepiej byłoby związać się z jednym, jedynym, by się wyzwolić od innych; czuła, że kobieta młoda i ładna, żyjąca w świecie, potrzebuje opiekuna, któryby dla niej nakazał szacunek, i wspomnienie Leona — choć nie zdawała sobie z tego jeszcze sprawy — powracało ciągle, lecz już nie tak, jak przedtem, obojętne...<br>
{{tab}}Nagle rozeszła się wiadomość o krwawej bitwie w Hiszpanii...<br>
{{tab}}Elinor, zaniepokojona i opanowana smutnemi przeczuciami, pobiegła zaraz do pani de B... Rozmowa toczyła się właśnie o sprawie, która ją żywo obchodziła; ale jakież ogarnęło ją wzruszenie, gdy pani de B... wymieniwszy cały szereg nazwisk oficerów, którzy polegli w tej bitwie, dodała na końcu:<br>
{{tab}}— Czy pani przypomina sobie, ujmującego adjutanta jenerała X., który opowiadał nam takie niezwykłe zdarzenie? Otóż i on znikł od czasu bitwy; nie znaleziono go ani wśród poległych, ani wśród rannych...<br>
{{tab}}Elinor odpowiedziała tylko okrzykiem zdumienia, a na szczęście dla niej, obecni, zaczęli<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
l6968lz8u5z9fl79svogdw63rf59zy1
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/60
100
1074905
3145448
3124020
2022-08-05T09:31:44Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Elinor dziękowała tkliwie za ten dowód przyjaźni, a pani de Gernancé z zadziwieniem i ciekawością, przyglądała się dziecku, które służący uważali za dziecko swej pani, i które ciągle szczebiocąc, wołało co chwila matki.<br>
{{tab}}Kiedy powróciły do domu, pani de Roselis uśmiechając się, rzekła:<br>
{{tab}}— Widzę twoje zdumienie i odgaduję ciekawość... Tak, moja droga, miałam tajemnicę, której nigdy nie byłabym śmiała wyznać przed tobą; ale jutro, dowiesz się o wszystkiem i poznasz powód mego smutku...<br>
{{tab}}Pomimo znużenia podróżą, pani de Gernancé mało spała, bo ją dręczyła ciekawość poznania tajemnicy, której nie mogła odgadnąć.<br>
{{tab}}Wstawszy nazajutrz bardzo wcześnie, poszła do pokoju Elinory, i razem wyszły do parku, żeby tam rozmówić się swobodnie. Pani de Roselis szła milcząca obok przyjaciółki, zakłopotana wyznaniem, jakie zamierzała jej uczynić.<br>
{{tab}}Zaczęła wreszcie, {{Korekta|wachając|wahając}} się trochę:<br>
{{tab}}— Nie czas już ukrywać przed tobą tajemnicę, którą zawsze miałam zamiar ci odkryć, choć odkładałam wyznanie, pewną będąc, że nie pochwalisz mego postępowania... Ale wreszcie... trzeba ci powiedzieć... to dziecko, które cię tak zaciekawia... to moja córka... Chciałam być matką, a nie mogłam się zdecy-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q13mpcnl75kyf8irxs8idw0pj9au9rm
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/61
100
1074906
3145449
3124021
2022-08-05T09:36:42Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>dować na powtórne jarzmo, którego ciężar tak strasznie dał mi się we znaki...<br>
{{tab}}Pani de Gernancé nie mogła się powstrzymać od okrzyku zdumienia; Elinor, nie dając jej przyjść do słowa, opowiedziała o nieostrożnym planie, jaki powzięła w czasie morskiej podróży i w jaki sposób go wykonała.<br>
{{tab}}Miała właśnie opowiedzieć o przyjściu na świat dziecka, kiedy pani de Gernancé przerwała jej, wołając żywo:<br>
{{tab}}— Ileż starań, ile środków ostrożności, spotrzebowałaś do tego szalonego postępku! jakże mogłaś tak się narażać! Narażać swoją dobrą sławę, swoje stanowisko w świecie! I w jakim celu tyle ofiar? Dla zdobycia połowicznego szczęścia, z którem trzeba się ukrywać, którego nie można ujawnić! Widzisz, do czego cię doprowadziły niedorzeczne uprzedzenia! Kierując się fantazją, upędzałaś się za złudzeniem, i zamiast prawdziwego szczęścia, zdobyłaś tylko zadowolenie przelotnego kaprysu! Ach! wierzaj mi i zbliż się jak najprędzej do tego, kto jest ojcem twego dziecka; nie pozbawiaj swej córeczki jej najlepszego przyjaciela, jej naturalnego opiekuna; nie wyrzekaj się sama uroków miłości, słodyczy przyjaznego stosunku...<br>
{{tab}}— Nie jest to już dziś w mojej mocy! — wybuchnęła pani de Roselis. Posłuchaj, jaka ka-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oqsj1wf3hz30xfo6s369mv1yxtxy0jh
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/62
100
1074907
3145450
3124022
2022-08-05T09:37:47Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>ra spotkała mnie za ten błąd, który tak surowo mi wyrzucasz...<br>
{{tab}}I przypomniała jej adjutanta, o którym tyle mówiono u pani de B... i którego wszyscy tak żałowali.<br>
{{tab}}— Jakto? To on?! — wykrzyknęła pani de Gernancé. Cożeś uczyniła, Elinoro! Jakże cię żałuję! Widzisz sama, że ta lekkomyślność zniweczyła twój spokój i swobodę, a jako słuszna kara, spotyka cię to, że nie możesz już naprawić popełnionego błędu. Nie masz praw małżonki — nie masz praw matki — i przez całe życie będziesz musiała rumienić się i wstydzić uczuć najnaturalniejszych, godnych szacunku! I ty, piękna, świetna, obdarzona tak hojnie darami losu, wyrzekłaś się dobrowolnie szczęścia, którem może cieszyć się najmarniejsza z kobiet — tego słodkiego szczęścia, jakie daje mąż i dziecię! Ale to jeszcze nie wszystko. Czytam wyraźnie w twem sercu; napróżno przez dumę, chciałabyś to ukryć przed ludźmi i przed sobą... Serce twoje nie jest już wolne — kocha — oddało się bezpowrotnie...<br>
{{tab}}Pani de Roselis, zakryła twarz rękoma; z oczu jej łzy popłynęły.<br>
{{tab}}— Droga Elinoro! — wyrzekła łagodnie pani de Gernancé, biorąc w objęcia płaczącą. Widząc twoje łzy, czuję, że mam zawiele przyjaźni dla ciebie, by módz cię potępiać. Nie poddawaj się żalowi i wyrzutom, na które mo-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8fe06u576exgsza8pi0pdron1165wtx
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/63
100
1074908
3145461
3124023
2022-08-05T09:46:12Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>że jeszcze znajdzie się ratunek; miejmy nadzieję, że Leon żyje, że wszystko da się naprawić...<br>
{{tab}}Elinor, usłyszawszy to, przestała płakać i zawołała wyniośle:<br>
{{tab}}— Naprawić?! Nie! moja droga. Nie sądź, bym się zgodziła tak łatwo na to, co ty nazywasz naprawą... Popełniłam błąd, to prawda, ale nie przez słabość; lecz z zupełnym rozmysłem, po długich rozważaniach udręczeń, jakie znosiłam... Opłakuję, to prawda, los szlachetnego człowieka, którego życie zamąciłam, a może nawet skróciłam; nie będę szczęśliwą, dopóki nie dowiem się, że on żyje... Ale wyrzec się niezależności — przyznać się do tego, że byłam słabą — dopuścić się takiej niekonsekwencyi w postępowaniu — na to nie zgodzę się nigdy!<br>
{{tab}}Pani de Gernancé zrozumiała, że jeszcze nie nadeszła odpowiednia chwila do zburzenia uprzedzeń i złamania dumy Elinory; ale od tego dnia, przedmiotem ich rozmów stał się Leon, a Elinor, mówiąc ciągle o nim, rozdmuchiwała mimowiednie uczucie, tlejące w głębi jej serca.<br>
{{tab}}Pani de Gernancé znowu opowiadała jej o swem szczęściu doznanem, zapewniając, że mogłoby się ono stać i udziałem Elinory, gdyby tylko zechciała. Lecz Elinor, choć niekiedy wzruszona i zachwiana w uporze, uśmie-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o5srcbfv2ob89gepfk5x7rfv3nwjdrx
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/64
100
1074909
3145465
3124024
2022-08-05T09:48:55Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>chała się słuchając namów przyjaciółki, innym znowu razem, upierając się przy swoich złudzeniach, oburzała się na samą myśl wyrzeczenia się tych zasad, dla których tyle już poświęciła. Ale obie przyjaciółki zgadzały się w jednem; w gorącem pragnieniu powrotu Leona.<br>
{{tab}}Siedziały tak właśnie pewnego rana, mówiąc jak zwykle o Leonie, gdy przyszedł lokaj z oznajmieniem, że służący jakiegoś podróżnego błaga o pomoc dla swego pana, który chory i mocno cierpiący, omdlał w powozie, stojącym na końcu alei.<br>
{{tab}}Pani de Roselis wydała zaraz rozkaz przygotowania wszystkiego, czegoby mógł potrzebować chory, a wiedziona litością, wrodzoną kobiecie, poszła z przyjaciółką przyjąć podróżnego.<br>
{{tab}}Wyniesiono go już z powozu; leżał na trawie, blady, nieruchomy, zbroczony krwią; zrozpaczony służący płakał, opowiadając, że otworzyły się źle zabliźnione rany, i że pan tego nie przeżyje.<br>
{{tab}}Pani de Roselis zbliża się, lecz zaledwie spojrzała na martwe ciało, z krzykiem rzuca się w objęcia towarzyszki i kryje twarz na jej piersiach...<br>
{{tab}}— To on! — szepcze stłumionym głosem. Przyjechał tu, umrzeć w moich oczach!<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6i6h6rg7zwkn1rltaf41xdfaegu17p4
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/67
100
1074922
3145497
3124052
2022-08-05T10:28:41Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>jaśniła ją, jak bardzo drogim jest jej Leon, i zmusiła wyznać przed sobą, że bez niego nigdy już nie zazna szczęścia. Zmiękła duma, rozwiały się czcze uprzedzenia; jedna tylko myśl jej pozostała — myśl o niebezpieczeństwie, jakie mu grozi. Pani de Gernancé, miotana obawą, by niepokój Elinory nie zdradził jej tajemnicy, nie pozwoliła jej przez cały ten dzień wchodzić do pokoju chorego; ale następnej nocy, kiedy wszyscy spali, wśród uroczystej ciszy, w której potężnieje boleść, a niepokój {{korekta|przemienienia|przemienia}} się w mękę nie do zniesienia, Elinor nie mogąc usnąć, nie mogąc zapanować nad obawami, wstaje — idzie do korytarza i zatrzymuje się pod drzwiami pokoju Leona, nasłuchując, co się z nim dzieje. Chory ciągle majaczył, a jego głos drżący, przytłumiony, dochodził do niej chwilami. Nie panując już nad swą rozpaczą, Elinor otwiera drzwi cicho... wchodzi...<br>
{{tab}}Dozorczyni zasnęła. Elinor przy słabem świetle lampy poznaje tę ujmującą twarz, która tak silnie wyryła się w jej pamięci; ale oczy Leona patrzą błędnie, twarz jego rozpłomieniona gorączką; utrudniony oddech podnosi z wysiłkiem lekkie prześcieradło, które zdaje się przygniatać chorego swoim ciężarem, Elinor osuwa się na fotel stojący przy drzwiach i zasłania dłońmi twarz zalaną łzami.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4owzelfrrpqhd4mmo87g1len15rhfcn
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/68
100
1074923
3145498
3124054
2022-08-05T10:30:00Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Szmer lekki jej stłumionego płaczu, budzi Leona z chwilowej śpiączki.<br>
{{tab}}— Czy to ona? — pyta z wysiłkiem chory. Czy przyjdzie?... Umieram... Niechże ją ujrzę przed śmiercią... Powiedzcie jej, że umieram! Ale gdzie jej szukać? Postradałem ją... postradałem na zawsze!...<br>
{{tab}}Umilkł, a po chwili zaczął znowu:<br>
{{tab}}— Moje dziecko... Niech je tu przyprowadzą... Czy można mi tego odmawiać, gdy umieram? Biedne dziecię! Nie szukaj ojca... Nie masz go już... Nie może cię nawet pobłogosławić w ostatniej godzinie...<br>
{{tab}}Usłyszawszy to Elinor, nie mogła już stłumić łkania.<br>
{{tab}}Leon drgnął, odwraca głowę ku niej, ale jego oczy wciąż błędne — nic nie widzą...<br>
{{tab}}— Co to za schronienie tajemnicze? Kto spoczywa na tej sofie? To ty! Ty, którą uwielbiam... Ty, której szukałem... Pozwalasz mi upaść do twych stóp... Spoczywasz w moich objęciach... Ale ta maska! Zdejm, zdejm tę maskę... Co? Chcesz znowu uciekać? Nie! Nie! Teraz już mi się nie wymkniesz...<br>
{{tab}}I dźwigał się z wysiłkiem.<br>
{{tab}}— Leonie! — wykrzyknęła Elinor, biegnąc z pośpiechem ku niemu — Leonie! Stój!<br>
{{tab}}Leon spogląda na nią ze zdumieniem, wahająco; a po chwilowem milczeniu, odzywa się już spokojniej:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ppkhc32gaclfb6d12yabmj9w78darch
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/69
100
1074924
3145499
3124055
2022-08-05T10:31:24Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Jakże jestem zgnębiony! Podnieś mi głowę... Ach! gdybym mógł zasnąć!..<br>
{{tab}}Dozorczyni, obudzona krzykiem pani de Roselis, zbliża się, chcąc chorego podtrzymać; ale on odwraca się od niej, schyla głowę na piersi Elinory, i sen już spokojniejszy go ogarnia.<br>
{{tab}}Wkrótce potem, weszła pani de Gernancé, zaniepokojona o przyjaciółkę. Wstała także przed świtem, a nie zastawszy jej w sypialni, pobiegła do pokoju chorego i zatrzymała się na progu, zdumiona widokiem, jaki jej się ukazał, Leon spał, oparłszy głowę na ramieniu Elinory, która siedząc na krawędzi łóżka, nieruchoma, pochylona nad głową kochanka, napróżno usiłowała powstrzymać łzy, które płynęły obficie z jej oczu.<br>
{{tab}}Pani de Gernancé podeszła do łóżka.<br>
{{tab}}— Co tu robisz, Elinoro! — wyrzekła cicho. Jakaż to nieostrożność!<br>
{{tab}}— Nie mów nic! — przerwała jej pani de Roselis. Żadna siła mnie ztąd nie oderwie dopóki ten nieszczęśliwy nie ozdrowieje, lub nie umrze... Niech cały świat dowie się, że go kocham, że do niego należę. Będzie to słuszna pokuta za mój błąd... Ach! Byleby tylko żył! Mniejsza o wszystko!<br>
{{tab}}Umilkły obie, lękając się obudzić chorego, a Leon spał ciągle spokojnie i mocno.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fce3mwbbcj5ay91iqdbfjuhb1i4hrc1
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/70
100
1074926
3145500
3124057
2022-08-05T10:34:39Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Po upływie kilku godzin otworzył oczy, i podnosząc je z trudnością, ujrzał drżącą Elinorę, która układała jego głowę na poduszce. Zamknął oczy a po chwili znowu je otworzył:<br>
{{tab}}— Gdzie jestem? — zapytał słabym głosem.<br>
{{tab}}Widząc, że trzyma go w objęciach kobieta, która, sądząc z pozorów, nie jest prostą dozorczynią, zrobił wysiłek, by jej dopomódz do złożenia na poduszce ciężaru, jego oczy już przytomne, lecz zadziwione i niepewne, ścigają panią de Roselis aż za firanką, za którą usiłuje się ukryć.<br>
{{tab}}— Czy to sen? — pyta Leon z wysiłkiem. Ta twarz.. widziałem ją! Ach! pani... czy mogę przypuszczać...<br>
{{tab}}— Poznaje mnie! — zawołała z przestrachem, rumieniąc się gwałtownie.<br>
{{tab}}— Raz jeden widziałem... u pani de B... o ile sobie przypominam... Ale dość raz widzieć, by zapamiętać na zawsze...<br>
{{tab}}Jego duże oczy, omdlewające z osłabienia, nie odwracały się od jej twarzy.<br>
{{tab}}— Cicho! Cicho! Nie mów pan nic. Nakazano panu zupełne milczenie... Trzeba leżeć spokojnie, nie myśleć... Spać i mieć nadzieję...<br>
{{tab}}Przyszedł lekarz, oznajmił, że kilkogodzinny sen sprowadził jak najlepsze skutki, że<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t3f05aje5ollfnw1g0c01ihoko5tr90
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/71
100
1074927
3145501
3124058
2022-08-05T10:36:31Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>gorączka ustała, i że — jeżeli nie powróci następnej nocy, chory powróci do zdrowia.<br>
{{tab}}Elinor, wstrzymując oddech, wchłaniała chciwie pocieszające słowa lekarza; radość, której nie mogła ukryć, zabarwiła żywym rumieńcem jej twarz wybladłą i od łez wilgotną.<br>
{{tab}}Z nadejściem wieczora, nie dała się odwieść od swego zamiaru i usiadła w kącie pokoju Leona, oczekując z trwogą tej gorączki, której się tak obawiano, ale gorączka się nie pojawiła, noc była dobra i nazajutrz lekarz oznajmił, że niebezpieczeństwo już nie grozi; lecz uważał za obowiązek uwiadomić panią de Roselis, że powrót do zdrowia będzie trwał długo, i że nie dałoby się bez niebezpieczeństwa przewieść chorego, dopóki jego rana nie zagoi się zupełnie.<br>
{{tab}}Elinor, wysilając się na pozory zimnego współczucia, drżała z radości na samą myśl, że przez cały ten czas, przebywając razem z Leonem będzie mogła nim tylko się zajmować i że, powróciwszy mu życie, powróci i postradane szczęście.<br>
{{tab}}Wkrótce też i Leon mógł wyrazić swoją wdzięczność uprzejmej gospodyni, którą — jak sądził — raz tylko widział w Paryżu, ale której piękność, dobroć i uczuciowość, zachował w pamięci...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sghy428dbssyaeixyueecl8xoh54kiy
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/74
100
1075077
3145504
3124616
2022-08-05T10:41:03Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Chory wzruszony wspomnieniami i nieznanem dotąd uczuciem, wpatrywał się w dziecię z miłością, pieścił je i drżącym głosem zapytywał o wiek.<br>
{{tab}}Elinor zmieszana, sądząc, że Leon domyśla się prawdy, dodaje dziecku rok więcej niż ma ono rzeczywiście.<br>
{{tab}}— Myślałem, że młodsza... mówi Leon wzdychając i zamyśla się.<br>
{{tab}}A dziecko, już ośmielone, nie chce zejść z kolan nowego przyjaciela; Leon także nie może się z niem rozstać.<br>
{{tab}}— Muszę was jednak rozłączyć — mówi uśmiechając się Elinor. Widząc pańskie wzruszenie, żałuję, żem przyprowadziła tu dziecko,<br>
{{tab}}— Ach! Gdyby pani wiedziała, jakie myśli jej widok we mnie budzi!<br>
{{tab}}— Mogłabym łatwo się domyślić, przypuściwszy, że to pan sam jest bohaterem opowiadanej nam u pani de B... przygody...<br>
{{tab}}— A więc tak, pani! ja to jestem zdradzony, odepchnięty przez tę, która mnie sama wybrała; wierny, wbrew własnej woli, jej wspomnieniu, ja — który opłakuję cień, ścigam złudną marę, ja — który nie mogłem umrzeć i nie mogę żyć szczęśliwy!...<br>
{{tab}}Elinor z wysiłkiem powstrzymywała łzy.<br>
{{tab}}— Więc pan kocha ją zawsze?... — spytała nieśmiało.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pz5fip2331n1y14g3tk27tl1vcx4zc2
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/75
100
1075078
3145505
3124617
2022-08-05T10:42:22Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Nie wiem sam czy kocham, czy jestem tak słaby, ażeby ją kochać... Ale jej czarująca rozmowa, chwile, które z nią spędziłem, jej wdzięk, nawet jej kaprysy, wszystko wyryło się głęboko w mej pamięci. Ona mi zmarnowała życie, zniechęciła do wszystkiego...<br>
{{tab}}— Ach! — zawołała Elinor wzruszona głęboko — taka stałość zasługuje na nagrodę... Bądź pan pewny, że kiedyś, skruszona i żałująca, postara się naprawić krzywdę wyrządzoną i uzyska przebaczenie...<br>
{{tab}}— Nigdy! Od trzech lat, ta kobieta dumna i nieczuła, nie raczyła napisać do mnie ani słowa. Zapewne wróciła do swojej ojczyzny, do Indji, do Ameryki... nie wiem zresztą dokąd. Tryumfuje teraz dzięki mojej łatwowierności... Tak! Chcę o niej zapomnieć... Czuję od pewnego czasu, że to będzie dla mnie możliwem i może być — dodał ze wzrastającem wzruszeniem — może być, że stanie się to aż nazbyt prędko...<br>
{{tab}}— Zapomnisz o niej, Leonie?<br>
{{tab}}Pani de Roselis wyrzekła te słowa wymówki tak czule, że Leon spojrzał na nią zdziwiony. Zobaczył, że są łzy w jej oczach.<br>
{{tab}}— Ach! pani, jakże cenię to współczucie! — wyrzekł po chwili milczenia. Czemuż tamta kobieta nie miała duszy podobnej do ciebie, ani twojej wzruszającej uczuciowości. Byłbym szczęśliwy... A moje dziecię, może równie ła-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d2h560dceuyswn2lo8b8hrw7watuvkp
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/76
100
1075080
3145506
3124621
2022-08-05T10:43:34Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>dne jak twoje, siedziałoby tak samo na moich kolanach...<br>
{{tab}}I podnosząc na Elinorę rozczulone wejrzenie, dodał:<br>
{{tab}}— I matka dziecięcia... przy mnie... także...<br>
{{tab}}— Te wspomnienia, te wzruszenia, nie są wcale odpowiednie teraz dla pana — odrzekła zmieszana Elinor, biorąc na ręce dziecko. Muszę was rozłączyć...<br>
{{tab}}— Przepraszam panią... Marzyłem przez chwilę... Poco mnie budzić tak prędko?<br>
{{tab}}Elinora nie śmiała słuchać dłużej i uciekła z dzieckiem do pani de Gernancé, której opowiedziała wszystko.<br>
{{tab}}Od tego dnia, mała Leonia gościła ciągle razem z matką, w pokoju chorego, który dopraszał się o nią bezustanku. Przywiązał się namiętnie do dziecka,<br>
{{tab}}Dziecko także nazywało go swoim przyjacielem, pieściło, chciało cały dzień mieć go przy sobie wraz z matką. Jego naiwne przywiązanie do obojga, wywoływało często kłopotliwe położenia, radujące Elinorę, lecz wzmagające smutek i zadumę Leona.<br>
{{tab}}Zdrowie chorego poprawiało się prędko; rana się goiła; czas upływający szybko w szczęśliwych warunkach rozwijającej się zażyłości, zbliżał się już ku zimie — grudzień nadchodził.<br>
{{tab}}Pani de Gernancé nagle wspomniała o wyjeździe, aż oznajmiła stanowczo, że już dłużej<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lzo4dzvkrhasl8v5unccs4k8vlcrbq9
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/77
100
1075081
3145507
3124620
2022-08-05T10:44:40Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>nie może go odkładać; Leon wtedy niespodziewanie, wzruszony wyraźnym wysiłkiem na jaki się zdobył, poprosił o pozwolenie odbycia razem z nią podróży.<br>
{{tab}}Pani de Roselis zadziwiona tem nagłem postanowieniem, próbowała je zmienić.<br>
{{tab}}— Ach! pani! — zawołał Leon — pozwól mi odjechać; zadługo już cieszyłem się tem niebezpiecznem szczęściem, niedostępnem dla mnie. Pozwól mi usunąć się od ciebie, od tego dziecka, od twojej carującej opieki, od tych dni, które tak prędko płyną; pozwól mi {{Korekta|wrcóić|wrócić}} do samotności, w jakiej mam spędzić całe życie...<br>
{{tab}}— Ale trzeba przynajmniej zapytać lekarza; czy pan może bez niebezpieczeństwa...<br>
{{tab}}— Są niebezpieczeństwa, od których lekarz ani jego nauka, nie mogą uratować... Mojem przeznaczeniem jest uciekać od wszystkiego co miłe, od wszystkiego co może zachwycić, przywiązać... Im prędzej opuszczę te miejsca, tem lepiej...<br>
{{tab}}— A więc, moja droga — zwróciła się Elinor do swej przyjaciółki — trzeba ci będzie oddać pod opiekę, mojego rannego rycerza; ale pamiętaj, że odpowiadasz mi za niego!<br>
{{tab}}Leon, może trochę zdziwiony w głębi duszy, że tak łatwo pozwalają mu na odjazd, wyszedł zająć się przygotowaniami do podróży. Elinor uśmiechnięta, patrzyła za nim, gdy wychodził.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cxywoh32dlf4kqkeyq4rsyertt7bq5c
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/78
100
1075082
3145508
3124622
2022-08-05T10:46:00Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Czy zechcesz mi wytłómaczyć co znaczy ta nowa komedja? — zapytała pani de Gernancé, która przyglądała się jej z niezadowoleniem. On widocznie lęka się pokochać ciebie, i dlatego ucieka... Na co więc czekasz, żeby mu się dać poznać, żeby zakończyć raz to szaleństwo, przeciągające się nad miarę? Czy znajdujesz przyjemność, dręcząc go na nowy sposób?<br>
{{tab}}— Ach! moja droga! Jak to miło być swoją własną rywalką, podobać mu się poraz drugi, pod inną postacią! A on jest mi wierny, nawet w tej niestałości, zawsze delikatny, honorowy, ucieka — ażeby mnie nie zdradzić; pokochał mnie; kocha mnie tylko... jakże jestem szczęśliwa!<br>
{{tab}}— A Leon, biedny Leon! Może nareszcie zechcesz pomyśleć i o jego szczęściu? Zdobądź się raz na postanowienie, Elinor! Jedźmy razem do Paryża, a tam możesz zawrzeć związek, który nie grozi ci nieszczęściem, o ile się zdaje...<br>
{{tab}}— Nie, ułożyłam wszystko inaczej... Jedź z nim, a ja niedługo przyjadę za wami.<br>
{{tab}}— Elinor! Elinor! Znowu jakieś romantyczne pomysły, znowu gra twoja wyobraźnia!...<br>
{{tab}}— Moja najdroższa! Jeszcze raz, ten jeden, ostatni raz! Przysięgam ci, że to już będzie ostatni...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8yce52x1tlewc04cugmsuhfiho7dnqq
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/81
100
1075083
3145511
3124625
2022-08-05T10:49:42Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>na, by zechciał jej towarzyszyć na bal; odmówił zrazu z uniesieniem, jakiego nie przewidywała. Obrzydło mu to miejsce, gdzie przez słabość wplątał się w awanturę, która wywarła wpływ na całe życie; postanowił nigdy już nie przestąpić progu tej sali...<br>
{{tab}}Pani de Gernancé nalegała; prosiła, by ją tylko wprowadził tam, gdzie spotka kogoś, kto na nią czeka, kogo postanowiła intrygować. Leon nie mógł odmówić prośbie przyjaciółki pani de Roselis, więc zgodził się, choć ze wstrętem. Pojechali.<br>
{{tab}}Gdy wszedł do sali, był bardzo wzruszony; tysiące wspomnień zbudziło się w jego sercu...<br>
{{tab}}Pani de Gernancé obeszła z nim parę razy sale a potem nagle, udając, że spostrzega poszukiwanego, puściła jego rękę i pożegnała go, wracając mu wolność.<br>
{{tab}}Zaledwie zniknęła w tłumie, Leon zadrżał, usłyszawszy głos dobrze znajomy, który przemówił tuż przy nim:<br>
{{tab}}— Ach! mam cię, zdrajco! Nie mnie już teraz szukasz na balu Opery?<br>
{{tab}}Leon odwraca się i widzi... kogo? Swoją tajemniczą nieznajomą. Toż samo białe domino, maska, nawet klamra brylantowa przy pasku, którą wtedy był zauważył.<br>
{{tab}}— Ona! — wykrzyknął, chwytając jej rękę i wsuwając pod swoje ramię. — Znalazłem cię!<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
by3fm2w1ew3opn1hz104x6moil5edq8
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/82
100
1075084
3145512
3124624
2022-08-05T10:50:36Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>Widzę cię, trzymam! Jakim-że niepojętym cudem to się stało?<br>
{{tab}}— Czy to cię tak bardzo dziwi? Znasz przecie mój dar wywoływania cudownych zdarzeń.<br>
{{tab}}— Tak, rzeczywiście, to jedno poznałem w tobie.<br>
{{tab}}— Nie jeszcze to wszystko, co się zdarzyło w przeszłości; zobaczysz teraz co innego... Dostałeś się znowu w moją moc i możesz się spodziewać rzeczy nadzwyczajnych. Twój los już rozstrzygnięty, spełni się przeznaczenie...<br>
{{tab}}W miarę jak maska mówiła, niezadowolenie Leona rosło, tłumiąc pierwszy odruch radosny, wywołany jej zjawieniem. Ten ton lekki, rozkazujący, wtedy, gdy powinna była wynagrodzić mu trzyletnie zapomnienie i inne winy, zranił go do żywego; niepochlebne dla niej myśli, jakie przez ten przeciąg czasu go opanowały, ocknęły się odrazu w jego głowie.<br>
{{tab}}Zatrzymał się na miejscu.<br>
{{tab}}— Czego pani żądasz wreszcie odemnie — zapytał zimno. — Jakąż nową scenę urządzasz? Jakie nowe środki obmyśliłaś, by mnie wyprowadzić w pole?<br>
{{tab}}— Czy może mężczyzna zmienić się tak przez trzy lata? I to ten sam Leon, tkliwy, łagodny, ujmujący, który w tem samem miej-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
osmsmjltvmxr90i18hdqbcy933bxut5
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/83
100
1075085
3145513
3124626
2022-08-05T10:51:24Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>scu przysięgał z zapałem, że będzie mi ulegał we wszystkiem?<br>
{{tab}}— Ach! Jeżeli się zmieniłem, kogo powinnaś o to winić, okrutna? Czy nie ty sama odpychałaś moje wierne uczucie, czy nie ty, posługując się wdziękiem, niezwalczonym dla serca męskiego, zdradziłaś mnie, odepchnęłaś bez litości, bez wyrzutu sumienia? Czy nie ty wreszcie, rada temu, że dałaś mi poznać szczęście, które potem odebrałaś, skazałaś mnie na trzy lata żalu i zapomnienia?<br>
{{tab}}— Leonie, jesteś zbyt surowy! Jestem znowu z tobą; chcę naprawić moje błędy, zwrócić ci szczęście, którego tak żałujesz...<br>
{{tab}}— Czy mogę wierzyć twoim słowom? Może znowu za chwilę, znikniesz bez śladu, nie zostawiając mi nic, oprócz zadanego bólu; może obmyślasz jaki nowy podstęp...<br>
{{tab}}Przerwała mu czule:<br>
{{tab}}— Nie! Nie będzie już żadnych wybiegów, żadnych tajemnic... Ach! Leonie! i ja także cierpiałam... Ale zapomnijmy o szaleństwach, o udręczeniach, które już minęły. Poznaj mnie, przyjmij nakoniec, jako swoją małżonkę...<br>
{{tab}}— Nie chciałaś nią zostać...<br>
{{tab}}— Prawda, zawiniłam; ale chcę teraz za twoją miłość...<br>
{{tab}}— Wzgardziłaś moją miłością czystą, trwałą, jaką dla ciebie żywiło moje ser-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sqq5is6ar0oeb34j0mjwcvu65blh80w
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/84
100
1075086
3145514
3124627
2022-08-05T10:52:30Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>ce... Jakiż to nowy kaprys, skłania cię teraz, żeby mi ją ofiarować? Czy tak pewna jesteś, że zachowałem bez zmiany moje uczucia? Czy miałem ciągle żywić niedorzeczną miłość dla niewidzialnej istoty, która mnie porzuciła? Któż ci mówi, że się nie zmieniłem, że ja teraz nie zerwę tych więzów, które w tobie przedtem budziły odrazę, że i ja nie pokochałem mojej niezależności? Nie będzie mnie ona kosztowała tak drogo, jak ciebie...<br>
{{tab}}Straszne te słowa ugodziły w samo serce nieszczęśliwą Elinor. Wesołość, radosne nadzieje, z jakiemi przybyła na bal, rozwiały się. Upokorzona słuszną surowością tych niespodziewanych wyrzutów, czuła, że opuszczają ją siły i odwaga.<br>
{{tab}}Leon zobaczył, że się chwieje i poprowadziwszy ją do ławeczki stojącej na uboczu, usiadł przy niej. Na szczęście, łzy przyniosły jej ulgę.<br>
{{tab}}— Ach! przebacz mi! zawołał Leon, wzruszony jej szczerym żalem. Przebacz mi, ty, której pojąć nie mogę! Jakże żałuję mojej niewłaściwej surowości! Ale po tylu dowodach twojej obojętności, czy mogłem przypuszczać że odczujesz moje słowa?<br>
{{tab}}Nalegał na nią, by zdjęła maskę, by mu pozwoliła odprowadzić się do domu. Miała przez chwilę chęć ukazać mu twarz, której widok rozbroiłby go odrazu, ale powstrzyma-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p4vqxzcy9yl0nnwc5c8rn42qx1et0oa
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/85
100
1075087
3145515
3124628
2022-08-05T10:54:19Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>ła ją obawa sceny, mogącej zwrócić uwagę wszystkich i chęć wystawienia go na jedną jeszcze próbę. Naciągnęła kaptur domina na same oczy i zmieniając jeszcze staranniej głos, wyrzekła smutno.<br>
{{tab}}— Odprowadzić mnie? Nie! Godzina jest nieodpowiednia do odwiedzin, a ty sam, nauczyłeś mnie przezorności... Zdjąć maskę? Poco ukazywać oblicze kobiety, której nie możesz już kochać? Domyślam się powodu twojej oziębłości; wiem w czyim domu spędziłeś czas choroby, i czyje ręce cię pielęgnowały...<br>
{{tab}}— A więc wiesz, że moja wdzięczność musi być wielka i uwielbienie gorące — odpowiedział z wielką powagą Leon. Tak, nie zapieram się tego! Przez trzy miesiące żyjąc pod jednym dachem z kobietą, w której najmniejszą zaletą jest piękność, pielęgnowany w chorobie przez tę kobietę uczuciową, rozsądną, która umie pogodzić skromność i godność kobiecą ze wzruszającą dobrocią, czy mogłem nie zachwycić się tylu zaletami? Czy mogę teraz zapomnieć o niej!<br>
{{tab}}Elinor, przejęta radością słuchała wyznań Leona, ale czuła, że jeżeli zostanie z nim dłużej, zdradzi się mimowoli. Powstała więc zaraz i rzekła:<br>
{{tab}}— Bądź szczęśliwy! Twoje szczęście i mnie uszczęśliwi.. Nie mówię już nic o sobie... Nic już od ciebie nie żądam... Jesteś<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3yxv4mgfjaiqp9yc63yuhc9whlx5wbq
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/88
100
1075088
3145518
3124630
2022-08-05T10:57:18Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}Leon wchodzi do buduaru, który mu przypomina żywo ten widziany przed trzema laty i dotąd zachowany w pamięci; na sofie, w tej samej co wtedy postawie, w takiem samem stroju, kobieta — uzupełniała złudzenie. Na kolanach jej siedziało dziecko...<br>
{{tab}}Słysząc kroki Leona, zwraca ku niemu głowę.<br>
{{tab}}— Co widzę? — woła Leon — Elinor? Czy takie szczęście może być na świecie? Ach, jeżeli to znowu jaka okrutna igraszka, skończ ją, albo umrę w twoich oczach!<br>
{{tab}}Ale mała Leonia przybiegła do niego i rzuciła mu się na szyję, a pokazując połowę pierścionka zawieszoną na jej szyjce, zapytała:<br>
{{tab}}— Przyjacielu Leonie! Czy mi naprawisz mój pierścionek?<br>
{{tab}}Leon spojrzał na pierścionek i przejęty nagłem a gwałtownem wzruszeniem, osunął się na krzesło, powtarzając słabym głosem:<br>
{{tab}}— Elinor... moje dziecię...<br>
{{tab}}Elinor jest już przy nim; on obejmuje ją ramieniem, a drugiem podtrzymuje dziecko, siedzące na jego kolanach. Patrzą na siebie, płacząc oboje ze wzruszenia. Nie znajdują słów, na wyrażenie tego, co czują...<br>
{{tab}}Elinor nakoniec, oparłszy głowę na ramieniu kochanka, zaczyna mówić pierwsza:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0066zarjpjxjorppylozjt9x9vqkh9x
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/89
100
1075089
3145519
3124631
2022-08-05T11:00:44Z
Salicyna
1370
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Salicyna" /></noinclude>{{tab}}— Tak, to twoje dziecię i twoja nieznajoma, kochanka, przyjaciółka, twoja opiekunka, która pod tylu różnemi postaciami, zajmowała się zawsze tobą, a teraz, pragnie być tylko twoją szczęśliwą żoną i matką tego dziecięcia... Przebacz mi Leonie! Przebacz próby, na jakie cię wystawiałam; przebacz mi grzeszną nieostrożność, nad którą i ja także cierpiałam. Była to pierwsza nieostrożność, ale będzie i ostatnią; wyniosła i płocha nieznajoma, otrzymała wczoraj, na balu, zbawienną naukę, której twoja żona nigdy nie zapomni...<br>
{{tab}}— Ach! i ty mi przebacz! — zawołał Leon — Moja ukochana, moje dziecię, przedmioty tylu niepokojów i żalów! Moje serce wynagrodzi sobie te trzy lata, wydarte miłości!<br>
{{tab}}Pani de Gernancé wchodzi w tej chwili, i bierze przyjacielski udział w radosnych uniesieniach szczęśliwej pary, lecz zawsze rozsądna i rozważna, upomina przyjaciółkę.<br>
{{tab}}— Przyznaj jednak, Elinoro, że nie schodząc z drogi wskazanej przez obowiązek moralny i prawa społeczne, byłabyś osiągnęła ten sam cel, oszczędzając obojgu trzech lat ciężkiego zmartwienia i wyrzutów.<br>
{{tab}}— Nie mówmy już o tem — odrzekła pani de Roselis, całując ją serdecznie. — Nie mówmy nigdy! Przekonałam się teraz, że masz<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4rw1ulpmiwl1az7rr0v6ejfhlc07l64
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/303
100
1076858
3145413
3130135
2022-08-05T09:11:01Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|3}}</noinclude>na ciche bóle dziecka; to serce i oczy ojca, ale ojca, który się przyznać nie mógł do swojego przywiązania, zmuszonego się z niém taić, bezsilnego, i jak to dziecię, biednego.<br>
{{tab}}Mania wśród tego co ją otaczało, choć nieszczęśliwą być mogła, była szczęśliwą, zdawała się nią być przynajmniéj. Nigdy skarga żadna z ust się jéj nie wyrwała, nie wytrysnęła z oka; łzy ciche noc tylko widziała, okrywała ciemność, a serce ściśnione wyrzucało je sobie jak zbrodnią.<br>
{{tab}}Są to męczarnie, do których się przyznać, których pochwycić nie można, które się stroją w pieszczoty, przebierają za serdeczność, maskują uściskami i udają dobrodziejstwa. Takiém było właśnie obejście pani Narębskiéj i jéj córki z biedną Manią, pełne troskliwości, wymierzone zawsze ku jéj pożytkowi, odziane pieczołowitością o jéj przyszłość, a boleśniejsze od policzkowania. Na razy gwałtowne i napaści otwarte człowiek ma przynajmniéj gniew i siłę, przeciw całującemu prześladowaniu, nawet łzy braknie, boby nią podlane więcéj jeszcze wyrosło.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
23q6c90iqe0mxkhw531t28jq4xb5y8o
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/304
100
1076859
3145425
3130136
2022-08-05T09:13:59Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|4}}</noinclude>{{tab}}I téj to cierpliwości sieroty, niezmożonéj, niewyczerpanéj, winna była zapewne Mania, że jéj dokuczano tak srodze. Jest coś w złych instynktach ludzkich co rozpala i gniewa, gdy ofiara nie wydaje głosu, gdy krew nie płynie i nie czuć, że męcząc dopiekłeś do żywego. Może nie zdając sobie z tego sprawy, pani Narębska i jéj córka szły za popędem, który je zmuszał dokuczać póty, pókiby nie posłyszały jęku, a tego nie mogły się do-czekać.<br>
{{tab}}Odmalować, opisać te szpilkowania codzienne, niepodobna prawie; dawały do nich powód uchybienia i cnoty, wady i poświęcenie, bo dla nich wszystko dobre, bez wyboru. Ona znosiła to wszystko tak nieznośną płacąc łagodnością, z taką wyższością ducha, niekiedy sama broń poddając nieprzyjacielowi na siebie, że walka ta ustać nie mogła. Patrzał na nią Narębski z coraz żywszém rozdrażnieniem, ale zaradzić nie mógł, a nie miał siły powiedziéć sobie i jéj, żeby się rozstali, żeby na swobodzie szukała sobie pracą mniejszą większéj niezależności i spokoju.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
btg8bgx3he6ixs9qexb3o4n7d0wid6i
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/305
100
1076860
3145452
3130137
2022-08-05T09:42:16Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|5}}</noinclude>{{tab}}Ona też nie rwała się z gniazdka tego, do którego przywykła, nie przypuszczając by świat miał inne życie, by istniały gdzie jaśniejsze horyzonty i szersze przestrzenie, czuła się jakby stworzona do tego co ją otaczało, jakby przykutą do téj kuli, którą za sobą wlekła.<br>
{{tab}}Króciuchny pobyt Teosia Muszyńskiego na wsi, wzbudził wprawdzie w Mani jakieś nieokreślone uczucie, pojęcie możebności jakiegoś szczęścia na ziemi, ale upartéj myśli téj broniła się jak mogła, nie wierząc by kiedy w rzeczywistość miała się obrócić. Dwie ich dusze zrozumiały się wejrzeniem, zatęskniły do siebie, ale nie śmiały sobie nawet powiedzieć co czuły.<br>
{{tab}}W kilka dni po opisanych wypadkach, pan Feliks, który chętnie po za domem szukał spokoju, nie mogąc znaleźć go w domu, szedł ze spuszczoną głową ku alejom, i naprzeciw Szwajcarskiéj doliny, spotkał równie zadumanego Teosia Muszyńskiego, który zetknąwszy się z nim niespodzianie, z radością obie dłonie doń wyciągnął.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hbiavhvg1ille6xvc0gfpl2ake8dnbe
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/306
100
1076861
3145454
3130138
2022-08-05T09:42:48Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|6}}</noinclude>{{tab}}— No cóż ty porabiasz w mieście? jak ci się wiedzie? mój drogi! gorąco spytał go pan Feliks, który kochał Teosia i za siebie i za Manię, równie jak żona jego i córka nienawidziły go instynktowo.<br>
{{tab}}— I nic nie robię i wcale mi się nie wiedzie, — odpowiedział smutnie Teoś, trzebaby znać położenie takich jak ja Ilotów, aby pojąć jak wśród miasta kilkakroć stotysiącznego, oświeconego, lubiącego i podtrzymującego literaturę, gdzie na pozór każda siła zużytkowanąby być mogła, doskonale jenjuszowi, talentowi i pracy, z głodu umrzéć można.<br>
{{tab}}— No! tak źle, spodziewam się, nie jest, — odparł Feliks, — a w każdym razie, jużciż masz takich coby się z tobą z ostatnim chleba kawałkiem rozłamali, — i podał mu rękę z uczuciem.<br>
{{tab}}Teoś schwycił ją milczący i westchnął.<br>
{{tab}}— Mój drogi panie, rzekł, chleb miłosierdzia, którym rozłamywać się miło temu co go ma, gorzki jest dla tych co przyjąwszy, do ust kłaść muszą jak dar i litość; nie cho-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mvxe48hr5s8wae0o5rerpnoahnlpda8
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/307
100
1076862
3145495
3130139
2022-08-05T10:23:28Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|7}}</noinclude>dzi zresztą tyle o chleb powszedni, co o możebne dobicie się stanowiska jakiegoś, stanie się użytecznym, wejście w szeregi czynne społeczności... ku temu właśnie dla większości drogi są zaparte, a ilu z tych co do celu płyną, ginie w drodze! Bóg wie jeden.<br>
{{tab}}Ludzie są jak ziarna, które opatrzność rzuca w powietrze, niesione wiatrami lecą... i jedne padają, jak mówi przypowieść ewangieliczna, na skały, drugie na morza, setne na żyzną ziemię co je wypielęgnuje i wychowa. Ludzi jak ziarna wiele, o! wiele, przepada.<br>
{{tab}}— Ale kto ma siłę woli i wytrwałość.<br>
{{tab}}— Czasem się niemi celu dobije, czasem się zabije niem... bo walki skutek niepewny, widzimy tych co wyszli cało, nikną ci co zginęli...<br>
{{tab}}— Ale cóż głównie na przeszkodzie staje? spytał pan Feliks.<br>
{{tab}}— Znamy się dawno, odezwał się Teoś wzdychając, ale życia mojego przeszłego, nie znasz pan jeszcze dobrze, zdaje mi się że mógłbyś się z niego najlepiéj przekonać, jak przy najlepszych chęciach do czegoś dojść<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4pkcpostqeiq1aojvf9co08jotssjg9
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/308
100
1076863
3145525
3130140
2022-08-05T11:02:54Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|8}}</noinclude>trudno, bez téj rosy i słońca, które tylko modlitwa i opatrzność dają, bo wola ich nie sprowadza... Masz pan czas? chcesz posłuchać?<br>
{{tab}}— O! najchętniéj, usiądźmy tylko, odpowiedział Feliks, bo idąc i mówić trudno i słuchać nie łatwo.<br>
{{tab}}Znalazłszy ustronną ławkę blizko botanicznego ogrodu, dwaj przyjaciele przystanęli i zasiedli wygodnie, a Teoś Muszyński tak mówić począł:<br>
{{tab}}Domyślasz się już, panie drogi, że nie pochodzę z żadnéj Muszyny, z żadnéj znacznéj ani bogatéj rodziny, że jestem dziecięciem Warszawskiego bruku, bez herbownéj tarczy i świetnych kolligacji.... bladą roślinką z między kamieni wyrosłą, wykołysaną miejską wrzawą, nakarmioną mefitycznemi od dzieciństwa wyziewami. Rodzice moi, byli to poczciwi, skromni rzemieślnicy tylko... którym pod ostatek życia przyszło walczyć niespodzianie z nowemi formy i sposobami zalecania, które rzemiosła przybrały z zagranicy. Nie mogli oni wytrzymać konkurencji ze świetnemi szyldy, ogłoszeniami, i całym<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
l9u8ztuhs480kxk8p7l09qlatvojd0i
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/309
100
1076865
3145526
3130141
2022-08-05T11:03:28Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|9}}</noinclude>tym powierzchownym blaskiem, który zastąpił cichą ale poważną firmę rzemieślniczą i kupiecką.<br>
{{tab}}Dawniéj domy trwały poczciwą, okupioną pracą i sumieniem słowa, i nie starały się bynajmniéj o zwabienie kupującego na wędkę świetnych pozorów... szanując i siebie trochę, niechcąc się zniżać do szarlataństwa; rzemiosło i sklep były pewnego rodzaju instytucją; teraz stały się exploatacją umiejętną a gorączkową. Często najniepozorniejszy dom stary, w którym od lat stu nic się nie odmieniło, stał tylko tém, że miał wiarę i szacunek... Nagle zaczęto rachować w handlu i rzemiośle, nie na te uczucia serca ludzkiego zacne i poczciwe, ale wypotrzebowywać słabości... Obrachowano co może próżność, ciekawość, łatwowierność i na tém budować się poczęto, śmiejąc z tych którzy się łapać dawali, w przekonaniu że zawsze się ich dość znajdzie i na jutro.<br>
{{tab}}Gdy wprzódy podstawą stosunków między pracą a nabywcą była wiara i poszanowanie, gorączka wieku, któréj siły w przyszłości nie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4gp8fe0afwtf0jma9cwo2z8zsrv87wm
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/310
100
1076866
3145527
3130142
2022-08-05T11:03:57Z
Anwar2
10102
/* Uwierzytelniona */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="4" user="Anwar2" />{{c|10}}</noinclude>zaprzeczam bynajmniéj, znalazła, że te dwa bodźce za mało były czynne, wyszukała innych i w ręce szarlanterji rzuciła rzemiosło i handel. Od tego to czasu, warsztat szewcki stał się magazynem obówia; krawiec, artystą kroju; stolarz, zatytułował sklep, składem mebli. Znikły skromne szyldy które oznajmywały rzecz a nie nęciły oczów, i powstały błyszczące i brzmiące napisy, złocenia, obietnice, przemawiające do oczów i kieszeni pokusy.<br>
{{tab}}Moi rodzice, których sklepik i robota stanowiły cały majątek, z wzrostem szyldów i reklam, zubożeli i upadli. Ojciec nigdy się nie chciał uciec do takich środków, które dla fuszerów stosownemi uznawał; chwalić się nie umiał, odbyt powoli tracić zaczął, zagryzł się i umarł... Została mi matka jedna, która we łzach i smutku podołać także nie mogła, musiała się w końcu wyprzedać, obliczyć, i pokazało się żeśmy ledwie mieli tyle, by jakiś rok szukać o reszcie suchego chleba, co czynić należało, by żyć daléj.<br>
{{tab}}Jam był mały, chodziłem już do szkół gdy<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
aevwewyg1qdvxzpdjm67036dz3eb3ql
Wikiskryba:Draco flavus/Pomoc/Obróbka plików graficznych pod Linuksem
2
1079884
3144920
3144853
2022-08-04T13:26:30Z
Draco flavus
2058
/* Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvusvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne poleceni miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i ((i=1; i<$(djvusvused -e n foo.djvu); 1)); do ddjvu -format=tiff -page=$i infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
rypcn9cgeketrr13n1i04n7h2c1ng4a
3144921
3144920
2022-08-04T13:26:46Z
Draco flavus
2058
/* Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvusvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i ((i=1; i<$(djvusvused -e n foo.djvu); 1)); do ddjvu -format=tiff -page=$i infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
8i2kpb9iktaxur9xbgibjsa2cealn1v
3144941
3144921
2022-08-04T13:45:20Z
Draco flavus
2058
/* Konieczna wiedza wstępna */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvusvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i ((i=1; i<$(djvusvused -e n foo.djvu); 1)); do ddjvu -format=tiff -page=$i infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
hgddb3ezxv5j0yh04cvfrzqnd2aqrqq
3144945
3144941
2022-08-04T13:50:04Z
Draco flavus
2058
/* Kadrowanie pliku pdf */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvusvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i ((i=1; i<$(djvusvused -e n foo.djvu); 1)); do ddjvu -format=tiff -page=$i infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
8rxxwsebph9qsrul7e1ce583tjv0ron
3144946
3144945
2022-08-04T13:50:23Z
Draco flavus
2058
/* Kadrowanie pliku pdf */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvusvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i ((i=1; i<$(djvusvused -e n foo.djvu); 1)); do ddjvu -format=tiff -page=$i infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
qpisr1v51ybjy0fn99ydsn3eo4n88r2
3144947
3144946
2022-08-04T13:50:44Z
Draco flavus
2058
/* Kadrowanie pliku pdf */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::Ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvusvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i ((i=1; i<$(djvusvused -e n foo.djvu); 1)); do ddjvu -format=tiff -page=$i infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
0bbdhrxp8jh8k1vcm9voow48slpxxuh
3145177
3144947
2022-08-04T16:29:24Z
Draco flavus
2058
/* Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfcrop --margins '-100 0 0 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --margins '0 0 -100 0' foo.pdf bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::Ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg $outfile; for (( i=1; i<=$(djvused -e n $infile); i++ )); do ddjvu -format=tiff -page=$i $infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
sjzn710xxvjjqxkfh9tfeleybfdswtm
3145179
3145177
2022-08-04T17:32:24Z
Draco flavus
2058
/* Kadrowanie pliku pdf */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfjam --trim '100 0 0 0' --keepinfo foo.pdf -o bar.pdf</pre>
::<pre>pdfcrop --trim '0 0 100 0' --keepinfo foo.pdf -o bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::Ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg $outfile; for (( i=1; i<=$(djvused -e n $infile); i++ )); do ddjvu -format=tiff -page=$i $infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
1n39fxcs9kaioey09hqlxwh8cs7o7ik
3145180
3145179
2022-08-04T17:32:39Z
Draco flavus
2058
/* Kadrowanie pliku pdf */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfjam --trim '100 0 0 0' --keepinfo foo.pdf -o bar.pdf</pre>
::<pre>pdfjam --trim '0 0 100 0' --keepinfo foo.pdf -o bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, górny, prawy, dolny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::Ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg $outfile; for (( i=1; i<=$(djvused -e n $infile); i++ )); do ddjvu -format=tiff -page=$i $infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
h5f39qcu73gs88m89vy562ixwblbbze
3145197
3145180
2022-08-04T18:21:11Z
Draco flavus
2058
/* Kadrowanie pliku pdf */
wikitext
text/x-wiki
==Podstawy==
===Ogólne uwagi===
:Ta strona pomocy ma charakter luźnych uwag i wskazówek. Wymienione są różne narzędzia i triki, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Nie jest wyjaśniane, jak wykonać daną czynność krok po kroku ale wskazywany możliwy kierunek.
===Konsola===
:O ile użytkownicy windows stosunkowo rzadko używają konsoli (cmd, powershell), o tyle wśród linuksowców jest to bardzo popularne i wygodne narzędzie pracy. Jest to bardzo potężne narzędzie, szybko i precyzyjnie można wykonać stosunkowo skomplikowane działania.
===Konieczna wiedza wstępna===
* pomoc dla programów cli
** foo -h lub foo --help
** man foo
** wyszukiwarka
* system plików
** cd (zmiana katalogu roboczego)
** mv (zmiana nazwy pliku '''niebezpieczne''')
** rm (usuwanie pliku '''niebezpieczne''')
** względne nazwy pliku ../../foo.baz
** Globing (czyli *, ?, [0-9])
** unikanie spacji w nazwach
*** cudzysłowy utrzymujące nazwę
::::<pre>for f in *; do mv "$f" $(echo $f | tr ' ' '_'); done</pre>
* tworzenie kolejnych liczb
** {1..12} → 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
** {08..12} → 08 09 10 11 12
** {33..29} → 33 32 31 30 29
** {2..10..2} → 2 4 6 8 10
*zmienne
** $i
** ${i}
* pętle
** for i in ...; do ...; done
** for (( i=0; i<=10; i+=2 )); do ...; done
* wynik jakiegoś polecenia/programu
** $(...)
** ` ... `
* pipe (potok)
* obliczenia (ewentualnie)
** i=10; echo $((i-1)) → 9
** i=11; echo $((i%2)) → 1
** i=11; echo $((i/2)) → 5
* testy przy pomocy komendy echo
===Uzyskanie właściwej kolejności plików===
:Standardowo globing zwraca wszystkie nazwy pasujące do danego wzorca w kolejności alfabetycznej, np.:<br>
::<pre>for i in plik*.jpg; do echo $i; done</pre>
::plik1.jpg plik10.jpg plik11.jpg plik12.jpg plik13.jpg plik14.jpg plik15.jpg plik16.jpg plik17.jpg plik18.jpg plik19.jpg plik2.jpg plik20.jpg ...<br>
:Jeśli w nazwie występuje tylko jedna liczba, właściwą kolejność można uzyskać przez:<br>
::<pre>for i in plik[0-9].jpg plik[0-9][0-9].jpg plik[0-9][0-9][0-9].jpg; do echo $i; done</pre>
<br>
===Wiodące zera===
:Oczywiście problem nie wystąpi, gdy liczby mają jednakową długość (są zapisane z zerami):<br>
::::plik001.jpg plik002.jpg ... plik893.jpg<br>
:Przy pomocy poniższych miniskryptów można dostosować nazwy plików:<br>
::<pre>for i in {0009..1009} ; do k=$(expr $i + 0) ; mv foo$k.jpg bar$i.jpg; done </pre>
::<pre>for x in {9..1009} ; do y=$(printf "%03d\n" $x); mv foo$x.jpg bar$y.jpg; done </pre>
::<pre>a=0000 ; for i in {9..1009}; do k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; mv foo$i.jpg bar$k.jpg; done </pre>
::<pre> a=0000; b='foo*.jpg'; for c in $b ; do i=${c:$(($(expr index $b '*')-1)):$((${#c}-${#b} + 1))}; k=${a:${#i}:${#a}}${i} ; echo $i ; mv $c bar$k.jpg; done </pre>
:'''Uwaga:''' Działa dla jednej liczby w środku nazwy pliku, koniecznie należy wcześniej przetestować.
:Gdy osobno były skanowane/fotografowane strony nieparzyste i parzyste może być konieczne dostawienie dodatkowej cyfry (np. 0 i 5):<br>
::<pre>for x in {0009..1009} ; do mv foo$x.jpg bar${x}0.jpg; done </pre>
==Obróbka jednego zdjęcia (skanu)==
===Manualna===
====Pinta – drobne zmiany====
* wśród narzędzi zaznaczenie prostokątne
** ctrl-c (=kopiowanie do schowka)
* pliki → nowy → nowy obraz (wielkość domyślna wynika z wielkości obrazka znajdującego się w schowku)
* wśród narzędzi pipetka
* wśród narzędzi pędzel
** szerokość pędzla zazwyczaj dużo większa (40-50)
* wśród narzędzi stempel klonujący
* Dostosowanie kolorów
** jasność/Kontrast
** krzywe
** redukcja kolorów
* Obraz
** obrót
* Plik → zapisz jako
====Gimp – zaawansowane zmiany====
* Narzędzia → Narzędzia zaznaczania → Zaznaczenie prostokątne
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Perspektywa
* Narzędzia → Narzędzia przekształcania → Obrót
* Narzędzia → Narzędzia rysowania → Pędzel
* Plik → Utwórz ze schowka
* Plik → Wyeksportuj jako
===Zautomatyzowana===
:Przygotowanie zestawu skanów do zamieszczenia na commons i wykorzystania w projekcie Wikiźródeł może zabrać nam mniej lub więcej czasu i wysiłku. Przy kilku pojedynczych skanach jest z reguły łatwiej przyciąć j interaktywnie (np. Pinta, ew. Gimp). Gdy takich skanów/zdjęć do indywidualnej obróbki jest więcej, jest to żmudne i czasochłonne. Jeśli obrazy mają ten sam układ, można proces zautomatyzować i na przykład z lewej strony każdego obciąć 300 pikseli, zaś z dołu 500... Warto uwzględnić to już przy planowaniu i na przykład robić zdjęcia ze statywu, prostopadle do papieru, nie przesuwając książki względem aparatu przy przekładaniu stron. Albo kłaść tekst na skanerze za każdym razem w tym samym położeniu...
====Dzielenie stron na pół====
::<pre>convert -crop 50%x100% +repage foo.TIF bar%d.pbm</pre>
::<pre>for i in {10..52} ; do convert -crop 50%x100% +repage foo$i.TIF bar$i%d.pbm ; done</pre>
:Powyżej wykonano jednocześnie konwersję do innego formatu. Otrzymuje się z oryginalnego skanu dwie strony. Zmienna %d daje numer części.
====Kadrowanie (crop)====
::<pre>convert foo.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.jpg -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.jpg</pre>
::<pre> for i in {10..52}; do convert foo$i.png -gravity Center -crop 96%x82%-0+60 -rotate 270 -strip bar$i.pbm</pre>
:Odpowiednie parametry trzeba dobrać metodą prób i błędów.
==Konwersja plików wielostronicowych (pdf, djvu) do jednostronicowych etc.==
===Wstęp===
Zasadniczo rzecz biorąc należy takich konwersji unikać, gdyż pliki wielostronicowe są z reguły skompresowane stratnie i kolejne przekształcenie pogorszy jakość.
===pdf===
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki, numerowane trzycyfrowo (001, 002, ...)
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 bar-%3d.png</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf -quality 90 -resize 50% bar-%3d.png</pre>
*Jedna strona (tu strona numer {{ParametrPomoc|1}} ) jest przekształcana na obrazek w formacie jpg
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[0] -quality 90 bar.jpg</pre>
:::Uwagi: liczba w nawiasie kwadratowym to numer strony, strony pdf-u są '''numerowane od zera'''.
*Strony z zakresu są przekształcane na obrazki w formacie png (strony od {{parametrPomoc|2}} do {{parametrPomoc|10}}
::<pre>convert -density 150 foo.pdf[1-9] -quality 90 bar.jpg</pre>
:Należy zwrócić uwagę, że parametr density określa liczbę pikseli wynikowego pliku, musi być podany jako pierwszy (jeszcze przed nazwą pdf-u)
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego na przykład przy pomocy Gimpa (otworzyć dany plik importując tylko jedną stronę → Plik → Wyeksportuj jako)
===djvu===
Program ddjvu umożliwia konwersję w konsoli do kilku formatów (pbm,pgm,ppm,pnm,rle,tiff). Najlepszą jakość zapewnia z reguły tiff.
*Wszystkie strony są przekształcane na pojedyncze obrazki numerowane kolejno (1, 2, ...)
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jak wyżej ale zmniejszana o {{ParametrPomoc|50%}}
::<pre>ddjvu -format=tiff -eachpage -scale=50% foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Jedna strona (numer {{parametrPomoc|1}}) jest przekształcana na obrazek w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu bar.tiff</pre>
*Zakres stron {{parametrPomoc|1-6}} (ale również może być nieciągły np: -page=1-7,23,30-80) jest przekształcany na obrazki w formacie tiff
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1-6 foo.djvu bar-%d.tiff</pre>
*Alternatywnie można jedną stronę skonwertować do innego formatu graficznego przy pomocy DjView4 (File → Export)
==Konwersja jednej strony do innego formatu==
=== → DJVU ===
==== png pbm tiff ====
====={{tab}}bichromatyczne (czarnobiałe) pbm → djvu, tif → djvu =====
::<pre>cjb2 -clean foo.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.pbm ; do cjb2 -clean $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
====={{tab}}png → djvu =====
:Konwersja możliwa przez bezstartny format pośredni (pbm)
::<pre>convert foo.png baz.pbm ; cjb2 baz.pbm bar.djvu </pre>
::<pre>for i in foo*.png ; do convert $i bar.pbm; cjb2 bar.pbm ${i##*.}.djvu ; done </pre>
==== jpg → djvu, pgm → djvu ====
::<pre>c44 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:Wyższa jakość np.:
::<pre>c44 -slice 72,83,93,103 foo.jpg bar.djvu</pre>
::<pre>for i in foo*.jpg; do c44 -slice 72,83,93,103 $i ${i##*.}.djvu ; done </pre>
:::użyteczny bywa również parametr -decibel (od 16 do 48) określający próg rozróżniania pikseli, im wyższy tym wyższa jakość.
==== didjvu ====
:Konwertuje pojedyncze strony do formatu djvu. Wynikowe pliki są wysokiej jakości i stosunkowo niewielkie.
::<pre>didjvu encode -clean -d 600 -o bar.djvu foo.tif</pre>
::Lub dla uzyskania od razu pliku djvu z całego szeregu skanów:
::<pre>didjvu bundle -clean -d 600 -o bar.djvu foo*.tif</pre>
:Opcja -clean powoduje usunięcie drobnych, z reguły przypadkowych kropek, odpowiada opcji -losslevel 1 . Opcja -d 600 określa rozdzielczość.
=== → PDF ===
====img2pdf====
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo.jpg</pre>
:możliwe jest również scalenie wielu stron w jednym kroku:
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo1.jpg foo2.jpg foo3.jpg</pre>
::<pre>img2pdf --output bar.pdf foo*.jpg</pre>
====convert (ImageMagick)====
:Uwaga standardowo konwersja do pdf jest niedostępna.<ref>Należy:
Znaleźć /etc/ImageMagick-6/policy.xml i otworzyć (z uprawnieniami administratora sudo)<br>
Zmienić<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="none" pattern="PDF" </pre>
na:<br>
::<pre>policy domain="coder" rights="read|write" pattern="PDF" </pre>
Porównaj [https://linuxhint.com/convert-image-to-pdf-command-line/ image to pdf] </ref>
::<pre>convert foo.jpg bar.pdf</pre>
====Ghostscript====
::<pre>gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo.jpg\) viewJPEG </pre>
::<pre>for i in {117..144} ; do gs -sDEVICE=pdfwrite -o bar$i.pdf /usr/share/ghostscript/9.26/lib/viewjpeg.ps -c \(foo$i.jpg\) viewJPEG ; done </pre>
:Wersja (ścieżka) ghostscriptu musi być odpowiednio dostosowana.
==Scalanie lub dzielenie plików pdf i djvu==
===PDF===
====pdftk====
*Scalenie dwóch plików pdf
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf cat A B output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron pliku
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A1-10 output bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie stron od {{ParametrPomoc|10}} do {{ParametrPomoc|20}} i obrót
::<pre>pdftk A=foo.pdf cat A10-20east bar.pdf</pre>
*Wyodrębnienie pierwszych {{ParametrPomoc|10}} stron z pierwszego pliku, całego drugiego, stron {{ParametrPomoc|17}}÷{{ParametrPomoc|20}} z trzeciego i stron {{ParametrPomoc|15}}÷ do końca z czwartego
::<pre>pdftk A=foo1.pdf B=foo2.pdf C=foo3.pdf D=foo4.pdf cat A1-10 B C17-20 D15-end output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików (np. jeden zawiera strony nieparzyste, drugi – parzyste)
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A B output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z dwóch plików ale strony parzyste są w odwrotnej kolejności
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A Bend-1 output bar.pdf</pre>
*Wtasowanie stron z jednego pliku (najpierw strony nieparzyste 1÷X, potem parzyste X+1÷do końca) (niech X będzie {{ParametrPomoc|333}})
::<pre>pdftk A=odd.pdf B=even.pdf shuffle A1-333 Bend-334 output bar.pdf</pre>
===DJVU===
====DjView4====
*Po otwarciu pliku można zapisać część pliku (efektywnie podzielić plik):
**File → Save as (wybrać zakres stron)
====djvm====
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by była na końcu pliku
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu</pre>
*dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}, następne strony są przesuwane
::<pre>djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
::::W ten sam sposób, jak powyżej można również scalić dwa wielostronicowe pliki.
*usunięcie strony {{ParametrPomoc|333}} i dodanie do pliku foo.djvu strony bar.djvu, tak by ta strona miała numer {{ParametrPomoc|333}}
::<pre>djvm -d foo.djvu 333; djvm -i foo.djvu bar.djvu 333</pre>
*Przy wstawieniu (lub usuwaniu) większej liczby stron warto proces odpowiednio zaplanować, korzystnie jest zaczynać „od góry” by uniknąć potrzeby prowadzenia na bieżąco obliczeń
*scalenie pliku djvu z pojedynczych stron
::<pre>djvu -c bar.djvu foo*.djvu</pre>
*Konwersja jpg → djvu i dołączenie do pliku
::<pre>c44 bar.jpg baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; rm. baz.djvu</pre>
::<pre>for i in bar*.jpg; do c44 $i baz.djvu; djvm -i foo.djvu baz.djvu; done; rm baz.djvu</pre>
:::Nieco lepszy efekt może dać użycie programu [[#didjvu|didjvu]].
==Obróbka wielostronicowych plików (na przykład kadrowanie)==
===Obróbka pdf-ów===
====Kadrowanie pliku pdf====
:Poniżej można znaleźć kilka przykładów
::<pre>pdfjam --trim '100 0 0 0' --keepinfo foo.pdf -o bar.pdf</pre>
::<pre>pdfjam --trim '0 0 100 0' --keepinfo foo.pdf -o bar.pdf</pre>
:Właściwe marginesy można ustalić metodą prób i błędów (lewy margines, dolny, prawy, górny). Wielkość strony (jeśli cały dokument ma jednolitą wielkość stron) można wyznaczyć przy pomocy:
::<pre>pdfinfo foo.pdf</pre>
:::gdzie szukamy wyniku:
::::<pre>Page size: 595.276 x 841.89 pts (A4) (rotated 0 degrees)</pre>
:::Ewentualnie można skorzystać z polecenia:
::::<pre>pdfinfo foo.pdf | grep "Page size:" </pre>
:::które nam wyświetli od razu odpowiedni wynik.
====Konwersja pliku pdf zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Utworzenie pliku pdf z pojedynczymi stronami, gdy mamy jedynie plik z dwoma stronami na jednym skanie wymaga trzech kroków:
:#utworzenia pdf-u ze stronami nieparzystymi przez odpowiednie wykadrowanie
:#utworzenie pdf-u ze stronami parzystymi przez wykadrowanie
:#połączenie tych plików przy pomocy pdftk
===Obróbka djvu===
====Uwaga ogólna====
:Przy pomocy popularnych narzędzi nie można kadrować plików djvu, jeśli byłoby to konieczne, należałoby stratnie skonwertować plik do pojedynczych obrazków (tiff) by następnie po obróbce je scalić.
====Konwersja pliku djvu zawierającego dwie strony na jednym skanie====
:Niestety konieczna jest konwersja na pliki jednostronicowe (np. tiff) – co się wiąże z pogorszeniem jakości i z utratą warstwy tekstowej, wykadrowanie i scalenie.
::<pre>ddjvu -format=tiff -page=1 foo.djvu baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg bar.djvu; for i in {1..150}; do ddjvu -format=tiff -page=$i foo.djvu baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i bar.djvu baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d bar.djvu 1 </pre>
::Wyjściowy plik to foo.djvu, wynikowy plik to bar.djvu, po drodze są tworzone pliki baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu . Oczywiście konieczne jest dostosowanie nazw, liczby stron ale i zadbanie by przypadkiem nie było plików tymczasowych o kolidujących nazwach.
:::Liczba stron dokumentu powyżej jest podana jako {{ParametrPomoc|150}}. Można ją ustalić oczywiście otwierając dokument w przeglądarce. Na potrzeby skryptu można liczbę stron ustali przy pomocy polecenia:
::<pre>djvused -e n foo.djvu</pre>
:::Kompletne polecenie miałoby formę:
:::<pre>infile=foo.djvu; outfile=bar.djvu; ddjvu -format=tiff -page=1 $infile baz.tiff; convert baz.tiff baz0.jpg ; c44 baz0.jpg $outfile; for (( i=1; i<=$(djvused -e n $infile); i++ )); do ddjvu -format=tiff -page=$i $infile baz.tiff; convert -crop 50%x100% +repage baz.tiff baz%d.jpg; c44 baz0.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; c44 baz1.jpg baz.djvu; djvm -i $outfile baz.djvu; done; rm baz.tiff baz0.jpg baz1.jpg baz.djvu; djvm -d $outfile 1 </pre>
==Konwersja pdf ↔ djvu==
===djvu → pdf===
*Przy pomocy DjView4 można wyeksportować cały plik lub jego część do innego formatu (w tym pdf)
**File → Export
===pdf → djvu===
====pdf2djvu====
::<pre>pdf2djvu foo.pdf -o bar.djvu</pre>
:Lepszą jakość i większy plik można uzyskać przez:
::<pre>pdf2djvu --bg-slices=72,83,93,103 -d 600 foo.pdf -o bar.djvu</pre>
====DjVuDigital====
:To bardzo efektywny program do kowersji z formatu pdf (lub ps) do djvu. Niestety instalacja wymaga specjalnej wersji Ghostscripta (samodzielnie kompilowanej). Procedura nie jest skomplikowana ale czasochłonna. (por. [http://djvu.sourceforge.net/gsdjvu.html gsdjvu]).<br>
:Wynikowy plik djvu jest wysokiej jakości i z reguły mniejszy, niż otrzymywany innymi metodami<br>
:Należy jeszcze dodać, że w przypadku plików zawierających obrazki w formacie JPEG2000 (inaczej JPX) inne metody nie prowadzą do celu.
{{Przypisy}}
3ermov96qku7zth0qk25o6sp6ds707a
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/48
100
1080614
3145181
3144631
2022-08-04T17:33:36Z
Alenutka
11363
int.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Na zagadnienie „eliksiru życia“ natkniemy się, gdy pisać będę o hr. St. Germain i {{Korekta|Calgiostrze|Cagliostrze}}. Ale pozostaje tu jeszcze ostatnie pytanie: czy istotnie ktośkolwiek kiedykolwiek przetworzył sztucznie metal na złoto?<br>
{{tab}}Z rozmysłem nie zatrzymywałem się nad alchemikami i ich skomplikowaną teorią. Zdaniem moim, teorie te nigdy nie doprowadziły do niczego, — gdyż alchemicy swe poszukiwania czynili w kierunkach nie właściwych — zresztą wykład, choćby krótki a całkowicie bezcelowy, zająłby całą księgę.<br>
{{tab}}Opiszę tylko wcale ciekawy wypadek.<br>
{{tab}}Jan Fryderyk Schweitzer, więcej znany pod łacińskim mianem Helvetiusa, był zaciekłym wrogiem alchemii. Dnia 27 grudnia 1666 r. zgłosił się do niego jakiś nieznajomy, z wyglądu mieszczanin holenderski, usilnie pragnący zachować incognito i odmawiający podania swego nazwiska. Nieznajomy oświadczył, iż usłyszawszy, jak zaciekłym przeciwnikiem alchemii jest {{Korekta|Hel vetius|Helvetius}}, przybywa go przekonać.<br>
{{tab}}Podczas długiej rozmowy — udowadniał możliwość istnienia kamienia filozoficznego — a gdy gospodarz z ironicznym uśmiechem zapytał czy widział ów kamień filozoficzny kiedykolwiek na własne oczy — gość wyciągnął z kieszeni małe rogowe pudełeczko, otworzył i wskazał na zawartość.<br>
{{tab}}Był tam jakiś ciemny proszek. Napróżno Helvetius błagał, by nieznajomy przy nim zademonstrował cudowne właściwości substancji pierwotnej — adept na prośby pozostał nieczuły i opuścił uczonego, obiecując przybyć powtórnie za trzy tygodnie.<br>
{{tab}}Jednak, w czasie rozmowy, {{Korekta|Hevetius|Helvetius}}, gdy pudełko było otwarte, niezwykle zręcznie — ktoby przypuścił podobne zdolności u poważnego męża — zdołał uchwycić nieco tajemniczego proszku pod paznokieć.<br>
{{tab}}Zaledwie pozostał sam — rozpoczął próby. Roztopił ołów w specjalnym naczyniu i nań rzucił proszek. {{pp|Po|wstał}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3ho7tbbozprev1jwppt81lhzf1gjaj0
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/49
100
1080615
3145182
3141216
2022-08-04T17:36:39Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|Po|wstał}} obłok dymu — a gdy się rozproszył — zauważył Helvetius, iż próba była daremną. Ołów zmienił tylko nieco barwę, i zmalał; obok znajdowała się jakby tarta i wysuszona ziemia.<br>
{{tab}}Mniemając wówczas, że z szarlatanem miał do czynienia, mędrzec uśmiechnął się tylko i zapomniał o całej przygodzie. Ale po upływie określonego czasu nieznajomy istotnie przybył. Znowu odmawiał uczynienia doświadczenia osobiście, za to, po długich naleganiach — ofiarował Helvetiusowi nieco drogocennej substancji, wielkości ziarnka pszenicy. A gdy uczony powątpiewał czy podobnie mała ilość działać może skutecznie — adept odpowiedział, że ofiarował zbyt dużą dozę, wobec czego zabiera połowę i oświadcza, iż część pozostała jest dostateczna do przemiany półtorej uncji ołowiu na złoto.<br>
{{tab}}Równocześnie wskazał jednak, jak postępować należy przy operacji i nacisk kładł na moment wrzucenia proszku do tygla. Należało owinąć go w wosk i tak wrzucić — w przeciwnym bowiem razie, za szybko łącząc się z ołowiem zamieniał się tylko w dym. Wtedy Helvetius pojął czemu się nie udał pierwszy eksperyment — zaniedbał tej ostrożności, nie znając dobrze przepisów postępowania przy transmutacji.<br>
{{tab}}Poza tym nieznajomy obiecywał przybyć nazajutrz osobiście, celem przyjęcia udziału w operacji.<br>
{{tab}}Nazajutrz oczekiwano daremnie. Oczekiwano do wieczora. Wtedy żona Helvetiusa, powiadomiona przez męża o wszystkim, nie mogąc opanować ciekawości, nakłoniła go, aby podjął próbę nie zwlekając dłużej. Przy doświadczeniu była obecną wraz z synem uczonego.<br>
{{tab}}Roztopił więc Helvetius półtorej uncji ołowiu, rzucił na gotujący metal proszek owinięty w wosk, następnie przykrył tygiel i przez kwadrans jeszcze trzymał na ogniu. Po upływie tego czasu zauważył, że spław zaczyna nabierać żółtawego koloru, gdy zaś całość ostygła — w tyglu znajdowało się najszczersze złoto.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f4eza8eyw4srny5gihzszpeti6u6b90
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/50
100
1080616
3145183
3141218
2022-08-04T17:41:30Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Oglądali bryłę wszyscy jubilerzy miejscowi z La Haye i jednogłośnie twierdzili, iż dawno tak czystego i szlachetnego kruszczu nie mieli w swych rękach. Parokrotnie, za pomocą płynów specjalnych czyniono próby, chcąc sprawdzić czy nie jest to tylko osad złoty na kawałku ołowiu — lecz przekonano się niezbicie, iż bryłka zawiera wyłącznie złoto próby najwyższej.<br>
{{tab}}Taką jest osobista relacja powyższego faktu, uczyniona przez Helvetiusa — zbyt zaś był on poważnym człowiekiem i uczonym, aby go posądzać o chęć dopomożenia przy oszustwie, lub wprowadzenie innych w błąd. Pod świeżym wrażeniem napisał wtedy swą książkę {{roz*|„Vitulus aureus“,}} w której, zmieniając całkowicie przekonania, stawał się gorącym zwolennikiem alchemii.<br>
{{tab}}Przytoczę jeszcze drugi przykład z doświadczeń słynnego Van Helmont‘a.<br>
{{tab}}Również Van Helmont, w swym laboratorium w Vilworde koło {{Korekta|Brukselii|Brukselli}} w 1618 r. otrzymał od jakiegoś nieznajomego szczyptę filozoficznego kamienia. Adept pojawił się tylko, aby przekonać i w tym wypadku uczonego. Zachowywał jak najściślejszą co do swej osoby tajemnicę, twarz nawet zasłaniał opończą.<br>
{{tab}}Van Helmont dokonał doświadczenia. Przy pomocy proszku, nieco podobnego do merkuriusza, przemienił osiem uncji ołowiu na złoto.<br>
{{tab}}Van Helmont był jednym z najsłynniejszych chemików swego czasu, ciężko było wyprowadzić go w pole, sam zaś nie miał celu rozgłaszania nieprawdopodobnych wieści.<br>
{{tab}}Uczony tak zachwycił się eksperymentem, że na pamiątkę tegoż — nadał nawet swemu synowi imię — Mercuriusa!<br>
{{tab}}Co mają oznaczać przytoczone {{Korekta|przemnie|przezemnie}} przykłady?<br>
{{tab}}Mają oznaczać tylko tyle, iż niewtajemniczeni alchemicy nie mogli dojść do żadnych rezultatów i dlatego<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
icfj475v9treg16v2bof0cqg2pepqik
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/51
100
1080617
3145184
3141219
2022-08-04T17:43:39Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude><section begin="r08"/>ich teorii nie przytaczam. Prawdziwi adepci posiadali sekret transmutacji — lecz zachowywali dla siebie, od czasu do czasu ukazując się tylko uczonym, aby przekonać, iż po za oficjalną nauką, jest „coś“ jeszcze.<br>
{{tab}}Czemu zwykli alchemicy nie odnaleźli klucza do „kamienia filozoficznego“? Na to przypomnę pierwszą zasadę magii: jeśli szukasz bogactw i potęgi — dla miłości własnej — nigdy ich nie zdobędziesz! Jeśli szukasz dla nauki i ludzkości — same do ciebie przyjdą!<br>
{{tab}}Pseudo magowie, zamknięci w laboratoriach, czyniąc próby, trwające czasem całe lata wśród retort i tygli — dążyli do majątku osobistego, lub pragnęli oszukiwać innych! Czasem działali przez ciekawość!<br>
{{tab}}Lecz tacy niczego nie zdobędą. Wspomnijmy smutny los malarza Glydona, pragnącego zostać różokrzyżowcem. A różokrzyżowcy posiadali sekret wytwarzania złota.<br>
{{tab}}Czemu z niego niekorzystali?<br>
<br><br><section end="r08"/>
<section begin="r09"/>{{c|ROZDZIAŁ IX|po=0.5em}}
{{c|'''WIECZNIE MŁODY, NIEŚMIERTELNY HRABIA SAINT GERMAIN.'''|po=1em}}
{{tab}}Doszliśmy w końcu do wieku XVIII i trójcy adeptów: hr. Saint Germain, Cagliostra i Mesmera, którzy opierając się na sekretach magów, różokrzyżowców i alchemików — starali się swe wiadomości zużytkować praktycznie i nimi pragnęli imponować współczesnym.<br>
{{tab}}Czy byli wtajemniczonymi?<br>
{{tab}}Owszem!<br><section end="r09"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hadv8kkbaree0fa16ejw9n3b019ukni
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/52
100
1080706
3145185
3141455
2022-08-04T17:46:22Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Czy wysokiego stopnia?<br>
{{tab}}Najwyższych stopni nie posiadali — nie ośmielili by się bowiem wtedy, swej mądrości demonstrować profanom.<br>
{{tab}}Czy spotkała ich za to kara?<br>
{{tab}}Bezwzględnie, szczególniej Cagliostra. Miast mistrzami stali się kuglarzami tłumów.<br>
{{tab}}Zacznijmy od hrabiego Saint Germain.<br>
{{tab}}Jednym z najbardziej tajemniczych magów świata jest bezwzględnie hrabia Saint Germain. Nic o nim nie wiadomo, ani gdzie się istotnie urodził, ani gdzie umarł.<br>
{{tab}}Otacza go nimb jedynie i szereg legend, z których bardzo ciężko jest wydzielić cząsteczkę prawdy.<br>
{{tab}}Działa jakiś czas na terenie Francji, Anglii i księstewek niemieckich, po czym nagle znika. Twierdził o sobie, że posiada eliksir życia i żyje od niepamiętnych czasów.<br>
{{tab}}Lubił opowiadać, że znał Mojżesza, i ucztował z Sardanapalem, że był nadwornym królowej Saby, a przyjaźnił się wielce z Kleopatrą. Przytaczał przy tym tak świetną charakterystykę wspomnianych osób, iż miało się wrażenie, że żył podówczas istotnie. Późniejsi okultyści, nie wierząc, iż mógł on posiadać eliksir długowieczności i nie pomawiając go o szarlatanerię — starają się opowieści Saint Germaina wytłomaczyć w ten sposób, że zachował on poprostu pamięć swych wszystkich kolejnych reinkarnacji.<br>
{{tab}}Lecz adept bynajmniej nie tak sprawę przedstawiał. Fakt faktem, iż potrafił zapanować nad ciałem, że nie starzał się wcale. Współczesny pisarz francuski Rameau, kategorycznie stwierdza, iż widział hrabiego Saint Germain w 1710 r. w Wenecji — i że miał on wtedy, na wygląd, lat 50. W roku zaś 1769, czyli w 59 lat później, inni — co go znakomicie znali, kategorycznie oświadczają, że wygląda znów — na lat 50. W końcu jeszcze inni, {{pp|opi|sując}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
alpso0d2gt23i4fb6h0tye3a7bupdgy
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/53
100
1080707
3145186
3141456
2022-08-04T17:50:02Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{pk|opi|sując}} go w 1784 r. t. j. w piętnaście lat później — znowu konstatują — ma lat pięćdziesiąt!<br>
{{tab}}Fakt zachowania jednakowego wyglądu w ciągu 74 lat — jest istotnie zadziwiający i nie darmo mógł hrabia imponować współczesnym.<br>
{{tab}}Saint Germain żył nadzwyczaj umiarkowanie. Nie pił nigdy przy jedzeniu — często zażywał przeczyszczające środki, które sam sobie sporządzał. W skład ich w znacznej mierze wchodziło rumbarbarum. Ten tryb życia zalecał znajomym, gdy go się zapytywali co czynić, by długo żyć.<br>
{{tab}}Rozmawiał chętnie i długo o hermetyzmie — lecz, o wtajemniczeniu — uchylał się od odpowiedzi, lub twierdził, że nie wie o niczym, uczni bowiem sam sobie wyszukiwał i dobierał.<br>
{{tab}}W istocie Saint Germain był różokrzyżowcem.<br>
{{tab}}Eliphas Lewi przytacza następujące szczegóły nieznane z jego życia. Miał się urodzić w Leutmeritz, w Czechach, pod koniec XVIII w. i był synem naturalnym czy przybranym różokrzyżowca, przezywającego się {{roz|Comes cabalicus}} — towarzyszem kabalistycznym. Rzadko kiedy Saint Germain mówił o swym ojcu. W wieku lat siedmiu — opowiadał — zostałem banitą i błąkałem się z matką moją śród lasów.<br>
{{tab}}Ta matka, o której wspomniał — to była wiedza adeptów, wiek siedmiu lat — to czas pracy, a lasy — świat pozbawiony prawdziwego światła.<br>
{{tab}}{{Korekta|:Widzimy|Widzimy}} więc, hrabia opowiadał dzieje swego żywota metaforycznie, stosując się do nauk przekazanych przez mistrza, lecz z tych słów paru zrozumieć możemy do jakiego kierunku wtajemniczenia należał.<br>
{{tab}}Jak wspomniałem był różokrzyżowcem, a nawet założył stowarzyszenie sekretne p. n. Saint Jakin, z którego wyszedł, gdy zasady templariuszowskie krwi i zemsty poczęły opanowywać związki tajne.<br>
{{tab}}Co do tego stowarzyszenia, odnajdujemy ciekawą<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
shvf0lk25ul141k3q5o29j9wwwywat2
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/54
100
1080708
3145187
3141457
2022-08-04T17:52:46Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>opowieść — doskonale charakteryzującą praktyki iluminatów przy „wtajemniczeniach“.<br>
{{tab}}„Na skutek pańskiego polecenia zostałem bardzo dobrze przyjęty przez M. N. Z. Był zadowolony, że zabrałem z sobą harmonijkę. Począł mi najprzód mówić o probach szczególnych, lecz, przyznaję, wówczas nic nie zrozumiałem i teraz dopiero poczyna mi się rozjaśniać w {{Korekta|głowiewie|głowie}}. Wczoraj wieczorem oprowadzono mnie po ogrodzie: pełno tam sztucznych skał, grót, kaskad i labiryntów; podziemia sprawiają duże wrażenie. Całość jest otoczona wysokim murem, niedozwalającym zauważyć, co się dzieje wewnątrz...<br>
{{Kreski-hr}}
{{tab}}Zostałem wezwany aby w czasie określonym i na dany znak grać na harmonijce. Zaprowadził mnie, po zwiedzeniu ogrodu do wielkiej sali, znajdującej się od frontu i pozostawił samego. Było dość późno. Ponieważ nie wracał z nudy i znużenia począł mnie ogarniać sen. Już przymykałem oczy, gdy posłyszałem stuk nadjeżdżających karet. Otworzyłem okno; ciemna noc była dokoła, nie widziałem nic, tylko z dołu dochodził cichy szept, wchodzących do domu osób.<br>
{{tab}}Powróciłem na miejsce i wkrótce usnąłem w fotelu. Może spałem koło pół godziny, gdy raptem zbudził mnie służący, wysłany po mnie. Dał znak, bym postępował za nim. Szedł dosyć prędko, ja machinalnie podążałem. Nagle uderzył mnie głos trąb, pochodzących z piwnicy. Ponieważ straciłem przewodnika z oczu, skierowałem się w stronę skąd dźwięki pochodziły a natrafiwszy na schody, jąłem zstępować na dół. Byłem na pół drogi, gdy ujrzałem obraz straszliwy.<br>
{{tab}}Proszę sobie wyobrazić moje przerażenie! W podziemiach odbywało się coś w rodzaju mszy żałobnej. Śpiewano pieśni ponure, zaś pośrodku leżał trup w otwartej<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6agtsou4fs6qls5hqk0qxwt42lguu0l
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/55
100
1080709
3145188
3141458
2022-08-04T17:55:30Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>trumnie. Był ubrany w białe szaty i okrwawiony. Miało się wrażenie, że przed chwilą rozwarto mu żyły. Obecni, prócz śpiewających pieśni, ubrani byli w długie czarne płaszcze, w rękach trzymali obnażone szpady. O ile strach pozwolił mi zauważyć — przy wejściu do lochu, leżały sterty ludzkich kości i trupich czaszek, całą zaś scenę oświetlały pochodnie.<br>
{{tab}}Cofnąłem się spiesznie, a u wejścia napotkałem przewodnika. On również miał minę nieswoją i z pewnego rodzaju niepokojem ujął mnie za rękę i przeprowadził do jakiegoś ogródka. Zdawało mi się, że przeniesiony zostałem w świat czarów. Nic tam nie było ponurego, ani strasznego. Ogródek oświetlał rzęsiście szereg lampionów, kwiaty pachniały aromatycznie, świergotały ptaki w poustawianych śród krzewów klatkach, cicho szumiały wodospady.<br>
{{tab}}Po okropnej scenie w podziemiach, wydawał się sadzik istnym rajem.<br>
{{tab}}Mój towarzysz wepchnął mnie poza altanę, przybraną bluszczem. Wewnątrz była ona urządzona z przepychem: pełno bogatych draperii i puszystych kobierców. Dał mi znak, bym rozpoczął dyskretną grę na harmonijce.<br>
{{tab}}Po chwili wniesiono do altany zemdlonego człowieka — był nim ten sam, którego widziałem jako nieboszczyka w podziemiach. Lecz szaty miał czyste i nie znać na nich było śladu krwi.<br>
{{tab}}Wielce wzruszony tym, co przeżyłem, być może nie kreślę wiernie wszystkich szczegółów. Pamiętam jeszcze dokładnie, iż człowiek zemdlony skoro go wniesiono, na dźwięk mej muzyki, ocknął się i zapytał.<br>
{{tab}}— Gdzie jestem? Czyje głosy słyszę?<br>
{{tab}}W odpowiedzi zewsząd rozległy się okrzyki radości, zabrzmiały trąby i cymbały. Pełno ludzi w czarnych płaszczach zapełniło ogród... mnie zaś wyprowadzono z {{roz*|altany.}}<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7epxnyby12l3em4m6csu3b9cdtaxu24
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/56
100
1080727
3145190
3141488
2022-08-04T17:58:26Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>{{tab}}Piszę cały drżący. Gdybym natychmiast nie był {{Korekta|so bie|sobie}} zanotował tej sceny — przyjąłbym ją za sen fantastyczny“.<br>
{{tab}}Eliphas Lewi dodaje następujący komentarz:<br>
{{tab}}„Dziwić się należy w jaki sposób profan mógł się znaleźć przy ceremonii inicjacji? Jak mogło stowarzyszenie narażać się na rewelacje niepowołane swych tajemnic?“<br>
{{tab}}Zdaniem moim odpowiedź bardzo prosta. Sprowadzony grajek, przez nieopatrzność służącego, dostał się tam, gdzie nie powinien był dostać. Miał grać w ukryciu na harmonii, nic nie rozumiejąc z dziejącej się sceny — a przez pomyłkę znalazł się w podziemiach.<br>
{{tab}}Lecz jakie tu dać ceremonii wytłomaczenie.<br>
{{tab}}Związek hr. Saint Germain‘a — Saint Jakin — zreformował tradycje różokrzyżowców i do ceremoniału przyjęcia nowego adepta powprowadzał zmiany.<br>
{{tab}}Profanowi — jak w wielu starożytnych wtajemniczeniach — proponowano, by uczynił ofiarę życia. Zgadzał się na nią, oczywiście, a obfite puszczenie krwi przyprawiało go o omdlenie. Mówiono mu później, że omdlenie — to była śmierć prawdziwa. Gdy powracał do siebie — cymbały i fanfary witały jego zmartwychwstanie.<br>
{{tab}}Różnorodne emocje, sceny ponure, lub wspaniałe i miłe — miały uczynić na nim niezatarte wrażenie, pozostać w pamięci na życie całe, uczynić go wiernym, fanatycznym członkiem bractwa. Wielu, naiwniejszych, wierzyło nawet święcie, że istotnie umarli i zmartwychwstali, za wpływem wtajemniczonych i że od tej pory są nieśmiertelni.<br>
{{tab}}Wykorzystując tedy fantazję, ten najpotężniejszy czynnik zdobywał Saint Germain oddanych sobie, a otumanionych zwolenników.<br>
{{Kreski-hr}}
{{tab}}Saint Germain był brunetem, raczej niskiego wzrostu. Chodził stale bogato ubrany, lecz z gustem, lubował<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pa3i62abg5bhq0hd3pwbh2xi359q4jq
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/57
100
1080728
3145191
3141489
2022-08-04T18:01:17Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude>się w drogocennych kamieniach, których znaczną kolekcję posiadał.<br>
{{tab}}Przez czas jakiś był niezwykle modny w Paryżu i wszyscy ludzie najwybitniejsi ubiegali się o jego znajomość. Król Ludwik XV był z nim w zażyłych stosunkach a nawet, jak fama głosi, parokrotnie używał do politycznych misji.<br>
{{tab}}Saint Germain tym różni się od Cagliostra — że o ile Cagliostro występował z wielkim hałasem, jawnie, starając się wszystkich przekonać o swym wysokim posłannictwie i czynił „cuda“ dla zdumiewania wiernych — o tyle Saint Germain unikał rozgłosu, działał raczej w ukryciu, leczył niechętnie i równie niechętnie demonstrował swój eliksir długowieczności.<br>
{{tab}}Tu mamy różnice dwóch wtajemniczeń: Cagliostro przygotowywał Rewolucję Francuską, krew i zemstę, gdyż był templariuszem — Saint Germain trzymał się na uboczu, jako różokrzyżowiec.<br>
{{tab}}Czasem tylko popisywał się alchemią.<br>
{{tab}}Giacomo Casanova, w pamiętnikach (tom V, str. 485) tak opisuje wizytę u adepta.<br>
{{tab}}„W pewnym momencie, gdy siedziałem u niego, zapytał mnie Saint Germain czy nie posiadam jakiej drobnej monety przy sobie: wyciągnąłem parę sztuk i położyłem na stole. Nie mówiąc ani słowa, co zamierza zrobić, wziął {{Korekta|rozrzażony|rozżarzony}} węgiel z komina i rzucił na metalową płytę.<br>
{{tab}}Na węgiel położył monetę, na nią czarne ziarenko, po czym jął dmuchać w jakąś szklanną rurkę. W przeciągu paru minut moneta rozżarzyła się do czerwoności — w przeciągu paru następnych minut ostygła całkowicie.<br>
{{tab}}— Proszę ją wziąść! — rzekł alchemik — należy do pana!<br>
{{tab}}Wziąłem monetę — było to złoto. Podejrzewałem jednak, że Saint Germain sprytnie uczynił zamianę i miast mej sztuki zwrócił swoją, złotą, zgóry przygotowaną.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t8zw85uzhigmdj8ztyr0t40m7y975q3
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/58
100
1080730
3145192
3141491
2022-08-04T18:03:36Z
Alenutka
11363
/* Skorygowana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Alenutka" /></noinclude><section begin="r09"/>{{tab}}Pewności nie miałem, nic nie zauważyłem, chcąc go jednak wypróbować, odezwałem się w te słowa.<br>
{{tab}}— To nadzwyczajne, panie hrabio! Lecz, by niedowiarka przekonać, winien pan, na przyszłość, uprzedzać, iż pragnie przemiany na złoto dokonać. Wtedy można dokładnie śledzić i uważnie srebrną monetę obejrzeć, zanim legnie na rozżarzone węgle!<br>
{{tab}}Na to odparł mi:<br>
{{tab}}— Kto wątpi we mnie, nie jest godzien mówić ze mną!<br>
{{tab}}Podobnie aroganckie zachowanie typowe było dla hrabiego Saint Germain i potrafił on nawet książąt krwi traktować przez nogę“.<br>
{{tab}}Opis Casanovy jest złośliwy — lecz nie zapominajmy, że sądzić inaczej nie mógł, gdyż główne jego źródło utrzymania stanowiła fałszywa gra w karty i szalbierstwa na tle nauk tajemnych!<br>
{{tab}}Co do dalszych losów adepta zdania są podzielone. Zwolennicy „cudowności“ twierdzą, że nie umarł on wcale i żyje po dziś dzień, w Ameryce.<br>
{{tab}}Więcej sceptyczni udowadniają, że zmarł w 1785 r., na dworze jednego z książąt niemieckich, opłakiwany przez szereg kobiet, które go uwielbiały.<br>
<br><br><section end="r09"/>
<section begin="r10"/>{{c|ROZDZIAŁ X|po=0.5em}}
{{c|'''HRABIA CAGLIOSTRO.'''|po=1em}}
{{tab}}Cagliostro sam opowiadał o sobie, co następuje:<br>
{{tab}}„Miejsce mego urodzenia oraz rodzice są mi nieznani...<br>
{{tab}}Poszukiwania w tym kierunku pozostały {{pp|bezowoc|ne}}<section end="r10"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
65wafmmkk706jz9kbrzvxelvd17v0y7
Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/164
100
1081110
3145469
3142362
2022-08-05T09:51:27Z
Fallaner
12005
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>skoncz{{ø}}na*<ref>''novissima mea.''</ref> ma gim podobna!<math>||</math> Y rzecze Balaak ku Balaamovi: Czso iest to, gesto cinis? Veswalem czebye, aby pokl{{ø}}{{ø}}l nyeprzyaczele me. a ty przeciw temu blogoslavis gim. Gemusz on odpowyedzal: Zali gine mog{{ø}} movicz, nisz czso przikazal pan? Y rzecze Balaak ku Balaamovi: Podzi se mn{{ø}} na gine myescze, odk{{ø}}dze {{f*|''(odkądże)''|w=85%}} nyektor{{ø}} cz{{ø}}scz Israela wsrzisz, a wszego nye b{{ø}}dzes mocz vidzecz, a odt{{ø}}d poklni gy. A gdisz wyedze gy s sob{{ø}} na {{roz|viszoke}}y myescze, na wirzch gori Fazga: udzalal Balaam sedm oltarzow, y wklatw z wirzchu czelcze y scopi, rzecze ku Balakovi: Stoy tu podle obyati zapalney swey, doy{{ø}}dze ya pospyesy{{ø}} w {{roz|posrzacza}}y panu. Gegosz gdisz pan {{roz|possrzad}}l, a wlozy slowo swe w gego usta, rzecze: Wrocz sy{{ø}} ku Balakovi, a to powyesz gemu. Zvrocziw sy{{ø}} nalasl gy stoy{{ø}}czego podle obyati swe{{f*|''(y)''|w=85%}} zapalney y kxy{{ø}}zota Moabitska s nim. K nyemusz Balaak : Czso movil iest pan? Tedi prziy{{ø}}w on przislowye swe, y rzecze: Stoy Balaku, a baday sy{{ø}}, slisz synu Zeforow. Nye iest bog iako czlowyek, bi lgal, any iako syn czlowyeczi, by sy{{ø}} myenil. Przeto rzekl iest, a nye ucinyó?<ref>Pomyłka zamiast: {{roz|uczyn}}i.</ref>. movil iest, a nye napelni? Ku przezegnanyu iestem prziwyedzon, przezegnanya {{roz|zapovyedzec}}z nye mog{{ø}}. Nye iest pogańska {{f*|''(!)''|w=85%}} {{roz|modl}}a w Iakobye, any iest vidzán*<ref>Kréska zdaje się tylko przez pomyłkę być nad a, zamiast nad z. Zdarzają się jednak niekiedy kréski i nad samogłoskami!</ref> pogańsky bog w Israelu. Pan bog gego s nim iest, a zwy{{ø}}k vicz{{ø}}stwa krolewsgeko* w nyem iest. Pan bog viwyodl ge z Egypta, cziyasz syla przirownawa sy{{ø}} {{roz|genorosczow}}i? Nye czar w Iakobye, any wyesczba w Israelu. A czaszi swimy powyedzano b{{ø}}dze Israelowi, czso iest ucinil bog. Tocz lud iako lwicza powstanye, a iako lew podnyesze sy{{ø}}. nye {{roz|ul{{ø}}z}}e, doy{{ø}}d nye posrze plonu, a zabitich krew vipige. Y rzecze Balaak ku Balaamovi: Ani poklinay gych, any pozegnaway! Tedi on rzecze: Zaliczeni nye rzekl tobye, ze czso koli mi bog przikaze, to uciny{{ø}}? Y rzecze Balaak k nyemu: Poydz, powyod{{ø}} cz{{ø}} na gine myescze.
Zali snacz {{roz|szlub}}i sy{{ø}} bogu, abi odt{{ø}}d pokl{{ø}}{{ø}}l ge. A gdisz wyedze gy na wirzch gori Fegor, ktorasto patrzi na puscz{{ø}}: powye gemu Balaam: Udzalal* mi tuto sedm oltarzow, a przipraw tilkey scopow y tey liczby czelczow na wszistkich oltarzoch. Y ucinil Balaak, iako Balaam przikazal, y wklad{{f*|''(l)''|w=85%}} czelcze y scopi na wszistki oltarze.
{{c|XXIIII.}}
{{f*|A|w=250%|h=normal}} gdisz wsrzal Balaam, ze sy{{ø}} lubi bogu, abi pozegnał Israelovi: {{roz|nykake}}y nye chodzi, iakosz pirwey chodzil, aby wyesczbi patrzil. Ale {{roz|sprosczi}}w przecziwko pusci oblicze<math>||</math><ref name="K67" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 67</ref> swoge, a wsnosw oczy: usrzal Israela w stanyech przebiway{{ø}}cz {{roz|kalzdeg}}o w swem pokolenyu. Y rzuczi sy{{ø}} nań {{f*|''(!)''|w=85%}} duch bozi, prziy{{ø}}w przislowye, y rze-<noinclude><div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f5ansczdfuiaofpwhs8cylpt69s3qoc
Dziecię nieszczęścia
0
1081182
3144983
3142562
2022-08-04T14:06:58Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|autor = Xavier de Montépin
|tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Dziecię nieszczęścia]]
|tłumacz = Józefa Szebeko
|wydawca = A. Pajewski
|druk = A. Pajewski
|rok wydania = 1887
|miejsce wydania = Warszawa
|tytuł oryginalny =
|okładka = X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu
|_okładka =
|strona z okładką = 5
|_strona z okładką =
|strona indeksu = X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu
|źródło = [[commons:File:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu|Skany na Commons]]
|poprzedni =
|_poprzedni = {{PoprzedniU}}
|następny = {{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza
|_następny = {{NastępnyU}}
|inne = {{Całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}}
}}
<br>
{{CentrujStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=5 to=5 fromsection="ok01" tosection="ok01"/>
{{c|[[{{ROOTPAGENAME}}/Część pierwsza|Część pierwsza]] • [[{{ROOTPAGENAME}}/Część druga|Część druga]]|w=160%|przed=60px|po=60px}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=5 to=5 fromsection="ok02" tosection="ok02"/>
{{CentrujKoniec2}}
{{Clear}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:Xavier de Montépin]]
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]]
[[Kategoria:Strony indeksujące]]
exwx7et5m1qmaprun9kopu0a6w78wqq
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/I
0
1081185
3144988
3142571
2022-08-04T14:10:31Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
|poprzedni = {{BASEPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=7 to=13 fromsection="X" tosection="X"/>
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
aogh88j2qvg7gposxx5pq8a49e5wnnp
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/II
0
1081187
3144989
3142574
2022-08-04T14:10:45Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=13 to=20 fromsection="X" tosection="X"/>
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
d6sdezw3z17eessbhqvqswgu97qlixp
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/III
0
1081269
3144990
3142767
2022-08-04T14:11:00Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=20 to=25 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
jkmosakc1m0u27ieg1ibm908p9eqk3a
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/33
100
1081403
3144996
3143119
2022-08-04T14:12:10Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Ależ i owszem, jenerale.. przyjmuje zaproszenie z całego serca...<br>
{{tab}}— Poczciwy z ciebie chłopiec, kochany kapitanie... Siadamy do stołu o szóstej, ale przyjedź wcześniej na wódkę...<br>
{{tab}}— Będę punkt o piątej.<br>
{{tab}}Tak rozmawiając starzec i młodzieniec, w ciągu kilku minut zaprzyjaźnieni jaknajserdeczniej, nadjechali do wioski Cusance.<br>
{{tab}}Naprzeciw kościoła, na prawo, droga prowadziła do niezbyt pańskiej siedziby hrabiego Franoy.<br>
{{tab}}Zatrzymano konie, a kiedy groom zsiadłszy otwierał sztachety, jenerał raz jeszcze podał rękę Sebastyanowi Gérard i rzekł:<br>
{{tab}}— Więc do jutra.<br>
{{tab}}Kapitan ujrzał zdaleka, jak mignęła w parku różowa sukienka i sploty jasnych włosów pod kapelusikiem słomianym, ale wdzięczne to zjawisko zniknęło natychmiast po za szpalerem krzewów i kwiatów, aż zaraz zamknęły się sztachety.<br>
{{tab}}Sebastyan popędził konia i ruszył dalej ku Hantmont.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|V.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}W chwili, gdy hrabia zsiadał z konia i rzucił cugle groomowi, nadbiegła Berta i, zanim spostrzegł, już go wycałowała w policzki.<br>
{{tab}}— Dzień dobry, ojczulku! Cóż, dobry był spacer?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
nikjgv8os4xpie15xph27tu7axhrfml
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/IV
0
1081406
3144991
3143124
2022-08-04T14:11:17Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=26 to=33 tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
m1ehyxbxtt8hqwxuuqhf7w74q5t83mx
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/V
0
1081413
3144992
3143177
2022-08-04T14:11:31Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=33 to=40 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
i7a4uri7b91oy2mhba3fok99osts7oo
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/VI
0
1081442
3144997
3143348
2022-08-04T14:12:52Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=40 to=49 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
88a48zz5b9ea4y8ihvub1cbim9rnemt
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/VII
0
1081460
3145016
3143385
2022-08-04T14:16:24Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=49 to=58 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
arl0k4lwk4nzpll7ayovfqlfnxcr3yj
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/VIII
0
1081537
3145018
3143520
2022-08-04T14:16:38Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=58 to=66 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
3qtluf5cm9qeallk642x2ic3v9l0rvj
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/IX
0
1081726
3145020
3143890
2022-08-04T14:16:50Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=67 to=75 tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
1hd8tdd4m4ehhtqm3xrrckqp59vl7xq
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/712
100
1081732
3145140
3143897
2022-08-04T15:15:35Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anaita" />{{tab}}'''Anaita,''' wielka bogini fenicka, która pospołu z Jechem lnb Słońcem, Ogniem, wyszła z jaja Homichli, znaczy księżyc pierwiastkowy, ogień ziemski, łunę, odblask niebios na ziemi. Będąc siostrą, zostaje i żoną Jecha. Chcąc pospołu z nim wybawić Fenicyjan od Babaka i Bai, zamieniła się w Baaltycę, Astarotę lub Astartę, lub księżyc właściwy, ku ziemi, mianowicie zaś świętej lub fenickiej, zwrócony.<section end="Anaita" />
<section begin="Anaitys" />{{tab}}'''Anaitys, Anais, Anaia,''' bogini ludów Armeńskich, Kappadockich, Pontyjskich, Medyjskich i Perskich, jednoznaczna z Wenerą lub Dyjaną, której poświęconą była kraina Anaitica, osiedlona bogatem kapłaństwem, któremu niewolnicy kapłani (hierodulowie) uprawiali role. Cześć Anaitydy była najniemo-ralniejszą na całym Wschodzie; książęta nawet do świątyni jej posyłali swoje córki na wszeteczeństwo, w nadziei że przez to dostaną mężów. W przepysznej tej świątyni stał kolossalny posąg bogini ze szczerego złota: zabrał go następnie tryjumwir rzymski Antonijusz. Anaitys, równie jak Izys i Astarte jest pierwiastkiem siły rodzącej w naturze. U Indów i Persów podobne bóstwo zwało się Anahid.<section end="Anaitys" />
<section begin="Anakamptyka" />{{tab}}'''Anakamptyka,''' dawne nazwisko nauki o odbijaniu światła (Katoptryka), tudzież o odbijaniu głosu.<section end="Anakamptyka" />
<section begin="Anakaona" />{{tab}}'''Anakaona,''' królowa na wyspie Hajti w epoce odkrycia Ameryki; początkowo była w przyjaźni z Hiszpanami, później jednakże (1506 r.) została przez nich zamordowaną.<section end="Anakaona" />
<section begin="Anakefaleozys" />{{tab}}'''Anakefaleozys,''' w retoryce oznacza summaryczne przypomnienie czyli zreassumowanie wszystkiego, co się poprzeenio powiedziało.<section end="Anakefaleozys" />
<section begin="Anaklastyczne instrum." />{{tab}}'''Anaklastyczne instrumenta,''' są przyrządy, służące do uwidocznienia załamywania się promieni światła do tego stopnia, że można oznaczyć kąt wpadania ich i załamania. Załamywanie się światła było znane starożytnym; lecz pojęcia ich o świetle i widzeniu były bardzo niedokładne. Keppler, pierwszy naukowo zastanawiał się nad zjawiskami załamywania się światła; przyrząd użyty przez niego był następującej konstrukcyi: sześcian szklanny umieszczał w kącie prostym, utworzonym z dwóch desek do siebie prostopadłych, z których jedna pozioma, a druga pionowa wysokości jednakowej z sześcianem. Wystawiając to na działanie promieni światła, na desce poziomej otrzyma się cień rzucony przez deskę pionową, który w miejscu zajętem przez sześcian, będzie bliżej się kończył niż w innych miejscach, i to posłuży do oznaczenia stosunku, pomiędzy kątem wpadania i kątem załamania światła. Keppler tym sposobem znalazł, źe dla promieni światła przechodzących z powietrza do szkła, stosunek pomiędzy kątem wpadania a kątem załamania, jest równy stosunkowi 3 do 2. Newton do tego celu wymyślił zupełnie inny przyrząd, a Biot który w ostatnich czasach z wielką dokładnością dokonał doświadczenia tego rodzaju, używał graniasto-słupa trójkątnego (pryzmatu) z tego ciała, którego moc załamywania chciał oznaczyć.<section end="Anaklastyczne instrum." />
<section begin="Anaklastyka" />{{tab}}'''Anaklastyka.''' przedawniałe nazwisko Dioptryki, to jest nauki o załamywaniu się światła.<section end="Anaklastyka" />
<section begin="Anaklet" />{{tab}}'''Anaklet.''' Dawni pisarze kościelni wymieniają pomiędzy pierwszymi następcami S. Piotra na stolicy rzymskiej, Anakleta albo Anegkleta; ale nie zgadzają się z sobą co do porządku tego następstwa. Według ś. Ireneusza, którego trzyma się Euzebijusz, oto jest katalog pierwotny papieżów: Piotr, Lin, Anaklet, Klemens; według ś. Augustyna, Klemens nastąpił zaraz po Linie, Anaklet zaś dopiero po Klemensie. Inne katalogi (a jest ich wiele, wszystkie zamieszczone w dziale ''Origines de l’Eglise Romaine'', Paryż 1836), w miejscu<section end="Anaklet" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1tnwzkp4of6pmklj9y9rzruv2x6tnhd
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/713
100
1081733
3145142
3143898
2022-08-04T15:17:12Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anaklet" />Anakleta, kładą Kleta; inne znowu wymieniają Kleta i Anakleta, jako dwie osoby różne. Tego ostatniego zdania bronił szczególniej sławny kardynał Orsi, pod Benedyktem XIV, i podaje następny szereg: Piotr, Klemens, Klet, Anaklet. Powątpiewają wszakże o tém inni pisarze, i uważają za rzecz prawdopodobniejszą, podług Chronicon Damasi, tudzież ś. Epifanijusza i ś. Rufina, że Lin i Klet, za życia jeszcze Piotra, byli jego pomocnikami w zarządzie Kościoła rzymskiego, żaden zaś z nich nie był prawdziwym następcą Piotra, w całém tego wyrazu znaczeniu, może dla tego źe oba równie jak Piotr, mogli paśdź ofiarą prześladowania Nerona. Przynajmniej ''Indiculus Romanorum pontificum'', u Bollandystów, Propyl. Maii, wspomina że Linus umarł pod Neronem, r. 67. Piotr, widząc zbliżającą sie chwilę swej śmierci, mianował Klemensa bezpośrednim swym następcą, Anaklet zaś miał nastąpić po Klemensie. Co się tycze różnicy między Kletem i Anakletem, oprócz wielu starych katalogów Papieżów, Pontyfikał nazywa Kleta Rzymianinem, Anakleta Ateńczykiem. Pseudo-Izydor przypisuje Anakletowi papieżowi trzy fałszywe dekretalija. Niewiadomy rok jego śmierci.<section end="Anaklet" /> — <section begin="Anaklet II anty-papież" />'''Anaklet II.''' anty-papież, wybrany po śmierci Honoryjusza II, przeciw prawemu papieżowi Innocentemu II, w XII wieku. Umarł r. 1138, przedłużywszy z własnej winy odszczepieństwo zachodnie na lat siedm. S. Bernard szczególniej pracował nad nawróceniem monarchów i narodów na stronę prawego papieża Innocentego II.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anaklet II anty-papież" />
<section begin="Anaklia" />{{tab}}'''Anaklia,''' niewielka twierdza na brzegu wschodnim morza Czarnego, o 2 mile od warowni Redut-Kale, przy ujściu rzeki Jengury, w miejscu gdzie kiedyś znajdować się miała starożytna Heraklea. R. 1770, twierdza ta została zajętą przez dowodzącego w Gruzyi generała Totlebena. Po zdobyciu Redut-Kale w r. 1811, Rossyjanie obsadzili ją powtórnie, i odtąd stałą utrzymywali tu załogę.<section end="Anaklia" />
<section begin="Anakolut" />{{tab}}'''Anakolut,''' tak się nazywa w Grammatyce i w Retoryce brak szyku logicznego, który jednak, jeśli nie błędny zawsze powinien być obliczonym naprzód i rozmyślnym. Anakoluton napotyka się częstokroć, niekiedy nawet w lepszych pisarzach, skoro w długich bardzo okresach, przy licznych zdaniach wtrąconych, czyli podrzędnych, czytelnik na końcu zapomina rządu wyrazów początkowych, zwłaszcza gdy dźwięczność okresu wymaga jakiego powtarzania lub opuszczenia.<section end="Anakolut" />
<section begin="Anakonda" />{{tab}}'''Anakonda''' (Boa Anaconda, B. murina). Gatunek wężów z rodzaju: połoz, który bardzo jest podobny do położą dusiciela (Boa constrictor), a różni się od niego ciemniejszą barwą brunatną, tudzież ciemniejszemi i mniej okrągłemi plamami na grzbiecie. Żyje w Ameryce.<section end="Anakonda" />
<section begin="Anakreon" />{{tab}}'''Anakreon,''' poeta grecki, śpiewak miłości i wina, najsłodszy z dziewięciu wielkich liryków poetycznej Hellady, ur. w Teos około r. 560 przed Chr., um. r. 478 w Abderze, gdzie rodzice jego zamieszkali po zdobyciu miasta Teos przez Cyrusa. Doszedłszy lat młodzieńczych. Anakreon dostał się na dwór Polikratesa, króla Samos, miłośnika nauk i sztuk pięknych: po jego upadku gościnnego doznał przyjęcia od Hipparcha w Atenach, później zaś powrócił do Teos, a ztamtąd do Abdery. Umarł, jak niesie podanie, skutkiem połknięcia suchej jagody winnej. Przyjaciel jego, poeta Symonides, postawił mu zachowany dotąd nagrobek; miasto Teos wizerunek jego zamieściło na swoich monetach: cała Grecyja czciła wielkiego poetę. Późniejsi dopiero bajać zaczęli o miłości Anakreonta z Saffoną, przy czém moralność jego, bez żadnych atoli dowodów, podawano nieraz w podejrzenie. Starożytni znali 5 ksiąg pieśni {{pp|ana|kreontycznych}}<section end="Anakreon" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gyfxj9zqp9e2i4lcus5jofmuqg9kpb0
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/X
0
1081739
3145022
3143904
2022-08-04T14:17:03Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=75 to=84 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
p2b0iwivsx3lw8zwrxlna4vndeg0r5d
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/719
100
1081751
3145152
3143917
2022-08-04T15:31:32Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Analiza filozoficzna" />{{pk|pra|wdy}}, zasady są również niewątpliwe. A gdy te pojęcia i prawdy ogólne były wypadkiem poprzedniej analizy, zatem widać, iż wywód jest dopełnieniem analizy, że jest jej probierzem, potwierdzeniem i sprawdzeniem na drodze syntetycznej. Z powyższym rozwojem naszym analizy i syntezy, wiąże się znaczenie mnóstwa innych ważnych pojęć logicznych: do takowych należy np. ''hypoteza, istota, klassyfikacyja, sąd, spekulacyja, system, teoryja, umiejętność, zdanie'' i t. d.{{EO autorinfo|''J. Kr...r.''}}<section end="Analiza filozoficzna" />
<section begin="Analiza w matematyce" />{{tab}}'''Analiza w matematyce.''' Do poznania prawd matematycznych dochodzić możemy dwojako: albo zapomocą analizy czyli sposobem analitycznym, albo rozbiorowym, kiedy przypuszczamy, iż pewna wielkość odpowiada na pytanie w podaniu wymienione, a potem dopiero badamy warunki, którym ona czyni w takim razie zadosyć, i z nich wyprowadzamy sposób jej wynajdywania; albo też zapomocą syntezy czyli sposobem syntetycznym albo zbiorowym, kiedy wprost podajemy sposób rozwiązania danego pytania, a następnie zapomocą odpowiedniego rozumowania przekonywamy, że sposób podany zgodny jest z prawdą i odpowiada na pytanie. Aby rzecz tę dokładniej wyjaśnić, weźmy pytanie: W dane koło wpisać sześciokąt foremny. Przypuśćmy że bokiem szukanego sześciokąta jest pewna linija, która tém samém jest cięciwą łuku, będącego szóstą częścią okręgu koła: połączywszy końce tego boku z środkiem koła, otrzymamy trójkąt, którego kąt w środku, jako mający za miarę szóstą część okręgu koła, jest szóstą częścią czterech kątów prostych, czyli jest trzecią częścią dwóch kątów prostych; że zaś summa wszystkich kątów w trójkącie jest równa dwóm kątom prostym, więc pozostałe dwa kąty trójkąta, na boku sześciokąta leżące, ważą cztery trzecie części kąta prostego. Lecz te dwa kąty są równe sobie, jako leżące naprzeciwko boków równych, które są promieniami koła, każdy więc z kątów na boku sześciokąta leżących jest półową summy obu, a zatem jest równy dwom trzecim częściom kąta prostego. Tak więc wszystkie trzy kąty w trójkącie są sobie równe, a więc i boki są równe, a zatem bok sześciokąta foremnego jest równy promieniowi koła. Aby więc w dane koło wpisać sześciokąt foremny, rozwartością cyrkla równą promieniowi tegoż koła, dzielę okrąg na sześć części równych, a punkta podziałów połączywszy linijami prostemi, otrzymam sześciokąt szukany. Taki sposób postępowania nazywa się analitycznym; postępując zaś syntetycznie takbyśmy rzecz tę wyłożyli. Rozwartością cyrkla równą promieniowi, podzieliwszy okrąg koła na części równe, powiadam że okrąg podzieli się tym sposobem na sześć części równych, to jest każda część odcięta będzie szóstą częścią okręgu. W rzeczy samej, połączywszy punkta podziałów między sobą linijami prostemi, tudzież połączywszy końce któregokolwiek boku, tym sposobem otrzymanego ze środkiem koła, otrzymamy trójkąt widocznie równoboczny, a zatem równokątny. Że zaś w trójkącie summa kątów jest równa dwóm kątom prostym, więc w trójkącie otrzymanym jako równokątnym, każdy kąt jest trzecią częścią dwóch kątów prostych; że zaś miarą kąta mającego wierzchołek w środku koła, jest łuk zawarty między jego ramionami, a którego cięciwa jest równa promieniowi koła, przeto łuk ten jest trzecią częścią miary dwóch kątów prostych, to jest półowy okręgu koła, a zatem jest szóstą częścią całego okręgu koła. Promieniem więc okrąg koła podzieli się na sześć części równych, a zatém bok sześciokąta foremnego wpisanego w koło, jest równy promieniowi tegoż koła. Oba sposoby mają swoje zalety i jeżeli ostatni w nauczaniu ma niezaprzeczone przed pierwszym korzyści, bo prowadzi do celu drogą krótką i prostą; to znowu pierwszy podaje dzielny sposób badania i dochodzenia: godzi się nawet przypuścić, że tylko analiza może nas naprowadzić na nowe myśli i zapomocą niej {{pp|je|dynie}}<section end="Analiza w matematyce" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gbnjh7mqk7l7iuktdqxuw6adzpaz9pi
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/725
100
1081776
3144993
3143946
2022-08-04T14:11:37Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Analiza chemiczna" />i Landrani robili wiele analiz powietrza, a ostatni narzędzie do tego celu służące nazwał eudyjometrem. Później wielu chemików: Scheele, Priestley, Volta, Berthollet, Gay-Lussac w końcu Regnault i inni pracowali nad ulepszeniem tego rodzaju rozbiorów: większe jednak zasługi położył w tym względzie Bunsen, który w wybornem swem dziele: Gasometrische Methoden obszernie wyłożył sposoby, jakich w rozbiorach gazów trzymać się należy.<section end="Analiza chemiczna" /> — <section begin="Analiza organiczna" />'''Analiza organiczna.''' Tém nazwiskiem najczęściej oznaczają analizę ostateczną materyj organicznych, zwaną jeszcze inaczej analizą elementarną, albo rozbiorem pierwiastkowym materyj organicznych. Wszakże analizie organicznej teraz wypada nadać rozciąglejsze znaczenie; i mianowicie pod tym wyrazem rozumieć nietylko oznaczanie w materyjach organicznych ilości węgla, wodoru, tlenu i azotu, lecz także i oznaczanie tak zwanych pierwiastków bliższych ciał organicznych tak jakościowo, jakoteż i ilościowo. Nadzwyczajne postępy jakie w ostatnich kilkunastu latach uczyniła chemija organiczna, tudzież można powiedzieć całe zastępy pracujących na tej drodze chemików, pozwalają nam teraz z większą nawet pewnością wydawać sąd o składzie i własnościach ciał organicznych, niż to było możliwem przed 50 laty dla ciał mineralnych. Obecnie zakres nauki stał się tak obszernym, że musiano zaprowadzić w niej podziały; mamy więc oprócz ogólnej chemii organicznej, phytochemiję czyli chemiję ciał roślinnych, i zoochemiję czyli chemiję ciał zwierzęcych, tudzież odpowiednie analizy. Ostatnia, t. j. analiza zoochemiczna stanowi obecnie niezmiernie ważną pomoc w medycynie, i bardzo wiele w ostatnich czasach przyczyniła się do jej postępu. Przyszłość tych nowych umiejętności jest ogromna, i dla ludzkości niezmiernie ważna. Jak w analizie ciał mineralnych bardzo ważném narzędziem jest dmuchawka, takiém tu jest miskroskop; za jego bowiem pomocą, przy użyciu właściwych odczynników, przychodzimy bardzo szybko do zupełnie pewnych wypadków. W analizie ciał organicznych używane odczynniki, aparaty i postępowanie jest w ogólności takie same, jak w analizie mineralnej, zastosowane wszakże do natury ciał z któremi mamy do czynienia. Berzelius przez swe liczne prace nad wydzieleniami organizmów, położył pierwsze zasady tej części nauki; następnie tacy mężowie, jak: Liebig, Bunsen i inni wiele przyczynili się do jej rozwinięcia, a w ostatnich czasach zajęcie się nią wielu chemików, fizyjologów i patologów postawiły ją na tym stopniu rozwoju, że w zastosowaniach swoich stała się już niezmiernie ważną.<section end="Analiza organiczna" /> <section begin="Analiza ostateczna" />'''Analiza pierwiastkowa materyi organicznych, analiza ostateczna.''' Materyje organiczne powstają po największej części z węgla, wodoru i tlenu, mniej jest zawierających azot, a stosunkowo mało takich, do których składu wchodzi siarka, fosfor i inne pierwiastki. Z pomiędzy nich jeden tylko azot, da się oznaczyć w stanie odosobnionym; innych tą drogą oznaczyć nie można, ponieważ przy rozkładzie tworzą rozmaite związki, których skład zależy od okoliczności rozkładowi towarzyszących. Dla tego zamieniamy je w zupełności na związki stałego składu, z ilości których, następnie łatwo obliczyć ilość pierwiastków. To dokonywa się przez spalenie materyj organicznych z ciałami łatwo tlen odstepującemi, przez co węgiel zamienia się na kwas węglany, wodor na wodę, siarka na kwas siarczany, fosfor na kwas fosforny. Gay-Lussac i Thenard dali początek analizie organicznej, ale ich metody zostały od dawna zarzucone. Postępowanie, jakie teraz powszechnie jest używane, podał Liebig. Polega ono na spaleniu materyi organicznicznej kosztem tlenku miedzi (CuO), lub chromianu ołowiu (PbO, CrO<sub>3</sub>) w długiej rurce szklannej, i uchwyceniu powstałej z tąd wody, w rurce z chlorkiem wapnu, a kwasu węglanego, w aparacie kulkowym przez stężony ług potażowy. Przybytek<section end="Analiza ostateczna" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pvtlw883fejcu5jo1h6kfi6ncl2njc0
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/726
100
1081777
3144998
3143949
2022-08-04T14:12:59Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Analiza ostateczna" />na wadze tych aparatów po dokonanem spaleniu, oznacza wprost ilosc wody i kwasu weglanego, z których oblicza się ilość węgla i wodoru. Tlen oblicza się z różnicy. Gdy materyja organiczna azot zawiera, potrzeba wykonać dwie analizy, jedną dla oznaczenia węgla i wodoru, drugą dla oznaczenia azotu. Do tego podano rozmaite metody, jedne polegające na oddzieleniu azotu w stanie odosobnionym, i oznaczeniu go z objętości; drugie zasadzające się na przeprowadzeniu go, przez ogrzewanie materyj organicznych z alkaljami, w stan amonijaku. który łatwo uchwyconym być może, a następnie oznaczonym właściwym sposóbem za pomocą wagi, albo nierównie prędzej bez jej użycia, za pomocą mianowanego kwasu siarczanego. Z ilości amonijaku łatwo obliczyć ilość azotu. Siarkę i fosfor materyj organicznych oznacza się pospolicie przez spalenie z saletrą: z kwasów oblicza się ilość pierwiastków.<section end="Analiza ostateczna" /> <section begin="Analiza termometryczna" />'''Analiza termometryczna.''' Używa się mianowicie przy ciałach które przy rozpuszczeniu lub łączeniu się z wodą, wywiązują lub pochłaniają Ciepło. Temperatura służy tu za miarę do oznaczenia ilości ciał dochodzonych. W solach z ilości użytego rozczynnika, i temperatury przy której krystalizacyją następuje, sądzi się o ilości ciał rozpuszczonych. Dochodzenie olejów dokonywa się na tej samej zasadzie, mieszając je z właściwą ilością stężonego kwasu siarczanego.<section end="Analiza termometryczna" /> — <section begin="Analiza pośrednia" />'''Analiza pośrednia''' różni się od zwykłej tem, że ilości ciał nie oznaczają się bezpośrednio za pomocą wagi, lecz łącząc je z innemi ciałami, z ilości tego związku oblicza się ilość ciał szukanych. Taki sposób używa się szczególniej tam gdzie oddzielenie ciał jest trudne, a różnica między ich jednostnikami wielka.—Znakomitsze dzieła o analizie chemicznej są: Henryka Rose: ''Lehrbuch der analitischen Chemie'', ostatnie wydanie wyszło w Brunświku w 2 tomach 1851 r. Dzieło to wytłómaczone na język francuski angielski i inne. Liebig’a: ''Anleitung zur Analyse organischer Körper'', którego pierwsze wydanie wyszło w Brunświku 1837, a później wielokrotnie powtórzone i na różne języki przełożone: Fresenius: ''Anleitung zur quantitativen chemischen Analise'', kilka wydań. W naszej literaturze posiadamy dzieła tego przedmiotu dotyczące: Chemja policyjno-prawna, wydana przez Radę Lekarską Król. Pols. Warszawa 1844, do której dodatek wyszedł 1854 r. tamże; Potrzeby chemiczne rolnictwa przez Ad. Duflos i Ad. Hirsch, przełożone przez J. S. Zdzitowieckiego, Warszawa 1844 r., w którem znajdują się wiadomości z analizy chemicznej, bliżej obchodząca rolnika. Przewodnik w rozbiorach chemicznych jakościowych ciał nieorganicznych, przez Władysława Bażana, Kraków 1853; Poradnik do rozbiorów chemicznych, Karola Gerhardt, tłumaczony przez Wincentego Karpińskiego, Warszawa 1856: Dmuchawka i jej użycie do rozbiorów chemicznych, z niemieckiego, Dra T. Scheerera, przełożył J. P. M. Duniecki, Brunświk 1854. Przewodnik do rozbiorów chemicznych przez Dra Henryka Wilka, przełożony z niemieckiego przez Karola Lilpopa, do niego dołączone są tablice do rozbiorów chemicznych jakościowych, tegoż autora, Warszawa 1859. Tablice Willa wyszły jeszcze w przekładzie, dokonanym przez Mikołaja Brunera, Warszawa 1859.{{EO autorinfo|''T. C.''}}<section end="Analiza pośrednia" />
<section begin="Analogija" />{{tab}}'''Analogija''' (z greckiego: ana, znowu i logos, słowo, znaczenie), wyraża stosowność, podobieństwo lub równość pod pewnemi względami jednej rzeczy z drugą. Zbadanie tej rzeczy, jeżeli opiera się na takiem podobieństwie, nazywamy zbadaniem jej przez analogiję; zaś wniosek, jaki z takiego dwóch rzeczy podobieństwa, albo pod niektóremi względami z ich równości, czynimy o podobieństwie lub jedności zachodzących pomiędzy niemi ze względu na inne ich oznaki, nazywany w logice wnioskiem przez analogiję. Wniosek ten, jakkolwiek<section end="Analogija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0iyvzunsdyvmoxdx3ihbejfhftixm8s
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XI
0
1081780
3145025
3143952
2022-08-04T14:17:20Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=84 to=93 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
ngnvx6npeei0bi5tcbr1zvbtngwkijp
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/728
100
1081785
3145135
3143968
2022-08-04T15:10:11Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anam" />{{pk|chiń|skich}}, w stronie tylko południowej pomieszanych, z krajowcami; odznaczają się od inych narodów azjatyckich nizkim wzrostem i pięknemi kształtami. Charakter ich, według zapewnienia podróżników, ma być łagodny i wesoły. W Anam, podobnie jak w Chinach, trzy są religije panujące: Konfucyjusza, Tao i Bud-daizm; mała część ludności wyznaje religije katolicką, która w ostatnich czasach częstym ulegała prześladowaniom, co w 1858 i 59 roku spowodowało wyprawę Francuzów i Hiszpanów (ob. Kochinchina). Język Anamitów jest jednozgłoskowy, budową i charakterem zbliżony dochińskiego, aliteratura ich podobnież naśladowaniem chińskiej. W formie rządu i kierunku przemysłowym znać także wpływ Chińczyków, którym jednak Anamici nie dorównywają w biegłości rękodzielniczej. Handel miejscowy rozciąga się tylko na Chiny, Syjam i porty brytańskie w ciaśninie Malakka. Anglicy kilkakrotnie usiłowali zawiązać z tém państwem bliższe stosunki handlowe, zawsze jednak nadaremnie. Nowszemi czasy sprawozdania agentów angielskich, jak Chapmana, Barrow i Crawforda, tudzież prace missyjonarzy katolickich, rzuciły niejakie światło nawewnętrzne stosunki tego kraju. Teraźniejszym jego królem jest Tuduk, który podług istniejącego zwyczaju w r. 1849 otrzymał w swej stolicy Hue, sankcyję władzcy państwa Niebieskiego.<section end="Anam" />
<section begin="Ana-Melech" />{{tab}}'''Ana-Melech,''' bóg chaldejski, czyli słońce zimowe umarłe, jak Buzyrys. Na cześć jego zabijał się w Babilonie co rok jeden z najprzedniejszych kapłanów, idąc na śmierć dobrowolnie.<section end="Ana-Melech" />
<section begin="Anamnestyka" />{{tab}}'''Anamnestyka''' (''ana'' znowu, ''mnesis'' pamięć) jest to część badania chorego pod względem lekarskim, mająca na celu wykrycie okoliczności, które poprzedziły chorobę, jak również ich przyczyn. Anamnestyczne symptomata są to znaki stosujące się tak do przyczyn które sprowadziły chorobę, jakoteż do wszystkich zjawisk, które poprzedziły wybuch tejże choroby. Te symptomata są wielkiej wagi w oznaczeniu natury i charakteru choroby obecnej i dla tego stanowią ważną część Semiotyki. Anamnestycznemi środkami nazywają leki, których przeznaczeniem jest przywrócić straconą lub osłabioną pamięć.<section end="Anamnestyka" />
<section begin="Anamnezys" />{{tab}}'''Anamnezys''' (po grecku: przypomnienie), w Retoryce to samo co ''Anakefaleozys'', czyli rekapitulacyja, reassumcyja tego wszystkiego, co się poprzednio powiedziało.<section end="Anamnezys" /> — <section begin="Anamnezys w Filozofii" />'''Anamnezys''' w Filozofii, ob. ''Mnezys''.<section end="Anamnezys w Filozofii" /> — <section begin="Anamnezys w Medycynie" />'''{{Kor|Amnezys|Anamnezys}}''' w Medycynie, ob. ''Anamnestyka''.<section end="Anamnezys w Medycynie" />
<section begin="Anamorfoza" />{{tab}}'''Anamorfoza''' (z greckiego ''anamorphosis'', przekształcenie). Pod tym wyrazem, który niedawno zaczęto używać w botanice, rozumie się zboczenie chorobliwe lub przypadkowe, w wykształceniu się porostu, lub jakowej rośliny skry-tokwiatowej, skutkiem którego taż roślina staje się niepodobną do rozpoznania. Zmiany, których rośliny doznają są takie w rzeczy samej, że jeden i tenże sam gatunek mógł bydź umieszczonym w dwóch lub trzech rodzajach.—W optyce anamorfoza, lub rysunkami anamorficznemi nazywają takie rysunki, które albo z pewnego oznaczonego punktu widzenia, albo uważane za pośrednictwem szkieł szczególnego rodzaju, przedstawiają obraz zupełnie różny niż z innego punktu lub bez pomocy szkieł widziane. Odróżniają właściwą anamorfozę optyczną, gdzie znajduje się pewien punkt oznaczony z którego przedmioty uważane bydź powinny, tu należą np. figury, które zbliska uważane nieprzedstawiają między sobą związku, patrząc zaś na nie z większej odległości, łączą się z sobą i przedstawiają nazwiska, całe wyrazy i t. p.; tutaj także należą rysunki składające się z wielu zupełnie różnych obrazów, w paski pociętych i ponaklejanych na graniastosłupy trójkątne, które widziane ze strony prawej lub lewej coraz inne obrazy przedstawiają. Drugiego rodzaju anamorfoza jest tak zwana katoptryczna, gdzie kształty rozrzucone, lub przedstawiające się w postaci {{pp|nieokreślo|nej}}<section end="Anamorfoza" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tuy6asvntv25w70e02dmpwt8r72juvv
3145138
3145135
2022-08-04T15:13:22Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anam" />{{pk|chiń|skich}}, w stronie tylko południowej pomieszanych, z krajowcami; odznaczają się od inych narodów azjatyckich nizkim wzrostem i pięknemi kształtami. Charakter ich, według zapewnienia podróżników, ma być łagodny i wesoły. W Anam, podobnie jak w Chinach, trzy są religije panujące: Konfucyjusza, Tao i Bud-daizm; mała część ludności wyznaje religije katolicką, która w ostatnich czasach częstym ulegała prześladowaniom, co w 1858 i 59 roku spowodowało wyprawę Francuzów i Hiszpanów (ob. Kochinchina). Język Anamitów jest jednozgłoskowy, budową i charakterem zbliżony dochińskiego, aliteratura ich podobnież naśladowaniem chińskiej. W formie rządu i kierunku przemysłowym znać także wpływ Chińczyków, którym jednak Anamici nie dorównywają w biegłości rękodzielniczej. Handel miejscowy rozciąga się tylko na Chiny, Syjam i porty brytańskie w ciaśninie Malakka. Anglicy kilkakrotnie usiłowali zawiązać z tém państwem bliższe stosunki handlowe, zawsze jednak nadaremnie. Nowszemi czasy sprawozdania agentów angielskich, jak Chapmana, Barrow i Crawforda, tudzież prace missyjonarzy katolickich, rzuciły niejakie światło nawewnętrzne stosunki tego kraju. Teraźniejszym jego królem jest Tuduk, który podług istniejącego zwyczaju w r. 1849 otrzymał w swej stolicy Hue, sankcyję władzcy państwa Niebieskiego.<section end="Anam" />
<section begin="Ana-Melech" />{{tab}}'''Ana-Melech,''' bóg chaldejski, czyli słońce zimowe umarłe, jak Buzyrys. Na cześć jego zabijał się w Babilonie co rok jeden z najprzedniejszych kapłanów, idąc na śmierć dobrowolnie.<section end="Ana-Melech" />
<section begin="Anamnestyka" />{{tab}}'''Anamnestyka''' (''ana'' znowu, ''mnesis'' pamięć) jest to część badania chorego pod względem lekarskim, mająca na celu wykrycie okoliczności, które poprzedziły chorobę, jak również ich przyczyn. Anamnestyczne symptomata są to znaki stosujące się tak do przyczyn które sprowadziły chorobę, jakoteż do wszystkich zjawisk, które poprzedziły wybuch tejże choroby. Te symptomata są wielkiej wagi w oznaczeniu natury i charakteru choroby obecnej i dla tego stanowią ważną część Semiotyki. Anamnestycznemi środkami nazywają leki, których przeznaczeniem jest przywrócić straconą lub osłabioną pamięć.<section end="Anamnestyka" />
<section begin="Anamnezys" />{{tab}}'''Anamnezys''' (po grecku: przypomnienie), w Retoryce to samo co ''Anakefaleozys'', czyli rekapitulacyja, reassumcyja tego wszystkiego, co się poprzednio powiedziało.<section end="Anamnezys" /> — <section begin="Anamnezys w Filozofii" />'''Anamnezys''' w Filozofii, ob. ''Mnezys''.<section end="Anamnezys w Filozofii" /> — <section begin="Amnezys" />'''Amnezys''' w Medycynie, ob. ''Anamnestyka''.<section end="Amnezys" />
<section begin="Anamorfoza" />{{tab}}'''Anamorfoza''' (z greckiego ''anamorphosis'', przekształcenie). Pod tym wyrazem, który niedawno zaczęto używać w botanice, rozumie się zboczenie chorobliwe lub przypadkowe, w wykształceniu się porostu, lub jakowej rośliny skry-tokwiatowej, skutkiem którego taż roślina staje się niepodobną do rozpoznania. Zmiany, których rośliny doznają są takie w rzeczy samej, że jeden i tenże sam gatunek mógł bydź umieszczonym w dwóch lub trzech rodzajach.—W optyce anamorfoza, lub rysunkami anamorficznemi nazywają takie rysunki, które albo z pewnego oznaczonego punktu widzenia, albo uważane za pośrednictwem szkieł szczególnego rodzaju, przedstawiają obraz zupełnie różny niż z innego punktu lub bez pomocy szkieł widziane. Odróżniają właściwą anamorfozę optyczną, gdzie znajduje się pewien punkt oznaczony z którego przedmioty uważane bydź powinny, tu należą np. figury, które zbliska uważane nieprzedstawiają między sobą związku, patrząc zaś na nie z większej odległości, łączą się z sobą i przedstawiają nazwiska, całe wyrazy i t. p.; tutaj także należą rysunki składające się z wielu zupełnie różnych obrazów, w paski pociętych i ponaklejanych na graniastosłupy trójkątne, które widziane ze strony prawej lub lewej coraz inne obrazy przedstawiają. Drugiego rodzaju anamorfoza jest tak zwana katoptryczna, gdzie kształty rozrzucone, lub przedstawiające się w postaci {{pp|nieokreślo|nej}}<section end="Anamorfoza" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ipl6lm8h6s904w7zdimdft50dv0cgi9
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XII
0
1081794
3145026
3143982
2022-08-04T14:17:34Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=93 to=102 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
2fm7gcdj9o0tp15wjypigcy61lditvc
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XIII
0
1081802
3145029
3143993
2022-08-04T14:17:47Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=102 to=108 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
2jt2nim1zcqcbjcs7gmorwuonyfeqsu
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/733
100
1081809
3145145
3144257
2022-08-04T15:23:40Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="3" user="Seboloidus" /></noinclude><section begin="Anastasiewicz" />i drukował po dziennikach rossyjskich, a mianowicie o Dziesięcinach, o nazwisku Ukrainy i początku Kozaków; o Żydach; Czy prawo rzymskie było zasadą praw litewskich i polskich i t. d. Od r. 1811 do 1812 wydawał w Petersburgu pismo peryjodyczne po rossyjsku p. t.: ''Ul'', w którym umieszczał bardzo wiele artykułów tyczących się Polski lub tłómaczonych z polskiego języka.<section end="Anastasiewicz" />
<section begin="Anastatica" />{{tab}}'''Anastatica,''' Róża Jerychońska. Rodzaj roślin należący do rodziny ''krzyżowych'' (cruciferae), zawiera w sobie jeden gatunek ''Anastatica hierochuntina;'' jest to roślina drobna, roczna, łodyga przy podstawie gałęzista; na wierzchołku jej kwiaty białawe w kłos ułożone; rośnie na piaszczystych gruntach w Egipcie, Syryi, Palestynie i Barbaryi. Po okwitnieniu, skoro nasiona dojrzewać zaczynają, cała roślina usycha, liście opadają; gałęzie tęgie i kolczyste skupiają się, wierzchołki ich zginają się ku środkowi, i tworzą kulę wielkości jak pięść. W takim to stanie roślina ta wiatrami uniesiona, przebywa niekiedy znaczne przestrzenie po pustyniach, i dostaje się nad brzegi rzek i mórz, i tu zbierana pod nazwiskiem ''róży jerychońskiej'', do Europy bywa sprowadzana. Szczególna własność tak zeschniętej rośliny dała powód do różnych baśni i przesądów, w które łatwowierni przedtém wierzyli; w rzeczy samej zeschłe gałęzie rośliny włożone w wodę lub w miejscu wilgotném umieszczone, rozwijają się; lecz skoro znowu na ciepło i wiatry roślina wystawioną będzie, powraca do stanu pierwotnego. Nazwisko rodzaju wzięte jest z greckiego: ''anastasis'', wskrzeszenie.{{EO autorinfo|''S. P.''}}<section end="Anastatica" />
<section begin="Anastatyczne drukarstwo" />{{tab}}'''Anastatyczne drukarstwo,''' jest to nowy sposób podany przez professora Faraday’a instytutowi królewskiemu w Londynie, zapomocą którego można kopijować ryciny sztychowane i t. p. Postępowanie przy tém jest następujące: plata metallowa, na którą kopiję ryciny lub druku przenieść zamierzają, może być mosiężna, żelazna, stalowa albo cynkowa, lecz cynk zasługuje na pierwszeństwo, z przyczyny, że postępowanie z nim najłatwiej się udaje. Ta plata może być płaska lub zwinięta w walec, lecz powierzchnia jej powinna być najdoskonalej wygładzona, za pomocą szmerglu i wody, starannie wymyta i ostatecznie szmerglem albo papierem szmerglowym wypolerowana; przyczém uważać należy, aby pocierano w jednym tylko kierunku, to jest: wzdłuż lub poprzecznie. Po przygotowaniu platy przystępuje się do usposobienia danego do skopijowania rysunku, co się dokonywa przez zanurzenie go w kwasie jakowym, np. solnym. Postępowanie to wszakże jest rozmaite, ze względu na starość oryginału, to jest na stopień zmiany, jakiej doznała farba czarna jego. Jeżeli przedmiot zaledwie ma kilka miesięcy, natenczas kładzie się go na arkusz bibuły i zwilża się stronę odwrotną mieszaniną 1 części kwasu saletrzanego z 8 częściami wody; jeżeli zaś jest dosyć stary, natenczas moczyć go należy w kwasie saletrzanym przez czas, który doświadczenie wskaże. Po napojeniu jednym lub drugim sposobem rysunku, ściska się go pomiędzy dwoma arkuszami bibuły dla jednostajniejszego rozdzielenia kwasu, tudzież dla usunięcia jego nadmiaru i wtedy przystępuje się do odbicia go na cynku. Kwas działa na cynk, gdy tymczasem miejsca czarne, które kwasu nie przyjęły takiego działania nie wywierają, otrzymuje się więc odbicie na blasze odjemne. Powodzenie tego sposobu zależy od rodzaju atramentu, którym rysunek oryginalny zrobiony; atrament ten zawierać w swoim składzie powinien ciała tłuste, które opierają się działaniu kwasów. Przy sztychach bardzo starych, których farba w składzie swoim zupełnie zmieniona została, starają się naprzód rysunek odświeżyć, co dokonywają za pomocą postępowania chemicznego. Umieszczają oryginał stary w roztworze kwasu winnego, który tworzy, na miejscach wolnych od farby czarnej, kamień winny, który farby czarnej nie przyjmuje, a tém samém przesunąwszy walec drukarski po tak przygotowanym {{pp|rysun|ku}}<section end="Anastatyczne drukarstwo" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
405x3zqnromfioovi314cp1mc89l1h0
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/737
100
1081828
3145149
3144387
2022-08-04T15:26:52Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anastazyja Olelkowiczów." />miał już wtedy lat 16. Razem z matką dzielnie się bronił z blanków zamkowych, częste wycieczki szkodziły też Glińskiemu, który z kolei miał dla oblęźeńców to łagodną namowę, to zdradliwe słowo. Wreszcie rozgniewany umyślił przymiotem zamek spalić, ale gdy mu wiele ludzi zabito, wnet rozpuścił zagony po dobrach słuckich i kopylskich „tatarską okrutnością plądrując tak, iż wszystkie dzierżawy księżny słuckiej wypustoszył“ W okolicy wszystko mu się poddawało, nawet i blizki krewny Anastazyi, kniaź Michajło mścisławski Lingwieniewicz poddał mu swój zamek Mścisław. Gliński zdobyte grody osadzał Moskwą i po chwili myśląc, źe już dosyć zrobił, żeby przerazić strachem, a narzucić się szczęściem, wrócił pod zamek słucki. Nadzieja znowu go okropnie zawiodła, więc w złości odszedł do Nowogródka. Działo się to roku 1508. Niedługo potém chmara Tatarów przekopskich, korzystając z zamieszek na Litwie, aż pod Słuck zagony puściła, i kiedy po nad Słucą rzeką spotkawszy ją Łukasz Morawiec rotmistrz gromić począł, wtedy księżna posłała w pomoc rycerstwu bojarów swoich na koniach z zaniku słuckiego: kiedy zatem piesi dogonić nie mogli uciekających już Talarów, bojarowie dognali ich na błocistych miejscach, pobili, łapali i kilkanaście mil pędzili. Nieodkryto dotąd w źródłach czasu śmierci tej bohaterki.{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Anastazyja Olelkowiczów." />
<section begin="Anastazyja ż. Jana Wasil." />{{tab}}'''Anastazyja,''' pierwsza małżonka cara Jana Wasilewicza Groźnego, poślubiona w miesiącu Lutym 1547 r. umarła w Sierpniu 1560 r. Z domu Romanowych, który potem panował w Rossyi.<section end="Anastazyja ż. Jana Wasil." />
<section begin="Anastazyjusz Grün" />{{tab}}'''Anastazyjusz Grün,''' ob. ''Auersperg''.<section end="Anastazyjusz Grün" />
<section begin="Anastomoza" />{{tab}}'''Anastomoza''' (''Anastomosis'' zwód, z greckiego: ''ana'' razem, ''stoma'' usta). Połączenie naczyń pomiędzy sobą. Tętnice, żyły, naczynia limfatyczne w przebiegu swoim rozdzielają się ciągle na coraz drobniejsze gałązki, tak dalece, że najcieńsze z tych gałązek nie dają się widzieć gołem okiem, tylko za pomocą mikroskopu i noszą nazwę naczyń kapillarnych, czyli włoskowatych. Gałązki te łączą się nawzajem między sobą i to tém częściej, im rozmiar ich jest mniejszym, dla tego też naczynia włoskowate tworzą siatki o oczkach bardzo drobnych. Za pomocą rozdziału i połączenia wzajemnego naczyń, płyny w nich zawarte, jak krew i limfa mogą dochodzić do każdej cząsteczki ciała i tam spełniać tak ważne przeznaczenie, odżywiać ją. Drugą, niemniej także ważną przysługą, jaką natura oddaje organizmowi za pośrednictwem anastomozy, jest ułatwienie obiegu krwi w razie rozmaitych przeszkód. I tak np, jeżeli zwykłemi środkami nie można zatamować krwi płynącej po przecięciu tętnicy, wtedy dla zapobieżenia zupełnemu jej ubiegowi, należy zranioną tętnicę powyżej rany przewiązać. Gdyby nie było połączenia pomiędzy naczyniami, w takim razie członek ciała, którego tętnica podwiązaną została, musiałby obumrzeć, a tymczasem za pomocą anastomozy krew rozchodzi się po pewnym przeciągu czasu zupełnie dostatecznie. Wyrazu anastomoza używają także dla oznaczenia połączeń gałęzi nerwowych. Włókna jednak nerwowe nie łączą się z sobą tak, jak naczynia, przebiegają one od początku swego aż do końca nierozdzielając się wcale. I tak, od gałęzi nerwu ruchu oddziela się pewna ilość włókien i jako osobna wiązka napotkawszy nerw czucia, przebiega z nim dalej, przyczepioną doń za pomocą tkanki łącznej; i odwrotnie włókna nerwów czucia, przechodzą tak samo do nerwów ruchu. Ostatnie jednak poszukiwania mikroskopowe dowiodły, że anastomoza w ścisłém znaczeniu tego wyrazu ma miejsce i w nerwach, ale dopiero przy samych ich końcach. Rzeczywiście nerwy przy końcu swojego przebiegu rozdzielają się na tak drobne gałązki, że ich okiem dostrzedz nie można i te to gałązki dopiero, po wzajemném połączeniu, tworzą siatki zupełnie do naczyniowych podobne. Oprócz<section end="Anastomoza" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
939tmbwu0shaqas5xfe2gcfqan907tl
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/738
100
1081837
3145083
3144422
2022-08-04T14:34:25Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anastomoza" />nerwów i naczyń jeszcze włókna tkanki tak zwanej elastycznej, tworzą między sobą anastomozy.{{EO autorinfo|''Dr. K. K.''}}<section end="Anastomoza" />
<section begin="Anastrofa" />{{tab}}'''Anastrofa,''' figura grammatyczna i retoryczna, bardzo używana w naszym języku, a zasadzająca się na tém, że dla dźwięczności okresu lub wiersza, albo też dla większej siły myśli, jeden wyraz, wbrew zwykłemu szykowi grammatycznemu, kładzie się przed drugim, od którego właściwie zależy, jak np.: ''kwiatów zapachy''.<section end="Anastrofa" />
<section begin="Anataz" />{{tab}}'''Anataz,''' pierwiastkowe kryształy jego znaleziono we Francyi w Bourg l’Oisans. Saussure nazwał go oktaedrytem, dla formy kryształów. ''Anatazem'' nazwał go Haiiy z greckiego anatasis (rozszerzenie), dla długości kryształów. Jest to czysty kwas tytanny TiO<sub>2</sub> z 60 procentami tytanu i 40 tlenu. Postać jego krystalliczna, pierwotna, słup kwadratowy. Kryształy zwykle pojedyncze. Twardość 5,5 . C . g = 3,8—3,93. Barwa zwykła ciemno-brunatna, czasami błę-kitno-indygowa. Prawie nieprzezroczysty z blaskiem dyjamentowym. Pod dmuchawką się nie topi, z boraxem topi się w szkło bezbarwne; w płomieniu redukcyjnym przybiera barwę żółtą, następnie przechodzącą w ametystowe. Kwasy na niego nie działają. Znajduje się w Bourg l’Oisans we Francyi, w Hof w Bawaryi, w Norwegii, w wielu miejscowościach na Uralu, w Minas Geraes w Brazylii.<section end="Anataz" />
<section begin="Anatoma" />{{tab}}'''Anatoma,''' w mytologii oznacza każdą rzecz wyjętą z pod użycia potocznego; szczególnie zaś dar poświęcony Bogom w celu przebłagania ich gniewu, lub okazania wdzięczności za doznane dobrodziejstwa. Anatemy podobne, najczęściej tarcze, zbroje, wieńce, puhary, lichtarze, szaty i t. d., zawieszano na ścianach i słupach świątyń, albo u stóp posągów. Później zwyczaj ten z czasów pogańskich przeszedł nawet do kościoła chrześcijańskiego.<section end="Anatoma" />
<section begin="Anatema" />{{tab}}'''Anatema''' ob. ''Klątwa''.<section end="Anatema" />
<section begin="Anathoth" />{{tab}}'''Anathoth,''' miejsce narodzenia proroka Jeremijasza, miasto Lewitów w pokoleniu Benijamina, o 3 mile, czy też o 20 stadyjów od Jeruzalem, nosiło, za czasów ś. Hieronima, imię Jeremijasza, które i dzisiaj jest nazwiskiem miasteczka leżącego o mil 10 od Jeruzalem, i którego nie należy brać za jedno z Anathoth. W tém ostatniém narodził się także Abiezer, jeden z bohaterów Dawida. Do Anathoth skazał na wygnanie Salomon arcy-kapłana Abiatara; ztąd też wyszedł Jeremijasz jako prorok. Był on tu śmiertelnie nienawidzony, prześladowany, ponieważ mieszkańcy znieść nie mogli surowości i pogróżek pierwszych jego napomnień. (''Jerem''., I, 1; XI, 22,23.11, ''Król''. 23,27; III, ''Król''., 2,26).{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anathoth" />
<section begin="Anatifa" />{{tab}}'''Anatifa''' (''Bruguiere''), zwierzę morskie z gromady wąsonogich (cirrhopoda) a mianowicie z pokrewieństwa wąsonogich zzypulkowatych (cirrhopoda pe-dunculata), ciało bowiem jego osadzone jest na ogonku czyli szypułce rurkowatej, ruchomej, przyczepionej do ciał morskich. Muszla jej spłaszczona ze stron, składa się z pięciu skorup oddzielnych, tworzących razem owal z ostrym wierzchołkiem. Skorupy te nie są równe, niższe są największe. Z muszli na wszystkie strony wychodzą mnogie ramiona długie, ruchome, członkowate i opatrzone rzęskami. Dotąd z pewnością nie wiadomo, czy zwierzę to znajduje się w stanie kopalnym. ''Anatifa convexa'' Roemera uważana jest dziś za ''Apythus cretaceus''. Sedgwick i Murchison mieli znaleść kilka kawałków anatify w Alpach Salzburgskich.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Anatifa" />
<section begin="Anatocismus" />{{tab}}'''Anatocismus, Anatocismi,''' umowa zastrzegająca procenta od procentów.{{EO autorinfo|widoczny=nie|a1=Walenty Dutkiewicz}} {{f*|style=float:right|{{tab|30}} ''W. D.''{{tab|30}}}}<section end="Anatocismus" />
<section begin="Anatolija" />{{tab}}'''Anatolija''' albo '''Natolija,''' najbardziej ku zachodowi wysunięty półwysep Azyi, graniczący na północ z morzem Czarném, ciaśniną Konstantynopolitańską, morzem Marmora i przepływem Dardanelskim; na zachód z morzem Egejskiem, za<section end="Anatolija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dk9xgului2vxkrzmh3todkcwpjqy1n4
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/739
100
1081839
3145097
3144429
2022-08-04T14:55:55Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anatolija" />południe z morzem Śródziemném i na wschód z Armeniją oraz z północno-zachodnią częścią Mezopotamii i Syryi. Kraj ten, mający rozległości około 10,000 mil □, jest przedłużeniem płasko-wzgórza Armenii. Wnętrze jego, mało dotąd znane, zajmują liczne jeziora i bagna, pojedyncze szczyty ostrokręgowe 1 łańcuchy gór, zniżające się stopniowo ku morzu, w których zasługują na wspomnienie wierzchołki Agridag (Mons-Argaeus), Ida i Olimp. W stronie północnej biorą początek rzeki Jeszil-Irmak (Iris), Kisil-Irmak (Halys) i Sakkaryja (Sangarius) wpadające do morza Czarnego, tudzież Sarabat (Hermus) i Minder (Meander) toczące nurty swe do morza Egejskiego. Klimat w ogólności ma charakter połu-dniowo-europejski; szczególniej północna część kraju odznacza się bujną roślinnością i należy niezaprzeczenie do najpiękniejszych okolic ziemi. Cały półwysep zdaje się być formacyi wulkanicznej i podlega częstym trzęsieniom ziemi. Charakter przyrody miejscowej stanowi przejście od kontynentalnej natury Wschodu, do oceanicznej Zachodu. Według tego, płaskowzgórza wewnętrzne mają cechę stepów azyjatyckich, bardziej sposobnych do koczowniczej hodowli bydła, jak do uprawy, podczas gdy pobrzeża, z bogactwem płodów wszelkiego rodzaju, a szczególniej owoców, oliwy, wina i jedwabiu, noszą charakter zupełnie południowo-europejski, który na południu zbliża się nieco do afrykańskiego. Mieszkańcy składaję się z rozmaitych narodów. Plemieniem panującém są Turcy, w liczbie około 1,200,000 głów, po całym kraju rozproszeni; następnie pokrewni im pochodzeniem i językiem Turkomani, koczujący na wewnętrznych płasko-wzgórzach, gdzie również tułają się Kurdy i rozbójnicy Lazowie. Miasta, oprócz Turków, zaludniają szczególniej Grecy, Żydzi i Armeńczycy, którzy wspólnie z osiadłemi w punktach nadbrzeżnych Frankami, dzierżą cały handel. Ogólna ludność Anatolii wynosi blizko 5,000,000; organizacyja polityczna i społeczna podobną jest do tureckiej, właściwość jej atoli stanowią tak zwani Derebegowie czyli książęta dolin, którzy na wzór feudalnych dynastów średniowiecznych sprawują władzę dziedziczną, pod zwierzchnictwem sułtana. Potęgę ich, dawniej prawie samodzielną, złamał w nowszych czasach sułtan Mahmud. Kraj cały dzieli się na ośm ejaletów, z których każdy znów rozpada się na kilka prowincyj czyli sandżaków. Z miast główniejszych zasługują na wspomnienie: Brussa, Kastamuni, Tarabasan (Trebizonda), Ismir czyli Smirna (ob.), Konieh, Adana, Enguri czyli Angora (ob.) i Siwas.<section end="Anatolija" />
<section begin="Anatolija (święta)" />{{tab}}'''Anatolija''' (święta), panna, zaręczona młodemu Rzymianinowi Aurelijanowi, gdy Eugenijusz starał się o rękę jej siostry Wiktoryi. Wiktoryja ślubowawszy trwać w dziewictwie, nie tylko nie dała się skłonić do małżeństwa z Eugenijuszem, ale namówiła Anatoliję do wyrzeczenia się Aurelijana. Rozgniewani kochankowie wyjednali u cesarza Decyjusza wydanie dziewic w ich ręce, i wszel-kiemi środkami usiłowali zmusić je do małżeństwa. Lecz nic nie dokazawszy, wydali je prześladowcom pod miecz katowski. Martyrologium rzymskie kładzie pamiątkę ś. Anatolii pod dniem 9 Lipca, a ś. Wiktoryi pod dniem 23 Grudnia.<section end="Anatolija (święta)" />
<section begin="Anatolijusz, ojciec kośc." />{{tab}}'''Anatolijusz,''' Ojciec Kościoła, urodzony w Alexandryi, w Egipcie, był jednym z najuczeńszych mężów swojego wieku. Otworzył w Alexandryi szkołę filozofii Arystotelesa, na żądanie mieszkańców; ale większą jeszcze przysługę wyświadczył spółziomkom, gdy w 269 roku, za Klaudyjusza cesarza, podczas oblężenia przez Rzymian zbuntowanej części miasta, zwanej Bruchium, patryjarcha, za pośrednictwem przyjaciela swojego Euzebijusza, wkrótce potem mianowanego biskupem laodycejskim, wyjednał przebaczenie dla wszystkich, którzy dobrowolnie poddali się. Potem Anatolijusz wyjechał do Syryi, i był wybrany i poświęcony przez biskupa Cezarei, w Palestynie, Teoteka, koadjutorem i {{pp|na|stępcą}}<section end="Anatolijusz, ojciec kośc." /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jdda1g5ogg8qz4wapujdrf5ouaokocy
Indeks:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu
102
1081893
3145333
3144769
2022-08-04T22:13:34Z
Seboloidus
27417
status
proofread-index
text/x-wiki
{{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template
|Tytuł=[[Spór o granicę w Tatrach]]
|Autor=Walery Eljasz-Radzikowski
|Tłumacz=
|Redaktor=
|Ilustracje=
|Rok=1901
|Wydawca=Nakład «Związku Przyjaciół Zakopanego»
|Miejsce wydania=Kraków
|Druk=W. L. Anczyc i Spółka
|Źródło=[[commons:File:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu|Skany na Commons]]
|Ilustracja=[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu|page=3|mały]]
|Strony=<pagelist 1to2="—" 3="tyt" 4="red" 5=3 17to20="—"/>
|Spis treści=
|Uwagi=
|Postęp=do skorygowania
|Status dodatkowy=ukończony
|Css=
|Width=
}}
8wmra17gxsuo75qbcpbdqu5wln0gbl0
Szablon:IndexPages/Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu
10
1081905
3145336
3144783
2022-08-04T23:01:49Z
AkBot
6868
robot aktualizuje informacje o stanie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>20</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>14</q1><q0>6</q0>
am6drzaunx48069ele0o0wmgd4crawq
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XIV
0
1081910
3145034
3144792
2022-08-04T14:18:19Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=109 to=124 tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
qz5mlsuq50h0k7pfu1vm5ehc6fjg5hm
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/748
100
1081924
3145104
3144808
2022-08-04T14:58:44Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anatomija" />{{tns|''}}{{pk|Leo|narda}} da Vinci'', zachowanego w biblijotece prywatnej królowej Anglików Wiktoryi. Pomiędzy rysunkami temi znajduje się jeden, który przedstawiając różne postawy zastawek półksiężycowatych serca, wyrysowanych najdokładniej z swemi węzełkami Arautiusa, mógł być ułożonym tylko przez lego, kto posiadał dokładne wyobrażenia o prawdziwem krążeniu krwi. Ponieważ wielki ten malarz żył dawno przed Harwey’em, zatem kwestyja o pierwszeństwie odkrycia krążenia krwi nie pozostaje wątpliwą. Prawie równocześnie z Harweyem, w roku bowiem 1622, Kasper Aselli, professor w Pawii, odkrył u psa naczynia chłonne, których śledzeniem zajmował się dalej Jan Pequet, odkrycia przewodu piersiowego dokonali: Olaus Rudbeck, professor w Upsali, i Tomasz Barlholinns, największy polyhistor swego czasu, oraz autor dzieła zawsze jeszcze poważanego; Anatomia reformata. Godnymi reprezentantami tego okresu są także: ''Lancisi, Willis, Winslon, Valsalvi, Santorini, Regnier de Graaf'', i czcigodny weteran niemieckiej chirurgii Laureney Heister (1683 — 1758 r.). Ale i ten okres, nie tylko długo jeszcze doznawał ucisku od przesądów ogółu, lecz i braku trupów, gdyż ustępowano anatomom tylko osądzonych prawem winowajców. — ''Piotr Paaw'' chwalił się: sese bina aut tema cadavera quotannis secuisse (Primitiae anat.„ Lugduni 1615). Postrach, jaki imię anatoma Rolfinka, professora anatomii w Jenie do koła u ludu szerzyło, był powodem, że nie jeden przestępca skazany na śmierć prosił, aby po straceniu nie został „rolfinkowanym;“ a professorowi Albrecht, który rozczłonkowania swe odbywał w ciemnem sklepieniu wieży fortecznej, obok bramy Grońskiej w Gettyndze, odmawiali mieszkańcy wody i drzewa. Nie wejrzano jeszcze za pomocą szkła powiększającego w głębią nauki. Marcelli Malpighi (1628 — 1694) był twórcą anatomii drobnowidzowej. Uczył w Bolonii, Pizie, Mesynie, był przyjacielem wielkiego Alfonsa Borellego i umarł jako lekarz nadworny papieża Innocentego XII. Używał naprzód mocno wypukłych soczewek szklannych, aby poznać utkanie narzędzi, i jeszcze dziś przez rozprawy anatomiczne umieszczone w swoich: Opera medica, używa sławy znakomitej, Dwaj Niderlandczycy Antoni Leenwenhoeck (1623 — 1723) i Jan Swammerdam (1627 — 1680) zrobili, mianowicie pierwszy, na polu anatomii drobnowidzowej odkrycia ważne przez swe skutki, a Fryderyk Raysch (1638 — 1731), professor anatomii i botaniki w Amsterdamie, wykształcił wynaleziony przez Swammerdama i udoskonalony przez ran Hoornego sposób napełniania drobnych naczyń krwionośnych płynami stężającemi tak daleco, że nastrzykiwania jego w całym świecie słynoły, i że Piotr Wielki, który podczas pobytu swego w Saardam, poświeconego kształceniu się w budowaniu okrętów, częstokroć go odwiedzał, zbiór preparatów jego nabył za 36, 000 czerwonych złotych. W Lejdzie istnieją jeszcze dwa wyroby mające pochodzić od Ruyscha, które jednak użyć się już nie dadzą. Inne dwa zaś (noga i podeszwa dziecięcia) znajdują się w Grejfswaldzie. Zresztą z wszystkich skarbów, które Ruysch wspólnie z swą córką nagromadził w długiem swém życiu (żył bowiem lat 93), i wyrysować kazał w swojem dziele Thesaurus anatomicus, nic więcej nie pozostało. Podobny był los zbioru założonego przez Abrahama Vatera i opisanego w dziele jego: Museum anatomicum proprium, Helmstadii 1750. Zbiór ten został przez jednego z aptekarzy w Wittenberdze tylko dla szkieł za bezcen zakupiony. Zbiór prywatny Józefa Hirtla w Wiedniu, obejmujący 5, 000 preparatów injekcyjnych został w roku 1848 przez Kroatów zniszczony. Tymczasem anatomija nabyła już znaczenia nauki, porzucono niepożyteczną polemikę, która dotychczas stanowiła najznaczniejszą prawie część dzieł anatomicznych i zwrócono się ku rzeczywistości. Fizyjologija<section end="Anatomija" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6z2c5ex9mvblpztcwitfw3kfnl4v4s4
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XV
0
1081929
3145036
3144813
2022-08-04T14:18:33Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=124 to=132 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
754m55isg72z0r9xt61atcquxdg5r7w
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/754
100
1081944
3145105
3144835
2022-08-04T15:00:29Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anatomija w Polsce" />uczniów; ''Lobenwejn'' uczył anatomii lat 33, równie jak i jego poprzednik Briotet. Po ''Lobenwejnie'' wykładał anatomiję w Wilnie czas niejakiś ''Wacław Pelikan'', professor chirurgii, napisał nawet potrzebną do wykładu naukę o muskułach (myologia). ''Bielkiewicz Adam'' i ''Ludwik Siewruk'' ostatnimi byli, którzy wykładali anatomiję aż do ostatnich dni bytu akademii Wileńskiej. Jednocześnie z Wileńską powstała lekarska szkoła w Grodnie 1774 niezależnie od komissyi edukacyjnej, dla użytku ekonomi) królewskich, czyli dóbr stołowych. Król Stanisław August chętnie swoje fundusze ofiarował ku wykonaniu pięknéj myśli Antoniego Tyzenhauza, podskarbiego nadwornego Litewskiego. Wysłany w tym celu Tadeusz Downarowicz, chorąży Rzeczycki, za granicę, wybrał w Lyonie 1775 roku Giliberta na założyciela szkoły lekarskiej i weterynaryi. Podług planu więc Giliberta, otworzono w Grodnie roku 1777 na Horodnicy szkołę lekarską, jakby osobną akademije lekarską, w zawody iść mogącą z Collegium medicum Wileńskiem, i początkową jego szkołą chirurgiczną; ku pomocy byli jeszcze dwaj professorowie ''Karol Vivion'' i ''Józef Müntz''. Wszyscy trzej przykładali się do uczenia anatomii tak ludzkiej jako i zwierzęcej. ''Gilibert'' rozbierał ciała ludzkie i zwierzęce, urządzał szpitale, zbierał i opisywał rośliny, leczył officyjalistów i licznych rzemieślników, utworzył niepospolity ogród botaniczny, zbiór minerałów z 10, 000 sztuk, biblijotekę do której sam król nie jedną uczynił ofiarę. Ten gdy odwiedzał Grodno w r. 1777 dnia 15 Września, zaledwo mu trzy dni wystarczyły na obejrzenie zakładów przemysłowych i naukowych na Łosośnie i Horodnicy. Wszystko po pięcio-letniem kwitnieniu, chyliło się ku upadkowi a wkrótce potem runęło. Król akademije grodzieńską łączy z wileńską, ustępuje wszystkich zbiorów naukowych do Wilna. W roku 1803 pomyślano w Wilnie o naukowym wykładzie weterynaryi, tak ściśle z anatomiją porównawczą połączonej. W roku zaś 1806 doprowadzony został do skutku wykład anatomii zwierząt domowych, jako zasady weterynaryi, przez Bojanusa, w roku 1815 anatomija porównawcza wszystkich zwierząt jako osobna, przez tegoż wykładaną była.{{EO autorinfo|''Dr. J. K.''}}<section end="Anatomija w Polsce" />
<section begin="Anatomija patologiczna" />{{tab}}'''Anatomija patologiczna, ''' czyli ''chorobowa'' (anatomia pathologica). Jestto nauka zajmująca się śledzeniem i rozpoznawaniem uszkodzeń, przeistoczeń oraz wszelkich zmian w istocie, związku i położeniu narzędzi, przez chorobę zdziałanych, zasadza się na znajomości anatomii ciała zdrowego: gdy ta poznaną została, zaraz zaczęto śledzić przemiany chorobliwe w ciele. Jakoż anatomija patologiczna tém jest dla ciał uorganizowanych chorych, przedstawiających zboczenia od składu prawidłowego, czém właściwa anatomija dla tychże ciał w stanie zdrowia; Anatomija patologiczna ściśle jest połączona z medycyną, służy do jej objaśnienia, do zrozumienia i wytłomaczenia zjawisk podczas choroby dostrzeganych, dzieli się na ''ogólną'' i ''szczególną''. Pierwsza zajmuje się dociekaniem pierwiastków rodzących choroby, śledzi istotę substancyi, jej skład i tkaninę; druga zaś bada narzędzia funkcyjne. Aż do XIV wieku anatomija patologiczna ograniczała się na znajomości empirycznej kilku faktów oderwanych. Dopiero Vesale uczuł jej niedostatek i konieczność; najpierwszy też polecił otwieranie trupów, jako jedyny sposób osiągnięcia dokładnego poznania przyczyn choroby. Odtąd postęp tej nauki zaczął być ogromny. Najświatlejsi lekarze zeszłego wieku poświęcili się jej z gorliwością: ''Morgagni, Lieutaud, Portal, Sandifort'' i tylu innych. Tymczasem i postępy fizyjologii, wpływając na wszystkie gałęzie medycyny, odbiły się zarówno i w anatomii patologicznej. Nauka ''Hallera'' i ''Bichat’a'' przez nowszych patologów uwzględnioną i przyjętą została. Dzisiaj niepoprzestają na zbieraniu tylko i gruppowaniu faktów w {{pp|pa|tologii}}<section end="Anatomija patologiczna" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q38d339t1kbhn1az4ssmcqi5f5hvq8r
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/758
100
1081951
3145189
3144847
2022-08-04T17:56:53Z
Draco flavus
2058
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anatomiczne okazy" />{{pk|za|kładał}} publicznie fizyjologiję. Widzieliśmy naśladowany dokładnie skład ciała ludzkiego, zewnętrzny i wewnętrzny w najdrobniejszych i najsubtelniejszych jego szczegółach, także konie, chrząszcze, pijawki, jedwabnika, organa w oku i uchu wielokrotnie powiększone, i inne osobliwości sztuki naśladowania. Gabinety anatomiczne znajdują się przy wszystkich niemal akademijach lekarskich: największe są w Berlinie, Wiedniu, Neapolu, Paryżu i Londynie. U nas najznakomitszy zbiór okazów anatomicznych fizijologicznych i patologicznych w Wilnie, datujący się od przybycia do Wilna w r. 1777 Brioteta, anatomika wszpitalu Hotel de Dieu w Paryżu, którego ''Mikołaj Regnier'' wysłany w tym celu przez księcia Massalskiego, sprowadził na preparatora i demonstratora anatomii w Wilnie. Briotet przez lat 30 trudniąc się anatomiją i chirurgiją, a z tych 4 lata jako preparator przy professorze Bisio, dał pierwszy początek gabinetowi anatomicznemu w Wilnie, po nim Jan Andrzej Lobenweim, przy staraniach prosektora Kiersnowskiego przymnoźył gabinet anatomiczny. Adam Bielkiewicz od roku 1820 pracując ciągle przez lat 20 kilka, postawił zbiór anatomiczny w rzędzie pierwszych w Europie: ku czemu pomocą jemu byli uczniowie medycyny, a mianowicie Ludwik Siewrttk, następnie professor anatomii w Uniwersytecie moskiewskim i Dziekan wydziału lekarskiego; oraz Kuczyński, który wydał rozprawę „de sceleto artificiali construendo“ Wilno, 1838, i podał sposób robienia kościeni ze stawami ruchomemi, a jeden taki, był ozdobą gabinetu anatomicznego Wileńskiego, i zastanawiał publiczność swojem podnoszeniem się na sprężynach ze stołka, na którym siedział. Cały ten zbiór, oczywisty dowód sześćdziesiąt trzech letnich trudów anatomicznych w Wilnie, od roku 1777 do roku 1840, liczący 3,000 okazów, wysłany został najstaranniej do Kijowa, opisanie tego gabinetu znajduje się w ''Museum anatomicum Vilnenie'', in-4to 1842, przez Adamowicza.{{EO autorinfo|''Dr. J. K.''}}<section end="Anatomiczne okazy" />
<section begin="Anatomija roślin" />{{tab}}'''Anatomija roślin,''' ob. ''Organografija''.<section end="Anatomija roślin" />
<section begin="Anauxit" />{{tab}}'''Anauxit.''' Minerał odkryty w górze Hradyszcz, blizko Bilin w Czechach. Uważają go za odmianę talku powstałą przez rozkład pyroxenu. Przedstawia się w massach glimastych brudno-szarej barwy, delikatnych w dotknięciu z połyskiem słabym perłowym. Jest to wedle Platlnera wodny krzemian glinki i magnezyi.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Anauxit" />
<section begin="Anawal" />{{tab}}'''Anawal,''' miasto w posiadłościach angielskich Indyi Wschodnich, leży o 10 mil od Suraty, w prowincyi Guzerate, słynne gorącemi źródłami i jako miejsce pielgrzymki Hindusów, których corocznie bywa tamże do 200,000.<section end="Anawal" />
<section begin="Anax" />{{tab}}'''Anax''' (po grecku: ''władca''), przydomek Apollina, Dyjoskurów i kilku innych bogów; w liczbie mnogiej ''Anaktes''.<section end="Anax" />
<section begin="Anaxagoras" />{{tab}}'''Anaxagoras,''' jeden z najznakomitszych filozofów szkoły jońskiej, ojciec filozofii attyckiej i twórca nowego poglądu na świat i naturę, z którego wyrósł bezpośrednio czysty deizm Sokratesa i Platona. Ur. 500 r. przed Chr. w Klazomenie w Jonii, syn Hegezybula, po którym znaczny odziedziczywszy majątek, podarował takowy swoim krewnym, żeby staraniem o rzeczy ziemskie nie krępować ducha łaknącego prawdy wiekuistej. Zwiedziwszy Egipt i Azyję, Anaxagoras osiadł w Atenach, gdzie najwięksi ludzie jego epoki: Eurypides, Perykles, Tucydydes i inni, zaciągnęli się do jego szkoły; jemu też zawdzięczało to miasto dobicie się palmy pierwszeństwa w filozofii i w naukach ścisłych. Anaxagoras pierwszy ideę dawniejszych Jończyków o bezwzględnym w rzeczywistości podniósł do pojęcia ducha, wyższego nad wszelką rzeczywistość i całkiem odrębnego od materyi. Najważniejszą jest jego kosmogonija, według której na początku istniała materyja zupełnie chaotyczna, odwieczna, której każda, nawet nieskończenie mała cząstka, zawierała w sobie mieszaninę wszystkich możliwych<section end="Anaxagoras" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
p3dp8yp7fm21r078tq2ihnyfe7e2hwv
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XVI
0
1081957
3145040
3144859
2022-08-04T14:18:46Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=132 to=144 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
lmhn6qh7f1uzwx2bapnjwt2zv7ej2ks
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/760
100
1081964
3145132
3144867
2022-08-04T15:05:49Z
Dzakuza21
10310
dr.
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anaxarch" />przydomek Eudemonik. Otwartością swoją ściągnął na siebie nienawiść Nikokreonta, satrapy Cypryjskiego, który go uwięził i skazał na śmierć.<section end="Anaxarch" />
<section begin="Anaxarete" />{{tab}}'''Anaxarete, ''' dziewica Cypryjska, z rodu Teukra, za to, iż ze śmiechem przypatrywała się pogrzebowi Ifiza, który przez miłość dla niej, niewywzajemnioną, na drzwiach jej powiesił się, przez Wenerę zamienioną została w kamień.<section end="Anaxarete" />
<section begin="Anaxylaus" />{{tab}}'''Anaxylaus, ''' komedyjopisarz ateński, którego doszło nas tylko około 30 tytułów sztuk dramatycznych i kilka drobnych ułamków.<section end="Anaxylaus" /> — <section begin="Anaxylaus tyran" />'''Anaxylaus, ''' tyran w Regijum, z pokoleń a Messeńczyków i założyciel miasta Messeny w Sycylii. Kiedy bowiem w r. 497 przed nar. Chr. Samijczykowie i Miletczykowie, wyparci przez Persów, osiedli w mieście Zankle, Anaxylaus odebrał im nową posiadłość, zaludnił Messeńczykami i nazwał Messeną; wszakże zaraz po śmierci jego (476 r.) małoletni jego synowie, zostający pod opieką niewolnika Micyta, wygnani byli z kraju.<section end="Anaxylaus tyran" />
<section begin="Anaxymander" />{{tab}}'''Anaxymander, ''' syn Praxijadesa, ur. w Milecie około r. 620 przed Chr., krewny, przyjaciel i uczeń Talesa i jeden z najcelniejszych wyobrazicieli filozofii jońskiej. Anaxymander równie jak Tales przypuszczał siłę wszystko poruszającą, tylko nie jak tamten wodę, a zatem materyję, ale coś nieskończonego i nieograniczonego, z czego dopiero przez odłączenie pierwiastkowych sprzeczności ciepła i zimna, suszy i wilgoci wynikają rzeczy skończone, rzeczywiste. Głównym twórcą ciał niebieskich, według Anaxymandra był cieplik; ziemia jest walcowatą i z początku otoczoną była kręgiem płomiennym, który później rozpadł się na kilka kręgów, oblanych powietrzem, i miejscowemi tylko otworami nam widzialnych. Te otwory zdają się nam słońcem, księżycem i gwiazdami, wypływami jednego światła, którego czci broni z zapałem. Oprócz tych wyobrażeń Anaxymandrowi przypisują także pojęcie o mnogości światów, oraz wynalazek mapp i globusów geograficznych i zegarów słonecznych. Jego dzieło: O przyrodzie już w starożytności było nieznanem; to jednak pewna, że było jedném z najpierwszych, napisanych prozą grecką. Sławny teolog i filozof niemiecki Schleiermacher, w rozprawach Akademii Nauk Berlińskiej (Berlin 1815) obszerną napisał monografiiję o filozofii Anaxymandra.{{EO autorinfo|''F. H. L.''}}<section end="Anaxymander" />
<section begin="Anaxymenes" />{{tab}}'''Anaxymenes, ''' filozof grecki z szkoły jońskiej, syn Eurystata z Miletu, ur. około r. 540, równie jak Anaxymander nauką swoją stanął na podstawie Talesa, tylko że do pierwiastku wody przyłączył jeszcze pojęcie pierwiastku powietrznego, eteru, w którym upatrywał główną część składową duszy ludzkiej i zwierzęcej, władzcę wszelkiej matery i, przenikającego ją wskróś od krańca świata do krańca i przez zgęszczenie lub rozrzedzenie jej tworzącego żywioły: ogień, wodę i ziemię. Niebo według niego jest ciałem stałém, na którém słońce, księżyc i gwiazdy, pędzone zgeszczonem powietrzem i otoczone ogniem eterycznym, obracają się na około ziemi; sama zaś ziemia jest płaską, pływa w powietrzu i stanowi punkt środkowy wszechświata. Przypisywane jemu jakoby twierdzenia, że światło księżyca głównie składa się z odbitych promieni słonecznych, i że słońce 28 razy jest większe od ziemi, zapewne daleko późniejszej sięgają epoki. Anaxymenes uchodzi także za wynalazcę kwadrantu, gnomonu i innych narzędzi astronomicznych. Oprócz dzieł o filozofii jońskiej w ogóle, przytoczonych już. pod artykułem: ''Anaxagoras'', ob. o Anaxymenie monografije Grothe’go, p. t.: ''De Anaximenis vita et philosophia'' (Jena, 1689).{{EO autorinfo|''F. H. L.''}}<section end="Anaxymenes" />
<section begin="Anaxyris" />{{tab}}'''Anaxyris, ''' rodzaj długich i szerokich szarawarów, używanych u Persów, Frygijczyków i innych ludów wschodnich, które nieraz jeszcze widzimy na posągach starożytnych.<section end="Anaxyris" />
<section begin="Anazelicas" />{{tab}}'''Anazelicas, ''' po turecku: ''Lepszystas'', okrąg turecki w ejalecie Dżezajr, <section end=""Anazelicas" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o9q42w44pvjohtnwsrontmp4xro8vsu
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/12
100
1081969
3144908
2022-08-04T12:03:43Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{c|— 10 —}}</noinclude>{{tab}}Z polskiej strony zakaz naruszania spornego obszaru ściśle jest zachowywanym; z węgierskiej zaś jest polem ciągłych gwałtów, sięgających nawet terytoryum niezakwestyonowanego. Ścieżki naokoło Morskiego Oka wyrobione nakładem Tow. Tatrzańskiego na użytek powszechny dla turystów każdej narodowości, niszczyli wysłańcy zarządcy dóbr Hohenlohego. Ławy do przejścia upływu wody z jeziora, służące też dla każdego człowieka, ulegają barbarzyństwu owego zarządu, przeszkadzanie gościom w zwiedzaniu okolicy należy do czynów cywilizacyjnych pełnomocnika pruskiego. Nawet posunęła się służba jego do takiego postępku, że naczelnika c. k. Sądu z Nowego Targu, chcącego sprawdzić nietykalność obszaru spornego, przyjęła z wymierzonemi ku niemu strzelbami. Zniewagę tę władzy cesarskiej ignorowały najwyższe czynniki w Wiedniu. Niepodobna uwierzyć, aby mogło istnieć państwo w pełnym swego życia rozwoju, któreby ścierpiało tak lekceważące postępowanie władzy w czasie spełniania urzędowych obowiązków!!<br>
{{tab}}Corocznie książę Hohenlohe z całym swoim dworem, w sierpniu polując na kozice, zapędza się za niemi na sporny obszar, na którym ustawą wzbronionem jest polowanie. Strażnicy wnoszą skargi o to przestępstwo, na które żadnych skutków nie mogą się doczekać. Zarząd dóbr księcia Hohenlohe’go stawia jeden dom za drugim na spornym obszarze, które wprawdzie nigdy zimy nie przetrzymują, bo ulegają pożarowi, ale stawianiu nowych rząd nie przeszkadza, pomimo nawoływań ze strony tak wielkiego {{pp|koron|nego}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pxlc0cbz9ytjomet1tnpcq89h4rwo5a
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/13
100
1081970
3144909
2022-08-04T12:07:51Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{c|— 11 —}}</noinclude>{{pk|koron|nego}} kraju, jakim jest Galicya w państwie austryackiem.<br>
{{tab}}Ta bezkarność służby właściciela dóbr Jaworzyńskich podkopuje wszelką powagę rządu austryackiego i sprawia fatalne wrażenie, przypominające stan Polski z roku 1769, gdy cesarskiemu komendantowi wojska wysianego do strzeżenia granie Austryi {{roz*|dało instrukcyę szanowania innych rządów, oprócz polskiego, który wolno było traktować bez żadnych względów.}} Taką samą dostawać muszą dziś instrukcyę żandarmi od ministeryum węgierskiego {{roz*|do postępowania z austryackiemi władzami i ich rozporządzeniami na granicy Galicyi.}}<br>
{{tab}}Nasuwa się pytanie mimowoli każdemu słyszącemu o gwałtach Węgrów nad Morskiem Okiem, co czynią ci, do których obszar ów należał i należeć musi, jeżeli nie ma się zwątpić w istnienie w Austryi opieki rządu przed grabieżą sąsiada.<br>
{{tab}}Wskutek dualizmu państwa austryackiego Węgrzy znajdują się wobec innych prowincyi tegoż w stosunku międzynarodowym, to jest tak samo, jakby przez Tatry przechodziła granica francuska, lub szwedzka. Do osądzenia przestępstwa pełnomocnego przez Węgrów na granicy Galicyi niema w Austryi władzy. Potrzeba na to sądu rozjemczego międzynarodowego i na takie rozsądzenie sporu granicznego zgodziła się reprezentacya polska na sejmie we Lwowie, jak i węgierska w Peszcie. Wyznaczyły obydwie strony swoich arbitrów, a ci mieli sobie wybrać superarbitra na przewodniczącego. {{pp|Upły|nęło}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9ftkp0b6oums6xu37z4a97x4115gwq0
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/14
100
1081971
3144910
2022-08-04T12:15:16Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{c|— 12 —}}</noinclude>{{pk|Upły|nęło}} już lat 5 od dokonania tych czynności. Z ramienia Galicyi został arbitrem prezydent sądu krajowego we Lwowie Tchórznicki, Węgrzy mianowali swojego, lecz do wyboru superarbitra nie przyszło pomimo wniosków polskiego {{Korekta|reprezentata|reprezentanta}}. Arbiter węgierski ciągle choruje, nogi łamie, nawet podobno już umarł; nowego nie raczyli dotąd wyznaczyć, widać z tego, że Węgrzy, przeczuwając niepomyślny dla siebie rezultat przy rozsądzeniu sporu granicznego, usiłują zwłoką sprawę zabagnić, tembardziej, gdy sporny obszar dzierżą i prawych dziedziców od używania swojej własności gwałtami odtrącają bezkarnie. My Polacy mamy za sobą wszystko, co daje prawo i dlatego, nie zwątpiwszy jeszcze w sprawiedliwość na świecie, pragniemy jak najrychlejszego wyroku, upominamy się o zwołanie arbitrów co prędzej, Węgrzy, jak widzimy, termin bez końca odwłóczą.<br>
{{tab}}Dla tych osób, co nie znają istoty tej sprawy granicznej nad Morskiem Okiem, trzeba nadmienić jeszcze, że Węgrzy nie posiadają żadnych dowodów, jakoby kiedy stoki Żabiego do nich należały. Przeciwnie wszystko świadczy, iż to jest niezaprzeczona nasza własność. Nie zdołali napastnicy niczem stwierdzić posiadania owego spornego obszaru. Nawet gdy dobra Zakopanego były wystawione na publiczną licytacyę w r. 1888 i mapy całego obszaru długo były publicznie w Nowym Sączu wystawione do przejrzenia chcącym nabyć, nie założyli Węgrzy, ani książę Hohenlohe żadnego protestu. Po kupieniu ich przez hr. Władysława Zamoyskiego d. 9 maja 1889 r. gdy nastąpiło oddanie całego obszaru przez c. k. sąd i {{pp|wy|dzierany}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
kiez3k9tggfgkj0bqyr4gjbnfrflmsj
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/15
100
1081972
3144911
2022-08-04T12:18:56Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{c|— 13 —}}</noinclude>{{pk|wy|dzierany}} nam kęs ziemi jawnie był oddawany w ręce nowego nabywcy, nie pojawił się nikt ze strony węgierskiej, coby się ośmielił zaprzeczyć prawomocności kupna i zajęcia na własność całych dóbr ze stokami pod Żabiem naokoło Morskiego Oka.<br>
{{tab}}Poprzedni właściciele tego obszaru płacili zawsze podatki do kasy rządowej w Nowym Targu, jakiekolwiek czynności urzędowe wypadły do spełnienia na tym gruncie, odbywały się z ramienia władz austryackich w Galicyi istniejących. Mapy i opisy Tatr przez Węgrów i Niemców, wydawane zdawien dawna nie zaprzeczają należenia okolicy całej nad Morskiem Okiem do Polski, a po tejże rozbiorze do prowincyi Galicyi. Kto chce sprawdzić te twierdzenia, niech zajrzy do pracy dr. A. Czołowskiego «S{{roz*|prawa sporu granicznego przy Morskiem Ok}}u», który umocowany przez Wydział krajowy do zebrania aktów dotyczących, zbadał archiwa cesarskie, rządowe i zagraniczne i owoc swoich poszukiwań wydał w wymienionej książce.<br>
{{tab}}Gdyby Węgrzy choć jeden wiarogodny dokument posiadali, któryby wykazał słuszność ich pretensyi do obszaru wydzieranego nam w Tatrach przy Morskiem Oku, toby już dawno byli wyrok dla siebie pomyślny pozyskali. Nie mają za sobą nic, tylko prawo kaduka, dziś już jedynie z pychy, aby ze wstydem nie uledz sprawiedliwości, ufni w szczęście swoje, że wszelkie grabieże im się zawsze udawały, nie chcą ustąpić, ani dopuścić do zebrania się sądu rozjemczego. A tymczasem budowaniem strażnic na<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ifvgxtai9ock1fsk638ekbi5xmmb3bg
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/16
100
1081973
3144912
2022-08-04T12:19:15Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{c|— 14 —}}</noinclude>spornym obszarze pod osłoną karabinów żandarmeryi pragną dowieść istotności posiadania. Do nas należy czuwanie, iżby ani chwili nie dzierżyli Węgrzy naszej ziemi spokojnie bez protestu, aż do wydania wyroku przez sąd rozjemczy międzynarodowy.<br>
<br><br>
{{---}}{{Skan zawiera grafikę}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ewio0arojdyosreirnfalt3jag09e7p
3145309
3144912
2022-08-04T21:13:48Z
Seboloidus
27417
grafika
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" />{{c|— 14 —}}</noinclude>spornym obszarze pod osłoną karabinów żandarmeryi pragną dowieść istotności posiadania. Do nas należy czuwanie, iżby ani chwili nie dzierżyli Węgrzy naszej ziemi spokojnie bez protestu, aż do wydania wyroku przez sąd rozjemczy międzynarodowy.<br>
<br><br>
[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach ornament 016.png|100px|center]]
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ckkx2j3zk5ynnhjsm2n5xi3cbfozy6j
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Miłość a kłamstwo. Samobójstwo.djvu/3
100
1081974
3144913
2022-08-04T12:44:09Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{c|Prof. ST. A. WOTOWSKI.|w=120%|po=5px}}
{{Separator linia|40px|2px|po=50px}}
{{c|'''MIŁOŚĆ a KŁAMSTWO'''|font=Arial Narrow|h=normal|w=400%|po=30px}}
{{f|aling=justify|last=justify|
KŁAMSTWO MĘŻCZYZNY I KOBIETY.<br>
KIEDY KŁAMSTWO JEST KONIECZNE.<br>
KOBIETY DEMONICZNE. SŁYNNI UWO-<br>
-:- -:- -:- -:- DZICIELE. -:- -:- -:- -:-<br>
'''{{roz|MIŁOŚ|0.1}}Ć''' — TO WIELKIE KŁAMSTWO.<br>
|center|table}}
{{c|'''{{roz|Samobójstw|0.1}}o'''|h=normal|w=350%|przed=40px|po=30px}}
{{f|aling=justify|last=justify|
CZY SAMOBÓJSTWO JEST BOHATER-<br>
STWEM, CZY PRZESTĘPSTWEM? KLUBY<br>
I LIGI SAMOBÓJCÓW. MIŁOŚĆ A SAMO-<br>
BÓJSTWO. NAJSŁYNNIEJSZE PRZYKŁA-<br>
DY. OBŁĘD I SAMOBÓJSTWO. SAMO-<br>
BÓJSTWO I OKULTYZM. CO SIĘ DZIEJE<br>
Z SAMOBÓJCAMI PO ŚMIERCI? EPI-<br>
— — — DEMJA SAMOBÓJSTW. — — —<br>
|center|table|po=60px}}
{{c|{{tab|40}}Nakładem Wydawn. „ŚWIT“ Warszawa, Piękna 25.{{tab|40}}|style=border-top:solid 1px black|table}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9kd8ktbkubgt78tin1li8uvnyiyem7s
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Miłość a kłamstwo. Samobójstwo.djvu/4
100
1081975
3144914
2022-08-04T12:45:44Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br><br><br></noinclude>{{---|400}}
{{c|Druk. „ SIŁA“ Warszawa.}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
35i3u82yyb2m234psneovvet75rtjrf
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Miłość a kłamstwo. Samobójstwo.djvu/50
100
1081976
3144917
2022-08-04T13:12:55Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz|TREŚ}}Ć'''|po=1em}}
{{c|style=word-spacing:0.3em|h=180%|Czy samobójstwo jest bohater-<br>stwem, czy {{Korekta|przestempstwem|przestępstwem}}? — Kluby<br>i ligi samobójców. Obrońcy prawa odbie-<br>rania sobie życia. Miłość, a samobójstwo. Naj-<br>słynniejsze przykłady. Obłęd i samobójstwo. Czy samo-<br>bójcy są ludźmi poczytalnemi. Samobójstwo i okultyzm.<br>{{f*|style=word-spacing:0.1em|Co się dzieje z samobójcą po śmierci. Jakie losy przecho-}}<br>dzi w myśl teorji reinkarnacji? Samobójstwo a doba<br>obecna: ogólne przedenerwowanie, sytuacja<br>ekonomiczna. Epidemja samobójstw.<br>{{f*|style=word-spacing:normal|Czem jest pozbawienie się życia?}}}}
{{---|przed=1.2em}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
588vd4xdj3derzwbyjp6cv6pw4frlw8
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Miłość a kłamstwo. Samobójstwo.djvu/24
100
1081977
3144918
2022-08-04T13:14:39Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''TREŚĆ'''|po=1em}}
{{c|style=word-spacing:0.3em|h=180%|Kłamstwo mężczyzny.<br>Kłamstwo kobiety. Kłamstwo jako<br>przyjemność, {{Korekta|przewrotność|przewrotność,}} konieczność.<br>Kiedy w miłości kłamać trzeba? Najsłynniejsze<br>przykłady literatury i życia. Czy mężczyzna stale kłamie<br>kobiecie? Czy kobiety są względem mężczyzn szczere?<br>Kobiety demoniczne. Słynni uwodziciele. Czem jest<br>miłość? Zaślepienie w miłości. Lepsze kłamstwo niżli<br>prawda. Miłość — to wielkie kłamstwo! Czy tak<br>jest istotnie? Obyczaje czasów współczes-<br>nych. Męskość kobiet. Kobiecość<br>mężczyzn. Rola kłamstwa<br>w miłości.}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
khh57o52v0kmkuijlm8y2c3zpkfpg2o
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/6
100
1081978
3144919
2022-08-04T13:18:59Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude>{{Skan zawiera reklamę}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k8rkttf7dc6sj004w1eclg4dpvw3h36
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaglify
0
1081979
3144922
2022-08-04T13:34:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anagnia
0
1081980
3144923
2022-08-04T13:34:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anagnostes
0
1081981
3144924
2022-08-04T13:34:20Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anagogija
0
1081982
3144925
2022-08-04T13:37:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anagogije
0
1081983
3144926
2022-08-04T13:37:11Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/176
100
1081984
3144927
2022-08-04T13:40:59Z
Cybertułacz
29815
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Cybertułacz" /></noinclude>{{Tab}}Okazało się, że przerwany spór w jadalni, wybuchł w salonie ze zdwojoną siłą, a że były z wielu stron zarzuty, że urzędowe medja to szarlatani, którzy ze swych sztuczek ciągną zyski materjalne, oszukują łatwowiernych, aby ich na pieniądze naciągać, — więc profesor zaproponował urządzenie seansu i dowodził, że nie będzie, wprawdzie, objawów zbyt silnych i takich, jakie się trafiają w zgranem kółku wypróbowanych zwolenników, ale w każdym razie będą dowody, że bez urzędowego medjum można mieć senzacje, które wykluczają oszustwa na tle zysku materjalnego.<br>
{{Tab}}Kilkanaście osób zeszło na parter, gdzie stał odpowiedni stół do seansu w jakimś gościnnym pokoju. Kilka osób usiadło przy stole i utworzyli »medjumistyczny łańcuch«, czyli ręce położyli na stole, dotykając palcami o palce sąsiadów. Anatol siadł zdala, w kącie pokoju na kanapie, gdyż kiedyś często uczestniczył w takich posiedzeniach i nie spodziewał się zaobserwować cośkolwiek, czegoby już dawniej nie widział.<br>
{{tab}}— Seanse udają się także przy świetle sztucznem, a nawet dziennem, ale dla szybszego skutku wezmę »menissimo luce«, — zauważył profesor.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9jvhma7593eknp943bv0de4xdq89a0y
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anagramma
0
1081985
3144928
2022-08-04T13:41:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/8
100
1081986
3144929
2022-08-04T13:41:14Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br><br><br></noinclude>{{f|
''P. LEONOWI RYLSKIEMU'' —<br>
''poświęca''<br>
{{tab|120}}{{f*|''AUTOR''|w=90%}}
|center|table}}
<br><br>
{{c|DRUK. OLESIŃSKI, MERKEL i S{{f*|{{u|KA}}|w=70%|style=vertical-align: 0.3em;}} CHŁODNA 37|w=75%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8ipvki08y3rrwm47vvrocsqedn1spfp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anahuak
0
1081987
3144930
2022-08-04T13:41:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=711
|strona_stop=711
}}
n4njt6xpe1ngoxruj69cpdrteb3x67t
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaita
0
1081988
3144931
2022-08-04T13:42:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaitys
0
1081989
3144932
2022-08-04T13:42:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakamptyka
0
1081990
3144933
2022-08-04T13:43:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakaona
0
1081991
3144934
2022-08-04T13:43:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakefaleozys
0
1081992
3144935
2022-08-04T13:43:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklastyczne instrum.
0
1081993
3144936
2022-08-04T13:43:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
3145141
3144936
2022-08-04T15:15:43Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklastyczne instrumenta]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklastyczne instrum.]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklastyka
0
1081994
3144937
2022-08-04T13:43:50Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=712
}}
gy32h64gxknoa3hbvupnxnxgjgm2dos
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklet
0
1081995
3144938
2022-08-04T13:44:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=712
|strona_stop=713
}}
e4x3ig7ea9yjaxup3jzpky8j7e2oouw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklet II anty-papież
0
1081996
3144939
2022-08-04T13:44:57Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=713
|strona_stop=713
}}
cq7713nd2jqbuydq3a4lmo2c3ro9jfs
3145143
3144939
2022-08-04T15:17:21Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklet II]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklet II anty-papież]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=713
|strona_stop=713
}}
cq7713nd2jqbuydq3a4lmo2c3ro9jfs
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaklia
0
1081997
3144940
2022-08-04T13:45:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=713
|strona_stop=713
}}
cq7713nd2jqbuydq3a4lmo2c3ro9jfs
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakolut
0
1081998
3144942
2022-08-04T13:45:27Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=713
|strona_stop=713
}}
cq7713nd2jqbuydq3a4lmo2c3ro9jfs
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/7
100
1081999
3144943
2022-08-04T13:47:28Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br></noinclude>{{c|ST. A. WOTOWSKI|w=120%|po=60px}}
{{c|'''MAGJA I CZARY'''|h=normal|w=360%|po=25px}}
{{c|Szkice z dziedziny wiedzy tajemniczej|w=120%|po=160px}}
{{c|WARSZAWA 1926 r.|w=120%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e55lkdlupv122o66y0vc1wb5t5s84a6
3145163
3144943
2022-08-04T15:51:25Z
Seboloidus
27417
drobne redakcyjne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br></noinclude>{{c|ST. A. WOTOWSKI|w=120%|po=60px}}
{{c|'''MAGJA I CZARY'''|h=normal|w=360%|po=25px}}
{{c|Szkice z dziedziny wiedzy tajemniczej|w=120%|po={{tns|160|100}}px}}
{{c|WARSZAWA 1926 r.|w=120%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5c3d41od5fsw9h7f0nk5hw0s3lfiwjh
Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/177
100
1082000
3144944
2022-08-04T13:48:13Z
Cybertułacz
29815
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Cybertułacz" /></noinclude>{{Tab}}Zgaszono świece i czas jakiś panowała cisza, tylko pod oknem pies zawył.<br>
{{tab}}— Oj, jakem się zlękła..., zawołała jedna z pań i znów pokój zaległa cisza.<br>
{{Tab}}Wkrótce jednak zaczęły się zwyczajne w tych razach objawy, a więc stukanie w stół, poruszanie się stołu, tupanie nogami stołu i rozmowa zapomocą dyktowania alfabetu. Pytano się o najrozmaitsze rzeczy. Między innemi, kto jest między nimi tem medjum, któremu zawdzięczają dzisiejsze objawy. Stolik wypukał nazwisko jednego z panów obecnych. Któraś z pań pytała, czy możnaby się dowiedzieć, czyj duch objawił się teraz. Odpowiedź
brzmiała: »Urszula Kochanowska«.<br>
{{Tab}}Wśród otoczenia z rozmów i pytań zadawanych można było zaobserwować, jak się kto do seansu odnosi. Jedni traktowali każdą odpowiedź jak wyrocznię nie podlegającą dyskusji, inni kpili z dających się nabierać, a jeszcze inni, a zwłaszcza jedna starsza panna, bali się i znać było, że żałowali, iż zdecydowali się uczestniczyć przy takich strachach.<br>
{{Tab}}Dla Anatola to wszystko nie było nowością, a monotonny szept pytań i ciemność panująca w pokoju, działały na niego nasennie, to też z trudem udało mu się obronić przed Morfeuszem. Nagle zainteresował się odpowiedziami stolika, czy ducha. Pan domu<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5e7ux2q9ppzfgijkyzm56e5f74uf309
Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/178
100
1082001
3144948
2022-08-04T13:52:43Z
Cybertułacz
29815
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Cybertułacz" /></noinclude>pytał o przyszłość Polski i Urszulka zaczęła zapomocą stukania snuć kombinacje nad ukształtowaniem się stosunków politycznych w Europie.<br>
{{Tab}}Na pytanie, czy Polska będzie kiedy wolna, stolik wypukał, że będzie, a na pytanie »kiedy«, że po wielkiej, wszecheuropejskiej, a nawet wszechświatowej wojnie, która już w przyszłym roku wybuchnie. Dalej dowiedziano się, że restytucja Polski nastąpi za czasów panowania cesarza w Austrji Karola, który w stosunku do obecnego Franciszka Józefa będzie jego stryjecznym wnukiem. Na wątpliwość, że przecież następcą jest Ferdynand, otrzymano odpowiedź, że tego imienia nigdy na tronie austrjackim nie będzie.<br>
{{Tab}}W tem miejscu zaczęła się gwałtowna dyskusja na zapoczątkowany temat. O powrocie do normalnego prowadzenia seansu nie było mowy, to też przerwano go i zapalono świece. Któryś z panów, znawca jakoby kalendarza gotajskiego, twierdził, że Karola żadnego do tej pory niema w rodzinie Habsburgów, a Ferdynand jest następcą tronu, mężczyzną w sile wieku i należy przypuszczać, że tylko on odziedziczy tron po Franciszku. Domorosły jakiś polityk krytykował przepowiednię o wojnie, bo jeżeli zeszłego roku nie wybuchnęła wojna, kiedy konflikt zdawał się być na ostrzu<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
s1m5kbltd7slljnpohqfguo7z9hrrgo
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/146
100
1082002
3144949
2022-08-04T13:58:30Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz*|ZAKOŃCZENIE.}}'''|po=1em}}
{{tab}}W niniejszych szkicach, z dziedziny noszącej miano wiedzy tajemnej, {{Korekta|strałem|starałem}} się zobrazować, czem jest magja i jakie jej znaczenie istotne.<br>
{{tab}}Bo z prawdziwą przyjemnością stwierdzić muszę, że książka ta jest pierwszą i jedyną, w tej formie ujętą, książką o magji po polsku.<br>
{{tab}}Przeważnie powoływałem się na Eliphasa Levi i cytowałem, aż do znudzenia... lecz Eliphas, skarbnica głębokiej mądrości, jest wyrocznią... i tą sobie przypisuję zasługę, że z nim zapoznałem czytelnika.<br>
{{tab}}Cóż więcej mam jeszcze powiedzieć?<br>
{{tab}}Może, że dotykając ręką najwyższych sanktuarjów — nie byłem dostatecznie jasny... nie moja to wina, bo czasem jasnym być trudno... zresztą sądzę, że ci, co chcieli, zrozumieli mnie świetnie.<br>
{{tab}}Do tych też, co w dzisiejszej dobie, dobie, w której wielki poryw do życia duchownego jest jaknajjaskrawszym protestem przeciw powszechnemu zmaterjalizowaniu, do tych się zwracam: jeśli pragniecie uzupełnień i wyjaśnień zawsze niemi chętnie służę, zaś dalszy ciąg w niniejszym tomie zawartych rewelacyj, szczególniej w dziedzinie najgłębszych sekretów i inicjacji, nastąpi w niezadługo mającej się ukazać książce, bibljoteki „Izyda“, p. t. „Mistrzowie nauk tajemnych“.<br>
{{f|'''St. A. Wotowski.'''|align=right|prawy=5em|po=1.5em}}
{{---}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
fhulgd6aa6h898xifn0rcpvcq32lwuf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakonda
0
1082003
3144950
2022-08-04T14:00:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=713
|strona_stop=713
}}
cq7713nd2jqbuydq3a4lmo2c3ro9jfs
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakreon
0
1082004
3144951
2022-08-04T14:00:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=713
|strona_stop=714
}}
5tqr5h3kjnewx4w0yt1o0kgyus871mc
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/151
100
1082005
3144952
2022-08-04T14:00:40Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Blade policzki nabrały nagle ceglastego koloru, oczy krwią nabiegły i Sebastyan zadrżał na myśl, że nowy atak apoplektyczny spiorunuje starca.<br>
{{tab}}Tak się jednak nie stało. Grożący kryzys nie nastąpił i hrabia odezwał się ze spokojem, straszniejszym od najgwałtowniejszego gniewu:<br>
{{tab}}— Rzeczywiście, to zmienia położenie, panie Sebastyanie Gérardzie... widzę, żem się nie poznał na panu!.. Mieli słuszność ci, co mnie ostrzegali, ażebym panu nie ufał, a ja ich głupi stary nie chciałem słuchać... W mojem wieku człowiek łatwo się daje zaślepić!.. Wiedząc, żeś dzielny żołnierz, miałem cię za uczciwego!.. Cóżeś uczynił z mojem zaufaniem? W tym domu, który przed tobą otworzyłem, w którym cię przyjmowałem jak syna, tyś o miłości mówił mojej córce!.. mojej córce!.. dziecku szesnastoletniemu! Ależ to zbrodnia, mój panie! to więcej, niż zbrodnia, to podłość! Zdejm swój krzyż, panie Gérard, nie godzien jesteś nosić godła honoru!<br>
{{tab}}— Jenerale... jenerale... — wyjąkał zrozpaczony oficer, załamując ręce.<br>
{{tab}}— Pozwolże mi pan mówić! — zawołał hrabia rozkazująco, Człowiek zdolny zdradzić tak zaufanie starca, zdolny jest do wszystkiego!.. Nie wierzę już w twoją miłość!.. Chodziło ci o świetną partyę małżeńską i powiedziałeś sobie, że gdy rozkochasz w sobie moją córkę, zdołasz mnie tem zmusić do oddania ci jej ręki! Fałszywa to była rachuba! Zresztą, Berta ciebie nie kocha, rozumiesz!.. Jej się tylko zdaje, ale jest w błędzie... Alboż kto w szesnastym roku wie co to jest miłość?.. Mąż ją dopiero nauczy tego uczucia... Tak, mąż, bo za kilka dni panna de Franoy, moja córka<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
940dk02to7qqaxbxjfn7ui69i3sbhn3
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakreontyczny wiersz
0
1082006
3144953
2022-08-04T14:00:49Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=714
|strona_stop=714
}}
h1pc72a5nfy6lzkt7is3dxha0vyx4rw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakruzys
0
1082007
3144955
2022-08-04T14:01:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=714
|strona_stop=714
}}
h1pc72a5nfy6lzkt7is3dxha0vyx4rw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakutan
0
1082008
3144957
2022-08-04T14:01:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=714
|strona_stop=714
}}
h1pc72a5nfy6lzkt7is3dxha0vyx4rw
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/152
100
1082009
3144959
2022-08-04T14:02:01Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>zostanie żoną margrabiego de Flammaroche!.. A teraz nie zatrzymuję pana dłużej...<br>
{{tab}}Złamany, unicestwiony Sebastyan znowuż zbladł jak trup. Grube łzy płynęły mu po twarzy. W najzimniejszem sercu mógł teraz dla siebie obudzić współczucie, i sam jenerał nawet uczułby się niewątpliwie wzruszonym, gdyby nie uniesienie, które go zaślepiło.<br>
{{tab}}— Jenerale — odezwał się oficer, ledwie dosłyszalnym głosem — byłeś bez litości... Znieważyłeś mnie okrutnie...<br>
{{tab}}— Tak pan sądzisz? — zapytał starzec, zakładając ręce na szerokiej piersi. — Zgoda! Mam siedmdziesiąt pięć lat, to prawda, ale serce zawsze odważne, a ręka zawsze pewna. Zapomnij pan, że mam siwe włosy, jak ja o tem zapominam... Jeżeli chcesz żądać odemnie satysfakcyi, służę panu.<br>
{{tab}}— Pojedynkować się z panem!.. ja!.. — zawołał Sebastyan — nigdy!..<br>
{{tab}}— Jak się panu podoba, ale wiedz pan o tem: Jeżeli się namyślisz i przyślesz do mnie sekundantów, przyjmę ich z ochotą... Teraz nie mamy już sobie nic do powiedzenia, kapitanie Sebastyanie Gérardzie... i po raz wtóry powtarzam, że nie zatrzymuje pana dłużej...<br>
{{tab}}Sebastyan skłonił się starcowi, ale ten wcale mu się nie odkłonił. Chwiejnym krokiem wyszedł z altany, wsiadł na konia i opuścił tę siedzibę, do której już nie wolno mu było wrócić, przynajmniej jawnie.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ns50ar8pwwb6qkip2j74thx9llquubl
3144973
3144959
2022-08-04T14:03:57Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>zostanie żoną margrabiego de Flammaroche!.. A teraz nie zatrzymuję pana dłużej...<br>
{{tab}}Złamany, unicestwiony Sebastyan znowuż zbladł jak trup. Grube łzy płynęły mu po twarzy. W najzimniejszem sercu mógł teraz dla siebie obudzić współczucie, i sam jenerał nawet uczułby się niewątpliwie wzruszonym, gdyby nie uniesienie, które go zaślepiło.<br>
{{tab}}— Jenerale — odezwał się oficer, ledwie dosłyszalnym głosem — byłeś bez litości... Znieważyłeś mnie okrutnie...<br>
{{tab}}— Tak pan sądzisz? — zapytał starzec, zakładając ręce na szerokiej piersi. — Zgoda! Mam siedmdziesiąt pięć lat, to prawda, ale serce zawsze odważne, a ręka zawsze pewna. Zapomnij pan, że mam siwe włosy, jak ja o tem zapominam... Jeżeli chcesz żądać odemnie satysfakcyi, służę panu.<br>
{{tab}}— Pojedynkować się z panem!.. ja!.. — zawołał Sebastyan — nigdy!..<br>
{{tab}}— Jak się panu podoba, ale wiedz pan o tem: Jeżeli się namyślisz i przyślesz do mnie sekundantów, przyjmę ich z ochotą... Teraz nie mamy już sobie nic do powiedzenia, kapitanie Sebastyanie Gérardzie... i po raz wtóry powtarzam, że nie zatrzymuje pana dłużej...<br>
{{tab}}Sebastyan skłonił się starcowi, ale ten wcale mu się nie odkłonił. Chwiejnym krokiem wyszedł z altany, wsiadł na konia i opuścił tę siedzibę, do której już nie wolno mu było wrócić, przynajmniej jawnie.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pthg28vre6pn3hc62wqnof31x8ol5pt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analcym
0
1082010
3144961
2022-08-04T14:02:20Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=714
|strona_stop=715
}}
9mcwk32ck25mkt45jvsme6o3cchlk3y
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analekta
0
1082011
3144963
2022-08-04T14:02:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analekta niewolnik
0
1082012
3144964
2022-08-04T14:02:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analemmat
0
1082013
3144965
2022-08-04T14:02:54Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analeptyczne środki
0
1082014
3144966
2022-08-04T14:03:03Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analgija
0
1082015
3144967
2022-08-04T14:03:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analityczna geometryja
0
1082016
3144968
2022-08-04T14:03:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analityczna mechanika
0
1082017
3144969
2022-08-04T14:03:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analityczny równoległob.
0
1082018
3144970
2022-08-04T14:03:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/153
100
1082019
3144971
2022-08-04T14:03:42Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{c|XVIII.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Podprefekt w Baume-les-Daumes, wicehrabia de Saulex, był paryżaninem z obyczajów i gustu.<br>
{{tab}}Zużytkował też, o ile mógł najlepiej swój pałacyk, dla wydania w nim balu.<br>
{{tab}}W salonach, niezbyt obszernych, ale przystrojonych elegancko i oświetlonych ażurowo, okna otwarte były na ogród, a ogród ten, dzięki ciepłemu powietrzu nocy sierpniowych zamienił się tego wieczoru w prawdziwy salon.<br>
{{tab}}Różnokolorowe girlandy latarek weneckich, pozawieszane na drzewach, tworzyły fantastyczne, malownicze zygzaki świetlane. To znów lampiony poukrywane w gęstwinie drzew, świeciły się jak ogromne robaczki świętojańskie.<br>
{{tab}}W Baume-les-Daumes opowiadano sobie, że nawet z Paryża przywieziono pocztą w dużem pudle wspaniały fajerwerk, który ma być puszczony podczas balu niespodziewanie na trawniku, naprzeciw pałacu.<br>
{{tab}}Z Besançon sprowadzono cukiernika, mistrza w robieniu lodów, sorbetów chłodzących i ponczu rzymskiego. Przyjęcie gości miało być wspaniałe.<br>
{{tab}}Jedna tylko rzecz niepokoiła. Niebo zaciemniało się zupełnie i zanosiło się na niepogodę. Gęste chmury zasłaniały księżyc. Burza mogła znienacka zerwać się i cały bal w ogrodzie zrobiłby fiasco,<br>
{{tab}}O godzinie wpół do dziewiątej zaczęto się już zjeżdżać z okolicy.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5893cgg4brcfkde1qf9o2civahwsohi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analityka
0
1082020
3144972
2022-08-04T14:03:51Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analityka w matematyce
0
1082021
3144974
2022-08-04T14:04:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Autor:Józefa Szebeko
104
1082022
3144975
2022-08-04T14:04:17Z
Draco flavus
2058
—
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|opis=polska działaczka społeczna, publicystka i tłumaczka, senator Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1922–1927
|tłumacz=S
}}
==Przekłady==
*[[Dziecię nieszczęścia]] — ''[[Autor:Xavier de Montépin]]''
{{PD-old-autor|Szebeka, Józefa}}
{{DEFAULTSORT:Szebeka, Józefa}}
[[Kategoria:Józefa Szebeka|*]]
[[Kategoria:Publicyści]]
[[Kategoria:Tłumacze]]
[[Kategoria:Senatorowie]]
[[Kategoria:Polacy]]
ns2x8jztyyz4smww45oh9mbouwc4ozu
3144982
3144975
2022-08-04T14:06:53Z
Draco flavus
2058
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|opis=polska działaczka społeczna, publicystka i tłumaczka, senator Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1922–1927
|tłumacz=S
}}
==Przekłady==
*[[Dziecię nieszczęścia]] — ''[[Autor:Xavier de Montépin|Xavier de Montépin]]''
{{PD-old-autor|Szebeka, Józefa}}
{{DEFAULTSORT:Szebeka, Józefa}}
[[Kategoria:Józefa Szebeka|*]]
[[Kategoria:Publicyści]]
[[Kategoria:Tłumacze]]
[[Kategoria:Senatorowie]]
[[Kategoria:Polacy]]
8zt3mn5q77tf35sghgygwfu3smf5rgt
3144985
3144982
2022-08-04T14:09:01Z
Draco flavus
2058
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|opis=polska działaczka społeczna, publicystka i tłumaczka, senator Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1922–1927
|tłumacz=S
}}
==Przekłady==
*[[Dziecię nieszczęścia]] — ''[[Autor:Xavier de Montépin|Xavier de Montépin]]''<ref>Tłumaczenie określone na podstawie tekstu Przemysław M. Żukowski, Szebeko Józefa, [w:] Andrzej Romanowski (red.), Polski Słownik Biograficzny, t. 47, Warszawa ; Kraków: IH PAN: Wyd. Towarzystwa Naukowego Societas Vistulana, 2011, s. 578–579, ISBN 978-83-88909-86-3 </ref>
{{Przypisy}}
{{PD-old-autor|Szebeka, Józefa}}
{{DEFAULTSORT:Szebeka, Józefa}}
[[Kategoria:Józefa Szebeka|*]]
[[Kategoria:Publicyści]]
[[Kategoria:Tłumacze]]
[[Kategoria:Senatorowie]]
[[Kategoria:Polacy]]
6s1q8digfrt9czipfer0y7b6ek6kotn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza
0
1082023
3144976
2022-08-04T14:04:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza grammatyczna
0
1082024
3144977
2022-08-04T14:04:28Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=715
}}
6p8hj98v7dy6drjg3n03mz8amhkll83
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XVII
0
1082025
3144978
2022-08-04T14:04:31Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=144 to=152 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|anonimowy}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
57h1ey2hzrq98vkp56t6vf965dw2ozm
3145042
3144978
2022-08-04T14:19:05Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=144 to=152 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
7riq7a28guuezfhncm3chrr6x3o1r8b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza filozoficzna
0
1082026
3144979
2022-08-04T14:04:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=715
|strona_stop=719
}}
3oqhhlq3tfyw24d8p2sg0lqr0j43osa
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza w matematyce
0
1082027
3144980
2022-08-04T14:05:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=719
|strona_stop=721
}}
fz18y5rhsrjy8kllm3l54265n9pix86
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza Diofantesa
0
1082028
3144981
2022-08-04T14:05:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=721
|strona_stop=723
}}
hirhsufqs50nqph9183u18mcunyqznx
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza chemiczna
0
1082029
3144986
2022-08-04T14:10:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=723
|strona_stop=726
}}
9kgrps87cbmixolqjzcl38iqxozfrjo
3144995
3144986
2022-08-04T14:12:09Z
Dzakuza21
10310
dr.
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=723
|strona_stop=725
}}
aeh4tvctydmkwn8ev6vqzmsqdef4fej
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza organiczna
0
1082030
3144994
2022-08-04T14:11:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=725
|strona_stop=725
}}
t15ncil7cttunhtcbsbh2l3x7gy3md7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza ostateczna
0
1082031
3144999
2022-08-04T14:13:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=725
|strona_stop=726
}}
5gagkv2veje7019d6gdxvwrpqw48ahw
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza termometryczna
0
1082032
3145000
2022-08-04T14:13:20Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=726
|strona_stop=726
}}
prcdgej2fbbcck8mue4zx5610s740zz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analiza pośrednia
0
1082033
3145001
2022-08-04T14:13:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=726
|strona_stop=726
}}
prcdgej2fbbcck8mue4zx5610s740zz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analogija
0
1082034
3145002
2022-08-04T14:13:46Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=726
|strona_stop=727
}}
koxda5s5wohz15jtob2a707k72s95qf
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analogija wiary
0
1082035
3145003
2022-08-04T14:14:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=727
|strona_stop=727
}}
cp47cgxv88jntzvhjcw1cixztjw4gtk
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/30
100
1082036
3145004
2022-08-04T14:14:07Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Encyklopedyja powszechna (1859)/Analogije Nepera
0
1082037
3145005
2022-08-04T14:14:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=727
|strona_stop=727
}}
cp47cgxv88jntzvhjcw1cixztjw4gtk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anam
0
1082038
3145006
2022-08-04T14:14:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=727
|strona_stop=728
}}
0l3ni3vf9z0lxkqwaxdoxaky8nzz8u2
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ana-Melech
0
1082039
3145007
2022-08-04T14:14:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=728
}}
rf7ggc2lnrc3e9b9gcngqz17hei4edt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anamnestyka
0
1082040
3145008
2022-08-04T14:14:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=728
}}
rf7ggc2lnrc3e9b9gcngqz17hei4edt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anamnezys
0
1082041
3145009
2022-08-04T14:14:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=728
}}
rf7ggc2lnrc3e9b9gcngqz17hei4edt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anamorfoza
0
1082042
3145010
2022-08-04T14:15:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=729
}}
0dhycd2gqwy2tih40m9bm231tghaic3
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anamur
0
1082043
3145011
2022-08-04T14:15:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=729
|strona_stop=729
}}
cr9zpazjy6vj09f5hj1wjhnrsdr6ssu
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anan-ben-Dawid
0
1082044
3145012
2022-08-04T14:15:38Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=729
|strona_stop=729
}}
cr9zpazjy6vj09f5hj1wjhnrsdr6ssu
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ananas
0
1082045
3145013
2022-08-04T14:15:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=729
|strona_stop=729
}}
cr9zpazjy6vj09f5hj1wjhnrsdr6ssu
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ananasowate
0
1082046
3145014
2022-08-04T14:16:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=729
|strona_stop=730
}}
bt9dr8yjrtz98ed1b8546sd2m6gsvjg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ananasowy eter
0
1082047
3145015
2022-08-04T14:16:20Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=730
|strona_stop=730
}}
ndrpkamtv606usbz7k0dauxqgi9mnxn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ananchites
0
1082048
3145017
2022-08-04T14:16:33Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=730
|strona_stop=730
}}
ndrpkamtv606usbz7k0dauxqgi9mnxn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ananijasz i Safira
0
1082049
3145019
2022-08-04T14:16:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=730
|strona_stop=730
}}
ndrpkamtv606usbz7k0dauxqgi9mnxn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Ananijew
0
1082050
3145021
2022-08-04T14:16:57Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=730
|strona_stop=730
}}
ndrpkamtv606usbz7k0dauxqgi9mnxn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaska
0
1082051
3145023
2022-08-04T14:17:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=730
|strona_stop=730
}}
ndrpkamtv606usbz7k0dauxqgi9mnxn
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anapa
0
1082052
3145024
2022-08-04T14:17:19Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=730
|strona_stop=731
}}
lj7b76q2bg7ibjxx7ky3n6ilem9l67w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anapale
0
1082053
3145027
2022-08-04T14:17:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anapektoumija
0
1082054
3145028
2022-08-04T14:17:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anapest
0
1082055
3145030
2022-08-04T14:17:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaphrodisia
0
1082056
3145031
2022-08-04T14:18:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaplastyka
0
1082057
3145033
2022-08-04T14:18:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anar
0
1082058
3145035
2022-08-04T14:18:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anarchija
0
1082059
3145037
2022-08-04T14:18:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anarmonija
0
1082060
3145039
2022-08-04T14:18:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anarti
0
1082061
3145041
2022-08-04T14:18:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=731
}}
hknuvz63e005zmmzuzbnkyq6qim72hi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anasarca
0
1082062
3145043
2022-08-04T14:19:15Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=731
|strona_stop=732
}}
jjpq2ng3uzseh0xz3ns2w5auiwfxf9j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastasiewicz
0
1082063
3145044
2022-08-04T14:19:40Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=732
|strona_stop=733
}}
t0fhkyhrfogfjspshzdwmy5ac718xoi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastatica
0
1082064
3145045
2022-08-04T14:19:54Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=733
|strona_stop=733
}}
e7mbcca6j3bhi02diju0bq27zjd9s9b
3145146
3145045
2022-08-04T15:23:47Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastastica]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastatica]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=733
|strona_stop=733
}}
e7mbcca6j3bhi02diju0bq27zjd9s9b
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastatyczne drukarstwo
0
1082065
3145046
2022-08-04T14:20:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=733
|strona_stop=734
}}
iuqpvuxa9svq5k8j70jurlmku74j5oa
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy I święty
0
1082066
3145047
2022-08-04T14:20:24Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy II papież
0
1082067
3145048
2022-08-04T14:20:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy III papież
0
1082068
3145049
2022-08-04T14:20:46Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy IV
0
1082069
3145050
2022-08-04T14:20:56Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy antypapież
0
1082070
3145052
2022-08-04T14:21:06Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy Synaita
0
1082071
3145053
2022-08-04T14:21:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/154
100
1082072
3145054
2022-08-04T14:21:25Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Powozy i karety przeróżnego kształtu, jeden po drugim, zatrzymywały się przed pałacem i wysiadali z nich goście. Były to osobistości jaknajrozmajtsze, merowie wiejscy wraz ze swemi połowicami i córkami, kilku z bogatej szlachty okolicznej, reprezentującej arystokracyę, wreszcie przedstawiciele sądownictwa i władz administracyjnych, sędziowie, sekretarze, naczelnicy wydziałów podprefektury, poborcy i t. d.<br>
{{tab}}Kobiet było znacznie więcej niż mężczyzn, a między niemi dużo bardzo ładnych.<br>
{{tab}}Doborowa orkiestra, jakiej nigdy dotąd w Baume-les-Daumes nie słyszano, zaczęła grać do tańca, Na ulicy gęsty tłum ludu chciwie nadsłuchiwał się muzyce.<br>
{{tab}}Była godzina dziewiąta wieczorem i bal wrzał już w pełni wesołością i ruchem, kiedy przyjechała baronowa de Vergy z panną de Franoy.<br>
{{tab}}Wejście ich do salonu sprawiło żywe wrażenie i dokoła Berty, idącej pod rękę z przyjaciołką, rozszedł się szmer uwielbienia,<br>
{{tab}}Baronowa, jak zwykle ubrana czarno i zresztą nie nazbyt ładna, zwracała na siebie uwagę tylko dystynkcyą i ujmującym wdziękiem.<br>
{{tab}}Berta przeciwnie, była zachwycająco piękną tak, że oczu od niej niepodobna było oderwać.<br>
{{tab}}Wiemy już, że panna de Franoy miała na sobie suknię białą muślinową, przybraną bukiecikami fijołków i liśćmi bluszczu. W splotach jasnych włosów przewijała się również girlandka bluszczowa.<br>
{{tab}}Bladą była. Delikatna obwódka błękitna okrążała jej delikatne powieki. Spuszczone długie rzęsy zasłaniały na wpół gorączkowy blask źrenic.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jqtb0qx1u6b1hh1fa5t3lp4rvzf5y4e
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy święty
0
1082073
3145055
2022-08-04T14:21:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy młodszy
0
1082074
3145056
2022-08-04T14:21:34Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=734
}}
atk6wb4f0azvfkn3exr9k26qlveq3mz
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy pustelnik
0
1082075
3145057
2022-08-04T14:21:48Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=734
|strona_stop=735
}}
pkjyzwnquret5optfr79ufwk1vhfzxd
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy kapłan
0
1082076
3145058
2022-08-04T14:22:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=735
|strona_stop=735
}}
hdvsvyecevtq7d4e9qpmu0v4rusq9qh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy kapłan konstan.
0
1082077
3145059
2022-08-04T14:22:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=735
|strona_stop=735
}}
hdvsvyecevtq7d4e9qpmu0v4rusq9qh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy I cesarz
0
1082078
3145060
2022-08-04T14:22:20Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=735
|strona_stop=735
}}
hdvsvyecevtq7d4e9qpmu0v4rusq9qh
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazy II
0
1082079
3145061
2022-08-04T14:22:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=735
|strona_stop=735
}}
hdvsvyecevtq7d4e9qpmu0v4rusq9qh
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/155
100
1082080
3145062
2022-08-04T14:22:42Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Pierwsze jej spojrzenie pobiegło po salonie szukając Sebastyana, ale go nie znalazło. Kapitan jeszcze nie przyjechał.<br>
{{tab}}Ramię podał Bercie podprefekt. Błagał, ażeby go zaszczyciła pierwszym z kolei kontredansem. Biedne dziecko trawione niepokojem, wcale nie miało ochoty do tańca, lecz niepodobna było odmówić: Gdyby bowiem odmówiła wicehrabiemu de Saulex, jakżeby mogła tańczyć {{Korekta|poźniej|później}} z Sebastyanem?<br>
{{tab}}Zgodziła się zatem i dokładała bohaterskich wysiłków, ażeby zdobywać się na odpowiedzi podczas rozmowy w kontredansie, tak zwykle błahej, skoro tylko tańczący są dla siebie całkiem obojętni.<br>
{{tab}}Właśnie rozpoczęto trzecią figurę i taniec odbywał się według wszelkich wymaganych form, kiedy Berta zadrżała całem ciałem i puściła rękę wicehrabiego de Saulex,<br>
{{tab}}Spostrzegła Sebastyana stojącego przy drzwiach najbliższych od przedpokoju, a blada twarz młodzieńca, spojrzenie posępne, czoło zmarszczone, wskazywały w sposób okrutnie wymowny, że dobrych wiadomości nie przynosi.<br>
{{tab}}Odtąd panna de Franoy stała się tak zamyśloną, że albo nie odpowiadała wcale tancerzowi, albo odpowiedzi jej dowodziły, że wcale nie słyszała, co on do niej mówił.<br>
{{tab}}Podprefekt odrazu spostrzegł tę zmianę raptowną, zrozumiał, że dzieje się coś niezwykłego, ale jako człowiek światowy, ani jednem zręcznem słówkiem nie starał się odgadnąć tajemnicy młodego dziewczęcia.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
qgfbxzm2l9w94ooyc80vcmazvkwkngv
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja (święta)
0
1082081
3145063
2022-08-04T14:22:43Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=735
|strona_stop=736
}}
6mzo5yjb7a3af17q6tkjozpco8edl0o
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja c. Konstancy.
0
1082082
3145064
2022-08-04T14:22:57Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=736
}}
nktt1hguani15pwj5k4eufr1k2x9prg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja c. Włodzim.
0
1082083
3145065
2022-08-04T14:23:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=736
}}
nktt1hguani15pwj5k4eufr1k2x9prg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja c. Mieczysł.
0
1082084
3145066
2022-08-04T14:23:18Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=736
}}
nktt1hguani15pwj5k4eufr1k2x9prg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja c. Ziemowita
0
1082085
3145067
2022-08-04T14:23:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=736
}}
nktt1hguani15pwj5k4eufr1k2x9prg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja c. Witolda
0
1082086
3145068
2022-08-04T14:23:36Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=736
}}
nktt1hguani15pwj5k4eufr1k2x9prg
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja Olelkowiczów.
0
1082087
3145069
2022-08-04T14:23:52Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=737
}}
k0nf3sb9ey3jfisscjzhwtrpwacl7lm
3145150
3145069
2022-08-04T15:26:59Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja c. Olelkowiczów.]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja Olelkowiczów.]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=736
|strona_stop=737
}}
k0nf3sb9ey3jfisscjzhwtrpwacl7lm
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyja ż. Jana Wasil.
0
1082088
3145070
2022-08-04T14:24:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=737
|strona_stop=737
}}
7g83liyi9yx2wuyo5k4vb6mv3aqh2wr
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastazyjusz Grün
0
1082089
3145071
2022-08-04T14:24:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=737
|strona_stop=737
}}
7g83liyi9yx2wuyo5k4vb6mv3aqh2wr
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastomoza
0
1082090
3145072
2022-08-04T14:24:31Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=737
|strona_stop=738
}}
bf256m4cde6pf8twaaf706t8j1ps9vc
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/156
100
1082091
3145073
2022-08-04T14:24:45Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Nareszcie skończył się kontredans. Wicehrabia odprowadził Bertę do baronowej, która z góry oświadczyła, że tańczyć wcale nie będzie.<br>
{{tab}}Sebastyan zbliżył się, ażeby przywitać się z młodą wdową i z Bertą.<br>
{{tab}}Nie dając mu czasu nawet się odezwać, panna de Franoy rzekła żywo:<br>
{{tab}}— Przychodzi pan przypomnieć się o obiecanego, przezemnie kontredansa. Nie zapomniałam o przyrzeczeniu... będziemy tańczyli zaraz pierwszego...<br>
{{tab}}Kapitan skłonił się. W tejże chwili orkiestra rozpoczęła przegrywkę. Berta wstała, oparła się ręką | na ramieniu Sebastyana i przeciskając się z nim wśród tłumu, zajęła miejsce między innemi parami, szykującemi się do tańca.<br>
{{tab}}Wtenczas odegrał się jeden z tych dramatów salonów, mniej rzadkich niżby się zdawało, a nieraz: w istocie straszniejszych od ponurych melodramatów; teatralnych.<br>
{{tab}}Kiedy z instrumentów orkiestry wybiegały skoczne dźwięki, a twarze tańczących promieniały radością, Sebastyan i Berta, ilekroć figury tańca zbliżały ich do siebie, zamieniali te krótkie, urywane słowa:<br>
{{tab}}Zaczęła Berta:<br>
{{tab}}— Tak blady pan jesteś, to zapewne nie z radości — rzekła — boję się...<br>
{{tab}}— I ma pani najzupełniejszą słuszność... wszystko stracone...<br>
{{tab}}— Mówił pan?..<br>
{{tab}}— Tak...<br>
{{tab}}— I cóż ojciec?<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1aa71dyqjdbe5purjov7d0l2ud499of
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/157
100
1082092
3145074
2022-08-04T14:26:09Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Odtrącił moją prośbę... Odtrącił z gniewem i pogardą... Wypędził mnie!..<br>
{{tab}}— Wypędził!.. Pana?..<br>
{{tab}}— Jak lokaja schwytanego na kradzieży.<br>
{{tab}}— I ojciec wie, że pana kocham?..<br>
{{tab}}— Powiada, że pani mnie nie kochasz... i dodał, że wkrótce mąż nauczy panią, co to jest kochać...<br>
{{tab}}— Mąż?<br>
{{tab}}— Tak, margrabia de Flammaroche.. O! nie myliłem się!.. Małżeństwo jest już ułożone... Za kilka dni pani będziesz jego żoną...<br>
{{tab}}— Nigdy!<br>
{{tab}}— Z początku tak się zdaje, a potem wychodzi się za mąż... Będziesz się pani opierała, ale w końcu ustąpisz...<br>
{{tab}}— Nie, nigdy, nigdy, powiadam panu! Wiesz pan, że pana kocham, a tym człowiekiem brzydzę się!<br>
{{tab}}— Małżeństwo nie jest miłością! w sercu ma się nienawiść a na ustach przyzwolenie! Na szczęście jeszcze ja jestem!<br>
{{tab}}— Sebastyanie, co chcesz uczynić?..<br>
{{tab}}— Z ojcem twoim nic... Wypędził mnie, podeptał!.. Mniejsza!.. Tyś przecie jego córką, więc dla mnie on święty!. Ale ten margrabia!.. Dlaczego niema go tutaj?.. Wyzwę go jeszcze dzisiejszej nocy, a jutro zabiję...<br>
{{tab}}— Albo on cię zabije...<br>
{{tab}}— Ha! niech i tak!.. niech mnie zabije... Przynajmniej cierpieć nie będę.<br>
{{tab}}— Ale ja nie chcę, ażeby cię zabijał!.. Sebastyanie, zabraniam ci się pojedynkować...<br>
{{tab}}— Sądzisz, że ci będę posłuszny?..<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sovtg4ekkvs6lc56qt7qkutpnlxq8or
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/147
100
1082093
3145075
2022-08-04T14:27:51Z
Seboloidus
27417
/* Problemy */ w trakcie prac
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="2" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz*|SPIS RZECZY.}}'''|po=1em}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|tyt={{tns|'''Wstęp.'''}}
|nodots
|page=Str.{{tab|12}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Określenie magji. Magja naturalna i ewokacyjna. Istotna tajemnica magji. Drogi wtajemniczenia. Szkoła najnowsza. Eliphas Levi. Różokrzyżowcy. Stanisław de Guaita. Papus. Sar Peladau. Podział magji]]
|page=3 — 22
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Jakim winien być adept]]
|page=25 — 31
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Ceremonjały wtajemniczonych. Księgi magiczne. Rytuały. Szaty]]
|page=32 — 43
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt='''Wysoka Magja.'''
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Wskrzeszanie umarłych]]
|page=45 — 51
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Nekromancja]]
|page=52 — 61
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacja Aleksandra III}}|{{tab|4|em}}Ewokacja Aleksandra III]]
|page=61 — 63
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacje miłości}}|{{tab|4|em}}Ewokacje miłości]]
|page=63 — 66
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. xxxxxxxxxxx]]
|page=41 — 54
}}
Rozdział I, 45 — 51 Rozdział II, ,.
,, 52 61 .
.
, 61 — 63 ,,,, 63 — 66 Rozdział III. Wycieczki astralne, 67 70 Magiczne poszukiwanie Gilewicza 70 — 74 Wyjście astralne w poszukiwaniu hr. W, Tyszkiewicza.
...
.
74 — 77 Rozdział JV, Lekarstwo uniwersalne, 78 — 86 Uleczenie M, Rivoiron’a,,,, 88 — 89 Opętanie......
88 — 89<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
899eei66e71mx3ivjtlnsrs9i1rfmfa
3145092
3145075
2022-08-04T14:45:22Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz*|SPIS RZECZY.}}'''|po=1em}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|tyt={{tns|'''Wstęp.'''}}
|nodots
|page=Str.{{tab|12}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Określenie magji. Magja naturalna i ewokacyjna. Istotna tajemnica magji. Drogi wtajemniczenia. Szkoła najnowsza. Eliphas Levi. Różokrzyżowcy. Stanisław de Guaita. Papus. Sar {{Korekta|Peladau|Peladan}}. Podział magji]]
|page=3 — 22
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Jakim winien być adept]]
|page=25 — 31
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Ceremonjały wtajemniczonych. Księgi magiczne. Rytuały. Szaty]]
|page=32 — 43
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt='''Wysoka Magja.'''
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Wskrzeszanie umarłych]]
|page=45 — 51
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Nekromancja]]
|page=52 — 61
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacja Aleksandra III}}|{{tab|4|em}}Ewokacja Aleksandra III]]
|page=61 — 63
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacje miłości}}|{{tab|4|em}}Ewokacje miłości]]
|page=63 — 66
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Wycieczki astralne]]
|page=67 — {{Korekta|70|69}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|Magiczne poszukiwanie Gilewicza}}|{{tab|4|em}}Magiczne poszukiwanie Gilewicza]]
|page=70 — 74
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|Wyjście astralne}}|{{tab|4|em}}Wyjście astralne w poszukiwaniu hr. W. Tyszkiewicza]]
|page=74 — 77
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|{{roz|Rozdział}} IV. Lekarstwo uniwersalne]]
|page=78 — 86
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|Uleczenie M. Rivoiron’a}}|{{tab|4|em}}Uleczenie M. Rivoiron’a]]
|page={{Korekta|88|86}} — {{Korekta|89|87}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|Opętanie}}|{{tab|4|em}}Opętanie]]
|page=88 — 89
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2w01t6zatbgxbr1t24l49vffn8x9zuv
3145129
3145092
2022-08-04T15:04:44Z
Seboloidus
27417
drobne redakcyjne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz*|SPIS RZECZY.}}'''|po=1em}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|tyt={{tns|'''Wstęp.'''}}
|nodots
|page=Str.{{tab|12}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Określenie magji. Magja naturalna i ewokacyjna. Istotna tajemnica magji. Drogi wtajemniczenia. Szkoła najnowsza. Eliphas Levi. Różokrzyżowcy. Stanisław de Guaita. Papus. Sar {{Korekta|Peladau|Peladan}}. Podział magji]]
|page=3 — {{0|1}}22
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Jakim winien być adept]]
|page=25 — {{0|1}}31
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Ceremonjały wtajemniczonych. Księgi magiczne. Rytuały. Szaty]]
|page=32 — {{0|1}}43
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt='''Wysoka Magja.'''
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Wskrzeszanie umarłych]]
|page=45 — {{0|1}}51
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Nekromancja]]
|page=52 — {{0|1}}61
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacja Aleksandra III}}|{{tab|4|em}}Ewokacja Aleksandra III]]
|page=61 — {{0|1}}63
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacje miłości}}|{{tab|4|em}}Ewokacje miłości]]
|page=63 — {{0|1}}66
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Wycieczki astralne]]
|page=67 — {{0|1}}{{Korekta|70|69}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|Magiczne poszukiwanie Gilewicza}}|{{tab|4|em}}Magiczne poszukiwanie Gilewicza]]
|page=70 — {{0|1}}74
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|Wyjście astralne}}|{{tab|4|em}}Wyjście astralne w poszukiwaniu hr. W. Tyszkiewicza]]
|page=74 — {{0|1}}77
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|{{roz|Rozdział}} IV. Lekarstwo uniwersalne]]
|page=78 — {{0|1}}86
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|Uleczenie M. Rivoiron’a}}|{{tab|4|em}}Uleczenie M. Rivoiron’a]]
|page={{Korekta|88|86}} — {{0|1}}{{Korekta|89|87}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|Opętanie}}|{{tab|4|em}}Opętanie]]
|page=88 — {{0|1}}89
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4x49plcfnqis2znms0aysq02mdvhnpk
3145158
3145129
2022-08-04T15:44:29Z
Seboloidus
27417
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz*|SPIS RZECZY.}}'''|po=1em}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|tyt={{tns|'''Wstęp.'''}}
|nodots
|page=Str.{{tab|12}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Określenie magji. Magja naturalna i ewokacyjna. Istotna tajemnica magji. Drogi wtajemniczenia. Szkoła najnowsza. Eliphas Levi. Różokrzyżowcy. Stanisław de Guaita. Papus. Sar {{Korekta|Peladau|Peladan}}. Podział magji]]
|page=3 — {{0|1}}22
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Jakim winien być adept]]
|page=25 — {{0|1}}31
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Ceremonjały wtajemniczonych. Księgi magiczne. Rytuały. Szaty]]
|page=32 — {{0|1}}43
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt='''Wysoka Magja.'''
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Wskrzeszanie umarłych]]
|page=45 — {{0|1}}51
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Nekromancja]]
|page=52 — {{0|1}}61
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacja Aleksandra III}}|Ewokacja Aleksandra III]]
|page=61 — {{0|1}}63
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział II|Ewokacje miłości}}|Ewokacje miłości]]
|page=63 — {{0|1}}66
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Wycieczki astralne]]
|page=67 — {{0|1}}{{Korekta|70|69}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|Magiczne poszukiwanie Gilewicza}}|Magiczne poszukiwanie Gilewicza]]
|page=70 — {{0|1}}74
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział III|Wyjście astralne}}|Wyjście astralne w poszukiwaniu hr. W. Tyszkiewicza]]
|page=74 — {{0|1}}77
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|{{roz|Rozdział}} IV. Lekarstwo uniwersalne]]
|page=78 — {{0|1}}86
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|Uleczenie M. Rivoiron’a}}|Uleczenie M. Rivoiron’a]]
|page={{Korekta|88|86}} — {{0|1}}{{Korekta|89|87}}
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Wysoka Magja/Rozdział IV|Opętanie}}|Opętanie]]
|page=88 — {{0|1}}89
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
j2m6r1tk9vo89oqu3afauxq9rlarxfi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anastrofa
0
1082094
3145076
2022-08-04T14:31:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anataz
0
1082095
3145077
2022-08-04T14:32:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatoma
0
1082096
3145078
2022-08-04T14:32:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatema
0
1082097
3145079
2022-08-04T14:32:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anathoth
0
1082098
3145080
2022-08-04T14:32:29Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatifa
0
1082099
3145081
2022-08-04T14:32:38Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatocismus
0
1082100
3145082
2022-08-04T14:32:50Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=738
}}
pci18ve00qf9m4353qt7g988clgu52w
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/33
100
1082101
3145084
2022-08-04T14:43:06Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial2"/>planach. Poskromiwszy Czechów i Rusów, stanął przed cesarzem z śmiałém czołem sprzymierzeńca, oczekującego za swoją wierność sprawiedliwéj nagrody. Na jego szczęście miotały cesarstwem włoskie niepokoje, wymagające jak najprędszéj ze Słowiaństwem zgody. Otto III niewidział w téj mierze innego środka, jak wyrzec się misyi polityczno-apostolskiéj względem Słowian i ustąpić ją wielkiemu monarsze ich narodu. Ważne to postanowienie nastąpiło na zjeździe gnieźnieńskim (r. 1000) i Bolesław uzyskał nietylko koronę monarszą, nietylko całkowitą od cesarstwa niezawisłość, ale i tytuł ogólny króla {{roz|Słowia}}n<ref>Spółcześni mu kronikarze nazywali go {{roz|Rex Sclavonicu}}s, a na jego grobowcu w Poznaniu, dziś już zniszczonym, stał napis: {{roz|Rex Slavorum, Gothorum }}(Prussorum){{roz| et Polonoru}}m.</ref> z mocą jednoczenia i nawracania wszystkich swego szczepu ludów. Złote krzesło po Karolu Wielkim, dar cesarski, symbolizujący to namaszczenie, było prawdopodobnie znamieniem równie rozciągłéj jego władzy na wschodzie, jaką cesarze sprawowali na zachodzie.
Z układu tego chciał się wprawdzie zrzucić następca Ottona III, Henryk II, rozpoczynał wojny, zwoływał germańskie krucyaty, zawierał znowu sojusze z wschodniemi Rusami-Waregami<ref>Dytmar.</ref>, ale mężnego oporu Polaków przełamać niemógł. I Bolesław, zmusiwszy germanizm do potwierdzenia praw mu ustąpionych, zaokrągliwszy swe państwo nadmorskimi Słowianami, podbiwszy pogańskie Prusy, schołdowawszy Rurykowiczów pamiętném zdobyciem Kijowa, ufundował nowe państwo zachodnio-słowiańskie, rozciągające się od Elby do Dniepru, od morza {{pp|Bał|tyckiego}}<section end="rozdzial2"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pxw3ydyzxqh5izrryn8yz16jbr83fe9
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/34
100
1082102
3145085
2022-08-04T14:43:11Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial2"/>{{pk|Bał|tyckiego}} do Dunaju (r. 992—1025). Żeby zaś zostawić światu znak widomy, ostrzegający, gdzie się powinna kończyć germanizacya, gdzie rusyfikacya, wbił słupy żelazne przy ujściu Elby i Sali, w Ossie<ref>Podług Długośza, słupy w Ossie wyrzucili późniéj Krzyżacy, pozostało tylko 1 miasto Słupca. Kiedyby inne znikły, czas zatarł.</ref> i Dnieprze.<br>
{{tab}}Trzecia ta unia słowiańska trwała dłużéj, niż dwie poprzednie, ale i jéj byt nie był wiecznotrwałym. Jeżeli pierwsza przeżyła lat 35, druga lat 50, to trzecia przeżyła 150. Postęp niewielki ale zawsze widoczny. Wszystkie powyższe unifikacye opierały się na systemie feodalnym, którego duch owiewał całą Europę. Sztuki centralizowania rządów, czy to w formie jedynowładnéj, czy w federacyjnéj, jeszcze nieznano. Grube czasy i stan oświaty niedopuszczały jeszcze podobnych organizacyi. Najpotężniejsi jednoczyciele państw, sam nawet Karól Wielki, nie umiał inaczéj przyłączać nowych nabytków do spólnego pnia, jak pod formą hołdownictwa. Nie żądali od hołdowników nic więcéj, jak zwierzchności militarnéj, to jest pewnéj daniny rocznéj i pewnéj liczby ludzi zbrojnych w razie potrzeby. Zresztą zostawiali im autonomią całkowitą i dynastyczną i administracyjną. Tak samo działo się i w Słowiańszczyźnie. Bolesław Chrobry, jednocząc z swém dziedziczném państwem ludy zaodrzańskie i zabużańskie, poruczał je osobnym królikom, bądź zostawując dawnych, bądź mianując nowych, pod obowiązkiem tylko uznawania jego najwyższéj władzy.<ref>Naruszewicz t. IV. 161.</ref> Oczywista, iż podobny stósunek był niezmiernie ślizki, iż utrzymywał {{pp|po|między}}<section end="rozdzial2"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7y4cdz9l2gqjwm5ewvcaszrjoq7av9t
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/35
100
1082103
3145086
2022-08-04T14:43:21Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial2"/>{{pk|po|między}} schołdowanemi dynastyami i ludami wieczne ziarno zachcianek separatystycznych.<ref>Id. IV. 169.</ref> A to tém więcéj, że między ludami jednoplemiennemi były jeszcze takie, co więcéj sobie ceniły zupełną wolność i niezawisłość, niż dobrodziejstwa unii.<ref>Ibid.</ref> Część Lutyków i Obotrytów, zamieszkujących niektóre ziemie między Odrą a Elbą, przez zaciętość w wierze pogańskiéj i nienawiść ku hierarchii powszechnego kościoła, nie chciała się nigdy łączyć z braćmi, gotowa nawet szukać pomocy u obcych przeciwko własnéj ojczyźnie.<br>
{{tab}}Dopóki żył Bolesław Chrobry, unia Zachodnio-Słowiańska trzymała się jako tako w całości. Pod cieniem wielkiego monarchy stygły wszelkie rozkładowe aspiracye. Ale pod jego niedołężnym następcą podnieśli zaraz głowę Czesi, podnieśli Niemcy, Rusini i owi nieprzezorni, o których dopiero mówiliśmy, Zachodni Słowianie. Cały gmach zaczął się kruszyć: Mieczysław II stracił Czechy z Morawią, wszystkie ludy między Odrą a Elbą wybiły się na wolność, ich królikowie z danników Polski pozamieniali się na niepodległych władzców, a następne niepokoje wewnętrzne, jako to: wygnanie Ryxy z Kazimierzem, bezkrólewie, bunty chłopskie, anarchia, raniąca samo serce Polski, o mało co nie doprowadziły do utraty reszty. Jakkolwiekbądź, następcy Bolesława Wielkiego, słabi czy mocni, nigdy się nie zrzekali odzyskania uszczuplających jednotę słowiańską prowincyi, ciągle usiłowali utrzymać odziedziczone po nim państwo w całości; waleczny Bolesław II dał uczuć dzielność swego oręża Czechom, {{pp|utrzy|mał}}<section end="rozdzial2"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8ieefvdner31q0gwmpmq1owrkvlbev9
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/36
100
1082104
3145087
2022-08-04T14:43:25Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial2"/>{{pk|utrzy|mał}} w posłuszeństwie Słowiańszczyznę przeddnieprską, starł w proch Russów wschodnich; Bolesław III Krzywousty poskromił Niemców, odzyskał i ochrzcił Pomorze po obu stronach Odry, przyłączył {{Errata|Rusią|Rugią}}; wszyscy, o ile im starczyło siły, dopełniali przynależnéj Polsce misyi histerycznéj, uważali swą dziedzinę za matkę opiekunkę i jednoczycielkę wszystkich Zachodnich Słowian.<br>
{{tab}}Dopiero ze śmiercią Bolesława Krzywoustego, runęła trzecia unia Zachodnio-Słowiańska, zawiązana pod hegemonią Polski; wypadek tém boleśniejszy, iż go niesprowadziła przemoc zewnętrzna, ale rewolucya wewnętrzna. Był to czas, w którym system feodalny, system rozdrabniania, nie jednoczenia państw, robił w całéj Europie coraz większe postępy. Dopomagały mu: nieudolność osobista królów, zwyczaj dzielenia państw między wszystkie dzieci królewskie (p{{roz|aragiu}}m), rosnąca potęga arystokracyi i hierarchii kościelnéj. Wszędzie krzewiły się idee przeciwko jedynowładztwu. Duch czasu, {{Errata|co dożył|co dążył}} do zniweczenia jedności państw indywidualnych, mógłże sprzyjać jednoczeniu narodowości?<br>
{{tab}}Na chwałę pierwszych następców Bolesława Wielkiego przyznać należy, że jeżeli słabsi z pomiędzy nich dopuścili odpadku niektórych prowincji, wszyscy potrafili utrzymać jedynowładztwo, rząd w jednéj osobie ów jedyny pod owe czasy organizm, zdolny do łączenia z sobą jednych narodowości; wszyscy potrafili poskramiać żywioły wewnętrzne, rywalizujące z koroną. Najwięcéj w tej mierze zasługi położył Bolesław Krzywousty. Ale Bolesław Krzywousty zostawiał liczne potomstwo, po większéj części małoletnie. Troskliwy o przyszły pokój {{Korekta|państwa’|państwa,}}
<section end="rozdzial2"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f5iszb9mve42r94d79t2mxy741dle2j
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/37
100
1082105
3145088
2022-08-04T14:43:29Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial2"/>poszedł za przykładem niektórych innych monarchów, zaprowadził nową podówczas instytucyą {{roz|Seniorat}}u. Wydzielając wszystkim dzieciom pewne części kraju, związał je węzłem feodalnego posłuszeństwa przeciwko najstarszemu ich bratu i jedynemu monarsze. Rozporządzenie to naród przyjął, biskupi zaprzysięgli. Po jego zgonie nie dotrzymano mu słowa, myśli testamentu przeistoczono, podział feodalny krain i warunkowy wzięto za rzeczywisty; brat najstarszy, jedyny króli stróż całości państwa, padł ofiarą duchownéj klątwy i uszedł za granicę. Pozostałość po nim oddano małoletnim braciom i podzielono kraj na cztery części.<ref>O tym tak brzemiennym w następstwa a tak dotąd zamglonym dziejów naszych ustępie ogłosimy oddzielne pismo</ref> Ważna ta rewolucya nie uzyskała prawomocności dokonanego faktu względem zagranicy, jak odstąpieniem dobrowolném znowu jednéj najznakomitszéj części korony, to jest Szląska.<br>
{{tab}}Z wypędzeniem starszéj linii Piastów i podziałem kraju, Polska, wypuściwszy z rąk swoją misyą historyczną, straciła na długi czas w Słowiańszczyznie Zachodniéj wszelkie znaczenie polityczne. Pierwsze owo zaparcie się myśli słowiańskiéj, pierwszy odwrót od polityki Bolesława Wielkiego, otworzyły na nowo śluzę germanizmowi, śluzę, którą był zamknął Bolesław. Pobratymcze pokolenia między Odrą a Elbą nie miały się już {{Errata|na co oglądać|na kogo oglądać}}. Mogłyż się oglądać na pień, połupany w cząstki i którego najstarszy tetrarcha, zwyciężony w nierównéj walce, przepraszać musiał niemieckiego cesarza, boso i z gołym mieczem na karku? Udzielni tych pokoleń książęta, {{pp|pokutu|jąc}}<section end="rozdzial2"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
47w2p5b4a24abaa1mgbidrrsik5z4wk
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/38
100
1082106
3145089
2022-08-04T14:43:32Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial2"/>{{pk|pokutu|jąc}} za swoje separatystyczne zachcianki, padali kolejno pod ciosami marchionów niemieckich i od śmierci Krzywoustego nie upłynęło lat 30, kiedy wszystkie co do nogi wytępione, zniemczone lub ze swych siedzib wyparte zostały. Stało się z nimi toż samo, co dziś z pierwotnemi ludami Ameryki; {{Errata|ślady ich przytém|ślady ich bytu}} zachowały się do dziś dnia jedynie w nazwach miast i siół; a w ich miejsce zajęły kartę dziejów margrabstwa holsztyńskie, {{Korekta|meklemburgskie|maklemburgskie,}} brandenburgskie i saskie.<br>
{{tab}}Po rozbiciu zjednoczenia polsko-słowiańskiego, zmniejszyła się materyalnie Słowiańszczyzna Zachodnia blisko o połowę. O ile się osłabił panslawizm, o tyle się wzmógł germanizm. Zadanie pierwszego stało się trudniejsze, niż kiedykolwiek; trudniejsze niż po Samonie, trudniejsze niż po {{Korekta|Swiatopułku|Światopułku}}. Odtąd czynne działanie Słowian w myśli zjednoczenia zależało nie tyle od liczebnéj przewagi ich ludności, {{Korekta|iie|ile}} od postępu oświaty w każdéj ich odnodze zosobna; od ukazania się w ich łonie państwowéj indywidualności, zdolnéj do objęcia moralnego steru nad ogólnemi interesami wszystkich. Na taki jednak objaw potrzeba było długiego czasu. Opatrzność przecież nieodmówiła mu powrotu do dziejów i po trzystu latach przerwy myśl panslawistyczną podnieśli znowu Czesi. Że ten fenomen należy już do historyi nowoczesnéj, że się wiązał z najciekawszemi wypadkami XV wieku, że stał na widowni dziejów przez lat 50, że, acz niefortunny, nadał nowy kierunek rozwojowi środkowéj Europy, pozwolimy sobie obszerniéj o nim pomówić.
{{---}}<br><section end="rozdzial2"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
q7qcgqy5wong6d7qju5mdvtrrintqqo
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/39
100
1082107
3145090
2022-08-04T14:43:43Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{f|III.|c|w=120%}}
{{tab}}W Słowiańszczyznie zachodniéj, uszczuplonéj materyalnie rozbiciem trzeciéj unii, dwa tylko pozostały plemiona, które, wszedłszy na drogę chrześciańskiéj cywilizacyi, mogły mieć jakie takie prawo do sterowania reszcie: Polska i Czechia. Polska, rozdzielona na cząstki, lecz nosząca przynajmniéj cień jedności w zachowaniu nietkniętéj hierarchii kościelnéj; Czechia, zostająca pod nominalną zwierzchnością cesarzów niemieckich, lecz zachowująca i swoje jedynowładztwo i swoją całość. Rzecz oczywista, że ostatnia, i pod względem wewnętrznego rozwoju i pod względem zewnętrznego znaczenia, znajdowała się w daleko korzystniejszych warunkach. Czesi mogli marzyć o rozszerzaniu granic państwa, czy z wiedzą czy bez wiedzy niemieckiego cesarza. Dziejopisowie czescy<ref>Palacki „Geschichte von Böhmen“ I. 291.</ref> przypisują myśl jednoczenia narodowości słowiańskich po Bolesławie Chrobrym swojemu księciu Brzetysławowi I (1037—1055), noszącemu tytuł {{roz|restauratora}} państwa, który chciał zacząć od wcielenia Polski do Czech, i utrzymują, że nie tyle opór Polaków, ile interwencya cesarzów niemieckich udaremniła jego zamiary. Jeżeli tak jest, to Brzetysław nieużył właściwych środków do przeprowadzenia swéj myśli. Jego najazd na Polskę w czasie bezrządu po wygnaniu Ryxy (1038), skażony zrabowaniem głównych stolic: Wrocławia, Krakowa, Poznania i Gniezna, obdzieraniem świątyń pańskich, uwożeniem skarbów i przedmiotów czci narodowéj, {{Errata|{{pp|uprowa|dzanie}}|{{pp|uprowa|dzeniem}}}}<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e15xrgelych6yrl9nh4ngfcbdhsna5h
3145093
3145090
2022-08-04T14:53:52Z
Hoodxxc
17868
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{f|III.|c|w=120%}}
{{tab}}W Słowiańszczyznie zachodniéj, uszczuplonéj materyalnie rozbiciem trzeciéj unii, dwa tylko pozostały plemiona, które, wszedłszy na drogę chrześciańskiéj cywilizacyi, mogły mieć jakie takie prawo do sterowania reszcie: Polska i Czechia. Polska, rozdzielona na cząstki, lecz nosząca przynajmniéj cień jedności w zachowaniu nietkniętéj hierarchii kościelnéj; Czechia, zostająca pod nominalną zwierzchnością cesarzów niemieckich, lecz zachowująca i swoje jedynowładztwo i swoją całość. Rzecz oczywista, że ostatnia, i pod względem wewnętrznego rozwoju i pod względem zewnętrznego znaczenia, znajdowała się w daleko korzystniejszych warunkach. Czesi mogli marzyć o rozszerzaniu granic państwa, czy z wiedzą czy bez wiedzy niemieckiego cesarza. Dziejopisowie czescy<ref>Palacki „Geschichte von Böhmen“ I. 291.</ref> przypisują myśl jednoczenia narodowości słowiańskich po Bolesławie Chrobrym swojemu księciu Brzetysławowi I (1037—1055), noszącemu tytuł {{roz|restauratora}} państwa, który chciał zacząć od wcielenia Polski do Czech, i utrzymują, że nie tyle opór Polaków, ile interwencya cesarzów niemieckich udaremniła jego zamiary. Jeżeli tak jest, to Brzetysław nieużył właściwych środków do przeprowadzenia swéj myśli. Jego najazd na Polskę w czasie bezrządu po wygnaniu Ryxy (1038), skażony zrabowaniem głównych stolic: Wrocławia, Krakowa, Poznania i Gniezna, obdzieraniem świątyń pańskich, uwożeniem skarbów i przedmiotów czci narodowéj, {{tns|uprowa|}}<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e16zuj04e2evwr0a3u5rphwp3kshvqh
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/40
100
1082108
3145091
2022-08-04T14:43:47Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{Errata|{{pk|uprowa|dzanie}}|{{pk|uprowa|dzeniem}}}} ludności nosi raczéj cechę dzikiéj żądzy łupu lub podboju, niż jednoczenia. Podbój nie jest jednoczeniem narodowości, chyba jeżli mu towarzyszy idea braterstwa i dobrodziejstwa, zachęcające do dobrowolnéj unii. Każde spółeczeństwo łacno się skłania do równoplemiennych związków, ale pod warunkiem, że na tych związkach zyska a nie straci. I Chrobry podbijał plemiona słowiańskie, ale się nigdy niesplamił wandalizmem barbarzyńskim; jeżeli zaś był cokolwiek surowszym w przełamywaniu uporu plemion pogańskich, to za to niósł im w darze daleko większe dobrodziejstwa moralne i polityczne, niż te, jakich używali w stanie swéj odrębnéj i niepewnéj niepodległości. Następcy Brzetysława postępowali względem Polski tymże samym co i on trybem. Korzystając z niepokojów i słabości Polski, trapili ją ciągłemi najazdy, częstokroć na spółkę to z germanizmem, to z Węgrami. Za panowania Władysława Hermana udało im się zniewolić Polskę do płacenia im lennéj daniny za Szlązk<ref>Palacki I. 318 sq.</ref>, niby dawne ich dziedzictwo z czasów Światopułka, z którego się dzielny Bolesław Krzywousty urodził. Dopiero ostateczne oderwanie Szlązka od korony polskiéj, skutkiem podziału kraju między synów Krzywoustego, położyło koniec ich zaczepkom. Odtąd datuje większa między dwoma bratniemi narody harmonia. Czesi, zaspokojeni w swych odwiecznych roszczeniach<ref>Cesarze niemieccy odstąpili im feodalnego zwierzchnictwa nad Szlązkiem.</ref>, zaczęli spoglądać na Polskę przyjaźniejszym okiem. Osłabiona i rozćwiertowana niewzbudzała w nich żadnéj obawy.<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c15ll5g6qaxal11vy3g3x52b92k66eu
3145094
3145091
2022-08-04T14:53:58Z
Hoodxxc
17868
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{tns|dzanie|{{Errata|uprowadzanie|uprowadzeniem}}}} ludności nosi raczéj cechę dzikiéj żądzy łupu lub podboju, niż jednoczenia. Podbój nie jest jednoczeniem narodowości, chyba jeżli mu towarzyszy idea braterstwa i dobrodziejstwa, zachęcające do dobrowolnéj unii. Każde spółeczeństwo łacno się skłania do równoplemiennych związków, ale pod warunkiem, że na tych związkach zyska a nie straci. I Chrobry podbijał plemiona słowiańskie, ale się nigdy niesplamił wandalizmem barbarzyńskim; jeżeli zaś był cokolwiek surowszym w przełamywaniu uporu plemion pogańskich, to za to niósł im w darze daleko większe dobrodziejstwa moralne i polityczne, niż te, jakich używali w stanie swéj odrębnéj i niepewnéj niepodległości. Następcy Brzetysława postępowali względem Polski tymże samym co i on trybem. Korzystając z niepokojów i słabości Polski, trapili ją ciągłemi najazdy, częstokroć na spółkę to z germanizmem, to z Węgrami. Za panowania Władysława Hermana udało im się zniewolić Polskę do płacenia im lennéj daniny za Szlązk<ref>Palacki I. 318 sq.</ref>, niby dawne ich dziedzictwo z czasów Światopułka, z którego się dzielny Bolesław Krzywousty urodził. Dopiero ostateczne oderwanie Szlązka od korony polskiéj, skutkiem podziału kraju między synów Krzywoustego, położyło koniec ich zaczepkom. Odtąd datuje większa między dwoma bratniemi narody harmonia. Czesi, zaspokojeni w swych odwiecznych roszczeniach<ref>Cesarze niemieccy odstąpili im feodalnego zwierzchnictwa nad Szlązkiem.</ref>, zaczęli spoglądać na Polskę przyjaźniejszym okiem. Osłabiona i rozćwiertowana niewzbudzała w nich żadnéj obawy.<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5gpwehz4t1v8xgzn76f7ehzkrq8rh9g
3145096
3145094
2022-08-04T14:55:24Z
Hoodxxc
17868
errata, drobne merytoryczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{tns|dzanie|{{Errata|uprowadzanie|uprowadzeniem}}}} ludności nosi raczéj cechę dzikiéj żądzy łupu lub podboju, niż jednoczenia. Podbój nie jest jednoczeniem narodowości, chyba jeżli mu towarzyszy idea braterstwa i dobrodziejstwa, zachęcające do dobrowolnéj unii. Każde spółeczeństwo łacno się skłania do równoplemiennych związków, ale pod warunkiem, że na tych związkach zyska a nie straci. I Chrobry podbijał plemiona słowiańskie, ale się nigdy niesplamił wandalizmem barbarzyńskim; jeżeli zaś był cokolwiek surowszym w przełamywaniu uporu plemion pogańskich, to za to niósł im w darze daleko większe dobrodziejstwa moralne i polityczne, niż te, jakich używali w stanie swéj odrębnéj i niepewnéj niepodległości. Następcy Brzetysława postępowali względem Polski tymże samym co i on trybem. Korzystając z niepokojów i słabości Polski, trapili ją ciągłemi najazdy, częstokroć na spółkę to z germanizmem, to z Węgrami. Za panowania Władysława Hermana udało im się zniewolić Polskę do płacenia im lennéj daniny za Szlązk<ref>Palacki I. 318 sq.</ref>, niby dawne ich dziedzictwo z czasów Światopułka, z którego się dzielny Bolesław Krzywousty {{Errata|urodził|wyswobodził}}. Dopiero ostateczne oderwanie Szlązka od korony polskiéj, skutkiem podziału kraju między synów Krzywoustego, położyło koniec ich zaczepkom. Odtąd datuje większa między dwoma bratniemi narody harmonia. Czesi, zaspokojeni w swych odwiecznych roszczeniach<ref>Cesarze niemieccy odstąpili im feodalnego zwierzchnictwa nad Szlązkiem.</ref>, zaczęli spoglądać na Polskę przyjaźniejszym okiem. Osłabiona i rozćwiertowana niewzbudzała w nich żadnéj obawy.<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
io2fk357tcbwnb27e25a1lrpbg3nvac
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatolija
0
1082109
3145095
2022-08-04T14:55:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=738
|strona_stop=739
}}
hpx2ludqlc3860rxxrhloldvs3vsh2n
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatolija (święta)
0
1082110
3145098
2022-08-04T14:56:00Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=739
|strona_stop=739
}}
rv8ypsn49drdguph801uwnc7317mn84
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatolijusz, ojciec kośc.
0
1082111
3145099
2022-08-04T14:56:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=739
|strona_stop=740
}}
3epuvus8q1s6ucglr2e0vydoe739yo7
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatolijusz dyjakon
0
1082112
3145100
2022-08-04T14:56:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=740
|strona_stop=740
}}
qj2jaug1mal7hvp4m2vj5t22bhveb2j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatolijusz filozof
0
1082113
3145101
2022-08-04T14:56:38Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=740
|strona_stop=740
}}
qj2jaug1mal7hvp4m2vj5t22bhveb2j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatom
0
1082114
3145102
2022-08-04T14:56:59Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=740
|strona_stop=740
}}
qj2jaug1mal7hvp4m2vj5t22bhveb2j
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomija
0
1082115
3145103
2022-08-04T14:58:09Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=740
|strona_stop=749
}}
r1f9fc68gjcg45xc9sno8y3464pnk67
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomija w Polsce
0
1082116
3145106
2022-08-04T15:00:54Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=749
|strona_stop=754
}}
ng4it0rma632hzzqdmw74kzdyfcjedp
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomija patologiczna
0
1082117
3145107
2022-08-04T15:01:07Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=754
|strona_stop=755
}}
22a4uhum2zz6aqk2jtu0xry9erto4lk
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomija porównawcza
0
1082118
3145108
2022-08-04T15:01:21Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=755
|strona_stop=755
}}
qa1w2ts7ci61rbf9fffurz41zzr1fwi
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/158
100
1082119
3145109
2022-08-04T15:01:28Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Tak, usłuchasz mnie... tak, spodziewam się... tak, jestem tego pewną... Posłuchaj... Ledwie żyję... zaraz wyjadę z balu, ale ty odjedź jeszcze wcześniej...
Za godzinę będę z powrotem w Cusance... Za półtorej godziny zastaniesz mnie w altanie... będę na ciebie czekała... Muszę z tobą długo, długo pomówić... muszę dowiedzieć się do najdrobniejszego szczegółu, co zaszło między ojcem a tobą. Dowiodę ci, że nie potrzebujesz się wcale a wcale, obawiać o rywala, że oddałam ci serce na zawsze i nigdy go nie odbiorę... Wierzaj mi, mój drogi, pozostanę ci wierną... Czas będzie naszym sprzymierzeńcem!.. Podejmuje się wpłynąć na ojca... Naszą jest przyszłość... jesteśmy młodzi i możemy czekać... Cóż, przyjdziesz, Sebastyanie?<br>
{{tab}}— Pytasz mnie, czy będę?. — Ale na takie spotkanie wydarłbym się z grobu!..<br>
{{tab}}— I będziesz mi we wszystkiem posłuszny?..<br>
{{tab}}— Czyż mogę mieć inną wolę po nad twoją?..<br>
{{tab}}— To dobrze... cieszę się... bo widzę, że mnie na prawdę kochasz...<br>
{{tab}}— Czyż mogłaś o tem wątpić!<br>
{{tab}}— Nie... ale teraz jestem jeszcze pewniejszą... Kontredans kończy się... Odprowadź mnie do Blanki... Wyjdź z balu niepostrzeżenie... To będzie bardzo łatwo, ponieważ mnóstwo osób... Poszukaj powozu mej kuzynki i powiedz woźnicy, ażeby podjechał bliżej bramy... Odjedziemy za pięć minut... Ty wsiądź na konia, ale jedź wolno, ażebyś dopiero po nas przyjechał do Cusance... Dobrze?<br>
{{tab}}— Dobrze.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4e1w1cl0vfdqptubll6h9afuym02oq6
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomija w sztukach
0
1082120
3145110
2022-08-04T15:01:38Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=755
|strona_stop=756
}}
4i119catx3sutdf8a2q6xrgnafzj01z
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomiczne okazy
0
1082121
3145112
2022-08-04T15:02:02Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=756
|strona_stop=758
}}
apz5ls77rb8ml15v1sz9c7i4tmi450n
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anatomija roślin
0
1082122
3145114
2022-08-04T15:02:16Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=758
|strona_stop=758
}}
542ah5afd6b91dvzvdnq97zburfv84q
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anauxit
0
1082123
3145115
2022-08-04T15:02:25Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=758
|strona_stop=758
}}
542ah5afd6b91dvzvdnq97zburfv84q
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anawal
0
1082124
3145116
2022-08-04T15:02:35Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=758
|strona_stop=758
}}
542ah5afd6b91dvzvdnq97zburfv84q
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anax
0
1082125
3145117
2022-08-04T15:02:44Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=758
|strona_stop=758
}}
542ah5afd6b91dvzvdnq97zburfv84q
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/159
100
1082126
3145118
2022-08-04T15:02:48Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Więc, pomimo wszystko, odwagi, mój drogi, odwagi!.. Widzisz, daję ci przykład!<br>
{{tab}}Berta mówiła prawdę. Słabe dziewczę pochwyciło pierwszą rolę i wobec upadłego na duchu Sebastyana, ono okazywało się silnem.<br>
{{tab}}Baronowa de Vergy, uderzona i przerażona znużeniem i jakby bólem, malującym się na twarzy kuzynki, spytała ją:<br>
{{tab}}— Mój Boże, co ci jest?.. Co się stało? Cierpisz?<br>
{{tab}}— Nic się nie stało — odpowiedziała Berta głosem drżącym — ale rzeczywiście czuję się bardzo nie dobrze... W końcu doznałam nagle jakiegoś dziwnego osłabienia... Może to tylko silna migrena, ale ponieważ muzyka i gorąco coraz bardziej ją wzmagają, możebyśmy pojechały...<br>
{{tab}}— Dobrze, jedźmy... jedźmy czem prędzej. Chciałabym, ażebyś się jaknajprędzej położyła... Ale powóz... jakże go znaleźć...<br>
{{tab}}— Pan Sebastyan, przed którym nie mogłam ukryć, że czuję się niedobrze, podjął się odszukać stangreta i każe mu zajechać przed bramę... Świeże powietrze zaraz mi niezawodnie ulży.<br>
{{tab}}W kilka minut później, młoda wdowa wraz z młodem dziewczęciem opuściła podprefekturę ku wielkiej rozpaczy wicehrabiego de Saulex, który wobec widocznego cierpienia panny de Franoy nie śmiał ich dłużej zatrzymywać, ale z największym szacunkiem odprowadził je do powozu, który, dzięki Sebastyanowi, czekał rzeczywiście przed bramą.<br>
{{tab}}Konie ruszyły z miejsca wyciągniętym kłusem i powóz znikł na zakręcie ulicy.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lvf3v104z0hwkiu731idne9wkbfdroi
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxagoras
0
1082127
3145119
2022-08-04T15:03:01Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=758
|strona_stop=759
}}
7p0hb66v9xfwr46twnhw37ai9qv7gs0
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxander
0
1082128
3145120
2022-08-04T15:03:13Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=759
|strona_stop=759
}}
siicje84wrwcr2qqdsm3cynka11m919
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxandrydas
0
1082129
3145121
2022-08-04T15:03:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=759
|strona_stop=759
}}
siicje84wrwcr2qqdsm3cynka11m919
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxandrydes
0
1082130
3145122
2022-08-04T15:03:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=759
|strona_stop=759
}}
siicje84wrwcr2qqdsm3cynka11m919
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxarch
0
1082131
3145123
2022-08-04T15:03:47Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=759
|strona_stop=760
}}
579eyso7adigrm9nmkag1t79s7xtb8z
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxarete
0
1082132
3145124
2022-08-04T15:04:04Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=760
|strona_stop=760
}}
ql4ulpbeep7mjpoer07jyoar47ctu5a
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxylaus
0
1082133
3145125
2022-08-04T15:04:12Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=760
|strona_stop=760
}}
ql4ulpbeep7mjpoer07jyoar47ctu5a
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxylaus tyran
0
1082134
3145126
2022-08-04T15:04:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=760
|strona_stop=760
}}
ql4ulpbeep7mjpoer07jyoar47ctu5a
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxymander
0
1082135
3145127
2022-08-04T15:04:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=760
|strona_stop=760
}}
ql4ulpbeep7mjpoer07jyoar47ctu5a
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxymenes
0
1082136
3145128
2022-08-04T15:04:41Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=760
|strona_stop=760
}}
ql4ulpbeep7mjpoer07jyoar47ctu5a
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/148
100
1082137
3145130
2022-08-04T15:05:04Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt='''Czarna Magja.'''
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Czy istnieje djabeł? {{Korekta|Bafomet Sabaty.|Bafomet. Sabaty. Sataniści. Czarne Msze.}} Zaklęcia szatana]]
|page=90 — {{0|1}}99
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział I|Historja Gilles de Laval de Rais’a}}|{{tab|4|em}}Historja Gilles de Laval de Rais’a]]
|page=99 — 104
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział I|Incubizm i sucubizm}}|{{tab|4|em}}Incubizm i sucubizm]]
|page=105 — 107
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Działanie broni na larwy i demony]]
|page=108 — 117
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Oczarowanie]]
|page=118 — 129
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[{{LinkRel|Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział III|Historja oczarowania młodej księżny Mildred T.}}|{{tab|4|em}}Historja oczarowania {{Korekta|księżny|młodej księżny}} Mildred T.]]
|page=129 — 138
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Zakończenie|{{tab|4|em}}Zakończenie]]
|page=140
}}
<br><br>
{{---}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
blja4qr5rhv3x8cmn48ur0v88g50obh
3145156
3145130
2022-08-04T15:43:12Z
Seboloidus
27417
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt='''Czarna Magja.'''
|nodots
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział I|{{roz|Rozdział}} I. Czy istnieje djabeł? {{Korekta|Bafomet Sabaty.|Bafomet. Sabaty. Sataniści. Czarne Msze.}} Zaklęcia szatana]]
|page=90 — {{0|1}}99
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział I|Historja Gilles de Laval de Rais’a}}|Historja Gilles de Laval de Rais’a]]
|page=99 — 104
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział I|Incubizm i sucubizm}}|Incubizm i sucubizm]]
|page=105 — 107
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział II|{{roz|Rozdział}} II. Działanie broni na larwy i demony]]
|page=108 — 117
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt=[[Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział III|{{roz|Rozdział}} III. Oczarowanie]]
|page=118 — 129
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[{{LinkRel|Magja i czary/Czarna Magja/Rozdział III|Historja oczarowania młodej księżny Mildred T.}}|Historja oczarowania {{Korekta|księżny|młodej księżny}} Mildred T.]]
|page=129 — 138
}}
{{SpisPozycja|width=400px|widthp=70|espace=0.5em
|wciecie=-4
|tyt={{tab|4|em}}[[Magja i czary/Zakończenie|Zakończenie]]
|page=140
}}
<br><br>
{{---}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1phksqf4bcf9575craxbrxuy05ajudc
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/160
100
1082138
3145131
2022-08-04T15:05:23Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}W tejże chwili ozwały się hałaśliwie dzwoneczki i trzaskanie z bicza, na przeciwległym końcu tejże samej ulicy zamigotały duże latarki i powozik margrabiego de Flammaroche, zaprzężony pocztowymi końmi, jak piorun, wpadł przed bramę.<br>
{{tab}}Goulian, wierny zwyczajom paryzkim i przekonany nie bez słuszności, że postawa jego, twarz, wykwintna elegancya, sprawią ogromne wrażenie, uznał za stosowne, tak, jak ładne kobiety, przybyć na bal już po wszystkich, ostatni, dla zwiększenia efektu.<br>
{{tab}}Lokaj zeskoczył z kozła, ażeby mu otworzyć drzwiczki. Wysiadł z szapoklakiem pod pachą, monoklem w oku, ubrany i uczesany wytwornie, wspaniały bez najmniejszego zarzutu.<br>
{{tab}}Słowem trudno o piękniejszego margrabiego.<br>
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|XIX.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Sebastyan z zupełnie dobrą wiarą, przyrzekł pannie de Franoy, że spełni jej rozkazy, a między innemi przedewszystkiem wstrzyma się od wszelkiej zaczepki z margrabią de Flammaroche.<br>
{{tab}}Zakochani są zwykle najsłabsi, kiedy ukochana kobieta co rozkaże, uległość wydaje im się nietylko nieodzowną ale i łatwą...<br>
{{tab}}Sebastyan, wychodząc z podprefektury, miał posłać we wskazane miejsce powóz baronowej a potem iść po konia, którego zostawił w „Hotelu Podróżnych“ pojechać do Cusance, zakraść się do ogrodu i użyć<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
oeb5ete9zvi8ukjljxf2aa8p705ebnf
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XVIII
0
1082139
3145133
2022-08-04T15:06:07Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=153 to=160 tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
5jhnb4yr2x0qpsjzu27fx4ofwq4bh3m
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anaxyris
0
1082140
3145134
2022-08-04T15:06:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=760
|strona_stop=760
}}
ql4ulpbeep7mjpoer07jyoar47ctu5a
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anamnezys w Filozofii
0
1082141
3145136
2022-08-04T15:10:23Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=728
}}
rf7ggc2lnrc3e9b9gcngqz17hei4edt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Amnezys
0
1082142
3145137
2022-08-04T15:10:32Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=728
}}
rf7ggc2lnrc3e9b9gcngqz17hei4edt
3145139
3145137
2022-08-04T15:13:31Z
Dzakuza21
10310
Dzakuza21 przeniósł stronę [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Anamnezys w Medycynie]] na [[Encyklopedyja powszechna (1859)/Amnezys]], bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=728
|strona_stop=728
}}
rf7ggc2lnrc3e9b9gcngqz17hei4edt
Encyklopedyja powszechna (1859)/Anakryzys
0
1082143
3145144
2022-08-04T15:19:05Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Hasło z Encyklopedyi powszechnej
|tom=1
|strona_start=714
|strona_stop=714
}}
h1pc72a5nfy6lzkt7is3dxha0vyx4rw
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/149
100
1082144
3145151
2022-08-04T15:27:16Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br></noinclude>{{c|'''{{roz*|SPIS RYCIN.}}'''|po=1em}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=
|tyt=
|nodots
|page=Str.
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=1.
|tyt=Siedem kluczy Apokalipsy
|page=20
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=2.
|tyt=Ceremonjał przyjęcia adepta do loży masońskiej
|page=23
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=3.
|tyt=Pentagramy magji wyższej i niższej
|page=37
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=4.
|tyt=Gwiazda płomienista
|page=39
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=5.
|tyt=Przybory magiczne
|page=41
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=6.
|tyt=Obraz życia, śmierci i {{Korekta|zmatwychwstania|zmartwychwstania}}
|page=44
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=7.
|tyt=Portret Cagliostra
|page=80
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=8.
|tyt=Bafomet
|page=92
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=9.
|tyt=Sabaty czarownic
|page=95
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=10.
|tyt=Koło ewokacyjne czarnej magji
|page=97
}}
{{SpisPozycja|width=400px|espace=0.5em
|sekcja=11.
|tyt=Czarownica
|page=139
}}
<br>
{{---}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
94al1g1lnekv3xrh3lf348tpk0zkhpe
Magja i czary
0
1082145
3145155
2022-08-04T15:40:30Z
Seboloidus
27417
nowa strona
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu
|autor = Stanisław Antoni Wotowski
|tytuł = [[{{ROOTPAGENAME}}|Magja i czary]]
|podtytuł = Szkice z dziedziny wiedzy tajemniczej
|wydawca = Biblioteka „Izyda”
|druk = Olesiński, Merkel i S-ka
|rok wydania = 1926
|miejsce wydania = Warszawa
|źródło = [[commons:File:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu|Skany na Commons]]
|okładka = Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu
|strona z okładką = 5
|strona indeksu = Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu
|poprzedni =
|następny = {{ROOTPAGENAME}}/Rozdział I
|inne = {{całość|{{ROOTPAGENAME}}/całość|epub=i}}
}}
<br>
{{CentrujStart2}}
<pages index="Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu" from=7 to=7 />
{{---}}<br><br>
<pages index="Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu" from=147 to=148 />
<pages index="Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu" from=8 to=8 />
{{CentrujKoniec2}}
{{MixPD|Stanisław Antoni Wotowski}}
[[Kategoria:Stanisław Antoni Wotowski]]
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|*]]
[[Kategoria:Strony indeksujące]]
j5wnjj47oxcku16kvxly69i3k5h89w6
Autor:Józef Kremer
104
1082146
3145157
2022-08-04T15:44:14Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Nazwisko=Józef Kremer
|pseudonim=J. Kr...r
|podpis=
|opis=Polski filozof, estetyk, logik i historyk sztuki.
|back=K
}}
== Teksty ==
* [[Encyklopedyja powszechna (1859)]] – współautor
{{PD-old-autor|Kremer, Józef}}
{{DEFAULTSORT:Kremer, Józef}}
[[Kategoria:Filozofowie]]
[[Kategoria:Logicy]]
[[Kategoria:Historycy sztuki]]
[[Kategoria:Józef Kremer|*]]
tr7sxvpqkjmejeizi722p9wr1gsvqx9
3145161
3145157
2022-08-04T15:51:04Z
Dzakuza21
10310
Dodano kategorię "Encyklopedyści" za pomocą HotCat
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Nazwisko=Józef Kremer
|pseudonim=J. Kr...r
|podpis=
|opis=Polski filozof, estetyk, logik i historyk sztuki.
|back=K
}}
== Teksty ==
* [[Encyklopedyja powszechna (1859)]] – współautor
{{PD-old-autor|Kremer, Józef}}
{{DEFAULTSORT:Kremer, Józef}}
[[Kategoria:Filozofowie]]
[[Kategoria:Logicy]]
[[Kategoria:Historycy sztuki]]
[[Kategoria:Józef Kremer|*]]
[[Kategoria:Encyklopedyści]]
ry4vje2yp6isv27qnrflv3j8foa77ls
Kategoria:Józef Kremer
14
1082147
3145159
2022-08-04T15:44:45Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{wykaz
| dopełniacz = Józefa Kremera
| autor = Kremer, Józef
}}
[[Kategoria:Autorzy alfabetycznie]]
he37ixduz2lcfq1w5wtxhf0ej3ltay4
Kategoria:Magja i czary
14
1082148
3145160
2022-08-04T15:47:01Z
Seboloidus
27417
nowa strona
wikitext
text/x-wiki
[[Kategoria:Stanisław Antoni Wotowski]]
[[Kategoria:Okultyzm]]
[[Kategoria:Ezoteryka]]
q4em7wq6stu3kr8cgkz7i5xn7frnl2n
Autor:Ludwik Neugebauer
104
1082149
3145162
2022-08-04T15:51:22Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Nazwisko=Ludwik Adolf Neugebauer
|pseudonim=Dr. Lud. N.
|podpis=
|opis=Polski ginekolog.
|back=N
}}
== Teksty ==
* [[Encyklopedyja powszechna (1859)]] – współautor
{{PD-old-autor|Neugebauer, Ludwik}}
{{DEFAULTSORT:Neugebauer, Ludwik}}
[[Kategoria:Lekarze]]
[[Kategoria:Encyklopedyści]]
[[Kategoria:Ludwik Neugebauer|*]]
ok2kysmdigam7jlkoxiuky2tvw93uyv
Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/287
100
1082150
3145164
2022-08-04T15:51:29Z
Wolan
14385
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wolan" /></noinclude>{{tab}}— Więc gdy mamy je tuż pod ręką, chcesz pan abyśmy wracali się do Jaszczurówki, i stamtąd dopiero zaszli je z innej strony! Po co? Zamiast wracać, chodźmy przez Żółtą turnię w poprzek.<br>
{{tab}}Malarz i doktor zamilkli, spoglądając po sobie, a Obrokta dowiedziawszy się o co idzie, powtórzył wolę baroneta przewodnikom, którzy obstąpiwszy go, jęli mu się z taką przyglądać ciekawością, jakby go po raz pierwszy widzieli. Roy i Wala trudniejszemi szlakami chodzili z Chałubińskim, ale Chałubiński był młodszy! Spostrzegł baronet że jest przedmiotem podziwu, ale i lekceważenia, i brwi ściągnął.<br>
{{tab}}— Tędy nikt nie chodzi — odezwał się Witold.<br>
{{tab}}— Jedna racya więcej, abyśmy poszli — odrzekł z pewną niecierpliwością; — jeżeli panom kierunek ten się nie podoba, to idźcie drogą wygodniejszą. Ja tędy pójdę i zaczekam na was na Pańszczycy.<br>
{{tab}}— Pójdziemy z panem — rzekł Witold, a Jakób powtórzył to samo.<br>
{{tab}}Co do profesora Stranda, temu było wszystko jedno którędy miał iść. Wszystko też było jedno Henrykowi, nie lękającemu się trudów, ale co do Dawida, ten umierał ze strachu i męczył Waltera prośbami, aby odradzał dziadkowi drogę przez tę okropną górę.<br>
{{tab}}Tatar, przewodnik profesora odezwał się, że jeżeli już pan Anglik koniecznie chce, to iść można spodem Żółtej turni na Dubrowiska, przez groblę; ale drugi zaraz przerwał, że to przejście bardzo niewygodne i że lepiej będzie iść przez Żółtą turnię i Małą Koszystą. Na tem też stanęło.<br>
{{tab}}Nikt już nie odezwał się z protestem.<br>
{{tab}}Nocleg przy Czarnym Stawie okazał się koniecznym i baronet kazał rozbić namiot. Henryk ciekawie przypatrywał się tej czynności, którą Jerry chciał dyrygować, ale zanim zdołał porozumieć się z góralami na migi, namiot już stanął. Wszyscy co chodzili na wyprawy z Chałubińskim, umieli się doskonale z namiotem obchodzić i sprawili się zręcznie i szybko. W szczelinach umocowali drążki zakończone żelaznemi ostrzami, i do nich przymocowali sznury. Gdy stanęły ściany i dach, Jerry rozesłał na ziemi wojłok, urządził posłania z gałęzi kosodrzewiny i okrył kobierczykiem, a na nim położył poduszki gumowe, które nadął powietrzem. Znalazł się nawet stolik składany. Namiot był z płótna żaglowego nieprzemakalnego, więc choćby deszcz spadł w nocy, nikt nie potrzebował się obawiać przemoknięcia.<br>
{{tab}}Wszystko było gotowe do noclegu, ale nikomu jeszcze spać się nie chciało. Dawid byłby chętnie położył się pierwszy, ale go wstyd brał; panowie rozmawiali paląc cygara, a górale zaczęli dorzucać kosówki na ognisko; gdy stos wielkim buchnął płomieniem, Obrokta wziął skrzypki i przygrywać zaczął, a górale puścili się w taniec, każdy na swoją rękę i zabrzmiała piosenka:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
o0qjcfzqr6uievssc13833kqydpzbtz
Kategoria:Ludwik Neugebauer
14
1082151
3145165
2022-08-04T15:52:08Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{wykaz
| dopełniacz = Ludwika Neugebauera
| autor = Neugebauer, Ludwik
}}
[[Kategoria:Autorzy alfabetycznie]]
4nfnasl0imitqct7d1qcpkhbu1j0t43
Autor:Jan Feliks Piwarski
104
1082152
3145166
2022-08-04T15:54:53Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Nazwisko=Jan Feliks Piwarski
|pseudonim=J. F. P.
|podpis=
|opis=Polski malarz.
|back=P
}}
== Teksty ==
* [[Encyklopedyja powszechna (1859)]] – współautor
{{PD-old-autor|Piwarski, Jan Feliks}}
{{DEFAULTSORT:Piwarski, Jan Feliks}}
[[Kategoria:Malarze]]
[[Kategoria:Encyklopedyści]]
[[Kategoria:Jan Feliks Piwarski|*]]
gzb4wekbbtsqicms68wu1811sd6ku3m
3145169
3145166
2022-08-04T15:57:25Z
Dzakuza21
10310
ujednolicenie dla wspomnień pośmiertnych...
wikitext
text/x-wiki
{{Autorinfo
|Nazwisko=Jan Feliks Piwarski
|pseudonim=J. F. P.
|podpis=
|opis=Polski malarz.
|back=P
}}
== Teksty ==
* [[Encyklopedyja powszechna (1859)]] – współautor
== Zobacz też ==
* [[Jan Feliks Piwarski (wspomnienie pośmiertne)]] – [[Ludwik Jenike]]
{{PD-old-autor|Piwarski, Jan Feliks}}
{{DEFAULTSORT:Piwarski, Jan Feliks}}
[[Kategoria:Malarze]]
[[Kategoria:Encyklopedyści]]
[[Kategoria:Jan Feliks Piwarski|*]]
3mw2fb9uvchjosf85w53tmv53iqm8ms
Kategoria:Jan Feliks Piwarski
14
1082153
3145167
2022-08-04T15:55:26Z
Dzakuza21
10310
nowy
wikitext
text/x-wiki
{{wykaz
| dopełniacz = Jana Feliksa Piwarskiego
| autor = Piwarski, Jan Feliks
}}
[[Kategoria:Autorzy alfabetycznie]]
25yxaht894lxrn504p1ca27kfvwc3gd
Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/288
100
1082154
3145168
2022-08-04T15:55:49Z
Wolan
14385
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wolan" /></noinclude>{{f|<poem>„W murowanej piwnicy
Tańcowali zbójnicy;
Kazali se pieknie grać
I na nóżki spozierać.“</poem>|w=85%}}
{{tab}}Warburton patrzył z uśmiechem, chwaląc dzielność tego ludu oraz jego „fantazye“ i rzekł:<br>
{{tab}}— Przed wyjazdem moim z Anglii, czytałem „{{Rozstrzelony|Kartki z podróż}}y“ Wiktora Tissota, znanego autora „{{Rozstrzelony|Podróży po krainie miliardó}}w.“ Kreśli on w swych kartkach obraz zakopańskiego proboszcza i mówi o jego pracy cywilizacyjnej wśród tego ludu. Otóż Tissot słyszał od wspomnionego proboszcza, że w kilka lat po jego osiedleniu się, Zakopane było kilkakrotnie napadane przez zbójników. Gdy raz napadli na pewien dom i napotkali silny opór, po zamianie kilkunastu strzałów, cofnęli się jakby nigdy nic, śpiewając, i odeszli poprzedzani przez swoją muzykę. Nie jestże to najoryginalniejsza w świecie fantazya? Czy słyszał kto co podobnego? Czy w którym kraju zbójcy kiedykolwiek napadali ze śpiewem i muzyką?<br>
{{tab}}— Góral jak posłyszy muzykę, już mu się usta nie zamykają od śpiewu, a nogi na miejscu ustać nie mogą — wtrącił Jakób.<br>
{{tab}}— Ksiądz Stolarczyk był niezwykłą postacią — odrzekł na to Witold. Gdy wszedł na niewielką ubogą ambonę, zdawało się, że ją zgniecie swoim ciężarem, ten olbrzym sześć stóp wysoki! Krzykliwym, rubasznym głosem wykładał prawdy wiary; nie unikał dosadnych, często ryzykownych porównań: u niego człowiek staczał się ku grzechom „jak wóz puszczony z Giewontu“, a „zakon Boży, to nie pomiotło, co stoi w kącie“ — i, Pan Bóg nie dawał sobie w kaszę dmuchać.“<br>
{{tab}}Podobne zwroty z początku raziły, ale wsłuchawszy się w nie, znajdowało się w nich nietylko wiarę i pokarm zdrowy, ale siłę i poezyę.<br>
{{tab}}Na to odezwał się doktór:<br>
{{tab}}— Mój dobry znajomy, pan A. Z., mówił mi, że nie zapomni nigdy kazania księdza Stolarczyka o Sądzie ostatecznym. Mówca przedstawiał słuchaczom, jak Anioł Gabryel zadął w trąbę. Na jego głos powstają zmarli z grobów, by stanąć przed trybunałem Najwyższego. I oto otwierają się mogiły zakopańskiego cmentarza, i oto powstaje procesya nieboszczyków: Krzeptowskich, Sieczków, Gąsieniców, Walów, którzy z krzyżem i pieśnią ciągną w przestwory niebieskie. A po drodze spotyka ich druga procesya z Chochołowa, z Poronina, z Szaflar, z Czarnego Dunajca. Ojcowie witają dzieci, bracia siostry, żony mężów, przyjaciele przyjaciół każdy trwożny, jaki go wyrok czeka, po której stronie postawi go Anioł Pański. I te procesye spotykają inne;<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
56lvdqujhkilg0oq3p2rsyx1gbgzrxz
Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/289
100
1082155
3145174
2022-08-04T16:20:09Z
Wolan
14385
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wolan" /></noinclude>pochod olbrzymieje, aż nareszcie słychać pieśń serafickich chórów i widać jasność wielką.<br>
{{tab}}Było coś Dantejskiego w tym opisie ostatniej wędrówki, choć Danta nigdy nie czytał proboszcz zakopański. Posiadał on nadzwyczajną siłę obrazowania, co choć z wszelkiego kunsztu wyzuta, ciągnęła, przykuwała uwagę, a grozą tamowała oddech. Cóż dziwnego, że tłum słuchaczy chylił głowy jak łan zboża przed wiatrem, i że kruszyły się serca nietylko prostacze.<br>
{{tab}}— Pan A. Z. opisał to nawet później, zaraz po śmierci księdza Stolarczyka, w jednej z gazet — zaczął znów malarz — i nic nie przesadził. Ja także znałem księdza Stolarczyka; słyszałem różne jego mowy i jedną mowę pogrzebową. Zaczął od tego, że siedząc pewnego wieczora na ganku, usłyszał dolatujące go krzyki hulaków z karczmy i zapisał sobie ich nazwiska, a tam wysoko Święty Piotr zapisał także na drugą rękę. „Wiem — mówił — że ci co tam byli, przyjdą do mnie i prosić będą, żeby ich wykreślić. Ale cóż, choć ja wykreślę, to Święty Piotr nie wykreśli!“ I zaczął przedstawiać pijaństwo w całej jego ohydzie. Myślałem że nieboszczyk był pijakiem, ale przeciwnie, był to człowiek trzeźwy, pijakiem za to był syn. I proboszcz jął go tak hańbić publicznie, tak gromić, i naprzemian roztkliwiać, że ogromne jak dąb chłopisko, upadło z rykiem na kolana, a nazajutrz wyprzysięgło się w kościele uroczyście wódki.<br>
{{tab}}Powodowany dobrem sercem, niejednokrotnie na grabarzy lub służących kościelnych, przyjmował dawnych zbójników, dając im chleb u siebie na starość z litości. Kiedy pewnego razu rozeszła się wieść, że stary zbójnik Mateya, zapowiada zrabowanie kasy parafialnej, ksiądz Stolarczyk poszedł osobiście w góry na spotkanie Matei i zawarł z nim układ, mocą którego zbójnik przyrzekł zostawić pieniądze kościelne w spokoju, a ksiądz, nie wypominać go publicznie z ambony.<br>
{{tab}}— Mądrość wężowa, o której mówi Pismo Święte — wtrącił Warburton.<br>
{{tab}}— Uczonym nie był — podjął doktór znowu: — odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej, i to stanowiło cały jego podkład literacko naukowy, ale miał znajomość psychologii góralskiej, siłę słowa i czynu, co połączone z głęboką wiarą i miłością ludu, stanowiło tajemnicę niezwykłych skutków jego działalności. Nic piękniejszego za Tatrami nie uznawał, i miał góralską duszę. Bójki z Liptakami gromił za rozlew krwi, groził karami piekielnemi, a swoją drogą powtarzał z zadowoleniem: „A taki nasze chłopcy znowu Liptaków zmogły!“<br>
{{tab}}Mrok coraz więcej zapadał. Warburton wodzący zadumanym wzrokiem po posępniejącej coraz bardziej dolinie Stawów Gąsienico-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
e8cq69ftaa5s1gol3m16cq1lz4rg249
Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/290
100
1082156
3145175
2022-08-04T16:23:50Z
Wolan
14385
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wolan" /></noinclude>wych, dojrzał z daleka kilka drobnych światełek, i zapytał o ich znaczenie.<br>
{{tab}}— To pasterze, co mają owce przy stawach, palą w szałasach — odrzekł Witold.<br>
{{tab}}— Sąż oni tam bezpieczni od napaści dzikich zwierząt?<br>
{{tab}}Doktór powtórzył przewodnikowi pytanie, a ten odrzekł:<br>
{{tab}}— Czemu nie, bezpieczni: czasem tylko niedźwiedź kozę rozszarpie, albo ryś zaczai się jak kot, zadusi kilka owiec, opije się krwi; porwie co może i umyka. Orzeł też lubi napadać jagnięta, jeśli głodny. Dawniej chadzały przy stawach wilki, ale dziś już ich niema.<br>
{{tab}}Dawid, gdy o dzikich zwierzętach posłyszał, uczuł ciarki chodzące po skórze; Henrykowi też zrobiło się niemiło, ale uspokoiła go myśl, że zwierzęta unikają ognisk, a wiedział że górale mają zwyczaj podsycać ustawicznie ogień na noclegu.<br>
{{tab}}Chłód ciągnął od wody, ten i ów szczelniej otulił się pledem; Warburton zawołał o gorącą herbatę, a Jakób odezwał się:<br>
{{tab}}— Szałasom pasterskim niegdyś groziło jedno poważne niebezpieczeństwo: zbójnicy odwiedzali ich koleby<ref>Szałas.</ref> i wybierali tam daninę składającą się z serków i bryndzy. Zwykle gotowali barana w owczem mleku i raczyli się tym przysmakiem wraz z bacą i juhasami. Bacowie nie bardzo krzywo patrzyli na podobnych gości, bo sami radzi zbijali wreszcie co napadnięty baca dziś oddać był zmuszony, jutro mógł zdobyć w cudzym szałasie. Wzajemnie się przeto jeden drugiego strzegli, i trzeba było wielkiej zręczności i dowcipu, żeby podejść ostrożnego kolegę, uprawiającego te same talenta. Między innemi były epizody następujące: Baca w biały dzień przychodzi do sąsiedniego szałasu kraść owce i pozostawia w ukryciu swoich juhasów. Nie można zamiaru przemocą dokonać, bo w szałasie znajduje się baca z juhasami, nawet w liczbie przeważającej; potrzeba więc podejść przeciwnika, doskonale zgadującego cel tych odwiedzin. Przybyły zatem udaje najszczerszą życzliwość i powoli wciąga bacę i jego juhasów do zabawy i tańca, a tymczasem na boku pozostawieni pomocnicy, zabierają owce jedna po drugiej. Naraz rozbójniczy baca spostrzega, że jego juhas za mało się ku ziemi pochyla, że mu widać kapelusz, który może plan calej wyprawy zdradzić. Nie przerywając tedy tańca, daje przestrogę komu należy, improwizując dwuwiersz:<br>
{{f|<poem>„Uniżaj się, uwyszaj się, bo ci klobuk widno;
Hrubszom chwostu, bakiesistom, uwijaj się śmiżno.“</poem>|w=85%}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6ix4sfpt0wudoxm9tse6y3su6lxmowl
Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/291
100
1082157
3145176
2022-08-04T16:26:43Z
Wolan
14385
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wolan" /></noinclude>{{tab}}Co znaczy: schylaj się, bo ci kapelusz widać, wybieraj owcę grubszego ogona, bo taka tłustsza, okazałą; uwijaj się żwawo.<br>
{{tab}}Rabujący skorzystali z przestrogi, a rabowani nie domyślili się na razie znaczenia śpiewki. Baca nabawiwszy się u sąsiada, powrócił na swoją halę, gdzie już znalazł skradzione owce, gdy tymczasem okradzeni nie zaraz szkodę spostrzegli.<br>
{{tab}}Malarz odezwał się:<br>
{{tab}}— Zbijanie często było połączone z pewnego rodzaju dowcipem i humorem. Pewnego razu zbójnicy dowiedzieli się, że karczmarz posiadający piękne woły, wyjechał na kiermasz, pozostawiając żonę w domu. Przychodzą tedy w nocy, ale zamiast w prostacki sposób woły zabierać, przybywają z muzyką i karczmarkę wraz z jej służbą wyprowadzają w taniec. Podczas zabawy zbójnicy ostrzegają o niebezpieczeństwie, jakie wolom zagraża, śpiewając:<br>
{{f|<poem>„Tańcujże se tańcuj, karczmareczko tłusta;
Na jutro, na rano, komóreczka pusta.“</poem>|w=85%}}
{{tab}}Rozbawiona kobieta nie miała czasu zastanowić się nad tą przestrogą, i dopiero nazajutrz rano brak wołów wyjaśnił znaczenie piosenki. Podczas zabawy, wspólnicy tańcujących wyprowadzili woły, które sowicie opłaciły koszta hulanki.<br>
{{tab}}— Już to z dowcipu słyną tatrzańscy górale — podjął znów Witold — jak również ze swobodnego umysłu. Chałubiński, który znał górali dobrze, zawsze podziwiał ten dowcip delikatny. Opowiadał on chętnie różne ich odezwania się i figle, Towarzystwo górali i rzeźwe powietrze wierchów, wybornie mu służyło. Często gdy był słaby i mizerny, szedł w góry na kilka dni i wracał zdrów, wyglądający tak świetnie, jak gdyby nigdy nie chorował.<br>
{{tab}}Warburton zadumał się na te wyrazy.<br>
{{tab}}— To prawda — rzekł — powietrze tych gór jest przedziwne i posiada jakąś moc cudowną: ja sam odczuwam jego wpływ rzeźwiący na sobie. Przyjechałem tu niezupełnie zdrów i z każdym dniem czuję się innym, silniejszym.<br>
{{tab}}Zapalił cygaro i gęstym kłębem dymu się osłonił.<br>
{{tab}}Doktor Strand pozornie tylko słuchał tego wszystkiego, i co chwila w głębokie wpadał zamyślenie. A gdy świeże gałęzie smereczyny dorzucone na ogień, jasnym objęły się płomieniem, podszedł do ogniska i wyjąwszy mapę z kieszeni, rozłożył ją na gładkim, szerokim kamieniu i zaczął się w niej uważnie rozpatrywać.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
iu3afsq09frvcyknmk0jqecbb1fmx0p
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/388
100
1082158
3145200
2022-08-04T18:29:08Z
Draco flavus
2058
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>był wielkim zwolennikiem tej ''Filozofii natury'' d‑ra Levittoux). Prócz polskich, także i niektórzy pisarze cudzoziemscy, będąc z uwielbieniem dla Matejki, przysyłali mu swe książki z autorskiemi dedykacyami. Tak np. poeta niemiecki, Karl Gröber, przesyłając Matejce prześlicznie oprawny egzemplarz swej ''Schlacht am Amselfelde'', opatrzył go takiem ofiarowaniem: »''Dem Altmeister polnischer Kunst, Jan Matejko, ais geringes Zeichen vollster Hochachtung und unbegrenzter Bewunderung''«. Książką, która w tej honorowej biblioteczce także zwraca uwagę na siebie, jest dziełko Franciszka Edwarda Matejki ''O prawach i sądach czeskich'' z następującą dedykacyą: »Bratu Janowi na pamiątkę — Franciszek«.<br>
{{tab}}Książeczka ta »o prawach i sądach ''czeskich''« przypomina czeskie pochodzenie Matejki, ojciec jego bowiem był osiadłym w Krakowie Czechem, ożenionym z panną Rossberg, córką zamożnych mieszczan krakowskich (po których w spadku odziedziczył dom przy ulicy Floryańskiej). To czeskie pochodzenie Matejki sprawiło, że choć był gorącym Polakiem, namiętnie przywiązanym do wszystkiego, co polskie, to jednak żywił i niekłamaną sympatyę dla Czechów i ich kultury; a choć w roku 1873, kiedy mu ofiarowano zaszczytne i świetne stanowisko dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w Pradze, dał odpowiedź odmowną, bo »przyjaźń dla Czech mieć mogę — pisał w odpowiedzi na to zaszczytne zaproszenie — i mam ją serdeczną, ale miłość moja należy się ''mojej ziemi'', Polsce«; jednak, powodowany tą »serdeczną {{Korekta|przyjażnią|przyjaźnią}}« dla pobratymczego narodu, nietylko podjął się malowania witrażów do okien katedry w Pradze, ale i historyą Czech, którą czytywał ''po czesku'', interesował się szczerze.<br>
{{tab}}Oglądając jego bibliotekę, znalazłem sporo dowodów na to. Dość powiedzieć, że w bibliotece tej Długosz i Palacky stoją obok siebie, na jednej pułce: Długosz po łacinie, Palacky po czesku.<br>
{{tab}}Przeglądając te książki, nie oprawione po największej części, prawie wyłącznie polskie, o treści historycznej, myślałem nietylko o czeskiem pochodzeniu Matejki, ale i o jego potrzebach umysłowych. Czy lubił czytać? Czy wiele czytał? Co pewna, to, że czytał tylko w wolnych chwilach, wieczorami. »W nieustannej pracy malarskiej od rana do nocy, Matejko od dzieciństwa do śmierci ''nie miał czasu czytać...'' Umysł musiał<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d1064lays34p76l56vdfrvhyg5jaynz
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/389
100
1082159
3145201
2022-08-04T18:33:11Z
Draco flavus
2058
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Draco flavus" /></noinclude>być bardzo bystry, kiedy pomimo tego, tyle rzeczy pojmował i znał. Ale pojmował i chwytał szybko, dorywczo, w lot, intuicyjnie... Tym starym polskim kronikom, w które za młodu wczytywał się z ciekawością namiętną, pozostał wiernym do końca... Nieznajomość obcych języków zamykała przed nim wszystkie skarby literatur zagranicznych... Wielkich poetów znał od młodości i bardzo w nich rozmiłowany, z nich przejął wiele pierwiastków swoich pojęć i przekonań«<ref>St. Tarnowski, ''Matejko'', str. 447.</ref>.<br>
{{tab}}Ale jeżeli wogóle na czytanie poświęcał niewiele czasu, to szczególniej w ostatnich latach czytywał mniej, aniżeli kiedy był młodszym. Wolał grać w szachy. »Miał pasyę do szachów, opowiada o nim St. Tarnowski. W ostatnich zwłaszcza latach, wszystkie prawie wieczory schodziły — na tej grze ulubionej. Grał słabo; a do tego zmęczony całodzienną pracą, nie mógł mieć tej czujnej przytomności, jakiej potrzeba do różnych koinbinacyi szachowych. Cieszył się zaś bardzo, kiedy wygrał. Stąd dla jego przeciwników, gracz ów lepszych od niego, trudność wielka, żeby nie wygrać, a jednak żeby przegrać tak zręcznie, iżby on nie poznał się na sztuczności swego tryumfu«.<br>
{{tab}}Symbolicznem przypomnieniem tej »pasyi do szachów« jest teraz, w salonie dawnego mieszkania Matejki, drewniana szachownica, obstawiona zwykłymi szachami. Patrząc na nie, a zwłaszcza na prześliczny stoliczek wschodni, na którym są ustawione, jest się zdziwionym, iż Matejko grywał tak ordynarnymi szachami, że nie pomyślał o ozdobniejszych, on, który się tak kochał w pięknych sprzętach...<br>
{{tab}}Rozmawiając na ten temat, przeszliśmy do jednego z przyległych pokojów, do t. zw. ''szatni'', obejrzeć zbiory kostiumów, których Matejko nagromadził tak olbrzymią kolekcyę.
Dziwnego wrażenia doznaje się, oglądając te różnobarwne, złotem lub srebrem haftowane ubiory starodawne; bo nietylko jest się olśnionym ich kolorystycznym przepychem, ale się w nich poznaje jakby dawnych znajomych: ogląda się je po raz pierwszy, a jednak zna się je wszystkie. Skąd? Z obrazów Matejki: z ''Grunwaldu'', z ''Joanny d’Ar''c, z ''Hołdu pruskiego'', z ''Rejtana'', z ''Zygmunta i Barbary''.<br>
{{tab}}Wogóle jednak, zwiedzając te pokoje, doznaje się wrażenia, które, o ile jest oryginalne w tem mieszkaniu, o tyle<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
plsob8h9kuxnfcst0lb76ol8ywr43mt
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/816
100
1082160
3145234
2022-08-04T19:25:03Z
JKW
14394
/* Przepisana */ n
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="JKW" /></noinclude>{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Celniejsi wieku Zygmuntowskiego poeci|§ 103. Celniejsi wieku Zygmuntowskiego poeci]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Mikołaj Sęp Szarzyński| — Mikołaj Sęp Szarzyński]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Sebastjan Fabjan Klonowicz|„ 104. Sebastjan Fabjan Klonowicz]]
|page= 271
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Kacper Miaskowski| — Kacper Miaskowski]]
|page= 276
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Stanisław Grochowski|„ 105. Stanisław Grochowski]]
|page= 284
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Szymon Szymonowicz|„ 106. Szymon Szymonowicz]]
|page= 288
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Jędrzej i Piotr Zbylitowscy|„ 107. Jędrzéj i Piotr Zbylitowscy]]
|page= 291
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Szymon Zimorowicz|„ 108. Szymon Zimorowicz]]
|page= 296
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Poeci mniej głośni|''Poeci mniéj głośni'']]
|page= 298
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Tomasz Wiszniowski|§ 109. Tomasz Wiszniowski]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Przekłady na polskie|„ 110. Przekłady na polskie]]
|page= 300
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Kochanowscy|„ 111. Kochanowscy]]
|page= 301
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Dramat|„ 112. Dramat]]
|page= 303
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Poezja łacińska|''Poezja łacińska'']]
|page= 315
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Paweł z Krośni i jego szkoła|§ 113. Paweł z Krośni i jego szkoła]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Jędrzej Krzycki|„ 114. Jędrzéj Krzycki]]
|page= 317
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Jan Dantyszek|„ 115. Jan Dantyszek]]
|page= 318
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Klemens Janicki|„ 116. Klemens Janicki]]
|page= 322
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Kochanowski, Szymonowicz i Klonowicz|„ 117. Kochanowski, Szymonowicz i Klonowicz]]
|page= 328
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Reszta poetów łacińskich mniejszej wagi|„ 118. Reszta poetów łacińskich mniéjszéj wagi]]
|page= 338
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Wymowa|''Wymowa'']]
|page= 340
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Wymowa świecka sejmowa| §119. Wymowa świecka sejmowa]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Wymowa kaznodziejska|„ 120. Wymowa kaznodziejska]]
|page= 344
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Fabjan Birkowski|„ 121. Fabjan Birkowski]]
|page= 348
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Dzieje i polityka|''Dzieje i polityka'']]
|page= 351
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Bielscy|§ 122. Bielscy]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Maciej Stryjkowski|„ 123. Maciej Stryjkowski]]
|page= 356
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Bartosz Paprocki|„ 124. Bartosz Paprocki]]
|page= 364
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Dzieła mniejsze, polityka i pamiętniki|„ 125. Dzieła mniejsze, polityka i pamiętniki]]
|page= 368
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Józef Wereszczyński|„ 126. Józef Wereszczyński]]
|page= 373
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Łukasz Górnicki|„ 127. Łukasz Górnicki]]
|page= 376
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Stanisław Orzechowski|„ 128. Stanisław Orzechowski]]
|page= 380
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Dziejopisarze łacińscy|''Dziejopisarze łacińscy'']]
|page= 384
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Maciej z Miechowa|§ 129. Maciej z Miechowa]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Orzelscy|„ 130. Orzelscy]]
|page= 390
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Rejnhold Hajdensztajn|„ 131. Rejnhold Hajdensztajn]]
|page= 392
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Stanisław Pomian Lubieński|„ 132. Stanisław Pomian Lubieński]]
|page= 393
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Acta Tomiciana|„ 133. Acta Tomiciana]]
|page= 395
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Podróże|''Podróże'']]
|page= 396
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Mikołaj Krzysztof Sierotka Radziwiłł|§ 134. Mikołaj Krzysztof Sierotka Radziwiłł]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Prawo|''Prawo'']]
|page= 396
}}
{{c|'''Tom II'''|roz=0.5em|font=Courier|w=24px|po=10px|przed=20px}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt=[[Historja literatury polskiej/Okres IV|'''Okres IV.''' ''Epoka języka makaronicznego i panegiryków'']]
|page= 1
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Pogląd|§ 136. Pogląd]]
|page= —
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ozqgbc0rq584m8c9ffk6mxrffmvgall
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/817
100
1082161
3145238
2022-08-04T19:29:24Z
JKW
14394
/* Przepisana */ n
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="JKW" /></noinclude>{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Nauki|''Nauki'']]
|page= 4
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Poezja|''Poezja'']]
|page= 5
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Literatura obca|§ 138. Literatura obca]]
|page= 9
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Morsztynowie|„ 139. Morsztynowie]]
|page= 10
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Maciej Kazimierz Sarbiewski|„ 140. Maciej Kazimierz Sarbiewski]]
|page= 14
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Wymowa|''Wymowa'']]
|page= 16
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Dzieje po polsku|''Dzieje po polsku'']]
|page= 22
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Jan Chryzostom Pasek|§ 144. Jan Chryzostom Pasek]]
|page= 23
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Mikołaj Jemiołowski|„ 145. Mikołaj Jemiołowski]]
|page= 25
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Joachim Jerlicz|„ 146. Joachim Jerlicz]]
|page= 26
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Joachim Jerlicz|„ 146. Joachim Jerlicz]]
|page= 26
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Erazm Otwinowski|„ 147. Erazm Otwinowski]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Jan Stefan Wydżga|„ 148. Jan Stefan Wydżga]]
|page= 27
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Wojciech z Konojad Dembolecki|„ 149. Wojciech z Konojad Dembolecki]]
|page= 28
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Szymon Starowolski|„ 152. Szymon Starowolski]]
|page= 31
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Dziejopisarze łacińscy, których dzieła tłómaczone na język polski|''Dziejopisarze łacińscy, których dzieła tłómaczone na język polski'']]
|page= 34
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Paweł Janina Piasecki|§ 153. Paweł Janina Piasecki]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Wespazjan z Kochowa Kochowski|„ 154. Wespazjan z Kochowa Kochowski]]
|page= 35
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Wawrzyniec Rudawski|„ 156. Wawrzyniec Rudawski]]
|page= 38
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Albrycht Stanisław Radziwiłł|„ 157. Albrycht Stanisław Radziwiłł]]
|page= 39
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Stanisław Pomian Kobierzycki|„ 158. Stanisław Pomian Kobierzycki]]
|page= 41
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Jędrzéj Maksymiljan Fredro|„ 159. Jędrzéj Maksymiljan Fredro]]
|page= 42
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Augustyn Kordecki|„ 160. Augustyn Kordecki]]
|page= 43
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Pisarze łacińcy dziejów|''Pisarze łacińcy dziejów'']]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Monografje biskupstw|§ 163. Monografje biskupstw]]
|page= 48
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Uczeni pruscy|„ 164. Uczeni pruscy]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Cudzoziemcy|„ 164. Uczeni pruscy]]
|page= 50
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Przesilenie|''Przesilenie'']]
|page= 51
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Józef Jędrzej Załuski|§ 166. Józef Jędrzéj Załuski]]
|page= 54
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Poezja|„ 167. Poezja]]
|page= 56
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Kacper Niesiecki|„ 168. Kacper Niesiecki]]
|page= 59
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Pisma perjodyczne|„ 169. Pisma perjodyczne]]
|page= 61
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt=[[Historja literatury polskiej/Okres V|'''Okres V. Stanisławowski''']]
|page= 63
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Pogląd|§ 170. Pogląd]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Pisma perjodyczne|„ 171. Pisma perjodyczne]]
|page= 66
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Teatr|„ 173. Teatr]]
|page= 66
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Poezja|''Poezja'']]
|page= 70
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|75}}[[Historja literatury polskiej/Poeci oryginalni|''Poeci oryginalni'']]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Ignacy Krasicki|§ 173. Ignacy Krasicki]]
|page= —
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Adam Stanislaw Naruszewicz|„ 174. Adam Stanislaw Naruszewicz]]
|page= 75
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Stanisław Trembecki|„ 175. Stanisław Trembecki]]
|page= 76
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Kajetan Węgierski|„ 176. Kajetan Węgierski]]
|page= 79
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Franciszek Dyonizy Kniźnin|„ 177. Franciszek Dyonizy Kniźnin]]
|page= 82
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Franciszek Zabłocki|„ 178. Franciszek Zabłocki]]
|page= 84
}}
{{SpisPozycja|width=90%|widthp=25|espace=0.5em
|tyt={{tab|100}}[[Historja literatury polskiej/Franciszek Karpiński|„ 179. Franciszek Karpiński]]
|page= 85
}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
t33xw7jn4xt4ib6gnqiyspb15h068p1
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/5
100
1082162
3145239
2022-08-04T19:30:27Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /></noinclude>[[Plik:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu|strona=5|center|450px|thumb|
{{c|'''{{f*|B|kol=gray}}IBLIOTEKA „IZYDA{{f*|”|kol=gray}}'''|w=250%|przed=20px}}
{{c|{{f*|S|kol=gray}}t. A. Wotowski{{tab|170}}|kap|w=150%|przed=20px}}
{{c|'''{{f*|MAGJA|w=120%}} i CZAR{{f*|Y|kol=gray}}'''|w=300%|przed=20px|po=10px}}]]<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
r1ckva73l7abqp8qixusqk4yigbcd7z
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/515
100
1082163
3145277
2022-08-04T20:12:30Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>słonia. Z tego wnieśli, że ziemia ulegała wielkim przewrotom; następnie, gdy się to powtórzyć może, dla ocalenia ludu w razie drugiego potopu, pobudowano kolosalne piramidy, którychby woda zniszczyć nie mogła. Co do niewolników, ludzi czarnych, których tak wielką ilość wywożono, podaje tę wiadomość: Negrowie mieszkają w lasach, rodzinami, oddzielnie, z sobą się nie łączą, i wzajemnie nie wspiérają; przeto ludzie chwytający czarnych, napadali na oddzielne rodziny, i chwytali u nich dzieci. Pokolenia czarnych są z sobą często w wojnach, i mają wielu jeńców po bitwach, których sprzedawali ochotnie.<br>
{{tab}}Woda w Nilu zaczyna przybywać 20 czerwca, i podnosi się przez czas dwumiesięczny, potém przez 17 dni; i stopniowo ubywa. Od 12 Junii do 12 Augusta przybywa.
Siedmnaście dni trwa jéj rozłéw pełny. W końcu Oktobra zamyka się w swoich brzegach. Nil rozléwa się w tym samym czasie w niższym i wyższym Egipcie.<br>
Nil nigdy nie przestaje zadziwiać i zajmować, i przez tyle wieków każdy z podróżujących o nim miał zawsze do powiedzenia. Zaliczać go należy do jawnych dowodów mądrości i miłosierdzia Bożego. Egipt, zraszany Nilową wodą, jest najżyźniejszym krajem w świecie całym, ma ziemię najwyborniejszą. Wędrownicy i zdobywce wszystkich wieków do Egiptu dążyli, chcąc go oglądać i zbadać. Posiąść Egipt, znaczyło największe miéć bogactwo. W téj podróży kształcili się filozofowie, naturaliści, archeologowie. Egipt niegdyś posiadał dwanaście milijonów ludności; dziś jéj już nié ma, równie i tak bogatéj ziemi, w wielu miejscach pług nie orze. Niewola, prześladowania, wielożeństwo, zniszczyły kraj, który piérwszy Mehemet-Ali podźwignął.<br>
{{tab}}Skończmy te szczegóły z podróży egipskiéj wspomnieniem Aleksandryi; powiédzmy pokrótce, co w niéj ten nowy, bo z roku 1850 rosyjski podróżny widział.<br>
{{tab}}Najwięcéj zajął ks. Porfirego w Aleksandryi klasztor św. Saby, niegdyś starożytna pogańska świątynia. W nim<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
f22by7ebjoqwiuf9xhiisp6x57075ek
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/516
100
1082164
3145280
2022-08-04T20:17:18Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>jest pięknych kolumn starożytnych granitowych cztérnaście; inne zginęły. Ksiądz biskup Porfiry sądzi, że według opisów Strabona blisko morza był kościół Neptuna. Cerkiew św. Saby jest niedawno odnowiona przez O. Mojżesza, który w roku 1831 skończył życie. Napisy na obrazach, grobowcach i ścianach, nie sięgują dawniejszych czasów, jak roku 1820. Wedle miejscowéj tradycyi było tu więzienie św. Katarzyny, i miejsce, gdzie była zamordowaną. Swięty Saba skończył życie na początku VI wieku. Chrześcijanie nie zaraz po śmierci mężów błogosławionych i świętych, pod ich imieniem budowali kościoły, ale po pewnym przeciągu czasu świętość była uznaną, i ogłoszoną. Przeto św. Saby cerkiew, jest z VII albo z VII[ wieku. Przy tym klasztorze są rękopisma arabskie, w których od roku 1517 do roku 1774 są opisane dzieje téj cerkwi. Założenie jéj jest niepewne, na żadnym piśmiennym dowodzie nie oparte. Kolumny granitowe dowodzą, że tu była starożytna, pogańska świątynia. Cerkiew św. Saby nie jest dziś klasztorem, ale parafiją, ma Ihumena, i trzech księży żonatych.<br>
{{tab}}Blisko cerkwi jest szpital dla chrześcijan. Pięć ma przestronnych, dużych pokoi na górze dla chorych, a na dole siedm dla starych, ślepych, i ma ogród owocowy.<br>
{{tab}}W Aleksandryi jest więcéj jak w innych miastach Wschodnich duchowieństwa żonatego, którzy daleko niżéj stoją od najbardziéj zaniedbanych i rozprzężonych mnichów; są od swoich wyznawców znienawidzeni, mianują ich popami, co jest największą obelgą.<br>
{{tab}}W Aleksandryi szkoła męska księży Łazarzystów w roku 1850 była ukończoną; jest na głównym placu miasta.n W ich kościele są cztérogranne kolumny, złączone łukami w stylu bizantyńskim. W głównym ołtarzu piękny obraz Matki Boskiéj, depczącéj węża. Szkoła panienek jest pod przewodnictwem sióstr św. Wincentego a Paulo, które sie zowią tam Łazarzystkami. Na dole są pokoje dla publicznéj nauki, pokój jadalny, i gościnny. Na górze mieszkają za-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
roab9g8511sju4nh5exklbauwjbr1t3
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/517
100
1082165
3145282
2022-08-04T20:24:33Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>konnice i panienki; i sala dla ręcznéj roboty, w której są piękne obrazy Włocha, biskupa, naczelnika zakonu. Samych ubogich panienek, zostających zupełnie na utrzymaniu sióstr, było w 1750 roku pięćdziesiąt, zakonnic ośmnaście, wszystkie francuzki; uczą czytać, pisać, katechizmu, muzyki.<br>
{{tab}}Ks. Porfiry, chociaż szyzmatyk, wyznaje, że zakonnice katolickiego Kościoła po wszystkich miastach wschodnich mają zakłady dla uczenia ubogich panienek; widziałem w Konstantynopolu, w Smyrnie, w Cyprze, i tu w Aleksandryi. Przybycie sióstr Miłosierdzia na Wschodzie, utworzyło na nowo służbę i pracę apostolską!<br>
{{tab}}Niedaleko Monastyru św. Saby, jest muzułmański meczet, roku 1828 skończony, dla grzebania familii Mehemeta Ali Paszy. W tym meczecie okazują grób Daniela, proroka.
Głównego Aleksandryjskiego kościoła św. Atanazego wielkiego, śladów w Aleksandryi znaleźć nie można. Piękny jest w Aleksandryi meczet, na grobowcu rodziny Mehemeda Alego postawiony. W ustroniu za miastem, u stóp góry, wśród zieloności drzew daktylowych, meczet z kopułami i minarety, robią wrażenie miejsca wiecznego pokoju.<br>
{{tab}}W domu konsula austryackiego Laurence jest wiele starożytności egipskich; sfinkse, bóstwa ze zwiérzęcémi głowami, zrobione z różnokolorowych granitów, marmurowe statuy. Prześlicznéj roboty gryf z białego marmuru na takiéjże podstawie. Bóstwa te, olbrzymie figury; nie są zrozumiane, nie obudzają żadnego wyższego uczucia i wrażenia, jednak jako sztuka i wyrób są arcydziełem podziwiającéj piękności w olbrzymich rozmiarach. Myśl tych figur jest dla nas straconą, ale w owym czasie musiała być wzniosłą, szczytną, zrozumianą, kiedy wykonanie było tak znakomite, piękne, i podziwiające harmoniją, pomimo olbrzymich rozmiarów.<br>
{{tab}}Sfinksy z głową i piersią kobiecą, a ciałem lwiem, co znaczyć mogą, kto to rozumié, i dla czego te monstra nie istniejące w naturze? Mędrzec Boży, Klemens Aleksandryjski tłumaczył sfinksa, że to był obraz połączenia z sobą ró-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1bzo6nsw6uphzfo2u436owu9v03tjp8
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/518
100
1082166
3145286
2022-08-04T20:32:05Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>żnorodnych żywiołów, znak harmonii w naturze, i jakoby żywe ostrzeżenie człowieka i badacza, że poznanie Boga i całego jestestwa jest trudném, niepodobném.<br>
{{tab}}Inni przez sfinksa rozumieli, że kobiéta oznaczała żywioł łagodny, wodę, a lew żywioł ognia. Woda z ogniem złączone, są najgłówniejszą siłą wszelkiego życia; następnie sfinks miał oznaczać dwa żywioły z sobą złączone i działające; wodę i ogień.<br>
{{tab}}W ogrodzie austryackiego konsula, gdzie jest piękny biały marmurowy wodociąg, znajduje się napis:<br>
{{c|<poem>
PRAECLARO VIRO
BOGOS BES
OB RUSIN URBE
PTOLOMAEORUM
BIBLOTECAE
IN RUDERIBUS
IMPOSITUM
1844.
</poem>}}
{{tab}}Bogos-Bej, należący do dworu Mehemet-Alego oddał to miejsce Laurenowi, w którém tyle się pamiątek wynalazło, i gdzie niegdyś miała być sławna biblioteka Ptolomeuszów, którą Omar roku 641 spalił.<br>
{{tab}}Biblioteka Ptolomeuszów Aleksandryjska, najbogatsza i najliczniejsza z bibliotek świata całego, była pomnikiem wielkich dzieł ludzkich. Co tylko rozum ludzki mógł się domyśléć, wynaleźć, wnioskować, i rozumować, wszystko się tam zawiérało. W Aleksandryi, gdzie był rzadki, nigdzie nie spotykany zbiór ksiąg, przez miłośników i znawców zebrany; filozofowie, uczeni pogańscy, i chrześcijańscy w bibliotece się zbiérali dla czytania, dyskusyi i rozpraw. Téj szkoły najwyższéj całego świata mędrcowie i filozofowie, geografowie, astronomowie, neoplatoniści, poeci, byli uczniami. Tu się sprawdziły słowa Pańskiego mędrca: „Vanitas vanitatum et omnia vanitas“. Najwięksi świata mocarze, wojownicy, cesarze, królowie z państwami swémi runęli, w proch się<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jz8h4tki9g0cx9lst0r9dzof2j9n7f3
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/519
100
1082167
3145288
2022-08-04T20:36:16Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>rozsypali; olbrzymie dzieła ludzkiéj nauki, płomienie i wichry rozniosły; Pisma św. żaden barbarzyniec nie zniszczył, i nie spalił. Wszystkie wieki przeżyło; a dzieła mądrości ludzkiéj spłonęły. Z téj wielkiéj biblioteki, która unieśmiertelniła imię Ptolomeuszów, został tylko napis, wskazujący jéj miejsce. Zaprzeczają jednak temu, mówiąc, że miejsca tego nié ma śladu; nikt nie wié i okazać nie może, gdzie była biblioteka.<br>
{{tab}}W Aleksandryi należy do Koptów cerkiew św. Marka ewangelisty; najstarożytniejszy kościół w chrześcijaństwie, bardzo dziś ubogi. Przy ołtarzu stoi grób marmurowy, w którym był pogrzebany św. Marek, ewangelista. W Aleksandryi mają obszérny swój dom z obmurowanym dziedzińcem księża Synaici, oddawna posiadany, w roku 1835 ostatecznie na nowo zrestaurowany. Koło tego domu blisko graniczący kawałek mały ziemi, należał do bogatego greka Danastazi. Synaici chcieli to do swojéj własności przyłączyć; prosili go, jako człowieka należącego do ich wyznania, aby klasztorowi Synajskiemu ofiarował, aby jaki Mahometanin blisko się nie zbudował; a szczególnie, aby nie postawiono świątyni innego wyznania; stosując się do woli jednego z urzędników Ali-Baszy, oddał to miejsce Anglikom. Księża Synajscy podawali prośbę do Londynu, do arcybiskupa Kanterberyjskiego, prosząc o oddanie lub odstąpienie tego miejsca. Odpowiedziano: że uczynionoby chętnie, gdyby to miejsce nie było przeznaczoném na kościół. Na tém miejscu stanął kościół anglikański.<br>
{{tab}}Ciekawe są w Aleksandryi dwa obeliski Kleopatry; jeden jeszcze tylko stoi. Oba z różowego granitu, na nich są wyrzynane ptaki, węże, żuki, noże, półkoła, trójkąty, nazywane hieroglifami. W porcie aleksandryjskim jest ściana na kształt twierdzy z wielkiego, grubego, i mocnego muru, o którą odbijają się bałwany morskie. Przed samą Aleksandryą w piasku stoi twierdza Abukir. Tu roku 1798 Nelson zniszczył flotę francuską, Franeuzi mając 5,000 ludzi znie-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6m2hnxda1yiqbdxcmzl2ov84m0z732t
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/520
100
1082168
3145291
2022-08-04T20:40:36Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>śli 15,000 Turków w roku 1801. Niegdyś tu była wyspa zwana Faros, którą dziś zatopiły wody morskie. W Aleksandwyi siedmdziesięciu mężów przełożyło z hebrajskiego na grecki język Pismo święte, stary Testament.<br>
{{tab}}Opisując dzieje chrześcijańskie na Wschodzie, i stosunki z Mahometanami, musimy wyznać sumiennie, że mając w ręku władzę, będące panami całego Wschodu, rozdraźnieni wojnami krzyżowémi, mogliby zupełnie chrześcijanizm zniszczyć. Podziwienie obudza ich względność dla Kościoła i imienia chrześcijańskiego; klasztory i zakony chrześcijańskie zabezpieczali od podatków, nie dotknęli się własności majątków klasztornych. Pomimo nieraz zdarzanych gwałtów, wiele dali dowodów sumiennéj względności, bezinteresowności szlachetnéj. Należy więcéj cenić sułtanów i kalifów, jak dzisiejszych królów chrześcijańskich; którzy kościołowi Bożemu nie udzielają opieki, i wydarli wszelką jego własność, zebraną z ofiar wiernych dla chrześcijańskich uczynków, miłosierdzia i nauki, któréj się nie dotknęli panowie tureccy.<br>
{{tab}}O Aleksandryi i Kairze powiedzmy jeszcze cokolwiek.<br>
{{c|'''Przybycie do Egiptu. Opis Aleksandryi.'''|przed=2em|po=1em}}
{{tab}}Trzeciego dnia żeglugi byliśmy w bliskości Aleksandryi; Egipt ma brzegi niskie, i mało punktów widocznych.<br>
{{tab}}Lunety wskazały nam wieżę Marabuta czyli Arabów, którą na kartach geograficznych mieszczą o mil cztéry od Aleksandryi; następnie uderzyła wzrok nasz kolumna Pompejusza, ujrzeliśmy wkrótce białe mury gmachów, minarety, i masy drzew palmowych; wybrzeże Egiptu oświecone żywém światłem.<br> {{tab}}Wyminąwszy skały podwodne, które łatwo było rozpoznać po ciągłym wirze, wpłynęliśmy do portu; statek zarzucił kotwicę naprzeciw arsenału.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hvfl9ywmoosld70ohpkwlq8pghigjq4
Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/521
100
1082169
3145295
2022-08-04T20:45:35Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>{{tab}}Aleksandrya ma dwa porty, jeden na północno-zachodniéj stronie, drugi na północ; do piérwszego przybijają okręta, i znajdują bezpieczną przystań, z tego powodu bardzo jest uczęszczany; tu widzieć można flagi wszystkich państw morskich, tak jest port ożywiony, że zdaje się być miastem ruchomém i pływającém, którego ludność nieustannie się zmienia; — przynosząc do Egiptu bogactwa zachodu, roznosi po Europie wszystkie jego płody.<br>
{{tab}}Przeciskając się przez las masztów; podróżny podziwia zamożność miasta, ale gdy stanie na brzegu, widzi nędzne lepianki, w których są biura, komory, i paki towarów, zwalone wśród gruzów. W mieście przechodzić musi ulice niebrukowane, jedne puste, przepełnione ludem, brudne bez nazwy, z których żadna nie zakréślona w prostéj linii. Domy budowane z kamienia, nie mające ani okien na ulicę, ani ozdób zewnętrznych. W kwartałach ludniejszych są trzy i cztéro-piątrowe; w tych mieści się po wiele rodzin, co jest niezwyczajném w miastach muzułmańskich. Starożytna wyspa Pharos połączona z lądem, leży między dwoma portami, ma kilka pięknych gmachów, pomiędzy którémi odznaczają się pałace baszy, i jego rodziny; tu i owdzie widać forty i baterye, do których zbliżyć się nie wolno, ostrzegają cudzoziemca, że jest w warowni. Załoga Aleksandryi zdaje się być bardzo liczną; huk bębnów miesza się z gwarem ulic, co chwila spotyka się z oddziałem wojska. Podróżny na wszystkich ulicach widzi wielbłądy obładowane ogromnémi belkami, ciosowym kamieniem, lub pakami towarów.
Najszérsze ulice zaledwie mogą pomieścić przeciążone karawany. Osły osiodłane, za bardzo małą cenę przenoszą lekkim, szybkim ruchem w najdalsze strony miasta. W bazarach przedają kobierce, kawę, daktyle, wiktuały.<br>
{{tab}}W wielkich ogólnych składach, zwanych okile, są towary zwiezione z Europy, Indyj, i Etyopii. Przy ujściu kanału są magazyny baszy, napełnione zbożem, bawełną, indygo, i tém, co tylko Egipt dostarcza.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
opppka9oykpkk0lqmaaafpm6cghz744
Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/175
100
1082170
3145307
2022-08-04T21:11:08Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>w Elmondeblataym. A wiszedwszi z Elmondeblataym, przisli na gor{{ø}} Abarim przecziw Nabo. A rusziwszi sy{{ø}} s go<math>||</math>ri Abarim, y wisli na pole Moabske nad Iordanem przecziw Iericho. A tu stani zastavili od Betsymon az do Betsotym<ref>''Abelsatim'' (w Wulg.).</ref> na szirszich myesczoch Moabskich. Tu iest movil pan ku Moyzeszovi rzek{{ø}}cz: Przikazi synom Israelskim, a rzecy k nim: Gdisz przedzecze Iordan, a vnidzecze w zemy{{ø}} Kanaanska*: szetrzecze wszitki bydliczele krayow gey. Zlupicze czelcze, a {{roz|soch}}y slamyecze y wszistki {{roz|modl}}i, a wysokosci gey {{roz|opuscicz}}e, ocisczay{{ø}}cz zemy{{ø}}, y wszistki sgubicze bidliczele w nyey. Bo ya dalczem wam ye ku gymyeny{{ø}}*. Ktor{{ø}}szto sobye rosdzelicze losem. Wy{{ø}}czsim daycze szirsze, a mnyeysim w{{ø}}ssze. wszitkim iakos los przipadnye, tak sy{{ø}} rosdzelicze dzedzicztwem. Po pokolenyu y po czeladzach gymyenye sy{{ø}} roszdzeli. A iestli nye b{{ø}}dzecze chczecz bidliczelow zemye zagladicz: ktorzi s{{ø}} zostali, b{{ø}}d{{ø}} wam iako gosdze w oczu, a iako kopye w boku, a b{{ø}}d{{ø}} sy{{ø}} przecziwyacz wam w zemi przebitka waszego. A czso koliczem gim umislil uczinicz, wam uciny{{ø}}.
{{c|XXXIIII.}}
{{f*|M|w=250%|h=normal}}ovil iest pan ku Moyzeszovi rzek{{ø}}cz: Przikasz synom Israelskim a powyedz gim: Gdisz vnidzecze w zemy{{ø}} kanaansk{{ø}}, a k gymyenyu wam losem sy{{ø}} dostanye: tymito myedzami sy{{ø}} dokona. Strona poludna pocznye sy{{ø}}
od pusczey Syn, ktorasto iest podle Edom, a b{{ø}}dze myecz kończe {{f*|''(!)''|w=85%}} przecziw wschodu slunecznemu morze slone. Ktorzisz obyd{{ø}} poslednye strony przes wescze gory Skorpiona, tak abi sli do Senna, a przisli na poludnye asz do Kadesbarne, ody{{ø}}dzeto {{f*|''(odjądżeto)''|w=85%}} vinid{{ø}} koncze<ref>''Egredientur confinia.''</ref> ku wszy gymyenyem Adar, a roscz{{ø}}gn{{ø}} sy{{ø}} asz do Semona. A poydze {{f*|''[w]''|w=85%}} okolo {{roz|podle myedz}}e<ref>''Terminus;'' więc miało być: {{roz|miedz}}a, zamiast „podle miedze“.</ref> z Elemona asz do potoka Egypskyego, a wyelikyego morza s brzegyem {{roz|kon}}a sy{{ø}}. A strona zapadnya od wyelikyego morza pocznye sy{{ø}}, a tim skonanim zawrze sy{{ø}}. Potem ku polnoczney stronye od morza wyelikego pocznye sy{{ø}} myedza chilicz asz do gori przewiszokyey. Odt{{ø}}d przyd{{ø}} do Emath az do konczow Sodada. y poyd{{ø}} myedze asz do Effrona a do wsy Henan. Tito myedze b{{ø}}d{{ø}} na polnoczney stronye. A odt{{ø}}d sy{{ø}} pochil{{ø}} myedze {{roz|konyeczny}}e<ref>Koniecznyje, ''confinia.''</ref> ku stronye wschodu skutecznego ode wsy Henan asz do Sefana.<ref>Wypuścił: A od Sefana.</ref> pochil{{ø}} sy{{ø}} myedze asz do Reblata* przecziw studniczi Daffnym. odt{{ø}}d poyd{{ø}} przecziw wzchodu slunecznemu k morzu Ceneret, a cz{{ø}}gn{{ø}} sy{{ø}} asz do Iordana, a na poslad slonim sy{{ø}} morzem ogarnye*. T{{ø}} zemy{{ø}} b{{ø}}dzecze myecz po krayoch swych w okol. Przikazal iest Moyzes synom Israelskim rzek{{ø}}cz: Tato b{{ø}}dze zemy{{ø}}, ktor{{ø}}sz b{{ø}}dzecze myecz losem, a ktor{{ø}}sz iest przikazal pan dacz dzewy{{ø}}czi pokole-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9szz7x24pmffpxiowmh4u3mpip0zvlk
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/41
100
1082171
3145325
2022-08-04T21:49:10Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>Całą swą działalność polityczną odwrócili z wschodu na zachód, z nieprzyjaznych narodowości na nieprzyjazne szczepy. Uznali, że Polska stanowi zawsze element, który w pewnych ewentualnościach może im posłużyć za zbawienny punkt oparcia. Zrozumieli myśl słowiańską. Na ich szczęście Opatrzność zesłała im szereg królów, których świetne panowanie stanowi nową w ich dziejach epokę. W owych grubych czasach inicyatywa wielkich reform zależała od samych tylko monarchów, a inicyatywa inicyatyw od ich osobistéj mądrości. Sobiesław II zwraca całą uwagę na ubogich i maluczkich, i zyskuje tytuł: {{roz|króla chłopó}}w<ref>Palacki I. 1965.</ref>. Otokar I wyrywa naród z nierządu, podnosi powagę monarchii na zewnątrz otrzymaniem korony od Papieża;<ref>Koronę od cesarza otrzymał był już jego poprzednik Władysław II r. 1158; między namaszczeniem świeckiém a duchowném upłynęło lat 46. Bolesław Chrobry czekał na to ostatnie lat 25.</ref> zabezpiecza jedność państwa ustanowieniem {{roz|primogenitury}} w miejsce {{roz|seniorat}}u; rozpoczyna organizacyą miast zaprowadzeniem praw niemieckich magdeburgskich.
Wacław gładzi obyczaje narodu, urządza pompę dworu na krój zagraniczny, oswobadza raz na zawsze Europę od najazdów tatarskich pamiętném nad Mongołami zwycięztwem pod Ołomańcem (1241 r.). Otokar II szczepi oświatę i sztuki piękne, budzi literaturę w narodowym języku, zakłada szkoły, emancypuje chłopów, mnoży miasta i kolonie niemieckie, otwiera kopalnie. W dziedzinie prawodawstwa porządkuje sądy i archiwa krajowe, zaprowadza osobne magistratury do egzekucji praw (rzecz dawniéj<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6v1se3i0mp2xoksb0z8dacz978scp7u
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/4
100
1082172
3145330
2022-08-04T21:56:18Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br><br><br><br></noinclude>[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach ornament 004a.png|100px|center]]
{{c|ODBITKA Z «PRZEGLĄDU ZAKOPIAŃSKIEGO»|h=normal|w=90%|przed=10px|po=5px}}
[[Plik:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach ornament 004b.png|100px|center]]
<br><br>{{tns|<br><br><br><br>}}
{{c|{{tab|30}}KRAKÓW. — DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI{{tab|30}}|w=80%|style=border-top:solid 1px black|table}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
tq3g512zwi0lglzb200t4zaxuvutqv0
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/3
100
1082173
3145332
2022-08-04T22:13:12Z
Seboloidus
27417
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Seboloidus" /><br></noinclude>{{c|{{roz|SPÓ|0.05}}R|h=normal|w=300%|po=20px}}
{{c|'''O GRANICĘ W TATRACH'''|font=Arial Narrow|h=normal|w=300%}}
{{Separator graficzny|120px|Plik:PL Edward Nowakowski-Wiadomość historyczna o cudownym obrazie Najśw. Panny Maryi Łaskawej w kościele katedralnym we Lwowie P03 extracted image.jpg|przed=6em|po=7em}}
{{c|KRAKÓW|w=120%}}
{{c|NAKŁAD «ZWIĄZKU PRZYJACIÓŁ ZAKOPANEGO»|w=90%}}
{{c|1901|w=110%}}
<br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h50vywcaxuplzb7emlzr7z6ts1zcme9
Spór o granicę w Tatrach
0
1082174
3145334
2022-08-04T22:27:19Z
Seboloidus
27417
nowa strona
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu
|autor = Walery Eljasz-Radzikowski
|tytuł = Spór o granicę w Tatrach
|podtytuł =
|rok wydania = 1901
|wydawca = Nakład «Związku Przyjaciół Zakopanego»
|druk = W. L. Anczyc i Spółka
|miejsce wydania = Kraków
|źródło = [[commons:File:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu|Skany na Commons]]
|okładka = Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu
|strona z okładką = 3
|strona indeksu = Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu
|poprzedni =
|następny =
|inne = {{epub}}
}}
<br>
{{CentrujStart2}}
<pages index="Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu" from=3 to=4 />
{{CentrujKoniec2}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu" from=5 to=16/>
{{JustowanieKoniec2}}
{{Przypisy}}
{{MixPD|Walery Eljasz-Radzikowski}}
[[Kategoria:Walery Eljasz-Radzikowski]]
[[Kategoria:Tatry]]
k4eomkkswgc3o567yf592b81alfdu5k
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/161
100
1082175
3145337
2022-08-05T05:05:25Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>cierpkiej rozkoszy z opowiedzenia Bercie najdrobniejszych szczegółów tej sceny, podczas której jenerał obszedł się z nim tak okrutnie i tak niesprawiedliwie.<br>
{{tab}}Młody kapitan bez żadnych trudności odnalazł woźnicę pani de Vergy, kazał mu zajechać, a sam cofnął się w cień bramy, ażeby widzieć, jak obie kuzynki wsiadać będą do powozu.<br>
{{tab}}Kiedy ekwipaż znikł, Sebastyan opuścił swą spostrzegalnię i skierował się w stronę hotelu. Zaledwie jednak uszedł kilka kroków, gdy ujrzał pędem nadjeżdżający powóz. Zatrzymał się i poznał faeton margrabiego, a potem i samego właściciela, rozpartego niedbale na miękkich poduszkach.<br>
{{tab}}Na widok tego jedynego na świecie człowieka, który go przejmował nienawiścią jaknajgwałtowniejszą, na widok rywala, którego p. de Franoy chciał Bercie narzucić na męża, Sebastyanowi krew uderzyła do głowy, zapomniał o swych postanowieniach, © wszystkich obietnicach, zawrócił się i wszedł znów na dziedziniec podprefektury.<br>
{{tab}}Goulian właśnie w tej chwili znikał w przedsionku.<br>
{{tab}}Sebastyan zawahał się na chwilę. Na myśl przyszło mu blizkie spotkanie. Czyż miał dać na siebie czekać dziewczęciu?.. Ale przypomniał sobie zarazem, że Berta zaleciła mu przyjechać do Cusance dopiero za pół godziny. Koń jego bardziej był rączy, niż powozowe, łatwo więc mógł powetować stratę czasu; zresztą to, co zamierzał uczynić, zabrać mu mogło tylko kilka minut.<br>
{{tab}}Prędko wbiegł więc na stopnie ganku i wszedł do salonów, gdzie bal coraz więcej się ożywiał.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
rna9vtxh87ebc8tm6ym3nclaq6awc5u
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/162
100
1082176
3145338
2022-08-05T05:06:52Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Poszukał oczyma margrabiego, nie widząc go, przecisnął się przez tłum tańczących i zbliżył się do jednego z okien, otwartych na rzęsiście oświetlony ogród.<br>
{{tab}}Instynkt go nie omylił. P. de Flammaroche pod rękę z wicehrabią de Saulex, szedł zwolna aleją nieopodal i słuchał uważnie, co mu towarzysz mówił, a na twarzy jego znać było zdziwienie, niepokój i niezadowolenie.<br>
{{tab}}Prawdopodobnie podprefekt opowiadał mu o nagłem zasłabnięciu i raptownym odjeździe panny de Franoy.<br>
{{tab}}Sebastyan nieruchomy utkwił w Goulianie spojrzenie, błyszczące nienawiścią i rzekł do siebie z cicha:<br>
{{tab}}— Kiedy będzie sam, podejdę doń i wyzwę go... A powód?.. Mniejsza o powód!.. byleby tylko imię Berty nie było wymówione.,.<br>
{{tab}}Upragniona chwila nie dała na siebie długo czekać. Właśnie dwie damy nadeszły z sąsiedniej alei, a podprefekt niezmiernie baczny na swe obowiązki gospodarza, pośpieszył im podać ramię.<br>
{{tab}}Zaledwie się oddalił, gdy Goulian zamyślony, uszedłszy kilka kroków, znalazł się naprzeciwko Sebastyana.<br>
{{tab}}Goulian podniósł oczy i poznał kapitana.<br>
{{tab}}— A! — rzekł mimowoli.<br>
{{tab}}— Panie — odezwał się młody oficer — wszak pan jesteś margrabią de Flammaroche, nieprawdaż?<br>
{{tab}}Z dziwacznego pytania tego, a zwłaszcza z tonu, jakim było wymówione, Groulian poznał, że ma zajść: coś poważnego i dlatego odpowiedział wyniośle:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
go3n7gcy9j6pibozr6ybklghluxw0vm
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/163
100
1082177
3145339
2022-08-05T05:08:28Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Powinieneś pan wiedzieć kto jestem, bo miałeś pan zaszczyt być mi przedstawionym...<br>
{{tab}}— Panie! — mówił dalej Sebastyan — o ile wiem», nie byłeś nigdy ani żołnierzem, ani oficerem...<br>
{{tab}}— Rzeczywiście — odparł Goulian — nie wlokłem nigdy za sobą żadnego pałasza ani nic innego i w ogćle nie lubię włóczykijów...<br>
{{tab}}Sebastyan, jakby niesłyszał tej odpowiedzi, ciągnął dalej:<br>
{{tab}}— Nie jesteś pan ani literatem, ani malarzem, ani rzeźbiarzem, ani czemś poważnem lub użytecznem... Zapewne wydam się panu za ciekawym, ale radbym wiedzieć, jakim sposobem, nie będąc ani żołnierzem ani sławnym, doszedłeś pan do tego?<br>
{{tab}}I Sebastyan dotknął palcem wstążeczki czerwonej, którą jakiś pobłażliwy minister przyozdobił margrabiego za czasów jego krótkiego pobytu w zawodzie dyplomatycznym.<br>
{{tab}}Goulian pobladł z gniewu, umiał jednak przynajmniej na pozór zachować zimną krew.<br>
{{tab}}— A gdybym uznał pana nie tylko za ciekawego — ale i za impertynenta — zapytał — cóżbyś pan w takim razie uczynił?<br>
{{tab}}— Najprostszą rzecz w świecie... zdarłbym panu tę wstążkę i zabroniłbym ją panu nosić w mojej obecności...<br>
{{tab}}I Sebastyan zamierzył giestem spełnić tę pogróżkę.<br>
{{tab}}Margrabia cofnął się na krok i założył ręce na piersiach.<br>
{{tab}}— E! — odparł — co tu zbytecznych słów!.. Dość byłoby powiedzieć że szukasz pan ze mną pojedynku.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
czqowbvrx9aal6lo85o4fr1f8mf1do0
3145341
3145339
2022-08-05T05:10:23Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Powinieneś pan wiedzieć kto jestem, bo miałeś pan zaszczyt być mi przedstawionym...<br>
{{tab}}— Panie! — mówił dalej Sebastyan — o ile wiem», nie byłeś nigdy ani żołnierzem, ani oficerem...<br>
{{tab}}— Rzeczywiście — odparł Goulian — nie wlokłem nigdy za sobą żadnego pałasza ani nic innego i w ogćle nie lubię włóczykijów...<br>
{{tab}}Sebastyan, jakby niesłyszał tej odpowiedzi, ciągnął dalej:<br>
{{tab}}— Nie jesteś pan ani literatem, ani malarzem, ani rzeźbiarzem, ani czemś poważnem lub użytecznem... Zapewne wydam się panu za ciekawym, ale radbym wiedzieć, jakim sposobem, nie będąc ani żołnierzem ani sławnym, doszedłeś pan do tego?<br>
{{tab}}I Sebastyan dotknął palcem wstążeczki czerwonej, którą jakiś pobłażliwy minister przyozdobił margrabiego za czasów jego krótkiego pobytu w zawodzie dyplomatycznym.<br>
{{tab}}Goulian pobladł z gniewu, umiał jednak przynajmniej na pozór zachować zimną krew.<br>
{{tab}}— A gdybym uznał pana nie tylko za ciekawego — ale i za impertynenta — zapytał — cóżbyś pan w takim razie uczynił?<br>
{{tab}}— Najprostszą rzecz w świecie... zdarłbym panu tę wstążkę i zabroniłbym ją panu nosić w mojej obecności...<br>
{{tab}}I Sebastyan zamierzył giestem spełnić tę pogróżkę.<br>
{{tab}}Margrabia cofnął się na krok i założył ręce na piersiach.<br>
{{tab}}— E! — odparł — co tu zbytecznych słów!.. Dość byłoby powiedzieć że szukasz pan ze mną pojedynku.<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3gvkuhkcvoqlvlxhfpr6q26hzn10rls
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/164
100
1082178
3145340
2022-08-05T05:10:07Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>Zrozumiałbym z jednego półsłówka... Szlachcic byłby się tego domyślił, ale pan nie jesteś szlachcicem... Jestem na usługi pańskie... zabiję pana, kiedy zechcesz... Po co nam skandale... Przed chwilą mówiłeś pan zagłośno... tak się nie robi... Już się nam przypatrują, a to wcale nie jest przyjemne... Będziemy się bili jutro zrana... Mnie jako wyzwanemu przysługuje prawo wyboru broni, wybieram szpady... Pojedynek odbędzie się w wąwozie po za parkiem zakładu kąpielowego w Guillon... Prześliczne miejsce... O ósmej z rana będę tam z sekundantami.. Uprzedź pan swych, że wszelkie kroki dla pogodzenia są zbyteczne i postaraj się pan o broń... Wszystko mi jedno czy pan będziesz znał szpady... Naturalnie, pojedynek skończy się dopiero śmiercią jednego z nas... Na to się zgadzamy... Teraz już nie mamy sobie do powiedzenia nic więcej... Do widzenia..<br>
{{tab}}I margrabia, jak baletnik, wykręcając się na pięcie, odwrócił się tyłem do Sebastyana.<br>
{{tab}}Kapitan, dzieckiem będąc tej okolicy kraju, znał bardzo dużo osób z obecnych na balu. Poprosił dwóch dymisyonowanych oficerów, ażeby byli mu sekundantami i umówił się z nimi na godzinę wpół do ósmej zrana nazajutrz.<br>
{{tab}}Jeden z nich obiecał przynieść z sobą szpady.<br>
{{tab}}Załatwiwszy się z temi formalnościami, młodzieniec opuścił bal, tym razem już niepowrotnie, udał się do Hotelu Podróżnych, dosiadł konia i puścił się galopem jaknajszybszym, drogą do Cusance,<br>
{{tab}}Tymczasem p. de Flammaroche zdołał odszukać swego przyjaciela podprefekta i rzekł doń:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
gex93odgbcqyfv6nun5jw911zwewxvq
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/165
100
1082179
3145342
2022-08-05T05:12:05Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Mój drogi wicehrabio, czy masz w swym pałacu, choć jaki mały kącik nie zajęty przez gości?..<br>
{{tab}}— O! jest mój gabinet kancelaryjny.<br>
{{tab}}— To choć tam ze mną na trzy minuty... Błagam cię o chwilkę rozmowy...<br>
{{tab}}— Po co?<br>
{{tab}}— Chce cię prosić o wielką przysługę...<br>
{{tab}}— Dobrze, ale chodźmy zaraz, bo muszę czemprędzej puścić fajerwerk,.. coraz bardziej się zanosi na burzę.. Zobaczysz co za pyszny fajerwerk... Baume-les-Daumes będzie chyba zadowolone z podprefekta...<br>
{{tab}}Kiedy weszli do gabinetu, Goulian wprost przystąpił do rzeczy.<br>
{{tab}}— Historya tego rodzaju... — rzekł. — Mam na karku głupią awanturę... Pojedynkuje się jutro zrana...<br>
{{tab}}— Mój Boże! — wykrzyknął wicehrabia — co ty mówisz? Naprawdę?<br>
{{tab}}— Żartów z tem wcale niema.<br>
{{tab}}— Z kimże się bijesz?<br>
{{tab}}— Z jakimś kapitanem Sebastyanem Gérard...<br>
{{tab}}— O! to brzydka historya!<br>
{{tab}}— Dlaczego?<br>
{{tab}}— Bo z Sebastyana dzielny chłopiec, znam go od dawna i lubię, a ponieważ i ciebie także, w rozpaczy jestem, że dwaj moi dobrzy przyjaciele będą się chcieli pozarzynać, albo postrzelać!<br>
{{tab}}— Ha! inaczej być nie może...<br>
{{tab}}— Cóż sprowadziło pojedynek?..<br>
{{tab}}— Kapitan Gérard i ja, nie możemy się znosić...<br>
{{tab}}— I na tem koniec?..<br>
{{tab}}— Zdaje mi się, że to aż nazbyt wystarcza.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7mbabyx702dnb2tvz9ttb34ojen4evc
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/166
100
1082180
3145343
2022-08-05T05:13:23Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Naturalnie, ale jeżeli chodzi tylko o osobistą antypatyę, można to będzie jeszcze załagodzić...<br>
{{tab}}— Nie można.<br>
{{tab}}— Gdzieżeś poznał kapitana Gérarda?<br>
{{tab}}— U jenerała hrabiego de Franoy.<br>
{{tab}}Podprefekt zamyślił się na chwilę. Przypomniał sobie, że panna de Franoy właśnie po przetańczeniu kontredansa z Sebastyanem nagle zasłabła tak, że odjechała z balu na pięć minut przed przybyciem margrabiego. Zrozumiał, że Goulian ukrywa przed nim prawdziwą przyczynę pojedynku, a ponieważ przedewszystkiem umiał być człowiekiem światowym, powstrzymał się od wszelkiego niedelikatnego zapytania.<br>
{{tab}}— Teraz zwracam się do ciebie z prośbą o przysługę... Nie znam tutaj żywej duszy, a potrzeba mi dwóch sekundantów.<br>
{{tab}}— I liczysz na mnie, że ci ich dostarczę?..<br>
{{tab}}— Naturalnie.<br>
{{tab}}— Wszędzie gdzieindziej powiedziałbym, że sam będę jednym z nich. Ale tutaj obowiązki moje urzędowe nie pozwalają mi... pojmujesz, mój drogi?<br>
{{tab}}— Pojmuję.<br>
{{tab}}— Powinienem nawet, jak na dobrą sprawę, nie dopuścić do tego pojedynku i posłać do was trochę żandarmów. Ale po cóż? Byłaby to tylko mała zwłoka. Pojechalibyście bić się w innem miejscu, nie prawdaż?<br>
{{tab}}— Ależ niezawodnie.<br>
{{tab}}— Przedstawię więc ci dwóch z moich gości. Im słówka nie pisnę o co rzecz idzie, bo o tem obowiązany jestem nic a nic nie wiedzieć... Ty sam im<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0mbvrgik1byecluvde383yi1jwq3sku
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/167
100
1082181
3145344
2022-08-05T05:15:23Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wytłumaczysz, o co chcesz ich prosić i nie wątpię, że zgodzą się z całą uprzejmością.<br>
{{tab}}— Tacy przyjaciele jak ty, żeby się na kamieniu rodzili... — odpowiedział margrabia. — Dziękuje ci wicehrabio.<br>
{{tab}}Zostawmy Gouliana de Flammaroche, porozumiewającego się z przyszłymi sekundantami swymi, a udajmy się za Sebastyanem, pędzącym drogą z Baumes-les-Daumes do Cusance.<br>
{{tab}}Jak słusznie zauważył podprefekt, burza już wisiała nad ziemią.<br>
{{tab}}Powietrze było ciężkie i przesycone elektrycznością. Wiatru ani trochę, liście na drzewach nie ruszały się wcale, jakby skamieniały. Cisza zupełna, cisza przed nawałnicą. Księżyc wyzierający zaledwie z poza ciemnych chmur, wyglądał jak fantastyczna łódź srebrna pośród czarnych raf.<br>
{{tab}}Sebastyan galopując, jak jeździec z {{Korekta|balad|ballad}} staroświeckich, pośród tumanów kurzawy, wzbijającej się z pod kopyt końskich, przypomniał sobie mimowolnie tę noc afrykańską, kiedy rozegrał się dramat w domku {{Korekta|beuduińskim|beduińskim}}.<br>
{{tab}}— Szczęśliwe to były czasy! — pomyślał — co dzień spokojnie, bez trosk, stawiałem czoło śmierci, śmierci godnej żołnierza... Serce wolne i wesołe otwarte było dla wszelkich nadziei... Nie znałem tych mąk bez nazwy, które mnie pożerają teraz... A jednak i te cierpienia nawet — dodał — drogie mi są, bo cierpię za Bertę... Lepiej za nią umrzeć, niżeli jej nie kochać... Gdybym ją miał utracić, wolałbym wcale nigdy jej nie poznać...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3517l2kc0gzri3eb0a77je0t63jkusm
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/168
100
1082182
3145345
2022-08-05T05:16:48Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Sebastyan dostał się do Cusance, nie spotkawszy ani jednej żywej istoty.<br>
{{tab}}Księżyc znikł. na niebie zupełnie. Okolicę spowijały jaknajgłębsze ciemności.<br>
{{tab}}Zamiast zapuścić się w ulicę wioski, młodzieniec skręcił na wiadome łąki, ciągnące się nad brzegiem Cusancin... Zsiadł z konia, przywiązał go do wierzby, odnalazł ścieżkę wzdłuż parkanu ogrodu, otworzył furtkę kluczem, którym się już drugi raz posługiwał i podążył po omacku ku altanie.<br>
{{tab}}Panna de Franoy czekała nań od kilku minut.<br>
{{tab}}Z trudnością zdołała się uwolnić od wszystkich. Pani de Vergy niespokojna, chciała spędzić przy niej resztę nocy. Berta musiała ją dopiero uspakajać, zapewniając z uśmiechem, że już osłabienie chwilowe przeminęło zupełnie i że czuje tylko niejakie znużenie i wielką potrzebę snu. Wobec tak stanowczych zapewnień baronowa oddaliła się, dopomógłszy kuzynce rozebrać się z sukni balowej.<br>
{{tab}}Pozostawszy sama, Berta naprędce włożyła szlafroczek, zamknęła pokój od środka na zasuwkę, ażeby nie dostrzeżono jej nieobecności na wypadek, gdyby pani de Vergy zechciała się wrócić. Potem w małym pokoiku garderobianym schowała lampę i zeszła bocznemi schodami do ogrodu.<br>
{{tab}}Powiedzieliśmy już, że na miejsce spotkania przybyła pierwsza, ale niedługo czekała i niebawem słaby odgłos umyślnie głoszonych kroków dał jej poznać, że Sebastyan nadchodzi.<br>
{{tab}}W tejże chwili właśnie, kiedy się ta para młoda schodziła z sobą, zanim jeszcze zdążyli zamienić z sobą choćby jedno słowo, burza gotująca się od tylu<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ryzaap0uul7d5nvij7o2rc7pytv25tz
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/169
100
1082183
3145346
2022-08-05T05:18:19Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>godzin, wybuchła. Oślepiająca błyskawica oświetliła horyzont niebios. Uderzył piorun i jak gdyby rozdarły się od niego nagromadzone chmury, deszcz ulewny począł lać strumieniami.<br>
{{tab}}Przestraszona błyskawicą i hukiem piorunu, Berta krzyknęła z lekka; ale natychmiast odzyskała przytomność umysłu i, chwytając za rękę młodego oficera, rzekła doń:<br>
{{tab}}— Chodź... chodź że prędko!..<br>
{{tab}}I pociągnęła go za sobą.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<section begin="X" /><section end="X" />
{{c|XX.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Berta prowadziła Sebastyana do tego domku wiejskiego w ogrodzie, dokąd czytelnicy już nam towarzyszyli, a który mieścił fortepian, stalugi, zeszyty rysunkowe i w ogóle całe urządzenie artystyczne.<br>
{{tab}}Kiedy tu weszli oboje, mieli już schronienie przed burzą, ale znaleźli się w zupełnej ciemności.<br>
{{tab}}Zapalić świecy było niepodobna. Gdyby jenerał obudzony burzą, wyjrzał oknem, zauważyłby niezawodnie światełko, błyszczące z pawiloniku i powziąłby zaraz podejrzenie,<br>
{{tab}}Chwilami błyskawice rozświetlały ten mały pokoik, potem ich przelotna światłość gasła i tem większe zapadały ciemności.<br>
{{tab}}— Sebastyanie — szepnęło dziewczę, gdy drzwi zamknęli po za sobą — chociaż najprzykrzejszem miałoby być opowiedzenie rozmowy twej z moim ojcem,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bopb3layiti7j7e6rl4ju3jtrydpxlm
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XIX
0
1082184
3145347
2022-08-05T05:19:05Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=160 to=169 fromsection="X" tosection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
2ovncafrltn7oiaap0nf3qjp0mkn7vx
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/170
100
1082185
3145348
2022-08-05T05:21:23Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>miej odwagę powtórzyć... Powiedz mi wszystko... Chcę wszystko wiedzieć...<br>
{{tab}}Berta, złamana znużeniem i wzruszeniami tego wieczoru i tej nocy, osunęła się na kanapkę, stojącą pod ścianą.<br>
{{tab}}Kapitan, nie śmiejąc obok niej usiąść, stał przed nią.<br>
{{tab}}Spełnił prośbę dziewczęcia i opowiedział aż do najdrobniejszych szczegółów smutną scenę, przy której byliśmy obecni,<br>
{{tab}}W miarę, jak posuwało się jego opowiadanie, w miarę, jak powtarzał słowa jenerała, jego wyrazy pogardliwe, obelgi, słyszał szlochanie biednego dziecka, zrazu powstrzymywane, potem już wydobywające się w całej pełni, jak wody bystrego potoku gdy przerwą tamę.<br>
{{tab}}Kiedy skończył mówić, Berta powstała i nie wyrzekłszy ani słowa, zbliżyła się do Sebastyana rzuciła mu ręce na szyję, i twarz, zroszoną łzami, oparła na jego ramieniu.<br>
{{tab}}W tym ruchu nie zniknęła bynajmniej skromność. To dziewczę, obejmujące tak młodzieńca, którego kochała, nie udzielało mu teraz żadnej pieszczoty W cierpieniu swem i silna niewinnością swoją, opierała się na nim z zaufaniem siostry do brata.<br>
{{tab}}— Moja Berto ukochana — szepnął Sebastyan po chwili — widzisz, że jesteśmy zgubieni.<br>
{{tab}}Panna de Franoy podniosła głowę na wpół.<br>
{{tab}}— Zgubieni — powtórzyła — nie, tego nie widzę, zdala będziemy od siebie, to prawda, ale nikt nie ma możności rozłączyć serc naszych i pozostaje przyszłość...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
4abj64ab393yw9s00u53nxu5e5t3km9
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/171
100
1082186
3145350
2022-08-05T05:53:34Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Jakąż więc masz nadzieję?..<br>
{{tab}}— Sebastyanie! ojciec był dla ciebie bardzo surowy, bardzo okrutny... Dotknął twojej uczciwości, za zbrodnię poczytał miłość, jaką czuję dla ciebie, jakby ta miłość nie obudziła się w mem sercu sama przez się, ani bez twojej ani bez mojej winy... Gniew go zaślepił i uczynił niesprawiedliwym, ale gniew ten nie będzie przecie trwał zawsze... On taki dobry, wiesz o tem najlepiej, kocha mnie nieskończenie... da się wzruszyć memi łzawemi prośbami, cierpliwością... Całe tygodnie, całe miesiące może obstawać będzie przy swojem, aż pewnego dnia, zrozumiawszy, iż chodzi tu o szczęście moje na całe życie, wreszcie ustąpi...<br>
{{tab}}Sebastyan zlekka wstrząsnął głową. Przy blasku błyskawicy Berta spostrzegła ten ruch.<br>
{{tab}}— Nie wierzysz? — spytała zbolałym głosem.<br>
{{tab}}— Jakże mogę wierzyć? — odpowiedział oficer. — Czyś zapomniała o małżeństwie, jakie ojciec chce ci narzucić?..<br>
{{tab}}— To małżeństwo... — żywo odparło dziewczę — ja odrzucam ze wstrętem... nie nastąpi ono nigdy...<br>
{{tab}}— Hrabia de Franoy widzi dla ciebie szczęście w tytule margrabiny... — podchwycił Sebastyan — i bynajmniej nie z tyranii, ale z przywiązania uczyni cię margrabiną de Flammaroche!..<br>
{{tab}}— Nigdy!..<br>
{{tab}}— Dziś, moja droga, tak myślisz, wiem o tem dobrze... szczerą jesteś, ale kiedy ja odjadę, kiedy zostaniesz sama z ojcem i z baronową, a oni oboje protegują mojego rywala i oboje połączą się przeciw mnie, kiedy ci przyjdzie walczyć każdej godziny, każ-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lnlph09kds9kimbgiwtobwqrjoanyb3
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/172
100
1082187
3145351
2022-08-05T05:55:12Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>dej chwili, z radami i prośbami ich obojga... kiedy hrabia zaklinać cię będzie na swe siwe włosy, ażebyś mu dała ten najwyższy dowód miłości dziecięcej i czci... kiedy ci powtarzać będą, co mnie już powiedziano, że cię nie kocham, że ty w błędzie jesteś, myśląc, że mnie kochasz... Wtedy potrochu zwątpisz o mnie, wreszcie zwątpisz i o sobie samej... Złamana, wyczerpana, powiesz sobie że już za długo cierpieć dla przyszłości niepewnej, której widoki przestaną istnieć i pewnego dnia nie ojciec twój, ale ty sama ustąpisz...<br>
{{tab}}— Mój Boże!.. mój Boże!.. — zawołała zrozpaczona Berta — już i mnie nie ufasz.<br>
{{tab}}— Ufam twojemu sercu, moja najdroższa, ale ufać nie mogę twoim siłom i czuję się zgubionym, zgubionym zupełnie.<br>
{{tab}}Panna de Franoy nie mogła już zapanować nad rozpaczą. Osunęła się na kanapę, pociągając za sobą Sebastyana i szepcząc:<br>
{{tab}}— Więc jakich słów potrzeba, ażeby cię przekonać?.. Na co ci przysiądz, że będę wierną? że cokolwiekbądź się stanie, pozostanę dla ciebie?<br>
{{tab}}Młodzieniec nic nie odpowiedział.<br>
{{tab}}— Nie mówisz nic!.. — podchwyciła Berta. — Więc nie chcesz mi wierzyć... To źle!.. to okrutnie!.. O! gdybyś wiedział, jak ja cierpię...<br>
{{tab}}I prawie mdlejąca, opuściła znów głowę na ramię Sebastyana, łzy jej popłynęły z oczu, a wśród płaczu szeptała ledwie dosłyszalnym głosem:<br>
{{tab}}— A przecie ja cię kocham... kocham!..<br>
{{tab}}Ciało drżące dziewczęcia opierało się o niego.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2avwtzr4crygspvo8qov3qo4ecu5pqc
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/173
100
1082188
3145352
2022-08-05T05:57:23Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Oddychał wonią jej włosów, których rozpuszczone: sploty muskały mu policzki i usta,<br>
{{tab}}A biedne dziecko, pozostawione samo sobie szeptało:<br>
{{tab}}— Kocham cię...<br>
{{tab}}W pokoiku powietrze przesycała od burzy elektryczność. Ą<br>
{{tab}}Sebastyan jakby po mocnem winie czuł dziwny jakiś zawrót, upojenie.<br>
{{tab}}Ta struna czysto ziemska, zmysłowa, odzywająca się niestety w każdej miłości, i w nim teraz zadrgała. Młodzieniec przestawał panować nad sobą... Zasłona jakaś zaciągnęła się nad jego sumieniem... Szatan nocy namiętnych owładnął całą jego istotą.<br>
{{tab}}Otoczył ramieniem kibić panny de Franoy i głosem nerwowo drzącym rzekł:<br>
{{tab}}— Berto, cierpisz, ponieważ wątpię, płaczesz, bo przyszłość mnie przestrasza... Jeżeli jednak {{Korekta|zechesz|zechcesz}}, nie będę wcale wątpił... jeżeli chcesz, nie będę dłużej się lękał...<br>
{{tab}}Usta Sebastyana dotknęły się ust dziewczęcia...
{{kropki-hr}}
{{tab}}Na zewnątrz szalała burza, piorun uderzył tak blizko, że się aż wstrząsnęły kruche ściany pawilonu.<br>
{{tab}}Rzec możnaby, że iskra elektryczna gromu raziła dziewczę i odebrała mu resztkę sił. Głuchy jęk wydarł się z ust panny de Franoy i głowa jej opadła w tył.<br>
{{tab}}Sebastyan tulił do siebie bezwładne ciało...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ns84e6s7k478pre6zqqizle34wp6tem
3145353
3145352
2022-08-05T05:57:46Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Oddychał wonią jej włosów, których rozpuszczone: sploty muskały mu policzki i usta,<br>
{{tab}}A biedne dziecko, pozostawione samo sobie szeptało:<br>
{{tab}}— Kocham cię...<br>
{{tab}}W pokoiku powietrze przesycała od burzy elektryczność. Ą<br>
{{tab}}Sebastyan jakby po mocnem winie czuł dziwny jakiś zawrót, upojenie.<br>
{{tab}}Ta struna czysto ziemska, zmysłowa, odzywająca się niestety w każdej miłości, i w nim teraz zadrgała. Młodzieniec przestawał panować nad sobą... Zasłona jakaś zaciągnęła się nad jego sumieniem... Szatan nocy namiętnych owładnął całą jego istotą.<br>
{{tab}}Otoczył ramieniem kibić panny de Franoy i głosem nerwowo drzącym rzekł:<br>
{{tab}}— Berto, cierpisz, ponieważ wątpię, płaczesz, bo przyszłość mnie przestrasza... Jeżeli jednak {{Korekta|zechesz|zechcesz}}, nie będę wcale wątpił... jeżeli chcesz, nie będę dłużej się lękał...<br>
{{tab}}Usta Sebastyana dotknęły się ust dziewczęcia...
{{kropki-hr}}
{{tab}}Na zewnątrz szalała burza, piorun uderzył tak blizko, że się aż wstrząsnęły kruche ściany pawilonu.<br>
{{tab}}Rzec możnaby, że iskra elektryczna gromu raziła dziewczę i odebrała mu resztkę sił. Głuchy jęk wydarł się z ust panny de Franoy i głowa jej opadła w tył.<br>
{{tab}}Sebastyan tulił do siebie bezwładne ciało...
{{kropki-hr}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7cyuuz3eu2fbzgv1dxqliiffel389s0
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/174
100
1082189
3145354
2022-08-05T05:59:08Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Kiedy Berta odzyskała przytomność, oficer klęcząc przed nią, okrywał pocałunkami jej zimne ręce i przemawiał tkliwie,<br>
{{tab}}Dziewczę słuchało go, wcale nie rozumiejąc. Słuchało go zaledwie, pracując myślami dla odzyskania pamięci. Nie mogła się upewnić, czy to, co się działo, było na jawie czy we śnie.<br>
{{tab}}Wysiliwszy pamięć nadaremnie, poczęła przysłuchiwać się słowom Sebastyana,<br>
{{tab}}— Cóż znaczy rozłączenie teraz, Berto moja ukochana? — mówił młodzieniec. — Oddalę się, jeżeli nie uradowany, to przynajmniej spokojny... O! dobrześ powiedziała! przyszłość należy do nas... doczekamy się jeszcze dni szczęścia... Teraz, kiedy należysz do mnie, wszystkie już chmury znikły... Teraz nie boję się już ani woli ojca, ani rad przyjaciółki, ani zabiegów rywala!.. Moją jesteś i możesz być tylko moją... Przepaść jest teraz między tobą a światem... Berto, życie mi ocaliłaś, a ja to życie, które tobie winienem, poświęcę całe, ażeby cię uczynić kobietą najszczęśliwszą ze wszystkich,<br>
{{tab}}Panna de Franoy, owładnięta dziwnym jakimś niepokojem, od którego ściskało się jej serce, zdołała się ledwie melancholicznie uśmiechnąć.<br>
{{tab}}I głosem cichym, jakby osłabionym długą gorączką, wyszeptała:<br>
{{tab}}— Więc szczęśliwy jesteś teraz, mój drogi?<br>
{{tab}}— Większego szczęścia chyba niema na ziemi! — wykrzyknął Sebastyan z zapałem.<br>
{{tab}}— Będziesz czekał cierpliwie, aż starania moje i wola Boża usuną przeszkody i ojca mego dadzą nam błogosławieństwo.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
noeyo6oqjilkelyr25apziwkb1ejbru
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/175
100
1082190
3145355
2022-08-05T06:00:03Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Będę czekał spokojny i ufny.<br>
{{tab}}— Zapewne nie będziesz miał sił pozostać w tych stronach, kiedy dom nasz jest przed tobą zamknięty... Kiedyż odjedziesz?..<br>
{{tab}}— Za dwa dni.<br>
{{tab}}— Chciałabym cię widzieć jeszcze przed odjazdem... będę czekała na cię jutro o pierwszej w nocy... tutaj.<br>
{{tab}}— Już mnie opuszczasz?<br>
{{tab}}— Cierpię tak, jakbym miała umrzeć... Ledwie zdołam dojść do swego pokoju.<br>
{{tab}}— Ależ burza...<br>
{{tab}}— Już się uspakaja... grzmotów prawie nie słychać... deszcz przestał bić w szyby... Do widzenia, mój drogi... do jutra...<br>
{{tab}}— Do widzenia... twój na zawsze...<br>
{{tab}}Berta nadstawiła czoło młodzieńcowi i przy tem pożegnaniu dziwnie jakoś sztywna, sama nie wiedząc dlaczego, krokiem powolnym i niepewnym skierowała się następnie do zamku.<br>
{{tab}}Upojenie Sebastyana nie ustało bynajmniej, choć widział w jakim stanie jest Berta, choć wiedział, jaką jej krzywdę wyrządził.<br>
{{tab}}— Przyszłość do mnie należy teraz!.. — mówił do siebie idąc ku furtce. — Jestem kochany, więc będę żył... Za kilka godzin, o ósmej zrana zabiję margrabiego de Flammaroche!..<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k36vae9fpxinala72t6tbi4wws3ycio
3145357
3145355
2022-08-05T06:02:00Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Będę czekał spokojny i ufny.<br>
{{tab}}— Zapewne nie będziesz miał sił pozostać w tych stronach, kiedy dom nasz jest przed tobą zamknięty... Kiedyż odjedziesz?..<br>
{{tab}}— Za dwa dni.<br>
{{tab}}— Chciałabym cię widzieć jeszcze przed odjazdem... będę czekała na cię jutro o pierwszej w nocy... tutaj.<br>
{{tab}}— Już mnie opuszczasz?<br>
{{tab}}— Cierpię tak, jakbym miała umrzeć... Ledwie zdołam dojść do swego pokoju.<br>
{{tab}}— Ależ burza...<br>
{{tab}}— Już się uspakaja... grzmotów prawie nie słychać... deszcz przestał bić w szyby... Do widzenia, mój drogi... do jutra...<br>
{{tab}}— Do widzenia... twój na zawsze...<br>
{{tab}}Berta nadstawiła czoło młodzieńcowi i przy tem pożegnaniu dziwnie jakoś sztywna, sama nie wiedząc dlaczego, krokiem powolnym i niepewnym skierowała się następnie do zamku.<br>
{{tab}}Upojenie Sebastyana nie ustało bynajmniej, choć widział w jakim stanie jest Berta, choć wiedział, jaką jej krzywdę wyrządził.<br>
{{tab}}— Przyszłość do mnie należy teraz!.. — mówił do siebie idąc ku furtce. — Jestem kochany, więc będę żył... Za kilka godzin, o ósmej zrana zabiję margrabiego de Flammaroche!..
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9ticn1fofgrlydin7sbd5e8zfoc0jnw
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/176
100
1082191
3145356
2022-08-05T06:01:42Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{c|XXI.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Sebastyan zaledwie rozstał się z panną de Franoy, a już spotykała go bardzo dotkliwa przykrość, już doznawał pierwszego zawodu.<br>
{{tab}}Przyszedł na łąkę, nie zastał konia, uwiązanego u wierzby,<br>
{{tab}}Rumak arabski, przestraszony widocznie ciągłymi piorunami, urwał się i uciekł. Musiał więc Sebastyan pieszo wracać do Hantmont, co było tem nieprzyjemniej, że burza po krótkiej przerwie znowu zaczęła się srożyć. Deszcz lał strumieniami, wicher dął gwałtownie. Oficer, jak wiadomo, za kilka godzin miał się pojedynkować, więc zmęczenie takie, przy spotkaniu ze szpadą w ręku, mogło mu wielce zaszkodzić.<br>
{{tab}}Szedł, przeklinając nawałnicę i o świcie stanął we wsi.<br>
{{tab}}We drzwiach zobaczył ojca na wpół ubranego. Starzec niespokojny, krzyknął na widok jego radośnie i pochwycił go w objęcia tak mocno, jakby chciał zdusić.<br>
{{tab}}Koń, który przybiegł do domu bez jeźdzca, obudził mera przeciągłem rżeniem. Poczciwy handlarz drzewa, myśląc, że syn stał się ofiarą jakiegoś wypadku włosy sobie wyrywał, lamentował, rozpaczał. Nie miał kogo posłać ażeby szukać syna, gdyż cała służba była po za domem, zajęta odwożeniem drzewa do miasta, a sam, złamany niepokojem, niemiał siły iść.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3rql076tph29n39y62qjhajqvvmg13z
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XX
0
1082192
3145358
2022-08-05T06:02:34Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=160 to=175 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]9
ani3xev19l8od9ginf91j8ja380x94k
3145359
3145358
2022-08-05T06:02:56Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=169 to=175 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]9
6pyjl71vr34xfepivfer5fyf3njrzh9
3145360
3145359
2022-08-05T06:03:19Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=169 to=175 fromsection="X" />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
qvoq3shkurpnv03hqersjqj6w0tzwh7
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/177
100
1082193
3145361
2022-08-05T06:05:03Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Sebastyan wytłumaczył jak mógł ucieczkę Dżali i sam, czując się na schyłku sił, rzucił się zaraz na łóżko, ażeby chociaż godzinę przespać się przed pojedynkiem. Daremnie jednak zamknął oczy i usiłował zasnąć, tylko gorączka go zdjęła.<br>
{{tab}}Pojedynek umówiony był jak wiemy, na ósmą zrana... O wpół do siódmej Sebastyan wstał, ubrał się i spróbował trochę posilić się, ale nie miał wcale apetytu. Musiał poprzestać tylko na kieliszku araku i natychmiast poszedł do stajni, chcąc sam osiodłać konia.<br>
{{tab}}— Jakto? — zawołał ojciec Gérard, który zastał go przy tem — jakto, mój drogi, znowu jedziesz. Przecież dopiero co wróciłeś!..<br>
{{tab}}— Tak, proszę ojca, ale muszę... Umówiłem się na godzinę ósmą...<br>
{{tab}}— Masz być u jenerała?<br>
{{tab}}— Nie, proszę ojca... u wód w Quillon...<br>
{{tab}}— No, to jedź!.. Ale, doprawdy, po całych dniach niema cię w domu... Czy i dziś tak późno wrócisz?<br>
{{tab}}— Nie... i owszem, przyjadę chyba niedługo...<br>
{{tab}}— Cóż, czekać na ciebie ze śniadaniem?<br>
{{tab}}— Prawdopodobnie zdążę... ale gdybym nie był na czas... to niech ojciec nie czeka.<br>
{{tab}}Sebastyan, jak wiemy, bardzo kochał ojca. Ucałował go jeszcze serdeczniej, niż zwykle, wskoczył na siodło i odjechał galopem.<br>
{{tab}}Po nawałnicy nocnej, jako ślady, pozostały tylko kałuże na drodze i lśniące kropelki na liściach krzaków. Wschodzące słońce świeciło wesoło na czystym lazurze niebios. Ptactwo świergotało. Cała na<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
thbh9mtmy1ijrk2z30sta5q32mhqy6k
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/178
100
1082194
3145363
2022-08-05T06:06:26Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>tura zda się odżyła po deszczu, od dawna upragnionym. Poranek był cudny.<br>
{{tab}}Sebastyanowi gorączka paliła krew, znużony był niezmiernie. Nie miał jednak żadnych złych przeczuć, nie doznawał wcale niepokoju.<br>
{{tab}}Ileż to razy stawał do pojedynku. Zawołanym fechtmistrzem nie był, ale znał się wybornie na szpadach, umiał się na nie bić doskonale. Pojedynek zresztą wydawał mu się tylko zabawką, gdy tylekroć patrzał w oczy śmierci wśród walki, wśród kul arabskich, dokoła niego padających.<br>
{{tab}}Słyszeliśmy, jak młodzieniec, rozstając się z panną de Franoy, mówił do siebie:<br>
{{tab}}— O ósmej zabiję margrabiego de Flammaroche...<br>
{{tab}}Ale myśli jego podczas gorączkowej bezsenności uległy dziwnej zmianie. Teraz namyślił się, że niema się czego obawiać rywala, ponieważ Berta nie mogłaby się dać nakłonić do małżeństwa, odtąd niemożliwego. Teraz wcale już nie pałał nienawiścią ku Goulianowi i bynajmniej nie pragnął jego śmierci. Żałował nawet, że wyzwał tego szlachcica, chociaż nic w świecie nie mogłoby go zniewolić do cofnięcia wyzwania.<br>
{{tab}}Postanowił jednak wstrzymać pojedynek przy pierwszej krwi przeciwnika.<br>
{{tab}}Przy wjeździe do wsi Cusance młody oficer popędził konia. Dojechawszy do kościołka, obejrzał się na zamek. W oknach spuszczone rolety zdawały się wskazywać, że wszyscy jeszcze śpią.<br>
{{tab}}To, co się stało w pawilonie, nie budziło w nim wyrzutów sumienia.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
c6r5tsiydev4hgm8ev1yrl4whaov97a
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/179
100
1082195
3145364
2022-08-05T06:07:33Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Gwałtu występnego przecie się nie dopuściłem... Chciano mi ukraść moje dobro, więc kradzież uczyniłem tylko niemożliwą.<br>
{{tab}}Takiem rozumowaniem uspakajał sumienie, zwykle bardzo wrażliwe.<br>
{{tab}}Dziesięć minut przed ósmą przybył do zakładu kąpielowego w Guillon.<br>
{{tab}}Sekundanci jego przyjechali wynajętym powozem, a jeden z nich, jak obiecał, miał ze sobą szpady.<br>
{{tab}}Goulian przy oknie w swoim numerze hotelowym wypatrywał przeciwnika.<br>
{{tab}}Skoro spostrzegł Sebastyana, natychmiast wyszedł ze swymi sekundantami i doktorem zakładowym.<br>
{{tab}}Ten, a znamy go już, zgodził się nieść. ratunek temu z młodzieńców, któremuby los nie poszczęścił.<br>
{{tab}}Warunki pojedynku były z góry ułożone i ponieważ wszelkie usiłowania nie przyniosłyby żadnego skutku, przywitano się tylko w milczeniu ukłonem i podążano pod przewodnictwem margrabiego na miejsce, przez niego zaproponowane.<br>
{{tab}}Goulian mówił prawdę na balu, nazywając tę miejscowość prześliczną.<br>
{{tab}}Była to ustroń między bujnemi łąkami z wijącym się przez nie Cusancin’em, a skałami, po drugiej stronie doliny, z rosnącymi na nich stuletniemi orzechami.<br>
{{tab}}Grunt był krzemienisty, więc zdawało się, jakby tu przynajmniej od dwóch tygodni nie spadła ani kropla deszczu.<br>
{{tab}}— Widzicie, panowie — rzekł Goulian z lekkim uśmiechem — że przecież tu niema ani kurzu, ani bło-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
d3rg30dpai7gyaz0214lonyw76rk61c
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/180
100
1082196
3145365
2022-08-05T06:09:19Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>ta, ani słońca... Sądzę, chociaż przy zdaniu swem nie obstaję, że długo szukać musielibyśmy lepszego miejsca...<br>
{{tab}}Nikt się temu nie sprzeciwił. Margrabia zgodził się też na broń, przyniesioną przez jednego z sekundantów Sebastyana. Przeciwnicy zdjęli z siebie zwierzchnie ubranie i stanęli naprzeciw siebie w odległości szpady.<br>
{{tab}}Byli prawie tego samego wieku, tego samego wzrostu, obaj bardzo przystojni, chociaż w zupełnie innym rodzaju.<br>
{{tab}}Kształty Sebastyana regularne znamionowały zdrowie silniejsze i większy zasób energii.<br>
{{tab}}Goulian smuklejszy, delikatniejszy, zdawał się przedstawiać typ siły nerwowej.<br>
{{tab}}Obaj byli jednako spokojni, zimną krwią równali się sobie.<br>
{{tab}}Przez jedną czy dwie sekundy stali nieruchomo, jakby żywe posągi i przypatrywali się sobie uważnie, potem obaj naraz postąpili krok naprzód i ruchem instynktownym skrzyżowali z sobą żelazo.<br>
{{tab}}Już samo wzięcie się do broni, zdradzało wprawę, męztwo i zapowiadało długą, uporczywą, niepospolitą walkę dwóch dzielnych szermierzy.<br>
{{tab}}Zaczął się pojedynek,<br>
{{tab}}W ciągu minut kilku, margrabia de Flammaroche użył wszelkich sposobów wytrawnego szermierza, wysilał się na zręczność i zwinność niepospolitą, niej zdołał jednak Sebastyana ani razu nawet zadrasnąć.<br>
{{tab}}Taktyka tego ostatniego była bardzo prosta.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
7szzgbj8qe4j4365l4hvxy8iajedqdl
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/181
100
1082197
3145367
2022-08-05T06:10:47Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Nie chcąc wcale zabić Gouliana, postanowił go zmęczyć i potem skorzystać ze sposobności, ażeby mu zadać lekką ranę.<br>
{{tab}}Zgodnie z tem postanowieniem, zastawiał się szpadą, jakby murem żelaznym i z godną podziwu zręcznością odbijał wszelkie niebezpieczne pchnięcia.<br>
{{tab}}Goulian zdumiony i zmieszany tym biernym oporem, po za którym spodziewał się jakiejś zasadzki; gorączkował, złościł, denerwował się coraz bardziej i zaciskał zęby, policzki mu pałały, grube krople potu wystąpiły na czoło a oddech stawał się syczący.<br>
{{tab}}Ogarniało go zmęczenie.<br>
{{tab}}Sebastyan zaś, nawet wzruszonym nie był i lekki uśmiech podnosił mu górną wargę.<br>
{{tab}}Goulian spostrzegł ten uśmiech i wziął go za nowe naigrawanie.<br>
{{tab}}Wściekłość wzmogła się w nim. Podwoił wysiłki. Szpada jego migotała jak błędny ognik, szukając przejścia do serca nieprzyjaciela. r<br>
{{tab}}Sebastyan, oślepiony migotaniem żelaza, przy setnym bodaj ciosie, zasłonił się zapóźno. Ostrze szpady Gouliana zagłębiło się nieco w jego ramieniu.<br>
{{tab}}Rana nie była wcale poważną, ale krew pociekła i zbroczyła rękaw u koszuli.<br>
{{tab}}Sekundanci natychmiast się wdali i walka została przerwana. Stwierdzono bardzo prędko, że rana była tylko zadraśnięciem i Sebastyan nalegać począł, ażeby zaraz przystąpić w dalszym ciągu.<br>
{{tab}}Widok krwi własnej sprawił na oficerze zwykłe wrażenie, bardzo naturalne. Teraz on się czuł podnieconym. Zrozumiał, że mało brakło, ażeby szpada margrabiego. zamiast ramienia, przeszyła serce. On<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m9xr7x8mm2xujyzmy1njw0q4esd2iat
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/762
100
1082198
3145369
2022-08-05T06:21:31Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anceps" />{{tab}}'''Anceps,''' po łacinie: ''podwójny, wątpliwy'', tak w prozodyi nazywa się syllaba, mogąca być stosownie do woli i potrzeby piszącego, albo krótką, albo długą.<section end="Anceps" />
<section begin="Ancher (Piotr)" />{{tab}}'''Ancher''' (Piotr), ur, 1710 r. na wyspie Bornholm, professor prawa w uniwersytecie Kopenhagskim, mąż niezmiernej nauki, napisał wiele dzieł, z których najważniejsze są: ''Historyja prawa duńskiego'', 3 tomy (Kopenhaga, 1769 — 76); ''Duńskie prawo lenne'' (Kopenhaga 1777); ''Kodex jutlandzki'' i wybornemi kommentarzami łacińskiemi. Umarł 1788 r.<section end="Ancher (Piotr)" />
<section begin="Ancher (Berndt)" />{{tab}}'''Ancher''' (Berndt), ur. 1746 roku, w Chrystyjanii, znakomity przemysłowiec i filantrop, skończywszy nauki w uniwersytecie Kopenhagskim powrócił do Norwegii, gdzie w ogromnych dobrach swoich krzewił przemysł, naukę i sztukę. W Chrystyjanii głównie przyczynił’ się do założenia uniwersytetu i banku, sam odbywał prelekcyje filozoficzne i niepoślednie miejsce zajął jako poeta; zarazem w sposób dotąd nieznany podniósł handel drzewem z Norwegii do Anglii, Ancher um. 1805 r., poprzednio jeszcze w Chrystyjanii wystawiwszy dom sierot i testamentem swoim przeszło 100 tysięcy talarów legował na cele użytku powszechnego. Po śmierci uczczono go pomnikiem, bez którego i tak pozostałby w pamięci swoich ziomków.<section end="Ancher (Berndt)" />
<section begin="Anchieta" />{{tab}}'''Anchieta''' (Józef), przezwany Apostołem Brezylijskim, jezuita-missyjonarz. Mąż nadzwyczajny nieskazitelnością życia i cudami, urodził się r. 1533, na wyspie Teneryffie, ze szlachetnego i zamożnego domu. Po ukończeniu nauk w Koimbrze, wstąpił w 17 roku życia do zakonu jezuitów. We trzy Jata później udał się do Brezylii, gdzie uczył naprzód młodzież języka łacińskiego w Pirasinga (późniejsze San-Paolo). Tu miał sposobność nauczyć się języka krajowego, i ułożył, dla użytku missyjonarzy, grammatykę, słownik i dwa katechizmy, większy i mniejszy, w języku Indyjan, którym z niektóremi odmianami dyjalektów, mówią na calem pobrzeżu morskiém aż do Brezylii. Książka Anchiety dotąd jest najlepszą z grammatyk tego języka. Pragnąc skłonić Portugalczyków do zaniechania błahych i wszetecznych piosnek, ułożył pieśni pobożne w językach hiszpańskim, portugalskim i brezylijskim, i wkrótce zabrzmialy one wzdłuż brzegów i aż do szczytów gór. Nadto, napisał obszerny dramat, z pięciu tysięcy wierszy, wymierzony przeciw wadom panującym między osadnikami i wprowadził do niego intermedyja, w języku brezylijskim. Krajowcy zwabieni ciekawością, tłumnie przybywali na widowisko, a tém nastręczali apostołowi sposobność do działania na nich i opowiadania im Ewangelii. Powoli zyskał ufność dzikich ludożerców, i szanowali go jako świętego, którym był rzeczywiście, nauczając ich słowa Bożego, po wyświęceniu się na kapłana r. 1567 w Bahia, żyjąc wpośród nich, doświadczając największych niewygód, głodu i nieznośnych upałów. Prześladowcami jego byli Portugalczycy, a zwłaszcza synowie Europejczyków spłodzeni z kobiet indyjskich, którzy prowadząc handel niewolnikami, uważali missyjonarza za wroga swojego. Anchieta zmuszony był nakoniec pozwolić no-wonawróconym Indyjanom używać broni do odporu gwałtów gwałtem. Niegodne postępowanie ze strony spółziomków, nie przeszkodziło mu atoli okazywać największych im przysług podczas niebezpiecznej wojny przeciw plemieniowi krajowemu Tamuyos. Anchieta i ksiądz Nobrega, pierwszy missyjonarz i prowincyjał brazylijski, udali się do tych dzikich, jako pośrednicy i zakładnicy, aby przekonać Indyjan o rzetelności żądania pokoju, które przynosili w imieniu Portugalczyków. Układy szły w odwlokę. Nobrega, po dwóch miesiącach, dla ważnych spraw, wrócić musiał do osady. Zniecierpliwieni dzicy zapowiedzieli Anchiecie dzień, którego ma być przez nich zjedzony; odpowiedział im spokojnie, że tak źle nie będzie. W rzeczy samej, złagodzili się, i po zawarciu pokoju, opuścił<section end="Anchieta" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hs53e344x6t7i0rtkopcaauu0nvjlsd
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/763
100
1082199
3145370
2022-08-05T06:26:47Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anchieta" />ich, trzy miesiące pośród nich przepędziwszy. Nic przestawał wyrzucać osadnikom ich występków i grzechów; na placach publicznych, po miastach brezylijskich, w radach rządowych, z zapałem bronił sprawy Tamuyos. „Uderzyliście na nich, mawiał, bez względu na traktaty; wbrew prawu przyrodzonemu zamieniliście ich w niewolników; pozwoliliście waszym dzikim sprzymierzeńcom pożerać swoich jeńców i t. d. Wielkorządca Memdesa gdy zażądał pomocy Indyjan, celem wyrugowania Francuzów z Rio Janeiro, Anchieta był im przydany jako naczelnik duchowny. W czasie dwuletniego oblężenia umiał zachować porządek między nimi. Przy pomocy wiernych swoich Indyjan, wiele się przyczynił do założenia tego miasta, które stało się później stolicą Ameryki portugalskiej. Mianowany prowincyjałem brezylijskim, nie zaniedbywał wędrówek apostolskich, nawrócił część Maramozyjanów, których dalsza nauka powierzona była później księdzu Viegas. Dla licznych, zdumiewających cudów, Anchieta był nazywany wielkim Thaumaturgiem czasów nowożytnych. Umarł r. 1597 w Retirygba. Żywot jego opisali Vasconcellos w języku portugalskim, a Beretarius w łacińskim (''Vita Anchietae'', Lugduni 1617).{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anchieta" />
<section begin="Anchizes" />{{tab}}'''Anchizes,''' syn Kapysa, a prawnuk Trosa, spokrewniony z rodziną trojańską, był władcą w Dardanie. Wenus, pięknością jego ujęta, oddała mu się w kształcie pasterki frygijskiej na górze Ida i urodziła Eneasza. Ten na własnych barkach uratował ojca podczas spalenia Troi, zkąd go uniósł do okrętu. Anchizes zinarł w podróży w Sycylii. Wedle innego mytu, za wyjawienie w przystępie pijaństwa tajemnych miłostek z Wenerą, został rażony piorunem przez Jowisza.<section end="Anchizes" />
<section begin="Anchylops" />{{tab}}'''Anchylops''' (z greckiego: ''anchis'' blizki, ''ops'' oko), jest to mała nabrzmiałość obok wewnętrznego kąta oka spowodowana, albo zapaleniem tkanki łącznej podskórnej, podobnem do zwykłej wrzodzianki, albo obecnością cysty. Czasami po przejściu tej choroby pozostaje mały, dość głęboki wrzodzik, który nosi nazwisko aegylops. Zapalenie woreczka łzawego ma częstokroć do anchilops bardzo wielkie podobieństwo.{{EO autorinfo|''Dr. K. K.''}}<section end="Anchylops" />
<section begin="Ancile" />{{tab}}'''Ancile''' (po łacinie: puklerz), tarcza, która według zapewnienia Numy Pompilijusza, w czasie zarazy trapiącej Rzym, spadła z nieba i miała być zakładem pomyślności państwa Rzymskiego. Obawiając się, iżby ten puklerz nie zaginął, Numa kazał zrobić jedenaście zupełnie doń podobnych, tak, że sam nawet nie mógł ich rozróżnić. Warron mówi, że były obcięte z obu stron i miały 2 stopy długości. Straż nad niemi król polecił dwunastu kapłanom, Salii zwanym. Później Tullus Hostilius liczbę tych puklerzy i kapłanów podwoił. Noszono je po mieście w czasie trzydniowej uroczystości na początku Marca i wtedy nie można było się żenic, ani też nic ważnego przedsiębrać. Ktokolwiek rozpoczynał wojnę, udawał się do przedsionka świątyni Marsa, gdzie te puklerze: ancilia, strzeżono, a wstrząsając niemi, dotykał się zarazem włóczni bożka i wołał: „''Mars vigila''! Czuwaj Marsie!“<section end="Ancile" />
<section begin="Ancillon" />{{tab}}'''Ancillon,''' protestancka rodzina z Metz, zmuszona emigrować do Pruss w skutek odwołania edyktu Nantejskiego.<section end="Ancillon" /> — <section begin="Ancillon (Dawid)" />'''Ancillon''' (Dawid), urodzony w Metz 1617 r., wychowywał się początkowo u Jezuitów, następnie w Genewie, wykładał potem teologiję w Charenton, Meaux i Metz. Po odwołaniu edyktu Ancillon udał się do Frankfurtu, ztamtąd do Hanau, gdzie przyjął obowiązki kaznodziei francuzkiego przy kościele reformowanym. Umarł w Berlinie 1692 roku.<section end="Ancillon (Dawid)" /> — <section begin="Ancillon (Karol)" />'''Ancillon''' (Karol), syn poprzedzającego, urodził się 2S Lipca 1659 r., był podczas odwołania edyktu adwokatem w Metz i należał do deputacyi protestanckiej, która się udała do dworu Wersalskiego z prośbą o cofniecie odwołania edyktu. Po nadaremnych staraniach i zabiegach Ancillon wydalił się do Berlina, gdzie przyjęty<section end="Ancillon (Karol)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
artqqr5toidzlhskdadld24gehge4qz
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/764
100
1082200
3145371
2022-08-05T06:34:00Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Ancillon (Karol)" />łaskawie przez elektora, otrzymał godność sędziego, dyrektora wszystkich „Réfugiés“ (emigrantów) i ambassadora brandeburgskiego w Szwajcaryi. — Od r. 1695 do 1699 Ancillon pozostawał w usługach margrabi Baden-Durlach, powrócił jednakże do Berlina na wezwanie elektora, który go mianował swoim historyjografem i dyrektorem policyi. Najwięcej zajęły świat trzy jego dzieła: 1) ''L’irrévocabilité de l’edit de Nantes'', Amsterdam 1688. 2) ''Histoire de l’etablissement des Français réfugiés dans les états de Brandebourg'', Berlin 1690. 3) ''Histoire de la vie de Soliman II''. Umarł w Berlinie 1715 r.<section end="Ancillon (Karol)" /> — <section begin="Ancillon (Fryderyk)" />'''Ancillon Fryderyk''' (Jan, Piotr), ur. 1767 r. w Berlinie, minister stanu w Prusiech, rozpoczął zawód kaznodziejstwem przy kościele francuzkim w Berlinie, i w 1792 r. mając zaledwie dwadzieścia i pięć lat wieku, mianowany został professorem historyi przy Akademii Wojennej, członkiem Akademii nauk i historyjografem królewskim, z powodu słynnego swego dzieła: ''Tableau des révolutions du systeme politique de l’Europe depuis le XV siecle''. Powołany na nauczyciela następcy tronu, porzucił swą katedrę w 1810 r. i tyle okazał zdolności w pełnieniu nowych swych obowiązków, że go minister książę Hardenberg, przyjął do wydziału spraw zagranicznych i nadał stopień tajnego radcy legacyjnego. Obowiązki te wypełniał Ancillon aż do 1831 r., w którym otrzymał tytuł rzeczywistego radcy tajnego, a w rok później, posadę ministra spraw zagranicznych. Oprócz dzieł politycznych, ciekawém jest także: ''Mélanges de literature et de philosophie'' 1801, tudzież: ''Pensées sur l’homme'' 1829. Um. r. 1837.<section end="Ancillon (Fryderyk)" />
<section begin="Anckarsvärd" />{{tab}}'''Anckarsvärd''' (hr. Karol Henryk), ur. 1782 r. w Sweaborgu, syn generała szwedzkiego, w 1808 r. jako adjutant hr. Armfelda służył w wojnie Norwegskiej; w następnym roku brał udział w rewolucyi, która Gustawa IV złożyła z tronu. W 1813 r. jako pułkownik służył w sztabie Bernadottego, następcy tronu szwedzkiego; wszakże protestacyją przeciwko połączeniu się Szwecyi z nieprzyjaciółmi Napoleona, ściągnął na siebie niełaskę dworu i zmuszony został opuścić służbę polityczną. W 1817 r. Anckarsward wybrany na posła do sejmu, stanął na czele oppozycyi; przekonawszy się atoli o bezużyteczności swoich usiłowań, w 1829 r. poddał się do uwolnienia, co żywe przeciw niemu wywołało niezadowolenie w stronnictwie liberalném. Dla oczyszczenia się z licznych robionych mu z tego powodu zarzutów, wydał w 1833 r. dzieło p. t.: Zasady polityczne; później, wstąpiwszy na powrót do izby, jako prezes komitetu ustawodawczego ułożył nową organizacyję sejmową, która wszakże dla zbytniego sprzyjania zasadom arystokratycznym powszechnie nie podobała się. Następnie sam wyparł się tego swojego projektu i połączył się ze stronnictwem demokratyczném, żadnej też nie zaniedbywał sposobności, by zmniejszyć prerogatywy korony. Wymowa jego zawsze była przeważną w sejmie, szczególnie szczerością swoją wielki wywierała wpływ na włościan; w ostatnich latach jednak, z powodu podeszłego wieku, już trzyma się na uboczu od zajęć politycznych.<section end="Anckarsvärd" />
<section begin="Ancre" />{{tab}}'''Ancre''' (Baron de Lussigny, Marszałek d’), właściwie Concino-Concini, rodem z Florencyi, syn jednego z tamecznych senatorów, w 1600 r. przybył do Francyi wraz z Maryją de Medicis, małżonką Henryka IV króla francuzkiego. Przebiegły Włoch, posiadając nieograniczone zaufanie królowej, takiego wkrótce nabrał znaczenia na dworze francuzkim, że po śmierci Henryka IV, zamordowanego w 1610 przez Ravaillac’a, stał się wszechwładnym ministrem i prawdziwym regentem Francyi. W r. 1613 otrzymał tytuł marszałka, kupił dla swej rodziny margrabstwo Ancre w Pikardyi i odtąd stale to nazwisko nosił. Rządy ministra wywołały wkrótce ogólną nienawiść ku niemu, tak w ludzie jak i w magnatach,<section end="Ancre" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
eqst3dxwpj599qwj70ubideawg0cekl
Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/176
100
1082201
3145372
2022-08-05T06:44:19Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>nyu* a pol pokolenyu. Bo pokolenye synow Rubeno<math>||</math><ref name="K73" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 73</ref>wich po czeladzach swich, pokolenie synow Gadowich podle przirodzonich y podle liczby swey, a pol pokolenya Manassowa, to iest dwye pokoleni a pol prziyaczol {{f*|''(?)''|w=85%}} wzy{{ø}}li s{{ø}} swoy dzal za Iordanem przecziw Iericho ku wzchodu v slunecznye stronye. Y rzekl iest pan ku Moyzeszovi: Tato s{{ø}} gymyona m{{ø}}zow, ktorzisz zemy{{ø}} wam rosdzel{{ø}}: Eleazar kaplan, a Iozue syn Nunow, y wszitka kxy{{ø}}z{{ø}}ta ze wszego pokolenya, gichzeto s{{ø}} gymyona tato: Z pokolenya Iuda Kalef, syn Gefone. Z pokolenya Symeona Samuel, syn Amiudow. Z pokolenya Benyaminowa Elidab, syn Kaselonow. Z pokolenya synow Danowych Botry, syn Iogli. Synow Iozef, z pokolenya Manassowa, Amiel, syn Sofeth*. Z pokolenya Eflraymowa Kamuel, syn Seta — now. Z pokolenya Zabulonowa Elisafan, syn Farnatow. Z pokolenya Izacharowa, wodz Fatiel, syn Ozannow. Z pokolenya Asserowa Ahyud, syn Saomi. Z pokolenya Neptalimowa Fedahel, syn Amiudow. Czycz s{{ø}}, gymzeto iest przikazal pan, aby rosdzelili zemy{{ø}} kanaansk{{ø}} synom Israelskim.
{{c|XXXV.}}
{{f*|T|w=250%|h=normal}}o movyl iest pan ku Moyzeszovi w polu Moabskem nad Iordanem przecziw Iericho: Przikasz synom Israelskim, acz dadz{{ø}} slugam cosczolovim z gymyenya swego myasta ku myescanyu a przedmyesce gych w okol. acz sami w myesczech przebyway{{ø}}, a przedmyescze b{{ø}}dze dobitkom a y bidlom, ktores od muru myesczkego zewn{{ø}}trz w okol na tisy{{ø}}cz {{roz|craczayo}}w sy{{ø}} roscz{{ø}}gnye. Przecziw wzchodu slunecznemu dwa tisy{{ø}}cza {{roz|lokye}}t b{{ø}}dze, takes przecziw poludnyu b{{ø}}dze dwa tisyocza, a k morzu, ktores patrzi na {{roz|zapa}}d sluncza, takas myara b{{ø}}dze, a polnoczna strona tymze {{roz|cisle}}m dokona sy{{ø}}. y b{{ø}}dze myesto na posrzotcze, a sewn{{ø}}trz przedmyescze. Ale s tich myast, ktores slugam cosczelnim dacze, secz b{{ø}}dze ku {{roz|pobyeglic}}h pomoci oddzelono, aby uczekli do nich, ktosz* przelege krew. a kromye tich gyne dwye a czterdzesci, to iest wszitkich spolu osm a czterdzesci s przedmyesczami swimi. A ta myasta, ktoras b{{ø}}d{{ø}} dana s gymyenya synow Israelskich, od tich, ktoris wy{{ø}}czey may{{ø}}, wy{{ø}}cey wzy{{ø}}to b{{ø}}dze, a ktorisz mnye<ref>Wypuścił: mniéj.</ref>. wszitczi podle myari dzedzicztwa swego dadz{{ø}} myasta slugam cosczelnim. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Mow’* synom Israelskim a powyecz k nim: Kgdisz przeydzecze Iordan y wnydzecze w zemy{{ø}} Kanaansk{{ø}}: opatrzcze, która myasta may{{ø}} bycz ku pomocy uczeklim, ktorzisbi nyechcz{{ø}}cz krew przeleli. W nyesto gdisz uczecze sbyegli, przirodzony zabithego nye b{{ø}}dze mocz gego zabicz, doy{{ø}}d nye stanye przed obliczim wszego<math>||</math> mnostwa, a vina gego s{{ø}}dzona b{{ø}}dze. A s tich myast, ktores ku pobyeglich pomocy oddzelony, trzi b{{ø}}d{{ø}} za Iordanem, a trzi w zemi kanaanskey, takesz synom<noinclude><div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
mbsx62we6uojtrk66bswmfaki177fxc
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/765
100
1082202
3145373
2022-08-05T06:49:51Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Ancre" />którzy otwarcie powstali, tém bardziej, że przez zuchwalstwo i nieznośną dumę naraził się młodemu następcy Henryka IV Ludwikowi XIII. Nie omieszkali korzystać z tego panowie i uknuli natychmiast spisek, do którego wciągnęli dwóch najznakomitszych dworzan: Barona de Vitry i de Luynes. W dniu 24 Kwietnia 1617 r., w chwili kiedy marszałek d’Ancre wchodził do Luwru w towarzystwie 60 ludzi, de Vitry przystąpił do niego i objawił mu w imieniu króla, że jest uwięzionym. W tymże samym czasie, poustawiani w pewnej odległości gwardyjacy dali ognia z pistoletów do przerażonego ministra, położyli go trupem, zwłoki jego pochowano w skrytości, ale na drugi dzień, lud znalazłszy ciało, włóczył je po ulicach, w końcu zaś porąbał na sztuki i spalił pod pomnikiem Henryka IV. Nielepszy los spotkał i żonę d’Ancrego, Eleonorę Dori — Galigai, damę dworu królowej; oskarżono ją bowiem o czarodziejstwo i skazano na ścięcie. Nieszczęśliwy dwunastoletni syn marszałka, utraciwszy rodziców, tytuły i mienie, do Włoch uchodzić musiał.<section end="Ancre" />
<section begin="Ancuta, herb" />{{tab}}'''Ancuta, ''' herb. Jest strzała długa, żelażcem do góry obrócona: na prawej jej stronie gwiazda ośmiorożna, na lewej księżyc na nowiu, rogami do strzały obrócony. Pola tarczy żaden heraldyk nie opisał. Wielądek początek jego, według metryki litewskiej do roku 1394 odnosi w którym Witold wielki książę litewski, dobra tegoż nazwiska Leonowi Ancucie nad Narwią miał nadać.<section end="Ancuta, herb" />
<section begin="Ancuta (Maciej Józef)" />{{tab}}'''Ancuta''' (Maciej Józef), naprzód proboszcz w Szatach, gdzie kościółek drewniany o trzech oknach na wzgórzu spalony, większym i piękniejszym odbudował, za składka parafijan i dobroczyńców; wziął później przyległe probostwo w Wiłkomierzu, nieporzucając wszelako Szackiego i tutaj wystawił także kościół drewniany. Następnie kanonik inflancki i smoleński, aż też i wileński, wszedł do kapituły za prezentą króla 21 Października 1695 r. Biskup Brzostowski wyjeżdżając podówczas do Warszawy na sejm, w sprawie swojej z hetmanem Sapiehą, wziął z sobą Macieja razem z drugim kanonikiem, świeżo installowanym Szaniawskim, co to później umarł biskupem krakowskim. Biskup Ancuty nieraz używał już poprzednio w sprawie z Sapiehą, a nawet od kapituły jako poseł nieraz jeździł Ancuta do hetmana, to z wnioskami do zgody, to z prośbami, żeby się zahamował w zaciętości. Biskup zasłużonego sobie posuwał ciągle wyżej, zrobił go kustoszem wileńskim, oflicyjałem i dał wreszcie probostwo kaplicy królewskiej św. Kazimierza. W r. 1705 Ancuta po Szaniawskim został referendarzem litewskim i króla Augusta Sasa nie opuścił. Dla tego też w r. 1710 znajdował się w Warszawie na poparciu konferencyi sandomirskiej i podpisał ją w Lutym. W tymże roku wziął suflraganiję wileńską z tytułem biskupa missyjonopolitańskiego. Gorliwy pasterz zarządził, żeby wikaryjusze katedralni wspólnego stołu używali i w czasie jedzenia czytali książki nabożne. W majątkach kapitulnych, które trzymał, t. j. w Swiranach, Łabunarach, Malatach i Trokach odbudował i naprawiał kościoły zniszczone po najściu szwedów, sprawiał znacznym nakładem ornaty i sprzęt kościelny, jak świadczą wizyty biskupie. Trzymał też majątki należące do seminarijum, którem sam zarządzał i tam kościół w Nowogródku po zniszczeniu drewnianego murować począł, ale do dachu tylko wyprowadził budowle, gdy dla wojny i sporów z kapitułą o rachunki, zrzekł się wreszcie swoich pretensyi do dóbr, które mu odebrała kapituła, razem z zarządem seminaryjum, dokończenie fabryki na księdza Żuchorskiego przelawszy W Sołoku około Brasławia również, jako też w Wilnie kościoły św. Trójcy i św. Magdaleny przez wojny zniszczone, odbudował i w sprzęt zaopatrzył. Rano wstawał i naprzód szedł do kościoła, sługom z góry płacił, w Soboty do N. Panny ściśle pościł, pracował wiele dla kościoła, a przytém wszystkiem człowiek to był ambitny, {{pp|ła|komy}}<section end="Ancuta (Maciej Józef)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
51oyg4t0wa0r37668aj5ztehnbvw5ta
Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/177
100
1082203
3145374
2022-08-05T06:59:30Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>Israelskim, iako przichodz{{ø}}cim y pyelgrzimom, aby uczekl do nych, ienze nechcz{{ø}}* krew przelał. Kgdisz* kto zelazem urazi kogo, y umrze ktoris iest urazon, vinyen b{{ø}}dze m{{ø}}zoboystwa, y sam umrze. A iestli kamyenyem cissne y luczi {{f*|''(?)''|w=85%}} kogo, y od tego razu umrze: takyesz pomsczono b{{ø}}dze. A iestli drzewem kto urazon s{{ø}}{{ø}}cz, umarlbi: nad krwy{{ø}} {{roz|wrog}}u pomsczono b{{ø}}dze. Bliszny zabitego {{roz|wrog}}u iakosz popadnye, zabye natichmyast gy. A iestli kto z nyenawisci czlowyeka gony, albo {{roz|lsciwy}}e nań {{f*|''(!)''|w=85%}} czimzekoli wrzuczy, albo s{{ø}}{{ø}}cz nyeprziyaczel, r{{ø}}k{{ø}} uderzi, a on bi od tego umarl: wrog m{{ø}}zoboystwa vinyen b{{ø}}dze, przirodzoni zabitego natichmyast, iakze by nalasl, {{roz|zadav}}i gy. A iestlibi kto {{roz|sprzipad}}u, y przes nyenavisci y nyeprzyaszni nyeczso s tego ucinilby, a to w usliszeniu ludu bilobi doswyatczono, myedzi wrogem y blisznim krewnim s{{ø}}d by byezal: waszwolon b{{ø}}dze nyevinni z r{{ø}}ku pomsciczelowich, a nawroczon b{{ø}}dze s{{ø}}dem do myasta, do niegosby uczekl. Y b{{ø}}dze tam bidlicz, doy{{ø}}d wyeliki kaplan, ienze olegem swyotim* mazan iest, nye umrze. A iestli wrog {{roz|prze}}s<ref>''Extra,'' po za...</ref> myedze myestkye, ktores sbyeglim ustawyoni s{{ø}}, nalezon b{{ø}}dze, a zabit bilby od tego, ienze mscziczel gest krwye: przes viny b{{ø}}dze, ktos gy zabige. bo iest myal sbyegli az do smyerczi biskupowey bycz w myescze. A gdisz on sgynye, m{{ø}}zoboycza nawroczi sy{{ø}} do zemye swey. Tyto wyeczna b{{ø}}d{{ø}} y wlostna we wszech przebitczech wasych. M{{ø}}zoboycza bod* swyadecztwem cirzpyecz b{{ø}}dze. na iednego swyadeczstwo nyzadni nye b{{ø}}dze pot{{ø}}pyon. Nye woszmyecze viplaty od nyego, ktoris iest vinyen krwye, ale natichmyast y on umrze. {{roz|Wiswyeczon}}i y sbyegowye przed smyercz{{ø}} {{roz|biskupowy}}{{ø}} nykakey do swych myast wroczicz sy{{ø}} mog{{ø}}. Ani pokalaycze zemye przebitka waszego, ktoras nyem{{ø}}drych<ref>’) W Wulg. ''insontium.''</ref> krwy{{ø}} pokalalaby sy{{ø}}, ani ginako oczisczona moze bycz, gedno przes tego krew, ienze iest drugyego przelal. A tak ocisczono b{{ø}}dze wasze gimyenye, a ya przebiwacz b{{ø}}d{{ø}} s wami. Bo ya iestem pan, ienze przebiwam myedzi syni Israelskimi.
{{c|XXXVI.}}
{{f*|T|w=250%|h=normal}}edi przist{{ø}}pili y kxy{{ø}}z{{ø}}ta czeladzi Galaadskich, synowye Machir, synowye Manasse, z pokolenya synow Iozefowych, y mowili s{{ø}} Moyzeszovi przed kxy{{ø}}z{{ø}}ty Israelskimi, y rzekli s{{ø}}: Tobye, panu naszemu, przikazal bog, aby zemy{{ø}} po lossu rosdzelil synom Israelskim, y takes dzewkam Salfaad, brata naszego,<math>||</math><ref name="K74" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 74</ref> dal gymyenye, {{roz|slussny}}e otczu. Geszto gdisz ginego pokolenya ludze poymuy{{ø}} sobye za zony: padnye s nimi gymyeney* gich, a przenyesono b{{ø}}dze do gynego pokolenya z naszego dzedzicztwa, a tak sy{{ø}} umneyszi. A tak b{{ø}}dze, ze gdisz b{{ø}}dze milosciwe, to iest py{{ø}}czidzessy{{ø}}{{ø}}t lat przepusczenye przidze: {{roz|slo}}-<noinclude><div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
cr4c97urzp10ej5u9ctaezah7elqwj6
3145462
3145374
2022-08-05T09:46:59Z
Fallaner
12005
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude>Israelskim, iako przichodz{{ø}}cim y pyelgrzimom, aby uczekl do nych, ienze nechcz{{ø}}* krew przelał. Kgdisz* kto zelazem urazi kogo, y umrze ktoris iest urazon, vinyen b{{ø}}dze m{{ø}}zoboystwa, y sam umrze. A iestli kamyenyem cissne y luczi {{f*|''(?)''|w=85%}} kogo, y od tego razu umrze: takyesz pomsczono b{{ø}}dze. A iestli drzewem kto urazon s{{ø}}{{ø}}cz, umarlbi: nad krwy{{ø}} {{roz|wrog}}u pomsczono b{{ø}}dze. Bliszny zabitego {{roz|wrog}}u iakosz popadnye, zabye natichmyast gy. A iestli kto z nyenawisci czlowyeka gony, albo {{roz|lsciwy}}e nań {{f*|''(!)''|w=85%}} czimzekoli wrzuczy, albo s{{ø}}{{ø}}cz nyeprziyaczel, r{{ø}}k{{ø}} uderzi, a on bi od tego umarl: wrog m{{ø}}zoboystwa vinyen b{{ø}}dze, przirodzoni zabitego natichmyast, iakze by nalasl, {{roz|zadav}}i gy. A iestlibi kto {{roz|sprzipad}}u, y przes nyenavisci y nyeprzyaszni nyeczso s tego ucinilby, a to w usliszeniu ludu bilobi doswyatczono, myedzi wrogem y blisznim krewnim s{{ø}}d by byezal: waszwolon b{{ø}}dze nyevinni z r{{ø}}ku pomsciczelowich, a nawroczon b{{ø}}dze s{{ø}}dem do myasta, do niegosby uczekl. Y b{{ø}}dze tam bidlicz, doy{{ø}}d wyeliki kaplan, ienze olegem swyotim* mazan iest, nye umrze. A iestli wrog {{roz|prze}}s<ref>''Extra,'' po za...</ref> myedze myestkye, ktores sbyeglim ustawyoni s{{ø}}, nalezon b{{ø}}dze, a zabit bilby od tego, ienze mscziczel gest krwye: przes viny b{{ø}}dze, ktos gy zabige. bo iest myal sbyegli az do smyerczi biskupowey bycz w myescze. A gdisz on sgynye, m{{ø}}zoboycza nawroczi sy{{ø}} do zemye swey. Tyto wyeczna b{{ø}}d{{ø}} y wlostna we wszech przebitczech wasych. M{{ø}}zoboycza bod* swyadecztwem cirzpyecz b{{ø}}dze. na iednego swyadeczstwo nyzadni nye b{{ø}}dze pot{{ø}}pyon. Nye woszmyecze viplaty od nyego, ktoris iest vinyen krwye, ale natichmyast y on umrze. {{roz|Wiswyeczon}}i y sbyegowye przed smyercz{{ø}} {{roz|biskupowy}}{{ø}} nykakey do swych myast wroczicz sy{{ø}} mog{{ø}}. Ani pokalaycze zemye przebitka waszego, ktoras nyem{{ø}}drych<ref>W Wulg. ''insontium.''</ref> krwy{{ø}} pokalalaby sy{{ø}}, ani ginako oczisczona moze bycz, gedno przes tego krew, ienze iest drugyego przelal. A tak ocisczono b{{ø}}dze wasze gimyenye, a ya przebiwacz b{{ø}}d{{ø}} s wami. Bo ya iestem pan, ienze przebiwam myedzi syni Israelskimi.
{{c|XXXVI.}}
{{f*|T|w=250%|h=normal}}edi przist{{ø}}pili y kxy{{ø}}z{{ø}}ta czeladzi Galaadskich, synowye Machir, synowye Manasse, z pokolenya synow Iozefowych, y mowili s{{ø}} Moyzeszovi przed kxy{{ø}}z{{ø}}ty Israelskimi, y rzekli s{{ø}}: Tobye, panu naszemu, przikazal bog, aby zemy{{ø}} po lossu rosdzelil synom Israelskim, y takes dzewkam Salfaad, brata naszego,<math>||</math><ref name="K74" group="lower-alpha">Karta kodeksu nr 74</ref> dal gymyenye, {{roz|slussny}}e otczu. Geszto gdisz ginego pokolenya ludze poymuy{{ø}} sobye za zony: padnye s nimi gymyeney* gich, a przenyesono b{{ø}}dze do gynego pokolenya z naszego dzedzicztwa, a tak sy{{ø}} umneyszi. A tak b{{ø}}dze, ze gdisz b{{ø}}dze milosciwe, to iest py{{ø}}czidzessy{{ø}}{{ø}}t lat przepusczenye przidze: {{roz|slo}}-<noinclude><div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
<references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
smwwp9tmopk18xpa237afl06rwb9kdn
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/766
100
1082204
3145377
2022-08-05T07:02:07Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Ancuta (Maciej Józef)" />{{pk|ła|komy}} urzędów i honorów, które brał nieraz przemocą i ze zgorszeniem drugich. Zestarzawszy się Brzostowski, wybrał sobie Ancutę na koadjutora cum „futura successione“ i zdał zupełnie na niego rząd dyecezyi jeszcze.za życia; w r. 1716 już go czytamy w źródłach koadjutorem wileńskim. Wtenczas to pisał list za niektóremi osobami z dyssydentów, którzy nawracać się chcieli, do biskupa kujawskiego Szaniawskiego; list ten inslancyjonalny i okolicznościowy wzięli potém dys-sydenci za dowód uznania przez duchowieństwo katolickie praw swoich w Polsce. Ze śmiercią Brzostowskiego, która nastąpiła 24 Października 1722 roku, objął już sam na siebie rządy biskupstwa i zaraz w Listopadzie pospieszył do Warszawy, żeby złożyć przed królem zwykłą senatorską przysięgę; zabawił tam cokolwiek dłużej, a gdy wraca po Nowym Roku i po drodze wizytuje kościół juchniewiecki, umarł nagle apoplexyją tknięty 18 Stycznia 1723 r. w Juchniewcu; w wiliję jeszcze kilka tysięcy ludu bierzmował. Ciało sprowadzone do Wilna i wspaniale pochowane 6 Lutego; na żałobnem nabożeństwie miał mowę ksiądz Jerzy Barszcz, wyszła dopiero w r. 1735 (Jocher, Obraz III, 550). Zostawił znaczny majątek, który dla familii zapisał: bratu zaś Jerzemu Kazimierzowi przekazał biblijotekę swoją, z warunkiem, ażeby ją po śmierci Jezuitom zapisał. Jako biskup wileński zowie się Maciejem II, ale umarł nim mu bulle przyszły.<section end="Ancuta (Maciej Józef)" /> — <section begin="Ancuta (Jerzy Kazimierz)" />'''Ancuta''' (Jerzy Kazimierz), brat rodzony a młodszy Macieja, podług Wielądka tylko stryjeczny. Poduczywszy go cokolwiek łaciny, oddał Maciej brata do akademii jezuickiej w Wilnie. Zdolny młodzian prędko wziął się do Cycerona i Wirgiliusza, zajmował się też razem teologiją, retoryką, logiką i poezyją. Wtedy brat ciągle go posuwał wyżej w łasce Brzostowskiego. Od 28 Wrześnja 1708 roku, kanonik wileński po śmierci Marcina Wołłowicza, następnie doktór teologii, dostał w nagrodę za nauki mucet z krzyżem złotym na piersiach. Po bracie wziął officijalstwo i probostwo kaplicy św. Kazimierza. Zajmował się mocno literaturą i wsławiał się kaznodziejstwem. Jako nieprzyjaciel dyssydentów, których sprawę wtedy poruszono, napisał dzieło: ''Jus plenum religionis catholicae in regno Poloniae et M. Ducatu Lithuaniae juri praetenso dissidentium in supplici libello et supplemento prinilegiorum ac constitutionum etc'' Dziełko to ogłosił dla tego, że poprzednio dyssydenci na sejm grodzieński w r. 1718 podali książeczkę: Libellus supplex, i prosili w niej o zachowanie dawniejszych praw swoich i prerogatyw. Ancuta pismo swoje także wygotował na sejm grodzieński i zaraz w r. 1719 wydrukował je w Wilnie (w 8-ce, str. 306 oprócz wstępów i regestrów. Jocher, Obraz III, 576). Dowodził w niém, że dyssydenci żadnych praw nieposiadali do urzędów ani w Polsce ani w Litwie, głosu nie mieli ani active, ani passive. Dyssydenci sprawę przegrali na tym sejmie, na którym czytano pismo Ancuty i rozrywano. Autor dedykował swą pracę prymasowi Szembekowi. Kiedy pokazał się w izbie Andrzej Piotrowski poseł wieluński dys-sydent, nie pozwolono mu głosu podnieść i owszem wykluczono z izby, ostatni to też to był poseł dyssydencki aż do czasów Stanisława Augusta, gdy konstytucyja stosowna zaraz na tymże sejmie stanęła. Oczywiście wywołało to pismo wielkie gniewy dyssydentów. W Królewcu wyszło przeciw niemu inne pismo w roku 1721 pod tytułem: Prodromus Poloniae i t. d. (Jocher, tamże Nr. 9642); miały to być jedynie przednie czaty, za któremi wielkie dzieło zbijające kategorycznie wywód historyczny Ancuty wyjść miało, ale czy wyszło niewiadomo. To pewna, że autor Prodromu nie oszczędzał wcale Ancuty, który mu nie przebaczył, ale zaraz w r. 1721 ogłosił nowe pismo: ''Stadiodromus orthodoxus, Erratici Heterodori, vestigator Prodromi, seu manifesta deprehensio errorum, ineptiarum, contradictionum anonymi dissidentis''. w Wilnie w 8-ce, str. 68. {{pp|Skrytyko|wawszy}}<section end="Ancuta (Jerzy Kazimierz)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1qpo1me5jfdrtmkped5zfvqdrvxree5
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/182
100
1082205
3145378
2022-08-05T07:37:10Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>zaś nie chciał umrzeć i postanowił zakończyć walkę czemprędzej, przez uczynienie margrabiego nadał nieszkodliwym.<br>
{{tab}}Dla dopięcia tego celu użył ciosu sekretnego, jakiego nauczył go w Afryce pewien fechtmistrz neapolitański i jakiego nieraz już próbował z najzupełniejszem powodzeniem. Udał więc zmyślone pchnięcie, zgiął kolana, podsunął się pod szpadę margrabiego i dotknął go w ramię.<br>
{{tab}}Ale już broń Gouliana opadła i kochanek Berty, przy gwałtownym rozpędzie, sam wbił sobie szpadę przeciwnika w czaszkę, krzyknął, wyciągnął ręce i runął na ziemię.<br>
{{tab}}Sekundanci rzucili się ku temu ciału, już nieżywemu prawie, wstrząsanemu konwulsyjnemi drganiami konania.<br>
{{tab}}Margrabia de Flammaroche cofnął się mimowolnie, przejęty zgrozą.<br>
{{tab}}Rana wyglądała ohydnie.<br>
{{tab}}Sebastyan upadł na wznak. Szpada Goulianą utkwiła w czaszce przynajmniej na cal i chwiała się, jak broń, wbita ostrzem w ziemię.<br>
{{tab}}Krew płynęła wśród włosów i ściekając na grunt krzemienisty, tworzyła czerwoną, prędko powiększającą się kałużę.<br>
{{tab}}Lekarz kąpielowy przy pomocy sekundantów Sebastyana, podniósł trupa za ramiona i wyrwał żelazo z rany, jak można najoględniej, stosując się zupełnie do wskazówek nauki.<br>
{{tab}}W tejże chwili snać ból niezmierny wstrząsnął umierającego, jakby przebiegła po nim iskra elektry-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dh90ilibfqv870uk9vuqn388tm6mlti
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/183
100
1082206
3145379
2022-08-05T07:38:08Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>czna, Sebastyan otworzył oczy, ale te rozszerzone źrenice zamgliły się zaraz i pozostały nieruchome.<br>
{{tab}}Lekarz przyłożył rękę do jego serca, a twarz blizko do jego ust. Ani puls nie bił, ani nie było oddechu. Zamknął mu powieki i dając znak świadkom, że mogą złożyć ciało na ziemi, wyszeptał:<br>
{{tab}}— Wszystko się skończyło!.. umarł.<br>
{{tab}}— Umarł! — zawołał Goulian zgnębiony, doświadczając już uczucia, jakie następuje zaraz po zaspokojonej zemście, gniew gaśnie, nienawiść znika zjawia się żal.<br>
{{tab}}— Umarł! — podchwycił ponuro i twarz zasłonił rękoma.<br>
{{tab}}Stało się! stało niepowrotnie.<br>
{{tab}}P. de Flammaroche, głęboko wzruszony, skłonił się przed trupem i oddalił się ze swymi sekundantami,<br>
{{tab}}A sekundantów Sebastyana czekało jeszcze bardzo ciężkie, bardzo bolesne zadanie.<br>
{{tab}}Trzeba było odnieść do Hantmont trupa, oddać starcowi, ojcu, nieżywego syna, który go przed dwiema godzinami opuścił tak pełen jeszcze życia.<br>
{{tab}}Za staraniem doktora, przyniesiono tragi, położono tapczan a na niem zwłoki oficera zasłonięto białem prześcieradłem, jakby całunem. Na płótnie, w miejscu, gdzie się ono zetknęło z głową, wystąpiła złowroga plama czerwona.<br>
{{tab}}Dwóch służących z zakładu kąpielowego dźwignęło nosze i orszak żałobny podążył ku wiosce Cusance, którędy droga prowadziła do Hantmont.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ifzunbqe9y3kvge59wr678tijmglhx4
3145381
3145379
2022-08-05T07:39:50Z
Wydarty
17971
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>czna, Sebastyan otworzył oczy, ale te rozszerzone źrenice zamgliły się zaraz i pozostały nieruchome.<br>
{{tab}}Lekarz przyłożył rękę do jego serca, a twarz blizko do jego ust. Ani puls nie bił, ani nie było oddechu. Zamknął mu powieki i dając znak świadkom, że mogą złożyć ciało na ziemi, wyszeptał:<br>
{{tab}}— Wszystko się skończyło!.. umarł.<br>
{{tab}}— Umarł! — zawołał Goulian zgnębiony, doświadczając już uczucia, jakie następuje zaraz po zaspokojonej zemście, gniew gaśnie, nienawiść znika zjawia się żal.<br>
{{tab}}— Umarł! — podchwycił ponuro i twarz zasłonił rękoma.<br>
{{tab}}Stało się! stało niepowrotnie.<br>
{{tab}}P. de Flammaroche, głęboko wzruszony, skłonił się przed trupem i oddalił się ze swymi sekundantami,<br>
{{tab}}A sekundantów Sebastyana czekało jeszcze bardzo ciężkie, bardzo bolesne zadanie.<br>
{{tab}}Trzeba było odnieść do Hantmont trupa, oddać starcowi, ojcu, nieżywego syna, który go przed dwiema godzinami opuścił tak pełen jeszcze życia.<br>
{{tab}}Za staraniem doktora, przyniesiono tragi, położono tapczan a na niem zwłoki oficera zasłonięto białem prześcieradłem, jakby całunem. Na płótnie, w miejscu, gdzie się ono zetknęło z głową, wystąpiła złowroga plama czerwona.<br>
{{tab}}Dwóch służących z zakładu kąpielowego dźwignęło nosze i orszak żałobny podążył ku wiosce Cusance, którędy droga prowadziła do Hantmont.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1zzmsc4sdrylqzjtmvjck9m58a8tf0z
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/184
100
1082207
3145380
2022-08-05T07:39:29Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{c|XXII.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Jenerał źle spał ostatniej nocy, chyba to nie ździwi czytelników.<br>
{{tab}}Myśli jaknajprzykrzejsze, a nadomiar huk piorunów nie pozwalały mu zasnąć do samego rana.<br>
{{tab}}Nie śpiąc, rozważał powoli w ciągu długich godzin, jak ma dalej postępować z Bertą.<br>
{{tab}}Zrazu oburzony mocno na myśl, że córka jego jedyna, jego córka, hrabiego de Franoy! mogła się tak dalece zapomnieć, o tradycyi swego rodu nie pamiętać i oddać serce synowi chłopa, handlarza drzewem, potem zwolna się uspokoił, tłómacząc sobie, że Sebastyan musiał skłamać, twierdząc, że go Berta kocha.<br>
{{tab}}— Co najwyżej — mówił do siebie — biedne dziecko przy niedoświadczeniu życiowem, mogło się niewłaściwie odezwać, a ten zarozumialec zaraz z tego powziął nadzieję! Co prawda, to moja już w tem wina. Człowiek mego stanowiska nie powinien pod żadnym względem spoufalać do siebie ludzi nizkiego pochodzenia! Baronowa i margrabia ostrzegali mnie przecie! A ja niechciałem im wierzyć. Stary szaleniec dałem się wywieść w pole temu kapitanowi! Co za nauczka! Nic mnie nie usprawiedliwia. Ale jakże nie ufać człowiekowi, który tak dobrze gra w szachy? Wprawdzie znaleźć na to można lekarstwo... P. Sebastyan Gérard już się tu nie pokaże... Tak go ostro zbeształem, że czemprędzej drapnie do Afryki, nie czekając na koniec urlopu... Berta, jak go nie będzie<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5q5ipy400otsalk2giguo0nrzhwurj8
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XXI
0
1082208
3145382
2022-08-05T07:40:27Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=176 to=183 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
crojdbvvgoklaylldlqrgjikmx55x5t
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/185
100
1082209
3145383
2022-08-05T07:41:44Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>widywała, to i zapomni o nim... choćby nawet teraz myślała... Dziecko szesnastoletnie wbija sobie w głowę, że zakochane, ale miłość taka to domek z kartek, zniknie za lada podmuchem... Córka moja będzie margrabiną de Flammaroche... Męża swego ubóstwiać będzie po sześciu miesiącach pożycia, zostanie szczęśliwą matką rodziny i do końca życia błogosławić będzie przezorność swego starego ojca.<br>
{{tab}}W tych mniej więcej słowach, dawał się zawrzeć długi monolog hrabiego de Franoy.<br>
{{tab}}Skoro Sebastyan Gérard wypędzony był z zamku, nie było po co wysyłać Berty na kilka dni do baronowej w Saint-Juan. Jenerał postanowił unikać z nią wszelkiej rozmowy w tym przedmiocie, nie obrzucać jej żadnemi wyrzutami i nawet nie pokazywać po sobie, że wie o tem, czego się dowiedział z wyznań kapitana huzarów.<br>
{{tab}}Około godziny dziesiątej zrana, na krótko przed śniadaniem, Berta blada i cierpiąca, znajdowała się w ogrodzie z panią de Vergy, niedaleko od ganku. Czyniła jakie mogła wysiłki, ażeby ukryć cierpienie, a zwłaszcza przejmujący ją smutek.<br>
{{tab}}Właśnie przyglądały się we dwie rozłożystej lipie, rozdartej na dwie części przez piorun, nieopodal od altany.<br>
{{tab}}Drzewo padając, zerwało część dachu altany, w której Berta i Sebastyan poznali się po raz pierwszy.<br>
{{tab}}— Co za wróżba! — rzekła smutno do siebie Berta.<br>
{{tab}}Naraz dał się słyszeć zdala jakiś zgiełk. Dolatywał on z jedynej we wsi ulicy i coraz bardziej się wzmagał. Przez kraty sztachet można było widzieć,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3fv0z94lrtz1w4wadwo8qnr1148kfr9
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/186
100
1082210
3145384
2022-08-05T07:43:06Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>jak wieśniacy i wieśniaczki z gromadą dzieci biegli razem w jedną stronę, mianowicie ku Gouillon.<br>
{{tab}}Machali rękami, nawoływali się wzajemnie.<br>
{{tab}}Służba zamkowa, również ciekawa, powybiegała z kuchni, z izb, ze stajni, pozostawiając bramę otwartą.<br>
{{tab}}— Cóż się stało... — rzekła baronowa — może pójdziemy do bramy i zobaczymy...<br>
{{tab}}— El cóż tam być może?.. — szepnęła Berta.<br>
{{tab}}Jednakże poszła machinalnie za kuzynką.<br>
{{tab}}Ulicę wiejską przepełniał tłum. Środkiem zwolna posuwało się naprzód około dwustu z Guillon i z Cusance. Pośród nich dwóch wieśniaków niosło jakiś ciężar.<br>
{{tab}}Orszak nadszedł przed bramę. Wtedy Berta i baronowa zobaczyły, że owym ciężarem są nosze a na nich pod białem zakrwawionem płótnem, widać jakąś postać ludzką.<br>
{{tab}}— O! — zawołała baronowa de Vergy, już nieco przerażona — to trup, czy co?<br>
{{tab}}— Cóż tam takiego? — spytał jenerał, który z okna także spostrzegł zbiegowisko i podszedł także do bramy, gdzie stała jego córka i siostrzenica.<br>
{{tab}}Stary Antoni, służący, odłączył się od tłumu i zwrócił się ku bramie; widać było po nim wielkie wzruszenie. Twarz miał zmienioną, oczy i ręce podnosił ku niebu i biadał głosem drżącym:<br>
{{tab}}— Co za nieszczęście!.. co za nieszczęście! tak piękny i dzielny młodzieniec!.. Co za nieszczęście, mój Boże!.. co za nieszcząście!..<br>
{{tab}}— No, cóż się tam dzieje? — powtórzył hrabia, przystępując do młodych kobiet.<br>
{{tab}}Służący otarł oczy i odpowiedział:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6ecy2bnelypyx7q9uvy15x85y6nciv5
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/187
100
1082211
3145385
2022-08-05T07:44:48Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— To p. Sebastyana Gérarda zabił w pojedynku p. margrabia de Flammaroche w Guillon, niosą jego ciało.<br>
{{tab}}Hrabia de Franoy zachwiał się. Baronowa zbladła. Berta nie rzekła ani słowa, ale jęk, jak oddech, słaby wydarł się z jej ust i padła jak kwiat podcięty.<br>
{{tab}}Zemdlała...<br>
{{tab}}Jenerał, tracąc głowę ze zmartwienia i niepokoju, wziął ją na ręce i przy pomocy służącego, przeniósł do zamku i położył na łóżku.<br>
{{tab}}Baronowa rozebrała ją i użyła wszelkich środków, zwykłych przy cuceniu, ale bezskutecznie. Zlewanie zimną wodą, palenie piór gęsich, sole orzeźwiające, wszystko było daremne.<br>
{{tab}}Berta jakby umarła. Serce biło zaledwie, a przyłożone do ust jej lusterko ledwie zapotniało.<br>
{{tab}}Pani de Vergy szlochała. Jenerał szalał.<br>
{{tab}}Jeden ze służących wsiadł na konia i pojechał galopem do zakładu leczniczego po doktora, który nie dał na siebie czekać. Obejrzawszy dziewczę, nie taił bynajmniej swego niepokoju i nie tracąc chwili, zabrał się do energicznego ratunku.<br>
{{tab}}Jakbądź gwałtowne były lekarstwa, skutkowały dopiero w pięć czy sześć minut.<br>
{{tab}}Berta otworzyła oczy i wymówiła kilka słów, ale bez związku. Nie poznała ani ojca, ani kuzynki i twarz jej trupio blada nabrała gorączkowych rumieńców. Wywiązało się zapalenie mózgu. Doktór, zapytany przez pana de Franoy, dał wyraźnie do zrozumienia, że {{Korekta|niabezpieczeństwo|niebezpieczeństwo}} bardzo wielkie.<br>
{{tab}}Nie mylił się. Przez kilka tygodni Berta była między życiem a śmiercią i bliżej śmierci niż życia,<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
peajk5l1izmmy97z8s9repsjg429d06
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/188
100
1082212
3145386
2022-08-05T07:46:28Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>w malignie mówiła dziwne rzeczy i często wspominała Sebastyana, szeptała słowa miłości, to znów krzyczała ze zgrozy.<br>
{{tab}}Baronowa dowiodła, jak szczerze przywiązaną jest do kuzynki, pielęgnowała chorą bez ustanku. Osiadła w zamku Cusance i nie opuszczała kuzynki ani na chwilę. Kazała sobie postawić łóżko w pokoju Berty, a jeżeli znużona kładła się na kilka godzin, zaraz się zrywała na równe nogi za najmniejszem poruszeniem lub odezwaniem się dziewczęcia i z zaparciem siebie wracała do obowiązków dozorczyni chorej.<br>
{{tab}}Hrabia de Franoy był już tylko cieniem samego siebie, nie jadł, nie spał, a jednakże wszystkich dziwił tym zasobem sił, jakie miał jeszcze.<br>
{{tab}}Straszną było rzeczą widzieć tego wysokiego starca, wybladłego, wychudłego, podobnego do upioru, jak chodził tu i tam po pokojach zamku i alejach parku.<br>
{{tab}}Chwilami zachodził do pokoju Berty, siadał ponury i milczący przy łóżku, ze spuszczoną głową, spojrzeniem osłupiałem, a duże łzy zwolna toczyły mu się z oczu i spadały na sumiaste wąsy.<br>
{{tab}}Często rozmawiał sam z sobą jak warjat.<br>
{{tab}}— Kochała go... — powiadał głośno — po com go wypędził? Mniejsza o nazwisko... mniejsza o tytuł... Chłopak miał dzielne serce... Umarł... i ona umrze... Zabiłem ich oboje!<br>
{{tab}}Co się tyczy córki p. de Franoy mylił się. Natura szesnastoletnia posiada taki obfity skarbiec sił! Młodość odniosła tryumf nad chorobą, życie wzięło górę, wprawdzie powoli, ale tak, że otworzyło znów furtkę, znikłej na pewien czas nadziei.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0hmt5464923otc883c9l7sbme7ywcl7
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/189
100
1082213
3145387
2022-08-05T07:47:37Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Po miesiącu, niebezpieczeństwo ustało już zupełnie. Po sześciu tygodniach zaczęło się wyzdrowienie i postępowało bardzo szybko.<br>
{{tab}}Wreszcie pewnego pięknego dnia w miesiącu wrześniu, Berta opuściła pokój po raz pierwszy, opierając się z jednej strony na ramieniu ojca, z drugiej na ramieniu kuzynki i wyszła do ogrodu, usiadła na oczekującym ją fotelu przed trawnikiem i zdawała się nabierać życia pod ożywczym wpływem ciepłych promieni jesiennego słońca.<br>
{{tab}}Dwa tygodnie upłynęły jeszcze i dziewczę zupełnie wyleczone, wróciło do swych zajęć i przyzwyczajeń, ale nie wyglądało już tak, jak dawniej.<br>
{{tab}}Twarz jej łagodna i piękna, nie miała już wyrazu tej niewinności prawie dziecięcej, jaki ją cechował przed smutnemi, opowiedzianemi przez nas wypadkami.<br>
{{tab}}Rozmarzona ciągle, a raczej roztargniona wciąż, podobna była do lunatyczki, nawpół tylko przebudzonej ze snu magnetycznego, kiedy do niej kto przemówił wstrząsała się całem ciałem, drżała nerwowo, jakby nagle przestraszona. Z dawnej wesołości nie pozostało nic a nic. Jeżeli się przypadkiem uśmiechnęła kiedy, a zdarzało się to z nią rzadko, uśmiech jej był wymuszony, bolesny, aż przykro było patrzeć.<br>
{{tab}}O małżeństwie nie mówiono wcale w zamku Cusance. Margrabia de Flammaroche zrzekł się wszelkich pretensyi do ręki Berty. Zemdlenie dziewczęcia, gdy dowiedziało się o fatalnym rezultacie pojedynku, było nieprzepartym dowodem jej miłości dla Sebastyana, a ciężka choroba, jaka się w następstwie wy--<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
bj8q3fpgnslh689puyfkuk6o26po7q3
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/190
100
1082214
3145388
2022-08-05T07:49:18Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>wiązała, wskazywała w najwymowniejszy sposób, że miłość ta, zagnieździła się w sercu głęboko.<br>
{{tab}}Co prawda, Goulian nie miał już wcale rywala, gdyż pozbył się go własną ręką, ale nie taił przed sobą, że zastąpić miejsce nieboszczyka byłoby rzeczą bardzo trudną, jeżeli nie całkiem niemożebną.<br>
{{tab}}Owóż wobec niecierpliwości dłużników, małżeństwo pieniężne było dlań jedyną deską ocalenia, interesem niesłychanie pilnym, niecierpiącym zwłoki,<br>
{{tab}}Z tych względów wyjechał z powrotem do Paryża, a margrabina, jego matka, wyzyskiwała znów wszystkie swoje stosunki familijne, kołatała do wszystkich swoich kuzynek bliższych i dalszych o wyszukanie panny posażnej i z dobrej rodziny.<br>
{{tab}}Wątpimy, czy nasi czytelnicy mają dla margrabiego de Flammaroche jaką sympatyę, czy on ich żywo obchodzi. Nie staramy się więc przynajmniej na teraz dowiedzieć, czy plany margrabiny powiodły się, czy doznały niepowodzenia. Pozostaniemy przy pannie de Franoy, która nam się wydaje godną wielkiego współczucia, wobec swego nieszczęścia.
{{***}}
{{tab}}Skończyła się jesień.<br>
{{tab}}Po ulewach listopadowych nastały zimne i pochmurne dnie grudnia. Usposobienie Berty było wciąż jednakowe, ale stan zdrowia, który już uważano za dobry, znowu się pogorszył i to z każdym dniem bardziej.<br>
{{tab}}Dały się zauważyć dziwne objawy, niczem nie wytłomaczone, żywym niepokojem przejmujące jenerała i baronową.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
20ojybr1rhm5t3fwcsucpmlz8reroeg
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/767
100
1082215
3145390
2022-08-05T08:04:30Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Ancuta (Jerzy Kazimierz)" />{{pk|Skrytyko|wawszy}} sam tytuł pisma swojego przeciwnika, wyświeca w ciągu tej odpowiedzi i pomyłki jego we względzie prawa boskiego, kościelnego, cywilnego i mniemanych swobód dyssydenckich, naostatek łapie przeciwnika na braku logiki w rozumowaniu. Książeczka la więcej polemiczna jak ze strony prawnej wyświecająca przedmiot sporny (Jocher, tamże, Nr. 9645). Oprócz piórem, czynem służył Ancuta kościołowi. Należał do najuczeńszych teologów i mówców litewskich, był cenzorem ksiąg, egzaminatorem dyecezyjalnym; z dyssydenlami ciągle miewał dysputy. Po bracie wziął referendarstwo litewskie, które już miał w r. 1719 podobno Później już po śmierci brata, biskup wileński Pancerzyński dał mu suffrąganiję, a papież prekonizował go wtedy na biskupa antypatreńskiego. Był podobno jeszcze i koadjutorem wileńskim, lak, że wszystkie urzędy brata, zajmował po kolei, jedne za drugiemi. W ostatnich latach był jeszcze archidiakonem wileńskim. Umarł za biskupa Zienkowicza 16 Maja 1737 r. Pochowany w katedrze 18 Maja t. m. Pismo jego Jusplenum wygubili dyssydenci tak dalece, że już za Stanisława Augusta czasów było rzadkością i to stało się powodem Leonowi Pruszanowskiemu, stolnikowi rzeczyckiemu, do ogłoszenia go po polsku, w czasie, kiedy sprawa dyssydenlów znowu na placu się pokazała t. j. w r. 1767. Pismo to wyszło pod tytułem: Prawo zupełne wiary katolickiej w Koronie i w. ks. litewskiem i t. d. (Jocher, tamże Nr. 9643).{{EO autorinfo|''Jul. B.''}}<section end="Ancuta (Jerzy Kazimierz)" />
<section begin="Ancypa" />{{tab}}'''Ancypa,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Ancypa" />
<section begin="Ancyporowicz" />{{tab}}'''Ancyporowicz,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Ancyporowicz" />
<section begin="Ancyra" />{{tab}}'''Ancyra''' ob. ''Angora''.<section end="Ancyra" />
<section begin="Ancyz" />{{tab}}'''Ancyz,''' taniec. Tak zwano w Polsce anglez. W nim tak wartkim być potrzeba było wedle przysłowia: ''ażeby się na ostrzu szpilki wykręcić''.<section end="Ancyz" />
<section begin="Anczewski" />{{tab}}'''Anczewski,''' dom szlachecki w Polsce.<section end="Anczewski" />
<section begin="Anczyc (Zygmunt)" />{{tab}}'''Anczyc''' (Zygmunt) urodzony w Wilnie dnia 14 Września 1783 roku; nauki pobierał w Wrocławiu: w drodze z powrotem do domu schwytany przez Austry-jaków, do wojska oddany, po dwóch latach z Zamościa szczęśliwie uszedł i przybył do Wilna. Tu, widząc pierwszy raz widowiska polskie, zapragnął poświęcić się teatrowi, wiedząc zaś że rodzice na ten zawód nie pozwolą, tajemnie wyjechał do Mińska, i lam wszedł do grona artystów pod dyrekcyją Emilii Deschner. W r. 1819 ożeniwszy się z młodą i powszechnie ulubioną aktorką Barbarą Hrehorowiczówną, przybył do Warszawy, gdzie na scenie teatru narodowego, potrafił wkrótce w rolach charakterystycznych zjednać pochlebne przyjęcie od publiczności. Celował głównie w rolach Polaków w poważnym stroju. W r. 1826 przeniósł się do Krakowa: w r. 1850, dożywszy pięćdziesięcioletniej rocznicy zawodu artysty, opuścił scenę. Kada Miejska krakowska dała mu posadę małą, pisarza rogatkowego, bacząc na jego zasługi: Anczyc podupadły na zdrowiu, przyciśniony wiekiem, po dwóch latach zmuszony porzucić ciężką służbę; resztę dni prawie w nędzy przepędził. Umarł w Krakowie 5 Czerwca 1855 r. Dla sceny krakowskiej tłómaczył przeszło 40 sztuk, kilka librettów oper, i napisał oryginalną sztukę: „Powrót więźniów z Kuffstejnu 1848 roku.<section end="Anczyc (Zygmunt)" /> — <section begin="Anczyc (Wład. Ludwik)" />'''Anczyc''' (Władysław Ludwik), syn poprzedniego, urodzony w Wilnie 1824 r., magister farmacyi uniwersytetu Krakowskiego, znany jako pisarz dramatyczny. Wiele sztuk jego komedyjo-oper grano na teatrach: krakowskim, lwowskim i warszawskich: z tych ogłoszone drukiem są: 1) ''Chłopi arystokraci'', Kraków 1850 r.; 2) ''Łobzowianie'', Warszawa 1856 r. Autor: „''Piśmiennictwa w Galicyi''“ (W dodatku tygodniowym przy gazecie lwowskiej z 1859 roku) pisze: „Anczyca uważam za najdowcipniejszego tegoczesnego pisarza wesołek drobnych, tak zwanych ludowych i za zaletę poczytuję mu, że nie idealizuje tego, co tylko w książkach wygląda na sielankę“{{EO autorinfo|''K. Wł. W.''}}<section end="Anczyc (Zygmunt)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hsbfxzrnfhg6qlqic44hnxm6huvrpcc
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/768
100
1082216
3145391
2022-08-05T08:12:24Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Andaluzyja" />{{tab}}'''Andaluzyja,''' w starożytności część Betyki, a w czasie panowania Wandalów Vandalitia czyli Vandalusia, obecnie kapitaneryja generalna w południowej Hiszpanii, mająca 827 mil □ rozległości i około 1, 850, 000 mieszkańców. Oprócz Wandalów, kraj ten przed niemi i po nich zamieszkanym był przez Feni-cyjan, Kartagińczyków, Rzymian, Gotów, Wissigotów, Swewów, Alanów i Maurów. Położona nad morzem Śródziemném i Atlantyckiem, w najpiękniejszym klimacie, Andaluzyja składa się obecnie z pięciu prowincyj: Sewilli, Huelwy, Radym, Kordowy i Jean; graniczy na północ z Estremadurą i La Manchą, na wschód z Murcyją i Granadą, na południe z tą ostatnią i ciaśniną Gibraltarską, na zachód z Portugaliją. Ze wszystkich może krajów Europy chrześcijańskiej, Anduluzyja przechowała najczyściej właściwy swój charakter i pierwotne obyczaje. Oryginalność ta pochodzi częścią z wypływu warunków przyrodzonych, częścią z ośmiowiekowego w niej pobytu Arabów, który tej prowincyi i jej mieszkańcom nadał jakiś pozór orjentalny. Andaluzyjczycy namiętnie rozmiłowani są w tańcu i w walkach byków. Kaczucza, bolero, fandango, segwedilla, korrida i t. p. tańce, niewysłowiony dla nich mają urok. Tu napotykają się najpiękniejsze rassy byków i koni hiszpańskich; tu także kształcą się najsłynniejsi toreadorowie’ Romero, Ortiz, Montez byli Andaluzyjanami. — Oblana przez Gwadalkwiwir, przebiegający ją w całej długości, i przez Gwadyjanę, która ją oddziela od Portugalii, Andaluzyja jest najżyzniejszą prowincyja hiszpańską. Urodzajne jej równiny, zwane vegas, podobne są do niezmiernych ogrodów i wydają w obfitości zboże wszelkiego rodzaju, bawełnę, trzcinę cukrową, indyjskie figi, bataty, daktyle, cytryny, pomarańcze, migdały, miód, oliwę, tudzież wyborne wina: xeres, malaga i pajarete. Góry, jak: Sierra Morena, oprócz doskonałych pastwisk dostarczają ołowiu, miedzi, żelaza, żywego srebra i nieco szlachetnych kamieni. Liczne trzody merynosów z delikatną wełną zbogaciłyby każdy inny naród; lecz Andaluzyjanie opieszałemi są do pracy, a przemysł ich upadł razem z panowaniem arabskiém. Drzewa myrtowe, palmowe, terpentynowe, mastykowe i bananowe rosną wszędzie w obfitości, a z królestwa zwierzęcego: jeżozwierze, cywety, kameleony i małpy nadają tej krainie podobieństwo do strefy afrykańskiej. Stolicą Andaluzyi jest Sevilla (ob.); z innych miast zasługują na wspomnienie: Kadyx, Kordova, Jaen, Almeria, Granada, Malaga i Huelva. Handel jej morski pochylił się ku upadkowi, od czasu jak Hiszpanija utraciła większą część posiadłości swych w Ameryce.<section end="Andaluzyja" />
<section begin="Andaluzyt" />{{tab}}'''Andaluzyt,''' minerał ten biorący swą nazwę od Andaluzyi, gdzie go po raz pierwszy odkryć miano, znaleziony był następnie przez hrabiego Bournon w górach Forezu, a później w bardzo wielu innych miejscowościach. Kryształy jego rozsiane są w skałach granitowych, i tak przylegają do łoża, że powierzchnia ich zawsze prawie pokryta jest powłoką z miki, kryjącą całkowicie właściwą mu barwę. Najpiękniejsze kryształy pochodzą z doliny Lisens, blisko Inspruku w Tyrolu. Postać pierwotna andaluzytu jest słup rombowy prosty, rzadko trafia się w kombinacyjach i to bardzo prostych. Barwa tego minerału zwykle jest czerwono-mięsna, czasami wszelako bywa szara a nawet czarna. Zmiana tej barwy prawdopodobnie od zmian pewnych zależy i Dufrenoy przekonał się, że andaluzyt czerwony twardszy jest od szarego. Niektóre kryształy andaluzytu znachodzą się przezroczyste, zwykle są tylko przeświecające na brzegach, z połyskiem szklistym. Odłam poprzeczny nierówny, podłużny muszlowy i niewyraźnie blaszkowy. Twardość 7, 5, rysuje więc kwarc, c. g. 3, 1 — 3, 2. Pod dmuchawką nie topi się wcale, a z fosforanami i boranem bardzo trudno; kwasy nań nie działają. Jest to krzemian glinki, wzoru 3SiO<sub>3</sub>, 4Al<sub>2</sub>O<sub>3</sub>. W Bretanii i Saksonii znajduje<section end="Andaluzyt" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
h81hon1642gnhzl4aai3n3gvgqf5rvc
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/769
100
1082217
3145392
2022-08-05T08:17:31Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Andaluzyt" />się andaluzyt prętowy, którego pręciki często promienisto ułożone, różowe, są tylko słupami niewykończonemu Jako odmianę andaluzytu uważają Chiastolit (Macie, Krucyt) nazwany ztąd, że kryształy w przecięciu poprzecznym mają na sobie rysunek podobny do greckiej litery x. Odmiana ta znajduje się w bardzo wielu miejscowościach.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Andaluzyt" />
<section begin="Andaman" />{{tab}}'''Andaman, ''' gromada wysp na morzu Indyjskiem, składająca się z trzech grup; Wielkich Andamanów, Małych Andamanów i wysp Kokosowych. Wnętrze ich, mało dotąd poznane, obfitować ma w wyborny budulec i rozmaite płody kopalne. Mieszkańcy, w liczbie około 3, 000, utrzymują się prawie wyłącznie z rybołówstwa i odznaczają się brzydotą i zwierzęcą niemal dzikością. Anglicy dwukrotnie (w latach 1791 i 1793) usiłowali osiedlić się na tej gromadzie; zmuszeni jednak byli opuścić ją, z powodu niezdrowego klimatu. Później Duńczycy, a w najnowszych czasach i Francuzi kusili się o kolonizacyję z równém niepowodzeniem.<section end="Andaman" />
<section begin="Andante" />{{tab}}'''Andante''' (z włoskiego: ''andare'', idąc, spokojnie postępując), jest ruchem ustępu muzycznego (tejże nazwy), w szybkości środkującym między allegro i adagio. Andantino idzie nieco prędzej jak andante, nieco wolniej jak allegretto; w Anglii przeciwnie, andantino zwykli brać wolniej niż andante. Niekiedy andante ma znaczyć krótkie (co do czasu) andante.<section end="Andante" />
<section begin="Andegawija" />{{tab}}'''Andegawija, Andegaweński,''' ob. ''Anjou''.<section end="Andegawija" />
<section begin="Andeka" />{{tab}}'''Andeka''' czyli '''Audeka,''' ostatni król Swewów w Portugalii i Galicji, w 584 r. strącił z tronu krewnego swego, prawego króla Eborico i zamknął go w klasztorze; poczém Leowigild, król Wissygotów, wydał mu wojnę i państwo Swewów wcielił do królestwa Gotów.<section end="Andeka" />
<section begin="Andelot" />{{tab}}'''Andelot,''' miasteczko nad rzeczką Rognon, w departamencie Wyższej Marny we Francyi, ma 2, 100 mieszkańców, słynne jest traktatem, zawartym tu w 587 r. między Childebertem II, królem Austrazyi, Brunhildą, jego matką i Gontramem, królem Burgundzkim. Traktat ten, zaczepny i odporny, ważny jest szczególnie jako pierwszy dokument dowodzący dziedziczności feodalnej.<section end="Andelot" />
<section begin="Andelys" />{{tab}}'''Andelys,''' miasto w departamencie Eure we Francyi, złożone z dwóch małych miasteczek: Grand-Andely i Petit-Andely, ma 6.000 mieszkańców, zajmujących się handlem i przemysłem, głównie fabrykacyją sukna i kaźmirków; słynne śmiercią Antoniego de Bourbon, ojca króla Henryka IV (1562 r.), i jako miejsce urodzenia sławnego malarza Mikołaja Poussin (1594 r.). Ruiny starych opactw i zamków w Andelys sięgają początków VI wieku naszej ery.<section end="Andelys" />
<section begin="Anderloni (Piotr)" />{{tab}}'''Anderloni''' (Piotr), sławny rytownik włoski, urodzony 1784 roku w Santa-Eufemija, z początku uczył się architektury pod Pawłem Talazzi, później, idąc za namową swego ojca Faustyna, rytownika, poświęcił się również temu zawodowi. W 1831 r. został dyrektorem szkoły rytowniczej w Medyjolanie; wszystkie prawie akademije sztuk pięknych przyjęły go do swego grona. Najbardziej odznacza Anderloni’ego głębokie pojęcie i dokładne oddanie charakteru oryginału, chociaż ryciny jego grzeszą nieco zbytkiem świetności, w czem niezawsze szczęśliwie naśladował Francuzów. Do najlepszych utworów jego należą portrety: Leonarda da Vinci, Canovy i Piotra Wielkiego, Mojżesz podług Poussin’a, Madonna z aniołami Tycyjana, Święta Rodzina i Madonna Rafaela i Jawnogrzesznica Tycyjana. Umarł w 1849 roku w Medyjolanie.<section end="Anderloni (Piotr)" /> — <section begin="Anderloni (Faustyn)" />'''Anderloni''' (Faustyn), brat poprzedzającego, urodzony w Pawii 1774 r., także dzielny rytownik, odznaczył się głównie rycinami do dzieł naukowych, jak np. do Scopoli’ego: ''Deliciae Florae et Faunae Insubricae'' (Ticini 1786 — 88) i do Scarpy: ''Anatomicae disquisitiones de auditu et olfactu'' (1794). Również chwalone są jego portrety Herdera i Schillera, Umarł w 1829 r. w Paryżu.<section end="Anderloni (Faustyn)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3fdvpafs0cl1louos03zw1k68g0bomj
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/191
100
1082218
3145411
2022-08-05T09:10:33Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Berta czuła wstręt zupełny do jedzenia, porywały ją nudności, dręczył częsty zawrót głowy, uderzenie krwi, bicie serca, wreszcie omdlenia.<br>
{{tab}}Berta poczęła nie znosić tych wszystkich rzeczy, które przedtem lubiła. Dawniej uwielbiała kwiaty, teraz nie mogła ścierpieć ich zapachu, doświadczała mdłości.<br>
{{tab}}Pewnego dnia, chcąc przemódz w sobie tę odrazę, weszła umyślnie do małej cieplarni, gdzie przed kilku miesiącami z upodobaniem hodowała rzadkie rośliny.<br>
{{tab}}Znaleziono ją na progu bez zmysłów.<br>
{{tab}}Lekarz z zakładu kąpielowego wezwany przez hrabiego, długo rozmawiał z dziewczęciem, wypytywał je czego właściwie doświadcza, potem po głębokiem namyśle zaopiniował, nie chcąc wdawać się w bliższe objaśnienia, że choroba ta, jest jedną z najnaturalniejszych i że na nią niema żadnego lekarstwa.<br>
{{tab}}Nazajutrz, gdy ponowiły się omdlenia, p. de Franoy znów posłał po doktora. Tym razem nie chciał on wcale do zamku przyjechać i dał odpowiedź hrabiemu, że najznakomitsi w świecie lekarze, nie zdołaliby ulżyć pannie de Franoy i że wyzdrowienie samo przyjdzie w odpowiednim czasie.<br>
{{tab}}To uspokoiło jenerała zupełnie, ale zrodziło niewysłowiony niepokój w umyśle pani de Vergy.<br>
{{tab}}Nie opuszczała ona wcale pokoju Berty podczas jej długiej choroby, słyszała dziwne rzeczy, szeptane przez dziewczę w malignie i chociaż sens wielu słów wydawał się jej, niestety! zbyt jasnym, wmawiała w siebie, że to tylko majaczenie gorączkowe bez żadnej podstawy. Nie wątpiła już zgoła o miłości Berty<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
2jvvqup1dqwx9xtf8ewihses37rsiuy
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/192
100
1082219
3145415
2022-08-05T09:12:01Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>dla Sebastyana, ale nie chciała wierzyć, ażeby oficer mógł tak podle nadużyć uczucia i niewinności tego dziecka. Broniła się przed tą myślą wszelkiemi rozumowaniami.<br>
{{tab}}— Berta nie była nigdy samą — powtarzała sobie — zawsze przy niej był ktoś... gdzieżby się z sobą mogli widzieć kochankowie potajemnie.<br>
{{tab}}Pomimo to, baronowa nie chcąc się sama przed sobą przyznać, zachowała w sercu pewne podejrzenia. Jako wdowa, znała ona trochę tajemnicze strony życia kobiecego. Osobliwsze objawy choroby Berty, zachowanie się doktora z Guillon, jego odpowiedź przesłana jenerałowi, odpowiedź zarazem bardzo niewyraźna i zanadto wymowna, wszystko to wysoce wzmogło podejrzenia pani de Vergy.<br>
{{tab}}Wtedy zapragnęła je wyjaśnić, dojść prawdy, wiedząc, że więcej się ma siły walczyć przeciw znanemu, niż nieznanemu niebezpieczeństwu.<br>
{{tab}}Ale jak się o tem dowiedzieć?<br>
{{tab}}Zapytać Bertę?<br>
{{tab}}O tem ani myśleć nie mogła. A jeżeli się myliła, czyż mogła, czyż powinna zamącić pytaniami niewinną duszę i rumieniec wstydu wywołać na dziewicze czoło.<br>
{{tab}}Wreszcie baronowa znalazła na to sposób. Kazała zaprządz do powozu i pojechała do Besançon, zapowiadając, że powróci nazajutrz.
{{---|60|przed=20px|po=20px}}<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hjinmnwdep0zr888pukazhhsnppbfb1
Strona:Anafielas T. 3.djvu/358
100
1082220
3145416
2022-08-05T09:12:27Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|355}}</noinclude><poem>
Kiejstutową córkę młodą,
Piękną Ryngalę zaswatał.
I wesele zgotowano,
Zebrał Witold dla niej wiano;
Ale Henryk w dom powrócił,
Bracia Henryka obsiedli,
Narzucili suknię mniszą,
Serce chłodem obrzucili —
Henryk zabył narzeczonéj.
Teraz ku niej Jagiełłowe
Znowu poselstwo go wiedzie.
:Na Malborski gród przybywa.
Tam wesele — Zofja młoda
Z włosem siedzi rozplecionym
Między dziewczęty kraśnemi,
Jak w trawie fijołek wonny.
Matka płacze, kryje oczy,
Ojciec usiadł na uboczy,
I podparty silną dłonią
Marzy o czemś, ani słucha
Jęku córki, dziewic śpiewu.
:Ryngala siostra ponuro
Na wianek patrzy ruciany,
Duma w ciemnym kraju sali.
:Wkoło światła jasno gorą,
Chodzą Krzyżowi Rycerze,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
904s94suedjuahucfxve8v3fmwr8njd
Strona:Anafielas T. 3.djvu/349
100
1082221
3145418
2022-08-05T09:12:50Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|346}}</noinclude><poem>
Szalony, zamek przebiegał z drużyną,
Sam na nim Panem. Ilekroć z dowódźcą
Zejdą się, kłótnia straszliwa wybucha.
Kniaź rozkazuje, a starzec nie słucha.
— Jam tutaj Panem, nieposłuszny sługo!
Lub idź, lub moje wypełniaj rozkazy. —
Stary stał niemy. — Jagiełło mnie wsadził,
On moim Panem. Zostanę, obronię,
Ani ztąd pójdę, póki on ode mnie
Nie weźmie władzy. — Dzień i noc się oba
Waśnią, a Niemiec do zamku szturmuje;
:Działa na zgliszczach w długi rząd postawił,
Dzień i noc kule rzuca zapalone.
Mury się walą! Moskorzowski stoi,
Ludzi zachęca, wyłomy zapycha,
Ziemią nanosi, wory wełnianemi,
Gruzem i gliną; a gdy Niemcy zbliżą,
To belki dachów ciska i kamienie,
Wrzątek im leje i smołę na głowy,
Jak psów ich pędzi od bramy zamkowéj;
Czy z tyłu idą, czy z przodu, czy wkoło
Opaszą zewsząd — starzec się podwaja:
Wszędzie go widać, jak po blankach leci,
I piersią zbrojną wyłomy zasłania.
:Witold się wścieka, Niemiec zęby zgrzyta.
— Cóż to? zaklęta twierdza, niedobyta?
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9c6x67brfllrd7p1sbnoskesrn1c9ka
Strona:Anafielas T. 3.djvu/350
100
1082222
3145419
2022-08-05T09:12:52Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|347}}</noinclude><poem>
To gniazdo wróble na góry wierzchołku! —
I coraz silniej szturmują — napróżno.
Na zgliszczach miesiąc, dwa, jątrząc się, leżą,
Aż tęskną obcym wojna być poczyna.
Próżno ich Witold prosi i zaklina.
Codzień z nowemi hufcami odchodzą.
Mistrz Witoldowi rzeki: — Napróżno dłużéj
Stać tu. Wrócimy. Teraz w kraj pożeniem,
Bo trzeba gości łupem przyjąć hojnym,
Krwią i pożarem nakarmić do syta. —
:Obóz się ruszył. Witold się obraca
Ku zamku, nie chce żegnać bez nadziei;
Okiem mu tylko rzucił — Do widzenia! —
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
lp3w6iy8ddqkkpe2tztzvg7qm3mjerc
Strona:Anafielas T. 3.djvu/352
100
1082223
3145420
2022-08-05T09:12:54Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|349}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XLVII.}}
<poem>
:{{kap|Zaledwie}} spoczęło wojsko Witoldowe,
Krzyżacy po zamkach znojny pot otarli,
I zbroje zrąbane nanowo przekuli,
I łuki nagięli, strzały zaostrzyli,
A wiosna się w gajach ozwała wesoła.
Pod Wilno! pod Wilno! — znów Wilold zakrzyczał. —
Pod Wilno! na Litwę! Mnie nie spać spokojnie,
Aż Litwę odbiorę, aż wezmę stolicę.
O! chodźmy znów, Mistrzu! Patrz w okno — jaskółki
Latają pod okny, bociany klekoczą,
I orzeł pociągnął gdzieś w chmury wysoko.
Już wiosna — biegnijmy! już pora do boju! —
:Znów wojsko Krzyżackie od zamków się zbiera,
I bracia powstali z legowisk zimowych,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9plm5i4ncei1rervifkgbqhkv03s3ps
Strona:Anafielas T. 3.djvu/353
100
1082224
3145421
2022-08-05T09:12:57Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|350}}</noinclude><poem>
Przywdzieli szyszaki i miecze przypięli,
Świętą pieśń zanócą, na konie wsiadają,
Z Wiloldem na czele do Litwy ruszają.
:Lecz nic tak im raźnie, bo liczba ich mniejsza.
Krzyżowcy za morza do domów wrócili.
Jagiełło tymczasem do Wilna poskoczył,
Gród wyższy umocnił, gród niższy otoczył
Nowemi osady, płotami, wałami,
I bramy nasrożył, i działa rozstawił,
Skirgiełłę na Kijew zarządzać odprawił,
A Jaszka nad Wilnem dowódźcą posadził.
Jaszko z Oleśnicy, mąż młody i dzielny,
Sam jeden na zamku; i począł się pilnie
Zakrzątać obroną. Dzień i noc zasiłki
Zawożą, załogę wzmacniają, a zamki
Nanowo z popiołów i zgliszcza powstały.
Już czeka Krzyżaków, i pewien sam siebie,
Wygląda na wieży, rychło się nagonią?
:Ot szlakiem się cisną, ot obóz już kładą.
Lecz wprzódy się Jaszko uwinął, i miasto
W perzynę obrócił, by nie miał wróg dachu,
Od burzy osłony; lud wygnał na lasy;
Sam w zamkach szydersko śmieje się, patrzając,
Jak Krzyżak Krzywy Gród otoczył obozem,
Przy Marij na Piaskach kościołku położył.
:Noc padła. — Niedługo mnichom tu popasać! —
Rzekł Jaszko, i swoich przebudza, szykuje:
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
edf67esh010lkp810m29qsvfqams6tj
Strona:Anafielas T. 3.djvu/354
100
1082225
3145422
2022-08-05T09:12:59Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|351}}</noinclude><poem>
W piérwszym śnie otworzył zamczysko, napada
Na obóz Witoldow. Zaledwie stróżowie
Znak dali pobudki, i ciężkich swych zbroi
Krzyżacy nie zwlekli, nie dosiedli koni,
Już Jaszko na karku, uciera się z niemi.
Noc całą walczyli. Nad świtem, gdy mnichy
Na konie się zwiedli i w zbroje ubrali,
On obóz rozbiwszy, do zamku ucieka.
:Mistrz smutno, o brzasku, na pole pogląda,
Trupy swe policzył, popatrzał na mury.
— Ciągnijmy — rzekł — daléj. Na Wilno nie przyszła
Godzina. Dobędziem go późniéj, Witoldzie! —
Napróżno go Witold zaklina, namawia,
Korzyści, widoki i sławę przedstawia.
On milczy, a wojsku ściągać się rozkazał.
Już obóz w milczeniu zwija się, Krzyżacy
Na konie usiedli, a Witold za niemi
Odciąga, klnąc Mistrza, i oczy odwrócił.
— Raz jeszcze napróżno! raz może ostatni!
Lecz znowu powrócę, powrócę, zdobędę! —
:Odchodzą; lecz idą po Litwie płomieniem;
Nad Wilją Gród Nowy rozryli; nad Świętą
Zwrócą się, Wiłkomierz obegnać i palić;
A sioła po drodze, gdzie puste, zażegną,
Gdzie lud jest, to w pęta, i gnają na Prussy.
Aż przyszli nad Niemen. Nad Niemnem Mistrz każe
Trzy zamki u brzegów swym ludziom budować.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
64iu76pla4aoo894dfdwant3rga9nud
Strona:Anafielas T. 3.djvu/355
100
1082226
3145423
2022-08-05T09:13:01Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|352}}</noinclude><poem>
Trzy staną od granic Zakonników straże,
By dawać znak mnichom, gdzie wojnę gotować,
By ciągle na oku mieć Litwę, i szpony
Zapuszczać w nią głębiéj, i drzeć jéj wątrobę,
Co wiecznie odrasta, by zawsze ją zżerał.
Metemburg Witoldu Mistrz w darze oddaje.
Dla niego, dla niego danina to licha!
On całéj chce Litwy, nie zamku jednego.
:Odeszli; a Wigand na nowe grodziska,
Wysłany przez Jaszka, z Lachami naciska;
Trwogą je obegnał, lecz z niczém powrócił;
A w drodze zachorzał, i trupem z wyprawy
Na Świętą dolinę odpocząć przyjechał.
Dano znać Witoldu, że Wigand nie żyje,
Brat luby Jagiełły. On szepnął: — Czas zgody.
Skirgiełło w Kijewie, ja siędę na Wilnie.
Dość przecie paliłem, dość krwi już wylałem.
Czas za krew, pożogę, sięgnąć po zapłatę. —
</poem><br>
{{---}}
<br><br><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9h32vivq1b809k193xdkh2m5nttv6nb
Strona:Anafielas T. 3.djvu/357
100
1082227
3145424
2022-08-05T09:13:03Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|354}}</noinclude><poem>
I Dymitrowicz wysyła
Do Witolda posły swoje,
Posły swoje, swaty, dary.
— Daj mi Zofję — ja ci bratem,
Ja ci będę sprzymierzeńcem. —
:Xiążę Witold głową wzrusza,
Długo myśli, długo duma;
Aż rzekł posłom: — Dobrze, zgoda.
Niechaj Wasil przyśle posły.
Dam mu Zofją, i przymierze
Zawrzem z sobą na wiek wieków. —
:Wstrząsł Jagiełło się na tronie;
Polskim panóm pobielały
Z strachu lica; siwe brody
Wzięli w ręce i dumali;
Powiedzieli Jagiełłowi:
— Zwołaj, Panie, brata twego,
Daj Witoldu Wilno, Litwę.
Niechaj Polsce hołd przysięże,
Niechaj wiernie trzyma z nami.
Zły na wroga, dobrym druhem,
Dobrym sprzymierzeńcem będzie. —
:I Jagiełło śle Henryka.
Henryk, Mazowiecki Xiążę,
Witoldowi dawno znany —
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pjmixgsxsyyn7vnqkwma5kj4c3ep9xq
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/193
100
1082228
3145427
2022-08-05T09:14:08Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{c|XXIII.|w=120%|po=12px}}
{{tab}}Baronowa znała w Besançon jeszcze z lat dziecinnych pewnego doktora, przyjaciela jej rodziny. Doktór ten, starzec siedmdziesięcioletni, nazywał się Fangel. Bogaty był, wdowiec, bezdzietny i nie praktykował już, ale używał powszechnie dobrze zasłużonej sławy wytrawnego lekarza i młodzi jego koledzy zawsze zasięgali u niego rady, gdy mieli do czynienia z ciężką i zawiłą chorobą, Baronowa de Vergy udała się wprost do niego.<br>
{{tab}}Przyjął ją jak najuprzejmiej.<br>
{{tab}}— Mam podwójne prawo ucałować cię, kochana baronowo — zawołał z uśmiechem — raz jako starzec, powtóre, że widziałem jak przyszłaś na świat, jak szczebiotałaś i skakałaś maleńka na moich kolanach... jużem nie spodziewał się pani zobaczyć... Czemże mogę pani służyć? W jakim charakterze odwiedzasz mnie pani... czy jako przyjaciela czy jako lekarza?..<br>
{{tab}}— Szczególnie jako przyjaciela — odpowiedziała baronowa — ale trochę i jako lekarza..<br>
{{tab}}— Czyżbyś pani była cierpiącą?.. Wcale pani przecie nie wyglądasz na chorą...<br>
{{tab}}— Jestem jaknajzdrowszą...<br>
{{tab}}— Więc to dla kogo innego chcesz się pani poradzić?<br>
{{tab}}— Chodzi tu o pewną młodą osobę, jedną z moich przyjaciółek, która nawet nie wie, że się do pana udaję.<br>
{{tab}}— Choroba zapewne niezbyt ciężka...<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
6dtjddzdadslvu8z9kdxurj51myt2s2
Dziecię nieszczęścia/Część pierwsza/XXII
0
1082229
3145428
2022-08-05T09:15:05Z
Wydarty
17971
—
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=184 to=193 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
hj1bsv46p7jae9t7grvqc0qe7yt9wb9
3145429
3145428
2022-08-05T09:15:31Z
Wydarty
17971
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu2
|referencja = {{ROOTPAGENAME}}
}}
<br>
{{JustowanieStart2}}
<pages index="X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu" from=184 to=192 />
{{JustowanieKoniec2}}
{{MixPD|Xavier de Montépin|t1=Józefa Szebeko}}
[[Kategoria:{{ROOTPAGENAME}}|D{{BieżącyU|1|2}}{{BieżącyU|2|3}}]]
3shfjepf1xbm95ijnb41bi3iplc8ibe
Strona:Anafielas T. 3.djvu/356
100
1082230
3145430
2022-08-05T09:15:33Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|353}}
<br><br><br></noinclude>{{c|w=200%|h=normal|przed=20px|po=15px|XLVIII.}}
<poem>
:{{kap|Xiężna}} Zofja Witoldowa
Kwitnie, jak róża w ogrodzie,
Jak nad Wilją lilje kwitną.
Niema równéj jéj w urodzie.
Złote kosy do nóg płyną,
Niebieskiemi błyska oczy,
Białe liczko zrumienione,
Usta uśmiechem rozwarte,
Ząbki jak kwiateczki białe,
A na czole ojca duma,
A w wejrzeniu dobroć matki.
:Sława o niéj zapłynęła
Na Moskiewski gród Wasila.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jvxp59jrflqp6anrrlyjjxz5qhrgehn
Strona:Anafielas T. 3.djvu/359
100
1082231
3145433
2022-08-05T09:16:30Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|356}}</noinclude><poem>
Ruskie szepcą cóś Bojary.
Wtém drzwi narozcież otwarły,
I wszedł Henryk w sukni mniszéj.
:Nikt nie witał, nikt nie poznał.
On do Witolda podchodzi.
Dumnem okiem Kniaź go zmierzył,
Nie dał ręki, wzgardą wita.
— Cóż na zamek nasz was wiedzie?
Czyli pamięć umów dawnych,
Które dawno potargałeś? —
:— Cicho, Xiążę! — Henryk rzecze —
Nie tu miejsce, nie w biesiadzie,
O ważniejszych mówić sprawach.
Jestem na Zofij weselu.
Gdy zechcecie wiedzieć więcéj,
Wszak wielki zamek xiążęcy —
Inne miejsce na rozmowę
Znajdziem. Jam poseł Jagiełły. —
:Na te słowa tajemnicze
Lica Witolda się palą;
Wstał, radość mu z oczów błyska,
Chodzi, obrzędy przyśpiesza,
Sam córkę sadza za stołem,
Sam przewodniczy biesiadzie.
A Mistrz, widząc go wesołym,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0h44fupwch6rfvt1rv0u8dtjr5p2bm9
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/194
100
1082232
3145434
2022-08-05T09:16:55Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Mam nadzieję...<br>
{{tab}}— Słucham cię, kochana baronowo... Cóż za objawy?..<br>
{{tab}}— Zaraz ci, doktorze opowiem...<br>
{{tab}}Pani de Vergy zapoznała doktora z tem wszystkiem, co nam już wiadome jest, a nadto dodała wiele szczegółów, które uważaliśmy za zbyteczne przytaczać.<br>
{{tab}}Starzec słuchał jej z uśmiechem.<br>
{{tab}}— Czy to wszystko? — spytał, gdy baronowa zamilkła.<br>
{{tab}}— Wszystko.<br>
{{tab}}— No, to możesz pani przyjaciółce swej i jej mężowi zwiastować nowinę, która ich ucieszy niewątpliwie... Wkrótce cieszyć się będą dziecięciem...<br>
{{tab}}Słowa doktora nie mogły być piorunującemi dla Blanki.<br>
{{tab}}Przewidywała to nieszczęście, którego potwierdzenie usłyszała, bądź co bądź jednak cios był bolesny i pomimo wysiłków, nie zdołała ukryć wzruszenia.<br>
{{tab}}— Cóż to, kochana baronowo — zawołał doktór — jeżeli się nie mylę, moja dobra nowina sprawiła fatalne wrażenie... Pani zbladłaś jak trup, w oczach masz łzy?.. Co pani jest?..<br>
{{tab}}— Doktorze — szepnęła baronowa, ocierając oczy. — Nie wiesz jeszcze wszystkiego... twoja dobra nowina, zwiastuje, niestety! straszne nieszczęście.<br>
{{tab}}Przyjaciółka, o której ci mówię, a kocham ją jakby była moją siostrą lub córką, nie ma wcale męża... To nie mężatka młoda... to młode szesnastoletnie dziewczę... Rozumiesz teraz, mój drogi przyjacielu?..<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
75bbnv2l5lx24ag8azshoej0icgki7d
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/195
100
1082233
3145436
2022-08-05T09:19:06Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— O! aż nazbyt pojmuję! rzekł smutnie doktór; pochylając głowę — zapewne to nieszczęśliwe dziecko ma rodziców?<br>
{{tab}}— Ojca ma, zacnego starca, który ją uwielbia, ale skonałby ze zmartwienia, przeklinając ją, gdyby się dowiedział o jej hańbie!<br>
{{tab}}— Hańbę tego rodzaju można jeszcze zatrzeć.... Uwodziciel może naprawić swą zbrodnię i chyba musiałby być podłym nikczemnikiem, gdyby tego nie chciał uczynić...<br>
{{tab}}— Uwodziciel nie żyje! — głucho odparła Blanka, — Mnie tylko samej pozostaje bronić jej, ratować...<br>
{{tab}}— A ja, baronowo!.. — zawołał doktór. — Mnie to już za nic masz?<br>
{{tab}}— Pan!.. — podchwyciła młoda kobieta ździwiona.<br>
{{tab}}— Naturalnie i chociaż stary, przydam się jeszcze na coś, chcę także coś wziąść na siebie... Ubiegam się o wspólny udział z tobą, baronowo, w tym dobrym uczynku...<br>
{{tab}}— Dziękuję panu z całej duszy... Ale cóż pan: chcesz uczynić?..<br>
{{tab}}— Uczynię wszystko, o co prosiłabyś pani ze drżeniem lekarza młodszego, nie będąc nadto pewną, czy zdoła dochować tajemnicy... Przyjdę z pomocą w chwili potrzebnej... znajdę dla dziecka schronienie i będę się niem opiekował, czego pani nie mogłabyś czynić bez wielkiej dla siebie kompromitacyi... Zresztą, wszystko się zrobi...<br>
{{tab}}Pani de Vergy przejęta do głębi duszy, wzruszona do łez, schwyciła ręce starca, ten ucałował ją z czułością iście ojcowską, mówiąc:<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ng5d5aqht4tk239ch9zgchqyxcmbmls
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/196
100
1082234
3145439
2022-08-05T09:20:37Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Jesteś żywym portretem swej zacnej matki, kochana baronowo, i jak ona najlepszą i najbardziej anielską z kobiet!..<br>
{{tab}}Blanka nazajutrz opuściła Besançon i pojechała z powrotem do Cusance, gdzie prawie całkiem już osiadła, odkąd kuzynka jej, potrzebowała codzień jej starań, jej pielęgnowania.<br>
{{tab}}Myśl o współudziale, ofiarowanym jej tak szlachetnie przez doktora Fangela, ulżyła jej trochę w niezmiernem strapieniu, ale miała jeszcze przed sobą zadanie bardzo ciężkie, bardzo drażliwe i bolesne, a jednak nieodzowne, winna była zjednać sobie zupełne zaufanie Berty, nakłonić ją do wynurzeń, dowiedzieć się z jej ust o wszystkiem...<br>
{{tab}}Baronowa postanowiła niezwłocznie zagadnąć pannę de Franoy w tej smutnej sprawie.<br>
{{tab}}Nazajutrz, gdy się znalazła sama z młodem dziewczęciem, ułożyła sobie w myśli zdanie, jakiem miała rozpocząć tę przykrą rozmowę.<br>
{{tab}}— Moja droga — chciała jej powiedzieć — czyż nie jestem twoją przyjaciółką, twoją siostrą?.. czyż niema w mojem sercu dla ciebie skarbów miłości i pobłażliwości?.. Chociaż młodą jeszcze jestem, wiem przecie, że pewne błędy, nieprzebaczalne w oczach świata, są raczej nieszczęściem, aniżeli winą... Tak, nie usłyszysz odemnie żadnego wyrzutu... Zaufaj mi zupełnie... Po wiedz mi wszystko, moja droga Berto, bo ja wszystko odgadłam!..<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0t3xrag3fbe336wlwyr9b0n11dri42s
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/197
100
1082235
3145441
2022-08-05T09:21:56Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Ale w chwili kiedy miała mówić, pani de Vergy uczuła się zakłopotaną, krępowało ją nieprzezwyciężone uczucie wstydliwości.<br>
{{tab}}Spojrzała ona na Bertę i zobaczyła wyraz tak głębokiej niewinności na jej młodej twarzyczce, wybladłej i zmęczonej, taką anielską skromność w jej łagodnych i smutnych oczach. Znowu obudziły się w baronowej wątpliwości i zapytała się w duchu, czy się doktór Fangel nie omylił.<br>
{{tab}}Trzeba więc było jeszcze czekać.<br>
{{tab}}Tak upłynęło kilka tygodni. Stan panny de Franoy nie uległ zmianie. Objawy charakterystyczne powtarzały się z niezmienną peryodycznością.<br>
{{tab}}— Czy podobna — zapytała się baronowa sama siebie ze zgrozą — czy podobna, aby to szesnastoletnie dziewczę znało się tak już na obłudzie i żeby ta twarzyczka anielska była tylko maską? Co tu myśleć, co czynić?..<br>
{{tab}}Przypadek wreszcie dał młodej wdowie klucz do tej zagadki.<br>
{{tab}}Było to posępne popołudnie styczniowe. Na dworze mróz dawał się we znaki. Wiatr huczał i płaty śniegu waliły w okna zamku Cusance,<br>
{{tab}}Pani de Vergy i Berta, siedziały w pokoju tej ostatniej, przed kominkiem, na którym palił się suty ogień. Baronowa trzymała w ręku książkę, ale jej nie czytała wcale. Panna de Franoy bledsza jeszcze i bardziej zmęczona niż zwykle, wypuściła z rąk na dywan robótkę szydełkową. Ręce jej białe, jakby z alabastru, zwieszały się bezwładnie, ciało jej całem ciężarem wspierało się na fotelu a wzrok utkwił bezwiednie w płomieniach kominku.<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
ny47u4zznrnheve5k795ola4xzfc8qw
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/198
100
1082236
3145443
2022-08-05T09:23:26Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}Nagle drgnęła gwałtownie, dreszcz wstrząsnął nią od stóp do głowy, podniosła się jakby zelektryzowana, a na twarzy jej odbił się niepokój i przestrach.<br>
{{tab}}Natychmiast też wstała i pani de Vergy.<br>
{{tab}}— Berto, droga Berto, co ci jest? — spytała strwożona.<br>
{{tab}}— O! — odpowiedziało dziewczę — to dziwne... gdybyś wiedziała... uczułam...<br>
{{tab}}— Co takiego?<br>
{{tab}}— Tu... — podchwyciła Berta, przyciskając ręce do łona. — Jakby to powiedzieć... Zdawało mi się, że we mnie porusza się jakaś żywa istota... Nie jest to uczucie bolesne... ale jakieś szczególne... przerażają ce... O! znowu!.. Blanko, ja się boję... Blanko, zdaje mi się że umieram...<br>
{{tab}}Baronowa przystąpiła do dziewczęcia, objęła je wpół i oparłszy głowę Berty na swem ramieniu tak, aby mówiąc, nie widzieć jej, ani nie być widzianą, wyjąkała:<br>
{{tab}}— Nie, nie umrzesz droga Berto, a to, co cię przestrasza!.. niestety, musiało się stać... to dziecko swoje czujesz w sobie...<br>
{{tab}}Zaledwie wymówiła te wyrazy, gdy panna de Franoy wyrwała się gwałtownie z objęć Blanki, cofnęła się o dwa kroki i wlepiwszy w kuzynkę przestraszone spojrzenie, zawołała:<br>
{{tab}}— Dziecko moje!.. powiadasz... dziecko moje!..<br>
{{tab}}— Ciszej, na miłość Boską, ciszej!.. — szepnęła baronowa, usiłując rękę przyłożyć Bercie do ust dla stłumienia jej głosu. — Zapominasz, że może cię kto usłyszeć... Przecież nie chcesz zabić ojca?..<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
pt2snivd2synglpoiv2deqdyal0uiz8
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/199
100
1082237
3145445
2022-08-05T09:25:04Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Powiedziałaś, dziecko moje! — powtórzyło dziewczę, jakby w przystępie obłędu. — Czyżbym się przesłyszała... może źle zrozumiałam... czy doprawdy to powiedziałaś?..<br>
{{tab}}— Powiedziałam prawdę, choć bardzo smutną... Alboż nie wiedziałaś o swem nieszczęściu?..<br>
{{tab}}— Niewiedziałam o niczem i nie wiem jeszcze, bo jakże mogę być matką, kiedy nie miałam ani męża, ani kochanka...<br>
{{tab}}— Berto, Berto — rzekła Blanka tonem łagodnej wymówki — komuż możesz się zwierzyć, jeżeli nie mnie: Któż cię ocali, jeżeli nie ja?.. Dlaczego chcesz się przedemną wypierać?<br>
{{tab}}— Wypierać się przed tobą! — zawołała panna de Franoy — czegóż się mam wypierać?<br>
{{tab}}— Zapomniałaś o Sebastyanie Gérard!..<br>
{{tab}}— Nie nie zapominam... — odpowiedziała Berta, schylając głowę, potem, po chwili milczenia, dodała: Sebastyan kochał mnie i ja go kochałam to prawda... ale ani przed Bogiem, ani przed ojcem nie potrzebowałam się wstydzić tej miłości...<br>
{{tab}}Pani de Vergy spojrzała na kuzynkę ze zdumieniem.<br>
{{tab}}— Czyż wątpisz? — spytało dziewczę z błyskiem dumy w oczach. — Miałażbyś mnie posądzać o kłamstwo?<br>
{{tab}}— Nie! o! nie! wierzę ci! — żywo odpowiedziała baronowa — ale w tem wszystkiem jest coś niepojętego!.. ponura jakaś tajemnica, którą należy wyświetlić... Berto, czuję że jesteś niewinną... Tyś tylko ofiarą...<br>
{{tab}}— Ofiarą?.. czyją?..<br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
8cmoznh94ptupswu87g58ypypqsogdg
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/200
100
1082238
3145446
2022-08-05T09:26:37Z
Wydarty
17971
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Wydarty" /></noinclude>{{tab}}— Twej własnej niewinności... Niestety, muszę tę niewinność zamącić... Okrutny to obowiązek... Pomimo wstydu swego i twego, muszę go jednak wypełnić... Berto, moje drogie dziecko, nie miej mnie już za krewną, za przyjaciółkę, za siostrę... Wyobraź sobie, że jestem twoją matką, matką, która cię pyta i błaga, żebyś jej odpowiedziała... Wszak to uczynisz?<br>
{{tab}}— Gotowa jestem...<br>
{{tab}}— Przywołaj więc swe wspomnienia, zanadto świeże są, aby miały być zamroczone... powtórz mi od pierwszego dnia, od pierwszej godziny każde słowo, zamienione między nieszczęśliwym Sebastyanem a tobą, opowiedz mi każdy szczegół ze spotkań z nim...<br>
{{tab}}— Dobrze i przekonasz się, że mam o tem prawo mówić, bez spuszczania oczu. Zapewne byłam nieroztropną, ale winną, nigdy!<br>
{{tab}}Baronowej zdawało się że śni, widząc wyraźnie zaokrągloną kibić tej, która do niej tak przemawiała z niezachwianą dobrą wiarą, z dumą naturalną, z jaknajszczerszem przekonaniem.<br>
{{tab}}A jednak miała przed oczyma rzeczywistość!<br>
{{tab}}Berta na wstępie opowiedziała o swych młodych i niewinnych wrażeniach, znanych już naszym czytelnikom. Baronowa słuchała jej z zajęciem i wzruszeniem łatwem do zrozumienia. Niekiedy przerywała jej pytaniami, na które dziewczę odpowiadało bez żadnego wahania, bez żadnych wymijań. Szczerość była widoczną.<br>
{{tab}}W miarę, jak rozwijało się opowiadanie, wzmagało się zdziwienie pani de Vergy. W tych spotkaniach krótkich i ukradkowych nie działo się nic grzesznego. Atmosfera czystości otaczała oboje kochan-<noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m5ybbfd140d23achxug5vt7qaje92hm
Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/178
100
1082239
3145451
2022-08-05T09:41:58Z
Fallaner
12005
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude><section begin="Numeri"/>{{roz|zo}}n<ref>''„confundatur“.''</ref> b{{ø}}dze lossovi {{f*|''(losowy)''|w=85%}} rosdzal, a gynich gimyenye k ginim poydze. Odpowyedzal Moyzes k synom Israelskim przikazanim bozim rzek{{ø}}cz: {{roz|Prawy}}e pokolenye Iozefowo movilo gest. Bo gest toto prawo dzewek Salfaad od boga vidano. Zeby sy{{ø}} {{roz|swadzbil}}i, s kim zechcz{{ø}}, ale tilko ludu s swego pokolenya, aby sy{{ø}} nye {{roz|przimyesil}}o gymyenye synow Israelskich z pokolenya w pokolenye. Bo wszistczi m{{ø}}zowye poym{{ø}} zony s pokolenya y s przirodzenya swego, a wszitky zony m{{ø}}ze s pokolenya tegosz poym{{ø}}, aby dzedziczstwo ostao w czeladzach, any sobye smyeszana b{{ø}}d{{ø}} pokolenya, ale tak ostan{{ø}}, iakos s{{ø}} bogem rosl{{ø}}czona. Y ucinili {{roz|dzewcz}}e {{f*|''(dziewce)''|w=85%}}<ref>''Dualis pro plurali!''</ref> Salfaad tak, iakos gim bilo przikazano. Y uczinili swadzb{{ø}} Maala a Tersa, Egla a Melcha a Noa s syny striya swego, s czeladzi Manassowey, ienze iest byl syn Iozefow. a gimyenye, ktoresto bilo gim oddano, ostanye w pokolenyu y w czeladzi otcza gich. Ty s{{ø}} przikazanya y s{{ø}}dowye, ktores przikazal pan przes r{{ø}}cze Moyzeszovi k synom Israelskim w polu Moabskem za Iordanem przecziw Gericho. {{roz*|Dokonali sy{{ø}} cztvarte kxy{{ø}}gy Moyzeszovi, a poczynay{{ø}} sy{{ø}} py{{ø}}te.}}
{{Separator graficzny|120px|Plik:PL Biblia Krolowej Zofii P397 extracted image.jpg|przed=2em|po=1em}}<section end="Numeri"/>
<section begin="Deuteronomium"/>{{c|DEUTERONOMIUM.|w=250%|przed=1em|po=0.3em}}
{{c|I.}}
[[Plik:Bianco.gif|left|50px]]a<ref>Zamiast: T a. Inicyału T tu nie zrobiono i pozostało próżne miejsce dla niego.</ref> to s{{ø}} słowa, geszto gest movil Moyzes ku wszemu Israelovi za Iordanem na pusci przecziw morzu czirwonemu, medzi Faran a Tofel a Laban a Asserot, gdzes iest zlota wyele. scza {{f*|''(?)''|w=85%}} iedennascze dnyow z Oreb po drodze gori Seyr az do Kadesbarne. Czterdzesy{{ø}}tego lata, w genem nascze myesy{{ø}}czu, pirwego dnya myesy{{ø}}cza, mowil iest Moyzes k synom Israelskim wszitko, czosz przikazal gemu pan, aby gim powyedzal. Gdisz iusz był zabil Seona, króla {{pp|Amor-}}<section end="Deuteronomium"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
3su6i6tj3wyaqch04w6mgdssvgpco5y
3145453
3145451
2022-08-05T09:42:21Z
Fallaner
12005
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude><section begin="Numeri"/>{{roz|zo}}n<ref>''„confundatur“.''</ref> b{{ø}}dze lossovi {{f*|''(losowy)''|w=85%}} rosdzal, a gynich gimyenye k ginim poydze. Odpowyedzal Moyzes k synom Israelskim przikazanim bozim rzek{{ø}}cz: {{roz|Prawy}}e pokolenye Iozefowo movilo gest. Bo gest toto prawo dzewek Salfaad od boga vidano. Zeby sy{{ø}} {{roz|swadzbil}}i, s kim zechcz{{ø}}, ale tilko ludu s swego pokolenya, aby sy{{ø}} nye {{roz|przimyesil}}o gymyenye synow Israelskich z pokolenya w pokolenye. Bo wszistczi m{{ø}}zowye poym{{ø}} zony s pokolenya y s przirodzenya swego, a wszitky zony m{{ø}}ze s pokolenya tegosz poym{{ø}}, aby dzedziczstwo ostao w czeladzach, any sobye smyeszana b{{ø}}d{{ø}} pokolenya, ale tak ostan{{ø}}, iakos s{{ø}} bogem rosl{{ø}}czona. Y ucinili {{roz|dzewcz}}e {{f*|''(dziewce)''|w=85%}}<ref>''Dualis pro plurali!''</ref> Salfaad tak, iakos gim bilo przikazano. Y uczinili swadzb{{ø}} Maala a Tersa, Egla a Melcha a Noa s syny striya swego, s czeladzi Manassowey, ienze iest byl syn Iozefow. a gimyenye, ktoresto bilo gim oddano, ostanye w pokolenyu y w czeladzi otcza gich. Ty s{{ø}} przikazanya y s{{ø}}dowye, ktores przikazal pan przes r{{ø}}cze Moyzeszovi k synom Israelskim w polu Moabskem za Iordanem przecziw Gericho. {{roz*|Dokonali sy{{ø}} cztvarte kxy{{ø}}gy Moyzeszovi, a poczynay{{ø}} sy{{ø}} py{{ø}}te.}}
{{Separator graficzny|120px|Plik:PL Biblia Krolowej Zofii P397 extracted image.jpg|przed=2em|po=1em}}<section end="Numeri"/>
<section begin="Deuteronomium"/>{{c|DEUTERONOMIUM.|w=250%|przed=1em|po=0.3em}}
{{c|I.}}
[[Plik:Bianco.gif|left|50px]]a<ref>Zamiast: T a. Inicyału T tu nie zrobiono i pozostało próżne miejsce dla niego.</ref> to s{{ø}} słowa, geszto gest movil Moyzes ku wszemu Israelovi za Iordanem na pusci przecziw morzu czirwonemu, medzi Faran a Tofel a Laban a Asserot, gdzes iest zlota wyele. scza {{f*|''(?)''|w=85%}} iedennascze dnyow z Oreb po drodze gori Seyr az do Kadesbarne. Czterdzesy{{ø}}tego lata, w genem nascze myesy{{ø}}czu, pirwego dnya myesy{{ø}}cza, mowil iest Moyzes k synom Israelskim wszitko, czosz przikazal gemu pan, aby gim powyedzal. Gdisz iusz był zabil Seona, króla {{pp|Amor}}<section end="Deuteronomium"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
m6vnmb82j1buyi28hjxxb8i6vx7cpxb
3145455
3145453
2022-08-05T09:43:49Z
Fallaner
12005
drobne techniczne
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Fallaner" /></noinclude><section begin="Numeri"/>{{roz|zo}}n<ref>''„confundatur“.''</ref> b{{ø}}dze lossovi {{f*|''(losowy)''|w=85%}} rosdzal, a gynich gimyenye k ginim poydze. Odpowyedzal Moyzes k synom Israelskim przikazanim bozim rzek{{ø}}cz: {{roz|Prawy}}e pokolenye Iozefowo movilo gest. Bo gest toto prawo dzewek Salfaad od boga vidano. Zeby sy{{ø}} {{roz|swadzbil}}i, s kim zechcz{{ø}}, ale tilko ludu s swego pokolenya, aby sy{{ø}} nye {{roz|przimyesil}}o gymyenye synow Israelskich z pokolenya w pokolenye. Bo wszistczi m{{ø}}zowye poym{{ø}} zony s pokolenya y s przirodzenya swego, a wszitky zony m{{ø}}ze s pokolenya tegosz poym{{ø}}, aby dzedziczstwo ostao w czeladzach, any sobye smyeszana b{{ø}}d{{ø}} pokolenya, ale tak ostan{{ø}}, iakos s{{ø}} bogem rosl{{ø}}czona. Y ucinili {{roz|dzewcz}}e {{f*|''(dziewce)''|w=85%}}<ref>''Dualis pro plurali!''</ref> Salfaad tak, iakos gim bilo przikazano. Y uczinili swadzb{{ø}} Maala a Tersa, Egla a Melcha a Noa s syny striya swego, s czeladzi Manassowey, ienze iest byl syn Iozefow. a gimyenye, ktoresto bilo gim oddano, ostanye w pokolenyu y w czeladzi otcza gich. Ty s{{ø}} przikazanya y s{{ø}}dowye, ktores przikazal pan przes r{{ø}}cze Moyzeszovi k synom Israelskim w polu Moabskem za Iordanem przecziw Gericho. {{roz*|Dokonali sy{{ø}} cztvarte kxy{{ø}}gy Moyzeszovi, a poczynay{{ø}} sy{{ø}} py{{ø}}te.}}
{{Separator graficzny|120px|Plik:PL Biblia Krolowej Zofii P397 extracted image.jpg|przed=2em|po=1em}}<section end="Numeri"/>
<section begin="Deuteronomium"/>{{c|DEUTERONOMIUM.|w=250%|przed=1em|po=0.3em}}
{{c|I.}}
[[Plik:Bianco.gif|left|50px]]a<ref>Zamiast: T a. Inicyału T tu nie zrobiono i pozostało próżne miejsce dla niego.</ref> to s{{ø}} słowa, geszto gest movil Moyzes ku wszemu Israelovi za Iordanem na pusci przecziw morzu czirwonemu, medzi Faran a Tofel a Laban a Asserot, gdzes iest zlota wyele. scza {{f*|''(?)''|w=85%}} iedennascze dnyow z Oreb po drodze gori Seyr az do Kadesbarne. Czterdzesy{{ø}}tego lata, w genem nascze myesy{{ø}}czu, pirwego dnya myesy{{ø}}cza, mowil iest Moyzes k synom Israelskim wszitko, czosz przikazal gemu pan, aby gim powyedzal. Gdisz iusz był zabil Seona, króla {{pp|Amor|reyskego}}<section end="Deuteronomium"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
hit99ub77l6ea20404rea3mtw2aod9y
Strona:Anafielas T. 3.djvu/364
100
1082240
3145456
2022-08-05T09:44:50Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|361}}</noinclude><poem>
:Po północy kury piały,
Kiedy Henryk do komnaty
Wszedł i rzucił na posłanie.
Lecz sen powiek mu nie klei,
Bo wciąż przed nim, w wianku ruty,
Snuje się obraz Ryngali;
Zda się, słyszy głos jéj smutny,
I serce żywiéj mu bije.
— Mieć ją mogłem, mieć nie chciałem! —
:W marach, mękach, sen żelazny
Ujął go w objęcia swoje.
A wciąż mary mu się snują
W weselnych rucianych wiankach,
Pieśni smutne w uszy biją;
Widzi siebie u ołtarzy,
Od ołtarza gdzieś wysoko
Idzie, idzie w trumnę czarną.
Z lewéj strony pieśń żałoby,
Z prawéj pieśń nocą weselną.
Słońce w okna zaświeciło,
Gdy się widzenie skończyło.
:W podwórcu już pełno koni,
Wozy wiodą, znoszą skrzynie,
I wielbłądom na ramiona
Kładną ciężkie Zołij wiano.
Jeźdźce w podróż się sposobią.
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
l3a2dl7wijr9k9scv74d3fgv84xo04p
Strona:Anafielas T. 3.djvu/363
100
1082241
3145457
2022-08-05T09:44:53Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|360}}</noinclude><poem>
Kiedy słowa wiatr rozwiewa. —
— A więc karta? — Henryk rzecze —
Oto Polskie są pieczęcie. —
— Karta! karta! — Witold znowu —
Kartom głupcy tylko wierzą.
Trzy-m pieczęcią moją cisnął
Dla Zakonu, trzy zerwałem,
Gdym chciał zerwać, myślał zdradzić.
— Czegóż więcéj możesz żądać? —
— Władzy! Litwy! Wilna mego! —
— A więc śpiesz, i idź po niego. —
— Dobrze — cicho Wilold rzecze. —
Słowo biorę, biorę kartę.
Lecz na Bogi nasze stare,
I na nową klnę się wiarę,
Jeśli Król zawiedzie słowo,
Ja wskroś Polskę przejdę całą
I powrócę z jego głową,
Choćby mnie kosztować miało
Własną moję! — Pięścią cisnął,
Zęby zgrzytnął, okiem błysnął.
:Siadł, i rękę Henrykowi
Podał. Długo w noc się czarną,
U ogniska, ich rozmowa
Ciągnie, zrywa, rozpoczyna,
I rozżarza i ucina.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
sxin6veobt0n8y7raqzccauuib4e6lm
Strona:Anafielas T. 3.djvu/361
100
1082242
3145458
2022-08-05T09:44:55Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|358}}</noinclude><poem>
Do swych piersi przytuliła.
A! ostatni raz to może
Na dziewicze wiedzie loże,
I uśpi ją snem dziecinnym,
Snem młodości, snem niewinnym,
Za którym jasne marzenia
Stoją ze skrzydły złotemi,
W których świat w niebo się zmienia,
W których słodziéj, niż na ziemi!
:Henryk jeszcze stoi w sali,
Witold za ręce go chwyta.
— Chodź, mój gościu! — szepce cicho —
Chodź! chodź za mną! Ja chcę wiedzieć,
Z czém Jagiełło cię przysyła. —
:Weszli w Witolda komnatę.
Nagie ściany, twarde łoże,
Skóra niedźwiedzia na ziemi,
Na ścianie na krzyż dwa miecze,
W środku ognisko niezgasłe,
Znicz — Litewskim obyczajem,
Żadnych bogactw, ni wygody,
Gliniany kubek do wody,
Trąbka miedzią okowana,
A dokoła biała ściana
Dymem ognia okopcona.
</poem><br><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
orykpvh41w8j73fbe1unieqes23y1eu
Strona:Anafielas T. 3.djvu/362
100
1082243
3145459
2022-08-05T09:44:56Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|359}}</noinclude><poem>
:Witold drzwi opatrzył, ściany,
Obszedł dokoła komnaty,
W okno wyjrzał, i na czaty
Sługę u sieni postawił.
— Mów! — zawołał — co mi niesiesz?
— Xiążę! jestem posłem zgody.
Dość już wojny, dość zniszczenia.
Jagiełło daje ci Wilno
I Wielko-Xiążęcą władzę.
Zerwiesz na zawsze z Zakonem,
Na wieczność Polsce przysiężesz —
Litwa twoja. Ty jéj chciałeś,
Dla niéj krew swoję i cudzą
Strumieniem szerokim lałeś.
Mów, czy poselstwo przyjmujesz? —
:Witoldowi głos drży w piersi.
— Xiążę! — rzecze — raz już drugi
Jagiełło takie śle posły.
Raz zerwałem już z Zakonem,
On obietnic nie dotrzymał.
Może znowu mnie uwodzi? —
— Słowo jego — słowo moje.
Idź i zabierz. Wilno twoje.
Oleśnicki ma rozkazy.
Dosyć ci zapukać w wrota. —
— Słowo! słowo! — zadumany
Witold wtórzył. — Marne słowo,
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
0s1p1hcedchj7zyyknow6z7zssk86rp
Strona:Anafielas T. 3.djvu/360
100
1082244
3145460
2022-08-05T09:44:57Z
Ankry
641
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Ankry" />{{c|357}}</noinclude><poem>
Na karb zamężcia to kładzie.
I Anna, postrzegłszy, zcicha
Jego się szczęściem uśmiecha.
I Zofij oczy za łzami
Błysły tęsknemi uśmiechy,
Jakby matce dla pociechy,
Jakby ojcu na zapłatę,
Że szczęście, radość jéj wróży.
:Jedna Ryngała nieśmiało,
Smutno siedzi w końcu stoła;
Rzuci okiem na Henryka,
Wzrok odwraca i unika,
By nie spotkać się z wejrzeniem.
On ją postrzegł — w jego sercu
Stary pożar się rozpalił,
Sukni swéj zapomniał mniszéj,
Porwał puhar, patrzy na nią,
Myśl gdzieś pędzi w młode kraje,
Znowu swaty jéj przysyła.
Lecz Ryngala spuszcza oko,
Łza na ręce z powiek spada.
— Można wiarołomnym wierzyć? —
:Ale uczcie koniec szumnéj.
Witold żegna swoich gości,
Zofję w czoło pocałował,
Oddał matce. Matka z łzami
</poem><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
jkvg3zyunnr5mp867p8yzwn2prqhozj
Biblia Królowéj Zofii/Numeri
0
1082245
3145466
2022-08-05T09:49:09Z
Fallaner
12005
nowa strona
wikitext
text/x-wiki
{{Dane tekstu
|tytuł=[[Biblia Królowéj Zofii]]
|tłumacz=zbiorowy
|miejsce wydania=Lwów
|rok powstania=XV w.
|rok wydania=1871
|wydawca=Nakładem ks. Jerzego Henryka Lubomirskiego
|druk=Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich
|strona indeksu=PL Biblia Krolowej Zofii.djvu
|poprzedni=Biblia Królowéj Zofii/Leviticus
|następny=Biblia Królowéj Zofii/Deuteronomium
|inne={{całość|Biblia Królowéj Zofii/całość}}
}}
{{JustowanieStart2}}
<pages index="PL Biblia Krolowej Zofii.djvu" from=145 to=178 tosection="Numeri"/>
{{JustowanieKoniec2}}
== Karty kodeksu szaroszpatackiego==
<div class="reflist" style="list-style-type: lower-alpha;">
<references group="lower-alpha"/>
</div>
{{Przypisy}}
{{MixPD|a1=zbiorowy|t1=zbiorowy}}
[[Kategoria:Biblia Królowéj Zofii]]
4fx0tj6qs466d0pptzqk93jvp9trg4w
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/770
100
1082246
3145468
2022-08-05T09:49:36Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Andernach" />{{tab}}'''Andernach, ''' miasteczko w Prussach nadreńskich, poniżej Koblenz, na lewym brzegu Renu, niedaleko ujścia doń Netty, było najprzód warownią rzymską, później stolicą królów merowingskich, a nakoniec pod elektorami Kolonii jednym z najbogatszych i najpotężniejszych grodów nadreńskich. Ogromna wieża w północnej jego części, arcydzieło sztuki fortyfikacyjnej, wspaniały kościół pochodzący z epoki Karoliwingów i starożytne mury nadają temu miastu charakter średniowieczny. Mieszkańców liczy 3, 500. Przedmiotami handlu miejscowego są: skóry, wino, zboże, kamienie młyńskie, wywożone aż do Ameryki i Indyj, i gatunek kamienia tuffowego, wysyłany szczególniej do Hollandyi, gdzie w połączeniu z wapnem przerabiany bywa na cement wodotrwały.<section end="Andernach" />
<section begin="Andersen" />{{tab}}'''Andersen''' (Hans Christian), sławny poeta i powieściopisarz duński, urodzony 1805 r. w Odensee, stolicy Fionii, syn biednego krawca, po śmierci ojca, który odumarł go w młodym wieku, pozostał wyłącznie na opiece matki. W 12 już roku życia Andersen nabył w rodzinnem swojem mieście niemałej sławy licznemi wierszami, do których niepohamowany uczuwał pociąg, a jednocześnie wstręt największy do każdej pracy ręcznej, tak iż oddany kolejno do kilku rzemieślników, nigdzie nie wybył dłużej nad parę mięsiący; aż w końcu matka, widząc tę wrodzoną skłonność syna do zajęć umysłowych, ulegając przytem przepowiedni miejscowej wróżki acz niechętnie, zgodziła się na wyjazd młodzieńca do Kopenhagi. Tu z początku chciał wstąpić do teatru, gdy mu się jednak to nie udało, miłym głosem ziednał sobie kilku protektorów, którzy go chcieli przysposobić dla sceny. Wkróce atoli choroba piersiowa zniszczyła dźwięczność jego głosu, a tém samem pozbawiła go łaskwaych jeszcze przed chwilą opiekunów. Wówczas to zaczął szukać pomocy w poezyi, której ogłosił kilka tomików; a między niemi jeden wierszyk: Umierające dziecię, niesłychanego doznała powodzenia. Najsławniejsi poeci i pisarze dańscy: Oehlenschläger, Ingemann i Collin wyjednali mu stypendyjum w najlepszej szkole Kopenhagskiej; Andersen w 23 roku życia (1828 r.) został uczniem najniższej klassy tamecznego Gimnazyjum. Już we dwa lata potém wydał pod postacią opowiadania humorystycznego satyrę literacką pod tytułem: Podróż do Amak, która wprędce doczekała się trzech edycyj. Wydane przezeń: w następnym (1831) roku Fantazyje i szkice, objawiły w nim jednego z największych poetów skandynawskich. Udawszy się do Niemiec, poznał Tiecka i Chamissa, którzy utwory jego podjęli się przyswoiéj niemieckiej literaturze; po powrocie do kraju ogłosił powszechnie cenione: Sylwetki z podróży do gór Harcu. Król duński zaopatrzył go wówczas w znaczne fundusze na podróż do Niemiec, Włoch i Francyi; pobyt we Włoszech natchnął go jedną z najpiękniejszych tegoczesnych powieści: hnprowizatora (przełożył na język polski ''Feldmanowski'', Poznań, 1857), w której ognisty koloryt połudneowy walczy o lepsze z fantazyją skandynawską. W 1840 r. Andersen, uciekając od drobnych zazdrości literackich, które za nadto brał do serca, powtórnie opuścił Daniję i udał się do Włoch, a ztamtąd na Wschód, krainy jego marzeń, którą najświetniejszemi barwami opisał Bazarze poety (1842 roku). Nowe krytyki rozogniły go bardziej jeszcze, w 1843 r. przybył do Paryża, później znowu przebywał w Niemczech, gdzie był przedzmiotem prawdziwych owacyj i odtąd już większą część życia swego przepędza w podróżach. W 1846 roku rozpoczął w Neapolu swoją Autobijografiję, którą skończył następnie u wód Pirenejskich; w 1847 r. zwiedził Angliję i Szwecyję, ciągle jednak nowemi pracami wzbogacał piśmiennictwo. Wymieniemy tu z nich najsławniejsze: ''O. T.'' (Dom kary i poprawy w Odensee); — ''Tylko Grajek'' (przełożony z języka duńskiego na polski przez F. H. Lewestama, Warszawa 1858 r.); — ''Mulat'', dramat pełen<section end="Andersen" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
1aal1lbhmk2vriq1c72t75qggrvzkxu
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/771
100
1082247
3145472
2022-08-05T09:54:44Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Andersen" />życia i głębokiej charakterystyki; — ''Książka obrazkowa bez obrazków'' i ''Powieści'' w 3 tomach, których pierwsza część wyszła w opracowaniu polskiém przez ''F. H. Lewestama'' pod tytułem: Powieści Moralno-Fantastyczne, (Warszawa 1859). Nakoniec dramat symboliczny p. t.: ''Ahaswerus'', i romans obyczajowo-narodowy, p. t.: Dwie baronowe. Anderson z sentymentalnem i fantastycznym marzeniem ludów północy łączy niepospolity dowcip, którego delikatna i ukryta ironija przypomina niekiedy mistrza w tym rodzaju, Woltera; co razem z bogactwem imaginacyi prawdziwie wschodniej uczyniło zeń jednego z najpierwszych i najoryginalniejszych poetów XIX wieku.{{EO autorinfo|''F. H. L.''}}<section end="Andersen" />
<section begin="Anderson (Stigo)" />{{tab}}'''Anderson''' (Stigo), szlachcic duński, zabójca króla Eryka Glippinga (1286 r.), który w czasie jego nieobecności żonę Andersona skłonił do przełamania wiary małżeńskiej.<section end="Anderson (Stigo)" />
<section begin="Anderson (Wawrzyn.)" />{{tab}}'''Anderson''' (Wawrzyniec czyli Laurenty), jeden z głównych sprawców oderwania się Szwecyi od Kościoła katolickiego, w XVI wieku. Urodził się około r. 1480; dla talentów i nauki, mianowany został kanonikiem i archidyjakonem w Strengnaes. Objąwszy administfacyję dyjecezyi po śmierci biskupa, korzystał ze swego stanowiska dla rozszerzenia pierwszych nasion luteranizmu, które Olaus i Wawrzyniec Peterson przynieśli do Szwecyi w r. 1519 z Wittemberga, gdzie odbywali nauki. Ale łacniej mu było rozkrzewiać nowe zasady, kiedy Gustaw Waza, nowy król, sam sprzyjający nauce Lutra, mianował Andersona kanclerzem państwa r. 1523. Odtąd wszystkie wyższe godności kościelne powierzano przyjaciołom reformacyi, i wszelkie zamachy przeciw staremu Kościołowi, wszelkie apostazyje pokryte były opieką królewską. Staraniem Andersona tłómaczenie Biblii na język szwedzki, w duchu Lutra, wydrukowano r. 1526. Nakoniec poradził Gustawowi Wazie korzystać z reformacyi celem rozszerzenia władzy królewskiej i zapełnienia skarbu, oddawna opróżnionego. Król i kanclerz postanowili konfiskatę dóbr kościelnych, i w tym celu odegrali znaną komedyję, na sejmie w Westeras r. 1527. Gustaw Waza oświadczył, iż chce złożyć koronę. Kanclerz przekładał, że najlepsi królowie nie mogą już teraz panować, że wszelka własność znajduje się w rękach Kościoła, że trzeba błagać króla aby zatrzymał koronę i zyskał środki jej obrony zaborem dóbr kościelnych. Zgodziła się na to szlachta, spodziewając się wziąć udział w łupach. Sejm uchwalił, że dochody kościelne przechodzą na skarb, i odtąd król, Anderson i ich przyjaciele pracowali jawnie nad wytępieniem wiary katolickiej w Szwecyi. Wawrzyniec Peterson został arcybiskupem upsalskim i ożenił się z księżniczką krwi królewskiej. Wszelako w r. 1538 król wystąpił do walki z samymiż reformatorami. Skoro posiedli wysokie urzędy kościelne, zaczęli uskarżać się na konfiskatę dóbr, którą doradzili i na wdawanie się króla w sprawy Kościoła. Publicznie powstawali w kazaniach na króla; Olaus, Peterson i Anderson uknowali nawet spisek przeciw niemu. Skazani na śmierć r. 1539, pieniędzmi okupili swe życie. Olaus wrócił później do obowiązków kaznodziei; lecz Anderson umarł, postradawszy urząd i znaczenie, r. 1552, w Strengnaes. Bliższe o nim szczegóły znaleść można w dziele Schinmejera, ''Lebensbeschreibungen der drei schwedischen Reformatoren'', (Lubeka 1782), i w Gäjera Historyi szwedzkiej.{{EO autorinfo|''L. R.''}}<section end="Anderson (Wawrzyn.)" />
<section begin="Anderson (Alexander)" />{{tab}}'''Anderson''' (Alexander), professor matematyki w Paryżu, urodzony w Aberdeen w końcu XVI wieku, napisał: ''Supplementa Apolonii redivivi, seu Analysis problematis kactenus desiderati ad Apollonii Peryaei doctrinam perinejsteon, a Marino Ghctaldo, Rayus, hucuesque non ita pridem restitutam'', Paryż 1612. Aitiologija: ''pro Zetedico Apolloniani problematis a se jam pridem edito in Suppl. Apollonii redivivi'', Paryż 1615. Prócz tego wydał {{pp|roz|prawy}}<section end="Anderson (Alexander)" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
k49di4s8eiv93adenz9pqxjfmr37jnh
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/772
100
1082248
3145478
2022-08-05T10:12:22Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Anderson (Alexander)" />{{pk|roz|prawy}} swego nauczyciela Viéta: ''De aequationum recognitione et emendatione'', Paryż 1615.<section end="Anderson (Alexander)" />
<section begin="Anderson (Jan)" />{{tab}}'''Anderson''' (Jan), burmistrz miasta Hamburga, znakomity uczony i dyplomatyk, urodzony w Hamburgu 1674 r., po ukończeniu nauk w Lipsku, Halli i Lejdzie, został w 1702 r. sekretarzem senatu, później syndykiem miejskim, na której to posadzie wypracował konstytucyje wolnego miasta, z małemi modyfikacyjami dziś jeszcze tamże zasadniczą. Senat hamburgski powierzał mu zawarcie traktatów handlu i żeglugi z Brandeburgiją, Hanowerem i Brunświkiem (1711 roku), a Francyją (1715 i 16), jako też czynne uczestnictwo w pokojach utrechtskim i badeńskim. W 1723 r. został drugim, a w 1732 r pierwszym burmistrzem czyli generalissimusem hamburgskim; um. 1743 r. Z pism jego zasługują na uwagę: ''Glossarium teutonicum et alemannicu;, Observationes juris germanici ad ductum elementorum juris germanici J. G H. Heineccii; Nachricht von Island, Gronland und der Strasse Danis, mit Kupfern und Landkarte'' (Hamburg 1746). Ostatnie dzieło przełożono na języki: francuzki, angielski i duński.<section end="Anderson (Jan)" />
<section begin="Anderson (James)" />{{tab}}'''Anderson''' (James), proboszcz parafii szkockiej w Londynie, znakomity historyk, urodzony 1685 r., wydał: ''Diplomata Scotiae'' i ''Royal Genealogies'', ułożył oraz z polecenia Wielkiej loży londyńskiej nader rozpowszechnioną ustawę Wolnomularską pod tytułem: ''The constitution of the Free-Masons'' (Londyn 1723). Umarł 1746 r.<section end="Anderson (James)" />
<section begin="Anderson (William)" />{{tab}}'''Anderson''' (William), chirurg okrętowy, znakomity botanik, towarzysz Cook’a w obu jego ostatnich podróżach na około świata. Od niego rodzaj roślin nazwany Andersonia i jedna zwysp Oceanu Spokojnego nosi jego nazwisko. Umarł 1778 roku.<section end="Anderson (William)" />
<section begin="Anderson (John) chirurg" />{{tab}}'''Anderson''' (John), badacz natury i jak się zdaje pierwszy organizator artylleryi konnej. Urodzony w Glasgowie 1726 r., był professorem nauk przyrodzonych tamże, umarł 1796 r Napisał: ''Institutes of natural Philosophy'', których wyszło pięć wydań. ''On spontaneous and artificial evacuations'', Londyn 1787; ''On sea-water and sea-bathing'', Londyn 1795.<section end="Anderson (John)" />
<section begin="Anderson (Jakób)" />{{tab}}'''Anderson''' (Jakób), chemik i agronom, urodzony 1739 w Hermiston pod Edynburgiem, umarł 1808 r. w Londynie. Oprócz wielu artykułów encyklopedycznych napisał: ''Essays relative to Agriculture and rural affairs'' 1775, 1777 i 1784. Zajmujące są korrespondencyje Andersona z Washingtonem, wydane 1810 roku.<section end="Anderson (Jakób)" />
<section begin="Anderson (William) anatom" />{{tab}}'''Anderson''' (William), anatom, rektor szkoły chirurgicznej w Nowym Jorku; jest autorem dzieła: ''System of surgical Anatomy'', Nowy Jork 1822 r.<section end="Anderson (William) anatom" />
<section begin="Anderson (Artur)" />{{tab}}'''Anderson''' (Artur), kapitalista angielski, urodzony 1792 r. na jednej z wysp Szetlandzkich, od młodości zajmował się ulepszeniem rybołówstwa, które stanowi najcelniejszy dochód tego archipelagu, oraz kommunikacyj pocztowych z Szkocyją. W spekulacyjach handlowych znaczny zebrawszy majątek, stanął na czele wielkiego towarzystwa kupieckiego, jednego z najbogatszych w świecie, pod nazwą: Peninsular and oriental steam navigation Company. Od 1847 do 1852 roku reprezentując w izbie gmin wyspy Orkadyjskie, należał stale do stronnictwa liberalnego. Podczas agilacyi reformistowskiej w Manchester, z zapałem bronił usiłowań ligi (ob. ''Cobden'') i kilka napisał broszur przeciwko systematowi ceł opiekuńczych.<section end="Anderson (Artur)" />
<section begin=""Anderson (William) teolog" />{{tab}}'''Anderson''' (William), teolog szkocki, urodził się r. 1800 w Kilsyth, hrabstwie Stirling, z ojca pastora prezbiteryjańskiego. Ukończywszy nauki w uniwersytecie w Glasgowie, pełnił od r. 1822 obowiązki duchowne w tém mieście. Z kazalnicy, tudzież na meetingach bronił zasad liberalnych. Duchowne jego dzieła są: o Mszy, o Pokucie, Odrodzenie rodu ludzkiego i t. d. Odznaczają się {{pp|wysłowie|niem}}<section end="Anderson (William) teolog" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
5m04hj6dtyk8ctb1n0jawf5wqqzw1ay
Indeks:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf
102
1082249
3145479
2022-08-05T10:16:23Z
Seboloidus
27417
new
proofread-index
text/x-wiki
{{:MediaWiki:Proofreadpage_index_template
|Tytuł=[[Sześć dni w Tatrach]]
|Autor=Tytus Chałubiński
|Tłumacz=
|Redaktor=
|Ilustracje=
|Rok=1921
|Wydawca=Redakcja „Orlego Lotu“
|Miejsce wydania=Kraków
|Druk=Krakowska Drukarnia Narodowa
|Źródło=[[commons:File:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf|Skany na Commons]]
|Ilustracja=[[Plik:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf|page=5|mały]]
|Strony=<pagelist 1to4="—" 5="okł" 6="—" 7="tyt" 8="—" 9=3 79="—" 80="rekl" 81to84="—"/>
|Spis treści=
|Uwagi=
|Postęp=do przepisania
|Status dodatkowy=_empty_
|Css=
|Width=
}}
d3r7b9rfhzwaw4bhml4dccyew0dxy74
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/79
100
1082250
3145480
2022-08-05T10:16:43Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/81
100
1082251
3145481
2022-08-05T10:16:53Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/82
100
1082252
3145482
2022-08-05T10:17:00Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/83
100
1082253
3145483
2022-08-05T10:17:08Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/84
100
1082254
3145484
2022-08-05T10:17:18Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/6
100
1082255
3145485
2022-08-05T10:17:27Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/8
100
1082256
3145486
2022-08-05T10:17:37Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/2
100
1082257
3145487
2022-08-05T10:17:47Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/3
100
1082258
3145488
2022-08-05T10:17:55Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/1
100
1082259
3145489
2022-08-05T10:18:03Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf/4
100
1082260
3145490
2022-08-05T10:18:12Z
Seboloidus
27417
/* Bez treści */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="0" user="Seboloidus" /></noinclude><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
igs4f2i5wzzc3q0yqax8u6iq9a715ry
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/773
100
1082261
3145494
2022-08-05T10:22:41Z
Dzakuza21
10310
/* Przepisana */
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Dzakuza21" /></noinclude><section begin="Alexander (William) teolog" />{{pk|wysłowie|niem}} żywém, barwistém, nauką gruntowną, a obok tego wielką nietolerancyją przeciw wszystkiemu co jest nie prezbyteryjańskiem. Pisał także kazania bardzo chwalone; w Glasgowie posiada sławę kaznodziei popularnego.<section end="Alexander (William) teolog" />
<section begin="Anderson (Henryk)" />{{tab}}'''Anderson''' (Henryk), matematyk i astronom amerykański, zostawszy w r. 1825 professorem nauk matematycznych i astronomii w Nowym Jorku, pełnił te obowiązki do 1843 r. w którym zażądawszy od nich uwolnienia, udał się w podróż do Europy, gdzie dodany został jako geolog do wyprawy porucznika Lynch’a, mającej zadanie zbadać morze Martwe i Jordan. W r. 1848 ogłoszone zostało kosztem rządu Stanów Zjednoczonych znakomite dzieło Anderson’a: ''Geological reconnaisance of Part of the holy Land'', etc., New-York. Anderson ogłosił także kilka rozpraw naukowych w Transactions, towarzystwa filomatycznego amerykańskiego.<section end="Anderson (Henryk)" />
<section begin="Andezyn" />{{tab}}'''Andezyn,''' w Andach amerykańskich istnieją znaczne pokłady diorytu porfirowego, który od miejscowości zowią andezynem. Ziarna szpatu polnego w tym diorycie zawarte, a mianowicie w diorycie z Marmato w Nowej Grenadzie, poddane rozbiorom chemicznym Abich’a okazały, że jakkolwiek zewnętrznemi cechami zupełnie podobne są do albitu, wszelako w składzie chemicznym znacznie się od niego różnią, a mianowicie, że trzymają średnie miejsce pomiędzy oligoklazem a labradorem. Ta okoliczność skłoniła Abich’a do uważania szpatu polnego z Marmato za osobną odmianę, którą nazwał andezynem. Kryształy andeiynu miewają połysk rozmaity, jedne bardzo świetny, gdy przeciwnie drugie, są prawie bez połysku. Rozbiory chemiczne okazały, że to pochodzi od rozmaitego stopnia zmiany, jaka zaszła w ich składzie chemicznym. Andezyn odkryto następnie i w syenitach wogiezkich i przekonano się, że daleko łatwiej się topi niż albit. Wzór jego chemiczny jest 3(3SiO<sub>3</sub> AL<sub>2</sub>O<sub>3</sub> + 2SiO<sub>3</sub>. 3RO., w którym RO stanowi ½ atomu sody i ½ atomu wapna, z małym dodatkiem potażu i magnezyi. G. Rosę i G. Bischof Utrzymują, że andezyn z andów prawdopodobnie jest tylko oligoklazem bogatszym w wapno, a andezyn wogiezów oligoklazem nieco rozłożonym.{{EO autorinfo|''K. J.''}}<section end="Andezyn" />
<section begin="Andlaw (Leonard)" />{{tab}}'''Andlaw''' (Leonard hrabia d’), generał francuzki, pod Coignym odznaczył się 1744 roku w bitwach pod Weissenburgiem, Hagenau i Fryburgiem, później we Włoszech i w 1761 roku pod Koloniją. Umarł w Paryżu 1763 roku.<section end="Andlaw (Leonard)" />
<section begin="Andlaw (Henryk)" />{{tab}}'''Andlaw''' (Henryk baron Binsech), syn ministra badeńskiego za czasów Napoleona I, barona Konrada von Andlaw, w młodości służył wojskowo, od 1833 roku wybrany na reprezentanta do izby badeńskiej, został stałym obrońcą stronnictwa rzymsko-katolickiego i feudalnego. Wsparty talentem wymowy, odznaczające się wnet w tém stronnictwie zajął stanowisko; w narodzie jednak zrobił sobie wielu przeciwników. Dzieło jego pod tytułem: ''Der Umsturz in Baden'' (Freiburg 1850), nie tyle opowiada fakta historyczne, jako raczej zawiera polemikę stronniczą przeciwko prawodawstwu badeńskiemu przed 1848 rokiem.<section end="Andlaw (Henryk)" />
<section begin="Andocydes" />{{tab}}'''Andocydes,''' syn Leogarasa z Aten, mówca grecki, urodzony 468 roku przed Chr., należał w ojczyźnie swojej do stronnictwa arystokratycznego, które poruczyło mu w 436 r. dowództwo nad 20 okrętami, wysłanemi do Korcyry w pomoc przeciwko Koryntczykom. Później (415 r.) wtrącony do więzienia za udział, jaki brał w zwaleniu przez Alcybijadesa posągów Hermy, tém się tylko ocalił, że wskazał jako sprawców tej zbrodni pięciu innych obywateli, a między niemi swego ojca, których też wszystkich, z wyjątkiem Leogarasa, stracono. Sam jednak Andocydes, nie oczyszczony z zarzutu, ratował się pomimo to ucieczką, i wprawdzie pod panowaniem Czterystu powrócił do Aten, wkrótce przecież wszedł znowu do Elidy, zkąd nie pokazał się aż po oswobodzeniu kraju od rządu 30 {{pp|ty|ranów}}<section end="Andocydes" /><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
9k0kwzbt5k21n3l2qu6z8o7tof8rm0f
Szablon:IndexPages/PL Chałubiński - Sześć dni w Tatrach.pdf
10
1082262
3145523
2022-08-05T11:02:00Z
AkBot
6868
robot tworzy informacje o statusie indeksu
wikitext
text/x-wiki
{{../n}}
<pc>84</pc><q4>0</q4><q3>0</q3><q2>0</q2><q1>0</q1><q0>11</q0>
5shv3ulfptwktzuccbs82lo46nwqnux
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/42
100
1082263
3145528
2022-08-05T11:20:54Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>Słowiańszczyźnie nie znaną), organizuje reprezentacyą narodową w sejmach, zawsze pod roztropną klauzulą {{roz|większości}} głosów, wprowadza doń izbę trzecią, złożoną z reprezentantów miast, podnosi mieszczan do znaczenia politycznego stanu. Z owéj kolonizacyi niemieckiéj wywiązały się wprawdzie dwa w Czechach żywioły, niemiecki i słowiański; kultura niemiecka czarowała niektóre wyższe warstwy spółeczeństwa, ale dno jéj pozostało w ogólności nietknięte, a handel, przemysł, bogactwo, oświata, owe rzeczywiste podstawy siły narodowéj, podniosły się niesłychanie. Wśród zakłóconéj w owéj epoce Europy, Otokar II uchodził już za najbogatszego i najpotężniejszego mocarza,<ref>Palacki II. 206.</ref> tytułował się królem Czech, księciem Austryi, Styryi, Karyntyi, margrabią Morawii, panem Krainy, Marchii Wendeńskiéj i {{Errata|Eyry|Egry}}; zjednoczył prawie połowę pozostałéj Słowiańszczyzny.<br>
{{tab}}Jakiż odskok między losem Czechii a jéj siostry Lechii! Kiedy pierwsza rosła, druga upadała. Niektórzy z rozlicznych Piastowiczów, co rządzili tą ostatnią, starali się naśladować instytucye czeskie, ale żaden z nich nie odznaczył się ani wielkością politycznéj idei, ani osobistą energią, zdolną do przywrócenia jedności rządu i ludu i odzyskania powagi na wewnątrz i na zewnątrz. Krwawe ich rywalizacye, wszelkiego rodzaju niepokoje i gwałty, stanowiły jedyny dziejów ich epoki materyał. Polacy, porównywając swój stan nieszczęśliwy z błogim stanem Czech, porównywając potęgę władzców czeskich z niedołężnością swoich kłótliwych książątek, spoglądali na bratni naród<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
j20cnuo78osnf52kbdzj77zt3h26dbe
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/43
100
1082264
3145529
2022-08-05T11:20:58Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{Errata|szczerém|smętném}} okiem zazdrości, mimowolnie wzdychali i do silnéj opieki ich rządzców.<ref>Palacki II. 362.</ref> Ztąd mnożyły się wzajemne sympatye. Najpopularniejszym w Polsce był Otokar II. Odpłacał się téż swojéj sąsiadce wzajemną łaskawością; a jedną z najsilniejszych pobudek do jego braterskich usposobień, byłą kanonizacya św. Stanisława. Namaszczenie to odnosi się do r. 1254. Odgłos cudów męczennika takie robił między ludami Zachodniéj Słowiańszczyzny wrażenie, że wszystkie pałały żądzą obrania go sobie za narodowego patrona, wszystkie spoglądały okiem wyjątkowego szacunku na kraj, obdarzony tak znakomitą łaską Bożą. I Otokar nie mógł się oprzeć prądowi powszechnego zapału. Ile razy wiódł wojsko na wyprawy, polecał je orędownictwu krakowskiego męczennika, a udarowany jego ramieniem przez Bolesława Wstydliwego, taką uczuł ku całemu polskiemu narodowi wdzięczność, że poprzysiągł puścić w wieczną niepamięć dawniejsze z nim zatargi, bronić go od wszelkiéj zewnętrznéj napaści; biskupów krakowskich, stróżów grobu świętego patrona, uznał za swoich ojców, obiecując oświecać się ich nauką, być posłusznym ich kościołowi i ozdabiać go z wspaniałomyślnością monarszą.<ref>List Otokara do biskupa krakowskiego Prandoty w {{roz|Zbiorze Pamiętników Niemcewicz}}a. I. 309.</ref><br>
{{tab}}Téj to zmianie polityki względem Polski, zmianie opartéj nie na podboju, ale na miłości braterskiéj, winni byli Czesi, iż Polacy, {{Errata|obmierzgłszy|zmierziwszy}} sobie panowanie Piastowiczów, niezrywając z własną dynastyą, łącząc ją owszem z dynastyą czeską wydaniem córki Przemysława Ryxy za<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
b19sgav2gbzq6d033cnlydwkaj6jc7r
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/44
100
1082265
3145530
2022-08-05T11:21:02Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>Wacława II, wybrali go sobie za króla i włożyli w Gnieźnie na jego skronie koronę Chrobrego (r. 1300). Skutkiem owéj unii dynastycznéj powstało w środkowéj Europie potężne państwo jednoplemienne, rozciągające się od Szumawy (Böhmerwald) do Bałtyku, od Elby do Bugu. Dziejopisowie nasi niemile wspominają o tym epizodzie historycznym, cieszą się nawet, że prędko minął, niezostawując śladu. Ma to za sobą pod pewnym względem sprawiedliwe przyczyny; przy dynastyi czesko-polskiéj nie mielibyśmy ni Łokietka ni Kazimierza W., owych wskrzesicieli dawnéj jedności, chwały i potęgi polskiéj. Wacław cokolwiek sobie lekceważył autonomią (jak ją dziś nazywamy) pobratymczego narodu, rządząc nią przez własnych czeskich lub szląskich namiestników; a jego wstąpienie na tron polski nigdy nie uzyskało sankcyi stolicy apostolskiéj.<ref>Papież Bonifacy VIII, zagniewany na Czechów, nakazywał Wacławowi złożyć otrzymaną od biskupów polskich koronę z powodu, że ta należała do dyspozycyi najwyższego pasterza Raynaldi Annales eccles. Ad. a. 1302.</ref> Wszakże pomimo tego, połączenie Polski z Czechami pod jedném berłem liczy się zawsze do najważniejszych momentów w historyi zachodniego panslawizmu, stanowi bowiem czwartą z rzędu w Słowiańszczyźnie unią, opartą tym razem nie na feodalnym stósunku, ale na wspólności dynastyi. Żeby obliczyć jéj następstwa dla narodowości słowiańskiéj w ogóle, trzebaby wziąć w rachunek odrębne losy Czech i Polski w dalszych wiekach i zastanowić się nad tém, czy późniejsza unia Polski z pogańską Litwą i syzmatycką Rusią przyniosła jéj tyle korzyści, ileby przyniósł jéj związek z potężną i ucywilizowaną {{tns|Au|}}<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
dq3nbe7by7ngamsnavs4c69nyu8b8d7
Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/45
100
1082266
3145531
2022-08-05T11:21:06Z
Hoodxxc
17868
/* Przepisana */ —
proofread-page
text/x-wiki
<noinclude><pagequality level="1" user="Hoodxxc" /></noinclude><section begin="rozdzial3"/>{{tns|stryą|{{Errata|Austryą|Czechią}}}} w środkowéj Europie. Bezpośrednie zerwanie jéj po sześciu latach nie zadało bolesnéj rany żadnemu z dwu narodów; gwałtowna potrzeba jéj odnowienia dała się dopiero uczuć, jak to niżéj powiemy, po upłynieniu jednego stulecia. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, każde z państw rozłączonych rozwijało się coraz świetniéj: Polska pod berłem ostatnich Piastów, Czechia pod berłem nowéj dynastyi luksemburgskiéj.<ref>Dynastya Przemyślidów wygasła po Wacławie III w roku 1306.</ref> Jeżeli co kłóciło pożądaną między niemi harmonią, to wzajemne pretensye dynastyczne, urosłe z zerwania Unii. Jan luksemburgski, mniemany dziedzic Przemyślidów, nosił zawsze tytuł króla polskiego, protestował przeciw koronacyi Łokietka, gotował się do wojen, rozporządzał nawet samowolnie ziemiami polskiemi, rozdając je Krzyżakom. Nawzajem Łokietek i Kazimierz podnosili dawne prawa do Szląska. Dopiero starania się Jana o koronę cesarsko-niemiecką skłoniły go do zmiany polityki względem Polski. Ów król, szalony żołnierz, co ginąc za obcą sprawę pod Cressy, wołał zapamiętale: „tot Boh da nebude, aby kral czesky z boje utiekal“, ów król, mówię, obok rycerskiéj namiętności łączył w sobie przymioty mądrego i umiarkowanego rządzcy, nie spuszczał nigdy z oka interesów słowiańskich; przewidując, jakie mu przyjdzie staczać walki z żywiołem germańskim na zachodzie, północy i południu, uznał potrzebę zabezpieczyć sobie plecy od wschodu. Na szczęście natrafił w Polsce na króla, nieustępującego mu w wielkich pomysłach i wiedzionego równego rodzaju interesem. Kazimierz Wielki, zagrożony od Litwy, Rusi i Prus, pragnął<section end="rozdzial3"/><noinclude><references/>
__NOEDITSECTION__</noinclude>
77vntjajcc8be8netxr385zv9dbpjqb